BEZPŁATNY MAGAZYN O PODRÓŻACH
LIPIEC/SIERPIEŃ 2022› NUMER 51
TEMAT WYDANIA Uroki centralnej Portugalii NIE TYLKO PUSTYNIA Arabia Saudyjska z bliska PORADNIK Fotografia krajobrazu
Włoskie wyspy na wakacje! ISSN 2353-2416
OD REDAKCJI
Mam przyjemność powitać Państwa na łamach kolejnego, tym razem wakacyjnego wydania magazynu
P
rzed nami kolejne lato, a co za tym idzie – czas poszukiwania najlepszych ofert na spędzenie wakacji. Wielu turystów narzeka na tegoroczną drożyznę w polskich „wczasowiskach”, zarówno w nadmorskich, jak i tych położonych w górach czy nad jeziorami. Z tego powodu część osób z pewnością zdecyduje się na „opcję zagraniczną”. Być może kilka naszych propozycji tematycznych podsunie pomysły na ciekawe wakacyjne wojaże. Hasło „Portugalia” u większości z nas uruchamia skojarzenia z kilkoma najbardziej charakterystycznymi miejscami: Lizbona, Faro, Madera, Porto... Skojarzenia te są jak najbardziej właściwe, ponieważ wymienione miejsca warto, a nawet trzeba odwiedzić. Jednak Portugalia ma do zaoferowania znacznie więcej atrakcji, szczególnie w mniej znanym (przynajmniej wśród polskich turystów) Regionie Centralnym. Zapraszamy na s. 18-25. Żeby zrobić zachwycające zdjęcie krajobrazu, potrzeba wiele cierpliwości, przemyślanej kompozycji, ciekawej perspektywy, umiejętności, prawidłowej ekspozycji i ostrości… a to wszystko przy odrobinie szczęścia! Mimo że recepta na udane zdjęcie wydaje się długa, to są też dobre wieści: krajobrazy można fotografować każdym aparatem, smartfonem, dronem, o każdej porze roku i o prawie każdej porze dnia i nocy. Więcej na ten temat w poradniku na s. 86-92. Słońce, atmosfera relaksu i powolnego smakowania życia? To wszystko czeka na malowniczych włoskich wyspach, takich jak Sardynia, Elba i Capri, które idealnie nadają się na wymarzone, leniwe wakacje we Włoszech. To, co zachwyca w tych miejscach, to niewątpliwie niezwykłe krajobrazy, złote, piaszczyste plaże oraz błękitna, ciepła woda. Polecamy materiał na s. 78-82. Planując urlop, myślimy tylko o przyszłym wypoczynku, relaksie, pięknych widokach i cudownej podróży, wspaniałej atmosferze, przyjaciołach, z którymi po roku znowu się spotkamy u celu naszej podróży. Zdarza się jednak, że podróżujący nie docierają na miejsce wypoczynku z powodu odwołania imprezy turystycznej przez organizatora. Co zrobić w takiej sytuacji? O tym na s. 56-57. To zaledwie kilka propozycji spośród wielu innych – mam nadzieję – równie interesujących.
Z życzeniami inspirującej lektury
Redaktor naczelny
PISZĄ I FOTOGRAFUJĄ DLA WAS
Karina O’Neill
Kasia Jaszczuk
Zapraszamy na strony naszego wydawnictwa: facebook.com/TravelPolskaMagazyn
.
instagram.com/TravelPolska_Magazyn
Cristal Park Residence ul. Białej Koniczyny 15 02-757 Warszawa
+48 693 90 90 60 biuro@cristalpark.eu www.cristalpark.eu
APM Development ul. Bartycka 85 00-716 Warszawa
SPIS TREŚCI
AKTUALNOŚCI 14 Gadżety, trendy, inspiracje TEMAT WYDANIA 18 Uroki centralnej Portugalii TESTUJEMY I OCENIAMY 26 Przewodnik hotelowy POLSKA NA WEEKEND 38 Zielona strona Olsztyna NOWOŚCI WYDAWNICZE 46 Z księgarskiej półki TRAVEL & NATURA 48 Wyspa Grimsey: podbiegunowy ptasi raj
FOTO: RAFAŁ NOWICKI
PRAWO W PODRÓŻY 56 Zadośćuczynienie za zmarnowany urlop
10
SPIS TREŚCI
NA RYNKU 64 Przydatne w podróży i nie tylko... PODRÓŻE MAŁE I DUŻE 68 Nie tylko pustynia, czyli Arabia Saudyjska z bliska
12
ROZMAITOŚCI 76 Ciekawostki ze świata Z DALEKA I Z BLISKA 78 Włoskie wyspy na wakacje! PORADNIK 86 Fotografia krajobrazu TRAVEL & AUTO 94 Mercedes Klasy T
FOTO: CARLO PELAGALLI, WIKIPEDIA
Z NOTATNIKA PODRÓŻNIKA 58 USA: road trip po Kalifornii Orange County
GADŻETY / TRENDY / INSPIRACJE
PODRÓŻ W DOBRYM STYLU Walizka kabinowa Lexicon Framed Series Frequent Flyer Hardside Carry-On została wykonana z najwyższej jakości poliwęglanu w innowacyjnej technologii formowania, która – dzięki wnękowej konstrukcji kółek i rączek – gwarantuje maksymalną przestrzeń do pakowania. Aluminiowy szkielet dodaje stabilności i chroni bagaż, zapewniając lekkość i wygodę użytkowania. Walizkę o pojemności 30 litrów wyposażono dodatkowo w port USB do ładowania, 2 zamki szyfrowe z TSA, 4 kółka, pokrowiec na garnitur, komorę na mokre rzeczy. Ponadto walizka jest objęta programem SWISS TRACKER™ BAG TRACKING – po zarejestrowaniu torby na stronie www.victorinox.com w przypadku jej zagubienia i odnalezienia gdziekolwiek na świecie, zostanie ona bezpłatnie dostarczona do właściciela. Cena: 2550 zł victorinox.com
ELEKTRYCZNIE NA DWÓCH KÓŁKACH Liv Allure E+ to idealny rower elektryczny dla kobiet poszukujących wygodnego i eleganckiego sposobu poruszania się po mieście. Bez względu na to, czy planują tylko dojeżdżać nim do pracy, czy również jeździć rekreacyjnie. Allure E+ wygląda stylowo dzięki skórzanym i chromowanym akcentom, naturalnym kolorom, wewnętrznemu prowadzeniu pancerzy oraz zintegrowanemu akumulatorowi, który płynnie komponuje się z ramą. Sugerowana cena detaliczna: 15 499 zł liv-cycling.com/pl
ZORGANIZOWANE WYPRAWY KAMPEROWE Z PILOTEM Wakacje w Chorwacji kamperem są doskonałym pomysłem na udany urlop w 2022 roku! Organizowane przez Wypożyczalnię Kamperów CamperyASONE z Warszawy. W każdej wyprawie bierze udział maksymalnie do 12 kamperów. Organizator przygotowuje trasę, atrakcje, kempingi oraz zapewnia opiekę pilota na czas całej wyprawy. Najbliższe dwie zorganizowane wyprawy kamperami to: CHORWACKI WRZESIEŃ 5.09.2022 do 16.09.2022 oraz 19.09.2022 do 2.10.2022 Więcej informacji: wyprawykamperowe.pl tel. 606 11 33 50
14
FOTO: ANTE HAMERSMIT, UNSPLASH
MOC PEŁNEJ KLATKI W NIEWIELKIM KORPUSIE EOS RP to mały, lekki i praktyczny bezlusterkowiec z pełnoklatkową matrycą 26,2 MP. Intuicyjnie obsługiwany interfejs ułatwia kreatywną pracę. Odchylany ekran dotykowy i wizjer elektroniczny OLED umożliwiają łatwą obsługę. Technologia Dual Pixel CMOS AF gwarantuje szybkie działanie mechanizmu AF oraz dużą precyzję. Funkcja Eye AF zapewnia zrobienie wyraźnych i atrakcyjnych zdjęć portretowych. Aparat może działać w trybie cichej pracy lub być obsługiwany zdalnie za pośrednictwem Wi-Fi. Cena: 4959,99 zł canon.pl
GADŻETY / TRENDY / INSPIRACJE
NOWOŚĆ BIOTECHNOLOGII Kelo-cote® to plaster silikonowy w żelu do blizn. Skuteczność jest potwierdzona klinicznie przy wszystkich rodzajach blizn, np. po „cesarskim cięciu”, oraz w zapobieganiu nieprawidłowemu bliznowaceniu w postaci blizny przerosłej i bliznowca. Kelo-cote® łatwo się nakłada na wszystkie obszary skóry, okolice stawów i zgięć. Jego zaletą jest też to, że szybko wysycha, pozostawiając niewidoczny „film”, stanowiący ochronę przeciw bakteriom oraz negatywnym bodźcom środowiska zewnętrznego. Opatrunek zapewnia okluzję, utrzymuje się na skórze przez 12 godzin, po czym złuszcza się wraz z naskórkiem. Cena: 159 zł kelo-cote.pl
WŁOSY POD DOBRĄ OPIEKĄ Paul Mitchell Clean Beauty to 4 linie przeznaczone do pielęgnacji włosów normalnych, suchych, zniszczonych, puszących się oraz 1 linia do naturalnej stylizacji włosów. Wytwarzane są na biodynamicznej farmie z wykorzystaniem czystej energii. W konsekwencji bilans węglowy jest ujemny. Produkty Paul Mitchell Clean Beauty wykorzystują 79-94% naturalnych składników, które pozyskiwane są w etyczny sposób. Innowacyjne opakowania na bazie biologicznej pochodzą w 90% z trzciny cukrowej zbieranej w sposób zrównoważony i etyczny, co pomaga ograniczyć szkodliwe emisje gazów cieplarnianych, które przyczyniają się do zmian klimatycznych. Ponadto butelki nadają się w 100% do recyklingu i mają nakrętkę, która zużywa o 46% mniej plastiku niż standardowa. Cena: 154-162 zł miastowlosow.pl
PROFESJONALNY BEZLUSTERKOWIEC W NOWEJ ODSŁONIE EOS R5 pozwala wykonywać niesamowite zdjęcia o rozdzielczości 45 MP z prędkością do 20 kl/s lub przełączać się na tryb nagrywania filmów w formacie 8K RAW z wykorzystaniem całej szerokości matrycy aparatu. Zaawansowany autofokus jest programowany przy użyciu sztucznej inteligencji opartej na technologii uczenia głębokiego, a wewnętrzna stabilizacja obrazu współpracuje ze stabilizacją obrazu w obiektywie, zapewniając nawet 8-stopniową ochronę przed drganiami aparatu. Cena: 20 469,99 zł canon.pl
ZDROWE ZĘBY TO PODSTAWA Czy zimne jedzenie i napoje powodują ból twoich zębów? Prawdopodobnie cierpisz na ich nadwrażliwość. Dbaj o zdrowie jamy ustnej i zapewnij sobie szybkie i długotrwałe złagodzenie nadwrażliwości zębów dzięki kompleksowej linii GUM® SensiVital+®, w której skład wchodzą pasta, płyn oraz szczoteczka. Produkty są dostępne w dobrych aptekach lub drogeriach. sunstargum.pl
16
TEMAT WYDANIA
UROKI CENTRALNEJ
PORTUGALII TEKST I ZDJĘCIA RAFAŁ NOWICKI
Hasło „Portugalia” u większości z nas uruchamia skojarzenia z kilkoma najbardziej charakterystycznymi miejscami: Lizbona, Faro, Madera, Porto... Skojarzenia te są jak najbardziej właściwe, ponieważ wymienione miejsca warto, a nawet trzeba odwiedzić. Jednak Portugalia ma do zaoferowania znacznie więcej atrakcji, szczególnie w mniej znanym (przynajmniej wśród polskich turystów) Regionie Centralnym.
Óbidos
18
Jedna z nastrojowych księgarni urządzona w dawnym kościele
C
entro (tak przez miejscowych nazywana jest środkowa Portugalia) to region położony pomiędzy rzekami Douro i Tag. Pomiędzy wybrzeżem a interiorem występuje silny kontrast przyrodniczy. Nad oceanem odnajdziemy piaszczyste plaże, sosnowe lasy i łagodny klimat, natomiast w głębi lądu surowy górski krajobraz z najwyższym pasmem w Portugalii – Serra da Estrela. Region może się pochwalić nie tylko wysokimi walorami przyrodniczymi, ale także licznymi zabytkami, figurującymi nierzadko na liście UNESCO. Właśnie dlatego Centro określana bywa jako Portugalia w pigułce. Atrakcji turystycznych tutaj nie brakuje, a oto kilka z nich. Óbidos – znajdujące się na liście tzw. 7 cudów Portugalii – dawniej było własnością królowej Portugalii, a tradycję tę zapoczątkowano w 1282 roku kiedy miasto zostało podarowane królowej Elżbiecie Portugalskiej (znanej również jako Święta Królowa Izabela) w dniu jej ślubu. Ten swoisty „królewski patronat” pozytywnie wpływał przez wieki na rozwój i pozycję tego miejsca. Dziś jest to chyba najbardziej urocza i atrakcyjna (szczególnie turystycznie) miejscowość środkowej Portugalii, z zachowaną tradycyjną zabudową, klimatycznymi brukowanymi uliczkami i imponującym średniowiecznym zamkiem – Castelo de Óbidos. Zamek ma bliski związek z portugalską rodziną królewską, ponieważ był darem posagowym dla królowej Izabeli. Dziś mieści się tu stylowy hotel. Igreja de Santa
Maria to główny kościół miasta. Pierwotnie wybudowano go w miejscu mauretańskiego meczetu, jednak w 1535 roku miasto nawiedziło trzęsienie ziemi, które zniszczyło wiele budowli, w tym ów kościół. Świątynia, którą możemy podziwiać obecnie, pochodzi z końca XVI wieku. Najważniejsze atrakcje: • Muralhas da Cidade – wiekowe mury miejskie otaczające historyczne centrum Óbidos. Ich szczytem można się nawet przespacerować (ostrożnie); • Porta da Vila – ozdobna, podwójna brama do miasta, z ładną kaplicą i obrazami z płytek azulejos; • Ginja de Óbidos – słodki likier wiśniowy, który tutaj serwowany jest w małym kieliszku – jadalnym, bo zrobionym z czekolady! • Rua Direita – główna ulica, a raczej uliczka miasta, która prawie się nie zmieniła od czasów średniowiecza. Prowadzi do zamku, a wzdłuż niej znajdują się sklepiki z rękodziełem i pamiątkami, kameralne restauracje i księgarnie. Każdego roku latem odbywa się tutaj średniowieczny jarmark Mercado Medieval, na którym można zobaczyć paradę kostiumów, kuglarzy, wędrownych minstreli, rycerzy walczących w pojedynkach, pokazy sprawnościowe oraz targi rzemiosła, na których prezentowane są średniowieczne wyroby i potrawy.
Igreja de Santa Maria
19
TEMAT WYDANIA
Panorama miasta z placu uniwersyteckiego – na zdjęciu wyżej studenci grający na żywo fado
20
W Coimbrze znajdziemy też akcent polski – pomnik Jana Pawła II. Monumentalny posąg z brązu, z granitowym cokołem na granitowej podstawie (całkowita wysokość to 5,35 m), jest dziełem Cabrala Antunesa. Pomnik (odsłonięty 18 maja 1985 r.) powstał w następstwie wizyty papieża Jana Pawła II w mieście w maju 1982 r. FOTO: PAULO MENDES, JOANINA
W położonej nad rzeką Mondego Coimbrze mieści się najstarszy portugalski uniwersytet (zał. w 1290 r.). Miasto do dziś jest najważniejszym ośrodkiem życia akademickiego w tym państwie. Wielu studentów przyjeżdża tu z innych krajów, np. w ramach programu Erasmus. O tym, jak ważny dla miasta jest uniwersytet, wymownie świadczy m.in. nazwa miejscowej drużyny piłkarskiej – Académica Coimbra. W XII wieku Coimbra stała się pierwszą stolicą rodzącego się właśnie państwa, tu narodziło się sześciu królów. Nie dziwi więc, że Portugalczycy widzą w niej kolebkę swojej państwowości. Miasto położone jest na wzniesieniu, które oplata sieć wąskich i stromych uliczek, w których łatwo się pogubić. Wiele domów stojących przy nich mieści kwatery studenckie – jeszcze od czasów średniowiecza. Na szczycie wzgórza stoją wiekowe budynki uniwersyteckie, a jedną z największych atrakcji wycieczki po starym kampusie uniwersyteckim jest Biblioteca Joanina – imponująca zarówno zdobieniami ze złoconego i marmurkowego drewna z freskowanymi sufitami, jak i równie bogatymi zbiorami. Wiele przechowywanych tu ksiąg jest bezcennych, a część z nich nie jest nawet wystawiana na widok publiczny. Świetnym pomysłem jest wejście na szczyt XVIII-wiecznej wieży zegarowej, aby zobaczyć całą okolicę i podziwiać miejskie krajobrazy. Warto również zatrzymać się i zwiedzić XII-wieczną starą katedrę Sé Velha. Odpocząć można w jednej z licznych, klimatycznych kafejek. Oprócz bogatego życia rozrywkowo-kulturalnego to studenckie miasto ma też wiele malowniczych widoków. Z drugiego brzegu rzeki, za mostem Świętej Klary (Ponte de Santa Clara) można podziwiać panoramę starego miasta. Melomani także znajdą tu coś dla siebie. Miasto słynie bowiem z lokalnej odmiany fado.
Biblioteca Joanina
Pomnik Pedro Álvaresa Cabrala, odkrywcy Brazylii Synagoga w Belmonte
Belmonte to jedna z tuzina tzw. Historycznych Wiosek Portugalii (port. Aldeias Históricas de Portugal). Jej nazwa wywodzi się prawdopodobnie od Belo Monte, czyli Piękne Wzgórze. Miejscowość wyróżnia się przede wszystkim interesującą historią ściśle powiązaną ze społecznością żydowską, obecną tu od XIII wieku. Kryzys dla tej społeczności nadszedł pod koniec XV wieku, gdy królowie katoliccy odzyskali ziemie hiszpańskie i portugalskie z rąk Maurów. Dla Żydów oznaczało to wydalenie z Półwyspu Iberyjskiego lub nawrócenie się na chrześcijaństwo. Wielu z nich oficjalnie przeszło na chrześcijaństwo (dla tzw. świętego spokoju), by w zaciszu domowym kontynuować swoje tradycje kulturowe. Skryte zachowanie tradycji żydowskich przy jednoczesnym uczestniczeniu w katolickich obrzędach określa się jako kryptojudaizm. Przez Portugalczyków nazywani byli Marranos, i to właśnie im udało się przetrwać kolejne wieki – działając we wspólnocie nietkniętej żadnymi zmianami i opierając się latami prześladowaniom religijnym. Dopiero w latach 70. XX wieku Marranos przeszli oficjalną rekonwersję i w ten sposób przypieczętowali swoją przynależność do judaizmu. Dziś społeczność żydowska w Belmonte liczy ok. 50 osób. Oprócz synagogi znajduje się tu również Museu Judaico – Muzeum Żydowskie otwarte w 2005 roku (pierwsze takie muzeum w historii Portugalii). Podczas spaceru dostrzeżemy kawiarnie, restauracje i lokalne sklepiki oferujące żydowskie specjały, np. koszerne piwo i wino oraz lokalne specjały – ciastka piwne (port. bolachas de cerveja). Miasteczko to także miejsce narodzin Pedro Álvaresa Cabrala, który odkrył Ilha de Vera Cruz, czyli dzisiejszą Brazylię. Podróżnika i żeglarza uhonorowano stosownym pomnikiem. Będąc w miasteczku, warto też zajrzeć do Castelo de Belmonte – zamku z zachowanym oknem w stylu manuelińskim, oraz do Museu do Azeite – czyli muzeum... oliwy z oliwek.
21
TEMAT WYDANIA
Średniowieczny zamek, wieża Torre Sineira i mury obronne, XVI-wieczny pręgierz wykonany w stylu manuelińskim oraz dzwonnica, znajdujące się na placu głównym
O ile opisane Belmonte ma charakter „mieszkalny”, o tyle w Sortelha (oba miejsca dzieli tylko 19 km) jedynie puste domy przypominają, że kiedyś tętniło tu życie – wioska w swoim „szczytowym” momencie liczyła ok. 2 tys. mieszkańców. Otoczona surowym krajobrazem górskim (położona między górami Serra da Estrela a Serra da Malcata), Sortelha urzeka swoim spokojem i wszechobecnym granitem. Kamienne są tu domy, uliczki, schody… Mimo że jest skansenem, zdecydowanie warto ją odwiedzić. Miejscowość uważana jest za jedną z najstarszych i najpiękniejszych starodawnych wiosek portugalskich o świetnie zachowanym planie urbanistycznym. Brukowane ulice i alejki tworzą obronny pierścień, do którego wnętrza – do kamiennych domostw – prowadzą jedynie bramy wejściowe wioski. Górujący nad zabudowaniami zamek dodatkowo chronił miejscowych przed ewentualnymi niebezpieczeństwami. Z racji swojej zabudowy i położenia Sortelha nazywana jest „Pierścieniem z kamienia”. Spacerując po wiosce, warto zwrócić szczególną uwagę m.in. na: średniowieczny zamek, wieżę Torre Sineira i mury obronne, XVI-wieczny pręgierz wykonany w stylu manuelińskim, znajdujący się na placu głównym, dzwonnicę oraz bramy wejściowe. Godne uwagi są też kamienie: Cabeça da Velha (czyli Głowa Starej Kobiety – przy odrobinie wyobraźni w formacji skal-
22
nej można dojrzeć głowę staruszki) i Pedras do Beijo Eterno (czyli Kamienie Wiecznego Pocałunku). Z tymi ostatnimi wiąże się legenda o miłości, jaka zrodziła się między córką burmistrza Sortelha a mauretańskim księciem. Matka dziewczyny przeklęła ich i zamieniła w kamień. W ten sposób powstały Kamienie Wiecznego Pocałunku, stykające się ze sobą formacje skalne. Jednym z wydarzeń ożywiających granitowe mury i surowy krajobraz wioski jest średniowieczny festiwal – „Muralhas com História” (dosłownie: Mury z historią). Przyciąga tłumy i uważany jest za jedną z najpiękniejszych imprez tego typu w Portugalii.
Covilhã – miasto śniegu i wełny liczące nieco ponad 50 tys. mieszkańców, położone na przedgórzu Serra da Estrela. Niewielka odległość miasta od najwyższej góry w części lądowej Portugalii (Torre – 1993 m n.p.m.) sprawia, że jest ono niezwykle atrakcyjnym miejscem dla miłośników turystyki górskiej, wspinaczek i narciarzy. To kraina przemysłu włókienniczego z 800-letnią tradycją! Covilhã była jednym z głównych europejskich centrów produkcji wełny, miastu nadano nawet kiedyś przydomek Manchester de Portugal, czyli Portugalski Manchester. Kryzys włókienniczy nastąpił tu w latach 70. XX wieku, kiedy na znaczeniu zyskały inne branże, a włókiennictwo zaczęło podupadać także w związku z nasilającą się konkurencją. Miasto już nigdy nie odbudowało swojej mocnej międzynarodowej pozycji na tym polu. Choć nadal działa tutaj wiele podmiotów związanych z tą dziedziną, to nie jest już ona dźwignią miejscowej gospodarki. Istotnym źródłem dochodów staje
sią natomiast turystyka. Znakiem rozpoznawczym miasta jest sztuka uliczna, przede wszystkim liczne murale – nawiązujące również do włókienniczych tradycji miasta i powstające w ramach kreatywnej inicjatywy Wool Fest – honorującej bogate „wełniane” tradycje regionu. Miejscowość może się pochwalić także bogatą historią związaną z wielkimi odkryciami geograficznymi. Pêro da Covilhã był pierwszym Portugalczykiem, który dotarł do Mozambiku, a także osobiście przygotowywał wyprawę Vasco da Gamy do Indii. Przyczynił się tym samym do odkrycia drogi morskiej do Indii oraz Afryki Wschodniej. Warto też wspomnieć o Henryku Żeglarzu, inicjatorze portugalskiej ekspansji morskiej. Otrzymał on miasto w darowiźnie od swego ojca – króla Jana I Wielkiego (port. João I de Portugal), tym samym zostając panem Covilhã (port. Senhor da Covilhã) oraz księciem Viseu, o którym poniżej.
Znakiem rozpoznawczym miasta są liczne murale nawiązujące również do włókienniczych tradycji regionu
23
TEMAT WYDANIA
Katedra Sé i jej piękne krużganki ze ścianami wyłożonymi płytkami azulejos
Viseu to miasto w środkowej Portugalii, położone w samym sercu winiarskiego regionu Dão. Według legendy nazwa miasta wywodzi się od żyjącego w II wieku n.e. luzytańskiego wojownika Wiriatusa (Viriato), który toczył liczne boje z podbijającymi okoliczne tereny Rzymianami. Jednym z najciekawszych zabytków miasta jest reprezentująca mieszankę wielu stylów architektonicznych okazała katedra Sé. Świątynia ta wzniesiona została w XII wieku, a swój obecny kształt uzyskała w czasie ostatniej większej przebudowy, jaka miała miejsce w pierwszej połowie XVII wieku. Do katedry przylegają piękne renesansowe krużganki, z malowniczymi płytkami azulejos przedstawiającymi sceny
Muzeum Grão Vasco
24
Pierwsza brama miejska
biblijne i z życia św. Teotónio, uznawanego za pierwszego portugalskiego świętego. Pozostałe warte uwagi zabytki Viseu to m.in. XVIII-wieczny kościół Miłosierdzia (Igreja da Misericórdia), pomnik wspomnianego Wiriatusa, XV-wieczna brama miejska (Porta dos Cavaleiros), XIX-wieczny budynek ratusza oraz pozostałości dawnych fortyfikacji miejskich. W 1480 roku w Viseu urodził się słynny portugalski artysta Vasco Fernandes znany szerzej jako Grão Vasco. Uważany jest on za jednego z największych portugalskich malarzy oraz głównego prekursora renesansu w Portugalii. W dawnym pałacu biskupim (Paço dos Três Escalões) powstało muzeum poświęcone artyście.
W niewielkiej odległości od Viseu, w winnicy Quinta de Lemos, mieści się restauracja Mesa de Lemos, która w 2019 roku otrzymała gwiazdkę Michelin i do dziś ją utrzymuje
Niedaleko od wybrzeża (ok. 20 km) mieści się winnica Quinta do Sanguinhal ze stuletnią tradycją; jedną z jej atrakcji jest zabytkowe Bugatti założyciela
Portugalia środkowa to również piękne wybrzeże rozciągające się nad Oceanem Atlantyckim. Panuje tu zupełnie inny niż wewnątrz kontynentu, łagodny klimat, a to za sprawą mas powietrza znad Atlantyku. Krajobraz zdominowany jest przez piaszczyste plaże i wydmy oraz zielone sosnowe lasy. W nadmorskich miejscowościach istnieje możliwość uprawiania różnorodnych sportów plażowych i wodnych, jak windsurfing, żeglarstwo, narty wodne. Różnorodne Centro z pewnością można polecić jako miejsce na spędzenie ciekawego urlopu, szczególnie że właśnie rozpoczęły się wakacje! ■
Jedna z pięknych plaż regionu Centro de Portugal w miejscowości Santa Cruz CIEKAWE MIEJSCA NOCLEGOWE Pousada de Viseu Charming Spa Hotel Ciekawy hotel urządzony w zabytkowym budynku dawnego szpitala miejskiego www.pousadadeviseu.com Puralã – Wool Valley Hotel & SPA Butikowy hotel wystrojem nawiązujący do „wełnianej” tradycji miasta Covilhã www.hotelpurala.pt
25
PRZEWODNIK HOTELOWY
FOTO: NOAH SURF HOUSE
Surfinʼ... Portugal! Powyższe stwierdzenie jest parafrazą tytułu słynnej piosenki amerykańskiej grupy Beach Boys, która miała swoją premierę w 1963 roku i z miejsca stała się hymnem surferów nie tylko w USA. Jednak by ślizgać się na desce po grzbietach lazurowych fal, nie trzeba jechać do Kalifornii czy na Hawaje. Są także inne, nie mniej atrakcyjne miejsca. Jednym z nich jest Santa Cruz. Nadmorska miejscowość położona w centralnej Portugalii znana jest z rozległych plaż i świetnych warunków surferskich. Właśnie w Santa Cruz kilka lat temu otwarto hotel, który surfowanie ma wpisane w swoje DNA. Odnosi się to nie tylko do jego położenia (kilka kroków od plaży i morza), ale także do architektury oraz charakteru i klimatu wnętrz. Noah Surf House został zaprojektowany przez portugalskich architektów Alexandrę Paivę i Vasco Vieirę. Inspiracją do jego powstania była oryginalna, dawna zabudowa nadbrzeżna tego miejsca, oczywiście we współczesnej wersji. Podstawowe materiały wykorzystane do budowy i wykończeń obiektu to – oprócz betonu konstrukcyjnego – głównie szkło, korek i drewno. Te składowe zestawione z nietuzinkowym wystrojem wnętrz, ciekawie łączącym elementy plażowe z industrialnymi, doskonale personalizują hotel. Jego twórcy podkreślają, że Noah to swoista „przestrzeń ekologiczna” zgodna z zasadami zrównoważonej turystyki. Chodzi tu przede wszystkim o efektywność energetyczną przy
26
FOTO: NOAH SURF HOUSE
TEKST I ZDJĘCIA RAFAŁ NOWICKI
wykorzystaniu odnawialnych źródeł energii i upcykling, który zastosowano tutaj dosłownie: wiele elementów wyposażenia wnętrz pokoi i części wspólnych to przedmioty, które w prezentowanym hotelu zyskały nowe życie. Są to na przykład stalowe rusztowania czy stemple budowlane, które służą jako podpory piętrowych łóżek oraz otwartych regałów z półkami wykonanymi z drewna rozbiórkowego. Hotel dysponuje 8 pokojami w głównym budynku i 13 bungalowami – obiekt ma zatem charakter butikowy. Pokoje są duże (niektóre nawet dwupoziomowe – z antresolą) i wyposażone w kilka miejsc do spania. Bungalowy składają się z jednego pokoju, łazienki i – co chyba tu najważniejsze – tarasu z widokiem na morze. Domki posadowione są kaskadowo na czymś w rodzaju wydmy porośniętej malowniczymi trawami kojarzącymi się z tymi, które rosną przy plażach. Trawą porośnięte są również dachy. Każdy domek ma zewnętrzny prysznic, co jest bardzo wygodne po wyjściu z morza. Część domków została wyposażona w nowoczesne kuchnie – to propozycja dla tych, którzy lubią sobie coś ugotować własnoręcznie. Jeśli gotowanie nie jest naszą pasją, można skorzystać z oferty hotelowej restauracji, w której poczesne miejsce zajmują owoce morza. Szczególnie godny polecenia jest wyśmienicie przyrządzony dorsz – najpopularniejsza ryba w Portugalii (nie bez powodu mówi się, że jest tu 365 sposobów na przyrządzenie dorsza – inny na każdy dzień roku). Daniem można się delektować w przeszklonej sali restauracyjnej lub na przylegającym do niej obszernym tarasie, którego część zajmuje odkryty basen. Hotel ma również własny ekologiczny ogród warzywny, centrum fitness (z siłownią) oraz skatepark. Jest tutaj także wypożyczalnia rowerów – miejskich i fatbike'ów, których bardzo szerokie opony znakomicie sprawdzają się na plażowym piasku. Ogólna koncepcja towarzysząca powstaniu tego miejsca jest interesująca i bardzo daleka od hotelowej sieciowej sztampy. Warto tutaj przyjechać choćby z tego względu, nawet gdy nie jest się surferem. ■
27
TRAVEL & POLSKA
POLSKA NIE TYLKO NA WEEKEND
FOTO: PIXABAY
Mazury
Miejsca bardzo znane oraz te odwiedzane nieco rzadziej. Urokliwe zakątki wtopione w górskie, nadmorskie, czy po prostu sielskie krajobrazy. Wielkomiejskie atrakcje i urocze małe miasteczka. To właśnie w Polsce o każdej porze roku każdy znajdzie coś dla siebie. Mamy do dyspozycji wspaniałe góry, niesamowite jeziora i rzeki, stare zamki, warownie, dworki i ruiny, jaskinie, liczne parki narodowe i krajobrazowe. Nasz kraj stwarza niemal nieograniczone możliwości do zwiedzania i do wypoczynku. Wciąż powstają nowatorskie i przyjazne turystom miejsca, obiekty i wydarzenia, które gwarantują wysoką jakość i możliwość doznania wielu niezapomnianych wrażeń. W połączeniu z pięknymi tradycjami i gościnnością Polska jest wręcz idealnym miejscem do podróżowania i spędzania wolnego czasu, bo atrakcji jest tu bez liku! 28
BEZPŁATNE ATRAKCJE JURA KRAKOWSKOCZĘSTOCHOWSKA ŚLĄSK CIESZYŃSKI KRAINA GÓRNEJ ODRY BESKIDY
fot. Centrum Koronki Koniakowskiej - ARC CKK
PROMOCYJNE LATO 2022 W ŚLĄSKIM Odliczasz dni do urlopu? Wybierz Śląskie! W tym sezonie wakacyjnym będzie to najlepsze dla Ciebie miejsce na wypoczynek. W czasie wakacji skorzystasz z wielu bezpłatnych usług i atrakcji turystycznych w Beskidach, na Śląsku Cieszyńskim, Jurze Krakowsko-Częstochowskiej i w Krainie Górnej Odry. Eskapady terenowe z GOPR, wspinaczka skałkowa, spływy kajakowe, przewodnicy, warsztaty koronkarskie, wstęp do wielu atrakcji turystycznych i wiele innych ofert - to wszystko gratis dla turystów, którzy w tegoroczne wakacje wybiorą Śląskie. Pełna oferta i zasady udziału w akcji promocyjnej Lato 2022 na stronie: www.slaskie.travel fot. ZGJ/Lighthouse Media
ORGANIZATORZY AKCJI
Zasady udziału w akcji dostępne są na oficjalnym portalu turystycznym wojewodztwa śląskiego:
TRAVEL & POLSKA
Wędrówki śladami Smoka Wawelskiego TEKST JULIA MAKARSKA & MATEUSZ DROŻDŻ
Prawdziwy Smok Wawelski zakończył swój żywot bardzo dawno temu, kończąc w efektownej eksplozji terroryzowanie Krakowa. Od 50 lat mamy za to nowego i zdecydowanie bardziej przyjaznego Smoka. To jeden z najbardziej znanych pomników w mieście. Ziejący co jakiś czas płomieniem z paszczy, ale niegroźny, często otoczony dziećmi, które chcą dotknąć smoczej nogi czy ogona.
Kolejnym punktem smoczej trasy byłoby serce miasta, czyli Rynek Główny. Oprócz tłumów turystów, Sukiennic, kościoła Mariackiego i Wieży Ratuszowej Smok mógłby zwiedzić podziemia Rynku, aby zobaczyć, jak wyglądał Kraków w czasie, gdy jego pomnika jeszcze przed Wawelem nie było. I najnowszą wystawę o naszym mieście w oddziale Muzeum Krakowa, w pałacu Krzysztofory. Mógłby też wyruszyć tropem herstorycznej opowieści, korzystając z jednej z najnowszych atrakcji Krakowa – „Szlaku kobiet Krakowa - krakowianek”. Spragniony kolejnych wrażeń, niestrudzony smoczy podróżnik z pewnością
Kończąc swoją pełną wrażeń wakacyjną wędrówkę, zadowolony z możliwości odwiedzenia ciekawych i nieoczywistych miejsc, tegoroczny jubilat powróciłby na postument przy wylocie Smoczej Jamy. Gdyby ktoś go pytał, co warto w Krakowie zobaczyć, to pewnie odesłałby pytających na stronę www.krakow.pl, gdzie w zakładce Odwiedź Kraków znajduje się sporo atrakcyjnych propozycji. ■
FOTO: BOGUSŁAW ŚWIERZOWSKI, UMK
Innymi terenami zielonymi i wodnymi, które skusiłyby spragnionego rozrywki gada byłyby pewnie krakowskie parki i kąpieliska, których ostatnio przybyło, a kolejne będą oddawane do użytku już niedługo. Zmęczony aktywnością fizyczną Smok zapewne zechciałby coś przekąsić. Oczywiście, nie ma mowy o spożywaniu zwierząt hodowlanych, zwierząt domowych, ani tym bardziej krakowianek czy krakowian. Na szczęście oferta gastronomiczna (zwłaszcza wege – gdyż Smok Wawelski woli już chyba nie ryzykować żadnych zbyt palących potraw mięsnych) jest bogata.
nie oparłby się chęci odwiedzenia któregoś z ponad setki obiektów Twierdzy Kraków, na które co rusz natrafiałby, poruszając się po całym mieście.
FOTO: ŁUKASZ CIOCH, LCMEDIA.PL
Gdyby jednak pomnikowy Smok Wawelski zdecydował się zejść z postumentu przed Smoczą Jamą pod Wawelem i w ramach rekreacji pospacerować po mieście, to przypuszczalnie byłby nie tylko zadowolony z możliwości rozprostowania kości, ale i z tego, co zobaczyłby. Najpierw trafiłby na bulwary wiślane, czyli popularne miejsce rekreacji i wypoczynku, oferujące usługi restauracyjne, rejsy statkiem lub wzlot balonem. Mógłby również rozłożyć się na kocu na trawie porastającej brzegi Wisły, tuż obok odpoczywających krakowian i turystów.
31
TRAVEL & POLSKA
FOTO: STEFAN FUSSAN, WIKIPEDIA
Pałac w Żaganiu
LUBUSKIE
TU POCZUJESZ SIĘ JAK W BAJCE Województwo lubuskie przywodzi turystom na myśl wiele skojarzeń – piękną przyrodę i liczne jeziora, ciekawe trasy rowerowe i kajakarskie, winnice… Mało kto jednak jest w stanie wymienić tutejsze zabytki architektury. Nie oznacza to jednak, że nie znajdziemy w Lubuskiem prawdziwych perełek zabudowy pałacowej czy dawnych zamków obronnych.
PAŁAC W LUBNIEWICACH Malowniczo położony kompleks w Lubniewicach został wzniesiony w obecnej formie w latach 1909-1911. Należał do pruskiej rodziny von Waldow, która przeniosła tu swoją rodową siedzibę z tzw. Starego Zamku. Obiekt powstał w stylu neorenesansowym i charakteryzuje się bardzo bogatą formą. Po wojnie funkcjonował jako ośrodek wczasowy. W latach 60. ubiegłego wieku doczekał się generalnego remontu. Obecnie opiekuje się nim Fundacja Lubomirskich. We wnętrzu nie zachowało się oryginalne niemieckie wyposażenie, ale zastąpione zostało pamiątkami rodziny Lubomirskich.
32
PIASTOWSKI ZAMEK KRÓLEWSKI W MIĘDZYRZECZU Powstały w połowie XIV wieku zamek w Międzyrzeczu był siedzibą lokalnych kasztelanów. Stanowił jeden z kluczowych grodów obronnych na zachodniej flance Królestwa Polskiego. Rozległe zniszczenia, powstałe w trakcie potopu szwedzkiego, nigdy nie zostały naprawione. Zamek wciąż jednak pozostaje znakomitą lokalizacją do romantycznych spacerów.
PAŁAC KSIĄŻĘCY W ŻAGANIU Ten kompleks pałacowy położony w Żaganiu, w pobliżu Zielonej Góry, to prawdziwa perła architektury barokowej nie tylko w województwie lubuskim, ale w całej Polsce. XVII-wieczna rezydencja wzniesiona została na miejsce dawnego zamku piastowskiego. Turystów przyciąga tu piękny zespół parkowy oraz wspaniałe dekoracje fasady pałacu.
FOTO: MOHYLEK, WIKIPEDIA
A
by wskazać choć po jednej nazwie zamków lub pałaców znajdujących się na terenie województwa małopolskiego, dolnośląskiego czy mazowieckiego, wystarczy nam wiedza wyniesiona ze szkoły podstawowej. Tymczasem w przypadku województwa lubuskiego budowle tego typu, choć jest ich ponad dwieście, znane są wyłącznie zapalonym podróżnikom po Polsce. Niesłusznie. Wśród architektonicznych ciekawostek w Lubuskiem znajdziemy zarówno inspirujące romantyczne ruiny, jak i wspaniałe, odrestaurowane posiadłości. Budowle pochodzą niemal z każdego okresu naszej oraz niemieckiej państwowości. W takiej scenerii łatwo poczuć się jak księżniczka, lub zamożny graf.
Pałac w Zatoniu
ZAMEK W ŁAGOWIE
PAŁAC W BOJADŁACH
Wzniesiona w XIV wieku przez zakon joannitów forteca położona jest w strategicznym miejscu, przy wąskim przesmyku pomiędzy jeziorami Łagowskim i Trześniowskim. Warto zwiedzić nie tylko sam zamek, ale także wybrać się na wodę i podziwiać z jej perspektywy piękno ludzkiego dzieła łączącego się z przyrodą. Część zamku została przebudowana w stylu barokowym i obecnie pełni funkcje hotelowe.
Ciekawą propozycją dla turystów jest również XVII-wieczna rezydencja rodu von Kottwitz w Bojadłach. Wraz z otaczającym parkiem stanowi niezwykle interesujący zespół architektoniczny. Obecnie pałacyk znajduje się w rękach prywatnego inwestora, który po remoncie chce przystosować go do funkcji hotelu i centrum konferencyjnego.
PAŁAC W TRZEBIECHOWIE
PAŁAC W ZATONIU
Niedaleko Zielonej Góry znajduje się również piękny pałacyk w stylu francuskim, pochodzący z końca XIX wieku. Jak na zwykłą rodową posiadłość, imponuje rozmachem. Współcześnie funkcjonowała tam szkoła, jednak samorząd poszukuje inwestora, który przejmie kosztowny obiekt.
W pierwotnym kształcie pałac powstał pod koniec XVII wieku, jednak obecną formę przybrał w połowie wieku XIX, kiedy to na polecenie księżnej Doroty Talleyrand-Périgord barokową rezydencję przebudowano w stylu klasycystycznym. To właśnie za jej życia pałac przeżywał swój najlepszy okres świetności i przyjmował znamienitych gości, m.in. króla Prus Fryderyka Wilhelma IV. W 1945 roku został rozgrabiony i spalony przez postępującą na zachód Armię Czerwoną. Obecnie nie ma planów odbudowy pałacu, jednak w 2020 roku na ruinach przeprowadzono prace renowacyjne i konserwatorskie, które miały na celu zachowanie obecnego stanu budowli dla przyszłych pokoleń.
Zamek w Łagowie
FOTO: JACEK HALICKI, WIKIPEDIA
ZAMEK W ZABORZE W roku 1677, na polecenie Johanna Heinricha von Duennewalda, został w Zaborze zbudowany zamek. Z pierwotnej bryły nie pozostało jednak wiele, jako że był on gruntownie przebudowywany w 1745 oraz 1957 roku. Zachował się jednak jego barokowy charakter, nawiązujący do stylu rezydencji francuskich z tego okresu. Zamek i sąsiednie zabudowania tworzą imponujący kompleks pałacowo-parkowy – główny budynek otacza szeroka na 15 metrów fosa, a pozostałe budynki również utrzymano w bogato zdobionym stylu rokoko. Do zespołu przynależy również park o powierzchni 20 hektarów, w skład którego wchodzi jezioro Liwno. Obecnie w pałacu funkcjonuje Centrum Leczenia Dzieci i Młodzieży, a w przyległych budynkach także szkoła oraz hotel. Moglibyśmy tak wymieniać jeszcze długo. Każdy z dwustu zamków i pałaców w Lubuskiem ma bowiem swoją niepowtarzalną historię i urok. Najlepiej więc doświadczyć ich romantycznej atmosfery osobiście. ■
Zadanie jest realizowane w ramach projektu: „Promocja gospodarcza województwa lubuskiego poprzez organizację kampanii promocyjnej sektora turystycznego o zasięgu krajowym i międzynarodowym oraz targów turystycznych” współfinansowanego z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego – Lubuskie 2020. Osi Priorytetowej 1 Gospodarka i innowacje, Działanie 1.4 Promocja regionu i umiędzynarodowienie sektora MŚP, Poddziałania 1.4.1. Promocja regionu i umiędzynarodowienie sektora MŚP – projekty realizowane poza formułą ZIT.
