ISSN1899-1270
DWUMIESIĘCZNIK
ROK X
NR 4 (49) SIERPIEŃ - WRZESIEŃ 2017
E G Z E M P L A R Z B E Z P Ł AT N Y
BEATA KRAWCZYK-JASTRZĘBSKA Prezes i właścicielka firmy 3 CARGO w Czechowicach-Dziedzicach » WYWIAD STR. 6
BODY BODY REGENERA REGENERATION TION SHOT SHOT
Innowacyjny Innowacyjny zabieg zabieg regenerujący regenerujący na na 4 4 pory pory roku roku
REGENERUJĘ REGENERUJĘ SIŁY SIŁY BY BY SIĘGAĆ SIĘGAĆ PO PO WIĘCEJ WIĘCEJ
QR CODE QR CODE Wygenerowano na www.qr-online
Wygenerowano na www.qr-online
ul. Legionów 26-28 ul. Legionów 26-28 budynek H budynek H kompleks Nowe Miasto, kompleks Nowe Miasto, 43-300 Bielsko-Biała, 43-300 Bielsko-Biała, tel. 33 810 69 89, tel. 33 810 69 89, 533 463 443 533 463 443 www.tkalniaurody.pl www.tkalniaurody.pl
KUPON RABATOWY KUPON RABATOWY
Z tym kuponem otrzymasz rabat -10% Z tym kuponem otrzymasz -10%Urody na zabieg Body Regeneration Shotrabat w Tkalni na zabieg Body Regeneration Shot w Tkalni Urody Kupon ważny w terminie do 30.09.2017 Kupon ważny w terminie do 30.09.2017
reklama
Artykuł sponsorowany
Jak być Ewą Chodakowską, kiedy jest się tylko Ewką? Kiedy znana wszystkim Anna Lewandowska była jeszcze w ciąży, pewnego dnia usłyszałam w sklepie taką oto rozmowę dwóch kobiet w kolejce do kasy: „Marzenka, a widziałaś w telewizji jak Ania Lewandowska wygląda? Jaki ma brzuszek?”. Pani Marzenka westchnęła: „Cóż, widziałam! Teraz i ja mogę powiedzieć, że figurę mam jak Lewandowska!”.
D
laczego wspominam tę wymianę zdań? Kiedy jesteś singielką, dziewczyną młodą, aktywną i zdrową, łatwo możesz zadbać o piękne kształty swojego ciała. Szybka przemiana materii pozwala na lody i pizzę w ilościach hurtowych – i to bez konsekwencji w postaci powiększonych ud czy bioder. Jednak mijający czas nie jest dla kobiet zbyt łaskawy. Kiedy kończysz magiczne -naście lat, nagle zaczynasz mieć wrażenie, że ulubione spodnie dziwnie się skurczyły. Zupełnie jakbyś przytyła 2 kg od samego oddychania w dziale ze słodyczami. Później przychodzi praca siedząca lub stojąca (nie wiadomo, co gorsze), a w pakiecie żylaki, wałeczki itd. W końcu ciąża, rozstępy, cellulitis... Wszystko Cię przerasta i nadchodzi chwila, kiedy nie ubierasz nawet jednoczęściowego stroju kąpielowego. Zawijasz się w koc i zamiast na plaży – leżysz załamana w domu. Tego chcesz? – pytasz siebie. Znasz odpowiedź. Jesteś zła i sfrustrowana. Skoro Ewa Chodakowska może, to dlaczego Ty nie? Podobno Twoja doba ma takie same 24 godziny,
Swan Shaper to urządzenie do kompleksowego modelowania sylwetki przez połaczenie lamp podczerwonych, kolagenowej terapii światłem, systemu jonizacji I skrętnego eliptyku
co jej – w takim razie co robisz nie tak ze swoim czasem? Nieważne, ile masz lat, co Ci się w sobie nie podoba, jaki jest Twój życiowy cel. Wszystkie w takiej sytuacji robimy to samo: siadamy do komputera i wpisujemy kluczowe słowa: Recepta na idealne ciało. Wyszukiwarka od razu pod-
W kapsule Vacu Shaper dochodzi do polepszenia krążenia krwi w miejscach narażonych na cellulit. Urządzenie przyspiesza także krążenie limfy i dzięki temu szybsze usuwanie toksyn
2
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
artykuł sponsorowany
w Studiu figura można SkorzyStać z zabiegu lipSukcji kawitacyjnej i endermologii na brzuch. po zabiegu Skóra jeSt gładka i jędrna (ZdJĘCIE Z LEWEJ) • rOLL sHaPEr TO urZĄdZEnIE dO WyKOnyWanIa MasaŻu rÓŻnyCH ParTII CIaŁa, nIEZWyKLE sKuTECZnE PrZy OdCHudZanIu i redukcji cellulitu (z prawej)
powiada: STUDIO FIGURA. I czytasz opis: Profesjonalne studio modelowania sylwetki. Odchudzamy, redukujemy cellulitis, walczymy z niechcianymi boczkami, pomagamy ustalić program diety. Brzmi pięknie, a przynajmniej bardziej zachęcająco, niż opisy diet głodowych i morderczych treningów siłowych. Nie masz nic do stracenia, więc decydujesz się spróbować. Jedziesz i myślisz, czy nie zawrócić, ale raz kozie śmierć! Docierasz na miejsce, nie czujesz się pewnie, lecz wchodzisz i... pozwalasz się mile zaskoczyć. Widzisz kobiety uśmiechnięte, które
wieczorem i iść na siłownię, której tak nie lubimy? Czy to znaczy, że jesteśmy słabe? Że staramy się niewystarczająco mocno? Otóż nie! To znaczy, że potrzebujemy specjalistki, która nami pokieruje. Kogoś, kto rozpisze nam zdrową dietę, dopasuje zabiegi i ćwiczenia w sposób indywidualny, uwzględniający stan zdrowia, możliwości i cele. Z chodzenia na basen nigdy nic Ci nie wyszło, a pieniądze wydane na karnety fitness przepadały... Może więc zamiast zmuszać się do robienia czegoś, co nie sprawia Ci przyjemności, lepiej poszukać miejsca, do którego będziesz chodzić z ochotą? Takiego, gdzie mężczyznom wstęp wzbroniony i żadnych umięśnionych dziewczyn jak na siłowni, które z politowaniem i wyższością patrzą na nowicjuszki. Skoro żyjemy w czasach, w których nauka i technika mogą nam pomóc w sposób zdrowy i odpowiedzialny schudnąć, wyleczyć schorzenia, poprawić kondycję, oczyścić ciało ze stresu i toksyn – dlaczego miałybyśmy z tego nie skorzystać? Szukać profesjonalnej pomocy, to żadna ujma, Drogie Panie! Wstyd – to się poddać i przestać walczyć o swoje szczęście, zanim nie spróbowało się wszystkiego.
Vacu Shaper (na drugim planie) łączy zalety wySiłku fizycznego na bieżni i działania podciśnienia
ćwiczą, ale też rozmawiają ze sobą, motywują się wzajemnie, doradzają, żartują. Żadna nie jest idealna, każda przyszła po coś, ale w Studiu Figura bije tak pozytywna atmosfera i aura kobiecej solidarności, że to Cię wciąga i decydujesz się dołączyć. Tylko raz, na próbę, zobaczę, co powiedzą specjalistki – myślisz. Gdy już wychodzisz po pierwszej konsultacji, czujesz się pewna, pod opieką, zrelaksowana i wiesz, że chcesz tam wrócić. Bo Studio Figura to jedyne takie miejsce, gdzie chudnięcie to właściwie tylko miły efekt uboczny – z tego czasu, jaki poświęcasz na uzdrowienie siebie.
tekst aNGelika wiciejowska zdjęcia roMaN aNusiewicz Za udział w sesji fotograficznej dziekujemy Paniom ALEKSANDRZE, SANDRZE, KATARZYNIE i ANGELICE
wejście do nowego gabinetu przy ul. warSzawSkiej 28
Kobiety! Wszystkie mamy jakieś kompleksy, zawsze dużo od siebie wymagamy, także pod względem wyglądu. Chcemy być piękne, zdrowe i pełne energii, którą mogłybyśmy zarażać swoje rodziny. Ale jak być Ewą Chodakowską, kiedy jest się po prostu Ewką? Wprawdzie świetną matką, pracownicą i żoną, jednak zbyt zmęczoną na to, by po godzinach pracy, gotowania i sprzątania jeszcze zebrać się w sobie
STUDIO FIGURA Bielsko-Biała ul. Armii Krajowej 171, tel. 33 300 31 05 ul. Warszawska 28, tel. 33 300 33 47 kontakt@studiofigurabielsko.pl
nr 49 / 2017 • Lady’s CLub
3
Fot. Magdalena Ostrowicka
od redaktora Lubicie czytać? Ja tak! Pochłaniam wiele książek. Ledwie zamknę jedną, już sięgam po drugą. Nie potrafię żyć bez czytania. Cierpię, gdy nie mogę sięgnąć po książkę w ciągu dnia, więc zarywam noce, ale po kilku kartkach zasypiam – i wtedy cierpię podwójnie. Też tak macie? Ubolewam, że nie wszyscy należą do klubu czytających. Jesteśmy mniejszością. Gdyby Polki i Polacy czytali książki, nie żylibyśmy w tak dzikim kraju. Ale tego przesłania nie kieruję do wszystkich, lecz do tych, co czytają. Do Czytelników Lady’s Club. Musimy sobie mówić, że jesteśmy w kręgu wybranych i że jesteśmy elitą, a jedyny nasz problem polega na tym, po jaką książkę sięgnąć, gdy już połkniemy tę czytaną właśnie. Nadmiar tytułów i nowości jest naszym kłopotem. I ten ból, kiedy sobie uświadomimy, że nie zdołamy przeczytać wszystkiego, choćbyśmy nic innego nie robili, tylko przewracali kartki od rana do wieczora. Nasz magazyn stara się być Waszym przewodnikiem. W tym numerze sporo piszemy o książkach i ich autorach, pomagamy w wyborze i doradzamy, a także obdarowujemy Was bestsellerami – w konkursach i krzyżówkach. Korzystajcie, bo dzikość i upadek obyczajów da się opanować także mądrym, dobrym słowem. W każdym razie musimy w to wierzyć. staNisław BuBiN, redaktor naczelny 509 965 018 redakcja@ladysclub-magazyn.pl s.bubin.ladysclub@gmail.com www.ladysclub-magazyn.pl
W NUMERZE 6 T WORZĘ DOBRĄ AURĘ DLA BIZNESU – MÓWI BEATA KRAWCZYK-JASTRZĘBSKA, WŁAŚCICIELKA FIRMY 3 CARGO 12 SZLIF-POL: JAKOŚĆ JEST NASZĄ WIZYTÓWKĄ 16 MÓJ SPOSÓB NA ŻYCIE. MICHAŁ CZEKAJ O ROZWOJU OSOBISTYM 22 JOANNA SKOREK-KOPCIK O HOLISTYCZNEJ
NA OKŁADCE
KONCEPCJI ZDROWIA I URODY
26 JAKUB SKOP SMAKUJE KROPLĘ MIODU 30 O CENIE WOLNOŚCI. ROZMOWA Z KASIĄ BULICZ-KASPRZAK 32 URSZULA ZIOBER: NAJWAŻNIEJSZĄ WARTOŚCIĄ JEST ŻYCIE 36 WYWIAD Z JOANNĄ JAX, AUTORKĄ SAGI ZEMSTA I PRZEBACZENIE 38 WŁOSKI WIATR NA TWARZY. FASCYNACJE MAGDALENY GIEDROJĆ 40 KOBIETY NA ZAKRĘCIE – NASZA RECENZJA 44 PAULINA PASTUSZAK O STYLIZACJI PAZNOKCI,
BEATA KRAWCZYK-JASTRZĘBSKA PREZES I WŁAŚCICIELKA FIRMY 3 CARGO W CZECHOWICACH-DZIEDZICACH ZDJĘCIE MAGDALENA OSTROWICKA / WWW.COBRAOSTRA.PL
MUA EWA ZALOT / WWW.FACEBOOK.COM/EWAZALOTMAKEUP
®
ZAWODZIE Z PRZYSZŁOŚCIĄ
47 RENATA KUKLA W WIĘZIENIU ALCATRAZ 50 ANNA ADAMUS: JAK BYĆ ŚWIEŻĄ CODZIENNIE 52 DOBIERAMY BIUSTONOSZ SPORTOWY – PORADY BRAFITTERKI MONIKI NIEMIEC 54 O ZNACZENIU BIAŁKA W ŻYWIENIU KOBIET – DIETETYK JUSTYNA CIEŚLICA 56 BARTOSZ GADZINA ZNIECHĘCA DO SUPLEMENTÓW DIETY 58 TRENER DAWID CEMBALA PROPONUJE ZESTAW PRZECIWBÓLOWY NA KRĘGOSŁUP
61 PAINT IT RED. EDYTORIAL MAGDALENY OSTROWICKIEJ 66 ANGELIKA WICIEJOWSKA. NIE OCENIAJ KSIĄŻKI PO OKŁADCE 67 DOROTA STASIKOWSKA-WOŹNIAK. WAHADŁO 69 LISTY Z MONACHIUM ALDONY LIKUS-CANNON 70 STRONY EKOLOGICZNE „ZAGRAJMY W ZIELONE” 72 KRZYŻÓWKA Z NAGRODAMI 74 HOROSKOP NA WRZESIEŃ I PAŹDZIERNIK 76 WARTO SŁUCHAĆ. FELIETON KRZYSZTOFA ŁĘCKIEGO
WYDAWCA FIRMA WYDAWNICZA LADY’S CLUB ADRES REDAKCJI 43-309 BIELSKO-BIAŁA, UL. SUCHA 32 REDAKTOR NACZELNY STANISŁAW BUBIN, S.BUBIN.LADYSCLUB@GMAIL.COM, TEL. 509 965 018 REKLAMA TEL. 509 965 018, REDAKCJA@LADYSCLUB-MAGAZYN.PL, WWW.LADYSCLUB-MAGAZYN.PL WSPÓŁPRACA ANNA ADAMUS, ROMAN ANUSIEWICZ, DOROTA BOCIAN, JUSTYNA CIEŚLICA, EDYTA DWORNIK, BARTOSZ GADZINA, LUCYNA GRABOWSKA-GÓRECKA, MARZENA JANKOWSKA, ANNA JURCZYK, KRZYSZTOF KOZIK, ALDONA LIKUS-CANNON, KRZYSZTOF ŁĘCKI, MAGDALENA OSTROWICKA, EWA PACZYŃSKA, PAULINA PASTUSZAK, NATASHA PAVLUCHENKO, ALEKSANDRA RADZIKOWSKA, KRZYSZTOF SKÓRKA, JOANNA SKOREK-KOPCIK, DOROTA STASIKOWSKA-WOŹNIAK, EWA STELLMACH, ANIKA STRZELCZAK-BATKOWSKA, BEATA SYPUŁA, WIOLETTA UZAROWICZ, MIKOŁAJ WOŹNIAK, MAGDALENA WOJDAŁA, EWA ZALOT, AGNIESZKA ZIELIŃSKA, KATARZYNA ZIEMER LAYOUT PAWEŁ OKULOWSKI ISSN
1899–1270
Fot. Magdalena Ostrowicka / MUA Ewa Zalot
Tworzę dobrą aurę dla biznesu Z BEATĄ KRAWCZYK-JASTRZĘBSKĄ, prezesem i właścicielką firmy 3 CARGO w Czechowicach-Dziedzicach, rozmawia Stanisław Bubin Słowo cargo oznacza ładunek, ubezpieczenie, towar, spedycję, logistykę transportu. Jakie znaczenie ma liczba „3” przed nazwą firmy?
Logicznych powodów wstawienia trójki z przodu nazwy jest mnóstwo. Najważniejsze to angielskie, fonetyczne znaczenie słowa three. Brzmi jak free – wolność. Gra słów. Zapewne cło i podatki nie wszystkim kojarzą się z wolnością, lecz moja firma zajmuje się uwalnianiem towarów importowanych do wolnego obrotu. Pomysł na nazwę i rebranding związany był z poszerzeniem naszych usług celnych – kompletnych, świadczonych łącznie ze składem celnym i uproszczonymi procedurami. A inne znaczenia związane z trójką?...
Agencja celna, przewozy, logistyka kontraktowa – świadczymy usługi w 3 dziedzinach. Agencja celna prowadzi odprawy uproszczone do 30 minut. Ten czas został wpisany do portfolio firmy. W prowadzenie firmy zaangażowani są też moi bracia, starszy Adam kieruje transportem, młodszy Mariusz jest spedytorem. Czyli jest nas troje. A ja pracuję trojgiem rąk! (śmiech) Firma ma 10 lat. Od początku funkcjonuje jako 3 Cargo?
Wcześniej nazywaliśmy się Balkan Express, w związku z ukierunkowaniem działalności na rynki bałkańskie. Dwa lata temu, rozszerzając gamę produktów o usługi celne i magazynowe – czyli o logistykę kontraktową, zorientowaliśmy się, że nazwa Balkan Express przestała ułatwiać pracę. Stąd 3 Cargo. Firma się nie zmieniła, jedynie nazwa. Marką Balkan Express posługujemy się zresztą nadal, świadcząc pod nią usługi na Bałkanach – rynku niszowym, ale dla nas i naszych klientów atrakcyjnym. Linia drobnicowa i całopojazdowa, którą prowadzimy z bałkańskim partnerem, jest wciąż ekskluzywna. W jakich okolicznościach zajęła się pani transportem, spedycją, logistyką, cłami?
Kiedy zaczynałam w tej branży, szkoły logistyczne nie były tak powszechne jak dzisiaj. Jestem absolwentką zarządzania, a spedytorem zostałam przez przypadek, aplikując do dużej firmy pod Warszawą na stanowisko administracyjne. Firma miała oddziały w całej Europie. Ogłoszenie dotyczące poszukiwania recepcjonistki okazało się pomyłką, dlatego uważam, że spedycja była mi przeznaczona. Skierowano mnie do kierownika spedycji, ponieważ znałam języki –
a on zaproponował mi funkcję spedytora. Wtedy zapytałam: „A kto to jest spedytor?” Nie wiedziałam, czym mam się zajmować. Zawodu uczyłam się w marszu, mając bardzo dobrego nauczyciela. Praca polegała na organizowaniu przewozów we współpracy z rosyjskim kontrahentem. Pracowałam w tej firmie... do jej upadku. Dużo by mówić, dlaczego nastąpił krach, ale nie o to chodzi. W każdym razie w branży już pozostałam. Była dla mnie atrakcyjna i stanowiła spełnienie marzeń... ...marzeń o pracy w firmie spedycyjnej? Czy wtedy założyła pani Balkan Express?
Nie. Przeszłam do pracy spedycyjnej w innej firmie, później pracowałam jako traffic manager. I dopracowałam się takiej pozycji, że polowali na mnie headhunterzy, poszukujący menedżerów wysokiego szczebla. Zanim otworzyłam swoją firmę, zajmowałam się budowaniem takich dywizji dla 3 podmiotów. Pociągało mnie tworzenie nowych komórek biznesowych. Do dziś tworzenie jest moim celem, a produkt gotowy chętnie powierzę w dobre ręce. (śmiech). Dlatego 3 Cargo wciąż się rozwija. Jestem osobą energiczną, potrzebuję tego. Studia były niezbędne, ukształtowały ze mnie przedsiębiorcę. Już nie jestem spedytorem – zarządzam, a wszystko jest zgodne z moją wizją przyszłości. Dobry spedytor nie przekłada się wprost na dobry menadżer, wizjoner czy szef. Kiedy zdecydowała się pani pójść na swoje?
Dla jednego ze zleceniodawców otwierałam firmę w Tychach. Po roku, gdy skończył się kontrakt, przyjechał inwestor i obsadził stanowiska swoimi ludźmi. Byłam zmęczona zarządzaniem. Skoro jestem na Śląsku, pomyślałam, gdzie jest fabryka samochodów, powinnam się zatrudnić na montażu lewych błotników. Żebym mogła uwolnić umysł, wykonywać monotonną, powtarzalną pracę i odpocząć, odstresować się. Ale tak się nie stało...
Klienci, z którymi do dzisiaj współpracuję, przyczynili się do tego, że mam firmę. Brakowało mnie w tej branży. Zarząd tureckiej firmy, o jakiej wspomniałam, sądził, że jednym cięciem da się odstawić dotychczasowych pracowników i wstawić nowych – tureckich. Dyrektora finansowego, handlowców, marketingowców. Ta operacja się nie udała. Klienci, powierzając firmie milionowe transakcje na spedycję, nr 49 / 2017 • Lady’s Club
7
Nowe Centrum Obsługi Towarów Celnych w Czechowicach-Dziedzicach (wizualizacja)
transport i usługi celne, a także swoją reputację wypracowaną w kontakcie z odbiorcami, chcą mieć pewność, że nikt ich nie zawiedzie. Dlatego zmotywowali mnie do otworzenia firmy i zapewnienia im opieki i bezpiecznych usług. Chciałam dać sobie tydzień na przemyślenie decyzji, żeby ruszyć 1 października, ale już 22 września 2007 roku stałam przed okienkiem w UM w Tychach, by w ewidencji działalności gospodarczej zarejestrować firmę, bo następnego dnia klient miał przeprowadzić transakcję na rynku międzynarodowym. Jak trafiła pani do Czechowic-Dziedzic?
Biznes szuka ułatwień, to oczywiste. Sześć lat temu przeniosłam się do Czechowic-Dziedzic ze względu na lepsze, sprzyjające warunki i bliskość urzędu celnego i jego infrastrukturę. W Czechowicach-Dziedzicach jest dobra aura dla biznesu, stwarzana przez samorząd, przedsiębiorców i miejscową delegaturę RIG. Świetnie się tu czuję. Na jakich rynkach pani działa?
Firma wyspecjalizowała się na takich rynkach, jak turecki (część europejska i azjatycka) i bałkański (Albania, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra, Kosowo, Macedonia, Serbia, Słowenia). Działamy tylko na rynkach niszowych, świadcząc usługi najwyższej jakości. Taką mamy zasadę. To nas wyróżnia i świadczy o wyjątkowości. Rynki, które w czasie 10 lat naszej działalności stały się bardziej dostępne w związku z wejściem do UE, np. Rumunia, Bułgaria i Chorwacja, usuwamy z dossier. Wycofujemy się z nich, bo skupiamy się na wymagających zadaniach. Świadczymy usługi tylko na tych rynkach, które dla polskich przedsiębiorców są mniej dostępne i wymagają wyższej specjalizacji. Pomagamy także tym podmiotom spoza UE, które działają na rynku unijnym, zmagając się z licznymi utrudnieniami, stawianymi im przez Brukselę. Dodam, że ja, jako podmiot unijny, nie doświadczam takich trudności poza granicami Wspólnoty.
Z każdym inaczej. Bałkany to kocioł temperamentów, religii, ale dość bliski naszemu stylowi pracy. Bardzo mało jest kobiet w logistyce i na wyższych stanowiskach. W mojej branży poznałam dotąd jedną panią, w Serbii. Natomiast w Turcji, kraju muzułmańskim, jest dużo kobiet na eksponowanych stanowiskach, powyżej 50%. Wskaźnik lepszy niż w Unii. To zaskakujące! Jeszcze bardziej zaskoczyło mnie, że logistyka oferowana przez Turcję ma wysoki poziom – wyższy od oferowanego przez Europę. Kłóci się to z naszymi wyobrażeniami, ale tej logistyki nauczyło Turków życie. W Stambule żyje ponad 20 mln ludzi, więcej niż połowa ludności Polski. I to miasto trzeba było zorganizować. Każdy mieszkaniec musi dotrzeć do sklepu, szkoły, pracy. Turcy fantastycznie dali sobie z tym radę. To kraj ogromny, ma świetnie zorganizowaną wymianę towarową. Jestem pod dużym wrażeniem, jak tam wszystko funkcjonuje. Czy musi pani uwzględniać problemy polityczne w tych krajach?
Muszę elastycznie reagować, choćby po zmianie przepisów. Taka jest natura tej branży. Dostosowują się kierowcy, spedytorzy, agenci celni. Po zamachach i puczu wielu kierowców bało się jeździć do Turcji, ale władza zapewniła im bezpieczeństwo, otoczyła policją parkingi, gdzie stali Polacy, Niemcy, Holendrzy... Nie doszło do incydentów, a kolejki na granicy zmniejszone zostały do minimum. W rozmowach z kontrahentami rzadko schodzimy na tematy polityczne. Szanujemy swoje wybory i opinie, nigdy ich nie krytykujemy. Przyjmujemy je do wiadomości, lecz nie mają one wpływu na naszą pracę. Przy stole mogę siedzieć zarówno ze zwolennikiem Erdogana, jak i jego przeciwnikiem, to nie ma wpływu na nasze kontakty biznesowe. To przeczy stereotypom...
Wiele osób – klientów, kierowców – pyta mnie, jak nam się pracuje w dzikich krajach. Muszę zaprzeczać, przekonywać, że karmimy się stereotypami. Nie są dzikie. Różnimy się jako narody temperamentem, tradycjami, aspiracjami, potrzebami, ale w tych krajach czujemy się bezpieczni. W krajach byłej Jugosławii ludność zmaga się z sytuacjami, jakie istniały kiedyś u nas, ale ukształtowały nas, stąd je rozumiemy. W Turcji wiele problemów można skutecznie załatwić przez izby gospodarcze, które są jednostkami rejestrowymi
Zna pani język turecki? Bo na tym rynku przecież 3 Cargo intensywnie działa...
Uczę się – ja i pięcioro pracowników. Korzystamy z usług lektora, native speakera. Ten język nie jest u nas łatwo dostępny. Może w Krakowie czy Katowicach. Dlatego cieszę się, że młody Turek przyjeżdża do firmy raz w tygodniu i uczy nas języka. Nie możemy tureckiego używać w komunikacji biznesowej, angielski jest uniwersalny, ale chcemy znać ten język, bo ułatwia kontakty. Wyjeżdżam do Turcji na spotkania biznesowe co pół roku. Jak się pracuje z kontrahentami z Bałkanów i Turcji?
8
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
Pracownicy 3 Cargo tworzą oddaną firmie wspólnotę
wyczuwam fascynację turcją w pani głosie?
Tak, jestem coraz bardziej zafascynowana tym krajem, ładem gospodarczym, jaki tam panuje. Wielu z nas powierzchownie i mylnie ocenia Turcję. Cieszę się, że mogę zwalczać stereotypy. jakie towary z turcji i krajów bałkańskich otrzymujemy dzięki pani?
Z Turcji żywność, artykuły przemysłowe, sprzęt techniczny, maszyny, linie technologiczne, produkty automotive. Wozimy w dwie strony. Natomiast z krajów bałkańskich przywozimy głównie sezonowe produkty natury: owoce, warzywa, olej, soję. Bałkany są chłonne, od nas potrzebują zwłaszcza produktów technologicznych i linii produkcyjnych do rozwijających się zakładów. pomówmy o inwestycjach i ekologii. dla 3 cargo powstał nowoczesny magazyn...
We wrześniu oddajemy do użytku Centrum Obsługi Towarów Celnych, halę magazynową i biurowiec przy ul. Świerkowickiej w Czechowicach-Dziedzicach, gdzie w pełnym zakresie będziemy świadczyć usługi celne. Obiekt ma infrastrukturę dla każdej operacji logistycznej w transporcie drogowym, jak również przystosowany jest do obsługi floty transportowej. Kompleks jest niezależny energetycznie i będzie zasilany z farmy fotowoltaicznej. To nasze oczko w głowie – zobowiązanie względem przyszłych pokoleń. Jest ekologiczny, a jego utrzymanie ekonomiczne. Energia ze słońca zasila obiekt i środki transportu wewnętrznego. Do utrzymania ciągłości pracy nie potrzebujemy słońca południa, wystarczy zwykły dzień pod naszą szerokością geograficzną. Niezależność energetyczna przekłada się na ciągłość pracy. W ub. roku mieliśmy 5-dniową awarię i kilka mniejszych. Z braku szacunku do zasobów Ziemi problem nabrzmiewa. Teraz tego unikniemy.
o pomyślności firmy decydują ludzie. kim są specjaliści 3 cargo?
Dużo inwestuję w ludzi, kształcę kadrę na miejscu. To się przekłada na więź pracowników z firmą i lojalność względem niej. Wiele osób pozyskaliśmy dzięki poleceniom. Firma rodzinna 3 Cargo jest także firmą rodzinną w szerszym wymiarze. Zadowolony pracownik poleca nam kolejne osoby, także ze swojej rodziny. W ten sposób budujemy kadrę. Dla mnie to papierek lakmusowy potwierdzający, że ludziom pracuje się dobrze, że mamy pozytywną atmosferę i pracę u nas warto polecić innym. Oczywiście priorytetem jest profesjonalizm, dlatego każdy musi uczestniczyć w kursach i szkoleniach branżowych. Dzięki temu 3 Cargo ma dobrą markę jako pracodawca. Potrzeby personalne są ogromne i proporcjonalne do tempa rozwoju firmy, więc rekrutacja trwa. dziękuję za rozmowę. Fot. Magdalena Ostrowicka / MUA Ewa Zalot
firm. Nawet wyegzekwować zaległe płatności, jeśli wystąpią problemy. U nas, niestety, samorządy gospodarcze nie mają takiego znaczenia i nie są skuteczne.
z jakich usług mogą korzystać klienci 3 cargo w nowym magazynie?
Polscy przedsiębiorcy dojrzeli do mądrego kupowania usług. Chcą się zajmować strategicznym rozwojem swoich firm i nie rozpraszać energii na działania logistyczne. Mają świadomość, że w świecie wirtualnych transakcji zła logistyka może zniweczyć ich pracę nad pozyskaniem klienta i doprowadzić do zerwania stosunków handlowych. Outsourcing jest ekonomiczny. Nasi klienci mogą korzystać z wynajmu powierzchni i obsługi magazynowej, zabezpieczeń i ubezpieczeń, ewidencji, remanentów, obsługi kurierów, przygotowania dokumentacji wysyłkowej, etykietowania, drobnego konfekcjonowania, odpraw zwykłych i uproszczonych, odpraw całej partii lub tylko potrzebnej, odroczenia płatności importowego VAT, wsparcia w negocjacjach... Jeszcze długo mogłabym wymieniać. Stworzyliśmy aurę do rozwoju strategicznych celów naszych klientów.
beata krawczyk-jaStrzębSka
3 CARGO Świerkowicka 36, 43-502 Czechowice-Dziedzice tel. 32 780 11 11, office@3cargo.com, www.3cargo.com www.facebook.com/3cargo
nr 49 / 2017 • Lady’s CLub
9
Z bezpłatnych usług w bielskiej uczelni skorzystało prawie 140 kobiet; świadczyli je studenci i wykładowcy kosmetologii
Uczestniczki kongresu z chęcią smakowały kawy Caffetteria Mokate i herbaty Loyd serwowane przez firmę z Ustronia
Czas kobiet Podbeskidzia
P
Regionalny Kongres Kobiet wspiera wiele firm i instytucji, wśród nich Bielska Wyższa Szkoła im. J. Tyszkiewicza i firma Mokate z Ustronia. W BWS odbyło się spotkanie Beauty Tyszkiewicz – Kobieca Strona Miasta, w czasie którego studenci i wykładowcy kosmetologii zaprosili panie na bezpłatne zabiegi upiększające. Uczelnia ugościła blisko 140 kobiet z Podbeskidzia, a w tym czasie firma Mokate serwowała doskonałe kawy Caffetteria Mokate i herbaty LOYD.
Zdjęcia Tomasz Lenkiewicz
o raz siódmy beskidzkie kobiety uczestniczą w kongresie, który z roku na rok coraz bardziej się rozwija. Program Kongresu Kobiet jest bogaty i różnorodny, pokazuje bogactwo społecznych i biznesowych osiągnięć pań. Wkrótce, w czasie wrześniowej Gali Finałowej, dowiemy się, która z nich otrzymała nominację do Perły Podbeskidzia. Wyboru Perły dokona kapituła pod kierownictwem Sylwii Mokrysz z zarządu Mokate.
Mimo że zawody odbywały się w klimatyzowanej sali klubowej, na szachownicach często iskrzyło…
firma Mokate częstowała szachistów i kibiców kawami i herbatami
Puchar zdobył czeski mistrz
W
Goleszowie na Śląsku Cieszyńskim odbył się 29. MOKATE OPEN Międzynarodowy Turniej Szachowy, na który przyjechali zawodnicy czterech federacji: polskiej, czeskiej, ukraińskiej i białoruskiej. Letnie rozgrywki są częścią szachowego Grand Prix gminy Goleszów. W klimatyzowanej sali GOK do tablic szachowych zasiadło prawie 80 zawodników. Ze względu na wyjazdy wakacyjne najmniej było młodych szachistów. Rywalizację zwycięsko zakończył sympatyczny czeski mistrz międzynarodowy Vojtěch Zwardoń z BŠŠ Frýdek -Místek – przed mistrzem FIDE
10
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
Zwycięzcy tegorocznego, wakacyjnego Mokate Open w Goleszowie
Piotrem Piesikiem UKS Hetman Częstochowa i Eneaszem Wiewiórą z gminy Pawłowice. Czwarte miejsce zajął trener Akademii Szachowej Mokate, mistrz międzynarodowy Maciej Mroziak z AZS Politechniki Śląskiej w Gliwicach.
