Travel Polska 6 2017

Page 1

DOOKOŁA ŚWIATA

Marrakesz Podróże z pasją

Polinezja

ISSN 2353-2416

LISTOPAD/GRUDZIEŃ 2017 › NUMER 24

POLSKA

BEZPŁATNY MAGAZYN O PODRÓŻACH

Izrael

Z wizyta w Ziemi Swietej ‘ ‘ 1


2


OD REDAKCJI

Witam na łamach kolejnego wydania magazynu Marrakesz to liczące ponad milion mieszkańców, najbardziej kolorowe i żywiołowe miasto Maroka. Prawdziwa eksplozja smaków, barw i orientalnych zapachów. Marrakesz to także miejsce pełne sprzeczności, w którym stykają się ogromny luksus i skrajna bieda. Zapraszamy na s. 54-60. Czekolada jest nam znana od ponad 2,5 tys. lat, choć zaledwie od niespełna dwóch stuleci jemy ją w tabliczkach i bombonierkach. Służące do wyrobu czekolady ziarna kakaowca były także jednym z pierwszych środków płatniczych. Czekolada wspaniale poprawia nastrój, a swoim doskonałym smakiem i zmysłowym aromatem przyciąga rzesze wielbicieli. Jest bogatym źródłem minerałów i skutecznym afrodyzjakiem, przybiera dziś rozmaite formy i ma szerokie zastosowanie, nie tylko w cukiernictwie. Ciąg dalszy czekoladowych opowieści w cyklu „Świat na talerzu” na s. 72-74. Pojęcie „podróż służbowa” wydaje się wszystkim jasne i niepozostawiające większych wątpliwości. Każdy z nas, z uwagi na powszechność stosowania, intuicyjnie prawidłowo rozpoznaje znaczenie podstawowych regulacji prawnych dotyczących prawa pracy. Jednak w wypadku podróży służbowej nie zawsze jest to tak oczywiste. Często się zdarza, że podróż służbową mylimy z delegacją. Więcej na ten temat w dziale prawnym na s. 52-53. To oczywiście tylko kilka propozycji spośród wielu innych – mam nadzieję – równie interesujących. Z życzeniami inspirującej lektury

Redaktor naczelny

PISZĄ I FOTOGRAFUJĄ DLA WAS

Karina O’Neill

Maciej Majerczak

Małgorzata Trębicka-Żuk

Kasia Jaszczuk

Łukasz Kuczyński

Zapraszamy na stronę naszego wydawnictwa na: facebook.com/TravelPolskaMagazyn

3


4


5


Stylowy ekspres S8 zachwyca nawet najbardziej wymagających koneserów kawy i miłośników designu, takich jak Roger Federer. Łączy to, co najlepsze w klasie kompaktowej, z elementami premium mid-segment. Innowacje, takie jak Proces Ekstrakcji Pulsacyjnej (P.E.P.®) czy technologia gładkiej pianki, gwarantują najwyższą jakość znaną bywalcom kawiarni, oferując pełen zakres specjałów kawowych od ristretto po latte macchiato i flat white. Obsługa odbywa się intuicyjnie za pośrednictwem kolorowego wyświetlacza dotykowego TFT o przekątnej 4,3” lub na życzenie za pomocą smartfona lub tabletu. Inteligentny System Wody (Intelligent Water System, I.W.S.®) automatycznie rozpoznaje filtr. JURA – If you love coffee. www.jura.com

6


7


8


9


RICORDO COLLECTION

Dostępne na zegarkibizuteria.com.pl 10


D-Air

Dostępne na zegarkibizuteria.com.pl 11


SPIS TREŚCI

TEMAT WYDAN I A

20

IZRAEL

Z wizytą w Ziemi Świętej

Izrael kojarzy się z niebezpieczeństwem ze względu na konflikt z Palestyną. Jechać na wakacje z dziećmi do niebezpiecznego kraju? Nie wydaje się to zbyt rozsądne. Jednak po przeprowadzeniu researchu i zgłębieniu tematu stwierdziliśmy, że w dzisiejszych czasach ryzyko wyjazdu do Izraela jest takie samo jak w przypadku wyjazdu na przykład do Paryża...

Tadż Mahal

12


FOTO: KARINA O’NEILL

AKTUALNOŚCI 14 Gadżety, trendy, inspiracje

NOWOŚCI WYDAWNICZE 18 Z księgarskiej półki

PREZENTOWNIK 34 Nie tylko dla obieżyświata

Z DALEKA I Z BLISKA 42 Tajemnicze Bałkany

PRAWO 52 Podróż służbowa w świetle przepisów Kodeksu pracy

DOOKOŁA ŚWIATA 54 Marrakesz Najbardziej kolorowe miasto Maroka

Z NOTATNIKA PODRÓŻNIKA 62 Nad Niemnem

ŚWIAT NA TALERZU 72 Czekoladowe opowieści

TRAVEL & HISTORIA 76 Tadż Mahal Poezja wyrzeźbiona w kamieniu

PODRÓŻE Z PASJĄ 84 Polinezja Francuska Raj zagubiony na oceanie

13


NOWOŚCI RYNKOWE

SOFTBUY.eu GADŻETY PODRÓŻNE I NIE TYLKO W otwartym niedawno sklepie online Softbuy.eu wszyscy pasjonaci gadżetów dla podróżujących oraz do domu i ogrodu poczują się jak ryby w wodzie. Bogaty asortyment, przyjazna obsługa i profesjonalny personel sklepu zapewniają, że zakupy będą łatwe, proste i przyjemne. Softbuy.eu to także akcesoria do komputerów, rozmaite gadżety elektroniczne oraz oprogramowanie bezpieczeństwa IT, którego wagi nie można pominąć w odniesieniu do nowoczesnych domów coraz częściej wyposażanych w urządzenia Internetu Rzeczy. softbuy.eu 70 LAT MINĘŁO... Inspiracją do stworzenia modelu zegarka PRIMATO 0830443 była chęć uczczenia 70 lat sukcesów Scuderia Ferrari. Solidna koperta o średnicy 44 mm została wykonana ze stali szlachetnej i zawieszona na brązowym skórzanym pasku. Zegarek wyposażono w mechanizm automatyczny, który nakręca się samoczynnie poprzez ruch, a jego elementy są widoczne na tarczy oraz przez przezroczysty dekiel zegarka. Cena: 2599 zł zibi.pl

IDOL 5 Alcatel za sprawą modelu Idol 5 udowadnia, że niedrogi smartfon może być jednocześnie płynnie działający, stylowy i świetnie wykonany. Ośmiordzeniowy procesor wspólnie z 3 GB pamięci RAM zapewnia szybkie działanie Androida 7.0 Nougat. Aparat 13 MP, dzięki przysłonie f/2.0, wykonuje bardzo dobre jakościowo zdjęcia, nawet w słabych warunkach oświetleniowych. Połączenie ekranu 5,2-calowego z zaoblonym na krawędziach hartowanym szkłem i metalową obudową unibody sprawiają, że smartfon świetnie leży w dłoni i daje poczucie obcowania z urządzeniem klasy premium. Cena: 799 zł alcatel-mobile.com/pl

SKUTECZNA OCHRONA PRZED CYBERZAGROŻENIAMI Liczba urządzeń połączonych z internetem w każdym domu przewyższa liczbę przebywających w nim osób i zwierząt. Co więcej, urządzenia te odgrywają coraz ważniejszą rolę w życiu domowym i są wykorzystywane praktycznie we wszystkich obszarach: od korzystania z zasobów internetu po bankowość i zakupy online czy udostępnianie filmików z mruczącym kotem. Jednak ta zwiększona łączność wzbudza również obawy dotyczące bezpieczeństwa. Tym większe, że, jak wynika z badań Kaspersky Lab, dwie piąte osób nadal nie zabezpiecza swoich urządzeń przed cyberzagrożeniami, np. włamaniami, szkodliwym oprogramowaniem czy oszustwami finansowymi. Najnowsza wersja pakietu Kaspersky Total Security została stworzona w celu zapewnienia ochrony współczesnemu gospodarstwu domowemu, aby pomóc domownikom zadbać o swoje urządzenia połączone z internetem oraz o każdy aspekt swojego życia cyfrowego tak samo jak dbają o członków swojej rodziny i zwierzęta. kaspersky.pl/total-security

14


15


NOWOŚCI RYNKOWE

WYPOCZYWAĆ Z KLASĄ Jeśli szukasz designerskiego, komfortowego obiektu, położonego w pobliżu gdańskiej starówki, a zarazem z dala od tłumów turystów – koniecznie odwiedź Hotel Sadova****. Hotel mieści się w rewitalizowanej części Gdańska, tzw. Dolnym Mieście, które od niedawna stało się modną dzielnicą. Dogodna lokalizacja pozwala dotrzeć pieszo w 5 minut do starówki i w ciągu 3 minut do Gdańskiej Mariny. Hotel oferuje 164 komfortowe pokoje, strefę wellness wraz z basenem, centrum konferencyjne oraz docenianą przez gości restaurację Papieroovka. hotelsadova.pl

KOBIETY W ZWIĄZKU Z REŻIMEM Naiwne ofiary despotów czy świadome i oddane tyranki, w pełni podzielające poglądy swoich mężów? Kim były żony najkrwawszych satrapów XX wieku? Planete+ zaprasza na drugi sezon jednej z najpopularniejszych serii dokumentalnych ostatnich lat – „Żony dyktatorów”. Premierowe odcinki w sobotę 4 i 11 listopada o godzinie 22.00. Urodzona w Tokio Naoko Nemoto, później znana jako Dewi, miała zaledwie 19 lat, kiedy poznała trzy razy od siebie starszego Sukarno, „wiecznego prezydenta” niepodległej Indonezji. Zakochała się od razu i bez wahania postanowiła dołączyć do pokaźnej już „kolekcji” żon. Po jego śmierci podróżowała po całym świecie. Stała się bywalczynią ekskluzywnych rautów i bohaterką wielu towarzyskich skandali. Duże kontrowersje od zawsze wzbudzała też druga bohaterka serii – Grace Mugabe, żona 93-letniego prezydenta Zimbabwe, słynąca m.in. z zamiłowania do luksusowych ubrań i podróży, a także ostrego temperamentu. Przedstawione będą również losy nazywanej „Panią Lenin” Nadieżdy Krupskiej czy Felicidad Noriegi, żony zmarłego w tym roku panamskiego dyktatora Manuela Noriegi. planeteplus.pl

PRZYJACIEL W PODRÓŻY Canon EOS 6D Mark II to spełnienie marzeń każdego fotografapodróżnika. Tu możliwości pełnoklatkowej matrycy łączą się z wygodą obsługi i bogactwem funkcji kreatywnych. Dodając do tego ogromny wybór obiektywów EF, w tym niezastąpionych podczas eksplorowania nowych miejsc szkieł szerokokątnych, zyskujemy sprzęt, który pozwoli nam uchwycić świat z nowej perspektywy. Aparat jest wyjątkowo lekki i wytrzymały, dlatego sprawdzi się nawet w trudnych warunkach plenerowych. canon.pl

NIE TYLKO DLA GLOBTROTERA Zegarek TBL.15129JSBU/02 CAMPTON II został wyposażony w dokładny mechanizm kwarcowy z funkcją multidatownika obsługiwanego za pomocą przycisków. Dookoła tarczy umieszczono pierścień wspomagający wyznaczanie kierunku wyprawy. Zegarek ma gruby brązowy pasek i czarną tarczę. Cena: 955 zł zibi.pl

16


17


Z KSIĘGARSKIEJ PÓŁKI

ZANZIBAR – WYSPA SKARBÓW Beata Lewandowska-Kaftan zakochała się w Afryce 15 lat temu i wciąż tam wraca, jak do domu. Zafascynowana Czarnym Lądem postanowiła o nim pisać. Sukces pierwszej książki „Afryka jest kobietą” zachęcił ją do napisania o Zanzibarze. Katalogi biur podróży i wyszukiwarki internetowe opisujące Zanzibar najwięcej miejsca poświęcają plażom, oceanowi, owocom morza i pięknej pogodzie. Autorka spędziła tu jednak dość czasu, by pokazać zupełnie inne oblicze wyspy. Poznała tajemnice kolebki kultury Suahili oraz jej niezwykłych mieszkańców. Na początku swojej książki przywołuje inny opis, pewną starą legendę o królowej Sabie. Echa tej romantycznej opowieści czytelnik znajdzie niemal na każdej stronie książki. Autorka obiecuje, że przeniesie go do miejsca, które skradnie jego serce. I spełnia tę obietnicę. Oprawa twarda, format 16,5 x 21,5 cm, 336 s. Cena 49,90 zł WYDAWNICTWO EDIPRESSE KSIĄŻKI www.hitsalonik.pl

HAJSTRY. KRAJOBRAZ BOCZNYCH DRÓG Według przeciętnego turystycznego opisu Polska to morze, jeziora, pasek gór i kilka najciekawszych miast pomiędzy. W literackim debiucie Adam Robiński zbacza z tych utartych szlaków i wydeptuje własne ścieżki w poszukiwaniu krajobrazowej egzotyki. Wędruje przez polską Saharę, płynie największą z dzikich rzek, a godzinę jazdy od Warszawy odnajduje Arktykę. Czyni to z pokorą dawnych krajoznawców: pieszo, kajakiem, na nartach. Ale najczęściej po prostu przystaje, żeby zobaczyć więcej: ślady tych, którzy przed wiekami wytyczali pierwsze drogi i znakowali szlaki, zdziczałe sady w miejscach wyludnionych wsi, drzewa tak stare, że mogłyby być tolkienowskimi entami. W „Hajstrach” – niczym w niezrealizowanym dokumencie Wernera Herzoga – krajobraz to nie lista miejsc, które trzeba zobaczyć, ale suma zachwytów. Rzadko tak się pisze o Polsce. A jeszcze rzadziej się taką Polskę ogląda. Oprawa miękka ze skrzydełkami, format 12,5 x 19,5 cm, 224 s. Cena 34,90 zł WYDAWNICTWO CZARNE www.czarne.com.pl

COUCHSURFING W IRANIE. (NIE)CODZIENNE ŻYCIE PERSÓW Porywająca opowieść o pozornie nieprzystępnych ludziach, którzy okazują się mistrzami gościnności. Dziennikarz i podróżnik Stephan Orth wyrusza w niecodzienną wyprawę, podczas której gubi przywieziony z Europy bagaż stereotypów. Ujmujący Persowie odkrywają przed nim swoje sposoby na obchodzenie rygorów totalitarnego reżimu. Autor błyskotliwie i z humorem relacjonuje swoje przygody: od potyczki z władzami o przedłużenie wizy przez bikini party w pobożnym Meszhedzie, aż po 10-dniowe udawane małżeństwo. Ponadto rozwiązuje dwie zagadki: jak miejscowym udaje się kupić w aptece wódkę i dlaczego tak kochają zespół Modern Talking. Couchsurfing to dosłownie „surfowanie po kanapach”, czyli korzystanie z bezpłatnego noclegu dzięki czyjejś gościnności. To również świetny sposób na poznawanie nowych miejsc oczami ich mieszkańców. Orth celowo wybiera Iran – jedyny kraj, w którym couchsurfing jest zakazany. Okazuje się jednak, że „nie ma złych miejsc, kiedy podróżujesz, żeby spotkać się z ludźmi”. Oprawa miękka, format 17,5 x 25 cm, 288 s. Cena 39,99 zł WYDAWNICTWO UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO www.wuj.pl

18


19


TEMAT WYDANIA

Z wizytą w Ziemi Świętej Nasz tegoroczny wybór kierunku wakacji podyktowany był kilkoma względami. Po pierwsze, chcieliśmy mieć gwarancję świetnej pogody. Po drugie, czas podróży lotniczej musiał być znośny dla nas i współpasażerów (czyli w realiach naszej młodszej córki maks. 4 godziny). Po trzecie, musiał to być kraj, w którym jeszcze nie byliśmy. Szkoda nam czasu na powracanie w te same miejsca. Wybór padł na Tel Awiw.

TEKST KATARZYNA JASZCZUK ZDJĘCIA ŁUKASZ KUCZYŃSKI

20


M

uszę przyznać, że gdy po raz pierwszy padła propozycja wyjazdu do Izraela, to odczułam pewien niepokój. Państwo to od razu kojarzyło mi się z niebezpieczeństwem ze względu na konflikt z Palestyną. Jechać na wakacje z dziećmi do niebezpiecznego kraju? Nie wydaje się to zbyt rozsądne.

Jednak po przeprowadzeniu researchu i zgłębieniu tematu stwierdziliśmy, że w dzisiejszych czasach ryzyko wyjazdu do Izraela jest takie samo jak w przypadku wyjazdu na przykład do Paryża. Co więcej, izraelskie służby mundurowe są jednymi z najlepiej wyszkolonych na świecie. W tym kraju służba wojskowa jest obowiązkowa dla kobiet i mężczyzn, również

21


TEMAT WYDANIA

większość osób cywilnych ma odpowiednie przygotowanie w razie zagrożenia. Na ulicach jest bardzo dużo patroli, a za zgubienie broni grożą wysokie kary więzienia. Wszystko to ma się przekładać na większe bezpieczeństwo podczas pobytu w tym kraju. Jednocześnie można się spodziewać drobiazgowej kontroli na granicy, szczególnie wtedy, gdy w naszym paszporcie widnieje pieczątka z kraju arabskiego, jak np. Iran czy ZEA. Jedno z nas było niedawno w Dubaju, więc obawialiśmy się długiego przepytywania na granicy. Ale o tym za chwilę. Poranny lot z lotniska w Lublinie trwał około 3 godzin. Ząbkująca córka przespała większość lotu, co pozwoliło nam optymistycznie nastawić się na cały wyjazd. Po wylądowaniu spodziewaliśmy się długiego oczekiwania w kolejce do kontroli paszportowej, tymczasem jako podróżujący z dziećmi zostaliśmy skierowani do mniejszej kolejki. Kilka pytań o cel naszej podróży oraz zakwaterowanie i już byliśmy oficjalnie w Ziemi Świętej. Po wyjściu z lotniska uderzyła nas fala gorąca, bardzo dobrze zwiastująca pogodę, jaka na nas czekała w najbliższych dniach. W oczekiwaniu na kebab

22


TEL AWIW – JAFA Zatrzymaliśmy się w Jafie. To starożytne miasto oficjalnie zostało połączone z Tel Awiwem w jedną aglomerację w 1949 roku. Historia Jafy sięga 4000 lat, znajduje się tu wiele zabytków, m.in. port z nieczynną już latarnią. Pierwszą wycieczkę odbyliśmy właśnie do portu w Jafie. Ta część

miasta zamieszkana jest głównie przez muzułmanów. Panuje tu typowa arabska atmosfera, jest dość głośno, tłoczno i brudno. Jednak to właśnie Jafa zrobiła na mnie największe wrażenie. Spacer uliczkami podczas rozbrzmiewających w powietrzu nawoływań do modlitwy z pobliskich meczetów to niesamowite przeżycie. Najstarszy, bo XII-wieczny,

23


TEMAT WYDANIA

> PODRÓŻ Panuje opinia, potwierdzona relacjami niektórych podróżujących, że wyjeżdżając, trzeba być 3 godziny wcześniej na lotnisku ze względu na drobiazgowe kontrole. Stosując się do tych rad, przybyliśmy na lotnisko z dużym zapasem czasu, jednak w naszym przypadku okazało się to niepotrzebne. Owszem, przed zdaniem bagażu trzeba jeszcze odbyć rozmowę z celnikiem, który wypytuje o nasz pobyt itp., ale cała odprawa zajęła nam jakąś godzinę. Co więcej, jakież było nasze zdziwienie, gdy nie kazano nam wyrzucić butelki z wodą, którą mieliśmy pod wózkiem. Nie sprawdzano też samego wózka, co już było bardzo dziwne, gdyż zazwyczaj musimy go rozbierać na części pierwsze, żeby zmieścił się w maszynę skanującą. Tak więc dla nas kontrole zarówno podczas wjazdu, jak i wyjazdu z kraju były całkiem normalne, ale oczywiście lepiej dmuchać na zimne i przyjechać na lotnisko wcześniej.

meczet Al-Mahmudijja jest jedną z największych atrakcji Jafy. Można tu znaleźć wiele uroczych miejsc z pięknymi widokami. To artystyczna mekka, pełna murali, grafitti i pozytywnie zakręconych ludzi. Wieczorem ta część miasta tętni życiem, place, restauracje i bary z humusem, kebabem czy falafelem są wprost oblegane. Bardzo popularnym miejscem spotkań są restauracje znajdujące się w nieczyn-

24

nym porcie. Nam udało się przypadkiem trafić do bardzo dobrego lokalu przy samej marinie, w którym kolejka gości oczekujących na wejście robiła wrażenie. W środku długie stoły, przy których spotykają się całe duże rodziny. Głośno, a zarazem swojsko. Nie zdążyliśmy usiąść, a już na stół wjechało 12 różnych lokalnych „przystawek” w postaci sałatek i dipów, świeżutkie pity prosto z pieca i dzban domowej le-


Widok na Tel Awiw z Jafy

moniady. Po takim starcie ledwo wcisnęliśmy danie główne w postaci przepysznych, świeżych owoców morza. Po kolacji warto się wybrać na spacer nadmorską promenadą, która ciągnie się od starego portu w Jafie aż do mariny Tel Awiwu. Można stąd podziwiać piękną panoramę miasta. Zupełnie inaczej prezentuje się Tel Awiw. Po 15-minutowej podróży autobusem (nawiasem mówiąc, identycznym jak nasz warszawski Solaris) docieramy jakby do zupełnie innego świata. Od razu rzuca się w oczy „europejskość” tej części miasta. Położone wzdłuż plaży hotele doskonale oddają charakter Tel Awiwu. To bardzo kosmopolityczne, nowoczesne i młode miasto, więc nie znajdziemy tu zbyt wiele do zwiedzania. Warto jednak zanurzyć się w tutejsze uliczki, by poczuć jego atmosferę.

25


TEMAT WYDANIA

Wartym odwiedzenia miejscem jest Carmel Market. To prawdziwy egzotyczny targ, na którym znajdziemy wszystko: od świeżych owoców i warzyw przez mięsa, ciasta, wypieki, ubrania, aż po tandetne zabawki i elektronikę. Można tu wypić świeżo wyciskany sok lub skosztować baklavy czy innych słodkości. Jeśli już jesteśmy na Carmel Market, to polecam wybranie się do jednej z tutejszych „marketowych” restauracji – Meat Market. Na pierwszy rzut oka nie wygląda (i nie pachnie) zachęcająco, gdyż znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie koszy na śmieci. Jednak można usiąść w środku bądź w ogródku wewnętrznym, gdzie jesteśmy odgrodzeni od tych nieprzyjemnych doznań zapachowych. Zjemy tu naprawdę niesamowite mięsne przysmaki: rozpływające się w ustach ozorki, delikatną grasicę, wątróbki czy po prostu świetnie doprawioną jagnięcinę. Nawet dla takiej osoby jak ja, która raczej nie gustuje w tego rodzaju dziwnych mięsnych kawałkach, było to niesamowite kulinarne doznanie.

Jeśli ktoś woli kuchnię bezmięsną, to również dobrze trafił. W Tel Awiwie można zjeść jeden z najlepszych na świecie humusów. Do tego świeża pita i soczyste warzywa – marzenie wegetarian! Bary z humusami znajdziemy praktycznie w każdej części miasta, ale polecam restaurację Hummus Abu Hassan – tanią i naprawdę bardzo dobrą. Tel Awiw jest także idealnym miejscem do plażowania. Znajdujące się wzdłuż wybrzeża plaże są bardzo zadbane. Świetne jest to, że na każdej znajdują się duże drewniane wiaty, pod którymi można skryć się przed morderczym słońcem. Gdyby nie one, plażowanie z dziećmi nie byłoby raczej możliwe. Zawsze udawało nam się znaleźć wolne miejsce, bo wiat jest dużo, a ludzie się przesuwają, tak żeby wszyscy się zmieścili. Na plaży można też oczywiście wypożyczyć leżak i parasol, jednak za dodatkową opłatą. Wszystkie kąpieliska są strzeżone, co kilka metrów stoją budki ratownicze. Przy chyba każdej plaży znajdują się prysznice, toalety i przebieralnie oraz bary i restauracje. Jedynym minusem plażowania

Tętniąca życiem Jafa

26


27


TEMAT WYDANIA

podczas naszego pobytu były meduzy. W okresie wakacji trwa ich migracja do Libanu, w związku z czym na całym wybrzeżu obowiązuje zakaz wchodzenia do wody. Oczywiście nie oznaczało to, że nie zażywaliśmy morskich kąpieli. Jak wszyscy, wchodziliśmy do wody z duszą na ramieniu, starając się kluczyć wśród pływających meduz – niektóre

28

były ogromne! Przypłaciliśmy to ryzyko kilkoma oparzeniami, na szczęście niewielkimi i niegroźnymi, ale przyjemność z ochłody była tego warta. W razie większych oparzeń można skorzystać z pomocy medyka obecnego na plaży. Ciekawostką jest to, że w Tel Awiwie znajdziemy też specjalnie wydzielone plaże: dla homoseksualistów, dla ortodoksyj-


nych Żydów (w których mogą przebywać tylko kobiety lub tylko mężczyźni, w zależności od dnia), plaże dla osób z psami czy nudystów. W ogóle w całym Tel Awiwie widać, że jest to miasto przyjazne osobom homoseksualnym, w wielu miejscach znajdziemy tęczę – symbol środowisk LGBT. Organizowane są tu także jedne z największych na świecie parad równości. To wbrew pozorom bardzo tolerancyjne miasto. Ciekawostką był fakt, że w autobusie zaczepiła nas pewna pani, która okazała się polską Żydówką, na dodatek pochodzącą z naszych stron, bo z Lublina. Pani była w szoku, słysząc polski język, od 40 lat nie odwiedziła Polski i po naszym spotkaniu powiedziała, że chyba w końcu to zrobi.

JEROZOLIMA Obowiązkowym punktem pobytu była wycieczka do Jerozolimy. Wybierając się tam, należy pamiętać o odpowiednim ubiorze, żadnych krótkich sukienek czy szortów. Długość do kolan powinna być już odpowiednia, jedynie pod Ścianą Płaczu i w ortodoksyjnej dzielnicy żydowskiej należy mieć całkowicie zakryte nogi i ramiona. Niestety, pogoda nam nie sprzyjała, 33-stopniowe upały spowodowały, że ta wyprawa dla nas, podróżujących z dziećmi, okazała się niemałym wyzwaniem. Po półtoragodzinnej wygodnej podróży pociągiem czekała nas mniej przyjemna podróż z dworca w stronę starego miasta. Brak działającej klimatyzacji w autobusie spowodował, że jeszcze zanim rozpoczęliśmy zwiedzanie, mieliśmy ochotę je zakończyć. Jednak nie poddaliśmy się i ruszyliśmy śladami Chrystusa wzdłuż Drogi Krzyżowej. Muszę przyznać, że V stacja Drogi Krzyżowej na Via Dolorosa

29


TEMAT WYDANIA

zupełnie inaczej to sobie wyobrażałam. Całe stare miasto przypomina targ, wzdłuż wąskich uliczek rozlokowane są sklepy i stoiska z pamiątkami oraz wszelkiego rodzaju asortymentem. Droga od stacji do stacji polega na kluczeniu wśród ogromnej ilości turystów i sprzedawców. Spora jej część prowadzi schodkami, co dla nas, podróżujących z wózkiem, było sporym utrudnieniem. Trudno tu poczuć atmosferę wyższego uduchowienia, towarzyszą nam raczej typowy da-

> SZABAT Od piątku wieczorem do sobotniego wieczoru w Izraelu trwa szabat, w związku z tym większość sklepów i restauracji jest w tym czasie zamknięta. Warto o tym pamiętać, planując zwiedzanie.

30

lekowschodni rozgardiasz i hałas, co oczywiście również ma swój urok. Polecam zejście z głównych uliczek w boczne alejki, które mogą nas zaprowadzić do fajnych miejsc widokowych. My na przykład trafiliśmy na świetny punkt, z którego doskonale było widać Ścianę Płaczu. Pod samą Ścianę Płaczu również dotarliśmy, jednak okazało się, że nie będziemy mogli wejść, gdyż wszystkie bilety walk-in zostały już w tym dniu wyprzedane, mimo że była dopie-


Ściana Płaczu

ro godzina 13.00. Dlatego warto wcześniej kupić bilety przez internet, żeby mieć pewność zobaczenia tego miejsca. Po przejściu wszystkich stacji Drogi Krzyżowej i zakupieniu pamiątek wróciliśmy do punktu wyjścia, czyli bramy prowadzącej na stare miasto. Jeden z tubylców polecił nam miejsce, z którego można zobaczyć całą jego panoramę. Tuż przy bramie znajduje się hostel, w którym po uiszczeniu niedużej opłaty można wejść na dach, by zrobić stamtąd zdjęcia.

Po kilku godzinach kluczenia po starym mieście dzieci były tak zmęczone, że zrezygnowaliśmy z dalszego zwiedzania Jerozolimy, mimo że miejsc do zobaczenia było jeszcze sporo. Zjedliśmy obiad i ruszyliśmy w drogę powrotną na dworzec kolejowy, by złapać jeden z ostatnich pociągów do Tel Awiwu. Jerozolimę musimy odwiedzić raz jeszcze, może tym razem bez dzieci i przy bardziej sprzyjającej pogodzie. Na pewno

31


TEMAT WYDANIA

połączymy taką wycieczkę z wyprawą nad Morze Martwe i do Palestyny, bo tam również nie udało nam się tym razem dotrzeć. Izrael pozytywnie mnie zaskoczył. Życzliwi, uśmiechnięci ludzie, pyszne jedzenie, wspaniała pogoda i śródziemnomorska roślinność, nowoczesność przeplatająca się z bliskowschodnią atmosferą. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Tel Awiw okazał się bardzo tolerancyjnym miastem, ramię w ramię mieszkają tu żydzi i muzułmanie, nikt nie jest piętnowany z powodu swojego wyznania czy orientacji seksualnej. Zupełnie nie widać tutaj tego odwiecznego sporu, o którym

32

tak dużo słyszy się w mediach. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to mimo wcześniejszych delikatnych obaw, ani razu nie dało się odczuć żadnego zagrożenia. Wykrywacze metalu przy każdym dworcu czy centrum handlowym, dość liczni żołnierze na ulicach miasta (w tym wiele kobiet) sugerują, że Izrael jest naprawdę dobrze przygotowany na ewentualne zagrożenie. Jedynym i chyba najpoważniejszym minusem wyjazdu do Izraela jest to, że jest tu bardzo drogo, ceny są mniej więcej trzy razy wyższe niż w Polsce. Mimo to polecam to miejsce każdemu. Trzy godziny lotu i jesteśmy w innym świecie. ■


33


PREZENTOWNIK

Grudzień to czas świąt oraz gwiazdkowych prezentów. Na kolejnych stronach przedstawiamy propozycje upominków nie tylko dla podróżników.

Czasomierze z linii Carl von Zeyten cechują się ponadczasowym, a zarazem niepowtarzalnym wzornictwem. To zegarki przeznaczone dla mężczyzn, którzy lubią stylowe i nieszablonowe rozwiązania. W obu modelach klasyczną formę zegarków odświeżono nowoczesną kolorystyką oraz efektownym wzornictwem tarczy. Wszystko to sprawia, że zegarki z linii Russ stanowią modny dodatek do ubioru współczesnego mężczyzny. Są idealne na spotkania biznesowe oraz do noszenia na co dzień. Ceny: 1210/1340 zł cvz.com.pl

Wyruszając w wyczekiwaną podróż, musimy być przygotowani na wszystko. Przelotne deszcze, silne wiatry i nieznane szlaki. Wszystko może nas zaskoczyć. Jeśli planujesz wyrwać się z miasta, aby oddać się swojej ulubionej aktywności, pamiętaj o wygodnym stroju i odpowiednich dodatkach. W odkrywaniu nowych miejsc pomoże ci wodoodporny zegarek Xonix UZ, któremu niestraszne są żadne warunki pogodowe. Cena: 150 zł

Pacsafe Coversafe S80 to dyskretny, antykradzieżowy portfel na karty i gotówkę, zaprojektowany pod ubranie. Linia S obejmuje produkty, które nosi się przy ciele. Są wykonane z oddychających, miłych w dotyku materiałów w naturalnych kolorach. Bardzo bezpieczne lekkie klamerki układają się wygodnie na ciele i nie przeszkadzają w codziennych ruchach. Rozmiar został dobrany odpowiednio do przechowywania paszportów, kart kredytowych i gotówki. Cena: 79,99 zł niedajsieokrasc.pl

volantis.pl

Marka Rugged Phones włączyła do swojej oferty nowy smartfon – model M10. To prawdziwy „twardziel”, który jest nieodzowny w podróży. Na pewno przyda się ogromna moc tego tak naprawdę przenośnego komputera – ma procesor CPU 8 x 2.4 GHz, pamięć 6 GB i dyskową – wbudowane 64 GB (opcja karty microSD do 256 GB). Do zasilania zastosowano bardzo pojemny akumulator – 6500 mAh. Wyświetlacz 5-calowy zabezpieczony technologią grilla Glass 4 posiada rozdzielczość 1920 x 1080 pikseli. Ma dwa aparaty: przedni 8 MP i tylny – aż 21 MP (obydwa z autofocusem). Ciekawostką są 4 obiektywy do robienia różnych zdjęć. Cena: 3499 zł ruggedphones.pl

34


Ingersoll Hawley to zegarek dla prawdziwych miłośników elegancji i niepowtarzalnego stylu. Jednym z najbardziej charakterystycznych elementów w konstrukcji tego modelu jest niezwykła prezentacja daty i wskaźnika rezerwy chodu. Komplikacja w postaci wskaźnika na tarczy półksiężyca pokazuje, ile czasu zegarek będzie pracował bez konieczności nakręcania. To stylowy model, który powinien się znaleźć w garderobie każdego eleganckiego mężczyzny. Cena: 1960 zł zegarkibizuteria.com.pl

Z łezką w oku wspominamy czasy, gdy telefon komórkowy wytrzymywał kilka dni bez doładowywania. Na szczęście w nowoczesnych smartfonach pojawiają się coraz bardziej pojemne baterie. Alcatel ze swoim modelem Pixi 4 Plus Power jest urządzeniem bardzo przystępnym cenowo, a ogniwo w nim zamontowane ma aż 5000 mAh. Dzięki temu smartfon pozwala na przykład słuchać muzyki nieprzerwanie przez 5 dni! Dodatkowo bardzo szybko się ładuje, pozwala na doładowanie innego urządzenia, a także obsługuje jednocześnie dwie karty SIM. Cena: 449 zł alcatel-mobile.com/pl

Książka „Europolis” to intrygujący obraz stanu dzisiejszej Europy, widzianej oczami reportera. To kompilacja wnikliwych tekstów ukazujących procesy społeczne i polityczne, które zmieniły oblicze Starego Kontynentu. Opisana w książce seria tragicznych ataków terrorystycznych jest tylko jednym ze zjawisk, które boleśnie dotknęły Europejczyków. Marek Orzechowski, ceniony publicysta i reporter, podjął się trudnego zadania uchwycenia status quo Europy. Autor przypomina swoje wywiady i reportaże, które pojawiły się na przestrzeni lat w polskiej prasie, lecz nie tracą nic ze swojej ważności. W książce znalazły się również nowe, wcześniej niepublikowane artykuły Marka Orzechowskiego, które dopełniają współczesnego obrazu europejskiego tygla. Format: 13,5 x 20,0 cm, oprawa miękka ze skrzydełkami, 520 s. Cena: 44,90 zł muza.com.pl

Polski producent pojazdów elektrycznych Velex zaprezentował nową serię hulajnogi Citis CS1 Comfort. Ten model został bardzo mocno doposażony w wiele udogodnień. Jedną z najważniejszych cech jest duży (60 V/20 Ah) wymienny akumulator pozwalający przejechać do 90 km, a poprzez wymianę akumulatora zasięg można jeszcze zwielokrotnić. Hulajnoga Velex posiada dwa siedzenia, silnik 1200 W, światła tył/przód i stop, kierunkowskazy tylne i lusterka. Cena netto: od 3999 zł velex.pl

35


PREZENTOWNIK

Stworzony z pasją i myślą o męskim stylu wyjątkowy czasomierz Jordan Kerr 50101 z kolekcji Urban Kerr – na skórzanym pasku z białymi przeszyciami – ma nowoczesny design zamknięty w sportowej kopercie z tachymetrem. Został wyposażony w mechanizm z chronografem i datownikiem. Funkcjonalny i intuicyjny zegarek to doskonały wybór dla podróżników, fanów sportu i mężczyzn, dla których liczy się każda sekunda. Idealnie sprawdzi się na torze wyścigowym, wielkiej wyprawie, jak i w czasie spotkań biznesowych. Cena: 280 zł volantis.pl

Featherless Hoody to nowy model kurtki amerykańskiej ikony outdooru. Bazuje na połączeniu autorskiego systemu zarządzania wilgocią DriClime® oraz syntetycznej ociepliny Marmota – 3M™ Thinsulate™ Featherless Insulation. W pierwszym z wymienionych modeli zastosowano dwuskładnikowe plecione dzianiny, zaprojektowane tak, aby w mechaniczny sposób odprowadzały wilgoć z powierzchni skóry. Dzięki temu pozostaje ona sucha – również w czasie intensywnego ruchu. Drugim kluczowym elementem jest ocieplina Featherless – unikatowy, syntetyczny materiał imitujący naturalny puch. Umiejscowiony został na wysokości klatki piersiowej oraz górnej części pleców i ramion. Dzięki temu kurtka zyskuje warstwę ochronną, przydatną w czasie chłodniejszych dni, zwłaszcza podczas intensywnego ruchu aerobowego. Uwagę zwraca regularny krój Angel-Wing Movement™, dobrze dopasowujący się do sylwetki użytkownika. Sugerowana cena detaliczna: 859 zł marmot.com

Stylowy ekspres S8, o czystej i harmonijnej formie, zaskakuje jakością i precyzją pod każdym względem. Łączy to, co najlepsze w klasie kompaktowej, z elementami z segmentu premium. Imponująca różnorodność specjałów oraz mistrzowski rezultat parzenia kawy przekonają nawet wymagających koneserów. S8 przygotuje pełen wachlarz kaw, od klasycznego espresso po trójwarstwowe latte macchiato w mistrzowskim standardzie jakości. Zintegrowany, 4,3-calowy, kolorowy ekran dotykowy sprawia, że urządzenie jest niezwykle proste w obsłudze. Wystarczy delikatnie dotknąć ekranu i ulubiona kawa płynie wprost do filiżanki. Pielęgnacja i konserwacja ekspresu S8 jest równie prosta i intuicyjna jak jego obsługa, a to dzięki przejrzystym grafikom i animacjom. Ekspresem można również sterować za pomocą tabletu lub smartfona, dzięki bezpłatnej i stale aktualizowanej aplikacji JURA Coffee. Cena: 7490 zł brutto pl.jura.com Zegarek z kolekcji Potenza przyciąga uwagę nowoczesnym i niepowtarzalnym wyglądem nawiązującym do stylistyki marki Maserati. Elementem wyróżniającym model Potenza jest duże logo Maserati znajdujące się na tarczy, pod którym widoczny jest pracujący mechanizm. Wszystko to nadaje zegarkowi charakterystyczny i niecodzienny wygląd. To czasomierz dla aktywnych i dynamicznych mężczyzn, którzy kochają być w centrum wydarzeń. Cena: 2270 zł zegarkibizuteria.com.pl

36


7

37


PREZENTOWNIK

Ręczniki Dr.Bacty jako jedyne w Polsce są wykończone certyfikowaną technologią Polygiene® przeciwko nam-nażaniu się bakterii i przykrym zapachom. Ręczniki Dr.Bacty wygrywają w testach ręczników pod względem chłonności, dokładności wykonania oraz gramatury. Materiał: 100% ultramikrowłókno (85% poly, 15% nylon). Wykończenie: Polygiene. Rozmiar: 60 x 130 cm. Cena: 69,99 zł zabierzkoniecznie.pl

Wraz ze zniesieniem wysokich opłat za połączenia roamingowe na terenie Unii Europejskiej oraz Europejskiego Obszaru Gospodarczego o wiele przystępniejsze stało się korzystanie z usług internetu mobilnego od naszych rodzimych operatorów. Wyjeżdżając, warto więc zabrać ze sobą solidne urządzenie, które ułatwi pozostanie w kontakcie. Alcatel LinkZone to łatwy w obsłudze router LTE, który jest doceniany za niewielkie rozmiary i niską masę. Wydajna bateria pozwala udostępniać sieć Wi-Fi dla 15 urządzeń nawet przez 8 godzin. Cena: 249 zł alcatel-mobile.com/pl

Ekspres Z6 nie tylko zadowoli najbardziej wymagających koneserów kawy, ale również zapewni niezapomniane wrażenia wizualne. Doskonały projekt, w którym front i góra są wykonane z masywnego aluminium o grubości 3 mm, dopełnia niebieskie podświetlenie zbiornika na wodę. Najwyższą jakość krótkich specjałów kawowych, takich jak ristretto i espresso, gwarantuje pionierska innowacja: Proces Ekstrakcji Pulsacyjnej (P.E.P.®). Kawy z dodatkiem mleka i pianki mlecznej, dzięki technologii gładkiej pianki, dorównują jakością tym oferowanym przez najlepsze kawiarnie. Aby zapewnić jeszcze większy komfort użytkowania, ekspres został wyposażony w automatyczny program czyszczenia systemu mlecznego – za naciśnięciem jednego przycisku. Dodatkowymi innowacjami są: Inteligentny system wody (I.W.S.®) z automatycznym czujnikiem filtru Claris Smart, personalizacja i kopiowanie produktów oraz możliwość obsługi ekspresu przy użyciu aplikacji JURA Coffee za pomocą transmitera Smart Connect. Cena: 10 990 zł pl.jura.com

Zegarki typu skeleton zawsze wywołują błysk w oku każdego miłośnika wyjątkowych czasomierzy. Nie inaczej jest w przypadku modelu Neukirch niemieckiej marki Carl von Zeyten. Z jednej strony urzekający design, z drugiej – dopracowany w najmniejszych detalach projekt, dzięki któremu możemy podziwiać niezwykłą pracę mechanizmu zegarka. Wszystko to sprawia, że Neukirch jest bez wątpienia modelem wyjątkowym. Cena: 1600 zł cvz.com.pl

38


Zegarek Timberland 15129JS/03 Campton II posiada masywną kopertę o średnicy 46 mm, która została wykonana z wysokiej jakości stali szlachetnej. Zastosowane tu szkło mineralne ma wzmożoną odporność na pęknięcia. Dookoła tarczy umieszczono pierścień wspomagający wyznaczanie kierunku wyprawy. Wodoszczelność zegarka wynosi 100 m. Cena: 955 zł zibi.pl

Zegarek Primato 0830444 wyposażono w dokładny mechanizm kwarcowy z datownikiem, który wskazuje aktualny dzień miesiąca. Czasomierz dodatkowo posiada praktyczny chronograf. Solidna koperta o średnicy 44 mm została wykonana ze stali szlachetnej i zawieszona na czarnym nylonowym pasku. Cena: 1349 zł

Znana marka odpornych na uszkodzenia smartfonów Runbo odświeżyła swój flagowy model Runbo F1 Plus. Teraz za wydajność odpowiada procesor CPU Octa Core 2.4 GHz z pamięcią 6 GB + 64 GB (microSD do 256 GB). Zdjęcia można wykonywać dwoma aparatami: przednim 5 MP i tylnym 16 MP. Użytkownicy doceniają w nim duży 5,5-calowy wyświetlacz oraz ogromną baterię 5000 mAh. Istotne dla użytkowników jest także ciekawe rozwiązanie ładowania: magnetycznie mocowane złącze USB zapewnia zarówno szybkie ładowanie systemem Quick Charge, jak i transmisję danych. Cena: 2799 zł

zibi.pl

runbo.com.pl REKLAMA

39


PREZENTOWNIK

Specjalne opatentowane zabezpieczenia biodrówki antykradzieżowej Pacsafe Vibe 100 chronią karty oraz dokumenty wykorzystujące technologię RFID przed zeskanowaniem i kradzieżą tożsamości. Przód oraz boki biodrówki zabezpieczone są technologią eXomesh, która chroni przed kradzieżą poprzez rozcięcie. Końcówki ekspresów można złączyć ze sobą i wpiąć w specjalne zabezpieczenie Lockabout. Cena: 249,99 zł

Nowy smartwatch Maserati to przede wszystkim propozycja skierowana do aktywnych mężczyzn ceniących luksusowe i praktyczne akcesoria. Smartwatch wyposażono w wiele funkcji, które pozwalają na kompleksowe monitorowanie naszej aktywności, a także planowanie i zarządzanie zadaniami dnia. Zegarek urzeka prostym, eleganckim, a zarazem bardzo nowoczesnym designem. Stylowa tarcza z logiem trójzębu oraz bransoleta typu mesh to elementy, które z pewnością przypadną do gustu mężczyznom lubiącym modne i szykowne dodatki. Cena: 1550 zł zegarkibizuteria.com.pl

niedajsieokrasc.pl

Hike Medium Crew to uniwersalne skarpety polecane na górskie trekkingi w umiarkowanie trudnym terenie, jak również na wycieczki z plecakiem. Sprawdzą się od wczesnej wiosny do późnej jesieni, a także w warunkach łagodnej zimy. Dzięki specjalnym ściągaczom Smartwool Fit System™ świetnie dopasowują się do stopy, eliminując ryzyko przesuwania i zwijania się w bucie. Wykonane są z połączenia świetnych pod względem termoregulacji i odprowadzania wilgoci włókien wełny merino (65%) oraz wytrzymałych, odpornych na przetarcia nylonu i elastanu. Sugerowana cena detaliczna: 60 zł smartwool.com

Telemeter to wyjątkowy czasomierz z funkcją telemetru, którego współczesny design wzorowany jest na wyglądzie modelu Doxa z 1939 roku. Nowy projekt wykonano w sposób przemyślany, zachowując równowagę między wyszukanym wzornictwem nawiązującym do modeli z epoki a nowoczesnymi rozwiązaniami. Rezultat? Zegarek przykuwa wzrok, a na nadgarstku wygląda bardzo efektownie. Idealny dodatek dla mężczyzn lubiących czasomierze o wzornictwie nawiązującym do stylu vintage. Cena: 1950 zł zegarkibizuteria.com.pl

40


41


Z DALEKA I Z BLISKA

Tajemnicze Bałkany TEKST SZYMON LACH

Bardzo cieszy mnie taki stan rzeczy, że ten region Europy dotychczas nie został opanowany przez Zachód. I mam szczerą nadzieję, że długo taki stan się utrzyma. Bałkany zawsze kojarzyły mi się z tą częścią Europy, która pozostaje dzika, nieodkryta, tajemnicza. Po odwiedzeniu trzech państw: Serbii, Czarnogóry oraz Bośni i Hercegowiny mogę śmiało rzec, że Bałkany mają magiczną moc przyciągania. Jeden wyjazd absolutnie nie wystarczy. Aby naprawdę poznać kulturę, zrozumieć ludzi, spotkać się z naturą, doświadczyć i poczuć na własnej skórze atmosferę tego regionu, warto wybrać się do różnych miejsc i najlepiej kilka razy. 42

P

ODRÓŻ NA DZIKO

Planując wyjazd, wiedzieliśmy, że chcemy koncentrować się na doświadczaniu Bałkanów, spotykając mieszkających tam ludzi, jedząc lokalne potrawy i obcując z piękną naturą. Ponieważ na co dzień mijamy tysiące osób, woleliśmy unikać dużych zbiorowisk. Oczywiście zahaczyliśmy o Belgrad, Podgoricę czy Sarajewo, ale nie zostawaliśmy tam dłużej niż 24 godziny. Trasę pokonywaliśmy w Mercedesie Marco Polo, który dzięki kompaktowym wymiarom świetnie się nadaje do tego typu eskapad. Podróżowaliśmy w 5 osób i wszyscy mogli-


Most w Mostarze – tu odbywają się zawody Red Bull Cliff Diving

śmy spać w samochodzie. Podczas postoju można wysunąć drugi dach i złożyć oparcia siedzeń, dzięki czemu dwie osoby śpią na górze, a trzy na dole. Co jest największym atutem takiego rozwiązania? Fakt, że można się zatrzymać dosłownie wszędzie, przygotować samochód do spania, wyjąć ajwar i zjeść go z lokalnym chlebem. A na dobranoc wypić lokalne wino i obudzić się rano z pięknym widokiem na jezioro, morze lub góry. Lub ze wszystkimi widokami jednocześnie, ponieważ Bałkany obfitują w urozmaicone pejzaże.

PIERWSZE 1200 KILOMETRÓW Wyruszyliśmy z Warszawy do Belgradu. Chcieliśmy ten dystans pokonać jak najsprawniej, aby w jak najkrótszym czasie znaleźć się w stolicy Serbii. Matka Natura lubi czasami płatać figle i nie ma z nią dyskusji. Jechaliśmy w takiej ulewie, że widoczność była niemalże zerowa, dlatego zdecydowaliśmy, że spędzimy pierwszą noc pod słowacką Trnawą, dokładnie w miejscowości Sereď. Znaleźliśmy w nocy dziki parking przy rzece Wag, gdzie rozbiliśmy obóz. Rano obudził nas szum płynącej rzeki, a piękny widok sprawił, że od razu się dobudziliśmy. Parę godzin później dojechaliśmy do Belgradu. Pierwsze wrażenie nie było najlepsze – brudne, zanieczyszczone ulice. Każdy jeździ jak chce, panuje wszechobecny chaos. Dojechaliśmy do centrum. Wynajęliśmy apartament w sercu stolicy. Przywitał nas Misza, właściciel i zdecydowanie jeden z sympatyczniejszych gospodarzy, jakich miałem okazję w życiu spotkać. Recepcjoniści hotelowi mogliby się od niego naprawdę sporo nauczyć! Miejsce spotkania okazało się adresem biurowym. Właściwy adres Misza zdecydował się wskazać nam osobiście. – Ty i ty jedziecie ze mną. A wy w waszym aucie pojedziecie za mną. Wsiadamy do samochodów. Misza na co dzień dorabia sobie, jeżdżąc taksówką. Siadam na prawym

43


Z DALEKA I Z BLISKA

fotelu pasażera z przodu, chwytam pas, a Misza kładzie mi rękę na ramieniu i mówi: – Nie zapinaj się, bo wtedy włączy mi się taksometr, a ja moich gości zawożę za darmo. Gościnność i dobre serce Miszy nie zakończyło się na tym etapie. Kiedy dojechaliśmy na miejsce i zaparkowaliśmy, pomógł nam wnieść bagaże do apartamentu. Po zakończeniu wszelkich formalności zaproponował, że pokaże nam miasto. Szybkim krokiem doszliśmy do głównej ulicy.

Wyjątkowy domek na skale, do którego można dotrzeć tylko przez wodę

44

– Tu jest najlepsza kawiarnia w mieście, a dwie przecznice dalej mieści się Dva Jelena, najlepsza restauracja nie tylko w Belgradzie, ale w całej Serbii. Nie musiał nas długo namawiać, abyśmy właśnie tam poszli na kolację. Podziękowaliśmy naszemu gospodarzowi za szybką wycieczkę i udaliśmy się do wskazanej restauracji. Na zewnątrz wszystkie miejsca były zajęte, na szczęście w środku było kilka wolnych. Stolik dla naszej piątki znalazł się błyskawicznie. Gdy siadaliśmy, grupa


muzykantów znajdująca się naprzeciwko nas zaczęła przygrywać serbskie melodie. Nie zdążyliśmy jeszcze porządnie się rozsiąść, a już kelner był przy nas z przystawkami. Zamówiliśmy piwo, wino i mięsne dania, aby móc rozkoszować się pierwszą bałkańską ucztą. Nie żałowaliśmy, wręcz przeciwnie. Kolacja była celebracją każdego kęsa, każdej melodii i nieprzeciętnej obsługi kelnerskiej.

PARK NARODOWY TARA Następnego dnia wyjechaliśmy z Belgradu i ruszyliśmy w kierunku południowo-zachodnim, aby na własne oczy zobaczyć z bliska piękno natury Parku Narodowego Tara. Jadąc w obranym kierunku, zatrzymaliśmy się przy drodze i kupiliśmy od lokalnej sprzedawczyni wino i ajwar – chyba najlepszy, jaki dotychczas jadłem. Jednak najciekawsze momenty miały dopiero nadejść. Jednym z nich był domek na skale, która stoi pośrodku rzeki w miejscowości Bajina Bašta. Wygląda niesamowicie! Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy w kierunku jeziora Zaovine. Dokładnie przy nim postanowiliśmy spędzić kolejną noc. Zdążyliśmy wszystko rozstawić i nie minęło 5 minut, kiedy zaczął padać deszcz. Czarne chmury, jezioro spowite aurą tajemniczości, pofałdowane pasma górskie rozpościerające się dookoła – wszystko to sprawiało takie wrażenie, jakbyśmy zaraz mieli oglądać bitwę o dwie wieże, żywcem wyjętą z „Władcy Pierścieni”. Nic takiego się jednak nie wydarzyło, a my siedzieliśmy nad jeziorem Zaovine, jedliśmy ajwar i kontemplowaliśmy otaczającą nas ciszę. Ten wieczór zapamiętam do końca życia.

REKLAMA

45


Z DALEKA I Z BLISKA

RZEKA TARA

nieje zaledwie kilkadziesiąt lat – zdążył już wystąpić w filmie. Most na rzece Tarze został postawiony niedaleko miejscowości Žabljak. Ma ponad 130 m wysokości i 150 m długości.

KUKURYDZA W ULCINJ Następnego dnia ruszyliśmy w kierunku Ulcinj, czarnogórskiej miejscowości położonej nad Morzem Adriatyckim. Po przybyciu wjechaliśmy w tak wąskie uliczki, że musieliśmy składać lusterka. Jednak niewielkie rozmiary naszego samochodu pozwoliły nam nie utknąć w tym ciasnym labiryncie.

FOTO: KRZYSZTOF CZAJKA

Co warto wiedzieć na temat samej rzeki Tary? Płynie głównie na terenie Czarnogóry w Parku Krajobrazowym Durmitor. Od stuleci tworzy kanion pośród skalistych gór. Po kanionie Colorado jest to drugi najgłębszy kanion na świecie! Jego głębokość sięga 1300 metrów. Tara jest rzeką porywczą i nieokiełznaną. To właśnie dlatego można na niej spotkać osoby uprawiające rafting. W kanionie na rzece Tara zbudowano jeden z najbardziej imponujących mostów w tej części świata i dzięki temu, pomimo młodego wieku – ist-

46


L ATO 2018 Wypoczynek | Animacje | Zwiedzanie

A my,

Stawiamy

na Bałkany. Albania Bułgaria Chorwacja Czarnogóra Grecja Macedonia

WYJEŻDZAMY z 20 miast w Polsce

BEZPOŚREDNIE LOTY z Katowic i Warszawy

www.rego-bis.pl / tel: 600 333 204 40-035 Katowice, ul. Kochanowskiego 18/11-12 III p.

47


Z DALEKA I Z BLISKA

Szukając adresu, pod który mieliśmy się udać, byliśmy świadkami dość nietypowej sytuacji. Wjechaliśmy do centrum i utknęliśmy w korku. Nie wiedzieliśmy, co jest jego powodem, ale czekaliśmy cierpliwie, aż się rozładuje. Posuwaliśmy się naprzód w żółwim tempie. W pewnym momencie wyjrzałem przez okno i zauważyłem, że do czwartego samochodu przed nami podbiega mężczyzna i wręcza kierowcy torbę z jedzeniem. Odbiera banknoty, biegnie kilkanaście metrów dalej, szuka czegoś (domyśliłem się, że chodzi o resztę), wraca do kierowcy i wręcza mu drobne. Okazało się, że na ulicach w Ulcinj można nabyć gorącą kukurydzę w kolbach. I pewnie nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, w jaki sposób jest sprzedawana. Jak widać, wszyscy tam mają stoicki spokój i nie denerwują się z takiego powodu. W końcu głodnym chodzić nie przystoi.

Na rejs po morzu można wypłynąć z Zatoki Kotorskiej

48

JACHTY W ZATOCE KOTORSKIEJ Po mile spędzonym czasie w Ulcinj ruszyliśmy dalej wzdłuż wybrzeża do Kotoru. Uwaga, poszukiwacze najpiękniejszych dróg na świecie – musicie się nią przejechać. Jest magiczna, cudowna i zapierająca dech w piersiach. Kierujący pojazdem musi uważać, żeby się nie zapatrzeć, ponieważ trasa, mimo że urokliwa pod względem widokowym, jest również bardzo kręta, co może stanowić niebezpieczeństwo. Po dojechaniu na miejsce wybraliśmy się na spacer wzdłuż wybrzeża. Naszą uwagę przykuły zacumowane luksusowe jachty w lokalnej marinie. Podeszliśmy do kapitana jednej z tych kilkudziesięciu łodzi. Kwota, którą nam zaproponował za dwugodzinny rejs, wynosiła 200 euro. Kiedy zdążyliśmy ucieszyć się na możliwość obejrzenia zatoki od strony morza, a nie tylko z lądu, nasz kapitan odebrał telefon. Po nim serdecznie nas


przepraszał, ponieważ okazało się, że pewien milioner właśnie wynajął jego jacht na całe popołudnie. Tym razem musieliśmy obejść się smakiem.

JEZIORO SZKODERSKIE To największe jezioro na Półwyspie Bałkańskim. Znajduje się na granicy Albanii i Czarnogóry: 2/3 jeziora leży na terenie Czarnogóry, a 1/3 w Albanii. Wybraliśmy się z Podgoricy do malutkiej miejscowości o nazwie Rijeka Crnojevica. Przebycie drogi zajmuje około 45 minut, w jej trakcie warto przystanąć i zrobić kilka pamiątkowych zdjęć z panoramą na zakole rzeki, która dociera do Jeziora Szkoderskiego. W Rijece można wynająć sternika i popłynąć z nim motorówką na godzinny rejs. Koszt takiej przyjemności to ok 60-70 euro dla 5 osób. I jest to przyjemność warta tej sumy, ponieważ widoki są tak piękne, że trudno się z nimi rozstać. Z łódki można podziwiać otaczające góry, wiele gatunków ptaków i rośliny, które lekko kołyszą się na wodzie. W 30 minut znaleźliśmy się na otwartych wodach jeziora. Nic nie mogło mnie powstrzymać. Zrzuciłem ubranie i wskoczyłem do wody, która okazała się bardzo przyjemna. Mógłbym tak unosić się na tafli wody i delektować tą cudowną chwilą, lecz musieliśmy wracać, aby dopłynąć do Rijeki przed zmrokiem.

49


ZDJĘCIA: 123RF

Z DALEKA I Z BLISKA

Pod wodospadami Kravica można się bardzo dobrze ochłodzić

WODOSPADY KRAVICA Po kilku dniach, które spędziliśmy, przemierzając piękne kręte drogi części bałkańskich państw, czekaliśmy z wytęsknieniem, aż wykąpiemy się pod wodospadami Kravica, znajdującymi się niedaleko miejscowości Medjugorje w Bośni i Hercegowinie. Na miejsce dotarliśmy wieczorem, wybraliśmy sobie dogodne miejsce do spania, a szum wodospadu łagodnie nas usypiał. Rano udaliśmy się pod wodospad. Woda i jej temperatura są raczej dalekie od tej panującej w Adriatyku. Jednak chęć kąpieli pod wodospadem była tak wielka, że bez dłuższego zastanowienia wskoczyliśmy do wody i popłynęliśmy w tempie Michaela Phelpsa, aby się trochę rozgrzać. Przydatne okazały się buty specjalnie przystosowane do chodzenia po skałach, które pełniły dwie ważne funkcje. Po pierwsze były antypoślizgowe, a po drugie chroniły przed

50

skaleczeniem się w stopę. Miejsce jest magiczne, ale szczerze polecam odwiedzenie go z samego rana, kiedy nie ma jeszcze na miejscu tysięcy ludzi.

5 OSÓB, 10 DNI, 3800 KM, 300 L PALIWA Przez 10 dni pokonaliśmy odległość 3800 km. Przejechany dystans może i jest duży, ale mam poczucie, że ciągle jeszcze olbrzymia część Bałkanów pozostała nieodkryta. Nie myślę nawet o Macedonii, Albanii, Kosowie czy Chorwacji, ale o tych państwach, przez które jechaliśmy. Gdybyśmy chcieli zatrzymać się w każdym miejscu, które wydało nam się atrakcyjne, miesiąc by nie wystarczył. Nie mogę się doczekać kolejnej eskapady w ten piękny i ciągle dziki region świata. Co więcej, polecam taką podróż. Szczególnie w takiej formie, na dziko, z dala od dużych miast. Tam są prawdziwe Bałkany. ■


51


PRAWO

Podróż służbowa w świetle przepisów Kodeksu pracy

FOTO: 123RF

TEKST JUDYTA POŻERNIUK, PRAWNIK POD REDAKCJĄ ADWOKATA KRZYSZTOFA BUDNIKA – KANCELARIA PRAWNA BUDNIK, POSNOW I PARTNERZY

Pojęcie „podróż służbowa” wydaje się wszystkim jasne i niepozostawiające większych wątpliwości. Każdy z nas, z uwagi na powszechność stosowania, intuicyjnie prawidłowo rozpoznaje znaczenie podstawowych regulacji prawnych dotyczących prawa pracy. Jednak w wypadku podróży służbowej nie zawsze jest to tak oczywiste. Często się zdarza, że podróż służbową mylimy z delegacją. Dlatego warto prześledzić, czym pod względem prawnym jest podróż służbowa. 52

C

O TO JEST PODRÓŻ SŁUŻBOWA?

Pojęcie podróży służbowej zostało uregulowane w art. 77(5) § 1 Kodeksu pracy. Co do zasady – występuje ona w sytuacji, gdy pracownik wykonuje na polecenie swojego pracodawcy zadanie służbowe poza miejscowością, w której znajduje się siedziba pracodawcy, lub poza stałym miejscem pracy określonym w umowie o pracę. Pamiętajmy bowiem, że umowa o pracę powinna być zawarta na piśmie i obligatoryjnie określać w szczególności miejsce wykonywania pracy


(art. 22 § 1, art. 29 § 1 pkt 2 Kodeksu pracy). Jednakże kodeksowa definicja podróży służbowej jest bardzo ogólna. Regulacja ta odnosi się bardziej do nakazu sfinansowania pracownikowi kosztów, które są związane z podróżą służbową, niż ją definiuje. Niemniej można ustalić, że niezbędnymi elementami, które muszą zaistnieć, aby móc nazwać wyjazd podróżą służbową, jest wydane przez pracodawcę polecenia wyjazdu oraz odbywanie wyjazdu w celu wykonywania zadań służbowych mieszczących się w zakresie umowy o pracę i poza miejscowością, w której znajduje się nasze stałe miejsce pracy. Dlatego też, gdy na przykład wyjazd nastąpił z naszej inicjatywy, a nie na polecenie pracodawcy, to podróżą służbową nie można go nazwać. Bardzo ważne jest prawidłowe zakwalifikowanie naszego wyjazdu jako podróży służbowej, bowiem tylko wtedy możemy prawidłowo obliczyć przysługujące nam świadczenia. Szczegółowe określenie minimalnych należności pracowniczych z tytułu podróży służbowych, jak dieta za noclegi, wyżywienie czy wydatki na podróż, znajdziemy w rozporządzeniu Ministra Pracy i Polityki Społecznej z dnia 29 stycznia 2013 r. (Dz.U. z 2013 r. poz. 167).

PODRÓŻ SŁUŻBOWA TO NIE DELEGACJA Mimo że potocznie o pracowniku, który przebywa w podróży służbowej, mówi się, że jest on „na delegacji”, to jednak nie jest to prawidłowe określenie. Podróż służbowa jest bowiem zdarzeniem incydentalnym i polega na wykonywaniu zadania służbowego, a nie zwykłej, stałej pracy. Przykładem na to jest chociażby wyjazd na targi. Delegacja występuje zaś wtedy, kiedy zmienia się stałe miejsce wykonywania naszej pracy na dłuższy okres. Przykładem jest skierowanie nas przez pracodawcę do innej miejscowości, także za granicę, na pewien określony czas, kiedy to będziemy wykonywać swoje normalne obowiązki wynikające z umowy o pracę w innym miejscu niż siedziba naszego pracodawcy czy naszego miejsca zamieszkania. Zmiana taka następuje także poprzez zastosowanie, za porozumieniem stron, aneksu do umowy lub wypowiedzenia zmieniającego warunki pracy oraz wynagrodzenia.

PODRÓŻ SŁUŻBOWA – POLECENIE PRACODAWCY Polecenie pracodawcy o „podróży służbowej” może być wydane ustnie, jednak korzystniejsze dla obu stron jest sporządzenie go na piśmie. Wówczas można uniknąć niedomówień i wątpliwości co do intencji pracodawcy i celu podróży. Przede wszystkim unikamy w ten sposób ewentualnego zastrzeżenia organów podatkowych w zakresie prawidłowego rozliczenia i opodatkowania – lub nie – wypłaconych nam świadczeń pieniężnych, będących przecież innymi świadczeniami płacowymi niż wynagrodzenie za pracę. Polecenie powinno obejmować treścią termin, cel i miejsce wyjazdu. Pracownik, jeśli nie istnieją szczególne okoliczności, nie może odmówić wyjazdu w podróż służbową. Byłaby to wówczas odmowa wykonania polecenia pracodawcy. W pewnych okolicznościach polecenia wyjazdu służbowego nie można wydać, na przykład kobiecie w ciąży czy pracownikowi opiekującemu się dzieckiem do lat 4.

KIEDY WYJAZD NIE JEST PODRÓŻĄ SŁUŻBOWĄ Trzeba pamiętać, że jeśli nasza praca jest permanentnie związana z wykonywaniem zadań na pewnym określonym terenie, na przykład określonego województwa, to takich stałych wyjazdów nie możemy nazwać podróżą służbową. Są one bowiem traktowane jak wykonywanie zwykłej pracy przez pracownika. Dotyczy to w szczególności pracowników branży budowlanej czy tzw. pracowników mobilnych w branżach usługowych. Podróżą służbową, w związku z zapisem art. 77(5) § 1 Kodeksu pracy, nie jest także podróż z miejscowości, w której mieszkamy, do miejscowości, w której pracujemy. Również podróż w obrębie miejscowości, w której nasz pracodawca ma siedzibę, podróżą służbową nie jest. A więc, kiedy załatwiamy coś po drugiej stronie miasta, w którym pracujemy, nie jesteśmy w podróży służbowej. Wskazany przepis jasno mówi, że do podróży służbowej dochodzi dopiero wtedy, kiedy pracownik opuści miejscowość, w której znajduje się jego miejsce pracy określone w umowie o pracę. Warto zauważyć, że jeżeli mieszkamy w Opolu, zaś nasze miejsce pracy znajduje się we Wrocławiu, to wówczas droga do pracy i z pracy podróżą służbową oczywiście nie jest. Jednak jeśli pracodawca poleci nam zawiezienie dokumentów do Opola, to mimo iż jest to nasze miejsce zamieszkania, będzie to podróż służbowa.

PODRÓŻ SŁUŻBOWA A CZAS PRACY Dużym problemem zarówno dla pracodawcy, jak i pracownika jest rozumienie „czasu pracy” podczas podróży służbowej, a przecież to bardzo istotna kwestia związana z obliczeniem nieprzekraczalnych norm czasu pracy, a także wynagrodzenia należnego pracownikowi. Zgodnie z artykułem 128 § 1 Kodeksu pracy czas pracy to czas, w którym pracownik jest do dyspozycji pracodawcy w zakładzie pracy lub w innym miejscu wyznaczonym do wykonywania obowiązków. Do czasu pracy pracownika podczas podróży służbowej zalicza się więc w całości czas wyjazdu, który jest zbieżny z normalnymi godzinami pracy pracownika, wynikającymi z jego rozkładu pracy. Warto zauważyć, iż kiedy przemieszczamy się do miejsca, w którym będziemy wykonywać polecone zadanie, i z powrotem, poza godzinami wynikającymi z naszego rozkładu pracy czas ten nie jest wliczany do czasu pracy. W czasie podróży służbowej mamy prawo do 11 godzin nieprzerwanego odpoczynku dobowego, a gdy odpoczynek ten został przerwany, przysługuje nam jego rekompensata w innym terminie. Po powrocie z podróży służbowej mamy prawo do 8 godzin odpoczynku, zanim rozpoczniemy pracę w kolejnym dniu. W przepisach prawnych nie ma regulacji, które by normowały maksymalną liczbę odbywanych podróży służbowych, ani czasu ich trwania. Istnieją jednak interpretacje, iż podróże służbowe trwające dłużej niż trzy miesiące powinny być traktowane już jako „oddelegowanie”. Jest to ważne kryterium, bowiem w przypadku oddelegowania pracodawca nie ma obowiązku wypłaty żadnych dodatkowych należności, jak w wypadku podróży służbowych. ■

53


DOOKOŁA ŚWIATA

Marrakesz Najbardziej kolorowe miasto Maroka TEKST I ZDJĘCIA MICHAŁ STOLAREWICZ

Marrakesz to liczące ponad milion mieszkańców, najbardziej kolorowe i żywiołowe miasto Maroka. Prawdziwa eksplozja smaków, barw i orientalnych zapachów. Marrakesz to także miejsce pełne sprzeczności, w którym stykają się ogromny luksus i skrajna bieda.

Z

najduje się tu hotel La Mamounia – jeden z najbardziej luksusowych obiektów w stylu art déco na świecie, działa Pacha Marrakech – największa dyskoteka Afryki Północnej. Berberowie – najdawniejsi mieszkańcy Maroka – żyją w Marrakeszu wraz z Arabami oraz napływającymi tu tysiącami ludzi z Zachodu. Sercem miasta jest Dżamaa al-Fina – słynny plac skazańców i umarłych, na którym w XIX wieku dochodziło do targu niewolnikami oraz ścinano gło-

54

wy przestępcom i nabijano na pale, prezentując je mieszkańcom. Poczujemy się tutaj jak w innej epoce. Na największym placu w starej części miasta – medynie (to dusza, choć niekoniecznie centrum arabskich miast) – warto znaleźć się po zmroku, bo wtedy ożywa i czaruje swoją magią. Są tu miejscowi muzycy grający na bębnach, zaklinacze węży, połykacze ognia, wróżbici, samozwańczy uzdrawiacze, fakirzy i rozkrzyczani handlarze, którzy nadają niesamowity cha-


FOTO: PIXABAY

FOTO: PIXABAY

rakter temu miejscu. Muzyka i gwar mieszają się z aromatami, a smaki z zapachami. To prawdziwy spektakl dla wszystkich zmysłów. Marrakesz nocą to magia – nie do opisania, lecz… do przeżycia!

ŚWIAT ZAPACHÓW I SMAKÓW Będąc w Marrakeszu, byłem zachwycony jego barwami wymieszanymi z pięknymi zapachami

55


DOOKOŁA ŚWIATA

i egzotycznymi smakami. Na każdym kroku przemawiały do mnie unoszące się aromaty ziół, grillowanych ryb, soczystych owoców. To właśnie tutaj piłem najpyszniejszy na świecie świeżo wyciskany sok z dojrzałych pomarańczy. Koniecznie musicie go spróbować, bo pomarańcze mają tu idealne warunki, dojrzewając w promieniach afrykańskiego słońca. Jeśli chcecie rozsmakować się w autentycznej kuchni tego miejsca oraz poznać jego prawdziwy smak, to obowiązkowo spróbujcie tadżin. To tradycyjna marokańska potrawa przygotowana w arabskim naczyniu służącym do pieczenia mięs nad rozżarzonym węglem lub drewnem. Naczynie o tej samej nazwie wykonywane jest z gliny i ma wysoką, stożkowatą pokrywę. Mój ulubiony tadżin to ten z kuskusem, kurczakiem i warzywami. Dodatkowo do dania dostajemy w oddzielnym naczyniu wywar, którym możemy je polewać, oraz tradycyjny arabski chleb, czyli chubz. Wszystko jest znakomicie podane. Przyrządzone w naczyniu do tadżin mięso jest delikatne, a warzywa i sosy tak aromatyczne, że moje kubki smakowe były w prawdziwym kulinarnym raju. Popijając posiłek tradycyjną marokańską herbatą z miętą, poczujemy prawdziwy smak tej części świata. Stałem się jej ogromnym fanem, wypijając kilka charakterystycznych małych szklaneczek każdego dnia. Na

56


deser warto skosztować ghoriba, czyli ciastek z migdałami lub sezamem. Tych wszystkich pyszności polecam poszukać poza Dżamaa al-Fina, czyli głównym placem miasta i najbardziej turystycznym miejscem Marrakeszu. Ceny są tutaj mocno zawyżone, mimo że produkty mają czasami nie najlepszą jakość – np. niektóre wyciskane soki rozcieńcza się wodą.

NA ZAKUPY! TARGUJ SIĘ, ILE WLEZIE Marrakesz to idealne miejsce na zakupy. Znajduje się tu ogrom straganów oraz sklepików z całą masą pięknych produktów, zaczynając od torebek i ubrań, a kończąc na artykułach ręcznie robionych. To właśnie tą ostatnią grupą byłem najbardziej zachwycony. Można znaleźć prawdziwe małe cudeńka, dzieła sztuki. Ręcznie rzeźbione lampy i lampiony, szufladki, naczynia, kubki. Wszystko bardzo kolorowe, egzotycznie wykończone i cieszące oko. Marokańczycy to świetni handlarze – jedni z najlepszych na świecie. Żyłkę do biznesu mają w sobie już od najmłodszych lat, sprzedając rodzinne wyroby. W Maroku koniecznie trzeba się targować. Negocjowanie ceny (chtara) jest tu tradycją. Wyjściowa cena potrafi być zawyżona, i to nawet kilkakrotnie. Podpowiem wam swój sposób na udane zakupy. Jeśli coś wpadnie wam w oko i chcielibyście to kupić, to nie okazujcie zbyt dużego zainteresowania produktem, a jedynie zapytajcie o jego cenę, która początkowo będzie bardzo wysoka. Następnie powiedzcie

REKLAMA

57


DOOKOŁA ŚWIATA

sprzedawcy, że przedmiot jest za drogi i w sumie to nawet nie chcecie go kupić, a pytacie tylko z ciekawości. Od tego momentu marokański sprzedawca nie pozwoli wam tak łatwo odejść bez wciśnięcia wam swojego produktu. Im dalej od straganu odejdziecie, tym sprzedawca będzie głośniej wykrzykiwał za wami coraz niższe ceny. Wtedy możecie powiedzieć od niechcenia, że w sumie to może byście i kupili, ale nie macie tyle gotówki przy sobie. Sprzedawca zapyta was, ile możecie mu zapłacić. Kiedy takie zdanie padnie z jego ust, to możecie być już pewni, że zgodzi się na waszą cenę. W ten sposób udało mi się utargować wiele pięknych rzeczy na prezenty dla znajomych.

CIEKAWE MIEJSCA I ZABYTKI Pałac Bahia Pałac uznawany jest za arcydzieło architektury marokańskiej i jedną z największych atrakcji turystycznych w Marrakeszu. Został zbudowany w XIX wieku na polecenie wielkiego wezyra Si Moussa. Na powierzchni 8000 metrów kwadratowych znajduje się aż 150 luksusowych sypialni, które zachwycają swoimi bogatymi zdobieniami. Na szczególną uwagę zasługują malowidła na drewnie, wykonane z niezwykłą precyzją. Na głównym dziedzińcu pałacu organizuje się liczne wydarzenia kulturowe, koncerty muzyki arabsko-andaluzyjskiej oraz wystawy. Można tu poczuć nastrój prawdziwego arabskiego pałacu.

Pałac Bahia

58


Medresa Alego ibn Jusufa

Medresa Alego ibn Jusufa To najładniejsza szkoła koraniczna w kraju, w całości dostępna dla zwiedzających. Została zbudowana w XIV wieku. W najlepszych czasach Koran studiowało tu 900 uczniów. W 2001 roku obiekt poddano gruntownej renowacji. Główny dziedziniec zachwyca podłogą wykonaną z marmuru z Carrary. Możemy zwiedzać pokój modlitwy oraz bardzo dobrze zachowane pokoje do studiowania na pierwszym piętrze i starą łaźnię.

Meczet Kutubijja

Meczet Kutubijja To najwspanialszy i największy minaret Maroka – Kutubijja (Koutoubia). Ma 70 metrów wysokości i stanowi najbardziej charakterystyczną sylwetkę w panoramie miasta. Nazwa pochodzi od arabskiego al-Kutubijjin (bibliotekarz) i obowiązuje od czasu, gdy w tym miejscu sprzedawcy rękopisów ustawiali koło niego swoje stragany. Meczet został zbudowany w tradycyjnym arabskim stylu – wieża jest ozdobiona czterema kulami z miedzi, które według legendy były tylko trzy, pierwotnie zrobione z czystego złota. Czwartą kulę podarowała żona kalifa Mansura, która jako zadośćuczynienie za złamanie postu w czasie ramadanu (zjedzenie winogron) kazała przetopić swoją złotą biżuterię w czwartą kulę.

Grobowce Saadytów Jest to miejsce spoczynku książąt z dynastii Saadytów oraz piękny przykład architektury arabskiej. Najstarszy zachowany grób cmentarzyska datowany jest na rok 1557.

59


DOOKOŁA ŚWIATA

Ogrody Majorelle

> ODPRAWA NA LOTNISKU Grobowce składają się z dwóch mauzoleów i dziedzińca z barwnym ogrodem. Jako ciekawostkę warto przytoczyć fakt, iż zostały w XVII wieku zamurowane przez Mulaja Ismaila. Dopiero 200 lat później odkryli je Francuzi podczas przelotu samolotem nad miastem.

Ogrody Majorelle (Jardin Majorelle) Ogród został zaprojektowany w latach 20. XX wieku przez Jacques’a Majorelle, a w latach 80. stał się własnością wielkiego kreatora mody Yves’a Saint Laurenta oraz jego życiowego partnera Pierre’a Bergé. Yves Saint Laurent tak bardzo pokochał to wyjątkowe miejsce, że zgodnie z ostatnią wolą projektanta rozsypano tu jego prochy. W swojej książce „YSL. Une passion marocaine” (2010 r.) Pierre Bergé napisał: „Mam wrażenie, że odwiedzający ogród goście, będąc w tym szczególnym miejscu, odczuwają w pewnym sensie obecność projektanta, który dzięki myślom wspominających go tam ludzi nie umarł całkowicie”. Jest to prawdziwie magiczne i piękne miejsce. ■ Więcej na blogu autora: BlogGlobtrotera.pl

Michał Stolarewicz – podróżnik, dziennikarz mieszkający dotychczas w Warszawie, Londynie i na Krecie. Prowadził młodzieżową audycję radiową „Trendymaniak” i grał w Teatrze PROdukcyjnym. Jest autorem bloga BlogGlobtrotera.pl i miłośnikiem spontanicznych podróży na własną rękę na drugi koniec świata. Zwiedził także Europę autostopem.

60

MARRAKESZ-MENARA (RAK)

Chciałbym zwrócić uwagę na zasady panujące na lotnisku w Marrakeszu. Warto być tutaj wcześniej, najlepiej 2 godziny przed odlotem. Ja zawsze podróżuję tylko z bagażem podręcznym, dzięki temu oszczędzam dużo czasu (i pieniędzy), nie stojąc w kolejce do nadania bagażu rejestrowanego. Tutaj, nawet jeśli mamy tylko podręczny plecak, musimy najpierw ustawić się w kolejce po specjalny stempel, który jest przepustką do odprawy. Kolejna ważna informacja! Musimy mieć wydrukowaną kartę pokładową. Lepiej o tym pomyśleć wcześniej, aby zaoszczędzić sobie kłopotów drukowania jej na miejscu. Gdy przyleciałem do Marrakeszu, posługiwałem się elektroniczną kartą pokładową. Przy wylocie trzeba mieć wydrukowaną kartę ze względu na konieczność okazania stempelka. Łącznie na lotnisku stoi się w trzech kolejkach. Pierwsza prowadzi do odprawy, druga do prześwietlenia podróżnych i bagażu podręcznego, a trzecia do kontroli paszportowej. Zarówno przylatując do Marrakeszu, jak i z niego wylatując, musimy wypełnić specjalny druczek pobytu (znajdziemy go na lotnisku).


61


Z NOTATNIKA PODRÓŻNIKA

Nad Niemnem TEKST I ZDJĘCIA RAFAŁ NOWICKI

Grodno jest dla wielu symbolem Kresów Wschodnich. W mieście zachowało się sporo zabytków, jest więc co oglądać, zaś specyficzna „socjalistyczna współczesność” Białorusi nie jest tak ostentacyjna jak na przykład w Mińsku. I chociaż czołg pełniący funkcję pomnika przed Teatrem Dramatycznym czy pomnik Lenina zajmujący honorowe miejsce na placu Tyzenhauza tworzą wrażenie estetycznego dysonansu, to takie elementy miejskiego krajobrazu Grodna są niewątpliwymi atrakcjami turystycznymi.

G

ród nad Niemnem jest dużym (ponad 360 tys. mieszkańców), nowoczesnym miastem z niezłymi restauracjami, hotelami i handlem. Jednak charakter miasta i jego klimat tworzą przede wszystkim zabytki, związane z długą i burzliwą historią Grodna, która najpierw nadała miastu status jednego z najważniejszych politycznie miejsc Rzeczypospolitej Obojga Narodów, a w XX wieku

62

zepchnęła je na margines dziejów. Jeszcze przed II wojną światową Grodno było przecież częścią ówczesnego województwa białostockiego. Randze „królewskiego miasta” nie mógł dorównać stosunkowo młody, oddalony o 80 km Białystok, który stał się ośrodkiem administracyjnym, podczas gdy Grodno pełniło rolę centrum kulturalnego i artystycznego.


Malowniczo położony Stary Zamek

63


Z NOTATNIKA PODRÓŻNIKA

Nowy Zamek

CO WARTO ZOBACZYĆ? Najstarszym zachowanym zabytkiem Grodna (i nadal pełniącym swoją funkcję) jest XII-wieczna cerkiew św. Borysa i Gleba, zwana też cerkwią na Kołoży. Budowla jest malowniczo położona na wysokiej skarpie nad Niemnem, niemal w centrum miasta. W XIX wieku, gdy na skutek osunięcia się ziemi uszkodzeniu uległa jedna ze ścian, odbudowano ją... z drewna. Powstało osobliwe połączenie dwunastowiecznego muru z dziewiętnastowieczną konstrukcją z desek, dzięki któremu zabytek jest niepowtarzalny. Z innych zabytków sakralnych na uwagę z pewnością zasługuje barokowy kościół św. Franciszka Ksawerego ze wspaniałymi wnętrzami oraz Sobór Opieki Matki Bożej – główna cerkiew Grodna.

Cerkiew św. Borysa i Gleba

64


Pierwsze prawa miejskie Grodno uzyskało dzięki wielkiemu księciu litewskiemu Witoldowi, który był fundatorem kościoła farnego oraz autorem rozbudowy dwóch warownych zamków, istniejących do dziś. W Starym Zamku znajduje się muzeum, którego zbiory prezentują przekrój historii miasta. Za czasów panowania Stefana Batorego zamek został przebudowany, stając się rezydencją króla, a tym samym miasto zyskało status nieformalnej stolicy Polski. Położony po sąsiedzku Nowy Zamek był wielokrotnie przebudowywany i w rezultacie bardziej kojarzy się z poradzieckim gmachem jakiegoś urzędu niż z królewską rezydencją. W środku znajduje się niewielkie muzeum (eksponaty to głównie zbroje i stroje z epoki), ale wartością tego miejsca jest jego rola w historii Polski. Właśnie tutaj w 1795 r. ostatni król Polski Stanisław August Poniatowski zrzekł się władzy królewskiej. Wielkie zasługi w rozwoju miasta miał starosta grodzieński, Antoni Tyzenhauz, który przeprowadził spektakularne uprzemysłowienie okolic Grodna, budując kilkadziesiąt manufaktur płócien, konfekcji i powozów. Przedsiębiorczy gospodarz doprowadził miasto i okolice do wielkiego rozkwitu, a za jego rządów oprócz wspomnianych wytwórni powstał m.in. teatr (obecnie Teatr Lalek).

Sobór Opieki Matki Bożej – z zewnątrz i w środku (powyżej)

65


Z NOTATNIKA PODRÓŻNIKA

Jeden ze znaków rozpoznawczych Grodna: stojący na postumencie czołg T34 – Pomnik Wyzwolenia Białorusi

Oryginalna architektura Teatru Dramatycznego

ZNANI W GRODNIE

kę i muzeum. W dwóch pokojach możemy zobaczyć meble z epoki, wczesne wydania powieści oraz kilka portretów pisarki. Niedaleko domu/muzeum znajduje się pomnik Orzeszkowej. W Grodnie mieszkała też (przez kilka lat) pisarka Zofia

Najbardziej znaną postacią kultury związaną z Grodnem była Eliza Orzeszkowa. Jej dom znajdujący się przy jednej z reprezentacyjnych ulic miasta dziś podzielony jest na bibliote-

Dom/muzeum Elizy Orzeszkowej

66


67


Z NOTATNIKA PODRÓŻNIKA

Nałkowska oraz Wilhelmina Kościałkowska – pisarka i tłumaczka; jej przekład powieści „David Copperfield” Dickensa jest wznawiany do dzisiaj. W Starych Wasiliszkach nieopodal Grodna urodził się kompozytor i piosenkarz Czesław Niemen, który w latach 1953-1954 uczęszczał do szkoły muzycznej w Grodnie.

ZAKRĘTY HISTORII Grodno na przestrzeni swoich dziejów kilkakrotnie przechodziło „z rąk do rąk”. Po II rozbiorze i abdykacji Stanisława Augusta Poniatowskiego miasto na długie lata (wyjąwszy okres wojen napoleońskich) znalazło się pod panowaniem Imperium Rosyjskiego. W czasie I wojny światowej zajęli je Niemcy, w 1919 roku władzę w nim przejęli Polacy, a w roku 1921 Grodno stało się częścią Rzeczypospolitej jako miasto powiatowe województwa białostockiego. Do historii przeszła bohaterska obrona miasta przed Armią Czerwoną we wrześniu 1939 roku. W latach 1941-1944 ponownie trafiło pod okupację niemiecką, natomiast po II wojnie światowej weszło w skład Związku Radzieckiego. Od 1991 roku Grodno jest miastem obwodowym Republiki Białorusi. Przy okazji obrony partyzanckiej w okresie 1941-1944 warto wspomnieć o pewnej atrakcji turystycznej. W lesie pod Grodnem znajduje się kompleks, w którym

Okolice Grodna to także białoruska część Kanału Augustowskiego, licząca około 25 km długości; znajdują sie tutaj 4 śluzy, w tym jedyna na kanale czterokomorowa śluza we wsi Niemnowo

68

Budynek straży pożarnej zdobi oryginalne malowidło; wieża była niegdyś najwyższą budowlą w mieście


Jeden z dawnych domów dozorców śluz; dziś mieści się tu punkt informacyjny przedstawiający historię powstawania Kanału Augustowskiego

Przejście graniczne między Białorusią (z lewej) a Polską (z prawej) na Kanale Augustowskim

> RUCH BEZWIZOWY – PRAKTYCZNE WSKAZÓWKI Na razie jedyną strefą bezwizową na Białorusi jest Grodno i część powiatu grodzieńskiego oraz Kanał Augustowski. Brak wiz to niewątpliwie ułatwienie, niemniej istnieje kilka wymogów formalnych, które należy spełnić.

· Paszport musi mieć przynajmniej 3 miesiące ważności od daty przekroczenia granicy z Białorusią.

· Trzeba mieć przepustkę, czyli zezwolenie na wjazd

i pobyt na Białorusi, dokument uprawnia do pobytu na terenie tego kraju do 5 dni, a jego koszt to ok. 100 zł. · Wymogiem jest także posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego: polisę można wykupić w wybranych biurach podróży i w kantorach wymiany walut na granicy polsko-białoruskiej. Ceny polis zaczynają się od ok. 10 zł. · Trzeba mieć zabezpieczone środki finansowe – równowartość 42 rubli białoruskich na każdy dzień pobytu na Białorusi (zależnie od kursu ok. 80-90 zł, w dowolnej walucie). · Dzieci obowiązują te same procedury. Powyższe informacje dotyczą przekraczania granicy samochodem lub autokarem. Przepisy bezwizowe na razie nie obejmują przekraczania granicy koleją, co ma się zmienić w 2018 roku. Pomocna w załatwianiu formalności jest strona internetowa www.bezviz.by (także w j. polskim).