TRAVEL & POLSKA
Apetyt na kulturę w Katowicach
– Katowice należą do prestiżowej Sieci Miast Kreatywnych UNESCO. To dowód na to, że strategia miasta polegająca na inwestowaniu w kulturę przynosi efekty. Katowice weszły do elitarnego klubu miejsc słynących ze swojego życia muzycznego. UNESCO doceniło intensywność i różnorodność życia muzycznego w Katowicach – silnych muzyką poważną, dumnych ze swojego wkładu w rozwój polskiego jazzu i bluesa, szczycących się najlepszymi festiwalami muzyki alternatywnej i elektronicznej – mówi Marcin Krupa, prezydent Katowic.
34
W Katowicach ciagle przybywa nowych neonów (na zdjęciu powyżej realizacja przygotowana z okazji Światowego Forum Miejskiego)
FOTO: KAMIL KALKOWSKI
Zmiany w Katowicach znakomicie obrazuje Strefa Kultury, która powstała w miejscu nieczynnej kopalni
FOTO: ANNA ADAMSKA
Jeśli chcecie wiedzieć, co w kulturze piszczy, koniecznie wybierzcie się do Katowic, gdzie o gustach się nie dyskutuje. Tutaj się obserwuje, słucha i bawi do białego rana. Wakacyjne doznania zagwarantują nam największe w kraju festiwale muzyczne – OFF Festival i Tauron Nowa Muzyka, Męskie Granie czy Letnie Brzmienia, na których usłyszymy zarówno gwiazdy światowego formatu, jak i artystów, którzy dopiero rozpoczynają swoją karierę muzyczną.
ZDJĘCIA: RADOSŁAW KAŹMIERCZAK
Ciepłe letnie wieczory sprzyjają plenerowym koncertom
O każdej porze roku natkniemy się tu na świetne koncerty, a o imprezach takich jak Rawa Blues Festiwal, chyba nie trzeba przypominać. A gdyby i tego było mało, to repertuar Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia zaspokoi apetyt najbardziej wybrednych melomanów. Lecz przecież nie samą muzyką Katowice żyją. Miłośnicy teatru powinni pilnować terminów i repertuarów, w szczególności gdy zbliżają się takie wydarzenia, jak Letnie Ogrody Teatralne czy Katowicki Karnawał Komedii. I ostrzegamy: bilety rozchodzą się szybciej niż świeże bułeczki!
część szlaku neonów, który wieczorową porą nie tylko cieszy oczy przechodniów, ale przede wszystkim przybliża historię tej przeżywającej renesans formy reklamy. Stolica województwa śląskiego ma też bogate tradycje filmowe. To właśnie tutaj urodził się, mieszkał i tworzył Kazimierz Kutz. Jego filmy są niezwykle realistyczne i wiarygodne. Sam zwykł mawiać, że nie wierzy w olśnienia, tylko w realną pracę. Te słowa zapewne pozwoliły mu zrealizować jedne z największych arcydzieł polskiej kinematografii, w których często można odnaleźć właśnie Katowice. Z krajobrazu Katowic w swoich filmach korzysta także Lech Majewski, który w ostatnim czasie realizował w mieście film „Brigitte Bardot cudowna”. Filmowy potencjał Katowic dostrzegli również twórcy nowej ekranizacji „Akademii Pana Kleksa”. W główną rolę, Ambrożego Kleksa, wcieli się Tomasz Kot, a w obsadzie nie zabraknie Piotra Fronczewskiego! Część zdjęć będzie realizowana właśnie w stolicy województwa śląskiego. ■
FOTO: M. DRYGAS
A gdy już skończy się ostatni koncert, a wszyscy aktorzy zejdą ze sceny, nie wracajcie od razu do domu. Warto trochę nadłożyć drogi i nie wsiadać w pierwszy lepszy tramwaj. Wybierzcie się na spacer po Katowicach i poszukajcie neonów, by zobaczyć na własne oczy śląskie Las Vegas. W czerwcu Katowice uruchomiły drugą
Tauron Nowa Muzyka Katowice odbywa się w katowickiej Strefie Kultury
Zabytkowy Nikiszowiec, zaprojektowany jako osiedle robotnicze, często pojawiał się filmach Kazimierza Kutza
35
TRAVEL & POLSKA
Zapowiedź 13. Bella Skyway Festival
Piękne instalacje i gigantyczne Anooki
podczas 13. Bella Skyway Festival w Toruniu! Najbardziej magiczny festiwal światła w Europie zaskoczy w tym roku niezwykłymi gośćmi – w czasie Bella Skyway Festival Toruń opanują kilkumetrowe Anooki! Trzynasta edycja wydarzenia znanego z anteny „National Geographic” odbędzie się w dniach 16-20 sierpnia 2022 r. Przez pięć letnich wieczorów niesamowity blask świetlnych instalacji będzie ożywiać nocną scenerię trzech stref rozmieszczonych na terenie miasta. Bella Skyway Festival, który co roku zachwyca setki tysięcy widzów z Polski i Europy, na przestrzeni lat gościł znamienitych artystów światła z całego świata: Australii, Singapuru, Norwegii, Portugalii, Włoch czy Izraela. Tegoroczna edycja przyniesie jednak coś, czego na festiwalu jeszcze nie było. Francuska grupa The Anookis, znana ze świetlnych zabaw i rysunkowych żartów na fasadach budynków, pojawi się w Toruniu z czymś, czego polska publiczność do tej pory nie widziała – sympatyczne postacie Anooków wyjdą z animacji na fasadzie bu-
36
9. Bella Skyway Festival
dynku i w formie kilkumetrowych, pneumatycznych figur, opanują toruński, wpisany na listę UNESCO zespół staromiejski. Takiego zdjęcia jak w czasie festiwalu w Toruniu nie uda się zrobić nigdzie indziej!
10. Bella Skyway Festival
Jak mówi dyrektor Bella Skyway Festival Krystian Kubjaczyk: – Festiwal to wydarzenie przyjazne całym rodzinom i widzom w różnym wieku. Rok temu zaprosiliśmy najmłodszych na zapierający dech w piersiach mapping z udziałem księżniczek i królowych Disneya. Teraz dzieci będą miały okazję zobaczyć gigantyczne dmuchane Anooki. Taka atrakcja drugi raz może się nie powtórzyć!”. Zachwycające mappingi 3D i przestrzenne instalacje wypełnią trzy festiwalowe strefy – każda przyciągać będzie nieco innym klimatem i charakterem prezentowanych tam prac. Już teraz warto zarezerwować czas na niezwykły spacer w otoczeniu sztuki światła. ■
11. Bella Skyway Festival
Bilety na festiwal dostępne są w przedsprzedaży w cenie 20 zł (do 31 lipca). Od 1 sierpnia cena biletu to 25 zł. Szczegółowy program i informacje o biletach dostępne są na stronie wydarzenia: www.bellaskyway.pl
ZDJĘCIA: URZĄD MIASTA TORUŃ
Zapraszamy na Bella Skyway Festival i nie tylko, więcej na www.visittorun.com
37
POLSKA NA WEEKEND
ZIELONA STRONA
OLSZTYNA
TEKST I ZDJĘCIA KARINA O'NEILL
Jako całkiem przypadkowa (i niestety była) mieszkanka Olsztyna często myślami wracam do chwil, które spędziłam tam na łonie natury. Jakoś los tak chciał, że będąc wielką miłośniczką przyrody w każdym możliwym tego słowa znaczeniu, wylądowałam w stolicy województwa warmińsko-mazurskiego na ponad rok, a miało być na krótkie 3 miesiące. Po tygodniu wiedziałam, że zostanę dłużej – to chyba była miłość od pierwszego wejrzenia! Mieszkałam nawet na ulicy Leśnej… tak, kończyła się ona w lesie! Moje mieszkanie było oddalone może 300 metrów od granicy lasu, z balkonu widziałam jedno z wielu jezior, a rzeka Łyna biegła z drugiej strony – może jakieś 500 metrów ode mnie. Ku mojej uciesze (ale nie wszystkich mieszkańców osiedla) trawniki czasem odwiedzały dziki. Byłam w przysłowiowym i dosłownym (leśnym) raju. I chodziłam albo jeździłam rowerem do niego praktycznie codziennie, czasem kilka razy dziennie. Olsztyn zawsze będzie miał miejsce w moim sercu. To stosunkowo małe, ale bardzo ładne miasto ze śliczną starówką (i najlepszymi lodami pod słońcem) zapewne wielu z was kojarzy z Mikołajem Kopernikiem. A może myślicie o nim jako o wrotach do Warmii i Mazur? Przybliżę wam nieco jego zielone oblicze – być może takiego jeszcze nie znacie.
38
B
ez względu na to, w której części Olsztyna się znajdziesz, zawsze poczujesz bliski kontakt z naturą – głosi portal turystyczny miasta. Nic dodać, nic ująć. Miasto jest położone w otoczeniu jezior, lasów i parków. Zacznijmy od jezior – w samym mieście jest ich aż 11, a do tego kilka mniejszych akwenów wodnych. Jezioro Ukiel, a raczej Krzywe, bo tak je nazywają mieszkańcy ze względu na nieregularny kształt jego linii brzegowej, jest największe. Szlak rowerowy biegnący wokół jeziora to blisko 20 km. Nie bez powodu jest to miejsce numer 1 na TripAdvisorze. Przede wszystkim to tutaj przychodzi się obejrzeć zachód słońca. Miejscowi to wiedzą i pod koniec dnia to właśnie tam można ich spotkać. Mogłabym cały kalendarz stworzyć tylko ze zdjęć zachodów słońca nad tym jeziorem – wam pokazuję tutaj jedno z moich ulubionych. Nad Krzywym można spędzić czas na wiele sposobów. Jest gdzie spacerować, pojeździć rowerem, zjeść, podelektować się widokami i poplażować. No i rzecz jasna można też popływać – na rowerze, kajaku czy desce SUP – albo pożeglować, a zimą morsować. Znajduje się tu również wa-
kepark, a nad jeziorem odbywają się różne zawody i festiwale. Jest w czym wybierać, prawda? Zimą atrakcję stanowi lodowisko i sauny z widokiem na jezioro. Wiosną można obserwować gody kaczek i łabędzi – uganiają się za sobą tuż przy głównym molo. Jezioro Długie zasługuje na swoje 5 minut. Mimo że znajduje się blisko zabudowy miasta, jest tutaj bardzo cicho. Wokół biegnie popularna ścieżka rowerowo-spacerowa, stoi wiele ławek. Można tutaj obserwować ptaki – kormorany siedzące na palach dawnego mola, rodzinę łabędzi, która co roku ze swoją gromadką łabądków pływa wzdłuż i wszerz, jest też mnóstwo sikorek, a nad głowami spacerowiczów często dzięcioł stuka dziobem o drzewo. Spacer wokół jeziora zajmie około godziny. W poprzek zbudowano most nazywany kładką, z którego rozciąga się piękny widok. To właśnie tam jest miniplaża, na którą wychodzą łabędzie i kaczki. Postawiono nawet budkę z ptasim bufetem. Jednorodzinne domki ze spadzistymi czerwonymi dachami dodają uroku, szczególnie podczas spaceru przy bezwietrznej aurze, kiedy to odbijają się w tafli wody. Zimą jezioro czę-
Zachód słońca nad Jeziorem Krzywym (Ukiel)
39
POLSKA NA WEEKEND
sto zamarza, a na świeżym śniegu widać ślady zwierząt – w tym bardzo trudnych do wypatrzenia bobrów. Jesienią z kolei jest tutaj bardzo kolorowo. Jezioro Długie od jednej strony jest otulone Lasem Miejskim. Wystarczy odbić ścieżką (a jest ich wiele) kilkanaście metrów w głąb lasu, aby trafić do śródleśnego torfowiska rezerwatu przyrody Mszar, nazbierać kosz kurek, wypatrzyć sarnę czy poczuć zapach konwalii. Wiosną las pokrywa dywan z zawilców gajowych. Las Miejski liczy ok. 1300 ha (to jak 6 Central Parków). Oznakowane szlaki sprzyjają spacerom i wycieczkom rowerowym, można nawet wybrać się na biegówki, są parki linowe i liczne mosty, ponieważ las przecinają dwie rzeki – Łyna i Wadąg, który do niej wpływa. Główny szlak rowerowy nazywa się Łynostrada. W Olsztynie są 3 rzeki. Łyna jest zdecydowanie najsłynniejsza. To właśnie ona przepływa wzdłuż starówki i obok zamku w samym centrum miasta. Jest bardzo długa – kończy swój bieg aż w Kaliningradzie – i bardzo atrakcyjna, bo stanowi międzynarodową trasę kajakową. Kilku-
Letni zachód słońca w parku w Kortowie
godzinne spływy zaczynające się w środku miasta (a dokładnie pod zamkiem Kapituły Warmińskiej) są bardzo popularne latem, i to nie bez powodu – nie dość, że spływ zaczyna się spod zamku, a następnie płynie się pod okazałymi wiaduktami kolejowymi, to jeszcze za chwilę wpływa się do Lasu Miejskiego, w którym ma się wrażenie, jakby się było daleko od cywilizacji. Wisienką na torcie jest trasa przez las. To wyjątkowo piękny odcinek Łyny. Spływ można zakończyć przy elektrowni wodnej, po mniej więcej 2 godzinach, albo płynąć dalej. Inną ciekawą jednodniową opcją jest zaczęcie spływu w wiosce Ruś i zakończenie go przy zamku. Obie trasy są zupełnie inne i dostarczą innych wrażeń. Obie są niezwykle piękne.
Spływ rzeką Łyną
40
Zwiedzając różne miejsca w mieście, łatwo trafić do Parku Centralnego, który przecina rzeka Łyna. Tutaj fontanna jest w nocy podświetlana, wiosną rośnie dywan żonkili, a tuż obok znajduje się Muzeum Nowoczesności usytuowane w pięknym budynku, który był kiedyś tartakiem. Troszkę dalej od centrum, w części kampusu Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Kortowie, znajduje się urokliwy park. Jest tam mała plaża i drewniane molo z ławkami – często pływają wokół niego kaczki i łabędzie. Jest też wypożyczalnia sprzętu wodnego. Warto się tam wybrać chociażby po to, żeby się przejść po kampusie – to niepowtarzalne na
POLSKA NA WEEKEND
Pomnik Mikołaja Kopernika
skalę krajową miejsce do studiowania. Park Podzamcze (zwany Zamkowym) jest wyjątkowy i koniecznie trzeba się tam przejść podczas pobytu w Olsztynie. Ten największy park miasta położony jest na starówce, oczywiście nad rzeką Łyną, i jak sama nazwa wskazuje – tuż obok zamku. I to nie byle jakiego zamku, bowiem ten gotycki obiekt należący do Kapituły Warmińskiej to zarówno najstarszy, jak i najbardziej okazały zabytek stolicy Warmii i Mazur. Tuż przy nim znajduje się pomnik Mikołaja Kopernika, który podobno w komnacie zaczął spisywać wnioski, do jakich doszedł, obserwując niebo. Był też zarządcą zamku. Kopernik był związany z wieloma miejscami na Warmii i Mazurach – powstał nawet ponad 300-kilometrowy szlak poświęcony jego działalności. Nie sposób nie wspomnieć o dwóch zabytkowych wiaduktach kolejowych znajdujących się w północnej części parku. Przechodziłam pod nimi pra-
42
FOTO: KGBO, WIKIPEDIA
Zamek Kapituły Warmińskiej widziany z mostu zakochanych nad Łyną
wie codziennie. Robią duże wrażenie z mostu, a jeszcze większe z perspektywy kajaka. W mieście znajduje się 6 parków – każdy wyjątkowy na swój sposób. Przy zachodniej granicy miasta, w Kudypach, jest kolejne unikatowe miejsce – leśne arboretum, czyli rodzaj ogrodu botanicznego. Tutaj jest tzw. ogród dendrologiczny, gdzie kolekcjonuje się drzewa i krzewy na cele naukowe. Warto się tam wybrać na spacer – koniecznie jesienią, kiedy drzewa i krzewy zachwycają bogactwem kolorowych liści. Tuż za południową granicą miasta zaczyna się ogromny kompleks leśny o nazwie Puszcza Napowidzko-Ramucka. Dlaczego ogromny? Ponieważ położony jest między Olsztynem, Olsztynkiem, Nidzicą, Szczytnem i Pasymem – to teren 6 razy większy od
Kormoran nad Jeziorem Długim
Tatrzańskiego Parku Narodowego! Jest tak blisko i tak wielki, a mimo to mieszkańcy Olsztyna często nie zdają sobie sprawy, że w ogóle istnieje, ale nie ma się czemu dziwić, w końcu tyle lasów jest w samym mieście… a co dopiero poza nim! W puszczy dominują bory, rzeźba terenu jest bardzo urozmaicona, a rzeka Łyna jest jedną z większych rzek przecinających puszczę – ma tam zupełnie inne, dzikie oblicze. Znajduje się tu wiele rzadkich i chronionych roślin, jest aż 11 rezerwatów przyrody. Oprócz jeleni szlachetnych czy dzików można spotkać także łosia. Poza tym jest mnóstwo tras idealnych dla pieszych, rowerzystów czy miłośników jazdy konnej. Do Olsztyna można się dostać bardzo łatwo pociągiem – np. z Trójmiasta, a także z Warszawy przejazd zajmuje raptem 2,5 godziny. Po drodze są bardzo ładne widoki, można wypatrzyć stada danieli, zające, a w maju podziwiać piękne pola rzepaku.
Odbicie domków jednorodzinnych o poranku nad Jeziorem Długim
43
POLSKA NA WEEKEND
Arboretum w Kudypach
POMYSŁY NA SPACERY: • Park Podzamcze – wzdłuż Łyny do Parku Centralnego • Wokół Jeziora Długiego • Jezioro Długie – plaża miejska nad jeziorem Ukiel (zwanym też Krzywym) – starówka • Park Podzamcze – wzdłuż Łyny do mostu Smętka w Lesie Miejskim – Jezioro Długie –starówka
FOTO: LESMAD, WIKIPEDIA
Jadąc z Trójmiasta, pociąg przejeżdża przez Żuławy – polecam szczególnie czas zachodu słońca i siedzenie przy oknie po prawej stronie. Najlepiej wysiąść na stacji Olsztyn Zachodni, bo stamtąd jest bardzo blisko do Starego Miasta. Rower można przewieźć pociągiem za grosze w specjalnym wagonie do ich przewozu. A jeśli nie chcesz taszczyć swojego jednoślada, wypożyczysz go na miejscu. Przyjedź do Olsztyna na kilka dni, aby doświadczyć Warmii i Mazur w pigułce. Nie potrzeba samochodu, by nacieszyć się i Starym Miastem, i przyrodą. Jezioro Długie, a także Ukiel (Krzywe) są dostępne nie tylko dla rowerzystów czy zmotoryzowanych, ale też na piechotę – można się tam dostać w 20 minut. Tak samo jak Las Miejski i ścieżka wzdłuż rzeki Łyny (Łynostrada), które zaczynają się tuż za wiaduktami. Da się w te miejsca dotrzeć nawet z dziecięcym wózkiem – testowałam wszelakie trasy wielokrotnie o każdej porze roku! ■ Wiadukty kolejowe nad Łyną, wybudowane w XIX wieku 44
Rodzinna przygoda w warszawskim Hotelu Bristol
Odwiedź Warszawę i zaplanuj pobyt w legendarnym Hotelu Bristol w towarzystwie Misia Jacka – ambasadora niepowtarzalnych wycieczek oraz w otoczeniu pięknych akcesoriów polskiej marki La Millou. ▶ ▶ ▶ ▶ ▶ ▶ ▶
Wyśmienite śniadanie w formie bufetu w Restauracji Marconi Drugi pokój do wykorzystania dla dzieci poniżej 16. roku życia za 50% ceny Kolorowe akcesoria marki La Millou Box prezentowy z Misiem Jackiem dla każdego dziecka Późny check-out do godz. 15:00 & upominek powitalny Zabawki, tipi tenty i inne dziecięce akcesoria (dostępne na życzenie) Dostęp do strefy Bristol spa z basenem
Na najmłodszych Gości niedzielnych brunchy czeka kącik zabaw pełen pobudzających wyobraźnię akcesoriów La Millou, w którym w czasie brunchu mogą Państwo powierzyć swoje pociechy opiece wykwalifikowanych animatorów. Więcej:
z księgarskiej półki
HONGKONG. POWIEDZ, ŻE KOCHASZ CHINY Historia współczesnego Hongkongu rozpoczyna się w połowie XIX wieku wraz z przybyciem Brytyjczyków. Od tego momentu kilka rybackich wiosek przekształca się stopniowo w gospodarczą metropolię, którą znamy. Piotr Bernardyn, długoletni korespondent i komentator spraw azjatyckich, był naocznym świadkiem wielomilionowych demonstracji, które wybuchły w Hongkongu w 2019 roku. Opisuje, jak protestujący niszczyli symbole chińskiej władzy w mieście, jak głosowali przez internet podczas ulicznych zamieszek i jak diametralnie zmienił się ich stosunek do policji, którą uważali dotąd za swoją. Aby wyjaśnić przyczyny tych wydarzeń, przybliża nam sto pięćdziesiąt lat historii Hongkongu, pokazując inne oblicze miasta kojarzonego z pragmatyzmem i zarabianiem pieniędzy. Wszystko po to, by uchwycić charakter miejsca, które – jak by się zdawało – ma w swojej naturze tymczasowość. Autor tworzy niezwykły obraz metropolii, ale przede wszystkim jej mieszkańców, którzy wciąż zmagają się z odpowiedzią na pytanie o to, co to znaczy być Hongkończykiem. Oprawa twarda, format 13,3 x 21,5 cm, 248 s. Cena 44,90 zł WYDAWNICTWO CZARNE czarne.com.pl
KONTROLERZY RUCHU LOTNICZEGO Predyspozycje do tego zawodu ma tylko około 4 procent populacji. W Polsce pracuje około 600 kontrolerów. To zawód pełen sprzeczności, bez wątpienia elitarny i nie dla każdego. Ta praca potrafi być zarówno pasjonująca, jak i koszmarna. Potrafi wyniszczać, ale i dawać trudną do zdefiniowania satysfakcję. Zmienia ludzi, podbijając ich ego i utrudniając funkcjonowanie poza stanowiskiem operacyjnym. To zawód, który nie pozwala na błędy, chwile słabości. Tu najmniejszy błąd może kosztować życie setek, jak nie tysięcy osób. Na czym tak naprawdę polega praca kontrolera ruchu lotniczego? Jak wygląda szkolenie i kurs, i dlaczego są tak kosztowne? Co robi kontroler, kiedy pilot zgłasza sytuację awaryjną? Jak wygląda zwyczajny dzień pracy, a jak ten, który dodaje siwych włosów? Czego pasażerowie samolotów nie wiedzą i lepiej, żeby tak pozostało? To śmiała wypowiedź kontrolera (tu pod pseudonimem p.o. autora), który nie boi się odważnych tematów. Opowiada o świecie spowitym mitami i często dalekimi od rzeczywistości wyobrażeniami, który wypełniony jest niezwykłymi zdarzeniami i ekstremalnymi emocjami. Oprawa miękka, format 14 x 20,3 cm, 304 s. Cena 44,90 zł WYDAWNICTWO MUZA muza.com.pl
ODETCHNIJ OD MIASTA. GÓRY Piąta część bestsellerowej serii prezentującej najciekawsze miejsca noclegowe w Polsce. Tym razem autorzy, podróżnicy Monika Stolarska i Paweł Gaik, zabierają nas w góry, zapraszając na wyprawę najciekawszymi szlakami Tatr, Bieszczad, Sudetów czy Gór Świętokrzyskich. Oprócz opisów najciekawszych i najbardziej przyjaznych domów gościnnych, chatek i schronisk w książce znajdziecie wiele praktycznych wskazówek: m.in. jak przygotować się do wyprawy w góry, czy na co zwracać uwagę na szlaku. Autorzy prezentują warte odwiedzenia knajpki i restauracje, podpowiadają, którymi trasami najlepiej ruszyć w góry i jakie miejsca odwiedzić. Swoimi doświadczeniami w książce dzielą się też nietuzinkowe postaci związane z górami – m.in. znawca dzikich roślin Łukasz Łuczaj czy himalaistka i zdobywczyni Broad Peak – Agnieszka Bielecka. Oprawa miękka ze skrzydełkami, format 16 x 21,5 cm, 336 s. Cena 59,99 zł WYDAWNICTWO BUCHMANN gwfoksal.pl
46
TRAVEL & NATURA
WYSPA GRIMSEY
PODBIEGUNOWY PTASI RAJ TEKST JOANNA KRASUSKA ZDJĘCIA JOANNA KRASUSKA & MARK THOMPSON
Żeglując z portu w Húsavík (na północnym wybrzeżu Islandii) na wyspę Grimsey, miałam w głowie widok płetwali błękitnych wyłaniających się z topieli i zalewających pokład naszego żaglowca hektolitrami wody w drodze powrotnej w głębiny, gdyż trasa ta wiedzie przez wody słynące z obecności wielorybów. Nie było nam jednak dane spotkać tych majestatycznych morskich ssaków. Istnieje teoria naukowa wyjaśniająca ich obecność w tych wodach ze względu na bogactwo pożywienia. Co więcej, relatywnie płytkie wody wokół Húsavík mają dogodną temperaturę, ponieważ jest to połączenie ciepłych wód Atlantyku i zimnych wód Arktyki, co przyciąga wieloryby przez cały rok. Zabrakło jednak pierwiastka szczęścia i tym razem nasz pokład nie został zalany falą spowodowaną przez skaczącego humbaka.
48
W
idzieliśmy tylko niewielkie stada delfinów mijające nas w oddali, a jeden płetwal karłowaty, tak przynajmniej zaklasyfikowaliśmy to zwierzę, narobił nam smaku na spotkanie, pokazując płetwę grzbietową i odpływając w stronę zachodzącego słońca. W przeciwieństwie do ssaków morskich ptaki nie miały nic przeciwko skierowanym w ich stronę obiektywom i unosiły się beztrosko na lekko rozkołysanej powierzchni morza. Kiedy podpływaliśmy zbyt blisko, rozpościerały skrzydła tylko po to, by odlecieć na niewielką odległość. Maskonury uciekały się głównie do nurkowania i rzadziej odlatywały, co wydaje się zrozumiale, gdyż ich start w powietrze wygląda na niemały wysiłek. Skrzydła maskonurów wydają się za małe w stosunku do ciała, a podejście do startu wygląda tak, jakby biegły po wodzie, klaskając błoniastymi łapkami po powierzchni. Niemniej są niesamowicie urocze, a z pomarańczowo-czerwonymi elementami ubarwienia wyglądają bardzo egzotycznie. Kolejnym intrygującym gatunkiem są fulmary, które – jak się przekonaliśmy – liczą na jakiś smakołyk w postaci resztek złowionej ryby albo całej ryby, jeśli trafi się taka okazja. Podobnie jak maskonury, czasa-
mi podrywają się nieporadnie do startu, aby uniknąć zbyt bliskiego spotkania z jachtem, a następnie lądują kilka metrów od dziobu naszej łodzi, tylko po to, aby ponownie zrywać się do lotu. W powietrzu są pełne gracji i mają przenikliwe ciemne oczy. Szybują w niewielkiej odległości od łodzi i patrzą na nas, jakby wiedziały, jak to jest być człowiekiem, bo w poprzednim wcieleniu było im dane doświadczyć tej formy. Wydaje się, że nie ma w ich spojrzeniu ciekawości, tylko ocena. Teraz, wolne jak ptak, cieszą się życiem i nieograniczoną przestrzenią. Przy wejściu do portu na Grimsey minęliśmy dwa statki wycieczkowe stojące na kotwicy, z szalupami przeprawiającymi wczasowiczów na wyspę, która jest rajem dla obserwatorów ptaków –ich liczbę ocenia się na 10 000 razy większą od liczby ludzi zamieszkujących ten odległy skrawek ziemi. Drugą atrakcją turystyczną jest możliwość przekroczenia granicy koła podbiegunowego, która przebiega przez teren tej wyspy. Sezon zimowy również oferuje spektakularną zorzę polarną, jednak byliśmy o kilka miesięcy za wcześnie lub za późno, aby nacieszyć się tym fascynującym zjawiskiem.
49
TRAVEL & NATURA
Na Grimsey dotarliśmy 23 lipca późnym wieczorem i zacumowaliśmy w zewnętrznej części portu przy betonowym nabrzeżu osłoniętym oponami. Zwykle to miejsce zarezerwowane jest dla promu łączącego ten najdalej wysunięty na północ zamieszkały teren Islandii z Akureyri, drugim co do wielkości miastem Islandii położonym na jej północnym wybrzeżu. Następne przybycie promu było oddalone o 48 godzin, więc kapitan portu tymczasowo przydzielił to miejsce nam. Wewnętrzny port zajmowały łodzie rybackie, z jedyną wolną przestrzenią zarezerwowaną dla wahadłowców statków wycieczkowych. Z portu widoczna jest jedyna osada na Grimsey, wioska Sandvík. Kapitan portu wskazał nam lokalną restaurację, nazwaną odpowiednio – Krían (islandzki termin dla rybitwy popielatej) – oraz sklep spożywczy, który jest otwarty przez jedną godzinę dziennie. Wygląda na to, że populacja około 60 osób nie wymaga otwarcia sklepu przez cały dzień (jego właściciel pewnie jest szczęśliwy z tego powodu). Pomimo że wyspa ma zaledwie
50
5,3 km2, zapewnia lokalnym mieszkańcom różne usługi, takie jak szkoła, basen, a nawet lotnisko. Wyspa Grimsey jest także domem dla najmniejszej kawiarni na Islandii, która znajduje się w pensjonacie Gullsól. Droga z portu wznosi się w górę i rozdziela w dwóch kierunkach – jedna prowadzi do wioski i dalej, wokół południowego i wschodniego wybrzeża wyspy, a druga do klifów po zachodniej i północnej stronie. Nasz pierwszy spacer po przybyciu prowadził do zachodnich klifów zamieszkałych przez maskonury i inne ptaki morskie. W drodze do klifów byliśmy zaciekle atakowani przez rybitwy popielate, które gniazdowały w trawie wokół portu. Z natury są to ptaki terytorialne i bardzo agresywnie bronią swojej kolonii. Rybitwy wielokrotnie pikowały w locie, jakby chciały wylądować na naszych głowach, jednak nigdy się to nie kończyło pełnym kontaktem, najwyżej czasami zaczepiały Markowi pazurkami o włosy, więc nie było mowy o wyrządzeniu komukolwiek krzywdy. Rybitwy popielate wydają specyficzne dźwięki podczas ataku, które przypominają odgło-
Odkurzacze Zodiac
ALPHA iQ
TORNAX
ALPHA BIO VOYAGER
Najwyższa jakość wykonania, szeroka gama produktów, zaawansowane technologie, atest PZH, gwarancja nawet 4 lata Sprawdź ofertę na www.zodiacpolska.pl
TRAVEL & NATURA
sy klikania lub kląskania. Są piękne i pełne wdzięku, o smukłych ciałach, długich, rozszczepionych ogonach i stosunkowo szerokiej rozpiętości skrzydeł, a swoim kształtem przypominają jaskółki. I jak jaskółki, w powietrzu są bardzo szybkie i zwinne, a podczas grupowego ataku na nieświadomego człowieka robią spektakularne i dosyć głośne widowisko. Wskazane jest noszenie kija nad głową – i nie po to, aby strącać ptaki w locie, bo nikt nie jest na tyle szybki i zręczny jak ninja, żeby to zrobić, ale by unikać bardzo bliskich spotkań. Żadna rybitwa popielata ani żaden człowiek nie ucierpieli podczas naszej przeprawy w dół zachodniego wybrzeża wyspy, gdzie przyciągnęły nas ogromne kolonie maskonurów. Często spotykamy maskonury na morzu, ale ptaki te szybko nurkują, aby uciec od sławy, jaką możemy im zaoferować, publikując ich zdjęcia w mediach społecznościowych. Na klifach Grimsey siedziały cicho,
52
wpatrując się w nas uważnie, gotowe odlecieć, gdybyśmy odważyli się podejść zbyt blisko. Jeden nerwowy maskonur, który wystartuje pierwszy, zawsze powoduje efekt domina, pociągając za sobą całą kolonię, która opuszcza swoje gniazda w postaci norek wykopanych w nabrzeżu i szuka schronienia, lądując na wodzie. Ptaki te, poza tym, że są atrakcją turystyczną, są też lokalnym przysmakiem, więc nic dziwnego, że zawsze są gotowe do ucieczki – sława lub garnek, a ponieważ maskonur nigdy nie wie, co niesie nieznany przybysz, więc lepiej być ostrożnym, niż żałować. Zostawiliśmy maskonury w spokoju i – podążając nadmorską ścieżką – dotarliśmy do „Orbis et Globus”, betonowego globu, który wyznacza obecne położenie koła podbiegunowego na wyspie Grímsey. Umieszczono go tam jesienią 2017 roku. Jest to 3-metrowa, ważąca 9 ton kula, która ma się poruszać wokół północnego krańca
wyspy zgodnie z ruchem koła podbiegunowego. Przed Festiwalem Przesilenia Letniego 2018 w Grímsey „Orbis et Globus” został przeniesiony około 130 metrów na południe. Ten punkt orientacyjny przyciąga wielu turystów i gości, którzy przybywają na wyspę, aby dotrzeć do „kuli północy”, która stanowi namacalny dowód, że przekroczyli koło podbiegunowe. Spacer wzdłuż południowo-zachodniego wybrzeża prowadzi do latarni morskiej w najbardziej wysuniętym na południe punkcie wyspy i wiedzie wzdłuż wspaniałych bazaltowych kolumn i starych chat rybackich,
a także „Kamieni Stulecia”, które pokazują położenie koła podbiegunowego w latach 1717, 1817 oraz 1917. Zaskakującym faktem jest to, że wyspa Grimsey zyskała reputację bastionu... szachów, ponieważ jeszcze niedawno była miejscem, gdzie mieszkańcy zawzięcie grali w tę królewską grę! Dowiedziawszy się o tym, Willard Fiske, żyjący w latach 1831-1904 amerykański uczony, pisarz, językoznawca oraz zapalony szachista, zainteresował się wyspą, wspierając lokalną gospodarkę, wysyłając zapasy i pieniądze. Podarował również każdej rodzinie drogi zestaw szachów i zapisał 12 tysięcy dolarów w testamencie na założenie biblioteki
53
TRAVEL & NATURA
na Grímsey, więc wdzięczni wyspiarze zaczęli nazywać dzieci jego imieniem. Biblioteka na wyspie, dzięki zapisowi darczyńcy, posiada piękną kolekcję starych ksiąg szachowych. Nie dane mu było jednak osobiście odwiedzić tego intrygującego miejsca. Do dzisiaj w centralnym punkcie miasteczka można znaleźć szachownicę oraz wielu godnych przeciwników do szachowej partyjki. Wyspa Grimsey była niegdyś domem dla Miðgarðakirkja, najbardziej wysuniętego na północ kościoła na Islandii. To miejsce kultu było poświęcone Ólafurowi, patronowi ludu nordyckiego. Świątynia Miðgarðakirkja została zbudowana w 1867 na działce w pobliżu gospodarstwa Miðgarðar, z drewna wyrzucanego przez morze. Świątynię przeniesiono w 1932 roku ze względu na zagrożenie pożarowe, a korzystając z okazji, dobudowano chór i portyk z wieżą. Ołtarz został namalowa-
ny przez miejscowego artystę w 1878 roku i był kopią dzieła Leonarda da Vinci. Stan konserwatorski nadano kościółkowi pierwszego stycznia 1990 roku, zgodnie z przepisami prawa o budownictwie zabytkowym. Niestety, pomimo strategicznego posunięcia i przeniesienia budynku, aby uchronić go od pożaru, kościół spłonął doszczętnie kilka miesięcy po naszej wizycie, późnym wieczorem 21 września 2021 roku, co jest wielką stratą dla lokalnej społeczności. Niczego nie udało się uratować z tego zabytkowego budynku. Nasza krótka wizyta na wyspie trwała 24 godziny. Odpłynęliśmy pod wpływem decyzji podyktowanej nagłą zmianą prognozy pogody. Aby uniknąć sztormu i niesprzyjających nam warunków spowodowanych brakiem możliwości schronienia się w wewnętrznym porcie, wyruszyliśmy w naszą podróż powrotną na południe, kierując się do znanego już nam portu w Raufarhöfn. ■
Wnętrze Midgardakirkja, najbardziej wysuniętego na północ kościoła na Islandii
Nazywam się Joanna Krasuska. Wraz z moim partnerem, Markiem Thompsonem, pływamy na jachcie Altor of Down. Razem tworzymy kroniki naszych podróży w postaci filmów i bloga. Wszystkich Czytelników zainteresowanych naszymi podróżami zapraszam do odwiedzenia strony www.adventure-now.org, profilu na Instagramie Adventurenow_Altor oraz kanału na YouTubie – Adventure Now.
54
PRAWO
Zadośćuczynienie za zmarnowany urlop
Planując urlop, myślimy tylko o przyszłym wypoczynku, relaksie, pięknych widokach i cudownej podróży, wspaniałej atmosferze, przyjaciołach, z którymi po roku znowu się spotkamy u celu naszej podróży. Zdarza się jednak, że podróżujący nie docierają na miejsce wypoczynku z powodu odwołania imprezy turystycznej przez organizatora. Albo zastane warunki pobytu nie odpowiadają naszym planom i postanowieniom umowy zawartej z biurem podróży. Wówczas oczywiście uwidacznia się u podróżujących stres, frustracja i rozczarowanie, niekiedy nawet poczucie zmarnowanego urlopu. Zapracowani i uzależnieni od pracodawcy czy kontrahentów, często nie mamy możliwości zaplanowania urlopu w innym terminie. Wówczas musimy się godzić z gorszymi warunkami albo nawet całkowicie zrezygnować z urlopu w tym sezonie. Oczywiście prawo gwarantuje nam co najmniej zwrot poniesionych kosztów na wycieczkę i inne rekompensaty materialne, jak obniżenie ceny czy zastępczą imprezę turystyczną. To następuje w ramach odszkodowania za straty i szkody materialne. Jednak należy pamiętać, choć niewielu turystów o tym wie, że niezależnie od odszkodowania za zmarnowany urlop podróżnym przysługuje również zadośćuczynienie. Jest to swoista rekompensata pieniężna za doznaną krzywdę moralną, wynikająca z negatywnych przeżyć związanych w szczególności z zaplanowanym, a odwołanym urlopem.
W
pierwszej kolejności należy wskazać na fundamentalną odmienność regulacji prawnej „odszkodowania” oraz „zadośćuczynienia”, bowiem często bywają one mylone. Istotą „odszkodowania” jest zrekompensowanie szkody majątkowej, strat majątkowych, uszczerbku w naszym majątku. Natomiast istotą „zadośćuczynienia” jest rekompensowanie „szkody niemajątkowej”, danie nam satysfakcji za doznane negatywne przeżycia. Satysfakcję za szkody niemajątkowe co do zasady udziela się przez przeproszenie, ale satysfakcję z reguły może nam dać w sposób pełniejszy dopiero stosowne świadczenie pieniężne. I właśnie na tym aspekcie skutków zmarnowanego, bo odwołanego urlopu, zostanie skupiona moja uwaga.
REGULACJE PRAWNE Zgodnie z art. 48 ust. 1 ustawy z dnia 24 listopada 2017 r. o imprezach turystycznych i powiązanych usługach turystycznych (Dz.U. z 2022 r. poz. 511) organizator turystyki (biuro podróży) zawsze ponosi odpowiedzialność za wykonanie usług turystycznych zgodnie z umową o udział w imprezie turystycznej. Następnie, według
56
art. 50 ust. 2 tej ustawy, podróżnemu w takich wypadkach przysługuje odszkodowanie lub zadośćuczynienie za poniesione szkody lub krzywdy, których doznał. Biuro podróży jest zobowiązane do niezwłocznej wypłaty odszkodowania lub zadośćuczynienia. Co ważne, sama ustawa o imprezach turystycznych i powiązanych usługach turystycznych wyróżnia zarówno „odszkodowanie”, jak i „zadośćuczynienie” jako odrębne uprawnienie i roszczenie podróżnego, także w wypadku odwołania urlopu z przyczyn dotyczących go lub za które odpowiada biuro podróży. I żaden przepis tej ustawy nie wyłącza prawa podróżnego do „zadośćuczynienia” również w wypadku zwrotu kosztów wykupionej wycieczki czy nawet wypłaconego dodatkowo „odszkodowania”. Pamiętajmy też, że ustawa „o imprezach turystycznych i powiązanych usługach turystycznych” nie jest wyłączną regulacją prawną w tych sprawach, w sprawach nieuregulowanych pełne zastosowanie mają przepisy Kodeksu cywilnego, zwłaszcza w zakresie ochrony dóbr osobistych. A więc odpowiednie zastosowanie mają przepisy art. 23 i art. 24 Kodeksu cywilnego, czy art. 448 tego kodeksu, według którego:
FOTO: PIXABAY
TEKST OLIWIA CIAPAŁA, APLIKANTKA ADWOKACKA POD REDAKCJĄ KRZYSZTOFA BUDNIKA, ADWOKATA KANCELARIA PRAWNA BUDNIK, POSNOW I PARTNERZY
„w razie naruszenia dobra osobistego sąd może przyznać temu, czyje dobro osobiste zostało naruszone, odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę lub na jego żądanie zasądzić odpowiednią sumę pieniężną na wskazany przez niego cel społeczny, niezależnie od innych środków potrzebnych do usunięcia skutków naruszenia”.
CZYM JEST „ZADOŚĆUCZYNIENIE” I JAKIE SĄ JEGO PRZESŁANKI Podkreślić należy, że odwołanie imprezy turystycznej zawsze powoduje u podróżnych negatywne emocje spowodowane nieoczekiwaną zmianą zaplanowanego wcześniej urlopu i wszelkimi niedogodnościami z tym związanymi. Zwłaszcza w przypadku znacznie wcześniejszej rezerwacji, konieczności nowego i szybkiego poszukiwania ofert wypoczynku w innych biurach podróży, czy stresu wynikającego z możliwości bezużytecznego upływu już nam wyznaczonego przez pracodawcę czasu urlopu. Powyższe emocje powodują oczywiście utratę oczekiwanych przyjemności i radości z zaplanowanego urlopu i wiążą się z dodatkowym stresem. Niematerialny charakter krzywdy i wynikających z tego przeżyć w postaci „zmarnowanego urlopu” przez odwołanie imprezy turystycznej, nie może budzić wątpliwości, gdyż – jak trafnie podnosi się w doktrynie – w majątku poszkodowanego z powodu tych przeżyć nie dochodzi do bezpośredniego uszczerbku. Jest poza tym oczywiste, że przyjemność i radość oczekiwane w związku z zaplanowaną podróżą, a następnie brak ich uzyskania pozostaje wyłącznie w sferze dóbr osobistych, naszych wrażeń i uczuć, jest więc zjawiskiem czysto psychicznym, emocjonalnym, pozbawionym elementu majątkowego lub komercyjnego. Jest też zjawiskiem niewymiernym. Zadośćuczynienie pieniężne z tytułu zmarnowanego urlopu przysługuje więc za uszczerbek niemajątkowy, czyli za krzywdę, której doznaje podróżny wykupujący wycieczkę w biurze podróży i który z tego tytułu miał prawo liczyć na korzyści niematerialne z wycieczki w postaci relaksu, radości, przyjemności, niezakłóconego wypoczynku czy komfortu i wygody, a których nie otrzymał z powodu odwołania wycieczki lub innej imprezy turystycznej. Tak więc w ramach zadośćuczynienia za nieudany – jak tutaj przyjęłam „zmarnowany” – urlop, poszkodowani mogą żądać rekompensaty za ujemne doznania psychiczne. Jak wskazuje doktryna, uczucie zmarnowanego urlopu pozostaje wyłącznie w sferze wrażeń i odczuć, jest pozbawione elementu majątkowego.
JAKĄ KWOTĘ MOŻNA UZYSKAĆ? Przy ustalaniu zadośćuczynienia pieniężnego za odwołaną imprezę turystyczną i zmarnowany urlop nie ma znaczenia, jaka była cena, którą podróżni zapłacili w biurze podróży. Istotny jest natomiast stopień dyskomfortu poszkodowanej osoby, intensywność negatywnych przeżyć, stres oraz konieczność zajmowania się innymi sprawami niż wypoczynek, a także w pewnym stopniu rodzaj i postać zawinienia biura podróży. W praktyce przyjmuje się, iż tak rozumiane zadośćuczynienie za zmarnowany urlop nie powinno w typowych sytuacjach przekraczać ceny wycieczki. Z reguły więc kwota takiego świadczenia pieniężnego stanowi stosowny „procent” (od kilkunastu do kilkudziesięciu) ceny, którą zapłaciliśmy w biurze podróży. Uwzględnia się tutaj fakt, że niezależnie do zadośćuczynienia podróżny otrzymuje także zwrot uiszczonej ceny oraz ewentualnie dodatkowo odszkodowanie za szkody materialne. Ustawodawca nie wprowadził żadnych kryteriów, jakimi powinien kierować się sąd przy ustalaniu wysokości należnego zadośćuczynienia. Kwota ta ma charakter kompensacyjny, stanowi jednorazową rekompensatę za krzywdę wywołaną przez organizatora turystyki. Przedmiotowe zadośćuczynienie słusznie rekompensuje utratę spodziewanych przeżyć związanych z planowanym wypoczynkiem, a także brak możliwości posiadania wspomnień z uczestnictwa w planowanej wycieczce. W orzecznictwie sformułowano pogląd (wyrok Sądu Okręgowego w Lublinie, sygn. akt II Ca 122/11), zgodnie z którym „(…) Nie bez przyczyny bowiem roszczenie o zadośćuczynienie nazywa się roszczeniem o naprawienie szkody za »utratę przyjemności z wakacji«, »zmarnowany wypoczynek«. Zatem szkoda polega w dużej mierze na zawiedzionych nadziejach co do spodziewanych, przyjemnych przeżyć, na utracie możliwości zrelaksowania się w czasie urlopu, będącego stosunkowo krótką przerwą w aktywności zawodowej (…)”.
KIEDY NIE PRZYSŁUGUJE ZADOŚĆUCZYNIENIE? Przepis art. 50 ust. 3 ustawy o „imprezach turystycznych i powiązanych usługach turystycznych” wprost wskazuje sytuacje, w których podróżnemu nie przysługuje od biura podróży zadośćuczynienie. Chodzi o takie przypadki, w których organizator turystyki udowodni, że winę za niezgodność z umową ponosi sam podróżny albo osoba trzecia, a przedmiotowej niezgodności z umową organizator turystyki nie mógł przewidzieć lub uniknąć, bądź też niezgodność ta została spowodowana nieuniknionymi i nadzwyczajnymi okolicznościami, czyli tzw. siłą wyższą. ■ 57
Z NOTATNIKA PODRÓŻNIKA
USA: ROAD TRIP PO KALIFORNII
ORANGE COUNTY
TEKST MICHAŁ STOLAREWICZ
FOTO: ARIEL BLANCO, UNSPLASH
Orange County to przepiękny region w południowej Kalifornii w USA. Położone pomiędzy Los Angeles i San Diego, jest szóstym najbardziej zaludnionym hrabstwem w całych Stanach Zjednoczonych. To tutaj wyruszyłem w road trip, aby w pełni poczuć prawdziwą Kalifornię. Widoki są niesamowite, jest pięknie na każdym kroku i panuje surferski klimat chillu i relaksu. Odkryjemy tu najsłynniejsze plaże regionu, rozłożone na ponad 60 kilometrach wybrzeża, a także kilka słynnych miejsc, w których królują wysokie fale, oraz około 1200 zielonych parków. Wyruszając z Los Angeles, odwiedziłem wszystkie największe miejscowości wzdłuż wybrzeża: Huntington Beach, Newport Beach, Laguna Beach, Dana Point oraz San Clemente.
58
FOTO: MICHAŁ STOLAREWICZ
O
range County w Kalifornii to skupisko nadmorskich miast na południu stanu, które zawiera wszystko, czego sobie życzymy. To miejsce, o którym myślimy, gdy chcemy poczuć prawdziwy relaks na plaży. Wspaniała pogoda, niesamowite białe plaże, fantastyczne fale, wyśmienite jedzenie z różnych stron świata, dobre wibracje i niespotykana różnorodność. Hrabstwo Orange ma trzy kulinarne atuty: dostęp do jednych z najlepszych w kraju produktów z farm i sadów Kalifornii, zróżnicowaną populację z restauracjami serwującymi wszystko, od sushi i pierogów po ulubione dania kuchni latynoskiej, oraz kosmopolityczne jadłodajnie. Dla najmłodszych wielką atrakcją jest podróż do tutejszego Disneylandu. W Orange County znajdują się jedne z najważniejszych miejsc handlowych na świecie, w tym South Coast Plaza. To dom dla ponad 250 butików i uznanych przez krytyków restauracji. Są tu między innymi Cartier, Van Cleef & Arpels, Hermès, Gucci, Chanel.
HUNTINGTON BEACH – RAJ DLA SURFERÓW Położona na północnym krańcu wybrzeża hrabstwa Huntington Beach słynie wśród surferów ze swoich stałych fal. Był to pierwszy przystanek mojej podróży autem po Kalifornii. Huntington Beach jest również znane jako Surf City USA i co roku organizuje ponad 50 dni imprez dla fanów tego sportu. Znajduje się tu także Międzynarodowe Muzeum Surfingu. Obozy i lekcje
surfingu są dostępne w całym hrabstwie Orange, więc jeśli chcemy spróbować swoich sił w łapaniu fal, to jest to jedno z najlepszych miejsc na świecie. Tradycja surfingu w Orange County sięga ponad 100 lat, kiedy pionierski hawajski surfer, George Freeth, podczas oddania do użytku nowego molo w Huntington Beach w 1914 r. wykonał pokazy pływania na falach. Hrabstwo Orange jest kulturalnym centrum świata surfingu, a Huntington Beach jest jak jego bicie serca. Miłośników przyrody zainteresuje rezerwat mokradeł, czyli rezerwat ptaków, a jednocześnie rozległy park miejski. Molo w Huntington Beach należy do najdłuższych na zachodnim wybrzeżu, oferując niesamowite widoki z obu stron, co sprawia, że jest to wspaniałe miejsce do oglądania zachodu lub wschodu słońca.
NEWPORT BEACH – LUKSUS I BOGACTWO W połowie drogi między Laguna Beach a Huntington Beach odwiedzimy Newport Beach. To nadmorskie miasteczko, w którym znajduje się jedno z najsłynniejszych miejsc handlowych w Orange County – Fashion Island. Będąc w Newport Beach, warto wybrać się na wyspę Balboa. Spędzimy tam idealny dzień nad morzem. Można tu odwiedzić kolekcję sklepów, restauracji na nabrzeżu czy zjeść charakterystyczny mrożony deser: Balboa Bar. Wizyta na wyspie, na którą można się
59
FOTO: MICHAŁ STOLAREWICZ
Z NOTATNIKA PODRÓŻNIKA
dostać przez bardzo krótki most lub prom, jest koniecznością, jeśli zwiedzamy południową Kalifornię. Spacerując po obwodzie wyspy, możemy zobaczyć wyjątkowe, piękne domy. Znajduje się tutaj także wiele wspaniałych sklepów pośród palm na Marine Blvd. Newport Beach to miejsce, w którym mieszkają bogaci, celebryci oraz gwiazdy. Kręcono tutaj także bardzo wiele seriali, filmów oraz reality show.
LAGUNA BEACH – ARTYSTYCZNA DUSZA I PYSZNE JEDZENIE Aby poznać tutejszą kulturę, warto się udać do Laguna Beach, w której znajduje się 100 galerii sztuki i pracowni artystycznych. To nadmorskie miasteczko powstało jako kolonia artystów, a malarze i fotografowie nadal się tu osiedlają, przyciągani przez magiczne światło i malowniczą linię brzegową z basenami i zatoczkami. Ich prace można znaleźć w wielu galeriach Laguna Beach, a miasto oferuje odwiedzającym około 100 restauracji i ponad 8000 hektarów chronionej dzikiej przyrody poprzecinanej wieloma szlakami. To tutaj jadłem pyszne
60
owoce morza oraz ryby. Chciałbym szczególnie polecić Nick's Laguna Beach – ze świetnym jedzeniem i ogromnymi porcjami. Odbywa się tu także Festival of Arts Fine Art Show, podczas którego swoje prace wystawia na sprzedaż 140 artystów z hrabstwa Orange. W ramach wydarzenia można wziąć udział w warsztatach artystycznych, wycieczkach i różnych imprezach specjalnych, a także posłuchać muzyki na żywo. Najlepszym punktem do podziwiania zachodów słońca jest Crescent Bay Point Park. To piękny park, który oferuje jedne z najlepszych widoków w Laguna Beach – świetne miejsce na spacer, piknik lub po prostu czysty relaks.
DANA POINT – SURFERSKI KLIMAT WYSOKICH FAL Kolejnym przystankiem w mojej podróży był Dana Point. To słynne, wyluzowane kalifornijskie miasteczko z majestatycznymi klifami pośród dzikich plaż Oceanu Spokojnego. Jego motto brzmi: „Jeśli nie możesz tego
zrobić w japonkach, nie warto tego robić”. Najbardziej przypadła mi do gustu plaża Salt Creek, z której podziwiałem wyczyny surferów. To tutaj w 1954 roku legenda surfingu Hobie Alter otworzył pierwszy na świecie sklep dla surferów – Hobie Surf Shop. Znajduje się tu również luksusowy hotel The Ritz-Carlton, z którego szczytów podziwiać możemy piękną panoramę wybrzeża Kalifornii. Warto wybrać się na spacer otwartą ścieżką prowadzącą do tego hotelu. Dana Point jest znane także jako światowa stolica obserwacji delfinów i wielorybów. Jeśli jesteśmy tu między listopadem a kwietniem, możemy się spodziewać, że zobaczymy szare wieloryby podczas ich corocznej migracji na południe. Każdego roku ok. 25 tys. szarych wielorybów odbywa 12-miesięczną podróż z zimnych wód Arktyki do cieplejszych wód Meksyku. Od maja do listopada można zobaczyć tu płetwale błękitne, największe ssaki na Ziemi. Wypatrzenie jednego to nie lada gratka! Po drodze można również zobaczyć delfiny, foki pospolite i lwy morskie.
SAN CLEMENTE – PIĘKNA „HISZPAŃSKA WIOSKA” NAD OCEANEM San Clemente to urocze kameralne miasteczko surfingowe na południowym krańcu Orange County. Oferuje jedną z bardziej romantycznych atrakcji w hrabstwie – San Clemente Pier. To drewniane molo o długości
Michał Stolarewicz – podróżnik, dziennikarz mieszkający dotychczas w Warszawie, Londynie i na Krecie. Prowadził młodzieżową audycję radiową „Trendymaniak” i grał w Teatrze PROdukcyjnym. Jest autorem bloga www.BlogGlobtrotera.pl i miłośnikiem spontanicznych podróży na własną rękę na drugi koniec świata. Zwiedził także Europę autostopem.
62
FOTO: JESSI PENA, UNSPLASH
FOTO: MICHAŁ STOLAREWICZ
Z NOTATNIKA PODRÓŻNIKA
400 metrów jest wyjątkowo fotogeniczne, spokojne i zapewnia niesamowity widok na zachód słońca. Na molo znajdują się trzy popularne restauracje: Fisherman’s Restaurant and Bar, La Galette Creperie oraz Pierside Kitchen & Bar. Posiłek w takim malowniczym miejscu to niesamowite przeżycie. W pobliżu mola znajduje się także wiele innych restauracji, w których zjemy romantyczną kolację przy zachodzie słońca. Muszę przyznać, że to ta część hrabstwa Orange wywarła na mnie największe wrażenie – jest przepięknie! Panuje tu niesamowita atmosfera. Jeśli miałbym to miejsce do czegoś porównać, to do małej hiszpańskiej wioski nad morzem. Można to przypisać silnym wpływom hiszpańskim i architekturze w stylu śródziemnomorskim, które rzucają się w oczy na każdym kroku. To spokojne miasteczko na plaży leży wzdłuż kalifornijskiej Pacific Coast Highway, czyli najbardziej malowniczej drogi w USA. Ale to, co wyróżnia San Clemente, to ogólny brak zgiełku, co sprawia, że żyje się tutaj znacznie wolniej niż w wielu innych miastach na wybrzeżu. San Clemente ma również silną kulturę surfingu i jest domem dla najlepszych surferów na świecie. Znajdziemy tutaj Centrum Dziedzictwa i Kultury Surfingu – muzeum poświęcone ewolucji kultury surfingu. ■ Więcej na blogu autora: BlogGlobtrotera.pl
NA RYNKU
Przydatne w podróży i nie tylko... Torba Venture Sling to świetny towarzysz podróży – tych dalekich i tych codziennych. Dostępna w trzech pojemnościach: 6, 9 i 10 l. Przemyślnie zaprojektowane wnętrze pomieści wszystkie podręczne przedmioty, a nawet więcej. W głównej komorze jest dużo miejsca na butelkę z wodą, lekką kurtkę i aparat fotograficzny. Przednia kieszeń zapewnia łatwy dostęp do mniejszych przedmiotów. Jest nawet miękki pokrowiec na telefon lub okulary przeciwsłoneczne. Szeroki regulowany pasek na ramię zapewnia wygodę noszenia. Torbę wykonano w 100% z materiału pochodzącego z recyklingu. Cena: 119 dolarów bellroy.com Cyfrowa waga bagażowa pozwala zważyć bagaż o wadze do 110 funtów (ok. 50 kg), więc podczas odprawy nie będzie żadnych niespodzianek. Jest wyposażona w wytrzymały nylonowy pasek, który z łatwością zaczepia się na każdym uchwycie torby/walizki. Odczyt wyświetlany jest na ekranie w funtach lub kilogramach. Cena: ok. 10 dolarów greatergoods.com
Zaprojektowane ze smakiem i niezwykle eleganckie okulary Bose Frames Tenor wyposażono w wysokiej jakości soczewki polaryzacyjne oraz możliwość... słuchania muzyki bez słuchawek dzięki technologii Bose Open Ear Audio. Cena: ok. 1100 zł bose.pl
Zaawansowany bezlusterkowiec EOS R7 z matrycą APS-C jest wyposażony w system Dual Pixel CMOS AF II, który pomaga śledzić fotografowany obiekt. 7-stopniowa stabilizacja obrazu umożliwia fotografowanie i filmowanie bez statywu, a matryca 32,5 MP pozwala robić wyjątkowej jakości zdjęcia i uwieczniać każdą chwilę za pomocą funkcji szybkiego fotografowania 15 kl/s lub 30 kl/s z elektroniczną migawką. Umożliwia też płynne przełączanie na tryb filmowania w jakości 4K 60p. Cena: 7349,99 zł canon.pl
Elegancka przywieszka bagażowa IWC to propozycja dla wszystkich lubiących podróżować z klasą. Wyposażona w zapinaną kieszonkę na kartę adresową, jest wykonywana ręcznie w 100% ze skóry garbowanej roślinnie. Cena: ok. 80 dolarów
64
PREZENTACJA PARTNERA
LUKSUS BLISKO NATURY Siedliska położone w otulinie Parku Krajobrazowego Wzgórz Dylewskich to luksusowe wille stworzone na potrzeby pełni relaksu w bliskości z naturą. W otoczeniu dzikiej przyrody, malowniczych pagórków i lasów można wypocząć w prawdziwym klimacie slow.
T
ak przywraca się historię – w miejscu dawnej wsi mazurskiej (Wysokiej Wsi) zostały odtworzone domy z zachowaniem charakterystycznych cech tutejszej architektury: czerwona dachówka, cegła, ściana ryglowa. Usytuowane tak, by do woli korzystać z dobrodziejstw natury. Malowniczo ukształtowany teren, niczym niezmącony spokój i rozległa przestrzeń są dostępne także dla okolicznej leśnej zwierzyny, która o poranku potrafi zaskoczyć swoją niespodziewaną wizytą. Kompleks Siedlisk to jedno z niewielu w Polsce tak niepowtarzalnych miejsc, w którym główną rolę gra przyroda, pozytywna energia i sielsko-wiejski klimat okolicy. Warto się tu wybrać dla czystego powietrza, by wyciszyć umysł, uporządkować myśli, zregenerować się i nabrać nowych sił. Wszystkie 14 Siedlisk zostało tak zaprojektowanych, aby zaoferować ucieczkę od codzienności, miejskiego gwaru czy natłoku myśli i zapewnić wszechogarniający spokój. Położone są od siebie w komfortowej odległo-
66
ści. Każda willa składa się z dwóch lub trzech sypialni z własnymi łazienkami, zapewniając komfortowy pobyt dla 6 lub 8 osób, oraz ma zapewniony serwis sprzątający przez Hotel SPA Dr Irena Eris leżący po sąsiedzku. Centralne miejsce zajmuje przestronny salon z kominkiem, a w doskonale wyposażonej kuchni można samemu oddać się kulinarnym pasjom. Ogromne okna, od podłogi po dach, odsłaniają zachwycające widoki na otwartą przestrzeń z zielenią na horyzoncie. Taras wyposażony w komfortowe meble ogrodowe i grilla to idealne miejsce na zwieńczenie dnia kolacją na powietrzu, przy świecach i akompaniamencie śpiewu ptaków – sielanka absolutna.
HOTELOWE ATRAKCJE Chcąc w pełni wykorzystywać czas wakacji na relaks, można zdać się na wykwintną kuchnię dwóch hotelowych restauracji pobliskiego pięciogwiazdkowego Hotelu SPA Dr Irena Eris Wzgórza Dylewskie – otwartej przez cały dzień restauracji Oranżeria, pełnej wła-
snych wyrobów oraz czynnej w godzinach wieczornych, i slowfoodowej restauracji Romantyczna (tylko dla gości dorosłych) z autorskim menu degustacyjnym szefa kuchni. Istnieje też możliwość zamówienia ekskluzywnej kolacji przygotowanej przez szefa kuchni na miejscu w Siedlisku wraz z wine pairingiem i obsługą kelnerską. Taka opcja z pewnością dopełni luksusu wypoczywania.
Relaksować się można tu na różne sposoby. Okolica odsłania historie zamierzchłych czasów, zapraszając do odkrywania atrakcji turystycznych w formie mniejszych lub większych wycieczek. Warto w tym celu wypożyczyć rowery (także elektryczne), kije do nordic walking, albo wypoczywać w siodle. Hotel dysponuje spokojnymi końmi do jazdy rekreacyjnej, zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci.
Goście Siedlisk mogą też korzystać z usług hotelu – do dyspozycji mają wszystkie jego atrakcje (dostępny nieodpłatnie kompleks Centrum SPA z dwoma basenami, saunami i jacuzzi, program animacji, zajęcia ruchowe, fitness). Dostępna jest również oferta Kosmetycznego Instytutu z szerokim wyborem zabiegów pielęgnacyjnych na twarz i ciało oraz masaży. Mając taką okazję, warto poświęcić trochę czasu nie tylko na wypoczynek, ale i na zadbanie o siebie.
Siedliska idealnie sprawdzą się na rodzinny wypad, spotkanie towarzyskie czy wyjazd integracyjny. Położone z dala od cywilizacji, są też idealnym miejscem na romantyczną podróż we dwoje. Luksusowe i ustronne miejsce oferuje prywatność nieosiągalną w dużych hotelach. Zadowoleni będą też właściciele czworonogów – psy są tu mile widziane. ■
ZDJĘCIA: HOTEL SPA DR IRENA ERIS WZGÓRZA DYLEWSKIE
DrIrenaErisSPA.com
67
REPORTAŻ
NIE TYLKO PUSTYNIA,
CZYLI ARABIA SAUDYJSKA Z BLISKA
FOTO: MICHAŁ WALCZEWSKI
TEKST MICHAŁ WALCZEWSKI
Przygotowania do organizowanej prywatnie wyprawy do Arabii Saudyjskiej rozpoczęliśmy jeszcze w grudniu ubiegłego roku. Obserwowanie cen biletów, możliwych tras dolotu – oraz covidowych ograniczeń – stanowiło przez wiele tygodni nasz chleb powszedni. Bilety lotnicze do Rijadu, stolicy Arabii Saudyjskiej, kupiliśmy w środę 23 lutego. Dzień później wybuchła wojna w Ukrainie. Pomimo to postanowiliśmy wyjechać i zrealizować nasze marzenie – zrobić tzw. wielką pętlę, czyli objechać niemal cały ten egzotyczny, wciąż owiany nimbem tajemniczości kraj.
68
FOTO: MARVIIKAD, WIKIPEDIA
Najwyższy punkt Arabii Saudyjskiej – szczyt Dżabal as-Sauda – ok. 3000 m n.p.m.
T
o była już moja druga podróż do Arabii Saudyjskiej. Pierwszy raz byłem tam w lutym 2020 roku, w ostatnich tygodniach przed globalną pandemią. Teraz wracałem do tego kraju w chwili, gdy wirusa zastąpiła nowa pandemia: wojna.
Mój pierwszy pobyt w Arabii Saudyjskiej trwał zaledwie cztery dni; czułem niedosyt – dlatego też tym razem zaplanowaliśmy wyjazd dużo bardziej ambitny. Postawiliśmy sobie cel: w ciągu nadchodzących dwóch tygodni odwiedzić niemal wszystkie największe atrakcje kraju Saudów: • zwiedzić stolicę kraju, Rijad, i pobiec w organizowanym tam 5 marca po raz pierwszy w historii tego kraju maratonie; • dotrzeć na największą piaszczystą pustynię naszej planety – Ar-Rab al-Chali; • wejść na najwyższy szczyt Arabii Saudyjskiej, Dżabal as-Sauda (2985-3011 m n.p.m.); • zwiedzić położone na południu kraju, niedaleko granicy z Jemenem, starożytne miasto Rijal Almaa; • dotrzeć do położonego nad Morzem Czerwonym miasta Dżedda, tzw. bramy do Mekki; • zwiedzić Al-Ulę, znajdujące się na północnym zachodzie starożytne miasto Nabatejczyków, wpisane na listę dziedzictwa UNESCO; • zobaczyć prehistoryczne petroglify w Jabbah, na północy kraju.
Długość zaplanowanej trasy oszacowaliśmy na 4500 kilometrów. Z góry założyliśmy, że nie będziemy próbowali wjechać do świętych miejsc islamu – Mekki i Medyny. Nasza podróż rozpoczęła się 3 marca w Warszawie. Z Okęcia odlecieliśmy do Dubaju, w którym po kilku godzinach oczekiwania przesiedliśmy się na lot do Rijadu. Na wszystkich lotniskach towarzyszyły nam „znamiona” wojny – rosyjskojęzyczni turyści próbujący różnymi trasami, często bardzo okrężnymi, powrócić do Rosji. Największą niewiadomą stanowiły dla nas do ostatniej chwili zmieniające się procedury wjazdowe do Arabii Saudyjskiej – oczywiście te związane z koronawirusem. Na przełomie roku, po blisko dwuletniej przerwie, władze saudyjskie przywróciły wydawanie wiz turystycznych. Wcześniej były one dostępne zaledwie przez kilka miesięcy – od jesieni 2019 roku do marca 2020. O wizy występuje się elektronicznie, otrzymuje się je w ciągu 2-3 dni, a ich koszt to około 650 złotych. Wiza jest wielokrotnego użytku i ważna przez rok. Odradzamy korzystanie z pośredników – sam proces aplikacji jest bardzo łatwy i bezproblemowy (wnioski składacie na stronie www.visitsaudi.com). Jeszcze w listopadzie 2021 roku nie było możliwości wjazdu do Arabii Saudyjskiej. W grudniu wraz z
69
Burza piaskowa nad Rijadem
przywróceniem wiz taką możliwość otwarto. Należy pamiętać, aby przed wyjazdem sprawdzać bieżącą sytuację dotyczącą obostrzeń związanych z Covid-19.
FOTO: MARVIIKAD, WIKIPEDIA
REPORTAŻ
Bardzo ważne jest także zainstalowanie obowiązkowej aplikacji Tawakkalna. Musi być ona zainstalowana i aktywna na telefonie podczas całego waszego pobytu w tym kraju. Zainteresowanych szczegółami zapraszam na mój blog, gdzie procedurę opisałem od strony praktycznej. Lotnisko w Rijadzie przywitało nas… burzą piaskową: widoczność momentami spadała poniżej stu metrów. Było do ciekawe doświadczenie, choć nie przeszkadzało jakoś specjalnie w podróży. Niemniej władze arabskie wydały ostrzeżenie dla mieszkańców Rijadu, by ograniczyli pobyt poza domami do niezbędnego minimum. Wiszący w powietrzu pył też nie przeszkodził w zorganizowaniu na drugi dzień maratonu. Wystartowaliśmy, ukończyliśmy i w ten oto sposób zaliczyliśmy z powodzeniem pierwszy punkt na mapie naszej wyprawy.
W niedzielę po południu opuściliśmy w doskonałych humorach Rijad. Wyruszyliśmy na południe; czekał na nas pierwszy odcinek podróży prowadzący do odległej o 900 kilometrów pustyni Ar-Rab al-Chali.
FOTO: MICHAŁ WALCZEWSKI
Gdy dwa lata wcześniej byłem po raz pierwszy w Arabii Saudyjskiej, wynajem samochodu był dość trudny – wypożyczalnie na lotnisku były tylko dwie, nie obsługiwały depozytów kart kredytowych, a w celu zabezpieczenia samochodu…. kserowały karty kredytowe
na kserokopiarkach. Po dwóch latach kraj jednak mocno się w tym temacie rozwinął i można już wybierać z ofert wszystkich najbardziej popularnych światowych marek wypożyczalni aut. Na lotnisku w Rijadzie jest kilkanaście wypożyczalni samochodów, są czynne całą dobę. Za wynajem auta zapłaciliśmy 1850 złotych za 11 dni, czyli dość ekonomicznie. Niestety nasze auto nie posiadało napędu 4 x 4, co mocno ograniczało możliwość realizacji niektórych naszych planów. Auta terenowe były jednak trzykrotnie droższe.
70
Miasto Dżedda
FOTO: JAD EL MOURAD, PEXELS
Wybraliśmy autostradę nr 10 biegnącą od Rijadu aż do miejscowości Abha, tysiąc sto kilometrów dalej. Autostrada ocierała się o pustynię, ale nie zagłębiała się
FOTO: SATISHAA JAVALI, UNSPLASH
Ar-Rab al-Chali jest pustynią nieprzejezdną. Przecina ją zaledwie kilka dróg, z których większość robi to tylko wzdłuż jej granic, a pozostałe kończą się po kilkudziesięciu kilometrach. Udało nam się znaleźć zaledwie dwie drogi biegnące środkiem rozpalonego interioru, ale nie odważyliśmy się nimi podążyć; raz – ze względu na znajdujące się wzdłuż nich obiekty wojskowe, a dwa – nie posiadaliśmy wiarogodnych danych na temat możliwości uzupełniania na tych trasach paliwa. Zresztą, jak się miało okazać, tankowanie szybko stało się naszym największym wyzwaniem w podróży. Ale o tym za chwilę.
FOTO: RICHARD MORTEL, WIKIPEDIA
Pustynia Ar-Rab al-Chali to największa pustynia piaszczysta na Ziemi. Ustępuje wielkością innym pustyniom, ale są one w przeważającej większości kamienne. Największą „piaskownicę” świata znajdziecie właśnie w Arabii Saudyjskiej – w jej środkowo- i południowo-wschodniej części. Ar-Rab ma powierzchnię blisko 700 000 kilometrów kwadratowych, tyle co dwie powierzchnie Polski. Stojąc na jej wydmach, wyobrazić sobie trzeba, że drugi koniec piasku znajduje się… 1200 kilometrów dalej, w Omanie. Szerokość pustyni waha się od 200 do 400 kilometrów. Wysokość wydm dochodzi do 300 metrów.
Wioska Rijal Almaa liczy sobie ponad 900 lat
Rijad
71
ZDJĘCIA: MICHAŁ WALCZEWSKI
REPORTAŻ
w nią; jechaliśmy więc przez 900 kilometrów wzdłuż piasków Ar-Rab, widząc je z odległości 10-25 kilometrów. Przez ten dystans żadna droga nie prowadziła w głąb pustyni! Jedyna zachodnia droga, która na kilkadziesiąt kilometrów skręcała w imponujące wydmy, to odgałęzienie autostrady noszące numer 175, i zaczynające się w miasteczku Sultanah – 750 kilometrów na południowy zachód od Rijadu. Droga ta prowadzi do miasta Szarura, 300 kilometrów dalej, zaraz przy granicy z Jemenem. Zarówno autostrada nr 10, jak i szosa nr 175 prowadzą na południe w iście amerykańskim stylu. Prosto niczym tor lotu strzały arabskiego wojownika; kilkadziesiąt kilometrów nienagannej geometrii – linia prosta, od której można byłoby prostować szyny kolejowe. Przez dwa dni jazdy po naszej lewej stronie majaczyła na horyzoncie pustynia; zbyt odległa, by do niej dojść, ale dość bliska, by czuć jej obecność. Zamiast piaszczystych wydm towarzyszyło nam przez te kilkaset kilometrów imponujące skalne urwisko ciągnące się przez 2/3 długości całego Półwyspu Arabskiego: to tutaj, wzdłuż tej niezwykłej linii cały subkontynent zdaje się unosić ponad powierzchnię i dzielić na dwie części. Krawędź ma od kilkudziesięciu do aż 200-300 metrów wysokości.
72
Po opuszczeniu Rijadu zaczęły się problemy z tankowaniem. Jeszcze w Polsce, znając wagę tego zagadnienia, analizowałem mapy, by określić, jak często w południowej Arabii Saudyjskiej rozstawione są na drogach stacje benzynowe. Wyglądało to całkiem dobrze – co kilkanaście kilometrów znajdowały się budynki stacji, co potwierdzała także nawigacja. Tymczasem na miejscu czekało na nas wielkie zaskoczenie: około 90 procent stacji było zamkniętych, opuszczonych i zrujnowanych. Na wielu otwartych nie było zaś paliwa. W rzeczywistości czynna i posiadająca zapas benzyny była… co dziesiąta stacja. Naszą walkę o paliwo możecie obejrzeć na filmie, w którym poświęciłem temu „elementowi” podróży kilka długich minut. Moja rada? Pomimo że kraj Saudów jest ogromnym producentem ropy, to nigdy nie dopuszczajcie do sytuacji, w której wskaźnik paliwa w waszym samochodzie spadnie poniżej połowy baku. Jeżeli macie 60 procent, a jest stacja – tankujcie. W końcu dojechaliśmy do miasteczka Sultanah. Jest tutaj upragniony zjazd w lewo, pierwszy zjazd w lewo od ponad 600 kilometrów. Znaki drogowe nie pozostawiają wątpliwości, że jesteśmy na odpowiednim kierunku: „Uwaga: burze piaskowe”, „Wydmy”, „Niebezpieczeństwo”. Kilkadziesiąt kilometrów dalej zaczyna obejmować nas upragniona pustynia.
W powietrzu wciąż utrzymuje się zawiesina z pyłu po burzy piaskowej sprzed trzech dni; dzięki temu jest chłodno, raptem 22-25 stopni. Temperatura wręcz nierealna. Wydmy wznoszą się coraz wyżej i wyżej, droga miejscami niknie pod piaskiem, ale wielkie transportowe ciężarówki zamiatają skutecznie cienką warstwę nawiewanego żółtego pyłu. „Wbijamy się” kolejne trzydzieści kilometrów w pustynię i w końcu zatrzymujemy. Czas na spacer. Dotarliśmy. Morze wydm rozpościera się po horyzont. Wiemy jednak, że to tylko ograniczenie naszego wzroku: za horyzontem jest kolejny horyzont piachu, za nim następny, i następny. Leżąca u naszych stóp pustynia ciągnie się jeszcze przez 1100 kilometrów, a my wjechaliśmy w nią zaledwie na kawałeczek – na tyle, by ogarnęła nas ze wszystkich stron. Pomimo wrażenia izolacji to tylko jej bliski, wciąż jeszcze życiodajny brzeg. Zaledwie naskórek.
O tym, że w tym miejscu wciąż jeszcze trwa walka o życie, świadczą rozrzucone co jakiś czas kości zwierząt oraz samotne kępki traw. Kilkadziesiąt kilometrów dalej, 3-4 horyzonty później – nie ma już nic. Nie ma miast, nie ma wiosek, nie ma oaz. 700 tysięcy kilometrów kwadratowych pragnienia, piaszczystych pustkowi i śmierci. Pomiędzy wydmami niezwykle łatwo jest się zgubić. Już po kilku kilometrach traci się poczucie kierunku, zwłaszcza gdy słońce stoi wysoko i nie daje umysłowi żadnego punktu odniesienia. Nasz spacer przez pustynię – cel tego dnia – liczy sobie zaledwie 5-6 kilometrów długości. Podejście na wydmę, marsz jej ruchomą granią, zejście. I tak w kółko. Raz za razem. Widoki wynagradzają jednak wszystkie wysiłki; spektakl trwa aż do zachodu słońca, kiedy to piaski rozbłyskują wszystkimi odcieniami żółci i czerwieni. Spektakl godzien najlepszego fotografa.
73
REPORTAŻ
Gdzieś tam daleko, przed nami, maszeruje nieskończenie cierpliwie stado wielbłądów. Od strony południowej pośrodku piasków stoją zaparkowane duże, mieszkalne kampery; to arabscy mieszkańcy pustyni wciąż kochający to miejsce. Nie wszyscy zdecydowali się odejść do miast, wielu wciąż tu wraca – do kolebki swojej kultury i stylu życia. Samotne maszerowanie przez pustynię jest niebezpieczne. Nam sprzyja jednak szczęście: w zasięgu wzroku mamy przez cały czas dwa wysokie maszty telefonii ko-
mórkowej – bezpiecznie widoczne w oddali, gdy tylko wejdziemy na szczyt jakiejś wydmy. Na kilka godzin stają się one naszymi drogowskazami i punktem wiążącym nas z cywilizacją. Po zachodzie słońca zbieramy nasz piknikowy bałagan: plecaki, ręcznik i dwa puste już bidony po wodzie. Czas ruszać dalej na południe, ku kolejnemu etapowi naszej wyprawy przez Arabię Saudyjską. Ku Górom Suchym. Ale to już materiał na następną opowieść. ■
Michał Walczewski – podróżnik i maratończyk, który od kilku lat realizuje projekt dotarcia do każdego kraju świata i przebiegnięcia tam maratonu. Miłośnik historii, architektury, starożytnych cywilizacji oraz niekoniecznie kamiennych zabytków. Autor prezentacji podróżniczych, które można znaleźć na stronie www.40latidopiachu.pl
1. To otwarty i bezpieczny kraj, po którym od kilku lat poruszać się możecie samodzielnie i praktycznie bez większych ograniczeń, 2. Policja i wszystkie służby są przyjazne i cały czas uśmiechnięte. Możecie liczyć na to, że drobne wykroczenia, takie jak nieodpowiedni strój, zostaną wam wybaczone. 3. Z alkoholem, narkotykami oraz kobietami nie żartujcie; w Arabii nie są to dobre tematy do żartów. 4. Na lotniskach nie ma problemu z wynajęciem samochodu i udaniem się w dowolnym kierunku. 5. Omijajcie miejsca kultu religijnego; ponownie – to także nie są miejsca do żartów.
74
6. Tankujcie paliwo na każdej stacji benzynowej, jeżeli tylko wskaźnik dochodzi do połowy baku. 7. Paliwo jest tanie, co sprzyja długim podróżom – benzyna 95 kosztuje około 2,5 zł za litr, diesel… 0,8 zł za litr. 8. Hotele są drogie. 9. Aby przyjechać do Arabii Saudyjskiej, musicie wystąpić o wizę turystyczną. Wydawana jest elektronicznie bez problemu w ciągu 2-3 dni. 10. Podczas całej podróży musicie mieć włączoną aplikację Tawakkalna (na smartfony), która śledzi waszą lokalizację. Przed wyjazdem należy sprawdzić bieżącą sytuację dotyczącą obostrzeń związanych z Covid-19.
FOTO: MICHAŁ WALCZEWSKI
CO POWINNIŚCIE WIEDZIEĆ, PLANUJĄC PODRÓŻ DO ARABII SAUDYJSKIEJ?
rozmaitości
Ciekawostki ze świata W tym roku mija 70 lat, od kiedy Elżbieta II została królową. Z tej okazji w Wielkiej Brytanii jej podobizny są na koszulkach, pamiątkowych tabliczkach czy ozdobnych flagach. Ale po raz pierwszy wizerunek 96-letniej brytyjskiej monarchini pojawił się na gigantycznych głazach, które tworzą mistyczny krąg Stonehenge. To efekt specjalnej akcji, którą przygotowała organizacja charytatywna English Heritage opiekująca się historycznymi miejscami w Wielkiej Brytanii. Instalacja świetlna miała być hołdem dla Elżbiety II. Na kamiennych monolitach Stonehenge zamieszczono osiem portretów monarchini, a każdy obraz pochodzi z innej dekady panowania królowej. Tymczasem nie wszystkim przypadło to do gustu. W serwisach społecznościowych pojawiły się wpisy, że w ten sposób tylko ośmieszono królową. „W efekcie tego spektaklu Stonehenge wyglądało jak kolekcja pamiątkowych zapalniczek” – oburzył się pewien brytyjski zwolennik monarchini. Pojawiły się także posty osób niezadowolonych z wykorzystywania kręgu Stonehenge w sposób, który ich zdaniem „narusza mistykę tego niezwykłego miejsca”.
FOTO: ENGLISH HERITAGE
ELŻBIETA II W STONEHENGE
PO DRONY BAYRAKTAR TB2 USTAWIAJĄ SIĘ KOLEJKI!
FOTO: BAYHALUK, WIKIPEDIA
Turecki producent Baykar poinformował, że trudno o lepszą reklamę skuteczności jego dronów Bayraktar TB2 niż spektakularne akcje ukraińskich wojsk, dzięki którym rewolucyjna technologia stała się powszechnie znana i „cały świat chce ją kupić”. O działaniach dronów Bayraktar TB2 w Ukrainie już krążą legendy i... zdjęcia ukraińskich żołnierzy na tle zniszczonych rosyjskich czołgów. Producent dronów nie jest jednak tym w ogóle zaskoczony, bo wielokrotnie już udowadniał skuteczność swoich konstrukcji, m.in. w Syrii, Iraku, Libii czy wojnie o Górski Karabach. Nagrania pokazujące skuteczność dronów Bayraktar TB2 i kolejne historie o ich spektakularnych akcjach sprawiły jednak, że znacznie zwiększyło się międzynarodowe zainteresowanie dronem, który firma Baykar jest w stanie produkować w liczbie (na razie) zaledwie 200 egzemplarzy rocznie. Producent przy okazji zapewnił, że zapowiedziany przez Rosję dwa tygodnie temu system broni laserowej nowej generacji, która ma dosłownie „smażyć” drony oraz oślepiać satelity, jest bezużyteczny w starciu z Bayraktarem TB2. Jednocześnie zapowiedziano loty testowe nowej generacji Bayraktarów (TB3) oraz bezzałogowych statków powietrznych o nazwie MUIS/Kızılelma.
76
Informacje, które przyswoiliśmy, będąc w stresie, zapamiętujemy dużo lepiej. Ustalili to amerykańscy naukowcy z Uniwersytetu Arkansas. Wykonali eksperyment z udziałem 130 osób. Zostały one podzielone na dwie grupy, ale wszyscy mieli zapamiętać słowa dotyczące własnej osobowości oraz inne, które nie były ze sobą powiązane. Każdy członek pierwszego zespołu, po zapoznaniu się z tymi wyrazami, musiał wygłosić mowę na swój temat przed komisją. Osoby z drugiego zespołu poznawały te wyrazy, po prostu rozmawiając swobodnie między sobą. Okazało się, że te poddane presji po jakimś czasie lepiej przypominały sobie materiał, który docierał do nich, gdy były zestresowane i zdenerwowane. Zależność między stresem a nauką to jednak bardzo złożony temat, dlatego uczeni będą go jeszcze zgłębiać.
FOTO: PIXABAY
STRES WSPOMAGA... PAMIĘĆ
FOTO: WIKIPEDIA
WIELKI ZDERZACZ HADRONÓW ZNÓW DZIAŁA Po przeszło trzyletniej przerwie spowodowanej pracami konserwacyjnymi Wielki Zderzacz Hadronów znów działa! To największe na świecie urządzenie, w którym fizycy jądrowi za pomocą wielkich magnesów skupiają cząstki elementarne (np. protony) w wiązki. Następnie powodują ich potężne przyspieszenie po okręgu. Są one wysyłane w dwóch kierunkach, żeby po jakimś czasie z ogromną siłą zderzyły się ze sobą. Naukowcy muszą przy tym zachowywać ogromną ostrożność. Badacze mają nadzieję, że w wyniku takich eksperymentów znajdą tzw. ciemną materię, która znajduje się poza widzialnym wszechświatem. Wielki Zderzacz Hadronów jest kołowym akceleratorem o długości 27 km. Znajduje się na terenie ośrodka naukowo-badawczego Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych CERN położonego na północno-zachodnich przedmieściach Genewy na granicy Szwajcarii i Francji. Swój wkład w ostatnią modernizację urządzenia mieli też polscy naukowcy z Instytutu Fizyki Jądrowej PAN. Podczas trzyletniego okresu modernizacji w pracach na miejscu uczestniczyło średnio 18 pracowników IFJ PAN. Wkład Instytutu obejmował również zaprojektowanie i wykonanie wymaganych instrumentów pomiarowych, które były zastosowane w procesie kontroli jakości. ■ Opracowanie: Renata Nawrocka
77
Włoskie wyspy na wakacje!
BAJKOWA SARDYNIA
Słońce, atmosfera relaksu, przyjemności i powolnego smakowania życia? To wszystko czeka na malowniczych włoskich wyspach, takich jak Sardynia, Elba i Capri, które idealnie nadają się na wymarzone, leniwe wakacje we Włoszech. To, co zachwyca w tych miejscach, to niewątpliwie niezwykłe krajobrazy, złote, piaszczyste plaże oraz błękitna, ciepła woda. Poza tym na każdej z wysp będzie można pozwiedzać, dowiedzieć się więcej o lokalnym życiu, skosztować tamtejszej kuchni, czy też aktywnie spędzić czas.
78
Sardynia to przepiękna wyspa ulokowana na Morzu Śródziemnym, w samym jego centrum. Można ją odnaleźć pomiędzy Afryką i Europą. Na odwiedzających czeka tutaj wiele atrakcji. Plaże Sardynii są pełne złotego piasku, urokliwych zatoczek oraz wielkich, poszarpanych skał. Co ciekawe, znajduje się tutaj ponad 700 budowli megalitycznych stworzonych w kształcie stożka – nuragów, które stanowią niezwykle interesujące zagadnienie dla świata nauki. Zostały one wpisane na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO w 1997 roku. Sardynia to wyspa, na której można dobrze odpocząć, o czym świadczy chociażby fakt, że tutejsi stulatkowie nie tylko mają się dobrze, lecz są aktywni i w naprawdę świetnej kondycji. Czego warto doświadczyć w tym miejscu na ziemi? Spróbować lokalnych produktów, poznać kulturę i zwyczaje, a także zobaczyć tutejsze magiczne miejsca.
FOTO: CHLOE FROST SMITH, UNSPLASH
Z DALEKA I Z BLISKA
Jednym z nich jest Park Narodowy Archipelagu La Maddalena, w którym można zanurzyć się w krystalicznie czystych wodach, oraz tajemniczy okrąg z kamiennych wież – Nuragi z Barumini. Na odwiedzających czeka także stolica Sardynii – Cagliari, dokładnie w jej południowej części. Jest ona ulokowana na siedmiu wzgórzach (podobnie jak Rzym), a jej najstarsza dzielnica – Castello – zachwyca malowniczymi uliczkami. Miasto warto zobaczyć z góry, na co pozwalają widoki z jednej z dwóch wież – Torre di San Pancrazio oraz Torre dell’Elefante.
FOTO: PIXABAY
Bardzo popularnym miejscem na wyspie są także Groty Neptuna – jaskinie, które znajdują się niedaleko Alghero. Można tutaj dotrzeć schodami oraz przypłynąć łodzią. A potem na wytrwałych czeka już tylko niezwykły widok – skały oraz morze. Coś, czego nie sposób zapomnieć.
FOTO: REISEUHU, UNSPLASH
Niezwykła na Sardynii jest także Olbia. Bliskość Szmaragdowego Wybrzeża oraz zarówno północnej, jak i wschodniej części wyspy sprawia, że z tego miejsca można wyruszać na wyprawy pozwalające zobaczyć naprawdę wiele skarbów. Tutaj także znajduje się lotnisko oraz port, do którego wpływają promy z kontynentalnych Włoch.
Jedna z Grot Neptuna na Sardynii
79
Z DALEKA I Z BLISKA
CAPRI I ELBA – SYRENI ŚPIEW I WSPANIAŁE WIDOKI
FOTO: PIXABAY
Będąc na Capri, warto także wejść na najwyższy szczyt wyspy, czyli górę Solaro, która ma 589 m n.p.m. Można tutaj dotrzeć spacerem lub też wybierając się na szczyt wyciągiem krzesełkowym. Widoki są naprawdę wspaniałe. Gdy niebo jest bezchmurne, można tutaj zobaczyć półwysep Sorrento, wyspy Galli, Wybrzeże Amalfitańskie, Zatokę Neapolitańską, a czasem nawet Kalabrię. Warto się wybrać również na jedną z urokliwych plaż na Capri, by głęboko odpocząć i zrelaksować się wśród szumu fal i słońca.
FOTO: WILL TRUETTNER, UNSPLASH
Kolejną włoską wyspą, na którą na pewno warto zwrócić uwagę przy wybieraniu odpowiedniego kierunku na wymarzone wakacje, jest Capri. To wyspa kwiatów, niezwykłych widoków oraz syren. Na turystów czeka tutaj chociażby Błękitna Grota, do której można dojść z Anacapri. Miejsce to położone jest na szczycie wzgórza, kusi spokojem i korzystniejszymi cenami niż miejscowość o tej samej nazwie, co wyspa – Capri. Anacapri to urokliwe alejki, kościół San Michele Arcangelo, a także latarnia morska – Faro. To tylko kilka z dostępnych tutaj atrakcji.
80
Ukryty wśród malowniczych wzgórz Istrii, usianych winnicami i gajami oliwnymi, San Servolo Resort and Wellness Camp oferuje możliwość spędzenia niezapomnianych chwil w otoczeniu nietkniętej przyrody i ukrytego piękna okolicznych miejsc o bogatej historii i wspaniałej kulturze gastronomicznej. Nasz luksusowy ośrodek oferuje ekskluzywne udogodnienia i usługi w wyjątkowym kontekście. Wszystkie obiekty są dostępne dla gości w ośrodku i obozie wellness, a my jesteśmy otwarci przez cały rok. Villa San Servolo została zbudowana w nowoczesnym i współczesnym stylu i składa się z 14 pokoi podzielonych na pokoje typu deluxe i superior, które najlepiej zaspokoją Państwa gusta. Villa Romantica to pięciopokojowy pensjonat, romantycznie i klasycznie urządzone pokoje są idealne dla par, które szukają najwyższego komfortu i pełnej dyskrecji. Jeśli usługi spa są twoją winną przyjemnością, pokochasz wybór luksusowych zabiegów w strefie wellness i spa San Servolo. Dwa piękne baseny oraz 4 sauny i jacuzzi, z odpowiednią lokalizacją i oświetleniem, odprężają. Dla sportowców i aktywnych proponujemy małą salę fitness. Relaksujący masaż, błogi dzień odprężenia, kąpiel piwna czy wszystko razem? Nasza oferta spa i wellness wydobędzie z Ciebie lub kogoś, kogo znasz, to, co najlepsze. Tutaj w San Servolo Resort możesz cieszyć się pierwszym spa piwnym, jakie kiedykolwiek zbudowano w Chorwacji, w tym samym miejscu, w którym odbywa się Twój pobyt i gdzie warzy się nasze piwo.
Kontakt: info@sanservoloresort.com
W ciągu ostatnich dwóch dekad Istria stała się jednym z najbardziej pożądanych i znanych miejsc gastronomicznych w południowo-wschodniej Europie. W San Servolo Steakhouse można skosztować wielu znanych specjałów tej specyficznej kuchni – takich jak trufle, dzikie szparagi i wysokiej jakości mięso w różnym stylu. Jakość w naszej steakhouse to podstawa, a nasza oferta opiera się na mięsie pochodzącym z całego świata. W naszej Pizzerii oferujemy Państwu autentyczną pizzę napoletana, w której szczególną uwagę zwracamy na jakość składników. Nasz nowy 5-gwiazdkowy San Servolo Wellness Camping oferuje możliwość spędzenia niezapomnianych chwil zanurzonych w spokoju natury. Zafunduj sobie wakacje i przeżyj bezpośredni kontakt z naturą, rezerwując rodzinne, premium lub luksusowe stanowisko z prywatną wanną z hydromasażem lub wybierz nowoczesną i luksusową przyczepę stacjonarną również z prywatną wanną z hydromasażem, która zaspokoi życzenia najbardziej wymagających gości. Ciesz się prywatną wanną z hydromasażem z widokiem na malownicze istryjskie miasteczko Buje i zrelaksuj się na intymnym tarasie doskonale wyposażonej przyczepy stacjonarnej. Plaża Kanegra to długa żwirowa plaża w pobliżu Savudriji. Błyszczące kamyki skąpane w błękitnym morzu i soczyście zielony las w tle tworzą niepowtarzalną atmosferę, idealną na relaks i prawdziwą przyjemność podczas wakacji. Szerszy obszar słynie ze świetnych tras rowerowych, a wycieczka do pobliskiego lasu Kornarija jest koniecznością dla spacerowiczów, z łagodnymi i wymagającymi trasami biegnącymi przez drzewa.
sanservoloresort.com
Z DALEKA I Z BLISKA
Elba natomiast to toskańska perełka. To trzecia co do wielkości wyspa Włoch, która posiada aż 147 kilometrów przepięknych plaż, wiele muzeów, 15 fortec, a także stanowiska archeologiczne. Pachnie tutaj ziołami i morską pianą. To idealne miejsce, by nurkować, czy też wędrować po górach. Jednym z najstarszych miasteczek na wyspie jest Marciana, która znajduje się na zboczu góry Capanne. Na turystów czekają niezapomniane widoki, nieduże kapliczki i kościoły. Poza tym można się tu zrelaksować na jednej z urokliwych plaż, a także spacerując i podziwiając to, jak ulokowane są domy, czy jak uliczki pną się stopniowo w górę. W środkowej części wyspy natomiast czeka stolica Elby – Portoferraio. Otaczają ją ogromne mury obronne, które miały chronić przed piratami. Będąc w tym miejscu, warto zajrzeć do muzeum Napoleona, a właściwie zwiedzić całą rezydencję – Villa dei Mulini, w której owe muzeum się znajduje. Można tu wejść do Sali Paziów, Sali Balowej, czy Oficerskiej. Tutejszy ogród zachwyca, podobnie jak kolekcja 1500 tomów książek, które należały niegdyś do cesarza. Warto również wybrać się do Fortu Stella, z którego rozciąga się niezapomniany widok na miasto i na morze.
cieszyć piękną pogodą i przyjemnymi temperaturami. Największego ciepła można się tu spodziewać w lipcu – średnia temperatura to 30 stopni Celsjusza. Podobnie jest na Capri, z tym że tutaj można się spodziewać największych upałów w sierpniu – około 27 stopni. Na Elbę natomiast można się wybrać już od marca, a dobra pogoda utrzymuje się aż do listopada. W czerwcu czeka tutaj aż 33 stopni Celsjusza, a najzimniejszym miesiącem jest styczeń. Hotele Sardynii są zarówno bardzo luksusowe, jak i kameralne i urocze. Podobnie jest, jeśli chodzi o hotele Capri. Niewątpliwie na każdej z wysp będzie można znaleźć coś dla siebie. Hotele Elby także potrafią zachwycić i zapewniają wszystkie udogodnienia. Co wybrać? Najlepiej odwiedzić każdą z wysp! ■ Opracowanie: redakcja przy współpracy TravelPlanet.pl
Rezydencja Napoleona Villa dei Mulini
Napoleon Bonaparte został zesłany na Elbę 3 maja 1814 i przebywał tutaj do lutego 1815 wraz z resztkami swoich oddziałów – 600 żołnierzami Gwardii Cesarskiej. W czasie swojego pobytu Napoleon fundował nowe budowle, drogi i wodociągi, zmienił flagę i zreformował miejscowe podatki, zostawiając po sobie opinię dobrego gospodarza.
KIEDY NAJLEPIEJ ODWIEDZIĆ WŁOSKIE WYSPY?
82
ZDJĘCIA: PIXABAY
Na Sardynię najlepiej wybrać się od maja do października, bowiem wtedy można liczyć na to, że nie będzie zbyt wiele opadów, a w zamian będzie można się
HYDROPOLIS
ŹRÓDŁO WIEDZY O WODZIE Stworzone ponad sześć lat temu we Wrocławiu centrum wiedzy o wodzie Hydropolis to kompleksowa instytucja edukacyjna, gromadząca i prezentująca wiedzę na temat najważniejszego z zasobów naszej planety – wody. Swoją misję wypełnia zarówno w formie muzealnej, pozwalając odwiedzającym na poznanie środowiska wodnego przez multimedialne prezentacje, interaktywne eksponaty i modele instalacji, jak i przez bezpośrednią działalność edukacyjną w postaci warsztatów i akcji marketingowych.
W
ystawa centrum stara się ukazać żywioł wody ze wszystkich perspektyw – jako niezbędny składnik życia, kluczowy element ludzkiego organizmu, a także jako środowisko życia niezwykle różnorodnych morskich i słodkowodnych stworzeń. Ekspozycja podzielona została na dziewięć stref tematycznych, które w pasjonujący sposób zaznajamiają odwiedzających z morskimi głębinami, wodami powierzchniowymi i niezliczonymi możliwościami wykorzystania tego cennego zasobu w zrównoważony sposób. Nie brakuje tu replik dawnych wynalazków, które nie stoją za szklaną gablotą, lecz edukują w sposób interaktywny, a także dziesiątków materiałów filmowych, prasowych oraz w formie audio.
84
Twórcy Hydropolis postawili sobie za cel stworzenie miejsca przyjaznego wszystkim użytkownikom. Dlatego też, poza korytarzami wypełnionymi wiedzą, odnajdziemy tu również strefę wypoczynkową, gdzie w otoczeniu zieleni odwiedzający mogą złapać oddech i zrelaksować się przed dalszą drogą. Także tu jednak wszystko zostało dokładnie zaplanowane i spełnia określony cel. Centrum wystawowe zorganizowane zostało w dawnym zbiorniku wody czystej wodociągów wrocławskich, którego historia sięga 1893 roku. Połączenie zabytkowej fasady i nowoczesnej, interaktywnej ekspozycji wewnątrz, czyni z Hydropolis jedną z największych atrakcji turystycznych dzisiejszego Wrocławia.
ZDJĘCIA: MPWIK
PREZENTACJA PARTNERA
O wartości edukacyjnej centrum w skali Dolnego Śląska, a nawet całego kraju, niech świadczy odebrany przez twórców Hydropolis w 2021 roku Złoty Certyfikat, przyznawany przez Polską Organizację Turystyczną. Wyróżnienie to niekiedy nazywane jest potocznie „Turystycznym Oscarem”. To zdecydowanie najbardziej prestiżowa nagroda w polskiej branży turystycznej. Przyznanie certyfikatu zbiegło się w czasie z szóstą rocznicą utworzenia centrum. Od początku jego istnienia wodną ekspozycję obejrzało już ponad 1,8 mln osób. Hydropolis, we współpracy z miejskimi wodociągami, działa także aktywnie na rzecz promocji wody płynącej z wrocławskich kranów i jej walorów dla zdrowia mieszkańców. Dzięki drobiazgowej kontroli, na każdym etapie procesu dostarczania wody do odbiorców indywidualnych, „kranówka” jest zdrowa i bezpieczna dla konsumentów w każdym wieku. Miejska woda, pochodząca z rzeki Oławy oraz Nysy Kłodzkiej, zawiera także cenne składniki mineralne, takie jak wapń, sód, magnez czy potas. Akcja edukacyjna #PijKranówkę zwraca także uwagę na czynnik ekonomiczny. Zużycie jednego litra wody to obecnie koszt mniejszy niż jeden grosz. Tymczasem woda butelkowana, której ceny wciąż wzrastają, to wydatek rzędu minimum jednej złotówki za pół litra. Pamiętajmy również o pozytywnym wpływie na środowisko naturalne, jaki niesie ze sobą rezygnacja z plastikowych butelek. ■ 85
PORADNIK
Fotografia krajobrazu TEKST I ZDJĘCIA KARINA O'NEILL
Jedna z kolorowych lagun na pustyni Atakama w Chile
Co jest twoją muzą? Może góry? Albo nie możesz się powstrzymać od naciskania spustu migawki 30 razy, gdy zachodzi słońce nad morzem? Czekasz co roku na pola kwitnącego rzepaku? A może po prostu lubisz fotografować podczas urlopu i przywozić piękne zdjęcia krajobrazów, które podziwiałeś podczas wędrówki z plecakiem albo z samochodu, jadąc pięknym wybrzeżem oceanu? Fotografia krajobrazu może być pasją. Może być zawodem! Zdjęcia krajobrazów, pocztówkowe, panoramy, jakkolwiek by tego nie nazwać (i nie zawaham się tego napisać), robią wszyscy. Bo kto nie starał się uchwycić tego, co widział z punktu widokowego na szczycie góry? Miejsca, z których rozpościera się panorama na przepiękny pejzaż, chcemy zatrzymać w pamięci i… na zdjęciach, prawda? Widok ten to często kulminacja naszych wysiłków, miejsce, do którego na przykład w pocie czoła szliśmy godzinami. Dobra fotografia to taka, która pozwoli przenieść nas z powrotem do miejsca, w którym staliśmy, kiedy je robiliśmy. Taka, która wyzwala emocje związane z chwilą, kiedy w tym miejscu byliśmy. To fotografia, która opowiada historię. Żeby zrobić zachwycające zdjęcie, potrzeba wiele cierpliwości, przemyślanej kompozycji, ciekawej perspektywy, umiejętności, prawidłowej ekspozycji i ostrości… a to wszystko przy odrobinie szczęścia! Mimo że recepta na udane zdjęcie wydaje się długa i w dodatku nie wszystko da się kontrolować, to są też dobre wieści: krajobrazy można fotografować każdym aparatem, smartfonem, czy nawet dronem, każdym obiektywem, o każdej porze roku i o prawie każdej porze dnia (a nawet nocy). 86
Wschód słońca w Dolomitach
Z
adbaj o kompozycję! Przede wszystkim warto przestrzegać znanej zasady trójpodziału. Podzielcie scenę dwiema liniami pionowymi i dwiema poziomymi i na ich przecięciu starajcie się umieszczać obiekty. Niektóre smartfony i lustrzanki mogą je wyświetlać. Dlaczego to działa? Otóż pomaga to przyciągnąć wzrok widza do fotografii i pozwala mu się skupić na temacie zdjęcia… to trochę tak, jakbyśmy kontrolowali to, co on zauważy bez mówienia mu, na co ma spojrzeć. Linie prowadzące pokierują odbiorcę w głąb waszego zdjęcia. Szukaj więc krętych dróg lub murów. Jakoś tak się dzieje, że nasze oko lubi podążać za drogą i szukać tego, co jest na jej końcu. Obcy ludzie na waszych zdjęciach to nie koniec świata – o ile ich tam chcieliśmy uchwycić. Otóż ludzie pozwalają pokazać skalę danego miejsca. Ale nie tylko ludzie tu się „przydadzą” – może nam też posłużyć pojedyncze drzewo, łódź na jeziorze czy zwierzę. Chodzi o cel, do którego podąża nasz wzrok, o punkt skupienia. Prawidłowa kompozycja to uporządkowany kadr, gdzie wzrok widza jest przyciągany do przewodniego motywu zdjęcia, tego, który autor chciał pokazać. Podczas komponowania zdjęcia krajobrazu spróbuj ułożyć elementy na pierwszym planie, w środku i w tle w zgraną całość. Upewnij się, że są tak obramowane, aby były wyraźne i oddzielone od siebie. Mają stworzyć wrażenie głębi, które wciąga widza w obraz.
Ścieżka w słynnym parku narodowym Anglii – The Lake District
Elementy tła to zwykłe rzeczy, takie jak góry, horyzont i niebo (najlepiej dramatyczne), podczas gdy pierwszym planem mogą być pobliskie obiekty, np. drzewa, trawy, kwiaty, płoty, a nawet skały na ziemi przed aparatem. Punktem pośrednim jest oczywiście wszystko pomiędzy, co zajmuje główną część sceny. Nie wszystkie zdjęcia mają te trzy odrębne obszary, ale jeśli potrafisz tak skomponować swój obraz, uzyskasz zdjęcie o dużej głębi i większej mocy przekazu. Zapamiętaj: pierwszy plan powinien być ciekawy, by pozwolił zagłębić się w dalszą perspektywę krajobrazu. Odbicia wody nadają zdjęciu niesamowitą perspektywę i dynamikę, a kompozycja twojego zdjęcia skorzysta z dodatkowej symetrii. Tylko pamiętaj, aby unikać wietrznych dni – woda będzie gładka (wcześnie rano zwykle taka jest). Takie zdjęcia są często łatwe do osiągnięcia nawet przy użyciu aparatu w smartfonie. Wpływ pogody na twoje zdjęcie jest oczywisty – czyste, błękitne niebo daje zupełnie inne wrażenie niż ciemne chmury burzowe. Każdy fotograf krajobrazu ci powie,
87
PORADNIK
że wybrałby raczej burzę niż gorący słoneczny dzień. Niebieskie niebo i ostre słońce to zmora fotografów. Bezpośrednie światło słoneczne powoduje wysoki kontrast i ciemne, wyraźne cienie – ale światło staje się miękkie nawet w pochmurny dzień. Pamiętaj też, że kolor światła zmienia się w ciągu dnia. Gdy słońce jest nisko na niebie (w kierunku wschodu lub zachodu słońca), nabiera ciepłego złotego odcienia, ale w środku dnia staje się jaśniejsze, białe. Tuż po zachodzie słońca i ponownie przed wschodem kolory nadają scenie delikatny, chłodny ton. Wiele zachwycających fotografii, które widzimy w sieci czy przewodnikach,zostało zrobionych podczas, chwilę przed lub po wschodzie lub zachodzie słońca. I najpewniej właśnie dlatego wasza fotografia z tego samego miejsca nie jest taka sama. Odpowiednie światło jest najważniejsze – bez niego nie będzie zdjęcia. Gdy zaczniemy fotografować wcześnie rano, będzie mało ludzi wokół nas (o ile ktoś inny w ogóle będzie), woda będzie niezmącona, kolory na niebie będą oszałamiać, nie będzie słychać nic oprócz śpiewu ptaków. To wspaniały pomysł na rozpoczęcie dnia i ogromna satysfakcja – nie tylko z powodu samego kadru.
Wschód słońca na Warmii
88
W fotografii krajobrazowej planowanie, jak i sam proces fotografowania są równie ważne. Zastanawialiście się, dlaczego zdjęcia zawodowców są tak niesamowite i o wiele lepsze od waszych, mimo że zrobionych w tym samym miejscu? Może nawet tym samym typem aparatu? Owszem, zawodowcy posiadają i umieją się posługiwać znakomitym sprzętem, mają ze sobą lata praktyki, ale także jasne wyobrażenie o tym, dokąd planują się udać, gdzie stanąć, pod którym kątem i o której porze dnia będą w stanie zrobić najlepsze zdjęcie. Mają po prostu wizję kadru w głowie. Planując dokładną lokalizację, będziesz w stanie zmaksymalizować czas spędzony w tym miejscu i będziesz w stanie zapewnić nie tylko bezpieczne i szybkie dotarcie do niej, ale także znalezienie drogi powrotnej – zwykle po zachodzie słońca. Oczywiście fotograficzne cuda z przypadku też się zdarzają, i to często! Np. zdjęcie zachodu słońca w Dolinie Księżycowej w Chile – byłam tam tylko ja i moi kompani podróży, za to na punkcie widokowym przeznaczonym na podziwianie zachodu słońca było bardzo dużo ludzi. Planowane czy nie, aby wykonać świetną fotografię krajobrazu, trzeba się „znaleźć w odpowiednim miejscu w odpowiednim
ARIES POWER EQUIPMENT SP. Z O.O. Puławska 467; 02-844 Warszawa; Tel.: 22 861 43 01; e-mail: info@mojahonda.pl REKLAMA
Łączymy siły
24-26 Listopada 2022
Międzynarodowe Targi Turystyczne Partnerzy Honorowi:
www.ttwarsaw.pl
PORADNIK
czasie”. Czasami się to udaje przypadkiem, ale najczęściej jest odwrotnie. Każdy dzień w przepięknych Dolomitach zaczynałam od fotografii o świcie, następnie było śniadanie, wycieczka w góry, a jeśli czas i pogoda pozwoliły – kolejne wyjście „na zachód słońca”. Czas na fotografię nie zabrał czasu na wędrówki, ale każdy poranny fotospot był starannie zaplanowany przed wyjazdem. Czasami trzeba się poświęcić bardziej. Aby zrobić pewne zdjęcie, wychodziłam przed świtem i 3 dni z rzędu wspinałam się pod górę 40-minutowym podejściem, a niekiedy wystarczyło wyjść w piżamie 50 metrów od pensjonatu. Wybór głębi ostrości jest niezwykle ważny w tym typie fotografii. Zdjęcia krajobrazowe zwykle wymagają tego, aby zdecydowana większość zdjęcia była ostra – czyli i pierwszy plan, i tło. Zatem potrzebna jest większa głębia ostrości niż w przypadku robienia np. portretu. Oczywiście płytsza może być również potężnym narzędziem twórczym, jeśli jest używana prawidłowo, ponieważ może wyizolować obiekt, utrzymując go ostrym, podczas gdy reszta obrazu jest
Zachód słońca w Dolinie Księżycowej w Chile
90
rozmyta. W zdecydowanej większości jednak próbujemy zachować ostrość na jak największej powierzchni zdjęcia – warto ustawić w aparacie tryb priorytetu przysłony (Av), aby móc przejąć kontrolę nad nią. Najlepiej zacząć od minimum f/8. Im wyższy numer (np. f/22), tym większa gwarancja, że całe zdjęcie (i przód i tył) będzie idealnie ostre. Łatwiej powiedzieć, niż zrobić... otóż wysoka przysłona + słabe światło, np. podczas złotej godziny albo po prostu podczas pochmurnego dnia, to recepta na... brak ostrości i zupełne rozmazanie obrazu. Ale jak to? Niestety często dopiero w domu na monitorze komputera okazuje się, że jednak wierzchołki gór nie są ostre, a zdjęcie nie będzie nadawać się do druku i oprawy w ramę. Jednak nie wszystko stracone, gdyż taki brak ostrości można ukryć, pokazując zdjęcie w małym formacie, np. w social mediach czy w domowym albumie. Wyższa przysłona wymaga dłuższego czasu naświetlania, to znaczy, że aparat potrzebuje więcej czas na zrobienie zdjęcia… czyli? Gdy trzymamy aparat w ręku i ten zamiast 1/200 s (jedną dwusetną sekundy!) potrzebuje 1 sekundy (całej jednej sekundy – to bardzo długo!),
Pasące się konie w Kirgistanie
to nawet przy idealnych warunkach oświetleniowych i robiąc zdjęcia na wydechu (wtedy ruszamy się mniej), chcąc nie chcąc poruszymy aparatem i zdjęcie wyjdzie mniej lub bardziej nieostre. Jeśli np. chcesz sfotografować strumień w pięknym i gęstym jesiennym lesie czy pokazać rozmazaną wodę, będziesz potrzebował statywu, gdyż pomoże to utrzymać aparat stabilnie i umożliwi dłuższe naświetlanie. Tak jak wspomniałam powyżej – im dłuższy czas potrzebny na zrobienie zdjęcia, tym łatwiej o brak ostrości, robiąc zdjęcie z ręki. W takich warunkach, gdy chcemy rozmyć wodę, zrobienie zamierzonego zdjęcia z ręki będzie po prostu niemożliwe. Przy okazji statyw pomoże ci również bardziej celowo komponować kadr. Samo naciśnięcie migawki poruszy aparatem. Zatem, jeśli używasz statywu (albo aparat leży na skale czy płocie), to włącz samowyzwalacz (na 2 s wystarczy) albo użyj wężyka spustowego, jeśli go posiadasz. Aby uzyskać najlepszą jakość obrazu, ISO powinno być ustawione na niską wartość, np. ISO 100. Jeśli nic się nie porusza w krajobrazie, użyj trybu priorytetu przysłony (AV), ustaw przysłonę na f/11, ustaw czułość ISO na 100, a następnie pozwól aparatowi obliczyć odpowied-
nią szybkość migawki, aby uzyskać dobrą ekspozycję. Jeśli jednak w scenie coś się porusza, możesz ustawić wyższą czułość ISO, aby umożliwić szybszy czas otwarcia migawki. Im wyższe ISO, tym mniejsza jakość obrazu, ale czasami jest to nieuniknione. Wszystko zależy od tego, co chcesz pokazać. Być może chodzi ci o rozmazaną wodę w strumieniu albo wręcz przeciwnie – uchwycenie każdego liścia spadającego z drzewa w danym momencie. Prawidłowa ekspozycja zadecyduje o tym, czy ci się to powiedzie. Każde zdjęcie wymaga rozważenia 3 elementów: przysłony (np. f/11), czasu ekspozycji (np. 1/200 s) i ISO (np. 100). Zapisuj zdjęcia w formacie RAW zamiast JPEG. Pozwoli ci to na kontrolę procesu od A do Z i obróbki zdjęcia wedle własnych preferencji, bez utraty jakości. Jeśli fotografujesz lustrzanką, zainwestuj w filtry, gdyż umożliwiają one wykonanie niemalże idealnego zdjęcia, które będzie wymagało minimalnej obróbki. Dąż do tego, aby zrobić zdjęcia przypominające swoim wyglądem scenę, którą rzeczywiście widzieliśmy. Filtr polaryzacyjny przyciemni niebo, zredukuje na przykład odbicie w wodzie, zwiększy intensywność kolorów. Filtr połówkowy szary (ND) pomoże uzyskać popraw-
91
PORADNIK
Jezioro Lago di Braies w Dolomitach tuż po wschodzie słońca
ną ekspozycję, kiedy fotografujemy pejzaż, który jest bardzo jasny na górze, np. niebo i wierzchołki gór, a dolna część kadru jest ciemniejsza, np. dolina. Można próbować bez końca, a i tak albo góra będzie ciemna, dolina jasna, albo odwrotnie. Taki filtr jest w połowie przyciemniony i można go ustawić za pomocą specjalnego holdera, tak aby przyciemnił niebo i wierzchołki, a dolinę zostawił taką, jaka jest. Filtry nie kosztują wiele i zajmują bardzo mało miejsca. Najpiękniejsze zdjęcia publikowane przez magazyny, wysyłane na konkursy czy drukowane do dużych ram, zostały zrobione lustrzanką, prawdopodobnie ze statywu i z użyciem filtrów. Smartfony także dobrze sobie radzą, jednak nadal mają dość ograniczone możliwości. A jak to jest z dronami? Mimo że aparat fotograficzny nie jest aż tak zaawansowany i w wielu miejscach nie można latać, te urządzenia nadają się jak najbardziej do fotografii krajobrazu. Jest to świetny sposób na pokazanie danego miejsca z innej perspektywy. Nie jesteśmy ograniczeni barierką i możemy wykonać ujęcie zgodnie
92
z naszą wizją. To także bardzo pomocne urządzenie, aby szybko „sprawdzić” okolicę pod kątem ciekawych krajobrazów. Wielu fotografów nosi ze sobą zarówno aparat, jak i drona. Szukaj mniej oczywistych kadrów, eksperymentuj. Fotografuj z niskiej perspektywy, pochyl aparat pod innym kątem… zrób po prostu krok w bok, bo może stamtąd uzyskasz coś nietuzinkowego. Praktykuj! Gdzie? Obok swojego miejsca zamieszkania. Odwiedzaj tę samą łąkę o różnych porach dnia, przy różnej pogodzie i w różnych porach roku. Jak już tam jesteś, wędruj pieszo, rozglądaj się. Wykorzystuj mapy, aplikacje i strony internetowe z prognozą pogody do uzyskania informacji o czasie wschodów i zachodów słońca, a nawet mgieł! Fotografuj solo – to bardzo terapeutyczne i świetnie wpływa na duszę. Nie zapomnij się odpowiednio ubrać – na wschody słońca przydadzą się kalosze! Nie poddawaj się po nieudanym wypadzie, raz przywieziesz wiele udanych kadrów, a czasem ani jednego. Ciesz się z kontaktu z naturą. Do dzieła i powodzenia! ■
TRAVEL & AUTO
MERCEDES KLASY T TEKST PAWEŁ ILCZUK
Testując samochody, zawsze wyobrażam sobie, że jestem ich docelowym klientem – dyrektorem dużej firmy, przedstawicielem handlowym, miłośnikiem karawaningu, młodym i aktywnym singlem z dużego miasta… Mercedes-Benz ma w swojej ofercie samochody dla tych wszystkich (i wielu innych) osób, ale tym razem nie musiałem sobie niczego wyobrażać. W gamie modelowej pojawił się samochód, który idealnie trafił w moje potrzeby – to nowy Mercedes Klasy T, w którym poczułem się prawie jak w domu.
A
by poznać bliżej nowy model Mercedesa, udałem się do Monachium. W pierwszej chwili uznałem to za zabawny przytyk pod adresem jednego z największych konkurentów marki, czyli oczywiście BMW, które nie ma w ofercie równie praktycznego samochodu. Okazało się jednak, że okolice miasta skrywają mnóstwo miejsc zachęcających do aktywnego wypoczynku i podziwiania widoków. Odebrałem więc kluczyki od czarnego T180 i z uśmiechem na twarzy wyruszyłem w drogę.
CZYM JEST KLASA T? To jedyny na rynku kombivan klasy premium – praktyczny samochód, któremu nadano całkiem luksusowy charakter. Nowy model Mercedesa w rzeczywistości nie jest całkowicie nową konstrukcją. Nieco wcześniej w gamie aut dostawczych marki pojawił się nowy Citan – to
94
w zasadzie te same auta, ale ich styl, mimo stosunkowo niewielkich różnic, jest inny. Klasa T jest samochodem skierowanym głównie do odbiorców indywidualnych i lepiej dopasowanym do ich potrzeb. Już w bazowej wersji zdecydowanie różni się wyglądem i wyposażeniem od bardziej surowego brata. Nieco inna jest także oferta dostępnych silników, którą opiszę w dalszej części testu. Citan to wybór pragmatyczny – liczą się głównie jego walory praktyczne i konkurencyjna cena. Większość egzemplarzy, które spotyka się na drogach, to białe towarowe furgony z bazowymi silnikami i podstawowym wyposażeniem. Klasa T, choć tylko nieznacznie droższa, prezentuje się zupełnie inaczej – nawet w bazowej wersji. Po dopłacie do skórzanej tapicerki (niedostępnej w Citanie) i kilku innych przyjemnych dodatków otrzymujemy świetny wielozadaniowy samochód do codziennej jazdy.
NADWOZIE Typową dla Mercedesa elegancję udało się pogodzić z ponadprzeciętnymi walorami praktycznymi. Stylistyka jest stonowana – charakterystyczny kształt kombivana oczywiście wymusza podporządkowanie całości pewnym regułom, więc nie ma co liczyć na fajerwerki. Najciekawsza jest oczywiście przednia część nadwozia. Nowy kształt LED-owych reflektorów i atrapy chłodnicy (z obowiązkową gwiazdą) daje wrażenie świeżości i klasy. Mimo niewielkich różnic w stosunku do Citana nie pomyliłbym tych aut ze sobą – głównie dzięki chromowanym akcentom dodającym elegancji. Klasa T nie budzi wątpliwości – to nie jest samochód tylko do ciężkiej pracy, lecz po prostu praktyczne auto klasy premium. Dyskretne, eleganckie i w dobrym guście.
ZDJĘCIA: MERCEDES-BENZ
Klasa T ma długość 450 cm, szerokość 186 oraz wysokość 181 cm i, szczerze mówiąc, wydawało mi się, że jest odrobinę mniejsza. Parkowanie w ciasnych miejscach nie stanowi żadnego problemu nie tylko dzięki rozmieszczonym wokół auta czujnikom i szerokokątnej kamerze cofania, ale przede wszystkim dzięki dużym szybom.
To ogromna zaleta tej klasy aut. Niektóre współczesne samochody mają tak małe okna, że można nabawić się w nich klaustrofobii... Ale największą zaletą Klasy T są przesuwne boczne drzwi po obu stronach nadwozia. Nie ma wygodniejszego i bardziej praktycznego sposobu, aby dostać się na drugi rząd siedzeń. Wkładanie dzieci do fotelików w aucie tego typu jest zupełnie bezproblemowe nawet na ciasnych parkingach.
WNĘTRZE Tutaj obyło się bez niespodzianek – i bardzo dobrze. Kokpit jest typowy dla aktualnych modeli Mercedesa – ergonomiczny, dobrze wykonany i przyjemny dla oka. Na środku deski rozdzielczej znalazł się dotykowy ekran systemu MBUX z nawigacją i łącznością Bluetooth. Do dyspozycji użytkownika jest też gniazdo USB oraz bezprzewodowa ładowarka do smartfonów. Drugi wielofunkcyjny ekran znalazł się między zegarami. Do obsługi obu ekranów służą intuicyjne gładziki dotykowe i przyciski po prawej i lewej stronie kierownicy. To dużo wygodniejsze niż odrywanie rąk od kierownicy i palcowanie wyświetlacza.
95
ZDJĘCIA: MERCEDES-BENZ
TRAVEL & AUTO
Przy wzroście 180 cm zajęcie odpowiedniej pozycji za kierownicą zajęło mi dosłownie kilkadziesiąt sekund. Z pewnością nawet osoby sporo wyższe ode mnie poczują się tu komfortowo. Ilość miejsca na głowę to zdecydowanie ostatnia rzecz, którą powinniśmy się martwić. Można usiąść naprawdę wysoko i patrzeć na zwyczajne auta z góry. Ja jednak przyjąłem bardziej sportową pozycję, którą doceniłem na krętych drogach wokół Monachium. Miejsca na tylnej kanapie również jest wystarczająco dużo. Mogą tu wygodnie podróżować trzy dorosłe osoby. Dużym plusem jest zupełnie płaska podłoga, dzięki której pasażer na środkowym miejscu nie będzie miał problemu z umiejscowieniem nóg. Trzy foteliki zmieszczą się z tyłu bez większych problemów, o ile nie będą przesadnie szerokie. W przyszłości ma pojawić się także Klasa T o przedłużonym nadwoziu z siedmioma miejscami siedzącymi i choć nie planuję już powiększać rodziny, poważnie rozważyłbym zakup takiej wersji nadwoziowej. Przestrzeń ładunkowa, która jest jednym z największych atutów Klasy T, liczy 520 litrów (liczone od podłogi do półki bagażnika). Liczby nie oddają jednak rzeczywi-
96
stego stanu rzeczy. Bagażnik jest foremny i praktyczny, a po wyjęciu sztywnej tylnej półki bez problemu zmieści np. pralkę. Po złożeniu tylnej kanapy (dzielonej asymetrycznie) pojemność przestrzeni ładunkowej wzrasta do 2127 litrów. Spokojnie wystarczy na trzy rowery lub dwie komody. Składając kanapę, natrafiłem jednak na największą wadę Klasy T. Aby położyć oparcie kanapy, musiałem nieco przesunąć fotel kierowcy do przodu. Nie sprawiło to, że pozycja za kierownicą stała się dużo gorsza – wciąż było mi wygodniej niż w dowolnym kombivanie w wersji towarowej. Sztywna przegroda za przednimi fotelami ogranicza zakres regulacji zdecydowanie bardziej, a setki tysięcy ich kierowców na całym świecie nie narzekają zbyt głośno. Podniosłem więc nieco fotel, przestawiłem kolumnę kierownicy (regulowaną w dwóch płaszczyznach) i znów siedziałem zupełnie komfortowo.
JAK TO JEŹDZI? Do wyboru są cztery wersje silnikowe: dwa silniki benzynowe o pojemności 1.3 litra o mocach 101 i 131 KM oraz dwa wysokoprężne o pojemności 1.5 litra, rozwijające 95 i 116 KM. Co ważne (przynajmniej dla mnie), wszystkie silniki mają po 4 cylindry, dzięki czemu ich
kultura pracy stoi na naprawdę dobrym poziomie. Większość dnia spędziłem za kierownicą najmocniejszej wersji benzynowej T180 z automatyczną skrzynią biegów o 7 przełożeniach. Krótka przejażdżka wersją T180d z automatem również była przyjemnym doświadczeniem. Silnik wysokoprężny ma mniejszą moc, ale nadrabia momentem obrotowym, oferując podobne przyspieszenie i elastyczność. Zdecydowanie większą różnicę widać w wynikach średniego spalania, wynoszącego 5,5 litra na 100 km dla diesla oraz 6,7 litra dla benzyniaka. Jeśli planujemy pokonywać spore ilości kilometrów, dopłata do silnika wysokoprężnego może się okazać dobrym pomysłem. Prawdopodobnie do gamy dołączy wkrótce wersja elektryczna, ale przyznam, że bardziej interesują mnie te spalinowe. Na rynku zostało już naprawdę niewielu konkurentów z konwencjonalnym źródłem napędu, które pozwala na zaplanowanie długiej trasy bez postojów przy ładowarce – a przecież kombivany są wręcz stworzone do turystyki! Gdybym miał skonfigurować Klasę T dla siebie, rozważyłbym zakup benzynowej wersji T160. Choć nie miałem okazji się nią przejechać, jestem pewien, że byłaby w zupełności wystarczająca do codziennej eksploatacji. Automatyczna skrzynia biegów o 7 przełożeniach działa zupełnie zwyczajnie i bardzo stara się, aby zużycie paliwa było jak najniższe. Nie posiada dodatkowego trybu sportowego, ale ma za to możliwość ręcznej zmiany przełożeń. Pociągając dźwignię do siebie, wrzucamy wyższy bieg – właśnie tak, jak powinno być. Odbywa się to z pewnym opóźnieniem, ale na szczęście redukcje są już natychmiastowe. Przy prędkości 120 km/h we wnętrzu jest cicho, a silnik utrzymuje rozsądnie niskie obroty. Przy szybszej jeździe
zaczynamy słyszeć szum opływającego samochód powietrza, ale nie jest on zbyt dokuczliwy. Bardziej niż układ napędowy zaskoczyło mnie zawieszenie Klasy T. Spędziłem za kierownicą tego auta kilka godzin i z każdym pokonanym kilometrem ze zdziwieniem odkrywałem, że ten samochód znakomicie radzi sobie w zakrętach. Na co dzień jeżdżę autem o podobnych gabarytach, więc spodziewałem się nieco pływającego zawieszenia i przechyłów na zakrętach – nic z tych rzeczy! Kręte drogi wokół jeziora Ammersee tylko zachęcały do szybszego pokonywania kolejnych łuków. Zupełnie jakbym jechał małym hatchbackiem. Nie sądziłem, że głowa rodziny w kombivanie może mieć tyle frajdy z jazdy. To zasługa dobrze zestrojonego zawieszenia oraz opcjonalnych 17-calowych felg aluminiowych. Standardowo na wyposażeniu są nieco mniejsze, 16-calowe „stalówki”. Dla porównania roboczy Citan wyjeżdża z salonów najczęściej na kołach o średnicy 15 cali, nadających się lepiej do przewozu bardzo ciężkich ładunków po kiepskich drogach.
CZY WARTO? Pierwszy kontakt z Klasą T nie był dla mnie szokiem – to naprawdę przystępny, praktyczny i komfortowy samochód, którym jeździ się po prostu przyjemnie. Gdybym mógł coś w nim zmienić, dodałbym elektrycznie otwieraną klapę bagażnika i elektrycznie odsuwane boczne drzwi, które polubiłem podczas testu Klasy V. Biorąc jednak pod uwagę atrakcyjną cenę, jestem w stanie przymknąć oko na te drobne braki. Najtańsza Klasa T to wydatek nieco ponad 122 tysięcy złotych, co czyni go jednym z najtańszych nowych Mercedesów. Maksymalna wartość, jaką udało mi się osiągnąć podczas zabawy konfiguratorem, to niecałe 185 tysięcy złotych, co jest świetną ceną za tak praktyczny i dobrze wyposażony samochód marki premium. ■
97
: . n i . m u i n a d y W następnym w IATA W Ś A Ł O K O O D
FO TO : DR AG OS GO
NTAR IU, UN SP LA
SH
a n a n z e i n i a n a n z a j z e T un
Zapraszamy na strony naszego wydawnictwa: facebook.com/TravelPolskaMagazyn instagram.com/TravelPolskaMagazyn
Wydawnictwo MajerMedia ul. Warszawska 13 21-500 Biała Podlaska Tel. 535 089 641 www.majermedia.com redakcja@majermedia.com prenumerata@majermedia.com reklama@majermedia.com DYREKTOR ZARZĄDZAJĄCY: Maciej Majerczak
98
REDAKCJA: Redaktor naczelny: Rafał Nowicki Redaktor prowadząca: Katarzyna Jaszczuk Zespół redakcyjny: Renata Nawrocka, Robert Nienacki, Karina O’Neill Współpraca: Michał Stolarewicz Korekta: Anna Nalikowska Skład i fotoedycja: Paweł Ilczuk
REKLAMA: Dyrektor ds. sprzedaży: Jakub Kleszcz Specjaliści ds. sprzedaży: Marek Jastrząb, Dorota Matwiejuk
Okładka: fot. Alexander Fradellafra, Pixabay Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo redagowania nadsyłanych tekstów. Wydawca nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.
Wydawnictwo MajerMedia jest członkiem Izby Wydawców Prasy
SUBARU WYPOCZYWAJ JAK CHCESZ
Głównym celem Subaru jest osiąganie najwyższego poziomu aktywnego bezpieczeństwa, dlatego konsekwentnie realizuje i udoskonala pryncypia konstrukcji swoich samochodów. Silnik przeciwsobny Subaru BOXER, stały napęd wszystkich kół Symmetrical AWD oraz duży prześwit zapewniają komfort i bezpieczeństwo prowadzenia nawet w bardzo trudnych warunkach drogowych i pogodowych.
SUBARU ZALECA PRODUKTY
Wyrażaj siebie
WWW.MODIVO.PL