Akademia działa od 2016 przy sekcji szachowej Olimpii Goleszów. Bywalcy akademii w niedawno zakończonych Mistrzostwach Śląska zdobyli trzy medale w swoich grupach wiekowych, co uznać należy za spory sukces. Kolejny, 30. MOKATE OPEN Międzynarodowy Turniej Szachowy w Goleszowie rozegrany zostanie jesienią. Wtedy też poznamy zdobywcę pucharu wójta gminy Goleszów. Swój udział zapowiedziało już kilku zawodników z krajowej i międzynarodowej czołówki szachowej. Więcej szczegółów na stronie www.goleszow.pl.
Lider Polskiego Eksportu 2017 W
Ministerstwie Rozwoju w Warszawie odbyła się niedawno XV Jubileuszowa Konferencja Programowa Stowarzyszenia Eksporterów Polskich. Po raz kolejny firma Mokate otrzymała na niej list gratulacyjny i puchar Lidera Polskiego Eksportu. Nagrody wręczył Mieczysław Twaróg, prezes Stowarzyszenia Eksporterów Polskich. Organizacja powstała w 2002 roku i od 15 lat służy pomocą producentom w rozwoju eksportu. Stowarzyszenie powstało z inicjatywy przedsiębiorców jako samorząd eksporterów we wszystkich branżach i regionach Polski. Zrzesza ponad 300 członków i utrzymuje bezpośrednie kontakty z 5 tys. firm z całego kraju. Misją stowarzyszenia jest działanie na rzecz ochrony eksportu i reprezentowanie interesów eksporterów wobec organów państwa i samorządów, usprawnianie rozwiązań systemowych i rozwijanie instrumentów wsparcia.
Konferencja Stowarzyszenia Eksporterów Polskich
W trakcie konferencji 25 firm wyróżniono listami gratulacyjnymi i pucharami Lidera Polskiego Eksportu. Wśród wyróżnionych, podobnie jak w latach ubiegłych, znalazła się spółka Mokate. Tytuł przyniósł firmie rodzinnej z Ustronia wiele satysfakcji, wzmocnił jej prestiż zarówno w regionie, kraju, jak i za granicą. Przypomnijmy, że od lat Mokate znajduje się w gronie liderów polskiego eksportu, a w 2014 r. medal i list gratulacyjny dla Mokate oraz dyplom Zasłużony dla polskiego eksportu otrzymała Teresa Mokrysz, właścicielka firmy Mokate.
NAGRODY I WYRÓŻNIENIA dla MOKATE Sp. z o.o.
przyznane przez Stowarzyszenie Eksporterów Polskich
Przedstawiciel Mokate z listem gratulacyjnym i pucharem
Zdjęcia MOKATE.COM.PL
Jubileuszowa konferencja zorganizowana została pod honorowym patronatem ministra rolnictwa i marszałków województw. Jej głównym tematem były zagadnienia zagranicznej ekspansji przedsiębiorstw w ramach strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju.
2017 Tytuł Lider Polskiego Eksportu, list gratulacyjny i puchar 2016 Tytuł Lider Polskiego Eksportu i puchar 2015 Tytuł Wybitny Eksporter Roku 2015, list gratulacyjny i puchar 2014 Medal i list gratulacyjny dla Mokate Sp. z o.o. oraz dyplom Zasłużony dla polskiego eksportu dla Teresy Mokrysz – właścicielki firmy Mokate 2013 Mokate Liderem Polskiego Eksportu 2013 2012 List gratulacyjny, tytuł i medal Wybitny Eksporter Roku 2012 2011 Mokate Liderem Polskiego Eksportu 2011 2010 Mokate Liderem Eksportu 2009 Tytuł Lider Polskiego Eksportu roku 2009 dla Mokate Sp. z o.o. 2008 List gratulacyjny i medal Wybitny Eksporter Roku 2008 dla Mokate Sp. z o.o.
Mokate otrzymało podziękowanie od organizatorów za przygotowanie degustacji swoich produktów dla uczestników konferencji Stowarzyszenia Eksporterów Polskich. Goście konferencji delektowali się kawami Caffeteria Mokate i herbatami Loyd nr 49 / 2017 • Lady’s Club
11
Fot. Roman Anusiewicz
Jakość
jest naszą wizy tówką Z BEATĄ OSTROWSKĄ, właścicielką Firmy Pry watnej SZLIF-POL, rozmawia Stanisław Bubin Gratuluję, otrzymała pani tytuł Klejnot Ziemi Pszczyńskiej 2017 w kategorii Kobieta Biznesu i honorowe odznaczenie – broszkę wzorowaną na maneli rodu Promnitzów z przełomu XVI i XVII w. Czy była to dla pani niespodzianka?
Niesamowicie miła niespodzianka, to dla mnie zaszczyt i wyjątkowe wyróżnienie. I ogromne zaskoczenie, bo to nagroda za działalność promującą postawę przedsiębiorczą, a takich kobiet w powiecie pszczyńskim mamy wiele. Pragnę serdecznie podziękować kapitule, że w tym roku zostałam zauważona i doceniona. Jest to świadectwo poparcia mojej osoby i działalności, jaką prowadzę. Znaleźć się w gronie wybitnych kobiet to wielka duma, inspiracja i motywacja do podejmowania kolejnych wyzwań. Dlaczego zajęła się pani nietypową jak na kobietę branżą? W jakich okolicznościach powstała firma?
12
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
Od młodych lat pociągały mnie tak zwane męskie branże: motoryzacja, budownictwo, górnictwo. Z górnictwem kilkanaście lat byłam związana zawodowo. W tym kierunku się wykształciłam. Mam predyspozycje do zagadnień ścisłych, znam się na sprawach technicznych. To dlatego zdecydowałam się wykorzystać te umiejętności do realizacji swoich ambicji i zainteresowań. O założenia firmy o takim profilu zdecydował przypadek, ale, jak to bywa, temu przypadkowi trochę pomogłam. Marzyłam o własnej firmie. Wcześniej z mężem prowadziliśmy autoryzowany zakład konserwacji i napraw powypadkowych samochodów – tylko dlatego, że akurat ktoś chciał wynająć puste pomieszczenia. To była prawdziwa lekcja życia. Od podstaw uczyliśmy się nowego zawodu i własnymi rękami zdobywaliśmy doświadczenia. Później był dalszy ciąg tej przygody w Niemczech, w branży samochodowej. Kolejne doświadczenia i inwestycja w siebie. Spożytkowaliśmy je wła-
ściwie. W 2007 r. nadarzyła się okazja zrealizowania marzeń. Firma z branży automotive szukała podwykonawcy na usługi szlifiersko-polerskie, więc przystąpiłam do przetargu i wygrałam. Tak się zaczęło... Pierwsza pożyczka, dwoje pracowników do pomocy, zakup polerek i szlifierek, wynajęty garaż o powierzchni 80 m kw. Przygotowałam się solidnie do prowadzenia firmy, uczestniczyłam w wielu zajęciach. Pamiętam doskonale zamówienie nr 1 z czerwca 2007 r., jakby to było dziś. Wykonaliśmy usługę z branży automotive dla niemieckiej firmy z filią w Polsce: naprawę poprzez szlifowanie i polerowanie lakierowanych garniszy – listew plastikowych na tylną klapę samochodu. Ocena wykonanej usługi była zadowalająca i pozwoliła na zawarcie umowy o współpracy. Tak działamy do dziś, z tym że w większym pomieszczeniu (1800 m kw.), ze zwiększoną liczbą pracowników (50 osób) i nowoczesnym parkiem maszynowym.
Może się komuś wydawać, że wyspecjalizowane usługi w dziedzinie obróbki powierzchni detali to sektor zarezerwowany wyłącznie dla mężczyzn. Nic bardziej mylnego! Kobiety bardzo dobrze sprawdzają się w pracy, która wymaga cierpliwości i dokładności. Dzięki zespołowi składającemu się w 98% z pań mogę oferować usługi wyróżniające się precyzją, dbałością o najmniejszy szczegół, perfekcyjnym wykończeniem każdego elementu. Panie mają lepsze oko, wyczucie w dłoniach, obchodzą się z materiałami delikatniej, są bardziej zdyscyplinowane. Nie musiałam przebijać szklanego sufitu i niczego udowadniać, ponieważ usługi mojej firmy bronią się jakością. Firmę prowadzę 10 lat, jednak do dziś spotykam się z zabawnymi sytuacjami, kiedy przyjeżdża klient i pyta o szefa-mężczyznę. Traktuję to z przymrużeniem oka.
Bardzo sobie cenię u partnerów lojalność i uczciwość, kiedy nie jesteśmy traktowani jak kolejny towar czy przystanek w wielkim świecie, ale przede wszystkim jako przyjaciele biznesu, z którymi można stosować różne rozwiązania, korzystne dla obu stron. Lubię partnerów z charyzmą, konsekwencją w działaniu, przystępnych, z dozą humoru, którzy mają czas na spotkanie, rozmowę, przedstawienie swoich potrzeb. Nie ukrywam, że najlepiej współpracuje nam się z firmami rodzinnymi. Gorzej z korporacjami, z racji zbyt wielkiego nacisku na duży, szybki zysk i chęcią narzucania rygorystycznych procedur. Nie lubię być traktowana z góry i od razu oceniana. Trzeba mieć czas na wykazanie się i przedstawienie swoich możliwości. Konkurencyjność jest ważna, bo wymusza na nas dążenie do lepszych wyników jakościowych, ilościowych i finansowych, z korzyścią dla kontrahenta i firmy. Ale nie dajmy się zwariować, niech każdy robi to, na czym się zna najlepiej. I robi to z sercem, a znajdzie swojego klienta. Myślę, że podstawą radzenia sobie na konkurencyjnym rynku jest dbanie o kontrahenta i działanie fair play. Skoro istniejemy 10 lat, to chyba sobie radzimy, chociaż czasami zawirowania są, ale muszą być, bo to nas wzmacnia i mobilizuje do działania. Firma, która chce się utrzymać na rynku, musi ciągle inwestować. My to robimy. Wdrożyliśmy innowacyjną linię lakierowania mokrego i innowacyjną linię aktywacji płomieniowej, pozyskując na ten cel środki z Unii Europejskiej. Innowacja w naszym przypadku polegała na tym, że zastosowaliśmy wiele autorskich rozwiązań, mających na celu usprawnienie procesu – z korzyścią dla środowiska, większą wydajnością urządzeń, dywersyfikacją działalności. Według normy Systemu Zarządzania Jakością PN-EN ISO 9001:2009 realizujemy przyjęte w polityce jakości ciągłe doskonalenie jakości i efektywności, stanowiące gwarancję dalszego rozwoju usług.
Jak pani sobie radzi na konkurencyjnym rynku? Co pani podziwia u partnerów? Jaki jest zakres wprowadzanych przez firmę innowacji?
W 2012 r. została pani uhonorowana tytułem Najlepszego Przedsiębiorcy Powiatu Pszczyńskiego w kategorii usług. Co o tym zadecydowało?
Spotkała się pani z opiniami, że to działalność niekobieca? Musiała pani przebić szklany sufit, żeby pokazać mężczyznom, że kobieta też potrafi?
F.P. Szlif-Pol Beata Ostrowska 32 212 87 78, 663 774 034 Zakład nr 1 43-229 Ćwiklice, ul. Wolności 14 • Zakład nr 2 43-200 Pszczyna, ul. Słowackiego 59 nr 49 / 2017 • Lady’s Club
13
Dzięki świetnej pracy zespołu, który tworzą ludzie pełni pasji, zaangażowania i profesjonalnego podejścia do obowiązków, firma może się pochwalić Złotym Laurem Najlepszego Przedsiębiorcy Powiatu Pszczyńskiego. O sukcesie zdecydował wysiłek teamu, silna pozycja finansowa firmy, zapewniająca dynamiczny rozwój, dobre warunki zatrudnienia pracowników, wrażliwość na potrzeby i aktywne uczestnictwo w życiu regionalnych społeczności.
Świadczymy wyspecjalizowane usługi w dziedzinie obróbki powierzchniowej detali, nakładania powłok lakierniczych i aspektu wizualnego. Oferujemy lakierowanie, polerowanie, szlifowanie, aktywowanie, hydrografikę, montaż podzespołów, sortowanie, mycie pojemników, kontrolę jakości oraz naprawę elementów dla przemysłu i klienta indywidualnego. Zajmujemy się także doradztwem i szkoleniem w zakresie zagadnień procesu lakierowania. Te usługi mają na celu kompleksową obróbkę powierzchni półproduktów i wyrobów gotowych. Pracujemy na powierzonych elementach z tworzyw sztucznych, metalu, drewna, szkła i gumy, głównie dla branży automotive, meblarskiej, AGD, RTV, elektronicznej, elektrycznej, budowlanej. Mamy możliwość malowania elementów o zróżnicowanych kształtach i gabarytach, w pełnej gamie kolorów. W każdej chwili możemy podjąć się lakierowania i wykonania egzemplarzy wzorcowych i krótkoseryjnych według zamówień klienta. Zapewniamy obróbkę detali na każdym etapie produkcji. Umiejętnie odzyskujemy i naprawiamy elementy przeznaczone do utylizacji, przywracamy detale lakierowane i surowe do powtórnego użytku. Pracę nad każdym zleceniem rozpoczynamy od dokładnej analizy zagadnienia, łącznie z przeprowadzeniem koniecznych testów technicznych, następnie wybieramy optymalne rozwiązanie i odpowiednie dla nich materiały. Misją naszej firmy jest umożliwienie wszystkim klientom dostępu do pełnej oferty usług i produktów za rozsądną cenę i najwyższą jakość. Czy działa pani też w samorządach gospodarczych?
Współpracuję z samorządem rzemieślniczym. Moja firma w 2015 r. podpisała umowę z katowickim Cechem Rzemiosł Różnych i Przedsiębiorczości na rzecz przygotowania zawodowego młodocianych. Jak współdziała pani ze środowiskiem społecznym, w jakim funkcjonuje firma. W jakim zakresie pomaga pani szkołom, organizacjom społecznym, stowarzyszeniom sportowym?
Staramy się w miarę możliwości angażować w wiele inicjatyw społecznych. Od początku istnienia firmy działamy na rzecz rozwoju społeczności nie tylko lokalnej, angażując się w rozwój nauki, szkolnictwa, sportu, muzyki. Jesteśmy stałym sponsorem i współorganizatorem wielu przedsięwzięć kulturalnych i sportowych, wspieramy akcje charytatywne. Pomagamy w przygotowaniu paczek świątecznych, wypoczynku wakacyjnego i rajdów górskich dla dzieci. Uczestniczymy w akcji Szlachetna Paczka i wspieramy Wielką Orkiestrę Świą-
14
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
Fot. Roman Anusiewicz
Proszę przedstawić zakres usług świadczonych przez firmę i jej misję?
Beata Ostrowska z mężem Dawidem i 19-letnim synem Alanem, czołowym zawodnikiem krajowego badmintona
tecznej Pomocy. Współorganizujemy festyny, konkursy ortograficzne i plastyczne dla szkół i przedszkoli, finansujemy nagrody. Wyposażamy w sprzęt muzyczny młode zespoły, dokładamy symboliczną cegiełkę do Przeglądu Amatorskich Zespołów Muzycznych Żubrowisko. Nasza firma jest sponsorem zawodów narciarskich dla dzieci i młodzieży o Puchar Reksia. Wspieramy badmintonistów i chodziarzy. Organizujemy Dni Sportu i Dni Dziecka. Udzielamy się w klubach. Współorganizujemy i sponsorujemy krajowe i międzynarodowe turnieje badmintona z plejadą gwiazd tego sportu. Jesteśmy sponsorem tytularnym i pomysłodawcą reaktywowania po wielu latach Drużyny Ligowej Ekstraklasy Badmintona UKS Szlif-Pol Unia Bieruń. Kibicujemy i uczestniczymy we wszystkich meczach drużyny ligowej, realizując hasło Nasze serca dla naszej drużyny. To miłe mieć pewność, że to wsparcie przyczynia się do sukcesów imprez, podczas których młodzi ludzie mogą prezentować swoje umiejętności szerokiej widowni. Wydarzenia takie są dowodem na to, że muzyka i sport nie tylko są ucztą dla ducha, ale również łączą pokolenia. Mamy przyjemność być partnerem Powiatowego Zespołu Szkół nr 1 im. Gen. Józefa Bema w Pszczynie. Szkolimy w zawodzie lakiernika, jesteśmy fundatorem corocznych stypendiów dla wyróżniających się uczniów. Pomagamy w przygotowaniu Dnia Otwartego Szkoły. Deklarujemy gotowość doposażenia w miarę posiadanych środków klas w materiały i sprzęt dydaktyczny, promujemy i kształtujemy pozytywny wizerunek szkoły. Po prostu Szkole z przyszłością mówimy tak! Ściśle też współpracujemy z Powiatowym Urzędem Pracy w Pszczynie. Przeprowadzamy spotkania informacyjne dla uczestników szkoleń z zakresu umiejętności poszukiwania pracy. Tworzymy miejsca pracy dla stażystów i studentów. Uczestniczymy w targach pracy, oferując różne stanowiska dla bezrobotnych, pragnących zmienić pracę i niepełnosprawnych. Tego typu inicjatywy mają pozytywny wpływ na sytuację bezrobotnych poszukujących pracy.
Jakie kierunki rozwoju planuje pani w najbliższych latach? Na jakie inwestycje stawiacie?
Firma zatrudnia 50 osób, w tym także osoby niepełnosprawne, ale mam zamiar w najbliższym czasie zwiększyć zatrudnienie o 100%. Chciałabym dalej ją rozwijać w kierunku obróbki powierzchniowej i nakładania powłok lakierniczych, żeby klient mógł liczyć na kompleksowe wykonanie usług. Jestem otwarta na nowinki techniczne i nowe branże, na pozyskiwanie kolejnych kontrahentów, również z zagranicy. Bardzo ważne dla nas jest uczestnictwo w targach zagranicznych – dla wymiany doświadczeń i pomysłów. Wspólne spotkania to szansa nawiązania kontaktów biznesowych. W tym roku modernizujemy nowo zakupioną halę o powierzchni 1000 m kw. Mamy zamiar zainwestować w dodatkowy park maszynowy do obróbki metali. Chciałabym dać większe pole do popisu panom. W planach mamy uruchomienie drugiej linii lakierniczej ciekłej i proszkowej, pracujemy nad laboratorium, wyposażonym w nowoczesny i specjalistyczny sprzęt, które ułatwi nam przeprowadzanie jeszcze bardziej precyzyjnych testów i prób dla klientów. Moja firma chce być dalej postrzegana wśród kontrahentów jako rzetelny i elastyczny partner, realizujący zlecenia terminowo, z największą starannością, przy zachowaniu zasad przyjaznego traktowania środowiska i optymalizacji kosztów. Nadal chcemy oferować szeroki zakres indywidualnych rozwiązań. Istotny jest też fakt, że usługi świadczone przez naszą firmę generują znaczne oszczędności produkcyjne u zleceniodawców. Nie zapominam też o kapitale ludzkim – będziemy doskonalić i wdrażać program profesjonalnych szkoleń dla pracowników w dziedzinie obróbki tworzyw sztucznych, drewna, szkła, metalu i gumy. Planujemy pogłębić współpracę ze szkołami zawodowymi, obejmując patronatem zawód lakiernika. To wszystko ma się przełożyć na zwiększenie zatrudnienia i wyszkolenia specjalistów. Prawdopodobnie na następne 10 lat wystarczy nam planów i pomysłów – trzeba tylko zdrowia, wytrwałości i niesamowitej determinacji. Przy tej okazji, w związku z jubileuszem 10-lecia Szlif-Polu, pragnę podziękować rodzinom, pracownikom, kontrahentom, dostawcom, instytucjom, włodarzom i przyjaciołom za to, że jesteście z nami, ufacie nam, wspieracie, dopingujecie i cieszycie się z każdego naszego sukcesu. Dziękuję! Jakim zespołem pani zarządza? Kim są specjaliści Szlif-Polu?
Drużyna Ekstraklasy Badmintona UKS Szlif-Pol Unia Bieruń
Ludzie są ważni, bez mojego zespołu nie byłoby Szlif-Polu. Posłużę się cytatem znanego przedsiębiorcy: Połączenie sił to początek, pozostanie razem to postęp, wspólna praca to sukces. Zespół jest zgrany i otwarty na wyzwania. Zarządzam zróżnicowaną grupą. Nie uzależniam zatrudnienia od wieku, wykształcenia czy światopoglądu, liczą się chęci i ciekawość, umiejętność zastosowania w praktyce przekazanej wiedzy, zainteresowanie. Kadrę pracowniczą tworzą głównie mieszkańcy powiatu pszczyńskiego. W szkoleniu specjalistów bardzo pomaga mi mąż Dawid, który od 4 lat jest pełnomocnikiem i głównym technologiem w firmie. Jest specjalistą, naszym Pomysłowym Dobromirem, dyplomowanym mistrzem procesu lakierowania. Posiada ogromną wiedzę praktyczną i teoretyczną po 20 latach doświadczeń w branży lakierniczej. Pracował na rynku niemieckim, ma dużą umiejętność przekazywania fachowej wiedzy. To on jest odpowiedzialny za proces szkolenia pracowników i uczniów zawodu. W mojej firmie każdy zaczyna karierę od pracownika fizycznego. Musi zapoznać się z procesem technologicznym, bez względu na wykształcenie i wiek. Jeśli nauczy się wykonywać dobrze prace manualne, zapozna się z całym procesem, materiałami, ma wrodzone predyspozycje i odpowiednie wykształcenie – może ubiegać się o stanowisko jako kadra techniczna lub zarządzająca. Może zabrzmi to nieskromnie, ale prowadząc tak specyficzną działalność świadomie stwierdzę, że pracownicy stają się specjalistami dopiero u nas w firmie. Ponieważ nasze technologie są trudne, musimy każdego pracownika uczyć prawie wszystkiego od podstaw. Czasami to proces dłuższy, czasami krótszy, wszystko zależy od preferencji zainteresowanego. Zdarza nam się też wysyłać najzdolniejszych na specjalistyczne kursy doszkalające w kraju i zagranicą. Domyślam się, że praca pochłania większość pani czasu, ale jak spełnia się pani poza firmą? Marzenia, hobby, podróże?
Mam przyjaciół dbających o moje rozrywki i wyciągających mnie na weekendowe wypady w góry, na narty, rower, do kina lub teatru. Albo do przytulnych knajpek na pyszne jedzonko. Z dłuższymi wyjazdami lub podróżami jest gorzej – raz na kilka lat udaje mi się z rodziną pojechać na wakacje do jakiegoś kraju europejskiego. Kocham zimne klimaty, kraje skandynawskie, i czynny wypoczynek. Uwielbiam muzykę, każdy gatunek, przez 32 lata uzbierał mi się pokaźny zbiór płyt. Kolekcjonuję filiżanki z różnych lat i interesuję się malarstwem abstrakcyjnym, choć kolekcjonerką i znawczynią nie jestem. Zatem jestem spełnionym człowiekiem, mam szczęście spotykać na swojej drodze fantastycznych ludzi. Właściwie moje marzenia się spełniły – mam wspaniałą rodzinę, kochającego męża, syna, z którego jestem dumna, przyjaciół, dom. Czuję się potrzebna i mogę się realizować. Najważniejsze dla mnie jest zdrowie. I żebym nigdy nie musiała doświadczyć samotności. Praca to mój drugi dom. Może kiedyś syn przejmie budowane przez nas tak pieczołowicie przedsiębiorstwo, które nadal będzie działało prężnie, jak dotychczas, przynosiło zyski, ale przede wszystkim tworzyło piękne tradycje i miało dobrą opinię. Dziękuję za rozmowę. nr 49 / 2017 • Lady’s Club
15
ROZWÓJ OSOBISTY Mój sposób na życie
Chciałbym Wam opowiedzieć, czym dla mnie jest rozwój osobisty, podzielić się doświadczeniami i wiedzą na ten temat, jak również pokazać, czym on właściwie jest i jakie daje możliwości.
K
rozwijamy siebie, swoje umiejętności, iedy zacząłem się interesować predyspozycje i wyniki zawodowe. tą tematyką i wpadły mi w ręce Dla kogo jest rozwój osobisty? Mogę pierwsze książki z tej dzieśmiało powiedzieć: dla każdego. Wiedziny, uważałem, że rozwój osobisty le osób twierdzi, że co jest dla każdego to tylko „chodzenie na szkolenia”, uzy– to jest dla nikogo, lecz rozwój ososkanie praktycznej wiedzy, a potem bisty to dziedzina, dzięki której rozwiprzeanalizowanie jej i wykorzystanie jasz wszystkie umiejętności potrzebne w swoim życiu. Wtedy rozwój osobisty do tego, aby twoje życie prywatne i zasię dla mnie kończył. Dzisiaj, gdy sam wodowe było lepsze. współtworzę Akademię Osiągnięć, mogę powiedzieć, że rozwój osobisty SĄ RÓŻNE RODZAJE ŚWIADOto sposób na życie. To droga, którą MOŚCI. Pierwszą z nich jest nieświapodążając – cały czas doskonalisz siedoma niekompetencja, czyli człowiek bie. W twoim życiu zaczynają pojawiać MICHAŁ CZEKAJ nie wie, że robi źle. Drugą jest świadosię osoby, dzięki którym wzrastasz ma niekompetencja, czyli że osoba dowiedziała się, że robi i wyciągasz przydatne wnioski, doskonalisz swoje umiejętźle, ale mimo to dalej tak robi. Kolejna jest świadoma komności, a przede wszystkim zwiększasz świadomość tego, dopetencja – już wie, że robi źle, już ktoś jej pokazał, co nakąd zmierzasz i jaką masz wizję swojego życia. Zaczynasz leży zmienić i zaczyna w ten sposób działać. Ostatnia jest budować nawyk doskonalenia siebie. Zdajesz sobie sprawę, nieświadoma kompetencja, czyli to, co robisz dobrze, staje ile jeszcze pracy przed tobą i jak wielu osobom jesteś w stanie się twoim nawykiem. Rozwój osobisty prowadzi przez cały pomóc swoim doświadczeniem. Jest to styl życia, w którym
16
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
ten proces. Jeśli popatrzymy na swoje życie właśnie przez pryzmat tego, co powinniśmy w nim zmienić, udoskonalić, co powinno być wspierającym nas nawykiem – odpowiedzią na to będzie rozwój osobisty. Jest on więc dla każdego! Po co to robić? Po to, żeby twoje życie każdego dnia stawało się coraz lepsze. Gdy uświadomiłem sobie to wszystko, nadszedł dzień, kiedy poczułem potrzebę, by zmienić coś w życiu. Ta potrzeba pojawiła się, kiedy po studiach pracowałem przez dwa lata w zawodzie na etacie. Inni mówili mi, że mam szczęście, ale nie do końca to czułem. Przerobiłem sytuacje, które zna większość ludzi. Okazało się, że za pieniądze, które dostaję, ciężko jest wyżyć, ciągle jest ich za mało, a kwoty, jakie zarabiam w ogóle nie są adekwatne do tego, jaki styl życia chcę prowadzić. Zacząłem zastanawiać się nad swoimi potrzebami, marzyłem o wakacjach, dobrym samochodzie, wybudowaniu domu, założeniu rodziny. Kiedy nad tym wszystkim myślałem, okazało się, że powinienem zarabiać trzy razy więcej niż dotychczas. Spotkałem wtedy w swoim życiu człowieka, który mi powiedział, że jeśli chcę sprawdzić, jakie są perspektywy w moim zawodzie, muszę spojrzeć na ludzi, którzy wykonują tę pracę 10-15 lat dłużej. Doszedłem do wniosku, że ci ludzie faktycznie zarabiają więcej niż ja, ale dla mnie to nadal były zbyt małe kwoty. Wtedy pierwszy raz trafiłem na książkę Briana Tracy, kanadyjskiego pisarza z dziedziny rozwoju osobistego i psychologii sukcesu, dotyczącą sprzedaży. I poznałem kilka osób zajmujących się właśnie sprzedażą. Zauważyłem, że tym osobom wiedzie się o wiele lepiej – nie tylko pod względem finansowym, lecz także pod względem wspierającego ich sposobu myślenia. Zacząłem więc czytać książki, uczestniczyć w warsztatach i szkoleniach, aby wpłynąć na swój sposób myślenia. Według powiedzenia: zmień myślenie, a zmienisz całe swoje życie. TAK ZRODZIŁ SIĘ POMYSŁ STWORZENIA AKADEMII OSIĄGNIĘĆ. W 2007 podjąłem decyzję, że pojadę na szkolenie sprzedażowe, trafiłem do organizacji, która sprzedaje produkty finansowe. Była to dla mnie szkoła życia i możliwość zarobienia pierwszych większych pieniędzy. Pracując nad sobą, zdobywając nowe kontakty i klientów, zacząłem mocno wierzyć w siebie. Otaczało mnie coraz więcej liderów, ludzi sukcesu, mających poukładane życie zawodowe i prywatne. Jednym z nich był Marek Waberski – trener rozwoju osobistego, praktyk biznesu, mówca motywacyjny, menedżer i przedsiębiorca. To on powiedział mi o idei założenia Akademii Osiągnięć. Marek zauważył, że wiele osób nie rozumie, jak przejść z punktu A do punktu B, czyli od tego co masz – do tego co chciałbyś mieć. Do takiego przejścia potrzebna jest „kładka”. Jeśli zarabiasz 2 tysiące, a chciałbyś zarabiać 5 tysięcy, te brakujące 3 tysiące to nic innego, jak umiejętność zarobienia. Jeśli nie jesteś pewny siebie, a chciałbyś takim się stać, różnicą jest kładka umiejętności. Zdając sobie sprawę z tego, jaka jest świadomość w Polsce, jak wielu ludzi nie rozumie rozwoju osobistego, jak dużo z nich nie wie, dlaczego ma w życiu jak ma, jak wielu osobom brakuje podstawowych umiejętności, chociażby
zarządzania sobą, poczucia pewności siebie, pasji – stwierdziliśmy, że będzie to dla nas misja: stworzyć platformę rozwoju osobistego, aby umożliwić ludziom zdobywanie wiedzy na warsztatach od praktyków biznesu. Pomysł narodził się zatem z potrzeby, ale także z naszej pasji nauczania. Warsztaty organizowane w ramach Akademii Osiągnięć są przede wszystkim praktyczne – żeby uczestnik, który z nich wyjdzie, mógł zastosować wiedzę w życiu prywatnym i zawodowym. Są to tematy związane m.in. z kreowaniem własnego wizerunku, czyli autoprezentacją. Każdy z nas zna powiedzenie jak cię widzą, tak cię piszą. Pewność siebie jest niezwykle ważna w kreowaniu wizerunku i ma wpływ na to, jak odbierają cię ludzie. Kolejnym tematem jest sztuka zadawania pytań. To umiejętność przydatna zwłaszcza przy sprzedaży. Zadając odpowiednie pytania, możesz poprowadzić rozmowę w korzystny dla siebie sposób i osiągnąć zamierzony cel. Innym tematem warsztatów jest automotywacja. Co zrobić, żeby nam się tak chciało, jak nam się nie chce. Tutaj rozmawiamy o tym, jak istotne jest znalezienie misji i wizji życia. Większość ludzi nie realizuje swoich celów, ponieważ są sztuczne, narzucone, nie wychodzą z serca, czyli nie są misją naszego życia. Kolejny ważny temat warsztatów „Czas na rozwój” to komunikacja międzyludzka. Utrzymanie stałego klienta czy poznanie nowych ludzi i podtrzymanie relacji stanowi dziś duży problem. Niezwykle przydatne jest również kreatywne myślenie, aby móc realizować swoje pomysły i wiedzieć, jak na nich zarabiać. Inne tematy to gospodarowanie czasem, pieniędzmi czy bycie efektywnym. Mówimy też o marzeniach i pasjach, bo wiele osób po prostu boi się marzyć, nie wie dokąd zmierza, jak ma wyglądać ich życie za 5-10 lat. To powoduje, że ludzie nie czują się szczęśliwi, nie mają dobrych emocji, a więc nie potrafią doceniać prostych, ale ważnych rzeczy, jak zdrowie czy dach nad głową. KIEDY NAUCZYSZ SIĘ DOCENIAĆ PROSTE RZECZY, wtedy możesz ruszyć ze swoim życiem dalej. Nasze warsztaty powodują, że uczysz się, jak działać z ludźmi, a wszystkie pomysły, umiejętności i pieniądze pochodzą właśnie od ludzi i dla ludzi. Dzięki nabytym umiejętnościom będziesz w stanie efektywnie funkcjonować na rynku pracy. Pamiętajmy, że są ludzie, którzy nie mają nic, a mimo to są szczęśliwi, ale są też mający wszystko – a szczęścia nie czujący. To jest kwestią odpowiedniej pracy nad sobą. To ty musisz pracować nad sobą, a my inspirujemy i pokazujemy drogowskazy. Druga część artykułu w następnym numerze. Masz pytania lub wątpliwości? Napisz do mnie, zadzwoń: michal@akademiaosiagniec.pl, 607 892 666 Autor jest młodym przedsiębiorcą, pasjonatem rozwoju osobistego i gór. Współtwórcą Akademii Osiągnięć i Klubu Rozwoju Osobistego RO-Partners. Trenerem biznesu, aktywnym menedżerem, specjalistą ds. budowania relacji i networkingu, konsultantem projektu Bezpieczny Przedsiębiorca. Więcej na stronach www.akademiaosiagniec.pl, www.ro-partners.pl nr 49 / 2017 • Lady’s Club
17
Artykuł sponsorowany
PIERWSZA POMOC W ODCHUDZANIU O skutecznej me tamorfozie w gabine tach die te t ycznych NATURHOUSE w Bielsku-Białej mó wią autorki pr ogramu, die te t yczki JUST YNA JĘDRZE JOWSK A i MAŁGORZ ATA SKÓRZAK oraz ich asystentki E WELINA PIŁAT i JOANNA KOŁOT YŁO Jak nazywał się projekt, któremu poddały się panie w gabinetach Naturhouse?
JJ: Nazwałyśmy go Zmień się do lata. Celem było przeprowadzenie całościowej metamorfozy pań przed sezonem urlopowym. To był nasz własny, autorski pomysł, zrealizowany między kwietniem a lipcem. Rekrutacja odbyła się przez portale społecznościowe. Akcja była przeznaczona dla osób, które nigdy wcześniej nie miały kontaktu z Naturhouse. Jak dobierane były panie? Co decydowało o udziale w programie?
MS: Pierwszym kryterium była historia kobiet, ich motywacja. Ale chodziło o coś więcej – o przekonanie nas, dlaczego tę a nie inną osobę mamy zmienić. Z grona wielu chętnych wybrałyśmy po pięć osób i zaprosiłyśmy je w kwietniu do gabinetów przy ul. Gazowniczej i Cieszyńskiej. Celem wizyty było poznanie kandydatek, przeprowadzenie wywiadu dietetyczno-zdrowotnego oraz wykonanie pomiarów wagi i składu ciała. Wybrałyśmy ostatecznie do programu panie Sylwię Solich-Kasperek i Ilonę Jafernik-Stolarczyk, przedstawicielki młodego i średniego pokolenia. EP: Chodziło nam też o sprawdzenie motywacji pań. Czy to tylko zachcianka, czy faktyczna chęć uzyskania czegoś, co pozwoliłoby im otworzyć nowy rozdział w życiu. JK: Celem zasadniczym było oczywiście zbicie wagi ciała w ciągu 10 tygodni metamorfozy, ale też zmiana nawyków żywieniowych, żeby tę wagę utrzymać, kontrolować i czuć się lepiej. MS: Uczestniczki projektu zrozumiały, że dieta nie oznacza cierpienia, wyrzeczeń. Zwrot „przejść na dietę” oznacza zdrowe odżywianie, a nie głodówkę. Wiele osób fałszywie pojmuje pojęcie dieta. Po dwóch tygodniach pani Ilona stwierdziła, że to wcale nie jest trudne. Brakowało jej motywacji, szybko ją traciła. A z nami miała ją cały czas. JJ: U pani Sylwii było podobnie, choć jej samej – nim przystąpiła do projektu – udało się zrzucić 8 kg. Po czym waga stanęła i nie mogła dojść do zamierzonego rezultatu. Mało jadła, coraz mniej, a waga stała. Kiedy ją zobaczyłam, do-
18
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
Mówi uczestniczka metamorfozy SYLWIA SOLICH-KASPEREK Jestem zachwycona rezultatami, jakie udało mi się osiągnąć w kilka tygodni z Naturhouse: 10 kg w 10 tygodni – to robi wrażenie. Wszyscy znajomi i bliscy dostrzegli pozytywne zmiany. Program dobiegł końca, lecz ja nadal trwam w postanowieniach i robię wszystko, żeby utrzymać wagę. To nie jest takie trudne. Chodzę na siłownię, regularnie jem i jestem bardzo zadowolona z efektów. szłam do wniosku, że najpierw musi poprawić kaloryczność i doprowadzić metabolizm do normy. Sprawa nie była prosta, ale podjęłyśmy wyzwanie. Czy wszystkie założenia projektu się spełniły?
MS: Jak najbardziej, cel został osiągnięty – 10 kg w 10 tygodni w przypadku dwóch pań to bardzo dobry rezultat.
artykuł sponsorowany
na czym polegał nadzór nad uczestniczkami metamorfozy? zdjęcia Monika Roczyna stroje, stylizacja Anna Drabczyńska fryzury Danuta Gluza makijaż paznokcie Emilli Smart by Studio Paula
MS: Spotykałyśmy się raz w tygodniu, rozmawiałyśmy, robiłyśmy pomiary, przekazywałyśmy plan żywieniowy i suplementację na następny tydzień, czyli to, co jest charakterystyczne dla Naturhouse, żeby parametry ciała spadały. Przy zmianie reguł żywieniowych spadki wagi w pierwszych dwóch tygodniach są najbardziej widoczne, dzięki aktywnym składnikom w suplementach. Dodatkowa dieta, polegająca na odpowiednio skomponowanych posiłkach i ilości wypijanych płynów oraz na regularności spożywania, jest kluczowa procesie odchudzania. co panie najbardziej zaskoczyło w tym projekcie?
Mówi uczestniczka metamorfozy ILONA JAFERNIK-STOLARCZYK Potwierdzam, że dzięki udziałowi w metamorfozie udało mi się zbić wagę o 10 kg. Projekt się skończył, a ja nadal działam na rzecz jej utrzymania. To zaleta zmienionych nawyków. Łatwo jest zejść z wagi, trudniej ją utrzymać. Cieszę się (i wszyscy moi bliscy), że to się udało. Polecam usługi Naturhouse, bo jestem przykładem, że dzięki wspólnym staraniom czuję się teraz wyśmienicie. Do programu udało nam się włączyć również siłownię CityFit przy ul. Kolistej i uczestniczki połknęły bakcyla ruchu. Podstawą programu było zaszczepienie zdrowych nawyków, regularne jedzenie posiłków. Panie po 10 tygodniach zauważyły, że nie jest ciężko zmienić nawyki na pozytywne, bez rezygnacji z przyjemności i konieczności głodowania. JJ: Panie z naszego miasta w sposób realny osiągnęły redukcję wagi. Wiele osób przychodzi do nas i początkowo ma sceptyczne nastawienie, nie wierzą, że schudną, przecież tyle razy próbowały i nic. Chodziło nam więc o to, by ludzie dowiedzieli się, jak działa Naturhouse. Te dwie uczestniczki projektu są dowodem na to, że założone przez nas cele da się osiągnąć w ciągu kilku tygodni w każdej grupie wiekowej. Przychodzą do nas osoby 60+, 70+ i też chudną. Każda osoba musi znaleźć czas dla siebie. Nikt na tym nie straci – przeciwnie, zyskuje cała rodzina. Zmieniając swoje nawyki, zmieniamy też nawyki rodziny – to wielka korzyść.
MS: Po unormowaniu posiłków u pani Ilony już po pierwszym tygodniu obrzęki znikły. JJ: U pani Sylwii po unormowaniu kaloryczności waga zaczęła spadać. Więcej jadła i chudła – to dla niej było niesamowite! Kiedy przystąpiła do programu, zeszła z wagi o 8 kg. Z nami schudła o kolejne 10 kg. I to był dla niej szok. Cieszyła się, że znajomi i rodzina to dostrzegli. EP: Zmieniła styl ubierania się, włożyła sukienkę zamiast dresu, poczuła się kobieco. MS: Panie stały się silniejszymi kobietami. Opowiadały, w jakich były sytuacjach, tłumaczyły się z grzeszków żywieniowych i same dostrzegały, jakie popełniały błędy. Po wdrożeniu dobrych nawyków nie muszą już do nas wracać. Zapowiedziały, że będą się pilnować, za dużo mogą stracić. JJ: I jeszcze chcą się zmieniać, kontynuować ten proces. Skorzystały z szansy na lepsze życie. Pani Sylwia w czasie kuracji pojechała na wakacje all inclusive. Spisała się dzielnie – wybierała dobre posiłki, odpowiednio je komponując. Wiedziała od nas, jakie potrawy są dozwolone, jakie wykluczone i to jej pomogło. MS: Nasz projekt to także wskazówka dla tych pań, które odkładają odchudzanie i dietę, uważając, że nie ma na to dobrego momentu. Zawsze można! Nie trzeba szukać pretekstu, nieodpowiednie momenty można przetrwać. JJ: Każdy, kto do nas przyjdzie, może liczyć na indywidualny plan odchudzania. Nasze gabinety świadczą pierwszą pomoc w odchudzaniu. Wspólnie na pewno osiągniemy zadowalające efekty!
• Centrum Dietetyczne Naturhouse Gazownicza (p. Sylwia) ul. Gazownicza 1, 43-300 Bielsko-Biała, tel. 504 160 442 • Centrum Dietetyczne Naturhouse Cieszyńska (p. Ilona) ul. Cieszyńska 132, 43-303 Bielsko-Biała, tel. 519 430 405 • Centrum Dietetyczne Naturhouse Żywiec ul. Pod Górą 5, 34-300 Żywiec, tel. 509 468 784
nr 49 / 2017 • Lady’s CLub
19
Artykuł sponsorowany
YOGA & MENTAL ZONE
Fot. Wojtek Jarco
MIEJSCE DLA CIAŁA I DUCHA W BIELSKU-BIAŁEJ Yoga & Mental Zone to miejsce na mapie naszego miasta, które oferuje lekcje jogi w różnych jej odsłonach. Jak wyglądają zajęcia w klubie i czym się charakteryzują?
Fot. Katarzyna Wala-Sułek
Rozmo wa z IZABELĄ PAŁK Ą, właścicielk ą klubu i zawierania inspirujących znajomości. Jako nauczyciele chcemy poznawać naszych uczniów jak najlepiej, aby móc prowadzić praktykę w najlepszy możliwy sposób pod kątem ich oczekiwań i możliwości. Moment, w którym podopieczni robią postępy względem siebie samych, jest tym, który nadaje sens naszej pracy.
W sferze Yoga Zone nasi podopieczni posiadają szeroki wybór zajęć. Dominują tutaj zdecydowanie joga dynamiczna Vinyasa i Power Yoga, lecz wszyscy, którzy poszukują spokojniejszych form lub Oprócz sfery Yoga Zone funkcjonuje bazujących na Hatha Yoga również takie druga część klubu – Mental Zone. Jaznajdą w naszym grafiku. Kompleksowo kie formy fitness możemy znaleźć w tej prowadzimy także lekcje metodą B.K.S. sferze i do kogo są skierowane? Iyengara. Sfera Yoga Zone ma na celu W Mental Zone bazujemy na formach dać wszystkim miłośnikom jogi szeroki fitness o charakterze mentalnym. Są to IZABELA PAŁKA zakres możliwości rozwoju, a początkuzajęcia zarówno bardzo wysiłkowe, jak Jest managerem, pedagogiem, anijącym – dobre przygotowanie i podstadeep work, ale też spokojniejsze, np. matorem kultury, absolwentką UŚ, wy do praktyki. Osoba praktykująca jogę pilates czy fit balet. „Mentalne” w tym Uniwersytetu Ekonomicznego i Euro to człowiek zorientowany na samorozrozumieniu to wymagające zwiększonej Fitness School. Instruktorem fitness wój i doskonalenie się zarówno w zakreuwagi na precyzję ruchu, dokładność i i nauczycielem jogi. Aktualnie posie ciała, jak i ducha. Chcemy umożliwić oddech. Zajęcia są na tyle różnorodne, że szerza wiedzę i kompetencje na kienaszym podopiecznym rozwój na szerona pewno każdy znajdzie coś dla siebie runku psychologia kliniczna. Jej paką skalę, pokazać różne ścieżki, aby każ– począwszy od rozciągania i wzmacniasją jest praca z drugim człowiekiem. dy mógł wybrać kierunek odpowiedni nia, po intensywny trening cardio, taniec dla siebie i zgodny z tym, co czuje. Organizujemy ponadto lub zajęcia z przyrządami. Na pewno odnajdzie się tu każdy, warsztaty, które są fantastycznym uzupełnieniem do cokto ceni miejsca unikatowe i kameralne, gdzie można porozdziennej praktyki, ale też platformą wymiany doświadczeń mawiać z instruktorem lub nawiązać nowe znajomości.
20
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
artykuł sponsorowany
czy wśród klientów są osoby, które korzystają z dwóch sfer jednocześnie, czy raczej dzielą się na zwolenników jogi lub fitness?
Z kwestią wszelkich podziałów jest bardzo różnie. Oczywiście jest grono miłośników jogi lub są osoby, które uczestniczą tylko w zajęciach fitness. Z czasem jednak obserwuję, że zmienia się w nas poziom otwartości i chcemy próbować nowych rzeczy, nowych form, wychodzić poza strefę komfortu. Jesteśmy jako ludzie bardziej ciekawi i pozytywnie nastawieni do nowych doświadczeń. Tak też jest i w naszym klubie. Osobiście wyznaję, iż otwartość na to, co nowe i różnorodność zawsze pomagają nam się rozwijać i lepiej poznawać siebie. Tyczy się to wszelkich aspektów życia, które nabiera kolorów dopiero wtedy, gdy jesteśmy ciekawi świata i żądni wiedzy. Klub Yoga & Mental Zone jest miejscem kameralnym, tutaj nikt nie jest anonimowy, a nasi instruktorzy zawsze starają się nawiązać dialog z uczestnikami zajęć, wiedzą, jakie kto ma dolegliwości lub możliwości. Jesteśmy miejscem, gdzie również można po prostu przyjść, usiąść, napić się kawy i porozmawiać z nami o wszystkim, co tyczy się zdrowia, ruchu i pozytywnego myślenia
rozMawiał staNisław BuBiN
O klubie Yoga & Mental Zone i jego propozycjach czytajcie także następnym, październikowym wydaniu magazynu Lady’s Club. reklama
RoBiMY ToREBKi WŁASNE PRoJEK T Y, RĘCZNA RoBoTA, T YLKo SKÓR A EdYC JE LiMiToWANE dBAMY o NA JWYŻSZĄ JAKoŚĆ i dE TAL
Ol/t ta.stuDiO Handmade Leather Bags Studio
oL/T TA +48 515 555 524 W W W.OLIT TA.COM • OLIT TA.STUDIO@GMAIL.COM w w w.faCEBOOk .COm/Olit ta.stuDiO w w w.instaGram.COm/Olit ta.stuDiO
HOLISTYCZNA KONCEPCJA zdrowia i urody Pielęgnacja
holistyczna była znana już tysiące lat temu i teraz powraca, a my intuicyjnie zaczynamy
zwracać się w kierunku natury. Jest to efekt coraz większej świadomości społeczeństwa i przesytu nowoczesnymi technologiami.
oraz chętniej sięgamy po ekologiczne produkty, organiczne kosmetyki i naturalne sposoby pielęgnacji. Mamy dosyć chemii w kosmetykach i przetworzonej żywności, bo to nam zwyczajnie nie służy. Organizm ludzki został tak stworzony, że kiedy coś mu dolega, wysyła nam sygnały, często w postaci bólu. W ten sposób przekazuje informacje, że w ciele dzieje się coś niedobrego. Życie w biegu, stres w pracy i ciągła gonitwa myśli sprawiają, że zaczynamy poszukiwać naturalnych sposobów polepszenia samopoczucia i zdrowia.
Fot. Magdalena Ostrowicka
C
mopoczuciem. Często bolał mnie kręgosłup i ciągle czułam się zmęczona. Znajoma poradziła mi, żebym spróbowała jogi, bo te zajęcia pomagają odblokować ciało i rozluźnić napięcie w mięśniach. Spodobało mi się tak bardzo, że ćwiczę do dzisiaj, a joga zapoczątkowała moją drogę do poznania ajurwedy – tradycyjnej medycyny indyjskiej. Zaczęłam też stopniowo wprowadzać zmiany w odżywianiu i stylu życia.
AJURWEDA TO NAUKA O ŻYCIU CZŁOWIEKA. Jej założenia i zasady można z powodzeniem stosować we współczesności. W istocie jest KAŻDY Z NAS ODCZUWA CZAJOANNA SKOREK-KOPCIK bardzo prosta, ale – jak często bywa – SEM POTRZEBĘ ZMIANY w życiu rzeczy proste są najtrudniejsze. Ajuri zwolnienia tempa. Podczas swojej weda traktuje człowieka w sposób holistyczny, co oznacza, pracy dostrzegam, że nie umiemy odpoczywać i nie potrafiże koncentruje się nie tylko na ciele, ale również na zmymy trwać w ciszy. Bezustannie sprawdzamy pocztę w telefonie słach, psychice i duchowości. Uczy, jak być uważnym, jak zai wiadomości na Facebooku. Na wakacje też jeździmy z grupą trzymać się na chwilę i poznać potrzeby swojego organizmu. znajomych. Nie mamy czasu na rozmowę z partnerem i dziećKiedy się tego nauczymy, będziemy świadomie wybierać to, mi, czytanie książek i zwyczajne bycie ze sobą, wsłuchanie się co dobre i zdrowe, a odrzucać to, co nam nie służy. w potrzeby organizmu. A to duża umiejętność żyć tu i teraz. Zdrowy organizm to piękna i młoda skóra, dobre samopoPropaguję holistyczne metody dbania o zdrowie i urodę, czucie i kondycja, to atrakcyjny wygląd i poczucie, że moponieważ większość z nich sama stosuję i wierzę w ich skużesz wszystko! teczność. Kilka lat temu poczułam się zmęczona nadmiaW czasie wieloletniej pracy z kobietami zauważyłam, że wielrem obowiązków, jakie sama na siebie nałożyłam. Chciałam kim bodźcem do zmiany stylu życia są choroby i problemy być perfekcyjna we wszystkim i nie potrafiłam odpuścić. ze zdrowiem. Wtedy jesteśmy gotowe zmienić wiele, żeby W konsekwencji pojawiły się problemy ze zdrowiem i sa-
22
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
wy i naturalny, a Twoje ciało z pewnością tylko poprawić komfort życia i złagodzić go pokocha. stany chorobowe. Czy nie wygodniej zacząć już teraz? Profilaktyka jest o wiele Zamiast wieczornej lampki wina (co też tańsza i przyjemniejsza! Jeśli odpowiedjest przyjemne, ale raczej niecodziennie) nio wcześnie zaczniemy o siebie dbać, przygotuj złote mleko. To ajurwedyjski czyli działać profilaktycznie, zapobiegawnapój mocy na infekcje, przeziębienia, ale czo, mamy gwarancję, że dłużej będzieteż doskonały na wyciszenie rozbieganych my mogły cieszyć się młodym wyglądem myśli, idealny na spokojny sen i dobry i piękną, zadbaną cerą. Podczas moich nastrój. Ma działanie wzmacniające, przewarsztatów dotyczących świadomej ciwzapalne i przeciwnowotworowe. Swoje Peeling do ciała z brązowego cukru pielęgnacji i wprowadzania zdrowych cudowne właściwości zawdzięcza kumamożesz przygotować sama nawyków pokazuję, jak w bezpieczny rynie zawartej w kurkumie. Oczyszcza i naturalny sposób dbać o siebie w warunkach domowych. wątrobę i nerki, reguluje poziom cholesterolu, leczy zapalenia W poprzednim numerze Lady’s Club pisałam o kilku prostawów i wspomaga funkcjonowanie układu pokarmowego: stych zasadach codziennej rutyny, zaczerpniętych z ajurwedy, • szklanka mleka (może być roślinne, jeśli nie tolerujesz lakjak płukanie ust olejem, świadome oddychanie czy szklanka tozy); ciepłej wody z cytryną. Początki wydają się trudne, ale kiedy • 1 łyżeczka kurkumy; już zaczniesz świadomie dbać o swoje ciało i umysł, zauwa• 1 łyżeczka masła klarowanego (może być olej kokosowy żysz, że chcesz więcej. Poczujesz, że to jest dobre i zaczniesz lub migdałowy); wprowadzać kolejne zdrowe nawyki w żywieniu, stylu życia • starty korzeń imbiru (ilość zależy od upodobań, silnie rozi pielęgnacji. To będzie Twoja ajurweda. grzewa) ale można pominąć. Wszystko zagotuj ok. 8 minut, aby mleko nie wykipiało. PROPONUJĘ CI RYTUAŁ, jaki możesz z powodzeniem Przelej do kubka i posyp cynamonem, po chwili możesz stosować wieczorami, a który sprawi, że poczujesz się piękna dodać łyżeczkę dobrego miodu (najlepiej ze sprawdzonych i zrelaksowana. Przeznacz wyłącznie dla siebie trochę czasu źródeł). Mleko jest pyszne i... można się uzależnić. wieczorem i nie tłumacz się usypianiem dzieci, kolacją, prasowaniem itp. Jestem przekonana, że wszystko jest kwestią chęci Cieszę się, że mogłam choć trochę przybliżyć Wam holii organizacji. Przygotuj naturalny peeling do ciała: 3 łyżki styczny nurt pielęgnacji, a być może zainspirować Czytelstołowe cukru brązowego, 1 łyżeczkę cynamonu, 1 łyżkę oleju niczki magazynu do wprowadzania w życie uniwersalnych kokosowego, opcjonalnie trochę startej skórki z pomarańczy. zasad ajurwedy. Kolejne sprawdzone rytuały i naturalne Wszystkie składniki wymieszaj, możesz nawet spróbować, metody dbania o zdrowie i urodę opiszę w jesiennym ponieważ składniki są smaczne i jadalne. Następnie wykowydaniu Lady’s Club. Zachęcam też do zadawania pytań: naj odżywczy i aromatyczny peeling całego ciała zaczynając joanna.kopcik@cityspa.com.pl. od stóp. Masuj dokładnie całe ciało i na koniec spłucz ciepłą wodą i delikatnie osusz ręcznikiem. Zobaczysz, jak cudownie Autorka jest kosmetologiem, ekspertem ds. zdrowia i urody, miękka i pachnąca będzie skóra po zabiegu. Wiem, co mówię, współwłaścicielką salonu City Spa & Wellness przy ul. Jordana 19 bo taki peeling wykonuję dwa, trzy razy w tygodniu. Jest zdrow Katowicach, www.cityspa.com.pl
Joga pomaga odblokować ciało, rozluźnić mięśnie nr 49 / 2017 • Lady’s Club
23
Artykuł sponsorowany
ŚLUBNA GORĄCZKA Odbieram telefon w studiu. Histeryczny głos kobiecy błaga o wolny termin na jutro – na ślubny makijaż i fryzurę . Z przykrością informuję , że sobota zawsze cieszy się sporym powodzeniem i , niestety, wolnych miejsc brakuje , mimo najszczerszych chęci . G łos w słuchawce desperacko błaga . P rzykro mi . F ryzjerki i kosmetyczki już i tak przychodzą wcześniej, by wystylizować panie . G łos w słuchawce milknie ... C zy tak musi być zawsze ?
Ś
lub uznawany jest za najpiękniejszy dzień w życiu. Uważam, że to przesada, biorąc pod uwagę, że mnóstwo pięknych wspólnych chwil dopiero przed Parą Młodą. Ale niech będzie! Jednak ten niesamowity dzień łatwo zamienić w koszmar – na własne życzenie. Dlaczego? Każda Panna Młoda chce wyglądać zjawiskowo. Aby marzenie się ziściło, wystarczy odpowiednio wcześnie o to zadbać. Planując dekorację sali czy kościoła, ustalając menu i wybierając zespół muzyczny, nie można zapomnieć o sobie. Przeciwnie – samopoczucie Panny Młodej to jeden z najistotniejszych elementów udanego przyjęcia weselnego. Zwłaszcza że zdjęcia z uroczystości pozostaną do końca życia, więc warto zadbać o siebie. Mam na myśli stronę kosmetyczno-fryzjerską, będącą dopełnieniem
24
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
wybranej – zapewne sporo wcześniej – sukni ślubnej.
RENATA KUKLA
ABY WPRAWIĆ W ZACHWYT PANA MŁODEGO, przyszłego męża, rodzinę i wszystkim zaproszonych gości, Panna Młoda powinna, a raczej musi przygotować swoją skórę i włosy co najmniej miesiąc przed planowaną uroczystością. Pakiet zabiegów dla Panny Młodej w Studiu Fryzjersko-Kosmetycznym ETHERIA dobieramy do indywidualnych potrzeb. Zawsze jednak na początek proponujemy zabiegi oczyszczające, na przykład mikrodermabrazję diamentową lub peeling kawitacyjny z sonoforezą. Sprawią one, że zostanie złuszczony martwy naskórek i skóra będzie wyglądała na jaśniejszą i jędrniejszą. Następnie polecamy Pannie Młodej zabiegi zależne od wieku i stanu skóry. Dla
artykuł sponsorowany
na początku jeSt zawSze popłoch, ale StyliStkom zeSpołu etheria warto zaufać
jednych będą to zabiegi nawilżające, ujędrniające, dla innych lecznicze (w przypadku trądziku, choć o to powinno się zadbać jeszcze wcześniej). Masaż twarzy z ampułką, maska algowa bądź też mocniejsze, jak mezoterapia igłowa, szybko rozpromienią cerę, przygotowując ją pod makijaż idealny. Zarówno peelingi oczyszczające, jak i maski nawilżające mają odżywcze działanie i mogą dać satysfakcjonujące rezultaty na skórze. Hennę i regulację brwi proponuję zrobić na cztery dni przed ślubem. Można je wykonać równocześnie z depilacją nóg, na przykład pastą cukrową. Nie zaszkodzi także relaksacyjny masaż całego ciała. Dlatego rozsądnie jest umówić się dwa tygodnie wcześniej na makijaż i paznokcie (zarówno u rąk, jak i stóp) oraz na fryzurę próbną. To także okazja, aby ustalić wszelkie szczegóły na ten temat. Wykonanie wszystkich czynności w jednym salonie znacznie uprości życie Pannie Młodej. Jeśli do tego odpowiednio wcześnie umówimy mamę, przyszłą teściową czy weselnych gości – przygotowania w dniu ślubu przebiegać będą sprawnie i miło, nie angażując niepotrzebnie nerwów i nie wywołując stresu. SOBOTY W NASZYM STUDIU SĄ SZCZEGÓLNE. Przygotowując Pannę Młodą, same świetnie się bawimy. Atmosfera szczerej radości jest wtedy niezwykle ważna. Staramy
się uspokoić mamy weselne, które często są bardziej przejęte od córek. Dlatego też wszystko powinno być wcześniej ustalone, by uniknąć niemiłych niespodzianek. Częstujemy panie kawą, ciasteczkami, a często i melisą, znaną z właściwości uspokajających. W przygotowaniach do tego cudownego dnia często towarzyszy Pannie Młodej jej mama. Niekiedy mama bywa tak bardzo zaangażowana w stylizację córki, że siedzi ona na fryzjerskim fotelu jak sparaliżowana, patrząc na loki, których nie chciała. Nie chciała, bo miała inna wizję swojej fryzury, lecz dała się zniewolić, bo nie chciała zrobić przykrości mamie. Nasza stylistka fryzur zawsze bardzo dokładnie ustala szczegóły upięcia, proponujac fryzurę odpowiednio dobraną do owalu twarzy czy tematu przewodniego wesela. W „zderzeniu” z mamą często jednak bywa bezradna, a Panna Młoda – zawiedziona. Apeluję więc do mam Panien Młodych – wspierajcie je, ufajcie, akceptujcie nasze wspólne propozycje, dajcie możliwość samodzielnego wyboru, a będziecie mieć w córce oddaną przyjaciółkę!
fryzjerki, koSmetyczki i wizażyStki bielSkiego Studia etheria Stanowią niezwykle zgraną grupę
*** Dobry harmonogram sprawi, że przygotowania do ślubu w każdej sferze powinny pójść jak z płatka. Żadna ceremonia nie jest w stu procentach idealna, ale można zrobić wiele, aby była bliska ideału. Część obowiązków przerzuconych na partnera sprawi, że Panna Młoda znajdzie chwilę wyłącznie dla siebie. Kiedy wróci jeszcze piękniejsza niż zwykle, zrelaksowana, zadowolona – Pan Młody uzna, że warto częściej proponować żonie wizytę w gabinecie urody. Autorka jest kosmetyczką i wizażystką, właścicielką Studia Fryzjersko-Kosmetycznego Etheria w Bielsku-Białej zdjęcia Marek Newald, Modelka kasia olearczyk
Studio Fryzjersko-Kosmetyczne ETHERIA ul. Orkana 6 • Bielsko-Biała tel. 33 829 90 14, 600 016 595 www.studioetheria.pl • www.facebook.com/studioetheria panna młoda w dobrych rękach. od prawej: renata kukla, baSia lalik, renata Sieńczak i karolina wieczorek nr 49 / 2017 • Lady’s CLub
25
Kropla miodu Tekst i zdjęcia JAKUB SKOP
W ostatnich latach zwyczaje żywieniowe zmieniły się bardzo, jak nigdy przedtem. Wielu z nas czuje, że odżywia się nieodpowiednio i szuka zdrowych produktów. Sięgamy po potrawy gotowe i środki uzupełniające dietę, ale też coraz chętniej po produkty naturalne. Powoli jaśniejszy staje się związek pomiędzy rodzajem pożywienia a stanem naszego zdrowia. Już przed wiekami Hipokrates, ojciec medycyny, mawiał: Niech pożywienie będzie lekarstwem, a lekarstwo pożywieniem.
H
istoria ludzkości nierozerwalnie wiąże się z miodem, produktem pszczelim. Najstarszy rysunek wybierania miodu pochodzi z Jaskini Pająka w Walencji, a wiek tego naskalnego malowidła datowany jest na 10-15 tys lat. Z podań wikingów wiemy, że miód był przez nich zabierany na wyprawy, konserwowali nim również ryby i owoce. Grecy przed wiekami przyrządzali z miodu, mąki jęczmiennej i sera polewkę o wzmacniających właściwościach, zwaną kykeon. W Egipcie miód był składnikiem chleba, piwa i wina. Germanie też lubowali się w miodzie, przyrządzając z niego napitek, który dopiero w średniowieczu został wyparty przez wino. Z kronik europejskich wiemy, że ok. 1000 r. n.e. do powszechnych artykułów spożywczych obok miodu pitnego należały mleko i ser z miodem. W ŚREDNIOWIECZU MIÓD BYŁ CENNY JAK SÓL. Przez stulecia stał się jednym z ważniejszych artykułów handlowych. Gall Anonim w swojej kronice już na wstępie, opi-
26
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
sując nasz kraj, mocno podkreślał, że „obfituje on w złoto i srebro, chleb, mięso, ryby i miód”. W starożytności ludzie nie potrafili wyjaśnić pochodzenia miodu, więc pszczoły były czczone, a ich produkty w wielu społecznościach uznawane za pokarm bogów. W hinduskiej księdze Rygweda miód tratowany był jako pokarm Kriszny i Indry, a Wisznu, najważniejsze bóstwo hinduizmu, przedstawiany był pod postacią błękitnej pszczoły. Po drugiej stronie globu w czasie uroczystości ceremonialnych Majowie pili miód z kory świętego drzewa Lonchocarpus. Grecy dla uczczenia bogini łowów i przyrody Artemis piekli na kształt księżyca rożki z miodu i mąki, a w Rzymie ciasteczka miodowe podawano zwycięzcom zawodów lub dla uczczenia gości weselnych. W wielu kulturach miód pełnił też rolę ważnej daniny ofiarnej. Król Egiptu Ramzes III w XII w. przed Chrystusem przeznaczył dla boga Nilu, Hapi, 15 ton miodu. Także i w naszym kręgu kulturowym, wyrosłym na chrześcijaństwie, miód znalazł swoje miejsce. Mojżesz prowadził przecież swój
naród do kraju mlekiem i miodem płynącego, natomiast w II w. naszej ery wprowadzono zwyczaj obdarowywania chrzczonych miodem. Tradycja ta przetrwała do VI w. PEŁNIŁ WAŻNĄ ROLĘ W MEDYCYNIE. Już 2500 lat temu ludzie używali miodu do leczenia ran. Na malowidłach egipskich przedstawiane są przepisy na maści z miodu w celu leczenia schorzeń żołądka, kamicy nerkowej, zasłabnięć i zaparć. Hipokrates stosował miód w przypadku gorączki, a okłady miodowe na ropiejące rany i owrzodzenia. Z kolei Platon twierdził, że długowieczność zawdzięcza właśnie spożywaniu miodu. Do późnego średniowiecza miód był w Europie jedynym środkiem używanym do słodzenia potraw i napojów. Sytuacja uległa zmianie w XVIII w., kiedy udało się uzyskać cukier z buraka, a pogorszyła się pod koniec wieku XIX, kiedy rozwój techniki przyczynił się do rozszerzenia produkcji cukru na skalę przemysłową. Szacuje się, że obecnie w Europie spożycie cukru wynosi ok. 34 kg na osobę rocznie, a miodu już tylko 1,4 kg! W Polsce jeszcze mniej – średnio nieco ponad 0,3 kg na osobę w ciągu roku.
Plaster miodu, cudowna konstrukcja z sześciokątnych komórek
CUKIER TRZCINOWY NIE JEST ROZKŁADANY PRZEZ CZŁOWIEKA, brakuje bowiem w naszym układzie trawiennym odpowiedniego enzymu, przyczyniającego się do rozpadu cukrów złożonych na cukry proste, które w czystej postaci znaleźć możemy właśnie w miodzie. O dobroczynnym działaniu tego płynnego złota chyba nie trzeba już dziś nikogo przekonywać, wystarczy wspomnieć o najważniejszych jego zaletach, których nikt nie jest w stanie podważyć: miód działa przeciw stresowi, zapobiega arteriosklerozie, pomaga przy bólach głowy, w trudnościach z zasypianiem, łagodzi nerwy, pomaga chorym na reumatyzm, zapobiega wrzodom żołądka czy infekcjom górnych dróg oddechowych, pobudza działanie jelit, uzupełnia niedobory witamin, przeciwdziała próchnicy, zwraca zużytą energię, dodaje krzepkości i leczy rany.
