Strona Kobiet Toruń sierpień-listopad 2019

Page 1

sierpień-listopad 2019

sonda Znane kobiety z regionu zdradzają swoje ekopomysły

praca Czy umiesz rozpoznać mobbing?

psychologia Czasem lepiej być pesymistą

moda Szafa zabieganej kobiety

DARIA WOJTKOWSKA UŚMIECH TO TWOJA WIZYTÓWKA



od redakcji

J

Jesień sprzyja wahaniom nastroju. Na dodatek nic nam się nie chce lub nic nie wychodzi. I jakoś trudniej widzieć szklankę zawsze do połowy pełną oraz uwierzyć, że każdy jest kowalem własnego losu. A przecież mówi się: „Możesz wszystko, jeśli tylko w to uwierzysz”… Od dawna słyszymy, ile korzyści daje optymistyczne podejście do życia. Mnie jednak nigdy nie przekonywał ten wykrzywiony obraz rzeczywistości - świat stojący otworem dla ludzi opętanych pozytywną energią. Może dlatego poczułam lekką ulgę czytając naszą rozmowę z dr Magdaleną Grabowską z Instytutu Psychologii UKW. Jeśli Wy również nie jesteście fankami trendu „pozytywnego myślenia za wszelką cenę”, ten wywiad pomoże Wam wyzbyć się myśli, że coś z Wami nie tak.

WYDAWCA: Polska Press sp. z o.o. Oddział w Bydgoszczy ul. Zamoyskiego 2 85-063 Bydgoszcz Prezes oddziału: Marek Ciesielski Redaktor naczelny: Paweł Fąfara Dyrektor biura reklamy: Agnieszka Perlińska Redaktorka prowadząca: Lucyna Tataruch, tel. 52 326 31 34 lucyna.tataruch@polskapress.pl

Czy wiecie na przykład, że optymiści częściej jeżdżą na motocyklach bez kasku i rzadziej się badają, a optymistki częściej zachodzą w nieplanowane ciąże? Wiara w to, że na pewno wszystko będzie dobrze, czasem jest ślepa i zwalnia nas z myślenia o konsekwencjach. Nie daje szans na przygotowanie planu awaryjnego lub dokładne sprawdzenie ważnych rzeczy. Dr Grabowska pyta: wolałybyście, żeby reaktor atomowy był zbudowany przez pesymistę czy optymistę?

Redakcja: Maja Erdmann maja.erdmann@polskapress.pl

Nie zamierzam Was jednak zachęcać do czarnowidztwa, szczególnie że bywa groźne i obezwładniające. Mam tylko nadzieję, że pozwalacie sobie czasem na gorszy dzień, mówicie głośno o swoich obawach, dajecie szansę innym na to, by pomogli Wam w porę rozwiązać jakiś problem, nie udajecie. I niekiedy boicie się, że coś się nie uda - nie ma w tym nic złego. Bo ta sama szklanka raz bywa pełna, raz pusta - najważniejsza jest równowaga.

Tomasz Skory tomasz.skory@polskapress.pl

Liczę na to, że nasz nowy numer również pozwoli przywrócić ten balans - na kolejnych stronach odkryjecie mnóstwo inspirujących treści.

Jan Oleksy jan.oleksy@polskapress.pl Kamil Pik kamil.pik@polskapress.pl Mariusz Sepioło mariusz.sepiolo@polskapress.pl

Lena Szuster lena.szuster@polskapress.pl Lucyna Tataruch lucyna.tataruch@polskapress.pl Projekt graficzny: Ilona Koszańska-Ignasiak Dagmara Potocka-Sakwińska Katarzyna Opasińska Zdjęcie na okładce: Tomasz Czachorowski Sprzedaż reklam: Bydgoszcz: tel. 697 770 285, 609 050 446

Miłej lektury!

Toruń: tel. 697 770 284, 691 370 519 Inowrocław: tel. 668 957 252

LUCYNA TATARUCH redaktorka prowadząca „STRONY KOBIET”

Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych. Wszelkie prawa zastrzeżone. Reklamy: 1-2, 5, 7-11, 16-17, 26-35, 40-47, 50-53, 57, 63-67, 72-73, 81-87, 91-92.

strona kobiet • sierpień-listopad 2019 3


spis treści

TRENDY / Żyjemy za różnymi ogrodzeniami, zamykamy się w czterech ścianach pokoju, w mieszkaniu, bloku, osiedlu. A ja chciałabym, żebyśmy bardziej otworzyli się na miasto - mówi projektantka wnętrz Katarzyna Małkiewicz.

74-80

58-62 ZDJĘCIA BLISKO SERDUCHA Ciągle słyszałam pytanie: jak pracowało się z takimi rodzinami? Odpowiedź jest jedna: normalnie. Może nawet łatwiej niż ze zdrowymi? Nie każdy potrafi być spontaniczny i wygłupiać się z dziećmi o poranku - mówi Aleksandra Sitarek, współautorka projektu „CuDOWNa miłość”.

10-11

MODNY CAUSAL – BIEL W NOWYM WYDANIU

SZTUKA•TERIA

MODA / To silny trend na nadchodzące pory roku - jako total look albo w miksie z innymi kolorami.

Moda Szafa zabieganej kobiety / 12 Inna perspektywa Czym jest beauty hate? / 18 Psychologia Czasem warto być pesymistą / 22 Zdrowie Uśmiech to twoja wizytówka / 26 Praca Mobber - twój sukces to jego porażka / 36 Jej pasja Monika Błaszczak - z respektem do ognia / 50 Reportaż Ewa Dembek i jej grupy cyrkowe / 54 Sonda Ekopomysły mieszkanek naszego regionu / 68 Kultura Czy istnieje „kobiece kino”? / 88



felieton

BYŁ

SOBIE PIES Mariusz Sepioło dziennikarz, autor książek „Ludzie i gady” o codzienności w polskich więzieniach i „Himalaistki” o Polkach zdobywających najwyższe szczyty świata.

6 strona kobiet

Psy nie powinny umierać - powinny znikać. W pewnym momencie, po tych dwunastu, czternastu latach dobrego pieskiego życia oddalać się od domu i nigdy nie wracać.

W

Wilczury mają podobno słabe kręgosłupy. Kto by przypuszczał? Są duże, sporo ważą, stoją na silnych wysokich łapach, wyciągają spiczaste uszy. Mogą zrobić krzywdę, kiedy ugryzą. Ale okazuje się, że ich kręgosłupy, podobnie jak charaktery, potrafią być bardzo kruche. Wystarczy skok z wysokiej budy, poślizg na zamarzniętej kałuży i pękają. Reksio był kundlem, ale z domieszką wilczura. Podobno za życia doczekał się raju, jak mówił weterynarz. Budę miał solidną, dużą i wygodną. Wokół wystarczająco miejsca, by pospacerować, poskakać, poszaleć. Dwa razy dziennie wybiegał na podwórko moich rodziców, do zagrody wracał, kiedy się zmęczył. Tył, bo żarcia miał pod dostatkiem, a bywał leniwy, i wtedy stawał się zabawny - z tym swoim wielkim, okrągłym pyskiem. Raz do roku zrzucał sierść, raz do roku ją zapuszczał. Był łagodny, nikomu nie chciał i nie mógł zrobić krzywdy. Jak to na wsi - miał wyglądać. Kiedy wybiegał z zagrody, z trudem można go było zatrzymać. Pamiętał mnie, chociaż do domu wracałem od wielkiego święta. Rzucał się, skakał, przygniatał wielkimi łapskami, jakby chciał mnie zjeść. Kiedy już się wybiegał, kładł się na trawie i odwracał na plecy - drap mnie, człowieku. Był poczciwy, jak jego imię, które odziedziczył po poprzedniku, choć Reksia z bajki wcale nie przypominał. Miał siostrę, Sunię, w zagrodzie obok, z którą tworzył typowe rodzeństwo w okresie dojrzewania: strasznie się nie lubili, ale bardzo kochali. Któregoś ranka miał smutne oczy, stracił cały entuzjazm. Z czasem zaczął powłóczyć tylnymi łapami. Przyjechał do niego weterynarz, który stwierdził, że Reksio prawdopodobnie przerwał rdzeń kręgowy. Że wilczury tak mają i że nie ma ratunku. I że nie cierpi, bo nie czuje. Dużo jadł, reagował na komendy, ale smutek w jego oczach pozostał do końca. Kilka miesięcy później zdechł. Psy nie powinny umierać - powinny znikać. W pewnym momencie, po tych dwunastu, czternastu latach dobrego pieskiego życia oddalać się od domu i nigdy nie wracać. Nie powinno się oglądać ich zaszklonych, brązowych oczu wpatrzonych w jeden punkt. Wykrzywionych w grymasie pysków, sztywnych łap, wyprostowanych jak struna ogonów.

Nie powinno się ich znajdować sztywnych na ulicach, w przydrożnych rowach, w wysokiej trawie. W mojej rodzinnej miejscowości był kiedyś jeden straszny typ, który za pieniądze wieszał cudze psy. Łapał, chował do worka albo pod pachę, niósł do olszyny nad rzeczką i wieszał psa na sznurku od snopowiązałki. Nigdy nie powinienem był znaleźć zagryzionej Bulinki, która pewnego dnia stała się po prostu biało-czarno-czerwoną bryłą lodu. Psy powinny znikać, tak jak zniknął Tequila (wcale nie wyglądał jak pies z serialu „Tequila i Bonetti”...), daleki potomek setera, jaskrawo rudy, z siwą brodą. Tequilę znała cała okolica. Uganiał się za zającami. Pływał w stawie, aż padł ze zmęczenia. Lizał kamienie, bo nie mógł ich podnieść w pysku, a bardzo chciał. W marcu lub kwietniu potrafił zniknąć z kumplami kundlami, po czym jak gdyby nigdy nic wrócić z imprezy trwającej tydzień i domagać się jedzenia. Strasznie bał się burzy. Lubił wodę i mleko. A któregoś dnia po prostu zniknął i nigdy nie wrócił. Tequila był już stary. Od lat kulał na jedną nogę, ciągle wpadał w jakieś tarapaty. Był wolnym, psim duchem, nad którym nie dało się zapanować. W końcu musiało się to dla niego skończyć źle - i się skończyło. Przynajmniej tego końca nie widzieliśmy. Czytam właśnie „Smętarz dla zwierzaków” Stephena Kinga. Bohater - kochający mąż i ojciec - chce uchronić córkę przed konfrontacją ze śmiercią. Na razie jest to śmierć jej ulubionego kota, Churcha. Kiedy zwierzę ginie potrącone przez ciężarówkę, sąsiad bohatera radzi mu pochować zwłoki na tytułowym „smętarzu dla zwierząt”. To miejsce jest szczególne - pochowane zwierzęta wracają do żywych. Church też wraca, ale nie jest już tym samym Churchem. Jest w dziwny sposób nieprzyjazny i złośliwy. Inne są jego oczy, sierść, inny jest zapach. To niby taki sam kot, ale przecież nie ten sam. Dawny Church zginął, taka była kolej losu, starego Churcha już nie ma i trzeba się z tym pogodzić. Pamiętać go takim, jakim był. Chyba o tym jest ta książka i historia wszystkich naszych psów, kotów, papug i rybek. Może to też po prostu nasza historia? Kiedy nadejdzie czas, trzeba zdjąć czapkę i pomyśleć. Pogodzić się. Był pies, nie ma psa. Zostaje wspomnienie.



moda CH FOCUS ZAPRASZAMY DO CENTRUM HANDLOWEGO FOCUS

na Zakupy ze Stylistką ANGELINĄ FELCHNER

ELEGANCJA NA CO DZIEŃ

STYLIZACJA

Wśród jesiennych trendów znajdziemy wiele nowości, ale też mnóstwo powrotów oraz twórczych reinterpretacji przeszłości. Na topie będą przepych i skromność, ekstrawagancja i prostota, tradycja i innowacja. Wszystko zależy od nas. Od tego, w czym dobrze się czujemy. Właśnie to najbardziej lubię w modzie: niczego nam nie narzuca. Wręcz przeciwnie - pozwala wyrazić siebie. Dlatego śmiało eksperymentujcie ze stylizacjami, szukajcie własnej drogi, po prostu dobrze się bawcie. Od tego jest moda.

MODNY DUET: CZERŃ I GRANAT Zawsze powtarzam, że moda jest dla wszystkich. Właśnie dlatego do jesiennej sesji postanowiłam zaprosić nie zawodowych modeli, ale klientów CH Focus - Ewelinę i Łukasza. W pierwszej stylizacji razem pokazujemy, że czerń to kolor żywy, świeży i zawsze na czasie. U Eweliny łączymy ją z męską granatową kamizelką, pikowaną kopertówką oraz botkami z łańcuszkiem. Dzięki dodatkom stylizacja zyskuje wyrazisty charakter. DOBRY GARNITUR TO PODSTAWA Dla Łukasza wybrałam czarny garnitur o nowoczesnym kroju. Modne są taliowane marynarki oraz zwężane nogawki spodni, optycznie wyszczuplające sylwetkę. Warto mieć w garderobie przynajmniej jeden taki dobrze dopasowany garnitur oraz kilka koszul, białych lub błękitnych, z wysokiej jakości materiału o grubym splocie. Koszule z syntetycznych tkanin łatwiej się gniotą, gorzej układają, szybciej też tracą fason. Dobra koszula będzie inwestycją na lata. Elegancję stylizacji podkreślają dodatki: klasyczne sztyblety, skórzana bransoletka i zegarek. Do marynarki i koszuli świetnie pasuje też krawat - powinien być mniej więcej tej samej szerokości co klapy marynarki.

Ewelina

Łukasz

SOLAR TRANSPARENTNA BLUZKA 119 ZŁ SOLAR SPODNIE 399 ZŁ ROYAL COLLECTION MĘSKA KAMIZELKA GARNITUROWA 149,50 ZŁ SWISS ZEGAREK ROSEFIELD 490 ZŁ DENI CLER BOTKI Z ŁAŃCUSZKIEM 1999 ZŁ DENI CLER PIKOWANA KOPERTÓWKA 1199 ZŁ

SWISS PLECIONA, SKÓRZANA BRANSOLETKA PAUL HEWITT 160 ZŁ WOJAS BUTY SZTYBLETY 459 ZŁ ROYAL COLLECTION SPODNIE 979 ZŁ ROYAL COLLECTION MARYNARKA 1049 ZŁ ROYAL COLLECTION KOSZULA ETON 659 ZŁ

Wejdź na www.focusbydgoszcz.pl/stylistka/ 8 strona kobiet

1.


strona kobiet • sierpień-listopad 2019 9


10 strona kobiet


moda CH FOCUS

MODNY CASUAL BIEL W NOWYM WYDANIU Biel w różnych wydaniach jest prawdziwym hitem tego sezonu. Możemy ją nosić samą, w wersji total look, jak również w połączeniu z innymi kolorami, na przykład beżem oraz brązem. W stylizacji Eweliny uwagę zwracają białe martensy zestawione z lekko rozszerzanymi spodniami. Kojarzone z kulturą undergroundową martensy to teraz najmodniejszy dodatek: mogą być skórzane lub zamszowe, proste lub bogato zdobione, pastelowe, w printach, metalicznych kolorach lub z winylowym połyskiem. Nosimy je do spodni, sukienek i eleganckich marynarek - tak jak lubimy najbardziej.

STYLIZACJA

NATURALNA ELEGANCJA Granatowy golf, wygodne spodnie i ciepły grafitowy płaszcz to moja propozycja dla mężczyzn gustujących w naturalnej elegancji. Casualowy charakter stylizacji podkreślają sportowe, białe buty. W takim zestawieniu każdy mężczyzna będzie nie tylko wyglądał elegancko, ale też po prostu dobrze się czuł. I to jest właśnie w modzie najważniejsze!

TRENDY NA JESIEŃ I ZIMĘ Luksusowy grunge. Grunge przebojem wkracza na wybiegi, na przykład w ekskluzywnym wydaniu u Donatelli Versace. Grunge to ciężkie buty, luźne swetry, szeroka krata - to też bunt, przekora, wolność i odwaga. Powrót lat 80. Projektanci znów doszywają w ramionach żakietów grube poduszki, do łask wracają sukienki z bufkami i płaszcze w długości maxi. Bougie dressing, czyli nowa francuska burżuazja. Bougie dressing stawia na wygodę, elegancję, wysokiej jakości materiały i dobre krawiectwo. Nowa francuska burżuazja to na przykład spódnice do kolan, kraciaste marynarki, skórzane paski czy wiązane na szyi jedwabne szale. Sztuczne futra. Czas wyjąć z szafy futra i kożuchy - ważne tylko, żeby były sztuczne! Dla projektantów coraz ważniejsza jest ekologia, świadomość oraz natura. To coś więcej niż trend - to moda odpowiedzialna.

Ewelina

Łukasz

PROMOD SZEROKI SZAL 79,90 ZŁ TATUUM BIAŁY T-SHIRT Z KOLEKCJI MĘSKIEJ 49,99 ZŁ PROMOD BIAŁE DŻINSY DZWONY 199,90 ZŁ RESERVED PŁASZCZ 249,99 ZŁ WOJAS SZNUROWANE MARTENSY 359 ZŁ

RESERVED SPODNIE SLIM 129,99 ZŁ RESERVED GOLF 99,99 ZŁ SWISS ZEGAREK CLAUDE BERNARD 790 ZŁ WOJAS PÓŁBUTY 299 ZŁ ROYAL COLLECTION PŁASZCZ 889,50 ZŁ

ZDJĘCIA ZOSTAŁY WYKONANE WE WNĘTRZU BIERHALLE BROWAR RESTAURACJA

STYLIZACJA: ANGELINA FELCHNER MODELKA: EWELINA WURM MODEL: ŁUKASZ LEKSOWSKI

2.

ZDJĘCIA: NATALIA KULIGOWSKA, 052B MAKIJAŻ: ANGELIKA BRZEZIŃSKA, INGLOT FRYZURA: CENTRUM STAŃCZYK

Umów się na bezpłatne dwugodzinne spotkanie ze stylistką - Angeliną Felchner!

Wejdź na www.focusbydgoszcz.pl/stylistka/


ZDJĘCIA N ATA L I A M A Z U R K I E W I C Z

moda My way of temat

12 strona kobiet


moda

Szafa zabieganych kobiet Szybka kawa, śniadanie, jeśli wystarczy czasu, pakowanie się do pracy, przygotowanie dziecka… W takich okolicznościach każda minuta jest na wagę złota. Jak więc przygotować swoją garderobę, żeby rano nie tracić czasu na wybór stylizacji. TEKST: Beata Bujanowska, autorka bloga modowego „My way of…”

Z

Założę się, że dobrze znacie to uczucie, kiedy już od samego rana jesteście na wysokich obrotach. To właśnie domena kobiet, ponieważ tylko my mamy takie wyjątkowe zdolności nakładania sobie tysiąca obowiązków. Nasza lista rzeczy do zrobienia wciąż rośnie i wtedy bardzo istotna jest dobra organizacja. Ta organizacja ważna jest w wielu sferach, ale ja dziś skupię się na kobiecej szafie, która często kryje w sobie wiele perełek i niespodzianek. Porządek w niej zdecydowanie ułatwi i przyspieszy nam przygotowanie stylizacji. Ale od czego zacząć?

SEZONOWY PRZEGLĄD SZAFY Przy tworzeniu zestawów zawsze należy spojrzeć na rytm dnia. Każda szafa jest inna, tak samo jak każda z nas - zajmujemy się różnymi rzeczami i inaczej spędzamy czas. Podstawa udanej stylizacji to odpowiednie dopasowanie jej do konkretnej sytuacji. Jeśli planujemy wyjście z dzieckiem na plac zabaw, to zapewne lepiej będziemy wyglądać w sportowym wydaniu, które również może być stylowe. Jeśli natomiast wybieramy się do pracy lub na spotkanie, nasz ubiór musi wpisywać się w zasady obowiązujące w danej firmie. Zupełnie inaczej ubierzemy się do biura, w którym zazwyczaj wymagany jest elegancki strój, a inaczej do przedszkola, gdzie musimy czuć się swobodnie w pracy z dziećmi. Wracając jednak do szafy i do naszego poranka… „Nie mam się w co ubrać” - znacie to z własnego doświadczenia? Bywa tak, że ubrania wręcz wysypują się z szafy, a i tak trudno jest znaleźć w nich coś, co będzie dla nas odpowiednie. Być może mamy zbyt wiele rzeczy, które nie są dobrane do naszej sylwetki i w których nie czujemy się dobrze. A może po prostu nasza sylwetka zmieniła się w ostatnim czasie i te ubrania czekają na odpowiedni moment? Tak jak wspomniałam

wcześniej, każda z nas ma inną historię, dlatego też każda szafa kryje w sobie inne rzeczy. Warto jednak dobrze im się przyjrzeć. Polecam sezonowy przegląd ubrań. Dużo prawdy jest w twierdzeniu, że jeśli przez dłuższy czas czegoś na siebie nie włożyłyśmy, to pewnie już się to nie zmieni. Pomóc może wymiana ubrań, na przykład z przyjaciółką, lub podarowanie komuś rzeczy, których już nie nosimy.

NAJWAŻNIEJSZA BAZA Kolejnym krokiem jest ułożenie ubrań w sposób kolorystyczny i, co najważniejsze, stworzenie odpowiedniej bazy. Taka podstawa też może się różnić u każdej z nas, ale niektóre ubrania są uniwersalne i ponadczasowe - posiadanie ich zdecydowanie ułatwi życie zabieganej kobiecie oraz sprawi, że stylizacje będą udane. Są to przede wszystkim: biała koszula, biały i czarny T-shirt oraz bluzka z ciekawym nadrukiem/ napisem, który dobrze nas określa. To rzeczy z listy priorytetów, odnajdą się w każdym stylu oraz w każdej sytuacji, są idealne do tworzenia zestawów. Do tego jeszcze klasyczne, dobrze dopasowane spodnie, jeansy oraz marynarka, na przykład w kratę w stonowanych kolorach, lub kardigan w beżu czy też szarości. Każda z tych rzeczy świetnie ze sobą współgra, a dodając do niej odpowiednie detale nadamy całości konkretny klimat. Jeśli chcemy wyglądać elegancko, do koszuli, marynarki i klasycznych czarnych spodni założymy szpilki. Sportowe buty sprawią za to, że ta sama stylizacja nabierze zupełnie innego charakteru. Pamiętajmy, że ubrania basic zawsze są modne i mimo zmieniających się trendów nie mają daty ważności, dlatego też - robiąc przegląd w swojej szafie - warto przygotować listę klasyków, których nam brakuje. strona kobiet • sierpień-listopad 2019 13


moda

Sprawdzone patenty!

1. POMYSŁ Dużym ułatwieniem przygotowania stylizacji jest już sam pomysł. Jeśli widziałyśmy u kogoś zestaw, który wyjątkowo przypadł nam do gustu, to być może będziemy miały ochotę założyć coś podobnego. Pomysł to połowa sukcesu, dlatego warto się inspirować, ale także dopasować go do własnego stylu i trybu życia. 2. INSPIRACJA Świetnym sposobem jest robienie sobie zdjęć w lustrze, w szczególności w tych stylizacjach, w których czujemy się wyjątkowo, ale także zapisywanie zdjęć innych osób, które są dla nas inspiracją. Po jakimś czasie - zaglądając do telefonu - możemy sobie przypomnieć o tym zestawie, zmieniając na przykład tylko dodatki. 3. PLAN Jeśli nasz poranek jest bardzo zabiegany, najlepiej zaplanować stylizacje już wcześniej. Ważna kwestia: warto zadbać o to, żeby nasze ubrania były wyprasowane i gotowe do założenia. To znów kilka dodatkowych minut do przodu!

14 strona kobiet


moda

PRZY TWORZENIU ZESTAWÓW ZAWSZE NALEŻY SPOJRZEĆ NA RYTM DNIA. KAŻDA SZAFA JEST INNA, TAK SAMO JAK KAŻDA Z NAS. PODSTAWA UDANEJ STYLIZACJI TO ODPOWIEDNIE DOPASOWANIE JEJ DO KONKRETNEJ SYTUACJI. JEŚLI PLANUJEMY WYJŚCIE Z DZIECKIEM NA PLAC ZABAW, TO ZAPEWNE LEPIEJ BĘDZIEMY WYGLĄDAĆ W SPORTOWYM WYDANIU, KTÓRE RÓWNIEŻ MOŻE BYĆ STYLOWE.

ZDJĘCIA N ATA L I A M A Z U R K I E W I C Z

strona kobiet • sierpień-listopad 2019 15



moda

BEZPŁATNE PORADY MODOWE Nie masz się w co ubrać? Szukasz sukienki na wesele, a może czegoś na spotkanie ze znajomymi? Lubisz dobrze i modnie wyglądać? Skorzystaj z bezpłatnej porady Kingi Piotrowskiej, stylistki CH Atrium Copernicus w Toruniu.

Kinga Piotrowska to personal shopper i doradca wizerunkowy z wieloletnim doświadczeniem. Stylizowała modelki i modeli do niejednej sesji zdjęciowej i pokazów mody. Jest wykładowczynią przedmiotów z zakresu stylizacji ubioru i kreowania wizerunku, inicjatorką oraz współprowadzącą imprez modowych i metamorfoz. Prywatnie miłośniczka literatury z zakresu historii mody, architektury, kina hiszpańskiego, ceramiki i rysunku żurnalowego. W modzie stawia na swobodę, oryginalność i niepowtarzalny look. Spotkanie z Kingą w CH Atrium Copernicus to dwugodzinna wyprawa do świata mody, dzięki której odnajdziesz własny styl i dowiesz się, w czym wyglądasz zjawiskowo. Ponadto przekonasz się, że zakupy mogą być prawdziwą przyjemnością. Stylistka udziela porad w zakresie: analizy sylwetki, analizy kolorystycznej, kreowania wizerunku i pomocy przy zakupach.

JAK ZAPISAĆ SIĘ DO STYLISTKI? 1. W ybierz termin i wypełnij formularz zgłoszeniowy na stronie www.atrium-copernicus.pl w zakładce „STYLISTKA”. 2. P rzyjdź punktualnie do Punktu Informacyjnego CH Atrium Copernicus. 3. P orozmawiaj ze stylistką i wybierz się razem z nią na modową eskapadę.

strona kobiet • sierpień-listopad 2019 17


temat

18 strona kobiet


inna perspektywa

SŁOWA, KTÓRE ZABIJAJĄ Tylko w zeszłym roku 115 milionów zdjęć zostało usuniętych z mediów społecznościowych z powodu nienawistnych komentarzy. Szacuje się, że niemal co czwarta kobieta na świecie padła ofiarą beauty hejtu. Skąd się on bierze i jak z nim walczyć? TEKST: Tomasz Skory

R

ok 2019: 13-latka z RPA popełnia samobójstwo po tym, jak odkrywa, że rówieśnicy rozsyłają sobie na WhatsAppie jej zdjęcia ze złośliwymi komentarzami. Rok 2018: Życie odbiera sobie 14-letnia Amy, dziecięca modelka z Australii. Jej ojciec za śmierć córki wini internautów, którzy urządzili na nią nagonkę w sieci. Rok 2017: 12-letnia Mallory z New Jersey popełnia samobójstwo, bo nie wytrzymuje fali hejtu na Snapchacie i Instagramie. Rok 2015: ginie 14-letni Dominik z Bieżunia. Na Facebooku nazywano go „pedziem”, bo nosił wąskie spodnie i farbował włosy. Nienawistnych komentarzy nie przerwała nawet wiadomość o jego śmierci. Jego prześladowcy założyli profil pod nazwą „Dobrze, że zdechł”. Rok 2014: 14-letnia Nadia z Padwy zakłada konto na Ask.fm, by poszukać wsparcia po rozstaniu z chłopakiem. Internauci odpisują „jesteś nienormalna”, „powieś się”, „nic dziwnego, brzydalu”. Skacze z 10. piętra. Rok 2013: 17-letni Joshua z Wielkiej Brytanii staje się w sieci obiektem kpin ze względu na mało atrakcyjny wygląd. Wiesza się w ogrodzie rodziców. Rok 2012: 16-letnia Jessica z Florydy szuka wsparcia na jednym z forów, pisząc, że nikt nie zwraca na nią uwagi. W odpowiedzi czyta, że „jest tłusta” i „powinna ze sobą skończyć”. Zabija się w swoim pokoju. Rok 2010…

40 PROCENT DZIECI Każdego roku na całym świecie tysiące młodych osób odbierają sobie życie, a Polska od lat należy do czołówki państw, w których odsetek samobójstw wśród młodzieży jest najwyższy. Według danych Komendy Głównej Policji w 2018 roku próbę samobójczą podjęło 746 nastolatków w wieku 13-18 lat i aż 1143 osoby w wieku 19-24 lat. Wskutek tych prób zginęły 92 osoby poniżej 18. roku życia oraz 344 osoby poniżej 24. roku życia. Wśród najczęstszych powodów policyjne statystyki wymieniają zaburzenia lub choroby psychiczne, zawody miłosne, a także konflikty i przemoc w rodzinie. Nękanie w sieci znajduje się na szarym końcu długiej listy jednoznacznych przyczyn samobójstw, ale najszerzej zakrojone badania cyberprzemocy wśród młodzieży nie pozostawiają wątpliwości,

OFIARĄ TZW. BEAUTY HEJTU PADA AŻ 23% KOBIET NA ŚWIECIE, CZYLI NAWET 57 MILIONÓW OSÓB. 11% Z NICH ZMAGA SIĘ Z TYM PROBLEMEM REGULARNIE, PRZYNAJMNIEJ RAZ W MIESIĄCU.

strona kobiet • sierpień-listopad 2019 19


inna perspektywa

że związek pomiędzy internetowym hejtem i autoagresją jest znacznie silniejszy, niż wskazywałyby na to policyjne statystyki. Uniwersytet Medyczny w Swansea wraz z uczelniami w Oksfordzie i Birmingham w ciągu 20 lat przyjrzał się ponad 150 tys. dzieci i młodzieży z 30 krajów. Na podstawie tych badań opublikował raport, z którego wynika, że wśród osób poniżej 25. roku życia, które doświadczyły cyberprzemocy, ryzyko podjęcia próby samobójczej lub samookaleczenia jest ponaddwukrotnie wyższe niż u pozostałych. To szczególnie niepokojące w zestawieniu z raportem Najwyższej Izby Kontroli, z którego wynika, że z cyberprzemocą spotyka się niemal 40 procent dzieci.

HEJTER JAK PILOT BOMBOWCA - Uporczywe prześladowanie w sieci, obraźliwe wiadomości, wulgarne komentarze, naruszanie prywatności innych osób, włamywanie się na konta pocztowe i komunikatory, podszywanie się pod innych, przekształcanie zdjęć, rozsyłanie kompromitujących materiałów, tworzenie fałszywych profili, wywoływanie kłótni, wykluczanie z jakichś stron czy forów… To przykłady cyberprzemocy - wymienia dr Piotr Siuda, socjolog i medioznawca z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Naukowiec, od lat badający zjawiska zachodzące w społecznościach internetowych, rosnącą skalę hejtu i cyberprzemocy wiąże ze stopniowym przenoszeniem naszego życia do wirtualnego świata i rządzącymi nim prawidłowościami. - Internet jest bardzo specyficznym narzędziem komunikacji. Daje nam poczucie anonimowości, więc jesteśmy bardziej chętni się w nim odkrywać, pisać o rzeczach, o których niekoniecznie chcielibyśmy się wypowiadać na głos. Jest więc medium tak zwanego rozhamowania społecznego. Przez to jednak potrafimy również krytykować kogoś w sposób, który byłby dla nas nie do przejścia na żywo. Brak bezpośredniego kontaktu z rozmówcą i jego reakcją sprawia, że nie mamy hamulców. Poza internetem czyjś smutek lub płacz to zwykle regulatory relacji. Agresor w takiej sytuacji przeważnie wycofuje swój atak, ma wyrzuty sumienia - tłumaczy dr Piotr Siuda.

KIM KARDASHIAN, JEDNA Z NAJBARDZIEJ HEJTOWANYCH AMERYKAŃSKICH CELEBRYTEK, ZDOBYWA ADRESY SWOICH NAJZAGORZALSZYCH PRZECIWNIKÓW I WYSYŁA IM… PACZUSZKI Z PERFUMAMI.

Psychologowie nazywają to efektem „kabiny pilota”. W trakcie II wojny światowej prowadzono badania poziomu stresu odczuwanego przez żołnierzy walczących w różnych jednostkach. Okazało się, że emocje pilotów bombardujących miasta wroga były słabsze niż emocjonalne reakcje żołnierzy walczących na ziemi. Nie odczuwali oni takiego stresu, bo nie widzieli z bliska zniszczeń i cierpień, do których się przyczynili. Tak jest też z hejtem. Agresor nie widzi skutków swoich poczynań, nie wie, jak wpływają one na życie ofiary, nie czuje więc wyrzutów sumienia.

BIJĄ TAM, GDZIE BOLI NAJBARDZIEJ Agencja Badań Rynku i Opinii SW Research, na podstawie wywiadów z grupą 6,5 tys. internautów, opracowała obraz statystycznego polskiego hejtera: to mężczyzna (53% hejterów), w wieku od 16 do 24 lat (73% badanych), z wykształceniem średnim ogólnokształcącym (35%). Obraz 20 strona kobiet

ten pokrywa się z wynikami raportu „Wilki i owce w Internecie” przygotowanego przez organizację Global Dignity, według której największy odsetek hejterów znajduje się wśród 19-latków (30,4%). Choć wydawać by się mogło, że najwięcej problemów wychowawczych sprawia młodzież w wieku gimnazjalnym, w grupie 15-latków hejterzy stanowią 20%. Najbardziej kompleksowe analizy na temat adresatów hejtu i mowy nienawiści zostały przeprowadzone przez Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW na zlecenie Fundacji im. Stefana Batorego. Aż 77% respondentów spotkało się z homofobiczną mową nienawiści, a 70% badanych zetknęło się w sieci z rasistowskimi wypowiedziami o osobach ciemnoskórych. Regularnie w internecie obrywa się też mniejszościom narodowym i religijnym, hejtuje się za poglądy polityczne, status społeczny, miejsce zamieszkania, zainteresowania, wygląd. - Hejterzy dość często przyznają w różnych badaniach, że hejtują, bo czerpią z tego satysfakcję. Robią to dla rozrywki. Wybierają czułe punkty, a wygląd jest sferą, w którą najłatwiej uderzyć. Bo nawet jeśli nie znamy czyjegoś życia, a widzimy, jak wygląda, możemy już go skrytykować. Przy tym to, jak siebie postrzegamy i jak odbierają nas inni, jest dla nas bardzo ważne. Jeżeli więc ktoś nam mówi, że jesteśmy nieatrakcyjni, to uderza w bardzo ważną sferę naszego życia, podminowuje naszą pewność siebie - mówi dr Piotr Siuda.

CO CZWARTA KOBIETA SZYKANOWANA ZA WYGLĄD - Gwałtowny wzrost znaczenia mediów społecznościowych w naszym życiu to zjawisko wyzwalające i wyrównujące szanse. Wyrażanie siebie i dzielenie się ze światem tym, kim jesteśmy, nigdy nie było tak łatwe i powszechnie akceptowane. Dziewięć na dziesięć kobiet w wieku 16-25 lat posiada konto w przynajmniej jednym portalu społecznościowym. Za ich pośrednictwem dzielą się z innymi tym, kim są i co jest dla nich w życiu ważne. Jednak coraz powszechniejsze pokazywanie siebie w sieci ma również mroczniejszą stronę. Wiele kobiet zetknęło się z obrażaniem i agresywnymi zachowaniami w sieci, których celem był wygląd. Przedmiotem hejtu bywa figura, rysy twarzy, makijaż, ubiór czy fryzura - czytamy w raporcie firmy badawczej Delineate, przygotowanym na zlecenie marki Rimmel. Badanie zostało przeprowadzone wśród 11 tys. kobiet w wieku od 16 do 25 lat, z 10 różnych państw: USA, Argentyny, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Niemiec, Polski, Rosji, Arabii Saudyjskiej, Chin i Australii. Ze zgromadzonych danych wynika, że ofiarą tzw. beauty hejtu pada aż 23% kobiet na świecie. To znaczy, że mówimy nawet o 57 milionach osób. W przypadku połowy z nich to wciąż aktualny problem, a nie tylko przykre doświadczenie z przeszłości. Natomiast 11% ofiar beauty hejtu w sieci zmaga się z nim regularnie, przynajmniej raz w miesiącu. - Beauty hejt jest nowym pojęciem, ale nie od dziś to zjawisko funkcjonuje w świecie mody, w którym wygląd zawsze był podstawą ataków personalnych. Każdy z nas zna też je ze szkoły. Za moich czasów przedmiotem wyszydzania były np. grube dzieci. Różnica polega na tym, że my kiedyś wracaliśmy ze szkoły do domu i nie byliśmy już obiektem niczyich drwin, mieliśmy swoją bezpieczną przystań. Teraz, dzięki internetowi, hejt jest ciągły. Młodzież stawia znak równości pomiędzy relacjami w świecie wirtualnym a tymi na żywo, nie ma się więc gdzie skryć przed atakami. I o ile modelki czy celebryci często mają do dyspozycji więcej mechanizmów obronnych, są np. wspomagani przez agencje marketingowe, które reagują na przejawy hejtu, to przeciętny internauta może sobie z nim nie poradzić - wyjaśnia socjolog. ZNIKAJĄ ZDJĘCIA, POJAWIA SIĘ DEPRESJA Konsekwencje beauty hejtu mogą być poważne. Przede wszystkim wpływa on na to, jak kobiety zachowują się w sieci. Rimmel podaje, że ponad połowa z nich (51%) zaczęła poddawać swoje zdjęcia obróbce po tym, jak spotkała się z hejtem. 39% ankietowanych przestało postować nowe zdjęcia, 22% usunęło zdjęcie, które spotkało się z negatywnym odbiorem, a niemal jedna trzecia (32%) całkiem usunęła swoje konto w portalu społecznościowym. W skali globalnej oznacza to, że każdego roku z powodu hejtu kasowanych jest 115 milionów zdjęć.


inna perspektywa

HEJTERZY DOŚĆ CZĘSTO PRZYZNAJĄ W RÓŻNYCH BADANIACH, ŻE HEJTUJĄ, BO CZERPIĄ Z TEGO SATYSFAKCJĘ. ROBIĄ TO DLA ROZRYWKI. WYBIERAJĄ CZUŁE PUNKTY, A WYGLĄD JEST SFERĄ, W KTÓRĄ NAJŁATWIEJ UDERZYĆ.

Ale to jedynie wierzchołek góry lodowej. W reakcji na negatywne komentarze kobiety zmieniają swoje zachowanie nie tylko w sieci. 65% z nich przyznaje, że doświadczenia te wpłynęły na ich pewność siebie, a aż 22% z nich stwierdziło, że wpływ ten był znaczny. Ponad połowa kobiet, które spotkały się z beauty hejtem, przyznaje, że powstrzymał je on przed eksperymentowaniem z wizerunkiem. Co trzecia jest natomiast przekonana, że piękno oznacza wyłącznie wygląd bez najmniejszej skazy. Tak surowe standardy przekładają się na poważne decyzje związane z modyfikacjami ciała. Co dziesiąta kobieta, która padła ofiarą beauty hejtu, zdecydowała się z tego powodu na operację plastyczną, a kolejne 21% przyznaje, że jest to rozwiązanie, którego nie wykluczają w przyszłości. Obniżone poczucie wartości bardzo poważnie odbija się też na psychice. 56% ankietowanych przyznaje, że rozważała lub zaobserwowała u siebie jakąś formę autodestrukcyjnych zachowań. Najczęściej były to zaburzenia związane z odżywianiem (głodzenie się, objadanie się lub wymuszanie wymiotów - 34%), nadużywanie alkoholu (26%) lub poważne formy samookaleczania (cięcie, drapanie lub przypalanie - 32%).

NIE PODSYCAJMY KONFLIKTÓW Każdy z hejtem radzi sobie inaczej. Osoby publiczne, najbardziej narażone na nieprzychylne komentarze, albo uczą się je ignorować, albo znajdują na nie swoje sposoby. Kim Kardashian, jedna z najbardziej hejtowanych amerykańskich celebrytek, zdobywa adresy swoich najzagorzalszych przeciwników i wysyła im… paczuszki z perfumami. - To mój sposób na przekazanie im, że mogą mówić o mnie wszystko, co chcą, a ja i tak będę robiła to, co zechcę - tłumaczy na swoim blogu. Nie wszyscy jednak potrafią podejść do nienawistnych komentarzy z takim spokojem. W naszym regionie dobrze znana jest historia Marcina Różalskiego, zawodnika MMA, który wytropił w Toruniu jednego ze swoich hejterów i złożył mu niespodziewaną wizytę. Do rękoczynów nie doszło, ale kickbokser miał splunąć mu w twarz i bez słowa pozostawić przerażonego mężczyznę na progu domu. Prawdziwą burzę rozpętała natomiast decyzja Filipa Chajzera, który udostępnił dane i zdjęcia hejtera kpiącego ze śmierci jego syna. Prezenterowi zarzucono, że - chcąc walczyć z hejtem - sam stał się jego źródłem. - Potrafię zrozumieć chęć odwetu, natomiast nie powinniśmy podsycać takich konfliktów. Szczególnie że rzadko możemy być pewni, czy zdobyliśmy prawdziwe dane naszego hejtera. W sieci niestety działa coraz więcej „profesjonalnych” hejterów, którzy doskonale się kamuflują - zwraca uwagę dr Siuda. Co więc możemy zrobić? - Na pewno na hejt nie należy odpowiadać, bo jakakolwiek reakcja jest pożywką dla hejtera. Wszelkie przejawy hejtu powinny być dokumentowane i zgłaszane na policję.

Pomocy w tej kwestii udzielają też różnego typu fundacje walczące z mową nienawiści. Warto wywierać presję na dostawcach serwisów internetowych, by kasowali tego rodzaju komentarze. Nie leży to wprawdzie w ich interesie, bo zaogniona dyskusja generuje większy ruch na stronie, ale portale takie jak Facebook coraz sprawniej reagują na zgłaszane nadużycia.

BĄDŹ KIMŚ INNYM Michał Karmowski, prowadzący na YouTube kanał o kulturystyce, został kilka lat temu bohaterem bardzo obraźliwych memów. Poznał dane swojego hejtera, ale sprawę przekazał w ręce policji. Na jej finał czekał dziesięć miesięcy, ale zdaniem kulturysty było warto - mógł osobiście wystawić rachunek autorowi memów. Ostatecznie zrezygnował jednak z pozwu o odszkodowanie, za to „załatwił” młodemu hejterowi 400 godzin pracy społecznej w hospicjum. Jak tłumaczy, kara nie miała zrujnować życia chłopakowi ani jego rodzinie, ale stanowić lekcję, która nauczy go szacunku dla innych. - Jeśli mielibyśmy szukać ogólnego remedium na hejt, to myślę, że byłaby to kwestia wychowania. To od rodziców zależy, jakie postawy ich dzieci będą przyjmować w internecie. Młodzież trzeba uczyć empatii i tego, że w sieci należy zachowywać się w taki sposób, jak zachowujemy się w życiu realnym. Ale nad tym wszystkim warto pracować już od najmłodszych lat - podkreśla socjolog. W tym miejscu można zacytować hasło najnowszej kampanii serwisu OLX: „W internecie bądź sobą. Chyba że jesteś chamem. Wtedy bądź kimś innym”. strona kobiet • sierpień-listopad 2019 21


psychologia

CZY ZAWSZE

musi być źle ?

Kobiety nieco częściej niż mężczyźni miewają skłonności do pesymizmu. Może to wynikać z tendencji do wyjaśniania swoich sukcesów raczej szczęściem i zbiegiem okoliczności niż własnym talentem i zdolnościami - mówi dr Magdalena Grabowska z Instytutu Psychologii UKW w Bydgoszczy. ROZMAWIA: Tomasz Skory

22 strona kobiet


psychologia ZAWSZE, GDY ROZMAWIAM O TYM ZE STUDENTAMI, TO PYTAM ICH, CO BY WOLELI: ŻEBY REAKTOR ATOMOWY ZOSTAŁ ZBUDOWANY PRZEZ PESYMISTĘ CZY OPTYMISTĘ. Lepiej być optymistą czy pesymistą? Mówi się, że optymiści mają więcej przyjaciół i są generalnie zdrowsi, ale optymizm też ma swoją ciemną stronę. Optymistki częściej zachodzą w nieplanowane ciąże, optymiści częściej jeżdżą na motocyklu bez kasku, rzadziej się badają... Pesymiści są ostrożniejsi. Dlatego pesymistą lub optymistą najlepiej być w zależności od okoliczności. Jeżeli wszystko gra, to możemy sobie pozwolić na optymizm, natomiast na czasy trudne, czasy kryzysu, lepszy jest pesymizm. Przy czym trzeba odróżnić pesymizm defensywny od dyspozycyjnego. Pesymiści dyspozycyjni widzą wyłącznie negatywny scenariusz i nie dopuszczają wystąpienia innych, pozytywnych możliwości, a w efekcie rzadziej podejmują jakiekolwiek działania, skazując się tym samym na porażkę. Natomiast pesymiści defensywi zakładają tylko, że coś może pójść nie tak, a więc są w stanie się do tego przygotować. Tymczasem tyle się mówi o sile pozytywnego myślenia i że trzeba patrzeć na życie optymistycznie… To się zaczęło od Seligmana, prekursora psychologii pozytywnej. Nagle pojawiło się przekonanie, że wszyscy powinniśmy być optymistami i zalały nas tony poradników, jak być szczęśliwym. Pesymiści zaczęli być terapeutyzowani, bo przyjęło się myśleć, że ich postawa nie jest objawem zdrowia psychicznego, a to przecież po prostu inne nastawienie, które się też przydaje. Zawsze, gdy rozmawiam o tym ze studentami, to pytam ich, co by woleli: żeby reaktor atomowy był zbudowany przez pesymistę czy optymistę. (śmiech) A skąd się bierze pesymizm dyspozycyjny, czyli to myślenie wyłącznie o najczarniejszych scenariuszach? Z naszych lęków. Podczas terapii z osobami lękowymi uczymy je odróżniać realne troski - sytuacje, w których przydaje się odrobina pesymizmu, bo można się na nie przygotować - od zbędnych obaw, czyli zmartwień, na które nie mamy wpływu. Przykładowo, jeśli studentka pierwszego roku martwi się tym, że po swoich studiach nie znajdzie pracy, to warto, aby zadała sobie pytanie, co może w związku z tym zrobić. Jeśli nie zamierza zmienić kierunku i będzie się dalej sumiennie uczyć, to w sumie niewiele więcej. Jest to typowy lęk, którego nikt nie potrzebuje, bo zaśmieca tylko głowę i niszczy dobre samopoczucie.

no oczekiwać, byśmy się nią nie martwili. Emocje powinny być adekwatne do bodźca. A co z sytuacjami, gdy jest niewielka szansa, że czarny scenariusz się sprawdzi? Rodzinny przykład: dziadek pojechał sam na działkę, obiecał babci, że zadzwoni, gdy dojedzie, ale ani nie dzwonił, ani sam nie odbierał. Babcia wystraszyła się, że miał wypadek. Słusznie? To jest przeszacowanie ryzyka, często występujące u osób lękowych. Pojawia się tu założenie, że zdarzenia zagrażające są bardziej prawdopodobne niż zdarzenia niezagrażające. Można sobie w takim przypadku zadać pytanie, dlaczego ktoś jest lękowy? Może dlatego, że ma kiepskie doświadczenia? Jeśli np. każdy nocny telefon oznaczał dla kogoś złą wiadomość, to nic dziwnego, że ta osoba nauczyła się reakcji lęku na dźwięk dzwonka budzącego ze snu. Faktycznie, dziadek miał w przeszłości trochę „przygód” za kółkiem. Choć ja w pierwszej kolejności raczej bym pomyślał, że nie miał zasięgu, odłożył gdzieś telefon i o nim zapomniał. Nie wszczynałbym od razu alarmu, nie dzwonił po rodzinie z pytaniem, kto może na tę działkę pojechać sprawdzić, czy dziadek żyje… To swoją drogą sensowne rozwiązanie problemu. Jesteśmy świadomi, że dziadkowi mogło się coś stać, ale mógł też się z kimś zagadać, padła bateria, jest wiele możliwości. Jeżeli bierzemy pod uwagę te wszystkie scenariusze, to najprawdopodobniej poczujemy niepokój, ale powinien być on adekwatny do wszystkich możliwych sytuacji. Czyli - przyjmując, że dziadek na pewno miał wypadek, wyolbrzymiamy, ten strach będzie nieadekwatny. Jednak założenie, że na pewno po prostu zapomniał zadzwonić, jest z kolei bagatelizowaniem. Tu nie sprawdzi się ani optymizm, ani pesymizm.

Czyli zamiast myśleć o tym, co będzie za pięć lat, po studiach, ta studentka powinna skupić się na przykład na najbliższym kolokwium? Dokładnie. Poszukiwanie pracy to coś, z czym każdy musi się kiedyś zmierzyć, ale czy koniecznie trzeba na tym etapie zaprzątać sobie tym głowę i snuć czarne scenariusze? Lepiej mierzyć się z problemami tu i teraz, z którymi faktycznie możemy coś zrobić. Jak choćby przygotować się do tego kolokwium.

Czyli babcia zachowała się… realistycznie? Z pewnością babcia dobrze sobie poradziła z negatywnymi emocjami, bo zachowała się zadaniowo. Znalazła sposób na zredukowanie swojego niepokoju. Zamiast się martwić, wpadła na całkiem sensowy pomysł, jak sprawdzić te swoje obawy. Co innego, gdyby założyła, że dziadek na pewno miał wypadek i zaczęła dzwonić po szpitalach. To byłoby już zniekształcenie poznawcze polegające na przekonaniu, że zdarzenia negatywne są bardziej prawdopodobne od pozytywnych. W języku psychologii takie założenie, że skoro może być źle, to na pewno będzie, określa się mianem katastrofizacji.

Gdzie przebiega granica pomiędzy byciem na coś mentalnie przygotowanym a życiem w niepotrzebnym stresie? Myślę, że istotne jest tu poczucie kontroli. Jeżeli czeka nas coś nieprzyjemnego, na co nie mamy żadnego wpływu, to można byłoby sobie powiedzieć: „Po co się martwić, co będzie, to będzie”. Przykładowo, jeżeli nie kontrolujemy tego, jak długo będziemy stać w kolejce w sklepie, to raczej nie powinniśmy się tym stresować. Jednak gdy czeka nas poważna operacja, trud-

To przeanalizujmy inny przykład. Znam młodą mamę, która za każdym razem, gdy jej mąż wyjeżdża w delegację, obawia się o to, kto zajmie się dziećmi, gdyby nagle zachorowała. I z tego stresu często faktycznie pojawiają się u niej objawy chorobowe - bóle głowy, nudności, palpitacje… Takie kłopoty zdrowotne to tzw. somatyzacja lęku. W tym przypadku należałoby się zastanowić, co jest nie tak z poczuciem bezpieczeństwa tej osoby. Czy czuje się niepewnie w roli

strona kobiet • sierpień-listopad 2019 23


temat

mamy? Czy poczucie odpowiedzialności ją przygniata? Taki lęk uogólniony, czyli przekonanie, że za chwilę stanie się coś złego, to bardzo nieprzyjemna postać lęku. Jest to lęk długotrwały, który bardzo obniża samopoczucie, odbiera zdolność przeżywania radości i daje wspomniane objawy fizyczne: napięcia mięśni, bóle głowy, żołądka. Nie jest tak dokuczliwy jak napad paniki, ale zasadniczo to już duży kłopot. Mam wrażenie, że czarnowidztwo działa czasem jak samospełniające się przepowiednie. Podświadomie sprawiamy, że te nieprzyjemne scenariusze się wypełniają… To się wiąże z tym założeniem, że skoro może być źle, to na pewno tak będzie. I wmawianiem sobie, że wiemy, co się wydarzy. Błędem jest na przykład mówienie: „Wiem, że jak pójdę na rozmowę kwalifikacyjną, to będę się bała”. Można powiedzieć: „Przypuszczam, że będę się bała” i przekonać się, czy faktycznie tak się stanie, ale nie z góry zakładać „wiem”. Bo jak sobie wbijemy do głowy takie twierdzenie, to nadajemy temu status pewnego wydarzenia. I tu się zaczyna samospełniające się proroctwo. Jeszcze taki przypadek mi przyszedł do głowy - mój kolega żyje w przekonaniu, że każdy go chce naciągnąć. W związku z tym co tylko może, robi własnymi siłami, byle tylko nie narazić się, że mechanik czy malarz skasują go drożej, niż powinni. A że sam niekoniecznie zna się na tej robocie, często jest bardziej „w plecy”, niż gdyby zapłacił za usługę komuś z zewnątrz. I przez swoje czarnowidztwo jest stratny, chyba że… taka sytuacja mu się podoba. Może ostatecznie stwierdzić, że co prawda wydał więcej pieniędzy, ale sam nauczył się czegoś nowego i nikt go na pewno nie oszukał, a to poprawiło mu samopoczucie. Jeżeli go stać na takie eksperymenty, nie doszukiwałabym się tutaj problemu. Gorzej, jeśli go nie stać, wtedy to już jest kłopot. A z jakimi czarnymi scenariuszami najczęściej spotyka się Pani w pracy? W gabinecie koncentruję się nie tyle na samym czarnowidztwie, co na jego przyczynach. Czarnowidztwo dla psychologa jest objawem, który z czegoś wynika - np. z neurotycznej perfekcji, czyli przekonania, że albo coś jest zrobione idealne, albo wcale. To będzie generować pesymizm, bo jak często jesteśmy w stanie zrobić coś idealnie? Miałam klientkę, u której objawiało 24 strona kobiet


psychologia temat

CZĘSTO PRACUJĘ Z OFIARAMI ŹLE PROWADZONEGO COACHINGU. TO OSOBY, KTÓRE PRZEŻYWAJĄ GŁĘBOKĄ FRUSTRACJĘ, BO WTŁOCZONO IM DO GŁOWY PRZEKONANIE, ŻE WYŁĄCZNIE OD NICH ZALEŻY EFEKTYWNOŚĆ ICH DZIAŁAŃ.

się to problemami z podejmowaniem prostych decyzji konsumenckich. Gdy zapytałam ją, jak długo będzie wybierać np. piekarnik, odpowiedziała, że co najmniej dwa tygodnie, bo musi przeanalizować wszelkie dostępne modele we wszystkich sklepach. Słysząc taką odpowiedź, już wiem, że ta osoba nie szuka wystarczająco dobrego piekarnika, tylko idealnego. Można sobie jednak zadać pytanie, czy musimy mieć idealny sprzęt, czy wystarczy nam taki, który po prostu zaspokaja nasze potrzeby? Z czego jeszcze może wynikać czarnowidztwo? Możemy na dobrą sprawę przeanalizować większość zniekształceń poznawczych, jakie istnieją na świecie. Jeżeli ktoś ma bardzo silną potrzebę kontroli, to też generuje objaw w postaci czarnowidztwa. Są osoby, które chcą mieć wpływ na wszystko: na to, jak długo stoją w korku na światłach, w jaki sposób zachowują się ich współpracownicy, czy uda im się coś sprzedać, czy nie. Takie osoby też zaczynają widzieć świat w czarnych barwach, bo gdzieś z tyłu głowy wiedzą, że nie są w stanie skontrolować wszystkiego. Niestety, czasem ludzi się uczy takiego naiwnego przekonania, że są w stanie skontrolować to, co niekoniecznie od nich zależy. To się często powtarza w mowach coachowskich: „wszystko zależy od ciebie”. Ano właśnie! Często pracuję z ofiarami źle prowadzonego coachingu. To osoby, które przeżywają głęboką frustrację, bo wtłoczono im do głowy przekonanie, że wyłącznie od nich zależy efektywność ich działań. Zastanówmy się jednak: jeżeli ja naprawdę nie chcę czegoś kupić, to osoba, która próbuje mi coś sprzedać, nie ma ze mną żadnych szans. A ludziom na pseudoszkoleniach wmawia się, że jeżeli naprawdę chcą sprzedać, to mogą. Częstym kłopotem, który może objawiać się czarnowidztwem, jest też personalizowanie. Polega ono na tym, że zawsze przypisujemy sobie skutki działań, nie tylko swoich, ale i innych osób. Ktoś się na mnie obraził? Pewnie powiedziałam coś nie tak. Od razu zakładam, że to moja wina. To musi strasznie wpływać na samoocenę. Nic się nie udaje i to moja wina… Jest też taki mechanizm, który się nazywa selektywną uwagą. Polega on na tym, że zwracamy uwagę wyłącznie na bodźce, które pokrywają się z naszym tokiem myślenia. Prosty przykład - wygłaszam wykład jako osoba przekonana o tym, że jestem kiepskim mówcą. W takiej sytuacji, gdy tylko jeden ze studentów ziewnie, ja to od razu zinterpretuję: „Ale nudzę, jestem kiepskim wykładowcą”. To nic, że cała sala słucha. Wystarczy jeden bodziec, by potwierdzić to, co mamy w głowie. To też forma czarnowidztwa. Inną jest dychotomizacja, czyli myślenie czarno-białe, np. założenie, że albo odnoszę sukcesy, albo porażki - nie ma nic pomiędzy. Jak to się objawia? Miałam kiedyś okazję pracować z parą, która była bardzo konfliktowa i często się ze sobą kłóciła. Para pojechała na urlop, po wakacjach wrócili do terapii, a na pytanie, jak im się udał wyjazd, klientka odpowiedziała „Był do niczego, w ostatnim dniu bardzo się pokłóciliśmy”. Cały dwutygodniowy urlop, pozbawiony kłótni, był do niczego, bo raz się pokłócili. To przykład dychotomizacji. Stąd już tylko krok do myślenia, że „kolejny urlop też się nam nie uda” i „zawsze będzie beznadziejnie”.

A częściej takie negatywne myślenie przejawiają kobiety czy mężczyźni? Która płeć jest bardziej pesymistyczna? Kobiety nieco częściej niż mężczyźni miewają skłonności do pesymizmu. Może to wynikać z kobiecej tendencji do wyjaśniania swoich sukcesów raczej szczęściem i zbiegiem okoliczności niż własnym talentem i zdolnościami. Jeśli mamy przekonanie, że nasz sukces zależy tylko od łutu szczęścia, to blisko już do przewidywania wszystkich możliwych pechowych zdarzeń, które mogą zagrozić naszym działaniom. Poza tym kobiety miewają silniejszą tendencję do przeżywania niepewności siebie, więc zamiast ufać w swoje siły i możliwości, zamartwiają się przykładowo tym, jak zostaną ocenione: co inni o nich pomyślą, czy się aby nie ośmieszą, czy dobrze wypadną? Różnice płciowe w pewności siebie wynikają przede wszystkim z wychowania, w ramach którego u dziewcząt kładzie się większy nacisk na poprawność zachowania, pracowitość i posłuszeństwo. Chłopcom zostawia się większy margines swobody, gdyż w ich wychowaniu stawia się na samodzielność, przebojowość oraz inicjatywę, co daje możność wyćwiczenia zaufania do siebie i pewności. Czy można walczyć z tym, że czarne scenariusze wydają się nam najbardziej prawdopodobne? Tak, i warto z tym walczyć. Przede wszystkim można zastosować wiele technik terapeutycznych, na własny użytek, nie wszystko wiąże się z koniecznością wizyty u psychologa. Można na przykład zacząć ćwiczyć atrybucję - odkrywanie przyczyny danego zjawiska. Spróbujmy na przykładzie: idzie ulicą osoba z niską samooceną w kwestii wyglądu fizycznego. Ktoś idący z naprzeciwka się krzywi. Co myśli taka osoba? „Spojrzał na mnie, zobaczył, jaki jestem brzydki, więc się skrzywił”. Jak najbardziej. Jeżeli tak mamy, to warto zastanowić się, dlaczego ktoś krzywi się na ulicy. Może dlatego, że go boli ząb? Może sobie przypomniał, że zapomniał załatwić ważną sprawę? Może dlatego, że bardzo mu przypominam znienawidzoną nauczycielkę z liceum? A może stanął akurat na ostrym kamyczku? Możliwości jest naprawdę bardzo wiele, więc nie warto psuć sobie nastroju przypuszczeniem, które jest tylko jednym wycinkiem z całego tortu rzeczywistości. Podobnie było z historią o dziadku. Jeżeli przychodzi nam do głowy najgorszy scenariusz, to powiedzmy sobie „stop” i spróbujmy zbudować wachlarz atrybucyjny. To pomaga ostudzić emocje. A w którym momencie czarnowidztwo staje się na tyle poważnym problemem, że warto już skorzystać z pomocy psychologa? Po pierwsze, sytuacja nie musi być bardzo poważna, żeby korzystać z pomocy psychologa. Warto zrobić to wcześniej, nim problem zacznie się pogłębiać. Takim sygnałem może być to, gdy zauważamy, że pesymizm jest dla nas nieużyteczny. Jeżeli często odczuwamy z tego powodu lęk, a okazuje się, że nasze obawy są nierealne, obniża nam to nastrój, mamy objawy fizyczne. W skrajnych przypadkach takie przekonanie, że jest źle i będzie jeszcze gorzej, może być też objawem depresji. A to już poważna sprawa i kwestia, której nie należy przeczekiwać, bo depresja sama nie przejdzie. Jeżeli nie jesteśmy w stanie odczuwać radości, tracimy poczucie humoru, pojawia się przekonanie, że wszystko jest złe, mamy zaburzenia snu, jedzenia, tracimy ochotę na cokolwiek, to już powinno nas skłonić do wizyty u psychologa lub psychiatry. Jak po terapii zmienia się życie czarnowidza? Staje się optymistą? Zdrowym pesymistą? Bardzo często chodzi właśnie o to, by dojść do poziomu realizmu, a niekoniecznie optymizmu. Ludziom po psychoterapii jest po prostu lżej. To są osoby, które nadal przeżywają smutek, złość i strach, ale adekwatnie do sytuacji. Błędem jest potrzeba nieprzeżywania jakichś emocji. Czasami do gabinetów przychodzą klienci z oczekiwaniem, że np. przestaną się w ogóle złościć. To błąd, bo wszystkie emocje są OK. Tak samo jest z lękiem - w sytuacji zagrożenia jest normalny. Jeżeli ktoś w chwili niebezpieczeństwa nie przeżywa lęku, jest to tak samo dziwne jak w drugą stronę. Celem terapii nigdy nie jest wyeliminowanie emocji, tylko urealnienie tych stanów. strona kobiet • sierpień-listopad 2019 25


zdrowie

LEK. DENT. DARIA WOJTKOWSKA Z HIGIENISTKAMI

UŚMIECH TO TWOJA WIZYTÓWKA Z uśmiechem na twarzy podwajasz swoje możliwości - mówi ortodontka Daria Wojtkowska, właścicielka Centrum Ortodontycznego i Medycznego BlueMed.

U

śmiech dodaje uroku, odejmuje lat. I choć najpiękniejszy to ten szczery, warto w porę zatroszczyć się również o swoje zęby - nie tylko ze względów estetycznych, ale i zdrowotnych. Podjęcie decyzji o założeniu aparatu ortodontycznego w dorosłym życiu nie jest łatwe. W internecie aż roi się od przeróżnych opinii, informacji i porad na ten temat. Jaki aparat jest najskuteczniejszy? Czy to prawda, że po założeniu aparatu trzeba drastycznie zmienić dietę? Czy faktycznie leczenie ortodontyczne bardzo boli i musi trwać kilka lat? Co jest faktem, a co mitem z powtarzanych odpowiedzi na te i inne pytania - tłumaczy lek. dent. Daria Wojtkowska, Master of Science in Orthodontics, właścicielka Centrum Ortodontycznego i Medycznego BlueMed w Bydgoszczy.

MIT JEDYNIE W DZIECIŃSTWIE MOŻNA SKUTECZNIE SKORYGOWAĆ WADĘ ZGRYZU Nigdy nie jest za późno na leczenie ortodontyczne! Istotny jest jedynie stan kości pacjenta - dlatego przed rozpoczęciem leczenia zawsze wykonuje się diagnostyczne zdjęcia radiologiczne, które pozwalają ocenić warunki kostne. Jeśli nie ma związanych z nimi przeciwwskazań, wiek nie gra roli. To prawda, że młodsi, rosnący pacjenci są bardziej podatni na zmiany, ale w późniejszym wieku korekta zgryzu również daje pożądane efekty. Moja najstarsza pacjentka miała 72 lata! Krzywe zęby przez całe życie był jej wielkim kompleksem, dziś cieszy się pięknym, prostym uśmiechem.

MIT KRZYWY ZGRYZ TO WYŁĄCZNIE PROBLEM ESTETYCZNY Każdego pacjenta na wizycie konsultacyjnej zawsze najpierw pytam, co mu się w jego zębach nie podoba. Może być to np. krzywa

26 strona kobiet

jedynka, wystająca trójka. Przeważnie jednak wyprostowanie takiego zęba nie jest wcale najistotniejszym punktem całego planu leczenia. Nieprawidłowy zgryz to nie tylko kompleks, któremu chcemy zaradzić, ale i wiele dolegliwości zdrowotnych, np.: większe ryzyko ścierania się zębów czy brak możliwości ich dokładnego czyszczenia, co w efekcie prowadzi do odkładania się kamienia, chorób dziąseł, próchnicy. U niektórych pacjentów w związku z nieprawidłowym ułożeniem zębów pojawiają się bóle głowy, stawu skroniowo-żuchwowego, a nawet problemy z wysypianiem się. Zdecydowanie więc warto odwiedzić ortodontę nie tylko ze względu na estetykę zębów.

FAKT WYLECZENIE WADY ZGRYZU MOŻE ODMŁODZIĆ TWARZ Mając piękne proste zęby, chętniej się uśmiechamy! Leczenie ortodontyczne często też poprawia rysy twarzy, ponieważ odpowiednio ustawione struktury kostne wymuszają inne ułożenie tkanek miękkich. Wiele z moich


zdrowie pacjentek zauważa, że ich usta wydają się większe, profil stał się bardziej atrakcyjny. Jedna pani wspominała nawet, że osoby, które jej dawno nie widziały, od razu ją komplementowały, choć nie potrafiły wskazać, co się zmieniło (śmiech). Poza tym niektórzy twierdzą, że już przez sam aparat czują się młodziej.

MIT N AJBARDZIEJ SKUTECZNY JEST KLASYCZNY APARAT METALOWY Dawniej aparaty ceramiczne, czyli tzw. estetyczne, faktycznie słabiej działały. Obecnie jednak technika jest już na tyle dopracowana, że tworzywo nie wpływa na czas i skuteczność leczenia. Taki aparat można stosować przy niemalże każdej wadzie zgryzu. Chętnie wybierają go osoby, którym zależy na tym, aby aparat był mniej widoczny na co dzień. Zarówno w przypadku aparatów ceramicznych, jak i metalowych, stosujemy dwa rodzaje. Pierwszy to aparat z ligaturami, czyli tzw. gumkami, które dociskają łuk do zamka przyklejonego na zębie. Wymieniamy je na każdej wizycie. Produkuje się je we wszystkich kolorach tęczy, a wybór odpowiedniego odcienia to ulubiony element spotkań z ortodontą wielu pacjentów, szczególnie tych młodszych (śmiech). Drugi rodzaj to aparat samoligaturujący, do którego nie potrzeba dodatkowych elastycznych elementów. Jest on nieco droższy, ale umożliwia rzadsze wizyty w gabinecie. Dodatkowo stosujemy także aparaty nakładkowe, które jeszcze kilka lat temu sprawdzały się jedynie przy drobnych wadach. Dziś jest już coraz mniej ograniczeń dla tego typu rozwiązań.

MIT APARAT Z CZASEM PRZEBARWIA SIĘ OD JEDZENIA I PICIA Zamki - zarówno metalowe, jak i ceramiczne - nie zmieniają swojego koloru przez cały okres leczenia. Jedynymi elementami, które mogą się przebarwić, są ligatury, ale regularnie wymieniane nie powinny sprawiać kłopotów. Ewentualnie powstałe osady czy przebarwienia wokół aparatu profesjonalnie może usunąć higienistka stomatologiczna na dodatkowej wizycie.

FAKT P RZED ZAŁOŻENIEM APARATU TRZEBA WYLECZYĆ ZĘBY To prawda, chociaż zawsze sugeruję, aby przed podjęciem decyzji o kosztownym i skomplikowanym leczeniu stomatologicznym najpierw skonsultować się z ortodontą. Być może okaże się, że zęby, na które wydalibyśmy bardzo dużo pieniędzy, trzeba będzie i tak usunąć. Czasem też udaje nam się zmodyfikować plan leczenia na tyle, by pozbyć się właśnie tych zębów i pozamykać aparatem przestrzenie, jakie powstały na skutek ekstrakcji. Oczywiście podczas noszenia aparatu również można, a nawet trzeba regularnie

odwiedzać stomatologa. Jeśli pojawi się jakiś ubytek, z reguły ściągamy tylko część aparatu, aby ułatwić dotarcie do zęba. Poza tym przed założeniem aparatu zęby muszą być idealnie wyczyszczone, a jeśli pacjent ma skłonności do powstawania osadu lub kamienia nazębnego, należy przeprowadzić zabieg higienizacji.

FAKT I MIT NOSZENIE APARATU JEST BOLESNE Jest to sprawa absolutnie indywidualna. Są pacjenci, którzy nawet pytają, czy na pewno wszystko w tym aparacie działa, bo nic ich nie boli. Zdarzają się i tacy, którzy wspominają o dużym dyskomforcie, bólu samych zębów lub warg czy policzków obtartych dodatkowymi elementami w buzi. Najtrudniej jest bezpośrednio po założeniu aparatu. Ból związany z dodatkową siłą na zębach pojawia się też niekiedy po kolejnych wizytach. Warto się na to przygotować, choć nie ma co się bać, bo te dolegliwości towarzyszą pacjentom przez bardzo krótki czas w stosunku do całego leczenia. Co ciekawe, z moich obserwacji wynika, że na ból częściej uskarżają się mężczyźni (śmiech).

MIT NOSZĄC APARAT TRZEBA DRASTYCZNIE ZMODYFIKOWAĆ SWOJĄ DIETĘ Na pewno nie potrzeba drastycznych zmian. Ważne jest tylko, aby wyeliminować z diety produkty, które mogą uszkodzić aparat - odkleić zamki. Są to przede wszystkim drobne i bardzo twarde rzeczy, np. pestki, orzechy. Dodatkowo powinniśmy zrezygnować z klejących przysmaków, takich jak karmelki czy krówki, a także z gum do żucia, które mogą zaplątać się w aparat.

FAKT M YCIE ZĘBÓW PODCZAS NOSZENIA APARATU JEST TRUDNIEJSZE Najwięcej kłopotu sprawia pacjentom doczyszczenie wszystkich przestrzeni między aparatem, w których zbiera się płytka nazębna. Niestety brak dbałości o higienę jamy ustnej może spowodować późniejsze problemy, np. demineralizację widoczną w postaci białych plam, próchnicę, poważne choroby dziąseł. Przy każdej wizycie kontrolnej zwracam uwagę, gdy widzę niedoczyszczone miejsca. Potem wspólnie z pacjentem szukamy rozwiązań - może potrzebna jest inna szczoteczka, modyfikacja ruchów podczas mycia, dodatkowe szczoteczki międzyzębowe, nitka czy irygator. Na pewno trzeba liczyć się z tym, że po założeniu aparatu ta prosta z pozoru czynność będzie nam zajmowała więcej czasu. Idealnie byłoby myć zęby po każdym posiłku. Jeśli jednak nie mamy takiej możliwości, to warto chociaż wypłukać buzię wodą i usunąć wszelkie resztki pokarmowe, które lubią się chować w zakamarkach.

FAKT Z MIANY MOGĄ BYĆ WIDOCZNE JUŻ NA POCZĄTKU LECZENIA, NAWET PO PIERWSZYM MIESIĄCU NOSZENIA APARATU Wielu pacjentów jest zaskoczonych tym, jak szybko mogą prostować się zęby! Dlatego też na początku prawie każdy jest niezwykle zmotywowany do leczenia i przestrzegania wszystkich zaleceń ortodonty. Kryzys przychodzi później, gdy zęby wydają się już być od dawna prawidłowo ustawione, a nadal trzeba nosić aparat (śmiech). Ten etap jest jednak niezbędny do tego, aby efekt był trwały.

FAKT A PARAT TRZEBA NOSIĆ OKOŁO DWA LATA Standardowo przyjmuje się, że leczenie ortodontyczne trwa 2-2,5 roku. Jeśli zmusimy kości do zmiany zbyt szybko i nie pozostawimy sobie czasu na ustabilizowanie tego efektu, to w równie ekspresowym tempie zęby wrócą na dawne miejsca. Oczywiście nie oznacza to, że im dłużej, tym lepiej! Przedłużając noszenie aparatu do 5 czy 7 lat, również narażamy się na groźne powikłania.

FAKT OSTATECZNY EFEKT W DUŻEJ MIERZE ZALEŻY OD SAMEGO PACJENTA Systematyczne wizyty i stosowanie się do zaleceń ortodonty są niezwykle ważne dla końcowego efektu! Zawsze na wizycie konsultacyjnej pytam również, czy regularne spotkania nie będą dla pacjenta problemem. Bez nich nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Niestety zdarzają się pacjenci, którzy pojawiają się w gabinecie raz na kilka miesięcy. Każda opuszczona wizyta wydłuża czas leczenia, ponadto aparat bez kontroli, szczególnie dodatkowo uszkodzony, zamiast prostować zęby, może je powykrzywiać.

MIT ŚCIĄGNIĘCIE APARATU STAŁEGO OZNACZA KONIEC LECZENIA Po ściągnięciu aparatu każdego pacjenta czeka jeszcze faza retencji, czyli utrzymania efektu. Wiele osób o tym zapomina, a jest to równie istotny etap. Służą do tego ruchome aparaty retencyjne, które przez pierwsze kilka miesięcy powinny być noszone tak często, jak się da, a po tym czasie już jedynie na noc. Możemy również zastosować retencję stałą, czyli podklejony do wewnętrznej strony zębów drucik, który stabilizuje ich ustawienie. Jeśli w jakiś sposób nam to przeszkadza, zawsze powinniśmy umówić się na dodatkową wizytę i skonsultować z ortodontą inny sposób retencji. Nie wolno rezygnować z niej na własną rękę. Bardzo ważne jest również pilnowanie harmonogramu wizyt kontrolnych z aparatami retencyjnym. strona kobiet • sierpień-listopad 2019 27


zdrowie

TRZY PYTANIA TRZY PORADY Na Wasze pytania dotyczące zdrowia odpowiadają lekarze z Centrum Ortodontycznego i Medycznego BlueMed w Bydgoszczy.

CZY TO PRAWDA, ŻE RAK SZYJKI MACICY JEST CICHYM ZABÓJCĄ KOBIET? To prawda, a mówi się tak, ponieważ rak szyjki macicy bardzo długo nie daje żadnych objawów. Gdyby został rozpoznany w pierwszym, bezobjawowym okresie, byłby uleczalny u ponad 90 proc. kobiet! Niestety w wielu przypadkach jest już na to za późno. Pacjentki zgłaszają się do lekarza, dopiero gdy zauważają u siebie takie objawy, jak: nieprawidłowe krwawienia z dróg rodnych, krwawienia po stosunku, upławy - niekiedy mylone z infekcja dróg rodnych. Często też kobiety, zamiast skonsultować się ze specjalistą, bezskutecznie leczą się dostępnymi bez recepty preparatami na infekcje. W takich sytuacjach niezwłocznie należy udać się na wizytę do ginekologa i wykonać cytologię szyjki macicy, która pomoże wykluczyć najbardziej niebezpieczną przyczynę nieprawidłowej wydzieliny z pochwy. Jest to proste, szybkie i bezbolesne badanie, które może uratować życie. • LEK. JOANNA WASIUTA-ŚNIEGOWSKA spec. położnictwa i ginekologii

DLACZEGO WŁOSY WYPADAJĄ? Zdrowy człowiek w ciągu doby traci około 60-100 włosów - najwięcej jesienią. Nadmierne łysienie bywa jednak często problemem, który skłania do wizyty w gabinecie dermatologicznym. Nic dziwnego - nawet niewielka zmiana tego typu to nie tylko defekt kosmetyczny, ale i przyczyna złego samopoczucia, a w skrajnych przypadkach nawet depresji. Powodów utraty włosów może być wiele - są nimi zarówno sytuacje stresowe, jak i nieprawidłowa dieta, przyjmowane leki czy niewłaściwa pielęgnacja skóry głowy itp. Innym problemem jest łysienie androgenowe, częściej występujące u kobiet po 50. roku życia, objawiające się przerzedzeniem włosów w okolicy czołowej i ciemieniowej lub tylko czołowej. Część z pań nie zauważa jednak samego wypadania włosów, natomiast zwraca uwagę na poszerzenie się przedziałka. Chorobę można rozpoznać na podstawie obrazu klinicznego, warto wykonać również trichoskopię. Niekiedy konieczne są badania laboratoryjne oraz konsultacja ginekologiczna. Po przeprowadzonej diagnostyce włącza się odpowiednie leczenie. Zdarza się również, że nadmierna utrata włosów jest wywołana przez choroby ogólnoustrojowe, takie jak: choroby tarczycy, niedokrwistość z niedoboru żelaza, cukrzyca, nowotwory, guzy jajników, przysadki i nadnerczy, układowe choroby tkanki łącznej czy choroby zakaźne (przebiegające z gorączką). Chorobami współistniejącymi z łysieniem mogą być także schorzenia dermatologiczne: łuszczyca, łojotokowe zapalenie skóry, grzybica, liszaj płaski, toczeń rumieniowaty, oraz wenerologiczne (kiła). Często w okresie poporodowym kobiety są zaniepokojone wyglądem swoich włosów. Ich utrata następuje zazwyczaj 2 do 4 miesięcy od urodzenia dziecka. Jest to tzw. łysienie telogenowe, wywołane spadkiem estrogenu po porodzie. Jest to stan przejściowy - w ciągu 3-4 miesięcy uzyskuje się pełny odrost włosów. Najważniejsze w leczeniu łysienia jest znalezienie przyczyny. Leczenie wspomóc mogą suplementy diety zawierające biotynę, żelazo, cynk, miedź, witaminy z grupy A, B, C, E oraz szampony wzmacniające dostępne w aptekach. Do innych metod zalicza się mezoterapię igłową, zabiegi z wykorzystaniem osocza bogatopłytkowego, fototerapię oraz przeszczep włosów. • LEK. MARTYNA SZTRAJCH dermatolog w trakcie specjalizacji

CO ZROBIĆ, GDY SERCE BIJE NIERÓWNO? Zdarza się, że nasze serce bije szybciej podczas wysiłku fizycznego lub zdenerwowania. Niekiedy jednak tzw. kołatanie - odczuwane jako przyspieszona lub niemiarowa praca serca - towarzyszy nam w różnych, wydawać by się mogło przypadkowych sytuacjach. Część z tego typu arytmii ma charakter łagodny i nie stanowi zagrożenia, choć może w znaczny sposób wpływać na nasze codzienne funkcjonowanie. Czasem jednak są to objawy poważnych zaburzeń, m.in. zwiększających ryzyko omdleń, niewydolności serca, udaru mózgu czy nagłego zgonu. Dla diagnostyki kluczowe jest udokumentowanie arytmii w EKG lub w badaniu holter EKG (wielogodzinny automatyczny zapis EKG w warunkach domowych). Leczenie opiera się na eliminowaniu czynników predysponujących do ich wystąpienia (np. nadczynność tarczycy, otyłość), farmakoterapii antyarytmicznej oraz ablacji zaburzeń rytmu serca - często jedynej opcji leczniczej umożliwiającej całkowite i trwałe usunięcie zaburzeń rytmu oraz odstawienie części leków. Procedura ta jest bardzo skuteczna (całkowite wyleczenie arytmii jest możliwe nawet w ponad 95 proc. przypadków), bezpieczna (ryzyko poważnych powikłań nie przekracza 1 proc.), ponadto umożliwia powrót do codziennej aktywności w ciągu kilku dni po zabiegu. • DR N. MED. PIOTR ADAMSKI specjalista kardiologii 28 strona kobiet


CENTRUM ORTODONTYCZNE I MEDYCZNE BLUEMED GODZINY OTWARCIA: poniedziałek - piątek: 8.00 - 20.00 ul. Marii Skłodowskiej-Curie 48 Bydgoszcz Potrzebujesz konsultacji medycznej lub wizyty u specjalisty?

ZADZWOŃ +48 515 510 111 +48 515 510 222

personel medyczny

zdrowie

WŁAŚCICIELKA CENTRUM DARIA WOJTKOWSKA I DYREKTOR ZARZĄDZAJĄCY MAGDALENA KARPA

LEK. DENT. SONIA LASKOWSKA

LEK. DENT. MONIKA MILLER

LEK. DENT. DAGMARA TROJANOWSKA

LEK. DENT. AGNIESZKA DYPTUŁA-ŁUKÓW

LEK. DENT. MATEUSZ GIZLER

LEK. DENT. BARTŁOMIEJ ŁUKÓW

DIETETYK KAROLINA SZYMAK

LEK. SPEC. POŁOŻNICTWA I GINEKOLOGII RAFAŁ MIKOŁAJCZYK

ZAKRES USŁUG:

¬ ¬ ¬ ¬ ¬

ortodoncja stomatologia dermatologia kardiologia ginekologia

• 7 wyposażonych gabinetów lekarskich • pracownia tomografii komputerowej i RTG z cyfrowym sprzętem diagnostycznym • punkt poboru krwi • placówka przystosowana do potrzeb pacjentów niepełnosprawnych

strona kobiet • sierpień-listopad 2019 29


zdrowie

Z E-RECEPTĄ JEST ŁATWIEJ Od ubiegłego roku trwa pilotaż, w ramach którego wystawiane są e-recepty. Jakie korzyści ma z tego pacjent? Przede wszystkim taka recepta jest wygodna dla pacjentów. Nie można jej zgubić czy zniszczyć. Wszyscy znamy żarty na temat pisma lekarskiego - w przypadku e-recept nie będzie tego problemu, elektroniczne recepty są bardzo przejrzyste i czytelne, zarówno dla pacjenta, jak i farmaceuty. Nie zdarzą się już sytuacje, w których nie dostaniemy leku w związku z brakiem pieczątki lub podpisu. Kolejnym plusem jest możliwość częściowej realizacji. Przy papierowej recepcie trzeba było wykupić z niej wszystkie leki, a w chwili, gdy apteka nie posiadała jakiegoś specyfiku z listy, pacjent musiał zabrać receptę i szukać gdzie indziej.

Rozmowa z Sonią Łazarz, psychiatrą w Wojewódzkiej Przychodni Zdrowia Psychicznego.

A jakie korzyści zauważa w swojej praktyce lekarz? Przy takim udogodnieniu więcej czasu mogę poświęcić na rozmowę z pacjentem. Dzięki elektronicznej dokumentacji i zapamiętanej poprzedniej recepcie czas wystawienia nowej skraca się z kilku minut do kilkudziesięciu sekund. Od niedawna mówi się również o zdalnej opiece medycznej, tzw. telemedycynie. Dzięki takim rozwiązaniom pacjent nawet nie musi zgłaszać się do poradni na umówioną wizytę, odbywa się ona za pomocą kamery internetowej w dogodnym dla pacjenta i lekarza miejscu oraz czasie, a wystawiona recepta z takiej wizyty automatycznie znajduje się na mailu pacjenta lub przychodzi SMS-em. Czy e-recepta pomoże w monitorowaniu postępu leczenia pacjentów, na przykład przez analizę wykupionych lub niewykupionych leków?

30 strona kobiet


zdrowie

Z pewnością. Pacjenci często skarżą się na brak skuteczności lub niewystarczające efekty leczenia. Lekarze zastanawiają się, czym może być to spowodowane. Niedostosowana substancja? Złe dawkowanie? Okazuje się, że aż ok. 1/4 pacjentów w ogóle nie wykupuje zalecanych leków. Dzięki możliwości monitorowania lekarze będą wiedzieć, czy pacjent na pewno wykupił receptę lub poznają powód braku realizacji - np. kłopoty finansowe. Ułatwi to dobór odpowiedniego procesu leczniczego dla danego pacjenta z uwzględnieniem jego ograniczeń. Niektórzy pacjenci, szczególnie ci starsi, obawiają się e-recept. Czy otrzymają też na wszelki wypadek recepty papierowe? Każda niewiadoma budzi lęk. Osoby starsze, słysząc o e-recepcie, początkowo są negatywnie nastawione. Opór budzi przede wszystkim przekonanie, że bez znajomości internetu i komputera nie będą w stanie wykupić leków. Pacjent e-receptę może otrzymać w trzech formach - 4-cyfrowego kodu, maila z receptą w formacie elektronicznym lub wydruku informacyjnego z kodem dostępu oraz rozpisanymi lekami i ich aktualnym dawkowaniem.

Dzięki e-receptom lekarze będą mieli wgląd w leki, jakie przyjmuje pacjent, które zostały zapisane przez innych specjalistów. To na pewno również ułatwienie w pracy. Obecnie, niestety, nie mamy jeszcze takich możliwości. Ministerstwo Zdrowia na stronie pacjent.gov.pl pozwala na założenie Internetowego Konta Pacjenta. Jednak - rozmawiając w poradni z moimi pacjentami - słyszę, że naprawdę niewielu z nich słyszało o tym projekcie, a jeszcze mniej ma tam profil. To na tej platformie pacjent otrzymuje informacje na temat wykupionych recept, odbytych wizyt lekarskich, a w przyszłości nawet możliwość rejestracji do specjalistów za pomocą elektronicznych skierowań. Jest tam również opcja nadania uprawnień dla lekarza lub ośrodka, któremu pacjent chce udostępnić informacje o sobie. Na pewno znacznie ułatwiłoby to pracę lekarzy rodzinnych, zmniejszyłoby ilość dokumentacji w formie papierowej, zniknąłby problem „zagubionych zaświadczeń” - co np. wiąże się z niemożliwością wystawienia leku z należną refundacją. W sytuacjach zagrożenia życia i braku kontaktu z pacjentem lekarz może dowiedzieć się, na jakie choroby się on leczy, co mogło spowodować taki stan.

E-RECEPTY W NASZYM REGIONIE

417

lekarzy wystawia e-recepty

39 923 pacjentów otrzymało

227 272 elektronicznych recept

57

- w tylu miastach lekarze wystawiają elektroniczne druki recept

strona kobiet • sierpień-listopad 2019 31


Poradnia Rehabilitacyjna ” „ReVITA - NASZĄ JEDYNĄ DZIAŁALNOŚCIĄ BYŁO I JEST NADAL ŚWIADCZENIE USŁUG W ZAKRESIE REHABILITACJI LECZNICZEJ - MÓWI LUIZA DYMEK, MGR REHABILITACJI RUCHOWEJ.

Poradnia Rehabilitacyjna „ReVITA” rozpoczęła działalność w styczniu 2002 roku jako spółka pracownicza, która powstała w wyniku przekształceń. - Zaczynaliśmy od przysłowiowego zera, począwszy od skompletowania zespołu, a skończywszy na wyposażeniu gabinetów w specjalistyczny sprzęt. Od samego początku naszą jedyną działalnością było i jest nadal świadczenie usług w zakresie rehabilitacji leczniczej - mówi Luiza Dymek, członek zarządu Poradni Rehabilitacyjnej „ReVITA” ds. medycznych, mgr rehabilitacji ruchowej. Poradnia Rehabilitacyjna „ReVITA” obejmuje opieką osoby z zespołami bólowymi kręgosłupa, chorobą zwyrodnieniową stawów, chorobami reumatycznymi, pacjentów po urazach, operacjach ortopedycznych i neurochirurgicznych oraz osoby z przewlekłymi zaburzeniami neurologicznymi. Poradnia prowadzi również rehabilitację środowiskową. „ReVITA” przyjmuje pacjentów z całego Torunia, jednak z powodu lokalizacji największą grupę stanowią oczywiście mieszkańcy Rubinkowa i Skarpy. - W 2008 roku powstał w Lubiczu nasz drugi oddział, który ma bardzo podobny zakres świadczonych zabiegów rehabilitacyjnych - informuje Anita Chłopecka, prezes spółki „ReVITA”. - Mówiąc o zakresie działalności Poradni Rehabilitacyjnej „ReVITA” trzeba mieć na myśli trzy formy terapii, w ramach których oferowane są zabiegi z dziedziny: fizykoterapii (działanie czynnikami fizykalnymi czyli: ciepło, zimno, światło, prądy, pole 32 strona kobiet

elektromagnetyczne i woda), kinezyterapii (ćwiczenia ruchowe jako środek leczniczy) i masażu leczniczego. Na miejscu działa poradnia, w której przyjmuje lekarz rehabilitacji medycznej - dodaje Anita Chłopecka, prezes spółki „ReVITA”. - Mamy do czynienia z różnymi przypadkami chorób narządu ruchu, chorób neurologicznych, reumatycznych, zwyrodnieniowych, przypadków pourazowych, pooperacyjnych, a przekrój wiekowy pacjentów jest bardzo szeroki, od czteroletnich maluchów aż do osób starszych - tłumaczy fizjoterapeutka Luiza Dymek.

Poradnia Rehabilitacyjna „ReVITA” w Toruniu ul. Konstytucji 3 maja 19, tel. 56 648 69 31 Poradnia Rehabilitacyjna „ReVITA” w Lubiczu ul. Widokowa 2, tel. 56 678 26 14

www.poradniarevita.pl


zdrowie

CZY MOJE DZIECKO SŁYSZY? nie jest nieinwazyjne, bezbolesne, odbywa się podczas snu dziecka, najlepiej naturalnego. Jest ono możliwe do wykonania także w warunkach domowych za pomocą mobilnego sprzętu. Podczas badania na uszy dziecka zakładane są słuchawki, w których generowany jest ściśle określony dźwięk. W różnych zaś miejscach na głowie umieszczane są elektrody, rejestrujące odpowiedź mózgu na podawany bodziec akustyczny.

To pytanie pojawia się w głowach całkiem sporej grupy rodziców. U niemowląt nasz niepokój może budzić brak reakcji w postaci wzdrygnięcia się przy głośnych dźwiękach lub głęboki sen nawet przy hałasie w pomieszczeniu. U starszych dzieci to przede wszystkim opóźniony rozwój mowy, wady wymowy, ale też głośne oglądanie bajek, głośne zabawy czy brak reakcji na wołanie.

JOANNA BŁACHNIO, protetyk słuchu z firmy Audiolux:

K

ażdy rodzic zaczyna poszukiwać przyczyny nietypowych zachowań swojego dziecka. Słusznie, ponieważ niedosłuch, czy to trwały, czy też przejściowy, może poważnie zaburzyć rozwój małego człowieka. Przyjmuje się, że pierwszych 7 lat życia naszego dziecka to krytyczny czas dla rozwoju mowy. A zatem im szybciej przebadamy dziecko i znajdziemy przyczynę niedosłuchu, tym lepiej. W jaki sposób sprawdzić słuch u małego dziecka? Rozwój technologii medycznej i coraz szerszy do niej dostęp daje nam spore możliwości skontrolowania słuchu nawet u niemowląt. Już po urodzeniu u każdego dziecka wykonywane jest w szpitalu przesiewowe badanie słuchu - otoemisja, która pozwala wykryć niedosłuch na tak wczesnym etapie. To dość szybkie, bezbolesne i nieinwazyjne badanie. Polega na rejestracji za pomocą specjalnej sondy przykładanej do ucha bardzo cichego sygnału akustycznego, który powstaje w ślimaku. Badanie ma zastosowanie u pacjentów w każdym wieku i jest szczególnie przydatne w diagnozowaniu niedosłuchu odbiorczego pochodzenia ślimakowego. Kolejnym badaniem obiektywnym, które z powodzeniem można zastosować u dzieci, jest badanie słuchowych potencjałów wywołanych z pnia mózgu, zwanych ABR lub BERA. Pozwala ono na ocenę funkcjonowania w zasadzie całej drogi słuchowej, jaką musi pokonać bodziec akustyczny, poczynając od ślimaka, poprzez nerw słuchowy, a kończąc na pniu mózgu. Również to bada-

Jakie są najczęstsze przyczyny niedosłuchu u dziecka? Niedosłuch u dziecka może wynikać z bardzo prozaicznych powodów, takich jak zatkany zalegającą w nim woszczyną kanał słuchowy. Kolejną przyczyną problemów ze słuchem mogą być stany zapalne ucha. Często zdarza się, że idą w parze z infekcjami górnych dróg oddechowych, które są z kolei stałym elementem okresu przedszkolno-szkolnego. Taki stan zapalny ucha nie zawsze będzie objawiać się bólem czy podwyższoną temperaturą. Dlatego warto raz na jakiś czas wykonać dziecku proste i szybkie badanie - audiometrię impedancyjną, która służy ocenie funkcjonowania ucha środkowego. Polega na pobudzaniu błony bębenkowej do drgań rezonansowych za pomocą generatora dźwięku. Audiometria impedancyjna obejmuje trzy elementy: tympanometrię, pomiar odruchu z mięśnia strzemiączkowego i test trąbki słuchowej. W tympanometrii w sposób pośredni mierzy się ciśnienie w uchu środkowym. Wykorzystuje się do tego pomiar ciśnienia w przewodzie słuchowym zewnętrznym. Dzięki tympanometrii można ocenić pośrednio funkcję trąbki słuchowej. Odruch z mięśnia strzemiączkowego umożliwia diagnostykę topograficzną uszkodzenia nerwu twarzowego, natomiast test trąbki słuchowej służy do oceny jej drożności. Jeśli podejrzewamy, że nasze dziecko ma problemy ze słuchem, najważniejszym krokiem będzie niezwłoczne zgłoszenie się do specjalisty laryngologa czy audiologa. Szybkie i trafne postawienie diagnozy, dzięki wykonaniu odpowiednich badań, ustrzeże nasze dziecko przed poważnymi zaburzeniami rozwoju.

Audiolux - Joanna Błachnio Diagnostyka zaburzeń słuchu Sprzedaż aparatów słuchowych ul. Antczaka 48/1, Toruń tel. 512 188 390

strona kobiet • sierpień-listopad 2019 33



zdrowie

NA POMOC ZMĘCZONYM OCZOM Jeśli w porę nie zadbamy o to, by sobie pomóc, nasz wzrok będzie stopniowo się pogarszał - mówi Joanna Antczak, optyk i optometrysta.

W

W ciągu dnia nasze oczy narażone są na duże obciążenia. Skupiamy wzrok na ekranach telefonów, tabletów i komputerów w pracy oraz w domu. Zimową porą często przebywamy w sztucznie oświetlonych pomieszczeniach i coraz więcej czasu spędzamy za kółkiem. W samochodzie również narażeni jesteśmy na oddziaływanie światła. Dlatego tak ważne jest, by dbać o nasze zmęczone oczy. Przez całe życie pracujemy oczami. Jeśli nie zadbamy o to, by sobie pomóc, nasz wzrok będzie stopniowo się pogarszał. Czasem wystarczy zastosować tzw. zerówki, najlepiej z antyrefleksem lub innymi powłokami, odpowiednio przystosowanymi do naszych potrzeb. Odbijają promienie światła, zapewniają lepszy kontrast widzenia i zmniejszają uczucie zmęczenia. Coraz częściej pojawiają się u nas klienci narzekający na zmęczenie wzroku. Sama bardzo dużo pracuję przy

komputerze i zauważam, jak wpływa to na jakość widzenia. Często jednak zerówki nie pomagają. Wtedy z pomocą z pewnością może przyjść badanie wzroku i dostosowanie odpowiednich soczewek do naszej wady. Osoby narażone na oddziaływanie światła ledowego mogą mogą liczyć na dobranie soczewek przeciwdziałających emisji światła niebieskiego i promieni UV. Ich noszenie znacznie poprawia samopoczucie, zmniejsza bóle głowy, zapobiega podrażnieniom, wpływa na koncentrację i sprawia, że po prostu widzimy więcej. Oprócz tego są uniwersalne: można je nosić w domu, pracy czy na świeżym powietrzu. Innym, coraz częściej występującym problemem jest presbiopia, czyli pogorszenie wzroku wraz z wiekiem. W tej sytuacji pomocne mogą być soczewki progresywne, które łączą w sobie elementy soczewek

jednoogniskowych i dwuogniskowych. Dzięki temu rozwiązaniu w ciągu dnia można nosić tylko jedną parę okularów, rozpoznawać ze szczegółami wszystko, co znajduje się w dużej odległości, komfortowo korzystać z komputera, a nawet lepiej widzieć podczas jazdy samochodem. Kierowcom również polecane są specjalne soczewki. Redukują efekt oślepienia przez światła pojazdów, poprawiają kontrast, a nawet wspomagają wzrok podczas deszczu i we mgle. Około 60 proc. wypadków zdarza się w bardzo dobrych warunkach pogodowych. Wielu kierowców jako przyczynę wypadku podaje: „Patrzyłem, ale nie widziałem”. Specjalne soczewki pozwalają uniknąć takiej sytuacji i np. zobaczyć znak drogowy już z odległości 25 metrów. W dzisiejszych czasach nasz wzrok napotyka wiele zagrożeń. Warto więc chociaż trochę mu pomóc.

ZAKŁAD OPTYCZNY ANTCZAK TORUŃ, KRÓLOWEJ JADWIGI 20 TEL. 56 622 12 43

strona kobiet • sierpień-listopad 2019 35


temat praca

MOBBER – TWÓJ SUKCES TO JEGO PORAŻKA Mobber czuje się dowartościowany, mając przewagę nad drugim człowiekiem. Manipuluje i tworzy nieporozumienia, które potrafi sprytnie wykorzystać - mówią Marzena Jędrzejewska, zastępca okręgowego inspektora pracy w Bydgoszczy, i Marta Bem, psycholog z Głównego Inspektoratu Pracy w Warszawie. ROZMAWIA: Tomasz Skory

36 strona kobiet


praca

Kiedy mamy do czynienia z mobbingiem? Marzena Jędrzejewska: Kodeks pracy definiuje mobbing jako działanie, które polega na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu pracownika, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu. Ta definicja - mimo że obowiązuje w polskim prawodawstwie i na nią powołują się pracownicy, wnosząc pozwy do sądu pracy - jest jednak bardzo niejednoznaczna. Pojęcia typu: uporczywość, długotrwałość, nękanie czy zastraszanie, są różnie definiowane. Każdy z nas ma też inną psychikę, inaczej radzi sobie ze stresem, przez co sytuacje, które jedni uznają za mobbing, według innych wcale nie mają takiego charakteru. Dlatego też tak trudno udowodnić mobbing przed sądem. Na jakie zachowania powinniśmy więc zwrócić uwagę? Kiedy możemy z pewnością powiedzieć: „to już jest mobbing”? Marzena Jędrzejewska: Listę takich zachowań stworzył szwedzki lekarz i psycholog Heinz Leymann, który jako pierwszy użył określenia „mobbing” w odniesieniu do środowiska pracy. Na bazie swoich badań wyróżnił 45 zachowań, które uporządkował w 5 kategoriach. Zdaniem Leymanna wystarczy doświadczać jednego punktu z tej listy, by mówić o mobbingu. W praktyce jednak - tylko sąd pracy może orzec, czy faktycznie mamy do czynienia z takim przypadkiem. Na liście tych zachowań znajdziemy m.in. kwestionowanie decyzji pracownika. A jeśli naprawdę są one złe? Gdzie przebiega granica pomiędzy mobbingiem a zwykłą krytyką? Marzena Jędrzejewska: Pojęcie mobbingu nie obejmuje uzasadnionej krytyki, gdy pracownik nienależycie wykonuje swoje obowiązki, a szef egzekwuje ich prawidłową realizację. Ponadto nawet niesprawiedliwa, ale incydentalna krytyka nie może być tak kwalifikowana. Dzieje się tak dopiero, gdy staje się ona uporczywa. A czy możemy powiedzieć, kim jest statystyczny mobber? Marzena Jędrzejewska: W gronie osób, które są ofiarami lub sprawcami, znajdują się ludzie w różnym wieku, z różnych środowisk, o różnym wykształceniu i pozycji społecznej. Mobberem może być pracodawca, ale też członek zespołu. To osoba, którą zwykle cechuje arogancja i zazdrość. Sukcesy innych traktuje jako własną porażkę. Czuje się dowartościowany, mając przewagę nad drugim człowiekiem. Mobber jest manipulatorem, tworzącym nieporozumienia, które potrafi sprytnie wykorzystać. Ale dlaczego znęca się nad pracownikiem? Bo to lubi? Bo nie umie inaczej? Nie rozumie, że robi źle? Marta Bem: Istnieje kilka teorii dotyczących samych mobberów i ich charakterystyki. Z mojego doświadczenia - kontaktu z osobami poddawanymi działaniom noszącym znamiona mobbingu oraz z pracy z organizacjami, w których taki problem się pojawił - wynika, że mamy co najmniej trzy typy mobberów. Pierwszy typ to osoba, która nie zdaje sobie sprawy z tego, że źle postępuje, że nęka ludzi. Oczywiście rodzi się natychmiast pytanie, jak to możliwe. Wyobraźmy sobie sytuację, gdy ktoś nagle, bez przygotowania do zarządzania zespołem ludzi otrzymuje stanowisko menadżera, dyrektora, kierownika… Jakoś musi sobie poradzić, ale nie wie jak. Nie ma do tego żadnych narzędzi. Co może zrobić? Otóż może na przykład multiplikować model zarządzania, w którym sam funkcjonował. I jeśli jego przełożony był mobberem, to wiadomo, jaki model powtórzy. Kolejnym przykładem mobberów nieświadomych swoich działań są osoby, które wykazują się dość specyficznym, obcesowym, w niektórych przypadkach nawet ocierającym się o chamstwo sposobem bycia. Takie zachowania

mogły nawet wcześniej być tolerowane. Jednak po zmianie roli w zespole stają się problemem i zostają odebrane jako celowe działanie - nawet jeśli tak nie jest. A co z tymi mobberami, którzy robią to specjalnie? Marta Bem: Możemy mieć także do czynienia z mobberami, którzy w nękaniu ludzi znajdują przyjemność. Psychologowie i psychiatrzy twierdzą, że są to osoby posiadające tak zwany „gen psychopatii” czy też osoby charakteryzujące się z jednej strony narcyzmem, z drugiej zaś posiadające silne kompleksy. Podkreślić należy, że ile jest mobberów, tyle będzie również przyczyn, dla których dopuszczają się takich zachowań. Nie istnieje żadna definicja, którą można byłoby tu przytoczyć. Mobbera chronicznego mogą popychać do okrucieństwa wspomnienia z przeszłości, np. trudne relacje z kolegami w szkole czy kompleksy, które z pracą nie mają wiele wspólnego. Ostatnim typem mobbera jest osoba dopuszczająca się działań mobbingowych jedynie w sprzyjającym środowisku, to znaczy np. wtedy, gdy istnieje przyzwolenie w organizacji na takie zachowania. Natomiast w innych okolicznościach taka osoba zachowuje się już przyzwoicie.

MOBBEREM MOŻE BYĆ OSOBA, KTÓRA Z JEDNEJ STRONY CHARAKTERYZUJE SIĘ NARCYZMEM, Z DRUGIEJ – POSIADA SILNE KOMPLEKSY.

Z tego właśnie powodu tak istotne wydaje się wprowadzenie wszelkiego rodzaju wewnętrznych polityk - antymobbingowych czy równościowych. Gdy nie ma przyzwolenia na naganne zachowania w organizacji, ryzyko wystąpienia takowych znacznie się zmniejsza. Wspomnieliśmy, że mobberem może być zarówno szef, jak i kolega z zespołu. A czy podwładny też może mobbingować? Marzena Jędrzejewska: Może, zdarzają się takie sytuacje. Szczególnie w przypadkach, gdy lider zespołu jest niezbyt charyzmatyczny, nie ma tak naprawdę predyspozycji do zarządzania grupą, a trafi mu się podwładny z zapędami do władzy. Tak się zdarza w firmach, gdzie stanowisko dostaje się nie na podstawie kompetencji, tylko znajomości. Podwładny zaczyna podminowywać autorytet przełożonego, stosując różnego rodzaju działania, które można zakwalifikować jako mobbing. A kim zazwyczaj jest ofiara mobbingu? Marzena Jędrzejewska: Najczęściej jest to osoba nieśmiała, która nie wyraża głośno swoich opinii, nie podejmuje inicjatywy, jest nastawiona na wykonywanie poleceń. Ma bardzo zaniżone poczucie własnej wartości. Często bezkrytycznie wykonuje powierzone zadania, nie kwestionuje ich, nawet jeżeli są pozbawione sensu. Zdarza się też, że ofiarą mobbingu pada osoba młoda, posiadająca wysokie kwalifikacje i znająca języki obce, będąca potencjalną konkurencją dla mobbera. strona kobiet • sierpień-listopad 2019 37


praca

Patrząc na statystyki - mobbing dotyczy częściej mężczyzn czy kobiet? Marzena Jędrzejewska: W pierwszym półroczu tego roku do Okręgowego Inspektoratu Pracy wpłynęły 44 skargi, z czego 18 od kobiet, 9 od mężczyzn i 17 anonimowych. Musimy jednak pamiętać, że ta informacja niekoniecznie jest prawdziwa, ponieważ podpis nie musi świadczyć, że to faktycznie ta osoba składa skargę. Zakładając jednak, że autorzy skarg nie zmieniali swoich personaliów, to tych podpisanych przez kobiety było dwukrotnie więcej… Marta Bem: Nie ma danych świadczących o tym, że z całą pewnością mobbingowanych kobiet jest więcej niż mężczyzn. Natomiast należy przyznać, że kobiety znacznie częściej zgłaszają takie przypadki. Może panowie wstydzą się do tego przyznawać? Marta Bem: Rzeczywiście jest coś w twierdzeniu, że w polskim społeczeństwie „chłopaki nie płaczą”, a przynajmniej znacznie rzadziej niż kobiety. Dlatego też mężczyźni dłużej czekają, zanim zgłoszą tego typu problemy. Czym generalnie różnią się kobiety od mężczyzn? Tym, że dla kobiet ważniejsze są relacje międzyludzkie lub po prostu atmosfera w pracy. I stąd również częściej sygnalizują, gdy coś na tym polu nie działa sprawnie. A czy „kobiecy” mobbing różni się czymś od stosowanego przez mężczyzn? Marta Bem: Nie jestem przekonana, czy można mówić, że istnieją jakieś specyficzne działania podejmowane tylko przez kobiety mobberki. Natomiast, jak wcześniej wspomniałam, kobiety bardziej interesują się innymi i w konsekwencji mogą posiadać większą wiedzę na temat życia prywatnego danej osoby lub jej słabości i lęków. Taką wiedzę mogą też niestety wykorzystywać, by kogoś nękać lub upokorzyć. Jednak nikt nie stworzył jeszcze katalogu zachowań mobbingowych charakterystycznych dla jednej płci. Czy mobbing często idzie w parze z molestowaniem? Marzena Jędrzejewska: Molestowanie seksualne jest zdefiniowane w Kodeksie pracy jako każde niepożądane zachowanie o charakterze seksualnym lub odnoszące się do płci pracownika, którego celem lub skutkiem jest naruszenie jego godności, stworzenie zastraszającej, wrogiej lub uwłaczającej atmosfery. Na to zachowanie, podobnie jak w przypadku mobbingu, mogą się składać fizyczne, werbalne lub pozawerbalne elementy. Molestowanie może być jednak zdarzeniem jednorazowym, natomiast mobbing jest procesem, który trwa przez pewien czas. Oczywiście zdarza się tak, że przy mobbingu występuje też molestowanie. Jakie branże są najbardziej narażone na występowanie mobbingu? Marzena Jędrzejewska: Mobbing może wystąpić w każdej branży, ale takie sytuacje zdarzają się najczęściej w publicznych instytucjach, takich jak urzędy, szkoły i uczelnie, służby mundurowe, a także placówki służby zdrowia, banki, korporacje. Czyli miejsca, które z założenia powinny świecić przykładem. Co jest więc z nimi nie tak? Marta Bem: Wyjaśnień może być wiele, ale zwykło się twierdzić, że główną przyczyną występowania mobbingu w takich instytucjach jest bardzo mocno zhierarchizowana struktura, a w związku z tym silna zależność i podległość. Marzena Jędrzejewska: Są to też miejsca, w których zatrudnionych jest wiele osób w różnym wieku i z różnym stażem. Każde pokolenie ma inne potrzeby i styl pracy, pojawiają się więc różnice, które mogą być źródłem napięć. Przykładowo, dla osób z dłuższym stażem terminy to świętość, a dla młodego pokolenia - niekoniecznie. Szczególnie dotyczy to osób, które dopiero wchodzą na rynek pracy. Młodzi ludzie są bardziej 38 strona kobiet

narcystyczni i gorzej znoszą krytykę. To przekłada się na konflikty, które czasem mogą przerodzić się lub zostać odebrane jako mobbing. A gdzie możemy szukać pomocy, gdy czujemy się ofiarą mobbingu? Marzena Jędrzejewska: Pomocy można szukać w Krajowym Stowarzyszeniu Antymobbingowym we Wrocławiu oraz w Stowarzyszeniu Antymobbingowym im. Barbary Grabowskiej w Warszawie. Oddział kujawsko-pomorski tego stowarzyszenia znajduje się w Bydgoszczy przy ul. Kapuściska 10. Porad prawnych w zakresie mobbingu udziela też Państwowa Inspekcja Pracy. Dodatkowo w kilku inspektoratach pracy (w Lublinie, Kielcach i Łodzi) oraz w Głównym Inspektoracie Pracy w Warszawie zatrudnieni są psychologowie, którzy zajmują się tą tematyką i służą radą w zakresie przeciwdziałania temu zjawisku. Z jakimi problemami najczęściej zwracają się pracownicy do PIP? Marzena Jędrzejewska: Najczęściej w skargach podnoszone są negatywne relacje międzyludzkie, na które inspektor pracy nie ma wpływu. Nasze możliwości, nad czym ubolewamy, są bardzo ograniczone. Jeżeli pracownik zgłaszający nam mobbing wyrazi zgodę, by poruszyć jego sprawę otwarcie z pracodawcą, wówczas inspektor może podjąć na ten temat rozmowę. Jednak w jego gestii nie leży orzekanie, czy faktycznie mobbing wystąpił, i nakładanie z tego tytułu sankcji. To może zrobić tylko sąd. A jeżeli pracownik nie wyrazi zgody na ujawnienie swoich danych podczas czynności kontrolnych, wówczas inspektor może zaproponować przeprowadzenie anonimowej ankiety wśród pracowników. W ten sposób zbada ich narażenie na mobbing. Wyniki w formie zbiorczej dostaje do informacji pracodawca. Mogą one być pretekstem do rozmowy na temat niepokojących sytuacji, ale również nie dają inspektorowi mocy, by kogoś ukarać bądź zmusić go do zaprzestania mobbingu. Jak w takim razie możemy udowodnić mobbing przed sądem? Marzena Jędrzejewska: Można wykorzystać wszelkie dostępne środki dowodowe, np. wydruki korespondencji mailowej z przełożonym czy własne odręczne notatki sporządzane bezpośrednio po kolejnych zajściach. Osoba, która czuje się mobbingowana, powinna na bieżąco gromadzić wszelką możliwą dokumentację potwierdzającą takie sytu-


temat RÓŻNE OBLICZA MOBBINGU

ZDARZA SIĘ, ŻE OFIARĄ MOBBINGU PADA OSOBA MŁODA, POSIADAJĄCA WYSOKIE KWALIFIKACJE I ZNAJĄCA JĘZYKI – BĘDĄCA POTENCJALNĄ KONKURENCJĄ DLA MOBBERA.

acje. Mogą to być formalne skargi składane na piśmie do przełożonych mobbera, związków zawodowych lub innych instytucji. Pisemna odpowiedź na skargę także jest dowodem do wykorzystania, podobnie jak zaświadczenia lekarskie potwierdzające rozstrój zdrowia z powodu doświadczania mobbingu czy zeznania współpracowników. A czy można wykorzystać nagranie bez wiedzy nagrywanego? Marzena Jędrzejewska: Zgodnie z przepisami prawa nie wolno nagrywać innych osób bez ich zgody. Jednak w przypadku spraw pracowniczych zdarzało się, że niektóre sądy dopuszczały takie dowody rzeczowe. Wszystko więc zależy od indywidualnej sytuacji i decyzji sądu. Załóżmy, że udało nam się udowodnić mobbing. Czego możemy się domagać od swojego mobbera? Marzena Jędrzejewska: Pracownik, który wskutek mobbingu rozwiązał umowę o pracę, ma prawo dochodzić przed sądem pracy od pracodawcy odszkodowania w wysokości nie niższej niż minimalne wynagrodzenie za pracę, ustalane na podstawie odrębnych przepisów. Pracownik, u którego mobbing wywołał problemy zdrowotne, może również dochodzić od pracodawcy zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę. Ofiara mobbingu ponadto może żądać na drodze cywilnej zadośćuczynienia lub odszkodowania za mobbing także od szykanującego go współpracownika.

Działania wpływające na procesy komunikowania: ∙ ograniczanie lub utrudnianie możliwości wypowiadania się, ∙ stałe przerywanie wypowiedzi, ∙ reagowanie na wypowiedzi i uwagi podniesionym głosem, krzykiem, wyzwiskami, ubliżaniem i groźbami, ∙ stała krytyka wykonywanej pracy, życia zawodowego i osobistego, ∙ napastowanie przez telefon, ∙ pogróżki i groźby pisemne lub ustne, ∙ wykonywanie poniżających, obraźliwych gestów, kierowanie w stronę ofiary spojrzeń o ładunku emocjonalnym jednoznacznie negatywnym, ∙ operowanie językiem obfitującym w różnego rodzaju aluzje, unikanie wypowiadania się wprost. Działania wpływające na stosunki społeczne: ∙ unikanie rozmów z ofiarą, ∙ izolowanie miejsca pracy pracownika, wprowadzenie zakazu kontaktowania się ze współpracownikami, ∙ zakazywanie pracownikom kontaktu z ofiarą, ∙ ignorowanie, celowe niedostrzeganie ofiary w środowisku pracowniczym, przechodzenie obok obojętnie, traktowanie jak powietrze. Działania wpływające na percepcję osoby: ∙ obmawianie, rozsiewanie plotek, wymyślanie przezwisk, ∙ p odejmowanie prób ośmieszenia i skompromitowania ofiary, różnych sfer jej życia, ∙ żarty na temat życia osobistego danej osoby, ∙ p arodiowanie sposobów chodzenia, mówienia, gestów i mimiki ofiary, ∙ a takowanie poglądów politycznych, przekonań religijnych, światopoglądu, ∙ w yśmiewanie i atakowanie ofiary ze względu na jej narodowość, kolor skóry, orientację seksualną, ∙ w yśmiewanie niepełnosprawności, kalectwa lub jakichś cech osobliwych dla ofiary, ∙ s ugerowanie choroby psychicznej, kierowanie na badania diagnostyczne, ∙ z wracanie się do ofiary z użyciem wulgarnych przezwisk lub innych upokarzających, poniżających wyrażeń, ∙ składanie propozycji o charakterze seksualnym. Działania wpływające na jakość sytuacji zawodowej i osobistej: ∙ w ydawanie poleceń służbowych wymuszających wykonywanie obraźliwych prac naruszających godność osobistą, ∙ fałszywe ocenianie zaangażowania w pracę, ∙ kwestionowanie podejmowanych decyzji, ∙ n iedawanie ofierze żadnych zadań do wykonania, by wykazać jej zbędność, ∙ z lecanie określonych zadań, po czym manifestacyjne ich odbieranie, ∙ w ydawanie absurdalnych, sprzecznych lub bezsensownych poleceń, ∙ p rzydzielanie zadań powyżej lub poniżej możliwości i umiejętności ofiary, ∙ p rzydzielanie wciąż nowych zadań z nierealnym terminem ich wykonania w celu zdyskredytowania ofiary. Działania wywierające szkodliwy wpływ na zdrowie: ∙ z lecanie prac szkodliwych dla zdrowia, przewyższających fizyczne możliwości ofiary, ∙ grożenie przemocą fizyczną, ∙ znęcanie się fizyczne, ∙ p rzyczynianie się do ponoszenia przez danego pracownika kosztów, ∙ działania o podłożu seksualnym, molestowanie seksualne, ∙ w yrządzanie szkód psychicznych w miejscu pracy lub w miejscu zamieszkania ofiary.


prawo

TEKST: Mateusz Kończal, radca prawny

PRAWA KOBIETY BĘDĄCEJ W NIEFORMALNYM ZWIĄZKU, GDY RODZI SIĘ DZIECKO

P Wraz z ciążą i porodem z jednej strony wzrastają wydatki kobiety, a z drugiej zaś maleją jej możliwości samodzielnego utrzymania. W przypadku, gdy pozostaje ona w związku małżeńskim z ojcem dziecka, sytuacja jest jasna, ponieważ oboje małżonkowie są zobowiązani przyczyniać się do zaspokajania potrzeb rodziny według swych sił oraz możliwości. Jak natomiast wygląda sytuacja matki, gdy ojciec dziecka nie jest jej mężem?

rzede wszystkim należy pamiętać, że uregulowany w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym wspomniany we wstępie obowiązek przyczyniania się do zaspokajania potrzeb rodziny odnosi się wyłącznie do małżonków. W związku z tym nie będzie on dotyczyć osób pozostających w nieformalnym związku. Jednakże Kodeks rodzinny i opiekuńczy reguluje roszczenia, z którymi może wystąpić matka przeciwko ojcu dziecka niepozostającym z nią w związku małżeńskim. W takim przypadku matka może żądać od ojca dziecka, aby przyczyniał się do pokrycia: 1) wydatków związanych z ciążą i porodem, 2) kosztów trzymiesięcznego utrzymania w okresie porodu oraz 3) innych koniecznych wydatków lub szczególnych strat majątkowych poniesionych wskutek ciąży lub porodu.

WYDATKI ZWIĄZANE Z CIĄŻĄ I PORODEM Do pierwszej kategorii, tj. wydatków związanych z ciążą i porodem, zalicza się wydatki, których powstanie jest zwykłym następstwem ciąży oraz porodu. Można tu przykładowo wymienić m.in. wydatki na suplementy diety, odzież, leczenie dolegliwości związanych z ciążą lub porodem czy też podstawowe elementy, tzw. wyprawki (ubranka, pieluchy, łóżeczko i inne przedmioty niezbędne w pierwszych chwilach życia dziecka). Do tej kategorii można zaliczyć również wydatki kobiety poniesione w związku z korzystaniem przez nią z usług medycznych w placówkach niepublicznych. Należy jednak podkreślić, że żądanie partycypowania przez ojca dziecka w tego rodzaju wydatkach będzie uzasadnione przede wszystkim wtedy, gdy konieczne było niezwłoczne skorzystanie z tego typu usług w zakresie, w jakim mogła to zapewnić wyłącznie placówka niepubliczna. KOSZTY UTRZYMANIA Ojciec dziecka zobowiązany jest również do uczestniczenia w kosztach trzymiesięcznego utrzymania matki w okresie porodu. W praktyce przyjęto, że określenie „okres porodu” może obejmować także pewien czas przed samym porodem. Z ważnych powodów matka może żądać, aby ojciec dziecka uczestniczył w kosztach jej utrzymania w okresie dłuższym niż wspomniane trzy miesiące. Szczególnie

w sytuacji, gdy ze względu na jej stan zdrowia po porodzie nie jest w stanie podjąć pracy.

INNE KONIECZNE WYDATKI I SZCZEGÓLNE STRATY MAJĄTKOWE Może zdarzyć się, że poza typowymi wydatkami związanymi z ciążą i porodem matka poniesie inne konieczne wydatki lub szczególne straty majątkowe. Przykładem mogą być komplikacje zdrowotne w czasie ciąży, z powodu których będzie zmuszona poddać się kosztownym badaniom lub zabiegom. W takiej sytuacji może żądać, żeby ojciec dziecka również pokrył odpowiednią część tych wydatków lub poniesionych przez nią strat. ROZMIAR ODPOWIADAJĄCY OKOLICZNOŚCIOM Ojciec dziecka powinien przyczyniać się do pokrycia wyżej omówionych wydatków, kosztów i strat „w rozmiarze odpowiadającym okolicznościom”. Co to oznacza w praktyce? Należy mieć tu na uwadze możliwości zarobkowe i majątkowe matki oraz ojca dziecka. W skrajnej sytuacji może zdarzyć się, że zasadnym będzie żądanie przez matkę, aby ojciec dziecka pokrył wszystkie koszty oraz wydatki w pełnej wysokości. ROSZCZENIA MATKI A USTALENIE OJCOSTWA Jeżeli ojcostwo dziecka nie zostało ustalone poprzez uznanie ojcostwa przez ojca (co może nastąpić m.in. przed kierownikiem urzędu stanu cywilnego) albo w postępowaniu sądowym (na skutek pozwu o ustalenie ojcostwa), matka może dochodzić od ojca dziecka roszczeń majątkowych związanych z ojcostwem jedynie razem z żądaniem ustalenia ojcostwa. Wyjątek stanowi żądanie uczestniczenia w kosztach trzymiesięcznego utrzymania jej w okresie porodu oraz utrzymania dziecka przez pierwsze trzy miesiące życia. W tym przypadku matka może żądać, aby ojciec dziecka wyłożył środki na pokrycie tych wydatków jeszcze przed urodzeniem dziecka. Wystarczy, że uwiarygodni, że mężczyzna, wobec którego wysuwa te roszczenia, jest ojcem dziecka. Pomocne mogą być wszystkie dowody (np. korespondencja, zeznania świadków, wspólne zdjęcia), które będą wskazywać na to, że w okresie, w którym zaszła w ciążę, pozostawała w nieformalnym związku z tym mężczyzną.

MATEUSZ KOŃCZAL

tel. 665 422 303 www.konczal-kancelaria.pl

40 strona kobiet

radca prawny, założyciel i właściciel Kancelarii Radcy Prawnego Mateusz Kończal, autor bloga „Prawo w nieruchomościach”, członek Okręgowej Izby Radców Prawnych w Toruniu. W ramach swojej praktyki obsługuje zarówno duże podmioty gospodarcze, jak i klientów indywidualnych.


praca

ANIOŁY ZE WSCHODU POSZUKIWANE Dzięki pracy w Niemczech kobiety na emeryturze mogą sobie po prostu dorobić. Z kolei panie w wieku produkcyjnym mogą liczyć na wiele profitów, jakie niesie za sobą niemiecki system socjalny - mówi Anna Epping z firmy Ost Engel.

W miejscowości, w której mieszka od 22 lat, znają ją już chyba wszyscy. Wiedzą, że w jej firmie można liczyć na dobrą, rzetelną opiekę. Anna Epping, z pochodzenia torunianka, to opiekunka osób starszych i właścicielka firmy Ost Engel (niem. „wschodni anioł”). Pani Anna mieszka w regionie Nadrenii Północnej-Westfalli. Od wielu lat pomaga tym, którzy często potrzebują tego najbardziej. Na co dzień pracuje w niemieckim szpitalu jako pielęgniarka, a od ponad pół roku prowadzi firmę, zajmującą się rekrutowaniem osób do opieki nad osobami starszymi w Niemczech. Właśnie odwiedziła Toruń, by zaprosić mieszkanki naszego regionu do współpracy. - Szukam kobiet, które chcą pracować na terenie Niemiec przy opiece nad osobami starszymi i w gospodarstwie domowym. Praca jest odpowiedzialna, ale niesie ze sobą wiele korzyści - mówi Anna Epping. Kobiety na emeryturze, dzięki pracy w Niemczech, mogą sobie po prostu dorobić. Z kolei kobiety w wieku produkcyjnym mogą liczyć na wiele profitów, jakie niesie ze sobą niemiecki system socjalny.

W dzisiejszych czasach osoby zajmujące się seniorami są coraz bardziej potrzebne. W zachodnich społeczeństwach znacznie wydłuża się długość życia. Szybko rozwija się medycyna, pozwalająca na życie w coraz większym komforcie i dobrym samopoczuciu. Jednocześnie zmieniają się modele życia rodzin, coraz rzadziej spotkać można domostwa, w których żyje wiele pokoleń. Seniorzy nierzadko spędzają jesień swojego życia samotnie. Potrzebna jest zatem całościowa opieka. Stąd nazwa „Ost Engel”. - Potrzebne są „anioły” ze Wschodu, które obejmą ludzi starszych w różnych sytuacjach życiowych troskliwą opieką, zatroszczą się o ład i porządek w ich domach - mówi Anna Epping. Wyjątkowość firmy pani Anny polega na tym, że poznaje każdy przypadek bezpośrednio na miejscu. Dobrze zna swoich klientów, ich potrzeby i sytuację rodzinną oraz zdrowotną. Dlatego jest w stanie z dużą pewnością określić, do której rodziny i do jakich zajęć przyporządkować daną kandydatkę do pracy. Zatrudnione opiekunki przyjeżdżają do miejsca, w którym mają zapewnione warunki do życia i pełnienia codziennych obowiązków. Praca trwa w sumie pół roku, a odbywa się w systemie dwumiesięcznym: 2 miesiące pracy - 2 miesiące odpoczynku w Polsce. Dzięki temu uniknąć można zmęczenia i wypalenia, a jednocześnie zbudować trwałą i szczerą relację z domownikami. Do pracy potrzebne są kobiety otwarte, komunikatywne i dyspozycyjne. Niezbędna jest też choćby podstawowa znajomość języka niemieckiego. Liczą się również silny charakter i dobre serce. Legalna praca i pobyt w Niemczech wymagają dopełnienia formalności. Podstawą jest umowa o pracę lub o świadczenie usług (w przypadku posiadania działalności gospodarczej). Do pozostałych niezbędnych formalności należą m.in. obowiązkowe zameldowanie w urzędzie meldunkowym (w ciągu 7-14 dni od przyjazdu) odpowiednim dla miejsca zamieszkania oraz posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego. W Niemczech do wyboru jest kilkanaście kas chorych, na które namiary otrzymuje się przy zameldowaniu. W Polsce w Narodowym Funduszu Zdrowia należy wyrobić kartę A1. Potrzebne jest także założenie konta walutowego w lokalnym banku do przelewu wynagrodzenia i opłat za rachunki oraz zastępcze zaświadczenie w sprawie wyboru karty podatkowej. Warto również wykupić dodatkową polisę ubezpieczającą od nagłego wypadku. - Tę pracę trzeba po prostu lubić. Nie można kierować się wyłącznie zarobkiem - mówi Anna Epping. Dodaje, że w tego rodzaju pracy korzyści są nie tylko materialne. - Sama jako pielęgniarka bardzo dużo czasu spędzam ze starszymi ludźmi. Często są to osoby pamiętające bardzo dawne czasy. Dzięki temu mam okazję czerpać z ich mądrości życiowej i doświadczenia. Wiele się od nich nauczyłam - podsumowuje.

KONTAKT (+49) 5250/934172, (+49) 1601623275 info@ost-engel-haushaltshilfen.de www.ost-engel-haushaltshilfen.de

strona kobiet • sierpień-listopad 2019 41


praca

PROFESJA OPIEKUNKI OSÓB STARSZYCH DAJE OGROMNE MOŻLIWOŚCI TEKST: Piotr Szewczyk - specjalista ds. rekrutacji w firmie Adiutor

Na co dzień słyszymy o tym, że społeczeństwo cywilizacji zachodniej starzeje się w zawrotnym tempie. Według najnowszych prognoz za 50 lat liczba emerytów będzie dwukrotnie większa niż obecnie.

ADIUTOR – TORUŃ UL. SZEWSKA 6/2 TEL. 56 655 10 10 ADIUTOR – BYDGOSZCZ UL. JAGIELLOŃSKA 12 (I P.) TEL. 52 321 00 61 www.pomocwdomu.pl 42 strona kobiet

S

zczególnie zauważalne jest to w sektorze zajmującym się profesjonalną opieką nad osobami starszymi, gdzie zapotrzebowanie na pracowników stale rośnie. Praca jako opiekunka osób starszych to zarówno świetna szansa na wysokie zarobki, jak i dogodne, ale także pewne oraz stabilne warunki zatrudnienia. Największe zapotrzebowanie na profesjonalną opiekę jest obecnie w zachodniej Europie - przede wszystkim w Niemczech, gdzie największym uznaniem cieszą się polskie opiekunki. Polki za granicą są wysoko cenione ze względu na pracowitość, cierpliwość, empatię, ale też zaangażowanie w życie podopiecznego oraz jego rodziny. Wielu niemieckich klientów chwali sobie to, że polska opiekunka często jest osobą, która wnosi zupełnie nowe, świeże spojrzenie na dotychczasowe sprawy, jest zaradna, a przede wszystkim staje się niejako częścią rodziny. To wszystko sprawia, że Polki są zawsze mile widziane i chętnie zatrudniane w charakterze opiekunki osób starszych. Co trzeba zrobić, by móc wyjechać do Niemiec i pracować w opiece nad seniorami? Jest kilka istotnych czynników, ale tymi najważniejszymi są: znajomość języka niemieckiego oraz doświadczenie. W Adiutor dbamy o to, by panie chcące wyjechać do naszych zachodnich sąsiadów, posługiwały się w przynajmniej podstawowym stopniu językiem niemieckim. Z tego powodu w ciągu roku organizujemy kilkadziesiąt kursów dokształcających, które prowadzone są przez certyfikowanych nauczycieli, tak by uczestniczący mogli wynieść jak najwięcej z każdej lekcji. Spotkania odbywają się kilkuosobowych grupach, co pozwala prowadzącemu na dokładniejsze skupienie się na uczącym oraz dobieranie cenniejszych wskazówek i metod naukowych. Szkolenia prowadzimy głównie w Toruniu oraz Bydgoszczy, a także za pośrednictwem internetu, gdzie lekcje prowadzone są przez popularnego na YouTube trenera - Tomasza Zalewskiego. Oczywiście najszybsze efekty osiągają osoby uczące się stacjonarnie, dlatego w Adiutor dla pań z innych rejonów Polski przygotowaliśmy specjalną możliwość odbycia intensywnych, tygodniowych kursów. W ich trakcie opanują podstawy języka niemieckiego, a przy tym mogą liczyć na zakwaterowanie oraz warunki umożliwiające pełne skupienie się na nauce. Co istotne, kursy są bezpłatne i dostępne dla każdego. Przez 13 lat naszej działalności uczyliśmy panie będące już na emeryturze, jak i te dopiero wchodzące na rynek pracy. Po zakończonych szkoleniach dbamy również o to, by nasi kursanci otrzymali odpowiednie oferty pracy w opiece nad osobami starszymi w Niemczech, co pozwala na zaoszczędzenie własnego czasu oraz gwarantuje, iż podjęte zlecenie odbywać będzie się w bezpiecznym miejscu. Profesja opiekunki osób starszych polega przede wszystkim na wspieraniu podopiecznego, słuchaniu, reagowaniu na jego potrzeby i rozmowie, dlatego bardzo istotne jest to, by taka osoba odznaczała się wysoko rozwiniętymi umiejętnościami miękkimi - w szczególności empatią oraz łatwością w nawiązywaniu nowych kontaktów. Ważne jest również doświadczenie w podobnej pracy, dlatego przypadki zajmowania się wcześniej swoimi rodzicami, dziadkami, praca pielęgniarki czy zajmowanie się osobami chorymi stanowią świetną podstawę do dalszego rozwoju zawodowego. Z tego powodu praca opiekunki osób starszych jest idealna dla pań po pięćdziesiątce, które wychowały już swoje dzieci, a którym zależy na tym, by realizować własne marzenia bądź pomóc jeszcze swojej rodzinie - przede wszystkim ze względu na większą ilość czasu wolnego, życiową mądrość oraz ogromne doświadczenie. Z naszych obserwacji wynika, że faktycznie takie panie świetnie odnajdują się w zleceniach, w których niejednokrotnie potrafią zaskoczyć zaradnością i pozytywnym nastawieniem do życia oraz w stosunku do podopiecznych. Nie oznacza to jednak, że młodsze osoby nie są w żaden sposób predysponowane do pracy jako opiekunka osób starszych - to również świetna profesja dla pań ceniących sobie niezależność oraz godne warunki pracy! Na co musi zwrócić uwagę osoba chcąca pracować jako opiekunka osób starszych? Podejmując się pracy w opiece - szczególnie jeśli mowa o wyjeździe do Niemiec - konieczne jest dokładne sprawdzenie pracodawcy. Bardzo ważnie jest to, by wyjazd został również dobrze zorganizowany, a sama oferta dokładnie zaprezentowana. Takie kwestie jak organizacja przejazdu, zakwaterowanie, ubezpieczenia czy opłacanie składek ZUS to podstawa, którą powinny świadczyć firmy zatrudniające opiekunki. W Adiutor dbamy o powyższe kwestie, a ponadto duży nacisk kładziemy na to, by miejsca pracy były dokładnie sprawdzone i wykazywały się bezpieczeństwem, gdyż zależy nam na tym, by wyjeżdżająca do pracy opiekunka osób starszych czuła się na miejscu pewnie i mogła w pełni skupić się na swoich obowiązkach. Nasze opiekunki mogą również liczyć na wsparcie naszych pracowników, gdyż szczególnie zależy nam na tym, by nie czuły się pozostawiona same sobie w obcym miejscu. Praca opiekunki osób starszych to profesja przyszłościowa. Starzejące się społeczeństwo Europy będzie potrzebowało profesjonalnych usług opieki, dlatego zapotrzebowanie na opiekunki będzie stale rosnąć. Niewątpliwie nie jest to profesja dla każdego – potrzebne są takie cechy jak empatia, umiejętność słuchania i rozmowy, jak również umiejętności w postaci znajomości języka niemieckiego czy doświadczenia w podobnym zakresie obowiązków. Niemniej jest to zawód dający ogromne możliwości - także jeśli mowa o wynagrodzeniu, które jest bardzo wysokie i stale rośnie. W Adiutor dbamy o to, by nasze opiekunki były zarówno zadowolone ze zleceń, jak i posiadały wszystkie niezbędne umiejętności do podjęcia pracy w Niemczech nad osobami starszymi, dlatego stale organizujemy kursy doszkalające i podnosimy kwalifikacje pracowników. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o pracy opiekunki osób starszych lub o ofercie naszych bezpłatnych kursów języka niemieckiego, chętnie odpowiemy na Twoje pytania.


strona kobiet • sierpień-listopad 2019 43


uroda

UŚMIECH

to najlepsza zapłata Chciałabym podkreślić misję linergistów w Polsce, którzy robią w sprawie medycznych pigmentacji ważną i dobrą robotę. Większość z nas wykonuje ją za darmo, chcemy po prostu pomóc. Mam wielką satysfakcję, gdy widzę, że kobiety nabierają pewności siebie - mówi Malwina Trojanowska.

Makijaż permanentny stał się ostatnio bardzo modny. Co się zmieniło w tej metodzie przez ostatnie lata? To prawda, przeżywamy teraz prawdziwy szczyt popularności tego zabiegu. Coraz więcej kobiet pragnie wykonać sobie trwały makijaż. Jest to naprawdę świetnie rozwiązanie dla pań w każdym wieku. Możemy dzięki niemu podkreślić barwę ust, nadać kształt brwiom lub zagęścić linię rzęs. Kilkanaście lat temu wykonywało się go zupełnie innymi technikami, pigment wprowadzany był głębiej, aż do skóry właściwej, trochę przypominał tatuaż. Dziś wprowadzamy pigment w płytkie warstwy skóry. Prawidłowo wykonany zanika od roku do kilku lat. Ma na to wpływ wiele czynników - zarówno uwarunkowań naszego organizmu, jak i czynników zewnętrznych.

ROZMAWIA: Maja Erdmann

Jak przebiega taki zabieg, ile trwa? Jak długo goi się po nim skóra? Zabieg mikropigmentacji składa się z dwóch etapów. Na pierwszym spotkaniu wypełniamy wcześniej wspomnianą ankietę zdrowotną, wykonujemy rysunek wstępny, dobieramy odpowiedni kolor i przychodzi czas na pigmentację. Naskórek goi się 28 dni, zaś agregacja pigmentu w skórze następuje po ok. 40 dniach. Dlatego na drugim etapie wykończenia makijażu widzimy się z moimi klientkami po minimum sześciu tygodniach. Szczególną uwagę zwracam na pielęgnację po zabiegu. Zawsze mówię: „Proszę włożyć tyle serca w gojenie, ile ja w zrobienie”.

A czy istnieją przeciwwskazania do wykonania tego typu zabiegu? Każdy nasz klient wypełnia ankietę zdrowotną, w której pytamy o wszystko, co mogłoby być przeciwskazaniem w wykonaniu tego rodzaju makijażu. Główną przeszkodą są między innymi infekcje wirusowe i bakteryjne, ciąża i karmienie piersią czy też czynna opryszczka. Do grona klientów z przeciwskazaniami należą też m.in. osoby z aktywnym nowotworem czy epilepsją. W niektórych przypadkach proszę o opinię lekarza prowadzącego.

Pani klientami są nie tylko osoby, które chcą poprawić urodę. Są to również pacjenci po ciężkich chorobach. Tak, to prawda. Są to pacjenci po chemioterapii, którzy stracili włosy i brwi, ale także panie chcące odtworzyć brodawkę sutkową. W moim gabinecie pigmentujemy również

44 strona kobiet

skórę głowy. Tu największą grupą odbiorców są mężczyźni, którym przeszkadza łysina zakoli, czubka głowy albo przerzedzony przedziałek - to dotyczy również kobiet. Miałam też klientki, które z powodu stresu straciły pukiel włosów - maskujemy to miejsce. Pigmentujemy również usta po rozszczepie - „tylko za jeden uśmiech”. Chciałabym podkreślić misję linergistów w Polsce, którzy robią w sprawie medycznych pigmentacji ważną i dobrą robotę. Większość z nas wykonuje ją za darmo, chcemy po prostu pomóc. Mam wielką satysfakcję, gdy widzę, że kobiety nabierają pewności siebie. To niełatwa praca, ale jeśli jest misją - uśmiech na koniec jest najpiękniejszą i najlepszą zapłatą. Wykonywanie takich zabiegów to koronkowa robota. Jak wybrać osobę, który przeprowadzi je bezpiecznie? Bezpieczeństwo klienta jest najważniejsze. Pracujemy przy przerwanej ciągłości naskórka, co niesie za sobą szereg zagrożeń. Przede wszystkim wybierajmy gabinety, w których pracują certyfikowani linergiści, równie ważne są warunki w lokalu i nieskazitelna czystość. Należy zwrócić uwagę, czy gabinety pracują na jednorazowych materiałach, czy posiadają autoklaw. Niestety, wraz ze wzrostem popularności makijażu permanentnego rynek naszych usług się psuje. Są osoby, które wykonują zabiegi za parę złotych, niekiedy w domu klienta. Tak nie powinno się dziać. Zabieg musi być wykonywany w sterylnych warunkach, a nie na domowej kanapie w towarzystwie kotka. Ceny rynkowe spadają wraz z takimi ogłoszeniami. Uważam, że makijaż permanentny w dobrych salonach nadal pozostaje usługą VIP. W Medical Ink pracujemy na najwyższej klasy sprzęcie i na najlepszych pigmentach dostępnych na rynku. Każdy z naszych klientów jest traktowany indywidualnie.

MALWINA TROJANOWSKA Linergista, studentka kosmetologii, dwukrotna finalistka mistrzostw Polski w makijażu permanentnym. Prywatnie szczęśliwa żona i mama trójki synów.


uroda

PRZEBARWIENIA

- NIECHCIANA PAMIĄTKA PO LECIE Przebarwienia na twarzy to jeden z najczęstszych problemów z jakimi zgłaszają się do nas nasi klienci. Szczególnie po lecie, kiedy skóra była częściej i intensywniej eksponowana na działanie promieni słonecznych. Bo to problem ściśle związany z promieniowaniem UV... TEKST: Agnieszka Mendel

CENTRUM KOSMETOLOGICZNE ESTHE DERMIQUE WWW.E S T HE DER MIQ U E.PL

C E N T R U M

K O S M E T O L O G I C Z N E

Na początku warto zaznaczyć, że kolor naszej skóry uzależniony jest od kilku czynników. Na przykład gruby naskórek nadaje kolor szarawo-żółty, natomiast cienki z wyraźniejszym przebiegiem naczyń - różowe lub czerwone zabarwienie. Za koloryt skóry w największym stopniu odpowiada jednak melanina. Niestety bardzo często dochodzi do nasilenia się procesu tworzenia melaniny na danym obszarze skóry. Skutkuje to większym nagromadzeniem barwnika w tym miejscu niż w otaczającej skórze. W rezultacie powstają zmiany hiperpigmentacyjne, czyli przebarwienia. Najczęściej spotykane przebarwienia to: piegi, plamy soczewicowate (słoneczne i starcze), ostuda oraz zmiany pozapalne i polekowe. Ostuda zasługuje na szczególną uwagę, bo to z nią zgłaszają się do nas najczęściej nasze klientki. To żółtobrązowe lub ciemnobrązowe plamy o nieregularnych rysach, które pojawiają się na czole, nosie, żuchwie czy policzkach. Podstawowy czynnik powodujący ostudę to promieniowanie UV oraz szereg czynników sprzyjających: ciąża, doustna antykoncepcja, schorzenia jajników i tarczycy oraz stosowanie niektórych leków i kosmetyków zawierających środki światłouczulające. Ostuda jest najczęstszym przebarwieniem spotykanym u kobiet ciężarnych, u których po porodzie zmiany te ustępują. Inaczej jest w przypadku ostudy będącej skutkiem stosowania doustnej antykoncepcji, która nie wykazuje już tendencji do samoistnego zaniku, a na dodatek jest trudna do usunięcia. Jak zatem pozbyć się przebarwień? Niestety jest to długotrwały i mozolny proces, ale warto być systematycznym i cierpliwym, tzn. rzetelnie realizujmy terapię zaleconą przez kosmetologa oraz codziennie rano i wieczorem stosujmy się do jego zaleceń w zakresie pielęgnacji domowej.

W Esthe Dermique indywidualnie dobieramy terapię na podstawie dokładnej oceny stanu skóry i wywiadu. Pielęgnacja w gabinecie kosmetologicznym koncentruje się przede wszystkim na przyspieszaniu odnowy naskórka poprzez jego złuszczanie. Ma to na celu prewencyjne usunięcie kumulacji barwnika ze skóry oraz przygotowanie jej do łatwiejszego wnikania rozjaśniających substancji aktywnych. Wykorzystywanymi metodami są głównie peelingi chemiczne, czyli kwasy. Teraz jest odpowiedni moment na terapię kwasami, które intensywniej działają na naszą skórę. W przypadku przebarwień jest to np. kwas kojowy. Stosowanie preparatów rozjaśniających i wybielających to podstawa skutecznej terapii przeciw przebarwieniom. Wybierając je należy zwrócić uwagę na skład, który aby był skuteczny powinien zawierać między innymi: arbutynę, kwas askorbinowy, retinol, kwas azelainowy, kwas kojowy, alfa hydroksykwasy (AHA), ekstrakt z korzenia lukrecji. Pamiętajmy także o profilaktyce. Głównym czynnikiem odpowiedzialnym za powstawanie przebarwień, jak już wspomniałam, jest promieniowanie UV. Dlatego stosowanie odpowiedniej ochrony przeciwsłonecznej jest podstawą profilaktyki hiperpigmentacji: - unikanie ekspozycji na promieniowanie UV, zwłaszcza w godzinach od 11 do 15, - stosowanie preparatów ochronnych z SPF minimum 30, - noszenie odzieży ochronnej. Dbałość o skórę w warunkach domowych jest istotnym etapem profilaktyki przebarwień. Rynek kosmetyczny zapewnia szeroką ofertę kosmetyków przeznaczonych dla skóry skłonnej do przebarwień. W Esthe Dermique od lat najwięcej pochwał zbiera linia SWHITE od Mary Cohr. To zdecydowanie najskuteczniejsza linia spośród szerokiej oferty kosmetyków z naszego sklepu kosmetologicznego.

3 NAJLEPSZE ZABIEGI KOSMETOLOGICZNE NA PRZEBARWIENIA W ESTHE DERMIQUE: • Kuracja sezonowa (jesienią i wiosną) kwasem kojowym z dodatkiem kwasu cytrynowego lub mlekowego. • Terapia kwasem ferulowym • Mary Cohr CatioVital SWHITE + Peel&Lift Średni koszt sezonowej kuracji przeciw przebarwieniom to ok. 600-650 PLN za 4-6 zabiegów.


temat

46 strona kobiet


www.tuden.com

PODŁOGA STANOWI BARDZO ISTOTNY ELEMENT DEKORATORSKI. MUSI BYĆ ZARÓWNO ŁADNA, UTRZYMANA W STYLU WNĘTRZA, JAK I PRZEDE WSZYSTKIM PRAKTYCZNA, CZYLI ODPORNA I ŁATWA DO UTRZYMANIA W CZYSTOŚCI.

PODŁOGA JAK NOWA Aby podłogi przez długie lata wyglądały jak nowe i stanowiły ozdobę pomieszczenia, nie wystarczy tylko ich zamiatanie oraz mycie. Muszą być pielęgnowane według procedur przypisanych do materiałów, z jakich są wykonane. Czyszcząc posadzkę z tworzywa sztucznego (np. wykładziny typu tarket) i naturalnego (np. linoleum), należy nanieść na nią odpowiedni preparat do gruntownego czyszczenia, szorować za pomocą odpowiednich urządzeń tarczowych, a następnie zebrać brud odkurzaczem. Po przemyciu podłogi czystą wodą nakłada się na jej powierzchnię warstwę konserwującą, zapobiegającą ścieraniu się wykładziny. Preparat taki może posiadać właściwości antypoślizgowe, nadawać połysk lub lekko koloryzować zniszczoną wykładzinę. Coraz bardziej popularne podłogi wykańczane kamieniem naturalnym lub sztucznym wymagają od ich użytkowników szczególnej dbałości. Decydując się na zastosowanie marmuru, granitu, piaskowca, trawertynu lub gresu czy betonu, musimy liczyć się z koniecznością regularnych zabiegów pielęgnacyjnych, aby w pełni zachować walory użytkowe i dekoracyjne tych materiałów. Przy czyszczeniu postępujemy podobnie jak przy posadzkach z tworzyw. Później musimy wetrzeć w kamień warstwę zabezpieczającą przed wnikaniem brudu. Bardzo zniszczone posadzki szlifuje się w celu przywrócenia im pięknego wyglądu, nadając im połysk lub matowe albo półmatowe wykończenie. Warto jednak zabiegi gruntownego czyszczenia - zarówno posadzek z tworzyw, jak i z kamienia - zlecić profesjonalnej firmie, dysponującej specjalistycznym sprzętem i środkami. Naszym zadaniem będzie jedynie codzienna pielęgnacja dobrze dobranymi preparatami, aby jak najdłużej utrzymać efekt po takiej usłudze.

Podłogi drewniane najczęściej spotyka się w domach i mieszkaniach, ale coraz popularniejsze jest stosowanie tego naturalnego materiału do wykańczania biur, hoteli i lokali użytkowych. Głównym zagrożeniem dla drewna są wilgoć i piasek, dlatego posadzki takie należy regularnie zamiatać lub odkurzać, a okresowo przecierać lekko wilgotnym mopem z mikrowłókien. Niedopuszczalne jest mycie przy użyciu bawełnianych mopów i ścierek, które wchłaniają zbyt duże ilości wody, pozostawiając ją potem na czyszczonej powierzchni. Do usuwania zabrudzeń i pielęgnacji używa się środków przeznaczonych do drewna. Jeżeli jesteśmy posiadaczami podłogi z drewna zabezpieczonego olejem, musimy liczyć się z koniecznością odnawiania warstwy oleju co kilka miesięcy, w zależności od intensywności użytkowania. Każdy rodzaj podłogi wymaga innych środków do mycia i pielęgnacji. Szeroki ich wybór znaleźć można w ofercie firmy TUDEN, w sklepach stacjonarnych w Toruniu i Inowrocławiu oraz w sklepie internetowym: sklep.tuden.com, w których pracownicy służą radą i pomocą w odpowiednim doborze preparatów. W firmie TUDEN można też zamówić usługę czyszczenia i konserwacji posadzek różnego typu.

sklep.tuden.com ul. Polna 129, Toruń tel. 56 659 81 21


METAMORFOZA ducha i ciała 48 strona kobiet

GALA FINAŁOWA TRZECIEJ EDYCJI PROJEKTU „KOBIETA W ROLI GŁÓWNEJ”, NA ZDJĘCIU: MAGDA FOELLER (PIERWSZA OD LEWEJ W PIERWSZYM RZĘDZIE), BOHATERKA METAMORFOZY KATARZYNA DEMBSKA (DRUGA OD LEWEJ W PIERWSZYM RZĘDZIE) ORAZ PARTNERZY AKCJI.

Czy wiesz, że to mężczyźni bardziej niż kobiety zwracają uwagę na to, jak się czują, osiągnąwszy cel? My natomiast mocniej skupiamy się na doznaniach, emocjach, jakich dostarcza nam sam proces. TEKST: Magda Foeller

My absolutnie uwielbiamy metamorfozy! To fantastyczne uczucie zrewolucjonizować w krótkim czasie swoje życie lub obserwować te zmiany u innej osoby i się nimi inspirować. Sama jestem autorką projektu „Kobieta w roli głównej”, w którym cyklicznie wybierana uczestniczka przechodzi naprawdę kompleksową przemianę ciała i myślenia o sobie. Również jako członkini beauty teamu Mai Sablewskiej w „SOS Sablewska od Stylu” zmieniałam bohaterkę programu TVN Style.

Lubimy oglądać metamorfozy i ich spektakularne efekty, bo dają nam nadzieję - np. na to, że można zbłądzić, rzucić w kąt banały o systematyczności, nawet rozgrzeszyć się z ciężkich występków. Bo przecież zawsze jest jeszcze w pogotowiu to rozwiązanie - metamorfozowe wyjście awaryjne. Z drugiej strony, metamorfoza traktowana jest często jako epizod w życiu, chwilowe wyjście poza schemat normalnego życia, które za chwilę się skończy. Zaciskamy więc zęby i działamy, bo zaraz będzie po wszystkim.


uroda

Jednak nastawienie na taki rezultat - możliwy do osiągnięcia zawsze i w krótkim czasie - rodzi poważne zagrożenie. Nie wyciągniesz całości potencjału z własnej przemiany. Zatem, jak tego uniknąć?

INSPIRUJ SIĘ PRZEMIANAMI INNYCH KOBIET, ALE SIĘ DO NICH NIE PORÓWNUJ. PAMIĘTAJ, ŻE KAŻDY ORGANIZM JEST INNY, KAŻDA Z NAS JEST INNA I KAŻDĄ Z NAS KIERUJĄ INNE DOŚWIADCZENIA CZY WARTOŚCI.

PO PIERWSZE Traktuj metamorfozę w kategoriach wstępu do szeroko pojętego dalszego systematycznego działania. Bohaterką drugiej edycji „Kobiety w roli głównej” była Magda, która schudła 15 kilogramów i przeszła totalną zmianę wizerunku. Efekty nakręciły ją do działania, do walki o kolejne. Bo z osiąganiem ładnej sylwetki jest jak z nauką języka. Owszem, możesz przejść intensywny kurs i widzieć jego świetne efekty. Jednak podtrzymywanie ich za pomocą regularnych lekcji, a w przypadku sylwetki - treningów - pozwoli cieszyć się tymi rezultatami naprawdę długo.

OFFICATI BLAUDIT OFFIC

PO DRUGIE Inspiruj się przemianami innych kobiet, ale się do nich nie porównuj. Pamiętaj, że każdy organizm jest inny, każda z nas jest inna i każdą z nas kierują inne doświadczenia czy wartości. Niech pierwsza rzuci kamieniem ta, która nigdy nie porównała swojej sylwetki do sylwetki koleżanki. Być może to, że ona osiągnęła według ciebie więcej, zdemotywowało cię. Pamiętaj jednak, że za sukcesem innej kobiety może stać wiele potknięć, dużo intensywnej pracy i wyrzeczeń, o których nie wiesz. Nie wiesz, ile razy ona chciała się poddać, odpuścić, jak było jej ciężko. Zazwyczaj sukces innej osoby to tylko wierzchołek góry lodowej - zapominamy o tym,

że głębiej znajduje się cała konstrukcja, bez której nic byśmy nie zobaczyły.

PO TRZECIE Zaczerpnij wartości z samego procesu przemiany. Czy wiesz, że to mężczyźni bardziej niż kobiety zwracają uwagę na to, jak się czują, osiągnąwszy cel? My natomiast mocniej skupiamy się na doznaniach, emocjach, jakich dostarcza nam sam proces. Kobiety, które często funkcjonują wielozadaniowo, mają każdego dnia mnóstwo spraw na głowie. Z tym wiąże się także przytłaczająca świadomość, że bez naszej opieki cały świat się zawali. Tymczasem podczas zmiany wizerunku - na każdym treningu personalnym, zakupach ze stylistką, siedząc na fotelu kosmetologicznym czy fryzjerskim - otrzymujemy od życia niesamowity prezent: chwilę wyłącznie dla siebie, podczas której to tylko my jesteśmy ważne, ktoś opiekuje się nami. To wartość nie tylko dla ciała i wizerunku, ale przede wszystkim dla głowy i samopoczucia. KOBIETA W ROLI GŁÓWNEJ Każdego dnia obserwuję w Magda Foeller Studio, jak bardzo kobiety delektują się procesem metamorfozy. To właśnie dlatego stworzyłam projekt „Kobieta w roli głównej”. Aby zmienić życie jednej kobiety, głównej bohaterki, a innym pokazać, jak ważny jest sam przebieg zmiany, ile radości i emocji dostarcza dbanie o siebie, samo poświęcenie chwili dla samej siebie. Aby pokazać, jak bardzo ewoluuje samopoczucie kobiety, kiedy to ona jest w centrum uwagi, w roli głównej. Cel jest istotny i to do niego dążymy, ale niezwykle piękna i wartościowa jest również droga do niego. 29 czerwca zakończyła się trzecia edycja metamorfozy, zwieńczona wspaniałą galą w salonie BMW Dynamic Motors w Toruniu. Bohaterką tej edycji była Katarzyna Demska, która przez 8 tygodni intensywnej pracy z ekspertami różnych dziedzin zmieniła się nie do poznania. Partnerami tej edycji były niesamowite osobowości branży zdrowia i urody: Anna Deperas-Lipińska (stylistka), Maria Minicz (Feminarium Beauty Clinic - makijaż permanentny), Paula Rabel (Dental Republic - gabinety stomatologiczne), dr Ilona Wnuk-Bieńkowska (Bieńkowscy Clinic - klinika medycyny estetycznej), Maja Moeller-Majchrowicz (Foodomi - catering dietetyczny), Ewa Wilmanowicz (budowanie marki osobistej i motywacji) oraz Andrzej Sikorski (Sikorski Art&Beauty - fryzjer stylista). Myślę, że każda z nas może być kobietą w roli głównej już dziś. Już dziś możesz postawić krok i zobaczyć, że zmieniasz się na lepsze. Wystarczy tylko tą kobietą w roli głównej się uczynić. Do zobaczenia w kolejnej edycji! strona kobiet • sierpień-listopad 2019 49


temat

Z RESPEKTEM DO OGNIA Dla świata jesteśmy tylko ratownikami, ale dla ludzi, których ratujemy, jesteśmy całym światem - mówi Monika Błaszczak, strażak-ratownik z Ochotniczej Straży Pożarnej w Papowie Biskupim. ROZMAWIA: Jan Oleksy

50 strona kobiet


jejtemat pasja

PA R T N E R T E M AT U

Wszyscy wiemy, „Jak Wojtek został strażakiem”, a jak to się stało, że Monika została strażaczką? Mój tata był strażakiem, ale nie tylko to zadecydowało. Gdy miałam sześć lat, zapalił się nasz dom. Pierwsza zjawiła się na miejscu straż pożarna i dzięki szybkiej akcji strażacy ugasili pożar. Uratowali nam życie. To zdarzenie spowodowało, że ja też chciałam pomagać. Gdy skończyłam 18 lat, zapisałam się do Ochotniczej Straży Pożarnej w Grzegorzu, a teraz służę w jednostce w Papowie Biskupim, gdzie od dwóch lat mieszkam. Kobieta w męskim gronie? Zostałaś zaakceptowana? Zostałam serdecznie przyjęta od samego początku. Koledzy nawet szczycą się tym, że mają w swoim gronie kobietę, która może reprezentować jednostkę. Jestem jedna jedyna. Rodzynka. Nie ma na razie chętnych kobiet, chyba boją się odpowiedzialności, bo trzeba być dyspozycyjnym rano, w południe i w nocy. Natychmiast zareagować na alarm i być w ciągłej gotowości, gdy ogłaszany jest stan podwyższonego ryzyka. Tak było na wiosnę, gdy paliły się lasy w Fordonie, w Dubielnie koło Świecia czy kamienica w Chełmnie. Cały czas przygotowana do alarmu? Nie można poimprezować na luzie? Oczywiście, żaden świadomy strażak nie pozwoli sobie, by w czasie akcji być pod wpływem alkoholu. Sama również na wielu imprezach rezygnuję z alkoholu, znajomi o tym wiedzą i to akceptują. Oni przy drinku, a ja przy soczku, by w każdej chwili być dyspozycyjną. Trudno było się przestawić na życie pod presją? Nie było to trudne, bo wiem, czego chcę. Dla mnie to jest pasja, sprawia mi satysfakcję, więc nie skupiam się na trudnościach. Najważniejsze jest to, że możemy pomagać. W końcu po to jesteśmy. Cała reszta się nie liczy. Musiałaś coś udowadniać kolegom strażakom? Posiadam takie same kwalifikacje jak oni, też umiem obsługiwać sprzęt pożarniczy i ratowniczy. W niczym nie odbiegam od mężczyzn. Mogę robić to samo, co pozostali, dlatego koledzy w jednostce traktują mnie jak równego kumpla. Nie ma mowy o żadnej dyskryminacji. Nikt mi nie powie: nie rób tego, bo nie będziesz umiała albo zrobisz to gorzej. Wiedzą, że sprostam każdemu zadaniu, i tyle. Jedynie w niektórych sytuacjach oszczędzają mnie, np. nie dając mi ciężkiego sprzętu do dźwigania. Mają jednak świadomość, że jeżeli wezmę torbę medyczną, to na pewno bez problemu zajmę się osobą poszkodowaną - czy to udzielając pierwszej pomocy, czy opatrując rany. Prawdopodobnie lepiej niż oni. Nie można powiedzieć, że ktoś jest lepszy lub gorszy. Mamy podział obowiązków. Wszystko trzeba umieć. Koledzy doceniają moje zaangażowanie, dobrze wiedzą, że nie przyszłam do straży po to, żeby pokazywać pomalowane paznokcie, ładnie się uczesać i… wyglądać przy wozie. Bez makijażu? Wszystko by się roztopiło! W umundurowaniu bojowym jest bardzo gorąco, szczególnie latem przy wysokich temperaturach. Człowiek by się rozpłynął. Jestem naturalna, nie mam też czasu ani ochoty, na malowanie paznokci. Za dużo pracuję fizycznie, także przy swoich zwierzakach w gospodarstwie.

Kobieta w straży nie może liczyć na taryfę ulgową? Nie, bo jeżeli jedziemy do zdarzenia, to zawsze działamy zespołowo dla wspólnego dobra. Każdy ma przydzielone zadania, więc muszę być tak samo sprawna jak chłopacy. Odpowiadamy nie tylko za ratowane osoby, ale także za siebie i jeden za drugiego. Brzemię odpowiedzialności. Jeżeli jedziemy do pożaru i wkraczamy z aparaturą powietrzną w mocno zadymione pomieszczenie, to zawsze strażacy wchodzą we dwóch i… we dwóch powinni wyjść. Taka jest zasada. Narażona jesteś na ciągłe niebezpieczeństwo. Powiem, że chyba nie było akcji, która byłaby w pełni bezpieczna. Potrzebna jest odwaga. Co tak najbardziej pociąga Cię w tej służbie? Adrenalina! Uważa się, że kobieta to macierzyństwo, ostrożność, bezpieczeństwo… Gdzie tu miejsce na adrenalinę? To stereotyp, a stereotypy trzeba łamać. Jest równouprawnienie, więc domem i rodziną może się zajmować zarówno kobieta, jak i mężczyzna. Podobno kobiety kochają adrenalinę! Jesteś przykładem równości płci. Tak mi się wydaje. Ognista dziewczyna do zadań specjalnych! Czym jeszcze powinien wyróżniać się strażak? Poczuciem odpowiedzialności i chęcią niesienia pomocy ludziom. To trzeba mieć we krwi. Konieczna jest empatia i społecznikowski charakter, dzięki temu nie oczekujemy wynagrodzenia - wystarczy słowo „dziękuję” i uśmiech kogoś, komu udało się pomóc. Samo bycie strażakiem ochotnikiem wiąże się z prestiżem. Myślę, że w społeczeństwie to najbardziej lubiana formacja. Potwierdzają to wyniki tegorocznego plebiscytu na Strażaka Roku Pomorza i Kujaw, w którym zdobyłaś doskonałe miejsce. Zajęcie pierwszego i siódmego miejsca w plebiscycie było miłym zaskoczeniem. Cieszę się, że ludzie doceniają moją pracę i że zawsze mogą na mnie liczyć. Miałaś jakieś słabości, które przezwyciężyłaś, wstępując do straży? Strach? Zawsze z dużym respektem odnosiłam się do ognia. Bo to jest żywioł, czasami nie do opanowania, ale strach można poskromić, mimo że wyobraźnia pracuje. Człowiek, jeżeli bardzo chce, to potrafi sobie udowodnić, że jest w stanie pokonać własne słabości i ograniczenia. Strażak musi być wytrzymały fizycznie i psychicznie, by móc działać w ekstremalnych warunkach, w ogniu i w wodzie. W zeszłym roku przeszła przez gminę nawałnica. W ciągu trzech godzin było 13 zgłoszeń do zalanych posesji. Trzeba było pobiegać z wężami, wiadrami, łopatami. Silna słaba płeć? Kiedyś usłyszałam od jednego ze strażaków ze straży państwowej, że kobieta nie nadaje się do straży, bo ma słabą psychikę, jest bardziej wrażliwa na krzywdę i po powrocie z akcji ratowniczej, zwłaszcza w której poszkodowane były dzieci, nie może się pozbierać. Wówczas

strona kobiet • sierpień-listopad 2019 51


jej pasja

KOBIETY, TAK JAK MĘŻCZYŹNI, MAJĄ ODWAGĘ, BY BRAĆ UDZIAŁ W TRUDNYCH AKCJACH.

PA R T N E R T E M AT U

mu odpowiedziałam, że gdyby to było prawdą, to nie mogłybyśmy pracować jako lekarki czy pielęgniarki! Byłaby to jakaś dyskryminacja. A przecież podczas zdarzeń z udziałem dzieci to kobieta przytuli, pocieszy, lepiej się zaopiekuje aniżeli mężczyzna. W wielu sytuacjach okazuje się, że mamy więcej atutów niż „silna płeć”. Przecież nie tylko przewaga siły fizycznej się liczy.

jest z wypadkami komunikacyjnymi. Każdy z nas jest strażakiem-ratownikiem. Mamy uprawnienia do udzielania pierwszej pomocy i kwalifikacje zbliżone do ratowników medycznych, ale oczywiście nie na tak wysokim poziomie. Dysponujemy specjalistycznym sprzętem technicznym, by móc jak najszybciej uwolnić z auta osobę poszkodowaną. Czasami liczą się sekundy!

Myślę o paradoksie - z jednej strony wrażliwość na ludzkie nieszczęście, a z drugiej duża odporność psychiczna, żeby to wytrzymać. To prawda, czasami nie można pokazywać swojej wrażliwości. Wyjeżdżając na akcję, trzeba być silnym, twardym…

A jak rodzina reaguje na Twoją służbę, gdy w środku nocy wyruszasz na akcję? Domownicy już się przyzwyczaili. Teść był w wojskowej straży, więc rozumie, o co chodzi. Z mężem też nie ma problemu. Gdy jest alarm, to wyskakuje ze mną z domu, otwiera mi bramę, żebym szybciej wyjechała. Gdyby teraz zawyła syrena albo gdybym dostała SMS o pożarze (w telefonie mam alarmowy motyw dzwonka - straż pożarną na sygnale), to w ciągu minuty jestem w remizie. Ostatnio, gdy biegłam do pożaru, to przegryzłam telefon. Trzymałam go w zębach, bo obie ręce miałam zajęte, w jednej torba, w drugiej bluza. Mąż jest bardzo wyrozumiały, wspiera mnie we wszystkich działaniach i myślę nawet, że czuje się ze mną bezpieczny. Wie, że tylko człowiek, który realizuje swoją pasję, jest szczęśliwy. A jak się kogoś kocha, to trzeba go wspomagać i podzielać jego pasje.

…nie rozpłakać się? Nieraz trzeba ukryć swoje emocje, swoją prawdziwą twarz. Jednak gdy jest już po wszystkim, to zdarzają się łzy. Nierzadko po dramatycznej akcji wszyscy wracamy w milczeniu. Każdy na nowo przeżywa tragedię. To zostaje. Najtrudniejsze są chwile, gdy poszkodowane są dzieci, ale świadomość, że jedziemy ratować czyjeś życie, daje siłę. Słyszałam kiedyś taką myśl, że dla świata jesteśmy tylko ratownikami, ale dla ludzi, których ratujemy, jesteśmy całym światem. Można ten stres odreagować? Masz na to sposób? Najlepiej zająć się tym, co się lubi. Ja odreagowuję swoją pracą, mam dużo obowiązków w gospodarstwie oraz służbę w straży miejskiej w Toruniu. Gdy zajmę tym głowę, to przez chwilę nie myślę o trudnych zdarzeniach. Lubię też po akcji posłuchać głośnej muzyki. Jesteście nie tylko do pożaru? Bierzemy udział we wszelkich możliwych interwencjach. Zdarzyć się może dosłownie wszystko: nawałnica może zerwać dachy i zalewać gospodarstwa, mogą palić się przewody elektryczne… Bywają też mniej dramatyczne zdarzenia, takie jak usuwanie gniazd szerszeni czy os. Niedawno ratowaliśmy psa, który wbiegł na posesję i zablokował się w bramie. Rozcinaliśmy kratę, żeby go uwolnić. Ściągacie koty z drzew? Jeżeli pada takie pytanie, to śmieję się, czy ktoś widział kiedyś szkielet kota na drzewie? (śmiech) Na kłopoty strażak. A poważnie? Nasze interwencje to w 90 procentach zdarzenia losowe, a nie pożary. Wiele akcji związanych

Nie mówi: „Moniko, za dużo sobie bierzesz na głowę”? Czasami słyszę troskliwe rady, żeby choć trochę wyluzować, spasować, ale doskonale wie, że realizuję swoje marzenia i że się nie zmienię. Dodam też, że nie mam problemu z łączeniem obowiązków zawodowych i domowych ze służeniem w jednostce OSP. Twoje obowiązki zawodowe też są związane ze służbą? Masz ciągotki do munduru? Na co dzień pracuję w toruńskiej straży miejskiej. Zamiłowanie do munduru mam od najmłodszych lat. Pamiętam, że już w dzieciństwie najbardziej lubiłam zabawy w strażaków i policjantów (śmiech). I tak mi zostało. Można powiedzieć, że zrealizowałaś dziecięce marzenie. Udało się! Nie śnią ci się pożary? Właśnie nie, nie śnią. Może szkoda, bo ogień podobno zapowiada radość!

Monika Błaszczak strażak-ratownik, służy w jednostce Ochotniczej Straży Pożarnej w Papowie Biskupim, pow. chełmiński, przewodnicząca komisji rewizyjnej, odznaczona Brązowym Medalem „Za Zasługi dla Pożarnictwa”, odznaką „Strażak Wzorowy”, w tegorocznym plebiscycie Strażak Roku Pomorza i Kujaw zajęła pierwsze miejsce w pow. chełmińskim i siódme w województwie, społeczniczka (akcje DKMS dawców szpiku, „Ognisty ratownik – gorąca krew”), od 4 lat pracuje w straży miejskiej w Toruniu. Ma 30 lat, mieszka z mężem Radosławem w Papowie Biskupim. 52 strona kobiet


temat

strona kobiet • sierpień-listopad 2019 53


jej pasja

MOJA CÓRKA „HECA” - Przyszedł do nas pewien chłopczyk. Skromny, cichy, w okularkach. Zaczął uczyć się chodzenia na szczudłach. Jego pasją były zdjęcia. Po latach przyniósł piękny aparat fotograficzny i powiedział: „Pani Ewo, ja w te wakacje, dzięki chodzeniu na szczudłach, na ten aparat sobie zarobiłem”. Dla mnie takie historie to największa nagroda - mówi Ewa Dembek. TEKST: Mariusz Sepioło

54 strona kobiet


jej pasja

S

potkały się kiedyś z Ewą Zalewską, właścicielką słynnego cyrku. Przy kawie Zalewska powiedziała: „Dzięki pani wiem, że cyrk w Polsce nie umrze”. - To był dla mnie największy komplement - opowiada Ewa Dembek, założycielka grupy cyrkowej „Heca” z Lipinek. Rozmawiamy w Brodnickim Domu Kultury, którego pani Ewa jest dyrektorem. W życiu sporo przeszła, ale nawet o najtrudniejszych momentach mówi z uśmiechem. Już niczego się nie boi, nic jej nie złamie. Zapewnia: - Dziś wiem, że cokolwiek by się stało, nie zostanę sama.

z Polski i Europy. Wcześniej czas wolny można było spędzać na podwórku, przed komputerem lub najgorzej - pod sklepem z piwem w ręku. Teraz to „Heca” jest najlepszą ofertą. Na szczęście grupa cyrkowa ma wśród ludzi duże poparcie. Wystarczy, że ksiądz z ambony zaprosi na wydarzenie - zjawiają się tłumy. Mieszkańcy Lipinek i okolicznych wsi łakną takich atrakcji, łakną kultury i rozrywki na lepszym poziomie.

W PIĄTEK O PIĄTEJ Pochodzi z Nowego Miasta Lubawskiego. W młodości jest aktywna, uprawia sport, tańczy, interesuje się teatrem. Na studiach robi kurs instruktorki tańca. W latach dziewięćdziesiątych zaczyna pracę w małej szkole w Lipinkach. Dodatkowo kończy kurs pedagogiki cyrkowej, który zmieni jej życie na zawsze. Po pięciu latach zostaje dyrektorką placówki, dni mijają jej w szkole. Po godzinach jednak sama się uczy - żonglowania. - Na początku szło mi opornie. Kupiłam trzy piłeczki i próbowałam. Pomógł mi słuch muzyczny, wyćwiczona rytmika, która, jak się okazało, w żonglerce jest bardzo przydatna - opowiada. Pewnego dnia zwołuje w szkole apel. Trochę się obawia, co dzieci pomyślą. Mówi do nich: „Uczyłam się żonglować i jeździć na monocyklu. Chciałabym nauczyć was tego samego”. Dzieci zapalają się do pomysłu. Cyrk to w latach dziewięćdziesiątych inny, kolorowy, atrakcyjny świat, który za sprawą pani Ewy wkracza do Lipinek na stałe. - Od tamtego czasu spotykamy się z dzieciakami zawsze w piątki o piątej. Prawda, że łatwo zapamiętać? - mówi Ewa Dembek. Początki są improwizowane: dzieciaki żonglują cytrynami, warzywami. Sprzętu mają mało, parę piłek, zwykłe gimnastyczne materace. Z biegiem lat grupa zgromadzi profesjonalny sprzęt i kostiumy, ale na początku do akrobatyki nie potrzebuje wiele, wystarczą chęci. „W piątek o piątej” - ten termin dla pani Ewy zawsze będzie „żelazny”. Nawet kiedy sama zostanie starostą powiatu nowomiejskiego lub wtedy, gdy jej życie weźmie ostry zakręt.

TRZY RAZ „TAK” „Pedagogika cyrkowa” brzmi tajemniczo. Dla Ewy Dembek to metoda, która przynosi całkiem realne efekty. - W cyrku mnogość technik jest tak duża, że każdy znajdzie coś dla siebie - mówi. - Nie trzeba mieć specjalnych predyspozycji, nie trzeba być w danej dziedzinie mistrzem. Nie trzeba mieć też najlepszych ocen. Wiele dzieciaków w „Hecy” i „Bedekusie” pierwszy raz ma szansę pomyśleć: „Mogę być w czymś dobry”. Pedagogika to także relacje między pokoleniami, nauka młodszych od starszych. Dla wielu również okazja, by poznać dobre przykłady, zacząć myśleć o swojej przyszłości pozytywnie, inspirować się. - Jesteśmy jedną wielką rodziną. Dziś nasi wychowankowie prowadzą zajęcia dla najmłodszych w grupie - mówi Ewa Dembek. - Kiedyś w Lipinkach był chłopak, który co tydzień był w szkole „na dywaniku”. Pojechał z nami na obóz i nie słyszałam na niego żadnych skarg. Okazało się, że zajęć było tyle, że nie miał czasu broić. Jeśli dziecko ma prawdziwą pasję, nie ma czasu i ochoty na głupie zachowania. Bo jak tu broić, gdy trzeba np. przygotować się do występu w telewizji? „Kiedy się uśmiechasz, cały świat uśmiecha się razem z tobą” - śpiewa Louis Armstrong w popularnej piosence, a Ewa Dembek mówi do kamery: „W cyrku jest jakaś magia”. Występ się rozpoczyna, grupa dzieci od 5 do 17 lat robi wszystko, co tylko potrafi. Akrobacje łączą się z pokazem jazdy na monocyklu, jest żonglerka, są klowni. Agnieszka Chylińska i Małgorzata Foremniak są zachwycone, Szymon Hołownia oświadcza: „Finał mają w kieszeni”. „Zostałem po raz pierwszy zabity przez smerfy” - komentuje po swojemu Kuba Wojewódzki. „Heca” w programie „Mam talent” dostaje trzy razy „TAK” i choć do finału się nie dostanie, to przez jurorów zostanie zapamiętana na długo.

WIDOK SZCZUDLARZA TO CODZIENNOŚĆ Nie jest łatwo do swoich pomysłów przekonać tych, którzy rozdzielają pieniądze. Kultura, zwłaszcza w małych miejscowościach, nie cieszy się największym zainteresowaniem lokalnych włodarzy. Ale Ewa Dembek potrafiła stworzyć swoje grupy - „Hecę” w Lipinkach, a później „Bedekus” w Brodnickim Domu Kultury - mimo gorzkich słów. - Założyliśmy stowarzyszenie, które może prowadzić działalność odpłatną - tłumaczy. - Sami utrzymujemy się z pokazów. Dużo jeździmy i występujemy, w ten sposób nie tylko gromadzimy środki na działalność, ale też pokazujemy naszym dzieciakom, że praca przynosi efekty. Uczymy ich odpowiedzialności. „Heca” wprowadza do Lipinek koloryt, radość, twórczą wolność. Gdyby wcześniej na ulicach miejscowości pojawił się szczudlarz, pewnie ludzie pukaliby się w głowę. Od kiedy jest „Heca”, w Lipinkach to widok codzienny. Mieszkańcy posyłają dzieci do grupy cyrkowej, bo wiedzą, że daje to, czego nie ma w innych małych miejscowościach, a może nawet w mieście. Grupa integruje, uczy odpowiedzialności i regularności. Daje szansę na poznanie świata, rówieśników

MOJE MIEJSCE Z WAMI - Przyszedł do nas pewien chłopczyk. Skromny, cichy, w okularkach. Zaczął się uczyć chodzenia na szczudłach. Jego pasją były zdjęcia. Po latach przyniósł piękny aparat fotograficzny i powiedział: „Pani Ewo, ja w te wakacje, dzięki chodzeniu na szczudłach, na ten aparat sobie zarobiłem”. Dla mnie takie historie to największa nagroda - mówi Ewa Dembek, tłumacząc, jak na co dzień realizuje się idea pedagogiki cyrkowej. Jest też historia chłopaka, którego życie mogło się potoczyć dużo gorzej. Był w „Hecy”, jak inne dzieci zabawę przekuwał w pasję, pasję w pracę nad sobą, nad własnym lepszym życiem. Ale to gorsze życie odciągało go od cyrku: wybrał w końcu kolegów, wieczną nudę, ławkę pod sklepem. Stał właśnie pod tym sklepem, kiedy ulicą przejeżdżał bus z „Hecą” na pokładzie. Chłopak zobaczył, obudziła się w nim lepsza strona. Wrócił i zwierzył się pani Ewie: „Poczułem wtedy, że ja powinienem być z wami, w tym busie, a nie tam, pod sklepem. Że moje miejsce jest z wami”. „Heca” i „Bedekus” jeżdżą z występami po Polsce i świecie. Dzieci spotykają rówieśników z innych rejonów, kultur, religii. Uczą się języków. Po tygodniustrona kobiet • sierpień-listopad 2019 55


jej pasja „HECA” I „BEDEKUS” JEŻDŻĄ Z WYSTĘPAMI PO POLSCE I ŚWIECIE. DZIECI SPOTYKAJĄ RÓWIEŚNIKÓW Z INNYCH REJONÓW, KULTUR, RELIGII. WRACAJĄ DO DOMÓW - W BRODNICY, LIPINKACH, NOWYM MIEŚCIE - I OPOWIADAJĄ O ŚWIECIE, W KTÓRYM NIE ISTNIEJĄ PODZIAŁY NA LEPSZYCH I GORSZYCH, GDZIE KRZYŻ NIE JEST LEPSZY OD PÓŁKSIĘŻYCA, A BIAŁA BUZIA OD CZARNEJ.

-dwóch spędzonych na wspólnym obozie różnice znikają. Odbywają się wieczory, poświęcone danej kulturze czy religii, podczas których poznają się jeszcze lepiej. Wracają do domów - w Brodnicy, Lipinkach, Nowym Mieście - i opowiadają o świecie, w którym nie istnieją podziały na lepszych i gorszych, w którym krzyż nie jest lepszy od półksiężyca, a biała buzia od buzi czarnej. Taki jest wkład Ewy Dembek w edukację nie tylko dzieci, ale też dorosłych - rodziców. Choć z własnych dzieci jest najbardziej dumna i wzrusza się na ich wspomnienie, to z uśmiechem przyznaje: - Mam też dzieci cyrkowe. „Heca” to moja córka, a „Bedekus” syn.

NIE JESTEM SAMA Dzieci z „Hecy” i „Bedekusa” mówią, że nie mogą się doczekać zajęć z panią Ewą. Jej charyzma przyciąga je do cyrku, zmienia charaktery, otwiera na nowe i pokazuje cele. To sporo jak na zapracowaną dyrektorkę miejskiej instytucji. Gdy Ewa Dembek postanawia startować w wyborach samorządowych, zostaje radną gminy Biskupiec Pomorski. Potem jest delegatką do sejmiku ówczesnego województwa toruńskiego i naczelniczką Wydziału Kultury i Sportu w Starostwie Powiatowym w Nowym Mieście Lubawskim. W 2003 roku zaczyna pracę jako dyrektor Brodnickiego Domu Kultury. Od 2010 roku

56 strona kobiet

będzie miała czteroletnią przerwę: zostanie wtedy wybrana na starościnę powiatu nowomiejskiego. Od początku słyszy komentarze, że „ze starostwa zrobi cyrk”. - Takie słowa po mnie spływają, robię swoję - mówi. Na chwilę ścisza jednak głos, bo jest z pokolenia, które o takich rzeczach mówi z zawstydzeniem. - Nawet teraz, kiedy jestem w trakcie chemioterapii, nie odpuszczam zajęć z moją grupą. Zachorowała w 2013 roku. Przeszła leczenie, ale rak znowu dał o sobie znać. Mimo to nadal jest pozytywnie nastawiona do życia. Stwierdza: - Nie warto się bać, bo złe, jeśli ma przyjść, to i tak przyjdzie. Po co tracić czas na smutek? - Wiem, że powinnam odpoczywać, może trochę odpuścić. Ale zdarzyło się tak, że po chemioterapii jechałam przez całą Polskę, żeby zdążyć na zajęcia z grupą. Kiedy leżałam podłączona do tych wszystkich rurek, myślałam że muszę być tam, z nimi. Że trzeba działać - mówi Ewa Dembek. Zapytana o życiową naukę, wiedzę, którą chciałaby się podzielić, nie ma wątpliwości: - Wiem, że działanie, poświęcanie się dla innych ma sens. Że wokół mnie są ludzie, na których w razie potrzeby będę mogła liczyć. Że nie jestem sama. Mam szczęście, że między pasją i pracą mogę postawić znak równości. Trzeba żyć w zgodzie ze sobą. Inaczej byłoby nudno, prawda? Kiedyś przeczytałam coś, co mi się mi się bardzo spodobało: „Zwycięża ten, kto walczy do końca”.


rodzina tempo pracy; jeśli nasze dziecko nie może skupić się w szkole, nie wysłuchuje głosek w słowach lub jest „niezdarne”, nie ma na co czekać. Lepiej sprawdzić, czy nasza pociecha nie jest w grupie ryzyka dysleksji.

SZKOŁA? 3, 2, 1… START! Dysleksja zabiera dzieciom radość z nauki, a nauczycielom i rodzicom spędza sen z powiek. Dziś możemy już szybko ją zdiagnozować i wcześnie wprowadzić odpowiednie formy terapii. TEKST: Aleksandra Fajga, prezes zarządu Pracowni Wspierania Rozwoju AiM

W

rzesień jest stresujący dla rodziców dzieci rozpoczynających szkołę. Pierwszoklasiści przekraczają progi szkolnych klas, czując oczekiwania dorosłych i własny stres związany z nowym miejscem. My, rodzice, chcemy dla dziecka jak najlepiej - wybieramy najlepszą szkołę, kupujemy świetne przybory szkolne i dopingujemy. Co jednak, jeśli dziecko nie odnosi sukcesów w szkole, a wręcz napotyka na przeszkody i nie lubi się uczyć? Ostatnio dużo mówi się o dysleksji, która odbiera dzieciom radość z nauki, a nauczycielom i rodzicom spędza sen z powiek.

CZYM WŁAŚCIWIE JEST DYSLEKSJA? Dysleksja jest nazywana specyficznymi trudnościami w nauce czytania i pisania. Spowodowana jest mikrozaburzeniami w funkcjonowaniu centralnego układu nerwowego. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że problem dotyczy dzieci, które rozwijają się prawidłowo, są inteligentne. Jest to jednym z powodów, dla których do końca nie wierzymy, że to akurat nasze dziecko może być dotknięte takimi trudnościami. Dopiero w okresie szkolnym okazuje się, że te zdolne maluchy, które świetnie radzą sobie w życiu, wolniej czytają, nie mieszczą się w liniaturze, nie potrafią skupić się na lekcji i przepisać z tablicy prostego zdania. Dysleksję diagnozuje się dopiero u dzieci w czwartej klasie. Warunkiem postawienia diagnozy jest m.in. znajomość zasady ortografii z jednoczesnym brakiem umiejętności zastosowania jej w praktyce. Jednak uważny rodzic i nauczyciel, również nauczyciel przedszkola już we wczesnym okresie edukacji jest w stanie wychwycić dzieci z grupy ryzyka dysleksji. I to jest bardzo ważne. Pomóc dziecku musimy na początku – jeszcze przed diagnozą. Dużo łatwiej usprawniać zaburzone funkcje u dzieci młodszych, niż prowadzić żmudną terapię dysleksji u nastolatka, który już przez pierwsze lata edukacji jest zniechęcony niepowodzeniami. Uważnie obserwujmy dzieci, słuchajmy pedagogów i nauczycieli. Jeśli zauważymy trudności malucha np. w wykonywaniu szlaczków, przekraczanie liniatury lub konturów, rysowanie odbić lustrzanych lub wolne

PROFESJONALNA POMOC W naszej pracowni możemy zdiagnozować zaburzone funkcje, które w przyszłości zaważą na rozwoju dysleksji u dziecka. Ocenimy, czy nie doszło do zaburzeń przetwarzania centralnego - słuchowego, wzrokowego lub postaci mieszanej, przeprowadzimy diagnozę integracji sensorycznej SI. Jeśli obawy się potwierdzą, musimy wdrożyć terapię zaburzonych funkcji. Na podstawie wykonanych diagnoz wiemy, która z form terapii w danym przypadku będzie najbardziej efektywna. Obecnie wiedza naukowa i rozwój technologii spowodowały, że mamy dużo większe możliwości niż jeszcze 15 lat temu. • Metoda Warnkego - to rewolucyjna metoda, która za pomocą specjalistycznych sprzętów umożliwia diagnozę i terapię dysleksji rozwojowej, czyli zaburzeń funkcji centralnego przetwarzania słuchowego, wzroku i funkcji motorycznych. • Trening umiejętności słuchowych Tomatisa - przeznaczony dla dzieci z zaburzeniami uwagi słuchowej. Uwaga słuchowa to zdolność do właściwej interpretacji bodźców. Celem metody Tomatisa jest przywrócenie pełnego potencjału uwagi słuchowej. Opiera się na kontrastach dźwiękowych wywoływanych przez muzykę i głos. • EEG Biofeedback (inaczej neurofeedback) - to połączenie specjalistycznego oprzyrządowania do odzwierciedlenia procesów psychofizjologicznych ze wspaniałą zabawą. Podstawą wykorzystywania metody EEG Biofeedback jest znajomość funkcjonowania i możliwości, jakie daje nam mózg wraz z całym układem nerwowym. Polega na stosowaniu serii kontrolowanych treningów za pomocą dwóch komputerów. Na monitorze terapeuty obrazowana jest czynność bioelektryczna mózgu (EEG). Zapis fal mózgowych przedstawiony jest w postaci wideogry. Dobrze prowadzona gra poprawia stan psychoneurologiczny pacjenta. Terapia ta jest metodą spersonalizowaną do potrzeb pacjenta. • Integracja sensoryczna SI - najbardziej znana ze wszystkich i chętnie stosowana metoda. Bazuje na wczesnych etapach rozwoju neurofizjologicznego dziecka, gdy zaczynają się kształtować układy zmysłów. Prawidłowy rozwój percepcji sensorycznej stanowi niezbędny warunek dobrego samopoczucia dziecka, zachowania i uczenia się bez zaburzeń i dysfunkcji. Podczas zajęć SI dziecko pod okiem terapeuty, a często przy jego wsparciu, wykonuje różnorodne ćwiczenia, angażujące całe ciało oraz układy zmysłów. TERAPIA ZABAWĄ Terapia dysleksji nie musi się opierać jedynie na żmudnym, nielubianym przez dzieci wykonywaniu ćwiczeń w pisaniu i w czytaniu. Terapie, które oferują specjalistyczne ośrodki z wykorzystaniem nowoczesnego sprzętu, trafiają w punkt. Ćwiczą zaburzoną funkcję. Niektóre przypominają dzieciom gry komputerowe lub sprawnościowe. EEG Biofeedback czy SI są bardzo lubianą formą terapii zabawą. I o to przecież chodzi! Przez zabawę uzyskujemy efekt. Zarówno diagnozy, jak i specjalistyczne terapie można wykonać w Pracowni Wspierania Rozwoju AiM w Toruniu. Warto zadbać o dobry start dziecka w szkole.

PRACOWNIA WSPIERANIA ROZWOJU AiM ul. Polna 100A w Toruniu W jej skład wchodzi m.in.: • Niepubliczny Ośrodek Rewalidacyjno-Wychowawczy, w którym bezpłatną terapię mogą otrzymać dzieci posiadające opinię o potrzebie wczesnego wspomagania rozwoju (WWR) oraz orzeczenie o potrzebie indywidualnych zajęć rewalidacyjno-wychowawczych •W ielospecjalistyczny Ośrodek Diagnozy i Terapii oferujący terapie we wszystkich zakresach Więcej informacji na stronie internetowej www.wspomaganierozwoju.edu.pl oraz pod numerem tel. 518 300 414.

strona kobiet • sierpień-listopad 2019 57


rodzina

ZDJĘCIA BLISKO SERDUCHA 58 strona kobiet


rodzina

Staraliśmy się wybierać zdjęcia, które po prostu pokazują życie, codzienność. Nawet jeśli światło pada na nich nie tak, jak powinno. Chcieliśmy pokazać prawdę, a nie cukierkowy, wygładzony obraz - mówią fotografowie Aleksandra i Karol Sitarek, autorzy projektów „Mamy (nie)zwykłe dzieci” i „CuDOWNa miłość”. ROZMAWIA: Mariusz Sepioło

Zdjęcia z projektu „CuDOWNa miłość” autorstwa Aleksandry i Karola Sitarek

Skąd pomysł na projekty „Mamy (nie)zwykłe dzieci” i „CuDOWNa miłość”? Aleksandra: Zaczęło się od pomysłu Ani Sikorskiej, członkini grupy wsparcia dla rodzin dzieci z zespołem Downa, prowadzonej przez Chrześcijańskie Stowarzyszenie Dobroczynne. Leoś, syn Ani, jest chłopcem z trisomią 21, a że znamy się już od dawna, Ania zapytała, czy nie zrobiłabym sesji portretowej dla mam. Na początku nie czułam się na siłach, bo fotografia portretowa nigdy nie była moją specjalnością. Ale zaczęłam ćwiczyć i w końcu poczułam, że mogę spróbować. Projekt składał się z dwóch cykli. „Mamy (nie)zwykłe dzieci” to właśnie moje portrety matek dzieci z trisomią 21. „CuDOWNa miłość” to nasza ukochana fotografia lifestyle'owa, pokazująca codzienność rodzin z dziećmi z zespołem Downa, tworzona już razem, we dwójkę. Uznaliśmy, że tylko za pomocą takich intymnych zdjęć uda się pokazać niezwykłą więź i uczucia, jakie są w tych rodzinach. Czy w tym wypadku Wasza praca bardzo się różniła od tej codziennej? Aleksandra: Chciałabym podkreślić, że same rodziny dzieci z trisomią 21 nie roszczą sobie prawa do uznania ich sytuacji za wyjątkową. To naprawdę normalne, fajne rodziny, które nikomu nie dają do zrozumienia, że ich życie jest w jakiś sposób inne. To my mamy w sobie utrwalony, krzywdzący obraz osób z zespołem Downa. Sama nazwa - której nie lubię używać - kojarzy nam się negatywnie, w dzieciństwie funkcjonowała jako obelga, wyzwisko. Choroba była społecznym tabu. Tymczasem dzieci z trisomią są cudowne. Jasne, trochę inaczej wyglądają i bywają uparte. Ale kochają całym sercem. Wasze wyobrażenia o trisomii się zweryfikowały? Karol: Mam problem z odpowiedzią na to pytanie, bo wydaje mi się, że my nigdy nie patrzyliśmy na to jak na problem. Wiedzieliśmy, na czym polega choroba, i znaliśmy rodziny, w których się pojawiała. Wiedzieliśmy też, że to normalni, szczęśliwi ludzie, którzy bardzo się kochają. Właśnie takich ludzi spotykaliśmy na kolejnych sesjach w ramach projektu. Aleksandra: Przed sesjami i w ich trakcie dużo rozmawialiśmy z naszymi bohaterkami i bohaterami. Poznawaliśmy ich historie. Opowiadali o swoich doświadczeniach związanych z trisomią, o swoich emocjach i o działaniach, które musieli podjąć. Dużo się nauczyliśmy, np. tego, że w takiej sytuacji trzeba przestawić się na działanie. Dlatego dziś mamy świadomość, że narodziny dziecka z trisomią nie byłoby dla nas tragedią. Że zdarzają się dużo trudniejsze sytuacje.

W pewnym momencie zaczął mi nawet przeszkadzać cały ten szum wokół naszego projektu i wystawy zdjęć w Bydgoskim Centrum Wolontariatu. Ciągle słyszałam pytanie: jak pracowało mi się z takimi rodzinami? Odpowiedź jest jedna: normalnie. Może nawet łatwiej niż ze zdrowymi? Nie każdy potrafi być spontaniczny i wygłupiać się ze swoimi dziećmi o poranku. Dzieci z trisomią przez to, że spędzają z rodzicami dużo więcej czasu podczas dodatkowych zajęć czy rehabilitacji, mają z nimi bardzo dobry kontakt. Zauważyliśmy też, że mamy, które występowały w pierwszym cyklu zdjęć, bardzo tego potrzebowały. Zresztą, która z nas, matek, nie potrzebuje czasem na nowo poczuć się piękną, zrobić pełny makijaż, fryzurę i założyć piękny strój? One też wcale nie chciały litości, uwagi, pochylenia się nad ich sytuacją, tylko pokazania: zobaczcie, jesteśmy piękne, szczęśliwe i kochane. „Jeśli tak wygląda powierzchnia, pomyślcie, jak wygląda rzeczywistość” - mawiała o fotografii Susan Sontag. Zgadzacie się? Karol: Tak. Stawialiśmy sobie cel, by sesje były jak najbardziej prawdziwe, bliskie życia. Na początku pytaliśmy, jak wygląda dzień danej rodziny, i staraliśmy się dostosować do jej codziennych rytuałów. Jeśli o 8 mama ścieli łóżko - fotografujemy ścielenie łóżka i całą rodzinę w kapciach i piżamach. Podczas selekcji zdjęć - a było ich ponad tysiąc - staraliśmy się nie wybierać tylko najlepszych technicznie i warsztatowo, ale także takie, które po prostu pokazują życie. Nawet jeśli światło pada na nich nie tak, jak powinno. Chcieliśmy pokazać prawdę, a nie cukierkowy, wygładzony obraz. Aleksandra: Staraliśmy się, by rodziny nie zauważały aparatu. Byliśmy w tle ich codziennych zajęć, nie przeszkadzaliśmy. Czasem tylko lekko podpowiadaliśmy, co zrobić. Ale głównym celem było to, żeby wyciągnąć ich prawdziwość. Czasem musieli się rozkręcić, „rozbujać”. Ale poza tym… W tych sesjach było coś, czego nie da się tak łatwo oddać słowami. Dlatego my z Karolem wolimy opowiadać za pomocą obrazów. Obrazem można opowiadać lepiej niż słowem? Karol: Dla nas to na pewno łatwiejsze. Aleksandra: Cieszymy się, kiedy ktoś mówi: na waszych zdjęciach widać ciepło. Zdjęcia powinny być blisko serducha. Chcemy pokazać normalne życie, które jest piękne właśnie dlatego, że składa się z drobnych rzeczy. Wiemy to z własnego doświadczenia. Karol często mi mówi: „Zobacz, po co wyjeżdżać na zagraniczne wakacje, jak dzieciaki mają cudowne wakacje tutaj, w ogródku”. Nam zależy, żeby ten ogródek pokazać.

strona kobiet • sierpień-listopad 2019 59


rodzina

CIĄGLE SŁYSZAŁAM PYTANIE: JAK PRACOWAŁO MI SIĘ Z TAKIMI RODZINAMI? ODPOWIEDŹ JEST JEDNA: NORMALNIE. MOŻE NAWET ŁATWIEJ NIŻ ZE ZDROWYMI? NIE KAŻDY POTRAFI BYĆ SPONTANICZNY I WYGŁUPIAĆ SIĘ ZE SWOIMI DZIEĆMI O PORANKU.

60 strona kobiet


rodzina


rodzina

STARALIŚMY SIĘ, BY RODZINY NIE ZAUWAŻAŁY APARATU. BYLIŚMY W TLE ICH CODZIENNYCH ZAJĘĆ, NIE PRZESZKADZALIŚMY.

ALEKSANDRA I KAROL SITAREK bydgoscy fotografowie, zajmują się głównie fotografią rodzinną i lifestyle'ową. Są autorami projektów zdjęciowych „Mamy (nie)zwykłe dzieci” i „CuDOWNa miłość”, przedstawiających codzienność rodzin z dziećmi z trisomią 21 (zespołem Downa). Wystawę można było oglądać w maju w Bydgoskim Centrum Wolontariatu. Prywatnie rodzice Jadzi i Henia.

62 strona kobiet



kulinaria

DIETA MUSI BYĆ

różnorodna O właściwościach i sposobach przygotowywania potraw z mięsa rozmawiamy z lek. wet. Robertem Palką, specjalistą higieny zwierząt rzeźnych i żywności pochodzenia zwierzęcego, z firmy Prosiaczek sp. z o.o.

Coraz więcej się mówi o tym, żeby ograniczać spożycie mięsa, nie brakuje też osób, które całkiem z niego rezygnują… Ograniczyć warto, natomiast pamiętajmy również, że mięso odgrywa ważną rolę w diecie człowieka z uwagi na bogactwo wielu składników - w tym głównie białka o najwyższej wartości odżywczej, witamin z grupy B, witamin A, C, D, E oraz składników mineralnych: żelaza, cynku, selenu. Na początku, przy wykluczeniu mięsa, będziemy się czuć dobrze, ale w dalszej perspektywie mogą się pojawić np. niedobory żelaza, witamin czy aminokwasów egzogennych, które trudno pozyskać np. z produktów roślinnych. Przykładowo, w 100 g szpinaku znajduje się ok. 4 mg żelaza, a w wątrobie wieprzowej aż ok. 19 mg. Co więcej, wchłanianie żelaza z tkanek zwierzęcych jest na poziomie 20-30%, podczas gdy z produktów roślinnych to zaledwie 1-5%. Oczywiście mięsa nie powinniśmy jeść za dużo. Proponowałbym tzw. złoty standard, czyli zalecenie Światowej Organizacji Zdrowia, że wskazane jest spożywanie ok. 500 gramów mięsa tygodniowo. Czyli nie kilka razy dziennie, codziennie, tylko 2-3 razy w tygodniu, jak jadali nasi dziadkowie. Mięso mięsu jest jednak nierówne. Czy możemy obiektywnie określić, które jest dla nas najlepsze? W Polsce przez lata na stołach królowała niepodzielnie wieprzowina, choć trzeba zaznaczyć, że od kilku lat wzrasta spożycie mięsa białego, czyli drobiowego. W dużym stopniu decyduje o tym cena - drób jest po prostu tańszy. Ale moim zdaniem nigdy nie będzie on tak smaczny jak mięso czerwone. Nie powinniśmy jednak ograniczać się tylko do jednego rodzaju mięsa, bo każde ma swoje zalety. Jedzmy więc wieprzowinę, drób, ryby, wołowinę - wszystkiego po trochu, i oczywiście produkty pochodzenia roślinnego. Bardzo ważna jest różnorodność diety. Istotne, żeby mięso pochodziło ze sprawdzonych, pewnych hodowli i zakładów mięsnych, a nie z nieznanych, przypadkowych. A jak przygotowywać mięso, by w trakcie obróbki traciło jak najmniej cennych składników? Mięso możemy poddawać obróbce termicznej w różnych temperaturach, nawet w 75°C, co pozwala zachować najwięcej składników odżywczych, ale jest mało ekonomiczne, bo znacznie wydłuża proces obróbki, np. pieczenia. Zamiast przez godzinę piec kilogram mięsa w jednym kawałku, lepiej pokroić je na plastry, rozbić albo „przepuścić” przez steakera. Wtedy czas obróbki jest dużo krótszy, w związku z tym straty składników odżywczych również mniejsze. Zalecałbym gotowanie, duszenie, pieczenie, a na końcu smażenie. Osobiście lubię mięso

64 strona kobiet

gotowane. Smak wprawdzie nie jest jakiś „wyszukany”, ale takie mięso jest bardziej wartościowe dla organizmu. Trudno sobie jednak wyobrazić polską kuchnię bez schabowego. Co do panierowania, to radziłbym, żeby panierkę, czyli np. bułkę tartą, zrobić samemu w domu. Oczywiście można od czasu do czasu zjeść tradycyjnego schabowego w panierce czy mięso z grilla, ale wtedy warto to skompensować zdrowymi, lekkostrawnymi dodatkami w postaci sałatek czy surówek warzywnych, np. z pomidorów, kapusty, sałaty, będących źródłem przeciwutleniaczy, które „wyłapią” niebezpieczne wolne rodniki, powstające przy smażeniu czy grillowaniu mięsa. I pewnie nie powinniśmy też polewać ziemniaków tłuszczem i ciężkimi sosami? Prędzej dobrym tłuszczem niż zawiesistymi sosami, a najlepiej olejem lnianym tłoczonym na zimno. Należy go kupować tylko w szklanych, ciemnych butelkach i przechowywać w lodówce. Olej lniany jest dobrym źródłem kwasów omega-3, które biorą udział w syntezie związków, wykazujących silne działanie przeciwzapalne, przeciwmiażdżycowe, przeciwnowotworowe, przeciwzakrzepowe. Biorąc pod uwagę proces trawienia, z uwagi na to, że sok żołądkowy zawiera dwa enzymy: pepsynę rozkładającą białka i lipazę rozkładającą tłuszcze, raczej nie powinno się łączyć mięsa z węglowodanami, czyli np. z ziemniakami. Lepiej podawać mięso np. z surówkami, polanymi wspomnianym olejem lnianym. Ziemniaki czy frytki, jeśli ktoś bardzo lubi, zjedzmy 1,5-2 godz. po spożyciu mięsa. A na jakim oleju najlepiej smażyć mięso? Jeśli już decydujemy się na smażenie, to tłuszcz powinien być odporny na wysokie temperatury, dlatego najlepiej smażyć na tłuszczach pochodzenia zwierzęcego - smalcu lub maśle klarowanym, ewentualnie oleju kokosowym, który jest co prawda pochodzenia roślinnego, ale zawiera zdecydowaną przewagę kwasów tłuszczowych nasyconych. Nie musimy bać się tłuszczów nasyconych, czyli dobrego smalcu czy masła, oczywiście w rozsądnych ilościach. Utarło się przekonanie, że tłuszcz tuczy i jest niezdrowy. To mit. Nadwaga czy otyłość spowodowana jest najczęściej zbyt dużą ilością spożywanych węglowodanów, czyli cukru, a tłuszcze są wręcz niezbędne dla ciała i umysłu. Eliminacja ich z diety, jak wykazano w licznych badaniach, może prowadzić do wielu chorób.


C E N T R U M

K O S M E T O L O G I C Z N E

Przebarwienia skóry postarzają Cię. Najwyższy czas się ich pozbyć! ZAPRASZAMY NA

Jesienną kurację rozjaśniającą przebarwienia z kwasem kojowym 600PLN/4 zabiegi

UMÓW WIZYTĘ telefon 530 122 530 e-mail: kontakt@esthedermique.pl ul. Broniewskiego 6 Osiedle Sztuk Pięknych 87-100 Toruń www.esthedermique.pl


Najlepsze miejsce w Ciechocinku

• • • • • • • •

SPA & WELLNESS SPORT & RELAKS KIDS strefa WESELA GRILL strefa SZKOLENIA KONFERENCJE EVENTY

www.hotelausteria.pl

tel. (54) 231 7000

ul. Bema 32, Ciechocinek


kulinaria

KIERuj się smakiem Zdrowo się Pan odżywia? Tak, staram się. Lubię mięso, ale dbam też o to, żeby na talerzu zawsze było trochę zielonego. Dlatego tym bardziej cieszę się, że stworzyliśmy w naszych zakładach linię produkcyjną „bez E”. Nasze wyroby nie dość, że bardzo dobrze smakują, to jeszcze mają relatywnie długi termin przydatności. Są to produkty bez dodatkowej chemii, z zawartością ok. 100 proc. wysokiej jakości mięsa. Stworzenie tej linii to kwestia zdrowia czy mody? Trzeba przyznać, że ten projekt wpisuje się w modny trend żywieniowy. Teraz wszyscy przyglądamy się etykietom. Chcemy, by były jak najkrótsze. Dlatego podjęliśmy takie wyzwanie. Na razie w ofercie mamy dwa rodzaje kiełbas: Starowiejską i Borowiaka oraz parówki: Drobiowe Borowiaka i Bobaski. Ciągle niezbyt dobrze mówi się o parówkach. Kiedyś krążyły opowieści, że do nich dodawany był papier toaletowy. To myślenie pochodzi jeszcze z czasów komunistycznych, kiedy ciągle brakowało mięsa i możliwe, że producenci kombinowali i dodawali celulozę (śmiech). Dzisiaj nasze parówki bez konserwantów są z surowca najwyższej jakości i zgodnie z informacją na etykiecie zawierają 100 proc. mięsa, bez zbędnego tłuszczu czy skórek. Jest to naprawdę bardzo wartościowy wyrób.

Dokładamy wszelkich starań, by etykiety naszych wyrobów były jak najkrótsze, jak w przypadku wędlin bez E, w których udało się całkowicie wyeliminować konserwanty - mówi Jakub Klimacki, syn właścicieli Zakładów Mięsnych „Kier” z Borów Tucholskich.

Polecany dzieciom na śniadanie? Oczywiście, zarówno dzieciom, jak i osobom starszym. Moja córka jada parówki od najmłodszych lat i je uwielbia. To głównie z myślą o maluchach, stworzyliśmy parówki o nazwie „Bobaski”. Te typowo drobiowe również. Wydaje mi się, że największą trudność sprawia zastąpienie konserwantów, czyli tej popularnie nazywanej chemii – naturalnymi środkami? Pominięcie w procesie przetwórczym chemicznych dodatków konserwujących i stworzenie pysznych wędlin pozbawionych chemii, a zwłaszcza azotynów, czyli E 250, to rzeczywiście trudne zadanie. Ale udało nam się uzyskać odpowiednią barwę, smak, a także relatywnie długą trwałość. Czym można zastąpić azotyn używany do peklowania mięsa? Można go zastąpić środkami pochodzenia naturalnego, czyli odpowiednimi suszami warzyw i ekstraktami z owoców. A zamiast glutaminianu sodu... …używamy naturalnego ekstraktu drożdżowego, by wzmocnić smak wędlin.

Fosforany też wyeliminowaliście? Fosforany są w głównej mierze odpowiedzialne za wiązanie wody, a jeżeli dajemy 100 proc. mięsa, to wiadomo, że nie ma tam wody, więc fosforany są zbyteczne. Pozostała jeszcze kwestia trwałości, czyli terminu przydatności do spożycia. Te wyroby nie mogą być przechowywane np. przez rok, jak niektóre kiełbasy naszpikowane konserwantami. (śmiech) Termin przydatności w przypadku naszych wędlin bez E jest krótszy, bo dwutygodniowy. Wyroby poddawane są tylko pasteryzacji. Staramy się pakować paróweczki po 4-5 sztuk, żeby konsument mógł je zjeść jednorazowo, bez zbędnego przechowywania w lodówce. Problemem są jedynie mało ekologiczne opakowania. Bardzo chcemy je zmienić, ale na razie to niemożliwe. Byliśmy na największych targach w Europie i wszystkie nowinki w tym zakresie są jedynie pseudoekologiczne. Papier powlekany folią nie jest przecież dobrym rozwiązaniem. Mam nadzieję, że opakowania spożywcze zmienią się w najbliższym czasie, będą biodegradowalne i wszyscy na tym skorzystamy. Dodam jeszcze, że podejmujemy także inne proekologiczne przedsięwzięcia. Wszystkie uboczne produkty powstające w wyniku działalności zakładu przerabiamy w naszej biogazowni, w której od końca sierpnia będziemy produkować własny prąd. A poferment będący pozostałością po produkcji biogazu jest świetnym nawozem, który przekazujemy okolicznym rolnikom. Czy zamierza Pan rozszerzyć produkcję bez E, na przykład o szynkę? Wyprodukowanie wędlin bez E wymaga zastosowania nowatorskiej technologii i wielu prób. Intensywnie pracujemy nad stworzeniem nowych wyrobów. W fazie testowania jest polędwica surowa wędzona, natomiast szynkę bez E prawdopodobnie wypuścimy na rynek już na gwiazdkę. Wzorując się na szynkach dojrzewających, takich jak hiszpańskie serrano czy włoskie prosciutto? One są suszone, dojrzewające, ale wszystkie zawierają azotyn sodu, czyli E 250. Bez niego szynka szybko by się utleniła, a tłuszcz zjełczał, i straciłaby smak. Godny podkreślenia jest fakt, że Kier nawiązuje do borowiackich tradycji kulinarnych. Jesteśmy zgraną firmą rodzinną, którą przed ćwierćwieczem założył mój ojciec. Dzisiaj zakład prowadzimy wspólnie z bratem i rodzicami. Ponadto bliskość Borów Tucholskich zobowiązuje. Nasz surowiec pochodzi w głównej mierze od lokalnych wytwórców.


temat

PLASTIKOWY ŚWIAT Nawet małymi krokami możemy zapewnić przyszłość naszej planecie i naszym dzieciom. Jakie to kroki? O ekopomysły pytamy mieszkanki naszego regionu. PYTA: Jan Oleksy

Z raportu opracowanego przez ekspertów ONZ i naukowców z całego świata jasno wynika, że niszczymy Ziemię w niespotykanym tempie i na niespotykaną dotąd skalę. Czy zdołamy się opamiętać? Czy czeka nas ekozagłada? Zapowiedzi widać gołym okiem.

68 strona kobiet

Smog, zmiany klimatyczne, tony plastikowych śmieci. A przecież każdy z nas może zrobić coś, by ocalić naszą planetę. Dlatego też bycie eko nie jest już wyborem czy modą, ale obowiązkiem każdego człowieka. Warto zacząć od siebie. W jaki sposób?


inna perspektywa AGNIESZKA KUBERA edukatorka zdrowotna, pracuje w Wojewódzkiej Przychodni Chorób Zakaźnych w Bydgoszczy

przy myciu zębów, pijemy przefiltrowaną wodę Muszę przyznać, że był okres w moim życiu, z kranu. Na zakupy chodzimy z ekologiczną torbą, w którym byłam… no cóż, ekologicznym często kupujemy „z drugiej ręki” lub wymieniamy świrem. Kto chce być ekologiem w Polsce, się odzieżą, zabawkami, aby nie gromadzić niepomusi się pogodzić z opinią świra, bo życie w zgodzie z naturą wymaga wielu wyrzeczeń trzebnych rzeczy. Uprawiamy małą, domową i pozornie bezsensownych działań. Chcąc być segregację śmieci. Ograniczamy zużycie energii, mamą na medal, postanowiłam żyć w zgodzie poprzez wyłączanie z prądu wszystkich możliz naturą dla dobra siebie i dziecka. Tak więc wych urządzeń czy przez obniżenie temperatury ogrzewania mieszkania. Dowiedziałam się ostat- korzystając ze sporej wówczas ilości czasu wolnego - obmyśliłam nio, ku mojej uciesze, że plan działania. Szukałam nieprasowanie np. ręczniekologicznej żywności, ków jest dobrym sposobem UCZĘ CÓRKĘ niejednokrotnie płacąc oszczędności energii i skrukrocie, aby tylko zdobyć pulatnie się do tego stosuję. PODSTAW ekologiczną marchewkę. Styl mojego życia zapewEKOLOGII, Segregowałam odpady, ne nie jest „ekoidealny”, ale śmietników miałam chyba czuję, że dokładam swoją ABY NIE siedem! W grę wchodziły cegiełkę do walki o równoWYROSŁA tylko ekologiczne kosmewagę ekologiczną. Polecam NA IGNORANTKĘ taki złoty środek każdemu. tyki, odzież broń Boże z sieciówek, wyłącznie naturalne materiały. No i stało się, przesadziłam, uciekłam w skrajność, tracąc czas i nerwy. Dziś nadal chcę wszystkiego, co najlepsze - dla dziecka, siebie i dla naszej planety, ale znalazłam złoty środek. Uczę córkę podstaw ekologii, aby nie wyrosła na ignorantkę. Staramy się nie marnować wody, zakręcamy ją

MONIKA WIŚNIEWSKA dyrektorka Centrum Nowoczesności Młyn Wiedzy w Toruniu, prezes zarządu stowarzyszenia Społeczeństwo i Nauka SPIN

Troska o nasze najbliższe otoczenie jest ważnym elementem mojego codziennego życia i dzięki temu mogę dbać o środowisko. Wiele codziennych czynności staram się wykonywać, pamiętając o aspekcie ekologicznym. Dokładnie segreguję śmieci, racjonalnie korzystam z mediów - żarówki w domu wymieniłam na eneregooszczędne. Naczynia myję przy w pełni załadowanej zmywarce, korzystając z ekologicznych środków piorących. SAMA PRZYGOTOWUJĘ PROSZEK Sama też przygotowuję proszek do prania, na który DO PRANIA, NA KTÓRY SKŁADA SIĘ składa się m.in. soda M.IN. SODA KALCYNOWANA, kalcynowana, boraks BORAKS I PŁATKI MYDLANE. i płatki mydlane. Robiąc zakupy nie korzystam z tzw. jednorazówek. Na rynek czy do sklepu zabieram bawełniane torby, które używam wielokrotnie. Stosuję filtry do wody, a płyn potrzebny na trening czy spacery przelewam do butelki wielokrotnego użytku. W sezonie przygotowuję dżemy i przetwory na zimę. Lubię gotować i przygotowywać produkty ze świeżych produktów zakupionych u lokalnych producentów. Unikam kupna warzyw i owoców w marketach.

strona kobiet • sierpień-listopad 2019 69


inna perspektywa ILONA TERMIŃSKA prezes toruńskiego klubu żużlowego Get Well Toruń

Ochrona środowiska stała się tematem modnym, często poruszanym, ale przede wszystkim ostatnio mocno działającym na naszą wyobraźnię. Docierają do nas setki relacji i zdjęć ze zdarzeń które nie powinny zaistnieć, zdarzeń na które mamy pośredni wpływ, jak i całkowicie od nas niezależnych. Jesteśmy małym trybikiem w tej ogromnej maszynie, która od wielu lat dewastuje nasze otoczenie. Setki ton produkowanych śmieci, emisja gazów do środowiska, skażenie i wyjałowienie gleby poprzez używanie środków ochrony roślin... Przykładów jest bardzo dużo, ale nie możemy się poddawać i mówić, że nie da się nic zrobić. Zaczynamy od prostych czynności, które nie wymagają od nas wysiłku i zaangażowania, jak choćby segregowanie śmieci. W naszym domu - przyznam, że nie od zawsze, ale zapewne od momentu, kiedy pojawiły się kontenery do selektywnej zbiórki odpadów - dzielimy i wyrzucamy śmieci zgodnie z wytycznymi. To ważne, bo dzięki temu plastikowe opakowania mogą trafić do recyklingu i być ponownie używane. Staramy się również unikać takich opakowań. Wizyta w sklepie czy na rynku nie musi się wiązać z górą reklamówek, które po powrocie do domu od razu wyrzucamy do śmieci. Wystarczy koszyk i proś-

70 strona kobiet

ba, aby sprzedawca nie pakował produktów w plastik. Nie wszystko można tak kupić, ale warto ograniczać liczbę woreczków. Używanie jednorazowych sztućców, talerzy i kubków to w naszym domu zakazane praktyki. A cała zastawa jest myta w zmywarce - na pewno taniej i zmniejszamy zużycie wody. Kolejnym naszym pomysłem jest odzyskiwanie wody opadowej do podlewania ogrodu. To bardzo prosty system - wymaga tylko połączenia rynien i zbiornika retencyjnego. Do tego naturalne nawożenie, brak toksycznych oprysków, które niszczą owady, w tym pszczoły. Jest jeszcze wiele praktyk, które weszły nam w krew, wydają się dla nas oczywiste i już nawet nie postrzegamy ich jako ekopomysły.

KOLEJNYM NASZYM POMYSŁEM JEST ODZYSKIWANIE WODY OPADOWEJ DO PODLEWANIA OGRODU. TO BARDZO PROSTY SYSTEM - WYMAGA TYLKO POŁĄCZENIA RYNIEN I ZBIORNIKA RETENCYJNEGO.


inna perspektywa PONIEWAŻ MIESZKAM POZA MIASTEM, POSIADAM RÓWNIEŻ PRZYDOMOWY KOMPOSTOWNIK. MAM OGRÓDEK, W KTÓRYM UPRAWIAM WARZYWA I OWOCE.

Rzeczywiście należy zacząć od siebie. Musimy być świadomi, że nasze codzienne wybory wpływają nie tylko na nas i nasze najbliższe otoczenie, ale także globalnie - na świat. Dzisiaj wszyscy jesteśmy przerażeni ogromnym zaśmieceniem mórz i oceanów czy ocieplającym się klimatem. To są fakty, ale często myślimy, że nie mamy na to wpływu, nie mówiąc już o poczuciu winy. A jednak… W szkole na Barbarce posługujemy się hasłem: „dbamy o środowisko dla przyszłych pokoleń”. Oznacza ono: nie wystarczy wiedzieć, że należy być „eko”, potrzebna jest zmiana postawy, świadomość swoich wyborów i wpływu działalności człowieka jako pojedynczej jednostki, ale także całych społeczności na to, jak świat będzie wyglądał za 10, 15 czy 100 lat. Zaśmiecone morza i oceany są daleko od nas, ale jeśli wyrzucimy do wody słomkę czy jednorazowy widelec, to z pewnością trafi on na jakąś „wyspę śmieci”. Są wakacje, pamiętajmy, aby w miejscach, w których odpoczywamy, pozostawić po sobie porządek i nie niszczyć otaczającej nas przyrody. Ostatnio coraz częściej słyszy się też o „zero waste”, czyli stylu życia bez generowania odpadów i tym samym bez zanieczyszczania środowiska. Dla mnie bycie ekologicznym to ciągłe poszukiwanie nowinek i pogłębianie świadomości. Na co dzień stosuję się do kilku prostych zasad. Oczywiście segreguję odpady. Ponieważ mieszkam poza miastem, posiadam również przydomowy kompostownik. Mam ogródek, w którym uprawiam warzywa i owoce. Staram się nie używać przedmiotów jednorazowego użytku, nie kupuję wody w plastikowych butelkach, ograniczam zakupy, zwracam uwagę na skład i opakowania produktów, szukam na nich ekoznaków. Na zakupy zabieram torby wielokrotnego użytku, a ewentualne warzywa i owoce kupuję luzem. Ograniczyłam mięso. Stosuję te zasady w domu, chociaż muszę przyznać, że czasami trudno mi jest do nich przekonać moje dzieci. Każdego dnia próbuję na nowo, ponieważ wiem, jak ważna jest edukacja od wczesnych lat życia.

MONIKA KRAUZE dyrektorka Szkoły Leśnej na Barbarce w Toruniu

DLA MNIE MYŚLENIE PROEKO JEST TAKŻE MYŚLENIEM O TYM, CO JEM I CO PIJĘ - I TO NIE TYLKO JA, ALE TAKŻE MOJA RODZINA.

podinsp. MONIKA CHLEBICZ rzeczniczka prasowa Komendanta Wojewódzkiego Policji w Bydgoszczy

Sądzę, że myślenie ekologiczne zaczyna się w nas rozbudzać. Osobiście zastanawiam się, od czego można zacząć w domu czy wokół siebie samego. Dzieje się tak często po lekturze jakiegoś artykułu na ten temat czy obejrzeniu filmu. Kiedyś w portalach społecznościowych ktoś wrzucił film, na którym widać osobę uwalniającą żółwia morskiego zaplątanego w foliową reklamówkę. To był bardzo przejmujący widok. Do mnie to trafiło. Już od jakiegoś czasu mam specjalne torby na zakupy, żeby nie kupować foliowych jednorazówek. Muszę przyznać, że na początku miałam problem z tym, żeby o nich pamiętać - ciągle zostawały w samochodzie. Musiałam się do nich przyzwyczaić. Dziś myślę, że spokoj-

nie można nie pakować w woreczki owoców czy warzyw kupowanych „luzem”, np. pomidorków, cytryn. I tak je przecież myjemy przed jedzeniem. Zwracam też uwagę na ilość wody, którą zużywam w domu, trochę z powodów finansowych, ale głównie myślę o jej marnowaniu, np. w czasie zmywania naczyń, mycia się czy chociażby prania. Dla mnie myślenie proeko jest także myśleniem o tym, co jem i co piję - i to nie tylko ja, ale także moja rodzina. Od jakiegoś już czasu staramy się wybierać np. warzywa czy owoce z upraw organicznych - coraz częściej można je kupić bez większego problemu. Ograniczamy także ilość spożywanego cukru, choć bywa to trudne.

strona kobiet • sierpień-listopad 2019 71



KSIĘGOWOŚĆ - to nasza pasja PROSPERO Toruń, ul. Grudziądzka 110-114 (Business Park) www.biuroprospero.pl


wnętrza

MIASTO TO MIESZKANIE

ZDJĘCIA S A N D R A R A B C Z E W S K A

74 strona kobiet


wnętrza

Żyjemy za różnymi ogrodzeniami, zamykamy się w czterech ścianach pokoju, w mieszkaniu, bloku, osiedlu. A ja chciałabym, żebyśmy bardziej otworzyli się na miasto - mówi architekt Katarzyna Małkiewicz, projektantka wnętrz i pomysłodawczyni fundacji SZTUKA·TERIA.

ROZMAWIA: Lena Szuster

O Twoim lofcie na poddaszu zrobiło się ostatnio całkiem głośno… To dla mnie duża niespodzianka. Ale bardzo miła! Kiedy remontowałam swoje wymarzone mieszkanie, nie spodziewałam się, że przyciągnę taką uwagę albo że skontaktuje się ze mną Ikea. Chciałam tylko podzielić się różnymi ciekawymi koncepcjami, nietypowymi rozwiązaniami, praktycznymi wskazówkami na aranżowanie wnętrz. Po prostu wszystkim tym, co mnie inspiruje i napędza. Założyłam więc konto na Instagramie. Zaczęłam na nim zamieszczać zdjęcia loftu i jego metamorfozy, pokazywałam, co już udało się zrobić, opowiadałam o moich pomysłach - na przykład na to, jak zrobić garderobę z miedzianych rurek do instalacji grzewczej. Szybko okazało się, że taka formuła działa. Zaczęłam otrzymywać dużo prywatnych wiadomości, maili, zapytań, słów wsparcia. W tym od Ikei? Na początku zupełnie to przeoczyłam. Dwa pierwsze maile od Ikei automatycznie uznałam za reklamy. Nawet nie zajrzałam do środka! Na szczęście byli wytrwali, w końcu więc udało nam się skontaktować i umówić. Do Bydgoszczy przyleciała ekipa z Wielkiej Brytanii, odpowiedzialna za wydawanie magazynu Ikea. Spotkaliśmy się, pogadaliśmy, zrobiliśmy zdjęcia mojego mieszkania. Efekt tej współpracy można zobaczyć na brytyjskiej stronie magazynu Ikea w dziale „Ideas&Inspiration”. Świetnie się przy tej sesji bawiłam, dała mi pozytywnego kopa. I pokazała, że moje projekty się podobają, rezonują. Od czego zaczęłaś projektowanie loftu? Zanim zabrałam się za projektowanie, musiałam najpierw znaleźć odpowiednie mieszkanie. Wymarzył mi się strych, jakiś pustostan, duża przestrzeń - coś, co wymagałoby pracy u podstaw, remontu, zaaranżowania właściwie od zera. To oczywiście oznaczało większe koszty, ale dawało też niesamowite możliwości - pozwalało całkowicie dostosowywać mieszkanie do moich potrzeb. Bez kompromisów, bez ustępstw, na sto procent. Właśnie tak chciałam działać. Na początku zastanawiałam się nad cudnym mieszkaniem z wieżyczką, ostatecznie jednak wybrałam strych na ulicy Cieszkowskiego.

W jakim był stanie? Nie za dobrym (śmiech). Zniszczone deski podłogowe, zawilgocona i spróchniała więźba, przeciekający dach… Taki typowy, zaniedbany strych w kamienicy. Przez to remont trochę się przeciągnął. Ale ostatecznie jestem zadowolona z rezultatów. Postawiłam na niczym nieskrępowaną przestrzeń, większość mieszkania jest otwarta, na przestrzał od ulicy do podwórza, wydzielone zostały tylko łazienka, garderoba i gabinet. Zdarłam ściany do kości. Odsłoniłam i wyeksponowałam starą cegłę, drewnianą podłogę, więźbę dachową. Bardzo podoba mi się idea wabi-sabi i chciałam, żeby moje mieszkanie realizowało ją jak najpełniej. Wabi-sabi, czyli co? Stawianie na autentyczność, celebrowanie przeszłości, magia staroci, zbieractwa, niedoskonałości, rożnego rodzaju skaz. Wabi-sabi to posklejana ceramika, pokryte patyną pamiątki rodzinne albo meble po dziadkach. To też odkrywanie historii miejsca, w którym żyjemy, ludzi, którzy byli tu przed nami, pokazywanie cegieł, desek i podniszczonych ścian. Na przykład odsłonięcie i wyeksponowanie kilku warstw tynku. Mam nadzieję, że w jakimś projekcie będę miała okazję pokazać właśnie taką wielowarstwową, wielopokoleniową ścianę. Co jeszcze Cię inspiruje? Bardzo lubię klasykę, minimalizm, styl industrialny i mid-century. Podoba mi się wzornictwo lat siedemdziesiątych - polskie, szwedzkie, duńskie, ogólnie skandynawskie, bardzo eleganckie, proste, estetyczne, a przy tym praktyczne, bliskie ludziom, wykonane z dobrych materiałów, czasem bawiące się formą czy kształtem. Współcześni projektanci mebli coraz chętniej sięgają do tych wzorców, jest więc z czego wybierać. Projektowanie wnętrz od zawsze było Twoją pasją? Najpierw studiowałam budownictwo, później architekturę, przez kilka lat projektowałam głównie budynki wielorodzinne, wreszcie zajęłam się również aranżacją wnętrz. Jednak wciąż było mi mało. Uwielbiam sztukę, nie tylko tę wielką, w galestrona kobiet • sierpień-listopad 2019 75


wnętrza

riach i na wystawach, ale może nawet bardziej tę użytkową, znajdującą się tuż obok, współczesną, codzienną i żywą. Szukałam więc jakiegoś sposobu, żeby znaleźć czas i miejsce na działania w tym kierunku. Na początku tego roku założyłam fundację SZTUKA·TERIA, równolegle prowadząc autorską pracownię projektową NOFO. Czym zajmuje się SZTUKA·TERIA? Zaczęliśmy od organizowania wystaw różnych ciekawych twórców - grafiki i malarstwa. Ale chcemy też wychodzić do ludzi i do miasta, interesuje nas przestrzeń wspólna i to, co się w niej dzieje - rzeźby urbanistyczne, mała architektura, murale, żywa tkanka miejska, różne społeczne akcje, tworzenie takiej wspólnoty, budowanie tożsamości Śródmieścia oraz Bydgoszczy. Aktualnie pracujemy nad kilkoma projektami… Wszystko jest jeszcze w toku, więc nie mogę za wiele zdradzić! Obiecuję jednak, że do końca roku ruszymy z kilkoma fajnymi inicjatywami. Ale zdradź chociaż coś! Bardzo ładnie proszę. No dobrze (śmiech). Może powiem o ogrodzie społecznym? Jednym z pozytywnych trendów w urbanistyce są teraz zielone, roślinne enklawy w centrach miast, na przykład na dachach czy ścianach. Na Zachodzie coraz większą popularność zyskują też ogródki społeczne i miejskie, czyli takie wspólne, otwarte dla wszystkich przestrzenie, do których można przyjść, posiedzieć, odpocząć, 76 strona kobiet

po prostu cieszyć się przyrodą. Albo spędzić aktywnie czas, pielić grządki, dzielić się sadzonkami, brać udział w warsztatach z ziołolecznictwa czy uprawy roślin jadalnych. Taki ogród społeczny jest na przykład w parku Kasprowicza w Poznaniu. A w Berlinie na ogródki dla mieszkańców zaadaptowano nieczynne lotnisko Tempelhof. Świetna sprawa. My planujemy zorganizować ogródek i serię warsztatów na dachu kamienicy przy ulicy Marcinkowskiego. Tutaj mamy swoją siedzibę. Mocno trzymam kciuki za to, żeby pomysł chwycił w szerszej perspektywie i opanował całe miasto. Bo to w ogóle świetny sposób na rewitalizację czy zagospodarowanie różnych pustostanów, na wykorzystanie takiej przestrzeni, którą często po prostu marnujemy - jak dachy, podwórka czy stare parki. Można tym miejscom dać nowe życie. A przy okazji - zintegrować społeczność, porozmawiać, poznać sąsiadów, wyjść z domu. Myślę, że w Bydgoszczy jest miejsce - i zapotrzebowanie - na takie inicjatywy. Skoro o Bydgoszczy mowa… Jak oceniasz miasto z urbanistycznego punktu widzenia? Wspomniałaś wcześniej o budowaniu tożsamości Śródmieścia. To chyba moja ulubiona dzielnica. Śródmieście jest ciekawie podzielone ulicą Gdańską. Po jej prawej stronie mamy luźną, kameralną zabudowę, poprzecinaną parkami i terenami rekreacyjnymi, po lewej


wnętrza

DWA PIERWSZE MAILE OD IKEI UZNAŁAM ZA REKLAMY. NAWET NIE ZAJRZAŁAM DO ŚRODKA! NA SZCZĘŚCIE BYLI WYTRWALI, W KOŃCU WIĘC UDAŁO NAM SIĘ SKONTAKTOWAĆ I UMÓWIĆ.

strona kobiet • sierpień-listopad 2019 77


wnętrza

- gęsto ustawione, czynszowe kamienice. Właśnie w tej lewej części Śródmieścia przydałoby się trochę działań miastotwórczych, placemakingu, inaczej mówiąc - przestrzeni dla mieszkańców.

wie świetnie zrewitalizowano Powiśle i bulwary. Także we wspomnianym przez ciebie Poznaniu jest mnóstwo fajnych, często całkowicie oddolnych inicjatyw, działań od mieszkańców dla mieszkańców.

Jak miałaby wyglądać taka przestrzeń? Na przykład tak jak ulica Gimnazjalna, która skupia mnóstwo ludzi. Można tutaj przyjść na zakupy, kawę, ciastko, na różne wieczorne imprezy. To miejsce cały dzień tętni życiem. I stanowi idealną alternatywę dla centrów handlowych! Więcej przykładów znajdziemy w innych polskich miastach. Fajną przestrzenią jest OFF Piotrkowska w Łodzi, to taki styk działań z pogranicza kultury, sztuki, ekologii, nawet biznesu. Łódź w ogóle jest bardzo inspirującym miastem, teraz na przykład pojawiają się tam woonerfy, czyli miejskie podwórce. Chodzi o odwrócenie roli ulicy, zaanektowanie jej dla ludzi, uspokojenie ruchu samochodowego, zrobienie miejsca na odpoczynek, ogródki, stoliczki, kawę, spacery. W Warsza-

Tak powinny wyglądać miasta przyszłości? Na pewno miasta trzeba tworzyć z myślą o ludziach i szeroko rozumianej komunikacji. Mam pod tym względem dość radykalne poglądy (śmiech). Uważam, że w miastach najlepiej sprawdza się gęsta, pierzejowa zabudowa śródmiejska, z korytami ulic, placami i skwerami. Właśnie w taki sposób nowe mieszkania powstają chociażby w Sztokholmie. Dzięki gęstej zabudowie możemy skracać dystanse, na przykład z osiedli na obrzeżach do centrum, kondensować tkankę urbanistyczną, ułatwiać podróżowanie. Ale teraz niestety często jest tak, że miasto tworzą pojedyncze budynki czy kompleksy mieszkalne, rozrzucone po dużym obszarze, źle ze sobą skomuni-

ZDARŁAM ŚCIANY DO KOŚCI. ODSŁONIŁAM I WYEKSPONOWAŁAM STARĄ CEGŁĘ, DREWNIANĄ PODŁOGĘ, WIĘŹBĘ DACHOWĄ.

78 strona kobiet


wnętrza

BEZ KOMPROMISÓW, BEZ USTĘPSTW, NA STO PROCENT. WŁAŚNIE TAK CHCĘ DZIAŁAĆ.

strona kobiet • sierpień-listopad 2019 79


wnętrza kowane. Brakuje globalnego myślenia - o mieście, ludziach, tworzeniu społeczności. Trudno tworzyć społeczność, gdy siedzimy zamknięci w ogrodzonych blokach, odizolowani właściwie od wszystkiego. To jest rzecz, która mnie bardzo boli i którą chciałabym kiedyś zmienić. Marzy mi się pozytywne kształtowanie struktury miasta. Stąd mój kolejny projekt - manifest „Miasto to mieszkanie”. Bo rzeczywiście jest tak, jak mówisz: żyjemy za różnymi ogrodzeniami, zamykamy się w czterech ścianach pokoju, w mieszkaniu, budynku, osiedlu, przemieszczamy się tylko od punktu A do punktu B, i to przemieszczanie uważamy za przykry obowiązek, coś, co zajmuje nam czas, jest męczące i bezproduktywne. Tymczasem powinniśmy na całe miasto spojrzeć jak na nasze mieszkanie. Miejsce, w którym możemy po prostu fajnie spędzać czas - na wiele różnych sposobów, we wspólnych przestrzeniach, w ogródkach społecznych, parkach, na skwerach, z sąsiadami, rodziną, przyjaciółmi. Chciałabym, żebyśmy bardziej otworzyli się na miasto. Może nasze uwielbienie do zamykania się i oddzielania to pokłosie PRL-u? Wiesz, ciasne mieszkania, cienkie ściany, całe rodziny upchnięte ma malutkim metrażu… Kiedy więc w końcu mamy okazję, budujemy odizolowane osiedla. PRL przyzwyczaił nas też do tego, że w sumie nieważne, jak wygląda mieszkanie czy budynek, cieszmy się, że w ogóle jest. Wciąż jeszcze spotykam się z takim nastawieniem. Ludzi często nie interesuje estetyka elewacji, tereny wspólne, ogródek przed blokiem, ławki czy stan klatki schodowej - oddzielają te rzeczy od siebie i swojego mieszkania, uważają za wartości drugorzędne albo wręcz nieistotne. Na szczęście to zaczyna się zmieniać. Bardzo powoli, ale jednak świadomość rośnie. Myślę, że po prostu jako społeczeństwo potrzebujemy czasu i edukacji, żeby opatrzeć się z tymi dobrymi przykładami architektury i wnętrz. Zrozumieć, że to coś, co poprawi nasze życie. Na koniec trochę prywaty - wiem, że prowadzisz tymczasowy dom dla kotów… Cieszę się, że poruszyłaś ten temat! Dzięki temu mogę zareklamować moje koty (śmiech). Rzeczywiście, jestem wolontariuszem w dwóch fundacjach: Bydgoskim Klubie Przyjaciół Zwierząt Animals oraz warszawskim Stowarzyszeniu START. Pomagamy różnym zwierzętom, koniom, psom i kotom, w przypadku tych ostatnich duży nacisk kładziemy na sterylizację, dokarmianie oraz szukanie nowych, stałych domów. Ja zapewniam dom tymczasowy, w którym koty mogą się wykurować i nauczyć życia z człowiekiem. Adoptowanie takiego zwierzaka to naprawdę supersprawa. Jeżeli jesteście zainteresowani, dajcie znać, chętnie pomogę!

KATARZYNA MAŁKIEWICZ Architekt, projektantka wnętrz, a od niedawna również prezes fundacji SZTUKA·TERIA. Tworzy projekty wpisujące się w kontekst otoczenia - nowoczesną architekturę, bazującą na potrzebach współczesnego społeczeństwa. Uwielbia mid-century i styl industrialny, szaleje na punkcie starych kamienic, budynków poprzemysłowych i modernistycznych. Tworzy minimalistyczne wnętrza, nieco surowe lub ocieplone dawką staroci w duchu wabi-sabi. Prywatnie miłośniczka zwierząt, prowadzi dom tymczasowy dla kotów.

80 strona kobiet


KUP MIESZKANIE ZAPOMNIJ O CZYNSZU*

*Szczegóły w regulaminie na stronie

www.budlex.pl


AGENCJA ARTYSTYCZNA TEMIDA 501 754 011 WWW.TEMIDA.INFO.PL działa z powodzeniem od 20 lat na lokalnym rynku

GRAFICZNA REKLAMA KILKU NAJBLIŻSZYCH IMPREZ:

Organizujemy: a koncerty gwiazd z najwyższej półki polskiej estrady a spektakle najlepszych i czołowych polskich Teatrów a imprezy okolicznościowe, festyny i eventy.

ZA PR A S ZA M Y D O W S P Ó ŁP R A C Y


Najnowocześniejsze Uzdrowisko w samym sercu Kujaw

1300

PAKIET zł za 1 osobę w pokoju jednoosobowym z pełnym wyżywieniem

Pakiet Antycellulitowy 4-dniowy

Pakiet obejmuje:  3 noclegi w komfortowych pokojach typu LUX  pełne wyżywienie – śniadanie, obiad, kolacja w formie bufetu szwedzkiego  pakiet obejmuje następujące zabiegi: - 1 x peeling solny całego ciała (30 min) - 3 x masaż bańką chińską (3 x 30 min) - 2 x zabieg pneumatyczny antycellulitowy (2 x 30 min) - 2 x zabieg borowinowy – okłady borowinowe (2 x 30 min) - 2 x zabieg pneumatyczny wyszczuplający (BOA) (1 x 30 min) - 2 x zabieg detox (60 min) - 1 x zabieg antycellulitowo-wyszczuplający (60 min) - 1 x joga lub aqua joga (45 min) - 2 x zajęcia ruchowe z trenerem – wzmacnianie mięśni i pobudzenie metabolizmu (2x45 min)  kuracja pitna, dostępna w historycznej Pijalni Wód Mineralnych  wstęp do Aquaparku: 2 godziny dziennie w ramach pobytu do Strefy Basenów i Strefy Saun  10% rabatu na zabiegi w strefie SPA Wellness

2350

PAKIET zł za 2 osoby w pokoju dwuosobowym z pełnym wyżywieniem Cena nie zawiera:  opłaty uzdrowiskowej 2,80 zł/osoba/doba (naliczana od drugiej doby)  opłaty parkingowej 20 zł/osoba/doba Specjalne pakiety dla kobiet Rezerwacja: tel. 54 272 10 00 rezerwacja@uzdrowisko-wieniec.pl recepcja@uzdrowisko-wieniec.pl Uzdrowisko Wieniec-Zdrój Sp. z o.o. ul. Brzozowa 1 87-800 Wieniec-Zdrój www.uzdrowisko-wieniec.pl Czekamy na Ciebie w centralnej Polsce – 6 km od Włocławka, 10 km od autostrady A1.


wnętrza 1.

MAŁA ŁAZIENKA

TO NIE PROBLEM

Jak urządzić małą łazienkę? Zanim zabierzemy się do planowania, warto przeczytać kilka porad, dzięki którym nawet na małym metrażu znajdziemy wystarczająco dużo przestrzeni, aby zrealizować swoje marzenia.

PROJEKTY: 1. ANNA WALUŚ 2. PAWEŁ STEC 3. EMILIA LECH BARAŃSKA 4. MARTA KARPISIAK

84 strona kobiet

Polacy nadal chętnie kupują mieszkania, w których dominują otwarte na salon kuchnie oraz małe łazienki - nieprzekraczające swoim rozmiarem 7 mkw. Co więcej, nie brakuje osób, które już na 3 mkw. muszą wkomponować prysznic, w.c. i umywalkę. To niełatwe zadanie, biorąc pod uwagę, że łazienka to pomieszczenie, od którego wymaga się ogromnej funkcjonalności i wygody. Nie bez znaczenia pozostaje także efekt dekoracyjny wykończenia. Każdy chce przecież być właścicielem luksusowego wnętrza, na miarę swoich możliwości.

NAJPROSTSZE ROZWIĄZANIA Przede wszystkim stwórz plan. Brak koncepcji zawsze wprowadza chaos. Prowadzi do przypadkowych zakupów, nieudanego miejsca montażu oraz nieco przejaskrawionej kolorystyki. Pomyśl, co w Twojej

łazience jest bezwzględnie konieczne, a z czego możesz zrezygnować. Co powinno być dla Ciebie ważne podczas projektowania? Aby dobrze wydzielić strefy: umywalkową, prysznicową czy w.c. W ten sposób uzyskasz nie tylko porządek, ale i swobodne poruszanie po wnętrzu. Zadbaj o dobranie materiałów, które powiększą optycznie wnętrze, ale jednocześnie zachowaj minimalizm. Sprawdzi się tu duże lustro, wielkoformatowe płytki czy akcesoria o prostej formie wykończenia (w małej łazience zawsze mocowane do ściany). I wreszcie, nie upychaj do wnętrza dużych mebli, jeśli nie jest to konieczne. Wybierz szafkę podumywalkową i ewentualnie segment wiszący. Szafki przydadzą się do przechowywania, ale zebrane w zbyt dużej liczbie pojedynczych segmentów sprawią, że wnętrze będzie nimi przeładowane.


wnętrza 2.

PRODUKTY DO MAŁEJ ŁAZIENKI Zacznij od urządzenia strefy umywalki. Dopasuj do niej umywalkę stawianą na szafce, np. model VIGOUR white 50×35 cm lub VIGOUR derby 55×45 cm. Zaoszczędzisz w ten sposób sporo miejsca, a przy okazji dobrze wypełnisz strefę pod umywalką, umieszczając tam szafkę, do której schowasz drobne kosmetyki, ręczniki lub środki czystości. Czy tak mała umywalka bez blatu wystarczy? Tak, jeśli do nowoczesnego zestawu VIGOUR dobierzesz także akcesoria. Do ściany zamocuj: szklankę wiszącą VIGOUR clivia lub szklaną półkę VIGOUR white. Wszystko będziesz miał pod ręką, bez konieczności zajmowania miejsca na blacie. CO Z PRYSZNICEM LUB WANNĄ? Wykorzystaj mniejsze rozmiary brodzików VIGOUR derby lub wanien VIGOUR white. Prysznic zaplanuj zawsze z minimalistycznie wykończoną kabiną lub samą ściankę prysznicową zabudowującą wnękę, a jeśli rezygnujesz z brodzika, to pamiętaj o odpływie liniowym. Wannę umieść we wnęce pomieszczenia - lub wykorzystując produkty o nietypowym kształcie, np. wannę trapezową, zapełnij nią tę część łazienki, która ze względu na kształt przysparza nieco problemów. W strefie w.c. zamocuj miskę bez kołnierza VIGOUR derby, której zgrabna forma i minimalistyczne wykończenie wpłyną na poczucie ładu i harmonii w tej strefie pomieszczenia. Pamiętaj, małą łazienkę posiada prawdopodobnie co drugi właściciel mieszkania. Szukasz koncepcji na urządzenie swojego wnętrza? Zgłoś się do naszych projektantów w Salonach Elements, którzy pomogą Ci zaplanować łazienkę spełniającą wszystkie Twoje wymagania dotyczące funkcjonalności, designu i budżetu przeznaczonego na realizację tego celu.

3.

Salon Elements Bydgoszcz ul. Hermana Frankego 1 85-862 Bydgoszcz tel. +48 52 326 96 26 / 21 / 48 bydgoszcz@elements-show.pl www.elements-show.pl/bydgoszcz

Salon Elements Toruń (WKRÓTCE OTWARCIE) ul. Polna 105 87-100 Toruń 4.

tel. +48 56 619 48 39 torun@elements-show.pl www.elements-show.pl/torun strona kobiet • sierpień-listopad 2019 85


Restauracja „Młyn Smaków” Restauracja „Młyn Smaków” to połączenie nowoczesności z tradycją. Rustykalne wnętrze doskonale komponuje się z nowoczesnym wyposażeniem tworząc wyjątkowy loftowy klimat. Organizujemy wesela razem z zaślubinami, studniówki, komunie czy też bankiety firmowe. W połączeniu z antresolą mieszczącą się nad restauracją pomieścimy do 250 osób, zaś przyległe do restauracji industrialne Patio da idealne warunki do przeprowadzenia konferencji czy też eventów w połączeniu z tańcami.

Restauracja „Młyn Smaków” mieści się w Międzynarodowym Centrum Spotkań Młodzieży, dzięki czemu daje możliwość skorzystania z bazy noclegowej, wynajmu sal konferencyjnych oraz boiska sportowego.

Zadzwoń już dziś i dowiedz się więcej!



NAWIJAMY O FILMACH

temat

88 strona kobiet


kobieca perspektywa

Kobiety, tak jak mężczyźni, lubią różnorodne filmy. Nie chciałabym powielać schematu, że te kobiece muszą być koniecznie o macierzyństwie, przyjaciółkach itp. - mówi Marta Siwicka, koordynatorka Dyskusyjnego Kobiecego Klubu Filmowego „Szpulka” działającego w Toruniu w Dworze Artusa. ROZMAWIA: Jan Oleksy ZDJĘCIA: Jacek Smarz

Słowo „kobiecy” w nazwie sugeruje, że to nie jest taki zwyczajny DKF. Klub prowadzą Toruńskie Dziewuchy. Na jednym z zebrań wymyśliłyśmy, żeby spotkać się na jakiejś nocy filmowej, obejrzeć film, a później o nim pogadać. I tak, od słowa do słowa, zaczęłyśmy się zastanawiać, czy nie warto wyjść z tym pomysłem poza własne grono i założyć klub filmowy. Strasznie się tym podekscytowałam, bo dla mnie jest niewiele rzeczy przyjemniejszych niż dyskusje o sztuce, o obejrzanym filmie czy przeczytanej książce. Dwór Artusa entuzjastycznie zareagował na ten pomysł, za nami już dziewięć seansów. Myśleć o filmie długo po wyjściu z kina... Zawsze mi tego brakuje, jeżeli po skończonej projekcji nie mam z kim porozmawiać. Lubię ze znajomymi oglądać te same filmy właśnie po to, żeby później o nich podyskutować, przeżywać na nowo. Dla mnie tylko wtedy odbiór jest pełny. I tak powstała „Szpulka”. Wymyśliłam „Szpulkę”, bo chciałam, żeby nazwa była oryginalna i wieloznaczna. Szpula to element kinematografu, a to, co robimy, to jest właśnie nawijanie o filmach. Dodatkowo szpulka jest rodzaju żeńskiego, jest dziewczyną! Mam rozumieć, że prezentujecie filmy z kręgu tak zwanego kina kobiecego? Mam problem z takimi terminami, jak literatura kobieca czy kino kobiece, bo co to miałoby być? Filmy dla kobiet? Ale w zasadzie czym film dla kobiet będzie się różnił od filmu dla mężczyzn? Według Ciebie określenie „kino kobiece” jest nietrafione? To się źle kojarzy. Od razu sobie myślimy, że kina kobiecego nie mogą oglądać mężczyźni, że jest niemęskie, sfeminizowane, pewnie są to łzawe tematy, miłosne historie. Nigdy nie powiedziałabym, że na „Szpulce” puszczamy kino kobiece. Bo co nam wnosi używanie tego przymiotnika? Tylko ogranicza definicję, niczego nie dodaje. Nie ma sensu przyklejać takiej łatki.

Mnie przychodzą na myśl scenariusze Łepkowskiej, filmy typu „Nigdy w życiu”, „Tylko mnie kochaj”, komedie romantyczne albo tasiemcowe seriale. Niestety, taki jest schemat. No właśnie. Chcę łamać takie stereotypy, dlatego dla tak rozumianego kina kobiecego u nas miejsca nie ma. Kobiety, tak jak mężczyźni, lubią różnorodne filmy. Nie chciałabym powielać schematu, że te kobiece to muszą być koniecznie o macierzyństwie, o przyjaciółkach itp. Staramy się wybierać filmy, które poruszają w szeroko rozumiany sposób tematykę kobiecą. Ale to są filmy zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn. Możemy jedynie powiedzieć, że chętnie prezentujemy kino kobiet, obrazy zrealizowane przez reżyserki, z bohaterkami w rolach głównych. Tylko ambitny repertuar? Wcale nie, prezentujemy tak zwane kino środka. Nie chcę na „Szpulce” puszczać kina awangardowego, które trudno się ogląda, ale jednocześnie nie mam zamiaru zaniżać poziomu. Wybieram więc filmy, które są naprawdę dobre, ale niekłopotliwe w odbiorze, a przede wszystkim takie, które wywołują ciekawe dyskusje o przedstawionych problemach. Film staje się inspiracją do szerszej dyskusji? Właśnie dlatego proponujemy filmy o różnorodnej tematyce, aby poruszać jak najszersze spektrum problemów. Pierwszym, który obejrzeliśmy na „Szpulce”, był film „Nie jestem czarownicą” w reżyserii Rungano Nyoni. To historia o kobietach w Zambii oskarżanych o czary, a następnie zamykanych w specjalnych obozach pracy dla czarownic. Główną bohaterką jest 9-letnia dziewczynka, która zostaje skazana za uprawianie magii. Po filmie dyskutowaliśmy o tym, jak oskarżenie o czary na przestrzeni wieków stało się wygodnym narzędziem kontroli społecznej, oraz o innych mechanizmach takiej kontroli nad kobietami. Pojawił się też temat tego, w jakich sferach przejawia się współcześnie mechanizm wykluczania społecznego słabszych i jaki ma to związek z religią, kulturą czy tradycją. Jesteś ciekawa, jak inni odbierają film, czy nadajecie na tych samych falach?

strona kobiet • sierpień-listopad 2019 89


kobieca perspektywa

NA NASZE SEANSE PRZYCHODZĄ OSOBY W RÓŻNYM WIEKU I Z RÓŻNYCH GRUP SPOŁECZNYCH. TRUDNO PRZEWIDZIEĆ, W JAKIM KIERUNKU POTOCZY SIĘ DYSKUSJA. ZAZWYCZAJ JESTEM ZASKOCZONA I ZAINSPIROWANA OPINIAMI INNYCH LUDZI.

Pasjonuje mnie sam proces dyskusji, wymiana myśli, a zwłaszcza inne punkty widzenia przedstawiane przez osoby spoza środowiska feministycznego. Dla mnie ta inicjatywa ma ważny wymiar edukacyjny. Jestem animatorką kultury, zajmuję się edukacją kulturalną, równościową nie tylko w tym filmowym projekcie, ale w całej swojej działalności aktywistycznej - poprzez Marsze Równości, debaty (np. o żeńskich końcówkach w języku) czy Manify. Cieszy mnie, że w „Szpulce” udaje nam się dotrzeć do szerokiego kręgu odbiorców o różnych poglądach. Ścierają się oni w dyskusjach? Żywą dyskusję wywołał film „Tully” w reżyserii Jasona Reitmana. Reklamowany jako komedia, tak naprawdę jest dramatem obyczajowym, który rozprawia się z mitami na temat macierzyństwa i pokazuje je bez wszechobecnego w mediach „lukru”. Dużo rozmawialiśmy o tym, jak ważne jest, by partner brał czynny udział w opiece nad dzieckiem, oraz jaka presja towarzyszy wychowywaniu potomstwa. Zdarzają się burzliwe wymiany poglądów? Przypominasz sobie jakąś zażartą dyskusję? Zdarzają się często, jak choćby po filmie „Sofia” o dziewczynie, która zachodzi w ciążę pozamałżeńską. Rzecz się dzieje w Maroku, ale przedstawione problemy są uniwersalne, nieobce nam. Patriarchalne społeczeństwo, samotność w mierzeniu się z trudnościami, poczucie bezradności i osaczenia. Tam antybohaterami są mężczyźni. Tak, ale panowie są w klubie również mile widziani, bo mówią ciekawe rzeczy, nie prezentują stereotypowych wyobrażeń, wnoszą wartościowy głos do dyskusji. Tak było po „Sztuce kochania”, która wywołała rozmowę o kobiecej seksualności. Panowie włączyli się do dyskusji i było to interesujące dla obu stron. Poznajemy dzięki temu inny punkt widzenia. Filmy wyświetlane w „Szpulce” poruszają też tematykę praw kobiet. Z okazji setnej rocznicy uzyskania przez Polki praw wyborczych wybrałyśmy „Boski porządek” w reżyserii Petry Volpe. Film opowiada o gospodyniach domowych z małego szwajcarskiego miasteczka, które zaczynają walczyć o prawa wyborcze kobiet. Przeciwstawia-

ją się lokalnej społeczności oraz swoim bliskim i poznają, czym jest kobieca solidarność. To był pretekst, by dyskutować, jak wiele jest nadal do zrobienia w kwestii praw kobiet i jak krótką historię mają te prawa - w rzeczonej Szwajcarii kobiety uzyskały je dopiero w 1971 roku! Pewnie dyskusja przeniosła się na nasze podwórko i dotyczyła praw kobiet w naszym kraju. Po to ten cały feminizm? Po to, żebyśmy wszyscy byli równi. Choć jesteśmy różni i różnorodni, to wszyscy powinniśmy mieć takie same prawa. W kwestii równości jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia. Mimo że prawa wyborcze uzyskałyśmy sto lat temu, to ciągle musimy o coś walczyć, a obecna władza nie bardzo ceni sobie kobiety i dostarcza powodów do niepokoju. Powiem tak: kiedy ważny jest dla ciebie świat wokół, społeczeństwo, w którym żyjesz, i na co dzień buntujesz się przeciw różnym sytuacjom, to po prostu musisz być feministką. Wkraczamy na polityczny grunt. Unikacie tych tematów? Nie unikamy, choć celowo ich nie eksponujemy. Ale, chcąc nie chcąc, one się pojawiają, bo przecież są nierozłącznie związane z problemami społecznymi. Dyskusje mogą być równie ciekawe jak sam film. Lubisz tę gonitwę myśli po seansie? Bardzo. Między innymi dlatego, że na nasze seanse przychodzą osoby w różnym wieku i z różnych grup społecznych. Trudno przewidzieć, w jakim kierunku potoczy się dyskusja. Zazwyczaj jestem zaskoczona i zainspirowana opiniami innych ludzi. Przy wyborze filmów do „Szpulki” kierujesz się własnym gustem? Jakie najchętniej oglądasz? Dobre, głównie obyczajowe. Idę do kina czy teatru nie po to, żeby się poczuć lepiej, tylko wręcz przeciwnie, żeby się poczuć gorzej. Lubisz kino dołujące? „Lubię” to nie jest właściwe określenie. Chodzę na filmy, które coś we mnie otwierają i pokazują problemy, na które nie zwracałam wcześniej uwagi. A przede wszystkim poruszają moją wrażliwość, która jest dzisiaj skutecznie otępiana przez rzeczywistość, w jakiej żyjemy. Warto więc o tę swoją wrażliwość dbać.

MARTA SIWICKA Literaturoznawczyni, animatorka kultury, aktywistka społeczna. Specjalistka ds. komunikacji w Teatrze im. Wilama Horzycy w Toruniu. Obroniła rozprawę doktorską w Zakładzie Antropologii Literatury UAM. Członkini grupy Toruńskie Dziewuchy i Kolektywu Manifa, współorganizatorka Marszu Równości w Toruniu, koordynatorka DKKF „Szpulka”, organizowanego przez Toruńskie Dziewuchy, Dwór Artusa i Fundację Nieograniczona im. Bogny Olszewskiej.

90 strona kobiet




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.