Lady's club nr 3 (48) 2017

Page 1

ISSN1899-1270

DWUMIESIĘCZNIK

ROK X

NR 3 (48) CZERWIEC - LIPIEC 2017

E G Z E M P L A R Z B E Z P Ł AT N Y

BASIA PAJĄK

Doradca pielęgnacji urody, wizażystka, właścicielka firmy handlowej, dyrektor w firmie kosmetycznej » WYWIAD STR. 4



reklama


Fot. Magdalena Ostrowicka

oD rEDaKtora

W NUMERZE

Publikujemy w tym numerze Lady’s Club pierwszy artykuł pszczyńskiego pszczelarza Jakuba Skopa o fenomenie pszczoły miodnej. – Ooo – powie ktoś – więc w magazynie dla kobiet schodzicie już na poziom owadów? Darujmy sobie złośliwości. Pszczoły-robotnice to też kobiety, bardzo ważne w społeczności ula. Analogii z ich życia w stosunku do naszego jest tyle, że aż głowa puchnie. Pomijam dywagacje dotyczące trutni, choć i trutnie mają znaczenie, mimo że nieporadne i niezdolne samodzielnie się wyżywić (a dlaczego, dowiecie się od naszego nowego autora). Polecam ten artykuł, bo pisze praktyk, człowiek znający się na rzeczy, zatroskany stanem środowiska i losem owadów, bez których my, ludzie, nie przeżyjemy nawet kilku lat. Uroda pszczół i uroda świata mają wiele wspólnego. Tyle produktów zdrowotnych i kosmetycznych od nich otrzymujemy, że powinniśmy je czcić pod niebiosa. Ale owady nie proszą o modły i ołtarze, lecz o zwyczajną troskę o środowisko. Każdy z nas może coś dla nich zrobić, zachowując się na co dzień ekologicznie, nie krzywdząc ich, nie zabijając. I to wystarczy. Zacznijcie lekturę od pszczół, a potem połknijcie całą resztę naszego magazynu – dobrego na lato, na wakacyjne wyjazdy. StaniSŁaw BuBin, redaktor naczelny 509 965 018 redakcja@ladysclub-magazyn.pl s.bubin.ladysclub@gmail.com www.ladysclub-magazyn.pl

4 KOBIETA MOŻE WSZYSTKO – ZAPEWNIA BASIA PAJĄK, DORADCA PIELĘGNACJI URODY

12 JOANNA SKOREK-KOPCIK, KOSMETOLOG, O ŻYCIU W RÓWNOWADZE CIAŁA I UMYSŁU

14 20 26 28 30 32 35 38 41 42 45

PAULINA PASTUSZAK PREZENTUJE BARWY SZCZĘŚCIA ANNA ADAMUS: JESTEM DŻINEM SPEŁNIAJĄCYM PRAGNIENIA JAKUB SKOP WYRAŻA ZACHWYT NAD PSZCZOŁĄ MIODNĄ JEDEN Z OSTATNICH WYWIADÓW ZBIGNIEWA WODECKIEGO DLA ANGELIKI WICIEJOWSKIEJ DLA ŻYCIA. O WYSTAWIE FOTOGRAFII MAGDALENY OSTROWICKIEJ MOTO LADY’S PIOTR ROZMUS, AUTOR THRILLERÓW, ZAPEWNIA, ŻE NIE MA KOSZMARÓW NOCNYCH IWONA SŁABUSZEWSKA-KRAUZE O POWIEŚCIACH INSPIROWANYCH PORTUGALIĄ NIEZIEMSKA MIŁOŚĆ KATIE KHAN PIĘĆ KRYMINAŁÓW Z CZWARTEJ STRONY TRENER PERSONALNY DAWID CEMBALA UCZY PRAWIDŁOWEJ

NA OKŁADCE BASIA PAJĄK DORADCA PIELĘGNACJI URODY, WIZAŻYSTKA, WŁAŚCICIELKA FIRMY HANDLOWEJ I DYREKTOR W FIRMIE KOSMETYCZNEJ

ZDJĘCIE MAGDALENA OSTROWICKA / WWW.COBRAOSTRA.PL

®

ROZGRZEWKI

48 DOROTA BOCIAN: CZY CHCESZ DOROSNĄĆ ZE SWOIM DZIECKIEM? 50 PRZYGODY RENATY KUKLI W KANIONIE KOPRULU 53 NYÍREGYHÁZA – CIEKAWE MIASTO NA WĘGRZECH 56 BARTOSZ GADZINA MARTWI SIĘ BRAKIEM SZACUNKU DO JEDZENIA

58 60 63 64 65 70 72 74 76

DIETETYK JUSTYNA CIEŚLICA O TŁUSZCZACH ROŚLINNYCH W CZYM NA PLAŻĘ? – RADZI BRAFITTERKA MONIKA NIEMIEC LISTY Z MONACHIUM ALDONY LIKUS-CANNON DOROTA STASIKOWSKA-WOŹNIAK: ON MŁODSZY KWIECIŚCIE. FLOWER POWER W OBIEKTYWIE MAGDALENY OSTROWICKIEJ STRONY EKOLOGICZNE „ZAGRAJMY W ZIELONE” KRZYŻÓWKA Z NAGRODAMI HOROSKOP NA LIPIEC I SIERPIEŃ FELIETON KRZYSZTOFA ŁĘCKIEGO O POCHLEBSTWACH DWORAKÓW

WYDAWCA FIRMA WYDAWNICZA LADY’S CLUB ADRES REDAKCJI 43-309 BIELSKO-BIAŁA, UL. SUCHA 32 REDAKTOR NACZELNY STANISŁAW BUBIN, S.BUBIN.LADYSCLUB@GMAIL.COM, TEL. 509 965 018 REKLAMA TEL. 509 965 018, REDAKCJA@LADYSCLUB-MAGAZYN.PL, WWW.LADYSCLUB-MAGAZYN.PL WSPÓŁPRACA ANNA ADAMUS, ROMAN ANUSIEWICZ, DOROTA BOCIAN, JUSTYNA CIEŚLICA, EDYTA DWORNIK, BARTOSZ GADZINA, LUCYNA GRABOWSKA-GÓRECKA, MARZENA JANKOWSKA, ANNA JURCZYK, KRZYSZTOF KOZIK, ALDONA LIKUS-CANNON, KRZYSZTOF ŁĘCKI, MAGDALENA OSTROWICKA, EWA PACZYŃSKA, PAULINA PASTUSZAK, NATASHA PAVLUCHENKO, ALEKSANDRA RADZIKOWSKA, KRZYSZTOF SKÓRKA, JOANNA SKOREK-KOPCIK, DOROTA STASIKOWSKA-WOŹNIAK, EWA STELLMACH, ANIKA STRZELCZAK-BATKOWSKA, BEATA SYPUŁA, WIOLETTA UZAROWICZ, MIKOŁAJ WOŹNIAK, MAGDALENA WOJDAŁA, EWA ZALOT, AGNIESZKA ZIELIŃSKA, KATARZYNA ZIEMER LAYOUT PAWEŁ OKULOWSKI ISSN

1899–1270


reklama


Fot. Magdalena Ostrowicka


KOBIETA MOŻE WSZYSTKO

Z BASIĄ PAJĄK, doradcą pielęgnacji urody, wizażystką, właścicielką firmy handlowej i dyrektorem w firmie kosmet ycznej, rozmawia Stanisław Bubin Czym zajmuje się Basia Pająk?

No właśnie, jaki to był moment? Co pani robiła wcześniej?

Przede wszystkim urodą kobiet. Dbam o nią. Organizuję warsztaty na temat pielęgnacji i makijażu, wykorzystując do swojej pracy wysokiej jakości kosmetyki amerykańskiej firmy Mary Kay. Pozwalają mi one – krok po kroku – pokazywać kobietom, jak powinny o siebie dbać każdego dnia. Żeby mogły to robić, powinny wiedzieć, jaką mają skórę, w jaki sposób ją oczyszczać, jakie produkty kolejno nakładać (takie jak serum, emulsja itd.) oraz w jaki sposób ją chronić. Żyjemy w zanieczyszczonym środowisku, gdzie również promienie słoneczne wywołują na skórze różne niedoskonałości, więc kobiety powinny pamiętać, że ostatnim krokiem w pielęgnacji jest właśnie ochrona w postaci podkładu, którego panie, zwłaszcza w dojrzałym wieku, bardzo się boją. Kojarzą podkład z czymś niekomfortowym, co tworzy maskę zatykającą pory. Tymczasem stosowane i polecane przeze mnie produkty są przetestowane dermatologicznie, beztłuszczowe, bezzapachowe i nie zatykają porów skórnych. Podkład pełni funkcję ochronną: tworząc filtr przeciw szkodliwym promieniom UVA i UVB, nawilża skórę, chroni przed zanieczyszczeniami, przed groźnymi czynnikami, takimi jak wolne rodniki, opóźnia proces starzenia. Na moich spotkaniach bardzo często dojrzałe kobiety po raz pierwszy nakładają taki podkład, jak krem, który w końcowym efekcie likwiduje zaczerwienienia, cienie i różnego rodzaju przebarwienia, tuszuje wypryski, dając skórze końcowy, piękny jednolity kolor. Widzę, jak to je odmładza, jak świetnie się czują z tym zdrowszym wyglądem. Bardzo mnie to cieszy, zwłaszcza że na takim spotkaniu panie wszystko robią same. Mają swoje stanowiska, lusterka, jednorazowe czyste pędzelki, szczoteczki i same nakładają kolejno produkty, przekonując się, jakie to proste, przyjemne i efektowne.

Z wykształcenia jestem nauczycielką, jako magister filologii angielskiej wcześniej pracowałam w gimnazjum. Zawsze jednak interesowała mnie pielęgnacja skóry. Jako nastolatka miałam bardzo duże problemy skórne – tak mocny trądzik, że nie mogłam sobie z nim poradzić. Chodziłam do dermatologa, kosmetyczki, łykałam tabletki, smarowałam się maściami, tonikami. Bardzo źle się z tym czułam. Teraz mam świadomość, że wtedy niewiele jeszcze wiedziałam o skórze i jej właściwej pielęgnacji. Nie było również możliwości nabycia tak dobrych kosmetyków na rynku polskim, jak dziś. Dlatego rozumiem każdą dziewczynę i kobietę, która ma problemy ze skórą, co często powoduje, że zamyka się w sobie. W życiu każdego z nas przychodzi czas dojrzewania, więc uważam, że wychowawcy powinni organizować w szkołach warsztaty dla uczniów, żeby przekazywać młodzieży, zwłaszcza dziewczynom, odpowiednią porcję wiedzy już w tym wieku. Cieszy mnie to, że ostatnio często jestem zapraszana do szkół, gdzie z wielką przyjemnością dzielę się swoją wiedzą i doświadczeniem. Pozytywny odbiór młodzieży po warsztatach daje mi radość, satysfakcję, zadowolenie i siłę. Utwierdza mnie w przekonaniu, że wykonałam świetną robotę.

Na tym polega pani działalność gospodarcza?

Prowadzę jednoosobową firmę pod moim imieniem i nazwiskiem od 2011 roku, zajmującą się handlem, sprzedażą kosmetyków, organizującą warsztaty i szkolenia dla kobiet w różnym wieku, a ostatnio również organizacją eventów dla kobiet i mężczyzn. Chcę jednak podkreślić, że większość klientów kojarzy moją działalność stricte z urodą – i tak powinno być, ponieważ kosmetyki wspomnianej już marki to tylko użyteczne narzędzia, które pojawiły się w odpowiednim momencie mojego życia...

Problemy skórne w młodości nakierowały więc panią na odpowiednią ścieżkę biznesową?

Wychodzę z założenia, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Poza tym jako młoda dziewczyna i jako nauczycielka chciałam ładnie wyglądać i nadal chcę. To zrozumiałe! Ludzie często oceniają człowieka tylko po wyglądzie – taki jest dzisiejszy świat. Może nie powinno tak być, ale wszyscy powinniśmy wiedzieć i mieć świadomość, że pierwszego wrażenia nie da się zrobić za drugim razem. Dlatego przekazuję kobietom, że zawsze powinny ładnie wyglądać – nawet wtedy, gdy idą do sklepu po bułki czy wyrzucić worek ze śmieciami, bo nigdy nie wiemy, kogo możemy na swojej drodze spotkać. A cóż dopiero, gdy idziemy na rozmowę kwalifikacyjną, spotkanie zawodowe albo gdy mamy publiczne wystąpienie. Dziewczynom z mojej grupy biznesowej z całym przekonaniem mówię, że gdy w moim domu usłyszę sygnał dzwonka u drzwi, a nie jestem przygotowana, to nie otworzę! Muszę się czuć pewnie, bo nigdy nie wiadomo, co osoba za drzwiami wniesie do mojego życia, co może zmienić. nr 48 / 2017 • Lady’s Club

5


To ma związek z pani poczuciem misji? Z chęcią pomagania innym ludziom?

Dlaczego odeszła pani ze szkoły?

Ponieważ na mojej drodze pojawiła się firma kosmetyczna z uznanymi produktami, a ja mentalnie dojrzałam do odejścia ze szkoły, uznając, że ten etap życia powinnam już zamknąć. Chciałam coś więcej, czułam, że stoję w miejscu i nic się już nie dzieje. Któregoś dnia zostałam zaproszona na spotkanie pielęgnacyjne, a jako że jestem osobą otwartą na różne propozycje, więc postanowiłam skorzystać. Zaprosiłam jeszcze dwie koleżanki. To wtedy przekonałam się na własnej skórze, jakiej jakości produkty zostały mi pokazane. A nie jest mnie łatwo przekonać do nowości! Zaczęłyśmy od pielęgnacji dłoni, a później kolejno nakładałyśmy produkty na twarz. Bardzo dobrze poczułam się po tych kosmetykach, nic się nie działo z moją skórą niepokojącego, dały świetny efekt już po jednym nałożeniu. Wcześniej absolutnie nie wierzyłam, że jakikolwiek kosmetyk po jednym nałożeniu może zdziałać cuda. Zachwycona byłam zwłaszcza produktem do demakijażu oczu. Moja cała skóra jest wrażliwa, a pod oczami szczególnie, tymczasem ten nie tylko szybko oczyścił skórę, ale dodatkowo nawilżył ją i odżywił. Dlatego od razu po spotkaniu nabyłam produkty. Ale najważniejsze było to, że uświadomiłam sobie, że potrzebuję kontaktu z nowymi ludźmi, że taka forma kontaktu z innymi daje mi dodatkową porcję energii, że czerpię z nich motywację do działania, mogę się jeszcze czegoś nowego nauczyć i jednocześnie czerpać satysfakcję finansową. No i od tego był już tylko krok do życiowej odmiany?

Uznałam, że muszę znaleźć coś, co pozwoli mi jeszcze bardziej rozwinąć skrzydła. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że mogę polecać i dzielić się kosmetykami, że to potrafię. Na spotkaniu była osoba, która zauważyła, że jestem ciekawa, że zadaję dużo pytań, bo chcę wiedzieć. Gdy zostałyśmy same, powiedziała mi o tym biznesie i dodała, że się do tego nadaję. Jeszcze wtedy tego nie czułam, lecz po paru dniach dostałam od niej zaproszenie na spotkanie biznesowe. Pojechałam, bo chciałam wiedzieć więcej o firmie, zasadach jej działania, rozwijaniu biznesu. Po spotkaniu usłyszałam: – Basiu, spodobałaś mi się, musisz być w tym biznesie! Oczywiście należało propozycję przemyśleć i... zdecydowałam się dość szybko. Skoro taka oferta pojawiła się na mojej drodze – a niczym nie ryzykowałam – uznałam, że muszę dać sobie szansę. I tak się wszystko zaczęło...

6

nr 48 / 2017 • Lady’s Club

Dużo czasu zajęły pani szkolenia, zdobywanie wiedzy o produktach?

Procesy szkoleniowe trwają nieustannie i lubię w nich uczestniczyć. Oczywiście na początku było trudniej, musiałam dużo dowiedzieć się o produktach do pielęgnacji i makijażu, o zasadach w tym biznesie i budowaniu zespołu. Kiedy tylko jest okazja, szkolę się i podnoszę kwalifikacje. Ukończyłam kilka szkoleń z wykonywania profesjonalnego makijażu. Osiągając status dyrektora, musiałam zacząć pracować z ludźmi, przekazywać im zdobytą wiedzę i uczyć zarabiania, bo dobro, które przekazujemy innym, wraca do nas. Chętnie spotykamy się w naszej grupie i dzielimy zdobytą wiedzą i doświadczeniami. Czy wszystkie pani marzenia życiowe, zawodowe, już się spełniły?

Wiem, że mam jeszcze dużo spraw do zrealizowania. Wciąż marzę o wielu rzeczach, podróżach, i myślę o nowych możliwościach. Człowiek wciąż musi marzyć i wyznaczać sobie nowe cele. Jestem osobą bardzo aktywną, otwartą, poszukującą, ciekawą świata i ludzi... Wiem tylko jedno – nigdy nie Pierwszy udany event Basi Pająk odbył się w marcu w Łaziskach

Fot. Stanisław Bubin

Sprawdzony zespół! Od lewej Aleksandra Jakubiec, Barbara Kubalańca, Monika Próścińska, Basia Pająk i Paulina Trepka

Tak, w pewnym momencie mojego życia poczułam w sobie misję pomagania innym ludziom. To było dużo wcześniej, jeszcze w szkole, w okresie nauczycielskim. Jako wychowawca spotykałam się z wieloma problemami rodzinnymi, klasowymi, i naprawdę cieszyłam się, gdy mogłam komuś pomóc, skierować do odpowiedniej placówki, załatwić trudną sprawę lub szczerze porozmawiać. Nigdy nie oczekiwałam od nikogo żadnej wdzięczności. Po prostu odczuwałam wewnętrzną radość i potrzebę. Później, w firmie kosmetycznej, także pojawiły się możliwości pomagania, bo przecież pomagać można na różne sposoby. Zaczęłam się włączać w akcje charytatywne, w działania na rzecz kobiet i dzieci. Potrzeby są duże, ogromne, więc pomagam kiedy tylko mogę i jak mogę. Cieszy mnie, że częścią tej mojej działalności jest pomaganie kobietom, żeby ładnie wyglądały, czuły swoją kobiecość, moc, żeby uznały, że każda kobieta może być atrakcyjna, niezależnie od statusu społecznego, zawodu, wykształcenia czy wieku. Ładna, zadbana kobieta czuje się wartościowa, pewna siebie i łatwiej jej w życiu.


porzucę spraw związanych z pięknem i urodą, ani moich klientek czy konsultantek, zwłaszcza że wiele z nich to moje koleżanki i przyjaciółki. A co się jeszcze zdarzy? Któż to wie!...

w marcu zorganizowała pani w łaziskach pierwszy, bardzo udany wieczór dla kobiet z regionu – z pokazem mody, poradami brafitterki, prelekcją dietetyka konrada gacy i wieloma innymi atrakcjami. Będą następne takie eventy?

Biznes pochłania panią do tego stopnia, że już na nic nie starcza czasu?

Tak, zachęcona wieloma pozytywnymi opiniami uczestników i gości postanowiłam zorganizować kolejne takie spotkanie na początku października. Czerpię z tego ogromną energię, siłę i satysfakcję. Przy okazji odkryłam w sobie nowe talenty i pasje – organizacyjne i konferansjerskie! Okazuje się, że kobieta może wszystko! Trzeba tylko kochać to, co się robi. Na mojej drodze spotykam wiele ciekawych, charyzmatycznych osób i doszłam do wniosku, że z ich wiedzy i doświadczenia może skorzystać dużo osób. Skoro mam szansę dzielić się tym z innymi, to czemu nie? Uczestnicy mogą dużo się dowiedzieć, zobaczyć, wymieniać kontaktami, brać udział w loterii, wygrywać nagrody, świetnie się bawić. Informacje o tym nowym evencie pojawią się w portalach społecznościowych. Chętnych zapraszam do współpracy, jestem otwarta na propozycje.

Na rynku nie brakuje konkurujących ze sobą firm kosmetycznych, jest mnóstwo produktów. jak rozeznać się w tej masie?

Mam świadomość, że kobieta wchodząca do perfumerii czy drogerii ma z tym problem, zwłaszcza że ekspedientki nie zawsze umieją profesjonalnie doradzić. To, co wyróżnia moją działalność, to spotkania, na których każda kobieta czuje się wyjątkowo i na których szanujemy intymność. Kobiety mają możliwość wypróbowania kosmetyków przez nałożenie ich, a co za tym idzie – przekonania się do ich działania. Traktuję drugiego człowieka, jak sama chciałabym być traktowana. Czasami są to spotkania z jedną osobą, czasami z grupą kameralną (do 5 osób) albo typowe warsztaty dla 10-15 osób, w czasie których jestem w stanie zwrócić się do każdej uczestniczącej pani. Chodzi o poświęcenie jej uwagi, zaradzenie problemom skórnym, a często także tym wewnętrznym, tkwiącym w psychice, poprawę samooceny, podniesienie na duchu, poszukanie skutecznych sposobów pielęgnacyjnych. To wielka radość patrzeć, jak po takich warsztatach kobiety się zmieniają, rozkwitają. To nieprawda, że kobieta, żeby pięknie wyglądać, musi poświęcać na to dużo czasu i pieniędzy. Niekiedy wystarczy 5 minut! Ale chodzi o to, żeby wykształcić nawyk, żeby odbywało się to codziennie rano i wieczorem, regularnie, z uwzględnieniem zmieniających się pór roku. Zawsze warto rozpocząć przynajmniej od podstaw, od minimalnej pielęgnacji, a potem rozszerzać jej zakres. Z makijażu na początek wystarczy „tusz, róż, błyszczyk – i już!” Na moich warsztatach można się wiele nauczyć, żeby móc tę wiedzę i umiejętności wykorzystywać każdego dnia. Wiedzę dotyczącą pielęgnacji skóry rąk, twarzy i ciała oraz makijażu. Zmiany na pewno będzie widać i zaręczam – każdego dnia będzie coraz lepiej, bo docieramy do indywidualnych potrzeb każdej kobiety. Często zachwycone panie nabywają produkty zaraz po spotkaniu, ale czasami zdarza się, że umawiamy się na konkretny termin dostarczenia produktu, dlatego nasze kontakty nie urywają się po warsztatach. Stajemy się dla pań osobistymi doradcami kosmetycznymi. Zawsze do dyspozycji – osobiście, przez telefon, SMS czy mail.

Dziękuję za rozmowę.

Fot. Magdalena Ostrowicka

Dbam o to, by rozgraniczać sprawy biznesowe od własnych, rodzinnych. Staram się zawsze mieć czas dla siebie, rodziny, znajomych i przyjaciół. Uwielbiam spotkania i imprezy z przyjaciółmi. Uprawiam sporty (narty, siatkówkę, fitness, jogę), bo lubię być aktywna i trzymać formę. Wtedy czuję się jeszcze lepiej. Dostaję dodatkową energię do działania. Współczesna kobieta powinna tak robić, zwłaszcza że mamy tyle możliwości. To jest konieczne, żeby wyciszyć się, zresetować i zdobyć siłę fizyczną. Planując codziennie swoje działania, zawsze znajdę czas na to, co jest dla mnie w danym momencie najważniejsze.

BASIA PAJĄK www.facebook.com/basiapajak 501 331 720 basia13kosmetyki@wp.pl kontakt@basiapajak.pl www.marykay.pl/barbara.pajak Nr 48 / 2017 • Lady’S CLub

7


Najsilniejsze marki LOYD i Mokate N

Po raz kolejny Mokate i LOYD zdobyły nagrody dla najsilniejszych marek wykreowanych w Polsce. T ytuły „Superbrands Created in Poland 2016/17” przyznane zostały w czasie majowej gali zamykającej 11. edycję Superbrands Polska.

agrodzone marki przeszły rygorystyczny proces certyfikacji, w który zaangażowanych było ponad 15 tys. respondentów i 50 ekspertów branżowych. Mokate i LOYD od lat należą do grupy marek najbardziej rozpoznawalnych i mających najlepszy wizerunek w swojej kategorii. Tegoroczne nagrody Superbrands Created in Poland przyznane zostały po raz czwarty z rzędu firmie Mokate i herbatom LOYD.

CZOŁOWE MARKI 2016/17 ZNALAZŁY SIĘ W PRESTIŻOWYM ALBUMIE

Nagrodę dla marki LOYD z rąk Moniki Kowalewskiej (po prawej), dyrektor projektu Superbrands Polska, odebrała Sylwia Mokrysz, prokurent Mokate SA

nagradzanie i prezentację marek, które osiągnęły rynkowy sukces. Powołana do życia w Wielkiej Brytanii w 1994, wzięła początek od nadawanej na antenie radia GLR (obecnie BBC London) audycji poświęconej markom i ich roli w życiu konsumentów. Obecnie działa w 87 krajach. Później powstał także publikacje honorujące najsilniejsze marki na poszczególnych rynkach – Albumy Superbrands. W Polsce wyłączną przedstawicielka organizacji Superbrands jest Nina Kowalewska -Motlik, właścicielka i prezes firmy New Communications zajmującej się doradztwem strategicznym i marketingowym. Nagrodę honorową Superbrands, przyznawaną za szczególne zasługi dla promocji Polski w świecie odebrał Krzysztof Penderecki, a statuetki Culture.pl Superbrands dla twórców najskuteczniej wspierających obecność polskiej kultury za granicą otrzymali Lech Majewski i Muzeum Sztuki w Łodzi.

Warto dodać, że po 10. edycjach projektu Superbrands Polska została zmodyfikowana metodologia wyłaniania najsilniejszych marek na rynku. Jeszcze bardziej uwzględniony został głos konsumenta. Badania konsumenckie na potrzeby edycji 2016/17 zrealizowane zostały przez instytut badawczy ARC Rynek i Opinia i objęły ponad 2000 marek. Organizacja Superbrands jest jedyną na świecie niezależną jednostką promującą ideę brandingu poprzez identyfikację, Twórcy najlepszych marek OTRZYMALI takie oto statuetki

Elita maratończyków

J

uż po raz siódmy z udziałem ok. 1,5 tys. biegaczy odbył się wiosenny łódzki DOZ Maraton 2017. W tym roku partnerem wydarzenia była marka LOYD. W elicie maratończyków wśród kobiet znalazły się Agnieszka Mierzejewska, Agnieszka Janasiak i Algierka Kenza Dahmani, a wśród mężczyzn Kenijczycy Jafred Kipchumba Chirchir i Samson Kiprono Barmao. W maratonie startowali również przedstawiciele Mokate w Ustroniu: Konrad Socha, Łukasz Ząber, Krzysztof Grudzień,

8

nr 48 / 2017 • Lady’s Club

Długodystansowcy na ulicach Łodzi budzili podziw gapiów


Na mecie w Atlas Arenie uczestników maratonu witała marka LOYD

Europa broni się jakością

Europejskim Kongresie Gospodarczym, który odbył się w dniach 10-12 maja w Katowicach, uczestniczyło ponad 9 tys. osób. Przybyli reprezentanci biznesu, prezesi największych firm, naukowcy i praktycy, decydenci mający realny wpływ na życie gospodarcze i społeczne oraz politycy i eksperci z kraju, Europy i świata. W dyskusji na temat eksportu polskiej żywności w nowej globalnej rzeczywistości gospodarczej wystąpił dr Adam Mokrysz, prezes zarządu Mokate SA i CEO Grupy Mokate. Mówca podkreślał, że Mokate od lat stawia na rynki międzynarodowe – przede wszystkim Europę Środkowo-Wschodnią, rynki Bliskiego i Dalekiego Wschodu i Afrykę. Zwrócił uwagę na konieczność zawierania korzystnych umów

Fot. PTW SA

W

Jarosław Leśniak i Piotr Janusz oraz Mokate w Żorach: Ewelina Filewicz, Marcin Misztal i Adam Stańczak. Wszyscy szczęśliwie dobiegli do mety, pokonując morderczy dystans 42,195 km łódzkimi ulicami. Faworytem maratonu był Kenijczyk Jafred Chirchir, legitymujacy się rekordem życiowym 2:05:48, ale DOZ Maraton 2017 wygrał Samson Barmao (2:14:19), a pierwszą kobietą na mecie była Kenza Dahmani (2:33:21). Zwycięzcy otrzymali po 25 tys. zł. Długodystansowcy z Afryki zajęli wszystkie miejsca na podium. Najszybszym Polakiem okazał się Szymon Knobloch (2:36.55), który został sklasyfikowany na 9. pozycji, a najlepsza z Polek Marta Kloc była piąta (3:15.12).

Dr Adam Mokrysz (nz. w środku) uczestniczył w panelu na temat eksportu polskiej żywności

handlowych między krajami europejskimi a rynkami rozwijającymi się. Podkreślał też, że europejskie produkty bronią się jakością, dobrą relacją ceny do jakości i zaawansowaniem technologicznym. W dziewiątej edycji EKG odbyły się 132 sesje, w których wystąpiło ok. 700 prelegentów.

Nagroda specjalna i Złote Paragony

W

uznaniu sukcesów rodzinnej firmy Mokate nagrodę specjalną w kategorii Biznes, Rodzina, Tradycja kolegium redakcyjne miesięcznika Hurt & Detal przyznało właścicielce Mokate, Teresie Mokrysz. Wręczenie prestiżowych statuetek, nagród i wyróżnień odbyło się 25 maja w war-

Teresa Mokrysz, właścicielka firmy Mokate, i certyfikat nagrody specjalnej

Laureaci tegorocznego konkursu Złotego Paragonu w branży FMCG

szawskim Teatrze Kamienica w czasie gali Złotego Paragonu, najważniejszego wydarzenia branży FMCG (Fast Moving Consumer Goods), oferującej produkty regularnie kupowane i zaspokajające codzienne potrzeby konsumentów. Wieczór prowadzili Dorota Gardias i Zygmunt Chajzer. Czytelnicy miesięcznika Hurt & Detal po raz siódmy przyznali Złote Paragony – Nagrody Kupców Polskich. Do konkursu zgłoszono ponad 470

produktów w 62 kategoriach. Pierwsze miejsce, tytuł Lidera Sprzedaży i nagrodę Złotego Paragonu w kategorii Herbaty zdobyła herbata czarna ekspresowa Minutka (Mokate) w opakowaniu 100 szt., a wyróżnienia otrzymały herbatka owocowa LOYD Maliny i Truskawki, herbata czarna LOYD Black Tea Classic i Cappuccino Caffetteria Mokate z magnezem 110 g w kategorii Kawy Rozpuszczalne. nr 48 / 2017 • Lady’s Club

9


Artykuł sponsorowany

Fot. Katarzyna Wala-Sułek

YOGA & MENTAL ZONE

R ozmo wa z IZABELĄ PAŁK Ą, właścicielk ą no wego klubu w Bielsku-Białe j Od 3 lipca działa w mieście nowe miejsce relaksu, odpoczynku, ćwiczeń i medytacji. Dla kogo dedykowane?

Klub jest dla praktyków i amatorów jogi oraz wszystkich pragnących ciekawego, inspirującego treningu. Dla tych, którzy preferują kameralne miejsca, gdzie klient nie jest anonimowy, lecz ważny i wyjątkowy, gdzie można zadbać o zdrowie i urodę, odzyskać wewnętrzny balans i harmonię. Jak rozumieć nazwę?

Yoga & Mental Zone to dwie komplementarne strefy, dające możliwość urozmaicenia zajęć w zależności od aktualnych potrzeb. W Yoga Zone praktykujemy jogę dynamiczną w różnych jej odsłonach: od bardzo intensywnych – do spokojnych i relaksujących. Z kolei Mental Zone to zajęcia fitness typu body & mind: bodyART, deepWork, taneczne, pilates, Senior + itp. Szczególnie ważne są tu precyzja ruchu, kondycja, siła i wytrzymałość. Jest też trzecia sfera – wyjątkowa: zajęcia i warsztaty dla przyszłych Mam.

10

nr 48 / 2017 • Lady’s Club

Co skłoniło panią do stworzenia tej placówki?

Własny klub był marzeniem, które towarzyszyło mi od dawna, a teraz nadszedł moment, żeby je wcielić w życie. Przez ostatnie lata pracowałam intensywnie jako manager w reklamie, później organizowałam konferencje naukowe i targi medyczne. Zajęcia prowadzę dodatkowo od 10 lat z czystej pasji. Filozofia Wschodu fascynuje mnie od 15. roku życia. Chciałabym przełamać stereotypy, że joga jest nudna. Na naszych zajęciach oddech jest zintegrowany z ruchem. Trzeba skoncentrować się na sobie i to jest moment, w którym część osób odpuszcza, bo joga wymaga powrotu do samych siebie, a my, niestety, unikamy konfrontacji z własnymi myślami i uczuciami. Kto prowadzi klub, jakie ma doświadczenia?

Kadra instruktorska posiada wysokie kwalifikacje i potrzebne szkolenia, ale przede wszystkim pasję do pracy z ludźmi. Każda z instruktorek jest osobą niezwykle kreatywną, orygi-


artykuł sponsorowany

nalną i zupełnie różną od pozostałych, a wszystkie kochamy to, co robimy. Mamy mnóstwo pomysłów na warsztaty, które będziemy realizować jesienią. Dlaczego warto odwiedzić nową strefę?

Wyjątkowość miejsca tworzą ludzie, a klub sam w sobie jest miejscem przytulnym, kolorowym i przyjaznym. Chciałabym, żeby każdy u nas mógł zadbać o siebie i swoje zdrowie – nie tylko przez aktywność fizyczną, ale i mentalny rozwój. Świadoma praca z ciałem to także nauka o nas samych, kształtowanie charakteru i samodyscypliny. Klub nie jest tylko dla pań. Stworzona została nawet grupa jogi dedykowana tylko płci męskiej. kto w pierwszej kolejności powinien korzystać z tego miejsca?

Każdy, kto jest aktywny. I każdy, kto dopiero chce rozpocząć przygodę z jogą lub inną formą. Wszyscy, dla których ważne jest indywidualne podejście do człowieka. Zapraszamy przyszłe Mamy, którymi chcemy się szczególnie zaopiekować w tym wyjątkowym czasie, jakim jest ciąża. A co do barier wiekowych... jak to się mówi – wiek to stan umysłu.

rozMawiaŁ StaniSŁaw BuBin W następnym wydaniu magazynu Lady’s Club napiszemy o korzyściach płynących z praktykowania mentalnych form pracy z ciałem i dowiemy się, jakie warsztaty czekają nas jesienią.

IZABELA PAŁKA Jest managerem, pedagogiem, animatorem kultury, absolwentką UŚ, Uniwersytetu Ekonomicznego i Euro Fitness School. Instruktorem fitness i nauczycielem jogi. Aktualnie poszerza wiedzę i kompetencje na kierunku psychologia kliniczna. Jej pasją jest praca z drugim człowiekiem.

Yoga & Mental Zone Filomatów 6 • Bielsko-Biała 500 858 907 yogazone.bielsko@gmail.com www.yogazone.pl reklama

n roBImy torEBKI n wŁASnE ProJEK t y, ręcznA roBotA, t ylKo SKór A n EDyc JE lImItowAnE n DBAmy o nA JwyżSzĄ JAKość I DE tAl

ol/t ta.studio Handmade Leather Bags Studio

ol/t tA +48 515 555 524 W W W.OLIT TA.COM • OLIT TA.STUDIO@GMAIL.COM w w w.faceBook .com/olit ta.studio w w w.instagram.com/olit ta.studio


ŻYCIE W RÓWNOWADZE ciała i umysłu Nadmiar obowiązków, praca na kilku etatach i presja bycia najlepszym sprawiają, że coraz częściej pragniemy wyciszenia i czujemy potrzebę zadbania o siebie. Życie w biegu nam nie służy. Piszę o tym, ponieważ obserwuję zmiany, jakie zachodzą w podejściu do pielęgnacji, stylu życia i zdrowia.

W

12

nr 48 / 2017 • Lady’s Club

Fot. Magdalena Ostrowicka

TAK NIEWIELE I WIELE ZARAZEM – chciałoby się powiedzieć. Jakie to proste! Niestety, często rzeczy proste i oczywiste najtrudniej wprowadzić do codziennego życia. Wiem o tym z własnego doświadczenia i rozmów z paniami, którym doradzam w kwestiach pielęgnacji i zdrowego życia. Pamiętam rozmowę ze znajomą, która zapytała: „Asiu, powiedz coś ciekawego o zdrowym życiu. Tylko mi nie mów, że trzeba pić wodę z cytryną i dobrze się wysypiać, bo to już wszyscy wiedzą”. ŚWIATOWY TREND NUMER JEZapytałam wówczas: „A czy stosujesz DEN w pielęgnacji w salonach kosię do tych zaleceń?”. W tym miejscu smetycznych to WELLNESS, wyninastąpiła wymowna cisza, koleżanka kający z coraz większej świadomości zamyśliła się... klientów do życia w dobrej formie JOANNA SKOREK-KOPCIK Kiedy ustalam indywidualny program fizycznej i psychicznej – przy jednopielęgnacyjny, nigdy nie obiecuję, czesnym pragnieniu zachowania doże będzie łatwo. Wprost przeciwnie – staram się uświadomić brego wyglądu i wydłużenia czasu życia. Badania naukowe osobie, z którą pracuję, że osiągnięcie spodziewanych efekdowodzą, że organizm ludzki (gdyby żył w sprzyjającym tów pielęgnacyjnych – zdrowej, pięknej skóry – może trwać otoczeniu, bez stresu i chemii w pożywieniu, w czystym dłużej niż miesiąc. Zdarza się, że zmiany przychodzą dopieśrodowisku) może dożyć 120 lat. Potwierdzają to Japońro po dwóch, trzech miesiącach. Pielęgnacja zewnętrzna jest czycy, szczególnie ci z Okinawy, gdzie mieszka najwięcej z ściśle związana z dbaniem o wnętrze organizmu, a właśnie na świecie zdrowych i szczęśliwych 100-latków. Fenomen te zmiany potrzebują najwięcej czasu. długowieczności Japończyków od lat fascynuje naukowców, ale okazuje się, że nie istnieje żaden cudowny eliksir W BLISKIEJ MEMU SERCU AJURWEDZIE (najstarszy młodości. Analiza stylu życia mieszkańców Okinawy na świecie system medyczny, powstały w Indiach ponad 5000 wykazała, że o ich zdrowiu i sprawności decydują lekkolat temu) zdrowie postrzegane jest jako stan harmonii i rówstrawna dieta oparta na rybach, warzywach i owocach nowagi pomiędzy ciałem, duszą, umysłem i zmysłami. Podoraz zielonej herbacie bogatej we flawonoidy, czyli silne stawy dobrego zdrowia to: pokarm, sen, ćwiczenia fizyczne, antyutleniacze opóźniające proces starzenia się komórek. higiena osobista, naturalna pielęgnacja i kosmetyka. Wszyscy Każdy posiłek spożywają w spokoju, bez stresu i gonitwy doskonale znamy te założenia, lecz w natłoku zajęć i obowiązmyśli. Zdrowa dieta jest wspierana przez umiarkowaną akków (które często sami sobie fundujemy) zapominamy o tym, tywność fizyczną, duże poczucie humoru i pozytywne naże... dobrze jest usiąść i nic nie robić. Nadmiar bodźców zestawienie do świata. mojej pracy kosmetologa od dawna propaguję holistyczne metody pielęgnacji i jestem przekonana o ich skuteczności oraz nieocenionym wpływie na zdrowie, samopoczucie i urodę. Nawet najlepsze i najdroższe kosmetyki nie zastąpią zdrowych nawyków w stylu życia. To proste – jeśli nie zadbasz o siebie od wewnątrz, będzie to widoczne na skórze.


wnętrznych powoduje bowiem, że przestajemy słuchać swojego organizmu, a on często mówi wprost: zwolnij, odpocznij, wyśpij się. Zestresowani biegniemy do apteki po tabletki na dobry nastrój, a kiedy nasza cera wygląda szaro i smutno – umawiamy się na wypełnianie zmarszczek kwasem hialuronowym. Chcemy szybkich efektów! Nie zastanawiamy się, dlaczego jesteśmy ciągle słabi i zmęczeni, chorujemy, kiepsko śpimy i mamy problemy ze skórą. Może dlatego coraz częściej czujemy potrzebę zwolnienia tempa życia. Badania rozwoju branży kosmetycznej i oczekiwań klientów wskazują, że chcemy czegoś więcej niż wygładzenia zmarszczek. Paniom zależy również na tym, by skóra była zdrowa i promienna, a także odzwierciedlała ich stan ducha i umysłu. JEŚLI CZUJESZ POTRZEBĘ WPROWADZENIA ZDROWYCH NAWYKÓW i zależy Ci na osiągnięciu RÓWNOWAGI ciała i ducha, na początek proponuję kilka prostych zasad, które sama stosuję i wiem, że działają: • wstań 15 minut wcześniej niż zazwyczaj, aby znaleźć chwilę spokoju dla siebie, przeciągnij się (idealnie, jeśli masz czas na poranne ćwiczenia, wystarczy 20 min.); • usiądź w spokoju, zrób 20 oddechów (wdech/wydech), staraj się skupić na oddechach, odgonić krążące myśli (świadomy oddech dotlenia mózg i pobudza krążenie); • wypij szklankę ciepłej wody (zimna wychładza organizm i obciąża nerki) z cytryną i plasterkiem imbiru, który działa przeciwzapalnie i poprawia odporność. Bardziej wytrwałych zachęcam do płukania ust olejem. Zawsze rano, na czczo i przed myciem zębów, bierzemy do ust łyżkę stołową oleju (najlepszy jest nierafinowany olej sezamowy lub słonecznikowy) i wykonujemy płukanie, ale tak, aby nie połknąć oleju, ponieważ znajdują się w nim bakterie, które chcemy usunąć z organizmu. Czynność wykonujemy z zamkniętymi ustami przez 15-20 min., robiąc tzw. prze-

Praktyka ajurwedy opiera się także na olejach – najskuteczniejszych antyoksydantach

ciskanie oleju przez zęby. Po wypluciu ciecz powinna być biała. Jeśli jest żółta, to znak, że płukanie trwało za krótko. Płukanie ust olejem wywodzi się z Ajurwedy i ma za zadanie oczyścić ciało z toksyn, wirusów, bakterii i grzybów, które są przyczyną wielu stanów zapalnych i schorzeń. Taka detoksykacja organizmu wpływa na ogólny stan zdrowia i zabezpiecza przed infekcjami gardła, zapaleniem zatok, katarem, problemami trawiennymi, korzystnie oddziałując na takie dolegliwości, jak trądzik, łuszczyca, choroby płuc, zaburzenia układu nerwowego, problemy z sercem i nerkami.

Życzę Czytelnikom Lady’s Club wytrwałości i uważności w pielęgnacji i dbaniu o zdrowie. Zachęcam też do zadawania pytań: joanna.kopcik@cityspa.com.pl. Autorka jest kosmetologiem, ekspertem ds. zdrowia i urody, współwłaścicielką salonu City Spa & Wellness w Katowicach, ul. Jordana 19, tel. 32/ 25 10 199, www.cityspa.com.pl

W szkołach ajurwedy ogromną wagę przywiązuje się do pokarmu, podstawy dobrego zdrowia nr 48 / 2017 • Lady’s Club

13


Stylizacja paznokci

BARWY SZCZĘŚCIA

w gabinecie kosme t ycznym

Wydawać by się mogło, że tekst dotyczący idealnych zestawień kolorystycznych nie wniesie nic nowego w życie gabinetu stylizacji paznokci. Stylistki przecież wiedzą, że połączenie pomarańczu z zielenią niespecjalnie sprawdzi się na elegancką uroczystość, zaś marynarski granat i biel niekoniecznie będą idealne dla szalonej nastolatki. Każda z klientek ma też świadomość, że fioletowa spódnica do czerwonej bluzeczki niekoniecznie będzie oznaką szyku i klasy.

A

ne barwy załamują się w różnym le gdyby tak wgłębić się stopniu. Na tej podstawie Newton w temat i nieco go postworzył graficzne przedstawienie drążyć, może okazać pasm sąsiadujących z sobą barw. się, że nie wszystko co dotyczy Nasze koło to po prostu widmo kolorystyki jest takie oczywiste! światła widzialnego (a więc kolory Weźmy na przykład pochodzenie tęczy), rozciągnięte i sklejone w zasztandarowego koła barw! Czy mknięty cykl w taki sposób, że fiowiecie, skąd się wzięło? Otóż jego let – czyli fala najkrótsza – styka się prototyp stworzył nie kto inny, jak z czerwienią (czyli falą najdłuższą). sławny Isaac Newton, XVII-wieczny fizyk. Ponieważ interesowały A CO KOŁO BARW DAJE STYgo właściwości barw i ich relacje LIŚCIE PAZNOKCI? I dlaczego ze światłem, postanowił przeklientka też powinna mieć świaprowadzić następujące doświaddomość jego istnienia? To proste! czenie: w mocno zaciemnionym PAULINA PASTUSZAK Pomaga ono bowiem idealnie zepomieszczeniu przepuścił przez stawiać ze sobą kolory i ukazuje nam pełen wachlarz dopryzmat wiązkę światła. Okazało się, że promień światła, stępnych opcji! Ale w jaki sposób? Już wyjaśniam! Przede który przenika przez pryzmat, ulega załamaniu, a konkret-

14

nr 48 / 2017 • Lady’s Club


ukłaD kolorów w PogląDowym kole NewToNa

wszystkim widzimy trzy podstawowe kolory (czerwony, żółty, niebieski), które po odpowiednim wymieszaniu tworzą wszystkie pozostałe odcienie. Ich nazwa wywodzi się stąd, że nie jesteśmy w stanie w żaden sposób samodzielnie ich „stworzyć”. Kolejna grupa to barwy pochodne, powstałe z wymieszania sąsiadujących ze sobą barw podstawowych – w identycznych proporcjach. Zaliczamy do nich fiolet, zieleń i pomarańcz. Istnieją też kolory trzeciorzędne, czyli – jak łatwo wydedukować – uzyskuje się je, mieszając kolor podstawowy z najbliższym drugorzędnym. Inaczej mówiąc, kolor trzeciorzędny to pigment drugorzędny składający się w jednej trzeciej z podstawowej i w dwóch trzecich z innej barwy. Ale koło barw pokazuje nam coś jeszcze! Możemy na nim dostrzec podział na barwy ciepłe, zimne i neutralne. Kolory ciepłe przywodzą na myśl gorące i ogniste odczucia, a ich przykładami są czerwienie i żółcienie. Te barwy dają wrażenie zmniejszenia przestrzeni – mocnego ściśnięcia i kondensacji. Kolory zimne z kolei kojarzą się z chłodem i niedostępnością, a należą do nich błękit i zieleń wpadająca w błękit oraz szarość. Natomiast kolory neutralne to na przykład czerwień i zieleń, bo zależnie od zastosowanych proporcji jeden lub drugi kolor wyblaknie i pociemnieje. CO MOŻEMY ZROBIĆ, MAJąC TAKIE WIADOMOŚCI? Jak wykorzystać je w praktyce? Już wyjaśniam! Często przychodzicie do salonu i rzucacie w przestrzeń, że chciałybyście mieć paznokcie „subtelne i delikatne”. Albo „nowoczesne i ekstrawaganckie”. I w takim przypadku warto odwołać się do harmonii kolorystycznej! Harmonia monochromatyczna jest bardzo bezpieczna. Polega na wybraniu różnych tonacji jednego odcienia o tej samej temperaturze. Przykładem „na czasie” jest wykorzystanie trzech odcieni zieleni. Taki wybór jest najlepszy, jeżeli klientka wymarzyła sobie subtelny, delikatny i wyrafinowany efekt. Harmonia trójkątna bazuje na dobraniu trzech barw znajdujących się na szczytach trójkąta równobocznego, wpisane-

go w koło barw (brzmi skomplikowanie, ale łatwo to sobie wyobrazić!). Przykładem jest połączenie bajecznego turkusu z żywym pomarańczem i klasycznym fioletowym. Takie zestawienie podbija kolory, dodając im głębi, uwypuklając zastosowaną kolorystykę. To z pewnością kompozycje nietuzinkowe i oryginalne, mieszczące się w kanonach dobrego smaku. Harmonia komplementarna sprowadza się do użycia barw dopełniających, czyli leżących po przeciwnej stronie koła. Kolory te zestawione razem wydają się wyraźniejsze i intensywniejsze. Nie jest to na pewno propozycja dla klientek lubiących naturalny look, bo uzyskamy efekt spektakularny, widowiskowy i z pewnością rzucający się w oczy. Harmonia analogiczna to ostatnia ewentualność, polegająca na wykorzystaniu trzech kolorów znajdujących się obok siebie w kole barw. Przykładowo kolor dominujący – intensywny róż – można okrasić lawendą i magentą. To żywiołowe, energetyzujące zestawienie idealnie nada się dla klientek lubujących się w stonowanych i eleganckich dodatkach.

NA KONIEC KILKA PRAKTYCZNYCH PORAD dotyczących gry kolorami: 1. Jeśli możesz, poproś o możliwość oglądnięcia wzornika kolorów w świetle dziennym lub przy lampie dającej tego typu światło. Typowe szkolne lampki biurkowe często przekłamują kolory. 2. Dopytaj, czy żele, których używa twoja stylistka potrzebują 1, 2 lub 3 warstw, by uzyskać idealnie intensywny kolor. Pozwoli to uniknąć rozczarowania przy porównaniu koloru na paletce i paznokciach. 3. Wybierając cieniowanie, staraj się wybierać kolory leżące blisko siebie: zestawienie dwóch przeciwstawnych barw będzie bardzo trudne do wycieniowania. Nie miej zatem pretensji do stylisty, że przejście między neonowym żółtym a ciemnym burgundem nie jest idealne. 4. Czasami dla „podrasowania” kolorów i nadania im intensywności należy położyć podkład z białego żelu lub hybrydy. Może to, niestety, sprawić, że paznokcie będą nieco grubsze niż zazwyczaj. Nr 48 / 2017 • Lady’S CLub

15


5. Jeśli kolor, który wpadł ci w oko, wydaje się zbyt zimny lub ciepły, nic nie stoi na przeszkodzie, by go poddać tuningowi. Dołożenie odrobiny żelowej lub hybrydowej bieli, perłowego pigmentu albo miałkiego pyłku może go całkowicie odmienić! Twoja stylistka powinna o tym wiedzieć! 6. Nie powinno być problemu z mieszaniem kolorów tej samej firmy, ale eksperymenty z dwiema firmami nie zawsze dadzą pożądany skutek. Inne marki mogą mieć różną konsystencję, czas polimeryzacji i pigmentację, przez co wcale nie muszą idealnie się połączyć. Nie miej zatem pretensji do stylisty, że spośród 300 kolorów, które ma do dyspozycji, nie jest w stanie uzyskać perfekcyjnego cieniowania. A zatem... bawcie się kolorowo! Wiosna i lato to najlepszy czas, by eksperymentować z nietuzinkowymi paznokciami.

reklama


artykuł sponsorowany

czAS nA KoBIEty– Bo JAK nIE my, to Kto? Po raz siódmy beskidzkie kobiety uczestniczą w kongresie, który z roku na rok coraz bardziej się rozwija. Dołącza do nas mnóstwo kobiet, proponując nowe, wyjątkowe wydarzenia. W tym roku jest ich kilkanaście! Program kongresu jest bogaty i różnorodny. Podkreślamy przy tym rolę kobiet, które mają ogromny wpływ na wszystkie dziedziny życia. Pokazujemy bogactwo ich osiągnięć i wspieramy się wzajemnie. Już się nie mogę doczekać kolejnych nominacji do Perły Podbeskidzia i oczywiście Gali Finałowej Kongresu Kobiet, na którą serdecznie zapraszam.

poSŁanKa MIROSŁAWA NYKIEL

PErŁA PoDBESKIDzIA 2017 Zachęcamy do wyboru Perły Podbeskidzia 2017. Formularz zgłoszenia i regulamin znajdują się na stronie www.kobiety-podbeskidzia.pl. Wyboru dokona Kapituła pod przewodnictwem p. Sylwii Mokrysz z zarządu Mokate. Spośród zgłoszonych kandydatek wybranych zostanie pięć, a z tej piątki kapituła wybierze Perłę Podbeskidzia 2017, która 30 września, w czasie Gali Finałowej Kongresu Kobiet Podbeskidzia w BCK otrzyma statuetkę KOBIETY Z PERŁĄ, dłuta znanej rzeźbiarki Lidii Sztwiertni. Pozostałe cztery nominowane panie otrzymają wyjątkowe, specjalnie na tę okazję stworzone przez Lidię Sztwiertnię pamiątki. Zgłoszenia należy przesyłać na e-mail Stowarzyszenia Beskidzka Inicjatywa Lokalna: stowarzyszeniebil@op.pl lub pocztowy: ul. Przybyły 2, 43-300 Bielsko-Biała.

co zA nAmI • 24 kwietnia Kobiety-Wojowniczki na przestrzeni wieków. Wykład dr Jacka Proszyka o sukcesach żydowskich kobiet z Bielska i Białej oraz spotkanie z artystką Anną godlewską i jej kolekcją „I Bóg stworzył Wojowniczkę”; • 30 maja Śmiech to zdrowie – każda kobieta z Bielska to powie. Śmiechoterapia przed Teatrem Polskim w Bielsku-Białej z trenerką biznesu i rozwoju Dorotą Szczepanik, posłanką Mirą Nykiel, lekarką i radną Agnieszką gorgoń-Komor i biznesmenką Elżbietą Lovell; • 9 czerwca Dbamy o nowe pokolenia. Prelekcje lekarskie w Beskidzkiej Izbie Lekarskiej; • 13 czerwca Beauty Tyszkiewicz – Kobieca Strona Miasta w Bielskiej Wyższej Szkole im. Tyszkiewicza. Zabiegi na twarz, stylizacja włosów, zabiegi podologiczne, zdobienie paznokci, manicure hybrydowy, masaże, wizaż z analizą kolorystyczną, pokaz mody.

co PrzED nAmI • 7 września godz. 16.00 Wykład Jacka Kachla Być kobietą – sto lat temu na Śląsku Austriackim i w Galicji, Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka • 7 września godz. 17.00 Pasja, piękno, przedsiębiorczość, czyli kobieta w biznesie, Pub Galicja • 14 września godz. 17.30 Kobieca siła pokoleń • 15 września godz. 17.00 Srebrny czas – czas marzeń, Rada Seniorów • 21 września godz. 17.00 Forum kobiecych pokoleń Matki i Córki, Hotel na Błoniach • 29 września godz. 15.00-19.00 Kobieta przedsiębiorcza wczoraj i dziś, Regionalny Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli • 30 września godz. 16.00 gALA FINAŁOWA, Bielskie Centrum Kultury SZCZEgÓŁOWE INFORMACJE: tel. 660 757 732 • www.kobiety-podbeskidzia.pl 7 Regionalny Kongres Kobiet Podbeskidzia • Stowarzyszenie Beskidzka Inicjatywa Lokalna


Artykuł sponsorowany

SENNIK FRYZJERSKI Arabski sennik powiada , że gdy śnisz o wizycie u fryzjera , zapowiada to nieszczęście . Jeśli jednak śnisz , że wychodzisz od fryzjera , oznacza to sukces i szczęście . J aki sen wyśnisz ? C zy się spełni ? To wbrew pozorom w dużej mierze zależy od Ciebie.

Ł

Fot. Jerzy Ronkiewicz

zy, rozpacz, czapka od fryzjera. Jeśli fryzjer czeka naciągnięta na uszy – na Twoją propozycję – uciekaj! niemal każdy kiedyś Potem wspólnie dochodzimy przeżył taką wizytę u frydo konsensusu. zjera. Jednak czy zawsze jest zgodnienie stylizato wina fryzjera? Śmiem cji włosów to sprawa twierdzić, że nie. Pośpiech, najważniejsza. Dotyniedomówienia, rozmoczy obu stron w jednakowym wa wstępna zbyt pobieżnie stopniu. Nie zawsze jestem przeprowadzona, to najzadowolona z ustaleń, zaszalaczęstsze przyczyny porażek. łabym bardziej, jednak to nie Czy można ich uniknąć? ja jestem najważniejsza. NajRENATA SIEŃCZAK Oczywiście, bo jakkolważniejsza jest pani pragnąca wiek dziwnie to zabrzmi – zmiany. Niejednokrotnie taka do wizyty fryzjerskiej należy się przygotować. Ileż to razy spektakularna metamorfoza kończy się podcięciem końcóprzychodziły do mnie pani marzące o spektakularnych wek... o cały centymetr. Dla mnie zmiany jakby nie było, dla metamorfozach. „Zgadzam się na wszystko” – słyszałam klientki to spełnienie marzeń i czyste szaleństwo na głowie. od drzwi. W takich sytuacjach konsultacjom poświęcam Czy to fryzjerska porażka? Jeśli pani wychodzi zachwycona znacznie więcej czasu niż zwykle. Zapoznanie się z włosa„szaloną metamorfozą”, polegającą na ścięciu jednego cenmi, oczekiwaniami, zwyczajami klientki wymaga długiej tymetra, to nie. Ile osób, tyle oczekiwań. Dla jednych czarne rozmowy. Czasami sedno zawarte jest pomiędzy słowami. jest czarne, dla innych ciemnoszare. W każdej, absolutnie W naszym studiu pracujemy w nowoczesnym stylu – prokażdej sytuacji najważniejsze jest, aby pani wyszła zadopozycja nowej fryzury zawsze, ale to zawsze najpierw pada wolona. Wtedy i ja święcę swoje małe triumfy.

U

Renata Sieńczak (z prawej) i Barbara Lalik słyną z awangardowych fryzur i koloryzacji, także na kole, które jest hitem salonu ETHERIA

18

nr 48 / 2017 • Lady’s Club


artykuł sponsorowany

JAK PRZYgOTOWAĆ SIĘ DO WIZYTY U FRYZJERA? Najgorsze, co można zrobić, to przyjść i powiedzieć: „Niech pani zrobi tak, żeby było ładnie”. Porażka gwarantowana. Po takim zdaniu konsultacja nabiera nowego znaczenia, ponieważ klientka zgadza się na wszystko, a odpowiedzialność spada na fryzjera w stu procentach. Ciąg dalszy jest taki: zaraz za drzwiami, szybko przesuwając palcami po klawiaturze, pani pisze o fryzjerze, że zniszczył jej życie i zamieszcza tę opinię w mediach społecznościowych. Czy można tego uniknąć? Oczywiście. Zasada numer jeden – nie idź do fryzjera tylko dlatego, że jest blisko. Warto poświęcić chwilę, poczytać opinie w internecie, podpytać znajomych. Poszukiwanie fryzjera, który spełni nasze oczekiwania, dobierze kolor i fryzurę, wcale nie jest łatwe. Jednak czas na to poświęcony nie pójdzie na marne. Z doświadczenia wiem, że większość klientek trafia do mnie właśnie drogą dobrych opinii. Jednak na dobrą opinię składa się wiele rzeczy. W studiu Etheria kładziemy duży nacisk na dobre szkolenia. Wdrażamy nowości niemal natychmiast po ich pojawieniu się na rynku. Jako jedna z pierwszych w województwie śląskim wykonuję koloryzację na kole. Często ludzie pytają mnie, dlaczego nożyczki trzymam ina-

OFEROWANIE USŁUg NA NAJWYŻSZYM POZIOMIE TO SPORY WYSIŁEK. Praca 24 godziny na dobę. Połączenie mojej energii i profesjonalizmu z zaangażowaniem właścicielki salonu stworzyło z naszego studia miejsce niepowtarzalne. Ze względu na wprowadzoną przez nas swobodną, życzliwą atmosferę ludzie czują się u nas jak w domu. Nie bez wpływu na tę sytuację jest fakt, że prywatnie – jako team – bardzo się lubimy. Właścicielka organizuje wiele wyjść, a także wyjazdów integracyjnych. Lubimy przebywać ze sobą, a to przekłada się na miłą atmosferę w pracy. Obowiązuje zasada: jeśli nie masz nic miłego do powiedzenia – milcz. Jednak dla każdej z nas znalezienie miłego słowa jest czymś tak naturalnym, że zasada przestaje obowiązywać. Mam to szczęście, że kocham swoją pracę. Poczucie, że jestem w tym dobra, potwierdza właścicielka, inwestując we mnie. Potwierdza to także grono zadowolonych klientów. Każdą nie do końca zadowoloną klientkę (co zdarza się niezwykle rzadko) bardzo przeżywam. Jednak zawsze wtedy mogę liczyć na stare, ale jakże aktualne zdanie z ust właścicielki: jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził. Wzajemne wsparcie jest niezwykle ważne. Aby wizyta u fryzjera oznaczała sukces i szczęście, zgodnie z sennikiem arabskim, warto poświęcić trochę czasu na poszukanie dobrego stylisty fryzur, studia z niezaprzeczalną renomą i profesjonalnymi kosmetykami z najwyższej półki. A także wstępnie przemyśleć fryzurę. Wtedy sen na pewno się ziści! Autorka jest mistrzynią fryzjerstwa, stylistką fryzur z 12-letnim doświadczeniem. Najwyższe profesjonalne kwalifikacje i umiejętności zdobywała u fryzjerskich autorytetów, m.in. Andrzeja Wierzbickiego, Doroty Wodzińskiej i Łukasza Zarychty. Współpracowała z markami Lecher, Renée Blanche, Artego i Farouk. Ukończyła wiele prestiżowych szkoleń dotyczących koloryzacji i awangardowych strzyżeń. Potrafi przedłużać i zagęszczać włosy kilkoma metodami. Obecnie kierownik i stylista fryzur w salonie Etheria oraz trener w Hair & Beauty Academy Etheria.

czej. Są ciekawi oryginalnego, własnego stylu strzyżenia. Nożyczki są wyprofilowane specjalnie pod kątem mojego cięcia, by nie nadwerężać nadgarstka. To mój znak rozpoznawczy, efekt wielomiesięcznych ćwiczeń. Jeśli fryzjer ma swój styl, oznacza to, ze poświęca się swojej pracy. Dobre wieści niosą się szybko, a chętnych na nowości przybywa. Nie tylko z Polski, także z różnych zakątków świata. Dla mnie radość z nowo nabytej umiejętności. Dla klientki radość podwójna – włosy poddane koloryzacji najnowszą techniką wyglądają wspaniale. Dla studia – prestiż. I wszyscy zadowoleni.

Studio Fryzjersko-Kosmetyczne ETHERIA ul. Orkana 6 • Bielsko-Biała tel. 33 829 90 14, 600 016 595 www.studioetheria.pl • www.facebook.com/studioetheria

Nr 48 / 2017 • Lady’S CLub

19


Jestem dżinem

spełniającym

Fot. Piotr Fic / www.piotrfic.blogspot.com

pragnienia

Z ANNĄ ADAMUS, właścicielką gabinetu kosmet yki medycznej Zaciszek Piękna w Czechowicach-Dziedzicach, rozmawia Stanisław Bubin

20

nr 48 / 2017 • Lady’s Club


Czym się zajmujesz na co dzień?

Łatwiej powiedzieć, czym się nie zajmuję, bo jest tego sporo. Do niedawna nie wiedziałam, co to odpoczynek, ale w końcu nadrobiłam – właśnie wróciłam z pierwszego w życiu urlopu! Zajmuję się wszystkim po kolei i we wszystkim chcę być perfekcjonistką. Prowadzę od 2 lat swój gabinet kosmetyki medycznej, czyli wykonuję zabiegi dermatologii estetycznej, jestem fotomodelką, a także troskliwą mamą cudownego 3-latka. Nocami gotuję kremy i ekologiczne mydła dla moich dziewczyn. No i piszę teksty dla Lady’s Club. Dlaczego Zaciszek?

Podświadomość to potęga. Kiedyś taka nazwa mi się przyśniła. Nie zacisze – bo to okolica, lecz Zaciszek – kąt, miejsce domowe, gdzie w atmosferze ciepłego płomienia dzieją się różne ciekawe rzeczy. Miejsce twórcze, łączące spokój i dynamikę działania. jak to się sprawdza w CzechowicachDziedzicach?

Sprawdza się – i to bardzo. Nie liczy się lokalizacja, wielkość miasta. Liczy się to, czy jesteś dżinem umiejącym spełniać różne urodowe pragnienia. Przez lata – otoczona luksusem miejsc, w których pracowałam – doskonale poznałam potrzeby pań. Każda z nas chce się czuć piękna, chce zaznać prestiżu, czegoś, co dostępne jest tylko dla bogatych. Normalne panie mają rodziny, ciężko pracują, nie mają czasu i pieniędzy na zabiegi za równowartość miesięcznej pensji. Ja im daję te zabiegi w takich cenach, że już dawno konkurencja powinna wybić mi szyby w oknach (śmiech). Wynajduję metody na ekspresowe piękno domowe. jak się wpisałaś w miejscową społeczność?

Pochodzę spod Szczecina, z moim męskim skarbem poznałam się w romantycznych okolicznościach przyrody w Szczecinku, kiedy grałam w orkiestrze, a on jest właśnie z CzechowicDziedzic. Po półrocznej znajomości sprowadziłam się do województwa śląskiego i mieszkam tu przeszło 7

TwiNs sisTer photography, edit, styling Katarzyna BajDa-ruSztowicz designers DryŁo & poDSiaDLiK make-up pauLina toMaSiK Make up artist hair stylist anna ŚLuSarczyK Kok i Spinka

lat. Jestem okropnie otwarta, więc wpisanie się w okolicę i ludzi było łatwe. Prowadziłam wykłady, szkolenia, szybko poznałam całe miasto. Co robiłaś, nim zdecydowałaś się na własną firmę?

Pracowałam w wielu miejscach jako siła najemna i odgrażałam się namiętnie, że kiedyś będę miała coś własnego. W tych miejscach wiele się nauczyłam, ale też wyłapałam błędy, których nie popełniam obecnie. Pracowałam m.in.

w luksusowych SPA i drogerii Douglas, uczyłam praktykantki, a że pochodzę z rodziny nauczycielskiej – ukończyłam rewalidację, 5-letnie studia magisterskie z pedagogiki specjalnej. Stwierdziłam jednak, że to nie moja droga, więc jeszcze na studiach poszłam na kosmetykę. Kosmetyka i ja byłyśmy sobie przeznaczone. Dokształcałam się na kursach indywidualnych i specjalizacjach. Mam II st. specjalizacji z kosmetyki, jestem masażystką, wizażystką i stylistką pazurów. Nr 48 / 2017 • Lady’S CLub

21


Fot. Joanna Czogała / www.joannaczogala.com

Po co ci była rewalidacja?

Sama jestem niepełnosprawna, choć nie widać, a że nic nie dzieje się bez przyczyny – dzięki studiom pedagogicznym mam uprawnienia do prowadzenia wykładów i szkoleń. No i mogłam zanurzyć się po uszy w psychologii i psychiatrii. To nie były zmarnowane lata. Moim życiem w bajeczny sposób kierują nieprzypadkowe przypadki, a że mam się za wiedźmę (niektórzy mówią – czarodziejkę), to umiem dobrze decydować. Nauczyłam się widzieć sygnały. Co sprawiło, że poszłaś na swoje?

Ciąża. Kiedy w 6. tygodniu zakomunikowałam ówczesnej i ostatniej w życiu szefowej, że jestem w ciąży, sprawdziła przepisy (kończyła mi się umowa, nowa czekała już na podpisanie) i oświadczyła, że jej nie przedłuży, bo nie jestem w 3 miesiącu, który by mnie chronił. Zostałam na lodzie, bez macierzyńskiego, w zagrożonej ciąży i prawie bez środków do życia, w wynajętym mieszkaniu. Dowiedziałam się wtedy, że w ciągu 13 lat kariery zawodowej oficjalnie przepracowałam tylko pół roku. Efekt śmieciówek. Mąż się zaharowywał się, żebyśmy mogli funkcjonować i to on wsparł mnie finansowo przy starcie Zaciszka. To był moment, kiedy powiedziałam sobie, że choćbym miała jeść tynk ze ścian – już nigdy u nikogo nie będę służyć. Tym bardziej, że poprzedni szefowie ochoczo pobierali za mnie pieniądze z PFRON-u, jako że mam II st. niepełnosprawności. W końcu dotarła do mnie prawda – jestem za dużą indywidualistką. Nie poddaję się autorytetom, szczególnie wątpliwym. Bardzo ciężko zdobyć mój szacunek czy podziw. Ale jeśli komuś się to uda – stawiam go na ołtarzyku

22

nr 48 / 2017 • Lady’s Club

i wielbię niczym psiak (śmiech). Niektórzy nazywają to zarozumiałością, a w moim wyobrażeniu to dążenie do doskonałości, co nie przysparza mi sympatyków. I walczę z oszustwami, np. firm kosmetycznych. Prowadzę eksperckiego bloga, czytam składy kosmetyków, ujawniam nieprawidłowości i edukuję moje dziewczyny i czytelniczki bloga, by nie dawały się nabierać i nie płaciły za produkty czy usługi bezwartościowe. Jakiś przykład?

W SPA, w którym pracowałam, masaż na unikalnych, egzotycznych olejach kosztował 290 zł. A te oleje były kanistrem za 35 zł wypełnionym płynną parafiną, odpadem z produkcji ropy naftowej. Tym kazali nam masować panie i panów. Szlag mnie trafiał, więc mając 900 zł pensji, kupowałam za swoje dobry olej z pestek winogron i nim masowałam. Moje lustro by mi nie wybaczyło dziadostwa. Ale firmy to nie obchodziło. Miała ludzi za idiotów, którym wszystko się wciśnie, byleby opakowanie było ładne. Czyli jesteś krnąbrna?

Jestem gorzka jak zapach migdałów, niepokorna jak dzika róża, ale kochająca niczym chaber błękit i obecna jak ostatnia deska ratunku... Zawsze marzyłam, żeby samemu być sobie sterem, żeglarzem, okrętem. Potrzebny był mi tylko przypływ odwagi, może nawet desperacji, że się uda. I kiedy moje maleństwo skończyło roczek, w Dniu Dziecka założyłam Zaciszek Piękna – gabinet, o jakim marzyłam. Powiem butnie: w końcu się przekonałam, że jestem dobra i mogę robić wszystko, jak chcę, po swojemu.


Czemu o klientkach mówisz „moje dziewczyny”?

Nienawidzę słowa „klientki”. Klienci biorą towar, płacą i wychodzą. O pacjentkach też nie mogę mówić, bo nie jestem lekarzem. Jesteśmy jedną wielką rodziną. Dajemy sobie prezenty, uwielbiamy się, szalejemy za sobą, znam ich dzieci i wnuki. Gotują mi obiady, przywożą domowe soczki, nasz synek jest rozpieszczany prezentami. Obłęd pełen szczęścia! To moje siostry, moje słonka, przyszywane babcie... Panów nie ma?

Ależ są, coraz więcej! Rynek się zmienia, panowie też chcą wyglądać pięknie, mieć zadbaną skórę i ładnie pachnieć. I nie są to typy metroseksualne. Ludzie coraz bardziej zwracają uwagę na wygląd. Ponieważ prowadzę kosmetykę medyczną, walczę o wygląd igłą, koktajlami, wypełniaczami, powiększam usta, modeluję policzki, usuwam defekty, zbędne pokłady tłuszczu, więc panowie przychodzą pozbyć się drugiego podbródka, wyszczuplić brzuch, zlikwidować boczki, zrobić terapię igłową pomarszczonego czoła... To specyficzne zabiegi i podziwiam ich za to, że tak dobrze znoszą ból, by osiągnąć zamierzone efekty. A efekty widać! Słyszałem, że trudno się do ciebie dostać...

To prawda, pierwsze wolne miejsca mam za dwa miesiące. Ale ciężko na to pracowałam, z pasją, w pierwszym okresie po 13-14 godzin na dobę, przez 7 dni w tygodniu.

problemu, czyli w skórze właściwej. Więc czasem zdarzają się siniaki, boli, ale po tygodniu pojawia się piękno. Kiedy masz czas być modelką?

Fotomodelką! Na modelkę jestem za stara i za niska. No i poszłabym już na emeryturę. To wspaniała odskocznia od rzeczywistości. Nie powiem szarej, bo jestem naturą kolorową, romantyczną, marzycielską, lubię fantazje, więc szukałam takiej dziedziny, w której mogłabym się spełnić. Dlatego flirtuję sobie, póki mogę, z obiektywem. To zabawa, ale dzięki niej mam już w dorobku ponad 30 okładek książek (zdjęcia Małgosi Maj z Gliwic), w tym 2 polskie, i wiele sesji dla czasopism. Wśród okładek uwielbiam zwłaszcza „The Pariah” Grahama Mastertona. Autor sam wybrał moje zdjęcie w 2014 do wznowienia tego horroru i jestem dumna. Ostatnio moje zdjęcia – jako jednej z ambasadorek marki Schwarzkopf Gliss Kur – pojawiły się w magazynach Viva! i Party, a także na okładce miesięcznika Foto Plus. Moje piękne włosy doczekały się sukcesu! Plany na przyszłość?

Moje życiowe plany? Kochać i być kochaną! To już się wprawdzie spełniło, ale miłość jest ogrodem, który codziennie trzeba pielęgnować. Poza tym nadal chcę rozwijać Zaciszek, żeby moim paniom dać jeszcze więcej szczęścia. Dziękuję za rozmowę.

Jako osoba niepełnosprawna?

Od urodzenia nie słyszę na prawe ucho, a na lewe w 20 proc. I mam dysfunkcję błędnika w 89 proc. W tym sensie jestem medycznym ewenementem. Nie powinnam chodzić i mówić, a chodzę i mówię, co wykańcza mojego męża (śmiech). Może dlatego udowadniam sobie i innym, że dużo umiem i mogę dużo. Nie chcę wywyższać się. Chcę być najlepsza dla siebie, od siebie, dla moich bliskich i pań. Jeśli człowiek bardzo chce, może wszystko. Podziwiam cię, że chcesz o tym mówić.

Dziękuję, ale tu nie ma nic do podziwiania (śmiech). Ludzie często sądzą po pozorach: ładna, zgrabna, fotomodelka, kosmetyczka, fajny mąż, zdolne dziecko, pewnie mają kupę kasy... Nic nie spadło mi z nieba, wszystko ciężko wypracowane. Dostałam po pupie od ludzi, w ciąży przytyłam 20 kg, miałam kompleksy i trądzik. Sama się z tym uporałam. Nie będę przepraszać, że komuś się nie chce, a mi się chce. Mój mąż jest wojownikiem, wspiera mnie, podnosi, gdy upadam – i razem zwalczamy przeszkody, inwestujemy, rozwijamy się. Moje panie dostaną ode mnie za kilka miesięcy prezent – większy gabinet, baldachimy i inne cuda. Nie chodzę na pasku koncernów, wybieram tylko te kosmetyki, które przetestowałam i uważam za dobre, sprawdzone, używam najlepsze środki znieczulające, laserowo ostrzone igły, żeby zapewnić dziewczynom komfort, bo zabiegi, niestety, są bolesne. Samym głaskaniem i wklepywaniem niewiele się osiągnie, nie ma takiej możliwości, żaden kosmetyk nie przeniknie rogowej bariery skóry. Dlatego trzeba działać u źródła

ANNA ADAMUS Właścicielka gabinetu kosmetyki medycznej Zaciszek Piękna w Czechowicach-Dziedzicach (www.zaciszekpiekna.pl), II Vice Miss Polski Kosmetyczek 2012 (pod panieńskim nazwiskiem Anna Matuk), wykładowca, szkoleniowiec i pedagog. Zdobyła II miejsce w konkursie na najlepszy salon kosmetyczny 2016 powiatu bielskiego. Pochodzi z Zachodniego Pomorza, lecz dla miłości swojego życia przeniosła się na Podbeskidzie. nr 48 / 2017 • Lady’s Club

23


Artykuł sponsorowany

Uwaga na ZMIANY SKÓRNE! Brodawki, kurzajki , włókniaki, a także znamio na , przebarwienia i blizny – to zmiany, które nie zawsze wymagają leczenia chirurgicznego, ale wiążą się z nieestetycznym wyglądem powierzch ni skóry. D otyczy to zwłaszcza sytuacji , w któ rych pojawiają się w widocznych miejscach , na przykład na twarzy, przykuwając uwagę otocze nia . K ażda zmiana skórna , jaka zaczyna przybierać inną postać , na przykład powiększać się , krwawić , swędzieć , powinna być skontrolowana przez lekarza .

Z

aniepokoić powinno przed wszystkim pojawienie się nowych znamion o charakterze barwnikowym, czyli tzw. pieprzyków o wyglądzie innym niż pozostałe, szybko rosnących. Natomiast w obrębie już istniejącego znamienia niepokojący jest stan, gdy staje się ono asymetryczne, ma nieregularne brzegi, niejednolity kolor, jest większe niż 5 mm, szybko rośnie. Takie zmiany należy regularnie kontrolować 2-3 razy do roku – lub rozważyć ich usunięcie. Zalety zabiegu laserowego • minimalna ilość znieczulenia lub bez • bezkontaktowa praca • duża precyzja zabiegu • znakomity efekt kosmetyczny • zabieg praktycznie bezkrwawy • dobre efekty w leczeniu zmian nowotworowych w początkowym stadium • stymulacja biologiczna podczas usuwania zmian wirusowych Sposoby usuwania zmian skórnych Niektóre zmiany wymagają radykalnego usunięcia. Lekarz na podstawie oględzin zmian – ich koloru, kształtu – potrafi odróżnić te „bezpieczne” od mogących przekształcić się w nowotwór. Często jednak dodatkowo posługuje się dermatoskopem, czyli urządzeniem, które przykłada się do znamion i ogląda je w 20-krotnym powiększeniu. Dermatoskopia jest bezbolesna i nieinwazyjna. Po wykonaniu badania kwalifikujemy zmiany skórne do właściwego leczenia. Aby zapewnić trwałe i bezpieczne usunięcie zmian

24

nr 48 / 2017 • Lady’s Club

skórnych, stosujemy zabiegi laserowe i klasyczne leczenie chirurgiczne. Chirurgiczne usunięcie pieprzyka odbywa się w warunkach ambulatoryjnych. Zabieg wymaga podania znieczulenia miejscowego i trwa około 30-40 minut. Po wycięciu pieprzyka specjalista zakłada szwy i opatrunek, który zdejmuje po 7-14 dniach od zabiegu. Usunięty pieprzyk jest poddawany badaniu histopatologicznemu, aby rozpoznać jego rodzaj. Laser frakcyjny CO2 jest najnowszym osiągnięciem techniki laserowej, jaki znalazł zastosowanie w medycynie i umożliwia usuwanie łagodnych zmian skórnych, takich jak brodawki, włókniaki czy kurzajki. Konsultacja lekarska poprzedzająca zabieg laserowego usuwania znamion skórnych pozwala zakwalifikować rodzaj zmiany do rodzaju terapii laserowej. Najlepsze efekty uzyskujemy podczas usuwania zmian wyraźnie odstających od skóry, jednocześnie stosunkowo płytko ją penetrujących, czyli obejmujących wyłącznie naskórek (najczęściej to brodawki łojotokowe i brodawki pospolite, nazywane potocznie kurzajkami, i włókniaki miękkie, kępki żółte powiek) lub znamiona sięgające naskórka i części skóry właściwej z warstwą brodawkowatą (najczęściej to znamiona pigmentowe złożone, położone na skórze w kształcie sadzonego jajka, włókniaki twarde i raki płaskoi kończystokomórkowe we wczesnym stadium). W czasie zabiegu uzyskujemy wydrążenie zmiany ze skóry lub śluzówki z pozostawieniem kraterowatego ubytku, na który narasta później naskórek. W ten sposób uzyskujemy doskonały efekt kosmetyczny bez konieczności zakładania szwów. Ponieważ zabieg jest bezkontaktowy, nie ma ryzyka infekcji wirusem HBs czy HIV.


Artykuł sponsorowany

Wskazania do zabiegu laserem CO2 • zmiany skórne, brodawki, włókniaki • zmarszczki i zwiotczenie skóry • zmarszczki wokół oczu, worki pod oczami • blizny potrądzikowe • blizny pourazowe bądź też po interwencji chirurgicznej • rozszerzone pory, zaskórniki • rozstępy • zmiany pigmentowe, przebarwienia, ostudy • plamy starcze • niejednolity odcień skóry • szorstka skóra Jak wygląda zabieg laserem CO2 Od pacjenta nie wymaga się żadnego specjalnego przygotowania przed zabiegiem. Trzeba jedynie pamiętać o fotouczulających lekach (ich listę można znaleźć w internecie) i powstrzymać się od ich przyjmowania przed i po zabiegu laserowym. Sam zabieg jest bezbolesny, trwa około 30 minut, i przeważnie przeprowadza się go po znieczuleniu skóry kremem EMLA (znieczulenie trwa 30-45 minut). Wybór parametrów zabiegowych w przypadku urządzeń laserowych zależy m.in. od wskazań, zaawansowania zmian skórnych i indywidualnych cech pacjenta, takich jak wiek czy fototyp skóry. A po zabiegu... Przez kilka dni po zabiegu skóra poddana terapii jest zaczerwieniona i obrzęknięta – wygląda jak po bardzo intensywnym opalaniu. Należy utrzymywać ją w czystości i obficie smarować kremami nawilżającymi. Warto w tym czasie pić dużo płynów. Przynajmniej przez kilka dni po zabiegu należy powstrzymać się o intensywnej aktywności fizycznej i ciężkich prac domowych. Jeszcze dłuższy zakaz dotyczy korzystania z basenu, sauny i gorących kąpieli.

Jeżeli po zabiegu nie możemy zostać przez kilka dni w domu, to przed wyjściem obowiązkowo należy nałożyć na skórę grubą warstwę kremu ochronnego z filtrem (najlepiej SPF 50). Skóra po zabiegu laserowym jest wyjątkowo wrażliwa na działanie słońca i bardzo łatwo wtedy o przebarwienia. LEK. MED. MARCIN ISKIERKA Specjalista chirurgii ogólnej Dyplomowany lekarz medycyny estetycznej

Euroklinika Sp. z o.o. ul. Żółkiewskiego 40 • Bielsko-Biała • www.euroklinika.pl • www.euroklinika-estetyka.pl • tel. 33 485 94 48, 720 890 740 www.facebook.com/EuroklinikaBielsko


Matka pszczela ze świtą

Fenomen pszczoły miodnej Tekst i zdjęcie JAKUB SKOP

Pszczoły fascynują człowieka, odkąd tylko powstało pismo, a właściwie jeszcze dłużej. Pierwszy obrazek, przedstawiający spotkanie człowieka z pszczołą, datowany jest na bez mała 15 tys. lat. Malowidło z Jaskini Pająka (Cuevas de la Araña, Walencja w Hiszpanii) pokazuje mężczyznę wspinającego się w stronę gniazda, którego bronią pszczoły wartowniczki.

N

astępne stulecia to próby zrozumienia tego fenomenalnego owada, któremu poświęcono w literaturze więcej uwagi niż wszystkim innym zwierzętom. Mimo to wiemy o nim tyle, że... praktycznie nic nie wiemy. Karl Frisch, biolog austriacki, ujął to tak: „Pszczela rodzina przypomina zaczarowany strumień; im więcej się z niego czerpie, tym obficiej płynie”. W obecnej postaci pszczoła miodna pojawiła się 100 mln lat temu – w okresie, kiedy Indie odrywały się od Afryki. Najstarszy przodek człowieka przemierzył Afrykę dopiero 93 mln lat później. Różnica wieku – ogromna. „I pomyśleć tylko, mruczał Puchatek, wylizując z garnka ostatnią kropelkę – że są na świecie pszczoły, które robią miód specjalnie dla misiów!”. Można by dodać, że poza pszczołami, które robią miód specjalnie dla misiów, są też

26

nr 48 / 2017 • Lady’s Club

na świecie pszczoły, które zapylają rośliny specjalnie dla ludzi. Prawda jest nieco mniej romantyczna, lecz bardziej praktyczna. Pszczoły nie robią tego ani dla nas, ani dla misiów – robią to za nas, a my dzięki ich pracy znajdujemy na talerzu coś więcej niż kamienie. Skutki działalności pszczoły sięgają na przykład aż do talerza z pieczenią, bowiem jakość mięsa wzrasta dzięki bioróżnorodności roślin na pastwisku. Oczywistą więc i najważniejszą korzyść z pracy pszczelej wynosimy, korzystając z ich pracowitości przy zapylaniu i rozmnażaniu roślin. DRUGI POŻYTEK, INTERESUJĄCY CZŁOWIEKA OD ZARANIA DZIEJÓW, to ten słodszy, czyli produkty pszczele. Korzystamy z pszczelego wosku, miodu, pyłku, pierzgi, propolisu, mleczka pszczelego i jadu. Pszczoły


NAJWAŻNIEJSZEGO LOKATORA ULA – matkę pszczelą – jedyną zapłodnioną samicę, jeszcze rzadziej i tylko nielicznym udaje się oglądać, opuszcza bowiem ul raptem w 3 przypadkach: wylatując na lot ćwiczebny, na lot godowy i przy wyjściu roju – dla założenia odrębnej kolonii. Młode pszczoły widują tylko pszczelarze. Wynika to z faktu, o którym mało kto wie – że pszczoła spędza poza ulem tylko parę ostatnich swoich pracowitych dni. Zawód zbieraczki, jako najcięższy, zarezerwowany jest dla pszczół dorosłych. Mylnie kojarzony ze słońcem owad większość swojego życia spędza w ciemnościach ula. Pszczołę cechuje polietyzm kastowy i wiekowy. Kastowy, bo każda z jej form, posiadając inaczej zbudowane ciało, różni się rodzajem wykonywanej

pracy. Organizm matki przystosowany jest do składania jaj, robotnicy do pracy na rzecz rodziny, a trutnia do unasienniania królowej. Pszczoły wyróżniają się też polietyzmem wiekowym (podziałem pracy wśród członków kolonii), ponieważ każdy rodzaj zawodu pszczelego czeka na swoich wykonawców – w odpowiednim dla nich wieku i poziomie doświadczenia. Nasuwa się jednak pytanie, skąd pojedyncza pszczoła zna potrzeby całej rodziny? Co motywuje ją do wykonywania określonej pracy? Dlaczego robotnice, przystosowane do każdego zawodu, podejmują się tylko części swoich zajęć? Odpowiedź jest taka, że rodzina pszczela w sprawny sposób korzysta z systemu porozumiewania się. KAŻDA PSZCZOŁA MA ZDOLNOŚĆ ODBIERANIA BODŹCÓW, analizowania ich i właściwego reagowania. Wydaje się więc, że te owady kierują się rozumem i świadomością, a nie ślepymi instynktami. Bo czy można odmówić żarzącego się ognika samoświadomości istotom, które widzą, słyszą, czują, rozróżniają pogodę, temperaturę, pory roku, upływ czasu, dbają o wychów młodych, uczą się wzajemnie i każda z osobna? Co więcej, bez względu na kontynent pszczoły nie wykazują żadnych różnic pod mikroskopem. Im silniejszy zmysł obserwacyjny ma pszczelarz, tym więcej widzi cech wyróżniających roje i pojedyncze pszczoły. Im głębiej zanurzy się w tę rwącą rzekę, tym więcej z niej wyciągnie, a odsłaniając kolejne tajemnice, czuje tym większy podziw dla małych oblatywaczy, którym zagraża dziś tyle niebezpieczeństw – od nieuctwa, po wielką chemię. Pszczoły ratują nas bezinteresownie wszystkim czym tylko mogą. Czy im się za to odpowiednio odwdzięczamy? Tylko szlachetni potrafią być wdzięczni. Bądźmy więc szlachetni wobec pszczół – kochajmy je, a gwarantuję, że odwzajemnią się z nawiązką! Ciąg dalszy naszego cyklu o pszczołach w następnym numerze

JAKUB SKOP Rocznik 1986. Kapitan Krauzy Miodu (www. krauzamiodu. pl), nadworny pszczelarz skansenu Zagroda Wsi Pszczyńskiej, członek Śląskiego Związku Pszczelarzy, wiceprezes Stowarzyszenia Pszczelarzy Ziemi Pszczyńskiej, organ nadzorczy Fundacji Rój. Pochodzi ze wsi, choć większość życia spędził w wielkich miastach. Obecnie mieszka na skraju powiatu pszczyńskiego. Tam też, ze swoim pieskiem, zamienił wielką pasję – archeologię, na jeszcze większą – pszczelarstwo. Codziennie dokłada swoją małą cegiełkę do ratowanie świata, tańcząc z pszczołami ich odwieczny taniec Życia.

Fot. Jakub Dulniok

i miód, będący dla naszych przodków wielką zagadką, trafiły z biegiem lat na karty świętych ksiąg, stały się częścią sztuki, medycyny, filozofii, religii i historii. Mimo to, przy tak astronomicznie odległych datach, jakie dzielą pierwszą pszczołę i czasy obecne, właściwie w ogóle nie wpłynęliśmy na ich zachowania. Poza tym, że współcześnie postawiliśmy ich dalszą egzystencję pod znakiem zapytania. Darwin, pochylając się nad pszczołą, stwierdził, że jest to „najmniej zmienne ze wszystkich zwierząt domowych”. Czy wobec tak nieznacznej zmienności w ciągu 100 mln lat pszczoła nie jest najbardziej zadziwiającym tworem natury, wpływającym na organizację materii? Czy nie jest superorganizmem idealnie wykształconym i sprawdzonym we wszystkich okolicznościach? Stworzeniem najbardziej tajemniczym i najlepiej zorganizowanym, które przeżyło dinozaury?! Dlaczego więc przestaliśmy czcić ten symbol świętości, stworzenia świata, uniwersalnej harmonii i przeszliśmy do etapu masowego niszczenia pszczół? Pszczoła miodna to modelowy przykład owada społecznego. Żaden osobnik nie może egzystować osobno – musi żyć gromadnie. W przypadku pszczoły taką społeczność nazywamy rodziną pszczelą. W jej skład wchodzą pszczoły we wszystkich stadiach rozwojowych, od czerwiu (etapów larwalnych), aż po osobniki dorosłe (matkę pszczelą, robotnice, trutni). Pszczoła to puchate zwierzątko, posiadające na ciele tyle samo włosków, co wiewiórka – około 3 mln (!). Widujemy ją pod postacią dorosłej robotnicy, która lata w promieniu 4-7 km od gniazda, wszędzie tam, gdzie kwitną jakiekolwiek rośliny. Znacznie rzadziej poza obrębem pasieki można zauważyć pszczele samce – trutnie, które w normalnych warunkach stanowią około 1% wszystkich mieszkańców ula. Te nieruchawe, krągłogłowe i wielkooczne stworzenia są znacznie większe od robotnic, przez co mogą wydawać się dzielne i groźne. Ale to pozory – ich żuwaczki są nieporadne, a brak żądła czyni je zupełnie nieszkodliwymi. Trutnie zazwyczaj siedzą w ulu, z rzadka wylatując, ot tak, dla przyjemności. Budowa ich ciała i narządy gębowe, uproszczone do granic, pozwalają im pobierać pokarm jedynie od karmicielek. Ma to swoje uzasadnienie – rodzina pszczela, aby mieć pewność zapłodnienia matki zdrowymi genami, nie pozwala, by trutnie żywiły się samodzielnie pokarmem nieznanego pochodzenia.

nr 48 / 2017 • Lady’s Club

27


6 maja 1950 – 22 maja 2017

SUKCES? Mam przechlapane do końca życia Aby kiedyś być starym i mądrym, najpierw trzeba być młodym i głupim. Ile w tym prawdy? Czy młodość zawsze musi się wyszumieć? Ile kosztuje sława? A ciężka praca – czy naprawdę popłaca? ZBIGNIE W WODECKI, piosenk arz, instrumentalista i kompozy tor, odpo wiada na py tania Angeliki Wicie jo w skie j Dzień dobry, panie Zbigniewie. Jestem wielką fanką pana talentu, ale chciałabym porozmawiać nie tyle o muzyce, co o życiu i młodości. Najpierw jednak zapytam, czy był pan już kiedyś u nas w Bielsku-Białej?

Bardzo mi miło. U was? Iks razy, przynajmniej tyle, ile ty masz lat (śmiech). Zawsze na koncertach. W Bielskim Centrum Kultury i kościołach. Graliśmy koncerty kolędowe, oratoria i plenery. Bardzo, ale to bardzo często bywałem w Bielsku, jak większość moich braci i sióstr z tak zwanej rozrywki i estrady. Pierwszy raz byłem chyba z zespołem kameralnym ze szkoły muzycznej. Pojechaliśmy oczywiście z Mozartem. Piękne miasto Bielsko-Biała! Zawsze mnie cieszyło, bo jest takie podobne do Krakowa. Przedłużenie wręcz, co się zresztą zgadza, bo przecież cesarz wyrychtował kolej, która leciała z Krakowa do Bielska przez Kalwarię Zebrzydowską i Wadowice.

28

nr 48 / 2017 • Lady’s Club

Nie chcę „zacząć od Bacha”, więc zapytam o przeszłość. Gdyby dało się cofnąć czas, co teraz powiedziałby pan sobie – nastolatkowi?

Oj, to ja bym mu powiedział wszystko to, co mówili mi starsi wtedy ludzie. Naprawdę, masę rzeczy straciłem... Masę czasu przede wszystkim. To, co zrobiłem, co mi się udało osiągnąć przypadkiem, tego bym oczywiście nie zmieniał. Jednak dbałbym bardziej o siebie, bo dawałem kiedyś takiego czadu, jak to się mówi, tak jechałem po bandzie, że straciłem na pewno masę zdrowia i teraz byłbym w lepszej kondycji. Chociaż jestem i tak w niezłej! Ale mógłbym być w jeszcze lepszej, gdyby nie to, że wyprawialiśmy z kolegami bardzo dziwne różne rzeczy. Zdradzi pan coś więcej?

Młodzi byliśmy. Żyliśmy, trując niekiedy organizm, paląc różne krzaki, jakieś tam rośliny (śmiech). Pijąc różnego


rodzaju napoje, bo to nam wtedy imponowało. Bawiąc się także prochem dymnym, czy też sodem i chemicznymi odczynnikami. Byłem też w bandach różnych, wyszumiałem się jak mało kto!

życia. W związku z czym kiedy koledzy jeszcze grali w piłkę i strzelali z łuku, ja musiałem ćwiczyć, bo mnie ojciec pilnował. Ostatecznie doszło do tego, że w końcu, po zagraniu iluś tam egzaminów, dyplomów i festiwali, ja ten sukces osiągnąłem.

W bandach? Brzmi intrygująco, zwłaszcza z pana ust...

Ja byłem w bandzie Rakowice. Mieliśmy też bandę Lotnisko i bandę Rondo. Była banda Wieczysta. I wszyscy mieliśmy benzynę, dzidy, strzały, łuki, kusze, proch i tak dalej. I naparzaliśmy się jak nieboskie stworzenia (śmiech)! Ale Bogu dziękować – przeżyłem. A mieszkałem przy lotnisku w Krakowie, więc były i hangary, i pasy startowe, i jazda na junaku z cegłówkami z tyłu, żeby było obciążenie, bo bardzo mało wtedy ważyliśmy, a to był duży motor (śmiech). Swoje przeżyłem... Dlatego nie muszę teraz iść do polityki, żeby kłócić się jak dziecko. Tak było kiedyś, a na czym skupia się pan teraz?

Pracuję teraz nad tym, żeby się w formie utrzymać. Gram na tych wszystkich instrumentach i żal tracić tyle lat nauki. A trzeba na siebie uważać. Może pan wybrać swoje najpiękniejsze wspomnienie artystyczne?

Czuje się pan spełniony?

Wtedy dopiero zrozumiałem, że jak ktoś osiągnie sukces, to ma przechlapane do końca życia. Tak to wygląda – stajesz się niewolnikiem tego, co osiągnąłeś. To naprawdę ciężko znieść. Kiedy jest sukces, ty się nim nie cieszysz, tylko zastanawiasz się, czy będzie dalej. Czy będziesz śpiewał w przyszłym roku, czy cię zaproszą, czy może nie, czy cię wezmą, czy wytną, czy wygrasz, czy przegrasz. Tu nie ma wyznaczonych zasad, jak w sporcie. Sztuka to co innego, każdy odbiór jest subiektywny. W ogóle to mamy teraz czasy, że artysta tym lepiej jest znany, im mniej potrafi. A jeśli naprawdę coś sobą reprezentuje, to jest mało popularny, bo to, co tworzy, jest w jakiś sposób za trudne. Dziękuję za rozmowę. *) NRF, Niemiecka Republika Federalna – oficjalna nazwa RFN, stosowana w Polsce do traktatu pomiędzy RFN a PRL w 1970 roku.

Trudno by było, bo to całe moje życie... Fajną miałem przygodę życiową! Raz, że się urodziłem w Krakowie i moje początki to był zespół Anawa i Marek Grechuta. Razem pierwsze nagrody zdobywaliśmy. Później była Piwnica Pod Baranami, grałem z panią Ewą Demarczyk. I zobaczyłem wielki świat Zachodu. Dla nas wtedy to było coś, bo Polska, wiadomo, za żelazną kurtyną była, nie można było wyjeżdżać tak jak teraz. A ja już wtedy, w młodości, widziałem kawał świata. Kuba, Australia, aż 60 razy graliśmy w NRF*) koncerty, wszędzie... Miałem niesamowicie bogate życie wyjazdowo-koncertowo-przygodowe. Co było dalej?

Później się okazało, że to wszystko nie jest takie całkiem fantastyczne. Ciężko pracujesz, denerwujesz się przed koncertami, wreszcie wychodzisz na scenę, odnosisz sukces. Bogu dziękować, wracasz do hotelu, żeby być sam ze sobą. I tak człowiek był cały czas w rozkroku między wielką popularnością i publicznością a byciem całkiem samemu. To też jest potrzebne, trzeba jakoś przecież odreagować, wyciszyć emocje i adrenalinę, żeby zasnąć w ogóle. Na tym to życie polegało. Jedni to wytrzymują, inni kiepsko dość. Ja na razie jeszcze wytrzymuję. To, co pan osiągnął, jest spełnieniem marzeń z dzieciństwa? Czy w młodości nie miał pan planów na przyszłość?

Wiesz, zawsze chciałem być znanym, popularnym człowiekiem. Zresztą, od 5. roku życia ćwiczyłem, bo miałem rodzinę muzyczną. Mając 7 lat musiałem umieć wykonać wszystkie te trudne rzeczy, które geniusze, jak Mozart, Beethoven, Bach, Czajkowski, Paganini, tworzyli latami. Niesamowicie chciałem odnosić sukcesy, bo taki był w ogóle cel mojego

ZBIGNIEW WODECKI Piosenkarz, instrumentalista (skrzypce, trąbka, fortepian), kompozytor, aranżer i aktor. Urodził się 6 maja 1950 w Krakowie. Jego rodzina pochodzi z Łazisk w powiecie wodzisławskim. Przygodę z muzyką rozpoczął już w wieku 5 lat. Z wyróżnieniem ukończył szkołę w klasie skrzypiec Juliusza Webera. Grał m.in. z Ewą Demarczyk, Markiem Grechutą, w zespołach Czarne Perły i Anawa. Był skrzypkiem Orkiestry Symfonicznej PRiTV i Krakowskiej Orkiestry Kameralnej. Jako wokalista zadebiutował w latach 70. Wszyscy znamy jego niezapomniane przeboje „Zacznij od Bacha”, „Izolda” czy „Pszczółka Maja” albo „Chałupy”. Laureat wielu konkursów i festiwali. Sam o sobie mówi, że jest „śpiewającym muzykiem”. Lista jego osiągnięć muzycznych jest bardzo długa, a przecież ciągle niezamknięta! Podczas 22. Gali Fryderyki 2016 Zbigniew Wodecki oraz Mitch&Mitch Orchestra and Choir otrzymali dwie statuetki: za album roku („1976: A Space Oddysey”) i utwór roku („Rzuć to wszystko, co złe”). Artysta był też gospodarzem telewizyjnych programów muzycznych „Droga do gwiazd”, „Twoja droga do gwiazd” i jednym z jurorów polskiej edycji „Tańca z gwiazdami”. Zmarł 22 maja 2017 r. w Warszawie. nr 48 / 2017 • Lady’s Club

29


DLA ŻYCIA (For Life) Wystawa fotografii Magdaleny Ostrowickiej Zamysł twórczy był prosty: przedstawić na zdjęciach w artystycznym , ale także reporterskim ujęciu pracę lekarzy wielu, a być może wszystkich dyscyplin i specjalizacji w szpitalach miejskich bielska - białej.

W

ten sposób, uzyskawszy (nie bez trudu) zgodę samych zainteresowanych, Magdalena Ostrowicka, bielska fotografka, znana odbiorcom jej sztuki pod pseudonimem CobraOstra, przystąpiła do pracy, zainspirowana słynnym zdjęciem doktora Zbigniewa Religi po wielogodzinnej operacji kardiologicznej. Kiedyś dr Rafał Muchacki, znany chirurg i onkolog, poprosił mnie o zrobienie serii zdjęć. Jedno z nich zwróciło moją uwagę. Pozycja ciała, postawa, przywodziły na myśl słynne zdjęcie prof. Religi po operacji. Ten portret studyjny został doceniony przez doktora. W trakcie rozmowy przedstawiłam mu wizję sfotografowania wielu lekarzy w pracy. Doktor zapalił się do pomysłu i umożliwił mi wejście z aparatem do oddziałów

30

nr 48 / 2017 • Lady’s Club

szpitala miejskiego. Zdecydowałam się pokazać szpital od narodzin człowieka na oddziale ginekologii po śmierć na oddziale paliatywnym – opowiada Magda, stała współpracowniczka magazynu Lady’s Club. Szybko okazało się, że projekt przerósł początkowe założenia artystki, ponieważ – do czego przyznaje się szczerze – nie miała świadomości, że służba zdrowia stanowi aż tak znaczącą, wielostronną i głęboką sferę życia miasta. Magdalena Ostrowicka: Ten rodzaj fotografii nie jest moim konikiem, na co dzień zajmuję się fotografią komercyjną. Więc czemu porwałam się na ten projekt? Szpital to dla mnie miejsce cudownych i tragicznych chwil. Śmierć matki, kalec-


two ojca – jego śpiączka, leczenie, rehabilitacja, opieka... Ale i radosnych narodzin córek. Zmierzenie się po raz kolejny z emocjami stało się dla mnie wyzwaniem. Zdjęcia wykonywane były w trzech bielskich szpitalach: Beskidzkim Centrum Onkologii – Szpitalu Miejskim im. Jana Pawła II przy ul. Wyzwolenia, w Szpitalu Ogólnym im. dr Edmunda Wojtyły przy ul. Wyspiańskiego oraz w Zakładzie Pielęgnacyjno-Opiekuńczym i Oddziale Medycyny Paliatywnej przy ul. Emilii Plater. Od symbolicznej daty 11 lutego – Światowego Dnia Chorego – do końca czerwca 2016 roku, po dwa-trzy razy w tygodniu. Dość szybko zdałam sobie sprawę, jak mało jest fotografii pokazujących trud ludzi dla innych ludzi. Bez patosu, zwyczajnie. Lekarz to ktoś z powołaniem, komu powierzamy nasze zdrowie i życie, komu ufamy. Niejednokrotnie to on decyduje (swoimi dłońmi, wiedzą), czy dane nam będzie przeżyć kolejny dzień. Prędzej czy później każdy z nas otrze się o szpital, wejdzie w relacje z jakimś lekarzem. Jak to pokazać? Odziana w fartuch lekarski, ruszyłam z aparatem do oddziału kardiologii, później ginekologii, do położniczego, chirurgicznego. Obiektyw niejednokrotnie wzbudzał nieufność, musiałam stać się psychologiem, rozmawiać z wieloma osobami, wzbudzać zaufanie, pokonywać mnóstwo barier... Potem były coraz trudniejsze tematy – oddziały onkologiczne, oddział paliatywny, zakład opiekuńczo-leczniczy... Ogromne, traumatyczne przeżycia. To były też długie rozmowy z lekarzami, pielęgniarkami, pacjentami, świeżo upieczonymi mamusiami, z ludźmi umierającymi, starymi. Nie mogłam po prostu wejść do sali chorych i poprosić o zdjęcie, musiałam poznać historię człowieka, porozmawiać z nim, bo on tego potrzebował. Mocno to przeżywałam – mówi Magda. – Nieoceniona okazała się pomoc Barbary Frymorgen, naczelnej pielęgniarki, która pomogła w organizacji sesji w poszczególnych oddziałach. Doktor Rafał Muchacki

Autorka zdjęć – autoportret

Dziękuję za każdą wspólną kawę w dyżurce lekarskiej i pielęgniarskiej. Dziękuję za każdą rozmowę wszystkim i każdemu z osobna. Mam nadzieję, że chorzy wyzdrowieli i nie cierpią, a umierający są w niebie. Robienie zdjęć w sali operacyjnej, w czasie zabiegów, okazało się też bardzo ciekawe. Magdalena była pod wrażeniem precyzji ruchów chirurgów i ich ogromnego skupienia. To była swoista podróż emocjonalna w głąb tego, co ważne w życiu, gdy ciało pacjenta domaga się uwagi. Poza pracą lekarzy i pielęgniarek, poza historią pacjentów, fotografka zajrzała z obiektywem do laboratorium, apteki, oddziału patomorfologii, gdzie człowiek staje się cząstką, probówką, kodem kreskowym, nad którym pracuje wiele osób. Dla innych ludzi i naszego zdrowia. Dla Życia. W ten sposób Magdalena Ostrowicka jako jedyna w historii bielskiego szpitalnictwa zgromadziła ogromny, fotograficzny zasób dokumentacyjny, przedstawiający w kadrze – tu i teraz – lekarzy i pacjentów roku 2016. Niektórzy z nich już nie pracują, inni nie leczą się, wielu nie żyje, ale ponieważ widzimy ich na zdjęciach – wciąż dla nas żyją, są z nami, dostrzegamy radość i miłość, a także trud, krew, cierpienie, ból i łzy. Stąd ekspresyjny tytuł wystawy: DLA ŻYCIA (For Life). Wystawa fotografii bielskiej artystki prezentuje z jednej strony pracę lekarzy w szpitalach Bielska-Białej, z drugiej – kontakty wielu bielszczan ze służbą zdrowia, ich życie – od narodzin do śmierci. To wystawa ważna i ciekawa – nie tylko dla osób związanych ze służbą zdrowia, ale i z miastem. To część nieznanej, a raczej niepoznanej do tej pory historii Bielska-Białej. STANISŁAW BUBIN DLA ŻYCIA (For Life). Wystawa Fotografii Magdaleny Ostrowickiej. Wernisaż w czwartek 7 września o godz. 19. Stara Fabryka, oddział Muzeum Historycznego w Bielsku -Białej, pl. Żwirki i Wigury 8. Ekspozycja czynna do 27 września. Magazyn Lady’s Club jest patronem medialnym wystawy. nr 48 / 2017 • Lady’s Club

31


32

nr 48 / 2017 • Lady’s Club


moto lADy’S

Bmw SErII 5 tourInG

W

sobotę 20 maja odbyła się oficjalna polska premiera nowego BMW serii 5 Touring – najnowszego dziecka monachijskiego producenta. Znakomita dynamika jazdy, sportowy wygląd, maksymalny komfort... Nowe BMW serii 5 Touring jest mistrzem w swojej klasie. Oferuje najnowocześniejszą technikę, maksymalną funkcjonalność i mnóstwo sportowego charakteru. To wszechstronny multitalent, zapewniający dużo miejsca na wszystkie potrzeby. Na początek mamy do dyspozycji cztery wersje silnikowe (dwie benzynowe, dwie wysokoprężne), ale z czasem oferta napędowa będzie się rozrastać. Jeśli chodzi o design i wyposażenie, widać, że projektanci BMW nie tracą formy. Nowy model wyróżnia obniżona waga, dzięki szerokiemu wykorzystaniu aluminium, wytrzymałej stali i włókna węglowego. Zgrabna karoseria, elegancka i sportowa zarazem, duże lampy w technologi LED o przyjemnym kształcie, masywny zderzak, ogromny bagażnik, wyraźnie pochylona szyba nadająca sylwetce dynamikę, a wewnątrz bardzo dobre, wzoro-

wo spasowane materiały wykończeniowe i najnowsze zdobycze technologii. Nowe BMW serii 5 Touring zawiera także najnowszą wersję systemu multimedialnego, kluczyk-smarfon, bogate systemy bezpieczeństwa czynnego i asystentów kierowcy, jak również obsługę niektórych funkcji za pomocą prostych gestów (np. pogłaśnianie muzyki czy otwieranie bagażnika). Fot. MatEriaŁy praSowE BMw reklama

Modelka Klaudia Kucharska / Fot. Bartek Kliś

ul. Beskidzka 62 • 43-370 Szczyrk tel. 510 500 515 • www.sklep.lulu-design.pl info@sklep.lulu-design.pl •


reklama

KONKURS Z NAGRODAMI

M

agazyn Lady’s Club i firma Mosaba Group, do której należy sklep internetowy Mosati (www.mosati.pl) ogłaszają konkurs, w którym nagrodami są: • dermaroller, przyrząd do wygładzania zmarszczek i polepszania cery; • dwa zestawy do zdobienia paznokci, w skład których wchodzą naklejki kosmetyczne (po 30 szt.) i akcesoria zdobnicze (koraliki, kryształki).

Nagrody otrzymają ci Czytelnicy, którzy jako pierwsi odpowiedzą na proste pytanie, jakie urządzenia można kupić w sklepie Mosati?

Prawidłowe odpowiedzi wysyłajcie na adres redakcja@ladysclub-magazyn.pl


Z PIOTREM ROZMUSEM, autorem thrillerów Bestia, Kompleks Boga i Przebudzenie, rozmawia Stanisław Bubin

Okrucieństwa, krew, kostnice, groby, psychopatyczni mordercy... Czy śpi pan dobrze? Nie boi się pan, że któraś z mrocznych postaci odwiedzi pana w nocy?

Sypiam nad wyraz dobrze (śmiech). Wykreowane przeze mnie postaci odwiedzają mnie raczej na jawie, domagając się uwagi. Zaczynają żyć własnym życiem, któremu przyglądam się z perspektywy obserwatora. Jeśli jednak coś spędza mi sen z powiek, to nie są to moi bohaterowie, a raczej sprawy codzienne. Myślę, co muszę zrobić z rana albo tuż po pracy. Nie miałbym jednak nic przeciwko koszmarom, gdyby były konstruktywne. Gdybym to, co mi się przyśni, mógł później wykorzystać, tworząc fabułę kolejnej powieści. Niestety, zazwyczaj nie pamiętam, co mi się śni. Po studiach zaczął pan pracę na promie do Skandynawii, a teraz zasilił pan kastę urzędniczą w Szczecinku jako rzecznik starosty powiatu. Kiedy pan pisze i z jakim odbiorem w mieście spotyka się pana twórczość?

W samym pisaniu najtrudniejsze jest dla mnie... zabranie się do pisania. Kiedy pracowałem na promie, trzymałem się oczywistego grafiku: dwa tygodnie spędzałem na morzu i dwa w domu. Na lądzie stukałem w klawiaturę komputera od rana do wieczora, natomiast na statku po wielu godzinach męczącej pracy zazwyczaj skupiałem się na poprawianiu tekstu. Odkąd pracuję w szczecineckim Starostwie Powiatowym, a moje życie stało się bardziej unormowane, próbuję pisać codziennie. Zazwyczaj między godz. 20 a 23. Muszę przyznać, że różnie z tą moją dyscypliną bywa, ponieważ trudno zasiada się do komputera, gdy w ciągu dnia spędza się przy nim co najmniej 8 godzin. Staram się jed-

Fot. Mirosław Korkus

Nie mam koszmarów nocnych

nak wywiązywać z narzuconego minimum – napisać kilka stron, coś poprawić, przeczytać to, co udało mi się napisać poprzedniego dnia. Weekendy z urzędu przeznaczam na pisanie. Co do odbioru mojej twórczości w regionie, muszę powiedzieć, że jest bardzo pozytywny. Pana książki są promocją miasta. Dostał pan od władz jakąś nagrodę?

Moje książki są jak najbardziej promocją miasta, bo w Szczecinku obsadziłem akcję zarówno Bestii, jak i Przebudzenia. Miasto jest piękne i dobrze się w nim czuję, jednak jego promocja nie była moją intencją. Szczecinek jako miasto niewielkie, ale przez fakt położenia nad jeziorem i w sąsiedztwie parku niezwykle klimatyczne i charakterystyczne, nadawał się idealnie jako tło thrillera czy kryminału. Szczecinecczanie o obu powieściach wyrażają się bardzo ciepło, co niezwykle mnie cieszy. Mają tę przewagę nad innymi czytelnikami, że nie muszą sobie wyobrażać miasta, bo je doskonale znają. Często ci czytelnicy, którzy jeszcze w Szczecinku nie byli, piszą do mnie, że chcieliby przyjechać, aby na własne oczy zobaczyć miejsca opisane w książkach. Jeśli chodzi o nagrody, ostatnio zostałem uhonorowany statuetką... Mocarza Gospodarczego Powiatu Szczecineckiego 2016, ale w kategorii pozagospodarczej, jako Wydarzenie Roku. Za Przebudzenie. Statuetka stoi dumnie w strategicznym miejscu mojego mieszkania. Niemcy interesują się dawnym Neustettinem, do Szwecji też macie niedaleko. Szykują się przekłady albo ekranizacje, które rozsławią miasto i pana na całą Europę? nr 48 / 2017 • Lady’s Club

35


(śmiech) Nie miałbym nic przeciwko temu, ale póki co propozycji brak. O ile z Bestii i Przebudzenia można by zrobić niezłe filmy, o tyle przeniesienie na ekran Kompleksu Boga w sposób niezdradzający zawiłości fabuły mogłoby nastręczyć niezłych problemów. Jakiś czas temu dostałem propozycję uczynienia z Kompleksu Boga słuchowiska. Mieli być zaangażowani znani aktorzy. Niestety, pomysł został odroczony. Nie tracę jednak nadziei, że w przyszłości temat wróci. Jeśli chodzi o przekłady, mogę posłużyć się piłkarskim porównaniem: aby zagrać w zagranicznym klubie, najpierw trzeba podbić ligę polską. (śmiech) Jak wyobraża pan sobie czytelnika swoich książek? Miałby pan większy krąg odbiorców, gdyby zaczął pisać powieści obyczajowe z akcją ulokowaną w Szczecinku?

Moje powieści na pewno nie są dedykowane najmłodszemu odbiorcy. Po Bestię, Kompleks Boga i Przebudzenie powinni sięgnąć raczej dorośli czytelnicy i to właśnie dla nich piszę. A jak ich sobie wyobrażam? Kiedyś jeden z czytelników podesłał mi zdjęcie z warszawskiego autobusu, w którym przygarbiona starsza pani pochylała się nad Bestią. Wyglądała na zaczytaną. Fotka sprawiła mi wiele radości. Swoimi odczuciami dzielą się ze mną czytelnicy w różnym wieku. A czy mógłbym pisać romanse? Raczej nie, choć żona uważa, że poradziłbym sobie nieźle. Pewnie zyskałbym szersze grono czytelniczek. Powieść obyczajowa to zupełnie inna sprawa i nie wykluczam, że taką kiedyś napiszę. Lubię pisać o życiu ludzi, a psychologizacja postaci jest dla mnie istotna. Proszę wymienić źródła swoich inspiracji? Jacy autorzy albo reżyserzy thrillerów i horrorów skłonili pana do pisania? Każdy przecież ma swoich idoli...

Zgadza się, w moim przypadku nie mogło być inaczej. To, że piszę zawdzięczam niesamowitemu początkowi lat 90. Internet nie istniał i myślę, że nam, dzieciakom wychowu-

36

nr 48 / 2017 • Lady’s Club

jącym się w tamtych czasach, wyszło to na dobre. Całe godziny spędzałem na boisku albo z książką w ręku. Pierwsze przeczytane przeze mnie powieści należały do gatunku fantasy i jako kilkunastoletni chłopak sam próbowałem pisać wzorowane na nich opowiadania. Oszalałem na punkcie R.E. Howarda i Conana Barbarzyńcy. Potem przyszedł czas na Stephena Kinga. Śmiało mogę powiedzieć (podobnie jak wielu współczesnych autorów), że moje pisanie to w znacznej części pokłosie lektury utworów słynnego mistrza horroru. Potem czytałem już wszystko, co wpadło mi w ręce i... tak jest do dziś. Nie bez znaczenia była złota era VHS, na wspomnienie której łza kręci mi się w oku. Pamiętam, jak stałem w kolejkach, zerkając na półki pełne kaset z kolorowymi okładkami. Setki filmów kształtowały moją wyobraźnię. Zaczął pan w 2014 od Bestii, dobrze przyjętej przez czytelników i nominowanej do nagrody Złotego Kościeja w kategorii najlepszy thriller roku, a potem ukazały się kolejne dwie książki. Po debiucie było łatwiej czy trudniej? I jak to się stało, że autor z Pomorza Zachodniego znalazł wydawcę na Śląsku?

Jeśli chodzi o Kompleks Boga, który ukazał się jako druga z moich powieści, to teoretycznie powinno być łatwiej. Miałem już przecież wydawcę, ale poprzeczka powędrowała wyżej. Nie chciałem zawieść czytelników, którym Bestia przypadła do gustu. Pojawiła się presja, ponieważ wiedziałem, że ktoś czeka na moją kolejną książkę. Kiedy kończyłem Bestię, nawet nie miałem pewności, czy uda się ją wydać. Ten etap pozostawał w sferze marzeń. Kompleks Boga powstał w rok. Byłem zadowolony z wykonanej pracy, ale spokoju nie dawał mi istotny dla fabuły szczegół. Czułem, że jest słaby jak plastykowe ogniwo w środku mocnego, żeliwnego łańcucha. Powieść jak zwykle przeczytała żona, która również zwróciła na to uwagę. Nie pozostało mi nic innego, jak przebudować całą książkę. Nie-


źle się namęczyłem, ale było warto. Kompleks Boga zebrał pochlebne recenzje. A wracając do debiutu... Po napisaniu Bestii pukałem do wielu wydawniczych drzwi. Większość pozostała szczelnie zamknięta. Dopiero Videograf przedstawił konkretną ofertę i – co najważniejsze – Bestia szybko pojawiła się na rynku, za co jestem wydawnictwu bardzo wdzięczny. Po trzech książkach pewnie trudno utrzymać siebie i rodzinę z pisania, ale czy myśli pan o przejściu na zawodowstwo?

Niestety, ma pan rację, dlatego pisanie łączę z pracą zawodową. Wielu polskich autorów zmuszonych jest funkcjonować podobnie. Nie tracę nadziei, że kiedyś będę mógł pisać na pełny etat. Z prostego powodu: uwielbiam to robić, a czasu wciąż brakuje. Wychodzę z założenia, że aby coś robić dobrze, trzeba się temu poświęcić w stu procentach. Każdy, kto ma możliwość utrzymywania się ze swojej pasji, jest po prostu szczęściarzem. Gdybym mógł zaczynać każdy dzień od pisania, pisałbym więcej i... lepiej. Mocne lektury mają wielu zwolenników. Chce pan być polskim Kingiem, czy też myśli o czymś ambitniejszym, z czym przejdzie pan do historii gatunku?

„Przejście do historii gatunku” brzmi poważnie i raczej... mało realnie (śmiech). Nigdy nie próbowałem nikogo naśladować, choć, jak wspomniałem, Stephen King miał na pew-

no duży wpływ na to, że w ogóle zacząłem pisać. Wiele krajów ma swoich „Kingów” niedorastających oryginałowi do pięt, dlatego w ogóle o tym nie myślę. Staram się pisać najlepiej jak potrafię, zainteresować czytelnika, porwać go, zaprosić do kolejnego rozdziału. Chcę dostarczać solidnej porcji rozrywki. Czym zaskoczy pan wielbicieli swojego talentu w najbliższym czasie?

Obecnie pracuję nad powieścią, którą można zakwalifikować do gatunku kryminału mafijnego. Akcja toczy się w Szczecinie, ale również w Szwecji, a także fragmentarycznie na pokładzie promu i we Włoszech. Bardzo chciałbym, żeby do księgarń trafiła w 2018 roku. Dziękuję za rozmowę.

Mamy dla Was Bestię i Przebudzenie Dzięki życzliwości Wydawnictwa Videograf w Chorzowie (www.videograf.pl) mamy dla Was 3 egz. bestsellerowej Bestii i 3 egz. kontynuacji tej powieści – Przebudzenia. Otrzymają je ci Czytelnicy, którzy pierwsi odpowiedzą na pytanie, jakie powieści Piotra Rozmusa były dwukrotnie nominowane do tytułu Książki Roku przez portal lubimyczytać.pl? Prawidłowe odpowiedzi przysyłajcie na adres redakcja@ladysclub-magazyn.pl.

reklama

BIELSKO-BIAŁA Aleja Armii Krajowej 193 n wykwalifikowani lekarze stomatolodzy i specjaliści ortodonci n najwyższej jakości usługi stomatologiczne i ortodontyczne oraz wyposażenie n najnowocześniejsza diagnostyka RTG n wielofunkcyjne, klimatyzowane gabinety stomatologiczne i ortodontyczne n łatwy dojazd, wygodny parking

Nowość! Specjalny program leczenia ortodontycznego dzieci i młodzieży najnowszą, estetyczną metodą Invisalign Wielospecjalistyczne leczenie stomatologiczno-ortodontyczne w jednym miejscu

Z A P R A S Z A M Y www.ortodoncjabecker.pl | TEL. 33 8 15 15 15 | KOM. 697 15 15 15 | www.polmedico.com


Fot. Marcin Krauze

PORTUGALIA zawsze czymś zaskakuje

Z IWONĄ SŁABUSZEWSKĄ-KRAUZE, autorką powieści Hotel Irlandia, Ostatnie fado i Portugalka, rozmawia Stanisław Bubin Czy Portugalczycy wiedzą, że pisze pani książki o Portugalii? Że stała się pani literacką ambasadorką tego kraju w Polsce? I że nie są to zwyczajne bedekery ani reportaże podróżnicze?

W pisaniu moich obydwu portugalskich powieści uczestniczyło pośrednio wielu Portugalczyków. Mam na myśli tych, z którymi rozmawiałam, którzy poświęcali mi swój czas, pokazywali Douro, opowiadali swoje historie. Kontakt z nimi był bezcenny. I naprawdę wszyscy reagowali entuzjastycznie na wiadomość, że ja, Polka, piszę powieść o ich kraju. Wcześniej miałam spotkanie w Lizbonie, które dotyczyło książki Ostatnie fado. Przyszło na nie mnóstwo osób, w tym wiele par polsko-portugalskich. Część z nich była mocno rozczarowana tym, że książka dostępna jest tylko po polsku. Chętnie przeczytaliby, jak widzi ich ktoś z zewnątrz, jak odbiera ich kulturę czy charakter, na co zwraca uwagę. Jak na razie moje książki nie są więc szerzej znane czytelnikom w Portugalii, nie licząc garstki osób, które wiedzą, że te książki istnieją. Będą więc tłumaczenia na portugalski?

Jestem optymistką, proszę trzymać kciuki.

38

nr 48 / 2017 • Lady’s Club

Już druga pani powieść rozgrywa się na Półwyspie Iberyjskim, najpierw nad Tagiem w Lizbonie, teraz w dolinie rzeki Douro, wśród winnic i dynastii porto. Jak zaczęła się pani fascynacja tym najdalej na zachód wysuniętym państwem Europy?

Trafiłam najpierw do Lizbony, miałam tam przesiadkę w drodze na Azory. Nigdy nie byłam wcześniej w Portugalii, wiedziałam o niej tyle, ile wyczytałam na szybko z przewodnika. To było ponad dziesięć lat temu. Tych kilka godzin spędzonych w Lizbonie poruszyło we mnie takie pokłady ciekawości, że obiecałam sobie jeszcze do Portugalii powrócić. Wróciłam pół roku później, w zimie, która tam wcale zimą nie była. Świeciło mocne słońce, uliczki pełne były ludzi, muzyki, zapachów, elevadory wspinały się na wzgórza, a poranna bica (kawa) z widokiem na rdzawoczerwone dachy kamienic smakowała wyśmienicie. Jak można było w takim miejscu się nie zakochać? Potem przyszły już bardziej świadome poszukiwania, bardziej zaplanowane wyprawy, chociaż tak naprawdę pobytu w Lizbonie, Douro czy gdziekolwiek indziej w Portugalii nie da się zaplanować, ten kraj zawsze czymś zaskakuje.


Ten miks to efekt zawikłanej historii regionu Douro i wynik potrzeby chwili. W XVII wieku, podczas wojny pomiędzy Anglią i Francją, na angielskich stołach zabrakło francuskiego wina. Z racji trwającego konfliktu król Anglii zakazał jego importu. Anglicy zaczęli więc szukać innych źródeł zaopatrzenia, traf chciał, że król ożeniony był z portugalską księżniczką i może dlatego zaczęto poszukiwania od Portugalii. Anglicy znaleźli to, czego szukali, właśnie w Douro. Najpierw produkcją i handlem zajmowali się więc oni, potem poszli za nimi Holendrzy, Duńczycy, Niemcy i oczywiście Portugalczycy. Douro stało się dla wszystkich winiarskim rajem. Te pierwsze nazwiska, a czasem i rody, przetrwały do dziś. Ich historia sięga dwustu, trzystu lat wstecz, ta ciągłość jest w dzisiejszym świecie czymś wyjątkowym. Parę słów o tworzonym przez panią gatunku. Są to powieści obyczajowo-podróżnicze, familijno-sensacyjne, reportersko-feministyczne? Sztafaż ma znaczenie drugorzędne, bo więcej wagi przykłada pani do analizy emocji, uczuć, relacji wzajemnych?

Chyba najbliżej im do powieści obyczajowych, osadzonych w ciekawych realiach geograficznych, historycznych i społecznych. To, gdzie żyjemy, często determinuje, kim jesteśmy i jak się zachowujemy. I to mnie fascynuje. Bohaterowie uwikłani w wyraziste realia skłonni są do bardziej ekstremalnych działań, stają się bogatsi, a książka zyskuje przez to dodatkową wartość poznawczą. Jednak nie piszę przewodników, koloryt miejsca jest tylko tłem dla akcji, ułatwia pokazanie zawiłości ludzkich spraw i tematów, które chcę poruszyć w książce. Pokazanie złożoności ludzkiej natury i wzajemnych relacji jest więc równie ważne, a może nawet ważniejsze, niż odkrycie tajemnic danego miejsca. Dlatego moje książki są przeznaczone dla szerszego odbiorcy, nie tylko dla fanów Portugalii.