JAKUB SKOP Rocznik 1986. Kapitan Krauzy Miodu (www.krauzamiodu. pl), nadworny pszczelarz skansenu Zagroda Wsi Pszczyńskiej, członek Śląskiego Związku Pszczelarzy, wiceprezes Stowarzyszenia Pszczelarzy Ziemi Pszczyńskiej, organ nadzorczy Fundacji Rój. Mieszka na skraju powiatu pszczyńskiego. Tam też, ze swoim pieskiem, zamienił wielką pasję – archeologię, na jeszcze większą – pszczelarstwo.
Fot. Jakub Dulniok
Malowidło z Jaskini Pająka (Cuevas de la Araña) w hiszpańskiej Walencji
ROCZNE SPOŻYCIE MIODU PRZYPADAJĄCE NA POLAKA aż się prosi o poprawę. Sezon na tegoroczne świeże miody, najbardziej cenione przez konsumentów, powoli dobiega końca. W wielu pasiekach pszczelarze odliczają godziny do najważniejszych przygotowań przed nadchodzącą zimą. Znajdź więc w okolicy, w której mieszkasz, zaufanego pszczelarza i zadbaj o zdrowie, przyszłość i spokojną długą starość, co z całą pewnością zagwarantować Ci mogą produkty pszczele, o których szerzej opowiem w trakcie następnej wędrówki do pszczelego świata.
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
27
Artykuł sponsorowany
Analiza stanu skóry Dobór odpowiednich kosmetyków i zabiegów pielęgnacyjnych w dużej mierze zależy od prawidłowej oceny stanu skóry. Aby terapia – zarówno w domu, jak i gabinecie – była skuteczna, należy przede wszystkim prawidłowo zdefiniować problemy i potrzeby skóry.
M
ożemy skorzystać z oceny wykonanej bez przyrządów, która, niestety, będzie charakteryzować się subiektywnością, ponieważ ludzkie oko nie jest w stanie wychwycić wszystkich zmian zachodzących w skórze. Ocena z pomocą specjalistycznych urządzeń diagnostycznych charakteryzuje się znikomym marginesem błędu, a za pomocą analizatora możemy na bieżąco kontrolować zarówno stan skóry, jak i efekty bezpośrednio po zabiegu czy kuracji dobranymi kremami w domu. Szybka i częsta analiza pozwala niemal natychmiast wychwycić nieprawidłowości, których nie dostrzeże ludzkie oko. Bezspornie z urządzenia diagnozującego powinny korzystać osoby, które poddają się zabiegom ingerującym w głąb skóry. Analizator skóry daje bowiem gwarancję, że wykonywany zabieg jest bezpieczny i przynosi zamierzone efekty. Prawidłowa diagnoza jest niezbędna, zwłaszcza przy skórze dojrzałej, poddanej już procesom starzenia, a także z defektami. Pozwala bowiem precyzyjnie określić, w jakim stopniu skóra odstaje od normy, z uwzględnieniem wieku i warunków życia pacjenta. W przypadku leczenia defektów skóry (trądzik, pękające naczynka czy przebarwienia) niezbędna jest przeważnie seria zabiegów. Dzięki analizatorowi możemy rejestrować bieżące zmiany po każdym zabiegu, a dzięki temu pacjent ma możliwość obserwacji postępów w leczeniu. Jest to pomocne zwłaszcza przy korzystaniu z fal ultradźwiękowych, RF czy lasera, gdzie konieczne jest przeprowadzenie kilku zabiegów. Analizator może także określać, która metoda będzie skuteczniejsza. Z urządzenia diagnostycznego warto korzystać nie tylko w przypadku konkretnych problemów skórnych i doboru odpo-
28
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
wiedniego zabiegu. Dzięki dobremu urządzeniu możemy dokonać analizy skóry także w młodym wieku, wykazać jej niedobory czy braki i wskazać ich przyczyny. Takie analizowanie jest podpowiedzią, jak dbać o skórę na przyszłość, by uniknąć zabiegów z użyciem lasera czy skalpela i móc się cieszyć zdrowym, młodym wyglądem skóry. Jednym z najnowocześniejszych urządzeń dostępnych na rynku jest analizator skóry i włosów z wbudowanym kolorowym monitorem, zamknięty w poręcznej walizce. Urządzenie posiada dwa obiektywy o różnych ogniskowych, aby móc kontrolować stan skóry z różnych perspektyw powiększających.
Szukaj na www.mosati.pl
Mamy dla Was 3 dermarollery ufundowane przez firmę Mosaba Group, do której należy sklep internetowy www.mosati.pl. Otrzymają je te Czytelniczki Lady’s Club, które pierwsze odpowiedzą na pytanie, do czego służy dermaroller i jakie daje efekty? Na odpowiedzi czekamy pod adresem: redakcja@ladysclub-magazyn.pl.
Żądze Kleopatry w USA Z przyjemnością informujemy, że seria powieści egipskich stałej felietonistki Lady’s Club, założycielki naszego magazynu, Doroty Stasikowskiej -Woźniak, publikującej m.in. w Wydawnictwie Sonia Draga pod rodowym pseudonimem Ewa Kassala, ukaże się jesienią w USA. Prezentujemy pierwszą z hollywoodzkich okładek do książki Cleopatra’s Passions, którą krajowi czytelnicy znają od 2015 roku pod tytułem Żądze Kleopatry. Ciekawe, co amerykańscy czytelnicy i krytycy powiedzą o nieznanej historii życia legendarnej królowej Egiptu? U nas powieść cieszyła się ogromnym wzięciem i stała się bestsellerem, otwierającym autorce drogę
do następnych powieści: Boska Nefretete (2016) i Królowa Hatszepsut (jesień 2017). O odwiecznej magii kobiecości można przeczytać również w innych powieściach tej autorki: Mandragora, Portret kobiety wieku zatracenia, Poradnik nowoczesnej czarownicy. Dorota Stasikowska -Woźniak jest także trenerką, kreatorką akcji społecznych, specjalistką ds. autoprezentacji i kreowania wizerunku, scenarzystką, dyrektorką filii międzynarodowej organizacji charytatywnej dla kobiet Dress for Success w Katowicach. Cieszymy się bardzo, Doroto, gratulujemy i życzymy sukcesu w USA.
Mokate
w London Tea History Association
M
arka Loyd należąca do Mokate z Ustronia weszła w skład The London Tea History Association, stowarzyszenia dokumentującego historię herbaty i wkład Wielkiej Brytanii w rozwój branży herbacianej. To wynik starań Sylwii Mokrysz, prokurenta Mokate SA, o wprowadzenie marki Loyd do tej szacownej organizacji. Dla upamiętnienia szczególnych kart w historii herbaty stowarzyszenie zamierza zawiesić w Londynie cztery tablice z brązu. Pierwsza została odsłonięta w listopadzie 2016 na ścianie doków św. Katarzyny w Commodity Quay, w pobliżu portu, w których rocznie przyjmowano 32 tys. ton liści herbacianych z Chin, Indii i Cejlonu. Utrwala ona 335 lat angielskiego przemysłu herbacianego.
W czasie wizyty w Londynie Sylwia Mokrysz została również zaproszona na wernisaż wystawy w ambasadzie Sri Lanki, dokumentującej 150-lecie Ceylon Tea Industry. Jubileuszowa ekspozycja była jednym z wielu wydarzeń związanych z historią słynnej w świecie angielskiej herbaty.
Zdjęcie archiwalne, przedstawiające próbę smakową cejlońskiej herbaty w Anglii
Druga tablica zawiśnie na ścianie Tea Building, 8-piętrowego budynku przy skrzyżowaniu Shoreditch High Street i Bethnal Green Road, gdzie niegdyś był skład herbaty. Mokate jako jeden z donatorów uczestniczy w przygotowaniu tej tablicy – tym samym znalazło się w gronie uznanych producentów herbaty, wspierających inicjatywy The London Tea History Association. Kolejne dwie tablice zostaną umieszczone na budynkach Sir John Lyon i Plantation House przy 4th Plaque.
Zarząd stowarzyszenia przy pierwszej tablicy pamiątkowej w St Katharine Docks
Sylwia Mokrysz zwiedziła wystawę poświęconą cejlońskiej herbacie i była gościem ambasady Sri Lanki w Londynie nr 49 / 2017 • Lady’s Club
29
Cena wolności Z KASIĄ BULICZ-KASPRZAK, autorką powieści Pójdę do jedynej, rozmawia Stanisław Bubin
Kim jest starszy chorąży sztabowy Roman Bulicz? Pytam, bo to jemu dedykowana jest pani nowa powieść Pójdę do jedynej.
Roman Bulicz to mój ojciec. Przez kilkanaście lat służył w Łużyckiej Brygadzie Wojsk Ochrony Pogranicza w Lubaniu. W jaki sposób ojciec zainspirował panią do napisania tej książki?
W zasadzie zainspirowało mnie moje dzieciństwo. Pomysł zrodził się w czasie warsztatów organizowanych przez Fundację Przestrzeń Filmowa. W trakcie rozmowy o źródłach inspiracji i sięganiu do swoich przeżyć uświadomiłam sobie, że dorastałam w specyficznym środowisku. Uznałam, że to może być dobry punkt wyjścia i zaczęłam myśleć nad fabułą osadzoną w środowisku wojskowych. Mój tato dowiedział się o książce dopiero wtedy, gdy była skończona. Przeczytał, udzielił wielu cennych wskazówek, za które podziękowałam mu dedykacją. Urodziła się pani w połowie dekady Gierka, zna więc pani te czasy jedynie z lektur, opowieści i filmów. Mimo
30
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
to umieściła pani akcję w latach 1970-1981. Czy to opowieść historyczna?
Nie, Pójdę do jedynej nie jest powieścią historyczną. To powieść obyczajowa, osadzona w środowisku wojskowych. Czy musiała pani sięgnąć do źródeł, by dowiedzieć się, jak wyglądało życie za komuny?
Pierwsze czternaście lat mojego życia przypada na czasy komunistyczne. Pamiętam, jak wyglądało wtedy życie. Niemniej sięgałam do źródeł historycznych, oglądałam kroniki filmowe, rozmawiałam z ludźmi, którzy może nawet nie tyle lepiej pamiętają, co inaczej postrzegają tamte czasy. Moim celem było oddanie klimatu tamtych lat, a nie prawdy historycznej o nich. W powieści nie ma kartek na cukier (pojawiły się po wydarzeniach w Radomiu i Ursusie), nie ma Jaroszewicza, Wałęsy i Solidarności...
Jest za to wybór kardynała Karola Wojtyły na papieża, zima stulecia w 1979, powódź w Wałbrzychu, czerwiec 1976. Między 1970 a 1981 w Polsce miało miejsce wiele znaczących
wydarzeń. Wybierałam te, które mogły zaistnieć w fabule, mieć na nią wpływ, mogły podkreślić charakter bohaterów. Choćby to, że Karol otwarcie przyznaje przed kolegami, że słucha Wolnej Europy, a przecież było to zakazane. Trzeba też zdawać sobie sprawę z tego, że jest zasadnicza różnica w sposobie, w jaki my dziś patrzymy na pewne wydarzenia z przeszłości, a w jaki sposób były one postrzegane wtedy. Pamiętajmy, że były to czasy cenzury i manipulacji informacjami. Mnie trochę smuci fakt, że powoli sprowadzamy komunizm do kartek i sklepów pełnych octu. W moim odczuciu były to czasy złożone, trudne, smutne i tragiczne. Czyli miłość w historycznych ramach Polski Ludowej. Jaki główny cel przyświecał pani przy pisaniu?
łam, że będą to ciekawi bohaterowie i wielu czytelników chętnie o nich przeczyta. Korzystałam z własnych wspomnień, wspomnień rodziców i ich przyjaciół. Książka była czytana i konsultowana przez kilka osób. Powieść kończy się 13 grudnia 1981, czyli w dniu wybuchu stanu wojennego. To symbol czy może wstęp do nowej opowieści?
Fabularnie powieść kończy się w roku 1980. Dwie ostatnie sceny maja charakter symboliczny, bo z jednej strony mamy żołnierzy idących do koszar, z drugiej rodzącą kobietę. Jakie są pani pisarskie plany?
Mamy dla Was 3 książki Dzięki życzliwości Wydawnictwa Prószyński i S-ka
Pójdę do jedynej jest opowieścią kameralną, dlatego teraz planuję napisać wielowątkową powieść z fabułą rozpisaną na kilka pokoleń.
Ostatnie, co przyszłoby (www.proszynski.pl) mamy dla Was 3 powieści Kasi mi do głowy, to nazwanie tej I na koniec pytanie natury ogólBulicz-Kasprzak Pójdę do jedynej. Otrzymają je ci powieści historią miłosną. Ownej: czy da się żyć i kochać, uniCzytelnicy, którzy pierwsi odpowiedzą na pytanie, do szem, występuje tam miłość, kając polityki? W kraju, który jakiej pieśni wojskowej, z jakiego okresu pochodzącej, w końcu bohaterowie to młodzi należy do najbardziej rozpolitynawiązuje tytuł książki. Prawidłowe odpowiedzi wyludzie. Jednak Pójdę do jedynej kowanych na świecie. syłajcie na adres redakcja@ladysclub-magazyn.pl. to opowieść o wolności. W czaDlaczego mamy jej unikać? Posach komunistycznego zniewoglądy polityczne to część nas lenia, gdy wydawałoby się, że wolność jest dobrem najcensamych. Rozmawiam o polityce z mężem, rodziną i znajoniejszym, moi bohaterowie dobrowolnie z niej rezygnują. mymi. Szanuję to, że ktoś myśli i czuje inaczej. A to, że jesteI to ma zainspirować czytelnika do rozważań, jaki on, w zuśmy tak rozpolitykowanym społeczeństwem, tłumaczę sobie pełnie innych czasach, ma stosunek do wolności. Czy jest dla tym, że nam na naszym kraju po prostu zależy. niego ważna, czy ją docenia. Dziękuję za rozmowę. Z jaką misją siadała pani do komputera? Chodziło tylko o przybliżenie tamtych czasów?
Nie chciałam dokonywać literackiej analizy czasów komunistycznych. Opowiedziałam historię o ludziach, którzy dokonali takich a nie innych życiowych wyborów, a teraz nie tylko oni, ale również ich bliscy muszą żyć z owych wyborów konsekwencjami. Wybierajmy świadomie – tak można odczytywać przesłanie tej powieści. Nie boi się pani krytyki, że kobieta napisała o żołnierzach, choć życie koszarowe, uzbrojenie i ówczesne relacje w armii nie były i nie są domeną kobiet?
Bycie krytykowanym to element zawodu, który uprawiam. To, co piszę, nie wszystkim się podoba i ludzie wyrażają swoje opinie, które szanuję, ale się ich nie boję. Gdybym się bała, nie pisałabym książek. Napisałam o żołnierzach, bo uzna-
KASIA BULICZ-KASPRZAK Urodziła się 20 marca 1976 w Lubaniu na Dolnym Śląsku. Po ukończeniu liceum przeniosła się do Wrocławia, gdzie na uniwersytecie studiowała początkowo biologię, a później polonistykę. Od 2000 r. mieszka w podwarszawskim Sulejówku. Zadebiutowała w 2012 powieścią Nie licząc kota. W kolejnych latach ukazały się m.in. Nalewka zapomnienia i 3-tomowy cykl Po sąsiedzku. Nowa książka Pójdę do jedynej to opowieść o dwóch chłopcach z różnych środowisk, którzy zdecydowali się na karierę zawodowego żołnierza w LWP. Losy głównych bohaterów splatają się, łączą ich służba i pragnienie szybkiego awansu, ale przede wszystkim przyjaźń, która zaczęła się na początku kariery wojskowej i trwa na dobre i na złe. nr 49 / 2017 • Lady’s Club
31
Najważniejszą wartością jest ŻYCIE Z URSZULĄ ZIOBER, autorką książki wspomnieniowej Spódniczka ze starej podszewki, rozmawia Stanisław Bubin Spisała pani wspomnienia swojej Babci, Janiny Janowicz, i wydała je drukiem, nadając im interesujący kształt literacki. Obejmują one okres przedwojenny, okupację i cierpienia zadane poznańskiej rodzinie przez Sowietów i nazistów, a także lata tuż po wojnie, w zniewolonej przez komunistów ojczyźnie, bolesny powrót z zesłania. Dlaczego Babcia nie spisała wspomnień sama i w jakich okolicznościach zdecydowała się pani na ten krok?
Moja Babcia zawsze bardzo chętnie opowiadała o swoim życiu. Zarówno o jego szczęśliwych momentach, jak i o tych trudnych – związanych głównie z wojną i zesłaniem. Nigdy jednak nie spisała sama swoich wspomnień w żadnej dłuższej formie. Z tego, co wiem, nie prowadziła też dziennika czy pamiętnika. Myślę, że nie czuła takiej potrzeby. Są ludzie, którym bliższe jest słowo mówione niż pisane. Poza tym wydaje mi się, że Babcia nigdy tak naprawdę nie sądziła, że historia jej życia mogłaby nadawać się na temat książki. Nawet
32
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
gdy już zaczęłyśmy wspólnie spisywać jej wspomnienia sądziła, że będzie to jedynie forma pamiątki rodzinnej, a nie prawdziwa książka. Jeśli chodzi o mnie, dość długo nosiłam się z pomysłem spisania rodzinnej historii. Pierwsze próby podjęłam jeszcze w liceum, zabrakło mi jednak systematyczności, wiedzy i pewnej dojrzałości. Pielęgnowanie historii rodzinnych jest ważne, ludzie tak długo żyją, jak długo ogarnia ich nasza pamięć. W jakim momencie zdecydowała się pani upublicznić dzieje rodziny Nietupskich, nadać jednostkowym losom wymiar uniwersalny? Czy to pani zaproponowała książkę wydawnictwu, czy też wydawnictwo zwróciło się z tym do pani?
Przełomowym momentem był rok 2010, kiedy pojechałam do Katynia, gdzie został zamordowany mój pradziadek Julian Nietupski. Nasz wyjazd został przerwany katastrofą smoleńską. Wracałam pociągiem z innymi członkami Ro-
dziny Katyńskiej i przysłuchiwałam się rozmowom starszych pań w przedziale, które, tak samo jak moja Babcia, były córkami zamordowanych w Katyniu polskich oficerów. Jedna z nich powiedziała wtedy z pewnym rozgoryczeniem, że znowu ktoś kradnie ich pamięć. W tym momencie zrozumiałam, że nie powinnam dłużej czekać, że muszę wreszcie spisać tę historię, bo za chwilę może być za późno. Postanowiłam zrobić to głosem mojego pokolenia, czyli pisząc bloga. W ten sposób dałam głos ludziom, którzy przez wiele lat go nie mieli. Ich historie nie istniały w przestrzeni publicznej. Początkowo o tym, że ktoś spędził wojnę na zesłaniu mówiło się tylko w domu, gdyż w innym wypadku groziło to kolejnymi represjami ze strony władzy komunistycznej. Później, gdy zmienił się ustrój w Polsce, również zapomniano o Sybirakach. Bohaterami byli głównie powstańcy warszawscy, a od kilku lat stają się nimi żołnierze wyklęci. A co z tysiącami Polaków zesłanych na Syberię, którzy umierali tam z głodu i chorób, zostali zamęczeni w łagrach? Czy ich poświęcenie było mniej wartościowe? Po napisaniu książki szukałam wydawnictwa, które chciałoby nawiązać ze mną współpracę. Wielokrotnie jednak spotkałam się z odmową. Kilka razy usłyszałam, że temat nie jest... dostatecznie modny. W końcu trafiłam do wydawnictwa Zysk i S-ka, gdzie mój tekst spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem. Nie jest pani z zawodu historykiem. Na jakie trudności napotykała pani w trakcie zbierania materiałów? Jak wyglądały pani sesje wspomnieniowe z Babcią?
To prawda. Nie jestem historykiem i zaznaczam to na wstępie książki. Nigdy też nie miałam aspiracji, by była to książka historyczna. Zależało mi na przedstawieniu losów konkretnych osób na tle wydarzeń, które zmieniły obraz świata, ale przede wszystkim wpłynęły na losy jednostek. Zawsze interesowały
Regina i Julian Nietupscy z córką Janiną, początek lat 30.
mnie te prywatne, małe historie. Każda rodzina ma takie opowieści i anegdoty. Najważniejsze w nich są szczegóły, detale, powtarzane czasami z pokolenia na pokolenie. Nie mają one większego historycznego znaczenia, ale nadają tym historiom kolorów, sprawiają, że ich bohaterowie stają się nam bliscy, często przez swoją zwyczajność. Podobnie wyglądała moja praca z Babcią. Zaczęłyśmy od pojedynczych anegdot, których nazbierało się na tyle dużo, że można z nich było ułożyć spójną opowieść. Do niektórych momentów wracałam wielokrotnie. Prosiłam Babcię o coraz więcej szczegółów i wtedy czasami pojawiały się jakieś nieścisłości. Pamięć ludzka jest zawodna, zwłaszcza po tylu latach. Dlatego, aby nie pogubić się w chronologii wydarzeń, często musiałam sięgać po źródła historyczne i dokumenty, szukać potwierdzenia pewnych faktów u innych członków rodziny. Pani pradziadek zginął w Katyniu. Czy próbowała pani ustalić jego losy? Za tym pytaniem kryje się ciekawość, czy po pierwszej książce będą następne?
Szczątki mojego pradziadka zostały zidentyfikowane już w czasie pierwszej ekshumacji, wykonywanej w Katyniu przez Niemców w 1943 r. Nie było wątpliwości o kogo chodzi, gdyż znaleziono przy nim m.in. kartkę pocztową napisaną przez moją prababcię. W Katyniu byłam raz i było to dla mnie bardzo emocjonalne przeżycie. Być może jeszcze kiedyś wrócę. Mam już kilka planów w kwestii kolejnych książek. Jedna z nich będzie prawdopodobnie dotyczyła pośrednio mojej rodziny, ale tym razem nie będzie to opowieść o jednej osobie, a raczej zbiór opowieści na temat moich przodków i tego, jak historia zatacza dziwne koła i powraca w różnych pokoleniach. Dlaczego zdecydowała się pani wybić w tytule spódniczkę, tę część zesłańczej garderoby? W książce jest na to odpowiedź, ale bieda, głód, choroby, poniewierka w stepie kazachskim w Irtyszysku miały różne wymiary, dotyczyły także butów i jedzenia (a raczej jego braku), więc o jaki symbol tu chodziło?
Długo zastanawiałam się nad wyborem tytułu. Na spódniczkę zdecydowałam się w ostatnim momencie. Uważam, że był to dobry wybór, który „dojrzewał” razem z opowieścią. Po pierwsze, anegdota o spalonej spódniczce wracała często w historiach mojej Babci i była jedną z pierwszych, jakie usłyszałam jako dziecko. Po drugie, to opowieść o dziewczynce, która zostaje nagle pozbawiona bezpieczeństwa, rodziny i z dnia na dzień musi dorosnąć, więc ta spódniczka jako element kobiecej garderoby jest tu symboliczna. A po trzecie, moja Babcia zawsze uczyła mnie, że należy cieszyć się nawet z najmniejszych rzeczy i zawsze doceniać to, co mamy. Pamiętam, gdy byłam dzieckiem, uwielbiałam słuchać jej opowieści o życiu przed wojną. O zabawkach, ogrodzie, pięknych przedmiotach znajdujących się w ich domu, o kuferku z biżuterią prababci. Żałowałam, że nic z tych rzeczy nie przetrwało do dzisiaj. Trudno mi było zrozumieć, że Babcia opowiada to tak lekko, bez rozgoryczenia. Że nie rozpamiętuje straty, nie obwinia nikogo za to, co jej zabrano. Dzisiaj już lepiej rozumiem jej słowa o tym, że najważniejszą wartością jest życie, nr 49 / 2017 • Lady’s Club
33
cież życie to nie film, a powrót do domu był też momentem skonfrontowania się z nową polską rzeczywistością, z kolejnymi rodzinnymi dramatami, żałobą po utraconych członkach rodziny i przyjaciołach. Przede wszystkim jednak chciałam pokazać determinację, z jaką moja prababcia Regina, a później także jej córki walczyły o to, by odbudować „normalność”, odzyskać dom i godność. Moja Babcia bardzo cieszy się z powstania książki i ciepłych reakcji ludzi, którzy już mieli okazję ją przeczytać. W przerwach między licznymi zajęciami (mimo wieku jest niezwykle aktywną osobą) ciągle chętnie opowiada o swoim życiu i przywołuje czasem anegdoty, których jeszcze nie słyszałam. Więc kto wie, może za jakiś czas będę musiała Spódniczkę uzupełnić?... Należy pani do pokolenia, które okrucieństwa wojny i ponure doświadczenia, zadane nam przez hitlerowców i komunistów, zna tylko z historii. Czy uważa pani, że młodzi ludzie za mało na ten temat wiedzą, że proces edukacji historycznej nie postępuje, jak powinien, dlatego odradzają się ruchy neonazistowskie, neokomunistyczne, anarchistyczne? Co pani o tym sądzi? Jak powinniśmy pielęgnować naszą wolność?
Mamy dla Was 2 książki Urszula Ziober według wspomnień Janiny Janowicz: Spódniczka ze starej podszewki. Historia widziana oczami babci – spisana słowami wnuczki. Zysk i S-ka Wydawnictwo, Poznań 2017. Stron 432, oprawa twarda z obwolutą. Dzięki uprzejmości Wydawcy (www.zysk.com.pl) mamy dla Was 2 egzemplarze książki – wystarczy rozwiązać krzyżówkę z tego numeru i nadesłać do nas prawidłowe rozwiązanie.
Uważam, że, niestety, edukacja historyczna w naszym kraju idzie w bardzo złym kierunku. Przede wszystkim w kierunku nacjonalizmu, który moim zdaniem nie ma nic wspólnego z patriotyzmem. Pielęgnowanie historii własnego kraju nie powinno polegać na jej wybielaniu ani na wywyższaniu się ponad inne narody. Uważam też, że szczególnie w edukacji najmłodszych nie powinniśmy skupiać się tylko na bohaterach, którzy ginęli za ojczyznę, ale także na ludziach, którzy działali w taki sposób, aby budować jej pozytywny obraz na świecie. Zawodowo zajmuję się w tej chwili pracą z dziećmi oraz pisaniem i ilustrowaniem opowieści dla
a dobra materialne są jedynie dodatkami, które nie powinny definiować naszego szczęścia lub jego braku. Zabrakło mi w zakończeniu książki kilku wątków, doprowadzenia ciągłości pokoleniowej do pani. Proszę opowiedzieć o sobie i dokończyć opowieść o domu na Winogradach. Istnieje do dziś? Kto w nim mieszka? I jak się miewa Babcia, jest dumna z wnuczki i rodzinnej książki?
Dom na Winogradach w Poznaniu jest nadal naszym domem rodzinnym. Mieszkają w nim moi rodzice i siostra mojej Babci. Ja również jestem bardzo związana z tym miejscem, ponieważ w nim właśnie się w dużej mierze wychowałam. Jeśli chodzi o niedokończone wątki w książce, to muszę przyznać, że zastanawiałam się, w którym momencie powinnam zakończyć narrację. Nie planowałam opisywać współczesności. Początkowo kończącym rozdziałem miał być ten, gdy siostry Nietupskie z matką wysiadają z pociągu na poznańskim dworcu w 1946 roku. Później uznałam, że to byłoby niewystarczające. Był to moment szczególny, który mógłby być swego rodzaju happy endem, ale prze-
34
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
Julian Nietupski, ojciec Janiny. Zginął w Katyniu
najważniejszą rzeczą, jaką nauczyłam się od mojej Babci. Mimo wszystkich krzywd, jakich doznała jej rodzina ze strony Związku Radzieckiego, nigdy nie usłyszałam od niej złego słowa na temat Rosjan. Zawsze powtarzała mi, że nie należy utożsamiać polityki danego kraju z jego obywatelami. Każdy z nas jest osobną jednostką. Jesteśmy różni, ale powinniśmy być też równi wobec siebie nawzajem. Dziękuję za rozmowę.
URSZULA ZIOBER Trzy pokolenia: babcia Janina, jej córka Anna i wnuczka Ula
dzieci. Kieruję stowarzyszeniem Zielona Grupa, które prowadzi warsztaty i przedstawienia dla dzieci oraz szkolenia dla nauczycieli i bibliotekarzy. Wśród naszych propozycji znajdują się opowieści o Polakach, którzy byli naukowcami, podróżnikami, wynalazcami o wielkich osiągnięciach, a o których historia i Polacy, niestety, zapomnieli. Uważam, że to są pozytywne wzorce, z których dzieci i młodzież powinni czerpać przykłady. Oprócz tego przybliżamy dzieciom również inne kultury i uczymy tolerancji. Moje doświadczenia podróżnicze nauczyły mnie, że zawsze powinniśmy szukać pola do dialogu, ale jest to możliwe tylko jeśli będziemy szanować tak samo swoją kulturę, jak i kulturę naszych sąsiadów. Ten szacunek wobec drugiego człowieka jest chyba
Ukończyła kierunek projektowanie produktu, posiada dyplom zawodowy wykwalifikowanego murarza-sztukatora. Stypendystka ministerstwa kultury. Zakochana w latach dwudziestych, niemym kinie i Eugeniuszu Bodo. Uwielbia gotować potrawy z krajów, które odwiedziAutorka w górach Pamiru ła, poznawać nowe słowa, smaki i zapachy. Fotografuje, maluje, szyje, pisze i stara się wycisnąć z życia jak najwięcej. Na co dzień prowadzi stowarzyszenie Zielona Grupa.
ORTODONCJA DLA DOROSŁYCH Dlaczego w ostatnich latach leczenie ortodontyczne dorosłych tak zyskuje na popularności? Powodów jest kilka. Powszechna dostępność nowoczesnego leczenia ortodontycznego w Polsce to ostatnie 15-20 lat. Dzisiejsi 30-, a już z pewnością 40- i 50-latkowie nie mieli możliwości skorygowania wad zgryzu precyzyjnie działającymi aparatami ortodontycznymi jako dzieci czy nastolatkowie. Jako dorośli dostrzegamy też, że nic tak nie odmładza, poprawia atrakcyjności twarzy, dodaje pewności siebie, jak nieskazitelny uśmiech. Coraz chętniej zatem nadrabiamy zaległości sprzed lat, zakładając aparaty ortodontyczne w kwiecie wieku. Z czasem doświadczamy ponadto innych konsekwencji nieprawidłowego zgryzu niż jedynie mankamenty estetyczne. Nieprawidłowe starcie szkliwa (które szczególnie nam przeszkadza, gdy dotyczy zębów przednich), recesje dziąseł, ubytki klinowe powodujące nadwrażliwość czy bóle głowy i problemy ze stawami skroniowo-żuchwowymi, to podstępne, często niekojarzone z wadami zgryzu ich następstwa.
tel.
Czy są jakieś różnice między dziećmi a dorosłymi w przebiegu leczenia? Korzystamy zasadniczo z tych samych aparatów podstawowych, ale różnic jest bardzo dużo. Dotyczą akceptacji rozwiązań dodatkowych (dzieci są w stanie zaakceptować wiele różnych elementów, których nawet nie proponujemy dorosłym ze względu na niewygodę), czasu leczenia (zwykle dłuższego u dorosłych), szybkości przesuwania zębów (większa plastyczność tkanek u dzieci pozwala na szybszą korektę ), a także obciążeń innymi chorobami, np. chorobami przyzębia. Dorośli pytają też częściej o dyskretne, niewidoczne rozwiązania. Podobno mamy już do dyspozycji niewidoczne aparaty? W odpowiedzi na potrzeby pacjentów dorosłych, ortodoncja od wielu lat poszukuje coraz bardziej estetycznych rozwiązań, pozwalających w sposób dyskretny, a dziś już prawie niewidoczny skorygować wady zgryzu. Zamki estetyczne to już standard, aparaty językowe też używane są od wielu lat. Najmłodszym
z rozwiązań, przynajmniej w Polsce, jest stosowany u nas zaledwie od 3 lat, a w USA i Europie Zachodniej od około 2 dekad, aparat zdejmowany Invisalign, całkowicie niewidoczny, wygodny i łatwy w utrzymaniu higieny. Skuteczność tego aparatu może być porównywalna do leczenia tradycyjnym aparatem stałym tylko w rękach kompetentnego lekarza. Bez doświadczenia ortodontycznego trudno jest wykorzystać w pełni naprawdę duży jego potencjał. Czy zatem nie sam aparat jest podstawą skuteczności leczenia? Bardzo trafna jest metafora odnosząca aparat ortodontyczny do klasy samochodu, a lekarza do umiejętności i doświadczenia kierowcy. Podróż jest bezpieczna i przewidywalna, gdy oba czynniki są optymalne. Kompetencje: wiedza i doświadczenie ortodonty są podstawą dobrego zaplanowania leczenia. A dobry plan decyduje zarówno o czasie trwania, jak i o efekcie końcowym leczenia.
Zaufaj ekspertom Największy zespół specjalistów ortodontów na Śląsku
33 8 15 15 15 | kom. 697 15 15 15 | www.ortodoncjabecker.pl Bielsko-Biała, Aleja Armii Krajowej 193
reklama
Fot. Anna Hołub
Przyprawiam rogi aniołowi, a diabłu skrzydła z JOANNĄ JAX, autorką 6-tomowej sagi Zemsta i przebaczenie, rozmawia Stanisław Bubin Czemu pojawiła się w prozie pani Jax, a nie Jakubczak? Skąd ów trzyliterowy pseudonim? Młodzi znają Jaxa, mistrza broni z gry komputerowej League of Legends...
