[vol. 2]
[vol. 2]
P r o j e k t o k ł a d k i: K a t a r z y n a S t a n n y O p r a c o w a n i e r e d a k c y j n e : K a r o l J a w o r s k i, M a g d a l e n a R u d k o w s k a T ł u m a c z e n i e s t r e s z c z e ń: E w a B o b r o w s k a K o r e k t a: D o b r o s ł a w a G a w o r
R E D A K T O R Z Y T E M A T Y C Z N I N U M E R U: A r t y k u ł y i r o z p r a w y: M a g d a l e n a R u d k o w s k a (I B L P A N) K u l t u r o w e s t u d i a n a d z w i e r z ę t a m i: A n na B a r c z (I B L P A N) K o m p a r a t y s t y k a: L i d i a W i ś n i e w s k a (U K W) E d y t o r s t w o: I w o n a W i ś n i e w s k a (I B L P A N) R e c e n z j e i p r z e g l ą d y: K a r o l J a w o r s k i (T L i A M) R e d a k t o r j ę z y k o w y: K a r o l J a w o r s k i R e d a k t o r j ę z y k o w y t e k s t ó w a n g l o j ę z y c z n y c h: T h o m a s H u l l a n d
Wydaje Zarząd Główny T o w a r z y s t a w a L i t e r a c k i e g o i m. A d a m a M i c k i e w i c z a
przy współpracy Instytutu Badań Literackich PAN Wydanie publikacji dofinansowane przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego
W e r s j ą r e f e r e n c y j n ą „W i e k u X I X. R o c z n i k a T L i A M” j e s t w e r s j a p a p i e r o w a. Lista recenzentów artykułów naukowych publikowanych na łamach „W i e k u X I X. R o c z n i k a T L i A M” r a z w r o k u p o d a w a n a j e s t n a s t r o n i e i n t e r n e t o w e j c z a s o p i s m a: w w w. w i e k x i x. pl
C o p y r i g h t b y Z a r z ą d G ł ó w n y T o w a r z y s t w a L i t e r a c k i e g o i m. A d a m a M i c k i e w i c z a w w w. t o w a r z y s t w o - l i t e r a c k i e.o r g issn 2080-0851 S k ł a d i ł a m a n i e: K a r o l J a w o r s k i D r u k i o p r a w a : O m e g a p r e s s S p. z o. o., u l . S z o s o w a 1 2 , 4 1 - 2 0 3 S o s n o w i e c
Komparatystyka
Wiek XIX . Rocznik Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza rok VIi (XLix) 2014
Lidia Wiśniewska
(Uniwersy tet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy)
Metoda mityczno-paradygmatyczna a symetrie (historii) literatury
wprowadzenie onieczna odpowiedź na pytanie dotyczące uprawomocnienia faktu, iż mity miałyby stanowić podstawę pewnego typu komparatystyki (mianowicie mitograficznej, tj. opartej na micie jako swoistym tertium comparationis odnoszonym do literatury równie jak do innych dziedzin kultury) przedstawiona zostaje szerzej w innym miejscu 1. Tutaj muszę jednak przynajmniej przywołać zasadnicze założenia metody mityczno-paradygmatycznej, którą traktuję jako konsekwencję przyjęcia określonego stanowiska filozoficznego,
K 1
Omawiam tę kwestię w przygotowywanej do druku pracy zbiorowej (powstającej pod auspicjami Komisji Komparatystycznej Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza) zatytułowanej W stronę komparatystyki mitograficznej. Komparatystyka między Mickiewiczem a dniem dzisiejszym IV (Bydgoszcz 2015), gdzie konkluzja artykułu Metoda mityczno-paradygmatyczna w komparatystyce mitograficznej brzmi: „Odpowiedź na pytanie, dlaczego mianowicie mity i paradygmaty miałyby stanowić podstawę komparatystyki wydaje się w tej perspektywie jasna: ponieważ stanowią one zasadniczy ze względu na używane kategorie (czas i przestrzeń), a zarazem kompleksowy (warianty obu kategorii) system podstawowych ujęć różnych zasadniczych aspektów rzeczywistości i umożliwiają ich rozpoznawanie we wszystkich innych narracjach, historiach, tekstach kultury, które posługują się tymi kategoriami, a jednocześnie posługują się nimi w różnych możliwych do opisania konfiguracjach”. Por. także wcześniejsze przybliżenia tej problematyki, np. L. Wiśniewska: Między Bogiem a Naturą. Komparatystyka jako filozofia kultury, Bydgoszcz 2009; Mity i paradygmaty wobec dziedzin kultury i epok, w: Mity i motywy w perspektywie komparatystycznej. Komparatystyka między Mickiewiczem a dniem dzisiejszym III, pod red. L. Wiśniewskiej, Bydgoszcz 2013.
387
• Lidia Wiśniewska•
nastawionego nie tyle na „rzecz samą w sobie” (ontologia, metafizyka), ile na poznawcze (epistemologia) obrazy czy ujęcia tej rzeczy za pomocą fundamentalnych kategorii czasu i przestrzeni, stanowiące, jak to sformułowano skrótowo przy innej okazji, przejaw Kantowskiego „schematyzmu naszego rozumu”, co sprawia, że obraz staje się produktem empirycznej zdolności naszej twórczej siły wyobraźni2. Otóż tu przyjmuję, że istnieje kilka możliwości wykorzystania antynomicznych kategorii czasu i przestrzeni w pewnych wzorcowych ich połączeniach realizowanych w trybie sakralnym (mity sakralne; w skrócie będę jednak zazwyczaj mówić: mity) lub zdesakralizowanym (paradygmaty). W przypadku mitów (gdzie kategorie czasu i przestrzeni mogą uzyskiwać figuralne odpowiedniki w postaci czy to reprezentującego wybór Jednego Boga3, czy to reprezentującej zbiór Natury, rozumianej jako wielość sił-bogów4) będą to połączenia absolutyzujące jedną z kategorii kosztem drugiej, potraktowanej jako swego rodzaju negatywność (przestrzeń jako Pustka, gdy czas osiąga wieczność Formy w micie Boga, zwanym tu mitem nowoczesnym) lub destrukcyjność (Chaos w czasie, gdy przestrzeń osiąga nieograniczoność Pełni w micie Natury, zwanym tu też mitem archaicznym). W przypadku paradygmatów połączenia te aktualizują obie wyjściowe kategorie, wprowadzając jednak przewagę jednej z nich, a tym samym zniekształcając w jakimś sensie tę drugą, a mianowicie w jakimś sensie „skrzywiając” to, co proste (linearny czas aktualizowany jako cyrkularny w paradygmacie kołowym) lub upraszczając to, co złożone (wielo-wymiarowa przestrzeń hierarchizowana w paradygmacie linearnym). Jeśli zatem o charakterze dwu wspomnianych kategorii przesądza ich zdolność kierowania bądź to jedno-, bądź to wielowymiarowością poznania rzeczy2
3 4
Mit zostaje tu potraktowany jako zasób podstawowych obrazów, których rolę odbija stwierdzenie: „This echoes Kant’s «Schematismus unseres Verstandes» which states «das Bild ist ein Produkt des empirischen Vermögens der produktiven Einbildungskraft» (Kritik der reinen Vernuft, B 181, 1787)”. Zob. M. Beller, Perception, Image, Imagology, w: Imagology. The Cultural Construction and Literary Representation of National Charakters. A Critical Survey, ed. by M. Beller and J. Leerssen, Amsterdam, New York, 2007, s. 3. W tłumaczeniu na język polski (I. Kant, Krytyka czystego rozumu, t. 1, przekł., wstęp, oprac. R. Ingarden, Warszawa 1986, s. 292) przytoczone fragmenty wpisują się w szersze stwierdzenie: „Ten schematyzm naszego intelektu w odniesieniu do zjawisk i samej ich formy jest sztuką ukrytą w głębiach duszy ludzkiej, której prawdziwych chwytów nigdy chyba nie odgadniemy w przyrodzie i nie postawimy ich [sobie] niezakrytych przed oczy. Tyle tylko możemy powiedzieć: obraz jest wytworem empirycznej zdolności wyobraźni wytwórczej […]”. Dla określeń mitycznych (jak Bóg, Natura, Forma, Chaos) przyjmuję pisownię wielką literą w przeciwieństwie do zapisu pojęć o charakterze paradygmatycznym. J.P. Vernant, Mit i religia w Grecji starożytnej, przeł. K. Środa, Warszawa 1998.
388
• Metoda mityczno-paradygmatyczna a symetrie (historii) literatury •
wistości, to z kolei o charakterze mitycznych lub paradygmatycznych wzorców poznawania przesądza zdolność do – pociągającego za sobą wariantowość – określonego łączenia obu kategorii. W przypadku poznania czasowego, będącego wyrazem jednowymiarowości (tj. wyboru jednego aspektu rzeczywistości, jak Jeden Bóg w micie, a w paradygmacie – jedno Prawo na różnych poziomach, od kosmicznego po moralne, jedna religia, jeden naród wybrany, jedna historia, jedna Księga, jedno święte miasto, jedno małżeństwo, jedna tożsamość, jedno imię itd.) już z powodu samego połączenia (z przestrzennością) oznacza to przyjęcie przez czas różnych postaci jako następstwa zmiany ról w poszczególnych wzorcach. W micie Boga zatem czas to wieczność-stałość Formy, ale z kolei Chaos – w micie Natury (zabsolutyzowanej przestrzeni); to prostoliniowość w paradygmacie linearnym, będącym odpowiednikiem mitu Boga, ale kołowość w paradygmacie cyrkularnym, będącym odpowiednikiem mitu Natury. Podobnie w przypadku poznawania przestrzennego, będącego wyrazem wielowymiarowości poznania (tj. postrzegania rzeczywistości jako zbioru współistniejących elementów, jak w micie – wielość dzielących między siebie różne obszary rzeczywistości bogów, w dodatku bogów wewnętrznie niejednorodnych, np. odpowiedzialnych zarówno za chorobę, jak leczenie, z czego wyłaniają się analogiczne właściwości poznania paradygmatycznego) oznacza to już z powodu samego połączenia (z czasem) wykazywanie się tego poznania różnymi właściwościami w następstwie zmiany roli w poszczególnych wzorcach. W micie Natury zatem przestrzeń to nieskończona zmienność Pełni (czy Prajedni), ale z kolei Pustka w micie Boga (zabsolutyzowanym czasie); to przestrzeń oparta na zasadzie coincidentia oppositorum (jedność wielości) w paradygmacie kołowym, będącym zdesakralizowanym odpowiednikiem mitu Natury, ale – oparta na hierarchiczności w paradygmacie linearnym, będącym odpowiednikiem mitu Boga. Tak więc punktem wyjścia w metodzie mityczno-paradygmatycznej stają się (dwie) kategorie czasu lub przestrzeni – traktowane jako samoistne, samowystarczalne, poniekąd obiektywne reprezentacje odpowiednio bądź to linearności, a więc jednowymiarowości, bądź to wielowymiarowości w poznaniu, ale podstawowy model tertium comparationis obejmuje cztery rodzaje związków między nimi, jakie opisują czy przedstawiają mity (sakralne), nowoczesny i archaiczny, oraz odpowiadające im paradygmaty – linearny i kołowy. Mity wnoszą jako podstawę poznawania świata w różnych tekstach kultury zabsolutyzowane, poniekąd roszczące sobie pretensje do wyłączności, figury/ kategorie: Boga/czasu (nastawionego na poznawcze wydobywanie prostej – poprzez wyodrębnienie „jednego” – ale ogólnej i abstrakcyjnej istoty rzeczy) lub Natury/przestrzeni (nastawionej na wydobywanie złożonej – z powodu ambicji
389
• Lidia Wiśniewska•
objęcie „wszystkiego” – ale cząstkowej i konkretnej natury rzeczy). Dzieje się to przy jednoczesnym zdewaluowaniu ich przeciwieństw, to jest w pierwszym przypadku – przestrzeni potraktowanej jako wyłączona, pozostająca poza jednowymiarowym postrzeganiem Pustka, w drugim – czasu, postrzeganego jako Chaos, ponieważ włączony w wielowymiarowość (czaso)przestrzeni traci on swoje możliwości jednoznacznego wyboru (Jednego). Z drugiej strony podstawę porównywania stanowią odpowiadające tym mitom paradygmaty posługujące się powiązanymi ze sobą kategoriami czasu i przestrzeni, naznaczonymi jednak bądź to dominantą zamkniętej Formy czasu – jak w przypadku paradygmatu linearnego wprowadzającego czas prostoliniowy (horyzontalność eliminująca poprzez principium individuationis różnice na rzecz typowości całości zawartej między początkiem a końcem) i przestrzeń hierarchiczną (wertykalność poprzez principium divisionis wytwarzająca różnice między jednostkami), bądź to naznaczonego specyfiką otwartej Pełni – jak w przypadku paradygmatu kołowego wprowadzającego czas cyrkularny (odśrodkowy, wytwarzający różnice w ramach tego samego) i przestrzeń zdeterminowaną przez zasadę coincidentia oppositorum (dośrodkową, niwelującą różnice między tym, co odmienne). Wszystkie te przypadki (izolowane kategorie czasu i przestrzeni oraz ich dwojakiego typu połączenie) stwarzają podstawowy i regularny zestaw możliwości poznawczych oparty na zasadzie zwierciadlanych odbić tego, co pozytywne i negatywne (mity) oraz całościowości i jednostkowości (paradygmaty). Kategorie czasu i przestrzeni mogą być bowiem jasne, precyzyjne i bezapelacyjnie antynomiczne tylko wtedy, gdy pozostają izolowane. Łącząc się – ulegają ściśle określonym modyfikacjom. W mitach kategorie czasu lub przestrzeni absolutyzując własny sposób poznawczego porządkowania świata, unieważniają przeciwny – przez jego pominięcie (podważenie perspektywy zbioru) lub wchłonięcie (tj. zaprzeczenie perspektywy wyboru). W paradygmatach natomiast odwracają one relację między całością a jednostkowością: w paradygmacie linearnym całościowy czas, zawarty między początkiem a końcem, powiązany zostaje z różnicującą jednostki przestrzenią hierarchiczną, gdy tymczasem w paradygmacie kołowym całościowość przestrzeni oparta na zasadzie coincidentia oppositorum wiąże się z czasem wydzielającym jednostki kołowego nawrotu. Wyżej przedstawiony model przynosi zatem zasób sytuacji poznawczych tyleż ograniczony, ile poddający się dalszym nieskończonym kombinacjom i tyleż fundamentalny, ile wystarczająco złożony, by stanowić podstawę do porównywania, w jaki sposób kategorie te i wzorce mityczno-paradygmatyczne realizowane są w różnych tekstach kultury, stanowiącej w istocie, jak tu przyjmuję, zasób i laboratorium różnych możliwości poznania w różny sposób dostosowanych do ujmowania takich lub innych aspektów rzeczywistości.
390
• Metoda mityczno-paradygmatyczna a symetrie (historii) literatury •
Samą kulturę zresztą również należałoby rozpatrywać pod kątem dwu podstawowych kategorii: czasu lub przestrzeni. W przedstawianym tu przybliżeniu problematyki pominąć muszę ten drugi aspekt pokazujący na przykład, w jaki sposób różne dziedziny kultury analogicznie realizują antynomiczne sposoby poznania, tym samym, paradoksalnie, upodobniając się do siebie. Skupić się tu natomiast zamierzam na wymiarze czasowym i na jednej dziedzinie, mianowicie na literaturze. Nie mogę jednak zapewnić, że historia literatury utrzyma tutaj swój tradycyjny charakter. Przedstawiana metoda bowiem nie próbuje odpowiedzieć na pytanie, jakie związki przyczynowo-skutkowe lub celowościowe ujawniają się między rzeczywistością a przywoływanymi utworami, lecz raczej wydobywa to, jak dokonują się nieustanne kontynuacje i przekształcenia obrazu świata obecnego w literaturze – i jak dokonują się one ze względu na określone wzorce mitycznego lub paradygmatycznego postrzegania. A więc – ze względu na „schematyzmy naszego myślenia”.
mity i paradygmaty wobec wymiaru czasu, czyli literatura między zdaniem a epokami Oto prosty (zaledwie dwuelementowy), a zarazem złożony (z przeciwstawnych punktów odniesienia w postaci mitów bądź paradygmatów) ciąg zmian zachodzących w czasie w zdaniu zaczerpniętym z didaskaliów Don Juana Tadeusza Rittnera, ujawniających swoistą narrację-komentarz autora do jednej z postaci: „Bliska płaczu, ale ze względu na profesora, który się jej uważnie przygląda, mówi ze sztucznym spokojem, godnie, przeciągle”5. Bohaterka, Zuzanna, ujawnia poprzez spontaniczną emocję („bliska płaczu”) najpierw swoją przynależność do mitu Natury jako obszaru autentyzmu płynącego z wewnętrznych impulsów – w tym przypadku właściwie z poczucia skrzywdzenia i oszukanie obecnego w niej dziecka (tj. tej wewnętrznej składowej jej psychiki, która jest bliższa Naturze niż „urobiona” już przez jakieś zasady osoba dorosła), wobec którego nie zostały spełnione obietnice i poczuło się ono odsunięte na bok, zlekceważone i dotknięte w swej godności. Następnie zaś do głosu dochodzi przynależność do (determinowanej przez mit Boga i jego stałe zewnętrzne Prawo) obowiązującej w społeczeństwie moralności czy też narzucającej rygor i hierarchiczny porządek konwencji (chodzi o hierarchiczną podległość kobiety mężczyźnie, w tym przypadku – żony mężowi, co uniemożliwia bohaterce bunt przeciw dotykającym ją zachowaniom). Mit nowoczesny, a dokładniej rzecz biorąc odpowiadający mu paradygmat6, jest tutaj reprezentowany przez profesora, a więc 5 6
T. Rittner, Don Juan, dramat w trzech aktach, Stanisławów 1916, s. 13 Gianni Vattimo już koncepcje oświeceniowe uznaje za pogłos tego mitu, ale też wskazuje na dawne przejście od (właściwej dla mitu Boga) „wiary w historię zbawienia do
391
• Lidia Wiśniewska•
przedstawiciela w pozytywizmie wyniesionej na piedestał postępu, w dodatku jeszcze z powodu swej specjalizacji (lekarza ginekologa) przekonanego, że dzięki temu posiada pełną i pewną, to jest obiektywną, wiedzę o kobietach i ich zachowaniach. Szczególnie zaś jest on reprezentowany przez zewnętrzne, uważne, badawczo-kontrolujące spojrzenie tego racjonalnego męskiego Boga kultury mieszczańskiej7, zakładającej, że rozum (jakby wsparty Prawem Boga) powinien panować nad emocjami. Pod tym spojrzeniem patriarchalnego autorytetu (wzmacnianego dodatkowo przez męża, który wprost zwraca się do żony jak do dziecka, przyjmując pozycję nadrzędną jako pater familias w małżeńskim mikroświecie) bohaterka negatywną reakcję „skokowego”, żywiołowego (a nawet rewolucyjnego) buntu przygasza sztucznym, lecz pozytywnie przez osoby patrzące z zewnątrz ocenianym spokojem. Pierwotną, naturalną, emocjonalną reakcję pokrywa, przeciwnie, przeciągłą, akcentującą liniowość, powolnością, mającą udokumentować posiadanie sztuki opanowania się, to jest osiągnięcia wypracowanej stabilności i stałości dzięki rozumowi. Pretensję związaną z poczuciem poniżenia czy zmarginalizowania przez zajętego pracą, a jeszcze bardziej erotycznymi przygodami swego pracodawcy, zaniedbującego ją męża, zaciera pełnym godności tonem, który stanowić ma zamierzony (lecz przecież sztuczny, jak to zostaje podkreślone) sygnał – kierowany przy tym bardziej pod adresem zewnętrznego badacza-obserwatora niż uczestnika sporu – jednak poczucia własnej wartości, wynikającej w tym przypadku z posiadania odpowiedniego statusu, choćby małżonki w mieszczańskim związku, którego nic nie może podważyć (a w każdym razie nie taki drobiazg, jak małe zaniedbanie przez męża). Włączmy jednak to następstwo wpisanych w przedstawione zdanie mitów – mówiące wyraźnie o mającym miejsce na tym krótkim odcinku zwycięstwie paradygmatycznego pogłosu mitu Boga nad mitem Natury – w szerszy kontekst szeregu zdań z didaskaliów (w przytoczeniach pomijam kursywę i nawiasy zaznaczające, że mamy do czynienia z komentarzem, a wprowadzam nawiasy sygnalizujące opuszczenie bezpośrednio wypowiadanych przez postacie kwestii) opisujących szerzej zachowanie tej samej postaci: świeckiej ideologii postępu” (zob. G. Vattimo, Koniec nowoczesności, przeł. M. Surma-Gawłowska, wstęp A. Zawadzki, Kraków 2006, s. 96. 7 Wyrazem związku z mitem nowoczesnym jest w przypadku mieszczaństwa paradygmatyczne poszanowanie hierarchii społecznej (zob. M. Ossowska, Moralność mieszczańska, Wrocław 1985, s. 36 i n.). Związek ten znajduje też odbicie w koncepcjach teoretycznych, np. pojmowaniu przez Volneya (Constantin François Chasseboeuf) praw naturalnych jako pochodzących bezpośrednio od Boga, stąd niepodważalnych i nieomylnych, stanowiących też z tego powodu podstawę wszelkich rozwiązań prawnych – uniwersalnych i niezmiennych – posiadających przy tym wykładnię moralną, co pozwala na stworzenie, na ich podstawie, katechizmu regulującego ludzkie postępowanie (tamże, s. 287–288).
392
• Metoda mityczno-paradygmatyczna a symetrie (historii) literatury • Przerywa […] kłania się godnie głową […] poprawia się z wielkim zakłopotaniem […] ceremonialnie […] szybko […] Zmieszana, tonem naiwnie oburzonym do męża […] Bliska płaczu, ale ze względu na profesora, który się jej uważnie przygląda, mówi ze sztucznym spokojem, godnie, przeciągle […] prędko z pasją […] Zupełnie szczerze, naturalnie […] zapominając się […] Ignorując zupełnie uwagi profesora i sekretarza […] z nagłą złością […] z naiwnie raptowną czułością w głosie […] Znowu tonem zirytowanym […] Zawstydzona […] Rozgląda się bojaźliwie […] swym ceremonialnym tonem […] naturalnie, przymilając się do męża. […] Żywo […] Nie bez zachwytu […] Zuzanna trzęsie głową i rozgląda się na wszystkie strony […] żywo […] Z nieuświadomioną, naiwną przymieszką admiracji. […] Wahając się, nieszczerze […] Prawie wyniośle […] Naraz naiwnie.8
Nie sposób pozbyć się wrażenia, że nie tylko w tym jednym, wcześniej przytoczonym, zdaniu, ale permanentnie trwa tu w całym szeregu zdań przechodzenie między biegunami Natury i kultury (zdominowanej przez określone prawo, regularność i porządek, jakich żąda mit Boga). Pierwszy z tych biegunów (mit Natury) pojawia się tam, gdzie bohaterka „przerywa” (destruując potencjalnie zamkniętą ciągłość wypowiedzi swego męża), reaguje „szybko”, co odzwierciedla narastającą dynamikę jej emocji, wkrótce potwierdzoną słowami: „prędko z pasją”, a pozwalającą się odzywać „zupełnie szczerze, naturalnie”, wyrażać bunt, „zapominając się” (tzn. niegrzecznie czy niestosownie wymykające się towarzyskim regułom, ignorując zarówno mitygowanie przez męża, jak i aprobatę profesora), ujawniać nagłą złość, podobnie jak czułość, potem znowu irytację, by po chwilowej kontrreakcji w postaci opanowania się znowu wrócić do naturalnego (dalekiego od ceremonialności) przymilania do męża, zachowań „żywych” (związanych tyleż z dynamiką, ile z samym życiem jako podstawowym wyznacznikiem mitu Natury), z nieuświadomioną (do głosu dopuszczona zostaje więc sfera psychiki związana z Freudowskim id, zakotwiczonym w pierwotnej naturze9) admiracją (podziwem, zachwytem, uwielbieniem) skierowaną (cóż to za zaskoczenie!) ku – jeszcze osobiście niespotkanemu, ale już widywanemu zza szyby i znanemu z opowieści męża – uwodzicielowi. Pieczętuje to wszystko naiwność, a więc znowu: naturalność, szczerość, brak sztuczności. Drugi z tych biegunów (mit Boga) przejawia się jednak właśnie w sztuczności (która ma wymiar sztuki zachowania się w towarzystwie10), kiedy bo8 Tamże, s. 13–17. 9 Przypomnieć trzeba, że Rittner tworzył w Wiedniu, gdzie działał Freud. Na przykład w styczniu 1913 podpisał manifest „wolnej grupy”, postulującej wystawianie sztuk wbrew cenzurze i komercyjnym teatrom. Współzałożycielami tej formacji byli Hugo von Hofmannsthal i – Sigmund Freud (zob. Z. Raszewski, Życie Rittnera, w: T. Rittner, Dramaty, oprac. Z. Raszewski, Warszawa 1966, t. 1, s. 42–43). 10 Ta sztuczność uważana jest w społeczeństwie za pewną sztukę, a jak to interpretuje Pierre Bourdieu: „Miłość do sztuki uchodzi za zsekularyzowaną formę «intelektualnej
393
• Lidia Wiśniewska•
haterka „kłania się godnie głową”, demonstracyjnie wręcz zaznaczając świadomość swego i cudzego miejsca w hierarchii. Robi to nawet „ceremonialnie”, zatem z pewną przesadą akcentując usytuowanie się po stronie oficjalnej formy i jej zewnętrzności. Powraca też do ceremonialnego tonu, a po demaskującym (przynajmniej przed odbiorcą) jej prawdziwe emocje wybuchu admiracji dla Hrabiego pojawia się w zachowaniu bohaterki „prawie wyniosłość” sugerująca pozostawanie w wysokich hierarchicznie wymiarach, ponad przyziemnymi sprawami, takimi jak zmysłowość. Potwierdza to także dalsza rozmowa, wskazująca, że, przynajmniej teoretycznie, a właściwie deklaratywnie, mieszczańskie wartości – na przykład praca – reprezentowane przez Zuzannę (i jej otoczenie), stoją w absolutnej sprzeczności z nastawionym na zatarcie granicy między sztuką a (pozbawionym książek) życiem i (niemoralnym) postępowaniem próżniaka zresztą, to jest pracodawcy jej męża. Do wymienionych jednak typów rozpoznań świata u bohaterki trzeba by dodać sytuacje pośrednie. Trzecią możliwość ilustrują momenty, w których, dostosowując się do zewnętrznych reguł, bohaterka „poprawia się z wielkim zakłopotaniem”, to jest doprowadza się do porządku, utraciwszy pewność siebie, co w istocie zdradza, że uzmysłowiła sobie właśnie, iż wyraziła się o nieobecnym uwodzicielu w sposób, który może wskazywać na jego traktowanie „wewnątrz” (perspektywa Natury) bardziej poufałe niż na „zewnątrz” (perspektywa Boga). Zmieszana jest też, gdy idąc za impulsem, potępiająco wypowiada się o jego życiu, nie zachowuje jednak przy tym wystarczająco oficjalnych form. Podobne „zmieszanie” – wywołane napomknieniem profesora (dzieli się on tu wiedzą skądinąd dobrze jej znaną) o niebezpieczeństwie tkwiącym w postępowaniu mogącego właśnie nadejść brata-uwodziciela – towarzyszy tonowi „naiwnie oburzonemu”, to jest łączącemu w sobie brak wiedzy, naturalność, szczerość i negatywną reakcję emocjonalną wobec zaniedbującego ją męża-autorytetu. „Zmieszanie” pojawia się też w momencie uświadomienia sobie „zapomnienia się” (tzn. zapomnienia o Prawie). Bohaterka ujawnia też zawstydzenie, a więc reakcję (powodowaną przez Freudowskie superego jako sferę uwewnętrznionych nakazów i zakazów) spowodowaną nagle uświadomioną sobie „bezwstydną” emocjonalnością, a nawet rozgląda się z bojaźnią (jeśli nie Bożą, to w każdym razie podszytą podporządkowaniem się społecznemu prawu), sugerującą chęć ucieczki przed czymś groźnym dla jej stałości (tu: możliwym nieoczekiwanym spotkaniem z reprezentującym mit Natury gospodarzem). Można by powiedzieć, że we wszystkich tych przypadkach pojawia się mniej lub bardziej wyekspomiłości do Boga», miłości «tym szczęśliwszej, jak uważa Spinoza, im więcej ludzi się nią raduje»” (Dystynkcja. Społeczna krytyka władzy sądzenia, przeł. P. Biłos, Warszawa 2005, s. 282).
