PORADNIK
ORGANIZUJEMY
MIESIĄC MIODOWY
KIERUNEK WYDANIA
KANADA
ZACHODNIA
POLSKA
NA WEEKEND
NAD BUGIEM
CYPR
UROKI REGIONU PAFOS ISSN 2353-2416
LIPIEC/SIERPIEŃ 2014 › NUMER 4
POLSKA
travel BEZPŁATNY MAGAZYN O PODRÓŻACH
TUNEZJA PUSTYNNE TAJEMNICE
REKLAMA
OD REDAKCJI
Witam Państwa na łamach czwartego wydania magazynu „Travel Polska”. W bieżącej, letniej edycji naszego magazynu przeważa tematyka adekwatna do pory roku. Szczególnie polecamy drugą część fotoreportażu z wyprawy do Tajlandii. Z egzotycznych miejsc, poza wymienioną Tajlandią, przedstawiamy również Tunezję oraz Cypr. Każde z tych miejsc jest na swój sposób oryginalne i godne odwiedzenia (zwłaszcza podczas letniego wypoczynku) z różnych powodów. Jakich? Szczegóły w numerze. Kierunkiem tego wydania „Travel Polska” jest zachodnia część Kanady. Fascynujący region, bardzo zróżnicowany geograficznie i przyrodniczo. Zainteresowanych zapraszamy na s. 12-28. W „Poradniku” tym razem trochę nietypowo: doradzamy, jak i gdzie zorganizować niezapomniany… miesiąc miodowy! Polecamy nie tylko przyszłym nowożeńcom. Dzikie, miejscami bardzo stare lasy, liczne bezdroża, urokliwe wsie i miasteczka oraz rzeka - jedna z największych w Polsce i wciąż nieujarzmiona. Witamy nad Bugiem! To oczywiście zaledwie kilka propozycji spośród wielu innych – mamy nadzieję, równie interesujących. Korzystając z okazji, już teraz zapraszam do kolejnego wydania naszego magazynu. Z życzeniami inspirującej lektury
redaktor naczelny
PISZĄ DLA WAS
Karina Juszczuk
Maciej Majerczak
Kasia Jaszczuk
Maciej Jencz
DRODZY CZYTELNICY! W odpowiedzi na liczne zapytania z Waszej strony zdecydowaliśmy się na uruchomienie nowej rubryki „Kto pyta, nie błądzi”. Jej formuła jest prosta – Państwo pytacie, my odpowiadamy! Pytania, związane rzecz jasna z profilem magazynu, mogą dotyczyć zarówno wyboru kierunku podróży, jak i spraw organizacyjnych towarzyszących mniejszym i większym wyprawom, np. szczepionek, pakowania się, dokumentów, lokalnych zwyczajów itp. Pytania prosimy nadsyłać w wersji elektronicznej na adres: redakcja@majermedia.com. Postaramy się udzielić odpowiedzi na wszystkie zapytania. Na najciekawsze odpowiemy na łamach kolejnych wydań magazynu Travel Polska.
Zapraszamy na stronę naszego wydawnictwa na: facebook.com/TravelPolskaMagazyn
3
SPIS TREŚCI
TRAVEL & ŚWIAT
54
TUNEZJA PUSTYNNE TAJEMNICE
82
8
DOOKOŁA ŚWIATA Cypr - uroki regionu Pafos
AKTUALNOŚCI, gadżety, trendy, inspiracje
66
30
POLSKA NA WEEKEND Nadbużańskim szlakiem
PORADNIK
JAK I GDZIE ZORGANIZOWAĆ NIEZAPOMNIANY MIESIĄC MIODOWY?
6
PODRÓŻE MAŁE I DUŻE Tajlandia cz. II Fotoreportaż subiektywny
48
FLY & DRIVE KANADA ZACHODNIA Uznawana przez niektórych za raj na Ziemi, tajemnicza i wyjątkowa, ekscytuje różnorodnością. Na wszystkich, którzy odważą się odkryć Kanadę Zachodnią, czeka nagroda w postaci niesamowitych widoków i niezapomnianych przeżyć.
12 7
NOWOŚCI RYNKOWE
Piękny, eteryczny i dostępny na wyciągnięcie ręki… Taki, jakie powinny być marzenia. Nowy DS Dream marki CERTINA to elegancki zegarek wyposażony w wysokiej jakości, precyzyjny szwajcarski mechanizm kwarcowy ETA Precidrive. Czasomierz świetnie sprawdzi się na co dzień w pracy oraz podczas wystawnych wieczorów. Elegancka koperta ze stali szlachetnej (śr. 38 mm) ma otwartą i przejrzystą strukturę. Cienki pierścień lunety pięknie podkreśla srebrzysty odcień tarczy ozdobionej słonecznym szlifem, ukrytej pod szafirowym szkłem z obustronną powłoką antyrefleksyjną. Delikatne, powlekane powłoką PVD w odcieniu różowego złota indeksy godzin zachwycają kobiecością. Wskazówki: godzinową i minutową – również w ciepłym złotym odcieniu – pokryto dodatkowo warstwą substancji luminescencyjnej Superluminova. Okienko datownika – dla optymalnej czytelności tarczy – umieszczono na pozycji godziny 6. DS Dream reprezentuje klasyczny, elegancki styl, ale w produkcji zegarka wykorzystano najnowsze technologie wykończenia i zabezpieczeń. Zegarek wyposażono w słynny system CERTINA DS Concept, który gwarantuje mu bezwarunkową niezawodność oraz wodoszczelność do 100 metrów (10 barów).
Peronin to płynny pokarm z dodatkiem witamin i składników mineralnych. Produkt ten świetnie sprawdzi się wszędzie tam, gdzie nie ma możliwości przygotowania normalnego posiłku podczas ekstremalnego wysiłku. Jego skuteczność potwierdzają alpinista Ueli Steck czy triathlonistka Jacqueline Uebelhart. Peronin wchłania się przez około 6 minut w 96%, dzięki czemu zapewnia energię zaraz po spożyciu. W przeciwieństwie do normalnego jedzenia nie musi być rozkładany w żołądku. Jest łatwy w transporcie i w przechowywaniu. Aby przygotować proszek do spożycia, potrzebna jest tylko woda, dzięki czemu pełnowartościowy i sycący posiłek może być przyrządzony w każdych warunkach. Dostępny jest w trzech smakach: wanilii, pomarańczy i czekolady. Więcej informacji na www.ravenoutdoor.appspot.com
Nieważne, czy płyniesz kajakiem czy popisujesz się najnowszym trikiem na rowerze – dzięki kamerze Lenco Sportcam-300 możesz z łatwością uchwycić najlepsze momenty. Przenieś swoje zdjęcia i wideo na komputer przy pomocy kabla USB i podziel się nimi z przyjaciółmi i rodziną. Kamera dostarczana jest z różnymi akcesoriami do montażu, dzięki czemu możesz uchwycić wszystko, mając wolne ręce. Dzięki wodoodpornej obudowie możesz robić zdjęcia i nagrywać pod wodą do głębokości 3 metrów. Urządzenie wyposażone jest w 2,4-calowy dotykowy wyświetlacz LCD Full HD. www.lenco.com/pl
Najmniejszy z trzech nowych tabletów marki LENOVO, model A7-50, wyposażono w system Android oraz 7-calowy ekran IPS o rozdzielczości 1280 × 800 pikseli. Urządzenie posiada czterordzeniowy procesor MTK o taktowaniu 1,3 GHz, 1 GB pamięci RAM i dwie kamery (tylna 5 Mpix, przednia 2 Mpix). Wbudowaną pamięć o wielkości 16 GB można rozszerzyć za pośrednictwem karty pamięci Micro SD o kolejne 32 GB. Wymiary: 198 × 121,2 × 9,9 mm, waga 320 gramów. Model A8-50 posiada te same co A7-50 parametry, z wyjątkiem wymiarów ekranu i tableta. Multimedia odtwarzane będą na wyświetlaczu IPS o przekątnej 8 cali i rozdzielczości 1280 × 800 pikseli. Wymiary urządzenia to: 217 × 136 × 8,95 mm przy wadze 360 gramów. Tablet A8-50 wyposażono w dwie kamery i dwa głośniki odtwarzające dźwięk przestrzenny w systemie Dolby. Natomiast tablet A10-70 to przede wszystkim ekran o przekątnej 10,1 cala wyświetlający obraz o rozdzielczości 1280 × 800 pikseli. Urządzenie – o parametrach podobnych jak dwa mniejsze modele – sprzedawane będzie w niebieskiej wersji kolorystycznej. Wymiary: 264,1 × 176,5 × 8,95 mm, waga 560 gramów. Więcej informacji na www.lenovo.pl
8
Poznaj horyzonty swoich możliwości z ActiveCam Sky – highendowego modelu kamery sportowej OVERMAX, który konkuruje z najlepszymi na świecie urządzeniami uznanych marek. Kamera sportowa Full HD gwarantuje bardzo wysoką szczegółowość rejestrowanego materiału (zdjęcia o rozdzielczości do 20 Mpix!). Kamerę wyposażoną w WiFi możesz obsługiwać zdalnie za pośrednictwem aplikacji lub dołączonego pilota. Podziwiaj nagrywane ewolucje na żywo na ekranie telefonu komórkowego lub tabletu! ActiveCam Sky – łowca emocji! Więcej informacji na www.overmax.pl
Nowa wodoodporna torba DryZone DF 20 L marki LOWEPRO została zaprojektowana tak, aby niezależnie od rodzaju uprawianej aktywności ochronić sprzęt fotograficzny i osobiste wyposażenie – zarówno w ekstremalnie trudnych warunkach morskich, jak i na spokojnych wodach. Torba (spełniająca rygorystyczną normę wodoodporności IPX6) zamykana jest na zasadzie rolowania górnych krawędzi. Po otwarciu uzyskujemy bardzo szeroki dostęp do sprzętu przechowywanego w wyjmowanej, wyściełanej komorze z licznymi, regulowanymi przegrodami. Proporcje pojemności: 80% sprzęt foto (aparat fot. typu lustrzanka z obiektywem 70-200 mm, 1-2 dodatkowe obiektywy, lampa błyskowa, akcesoria), 20% rzeczy osobiste. Dzięki temu można całkowicie zaprojektować przestrzeń do przechowywania aparatu i akcesoriów. Torba jest wyposażona w paski z możliwością dołączenia dodatkowych elementów, a także w zewnętrzną kieszeń zapinaną na zamek.
Zegarek CERTINA DS Podium Big Size Chronograph wyposażono w nowy szwajcarski mechanizm kwarcowy ETA Precidrive, pracujący z dokładnością do +/-10 sek. na rok. Czasomierz jest wodoszczelny do 200 metrów (20 barów), został wyposażony w zakręcaną koronkę i dekiel oraz szkło szafirowe z powłoką antyrefleksyjną. Kopertę ze szczotkowanej stali szlachetnej 316 L w rozmiarze 44 mm uzupełniają: polerowany pierścień lunety oraz polerowana koronka i przyciski. Za szafirowym szkłem z obustronną powłoką antyrefleksyjną kryje się czarna tarcza, której mocny charakter budują między innymi ciemnoszare, ozdobione okrężnym szlifem liczniki z kontrastującą obwódką. Duże cyfry, wyraziste oznaczenia i trójwymiarowe indeksy zapewniają doskonałą czytelność wskazań. Niklowane wskazówki godzin i minut oraz kropki znaczące kolejne godziny pokrywa warstwa substancji luminescencyjnej Superluminova.
Klean Kanteen to marka pojemników wykonanych z najwyższej jakości stali nierdzewnej, bezpiecznych, zdrowych, lekkich i zdatnych do wielokrotnego użytku. Powierzchnie pojemników pokryte są farbą akrylową (bez zawartości ołowiu), a gładkie krawędzie podnoszą wytrzymałość i ułatwiają czyszczenie. Całość procesu technologicznego jest zgodna z najbardziej rygorystycznymi normami ekologicznymi. Więcej informacji na www.ravenoutdoor.appspot.com
9
PROMOCJA
Wakacyjna przygoda JESTEM SZCZĘŚLIWY! ŻYCIE ZNÓW ZASKOCZYŁO MNIE BARDZO POZYTYWNIE. MIMO REALIZACJI NOWEGO, WAŻNEGO PROJEKTU DLA MOJEJ FIRMY, DOSTAŁEM URLOP! NIEZALEŻNIE OD KAPRYSÓW POGODY w Polsce wyjadę z moją rodziną na zagraniczne wakacje. Może tym razem Maroko? Czemu nie! Na samą myśl o wizytach w najbliższym tygodniu w biurach podróży czuję przypływ pozytywnej adrenaliny. Jeszcze tylko dwa tygodnie sumiennej pracy i spełnią się moje marzenia ostatnich miesięcy. Wyciągając wnioski z poprzednich, kompletnie nieprzygotowanych wyjazdów, w tym roku zamierzam nie zapomnieć o niczym. Jak przystało na miłośnika fotografii i prawdziwego turystę zabiorę ze sobą mój najlepszy aparat fotograficzny i zrobię zdjęcia o jakich nawet nie śniłem do tej pory! KILKA DNI MYŚLAŁEM CO ZABIORĘ DO WALIZKI, która jak zawsze jest zbyt pełna i nie chce się zamknąć. Zrobiłem listę
TG-3
10
rzeczy wykreślając te, które w drodze eliminacji okazały się najmniej potrzebne. Zrezygnowałem nawet z tabletu na rzecz mniej wygodnego w obsłudze smartfona, ale z aparatem fotograficznym nie byłem w stanie rozstać się, tym bardziej że postawiłem w tym roku na coś nowego, modnego i jedynego w swoim rodzaju - fotografię podwodną! Tak, zamierzam fotografować koralowce i ryby morskie. Mam dosyć pozowanych zdjęć pod popularnymi zabytkami czy też w ich wnętrzach. W tym roku zrobię coś innego a pomoże mi w tym Olympus Tough TG-3. Ale to nie wszystko, żeby zabawa była jeszcze lepsza, kupiłem swoim dzieciom tańszy model Olympus Tough TG-850 i już ogłosiłem rodzinny konkurs na zdjęcie z wakacji! Aparaty po przeprowadzanych przeze mnie wstępnych próbach na spotkaniu rodzinnym, zakończeniu roku szkolnego synka czy też podczas wieczornego spaceru, wykonują znakomite zdjęcia deklasując używane dotychczas większe i mniej praktyczne modele. Niezależnie od tego, czy spędzę rodzinny urlop na plażach w Tunezji czy będę uczył się nurkować na Karaibach nie zamierzam stracić żadnej okazji do wykonania niepowtarzalnego wakacyjnego zdjęcia. Dzięki nowym zakupom mam zamiar rejestrować ujęcia wyjątkowo pięknych i tajemniczych scen rozgrywających się pod powierzchnią wody.
WARTO ODPOWIEDNIO PRZYGOTOWAĆ SPRZĘT do fotografowania pod wodą. Należy pamiętać, aby przygotować pojemne karty pamięci, naładować do pełna akumulatory oraz zamknąć szczelnie wszystkie pokrywy w aparacie w suchym miejscu zwracając szczególną uwagę na stan uszczelek. Aby aparat służył dłużej chrońmy jego gumowe elementy przed długotrwałym promieniowaniem słonecznym czy działaniem słonej wody. Aparat należy umyć w słodkiej wodzie po każdym reportażu w słonym środowisku. Wybierając aparat do fotografii podwodnej zwróciłem uwagę na dwa podstawowe problemy pojawiające się jak zwykle w ostatnie chwili i do tego za późno. Pierwszym z nich jest zjawisko zanikania kolorów w zależności od głębokości zanurzenia. Już na poziomie 3-5 metrów pod powierzchnią wody obserwujemy niższe nasycenie barwy czerwonej. Im głębiej tym bardzie dominuje kolor niebieski. Na szczęście nie stanowi to problemu dla aparatów podwodnych, które posiadają specjalny tryb fotografii podwodnej, rekonstruujący kolory, oddając wiernie podwodną rzeczywistość. Kolejnym problemem jest brak światła. To zmartwienie rozwiązuje jasna optyka f/2.0 i znakomita matryca 16 MP mojego Olympus Tough TG-3. Jest to niezwykle wytrzymały aparat odporny na pył, kurz, upadki z wysokości 2,1m oraz zgniatanie ciężarem do 100 kg. Olympus wytrzymuje rów-
nież wysoką temperaturę oraz jest wodoszczelny do głębokości 15 m. Mimo rozpierającej mnie energii, Tough na pewno nie zawiedzie mnie nawet w najbardziej ekstremalnych przeżyciach. Jestem człowiekiem nowoczesnym. Prowadzę własnego bloga i zamierzam codziennie dostarczać moim czytelnikom garść nowych informacji oraz zdjęć. Wykorzystam do tego moduł WiFi w aparacie, który zapewni mi łatwą komunikację z najbliższymi oraz umożliwi wykonanie kopii zapasowej zdjęć. Dzięki aplikacji zainstalowanej na smartfonie zamierzam wykorzystać zdalne sterowanie aparatem podczas fotografii dzikich zwierząt z odległości. Z kolei podczas fotografii makro wykorzystam tryb mikroskopowy pozwalający na nawet 40-krotne przybliżenie obiektu fotografowanego. Warto wspomnieć również, że pod wodą zmniejsza się pole widzenia o około 25% ze względu na załamanie światła w innym ośrodku, stąd wziąłem pod uwagę dwa rozwiązania. Z uwagi na szerokokątny obiektyw o ogniskowej 21 mm dzieciom kupiłem TG-850, który posiada uchylny monitor niezastąpiony podczas kadrowania pod wodą oraz do wykonywania jakże modnych ostatnio autoportretów. Poza tym rozbudowałem obiektyw TG-3 stosując dodatkowy konwerter „rybie oko”, który kreatywnie rozszerza perspektywę obrazu i zwiększa pole widzenia obiektywu.
TG-850
11
KIERUNEK WYDANIA
TEKST KARINA JUSZCZUK
KANADA ZACHODNIA
Niezapomniane spotkanie z misiem grizzly
FOTO: SHUTTERSTOCK.COM
Uznawana przez niektórych za raj na Ziemi, tajemnicza i wyjątkowa, ekscytuje różnorodnością. Na wszystkich, którzy odważą się odkryć Kanadę Zachodnią, czeka nagroda w postaci niesamowitych widoków i niezapomnianych przeżyć.
12
13
FOTO: SHUTTERSTOCK.COM
KIERUNEK WYDANIA
Gastown - dawne centrum miasta, idealne na spokojny spacer po pełnym wrażeń dniu...
WIĘKSZOŚCI Z NAS KANADA ZACHODNIA KOJARZY SIĘ Z TRAPERSKIMI WYPRAWAMI, POSZUKIWACZAMI ZŁOTA I ZAPIERAJĄCYMI DECH W PIERSIACH WIDOKAMI ZNANYMI GŁÓWNIE Z POCZTÓWEK CZY TELEWIZJI. Niegdyś zamieszkiwana była przez Indian, głównie Squamish, Musqueam oraz Tseil-Waututh. Indianie, którzy zamieszkiwali (i wciąż zamieszkują) to wybrzeże, wytworzyli specyficzną kulturę stanowiącą dziś dużą atrakcję turystyczną. Miłośników dzikiej przyrody i wszystkich, którzy chcą się przekonać, na czym polega urok kraju słynącego z syropu klonowego, na pewno zaciekawi fly-drive po Kanadzie Zachodniej. Jako że jest to naprawdę daleka wyprawa, najlepiej będzie przeznaczyć na nią ok. 2-3 tygodni, kupić bilety open jaw (przewodnik po fly-drive znajdziecie w pierwszym wydaniu „Travel Polska”), a na miejscu wypożyczyć samochód - środek lokomocji, który znacznie ułatwi poruszanie się i robienie fotoprzystanków, na które okazji będzie bardzo wiele.
14
VANCOUVER- METROPOLIA NAD MORZEM Z GÓRAMI W TLE W Vancouver (prowincja Brytyjska Kolumbia) niemalże wszędzie dojedziemy metrem bądź autobusem - przystanki rozmieszczone są bardzo gęsto. Spokojnie zwiedzimy miasto i okolice w 3 dni. Grouse Mountain to absolutny must-see w Vancouver. Kto chciałby przegapić spotkanie z niedźwiedziem czy przejażdżkę kolejką na sam szczyt? Dla spragnionych wrażeń lot helikopterem, z widokiem na panoramę miasta i górski krajobraz, będzie doskonałym wyborem. Jednym z najczęściej odwiedzanych przez turystów miejsc jest Gastown - dawne centrum miasta, idealne na spokojny spacer po pełnym wrażeń dniu na Grouse Mountain. Zamiast do Gastown można wybrać się do Chinatown - drugiej zabytkowej dzielnicy Vancouver. Przemierzanie leśnych szlaków, jazda miniaturowym pociągiem i możliwość spotkania dzikich zwierząt – to tylko niektóre z wielu atrakcji czekających na nas w Stanley Parku. Miłośników morskich stworzeń (i nie tylko!) na pewno zaciekawi The Vancouver Aquarium Marine Sciance Centre (zlokalizowane w Stanley Parku), gdzie można chociażby z bliska przyjrzeć się białym wielorybom (białuchom). Stworzenia te można zobaczyć
Nocna panorama portu w Vancouver FOTO: SHUTTERSTOCK.COM
FOTO: SHUTTERSTOCK.COM
FOTO: CANADIAN TOURISM COMMISSION
Kolejka linowa na Grouse Mountain
15
FOTO: SHUTTERSTOCK.COM
FOTO: LISSANDRA MELO / SHUTTERSTOCK.COM
tylko w kilku akwariach na świecie, a żeby zobaczyć je na wolności, trzeba się wybrać na daleką północ kontynentu (Ameryki Północnej). Na koniec zostawmy sobie Muzeum Antropologii, gdzie szczególny nacisk położono na kulturę rodowitych Indian. We wtorki wstęp jest bezpłatny, choć warto zapłacić, aby poznać choć część pierwotnej kultury rdzennych mieszkańców Kanady. Jeśli macie stalowe nerwy, przejdźcie się wiszącym mostem Capilano w River Park Regional Capilano. To jedna z najstarszych atrakcji Vancouver. Most zawieszony jest na wysokości 70 metrów. Długa na 136 m konstrukcja huśta się pod stopami, ciśnienie skacze w górę, ale jaką mamy satysfakcję po przejściu mostu! Spokojnie, nie trzeba wracać tą samą drogą. Czas opuścić Vancouver i rozszerzyć horyzonty. Wynajmujemy samochód, łapiemy prom, podziwiamy widoki i naszym celem jest....
FOTO: CANADIAN TOURISM COMMISSION
KIERUNEK WYDANIA
WYSPA VANCOUVER – BLISKIE SPOTKANIE Z MISIAMI I WIELORYBAMI
16
FOTO: CANADIAN TOURISM COMMISSION
Można się tu dostać na kilka sposobów. Promem z Vancouver, a raczej z Horseshoe Bay, która jest oddalona o ponad godzinę drogi z centrum miasta, w ok. 3-4 godziny bądź wodolotem w kilkanaście minut. Prom ma tę zaletę, że przeprawić można się wraz z samochodem, chociaż jest też możliwość wypożyczenia go w samej Victorii.
Lenovo® zaleca system Windows 8.
Lenovo Yoga 2 Pro Laptop kiedY chcesz, tabLet kiedY go potrzebujesz. • Obracany o 360 stopni, wielodotykowy ekran IPS o rozdzielczości QHD+ umożliwia ustawienie urządzenia w jednym z czterech różnych trybów: laptop, podstawka, tablet lub namiot. • L ekka (waga 1.39 kg) i smukła (grubość 15.5 mm) konstrukcja, która kryje w sobie ultra wydajną baterię gwarantującą nawet 9 godzin pracy bez ponownego ładowania.* Więcej informacji znajdziesz na www.lenovo.pl
©2014 Lenovo. Wszelkie prawa zastrzeżone. Lenovo oraz logo Lenovo i Lenovo For Those Who Do to znaki towarowe firmy Lenovo. Microsoft, Windows, oraz logo Windows to znaki towarowe firmy Microsoft Corporation. Powyższa treść nie stanowi oferty w rozumieniu prawa i ma charakter informacyjny. Za ewentualne błędy firma Lenovo nie ponosi odpowiedzialności. *Żywotność baterii zależy od wielu czynników, wliczając ustawienia systemu operacyjnego i sposobu jego wykorzystania.
KIERUNEK WYDANIA
się również do Ogrodu Motyli w Victorii. Jeden nocleg wystarczy, a następnego dnia rano można ruszać w dalszą drogę (wypożyczonym) samochodem. Wizyta w Newcastle Island Marine Provincial Park pozwoli jeszcze lepiej poznać kulturę Indian i będzie cudowną ucieczką od miejskiego centrum Nanaimo. Miejsce silnie oddające obecność rdzennych mieszkańców i klimat wyspy jest także skupiskiem wielu ciekawych historii z nią związanych. Wybierzmy się na spacer przez 22-kilometrowy szlak, zjedzmy przekąskę bądź wypożyczmy kajak, rower i spędźmy dzień na oderwaniu się od cywilizacji i miejskiego tłoku. Weźmy głęboki oddech i poczujmy magię Wyspy Vancouver. Warto obudzić w sobie wewnętrzne dziecko i wybrać się do WildPlay Elements Park. Ciekawe atrakcje, tj. Monkido, Primal Swing, DragonFLY Zip Lanes czy tradycyjny skok na bungee
ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK.COM
Victoria, zwana przez niektórych Zieloną Prowincją Kanady, stolica Brytyjskiej Kolumbii. Mówi się, że jest to najbardziej brytyjskie miejsce w całej Kanadzie, a przy tym wymarzona lokacja dla płetwonurków czy obserwatorów wielorybów. Te niesamowite stworzenia można obserwować tuż po wypłynięciu z portu Victorii. Na pewno będzie to niezapomniane przeżycie, a kto wie, może trafimy także na orkę? Urok Victorii poznamy podczas spaceru uliczkami wśród kamiennych zabudowań, filiżanki herbaty w kameralnej kawiarence, gdzie krajobraz będą urozmaicać indiańskie motywy, aż do wizyty w Ogrodzie Butchart. To 22-hektarowy obiekt, który jeszcze 100 lat temu był wyeksploatowanym kamieniołomem. Dziś jest to jeden z najpiękniejszych ogrodów świata, którego kompozycje można śmiało zaliczyć do arcydzieł sztuki ogrodniczej. Jeśli spodobały nam się Ogrody Butchart, możemy udać
18
ZDJĘCIA: CANADIAN TOURISM COMMISSION
Victoria, stolica Brytyjskiej Kolumbii, to wymarzona lokacja dla płetwonurków i obserwatorów wielorybów.
Ogród Butchart to 22-hektarowy obiekt, który jeszcze 100 lat temu był wyeksploatowanym kamieniołomem. Dziś jest to jeden z najpiękniejszych ogrodów świata.
19
FOTO: PHOTOXPRESS
FOTO: CANADIAN TOURISM COMMISSION
KIERUNEK WYDANIA
na pewno umilą czas i zapewnią świetną rozrywkę! Ciekawym przeżyciem byłoby niewątpliwie zobaczenie niedźwiedzi w ich naturalnym środowisku. Zatem do dzieła! Potrzebujemy dużo energii, więc jeden nocleg jest wskazany i możemy ruszać w dalszą drogę.
20
FOTO: SHUTTERSTOCK.COM
Droga z Nanaimo powinna zająć około 3 godzin (lekko ponad 200 km). Tuż po dotarciu do Tofino można wybrać się na obserwację czarnych niedźwiedzi w ich naturalnym środowisku wraz z Ocean Outfitters Tofino. W czasie odpływów niedźwiedzie schodzą na plażę, aby pożywić się krabami, rozgwiazdami, a nawet wodorostami. Jeśli będziemy zachowywać się cicho, niedźwiedzie mogą być całkowicie nieświadome naszej obecności, bo mają dość słaby wzrok. Przy odrobinie szczęścia możemy zobaczyć również orły, morświny, foki, wydry rzeczne, niebieskie czaple i inne gatunki dzikich zwierząt! Ciekawym sposobem na spędzenie dnia będzie wykupienie całego pakietu - nie tylko oglądanie niedźwiedzi, ale także wielorybów oraz wczucie się w odkrywcę nadbrzeżnych gorących źródeł. Wyprawa przez bajkowy las deszczowy (ok. 1,5 km) kończy się w momencie dotarcia do naturalnych basenów geotermalnych z kaskadowym wodospadem i niesamowitym widokiem na Ocean Spokojny. To niezapomniana wycieczka dla każdego!
FOTO: PHOTOXPRESS
TOFINO - NA TROPIE CZARNYCH NIEDŹWIEDZI
FOTO: SHUTTERSTOCK.COM
››
Ważne • oficjalną walutą Kanady jest dolar kanadyjski (symbol C$/CAD) 1 CAD (100 centów kanadyjskich) = ok. 2,7 zł; • kiedy wypożyczamy samochód, który oddajemy w innym mieście, trzeba uiścić opłatę (nawet do 300 CAD!); kierunek ma spore znaczenie, warto sprawdzić więc ceny w obu miejscach; • taniej jest wypożyczyć samochód w mieście niż na lotnisku (nawet 40 CAD różnicy); • samochód jest niepotrzebny w Vancouver – można wszędzie dojechać metrem bądź autobusem za ok. 3 CAD za jeden przejazd; • kurtka i czapka mogą się przydać o każdej porze roku; • lotnisko w Vancouver jest bardzo blisko - tylko 20 minut drogi od centrum; szybciej (brak korków) i taniej niż taksówką dojedziemy tam kolejką naziemną; • prom z Port Hardy i pociąg Via Rail z Prince Rupert do Jasper (przez Prince George) nie kursują codziennie, kursy trzeba koniecznie zarezerwować wcześniej; • obywatele Polski posiadający paszporty biometryczne (wydane po 28.08.2006 r.) nie potrzebują wiz na wjazd do Kanady.
21
ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK.COM
KIERUNEK WYDANIA
na odwiedzenie. Można zostać na dłużej – jest tu wiele jezior, zdarzają się nawet prawdziwe rancza. Można też dojechać (w ok. 6 godzin) do Wells Provincial Park, z Kamploos to już rzut kamieniem jak na standardy kanadyjskie, czyli jakieś 5 godzin drogi. Troszkę zboczymy z trasy, więc na jedną noc się nie opłaca i poleciłabym dwie, jeśli już tędy jedziemy.
W DRODZE DO GÓR SKALISTYCH Z Tofino udajemy się z powrotem do Victorii, droga będzie długa (ok. 320 km), lecz przepiękne kanadyjskie krajobrazy na pewno wynagrodzą nam tę niedogodność. Następnie promem udajemy się do Vancouver. Spacer, nocleg… i to wszystko, zmęczenie podróżą nie pozwoli nam na nic więcej. Następnego dnia rano wypożyczamy auto (można w jednym z biur w samym centrum, dlatego warto zarezerwować hotel w miarę blisko) i w drogę! Czekają na nas Góry Skaliste, a dokładniej Park Narodowy Jasper na północy tego ogromnego obszaru (Góry Skaliste zajmują powierzchnię połowy obszaru Polski). Dzieli nas od nich prawie 800 km (to dalej niż z Gdańska do Zakopanego) i ok. 10 godzin jazdy. Jest kilka miejsc, w których warto się zatrzymać na jedną noc, aby ta podróż nie okazała się koszmarem. Ostatecznie jesteśmy na urlopie! Polecam przystanki w okolicach Kelowna, Kamloops bądź Salmon Arms. Park naturalny w Kamloops (British Columbia Wildlife Park) zdecydowanie zasługuje
22
Za mało czasu na Góry Skaliste? Nic strasznego! 125 km na północ od Vancouver znajduje się miasto Whistler, gdzie można wręcz przebierać w przeróżnych atrakcjach: od pieszych tras wycieczkowych, przez bungee, spływy kajakowe, wycieczki samolotowe, aż do zjazdów linowych liczących nawet 650 metrów! W okolicach miasta znajduje się park rowerowy Whistler Mountain Bike Park oferujący znakomite górskie trasy rowerowe. Na ten rejon Kanady przeznaczyłabym co najmniej 3 dni; jeśli nie mamy wystarczająco czasu na eksplorowanie Gór Skalistych, Whistler będzie świetną alternatywą. Do Whistler można dostać się Sea to Sky Highway samochodem, autobusem albo pociągiem (tylko w sezonie letnim, tzw. Rocky Mountanieer). Miejscowość jest najbardziej popularna zimą, ponieważ jest to największy ośrodek narciarski w tej części (jeśli nie całej) Kanady. Jest jeszcze opcja bez powrotu do Victorii, jednak jest to propozycja tylko dla osób dysponujących większą ilością czasu. Można mianowicie pojechać na północ do Port Hardy, gdzie się zostawia auto i wsiada na prom (na co trzeba poświęcić noc i dzień) płynący wzdłuż fiordów aż do Prince Rupert. Tam warto zostać kilka dni i nacieszyć się dziczą, żeby następnie wsiąść w pociąg (sieci Via Rail) i dostać się aż do Jasper. Pociąg ten staje na noc w miejscowości Prince George, gdzie trzeba samemu zarezerwować nocleg. Niełatwa to „przeprawa”, ale za to widoki i wrażenia niezapomniane!
Powered by Official Sponsor
Developed with
Cztery w jednym
PODRÓŻ
SPORT
MIASTO
TEREN
Cztery w jednym ale pod warunkiem, że jest to Ducati Multistrada 1200 – motocykl stworzony do tego aby pokonać niemal każda drogę. Cztery w jednym: podróż, miasto, lekki teren i ostra jazda sportowa. Doskonale regulowane zawieszenie, silnik z możliwością wyboru mapy umożliwiającej korzystanie z mocy od 100 do 150 KM, wyłączany ABS i różne stopnie kontroli trakcji. Poznaj bliżej model Multistrada 1200 i wybierz jedną z czterech wersji od podstawowej poprzez wersję S i Granturismo aż po usportowioną Pikes Peak. Nasze salony: Bielsko Biała ul. Ży wiecka 33, tel. (33) 865 4 3 21, Gdynia/Rumia ul. Grunwaldzka 69 tel. (58) 771 26 94, Kraków ul. Zakopiańska 72, tel. (12) 4 46 73 12, Łódź ul. Dąbrowskiego 207/225 tel. (42)689 70 70,Poznań ul. Milczańska 48, tel. (61)872 07 20, Szczecin ul. Kurza 4, tel. (91) 482 80 80, Toruń ul. Szosa Chełmińska 214, tel. (56) 654 70 09, Warszawa ul. Łopuszańska 36, tel. (22) 355 33 33, Wrocław ul. Szczecińska 7, tel. (71) 353 38 85.
www.ducatipolska.pl
KIERUNEK WYDANIA
kiego śpiwora. Problemów ze snem na pewno nie będzie, chyba że usłyszymy w oddali odgłosy dzikich zwierząt… Największe jezioro (Maligne) utworzone z topniejącego lodowca znajduje się właśnie w Parku Narodowym Jasper - ma 22 km długości i aż 97 m głębokości! Na czele niesamowitych widoków podczas pływania po jeziorze jest Wyspa Duchów (ang. Spirit Island), która jest jedną z najchętniej fotografowanych atrakcji na świecie. Rejs trwający 90 minut na pewno pozostawi niedosyt i sprawi, że widok na zawsze pozostanie w pamięci, a my będziemy chcieli tu wrócić. Kajakarstwo czy żeglarstwo jest dozwolone na większości stawów i jezior w parku. Kto wie, może właśnie z wody uda nam się dojrzeć niedźwiedzia czarnego lub grizzly? Siedmiominutowy wjazd kolejką górską (Jasper Skytram) zabierze nas do całkiem innego świata. Z wysokości 2277 m będzie doskonały widok na łańcuchy górskie, jeziora utworzone z topniejących lodowców, rzeki oraz oczywiście - górskie miasteczko Jasper. Trudno będzie opuścić to
FOTO: CANADIAN TOURISM COMMISSION
JASPER - BLISKO DZIKIEJ NATURY Docieramy do Jasper. Trzy dni to – według mnie – optymalna ilość czasu, jaką warto poświęcić temu miejscu. Można śmiało powiedzieć, że kanadyjskie Góry Skaliste to jeden z najpiękniejszych masywów na świecie. Szczyty górskie, lodowce, jeziora oraz nieprzebyte lasy - te spektakularne widoki wzdłuż wschodnich zboczy Gór Skalistych w zachodniej Albercie zapadną nam w pamięć na całe życie. Tę część kanadyjskiej przygody poświęcimy na obcowanie z naturą. Park Narodowy Jasper jest największym tego typu obiektem w Kanadzie i jednocześnie częścią Światowego Dziedzictwa UNESCO. Ponad 1200 km szlaków turystycznych, szerokie doliny, łąki i rzeki alpejskie - to wszystko czeka na nas. Duża różnorodność fauny czyni park jednym z największych chronionych ekosystemów na świecie. Chcąc odkryć dziką stronę Parku Narodowego Jasper, możemy pokusić się o spędzenie nocy pod namiotem w sercu dziczy. Niesamowitym widokiem jest rozgwieżdżone niebo, które oglądać można z cieplut-
›› Ciekawostki
• W Whistler jest gondola peak to peak (z ang. z wierzchołka do wierzchołka), co szósty wagonik ma szklane dno! • Kanada jest drugim co do wielkości krajem na Ziemi (zaraz po Rosji). • Z Kanady pochodził pierwowzór postaci Kubusia Puchatka (niedźwiedzica Winnipeg). • W Kanadzie jest aż 6 stref czasowych jet lag gwarantowany!
24
25
FOTO: SHUTTERSTOCK.COM
FOTO: CANADIAN TOURISM COMMISSION FOTO: SHUTTERSTOCK.COM
KIERUNEK WYDANIA
zapierające dech w piersi miejsce. Ale komu w drogę, temu czas. LAKE LOUISE - ODKRYWANIE GÓRSKICH CUDÓW NATURY Nieco ponad 230 km od Jasper znajduje się kolejny przystanek naszej wyprawy - Lake Louise, miejscowość w Parku Narodowym Banff. Z Jasper będziemy jechać drogą 93 znaną jako The Icefields Parkway. Co w tym specjalnego? Otóż umożliwi to podziwianie pięknych krajobrazów z samochodu oraz... oglądanie fenomenalnych lodowców! Taka podróż minie na pewno o wiele szybciej i przyjemniej. Dzięki swojej błyszczącej, błękitnej wodzie Lake Louis stało się symbolem kanadyjskiej górskiej scenerii. To właśnie to jezioro
i spływający do niego lodowiec Victoria są centralnymi punktami tej górskiej miejscowości. Głębia kolorów jeziora Moraine olśni i wywoła niesamowite wrażenie. Znajduje się ono w Dolinie Dziesięciu Szczytów, a prowadzące do niego wąskie szlaki umożliwią podziwianie imponujących szczytów górskich. Po dojściu na miejsce można zawsze wypożyczyć łódź i przepłynąć wzdłuż zasilanych lodowcem wód. Będąc nad Lake Louise przekonamy się na własnej skórze, że niebieskie niebo i ciekawie połyskująca niebieskawa woda nie są efektem programów graficznych. Takie cuda istnieją. Od Lake Louise dzieli nas tylko niecałe 60 km od ostatniego przystanku na naszej trasie – Banff.
›› Loty
Z Polski nie ma możliwości bezpośredniego przelotu do Kanady, większość dostępnych tras obejmuje jedną przesiadkę. Trasa Warszawa - Vancouver, powrót z Calgary w lipcu lub sierpniu, będzie nas kosztować ok. 4000 zł/os. W czerwcu albo na początku września ominiemy największe tłumy i polecimy już za 3000 zł/os. Najszybciej dostaniemy się do Kanady liniami (albo ich kombinacjami) Air Canada, BA, Lufthansa, United i KLM. Letnie promocje zdarzają się rzadko z uwagi na krótki sezon turystyczny. Dla osób z mniejszym budżetem polecam czerwiec i jak najwcześniejszy zakup biletu.
BANFF - W KOŃCU MOŻNA SIĘ WYKĄPAĆ Spanie pod namiotem w Parku Narodowym Banff z dala od cywilizacji i zgiełku na pewno będzie ciekawym doświadczeniem. Jest to również niesamowity sposób na dalsze odkrywanie Gór Skalistych i przebywanie w bezpośrednim kontakcie z naturą. Pływanie (wypożyczonym) kanoe na wzór dawnych Indian? Czemu nie! Wiele popularnych miejsc, jak Bow River czy Vermilion Lakes, na pewno ucieszy spragnione kolejnych niezwykłych widoków
26
oczy. Jeśli cała wyprawa dostarczyła wystarczająco dużo wrażeń i chcemy spędzić czas zwyczajnie, to tylko podczas wycieczki rowerowej przez las wzdłuż Spray River lub wyprawy na ryby. Wizyta w Banff nie byłaby pełna, gdyby nie choć jedna piesza wycieczka górska. Na zmęczone ciało doskonała będzie relaksująca kąpiel w gorących źródłach. Kanadyjskie wody są dosyć zimne, ale w lecie ogrzewają się wystarczająco, żeby móc w nich pływać bez ryzyka zapalenia płuc. Jest kilka miejsc, które umożliwią kąpiel, a jeśli preferujemy kąpieliska w pomieszczeniach -
ZDJĘCIA: CANADIAN TOURISM COMMISSION
ZDJĘCIA: KARINA JUSZCZUK
››
Gdzie i jak? Pod namiotem, w hostelu, apartamencie, górskiej chacie (z własnym kominkiem i jacuzzi) albo po prostu w hotelu! Można też we własnym domu na kółkach czy tzw. RV (camperem). Taki wehikuł to dosłownie sypialnia, jadalnia, kuchnia, łazienka i pojazd w jednym. Kempingi dostępne są już od 20 CAD, a hotele od 100 CAD. Chatki nad jeziorem bądź w górach będą na pewno droższe, ale warto skusić się choć na jedną noc. Średnie auto na 14 dni latem dostaniemy za ok. 1000 CAD, za to RV, czyli dwa w jednym (środek transportu i hotel), to wydatek ok. 2500 CAD.
FOTO: SHUTTERSTOCK.COM
27
KIERUNEK WYDANIA
Banff ma także publiczny basen. Ostatnie trzy dni w uroczym Banff zakończą naszą wyprawę. Pakujemy się i jedziemy do Calgary, skąd wylatujemy do domu i żegnamy kanadyjską przygodę. Chyba że akurat trafimy na Calagary Stampede, czyli rodeo odbywające się co roku w lipcu. Wtedy na pewno warto zostać jeszcze jeden dzień dłużej!
ZDJĘCIA: CANADIAN TOURISM COMMISSION
FOTO: SHUTTERSTOCK.COM
Ostatnie kilometry przebyte w Kanadzie wprawią nas w nostalgiczny nastrój - jakże ciężko będzie pożegnać się z tym tajemniczym krajem, który uraczył nas wszystkim, co najlepsze. Taka wyprawa na zawsze pozostanie w sercu i kto wie, może jeszcze kiedyś znowu zawitamy do kraju syropem klonowym płynącego. Kanada (nie tylko zachodnia) to prawdziwe bogactwo natury. Lasy, zwierzęta (te na lądzie i pod wodą), czyste powietrze, jeziora (jest ich ok. 30 tysięcy!) i góry ciągnące się po horyzont… To raj dla smakoszy (szczególnie łososia), wędkarzy, kajakarzy i narciarzy, także fotografów i ogólnie dla każdego - niezależnie od wieku. Jest tu bezpiecznie, łatwo się porozumieć (angielski jest jednym z oficjalnych języków) i poruszać. Są liczne muzea, zabytki i piękne miasta, w których często odbywają się rozmaite festiwale. Jedynym minusem są długie i srogie zimy, dlatego proponuję wybrać się do Kanady latem, najlepiej w lipcu i sierpniu.
›› WIĘCEJ INFORMACJI NA:
MAPA: SHUTTERSTOCK.COM
28
www.bcferries.com – tu znajdziecie połączenia promowe www.rockymountaineer.com – specjalny pociąg turystyczny www.whistler.com – strona turystyczna Whistler www.canada.travel – oficjalna strona turystyczna Kanady www.aircanada.com – strona kanadyjskiej linii lotniczej Air Canada www.travelalberta.com – strona poświęcona Górom Skalistym (dokładniej prowincji Alberta) www.greyhound.ca – tu znajdziecie połączenia autobusowe Kanada i USA www.vancouver.ca – strona miasta Vancouver www.vancouverisland.travel – strona wyspy Vancouver www.viarail.com – strona kolei Via Rail www.canada-camping.com – tu znajdziecie kempingi www.airbnb.ca , www.booking.com , www.hostelworld.com – noclegi na każdą kieszeń www.cruisecanada.com – strona z informacjami o RV www.campcanada.com – tu zarezerwujecie kempingi www.calgarystampede.com – strona rodeo odbywającego się w Calgary co roku
Z OUTBACKIEM BĄDŹ PEWIEN, ŻE ZAWSZE DOJEDZIESZ BEZPIECZNIE I NA CZAS – NAWET DO NAJDALSZYCH ZAKĄTKÓW ŚWIATA
REKLAMA
Pełna lista Autoryzowanych Salonów Sprzedaży oraz Stacji Obsługi Subaru znajduje się na stronie www.subaru.pl
29
TRAVEL & ŚWIAT
TEKST MACIEJ JENCZ ZDJĘCIA MACIEJ JENCZ, BARTŁOMIEJ KUCZER
Tajlandia „Witamy w raju” - to pierwsze słowa, jakie słyszymy, wysiadając z promu na Koh Samui, trzeciej co do wielkości wyspy w Tajlandii. W drugiej części relacji odwiedzimy również archipelag Phi Phi - wyspy ze strzelistymi, wapiennymi skałami wyłaniającymi się ze szmaragdowego morza – oraz Pattayę – tajską stolicę rozrywki. Film z drugiej części wyprawy do obejrzenia na naszym profilu “Travel Polska magazyn” na YouTube
Część
II
30
31
TRAVEL & ŚWIAT
KOH SAMUI Samui, zwana Wyspą Kokosowych Drzew, położona jest w sercu południowej części Zatoki Tajlandzkiej. Można tu dotrzeć na dwa sposoby: samolotem bądź promem. Ze względu na to, że wcześniej byliśmy stosunkowo niedaleko, wybieramy opcję rejsu. Jednak do portu też trzeba dojechać. Decydujemy się na „burżujskie” linie VIP. Cena jest niewiele wyższa niż w normalnych “ogórkach”, ale w zamian mamy chyba najbardziej komfortowy środek transportu w tym kraju. Mimo tego, że bus jest bardzo duży, mieści się w nim niecałe trzydzieści bardzo wygodnych foteli (mają nawet podpórki pod łydki), więc wszyscy podróżują dosyć wygodnie. Cena biletu zawiera również butelkę wody oraz porządny posiłek w kantynie na przystanku. Pojazd podwozi nas do samego portu nieopodal Surat Thani. Na prom wchodzimy pieszo, zostawiając bagaż w autobusie. Dwie godzinki rejsu i wyskakujemy na rajskiej wyspie Koh Samui. Odbieramy swoje rzeczy z autobusu, który przepłynął na dolnym pokładzie, i wsiadamy do samochodu wysłannika resortu X2 Samui, gdzie spędzimy kilka kolejnych dni.
Wyspa nie jest duża, więc szybko docieramy do hotelu i mimo późnej godziny idziemy poszukać czegoś na kolację. W okolicy jest tylko jedna czynna knajpka. Uzupełniamy energię, zjadając kurczaka z ryżem. Kosztuje nieco więcej niż w Bangkoku, ale to dlatego, że ten bar ma tu monopol o tej porze, a posiłek jest całkiem spory i oczywiście bardzo smaczny. Po kolacji krótki spacerek na lepszy sen i powrót do pokoju. Nasz pokój, jak na X2 Resorts przystało, nie jest zwykłą, hotelową klitką. Bardzo przyjemny design, sypialnia z wielkim, wygodnym łóżkiem, łazienka z wielką wanną i wyjściem prosto do basenu. Idziemy spać bardzo
32
zadowoleni. Przed nami tydzień w raju. Eksplorację wyspy zaczynamy od sprawdzenia, czym najlepiej się po niej poruszać. Oczywiście wybieramy skuterki - niezależność i cena to argumenty nie do podważenia. Motorowery zamawiamy przez hotelową recepcję, koszt to 250 baht za dobę (niecałe 25 zł) plus paliwo, które kosztuje 40 baht (niecałe 4 zł) za litr. Nie przeliczaliśmy, ile benzyny taki motorek spali na 100 km, ale chyba nie zdarzyło się, żebyśmy tankowali więcej niż 4 litry w ciągu dnia intensywnego jeżdżenia. Sama wizyta na „stacji benzynowej” jest ciekawym doświadczeniem. Taka stacja to drewniany stojak z butelkami,
X2 KOH SAMUI RESORT 442 Moo 1, Baan Hua Thanon, Tumbol Maret, Umphur Koh Samui, Suratthani 84310 Thailand
THE SEA KOH SAMUI 7/64 Moo 5, Bang Por, Mae Nam, Koh Samui, Suratthani 84330 Thailand
33
TRAVEL & ŚWIAT
podpisany „GASOLINE”, umiejscowiony przed prywatnym domem, pralnią lub sklepem. Oprócz „dwóch kółek” do wyboru mamy jeszcze taksówki, które są stosunkowo drogie i songthaewy (pickupy z dwoma rzędami siedzeń na pace) – tanie, ale mało praktyczne rozwiązanie, bo musimy mieć grupkę ludzi jadących w tym samym kierunku. Koh Samui ma 21 km długości i 25 km szerokości. Warto po prostu przejechać się obwodnicą wokół wyspy, robiąc przystanki w interesujących miejscach. Takie kółko bez przerwy zajmuje około godziny, więc jeśli poświęcimy cały dzień na przejeżdżanie z miejsca do miejsca, możemy naprawdę sporo zwiedzić. Ze wzgledu na komfort czasowy przyjęliśmy trochę inną taktykę. Zaczęliśmy od sprawdzenia plaż, o których tak dudnią wszystkie przewodniki. Najpopularniejsze z nich to Chaweng i Lamai. Są to dwie największe plaże na Samui, będące też najbardziej rozrywkowymi centrami wyspy. Atmosferą trochę przypominają te nad Bałtykiem. Leżaczki, sprzedawcy lodów i pamiątek, żółty piasek itp. Różnica jest taka, że tu zamiast wydm są palmy, a woda ma temperaturę nieco niższą niż świeżo podana zupa. Ogólnie wszystko wygląda bardzo ładnie, ale idąc brzegiem, trzeba uważać, żeby nie wdepnąć w lepką, czarną substancję, którą później ciężko zmyć z nóg. Spokojniejsze i mniej zatłoczone plaże można znaleźć na południu i zachodzie wyspy. Te są znacznie przyjemniejsze i bardziej klimatyczne. Oprócz plaż, Koh Samui zachowała wiele naturalnego piękna. Na wyspie znajdziemy dżunglę, faliste wzgórza, wspaniałe klify i wodospady. Warto też zjechać z głównej trasy i zrobić rundkę po małych, uroczych wioskach. Są tam plantacje palm, drewniane chatki, a przy drogach można kupić świeży olej kokosowy. W jednej z takich osad trafiamy na świątynię Wat Kunaram, gdzie znajduje się zmumifikowane ciało szanowanego mnicha.
34
Zmumifikowane ciało mnicha w świątyni Wat Kunaram.
KIEDY JECHAĆ DO TAJLANDII? Miesiące od przełomu maja i czerwca do października to w Tajlandii pora deszczowa. Zdecydowanie najlepszym czasem na podróż jest trwająca od listopada do lutego pora ciepła i sucha. Charakteryzuje ją najpiękniejsza pogoda i optymalne temperatury wahające się od 28 do 32ºC.
35
TRAVEL & ŚWIAT
Po kilku dniach przenosimy się do hotelu The Sea w północnej części wyspy. Odbieramy elegancki pokój na drugim piętrze z balkonem od strony morza. Linia palm przy plaży, turkusowa woda, wysepki tonące w szarości wilgotnego, tajskiego powietrza... widok jak z katalogu Orbisu, zanim zbankrutował. Stąd mamy bliżej do innych atrakcji. Jedziemy zobaczyć położoną nieopodal wioskę rybacką oraz punkt orientacyjny wyspy - ogromny, 15-metrowy posąg Buddy. Wieczorem, szukając miejsca na kolację, trafiamy do knajpki położonej nad samym brzegiem morza przy Bangmakham Beach. Pałaszujemy czerwone curry na tarasie od zachodniej strony. Idealne miejsce na koniec dnia. Oprócz atrakcji, które są tutaj na co dzień, trafiamy na wydarzenie odbywające się tylko podczas pełni księżyca. Impreza nazywa się Full Moon Party i ma miejsce na sąsiedniej wyspie - Ko Phangan. Oczywiście nie odpuszczamy takiej okazji i kupujemy bilety w jednej z agencji turystycznych. Cena obejmuje transport busem z hotelu do portu oraz kurs motorówką na imprezową wyspę. Powrót również jest wliczony. Po zacumowaniu na Ko Phangan i opuszczeniu speedboata kierujemy się do bramek, płacimy 100 baht (niecałe 10 zł) za wejściówkę i wchodzimy na teren imprezy. Na początku przebijamy się przez miasteczko. Masa ludzi z całego świata, większość ubrana w ciuchy o jaskrawych kolorach, dodatkowo pomalowana fluorescencyjnymi farbami. Na każdym kroku stragany z jedzeniem, stoiska z fullmoonowymi pamiątkami i plażowymi wiaderkami (bucketami), z których pije się alkohol. Po dłuższym czasie przeciskania się przez zatłoczone uliczki docieramy do centrum imprezy, czyli na plażę. Na całej jej długości odbywają się różne, tematyczne miniimprezy - każdy znajdzie coś dla siebie. Plaża ma kształt półokręgu i od reszty wyspy oddzielają ją skały. Centralnie nad tym wszystkim świeci księżyc w pełni. Co ciekawe, na Full Moon Party przyjeżdża od 10 do 30 tysięcy osób z najróżniejszych zakamarków naszej planety, wszyscy piją jak szaleni, tłum jest w jakimś dziwnym amoku (chyba ten księżyc nie pozostaje bez wpływu), lecz mimo to nie ma tam ochrony!
36
Z bliska impreza sprawia wrażenie nieco tandetnej, ale mimo wszystko Full Moon Party jest przeżyciem, które na długo pozostaje w pamięci. Po tygodniu na Samui czas ruszać dalej. Kolejny przystanek wyspy Phi Phi.
TRAVEL & ŚWIAT
Maya Bay - zatoka, w której kręcono sceny do filmu „Niebiańska plaża” z Leonardo DiCaprio w roli głównej.
WYSPY PHI PHI Za pośrednictwem agencji turystycznej kupujemy bilety na wyspy Phi Phi. Nie wiedząc, jak będzie wyglądała nasza droga, ale zadowoleni, że mamy zorganizowaną całą trasę, pakujemy się o 6 rano do busa przed hotelem. Do celu mamy około 350 km. Wydawałoby się, że trasa zajmie kilka godzin. Niestety, nie jest tak kolorowo. Tłuczemy się prawie cały dzień w środkach transportu, w których ludzi wciska się prawie piętrowo, do tego setka zupełnie niepotrzebnych przesiadek. Koniec końców, zmarnowani, docieramy na Ko Phi Phi Don (jedyną zamieszkaną wyspę archipelagu Phi Phi) pod wieczór. W porcie czeka na nas postawny koleś z hotelu, który zarezerwowaliśmy przez internet. Tym razem bez rewelacji. Przeciętny pokój dla dwóch osób, woda „pachnąca” chlorem i kli-
38
matyzacja hałasująca jak pociąg towarowy. Mimo wszystko nie narzekamy. Ważne, że mamy dach nad głową i łóżko. Oczywiście na wyspie są ośrodki o wyższym standardzie, ale wszystkiego trzeba spróbować. Z komunikacją na wyspie nie ma problemu. Nie trzeba łapać taksówek i wynajmować skuterów, bo po prostu ich tu nie ma. Miasteczko na wyspie jest tak skondensowane, że wszędzie dosyć szybko dojdziemy pieszo. Standardowo robimy rundkę po okolicy, starając się ułożyć plan następnego dnia. Zostaniemy tu tylko dwie noce, więc musimy ten czas dobrze wykorzystać. Decydujemy się zabukować miejsca na zorganizowanej, całodniowej wycieczce łodzią po najciekawszych miejscach archipelagu. Koszt: 600 baht plus 100 baht za wstęp do miejsc, które są rezerwatem (łącznie niecałe 70 zł). Zbiórkę mamy o 9 rano, ale wstajemy trochę wcześniej, żeby
39
TRAVEL & ŚWIAT
40
poszukać jakiegoś fajnego miejsca na śniadanie. Kilka kroków od naszego hotelu jest knajpka, w której siedzieli tylko Tajowie. Takie lubimy najbardziej. Zamawiamy nóżki i skrzydełka kurczaka smażone w głębokim oleju. Dania nieco przypominają te serwowane w KFC, ale o takim smaku amerykańska sieć fastfoodów może tylko pomarzyć. Po posiłku udajemy się na miejsce zbiórki i... mamy kolejne śniadanie. Wieczorem podczas rezerwacji byliśmy zmęczeni i umknął na fakt, że posiłki też są w cenie wypadu. Łapiemy kilka świeżych owoców, czekamy na resztę grupy i udajemy się na łódź. Cały dzień spędzimy na drewnianym longboacie ze starym, spalinowym silnikiem i wyluzowanym „kapitanem”. Główną atrakcją wycieczki jest oczywiście snorkeling, więc po wejściu na łódkę każdy dostał maskę i rurkę. Na początku płyniemy na sharkpoint. Jak sama nazwa wskazuje, można tam spotkać rekiny. My jednak żadnego nie widzieliśmy. Może o tej porze akurat ich tam nie było. Kolejny przystanek to Bamboo Island - bezludna wyspa z szeroką, białą plażą. Dostajemy godzinkę na chillout i ruszamy dalej pod skalisty brzeg Mosquito Island. Tym razem czterdzieści minut na oglądanie rafy koralowej i uganianie się za kolorowymi rybkami. Czas upływa szybko, ponieważ odległości pomiędzy
41
TRAVEL & ŚWIAT
poszczególnymi przystankami są dosyć spore, a nasza łódka nie rozwija zawrotnych prędkości. Nawet nie zorientowaliśmy się, kiedy minęło pół dnia. Mijając kolejne skaliste wysepki podświetlone słońcem odbijającym się od szmaragdowej wody, zmierzamy w kierunku wyspy Ko Phi Phi Leh, gdzie znajduje się słynna Maya Bay. Zatoka ta jest uważana za jedno z najlepszych miejsc do nurkowania z rurką w archipelagu Phi Phi. To tutaj też kręcono sceny do filmu „Niebiańska plaża” z Leonardo DiCaprio w roli głównej. Miejsce faktycznie niebiańskie, jeżeli wyobrazimy je sobie bez turystów. W ciągu dnia przewijają się tamtędy setki ludzi, a rząd łodzi i motorówek ustawionych na plaży bynajmniej nie zdobi idyllicznego krajobrazu. Podobno trzeba przyjechać tu z samego rana - wtedy jest cisza i spokój, a miejsce odkrywa przed nami swoje bajkowe oblicze. Po dwóch godzinach spędzonych w turkusowej zatoce ruszamy podziwiać zachód słońca. Kierując się do wyznaczonego miejsca, robimy przystanek na ostatnie nurkowanie i przepływamy obok ogromnej jaskini Tham Viking. W jej wnętrzach kryją się tajemnicze malowidła przedstawiające łodzie wikingów. Niestety nie udaje nam się zobaczyć tych dzieł sztuki. Aby je chronić, jaskinia jest zamknięta dla turystów. Wycieczkę kończymy, podziwiając zachód słońca z dryfującej łodzi.
42
TRAVEL & ŚWIAT
44
Już na lądzie, po kolacji postanawiamy udać się na punkt widokowy. Jest już dosyć późno, więc miejsce jest zamknięte. Rozglądamy się, nikogo nie ma w pobliżu, przeskakujemy przez niewysoki płotek i wchodzimy na samą górę, mijając znaki z drogą ewakuacyjną na wypadek tsunami. Ze szczytu rozciąga się zapierająca dech w piersiach panorama. Nocne światła wydobywają zupełnie inne oblicze wyspy. Podejrzewam, że nocą widok jest ciekawszy niż w dzień. Robimy kilka zdjęć i schodzimy do hotelu na odpoczynek, bo już następnego dnia ruszamy dalej.
PATTAYA Archipelag Phi Phi opuszczamy z samego rana. Zatrzymujemy się na jeszcze jedną noc w mieście Krabi i następnego dnia samolotem udajemy się do Bangkoku. Z lotniska przeskakujemy na dworzec autobusowy i jedziemy do Pattayi. Do celu jest niecałe 140 km, a podróż trwa prawie pięć godzin. Pewnie dlatego, że jest
piątek i korki są dłuższe niż sama trasa. Kwaterujemy się w hotelu z basenem na dachu, położonym 10 minut pieszo od plaży. Pattaya jest jednym z najbardziej znanych kurortów w Tajlandii. Jeszcze 30 lat temu była biedną wioską rybacką. Dziś jest jedną ze stolic światowej seksturystyki. Z pewnością nie jest to miejsce na urlop pośród tropikalnych krajobrazów. To centrum rozrywki, gdzie imprezę znajdziemy o każdej porze dnia i nocy. Podobno większość biznesu kontrolują tu Rosjanie. Standardowo wynajmujemy skuterek z zamiarem objechania miasta. Pani z wypożyczalni daje nam dwa kaski, bo w większych miejscowościach policja bez skrupułów wypisuje mandaty za ich brak. Tak zabezpieczeni jedziemy na plażę. Wąski pas piasku nie robi dobrego wrażenia - pełno tu śmieci, a ciemne parasolki ustawione gęsto przy sobie sprawiają, że całość bardziej przypomina bazar z budami niż plażę. Wzdłuż niej ciągnie się Beach Road główny deptak dla turystów. Wiecznie zatłoczony, z ogromną ilością straganów i najróżniejszych hoteli. Oprócz języka tajskiego,
45
TRAVEL & ŚWIAT
mocno przebija się też rosyjski. Rosjanie to największa grupa turystów odwiedzających Pattayę. Na końcu Beach Road znajduje się Walking Street - ulica rozrywki. To tutaj usytuowana jest większość klubów nocnych, dyskotek i wiele innych, dziwnych lokali. Warto przyjść tu nocą, kiedy atmosfera jest o wiele „ciekawsza”. Po zbadaniu okolic plaży udajemy się na viewpoint. Skuterkiem
46
z centrum można dojechać tam w 15-20 minut. Miejsce warte odwiedzenia. Można zatrzymać się tam na krótki odpoczynek, przy okazji podziwiając widok na całe miasto. Pattaya to ostatni przystanek naszej wyprawy. Niestety, nie urzekła nas tak, jak inne miejsca, które odwiedziliśmy w Tajlandii. A może nie poznaliśmy jej prawdziwego oblicza? Na pewno kiedyś tu wrócimy i spróbujemy jeszcze raz.
Niemcy – cel podróży. Niemcy to bogactwo przeżyć oferujące dobrą jakość za rozsądną cenę. Wykorzystaj naszą wspaniałą infrastrukturę, by połączyć emocjonujące wycieczki do miast i relaksujący pobyt w niemieckich uzdrowiskach. Nowoczesna architektura, zabytkowe budowle, szlaki wędrowne i rowerowe czekają już na Ciebie. Niemcy bliskie i przyjazne! Więcej informacji. www.germany.travel
Görlitz © Stadtverwaltung Görlitz /S. Wenzel
Niemcy - cel podróży. Wysoka jakość za rozsądną cenę.
PORADNIK
TEKST KARINA JUSZCZUK
PRZEPIS na miesiąc miodowy
FOTO: PHOTOXPRESS.COM
PODRÓŻ POŚLUBNA JEST NIEZWYKLE WAŻNYM WYDARZENIEM DLA ŚWIEŻO UPIECZONYCH MAŁŻONKÓW I WSPANIAŁYM DOPEŁNIENIEM UROCZYSTOŚCI ZAŚLUBIN ORAZ ZABAWY WESELNEJ. JEŚLI MA BYĆ TO WYPRAWA MARZEŃ, WARTO O NIEJ POMYŚLEĆ ODPOWIEDNIO WCZEŚNIEJ, GDYŻ W GĄSZCZU PRZYGOTOWAŃ WESELNYCH ZAPLANOWANIE MIESIĄCA MIODOWEGO MOŻE ŁATWO UMKNĄĆ ALBO SPOWODOWAĆ DODATKOWY STRES, KTÓREGO POZIOM PRZED ŚLUBEM I TAK JUŻ JEST WYSOKI.
48
ŚWIAT JEST OGROMNY, LISTA MARZEŃ NIESKOŃCZONA, CZAS I BUDŻET OGRANICZONY. W DZISIEJSZYCH CZASACH MIESIĄC MIODOWY RZADKO KIEDY FAKTYCZNIE TRWA... MIESIĄC, GDYŻ MAŁO KTO MOŻE POZWOLIĆ SOBIE NA TAK DŁUGI URLOP. TAK JAK I PODRÓŻ POŚLUBNA NIE ZAWSZE ODBYWA SIĘ ZARAZ PO ŚLUBIE.
FOTO: SHUTTERSTOCK.COM
Zaletą dzisiejszych czasów jest na pewno to, że wyjazdy w bardzo dalekie, niedostępne i egzotyczne miejsca nie są niemożliwe albo niebezpieczne. Wspinaczka na wulkan na Sumatrze? Rejs fiordami chilijskimi? Spływ mokoro (rodzaj łódki) po delcie w Botswanie? Prysznic pod wodospadem na wyspie Reunion? A może spacer po lodowcu w Nowej Zelandii bądź tropienie tygrysów w Indiach? Na przeszkodzie stoi tylko Wasza wyobraźnia! Śmiało mogę stwierdzić (z własnego doświadczenia), że wybór miejsca na tą wymarzoną podróż poślubną będzie trudny i pewnie zajmie więcej czasu niż wybór chociażby sukni ślubnej. Zakładam, że macie do dyspozycji określoną ilość dni na podróż poślubną i od tej właśnie ilości będzie w dużej mierze zależeć to, gdzie pojedziecie. Ja w pracy (jestem agentem znanego biura
podróży w Londynie), jak i w planowaniu własnych wypraw stosuję metodę eliminacji. Na początku trzeba jasno określić, na jak długo jedziecie i w jakim miesiącu. Bardzo ważną sprawą jest bez dwóch zdań określenie budżetu. Wiedząc te trzy podstawowe rzeczy, możecie łatwo zmniejszyć swoją podróżniczą listę marzeń do przyzwoitych rozmiarów, bo na pewno (jeśli taką macie) jest bardzo długa. Im więcej czasu, doświadczenia (tego podróżniczego) i środków finansowych, tym trudniej wybrać to idealne miejsce (lub miejsca) na idealną podróż poślubną. Najbardziej czasochłonny jest chyba wybór kierunku: wiecie kiedy, na jak długo i za ile; ale jak wybrać to miejsce „naj” z tak wielu? Jest jeszcze tyle pytań, na które musicie sobie sami odpowiedzieć! Relaks czy przygoda? Adrenalina czy leżakowanie? Plaża czy góry? Plecak czy walizka? Samolotem czy autem? Hotel czy namiot? „Dzicz” czy cywilizacja? We własnym kraju czy na dalekim kontynencie? Każdy wyjeżdżający na urlop musi sobie sam odpowiedzieć na te pytania. W przypadku podróży poślubnej ma to tym większe znaczenie, że przecież to wyjazd pomyślany jako ten jedyny w swoim rodzaju, który musi być nie tylko idealny, ale przede wszystkim niezapomniany. Planując podróż poślubną, w którą większość z nas wybierze się raz w życiu, powinniśmy pozwolić sobie ponieść się wyobraźni i zaszaleć.
TYDZIEŃ Przeznaczając na podróż poślubną kilka dni albo tydzień, wybierzcie raczej bliższe regiony, tj. Europa, Afryka Północna, Turcja, kraje Bliskiego Wschodu – np. Emiraty Arabskie czy Oman. Można też się wybrać do jednego z miast na wschodnim wybrzeżu Ame-
ryki Północnej (to ok. 8 godzin lotu) - Nowego Jorku, Bostonu, Toronto, Miami, Quebecu itp. Łatwo możemy połączyć dwa lub trzy takie miejsca, korzystając z biletów tzw. open jaw (wylot jest z innego miasta, ale z tą samą linią lotniczą) i jadąc np. pociągiem między dwoma miastami (sieć kolejowa Amtrak łączy miasta USA i Kanady). Byliście już nad morzem we Włoszech, Francji i Hiszpanii, także w Egipcie lub na tureckim wybrzeżu? Chorwacja zwiedzona? Rzym, Paryż i Londyn znacie już jak własną kieszeń?
49
PORADNIK
Pobyt w tych samych krajach czy regionach za każdym razem może być inny! Proponuję zapuścić się w głąb Turcji, by zobaczyć magiczną Kapadocję, albo w Karpaty, ale te ukraińskie dla odmiany. Kochacie Mazury i Kaszuby? Może romantyczny hotel ze SPA dla dwojga albo spływ kajakowy z namiotem i gitarą? Polecam miejsca, gdzie można się czegoś wspólnie nauczyć albo urozmaicić czas czymś, czego żadne z was wcześniej nie próbowało. Lekcja pieczenia chleba? A może masażu? Przejażdżka konna? Kitesurfing? Taniec? Malowanie bądź rzeźbienie? Nurkowanie? Nie musi być tak samo jak zawsze, zaangażujcie się w coś razem, a wyniesiecie niezapomniane wspomnienia i nowe umiejętności, które potem możecie wspólnie wykorzystać w życiu codziennym. Jeśli macie tylko kilka dni, proponuję zostać w jednym lub najwyżej w dwóch miejscach. To w końcu czas na relaks! Możecie łatwo połączyć zwiedzanie miasta czy zamku z leżakowaniem i pływaniem w basenie. Zasada jest jedna: im wcześniej dokonacie rezerwacji, tym lepiej, szczególnie jeśli w grę wchodzą bilety lotnicze. Nawet podróż po Europie tanimi liniami lotniczymi może wcale nie być taka tania, jeśli wybieracie się latem. Jeśli myślicie raczej o USA lub Kanadzie, bilety lotnicze będą dość drogie, a czas spędzony za oceanem krótki. Pobieracie się latem? Uwaga: na Bliskim Wschodzie będzie ponad 40ºC! Dla tych żądnych przygód, niższych temperatur i unikalnych krajobrazów polecam Islandię, opisaną w poprzednim wydaniu „Travel Polska”. A może krótki rejs wzdłuż norweskich fiordów?
50
10-14 DNI Mając ok. dwóch tygodni czasu, możecie już sobie pozwolić na nieco dalszy wyjazd. Wciąż jednak nasuwa się pytanie, czy warto dużo płacić za loty, jeśli trzeba odjąć 2 dni na sam lot tam i z powrotem. Każdy musi sobie jasno to przeanalizować i ustalić jakąś górną granicę. Z drugiej strony, nadal jest sporo egzotycznych, rajskich miejsc, gdzie jest wciąż dla nas bardzo tanio jak np. Sri Lanka, Indie, Nepal, Laos, Kambodża, Indonezja, Filipiny i wiele innych. Wymieniłam te kraje, gdyż jest tam nie tylko tanio, ale i bezpiecznie, zaś infrastruktura turystyczna jest dobrze rozwinięta. W każdym z tych miejsc można przeżyć coś innego; jest tam ciekawie zarówno pod względem przyrodniczym, historycznym, jak i kulinarnym czy „społecznym”. Weźmy pod lupę Sri Lankę, która ze swoimi cudownymi plażami, świątyniami, jaskiniami, wzgórzami herbaty, parkami ze słoniami i leopardami, a także łatwością przemieszczania się i porozumiewania plasuje się wysoko w turystycznych rankingach. Jest tam bezpiecznie, a wyspa nie jest duża. W dwa tygodnie można zobaczyć wszystko, co wymieniłam, a na koniec czeka na nas piękna i całkiem pusta plaża. Czego chcieć więcej? Jednak dla żądnych rajskiej plaży z turkusową wodą i rafami polecam połączenie Sri Lanki z... Malediwami. Plaże Sri Lanki mają swoje wady i nie poświęcając odpowiedniego czasu na dowiedzenie się więcej o kraju,
do którego się wybieramy na swój miesiąc miodowy, możemy być na miejscu zawiedzeni. Dlatego zanim wydacie pieniądze na lot, warto zasięgnąć opinii kogoś, kto tam był, np. znajomego bądź agenta biura podroży. 10-14 dni wystarczy, żeby połączyć zwiedzanie i odpoczynek. Ja zwykle dzielę długość urlopu mniej więcej na pół, by osiągnąć równowagę. Świetnym rozwiązaniem dla zainteresowanych zwierzętami i plażami jest połączenie safari w Tanzanii bądź Kenii z wyspą Zanzibar w Tanzanii, bądź nawet Mauritiusem na Oceanie Indyjskim. Albo RPA właśnie z tą drugą wyspą. A może wycieczka fly-drive do Kanady lub USA? Połączenie Nowego Jorku i jakiejś karaibskiej wyspy? Maroko i Hiszpanii? Dwie Wyspy Kanaryjskie - na każdej po 5 dni? Belize i Gwatemala w Ameryce Środkowej? Możliwych kombinacji jest bardzo wiele.
TRZY TYGODNIE I… DŁUŻEJ ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK.COM
Dla szczęściarzy dysponujących większą ilością czasu świat jest szeroko otwarty. Trzeba się jednak poważnie zastanowić nad finansami - czy będzie Was stać np. na 20 noclegów na Seszelach, wyprawę samochodową Drogą 66 (Route 66) w USA bądź nurkowanie na Wielkiej Rafie Koralowej? Trzeba też zadać sobie pytania „pozafinansowe”: czy nie będzie nudno spędzić w jednym miejscu trzech tygodni lub odwrotnie - czy nie próbujemy zobaczyć za wiele miejsc w tym czasie? Czy oboje chcemy jechać w to samo miejsce na tak długo, czy plecak wystarczy na kilka tygodni, czy jesteśmy w stanie chodzić po górach i spać pod namiotem? Pamiętajcie, że miesiąc miodowy jest dla Was dwojga i tak jak w małżeństwie, tutaj również trzeba będzie zawierać kompromisy. Idźcie razem do biura podróży, wyszukujcie razem informacje o atrakcjach.
FOTO: RIVAYACHTS.COM
51
PORADNIK
›› Wskazówki dla nowożeńców • Biuro podróży i hotel (hotele) powinny wiedzieć, że to Wasza podróż poślubna! Często można bowiem liczyć na zniżki (nawet do 30%) przy zakupie wycieczki (podróż często musi się odbyć nie dalej niż 6-12 miesięcy od daty ślubu) albo na butelkę szampana w hotelu. Niektóre linie lotnicze serwują nawet specjalny deser „W niebie” dla nowożeńców. Warto wspomnieć też o nowym statusie na lotnisku przy odprawie, może uda się wskoczyć (bez dopłat do biletu
52
Zawsze warto popytać znajomych, poszukać porad na forach internetowych czy w biurze podróży. Samodzielna organizacja miesiąca miodowego to wyzwanie, ale nagrodą będzie ogromna satysfakcja z planowania i realizacji własnych pomysłów. Brak czasu, pomysłów i doświadczenia w organizacji? Niektóre biura podróży znajdą dla Was przygodę życia idealnie dopasowaną do Waszych upodobań, czasu i budżetu! Mam nadzieję, że moje wskazówki pomogą Wam w zaplanowaniu niezapomnianego miesiąca miodowego, który sprawi, że nową drogę życia rozpoczniecie z uśmiechami na twarzach, niezapomnianymi wrażeniami i… nie całkiem pustymi portfelami.
ekonomicznego) do klasy biznes czy premium. • Jeśli planujecie podróż zagraniczną kilka tygodni/miesięcy po ślubie, koniecznie pamiętajcie, że bilet lotniczy trzeba zarezerwować na imię i nazwisko z paszportu. Ewentualna zmiana paszportu będzie się wiązała z kupnem nowego biletu. Łatwo o tym zapomnieć, a takie niedopatrzenie może słono kosztować, a nawet postawić pod znakiem zapytania całą podróż. • Ewentualne wizy i szczepienia w odpowiednim czasie należy zała-
twiać odpowiednio wcześniej. W wirze ślubnych i weselnych przygotowań łatwo można o tym zapomnieć, dlatego najlepiej włączyć podróż do ślubnego kalendarza. • Brak pomysłu na prezent ślubny? Podpowiedzcie gościom, aby dołożyli się do waszej podróży marzeń. Może być to zwykła koperta z dedykacją, ale można też poprosić gości, by dokonali wpłat bezpośrednio w waszym biurze podróży, co powinno dać się zorganizować bez większych trudności.
FOTO: SHUTTERSTOCK.COM
Uważam, że to najprzyjemniejsza część planowania uroczystości ślubnych! Taka ilość dni pozwala wyjechać np. do Nowej Zelandii, Australii i Oceanii, Brazylii czy Argentyny, jeśli oprócz czasu dysponujemy też odpowiednimi środkami finansowymi. Osobiście wyznaję zasadę (wspartą doświadczeniem), że tak dalekie destynacje wymagają minimum 14 dni na miejscu. Czas lotów trzeba brać pod uwagę, planując wyjazd nawet bliżej, np. do Azji południowo-wschodniej. Lotów bezpośrednich w wiele miejsc nie ma, a lecąc z 1 lub nawet 3 przesiadkami, żeby było taniej, można stracić nawet 4 dni na samo latanie. Zanim człowiek się przystosuje do strefy czasowej i zacznie relaksować, to już musi się pakować i wracać. Jeśli więc ma być to wasza podróż marzeń, proponuję poważnie podejść do kwestii odległości. Ostatnią sprawą, która z pozoru wydaje się błaha, jest pogoda. W egzotycznych rejonach są pory suche i deszczowe, a te ostatnie powodują, że do wielu miejsc po prostu nie warto jechać. Bo po co jechać do Nepalu w lipcu, skoro gór nie będzie widać? Albo na Malediwy w sierpniu, skoro zamiast polegiwać na plaży, będziemy się chować pod parasolami? Od pory roku zależeć też będzie, czy Wodospady Wiktorii będą spływać wodą, czy obejrzymy suche skały, czy zobaczymy wieloryby na wybrzeżu Argentyny, czy może padający śnieg przeszkodzi w wędrówce po Patagonii? Może się także okazać, że obiekt naszego zainteresowania będzie po prostu zamknięty (szlak Inków w Peru jest zamykany na jeden miesiąc w roku, Park Narodowy Yala na Sri Lance i droga przecinająca Park Narodowy Yosemite w Kalifornii są zamykane na czas nieokreślony w różne dni w roku). Nic nie stoi na przeszkodzie wyjechać na miesiąc miodowy kilka miesięcy po ślubie, tym bardziej że podczas naszego lata w wielu krajach akurat pada deszcz. Krótki chociaż odpoczynek - tzw. minipodróż poślubną polecam zaraz po ślubie. Należy się Wam!
REKLAMA
53
TRAVEL & ŚWIAT
TEKST I ZDJĘCIA MACIEJ JENCZ
TUNEZJA
czyli gwiezdne wojny na pustyni
54
Odmienna kultura, gaje oliwne, sady daktylowe, egzotyczne oazy i największa pustynia świata - wszystko to jest na wyciągnięcie ręki po niespełna trzech godzinach lotu z Warszawy. Przed nami perełki południowej Tunezji. Odwiedzimy Djerbę - największą wyspę Afryki Północnej – oraz kilka wyjątkowych miejsc z dala od turystycznego zgiełku i wielkich kurortów.
55
TRAVEL & ŚWIAT
Słone jezioro Sebkhet el Melah.
Djerba
LEGENDA GŁOSI, ŻE TO WŁAŚNIE NA DJERBĘ DOTARŁ ODYSEUSZ, ŻEGLUJĄC Z TROI, A JEGO WSPÓŁTOWARZYSZE, OCZAROWANI ZAPACHEM LOTOSÓW, POPADLI W STAN ZAPOMNIENIA I NIE CHCIELI STĄD WYJEŻDŻAĆ. WYSPA BYŁA TAKŻE MIEJSCEM ODPOCZYNKU DLA WIELU PODRÓŻNIKÓW PRZEMIERZAJĄCYCH MORZE ŚRÓDZIEMNE. Djerba, położona w zatoce Mała Syrta, mierzy 514 km2 powierzchni, a w najszerszym miejscu liczy ok. 28 kilometrów. Posiada rozległe, piaszczyste plaże rozciągające się na 130 km linii brzegowej. Z kontynentem afrykańskim połączona jest 7-kilometrowej długości groblą, zbudowaną w czasach świetności Cesarstwa Rzymskiego. Na wyspę można dostać się również promem oraz drogą powietrzną, lądując na międzynarodowym lotnisku Djerba-Zarzis. Na północno-wschodnim oraz wschodnim wybrzeżu rozlokowane są główne ośrodki turystyczne. Na 20-kilometrowym odcinku linii brzegowej znajdują się hotele różnej klasy, kasyno, dyskoteki oraz pole golfowe.
56
Grupa dziennikarzy, z którą podróżowałem, przyklejona była do wyjazdu organizowanego przez touroperatora Sun & Fun. Zakwaterowaliśmy się w hotelu Caribbean World Djerba, położonego w samym centrum obszaru turystycznego. W Tunezji spędziliśmy tylko kilka dni, ale do dyspozycji mieliśmy busa, co pozwoliło nam wydłużyć listę miejsc do zobaczenia. Na Djerbie uwagę przykuwa charakterystyczna architektura – białe domy z niebieskimi elementami wykończenia i dachami zwieńczonymi dużą kopułą, co ułatwia odprowadzanie ciepła w upalne dni. Surowy krajobraz z dominantą ciepłych barw i palmami daktylowymi rosnącymi w grupach na brązowo-żółtym piasku sugeruje, że jesteśmy blisko pustyni. Największym miastem wyspy jest Houmt Souk. Można tam zobaczyć XV-wieczny fort Ghazi Mustapha i port rybacki. W centrum znajdziemy targ miejski, na którym za niewielkie pieniądze dostaniemy masę lokalnych rarytasów – od ceramiki, przez przyprawy, po wielkie fajki wodne. W stolicy warto również sprawdzić Meczet Nieznajomych z kilkoma kopułami, Meczet Turków z innym niż tradycyjne minaretem, a także Zawiję Sidi Brahima z piękną kopułą z zielonych płytek.
Starożytna pracownia garncarska w Guellala.
Chenini - wioska Berberyjska.
Będąc na wyspie, koniecznie udajmy się na farmę krokodyli. Czterysta nilowych gadów w jednym miejscu robi wrażenie, zwłaszcza jeśli trafimy na porę karmienia. Spragnieni morskich i słonecznych kąpieli swoje miejsce znajdą na Cyplu Flamingów. Jest to piaszczysty półwysep, na który dostaniemy się statkiem z portu w Houmt Souk. W okresie jesienno-zimowym przylatuje tu mnóstwo różowych ptaków, które brodzą w płytkiej lagunie. Kolejną atrakcją jest Guellala – miejscowość słynąca z wyrobu tradycyjnych przedmiotów glinianych. Jest tu kilka dużych pracowni garncarskich z tradycyjnymi piecami do wypalania gliny. W jaskini Ali Berbera można zobaczyć starożytną pracownię garncarską i wiekową tłocznię do oliwy.
57
TRAVEL & ŚWIAT
Chenini
Będąc w Tunezji, skuśmy się na wyjazd na Saharę. Naszym punktem docelowym była oaza Ksar Ghilan, lecz po drodze zatrzymaliśmy się w kilku miejscach. Najciekawszym z nich było Chenini – miasteczko Berberów. Jest to fascynująca wioska-forteca częściowo wykuta w skale. Wygląd wioski zainspirował scenografów „Gwiezdnych wojen”, którzy właśnie tutaj postanowili nakręcić część scen popularnej sagi. Na pierwszy rzut oka miasteczko wygląda na opustoszałe, jednak
58
okazuje się, że w niewidocznych z daleka domostwach kwitnie życie. Po skalnych chodnikach przemykają Berberowie ubrani w tradycyjne długie szaty, w miejskich zakamarkach ukryte są stragany z ceramiką, w spiżarniach krzątają się berberyjskie kobiety z tatuażami na twarzach i dłoniach. Wrażenie robi również samo położenie Chenini. Z najwyższego punktu miasta rozciąga się niesamowity widok na górzystą, kamienistą pustynię.
Wydmy wokół Ksar Ghilan.
59
TRAVEL & ŚWIAT
Typowe dla Djerby gospodarstwo z sadem daktylowym.
Ksar Ghilan Po kilku godzinach w Chenini wsiadamy do terenówki z napędem 4x4. Dalsza droga nie jest już równą „asfaltówką”, lecz kamienistą pustynną dróżką. Dwie godziny jazdy z krótką przerwą w kafejce „pośrodku niczego” doprowadza nas do Ksar Ghilan. Jest to miejscowość i palmowa oaza na Saharze, była baza Legii Cudzoziemskiej. To tutaj żwirowa, kamienista pustynia styka się z piaskową. Zmęczeni turyści mogą odetchnąć w geotermalnym, leczniczym źródle. Dla tych, którzy chcieliby zostać na dłużej, dostępny jest nietypowy hotel pod namiotami. Wydawałoby się, że namioty nadają
60
się tylko na camping – nic bardziej mylnego. Tutaj to klimatyzowane pokoje o wysokim standardzie, z... łazienką i meblami w środku. Między daktylowymi palmami znajduje się również wieża widokowa, z której można podziwiać całą oazę oraz początek piaszczystej części pustyni. Wśród okalających Ksar Ghilan wydm znajduje się rzymski fort. Można tam dotrzeć samochodem terenowym bądź na wielbłądzie. Będąc tam, nie mogłem oprzeć się pytaniu: „Po co komu fort na środku pustyni?”.
Hotel pod namiotami w oazie Ksar Ghilan.
61
TRAVEL & ŚWIAT
Matmata
Po sytym obiedzie w Ksar Ghilan wróciliśmy do hotelu na Djerbie. Przejeżdżając przez tereny, na których zaludnienie wynosi 4 os./km2, zatrzymaliśmy się w Matmacie – podziemnej wiosce Berberów, największej osobliwości Tunezji. Żyją w niej plemiona Berberów zepchniętych tu przed wiekami przez arabskich najeźdźców. Matmata bywa nazywana wioską troglodytów, ponieważ od niepamiętnych czasów tubylcy mieszkają pod ziemią w domach wydrążonych w miękkich, piaszczysto-gliniastych skałach. Tradycyjnym zajęciem mieszkańców była uprawa ziemi. Wśród surowych pustynnych zboczy widać niewielkie kępy
zieleni. Tutejsi rolnicy tworzyli – usypując w wąskich dolinkach zapory z ziemi i kamieni – tarasy, które zatrzymywały trochę wody deszczowej i mułu. Dzięki temu mogli uprawiać niewielkie ilości palm daktylowych, drzewka oliwne i figowce. Dzisiaj mieszkańcy Matmaty żyją zupełnie inaczej. Znaczna ich część przeniosła się ok. 20 km na północ do Nouvelle Matmata – „nowoczesnej” wsi założonej przez władze tunezyjskie w celu odciążenia przeludnionej osady. Od kiedy Tunezja otworzyła się na świat, coraz większego znaczenia nabiera turystyka. Unikalny typ osadnictwa, oryginalna kultura berberyjska, urozmaicony półpustynny
Podziemny meczet w Ghizen.
Targ w Houmt Souk.
Pracownia ceramiczna w Guellala. Produkcja tkaniny na tradycyjnych krosnach.
62
Starożytna tłocznia oliwy na Djerbie.
krajobraz i powiew Sahary przyciągają do Matmaty turystów. Turystyka jest jednocześnie błogosławieństwem i przekleństwem wioski. Obsługa podróżnych daje zatrudnienie i dochód wielu jej mieszkańcom. Są tu restauracje, sklepy z pamiątkami oraz hotele, w tym kilka w dawnych domach jaskiniowców. Nocleg w spartańskich, surowych warunkach to niezwykłe przeżycie. Tubylcy jednak mają już dosyć występowania w roli żywych eksponatów muzealnych. W ramach buntu wiele rodzin ogrodziło swoje podziemne gospodarstwa drutem kolczastym, by zniechęcić wścibskich turystów. Do zwiększenia popularności Matmaty przyczyniły się z pewnością „Gwiezdne wojny”. Podobnie jak w Chenieni, część plenerów i scen była kręcona właśnie tutaj, np. powrót Luke’a do podziemnego domu, w którym dorastał. Pustynny krajobraz, drogi ciągnące się po horyzont i mała gęstość zaludnienia, mogą sprawiać, że południe Tunezji wydaje się nieco nudne. Do czasu. W tej niepozornej przestrzeni kryją się osobliwości, które każdy turysta zapamięta na długo. Wystarczy je odkryć.
Matmata. Krajobraz znany z „Gwiezdnych wojen”.
Fort na Djerbie.
Sahara w pobliżu Ksar Ghilan. Mieszkańcy Chenini.
63
ABSOLUTE TOUGHNESS
GD-120CM-5ER
GD-120CM-8ER
ABSOLUTE CAMOUFL AGE /G.SHOCK.Polska
g-shock.zibi.pl
GD-120CM-4ER
G -S h o c k C a m o u f l a g e t o a b s o l u t ny h i t t e g o ro k u . N a j b a rd z i e j w y t r z y m a ł e ze g a r k i Ś w i a t a p ro d u ko wa n e p r ze z C a s i o o t r z y m a ł y w ty m s e zo n i e n o w ą c e c h ę – n o w o c ze s n ą ko l o r y s ty k ę . D z i ę k i t e m u t e w y p o s a ż o n e w s t o p e r, t i m e r, 5 a l a r m ó w, p o d ś w i e t l e n i e Au t o L E D, a u t o m a tyc z ny k a l e n d a r z i b a t e r i ę g wa ra n t u j ą c ą ż y w o t n o ś ć a ż p r ze z 7 l a t n a p e w n o p r z y p a d n ą d o g u s t u w i e l u o s o b o m . E rg o n o m i c z ny k s z t a ł t ko p e r ty C A M O o ra z b a rd zo w yg o d ny w u ż y t ko wa n i u p a s e k z t w o r z y wa , s p raw i a , ż e t e n ze g a re k i d e a l n i e p a s u j e n a k a ż d ą r ę k ę . Tr z y u n i k a t o w e , w y r ó ż n i a j ą c e s i ę w e r s j e ko l o r y s tyc z n e p o d b i j a j ą r y n k i w E u ro p i e .
COMING THIS FA L L
C AS I O G -S h o c k E xc l u s i ve G P W- 1 0 0 0 t o p i e r w s z y n a Ś w i e c i e ze g a re k , k t ó r y ł ą c z y d w i e t e c h n o l o g i e z a p e w n i a j ą c e d o k ł a d n o ś ć . M o ż e w y ko r z y s ty wa ć s a t e l i ty G P S i s y n c h ro n i zo wa ć g o d z i n ę z ze g a ra m i a t o m o w y m i u m i e s zc zo ny m i w s a t e l i t a c h l u b ł ą c z y ć s i ę z ze g a ra m i a t o m o w y m i n a z i e m ny m i d ro g ą ra d i o w ą , w y ko r z y s t u j ą c t e c h n o l o g i ę Wave C e p t o r. Pa n e l e s ł o n e c z n e s p raw i a j ą , ż e a k u m u l a t o r j e s t s t a l e ł a d o wa ny. Ko n s t r u k c j a G -S h o c k g wa ra n t u j e n i e s p o ty k a n ą w y t r z y m a ł o ś ć n a w s t r z ą s y, u p a d k i , u d e r ze n i a , p o d t o p i e n i a c z y p o ra ż e n i a p r ą d e m . P re m i e ra ze g a r k a w Po l s c e o d b ę d z i e s i ę n a j e s i e ń 2 0 1 4 ro k u . C e n a p ro d u k t u t o o ko ł o 4 0 0 0 z ł . Ze g a re k d o s t ę p ny ty l ko w n a j l e p s z yc h s k l e p a c h w Po l s c e . Tw i tt e r. c o m / C AS I O _ Z i b i
POLSKA NA WEEKEND
TEKST KAROLINA MORAWSKA ZDJĘCIA MACIEJ JENCZ
Nadbużańskim szlakiem
Wybieracie się na Południowe Podlasie? Znakomicie! Najpierw jednak dobrze się zastanówcie, bo nad wsiami tu położonymi krąży klątwa powrotu: kto raz zapuści się w te tereny, będzie czuł nieodpartą chęć, by pojawić się tu ponownie.
66
67
POLSKA NA WEEKEND
NADBUŻAŃSKA KRAINA MA ZA WIELE DO POKAZANIA, ŻEBY PO PROSTU PRZEJECHAĆ PRZEZ NIĄ AUTEM. WYSTARCZY PIERWSZA MINUTA NA SKRAJU LASU I POMYŚLICIE SOBIE: „JAK WSPANIALE, ŻE TU JESTEM!“ Poznacie tu nie tylko krowy, kury i gęsi, ale także niezliczoną ilość saren i zajęcy, sporo łosi, dzików, bobrów. Jeśli jesteście szczęściarzami i dobrymi obserwatorami, to spotkacie także borsuka, wilka, płomykówkę, a nawet rysia! Kukanie kukułki przyniesie Wam szczęście, a Wasze nozdrza zostaną zawładnięte wonią roślinności tak silną i tak nieskażoną, że wszystkie Wasze zmartwienia przestaną istnieć. Poczujecie istotę świata i to, że człowiek jest nieodłącznym elementem natury, niezwykle z nią spójnym, a miastowe problemy to tylko taki dodatek do życia (żeby się nie nudziło), błahostka, której po powrocie do domu z przyjemnością stawicie czoła.
PATATAJ DO JANOWA PODLASKIEGO Naszą nadbużańską przygodę zaczniemy pośród czystej krwi arabów. Dojechać tu można z Białej Podlaskiej busem kursującym kilka razy dziennie, a podróż trwa niecałe 30 minut. Jednak my proponujemy wycieczkę pojazdem dwukołowym - rowerem. Janów Podlaski ma wiele atrakcji do zaoferowania, lecz główną jest najstarsza (ponad 200 lat historii) i największa stadnina koni arabskich w Polsce. Już w tym miejscu można zapoznać się z pięknem tutejszej przyrody. Malownicze łąki to prawdziwa rozkosz dla oczu, ale przede wszystkim to królestwo dla mieszkańców każdej ze stajni. Henryk Marconi, bo tak nazywał się warszawski architekt, który zaprojektował kompleks stajni w latach 40. ubiegłego
68
wieku, wiedział, jak zadbać zarówno o konie, jak i o atrakcje dla zwiedzających na 150 lat naprzód. Jak co roku, także i w 2014 r. w dniach 15-18 sierpnia Janów zaprasza na Polski Narodowy Pokaz Koni Arabskich Czystej Krwi, po którym odbędzie się słynna na całym świecie aukcja Pride of Poland. Rekordowa suma, jaką zapłacił nabywca z Bliskiego Wschodu za klacz Kwesturę (2008 r.), wyniosła 1 mln 125 tys. euro! Rok wcześniej żona perkusisty zespołu The Rolling Stones, Shirley Watts, kupiła klacz Pietę za 300 tys. euro.
TUŻ NAD BUGIEM DO STAREGO BUBLA Trasa miód-malina, a u celu stare drewniane chaty, spichlerze i obory z XIX w. obrazują nam, jak się żyło kiedyś. Widoczne są tu ślady unitów, m.in. dawna cerkiew, a obecnie kościół filialny pw. św. Jana Ewangelisty. Gdy jadąc szosą od strony
69
POLSKA NA WEEKEND
Janowa Podlaskiego, zrobimy mały przystanek na wysokim wzgórzu morenowym, ujrzymy rozległą nadbużańska dolinę, na horyzoncie której mieszkają już nasi zagraniczni sąsiedzi. Jeśli dobrze się przyjrzycie, może uda Wam się wypatrzyć ich wieżę obserwacyjną…
DROGA NAPOLEOŃSKA W GNOJNIE Podobno w 1812 r. przez rzekę Bug przeprawiał się sam Napoleon, więc podążając tędy, możecie wyobrazić sobie, że jesteście częścią jednej z jego genialnych wypraw wojennych. W Gnojnie jest czynna (po dwóch latach przerwy) pierwsza na naszym szlaku przeprawa rzeczna promem Bubel-Niemirów. Bug rządzi się swoimi prawami, raz woda była za niska, a raz za wysoka, co uniemożliwiało pracę promu w ubiegłych sezonach. Jednak nie ma co się martwić! Za jakiś czas Bug nie przeszkodzi nam dostać się do Niemirowa, gdyż w planach jest budowa kładki pieszo-rowerowej. We wsi znajduje się zabytkowy kościół pw. św. Antoniego Padewskiego - dawna cerkiew prawosławna wybudowana w stylu bizantyjskim w 1880 r., po I wojnie światowej przekształcona na obecny kościół. W Gnojnie swoje miejsce znalazło aż 11 bocianich par, czyli pod koniec czerwca liczebność tych ptaków naturalnie zwiększy się do około 50 osobników! Zachęcamy do podróżowania w parach, bo jak to się u nas mówi: Bocian, bocian długi nos, przynieś dziecko, dam ci grosz. W miejscowych sceneriach kręcono także zdjęcia do filmu ,,Nad Niemnem”.
Gniazda bocianie w Starym Bublu.
70
Dawna cerkiew, a obecnie kościół filialny pw. św. Jana Ewangelisty w Starym Bublu.
Widok na Bug ze skarpy pomiędzy Gnojnem a Borsukami.
71
POLSKA NA WEEKEND
BORSUKI: PRAWIE NAJDŁUŻSZA WIEŚ W GMINIE Tak, to prawda - Borsuki ciągną się aż przez 3,5 km! Zanim jednak dotrzemy do Borsuk, warto zboczyć z trasy i udać się na Łysą Górę, gdzie naszym oczom ukaże się stroma, kilkudziesięciometrowa skarpa, a z niej niesamowity widok na zakola rzeki. Jest to jeden z najczęściej fotografowanych odcinków Bugu. Na samym początku wsi (dla tutejszych to koniec wsi) z pewnością nie umknie Waszej uwadze drewniany „Zaścianek’’, dawna plebania przeniesiona z Nepli, obecnie wystylizowana na dworek szlachecki, mieszcząca kompleks hotelowy. Może Was zdziwić mnogość krzyży i kapliczek - jest ich w Borsukach 18 sztuk! Na skraju lasu wśród drzew znajdziecie stary, opisany cyrylicą, kuty krzyż ustawiony na kamiennym postumencie dla upamiętnienia zniesienia pańszczyzny.
Kościół pw. św. Piotra i Pawła w Serpelicach.
DALEJ, DALEJ DO SERPELIC! Ta dawna wieś królewska jest teraz malowniczo położonym zagłębiem ośrodków wypoczynkowych. Wszystko za sprawą wyjątkowo korzystnego, leczniczego mikroklimatu, powstałego dzięki lasom sosnowym, które wytwarzają olejki eteryczne ujemnie jonizujące powietrze. Bug w tym miejscu również jest niezwykle efektowny, gdyż Serpelice rozciągają się w jego dolinie, a przepiękny krajobraz tworzą tutejsze wzgórza morenowe, pocięte licznymi wąwozami. Św. Jan wprawdzie poświęcił już rzekę, lecz trzeba na nią uważać, bo choć jest ona piękna, to również zdradliwa. Nurt potrafi zmienić miejsce, tworząc, jak to mówią miejscowi, „podwójne dno” i wiry. Jest tu wiele kwater,
72
barów i ładnych pensjonatów z gastronomią. Wypożyczymy tu także bez problemu kajak czy łódkę. Warto wziąć ze sobą kartę wędkarską (jeśli taką posiadamy), bo nad Bugiem znajdują się znakomite tereny wędkarskie. Kiedy już sosnowe lasy uzdrowią Wasze ciała, wypadałoby uzdrowić też i dusze. W tym celu polecam odwiedzić ojców kapucynów, których serdeczność i otwartość do ludzi w ciągu kilku chwil wzbudzi Waszą sympatię. Trzeba koniecznie zobaczyć kościół pw. św. Piotra i Pawła z 1947 r., nastrojowo wykończony wewnątrz pachnącym drewnem. Ciekawostką jest to, że pierwsi osiedleni tu kapucyni (ś.p. o. Anioł Dąbrowa-Dabrowski i ś.p. br. Bartłomiej Snochowski) w ciągu zaledwie kilku miesięcy zainicjowali budowę kościoła, by po 170 dniach ciężkiej, wspólnej pracy świątynia stała przed mieszkańcami gotowa! Ojciec Anioł – choć już nie żyje – do dnia dzisiejszego wzbudza szacunek mieszkańców Serpelic. Nie czekał on na datki na budowę kościoła, tylko założył teatr parafialny, z którym podróżował po rejonie i w ten sposób zbierał pieniądze. Nie można tu nie napisać o Kalwarii Podlaskiej i o… Zbigniewie Bońku. Co mają wspólnego? Historia głosi, że gdy brat Adam Krajewski wyruszył przed budową stacji drogi krzyżowej do Ziemi Świętej, to wracając z niej, zabrał ze sobą sporą ilość kamyków i ziemi z miejsc istotnych dla chrześcijaństwa, a w „przemycie” pomogli mu spotkani na lotnisku polscy piłkarze, wśród nich właśnie Zbigniew Boniek i Stanisław Terlecki. W sierpniu na Kalwarii odbywa się kilkudniowe spotkanie: „Golgota Młodych”. We wrześniu, w liczbie nawet kilku tysięcy, zjeżdżają się z całej diecezji młodzi ludzie, aby świętować uroczystość Podwyższenia Krzyża.
73
POLSKA NA WEEKEND
NA „BĄCZKA” DO KLEPACZEWA
KTO ZA BUGIEM, KTO PRZED BUGIEM – ZABUŻE
Jadąc z Serpelic w stronę Mierzwic, po drodze miniemy Klepaczew, a w nim osobliwy sklep spożywczy, pod którym podróżni chętnie się zatrzymują, by zjeść loda lub napić się zimnej oranżady (dla panów polecamy skosztować popularnego „bączka”). Tutaj też sklepowa zważy Wam na kiludziesięcioletniej wadze niepryskane, chrupiące ogórki. Gdyby nie kasa fiskalna (sprzęt niestety wszędobylski), to można by pomyśleć, że cofnęliśmy się w czasie o jakieś 30 lat! Również w tej miejscowości śmiało pytajcie o kajaki, zjazd linowy i inne atrakcje. Nie krepujcie się także zajść do kogoś na podwórko i zapytać o szklaneczkę świeżego mleka. A gdy traficie na dzień, kiedy żar leje się z nieba, odnajdźcie w Klepaczewie wielką lipę – jeden z największych gminnych pomników przyrody – by w jej cieniu przypomnieć sobie fraszkę Jana Kochanowskiego:
Zabuże to dawne przedmieście grodu mielnickiego. Zjeżdżając na prawo w aleję lipową, dojedziemy do dworu dawniej zwanego Władimirówką. Począwszy od lat 90. XIX w. wiele się w nim działo. Po pierwszych właścicielach w międzywojniu, dwór przejęło państwo i odtąd lokatorzy często się zmieniali – najpierw otrzymało go Nadleśnictwo Mielnik, lecz wkrótce leśnicy musieli opuścić swoją siedzibę na rzecz placówki Grenzschutz, następnie mieściło się tu Nadleśnictwo Zabuże, ośrodek wypoczynkowy, OHP, a nawet koszarowało tu ZOMO. Obecnie w dworku mieści się luksusowe SPA.
Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie, Nie dójdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie.
Ruiny kościoła zamkowego w Mielniku
Prom nie ma silnika, porusza się wyłącznie dzięki sile ludzkich mięśni...
74
POLSKA NA WEEKEND
Od dworku w Zabużu mamy trzy opcje do wyboru: Pierwsza – jedziemy kilkadziesiąt metrów dalej i przeprawiamy się promem do Mielnika (darmowy prom w okresie wakacyjnym kursuje co 30 min, a czynny jest do g. 19). W Mielniku zobaczyć można naprawdę wiele: odkrywkową kopalnię kredy, wzgórze zamkowe z grodziskiem z XI w., ruiny kościoła zamkowego, muzeum. Są też: zabytkowy kościół, cerkiew prawosławna, kaplica cmentarna, rezerwat przyrody i wiele innych rzeczy do oglądania, a wszystko to położone w przepięknej nadbużańskiej scenerii, którą ogarniemy wzrokiem z wieży widokowej! Na Mielnik trzeba poświęcić trochę więcej czasu, bo oprócz wielu atrakcji w terenie w miejscowej tawernie (boskie pierogi), w restauracji i w pensjonacie można naprawdę dobrze zjeść! Druga – droga doprowadzi nas tuż nad samym Bugiem do zjawiskowego starorzecza Trojan (nawet nie wypada tego miejsca ominąć, dlatego w wolnym czasie koniecznie skorzystajcie z 3,5-kilometrowej ścieżki przyrodniczej „Trojan”, przygotowanej przez Park Krajobrazowy „Podlaski Przełom Bugu”). Trzecia – wrócić sprzed dworku w Zabużu tą samą drogą, którą przyjechaliśmy.
SPA DLA MIESZCZUCHÓW – DLA ODKRYWCÓW KRÓLESTWO STEFANA Jesteśmy z powrotem na asfalcie, więc nadal możemy rozkoszować się zapachem lasu. Tuż obok szkółki leśnej, którą miniemy, możemy zjechać w bór (rezerwaty są ściśle chronione, więc samochód zostawia się na jednym z leśnych parkingów). Idąc wzdłuż leśnej rzeczki, natkniemy się na największe żeremie w regionie! Bobrowe królestwo i głowa rodziny bóbr Stefan cenią sobie spokój i dobre maniery, dlatego po zrobieniu kilku fotek cichutko idźcie dalej naokoło zbiornika, aż tuż przy jego źródełku zobaczycie prostopadłą żwirówkę zwaną autostradą. Ok. 2 km dalej w lesie ukryte są grabowe rowy. Stojąc na ich krawędzi, przez chwilę wyda Wam się, że ta część została przeniesiona tu z Bieszczad. Jest tu ciemno, przez słaby dopływ słońca runo jest skąpe, a co kilkanaście metrów leżą powyrywane lub połamane przez wiatr grabowe pnie i wykroty – będą tak leżały, aż się rozłożą, gdyż w rezerwacie jakakolwiek ludzka ingerencja jest zabroniona.
76
Panorama Bugu ze wzgórza zamkowego w Mielniku.
Stary dąb przy leśnym dukcie Mierzwice-Hołowczyce. Podobno w czasie wojny drzewo służyło Niemcom jako wieża obserwacyjna.
77
POLSKA NA WEEKEND
Wybudowana przez bobry tama spiętrzająca wodę, która spowodowała powstanie leśnego jeziorka.
Ciekawostką jest to, że gdy jakieś ogromne drzewo zagraża bezpieczeństwu, to owszem, można je ściąć, ale papierkowej roboty jest przy tym bez liku, a jeśli już zostanie wydana zgoda, to drwale muszą to zrobić określonego dnia, ba!, o określonej godzinie! Co prawda, widok na rowy najlepszy jest wiosną i jesienią, kiedy drzewa nie mają liści, ale nawet latem wywołają Wasz podziw. Wracamy do ‚’autostrady’’ i kierujemy się w stronę leśnego duktu Mierzwice-Hołowczyce. Droga stara jak świat, a przy niej prawie tak samo stary dąb – pomnik przyrody, przy którym dawno temu postawiono krzyż. Dla tutejszych jest to miejsce magiczne. Podobno właśnie pod tym dębem w czasach represji udzielano sakramentów, m.in. ślubów. A krzyż – prawdopodobnie choleryczny – postawiono, by zwiastował przybyłym, że we wsi panuje zaraza.
78
MIERZWICE To dawna wieś królewska, pierwsze o niej wzmianki odnotowano już w 1545 r. Mierzwice jednak najbardziej znane są jako wieś letniskowa. Ludzie zaczęli tu wypoczywać jeszcze przed wojną, wynajmowali pokoje u tutejszych gospodarzy (nocował tu nawet odtwórca roli Kwiczoła z serialu „Janosik”). Na uwagę zasługuje świeżo wyremontowana kapliczka św. Jana Nepomucena, patrona m.in. rzek, jezior, flisaków – stąd umiejscowienie kapliczki naprzeciwko piaszczystej drogi prowadzącej nad Bug. Mówi się, że została ona postawiona w ciągu jednej nocy, gdyż ówczesne władze (rok 1905) zabraniały budowy czegokolwiek. Poproście mieszkańców, a najlepiej miejscowego gawędziarza
Naprzeciwko kaplicy jest gospodarstwo, w którym można zamówić wyśmienite pieczone prosię, swojski chlebek i smalczyk. Także w środku wsi w kilku domach zjecie smaczny obiad lub kupicie znakomicie przyrządzone wędliny. Była sołtysowa z kilku kawałków wstążki i bibuły wyczaruje Wam zjawiskowe bukiety, a w dawnej gajówce znajdziecie wyrabiane starymi metodami rozmaite kosze i koszyki. W Mierzwicach jest też bar, który oprócz smacznego jadła i napitku oferuje też możliwość wypożyczenia quadów, kajaków, rowerów i wiele innych atrakcji dla miłośników aktywnego wypoczynku. Jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku przy Ośrodku Wczasowym „Kino”, na wielkim ekranie (rozebranym niestety kilka lat temu) wyświetlane były wieczorne seanse pod chmurką. O Mierzwicach Starych można by napisać całą trylogię, ale musicie wiedzieć, że są też Mierzwice Nowe – miejsce cudowne: cichy zakątek, w którym mieszkają obok siebie rdzenni mieszkańcy oraz ci, którzy szukali oazy spokoju i właśnie tu ją znaleźli. Natomiast Mierzwice Kolonia (zwane zwyczajowo Fronołowem) to już typowa miejscowość letniskowa położona pośród lasów. Po następnych 3 km dojedziecie do przejazdu kolejowego.
Foto: Kinga Małaczek
(Pana Wojtka), o wskazanie „mogiłek”, pozostałości po epidemii cholery (prawdopodobnie tej samej, po której został krzyż pod wielkim dębem). Jadąc w kierunku Fronołowa, ujrzycie kaplicę pw. św. Piotra i Pawła, wybudowaną w latach 50. XX w. W roku 2014, po ponad 60 latach, dzięki wielkiemu zaangażowaniu mieszkańców została odnowiona dawna wioskowa tradycja – festyn z okazji obchodów Święta Morza. Dlaczego morza? Ponieważ jak głoszą ludowe podania: Gdy na budowę kaplicy zgody nie wydano, na Bugu na tratwie msze odprawiano. Tak naprawdę „majówki” – bo tak zwyczajowo określa się ten czas – organizowane były jeszcze przed wojną. Również po wojnie odbywały się nad Bugiem na św. Piotra i Pawła, dnia 29 czerwca, kiedy to wypadały akurat obchody Święta Morza. Ksiądz przyjeżdżał odprawić mszę polową na tratwie, podczas której zbierał datki na budowę kaplicy. Mieszkańcy organizowali potańcówki, loterie fantowe, wystawiano sztuki, był bufet, a potem nawet stoisko z lodami (dawniej, aby przyrządzić lody, cała wieś dostarczała jajka, mleko i cukier) – nad Bug zjeżdżały się prawdziwe tłumy. Przez kilka lat udało się uzbierać potrzebną kwotę, dzięki czemu dzisiaj w każdą niedzielę możemy rozłożyć sobie na trawie kocyk lub usiąść na ławeczce i wsłuchać się w szum klonów.
REKLAMA
75 79
POLSKA NA WEEKEND
›› Jak dojechać?
Mamy kilka opcji do wyboru: PKP – kilka przesiadek, ileś minut spóźnienia i jesteś na miejscu (połączenia bardzo dobre, przystanek docelowy: Biała Podlaska) Autobus/Bus – nie wiem jak w Waszej części kraju, bo u nas czasami autobus przyjedzie,ale następnego dnia (na szczęście tylko lokalne kursy, bo z Warszawy czy Lublina do Białej Podlaskiej jest kilka świetnych połączeń dziennie)
Samochód – sprawdzi się zawsze, jest najwygodniejszy, jeśli zamierzacie zabrać trochę bagażu (jest tu tak wspaniale, że nawet dziury troszczą się o drogi – czasem po zimie w niektórych miejscach każdy metr kwadratowy ma swoją własną). Czymkolwiek będziecie mknąć na Podlasie, koniecznie zabierzcie ze sobą (lub wypożyczcie na miejscu) rower i aparat fotograficzny.
MOST WE FRONOŁOWIE Fronołów jest tak naprawdę nazwą przystanku kolejowego, która prawdopodobnie pochodzi od nazwiska inżyniera carskiego Fronołowa, budowniczego linii kolejowych. Nadzorował on budowę mostu (1905 r.), na który zaraz dojedziemy. Miejsce uwielbiane jest przez wczasowiczów już od połowy lat 20. XX w. Z pewnością spodoba się Wam ulokowanie osiedla domków letniskowych – wszystkie są otoczone lasem. Ponoć zawartość jodu jest tu prawie taka jak nad morzem! W czasie I wojny światowej Niemcy zbudowali tu tartak i kilkukilometrową kolejkę wąskotorową (przy okazji częściowo wytrzebili lasy). Ogromny wybuch w 1944 r. wysadził most, ale szybko go odbudowano, a z czasem dobudowano drugi przelot. We wsi znajdziemy kapliczkę, w której w lipcowe soboty ok. g. 17 odprawiane są nabożeństwa. Zobaczycie tu także starą koszarkę, a także, jeśli dobrze poszukacie, to po drugiej stronie mostu znajdziecie bunkry – pozostałości po linii Mołotowa. Kraina nad Bugiem to naprawdę magiczna część naszego kraju. Aby się o tym przekonać, trzeba tu po prostu przyjechać. Autorka jest mieszkanką i miłośniczką opisanych terenów. Prowadzi również blog internetowy oraz profil na Facebooku, poświęcone nadbużańskim okolicom. www.facebook.com/Mierzwice www.mierzwiceikrainabugu.wordpress.com
80
PODRÓŻE MAŁE I DUŻE
TEKST KATARZYNA JASZCZUK
Cypr - ostatnia brama Europy
Śródziemnomorski klimat, piękne plaże,
soczyste owoce, pełna kolorów, egzotyczna roślinność, wyśmienite jedzenie i wino, do tego życzliwi, uśmiechnięci ludzie, gotowi w każdej chwili służyć pomocą – czegóż chcieć więcej? Jeśli odpowiadają Ci takie warunki podczas urlopu, ruszaj na Cypr! W rejonie Pafos czeka na Ciebie mnóstwo atrakcji.
82
Region Pafos, leżący w południowo-zachodniej części wyspy, charakteryzuje się łagodnym, śródziemnomorskim klimatem oraz licznymi zatokami i plażami. Oferuje nam wiele atrakcji – począwszy od pięknych krajobrazów, poprzez zabytki, malownicze wioski, na aktywnych formach wypoczynku kończąc. Klimat sprzyja uprawie cytrusów, dzięki winoroślom mamy dostęp do pysznych win lokalnej produkcji, ser halloumi to przysmak, którym nas ugoszczą na każdym kroku, a dostęp do morza zapewnia nieograniczone ilości świeżych ryb i owoców morza – kulinarni smakosze bez wątpienia znajdą tu swój raj na ziemi.
PAFOS – KURORT Z HISTORIĄ W TLE
FOTO: MARCUS BASSLER
Pafos to czwarte pod względem wielkości miasto na Cyprze i jego bardzo ważny ośrodek turystyczny. Do wyboru mamy wiele hoteli różnej kategorii, każdy więc znajdzie coś dla siebie. Miasto, które znajduje się na liście Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO, ma nam wiele do zaoferowania. Pafos był przez wiele lat stolicą Cypru, zachowało się w nim wiele interesujących zabytków. Obowiązkowym punktem wycieczek jest Zamek Pafos, a właściwie bizantyjski fort wzniesiony u wejścia do portu oraz Park Archeologiczny Kato, gdzie możemy podziwiać starożytne mozaiki pochodzące z okresu od II do V w. n.e., Królewskie Grobowce, w których pomimo nazwy pochowani zostali nie królowie, ale wysocy rangą oficjele, oraz inne ciekawe zabytki pochodzące z różnych okresów, od prehistorii do średniowiecza. By lepiej zrozumieć historię regionu, warto wybrać się do jednego z trzech (a najlepiej do wszystkich) muzeów. Muzeum Bizantyjskie, Muzeum Etnograficzne i Muzeum Archeologiczne mają w swoich kolekcjach wiele ciekawych eksponatów, sięgających nawet czasów neolitycznych.
››
JAK DOLECIEĆ? Z Polski można dolecieć liniami Ryanair z Krakowa bezpośrednio do Pafos, LOT-em z Wrocławia, Warszawy, Szczecina, Krakowa, Katowic do Larnaki (niecałe 2 godziny drogi samochodem od Pafos).
FOTO: MARCUS BASSLER
83
PODRÓŻE MAŁE I DUŻE
Będąc w porcie, koniecznie wstąp do jednej z nadmorskich rybnych restauracji, w których zjesz pyszne fish meze, na które składa się cały „orszak” przystawek w postaci owoców morza, sałatek, dipów i oliwek oraz dań głównych: wybornych, świeżych ryb. Do tego domowe wino, produkowane w lokalnych winnicach – czegóż chcieć więcej?
CZAS RUSZYĆ DALEJ!
FOTO: NATALIA JASTRZĘBSKA
FOTO: NATALIA JASTRZĘBSKA
Gdy już zwiedzimy miasto, a znudzi się nam wylegiwanie w słońcu na plaży, ruszajmy dalej! Pafos jest doskonałym miejscem wypadowym do dalszych wypraw po regionie. Pierwszym miejscem, do którego warto się wybrać, jest wykuty w skale monaster Agios Neofytos. Znajdziemy tam piękne, całkiem dobrze zachowane przykłady bizantyjskich malowideł ściennych oraz postbizantyjskie ikony w cerkwi na terenie klasztoru.
›› CZYM PODRÓŻOWAĆ?
Jeśli chcemy zwiedzić cały region, najlepiej będzie wypożyczyć samochód w jednej z lokalnych wypożyczalni. Należy pamiętać, że na wyspie obowiązuje ruch lewostronny. Można też skorzystać z usług przewoźników autobusowych.
FOTO: NATALIA JASTRZĘBSKA
W wiosce Arsos koniecznie wstąpcie do klimatycznej herbaciarni tuż przy głównym rynku. Oprócz pysznych, ziołowych herbat znajdziecie tu zbierane przez właściciela lokalne zioła i przyprawy, a to wszystko przy akompaniamencie muzyki Boba Marley’a.
84
ZPH „TAURUS”
ul. Wieczorka 11, 43-190 MIKOŁÓW tel. (32) 322-13-84, 226-07-84
www.taurus.info.pl
L I S T A
IESZ... G DZ IEKO LWIEK J ED Z
BAGAŻNIKI
D E A L E R Ó W
REKLAMA
Taurus Hit! Bike Up
Andrychów, „Goliat”, Krakowska 117A, tel. 875 95 01 • Białystok, „Gres”, Andersa 56, tel. 662 31 39 • Bielsko-Biała, „Grafitti”, Stojałowskiego 41, tel. 812 58 45 • Bydgoszcz, „Auto Marek Bis”, Marcina Orłowity 25, tel. 373 51 17 oraz Fordońska 239, tel. 506 439 481 • Chorzów, „Sklep”, 3-go Maja 47, tel. 0604 911 718 • Częstochowa, „Bax”, Warszawska 81/83, tel. 324 55 54 • Gdańsk, „Wysepka”, Grunwaldzka 135, tel. 345 22 64 • Gdynia, „Auto Tour”, Witomińska 32, tel. 620 32 61 • Gorzów, „Sobi”, Racławicka 2, tel. 729 72 55 • Jaworzno, „Sklep”, Wojska Polskiego 15, tel. 616 85 45 • Kalisz, „CEKTOF”, Chopina 24, tel. 767 30 30 • Katowice, „Taurus Suport”, Chorzów, Zielony Zaułek 1, tel. 511 001 077 • „Sklep”, Andrzeja 13, tel. 251 51 63 • „Voyager”, Poleska 29, tel. 252 68 53 • Kielce, „Sklep”, Sandomierska 192, tel. 344 64 51 • „Hak System”, Wojska Polskiego 105, tel. 362 00 35 • Kędzierzyn, „Cardio-Sport”, Wyspiańskiego 19, tel. 307 00 03 • Koszalin, „Franter”, Gnieźnieńska 19, tel. 341 13 33 • Kraków, „T F T”, Przybyszewskiego 2, tel. 638 49 48 • „Sklep”, Prądnicka 79, tel. 416 20 08 • „AMT”, Krowoderska 67, tel. 634 07 29 • Legnica, „DIK”, Jaworzyńska 118, tel. 862 06 01 • Leszno, „Klinika Aut”, Poznańska 12, tel. 500 350 722 • Lubin, „Katpol”, Towarowa 5, tel. 724 95 80 • Lublin, „Remat”, Gęsia 21, tel. 524 05 21 • Łódź, „Cubik”, Milionowa 2, tel. 684 06 90 oraz Żeligowskiego 43, tel. 501 142 220 • „Boxcars”, Dąbrowskiego 17/21, tel. 664 223 988 • Nowy Sącz, „Polzbyt”, Al. Wolności 10, tel. 443 71 35 • Nowy Targ, „Bemal”, Waksmundzka 16, tel. 266 86 44 • Olsztyn, „Taurus-Car”, Sielska 12B, tel. 535 33 03 • Opole, „Momi-Car”, Zamiejska 7, tel. 547 44 94 • „Sport”, Tysiąclecia 6, tel. 455 23 63 • Ostrów Wlkp., „Sklep”, Gorzyce, Ostrowska 73B, tel. 734 71 27 • Poznań, „Taurus Bagażniki”, Głogowska 98, tel. 864 34 19 • „Bagda”, Wieruszowska 10, tel. 867 89 65 • Pruszków, „Dibag”, Al. Jerozolimskie 451, tel. 728 19 18 • Przemyśl, „Bax-Bis”, Ostrów 245, tel. 671 04 08 • Pszczyna, „Transa-M”, Bratnia 3, tel. 210 12 10 • Racibórz, „Auto Serwis”, Głubczycka 59, tel. 418 15 71 • Rybnik, „Aktywni”, Jankowicka 9, tel. 733 00 21 • Rzeszów, „Axel Sport”, Lwowska 61, tel. 857 85 80 • „Max”, Witosa 15A, tel. 859 50 75 • Sanok, „ST Plus”, Krakowska 190, tel. 464 64 44 • Sosnowiec, „Box”, Moniuszki 15A tel. 785 51 21 • Szczecin, „Moto Akces”, Jagiellońska 27, tel. 484 15 26 • Szczecinek, „Autobel”, Pilska 4, tel. 660 902 200 • Tarnów, „Tarland”, Pracy 9, tel. 621 00 16 • Tomaszów Maz., „Romstom”, Barlickiego 35, tel. 725 09 00 • Warszawa, „Taurus” – filia, Al. Prymasa Tysiąclecia 76 E, tel. 823 86 36 • „Taurus” – sklep ul. Ogrodowa 3 tel. 526 55 10 • „Otobagażniki”, Kasprzaka 29/31, tel. 389 65 47 • „Hossa”, Miedziana 12, tel. 890 09 86 • „All Mot”, Korkowa 44, tel. 815 83 33 • Wrocław, „MCM”, Mokronoska 4, tel. 363 59 90 • „MCM Mroziński”, Ślężna 146 – obok stacji SHELL, tel. 363 59 93
Generalny przedstawiciel w Polsce firmy THULE i innych
PODRÓŻE MAŁE I DUŻE
Kolejnym punktem na trasie naszej wycieczki jest półwysep Akamas, w całości objęty rezerwatem przyrody. Dobrym rozwiązaniem będzie wynajęcie przewodnika z jeepem, który zorganizuje nam prawdziwe safari, pokazując po drodze co ciekawsze miejsca. Oczywiście można też zdecydować się na wędrówki piesze lub wyprawę rowerową, ale tylko z mapą, bez której moglibyśmy się zgubić. Będąc na półwyspie Akamas, obowiązkowo musimy wstąpić na Lara Beach – odludną, rajską plażę, na której w okresie od czerwca do września składają swoje jaja żółwie morskie Caretta caretta. O dziwo, nie oznacza to, że nie można w tym okresie korzystać z plaży – wręcz przeciwnie, można się nawet kąpać, wolontariusze pilnują jedynie, by nie zbliżać się do wyznaczonego terenu, na którym składane są jaja. Co więcej, jeśli nie masz planów na wakacje, a chciałbyś się przyczynić do ratowania tego zagrożonego gatunku, śmiało przyjeżdżaj i zostań wolontariuszem na Lara Beach! Każda para rąk się przyda. Następny przystanek na półwyspie to słynne Łaźnie Afrodyty, w których, według legendy, piękna bogini zażywała kąpieli. Można tam, przy szumie strumyka, myślami przenieść się do czasów antycznych. Kolejnym miejscem, które śmiało mogę polecić, jest muzeum życia wiejskiego w wiosce Steni. Powita nas tam (po polsku!)
FOTO: MARCUS BASSLER
FOTO: NATALIA JASTRZĘBSKA
››
GDZIE SPAĆ? Mamy do wyboru różnej klasy hotele w Pafos i Polis, znajdujące się najczęściej w bezpośrednim sąsiedztwie wybrzeża (zazwyczaj posiadają dostęp do plaży i baseny zewnętrzne). Jeśli marzy nam się zakosztowanie życia w tradycyjnej cypryjskiej wiosce, warto skorzystać z usług agroturystycznego hotelu „Arsorama” w wiosce Arsos. W Pafos polecamy hotele ,,St. George Hotel” i ,,Azia Resort & Spa”.
86
FOTO: MARCUS BASSLER
cudowna pani kustosz, pół Polka, pół Cypryjka, i nie wypuści, dopóki w całości nie poznamy historii zarówno wsi cypryjskiej, jak i jej własnego życia. Lepiej przeznaczmy na ten cel spory zapas czasu, bo gospodyni nie lubi, gdy ktoś się spieszy. Poza tym, jeśli pilnie zwiedzimy całe muzeum i przypadniemy
gospodarzom do gustu, może się zdarzyć, że mąż ugości nas halloumi i zivanią (tradycyjnym cypryjskim napojem alkoholowym), więc spory zapas czasu jak najbardziej wskazany!
FOTO: MARCUS BASSLER
87
PODRÓŻE MAŁE I DUŻE
››
FOTO: MARCUS BASSLER
GDZIE JEŚĆ? Polecam tradycyjne tawerny, w których skosztujemy miejscowych specjałów, takich jak fish meze i meat meze, np. tawernę „Hadjiomorfos” w wiosce Mesogi, w której w weekendowe wieczory odbywają się tradycyjne cypryjskie tańce i śpiewy. Waluta: euro Wiza: nie jest wymagana.
FOTO: NATALIA JASTRZĘBSKA
Tradycyjne wytwarzanie pastelli - cukierków z syropu drzewa świętojańskiego.
FOTO: MARCUS BASSLER
A FOT BSK O: N ATALIA JASTRZĘ
Petra tou Romiou, czyli Grecka Skała, zwana potocznie Skałą Afrodyty, to następny przystanek na naszej trasie. Według legendy to właśnie tu z piany morskiej wyłoniła się słynna bogini. Podobno ten, kto przepłynie wokół skały trzy razy, odmłodnieje o trzy lata. Mniej odważnym polecam poszukiwanie na plaży kamienia w kształcie serca, słynącego jako amulet zakochanych.
LOKALNE SPECJAŁY
naprawdę wyjątkowo: loukoumi (tradycyjne miękkie galaretki), pastelli (tradycyjne cukierki) i innych słodyczy z orzechami i owocami, produkowanych z wykorzystaniem naturalnego, słodkiego syropu drzewa świętojańskiego. Sam syrop jest też podawany jako „sos” do halloumi. Warto też skusić się na tradycyjną, mocną kawę po cypryjsku, serwowaną w malutkich filiżankach, którą możemy wypić w trzech wariantach: glykis (słodką), metrios (średniosłodką) i sketos (bez cukru).
COŚ DLA AKTYWNYCH Do najbardziej znanych cypryjskich specjałów należy halloumi – ser z owczego lub mieszanki owczego i koziego mleka. Bardzo dobre są też inne lokalnie produkowane sery. Wspomniane wcześniej, wystawne meze, doprawione aromatycznymi ziołami, pasta tahini, musaka z baraniną czy sałatka z soczystymi pomidorami i fetą – to tylko namiastka dań, których możemy tu skosztować, a wszystko ze świeżych, lokalnych produktów. Polecam też spróbowanie cypryjskich słodyczy, które smakują
88
Jeśli marzy Ci się bardziej aktywny wypoczynek, to również dobrze trafiłeś! Region Pafos to miejsce, w którym spróbujesz takich sportów jak nurkowanie czy windsurfing. Można też wypożyczyć rowery bądź udać się na wspinaczkę w góry Trodos. Region Pafos słynie też z klubów golfowych, których jest tutaj aż 5! A więc zwiedzanie, sport czy plażowanie? Na Cyprze każdy znajdzie coś dla siebie.
REKLAMA
PROMOCJA
Motocykle BMW w turystyce Wyrafinowana technika, solidna inżynierska robota, design ustanawiający nowe trendy – większość z nas tak właśnie widzi motocykle BMW. Nie zapominajmy jednak, że 90 lat historii firmy przebiegło również pod znakiem popularnych, turystycznych modeli, które znakomicie sprawdzały się w codziennym użytkowaniu. JAKIE CECHY POWINIEN MIEĆ MOTOCYKL, KTÓRY NAJLEPIEJ SPEŁNI NASZE TURYSTYCZNE OCZEKIWANIA? NO CÓŻ, ZACZNIJMY MOŻE OD... OCZEKIWAŃ. Jeśli podróżujemy głównie ze świadomością celów, do których chcemy dotrzeć, a dotrzeć tam możemy drogami dobrej jakości – nasz wybór „turystyka” może ograniczyć się do motocykli typowo szosowych. Takich jak BMW F 800 GT – najnowsze osiągnięcie w klasie „ekonomicznej”, BMW R 1200 RT – zaprojektowany na nowo absolutny hit w swojej klasie oraz sześciocylindrowe BMW K 1600 GT – wygoda, prestiż i oszałamiające osiągi. Gdybyśmy zmienili priorytety, dodając do planowanej trasy odcinki o kiepskiej, nierównej nawierzchni, a nawet jazdę po nieutwardzonych drogach lub w prawdziwym terenie, to nasze zainteresowania powinny raczej objąć turystyczne enduro: BMW F 800 GS lub R 1200 GS, oba występujące także w bardziej „ekstremalnej” wersji Adventure. Większy z nich jest najlepiej sprzedającym się jednośladem BMW i zarazem najpopularniejszym motocyklem w Europie.
NA DRODZE, AUTOSTRADZIE I W MIEŚCIE BMW F 800 GT Jest najbardziej ekonomicznym wyborem w tej kategorii. To motocykl o stosunkowo niewielkich wymiarach i wadze, a więc odpowiedni dla mniej doświadczonych motocyklistów. Jednak trudno mówić o nim jako o „motocyklu dla początkujących”, bo jazda nim daje satysfakcję również tym, którzy cenią wysokie osiągi. Moc 90 KM wystarcza do przekroczenia 200 km/h, a moment obrotowy dwucylindrowego silnika o pojemności 798 cm3, sięgając 86 Nm, daje mu elastyczność znaną z dużo mocniejszych maszyn. Charakterystyczne dla tego modelu, mimo ekonomicznej ceny, są możliwości zawieszenia – GT trzyma się na zakrętach znakomicie, nawet gdy pod kołami jest nierówno, nadal zapewniając przy tym komfort jazdy. Elektroniczna regulacja zawieszenia ESA, w tym modelu pozwalająca na zmianę tłumienia w tylnym kole, jest ważna szczególnie gdy podróżujemy z bagażem i pasażerem. I jeszcze jedno – „mały GT” napędzany jest elastycznym paskiem, co podwyższa komfort jazdy, ale co najważniejsze – sprawiają, że napęd jest bezobsługowy podczas podróży. Popularny u konkurencji napęd łańcuchem trzeba smarować co kilkaset kilometrów lub po każdym większym deszczu.
90
BMW R 1200 RT To jedna z takich maszyn, które czynią swojego posiadacza szczęśliwym motocyklistą. Nie, nie chodzi o osiągi czy duży prestiż, chociaż akurat tych cech „ertekowi” nie brakuje. Jest on po prostu doskonale dopracowanym motocyklem, z dwiema dominującymi cechami: zaskakującą lekkością prowadzenia i bardzo dobrą aerodynamiką. RT składa się w ciasne zakręty tak łatwo jak dużo lżejsze motocykle, pozostając niezwykle stabilnym na szybkich łukach. A aerodynamika... No cóż, dzięki niej spala naprawdę niewiele paliwa, nawet przy dużych prędkościach jazdy, co pozwala na pokonywanie długich odcinków bez tankowania. I – nawet gdy mocno pada – motocyklista i pasażer docierają na miejsce w czystych i suchych ubraniach (jeśli tylko uda się utrzymać prędkość jazdy). Informacja dla doświadczonych motocyklistów – tak, suche są nawet buty. Dwucylindrowy silnik boxer, specjalność BMW, w jego najnowszym wcieleniu chłodzony cieczą, osiąga moc 125 KM i jest niezwykle elastyczny. Pracuje przy tym w sposób tak miły dla ucha, że aż nie chce się włączać (opcjonalnego) radia. Zawieszenie kół, z przodu z charakterystycznym choć prawie niewidocznym pojedynczym wahaczem (Telelever), z tyłu z jednostronnym wahaczem zintegrowanym z osłoną wału napędowego (Paralever), wyposażone jest w innowacyjną regulację ustawień – Dynamic ESA. Oznacza to, że możemy dostosować charakterystykę tłumienia amortyzatorów i twardość sprężyn do obciążenia motocykla oraz sposobu prowadzenia (Komfort, Normal, Sport). „Dynamic” oznacza, że system potraktuje to jako parametry wyjściowe – „badając” to co się dzieje pod kołami sam dobierze najlepsze ustawienia zgodnie z naszymi „wskazówkami”.
91
PROMOCJA
BMW K 1600 GT / GTL Wśród seryjnie produkowanych motocykli nie ma na rynku nic, co mogłoby dorównać prestiżem i osiągami temu modelowi BMW. Sześciocylindrowy silnik o pojemności 1649 cm3 ma maksymalną moc 160 KM i oszałamiający moment obrotowy 176 Nm. Wszystko w tym „turystyku” jest przemyślane do ostatniego szczegółu: wykończenie, detale, rozbudowany system elektroniczny pozwalający na konfigurowanie mnóstwa parametrów motocykla oraz na integrację go z telefonem i pokładową nawigacją. Turystyczna maszyna, która – nawet gdy jadą nią dwie osoby – z powodzeniem jest zdolna przekraczać 250 km/h, lubi również szybką jazdę na zakrętach, gdyż konstruktorzy zadbali o możliwość głębokiego pochylania. Wersja GTL ma zintegrowany centralny kufer stanowiący oparcie dla wygodnego „tronu” pasażera, pozycja kierowcy jest również bardziej relaksowa niż w GT, bardziej zorientowanym na aktywną jazdę.
NA DRODZE, AUTOSTRADZIE, ALE TEŻ W TERENIE BMW F 800 GS / F 800 GS Adventure Uniwersalna maszyna, która świetnie wypełnia zadania szosowego motocykla, a jednocześnie w jeździe terenowej radzi sobie ponadprzeciętnie dobrze, gładko pokonując bezdroża o średnim poziomie trudności. Zawdzięcza to stosunkowo niskiej masie, a także rzadko spotykanemu w tej klasie przedniemu kołu o średnicy 21 cali, co pozwala bezpiecznie i komfortowo przejeżdżać spore nierówności. W wersji Adventure ma lepszą osłonę przed pędem powietrza i większy 24-litrowy zbiornik, zaś siedzenia zapewniają wygodę na długich trasach także dla dwu osób. F 800 GS wyposażony jest opcjonalnie w elektroniczną regulację ustawień zawieszenia kół ESA, mającą również możliwość ustawień specjalnie do jazdy terenowej.
92
REKLAMA
93
PROMOCJA
BMW R 1200 GS / R 1200 GS Adventure To prawdziwy mistrz, niedościgniony w swojej klasie. Na szosie jest komfortowy, wygodny również dla dwojga osób (z turystycznym ekwipunkiem), zaś na krętej alpejskiej drodze jest w stanie konkurować nawet ze stworzonymi do szybkiej jazdy ścigaczami. Tym bardziej, że 125-konny boxer zapewnia ponadprzeciętne osiągi. Zaskakujące jest to, że ta sama maszyna umie też sobie radzić na średniej trudności bezdrożach. W dużym stopniu zawdzięcza to elektronicznej regulacji zawieszenia ESA, która po wybraniu terenowych nastawów podwyższa prześwit motocykla i inne parametry, ulepszając zdolności terenowe. Nowatorska konstrukcja przestrzennej ramy, napęd wałem i wygodna pozycja dopełniają obrazu maszyny przeznaczonej do pokonywania ekstremalnie długich tras. Szczególnie w wersji Adventure, wyposażonej w aż 30-litrowy zbiornik paliwa i z owiewkami lepiej chroniącymi przed pędem powietrza. To motocykl wybierany najczęściej do wypraw liczących dziesiątki tysięcy kilometrów, prowadzących przez drogi i bezdroża.
94
Wyróżnij się z tłumu na nowoczesnym krążowniku Thunderbird Commander legendarnej angielskiej marki Triumph. Styl, prestiż i fantastyczny 2-cylidrowy silnik 1700 ccm, 94KM/151 Nm.
D A N PO DARDEM STAN
REKLAMA
Zapraszamy do naszych salonów: BIELSKO-BIAŁA ul. Żywiecka 191, tel. (33) 865 43 21, kom. 731 712 267, KRAKÓW ul. Zakopiańska 72, tel. (12) 44 67 321, kom. 604 099 297, ŁÓDŹ, ul. Dąbrowskiego 207/225, tel. (42) 689 70 78, kom. 723 981 758, POZNAŃ ul. Milczańska 48, tel. (61) 872 07 20, kom. 608 593 024, RUMIA ul. Grunwaldzka 69, tel. (58) 771 26 93, kom. 665 391 856, SZCZECIN Ul. Kurza 4, tel.(91) 482 80 80, kom. 514 464 646, WARSZAWA ul. Łopuszańska 36, tel. (22) 355 33 31, kom. 723 981 748, WROCŁAW/DŁUGOŁĘKA ul. Wrocławska 33b, tel. (71) 315 25 10, kom. 667 667 810
TriumphMotocykle
www.triumph.net.pl
95
LETNIE WYPRZEDAŻE DO -70%
OSTATNIA STRONA
W następnym wydaniu TRAVEL POLSKA m.in.: Mistyczny Nepal
Wydawnictwo MajerMedia ul. Kościuszki 26 21-500 Biała Podlaska Tel. 83 411 50 11 Fax: 83 410 70 30
www.majermedia.com redakcja@majermedia.com reklama@majermedia.com prenumerata@majermedia.com
I love Aruba!
Dyrektor zarządzający: Maciej Majerczak REDAKCJA Redaktor naczelny: Rafał Nowicki Redaktor prowadząca: Katarzyna Jaszczuk Zespół redakcyjny: Karina Juszczuk, Robert Nienacki Korekta: Marlena Skorupska-Trocewicz Współpraca: Maciej Jencz, Bartłomiej Kuczer, Łukasz Kuczyński, Karolina Morawska REKLAMA Jakub Wróbel Projekt i skład: Arkadiusz Siuda Wydawnictwo MajerMedia jest członkiem Izby Wydawców Prasy. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo redagowania nadesłanych tekstów. Wydawca nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam. Zdjęcie na okładce: Tunezja / Maciej Jencz
98
Eco-Drive Radio Controlled Czas światowy Klasa wodoszczelności 20 BAR