Geneza mojego pseudonimu jest dość zabawna i nie ma nic wspólnego z grą komputerową. Nie chciałam wydawać pod własnym nazwiskiem Jakubczak... żeby rodzina nie musiała się wstydzić, gdyby recenzenci pastwili się nad moją powieścią. Zaczęłam pisać swoje nazwisko i po dwóch literach dodałam „x” – niewiadomą. Pomyślałam, że pseudonim wymyślę później, gdy już ktoś zechce wydać moją powieść. A potem wszystko potoczyło się szybko, nic ciekawszego nie wymyśliłam i „Ja” poszło z „x”. Przyjęło się i tak to pozostawiłam. Saga Zemsta i przebaczenie jest hitem rynku czytelniczego, a wydawnictwo robi dodruki. To rzadkość w kraju, w którym czyta się mało, a wiedza historyczna nie stoi na najwyższym poziomie. Osiągnęła pani sukces! Zamierzony? Co się na niego złożyło?
Sukces zamierzony? Gdyby był zamierzony, mielibyśmy dookoła samych ludzi sukcesu, bo każdy pragnie osiągnąć mniejszy lub większy. Pragnęłam go osiągnąć, ale nie
36
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
za wszelką cenę. Nie umiem rozpychać się łokciami, dyskredytować konkurencji czy zawierać fałszywych przyjaźni, by przy okazji coś ugrać. Pomyślałam, że jeśli mam talent, sam się obroni. Interesuję się historią, lecz uważam, że wielokrotnie podawana jest w sposób niestrawny. Natomiast historia będąca tłem fabuły, bez szczególnej drobiazgowości, jest lepiej przyswajalna i zapamiętywana. Jeśli ktoś będzie chciał zgłębić konkretne wydarzenie, może sięgnąć do profesjonalnych źródeł. Kiedy zainteresowała się pani historią i pisaniem, skąd pomysł na polskie Wichry wojny?
Pewnie niewiele osób pamięta ów moment – olśnienie, kiedy zaczyna się czymś interesować. Sądzę, że u mnie to był proces. Wichry wojny? Nie czytałam tej książki, raczej zainspirował mnie Ken Follett swoją trylogią Stulecie. Pomyślałam, że spojrzenie na naszą historię z różnych perspektyw (oprócz polskich bohaterów mamy też Niemca i Rosjanina), mogłoby być interesujące. Starałam się być obiektywnym obserwatorem/narratorem, co dla osoby wychowanej na Polskich drogach i Hansie Klossie było niezwykle trudne.
Jaki jest pani patent na sagę? Po dziejach rodu von Becków przyszedł czas na 6-tomowe dzieje Juliana, Emila, Hani i Alicji na tle wielkiej historii Polski i Europy. Byłby z tego świetny serial telewizyjny. Ujawni pani kilka tajemnic pisarskiego warsztatu?
Chętnie spotyka się pani z czytelnikami? O co pytają najczęściej? Czy nie dziwi ich, że osoba w tak (stosunkowo) młodym wieku świetnie bryluje w meandrach polskich dziejów? Który z polskich bądź zagranicznych autorów był dla pani mistrzem? Jakie książki panią inspirują?
Nie mam takiego patentu, jednak wyciągam nauki ze swoich poprzednich powieści i błędów, jakie w nich popełniłam. Słucham czytelników i o ile nie jest to zwykły hejt, tylko merytoryczna krytyka, wyciągam wnioski. Tak naprawdę w obecnej sadze jest sześciu bohaterów, ponieważ Igorowi Łyszkinowi i Walterowi von Lossow poświęcam równie dużo miejsca, co pozostałym. Pisarski warsztat? Na pewno element zaskoczenia. Czytelnikowi wydaje się, że wie, jak potoczą się dalsze losy, a tu nagle dzieje się coś zupełnie innego. Gdy czytam recenzje, zwłaszcza przedpremierowe, w których te elementy są bez mrugnięcia oka wyjawiane potencjalnym Czytelnikom, mam ochotę się rozpłakać. Staram się, żeby moi bohaterowie nie byli tacy biało-czarni, tylko bardziej ludzcy. Nie opisuję ich drobiazgowo. Ukazuję ich reakcje, zachowania, czyli pokazuję ich „w ruchu”. Ze swoimi zaletami, wadami i słabościami. Wtedy stają się nam bliżsi. Nie przeciągam akcji, opisując kwiatki na obrusie, tylko staram się, by cały czas coś się działo.
Bardzo lubię spotkania z czytelnikami, bo dają mi siłę i motywację, żeby być coraz lepszą i doskonalić się. Kiedy mówią mi, jak bardzo są zachwyceni moimi powieściami, wtedy wiem, że to, co robię, ma sens i nie jest jedynie zaspokajaniem własnego ego. Czy dziwią się? Może trochę, ale chyba nie dlatego przychodzą, by się dziwić, lecz posłuchać, co mam do opowiedzenia. Najczęściej zadawane pytania dotyczą tego, co w moich powieściach jest fikcją, a co faktem. Pewna rodzina szukała pieczołowicie Waltera w swoim drzewie genealogicznym i chyba rozczarowała się, że ów człowiek został przeze mnie wymyślony. Inna czytelniczka wysłała mi nawet zdjęcie nagrobka tegoż bohatera. Poza tym niemal zawsze pada pytanie, na które, niestety, nie potrafię odpowiedzieć w racjonalny sposób: „Skąd pani się to bierze?”. I mówię z ręką na sercu, że nie wiem. Na pewno pisarzem, który na mnie wpłynął, był Ken Follett. Przeczytałam wszystko, co napisał i staram się z tych wzorców dobrej powieści czerpać, chociaż wydaje mi, że jednak mój mistrz tworzy nieco inaczej swoich bohaterów. Właściwie od razu wiadomo, kto jest ten dobry, a kto zły. Ja staram się przyprawić rogi aniołowi, a diabłu dopinać skrzydła.
Związana jest pani z korporacją finansową i firmą produkującą trawę w rolkach, a więc pisarstwo nie jest jeszcze pani zawodem. Kiedy się stanie? Ma pani takie marzenia? I jak organizuje pani sobie czas pracy pisarskiej, skoro trzeba także tyrać w biznesie?
Myślę, że jestem na takim etapie życia, że będę musiała postanowić, co dalej. Pisanie, które na początku miało być niewinnym hobby, zamieniło się w dominującą sferę życia. Bez względu na to, jak bardzo lubię to zajęcie, czas i siły witalne są niezbędne do tworzenia. A nie da się zbyt długo funkcjonować, pracując po szesnaście godzin na dobę. Tym bardziej, że wysoko sobie postawiłam poprzeczkę i za nic w świecie nie chciałabym zawieść czytelników. Czuję – może nie presję – ale ogromną odpowiedzialność. Na razie kończę czwarty tom i poza pracą zawodową to kompletnie mnie zdominowało. Odpowiem więc jak Scarlett O’Hara: „Pomyślę o tym jutro”.
Gdy już pani wyda Zemstę i przebaczenie w 6 tomach, to... ruszy w daleki świat, odpocznie, zacznie nową sagę?
Premiera czwartego tomu we wrześniu 2017. Ostatni tom przewidziany jest na luty 2018, zatem tempo mordercze. Plany? Jak Bóg da, przede mną podróż do Stanów. A potem... zapewne kolejne książki, bo myślę, że moi czytelnicy nie pozwolą mi lenić się zbyt długo. Dziękuję za rozmowę.
MAMY DLA WAS SAGĘ JOANNY JAX Dzięki życzliwości Wydawnictwa VIDEOGRAF w Chorzowie (www.videograf.pl) mamy dla Was 3 tomy monumentalnej, bestsellerowej sagi Zemsta i przebaczenie. Komplet otrzyma ta osoba, która pierwsza odpowie na pytanie: Jaki tytuł nosi powieść Joanny Jax, w której główną bohaterką jest Antonina Tańska? Prawidłowe odpowiedzi przysyłajcie na adres redakcja@ladysclub-magazyn.pl.
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
37
Włoski wiatr na twarzy Z MAGDALENĄ GIEDROJĆ, autorką „Księżyca nad Rzymem”, rozmawia Stanisław Bubin W tytułach pani powieści znajdujemy odwołania do gwiazd i satelitów: „Słońce za zakrętem”, „Księżyc nad Rzymem”. Przypadek? Z fabuły wynika jednak, że pani bohaterowie mocno trzymają się ziemi.
Słońce jest dla mnie czymś więcej niż tylko odległym bytem kosmicznym, to kwintesencja wszelkiej energii, siły, radości życia. To światło i ciepło. Z kolei księżyc to dobra energia ciszy i ukojenia. Słońce pobudza, księżyc uspokaja. Idealne połączenie. „Słońce za zakrętem” było opowieścią o budzeniu się do życia po tragedii, która zatrzymała czyjś świat. Słońce ogrzewało tam zranione dusze i wyznaczało nowe drogi. W „Księżycu nad Rzymem” też jest mnóstwo słońca, nie sposób przecież wyobrazić sobie Rzymu bez słonecznych rozblasków i ciepłych promieni osiadających na odkrytych ramionach, ale jest tam też miejsce na przyjazną ciszę, wspomnienia, długie wieczorne rozmowy i sny. Księżyc w tej historii równoważy słoneczne nieumiarkowanie. Moi bohaterowie mocno trzymają się ziemi, nie przeszkadza im to jednak spoglądać w niebo, w stronę słońca i księżyca, w poszukiwaniu kosmicznego ładu. Najnowsza pani książka to nie są „Rzymskie wakacje” w polsko-włoskim anturażu, jak w filmie z Audrey Hepburn i Gregorym Peckiem. Czym zatem jest ta powieść, zwa-
38
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
żywszy, że o stolicy Włoch ukazało się już milion książek? Co wnosi nowego do naszej wiedzy?
W wielu książkach, których akcja dzieje się w Rzymie, miasto stanowi tylko efektowną dekorację, bohaterowie mogliby swoją miłość przeżywać równie dobrze w Tokio czy Sydney. W mojej opowieści Rzym jest współbohaterem, bez niego po prostu nie byłoby tej historii. Laura i Andrea nie spotkaliby się w Tokio, nie czuliby się szczęśliwi w Sydney. Rzym staje się centrum ich świata. To tu podziwiają płótna Caravaggia, dają się uwieść pięknu rzeźb Berniniego, sekretnie spoglądają na dzieła Michała Anioła. Wiedzą wystarczająco dużo o mieście, by czuć się częścią tej historii o nieprzemijaniu, o wzlotach i upadkach, o pięknie, które samo siebie prześciga. Naprawdę niewiele jest miejsc na świecie, gdzie to wszystko splatałoby się ze sobą tak intensywnie. Rzym jest wielką opowieścią, rozpisaną na stulecia i miliony ludzkich losów, a Laura i Andrea próbują w niej odnaleźć siebie nawzajem. Kiedy i w jakich okolicznościach zaczęła się pani fascynacja Italią? Ile podróży do Włoch już pani odbyła? Czy Rzym jest pani najbliższy spośród wszystkich włoskich miast?
Moja fascynacja tym krajem zaczęła się na studiach, pisałam pracę magisterską na temat polskiej pisarki Łucji z Giedroyciów Rautenstrauchowej i jej wspomnień z podróży
do Włoch „W Alpach i za Alpami”. Wymagało to ode mnie przeczytania setek wspomnień z podróży do Włoch, rozmaitych opowieści o odkrywaniu tego kraju i zakochiwaniu się w nim. Przeszłam tę samą drogę. Po studiach pojechałam tam, odkryłam i zakochałam się. Nie liczę swoich włoskich podróży, ale przez te lata nazbierało się ich sporo. Zjechałam kraj wzdłuż i wszerz, choć wciąż jeszcze są miejsca, do których nie dotarłam i mam je na liście marzeń. W moim sercu jest miejsce dla wszystkich, ale bój o miłość największą toczą ze sobą niezmiennie Rzym i Toskania. Dwa różne żywioły, dwa różne światy, a jednak miłość do nich równie silna. Czy nie myślała pani o przeprowadzce na stałe do Wiecznego Miasta? U nas nie jest tak słonecznie i księżycowo...
Nigdy nie myślałam o przeprowadzce do innego kraju, nawet do Włoch. Chcę mieć w sobie samoodnawiającą się ciekawość powrotów, radość człowieka Północy, który wysiada z samolotu i czuje ciepły powiew włoskiego wiatru na twarzy. Chcę powtarzać to doświadczenie, cieszyć się nim jak dziecko, tęsknić za nim w długie zimowe wieczory i czekać na kolejne podróże w stronę włoskiego słońca i księżyca. Do jakiego stopnia Laura Pszczółka jest porte-parole autorki powieści? Co skłoniło panią do napisania tej książki?
Podobnie jak Laura kocham Włochy, spacery w słońcu, włóczenie się po zaułkach, długie godziny w galeriach sztuki i szukanie miejscowych smaków. Obu jest nam zimno w Polsce, obie lubimy się zamyślić nad życiem przy dobrej kawie i obie odnajdujemy radość w rozmowie z drugim człowiekiem. Właśnie dlatego powstała ta książka – żeby opowiedzieć o tym, co nas łączy, o naszych wspólnych marzeniach i pomysłach na życie. Nie trzeba czytać powieści, żeby zachwycać się Rzymem. Wystarczy pojechać z bedekerem w rękach. Podjęła się pani niezwykłej misji – przekonania nas, że Rzym to miasto wyjątkowe, gdzie wszystko jest inne: ludzie, uczucia, zabytki, kolory, zapachy... Czy o to chodziło?
Nie przekonam nikogo, że Rzym jest wyjątkowy, ale mogę spróbować przekonać, że warto go odwiedzić. Każdy musi sam zachwycić się Campo de’ Fiori i Piazza Navona, ocenić, czy lepsza jest kawa w Złotej Filiżance, czy w Świętym Eustachiu, wybrać najpiękniejszą panoramę i najsmaczniejsze lody. Ja chcę opowiedzieć o tym mieście tak, by czytelnik po przeczytaniu książki pomyślał: „Dlaczego tam jeszcze nie byłem?”. Na koniec poproszę o kilka słów na temat… makaronu i kawy. Czy to prawda, że poza Włochami smakują inaczej?
O makaronie i kawie można mówić długo i namiętnie. Włosi potrafią spierać się o to, czy sos pasuje do jakiegoś kształtu makaronu – i robią to z pasją równą dyskusjom piłkarskim, gestykulując i powołując się na najwyższe autorytety, czyli swoje mamy. We włoskim domu nie ma milczących obiadów, makaron otwiera dusze, tu się rozmawia, kłóci, omawia sprawy rodzinne i towarzyskie. W restauracji kelner próbuje
Mamy dla Was 3 książki Dzięki życzliwości Wydawnictwa Prószyński i S-ka (www.proszynski. pl) mamy dla Was 3 powieści Magdaleny Giedrojć „Księżyc nad Rzymem”. Otrzymają je ci Czytelnicy, którzy pierwsi odpowiedzą na pytanie, kto zginął i czyj pomnik stoi w centrum wspomnianego przez autorkę Campo de’ Fiori? Prawidłowe odpowiedzi wysyłajcie na adres redakcja@ladysclub-magazyn.pl.
nawiązać rozmowę, często na salę wpada kucharz czy sam właściciel. W Polsce można ugotować taki sam makaron jak we Włoszech, a jednak przy stole nie ma tej pasji, która rozjaśnia włoskie posiłki. I rzeczywiście smak staje się mniej namiętny. Jeśli natomiast chodzi o kawę... to smakuje ona zupełnie inaczej nie tylko w sensie metaforycznym, ale i całkiem konkretnym, fizycznym. Nie odkryłam przyczyny, ale nie udało mi się jeszcze w Polsce napić takiego prawdziwego espresso. Zawsze dostaję coś, co je zaledwie przypomina. Zresztą polskie cappuccino również do pięt nie dorasta tym włoskim. Wypicie dobrej kawy to jest zawsze pierwsza rzecz, którą robię po przylocie do Włoch. Dziękuję za rozmowę.
MAGDALENA GIEDROJĆ Po raz pierwszy z Italią zetknęła się 25 lat temu, pisząc pracę magisterską o XIX-wiecznych wspomnieniach z podróży do Włoch. Od tamtej pory nieustannie podróżuje w stronę włoskiego słońca. Jeśli nie siedzi akurat w samolocie, to na pewno czyta książkę o jakimś włoskim mistrzu, fotografuje, gotuje spaghetti. We włoskim alfabecie ukochała literę c – jak cappuccino, cornetto, caponata, cicerone, Caravaggio... Napisała do tej pory 8 książek, w tym 3 powieści, jest współautorką 12 innych, opublikowała kilkaset artykułów i kilka wierszy. Lubi leniwe poranki z kawą, popołudnia pełne słońca, zapach świeżych ziół i pieczonych ziemniaków. Warto zajrzeć na jej bloga www.pszczolkawrzymie.blogspot.com. nr 49 / 2017 • Lady’s Club
39
RECENZJA MAgAZYNu LADY’S CLUB
kOBiEty NA ZAKRĘCiE
taKie eKsperymenty LiteracKie już się zdarzały, aLe rzadKo i najczęściej bez powodzenia . w tym roKu próbę napisania wspóLnie noweLi obyczajowej podjęły pisarKi młodego poKoLenia – a gata p rzybyłeK i n ataLia s ońsKa . w łaśnie wyszła ich KsiążKa „p rzyjaciółKi ” z seKsownymi dziewczynami na oKładce , Leżącymi na trawie i sKładającymi sobie pocałuneK .
T
rawy w „Przyjaciółkach” nie odkryłem wcale, a pocałunki, owszem, bywały, ale nieczęste. W tym sensie rozerotyzowana okładka wprowadza w błąd, lecz... zachęca do lektury. Mnie też zachęciła, choć miałem świadomość, że to babskie czytadło i że czas poświęcony „Przyjaciółkom” mogę na końcu uznać za stracony. Zaniepokojonych uspokoję od razu – na szczęście tak się nie stało.
Grafiki Martyna Wilner
DLACZEGO PŁODNE, DOBRZE SOBIE POCZYNAJĄCE na rynku literatury obyczajowej autorki zdecydowały się napisać coś wspólnie? Może dla żartu twórczego, może z cieka-
nATALIA SOŃSKA
40
nr 49 / 2017 • Lady’s CLub
wości, jak im to wyjdzie, albo dla pokazania światu, że prawdziwej przyjaźni nie zniszczy żaden sztorm – jak głosi slogan na karcie tytułowej? Autorki mieszkają w różnych rejonach Polski, kontaktują się głównie telefonicznie i elektronicznie, więc pewnie po ustaleniu schematu fabularnego książki zabrały się za swoje wątki, po czym zgrabnie skleiły wszystko w całość, cyzelując na koniec stylistykę wypowiedzi. I, niestety, ślady tego klejenia i pośpiechu przy pisaniu widać. Młode pisarki mają już wypracowany styl, swoją temperamentność i charakterystyczne grepsy językowe, toteż mogę postawić wszystkie kasztany przeciw jednemu, że wiem, które wątki poprowadziła Agata, a które Natalia. Lecz nie jest to takie ważne. Gorzej, że momentami drażnią powierzchowność postaci, zachowań i dialogów. Ileż razy trzeba przebrnąć przez rozmowy powitalne bohaterów, pytania o herbatę (zielona czy owocowa?) czy odautorskie skróty myślowe (Nie miała wówczas pojęcia, jak wiele kryło się za tym stwierdzeniem, świat jednak zdawał się nadal być przeciwko niej) i komentarze, świadczące o tym, że pisarki wiedzą od nas więcej (Jeżeli Anna w ciągu następnych dni chociaż raz pomyślała, że to już koniec problemów, które przyszykował dla niej los, była w błędzie). Może czytelniczkom taki z lekka napuszony język odpowiada. Gorzej, że – wbrew tytułowi – książka nie jest o przyjaciółkach, lecz o dwóch rozpadających się małżeństwach z Gdańska (miasto ma znaczenie, bo jeden z bohaterów jest marynarzem, a opowieść zaczyna się w marcu od sztormowej pogody i wzburzonego Bałtyku, a kończy latem na plaży w Jelitkowie). ANNA I LUDMIŁA, ŻONY KAMILA I PIOTRA, przyjaźnią się od czasów studenckich, ale to przyjaźń standardowa, tradycyjna, wspierana lakonicznymi pytaniami, co słychać i SMS-ami, a także niezbyt częstymi spotkaniami. Przedstawiona nam historia dwóch związków, dwóch małżeństw, które się rozlatują na skutek różnych życiowych przypadków, kończy się tym, że panowie prawdopodobnie odejdą (co nie jest powiedziane wprost), a dziewczyny zostaną same ze swoją przyjaźnią, o czym rozmawiają na plaży (Przyjaciółki trzymały się za ręce, a ich miarowe oddechy niemal zsynchronizowały się z dźwiękiem uderzających o brzeg fal).
żeby jej pomóc i któregoś dnia z pomocą znajomego poznaje ją ze znanym blogerem-podróżnikiem Jankiem. Podróżnik zatrudnia fotografkę, wspólnie wyjeżdżają do Toskanii, żeby zebrać materiały do przewodnika. Ale nie tylko fotografują. Wieczorem, we włoskich klimatach, po kilku lampkach wina, Miłka zdradza Piotra. Nie jest to jednorazowy seks, bo po powrocie Janek nadal się pojawia, zapewnia o swoich uczuciach i dziewczyna ponownie mu ulega. Życie w kłamstwie nie może trwać długo. Niczego niepodejrzewający Piotr dowiaduje się o wiarołomstwie ukochanej od jej najbliższej przyjaciółki. Przez przypadek, lecz oczywiście związek się rozpada.
Agata Przybyłek, Natalia Sońska „Przyjaciółki”, Wydawnictwo Czwarta Strona, www.czwartastrona.pl, Poznań 2017, str. 332 Takich serdecznych spotkań Anny i Ludmiły jest jednak w powieści niewiele, ponieważ na pierwszy plan wybijają się zdarzenia rodzinne. Otóż Anna jest żoną Kamila, oficera pracującego w marynarce handlowej. Jej życie polega na czekaniu i tęsknieniu oraz opiekowaniu się kilkumiesięczną Basią i terierem. Któregoś dnia Kamil nie wraca z rejsu, bo jego okręt wpadł w ręce somalijskich piratów. Wszystkim się wydaje, że zginął w czasie ataku, lecz Kamil, draśnięty w ramię kulą, dryfuje po oceanie w szalupie ratunkowej z trupami kilku swoich kolegów. Cudem uratowany, wraca do domu, lecz traumatyczne przeżycia powodują, że popada w depresję i zaczyna pić. Miał chodzić na terapię, jednak przestał, a któregoś dnia po powrocie z baru uderzył żonę i cisnął w nią kluczami. Z kolei Ludmiła, zwana przez bliskich Miłką, jest żoną Piotra, prowadzącego po rodzicach dobrze prosperującą restaurację. Piotr po studiach chciał się zatrudnić w korporacji, jednak przejął po ojcu i matce interes, poświęcił się, by zachować rodzinne dziedzictwo. W tym lokalu poznał Miłkę, ożenił się z nią, przyjął do pracy. Pasją kobiety była jednak fotografia, chciała się spełniać jako artystka obiektywu, a nie kelnerka i księgowa. Wysyła wszędzie swoje prace i CV, jednak nie ma szczęścia. Usycha więc z tęsknoty za inną pracą i powoli odsuwa się od męża. Zakochany Piotr robi jednak wszystko,
KOBIETY NISZCZĄ MIŁOŚĆ NA WŁASNE ŻYCZENIE. Bo nie chcą albo nie potrafią zrozumieć, co się stało. Obaj mężczyźni też przykładają do tego rękę – jeden pije, a drugi z nadmiaru uczuć zagłaskuje żonę na śmierć. Nikt z nich nie rozumie do końca swoich potrzeb emocjonalnych, ani – co gorsza – potrzeb bliskich. Annie wydaje się, że powracającemu z objęć śmierci mężowi najlepiej przygotować kurczaka w ziołach, bo przed wyjazdem lubił smacznie zjeść. Miłkę egoistyczne nastawienie na realizację własnych planów oślepiło całkowicie. Tak bardzo, że zrujnowała swoje małżeństwo, nie pojmując do końca, że temu wszystkiemu nie byli winni ani Piotr, ani nawet Janek, z którym go zdradzała, lecz ona sama. Ale cóż – przyjaciółki spotykają się po tych życiowych wirażach na plaży w Jelitkowie, opowiadają sobie o możliwych rozwodach, uśmiechają się, łapią za ręce i de-
aGATA pRZYBYŁEK nr 49 / 2017 • Lady’s CLub
41
klarują, że ich przyjaźń przetrwa każdy sztorm, niezależnie od tego, ile będzie miał stopni w skali Beauforta. Happy end? Przeplatające się opowieści o dwóch małżeństwach urywają się, pozostają w zawieszeniu, a autorki przerzucają na nas obowiązek wyciągnięcia wniosków, snucia refleksji. Życie przecież nie kończy się na tym, że pijany marynarz, wcześniej prawie ideał mężczyzny, cisnął w żonę kluczami, a inny facet, restaurator, został rogaczem, bo jego żona potrzebowała w życiu czegoś więcej, niż zwykłego szczęścia i codziennych rytuałów. Nigdy nie jest za późno na zmiany, zawsze można szukać wyjścia z sytuacji pozornie bez wyjścia. To się czasami udaje. Może Kamil dokończy terapię i wróci na oceany? Może Piotr sprzeda lokal z zyskiem i zatrudni się w korporacji w Warszawie? A Miłka wróci do Stalowej Woli i zacznie uczyć fotografii w domu kultury? Albo z Anną założą galerię sztuki gdzieś w okolicy Dworu Artusa? Rany się zabliźnią, pojawią się nowe, trwalsze uczucia i szacunek? Z kimś przecież trzeba się zestarzeć... Powieść nie daje gotowych rozwiązań. Fabuła jest ramą, w którą oprawiona została historia dwóch związków. Każdy może dopowiedzieć sobie ciąg dalszy lub zastanowić się, co zrobiłby w podobnej sytuacji. W tym sensie „Przyjaciółki” warte są polecenia i przeczytania. A nie można przecież wykluczyć, że przyjaciółki literackie w tandemie, Agata i Natalia, pociągną ów eksperyment i dostarczą nam kolejną opowieść o losach Anny i Ludmiły. Ten serial mógłby trwać, jak w życiu. STANISŁAW BUBIN reklama
AUTORKI POWIEŚCI Agata Przybyłek. Autorka poczytnych powieści
obyczajo-
wych z Gdańska, blogerka i recenzentka. Studentka psychologii. Fanka literatury kobiecej, obyczajowej, komedii, kryminałów i dramatów psychologicznych. W roku 2015 ukazała się jej debiutancka powieść „Nie zmienił się tylko blond”. Ma też na koncie książki „Bez ciebie”, „Jeszcze raz”, „Grzechu warta”, „Takie rzeczy tylko z mężem”, „Kobiety wzdychają częściej”, „Małżeństwo z odzysku”. Natalia Sońska. Autorka poczytnych powieści obyczajowych z Łańcuta. Absolwentka prawa. Wierzy w happy end i z tą dewizą podąża przez życie. Ma na koncie książki „Garść pierników, szczypta miłości”, „Kropla zazdrości, morze miłości”, „Mniej złości, więcej miłości”, „Obudź się, Kopciuszku”. W magazynie Lady’s Club nr 5 (44) z 2016 roku opublikowaliśmy wywiad z Natalią pt. „Miłość jest w życiu najważniejsza”. Jej recepta na sukces to uparte dążenie do celu.
artykuł sponsorowany
PERŁA CZEKA NA WYJĄTKoWĄ KoBiETĘ W sobotę 30 września wręczona zostanie statuetka Perły Podbeskidzia 2017. Ogłoszenie nazwiska laureatki jest co roku głównym punktem Gali Finałowej Regionalnego Kongresu Kobiet Podbeskidzia, odbywającego się pod honorowym patronatem posłanki PO Mirosławy Nykiel. Tegoroczna Perła przyznana zostanie w Domu Muzyki BCK przy ul. Słowackiego 27 w Bielsku-Białej. Kandydatury kobiet działających w różnych dziedzinach i mających wpływ na otoczenie zgłaszać mogą osoby fizyczne, stowarzyszenia, organizacje lokalne i pozarządowe, firmy. Prócz głównej nagrody – statuetki kobiety z perłą w wyciągniętej dłoni, zaprojektowanej przez rzeźbiarkę Lidię Sztwiertnię – wręczone zostaną również perełki dla pozostałych nominowanych kobiet. Zwyciężczynię wybierze demokratycznie kapituła, którą kieruje Sylwia Mokrysz z zarządu Mokate SA. Zgłoszenia: Beskidzka Inicjatywa Lokalna stowarzyszeniebil@op.pl lub ul. Przybyły 2, 43-300 Bielsko-Biała. Formularz i regulamin: www.kobiety-podbeskidzia.pl
pOsłanka MiRoSŁAWA NYKiEL Perła Podbeskidzia to wyróżnienie dla kobiet, które działaniem na rzecz innych mogą stanowić wzór do naśladowania. Dążymy do tego, aby uhonorować wyjątkowe panie. Takie, które szanują ludzką godność, są kreatywne i pomysłowe, a przy tym nie szukają rozgłosu. Podkreślamy rolę kobiet mających ogromny wpływ na wszystkie dziedziny życia. Pokazujemy bogactwo ich osiągnięć i wspieramy się wzajemnie. Już nie mogę się doczekać kolejnych nominacji do Perły Podbeskidzia. W pamięci mam postać ubiegłorocznej laureatki, Anny Fenby Taylor, wnuczki pisarki Zofii Kossak-Szczuckiej, która poświęciła karierę lekarską w Londynie, by przyjechać do Górek Wielkich koło Skoczowa i zatroszczyć się o spuściznę po Babci i swoich przodkach.
LAuREATKi PERŁY PodBESKidZiA GRAŻYNA CHORĄŻY – współtwórczyni pierwszego stacjonarnego hospicjum w Bielsku-Białej MAŁGORZATA KIEREŚ – etnograf, przewodniczka, autorka książek o góralskich tradycjach MARIA SYSAK-ŁYP – prezes stowarzyszenia Razem, inicjatorka budowy domu stałego pobytu dla niepełnosprawnych w Bestwinie (na zdjęciu) AGNIESZKA GORGOŃ-KOMOR – bielska lekarka i radna, propagatorka zdrowego stylu życia ANNA FENBY TAYLOR – wnuczka pisarki Zofii Kossak-Szczuckiej, pielęgnująca pamięć o przodkach
Co PRZEd NAMi • 7 września, godz. 16.00 Wykład Jacka Kachla Być kobietą – sto lat temu na Śląsku Austriackim i w Galicji, Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka, Komorowicka 48 • 7 września, godz. 17.00 Pasja, piękno, przedsiębiorczość, czyli kobieta w biznesie, Pub Galicja • 14 września, godz. 17.30 Kobieca siła pokoleń • 15 września, godz. 15.00 Srebrny czas – czas marzeń, DK Kubiszówka, Słowackiego 17 • 21 września, godz. 17.00 Forum kobiecych pokoleń Matki i Córki, Hotel na Błoniach, Pocztowa 39 • 29 września, godz. 15.00 Kobieta przedsiębiorcza wczoraj i dziś, Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli, Legionów 25 • 30 września, godz. 16.30 Gala Finałowa, BCK. Gwiazda wieczoru Maria Sadowska (na zdjęciu)
SZCZEGÓŁY: tel. 660 757 732 • www.kobiety-podbeskidzia.pl •
7 Regionalny Kongres Kobiet Podbeskidzia
Stylizacja paznokci
zawód z przyszłością Daję głowę, że nie zdajecie sobie sprawy, jak wielka grupa stylistek paznokci trafiła do tego zawodu przez przypadek. Mam wiele koleżanek po fachu, które odeszły z korporacji, porzuciły kariery akademickie, zamknęły biura, by oddać się pasji tworzenia. Ja sama odwiesiłam na kołek doktorat, by w pełni poświęcić się pracy w tej branży. I, jak na razie, absolutnie nie żałuję. A może i T woja profesja Cię nie satysfakcjonuje? Może chciałabyś coś zmienić w swoim życiu?... WYOBRAŹ SOBIE profesję WYOBRAŹ SOBIE zajęcie otwiewykluczającą stagnację, będącą rające przed Tobą wachlarz twórw stałym rozwoju, dającą Ci nieczych możliwości. Pracę kreatywprzebrane możliwości wspinania ną, pełną niespodzianek, nowych się na kolejne szczeble kariery, wyzwań. Dającą niewyobrażalną poznawania nowinek, zdobywania satysfakcję, niewyczerpane wprost szlifów w dziedzinie, która pociąmożliwości rozwoju i pozwalającą ga i fascynuje. Pracę stawiającą w nieograniczony sposób wyżywać kolejne cele do osiągnięcia, dzięki się artystycznie. Fach, dzięki którektórym możesz udowodnić sobie mu w jednej chwili przeniesiesz się i innym własną wartość na niwie do bajkowego świata Bollywood, zawodowej. stworzysz dżunglę pełną dzikich WYOBRAŹ SOBIE zajęcie, w któbestii lub otworzysz wrota tajemrym nieprzespana noc nad zagadniczego ogrodu z paletą egzotycznieniem niecierpiącym zwłoki nie nych kwiatów. PAULINA PASTUSZAK stanowi powodu do stresu i chanWYOBRAŹ SOBIE pracę, do któdry, ale przeciwnie – napawa dumą i radosnym uczuciem rej co dzień udajesz się z niekłamaną przyjemnością, bez spełnienia, gdy zamierzony efekt zostanie osiągnięty. przymusu, pozbawioną typowego marazmu i niechęci. Wychodzisz z domu niecierpliwie, czekasz na kolejne wyzwaBrzmi absurdalnie? Utopijnie, nierealnie, idealistycznie? nia. Pełna zadowolenia z siebie i dobrze wykonanego oboChcesz konkretów? Bardzo proszę! wiązku, z radością wysłuchujesz podziękowań oraz wyrazów uznania i zachwytu nad Twoimi dziełami. WYOBRAŹ SOBIE, że jesteś panią samej siebie. Otwie-
Utytułowany instruktor stylizacji paznokci ma przed sobą otwarty cały świat
44
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
kurSy od mekSyku, przez europę, po mongolię, Sri lankę, indie i tajlandię?... można to Sobie wyobrazić. takie życie prowadzi naSza autorka
rasz salon, podnajmujesz kącik u fryzjera, dojeżdżasz do klientki... Nieważne! Masz własna firmę! Twój wymarzony owoc ciężkiej pracy. Sama decydujesz o godzinach otwarcia, ilości klientek, wydatkach, cennikach, produktach. Nie masz nad sobą zrzędzącego przełożonego, przemądrzałej szefowej czy zawistnych koleżanek. Sama zajmujesz się wystrojem wnętrza, wybierasz kuferki na akcesoria, przygotowujesz wzorniki, deliberujesz ze znajomymi nad koncepcją nazwy salonu, logo i kolorystyką. Tworzysz atmosferę, najwyższą jakość. Realizujesz marzenia, dążysz do perfekcji, inwestujesz we własną przyszłość. WYOBRAŹ SOBIE, że wreszcie zarabiasz! Nie musisz już liczyć na męża-sknerę czy rodziców. Czujesz satysfakcję na myśl o pensji, na którą samodzielnie zapracowałaś. Bez poczucia winy oddajesz się zakupowemu szaleństwu. Ze zdumieniem odkrywasz, że punkt G u kobiety znajduje się na końcu wyrazu shopping. WYOBRAŹ SOBIE, że po miesiącach, latach intensywnej praktyki jesteś naprawdę dobra w tym co robisz. Zyskujesz miano profesjonalisty, telefony się urywają, a klientki walą drzwiami i oknami. Zaniepokojona konkurencja czuje Twój gorący oddech na plecach. Jesteś autorytetem, wysokiej klasy specjalistą. Czas wykonywania przez Ciebie zabiegów kurczy się do jednej godziny. Frencze mają idealną linię uśmiechu, a nawet najbardziej ekstrawagancko ozdobione paznokcie cechuje perfekcyjna budowa i milimetrowa grubość wolnego brzegu. Firma się rozrasta, zatrudniasz pracowników, inwestujesz w sprzęt najnowszej generacji, poszerzasz spektrum usług. WYOBRAŹ SOBIE, że sukces ten okupiłaś ciężką pracą. Bywały chwile zwątpienia i rezygnacji. Paznokcie nie wyglądały jak powinny, klientki wracały z reklamacjami, masa liftowała się, zaś ozdoby odpadały. Żel się buntował, pilnik odmawiał posłuszeństwa, a hologramy zaczynały żyć własnym życiem, zamiast karnie układać się na powierzchni paznokcia. Zakup niezbędnych akcesoriów wymagał wielu wyrzeczeń, domownicy pukali się w czoło, gdy wydawałaś setki złotych na warsztaty i szkolenia. Wyprawy te pochłaniały wszystkie wolne weekendy, a tułaczki pociągami na branżowe sympozja przyprawiały o nieprzyjemne bicie serca i skoki adrenaliny.
Ale opłaciło się!... WYOBRAŹ SOBIE, że Twój mężczyzna i bliscy przecierają oczy i z niedowierzaniem patrzą na tę metamorfozę: z szarej myszki przeistoczyłaś się w pewną siebie, świadomą swoich zalet businesswoman. Tryskasz energią, entuzjazmem, z euforią podchodzisz do kolejnych obowiązków. Wiesz doskonale, że pełna uporu, determinacji i dobrych chęci możesz reklama
Modelka Klaudia Kucharska / Fot. Bartek Kliś
ul. Beskidzka 62 • 43-370 Szczyrk tel. 510 500 515 • www.sklep.lulu-design.pl info@sklep.lulu-design.pl •
teraz osiągnąć wszystko. A dróg rozwoju jest mnóstwo. Branża stylizacji paznokci rozwija się w zawrotnym tempie. Powstają coraz to nowe marki produktów, stylistki są nimi rozpieszczane. Preparaty stają się coraz doskonalsze, maksymalnie ułatwiając pracę manikiurzystkom. Krystalizują się nowe, pokrewne dziedziny, jak podologia (warto mieć takiego specjalistę w swoim salonie), popularność zdobywają kolejne zabiegi, np. parafinowe. Progres w kwestii zdobień przyprawia o zawrót głowy i nikt nie jest w stanie przewidzieć, jakie kolejne nowinki wymyślą producenci i koLuksusowe baseny i ciepłe plaże na koszt organizatorów to miła część wolnych chwil leżanki po fachu z zagranicy. Ile to już mistrzyń tego zawodu było trendów: russian style, kolczykowanie paznokci, zatopione owocki, kolorowe pazłotko, moro... koleżanek wypływasz na szerokie wody i startujesz w MiCzego jeszcze będziemy używać do zdobień? Nikt nie wie, strzostwach Nail Design. Wygrywasz lub nie – ale zdobyjedno jest wszak pewne – stylizacja paznokci ciągle ewowasz kolejne doświadczenia i uznanie w oczach klientek. luuje, ani na chwilę nie odpuszcza. Liczne targi, sympozja, Dyplomy i certyfikaty powoli przestają mieścić się na ścianie seminaria, szkolenia i warsztaty nieustannie kuszą nowogabinetu. Planujesz powiększyć przestrzeń życiową i prześciami i wizytami znakomitych gości. Chcąc być na czasie, kuć się do sąsiadów. Taka kolekcja nie może przecież leżeć trzeba cały czas śledzić rozwój wydarzeń w branży, by podw szufladzie, ukryta przed ludzkimi oczami, pokrywać się chwycić i przenieść na własny grunt najciekawsze elementy. kurzem. Zaczynasz rozważać propozycję pracy w roli inChoćby takie „szczegóły”, jak kształt paznokci... Typowe łostruktora stylizacji... patki nie stanowią już wystarczającej atrakcji. Trzeba opanoWYOBRAŹ SOBIE, że jako instruktor podróżujesz po cawać kształt idealnego migdała, nie wspominając rosyjskiego łym świecie. Prowadzisz kursy od Meksyku, przez całą Eusztyletu o ozdobnych śrubkach. Bo klientki nie dość, że coropę, po Mongolię, Sri Lankę, Indie i Tajlandię. Poznajesz raz liczniejsze, są także zdecydowanie bardziej wymagające nowe kultury, zwiedzasz, degustujesz, po zajęciach byczysz niż dawniej. Nie wystarczy już machnąć lakierem frencza się na plaży na koszt organizatorów. Kolejne zaproszenia nie i nakleić kwiatka z modeliny. Liczą się kreatywność, umierobią już na Tobie wrażenia. Mauritius? Hmm... byłam dwujętność rozmowy z klientem, nadążanie za nowinkami. Stykrotnie! Może sierpień spędzę w innym zakątku świata? lista bywa teraz nie tylko specjalistą od paznokci, ale także WYOBRAŹ SOBIE profesję, która w żaden sposób Cię nie powiernikiem, terapeutą, przyjaciółką od serca. Ta praca ogranicza. Psychologowie biznesu są jednomyślni – praca, zakrawa o altruizm, wymaga poczucia głębokiego sensu, która inspiruje do permanentnego rozwoju, w sposób zbamisji. Często mamy do czynienia z ciężkimi przypadkami wienny wpływa na psychikę i stan ducha. Zajęcie, w którym paznokci obgryzionych, chorych, zdeformowanych. Klientsię zatracamy, nabiera charakteru przyjemności i zabawy. ki, by poczuć się komfortowo, oczekują zrozumienia, absoNie żmudnego obowiązku. Zawód stylisty paznokci właśnie lutnego profesjonalizmu, troski i serdeczności. A to i odpoto nam oferuje. wiedzialność, i nieziemska satysfakcja! To najszczersza prawda. WYOBRAŹ SOBIE, że poszerzając horyzonty, zaczynasz POTRAFISZ TO SOBIE WYOBRAZIĆ? brać udział w konkursach Nail Art. Lepisz kwiaty, rzeźbisz Czego chcieć więcej! figurki, toniesz w stertach bulionu i brokatu... Za namową
46
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
Fot. Arc
Moje Alcatraz Korespondencja własna z USA Renata Kukla
Z PRZERAŻENIA SCHOWALIŚMY SIĘ z Ryszardem za betonowy słup. Ludzie kryli się, gdzie mogli, kładli na ziemię. Nie wiedziałam, co się dzieje. Antyterroryści wyciągnęli z metra dwóch podejrzanych typów. Kobieta obok zapytała mnie, czy jestem turystką, a kiedy odpowiedziałam, że tak, ona dodała, że od trzydziestu lat bywa codziennie na tej stacji i nigdy czegoś takiego nie przeżyła. A ja, będąc pierwszy raz, znalazłam się w centrum
Fot. Ryszard Kukla
Stoję na stacji metra w E meryville. C hcę dostać się z mężem do centrum S an F rancisco. J est późny wieczór , jednak ciekawość świata zamiast do łóżka pcha mnie do odkrywania jego uroków. N agle , nie wiadomo skąd, pojawia się około trzydziestu policjantów z karabinami i pistoletami w ręku, goto wymi do strzału. M etro zatrzymano.
Chętnych do zwiedzania słynnego więzienia nie brakuje
Fot. Ryszard Kukla
gangsterskiego filmu. Życie specjalnie dla mnie napisało ten scenariusz! To jednak nie był film – wszystko działo się naprawdę i było przerażające.
autorka Wewnątrz więzienia Alcatraz
TAK ZACZĄŁ SIĘ MÓJ POBYT W SAN FRANCISCO – mieście św. Franciszka, mieście mgły lub mieście nad zatoką. Różnie je nazywają. Amerykańska metropolia nad Oceanem Spokojnym usytuowana jest na 48 wzgórzach. Ten kalifornijski moloch jest niezwykle widowiskowy i kojarzy się wszystkim z mostem Golden Gate. Czerwona od rdzy przeprawa nad cieśniną o długości ponad 2,7 km nazywana jest mostem samobójców. Skoczyło już z niego ponad dwa tysiące osób. Jednak nie samemu miastu postanowiłam poświęcić uwagę, lecz wyspie w zatoce San Francisco – miejscu szczególnemu, intrygującemu, owianemu legendą. To właśnie dla tego miejsca postanowiłam lecieć na drugi koniec świata, zafascynowana – od dawna – historią mafii i prawdziwych gangsterów. To miejsce nazywa się Alcatraz. nr 49 / 2017 • Lady’s Club
47
ALCATRAZ TO WYSPA, na której znajduje się więzienie o zaostrzonym rygorze, działające w latach 1934-1963 i zamknięte głównie z powodu wysokich kosztów utrzymania i błędów konstrukcyjnych, które ułatwiały ucieczki. To właśnie tutaj 5 lat spędził Al Capone, boss numer jeden okresu prohibicji, „król” nielegalnego alkoholu, potem więzień numer 85, który za karę czyścił kible. Władze federalne, nie mogąc udowodnić mu przestępstw i morderstw, oskarżyły go unikanie płacenia podatków. Al Capone był jednym z pierwszych przybyłych na wyspę. Nim został ska-
Fot. Ryszard Kukla
Więzienie Alcatraz. Po hiszpańsku Isla de los Alcatraces – Wyspa Głuptaków, po angielsku także The Rock – Skała. Setki ptaków z rodzaju kormoranów i pelikanów krążą nad wyspą, a przeraźliwe dźwięki przez nie wydawane dodają temu miejscu grozy.
renata kukla przy banerze z cytatem z więźnia numer 85
NA WYSPĘ MOŻNA DOSTAĆ SIĘ STATKIEM. Kontrola przy wejściu na statek jest taka sama jak na lotnisku – ze względu na zagrożenie antyterrorystyczne. Krótki rejs i nagle znalazłam się na malutkiej, przerażającej wyspie. Specyficzny zapach, żeby nie powiedzieć smród, otaczał cały teren. Uderzył w nozdrza równie mocno, jak posępna atmosfera tego miejsca. Z zewnątrz widok był przepiękny, ale wieże strażnicze przypominały, że było to surowe więzienie. Alcatraz składa się z wielu budynków. Tuż obok cel znajdują się bloki, w których strażnicy ze swoimi rodzinami prowadzili normalne życie. Choć „normalne” w tym miejscu brzmi dziwnie. Alcatraz było ciężkim więzieniem. Ludzie skazani za przestępstwa na miejscu byli pozbawiani człowieczeństwa. Cele nie miały drzwi, tylko kraty, więc więźniowi pozbawieni byli jakiejkolwiek intymności. Klitki były klaustrofobiczne. Kiedy na chwilę zamknęłam się w jednej z cel, poczułam strach przed dojmującą ciszą, samotnością, izolacją od świata. Wnętrza budzą grozę do dziś. Także byli więźniowie od czasu do czasu odwiedzają Alcatraz i nie mogą pojąć, dlaczego miejsce ich koszmaru jest taką atrakcją turystyczną. Za spacerniaka rozciąga się widok na ocean. Więźniowie mieli okazję obserwować, jak bogaci ludzie bawią się na jachtach. Stały ląd z tego miejsca wydaje się tak blisko,
zany, starał się wybielić swój wizerunek. Pragnął uchodzić za lidera lokalnej społeczności. Stworzył nawet program walki z krzywicą, w którym dzieci dostawały w szkole codziennie szklankę mleka. Podczas wielkiego kryzysu otworzył kilka jadłodajni dla bezdomnych. Jednak nie uchroniło go to przed surową karą. Ścigany był przez Eliota Nessa i utworzoną przez niego grupę jedenastu agentów, zwaną z powodu nieprzekupności Nietykalnymi. Na kanwie tej prawdziwej historii powstał film Briana de Palmy „Nietykalni” z Kevinem Costnerem.
48
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
Fot. Ryszard Kukla
Al Capone przesiedział na wyspie pięć lat
Luksusów kryminaliści nie mieli...
Fot. Materiały Prasowe Triathlon „Escape from Alcatraz” gromadzi co roku sportowców z ponad 40 krajów (pływanie 2,4 km, rower 29 km, bieg 13 km)
ale to złudzenie. Wody zimnego oceanu stanowią barierę nie do pokonania. Przez 29 lat żadnemu więźniowi nie udało się uciec z Alcatraz, choć odnotowano 14 prób z udziałem 34 przestępców; sześciu uciekinierów zginęło od kul strażników, dwóch utonęło, pięciu nigdy nie odnaleziono, pozostałych wyłapano. Tylko dwóm udało się wydostać z wyspy, ale pojmano ich – jednego w 1945, drugiego w 1962. Krąży jednak wśród ludzi mit, że ostatni z uciekinierów wciąż żyje, ale dowodów na to nie ma żadnych...
da – o ucieczce w 1962 trzech więźniów, których nigdy nie odnaleziono. Historia ta urosła do rangi jednej z najbardziej znanych, choć wciąż nierozwiązanych zagadek kryminalnych w dziejach Stanów Zjednoczonych. Frank Morris oraz bracia John i Clarence Anglinowie w Alcatraz odsiadywali wyroki za napady i rabunki. Opuszczenie przez nich murów więzienia było jednym z głównych powodów zamknięcia go. Przeprowadzono zakrojone na szeroką skalę poszukiwania, aby odnaleźć zbiegłych więźniów. Stróże prawa byli pewni, że odnajdą ich ciała, lecz nigdy się to nie udało... Decydując się na zwiedzanie więzienia, spodziewałam się fascynujących przeżyć, jednak znalezienie się w tym miejscu przerosło moje oczekiwania. Atmosfera grozy w połączeniu ze znaną mi wcześniej ponurą historią więzienia spowodowały, że oglądałam je w milczeniu. Po prostu. Te kilka godzin na wyspie pozostanie na zawsze w mojej pamięci.
Clint Eastwood na plakacie filmu „Ucieczka z Alcatraz” z 1979
DO WIĘZIENIA TRAFIŁO PONAD 1500 KRYMINALISTÓW. Na trzech więźniów przypadał jeden strażnik. Wspomniałam, że więzienie zamknięte zostało z powodu błędów konstrukcyjnych, które ułatwiały ucieczki. Na podstawie tych historii nakręcono wiele filmów, a najbardziej znany to „Ucieczka z Alcatraz” z doskonałą rolą Clinta Eastwoo-
Autorka mieszka w Jaworzu, jest kosmetyczką i wizażystką. Jej hobby to mafia. Zbiera książki i kolekcjonuje filmy poświęcone przestępczości zorganizowanej. Uwielbia podróże, sama planujac swoje trasy. Żeby dotrzeć do miejsc, które chciała zobaczyć i rozmawiać z ludźmi, których chciała poznać, nauczyła się kilku języków.
Fot. Jerzy Ronkiewicz
RENATA KUKLA
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
49
Fot. Wiola Wilczek
W służbie piękna
ANNA ADAMUS
BĄDŹ ŚWIEŻA codziennie Ostatnio wciąż pytacie mnie, co robić, żeby makijaż szybko nie spływał z twarzy, żeby aż tak nie świecić się latem, a ponadto świeżo wyglądać i nie musieć co godzinę dokładać tapety. Napiszę Wam wszystko, co wiem i co sama robię – bo przecież 7 dni w tygodniu moja twarz zdobiona jest makijażem. Traktuję go jako profilaktykę i odmładzanie. W moim BB Orange Skin79 nie dość, że jest SPF 50, to jeszcze ze czterdzieści odmładzaczy w składzie. Bardzo starannie i dokładnie oczyszczaj buzię rano i wieczorem. Wiem, wiem... Ględzę o tym non stop, ale to pierwszy i najważniejszy krok do sukcesu. Czysta skóra nie dość, że... czysta, to jeszcze świeża i promienna na dłuższy czas – bo pozbawiona filmu z sebum i zanieczyszczeń, które niezmyte po nocy, rano ekspresowo zniszczą cały makijaż. Od samego nałożenia będzie wyglądał jak tłuste, brzydkie linoleum. Latem skóra o wiele mocniej się przetłuszcza, a im więcej sebum, tym ciężej utrzymać makijaż w ryzach. Polecam, kup sobie rękawiczkę Glov i przecieraj
50
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
twarz rano i wieczorem. Robię tak codziennie, co skutkuje makijażem świeższym o dobre kilka godzin, nawet w upał. Po Glov obowiązkowo dobry płyn micelarny (kocham Biodermę Sebium, ma cynk, który zmniejsza wydzielanie łoju – delikatnie, ale skutecznie, skóra jest świeżutka). Polecam też fantastyczny płyn micelarny Avene. Ambrozja nawilżająca! Latem odstaw kremy na dzień na rzecz leciutkich kremożeli nawilżających lub maseczek żelowych (ja rano od wielu lat nie używam kremów, tylko właśnie maseczki żelowe).
Czemu? Bo w kremach jest dużo substancji tłuszczowych, olejków, silikonów i zagęszczaczy, co w kontakcie z równie tłustym makijażem i słońcem szybko zafunduje nam makijaż nieświeży i spływający. Skóra wydala bowiem to, z czym jest jej za ciężko. I kropka. Lekki żelik nawilży i ujędrni, a że nie ma tłuszczu, makijaż będzie leżeć pięknie i o wiele dłużej! Nie odtłuszczaj broń Boże agresywnie skóry! Czyli nie szalej z ciągłymi maskami peel off, peelingami, maskami z glinek, tonikami matującymi i całą resztą. Kosmetyki z alkoholem wyrzuć natychmiast! Nadmiernie odtłuszczana i wysuszana skóra przetłuszczać się będzie 300% bardziej. Dodatkowo szybko dodasz sobie lat, bo zamęczana skóra nie będzie w stanie regenerować się, odwodni się, stanie się szorstka, wiotka, podrażniona i po prostu brzydka. Spokojnie, delikatnie... Co zapewni Ci świeży wygląd skóry i makijażu • rękawiczka do demakijażu Glov – 2 x dziennie • płyn micelarny Bioderma Sebium – rano • płyn micelarny Avene – wieczorem po Sebium • żelowa maseczka ujędrniająca Bielenda Matt Booster (na dzień) • puder matujący HD Biedronka • bibułki matujące dowolnej firmy Nie dotykaj twarzy, nigdy! Bo to przyspiesza przetłuszczanie się. Nie smaruj włosów żadnymi ciężkimi olejkami czy „jedwabiami”, bo fruwające wokół twarzy włosy sprawią, że silikony, tłuszcze i olejki z tych kosmetyków przeniosą się na buzię i szybko rozmażą makijaż. Zastępuję takie rzeczy odżywkami w mgiełkach BEZ silikonów. Dzięki temu i włosy mam świeże. Czytaj składy kosmetyków i jeśli znajdziesz w nich słowa kończące się na -cone, -xane (np. dimeticone, trimeticone, amodimeticone itp.), to wiedz, że są to silikony. Będą osadzać się na Twojej twarzy w czasie nocy i dnia, a tego nie chcemy, prawda? Kiedy będziesz chciała przypudrować buzię, NIE pudruj świecącej się od tłuszczu skóry, bo sebum + podkład + puder matujący bez wcześniejszego odtłuszczenia skóry = skóra wyglądająca jak pokryta twarożkiem. Wygląda to brzydko, nieświeżo i dodaje lat. Kup sobie bibułki matujące, mogą być nawet z dodatkiem bezbarwnego pudru, wtedy od razu po przyłożeniu jej do skóry fundujesz sobie jednocześnie absorbowanie nadmiaru tłuszczu i zmatowienie. Bez naruszenia makijażu! Później, jeśli chcesz, możesz dołożyć odrobinkę podkładu lub dodatkowo przypudrować. Rób peelingi. Tylko dobrze oczyszczona skóra będzie dobrze trzymać makijaż. Aha – i dobrze nawilżona! Zatem demakijaż, poranne czyszczenie, wywalenie zaskórników, bo jeśli jest ich dużo, makijaż słabo się trzyma na chropowatej cerze. Mieszaj podkład z bazą utrwalającą, jeśli masz duży problem z trwałością makijażu. Pomieszaj je razem i dopiero
Tylko dobrze oczyszczona i nawilżona skóra dobrze trzyma makijaż
potem nałóż. Później zmatuj strefę T. Ale odradzam Ci bazę, jeśli masz problematyczną cerę. Bazy bazują bowiem na ciężkich silikonach, wiele z nich jest niezmywalnych lub trudno zmywalnych. Dla Twojej skóry oznacza to tyle, że wejdzie w pory, pozapycha je i nici ze świeżego wyglądu. Przy dużym łojotoku kup sobie ziółko – wierzbownicę. I parz herbaty. Pij przez tydzień po 2 szklanki dziennie, a potem po jednej. Wierzbownica hamuje u kobiet działanie męskich hormonów i bardzo zmniejsza wydzielanie sebum, przetłuszczanie włosów, skóry ciała i odór potu. To cudny patent.
ANNA ADAMUS Właścicielka gabinetu kosmetyki medycznej Zaciszek Piękna (www.zaciszekpiekna.pl), II Vice Miss Polski Kosmetyczek 2012 (pod panieńskim nazwiskiem Anna Matuk), wykładowca, szkoleniowiec i pedagog. Zdobyła II miejsce w konkursie na najlepszy salon kosmetyczny 2016 powiatu bielskiego. Pochodzi z Zachodniego Pomorza, mieszka w Czechowicach-Dziedzicach. Wywiad z Anną Adamus ukazał się w poprzednim numerze naszego magazynu. nr 49 / 2017 • Lady’s Club
51
Porady profesjonalnej brafitterki
Biust w dobrej formie Stawiamy na ruch! Chcemy żyć zdrowo, więc zwracamy uwagę na jedzenie i aktywnie spędzamy czas. Wspaniale, w zdrowym ciele zdrowy duch. Niezależnie jednak od tego, czy uprawiamy sport profesjonalnie, czy amatorsko, regularnie lub sporadycznie, powinnyśmy nie tylko zadbać o odpowiedni strój i komfortowe obuwie, lecz przede wszystkim o idealny biustonosz sportowy.
PIERSI NARAŻONE SĄ NIEUSTANpiersi będzie dopasowanie porządnego NIE NA WSTRZĄSY i przeciążenia, biustonosza sportowego. Wtedy, niezazwłaszcza w czasie zumby, aerobiku czy leżnie od tego, jaki rodzaj aktywności biegania, co niesie za sobą ryzyko spadfizycznej wybierzesz, będziesz cieszyć ku ich kondycji. Dbając o uda, brzuch się swoimi zajęciami do woli, bez obaw czy pośladki, zadbaj też o dobrą formę o formę biustu. piersi, by w pełni cieszyć się z wszelkiej aktywności fizycznej. Aby utrzymać PODSTAWOWĄ FUNKCJĄ BIUSTObiust w formie, możemy wykonywać NOSZA SPORTOWEGO jest unierućwiczenia ukierunkowane na klatkę chomienie biustu i ograniczenie jego piersiową. Odpowiednio dobrane, skoruchu, by zminimalizować ryzyko wyrygują postawę, sprawią, że klatka pierstąpienia wstrząsów i przeciążeń w czasiowa będzie bardziej zaakcentowana. sie wysiłku fizycznego. Piersi poruszają Dodatkowa stymulacja mięśni piersiosię we wszystkich kierunkach, niejednowych może pomóc unieść nieco biust. krotnie podskakując w górę i dół do 21 Idealnie dopasowany trening, mimo cm. Możemy sobie wyobrazić, jak cierpi MONIKA NIEMIEC że nie wpływa na wielkość piersi, może wtedy ich kondycja – bez odpowiedniepoprawić ich wygląd. Jędrność skóry go wsparcia i podtrzymania. Piersi nie uzyskamy, stosując odpowiednie kremy, jednak najważmają mięśni, które chroniłyby je przed wysiłkiem. Powtaniejszym i najlepszym wsparciem dla pięknego kształtu rzające się ruchy mogą spowodować uciskanie i rozciąganie, co zwykle prowadzi do nieodwracalnych uszkodzeń więzadeł Coopera, czyli tkanki łącznej. W konsekwencji biust traci jędrność i elastyczność, staje się obwisły, a w skrajnych przypadkach zdeformowany. Jest to proces nieodwracalny, ponieważ raz rozciągnięta tkanka nie wraca do wcześniejszego kształtu. Dobry stanik sportowy amortyzuje drgania i ogranicza ruchy biustu o 74%, podczas gdy zwykły biustonosz jedynie o 38%. Intensywny trening nie może zatem odbywać się bez idealnej bielizny sportowej, jeśli zależy nam, by piersi utrzymały kształt i jędrność. Źle dopasowany stanik sportowy może doprowadzić nie tylko do uszkodzeń i deformacji piersi, lecz także do bólów głowy, pleców i kręgosłupa. Może powodować, że kobieta będzie garbić się w czasie ćwiczeń, by zminimalizować ból piersi spowodowany rozciąganiem tkanki. A nieprawidłowe ułożenie kręgosłupa prowadzi do tego, że jest on jeszcze bardziej narażony na wstrząsy. W skrajnych sytuacjach może dojść do wyskoczenia dysku.
panache sport
52
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
JAK WYBRAĆ WŁAŚCIWY STANIK SPORTOWY? Wspaniale, jeśli możesz go dopasować w salonie z bielizną pod okiem brafitterki i skorzystać z jej wskazówek. W sklepach sportowych często spotkamy się z biustonoszami w konfekcyjnej rozmiarówce (czyli S, M, L, XL). Jednak nie możemy takich biustonoszy traktować jako sportowe, to są zwykle topy, a nie biustonosze do treningu. Można je nosić, ale pod warunkiem, że pod spód założy się pro-
fesjonalny stanik sportowy. Biustonosz powinien posiadać rozmiar obwodu pod biustem i głębokość miski (np. 75F). Zwykle jest to rozmiar biustonosza, jaki nosimy na co dzień. Powinien być porządnie dopasowany pod biustem, żeby na obwodzie opierał się ciężar biustu. Nie może być za ciasny! Z kolei miski powinny być na tyle głębokie, by okalały i obejmowały całe piersi. W tego rodzaju bieliźnie piersi muszą być mocno przytwierdzone do klatki piersiowej, żeby w czasie gwałtownych ruchów utrzymywały się stale w jednej pozycji. Warto też zwrócić uwagę, by konstrukcja biustonosza pozwalała każdą pierś ulokować w oddzielnej misce – piersi trzeba oddzielić, a nie ściskać i spłaszczać, bo to nie jest wskazane. Czy biustonosz sportowy powinien mieć fiszbiny? Jeśli zależy Ci na maksymalnym wsparciu przy intensywnych ćwiczeniach, a do tego masz sporej wielkości biust – to jak najbardziej, wybierz biustonosz sportowy z fiszbinami. Daje on gwarancję odpowiedniego podtrzymania i zapewni stabilizację piersi. Dobre biustonosze sportowe występują w rozmiarach miseczek od B do J. Pamiętaj tylko, by fiszbina okalała całą pierś, nie wbijając się w nią, ani jej nie uciskając. Szukaj modeli, w których fiszbina powleczona została silikonem, żeby nie uciskała żeber w czasie ćwiczeń. Do uprawiania sportów mniej intensywnych (pilates, joga) możemy spokojnie wybrać biustonosz bez fiszbin. RAMIĄCZKA TEŻ SĄ WAŻNYM ELEMENTEM dobrego stanika sportowego. Jak wiesz, podtrzymują tylko 20% ciężaru biustu, gdyż reszta opiera się na obwodzie. Żeby jednak komfortowo i wygodnie czuć się w czasie uprawiania sportu, powinny być szersze i piankowane. Nie powinny wpijać się w ramiona. Dodatkowym i ważnym elementem jest możliwość spięcia ramiączek na plecach. Da nam to pewność,
PANACHE
panache sport
że nie będą spadały ani zsuwały się. Taki „pajączek” na plecach dodatkowo stymuluje nas do utrzymania prawidłowej sylwetki. Odpowiednio zadbany biustonosz sportowy może nam służyć kilka lat. Wystarczy prać go ręcznie, w specjalnym płynie, potem delikatnie odciskając i susząc. Jeśli zauważymy, że materiał zaczyna się przecierać, a stanik robi się za luźny, oznacza to, że trzeba go wymienić. Ważne: w czasie ćwiczeń skupiamy się tylko na ich wykonywaniu. Odzież, buty i bielizna powinny nam pomagać, a nie przeszkadzać. Jeśli buty obcierają, a biustonosz jest niewygodny i nie trzyma biustu – pora zasięgnąć rady specjalisty.
Autorka od 18 lat związana jest z branżą bieliźniarska, a od 10 lat profesjonalnie zajmuje się brafittingiem. Właścicielka MiG Brafittingowego Salonu z Bielizną w Katowicach. Z pasji i zamiłowania pomaga kobietom w dobieraniu bielizny i szkoli nowe brafitterki. Współpracuje ze stylistami i projektantami, klubami dla kobiet, salonami kosmetycznymi, klubami fitness. Więcej na stronie www.salonmig.pl.
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
53
Dietet yk radzi
Człowiek powinien dążyć do spożycia dziennie 0,8-1 gramów białka na kilogram masy ciała
Białko w żywieniu kobiet Marzeniem każdej kobiety jest smukła sylwetka – zdrowe, jędrne ciało i gładka, napięta skóra, pozwalająca ukryć nieubłagany upływ czasu. Nie dziwi więc, że kobiety starają się ów wygląd osiągnąć. W pogoni za ideałem często jednak zapominają o najbardziej skutecznej metodzie – prawidłowym odżywianiu!
B
Fot. Magdalena Ostrowicka / MUA Ewa Zalot
Za niska podaż rak regularności w spożywaniu poGdzie znajdziemy najwięcej białka? siłków, jedzenie w pośpiechu, podW produktach mięsnych, rybach, mlejadanie, nieodpowiednia podaż kalorii ku i przetworach mlecznych. Mimo (za duża, za niska) i związków odżywcoraz silniejszej tendencji, zwłaszcza czo-energetycznych, słabość do słodyw krajach rozwiniętych, do zwiększaczy – to typowe błędy w żywieniu, które nia ilości białka w diecie, okazuje się, powodują utratę szczupłej sylwetki, celże kobiety w Polsce niekoniecznie zalulit, niekiedy rozstępy, a także problewyżają statystyki jego spożycia (zdecymy zdrowotne. Niedoceniana jest także dowanie więcej białka wchłaniają dzieci obecność białka w diecie – podstawowei mężczyźni przez swoją miłość do dań go budulca tkanki mięśniowej, decydumięsnych). Kobiety bronią się przed jącego o napięciu skóry i jędrności ciała. produktami węglowodanowymi (pieIm wyższy poziom tkanki mięśniowej, czywo, makaron, naleśniki, nie mówiąc tym szybsze tempo przemiany mateo słodkościach) i ograniczają spożycie rii, a co za tym idzie – spalania kalorii mięsa, bo to źródło tłuszczu, będącego w czasie aktywności fizycznej i w sponajgorszym ich wrogiem. Nie można też czynku. Białko samo w sobie zwiększa JUSTYNA CIEŚLICA pominąć kwestii ekonomicznej – białko też wydatkowanie energii, bo się trudto najdroższy składnik pokarmowy, więc panie, zazwyczaj niej rozkłada, przez co podnosi przemianę materii o kilkananadzorujące domowe budżety, rzadziej kupują produkty ście procent. W młodym wieku sprzyja również uwalnianiu mięsne wysokiej jakości, ograniczając się do tanich parówek, hormonu wzrostu – związku, który wykazuje silne działanie porcji rosołowych, karkówki czy mielonego. w obrębie tkanki tłuszczowej, powodując jej uszczuplanie.