394
• Metoda mityczno-paradygmatyczna a symetrie (historii) literatury •
nowana współobecność (istotnie: pełne „zmieszanie”) dwu odmiennych kategorii postrzegania świata, a zarazem pewien chaos poznawczy. Warto też uzmysłowić sobie istnienie czwartej możliwości: wahania się (połączonego z nieszczerością, a więc zamaskowaną chęcią uniemożliwienia dostępu do prawdziwej wiedzy o własnych przekonaniach, w tym przypadku dotyczących uwodziciela). Wahanie się wyznacza usytuowanie nie po stronie jednego lub drugiego mitu i nie w „zmieszaniu”, ale stan zawieszenia w pustce, który, oczywiście, może ulec zmianie na skutek określonego wyboru – lecz na razie ten wybór jeszcze nie nastąpił. Jednak nastąpi. Wspomniane cztery możliwości (mit Boga, mit Natury, pełnia-zmieszanie i wahanie się w pustce) ujawniające się w przedstawionej przez Rittnera sytuacji, gdy żona przychodzi nocą do ciągle niewracającego do domu męża – rozmawiającego z profesorem, a naprawdę oczekującego powrotu jego brata, Hrabiego, z nocnej eskapady miłosnej, by wysłuchać relacji wyraźnie bardziej istotnej niż zobowiązania wobec własnej żony – musimy jednak wpisać w jeszcze szerszy kontekst przejścia tej postaci między biegunami mitów. Zuzanna, której imię nawiązuje do mitu nowoczesnego (z jego orientacją etyczną w przeciwieństwie do mitu Natury pozostającego „poza dobrem i złem”), wprowadzającego określonego typu figurę, mianowicie cnotliwą młodą kobietę (w Starym Testamencie niepoddającą się zakusom ani presji starców nastających na reprezentowaną przez nią czystość i wierność Prawu), na początku stoi wyraźnie stronie tego mitu. Świadczy o tym nawet ubiór bohaterki (biała, szeroka suknia, sprawiająca wrażenie muru obronnego niezdobytej fortecy), nie wspominając o znakach potwierdzających wierność Prawu (jak kwiatek w butonierce ubrania prawowitego posiadacza twierdzy). Jednak moment, w którym po przypadkowym (spowodowanym kolejnym poszukiwaniem małżonka) spotkaniu z Hrabią, wrzuci ona do pomieszczenia, gdzie ów na to czeka, kwitnącą gałązkę, przesądza o tym, że „cnotliwa” Zuzanna przejdzie na stronę namiętności (Natury) i zostanie kochanką uwodziciela. Uwodziciela jednak, który tymczasem dokonuje przejścia w dokładnie przeciwnym kierunku. O ile bowiem podległy dynamice Natury Don Juan Mozarta, podobnie jak Moliera, nieustannie szukał kolejnej podniety, to Rittnerowski – wszystkie odmiany podniet nagle odnajdzie w Zuzannie (poniekąd zresztą dziedziczącej zmienną naturę po Szekspirowskiej Kleopatrze11, choć realizuje ją jednak w mniej niebezpiecznym, bo nie królewskim, a mieszczańskim wydaniu). O ile natomiast Don Juan Prospera Meriméego nawrócił się po swoim nader bujnym, występnym życiu i wstąpił do klasztoru, o tyle Rittnerowski, co prawda, nie doko11 L. Wiśniewska, Cleopatra – a Queen, a Lover, a Mother: Transformations of the Image, „Argument. Biannual Philosophical Journal” 2012, nr 2.
395
• Lidia Wiśniewska•
nuje tak radykalnego przejścia na stronę mitu Boga, ale z pewnością dokonuje przejścia w stronę paradygmatu będącego jego odpowiednikiem: zamyśla mianowicie małżeństwo (będące wszakże sakramentem w Kościele katolickim i oznaczające jeden, wieczny – czy też dozgonny – związek) z Zuzanną. Nawet „teatralnie” odgrywa przy pomocy innej dziewczyny potencjalne zaręczyny. Oczywiście istnieje jeden drobny szkopuł: jej mąż, a Hrabiego – więcej niż sekretarz, bo i powiernik, pomocnik, przyjaciel, a nawet wielbiciel. Niemniej sama decyzja zostaje podjęta. Don Juan Rittnera, wcielający zrazu wszystkie podstawowe wyznaczniki mitu Natury i poprzez pamięć różnych poprzednich donżuańskich „wcieleń” aktywizujący zasadę coincidentia oppositorum, a zarazem poprzez jakąś specyficzną formę reinkarnacji (zważywszy, że w wymienionych przypadkach mówimy o „reinkarnacji” w postacie literackie) zakreślający zewnętrzne kołowe nawroty12 w czasie, uzupełniane zresztą cyrkularnością wewnętrzną w ramach aktualnego życia (jako że każda kolejna kobieta przed Zuzanną pozwala mu odsunąć od siebie pokusę samobójstwa, do której ciągle wraca) – dokonuje zwrotu w przeciwną stronę. Razem z Zuzanną zaś stworzy równowagę zarazem zaprzeczenia przez każde z nich swego wyjściowego mitu, jak i potwierdzenia konkurencyjnego, ku któremu każde z nich zmierza, co wszelako w konsekwencji oba wyjściowe mity, jako takie, umacnia. Jednak przede wszystkim umacnia je ten paradoks, że Zuzanna ostatecznie zostanie skonfrontowana z martwym kochankiem (co uzmysławia siłę prawa Boga, które przypomniał karzący cudzołożnika mąż), ale z kolei za naprawdę martwego uzna go tylko scjentysta-profesor, bowiem (czujące) kobiety twierdzą, że ów żyje (co uzmysławia siłę mitu Natury, pokonującego śmierć poprzez kolejną metamorfozę). Wróćmy jednak do faktu, że w istocie dramat Rittnera, zakładający swoistą, niekończącą się syntezę postaci różnych Don Juanów13, staje się zwierciadlanie powtarzającym i zarazem odwracającym odbiciem postaci stworzonej wcześniej przez wspomnianego tu Meriméego, co powoduje, że znowu zwiększamy odległość – tym razem zastanawiając się nie tylko nad przejściem między mitami w ramach jednego utworu, ale i między utworami. Merimée wszakże przywołał na pamięć wszystkich innych Don Juanów (zresztą jako reprezentujących mit archaiczny spadkobierców – właśnie w liczbie mnogiej – Zeusów 12 Niewątpliwie działa tutaj wpływ Nietzschego, który Zaratustrze każe deklarować: „Powtórzę się […] powracać będę wiecznie do zawsze jednakiego i zawsze tego samego życia […]” (F. Nietzsche, Tako rzecze Zaratustra. Książka dla wszystkich i dla nikogo, przeł. W. Berent, Warszawa 1913, s. 312). 13 Por. też O. Pronkiewicz, Obraz Don Juana i poszukiwanie hiszpańskiej tożsamości narodowej między XIX wiekiem a pierwszym trzydziestoleciem XX wieku, przeł. L. Wiśniewska, w: Mity i motywy w perspektywie komparatystycznej. Komparatystyka między Mickiewiczem a dniem dzisiejszym III, s. 225–254.
396
• Metoda mityczno-paradygmatyczna a symetrie (historii) literatury •
i Jowiszów!), po to, by im, a szczególnie Tenoriowi, zaprzeczyć, gdy Rittner wcielił ich w nową realizację, aby ich wszystkich potwierdzić. Gdy więc Don Juan u Rittnera zaczął od mitu Natury i, z lekka przymierzywszy się do mitu Boga, do tego pierwszego wrócił, u jego poprzednika bohater zaczął swą drogę od mitu Boga i wrócił do niego – co prawda, po nieporównanie więcej niż tylko epizodzie związku z mitem Natury. Don Juanowi w Czyśćcowych duszach Meriméego mianowicie od dzieciństwa ojciec zaszczepia rycerskie ideały, co pośrednio oznacza dziedziczenie tradycji chrześcijańskiej (jakkolwiek praktycznie handel dziećmi-niewolnikami, podobnie jak łupy przywiezione z wojny z niewiernymi, podważają czysto duchowy wymiar wojny o sprawę Boga), a matka wychowuje go niemal na mnicha (choć jej religijność zatrąca o bigoterię, nie mówiąc o wątpliwej motywacji zaszczepianej dziecku wiary: strachu przed karą za błahe nawet przewinienie). Drugi etap, to pobyt z dala od domu, na uniwersytecie w Salamance i dostanie się pod wpływ młodego, ale zaprawionego już w bojach z prawem religijnym i społecznym, libertyna Garcii (wedle niektórych naznaczonego szatańskim piętnem), który uczy go życia tak doskonale, że młodzieniec niemal z aureolą świętości nad głową wkrótce prześcignie swego mentora w nieprawości, a gdy ów zginie w czasie wojny (strzał zresztą pada z okopów własnych, nie wroga), sam stanie się libertyńskim mistrzem dla innych młodych. Do czasu. Do czasu mianowicie, gdy – przygotowując świętokradcze w zamyśle uwiedzenie Bogu jego małżonki-zakonnicy, a zarazem, jak się okaże, swej pierwszej porzuconej kochanki – zawita do dawnego pokoju matki i zobaczy dobrze sobie znany stary obraz z potępieńczymi scenami czyśćca, który wydobędzie ukryte w jego sercu pokłady strachu, przeobrażone wkrótce potem w paniczny lęk przed karą. Tu pojawia się trzeci etap. Wizja własnej śmierci spowoduje zakwestionowanie dotychczasowego życia, rozdanie ubogim bogactwa, pełne samozaparcia zajęcie się chorymi, wybór ascetycznego i pełnego umartwień życia, a wreszcie, po latach od otrzymania dziecięcej do tego zaprawy – zostanie mnichem, którego zachowanie zdaje się świadczyć wręcz o świętości. Co prawda, w pojedynku zdoła on – już jako brat Ambroży – zabić jeszcze ostatniego członka rodziny wspomnianej kochanki, mianowicie jej brata (bowiem ona już wcześniej umarła ze zgryzoty, gdy nie pojawił się zgodnie z obietnicą, by zabrać ją z klasztoru, sam podjąwszy decyzję o życiu zakonnym). Jego przełożony wszakże nie dopuści do ujawnienia tej żenującej sprawy, rujnującej cały moralizm tej wersji historii syna marnotrawnego wracającego na łono Kościoła. Świętość Don Juana, pominąwszy drobne wątpliwości narratora, nie zostanie więc podważona. Tym samym pojawia się Don Juan nawrócony, stający po stronie mitu nowoczesnego.
397
• Lidia Wiśniewska•
W historii mitu Don Juana jest jednak także miejsce na sytuację odwracającą wyżej zarysowane kontrastowe przypadki restytucji dwu odmiennych mitycznych wzorców po odejściu od nich w przeciwnym kierunku. Odwrotność taką kreuje sytuacja zawieszenia w swoistej pustce między drogowskazami mitów, jaką przynosi pochodzący z początku XXI wieku Don Juan raz jeszcze Andrzeja Barta, gdzie pojawia się bohater postarzały i w końcu – na sposób właściwie dekadencki – niezdolny zaakceptować już żadnej drogi. I on stanowi przy tym w pewnej mierze nawiązanie do nawróconego Don Juana Meriméego. Bohater Barta jednak, jako szczerze nawrócony syn marnotrawny, zostanie następnie instrumentalnie wykorzystany przez marnotrawnego ojca (jakim okaże się instytucja Kościoła) do utylitarnych celów wymagających reaktywowania tych samych uwodzicielskich zdolności, które stały się powodem – pomijając już samonegację – jego potępienia przez rodzinę, społeczeństwo, a także sam Kościół. Wykonawszy z niechęcią narzucone mu zadanie – którego nie można by było wykonać, nie przywołując na nowo do życia zepchniętych w niepamięć, upokarzająco „brudnych”, warstw psychiki – staje on przed wyborem, co czynić dalej. Nie jest już zdolny ani do powrotu na reprezentujące oficjalnie mit Boga „łono Kościoła”, który okazał się instytucją bardziej polityczną i nastawioną na cele doczesne niż religijną i nastawioną na życie wieczne. Nie może także powrócić do (opierającej się na micie Natury) postawy libertyna, której skrajne konsekwencje pokazał mu jego nieustający wielbiciel i kontynuator, Le Ferron, egoistycznie gotów poświęcić życie innego człowieka, by w imię skrajnie pojmowanego hedonizmu uzyskać dzięki temu eliksir młodości pozwalający nieustannie czerpać (zmysłową) przyjemność z własnego życia. Nie jest też zdolny, choć kolejne postaci nie tylko chcą go zatrzymać, jak Le Ferron lub przedstawiciel kościoła, Herrera, ale wręcz podążają za nim, przyjąć (wpisującej go znowu w mit Natury) miłości Marii, młodej, nietuzinkowej, by tak rzec: wyzwolonej (w szesnastowiecznej Hiszpanii okresu inkwizycji!) kobiety, która może stanowić obietnicę życia i przyszłości, ponieważ zbyt jest świadom swojej własnej, kontrastującej z jej młodością starości i zmierzania ku śmierci, a więc – braku przyszłości. Nie jest też skłonny przyjąć towarzystwa służącego z czasów swojej młodości, a więc z przeszłości, który nauczył się (wiedza wpisuje tę możliwość w odpowiednik mitu nowoczesnego, paradygmat linearny w jego wersji poznawczej) wiele od swego pana o ludziach – i wykorzystał tę wiedzę niekoniecznie w dobrej wierze – ale ciągle wiele chciałby się nauczyć. I taki właśnie Don Juan – odrzucający miłość i wiedzę, mit Natury i mit Boga – zostanie porzucony na drodze przez swego stwórcę-autora, który przedstawia siebie jako przejeżdżającego obok jadących na koniach bohaterów terenowym samochodem z wieku XXI, czym uzmysławia zarówno fikcyjność samego Don Juana, jak i całego jego świata.
398
• Metoda mityczno-paradygmatyczna a symetrie (historii) literatury •
Przedstawione wyżej przykłady niesakralnego mitu Don Juana14 z późniejszej jego fazy uzmysławiają posługiwanie się wcześniejszymi wersjami – czy to w celu skumulowania postaci zdeterminowanych przez mit Natury (Rittner), czy to w celu zakwestionowania mitu Natury w imię mitu Boga (Merimée), czy to w celu usytuowania bohatera poza obydwiema wcześniejszymi propozycjami (Bart). Oczywiście warto przy okazji zwrócić uwagę na powstawanie w kulturze mitów niesakralnych, które jednak na różne sposoby operują wzorcami mitów sakralnych i odpowiadających im paradygmatów. Takie operowanie zaczyna się jednak już w mitach chronologicznie wcześniejszych niż wyżej przedstawione, i do nich trzeba się jeszcze odwołać. W wieku XVII ten zdesakralizowany mit zaczynał się od dość jednoznacznego osadzenia Don Juana w micie archaicznym. W Zwodzicielu z Sewilli Tirsa de Moliny wykrystalizował się, jak bym to określiła, nurt „poznawczy” konstytuujący zdesakralizowane wcielenie trickstera, czyli boga-oszusta, do czego w pewien sposób wrócił w połowie XIX wieku w swym Dzienniku uwodziciela Søren Kierkegaard. Zwodniczo działającego (zresztą dzięki obu mitom – nowoczesnemu, kiedy zaklina się, żeby Bóg go pokarał, jeśli nie dotrzyma, równoznacznego jakoby z czynem, słowa i archaicznemu, kiedy przekonuje, w duchu coincidentia oppositorum, że miłość zrównuje sukno z jedwabiem) inteligentnego improwizatora hiszpańskiego twórcy duński myśliciel zmienił w „uwodziciela estetycznego”, budującego planowo za pomocą mitów swój zamknięty w ściśle określonych ramach czasowych „utwór życia”. Ten drugi dzięki wyrafinowanej sztuce uwodzenia, opierającej się na „odwracaniu drogowskazów” w życiu wewnętrznym uprzedmiotowionej ofiary (bardziej niż kochanki), ukonstytuował tym samym coś w rodzaju mitu anty-Pigmaliona, tzn. artysty, który to, co żywe, przekształca w martwe (nawet jeśli miałoby to być dzieło sztuki). Odmienny nurt „archaiczny”, bardziej wyraziście związany z założeniami ontologicznymi, pozwala z jednej strony wyłonić podbijającego kobiety niczym Aleksander Wielki ziemie (między kobietą a Ziemią zostaje tu postawiony znak równości) filozofa i libertyna, Don Juana Moliera, który jednak zarazem przyznaje, że zdobywając, sam z kolei jest zależny, pozostając lennikiem Natury. 14 Por. to określenie np. J. Rousset, Le Myth de Don Juan, Paris 1978 (tłumaczenie fragm.: J. Rousset, Geneza mitu Don Juana, przeł. T. Stróżyński, w: Szkoła genewska w krytyce. Antologia, wyb. H. Chudak, Z. Naliwajek, J. Żurowska, M. Żurowski, przedm. M. Żurowski, Warszawa 1998, s. 227–243); Mythos Don Juan. Zur Entwicklung eines männliches Konzepts, hrsg. B.Müller-Kampel, Leipzig 1999. Używane są też, co prawda, inne określenia, np. legenda (G. Gendarme de Bévotte, La Légende de Don Juan. Son évolution dans la littérature des origines au romantisme, Genève 1993) czy temat imienny lub mityczny (zob. J. Abramowska, Serie tematyczne, w: tejże, Powtórzenia i wybory. Studia z tematologii i poetyki historycznej, Poznań 1995, s. 37). W naszym przypadku jednak pojęcie mitu ma znaczenie podstawowe ze względu na operowanie mitami sakralnymi.
399
• Lidia Wiśniewska•
Z tego też powodu zresztą reprezentuje zarówno jej destrukcyjne (zwierzęca drapieżność gotowa posunąć się do gwałtu), jak i konstrukcyjne strony (jak uznanie racji stojącego po stronie mitu Boga Żebraka czy bezinteresowny ratunek przyniesiony napadniętemu podróżnemu, którym okazuje się ścigający go brat uwiedzionej Elwiry). Z drugiej strony w tym nurcie, jak wydobył to z niejaką przesadą człowieka uwiedzionego Kierkegaard w swoich Stadiach erotyki bezpośredniej15, w przypadku Mozarta mamy do czynienia z amoralnym wcieleniem czystej, nieopanowanej dynamiki, demonicznej (zwracam uwagę na to charakterystyczne określenie stanowiące pomost do diabelskości) siły Natury, przeciwstawiającej się jakimkolwiek ograniczeniom, a jednak budzącej miłość. Pominąwszy Kierkegaardowskiego Johannesa, naznaczonego, co prawda, przez samą naturę, czerniejącym zębem, ale w istocie poddanego jedynie moralnej (a więc paradygmatycznej) dyskredytującej ocenie ze strony „znalazcy” i komentatora Dziennika – we wspomnianych przypadkach mit nowoczesny spełnia (dochodząc do głosu za pośrednictwem nagrobnego kamiennego posągu) funkcję symbolu zewnętrznej metafizycznej tamy, o którą ostatecznie rozbija się fala nieprawości – i niepoprawności – bohaterów reprezentujących złożoną, to jest zwodniczą lub dynamiczną naturę świata. Najbardziej skrajne punkty tego spektrum różnych realizacji Don Juanów rozbijających się o tamę mitu nowoczesnego znajdziemy, być może, w polskiej literaturze. Na samym początku romantyzmu16, mianowicie w Świteziance Mickiewicza, pojawia się młodzieniec, który przegrywa już w momencie, gdy jego pierwsza przysięga poddana zostanie weryfikacji przez dziewczynę reprezentującą surową, racjonalną moralność domagającą się zachowania stałości, a pozostającą pod wpływem patriarchalnego ostrzeżenia (dziedziczącego rolę Boga) „starego ojca”. Pojawiając się w złudnej postaci zalotnicy będzie się mogła naocznie przekonać, jak mało waży słowo (pogłos Boskiego Słowa, które równoznaczne jest z czynem) młodzieńca i ukarać go wieczną męką. Natomiast w konstatującym zbanalizowanie romantyzmu Don Juanie poznańskim Ryszarda Berwińskiego, bezpośrednio nawiązującym do Świtezianki, Mickiewiczowski pater i jego stałe Prawo zostanie zastąpiony patrią (Polską porozbiorową) – której tragiczny los (zawiniony przez „rycerzy podwiązek”17 lub im podobnych) z kolei 15 S. Kierkegaard, Stadia erotyki bezpośredniej, czyli erotyka muzyczna, przeł. A. Buchner, oprac. J. Iwaszkiewicz, w: tegoż, Albo-albo, t. 1, przekł., wstęp J. Iwaszkiewicz, przekł. przejrzał K. Toeplitz, Warszawa 1982, s. 48–154. 16 O Don Juanach romantycznych pisałam w artykule Don Juanowie, czyli narodziny, śmiertelny rozkwit i upadek miłości romantycznej (w: Mity i motywy w perspektywie komparatystycznej…, s. 199–224). 17 Niewątpliwie za tym określeniem kryje się tu ocena i reakcja dokładnie odwrotna do tej zawartej w okrzyku: „Hańba temu, kto widzi w tym coś złego!” twórcy Orderu Pod-
400
• Metoda mityczno-paradygmatyczna a symetrie (historii) literatury •
kompromituje donżuanizm jako postawę materialistyczną, pozbawioną ducha i bezideową, prowadzącą do upadku wartości służących sprawom nadrzędnym (jak los narodu zarówno w jego zewnętrznym, jak wewnętrznym wymiarze), a prawdziwym synom Ojczyzny każe odrzucić zaproszenie „nimfy” (salonowej) jako reprezentantki niezwyciężonych sił Natury. Ale owa tama mitu nowoczesnego powstrzyma jeszcze dziedziczącego Mozartowską „demoniczność” romantycznego bohatera takiego, jak Don Juan Aleksandra Puszkina z Kamiennego gościa. „Diabelski” hiszpański grand to w tym przypadku poeta (a i kobieta, która go przyciąga z wygnania do Madrytu, to właściwie jego alter ego jako „mały szatanek”, choć zarazem – porywająca artystka). Jednak on, sięgając po kochankę, bardziej występuje przeciwko mężczyznom i ich bezwzględnemu prawu, zamieniającemu się w przemoc, niż przeciw kobietom, którym raczej przywraca ich wolność uczuć, podobną do wolności artysty. Jego miłość (gdyż nie ulega wątpliwości, iż nie chodzi tu o zwykłe uwodzenie, ale o uczucie podbudowane wyobraźnią poety – któremu za bodziec wystarczy kawałek bucika wystającego spod czarnej sukni zakwefionej wdowy) służąc wyzwoleniu, nieustannie splata się jednak i igra ze śmiercią: pierwsza wspomniana kochanka sama umarła, z drugą, Laurą, kocha się on przy trupie właśnie zabitego rywala (który proponował jej uporządkowane życie), będącego zarazem bratem innego zabitego przez Don Juana w pojedynku, zaś trzecia, spotkana przy… grobie zabitego przez niego męża, zobaczy w końcu śmierć jego samego, którą pociągnie za sobą jego bluźniercze zaproszenie do asystowania kamiennego nagrobnego posągu w miłosnej schadzce z wdową. Tak więc spostponowany Bóg (pater noster) a także pochodne od niego Słowo, ojczyzna (patria), a czasem reprezentant hierarchicznych wartości, Komandor (ten, kto dominuje i rozkazuje), ojciec (pater familias), wreszcie mąż (ten Bóg w małżeństwie) – ktoś lub coś, kto lub co pełni funkcję nadrzędną, uzasadnioną mitem sakralnym lub zdesakralizowanym paradygmatem, i znajduje symboliczne wcielenie w trwałości i twardości kamienia – nie dopuszcza do bezkarności Don Juana, deprecjonuje lub ostatecznie doprowadza do potępienia go na płaszczyźnie metafizycznej, społecznej, rodzinnej, małżeńskiej, psychologicznej. W tym przypadku (zewnętrzny) mit Boga (czy też jego odpowiednik paradygmatyczny), mimo wszystko, ma ostatnie słowo i wygrywa. „Mimo wszystko”, ponieważ warto zauważyć, że chociaż polskie przykłady przynoszą dość proste (przesądzone poniekąd konwencją ludową lub niezbyt wiązki (ok. 1349 roku), Edwarda III, podnoszącego w czasie balu podwiązkę z wężowej skóry, która zsunęła się z nogi tańczącej z nim (być może mistycznej partnerki z kryptopogańskiego kultu) Joanny, hrabiny Salisbury. Opis tego faktu zob. J. Prokopiuk, Powrót Bogini, w: R. Graves, Biała Bogini, przeł. I. Kania, Warszawa 2000, s. 26.
