10 minute read

Moda

Next Article
Książki

Książki

Wierzę w romantyzowanie swojego życia

Romantycznie, kobieco, stylowo - tak chce wyglądać Patrycja Zawistowska, czyli Retrofem - młoda szczecinianka, która zainteresowała się stylem retro. Dzięki swoim stylizacjom jest kolorowym ptakiem szczecińskich ulic, gdzie, niestety, królują dżinsy z dziurami i szaro-bure kurtki. Jak mówi - chciałaby zachęcić innych do zmiany garderoby, w końcu życie jest tylko jedno i szkoda zmarnować

Advertisement

je, przejmując się opiniami obcych ludzi.

ROZMAWIAŁA MAŁGORZATA KLIMCZAK / FOTO MAREK PETRAS @RETROFEM

Skąd u pani wzięło się zainteresowanie stylem pin-up? Pamiętam, że pod koniec liceum na lekcjach z informatyki natknęłam się przez przypadek na blog poświęcony tematyce stylu retro, gwiazdach starego Hollywoodu oraz popularnych wtedy blogerek, które inspirowały się modą dawnych lat. Bardzo wciągnęłam się w lekturę i czytałam go dosyć regularnie, za każdym razem coraz bardziej zaciekawiona i zachwycona zdjęciami, które tam znalazłam przedstawiające zadbane kobiety z idealnym makijażem, perfekcyjnie ułożonymi fryzurami, ubrane w przepiękne sukienki. Odkąd pamiętam, należałam do kształtniejszych dziewczyn, co było powodem moich ogromnych kompleksów, zawsze miałam wrażenie, że większość ubrań z sieciówek źle na mnie leżała. Kiedy odkryłam styl, który podkreśla kobiecość i wygląda świetnie na każdej sylwetce, coraz bardziej chciałam go spróbować! Na początku próbowałam złożyć stylizacje zainspirowane retro z ubrań, które miałam w szafie, jednak po skończeniu liceum i zaczęciu mojej pierwszej pracy, za pierwszą wypłatę kupiłam sobie prawdziwą sukienkę inspirowaną latami 50., które wtedy podobały mi się najbardziej. Pamiętam ją do dzisiaj - czarna w urocze wisienki, ołówkowy krój, wiązana na szyi, z gołymi plecami. Nigdy wcześniej nie czułam się tak pięknie jak właśnie w tamtej chwili. Wtedy moja przygoda zaczęła się na dobre. Był to rok 2015. Przez te lata mój styl bardzo się zmienił. Odeszłam od typowego uroczego pin-upu i pokochałam bardziej elegancką, dojrzałą modę z lat 40., jednak sporadycznie zdarza mi się wrócić do kropek i kwiatów.

Jak powstają pomysły na sesje zdjęciowe w stylu pin-up? Ja

te sesje wyglądają? Bywa różnie - czasami najpierw zainspiruje mnie jakieś miejsce, a czasami wymyślam wszystko dostosowując to pod stylizację, którą chcę ze sobą zabrać na zdjęcia. Bardzo ważne jest dla mnie, aby wszystko do siebie pasowało. Na początku mojej przygody z sesjami zdjęciowymi w stylu retro potrafiłam zabrać bardzo uroczą, pin-up’ową sukienkę do miejsca, które całkowicie nie pasowało do mojego wyglądu (przykładowo las w pochmurny dzień), teraz nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Zawsze zwracam wielką uwagę na kolory i, aby klimat mojej stylizacji odpowiadał klimatowi miejsca, co dodaje zdjęciom charakteru i wyglądają one bardziej profesjonalnie. Oprócz ubrań oraz dodatków zazwyczaj zabieram również ze sobą przedmioty vintage z mojej kolekcji: przykładowo stary aparat, magazyn z lat 40. albo 50., kompaktowe vintage lusterko ze szminką stylizowaną na starą czy nawet porcelanową filiżankę w zestawie z talerzykiem. Takie małe dodatki robią naprawdę wspaniałą robotę i pomagają jeszcze bardziej wczuć się w atmosferę.