69


Z NOTATNIKA PODRÓŻNIKA

realistycznie zrekonstruowano obóz partyzancki. Miejsce godne odwiedzenia – nie tylko dla miłośników militariów. Białoruś, choć jest naszym wschodnim sąsiadem, dla większości Polaków wciąż pozostaje istnym „terra incognita”. Tymczasem jest to kraj pod wieloma względami niezwykle interesujący, a wiele obiegowych opinii dotyczących go to zwykłe stereotypy niemające pokrycia w rzeczywistości. Chociaż dostanie się na terytorium Republiki Białorusi wymaga spełnienia pewnych formalnych warunków, to warto ten kraj poznać, zaczynając na przykład od Grodna. ■

70

Zrekonstruowany obóz partyzancki pod Grodnem


CZAS ZDOBYWAĆ W odkrywaniu górskich szlaków pomoże Ci wodoodporny zegarek Xonix UZ 005, któremu nie straszne są żadne warunki pogodowe.

Dystrybutor: 71


ŚWIAT NA TALERZU

Czekoladowe opowieści TEKST RENATA NAWROCKA

Wspaniale poprawia nastrój, a swoim doskonałym smakiem i zmysłowym aromatem przyciąga rzesze wielbicieli. Jest bogatym źródłem minerałów i skutecznym afrodyzjakiem. Czekolada przybiera dziś rozmaite formy i ma szerokie zastosowanie, nie tylko w cukiernictwie.

72


O

DROBINA HISTORII

Czekolada jest nam znana od ponad 2,5 tys. lat, choć zaledwie od niespełna dwóch stuleci jemy ją w tabliczkach i bombonierkach. Służące do wyrobu czekolady ziarna kakaowca były także jednym z pierwszych środków płatniczych. Zamieszkujący tereny dzisiejszego Meksyku starożytni Olmekowie mieli zapewne niewielkie pojęcie o chemicznym składzie czekolady, ale wiedzieli, że nasiona drzew kakaowca wykazują znaczne właściwości pobudzające. Konsumowali czekoladę pod postacią gorzko-kwaśnego napoju xocolatl (stąd nazwa – czekolada) ze sfermentowanych, wysuszonych i roztartych ziaren kakaowych. Od nich zwyczaj przejęli Majowie, a następnie Aztekowie, z upodobaniem przyprawiający czekoladowe napoje papryką, zielonym pieprzem, a nawet płatkami egzotycznych kwiatów. W Europie czekoladę „odkryto” w XVII wieku, kiedy to w płynnej postaci serwowano ją w pierwszych pojawiających się wówczas kawiarniach. Czekolada w formie znanej nam tabliczki powstała po raz pierwszy w 1847 r., zaś bombonierki pojawiły się w 1854 r. Dziś czekolada ma nawet swoje święto – 12 kwietnia jest jej światowym dniem.

W Europie czekoladę „odkryto” w XVII wieku, kiedy to w płynnej postaci serwowano ją w pierwszych pojawiających się wówczas kawiarniach

AFRODYZJAK Do Europy ziarno kakaowca przywiózł prawdopodobnie Krzysztof Kolumb, lecz gorzki napój kakaowy nie od razu zdobył uznanie. Dopiero dodatek cukru i wanilii spowodował prawdziwy czekoladowy boom. Za czasów Ludwika XVI zaproponowanie kobiecie gorącej czekolady było odbierane jako zaproszenie do sypialni, bo czekolada to bodaj najbardziej skuteczny afrodyzjak. Nie bez powodu w Dniu Zakochanych to właśnie czekolada cieszy się największym powodzeniem i jest chyba najchętniej wręczanym upominkiem najbliższym naszemu sercu osobom…

ZDJĘCIA: 123RF

DLA ZDROWIA I URODY Czekolada, zanim stała się ekskluzywną delicją, przez długie stulecia była traktowana głównie jako „wyrób medyczny”. U Azteków napój czekoladowy leczył żołądek i jelita, a zmiażdżone surowe ziarna kakaowca stosowano do leczenia infekcji. W Europie pierwszy spis zdrowotnych walorów czekolady sporządził w 1577 r. Francisco Hernández, który – jako osobisty lekarz króla Filipa II – udał się na drugą

73


ŚWIAT NA TALERZU

Czekolada doskonale sprawdza się także jako kosmetyk. Powstają liczne kremy, balsamy i płyny do kąpieli na bazie czekolady i masła kakaowego. Gabinety kosmetyczne i salony spa polecają kąpiele w czekoladzie i masaże z wykorzystaniem masła kakaowego. Okazuje się, że czekolada, także aplikowana z zewnątrz, poprawia samopoczucie, wspaniale odżywia i wygładza ciało, a nawet je wyszczupla! ■

FOTO: 123RF

Współcześnie naukowcy potwierdzają, że czekolada może być zdrowa dla organizmu i nie ma potrzeby eliminować jej z codziennej diety. Ważne jest jednak, aby pamiętać o umiarze w jej spożywaniu. Zjadanie 4-5 g czekolady dziennie obniża ciśnienie krwi. Zawarte w niej związki (m.in. flawonoidy, kofeina) stymulują pracę serca i obniżają ciśnienie tętnicze. Dodatkową zaletą czekolady jest obecność w niej magnezu i fosforu, ale chyba największą korzyść przynosi teobromina, która działa pobudzająco na ośrodkowy układ nerwowy, zmniejszając uczucie senności i znużenia. Powinny jej jednak unikać osoby z nadwagą (100 g czekolady to 400-700 kcal), cierpiące na cukrzycę oraz niektóre rodzaje alergii. Najbardziej wartościowa jest gorzka, ciemna czekolada, bo zawiera najwięcej miazgi kakaowej (70-90%), która ma dobroczynny wpływ na nasz organizm. Czekolada mleczna zawiera 30-50% kakao, zaś najmniej wartościowa jest czekolada biała, w której nie ma ani grama proszku kakaowego, a jedynie masło kakaowe. Czekoladowi koneserzy w ogóle nie uznają jej za czekoladę.

FOTO: SHUTTERSTOCK.COM

półkulę, aby poznać aztecką medycynę. Powszechnie stosowano wówczas czekoladę w zaburzeniach trawiennych, gorączce, dyzenterii, bólach głowy, a także jako środek oczyszczający krew.

74


75


TRAVEL & HISTORIA

Tadż Mahal Poezja wyrzeźbiona w kamieniu TEKST I ZDJĘCIA KARINA O’NEILL

76


Od dawna zastanawiałam się, dlaczego Tadż Mahal jest jednym z cudów świata. Jest ich przecież tylko 7 (współczesna lista cudów świata została ogłoszona w 2007 r. i głosowało na nią 90 milionów ludzi), a świat jest dość duży!

W

idziałam jego fotografie w licznych magazynach, na profilach społecznościowych znajomych i na zdjęciach bliskich mi osób. Byłam pytana chyba milion razy o to, czy sama kiedyś miałam okazję zobaczyć ten obiekt. Mimo że znajduje się on daleko od Europy, to wydawać by się mogło, że każdy o istnieniu Tadż Mahal wie, tak jakby to była wieża Eiffla albo Big Ben. W końcu został dodany do mojej „bucket list”, bo skoro to cud, to powinno się go chociaż raz w życiu zobaczyć, nieprawdaż? W październiku wybrałam się do północnych Indii, a moim celem był tzw. Złoty Trójkąt. W końcu mogłam się osobiście przekonać, czy jeden z cudów świata jest wart tego miana. O 5.00 rano zadzwonił budzik. Myślę sobie: co to za urlop, skoro trzeba wstać w środku nocy? Czy naprawdę warto wstawać tak wcześnie, żeby zobaczyć marmurowy grobowiec? Zwlokłam się z łóżka, wzięłam aparat

> CIEKAWOSTKI Artyści biorący udział w powstawaniu Tadż Mahal podpisali swojego rodzaju kontrakt, który przewidywał, że dostaną oni zapłatę do końca swojego życia, ale za to nie będą mogli już więcej tworzyć. Wydawać by się mogło, że dożywotnia pensja to jak wygrana w totolotka, aczkolwiek dodatkowym zabezpieczeniem było również... obcięcie ręki albo kciuka. Szahdżahan dzięki temu zagwarantował, że druga taka budowla nie powstanie nigdzie indziej. Grobowiec Mumtaz Mahal jest położony dokładnie na środku mauzoleum, a cała budowla jest idealnie symetryczna, nawet jej odbicie. Szahdżahan poprosił, żeby jego grobowiec znalazł się przy żonie, mimo że zaburzało to doskonałą symetrię. Tak też się stało. Wszystko jest tak zaprojektowane, żeby w razie trzęsienia ziemi nic nie upadło na główną część grobowca. Spójrzcie na 4 minarety otaczające budowlę, które się lekko odchylają na zewnątrz.

77


TRAVEL & HISTORIA

i nacisnęłam przycisk windy. W hotelowym lobby czekał na mnie przewodnik. Słońce już wstało, ale jest jeszcze przyjemnie i rześko... Powietrze stoi w miejscu, chmur na niebie brak, czuć, że za kilka godzin będzie prawie 40 stopni C. Przed nami krótka kolejka, osobna dla kobiet i mężczyzn. Idziemy do bramy, spoglądam w górę i widzę Tadż Mahal. Mój oddech się zatrzymuje, jestem totalnie oszołomiona.

78


79


TRAVEL & HISTORIA

Nagle tłum wokół mnie zdaje się znikać, a hałas przygasać. Nie widzę nic innego – jest tylko Tadż Mahal i ja. Jakby unosił się na chmurze przede mną. Mam wrażenie, że to sen. Pytam: jak coś tak wspaniałego, idealnego i doskonałego mógł stworzyć człowiek? Podchodzę bliżej. Tadż Mahal stoi niewzruszony. Obojętny na tłumy i przeciętność. Majestatycznie wznosi się ponad wszystkim. Przyglądam się ludziom i widzę

Ogrody otaczające Tadż Mahal; widoczna w głębi budowla to brama wejściowa

80

wiele osób w stanie podobnym do mojego. Słyszę trzaski migawek setek aparatów i zachwyty, ktoś nawet ociera łzy. Mój przewodnik wyrywa mnie z tego snu na jawie... Wciąż tu jestem, widzę to naprawdę! Siadamy w cieniu na ławce w ogrodzie otaczającym Tadż Mahal. Czas na opowieść o jego powstaniu. Okazuje się, że Tadż Mahal został uznany za cud świata nie


tylko ze względu na oszałamiający wygląd. Co to właściwie jest i czemu miał on służyć? Otóż jest to mauzoleum z marmuru w kolorze kości słoniowej. Geneza powstania Tadż Mahal wiąże się z historią pewnej wielkiej miłości. Obiekt został wybudowany przez Szahdżahana na cześć jego zmarłej żony Mumtaz Mahal (co znaczy wybranka pałacu). To podobno było jej ostatnie życzenie na łożu śmierci – zmarła

zaraz po porodzie ich 14. dziecka. Szahdżahan po wielu dniach żałoby rozpoczął projekt wybudowania najpiękniejszego grobowca na świecie. Sprowadził najlepszych artystów i inżynierów z Azji oraz Europy i zatrudnił w sumie ok. 20 tys. robotników. Marmur sprowadzono z kopalni oddalonej o kilkaset kilometrów, a także z innych części Azji, a kamienie

81


TRAVEL & HISTORIA

szlachetne do ozdoby ścian przetransportowano aż z Rosji i Tybetu. Niektórzy historycy podważają tę historię. Otóż uważają oni, że grobowiec miał być wystawiony dla samego Szahdżahana, ale w trakcie początkowej realizacji planów stała się tragedia. Władca podobno bardzo pasjonował się budową różnego rodzaju pałaców i fortów, zaś Tadż Mahal

był po prostu kolejnym projektem wyrażającym jego dumę i władzę. Ja i miliony innych wolą tę pierwszą wersję! Miałam szczęście odwiedzić już 4 spośród 7 cudów naszego pięknego świata. Następny przystanek to Mur Chiński! A wy które z cudów świata już widzieliście albo chcielibyście zobaczyć na własne oczy? ■

> FAKTY: · Ponad 7 milionów – tyle ludzi odwiedza Tadż Mahal rocznie (to 20 tys. dziennie) · 22 lata – tyle zajęło jego zbudowanie (1631-1653) · 20 000 – tylu budowniczych i artystów przyczyniło się do jego powstania · 1000 słoni pomagało w transporcie materiałów budowlanych · Czarny Tadż Mahal to legendarne mauzoleum, które miało podobno powstać na przeciwległym brzegu rzeki Yamuna

82


83


PODRÓŻE Z PASJĄ

Polinezja Francuska Raj zagubiony na oceanie

TEKST I ZDJĘCIA PIOTR BANACH, WWW.GLOBTOURIST.COM

Na przełomie lutego i marca, czyli w okresie, gdy w Europie pogoda zazwyczaj nas nie rozpieszcza, postanowiliśmy wyruszyć w kierunku południowej części Oceanu Spokojnego, aby odwiedzić bajkową Polinezję Francuską. W czasie kilkunastodniowej wyprawy odwiedziliśmy tylko kilka najpopularniejszych wysp.

84


R

AIATEA – POCZĄTEK PRZYGODY

Po długiej, męczącej podróży oraz pokonaniu jedenastu stref czasowych znaleźliśmy się w tropikalnym raju. W czasie polinezyjskiej przygody naszym domem oraz środkiem transportu stanie się blisko siedemnastometrowy, przestronny i luksusowy katamaran. Jacht wyposażony jest w niezbędną klimatyzację oraz bardzo przydatną odsalarkę, zapewniającą stały dostęp do słodkiej wody. Podczas rejsu

chcemy odwiedzić sąsiadującą z Raiatea wyspę Tahaa, następnie przepiękną Huahine, potem legendarną Bora-Bora. Przed wypłynięciem idziemy na spacer do oddalonej o mniej więcej kilometr Uturoa – największej miejscowości na wyspie. Miasteczko jest niewielkie, ale bez najmniejszego kłopotu znajdujemy tam kilka sklepów, w których zaopatrujemy się na kilka najbliższych dni rejsu. Trzeba przyznać, że ceny na Polinezji Francuskiej nie należą do najniższych. Zaopatrzeni

85


PODRÓŻE Z PASJĄ

w prowiant i dobre humory opuszczamy marinę i kierujemy się ku południowemu krańcowi Raiatea. Wyspa przyciąga gości zainteresowanych dawną cywilizacją. Nosi miano „świętej”, gdyż niegdyś odgrywała ważną rolę w miejscowej mitologii. Była religijnym centrum Polinezji. Pozostałością z tamtych czasów są marea – miejsca kultu starożytnej polinezyjskiej religii. Po zakotwiczeniu w zatoce Hotopuu opuszczamy ponton na wodę i udajemy się na ląd, aby zwiedzić marea. Osoby mniej ekscytujące się śladami historii, kultury i religii również poczują się tu dobrze, ponieważ marea znajduje się obok ładnej piaszczystej plaży, z której rozciąga się piękny widok na turkusową lagunę. Legenda głosi, że przed wiekami z wyspy wyruszali wielcy podróżnicy, którzy przemierzając Pacy-

86

fik, na wielkich pirogach potrafili dopłynąć do Nowej Zelandii. A my o poranku, na wygodnym jachcie, opuszczamy Raiatea i płyniemy w kierunku oddalonej o czterdzieści mil morskich Huahine.

HUAHINE – RAJSKI ZAKĄTEK Po wpłynięciu do laguny mijamy największą na Huahine miejscowość Fare. Odwiedzamy ją następnego dnia, kierując się tymczasem na południe. Gdy jesteśmy w pobliżu Motu Vaiorea, zatrzymujemy się i cumujemy do jednej z przystosowanych do tego celu boi. Kąpiel u brzegu piaszczystej plaży przyozdobionej pięknymi wysokimi palmami dostarcza nam sporo przyjemności. Na lądzie znajdujemy niewielką drewnianą chatkę, w której miejscowy rzemieślnik sprzedaje własno-


ręcznie wykonaną biżuterię. W ofercie są naszyjniki, kolczyki i bransoletki. Doceniając autentyczność wyrobów, ich estetykę i niezbyt wygórowaną cenę, kupujemy kilka sztuk. Przed nami krótki przeskok do zatoki d’Avea – to miejsce pozwala się zrelaksować w wakacyjnej atmosferze. Wiatr całkowicie ucichł, błękitna powierzchnia wody wydaje się wykonana ze szkła. Tego wieczoru kolację zjemy w jednej z dwóch restau-

racji znajdujących się na brzegu. Wybór pada na mieszczącą się w bezpośrednim sąsiedztwie pomostu restaurację Chez Tara. Nietrudno przewidzieć, że na Polinezji Francuskiej najczęściej używanym językiem jest francuski. Zamawiamy ryby przygotowane w tradycyjny polinezyjski sposób. Wybór okazał się doskonały. Jedzenie było bardzo dobre, oryginalne w smaku, a rachunek na rozsądnym poziomie.

REKLAMA

87


PODRÓŻE Z PASJĄ

O poranku ruszamy na północ w kierunku Fare. Po drodze mijamy pięknie usytuowany wśród tropikalnej roślinności, jedyny na Huahine, charakterystyczny dla Polinezji hotel składający się z bungalowów zbudowanych na wbitych w dno palach. Fare to największa miejscowość na wyspie, ale bardziej tu pasuje określenie wioska niż miasteczko. Mieszkańcy spotykają się na ploteczki w okolicy sklepu, który bez wątpienia jest centralnym punktem tego miejsca. Wyraźnie widać,

88

że mieszkańcy są przywiązani do własnego niespiesznego stylu życia. W Fare chcemy uzupełnić zaopatrzenie oraz znaleźć centrum nurkowe i skorzystać z jego usług. Laguna wokół Huahine łączy się z oceanem pięcioma kanałami. Woda morska wlewa się do laguny i wylewa z niej podczas przypływów i odpływów, dzięki czemu kanały są najbogatszymi skupiskami rozmaitych form podwodnego życia, i właśnie dlatego w takim miejscu odbędzie się nasze


89


PODRÓŻE Z PASJĄ

nurkowanie. Na miejscu zanurzamy się pod wodę. Natychmiast otacza nas kilka wielkich rekinów, które krążą wokół nas z ciekawością. Widać nie jesteśmy dla nich wystarczająco atrakcyjni, bo po chwili odpływają. Rekiny zniknęły, ale

emocje i podwyższone tętno pozostały. Wprawdzie ataki rekina na człowieka należą do rzadkości, ale bezpośredni kontakt z tymi groźnie wyglądającymi zwierzętami zawsze podnosi poziom adrenaliny. Zanurzamy się głębiej, a gdy jesteśmy bliżej dna, naszym oczom ukazuje się wspaniały widok: ogromne skupiska niesłychanie barwnych ryb, które pływają we wszystkich kierunkach; trochę dalej dostrzegamy dwa wargacze garbogłowe. Są bardzo duże, mają około półtora metra długości. Z błękitu ponownie wyłaniają się rekiny; są mniejsze od poprzednich, ale jest ich kilkadziesiąt. Mamy okazję podziwiać przepiękną rafę koralową, a w oddali widzimy ławicę drapieżnych barakud. Przed rozpoczęciem wynurzania mamy spotkanie z żółwiem morskim. Następnego dnia odpływamy w kierunku Tahaa. Na otwartym morzu rzucamy ostatnie spojrzenie na Huahine – piękny skrawek lądu z uroczą laguną. Wyspa ma dużo zieleni, przepiękne góry, morze z krystalicznie czystą ciepłą wodą i plaże z białym piaskiem. Nie padła ofiarą komercji, królują tu prostota i niewymuszona swoboda. Przetrwał tradycyjny styl życia.

WANILIOWA WYSPA Obieramy kurs na Tahaa nazywaną „waniliową wyspą”; po sześciu godzinach słonecznej żeglugi wpływamy do laguny kanałem Toahotu i kierujemy się do zatoki Faaha. Po zacumowaniu udajemy się na ląd, naszym celem jest plantacja wanilii. Dzięki uczynności napotkanych na brzegu mieszkańców wyspy bez problemu organizujemy transport dwoma pick-upami do miejsca docelowego. Tęgawy, pogodny właściciel uprawy wanilii w kilku językach opowiada nam, jak wygląda proces powstawania aromatycznych ciemnych lasek. Z pełnym przekonaniem udowadnia, że te pochodzące

90


z Polinezji są – rzecz jasna – najlepsze na świecie. Krótko po tym, gdy wracamy na jacht, zapada zmrok, który w tej szerokości geograficznej nadchodzi bardzo szybko. O poranku budzi nas dynamiczny koncert w wykonaniu kilkunastu kogutów znajdujących się na brzegu. Każdy z nich chce zapiać najbarwniej i najgłośniej. Zatoka ma lejkowaty kształt i otoczona jest wysokimi brzegami, co sprawia, że odgłosy wydawane przez koguty słychać wyjątkowo intensywnie. Po śniadaniu przemieszczamy się w okolice małej wyspy Mahaea. Z białego, drobnego piasku wyrastają wysokie smukłe palmy, dookoła turkusowoniebieska woda, w której odbijają się promienie słońca. Widoki jak z folderu. Po zakończeniu sesji fotograficzno-filmowych oraz kąpielach podnosimy kotwicę i płyniemy dalej. Opływamy lagunę, podziwiając po jednej stronie brzegi Tahaa, a po drugiej nieskończone obszary niesamowicie błękitnej wody, do której przylega rafa barierowa. Dzień kończymy na kotwicowisku w pobliżu wyspy Tautau. Poranek wita nas pięknym słońcem, co dla nas jest nie bez znaczenia, ponieważ znajdujemy się w pobliżu Motu Tautau nazywanego Coral River – miejsca uważanego za jedno z najlepszych do snorkelingu. Na miejsce nurkowania udajemy się pontonem. Po zanurzeniu się stwierdzamy, że rafa jest doskonale zachowana. Koralowce rosną na każdym dostępnym podłożu. Tam, gdzie istnieją koralowce, żyją również wielkie ławice pięknych, wielobarwnych ryb. Tych niesa-

mowitych wrażeń możemy zaznać, zanurzając się jedynie na głębokość około dwóch metrów, korzystając tylko z płetw, maski i fajki. Na nocleg udajemy się do otoczonej górami zatoki Hurepiti. Dzień kończy niezwykły zachód słońca, którego promienie pięknie rozświetlają niebo nad Pacyfikiem. Następnego dnia budzi nas deszcz, który odświeża powietrze i dodaje krajobrazowi nowych barw. Opady są intensywne, ale krótkie. Po niespełna godzinie ponownie wychodzi słońce, a my udajemy się na północny zachód, w kierunku Bora-Bora.

PERŁA POLINEZJI Wyspa jest malownicza, górzysta i bardzo zielona. To najsłynniejsza spośród polinezyjskich wysp – jej nazwę znają miliony ludzi na całym świecie. Bez wątpienia jest wymarzonym miejscem na luksusowe wakacje. My poznamy Bora-Bora z pokładu jachtu, nurkując, a także jeżdżąc terenowym samochodem po krętych drogach oraz podczas lotu helikopterem. Po wpłynięciu do laguny jedynym możliwym przejściem zatrzymujemy się przy Motutapu. Po kąpielach odpływamy w kierunku południowym i zatrzymujemy się przy wyspie Toopau Iti. Tutaj koncentrujemy się głównie na nurkowaniu. Wprawdzie podwodne życie nie wygląda tak spektakularnie jak w Coral River na Tahaa, ale nadal jest przyjemnie i ciekawie. Ostatnim celem dzisiejszej trasy jest zatoka Povai, a właściwie legendarna restauracja Bloody Mary’s. Po zacumowaniu

91


PODRÓŻE Z PASJĄ

do boi zakładamy eleganckie stroje i udajemy się na ląd. Lokal jest znany z długiej listy VIP-ów, którzy tutaj gościli. W środku zamiast podłogi piasek, drewniane ławki, strzecha. W menu znajdujemy pełne spektrum owoców morza, ale również steki i burgery. Na naszym stole króluje specjał polinezyjskiej kuchni: sałatka z surowej ryby marynowanej w soku z cytryny i mleku kokosowym. Bardzo udany wieczór. Niesłychanie miła obsługa. Rachunek dosyć wysoki, jednak stosunek jakości do ceny uznajemy za właściwy. Kolejnego dnia odwiedzamy Vaitape, główną miejscowość wyspy. Warto wspomnieć również o perłach na Bora-Bora, które do końca pierwszej połowy poprzedniego wieku były wydobywane z naturalnych małży. Obecnie wszystkie pochodzą z hodowli. Na odwiedzanych przez nas wyspach wielokrotnie widywaliśmy hodowle pereł, tu w Vaitape możemy odwiedzić eleganckie salony, w których można je kupić. Rząd kontroluje obrót perłami, więc ich legalny zakup na farmie nie jest możliwy. Wartość perły jest uzależniona od jej barwy, rozmiarów i regularności kształtów. Ceny pojedynczych pereł rozpoczynają się od kilkudziesięciu dolarów, a ceny wyrobów, takich jak naszyjniki, sięgają kilkudziesięciu tysięcy. Jednym z celów naszej wizyty w Vaitape jest zorganizowanie lotu helikopterem nad wyspą oraz przejażdżki terenowym samochodem po wyspie. Na Bora-Bora są dwie drogi: jedna biegnie dookoła wyspy, a druga w poprzek. Pierwsza wycieczka trwa ponad cztery godziny, dlatego decydujemy się na mniej więcej dwugodzinną trasę prowadzącą przez górzysty środek wyspy. Droga jest kręta, chwilami stroma. Prowadzi przez tropikalny las. Największe atrakcje czekają na nas, gdy jesteśmy w jednym z najwyższych punktów trasy. Zatrzymujemy się tu, aby podziwiać wspaniałe widoki na baśniowo piękną lagunę. Jesteśmy zauroczeni scenerią, jednak jeszcze nie wiemy, jaki widok czeka nas, gdy będziemy unosić się nad wyspą w helikopterze. Bora-Bora z lotu ptaka budzi skojarzenia z tropikalnym rajem. Połączenie wulkanicznych szczytów, bujnej roślinności, turkusowych zatok, atoli, gdzie biały piasek pokrył koralowe rafy, stwarza kompozycję, która na zawsze pozostaje w pamięci. Dzień pełen niesamowitych

92

wrażeń, kończymy w Yacht Club Bora-Bora, przy chłodnych drinkach przyrządzonych na bazie miejscowych owoców. O poranku ruszamy w dalszą drogę, tym razem przemieszczamy się do wschodniej części laguny. Pierwszą atrakcją kolejnego dnia jest wizyta w lagoonarium. W kilku połączonych ze sobą basenach mamy okazję pływać w towarzystwie żółwi morskich, pięknych kolorowych ryb i jak zawsze budzących respekt rekinów oraz ogończy. Na pożegnanie gospodarze obiektu częstują nas fantazyjnie podanym schłodzonym ananasem. Przed rozpoczęciem rejsu armator jachtu dokonał prezentacji najatrakcyjniejszych miejsc na wyspach oraz zaopatrzył nas w przewodnik po rejonie. Przewodnik i wykład okazały się przydatne przy szukaniu miejsca, w którym mamy duże szanse spotkać manty. Po dopłynięciu pontonem do odpowiedniego miejsca wskakujemy do wody i płyniemy na spotkanie z oceanicznymi olbrzymami. Po kilku minutach pojawiają się wyczekiwane manty. Są potężne, ale niegroźne dla człowieka, a ich pożywieniem jest plankton. Te kilkumetrowe, ważące ponad tonę ryby, majestatycznie przepływają pod nami. Na ostatni nocleg na Bora-Bora płyniemy w pobliże Motu Piti Aau. Na miejscu widzimy kilkanaście kilometrów kwadratowych przepięknie turkusowej wody i bajkowe piaszczyste plaże. W takiej scenerii jesteśmy niemal sami; kilkaset metrów od nas stoi tylko jeden jacht. Płyniemy w stronę plaży, na której jesteśmy jedynymi gośćmi. Wkrótce po naszym powrocie na jacht zapada zmierzch, zza widnokręgu wynurza się księżyc w pełni, rozświetlając wodę. Gdy budzimy się rano, najwyższy szczyt wyspy – Otemanu – osnuty jest delikatną mgłą i niewielkimi białymi chmurami, roślinność u podnóża szczytu mieni się dziesiątkami odcieni zieleni. Podnosimy kotwicę i płyniemy w kierunku wyjścia z laguny. Wypłynąwszy na otwarte morze, bierzemy kurs na ostatni cel naszej wyprawy, czyli marinę na Raiatea, gdzie oddamy jacht. Kończymy wspaniałą przygodę w cudownym miejscu. Jutro wsiądziemy do samolotu, aby opuścić raj zagubiony na oceanie i wrócić do Europy. ■


93


94


95


96


97


W następnym wydaniu

FOTO : GR ZE GO RZ

WA SZC ZU K

TRAVEL POLSKA m.in.:

Pod słońcem K ampanii

Szczepienia konieczne przed podróżą

FOTO: 123 RF

Wydawnictwo MajerMedia ul. T. Kościuszki 26 21-500 Biała Podlaska tel. 83 411 50 11 fax 83 410 70 30

www.majermedia.com redakcja@majermedia.com prenumerata@majermedia.com

DYREKTOR ZARZĄDZAJĄCY: Maciej Majerczak REDAKCJA Redaktor naczelny: Rafał Nowicki Redaktor prowadząca: Katarzyna Jaszczuk Zespół redakcyjny: Robert Nienacki, Karina O’Neill, Małgorzata Trębicka-Żuk Współpraca: Michał Stolarewicz Korekta: Anna Nalikowska Fotograf/fotoedytor: Łukasz Kuczyński REKLAMA reklama@majermedia.com Skład: Grzegorz Waszczuk Druk: Moduss Wydawnictwo MajerMedia jest członkiem Izby Wydawców Prasy. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo redagowania nadesłanych tekstów. Wydawca nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Okładka: foto - Chrisostomos Kamberis

98


99


Luksus

w Sercu Podlasia EKSKLUZYWNE POKOJE WYKWINTNA RESTAURACJA LOBBY BAR Z TARASEM CENTRUM KONFERENCYJNE STREFA WELLNESS Z SAUNAMI I BASENEM CENTRUM REHABILITACJI

DAJ O SIEBIE ZADBAĆ WYPOCZNIJ W SPA

100


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.