401
• Lidia Wiśniewska•
wysokim lotem poetyckim) oceny Don Juana, to w pozostałych przypadkach sytuacja nie przedstawia się już w sposób tak oczywisty. Nawet u Tirsa de Moliny można zauważyć niejednoznaczność działania owej tamy: tak wielu ludzi wszak przyczynia się do tego, by działalność uwodziciela kwitła (król wysyła występnego syna swego najbliższego doradcy do Włoch, by mógł uniknąć kary; ojciec wydaje się ślepy na poczynania jedynaka, choć jest najwyższym sędzią w państwie; wuj świadomie przerzuca winę krewnego na niewinnego księcia Oktawia, a do tego poniekąd nie budzi też aplauzu zbytnia nieostrożność kobiet i łatwowierność związanych z nimi mężczyzn). Tym wyraźniej tę niejednoznaczność widać u Moliera (gdzie społeczeństwo „świętoszków” budzi większą grozę niż uwodziciel-demaskator) czy Puszkina (gdzie przemoc rodzinna usprawiedliwia wyzwalanie kobiety z jej więzów). Jednowymiarowe poznanie, dające zwycięstwo mitowi Boga nad mitem Natury dokonuje się zatem za cenę pominiętej negatywności kontekstu, a więc innych wymiarów. W perspektywie tej niejednoznaczności – tego wyrzucenia poza linię prostą „danych”, które się w niej nie mieszczą – czytelne staje się z kolei takie odwrócenie sytuacji, że to mit nowoczesny ujawnia swoją destrukcyjną, pustoszącą siłę wobec, w istocie znacznie bardziej wartościowego, mitu Natury. Tak dzieje się w przypadku obserwowanego od dzieciństwa Don Juanka Byrona –„małego szatanka” symbolicznie wylewającego nieczystości na głowę samego narratora (wydającego się zresztą piszącym Don Juanem, gdy jego bohater przekuwa jego poglądy w działanie). To z tradycyjnym „jednym” małżeństwem zdradzających się małżonków, z pozorną etycznością fałszywie pobożnej matki, z zakorzenionym w obyczajowości zaprzedaniem za majątek młodej kobiety staremu mężowi, a także z nader zwodniczym filozoficznym ideałem „miłości platonicznej” zaszczepionym w kulturze europejskiej zderzone zostanie pierwsze, dalekie od wyrachowania, uczucie i doświadczenie erotyczne dojrzewającego chłopca. W dalszej kolejności zaś ponad to, co oferuje cywilizacja, wybije się związana z Naturą miłość romantyczna, która ociera się o sakralizację kobiety-dziecka Natury (w tym przypadku: dzikiej greckiej wyspy). Natura usprawiedliwi nawet przygodę miłosną z Gruzinką (znowu dzieckiem Natury), ale, jak się zdaje, niewiele usprawiedliwia stopniową degradację uczuć: zastąpienia miłości pozycją bądź pieniądzem czy to na dworze carycy, czy to na salonach angielskich – gdzie, zamiast na (kanoniczny) karzący kamień wcześniejszych wersji, natyka się bohater na symbolicznie i przewrotnie ukryte pod habitem (mit nowoczesny jest tu tylko przykrywką) ciało lubieżnej księżnej Fitz-Fulke, reprezentującej materializm cywilizowanego społeczeństwa angielskiego doby uprzemysłowienia i rozwoju handlu (w tym matrymonialnych transakcji kupna-sprzedaży, niekoniecznie zresztą uczciwych). Natura więc
402
• Metoda mityczno-paradygmatyczna a symetrie (historii) literatury •
zostaje nasycona duchowością, a nawet świętością, zaś spod pozornej duchowości (habit) wydobyta zostanie rzeczywista czysta materialność. Natura zaszczepia w człowieku pozytywne wartości związane z emocjami i nie chodzi tu tylko o miłość, ale także o humanitarność zachowań (mała Arabka uratowana z rąk kozaków walczących po tej samej stronie, co Don Juanek), o męstwo w obliczu zagrożenia (odmowa uczestnictwa w kanibalistycznej uczcie rozbitków) i szlachetność w walce, które ulegają dewastacji w zetknięciu z krystalizującym się nowoczesnym społeczeństwem, deklaratywnie tylko opartym na micie Boga. Dzięki Don Juanowi dokonuje się zatem u Byrona (idealizująca) gloryfikacja Natury i (karykaturalna chwilami) demaskacja przeciwnego mitu jako źródła zepsucia. W zdesakralizowanym micie Don Juana zatem mity sakralne Boga i Natury (oraz odpowiednie paradygmaty) wchodzą we wzajemne relacje, podobnie jak i w nich od samego początku w takie relacje wchodziły kategorie czasu i przestrzeni, których właściwości – acz w przypadku jednej z nich modyfikowane oba mity (i paradygmaty) w dalszym ciągu pielęgnują (mit Natury dominantą czyniąc przestrzeń, mit Boga – czas). Jednak warto przypomnieć, że nawet absolutyzując swoją kategorię, każdy z mitów pociąga za sobą (zdewaluowany) cień przeciwnej kategorii. Nawet zatem w sytuacji, gdy w micie Don Juana zwycięża mit Boga (np. u Tirsa de Moliny) – zwycięstwo nad oskarżonym podszyte jest niejednoznacznością oskarżycieli dających (przez pamięć własnych zachowań, ryzykowne decyzje, zwykłą głupotę czy nieświadomość) przyzwolenie na istnienie i działanie przeciwnego mitu. Co więcej: kara uderza nie tylko w negatywne, ale i w pozytywne strony mitu Natury (jak u Moliera, Mozarta, Puszkina). I odwrotnie: nawet w momencie, gdy mit Natury podlega apoteozie – ulega on korumpowaniu przez negatywny cień mitu Boga (jak u Byrona). Więcej: wciąga on w swoją orbitę nie tylko pozytywne elementy mitu Boga (dusza u Don Juana Moliera), ale i negatywne (np. zewnętrzność, stająca się przesłanką fałszu, jak u Byrona). Kwestia ta z pewnością wymaga znacznie głębszego podejścia i szerszego omówienia, na razie zatem poprzestańmy na jej zasygnalizowaniu. Warto jednak od razu zwrócić uwagę na to, że można w relacjach między poszczególnymi utworami realizującymi mit Don Juana odnaleźć sytuacje podobne, jak w przypadku zdania/zdań rejestrujących zachowania jednej bohaterki: przejście na stronę mitu Boga lub Natury czy też usytuowanie się bohaterów w ramach ich mitycznych antynomii (Pełni czy Pustki) powodują, że na różnych poziomach śledzić możemy analogiczne rozwiązania. Jeśli jednak zejść możemy poniżej rozpatrywanego właśnie poziomu, jaki wyznaczył (zdesakralizowany) mit Don Juana, to i pokazać można wyższe poziomy organizacji mitycznych czy paradygmatycznych wzorców mającej miejsce także między (niesakralnymi) mitami.
403
• Lidia Wiśniewska•
Mit Don Juana zamierzam bowiem tutaj z kolei włączyć w zwierciadlane odbicie, jakie tworzy z nim (powstały również na początku XVII wieku) mit Don Kichota18. Przy tym, o ile w przypadku reprezentującego mit Natury Don Juana, chronologicznie rzecz biorąc, zaczynać trzeba od gromadzenia kolejnych wersji, stopniowo prowadzących do wyzwolenia bohatera z presji zewnętrznego mitu Boga, pozwalając ten mit włączyć w synkretyczne (pozytywne lub negatywne) związki z mitem Natury, o tyle w przypadku mitu Don Kichota można wskazać raczej na odwrotne przemiany. Krystalizuje się on bowiem jako synkretyczny układ dwu złożonych postaci, którą to złożoność oddają nawet ich imiona. Tutaj postać deklaratywnie (zewnętrznie) reprezentująca mit Boga – hierarchicznie wysoko postawiony, duchowy „Don” („Pan”) – jednocześnie ujawnia parodystyczne skrzywienie zawarte w realizacji ideału poprzez drugą część tej nazwy własnej, która odwołuje się do trywialnego krzyża końskiego (bynajmniej nie Pańskiego, tj. Chrystusowego), do nagolennika, czyli dolnej części zbroi rycerskiej (bynajmniej nie do przyłbicy, sygnalizującej raczej „duchową górę” Michała Bachtina19), a wreszcie przywołuje ponuractwo (nie zaś powagę, w istocie charakterystyczną dla kultury oficjalnej). Przy tym dopełniona ona zostaje postacią Sancho Pansy, który, odwrotnie, deklaruje swoją przynależność do mitu Natury zarówno poprzez ciało (zawarte w nazwisku znaczenie „kałdun”, symbolizujące „węzeł gordyjski” jedności przeciwieństw w centrum ciała 20), jak poprzez znaczenie „zakrzywienia” czy „zaokrąglenia” (temporalnej kołowości, linii krzywej jako linii Natury). Choć przecież przyjdzie czas, że oddana mu zostanie sprawiedliwość poprzez nazwanie go Salomonem, a więc poprzez przydanie mu imienia bezpośrednio łączącego jego mądrość (życiową raczej, niż teoretyczną) z mitem nowoczesnym. Można więc powiedzieć21, że już w samych nazwach własnych (potwierdzonych postępowaniem czy zachowaniem) została zawarta dwoistość mitów kształtujących każdego z bohaterów, aczkolwiek w sposób odwrotny są one eksponowane (mit Boga u Don Kichota, a Natury u Sancho Pansy) lub margi18 W pewnym sensie ułatwia to wpisanie zarówno Don Juana, jak i Don Kichota w szerszy mit „nowoczesnego indywidualizmu”. Zob. I. Watt, Mythes of Modern Individualism. Faust, Don Quixote, Don Juan, Robinson Crusoe, Cambridge 1997. 19 M. Bachtin, Twórczość Franciszka Rabelais’go a kultura ludowa średniowiecza i renesansu, przeł. A. i A. Goreniowie, oprac., wstęp, komentarz i weryfikacja przekładu S. Balbus, Kraków 1975. 20 Bachtin mówi o centrum cielesnej topografii, gdzie jak w węzeł (tworzący zarazem labirynt) zostają ściągnięte w jedno – poród, życie i śmierć, defekacja i jedzenie (tamże, s. 252). 21 Zob. L. Wiśniewska, Don Kichot Cervantesa jako zdesakralizowana synteza mitów Boga i Natury, w: Don Kichot i inni. Postacie mityczne w perspektywie komparatystycznej, pod red. L. Wiśniewskiej, Bydgoszcz 2012.
404
• Metoda mityczno-paradygmatyczna a symetrie (historii) literatury •
nalizowane (mit Natury u Don Kichota, a Boga u Pansy). Jednak później, choćby w wieku XX w literaturze polskiej, obserwujemy swoiste „rozklejanie” tych różnych warstw: Antoni Słonimski w swoim Sądzie nad Don Kichotem (idąc śladami Cypriana Kamila Norwida) nobilituje czysto duchowego Don Kichota (absolutyzując mit Boga), a deprecjonuje materialistę Sancho Pansę (jako wcielenie mitu Natury), pozbywającego się swego pana z rządzonego przez siebie (z zewnętrznego nadania) państwa. Stanisław Grochowiak w swoim Don Kiszocie pokazuje natomiast duchową i cielesną bezpłodność rycerza, a zarazem nobilituje (prymitywnego, bezmyślnego, czysto biologicznego) Sancho Pansę (reprezentującego mit Natury), z którego wszakże rodzi się i materialność, i duchowość ucieleśniona w potomkach, w tym – w samym poecie. Bolesław Leśmian stwarza czysto duchowego Don Kichota, który jednak w zaświatach tęskni za materialnością (współistnieniem obu mitów bez ich gradacji), gdy tymczasem Zbigniew Herbert z punktu widzenia Pana Cogito (bliższego z natury rzeczy Don Kichotowi niż Sancho Pansie, dla którego w wierszu miarę stanowi ten pierwszy) ocenia właśnie współistnienie w człowieku obu mitów reprezentowanych przez jego „nogi”, Sancho Pansę i Don Kichota, z daleko idącym politowaniem22. Można by zatem powiedzieć, że o ile pierwszy przytaczany tu mit, mnożący wersje Don Juana, ostatecznie kumuluje się w zabiegach syntetyzujących, o tyle synkretyczna, skupiająca zwierciadlane odbicia wyjściowa wersja mitu Don Kichota ulega w trakcie przemian rozbiciu na pojedyncze możliwości. Czy można z tego wyciągnąć jakieś szersze wnioski dotyczące przemian kulturowych – pozostaje kwestią otwartą. Niemniej można by twierdzić, że przemiany te stwarzają podobną równowagę, jak te zachodzące w przypadku dwu postaci (Zuzanny i Don Juana) podlegających ewolucji w przeciwnych kierunkach w pierwszym wspominanym tu utworze. Natomiast tym, co w dalszym ciągu nas tu interesuje, pozostaje pytanie o możliwość włączenia tej swoistej koegzystencji dwu (zdesakralizowanych) mitów w jeszcze szerszą całość. Zaproponowałabym znalezienie takiej możliwości w wieku XX. Otóż Czekając na Godota Samuela Becketta23 umieszcza cztery wcielenia (cztery postaci) jednej Postaci między sytuowanymi poza nimi biegunami Natury, którą reprezentują (zbiorowi) „oni” (posługujący się siłą fizyczną), a (pojedynczym) Godotem, możliwym do zinterpretowania (dzięki aluzjom starotestamentowym) jako Bóg lub – jako paradygmatyczny „pan”. Niezależnie od tego, jak potrak22 Zob. L. Wiśniewska, Polskie wiersze o Don Kichocie i Sancho Pansie jako zapośredniczone odwołania do mitów Boga i Natury, w: Przeszłość we współczesnej narracji kulturowej. Studia i szkice kulturoznawcze, t. 3, pod red. P. Bilińskiego i P. Plichty, Kraków 2012. 23 Zob. L. Wiśniewska, Między Bogiem…
405
• Lidia Wiśniewska•
tujemy tę drugą sytuację – jako mityczną czy paradygmatyczną, a zapewne należałoby raczej nie rozdzielać tych możliwości – w obu przypadkach zasadniczą rolę odgrywa przekazywane przez posłańca (zawsze wyznaczającego układ hierarchiczny), tak charakterystyczne dla mitu nowoczesnego, rozkazodawcze czy „sensodawcze” duchowe słowo, mające wyznaczyć kierunek działania. W pierwszej parze nadrzędny hierarchicznie Vladimir to przedstawiciel tyleż mitu nowoczesnego, co odpowiadającego mu paradygmatu: racjonalista analizujący nowotestamentowy problem zbawienia lub niezbawienia łotrów ukrzyżowanych obok Chrystusa i czekający na Godota, a więc na wskazówki z zewnątrz – czy też z góry. Natomiast podporządkowany mu Estragon to przedstawiciel mitu Natury: sensualista, reprezentant (niestety w tym przypadku poddanego ascezie) ciała, a poprzez sen chętnie pogrążający się w nieświadomości. W drugiej parze uzurpujący sobie rolę pana Pozzo to hedonistyczny reprezentant ciała, które jednak zmierza do uzyskania zdolności i pozycji, jakie daje duchowość, zaś podporządkowany mu Lucky to ongisiejsza (kulturowo uprawomocniona przez naukę, filozofię i sztuki) duchowość, która degraduje się pod władzą ciała, spychana do pozycji rozkładającej się materii. Dodać przy tym warto, że pary te ewoluują w czasie: Vladimir zyskuje w II akcie bardziej ludzkie oblicze i stara się utrzymać przy życiu (biologicznym) Estragona, gdy Pozzo i Lucky coraz bardziej zbliżają się do śmierci (śmierci ciała – więc zarazem czystej duchowości). Pierwsza para zatem w I akcie statyczna, hierarchiczna, nastawiona na przyczynowo-skutkowe bądź celowościowe działanie i podporządkowana słowu – reprezentuje mit Boga, lecz w II akcie przechodzi ku mitowi Natury, gdy druga para w I akcie dynamiczna, oparta na zasadzie coincidentia oppositorum i kołowym nawrocie w czasie, reprezentująca zatem mit Natury, w II akcie przechodzi nieodwołalnie ku końcowi, sygnującemu zwycięstwo mitu Boga. Przyjmuję zatem, że w tym utworze Becketta odnajdziemy ten typ kompleksowej równowagi odwrotnych symetrii, która zarazem zestawia ze sobą mity oraz pokazuje ich ewolucję w przeciwnych kierunkach, podobnie jak działo się to w przywoływanych mitach Don Juana i Don Kichota. Jednak zaczątkowej realizacji takiego połączenia mitów szukałabym – symetrycznie – u samego zarania literatury europejskiej, spinając w ten sposób najstarsze i najnowsze24. Przypomnieć tu można jej kamień milowy, na jaki zwrócił uwagę Ernst Robert Curtius25, a którym jest Gilgamesz – w istocie zresztą stanowiący połączenie dwu tekstów: jednego o Gilgameszu (który zaczął 24 Poniżej zob. tamże, s. 34–67. 25 E.R. Curtius, Literatura europejska, przeł. J. Błoński, w: Współczesna teoria badań literackich za granicą. Antologia, oprac. H. Markiewicz, Kraków 1976, t. 2, s. 186; por. tenże, Literatura europejska i łacińskie średniowiecze, przeł. A. Borowski, Kraków 1997, s. 15.
406
• Metoda mityczno-paradygmatyczna a symetrie (historii) literatury •
się kształtować na przełomie IV i III tysiąclecia p.n.e.) i drugiego (kształtującego się od III tysiąclecia, z najstarszą wersją z XVII stulecia p.n.e. w postaci poematu zatytułowanego Atrahasis od słów „niezwykle mądry”), którego bohaterem jest Utnapisztim (i towarzysząca mu potem w boskim świecie żona). Choć przedstawiciele obu par zetkną się (tu poszukujący nieśmiertelności Gilgamesz zawita do boskiego świata, gdzie znalazł się Utnapisztim), ich drogi pozostaną odmienne. Gilgamesz, syn półboga i dawnej bogini słońca Ninsun, oraz jego towarzysz Enkidu, stworzony z gliny przez, co ważne, matkę bogów Aruru, wyraźnie reprezentujący Naturę i sam początkowo zwierzęcy – tworzą parę sobowtórową. Niejednorodni wewnętrznie (coincidentia oppositorum), zataczają też koła, wracając ostatecznie do punktów wyjścia (Enkidu do ziemi, Gilgamesz do swojej kulturowej nieśmiertelności). Jednorodny Utnapisztim natomiast z poziomu czysto ludzkiego przechodzi – w nagrodę za uratowanie życia z potopu – na poziom boski, wyznaczający hierarchię. Poprzez parę niejednorodnych bohaterów i jednorodnego bohatera (z jego żoną) mniej lub bardziej wyraziście dochodzą do głosu zarysy mitów Boga i Natury (w przypadku historii Utnapisztima widać, jak zasadniczą rolę odgrywa Ellil, a w przypadku pary sobowtórowej – boginie). Z Mezopotamii zaś udokumentowane drogi wiodą zarówno do Kanaanu i Egiptu26, jak i, już od neolitu, ku Krecie i Grecji27. Może to być także uzasadnienie istnienia interesujących nas, jakkolwiek już znacznie bardziej wykrystalizowanych, mitów Boga i Natury w czerpiącej z tych źródeł kulturze europejskiej. Odwołanie zaś tak do judeochrześcijaństwa, jak i do kultur pogańskich, można znaleźć z kolei w również mających charakter synkretyczny średniowiecznych Opowieściach Okrągłego Stołu28. Wprost ujawniają się w nich bowiem co najmniej trzy tradycje. Z jednej strony z Merlinem wiąże się opowieść o powstaniu celtyckiego Stonehenge, które zresztą zaadaptowane tu zostanie na cmentarz rycerzy chrześcijańskich, ale co jeszcze bardziej znaczące, poznajemy go jako niejednorodnego pod względem mitycznego zakorzenienia syna cnotliwej panienki i diabła (którego ikonografia wywodzona jest z Pana, jako 26 A. Świderkówna, Rozmowy o Biblii, Warszawa 1996, s. 33. 27 Można tu przytoczyć stwierdzenie Henryka Podbielskiego, że romantyczne przekonanie o całkowitej oryginalności kultury greckiej należy do przeszłości, bo odkrycia archeologiczne prowadzą ku konkluzji wyrażonej przez Franza Dornseiffa: „Kosmogonie i teogonie Egipcjan, Babilończyków, Fenicjan, Pięcioksiągu, Orfeusza i Hezjoda jawią się obecnie jako ciąg jednej i tej samej tradycji literackiej” (cyt. za: H. Podbielski, Mit kosmogoniczny w „Teogonii” Hezjoda, Lublin 1978, s. 35). 28 Opowieści Okrągłego Stołu [Merlin Czarodziej. Lancelot z Jeziora. Poszukiwanie świętego Graala, Śmierć Artura], oprac. J. Boulenger, przeł. K. Dolatowska, T. Komendant, wstęp i przypisy E.D. Żółkiewska, Warszawa 1987.
407
• Lidia Wiśniewska•
boga Natury). O ile bowiem cnotliwość jego matki-panienki (nieświadomej, w jaki sposób poczęła dziecko) stanowi swoiste odwrócenie sytuacji Matki Boskiej, niemniej nie pozostawia wątpliwości co do jej prawdziwej pobożności (związku z mitem Boga). Jednak stając się synem diabła, Merlin staje się synem sprawcy zamętu (Chaosu w czasie, czyli odwrotnej strony przestrzennej Pełni mitu archaicznego), jako wąż będącego „organem przemiany”, jak go charakteryzuje, przy okazji odniesienia się Nietzschego, Hans Blumenberg29. Jednak, co najważniejsze, Merlin opuszczając ostatecznie rycerzy Okrągłego Stołu, przechodzi ku mitowi Natury, godząc się na uwięzienie w przezroczystych ścianach miłości erotycznej, reprezentowanej przez Vivienę. Jednocześnie Chrystus – poprzez słowa „Pan Nasz” wykreowany na pana feudalnego – pozwala na inne pożądane odwrócenie: to panowie feudalni i rycerze czują się spadkobiercami – a nawet strażnikami – tradycji „Pana Naszego”, zresztą szeroko pojętej: nie tylko (z pochodzenia celtycki) Graal staje się tu kielichem, do którego zebrana została krew Chrystusa wiszącego na krzyżu, ale i dążenie rycerzy koncentrować się będzie na symbolizowanej przezeń duchowości (choć tylko Bohor z Ganu, Galaad i najważniejszy z nich, Perceval, przybliżą się do tego celu, a ten ostatni szczególnie poprzez wyraziste zanegowanie cielesności reprezentowanej przez kobietę, zgodnie z zaleceniem pozostawionym na „nawie Salomona” obok miecza i kawałka rajskiego drzewa). Także Okrągły Stół staje się tu nawiązaniem do stołu z Ostatniej wieczerzy: miejsce Chrystusa i jego uczniów zajmuje teraz król Artur i jego rycerze. Natomiast uwięziony w zamku przez Morganę, siostrę Artura, Lancelot – chorujący od proszku, który odtrącona przez niego kobieta wdmuchnęła „zda się aż do mózgu rycerza”30, odzyskując zdrowie, postanawia namalować swoje przygody tak, jak zobaczył wymalowane przygody Eneasza. Analogia do Eneasza nie do końca jest uprawniona: poprzednik odrzucił pokusę, jaką stanowiła Dydona, by kontynuować (linearne) zadanie postawione przez bogów, a Lancelot nieustannie waha się pomiędzy Graalem a Ginewrą, żoną jego pana. Niemniej znaczące to wprowadzenie tego odwołania mitycznego – mniej 29 H. Blumenberg, Praca nad mitem, przeł. K. Najdek, M. Herer i Z. Zwoliński, Warszawa 2009, s. 169. I dalej: „Dogmatyka chrześcijańska przeciwstawiała Boga ucieleśnionego, który miał się definitywnie utożsamić z naturą i losem człowieka, epizodyczności metamorfoz. […] O mitycznych bogach, którym poeta każe się tylko śmiać ze słów [dotyczących] czasu, życia i śmierci, powiada się w końcu: «Tylko jednego słowa słuchają z powagą: / to przemiana»” (tamże, s. 169). Można by uznać jednak, że diabeł jest w micie Boga tak samo antynomicznym lecz nieuniknionym elementem (sygnalizującym istnienie zmiany), jak w micie archaicznym – bóg henoteistyczny (wprowadzający powoli stałość). 30 Opowieści Okrągłego Stołu…, s. 279.
408
• Metoda mityczno-paradygmatyczna a symetrie (historii) literatury •
radykalnego niż celtyckie, mającego pewne punkty styczne z chrześcijaństwem (Pola Elizejskie, wyznaczenie historii przez bogów), a jednak ciągle sygnującego mit antyczny. W tej perspektywie nie dziwi, że Lancelot zajmie miejsce pomiędzy dwoma poprzednio wskazanymi mitami, wielokrotnie przechodząc od jednego do drugiego: zbliżywszy się bardzo na drodze do duchowego celu, nigdy nie wyrzeknie się ostatecznie Ginewry. Wypada teraz jeszcze zapełnić, choćby bardzo skrótowo31, puste miejsce między dwoma wskazanymi ostatnio ujęciami synkretycznymi, tu wybierając szlak wiodący do europejskiego średniowiecza od mezopotamskiego zarysu przez grecko-rzymską krystalizację. Otóż w ramach Teogonii Hezjoda dokonuje się przejście od rytmu Natury (sygnowanego wspieranym przez samorodną kobiecą boginię Gaję buntem syna przeciwko boskiemu ojcu) do zwycięstwa jednego boga, Zeusa, który pochłania Metis (Mądrość), w zamian „rodząc” z własnej głowy Atenę, zaś dzięki przejęciu prerogatyw Themis (Prawo Boskie) łączy porządek przyrody ze społecznym i kulturowym, co pozwala mu stanąć także ponad trzema Mojrami, henoteistycznie sytuując się jeszcze pośród wielości bogów, ale już podporządkowanych „ojcu”. Natomiast w ramach Odysei Homera, przeciwnie, punktem wyjścia przygód na drodze tytułowego bohatera staje się związana ze zdradzeniem swego imienia pokonanemu Polifemowi sława, której „wieczność” mogłaby sytuować bohatera w pobliżu Nieśmiertelnych (jak Achillesa w Iliadzie, przedkładającego wieczność sławy nad życie doczesne), a tym samym – w bliskości wyznaczników mitu nowoczesnego. Jednak dalszy los Odyseusza wskaże na incydentalność tego podyktowanego pychą wyboru i związany zostanie raczej z walką z zagrożeniami życia, a także z odrzucaniem pokus życia duchowego, świadomego lub nie (Syreny zachwalające wyłącznie kulturowe wartości duchowe piękna i mądrości; „narkotyczne” szczęście możliwe dzięki nieświadomości, a osiągane dzięki lotosom) oraz samej nieśmiertelności (Kalipso) aż do momentu powrotu do Itaki. Tu czeka na niego symbolicznie łoże zbudowane na pozostawionym w Matce Ziemi korzeniu pozbawionego górnego wymiaru oliwnego drzewa – stanowiącego zmodyfikowaną oś świata (axis mundi) Odyseusza – wokół którego zbudował on sypialnię, a następnie dom. Noc w końcu spędzona z żoną na tym łożu przynosi steranemu drogą wędrowcowi odmłodzenie (czy odrodzenie), które również wpisuje go w mit Natury. Ten moment to ostateczne zatwierdzenie jego mitycznej orientacji. O ile zatem Hezjod przechodzi od mitu Natury, reprezentowanego przez boginie, do mitu – jeśli nie jedynego, to już jednego w sensie: najwyższego w hierarchii boga, który pochłonie ich moc, przekształcając ją w swoją siłę (zastępując symbolicznie rodzenie 31 Szerzej: L. Wiśniewska, Między Bogiem…, s. 36–67.
409
• Lidia Wiśniewska•
brzuchem – rodzeniem głową), o tyle Homer w Odysei od kluczowego, a jednak zaprzeczanego potem przypadku, gdy główny bohater przedłoży wieczną sławę nad życie, dokonuje zwrotu wyraźnie w stronę mitu Natury. Co prawda, należałoby zaznaczyć, że w ramach twórczości Homera najpierw nastąpiło odwrócenie relacji między dwoma mitami przy przejściu od Iliady do Odysei (w pierwszej Achilles przedkłada wieczną sławę nad życie, tak chronione zresztą przez jego boską matkę, by w drugiej tego pożałować i pragnąć zamienić swą wysoką pozycję w świecie podziemnym na najlichszą – byle wśród żywych, a zarazem całą swoją uwagę koncentrując na synu jako realizującym kołowy nawrót pokoleń, właściwy dla mitu Natury). Przywołane utwory zarysowują dwa konkurencyjne kierunki przejścia między mitami w ramach tej samej całości kulturowej: Grecji w okresie archaicznym. Jednak bezpośrednie tropy prowadzące dalej do Rzymu czasów augustowskich wskazują na symptomatyczne przekierunkowanie mające miejsce w obu nawiązaniach. Od przejścia Odyseusza Homera między postawą bliską hierarchiczności a kołowym powrotem dokonuje się zasadniczy zwrot u – odwołującego się do Homera – Wergiliusza w jego Eneidzie. Rzymski poeta odwraca przede wszystkim relację następstwa między Iliadą a Odyseją. Po spaleniu Troi każe bohaterom, zanim staną do walki, najpierw odbyć wędrówkę. Akt ten w sposób wyraźny wzmacnia dokonujące się przejście między podskórnie obecnym, lecz już zupełnie dla nich nierozpoznawalnym czy nieczytelnym kołowym powrotem do miejsca pochodzenia ich przodków, Jazjusza i Dardanusa (wynikiem tej niewiedzy są kolejne pytania o właściwe miejsce zatrzymania się, co powoduje pozostawianie za sobą kolonii, zanim dotrą do celu), a wyeksponowaną, wyznaczoną przez bogów jako naprawdę istotna, linearną, opartą o wyraźny cel polityczny drogą ku Lacjum. To przejście dokonuje się na przykład dzięki – stanowiącemu swoistą wersję wchłonięcia mocy kobiecych bogiń przez Zeusa – wyeliminowaniu łączących z mitem Natury kobiet, towarzyszących Trojańczykom, już wcześniej pozbawionym zakorzenienia. Pozwoli to mężczyznom w nowym miejscu na zawarcie nowych związków z kobietami, i to na nowych warunkach, mianowicie patriarchalnych, a więc hierarchicznych. Ich symbolem będzie małżeństwo „ojca” Eneasza z młodziutką królewną Lawinią, lokującą swoje uczucie (Natura) raczej w młodym Turnusie, który jednak przegra walkę z uzurpatorami. Uzurpatorzy mają bowiem za sobą, co prawda, mętne przesłanie powrotu do źródeł, ale przed sobą – jasny i zdecydowany cel budowy imperium, które zdobędzie nadrzędną hierarchicznie pozycję w ówczesnym świecie. Zarazem to odwrócenie relacji mitów, dokonujące się między Homerem a Wergiliuszem w tym samym okresie historycznym znajdzie z kolei swoją
410
• Metoda mityczno-paradygmatyczna a symetrie (historii) literatury •
odwrotność w opozycji kierunków przemian w dziejach ludzkości zarysowanych w Pracach i dniach Hezjoda oraz w Metamorfozach Owidiusza. W pierwszym przypadku przejście między mitem Natury (reprezentowanym przez Gaję wspierającą synów) a mitem boga/ Boga (jeszcze nie jedynego, ale już najwyższego) dopełnione zostaje przez Hezjoda hierarchicznym układem epok w dziejach ludzkości. Hierarchia prowadzi od współistnienia pozytywnie ocenianych życia i śmierci w złotym wieku, poprzez stadia pośrednie (złego życia – dobrej śmierci w srebrnym, złego życia – złej śmierci w brązowym, połowicznie dobrego tak życia, jak i śmierci, w pokoleniu herosów i złego życia oraz śmierci zakończonej nieodwołalnie nicością w wieku żelaznym). Przez Owidiusza z kolei ta hierarchiczna degradacja (odchodzenie od boskiego prawa) zastąpiona zostanie inną, raczej o charakterze poznawczym niż ontologicznym, związaną z wypieraniem nieświadomości właściwej Naturze przez świadomość obejmującą kolejne obszary ludzkiego działania: od pracy przez walkę po różnorako rozumianą eksplorację, co powoduje rozwój cywilizacyjny, lecz degradację samego człowieka. Ciąg ten zaczyna się przy tym nie od związku zgody (piękne życie, piękna śmierć u Hezjoda), ale od wewnętrznej sprzeczności, gdy z marnego materiału (gliny) powstaje szlachetny wytwór – człowiek, a kończy się (zamiast w jednorodnie negatywnym punkcie, gdzie złemu życiu odpowiada już tylko nicość po śmierci), podobnie jak się zaczynał, w punkcie wewnętrznie sprzecznym, w którym ze szlachetnym z kolei złotem powiązane zostają skutki działania morderczego żelaza. Jednak gdy u Hezjoda w tym najniższym punkcie (degradacji boskiego porządku) wszystko się kończy, u Owidiusza powołującego się na Pitagorasa (w istocie zaś sięgającego bardziej po przedsokratejską filozofię przyrody czy epikureizm) świat może pójść w odwrotnym kierunku od antynomicznego końca-początku do wyjściowego początku-końca (więc w obu przypadkach właściwie środka) dzięki powtórzeniu wspomnianych wcześniej etapów w odwrotnej kolejności. A więc epoki ludzkości u Owidiusza, przeciwnie niż u Hezjoda, wpisane zostają w mit Natury. W ten sposób dwa mity zarysowane w Gilgameszu nieustannie wymieniają się rolami w Grecji (w ramach jednej twórczości Homera; między dziełami Homer i Hezjoda), a potem między Grecją a Rzymem (między Homerem a Wergiliuszem przeciwnie niż między Hezjodem a Owidiuszem). Rezultat jednak tych odwróceń jest w istocie niezmienny: to nieustanny powrót do dwu mitów. Oczywiście, istnieje też drugi szlak między wspomnianymi węzłowymi punktami literatury, mianowicie związany z przemianami mitu Boga. Bo przecież i on ulega przemianom, z których największą jest powstanie kontrpropozycji wobec Starego Testamentu. Sygnalizując jedynie problemy z tym związane, musimy wszakże dostrzegać i tę wielką równowagę odwrotności przemian przebiegających tak w micie archaicznym, jak nowoczesnym.
411
• Lidia Wiśniewska•
Paradoksalnie przy tym musimy uznać, że mity (sakralne) stanowiące wzorce określonych sposobów wykorzystania kategorii czasu i przestrzeni – same podlegają prawidłowościom, które ustalają. konsekwencje metody mityczno-paradygmatycznej dla rozumienia wymiaru czasowego literatury
Przedstawienie konsekwencji zastosowanej tu metody mityczno-paradygmatycznej dla rozumienia literatury i jej opisu może być na razie jedynie dość szkicowe, niemniej jasne jest, że ujawniają się one zarówno w wymiarach tradycyjnie pojmowanych jako teoretyczno-, jak i historycznoliterackie. Tutaj, powtórzę, koncentrujemy się na tym drugim wymiarze. Na pierwszy rzut oka przedstawiony tu wywód obejmujący literaturę tak powszechną, jak i polską, do tego zawartą między niemal maksymalnie oddalonymi od siebie punktami: Gilgameszem a dramatem Becketta Czekając na Godota, wydawać się może meandryczny i podyktowany kaprysem, a w dodatku – zaburzać (historycznoliteracką) ciągłość w sposobie przedstawiania utworów. Być może jednak zamiast patrzeć na przedstawioną perspektywę jako zaburzenie, warto spojrzeć na nią jako na propozycję fakultatywną. Obok (z pewnością nie zamiast) tradycyjnego uogólnienia dokonywanego pod jednym kątem – przedstawia ona relacje konkretnych składowych utworów, konkretnych utworów oraz ich z kolei grup (tu: jednoczonych przez mit zdesakralizowany) itd. – rozpatrywane na wielu poziomach w perspektywie podwójnego, lecz powtarzalnego, odniesienia. Aby zdać sobie sprawę z tej odmienności, raz jeszcze przyjrzyjmy się przedstawionej propozycji nieco zmieniając kolejność odwołań. Punkt wyjścia stanowi tu założenie, że czas i przestrzeń traktowane jako podstawowe kategorie naszego poznania działają ponadhistorycznie (ponad węższymi lub szerszymi granicami przedziałów czasowych – co oznacza pomijanie pozatekstowych uwikłań, które z powodzeniem bada tradycyjna historia literatury) oraz ponad granicami w przestrzeni wyznaczanymi przez języki werbalne (stąd odwołania tutaj do tłumaczeń z różnych języków, co z pewnością postrzegane z przeciwnego punktu widzenia stanowi problem, tu jednak przekład traktowany jest jako rodzaj tak czy inaczej nieuniknionej interpretacji), jak i języki poszczególnych dziedzin kultury (co sytuuje to ujęcie ponad problemem intersemiotyczności). Ujmujące rzeczywistość pod określonym kątem: jedno- lub wielowymiarowości, w istocie wspomniane kategorie są tu traktowane jako niezdolne do dania kompleksowego obrazu rzeczywistości. Nieprzyjmowanie perspektywy wyłącznie jednej kategorii oznacza, że zamiast efektu zobiektywizowanego otrzymujemy zrelatywizowany dla każdej z nich, lecz
412
• Metoda mityczno-paradygmatyczna a symetrie (historii) literatury •
w przybliżeniu całościowy – dzięki obu. Toteż nawet jeśli w mitach absolutyzowana jest jedna z kategorii, to zarazem ta druga musi zostać uwzględniona jako aspekt wyeliminowany (Pustka) lub zaanektowany jako jeden z własnych wymiarów (Chaos). Tym bardziej ujawnia się ten wyjściowy, nieunikniony związek – będący sygnałem zarówno cząstkowości perspektywy każdej z tych kategorii, jak i konieczności użycia ich obu dla uzyskiwania kompleksowego obrazu – w paradygmatach. W paradygmacie linearnym mianowicie jednowymiarowość narzucana jest („prostowanej”) przestrzeni poprzez (wertykalną) hierarchię, a w paradygmacie kołowym wielowymiarowość narzucana jest czasowi poprzez („zakrzywiającą”) cyrkularność (ponawialność powrotów do środka, zamiast zamknięcia między początkiem a końcem). Najstarszy przywołany tu utwór, Gilgamesz, stanowi pierwszy przykład zarysowania (dzięki połączeniu dwu odmiennych tekstów) owej dwuaspektowości ludzkiego poznania. Gilgamesz i Utnapisztim – wewnętrznie niejednorodni a zewnętrznie stanowiący parę sobowtórową – realizują przestrzenność opartą na zasadzie coincidentia oppositorum oraz najprostszy nawrót kołowy do „środka”, jaki dla jednego stanowi zawieszenie między wymiarem boskim a ludzkim, a dla drugiego a dla drugiego – między ludzkim a zwierzęcym. Za obydwoma aspektami paradygmatycznymi stoi mit Natury z boginiami (matką Gilgamesza i „stworzycielką” Enkidu). Utnapisztim z kolei, reprezentując „czysty” stan człowieczeństwa (całość w czasie), dzięki swemu czynowi ratującemu życie z potopu, uzmysłowi hierarchiczność przestrzeni, w której zajmie pozycję boską, przy czym warto pamiętać, że stoi za tym ingerencja wyłamującego się ze zmowy bogów jednego boga, zaś ostatecznie zgoda na wspomniane rozwiązanie innego – pełniącego w „zmowie” rolę zasadniczą. Natomiast pochodzące z innego kluczowego momentu, mianowicie średniowiecza (początku nowożytności), Opowieści Okrągłego Stołu należałoby uznać już raczej za wynik połączenia dwu odmiennych tradycji kulturowych (archaicznej, szczególnie grecko-rzymskiej i judeochrześcijańskiej, to jest staro- i nowotestamentowej) – tradycji przy tym wytwarzających w czasie podobną wewnętrzną dychotomię i zarazem łączność jak owa zaznaczona w punkcie wyjścia. Wreszcie w trzecim punkcie kluczowym (oczywiście „względnie kluczowym”, tj. kluczowym dla przedstawianego tu obrazu literatury), to jest u Becketta w dwu aktach jego sztuki postrzegałabym zarówno takie wytwarzanie wewnętrznej różnicy, jakie zachodzi w czasie w tradycji judeochrześcijańskiej lub grecko-rzymskiej, jak w każdym z aktów – takie usytuowanie obok siebie (przestrzenne) przeciwnych wzorców mitycznych, jakie ma miejsce w Gilgameszu. Między pierwszym a drugim z wymienionych tu punktów kluczowych mogę tu jedynie zasygnalizować wewnętrzną dwoistość Starego Testamentu
413
• Lidia Wiśniewska•
(stałe Prawo Jednego Boga a jednak obecność elementów wydobywających stare pokłady związane z Boginią czy mitem Natury) i zewnętrzną – Starego i Nowego Testamentu (w tym drugim zarys opozycyjnego wobec henoteizmu – wydzielania trzech postaci w Jed(y)nym Bogu czy Orygenesowa interpretacja czasu jako kołowego itd.). Koncentruję się natomiast na przejściach między mitami Boga (tu, co prawda, jeszcze nie w pełni Boga Jedynego, ale już henoteistycznego, tj. najwyższego hierarchicznie boga) i Natury. To, co rysuje się w przypadku pierwszych „kodyfikatorów” pozbawionej „jednej Księgi” kultury greckiej, to właściwie antynomiczne przejścia między mitem Boga (w jego henoteistycznym wydaniu) a mitem Natury obecne nawet w jednej twórczości Homera (oczywiście jeśli pominąć zasadniczą obiekcję choryzontalistów), a tym bardziej między Homerem a Hezjodem. Co więcej, ta antynomiczność podtrzymana zostanie na przykład między Grecją archaiczną a Rzymem Oktawiana Augusta (Wergiliusz i Owidiusz). Tego rodzaju zjawisko każe nam z jednej strony wydobyć pewną równowagę mitów (w więc oprzeć się w tym przypadku na zasadzie coincidentia oppositorum), jakby nieustannie zapewniającą kulturze przynajmniej możliwość wykorzystania jednego lub drugiego, czy też obu wzorów mitycznych (bądź usytuowania się poza obydwoma) dla opisania (bądź projektowania) wieloaspektowej rzeczywistości, a z drugiej strony – potraktować czas, w jakim są one przywoływane jako czas kołowego nawrotu (jak się mają do siebie minima i maksima owych powrotów i co wynika z wzajemnych powiązań tych powrotów – to kwestia do dalszego przedyskutowania). Między drugim a trzecim z przywołanych tu „punktów progowych” obserwuję natomiast kulturowe mity niesakralne Don Juana i Don Kichota. I one opierają cię na wzorcach mitów Boga i Natury, przy czym można rzec, że podejmują ich nastawienie, podobnie jak wzorcowe mity maksymalizowały udział podstawowych kategorii – bądź to czasu, bądź przestrzeni. Jednak poszczególne utwory w ich ramach realizują różne opcje zależności między podstawowymi wzorcami. Mit Don Juana od bohatera realizującego mit Natury a rozbijającego się o „zaporę” mitu Boga ewoluuje ku postaci tylko połowicznie oskarżanej lub wręcz – ku apoteozowanej, nie mówiąc już o przypadku bohatera nawróconego, przechodzącego ku mitowi Boga. Możemy tu także wskazać na utwory odwołujące się (aprobatywnie lub negująco) do wszystkich poprzednich realizacji i takie, w których bohater pozostaje w pustce między równie skompromitowanymi wzorcami. Ten typ zastosowania wzorców mitycznych przechodzi od badania pojedynczych relacji między mitami do bardziej kompleksowych ujęć. Mit Don Kichota, przeciwnie, od kompleksowego układu (u Cervantesa), w którym postacie przechodząc między mitami, stają się niejednoznaczne, zarazem zewnętrznie prezentując się jako jednoznaczne, zdaje się prowokować z kolei po-
414
• Metoda mityczno-paradygmatyczna a symetrie (historii) literatury •
wstawanie poszczególnych „studiów przypadków”. W obydwu sytuacjach jednak relacja między wzorcowymi mitami ulega znaczącej komplikacji. Związane jest to przede wszystkim z tym, że także inne (prócz tytułowych) postacie w ramach utworów należących do mitów niesakralnych tak lub inaczej sytuują się wobec wzorcowych mitów. Przedstawiam to na przykładzie utworu Rittnera – w którym pochodna od mitu Boga historia cnotliwej Zuzanny zostaje wykorzystana do pokazania przejścia bohaterki w kierunku mitu Natury, reprezentowanego przez uwodziciela – który z kolei przesuwa się w stronę mitu Boga, a co najmniej odpowiadającego mu paradygmatu linearnego. Co więcej: także zachowania pojedynczej postaci można pokazać jako oscylujące między wspomnianymi wzorcami. W ten sposób wzorcowe ujęcia kategorii czasu i przestrzeni obecne w mitach Boga i Natury ujawniają swoją „operacyjność” nie tylko w opisie coraz większych konstrukcji poznawczych, ale także w schodzeniu na coraz niższe ich poziomy. Wykorzystanie jedynie dwu typów wzorców (jako pochodnych dwu kategorii) pozwala uzyskać pewną prostotę obrazów rzeczywistości – podobnych na różnych poziomach (makro- i mikroskopowym bądź na szeregu poziomów pośrednich), jednak nieskończona ilość kombinacji i permutacji powstających z nich większych całości uświadamia bogactwo różnorodnych konkretnych koncepcji poznawczych obecnych dzięki nim w kulturze, w tym w literaturze. Jest to inny rodzaj prostoty i komplikacji niż uzyskiwany w tradycyjnych podejściach, ale można go uznać za komplementarny wobec nich. a b s t r ac t
Mythical-Paradigmatic Method and the Symmetries of (history of) literature The article presents the assumptions of the method, according to which the basic Kant’s categories of cognition, combined in myths lead to the absolutisation of one of them, and in (desacralized) paradigms – the modification of the other. In the (archaic) myth of Nature, absorbing time, the space-Plenitude realizes it as Chaos, in (contemporary) myth of (one) God, time-Form (infinity), rejecting space, turns it into the Void. In linear paradigm, the lineal time reduces space through its hierarchization; in circular paradigm, space based on the coincidentia oppositorum principle curves time. The application of mythic-paradigmatic tertium comparationis allows us to draw a seemingly complete (beyond the eras’ division lines) image of literature as an indication of the changeable perception of the world through the prism of concrete applications of constant (two-categorial) schemes. This image is constructed here,
415
• Lidia Wiśniewska• based on symmetrical transformations taking place between the myth of nature and the myth of God (or corresponding paradigms) and v.v., beginning with the reference to a sentence and complexes of sentences, to a literary work, in which the transformations of characters take place; then through blending different literary works thanks to (oppositional) desacralized myths within the framework of modernity, such as: Don Juan or Don Quixote; finally due to Homer, Hesiod, Virgil and Ovid’s writings, illustrating the symmetry of transitions between Greek and Roman realization of the antiquity. Furthermore, the boundary points are pointed out in the form of time and space creations, which become an expression of one- or many-sided human cognition, that does not disunite epochs, being in its essence the synthesis of opposite extremes. k e y wo rd s
temporal dimension of literature, symmetries, mythical-paradigmatic method, comparative studies
416
Wiek XIX . Rocznik Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza rok VIi (XLix) 2014
Danuta Zawadzka
(Uniwersy tet w Biał ymstoku)
„Styl romantyczny” a komparatystyka Joachima Lelewela Rekonesans
A
dam Mickiewicz uwielbiał paralele. Samuel Fiszman sądził, że myślenie porównawcze jest podstawowym zabiegiem w prelekcjach paryskich, a komparatystyczna metoda prowadzenia wykładu utrzymuje się we wszystkich kursach, niezależnie od przemian światopoglądowych, stanowiąc ważną cechę czyniącą z prelekcji dzieło całościowe1. Fiszman, szukając korzeni komparatystyki Mickiewicza we wcześniejszych pismach poety, musiał odnotować niemal wszystkie teksty autora artykułu O ludziach rozsądnych i ludziach szalonych. Wszędzie tam były analogie, antynomie i paralele, wcale zresztą nie na marginesach, lecz między innymi w tytułach dzieł. Recenzje filomackie, Uwagi nad „Jagiellonidą” Dyzmasa Bończy Tomaszewskiego, O poezji romantycznej, artykuł o Franciszku Karpińskim, Goethe i Byron, O krytykach i recenzentach warszawskich, szkic o Aleksandrze Puszkinie i bardzo istotne z perspektywy porównawczej wykłady lozańskie – oto zdaniem badacza lista tekstów poprzedzających i przygotowujących komparatystykę w prelekcjach paryskich. Wypada dorzucić wzmiankowany artykuł O ludziach rozsądnych i ludziach szalonych, ze względu na ścisłą paralelę zawartą już w samym tytule (ale też inne teksty z „Pielgrzyma Polskiego”), przedmowę do Dziadów wileńsko-kowieńskich (obrzędy Starego i Nowego Świata), wiele artykułów z „Trybuny Ludów” (np. Niemcy wyjaśnione przez porównanie z Francją, Bonapartyzm a idea napoleońska, [Rosja a Turcja], [Rosja a Szwajcaria]). 1
S. Fiszman, Komparatystyka w prelekcjach paryskich Adama Mickiewicza, „Pamiętnik Literacki” 1981, z. 2.
417
• Danuta Zawadzka•
Fiszman zajmował się tylko tekstami argumentacyjnymi, warto byłoby przyjrzeć się pod kątem metody komparatystycznej również utworom beletrystycznym Mickiewicza, przynajmniej tym, w których użyta została paralela historyczna. Dzieł wykorzystujących, jeśli nie poetykę paraleli historycznej, to szerzej „ontologię porównania”, można by się dopatrywać w Kartofli (Ameryka – Ruś), Konradzie Wallenrodzie (dzieje czternastowiecznej Litwy – dzieje dziewiętnastowiecznej Rosji; historia zakonu krzyżackiego – historia Rosji), w Księgach narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego (prócz paraleli kompozycyjnej, porównanie wielostopniowe Polski, Rosji i Zachodu oraz dziejów Polski z biblijnym żywotem Chrystusa), w Dziadach części III. Fiszman zastanawiał się, w jakich okolicznościach pojawiło się u Mickiewicza zainteresowanie metodą porównawczą, na ile oryginalne było to jego myślenie w XIX wieku. Wzorów dla Mickiewicza możemy znaleźć w artykule Fiszmana bez liku, wspomniany jest pośród nich i Joachim Lelewel – jako autor między innymi wydanej w 1820 roku Historycznej paraleli Hiszpanii z Polską w wieku XVI, XVII, XVIII – lecz na tej zasadzie, co inni: Leon Borowski czy autorzy wykorzystywanych przez poetę podręczników. Tymczasem wzór wzorowi nierówny. Nie do przecenienia wydaje się ten fragment rozważań Fiszmana, w którym przypomina on osobiste kontakty na emigracji pomiędzy Mickiewiczem a twórcami francuskiej literatury porównawczej, Ablem François Villemainem i Jean Jacques’em Ampère’em, a więc pokazuje nowatorstwo myślenia polskiego profesora z Lozanny i Paryża. Zauważyć jednak trzeba, że miał on już w Wilnie doczynienia z rodzimym mistrzem „paralelowania” – Lelewelem. Komparatystyka Lelewela zwykle umyka polonistom, zdaje się bowiem przynależeć do zupełnie innej dziedziny, jednak w czasach Mickiewicza historiografia i poezja mówiły bliskimi sobie językami2. Obejrzenie komparatystyki Lelewelowskiej – i prac porównawczych powstających w kręgu tego uczonego – może pokazać z nowej strony początek romantyzmu oraz jego uwarunkowania. Marta Piwińska traktuje bowiem porównanie nie tylko jako indywidualny wybór Mickiewicza, lecz bardziej generalnie, wiążąc je z właściwościami stylu romantycznego, którego reguły zostały odzwierciedlone w prelekcjach paryskich: Uprzywilejowaną metodą romantycznej sztuki interpretacji było porównanie. Myślenie przez analogię, myślenie przez porównanie to styl romantyczny. Mickiewicz porównuje nieustannie: Długosza z Liwiuszem i Machiawelem, Reja z Montaigne’em, Kochanowskiego z Ronsardem, Dantem i Petrarką; pieśni serbskie z epiką przedhomerycką; Skargę z wielkimi francuskimi kaznodziejami. Te porównania służą nie tyle do wzbogacenia wiedzy o świecie, ile do uzasadnienia jedynej i niepowtarzalnej wartości polskiej kultury. Do tego służy skrajnie zideologizowana paralela komparatystyczna między Polską 2
Piszę o tym w książce Lelewel i Mickiewicz. Paralela (Białystok 2013).
