Soul Magazine

Page 1

# m ag a z i n e

20



We Are

KONTAKT: REDAKCJA@SOUL.PL, (+48) 664 068 746 REDAKTOR NACZELNA: JULIA P. DYREKTOR KREATYWNY: MACIEJ BORYNA SEKRETARZ REDAKCJI: SYLWIA BURSKA – redakcja@soul.pl PATRONATY I PR: KaSIA ŁUSZCZYK – KATARZYNA@SOUL.PL DYREKTOR ARTYSTYCZNY: katarzyna Reutt – REUTT@SOUL.PL SPRZEDAŻ I MARKETING: marketing@soul.pl OKŁADKA: Maciej Boryna

MACIEJ BORYNA

ANNA KIMAK, MichaŁ Pietrzak, Cyryl, Adam Mesyash, Marcin Het, Joanna Hir, michaŁ kołtyś, Nicole Gierasimiuk, Kasia Walentynowicz, slovian studio, Sabina Misiarz-Filipek, Żaneta Antosik, aleksandra stefanowicz, Tomasz Domagała

W TYM NUMERZE Z NAMI:

Katarzyna Reutt

Kasia ŁUSZCZYK

JULIA P.

SYLWIA BURSKA


soul world_Exhibitions

~

Otwarta

TEKST: SYLWIA BURSKA, Anna Kimak

4

cały rok

27.09 ~ 17.11

20.06 ~ 28.01 2013 Muzeum Salvatore Ferragamo, Florencja Pół wieku po śmierci gwiazdy florenckie muzeum Salvatore Ferragamo składa hołd Marilyn Monroe poświęcając jej główną wystawę. Zgromadzone na wystawie eksponaty są wynikiem wieloletnich poszukiwań i przygotowań. Wśród nich znajdziemy najbardziej kultowe kreacje, które Marilyn nosiła na planie filmowym i w życiu prywatnym np. słynną różową suknię z filmu „Mężczyźni wolą blondynki”, w której śpiewała o diamentach - najlepszych przyjaciołach dziewczyny czy tę, w której śpiewała „Happy Birthday” na 45. urodzinach prezydenta Kennedy’ego. Niestety delikatny materiał oryginału tej jednej sukni prezentowanej na wystawie nie przetrwał próby czasu. Marilyn Monroe tak, jak inne diwy srebrnego ekranu – Audrey Hepburn czy Greta Garbo, uwielbiała buty Salvatore Ferragamo, który projektował specjalnie dla niej. O Marilyn krąży wiele legend. Jedna z nich mówi, że charakterystyczne kołysanie biodrami zawdzięczała skracaniu jednego obcasa o centymetr – m.in. dlatego jej buty były robione na miarę. Czy to prawda możemy się przekonać oglądając około 30 par butów słynnej aktorki m.in. czerwone wysadzane kryształami Swarovskiego. Marilyn miała słabość do butów, o czym świadczy chociażby jej słynne powiedzenie - „Give a girl the right shoes and she can conquer the world” („Daj dziewczynie dobre buty, a podbije cały świat.”), z którym może utożsamić się wiele kobiet. Oprócz garderoby aktorki wystawa prezentuje ważne dokumenty ujawniające zdolności managerskie gwiazdy, jej talent i determinację w budowaniu i zarządzaniu swoją karierą, a także kolekcję zdjęć dokumentujących jej codzienne życie. Kuratorzy wystawy pokusili się o interpretację genezy niektórych z najbardziej znanych fotografii gwiazdy (autorów takich, jak Beaton, Stern, Barris, Greene) portretujących ją w „klasycznych” pozach, zestawiając je z najsławniejszymi dziełami dawnych mistrzów od antyku po Venus Botticelli’ego.

Niewidzialna wystawa– Budapeszt – Praga– Warszawa

Robert Mapplethorpe - wystawa retrospektywna

Większość z nas zna z dzieciństwa zabawę polegającą na odgadywaniu, z zawiązanymi oczami, jaki przedmiot trzymamy w ręku. Każdego dnia patrzymy na otaczające nas piękno, ale czy zastanawiamy się, co by się stało, gdybyśmy stracili wzrok? O tym jak bardzo nie doceniamy naszego zmysłu wzroku, możemy się przekonać odwiedzając „Niewidzialną Wystawę”, która zabierze nas w wyjątkową interaktywną podróż w niewidzialny świat. Na wystawie zwiedzający mogą doświadczyć codziennych sytuacji, w których trzeba sobie poradzić bez pomocy wzroku – mając do dyspozycji słuch, węch, dotyk i poczucie równowagi…

Od 27 września w Galerii Senda w Barcelonie można podziwiać zdjęcia Roberta Mapplethorpe'a - mistrza portretu, aktu i martwej natury. Retrospektywna wystawa potrwa do 17 listopada tego roku.

„Wytęż zmysły! Zaufaj nam w ciemno! Na wystawie nasi Przewodnicy – osoby niewidome lub niedowidzące – poprowadzą Cię w podróż, która zmieni Twoje życie! - zachęcają autorzy projektu na stronie internetowej www.niewidzialna.pl i tłumaczą: „Niewidzialna Wystawa” chce zbliżyć do siebie perspektywy doświadczania jednego świata - osób widzących i niewidomych, a poprzez pozytywne przeżycia nauczyć nas, jak możemy im pomóc oraz jak ich zrozumieć. Pod opieką niewidomych Przewodników odwiedzisz specjalnie wyposażone i całkiem wyciemnione pomieszczenia. Widziałeś już mówiący zegarek? Maszynę do pisania brajlem? Czy wiesz czym jest tyflografika? Pokażemy Ci przedmioty i narzędzia, których niewidomi używają na co dzień. Pozwól, że pokażemy Ci, jak zmienia się świat wokół Ciebie i jak sam się zmieniasz”! A komentarze osób, które już odwiedziły wystawę potwierdzają, że warto obudzić swoje zmysły i „zobaczyć” niewidzialny świat!

Robert Mapplethorpe (1946-1989) to jeden z najbardziej znanych, ale i kontrowersyjnych fotografów XX wieku. Jego specjalnością były starannie wystylizowane czarno-białe portrety, a także zdjęcia kwiatów oraz wzbudzające liczne kontrowersje męskie akty. Z uwagi na śmiałość prac utrzymanych w homo-erotycznej stylistyce miał opinię skandalisty. Swoją przygodę z fotografią zaczynał od Polaroidu. W roku 1973 odbyła się jego pierwsza indywidualna wystawa w Light Gallery, w Nowym Jorku. Dwa lata później w jego ręce trafił średnioformatowy aparat Hasselblad, z którym się już nigdy nie rozstał. W swojej karierze podejmował także zlecenia komercyjne, był autorem okładki albumu swojej przyjaciółki - piosenkarki Patti Smith, współpracował z magazynem Interview. Mapplethorpe osiągnął perfekcję w swoim ascetycznym stylu. Jego fotografie – wystawiane w największych światowych muzeach – uważane są za arcydzieła. W roku 1988, na rok przed śmiercią spowodowaną AIDS, Mapplethorpe założył fundację swojego imienia, która promuje jego twórczość na całym świecie oraz zbiera fundusze na badania naukowe nad pokonaniem HIV i AIDS.


05.10 12.09 27.09 ~ ~ ~ 23.01 13.01 17.11 2013 2013

Picasso Black and White wystawa w Muzeum Guggenheim’a w Nowym Jorku

Pre-Raphaelites: Victorian Avant-Garde (Prerafaelici: Wiktoriańska Awangarda)

„Picasso Black and White”, jest pierwszą dużą wystawą zaprezentowaną w Muzeum Salomona R. Guggenheim’a, która skupia się wyłącznie na czarno-białych pracach artysty, dokumentując trwające całe życie poszukiwania twórcy w tym obszarze. Na wystawie zgromadzono 118 prac: obrazów, rzeźb i prac na papierze, które Pablo Picasso stworzył w latach 19041971. Artysta uważał, że kolor osłabia. Wyeliminowanie kolorów pozwoliło twórcy podkreślić strukturę i autonomię form właściwą jego sztuce. Wybór minimalnej palety kolorystycznej koreluje z jego obsesyjnym zainteresowaniem linią i kształtem, rysunkiem, monochromatycznymi i achromatycznymi barwami, jednocześnie doprowadzając do powstania złożonego języka obrazkowych i strukturalnych symboli. Powtarzający się motyw czerni, bieli i szarości jest ewidentny w jego pracach okresu Niebieskiego i Różowego, pierwszych przymiarkach do Kubizmu, figuratywnych obrazach neoklasycznych i powraca w okresie Surrealizmu.

Prerafaelici uważani są za pierwszą w Wielkiej Brytanii grupę awangardową. Założyli ją w 1845 roku studenci The Royal Academy of Art: John Everett Millais, William Hunt, Dante Gabriel Rossetti i jego brat William Michael. Prerafaelici występowali przeciwko wiktoriańskiej, czysto akademickiej sztuce i głosili program sztuki odrodzonej moralnie, wzorowanej na twórczości mistrzów wczesnego włoskiego renesansu.

Wystawa pokazuje unikalną wizję artysty, tematycznie poprzez wszystkie okresy jego twórczości - wczesne monochromatyczne obrazy w tonacji niebieskiej i różowej, utrzymane w szarej tonacji płótna Kubizmu, eleganckie i ascetyczne portrety neoklasyczne i akty, inspirowane surrealizmem figury, dynamiczne i ponure sceny przedstawiające okrucieństwo wojny, alegoryczne obrazy martwej natury, wyjątkowe interpretacje słynnych arcydzieł, i elektryzujące, przesiąknięte seksualnością obrazy z ostatniego okresu życia twórcy.

Prerafaelici zachwycali się sztuką wczesnego renesansu. Program grupy oparty był na idei odnowy sztuki poprzez sięgnięcie do twórczości włoskich mistrzów. Inspirowała ich twórczość Rafaela, Michała Anioła, a także William’a Blake’a. Natchnienie często czerpali z literatury. Cytowali utwory Szekspira czy „Boską Komedię” Dantego. To co najbardziej interesowało Prerafaelitów, to uchwycenie w obrazie relacji emocjonalnych między postaciami. Chętnie posługiwali się mitologią, symboliką, legendami o królu Arturze. Oglądając ich obrazy koniecznie trzeba zwrócić uwagę na przepiękne zdobienia ram zawierające wiele symboli, które razem z obrazem tworzą jedną spójną całość.

Jakość graficzna czarno-białych prac Picassa sięga od paleolitycznych malunków ściennych tworzonych z pomocą węgla i pigmentów naturalnych, przez tradycję techniki grisaille, po rysunek europejski. Czarno-biała paleta barw pozwalała artyście eksplorować odwieczną tradycję takich hiszpańskich mistrzów jak - El Greco, Diego Velázquez, Francisco de Zurbarán, Jusepe de Ribera, i Francisco de Goya, w twórczości których dominowały szarość i czerń. Stosowana przez Picassa paleta barw odsłania powstanie unikatowego sposobu pracy, który mistrz rozwijał aż do śmierci. Jego innowacyjne czarno-białe prace do dziś nie przestają inspirować artystów. Źródło: www.guggenheim.org

Kiedy oglądamy prace Prerafaelitów, widzimy raczej klasyczne obrazy niż awangardę, która bardziej kojarzy się z kubizmem, surrealizmem czy dadaizmem. W londyńskim Tate Britain odbywa się wystawa prezentująca prace Prerafaelitów. Ekspozycję przygotowywano ponad pięć lat. Zebrano ponad 150 prac: obrazów, rysunków, rzeźb, tapet, haftowanych narzut i fotografii. Eksponaty podzielono tematycznie na siedem części. Każdą zaprezentowano w osobnym pomieszczeniu. Ich tytuły to m.in.: Natura, Piękno, Mitologia, Raj.