Kto wymyśla pani stylizacje i skąd bierze pani stroje w ta-

kim stylu? Stylizacje wymyślam ja sama. Nie sprawia mi to żadnej trudności, ani nie zajmuje dużo czasu, ponieważ chodzę tak ubrana na co dzień, nie jest to dla mnie styl tylko na specjalne okazje czy też zdjęcia. Na początku wszystkie moje ubrania oraz dodatki kupowane były za ciężko zarobione pieniądze, głównie zamawiane z zagranicznych sklepów internetowych albo Etsy. Na chwilę obecną jako, że retro modelingiem zajmuję się już dobre kilka lat, mam przyjemność współpracować z bardzo wieloma sklepami, zarówno dużymi, jak i tymi mniejszymi, które w swojej ofercie mają ubrania i dodatki w stylistyce dawnych lat. Współpracujemy zawsze na zasadzie barterowej - oni wysyłają mi swoje produkty, ja odsyłam im zdjęcia z sesji zdjęciowej, na której miałam na sobie przykładowo ich sukienkę, następnie publikuję je u siebie na instagramie oznaczając ich sklep, a sukienka zostaje u mnie w szafie. Jestem naprawdę bardzo wdzięczna i szczęśliwa, że udało mi się dojść do tego momentu mojej „kariery” (śmiech), ponieważ tego typu ubrania potrafią być naprawdę drogie, szczególnie, jeżeli wykonane są z naturalnych materiałów. Próbując kiedyś powiększyć swoją garderobę wydawałam prawie każdy zarobiony grosz, teraz nie wydaję praktycznie nic, a w szafie ciągle jest coraz mniej miejsca. Nigdy nawet o tym nie śniłam, a jednak tak się wydarzyło.

Ma pani swoje ulubienice, jeśli chodzi o styl pin-up? Jest naprawdę bardzo wiele kobiet, które podziwiam, większość z nich obserwuję na Instagramie, gdzie regularnie wrzucają zdjęcia. Jedną z moich ulubionych retro blogerek jest Idda Van Mun-

ster, którą obserwuję od lat. Kiedyś jej stylizacje były bardzo pin up’owe, teraz jej styl jest bardziej klasyczny, stonowany, lekko folkowy- jednak w takim wydaniu podoba mi się chyba jeszcze bardziej. Kolejną osobą jest Nelson Anyways, dla mnie bezkonkurencyjnie ikona francuskiego retro. Niestety ostatnio trochę wycofała się z modelingu, zmieniła nazwę na instagramie, usunęła większość starych zdjęć i na chwilę obecną zajmuje się tylko swoimi artystycznymi projektami przy okazji zmieniając swoją estetykę bardziej na lata 70., które nie są mi bliskie, dlatego trochę ubolewam nad tą nagłą zmianą. Oprócz tych dwóch pań, które są moimi inspiracjami bardzo lubię jeszcze Ashlyn Coco, Camilla Vintage, S Nova Vintage, Fiore Vanil i Shirinatra. Zakończę tu, bo naprawdę mogłabym wymieniać w nieskończoność (śmiech).

Czy czuje pani konkurencję, jeśli chodzi o modelki pin-up? W Szczecinie pojawiło się ich kilka. W Szczecinie niestety nie mamy retro community, które znaleźć można w wielu innych Polskich miastach. Ja osobiście kojarzę może 2-3 dziewczyny w naszym mieście, które również interesują się modą dawnych lat. Każda z nas ma jednak zupełnie inny styl, skupia się na innej estetyce oraz zajmuje się trochę innymi rzeczami, dlatego według mnie nie ma tu miejsca na rywalizację (uśmiech). Niektóre dopiero zaczynają swoją przygodę, inne siedzą w tych

klimatach dłużej. Ja każdej z nich dopinguję i mam nadzieję, że kiedyś będzie nas tutaj więcej, a w naszym mieście zaczną być organizowane wydarzenia dla wielbicieli vintage, co niestety obecnie trochę u nas leży. Z niecierpliwością czekam na ten moment.

Czy wiąże pani swoją przyszłość z modelingiem? Myślę, że w przyszłości do pewnego wieku nadal będę się tym zajmowała, tak długo jak wciąż będę zadowolona z efektów sesji. Moim małym marzeniem jest zacząć kiedyś zarabiać na współpracach, jednak przy takiej niszy, jaką się zajmuję niestety jest to bardzo trudne, szczególnie mieszkając w Polsce. Jako, że u nas w kraju mamy tylko kilka retro sklepów zapotrzebowanie na płatne retro sesje zdjęciowe jest też bardzo małe, gdzie za granicą zarabianie na tym jest znacznie łatwiejsze. Na chwilę obecną ja sama traktuję to wszystko bardziej na luzie, trochę jako hobby, częściowo jako pracę ze względu na współpracę z firmami oraz produkty, które od nich dostaję. Myślę, że taki układ również ma swoje plusy, pozwala mi to na większą samowolę, co jest dla mnie bardzo ważne. Jestem perfekcjonistką, mam swoje wizje w głowie i podoba mi się to, że mogę robić większość rzeczy po swojemu, własnym tempem. Nie wiem, co będzie w przyszłości, jednak jestem pewna, że w najbliższym czasie nie wyobrażam sobie rezygnować z tego, co kocham robić (uśmiech).

Uczyła się pani fotografii i wizażu. Która z tych dziedzin jest

pani bliższa? Uczyłam się wizażu i stylizacji, kosmetologii, fotografii oraz grafiki komputerowej. Zdecydowanie najbliższa jest mi fotografia oraz obróbka zdjęć. Wybrałam się na te kursy chcąc się trochę usamodzielnić - współpracując z wieloma firmami często gonią mnie terminy, co potrafiło być naprawdę stresujące. Często miałam sytuacje, że z różnych powodów nie mogłam umówić się na sesję z ulubionymi fotografami, sesje były czasami przesuwane, a spotykając się z nowymi osobami, często kończyło się na tym, że czekałam na zdjęcia miesiącami, co było problematyczne. Aby ułatwić sobie życie wybrałam się na 2-letnie kursy, a skończyło się na tym, że jest to coś, co naprawdę daje mi frajdę. Mam też poniekąd szczęście, ponieważ mój narzeczony również interesuje się fotografią, przez co zdarza mi się go trochę wykorzystać kiedy potrzebuję zdjęć „na teraz”. Dzielimy się oczywiście pracą: on robi zdjęcia, ja je później obrabiam. Bardzo podoba mi się ten układ, ponieważ edycja zdjęć daje mi niesamowitą frajdę. Na rocznym kursie z grafiki komputerowej niestety przez 3/4 czasu uczyliśmy się wektorów i projektowania logotypów, a zajęć z Photoshopa było naprawdę mało… dlatego jeszcze wiele rzeczy muszę się w tej kwestii nauczyć, ale daję radę. Patrząc na stare zdjęcia, które obrobiłam, zdecydowanie widzę poprawę, a to liczy się najbardziej.

A co pani sądzi o stylu szczecinianek? Powiem tak - zdecydowanie zauważyłam różnice na ulicach na przestrzeni lat. Spacerując spotykam coraz więcej kobiet, które eksperymentują ze swoim stylem i chcą się jakoś wyróżniać, jednak szczerze mówiąc i tak odnoszę wrażenie, że większość kobiet z naszego miasta sięga po najbardziej bezpieczne opcje. Oczywiście nie ma w tym nic złego! Każdy ma prawo wyglądać tak, jak chce i tak, jak czuje się najlepiej. Wszyscy mamy inne priorytety, upodobania, niektórzy po prostu nie chcą się rzucać w oczy. Czasami wzrok innych ludzi na ulicy potrafi być uciążliwy, dlatego też wiele osób boi się wyjść ze swojej strefy komfortu. Sama jestem osobą bardzo nieśmiałą, dużo czasu zajęło mi przyzwyczajenie się do atencji, komentarzy (niestety nie zawsze miłych) oraz robienia mi ukradkiem zdjęć. Stwierdziłam jednak, że ważniejsze jest dla mnie zadowolenie z mojej garderoby oraz wyglądu i staram się nie przejmować ludźmi dookoła. Wierzę w romantyzowanie swojego życia i czucie się głównym bohaterem swojej historii. Dlatego chciałabym zachęcić osoby, które obawiają się zaryzykować: życie jest tylko jedno! Szkoda zmarnować je przejmując się opiniami obcych ludzi. Piszę to oczywiście w kontekście ubrań... chociaż może i wszystkiego innego (uśmiech).