54
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
Brak wysokiej jakości białka z równoczesną nadmierną konsumpcją węglowodanów rujnuje wszystkie wysiłki związane z utrzymaniem szczupłej sylwetki i zachowaniem jędrnego ciała. Nierównowaga ta powoduje utratę masy mięśniowej, zmniejsza napięcie skóry, powoduje powstawanie cellulitu i rozstępów. Lekarstwem na rozwiązanie tego problemu są ponoć coraz to nowsze i lepsze zabiegi ujędrniające i wyszczuplające, a także tabletki odchudzające, ale to pozór! Inwestycja w prawidłowe, wysokiej jakości żywienie może nie będzie tania, ale na pewno przyniesie korzyści. Podstawa diety Wiadomo, że ruch przyspiesza tempo przemiany materii, co jest rzeczą ważną i pozytywną. Należy jednak pamiętać, że w ruchu zachodzi proces rozpadu białek mięśniowych – katabolizm. Uaktywnia się on również w czasie głodówki, co powinny wiedzieć panie walczące o szczuplejszą sylwetkę. Ponieważ większość kobiet dla uatrakcyjnienia sylwetki stosuje zarówno diety odchudzające, jak i różnego rodzaju ćwiczenia, ważne jest, aby podaż białka została utrzymana na zwiększonym poziomie, który zapewni nie tylko utrzymanie tkanki mięśniowej w nienaruszonym stanie, ale też pobudzi ją do delikatnego wzrostu. Podaż białka w diecie kobiet aktywnych powinna być zwiększona, jednak wielkość spożycia musi być różnicowana indywidualnie – w zależności od wieku, masy ciała, budowy, stanu zdrowia, rodzaju aktywności fizycznej. Spożycie białka powinno być również skorelowane z ogólną dostawą energii w jedzeniu. Nadmiar szkodzi Z białkiem, jak z wszystkim – co za dużo to niezdrowo. Podlega ono w ustroju człowieka złożonym procesom metabolicznym. Nadmiar protein może znacząco obciążać organizm, głównie nerki i wątrobę. Dieta wysokobiałkowa jest przeciwwskazana przy ostrej lub przewlekłej niewydolności nerek oraz w poważnych schorzeniach wątroby. Powinny wystrzegać się jej także kobiety 35+, ponieważ w tej grupie zachodzą naturalne zmiany hormonalne, powodujące demineralizację kośćca (osteoporozę). Jednocześnie nadmiar białka nasila filtrację w kanalikach nerkowych, co może powodować znaczną utratę wapnia z organizmu. Kobiety wkraczające w wiek średni powinny spożywać więcej produktów bogatych w wapń (mleko i jego przetwory) lub stosować farmakologiczne preparaty tego pierwiastka. I jeszcze jedno: po kuracji odchudzającej, w której została zwiększona ilość białka w diecie, należy zmniejszyć jego ilość do 13-15%. A wegetarianie? Każde białko zbudowane jest z 20 aminokwasów, stanowiących swego rodzaju cegiełki. Dieta pełnowartościowa powinna zawierać wszystkie te cegiełki, co uzależnione jest od pochodzenia produktów. Organizm ma zdolność budowania jednych aminokwasów, innych nie. Osiem, których nie potrafi wytworzyć samodzielnie, musi być dostarczanych z pokarmem. Te aminokwasy określane są jako egzogenne lub niezbędne. Produkty białkowe, zawierające 8 niezbędnych aminokwasów, uważa się za pełnowartościowe. Są to białka
Komplet protein znajdziecie w mięsie, rybach, jajkach i mleku
pochodzenia zwierzęcego, zawarte w mięsie, rybach, drobiu, jajach oraz mleku i jego przetworach. Z roślin na uwagę zasługują białka sojowe, strączkowe i orzechy. Za wzorzec białka zawierającego wszystkie 8 niezbędnych aminokwasów we właściwych proporcjach uważa się białko jaja kurzego. Z niedoborem pełnowartościowego białka mogą borykać się wegetarianie, ponieważ głównym składnikiem ich diety są produkty roślinne, które go nie zawierają. Dodatkowo obecne są tam związki pogarszające jego strawność. Stosowanie takiej diety wymaga więc sporej uwagi i wiedzy na temat żywności. Spożywanie niepełnowartościowego białka może doprowadzić do zaburzeń procesów odpornościowych, utarty beztłuszczowej masy ciała oraz zmniejszenia wydolności fizycznej i psychicznej. Znacznie bezpieczniejsza jest dieta laktowegetariańska, uzupełniana mlekiem, przetworami mlecznymi i jajami. Co z odżywkami Nasze potrawy powinny charakteryzować się nie tylko odpowiednią zawartością wysokiej jakości białka, ale też niską obecnością tłuszczu, co na ogół trudno pogodzić. Większość produktów pochodzenia zwierzęcego, zawierających pełnowartościowe białko, ma też wysoki poziom kwasów tłuszczowych nasyconych, co utrudnia osiągnięcie szczupłej sylwetki. Na ratunek śpieszą suplementy diety. Większość kobiet odnosi się sceptycznie do wszelkiego rodzaju odżywek i suplementów, uważając je za sztuczne i szkodliwe dla zdrowia. Nie ma podstaw, by je o to podejrzewać, ponieważ suplementy i odżywki zatwierdzone przez Główny Inspektorat Sanitarny i dopuszczone do obrotu w Polsce z oznaczeniem „Dietetyczny środek spożywczy” nie powodują szkodliwych działań ubocznych. Nie jest też prawdą, że są one zalecane wyłącznie mężczyznom. Kobiety również mogą z nich korzystać. Szczególnie polecaną grupą preparatów dla kobiet są odżywki wysokobiałkowe o zawartości białka powyżej 80%. Powodują one delikatny przyrost masy mięśniowej, przy jednoczesnej redukcji tkanki tłuszczowej. Podobną skuteczność wykazują odżywki białkowe w formie koktajli, jak i aminokwasy w tabletkach. Autorka jest inż. biotechnologii, ekspertem ds. żywienia, dietetykiem i konsultantem żywieniowym. nr 49 / 2017 • Lady’s Club
55
RZUĆ OKIEM NA TALERZ
Rzecz o suplementach diety Na temat zdrowego i świadomego żywienia rozmawiałem ostatnio z p. Agnieszką, pracującą w bran ży farmaceutycznej. Z dziwiło mnie , że o ile produkcja leków odbywa się pod ścisłym nadzorem , to wytwarzanie suplementów diety już nie . Ż yłem w błędzie , sądząc , że jakieś instytucje mają nad tym kontrolę .
P
Fot. Jacek Jarczok
my nazwy surowców, z których zrobiony rodukty apteczne, zwane lekami, jest „cudowny” środek na odchudzanie, przechodzą wiele testów, nierzadjuż nie mamy zastrzeżeń. Oczywiście nie ko trwających kilka lat. Sprawdzany jest każde „E” jest złe. Jest taka grupa, która skład, normy, odbywają się testy na zwiema pochodzenie naturalne i nie szkodzi. rzętach i ludziach. To długi i kosztowny Jest też taka, która ma naturalne pochoproces, nim tabletka trafi do apteki. Z sudzenie, ale nie powinniśmy jej spożywać. plementami jest zupełnie coś innego. ŁaI są też takie konserwanty, które w ogótwość dostępu wynika przede wszystkim le nie powinny znaleźć się w naszych z faktu uznania ich w dyrektywach unijorganizmach, lecz są jednak stosowanych i krajowych za środki spożywcze. ne w przemyśle spożywczym. Również W myśl przepisów nie są one lekami, więc w tych „cudownych” suplementach, mogą być sprzedawane wszędzie i przez którymi wielu z nas zastępuje zdrowe jekażdego, bez nadzoru. Owszem, ponoć dzenie. Gdy patrzę na ich ilość na rynku, uregulowane są ilości witamin i mineramogę wprost stwierdzić, że nie jest tak łów, jakie mogą być w nich zawarte, ale trudno i szybko dorobić się, wykorzyco oprócz tego znajduje się w suplemenBARTOSZ GADZINA stując naszą gonitwę za zdrowym ciałem. tach i skąd pochodzą składniki w nich Słuchając pani Agnieszki stwierdziłem, że najtrudniejsza zawarte, to już odpowiedzialność i problem producenta. do zrobienia w suplementach jest... etykieta. Nie to, co jest Może nie problem – w końcu on na tym zarabia i to niemało, w środku, tylko starannie, dokładnie, jasno i rzeczowo opiwięc w myśl zasady „włożyć niewiele – wyjąć miliony” niesana etykieta. Jeśli w opisie nie ma informacji, że jest lekiem, koniecznie będzie używał produktów pochodzących z najlecz ma nazwę suplement diety – już mamy jeden powód lepszych źródeł. do kontroli mniej. Środek spożywczy nie jest obciążony taWiększość oznaczeń konserwantów, barwników, przeciwukimi restrykcjami jak lek, dlatego produkty „poprawiające tleniaczy, emulgatorów, wzmacniaczy smaku i innych chezdrowie” trafiają do obrotu szybko i bez specjalistycznych micznych dodatków do żywności z serii „E” zostało na opatestów. Dlaczego? Taki mamy klimat!... To podobna sytuacja kowaniach suplementów zastąpionych łacińskimi nazwami, jak z łososiem norweskim. Wszyscy wiedzą, że ryby karmiopodobnie jak na artykułach spożywczych. Większość z nas, ne są „syfem” i pływają w środkach chemicznych. Na dnie patrząc na etykiety z kilkoma „E”, od razu zastanawia się, ile oceanów pod hodowlami łososi nic nie chce rosnąć i pływ tym chemii i czy faktycznie chcemy to jeść. Gdy widzi-
56
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
wać, lecz nie ma na to regulacji prawnych, choćby takich, jak na ryby dziko żyjące. Bo ktoś siedzi na wysokim krześle, a w grę wchodzą miliony czy miliardy euro. Dokładnie jak na rynku farmacji i suplementacji. Może problem tkwi w innym miejscu? To, co powszechnie było używane przez nasze babcie jako środek na wszystko, dziś z powodów formalnych nie może być tak nazywane. Nawet na miodzie nie można napisać, że wpływa dobrze na zdrowie lub, powiedzmy, pomaga w dolegliwościach wątroby. Powód? Bo jest artykułem spożywczym, więc nie może być lekiem, mimo że zdecydowanie lepiej wpływa na nasz organizm niż zastępujące go suplementy. Nie wszyscy muszą się ze mną zgadzać, ale babcine metody były najlepsze. Nie miałem problemów ze zdrowiem
CHŁODNIK BARTOSZA
z pomidorów i cebuli, zielonej herbaty i nasturcji dla 4 osób
• 1,2 kg dojrzałych pomidorów (malinowe, bawole serce) • 2-3 średnie cebule czerwone • 2 szalotki • 3 duże ząbki czosnku • 1 kieliszek dobrej wódki (opcjonalnie) • 50 ml naturalnego octu jabłkowego (malinowy będzie najlepszy) • 50 ml oleju rzepakowego tłoczonego na zimno • sól, pieprz Pomidory myjemy i osuszamy, cebulę i czosnek obieramy. Pomidory kroimy na 8 części, czosnek i cebulę drobno siekamy. Całość solimy i doprawiamy pieprzem, następnie wlewamy wódkę i ocet, dokładnie mieszając. Odstawiamy pod przykryciem do lodówki na 24 godz. Następnie wszystko miksujemy na gładko. Jeśli trzeba, doprawiamy solą i pieprzem, ewentualnie octem. Dwie torebki dobrej zielonej herbaty zaparzamy w 300 ml wody. Jeśli chcemy, możemy delikatnie posłodzić ksylitolem, smak chłodnika będzie wyraźniejszy. Po przestygnięciu wkładamy do zamrażarki na kilka godzin. Możemy mieszać co jakiś czas, by powstał swego rodzaju sorbet. Lub zmrożony kawałek po prostu mielimy w blenderze albo kruszymy tłuczkiem do mięsa. Zmrożoną herbatę wsypujemy na chłodnik z pomidorów. Zdobimy świeżymi liśćmi i kwiatami nasturcji, które dodadzą trochę pikanterii. Całość polewamy olejem rzepakowym. Smacznego!
Rynek suplementów diety w USA jest wart 19 mld dolarów, europejski 25 mld euro, a polski 5 mld zł. Obsługą tego rynku w Polsce zajmuje się kilkaset firm
na wiejskiej diecie – aż do dorosłego życia, kiedy zaczęło mi być wszystko jedno, co jem. Kiedyś zamiast proszków był czosnek, a na zapalenie gardła spirytus. Tak, tak – nawet 10-latkowi babcia dawała porcję do „przepłukania” gardła z bakterii. Dziś żyjemy inaczej. Mój teść po 80-tce, żywiący się prawdziwym jedzeniem, świetnie się trzyma, tymczasem wielu moich rówieśników, a nawet młodszych kolegów, bez przerwy narzeka na różne dolegliwości. Nie bierze się to znikąd. Moje hasło: zacznijmy od jedzenia! Dlaczego kucharz pisze o lekach i suplementach? Bo zastępujemy nimi prawdziwe, naturalne, a przede wszystkim zdrowe jedzenie. Zamiast dbać o to, by nasze posiłki składały się z urozmaiconych, pełnowartościowych bogactw Matki Natury, zapewniających nam wszystkie niezbędne minerały i witaminy, sięgamy po produkty z tabelki specjalisty i jego półki z suplementami. Korzystałem z kilku diet, więc nie rzucam słów na wiatr. Byłem królikiem doświadczalnym, żeby zobaczyć, co ludzie w tym widzą. Przechodząc na dietę, oczekujemy spodziewanych efektów, np. chcemy schudnąć o kilka kilogramów. Też chciałem! Gdy jednak spojrzałem na moją codzienną listę zakupów, parsknąłem śmiechem: kurczak, sałata, kukurydza, pomidory – a był początek marca. Oczywiście wszystko okraszone suplementami diety za kilka stówek tygodniowo, które miały zastąpić naturalne produkty. Pytam zatem: zdrowie czy „zdrowie”? Wybór należy do Was. Szkoda, że większość specjalistów zamiast uświadamiać nam, jakie znaczenie ma jakość jedzenia, zastępuje wszystko tabletkami, płynami i proszkami. Oczywiście, by szybko osiągnąć zamierzony efekt. Zamiast więc wydawać pieniądze na zamienniki, lepiej zainwestujmy w dobre, zdrowe posiłki.
Autor jest kucharzem, właścicielem Restauracji Beksien przy ul. Piwowarskiej w Bielsku-Białej nr 49 / 2017 • Lady’s Club
57
BÓLE DOLNEGO ODCINKA KRĘGOSŁUPA Jak im zapobiegać Zaburzenia postawy są tak powszechne, że trudno znaleźć kogoś całkowicie od nich wolnego. Zwiększający się czas, jaki spędzamy przed komputerami i telewizorami, z komórkami, siedząc niedbale, sprawia, że skala i rozmiary wad postawy rosną w alarmującym tempie.
P
omyśl o swoim typowym dniu: budzisz się po ośmiu godzinach snu w skulonej pozycji, jedziesz do pracy siedząc w samochodzie. Tam osiem godzin pochylasz się nad monitorem komputera, po czym wracasz do domu, siadasz na kanapie i spędzasz tak kolejne cztery godziny. Przez cały dzień nie poświęciłeś nawet chwili na ćwiczenie poprawnej postawy. A teraz pomyśl, od jak dawna tak spędzasz dzień za dniem? Kolejne tygodnie, miesiące, lata?... Zaburzenia postawy pogłębiają się długo i systematycznie, a Ty nie masz pojęcia, jak bardzo szkodzisz swojemu kręgosłupowi. Ponad 90% kontuzji dysków zachodzi w odcinku lędźwiowym, najczęściej między kręgami L4 i L5 oraz L5 i S1. Te dwa fragmenty kręgosłupa przenoszą największe obciążenia, co sprawia, że są najbardziej podatne na urazy. Ten sam obszar jest najbardziej narażony na zginanie i rozciąganie także w czasie jazdy na rowerze. Bóle dolnego odcinka kręgosłupa zwykle są dość uporczywe, a jedną z najlepszych metod pozbycia się ich jest wzmocnienie gorsetu mięśniowego w obszarze dolnego odcinka kręgosłupa i bioder – by stworzyć stawom optymalne warunki działania. Jednym z najważniejszych czynników wpływających na możliwość kontuzji jest ogólny stan dysku, na który wpływ mają nasz wiek, genetyka, poprawność postawy i stan umięśnienia. Na pierwsze dwa z tych czynników nie mamy żadnego wpływu, ale postawę i stan muskulatury możemy kontrolować. Najlepszym sposobem poprawy postawy i wzmocnienia mięśni otaczających kręgosłup jest zajęcie się gorsetem mięśniowym. Mocny gorset utrzymuje kręgosłup w poprawnej pozycji i jednoczenie pozwala mu wytrzymać negatywne siły oddziałujące na niego w czasie siedzenia, jak i jazdy na rowerze. UWAGA: Jeśli będziecie odczuwać ból podczas wykonywania proponowanych przeze mnie ćwiczeń, zgłoście się do fizjoterapeuty, który zdiagnozuje Wasz problem.
58
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
DAWID CEMBALA
INSTRUKCJA OBSŁUGI: W artykule przedstawiam ćwiczenia zmniejszające ból dolnego odcinka kręgosłupa. Warto wpleść je w swój plan treningowy lub wykonywać jako oddzielne treningi. NAWIGACJA: Trening zaczynaj zawsze od rozgrzewki. Bieg w miejscu lub bieg bokserski, pajacyki, skakanka (odpada przy bólach kolan lub kręgosłupa) – cokolwiek, co przygotuje Twoje mięśnie na czekający je wysiłek. Co tydzień staraj się dodać 2 powtórzenia lub 5 sekund, jeśli ćwiczenie jest na czas.
fot. 1A
fot. 1b
Zdjęcia Anna Pacut
Ćwiczenia
1. Aktywacja mięśnia poprzecznego brzucha
a) Połóż się na plecach z ugiętymi kolanami i stopami w odległości 15-20 cm od pośladków. Ważne, by w czasie wykonywania ćwiczenia górna połowa ciała była rozluźniona (fot. 1A). b) Powoli zacznij przyciągać dolne mięśnie brzucha w dół. Wyobraź sobie, że tworzysz misę pomiędzy pępkiem a kością łonową. Skup się na obszarze poniżej pępka, starając się mieć górne mięśnie brzucha rozluźnione. Utrzymuj taką pozycję przez podany czas, po czym w pełnij się rozluźnij, zanim zaczniesz kolejne powtórzenie (fot. 1B). c) Wykonaj 5 spięć po 5 sekund.
fot. 2b
fot. 2A
fot. 2c
2. Wznos bioder z odsuwaniem stóp
a) Połóż się na plecach z ugiętymi kolanami i stopami w odległości 15-20 cm od pośladków. Pod każdą stopę podstaw coś, co pozwoli przesuwać Ci swobodnie stopę po podłodze, np. ręcznik papierowy. Napnij pośladki, podkurcz kość ogonową (fot. 2A). b) Unieś biodra z podłogi. Trzymaj je w górze nieruchomo (fot. 2B). c) Odsuń prawą stopę od ciała, aż do pełnego wyprostowania nogi. Po czym przyciągnij ją z powrotem. Powtórz ten sam ruch lewą stopą, cały czas utrzymuj biodra w tej samej pozycji (fot. 2C). d) Wykonaj 2 serie po 15 powtórzeń na nogę.
fot. 3a
fot. 3b
3. Wspinacz
a) Zacznij w pozycji jak do pompki, z niewielkim ręcznikiem podłożonym pod każdą ze stóp. Ściągnij łopatki, by zabezpieczyć się przed garbieniem pleców. Nie wypychaj brody, głowa jest przedłużeniem kręgosłupa. Wyprostuj kręgosłup, przyciągnij dolne mięśnie brzucha (skup się na obszarze poniżej pępka a kością łonową) do kręgosłupa (fot. 3A). b) Bez kołysania biodrami powoli przyciągnij prawe kolano w kierunku klatki piersiowej. Po czym wróć do pozycji startowej. Następnie ten sam ruch wykonaj lewym kolanem. Nie zapominaj, że biodra powinny być nieruchome (fot. 3B). c) Wykonaj 2 serie po 12 powtórzeń na nogę. nr 49 / 2017 • Lady’s Club
59
fot. 4a
fot. 4b
4. Opuszczanie nogi leżąc
a) Połóż się na plecach i unieś nogi pionowo w górę. Delikatnie ściągnij palce stóp w kierunku twarzy. Jeśli masz problem z utrzymaniem prostych nóg, możesz nieznacznie ugiąć kolana (fot. 4A). b) Powoli opuść prawą nogę, aż pięta dotknie podłogi (fot. 4B). Wykorzystaj siłę dolnych mięśni brzucha, podciągnij prawą nogę do pozycji wyjściowej. Zwróć uwagę na to, by cała górna połowa ciała, szyja i głowa pozostawały rozluźnione. Powtórz ćwiczenie dla lewej nogi. c) Wykonaj 2 serie po 10 powtórzeń na nogę.
fot. 5a
fot. 5b
5. Odwrotne spięcia
a) Połóż się na plechach z ugiętymi kolanami. Stopy oprzyj na podłodze, rozstaw na szerokość bioder. Nie angażując górnej połowy ciała, napnij mięsień poprzeczny brzucha – skup się na obszarze poniżej pępka a kością łonową (fot. 5A). b) Unieś kolana w kierunku klatki piersiowej. Wyobraź sobie, że unosisz kręg po kręgu z podłogi (fot. 5B). Tak samo wróć do pozycji wyjściowej, opuszczając po jednym kręgu naraz. c) Wykonaj 2 serie po 15 powtórzeń.
Jeśli chcesz się dowiedzieć więcej, napisz: dawid@twojtrener.bielsko.pl DAWID CEMBALA Absolwent Beskidzkiej Wyższej Szkoły Umiejętności w Żywcu na kierunku fizjoterapia. Pasjonat sportów siłowych, wytrzymałościowych, narciarstwa, treningu funkcjonalnego. Jako trener przede wszystkim stawia na bezpieczeństwo. Ważna jest dla niego technika wykonywanych ćwiczeń i dostosowanie poziomu zaawansowania. Na treningach jest wymagający, nie da Ci się lenić. Chce dzielić się z Tobą swoją wiedzą, doświadczeniami. Chce być Twoim motywatorem i czuwać nad Twoim bezpieczeństwem. Jako trener wciąż poszerza swoją wiedzę i doskonali umiejętności, biorąc udział w licznych szkoleniach i konwencjach. Od 2008 Trener Personalny (www.twojtrener.bielsko.pl), tel. 511 135 234.
60
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
paint it red
pomysł, zdjęcia Magdalena Ostrowicka www.cobraostra.pl modelka Marta Lityńska NEVA Models www.nevamodels.pl wizaż Ewa Zalot
www.facebook.com/ewazalotmakeup
nr 49 / 2017 • Lady’s CLub
61
62
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
63
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
65
książki po okładce Słowo. P odobno wszystko od niego się zaczęło. Ma ogromną siłę sprawczą, powołuje do życia i dogłębnie rani . Ot tak , w mgnieniu oka . W przypływie chwili albo nadmiaru śliny na języku.
S
łowa – ależ one potrafią krzywdzić! Zbyt pochopnie wydane opinie, wnioski wysnute na podstawie nie wiadomo czego. Z drugiej strony: dlaczego jesteśmy tak słabi, że zdanie ludzi, którzy zupełnie nas przecież nie znają, jest w stanie wpłynąć na nasze poczucie własnej wartości? Jak to możliwe? Czy nie lepiej śmiać się w twarz: • tym wszystkim, którzy zamiast żyć, wolą rozmawiać o istnieniu innych; • tym kobietom, które plują jadem w stronę innych kobiet dla zasady; • tym mężczyznom, którzy rozsiewają plotki na temat kobiet dlatego, że nie mogą ich mieć? Codzienna afirmacja własnego sposobu postępowania nie jest niczym złym i błędnie mylona jest z zarozumialstwem. Trzeba iść – dumnie, z podniesioną głową, czasami z łajdackim błyskiem w oku. Trzeba uśmiechać się ironicznie do świata, puszczać oko do losu. Nie bądź jak książka. Nie daj się oceniać po okładce.
Żyjemy w świecie, w którym to, ile masz, jak wyglądasz i gdzie bywasz, jest miarą tego, kim jesteś. Popularność stała się kartą przetargową wątpliwej wartości. Może dla części osób – mimo wszystko – najważniejsze jest wnętrze. Większość jednak tylko rzuca słowa na wiatr i trzyma się sloganów, by uchodzić za inteligentniejszych. Przy pierwszym spotkaniu nikt nam w życiorys nie zagląda. Nie zastanawia się, czy zmarszczka to bardziej od uśmiechu, czy ze stresu. Nie obchodzi go, czy sińce pod oczami to pamiątka po nocnej zabawie, czy efekt uboczny rozstania. Nie pyta, iloma łyżeczkami słodzisz herbatę. Ani czy lubisz deszcz. Kiedy obcy człowiek mija nas na ulicy, nie zagląda nam pod skórę. Ale gdy nieznajomy staje się znajomym, jego opinia zaczyna się liczyć. Bardziej. Proza życia potrafi zaskoczyć, może dlatego uodporniliśmy się na nią, tworząc zasłonę z języka pełnego wulgaryzmów i wyrazów raniących. A przecież ludzie nie są prozą. Są poezją. Bardziej poezją. Więk-
66
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
ANGELIKA WICIEJOWSKA
Fot. Diana Łapin
NIE OCENIAJ
szość przechodniów odczytuje tylko sens dosłowny, oparty na rzuceniu na nas okiem jak kauczukową piłeczką, która odbija się od ściany. Mało kto poświęci czas na grzebanie między wierszami, odkurzanie metafor, szukanie kontekstów. Szybko się poddajemy i zamiast pod prąd, zasuwamy z nurtem powierzchowności. Skoro i tak nikt nie wie, jaka jestem naprawdę, to mogę przedstawić się zupełnie inaczej. I tak przepadamy. Zamiast chłonąć chwile, robimy zdjęcia i wrzucamy na Instagram. Jeszcze dobrze się nie zakochasz, żaden motyl w żołądku nie uniesie skrzydeł, a już status w związku ląduje na Facebooku. Nagrywamy wszystko. Urodziny, zaręczyny, ślub, noc poślubną, poród. Dokumentujemy nowy zegarek, samochód, zwierzęta, wakacje, nową rodzinę. Gotowy materiał ozdabiamy filtrem, wrzucamy do sieci i z zaciśniętym żołądkiem czekamy na reakcje. Na kliknięcia. Jesteśmy silni, odporni na krytykę. Oficjalnie. Na pokaz. A naprawdę? Kasujemy nieprzychylne komentarze. Mamy do tego prawo. Prawo boga internetu. Nie po to wystawiliśmy się na targowisko próżności, żeby krytyką jak pomidorem oberwać w tył głowy. Uśmiechamy się coraz szerzej i czekamy na fałszywe zachwyty. Tylko tak nakarmione ego pozwala spokojnie spać. Kiedyś się żyło. Dziś pokazuje się życie, którego inni muszą nam zazdrościć. W cenie jest bogactwo duchowe, którego nie sposób kupić ani kartą, ani za gotówkę. Samoocena nie powinna zależeć od zdania osób trzecich. Wiara w siebie i swoje możliwości to siła, której słowa nie zranią. To siła, która może przenosić góry.
Autorka jest tegoroczną maturzystką VIII LO w Bielsku -Białej. Jej pasje to teatr i literatura. Pracuje jako modelka i prezenterka wiadomości w stacji Beskid News. Debiutowała w magazynie Lady’s Club nr 1 (46) 2017. Czekamy na Wasze opinie: redakcja@ladysclub-magazyn.pl
C
Fot. Marcin Gorgolewski
zas płynie, to wiemy. Niekiedy wolniej, niekiedy – oj! – szybciutko. Czas może być osobisty, gdy czujemy każdą upływającą chwilę, ale może dotyczyć czegoś, co trudniej ogarnąć, czyli historii i dziejów świata.
nych odstępach wciąż się powtarzają. Wiele osób twierdzi, że czas płynie jednak chaotycznie. Nigdy nie wiadomo co się zdarzy. Według nich, potok zmian jest bezkształtny, nie można go przewidzieć, nikt nad nim nie panuje.
WAHADŁO W ODWIECZNYM RODZIMY SIĘ, ŻYJEMY I UMIEZEGARZE ŚWIATA, według mnie, RAMY. To tak w skrócie. Z państwawychyla się raz w jedną, raz w drumi, imperiami i społeczeństwaDorota Stasikowska-Woźniak gą stronę. Spiralna koncepcja dziemi jest podobnie. O cykliczności jów, która jest najbliższa moim i powtarzalności dziejów mówił już poglądom na te kwestie, zakłada, Platon, a jeszcze wcześniej, na dłuże, owszem, następuje powtarzalgo przed nim, mędrcy staroegipscy. ność, ale odbywa się ona za każdym Na przykład Ptahhotep. Wszyscy razem na wyższym poziomie. Na jatwierdzili, że nawet najpotężniejkim etapie rozwoju jesteśmy teraz? sze systemy czy mocarstwa powstaKażdy z nas indywidualnie? Nasza ją, budują się, wzmacniają, dochodzą rodzina? Kraj, Europa, świat? Zado momentu świetności, trwają tak jakiś stanawiali się Państwo? Niewątpliczas, po czym zaczyna się ich powolne wie żyjemy w czasie przełomów. Czy obserwujemy zmierzch obumieranie i odchodzenie w mniejszy lub większy niekultury Zachodu? Czy kończy się świat, jaki znamy, i tworzy byt. Zmierzch przychodzi albo małymi kroczkami, prawie nowy ład? Czy jesteśmy uczestnikami początku upadku koniezauważalnie, albo szybko, w postaci hord barbarzyńców. lejnego imperium i zmiany centrum świata? Kiedyś takim Czując słabość imperium, najeżdżają je, niszczą biblioteki, centrum był starożytny Egipt, potem Rzym, Anglia i Francja, burzą świątynie, zabijają lub podporządkowują sobie mieszpotem (teraz?) Stany, a w niedalekiej przyszłości centrum kańców. świata będzie Daleki Wschód. Może nawet już jest. Wielu w Europie jest dumnych z tego, co przyciąga uchodźców PAMIĘTAM Z LICEUM sinusoidalny wykres następowania i imigrantów. Bezpieczeństwo socjalne, opieka zdrowotna, po sobie epok literackich autorstwa prof. Krzyżanowskieobowiązkowe ubezpieczenia, prawa pracownicze, porządek, go. Starożytność została potraktowana jako jedno zjawisko, dostatek, ład gospodarczy, kultura, tolerancja, otwartość później były średniowiecze i kolejne epoki – aż do dziś. Ułona różnorodność, ale też prawa kobiet, prawa mniejszości, żone naprzemiennie. Po okresach, które profesor nazywał prawa zwierząt, działania proekologiczne. Czy to jest nam irracjonalnymi i romantycznymi, następowały racjonalne, dane raz na zawsze? Mam wrażenie, że wiele osób uwaw których panowały wiara i uczucia. Epoki romantyczne ża to za pewnik. Historia i rzeczywistość pokazują jednak, to średniowiecze, barok, romantyzm i Młoda Polska, a racjoże tak nie jest. Pokój, możliwość swobodnego podróżowanalne to antyk, renesans, oświecenie, pozytywizm i 20-lecie nia, bezpieczeństwo, w tym socjalne, czyli coś, co uważamy międzywojenne. Naprzemienność została uznana przez proza codzienność i europejską normę, na pewno nie są wieczfesora za prawidłowość. Czy w powtarzalności dziejów jest ne. Były czasy, gdy nie otaczały nas takie egzystencjalne lukcoś nieuniknionego? Zawsze po latach tłustych przychodzą susy, a skoro szczęśliwie je mamy, trzeba się o nie troszczyć. chude, a po giełdowej hossie jest czas na bessę? Czy po nieTrzeba tych dóbr strzec i nie pozwolić, by kiedykolwiek były pokoju, zamieszkach i burzach przychodzą odbudowa, ponam odebrane, zniszczone. Pilnujmy, by nie nadeszły czasy, kój, twórczy rozwój? Modele czasu historycznego bywają w których będziemy musieli boleśnie przekonać się, że nic różne. Niektórzy głoszą pogląd, że czas jest linearny. Znaczy, nie jest nam dane raz na zawsze. O kwiaty w ogródku, jeśli że kiedyś, dawno temu, zaczął się i kiedyś się skończy. W tej chcemy, by pięknie rosły i kwitły, trzeba dbać, pielęgnokoncepcji czas płynie w sposób ewolucyjny lub degradacyjwać je każdego dnia, prawda? ny. Zwolennicy ewolucyjności uważają, że wciąż jest lepiej, a linearności degradacyjnej, że coraz gorzej. Inni są pewni, Zapraszam na swoją stronę: że czas mija na zasadzie cyklicznego kołowrotu. Wszystko www.stasikowska-wozniak.pl już było, a takie same bądź podobne zdarzenia w regular-
RÓŻOWA MAGIA
Wahadło
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
67
ogłoszenie społeCzne
Honorowy Patronat: RZECZPOSPOLITA POLSKA
RZECZNIK PRAW DZIECKA Marek Michalak
PREZYDENT MIASTA KATOWICE Marcin Krupa
lukasz jungto
Patronat medialny:
68
nr 49 / 2017 • Lady’s CLub
Listy z Monachium
I po co ten trud? Aldona Likus-C annon cieszymy się z każdego zaliczonego etapu, z każdego roku. Wszystko, co ma wartość, kosztuje. Tak samo kosztuje nauka. Z własnego doświadczenia wiem, że nic nie ma większej wartości niż dobra znajomość języków obcych. Gdy jako młoda dziewczyna ubiegałam się o pracę w amerykańskiej korporacji, nie miałam wielu szans. Konkurencja była ogromna. Kandydaci z doświadczeniem zawodowym i CV na trzy strony wygrywali ze mną już na wstępie. Tak mi się wydawało. Moje CV mieściło się wtedy na jednej stronie. Jednak to ja zostałam Dzieci w Niemczech mają możliwość wywybrana – nie oni! Gdy zapytałam szefa, boru szkoły niemieckiej, europejskiej lub co zadecydowało o wyborze mojej osoby, międzynarodowej. Polskie dzieci mogą odparł, że to było trudne, gdyż mieli przed dodatkowo chodzić do szkoły polskiej, sobą wielu kandydatów z dużym doświadco jest nie tylko wielkim przywilejem, ale czeniem, lecz... nikt nie znał perfekcyjnie też wyzwaniem. Bo nauka polskiego to nadwóch języków obcych. – Wiesz, to była prawdę wyzwanie. Dla rodziców, dzieci, czysta kalkulacja – dodał mój nowy szef, nauczycieli. Lecz tylko pracując razem Z językami wszędzie uśmiechając się, a ja nie byłam pewna, czy można coś osiągnąć, a osiągnąć można jesteś w domu mówi poważnie, czy żartuje. – Po wielu wiele. Polski jest trudny. Jak bardzo trudEdmund De Waal, przemyśleniach doszliśmy do wniosku, ny, przekonałam się, gdy moja pociecha angielski artysta, że każdego w ciągu roku można nauczyć rozpoczęła naukę w szkole. Nauka angielhistoryk sztuki zarządzania, ale języka obcego w ciągu skiego czy niemieckiego wydaje się przy roku nikt perfekcyjnie się nie nauczy. tym pestką. Jednak żadne dziecko, nawet przy największych I miał rację! chęciach rodziców, nie jest w stanie nauczyć się polskiego Nauka w polskiej szkole trwa trzynaście lat. Dzieci w Motak dobrze jak pod fachowym okiem nauczyciela. Widzę nachium przyjmowane są do zerówki już od piątego roku to na przykładzie syna. życia. To wyjątkowo długi okres, ale też bardzo ważny. Daje Czy jest to łatwe? Nie! Wymaga wielu wyrzeczeń i pracy. ogrom możliwości. Zarówno ze strony dzieci, jak i rodziców. Dziecko naleBez wątpienia dzieci dobrze znające języki obce będą mieć ży do szkoły zawieźć i odwieźć. Trzeba odrobić z nim zawiększe możliwości na rynku pracy niż ich koledzy z tej sadania, codziennie pouczyć się, poczytać polskie książki. mej ławki, ale bez znajomości obcej mowy. W przyszłości A to kosztuje masę pracy i czasu. Determinacji i cierpliwomogą pracować zarówno w niemieckich, jak i międzynarości. I po co wszystko? Po co ten trud? Po co zawalone soboty dowych korporacjach w Polsce, jak też ubiegać się o pracę i popołudnia? Czy wysiłek zarówno dzieci, nauczycieli, jak w polskich firmach na zachodnich rynkach. i rodziców opłaca się? To, czy wykorzystają te możliwości, będzie zależało od wieTo zależy od rodziców, czy dziecko będzie uczyło się polskielu czynników, ale czego nauczą się za młodu, przyda im się go, czy zapiszą je do polskiej szkoły i zmotywują do nauki. z pewnością przez resztę życia. Bo jak powiedział pisarz Dla tych wszystkich, którzy zdecydowali się na ten krok, odi publicysta Ignacy Baliński: „Chcesz być kimś w życiu, to się powiedź jest tylko jedna: tak – nie tylko opłaca się, ale też ucz, abyś nie zginął w tłumie. Nauka to potęgi klucz, w tym daje wiele satysfakcji. moc, co więcej umie”. A ze znajomością języków obcych Każdy zaliczony rok to jak zdobywanie Mount Everestu. Czy w tłumie nikt jeszcze nie zginął. uda nam się dojść na szczyt, nikt nie ma pojęcia, ale na razie Wrzesień kojarzy mi się z babim latem i wrzosami. Z zapachem nadchodzącej jesieni i odchodzącego lata. Niektórym z nas – a może i wszystkim – także z rokiem szkolnym. Nawet nie zauważyłam, kiedy i jak minęły wakacje. Jeszcze niedawno staliśmy na szkolnym apelu z okazji zakończenia roku, a potem dumnie z dziećmi odbieraliśmy najprawdziwsze polskie świadectwa, a teraz znów przed nami... kolejny rok szkolny.
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
69
zagr a jmy w zielone Treści zawarte w publikacji nie stanowią oficjalnego stanowiska organów Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach
Mstowie pod Częstochową zakończyła się rewitalizacja otoczenia źródła Stoki. Woda wypływa spod góry Wał w dolinie Warty i chętnie czerpana jest przez mieszkańców i przyjezdnych. Fundacja Przyroda i Człowiek we współpracy z samorządem zagospodarowała i uporządkowała to miejsce, aby stało się atrakcją turystyczną. – Chcemy, aby źródło Stoki z otoczeniem było jedną z wizytówek gminy – powiedział Adam Markowski, z-ca wójta gminy Mstów. – To przykład harmonijnego zagospodarowania jurajskiego krajobrazu. Sposób aranżacji nawiązuje do tradycyjnych materiałów wykorzystywanych na Jurze, rodzimego wapienia i drewna – podkreślił Marceli Ślusarczyk z fundacji Przyroda i Człowiek. Na ochronę muraw kserotermicznych na górze Wał i zagospodarowanie źródła Stoki fundacja otrzymała dofinansowaŹródło Stoki otacza podmokła łąka łęgowa. Instytut Geografii i Gospodarki Przestrzennej UJ proponuje, by łąkę i źródło ustanowić pomnikiem przyrody, aby zapobiec ewentualnej degradacji źródliska
Dni otwarte oczyszczalni pozwoliły mieszkańcom poznać tajniki ochrony wód w gminie
W
Koziegłowach koło Myszkowa otwarta została oczyszczalnia ścieków, dofinansowana kwotą 8 mln zł przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach. To inwestycja, która już rok temu zaczęła proces porządkowania gospodarki ściekowej w gminie. Mechaniczno-biologiczna oczyszczalnia ścieków składa się z czterech linii. Szacuje się, że w pierwszej fazie jej przepustowość wyniesie do 625 m3/ dobę, a docelowo – 2500 m3/d. Oczyszczalnia, oparta o technologię osadów czynnych, będzie przyjmować ścieki z z sieci sanitarnej, a także przemysłowe. Oczyszczone ścieki odprowadzane są do rzeki Boży Stok, zgodnie z pozwoleniem wodnoprawnym wydanym przez starostę myszkowskiego.
70
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
Ekolodzy i samorządowcy uczcili rewitalizację źródła lampką czystej wody z jurajskiego potoku
nie zarówno z Narodowego, jak i Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach. Projekt wpisał się w zadanie ratowania cennych ekosystemów południowej Polski. Źródło stanowi obiekt naukowo -poznawczy o wysokich walorach przyrodniczo-krajobrazowych. W źródlisku występuje m.in. bardzo rzadki gatunek okrzemka Caloneis lancettulaz, wpisanego na czerwoną listę glonów Polski.
Modernizacja ciepła Korzyści dla Bytomia D ofinansowanie do projektu Modernizacja gospodarki cieplnej dla gmin Bytom i Radzionków 20152020 stało się faktem. Pozytywna opinia Ministerstwa Energii dała możliwość podpisania pierwszej umowy o dofinansowanie ze środków Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko pomiędzy WFOŚiGW w Katowicach a Przedsiębiorstwem Energetyki Cieplnej w Bytomiu. Umowę podpisali Andrzej Pilot, prezes Funduszu, i Henryk Dolewka, prezes spółki PEC w Bytomiu w obecności Damiana Bartyli, prezydenta Bytomia i Gabriela Tobora, burmistrza Radzionkowa. Dotacja w wysokości ponad 16 mln zł przeznaczona zostanie na przebudowę 14 km nowej sieci ciepłowniczej i ok. 3,2 km zewnętrznych instalacji odbiorczych.
W wyniku modernizacji nastąpi zmniejszenie zużycia energii o 20.154 GJ/rok. Szacowany roczny spadek emisji gazów cieplarnianych wyniesie prawie 3000 MGCO2, a redukcja emisji pyłów oscylować będzie na poziomie 1,66 MG/rok. Do tego dojdą oszczędności związane z mniejszymi kosztami dostarczania ciepła dla mieszkańców Bytomia i Radzionkowa. Projekt da wymierne efekty w walce o czyste powietrze i zmniejszy koszty ogrzewania domów.
Projekt obejmuje też likwidację 10 grupowych węzłów cieplnych w kilku budynkach i budowę 188 nowoczesnych indywidualnych węzłów cieplnych. Koszt wyniesie ponad 46 mln zł. Zgodnie z harmonogramem, realizacja ma się zakończyć w 2020 r. Fot. Krzysztof Krzmieński
Fot. Materiały Prasowe
i zagwarantować trwałe zachowanie jego walorów przyrodniczych.
Fot. Marek Gola
W
Ochrona źródła
Samorządowcy i przedstawiciele Funduszu zapoznali się z założeniami eko-projektu
zagr a jmy w zielone Treści zawarte w publikacji nie stanowią oficjalnego stanowiska organów Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach
lipcu w Katowicach przebywali eksperci Banku Światowego, którzy zapoznali się z efektami starań samorządu województwa o poprawę jakości powietrza w regionie. Intencją delegacji było wypracowanie mechanizmów pomocy w walce ze smogiem. W spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele samorządów wojewódzkiego, katowickiego, częstochowskiego i rybnickiego oraz Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach. – Szczególne zainteresowanie gości wzbudziły programy naszego Funduszu, skierowane do indywidualnych odbiorców, realizowane z gminami, i nasz autorski pomysł SMOG STOP – podkreślił Andrzej Pilot, prezes WFOŚiGW. W ramach pierwszej edycji programu SMOG STOP zlikwidowanych zostało 750 źródeł ciepła opalanych paliwem stałym, w drugiej edycji na podobną kwotę ponad 4 mln zł dotacji złożono ponad 4200 wniosków. – Efekty akcji eduka-
na czele delegacji Stał anand Subbiah z chicago, jeden z dyrektorów i Strategów banku światowego
Fot. Krzysztof Krzmieński / WFOSIGW
BANK ŚWiAToWY PoMoŻE W WALCE ZE SMogiEM W
rozmowy przedStawicieli Samorządów i funduSzu z delegacją banku światowego
cyjnych i zapewnienie wsparcia finansowego przynoszą konkretne efekty dla czystego powietrza – dodał Andrzej Pilot. Po rozmowach eksperci Banku Światowego zapowiedzieli analizę przedstawionych projektów. We wrześniu pojawi się diagnoza w postaci raportu, który będzie odpowiedzią na pytania, jakie działania podjąć w pierwszej kolejności i czy w realizację zadań na Śląsku zaangażować Komisję Europejską. Przewodniczący delegacji banku, Anand Subbiah, podkreślił, że warto uczyć się od Polaków, jak skutecznie i efektywnie wdrażać programy walki z niską emisją. Przedstawicie Funduszu z prezesem Andrzejem Pilotem i jego zastępcą Rafałem Adamusem przedstawili delegacji Banku Światowego dotychczasowe dokonania Funduszu i metody walki ze smogiem. Know-how wypracowane w Funduszu będzie teraz wdrażane na znaczenie szerszą, globalną skalę.
RoZBudoWA TARNogÓRSKiCH REPT
roczyście wmurowany został akt erekcyjny pod rozbudowę budynku szpitalnego Górnośląskiego Centrum Rehabilitacji Repty w Tarnowskich Górach. Do grudnia 2019 realizowane będą rozbudowa budynku i prace związane z termomodernizacją obiektów i wymianą centralnego ogrzewania. Wartość inwestycji wyniesie 31 mln 190 tys. zł. Nie powiększy ona bazy łóżkowej Centrum, bo powodem, dla którego podjęto decyzję o rozbudowie szpitala jest nadmierne zagęszczenie łóżek w salach chorych oraz niedostatek pomieszczeń sanitarnych i higienicznych. Przeniesienie oddziałów rehabilitacji kardiologicz-
Fot. Materiały Prasowe
U
w uroczyStości wmurowania aktu erekcyjnego uczeStniczyli prezeS funduSzu andrzej pilot i dyrektor centrum dr kryStian oleSzczyk, a także liczni pracownicy Szpitala i mieSzkańcy regionu. na ochronę zabytkowego parku funduSz wydał 119 tyS. zł
nej do nowego budynku o wyższym standardzie spowoduje, że pacjentów w pomieszczeniach będzie mniej, co zwiększy komfort pobytu w lecznicy.
Rozwój tej zasłużonej placówki medycznej i zabytkowego parku w Reptach w znaczący sposób wspierany jest przez WFOŚiGW w Katowicach. nr 49 / 2017 • Lady’s CLub
71
k r z y ż ó w k a z n a g r od a m i CYFERKI
1
2
11
3
4
185
6
14
7
8
9
12
13
13 14
4
9
15 16
17
18
19
24
620
21
22
25 15
27
10
2
3
26
10
23
7
17
16
28
29 33
34
35
37
30
31
32
36 38
1
39 40
5 11
8
41
12
42
POZIOMO: 4. był nim mąż królowej Margot, 11. żyzna gleba powstała na skałach wapiennych, 12. niezbędny do identyfikacji sprawcy, 13. ma swój pałac w Warszawie, 14. najpikantniejszy z pieprzy, 15. kraksa na drodze, 16. robią ją król i wieża, 17. dzika malwa, guziczkowe ziele, 21. w kowbojskim kapeluszu, 24. zaczyna się jeszcze przed pogrzebem, 25. drzewo na łuki, 26. heretyk inaczej, 29. Artur od złotej kaczki, 33. specjalista od orki, 37. najsłynniejsze francuskie białe wino, 38. szycha z ministerstwa, 39. w budce to dziś rzadkość, 40. równikowe państwo, 41. scena piosenkarza, 42. szarłat wyniosły. PIONOWO: 1. jeden ze Smerfów, 2. regionalnie o szopie, 3. na wodzie w świętojańską noc, 4. ma dostęp do twojego komputera, 5. zgubił ubranie, 6. potęgi klucz, 7. mowa lub murawa, 8. karma dla kur, 9. wylądował w samym środku Katowic, 10. psota, 18. huśtawka Tarzana, 19. orkisz też nim jest, 20. słynna Kasztanka, 21. „ciąża” kury, 22. wał ziemny, 23. na szyi eleganckiej damy, 26. wciąż na czasie na damskiej głowie, 27. łączy Turka i Greka, 28. do pary z kluskami śląskimi, 30. inteligentnie zamyka wypowiedź, 31. najsłynniejszy kijowski, 32. największa antylopa w Azji, 33. popularny opel, 34. np. tapety, 35. dała sławę Łukasiewiczowi, 36. najsłynniejszy malarz od „wrażeń”. Litery z pól oznaczonych czerwonymi cyframi od 1 do 18 utworzą hasło krzyżówki. Rozwiązanie prześlij mailem redakcja@ladysclub-magazyn.pl lub na adres Firma Wydawnicza Lady’s Club, ul. Sucha 32, 43-309 Bielsko-Biała – do 27 października 2017. Nagrody wyślemy pocztą.
CZEKA NA WAS 19 BESTSELLERÓW Książki Wydawnictwa Czwarta Strona (www.czwartastrona.pl) 1 Dwa egzemplarze kryminału Remigiusza Mroza „Inwigilacja” 2 Jeden egzemplarz thrillera Remigiusza Mroza „Czarna Madonna” 3 Dwa egzemplarze kryminału Przemysława Borkowskiego „Zakładnik” 4 Jeden egzemplarz kryminału Magdaleny Knedler „Nic oprócz śmierci” 5 Jeden egzemplarz kryminału Aleksandry Marininy „Życie po życiu” 6 Jeden egzemplarz kryminału Piotra Bojarskiego „Biegacz” 7 Jeden egzemplarz kryminału Michała Larka „Furia” 8 Jeden egzemplarz powieści Agnieszki Olejnik „Ławeczka pod bzem” 9 Jeden egzemplarz powieści Magdaleny Wali „Rzymskie odcienie miłości” 10 Jeden egzemplarz powieści Karoliny Wilczyńskiej „Życie jak malowane” Książki Wydawnictwa Zysk i S-ka (www.zysk.com.pl) 11 Dwa egzemplarze książki wspomnieniowej Urszuli Ziober „Spódniczka ze starej podszewki” (wywiad z autorką wewnątrz numeru) 12 Jeden egzemplarz powieści Helen Fielding „Dziennik Bridget Jones. Dziecko” 13 Jeden egzemplarz powieści Chimamanda Ngozi Adichie „Połówka żółtego słońca” Książki Wydawnictwa Prószyński i S-ka (www.proszynski.pl) 14 Jeden egzemplarz powieści Magdaleny Giedrojć „Księżyc nad Rzymem” (wywiad z autorką i konkurs wewnątrz numeru) 15 Jeden egzemplarz powieści Kasi Bulicz-Kasprzak „Pójdę do jedynej” (wywiad z autorką i konkurs wewnątrz numeru) Książka Wydawnictwa Czarne (www.czarne.com.pl) skie serca”
72
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
16
Jeden egzemplarz powieści Katarzyny Archimowicz „NadwiślańStrona 1
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
Dziękujemy Wydawcom za ufundowanie nagród książkowych Rozwiązanie z nr 3 (48) 2017: GDY LIPIEC Z DESZCZEM, ZIMA BĘDZIE Z WIATREM. Lista nagrodzonych znajduje Krzyżówkę przygotowała ANNA JURCZYK / www.lowiskoksiazek.blogspot.com się na stronie www.ladysclub-magazyn.pl. nr 49 / 2017 • Lady’s Club
73
HOROSKOP NA WRZESIEŃ I PAŹDZIERNIK Baran (21 marca – 20 kwietnia) Jesień przyniesie Ci sporo niespodzianek. Jeśli jesteś samotna, wkrótce zakochasz się bez pamięci. Jeśli jesteś w związku, przeżyjesz nawrót gorączki uczuć do swojej drugiej połowy. Od października czeka Cię także pasmo sukcesów zawodowych – pod warunkiem, że spokojnie będziesz podchodzić do konfliktów w swoim środowisku. Najgorsze, co możesz zrobić, to unieść się honorem i w trakcie gry odejść na margines. Powinnaś również zająć się sportem, na to nigdy nie jest za późno, a potrzeba Ci więcej ruchu. Jego brak da o sobie znać dolegliwościami kręgosłupa. Myśl o zdrowiu i działaj rozważnie. Zachowaj do wszystkiego zdrowy dystans. Byk (21 kwietnia – 21 maja)
Szykuje się niezły okres pod względem finansowym. Dzięki oszczędnościom i premii stać Cię będzie na poważną inwestycję, o której od dawna marzyłaś. Najlepiej jednak będzie, jeśli znajdziesz do niej dobrego wspólnika. Kipiący pomysłami osobnik zjawi się w Twoim otoczeniu późną jesienią. Ale zapamiętaj ostrzeżenie – nie wolno Ci łączyć interesów z uczuciami, bo przynajmniej jedna z tych dziedzin na pewno ucierpi. Chyba tego nie chcesz? Nie zamykaj oczu na to, co się dzieje: będziesz musiała się rozliczyć z niefortunnych zachowań w chwili słabości. W Twojej rodzinie nie wszyscy darzą Cię serdecznymi uczuciami – i możesz to mocno odczuć.
Bliźnięta (22 maja – 21 czerwca)
Przed Tobą wielka szansa – spotkasz kogoś, kto zarazi Cię miłością do dziedziny, o której do tej pory nie miałaś pojęcia. Prawdopodobnie narodzi się z tego prawdziwa pasja, która oprócz autentycznej przyjemności może przynieść Ci profity. Najpierw jednak musisz zainwestować, dlatego niewykluczone, że w okolicach października wybierzesz się do banku z wnioskiem o pożyczkę. Bliscy będą kręcić głowami z dezaprobatą, ale rób swoje. Wkrótce stanie się jasne, że to Ty miałaś rację, a inni będą Ci zazdrościć. Jest także szansa, że dopiero teraz spełni się Twoje marzenie o dalekiej podróży. Będzie udana, jeśli odpowiednio wcześnie się zaszczepisz.
Rak (22 czerwca – 22 lipca) Wrześniowa dobra passa przeciągnie się aż do listopada. Zyskasz uznanie, którego tak bardzo Ci brakuje. Twoja pozycja zawodowa umocni się, ale obawy, jakie dręczą Cię od wiosny, nie miną bezpowrotnie i nadal będą się odzywać. Pieniędzy nie będzie Ci brakować, lecz mimo to powinnaś wydawać je ostrożnie, żeby nie zabrakło Ci na świąteczne przygotowania. W październiku odnajdziesz się w nowej roli. Nadzieje pokładane w pewnej osobie spełnią się z nawiązką i z jej strony nie musisz obawiać się żadnych niemiłych niespodzianek. Przez cały czas musisz bardzo dbać o linię i późną jesienią, koło grudnia, z wielką satysfakcją spojrzysz w lustro.
74
nr 49 / 2017 • Lady’s Club
Lew (23 lipca – 22 sierpnia) To będzie burzliwy czas dla miłości. We wrześniu ogarnie Cię taki uczuciowy chłód, że zapragniesz... zmiany klimatu. Zapewni Ci to ktoś nowo poznany, ale szybko przekonasz się, że wasz związek nie ma przyszłości. W październiku źle będziesz znosić samotność, patrząc na rozkwitające pary, mimo pierwszej fali chłodów. Na szczęście nie będziesz miała wiele czasu na rozmyślania – trzeba będzie się pilnie uczyć i pracować. Dopiero gdy załatwisz ważną dla Twojej przyszłości sprawę, los okaże się życzliwszy i postawi na Twojej drodze tę właściwą osobę. Najbliższego sylwestra spędzicie razem, a może nie tylko sylwestra, ale dużo zależy od Ciebie. Panna (23 sierpnia – 22 września) To będzie pracowita jesień. Na sprawy prywatne zostanie Ci niewiele czasu, dlatego musisz wszystko dobrze zaplanować, żeby stracić go jak najmniej. Z końcem września pojawią się interesujące propozycje zawodowe. Weźmiesz udział w przetargach lub konkursach i zwykle będziesz wychodzić z nich zwycięsko. Potrzebna Ci mocniejsza grupa współpracowników. Już wkrótce nastąpią w Twoim zespole korzystne zmiany. Zdrowie będzie Ci dopisywać, ale nie zapomnij
o badaniach kontrolnych na koniec roku. Zanim to zrobisz, na przełomie lata i jesieni wyjedziesz w piękne, spokojne miejsce. W dobrym towarzystwie, co pozwoli Ci wypocząć.
Pod koniec jesieni rozterki powinny być już za Tobą. Jeśli dobrze wybierzesz, zaczniesz całkiem nowe życie. Zanim się to jednak stanie, czeka Cię jeszcze pożegnalne spotkanie z kimś ważnym.
Strzelec (23 listopada – 21 grudnia)
Najbliższe trzy miesiące miną niezauważenie wśród codziennych drobnych trosk i małych radości. Potem czeka Cię jednak dłuższy wyjazd zagraniczny. Nie marudź, nie kapryś – tak musi być. Tam jesteś potrzebna, a nie tutaj, ze swarliwą połówką. Zgódź się na pierwszy proponowany Ci termin. To może być mimo wszystko udana wyprawa, jeśli dobrze się do niej nastawisz. Poznasz ciekawych ludzi i zobaczysz interesujące miejsca. Korzystaj, bo po powrocie Twój dom będzie pełen gości. Na przełomie jesieni i zimy pojedziesz jeszcze w piękne miejsce i nareszcie będziesz mogła się w pełni zrelaksować. Nie daj się tylko tyranizować towarzyszowi podróży.
Koziorożec (22 grudnia – 20 stycznia)
Na początku jesieni przystąpisz do działania. Nawet gdybyś nie miała na to specjalnej ochoty, zmuszą Cię okoliczności. Trudno Ci będzie odsunąć się na bok, gdy rodzina będzie potrzebowała wsparcia. Twoja postawa zostanie nagrodzona na początku listopada, bo w połowie października pomyślnie zakończą się wszelkie kłopoty rodzinne. Końcówkę roku spędzisz we wspaniałej atmosferze, ze spokojną głową, choć... mocno uszczuplonym portfelem. Wtedy spróbuj czegoś zupełnie nowego – pomyśl o zmianie pracy albo mieszkania. Niemożliwe? Ależ tak! Całkiem możliwe, gdyż pod koniec roku fortuna wreszcie zacznie Ci sprzyjać. Więc głowa do góry!
Waga (23 września – 23 października)
Jeśli na początku jesieni nie wpadniesz w tarapaty finansowe, pozostałe miesiące będą udane pod każdym względem. Częściej jednak, niż to masz w zwyczaju, powinnaś dmuchać na zimne. Nie wierz też każdym pięknym oczom, zwłaszcza gdy należą do płci przeciwnej. Z drugiej strony nie przesadzaj z ostrożnością w sprawach uczuciowych, bo Twoja sytuacja nie zmieni się ani trochę. Pamiętaj, że żyjesz dla siebie – nie dla mamy, taty czy przyjaciółki. Musisz odróżnić autentyczną troskę od egoizmu kogoś, kto ma na Ciebie duży wpływ. Czas wydorośleć i usamodzielnić się. Pod koniec roku możesz być już innym człowiekiem, ale nie przerwij wielkiej pracy nad sobą.
Skorpion (24 października – 22 listopada)
Pierwszy miesiąc jesieni będzie raczej nijaki. Dzień podobny do dnia, wokół te same twarze i problemy. Pod koniec października ze stanu zniechęcenia wydobędzie Cię obca osoba, która już wkrótce stanie się Twoim bliskim przyjacielem. Za jej sprawą otrzymasz ciekawą propozycję, gwarantującą poprawę sytuacji finansowej. Wybór, przed jakim staniesz, wcale nie będzie łatwy. Może się na przykład okazać, że trzeba będzie porzucić dom rodzinny, by wyjechać na szkolenie.
Wodnik (21 stycznia – 19 lutego) Z początkiem jesieni, jak to po wakacjach, nastąpi u Ciebie pewien spadek energii i witalności. Na szczęście będzie krótkotrwały i nie pociągnie za sobą poważnych skutków. Odżyjesz po paru tygodniach i wtedy zaczną lepiej iść wszystkie ważne dla Ciebie sprawy. Powrót energii wykorzystaj na zaplanowanie swojej przyszłości finansowej. Tylko uważaj, by w tym czasie nie odciąć się od otoczenia. Najbliższe Ci osoby mogą to źle zrozumieć i podjąć jakieś bolesne kroki. Wolne chwile warto poświęcić rodzinie i wykorzystać je zgodnie z przeznaczeniem. To ważne, bo pod koniec października czeka Cię dość trudny sprawdzian zawodowy. Ale bez obaw! Ryby (20 lutego – 20 marca) Twoje życie może się po wakacjach bardzo zmienić – jeśli podejmiesz ryzyko i odpowiesz na propozycje losu. Kariera zawodowa nabierze rumieńców. Pod warunkiem, że naprawdę wiesz, czego chcesz od życia. Będziesz miała trochę mniej czasu dla siebie, ale za to więcej pieniędzy. W domu czeka Cię podjęcie ważnej decyzji, dotyczącej... najmłodszego pokolenia. Rozważ wszystko dobrze. Zbyt daleko posunięty minimalizm może niekorzystnie wpłynąć na dalsze Wasze losy. Rodzinne spotkania bardzo Cię doładują i dostarczą sporej dawki optymizmu. Twoje obawy (wiesz jakie) okażą się nieuzasadnione i przed końcem roku wreszcie odetchniesz z ulgą. nr 49 / 2017 • Lady’s Club
75
krzysztoF łęcki
WARTo SŁuCHAĆ
Na niezliczonych kursach komunikacji interpersonalnej ich uczestnicy chcą dowiedzieć się, jak mówić, przemawiać, przekonywać... Mało kogo interesuje inna umiejętność – umiejętność słuchania. A słuchanie jest w naszych kontaktach z innymi ludźmi nie mniej ważne niż to, co mówimy. Niekiedy bywa bodaj i ważniejsze.
O
to człowiek, który rządził finansami Stanów Zjednoczonych – Alan Greenspan. Polityk cieszący się sławą wyśmienitego negocjatora powiadał, że swoje sukcesy zawdzięczał właśnie temu, że umiał uważnie słuchać innych. Słuchać każdy może? To prawda, tyle że jeden trochę lepiej, drugi trochę gorzej... Przykład: w jednym z popularnych testów na tzw. aktywne słuchanie, na pytanie, ile zwierząt każdego gatunku zabrał ze sobą Mojżesz do Arki, dziewięciu z pytanych na dziesięciu odpowiada, że albo po jednym, albo że parkę. Tylko – mniej więcej – co dziesiąty reflektuje się, że w samym pytaniu tkwi błąd. To przecież Noe, nie Mojżesz, zabrał zwierzęta na Arkę. Dziewięć osób na dziesięć, przypominam i podkreślam, nie zwraca uwagi na ten fakt. Nie, nie idzie tu o brak wiedzy. Zwykle przy odczytywaniu wyników testu „pomyłkowicze” klepią się w czoło: No jasne, powiadają, oczywiście że nie Mojżesz, tylko Noe. To po prostu tak oczywiste!... I można spokojnie wierzyć ich wyjaśnieniom, że tylko nieuważnie słuchali i w teście zawierającym kilkanaście szybko zadawanych pytań skoncentrowali się na problemie – ile? Ile zwierząt każdego gatunku zabrano do Arki? To jest problem. Kto je zabrał – wydało im się już mniej ważne. Gdyby pytanie sformułować inaczej, na przykład, ile zwierząt każdego gatunku zabrał ze sobą do Arki Jan Kowalski, wszyscy oczywiście zanieśliby się śmiechem, bo gdzie tam Kowalskiemu do Arki. Ale Mojżesz i Noe są przecież bohaterami z tej samej historii, są z tej samej Księgi, i o pomyłkę łatwiej. Co nie oznacza, że pomyłka staje się w tym przypadku o wiele mniejsza. Wiele jest powodów, dla których słuchamy nieuważnie. Oto znamy – albo przynajmniej wydaje nam się, że znamy – jakiś sposób argumentacji, jakiś typ opowiadanej nam właśnie historii, więc w myślach dopowiadamy za naszego rozmówcę to, czego spodziewamy się od niego usłyszeć za moment; albo – w takiej samej sytuacji – przygotowujemy własną odpowiedź, ripostę, więc przestajemy koncentrować się na
76
nr 49 / 2017 • Lady’s CLub
tym, co mówi nasz interlokutor; albo wiemy swoje, więc i tak nie ma po co słuchać, bo naszego stanowiska wszak i tak nic nie zmieni. Nie słuchamy, a nawet, zdarza się, po prostu nie mamy ochoty słuchać. Więc często przerywamy, poprawiamy, dopowiadamy. Zdarzają się oczywiście przypadki, kiedy trafia się na patentowanego nudziarza i wszystkie wymienione wyżej braki w umiejętności słuchania stają się prawie że konieczne do przeżycia. Jeśli zastosujemy się do reguł umiejętności aktywnego słuchania, które właśnie przemieniły się niepostrzeżenie w nasze wady, to czekają nas przykre chwile, a może nawet godziny... Cóż powiedzieć, jeśli sytuacja taka ma miejsce w pociągu? Radzę przenieść się do Warsa... Nudziarzy nie chce się słuchać, to prawda. Od nudziarzy się ucieka. Ale w wielu przypadkach rozmówców można jednak wybierać, ba, niekiedy nawet wybiera się ich specjalnie, żeby się od nich czegoś dowiedzieć, poznać ich opinię, skonfrontować ze swoją. I co? I okazuje się, że i wówczas słuchanie często szwankuje. Takie już widać naturalne nasze nastawienie. Nastawienie, z którym trzeba walczyć. Trzeba – bo warto. Bo od tego może zależeć nasza fortuna, a nawet życie. Alexis de Tocqueville, wielki XIX-wieczny pisarz polityczny, spotkał się z królem Ludwikiem Filipem. Król mówił cały czas – pisze we „Wspomnieniach” Tocqueville – był więc z rozmówcy, czyli z Tocqueville’a, bardzo zadowolony. Spotkanie, nie ma co mówić, królowi po prostu się udało. Co prawda niedługo potem Ludwik Filip stracił władzę w wyniku rewolucji, którą wcześniej przewidział właśnie Tocqueville, ale... ale król może nawet i chciał posłuchać Tocqueville’a, może nawet słuchanie Tocqueville’a planował, ale najwyraźniej bardziej chciał monarcha czy to się wygadać, czy może po prostu postanowił autorowi napisanego znacznie później „Dawnego ustroju i rewolucji” zaimponować. Nie wykluczajmy też, że król po prostu lubił upajać się własnym głosem. Tak, warto czasem słuchać... Oczywiście warto słuchać tylko wtedy, kiedy naprawdę warto.