Ulubionym motywem Prerafaelitów były piękne kobiety. Dante Gabriel Rossetti malował swoją żonę Elizabeth Siddal. Na wielu obrazach rudowłosa piękność hipnotyzuje nas swoimi zielonymi oczami i wydatnymi ustami. Detale, faktura materiału, intensywność kolorów stanowią niemal fotograficzne odwzorowanie rzeczywistości. Obrazy Prerafaelitów są wypełnione sensualnością, zmysłowością i miłosną symboliką. Ta przepiękna wystawa pozwala nam na godzinę przenieść się w baśniowo-tajemniczą przestrzeń i na chwilę zapomnieć o codzienności.

Zawsze Młoda! Polska sztuka około 1900 „Zawsze Młoda! Polska sztuka około 1900 roku” to wystawa odbywająca się w Krakowskim Muzeum Narodowym. Można na niej zobaczyć 300 najlepszych dzieł sztuki polskiej przełomu XIX i XX wieku. Trwająca rok wystawa jest okazją do obcowania z pracami najwybitniejszych twórców epoki - Olgi Boznańskiej, Juliana Fałata, Jacka Malczewskiego, Józefa Mehoffera, Leona Wyczółkowskiego i Stanisława Wyspiańskiego. Cechą charakterystyczną sztuki Młodej Polski jest różnorodność form, tematów i dziedzin twórczości. Znalazło to swoje odzwierciedlenie w koncepcji wystawy, która poprzez pokazanie licznych dzieł malarstwa, grafiki, rzeźby i rzemiosła każe się ponownie zastanowić nad fenomenem niesłabnącej popularności sztuki tamtego okresu. Klimat Młodej Polski na wystawie przywołuje m.in. kabaret „Zielony Balonik” kojarzony z takimi osobowościami jak Leon Schiller, Adolf Nowaczyński czy Tadeusz Boy-Żeleński. Prześmiewczy, ale i odświeżający charakter ich nocnych „happeningów” dokumentują rysunki komentujące galicyjską rzeczywistość i grafiki z „Teki Melpomeny” z karykaturami krakowskich aktorów. Inny wątek wystawy poświęcony jest wizerunkom natury. Obok sławnych impresjonistycznych obrazów Aleksandra Gierymskiego, Władysława Podkowińskiego i Józefa Pankiewicza zaprezentowano dzieła wybitnych krakowskich twórców - nurtu realistycznego, takich jak Leon Wyczółkowski czy modernizmu, jak Jan Stanisławski. Temat nieskażonej cywilizacją przyrody przybliżają prace Włodzimierza Tetmajera, Kazimierza Sichulskiego, Władysława Jarockiego i Wacława Szymanowskiego. Charakterystyczne dla sztuki tego okresu zainteresowanie podświadomością, światem marzeń, snów i religijnej mistyki zostaje przywołane wizerunkami faunów - Jacka Malczewskiego czy kusicielek - Wojciecha Weissa.


k a l e j d o s k o p p o d [r ó ż n y ]

Pod

oplecioną wiaduktami, rozświetloną neonami powierzchnią Tokio, w piwnicach drapaczy chmur mieszczą się kluby zamknięte dla japońskiej popkultury.

Zjeść w Tokio można o każdej porze i mimo tysięcy knajpek trudno o wolne miejsce. Sprawdzamy już trzecią restaurację w poszukiwaniu lokalnych przysmaków, Masa próbuje

To ulubione knajpy tokijskich pieśniarzy, ekstrawaganckich pianistów, muzyków

przekonać szefa sali, by znalazł stolik dla czterech osób. Po chwili wraca uśmiechnięty.

z prowokacyjnych zespołów electro-punkowych, twórców instalacji video oraz poszukujących

Schodzimy do podziemi stalowego wieżowca. W środku panuje wesoły gwar. Uderza nas

mocnych wrażeń pracowników największych tokijskich korporacji. Pełnią funkcję azylu,

fala ciepła niosącego miksturę tysiąca zapachów. Młody kelner, ubrany w czarne kimono,

gdzie mieszkańcy chronią się przed przeładowanym informacjami otoczeniem. Poddają

wskazuje lożę oddzieloną drewniana ścianką od pozostałej części restauracji. Tuż nad stolikiem

się muzycznej terapii, często szokowej. Spotykamy tam m.in. polskich profesorów, którzy

znajduje się dotykowy wyświetlacz, dzięki któremu kucharz otrzyma nasze zamówienie gdy

ujawniają, jakie są najlepsze warunki do powstawania muzyki. Odwiedziłem te niezwykłe

tylko wybierzemy potrawy. Liczy się szybkość realizacji zamówienia. Kolejni klienci czekają

miejsca, podążając za zaproszonymi przez Instytut Polski w Tokio, didżejami z Roxy FM

już w wąskim hallu restauracji. Kelnerka przynosi pałeczki, parujące wilgotne ręczniki do

i Polskiego Radia.

umycia rąk oraz miseczkę wypełnioną zielonymi, półsurowymi strąkami fasoli. Zamawiamy

Muzyka undergroundowych zespołów sprzedawana jest tu na kasetach

jasnobrązowe kulki posypane eterycznymi wiórkami - ośmiornice w cieście. Podane na

magnetofonowych, a skazy i brudy dźwiękowe są bardziej doceniane niż jakość ultra hd. Takie

gorącej czarnej patelni skwierczą i nabierają rumieńców. W skład panierki wchodzi mąka,

właśnie kasety ze swoim demo dystrybuuje tokijska formacja Storoboy. Z Arakim Shuhei,

jajka, zupa rybna, biała cebula oraz czerwony solony imbir. Smakują trochę jak knedle, ale są

28-letnim wokalistą zespołu, rozmawiamy w garderobie. W niewielkim pomieszczeniu panuje

delikatniejsze. Posilamy się też półmiskiem świeżych warzyw i kwiatem lotosu. Wznosimy

duży ruch. W planie jest 5 koncertów. Przed lustrem stroją się Japonki z zespołu, którego

toast za udany występ i pobyt. Wypełnia nas przyjemne ciepło. Palimy. Papierosy można

nazwę można przetłumaczyć na Kucharz Mnie Ugotował. Zakładają migoczące diodowe

palić prawie w każdym lokalu. Na ulicy to zabronione. Nie jest niczym dziwnym robienie tego

ozdoby. Za chwilę mają wyjść na scenę. Mimo dużego rozgardiaszu panuje bardzo miła

podczas posiłku. Paczkę można kupić na każdym rogu, jeśli tylko ma się zbliżeniową kartę

atmosfera. Japończycy zachowują duży dystans do otaczającej ich rzeczywistości. Są pełni

id i skończone dwadzieścia lat. Do klubu można wejść od szesnastego roku życia.

harmonii - Przez 8 miesięcy byłem menagerem w sklepie z ciuchami, ale to nie mój świat. Postanowiłem to zmienić - mówi spokojnie Araki - Wydajemy na kasetach, bo uwielbiam

Jakuza nie potrzebuje koncesji

tę jakość, a właściwie brak jakości. Moi fani też, a jeśli nie mają magnetofonu to kupią na

Shibuya O-Nest jest jednym z czterech klubów należących do korporacji sprzedającej

targu staroci. Arakiego zaprosił Kojo, to on organizuje wieczór. Dziadek Kojo był szkolony

powierzchnię reklamową na ulicznych monitorach. W dwudziestoletnim już klubie grały

na kamikadze. Stacjonował na Okinawie. Zanim wyruszył w ostatni lot, skończyła się wojna.

takie sławy muzyki, jak wydający dla Sony Music Japan Tamio Okuda, czy amerykańska legenda freak folku, Animal Collective.

Ulubiony bar Juliette Lewis

Aby dostać się do środka, należy skorzystać z windy, aby później krętymi schodami

Tokijska moda inspiruje się erą sprzed digitalizacji. Witryny nowych sklepów,

zejść na dół w kierunku sceny. Za kontuarem zauważam barmankę w masce zabezpieczającej

awangardowe bary i modne kawiarnie urządzone są w stylu lat osiemdziesiatych. Wystrój

przed skażonym powietrzem. Tokijczycy często narzekają na smog. Najczęściej zamawianym

stanowią stare automaty do gier, flipery i owalne monitory pierwszych komputerów,

napojem w klubach jest piwo, ale bary sprzedają również Żubrówkę. Na sali koncertowej

komórki wielkości cegły. Modnie jest mieć walkmana i zegarek z kalkulatorem. Ulubionym

odbywa się właśnie próba jednego z zespołów.

instrumentem muzyków nie jest wcale najnowszy laptop, tylko stara gitara.

Imprezy w Tokio dzielą się na dzienne i wieczorne, w zależności od posiadanej przez

W sklepach z zabawkami sprzedawane są roboty stylizowane na połowę XX

klub koncesji, a koncesje są trzy: restauracja z muzyką, klub z muzyką na żywo, klub nocny.

wieku. Na półkach z elektroniką obiektyw w obiektyw wyeksponowano stylizowane

Ta ostatnia jest najdroższa. - Biorąc pod uwagę czynsze i opłaty lokalnej mafii, klubów nie

na stare aparaty na tradycyjny film obok najnowszych cyfrowych lustrzanek.

stać na koncesję pozwalającą na zabawę do białego rana - mówi jeden z barmanów. Jakuza

Mieszczący się na piątym piętrze jednego z wieżowców w Shibuyi sklep muzyczny

nie potrzebuje koncesji, ma dobre kontakty z lokalną policją. Atom - klub techno, który

Five G, oferuje zabytkowe instrumenty klawiszowe produkowane od lat sześćdziesiątych

znajduje się nieopodal jednego z klubów, gdzie zagra polski duet Last Robots, Shibuya -

XX wieku. Sklep skupuje je z likwidujących się studiów nagraniowych. W poszukiwaniu

O-Nest. - Atom nie ma żadnej koncesji, a jednak urządza imprezy do białego rana. Jak to

unikalnych brzmień z przeszłości zapuszczają się tu takie sławy, jak Red Hot Chilli

możliwe? - zastanawia się jeden z organizatorów dzisiejszego koncertu. Wejścia do Atom-u

Peppers, Aphex Twin czy Orbital.

pilnuje dwóch postawnych bramkarzy w nienagannie uszytych garniturach. Nerwowo

Puls miasta odmierzają kolorowe światła skrzyżowań i jaskrawe neony. Reklama

spoglądają na aparat fotograficzny, który trzymam w ręku. Przed wejściem kręci się

jest dominującym elementem krajobrazu centrum Tokio. Ulice przypominają scenerię

kilku obcokrajowców. Omijamy to miejsce, prawdopodobnie tu i tak niczego byśmy się nie

filmu Łowca Androidów Ridleya Scotta, adaptacje słynnej powieści sf Philipa K. Dicka.

dowiedzieli. Funkcjonowanie japońskiej mafii to temat tabu. Japończycy nie chcą otwarcie

Imprezowicze biegną na ostatni pociąg lub zostają do porannego metra. Nie każdego

rozmawiać o Jakuzie - Istnieją, funkcjonują, utrzymują porządek w sferach biznesu, którymi

stać na pokonywanie ogromnych przestrzeni taksówką.

nikt inny nie potrafiłby się lepiej zająć: klubami go-go, prostytucją, „załatwianiem” koncesji,

Kierujemy się do jednego z najpopularniejszych undergroundowych barów w rozrywkowej dzielnicy Shibuya. Na drinka wpada tam podczas pobytów w Tokio

handlem narkotykami. Mają swoje dzielnice, tam też mieszkają - twierdzi podirytowany moimi pytaniami Masa.

Juliette Lewis. Masa, 39-letni, Masaru Mitsu, tour menager zaproszonych do Japonii

Studia, gdzie członkowie Jakuzy pokrywają swoje ciała tzw. tebori, czyli niezwykle

przez Instytut Polski w Tokio Igora i Norberta, prowadzi nas przez niepozorne wejście.

bolesnym japońskim tatuażem działają w większości nielegalnie. - Są ukryte w podziemiu -

Wciskamy się w pięć osób do małej windy i słyszymy komunikat o przeciążeniu. Nasz

mówi TMD, czterdziestojednoletni właściciel tokijskiego salonu High Five Tattoo. Obrazki na

przewodnik idzie schodami. Drzwi windy otwierają się na czwartym piętrze. Na korytarzu

ciele wykonuje od dwudziestu lat i nie chce zdradzić swojego prawdziwego imienia. Koledzy

stoi podniszczony koń na biegunach. Bar ma niespełna dwadzieścia metrów kwadratowych,

z salonu mówią o nim Big Boss. - Robimy klasyczny tatuaż amerykański. Ceny zaczynają

wygląda jak mała kawalerka bez okien. W komfortowych warunkach może pomieścić

się od dziesięciu tysięcy yenów (równowartość czterystu trzydziestu złotych) za obrazek

niewiele ponad dziesięć osób. Oferuje intymność. Na półkach starocie, kasety VHS, książki,

wielkości pięści. Klientami salonu byli m.in. członkowie Rise, legendarnego japońskiego

podświetlany globus i kartka od barmana: „Nie przyjmuje zamówień na muzykę”. Gra

zespołu lat dziewiędziesiątych. Tradycyjnego tatuażu nie zobaczymy w łaźniach, jest

tylko swoje ulubione utwory. Poniżej czytamy: „Jesli chcesz, to sobie posłuchaj swojego

zabroniony. W najnowszym „Japan Times” czytamy, że burmistrz Osaki, Toru Hashimoto,

i-poda”. Na białych ścianach setki japońskich podpisów, rysunków i haseł, w tym jedno

wstrzymał awanse dla urzędników, którzy nie wypełnili ankiety dotyczącej tatuaży. Uważa,

grubszym markerem po angielsku: „Shibuya Freedom”.

że obywatele czują się zastraszeni widząc obrazki na ciele pracowników magistratu. Ankieta


tekst i foto: MichaŁ Pietrzak

7

została stworzona po tym, jak rozwścieczyła go wiadomość o zastraszaniu tatuażami

które zmutowały po zjedzeniu mięsa dojnych krów - sugerują w wywiadzie, aby chwilę

podopiecznych przez jednego z pracowników domu dziecka.

później poić swoich fanów alkoholem lanym z doczepianych do kostiumów sztucznych piersi. - Jeśli chcesz, aby zapamiętali koncert, musisz dać z siebie wszystko - mówi Mars,

Myśli powstają przed snem

trzydziestoletni charyzmatyczny lider i wokalista japońskiego zespołu Pararel Stripes, na

W klubie Shibuya-Onest spotykamy polskich fizyków badających procesy myślowe.

codzień Masahito Hirano - nauczyciel muzyki i inżynier dźwięku w jednym z fukuokańskich

Profesor Zbigniew Struzik z Uniwersytetu Tokijskiego zajmuje się analizą systemów złożonych.

studiów nagraniowych. Na scenę Pararel Stripes wyskakują w strojach żab. Publika szaleje.

Według niego, w sztuce, w tym muzyce niezbędne są emocje - Gdy robiłem doktorat,

W świecie, gdzie obraz stał się ważnym nośnikiem informacji, strój jest istotnym elementem

naukowcy powierzyli komponowanie muzyki komputerom. Muzykę nazwali “fraktalną”.

koncertu. Odmienność to powszechny motyw japońskich komiksów i kreskówek, tworzy

Byłem na kilku takich koncertach. Nie dało się ich słuchać. Muzyka jak inne formy sztuki

ważny element kultury. Nawet japońskie gwiazdy muzyki pop wyglądają, jakby przybyły

musi odwoływać sie do emocji, których komputery nie mają - tłumaczy profesor. Według

z innej planety.

niego genialne myśli pojawiają w odpowiednich warunkach. - Na razie niewiele jeszcze

Tutejszy pop rządzi się zupełnie innymi prawami niż w Europie. Najwięcej płyt sprzedają

wiadomo o geniuszu i mechanizmach powstawania odkryć, w tym muzycznych. Znane

zespoły grające anime music, czyli muzykę powstającą na potrzeby filmów animowanych.

są związki ze stanami psychicznymi, na przykład rozluźnienia. Wiele pomysłów powstaje

Na drugim miejscu są utwory wykonywane przez przebranych za dziewczyny wokalistów

w fazie zapadania w sen. Czasem odwrócenie uwagi od problemu pozwala na przeniesienie

nurtu wizual music. Dzieciaki darzą tych artystów estymą, którą niegdyś ich dziadkowie

rozwiązania z podświadomosci do świadomosci. Sprzyjającym warunkiem może być choćby

otaczali cesarza Japonii. Dla próbującej wyłamać się z monotonii młodzieży osobliwi muzycy

jazda pociągiem lub samochodem - twierdzi profesor.

są najlepszym przykładem do naśladowania. Jedną z niekwestionowanych gwiazd wyrosłej z potężnej gałęzi przemysłu filmowo-

Japończycy śpiewają Kazika

muzycznego anime music jest Mizuki Nana. Zaśpiewała utwory do takich filmowych przebojów,

Festiwal Shimoikitazawa Sound Cruising odbywa się co roku w znanej z koncertów

jak Witch Girl Nanoha czy Ehime. Emitowane w głównym czasie antenowym w publicznej

imprezowej części dzielnicy Setagaya, konkurujacej ze słynną dzielnicą Rippongi o miano

telewizji kreskówki cieszą się ogromną popularnością. Podczas koncertów Mizuki Nana fani

rozrywkowego centrum miasta. Do północy dotrzeć tam można, korzystając z najrozleglejszego

wykonują rytualny synchroniczny taniec ze świecącymi pałeczkami, przypominającymi miecze

na świecie metra. Tokijskie metro to 320 kilometrowy system splecionych korytarzy

świetlne z Gwiezdnych Wojen. Nazywają go Wota Dance. Są wyjątkowo dobrze zorganizowani,

i tuneli. Szimokita zyskała popularność całkiem niedawno. Mieszczą się tu setki klubów,

piosenki znają na pamięć, w odpowiednim momencie utworu rzucają nad głowy elementy

barów i kawiarni. Można dobrze zjeść, zaśpiewać w jednym z barów karaoke, odwiedzić

urbania. Jeśli obrazi się ich idola gotowi są walczyć. W odróżnieniu od swoich równieśników

teatr i wytańczyć się do białego rana. Architektura Shimokity stanowi mariaż technologii

z Europy i Stanów, podczas koncertów zachowują dystans wobec artysty - Z Bogami się nie

i kultywowanej od lat tradycji. W odróżnieniu od sąsiadującej Shibuji, nie ma tu tak wielu

rozmawia, można ich tylko podziwiać - mówi Mars. Jego kapela gra niszowy w Japonii dance

kilkupiętrowych sklepów. W wąskich uliczkach znajdziemy raczej małe butiki. Inaczej

rock, a mimo to fani jeżdźą za zespołem w najdalsze zakątki kraju. - Przynoszą kanapki,

niż w oddalonym od kilka stacji Roppongi rzadko można spotkać pijanych zagranicznych

piszą listy, kupują płyty - wymienia Mars. Pijemy green tea cola kupioną w automacie. Jest

turystów. Łatwo ich rozpoznać. Japończycy są niewiarygodnie kulturalni i zrównoważeni

za słodka, Marsowi nie smakuje.

nawet pod wpływem alkoholu.

Japoński nastolatek nie różni się szczególnie od polskiego rówiesnika, jednak japoński

Na festiwal można zobaczyć niesamowicie dynamiczny, zawirowany obraz klubowego

przemysł muzyczny jest bardziej zaawansowany i ma dużo więcej do zaproponowania. Fani

szaleństwa. W godzinach wieczornych po ulicach rozlewa się strumień ludzi znikających

bombardowani są nowymi klipami i aplikacjami tworzonymi pod komórki - Teledyski do

w barach i salach koncertowych. Każdy szuka czegoś dla siebie, a festiwalowe menu oferuje

internetu powstają w dwie godziny. Na planie liczy się każda sekunda. - mówi zaledwie

prawdziwe muzyczne smakołyki. Wśród gwiazd znaleźć można elektroniczne trio Monica

dwudziestoczteroletni Yoszihiro Niimi, reżyser współpracujący z zespołem AKB48, grupy

Uranglass, electro/rockowy Sawagi, pianistę Yoshio Akeboshi, japońską Bjork - Aoki Laska,

składającej się z czterdziestu ośmiu nastolatek. W teledyskach, które znajduję na youtubie

długowłosych muzyków z Crypt City, jazzujące Overground Acoustic Underground, czy

mają ponad sidemdziesiąt milionów odsłon. W klipach tańczą w mundurkach szkolnych,

rapującego po japońsku do surowych dźwięków gitary wokalisty Maroh’a.

bawią się pluszowymi zabawkami, zajadają słodycze. One także nagrywają utwory do filmów

Uniformizacja azjatyckiego życia społecznego spotyka tu indywidualizm, a japońska

animowanych. Ich wydawca zadbał, aby butiki z sygnowanymi gadżetami pojawiły się

dusza flirtuje ze światową awangardą .Przez sceny przepływa rzeka lokalnych i zagranicznych

w każdym większym mieście Japonii. Nastolatki mogą tam kupić zdjęcia, biżuterię, pokrowce

zepołów. W przerwach grają offowi didżeje. Towarzyszą im inspirowane tradycją wizualizacje.

na telefon, kalendarze, figurki przedstawiające wokalistki, zasięgnąć najnowszych informacji.

Każdy metr kwadratowy jest miejscem rozmów i przeżyć, a kluby, nawet te najmniejsze

- Japoński fan jest skupiony na ulubionym rodzaju muzyki, nie zna innej, ale jego wiedza

uwodzą atmosferą. Zostaliśmy na dobre wciągnięci w ten wspaniały cyberpunkowy chaos.

na temat idola jest orgomna. Możesz go spytać w jakim wieku jest jego ulubiona gwiazda,

W niewielkim Altoto polski duet Last Robots wystąpił jako gwiazda wieczoru. Poźniej

a on poda datę z dokładnością co do dnia. - mówi trzydziestoczteroletni Shaun McKenna

zagrał jeszcze raz w dużo większym Garden, na deser. Podczas tego ostatniego koncertu

spotkany w jednym z Tokijskich klubów dziennikarz The Japan Times, od dziewięciu lat

rozentuzjowany tłum śpiewał refren Piosenki Młodych Wioślarzy, zremiksowanego przez

w Tokio. Zróżnicowanie i specjalizacja subkultur została przewidziana ponad czterdzieści lat

Last Robots utworu Kazika.

temu przez Alvina Tofflera, amerykańskiego futurystę, autora Szoku Przyszłości. Wyjątkową kastą muzyków są artyści nurtu wizual music. Legendą tego powstałego

Bogowie muzyki wizualnej

w latach osiemdzisiątych w Japonii gatunku jest obchodzący w tym roku dwudziestolecie

W kolejce na muzyczną ucztę zauważamy kolorowo ubranych Japończyków. Wygląd

zespół L”Arc-en-Ciel. Zespoły wizual grają zwykle rock, metal lub glam. Wokaliści przebierają

zewnętrzny jest ważnym elementem łączącym fanów z gwiazdą i docenianym przez

się za kobiety, malują usta i paznokcie. Śpiewają po japońsku. Większość ich fanów stanowią

odbiorców atutem muzyków, szczególnie ważnym podczas koncertów graniczących

nastoletnie dziewczyny. Zespoły wizual mogą poszczycić się największymi w kraju koncertami,

z performance’em. Gwiazdy sławnego w Japonii electropopowego Trippple Nippples bawią

które zwykle odbywają się na stadionach. Mają swoje wydawnictwa, jak Arena 37 ° C, Cure,

się eksperymentowaniem z modą podczas każdego występu - Kilka dni przed imprezą

Fool s Mate i Shoxx .

zrobiłyśmy strój z włoskiego makaronu. Niestety szybko się zepsuł - mówi dziennikarzowi “Japan Times” wokalistka. Ich koncerty są nieprzewidywalnym spektaklem odgrywanym bez scenariusza i współtworzonym z publiką. - Powiedzcie ludziom, że jesteśmy dziewczynkami,

Noc dobiega końca. Wracamy metrem z pierwszymi tokijczykami. Spieszą się do pracy. W Polsce jest jeszcze przed północą. Imprezy dopiero się zaczynają. Autor był twórcą i managerem Zakopiańskiego klubu Ampstrong. Obecnie prowadzi Dworzec Tatrzański – największe i najstarsze miejsce imprezowe w Zakopanem.


8

The Prince Photos: Maciej Boryna model: Cyryl makeup: Adam Mesyash hair: Marcin Het stylisation: Joanna Hir & Maciej Boryna production: Joanna Hir




Photos: Maciej Boryna model: Cyryl makeup: Adam Mesyash  hair: Marcin Het  stylisation: Joanna Hir & Maciej Boryna production: Joanna Hir

11



Photos: Maciej Boryna model: Cyryl makeup: Adam Mesyash  hair: Marcin Het  stylisation: Joanna Hir & Maciej Boryna production: Joanna Hir

13



Photos: Maciej Boryna model: Cyryl makeup: Adam Mesyash  hair: Marcin Het  stylisation: Joanna Hir & Maciej Boryna production: Joanna Hir

15


we were Wine and Food Open Day: 23.09

American Dream, klub Grawitacja: 24.08-21.09

Bartosz Bajerski

Michał Murawski

Ladies Fashion Day: 08.09.

Festiwal Singera: 25.08 - 02.09 Paweł Piraszewski

Paweł Piraszewski

[ B e yo n d m o t i vat i o n a n d p e r s o na l d e v e l o p m e n t ]

G

l a s s

TAK!

Chodzimy po ogniu, tłuczonym szkle, łamiemy deski gołymi rękami, łamiemy strzały na nieosłoniętym gardle, zginamy pręty zbrojeniowe… Po co? Ponieważ to jest możliwe! Ponieważ potrafimy przełamać strach! Strach?! TAK! To on jest odpowiedzialny za większość niepodjętych działań, niezrealizowanych marzeń, za to, że nie jesteśmy w miejscu, w którym chcielibyśmy być. Strach, który pierwotnie miał nas chronić, dzisiaj zabiera nam przyszłość i często popycha do reaktywnej egzystencji zamiast do działania. Przez ostatnie 15 lat pracy z ludźmi, prowadząc niezliczone szkolenia odkryłem, że dwie podstawowe obawy to strach przed sukcesem (TAK! Boimy się, że możemy odnieść sukces!) i strach przed porażką. Boimy się, bo zarówno sukces, jak i porażka mogą spowodować odrzucenie nas przez środowisko, zerwanie bliskich więzi i utratę miłości. Ten strach powstrzymuje nas przed działaniem, sprawia, że przestajemy marzyć, planować i boimy się próbować, bo przecież może nam się nie udać. A kryzys (porażka) przychodzi zawsze i zawsze ma dwa oblicza: jedno stawia przed nami ogromne wyzwania, drugie daje nam niesamowite możliwości. Globalny kryzys ekonomiczny może nas dotykać, ale nie mamy wpływu na jego skalę, przebieg i zakończenie. Wiemy, że świat po kryzysie będzie wyglądał inaczej, bo wiele rzeczy musi się zmieni. Kryzys to burza na oceanie życia. Nie ma sensu narzekać, że wieją niepomyślne wiatry. Na wiatr nie mamy przecież wpływu. To co możemy, to ustawić żagle we właściwym czasie i kierunku. Od nas zależy czy będziemy dobrymi żeglarzami, czy poradzimy sobie w każdych warunkach. Kiedy wieją dobre wiatry, to wieją dla wszystkich. A największy sukces odnoszą ci, którzy potrafią radzić sobie w kryzysowych sytuacjach, wziąć na siebie bardzo dużą odpowiedzialność i realizować swoje cele. W życiu i w biznesie najważniejsze są cele i ich realizacja, wszystko inne to tylko dodatki. Obowiązujący przed kryzysem sposób myślenia doprowadził nas do punktu, w którym jesteśmy dzisiaj, ale nie jest wystarczający, abyśmy mogli utrzymać pozycje, a tym bardziej, abyśmy mogli pójść dalej. Dawniej życie składało się z 3 etapów: nauki – pierwszych 20 lat życia, praca – kolejnych 40-50 lat i … „pogodna” starość. Dzisiaj edukacja trwa przez całe życie, stała praca zamieniła się na gotowość do podjęcia pracy, a na „pogodną” starość musimy sami zapracować i odpowiednio ją zabezpieczyć. Prawdziwe życie zaczyna się na granicy strefy komfortu. Strefa komfortu to bezpieczny obszar, w którym wszystko jest nam znane. Poza nią znajduje się wszystko, czego się boimy i czemu nie potrafimy sprostać. Nasz indywidualny rozwój to wyjście poza strefę komfortu i zmierzenie się ze strachem. Kryzys przyczyniając się do wyrzucenia nas poza naszą strefę komfortu, daje nam nowe możliwości rozwoju. Zmusza nas niejednokrotnie do podjęcia nowych wyzwań, z których wychodzimy silniejsi i lepiej przystosowani. Choć trudno w to uwierzyć w momencie, gdy właśnie straciło się pracę, albo gdy to groźba wisi w powietrzu. Umysł raz rozciągnięty, nigdy nie wraca do poprzedniego rozmiaru, więc każdy pokonany kryzys poszerza naszą strefę komfortu. Analogicznie wygląda sytuacja przedsiębiorców, których firmy w kryzysie tracą klientów i zlecenia. Kryzys stawia przed nimi nowe wyzwania, które albo doprowadzą do upadku ich firm, albo do wzmocnienia ich pozycji na rynku. Wszystko zależy od tego, czy na czas znajdą i wprowadzą w życie właściwe rozwiązania. Kryzys motywuje. Wiele największych dzisiaj firm powstało lub zaczęło się gwałtownie rozwijać w czasach poprzednich kryzysów. Tak też będzie i tym razem. Życie składa się z sezonów. Teraz wchodzimy w okres jesiennozimowy. Ale po zimie zawsze przychodzi wiosna i lato. Tak było, jest i będzie. Jest tylko jeden warunek: aby osiągnąć sukces - trzeba działać. Aby zacząć działać, trzeba pokonać blokujący nas strach. A w pokonywaniu strachu świetnie pomaga chodzenie bosymi stopami po szkle lub ogniu… Czyli zrobienie czegoś, czego panicznie się boimy, by przekuć to w metaforę dodającą nam siły i motywującą nas do działania. Pokonaj strach! Żyj z pasją!

Michał Kołtyś – Absolwent SGH, przedsiębiorca, trener, coach, ekspert od restrukturyzacji firm. Pracuje w Polsce, Europie i Azji. Podczas szkoleń prezentuje najskuteczniejsze techniki osiągania sukcesu, przełamywania barier i budowania strategii. Prowadzi akademię coacha i trenera, w której szkoli osoby marzące o karierze w tej dziedzinie.


l

k

i

ng

czyli chodzenie po tłuczonym szkle…

P r aw d z i w e ż y c i e zaczyna się na granicy strefy komfortu.[...] Nasz i n dy w i dua l n y roz wój to wyjście poza strefę komfortu i zmierzenie się ze strachem.

17 tekst: michaŁ kołtyś foto: sylwia burska  ilustracja: reuttka

wa


MARCIN ROZYNEK SECOND HAND óóó

NOWY ALBUM óóó

Utwory takich wykonawców jak:

Hey, L.Stadt, Smolik, Paristetris czy Homosapiens w nowych aran˝acjach, w interpretacji Marcina Rozynka!

www.emimusic.pl

LE G E N D A RNY ALBUM NE O R E T ROS

www.emimusic.pl

JU˚ W SPRZEDA˚Y!


4 you r_Sou l it list

Projekt NOD „Warsoul Experience”

No Doubt „Push And Shove”

Silence Family „511 IN SILENCE”

Nabiha „More Cracks”

Projekt NOD (Niezidentyfikowany Obiekt Dźwiękowy) już na wstępie dostaje od Soul Magazine „plusa”. Za co? Oczywiście za to, że ich najnowsza płyta (jak wskazuje tytuł i nie tylko) ma duszę ;-). W tym przypadku warszawska dusza to dźwięki, które artyści usłyszeli jadąc w godzinach szczytu metrem, jedząc w restauracjach czy przechadzając się podziemiami Dworca Centralnego. Wszystko to doprawione jest brzmieniem Lo-fi, Postdubstep'u, Dub'u, Ambient'u, Drum'n'bass'u czy IDM'u. Na płycie usłyszymy również wokale Pezeta i Małolata w kawałku „Międzyczasie”, Mariki & Stashka w singlowym „Miasto Budzi Się” czy afromentalowego Tomsona w „Before The Dawn”. Polecamy! k.Ł.

„Push And Shove” to już szósty studyjny album amerykańskiego zespołu No Doubt. Grupa wróciła na rynek po ponad 10 latach przerwy! Na krążku znajdziemy jedenaście piosenek, które wpisują się w tanecznoimprezowy klimat. Przyjemnie słucha się takich utworów jak „Settle Down”, „Looking Hot” czy „Push and Shove”. Niestety kompozycje z nowej płyty nie dorównują takim przebojom grupy jak „Don't speak” czy „Hella Good”. k.Ł.

„Poziom 511 to nie tylko nazwa hotelu, który mieści się w Ogrodzieńcu, w samym sercu Jury Krakowsko – Częstochowskiej, ale także określenie szerszej inicjatywy artystycznej, której chcemy konsekwentnie patronować. Nasz hotel to miejsce, które powstało z pasji i dedykowane jest ludziom z pasją lub którzy pasji poszukują. Sztuka, to jedna z form, poprzez którą się realizujemy, stąd bardzo chcemy wspierać kulturalne inicjatywy, kładąc szczególny nacisk na muzykę.” – mówi Aneta Ogonowska, Dyrektor Kreatywna Poziomu 511. Płytą „511 in Silence” hotel POZIOM 511 rozpoczyna swoją działalność w roli mecenasa kultury, wspierającego eksperymentalne i odważne projekty muzyczne. Album to owoc współpracy siedmiu litewskich muzyków - śmietanki litewskiej sceny elektronicznej, którym udało się stworzyć 10 niezwykle magnetycznych i intrygujących kompozycji. Całość utrzymana jest w stylistyce elektroniczno-klasycznej, która wyjątkowo szybko wpada w ucho. k.Ł.

Doskonała! Mówią, że to dzięki wyjątkowej marokańsko-gambijsko-malijskiej mieszance krwi, która płynie w jej żyłach. Czy mają rację? Nabiha swoją energią przewyższa znane i cenione na rynku muzycznym gwiazdy. „More Cracks” jest nową edycją jej debiutanckiego albumu „Cracks” (2010). Piosenkarka zamieściła na płycie tylko cztery nowe piosenki („Sound of a Gun”, „Never Played the Bass”, „Can’t Do Anything” i najlepszy z całej płyty utwór „Trouble”), ale mamy nadzieję, że wkrótce zafunduje nam „even more cracks”. S.M.F.

