6 minute read

Książki

Next Article
Styl życia

Styl życia

Weronika Kowalska, prawdopodobnie najmłodsza pisarka w Polsce

Pierwszą książkę napisała, gdy miała 9 lat. Od tego momentu jej pasją jest pisanie. Ma na koncie już pięć powieści. Oto Weronika Kowalska, prawdopodobnie najmłodsza pisarka w Polsce, uczennica Katolickiego Liceum w Szczecinie.

Advertisement

ROZMAWIAŁA BOGNA SKARUL / FOTO SEBASTIAN WOŁOSZ

Parę tygodni temu wydana została twoja kolejna książka „Red & Green”. Która

to już twoja książka? - To moja pierwsza powieść fantasy. Natomiast tak w ogóle, to jest to moja piąta książka. Pierwszą napisałam, mając 9 lat. To była powieść dla dzieci. Później powstały kolejne trzy z serii „Szalona siódemka”. Wszystkie napisałam z tatą.

Jak to się stało, że 9-latka, zamiast bawić się lalkami, postanowiła napisać książ-

kę? - To był czas, kiedy dużo z tatą podróżowaliśmy samochodem. Podczas kolejnej wyprawy, trochę z nudów, wymyśliliśmy fabułę, postaci, miejsce akcji. Przyjechaliśmy do domu i właściwie wszystko prawie było gotowe, więc tę naszą rozmowę trzeba było tylko spisać.

A kto te literki stawiał na klawiaturze?

- Z tatą jesteśmy duetem autorskim. To, kto rzeczywiście pisał, stawiał te literki, to chyba nie jest tak ważne (śmiech). A to pisanie, tworzenie i wymyślanie z tatą zawsze sprawiało nam dużo radości.

Jak powstała „Red&Green”? Też poma-

gał tata? - Nie, powieść fantasy to całkowicie moja książka. Tata się tu nie wtrącał. Napisałam ją samodzielnie. Ile teraz masz lat?- Mam 18 lat i chodzę do liceum, do trzeciej klasy. To klasa maturalna, więc teraz nauki mam sporo. Ale na to, co się lubi, co się uwielbia, na swoją pasję, zawsze można znaleźć czas. Tak się złożyło, że moją pasją jest pisanie. Więc piszę. Jaką masz ocenę z języka polskiego? - Jest początek roku i ocen jeszcze nie mam. Mam nadzieję, że pod koniec semestru będzie dobra (śmiech).

Pytam o oceny, bo wyobrażam sobie, że pisarz nie powinien mieć kłopotu z ję-

zykiem polskim. - Język polski to nie jest tylko pisanie, to szeroki zakres materiału – jest gramatyka, analiza wiersza... To nie znaczy, że jak ktoś pisze książki, przedmiot jest dla niego łatwy. Co jest twoją piętą achillesową? - Moja szkoła ma wysoki poziom, więc pogodzenie nauki z pisaniem książek jest trudne. Ale jakoś daję radę. Wolę przedmioty humanistyczne, ale chodzę do klasy matematyczno-informatycznej, więc moją pięta achillesową nie może być matematyka, bo jakby to wyglądało? Choć muszę przyznać, że ani matematyka, ani informatyka, nie są moimi ulubionymi przedmiotami, ale nie powiedziałabym o nich, że to są moje pięty achillesowe.

Jesteś w klasie maturalnej. Za chwilę trzeba będzie się zdecydować, co dalej.

Myślałaś już o tym? - Na pewno będę dalej pisać, bo pisanie jest moją pasją. Natomiast chciałabym zostać psychoterapeutką. Taki mam plan.

Mówisz, że lubisz pisać. Co jest takiego

fascynującego w pisaniu? - Wszystko. Pisząc książkę, trzeba najpierw stworzyć bohaterów, wymyślić sytuacje, postaci. Dla mnie ten etap w powstawaniu powieści jest niesamowity. Lubię z moimi bohaterami przeżywać różne przygody, lubię też z nimi przenosić się w inny świat.

Twoja ostatnia książka to powieść fantasy. Dlaczego postanowiłaś napisać taką

właśnie powieść? - O ile seria książek „Szalona siódemka” działa się w świecie prawdziwym, w którym odnajdywały się nawet moje koleżanki, to „Red&Green” dzieje się w świecie wymyślonym. To, co napisałam, jest wykreowane całkowicie przeze mnie. Właśnie to wymyślanie szalenie mi się podoba. Skąd pomysły? - Pomysł na „Red& Green” przyszedł z obrazu. Namalowałam kiedyś obraz: zieloną gitarę na czerwonym tle i przyszło mi do głowy, że te kolory są kontrastowe i intrygujące. Pomyślałam więc, że może to świetny pomysł, aby stworzyć takie postaci w książce, które będą swoimi przeciwieństwami. Tak się zaczęło. Później ta pierwsza myśl we mnie dojrzewała. Kolejne pomysły rodziły się w różnych, czasami bardzo prozaicznych sytuacjach. Na przykład w szkole. Wtedy taki pomysł zapisywałam najczęściej na ręce. Bałam się, aby nie uciekł.

A tak właściwie to o czym jest „Re-

d&Green”? - To opowieść o dwóch siostrach bliźniaczkach, które z wyglądu są identyczne, ale ich charaktery diametralnie różnią się od siebie. Są kompletnymi przeciwieństwami – jak czerwień i zieleń. Jedna z nich jest spokojna, opanowana. Druga żywiołowa. W sumie najchętniej trzymałyby się od siebie z daleka, ale los sprawił,

że się spotkały. Okazuje się, że obie dziewczyny zostały wplątane w pewną intrygę, której stawką jest ich życie. To dynamiczna książka, w której dużo się dzieje. Napisałam taką książkę, jaką sama chciałabym przeczytać. Zależało mi na tym, aby czytelnikowi nie chciało się odkładać na później dalszego czytania. Starałam się stworzyć napięcie, aby czytelnika ciekawiło to, co jest na kolejnej stronie. To książka o walce dobra ze złem, walce z przeciwnościami losu. Jest konflikt między siostrami, a każda z nich ma swoją magiczną moc – jedna czerwoną, druga zieloną.

Co mówią twoje koleżanki na temat

twoich książek. - Mówią, że się je dobrze czyta. Zresztą, ja często zanim książkę wydam, to daję swoim przyjaciółkom niejako do recenzji. I co wtedy? - One mówią mi, że ich zdaniem jakaś postać jest fajna, więc powinnam więcej o niej napisać albo odwrotnie. Mają też swoje sugestie, jak mogłaby się potoczyć fabuła, co chciałyby zmienić. Czasami rzeczywiście zmieniam coś w książce, jeśli ich uwagi wydają mi się istotne.

A często tato wtrąca się do fabuły? - Te cztery książki z serii „Szalona siódemka” napisałam wspólnie z tatą, więc naturalne było, że obydwoje musieliśmy zaakceptować fabułę, postaci. Razem tworzyliśmy bohaterów, zdarzenia. Natomiast „Red&Green” to całkowicie moja książka. Samodzielna. Tata był pierwszym czytelnikiem. Oczywiście, że mówił mi swoje zdanie i sugestie, ale nie wtrącał się. Raczej wspierał.

A co na to wszystko

mama? - O książkach z mamą nie rozmawiam. Pisanie to pasja, którą dzielę z tatą.

Jak w szkole jesteś przyjmowana jako

pisarka? - Spotykam się z bardzo ciepłym przyjęciem. Oczywiście nauczyciele i rówieśnicy mi gratulują. Na stronie internetowej szkoły jest nawet artykuł na mój temat.

A co mówią ci czytelnicy, kiedy masz

z nimi spotkania? - W tej chwili, ze względu na pandemię, takich spotkań raczej nie ma. Ale jak miałam 9 lat, zaraz po napisaniu pierwszej książki, na jednym z takich spotkań jedna z czytelniczek podeszła do mnie i poprosiła o autograf. To było dla mnie absolutnie niesamowite przeżycie. Potem wiele osób podchodziło do mnie po autograf, ale ten pierwszy raz zapamiętałam szczególnie. Rozmowa z czytelnikami dla każdego autora jest bardzo ważnym i przyjemnym przeżyciem.

Pewnie wszyscy są ciekawi, co taka młoda pisarka jak ty, czyta, jakie lubi książ-

ki? - Najczęściej czytam książki fantasy. Lubię światy, które są zupełnie inne niż ten, jaki nas otacza. Fascynują mnie światy magiczne, niesamowite, inne.

Kto jest twoim ulubionym autorem?

- Rick Riordan i jego seria pakiet „Percy Jackson i bogowie olimpijscy”. Też oczywiście jestem fanką „Harrego Pottera”.

Niedawno rozmawiałam z twoim tatą na temat ostatniej jego książki. Poplotkujmy teraz o tacie. Pomagałaś, podpowia-

dałaś mu przy jego powieści? - Zdarzało się, że podpowiadałam (śmiech). Zresztą też byłam pierwszą osobą, która przeczytała książkę jeszcze w tzw. brudnopisie. Bardzo mi się podobała. Polecam. Fanom kryminałów na pewno się spodoba.

A teraz musi paść pytanie o plany. Coś

zamierzasz teraz napisać? - Pisać uwielbiam. Planuję więc kolejne dwie części „Red&Green”. To będzie trylogia. Już mam zarys fabuły. Natomiast jeśli chodzi o „Szaloną siódemkę”, to już mogę zapowiedzieć piątą część. Będzie miała tytuł „Lodowe igrzyska”. Akcja ma się dziać w zimie podczas zawodów zimowych, ale też w szkole.

Przed tobą matura i jesteś w trakcie pisania dwóch książek. Jak ty to wszystko

godzisz? - Przyznam, że czasami jest trudno, ale jak się coś tak kocha, to zawsze uda się wygospodarować trochę czasu na pasję.

Czy jeszcze masz czas na jakieś rozryw-

ki? - Lubię grać na fortepianie i na akordeonie. Miłością do akordeonu zaraziłam się od dziadka. Przyjemność sprawia mi także malowanie i rysowanie. To dla mnie forma relaksu.

A chodzisz na dyskoteki? - Teraz nie, bo jest pandemia. Ale przed covidem chodziłam z koleżankami.

This article is from: