5 minute read

Car sharing

Next Article
Rozwód Gatesów

Rozwód Gatesów

ZMIENIA PRZYZWYCZAJENIA POLAKÓW

TEKST: PAWEŁ ILCZUK

Dzielenie się samochodami? Jeszcze kilka lat temu wzdrygaliśmy się na podobne pomysły, tak jak na abonament za oglądanie filmów i seriali w internecie. Jeśli macie Netflixa albo zdarza się wam wypożyczyć film w usłudze VOD, jesteście na dobrej drodze, aby docenić też car-sharing.

FOTO: MAT. PRASOWE JAK TO DZIAŁA? Wynajem samochodów nie jest w naszym kraju niczym nowym, ale stosunkowo niedawno pojawiła się zupełnie nowa forma tego typu usługi. Nie musimy już iść do wypożyczalni, podpisywać umów i płacić za dobę z góry – nie wspominając o kaucji. Teraz wystarczy zainstalować aplikację na smartfonie i założyć konto, aby móc wygodnie wrócić do domu w razie deszczu lub przewieźć ciężkie zakupy z marketu. Car-sharing jest całkowicie bezobsługowy i dostępny przez całą dobę. Wszystkie operacje są wykonywane z poziomu smartfona. Wybieramy i rezerwujemy auto, otwieramy drzwi i uruchamiamy silnik przyciskiem w kabinie. Musimy tylko mieć telefon z dostępem do internetu, prawo jazdy i odrobinę środków na koncie. Pieniądze za przejazd zostaną pobrane z naszego konta po zakończeniu wynajmu.

Pierwsze „auta na minuty” pojawiły się w Polsce, a konkretnie w Krakowie, w październiku 2016 roku, za sprawą firmy Traficar. Od tego czasu liczba operatorów oferujących tego typu usługi znacznie się zwiększyła, podobnie jak liczba dostępnych aut. W największych miastach naszego kraju jeździ już łącznie kilka tysięcy współdzielonych aut. Są wśród nich auta benzynowe, hybrydowe i całkowicie elektryczne różnych marek. Nie musimy oczywiście decydować się na używanie aut z oferty jednego operatora. Rejestracja w tego rodzaju usługach jest bezpłatna, więc możemy korzystać z kilku ofert zamiennie – w zależności od tego, co jest pod ręką lub czego aktualnie potrzebujemy. Jedynym mankamentem jest konieczność posiadania kilku dodatkowych aplikacji na smartfonie.

Koszt wynajęcia samochodu to wydatek w granicach 50 groszy za minutę plus 80 groszy za każdy przejechany kilometr. Przy w miarę płynnej jeździe po mieście oznacza to opłatę w granicach 2 złotych za kilometr. Dodatkowo mamy możliwość zaparkowania auta np. na czas zakupów. Za jedyne 10-20 groszy

KORZYSTAJĄC Z CAR-SHARINGU, NIE MUSIMY OPŁACAĆ UBEZPIECZEŃ, ROBIĆ PRZEGLĄDÓW, WYMIENIAĆ OPON ANI NAWET PŁACIĆ ZA MIEJSCA PARKINGOWE W STREFIE PŁATNEGO PARKOWANIA.

CAR-SHARING TO GŁÓWNIE AUTA KOMPAKTOWE LUB MIEJSKIE, ALE ZNAJDZIEMY WŚRÓD NICH NAPRAWDĘ CIEKAWE PROPOZYCJE, JAK NP. BMW, MINI, CZY ELEKTRYCZNY SMART.

za minutę samochód poczeka na nas pod sklepem. Będzie w tym czasie niedostępny dla innych użytkowników usługi. Ten cennik w zasadzie nie daje szans konkurencji w postaci taksówek. Po chwili zastanowienia można nawet dojść do wniosku, że opłaca się bardziej niż wynajęcie hulajnogi elektrycznej – zwłaszcza jeśli chcemy zabrać ze sobą pasażerów lub bagaż.

Biorąc pod uwagę wygodę i zalety korzystania z car-sharingu, łatwo zrozumieć, dlaczego jest coraz bardziej popularny. Rosnąca ilość samochodów jest odpowiedzią na wzrost zainteresowania, a wzrost zainteresowania można łatwo połączyć z lepszą dostępnością aut. Wzrost popularności odzwierciedla też pewną ciekawą zmianę w przyzwyczajeniach Polaków. Z car-sharingu korzystają najczęściej ludzie młodzi, którzy cenią wygodę wynajmowania rzeczy. Leasing, wynajem długoterminowy, abonament – to w zasadzie starsi krewni wynajmu na minuty. Młode pokolenie Polaków nie przywiązuje się już tak bardzo do faktu posiadania przedmiotu, a bardziej do używania go. Wiele osób wcale nie chce mieć samochodu i chętnie pozbędzie się go, gdy zyska dostęp do car-sharingu. Korzystając z car-sharingu, nie musimy opłacać ubezpieczeń, robić przeglądów, wymieniać opon ani nawet płacić za miejsca parkingowe w strefie płatnego parkowania. Samochody są zawsze gotowe do jazdy i coraz łatwiej znaleźć jeden z nich w pobliżu naszej aktualnej pozycji. Istnieje też możliwość wynajęcia auta na dłuższy czas i zabranie go w dłuższą trasę. Bezstresowa i wolna od obowiązków usługa wynajmu jest wygodną alternatywą dla posiadania własnego auta. Jedynymi obowiązkami pozostają przestrzeganie przepisów ruchu drogowego oraz regulaminu usługodawcy. Jak się okazuje – dla niektórych to wciąż zbyt wiele.

CZŁOWIEK SŁABOŚCIĄ SYSTEMU Największą zmorą operatorów car-sharingowych w naszym kraju są niestety użytkownicy, którzy zwyczajnie nie szanują cudzych samochodów i traktują je jak miejskie gokarty, a przy tym znacznie tańsze i szybsze. Nieprawidłowe użytkowanie i brawurowa jazda często kończą się uszkodzeniami i stłuczkami, a co za tym idzie – karami finansowymi dla kierowców. Auta są wyposażone nie tylko w nadajniki GPS, ale także zaawansowane systemy telemetryczne, które natychmiast informują właściciela auta

o przekraczaniu prędkości, nieostrożnej jeździe, a nawet brutalnym obchodzeniu się z pedałem gazu. Jeśli zostaniemy na tym przyłapani, możemy otrzymać telefon od operatora, w którym zostaniemy pouczeni. W skrajnych wypadkach konsekwencje mogą być naprawdę wysokie.

Przekonał się o tym pewien użytkownik usługi Panek CarSharing w Warszawie. Firma Panek, oprócz setek nowych aut (głównie hybrydowe Toyoty Yaris), posiada także kilka wyjątkowych aut dla miłośników klasycznej motoryzacji. Za symboliczną opłatą możemy usiąść za kierownicą Poloneza Caro, „Malucha”, a od niedawna również Fiata 125p. Niestety wkrótce po rozpoczęciu swojej kariery Polonez wpadł w oko pewnemu miłośnikowi driftingu, który bez opamiętania szalał nim po parkingu. Nie wiedział jednak, że auto oprócz zdalnego sterowania zapłonem ma też czujniki czuwające nad jego bezpieczeństwem. Wkrótce na feralnym parkingu pojawiła się ekipa techniczna firmy Panek w asyście stołecznej policji. Ta przejażdżka okazała się naprawdę kosztowna.

W ostatnim czasie miały również miejsce kradzieże aut z flot car-sharingowych w Warszawie. Zamiast nowej Toyoty Corolli złodzieje zyskali bezpłatny urlop od swojej niecnej profesji. Kradzież auta naszpikowanego czujnikami i nadajnikami doprowadziła do wykrycia dziupli złodziei samochodowych w Wołominie i rozbicia grupy przestępczej. Wyjątkowo feralny łup – prawdziwy koń trojański XXI wieku.

Jedyny techniczny problem związany z car-sharingiem to wciąż kulejąca infrastruktura sieci komórkowej, niezbędnej do działania usługi. Nawet w Warszawie i Krakowie zdarzają się miejsca i momenty, w których auto może stracić łączność z serwerami operatora. Z tego względu zdecydowanie odradza się wjeżdżanie wynajętymi autami do garaży podziemnych. Jeśli musimy zatrzymać się w galerii handlowej, poszukajmy miejsca na zewnątrz lub na najwyższym poziomie parkingu naziemnego. Co się wtedy stanie? Spokojnie, nic wielkiego. Nie stracicie panowania nad samochodem, lecz możecie mieć problem z zakończeniem wynajmu lub zamknięciem centralnego zamka samochodu.

O tym, jak ważne jest zamykanie drzwi i kończenie wynajmu auta na ekranie smartfona, przekonał się pewien mieszkaniec Warszawy. Zostawiając auto na ulicy, nie zabezpieczył go przed dalszą jazdą, z czego skorzystali dwaj nastolatkowie. Za kierownicą elektrycznego BMW zasiadł czternastoletni chłopak. On i jego trzynastoletni pasażer wkrótce zakończyli darmową przejażdżkę na betonowej barierze w centrum Warszawy. Przyczyną wypadku były zapewne zaskakująco dobre osiągi niepozornego autka oraz… alkohol, pod którego wpływem znajdował się kierowca. ⚫

JEŹDZIĆ AUTEM, ALE NIE POSIADAĆ AUTA - W DUŻYCH MIASTACH TAKI TREND MA SZANSĘ NA POWODZENIE. PRZYSZŁOŚĆ CAR-SHARINGU ZALEŻY OD POLAKÓW I EWOLUCJI ICH PRZYZWYCZAJEŃ.

This article is from: