6 minute read
8 pytań do Janusza Majchra, byłego burmistrza Zakopanego
8pytań do Janusza Majchra
byłego burmistrza Zakopanego
Advertisement
Ewa Szul-Skjoeldkrona: Jakie są Pana ulubione miejsca w Tatrach?
Janusz Majcher: Bardzo lubię wysokie Tatry. Choć dzisiaj stać mnie na to, żeby ruszyć z Kasprowego i iść w Tatry Zachodnie, to kiedyś chodziłem w przeciwną stronę – ku Świnicy, Zawratowi czy Kozim Wierchom. Oczywiście Tatry znam jak własną kieszeń – schodziłem je wzdłuż i wszerz.
Lubię również doliny tatrzańskie. Ostatnią odkryłem całkiem nową, bo zmienioną wizualnie Dolinę Olczyską, która kiedyś była ciemnym lasem, a dzisiaj jest otwarta widokowo na Kopę Magury. Chętnie tam spaceruję.
Przez dwie kadencje był Pan burmistrzem Zakopanego. Jak wyglądałoby Zakopane i Podhale Pana marzeń?
Ja się bardzo cieszę, że mój następca realizuje wiele zadań, których ja nie byłem w stanie dokończyć podczas moich dwóch kadencji, bo one wymagały dłuższego czasu. Dobrym przykładem jest zakopiański dworzec kolejowy. Zastałem wiele spraw w sądach, ale przez dwie kadencje doprowadziłem do tego, że w księgi wieczyste wpisano własność tych terenów kolejowych. Z kolei mój następca – który przez wiele lat był radnym – wyremontował budynek dworca i zrobił to, o czym ja mówiłem, że trzeba zrobić. Tak więc na pewno istotne były i są dla mnie szlaki komunikacyjne prowadzące do miasta.
Drugi ważny element to plany zagospodarowania przestrzennego Zakopanego. Te plany do dzisiaj obowiązują, choć część została skorygowana przez obecną Radę Miasta, bo wykryto w nich różne błędy. Jednak zasadnicza rzecz – czyli zachowanie terenów zielonych – została. Enklawy zielone – stoki Gubałówki, Antałówki, Kozińca czy Rówień Krupowa – na pewno byłyby dzisiaj zabudowane, gdyby nie ten plan. Dzięki olbrzymiemu wysiłkowi udało się podjąć stosowne uchwały, a trzeba pamiętać, że to jest ograniczenie praw właścicieli do tych ziem.
Oczywiście w niektórych miejscach wychodzą jakieś takie „pryki”, jak choćby 7-piętrowy budynek przy Dolinie Białego, ale błędy zawsze się zdarzają.
Jak – Pana zdaniem – powinno się rozwijać Zakopane przez najbliższe 8 do 10 lat? Zwłaszcza w kontekście rosnącego z roku na rok ruchu turystycznego, bo przecież miasto nie jest z gumy?
Janusz Majcher to polski samorządowiec i przedsiębiorca, a także 2-krotny burmistrz Zakopanego.
Inwencja Górali jest i zawsze była olbrzymia, dlatego jeśli chodzi o obsługę turystyczną, to ona zawsze będzie na jakimś poziomie i będzie wzrastać, więc o to się nie boję. Natomiast boję się o budownictwo – wczoraj czytałem w prasie, że nie będzie potrzebne pozwolenie na budowę, tylko jakieś zgłoszenie czy też inne obostrzenia ze strony nadzoru budowlanego. I w tym kontekście zastanawiam się, jak to Zakopane ze swoim planem zagospodarowania przestrzennego będzie wyglądać, gdy każdy i wszędzie będzie mógł coś pobudować.
My w tych planach, o których wspominałem wcześniej, położyliśmy nacisk na to, żeby Zakopane rozwijało się w kierunku wschodnim, w stronę Olczy, Pardałówki, czyli terenów w stronę Poronina. Zależało nam na tym, żeby nie „pchać” już więcej zabudowy pod Reglami czy w centrum.
Tak czy tak, najważniejszą sprawą zawsze będzie komunikacja – ja bardzo żałuję, że w 2007 r. nie doszło do budowy odcinka między Poroninem a Zakopanem, który umożliwił-
by wjazd do miasta w pięciu miejscach zamiast w dwóch, jak to ma miejsce dziś. Takiego stanu rzeczy upatruję po stronie decyzji podjętych przez GDDKiA. Gdyby wtedy udało się wybudować te punkty wjazdu do miasta, to dziś – w sytuacji, gdy za chwilę zakończy się rozbudowa Zakopianki – byłoby łatwiej rozładować ruch.
Co było najtrudniejsze w Pana pracy jako burmistrza Zakopanego?
Najtrudniejsze było to, że nigdy nie miałem większości w radzie – należałem do tych burmistrzów, którzy nigdy nie dostali absolutorium, więc zawsze miałem pod górkę.
Pomimo tego przez 8 lat udało się wiele rzeczy zrobić, a przynajmniej przygotować. Pewne inwestycje zaczęły się za mojej kadencji, a zakończył je mój następca – mówię np. o remoncie dworca kolejowego czy Czerwonego Dworu, czyli domku, w którym przez wiele lat mieszkał i tworzył Stefan Żeromski. Wyremontowaliśmy też centrum miasta z parkiem i pl. Niepodległości i dziś odbywają się tam wszystkie oficjalne uroczystości.
A co było najciekawsze i dające największą satysfakcję?
Przede wszystkim to była realizacja i zakończenie wszelkich robót – był taki czas, kiedy rozkopałem całe miasto, gdy remontowaliśmy kanalizację. Ratowali mnie księża z ambon, którzy tłumaczyli mieszkańcom, że te prace muszą zostać przeprowadzone i że kiedyś się skończą. To była dla mnie ogromna satysfakcja, że zostało to zrobione. Druga rzecz to Park Miejski, który dostał tytuł najlepszej inwestycji parkowej w Polsce.
Cieszy mnie też to, że jako burmistrz zjeździłem kawał świata. Reprezentując i promując Zakopane, pojechałem do Chin, do RPA czy do Korei. Oczywiście zawsze starałem się trzymać dyscyplinę finansową i nie nadużywać środków publicznych, tym bardziej, że z reguły płaciłem sam za siebie.
Czy podczas tych podróży szukał Pan pomysłów na rozwój Zakopanego?
Rada, z którą współpracowałem, podjęła uchwałę o tym, że Zakopane świetnie nadaje się do tego, żeby zorganizować tu mistrzostwa świata w narciarskich konkurencjach klasycznych. I kiedy to ogłosiliśmy, wszystkie miasta związane z tymi sportami, a zwłaszcza alpejskie, zapraszały mnie i jeździłem z grupą współpracowników, którzy podglądali ciekawe rozwiązania.
To, że dzisiaj buduje się w Zakopanem wyczynowy tor do jazdy szybkiej na lodzie, to też efekt naszych wizyt na najlepszych europejskich torach w Niemczech i w Holandii.
Tak więc ja nie jeździłem sam z siebie, tylko zawsze na zaproszenie i w konkretnym celu.
Wspomniał Pan kilkakrotnie o błędach, jakie zostały popełnione – czy gdyby mógł Pan cofnąć czas, zrobiłby Pan coś inaczej?
Na pewno starałbym się bardziej przekonać mieszkańców Zakopanego do liczniejszego udziału w konsultacjach przed zatwierdzeniem ważnych dla miasta decyzji. Część mieszkańców – zwłaszcza tych, którzy dziś narzekają – wtedy nie pojawiała się na takich spotkaniach, a tych spotkań odnośnie tego, co jest dobrze, co źle, a co można poprawić, było dziesiątki. I tak myślę, że być może to było wtedy za mało nagłośnione. W każdym razie nie przychodziło zbyt wiele osób, a dziś mieszkańcy manifestują swoje niezadowolenie, krytykując takie czy inne decyzje.
Drugą kwestią jest przywołana wcześniej w kilku kontekstach komunikacja – niestety Zakopane zawsze się będzie z nią borykać, bo jest małym miastem.
Kolejna rzecz to depopulacja miasta – co roku ubywa kilkuset osób. W tej chwili do pracy w Zakopanem dojeżdżają ludzie z miejscowości oddalonych nawet o 50 km. Natomiast zakopiańczycy – zwłaszcza ci po studiach – raczej emigrują z Zakopanego, bo nie ma dla nich adekwatnej pracy i nie ma ich jak zatrzymać.
Jaką receptę na rozwój powinno przyjąć Zakopane, żeby jednocześnie korzystać ze swojej turystycznej popularności i chronić swoje dziedzictwo przyrodnicze, kulturowe i społeczne?
To trudne pytanie – ja sam nie znalazłem takiej recepty, bo trudno wyważyć, w którym kierunku iść. Bardzo cieszą mnie inwestycje, które obecnie są realizowane w Zakopanem – chodzi mi np. o modernizację Muzeum Tatrzańskiego, które jakiś czas temu zyskało status Muzeum Narodowego czy ogromne nakłady na sport.
Za moich czasów pozyskiwanie środków było znacznie trudniejsze, a dzisiaj mamy wyremontowany kompleks średnich skoczni za dziesiątki milionów złotych czy jest budowany tor do jazdy szybkiej na lodzie – i moim zdaniem będzie to najszybszy lód w Europie, bo tafla będzie położona na wysokości ok. 910 m n.p.m., a więc będzie to najwyżej położone lodowisko na kontynencie. To wszystko rzutuje na poziom życia Zakopanego, a także na wizerunek miasta.