Fot. Iwona Słabuszewska-Krauze

Wiernie oddała pani atmosferę winiarskich quintas – rodowych siedzib producentów win. W naszym kraju na upowszechnienie spożycia porto duży wpływ ma portugalska sieć Biedronka. Niewielu z nas zastanawiało się jednak, dlaczego etykietki na butelkach porto mają często nieportugalskie marki: Taylor, Kopke, Osborne, Saint Clair, Sandeman, Offley, Niepoort, Churchill’s, Graham’s... A główni książkowi bohaterowie to rodzina Winefordów i przybyła z Londynu Sophie. Wyjaśni nam pani to pomieszanie?

Dolina rzeki Douro. Ten krajobraz od 2001 jest na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO

książki dla kobiet. Moja też jest tak pozycjonowana, co nie znaczy jednak, że nie jest książką dla mężczyzn. Zdecydowanie jest! Nie znam faceta, któremu Portugalka by się nie podobała, naprawdę. Akcja dzieje się w środowisku winiarzy, mowa o tajnikach produkcji porto, jeden z najważniejszych wątków przedstawiony jest z perspektywy mężczyzny, który musi odkryć swoją prawdziwą twarz, a być może wywrócić życie do góry nogami. Wielu się z nim identyfikuje. Ktoś powiedział, że Portugalka jest książką z pazurem, bohaterowie są ludźmi z krwi i kości. Może dlatego Portugalkę dobrze się facetom czyta i mam nadzieję, że ci, którzy jej nie czytali, też po nią sięgną. Pomówmy o technice pisania. Musi pani wpierw pojechać do miejsc, w których toczy się akcja powieści, by poczuć ich klimat i poznać ludzi, czy też otacza się pani górą książek i konstruuje akcję, przeplatając ją użytecznymi informacjami z danego regionu?

Najpierw musi być to coś – jakiś błysk, znalezienie nitki, która poprowadzi mnie do pomysłu. Przy Ostatnim fado tym błyskiem była obfitość Lizbony – orgia dźwięków, widoków i zapachów, które odkryłam w tym mieście. Pomysł reklama

FIRMA sprzątająco-usługowa

Co w pani książkach mogą znaleźć mężczyźni? Silne pierwiastki kobiece i tzw. kobiecy punkt widzenia mogą zniechęcić panów do sięgania po nie... Jaką ofertę ma pani dla facetów?

To ciekawe pytanie. Podobno mężczyźni w Polsce nie czytają, więc naturalne jest, że większa część rynku zajęta jest przez

Oferta: • sprzątanie domów i mieszkań • sprzątanie biur, gabinetów, obiektów

handlowo-usługowych, powierzchni użytkowych • mycie okien i witryn okiennych • pranie dywanów, wykładzin i tapicerki • sprzątanie klatek schodowych i wspólnot mieszkaniowych porządkowanie nagrobków • sprzątanie „na zawołanie” • • szkolenia BHP

serwis SOS 24h

Zachęcamy do współpracy!

www.brudex.pl


Zawsze lubiłam pisać, a zaczęło się chyba od pisania sekretnych karteczek z przyjaciółką na lekcjach w szkole. Mam gdzieś segregator ze stosem tych kartek zapisanych po kryjomu podczas lekcji, może kiedyś je wykorzystam. Na pierwszym roku studiów zaczęłam pisać do gazet, zajęłam się dziennikarstwem, po studiach pracowałam jako redaktor – najpierw w Warszawie, potem w Dublinie. Pisanie książek początkowo było zajęciem dodatkowym, ale trudno zajmować się wszystkim naraz, jakiś czas temu podjęłam więc decyzję, że stawiam na pisarstwo. Jest ono wszystkim po trochu – pasją, hobby, zawodem, ale nie chcę, żeby było odrywaniem się od codzienności, bo lubię codzienność. Może być jej dopełnieniem. Co dalej po odkryciu Lizbony i Alto Douro? Jakie ma pani dalsze projekty portugalskie? Zauroczenie tym krajem trwa czy przemija?

Zdecydowanie nie przemija. Portugalia to taki dziwny kraj na krańcu Europy, z nieco skrytymi ludźmi, którzy przy bliższym poznaniu okazują się niesamowitymi postaciami, z tęsknotą wpisaną w historię, z wszechobecnym saudade, z miłością do codziennych rytuałów, z tradycją poplątaną z nowoczesnością. To taka niezwykła, fascynująca, jedyna w swoim rodzaju hybryda. Z pewnością napiszę jeszcze kiedyś o niej książkę, może tym razem z Maderą lub Azorami w tle?

Mamy dla Was „Portugalkę” Dzięki życzliwości Wydawnictwa Prószyński i S-ka (www. proszynski.pl) mamy dla Was 4 powieści Iwony Słabuszewskiej-Krauze Portugalka. Otrzymają je ci Czytelnicy, którzy pierwsi odpowiedzą na pytanie, jak nazywa się wzmacniane wino portugalskie i gdzie zbierane są winogrona, z których się je wytwarza. Prawidłowe odpowiedzi wysyłajcie na adres redakcja@ladysclub-magazyn.pl

na Portugalkę przyszedł po przeczytaniu jednego zdania: Jest taki region w Portugalii, o którym mówi się, że panuje w nim dziewięć miesięcy zimy i trzy miesiące piekła. Mowa o północnej Portugalii, gdzie przez część roku panuje tak przenikliwy chłód, że palce kostnieją z zimna, a wiatr wciska się pod każdą kurtkę. A potem przez trzy miesiące panują czterdziestostopniowe upały. To jedno zdanie doprowadziło mnie do Douro, niezwykłej doliny, w której od ponad trzystu lat wyrabia się wino wzmacniane – port wine. Zaraz potem narodził się pomysł na fabułę. A więc najpierw jest iskra, potem zgłębianie tematu na sucho, potem wyjazdy i konfrontacja, najczęściej wielokrotna, żeby zobaczyć miejsce, ludzi i ich życie z różnych perspektyw. Dobra książka potrzebuje informacji z pierwszej ręki, bezpośrednich. Encyklopedie i góry książek na nic się zdadzą, jeśli nie będzie tego „żywego” elementu, który powstaje tylko w interakcji z drugim człowiekiem. Czym dla pani jest pisanie? Zawodem, pasją, hobby, oderwaniem się od codziennych zajęć?

40

nr 48 / 2017 • Lady’s Club

Jak się nazywa miasto, w którym pani osiądzie na stałe: Dublin, Lizbona, Warszawa, Kraków?

W Warszawie mieszkam, Kraków i Gdańsk uwielbiam, do Lizbony chciałabym się przeprowadzać na zimę, Irlandię darzę miłością nieracjonalną i bezgraniczną. Problem w tym, że nigdzie nie chciałabym osiąść na stałe. Życie jest zbyt fascynujące, żeby je przeżyć tylko w jednym miejscu. Chociaż wiem, że potrzebuję zakorzenienia, bycie jedną nogą tu, jedną tam jest na dłuższą metę wyczerpujące. To moja sprzeczność, jedna z tysiąca. Ale może bez podobnych dylematów nie miałabym o czym pisać? Dużo pani podróżuje?

Chciałabym jak najwięcej, ale nie zawsze mi wychodzi, ciągle żyję w niedoczasie. Dlatego cenne są też podróże niedalekie, te niedzielne. To co bliskie też potrafi być inspirujące. Dziękuję za rozmowę.

IWONA SŁABUSZEWSKA-KRAUZE Pisarka, socjolożka, dziennikarka. Ukończyła socjologię na Uniwersytecie Warszawskim i dziennikarstwo w Irish Academy of Public Relations w Dublinie. Redaktorka i współtwórczyni tygodnika Polski Herald, dodatku do irlandzkiego Evening Herald. Autorka Hotelu Irlandia (2006) i bestsellerowych powieści Ostatnie fado (2011) i Portugalka (2017). Stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Uważa, że bycie pisarką i mamą jednocześnie jest niewykonalne, a mimo to pisze i wychowuje dzieci.


Nieziemska miłość Co nas czeka w przyszłości? K atie Khan, pisarka z Londynu, w swojej debiutanckiej powieści s-f (ukazała się w styczniu 2017 i już została przetłumaczona na 20 języków ) nie pozostawia złudzeń: nic dobrego. K iedyś , prawdopodobnie w XXII wieku, ludzie będą karani za miłość , jeśli nie podporząd kują się ustrojowi Palatynatów, jak dwudziestoparolatkowie C arys i Max .

O

wieloma wyrzeczeniami, między innymi zakazem miłości dnajdujemy ich w ciemnej przestrzeni kosmicznej, zaprzed osiągnięciem dojrzałości życiowej (epoka związków wieszonych na linkach asekuracyjnych, w skafandrach bez zobowiązań), restrykcyjnymi przepisami antykoncepi hełmach kosmonautów. Plecaki tlenowe tych dwojga, jak cyjnymi (demografia pod ścisłą kontrolą), nakazem zmieuprzejmie wyjaśnił im komputer Osric (sztuczna inteligenniania miejsc zamieszkania co kilka miesięcy, żeby zanadto cja), jedyny, z którym utrzymują łączność, zawierają jeszcze nie utrwalać więzi z innymi ludźmi. powietrze na 90 minut spadania w otchłań. Carys i Max To właśnie ten straszny, bezosobowy, pozornie poukładany prawdopodobnie muszą umrzeć, udusić się w mrokach bezświat wspominają Carys i Max w ciągu dziewięćdziesiękresnego kosmosu, ponieważ władze Europii wysłały ich ciu minut, jakie im pozostały. I krótką historię ich pięknej na straceńczą misję wahadłowcem Laertes. miłości, w której nawet rodziców mają przeciwko sobie To nowoczesna, jakże aktualna, choć ubrana w futurystycz– za złamanie reguł Europii. Ona pine szaty wizja Romea i Julii (odniesień lotka, on sprzedawca w supermarkecie do Szekspira znajdziemy w tej powieści i kucharz, zarekomendowany później więcej), a towarzyszy jej bolesne pytanie: do programu kosmicznego. Poznali się „W imię czego ci młodzi i piękni mają przypadkowo i pokochali zabronioną, ponieść śmierć?” Trwa finałowe odlia potem ukrywaną miłością – póki nie czanie – pojazd pilotowany przez Carys wyszło na jaw, że Carys jest w zabronioi Maxa zderzył się z potężną meteoroidą, nej ciąży. Aby udowodnić władzom utowyrwa w kadłubie zmusiła ich do opuszpii, że są siebie warci i że nie zasługują czenia statku kosmicznego, nieudolne na wygnanie, Carys i Max mają wyrupróby ratowania się powodują tylko szyć w kosmos, aby znaleźć drogę dla utratę tlenu... W kosmosie nic nie żyje – ziemian przez pas asteroid, jaki okrążył mówią sobie – nic oprócz naszej miłości. planetę... Patrzą wstecz na świat, jaki Nie mogę zdradzić zakończenia tej drapozostawili. Na świat, którego zasadom matycznej, plastycznie opowiedzianej nie ulegli. Czy to jest jeszcze ich dom? historii spadania w objęcia śmierci, ale Czy naprawdę warto do niego wracać? ci młodzi, zawieszeni w pustce i skazani Może nadchodzi pora szukania innych, na nicość, są oskarżeniem dla świata, jaki lepszych gwiazd? pozostawili. Stany Zjednoczone po nuMamy dla Was powieść Młoda pisarka stawia ważne pytania klearnej wojnie praktycznie nie istnieją, „Zatrzymać gwiazdy” w imieniu młodych, a czyta się tę poruludzie umierają tam od radioaktywnego Dzięki życzliwości Wydawnicszającą powieść doskonale. Wcale się nie pyłu. Znaczna część świata nie nadaje twa Zysk i S-ka (www.zysk.com. zdziwię, gdy dowiem się za jakiś czas, się do zamieszkania z powodu zniszpl) mamy dla Was 5 egz. powieści że sprzedała wielkiej wytwórni prawa czeń ekologicznych. Bliskiego WschoKatie Khan Zatrzymać gwiazdy. do jej ekranizacji. du nie ma w ogóle, a pozostała tylko Otrzymają je ci Czytelnicy, którzy STANISŁAW BUBIN Europia, rozwinięta do karykaturalnych pierwsi odpowiedzą na pytanie, rozmiarów dawna Unia Europejska, dlaczego Carys i Max zostali wyw której mieszkańcy żyją w numerowaKATIE KHAN, Zatrzymać gwiazdy, słani w kosmos i ile minut mają do nych Palatynatach, podporządkowani Wydawnictwo Zysk i S-ka, str. 368, Pokońca życia. Prawidłowe odpowieabsurdalnym regułom i wszechwładznań 2017, patronat medialny magazydzi wysyłajcie na adres redakcja@ nym technologiom. Za luksus, dobrobyt, nu Lady’s Club ladysclub-magazyn.pl. bezpieczeństwo i czyste powietrze płacą nr 48 / 2017 • Lady’s Club

41


PIĘĆ KRYMINAŁÓW Z CZWARTEJ STRONY Znacie te nazwiska? Remigiusz Mróz, Piotr Bojarski, Przemysław Borkowski, Marcel Woźniak, Robert Małecki. W poznańskim Wydawnictwie Czwarta Strona pojawił nieformalny team pięciu pisarzy kryminałów, jakich nie powstydziliby się najlepsi wydawcy europejscy.

W

ostatnich miesiącach każdy z nich opublikował nową książkę. Recenzenci stawiają im wysokie noty, czepiając się w zasadzie drobiazgów – wygląda więc na to, że polski kryminał trzyma się dobrze. Czy jest coś, co łączy wszystkie tytuły? Tak, trzeźwa ocena rzeczywistości, aktualność, krytyczny ogląd polityki, a nierzadko szyderstwa pod adresem władzy i jej destrukcyjnych działań. To nieprawda, że kryminał tylko ku próżnej rozrywce jest pisany, że nie widzi tego, co się w Polsce wyrabia, że odkleja się od teraźniejszości i traci wzrok. Wspomniani autorzy mają za sobą doświadczenia dziennikarskie, prawnicze, politologiczne, filozoficzne... W każdej

42

nr 48 / 2017 • Lady’s Club

z powieści pojawiają się bieżące problemy: bezprawne akcje służb, łamanie prawa, nadużycia ze strony policji, terroryzm, stosunek do uchodźców, pospieszna reforma oświaty i sądownictwa, niszczenie środowiska. Nie są to tylko wtręty publicystyczne czy nużące skróty myślowe. To esencja społeczna, w jakiej poruszają się bohaterowie najnowszych kryminałów, przy czym – co ważne – nie są one przez to nudne, schematyczne czy mniej soczyste w dialogach. Żadne markowe czytadło nie jest wolne od ironii, szyderstwa czy kpiny pod adresem władzy, wyrażanej zresztą na różne sposoby. Ale reguły gatunku są utrzymywane – dzięki czemu te książki dobrze się czyta i z powodzeniem można je polecać.


Fot. Dominik Skarżyński

Remigiusz Mróz Inwigilacja

Autor bardzo dobrze znany, pierwsza liga. Tytuł mówi dużo, ale nie wszystko. Chłopak, który zaginął kilkanaście lat temu na wakacjach w Egipcie, odnajduje się na jednym z warszawskich osiedli jako gorliwy wyznawca islamu. Oczywiście natychmiast znalazł się na celowniku służb, bo rzekomo szykował zamach terrorystyczny. Za obronę biorą się znana pyskata prawniczka (w ciąży) i jej aplikant. Mróz jest świetnym obserwatorem życia, więc wątków społecznych i politycznych w jego kolejnej książce nie brakuje. A wszystkie są ważne, bo dotyczą islamistów, terroru, polskiego podejścia do obcych, mniejszości, rozszerzania praw służb do inwigilowania społeczeństwa. Tym, którzy już znają mecenas Joannę Chyłkę i Zordona nie muszę nowego Mroza rekomendować. Wszystkim innym rekomenduję, bo im się w głowach rozjaśni, gdy zrozumieją, jak można w Polsce prawem żonglować dla osiągnięcia celu. Spodobało mi się również to, że pisarz i wydawca są w tej książce tak aktualni, jak „Fakty” TVN o godz. 19.

Piotr Bojarski Biegacz

Fot. Materiały Prasowe

Autor powieści jest dziennikarzem „Wyborczej”, a jego bohater czterdziestoparoletnim nauczycielem historii w gimnazjum, który zaczął biegać, bo mu brzuch urósł od nadmiaru wypitego piwa. W czasie treningu historyk zobaczył coś, czego nie powinien był widzieć (ani on, ani nikt inny) – dojrzał mianowicie morderstwo w lasku nad jeziorem, więc zgłosił się na policję jako świadek wydarzenia. Wyśmiany przez gliniarzy i odtrącony, zaczyna nieudolne śledztwo na własną rękę. No i wyłażą – last but not least – polityczne brudy i przekręty z naszej rzeczywistości, afera ekologiczna z udziałem niemieckiego kapitału, no i tajemnice z esbeckiej i ustrojowej przeszłości. Historyk jest narratorem w tej powieści i to z jego perspektywy poznajemy kolejne etapy śledztwa, które z czasem nabiera tempa. Ofiarą zabójstwa padł lokalny dziennikarz, a kiedyś znany działacz wielkopolskiej Solidarności. Dziennikarskie i krytyczne zacięcie autora objawia się licznymi uwagami pod adresem reformy oświaty oraz aktualnych wydarzeń sportowych i politycznych.

Przemysław Borkowski Zakładnik

Fot. Anika Nojszewska

Może jeszcze nie czytaliście żadnej książki spod ręki tego pisarza, ale widzieliście go na pewno. W telewizji. To ten najwyższy artysta z Kabaretu Moralnego Niepokoju, autor – jak się okazuje – już dwóch powieści i zbioru opowiadań. Jego kryminał to pierwsza część z cyklu, w którym głównym bohaterem jest psycholog. Ponieważ Borkowski świetnie zna od zaplecza pracę w studiu TV, nic dziwnego, że akcja jego nowej książki zaczyna się... w telewizji śniadaniowej. W czasie porannego programu na żywo do studia wbiega mężczyzna z bronią, bierze zakładników, zabija jednego z nich, a następnie odczytuje bezsensowne oświadczenie i popełnia samobójstwo. Psycholog i pomagająca mu dziennikarka, świadkowie zdarzenia, chcą nakręcić o tym reportaż, więc zaczynają swoje śledztwo. Mimo że pisarz na co dzień jest kabareciarzem, akurat w tej książce do śmiechu mamy niewiele, a dochodzenie prowadzi nas do wydarzeń z mrocznej przeszłości, ukazujących życie takim, jakim bywa naprawdę w obliczu traumatycznych wydarzeń. nr 48 / 2017 • Lady’s Club

43


Marcel Woźniak Powtórka

Fot. Łukasz Piecyk

To debiutant w niełatwej dyscyplinie kryminalnej, ale człowiek pracujący w słowie od dawna – polonista, dziennikarz, reporter, scenarzysta, autor biografii Tyrmanda. Pierwszy tom trylogii ze starzejącym się podkomisarzem Brodzkim jest niezły (na pewno nie genialny, ale niezły), więc następne dwa mają murowany zbyt. Także dlatego, że akcja tej książki to fikcja i niefikcja zarazem, a toczy się w Toruniu, mieście pierników, Rydzyka i niewyjaśnionych zbrodni. Ktoś brutalnie okalecza ofiary i kryje się pod telefonem 511 867 571. Ktoś zaprosił emerytowanego glinę do przerażającej gry. Bardzo dobrze skonstruowana powieść (na trop sprawcy nie wpadniecie do końca i na pewno będziecie zaskoczeni), emocjonująca, zagadkowa, wielowątkowa. Czyli taka, jaka ma być, z licznymi odniesieniami do Torunia i jego historii. „Chciałem, by ludzie zobaczyli to miasto tak, jak ja je widzę i dali się wciągnąć w morderczą grę” – powiedział Woźniak w jednym z wywiadów. I to mu się udało. Kolejne tomy z Brodzkim, „Mgnienie” i „Otchłań”, będą działy się także w Toruniu – znanym z pierników, Radia Maryja, a teraz i z Woźniaka.

Robert Małecki Najgorsze dopiero nadejdzie

Fot. Łukasz Piecyk

Kolejna rzecz osadzona w Toruniu. Bohaterem tego literackiego debiutu jest reporter miejski Marek Bener, który ma przed sobą ostatnie dziennikarskie zadanie. Nie wie jednak, że to początek narzuconej mu kryminalnej, dynamicznej gry. W pożarze ginie jego dawny przyjaciel – człowiek, który uwiódł mu narzeczoną. Ta kobieta też zresztą wkrótce znika bez śladu. Pisarz jest politologiem, filozofem i dziennikarzem, bywalcem Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu. Zna się na budowaniu klimatu, więc mamy do czynienia z bohaterami z krwi i kości, wielowymiarowymi, niejednoznacznymi. Powieść ma dobrą, bystrą narrację, czyta się smakowicie, choćby ze względu na żywy język. Toruń jest daleko w tle, identyfikowanie realiów miasta nie jest takie ważne, ale wątki polityczne, walka z niesprawiedliwością i korupcją, przede wszystkim zaś język, zawarta w nim duża doza ironii i dystansu do rzeczywistości, nadają książce soczysty smak. Ponieważ to debiut, jako się rzekło, można sobie teraz wiele po nim obiecywać. Myślę, że najlepsze dopiero nadejdzie.

STANISŁAW BUBIN Za możliwość przeczytania wszystkich kryminałów dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona

CZWARTA STRONA Grupa Wydawnictwa Poznańskiego Fredry 8 • 61-701 Poznań 61 853 99 10 • 667 002 734 • 667 009 013 redakcja@czwartastrona.pl • www.czwartastrona.pl

44

nr 48 / 2017 • Lady’s Club


Prawidłowa rozgrzewka Rozgrzewka

jest jednym z najistotniejszych elementów prawidłowego treningu i gwarancją sukcesu.

Wiedzą

o tym najlepsi sportowcy świata, jak i amatorzy. Jeśli tak jest, to czemu ta ważna część wysiłku fizycznego jest zaniedbywana?

Na przykład wielu biegaczy wychodzi z założenia, że najlepszą rozgrzewką przed biegiem jest… wiązanie sznurówek. I rzadko kiedy robią coś więcej dla strechingu, czyli rozciągania. T ymczasem każdy wysiłek fizyczny – amatorski czy zawodowy – powinien być poprzedzony odpowiednim przygotowaniem organizmu.

N

ajlepszym wyborem przed rozpoczęciem biegu będzie stretching dynamiczny. Pod tym pojęciem (w obecnym rozumieniu) kryje się rozciąganie z pełną kontrolą mięśniową w całym zakresie ruchu. Dowiedziono, że ten rodzaj stretchingu nie tylko podnosi wydajność mięśniową, polepsza dynamikę i stabilizację, ale również nie osłabia siły mięśni, co jest istotną wadą rozciągania statycznego.

Co daje rozgrzewka dynamiczna? • budzi mięśnie – przygotowuje, rozgrzewa i jednocześnie rozciąga przez rozpoczęciem treningu; • wykorzystuje ruchy funkcjonalne – okazuje się, że wykorzystywane pozycje stosowane są w większości dyscyplin sportu i doskonale przygotowują do aktywności fizycznej (taki streching jest potrzebny również osobom zajmującym się sportem rekreacyjnie); • zwiększa wydajność – dynamika spinów i skoków po rozgrzewce dynamicznej jest zdecydowanie lepsza; • polepsza stabilność postawy – wiele ćwiczeń strechingu dynamicznego wykonywanych jest na jednej nodze, co sprawia, że poprawia się stabilność naszej postawy; • przygotowuje cały aparat ruchu (mięśnie, więzadła, stawy) do prawidłowego wykonywania ruchów; • podnosi temperaturę mięśni, zwiększając siłę skurczu i rozkurczu, ich elastyczność i rozciągliwość; • przyśpiesza przemianę materii, usprawnia czynności układów sercowo-naczyniowego i oddechowego, polepsza przepływ krwi, zwiększa wyrzut krwinek czerwonych ze śledziony, zwiększa wentylację płuc, poprawiając transport tlenu i substancji odżywczych; • zmniejsza ryzyko kontuzji – streching dynamiczny to bardzo dobra profilaktyka urazów ścięgna Achillesa, naderwań i rozciągnięć najbardziej obciążonych mięśni, m.in. biodrowo-lędźwiowego i czworogłowego uda. PAMIĘTAJ! Streching dynamiczny jest formą przygotowania do treningu, jednak sam też wymaga rozgrzewki. W jego skład wchodzą dość energiczne ćwiczenia. Rozciąganie zimnych mięśni może prowadzić do kontuzji lub zapaleń

DAWID CEMBALA

– w konsekwencji do zwyrodnień. Dobrze jest rozpocząć ten rodzaj rozciągania od szybkiego marszu, przechodzącego w lekki trucht, co pozwoli rozgrzać mięśnie. Instrukcja obsługi W tym artykule przedstawiam streching dynamiczny. Dzięki ćwiczeniom poprawisz elastyczność mięśni, mobilność stawów i kręgosłupa oraz gibkość całego ciała. Streching ten polecam wplatać w swoją rozgrzewkę lub wykonywać oddzielnie, np. gdy spędziłaś dużo czasu w pozycji siedzącej. Twój kręgosłup i ciało na pewno za to podziękują. Zerknij też do numeru 1 (46) 2017 Lady’s Club (www.ladysclub-magazyn.pl) i poszukaj mojego artykułu „Obudź swoje ciało na wiosnę”. Znajdziesz w nim jedno z ćwiczeń zaliczanych do strechingu dynamicznego: Rotacja i ukłon w wykroku. nr 48 / 2017 • Lady’s Club

45


Nawigacja Trening zawsze zaczynaj od rozgrzewki. Bieg w miejscu lub bieg bokserski, pajacyki, skakanka (odpada przy bólach kolan lub kręgosłupa) – cokolwiek, co przygotuje Twoje mięśnie na czekający je wysiłek. Każdą z sekwencji ruchu powtórz od 6 do 8 razy.

1. Przyciąganie kolana do klatki piersiowej (fot. 1A, 1B)

A) stań prosto na jednej nodze, brzuch wciągnij; B) złap za jedno kolano i przyciągnij do klatki piersiowej; C) wróć do pozycji wyjściowej, po czym powtórz ćwiczenie na drugą stronę.

fot. 1A

fot. 2A

fot. 2b-C

2. Kołyska (fot. 2A, 2B-C)

A) zrób wykrok do przodu, ręce ułóż obok kostki nogi z przodu; B) przesuń ciężar ciała na tylną nogę, spróbuj piętą dotknąć podłogi; C) unieś palce u stóp nogi z przodu; D) powtórz dwa razy na każdą ze stron.

3. Wykrok w bok (fot. 3)

fot. 3

46

nr 48 / 2017 • Lady’s Club

fot. 1b

A) zrób dość szeroki krok do boku; B) przenieś ciężar ciała na prawą nogę, jakbyś chciał/a usiąść na prawym pośladku; C) stopy przyklejone do podłoża, lewa noga prosta w kolanie; D) powtórz w taki sam sposób na drugą stronę.

Zdjęcia Anna Pacut

Ćwiczenia


fot. 4A

fot. 4B-E

fot. 4C

4. Gąsienica (fot. 4A, 4B-E, 4C)

A) stań prosto, ustaw stopy na szerokość bioder, nie uginaj nóg w kolanach, dotknij rękoma podłogi; B) przejdź rękoma do przodu, do pozycji pompki; C) brzuch wciągnięty, wypchnij pośladki mocno w górę, kręgosłup prosty; D) nie odrywaj rąk od podłoża biodra cały czas w górze, podejdź stopami do przodu aż pięty dotkną podłoża – i pamiętaj, nogi w kolanach proste; E) następnie przejdź rękoma do przodu, do pozycji pompki, powtórz sekwencję od punktu C.

5. Kelner (fot. 5)

A) zrób dość długi wykrok prawą nogą do przodu, kolano zgięte pod kątem prostym; B) lewa noga prosta w kolanie – lewą piętą spróbuj dotknąć podłoża; C) lekko pochylając się do przodu, wyciągnij lewą rękę przed siebie – wyobraź sobie, że po coś sięgasz, a ktoś trzyma Cię za piętę, staraj się mocno naciągnąć; D) powtórz to samo na drugą stronę.

fot. 5

6. Streching mięśnia czworogłowego (fot. 6)

fot. 6

A) stań prosto, brzuch wciągnięty; B) chwyć za stopę prawej nogi i przyciągnij piętę do pośladka; C) nie rozluźniaj brzucha, postaraj się podwinąć kość ogonową pod siebie – poczujesz jeszcze mocniejsze rozciąganie mięśni; D) powtórz to samo na drugą nogę.

DAWID CEMBALA Absolwent Beskidzkiej Wyższej Szkoły Umiejętności w Żywcu na kierunku fizjoterapia. Pasjonat sportów siłowych, wytrzymałościowych, narciarstwa, treningu funkcjonalnego. Jako trener przede wszystkim stawia na bezpieczeństwo. Ważna jest dla niego technika wykonywanych ćwiczeń i dostosowanie poziomu zaawansowania. Na treningach jest wymagający, nie da Ci się lenić. Chce dzielić się z Tobą swoją wiedzą, doświadczeniami. Chce być Twoim motywatorem i czuwać nad Twoim bezpieczeństwem. Jako trener wciąż poszerza swoją wiedzę i doskonali umiejętności, biorąc udział w licznych szkoleniach i konwencjach. Od 2008 Trener Personalny (www.twojtrener.bielsko.pl), tel. 511 135 234. nr 48 / 2017 • Lady’s Club

47


Kim będziesz, gdy dorośniesz? DOROTA BOCIAN

Przynajmniej kilka razy w życiu stajemy przed poważnymi wyborami. Albo wybieramy sami, albo ktoś za nas . B ywa i tak , że mamy poczucie , iż nie dokonaliśmy żadnego wyboru, a rzeczy się dzieją . Z a zwyczaj spontanicznie , bez większego problemu, potrafimy wybrać smak lodów albo odkryć , z kim bardziej nam po drodze ... S ą jednak i takie wybory, które mogą zaważyć na całym naszym życiu, na przykład zawodu. B rzmi strasznie ? R aczej tak .

D

Pula nagród w grze komputerowej Dota 2 wyniosła w 2016 roku prawie 21 milionów dolarów

osyć dawno temu, w innej, niedemokratycznej rzeczywistości, ja również stanęłam przed takim wyborem. System nauczania był inny, lista potencjalnych zawodów o wiele krótsza, a tym samym decyzja łatwiejsza. Żeby mieć fach w ręku, najlepiej było zostać inżynierem, lekarzem czy prawnikiem. Doradzanie dzieciom wyboru wolnego zawodu graniczyło z szaleństwem, a hasła typu „twoja praca, twoją pasją” bardziej mogły kojarzyć się z realizacją komunistycznej doktryny, niż próbą złapania życiowego balansu po okresie zachłyśnięcia się korpokulturą. Ostatnio się przeprowadzałam, więc moja dość pokaźna biblioteka z konieczności została poddana „ocenie okresowej”. Gdy brałam do ręki niektóre tytuły, zaczęłam się zastanawiać, czy nadal są aktualne? Uświadomiłam sobie, że władza nie zależy już od tradycyjnych instytucji, a strategie firmowe

48

nr 48 / 2017 • Lady’s Club

zależą od algorytmu Google’a i ilości „lajków” na Facebooku, nie zaś od rzeczywistej wartości produktu czy usługi. Wszyscy cieszymy się z nowych telefonów, z tego, że na pocztę mailową możemy odpowiadać boso w parku, niekoniecznie siedząc w biurze. A żeby zapłacić za bukiet na Dzień Matki nie musimy wyciągać portfela – wystarczy smartfon! Epoka, w jakiej żyjemy, jest zarówno zaskakująca, jak i pełna niepewności dla wielu z nas. Chociażby ze względu na szybkość zmian zachodzących dzięki nowym technologiom i tempo życia. Często musimy szukać nowych rozwiązań, nowych pomysłów na siebie wbrew rodzinnym tradycjom, wykształceniu, wcześniejszym marzeniom – własnym czy naszych rodziców. Coraz częściej jesteśmy też zmęczeni ciągłą walką z konkurencją. Zmagamy się z chronicznym brakiem czasu dla siebie i rodziny. Jesteśmy bombardowani


mnogością ofert na rzeczy, którymi i tak prawdopodobnie nie będziemy się cieszyć. Mając poczucie, że wszyscy wiedzą o nas więcej niż my sami i że wszyscy wiedzą lepiej, co nas uszczęśliwi, postanawiamy wreszcie zmienić nasze życie, często poświęcając się... pracy fizycznej. Znam panią manager wysokiego szczebla, która zamieniła garsonkę od Armaniego na gumowce i żyje w miejscu, którego nie zna nawet GPS. Własnymi rękami wybudowała piec z gliny i dopiero teraz czuje, że jest szczęśliwa. Futuryści straszą nas, że podobno niedługo maszyny będą mądrzejsze od nas, a ci, którzy się kształcą na managerów, wkrótce nie będą mieli kim i czym zarządzać. Łatwiej dziś znaleźć projektanta rozrywki interaktywnej niż kaletnika, hydraulika czy zduna. Wielu przedmiotów nikt już nie naprawia, więc zanika zapotrzebowanie na niektórych fachowców. Równie przerażające jest to, że w ciągu kilku lat zniknie połowa istniejących dzisiaj zawodów, bo ludzi zastąpi sztuczna inteligencja. Jednocześnie nigdy w historii nie rodziło się tyle innowacyjnych, czasami absurdalnych pomysłów na biznes, które stają się sposobem na życie i zarabianie pieniędzy. Pomysły często rodzą się dla zaspokojenia potrzeb własnych, czasem przez przypadek, a potem... stają się potrzebą wielu. Pomysłowość ludzka wciąż nie zna granic. Sprzedać można wszystko: świeże powietrze w puszkach, lody dla psów, przekąski z owadów i koszulki imitujące mięśnie. Można oferować kury do wynajęcia i serwisy dla szukających romansu albo kreatywne trumny. Gdyby kilka lat temu mój syn na pytanie „Co chcesz robić, gdy dorośniesz?”, odpowiedział „Chcę robić e-sport” (z ang. electronic sports) – czyli taką formę rywalizacji, która skupia zawodników grających w gry komputerowe – pewnie zagroziłabym mu wydziedziczeniem. A teraz okazuje się, że najpopularniejszym e-sportowym wydarzeniem w historii były Mistrzostwa Świata Sezonu 3 w League of Legends! Największa zaś, historyczna pula nagród, została zgromadzona w turnieju The International 2016 w grze komputerowej Dota 2 i wyniosła – bagatela – 20 mln 770 tys. 460 dolarów! Więc jakbym zareagowała dzisiaj? Szczerze? Nie wiem. Cóż mogłabym doradzić synowi w obliczu błyskawicznie zachodzących na świecie zmian? Miałabym mu powiedzieć, żeby został lekarzem? Niedawno przeczytałam, że wkrótce bardziej będzie poszukiwany zawód pielęgniarza. Być może dlatego, że komputer wystawi diagnozę za lekarza, a niektórych czynności fizycznych, niestety, nie wykona. Niedługo tegoroczni maturzyści zaczną aplikować na uczelnie. Zapewne większość z nich już wie, co będzie robić dalej. Niektórzy może wciąż liczą na jakąś podpowiedź ze strony starszych... Chcemy dla dzieci jak najlepiej. Chcemy, żeby słuchały naszych rad . Chcemy być dla nich i autorytetem, i oparciem. Ale jak zachować rozsądek, mądrze doradzić, a jednocześnie za bardzo nie przeszkadzać w budowaniu ich własnej tożsamości, gdy całe nasze życiowe doświadczenie jest nieprzydatne w świecie, w którym nie nadążamy za przyswojeniem sobie nowych funkcji w telefonie. Gdy wciąż próbujemy oswoić się z nowym smartfonem, usłużny operator już nam podtyka nowszy model, jeszcze lepszy.

Co chcesz doradzić swojemu dziecku na przyszłość, gdy sam nie nadążasz za światem?

Zauważyliście, że świat stał się obecnie światem wąskich specjalizacji? Jeszcze niedawno uważałam, że wykształcenie, umiejętności i doświadczenia natury ogólnej przegrywają z wiedzą specjalistyczną. Dziś myślę inaczej... Choć kiedy zabraknie prądu i nie będzie można załatwić najprostszej sprawy w urzędzie albo ugotować obiadu – nasza umiejętność adaptacji, a nie wąska specjalizacja, pozwoli nam znaleźć rozwiązanie. Dopóki uczymy się nowych rzeczy, dopóty się nie starzejemy. A może w tych niezwykłych czasach każdy rodzic powinien zadać sobie pytanie: „Kim ja będę, gdy jeszcze trochę dorosnę? Za rok, za dwa lata?” I obyśmy znaleźli dla siebie właściwe odpowiedzi!...

DOROTA BOCIAN Autorka związana jest z zarządzaniem i prowadzeniem biznesu. Była dyrektorem generalnym jednej z wiodących marek branży reklamowej, a od 6 lat jest właścicielką Open Business Boutique. Wspiera kobiety w rozwoju osobistym i biznesowym, promuje działalność na własny rachunek i harmonię w życiu. Dzieli życie i pracę między Polskę a Włochy, tworząc dwa wielokulturowe domy. nr 48 / 2017 • Lady’s Club

49


Fot. Arc

W kanionie Koprulu Korespondencja własna z Turcji Renata Kukla

Głównym powodem, dla którego pojechałam do T urcji, był spływ dziką rzeką przez kanion Koprulu, najdłuższy w tym kraju. P ostanowiłam zmierzyć się z rwącą wodą z mężem R yszardem . K upiliśmy wyjazd na rafting w tureckim biurze podróży i – jak się okazało – było to świetne posunięcie , ponieważ w naszym pontonie znalazła się niesamowita mieszanka narodowościowa : oprócz nas , P olaków, dwóch A zerów, małżeństwo z R osji , 28- letni T urek od lat mieszkający w N iemczech , no i trener Ebo, też Turek , ale przypominający kalifornijskiego surfera z blond lokami .

50

nr 48 / 2017 • Lady’s Club

Zdjęcia Ryszard Kukla

K

öprülü Kanyon znajduje się w parku narodowym w regionie Antalya. Ciągnie się przez 14 km wzdłuż rzeki Köprü, w niektórych miejscach osiągając głębokość 400 metrów. Prowadzi do niego piękna trasa widokowa. Rankiem pod nasz hotel podjechał bus. Trzygodzinna podróż w góry, do kanionu, z kierowcą szalejącym na serpentynach z zawrotną prędkością, spowodowała u mnie stan niemal przedzawałowy, a u innego członka podróży torsje. Mimo wielkiej sympatii do kierowcy, zastanawiałam się, czy był tak dobrym szoferem, czy po prostu szalał jak głupi... Wolę wierzyć, że był mistrzem kierownicy. Kiedy dojechaliśmy do kanionu, otrzymaliśmy buty, kamizelki ratunkowe, kaski i wiosła. Włożenie na nogi butów, cuchnącej kamizelki i obrzydliwego kasku było dla mnie równie wielkim wyczynem, co sam spływ. Jakiś czas powstrzymywałam wymioty, a wieczorny prysznic tego dnia trwał znacznie dłużej niż zwykle. Ale czego nie robi się, by przeżyć przygodę życia! Kiedy znaleźliśmy się w pontonie, natychmiast zapomniałam o obrzydliwym ubraniu. Ebo poinstruował nas, jak wiosłować i w pełnym skupieniu zaczęliśmy spływ. Ponieważ ekipa nie była zgrana, bez prze-

Ebo kilka razy zaczynał odliczanie, nim Renata zdecydowała się skoczyć w przepaść


rwy zderzaliśmy się wiosłami, co na początku powodowało niezły ubaw. Na domiar złego podpłynęła do nas inna załoga i tak chlapnęła wodą dla żartu, że od razu pojęłam znaczenie słów „lodowaty prysznic”. Ale przymiotnik „lodowaty” nie oddaje w pełni temperatury wody w rzece. Jakby mnie sto noży cięło!... Nie upłynęliśmy daleko. W pewnym momencie Ebo skierował nas do brzegu, kazał wysiąść z pontonu i pójść za nim. Zaprowadził nas po skałach przez most ku wielkiej, 10-metrowej przepaści, z której można było skoczyć do rzeki. Nim przyleciałam do Turcji, wiedziałam, że będzie taka możliwość. Córka śmiała się, że nigdy w życiu nie skoczę, a ja... W doskonałym filmie „Niebiańska plaża” w reżyserii Danny’ego Boyle’a, z Leonardo DiCaprio w roli głównej, bohaterowie, chcąc przedostać się na rajską wyspę, muszą skoczyć z wodospadu. Kiedy dwóch mężczyzn kłóci się o to, dziewczyna bierze rozbieg i skacze do wody. Ta scena wywarła na mnie wielkie wrażenie, zawsze chciałam coś takiego zrobić, ale dotąd nie miałam okazji. Młody Turek z naszej grupy, ten z Niemiec, stwierdził, że jeździ po świecie w poszukiwaniu przygód i to jest coś dla niego. Dodał, że lubi czuć adrenalinę, bać się. I skoczył. Bardzo mnie wspierał, dodawał otuchy jak mógł. Przekazał też cenne wskazówki, żebym nie patrzyła w dół, lecz przed siebie. Przeraźliwie boję się wysokości, serpentyn, stromych brzegów, przepaści. Przeraźliwie! Do dziś nie wiem, czego bałam się wtedy bardziej – skał, pochyłej stromizny czy samego skoku. Kiedy już stałam na skraju, zobaczyłam, że dziewczyna, która skoczyła przed nami, ma twarz zalaną krwią z nosa. Turek nadal dopingował mnie z dołu. Stanęłam na skarpie, Ebo chwycił mnie za rękę i zaczął odliczać. Wtedy spojrzałam w dół i krzyknęłam „Stop!” Odliczanie zaczęło się od nowa. Przerwałam kolejny raz. Ze łzami w oczach, na trzęsących się nogach, odeszłam w bok. Miałam skakać ostatnia i wciąż toczyłam ze sobą wewnętrzną walkę. Źle się czułam, że nie zrobiłam tego od razu, wmawiałam sobie, że dam radę, więc stanęłam nad przepaścią drugi raz. Ebo znowu zaczął odliczać, a ja słyszałam w uszach tylko bicie własnego serca. „Skakać,

Widok w głąb kanionu – z tej wysokości skoczyła autorka reportażu

nie skakać, skakać, nie skakać” – gonitwa myśli. Przerwałam kolejny raz, więc Ebo ogłosił, że już koniec skoków. W tym momencie poczułam, że jestem gotowa – Ebo z niezmąconym spokojem zaczął liczyć od nowa. Nie patrzyłam w dół. „One, two, three!” – jednak zerknęłam w dół i... skoczyłam! Jeszcze teraz, pisząc te słowa, trzęsą mi się ręce... Powinnam napisać, że wtedy poczułam się wolna, wyzwolona i takie tam. Wszyscy skaczący przede mną tak mówili. Turek też. A ja? Walczyłam z kamizelką, która po uderzeniu w wodę przesunęła mi się na głowę i modliłam się, żeby w końcu wypłynąć. Sekundy zamieniły się w długie godziny! Wypiłam ze dwa litry wody z rzeki (na szczęście dobra), a kiedy oprzytomniałam, poczułam smak krwi spływającej z nosa do gardła. Czy czułam wolność? Nie, panikę! Ale kiedy wygramoliłam się z rzeki po skałach, rzeczywiście doznałam bliżej nieokreślonego uczucia spełnienia. To fakt. Byłam przerażona, trzęsłam się jak galareta, lecz skłamałabym, gdybym nie powiedziała, że byłam z siebie dumna. Tak, byłam dumna!

Międzynarodową załogą kierował Turek o wyglądzie kalifornijskiego surfera nr 48 / 2017 • Lady’s Club

51


każdemu. Rzeka Köprü była usiana kolorowymi pontonami pełnymi ludzi, a niektórzy udawali kozaków i płynęli bez kasków, co moim zdaniem nie było profesjonalne. Kiedy wpadliśmy w wir i potężnie oberwałam wiosłem w głowę, dziękowałam Bogu, że założyłam ten obrzydliwy kask. A i tak głowa bolała mnie do wieczora. Po przepłynięciu 14 km wyszliśmy na ląd. Gospodarze poczęstowali nas szaszłykami z grilla i puszkami zimnej coli. Po takiej przygodzie wszystko smakowało wybornie. Czekała nas jeszcze tylko powrotna droga z szalonym tureckim kierowcą po górskich, krętych drogach, ale przeżyłam i to. Rafting był przygodą ekstremalną, wspominam ją często. Czy kiedyś popłynę jeszcze raz? No, nie wiem, dużo wody musi upłynąć w rzece, nim znowu wsiądę do pontonu. Choć teraz, z perspektywy czasu, kiedy siedzę w domu na kanapie, myślę sobie, że właściwie czemu nie? Tylko woda powinna mieć parę stopni więcej.

RENATA KUKLA Autorka mieszka w Jaworzu, jest kosmetyczką i wizażystką, właścicielką Studia Fryzjersko-Kosmetycznego Etheria w Bielsku-Białej. Jej hobby to... mafia. Zbiera książki i kolekcjonuje filmy poświęcone przestępczości zorganizowanej. Uwielbia również podróże. Sama planuje swoje trasy. Żeby dotrzeć do miejsc, które chciała zobaczyć i rozmawiać z ludźmi, których chciała poznać, nauczyła się kilku języków. Debiutowała na łamach Lady’s Club w poprzednim numerze, opisując wrażenia z Kenii.

Fot. Jerzy Ronkiewicz

W przeciwieństwie do Turka czy innych ludzi niczego nikomu nie udowadniałam. Po prostu marzyłam o takim skoku, więc to zrobiłam. Dla siebie. Wolności nie poczułam, bo wolna czuję się stale. Poczucie wolności dają mi stabilizacja życiowa, spokój, szczęście bliskich. Czuję się wolna, kiedy lekarz w czasie wizyty kontrolnej mówi „Wszystko w porządku”. Czuję się wolna, kiedy stać mnie na przyjemności – te mniejsze i te większe. Ale rozumiem też 28-letniego Turka z Niemiec – młodość ma swoje prawa. Skok zadedykowałam córce Klaudii: „Pamiętaj, nigdy nie mów nigdy”. Po tej dawce emocji, wciąż na trzęsących się nogach, wsiadłam z powrotem do pontonu i grzecznie machałam wiosłem z innymi. Nagle patrzymy: „O Jezu, jakie fale!”. Znowu panika. Na komendę Ebo wrzuciliśmy wiosła do łodzi i trzymaliśmy się liny biegnącej wokół pontonu. Trzask! Fala sponiewierała nas doszczętnie. Dostałam czyimś wiosłem w głowę, i to mocno, a potem w policzek z łokcia od męża. W łodzi zakotłowało się! Każdy próbował się pozbierać, z marnym zresztą skutkiem. W końcu, pomagając sobie wzajemnie, udało się nam uporządkować. Ten scenariusz powtórzył się kilka razy. Były krew, pot i łzy. Ale była też zabawa! Po pierwszych wirach rzecznych pomyślałam sobie „Po co ci to było?”, jednak nie chcąc wyjść na mięczaka, robiłam dobrą minę, co pomogło mi się zebrać w sobie i zażegnać kryzys. Co ja piszę? Kryzys? Byłam przecież bliska histerii! W czasie raftingu mój mąż zaprzyjaźnił się z Turkiem i obaj co jakiś czas wyskakiwali z pontonu, płynęli obok, z nurtem rzeki. Próbowali mnie do tego namówić, ale wolałabym chyba przestrzelić sobie kolano niż wejść po raz kolejny z własnej woli do tak zimnej wody. Zwłaszcza że co rusz podpływały do nas inne załogi i chlapaliśmy się tą lodowatą wodą jak dzieci. Dobrze, że był upał, bo chyba zamarzłabym z zimna. Okrzyki we wszystkich możliwych językach i śpiewy odbijały się od skał, atmosfera radości i przygody udzieliła się

Rafting dla śmiałków na rzece Köprü w Turcji cieszy się światową sławą


Korespondencja własna z Węgier

Kompleks basenów w uzdrowiskowej dzielnicy Nyíregyháza

Nyíregyháza miasto bratanków

Najpierw do B ielska -Białej przyjechali W ęgrzy, później, w połowie maja, na trzy dni do W ęgier pojechała delegacja bielskiego R atusza , której towarzyszyli przedstawiciele biur podróży i dziennikarze . W czerwcu Węgrzy ponownie gościli u nas – uczestnicząc w Festiwalu M iast Partnerskich. Oficjalne partnerstwo z bratankami jest już pewne , trzeba tylko dogadać szczegóły i podpisać dokumenty. WITAMY – FOGADTATÁS! DO GRONA MIASTA PRZYJACIELSKICH Bielska-Białej włącza się Nyíregyháza w północno-wschodniej części Węgier, blisko granicy rumuńskiej. Wydaje nam się, że dobrze znamy Węgry, ale ta znajomość dotyczy głównie Budapesztu, okolic Balatonu, no może Debreczyna czy Miszkolca. Nazwa Nyíregyháza niewielu z nas cokolwiek mówi, choć

Węgrzy gwarantują pełny wypoczynek w basenach termalnych

mamy tam niedaleko, raptem 435 km, czyli 5-6 godzin drogami słowackimi i węgierskimi. Czy warto pojechać? Zdecydowanie tak, bo klimat znakomity, dużo zieleni (parki i lasy dębowe), pełno kwiatów i przyjazna architektura, do złudzenia przypominająca... bielską. W XIX wieku na wyglądzie Nyíregyháza odcisnęła się secesja wiedeńska, bo przecież

W sezonie kompleks basenowy odwiedza kilka tysięcy osób dziennie

Codziennie można korzystać z różnych form leczniczych i SPA nr 48 / 2017 • Lady’s Club

53


Strefa wodna dla dzieci

Solanki działają balsamicznie na skórę

Herb Nyíregyháza

W dawnej wieży ciśnień znajduje się informacja turystyczna z obsługą po polsku

Widok na rzęsiście oświetlony rynek miasta

Trzygwiazdkowy hotel Fürdőház (Łaźnia) to zmodernizowany dom zdrojowy

i my, i Węgrzy byliśmy częścią tego samego imperium habsburskiego. Dlatego w śródmieściu tego miasta wojewódzkiego czujemy się tak dobrze, jak u siebie w domu. ALE NIE STARE MIASTO JEST NAJWIĘKSZĄ ATRAKCJĄ Nyíregyháza – zapewniła nas dyrektor Centrum Turystyki w Nyíregyháza, Furkóné Szabó Marianna (zgodnie z obyczajem węgierskim imię podajemy po nazwisku). W odległości 6 km od miasta, zamieszkiwanego przez 117 tys. osób, znajduje się uzdrowisko, słynne na całą Europę ze źródeł termalnych i leczniczych kąpielisk. Dzięki niemu w ostatnich latach Nyíregyháza przeżywa boom turystyczny. Każdego roku latem do kurortu i SPA przyjeżdża ponad 500 tys. turystów. Polacy stanowią po Słowakach i Czechach najliczniejszą grupę odwiedzających miejscowe atrakcje. Tłumów jednak nie widać, bez obaw, bo za sprawą inwestycji

54

wspieranych przez dotacje unijne (łącznie Węgrzy wydali już 10 mln euro, a w następnych latach planują wydać 20 mln euro) miasto i okolice rozwijają się. Trafia tu także coraz więcej gości z Zachodu. Węgrzy są narodem bardzo gościnnym, przyjęliby jeszcze więcej turystów, lecz poważnym ograniczeniem jest baza noclegowa: 25 hoteli w mieście i okolicach to za mało, by przyjąć wszystkich chętnych, dlatego władze Nyíregyháza postawiły na rozwój hoteli w porządnym standardzie. Miasto dysponuje obecnie ponad 3000 miejsc noclegowych, począwszy od kwater prywatnych, przez campingi i pensjonaty, do hoteli 4-gwiazdkowych. Aby zwiększyć możliwości kwaterunkowe miasta, w tym roku ruszyła budowa kolejnego 4-gwiazdkowego hotelu o 122 pokojach w strefie rekreacyjnej kurortu Sóstógyógyfürdő. Przez szklany korytarz hotel będzie miał bezpośrednie połączenie z aquaparkiem Aquarius. Póki co, musi nam wystarczyć przyzwoity

Na pierwszym planie nasze miłe węgierskie przewodniczki

Wakacyjną porą miasto żyje do białego rana

Przyjazne zielone środowisko w centrum miasta

Lwia rodzina z potomstwem, duma zooparku

Rekin z Oceanarium przypłynął na Węgry z zoo w Warszawie

Słonie i inne zwierzęta żyją w warunkach zbliżonych do naturalnych

nr 48 / 2017 • Lady’s Club


Stary drewniany kościół w skansenie Sóstó

Białe tygrysy bengalskie

Ozdobą Nyíregyháza są kwietne rabaty

W etnoparku można obejrzeć 100 zabytków architektury ludowej

Skansen w Sóstó tętni życiem przez cały rok

LENGYEL STUDY TOUR, CZYLI BIELSKA EKIPA U BRATANKÓW W MAJU 2017

3-gwiazdkowy hotel Fürdőház (Łaźnia), z którego do term można dojść w kilka sekund w płaszczu kąpielowym. Wiem, bo sprawdziłem. KAŻDY, KTO CHOĆ RAZ ZAWITAŁ DO UZDROWISKA, będzie przyjeżdżał znowu – bo takiego kompleksu 22 basenów, w tym 8 termalnych z leczniczymi solankami, nie ma nigdzie indziej w tej części Europy. Uzdrowisko Sóstógyógyfürdő, zbudowane nad wielkim 10-hektarowym słonym jeziorem, zachwyca wszystkich. Składa się ono z Domu Kąpieliskowego, kąpieliska nad jeziorem, kąpieliska parkowego i parku wodnego Aquarius z basenem o wymiarach olimpijskich. W aquaparku popularnym miejscem odpoczynku dla dorosłych i osób starszych jest Świat Termalny. Regenerację zapewniają baseny termalne, jacuzzi, basen Kneippa i świat saun. Tamtejsza woda zawiera chlorek sodu, jod i bromek, więc jest korzystna w terapii chorób stawów, schorzeń reumatycznych i układu mięśniowo-szkieletowego. Ujęcia wody termalnej w Sóstógyógyfürdő posiadają certyfikat wód leczniczych (solanki na ujęciach mają temperaturę 49-52 st. C i muszą być schładzane), a kąpielisko od 2012 posiada status uzdrowiska kategorii krajowej. W sezonie letnim, w środy i piątki, baseny czynne są także w nocy, zapraszając amatorów gorących wrażeń na party łacińskie i retro. Ponoć w tej atrakcji lubują się szczególnie Polacy. Dla młodych został tam zbudowany Świat Przeżyć, gdzie na odważnych czekają gigantyczne zjeżdżalnie, basen o głębokości 2,1 m z wielkimi falami, a także korytarz wirowy z wodospadem i jaskinią. Najmniejszym prawdziwe przygody oferuje wodny Świat Dzieci, w basenach przypominających jeziora w dżungli. W KURORCIE NIE MOŻNA TEŻ POMINĄĆ ogrodu zoologicznego Sóstózoo, uznanego w 2015 za najlepsze zoo w Europie. Węgrzy szczycą się, że w 30-hektarowym lesie dębowym, w warunkach maksymalnie zbliżonych do naturalnych, znajduje się ponad 5000 okazów zwierząt, a niedawno

otwarty został unikalny w Europie obiekt – Zielona Piramida z Oceanarium. Turyści mogą oglądać ryby (są i rekiny!), płaszczki i inne stwory z Oceanu Indyjskiego przez przezroczyste tunele, a także chodzić po 3-kondygnacyjnym domu pełnym okazów z indonezyjskich lasów tropikalnych. Z innych ciekawych miejsc warto polecić Muzeum Wsi w Sóstó, jedyne żywe, otwarte muzeum etnograficzne, obrazujące tradycje ludowe, wygląd i życie mieszkańców północno -wschodnich Węgier na przełomie XIX i XX w. Na 8 hektarach znajduje się blisko 100 obiektów architektury z regionu Górnej Cisy. Corocznie skansen zwiedza 60-70 tys. gości. Można tam skosztować wiele pieczonych smakołyków i uczestniczyć w tradycyjnych obrzędach wiejskich. Wkrótce dodatkowo otwarta zostanie Kraina Czarów dla dzieci, a dla wszystkich – gospoda Czarny Orzeł, w której na pewno nie zabraknie palinki – słynnej wódki owocowej o mocy od 40-75%. Ten region, choć położony zaledwie 30 km od Tokaju, nie słynie z uprawy wingoron, lecz sadów owocowych. I tu ciekawostka – na Węgrzech znajduje się 8 rejonów produkcji palinki, chronionej jako produkt regionalny prawami Unii Europejskiej, z tego aż 3 w zagłębiu owocowym Nyíregyháza. Po wielu przeżyciach warto wieczorem zasiąść przy kieliszku palinki i posłuchać węgierskiej muzyki lub popatrzeć na uczestników Vidor Festival, ulicznego międzynarodowego festiwalu radości i uśmiechu, organizowanego latem w Nyíregyháza od 20 lat. STANISŁAW BUBIN

ZDJĘCIA LADY’S CLUB & TOURISM OFFICE OF NYIREGYHÁZA Jeśli chcecie poznać więcej ciekawych miejsc i atrakcji Nyíregyháza, zajrzyjcie na użyteczne strony internetowe z informacjami w języku polskim: www.nyiregyhaza.info.hu, www.sostozoo.hu, www.muzeumfalu.hu, www.sostort.hu. nr 48 / 2017 • Lady’s Club

55


RZUĆ OKIEM NA TALERZ

Gdzie się podział szacunek do jedzenia Wychodząc naprzeciw wielkiej konsumpcji, producenci całego świata starają się wytwarzać jak najwięcej przy jak najniższych kosztach . P rodukty masowe trafiają głównie na marketowe półki . P różno szukać w takich artykułach spożywczych jakości i najlepszego surowca .

C

Fot. Jacek Jarczok

psutego, zmarnowanego jedzenia. Pewne o z tego mamy? Naciągane promoprodukty można oczywiście magazynocje, zdumiewające rabaty, możliwość wać, lecz prawie każdy ma granice wykupowania więcej za mniej, wielosztutrzymałości. Jeśli mamy 100% pewności, ki, wielopaki i takie tam. Różne sieci że artykuł był świeży, jest szansa, że wyzdominowały rynek spożywczy nawet trzyma w lodówce trochę dłużej. Jeśli nie, w małych, wiejskich miejscowościach. kurczak kupiony w piątek już w niedzieNie będę jednak pisał o tym, jak traktuje lę nie będzie nadawał się nawet dla psa. się u nas maluśkich, a jak wielomilionowe Psuje się? Wyrzucamy, kupujemy nowe. konsorcja, lecz o tym, jaki to ma wpływ My marnujemy, menadżerowie markena nas. Marnotrawstwo i brak szacunku tów dostają premie za sprzedaż. Produdo jedzenia są zmorą dzisiejszego świacent sprzedaje jeszcze więcej i też zarabia. ta. Nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo sami się do tego przyczyniamy. ŚmieCzasem zastanawiam się, czy nie wracachem i smutkiem reaguję, widząc pełne my do średniowiecza, kiedy biedota jadła parkingi i kolejki przy kasach, gdy market co było, a szlachta wymiotowała z przejema być zamknięty na jeden dzień. Pakudzenia. Tak, wymiotowała, by móc zjeść BARTOSZ GADZINA jemy do koszyka więcej, bo jest taniej. Pojeszcze więcej. Dzisiaj może nie napychamy padamy w dziki szał, gdy nie będzie można wejść do sklepu się na siłę, ale zapominamy, jak to było kilkadziesiąt lat temu. przez najbliższe 24 godziny. Czy w ten sposób oszczędzamy? Za kawałkiem mięsa czy szynki stało się czasem cały dzień Wielu powie, że owszem, ale nawet w tym gronie znajdą się w kolejce. Zdecydowanie bardziej szanowaliśmy to, co mieliludzie, którzy po takich zakupach wyrzucają worki pełne ześmy. A najszczęśliwsi byli ci, którzy mieli kogoś na wsi. Za-

56

nr 48 / 2017 • Lady’s Club


wsze mogli liczyć na świeże jajko, kurę na rosół, mleko prosto od krowy i dobre warzywa. Tak, szanowało się wtedy wszystko, nic nie mogło się zmarnować. Jeśli nie jedliśmy na świeżo, to było solone lub wędzone, ale nic nie mogło być wyrzucone. Dziś staliśmy się wygodni, mamy do tego warunki, lecz marnowanie jedzenia nie powinno mieć miejsca. Ludzie narzekają na niskie zarobki, a jednak kupują – i ogromne ilości wyrzucanego jedzenia mogłaby wykarmić niejedną rodzinę. Z drugiej strony – jeśli jemy, bo kupiliśmy za dużo i nie chcemy wyrzucać, jemy na siłę, co odbija się na nas. Nie tylko na portfelu, ale i na zdrowiu. Szanując jedzenie – szanujemy swoje ciężko zarobione pieniądze i zdrowie. Ostatnio przyszedł do nas człowiek, który zaoferował pracę za obiad. Jego mina, gdy dostał to, co serwuje restauracja, była bezcenna. Porcja nie była mała, nie była też duża. Mimo że nie jadł cały dzień, dla niego była idealna. Nie marudził, nie narzekał, nic nie zostawił, niczego nie trzeba było wyrzucać. Był szacunek i radość z jedzenia. Niektórym z nas tego właśnie brakuje. Szacunku i kultury jedzenia moglibyśmy mu pozazdrościć. Nie tylko w domach marnujemy kilogramy jedzenia. Sprawa ma się podobnie w lokalach gastronomicznych. Gdy zamawiamy w restauracji, większość z nas liczy na porcję drwala. Na talerzu ma być tyle, żeby jeszcze coś zostało. No i zostaje, a resztki lądują w koszu. Objawiamy w ten sposób ewidentny brak szacunku dla kucharza, dla potrawy, dla portfela i przede wszystkim dla nas samych. Ja wolę zamówić stek czy rybę bez ziemniaków, bo wiem, że po przystawce i zupie nie będę w stanie zjeść drugiego. A to, że dostajemy na talerzu dużo, wcale nie oznacza, że dobrze. Wyklepany cienki schab, podwójnie opanierowany, zajmujący cały talerz, fura ziemniaków, które w sezonie kosztują grosze i kupka sałat, surówek czy zasmażanej kapusty. Kto to wszystko zje? Ale ma być dużo – uważa większość. Lekki niedosyt po posiłku jest pojęciem wciąż mało znanym. W pewnej restauracji byłem świadkiem, jak grupa osób marudziło po zamówieniu przystawek. „Małe porcje” – usłyszał kelner. A po daniach głównych z resztek jedzenia można było zrobić co najmniej trzy kolejne dania. Aż się we mnie zagotowało, podobnie jak w kelnerze, bo nienawidzę marnowania jedzenia, gdy pół świata głoduje. Czerstwy chleb z naszej restauracji jest Skala marnowania żywności • na świecie co roku wyrzuca się 1,3 mld ton jedzenia (1/3 produkowanej żywności); • niemal 100 milionów ton żywności marnuje cała Europa; • w Polsce marnujemy 9 mln ton żywności, w tym blisko 6,6 mln ton w produkcji i ponad 2 mln ton w gospodarstwach domowych. Źródło: www.bankizywnosci.pl

TRUSKAWKI WEDŁUG BARTOSZA dla 4 osób

• 1 kg polskich truskawek • 50 g cukru • 1 cytryna Truskawki myjemy i czyścimy z ogonków. Przesypujemy cukrem, skrapiamy sokiem z cytryny i odstawiamy na 1-2 godz. Następnie dokładnie mielimy w blenderze. • • • •

2 jaja 150 g cukru 50 ml octu truskawkowego 100 ml słodkiej śmietany

Wybijamy dwa żółtka do metalowej lub żaroodpornej miski, dodajemy połowę truskawkowego octu, ok. 200 g zmielonych truskawek. Miskę umieszczany nad garnkiem z gotującą się wodą i ubijamy na parze do temp. ok. 65 st. Odstawiamy do ostygnięcia. Śmietanę ubijamy na sztywno z 30 g cukru. Ubitą śmietanę łączymy z ostygniętym musem z żółtek i truskawek. Całość przelewamy do formy lub mniejszych foremek, przykrywamy folią spożywczą i odstawiamy do zamrożenia na 2-6 godz., zależnie od wielkości formy i mocy zamrażarki. Żeby nie marnować białek, przygotujemy prostą bezę. Białka ubijamy na sztywno z pozostałym octem. Gdy ubite, stopniowo dodajemy pozostały cukier, wciąż ubijając do całkowitego rozbicia cukru i nabrania kremowej, połyskującej konsystencji. Dodajemy ok. 100-150 g truskawkowego musu, dokładnie mieszamy. Całość wylewamy na pergamin i suszymy w temperaturze 120 st. przez ok. 3 godz. Wyłączamy i pozostawiamy na ok. 30 min. w zamkniętym piekarniku. Otwieramy i czekamy do ostygnięcia. Jeśli mamy ochotę, możemy dodać prażone migdały lub cale truskawki, np. w białej czekoladzie.

zjadany przez kury. Ziemniaki i inne warzywa lądują w korycie dla świń. To, czego nie zjedzą zwierzęta, przerabiamy na kompost, którym nawozimy własne uprawy. Nie każdy lokal ma jednak takie możliwości, więc resztki lądują w koszu. Świadome jedzenie to nie tylko dobry, zdrowy produkt. To również szacunek, że je mamy, że możemy jeść i nie marnujemy. To szacunek do zwierzęcia czy warzywa, które ktoś hodował. To szacunek do kucharza czy kelnera. I do nas samych. Pamiętam, jak mama mówiła w niedziele: nie dostaniecie placka z rabarbarem, jak nie zjecie całego obiadu. Dzisiaj mam ochotę powiedzieć niektórym w lokalu, że za pozostawienie na talerzu będzie kara. Kiedyś nasza ziemia, fauna i flora, zbuntują się za nadmierną eksploatację i świat zostanie skazany na przemysłowe syntetyki, które zastąpią nam prawdziwe jedzenie. Czy tego chcemy?

Autor jest kucharzem, właścicielem Restauracji Beksien przy ul. Piwowarskiej w Bielsku-Białej nr 48 / 2017 • Lady’s Club

57


Dietet yk radzi

Czy jeść TŁUSZCZE ROŚLINNE? W poprzednim Lady’s Club pisałam o tłuszczach, ponieważ ich rodzaj i ilość w diecie ma bezpośredni wpływ na nasze samopoczucie, kondycję i zdrowie. Wiele osób skarży się na problemy lipidowe, więc wracam do tematu także w tym numerze. Po jakie tłuszcze sięgać? Czym się kierować przy zakupie? Spróbujmy podsumować naszą wiedzę na temat tłuszczy roślinnych.

Fot. Magdalena Ostrowicka / MUA Ewa Zalot

Oliwa z oliwek roli (jednej z form witaminy E). Dotyczy Góruje nad wszystkimi innymi olejami to jednak tylko oleju wysokolinolenoweroślinnymi. Potwierdziła swój wybitny go, tłoczonego na zimno! Charakteryzupotencjał antymiażdżycowy – i to nieje się on wyjątkowo wysoką podatnością zależnie od ilości stosowanej w diecie! na utlenianie, więc powinien być przechoCo więcej, nawet wtedy, gdy jest używywany w miejscy nienasłonecznionym wana do smażenia. Nie można jednak i zimnym (najlepiej w lodówce). Nie naformułować na tej podstawie wniosku, leży go używać do przygotowywania poże spożycie oliwy z oliwek wiąże się traw na ciepło. Wadą tego oleju jest krótki z samymi pozytywnymi efektami. Jest termin przydatności. Co może zaskakiwać ona kluczowym składnikiem diety śródw kontekście prewencji chorób układu ziemnomorskiej, bogatej w produkty krążenia, olej lniany ma stosunkowo nienisko przetworzone, lokalnie hodowane wielką wartość. Jeszcze do niedawna uwawarzywa, owoce, mięso i zioła – i tylżano inaczej, ze względu na możliwość ko wtedy działa skutecznie. To stanowi konwertowania kwasu alfa-linolenowego o jej dobroczynnym wpływie na zdrowie. (ALA, n-3) do kwasów z rodziny n-3: Główną zaletą przypisywaną tej oliwie EPA i DHA. Olej ten może służyć jako JUSTYNA CIEŚLICA jest zmniejszenie ryzyka we wszystkich substytut tłuszczów rybich, zawierających chorobach układu krążenia z uwagi na zmniejszanie parawymienione kwasy w największych ilościach. W 2011 udometrów stresu oksydacyjnego, obniżanie stężenie trójglicewodniono, że konwersja w organizmie człowieka nie jest tak rydów we krwi, zawartości cholesterolu całkowitego i LDL, wydajna, więc nie może stanowić głównego źródła tych kwaa równoczesne podwyższanie cholesterolu HDL. sów. Nie umniejsza to jednak innych jego zalet: obniża stężeOlej lniany nie adhezyn we krwi, reguluje profil lipidowy, obniża stężenie cholesterolu całkowitego LDL. Niestety, obniża też cholesterol Coraz popularniejszy w ostatnim czasie, ponieważ jego fenoHDL, co nie jest zbyt korzystne. men polega na wysokiej zawartości kwasów omega-3 i tokofe-

58

nr 48 / 2017 • Lady’s Club


wiązań nienasyconych), bo powoduje Olej kokosowy powstawanie tłuszczów trans, niekoTo jeden z bardziej popularnych rzystnych dla zdrowia. obecnie olejów na rynku. Sławę osiąOlej palmowy gnął dzięki pozytywnym opiniom Najczęściej używany olej w przemyużytkowników, w mniejszej mierze śle spożywczym. Charakteryzuje się natomiast dzięki badaniom, które wysoką zawartością tłuszczów nasyby uwierzytelniały jego bezpieczeńconych. Pozyskiwany z owoców drzestwo i pozytywne działanie. Wykorzywa palmowego. Jak się okazuje, jest stywany często do smażenia ze wzglęna tyle tanim surowcem, że można go du na wysoką zawartość kwasów spotkać w większości produktów spotłuszczowych nasyconych (SFA). Ich żywczych: lodach, słodyczach (czekoduża koncentracja powoduje, że się ladzie i cukierkach), chipsach, krakernie utlenia w czasie obróbki cieplnej. sach, gotowych daniach mrożonych, Idealnie nadaje się do smażenia, smaw maśle orzechowym (!). W gastrorowania pieczywa, a także do koktajli nomii stosowany jako frytura do dań czy sałatek – ze względu na szybką robionych na głębokim tłuszczu. Buprzyswajalność, czyli źródło energii dzi wątpliwości, bo jego wysokie spo(wysoka zawartość średniołańcuchożycie wpływa na pogorszenie paramewych kwasów tłuszczowych). Należy jednak pamiętać, że brak w nim Zanim wlejesz olej do sałatki, dobrze sprawdź, trów lipidowych, więc przyczynia się czy jest korzystny dla zdrowia do rozwoju chorób układu krążenia. kwasów tłuszczowych z rodziny n-3. Podejrzewa się też, że bierze udział Są tłuszcze, które je zawierają i mogą w rozwoju nowotworów ze względu na zwiększanie apoptoswobodnie służyć do obróbki cieplnej pod warunkiem, zy (śmierci) komórek, indukowanie stanu zapalnego i streże nie przekroczymy ich maksymalnej temperatury spalania su oksydacyjnego. To powinno nas skutecznie zniechęcić (np. oliwa z oliwek). Olej kokosowy nie jest zalecany osobom do korzystania z niego! z problemami układu krążenia, chyba że będzie to olej dzieMargaryna wiczy (virgin) – i to zmieszany z oliwą z oliwek! Tylko olej Przez wiele lat margarynę oskarżano o to, że zawiera niedziewiczy zawiera średniołańcuchowe kwasy tłuszczowe, korzystne tłuszcze trans. Okazuje się, że dzięki zmienionej łatwo przyswajalne, regulujące florę bakteryjną, i znaczną metodzie produkcji, opanowanej w latach 90., wysokiej jailość polifenoli, dzięki czemu ma wysoki potencjał antyokkości margaryny miękkie zawierają śladowe ilości kwasów sydacyjny. tłuszczowych trans. Znacznie większe ich ilości zawierają Olej rzepakowy margaryny twarde, służące do smażenia. W latach 2004Zwany oliwą północy, najbardziej popularny olej w Pol2013 Instytut Żywności i Żywienia przebadał 351 produksce. Nie bez powodu, ponieważ charakteryzuje się wysoką tów pod kątem zawartości tłuszczów trans. Z badań wynika, zawartością jednonienasyconych kwasów tłuszczowych, że przeciętna ich zawartość nie przekraczała 1%. Margaryny co ma z kolei wpływ na parametry lipidowe we krwi. Co więmiękkie są niemal pozbawione tych szkodliwych kwasów cej, w oleju rzepakowym znajdziemy niezwykle korzystny tłuszczowych, należy jednak uważać na margaryny twarde, dla zdrowia stosunek kwasów omega-6 do omega-3. Wynosi służące do wypieków. Dobrej jakości margaryny mogą czeron 2:1 (podobnie jak w oliwie). Jest także dobrym źródłem pać to, co najlepsze z olejów roślinnych. Zawierają nienasykwasu alfa-linolowego, który konwertuje do kwasów EPA cone kwasy tłuszczowe omega-6 i omega-3 oraz witaminy E, i DHA (choć jak wspomniałam – nie jest to zbyt wydajny D i A. Co istotne, nie zawierają cholesterolu, więc osobom, proces, stąd na pewno nie jest ich głównym źródłem). Warktóre mają problemy lipidowe, powinny zastępować masło to jednak zwrócić uwagę, że olej rzepakowy ma najmniejszą do smarowania pieczywa. Szczególnie powinniśmy zwracać zawartość nasyconych kwasów tłuszczowych i stosunkowo uwagę na te margaryny, które są wzbogacane w sterole rowysoką zawartość fitosteroli, co powoduje, że idealnie naślinne, mogące obniżać poziom cholesterolu LDL w procesie daje się dla osób, które spożywają spore ilości produktów wchłaniania. pochodzenia zwierzęcego. Olej słonecznikowy Osoby zainteresowane problemami dietetycznymi Jest drugim w kolejności wśród spożywanych olejów w Polzachęcam do kontaktu: j.cieslica@dobrydietetyk.pl sce. Jego główną zaletą jest to, że zawiera największą ilość Autorka ukończyła studia magisterskie z Żywienia Człowieka steroli i kwasów z grupy omega-6. Te ostatnie stanowią nai Oceny Żywności. Jest inż. biotechnologii, ekspertem ds. żywiewet 68% udziału, co powoduje, że stosunek kwasów omenia, dietetykiem, konsultantem żywieniowym. Prowadzi indywiga-6 do kwasów omega-3 znacząco odbiega od zalecanedualną praktykę zawodową. Współpracuje z siecią poradni dietego. Ponadto należy pamiętać, że ze względu na dużą ilość tycznych. Uczestniczy w konferencjach i szkoleniach dotyczących poradnictwa żywieniowego, żywienia i suplementacji w sporcie, NNKT (niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych) żywienia w alergiach i nietolerancjach pokarmowych. nie nadaje się do smażenia (ze względu na utlenianie się nr 48 / 2017 • Lady’s Club

59


Porady profesjonalnej brafitterki

W CZYM NA PLAŻĘ Wakacje i urlopy trwają. Dla wielu pań jest to okres poważnych dylematów: co włożyć na plażę, żeby czuć się komfortowo i zgrabnie? Jak znaleźć i dopasować idealny kostium kąpielowy, który wyeksponuje nasze atuty i jednocześnie ukryje mankamenty sylwetki. Jakie sztuczki wyszczuplające zastosować, żebyśmy były pewne siebie i kobiece?

P

odstawową zasadą przy doborze sowany, że nie podjeżdża do góry. Pamiękostiumu kąpielowego jest idealtajmy – to właśnie na obwodzie powinno nie dopasowany rozmiar, niezasię opierać 80% ciężkości naszego biustu, leżnie od tego, czy sięgamy po kostium resztę podtrzymują ramiączka. Dalej: jednoczęściowy, czy dwuczęściowy. sprawdzamy, czy miseczka jest na tyle Wybierajmy takie, które są oznaczone głęboka, że obejmuje całą naszą pierś, nie nie tylko konfekcyjnie (36, 38 czy S, M, przecina jej, i czy fiszbina nie wbija się L itp.), ale też posiadają jeszcze rozmiar w nią. Zapewniamy tym samym odpobiustonosza. Czyli rozmiar obwodu pod wiednie podniesienie biustu i zebranie. biustem i głębokość miski. Dodatkowym Mamy pewność, że wszystko jest na wławyznacznikiem powinna być możliwość ściwym miejscu i że nic nie ucieka pod wybrania oddzielnego rozmiaru majtepachy i na plecy. Wszystkie te wskazówki czek do danej góry. Wiele marek już nam dotyczą dwuczęściowej i jednoczęściowej takie rozwiązania proponuje. To zdeopcji. Następnie wybieramy rozmiar majcydowanie ułatwia dopasowanie odpoteczek. Powinny one być dopasowane, ale wiedniego kostiumu kąpielowego. nie mogą się wpijać, aby nie tworzyć tzw. MONIKA NIEMIEC Zgodnie z podstawową zasadą brafittingu, boczków. powinnyśmy dopasować rozmiar stroju kąpielowego tak, jak to robimy, wybierając idealną bieliznę. Dobrze ustalony rozmiar to już połowa sukcesu. Kolejno muZwracamy uwagę, czy obwód biustonosza jest na tyle dopasimy się zająć odpowiednim fasonem i krojem kostiumu oraz fot. 1

fot. 2


zdecydować, czy nastawiamy się na jednoczęściowy, czy dwuczęściowy strój. Najlepszym sposobem dokonania właściwego wyboru jest uświadomienie sobie, co chcemy ukryć, a co wyeksponować. Panie, które borykają się z rozstępami na brzuszku, czy też bardziej wiotką skórą w tej okolicy, różnego rodzaju bliznami czy śladami po operacjach, chętniej wybierają kostiumy jednoczęściowe. Rzeczywiście, jeśli mamy zastrzeżenia do tej partii naszego ciała, to z pomocą kostiumu jednoczęściowego możemy doskonale schować brzuszek, a np. podkreślić smukłe nogi, czy też piękny dekolt i ramiona. W tym przypadku odpowiednim rozwiązaniem jest tankini (fot. nr 1), czyli koszulka i majteczki. Po założeniu wygląda jak jednoczęściowy kostium, natomiast zawsze możemy podnieść koszulkę i np. opalić brzuszek. Jest to wygodniejsza forma jednoczęściowego kostiumu i wiele pań chętnie wybiera tę opcję. Efekt wyszczuplenia brzuszka uzyskamy, wybierając kostium z wbudowanym biustonoszem i panelem ściągającym w tej części. Tym sposobem podniesiemy biust i odsłonimy talię, sprawiając, że nasza sylwetka wyda się smuklejsza i lżejsza. Sięgajmy po kostiumy, które mają wszelakiego rodzaju marszczenia (fot. nr 2) i przecięcia w okolicy talii. Najlepiej też wybierajmy takie, które przez środek są w kolorowej, a po bokach w ciemniejszej tonacji (fot. nr 3). Przecinają one wtedy naszą sylwetkę na trzy części, co daje efekt wyszczuplenia całego ciała. Chcę przy tym podkreślić, że zastrzeżenia do swojego brzuszka wcale nie powinny nas zmuszać do wyboru tylko jednoczęściowego kostiumu czy też tankini. Możemy równie dobrze nastawić się na kostium dwuczęściowy z odpowiednio wysokimi majteczkami. fot. 3

fot. 4

fot. 5


Niezależnie od tego, czy wybieramy kostium jednoczęściowy, czy dwuczęściowy – powinnyśmy zwrócić uwagę, jak są wycięte majtki w okolicy nogi. Unikajmy szortów i dołu typu spodenki, jeśli zależy nam na wyszczupleniu nóg. Niestety, takie fasony skracają je i poszerzają uda i biodra. Im bardziej wycięte majteczki w nogawce, tym bardziej wyszczuplają i wydłużają nogi. Z kolei wysokość majtek dobieramy zależnie od kondycji brzuszka. Pełniejsze i wyższe, ale lekko podcięte w nogawce majtki schowają brzuszek i nie zaburzą proporcji sylwetki (fot. nr 4). Przejdźmy teraz do górnych partii naszego ciała. Jeśli chcemy powiększyć biust, to wybierajmy kostium typu push-up. Modele te z pomocą dodatkowej wkładki czy poduszeczki mogą powiększyć biust nawet o dwa rozmiary. Bardzo dobrym sposobem na powiększenie piersi są kostiumy, które na miseczkach maja wszelakiego rodzaju falbanki, marszczenia, frędzle. Stawiajmy też na jasne kolory, duże wzory, błyszczenia i złocenia na miseczkach. Jeśli jednak zależy nam na pomniejszeniu biustu, to przede wszystkim postawmy na odpowiedni fason biustonosza, który ładnie ogarnie i uniesie piersi. Wskazane są fasony z dekoltem w literę V oraz ciemniejsze kolory, bardziej stonowane. Tutaj również można się pokusić o modele wzorzyste, lecz wybierajmy takie, które maja drobny wzór czy motyw. Zgodnie z zasadą: małe wzory wyszczuplają, duże wzory pogrubiają. Bardzo dobrym rozwiązaniem dla prawie każdego biustu są kostiumy typu bandeau, czyli biustonosze w kroju, umożliwiające odpięcie ramiączek utrzymujących biust. Dobre marki posiadają w asortymencie takie modele nawet do miseczki H, więc panie z większym biustem również mogą sobie pozwolić na opalenie ramion bez śladów po ramiączkach. Te konstrukcje są w stanie utrzymać nawet ciężki biust, nadając mu ładny kształt i nie spłaszczając go. Takie rozwiązania występują nie tylko w kostiumach dwuczęściowych (fot. nr 5), ale i w jednoczęściowych i w tankini (fot. nr 6). Pamiętajmy, na plaży każda z nas jest mniej lub bardziej rozebrana, każda ma inny typ sylwetki i tak naprawdę nie liczy się, czy nosimy rozmiar 36 czy 52, ale to, czy nasz kostium jest odpowiednio dopasowany i czy dobrze się w nim czujemy. Jak zaznaczyłam na początku, idealny kostium to taki, który ukryje nasze mankamenty i podkreśli atuty. Jeśli mamy problem z dopasowaniem takiego kostiumu, zaufajmy profesjonalnej brafitterce, która nie tylko znajdzie dla nas idealny rozmiar, ale też podpowie, w jakim fasonie i rodzaju kostiumu będzie nam najkorzystniej. Dobra brafitterka

na pewno wyłapie to, co warto podkreślić i wyeksponować, abyśmy wyglądały zgrabnie. Bardzo pomocne w wyborze stroju plażowego są wszelakiego rodzaju dodatki – chusty czy sukienki. Pozwolą nam się czuć komfortowo i pięknie wyglądać, nawet wtedy, kiedy nie chcemy za dużo odsłaniać. Chcesz wiedzieć więcej? Napisz do Moniki Niemiec: migbielizna@interia.pl ZDJĘCIA: PANACHE SWIM (1, 6), DALIA (2, 3, 4), CLEO SWIM (5)

fot. 6

Autorka od 18 lat związana jest z branżą bieliźniarska, a od 10 lat profesjonalnie zajmuje się brafittingiem. Właścicielka MiG Brafittingowego Salonu z Bielizną w Katowicach. Z pasji i zamiłowania pomaga kobietom w dobieraniu bielizny i szkoli nowe brafitterki. Współpracuje ze stylistami i projektantami, klubami dla kobiet, salonami kosmetycznymi, klubami fitness. Więcej na stronie www.salonmig.pl.

62

nr 48 / 2017 • Lady’s Club


Listy z Monachium

Więcej nie zawsze znaczy lepiej Aldona Likus-Cannon Coraz częściej w prasie i telewizji mówi się o podwójnym obywatelstwie i podnosi kwestię lojalności wobec dwóch państw. Spór jak na razie nie dotyczy obywateli Unii Europejskiej, którzy mogą posiadać dwa lub więcej paszportów, jeśli prawo danego kraju im tego nie zabrania. Z roku na rok coraz więcej osób ubiega się o niemiecki paszport, a Polacy w tych staraniach plasują się na drugim miejscu, zaraz po Turkach*).

Fot. Allan Richard Tobis

uroczej miejscowości nad morzem, znanej wielu Polakom z wakacyjnych wojaży nad Adriatyk. Poznali się na studiach i pobrali. On studiował w Akademii Sztuk Pięknych, ona na Uniwersytecie Belgradzkim. – I nagle okazało się, że Pietro musi wyjechać – w jej oczach pojawiły się łzy. – To był koszmar. Mieszkasz większość życia w jednym mieście, lecz okazuje się, że paszport należy ci się zgodnie z miejscem urodzenia i od razu jesteś wrogiem narodu – tłumaczyła. – Pomyśleć, że kiedyś nigdzie nie było mi tak dobrze jak u was – zamyśliłam się Zgodnie z danymi statystycznymi, liczba na wspomnienie papierosowych gum Polaków, którzy przyjęli niemieckie obydo żucia i soczystych winogron. watelstwo w 2012 wynosiła 4.500, a w 2015 – I nigdzie nie ma teraz tak źle jak u nas. już 5.995. Kiedyś marzyliśmy, żeby w ogóle My już z tego nie wyjdziemy. Moja siostra dostać paszport, teraz chcemy mieć dwa. wyjechała do Gdańska i jest zachwycona. Podobno życie z dwoma jest łatwiejsze. Powiedziała, że tam zostanie, bo u nas nie Chodzi m.in. o wyjazdy do USA i kwestie ma przyszłości – rzekła ze smutkiem w głosie. spadkowe. Ma się po prostu więcej możliSynowie Merimy dla świętego spokoju, lepSzczęśliwym nie jest ten, kto wości i jest się lepiej traktowanym, choćby szego startu w przyszłość, na pierwszym ma wszystko, ale ten, który przy zdobywaniu pracy. Jest w tym wiele roku studiów wybrali obywatelstwo niepotrafi docenić to, co ma. prawdy, ale też goryczy, że człowieka nie mieckie. Odbiło się to jednak na ich psychiceni się za to, kim jest, ale za to, co ma. Tak ce, bo jak stwierdzili – nie jest problemem Autor nieznany więc niektórzy Polacy marzą o niemieckim dostać nowe obywatelstwo, problemem jest paszporcie, Niemcy o amerykańskim, a większość Amerykazrezygnować ze starego. A w ich przypadku nadanie niemieckiego nów nie ma żadnego. Siedzą u siebie i żyją bez takich dylemaobywatelstwa wiązało się z obowiązkiem zrzeczenia się poprzedtów. Jednym słowem – więcej nie zawsze znaczy lepiej. niego, bo urodzili się w Belgradzie, a Serbia nie należy do Unii EuKwestia paszportów i podwójnego obywatelstwa jest częstym ropejskiej. Kraj ten spotyka się z licznymi trudnościami na drodze tematem moich rozmów z Serbką Merimą. Ostatnio zażartowado integracji z UE ze względu na nieuregulowaną sprawę Kosowa łam, że może doczekamy czasów, gdy wszyscy będę chcieli mieć i pogorszenie stosunków dyplomatycznych z krajami, które uznapolskie paszporty. ły jego niepodległość oraz niedostateczną współpracę z trybuna– Ty się nie śmiej, to się jeszcze może spełnić – odparła połem w Hadze w sprawie zbrodni i zbrodniarzy wojennych. ważnie. – Ja nigdy nie myślałam, że swojego będę się wstydzić. – Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo powinnaś się cieszyć, Wszystko jest możliwe – dodała po chwili namysłu. że nie masz takich dylematów, bo mieszkasz w takim kraju jak – A nie chciałabyś go zmienić? – zapytałam, wiedząc, że otrzyPolska – westchnęła głęboko. manie niemieckiego paszportu nie byłoby dla niej żadnym proNigdy wcześniej nie przypuszczałam, że są ludzie, którzy chcieblemem. Od lat mieszka w Monachium. Pracuje jako doradca liby być w naszej sytuacji, żeby nie musieć wybierać pomięw niemieckiej firmie informatycznej i prowadzi wykłady na cadzy żadnym obywatelstwem. Naprawdę nie doceniamy tego, łym świecie. co mamy i ciągle chcemy więcej – dwa mieszkania, dwa samo– Nie – odparła bez zastanowienia. – Przyzwyczaiłam się chody, dwa paszporty. Zapominamy, że „szczęśliwym nie jest do swojego – roześmiała się. ten, kto ma wszystko, ale ten, który potrafi docenić to, co ma”. Lubię spotkania z nią, jej opowieści o podróżach, zwłaszcza *) Niemieckie przepisy regulujące sprawę podwójnego obywatelstwa są restrykcyjne. Zgodnie z zasadą unikania wielopaństwowości, niemiecki obywatel musi zrzec się niemieckiego obywado Japonii i Ameryki, a przede wszystkim o przeszłości, o wojnie, telstwa, jeśli przyjmuje inne. Wyjątki obejmują obywateli krajów UE (w tym Polski) i Szwajcarii o tym, jak w krótkim czasie sielanka może zamienić się w koszoraz dzieci i wnuki imigrantów. Polacy przyjmujący niemieckie obywatelstwo mogą bez promar. Jak z dnia na dzień można wszystko stracić, a dwoje ludzi, blemu zatrzymać polski paszport. W Niemczech mieszka 4,3 mln osób posiadających dwa lub więcej obywatelstw. Co piąty Niemiec pochodzenia tureckiego ma dwa paszporty – niemiecki którzy spędzili ze sobą większość życia, teoretycznie staje się i turecki. W UE większość krajów zezwala na podwójne obywatelstwo, ale nie Polska, jednak wrogami, bo urodzili się w innych miastach. Merima urodziła się posiadanie wielu paszportów nie jest karane. Inne kraje Europy środkowo-wschodniej, w tym Czechy i Rumunia, są otwarte na kwestię podwójnego obywatelstwa. Bułgaria, Serbia i Chorwaw jednym z najstarszych miast Europy, położonym przy ujściu cja dopuszczają podwójny paszport, jednak cudzoziemiec, który chce uzyskać tamtejsze obywaDunaju i Sawy. W mieście o długiej i burzliwej historii. Merima telstwo, musi się zrzec dotychczasowego. W Szwecji można posiadać podwójne obywatelstwo, ale tylko wtedy, gdy drugie państwo również to dopuszcza. Podobnie jest w Danii i Finlandii. wspomina je z nostalgią. Pietro, jej mąż, urodził się w malutkiej,

nr 48 / 2017 • Lady’s Club

63


M

– dzieci, męża, przyjaciół, środowisko. Porwać się na zmianę, która – co z góry wiadomo – przyniesie poważne konsekwencje, na pewno nie było łatwo.

iędzy Pierwszą Damą Brigitte Macron a jej mężem Emmanuelem, prezydentem Francji, jest 25 lat różnicy. Sharon Stone ma chłopaka młodszego od siebie o 27 lat. Aktorów Demi Moore i Ashtona Kutchera, którzy przez wiele lat byli małżeństwem, dzieliło 16 lat, a pisarkę i aktorkę Joan Collins i menadżera teatralnego Percy’ego Gibsona, którzy są małżeństwem od 2002 roku – 32 lata.

Fot. Marcin Gorgolewski

WYOBRAŻAM SOBIE BRIGITTE, jak przed podjęciem decyzji o zakończeniu wcześniejszego życia zastanawiała się, co ją czeka za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat. Przecież musiała o tym myśleć! A jednak, mimo że – jak sądzę – doskonale i wielokrotnie SPÓJRZMY GEOGRAFICZNIE rozważyła wszystkie za i przeciw, BLIŻEJ: między Moniką Olejnik zrezygnowała z dostatniego, pewa jej partnerem, dziennikarzem nego, spokojnego życia i wybrała Tomaszem Ziółkowskim, jest 15 lat Dorota Stasikowska-Woźniak Emmanuela. różnicy; między Małgorzatą KoOdważna! Jestem dla niej pełna żuchowską a jej mężem 9 lat. Małpodziwu. A równocześnie mygorzata Foremniak była w krótkoślę sobie: jak bardzo intrygującą trwałym, lecz zauważonym przez i fascynującą osobowość, jak silne media i tzw. opinię publiczną cechy charakteru ma Emmanuel, związku z tancerzem Rafałem Madziś prezydent Francji, skoro już serakiem, młodszym od niej o 17 w wieku -nastu lat potrafił sprawić, lat. Z kolei artyści estradowi Kayah że dojrzała, inteligentna, atrakcyji Sebastian Karpiel-Bułecka, którzy na kobieta straciła dla niego głoteż przez pewien czas byli razem, wę. Całkowicie i bez reszty. No tak – już w młodości musiał dzieliło 9 lat różnicy. być niezły, skoro w wieku 39 lat (czterdziestkę będzie miał w grudniu) został prezydentem Francji, to oczywiste. I myCO W TYM NIEZWYKŁEGO? Otóż we wszystkich tych paślę też, że na naszych oczach, w naszej części świata, ostatrach kobieta jest starsza. Niby nic takiego – chciałoby się nio zachodzi dużo przewartościowań w dziedzinach, które powiedzieć – no bo o co chodzi? Niech każdy żyje sobie tak, przez wieki wydawały się stałe i niezmienne. Dotyczy to takjak chce i jak mu się podoba, jeśli nie przekracza obszaru że związków między kobietami i znacznie od nich młodszywolności innych i nie narzuca nikomu swojego modelu żymi mężczyznami. Takie związki oczywiście wcześniej też cia. Prawda? Jak sądzę, zgodzi się z tym większość czytająistniały, jestem pewna, każda z nas mogłaby podać ich wiele, cych. Jednak chyba wszyscy doskonale wiemy, bo to świeża czerpiąc przykłady z najbliższego otoczenia, ale jeszcze nisprawa, która będzie na pewno jeszcze długo dyskutowana, gdy nie były one tematem aż tak wielu ożywionych dyskusji. jakie emocje wywołała i wciąż wywołuje u wielu Pierwsza Dama Francji. Dziś już mało kto w naszym kręgu kulturoI JESZCZE JEDNO: prezydenta USA Donalda Trumpa i jego wym, kto śledzi media, nie zna historii związku francuskiej żonę Melanię dzieli tyle samo lat, co prezydenta Francji pary prezydenckiej. i jego małżonkę, a jednak różnica ta została zauważono dopiero wtedy, gdy zaczęto porównywać obie pary. Bo tak duża GDY SIĘ POZNALI, ONA BYŁA NAUCZYCIELKĄ, A ON JEJ różnica wieku nie jest przecież ważna i nie zwraca już tak UCZNIEM. Między nimi musiało wydarzyć się coś zupełnie wielkiej uwagi, gdy on jest starszy, prawda? niezwykłego, bo po pewnym czasie Brigitte, pochodząca *** z konserwatywnej rodziny, matka trójki dzieci, żona powaA teraz krótka sonda: kto jest za tym, żeby różnica wieku żanego przedsiębiorcy, porzuciła go, by związać się z młomiędzy partnerami była dowolna, bez względu na to, któdzieńcem młodszym od niej o pokolenie. To nie mogło być re z partnerów jest starsze? Bo przecież najważniejsza jest po prostu chwilowe zauroczenie, krótkotrwała przygoda, miłość i wzajemne zrozumienie, czyż nie tak? Kto uważa erotyczne czy seksualne szaleństwo, ale wielka, oszałamiainaczej? jąca, prawdziwa miłość. Taka, która nie zna granic, burzy mury, domaga się prawdy i spełnienia. Taka, dla której warto Zapraszam na swoją stronę: rzucić wszystko, co się ma, a co niewątpliwie stanowi wielwww.stasikowska-wozniak.pl ką wartość, to co w życiu bardzo często jest najważniejsze

RÓŻOWA MAGIA

On młodszy

64

nr 48 / 2017 • Lady’s Club


kwieciście... flower Power

pomysł, zdjęcia Magdalena Ostrowicka www.cobraostra.pl wizaż Ewa Zalot

www.facebook.com/ewazalotmakeup

dekoracje kwiatowe Anna Kuraczyńska bukiecikstudiokwiatowe stylizacja

www.facebook.com/

www.facebook.com/SklepGlamour

modelki Klaudia Sromek, Wiktoria Kohut, Weronika Ostrowicka, Wiktoria Drozdek www.grabowskamodels.pl especially for magazyn Lady’s Club www.ladysclub-magazyn.pl Nr 48 / 2017 • Lady’S CLub

65


66

nr 48 / 2017 • Lady’s Club



68

nr 48 / 2017 • Lady’s Club


nr 48 / 2017 • Lady’s Club

69


zagr a jmy w zielone Treści zawarte w publikacji nie stanowią oficjalnego stanowiska organów Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach

Fot. WFOSIGW Policjanci z zainteresowaniem oglądali nowe Toyoty hybrydowe

Zielone pracownie 2017

ozstrzygnięta została trzecia edycja konkursu Zielona Pracownia 2017 na tworzenie ekopracowni do prowadzenia zajęć przyrodniczych, biologicznych, ekologicznych, geograficznych, chemiczno-fizycznych czy geologicznych. Konkursy Zielone Pracownie adresowane są do szkół podstawowych (klas 4-6), gimnazjalnych i ponadgimna-

70

Prezes Andrzej Pilot i marszałek Wojciech Saługa wręczają kluczyki do nowych pojazdów

nr 48 / 2017 • Lady’s Club

Fot. WFOSIGW Katowice

R

Radiowozy hybrydowe dla drogówki przed KWP w Katowicach

Fot. Tomasz Żak / UMWS

olicyjne hybrydy wyjechały w maju na drogi woj. śląskiego. 34 nowe Toyoty Auris zastąpiły radiowozy wysłużone, nadmiernie zanieczyszczające środowisko. W ramach współpracy Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach z Urzędem Marszałkowskim Województwa Śląskiego i Wojewódzką Komendą Policji udało się zgromadzić pieniądze na zakup samochodów z napędem hybrydowym. Łączny koszt wyniósł 3 mln 148 tys. 264 zł. Z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przekazano na ten cel 900 tys. zł, samorządy lokalne dołożyły 1 mln 192 tys. zł, natomiast z budżetu państwa pochodziło 1.056.264 zł. Hybryda to połączenie dwóch rodzajów napędu do poruszania samochodu, czyli silnika spalinowego i elektrycznego. Silniki mogą pracować na przemian lub jednocześnie, zależnie od potrzeb, np. w mieście elektryczny, za miastem spalinowy. Jak powiedział Andrzej Pilot, prezes Funduszu, kupno nowoczesnych, ekologicznych pojazdów możliwe było w ramach walki ze smogiem. – Pracujemy już nad wnioskiem, umożliwiającym w 2018 roku zakup kolejnych 40 samochodów hybrydowych dla policji. Dadzą one oszczędności na poziomie prawie 600 tys. zł rocznie, nie licząc znaczącego zmniejszenia emisji zanieczyszczeń pyłowo-gazowych do atmosfery. Pojazdy zostały przekazane komendom policji w całym województwie śląskim. Najwięcej, bo 10, trafiło do Częstochowy, 5 do Bielska-Białej, po 3 do Cieszyna i Tychów, po 2 do Gliwic, Katowic, Mysłowic, Rybnika i Sosnowca. Nowe radiowozy otrzymali też policjanci w Bieruniu i Żywcu. – Fundusz po raz pierwszy włączył się w tę inwestycję. W naszych działaniach musimy kierować się efektem ekologicznym. W tym przypadku, dzięki zakupowi aut hybrydowych, efekt będzie konkretny: ograniczymy emisję CO2 o 35 tys. kg rocznie – dodał prezes Funduszu, Andrzej Pilot. n

Fot. Tomasz Żak / UMWS

P

Pozytywna energia z hybrydy

W czasie otwarcia Pracowni w Aleksandrii odbył się konkurs wiedzy dla uczniów

Mędrca szkiełko i oko... Młodzi ludzie już korzystają z ekopracowni w Mikołowie


zagr a jmy w zielone Treści zawarte w publikacji nie stanowią oficjalnego stanowiska organów Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach

zjalnych. Na tegoroczną edycję wpłynęły 82 wnioski z placówek oświatowych w woj. śląskim. Aż 43 z nich otrzymały dofinansowanie do łącznej kwoty prawie 1 mln 250 tys. zł. Przy ocenie wniosków komisja ekspertów z WFOŚiGW w Katowicach brała pod uwagę różnorodność pomocy dydaktycznych i wyposażenia pracowni, a także funkcjonalność i innowacyjność rozwiązań dla jak największej liczby uczniów. Tymczasem w regionie otwarto ostatnio kolejne

Zielone Pracownie z poprzednich konkursów, m.in. w Zespole Szkół Specjalnych nr 2 w Mikołowie, gdzie dzięki wsparciu Funduszu i Starostwa Powiatowego dzieci i młodzież zyskały ciekawe miejsce do zgłębiania tajników wiedzy, oraz w Zespole Szkolno-Przedszkolnym im. Jana Kochanowskiego w Aleksandrii w gminie Konopiska. Ta ostatnia szkoła na wyposażenie i zaadaptowanie pomieszczenia otrzymała z WFOŚiGW 24 tys. 580 zł.

atowicki Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej dołoży aż 2,5 mln zł do programu usuwania rakotwórczego azbestu. Jest on przyczyną m.in. pylicy azbestowej i międzybłoniaka opłucnej. Szkodliwość włókien azbestowych zależy ich od średnicy i długości. Najbardziej niebezpieczne są włókna cienkie (do 0,01 μm), przenikające do dolnych dróg oddechowych i płuc. W wyniku wieloletniego drażnienia komórek wywołują nowotwory. W 1997 r. zakazano w Polsce stosowania azbestu w jakiejkolwiek postaci.

Fot. ARC

Miliony na usuwanie azbestu K

Płacimy ogromną cenę za stosowanie płyt azbestowych. Tylko w tym roku na usuwanie rakotwórczego azbestu WFOŚiGW wyda prawie 2,5 mln zł

W  2017 roku w  ponad 2000 obiektów i posesji zostanie zlikwidowanych 4.300 ton azbestu – w ramach programu priorytetowego realizowanego

przez Fundusz. W tej sprawie wpłynęło do WFOŚiGW 55 wniosków z gmin woj. śląskiego na kwotę blisko 2,8 mln zł (przy koszcie całkowitym zadań, wynoszącym 3,2 mln zł). Program „SYSTEM – Wsparcie działań ochrony środowiska i gospodarki wodnej realizowanych przez WFOŚiGW, część 1, Usuwanie wyrobów zawierających azbest” zasilany jest środkami z NFOŚiGW w Warszawie, ale w tym roku będzie to kwota zaledwie 272 tys. 445 zł. Żeby więc w pełni zrealizować zadania związane z usuwaniem azbestu, konieczne jest przeznaczenie 2,5 mln zł ze środków własnych Funduszu w Katowicach.

Termomodernizacja? To się opłaca!

W

ielospecjalistyczny Szpital Powiatowy w Tarnowskich Górach będzie zużywał mniej energii cieplnej i jednocześnie emitował mniej zanieczyszczeń. Andrzej Pilot, prezes WFOŚiGW w Katowicach, podpisał ostatnio z dyrekcją szpitala umowę na termomodernizację budynku psychiatrii. Modernizowana jest instalacja c.o., docieplane są ściany, wymieniane okna i drzwi (mniej będzie przeszklonych). Na ten cel Fundusz wyłożył w formie pożyczki ponad 615 tys. zł, co stanowi 73% kosztów inwestycji. Prace mają być sfinalizowane do końca II kwartału br. i powinny przynieść oszczędności w kosztach ogrzewania w wys. 82 tys. zł rocznie. Szpital Powiatowy w Tarnowskich Górach będzie zużywał mniej ciepła

Prezes Funduszu Andrzej Pilot w rozmowie z pracownikami szpitala na temat korzyści ekologicznych

Także w innych miastach regionu, dzięki znaczącym dotacjom z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach, trwają termomodernizacje – nie tylko szpitali, ale także szkół i przedszkoli. Na przykład w Rudzie Śląskiej ciągu ostatnich 6 lat poddano termomodernizacji 31 miejskich obiektów. Większość z nich to placówki oświatowe. W tym roku zostaną ocieplone kolejne budynki, a w budżecie zaplanowano na ten cel prawie 17 mln zł. n nr 48 / 2017 • Lady’s Club

71


k rz y żó wk a z nag r odami CYFERKI

1

2 25

3

4

11

31 33 30

7

9

10

9

17

32

23 16

19

8

12 29

5

22 18

6

11 13

14

17

215

35

15

2

6

24

20

21

22

24

14 24

16

26

25

27

28

1

29 33

37

34

35 19

12

27 39

40

7 10

28

30

31

32

3 36 18 38

4

13

20 42

26

41

34

15

8

36

POZIOMO: 4. wie wszystko, 11. żywica do wyrobu lakierów i politur, 12. stał się nim doktor Wilczur, 13. wyborca, 14. przepaść, 15. warzywny lub kwiatowy, 16. kauczuk syntetyczny, 17. przed przedszkolem, 21. wyjątkowa polska wódka, 24. grający talerz, 25. niedowład spowodowany uszkodzeniem układu nerwowego, 26. strój Malaja, 29. szata Seneki, 33. patrzy na wszystkich z góry, 37. zawód Stańczyka, 38. dwudziesta litera alfabetu greckiego, 39. film o Dzikim Zachodzie, 40. mówi się nim w Tanzanii i Kenii, 41. schowanie czegoś, 42. bzdura. PIONOWO: 1. horimono na skórze Japończyka, 2. „koreańczyk” na drodze, 3. pruskie Karsi, niemieckie Korschen, 4. jeden z paryskich teatrów, 5. siedziba nie tylko aniołów, 6. autorka „Chmurdalii”, 7. późną jesienią na trawie, 8. naprzykrza się, 9. żydowska szkoła religijna, 10. wypadek na autostradzie, 18. kręci się w oku, 19. pudełko na japoński lunch, 20. sanie zaprzężone do koni, 21. włogacizna, 22. brat Mojżesza, 23. np. ligustr, 26. technika tworzenia ręcznie biżuterii, 27. żółci pola na wiosnę, 28. dawna stolica Chin, 30. nad jej nurtem konflikt chińsko-radziecki w 1969 r., 31. zwieńczenie wieży, 32. stolica prowincji Geldria, 33. mazurskie Jezioro Siedmiu Wysp, 34. kąpielisko pod dachem, 35. jaskółcze ..., 36. znak odejmowania. Litery z pól oznaczonych czerwonymi cyframi od 1 do 36 utworzą hasło krzyżówki. Prawidłowe rozwiązanie prześlij mailem na redakcja@ladysclub-magazyn.pl lub na adres Firma Wydawnicza Lady’s Club, ul. Sucha 32, 43-309 Bielsko-Biała – do 31 sierpnia 2017. Nagrody zostaną wysłane pocztą.

CZEKA NA WAS 19 BESTSELLERÓW 1 Trzy egzemplarze książki K.M. Bakowa „Zamek na wzgórzu”. Muzeum Historyczne Bielsko-Biała (www.muzeum.bielsko.pl). 2 Jeden egzemplarz książki Sylwii Kubryńskiej „30 sekund”. Wydawnictwo Czwarta Strona (www.czwartastrona.pl). 3 Jeden egzemplarz książki Sarah Moss „Nocne czuwanie”. Wydawnictwo Czwarta Strona (www.czwartastrona.pl). 4 Jeden egzemplarz książki Elizy Michalik „Szpile”. Wydawnictwo Czwarta Strona (www.czwartastrona.pl). 5 Jeden egzemplarz książki Agaty Przybyłek „Jeszcze raz”. Wydawnictwo Czwarta Strona (www.czwartastrona.pl). 6 Jeden egzemplarz książki Patrycji Gryciuk „Trzy godziny ciszy”. Wydawnictwo Czwarta Strona (www.czwartastrona.pl). 7 Jeden egzemplarz książki Karoliny Wilczyńskiej „Wędrowne ptaki”. Wydawnictwo Czwarta Strona (www.czwartastrona.pl). 8 Jeden egzemplarz książki Alwyn Hamilton „Buntowniczka z pustyni”. Wydawnictwo Czwarta Strona (www.czwartastrona.pl). 9 Jeden egzemplarz książki Magdaleny Wali „Mów mi Katastrofa!”. Wydawnictwo Czwarta Strona (www.czwartastrona.pl). 10 Jeden egzemplarz książki Marty i Adama Biernatów „Rekin i Baran”. Wydawnictwo Poznańskie (www.wydawnictwopoznanskie.com). 11 Jeden egzemplarz książki Filipa Czekały „Miasto nie do Poznania”. Wydawnictwo Poznańskie (www.wydawnictwopoznanskie.com). 12 Jeden egzemplarz książki Gordona Stainfortha „FIVA. Przekroczyć granicę strachu”. Wydawnictwo Poznańskie (www.wydawnictwopoznanskie.com). 13 Jeden egzemplarz książki Anny Piwkowskiej „Wyklęta. Poezja i miłość Mariny Cwietajewej”. Wydawnictwo Iskry (www.iskry.com.pl). 14 Jeden egzemplarz książki Blake’a Croucha „Mroczna materia”. Zysk i S-ka Wydawnictwo (www.zysk.com.pl). 15 Dwa egzemplarze książki Christiny Lauren „Piękny”. Zysk i S-ka Wydawnictwo (www.zysk.com.pl). Strona 1 16 Jeden egzemplarz książki J. Jeffersona Farjeona „Zagadka w bieli”. Zysk i S-ka Wydawnictwo (www.zysk.com.pl).

72

nr 48 / 2017 • Lady’s Club


1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

Dziękujemy Wydawcom za ufundowanie nagród książkowych Rozwiązanie z nr 2 (47) 2017: POGODY KWIETNIOWE, SŁOTY MAJOWE. Lista nagrodzonych znajduje się na stronie Krzyżówkę przygotowała ANNA JURCZYK / www.lowiskoksiazek.blogspot.com www.ladysclub-magazyn.pl. nr 48 / 2017 • Lady’s Club

73


HOROSKOP NA LIPIEC I SIERPIEŃ Baran (21 marca – 19 kwietnia) Tylko rodzina da Ci poczucie bezpieczeństwa, spędzisz z nią w sierpniu więcej czasu. W sprawach zawodowych lato będzie dla Ciebie dobre. Wprawdzie popracujesz intensywniej niż dotąd, ale większe będziesz miała sukcesy i autorytet. Szef dostrzeże to i doceni. Wzrośnie szansa na awans, lecz uważaj na zawistnych. Ktoś bliski zazdrości Ci sukcesów. Mile zaskoczy Cię wkrótce przypływ gotówki, co będzie sprzyjało... robieniu dużych zakupów. Spełnisz dawno skrywane marzenie, będzie to jednak poważna inwestycja. Wesprze Cię ktoś spod znaku Lwa, kto pomoże Ci dobrą radą. Z tej pomocy różne uczuciowe sprawy mogą wyniknąć, ale cóż... Byk (20 kwietnia – 20 maja)

Właściwie przez całe lato będziesz mieć urwanie głowy. Dni pełne pośpiechu i działań wymagających szybkich decyzji. By się z tym uporać, będziesz pracować więcej niż nakazują obowiązki. Nie wejdź przez to w konflikt rodzinny i z przełożonymi – każdy będzie chciał mieć Cię dla siebie. Napięcia nie wpłyną jednak na Twoje zdrowie i samopoczucie. Nie staraj się też udowadniać na siłę, że to Ty masz rację. Burza tak czy owak będzie, a po niej rozpogodzenie na długie miesiące. Wysiłek w pracy spowoduje, że nie będziesz mogła szastać pieniędzmi, co ma swoją dobrą stronę. I tak przecież musisz zredukować kwoty przeznaczone na przyjemności.

Bliźnięta (21 maja – 20 czerwca)

Ciesz się każdą wolną chwilą. Latem masz gwarantowane powodzenie w sprawach sercowych. No i dobre samopoczucie. Z przyjemnością będziesz wykonywała obowiązki zawodowe, zyskasz więcej samodzielności. Nieźle wykorzystasz nowe okazje. Potwierdzą się dobre opinie o Tobie. W rozmowach żadnych problemów. Unikaj jednak pożyczania pieniędzy, bo będą kłopoty z ich oddaniem. Kupuj tylko niezbędne rzeczy. W Twoim związku będzie układać się dobrze. Partner zrobi wszystko, byś czuła się znakomicie. Da Ci się jednak we znaki mniejsza odporność organizmu, mogą odezwać się stare dolegliwości, na przykład alergie czy bóle reumatyczne.

Rak (21 czerwca – 22 lipca) Dzięki zdrowemu rozsądkowi i opanowaniu pokonasz w lipcu wszystkie przeciwności. Więc nie martw się problemami. Dobra pora na robienie interesów. Będą udane pertraktacje, choć początkowo pewne sprawy będą Cię przerastać, to jednak potem nadrobisz wszystkie zaległości. Zadbaj o należyty odpoczynek i relaks w sierpniu. Przewidywane miłe niespodzianki. Nawet możesz sobie pozwolić na pewną rozrzutność. Ta pora roku będzie sprzyjała planowaniom przyszłości i składaniu obietnic. Nie rozpędź się jednak za bardzo, zwłaszcza przy... alkoholu. Przy Twojej słabej głowie możesz spowodować jakieś kłopoty, toteż trzymaj język za zębami.

74

nr 48 / 2017 • Lady’s Club

Lew (23 lipca – 22 sierpnia) Pieniędzy wystarczy Ci latem na wszystko, masz szansę na poprawę stanu finansów, choć szykuje się wiele wydatków. Słońce jest Twoim przyjacielem – sprzyjać będzie dobrej kondycji psychicznej i wyśmienitemu zdrowiu, co z kolei ułatwi Ci drogę do sukcesów. Mimo nawału obowiązków odczujesz swobodę w pracy, nabierzesz więcej śmiałości przy podejmowaniu decyzji, także urlopowych, bo wypoczynek bardzo Ci się należy. Możesz śmiało wziąć kredyt na wyjazd do ciepłych krajów – być może czeka Cię premia lub nagroda. Z pewnego układu znajomości wynika, że czeka Cię też romans – co ciekawe, z kimś z grona Twoich przyjaciół. Panna (23 sierpnia – 22 września) Zapowiadają się zmiany! W Twoim związku zaiskrzy, choć na końcu tej burzy hormonów dopisze Ci szczęście. Latem będziesz miała więcej obowiązków niż zazwyczaj. Siedzenie po godzinach będzie na porządku dziennym. Ale jeśli się zmobilizujesz, z łatwością wszystkiemu podołasz, co pomoże Ci przy układaniu wielu osobistych, rodzinnych planów. Nie zapominaj o odpoczynku na świeżym powietrzu. To zapewni Ci dobry humor. Wiele będzie się działo w sprawach


finansowych, lecz intuicja Cię nie opuści, co oznacza, że będą udane inwestycje i przyjdą zyski. Załatw kupno czegoś ważnego – będziesz miała szczęście do pewnych towarów.

sze niż dotychczas kłótnie z partnerem. Przyjaciółce nie zwierzaj się ze zmartwień. Staraj się zrzucić toksyczność swoich kłopotów na tych, których nie lubisz. W nic się jednak nie angażuj.

Strzelec (22 listopada – 21 grudnia)

Zapowiada się interesujące lato. Robota będzie Ci się palić w rękach, później rodzina zacznie doceniać Twój zapał urlopowy, wytrwałość i zaangażowanie. Wszyscy wokół będą się liczyli z Twoim zdaniem, co poprawi Ci samopoczucie. Sprawy materialne będą układały się pomyślnie, przypłynie gotówka. Latem pamiętaj również o tych, których tak dawno nie widziałaś. Odśwież zaniedbane znajomości, jeśli trzeba, a trzeba na pewno, bo niektórym bardzo jest ciężko. Pomóż im, uwielbiają Cię słuchać! Będziesz emanować radością życia i humorem, którymi obdarujesz innych z powodzeniem. Pomagając innym, nie zapominaj wszakże o swoim zdrowiu, to ważne.

Koziorożec (22 grudnia – 19 stycznia)

Wielu ludzi będzie starało się sprawiać Ci przyjemności, a ktoś zgotuje Ci wielką niespodziankę. Interesy o tej porze roku będą się dobrze rozwijać i przynosić zyski. Dużo czasu i sił poświęcisz w pracy na sprawy, które przyniosą wszystkim korzyści, ale dopiero po pewnym czasie. Nim wyjedziesz na urlop, dla poprawy nastroju wybieraj basen albo masaż. Niestety, będziesz zanadto rozrzutna i to uszczupli stan Twoich finansów. Skorzystasz nawet z zakupów na raty. Reszta niespodzianek będzie jednak przyjemna. Poczujesz się dowartościowana. Wcześniejsze niesnaski w Twoim związku znikną bez śladu. To będzie dla Ciebie dobre lato na sercowe sukcesy.

Waga (23 września – 22 października)

Wydawaj mniej pieniędzy, bo teraz może to być przyczyną wielu zmartwień. Na domiar złego przed wakacjami nastąpi pogorszenie atmosfery w pracy. Będziesz narzekać na wyczerpujące obowiązki i nie najlepszy stan psychiczny. Możesz w lipcu odczuwać nadpobudliwość, rozdrażnienie, nerwowość. Własne kłopoty nie powinny jednak komplikować Ci zawodowych spraw. Wysłuchaj rad najbliższych, dobrych przyjaciół. Niekorzystne układy w pracy na szczęście miną na przełomie sierpnia i września. Dopiero wtedy odczujesz uroki lata i wyjedziesz na urlop z przekonaniem, że ocaliłaś stanowisko i masz niezłe perspektywy na życiowy awans.

Skorpion (23 października – 21 listopada)

Twój organizm przed wakacjami będzie dziwnie osłabiony. Nie przeceniaj swoich możliwości, zaplanuj wyjazd. Mogą być utrudnienia w pracy, szefowie będą działać jak wściekli, więc nie popełnij żadnych błędów i najlepiej zaplanuj bezpieczną ewakuację. Nie dawaj powodów do czepiania się. Wiedz, że to będzie niesprawiedliwe, ale raczej milcz i omijaj pewnych ludzi. Kontaktów z naturą Ci trzeba, ot co! Sierpień zapowiada się znacznie lepszy od lipca. Możliwe częst-

Wodnik (20 stycznia – 18 lutego) W lipcu panuj nad swoimi emocjami, bo wakacyjny przypływ energii może się wiązać również z nerwowym nastrojem i licznymi konfliktami. Mocno zaangażujesz się w sprawy zawodowe bądź w troski innych ludzi. Będziesz miała wiele dobrych pomysłów, dobry też będzie stan Twoich finansów. Pojawią się dodatkowe pieniądze lub możliwości ich zarobienia. Mile zaskoczy Cię wartościowy prezent od bliskiej osoby. W sierpniu – dysharmonia w kontaktach z partnerem, ale krótkotrwała, potem wszystko wróci do normy. Musisz pamiętać, że w Waszych relacjach ważne są ciało i dusza. Zdaj się bardziej na intuicję, nie na podręcznikową wiedzę lub rady koleżanki. Ryby (19 lutego – 20 marca) W nadchodzących miesiącach zawrócisz komuś w głowie. Sukces masz w zasięgu ręki. Wdziękiem i taktem będziesz czarować otoczenie. W pracy na szczęście po nerwowej wiośnie miła i spokojna atmosfera, jak to przed sezonem wakacyjnym. Nadchodzi czas refleksji nad tym, jak zaplanować urlop. Masz na to dużo czasu. Więcej ruchu, bo potrzebna Ci regeneracja sił. To wcale nie za dużo po ciężkiej pracy w firmie i w domu. Nie potrafisz zapanować nad wydatkami, nie przelicz swoich możliwości. Dlatego nawet na małe zakupy wychodź ze ściśle odliczoną gotówką. Twoja energia dobrze działać będzie na bliskich. Ukoi ich i wzmocni. Tak trzymaj! nr 48 / 2017 • Lady’s Club

75


KrzySztoF ŁĘcKi

o pochleBstwach DworAKów Dworskie zwyczaje – to brzmi nieźle, a w niektórych sytuacjach nawet bardzo dobrze. Dworski sznyt, dworska etykieta – to kwalifikacje może nawet jeszcze lepsze. Ale, ale... Czy zastanawialiście się kiedyś Państwo nad szczególnym rodzajem świata, czy może powinienem powiedzieć raczej – bardzo małego światka, jakim jest dwór i zaludniający go tłum dworzan?

G

dyby kogoś interesowała charakterystyka wzorcowego dworu królewskiego, to pozostałoby mi tylko polecić niedościgniony portret dworaków Ludwika XIV, tak precyzyjnie odmalowany przez księcia Saint-Simona w jego słynnych „Pamiętnikach”. Tak, dwór Ludwika XIV – nie bez kozery zwanego Królem Słońce – może być poniekąd uważany za modelowy przykład dworskiego życia. „Pamiętniki” Saint-Simona dowodzą także tego, że dworskie życie jest w stanie zrobić z prawie każdego człowieka – dworaka. Dobrze, zgoda – dzisiaj królów albo nie ma, albo mało się liczą, żadne z nich słońca, świecą światłem odbitym dawnych czasów, ba, nawet od czasów słoneczka Stalina, co to „usta miał czerwieńsze od malin”, dzieli nas już ponad pół wieku. Nie oznacza to jednak, że mechanizmy i reguły rządzące dworskością zanikły, że ich dostrzeganie, opisywanie, a nawet – tak, tak – piętnowanie, przestało być aktualne. Zawsze znajdzie się wszak w polu widzenia jakiś dwór, dworek, a choćby i dworeczek jakiegoś dyktatora, dyrektora, prezesa. W skrócie: łatwo dojrzeć społeczne otoczenie kogoś, kto rozdaje frukta. zisiaj chciałbym jednak zająć Państwa uwagę sytuacją dworską graniczną – tam, gdzie szło nie tylko o status, prestiż, karierę czy korzyści materialne, ale gdzie w sensie najbardziej dosłownym w grę wchodziła walka o przeżycie. Właśnie – nie o śmierć polityczną chodziło, nie o śmierć cywilną w tej granicznej sytuacji chodziło, ale o życie. By kwestie te pokazać w prawie że laboratoryjnym przybliżeniu, sięgnąłem do dzieł rzymskiego historyka Tacyta. Jego „Roczniki” rozpoczynają się od końca rządów Oktawiana Augusta. I oto po zgonie Augusta, który ostatecznie dobił rzymską republikę, ale oszczędził jednak resztki przyzwoitości, do władzy dochodzi jego przybrany syn Tyberiusz. Dochodzi do niej po trupach. Senat i znaczniejsi obywatele Rzymu jeśli nawet nie wiedzieli na pewno, to na pewno już czuli, że właśnie zaczynają się rządy gotowego na wszystko zwyrodnialca. I co? I jak na to reagują? „W Rzymie – pisze Tacyt – spieszno było do służalstwa konsulom, senatorom, szlachcie. Im kto był znaczniejszy, tym większą obłudę i gorliwość okazywał; a przy-

D

76

Nr 48 / 2017 • Lady’S CLub

bierając taką minę, żeby się w niej ani radość ze śmierci jednego cesarza, ani zbytni smutek z następstwa drugiego nie przebijał, mieszali łzy z objawami uciechy, narzekania z dowodami pochlebstwa”. Czy pochlebstwa przybierały w tamtych czasach jakąś specjalnie wyrafinowaną postać? Osądźcie Państwo sami. Pisze Tacyt, jak to pewien senator wystąpił z wnioskiem, „żeby corocznie na imię Tyberiusza przysięgę wznawiano; a zapytany przez tegoż, czy z polecenia zdanie to objawił, odpowiedział, że z własnego popędu mówił i że w tych sprawach, które państwa dotyczą, zawsze tylko za własną pójdzie radą, choćby nawet miał się na niechęć narazić”. Czyż to nie poglądowa lekcja, jak można skrajny serwilizm i oportunizm przedstawić jako zasadniczy nonkonformizm? Dodaje Tacyt, że „jedynie ten rodzaj pochlebstwa jeszcze pozostawał”. Niektóre z prób zaskarbienia sobie łaski nowego cesarza bywały doprawdy ryzykowne. Oto jeden z senatorów „rzucił się do nóg przechadzającemu się Tyberiuszowi [i] o mało nie został przez żołnierzy zabity, gdyż Tyberiusz, przypadkowo albo oplatany jego ramionami, upadł”. Tak, pochlebstwo na dworze jest sztuką i jeśli jej kto dobrze nie opanował, to bywa, że ryzykuje tym samym własnym życiem. Przypomina mi się w związku z tym nieodnotowana przez Tacyta, ale znana z popularnej powieści Roberta Gravesa „Ja, Klaudiusz” sytuacja: oto chory, ba, prawie że umierający jest kolejny po Tyberiuszu cezar – jeszcze bardziej niż Tyberiusz odrażający – znany pod przydomkiem Kaligula. Jeden z dworaków, bo to, że był senatorem, nie ma w tamtych czasach doprawdy żadnego już znaczenia, otóż jeden z dworaków, głośno, tak, by go słyszano, wzywa bogów i deklaruje, że oddałby z chęcią swoje życie, byle tylko młody cesarz rzymski ozdrowiał. Kaligula ozdrowiał. A dworak za swoje gołosłowne – i w brzmieniu, i zamierzeniu – deklaracje odpowiedział głową. Stało się dokładnie tak, jak sam prosił. Cezar ozdrowiał, więc on – niejako w zastępstwie – stracił życie. Wszystkim dworakom – niestrudzonym, biegłym i przebiegłym w pochlebstwach – historyjkę tę dedykuję.




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.