W pogoni za piękną skórą

Profesjonalne podejście, metody pracy opierające się o naturalne mechanizmy organizmu i certyfikowane kosmetyki - kierunek obrany przez gabinet Beauty skin jest wyraźny, a co najważniejsze skuteczny. Swój wygląd w ręce Weroniki Gajdka powierzają klienci z całego Szczecina i okolic oraz chętnie dzielą się efektami przeprowadzanych kuracji.

Żeby udać się na wizytę w gabinecie Beauty skin trzeba zarezerwować termin z kilkutygodniowym wyprzedzeniem, ale to wizyta, na którą warto zaczekać. Weronika Gajdka to prawdziwa profesjonalistka. Z wykształcenia biotechnolog, kosmetolog i pedagog. Była również wykładowcą w jednej ze szczecińskich szkół, a obecnie prowadzi jednostkę szkoleniową Medical Estetic, w której uczy jak bezpiecznie wykonywać różnorodne zabiegi. Wiedzę zdobytą podczas studiów i szkoleń sprawnie przekuwa w wysokiej jakości opiekę nad skórą swoich klientów. Już od pierwszego spotkania zaczyna działać - szczegółowy wywiad, ustalenie przyczyn, wskazanie najskuteczniejszych metod, a także ustalenie najlepszej i najbezpieczniejszej pielęgnacji domowej. Nie ma tu miejsca na przypadki. Proponowane przez nią zabiegi opierają się na niwelowaniu defektów skórnych, ale także sięgają do ich przyczyn starając się je wyeliminować. Technologie stosowane w salonie są bezpieczne i unikatowe, a w połączeniu z wiedzą, doświadczeniem i certyfikowanymi preparatami zabiegowymi przynoszą wymierne efekty.

Każda osoba, pojawiająca się w gabinecie może liczyć na solidną dawkę edukacji w temacie zdrowej i prawidłowo funkcjonującej skóry oraz właściwej pielęgnacji. Choć jak zauważa właścicielka gabinetu - klienci są coraz bardziej świadomi - wiedzą jakie są dostępne technologie na rynku, które są bezpieczne oraz jakie składniki powinny być zabronione w kosmetykach pielęgnacyjnych.

Największym zainteresowaniem cieszą się zabiegi na twarz - zabiegi przeciwtrądzikowe, niwelowanie przebarwień, usuwanie niedoskonałości spowodowanych noszeniem maseczek, ale też zabiegi spowalniające procesy starzenia, w tym fotostarzenia, wywoływanego przez promienie słoneczne. Paleta dostępnych możliwości jest jednak znacznie większa i wciąż jest rozwijana. Niedawno do oferty dołączył zabieg Geneo. To nowoczesna metoda, która oczyszcza, złuszcza i dotlenia skórę, jednocześnie dostarczając jej wielu odżywczych składników. Zabieg można łączyć z innymi technologiami dostępnymi w salonie Beuty skin. Drugą nowością jest Storz Medical, urządzenie przeznaczone do walki z cellulitem i nadmiarem lokalnej tkanki tłuszczowej. Jego działanie opiera się na akustycznej fali uderzeniowej i pozwala na m.in. modelowanie sylwetki, zwalczanie cellulitu, poprawę elastyczności i jędrności skóry .

Wszystkie zabiegi przeprowadzane są w sposób bezpieczny w odpowiednich warunkach. Weronika Gajdka logicznie planuje zabiegi, układa beauty plan i konsekwentnie dąży do poprawy jakości skóry swoich klientów. Chętnie dzieli się swoją wiedzą i nie ukrywa swojego wykształcenia, opowiadając również o nowych kursach, które ukończyła. Ciągle rozwija się stale wprowadzą nowości do oferty zabiegowej. Pracuje na kosmetykach mało popularnych, ponieważ zawsze wybiera perełki o najlepszych możliwych składach. Serdecznie zapraszam do skorzystania z oferty Beuty skin.

Więcej można dowiedzieć się odwiedzając: FB: @beautyskinszczecin | IG: @beautyskin.szczecin www.booksy.com/beauty-skin-weronika-gajdka tel: 793 77 55 25

This article is from: