Machiavelli - Program - Teatr Muzyczny w Lublinie

Page 1

Jerzy Wasowski Ryszard Marek Groński Antoni Marianowicz


Reżyseria: Tomasz Obara Kierownictwo Muzyczne: Piotr Wijatkowski Scenografia: Andrzej Witkowski Kostiumy: Anna Sekuła Choreografia: Violetta Suska Przygotowanie chóru: Małgorzata Papiewska Asystent reżysera: Małgorzata Rapa Asystent kostiumografa i scenografa: Magdalena Kolary Korepetytor solistów: Katarzyna Szpakowska Inspicjent: Iwona Jarzyna-Manel Sufler: Krystyna Ekielska

Teatr Muzyczny w Lublinie składa serdeczne podziękowania firmom Aliplast Sp. z o.o. i Market OBI Lublin Chemiczna za wsparcie, które w sposób znaczny przyczyniło się do produkcji niniejszej premiery

h c y ł s o r o d a l d w II aktach

według komedii

Niccolo Machiavellego Mandragora

Muzyka: Jerzy Wasowski Libretto: Ryszard Marek Groński Antoni Marianowicz

Premiera:

Teatr Muzyczny w Lublinie Dyrektor Naczelny:

Krzysztof Kutarski Dyrektor Artystyczny:

Piotr Wijatkowski

22 listopada 2014


Szanowni Państwo, drodzy Przyjaciele Teatru Po raz kolejny spotykamy się w gościnnych progach Lubelskiego Parku Naukowo – Technologicznego, który użyczył nam swej sali na czas remontu naszej stałej siedziby. Tym razem okazją do miłego spotkania jest prezentacja Państwu naszej najnowszej propozycji. Dłuższy czas zastanawialiśmy się nad kolejnym tytułem. Wybór musicalu (czy - jak pisał o tej sztuce sam autor muzyki – „muzykału”) Machiavelli z librettem Ryszarda M. Grońskiego i Antoniego Marianowicza oraz muzyką Jerzego Wasowskiego jest podyktowany chęcią zaprezentowania naszej publiczności dzieła, które pomimo upływu wielu lat od napisania, nie straciło niczego ze swej świeżości. Jak większość komedii, fars czy krotochwil, tekst ten traktuje o ułomnościach natury ludzkiej, które można wykorzystać w celach dobrych lub złych. Dziś, kiedy jesteśmy poddawani z każdej strony wszelakiej maści manipulacjom, naginanie prawdy lub ewidentne kłamstwo staje się nieomal codziennością, zaś prawda jest podana tylko małym druczkiem na dole ekranu, tytuł ten jest tym bardziej aktualny. Tak więc, pod pozorem dobrej zabawy i rubasznego humoru, odnajdujemy drugie dno, co mile łechce nasze ego… bo tak naprawdę w postaciach na scenie odnajdujemy… samych siebie. Doskonała muzyka towarzysząca akcji wznosi na zupełnie nowy poziom pojęcie „muzyka ilustracyjna”. W tym spektaklu melodie nie tylko podkreślają zwroty akcji, ale ją kreują, płynnie wprowadzając widzów w kolejne odsłony. Musicalem tym odbrązawiamy także osobę samego Machiavellego. Na skutek tego, że jego nazwiskiem określono doktrynę polityczną zezwalającą na dowolny dobór środków w celu uzyskania zakładanego celu, jest on dziś uważany za osobnika o niemal diabolicznych cechach charakteru. A tymczasem jemu współcześni opisywali go jako osobę o charakterze co najmniej rubasznym, umiejącą korzystać z przyjemności oferowanych przez życie, zachowującą dobre samopoczucie nawet w najcięższych chwilach. I takiego Machiavellego zobaczycie Państwo w tym spektaklu.

Szanowni Państwo Z pewnością wiele osób przyjęło ze zdziwieniem fakt, że dyrygent proponuje, jako jedną ze swych pierwszych realizacji w Teatrze Muzycznym, sztukę, do której muzykę skomponował inżynier, absolwent Politechniki Warszawskiej. Czyżby działalność teatru wpisywała się w obecny trend do udowodniania wyższości nauk ścisłych nad humanistycznymi? Na to pytanie pozwolę sobie odpowiedzieć cytatem z wypowiedzi Karola Szymanowskiego, który zapytany o edukację artystyczną stwierdził, że „artyści dzielą się na samouków i nieuków”. Twórczość Wasowskiego była mi bliska od dawna. Jako muzyk zadawałem sobie pytanie: jak to się dzieje, że pełna prostoty i humoru lekka muzyka może bez zgrzytu korespondować z tekstami niosącymi pełną gamę emocji? Otóż na tym właśnie polega, trawestując mojego ulubionego Kunderę, nieznośna lekkość bytu muzycznego, czyli jedyny i niepowtarzalny styl Wasowskiego. Na przekór powiedzeniu „cudze chwalicie, swego nie znacie” postanowiłem zgłębić historię polskich musicali, a jest ich wcale niemało. Machiavelli był jednym z pierwszych. Przyznam, że „z duszą na ramieniu” otwierałem partyturę i libretto, które otrzymałem w czasie przemiłego pierwszego spotkania z Moniką i Grzegorzem Wasowskimi. Co będzie, jeśli okaże się, że libretto nie wytrzymało próby czasu, że muzyka brzmi nie tyle „oldschoolowo”, co po prostu archaicznie. Zaledwie po kilku minutach kartkowania poczułem wewnętrzny spokój. Libretto Grońskiego i Marianowicza dowcipne, mądre, skłaniające do refleksji i ciągle aktualne. Muzyka - cały Wasowski! Do dziś nie rozumiem dlaczego niemal każdy umie zanucić Don’t Cry for Me Argentina, a mało kto zna Ktoś zbudził mnie. Potem szybkie działania: kolejne spotkania z Wasowskimi, urocza rozmowa z Grońskim, niekończące się kontakty z Obarą, Witkowski, Sekuła, Suska, castingi, próby, próby, próby i oto przed Państwem MACHIAVELLI.

Tytuł ten stanowi dla artystów bardzo duże wyzwanie warsztatowe. Od aktorów dramatycznych wymaga wysokich umiejętności wokalnych, zaś śpiewacy muszą wykazać się kunsztem aktorskim. Temu zadaniu nasz zespół – mam nadzieję, że się Państwo ze mną zgodzicie – świetnie podołał. Kończąc, z dumą i radością oddaję Publiczności nasze kolejne dzieło i mam nadzieję, że jak inne nasze tytuły, będzie Państwa bawiło i wzruszało przez wiele lat na kolejnych spektaklach. Krzysztof Kutarski Dyrektor Naczelny Teatru Muzycznego w Lublinie 4

Piotr Wijatkowski Dyrektor Artystyczny Teatru Muzycznego w Lublinie

5


Tomasz Obara

Piotr Wijatkowski

Reżyseria

Kierownictwo muzyczne

Absolwent Wydziału Aktorskiego i Wydziału Reżyserii Dramatu w P.W.S.T. im. L. Solskiego w Krakowie. Dyplom reżyserski w Starym Teatrze w Krakowie. Zrealizował blisko 50 przedstawień w teatrach całej Polski. Od 1993 roku stale współpracuje z Teatrem Ludowym w Krakowie. Jako aktor grał na scenach Teatru Starego, Teatru Słowackiego, Teatru Stu, Teatru Ludowego i Teatru Bagatela w Krakowie, a także Teatru Współczesnego w Szczecinie. Nadal występuje w Teatrze Ludowym i na scenie Teatru Kamienica. NAGRODY: Ich czworo, Teatr im. J. Kochanowskiego w Opolu (1997). XXII Festiwal Klasyki Polskiej w Opolu: wyróżnienie za reżyserię. I Festiwal Komedii TALIA (Tarnów, 1997): Nagroda Publiczności. Spektakl zaproszony na tygodniową prezentację do Londynu. Mąż mojej żony, Teatr Ludowy (Scena pod Ratuszem, 2004). IX Ogólnopolski Festiwal Komedii TALIA 2005 w Tarnowie: nagroda za reżyserię. Poważny jak śmierć, zimny jak głaz, Teatr Ludowy w Krakowie (Scena pod Ratuszem, 2007). Międzynarodowy Festiwal Sztuki Antycznej (Krym, 2008). Nagroda Główna (Grand Prixe) za najlepszy spektakl oraz Nagroda Główna za najlepszą reżyserię. Wszystko o mężczyznach, Teatr Ludowy (Scena pod Ratuszem, 2008). Festiwal Komedii TALIA (Tarnów, 2009). Nagroda Główna (Grand Prixe) za najlepszy spektakl. WAŻNIEJSZE ROLE: Stary Teatr w Krakowie: Student w Wiośnie Narodów w Cichym Zakątku A. Nowaczyńskiego w reż. T. Bradeckiego, Złodziejaszek w Operetce W. Gombrowicza w reż. T. Bradeckiego, Pankracy w Mężu wg Nie - Boskiej Komedii Z. Krasińskiego w reż. D. Latoura, Mężczyzna w Kobiecie z wydm Abe Kobo w reż. Inki Dowalasz. Teatr Bagatela: Seyton w Makbecie W. Shakespeare’a w reż. W. Śmigasiewicza, Sam w Scenach z Nowego Świata E. Bogosiana w reż. T. Obary, Horodniczy w Rewizorze M. Gogola w reż. M. Sobocińskiego, Francois Pignon w Kolacji dla głupca F. Vebera w reż. T. Obary. Dr Friedenthal w Człowieku bez właściwości R. Musila w reż. K. Lupy - Stary Teatr i Fundacja Artystów Scen Krakowskich (realizacja teatralna i telewizyjna). Galeria Wrednych Typów w monodramach Seks, prochy, rock&roll i Czołem wbijając gwoździe w podłogę E. Bogosiana w reż. T. Obary - Teatr Ludowy i Teatr STU. Generał Korn w Paragrafie 22 Josepha Hellera w reż. T. Obary - Teatr im. Stefana Jaracza w Olsztynie. Adam, Jan, Mały, Leon we Wszystko o mężczyznach Miro Gavrana w reż. T. Obary - Teatr Ludowy. Galeria Wrednych Typów w monodramie po angielsku Pounding Nails In The Floor By The Forehead E. Bogosiana w reż. T. Obary - Teatr Ludowy, Edmund w Mężu mojej żony Miro Gavrana w reż. T. Obary – Teatr Kamienica.

6

Urodził się w Lublinie. Jest absolwentem Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie (studia dyrygenckie w klasie profesora Henryka Czyża, koncert dyplomowy z orkiestrą Filharmonii Narodowej w Warszawie). Naukę kontynuował w Hochschule für Musik und darstellende Kunst Mozarteum w Salzburgu pod kierunkiem Michaela Gielena. Uczestniczył w kursach interpretacyjnych prowadzonych przez Davida Epsteina. W 2008 r. Rada Wydziału Dyrygentury, Kompozycji i Teorii Muzyki Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie nadała mu tytuł doktora sztuki muzycznej. Działalność artystyczną rozpoczął w 1989 r. Jego dyrygencki kunszt poznali melomani USA, Korei Południowej, Egiptu, Niemiec, Austrii, Włoch, Francji, Portugalii, Szwecji, Holandii, Danii, Ukrainy i Albanii. Regularnie koncertuje w kraju prowadząc orkiestry większości polskich filharmonii. Współpracuje z wybitnymi solistami. Uczestniczył w wielu krajowych i międzynarodowych festiwalach. Ma w repertuarze wszystkie najważniejsze dzieła symfoniczne i kameralne. Dokonał kilku światowych i europejskich prawykonań oraz rejestracji dla radia i telewizji m. in. TVP2, TV Polonia, II Programu PR, Telewizji Ukraińskiej, Telewizji Egipskiej (z Cairo Symphony Orchestra), Telewizji Albańskiej (z Orkiestrą Symfoniczną Radia i Telewizji w Tiranie). W latach 1993 – 2011 pracował w Filharmonii im. Henryka Wieniawskiego w Lublinie. W 1997 r. objął stanowisko I dyrygenta, a od 2009 r. do końca 2011 r. był jej dyrektorem artystycznym. Z orkiestrą Filharmonii Lubelskiej występował na wielu krajowych estradach, m. in. dwukrotnie w Filharmonii Narodowej w Warszawie oraz w Studiu Koncertowym im. W. Lutosławskiego (Polskie Radio). Poprowadził również dziesięć zagranicznych tournées orkiestry. Dyskografia artysty zawiera sześć płyt nagranych z Orkiestrą Filharmonii Lubelskiej. Cztery z nich wydała polska firma fonograficzna DUX, a dwie ukazały się za granicą (Orphée we Francji, SEM Gramophone w Korei Południowej). Od 2013 r. współpracuje z Teatrem Muzycznym w Lublinie. W kwietniu 2014 r. objął w Teatrze stanowisko dyrektora artystycznego. Dyryguje spektaklami musicalowymi i operetkowymi. Kierownictwo muzyczne spektakli: The Musical Show, Koncert Fantastyczny, Machiavelli. Równolegle z artystyczną, Piotr Wijatkowski prowadzi działalność pedagogiczną. Wykłada dyrygenturę na stanowisku adiunkta w Instytucie Muzyki Wydziału Artystycznego UMCS w Lublinie. Jest kompozytorem muzyki teatralnej. W 2008 roku wystąpił w roli dyrygenta w polsko-izraelskim filmie Wiosna 1941 (reż. Uri Barbash). 7


Andrzej Witkowski

Anna Sekuła

Scenografia

Kostiumy

Absolwent Historii Sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Wydziału Scenografii krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Związany etatowo ze scenami Rzeszowa, Krakowa, Wrocławia, Katowic i Warszawy, współpracował z wieloma innymi teatrami. Debiutował scenografią do spektaklu Caligula A. Camusa w reżyserii Bogdana Cioska (Teatr Współczesny w Szczecinie). Dyplom swój obronił scenografią do Eugeniusza Oniegina w reżyserii Macieja Prusa w Teatrze Wielkim w Łodzi. Dziś ma w dorobku prawie 140 realizacji teatralnych, wśród których są takie tytuły, jak: Hotel „Pod Aniołem” P. Cieplaka, Królewna Orlica T. Micińskiego, Białe Małżeństwo T. Różewicza (wszystkie we Wrocławskim Teatrze Współczesnym im. E. Wiercińskiego), Kordian J. Słowackiego, Trzy siostry A. Czechowa, Antygona Sofoklesa, Hamlet W. Szekspira (wszystkie w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu), Błądzenie W. Gombrowicza, Narty Ojca Świętego J. Pilcha, Rzeźnia S. Mrożka, Czekając na Godota S. Becketta (wszystkie w Teatrze Narodowym w Warszawie). Ostatnie realizacje Andrzeja Witkowskiego, to: Niedokończona historia A. Pałygi (Teatr Powszechny w Warszawie), Bezimienne dzieło Witkacego (Teatr Narodowy w Warszawie), Karnawał, czyli pierwsza żona Adama S. Mrożka (Teatr im. J. Słowackiego w Krakowie), Milczenie o Hiobie P. Cieplaka (Teatr Narodowy w Warszawie). Scenograf ma również w dorobku kilkanaście projektów scenograficznych do spektakli Teatru telewizji, reżyserowanych przez Rudolfa Zioło, Jerzego Jarockiego, Agnieszkę Glińską, Jerzego Stuhra i Piotra Cieplaka. Wielokrotnie nagradzany, m.in. na Opolskich Konfrontacjach Teatralnych za scenografię do Dziadów A. Mickiewicza (Teatr im. S. Jaracza w Łodzi, 1985), na 18. Opolskich Konfrontacjach Teatralnych za scenografię do Onych S. I. Witkiewicza w 1993 r., Nagroda teatralna wojewody gdańskiego za rok 1995, za scenografię do Woyzecka G. Buchnera w 1995 r., Nagroda na 28. Opolskich Konfrontacjach Teatralnych za scenografię do Królewny Orlicy T. Micińskiego w 2003 r., Nagroda za scenografię do Niedokończonej historii w Teatrze Powszechnym w Warszawie, na Ogólnopolskim Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej (2012).

Scenografka i kostiumografka. Absolwentka Wydziału Architektury Politechniki Krakowskiej oraz Studium Scenografii ASP w Krakowie. Opracowała scenografię i kostiumy do blisko 200 spektakli. Przez ponad 20 lat związana była z Teatrem im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Współpracowała także z Teatrem Starym, Teatrem Ludowym i Teatrem Bagatela w Krakowie, Teatrem Polskim w Warszawie, Teatrem Polskim we Wrocławiu oraz z teatrami w Gdańsku, Opolu, Rzeszowie, Toruniu i Krakowie. Do jej najważniejszych osiągnięć należą projekty scenograficzne i kostiumograficzne do spektakli: Opowieści Lasku Wiedeńskiego O. von Horvatha, Niebezpieczne związki Ch. Hamptona, Nie-Boska komedia Z. Krasińskiego, Cyd S. Wyspiańskiego, Trędowata H. Mniszkówny, Moralność pani Dulskiej G. Zapolskiej, Królowa Śniegu Ch. H. Andersena (wszystkie w reż. Włodzimierza Nurkowskiego); Juliusz Cezar W. Szekspira, Żabusia G. Zapolskiej (reż. Jerzy Goliński); Pan Jowialski A. Fredry (reż. Kazimierz Dejmek); Obóz wszystkich świętych T. Nowakowskiego (reż. Mikołaj Grabowski); Uzdrowiciel B. Friela (reż. Katarzyna Deszcz); Dożywocie A. Fredry (reż. Tomasz Obara), Tango S. Mrożka (reż. Krzysztof Orzechowski). Za kostiumy do spektaklu Opowieści gargantuiczne wg F. Rabelais’go (reż. Katarzyna Deszcz) otrzymała nagrodę na Festiwalu Teatrów Ogródkowych w Warszawie, natomiast za scenografię do przedstawień Pan Jowialski A. Fredry (reż. Krzysztof Orzechowski) i Ślub W. Gombrowicza (reż. Elmo Nuganen) – nagrody na Ogólnopolskich Konfrontacjach Teatralnych „Klasyka Polska” w Opolu. Współpracowała z Iwoną Kempą przy spektaklach: Rozmowy poufne I. Bergmana, Intymność H. Kureishiego, Ślubuję ci miłość i wierność J. Háya, Kaleka z Inishmaan M. McDonagha, i Za chwilę oraz Cztery sposoby na życie i jeden na śmierć. (P. Asmussena). Ostatnio pracowała przy spektaklach Zorro (reż. Jacek Bończyk) w Teatrze Muzycznym w Łodzi, Pchła Szachrajka J. Brzechwy (reż. Anna Seniuk) w Teatrze Narodowym w Warszawie, Z miłości P. Turriniego (reż. Iwona Kempa) w Teatrze im. Juliusza Słowackiego Krakowie.

Jest kierownikiem Katedry Scenografii Teatralnej ASP w Krakowie.

8

9


Violetta Suska Choreografia Urodziła się w roku 1964 w Warszawie. W roku 1982 ukończyła Warszawską Państwową Szkołę Baletową. W latach 1982-1983 pracowała jako solistka w Zespole Pieśni i Tańca Mazowsze. W roku 1983 rozpoczęła studia na wydziale reżyserii baletu – choreografii Leningradzkiego Konserwatorium Muzycznego, które ukończyła z wyróżnieniem w 1987 r. W czasie studiów współpracowała z dziecięcym zespołem tanecznym Junnyj Leningradiec, dla którego opracowywała etiudy taneczne. Zespół ten dzięki jej choreografiom wygrywał liczne konkursy.

Człowiek

renesansu

czy ludź renesansowy?

Z

aprawdę piękną mamy przed sobą układankę. Elementów aż nazbyt wiele, by pomyśleć o nudzie, a barwy i tony poszczególnych części tak cudowne i bogate, że nie ma mowy o zniechęceniu.

W roku 1989 wygrała konkurs Ministerstwa Kultury i Sztuki na najlepsze libretto spektaklu dziecięcego. (Calineczka). W roku 1991 odbyła staż w zespole M. Béjarta w Paryżu. W latach 1987-1997 pracowała jako kierownik baletu w teatrach: Opera i Operetka w Szczecinie, Teatr Muzyczny w Gdyni, Operetka Wrocławska, Teatr Muzyczny ROMA w Warszawie, Opera i Operetka W Krakowie. Równolegle pracowała jako choreograf tworząc spektakle baletowe, musicale, opery i operetki, oraz przedstawienia w teatrach dramatycznych. Większość realizacji obejmowała, oprócz choreografii, ruch sceniczny realizowany we współpracy z reżyserem lub samodzielnie. Od 1995 roku jest twórcą spektakli w teatrach dramatycznych i muzycznych jako reżyser. Ma na swoim koncie także duże doświadczenie pedagogiczne. Przez wiele lat pracowała jako pedagog w Studium im. Baduszkowej przy Teatrze Muzycznym w Gdyni, prowadziła warsztaty taneczne w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi, oraz warsztaty choreograficzne w projekcie IN THEATER - International Theatre - jont cultural-workshops in the South Baltic region organizowanego w ramach Programu Współpracy Transgranicznej Południowy Bałtyk 2007-2013. Tworzyła także choreografie do programów zawodników Polskiej Kadry Olimpijskiej Łyżwiarzy Figurowych. W latach 1993-2001 była współtwórczynią programów świąteczno-noworocznych Zürich Conelli w Zurychu. Do programów tych przygotowywała choreografię. W latach 2000 - 2003 uczestniczyła w kursach stepu w Steps on Broadway Carla Paumgartena w Nowym Jorku. Od 2009 roku jest konsultantem choreograficznym serialu telewizyjnego M jak Miłość - produkcja TVP2. W roku 2010, objęła funkcję kierownika baletu Teatru Muzycznego w Lublinie. 10

11


Leżą przed nami porozrzucane w chaosie, jak gdyby pozostawiło je kapryśne dziecko. Niektóre pokryte patyną, inne nadgniłe, część z nich pachnąca nowością tak silnie, że zdaje się, jakby żyły w naszych dłoniach, inne śliskie, zmatowione, perfumowane, przy tym wiele z nich ocieka krwią. Nie ma w nas strachu przed braniem ich w ręce, porównujemy je ze sobą, zamieniamy miejscami, musimy posmakować, żeby przekonać się o ich właściwościach, głośno mówimy co myślimy na ich temat. Jesteśmy otoczeni, ale nie osaczeni, nie boimy się, ponieważ wiemy gdzie jesteśmy, a gdzie już nas nie ma. Otwieramy szeroko oczy i jesteśmy gotowi na spotkanie ze światem. Jesteśmy ludźmi renesansu. Dlaczego czujemy się tacy szczególni i dlaczego moment, w jakim przyszło nam żyć roznieca w nas tę namiętność i żądzę życia, której nie potrafimy poskromić? Z pewnością wzbogaciliśmy się od czasów średniowiecza i wyrównaliśmy toczące nas różnice stanowe, ekonomiczne i edukacyjne na skalę dotąd niespotykaną. Coraz łatwiej dogadujemy się w ojczystym języku, który Dante, Petrarka, Ariosto i Boccaccio wznieśli na poziom spoiwa naszej tożsamości. W ciągu jednego życia dane nam jest dowiedzieć się O obrotach sfer niebieskich, podziwiać wynalazek druku, oglądać amerykańskich Indian, czytać Pochwałę głupoty i rozważać lutrowe tezy. Dowiedzieliśmy się o anatomii więcej niż wszyscy przed nami. Nasze malarstwo opanowało głębię i światło, sam jeden Leonardo starczy za całe zastępy minionych artystów pracujących anonimowo z karkami patologicznie zgiętymi pod ciężarem pomrukującego groźnie absolutu. A architektura? Pozwala dźwigać sklepienia takich cudów jak Santa Maria del Fiore z wdziękiem kariatyd, podczas gdy my doznajemy słodkiego zawrotu stojąc z zadartymi głowami pośrodku Kaplicy Sykstyńskiej. To wszystko prawda, zwłaszcza jeśli jesteśmy Włochami - pierworodnymi pośród synów dzisiejszej Europy, możemy z dumą sięgać do korzeni Cesarstwa Rzymskiego i z Cycerona, Wergiliusza czy Tacyta brać najwznioślejsze myśli, by móc nimi ogarniać dokonania Cezarów i Scypionów... no właśnie! 12

Bo przecież nikt z nas nie pamięta już trwałego pokoju, ani rządów bez trucia, skrytobójstw, gwałtów i grabieży. Kto z nas zna władzę bez przemocy? A gdy zaglądamy w swoje życia, każdy występek przeciw wierności, wierze i religii jesteśmy w stanie sobie jakoś powetować, zwłaszcza, że przecież do upadłego zwykliśmy bronić swego honoru, choćby zasadzał się on na pozorach i pustych tytułach. Zawsze znajdzie się ktoś, kto za odpowiednią sumę da nam rozgrzeszenie, udzieli lokalu na schadzkę z żoną lub siostrą przyjaciela, a w razie niepożądanych rezultatów spędzi płód. Dzień po dniu patrzymy jak pod rządami Borgiów Wieczne Miasto Święty Rzym staje się babilońską nierządnicą i coraz częściej wzruszamy ramionami na zachowanie tych, którzy mieli być nam pasterzami. Z północy powoli dobiega nas głuchy dźwięk krzesiwa, które za niedługi już czas podpali stosy w trzech czwartych Europy (póki co tutaj na razie tylko posępny mnich Savonarola pali nasze lutnie, skrzypce, suknie i sprośne piśmidła na florenckim rynku), a z Ameryki oprócz wonności i złota przypłynął do nas krętek blady. Siedzimy w centrum naszej układanki i ręce nam się lepią, a oczy gorączkowo spoglądają rozpalone – ale czy aby na pewno bożą iskrą? A może to dżuma? Jest fascynujący paradoks w wizji człowieka renesansu, bo i – jak zawsze - zależy, którego człowieka weźmiemy pod lupę. Na arenę wydarzeń osnutych błyskotliwą fabułą Manragory wkraczają dziś zarówno ludzie renesansu, jak i ludzie renesansowe z otwierającej musical Machiavelli piosenki. Będziemy się im pilnie przypatrywać, lecz na razie przyjrzyjmy się twórcom, którym zawdzięczamy powód naszego jakże radosnego spotkania.

Stworzenie Adama, Michał Anioł (fresk, Kaplica Sykstyńska, Watykan, ok. 1511 r.) 13


Portret Machivellego, Santi di Tito (olej na płótnie, Palazzo Vecchio, Florencja, II poł. XVI w.)

Niccolo

Machiavelli ŚMIECH przez ŁZY

N

iccolo Machiavelli jest, szczęśliwie dla przedmiotu niniejszego programu, punktem wyjścia i dojścia. Umieszczony - jak się to niedługo okaże – przez autorów musicalu wewnątrz swojego własnego dzieła, okazuje się być (wbrew słynnemu manifestowi Artysty z filmu Rejs) jednocześnie twórcą i tworzywem.

Aby zrozumieć łatwość z jaką ten zabieg się udał, warto przestudiować życiorys jednego z najwybitniejszych i z pewnością najbardziej kontrowersyjnych myślicieli, jakiego wydała na świat Italia. Uczyńmy to również dla własnego zdrowia psychicznego, bo warto załagodzić poznawczy dysonans, który wywołuje powszechne postrzeganie Machiavellego jako cynicznego, bezlitosnego demiurga polityki i wojny w zderzeniu z obrazem dowcipnego, otwartego oraz ulegającego wielu poprawnym i niepoprawnym politycznie namiętnościom mężczyzny, ojca, kochanka, przyjaciela. 14

MIKOŁAJ IDZIE W POLITYKĘ O dzieciństwie Niccolo wiemy przede wszystkim, że zapoczątkowali je w przepięknej Florencji wydaniem go na świat 3 maja 1469 roku rodzice - Bartolommea di Stefano Nelli i messer Bernardo di Niccolò di Buonisegna. Z pewnością wychowywał się w domu pełnym miłości i troski. Ojciec, prawnik, kupiec i człowiek swoich renesansowych czasów, mimo nieszlacheckiego pochodzenia, stawał na głowie by zapewnić swoim dzieciom (wraz z siostrami Niccola Primaverą i Margeritą oraz małym bratem Totto) godną edukację, uzupełniając z biegiem lat domową biblioteczkę o takich klasyków jak Tukidydes, Tacyt, Dante, Boccaccio czy Petrarka, a w celu zdobycia Historii Rzymu Tytusa Liwiusza przyjął zlecenie trwającej dziewięć miesięcy mniszej pracy edytorskiej! Wzrastając w otoczeniu dzieł takiego kalibru wykuwał się umysł o szczególnych zdolnościach, potrafiący analizować historyczne i bieżące wydarzenia w całkowitym oderwaniu od uprzedzeń zwykle towarzyszących podejmowaniu decyzji politycznych. Z pewnością to jego zdolności, przy sprzyjających okolicznościach powołania republiki w wolnej od medycejskiej despotii Florencji, zaprowadziły go - jeszcze przed ukończeniem trzydziestego roku życia w 1498 r. - na wielce godne i ważne stanowisko sekretarza Drugiej Kancelarii, zajmującej się dyplomacją republiki. Powiedzieć, że to ciekawa przygoda dla debiutanta z aspiracjami, to nic nie powiedzieć, bo Machiavelli poczuł się po prostu w swoim żywiole! Stykając się z wielką polityką prowadził negocjacje z samym księciem Valentino, czyli demonicznym i okrutnym, niewątpliwie wybitnym kondotierem Cezarem Borgią (prywatnie synem papieża Aleksandra VI) czy Ludwikiem XII królem Francji, uczestniczył w poselstwie na dwór niemieckiego cesarza Maksymiliana i miał ogromny udział w zmuszeniu do uległości Pizy w roku 1509. Z WYSOKIEGO KONIA Najambitniejszym projektem Machiavellego, wobec zagrożenia z północy, było utworzenie milicji florenckiej, która 15


złożona z synów Toskanii, miała zastąpić dominujący model armii najemnej. Niestety zbieranina niewyćwiczonych wieśniaków nie była w stanie w tak krótkim czasie wypełnić swej misji i po dramatycznych wydarzeniach w wojnie ze Świętą Ligą, po rzezi w Prato i kapitulacji Florencji nie tylko milicja została rozpuszczona, a Medyceusze przywróceni do władzy, ale sam sekretarz utracił stanowisko, został ubezwłasnowolniony, następnie podejrzany o udział w spisku, uwięziony, torturowany, wreszcie cudem wypuszczony i ostatecznie zmuszony udać się tam, gdzie spotykamy go w pierwszej scenie naszego musicalu, czyli do wioski Sant’ Andrea pod Florencją. Jest rok 1513, być może ciężko w to uwierzyć, ale istnieją dowody w postaci listów i sonetów na to, że przez cały ten czas Machiavelli nie tylko nie tracił ducha, ale czerpał z niespożytych zapasów humoru i ironii, samemu prześmiewczo tytułując się „byłym sekretarzem” i mówiąc o sobie „urodziłem się biedny i najpierw zaznałem niedostatku, a dopiero później niepowodzenia”. Cóż za podsumowanie własnego żywota! Zatrzymajmy się w Sant’ Andrea na dłuższą chwilę, gdyż pobyt Niccola na wygnaniu jest dla naszej opowieści kluczowy.

16

Gorzkie odsunięcie od świata jaki go fascynował pozwala nam odrysować sylwetkę myśliciela właśnie tak, jak zrobili to libreciści musicalu Machiavelli. Widok byłego sekretarza łapiącego rankami w lesie drozdy na lep, grającego w karczmie w tryktraka z miejscowymi prostaczkami, hodującego kurczaki, a nocami studiującego wielkich mężów starożytności, nieustannie marzącego o powrocie do gry, prowokuje i wzbudza litość. W świecie sztuki piękną historię alternatywną dopisali do życiorysu Machiavellego Ryszard Marek Groński i Antoni Marianowicz, jednak w rzeczywistości sam Niccolo również znajdował sposoby, by osłodzić sobie nieco frustrację człowieka zrzucanego z dziejowego rumaka. W OBJĘCIACH ŻYCIA Znamy już Machiavellego jako polityka, ale kariera – nawet tak intensywna i konsumująca tyle sił – nie była w stanie stłumić żywotności i społecznego oraz... bardziej indywidualnego zaangażowania Niccola w sprawy typowo ludzkie. Był duszą towarzystwa i obracał się w kompanii przyjaciół, szeroko korzystając z uroków jakie oferowała Florencja, zarówno w dzień, ale szczególnie nocą. Niewątpliwie był nasz sekretarz wnikliwym eksploratorem zmysłowej strony humanizmu, z czym z pewnością zgodziłaby się zarówno jego małżonka Marietta Corsini, jak i całe zastępy uroczych przyjaciółek, z których anonimowości uniknęły Francuzka Janna (a może Gianna lub Jeanna), Sandra di Pippo, Mariscotta, Kędzierzawa Lukrezia z Lyonu, ponętna panna Tafani - siostra przyjaciela, czy pewna wdowa z Imprunety. Miłosny pochód zamyka niejaka Barbera (Barbara Salutati), dość luźno zamężna, nieprzesadna w urodzie, lecz piekielnie inteligentna śpiewaczka i poetka, oddająca komu jej się podobało to, co było jej. Była to ostatnia wielka miłość, za sprawą której przyjaciele nie szczędzili podstarzałemu Machii (tak go w gronie najbliższych nazywano) kpin i uszczypliwości. Nie wiemy tego na pewno, ale musiała Marietta niejeden kołek na głowie Niccola wyciosać z powodów częstych nieobecności i romansów, jednak – jak na wytrawnego negocjatora przystało – udało się Machiavellemu utrzymać swoje małżeństwo przez całe 17


życie, a dzieci do końca odnosiły się do ojca z szacunkiem i niewymuszoną sympatią. Dylematy moralne - mogące wynikać ze swobodnego stylu życia - załatwiał Machia powołując się na największe autorytety i kwitując całą sprawę słowami Boccaccia: „Lepiej robić i żałować niż nie robić i żałować”. Zresztą przy wielu okazjach powtarzał (również ustami Callimacha, gaszącego swe wątpliwości w IV akcie Mandragory), że nawet gdyby przyszło mu pójść do piekła za swoje czyny, to odnajdzie się w nim dużo lepiej niż w niebie, bo tyleż wielkich ludzi już tam na niego czeka. KSIĄŻĘ CHOĆ ŻEBRAK Człowiek renesansu nie zadowoli się jednak wyłącznie uciechami zmysłowymi i syceniem żołądka. Naprzykrzający się pobyt na zesłaniu, nie dość, że radykalnie ograniczał możliwości prowadzenia bujnego i na wpół awanturniczego życia, to skutkował odstawieniem największej używki – polityki. Nie mogąc bezpośrednio wpływać na bieg wydarzeń i losy swojej ukochanej Florencji, postanowił Machiavelli dać potomnym, ale przede wszystkim współczesnym dzieło będące esencją zdobytej przez niego wiedzy praktycznej, skonfrontowanej z doniosłymi wydarzeniami historycznymi. Tak powstał Książę (1513), dzieło, za sprawą którego zamierzał autor powrócić na dziejową platformę jako spiritus movens, a które w niesamowity sposób sprawiło, że stał się obiektem wrogości niemal wszystkich spośród tych, którzy mieli okazję je czytać (sam 18

Lorenzo Medici, któremu autor dzieło zadedykował, podczas prezentacji Księcia zajęty był raczej dwoma sprezentowanymi mu właśnie hodowlanymi psami). W De Principatibus i innych swoich pracach (Rozważania nad pierwszym dziesięcioksięgiem Historii Rzymu Tytusa Liwiusza, O sztuce wojennej, Historiach Florenckich...) zawarł Machiavelli swoje poglądy i żelazną doktrynę odczarowującą na gruncie polityki mit cnotliwego, szczodrego i kochanego przez poddanych władcy. Jego obserwacje i lektura nie dawały w polityce złudzeń ideałom chrześcijańskim, przy tym jawił się jako zwolennik republiki i rządów ludu z jednej strony, z drugiej wyraźnie ostrzegał przez władzą motłochu. Nienawidził tyranów, ale nie miał wątpliwości, że typowo ludowa władza zamieni się w rządy prostaków i nikczemników. W swych pismach doradzał w najlepszej wierze władcom, choć ci najczęściej za nic mieli jego wskazania, a cały jego dorobek przesiąknięty jest zasadą naczelną zawierającą się w słowach „największy honor, jaki może spotkać człowieka, to ten, który dobrowolnie ofiarowuje ojczyzna”. Późniejsze lata dały Machiavellemu jeszcze sposobność wpływania na umysły członków znakomitych florenckich rodów, jego wykłady w Orti Oricellari (zaczątku florenckiego uniwersytetu) otwierały umysły na nowe idee w imię przyszłej świetności Włoch. Ta jednak nie nadeszła. Niestety jedno pokolenie nie wystarcza zazwyczaj na wyhodowanie pełnowartościowej idei, a siewca najczęściej nie dożywa widoku owoców swoich starań.

Na planie filmowym niczym w jednej

wielkiej rodzinie

Postać Machiavellego występuje w serialowej superprodukcji Showtime Networks Rodzina Borgiów i grana jest przez Juliana Bleacha, który daje popis rachitycznego aktorstwa w stylu Johna Malkovicha. Odtworzony z dbałością o szczegóły i dość zgodny z faktami obraz filmowy daje nam pogląd jak wyglądał świat, w którym rozgrywa się akcja naszego musicalu.

19


KURACJA LITERATURĄ Wśród szerokiego dorobku pisarskiego napotykamy również na utwory z powodzeniem zaliczone do klasyki światowej literatury. Niewątpliwie doświadczenie życiowe zarówno gorzkie, jak i upojne - w połączeniu z talentem pisarskim i retorycznym Machiavellego - nadały poematowi Osioł (1515) czy komediom: Mandragora (1517-19) i Clizia (1525) bardzo sugestywnego, raz żałosnego, raz farsowego wydźwięku. Poczucie humoru i przekonanie o własnej wartości, które nie opuszczało Machii nawet w chwilach najcięższej próby, pozwoliły na swobodne kreślenie obrazów o charakterze niejednokrotnie autoironicznym (bohaterem Clizii jest żałosny staruszek Nikomach(!) zakochujący się w młódce – przeniesiona jest tu właściwie w komediowe ramy historia z rozkoszną Barberą). Mandragora parafrazowana w naszym Machiavellim przyniosła sławę autorowi jeszcze za jego życia, osładzając mu nieco ostatnie lata, podczas których nota bene, udało się ambitnemu strategowi na moment znaleźć się w orbicie wielkiej (i dodajmy wysoce dramatycznej) polityki międzynarodowej. UŚMIECH PAPIEŻA Symptomatycznym jest fakt, że ani Książę ani Rozważania... czy memoriały pisane dla książąt, a właśnie Mandragora otworzyła przed autorem drzwi Pałacu Watykańskiego i dała nadzieję na odegranie istotnej roli w nadchodzących ciężkich dla całej Italii chwilach. Ponoć Leon X tak śmiał się na spektaklu, że wywołał obawy o swoje zdrowie. Musiało upłynąć jednak jeszcze klika lat, zanim Machiavelli otrzymał zadanie na miarę swoich ambicji. W roku 1526, w obliczu śmiertelnie groźnej dla skłóconych ze sobą państw włoskich inwazji wojsk niemieckich i hiszpańskich, dostaje zadanie ufortyfikowania Florencji i zabezpieczenia miasta przez zdziczałymi z głodu, żądnymi krwi i bogactw żołdakami cesarskimi. Dzięki skutecznym i energicznym posunięciom agresorzy tracą rezon i rezygnują z oblegania Florencji kierując się na Rzym, aby w ciągu kliku dni przetrącić kręgosłup Italii na kilkaset 20

lat. Między 6 a 14 maja 1527 roku odbywa się makabryczny najazd zwany w historii sacco di Roma. Machiavellemu jako włoskiemu patriocie, próbującemu doradzać dla dobra ojczyzny wszystkim swoim rodakom bez względu na pochodzenie, zdarzenie to z pewnością sprawiło niewypowiedzianą boleść. ŚMIERĆ PATRIOTY Starzejący się mistrz w ostatnich miesiącach życia miał więc sposobność jeszcze raz wkroczyć do pałacu Signorii, z którego przed laty został wypędzony. Ojczyzna, którą tak kochał wezwała go na pomoc, a on oddał jej wszystko, co miał najlepszego. Nie nacieszył się jednak łaską Fortuny Machiavelli zbyt długo. Wskutek najprawdopodobniej zapalenia otrzewnej i przedawkowania pigułek aloesowych zmarł wielki myśliciel pośród rodziny 21 czerwca strasznego 1527 roku i pochowany został w przepięknym florenckim kościele Santa Croce. Możemy nieco ubolewać, że mąż, który stał się ikoną cynizmu, prewencyjnego okrucieństwa, amoralizmu (rozumianego najczęściej jako nie-moralizm) inspiracją tyranów, zwyrodnialców i szaleńców, nie został wzięty w obronę ani przez sobie współczesnych, ani po nim następujących. Wiemy przecież ponad wszelką wątpliwość, że gardził bezbożnikami, gwałtownikami, nieukami, głupcami, próżniakami i tchórzami (bo i nie miał co do ludzi złudzeń), a przyjaźń, rodzinę i miłość do ojczyzny uczynił zawołaniem swojego herbu, którego nie miał prawa posiadać. Skoro jednak u samego Machii na próżno szukać pretensji do losu, to i my nie popadajmy w nadmierny żal, bo przegapimy jak Niccolo filuternie uśmiecha się do nas z kart Grób N. Machiavellego Mandragory. (Santa Croce, Florencja, pomnik z 1787 r.) 21


Jerzy Wasowski Rodowity Warszawianin zbudowany z solidnego przedwojennego materiału przyszedł na świat 31 maja 1913 roku jako syn Józefa Wasowskiego, dziennikarza i wykładowcy. Szczęśliwie Wydział Elektromechaniki Politechniki Warszawskiej ukończył jeszcze przed wojną i to nie tylko z powodów osobistych losów zawodowych, które wybuch wojny mógł znacznie skomplikować. Szczęście miała również stolica, że mogła liczyć w pierwszych dniach września 1939 roku na wychowanka, młodego inżyniera zdolnego naprawić uszkodzony nadajnik radiowy Warszawy II, dzięki czemu prezydent Stefan Starzyński mógł wznowić przemówienia do mieszkańców oblężonego miasta. Jeszcze przed wybuchem wojny miejscem pierwszych praktyk w zawodzie świeżo upieczonego inżyniera było Polskie Radio, a konkretnie wydziały amplifikatorni (czyli wzmacniaczy), nagrań i transmisji. Dobrze się stało, że właśnie w radio otrzymał pracę, bo dane mu było tam poznać spikera Jeremiego Przyborę, z którym po ustaniu wojennej zawieruchy założył najsłynniejszą chyba spółkę autorską w historii polskiej muzyki rozrywkowej. Tymczasem łamiąca maszty radiowe i ludzkie biografie wojna wybuchła, a Jerzy Wasowski przeniósł się na ten niepewny okres do Trzebienia w majątku Zamoyskich (tam jego 22

ojciec dostał pracę urzędnika w nadleśnictwie), gdzie obok przedmiotów ścisłych nauczał młodzież muzyki i rysunku, część uczniów doprowadzając do matury. Po zakończeniu wojny kroki swe skierował ponownie do radia, prowadząc kursy dla mikserów (choć chyba mniej myląco dla współczesnych zabrzmi tu termin realizator dźwięku) i pełniąc rolę spikera. Już wtedy musiał przejawiać ponadprzeciętny muzyczny talent, skoro powierzano mu funkcję tapera, czyli pianisty akompaniującego przy rewiach i występach kabaretowych, ale i ilustrującego filmy. Próbował też swoich sił jako aktor i wreszcie kompozytor muzyki i autor tekstów piosenek dla teatrów (MTD za czasów Eugeniusza Poredy, debiut w postaci solo skrzypcowego do Dwóch teatrów Szaniawskiego). Co ważne, miał wtedy okazję grywać z Marią, swoją przyszłą żoną, która dostrzegała w nim, chyba lepiej niż on sam talenty kompozytorskie, bacząc, by nie przesłoniło ich aktorstwo. Tak to w 1948 roku wrócił Wasowski do radia Warszawa, dalej kształcił reżyserów dźwięku - opracowując nawet dla tego celu podręcznik. Tam odnalazł go Jeremi Przybora zapytując „Co Pan teraz robi?” (usłyszał: „Jestem inżynierem niepraktykującym”) i tak zaczęła się konkretna, stała kompozytorska współpraca przy okazji teatrzyku radiowego o wdzięcznej nazwie Eterek, dla którego harmonizacji nauczył się ponoć z zakupionego w tym celu podręcznika i, co warto odnotować, wykorzystał go w praktyce tylko jeden raz – pierwszy, potem doskonale radził już sobie sam. W Polskim Radiu karierę Jerzy Wasowski robił zresztą nie tylko artystyczną. W roku 1950 został zastępcą kierownika działu emisji, w 1954 reżyserem, 1962 redaktorem Teatru Humoru i Satyry, a w 1977 doradcą do spraw muzyki rozrywkowej przy przewodniczącym Radiokomitetu. STARSI PANOWIE DWAJ Jednak ponad wszelką wątpliwość nazwisko Jerzego Wasowskiego kojarzone jest z enklawą klasy i stylu pośród perelowskiej medialnej przaśności, czyli Kabaretem Starszych Panów. Słynny Starszy Pan A być może pozostawał nieco 23


w cieniu Jeremiego Przybory, Starszego Pana – przez grzeczność - B, ale nie ma wątpliwości co do tego, że to melodie Wasowskiego określiły nastrój oraz pozwoliły z taką łatwością i sentymentem zapamiętać dokonania kabaretu, angażującego do swej działalności prześwietne grono artystów wykonujących niezapomniane, skrzące się humorem i inteligencją piosenki. Byli wśród nich m.in. Irena Kwiatkowska (Shimmy „Szuja”, Tango „Kat”, Zosia i ułani), Barbara Krafftówna (Przeklnę cię!, W czasie deszczu dzieci się nudzą, Szarp pan bas!), Kalina Jędrusik (Do ciebie szłam, Jesienna dziewczyna, Stacyjka „Zdrój”), Wiesław Gołas (Upiorny twist, Podła, Kapturek 62), Mieczysław Czechowicz (Pani Monika, Ty nie odmawiaj mi, Tanie dranie), Wiesław Michnikowski (Addio, pomidory!, Bez ciebie, Wesołe jest życie staruszka), Edward Dziewoński (Kuplety z nóżkami, Kocia), Bohdan Łazuka (To było tak, Przeklnę cię!), Jarema Stępowski (Odrażający drab, Zimy żal) i Bronisław Pawlik (A ta Tola). Kabaret Starszych Panów to szesnaście wieczorów (i pięć programów dodatkowych), które – początkowo z trudem – utorowały sobie drogę do serc publiczności, dzięki nietypowemu i wybitnie niemasowemu charakterowi języka, tempa i warsztatu, jakie prezentowali twórcy i zapraszani goście. Rzucająca się od pierwszych ujęć inność w połączeniu z tęsknotą za przedwojennym sznytem, częściowo za sprawą egzotyki, częściowo po prostu siłą sentymentu, przykuwały do ekranów telewizorów masy ludzi, a podczas emisji na żywo kolejnych odcinków Kabaretu… ulice ponoć wyludniały się. Historia Kabaretu Starszych Panów kończy się (ale nie urywa) w roku 1966, ze znamienną datą dzienną 22 lipca. Jednak marka Wasowskiego, jego kontakty i pozycja w artystycznym świecie sprawiły, że z zamówieniami zgłaszano się do niego zewsząd. Komponował więc zarówno dla rewelacyjnego kabaretu Dudek (współpraca z Wojciechem Młynarskim), pisał do filmu, w tym do ekranizacji jednej z najzabawniejszych powieści w historii polskiej literatury, czyli Cafe pod minogą Wiecha czy Upału Kutza, w którym wraz z Przyborą występował. Napisał muzykę do ogromnej liczby spektakli teatralnych i wreszcie do musicali. Sam wolał raczej określenie muzykały, „bo gdzie mu tam do musicalu”, my jednak znamy muzykę Machiavellego 24

i mamy na ten temat swoje zdanie (a katalog tytułów tego gatunku poszerzają m.in. Jedzcie stokrotki!, Balladyna 68, Medea – moja sympatia, Pani X przeprasza czy Telefon zaufania). Skromności Wasowskiego na przekór staje jego dorobek - wystarczy nawet pobieżnie przysłuchać się jego kompozycjom, by wyłapać pięknie przetworzone szerokie spektrum inspiracji, a interesowała go zarówno klasyka, jak i jazz. Jak na samouka radził sobie wyśmienicie - zarówno w kameralistyce, jak i symfonice. Jego szczególna wrażliwość na słowo sprawiała, że potrafił w genialny sposób podkreślać i kolorować poezje, do których komponował. Był przy tym opanowany, wyrozumiały i zdystansowany, dlatego wykonawcy wprost uwielbiali z nim pracować. Nic dziwnego, że samych piosenek jego autorstwa naliczono około siedmiuset. Jerzy Wasowski zmarł w literackim 1984 roku pozostawiając po sobie żal i zwiększając tęsknotę za światem, którego dla wielu był jednym z ostatnich emisariuszy. Szczęście mamy, że wciąż odnajdywać możemy go na nowo w obszernej twórczości, a z pewnością wiele jeszcze perełek ukrywa się na taśmach w archiwach Polskiego Radia i telewizji. Jedną z takich wspaniałych możliwości było wydanie w 2013 roku albumu Wasowski odnaleziony – ktoś zbudził mnie, w aranżacjach Krzysztofa Herdzina, na której między innymi po raz pierwszy możemy usłyszeć na płycie kilka utworów z Machiavellego (Fortuna kołem się toczy, Ktoś zbudził mnie, Polityka i moralność, To ona oraz Chcemy być oszukiwani), część z nich w aranżowanych duetach Wasowskiego z Anną Marią Jopek czy Moniką Borzym, rzecz zdecydowanie warta przesłuchania. 25


Ryszard Marek Groński Najmłodszy, obok Antoniego Marianowicza i Jerzego Wasowskiego, z trójki twórców musicalu Machiavelli, urodził się bowiem 20 lutego 1939 roku w Łańcucie. Swoje wykształcenie związał z humanistyką, kończąc Wydział Filozoficzno-Historyczny Uniwersytetu Łódzkiego jako historyk. W Łodzi, mieście swego debiutu literackiego, jako autor tekstów dla kabaretów i dziennikarz lokalny, pozostał do roku 1966, w którym przeniósł się do stolicy. Konsekwencją przeprowadzki było odnalezienie się w centrum kulturalnego świata, Ryszard Marek Groński (występujący również pod wspólnym z Michałem Komarem pseudonimem M. M. Gromar, z efektem w postaci scenariusza filmu sensacyjnego Kim jest ten człowiek z 1984 roku) związał się z pismem satyrycznym Szpilki (gdzie prawdopodobnie poznał Antoniego Marianowicza). Poza Szpilkami pisywał wciąż teksty dla kabaretów: Szpak, Wagabunda, Dudek czy Pod Egidą. Wśród bogatej twórczości coraz częściej znaleźć można scenariusze i próby teatralne, drobniejsze formy dla telewizji i radia, a także szopki. Współautor Machiavellego dał się również poznać jako wyrazisty publicysta, a tematy polityczne, poza interesującym nas musicalem, poruszał w książkach (Puszka z Pandorą, Jeż na kaktusie) i na łamach periodyków Polityki czy Wprost jednoznacznie artykułując swe antypatie. 26

Z racji swej erudycji i niezwykle szerokiej wiedzy na temat historii przedwojennego oraz powojennego kabaretu i teatru, uchodzi za autorytet w tej dziedzinie, a wiedzą związaną z historią scen teatralnych i kabaretowych dzieli się z czytelnikami swoich książek (Proca Dawida, Od Siedmiu Kotów do Owcy, Kabareciarz, Jak w przedwojennym kabarecie) czy czasopism Scena i Dialog, a z jego eksperckich kompetencji czerpał przez wiele lat warszawski Teatr Syrena, mając go u siebie na stanowisku kierownika literackiego. Dał się poznać również jako popularyzator jazzu, między innymi pisząc, wspólnie z Antonim Marianowiczem, libretto do musicalu Wojciecha Karolaka Drakula czy tłumacz (Cud Purymowy – sztuka w reżyserii Gołdy Tencer, Teatr Żydowski w Warszawie, 2002). Jest autorem tekstów wielu piosenek, również znanych z filmów Lata dwudzieste, lata trzydzieste (i tu scenariusz, wspólnie z Michałem Komarem) czy z Misja specjalna (piosenka Warto mieć wroga, śpiewana przez Andrzeja Zauchę), a na liście wykonawców śpiewających jego teksty znajdują się takie gwiazdy jak Irena Santor, Bohdan Łazuka, Ewa Bem, Danuta Błażejczyk i wiele innych. Ryszard Marek Groński istotną część swojej twórczości poświęca najmłodszym czytelnikom i ich opiekunom. Tytuły takie jak Po co właściwie trzymać psa, Tych kilka bajek, które znam, Kim są dorośli, Katar Żyrafy, Gdzie mieszka kot znajdują się na wielu wykazach pozycji obowiązkowych dla rodziców, którym zależy na rozwoju wrażliwości i intelektu swoich dzieci.

Próba Machiavellego w Teatrze Muzycznym w Lublinie 27


funkcjonować w nieprzyjaznym i nieprzewidywalnym świecie okupacji, doświadczając między innymi surowo potem przez siebie ocenianej hekatomby powstania warszawskiego. Nowe nazwisko pozostało jednocześnie pseudonimem artystycznym i przy nim pozostał Kazimierz - Antoni w czasach powojennych.

Antoni Marianowicz To jedna z tych niebanalnych i elektryzujących postaci polskiej kultury, określona swego czasu przez Andrzeja Szczypiorskiego mianem „człowieka, o którym inni źle nie mówią”. Aby jednak zasłużyć sobie na tak nobilitującą zwłaszcza w artystycznym świecie - tytulaturę, musiał Antoni Marianowicz, urodzony w 1924 roku w Warszawie jako Kazimierz Jerzy Berman zetrzeć się nie raz i nie dwa z bardziej lub mniej ślepymi siłami natury (w tym ludzkiej). Pochodzący z zamożnej żydowskiej rodziny z tradycjami Kazio, jak zwali go najbliżsi przyjaciele, otrzymał zarówno domowe, jak i szkolne przedwojenne wszechstronne wykształcenie, choć w czasach edukacji w prywatnym warszawskim gimnazjum im. M. Reja z wyraźną niechęcią odnosił się zarówno do przedmiotów ścisłych, jak i tych związanych z aktywnością fizyczną. Wyrósł Kazio na Kazimierza - humanistę z aspiracjami adwokackimi, których realizację brutalnie przerwał wybuch wojny (choć maturę zdał i próbował kształcić się na tajnych kompletach), pociągający za sobą konieczność pobytu w getcie i znaczne pogorszenie się sytuacji materialnej rodziny Bermanów. Niespełna osiemnastoletni człowiek, przed którym życie miało dopiero otwierać swe kuszące podwoje, musiał doświadczyć śmierci ojca, a następnie z przyczyn oczywistych zaprzeć się swej tożsamości. Pod fałszywymi dokumentami i przybranym nazwiskiem Antoniego Marianowicza (wcześniej również Mieczysława Chmielewskiego) zmuszony był 28

Gdy nastały czasy „szpetne i nudne”, gdy stalinowska noc zaciągała się nad oficjalnie wyzwoloną ziemią, Marianowicz – jak wielu mu współczesnych postanowił ułożyć się z nową rzeczywistością, szukając w niej miejsca dla siebie i swojej twórczości. Będąc z natury swej wyniosły i butny (cechy, które starał się rugować przez całe dorosłe życie z arsenału swych przymiotów), nie zrobił kariery partyjnej (zapisany od 1947 r.), a nowej rzeczywistości politycznej i ideologicznej udzielił koncesji na tyle tylko, na ile uznał to za konieczne do przyzwoitego i owocnego uprawiania swej literackiej pasji. Będąc od 1945 roku współpracownikiem, a następnie zastępcą redaktora naczelnego i członkiem kolegium redakcyjnego satyrycznych Szpilek, publikował utwory humorystyczne oraz tłumaczenia. Należał do Związku Literatów Polskich wyławiając z łona niezliczonych zebrań całe naręcza anegdot i powodów do uszczypliwości. Jednak da się odczuć, że swój pierwszy wyraźny sentyment wiązał z kabaretem Stańczyk (choć i wcześniej był współtworzony z J. Przyborą Eterek) i jego wyzywającą, jak na ponure czasy przed-odwilżowe, postawą wobec ówczesnej rzeczywistości. Antoniemu Marianowiczowi zawdzięczamy niezmierzoną ilość utworów obszerniejszych i skromniejszych oraz tłumaczeń, zarówno dla dorosłych, jak i dzieci, bez których również publiczność naszego lubelskiego Teatru Muzycznego nie mogłaby w pełni sycić zmysłów i umysłów na przedstawieniach Skrzypka na dachu, Hello Dolly czy My fair lady. Uwielbiał bawić się słowem i odnajdywał fascynującą radość w plastyczności i wieloznaczności polszczyzny, nierzadko komentując polityczną rzeczywistość, zwłaszcza po 1989 roku. Jego stosunki towarzyskie z najsławniejszymi postaciami przed- i powojennej kultury, zarówno tej kawiarnianej, 29


jak i emigracyjnej (nie ma sensu wymieniać choćby jednego z nich, bo pociągnie to za sobą litanię nazwisk) i zdawane z tych stosunków relacje we wspomnieniach pozwalają późniejszym pokoleniom eksplorować tę niezwykle zawiłą i nieskończoną sieć wzajemnych połączeń. Do końca życia szefował stowarzyszeniu ZAiKS, którego był wieloletnim członkiem. Pracował Marianowicz najczęściej z Januszem Minkiewiczem i ich nazwiskami podpisana jest większość twórczości, jednak libretto interesującego nas Machiavellego napisał wspólnie z Ryszardem Markiem Grońskim i choć mówił o sobie, że nie ma cech makiawelicznych, to realia wojennej i powojennej polityki musiały mu nastręczyć aż nazbyt wielu skojarzeń na temat relacji celów do środków. Jednak – i to od razu rzuca się w oczy – podobnie jak Machiavellego, żadne nieszczęście nie złamało jego poczucia humoru, ironicznego dystansu do świata czy sfery eschatologicznej. W jednej z książek napisanych w 2000 roku, na trzy lata przed śmiercią, nie omieszkał docenić faktu, że przy wykupionej mogile na cmentarzu przy ul. Żytniej w Warszawie będzie mieć wyśmienite towarzystwo do wiecznych rozmów – dokładnie tak samo jak informację, że jego ojca pochowano w wieloosobowej kwaterze przyjął Niccolo Machiavelli.

Obsada Machiavelli Seweryn Mastyna

Kallimach, jego uczeń Karol Jasiński

Calfucci, doktor praw Jarosław Cisowski

Lukrecja, jego żona Małgorzata Rapa, Kaja Mianowana

Sostrata, matka Lukrecji Najbardziej znane MUSICALE POLSKIE lat 70-tych

i ich kompozytorzy

1970 - Genialny kamerdyner, J. Podobiński 1971 - Karuzela, T. Kierski 1971 - Mrowisko, M. Ałaszewski 1971 - Kariera Nikodema Dyzmy, A. Hundziak 1972 - Pan Zagłoba, A. Bloch 1973 - Sen nocy letniej, M. Ałaszewski 1973 - Cień, M. Małecki 1973 - Baśń o grających jabłkach, A. Brzozowski 1973 - Czarująca szewcowa, J. Milian 30

1973 - Naga, Niebiesko-Czarni 1974 - Pchła w uchu, W. Słowiński 1974 - Prawo pierwszej nocy, L. Bogdanowicz 1974 - Rumcajs, K. Gärtner 1975 - Machiavelli, J. Wasowski 1976 - Oh! Laleczko, B. Klimczuk 1977 - Klub kawalerów, J. Derfel 1977 - Szalona lokomotywa, M. Grechuta, J. K. Pawluśkiewicz 1979 - Błękitny zamek, R. Czubaty

Agnieszka Kurkówna

Tymoteusz, mnich Andrzej Witlewski, Marian Josicz

Piekarz Paweł Stanisław Wrona

Rzeźnik Tomasz Głębocki

Chór • Balet • Orkiestra Teatru Muzycznego w Lublinie 31


Mandragora czyli napój zapładniający czyli śmiech na chłodno

M

amy w tym miejscu nie lada dylemat. Komedia, będąca podstawą libretta musicalu Machiavelli czyli Mandragora (przypomnijmy, dająca autorowi większą sławę za życia niż KsiążęI!), prowokuje do pełnego streszczenia, szerokiej egzegezy, monografii, studium, pochyleń, dygów, ochów oraz achów.

Jednak ulegając tym potrzebom popełnilibyśmy kardynalny błąd jednoczesnego zdradzenia naszym widzom tego, co wydarzy się na scenie podczas spektaklu musicalu Machiavelli, a tego publiczność bardzo nie lubi. Co więc napisać o Mandragorze, aby oddać przynajmniej część tego, co dziełu należne? Mamy tu do czynienia z operującą operetkowym qui pro quo komedią o tym, jak rozpuszczony dandys (protodandys powiedzmy) Callimaco upatruje na przedmiot miłości przepiękną, lecz niestety cnotliwą Lucrezię, małżonkę doktora praw, prywatnie zaślepionego własną głupotą kandydata na rogacza Messera Nicii i w celu realizacji swych zamierzeń dokonuje obłędnej mistyfikacji opracowanej przez pieczeniarza Liguria (pierwowzór naszego musicalowego Machiavellego) i zrealizowanej przy zaangażowaniu cwanego mnicha Timotea, wiernego sługi Sira i matki Lucrezii, Sostraty. PRZEZ IRONIĘ DO SERCA Zacznijmy od tego, że Mandragora (w oryginale i często w polskich przekładach spotykana w oryginalnym brzmieniu Mandragola) uznana została za jedną z najlepszych włoskich komedii XVI wieku, co może dziwić przy takim bogactwie genialnych kolegów po piórze jak Ariosto, Bibbiena, Aretino, Bruno czy Lasca. Jednak dzieło ma w sobie coś, czego nie miały inne utwory sceniczne późnego renesansu wciąż tkwiące w stylistycznych okowach kanonów starożytnych – posiada charakter narodowy, jest komedią typowo włoską i wynika z pilnej obserwacji otaczającego świata. Realizująca program Dantego dla literatury narodowej Mandragora oprócz języka, na tle którego już łacińskie wtręty brzmią jak zapożyczenia, zawiera również refleksję nad stanem moralnym i mentalnym Italii, jest próbą pobudzenia rodaków do działania dla prawdziwego odrodzenia i zjednoczenia Włoch. Machiavelli wybrał tu drogę poprzez satyrę i ironię, bazującą zresztą na znanym i popularnym w renesansie typie humoru beffa, nakierowanym zwykle na wykpienie i ośmieszenie durnia, który sam się o to prosi. Po drugie nie da się nie zauważyć obyczajowej prowokacyjności, wręcz lubieżności w komedii. Musimy się tu odwołać do ogólnej kondycji epoki, która pod

32

33


wieloma względami była dużo bardziej liberalna obyczajowo, niż czasy nam współczesne. Z pewnością przykład szedł z góry – królowie, książęta, papieże, kardynałowie, przeorowie, urzędnicy najczęściej niewiele robili sobie z nakazów etycznych płynących z religii, co nie pozostawało bez wpływu na moralność ludu. Odkrycie przez renesans człowieka z krwi i kości - głównie poprzez starożytność (wśród niej Owidiusz ze Sztuką miłości, Safona ze swoimi poezjami, Arystofanes i Sejm kobiet czy Lukian z Listami Heter) często niewybredną w swym języku - sprawiło, że sprawy ciała i folgowania zmysłom zajęły miejsce na równi z innymi potrzebami codzienności. Machiavelli nie stronił od dobitnych określeń, czego (poza Mandragorą) dowody nie do zakwestionowania dawał w licznych listach do przyjaciół, zwłaszcza w tych opisujących relacje z płcią przeciwną. SEKS W RENESANSOWYM MIEŚCIE Właśnie sprawy intymne, pole wielkich emocji i niespodziewanych afektów stają się osią Mandragory. Napięcia płynące z nagłych miłości, wielkie namiętności to dla renesansowych autorów temat rzeka. Uczynienie sobie kochanką niewiasty, zwłaszcza czyjejś żony było przedmiotem

34

D r P a r acelsus r ad z i :

Mandragora

w domowej apteczce

Na bóle czegokolwiek, melancholię, złe samopoczucie wyciśnij kilka kropel z korzenia mandragory (wcześniej zatykając uszy stoperami) i zażyj w rozsądnej ilości, o ile chcesz mieć jeszcze jakiekolwiek samopoczucie.

niezliczonych utworów. Pisali o tym zarówno Dante, jak i Boccaccio czy Cervantes, a inspiracji dostarczały im na równi sytuacje rzeczywiste i podania ludowe. Skoro Callimach próbuje zdobyć Lucrezię, żonę Messra Nicii (Calfucciego), o której piękności zasłyszał (tak, to wystarczyło!) w Paryżu, to wie, że teoretycznie może podzielić los Wilhelma z Cabestan, którego sercem nakarmił swą Sirmondę zazdrosny mąż. Oczywiście teoretycznie, ponieważ Nicia to „arcykretyn, arcybałwan, najwspanialszy rogacz między wszystkimi wspaniałymi rogaczami”. Konsekwentnie, skoro wielkie namiętności skłaniają trafionych strzałą Amora do podejmowania wielkiego ryzyka, to nierzadkie trudności w realizacji owidiańskich zaleceń (a zwłaszcza te dotyczące kulminacyjnej fazy zalotów) popychają do stosowania pozanaturalnych metod, w których medycyna dość swobodnie miesza się z magią. Stąd właśnie bierze się tytułowa mandragora i przyrządzony z niej wywar. A precyzyjnie wywar z jej korzenia, który z racji ludzkich kształtów miał mieć rzekomo nadnaturalne właściwości. W Mandragorze cudowny napój w ostateczności okazuje się hipokrasem, czyli grzanym winem znanym od czasów średniowiecznych, ale o jego sile stanowi wiara w cudowną moc. Korzystanie z usług alchemików i astrologów było na porządku dziennym, dotyczyło to nie tylko królów i papieży, ale i naszego wielce racjonalnego Niccola Machiavellego, który korzystał z usług niejakiego Bartolomea Vespucciego w celu np. ustalenia daty i godziny rozpoczęcia dyplomatycznych negocjacji. Nic więc dziwnego, że wróżbici, magowie, czarnoksiężnicy, mniej lub bardziej obeznani w sztuce alchemicznej zawracali w głowach odurzonym miłością kochankom, 35


a Nicia oczarowany kilkoma łacińskimi zwrotami z taką łatwowiernością wciela w życie absurdalną i odrażającą metodę kuracji rzekomej bezpłodności swojej żony. KUCHNIA POLSKA Polskie inscenizacje Mandragory mają dość krótką (jak na wiek komedii) historię. Wygląda na to, że polską premierę w 1956 roku wystawił Teatr Satyry w Poznaniu w reżyserii Maryny Broniewskiej, następnie był rok 1959 i Teatr Wybrzeże w Gdańsku, w 1963 roku pokazał ją Teatr Telewizji, po drodze były jeszcze inscenizacje warszawska, zielonogórska, elbląska, wrocławska, grudziądzka, katowicka i ostatnia z 1988 roku – wałbrzyska (za portalem e-teatr). Mniej więcej w równych proporcjach rozkładają się przekłady, z których korzystali reżyserowie sztuk - Edwarda Boyégo z 1924 roku oraz Mirosławy Wyszogrodzkiej-Ślaskiej. Wśród licznych obsad HIPOKRAS odnajdujemy takie nazwiska jak Jan Englert i Jan Kobu- 1 butelka czerwonego wina szewski (Siro), Zdzisław - cukier Maklakiewicz (Callimaco), - 2 ziarna czarnego pieprzu - 2 owoce zielonego kardamonu Bronisław Pawlik (Nicia), - 1-2 goździki Ewa Skarżanka (Lucrezia) - 0.5 łyżeczki imbiru czy Andrzej Szczepkowski - 2 kawałki cynamonu (Timoteo). - pieprz długi

w tym celu zatrudnionych artystów przed rozpoczęciem każdego aktu sztuki, nie popełnimy zbyt wielkiego nadużycia traktując ją jako komedię muzyczną, starszą siostrę naszego musicalu Machiavelli.

musical

Machiavelli w Polsce

Teatr Muzyczny Gdynia 13 lipca 1975, reż. Zbigniew Bogdański Teatr Muzyczny Poznań 10 stycznia 1976, reż. Henryk Olszewski Teatr Nowy Warszawa 13 czerwca 1976, reż. Mariusz Dmochowski Teatr Muzyczny Łódź 25 września 1976, reż. Włodzimierz Kwaskowski Teatr Muzyczny Szczecin 20 października 1976, reż. Ewa Kołogórska Teatr Muzyczny Wrocław 31 grudnia 1977, reż. Henryk Olszewski Teatr Syrena Warszawa 30 października 1998, reż. Artur Barciś

Przepis na

- galangal - aframon madagaskarski

Przyprawy ucieramy w moździerzu. Mieszamy wszystko z winem i odstawiamy w chłodne miejsce na jeden dzień. Po upływie tego czasu hipokras przesączamy przez lnianą szmatkę w celu pozbycia się zawiesiny z przypraw.

36

Wreszcie na koniec z radością zwracamy uwagę, że w Mandragorze znajdujemy element silnie spajający ją z naszym Machiavellim. Dzięki typowym dla ówczesnej literatury (nie tylko dramatycznej) canzonom, czyli instrumentalno-wokalnym wstawkom muzycznym, wykonywanym przez specjalnie

PAMIĘTAJ O TYM!

W prapremierze musicalu w Teatrze Muzycznym w Gdyni rolę Lukrecji zagrała Izabela Trojanowska (ówcześnie jeszcze pod nazwiskiem Izabela Schütz). 37


Musical

Machiavelli – ŚWIĘTO GŁUPOTY PRZECIEŻ CHCECIE ŻEBYM GRAŁ... Przed laty Sławomir Mrożek napisał intrygujące opowiadanie pod tytułem Szuler. Grający w karty, mimo wstępnej deklaracji cudzoziemca o tym, że jest karcianym zawodowcem zdolnym za pomocą oszustwa wygrać zawsze i z każdym, nie tylko decydują się na partię, ale mimo seryjnych porażek brną w grę. Oczywiście zgrywając się do zera i nie odnosząc żadnego zwycięstwa do końca łudzą się, że następna partia przyniesie im choć honorową wygraną. Na koniec szuler zostawia uzależnionych partnerów samych, oddalając się z ich pieniędzmi, ale pochwalając ich wielką wiarę. Wyprzedzający o mniej więcej dekadę Machiavellego tekst Mrożka musiał być doskonale znany autorom libretta musicalu, Ryszardowi Markowi Grońskiemu i Antoniemu Marianowiczowi, którzy fabułę osnuli wokół irracjonalnej i groteskowej, czasami świętej, ale z reguły żałosnej i odrażającej głupoty ludzkiej. Dzięki olbrzymiemu dorobkowi ludzkości w tej materii mamy możliwość cieszenia się dziełem scenicznym, pozwalającym nam z bezpiecznej odległości przyglądać się, jak kilku cwaniaków bezlitośnie ośmiesza, ogłupia i zdradza zadufanego w sobie arcykretyna i arcybałwana, doktora praw Nicię Calfucciego. 38

Teorię głupoty wynoszą autorzy w musicalu na nowy – artystyczny – poziom również dzięki uroczej muzyce Jerzego Wasowskiego, bo to właśnie (poza zmianą początku historii oraz dodaniu sentymentalno - geriatrycznego iskrzenia między Machiavellim a Sostratą - postacią w Mandragorze zdecydowanie dalszoplanową) piosenki z ich tekstami stanowią o świeżości i skutecznej adaptacji renesansowej komedii. Stąd od pierwszego songu czujemy, że bierzemy się za bary z bazą i nadbudową jednocześnie. OTO NAJWYŻSZA Z MĄDROŚCI Dzień za dniem miliony przykutych do ekranów oczu śledzą gadające głowy i przesuwające się paski informacji. Każdego dnia dowiadujemy się o kolejnych złotych sposobach na uzdrowienie naszej stetryczałej rzeczywistości, gdyby nie... no właśnie! Gdyby nie głupi ludzie! Głupi niczego nie rozumieją i w imię własnego egoizmu są w stanie zdyskredytować najpiękniejszy społeczny projekt. Głupi ludzie nie chcą się dzielić wypracowanym zyskiem, oszukują na podatkach, nie chodzą do teatru i nie czytają książek. Głupi tępi idioci nie potrafią liczyć i z pewnością nie zdaliby matury, przy tym nie sprzątają po swoich psach, a bardziej od losów świata interesują ich romanse celebrytów i inwektywy, jakimi w telewizyjnych studiach obrzucają się politycy. Głupi ludzie. Pochowani w swoich domach, zabarykadowani

tylko NieMANDRAGORA Przyprawiająca (nomen omen) Kallimacha o uderzenia ciepła do głowy Lukrecja, nie bez powodu nosi takie właśnie imię. Tłumaczona z greckiego jako słodki korzeń lukrecja to zarówno znana przyprawa, jak i lekarstwo uzyskiwane (tak jak w przypadku mandragory) z korzenia rośliny. Zabierając ją do kuchni otrzymamy na przykład ciemne cukierki

o anyżowym posmaku, odnajdziemy ją również w piwie Guinness. Firma Haribo korzysta z lukrecji w produkcji swoich smakołyków już od 1925 roku. Od starożytności znana jest lukrecja jako lekarstwo na katar, zapalenie śluzówki czy choroby układu trawiennego. Ponoć starożytnym żołnierzom umożliwiała długie marsze bez łyka wody. 39


D r P a r acelsus r ad z i :

Mandragora

w domowej apteczce

Jeśli z oka lub innego organu płynie dziwna ciecz, albo jeśli ostatnie spontanicznie zawarte znajomości poprzez pieczenie i swędzenie nie dają o sobie zapomnieć, zetrzyj na proszek korzeń mandragory i wcieraj zmieszany z olejem, winem lub miodem w pechowe obszary, bacząc aby wszystko, co odpadnie skrzętnie zbierać i przekazać lekarzowi dyżurnemu.

stalową mgłą absurdu czyhają na nas, zdroworozsądkowych obywateli, przygniecionych ogromem ich pustki, niewiedzy i ignorancji. Gdzie ta masa się pochowała? Żeby ich pokonać musimy ich odnaleźć, musimy ich namierzyć! Gdzie oni są? Szanowni towarzysze nie łudźmy się, że obiekt drwin znajdziemy w innym punkcie, niż ten pod naszymi stopami, a jego postać jest inna od tej, którą ujrzymy gapiąc się bezmyślnie w sklepową witrynę, nakładając korektor na pryszcza czy wykonując selfie najnowszym smartfonem. Machiavelli swą premierę miał w roku 1975, w czasach gierkowego optymizmu, przy nieustającej walce socjalizmu z problemami nie istniejącymi w żadnym innym ustroju. Z pewnością po ponad trzydziestoletniej historii Polski Ludowej ideolodzy partyjni mogli uznawać za zaawansowany proces emancypacji ludu pracującego miast i wsi z postfeudalnej ciemnoty, folwarcznego ucisku i fabrycznego wyzysku. Właśnie na tym przekonaniu mas (żeby nie powiedzieć motłochu) o swojej sprawczej mocy i dziejowej roli w iście renesansowym samozachwycie bazuje siła musicalu. Już w pierwszej Renesansowej piosence słyszymy wyraźną drwinę z marksistowsko-leninowskiej (Dziś określił nam świadomość / Określony całkiem byt) i wyssanej z piersi Gorkiego (Dzisiaj człowiek, to brzmi dumnie / i geniuszów pełno w krąg) wiary w cudowne udoskonalenie się każdego w nowym socjalistycznym świecie. Czy po latach zmieniło się tak wiele byśmy mogli sądzić, że niebezpieczeństwo próżnego oszołomienia blichtrem współczesności minęło? Zaśmiewamy się z dawnych komedii Barei, ale sami 40

mamy szczęście, że reżyser nie dożył naszych czasów, bo od ilości i treści potencjalnych scenariuszy mogłaby go rozboleć głowa. Czujemy się podmiotem największych wydarzeń naszych czasów, ale kto nas przekonał do tego, że nasz głos ma znaczenie? Kto jest dostarczycielem naszego samozadowolenia i wiary w to, że możemy - jeśli nie my, to nasi najwybitniejsi reprezentanci - wszystko uregulować, zaplanować i przewidzieć? BEZWSTYDNIE CUDZA ŻONA Od starożytności oczywistym jest, że dobrym sposobem, by pokonać głupca jest sprawienie, żeby myślał o sobie jak o mędrcu. Wówczas wystarczy zastosować chwyt rodem z intelektualnego judo i, wykorzystując siłę przeciwnika, położyć go na łopatki, zanim ten zorientuje się w sytuacji. Skoro zasada ta skuteczna jest w polityce i wojnie, skuteczna musi być również w miłości (wiemy, że nie musimy tego rozwijać). Oto stają więc przed nami: zakochany i zdesperowany Kallimach, zazdrosny, przy czym dość głupi prawnik Calfucci, jego cnotliwa i świątobliwa wskutek okoliczności, młoda żona Lukrecja, jej zdewociała matka Sostrata, cwany mnich Tymoteusz oraz wreszcie demiurg nadchodzącego zamieszania Niccolo Machiavelli (podstawiony tu za mandragorowego Liguria).

41


Jak sygnalizowaliśmy wcześniej za początek właściwy tylko dla polskiej sztuki, obrany został czas odosobnienia Machiavellego w Sant’ Andrea, wiosce pod Florencją, w której myśliciel faktycznie trawił swój czas na karczemnych rozrywkach. W takim stanie odnajduje go były uczeń Kallimach, prosząc o pomoc w zdobyciu żony człowieka, przez którego Niccola wygnali z Florencji Medyceusze. Machiavelli skuszony możliwością powrotu do wielkiej polityki ad hoc tworzy plan, który – gdyby sprawa miała większy kaliber – mógłby konkurować z legendarnym prezentem dla Trojańczyków. Z miejsca uderza nas brak skrupułów i luz etyczny, w atmosferze którego rozprawiają starzy znajomi o nakłonieniu kobiety do zdrady i okpieniu wroga („Jeżeli jest mu wierna, tracę do niej szacunek”; „Niestety... To kobieta cnotliwa”). Trzeba jednak pamiętać, że w tamtych czasach tego typu konkury stanowiły coś w rodzaju dworskiego, elitarnego sportu, a nowele z epoki wprost naładowane są takimi historiami. Jeśli nie wystarczy nam Machiavelli weźmy do ręki choćby Dekameron, który wspomoże nas w przestawieniu się na libertyńskie tory opowieści. POD ZŁOTYM KUREM Prawdziwa komedia zaczyna się jednak wraz z przyjazdem Machiavellego do Florencji. Z rozdziawioną gębą patrzymy, jak za pomocą jednego, dwóch posunięć genialny

strateg planuje utarcie nosa Calfucciemu, toruje koledze drogę do alkowy Lukrecji, przy tym jedną nogą ląduje już w łóżku swojej dawnej kochanki. Punktem oparcia dźwigni intrygi jest jałowość małżeństwa Calfucciego. Machiavelli kreuje więc na potrzeby farsy postać wielkiego lekarza wyprowadzającego z bezpłodności „czterdzieści pięć księżniczek krwi, około stu hrabin i całe tabuny dam dworu” (no i oczywiście królową Francji). W tej roli obsadza Kallimacha. Zaślepiony swą próżnością Nicia, nie przyjmujący do wiadomości innej wersji niż ta, że Lukrecja jest przyczyną braku potomstwa, włącza się w plan działania... wyłączając zdrowy rozsądek. Można byłoby powiedzieć, że nici użyte do uszycia podstępu są grubości włoskiego makaronu, ale trzeba nam ponownie przywołać ducha epoki. Być może ludzie renesansowe postępowe mają łby, ale tak się składa, że żadne warstwy społeczne nie odżegnują się od kontaktów z astrologami, wróżbitami, tarocistami, szarlatanami i alchemikami. Lekarz jest wśród nich jedną z wielu profesji zajmujących się ludzkim losem, a metody wszystkich tu wymienionych zawodów w sposób niepokojący przenikają się i wzajemnie od siebie czerpią. Czasy ciemnoty? Być może, ale gdyby dziś Paracelsus miał swój program telewizyjny, nie ustępowałby on popularności seansom wróża Macieja. Nie zapomnijmy też o magicznym słowie mandragora. „Krzepki korzeń”, o którego

D r P a r acelsus r ad z i :

Mandragora

pteczce a ej ow om d w Jeśli w sylwestrowy wieczór twoja facjata przypomina raczej rządowy projekt budżetu niż biografię księcia Williama, spróbuj nałożyć nieco liści mandragory na coś co powinno być twarzą i czekaj odliczając czas paciorkami różańca. Jeśli kuracja nie pomoże, po prostu nie zdejmuj liści z twarzy i spróbuj zapisać się na bal w Polskim Związku Działkowców. 42

Komedia Machiavellego doczekała się niezliczonej liczby inscenizacji oraz adaptacji filmowych. Jednym z najciekawszych obrazów jest włosko-francuska La Mandragola z 1965 roku, w reżyserii Alberta Lattuady z kostiumami zaprojektowanymi z wielkim rozmachem i dbałością o wierność epoce renesansu. W filmie fabuła oryginalnego utworu wzbogacona została o wiele intrygujących scen, a rolę mnicha Tymoteusza zagrał słynny Toto, aktor absolutnie ubóstwiany przez Włochów, traktowany w Italii niemal jak skarb narodowy.

43


sile legendy krążą po całym znanym świecie rozpala umysł i ciało, momentalnie uwiarygadniając plan. Tak, renesansowy lifestyle też miał swoje suplementy diety. Rozsiadamy się więc wygodnie i ze spokojem oglądamy, jak mucha z każdym ruchem coraz bardziej zaplątuje się w sieci. Mandragorowa makabryczna kuracja przypieczętowana zostaje w zajeździe Pod Złotym Kurem. Nazwa może być aluzją do restauracji Złota Kaczka, jednego z najbardziej eleganckich i reprezentatywnych lokali Warszawy przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, ale nawet jeśli nie jest, to przynajmniej pozostajemy w zgodzie z prawdą historyczną, bo moda (w Anglii wręcz obowiązek) nadawania lokalom hotelarsko-gastronomicznym oryginalnych nazw, panowała już od późnego średniowiecza. Nasz Złoty Kur wpisuje się więc w szeroką paletę przybytków takich jak: Pod Sroką i Kikutem, Pod Kozą w Butach czy Pod Peruką i Niespokojnym Duchem. POLITYKA I MORALNOŚĆ Mamy w Machiavellim jeszcze jedną ciekawą relację, która w porównaniu z Mandragorą została nieco stłumiona i wyciszona. Mówimy tu oczywiście o małym sojuszu tronu z ołtarzem, czyli udziale w intrydze mnicha Tymoteusza. Renesansowy obraz duchowieństwa czy to na kartach komedii

D r P a r acelsus r ad z i :

Mandragora

ej apteczce ow om d w W przypadku wszelkich objawów odstawienia mandragory, zanim napadniesz na osiedlowego warzywniaka, spróbuj skłonić swojego psa do wykopania potrzebnego korzenia na przykład spod ogrodzenia przy fabryce farb i lakierów lub najbliższego aresztu śledczego (oczywiście zachowując bezpieczną odległość). Jeśli nie posiadasz psa, możesz spróbować zdobyć roślinkę przy pomocy trzydziestu chomików dżungarskich. 44

Korzeń Mandragory został bardzo sugestywnie zaprezentowany w filmie Harry Potter i Komnata Tajemnic z 2002 roku, w reżyserii Chrisa Columbusa, oczywiście na podstawie książki J. K. Rowling. Podczas praktycznej lekcji przesadzania młodych mandragor okropne odgłosy, które wydaje człekopodobny korzeńniemowlę zwala z nóg jednego z uczniów, mimo założonych nauszników.

Ariosta, czy u Boccaccia, o Lutrze nie wspominając, rysuje się podobnie przerażająco i na jego tle Tymoteusz wypada raczej sympatycznie, ale oczywiście to właśnie jego chciwość i bigoteria wpasowują się w tryby maszynerii nakręcanej przez Niccola. Dostrzegając możliwość podreperowania budżetu, zgadza się spowiednik Sostraty udzielić absolucji Lukrecji, zgłaszającej chyba największe wątpliwości natury moralnej i będącej z każdej strony nagabywanej do czynów odrażających i obrzydliwych. W kwestii konieczności poświęcenia, dla pomyślności planu, życia pochwyconego przypadkowego włóczęgi, też prędko znajduje porozumienie z Machiavellim („Nie chodzi przecież o nic innego, jak o przysporzenie nowej duszyczki Panu Bogu”). Mógł Tymoteusz brać przykład 45


ze współczesnego mu Leona X, który odpustami handlował jak sprawny akwizytor, a cała seria argumentów natury teologicznej i teleologicznej skłaniającej Lukrecję do oddania się sypialnianemu przekrętowi dowodzi, że w swoim postępowaniu stosuje zasady głębokiego profesjonalizmu. MARSZ DO ŁÓŻKA! Najbardziej bierną i niejednoznaczną postacią musicalu pozostaje jednak wciąż piękna Lukrecja. Nie da się uniknąć ambiwalencji przy próbie oceny niewinnej, wydanej za dużo starszego od siebie mężczyznę istoty, która żyje w stanie pół jawy - pół snu i nie została odpowiednio rozbudzona przez nieporadnego małżonka (Znów noc przede mną... sił mi brak... / Co począć mam, a zwłaszcza - jak?). Mąż ten sam wyjawia, z jak wielkim wysiłkiem wypełnia małżeńskie obowiązki w nadziei na potomka, najlepiej płci męskiej (Czasem w głowie kręci się, pot spływa z lic - i nic!), o wszelkie niepowodzenia w tej materii obwiniając żonę. Lukrecja stoi niejako na granicy dwóch epok, wzorem wielu średniowiecznych bohaterek, pokornie, bez śmiałości znosi swój los, jednak już jako świadoma kobieta renesansu cierpi tylko do czasu, aż nie pojawia się okazja do przyjemnej odmiany swego położenia. Nawiasem mówiąc, znając wysoki poziom czystości i dbałości o higienę Włochów, zwłaszcza Florentczyków, możemy sobie tylko wyobrażać obrzydzenie jakie musiała czuć dama przeświadczona o tym, iż za chwile położy się do łóżka z menelem, którego Calfuci bada własnoręcznie jedynie na okoliczność chorób wenerycznych. Przebieg kluczowej nocy znamy dokładnie, dzięki librecistom Machiavellego, więc możemy krok po kroku obserwować transformację kobiety, która najpierw poddaje się woli swojego ciała, a następnie podporządkowuje Fortunie swoje uczucia i rozum. Być może, wbrew zapewnieniom, dosypał do hipokrasu jednak Machiavelli szczyptę sproszkowanego korzenia mandragory? Finalnie nie mamy wątpliwości: Lukrecja dziękuje niebu, że nie dano jej wyboru stając się czynnym świadkiem i żywym przykładem powiedzenia, że sukces ma wielu ojców.

46

CCHCEMY BYĆ OSZUKIWANI Wszystkim kinomanom znany jest zapewne film Desperado Roberta Rodrigueza z Antonio Banderasem w roli tytułowej. W pierwszej scenie filmu postać grana przez Quentina Tarantino opowiada pewien mało przyzwoity dowcip. Nie będziemy go tu przytaczać, ale nie da się uniknąć pewnych analogii między barmanem z żartu, a naszym dyżurnym durniem, który przekonany o swoim sprycie wędruje z pełnym urynałem wśród gwaru florenckich ulic, właśnie po to by wyprosić realizację planu, w efekcie którego sam, niemal przemocą, wpycha własną żonę do łóżka z obcym mężczyzną. Jak to jest możliwe, wiedzą ludzie pokroju Machiavellego, którego cynicznych epigonów nie brakuje i w naszej rzeczywistości. Może więc warto przypomnieć sobie w drodze na megapromocję, w kolejce po cztery produkty w cenie jednego czy przed postawieniem krzyżyka na karcie do głosowania słowa piosenki śpiewanej tuż przed zapadnięciem kurtyny: Chcemy być oszukiwani Tak na szczycie jak na dole Chcemy być oszukiwani Mogą więc zastępy drani Wywieść nas w nieszczere pole.

47


The Musical Show (Teatr Muzyczny w Lublinie, grudzień 2013 r.)

Rafał Nachciński Andrzej Ostapiuk Piotr Pecio Marcin Woźniak Andrzej Sar* Tomasz Wnuk*

Balet

Ze s p ó ł

Teatru Muzycznego sezon artystyczny 2014/2015 Dyrekcja Dyrektor Naczelny Krzysztof Kutarski Dyrektor Artystyczny Piotr Wijatkowski

Zespół Artystyczny Kierownik Muzyczny Andrzej Knap

Soliści

Jarosław Cisowski Dorota Laskowiecka Elżbieta KaczmarzykJanczak Agnieszka Kurkówna Joanna Makowska Kamil Pękala Małgorzata Rapa Patrycjusz Sokołowski Andrzej Wiśniewski Andrzej Witlewski Paweł Stanisław Wrona Marcin Żychowski Renata Drozd* 48

Jakub Gąska* Karol Jasiński* Marian Josicz* Seweryn Mastyna* Bogusława Matys* Kaja Mianowana* Andrzej Sikora* Grzegorz Szostak* Dorota Szostak-Gąska* Krystyna Szydłowska* Korepetytorzy solistów: Katarzyna Szpakowska Małgorzata Papiewska

Magdalena Jemioła* Halina Tes* Alty Mariola Drozd Ewa Kowieska Dorota Kozłowska Katarzyna Kulszew Agnieszka Milaniuk Magdalena Rembielińska Krystyna Sokołowska Małgorzata Wierzbicka Natalia Skipor*

Tenory Artur Buczak Bogumił Fruziński Chór Tomasz Głębocki Inspektor chóru Piotr Stępień Tomasz Głębocki Piotr Tymiński Andrzej Gładysz* Soprany Andrzej Namiota* Kinga Bernat Piotr Preidl* Elżbieta Grądziel-Zawada Janusz Wlizło* Anna Jóźwik Barbara Król Basy Małgorzata Papiewska Tomasz Celiński Monika Rej Stanisław Iwanicki Joanna Witos Artur Kołodziejczak

Kierownik baletu Violetta Suska Inspektor baletu Anna Adamczyk Pedagog baletu Aliaksandr Rymasheuski Korepetytor baletu Tadeusz Krukowski Pierwsi soliści Marcin Marzec Beata Kamińska* Soliści zespołu baletowego Vitalii Iemelianenkov Roman Kamiński Jarosław Żółtowski* Koryfeje Anna Adamczyk Filip Krzyżelewski Igor Ogyrenko Wojciech Pyszniak Paulina Pielach* Agata Żółtowska* Tancerze zespołowi Sandra Czaplicka Maria Czechowicz Wojciech Kaleniecki Ilona Rogozik Justyna Gorczyca* Aleksandra Jarecka* Zuzanna Kidziak* Ewelina Kruk* Maciej Marczak* Aleksandra Pawluczuk*

Orkiestra

Dyrygenci Piotr Wijatkowski Andrzej Knap

Inspektor orkiestry Stanisław Dziesiński Bibliotekarz Kajetan Wiśniewski

Flety Justyna CzeczkoKrukowska Joanna Krzemińska

I skrzypce Dominika Kołszut – koncertmistrz Anna Krzemińska-Patroń – z-ca koncertmistrza Beata Pysz Piotr Kulczyński Bartosz Kaproń Andrzej Czapliński Danuta Makowska Łukasz Resiak*

Oboje Bartłomiej Serweta Katarzyna Nowicka

II skrzypce Emilia Zamiejska – prowadząca gr. II skrzypiec Ewa Królikowska-Mach Marta Pędzisz Anna Irga Anna Poliszuk Danuta Kołtyś Altówki Justyna Żukowska – prowadząca gr. altówek Stanisław Dziesiński Anna Czaplińska Artur Andrzejewski* Ewa Woroch* Wiolonczele Iwona Godzik-Ćwiek – koncertmistrz grupy wiolonczel Maria Ziarkowska Halina Furmanek Magdalena SzustakKwiatkowska Weronika Kociuba* Małgorzata Mleczko* Mirosława Lignarska* Małgorzata Pietroń* Kontrabasy Stanisław Błach Kajetan Wiśniewski Urszula Czerniak*

Klarnety Piotr Czarny Artur Figiel Fagoty Daniel Woźniak Joanna Hanasz Karolina PoniatowskaLipska Waltornie Mirosław Dziaduszek Paweł Kamieniak Hipolit Dziaduszek* Leszek SemerauSiemianowski* Urszula TrzeciakGrodzicka* Trąbki Piotr Kociubowski Aneta Siemieńska Piotr Mach* Grzegorz Hordyjewicz* Puzony Benedykt Jurkowski Wojciech Sochacki Zbigniew Pieczykolan* Mariusz Pysz* Krzysztof Wojtyniak* Tuba Anton Szaszkow* Saksofony Arkadiusz Jaros* Marek Paciorkowski* Andrzej Waszczuk* Bogusław Wróblewski*

49


Perkusja Janusz Baca Piotr Wróblewski Włodzimierz Sypniewski* Kamil Wróblewski* Gitara Tomasz Jusiak Gitara basowa Stanisław Błach Harfa Agnieszka Miedzwiecka

Jolanta Grabiec Bożena Spoczyńska Joanna Makuch*

Brygadier zespołu garderobianych Agnieszka Wolińska

Pracownia plastyczna Cezary Kowalski – brygadier pracowni plastycznej

Garderobiane Barbara Gorczyca Anna Sokal Małgorzata Szerszeń Teresa Ścibiorska Beata Widyńska

Magdalena Bicz Brygadier zespołu elektro-akustycznego Marcin Nogas

Instrumenty klawiszowe Oświetleniowcy Małgorzata Papiewska Marcin Ciołek Tomasz Chabros Inspicjent Iwona Jarzyna-Manel Sufler Krystyna Ekielska Anna Markiewicz Specjalista organizacji pracy artystycznej Anna Rękas

Pracownie Techniczne Teatru Muzycznego p.o. Kierownika Działu Technicznej Obsługi Sceny i Produkcji Dariusz Jabłoński Pracownie krawieckie Marzena Martyniuk – brygadier pracowni krawieckiej Helena Mizerska – z-ca brygadiera pracowni krawieckiej Anna Dec – z-ca brygadiera pracowni krawieckiej Małgorzata Ćwikła Joanna Filipczuk 50

Realizacja dźwięku Krzysztof Głębocki Jarosław Humeniuk Piotr Znamierowski Brygadier sceny Dariusz Jabłoński Montażyści dekoracji Jarosław Buczkowski Paweł Kawka Rafał Kawka Tomasz Kutyna Grzegorz Lewkowicz Piotr Winiarski Jarosław Żółtowski Konserwator dekoracji scenicznych i rekwizytów Krzysztof Duda Rekwizytorzy Zbigniew Barabas Michał Wnuk Brygadier zespołu fryzjerek Ewa Kręcisz Fryzjerki Małgorzata Błach Ewa Broda Mirosława Olszewska

Dział Finansowo - Kadrowy Główna Księgowa Monika Podkowińska Z-ca głównej księgowej Alina Gąska

Pralnia Teresa Wójcik

Specjalista ds. księgowości materiałowej Ewa Golianek

Dział Administracji

Księgowa Grażyna Mazur

Kierownik działu administracji Monika Ośko

Specjalista ds. płac i ubezpieczeń społecznych Małgorzata Wójtowicz

Z-ca kierownika działu administracji Agnieszka Skoczylas Sekretariat Magdalena Kolary Specjalista ds. zaopatrzenia i obsługi imprez zewnętrznych Anna Kobryń Magazyn/Archiwum Maria Bryczek Archiwum artystyczne Monika Rudnicka Kierowca Dariusz Podgórski Sprzątaczki Danuta Jankowska Alicja Juszka Elżbieta Węgorska Barbara Wójtowicz Portierzy Ewa Bors-Małecka Sławomir Kluch Leszek Oliwiak

Specjalista ds. kadr Edyta Juszka Krystyna Sulczyńska

Specjalista ds. sprzedaży i marketingu Ewa Sobkowicz

Dział Sprzedaży i Promocji

Kasjerki biletowe Magdalena Antoniak Zofia Bylica

Specjalista ds. organizacji widowni Renata Bogusław Specjalista ds. pozyskiwania funduszy i koordynacji projektów Paweł Majsiej Specjalista ds. sprzedaży i promocji Małgorzata Pietras

Specjalista ds. BHP i organizacji Michał Marek

*współpraca z Teatrem Muzycznym w Lublinie Stan na dzień 12.11.2014 r.

Teksty oraz redakcja programu: Paweł Majsiej Zdjęcia: Bartosz Szlęzak str. 48 Dawid Jacewski str. 52 Teatr Muzyczny w Lublinie Opracowanie graficzne i skład: Kinga Słomska Wydawca: Teatr Muzyczny w Lublinie Przy powstaniu programu wykorzystane zostały następujące pozycje: P. Murray, Architektura włoskiego renesansu, Wydawnictwo VIA, Wrocław 1999 N. Machiavelli, Książę, Rozważania..., PIW, Warszawa 1987 G. Boccaccio, Dekameron, PIW, Warszawa 1972 M. Cervantes, Don Kichote, PIW, Warszawa 1983 M. Viroli, Uśmiech Machiavellego, PWN, Warszawa 2011 J. Burckhardt, Kultura odrodzenia we Włoszech, Czytelnik, Warszawa 1965 N. Machiavelli, Mandragola, WaiF, Warszawa 1986 S. Mrożek, Opowiadania i donosy 1980-1989, Noir Sur Blanc, Warszawa 1994 N. Davies, Europa, Znak, Kraków 2007 J. E. Cirlot, Słownik symboli, Znak, Kraków 2012 Wiele istotnych informacji zostało zaczerpniętych z serwisów: www.jerzywasowski.pl www.marianowicz.pl www.e-teatr.pl 51


Zapowiedź musicalu Machiavelli podczas Fantastycznego Koncertu Teatru Muzycznego w Lublinie (listopad 2014 r.)

Teatr Muzyczny w Lublinie REZERWACJA BILETÓW Dział Sprzedaży i Promocji ul. Grenadierów 13, 20-331 Lublin tel. 81 532 25 21, tel./fax: 81 534 20 25 e-mail: widownia@teatrmuzyczny.eu SPRZEDAŻ BILETÓW Kasa Teatru Muzycznego CHR Lublin Plaza, ul. Lipowa 13 tel. 81 532 96 65 czynna: od poniedziałku do piątku w godz. 10:00 – 18:00 w soboty w godz. 14:00-18:00 i w niedziele na 1 godzinę przed planowanym spektaklem w miejscu jego wystawienia. Bilety na spektakle można nabyć również drogą elektroniczną na stronie www.interticket.pl

www.teatrmuzyczny.eu /tmlublin

ISBN 978-83-927586-7-9 52

Polecamy pyszne ciasta i torty. Realizujemy także indywidualne zamówienia okolicznościowe i weselne. Warto odwiedzić firmową kawiarnię: Zbyszek-Caffe, ul. Wieniawska 8


SPONSORZY:

Partnerzy:

Patroni medialni: Patroni Medialni:

54


www.teatrmuzyczny.eu /tmlublin


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.