418
• „Styl romantyczny” a komparatystyka Joachima Lelewela. Rekonesans • i Rosją. Pokazuje „ogromną różnicę w tej samej cywilizacji chrześcijańskiej, zaszczepionej z jednej strony na romańskiej Galii, z drugiej zaś na społeczności słowiańskiej”. Ukazuje nie tyle różnorodność kultur, co ich przeciwieństwa, zasadnicze konflikty między wartościami, jakie stworzył Zachód i jakie przechowuje Słowiańszczyzna.3
W myśleniu Piwińskiej zwraca uwagę świadomość, że porównanie u Mickiewicza z reguły nie jest poznawczo niewinne, zwykle czemuś służy, a bywa „skrajnie zideologizowane”. Rodzi się więc pytanie o charakter i funkcje komparatystyki Lelewela, chronologicznie wcześniejszej od Mickiewiczowskiej i – dzięki popularności osoby, a także prac wileńskiego profesora historii powszechnej – towarzyszącej narodzinom oraz rozwojowi stylu romantycznego w Polsce. Zagadnienie staje się tym ciekawsze, że dzisiaj, dzięki narzędziom wypracowanym w kręgu studiów postkolonialnych, dostrzegamy w dziejach europejskiej komparatystyki dziewiętnastowiecznej szereg praktyk służących z jednej strony umocnieniu hegemonii kultury Zachodu – orientalizujących kraje wschodnie – z drugiej zaś zmierzających do dyskursywnego przeciwdziałania podobnemu „imperializmowi”4, w Polsce zresztą wielokierunkowemu. Przeciwdziałanie odbywało się między innymi poprzez tworzenie narracji narodowych, często właśnie porównawczych, które z kolei legalizowały nowe relacje dominacji i podporządkowania. Komparatystyka zatem nieprzypadkowo współtworzyłaby „styl romantyczny”, skoro w wielu przypadkach – na pewno zaś w porozbiorowej literaturze polskiej – miał on stać się językiem opisu sytuacji „spotkania kolonialnego”. Lelewel lubił porównania, otwarcie mówił o swoim upodobaniu i potrafił określić cel, dla którego posługuje się tym zabiegiem. Miał świetne przygotowanie do bycia „komparatystą idealnym”5 (chociaż nie podróżował), znał kilkanaście języków, zasady krytyki, historię kultury i cywilizacji, korzystał z metod: archeologicznej i filologicznej, z geografii, kartografii, numizmatyki. Rysował i rytował, podobno z przejęciem deklamował poezje Mickiewicza, co może świadczyć o zmyśle estetycznym i rozmiłowaniu w literaturze, warunkach – zdaniem René Étiemble’a – koniecznych do uprawiania porządnych badań porównawM. Piwińska, Dzieje kultury polskiej w prelekcjach paryskich, w: A. Mickiewicz, Prelekcje paryskie. Wybór, oprac., wyb. i wstęp M. Piwińska, Kraków 1997, t. 1, s. 20. 4 D. Kołodziejczyk, Literatura porównawcza i studia postkolonialne – nowe otwarcie dla komparatystyki?, „Porównania” 2008, nr 5. 5 R. Étiemble, Porównanie to jeszcze nie dowód, przeł. W. Błońska, „Pamiętnik Literacki” 1968, z. 3, s. 320. Do Lelewela pasuje zwłaszcza uwaga o zajmowaniu się „skrzyżowaniem nauk” i o erudycji w guście encyklopedystów. 3
419
• Danuta Zawadzka•
czych. O tym, jakim Lelewel był komparatystą, w znamienny sposób pisze Jan Kieniewicz we wstępie do nowego wydania jego pierwszej dużej pracy porównawczej, Historycznej paraleli Hiszpanii z Polską…: „To jest prawdziwa, choć nie w pełni udana, próba komparatystyki”6. „Nie w pełni” wobec dwudziestowiecznych wyobrażeń komparatystyki naukowej, bowiem obraz Hiszpanii w opinii iberysty Kieniewicza został przez Lelewela „namalowany bardzo stronniczo” i sprowadzony do roli tła dla Polski. Stronniczość, polegająca na wartościującym porównaniu, wynikać jednak mogła z ambicji zbudowania takiej wizji dziejów Polski w XVI, XVII, XVIII wieku, by odróżniała się ona wyraźnie od historii innych krajów (Hiszpanii) i mogła współtworzyć narrację tożsamościową narodu. O byciu mimo wszystko „próbą komparatystyki” zadecydowało istnienie – jak pisze Kieniewicz – „czegoś więcej”, niż wymagał oświeceniowy „paralelizm dydaktyczny”, często wykorzystujący przykład hiszpański. Lelewel uprawiał komparatystykę historyczną i literacką, a ściślej, zajmował się komparatystyką kulturową, gdyż jego rozumienie historii było bardzo szerokie („Historią jest każdy przedmiot ludzi interesujący i traktaty, i nauki, i obyczaje, i domowe pożycie”7) oraz komparatystyką dyskursów, na przykład polskiej i rosyjskiej historiografii w zestawieniu Adama Naruszewicza z Nikołajem Karamzinem. Jednak upodobanie do porównywania wykracza u Lelewela poza wymienione teksty, w których jest ono „bohaterem” głównym, tytułowym i prowadzącym, działającym już od poziomu inwencji. Kiedy sięgniemy do wykładów z historii powszechnej, zauważymy porównanie dwu „związków religijno-politycznych”: mahometańskiego i chrześcijańskiego, wschodniego z zachodnim, stanowiące oś konstrukcyjną wywodu8. Gdy dotrzemy do drobnych tekstów recenzenckich, okaże się, że historyk miał zwyczaj pisywać piętrowe wręcz „rozbiory” porównawcze9. W Lelewelowskiej numizmatyce, kartografii czy dyplomatyce – ich panoramę otwiera przed odbiorcą przepiękny Album rytownika polskiego (1854) – zestawianie map, monet, dokumentów jest podstawową metodą ustalania ich autentyczności i prawdy historycznej. J. Kieniewicz, Dlaczego trzeba czytać Lelewela?, w: J. Lelewel, Historyczna paralela Hiszpanii z Polską w XVI, XVII, XVIII wieku, przygot. J. Kieniewicz, Warszawa 2006, s. 8. 7 J. Lelewel, Krytyka w wyjaśnianiu dziejów, w: tegoż, Dzieła, t. 2, cz. 2: Pisma metodologiczne, oprac. N. Assorodobraj, Warszawa 1964, s. 797. 8 O częstych porównaniach, także w wykładach Lelewela z historii starożytnej, pisał Marian Henryk Serejski (Koncepcja historii powszechnej Joachima Lelewela, Warszawa 1958, s. 372). 9 Zob. J. Lelewel, Krótkie zbiory historii polskiej Lengnicha, Szmita [Schmidta] i Albertrandiego, Wagi, Jerzego Samuela Bandke […], w: Rozbiory dzieł obejmujących albo dzieje, albo rzeczy polskie różnymi czasy, przez Joachima Lelewela ogłoszone, w jedną księgę zebrane, Poznań 1844.
6
420
• „Styl romantyczny” a komparatystyka Joachima Lelewela. Rekonesans •
Pisząc bardzo dla siebie niewygodną recenzję z Historii państwa rosyjskiego Karamzina, usiłując wytłumaczyć czytelnikowi, dlaczego nie poświęca całej uwagi omawianemu dziełu rosyjskiego historiografa, lecz zestawia je z Historią narodu polskiego Naruszewicza – Lelewel wyjaśnia: Co do mnie, lubię porównania, ale nie takie, co by podobieństwa szukały, a imiona naszych wieków do imion starożytnych dlatego stosowały, że starożytne wszystkiego wzorem być mają! Lubię takie porównania, w których podobieństwa wymagają poszukiwania różnic. Słowem, porównania dla rozpoznania różnic.10
Już przytoczony urywek pokazuje związek myślenia Lelewela z tradycją komparatystyki. Oświadczenie o upodobaniu do porównań poprzedza bowiem wzmianka o pewnym niemieckim recenzencie Karamzina, który pisał, że porównań nie lubi, ale następnie zestawił rosyjskiego historiografa z Liwiuszem, przyznając wyższość nowożytnemu dziejopisowi. Uwadze Niemca, że „przeto Karamzin od Liwiusza wyższy” Lelewel przyklaskuje, o porównaniach zaś wypowiada się w duchu sporu nowożytników ze starożytnikami i Paralel Charles’a Perraulta. Jednak autor Porównania Karamzina z Naruszewiczem (ogłoszonego w języku rosyjskim jako recenzja z dwunastotomowego dzieła Karamzina Historia państwa rosyjskiego11) podkreśla, że nie porównuje, by szukać podobieństw, lecz „dla rozpoznania różnic”, na przykład pomiędzy historiografią rosyjską i polską. Owo położenie nacisku na różnice, tak jak i samo porównywanie, należy do znaków rozpoznawczych historiografii Lelewela – dawno też zostało zauważone przez badaczy spuścizny historyka i dziejów polskiej historiografii. Marian Henryk Serejski, który chyba jako pierwszy zajął się metodą porównawczą stosowaną przez Lelewela na przykładzie najsłynniejszego jego tekstu komparatystycznego, Historycznej paraleli Hiszpanii z Polską…, notuje entuzjastyczne oceny Tadeusza Korzona, Artura Śliwińskiego, Marcelego Handelsmana, Ignacego Chrzanowskiego12. Nie bacząc na stronniczość, komentatorzy podnosili doskonałą znajomość problematyki hiszpańskiej, „głęboką, oryginalną formę przedstawienia dziejów obu narodów”, Chrzanowski uznał wręcz utwór za „pierwszą, ale do dziś dnia najśmielszą, jasną, zwięzłą, w ogóle jedyną w swoim rodzaju próbę historii porównawczej” 13. Choć Lelewel należy obecnie w Polsce raczej do autorów zapomnianych, ów entuzjazm dla rozprawy 10 J. Lelewel, Porównanie Karamzina z Naruszewiczem, w: tegoż, Dzieła, t. 2, cz. 2, s. 604–605. 11 Zob. И. Лелевель, Рассмотрение „Истории государства российского” г. Карамзина, „Северный aрхив” 1822, nr 23; 1823, nr 19–20, 22; 1824, nr 1–3, 15–16, 19. 12 M.H. Serejski, dz. cyt., s. 376–377, przypis 250. Historyczną paralelę Hiszpanii z Polską… krytykował Aleksander Rembowski za porównywanie politycznych wydarzeń ze względu na ich zewnętrzne tylko podobieństwo. 13 M.H. Serejski, dz. cyt., s. 377.
421
• Danuta Zawadzka•
utrzymuje się nadal, właśnie za sprawą nowatorstwa zastosowanej tu metody. Co więcej, jest to dzieło (napisane w początkach kariery naukowej Lelewela) coraz bardziej intrygujące, a nawet niepokojące współczesnych interpretatorów swoją dziwną aktualnością. Istnieje pięć obszernych i ważnych tekstów Lelewela o charakterze porównawczym. Powstawały one w latach 1820–1840, a więc w okresie kształtowania się jego metodologii historii i szczytowego rozwoju pisarstwa historycznego. Dwie dekady stosowania metody porównawczej wykluczają jej przypadkowość w warsztacie Lelewela i wykraczają poza status mody intelektualnej czy właściwość pewnego etapu rozwoju uczonego. Paralele pisał Lelewel w Warszawie, Wilnie i Brukseli – na uniwersytecie, w trakcie powstania i na emigracji. Pisał je jako profesor, mąż stanu i wychodźca, w różnych okolicznościach i celach, w przeciwstawnych nastrojach – we wszystkich obrotach swego losu i sztuki historycznej. Jako pierwsza powstała Historyczna paralela Hiszpanii z Polską… – w 1820 roku podczas warszawskiej pauzy pomiędzy oboma wileńskimi profesurami – lecz wydrukowana została dopiero w 1831 roku, po zniesieniu cenzury. Rozprawa, jak wspomniano, jest najsłynniejszą pracą komparatystyczną Lelewela, należy do najbardziej konsekwentnych realizacji tej metody poznania oraz – co interesujące – narracji komparatystycznej14. Czymś niebywałym okazuje się odnaleziona przez Teresę Wysokińską w księgozbiorze historyka kontynuacja Historycznej paraleli Hiszpanii z Polską…, pisana po 1836 roku w Brukseli, a opublikowana przez Kieniewicza w 2006 roku15. Kolejny tekst ma zupełnie inną naturę: nie jest ani znany, ani konsekwentnie porównawczy, a jego temat został Lelewelowi po prostu narzucony – idzie o wspomnianą już, a rozpoczętą w Wilnie (kontynuowaną w Warszawie) analizę Historii państwa rosyjskiego Karamzina, publikowaną w petersburskim piśmie Tadeusza Bułharyna „Северный aрхив” w latach 1822–182416. Mimo wielu powikłań (a także dzięki nim) jest to jednak bardzo ważna i ciekawa praca Lelewela, która mimochodem zmieniła po polsku tytuł na Porównanie Karamzina z Naruszewiczem. Następnie, 20 kwietnia 1826 roku Lelewel wystąpił w Królewskim Warszawskim Towarzystwie Przyjaciół Nauk z Rozbiorem prac historycznych Naruszewicza i Czackiego, tekstem uchodzącym za manifest nowej historiografii17, który tak też został potraktowany już wówczas, skoro Maurycy Mochnacki wydrukował 14 Piszę o tym w artykule Przestrzeń historii, przestrzeń tekstu – paralele Lelewela i Mickiewicza („Pamiętnik Literacki” 2014, z. 2). 15 Por. przypis 6. 16 Por. przypis 10. 17 Zob. Komentarz Niny Assorodobraj w: J. Lelewel, Dzieła, t. 2, cz. 2, s. 705.
422
• „Styl romantyczny” a komparatystyka Joachima Lelewela. Rekonesans •
go w „Gazecie Polskiej” w 1827 roku18. Kolejną, powstałą już w okresie powstania listopadowego pracą komparatystyczną Lelewela były Trzy konstytucje polskie 1791, 1807, 1815 […], we fragmencie opublikowane w „Nowej Polsce” z 1831 roku19. Tutaj szczególną uwagę zwraca nie tyle sam tekst porównania – o charakterze historyczno-prawoznawczym – ile jego funkcja i status. Trzy konstytucje… zadedykowane zostały „reprezentantom narodu polskiego obu izb” sejmu powstańczego i podpisał je „poseł powiatu żelechowskiego”20 (tj. Lelewel), a więc nie uczony, lecz mąż stanu stanowiący prawo i przedstawiciel władz najwyższej instancji. Dzięki temu zabiegowi Trzem konstytucjom… został nadany status tekstu performatywnego (pisemne wystąpienie poselskie) i znamienne, że w moc sprawczą Lelewel postanowił wyposażyć wypowiedź utrzymaną nie w poetyce apelu, lecz pomyślaną komparatystycznie (potrójne porównanie). Ostatnim wreszcie przykładem komparatystyki Lelewela organizującej całe dzieło było powstałe w 1839 roku, a wydane w 1840 Porównanie dwu powstań narodu polskiego 1794 i 1830–183121. To zestawienie powstania kościuszkowskiego z listopadowym tworzy swoistą ramę z pierwszym jego dziełem porównawczym, Historyczną paralelą Hiszpanii z Polską…, pisaną dwadzieścia lat wcześniej. Choć wśród historyków Porównanie dwu powstań… zbiera znacznie niższe noty niż Historyczna paralela Hiszpanii z Polską…, to z literaturoznawczej perspektywy zasługuje na miano wypowiedzi ramowej, gdyż w obu tekstach Lelewel sięgnął po podobne i niezmiernie interesujące rozwiązanie narracyjne, to jest pionowy zapis równoległy, dwuszpaltowy22.
Długotrwałe zainteresowanie Lelewela metodą porównawczą, a wręcz upodobanie do niej, każe zastanowić się nad źródłami owej pasji komparatystycznej. Tym bardziej że śledząc daty poszczególnych jego prac i pobieżnie choćby znając 18 J. Lelewel, Rozbiór prac historycznych Naruszewicza i Czackiego, „Gazeta Polska” 1827, nr 322–324; przedruk w: tegoż, Dzieła, t. 2, cz. 2, Warszawa 1964. 19 Trzy konstytucje polskie 1791, 1807, 1815 porównał i różnice ich rozważył Joachim Lelewel, „Nowa Polska” 1831, nr 197 (z 24 VII) (wyd. osobne: Warszawa 1831); przedruk w: J. Lelewel, Dzieła, t. 8: Historia Polski nowożytnej, oprac. J. Dutkiewicz, M.H. Serejski, H. Więckowska, Warszawa 1961. 20 J. Lelewel, Dzieła, t. 8, s. 489. 21 Tenże, Porównanie dwu powstań narodu polskiego 1794 i 1830–1831. Prawność i Korona oraz Przypiski do Dziejów polskich potocznie opowiadanych. Ozdobione portretami królów wziętych ze stempla pieniędzy, Paryż 1840; przedruk w: tenże, Dzieła, t. 8. 22 Na temat narracji dwuszpaltowej zob. M. Ptaszyński, Polityka i historia. „Historyczna paralela Hiszpanii z Polską w XVI, XVII, XVIII wieku” Joachima Lelewela, „Przegląd Humanistyczny” 2002, nr 1, s. 34–37.
423
• Danuta Zawadzka•
otoczenie historyka (Mickiewicz, Mochnacki, ale i Słowacki), możemy przewidywać zazębianie się przykładów Lelewelowskiego „paralelowania” z dziejami „stylu romantycznego”. Najprościej zacząć od temperamentu, bo istotnie, inklinacje Lelewela do zestawień i konfrontacji wykraczają poza wymienione wyżej teksty. Historyk lubił bowiem zawsze dialogi, dyskusje i spory23: pisemne i ustne, słowne i bezsłowne, naukowe i polityczne, prowadzone w przypisach, gazetach, sejmie i klubach. Pamiętamy, co z przykładowym „uczonkiem” robi Wawel-Lelewel w Balladynie: Ale ja mu zarzucam fałsz w kroniki nocie I dowodzę dowodem i topię go w błocie. Obaczycie go piórem zabitego w trunie.24
Lecz motywacja charakterologiczna w sytuacji powszechnego zapoznania Lelewela raczej zaciemnia problem, niż go rozjaśnia, trzeba więc źródeł zamiłowania Lelewela do porównań szukać również poza nim samym, a więc w naturze epoki – późnego oświecenia, które go uformowało. Faktem bowiem jest, że ten słynny polski historyk doby romantyzmu już w domu, dzięki ojcu, zetknął się z ideami oświecenia i pragmatyką polskich procesów modernizacyjnych. Karol Lelewel studiował na uniwersytecie w Getyndze, niezmiernie ważnym ośrodku dla niemieckiego oświecenia (zwłaszcza w dziedzinie historiografii), w kraju pełnił funkcję skarbnika Komisji Edukacyjnej i miał wgląd w całą rzeczywistość „naprawy” poprzez jej finanse25. Należał do grona ludzi odpowiedzialnych za los reform, jako zarządzający funduszami Komisji Edukacyjnej Korony i Litwy znał ich realia, poznał też elitę polskiego oświecenia – od jasnej i ciemnej strony. Symboliczny jest wręcz moment, kiedy ojciec zawozi Joachima na studia do Wilna i przedstawia go wielu profesorom tej świetnej, reformowanej pod dyktando oświeceniowych ideałów uczelni. Symboliczny w tym sensie, że młody Lelewel poznawał światopogląd oświeceniowy nie tylko z uniwersyteckiej katedry, jak choćby Mickiewicz, lecz również zza jej kulis oraz z domu. Z jednej więc strony jego więź z oświeceniowym wyobrażeniem świata, Polski, nauki bardziej mogła być uwewnętrzniona, głęboka i „domowa”, z drugiej zaś osłu23 Ulegając obu tendencjom romantyzmu: monologiczności i dialogiczności. Por. E. Kasperski, Monologi, soliloquia, polilogi. Kształty romantycznej utopii, w: Dialogi romantyczne. Filozofia, teoria i historia, komparatystyka, pod red. E. Kasperskiego i T. Mackiewicza, Pułtusk–Warszawa 2008. 24 J. Słowacki, Balladyna, oprac. M. Inglot, Wrocław 1976, s. 230 (Epilog, w. 19–21). 25 „Ojciec mój […] w 1765 roku udał się do uniwersytetu w Getyndze. Tam koleżeństwem i przyjaźnią złączony z uczonymi, jakimi byli: Achenval, Böhmer, Gatterer, Hollman, Pütter, August Ludwik Schlötzer” (P. Lelewel, Pamiętniki i diariusz domu naszego, oprac. I. Lelewel-Friemannowa, Wrocław 1966, s. 21).
424
• „Styl romantyczny” a komparatystyka Joachima Lelewela. Rekonesans •
chanie się z prozaicznymi kłopotami ojca-działacza rodziło krytycyzm i dystans. Toteż w pełni odnosi się do Lelewela spostrzeżenie Teresy Kostkiewiczowej na temat konsekwencji zapóźnienia polskiego oświecenia w postaci „nieufności wobec dążeń wieku i wyostrzon[ej] podejrzliwoś[ci] w stosunku do dumnego samozadowolenia oraz do nieograniczonej wiary w moc rozumu i dobroczynne skutki działań reformatorskich”26. Owa ambiwalencja mogła mu ułatwiać otwarcie się na romantyzm, ale nie trzeba lekceważyć innej, paradoksalnej ewentualności, o której wspomina Kostkiewiczowa – większej niż u innych wierności wobec idei krytyki jako głównej dyrektywy poznawczej oświecenia27. To ostatnie właśnie wydaje się istotną okolicznością rozumienia Lelewelowskiej pasji do porównań. Jadwiga Ziętarska, wypowiadając się na temat komparatystyki przed XIX wiekiem, wiąże jej osiemnastowieczny rozwój z oświeceniową epistemologią i ówczesnym duchem analizy: Obiegowe wśród ludzi wykształconych tej doby przeświadczenie, że tylko przez porównanie człowiek dochodzi do prawdy, wyraził Stanisław Staszic w Przestrogach dla Polski. Podobne poglądy formułowali także teoretycy i krytycy literatury; celem zestawienia tekstów miało być – w ich przekonaniu – wydobycie podobieństw i różnic, pozwalające na głębsze rozpoznanie badanych autorów i dzieł.28
Porównania i paralele oświeceniowe służyły według Ziętarskiej przede wszystkim celom poznawczym, ale także wartościowaniu oraz kształceniu gustu i trafności sądu29. Również w bezpośrednim otoczeniu Lelewela posługiwano się metodą porównawczą, by wymienić wileńskie prace Ignacego Daniłowicza oraz warszawskie Samuela Bogumiła Lindego. Daniłowicz, historyk prawa uniwersytetu wileńskiego, z którym Lelewel współpracował przy badaniach i edycji statutów litewskich, jest autorem dzieła Kodeks Napoleona w porównaniu z prawami polskimi i litewskimi30. Praca pochodzi z 1818 roku, napisana została na konkurs ogłoszony przez uniwersytet w Wilnie i zawiera, jak wskazuje tytuł, omówienie stosunku prawa krajowego do kodeksu francuskiego, który został wprowadzony przez Napoleona wraz z utworzeniem Księstwa Warszawskiego. Przedmiot pracy Daniłowicza nie 26 T. Kostkiewiczowa, Polski wiek świateł. Obszary swoistości, Wrocław 2002, s. 430–431. 27 Tamże, s. 431. 28 J. Ziętarska, [Tradycje komparatystyki literackiej w krytyce], w: Badania porównawcze. Dyskusja o metodzie. Radziejowice 6–8 lutego 1997, pod red. A. Nowickiej-Jeżowej, Izabelin 1998, s. 16. 29 Tamże, s. 17. 30 I. Daniłowicz, Kodeks Napoleona w porównaniu z prawami polskimi i litewskimi, wydał A. Kraushar, Warszawa 1905.
