Tygodnik ilustrowany nr12

Page 1

bezpłatny tygodnik

www.tygodnikilustrowany.pl www.facebook.com/tygodnikilustrowanypl

TYGODNIK ILUSTROWANY NR 12/2015. 31 MARCA 2015 R. NAKŁAD: 10.000 EGZ. REDAKTOR PROWADZĄCY: MAREK SZYPERSKI.

TEMAT NUMERU: Dwa dni, dwa wypadki, sześciu zabitych | KOLEJNY NUMER NASZEGO TYGODNIKA UKAŻE SIĘ 14.04.2015 r. |

Palma z „Piątki” najładniejsza

Znajdź nas na www.facebook.com/tygodnikilustrowanypl

Jest nas już ponad 1.000 Dziękujemy!

Fot. plonsk.pl

Wieszcz za agenta Zespołowi Szkół nr 2 w Ciechanowie nie patronuje już współpracownik sowieckiego NKWD Oskar Lange. Rada Powiatu Ciechanowskiego na sesji 30 marca zastąpiła go Adamem Mickiewiczem. Wieszcz od lat jest też patronem wchodzącego w skład Zespołu II Liceum Ogólnokształcącego. Za zmianą było 20 radnych, jeden głos był wstrzymujący. Rada (7 do 6 przy 7 głosach wstrzymujących) odrzuciła poprawkę radnego Stanisława Kęsika, by do uzasadnienia uchwały dodać, że z inicjatywą „wyrzucenia” Oskara Lange wystąpił Narodowy Ciechanów.

Płońsk ma swą ulicę w Belgii A konkretnie w mieście Antoing. Płońsk od dwóch lat ma umowę partnerską z Antoing. Współpraca między miastami rozpoczęła się od wymiany doświadczeń w dziedzinie gospodarki komunalnej.

55. lecie nadania SP 6 w Ciechanowie imienia Tadeusza Kościuszki W tym roku Ciechanowska „Szóstka” świętowała Dzień Patrona na jubileuszowej Gali z okazji 55. rocznicy nadania placówce imienia Naczelnika Insurekcji. Była msza św. w Farze, część artystyczna w Powiatowym Centrum Kultury i Sztuki, nagrody dla nauczycieli. Przybyło wielu gości w tym: wiceprezydent Ciechanowa Krzysztof Kacprzak i dyrektor ciechanowskiej delegatury Kuratorium Oświaty Agata Pawłowska. Nagrodę Prezydenta Ciechanowa otrzymała Olga Przewódzka, a Ewa Barcz i Anna Włodarska zostały uhonorowane Nagrodą Dyrektora Szkoły. Wręczono także nagrody dla laureatów konkursów okolicznościowych: plastycznego, fotograficznego oraz na hasło reklamujące szkołę.

MSz

Relacja filmowa na brjttv.pl

Szkoła Podstawowa nr 5 w Ciechanowie zdobyła pierwsze miejsce w konkursie „Palma w Szkole” organizowanym przez firmę Cedrob. Kolejne miejsca zajęły: SP 7 i SP 4 z Ciechanowa oraz SP z Nowej Krępy. Nagrody – pieniężne vouchery w wysokości 3, 2 i 1 tys. zł wręczył wiceprezes Cedrobu Włodzimierz Bartkowski. W trakcie wielkanocnej gali wręczono także nagrody zwycięzcom konkursu plastycznego „Bezpiecznie z Cedrob-em”. Przedstawiciele SP 4 w Ciechanowie otrzymali od organizatora voucher o wartości 1 tys. zł. Wyróżnieni zostali również autorzy trzech najlepszych prac – Alicja Zadrożna, Aleksandra Iłowska i Przemysław Pawlicki.

Red

fotorelacja na profilu FB Tygodnika Ilustrowanego

OGŁ OSZE N I E WŁ ASNE W Y DAW CY

reklama

Fot. Świeża Bazylia

Fot. Monika Szyperska

Red/UMP

OGŁOSZE N I E

Red 513. nr Tygodnika

str. 7-10


2 | TEMAT NUMERU

31 marca 2015 | www.tygodnikilustrowany.pl | TYGODNIK ILUSTROWANY

Dwa dni, dwa wypadki, sześciu zabitych To będą bardzo smutne święta dla kilku rodzin z powiatów mławskiego i ciechanowskiego. W ciągu niespełna doby – między 19.40 23 marca, a 18.55 24 marca w dwóch wypadkach drogowych zginęło sześć osób.

Do pierwszej tragedii doszło w poprzedni poniedziałek (23 marca) ok. 19.40 na drodze Nowa Sławogóra – Dębsk. - Jak wynika ze wstępnych ustaleń, kierowca audi 80, 19- letni mieszkaniec pow. mławskiego, stracił panowanie nad pojazdem, zjechał z drogi do rowu i uderzył w drzewo. Pojazd rozpadł się na dwie części. Kierowca oraz jadący z nim dwaj reklama

pasażerowie w wieku 17 i 18 lat zginęli na miejscu wypadku. Trwają czynności policji

i prokuratury – relacjonuje Anna Gorczewska, rzeczniczka mławskiej policji. Nie minęła doba, gdy śmierć zabrała kolejne trzy osoby. Tragiczny wypadek tym razem miał miejsce we wtorek, 24 marca o godz. 18.55 na drodze Unikowo - Pniewo Czeruchy (gm. Strzegowo). Jak wynika ze wstępnych ustaleń, kierujący golfem, 38- letni mieszkaniec pow. mławskiego, jadąc w kierunku miejscowości Unikowo, uderzył w tył agregatu, zawieszonego do nieoświetlonego traktora marki Ursus, a następnie uderzył w drzewo, znajdujące się po lewej stronie jezdni. - Kierujący ursusem 38letni mieszkaniec pow. mławskiego był trzeźwy – informuje Anna Gorczewska. - Jak ustalono, nie posiada uprawnień do kierowania pojazdami. W wyniku wypadku kierowca golfa zginął na miejscu. Jadący z nim dwaj pasażerowie w wieku 31 i 32 lat, mieszkańcy pow. ciechanowskiego z ciężkimi obrażeniami ciała zostali przewiezieni do szpitala w Ciechanowie, gdzie pomimo akcji ratunkowej, zmarli. Postępowanie prowadzi KPP w Mławie. Anna Gorczewska przypomina, że nieoświetlone pojazdy rolnicze, poruszające się drogą po zmierzchu to śmiertelne zagroreklama

żenie. Pomimo prowadzonych kontroli nadal jednak wielu kierowców lekceważy podstawowe zasady bezpieczeństwa. Dlatego policja zapowiada surowe i bezwzględne kary, apeluje także o sygnały, dotyczące poruszających się po drodze nieoświetlonych pojazdów rolreklama

reklama

niczych. Wystarczy zadzwonić pod bezpłatny numer 997. No i oczywiście apel do kierowców – nogi z gazu. Zbyt szybka jazda w nieodpowiednich warunkach może skończyć się tragedią. Marek Szyperski


W REGIONIE | 3

TYGODNIK ILUSTROWANY | www.tygodnikilustrowany.pl | 31 marca 2015

Położna z Pułtuska wśród najlepszych w Polsce Podczas specjalnej gali towarzyszącej Ogólnopolskiej Konferencji „Położna na medal” zorganizowanej pod patronatem Polskiego Towarzystwa Położnych - położna z Pułtuska Katarzyna Adamczyk odebrała nagrodę za zajęcie III miejsca w konkursie „Położna na medal”.

- W zawodzie pracuję już 26 lat. Kocham swoją pracę, a największą satysfakcję przynosi mi pomoc jaką niosę moim pacjentkom. – powiedziała Katarzyna Adamczyk, która zdobyła w konkursie 8100 głosów. Konkurs „Położna na medal” to ogólnopolska inicjatywa mająca na celu wyłonienie najlepszych położnych, które w sposób szczególny wyróżniają się podejściem do pacjenta, empatią, współdziałaniem, cierpliwością i wyrozumiałością, a w swojej codziennej pracy tworzą partnerskie relacje, dzięki którym zmniejszyły lęk i stres kobiety podczas ciąży, porodu i połogu. - Nagroda „Położna na medal” została przyznana w ramach pierwszej edycji kampanii społeczno-edukacyjnej organizowanej pod tą samą nazwą. Celem kampanii był wzrost świadomości położnych nowoczesnych standardów opieki okołoporodowej i podniesienie standardów pracy w zgodzie z przyjętymi wymaganiami środowiska i oczekiwaniami pacjentów oraz uświadomienie roli położnej, jej kompetencji i odpowiedzialności w oparciu o przyjęte standardy pracy jaką na co dzień wykonuje. Pierwsze miejsce w konkursie otrzymała Edyta Szumska z Wrocławia z ponad 9 tys. głosów. Drugie miejsce zajęła Halina Biedroń z Nakła nad Notecią ilością 8368 głosów. - Pozwalam sobie w imieniu tysięcy kobiet podziękować Wam za Wasze serce, za Wasze oddanie i za Wasz profesjonalizm. Wasze rady i wskazówki udzielane zaraz po narodzinach okazują się bezcenne. Opieka okołoporodowa nie istnieje bez położnych. „Nie bój się porodu, jeśli przy tobie będzie położna” - cytowała za znaną polską położną Jeanette Kalyttą Joanna Pietrusiewicz, Prezeska Fundacji Rodzić po Ludzku. - Jeśli ktoś zapytałby mnie jaki zawód uważam za najpiękniejszy, bez wahania odpowiedziałabym że położna. A jaki jest najtrudniejszy? Też położna. W zawód położnej wpisane jest wszystko co najpiękniejsze i najtrudniejsze. Towarzyszenie kobiecie w narodzinach jej dziecka, pierwsze

spojrzenie noworodka, widok rodzącej się „matki”, a także towarzyszenie w bólu, cierpieniu, nieprzespane noce, a czasem w umieraniu, śmierci. Z naszych analiz wynika, że najważniejszym zawodem dla kobiet jest właśnie położna. Tak o was mówią kobiety – dodała Pietrusiewicz. Prezeska Fundacji Rodzić po Ludzku mówiła także o kwestii poprawy wynagrodzeń i warunków pracy położnych. Podkreślała, że normy zatrudnienia powinny odpowiadać realnym oczekiwaniom jakie w stosunku do

pracy położnych mają kobiety. Pomysłodawcą i organizatorem kampanii jest Akademia Malucha Alantan. W gronie patronów merytorycznych znaleźli się: Naczelna Izba Pielęgniarek i Położnych, Polskie Towarzystwo OGŁ OSZE N I E

OGŁOSZE N I E

Położnych, Fundacja Rodzić po Ludzku oraz portal edukacjapacjenta.pl – Kampania „Położna na medal” została opracowana z myślą o perspektywie wieloletniej. Tylko długofalowość tego typu inicjatyw ma szansę zmienić zachowania społeczne poprzez podniesienie świadomości i wywołanie społecznie pożądanych postaw i zachowań. Zależy nam na wzroście zainteresowania standardami opieki okołoporodowej – podkreślał Jacek Drapała, członek zarządu ZF Unia, organizatora kampanii. Nagrody wręczono 20 marca br. podczas pierwszej Ogólnopolskiej Konferencji „Położna na medal”, nad którą patronat objęło Polskie Towarzystwo Położnych. W komitecie naukowym wydarzenia zasiadły: prof. dr hab. n. med. Grażyna Iwanowicz-Palus – Prezes Polskiego Towarzystwa Położnych (UM Lublin) i mgr Leokadia Jędrzejewska – Konsultant Krajowy w dziedzinie pielęgniarstwa położniczego i ginekologicznego. Gala rozdania nagród w konkursie „Położna na medal” została poprzedzona merytoryczną dyskusją, w trakcie której eksperci i praktycy rozmawiali m.in. o aktualnych trendach w opiece okołoporodowej, psychologii kobiety w okresie okołoporodowym czy opiece okołoporodowej nad kobietami z niepełnosprawnością.

OGŁOSZE N I E

Red reklama


4 | W REGIONIE OG ŁOSZ E N I E

31 marca 2015 | www.tygodnikilustrowany.pl | TYGODNIK ILUSTROWANY

Teatralna Wiosna w „Jedynce” 24 marca w Szkole Podstawowej nr 1 z Oddziałami Integracyjnymi w Przasnyszu rodzice wystawili „Kopciuszka”. Było to przestawienie wyjątkowe, ponieważ w całości zrealizowane przez rodziców uczniów klas pierwszych. Entuzjastycznie przyjęli oni pomysł organizacji przedstawienia. Pod kierunkiem reżyser Katarzyny Grzybowskiej-Kucińskiej podzielili się na sekcje: aktorską, dekoratorską i muzyczną. Przez trzy tygodnie odbywały się przygotowania, w które włączyły się również wychowawczynie klas I. Wszyscy wykazali się ogromnym zaangażowaniem, zarówno w odegraniu swoich ról, zaprojektowaniem i wykonaniem scenografii oraz sprowadzeniem strojów z teatru w Gdańsku. Przepiękne dekoracje i kostiumy, wspaniała gra aktorska przeniosły nas w świat fantazji. Muzyka, śpiew Katarzyny Kordek i Andrzeja Dąbrowskiego wprowadziły widownię w tajemni-

O G ŁOSZ E N I E

czy nastrój. Szczególnie widowiskowa okazała się scena walca podczas balu na zamku królewskim oraz przejazd Kopciuszka czarodziejską karetą, zaprzężoną w białego rumaka do pałacu. Ogromne poruszenie wywołało poszukiwanie Kopciuszka wśród widowni. Wybrane panny i panienki próbowały sprawdzić, czy srebrny pantofelek pasuje na ich stopę. Historię o Kopciuszku obejrzeli uczniowie ze Szkoły Podstawowej nr 1 oraz dzieci z przasnyskich przedszkoli. Przedstawienie wszystkim bardzo się podobało. Na koniec rozległy się gromkie brawa. Dzięki zaangażowaniu rodziców w Jedynce odbyło się niezwykłe Święto Wiosny i Teatru. Przedstawienie przygotowali: reżyseria - Katarzyna Grzybowska-Kucińska, obsada: narrator – Sabina Dąbrowska, Kopciuszek – Katarzyna Balkowska, Złośnica – Izabela Romanik, Kapryśnica – Anna Dąbrowska, Macocha – Katarzyna Winnicka, Ojciec – Robert Gwardys, Wróżka – Emilia Sach-

macińska, Książe – Robert Balkowski, Posłaniec – Andrzej Dąbrowski, Królowa – Anna Kamińska, Król – Przemysław Wąsowski. Śpiew – Katarzyna Kordek, Andrzej Dąbrowski, dokumentacja fotograficzna – Małgorzata Głodkowska, scenografia – Małgorzata Niestępska, Marta Lewandowska – Kuliś, Joanna Korba, Joanna Grysztar, Agnieszka Rajska – Kołakowska, Grażyna Zadrożna, Ewa Dobrzyńska, Dorota Zagroba, Małgorzata Fijałkowska, Magdalena Kawiecka, Ewa Płoska – Berk, Aneta Chmielik, Ewa Fabrykiewicz, Aleksandra Śmigielska, Katarzyna Witka, Marta Mięsowska, Agnieszka Dawidziuk, Agnieszka Ślaska, Agata Wilam. Osoby i instytucje współpracujące: Marek Radomski, Miejski Dom Kultury w Przasnyszu, Gimnazjim im. Noblistów Polskich, Cukiernia „Delicja”. Dyrekcja i nauczyciele Szkoły Podstawowej nr 1 z Oddziałami Integracyjnymi w Przasnyszu za przeniesienie do świata fantazji i czarodziejskiej zabawy oraz serce i trud włożony w przygotowanie przedstawienia serdecznie podziękowali wręczając pamiątkowy „złoty pantofelek”. Red

fotorelacja na profilu FB Tygodnika Ilustrowanego


LITERATURA | 5

TYGODNIK ILUSTROWANY | www.tygodnikilustrowany.pl | 31 marca 2015

Zaczęło się w Ciechanowie

Prezes Browarów Regionalnych Jakubiak – Marek Jakubiak i kilkanaście innych osób, to bohaterowie ukazującej się za kilka dni nowej książki Andrzeja Kaluszkiewicza „Zaczęło się w Ciechanowie cz.II”. Oto co powiedział nam autor: - „Zaczęło się w Ciechanowie” – cz. II to dalszy ciąg rozmów z ludźmi, którzy związani są z naszym mazowieckim miastem. W książce zebrałem rozmowy, które przeprowadziłem od września 2012 r. do września 2014. Jest to opowieść nie tyle o mieście, ile o ludziach, związanych z miejscem z którego się wywodzą, gdzie pracują, gdzie zostawili sporą część swojego bogatego życia. W jaki sposób dobierałem rozmówców? Parafrazując tytuł jednego z cyklicznych programów telewizyjnych – po prostu „urzekła mnie ich historia”. Więc rozmawiamy! Pozycja społeczna bohaterów tej książki

jest niezaprzeczalna. Ich dorobek jest wielki, nie tylko w skali lokalnej społeczności. Po co utrwaliłem to wszystko na papierze? Tracimy kontakt z przeszłością. Większość z nas żyje dniem dzisiejszym i po części przyszłością. Przeszłość staje się dla wielu zbędna, zapominana, a przecież na przeszłości budujemy swoją przyszłość. Człowiek jest nierozerwalnie związany ze swoimi korzeniami, społeczeństwo również. To jest w nas. Chciałem napisać kolejną książką, w której zaprezentuję osoby, a może osobistości związane z naszym miastem, aby został po nich ślad. Pamięć o wydarzeniach, pamięć o ludziach, ich sukcesach, słabościach, a przede wszystkim ich mozolnej pracy utrwalającej talenty, zdolności, pasje. Każdy z rozmówców jest zadowolony z wybranej drogi życiowej. W świecie, w którym pracujemy z musu, tylko dla pieniędzy – jest to dziwne. Prawda? Bohaterowie tej książki przeczą tym przekonaniom. Na pewno jest jeszcze wielu takich szczęściarzy. Dzięki nim świat wokół nas jest piękniejszy, mądrzejszy, ciekawszy. Życzę Państwu miłych wrażeń podczas lektury. Jan Andrzej Kaluszkiewicz

W książce „Zaczęło się w Ciechanowie” cz. II z autorem rozmawiają: Tomasz Majewski Stefan Żagiel Cezary Kosiński Włodzimierz Ryms Robert Kuśmierski Ks. Marian Konrad Klubiński Waldemar Tkaczyk Wiesława Krawczyk Eugeniusz Sadowski Krzysztof Zaręba Ks. infułat Ludomir Kokosiński Ignacy Gogolewski Roman Kuśmierski Bibian Mossakowska Dariusz Węcławski Danuta Kamińska Marek Jakubiak Łukasz Nawotczyński Jerzy Hieronim Olszewski.

OGŁOSZ ENIE

Warto przeczytać: Ryszard Terlecki - „Polska w niewoli – 1945-1989” Autor – historyk i publicysta, członek antykomunistycznej opozycji – w tej książce, pod jakże wymownym tytułem – opisuje nasze współczesne dzieje, od zakończenia II wojny światowej aż do wyborów tzw. Sejmu kontraktowego i powołania pierwszego niekomunistycznego premiera – Tadeusza Mazowieckiego. W pierwszych rozdziałach pisze m.in. o walkach antykomunistycznego podziemia po 1945 r., o stopniowej likwidacji swobód politycznych w kraju, sfałszowanych wyborach do Sejmu w 1947 r., o naszej politycznej emigracji, przypomina sylwetki Bieruta, Gomułki, Cyrankiewicza i innych ówczasnych dygnitarzy. Ciekawy jest rozdział zatytułowany „Stalingrad”, w którym autor m.in. OGŁOSZ ENIE

przypomina, jak polscy wybitni literaci „płaszczyli się przed ówczesnym reżimem i prześcigali w serwilizmie”. Padają tu tak znane nazwiska, jak: Roman Bratny, Konstanty Ildefons Gałczyński, Jarosław Iwaszkiewicz, Antoni Słonimski, Julian Tuwim, Adam Ważyk. Wspomina tu Terlecki słynny „socrealizm”, który w latach 50-ych, ale i później, obowiązkowo wyznawano w literaturze, plastyce, muzyce. Po rozdziale „Stalingrad” musiał nastąpić rozdział „Przedwiośnie”, kiedy to w Polsce zapanowała, nie na długo zresztą, tzw polityczna „odwilż”, czyli złagodzenie komunistycznego reżimu. Rozdział „Ostatnie powstanie” mówi o wydarzeniach z października 1956 r., kiedy to w Poznaniu doszło do masowych wystąpień przeciwko rządzącym.

W następnych rozdziałach czytamy o protestach robotniczych na Wybrzeżu, o narodzinach Solidarności”, stanie wojennym, obradach Okrągłego Stołu. Nawet starsi ludzie, którzy przecież większość z tych wydarzeń przeżyli, nagle ze zdziweniem konstatują: jaka ciekawa (chociaż niekoniecznie w dobrym tego słowa znaczeniu) była ta nasza historia. W swojej książce Ryszard Terlecki nie interpretuje, nie wygłasza swoich sądów na temat polskiej historii ostatnich 45 lat. Jedynie przypomina z dużą starannością najważniejsze fakty. Można powiedzieć, że jest to znakomite repetytorium, którym warto zainteresować młodych. Należałoby polecić tę pozycję nauczycielom historii i uczniom starszych klas. TWo (Książkę można kupić w księgarni „Wiedza” przy ul. Warszawskiej 37 w Ciechanowie.)


6 | KULTURA O G ŁOSZ E N I E

31 marca 2015 | www.tygodnikilustrowany.pl | TYGODNIK ILUSTROWANY


EXTRA WYDARZENIA | 7

TYGODNIK ILUSTROWANY | www.tygodnikilustrowany.pl | 31 marca 2015

EXTRA CIECHANÓW | Tygodnik nr 513 | rok XII | 31 MARCA 2015 | nakład 10 000 egz. | ISSN: 1733-5124

Czujnik, który ratuje życie

Nasza wizyta w Zespole Szkół nr 3 im. Stanisława Staszica

Dzień Zawodowca W gimnazjach ani się obejrzymy, jak nadejdzie kres nauki 3 klas i uczniowie będą musieli zdecydować, jaką szkołę wybrać od 1 września. W szkołach zaczynają się właśnie tzw. „otwarte dni”. Najpierw jednak decyzją Ministra Edukacji odbywają się „dni zawodowca”.

W Zespole Szkół nr 3 im. Stanisława Staszica przy ul. Okrzei w Ciechanowie ubiegły tydzień przebiegał pod takim właśnie hasłem. Kiedy odwiedziliśmy placówkę 24 bm. przybyły tu grupy uczniów ostatnich klas Gimnazjum nr 3 im. Marii Konopnickiej z Ciechanowa i Gimnazjum z Gąsocina, by przyjrzeć się zajęciom w poszczególnych pracowniach. Po szkole oprowadza nas z-ca dyrektora do spraw kształcenia zawodowego Piotr Praczukowski. Najpierw trafiamy do pracowni, w której odbywa się ciekawy pokaz działania skanera 3 D do pomiarów przestrzennych i związanych z tym nowinek technicznych. Ten pokaz skierowany jest zresztą nie tylko do gimnazjalistów, ale również do młodzieży szkół ponadgimnazjalnych. Z kolei w klasopracowni fizyki trwają doświadczenia i pokazy z magnetyzmu i elektrostatyki. W Zespole Szkół nr 3 w Ciechanowie młodzież uczy się różnych zawodów związanych z motoryzacją. Nie bez powodu nad głównym wejściem do szkoły umieszczono okazałą makietę samochodu. Jest tu klasa patronacka firmy Yamaha. Wicedyrektor z dumą pokazuje „Godło technika roku 2014” przyznane szkole przez Centralne Biuro Certyfikacji Krajowej.

Czujniki tlenku węgla montowane przez Towarzystwo Budownictwa Społecznego w mieszkaniach komunalnych w Ciechanowie, w których lokatorzy używają kuchni i pieców węglowych ratują ludzkie życie.

Przerywamy na chwilę wędrówkę po pracowniach szkolnych, bo oto ciekawe rzeczy dzieją się na przyszkolnym placu. Odbywa się tu pokaz diagnostyki samochodu, a także wystawa motocykli, skuterów i gokartów. Właśnie szkołę odwiedzili na motocyklach członkowie grupy o oryginalnej nazwie „Wolny wydech”. A teraz coś bardziej dla dziewcząt: w jednej z sal odbywa się pokaz fryzjerstwa. Trwa tu tzw. turnus dokształcania zawodowego. Zwiedzamy szkołę dalej. W klasopracowniach języków obcych trwają zajęcia z języków obcych zawodowych (angielskiego i niemieckiego). W sali doradztwa zawodowego jesteśmy natomiast świadkami rozgrywanego między uczniami konkursu – „Zgadnij jaki to zawód”, a biorą w nim udział uczniowie klas I technikum i liceum. Dyrekcja szkoły skorzystała z okazji, by poinformować, że niedawno

jej uczniowie startowali w trzech olimpiadach i konkursach zawodowych, a jeden z uczniów zdobył 4 miejsce w Międzywojewódzkim Turnieju Mechaników Samochodowych w Radomiu. W tych dniach (wyniki jeszcze nie były znane) uczniowie uczestniczyli w Olimpiadzie Techniki Samochodowej na Politechnice Warszawskiej i w IV Konkursie Maszyn Wodnych w Warszawie. A oto jaką ofertę przedstawia ciechanowski ZS nr 3 dla tegorocznych absolwentów gimnazjów. W szkole tej będzie można uczyć się zawodów: mechanik pojazdów samochodowych, elektryk, ślusarz, lakiernik, blacharz samochodowy, a także: fryzjer, sprzedawca, kucharz, fotograf. 28 kwietnia w ZS nr 3 ma się odbyć tradycyjny „dzień otwarty”, w którym będą mogli uczestniczyć uczniowie, również z rodzicami. TWo

Ciechanowscy strażacy interweniowali już trzy raz w takich przypadkach. M.in. W bloku przy ul. Okrzei. - 21 marca o godzinie 2.09 dyżurny powiatowego stanowiska kierowania PSP otrzymał zgłoszenie od lokatora o zadziałaniu czujki tlenku węgla- informuje Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej. - Po dojeździe na miejsce zdarzenia dowódca ustalił, że w mieszkaniu na parterze w kuchni znajduje się piec centralnego ogrzewania na paliwo stałe. Lokator poinformował, że po zadziałaniu czujki wietrzył dwukrotnie mieszkanie przed przyjazdem straży pożarnej mimo tego czujka załączyła się ponownie. Działania ratowników polegały na wykonaniu pomiarów detektorem wielogazowym - po stwierdzeniu obecOGŁOSZE N I E

ności tlenku węgla przewietrzono ponownie mieszkanie oraz wygaszono piec. - W lokalach komunalnych zamontowano już prawie tysiąc czujników tlenku węgla. Towarzystwo Budownictwa Społecznego zaczęło wyposażać lokale w czujniki blisko trzy tygodnie temu - informuje rzecznik Urzędu Miasta Renata Jeziółkowska. - TBS na początku roku wystąpił z prośbą do prezydenta o wyrażenie zgody na montaż czujników. Każdy taki czujnik ma dziesięcioletnią gwarancję. - Ważne jest podejmowanie działań minimalizujących jakiekolwiek ryzyko. Taki czujnik może uratować życie – dodaje prezydent Krzysztof Kosiński. Przypomnijmy, że niestety od 15 września 2014 r. Do 23 marca 2015 r. strażacy w kraju interweniowali 3 tys. 517 razy w zdarzeniach z udziałem tlenku węgla, 58 osób zmarło, a 1992 zostały podtrute. Również w Ciechanowie 20 grudnia ub.r. Zmarły wskutek zatrucia tlenkiem węgla trzy osoby. MSz


8 | REKLAMA

EXTRA FIRMA

31 marca 2015 | www.tygodnikilustrowany.pl | TYGODNIK ILUSTROWANY


REKLAMA | 9

TYGODNIK ILUSTROWANY | www.tygodnikilustrowany.pl | 31 marca 2015

EXTRA USŁUGI

OGŁOSZENIA DROBNE BUDOWLANE Kierownik budowy, świadectwa energetyczne, kosztorysy, inwentaryzacje. Tel. 504 544 024 Kierownik budowy, projekty, kosztorysy. Tel. 606 399 121 Usługi dekarskie, remonty, docieplenia. Tel. 516 041 155

NIERUCHOMOŚCI KOMOROWSKI Biuro Pośrednictwa i Zarządzania Nieruchomościami Ciechanów Pl. T. Kościuszki 13 (I piętro) www.komorowskinieruchomosci.pl tel. 790 258 011, 23 672 72 71 POLECAMY USŁUGI ZARZĄDZANIA I ADMINISTROWANIA WSPÓLNOT MIESZKANIOWYCH Na sprzedaż: - Dom dwurodzinny na Podzamczu – 350 tys. zł, - Budynek warsztatowo-mieszkalny w rejonie ul. Płońskiej 235 tys. zł, - Dom za pływalnią - 345 tys. zł, - Dom z lokalem usługowym przy ul. Kolbego. 314 tys. zł, - Dom przy Płońskiej 690 tys. zł, - Nowy dom k/Gąsocina 290 tys. zł, - KAMIENICA w Pułtusku, - Dom w środku Ciechanowa 525 tys. zł, - LUKSUSOWY NOWY DOM k/Ciechanowa,

- Dom z lokalami handlowymi, Gąsocin, - Dwurodzinny dom - 235 tys. zł, - Dom z lokalem na Kargoszynie – 556 tys. zł, - Dom na działce 2042 m2 - 85 tys. zł, - Dom + 3,5 ha Śródborze gm. Glinojeck - 230 tyś, zł, - Dom 250 m2 w Ciechanowie świetna lokalizacja - Dom w Konopkach, - Dom stan surowy otwarty 16 km od Ciechanowa, 169 tyś., - Dom piętrowy z budynkiem mag-prod. i garażem w Mławie 255 tys. zł, - Mały dom + 0,84 ha na wsi 250 tys. zł, - Dom w stanie deweloperskim Gąsocin, - PRZYCHODNIA Z APTEKĄ W KONOPKACH, - NOWY dom na działce 0,87 ha, ładny staw, gm. Krasne, - Dom, stan surowy, Chruszczewo - 175 tys. zł, - Dom w stanie surowym zamkniętym 2 km od Ciechanowa, - Dom drewniany, 13 km od C-nowa - 40 tys. zł, - Dom wypoczynkowy na Mazurach - 225 tys. zł, - Dom w Sinogórze - 195 tyś. zł, - Pawilon - Aleksandrówka 237 tys. zł, - Pawilon handlowy C-nów Centrum 110 tys. zł, - Pawilon handlowo - usługowy - 157 tys. zł - M-4 65,0 m2 - Armii Krajowej, 159 tys. zł, - M-2, 37,0 mkw. I p. Przasnysz - 117 tys. zł,

- M-5, 73,1 mkw. II p. z windą 210 tys. zł, - M-3 przy ulicy Warszawskiej, - M-5 68,7 m2, Okrzei, parter 180 tys. zł, - M-5 73,8 m2 , os. 40-lecia 175 tys. zł, - M-5, 134,5 m2, ul. Sienkiewicza - 187 tys. zł, - Kawalerka w Toruniu - 165 tyś. zł, - NOWE mieszkania w CENTRUM C-nowa, - Działka Rutki 2000 mkw. - 39 tys. zł - Działki budowlane od 27 tys. zł, - Działka pod bud. wielorodzinne, - Działka we Władysławowie 69 tyś. zł, - Działka Lekowo - 33,5 tys. zł, - Działka ul. Wojska Polskiego - 89 tys. zł, - Działka 0,8 ha, Pniewo-Czeruchy - 70 tyś. zł, - Działka z rozpoczętą budową domu, 9 km od Ciechanowa 145 tys. zł, - Działka C-ów ul. Wesoła 1,75 ha - 395 tys. zł, - Działka C-ów ul. Kosynierów 822m2 - 79 tyś. zł, - Działka budowlana 760 m2, okolice Warszawy - 160 tys. zł, - Działka 1,38 ha (z podziałem na 7 działek) ze stajnią i stawem, 5 km od Ciechanowa, - Działka 900 m2. Gąsocin Centrum - 45 tyś. zł, - Działka 5 km od Ciechanowa 1000m2 - 40 tyś. zł, - Działka w Gołotczyźnie, budowlana 3323 m2, - Działka rolno-leśna 1,58 ha

gm. Glinojeck - 35 tys. zł, - Działka pod budownictwo wielorodzinne 0,7 ha, - Grunty rolnicze 4,4 ha - 139 tys. zł, - Grunty rolnicze 3,7 ha, Rydzewo, 125 tys. zł - DUŻE siedlisko 12 km od C-nowa - 395 tys. zł - Siedlisko nad Wkrą - 159 tys. zł, - Lokal użytkowy Armii Krajowej - 157 tys. zł, - Baza magazynowo - produkcyjna -240 tys. zł, - Zakład produkcyjny - 400 tys. zł, - Zakład magazynowo biurowy 1300 mkw. - 1 200 tys. zł, - Zakład produkcyjno-magazynowy - 195 tys. zł - Działka z dwoma budynkami w Unierzyżu - 198 tyś. zł, - Lokal handlowo-usług, Działdowo - 465 tys. zł. Do wynajęcia: - Mieszkanie czteropokojowe 1480 zł/m-c - Magazyn 143 m2, Centrum, 2440 zł + VAT/m-c, - Mieszkania o pow. od 40 do 90 m2, - Zakład biurowo-magazynowy 1328 mkw. 8,5 tys. zł/m-c - Pomieszczenia handlowe i biurowe w Centrum Ciechanowa od 20 do 250 m2, cena: 12-50 zł/m2 netto Sprzedam M-4 tel. 664 714 570 Pilnie sprzedam mieszkanie M-5 w Ciechanowie tel. 662 250 475 lub 600 307 017

USŁUGI Usługi BHP i PPOŻ. Szkolenia, doradztwo, ocena ryzyka zawodowego. Tel. 696 659 423 Usługi koparką JCB 4 CX, kruszywa, żwir, czarnoziem. Ciechanów. Tel. 602 711 443 POŻYCZKA DLA KAŻDEGO OD RĘKI. W 15 minut, bez sprawdzania w BIK. Zadzwoń: 324207389 Pożyczki chwilówki od ręki. Ciechanów – 500 407 047 Mława – 510 915 715 Pożyczka Ananas od 300 do 1500 zł. Dojeżdzamy do klienta. tel. 606 545 877, 607 919 919 Przewozy krajowe i międzynarodowe, 8 osób. Tel. 887 347 510

MOTORYZACJA Samochody do 5 tys. złotych Skup, sprzedaż. Tel. 604 609 231, 512 048 941

ZDROWIE Medycyna naturalna, masaże, świecowanie uszu, wróżbiarstwo. Tel. 602 842 374

UWAGA! ogłoszenia drobne

zamieścisz również na portalu www.tygodnikilustrowany.pl


10 | EXTRA WYDARZENIA

31 marca 2015 | www.tygodnikilustrowany.pl | TYGODNIK ILUSTROWANY

Dzień Otwarty w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej Tego dnia Uczelnia gościła młodzież klas maturalnych szkół ponadgimnazjalnych powiatów: pułtuskiego, makowskiego, płońskiego, działdowskiego, żuromińskiego, mławskiego, ciechanowskiego, razem ponad 300 osób. Gości witali: Rektor PWSZ doc. dr Leszek Zygner i przewodniczą-

cy Parlamentu Studentów Adrian Brzozowski. Celem Dnia Otwartego, była promocja wszystkich dziewięciu kierunków studiów Uczelni ze szczególnym uwzględnieniem kierunków matematycznych przyrodniczych i technicznych. Współorganizatorem spotkania było Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego które reprezentowała Magdalena Pogonowska.

Pijani rodzice

Sąd rodzinny i nieletnich zbada sytuację w rodzinie z gminy Opinogóra, w której pijani matka i ojciec opiekowali się, jeśli można to tak nazwać półroczną dziewczynką.

O sytuacji policję zaalarmował anoO G ŁOSZ E N I E W Ł A SN E WYDA WCY

nimowy informator. 36-letnia matka miała prawie dwa, a 45-letni ojciec ponad dwa promile alkoholu w organizmie. Dzieckiem zajęła się babcia, a nieodpowiedzialni rodzice znaleźli się w policyjnej izbie zatrzymań. - Sześciomiesięczne dziecko zostało odebrane nietrzeźwym rodzicom

Podczas spotkania młodzież szkół ponadgimnazjalnych uczestniczyła w prezentacjach, których autorami byli wykładowcy z kierunków inżynierskich. Kierunek inżynieria środowiska reprezentowała dr inż. Małgorzata Kwestarz, kierunek informatyka dr Wacław Frydrychowicz wraz z studentami. Po wystąpieniach reprezentanci szkół biorących udział i przekazane pod opiekę babce. Około godzinę po zakończonej interwencji, nietrzeźwi rodzice próbowali dostać się do mieszkania, gdzie przebywało ich dziecko i siłą je odebrać. Mężczyzna z kobietą w obecności funkcjonariuszy zachowywali się agresywnie oraz nie reagowali na polecenia policjantów – informuje rzeczniczka ciechanowskiej policji Jolanta Bym. MSz

od przedstawiciela MNiSW. Goście z dużym zainteresowaniem, zwiedzali sale wykładowe, pracownie, laboratoria oraz wzorowo przygotowane stoiska promocyjne wszystkich kierunków Uczelni. Ciekawe stoisko informacyjne przygotował również współpracujący z uczelnią Wojewódzki Urząd Pracy - filia w Ciechanowie. Tego samego dnia na Uczelni miał miejsce finał Ogólnopolskiego Konkurs Języka Niemieckiego dla studentów wszystkich Państwowych Wyższych Szkół Za-

OGŁOSZ ENIE W ŁASNE W Y DAW CY

w spotkaniu odebrali upominki

OGŁOSZ ENIE WŁASNE W Y DAW CY

wodowych zorganizowany przez

Studium Języków Obcych PWSZ w Ciechanowie. Przyszli maturzyści licznie przybyli na spotkanie, a w gmachu PWSZ panowała gorąca atmosfera. Przez cały dzień Uczelnia tętniła życiem i była źródłem dobrej energii przekazywanej młodzieży. WW

Adres Redakcji Tygodnika Extra Ciechanów: 06-400 Ciechanów, ul. Kilińskiego 8, tel. 23 672 55 88 Redaktor naczelny Marek Szyperski Wydawca Gambrynus Sp. z o.o. ul. Kilińskiego 5, 06-400 Ciechanów


SPOŁECZEŃSTWO | 11

TYGODNIK ILUSTROWANY | www.tygodnikilustrowany.pl | 31 marca 2015

Szczególna, Świąteczna Tradycja Zbliżają się Święta Wielkanocne i różne środowiska kultywują tradycję dzielenia się „jajkiem wielkanocnym” jako symbolem życia, odnowy i nadziei. Ta tradycja ma szczególne znaczenie dla osób chorych i niepełnosprawnych, jest siłą która pomaga w trudnych chwilach. Z takim zamiarem dzielenia się

łek miesiąca o godzinie 17. To spotkanie na przekór chorobom i codziennym trudom pozwoliło na uśmiech, składanie życzeń, a także i na wzajemną pomoc. Red

także właśnie trudami dnia powszechnego, spotkali się członkowie Oddziału Terenowego Polskiego Towarzystwa Walki z Kalectwem w Ciechanowie. Spotkanie odbyło się w miejscu, które jest przyjazne nie tylko dla osób starszych ale i ze schorzeniami czyli w DPS „Kombatant”, który jest stałą siedzibą Towarzystwa. Tu spotykają się członkowie w każdy trzeci poniedzia-

Zaświeć się na niebiesko Po raz kolejny z inicjatywy organizacji wspierających osoby z autyzmem będzie obchodzony Światowy Dzień Wiedzy o Autyzmie pod hasłem „ Zaświeć się na niebiesko”. Po raz pierwszy akcję zainicjowała amerykańska organizacja Autism Speaks, a jej celem było wzbudzenie ciekawości na temat autyzmu u społeczeństwa amerykańskiego. W ubiegłym roku w wielu państwach na całym świecie różne miasta przyłączyły się do akcji organizując różne przedsięwzięcia logowane niebieskim kolorem oraz kampanią informacyjna na temat autyzmu. Autyzm uznany został - obok raka, cukrzycy i AIDS - za jeden z najpoważniejszych problemów zdrowotnych na świecie. Eksperci ONZ zwracają uwagę, że jest to niepełnosprawność, z którą ludzie borykają się przez całe życie. W Ciechanowie obchody przybiorą kształt Ciechanowskiego Tygodnia Wiedzy o Autyzmie i w tej skali odbędą się po raz reklama

pierwszy. Inicjatorem akcji w Ciechanowie są: Stowarzyszenie Wspierania Edukacji ZROZUMIEĆ SIEBIE, Miejski Zespół Szkół nr 2 z Oddziałami Integracyjnymi oraz Fundacja BYĆ JAK INNI. Do współpracy przy programie obchodów zaproszono ciechanowskie organizacje wsparcia osób niepełnosprawnych, a do aktywnego udziału w akcji dzieci i młodzież z placówek integracyjnych oraz ciechanowskich harcerzy ze Związku Harcerstwa Polskiego. Honorowy patronat nad akcją objął prezydent Ciechanowa Krzysztof Kosiński. Program obchodów:

1 kwietnia Godz. 18. - projekcja filmu „Śniegowe ciastko”, wzruszająca opowieść o przyjaźni z autyzmem w tle. 2 kwietnia Godz. 19. – 23. - iluminacje wybranych zgłoszonych ciechanowskich budyn-

ków (lokalizacje potwierdzone: Ratusz, fontanna, Miejski Zespół Szkół nr 2 z Oddziałami Integracyjnymi, Fundacja BYĆ JAK INNI, Przedszkole KOLOROWA TRAMPOLINA, do potwierdzenia: Zamek Książąt Mazowieckich, Wieża Ciśnień, komin PEC) 8 kwietnia Miejski Zespół Szkół Nr 2 z Oddziałami Integracyjnymi: - Spotkania i warsztaty dla uczniów w ramach kampanii informacyjnej o autyzmie - Dekoracje szkolne w kolorze niebieskim nawiązujące do koloru kampanii Światowego Dnia Wiedzy o Autyzmie. 9 kwietnia Godz. 12. – 13.30 - Spotkanie młodzieży szkolnej pod zegarem słonecznym - ul. Warszawska Przemarsz niebieskiego korowodu na Pl. Jana Pawła II. Red reklama

O G ŁO SZE N I E WŁA SN E WY DA WCY


12 | SPOŁECZEŃSTWO

31 marca 2015 | www.tygodnikilustrowany.pl | TYGODNIK ILUSTROWANY

Janusz Zalewski

Powroty – poza Nadrzeczną (2) Tak naprawdę było, że poszedłem niedawno do szewca i mówię, że chciałem z niego zrobić krawca, a on na to z humorem: – „Dobrze, że nie krawcową!” Pamiętam z czasów wizyt w zakładzie szewskim dziadka, że to dla szewca była obelga. Szewcami byli mężczyźni, a krawcami – kobiety, ogólnie rzecz biorąc w mojej rodzinie. Mojej mamie, mimo że nie miała żadnego formalnego wykształcenia, chyba tylko poza odpowiednimi kursami, dlatego że wszystko nam dzieciakom szyła, wpisywałem „krawcowa” w rubryce „zawód”, gdy kiedykolwiek wypełniałem jakieś formularze, głównie w szkołach i w podaniach o pracę. Płci męskiej nie wolno było, pod żadnym pozorem, mieszać z żeńską. Każdy miał dokładnie przypisane role, którym odpowiadały ustalone przez lata – a nawet przez pokolenia – zadania. Od najprostszych czynności, jak cerowanie skarpetek, co na ogół robiły siostry, do niezliczonych przeróbek, i szycia głównie damskiej odzieży, takiej jak bluzki i sukienki, ale też odzieży dziecięcej, no i dziergania swetrów na drutach lub specjalnych maszynach, wszystko robiły panie, i to robiły nie tyle dobrze co doskonale. Trzeba też wspomnieć o bieliźnie pościelowej, jak powłoczki lub prześcieradła, której na ogół się nie kupowało lecz szyło z płótna. Ale żeby uszyć spodnie lub marynarkę, chodziliśmy wszyscy do krawca. Podstawowym wymaganiem co do spodni było dopasowanie w biodrach i szerokie nogawki, ze specjalnego materiału, który najczęściej dostarczaliśmy sami. Musiały one powiewać i szeleścić podczas chodzenia. W marynarce najważniejszy był rozporek z tyłu, jeden pośrodku albo dwa po bokach, ale dopasowanie w ramionach i w pasie też się liczyło. Krawiec, który rezydował w budce na Warszawskiej, pan Nowacki, miał z nami niezłą zabawę, ale cierpliwie słuchał i spełniał wszystkie nasze życzenia. Ze względu na oryginalność fasonów, chodziliśmy co najmniej dwa razy do przymiarki, zanim odebraliśmy gotowe ubrania. Krawcy męscy szyli też jesionki, a to już była dużo poważniejsza robota, szczególnie gdy chodziło o jesionki dwurzędowe, które wyglą-

dały efektownie jak szynele. Kiedy patrzy się na te jesionki podobne do szyneli, to rzuca się w oczy wyjątkowe mistrzostwo krawieckiego fachu. W ramionach czuć usztywniające poduszki, żeby nadały ubiorowi solidny męski kształt. Szeroki wykładany kołnierz, żeby go łatwo było podnieść w razie zawieruchy, co zdarzało się wcale nie rzadko, i dwa rzędy guzików, jak u oficera, żeby nadać całej postawie właściwej powagi, to dalsze wymagania elegancji. Wpuszczane lub naszywane kieszenie, zależnie od gustu, też dodawały szyku. A pod spodem watolina dla ocieplenia i błyszcząca podszewka, dla elegancji, że nie wspomnę o wykończeniach, jak rodzaj szwu, dopasowanie guzików, patki, mankiety itp. Zaprojektowanie, skomponowanie i wykonanie tego wszystkiego ku zadowoleniu zleceniodawcy wymagało profesjonalnej wiedzy, solidnego opanowania zawodu, właściwego podejścia do klienta i lat doświadczenia w szyciu. Krawiec był też w znacznym stopniu wyrocznią, jeśli chodziło o modę. W pewnym momencie, wszyscy szyli sobie jesionki z materiału w jodełkę, albo z samodziału, taki był ostatni krzyk mody. A szaliki najlepiej było nosić w kratę, ale do jesionek w kolorze czarnym, bo do tych w jodełkę dobierało się na ogół szalik gładki albo w paski. Zupełnie osobnym zagadnieniem, jeśli można użyć tego słowa, aczkolwiek ściśle związanym z jesionką, było dobranie czapki. Jasne, że w tym celu udawaliśmy się do czapnika, który postępując podobnie jak szewc z butami szedł na łatwiznę i najchętniej proponował standardowy fason, jak maciejówka lub kaszkiet, ale czasem odstępował od reguły i zgadzał się niechętnie na coś oryginalnego, co zaproponowaliśmy, jak na przykład leninówka lub wręcz stalinówka albo nawet amerykańskie kepi. Ja, jako dzieciak, czułem się okropnie upośledzony w ubiorze przy dorosłych mężczyznach, bo choć regularnie chodziłem z nimi na boisko Ciechanowianki oglądać mecze piłkarskie lub biegi przełajowe, na Farską Górę, żeby się poślizgać lub pojeździć na sankach, na Rynek, żeby popatrzeć na ścigających się kolarzy, czy do remizy strażackiej na próby orkiestry, w której mój ojciec grał na trąbce i puzonie,

a jeździłem z nim nawet na konkursy orkiestr dętych do okolicznych miejscowości i raz do Olsztyna, to nie nosiłem jesionki, tylko paltko, które uszyła mi matka, a na głowie nie miałem męskiej czapki lecz pilotkę z futrzanym czołem, które zastępowało daszek, a na dodatek musiałem nosić wełniane rękawiczki na sznurku, żeby zabezpieczyć się przed ich zgubieniem. Stanowiło to dla mnie nie lada stres i było źródłem poważnych frustracji, bo odstawałem od wzorów dorosłych mężczyzn, które w swoim małym światku uważałem za ideał. Do dziś nie potrafię zrozumieć, dlaczego nie stałem się pośmiewiskiem chłopaków z ulicy przez swoje paltko, pilotkę i rękawiczki na sznurku... No ale wracając do współczesności, tym razem wyciągnąłem starą

podartą skórzaną kurtkę Levi-Straussa i popatrzyłem na nią z sentymentem czy przypadkiem nie nadawałby się jeszcze do ponoszenia, a przywiązanie do rzeczy u mężczyzny może być okropne. Ojciec i dziadek bardzo dbali o swój wygląd, a właściwie dbały o ich wygląd żony i nigdy nie pozwoliłyby im założyć czegoś nie wyglądającego jak nowe, albo przetartego lub pobrudzonego, czy nawet nie wyprasowanego. Ja natomiast, udawałem kompletnego abnegata, jak bitnik, i nie zależało mi na takiej opinii otoczenia, która byłaby oparta na ocenie schludności mojego wyglądu, więc złapałem kurtkę, spojrzałem w lustro ile dodaje mi osobistego uroku, mimo że była poprzecierana w paru miejscach, a przede wszystkim miała przetartą i rozdartą na połowę długości skórę kołnierza. Znalazłem więc kawałek delikatnej skórki z dużych męskich rękawiczek, którą można byłoby na

kołnierz naszyć, zakrywając w ten sposób dziurę, i wiedząc że pomóc mi może tylko fachowiec udałem się do szewca. A szewc, cóż miał zrobić, roześmiał się, burknął coś pod nosem i zamówienie przyjął, zadowolony, że nie chciałem tego robić na poczekaniu, jak dzień wcześniej, kiedy przyszedłem do przyszycia urwanej sprzączki u buta. Moje bezgraniczne przywiązanie do kurtki bierze się stąd, że ma ona za sobą niemałą historię, i po drodze do szewca przypomniał mi się mały incydent związany z tą częścią garderoby, jaki przydarzył mi się w czasie studiów. Było to podczas wizyty w Warszawie amerykańskiego prezydenta Richarda Nixona. Paranoja ochrony prezydenckiej sięgała zenitu, albowiem było to parę lat po zamachu na Johna

Kennedy’ego, i mieszkając w najwyższym akademiku w Warszawie, pod którym miał przejeżdżać konwój prezydencki, byliśmy zmuszeni opuścić pokoje, aby nie stwarzać nawet potencjalnego zagrożenia dla bezpieczeństwa gości. Chcąc nie chcąc, udaliśmy się do zaprzyjaźnionego akademika Akademii Sztuk Pięknych, gdzie oczekiwał nas student tejże uczelni i niezawodny przyjaciel o ksywie Szczepan, choć tam wszyscy nazywali go Zyga. Ze Szczepanem mieliśmy taki niepisany osobisty układ, że po pewnej ilości piwa, którą trudno mi dziś określić w butelkach albo wymierzyć w litrach, zaczynaliśmy się porozumiewać na innym zupełnie poziomie, tzn., aby mieć świadomość wzajemnej obecności, on zaczynał mówić obrazami, gdyż nie można było go zrozumieć, jak wypowiadał słowa, a ja przechodziłem z języka

mówionego na pisany, bo też dostawałem porażenia bełkotem. W ten sposób, metodą matematycznej zbieżności dochodziliśmy do stanu, w którym wszystko się wyrównywało, on rysował, a ja pisałem, a raczej – podpisywałem. Niewiele rezultatów z tych transcendentnych rozmów się zachowało, tj., o ile mi wiadomo, na papierze nie zachowało się nic, natomiast coś zachowało się w zbiorowej pamięci. Jeden epizod przypomina mi się dokładniej. Szczepan rysuje faceta przy stoliku w knajpie – ubrany w czarny garnitur, w białą koszulę ze spinkami w mankietach i z przybrudzonym kołnierzykiem, do niej krawat z wizerunkiem Marylin Monroe, na nogach lakierki i wzorzyste skarpetki, a obok stolika wyprężony jak struna kelner, słowem – nieprzeciętny szpan. I Szczepan podsuwa mi to, mrucząc coś pod nosem, co miało znaczyć: – „Zalo, podpisz.” Więc jeden rzut oka na całość i podpis w stylu bajki o szpanie: „KLIENT NASZ PAN”. Pamiętam, że wręczyliśmy to kierowniczce lokalu

o nazwie Polonia – była ona znajomą naszego kolegi – i wisiało to przez jakiś czas w jej biurze. Wyszliśmy od Szczepana już grubo po północy, na ulice kompletnie wyludnione i dokładnie puste, po których jeździły tylko milicyjne „suki”. Ruszyliśmy prosto na Nowy Świat, wybierając najkrótszą drogę do miejsca przeznaczenia, którym był nasz macierzysty akademik. Na rogu Świętokrzyskiej, przed kawiarnią Nowy Świat, zatrzymaliśmy się, żeby nabrać oddechu i bez chwili wahania, jak byśmy byli od dawna umówieni na dokonanie tego przestępczego aktu, podeszliśmy do betonowych słupków przy krawężniku, złączonych ciężkim żelaznym łańcuchem o długości jakichś dwóch metrów, zdjęliśmy łańcuch z haków, włożyliśmy go spokojnie do walizki, w której wcześniej zataszczyliśmy Szczepanowi blejtramy, i udaliśmy się, jakby nigdy nic, w dalszą


HISTORIA | 13

TYGODNIK ILUSTROWANY | www.tygodnikilustrowany.pl | 31 marca 2015 drogę Nowym Światem. Łańcuch był jednak okropnie ciężki i trzeba było sporego wysiłku, aby go nieść. Wygięło mnie mocno od ciężaru, gdy taszczyłem walizkę, ale zdobycz była warta poświęcenia i poniesienia fizycznej ofiary. Wszystko szło gładko do czasu, gdy zaczęły zatrzymywać się przy nas suki. Nic specjalnego, po prostu, legitymowano nas i pytano co mamy w walizce, na co otwieraliśmy ją i pokazywaliśmy wszystkie rekwizyty, z łańcuchem włącznie, wyjaśniając, że wracamy z próby kabaretu. Milicjantom to wystarczało, bo chyba zatrzymywali nas raczej z nudów niż z rzeczywistej potrzeby, ale gdy zostaliśmy zatrzymani po raz trzeci i po raz trzeci padło pytanie, po co wam ten łańcuch, to kolega nie wytrzymał i odpowiedział: – „Żeby cię nim po jajach wysmagać!” Reakcja, którą mój brat Leszek nazywał erekcją, była natychmiastowa, komisariat na Wilczej i paka do rana. Nic by w tym nie było nadzwyczajnego, szczególnie w odniesieniu do krawców, ale posterunkowy, który spisywał protokół zatrzymania, zanotował różne przedmioty, których nas czasowo pozbawiono na przeciąg zamknięcia w areszcie, i wymienił wśród nich przedmiot „kurtka skórzanna”, pisząc to przez dwa n. Ktoś z nas wciąż przechowuje w archiwach kopię tego protokołu albo jest on po prostu do odnalezienia w IPN-ie. Zostawiwszy kurtkę skórzanną u szewca, przechodzę z Dolnej przez Rynek, wspominając sklep pani Chuchulskiej na rogu i warsztat dziadka po lewej stronie, pokonuję światła Pułtuskiej i po drugiej stronie wchodzę do zakładu krawieckiego Igiełka i pytam: – „Czy pani Igiełka? Bo ja jestem szpulka z nitką, i myślę że możemy razem ubić jakiś interes”, co spotyka się z ciepłym przyjęciem, więc wyjaśniam dalej, wyjmując na stół dwie czapki, że w rzeczywistości jestem kompletnie łysy, ale chodzę w czapce, na co Igiełka natychmiast dorzuca z uśmiechem: – „Żeby się podobać paniom!” – co ja potwierdzam i brnę dalej, że mam dwie czapki i przychodzę z pytaniem, czy nie dałoby się z nich zrobić jednej? Na to Igiełka odpowiada: – „To zależy na jaką głowę?” I śmiejemy się wszyscy, myśląc o głowie tego chłopca z dowcipu, w którym mamusia kazała mu kupić dwa kilo jabłek w berecik. A ja, na dodatek, wiem teraz, że w swoim przewrotnym charakterze, nie tylko z szewca mogę zrobić krawca, ale z krawcowej – czapnika. PS. Podobieństwo osób i zdarzeń do rzeczywistości jest całkowicie przypadkowe. Copyright 2015 by Janusz Zalewski

Kontakt z autorem: ikswelaz@gmail.com

Przed około ćwierćwieczem zostałem namówiony do pisania cyklu artykulików o przeszłości poszczególnych części dzisiejszego Ciechanowa. Ukazywało się to w tworzonej wówczas gazecie samorządu miasta. Od tego czasu informacji nieco przybyło, niektóre należy sprostować czy uściślić, a w dodatku ostatnio trafiają się młodzi ludzie pytający o owe artykuliki, o których tylko słyszeli, a chcieli poznać. Wydaje się więc sensowne powtórzenie cyklu w wersji nowocześniejszej, choć nie w gazecie samorządu Ciechanowa, gdzie na to miejsca nie ma. Na początek podstawowa uwaga – to co jest tu publikowane to nie wiedza „absolutna” (takowej w historii nie ma), a tylko wybór informacji, które dotychczas zebrałem. Zacznijmy od miejscowości, czy obszarów o własnych nazwach, notowanych niegdyś raczej incydentalnie, a znajdujących się na terenie dzisiejszego Ciechanowa. WÓJTOSTWO - niewątpliwie było ono najstarszym obszarem (w XIX w. pisanym też z dużej litery jako coś odrębnego w przestrzeni miasta) mającym własną nazwę, bo musiało zaistnieć przy lokacji Ciechanowa, a więc około połowy XIV w., a każdy razie przed 1385 rokiem. Największym problemem jest brak wiedzy co do lokalizacji wójtostwa, a dokładniej jego ośrodka gospodarczego. Zgodnie z zasadą jego ziemia była „w trzech polach”, ale gdzie zabudowa? Z pewnego zapisu mniemać można, że około połowy XVIII stulecia istniała ona (jej część?) „pod zamkiem, na przedmieściu” ale czy też tam wcześniej? W każdym razie wójtostwo przechodzi w ręce szlacheckie – np. w 1450 r. posesorem był Adam ze Śmiecina, wojski ciechanowski. Zaskakujące, że owe wójtostwo miało zaledwie 2 włóki, a więc mniej niż w wielu wsiach. W roku 1547 król zezwolił Janowi Załęskiemu (raczej Zaleskiemu) na dożywotnie wykupienie wójtostwa; był on tu też w 1565 r. Nie oznaczało to przejścia wójtostwa na własność prywatnej osoby, a tylko dzierżawienie. Tak też w XIX w. – np. w 1875 r. Zofia z Ciemniewskich Smoleńska zbyła wieczystą dzierżawę Wójtostwa, znanemu skądinąd, Franciszkowi Rajkowskiemu. Być może były to, znane później, DZIAŁY. Nic nie wskazuje na to by jeszcze istnia-

Z PRZESZŁOŚCI CZĘŚCI DZISIEJSZEGO CIECHANOWA - WSTĘP ła jakakolwiek zabudowa należąca do wójtostwa. Ostatnią wzmianką mamy z 1925 r., kiedy to stwierdzono, że na placu po Buraczyńskich (na Wójtostwie) niejaki Wiatrak samowolnie wystawił dom i kuźnię. W sumie więc kiedy w przekazach z XIX i XX w. jest mowa o Wójtostwie to najpewniej będzie chodziło o ziemię, która była w trzech polach, a więc Wójtostwo występować będzie na północ od obecnej ul. Pułtuskiej, na wschód od ul. Witosa lub w rejonie ul. Płońskiej (obustronnie). PISARZOWIZNA - w roku 1429 książę dał jedną włókę w Ciechanowie, przy granicy Przedwojewa, mieszczaninowi Michałowi, byłemu pisarzowi ciechanowskiemu (czy synowi pisarza?). W tym samym roku Jaczek i Mścisław z Przedwojewo zbywają temu pisarzowi (synowi?) dwie włóki między Ciechanowem a Opinogórą. Uważa się, że znana w XVIII i XIX w, ulica Pisarska czy Pisarzowska (obecna Śląska) miała nazwę pochodząca od kierunku z Rynku właśnie ku ziemi pisarza. W 1436 r. tenże mieszczanin Michał dał swoje Pyssarzewo (leżące między ziemiami Ciechanowa, Opinogóry i Przążewa) oraz włóki w Przedwojewie i Niestumiu synowi Janowi. Ponoć książę miał włączyć dwie nabyte włóki do prawa miejskiego. Z kolei po ośmiu latach miał być wydany przywilej na 4 wolne (!) włóki, po wielu latach – notowanie w 1567 r. – nazywane „role Starczewskie” (Starczewskich). Od ich nazwiska urobiono nazwę Starczewizna i to – jako miejscowość zostanie omówione w oddzielnym odcinku. W XVIII w. notowano nazwy lokalne pewnych przestrzeni Ciechanowa, jak np. PORADOWIZNA. Jak się zdaje, odnosiło się to tylko do większych pól należących do danej rodziny, od której nazwiska tworzono nazwę. Lokalizacji nie próbowano określić, ale chyba byłoby to możliwe po dogłębniejszych badaniach. Także w XIX stuleciu występowały nazwy czasowo używane. Do takich należą OPŁOTKI, które miały spło-

nąć w 1877 r. – mniema się, że to rejon dzisiejszej ul. 11 Pułku Ułanów Legionowych. Na mapie rosyjskiej ze schyłku XIX w. uwidoczniona jest nazwa JANOWIĘTA, odnosząca się do przestrzeni na południe od koszar, a więc też dzisiejsze ulice Ukośna i Zagumienna; ukazano istnienie tu dwóch wiatraków.

równocześnie z domem Krasińskich zbudowano także duży, murowany spichlerz dóbr Krasne. Ten istniał jeszcze stosunkowo niedawno, ale w trakcie remontu „fachowcy” spowodowali zawalenie się zabytku i, po niby odbudowie, zlokalizowano tu pocztę. Musiały też pojawiać się kolejne obiekty, w tym domy, skoro w 1891 r. notowano w Stacji Kolei szewca, a nawet dwóch włościan (?). W latach międzywojennych wytworzył się w sąsiedztwie stacji spory zespół – w tym ul. Kozia (obecnie Mikołaja Reja) czy stacja kolejki wąskotorowej - który już jednak nie był wyróżniany oddzielną nazwą. Istnieje jeszcze – strasznie zeszpecony po II w. św. - budynek dworca kolejowego, uwidoczniony na drzeworycie w „Tygodniku Illustrowanym”, ale dni jego są policzone gdyż ma powstać mały przystanek. Ciekawe, co się pokaże po odbiciu z dworca tynków, bo jeśli jakimś cudem drewniana konstrukcja będzie w dobrym stanie, to jedną z (kolejnych) sensacji stanie się jego rozbiórka.

Około 1916 r. włączono do Ciechanowa dwa zespoły zabudowy, a mianowicie skupienie przy stacji kolejowej oraz cukrownię. W przypadku stacji, to powstała ona w 1876/77 r. na gruntach wsi Śmiecin i przez dłuższy czas (od 1880 r.) to co tu budowano określano nazwami – STACJA, STACJA CIECHANOWSKA, STACJA KOLEJOWA. Było to o tyle sensowne, że rozrastający się zespół budowli powstał w polu, z dala od sąsiednich wsi i „wypadało” jakoś go nazywać. Poza budynkiem dworca (były w nim też bufet i mieszkanie naczelnika) wzniesiono – obecnie unikalny - dom mieszkalny dla pracowników Kolei Żelaznej Nadwiślańskiej, który jeszcze istnieje jako zabytek „po polsku” dowodząc specyficznego traktowania naszego dziedzictwa przez poprzednie władze miasta. Przed 1888 r. powstał w Stacji dom Krasińskich, mający formę dworku. Służył on dziedzicom Krasnego jako miejsce odpoczynku po podróży z ich dóbr, albo po przyjeździe koleją, co traktowano jako swoistą wyprawę. Zniszczony został po 1940 r. Bodaj

Nieco później od stacji kolejowej, w 1883 r., powstała cukrownia, która (wraz ze związaną z nią zabudową) była nazywana oddzielnie od wsi, na której terenie powstała, to jest Szczurzyna. To co obecnie nazywamy Osadą Fabryczną określano jako CUKROWNIA, SZCZURZYŃSKA CUKROWNIA, SZCZURZYŃSKA FABRYKA. Dopiero w 1918 r. była to „cukrownia Ciechanów”. Szerzej o Osadzie Fabrycznej w dalszym odcinku. Też w okresie międzywojennym pojawiły się nazwy, bardzo krótko funkcjonujące. GLINKI odnosiły się do, jak się zdaje, biednych domków (do niedawna istniejących) przy ul. Rzeczkowskiej oraz, sąsiadującej z nimi, cegielni Mazanków – nieco na wschód od cmentarza parafialnego. Publikowana w 1932 r. nazwa NOWY ŚWIAT odnosiła się do projektowanego osiedla domów jednorodzinnych, dziś określanego jako Podzamcze – o tym będzie oddzielnie. Ryszard Małowiecki


14 | WYDARZENIE

31 marca 2015 | www.tygodnikilustrowany.pl | TYGODNIK ILUSTROWANY

Tłumy zwiedzających na ul. Warszawskiej

Ciechanowski Jarmark Wielkanocny Ulica Warszawska ożyła.Ciechanowianie przyjęli zaproszenie prezydenta miasta Krzysztofa Kosińskiego i tłumnie zjawili się na zorganizowanym na tej ulicy tradycyjnym Ciechanowskim Jarmarku Wielkanocnym. Jak podają organizatorzy, wzięło w nim udział ponad 40 wystawców. Wielu przybyło z dalekich stron, najwięcej z Kurpi, ale też z Kujaw, Podlasia, a nawet z Podhala. Od razu na początku trafiamy na stoisko związane ze świętami: ozdobne jaja wielkanocne, kurczaki, bazie, gałązki bukszpanu. Takich typowo wielkanocnych stoisk będzie dalej mnóstwo. Jak choćby stoisko Renaty Bozymowskiej z Błędowa koło Ostrołęki, na którym rozłożyły się bardzo oryginalne i piękne wianuszki wielkanocne na stół tudzież różne stroiki. Obok Maria Poprawa z Białobrzegów koło Ostrołęki prezentowała cały zestaw koszyków do wielkanocnej „święconki” oraz wszelkie dekoracje i ozdóbki do tychże. Do obu wymienionych stoisk ustawiały się kolejki oglądających i kupujących. I wszędzie, na wielu kramach: pisanki, pisanki, pisanki – małe, większe, ogromne, wymyślnie dekorowane, we wszelkich kolorach. Wielu wystawców oferowało wyroby wędliniarskie, sery, pieczywo i inne wypieki. Duża kolejka zwiedzających ustawiała się do stoiska reklamowanego jako „wędliny i pieczywa kurpiowskie z Łysych”. Podobnie jak do kramu z szyldem: „wędliny, chleby i kwas chlebowy z Litwy”. „Nikakoj chemii” - zachęcał właściciel. Pasztet z gęsi, sery wędzone i podpuszczkowe przywiozła na jarmark Ewa Jurzyk z miejscowości Lutobrok Folwark położonej między Pułtuskiem a Wyszkowem. „Piwo kozicowe” - zachwalał z kolei Wiesław Ciak z Kadzidła. Chleby i ciasta prezentowała „piekarnia Zielińskiego” z Żuromina. Aż z Odrowąża Podhalańskiego Ryszard Smoleń przywiózł na jarmark góralskie oscypki i nne wyroby z sera wędzonego. Zmieniamy temat. Na wielu metrach kwadratowych swoje wyroby z wikliny i brzozy rozlokował Eugeniusz Świątkowski z Leszna koło Błonia. Można tu było kupić niemal wszystko: od rozmaitych koszyków małych i dużych poprzez kwietniki, wazony, tace, skrzynki z szufladami,

budy dla psów, kosze lęgowe, aż po eleganckie meble: stolik, taborety, etażerki. Rozmaite wyroby z drewna przywiózł Jan Smoktunowicz z Hajnówki. Inny wystawca oferował również drewniane karmniki i budki lęgowe dla ptaków. „Garncarstwo od 4 pokoleń” zaprezentował Paweł Piechowski z Czarnej Wsi Kościelnej na Podlasiu. - To tzw. ceramika siwa wypalana w tradycyjnych piecach ziemnych, ręcznie zdobiona – informował. Obok inne oryginalne stoisko firmy „Modi” z Tucholi, a na nim rozmaite znacznej wiel-

OGŁ OSZE N I E WŁ ASNE WY DAW CY

kości zwierzaki wykonane z... siana i słomy: oczywiscie zające i kurczaki, ale też sowy, bociany, dziki, jeże (zwłaszcza te ostatnie były urocze). Bardzo interesujące stoisko zaprezentował Oddział Miejsko-Powiatowy Towarzystwa Przyjaciół Dzieci. Można tu było zobaczyć wiele pięknych przedmiotów wykonanych przez dzieci podczas zajęć terapeutycznych w pracowni TPD. Z kolei na stoisku Ciechanowskiego Ośrodka Edukacji Kulturalnej „Studio” dzieci mogły sobie poko-

lorować różne obrazki oraz oczywiście ozdobić wielkanocne jajka. Niewątpliwie najwięcej jednak stoisk prezentowało wszelkie wyroby związane ze Świętami Wielkiej Nocy. Przez cały czas ciechanowianom odwiedzającym Jarmark Wielkanocny umilały czas występy artystek i artystów z Zespołu Pieśni i Tańca Ciechanów z Powiatowego Centrum Kultury i Sztuki, którzy śpiewali i tańczyli przy akompa-

niamencie grającej kapeli. Z sympatią obserwowano też dziewczęta z wymienionego Ośrodka „Studio”, które przechadzały się po Warszawskiej przebrane w barwnych strojach zająca i kurczaka. Organizacją jarmarku zajęły się: Powiatowe Centrum Kultury i Sztuki, Ciechanowski Ośrodek Edukacji Kulturalnej „Studio” i Stowarzyszenie „Nasze Śródmieście” TWo

więcej zdjęć na profilu FB Extra Ciechanów oraz relacja filmowa na brjtv.pl


HISTORIA | 15

TYGODNIK ILUSTROWANY | www.tygodnikilustrowany.pl | 31 marca 2015

Wiwat książę Poniatowski !!! „Księstwo Warszawskie ma twarz księcia Józefa Poniatowskiego”. Kiedyś taką opinię wyraził jeden z prelegentów sesji naukowej dotyczącej księcia w jego rodzinnym majątku w Jabłonnej. Nie sposób z taką tezą się nie zgodzić. W każdym podręczniku historii, albumie czy też na wystawie dotyczącej tego okresu, portret Józefa Poniatowskiego musi być. Mały Józef przyszedł na świat w Wiedniu 7 maja 1769 roku. Jego rodzicami byli książę Andrzej Poniatowski - młodszy brat króla Stanisława Augusta oraz księżna Maria Teresa z Kinskych reprezentantka jednego z najstarszych czesko – austriackich rodów arystokratycznych. Dlaczego Austria i dlaczego Wiedeń były miejscem narodzin małego Poniatowskiego? Jego ojciec służył w wojsku austriackim doszedł do stopnia generała – lejtnanta, a matka była damą dworu, cesarzowej Marii Teresy, która przez ponad czterdzieści lat rządziła z Wiednia swoim państwem. Potomek Andrzeja Poniatowskiego oraz Marii Teresy bardzo szybko przez wszystkich został „nazwany”, z czeska Pepi (ten przydomek towarzyszy mu po dziś dzień). Starszą siostrą małego Pepiego była, Maria Teresa (do chrztu trzymała ją cesarzowa, stąd taki, a nie inny wybór imion pierworodnej Poniatowskich ). Odegrała ona później bardzo znacząca rolę w życiu swojego młodszego brata. Rodzeństwo bardzo szybko zostało osierocone. W wyniku gruźlicy w młodym wieku zmarł ich ojciec, bezpośrednią opieką nad dziećmi zaczął sprawować stryj, Stanisław Antoni Poniatowski, a właściwie od momentu koronacji Stanisław II August Poniatowski. Dzieci pozostawały jednak w Wiedniu pod opieką matki, czasem odwiedzając jednak stryja w Warszawie. Prawdopodobnie podczas jednej z takich wizyt w Warszawie, powstał obraz Bernardo Bellotto (Canaletto) zatytułowany „Widok Warszawy z tarasu Zamku Królewskiego” będący sym-

bolicznym pokazaniem „przekazania” opieki nad dziećmi Andrzeja starszemu bratu. Na płótnie Andrzej Poniatowski przedstawiony jest na parkurze jako jeździec dosiadający czarnego konia. Natomiast w oknie zamku na pierwszym piętrze widzimy przyglądające się mu jego dzieci oraz małżonkę, za nimi, w cieniu stoi postać króla Stanisława Augusta. Datowanie obrazu jednoznacznie potwierdza, że powstał on już po śmierci Andrzeja Poniatowskiego, a Canaletto to malarz znany z doskonale ukrywanej symboliki w swoich obrazach (chętnych do zobaczenia na własne oczy jak wygląda ten obraz zapraszam do odwiedzenia ekspozycji stałej prezentującej malarstwo europejskie w Muzeum Narodowym w Warszawie). Stanisław August w dalszym życiu księcia Józefa odgrywał ogromną rolę. To on po udanej „austriackiej karierze wojskowej” młodego Poniatowskiego ściągnął go do Rzeczypospolitej, gdzie uczestniczył on czynnie w walkach z Rosjanami. Królewski bratanek jako jeden pierwszych wraz z generałem Tadeuszem Kościuszką otrzymał najwyższe polskie odznaczenie wojskowe order Virtuti Militari. Następnie z wiernymi Konstytucji 3 Maja generałami, oficerami oraz żołnierzami, bronił jej przed wewnętrznymi i zewnętrznymi wrogami. Przeszedł głębokie psychiczne załamanie gdy, jego stryj w końcu poparł konfederację targowicką. Młody książę odesłał więc swojemu stryjowi wszystkie otrzymane z jego rąk odznaczenia i udał się na mimowolną emigrację do rodzinnego Wiednia. Na wieść o wybuchu insurekcji kościuszkowskiej, powrócił jednak czym prędzej do kraju i oddał się do dyspozycji dyktatora powstania, Tadeusza Kościuszki. Ten zaproponował mu kilka stanowisk, książę wybrał jednak zarzą-

dzanie wojskiem broniącym stolicy kraju. Niestety i tym razem kolejny zryw skierowany przeciwko Rosji został krwawo stłumiony. Rzeczypospolita, została podzielona pomiędzy trzy państwa. Król zrzekł się swojej korony i udał się do Grodna. Książę Poniatowski osiadł w swoim Pałacu pod Blachą i żył z dala od

polityki. Nie złożył hołdu dominium nowemu władcy, gdyż stało to w sprzeczności z jego dumą. Dodatkowo gdyby chciał to uczynić musiałby to zrobić w pełnej gali mundurowej i orderowej, a składanie przysięgi wierności przed carskim namiestnikiem, z orderem Virtuti Militari na piersi zdobytym za walkę z Moskalami, byłoby znaczącą niestosownością. Najlepszym i złotym środkiem w tym momencie, była zgoda namiestnika rosyjskiego na udanie się księcia Józefa do rodzinnego Wiednia. Gdy Poniatowski ponownie wrócił do Warszawy, była już ona w strefie wpływów pruskich, a nie rosyjskich. Prusacy, w sposób bardzo życzliwy odnosili się do Pepiego,

pamiętni zasług jego i jego rodziny dla wiedeńskiego dworu. Z urzędu potwierdzono wszelkie prawa księcia do odziedziczonych przez niego dóbr po zmarłych członkach najbliższej rodziny (królu Stanisławie Auguście i prymasie Michale Jerzym Poniatowskim). Odtąd Pepi rezydował w Warszawie i w Jabłonnej. Od tego momentu zaczyna się też jego najbardziej „skandalizujący” okres biografii. Cała Warszawa, aż huczała od plotek dotyczących tego, co dzieje się w rezydencjach książęcych. Z drugiej strony każdy z byłych lub przyszłych towarzyszy broni księcia mógł spokojnie pod jego dachem odnaleźć miejsce, w którym czuł się bezpieczny. Przybywali do niego dawni przyjaciele walk z Rosjanami i świeżo zwolnieni ze służby bądź też urlopowani napoleońscy legioniści. Wrogowie Poniatowskiego podsycali tylko na łamach warszawskich gazet jad skierowany przeciwko jemu a także przypominali niechlubne dla Rzeczypospolitej pochodzenie. Herb „Ciołek” (nim pieczętowali się Poniatowscy) nie był według nich symbolem ludzi z klasą. Wszystkie te zabiegi stały się jednak niczym w chwili gdy wojska dowodzone, przez cesarza Napoleona Bonaparte wkroczyły najpierw na tereny Prus, a później Wielkopolski. Prusacy, a dokładnie król pruski Fryderyk Wilhelm III, zwrócili się z „uprzejmą” prośbą do Poniatowskiego czy nie zechciałby zająć się bezpieczeństwem Warszawy. Z propozycji tej Poniatowski skorzystał skwapliwie. Na początku grudnia 1806, na rogatkach wiodących do Warszawy w swoim najbardziej paradnym pruskim mundurze, z pełną galą orderów na piersi witał marszałka Joachima Murata i otwierał przed Francuza-

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych ogłoszeń i zastrzega sobie prawo do skracania nadesłanych tekstów. Poglądy wyrażane w publikowanych materiałach są osobistymi opiniami ich autorów i niekoniecznie muszą odzwierciedlać poglądy

Adres Redakcji 06-400 Ciechanów, ul. Kilińskiego 8 (Browar Ciechan) e-mail: redakcja@brjmedia.pl tel. 23 672 55 88

Redaktor naczelny Marek Szyperski Wydawca Gambrynus Sp. z o.o. ul. Kilińskiego 5, 06-400 Ciechanów

Redaktor graficzny Dorota Pogorzelska Biuro reklamy Anna Dąbrowska tel. 509 820 919 e-mail: reklama@brjmedia.pl

Redakcji i Wydawcy. Na podstawie art 25. ust. 1 pkt 1b prawa autorskiego Wydawca wyraźnie zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów opublikowanych w „Tygodniku Ilustrowanym” bez uzyskania zgody Wydawcy jest zabronione.

Rafał Wróblewski – rdzenny ciechanowianin, obecnie Kierownik Działu Historii w Muzeum Romantyzmu w Opinogórze. Wcześniej prawie dekadę spędził w Trójmieście, tam studiował, smażył hamburgery i frytki, sprzedawał usługi bankowe, w końcu nadzorował funkcjonowanie pierwszego kompleksu kinowego w Gdyni. Po powrocie do Ciechanowa tułał się po różnych urzędach oraz firmach, w końcu osiadł w opinogórskim Muzeum. Pasjonat historii wojskowości, a szczególnie epoki napoleońskiej, malarstwa batalistycznego. W wolnym czasie lubi posłuchać ciężkich brzmień zabarwionych o folkową nutę. Gdy czas mu pozwoli lubi pojechać na koncert lub odwiedzić przyjaciół, nałogowo uzależniony od zwiedzania muzeów.

mi wszystkie bramy prowadzące do Warszawy. W ten grudniowy dzień rozpoczęła się jedna z najbardziej znanych przyjaźni między napoleońskim dowódcami. Poniatowski oraz Murat od pierwszej chwili znaleźli wspólny język i zostali prawdziwymi przyjaciółmi. To właśnie forowany przez najwybitniejszego francuskiego kawalerzystę Joachima Murata, książę Józef Poniatowski został głównodowodzącym świeżo co powstającej polskiej armii. Jego kontrkandydatami do tego stanowiska byli Jan Henryk Dąbrowski i Józef Zajączek. Pierwszemu z nich zarzucono brak odpowiednich kontaktów oraz brak wystarczającej znajomości języka polskiego, (tak, tak Dąbrowski bardzo słabo mówił po polsku, a z pochodzenia był Sasem – dodatkowo swoje wspomnienia opublikował po niemiecku), a drugi z kandydatów był nawet jak dla Napoleona, zbyt „rewolucyjny” (pamiętajmy, że późniejszy Namiestnik Królestwa Polskiego w młodości był zażartym jakobinem). 14 stycznia 1807 książę Józef Poniatowski, został mianowany „Dyrektorem Wojny” w Komisji Rządzącej, a także głównym dowódcą wszystkich wojsk Księstwa Warszawskiego. Od tego momentu kariera księcia Poniatowskiego wkroczyła na zupełnie inne tory, a jego dosłowny „kult” jako człowieka, żołnierza, wodza oraz patrioty zaczął niebywale przybierać na sile. cdn Rafał Wróblewski


16 | SPORT

31 marca 2015 | www.tygodnikilustrowany.pl | TYGODNIK ILUSTROWANY

Najważniejsze są chęci

Rozmowa z trener Sylwią Wiśniewską o działającej w klubie KS Ciechan i Szymon Kołecki sekcji lekkiej atletyki. Tygodnik Ilustrowany. Od pół roku prowadzi Pani sekcję lekkiej atletyki w KS Ciechan. Jak ocenia Pani ten okres pracy z dziećmi trenującymi lekką atletykę? Sylwia Wiśniewska. Na pewno jeszcze sporo pracy przed nami, ale w ciągu tego pół roku dzieciaki zdecydowanie poprawiły swoją kondycję i są gotowe na swoje pierwsze zmagania w zawodach. I co najważniejsze sekcja się powiększyła, zaczynałam pracę z dwójką dzieci, a obecnie mam ich dziesiątkę. Wspólne treningi to świetna przygoda, nie tylko dla mnie jako trenera, ale myślę że też dla nich. Mam nadzieję, że będziemy najlepsi! Lekka atletyka jest dosyć szerokim terminem. Jak wyglądają obecnie prowadzone przez Panią treningi? Na zajęciach robimy wiele rzeczy. Jedne oczywiście są bardziej ciekawe, a inne mniej, ale staram się urozmaicić prowadzone zajęcia. Dla przykładu ostatnio robiliśmy tor przeszkód, gdzie uczyliśmy się skoku przez kozła, skoku przez skrzynię itd, a przedostatnio w formie rozgrzewki graliśmy w piłkę koszykową. Oczywiście jest to przykład zajęć. Nieodłączanym elementem są także gry i zabawy. Nie tylko na hali, ale także na świeżym powietrzu. Robi się coraz cieplej, więc można poćwiczyć i pobawić się ruszając w teren. Staram się także wypracować kompromis z moimi podopiecznymi. Są ćwiczenia, które są niezbędne i ich wymagam, choć nie zawsze budzi to zachwyt, ale są reklama

cyduje się uprawiać piłkę nożną, trenuje tylko to, a wybierając lekkoatletykę można spróbować wielu rzeczy, np.: bieg przez płotki, skok w dal, skok wzwyż, biegi długie i krótkie, biegi sztafetowe i zobaczyć w czym jest się naprawdę dobrym. Uważam to za największy atut tej dyscypliny sportu. Ważne jest też to, że uprawiając lekkoatletykę rozwijamy wiele umiejętności, nie tylko uczymy się wytrwałości, ale także stajemy się wysportowani oraz pełni energii i zapału do działania. Czy jest jakiś szczególny „typ” dzieci predysponowanych do trenowania LA?

też ćwiczenia, które moglibyśmy robić rzadziej, ale dzieciom się podobają, więc także je wplatamy w nasze zajęcia. Wiadomo, że trener każdej dyscypliny sportu będzie ją zachwalać i pokazywać zalety, które mają

przekonać do uprawiania tej konkretnej. Jakie Pani zdaniem są największe korzyści wynikające z trenowania LA? Tak jak wcześniej wspomniano jest to szeroki termin i w związku z tym nie łączy się to z jedna konkretną rzeczą, tzn. jeśli ktoś zde-

Najważniejsze są chęci. I tego oczekuję. Jeśli czegoś się naprawdę chce, to nawet niepowodzenia nie są w stanie stanąć nam na drodze do spełnienia marzeń. Tak naprawdę jest to sport dla wszystkich. Jakie ma Pani plany w tym roku, związane z sekcją? Razem z klubem chcemy zorganizować turniej lekkoatletyczny dla dzieci ze szkół podstawowych. Najprawdopodobniej odbędzie się on w maju, na pewno wcześniej poinformujemy o tym szkoły. Mam nadzieję, że w turnieju tym będzie uczestniczyło bardzo dużo osób i dzięki temu moja sekcja powiększy się o kolejne dzieci, chętne do uprawiana sportu w wolnym czasie. Dziękujemy za rozmowę.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.