Aleksandra Mizielińska, Daniel Mizieliński „Zjedz to sam”

Ellen Sussman „Lekcje francuskiego”

Liza Klaussmann, „Tygrysy w porze czerwieni”

David Whitehouse „Łóżko”

Możemy śmiało powiedzieć, że to jedna z najodważniejszych książek dla dzieci i… dorosłych. Porusza dosyć niezręczny temat – kupy. Tak, tak dobrze czytacie. „Zjedz to sam” to publikacja wyjaśniająca zarówno słownie, jak i obrazkowo to, w jaki sposób przetwarzane jest jedzenie od pierwszego kęsa do samego „wyjścia”. Z książki dowiemy się na przykład od czego zależy kolor kupy albo czym spowodowane są wymioty. Niewątpliwie to książka, która zapada w pamięć nie tylko ze względu na treść, ale również dzięki fenomenalnym, wykonanym flamastrami, ilustracjom. k.Ł.

„Lekcje francuskiego” to żywiołowa opowieść o jednym dniu z życia szóstki młodych ludzi. W paryskiej kawiarni spotykają się lektorzy języka francuskiego – Nico, Chantal, Philippe. Młodzi, piękni, żądni przygód. Przed nimi dzień zajęć i nieprzypadkowo ich uczniami okażą się zagubieni Amerykanie. Pogrążeni w nieszczęściach bohaterowie szybko odzyskują formę: wystarczy spotkać interesującą osobę, dać się porwać, zapomnieć o wszystkim. Ellen Sussman żartobliwie i orzeźwiająco opowiada o przyjemnościach, które może przynieść każdy dzień. To smakowita podróż w głąb miasta i … erotyki.! Powieść znalazła się na liście bestsellerów magazynów „The New York Times”, „The San Francisco Chronicle”, „Indie Bound”. Uczta dla fanów Seksu w wielkim mieście i O północy w Paryżu. Prawa do ekranizacji powieści wykupili już Robert Shaye i Michael Lynne.

„Tygrysy w porze czerwieni” to debiutancka powieść Lizy Klaussmann. Autorka już porównywana jest do takich klasyków literatury jak Francis Scott Fitzgerald czy Ernest Hemingway. Akcja powieści toczy się w Ameryce w latach 50. XX wieku i opowiada zawiłą historię losów Nick i Heleny. Opowiadanie zaczyna się, gdy główne bohaterki znalazłszy się u progu dorosłości, snują nieskażone porażkami plany na przyszłość. Pogodny obraz zmienia się w miarę, jak do głosu dochodzą kolejni narratorzy, a wraz z nimi na światło dzienne wychodzą kolejne mroczne tajemnice. „Świat Ameryki lat 40., 50. i 60. od dawna mnie fascynował, a próba odtworzenia jego jasnych i ciemnych stron poprzez pozornie zwyczajne, a jednak zaskakująco nieznane postacie stanowiła dla mnie sporą przygodę.” Książkę zdecydowanie polecamy fanom dobrej prozy. Jedyny jej minus to to, że za szybko się kończy ;-).

Źródło: www.wydawnictwoliterackie.pl

Czy zdarzyło się Wam kiedyś obudzić się i stwierdzić, że tak naprawdę nie macie po co wstawać? Główny bohater książki – Mal, w dniu swoich 25 urodzin kładzie się do łóżka i postanawia, że już nigdy z niego nie wstanie. Brak ruchu, nadopiekuńczość matki i nadmierny apetyt sprawiają, że Mal staje się najgrubszym człowiekiem świata. „Łóżko” jest ironiczną przypowieścią o moralności, otyłości, depresji, niedotrzymanych obietnicach, a przede wszystkim różnych odcieniach miłości. Magazyn „The Bookseller” określił książkę mianem „doniosłego debiutu”. Polecamy! k.Ł.

19


tekst: Nicole Gierasimiuk  ilustracja: Kasia Walentynowicz

Od planu filmowego po laboratorium chemika zgodnie z literą prawa Zapewne są wśród Was tacy, którym choćby raz zamarzyła się szeroko rozumiana kariera artystyczna w Stanach Zjednoczonych – kraju będącym istną kuźnią talentów. USA wciąż plasują się na pierwszym miejscu listy światowych rynków sztuki, choć Chiny depczą im już po piętach. Dlaczego w USA sztuka ma się tak dobrze? Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad wpływem aspektów prawnych na taką sytuację? W USA stworzono wysoko rozwinięty i dobrze funkcjonujący system ochrony produktów ludzkiej kreatywności zwany prawem własności intelektualnej (ang: intellectual property law), który chroni prawa artystów. Jednym z podstawowych narzędzi ochrony dostępnych w amerykańskim prawie własności intelektualnej jest prawo autorskie (ang: copyright). Można nim objąć oryginalne, jedyne w swoim rodzaju prace zaprezentowane w formie materialnej. W praktyce chroni on zatem np. twórczość literacką czy filmową, a nie myśli czy idee. Z prawem autorskim najczęściej spotkamy się obcując z literaturą, muzyką, sztukami teatralnymi, choreografią, fotografią, malarstwem, grafiką, rzeźbą, animacją czy architekturą. Aby dana praca mogła skorzystać z ochrony gwarantowanej przez prawo autorskie, musi spełniać określone wymagania. Przede wszystkim - być oryginalna, ale niekoniecznie nowatorska. W większości przypadków za przesłankę oryginalności uważa się fakt, że autor stworzył dane dzieło samodzielnie i, że jest ono chociaż w minimalnym stopniu kreatywne. Jeżeli dwóch poetów napisze bardzo podobne wiersze o urokach Warszawy, to każda z tych prac będzie oryginalną twórczością pod warunkiem, że żadna z nich nie została skopiowana. Prace nie muszą być czymś nowym w historii danej dziedziny. Dzięki tej zasadzie uzyskanie praw autorskich nie jest trudne. Kolejnym wymogiem jest materialna forma dzieła. Oznacza to, że praca musi zostać przedstawiona za pomocą fizycznego nośnika, dzięki któremu odbiorcy będą mogli doświadczyć jej swoimi zmysłami. Twórczość zaprezentowana na przykład: na papierze, płótnie, lub jako nagrania audio i wideo będzie się kwalifikowała do ochrony zapewnionej przez prawo autorskie, podczas gdy twórczość improwizowana i niezarejestrowana - nie. Prawo autorskie nie chroni idei ani procesów, a jedynie konkretną materialną postać idei wyrażoną przez artystę. Artysta ma pełną dowolność w wyborze środka wyrazu pod warunkiem, że spełnia on warunek posiadania formy materialnej. Jakie korzyści przynosi prawo autorskie w praktyce? Dzięki tej konstrukcji prawnej właściciel praw autorskich jako jedyny może odtwarzać, rozpowszechniać i prezentować twórczość objętą ochroną, a także przygotowywać na jej podstawie

prace pochodne bez ryzyka posądzenia o plagiat. Prace objęte prawem autorskim podlegają ochronie przez całe życie autora i do 75 lat po jego śmierci. Co zatem dzieje się z owocami kreatywności umysłów technicznych? Otóż one również mogą korzystać z ochrony prawnej. Konstrukcja prawna odpowiadająca charakterowi wynalazków to patent. W odróżnieniu od praw autorskich, patent oprócz prac przedstawionych w postaci materialnej obejmuje swym zakresem także idee i każdą pracę, która powstała na zasadzie inwencji, procesu albo konkretnej metody. Przed udzieleniem prawa do patentu, amerykańskie Biuro Patentów i Znaków Towarowych (U.S Patent and Trademark Office) sprawdza w szczegółowy sposób, czy dana praca na pewno nie jest już znana albo czy nie została wykorzystana w ten sam sposób przez innego twórcę. Wymóg „nowatorskości” jest najważniejszy w procesie oceny – ma on na celu wynagrodzenie pierwszego i jedynego wynalazcy. Wymóg ten nie oznacza jednak, że nie można opracować nowego zastosowania dla już znanego urządzenia. Patent zostanie przydzielony idei nowego zastosowania, pomimo że daną technikę wynaleziono wcześniej. Na tej samej zasadzie z ochrony skorzystać może połączenie wcześniej opatentowanych metod, pod warunkiem, że nie jest ono w żadnym stopniu oczywiste. Procedura przydzielania patentów w Stanach Zjednoczonych jest dość skomplikowana i szczegółowa. Najlepszym źródłem informacji na jej temat jest strona samego urzędu: http://www.uspto.gov. Warto jeszcze krótko wspomnieć o konstrukcji prawnej znanej jako znak towarowy (ang: trademark), będącej prawną formą budowania świadomości marki na rynku (ang: branding). Jej celem jest ułatwienie konsumentom rozpoznawania producentów poszczególnych produktów. Z perspektywy firm, znak towarowy jest formą zapewniającą im odróżnienie się od konkurencji w sposób niebudzący wątpliwości konsumentów. Nazwy firm i ich logotypy to najczęściej zgłaszane do zastrzeżenia formy, ale czasami nawet odcień koloru może stać się znakiem towarowym tak, jak w przypadku - dobrze wszystkim znanych marek - Coca-Cola, Microsoft czy FedEx. Jakie korzyści daje opatrzenie produktów znakiem towarowym? Ponieważ właściciel ma wyłączne prawo do korzystania z zarejestrowanego znaku, to ma on gwarancję, że nikt inny nie będzie mógł wykorzystywać ani osłabiać wizerunku jego marki. Ochrona taka nie kończy się w czasie, jeżeli tylko firma zdecyduje się ją odnawiać. Znana łacińska maksyma powiada, że nieznajomość prawa szkodzi. Łatwo wydedukować zatem, że jego znajomość może tylko pomóc. Nawet wtedy, gdy jest się artystą lub szalonym odkrywcą.


tekst: marcin rozynek foto: archiwum Emi Music Poland

21

Marcin Rozynek

second h and Dlaczego trzy lata przerwy? Intuicja. Chodzi o przetrwanie:). Żeby nie zapaść na chorobę „ciągłego uczestniczenia w świecie”, jak pisze Marek Zagańczyk w swej książce „Cyprysy i topole”, nie zmęczyć się tą ciągłą bezustannością wszystkiego. Może i patetycznie, ale prawdziwie. Zwłaszcza że z oglądu świat wygląda dużo lepiej niż od środka. Poza tym na szczęście muzyka to nie sport, gdzie nie może być chwili przerwy w pogoni za uciekającą piłką. Inspiracje do płyty? Tu chyba brak jakiejś grubej filozofii, prędzej zdrowy odruch, niż jakiś siedmiomilowy krok. Każdy ma w życiu jakieś ulubione piosenki i miło jest móc je zagrać, zaśpiewać i wydać na płycie. Ot, po prostu. Nie towarzyszył temu jakiś konkretny pomysł (mega-inteligentny:)), przepis na całość, żeby na przykład zawęzić pole tylko do polskich autorów, czy też, by raczej nie sięgać po jakieś piskliwe radiowe przeboje. Tego rodzaju zamiary, czy może konkretne decyzje, pojawiły się później, chyba dopiero przed samymi nagraniami. A dlaczego w ogóle płyta z piosenkami innych autorów? Chyba doszedłem do takiego punktu, zresztą chyba już któryś raz, może podobnie jak z Atmosphere, lecz nie w sensie oczekiwanego rezultatu, a raczej prostego poczucia, rodzaju świadomości, że przelała się już ostatnia kropla i kolejna się nie zmieści. Że chyba będzie lepiej nie skupiać się znów na czubku własnego nosa i dać się zabrać w podróż. Choć raz rozsiąść się - nie przeczę, wygodnie – w czyjejś łódce i pozwolić mu powiosłować. Wtedy przynajmniej można się skupić na przyglądaniu się temu, co dookoła. Bo takie płyty to też kopalnia doświadczeń: inni ludzie, obce dźwięki, cudze piosenki, słowa, które nie nam przyszły do głowy... Więc pewnie też rodzaj kuracji. Inna rzecz, że podobnej do tej, jaką stosuje się wobec dzieci, kiedy to dla uporządkowania im spraw w mózgu i wytworzenia pewnych rodzajów świadomości, raz na jakiś czas chowa im się część zabawek - żeby im się od ich nadmiaru, albo też z przyzwyczajenia do nich, przypadkiem nie pomieszało w głowie. Najbardziej kreatywni rodzice stosują ją, żeby wzmóc w swoich dzieciach kreatywność. Dlaczego akurat takie brzmienia, takie aranże? Po raz pierwszy twoja płyta pozycjonowana jest jako alternatywa? Studia dźwiękowe stoją otworem, pewnie

jak nigdy dotąd, każdy może wejść i zrobić wszystko tak, jak sobie życzy. My dzisiaj zrobiliśmy to tak. A ponieważ nigdy nie nagrywam piosenek dla tych, którzy nie będą ich lubić, to zawsze robię to tak, jak sam lubię. W życiu nie sposób zadowolić wszystkich, więc najlepiej przynajmniej z pełną uczciwością zadowolić siebie. Tworzyć nowe światy, odkrywać kogoś, kim nie byliśmy, jak mówią poeci. A Phamuk nawet radykalnie: tworzenie to sukcesywne porzucanie siebie. Więc okej, nagraniem takiej płyty niewątpliwie nabrałem dystansu i to nie tylko do siebie. Czy czegoś żałuję? Chyba tylko tego, że jakimś cudem nie znalazła się na płycie któraś z piosenek Lecha Janerki, który nie będę ukrywał, muzycznie zawsze wystarczał mi w tym kraju za wiele. Johny Cash? Tak, znalazłem w nim ten rodzaj spokoju podróżnika, tę świadomość, że dokądś dotarł, może nawet czegoś się dowiedział. Mądrość człowieka, który być może poczuł pełnię, kiedy już niczego na siłę nie szukał. Zwłaszcza w American Recordings IV, V i VI, które nagrał z Rickiem Rubinem. Więc chciałem spróbować odnieść się do czegoś, co minęło, co już było. Choć raz nie zapuszczać się w przyszłość, nie wyglądać jej tak natrętnie. Zresztą doszło do dziwnej sytuacji, słucham dziś innej muzyki niż ta, z którą mogę się kojarzyć. Bo zawsze kiedy już kończę słuchać „Siłacza”, to czasem owszem posłucham Beach House, chwilami - Other Lives, czy irytująco ciekawy Sufjan Stevens, ale przede wszystkim Debussy, Ravel, Straviński, Bach - wszystko jako fundament; a dalej już Reich, Glass, Cage, Stockhausen. Nic na to nie poradzę. Muzycy? Przede wszystkim świetny gitarzysta - Olek Świerkot z Miss Polski i Kuba Galiński - aktualny Fryderyk za produkcję roku:). Ale to w ogóle praca zbiorowa, bo poza - co chyba jasne - kilkunastoma autorami kilku genialnych piosenek, również Paweł Jóźwicki - komórka macierzysta, dawca pomysłu i czuwający nad wszystkim druh drużynowy, zwłaszcza w bardzo delikatnej kategorii jaką jest dobry, jeśli nie świetny gust. Monika Biss, która nadała temu wszystkiemu tytuł, Andrzej Smolik odpowiedzialny za mastering, świetni: Łukasz Korybalski na trąbce, Justyna Straszyńska na wiolonczeli, Krzysztof Domański na gitarze i Marcin Ułanowski na bębnach.


tekst: Tomasz Domagała  ilustracja: gosia Orzechowska – slovian studio

22


Pta k i ­_ horror z życia kobiet

„Ptaki”

Hitchcocka

to film-legenda.

Oczywiście, składa się na to kilka czynników. Po pierwsze - niecodzienny temat tego horroru – atak ptaków na senną amerykańską mieścinę Bodega Bay (Piwniczna Zatoka). Po drugie - mistrzostwo reżysera w dziedzinie prowadzenia akcji i budowania napięcia, po trzecie – niezwykle sugestywne obrazy, na zawsze pozostające w pamięci (choćby scena z krukami przed szkołą, czy sekwencja w budce telefonicznej). Film też znakomicie wpisywał się w swoje czasy. W październiku 1962 roku światem wstrząsnął kryzys kubański. Realna groźba wojny nuklearnej przyniosła strach i pogorszenie nastrojów. Prasa, radio i - coraz bardziej popularna - telewizja sprawiły, że „psychoza końca świata” ogarnęła miliony ludzi. Na taki właśnie podatny grunt trafił Hitchcock ze swoją apokaliptyczną wizją. I ta właśnie wizja, zrealizowana z mistrzowską precyzją, stała się na zawsze częścią masowej wyobraźni. O „Ptakach” napisano już chyba wszystko. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na jeden z wątków pobocznych (przynajmniej w konstrukcji scenariusza). Chodzi oczywiście o kwestię kobiety i jej samotności w świecie. W tle przerażającej historii o ataku ptaków na małe amerykańskie miasteczko widzimy przede wszystkim świat, który zdaje się być pozbawiony mężczyzn. Poza głównym męskim bohaterem, Mitchem (Rod Taylor), prawie w ogóle nie ma w nim męskich postaci. Na pierwszym planie znajduje się za to galeria przejmujących portretów kobiecych oraz katalog ich ról – rodzinnych, społecznych, życiowych. Ten niezwykle sugestywny obraz dopełniają szczątkowe informacje na temat innych kobiet i związanej z nimi przeszłości. Galerię tę otwiera główna bohaterka, Melanie Daniels (Tippi Hedren). Co o niej wiadomo? Jest to córka właściciela dużej gazety w San Francisco. Młoda, bogata kobieta, niemająca w życiu zbyt wielu obowiązków. Ciągnie się za nią jakaś skandaliczna historia, uwieczniona w tabloidzie, słowem – celebrytka, córka bogatego tatusia. Za tą tabloidową historią kryje się również prawdziwy dramat. Matka jej porzuca rodzinę i ucieka. Melanie nawet nie wie, co robi i gdzie przebywa. Trzeba by zapytać, jak straszne musiało być życie u boku milionera, że pani Daniels zdecydowała się zostawić własne dziecko. Ojciec Melanie, mimo wysokiej pozycji zawodowej i społecznej, nie może udzielić jej pomocy w krytycznej chwili. Po ataku ptaków na szkołę Melanie dzwoni do niego, ale się z nim nie dogaduje. Całe życie była sama - i w momencie największego zagrożenia również zdana jest tylko na siebie. Bliską jej osobą staje się matka Mitcha, demoniczna Lydia Brenner (grana przez wspaniałą Jessicę Tendy). Pod maską demonicznej femme fatale kryje się jednak samotność po śmierci męża i strach przed porzuceniem. Kłębiące się w niej uczucia nie pozwalają jej na akceptację jakiejkolwiek narzeczonej syna - jedynego zresztą mężczyzny, nad którym ma jakąkolwiek władzę. Przejmująca jest rozmowa Lydii i Melanie w sypialni, gdzie Lydia – może pierwszy raz w życiu - przyznaje, że u podstaw jej słabości leży nie tylko strach i samotność, lecz także nieumiejętność zrozumienia drugiej kobiety, drugiego człowieka. Z tym samym problemem zmaga się była dziewczyna Mitcha, nauczycielka Annie Hayworth (Suzanne Pleshette). Jej jednak udaje się wyjść z pułapki. Mimo bólu, który sprawia jej obecność rywalki (Melanie), znajduje w sobie dość sił, by stawić czoła życiu i zagrożeniu. Być może właśnie dlatego - jako jedyna wśród głównych bohaterek filmu - ginie. Ona po prostu jest na tę śmierć gotowa. W filmie Stephena Daldry’go „Godziny” Virginia Woolf mówi swojemu mężowi Leonardowi, że w pisanej przez nią książce „poeta musi umrzeć, żeby inni nauczyli się cenić życie”. Słowa te pasują do „Ptaków”: śmierć Annie jest gorzką lekcją życia dla Melanie, przyspiesza jej dojrzewanie jako kobiety i jako człowieka. Galerię tych niezłomnych, samotnych kobiet zamyka nastoletnia siostra Mitcha, Cathy Bernett (Veronica Cartwright). To dziewczynka inteligenta, prostolinijna i ponad wiek dojrzała. Mieszka z matką, dzieląc z nią jej ból i samotność. Brata widuje tylko w weekendy i do takiej obecności mężczyzny w życiu sprowadza się jej doświadczenie z płcią przeciwną. Hitchcock nie pozostawia złudzeń - kobieca samotność, ból, strach, brak zrozumienia dla drugiego człowieka - przechodzą z pokolenia na pokolenie i stają się główną udręką życiową. Mężczyźni właściwie nic nie mogą (scena z policjantem w barze). Co zatem musi się stać, żeby ten świat się zmienił? Wydaje się, że takim rozwiązaniem jest stan apokaliptycznego zagrożenia.

Atak ptaków uruchamia bowiem maszynerię zmian. Przynosi powrót mężczyzn i kobiet do - przypisywanych im pierwotnie - ról. Mężczyzna wreszcie bierze odpowiedzialność, ustala hierarchię kobiet w swoim życiu (polecam uwadze scenę ratowania domu przed ptakami) i ratuje je wszystkie przed zagrożeniem. Czy oznacza to przywrócenie dawnego porządku, czy jest tylko jednostkowym wydarzeniem w rodzinnym mikrokosmosie - można dyskutować. Kobiecy świat w „Ptakach” jest bardzo podobny do świata znanego z twórczości Pedro Almodovara. Z tym, że bliżej mu do późnego, niż wczesnego okresu twórczości reżysera z Madrytu. Na myśl przychodzi „Volver” - tam również mamy trzy pokolenia kobiet, z taką samą niezłomnością i godnością ukrywających ból, strach i upokorzenie, których nieustannie doznają ze strony mężczyzn. Od postaci sportretowanych przez Hitchcocka różni je to, że rozumieją się i trzymają razem, ale to zapewne wynik ewolucji obyczajowej i światopoglądowej, jaka dokonała się w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat. Almodovar idzie też o krok dalej w ocenie płci męskiej, ale „Volver” to przecież tragikomedia, a „Ptaki” to pozornie „lżejszy” gatunek filmowego rzemiosła, horror. Choć czy w ujęciu mistrza Hitchcocka na pewno „lżejszy” - pozostaje kwestią otwartą...

tekst: Tomasz Domagała

4 soul classic_Film



Designeria Trendy Show

– już 15 listopada,

trzecia edycja jednego z ciekawszych warszawskich wydarzeń modowych. Na wybiegu kolekcje młodych projektantów z Polski i z zagranicy, wiele ciekawych trendów i tylko najnowsze kolekcje. Jednocześnie w ramach Designerii wspólnie z marką MINI, ogłaszamy konkurs dla stylistów, blogerów i projektantów, szczegóły na naszym fanpagu. Warto tam być. Wszystkie informacje o możliwościach dostania się na imprezę, na naszym fanpagu, facebook. com/designeria, tam znajdziecie kontakty do nas. Ilość miejsc ograniczona. Zapraszamy! 15 listopada, Teatr Palladium, godz.20.00


Miła Dario Pawłowno, Zgodziła się Pani kiedyś do mnie „za pielęgniarkę” i kazała obiecać, że zawołam Panią, kiedy będzie trzeba. Jadę za dwa dni i nie wrócę. Chce Pani ze mną?