425
• Danuta Zawadzka•
powinien być zupełnie obcy poloniście, gdyż owo litewskie „prawo krajowe” z francuszczyzną na horyzoncie stanowi interesujący kontekst rozumienia Pana Tadeusza. Jednak z perspektywy dziejów komparatystyki ciekawsze jeszcze są okoliczności powstania samej pracy Daniłowicza – potwierdzają one prezentystyczny charakter komparatystyki, także i tej prawoznawczej. Znalazca i wydawca rękopisu Daniłowicza, Aleksander Kraushar, w przedmowie do Kodeksu… wyraża zdziwienie, dlaczego w 1818 roku rada wileńskiej uczelni zaproponowała taki akurat temat konkursowy, skoro prawo francuskie nie obowiązywało na terenie byłej Litwy – tam żyło się ciągle wedle prawa krajowego. Wytłumaczenie tej dziwnej inicjatywy księcia kuratora szkół litewskich Adama Jerzego Czartoryskiego wiąże Kraushar z trwającymi wówczas w Warszawie żywymi dyskusjami sejmowymi nad uzgodnieniem z dawnym prawem polskim ciągle jeszcze nowego prawa francuskiego, potwierdzonego w konstytucji z 1815 roku przez cara Aleksandra I31. Aktualność tematu w Kongresówce nie wyczerpuje jeszcze motywacji Czartoryskiego (tym bardziej że Daniłowicz tematem tym interesował się już w 1812 roku), dorzucić trzeba przynajmniej uzasadnienie polityczne. Była nim – wydaje się – chęć zamanifestowania jedności obywateli z tak zwanych ziem zabranych z wydarzeniami w Warszawie, jedności obliczonej na odnowienie unii polsko-litewskiej, za którą w ślad dotarłby na Litwę i kodeks Napoleona. Kraushar kładzie nacisk na inną jeszcze okoliczność powstania pracy Daniłowicza, wynikającą z pytania, dlaczego to środowisko uniwersytetu warszawskiego nie pokusiło się o próbę komparatystyki prawoznawczej (mimo że powinno nią być bardziej zainteresowane niż wileńskie) oraz dlaczego dziedzina ta jeszcze w roku publikacji Kodeksu… (1905) miała w Polsce wątłą tradycję: Badania teoretyczne, historyczno-porównawcze zawdzięczać mogą swój rozwój i doskonalenie się stopniowe jedynie istnieniu katedr uniwersyteckich. Nie mając na względzie praktyki życiowej i jej wymagań, uczeni profesorowie oddają się z zamiłowaniem studiom źródłowym i wzbogacają piśmiennictwo dorobkiem naukowym trwalszym.32
Dlatego to Daniłowicz, który uzyskał tytuł magistra prawa w Wilnie w 1810 roku i w 1818 starał się tam o katedrę, mógł napisać pracę „teoretyczną, historyczno-porównawczą”, a żaden z profesorów założonego w 1816 roku królewskiego uniwersytetu w Warszawie podobnych warunków nie miał. Kraushar mówi tu o specjalnych predyspozycjach, charakterystycznych dla prawników uniwersyteckich, którzy na początku XIX wieku w Polsce rekrutowali się 31 Tamże, s. 13 (Przedmowa wydawcy). 32 Tamże, s. 7.
426
• „Styl romantyczny” a komparatystyka Joachima Lelewela. Rekonesans •
spośród praktyków z sali sądowej i „mieli na względzie” przede wszystkim „życiowe wymagania”, a nie problemy „teoretyczne”. Zwraca on jednak tym samym uwagę na zjawisko instytucjonalizacji badań w danej dziedzinie jako warunek rozwoju komparatystyki, zwłaszcza w odmianie diachronicznej. Spostrzeżenie Kraushara w odniesieniu do początków komparatystyki literackiej czy historycznej wymaga przemyślenia, ale potwierdzałoby tezę o badaniach porównawczych jako metanauce bazującej na tym, co na pierwszym poziomie zostało już przebadane. Inna rzecz, że w przypadku rozprawy Daniłowicza ów pierwszy poziom wiązał się nie tylko z tradycjami akademickimi (dłuższymi w Wilnie niż w Warszawie), lecz był w ogóle dość trudny do opanowania, gdyż dobre rozeznanie w prawie krajowym, jagiellońskim, wymagało znajomości języka staroruskiego (Daniłowicz był synem duchownego unickiego z Białostocczyzny). Lelewel czerpał ze współpracy z Daniłowiczem (oraz innym unitą: ks. Stefanem Bobrowskim) materiał porównawczy do badań nad różnicowaniem się pierwotnej Słowiańszczyzny, widzimy to w kilku jego pracach, w tym komparatystycznych33. Ważność instytucjonalizacji nauki, procesu w ówczesnej Polsce wyjątkowo powikłanego ze względu na utratę państwa i naruszenie suwerenności istniejących placówek naukowych, wychodzi na jaw przy okazji kolejnej inicjatywy komparatystycznej podjętej w otoczeniu Lelewela, a mianowicie Słownika języka polskiego (1807–1816) Lindego. Kiedy Lelewel rozpoczynał pracę w Bibliotece Publicznej w Warszawie, jej dyrektor, Linde, był już autorem słynnego słownika, a relacje między nimi nie ułożyły się bezkonfliktowo; trudno się temu dziwić, bo dzieliło ich prawie wszystko, zaczynając od poglądów politycznych. Niezależnie jednak od stanu ich osobistych kontaktów, Słownik Lindego należał do warsztatu Lelewela – język to dla tego historyka fundamentalne źródło historyczne – między innymi dlatego, że jedną z obowiązujących w nim zasad było „wprowadzenie materiału porównawczego z języków słowiańskich (nietraktowanych zresztą jako odrębne języki, lecz jako dialekty)” oraz „postulat podawania etymologii i historii słów”34. Wiadomo jednak, jak ogromne kłopoty miał Linde przy gromadzeniu owych wielojęzycznych materiałów i potem, podczas druku (np. brakowało czcionek niełacińskich). Wynikały one z tego, że musiał korzystać z pomocy wielu zmieniających się prywatnych mecenasów i sprzedawać dzieło swego życia w prenumeracie. Linde nadzieję na zysk ze sprzedaży 33 Zob. J. Lelewel, Rozbiór prac historycznych Adama Naruszewicza i Tadeusza Czackiego, w: tegoż, Dzieła, t. 2, cz. 2, s. 666–667 oraz zwł.: tenże, Dodatek do pisma Ignacego Daniłowicza o katalogu biblioteki Tołstowa, w: tegoż, Polska, dzieje i rzeczy jej, t. 5, Poznań 1863. 34 J. Michalski, Spór o koncepcję „Słownika” Lindego, w: tegoż, Studia historyczne z XVIII i XIX wieku, t. 2, Warszawa 2007, s. 243.
427
• Danuta Zawadzka•
poza granicami Królestwa wiązał z ową niezwykle szeroką słowiańską podstawą materiałową słownika, zastosowaną metodą porównawczą oraz z efektem obu tych zabiegów: wynikającym z podobieństwa „dialektów” postulatem uformowania „powszechnie słowiańskiej gramatyki i powszechnego słowiańskiego języka”35. Lecz nawet w Rosji pozyskał bardzo niewielu prenumeratorów. W głosach zagranicznych recenzentów pojawia się z reguły sceptycyzm wobec pomysłu stworzenia wspólnego języka słowiańskiego – mimo że Linde powoływał się na przykład Włoch z epoki Dantego – a znany historyk niemiecki August Ludwig von Schlözer (z którym polemizował potem Ludwik Osiński) zarzuca autorowi słownika, że za jego podstawę wziął język polski zamiast powszechniejszego i wyższego w rozwoju rosyjskiego. Z interesującej nas tutaj perspektywy początków polskiej komparatystyki warte odnotowania wydaje się stanowisko barona Sigismunda Zoisa z Lublany, którego zdaniem „próba Lindego była stanowczo za wczesna. Ogólne porównawcze dzieło o językach słowiańskich winno było być poprzedzone szczegółowymi pracami leksykograficznymi i gramatycznymi dla każdego poszczególnego «dialektu» słowiańskiego”36.
Wyrywkowa obserwacja prac porównawczych (prawoznawczej i leksykograficznej) poprzedzających paralele Lelewela, a pochodzących z bezpośredniego otoczenia historyka, warszawskiego i wileńskiego, prowadzić może do wniosku, że zainteresowania komparatystyczne polskich uczonych w pierwszych dwu dekadach XIX wieku miały związek z gwałtownymi zmianami historycznymi: kampanią napoleońską, a następnie protektoratem rosyjskim. Można przypuszczać, że nauka usiłowała w ten sposób – przez porównywanie – zareagować na wpadanie Polski w wir coraz to nowych, zmieniających się orbit wpływów, to jest wejść z nimi w dialog, znaleźć miejsce dla polskiego punktu widzenia. Jednak na trudny czas początków metody porównawczej, związany między innymi z brakiem instytucjonalizacji życia naukowego i badań oraz z wątłymi tradycjami poszczególnych dyscyplin (z wyjątkiem filologii) nałożyła się presja polityczna. Nawet otwartość na dialog ocierająca się o utopizm, jak w przypadku zgłoszonego przez Lindego projektu wspólnego języka słowiańskiego – prowokowała drażliwość i wartościowanie. Adam Jerzy Czartoryski, pierwszy czytelnik rozprawy konkursowej Daniłowicza, metodycznie zwalczał na jej mar35 S.B. Linde, Wstęp do słownika polskiego, w: Słownik języka polskiego przez […], Warszawa 1807, t. 1, s. XIII. 36 J. Michalski, „Słownik języka polskiego” Samuela Bogumiła Lindego w opinii współczesnych, w: tegoż, Studia historyczne, s. 302.
428
• „Styl romantyczny” a komparatystyka Joachima Lelewela. Rekonesans •
ginesach zbytnie oburzenie młodego uczonego na niechęć „ludu” do porównań z obcymi oraz bezrefleksyjne obstawanie przy prawie krajowym i zwyczajowym, wyraźnie przy tym trzymając stronę nieoświeconego przesądu37. Książę kurator znacznie lepiej rozumiał, co w polskich warunkach oznacza owa naiwna otwartość na ducha praw obcych, tak francuskich, jak rosyjskich. Recenzenci słownika Lindego i jego konstrukcji komparatystycznych za nic mieli jego ponadnarodowe projekty: dla jednych ważne było to, że nie ogłosił wyższości języka rosyjskiego, dla drugich, że wybrał język polski za podstawę porównań, jeszcze inni uznali, iż w ogóle za wcześnie dzieło powstało. Jeśli komparatystyka ma zawsze charakter prezentystyczny, to analizowane tu przypadki pokazują, że warto mówić o prezentyzmie komparatysty, ale warto też o prezentyzmie odbioru. Jeszcze jeden impuls w otoczeniu Lelewela trzeba wskazać jako ten, który determinował pojawienie się i charakter niektórych jego prac porównawczych, wiąże się on z tak zwanym sporem romantyków z klasykami. Wystarczy prześledzić komparatystyczne tytuły rozpraw Kazimierza Brodzińskiego: O klasyczności i romantyczności tudzież o duchu poezji polskiej (1818) i Jana Śniadeckiego: O pismach klasycznych i romantycznych (1819), by uświadomić sobie otoczenie, w jakim nomen omen w 1822 roku zdradza się Lelewel ze swoim upodobaniem do porównań. Lelewel wkrótce otwarcie wkroczy na arenę sporu tekstem O romantyczności (1825), nie mając bynajmniej tylko na względzie interesu swoich literackich przyjaciół (Mickiewicza, Mochnackiego i in.), lecz także własne cele dziejopisarskie. Do ich realizacji użyje bowiem paraleli zmodyfikowanej przez realia sporu romantyków z klasykami, a więc zorientowanej na cele programowe i polemiczne – Rozbioru prac historycznych Naruszewicza i Czackiego (1827). Tę rozprawę Lelewela, która ma opinię manifestu „stylu romantycznego” w dziejopisarstwie38, trzeba czytać razem z Mickiewiczowską paralelą Goethe i Byron (1827) oraz „rozbiorami” czy recenzjami-manifestami Mochnackiego, opublikowanymi w prasie i zamieszczonymi w książce O literaturze polskiej w wieku XIX. Równoczesność ukazywania się tych utworów dowodzi, że „styl romantyczny” mógł czerpać z komparatystyki Lelewela, ale i ją inspirował.
Znaczący jest sposób rozmieszczenia porównawczych utworów Lelewela w powojennej edycji Dzieł: Porównanie Karamzina z Naruszewiczem oraz Rozbiór 37 O niechęci ludu do porównywania się z obcymi zob. I. Daniłowicz, dz. cyt. s. 30–31 (w przypisach Kraushar wydrukował uwagi Czartoryskiego). 38 Jej anonimowy recenzent w artykule z 1828 roku pisze: „Można by styl i sposób wykładu Naruszewicza klasycznym, Czackiego romantycznym nazwać” (cyt. za: J. Lelewel, Dzieła, t. 2, cz. 2, s. 705, przyp. 8).
429
• Danuta Zawadzka•
prac historycznych Naruszewicza i Czackiego znalazły się w części drugiej tomu drugiego, zawierającego pisma metodologiczne, pozostałe zaś, to jest Historyczna Paralela Hiszpanii z Polską…, Trzy konstytucje… oraz Porównanie dwu powstań… w tomie ósmym, gromadzącym prace z historii Polski nowożytnej. Wynikałoby stąd, że Lelewel sięgał po metodę porównawczą w sytuacji, kiedy miał przybliżyć problemy teoretyczne własnej „historyki” – zwłaszcza narracji historycznej39 – oraz wówczas, kiedy omawiał najbardziej gorące tematy z polskich dziejów najnowszych, to jest po 1795 roku. Obie strategie czasem wchodzą ze sobą w ścisłą zależność, na przykład w rozprawie Porównanie Karamzina z Naruszewiczem, w której Lelewel usiłuje rekonstruować koncepcję historiografii Karamzina w kontekście Naruszewiczowskiej i własnej praktyki oraz krytycznie przedstawiać rosyjski mit początku (tj. jedynowładztwa), broniąc jednocześnie polskiego (gminowładztwa). Nie wychodzi to na dobre poetyce porównania, Lelewel w połowie tekstu porzuca konsekwentne paralelizowanie, a Naruszewicza „gubi” jeszcze wcześniej. Jednak na przykładzie tego akurat dzieła dobrze widać Lelewelowską praktykę łączenia wykładu rozumienia historii z pisarstwem zaangażowanym w bieżące problemy polityczne. Recenzję z Karamzina pisał Lelewel w atmosferze szczególnej presji. Z jednej strony ograniczał go horyzont oczekiwań wydawcy, Bułharyna, który właśnie żądał rezygnacji z Naruszewicza i kontekstu polskiego, by tym dobitniej „przenicować” pracę Rosjanina, z drugiej – toczący się równolegle proces filomatów. W Historycznej paraleli Hiszpanii z Polską… zamysł połączenia celów metodologicznych, filozoficzno-historycznych z prezentystyczno-patriotycznymi również wydaje się trafnie opisywać Lelewelowską pasję komparatystyczną. Niżej skupię się na tym tekście, gdyż po opublikowaniu Kontynuacji… najwcześniejsza praca porównawcza Lelewela okazuje się zarazem najdojrzalszą, obmyślaną przez co najmniej piętnaście lat, rosnącą razem z jej autorem; zawiera też rozbudowaną autorefleksję komparatystyczną. Prezentystyczną orientację Historycznej paraleli Hiszpanii z Polską… wskazywali wszyscy chyba jej interpretatorzy: powstanie w Kadyksie, „rewolucja styczniowa w 1820, w której podobnie jak w Polsce toczyła się walka o wolność, o obronę swobód konstytucyjnych”40. Ale właśnie niepokojący charakter tego utworu – „niepokojący”, jak mantrę powtarza we wstępie do najnowszego, uzupełnionego jej wydania Kieniewicz – wynika chyba stąd, że w 1820 roku 39 Ważne ustalenia na temat narracji historycznej Lelewela można znaleźć w książkach Violetty Julkowskiej: Retoryka w narracji historycznej Joachima Lelewela (Poznań 1998) oraz Historia dla wyobraźni. Recepcja i interpretacja pisarstwa historycznego Karola Szajnochy (Poznań 2010, s. 250–262). 40 M.H. Serejski, dz. cyt., s. 381. Wcześniej Artur Śliwiński, a potem m.in. Maciej Ptaszyński i Jan Kieniewicz nazywają Historyczną paralelę Hiszpanii z Polską… „manifestem politycznym” (dz. cyt., s. 12).
430
• „Styl romantyczny” a komparatystyka Joachima Lelewela. Rekonesans •
w Polsce nie było żadnej rewolucji i nikt nie wiedział, że wybuchnie ona w 1830. Owo „podobnie” można było napisać dopiero z perspektywy kilku kolejnych zrywów. Nawet jeśli Lelewel pisał Historyczną paralelę Hiszpanii i Polski… figuralnie41 – jak potem Mickiewicz w Księgach narodu i pielgrzymstwa polskiego i Dziadach (być może za Lelewela przykładem) – czyli zakładając, że Polska będzie Hiszpanią narodów Wschodu, to nigdzie jej nie ogłosił z wyjątkiem posiedzenia TPN w 1825 roku. Lecz powstanie wybuchło w roku 1830 i to właśnie jest „niepokojące”, nieomal profetyczne. Toteż wtedy, w 1831 roku, powtarzał Lelewel z naciskiem, że drukuje swą pracę „bez odmiany” i potem, prawdopodobnie w roku 1837, iż od 1820 „nie została do niej wprowadzona żadna zmiana, żaden dodatek, żadne przekształcenie”42. Swoista poetyka objawienia, zapewnianie o integralności pierwotnego tekstu i jego myślowym zamknięciu zostają podtrzymane w Kontynuacji…: „Moje idee są stałe, nie posunęły się naprzód, i nie mam też zamiaru na nowo ich rozwijać”43. Napisanie Kontynuacji… wynika stąd, że wedle tej samej metody i pomysłu (także narracyjnego), postanowił Lelewel obejrzeć kilkadziesiąt kolejnych lat po upadku, kiedy „Hiszpanie i Polacy próbują się podźwignąć” (tak brzmi podtytuł Kontynuacji…). Wszystko to nie wynika jednak z profetyzmu, chociaż Lelewel w zakończeniu części z 1820 roku – pisanym zapewne w chwili oddawania pracy do druku, a więc podczas powstania – wspomina „wróżbiarski delfickiej Pytii trójnóg”, mówi też w poruszający sposób o zaglądaniu w przyszłość. W tym właśnie rzecz, że wszystko to pochodzi nie z daru profetycznego, lecz z mocy metody porównawczej. Nic dziwnego, że po wybuchu powstania listopadowego, którym historia postawiła jakby pieczęć prawdy na Historycznej paraleli Hiszpanii z Polską…, napisał zaraz kolejne porównanie (Trzy konstytucje…), a potem następne (Porównanie dwu powstań…) – oba dotyczące najważniejszych polskich spraw. Nie sądził jednak, że raz skonstruowane porównanie ma w dziejach sprawdzać się zawsze. Przeciwnie, „paralelowanie” – jak nazywał metodę porównawczą Lelewel – jest w jego opinii instrumentem czułym na obroty historii i w Kontynuacji… pojawia się trzeźwe przypuszczenie o możliwym wyczerpaniu się analogii polsko-hiszpańskiej44. 41 Istotę figuralnego wykładu dziejów pokazuje klasyczna praca Zofii Stefanowskiej Historia i profecja. Studium o „Księgach narodu i pielgrzymstwa polskiego” Adama Mickiewicza (Warszawa 1962, s. 33–57). 42 J. Lelewel, Historyczna paralela Hiszpanii z Polską w XVI, XVII, XVIII wieku, wyd. nowe, przygot. J. Kieniewicz, [transkr. i przekł. tekstu fr. M. Kudła], Warszawa 2006, s. 18 i 59. 43 Tamże, s. 59. 44 „Stan rewolucyjny wstrząsnął dawnym systemem europejskim; tworzy nowy, który być może zmieni i oddali sytuacje społeczne niegdyś zbliżone, podobne, a nawet identyczne Hiszpanii i Polski […]” (tamże, s. 67).
431
• Danuta Zawadzka•
Politycznej nośności nie zawdzięcza Historyczna paralela Hiszpanii z Polską… profetyzmowi, poetyce maski czy też odpowiedniemu dopasowaniu materii historycznej do potrzeb manifestu politycznego – w opinii Lelewela jest ona konsekwencją trafnego wglądu w istotę dziejów kilku ostatnich wieków z pomocą dobrej metody. Walorów metody komparatystycznej był świadom już w 1820 roku, kiedy przypominał starożytny rodowód paraleli i tłumaczył, dlaczego wówczas kreślono tylko „paralele osób”, a nie „dziejów narodów”. Odmienność pomiędzy starożytnymi i własnym czasem tłumaczył za pomocą sztandarowej kategorii wieku świateł – doświadczenia: Dwa tysiące dłuższego od starożytnych doświadczenia podaje dzisiejszym historycznym pracom do takich przedsięwzięć [paralelowania – D.Z.] zasobniejsze środki. Obejmuje dziś piórem swoim historyk tysiączne w ruchu będące sprężyny, bliskie i dalekie, a z nimi przyzwoity czasu przeciąg; obejmuje obszerniejszą przestrzeń tysiącem okoliczności otoczoną i wyjaśnia ogólne znamiona i charaktery działań ludzkich, o których działający często nie wiedzą, a które o ich losach wczesno stanowią.45
Zaraz jednak dodaje do tej panoramy „ogólnych znamion”, że paralele „nie wyszukują tożsamości; owszem w pozornych i przypadkowych podobieństwach uderzają w różnice”46. Zauważano już dwutaktowość Lelewelowskiej metody komparatystycznej: najpierw zbliżenie porównywanych bytów, potem oddalenie i różnicowanie47. Trzeba jednak pamiętać, jakiej rangi w 1820 roku był gest owego włączenia Polski w „dwa tysiące [lat – D.Z] doświadczenia” i w owe „tysiączne w ruchu będące sprężyny”, kiedy niewiele zdało się dziać w Europie Świętego Przymierza i w Kongresówce pod rządami stygnącego liberalizmu Aleksandra I. Czyż nie inicjował tu Lelewel „ideologii włączenia [inclusion] Innego”48 – jak dzisiaj bywa nazywana komparatystyka – do świata wspólnej historii, z której Polacy byli wykluczani (wykluczali się) nie tylko przez rozbiory, lecz także różne własne niepodobieństwa? U Lelewela Polacy, tak jak Hiszpanie, najpierw zawsze są „podobni”, potem dopiero wyjątkowi i nietożsami. Akcentowałabym inkluzywność Lelewelowskiej komparatystyki jako ważny warunek jego własnego myślenia różnicą i potem myślenia jego uczniów o historii. To Lelewel wprowadził Polskę na scenę powszechnodziejową, poeci romantyczni już ją tam zastali. Myślenie całościowe, dążność do intelektualnego opanowania i zdiagnozowania szerokiego pola napięć, które wytwarza sytuacja spotkania kultur, upodobanie w „historiografii kontrapunktowej” niejedno45 46 47 48
Tamże, s. 19. Tamże, s. 19. M.H. Serejski, dz. cyt., s. 371. E. Szczęsna, Ontologia i epistemologia porównania, w: Komparatystyka dzisiaj, t. 1: Problemy teoretyczne, red. nauk. E. Szczęsna i E. Kasperski, Kraków 2010, s. 99.
432
• „Styl romantyczny” a komparatystyka Joachima Lelewela. Rekonesans •
krotnie były u tego historyka podporządkowane interesom polskiej narracji tożsamościowej. Polonocentryczny charakter komparatystyki Lelewela nie prowadził jednak do izolowania Polski czy sytuowania jej poza historią – w Porównaniu Karamzina z Naruszewiczem, mimo wszelkich różnic pomiędzy dyskursem polskiej i rosyjskiej historiografii oraz polemicznego w wielu miejscach tonu, właśnie dzięki wprowadzeniu Naruszewicza i perspektywy porównawczej usiłował Lelewel utrzymać dyskurs, jak by go nazwał Bogusław Bakuła, „komparatystyki sąsiedniczej” oraz „integralnej”49. a b s t r ac t
“Romantic style” and Joachim Lelevel’s Comparative Studies. Reconnaissance The article is meant as an introduction to Joachim Lelevel’s comparative studies (and other comparative works appearing in an entourage of this historian) and their relation to “the romantic style” (of, for example, Adam Mickiewicz) based on the poetics of parallel (analogy, antinomy). The author presents Lelevel’s comparative studies, usually unknown to Polish scholars. She poses questions about the origins of the heyday of comparative thinking (in historiography and literature) at the beginning of the nineteenth century and she seeks to identify the most important functions of this method of cognition, thinking and writing in selected Lelevel’s texts. k e y wo rd s Joachim Lelewel, Romanticism, parallel, historiography, 19th-century literature
49 B. Bakuła, Historia i komparatystyka. Szkice o literaturze i kulturze Europy Środkowo-Wschodniej XX wieku, Poznań 2000, s. 21–30.
433
Edytorstwo
Wiek XIX . Rocznik Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza rok VIi (XLix) 2014
Józef Kallenbach
Przygoda bibliotekarza
Opracowali Józef Malinowski, Marek Wedemann
J
nieznana nowela józefa kallenbacha
ózef Kallenbach, prezes Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza w latach 1908–1918, zapisał się w dziejach nauki polskiej jako wnikliwy badacz literatury, autor prac poświęconych twórczości Jana Kochanowskiego, Adama Mickiewicza i Zygmunta Krasińskiego, oraz edytor1. Urodzony w roku 1861 w Kamieńcu Podolskim, znajdującym się od drugiego rozbioru w granicach Rosji, nauki pobierał w polskich gimnazjach na terenie Galicji – w Stanisławowie, Tarnopolu i Lwowie. Po zdaniu matury w 1880 roku przez kolejne cztery lata studiował na wydziale filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego, początkowo filologię klasyczną, następnie filologię polską. Dzięki stypendium rządowemu mógł kontynuować studia w Lipsku, Monachium, Paryżu i Bazylei. Po habilitacji w 1887 rozpoczął na Uniwersytecie Jagiellońskim wykłady z historii literatury polskiej. W 1889 nowo powstały uniwersytet we Fryburgu w Szwajcarii powierzył mu, jako profesorowi zwyczajnemu, katedrę języków i literatur słowiańskich. W roku 1901 przeniósł się za namową Adama Krasińskiego, wnuka poety, do Warszawy, gdzie zatrudniony został na stanowisku dyrektora Biblioteki Ordynacji Krasińskich. W 1904 objął katedrę języka i literatury polskiej na Uniwersytecie Lwowskim. W 1917 został dyrektorem Muzeum i Biblioteki Czartoryskich w Krakowie. W latach pierwszej wojny światowej i po odzyskaniu przez Polskę niepodległości organizował seminaria polonistyczne i wykładał na nowo otworzonych polskich uniwersytetach w Warszawie i w Wilnie. W roku 1920 został profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, w 1928 zaś rektorem tej uczelni. W sposób szczególny wyróżniły go
1
Zob. J. Spytkowski, Kallenbach Józef Henryk (1861–1929), w: Polski Słownik Biograficzny, t. 11, Wrocław 1964–1965, s. 491–493; A. Biernacki, Józef Kallenbach (1861–1929), „Rocznik Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza” 1985, R. 20, s. 87–92; J. Starnawski, Sylwetki lwowskich historyków literatury, Łódź 1997, s. 66–74.