Fiodor Dostojewski, Biesy, przeł.: A. Pomorski, Wydawnictwo Znak, Kraków 2010 wybór tekstu: Tomasz Domagała  tryptyk : Hieronimus Bosch, Ogród ziemskich rozkoszy, 1480-1490, Muzeum Prado w Madrycie

26

Zeszłego roku jak Hercen zaciągnąłem się na obywatela kantonu Uri i nikt o tym nie wie279. Tam już kupiłem mały domek. Mam jeszcze dwanaście tysięcy rubli; pojedziemy i będziemy tam żyć wiecznie. Nie chcę nigdy nigdzie wyjeżdżać. Miejsce jest bardzo posępne, wąwóz; góry przytłaczają wzrok i myśl. Bardzo to ponure. Ja dlatego, że sprzedawali mały dom. Jeśli się Pani nie spodoba, sprzedam i kupię gdzie indziej. Jestem niezdrów, ale z tamtejszym powietrzem mam nadzieję pozbyć się halucynacji. To fi zycznie; a moralnie wie Pani wszystko; tylko czy wszystko? Opowiedziałem Pani wiele o swoim życiu. Ale nie wszystko. Nawet Pani nie wszystko! Nawiasem mówiąc, potwierdzam, że w sumieniu jestem winien śmierci żony. Nie widziałem się z Panią po tym, dlatego potwierdzam. Jestem też winien wobec Lizawiety Nikołajewny; lecz to Pani wie; to Pani prawie wszystko przepowiedziała. Lepiej niech Pani nie przyjeżdża. To okropna podłość, że wołam Panią teraz do siebie. Po co zresztą ma Pani pogrzebać przy mnie swoje życie? Jest mi Pani miła i było mi przy Pani dobrze w zgryzocie: przy Pani jednej mogłem głośno mówić o sobie. Nic z tego nie wynika. Pani sama sformułowała „na pielęgniarkę” – to Pani zwrot; po cóż tyle poświęcać? Niech też Pani zważy, że nie żal mi Pani, skoro Ją wołam, i nie szanuję, skoro czekam. A tymczasem i wołam, i czekam. W każdym razie niezbędna mi Pani odpowiedź, bo jechać trzeba bardzo szybko. W takim razie wyjadę sam. Niczego się po Uri nie spodziewam; po prostu jadę. Nie wybrałem specjalnie ponurego miejsca. W Rosji nic mnie nie wiąże – wszystko jest mi w niej obce jak wszędzie. Co prawda, w niej bardziej niż gdzie indziej nie lubiłem żyć; ale nawet w niej niczego nie mogłem nienawidzić! Wszędzie wystawiałem na próbę swoją siłę. Doradzała mi to Pani, „żeby poznać siebie”. Przy próbach dla siebie i na pokaz, jak dawniej przez całe życie, wydawała się bezgraniczna. Na Pani oczach zniosłem policzek od Pani brata; publicznie przyznałem się do małżeństwa. Ale nigdy nie widziałem i teraz nie widzę mimo Pani zapewnień w Szwajcarii, którym uwierzyłem – do czego miałbym użyć tej siły. Nadal, tak samo jak zawsze dawniej, mogę spełnić dobry uczynek i daje mi to satysfakcję; zarazem chcę też złego i też czuję satysfakcję. Ale jedno i drugie uczucie jest zawsze jak dawniej zbyt małe, a bardzo nigdy nie bywa. Na kłodzie można przepłynąć rzekę, a na szczapie nie. To żeby Pani nie myślała, że jadę do Uri z jakimiś nadziejami. Jak dawniej nikogo nie obwiniam. Próbowałem wielkiej rozpusty i sterałem na nią siły; ale nie lubię i nie chciałem rozpusty. Pani mnie ostatnio obserwowała. Wie Pani, że patrzałem nawet na naszych przeczących ze złością z zawiści o ich nadzieje? Ale niepotrzebnie się Pani bała: nie mogłem być im towarzyszem, bo niczego nie podzielałem. A dla śmiechu, ze złości, też nie mogłem, nie dlatego, żebym się bał śmieszności – śmieszność nie może mnie odstraszyć – ale dlatego, że mimo wszystko mam przyzwyczajenia osoby przyzwoitej i brał mnie wstręt. Lecz gdybym miał więcej do nich złości i zawiści, może bym nawet poszedł z nimi. Niech Pani doceni, jak mi było lekko i jak się szarpałem! Miła przyjaciółko, istoto czuła i szlachetna, którą odgadłem! Może marzy Pani o tym, że da mi tyle miłości i przeleje na mnie tyle piękna za swojej pięknej duszy, że ma Pani nadzieję przez to samo wytknąć przede mną nareszcie także cel? Nie, lepiej, żeby Pani była ostrożniejsza: moja miłość będzie równie mała jak ja sam, a Pani nieszczęśliwa. Pani brat mówił mi, że ten, który traci więź ze swoją ziemią, traci też swoich bogów, czyli wszystkie swoje cele. O wszystkim można dyskutować w nieskończoność, lecz ze mnie płynie tylko negacja, bez wielkości ducha i bez mocy. Nawet negacja się nie udała. Wszystko jest zawsze małe i błahe. Kiriłłow, człowiek wielkiego ducha, nie zniósł idei i sam się zastrzelił; lecz przecież widzę, że był wielkiego ducha, bo niespełna rozumu. Ja nigdy nie zdołam postradać rozumu i nigdy nie zdołam uwierzyć w ideę tak bardzo jak on. Nie zdołam nawet tak się przejąć ideą. Nigdy, nigdy nie zdołam się zastrzelić! Wiem, że powinienem się zabić, zmieść siebie z powierzchni ziemi jak szkodliwego insekta; boję się jednak samobójstwa, bo boję się okazać wielkość ducha. Wiem, że to będzie znowu oszustwo – ostatnie oszustwo w niekończącym się szeregu oszustw. Co za pożytek oszukiwać samego siebie, żeby tylko odegrać wielkość ducha? Nigdy nie zdołam wykrzesać z siebie oburzenia ani wstydu; a więc również rozpaczy. Przepraszam, że tyle piszę. Opamiętałem się, to mimo woli. Bo to nie dość stu stronic, a dziesięć linijek wystarczy. Wystarczy dziesięć linijek wezwania „za pielęgniarkę”. Odkąd wyjechałem, mieszkam na szóstej stacji u zawiadowcy. Zgadałem się z nim pięć lat temu podczas pijatyki w Petersburgu. Że tam mieszkam, nikt nie wie. Niech Pani napisze na jego nazwisko. Załączam adres. Nikołaj Stawrogin


Ilustracja: Żaneta antosik

ul. Felińskiego 1, 201-513, Warszawa  www.naszeprzysmaki.pl


Nagrody Międzynarodowego Triennale Grafiki – Kraków 2012, Rozdane

Grand Prix: Joanna Janowska-Augustyn, Polska, Kolej rzeczy

Grand Prix d’Honneur: Izabella Gustowska, Polska, Hybrydy

Nagrody Regulaminowe: Marcelle Hanselaar, Wielka Brytania, Utrata niewinności – wojna, akwaforta, akwatinta; Davida Kidd, Kanada, Logowanie, druk cyfrowy; Paulis Liepa, Łotwa, Płomyk, kolografia, tekturodruk; Taida Jasarevic, Bośnia i Hercegowina, Gwiazda VII, akwaforta, fotograwiura, wklęsłodruk


felieton_Grafika japońska

W

tekst: Aleksandra stefanowicz  ilustracja na podstawie: Takashi Murakami "Genki Ball"

29

dobie mody na sushi, minimalistyczne wnętrza i wszędobylskie logo kotki znanej z kreskówki Hello Kitty, wypadałoby napisać coś o japońskich

artystach szturmem zdobywających ostatnimi czasy amerykański i zachodnio-europejskie rynki sztuki. Łączy ich niewątpliwie upodobanie do nowoczesnych materiałów i technologii, ale i tematyka skoncentrowana wokół życia w super-metropoliach Dalekiego Wschodu. Wizja współczesnej Japonii jaką kreują, oddaje zarówno wielki powojenny skok technologiczny i związany z nim kryzys komunikacji międzyludzkiej, jak i odrealniony świat kultury otaku, czyli świat miłośników mangi i anime, która w kraju kwitnącej wiśni stawiana jest na równi ze sztuką. Bliższe przyjrzenie się sylwetkom trzech artystów pozwoli nam na zrozumienie tego fenomenu. Mariko Mori to kobieta-instytucja. Niegdyś modelka, dzisiaj w zależności od potrzeb – piosenkarka, cyborg, syrena. Artystka o stu twarzach, która ze swego ciała uczyniła narzędzie pracy, stając

słodkie i niewinne twarzyczki dzieci, które po chwili zaczynają budzić nasz niepokój. Ich wielkie oczy (typowe dla tzw. estetyki cuteness) wyrażają często złość i tłumioną agresję, a usta zaciskają się w grymasie. Artysta myli naszą czujność, raz czyniąc z nich ofiary z podbitym okiem lub plastrami na ciele, innym razem obdarzając je narzędziami zbrodni: nożem (The Girl with The Knife in Her Hand, 1991 r.) lub siekierką. Dzieciakom z piekła rodem towarzyszą zwierzątka o podobnie zaciętych pyszczkach i wściekłym spojrzeniu (Pale Mountain Dog, 2000 r.). Dobór tematyki wbrew pozorom nie powinien dziwić. Głównymi odbiorcami komiksów i filmów animowanych nie są wcale dzieci, tylko młodzież i dorośli, których część bez względu na wiek chce pozostać w krainie dzieciństwa (doskonale widać to na przykładzie mody ulicznej). I choć sam artysta twierdzi, że nie poddaje się żadnym zewnętrznym wpływom, to trudno nie zauważyć w jego pracach inspiracji wszechobecną w Japonii estetyką cuteness, hołdującą wszystkiemu co małe, słodkie i urocze. I wreszcie największa gwiazda – Takashi Murakami, nazywany japońskim Warholem. Podobnie jak ojciec pop-artu, ma tą samą zdolność do zamieniania wszystkiego, co wyjdzie spod jego ręki w złoto. Do jego największych osiągnięć należy wystawa prac w Wersalu, a także współpraca z Markiem Jacobsem (kolekcja toreb dla Louis Vuitton) się żywym dziełem sztuki. W swoich fotografiach i filmach wideo

i Kanye Westem (okładka płyty Graduation). O ile Mariko Mori i Yoshitomo Nara prowadzą rodzaj dialogu z kulturą

od lat 90. porusza problemy wyobcowania i samotności w wielkim

otaku, pokazując ją poniekąd w krzywym zwierciadle, o tyle Takashi Murakami uczynił z niej punkt wyjścia dla

mieście, jednocześnie szukając odpowiedzi na pytanie o rolę kobiety

całej swojej twórczości. Artysta znany jest z kontrowersyjnych opinii, iż w Japonii nie istnieje podział na kulturę

W krainie cuteness i cybersztuki w futurystycznym świecie jutra, który w Tokio czai się przecież tuż za

wysoką i niską, a większość działań artystycznych można zaliczyć do kategorii superflat, czyli tłumacząc dosłownie:

rogiem. Aby zrealizować swoje wizje projektuje niesamowite kostiumy

płaskiej sztuki, pozbawionej warstwy symbolicznej, o znaczeniu wyłącznie obrazkowym. Jego prace zasiedlane są

takie, jak srebrzysta zbroja androida (Play with me, 1994 r.), w których

przez baśniowe stwory, począwszy od najlepiej znanego Mr. Doba, przez szeroko uśmiechnięte króliczki, kwiatki

przechadza się i fotografuje na ulicach miasta, nie wzbudzając jednak

i grzyby, w których interpretatorzy doszukują się powiązań z atakami na Hiroszimę i Nagasaki. Inspirując się

zainteresowania przechodniów. Przebrana na podobieństwo bohaterek

Warholem i jego The Factory, stworzył „fabrykę sztuki” - Kaikai Kiki Co., w której w myśl idei superflat, produkuje na

komiksów - które wbrew pozorom, cieszą się w Japonii największym

masową skalę figurki w stylu bohaterów mangi w cenie nieprzekraczającej kilkunastu dolarów. Bardziej wytrawni

powodzeniem wśród dorosłych mężczyzn - i tak nie jest w stanie

koneserzy są skłonni zapłacić za podobne rzeźby w skali 1:1 nawet kilka milionów dolarów. Co ciekawe, zachowania,

dorównać papierowym pierwowzorom. Przestaje więc naśladować

które jeszcze w latach 50. uchodziły za zbrodnię na dziele sztuki (multiplikowanie i maszynowa produkcja), dzisiaj

i przenosi swoje wcielenia w wirtualną rzeczywistość, używając do tego

pozwalają artyście zaspokajać nieskrępowany apetyt rynków krajów azjatyckich, a także Ameryki i Europy.

fotografii 3-D (Birth of a Star, 1995 r.) i hologramów. Finalnie, odrealniony

Póki co, nie zanosi się, aby sztuka o charakterze superflat miała zawojować polskie salony.