437
• Józef Kallenbach •
uniwersytety w Wilnie i w Poznaniu, nadając mu tytuł doktora honoris causa (odpowiednio w roku 1926 i 1929). Ważną przestrzenią działalności naukowej i zawodowej Kallenbacha były biblioteki. Już podczas studiów dużą uwagę poświęcał kwerendom w zasobach bibliotecznych Paryża i Bazylei. W 1886 roku wszedł w skład tzw. Ekspedycji Rzymskiej, zorganizowanej z ramienia Akademii Umiejętności przez historyka Stanisława Smolkę2. Celem ekspedycji było przyswojenie polskiej nauce dokumentów z Archiwum Watykańskiego. Od tego czasu poszukiwania poloniców w bibliotekach i archiwach krajowych i zagranicznych stały się życiową pasją Kallenbacha – cechą jego warsztatu naukowego oraz działalności edytorskiej. Pierwsze doświadczenia w pracy bibliotekarskiej zdobył w latach 1887–1889, kiedy sprawował pieczę nad zbiorami Biblioteki Akademii Umiejętności w Krakowie. Instytucja ta posiadała w tym okresie 34600 druków oraz 800 rękopisów3. Był to czas, gdy wskutek rozwinięcia działalności wydawniczej Akademia rozszerzyła znacznie wymianę, która objęła 245 instytucji w kraju i za granicą, wzbogacając znacznie zbiory biblioteczne. Do głównych zajęć Kallenbacha należało porządkowanie rękopisów. Rozpoczął także prace nad katalogiem dubletów4. Rozbudzona na początku kariery naukowej szczególna wrażliwość na piękno książki i swoisty klimat panujący w bibliotekach cechowała Kallenbacha przez całe jego późniejsze życie. „Najlepiej mu w oświetlonej łagodnie, książek i autografów, i obrazów, i rycin wykwintnych pełnej pracowni naukowej” – pisał z okazji jubileuszu badacza Juliusz Kleiner5. I właśnie kwerenda biblioteczna zainspirowała Kallenbacha do podjęcia wyjątkowej w jego dorobku pisarskim próby literackiej. Prezentowana niżej, nigdy dotąd niepublikowana nowela Przygoda bibliotekarza6 zawiera wyraźne odniesienia autobiograficzne, z których pierwsze pojawia się już w tytule. Zawód bibliotekarza łączy bowiem pierwszoosobowego narratora noweli z jej autorem, który w momencie powstania utworu (styczeń 1888 roku) był – jak wspomniano – pracownikiem Biblioteki Akademii Umiejętności w Krakowie. Z kolei tytułowa „przygoda”, wyprzedzająca o parę lat czas narracji, a rozpoczynająca się wraz z zamknięciem zaczytanego bohatera na noc w bibliotece, umiejscowiona została w pomieszczeniach Collegium Maius (ówczesnej siedzibie Biblioteki Jagiellońskiej), dobrze znanych Kallenbachowi od jego czasów studenckich7. D. Rederowa, Ze studiów ekspedycji rzymskiej, „Rocznik Biblioteki PAN w Krakowie” 1958, R. 4, s. 191. 3 D. Rederowa, Z. Jabłoński, Zarys dziejów Biblioteki PAN w Krakowie w latach 1856–1956, „Rocznik Biblioteki PAN w Krakowie” 1955 [wyd. 1957], R. 1, s. 10, 19. 4 Tamże, s. 21. 5 J. Kleiner, Józef Kallenbach, w: Józefowi Kallenbachowi ku uczczeniu czterdziestolecia pracy naukowej dawni uczniowie, Lwów 1925, s. 20. 6 Zob. Bibliografia prac Józefa Kallenbacha (1881–1925), oprac. K. Badecki, w: Józefowi Kallenbachowi ku uczczeniu…, s. 35–52; Bibliografia literatury polskiej „Nowy Korbut”, t. 14: Literatura pozytywizmu i Młodej Polski, oprac. zespół pod kierownictwem Z. Szweykowskiego i J. Maciejewskiego, Warszawa 1973, s. 264–275; Dawni pisarze polscy od początków piśmiennictwa do Młodej Polski. Przewodnik biograficzny i bibliograficzny, koordynacja całości R. Loth, t. 2: I–Me, Warszawa 2001, s. 73–74. 7 Za nieocenioną pomoc w zidentyfikowaniu miejsca akcji oraz występujących w noweli starodruków składamy serdeczne podziękowanie Pani Zofii Wawrykiewicz z Biblioteki Jagiellońskiej. 2
438
• Przygoda bibliotekarza •
Wskazany wyżej dystans czasowy, dzielący narrację od będącego jej przedmiotem zdarzenia, ujawniony zostaje w utworze dopiero w epilogu. Zabieg ten sprzyja silnemu udramatyzowaniu fabuły, która rozwija się jak gdyby na oczach czytelnika, co w konsekwencji czyni zeń niejako świadka, by nie powiedzieć współuczestnika perypetii bohatera. Wrażenie to wzmaga jeszcze ostatni, stanowiący całkowite zaskoczenie zwrot akcji, którego deziluzyjny efekt równoważy ujęta w formę paradoksu, autoironiczna pointa. Można zatem powiedzieć, że utwór Kallenbacha, respektujący w wysokim stopniu konstrukcyjne rygory klasycznej noweli, charakteryzuje jednocześnie spora doza inwencji i autoironii, zwłaszcza jeśli chodzi o wykorzystanie motywu „snu we śnie”. Po najobszerniejszej partii wstępnej, rozpoczętej in medias res i utrzymanej zasadniczo w konwencji realistycznej (prawdopodobieństwo sytuacyjne, psychologiczne i fizjologiczne), następuje groteskowa fantasmagoria z elementami grozy (atak ożywionych książek), przechodząca nieoczekiwanie w podniosłą wizję Prawdy („nieziemskiej piękności Niewiasta”), przerwaną nagłym przebudzeniem bohatera. Oniryczność Przygody bibliotekarza oraz czas jej powstania – pierwsza połowa stycznia – zdają się zbliżać nowelę Kallenbacha do opowiadań świątecznych, nawiązujących do wzorcowej dla tej odmiany gatunkowej Kolędy prozą (A Christmas Carol in Prose) Karola Dickensa z 1843 roku. W literaturze polskiej drugiej połowy XIX i początku XX wieku nurt ten reprezentuje cały szereg utworów Bolesława Prusa, takich jak Wigilia, Sen czy Widzenie8. O ile jednak tego rodzaju „literaturę filantropijną” cechuje ujmowanie rzeczywistości „w kategoriach etycznych” i związane z tym „emocjonalne oddziaływanie na czytelniczą wrażliwość”9, o tyle Kallenbach stawia w centrum swego utworu problem odwiecznego dążenia ludzkości do poznania prawdy, biorąc w przewrotny sposób stronę romantyków w sporze o poznawczą wartość snu.
uwagi edytorskie Autograf noweli Przygoda bibliotekarza znajduje się w zbiorach Polskiej Akademii Nauk Archiwum w Warszawie (materiały Józefa Kallenbacha, sygn. III-43, j. 3)10. Zachowany w dobrym stanie, datowany przez autora: 12.[0]1.[18]88, zapisany został czarnym atramentem na dziesięciu niepaginowanych kartach formatu 15 × 23 cm. Ma on charakter brulionu, z niewielką liczbą drobnych skreśleń i zmian. W prezentowanym tekście wprowadzono odmienny podział na akapity oraz dokonano umiarkowanej modernizacji pisowni i interpunkcji według norm przyjętych dla edycji naukowych, z zachowaniem indywidualnych cech języka autora. Uzupełnienia dokonane przez edytorów zaznaczono nawiasem kwadratowym. 8
Począwszy od roku 1874 ogłosił Prus w okresie gwiazdkowo-noworocznym dwadzieścia pięć opowiadań, z czego dwanaście uznać należy za świąteczne w sensie ścisłym (zob. R. Okulicz-Kozaryn, Zawieszenie broni między postępem a tradycją. Wstęp do opowiadań świątecznych Bolesława Prusa, w: Na pozytywistycznej niwie, pod red. T. Lewandowskiego, T. Sobieraja, Poznań 2002, s. 231). 9 T. Żabski, Wstęp, w: B. Prus, Opowiadania i nowele. Wybór, Wrocław 1996, s. XXXIII. 10 Przewodnik po zasobie Archiwum PAN, oprac. zbiorowe pod kier. H. Krajewskiej i A. Kuleckiej, Warszawa 1999, s. 148.
439
• Józef Kallenbach •
Józef Kallenbach
Przygoda bibliotekarza
N
igdy nie byłem tak zirytowany: od godziny przeszło na drabinie, pod samym prawie sufitem sali bibliotecznej, przetrząsałem seciny1 broszur, nie mogąc znaleźć potrzebnej mi małej książeczki. Niełatwo to szukać czego w bibliotece zaniedbanej, a cóż dopiero przy lichym oświetleniu, w zimie. Byłem w paltocie zimowym, w czapce, w kaloszach, zaopatrzony jak najlepiej, a mimo to chłód i wilgoć, panujące zawsze w tych salach, dojmowały mi do żywego. Palce zgrabiały tak, że z największym wysiłkiem wydobywałem i wkładałem broszury zapylone. Już zniechęcony chciałem złazić z drabiny, gdy wtem, w ostatnim kątku ciemnym, zazieleniła się książeczka z takim upragnieniem szukana. Wydałem bajeczny okrzyk radości i chcąc się od razu dowiedzieć, czego mi było potrzeba, zatopiłem się w czytaniu. Nie wiem, jak długo trwało to czytanie, ale wreszcie zlazłem z drabiny, zrobiwszy raz jeszcze to smutne doświadczenie, że książki z największym staraniem odnalezione, najmniej ciekawego w sobie mieszczą. Przeszedłem szereg ponurych sal i skierowałem się ku wyjściu. Zdziwiło mnie mocno, że dwu panów, pracujących zwykle w tym pierwszym pokoju, już nie zastałem. Chwyciłem za klamkę, ale cały mój zapęd na nic się nie zdał. Drzwi były zamknięte. Klucza przez dziurkę nie dojrzałem. Spoglądam na zegarek: wpół do trzeciej! Włosy mi się zjeżyły z przestrachu. Zrozumiałem wszystko. Zamknięto mnie. Nikt nie widział w garderobie mojego ubrania wierzchniego ani kapelusza – myśleli, żem wyszedł. Od półtorej godziny byłem zamknięty, nic o tym nie wiedząc. Mimo woli spojrzałem na okna. Na dworze padał grubymi płatami śnieg gęsty, pędzony wichrem silnym. Szybko wydobyłem się na wygodny pulpit, starając się otworzyć choć jedną połowę olbrzymiego okna. Daremny trud! W tej chwili przypomniałem sobie, jak przed kilku dniami woźny zabijał szczelnie młotem wszystkie zasuwy u okien na całą zimę. Okna wychodziły na boczną ulicę, na której w czasie najpiękniejszej pogody zaledwie dwu lub trzech włóczęgów spotkać można, a cóż dopiero w czas tak ohydny i w takie zimno. Wróciłem spiesznie do sal bocznych i wyjrzałem przez małe okno na podwórze biblioteki. Wysadziłem jedną szybę, krzycząc, co tchu starczyło. Wiatr wpędzał śnieg 1
secina – setka, sto (osób lub rzeczy).
440
• Przygoda bibliotekarza •
do sali przez wybitą szybę, studząc moje daremne zapały. Nikt nie nadchodził. Wstrząsałem w bezsilnej złości kratami żelaznymi, klnąc wszelki zapał do czernionej bibuły. Powróciłem do sal z oknami na ulicę, wygramoliłem się na szeroką balustradę okna, polując na jakiego przechodnia. Wśród tych oczekiwań zbliżała się czwarta godzina i mrok szybko padał… Już na jednej z szyb górnych odbijał się refleks jakiejś gazowej latarni z pobliska. Wtem, ku mej największej radości, spostrzegłem jakąś dobrze otuloną postać, przesuwającą się tuż popod moją placówką. Wybiłem łokciem szybę, krzycząc wniebogłosy: „Stój!”. Ale wnet pożałowałem mej nieroztropności. Była to jakaś staruszka, która podniósłszy wzrok ku górze, na mój widok oniemiała z przestrachu. Zanim mogłem przemówić słówko, usłyszałem przytłumione: „Olaboga! W imię Ojca i Syna!” i z dziewiczą rączością przemknęła mi pod nosem jedyna żywa istota, jaką od kilku godzin dostrzegłem. Słabo mi się zrobiło. Głód mi dokuczał, od szyby zacinał wiatr ze śniegiem, osunąłem się bezsilny na podłogę. W salach panował już dobry mrok. Pogodziłem się już z myślą, że tu mnie czeka nocleg. Wypadało się jak najlepiej urządzić w tej improwizowanej sypialni. Przeszedłem do sali głównej. Biusty rozmaitych znakomitości krajowych uroczyście wyglądały wśród ciszy i mroku2. Zdawało mi się, że jestem na cmentarzu pracy kilkuwiekowej. Bałem się prawie głośniej stąpać, tak przykro odbijał się o uszy odgłos własnych kroków. Wybrałem najdłuższy stół i ułożywszy artystycznie kilka sporych in folio3 jako wezgłowie, odłożyłem przezornie na bok kilka biustów, bojąc się te posągi we śnie utrącić (bo miewam sny niespokojne). Nie pozostawało mi nic innego, jak usnąć i czekać ranka. Ale nie tak to łatwo usnąć głodnemu. Przewracałem się z boku na bok, starałem się nie myśleć o niczym – sen nie przychodził. Gdyby nie obawa przykrych konfliktów z szafami bibliotecznymi, byłbym się przechadzał z nudów i zimna. Powtarzałem w duchu tysiączne przyrzeczenia, że powetuję sobie tę noc szkaradną i nie tak rychło odwiedzę tę świątynię wiedzy, która gościnność swą dla mnie zbyt daleko posunęła. Wyobrażałem sobie, jak muszą być zdziwieni koledzy, z którymi zwykle o tej godzinie razem podwieczorek jadłem… Samo wspomnienie podwieczorku jednak tak nieprzyjemnie 2 „Sala główna” z „biustami znakomitości krajowych” to zapewne Sala Obiedzińskiego, najstarsza i największa sala Biblioteki Jagiellońskiej w jej dawnej siedzibie przy ul. św. Anny. Mieści się w południowym skrzydle Collegium Maius, a jej okna wychodzą od południa na ogród, od wschodu zaś na „boczną ulicę”, czyli obecną ul. Jagiellońską. Za tą dużą salą były mniejsze pomieszczenia biblioteczne, z których salkę filologii greckiej „oświetla okno ściany frontowej od dziedzińczyka” (W. Konczyńska, Zarys historii Biblioteki Jagiellońskiej, Kraków 1923, s. 153). 3 in folio (łac.) – książka w formacie arkusza złożonego na pół.
441
• Józef Kallenbach •
podrażniło mój zawiedziony żołądek, że z przestrachem rejterowałem wnet do wspomnień mniej niebezpiecznych. Ta walka wewnętrzna z samym sobą trwała długo, bardzo długo, może kilka godzin. Oko oswoiło się zupełnie z ciemnością i w słabych konturach, niepewnie i szaro, rysowały się przede mną ściany biblioteczne wyścielone tysiącem książek i potężne sklepienie sali. Zacząłem powoli zapadać w przyjemny stan półsnu, zapominać o głodzie i chłodzie. Senne powieki zamykały się, ręce i nogi zdawały się osobno układać do spoczynku, czułem, że jeszcze chwilka, a zapomnę o świecie bożym. Wtem – lekki szmer doleciał mych uszu… Aha! pomyślałem sobie: myszy zaczynają swe harce… Ale cichy szmer wzrastał i począł ze wszech stron nieprzyjemnie dręczyć uszy. Otworzyłem oczy i zdrętwiałem z przerażenia. Ze wszystkich ścian, od dołu aż pod sklepienia, leciało coś na mnie rojem skrzydlatym. Zanim mogłem ruch jakiś uczynić, już byłem niewolnikiem… Mrowie ksiąg i broszur ożyło: grube folianty4 z dolnych półek z szatańskim śmiechem opadły mi [na] nogi i ręce, w powietrzu fruwały seciny grubszych i drobniejszych książek. W szarym pomroku spostrzegłem tumany pyłu brudnego, który opadał mi na usta, oczy, nos i tamował oddech. Chciałem krzyczeć – nie miałem siły… „Mamy cię bratku – syczał ku mnie olbrzymi tom starego Seneki5, usiadłszy mi na piersiach – mamy nareszcie! A czy wiesz ty, że na taką gratkę setki lat czekać musieliśmy, odkąd nas w tę zimną otchłań rzucono! Żywy człowiek, wśród nas, w północ! Mehercle!6 Pohulamy! Uściśnij mnie, jam spragniony uścisku ludzkiego – Jacek Przybylski7 ostatni mnie wertował, a przecież jam wart uścisku. Patrz, Bazylejczyk Froben8 mnie wydał – podziwiaj!”. Tu dmuchnął 4 5
6 7
8
foliant (niem. Foliant) – (stara) księga wielkich rozmiarów; książka w formacie folio, tj. połowy arkusza; inaczej: foliał. Prawdopodobnie chodzi o wydane w Bazylei Opera w edycji Erazma z Rotterdamu, dedykowanej biskupowi Piotrowi Tomickiemu – jedyne bazylejskie wydanie Seneki z XVI w. w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej (sygnatura Cim. 8409). Tom liczy 701 stron liczbowanych i 74 karty nieliczbowane formatu folio. mehercle (łac.) – na Herkulesa!, przebóg!. Jacek Idzi Przybylski (1756–1819), filolog klasyczny, tłumacz, poeta, profesor uniwersytetu krakowskiego i dyrektor jego biblioteki; kolekcjoner książek – swój liczący 495 dzieł w 703 tomach księgozbiór zapisał Bibliotece Jagiellońskiej. Zob. R. Dutkowa, Przybylski Jacek Idzi (1756–1819), w: Polski Słownik Biograficzny, t. 29, Wrocław 1986, s. 98–102. Johann Froben (1460–1527), drukarz i wydawca szwajcarski, działający głównie w Bazylei; po jego śmierci drukarnię przejął syn Hieronymus (zm. 1563). W tomie dzieł Seneki ze zbiorów Biblioteki Jagiellońskiej brak nazwiska drukarza i roku wydania. Bibliografie określają ten anonim typograficzny jako: Basileae, [Johann Herwagen senior, ok. 1540], na podstawie sygnetu drukarskiego, czyli drzeworytowego znaku przedstawiającego Merkurego na kolumnie. Wspomniana wyżej (zob. przyp. 5) dedykacja Erazma dla biskupa Tomickiego datowana jest w styczniu 1529 r.
442
• Przygoda bibliotekarza •
mi strugą dymu w sam nos! „Nie do niego, do nas, do nas zajrzyj!” – piszczały encyklopedie XVIII wieku, zrzucając Senekę i tłocząc się długim rzędem po ciele moim. „Pluń na to – szeptał lubieżnie do ucha wykwintny Owidy, w amsterdamskie ilustracje zdobny9 – to nudziarze, ja cię zabawię lepiej”. Ale głos jego zginął w całym chórze piskliwym, jaki wszczął się nade mną. Odwieczne, zapleśniałe książczyny cisnęły się do mej głowy, wszczynając zamęt straszny i sypiąc, jak z przetaku, cienki, gryzący pył, wżerający się aż do duszy… Byłem oszołomiony, coraz mniej miałem sił do oddechu, hałas sypiących się ksiąg nie ustawał, czułem, że mnie ta szeleszcząca lawina pogrzebie żywcem, wypije ostatnią kroplę krwi serdecznej… Jeszcze jednym wysileniem chciałem zrzucić z siebie to jarzmo straszne, ale ręce i nogi były jak przykute do stołu. W głowie czułem ciężar ołowiu, uszy pełne miałem przebrzydłych pisków: „Czytaj! czytaj! czytaj!”. Te miriady10 zapomnianych, nadgniłych ze starości ksiąg chciały powetować na jednym człowieku odwieczną bezczynność – na jednym pomścić wzgardę tylu pokoleń… Czułem, jak uchodzi ze mnie życie. Żal ścisnął serce, żal za niespełnionymi planami, za szczytnym urojeniem, które mnie gnało do pracy, a które ludzie sławą nazywają. Nigdy nie oceniłem lepiej wartości życia – toteż z głębi duszy wydarł mi się okrzyk: „Ratunku!”. Tu blask nadzwyczajny uderzył me oczy i z wzruszeniem nie dającym się opisać uczułem, że ciężar gniotący mnie opada. Spojrzałem: z tysiąca ksiąg ani śladu – tumany pyłu duszącego mnie przed chwilą zmieniły się w blasku promiennym w obłok złocisty, na którym nieziemskiej piękności Niewiasta się unosiła. Porwałem się i padłem na kolana przed tą Oswobodzicielką… Boski uśmiech zdobił twarz cudowną, której rafaeliczny wdzięk z silną prostotą Michała Anioła szedł o lepsze11. Ale nad wszystkim panował wzrok płomienny, oczy przeszywające na wskroś i ożywiające jak rosa po dniu skwarnym. Nie znieść mi było tego wzroku; korny schyliłem głowę, szepcząc słowa dziękczynne… Z anielską dobrocią w głosie tak przemówiła Niewiasta: „Nie ważysz się patrzeć na mnie, a szukasz mnie wszędzie. Lękasz się blasku mych oczu, a za 9 Prawdopodobnie Metamorfozy Owidiusza wydane w Amsterdamie w 1732 r. w języku francuskim, z miedziorytami, in octavo (tj. w formacie 1/8 arkusza); egzemplarz w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej oznaczony sygnaturą Latina 934. 10 miriady (z gr. myrias myriados – dziesięć tysięcy) – niezliczona, ogromna ilość czegoś; mnóstwo. 11 Rafael Santi (1483–1520) i Michał Anioł (1475–1564), wielcy artyści włoscy epoki renesansu, rywalizujący o palmę pierwszeństwa w dziedzinie malarstwa, przeciwstawiani sobie przez krytykę ze względu na dominujące cechy ich twórczości. Unosząca się na obłoku „nieziemskiej piękności Niewiasta” to czytelne nawiązanie do słynnych Madonn Rafaela, powszechnie uznawanych za kwintesencję kobiecej urody – przede wszystkim do Madonny Sykstyńskiej i Madonny z Foligno.
443
• Józef Kallenbach •
jeden ich promyk życie byś rad oddał. Dziecię słabe! Nabierz otuchy…”. „Kto jesteś, Pani Potężna? Jakim Cię uczcić mianem?”. „Odkąd ród człowieczy na ziemi, odtąd się biedzi nad moim mianem… W zwojach papirusowych starego Egiptu, w pergaminach Hellady i Romy, w palimpsestach średniowiecza szukacie mnie od wieków na próżno. Miliony tomów napiętrzyliście, miotając bezsilne przekleństwa, żeście nie bliżsi mnie po wiekach od starych Chaldejczyków i Indów. Zawsze nieuchwytna, a zawsze wam droga”… „Wiem, wiem, ktoś Ty, dla Boga!” – krzyknąłem rzucając się ku Niej… Ale już obłok złoty otoczył Niebiankę i zasłonił ją przed moim wzrokiem. Ukląkłem powtórnie, żegnając ją na zawsze, łzy szczęścia rzuciły mi się potokiem, rajsko i słoneczno było wokoło, legie całe duchów niewidzialnych powtarzały od ścian bibliotecznych, od stosów rękopiśmiennych, jeden hymn hołdu: „Prawda! Prawda! Prawda!”. „A wstawajże, śpiochu nieznośny! – wołała do mnie Matka, trzymając jedną ręką ulubiony mój nektar, herbatę, a drugą ciągnąc mnie lekko za ucho. – Od kwadransu dobudzić się ciebie nie mogę, a dzień taki śliczny”. Rzeczywiście, dzień był wspaniały, ciepły i słoneczny. Ale cieplej i słoneczniej było mi w duszy, po tym śnie tak dziwnym… Parę lat już upłynęło od tej pory. Grzebię się nieraz jeszcze w pyle bibliotecznym, choć dobrze pilnuję się, aby mnie w salach nie zamknięto. A w chwilach mrocznych, gdy niechęć już, już rozsiada się w duszy, samo przypomnienie zjawiska sennego jest mi kordiałem12 w chwilach czarnych. Bo mówcie sobie, co chcecie: widziałem Prawdę – choć we śnie. a b s t r ac t
The Adventure of a Librarian The edition presents Józef Kallenbach’s short story entitled The Adventure of a Librarian (Przygoda bibliotekarza), written in 1888 in Cracow. The manuscript is stored in the PAN Archives in Warsaw. Kallenbach was a distinguished scholar in the field of Polish literary research, as well as an editor and an author of works on Jan Kochanowski, Adam Mickiewicz and Zymunt Krasiński. This ironic and oneiric short story, concerning the mankind’s perennial desire for the truth, is the only existing, however never published, literary attempt of this author, that has survived to our times. k e y wo rd s
Józef Kallenbach, The Adventure of a Librarian (Przygoda bibliotekarza), short story, Cracow, library, dream, truth
12 kordiał (z łac. cordialis, od cor, cordis – serce) – napój, lek wzmacniający, orzeźwiający, działający na serce.