świat artystki wprost opływa kiczem, wszystko jest w nim sztuczne

W oczy rzuca się natomiast wszechobecna estetyka cuteness lansowana przez producentów

i tandetne (Empty Dream, 1995 r. i Link of the Moon, 1996 r.), dzięki czemu

zabawek. Wbrew pozorom, ma ona i ciemne strony, których doświadcza właśnie młode pokolenie

skutecznie zniechęca do dłuższego przebywania w cyberprzestrzeni.

Japończyków. Zbytnia infantylizacja społeczeństwa, to niestety jeden z efektów ubocznych kultury

Miłośnicy twórczości Tima Burtona na pewno docenią prace

otaku, w której zatracają się osoby z syndromem Piotrusia Pana. Uciekają one w wirtualny świat przed

Yoshitomo Nary. Artysta na swoich płótnach przedstawia pozornie

trudnościami, jakie niesie ze sobą życie w wielkich aglomeracjach, gdzie rzadko coś bywa super sweet & cute.


tekst: neo retros foto: archiwum Emi Music Poland

30

Konstytucja Neo Retros PREAMBUŁA NEO RETROS wierząc w moc prawdy i piękna, w trosce o byt i przyszłość Ziemi, postanowili podpisać „Traktat Przeciwko Pop-kulturze” wraz z „Porozumieniem w sprawie Zapobiegania Głupocie”. ART. 1. Celem Neo Retros jest: tworzenie, kształtowanie i wykonywanie utworów muzycznych wywołujących reakcję w umyśle słuchacza.

ART. 2. Kompozycje Neo Retros mają na celu zwalczanie: § 1. banalnej pulpy muzycznej wszechobecnej we współczesnych mediach; § 2. korporacyjnego niewolnictwa - ludzie nie są zbędnymi, łatwo usuwalnymi, wszystko wytrzymującymi zasobami i zasługują na humanitarne i godne traktowanie; § 3. patriotyzmu będącego prekursorem nacjonalizmu - zachęcamy do bycia dumnym z całej naszej planety, a nie odgrodzonych od siebie małych napisów na mapie; § 4. zinstytucjonalizowanej religii, a zwłaszcza przymusowego handlu nią z niewinnymi ofiarami w szkołach.

ART.3. Neo Retros wspierają: § 1. prawdziwą komunikację między ludźmi; § 2. świadomość, że czas może być naszym przyjacielem i nie musi być pieniądzem; § 3. lokalną społeczność - służąc własnej społeczności, działasz dla dobra jej 99%, a nie pozostałego 1%, który stanowią egoistyczni, zakamuflowani spekulanci i udziałowcy.

ART. 4. Neo Retros szanują: § 1. tych, którzy nigdy się nie poddają, oraz § 2. marzycieli, idealistów i romantyków.

Załącznik (lub Aneks): Neo Retros, absolwenci Szkoły Moralności im. Marxa Groucho, dążą do podtrzymywania powyższych wartości, aczkolwiek honorują prawo do przestrzegania motta Groucho Marxa, które brzmi: „To są nasze zasady, jeśli ci nie odpowiadają, mamy też inne”.

Neo Retros „The Legend of Legend” – premiera 16.10.2012


e

o

z międzynarodowych portali internetowych.

wiadomości

realizowany przed kamerami przegląd

o podróżach po całym świecie – opowieści z pierwszej ręki.

więcej niż program śniadaniowy: niebanalne tematy, intrygujące reportaże, charyzmatyczni goście. wszystko podane w wybornej muzycznej otoczce.

wszystko, co pobudza krew do szybszego krążenia.

w oryginalnej wersji językowej z napisami.

jako jedyna polska telewizja będziemy prezentować filmy

i nte r n e w s  c lu b  b a c k pa c k e r a   m u s i c&ta l k  n a m axa       c l a s s i c  m ov i e s

TWOJA TELEWIZJA NASZĄ PASJĄ!

j pasje


Konkurs: Znak Litera Nova „Kobieta w lustrze”

31.10.śr.

Premiera kinowa: „Zostań ze mną”, reż. Ira Sachs

26.10. pt.

08.10.pn.

13.10.so.

14.10.nd.

Premiera kinowa: „Paranormal Activity 4”, reż. Henry Joost, Ariel Schulman

Konkurs: Prószyński i S-ka, „Tygrysy w Porze Czerwieni”

29.10. pn.

Fashionphilosophy Fashion Week Poland, Łódź. Potrwa do 28.10.

24.10.śr.

Premiera kinowa: „Delikatność”, reż. David Foenkinos, Stephane Foenkinos

19.10.pt.

Koncert: The Cranberries, Torwar, Warszawa

Konkus: Lirene

09.10.wt.

Spektakl: „ZAŚWIATY CZYLI CZY PIES MA DUSZĘ?” Och – Teatr, Warszawa

04.10.cz.

05.10.pt.

Konkurs: EMI

30.10.wt.

Konkurs: Magic Records

25.10.cz.

FESTIWAL SOPHISCAPES, Klub Studio, Kraków. Potrwa do 21.10

20.10.so.

Konkurs: Prószyński i S-ka „Łóżko”

15.10 pn.

Koncert: NGUYEN LE – From Hendrix to Jazz, Palladium, Warszawa

10.10.śr.

Konkurs: Follow Me

u.l. [urban life]_październik

28.10.Nd. Koncert: Steve Vai, Klub Stodoła, Warszawa

27.10.so.

1. Festiwal Filmów Koreańskich, Helios Nowe Horyzonty, Wrocław. Trwa do 25.10.

23.10.wt.

Snów”, reż. Jaume Balaguero

Klub Palladium, Warszawa; Premiera DVD: „Słodkich

Koncert: Avishai Cohen,

18.10. cz.

Noc Biennale, Budynek byłej synagogi, Poznań; Blog Forum Gdańsk, Stadion PGE Arena, Gdańsk. Potrwają do 14.10

Konkurs: Maru

Konkurs: Poziom 511

03.10.Śr.

4. Wrocławski Sound – Dzień 2., Centrum Sztuki Imaprt, Wrocław.

22.10.pn.

Konkurs: Znak „Dziewczyna z portretu”

Koncert: JOHN SCOFIELD TRIO, Gliwicki Teatr Muzyczny, Gliwice

American Dream; Projekcja filmu: „The Candidate”, reż. Michael Ritchie; Klub Grawitacja, Warszawa

21.10.nd.

17.10.Śr.

Konkurs: Emu

Konkurs: Artego

Konkurs: ORIGINAL SOURCE

16.09.nd.

Wernisaż wystawy: Sny Rzeźbione, Politechnika Poznańska

12.10.pt.

Krakowskie Reminiscencje Teatralne. Trwają do 11.10.

11.10.cz.

07.10.nd.

06.10.so.

Konkurs: Wydawnictwo Literackie „Nawiedzony Dom”

Festiwal Korczak 2012, Warszawa. Potrwa do 13.10.

02.10.wt.

Konkurs: Delia Cosmetics

01.10.pn.

Polub nas na fejsie: www.facebook.com//SOUL-Magazine-Society-of-Urban-Life


4 1,

.c

o ar

l

h ina

er

r

a er

w ww

2

ww

m w.

ax

v

om

2

3,

5

ww

1

it

.c

4

re er

l u

m .co

o S

1

3

w.

t

.co

m

i l

m op

an

w.

o

vo

v

m

m _ t s

6

ww

n dy

o k.c

5

1w

ww

.pr

n a im

am

a od

.co

2

m

.pl

2

ww

w

.em

ua

u

ra st

o S lia

.c

3

om

3

ww

oc w.

l u hn

c ik.

om

4

w ww

it .f

o oll

m

6

w-

e.c

.pl

/M

r au

oL

e

e on

4

5

w ww

5

.to

h ps

op

w _ t s

om

i l

6

Konkurs!

Konkurs!

.c

om

6

w ww

.f

o oll

w-

m o

m

e.c

om

/ .pl

Cr

33

ia uc

ni

n a


5 6

t i l

6

i l

6

7

_ t s

9

e b

u a

y t

10

8

34

Konkurs!

3

S

u o

t i l 1

3

2

i l

4

j _ t s

n u

5

r io

s

4

u o

Konkurs!

1 , 3 www.hm.com   2 www.reserved.com  4,5 www.wojcik.com.pl  6 www.emuaustralia.com


1 www.bielenda.pl  2,5 www.delia.pl  3 www.topshop.com  4 www.hm.com

2

1

1

4

2

5

3

1,2,5 www.intimissimi.com  3 www.hm.com  4,9 www.topman.com  6,7,8 www.oysho.com  10 www.coemi.pl

_dream

Konkurs!




38

Czy lubisz kawę?

Zapewne tak – większość ludzi lubi kawę, a część z nas nie wyobraża sobie bez niej życia.

Czy przejmujesz się losem zagrożonego środowiska naturalnego? Odpowiedź jest oczywista – każdy przecież lubi czyste rzeki i nieskażone góry. Czy chcesz pomagać w rozwiązywaniu globalnych problemów? Jeśli tylko mogę, to czemu nie? – pomyśli wiele osób. Dzięki kampanii CHAI caffé latte możesz połączyć swoje zamiłowanie do kawy z możliwością wsparcia działań na rzecz ochrony środowiska naturalnego w Polsce i na świecie. Coffeeheaven przy współpracy z WWF Polska w praktyczny sposób połączyło przyjemne z pożytecznym. Przyjemne – czyli jedna z czterech kaw CHAI – łączy się z pożytecznym, czyli przekazaniem WWF Polska części dochodu ze sprzedaży tych kaw. Wszystko, co musisz zrobić, to przejść się do kawiarni coffeeheaven i kupić kawę CHAI (zrobioną oczywiście z ziaren posiadających ekologiczny certyfikat Rainforest Alliance). Łatwiej i przyjemniej już nie może być! Gdy siedzisz w kawiarni i sączysz swoją ulubioną kawę, problemy świata wydają się czymś odległym i mało ważnym. Są jednak drogocenne miejsca na Ziemi, które należy chronić jako dziedzictwo całej ludzkości. Na szczycie ogólnoświatowego ekosystemu jesteśmy my – ludzie, dlatego to na nas spoczywa szczególna odpowiedzialność za stan środowiska naturalnego. Dzięki coffeeheaven i WWF Polska, wspieranych przez ambasadorkę kampanii Martynę Wojciechowską, możesz aktywnie włączyć się do ochrony środowiska naturalnego. Wystarczy świadomie wybrać kawiarnię i kawę, aby przysłużyć się przyrodzie.


Partner :



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.