444
Wiek XIX . Rocznik Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza rok VIi (XLix) 2014
Recenzje i przeglądy
Teresa Winek
(Instytut Badań Literackich PAN)
Adam Mickiewicz wśród wydawców i cenzorów Rec.: Małgorzata Rowicka, Wydawnicze i cenzuralne losy twórczości Adama Mickiewicza w okresie zaborów, „Z Dziejów Kultury Czytelniczej w Polsce”, t. 18, Biblioteka Narodowa, Warszawa 2014, ss. 437, nlb. 3, il. Badacze XIX wieku, a zwłaszcza mickiewiczolodzy, otrzymali kolejny tom materiałów do wielostronnych analiz, stanowiący istotny przyczynek do dziejów wydawniczych twórczości Adama Mickiewicza od pierwszej samoistnej publikacji do 1914 roku. Aleksander Semkowicz napisał, że Mickiewicz, opuszczając Petersburg, cieszył się poczuciem wolności i nadzieją, iż „żadna cenzura nie będzie krępować skrzydeł jego geniuszu”1. Jak złudne było to przeświadczenie, przekonuje książka Małgorzaty Rowickiej. Fenomenem wydawniczym pisarstwa autora Pana Tadeusza zajmowało się już kilku badaczy, daleko jest jednak do opisania złożonego i wieloaspektowego zjawiska. Najważniejsze pozycje z literatury przedmiotu Rowicka przywołała w swej pracy, choć te jej odwołania są raczej skromne, bez dyskusji – być może dlatego, że sam fakt wydawniczej recepcji Mickiewicza wymaga przede wszystkim starannego rozpoznania i rejestracji materiału, co nie było zadaniem łatwym, skoro wciąż nie mamy Mickiewiczowskiego tomu Bibliografii literatury polskiej „Nowy Korbut” 2. Autorka wyznaczyła swej pracy dwa cele: opisanie dziejów „samodzielnych, książkowych 1 2
A. Semkowicz, Wydania dzieł Adama Mickiewicza w ciągu stulecia. O wydaniach oryginalnych ogłoszonych za życia poety 1822–1855. Gawęda bibliofilska, Lwów 1926, s. 73. Dla redaktorów tego tomu książka Rowickiej może okazać się niezbędna. W sytuacji braku tak podstawowego opracowania bibliograficznego można się zastanawiać, czy lepszym rozwiązaniem niż proponowany w omawianej pracy Wykaz edycji utworów Adama Mickiewicza z lat 1822–1914 nie byłoby chronologiczne zestawienie wydań – wygodny materiał wyjściowy do wielostronnych analiz.
445
• Recenzje i przeglądy •
wydań twórczości Mickiewicza” oraz przeanalizowanie „stosunku urzędów kontroli druków do dorobku poety”, a jej ustalenia okazują się rudymentarne dla dalszych prac nad spuścizną wieszcza. Skrupulatne poszukiwania biblioteczne zaowocowały odnalezieniem ponad pięćdziesięciu wydań nieodnotowanych w istniejących bibliografiach3! Rowicka zebrała i rozbudowała swe wcześniejsze rozpoznania nad recepcją wydawniczą Mickiewicza, gromadząc je w obszernym tomie, w czterech rozdziałach i ponad stustronicowym aneksie. Choć historia literatury na ziemiach polskich w XIX wieku była nierozerwalnie związana ze zjawiskami wywoływanymi instytucją cenzury, to jednak dzieje wydawnicze i cenzuralne piśmiennictwa tego okresu stanowią dwa oddzielne bloki problemowe, z nakładającymi się, ale mimo to odmiennymi kontekstami oraz różnorodnymi zagadnieniami szczegółowymi, stąd pozorna dwudzielność przeprowadzonych przez autorkę analiz. W książce Rowickiej dzieje wydawnicze utworów Mickiewicza otrzymały strukturę prostą i oczywistą, bo narzuconą okolicznościami zewnętrznymi wobec literatury: zarówno geografia produkcji wydawniczej, jak i chronologia poszczególnych wydań wynikały z faktu zaborów, braku państwowości i typowych struktur życia społecznego oraz kulturalnego, regulujących życie dzieła literackiego. O tym, że fakty historyczne determinowały obieg czytelniczy dzieł Mickiewicza, wiedzieliśmy od dawna (pisali o tym m.in. Aleksander Semkowicz, Teofil Syga, Zdzisław Szeląg, Jarosław Maciejewski, Krzysztof Kopczyński — by wymienić publikacje książkowe najbardziej podstawowe dla tego zagadnienia), dopiero jednak skrupulatne zestawienia Rowickiej pokazują skalę zjawiska i związaną z nim grozę. Dane, zebrane w jednym tomie, stanowią wstrząsający przyczynek do badawczych analiz życia kulturalnego i społecznego w XIX wieku. Od razu na początku trzeba zaznaczyć, że Rowicka ogląda dzieje Mickiewiczowskiego „błądzenia pod strzechy” jako bibliograf (matematyki i zestawień statystycznych jest w jej pracy sporo), ale wnioski z tego oglądu okazują się istotne także dla historyka literatury, a ponadto wymagają badawczych uzupełnień z zastosowaniem narzędzi właściwych dla innych dyscyplin naukowych. Sugeruje to chociażby przedstawiona geografia wydań. Wynika z niej skromny żywot poety w zaborach pruskim i austriackim do lat siedemdziesiątych XIX wieku; dla wyjaśnienia tego faktu konieczne jest uwzględnienie szerszego kontekstu zjawisk, niż sugerowane w tytule książki ograniczenia cenzuralne. Konsekwencją poczynionych rozpoznań jest wprowadzone przez Rowicką w odniesieniu do twórczości Mickiewicza pojęcie kanonu wydawniczego i próba uszeregowania poszczególnych utworów w grupach o ustalonej arbitralnie częstotliwości wydań. Pojęcie kanonu ma tu znaczenie umowne, nie uwzględnia działania licznych czynników pozawydawniczych i pozacenzuralnych, jak chociażby genologiczna atrakcyjność dzieł. Dlatego właśnie napisałam na początku, że Wydawnicze i cenzuralne 3
Oczywiście, można dyskutować z autorką o relacjach między wydaniem a nakładem, ale wagi znalezisk to nie pomniejszy.
446
• Recenzje i przeglądy •
dzieje… to bogaty zestaw materiałów dla badaczy literatury, ale też życia kulturalnego i społecznego. Statystyka opisanych zjawisk wymaga, ale i umożliwia prowadzenie różnorodnych, wieloaspektowych interpretacji. Nie ulega natomiast wątpliwości, że historycy literatury będą musieli w swych pracach na temat życia literackiego w XIX wieku uwzględniać poszczególne utwory Mickiewicza jako byty istniejące w realnej przestrzeni społecznej, opisanej przez Rowicką wymiernymi liczbami4. Kolejny rozdział książki omawia stosunek cenzury do poszczególnych utworów Mickiewicza5. Oczywiście, najłatwiej jest opisać grupy utworów niebudzących zastrzeżeń cenzuralnych oraz konsekwentnie kwestionowanych w całości; najciekawszą i najbogatszą historię mają utwory o zmiennych losach cenzuralnych, poddawane „przystosowawczym” działaniom cenzorskiej ręki. Autorka skupiła swą uwagę zasadniczo na restrykcjach cenzury rosyjskiej (tytuł książki obiecuje więcej!) – wewnętrznej i zewnętrznej – gdyż ten właśnie urząd ścigania prawdy i wolności miał najwięcej „sukcesów”. Do rzeczywistego obrazu działań cenzury na ziemiach polskich potrzebne są jednak także rozpoznania o poczynaniach organów kontroli słowa w pozostałych zaborach, bo choć ingerowały one w działania wydawców rzadziej, to przecież ograniczały ich przedsięwzięcia. Dopiero w takim kontekście ujawniłoby się znaczenie ustaleń poczynionych przez Rowicką. A z wyliczeń badaczki wynika, że czytelnicy w kraju nad Wisłą w omawianym okresie nie mieli legalnego dostępu do ponad siedemdziesięciu procent mickiewiczowskich edycji (większości z nich dystrybutorzy książek nawet nie próbowali sprowadzać na teren zaboru rosyjskiego), a co trzecia nabyta legalnie publikacja miała powyrywane kartki i zaczernione wersy. W niektórych przedziałach czasowych i dla pewnych tytułów statystyka wygląda jeszcze gorzej. Rowicka dozuje swym czytelnikom informacje budzące grozę. Po ogólnej charakterystyce cenzuralnego żywota Mickiewicza, omawia stosunek cenzorów do poszczególnych dzieł poety. Tak więc, na przykład dowiadujemy się, że w omawianym okresie „nie powiodła się żadna próba” sprowadzenia do zaboru rosyjskiego Dziadów części III; następna informacja dotyczy inicjatywy miejscowych wydawców, Gebethnera i Wolffa, którzy w 1897 roku opublikowali w Warszawie czterotomową edycję poezji wieszcza, wraz z dramatem pisanym w Dreźnie, naznaczonym, oczywiście, ręką cenzora. Z obliczeń Rowickiej wynika, że w utworze liczącym 3879 wersów cenzor zakwestionował 2410 wersów – czytelnicy mogli więc przeczytać tylko 1469 tychże (niecałe 38%). Autorka podaje następnie informację, że to wydanie opracował Piotr Chmielowski, co może wywoływać poczucie absurdu u czytelników, którzy wiedzą wszak, że pod koniec XIX wieku był on jednym z najbardziej cenionych wydawców literatury romantycznej, a jego „współpraca” z warszawskimi cenzorami nie stanowiła wyjątku. Wpisywał się on w obszar działań, który autorka określiła jako 4 5
Na marginesie warto zwrócić uwagę na liczne w pracy Rowickiej i cenne wypisy z akt cenzorskich; archiwa dziewiętnastowiecznej cenzury na ziemiach polskich są wyjątkowo skromne i niekompletne, upublicznianie dokumentów do tego zjawiska ma więc swoją rangę. Jeden z aneksów zawiera Wykaz fragmentów zakwestionowanych i zmienionych przez cenzurę rosyjską oraz spreparowanych przez wydawców w poszczególnych utworach.
447
• Recenzje i przeglądy •
Obronne działania nakładców i księgarzy. Niestety, książki i dzieła literackie narzędzi obrony nie miały. Praca Rowickiej zawiera także istotne przypisy do dziejów polskiej nauki o literaturze – dziewiętnastowiecznej i dzisiejszej; autorka przywołuje (w zakończeniu, niejako na marginesie) tylko kilka prac literaturoznawczych naznaczonych obecnością cenzury, ale zgromadzony przez nią materiał zmusza do dalszych rewizji w obszarze dzisiejszego wartościowania poczynań dziewiętnastowiecznych polonistów. Oto jeden, jakże wymowny przykład: czytelnicy zaboru rosyjskiego do 1914 roku mieli dostęp tylko do jednego (sic!) legalnego przedruku małego fragmentu Ksiąg narodu i pielgrzymstwa polskiego. Czytelnicy z Galicji w 1911 roku otrzymali staranne opracowanie edytorskie tego utworu oraz monografię dzieła, napisaną przez Stanisława Pigonia. W takich danych zawarta jest (i uzasadniona) historia literatury polskiej pisana z perspektywy poszczególnych zaborów. Wszystko to wiedzieliśmy już wcześniej, ale czy na pewno? Książka Rowickiej zmusza do weryfikacji ustalonych przekonań. Jakie więc sugestie znajdują w niej mickiewiczolog i historyk literatury XIX wieku? Najbardziej podstawowe uwagi są natury bibliograficznej: zestawienia Rowickiej pokazują złożoność i zróżnicowanie praktyk wydawniczych – powodowanych działaniami cenzury (ale też interesami handlowymi wydawców i przyzwyczajeniami nabywców książek); sporządzone w przyszłości rejestry bibliograficzne powinny przejrzyście opisywać te zjawiska. W trakcie lektury omawianej książki nieustannie powraca pytanie: jak to się stało, że w tak zdeterminowanej rzeczywistości wydawniczej i literackiej już w początkach lat siedemdziesiątych Mickiewicz był powszechnie uznawany za wieszcza. Autorka opisała bowiem jedną – ciemną – stronę literackiego życia Mickiewicza. Do zbadania pozostaje „jasny” rewers tej rzeczywistości: poczynania osób podejmujących różnorodne starania, by Mickiewiczowskie utwory, mimo zakazów i kar, mogły dotrzeć do czytelników w kształcie autorskim, w cennej, niezniszczonej ręką cenzora, szacie słownej i materialnej. Ta część recepcji Mickiewicza jest oczywiście trudniejsza do opisania w liczbach i statystykach – jako zakazana i utajniana, w badaniach pozostanie hipotetyczna i przybliżona, nigdy kompletna6 – tak jak życie społeczne, którego nie uda się opisać „do końca”. Potrzebne są jednak przynajmniej jakieś cząstkowe ustalenia. Książka Rowickiej prowokuje do podjęcia takich badań. a b s t r ac t Adam Mickiewicz among editors and censors
Review of: Małgorzata Rowicka, Publishing and Censorship Fate of Adam Mickiewicz’s Works during the Time of the Partitions, Warszawa 2014
The paper is a review of Małgorzata Rowicka’s Publishing and censorship fate of Adam Mickiewicz’s Works during the Time of the Partitions (Warszawa 2014). The treatise is an important contribution to the history of publishing of Adam 6
Przykładów dostarcza chociażby książka Krzysztofa Kopczyńskiego Mickiewicz i jego czytelnicy. O recepcji wieszcza w zaborze rosyjskim w latach 1831–1855 (Warszawa 1994).
448
• Recenzje i przeglądy • Mickiewicz’s writings, as well as a collection of documentary material, which constitutes a written record of the culture and social life in the nineteenth century. Its four chapters focus on: the description of chronology and the topography of publishing reception of the poet’s work, the analysis of his „publishing canon” until 1914 and the censorship’s approach to each of his pieces, as well as an attempt to characterize the strategies of publishers and booksellers striving against the political and social situation. Rowicka’s meticulous literary research, a Benedictine style study of found copies of various editions of the bard’s works, numerous statistical summaries and expanded appendixes – all these factors have contributed to the significant value of Rawicka’s study to further research on the nineteenth century.
k e y wo rd s Adam Mickiewicz, publishing movement in the 19th century, censorship, Małgorzata Rowicka
Magdalena Woźniewska-Działak
(Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego)
Portretowanie arcydzieła Rec.: Rolf Fieguth, Zaproszenie do „Quidama”. Portret poematu Cypriana Norwida, „Studia Dziewiętnastowieczne. Rozprawy”, t. 13, Księgarnia Akademicka, Kraków 2014, ss. 34o, nlb. 1, il. Książki Rolfa Fiegutha – emerytowanego profesora literatur słowiańskich z Fryburga – od lat cieszą się wśród historyków i teoretyków literatury uznaniem. Dorobek uczonego jest ogromny, zwłaszcza jeśli chodzi o badania nad twórczością Jana Kochanowskiego, Adama Mickiewicza, Cypriana Norwida, a także Tadeusza Różewicza czy Witolda Gombrowicza. Fieguth jest bowiem, co należy podkreślić, wybitnym znawcą polskiej poezji i prozy, autorem licznych publikacji: monografii oraz szkiców; tłumaczy także z języka polskiego na niemiecki. Warsztat naukowy i osobowość uczonego charakteryzują wyjątkowe dyspozycje interpretacyjne. Potwierdza to szeroka panorama zagadnień i problemów podejmowanych przez badacza. Warto przypomnieć, że takie książki, jak Poezja w fazie krytycznej i inne studia z literatury polskiej (2000), Rozpierzchłe gałązki. Cykliczne i skojarzeniowe formy kompozycyjne w twórczości Adama Mickiewicza (2002) czy Gombrowicz z niemiecką gębą i inne studia komparatystyczne (2011), to napisane z erudycyjnym rozmachem prace, które zyskały status osiągnięć naukowych nieustannie komentowanych i niedezaktualizujących się. Należy spodziewać się, że podobny los spotka również najnowszą książkę Fiegutha, w całości poświęconą jednemu arcydziełu, a zatytułowaną Zaproszenie do „Quidama”. Portret poematu Cypriana Norwida. Książka Fiegutha zachęca do lektury z kilku powodów. Po pierwsze, trafia do rąk czytelnika w pięknej szacie graficznej, w twardej oprawie, z aneksem zawierającym kolorowe reprodukcje dzieł Caravaggia, Rubensa, François Bouchera oraz rysunków Norwida. Po drugie, wpisuje się w szczególnie ożywione dziś badania nad twórczością
449
• Recenzje i przeglądy •
autora Assunty, zwłaszcza nad poematem, do którego sięgano dawniej z rzadka, i któremu nie poświęcono należnej uwagi. W posłowiu zatytułowanym Zaproszenie do „Zaproszenia” autorstwa Bogusława Doparta – redaktora krakowskiej serii „Studia Dziewiętnastowieczne” – czytamy, że: Monografia Rolfa Fiegutha dotyczy poematu, który, obok cyklu Vade-mecum, zdaje się zajmować obecnie uprzywilejowane miejsce w kanonie norwidowskim. Więcej nawet: Quidam coraz wyraźniej sytuuje się na wybitnie eksponowanym miejscu – bez wątpienia po Panu Tadeuszu, ale prawdopodobnie przed Beniowskim – w hierarchii polskich poematów narracyjnych. (s. 316)
Jest to więc w norwidologii najżywszy i najbardziej aktualny nurt badań, który za cel stawia sobie całościowe rozpoznanie narracyjnej twórczości poety1. Quidam w tych badaniach zyskuje miejsce szczególne. Trud lektury, o którym we Wstępie pisze Fieguth, poznał przed laty Zbigniew Zaniewicki, autor Rzeczy o „Quidam” – pierwszej, wydanej przez Piotra Chlebowskiego w kilkadziesiąt lat od powstania, monografii dzieła2. Do tej pionierskiej pracy odwołuje się szwajcarski badacz, reinterpretując wiele wskazanych w przywoływanej pracy motywów i wyznaczając nowe kierunki lektury. Autor uwzględnia również najnowsze badania nad dziełem, zgromadzone w obszernym (liczącym ponad siedemset stron) tomie: „Quidam”. Studia o poemacie, przy czym Fieguthowskie powroty do wątków już zauważonych (Epirczyk poszukujący prawdy) czy też problemów podejmowanych w literaturze przedmiotu (np. historia w poemacie) w najmniejszym stopniu nie odbierają czytelnikom satysfakcji z lektury. Część materiału składającego się na omawianą książkę była opublikowana wcześniej w formie artykułów i szkiców. Ich pierwotne wersje, tu poszerzone i na nowo zredagowane, Fieguth wygłaszał podczas konferencji i sympozjów, zamieszczał w księgach zbiorowych. W Zaproszeniu do „Quidama” układają się jednak w spójną całość, wskazując na Norwidowski poemat o synu Aleksandra z Epiru jako dzieło zajmujące centralne miejsce w poezji narracyjnej poety. Autor dowodzi, że zmaganie się Norwida z warsztatem poety i epika oraz marzenia o „nowoczesnej” epopei spełniają się właśnie w Quidamie w sposób szczególny3. Jak to uzasadnia? Uczony proponuje, by myśleć o dziele Norwida w kategoriach literackiego zjawiska, nabierającego kształtu w atmosferze radości, skrzącego się dowcipem, humorem, pomysłowością. W słowie wstępnym nazywa poemat „jedną z pereł polskiej literatury XIX-wiecznej” (s. 8). „Narracyjne zygzaki”, „labiryntowo zmontowana fabuła” – wielowąt1 Zob. „Quidam”. Studia o poemacie, pod red. P. Chlebowskiego, Lublin 2011; P. Chlebowski, „Quidam” wobec poetyki żywych obrazów: przyczynek do genologii poematu, „Studia Norwidiana” 2013, t. 31; P. Chlebowski, Pomiędzy świtem a nocy zniknięciem: próba nowej lektury Norwidowskiego poematu „Quidam”, „Pamiętnik Literacki” 2014, z. 2; M. Woźniewska-Działak, Poematy narracyjne Cypriana Norwida, Kraków 2014. 2 Z. Zaniewicki, Rzecz o „Quidam” Cypriana Norwida, [wyd. oprac. i notę wydawniczą napisał P. Chlebowski], Lublin–Rzym–Kielce 2007. 3 Tezę taką postawił wcześniej Krzysztof Trybuś (zob. tegoż. K. Trybuś, Epopeja w twórczości Cypriana Norwida, Wrocław–Warszawa–Kraków 1993, s. 60).
450
• Recenzje i przeglądy •
kowa i z pozoru niespójna, ponadto „nieprzejrzyste traktowanie czasu” nie niweczą, według badacza, możliwości hermeneutycznego wglądu w dzieło. Wręcz przeciwnie, w kolejnych lekturach pozwalają oswoić żywioł biegnącej wielotorowo Norwidowskiej narracji – skomplikowanej, a jednak czytelnej, jakże ciekawie – w kostiumie antycznym – mówiącej o współczesnej poecie rzeczywistości, o bolączkach i trudach życia konspiracyjnego, o samotności i poszukiwaniu prawdy, o miłości. Słusznie Fieguth podkreśla również kluczowy dla zrozumienia idei poematu pierwiastek chrześcijański, który pozwala akcję dzieła ujrzeć „w optyce oddziaływania historii sakralnej” (s. 21). Książka zbudowana jest z pięciu rozdziałów. We Wstępie (części I) autor akcentuje wagę Norwidowskiego poematu, pozostającego w dialogu z dziewiętnastowieczną literaturą. Nie bez racji podkreśla, że każdy z elementów konstrukcji Quidama, który warunkuje kumulujące się w kolejnych odczytaniach sensy, może stanowić punkt wyjścia do prowadzonej w rozmaitych kontekstach dyskusji o ujmowanej całościowo estetyce dzieła i jego wymiarach parabolicznych. To dzieło spowite błyskotliwymi poetyckimi pasażami, w którym jest miejsce zarówno na komizm, satyrę, erotyzm, nienaiwną spontaniczność, jak i na refleksję o aktualnych sprawach narodowych i europejskich, ukazanych w sposób zawoalowany – w kostiumie antycznym. Część II uczony zatytułował Uroki świata zewnętrznego. Pozostając w dialogu zarówno z cenioną przez niego książką Dariusza Pniewskiego Między obrazem i słowem. Studia o poglądach estetycznych i twórczości literackiej Norwida (2005)4, a także z tymi komentatorami, którzy dostrzegają w autorze Promethidiona poetę myślącego obrazami, badacz skupia uwagę na Norwidzie – artyście, wrażliwym na kolor, światło i cień, ale także na gest, pozę, ruch5. Poeta jawi się tu jako reżyser światła, który operując swą malarską wyobraźnią, tworzy w poemacie przestrzeń w dwójnasób symboliczną. Plastyczne efekty świetlne, takie jak te wyeksponowane w opisie fontanny Jazona godne są wszak – jak ocenia Fieguth – sztuki malarskiej, fotograficznej, a nawet filmowej (s. 34–35)6, pozwalają przybliżać prawdę o postaci. Podjęta tu refleksja nad gestami, na przykład uwodzenia i miłości, pozwala zaś badaczowi odkryć w Quidamie miejsca do tej pory nieoświetlone lub niejasne, takie jak erotyczna relacja między Elektrą i Luciusem Pomponiusem czy flirt Zofii z synem Aleksandra. Nie mniej ważna 4 5
6
Dialog z pracą Pniewskiego ujawnia się także w innych częściach książki, zwłaszcza w podrozdziale 4. części V: Karykaturalność, erotyzm, idealizacja. Kilka uwag o wybranych szkicach i rysunkach Norwida (w luźnym nawiązaniu do „Quidama”). Także jeden z rozdziałów książki Zaniewickiego poświęcony jest plastyce (postaci, języka, obrazów) (zob. Z. Zaniewicki, dz. cyt., s. 109–168). W książce Fiegutha odnajdujemy ponadto pogłosy prac: Kazimierza Wyki (Cyprian Norwid. Poeta i sztukmistrz; Cyprian Norwid. Studia, artykuły, recenzje), Aleksandry Melbechowskiej-Luty (Sztukmistrz. Twórczość artystyczna i myśl o sztuce Cypriana Norwida). Mocny efekt chiaroscuro, dostrzeżony przez Fiegutha mógłby stać się tematem osobnego studium i to w odniesieniu nie tylko do Quidama, lecz także do pozostałych poematów Norwida. Aluzje i nawiązania oraz oryginalne pomysły plastyczne dowodzą, że Norwid jest poetą intermedialnym. Stąd nowa jakość poezji Norwida, którą trafnie charakteryzowałaby cecha ukształtowana w sztuce dwudziestowiecznej – filmowość.
451
• Recenzje i przeglądy •
jest także kwestia jednostkowych gestów, wykonywanych w stosunku do mas, chodzi tu zwłaszcza o gesty Hadriana, Jazona, Epirczyka, które uwypuklają rozgrywający się w poemacie dramat historii. Fieguth przygląda się poszczególnym scenom Quidama i wnikliwie analizując zarówno ruchy oraz gesty wykonywane rękoma, jak i mimikę, próbuje rozpoznać targające bohaterami emocje. W ten sposób dąży do stworzenia psychologicznego portretu każdej postaci z osobna. Charakterystyczna dla części I koncentracja na teatralnych gestach i pozach skutkuje w sposób naturalny podjęciem przez Fiegutha refleksji nad kondycją sztuki w dziele Norwida. Zarówno antyczny kontekst przestrzenno-czasowy, jak i sposób postrzegania postaci oraz porównywanie ich do zrujnowanych rzeźb (Zofia) uwydatniają ważny u autora Assunty problem rozumienia posłannictwa sztuki, jakże nieprzystający do postromantycznych koncepcji realizmu i weryzmu. Stąd funkcjonalizacja cenionej przez poetę sztuki rzeźbiarskiej (i dyskursu o niej) w co najmniej kilku scenach Quidama – jak spostrzega badacz – staje się okazją do uwypuklenia miejsc naznaczonych gorzką autorską ironią7. Fieguth nie stroni od uwydatniania specyfiki stylistycznej poszczególnych fragmentów dzieła. Ironia, parodia, groteska, satyra, komizm to wszakże stałe jakości opisywanego poematu8. Równoważą je powaga i patos: słów, gestów, póz całej plejady postaci – od syna Aleksandra z Epiru, przez Jazona, Barchoba, Artemidora, Luciusa Pomponiusa, Zofię, Elektrę-diwę, po Hadriana – które nie ustępują w niczym swym psychicznym skomplikowaniem „romantycznym poprzednikom”. Część III, zatytułowana Autor, postacie, czas, skupia uwagę czytelnika na sprawach zasadniczych, takich jak kwestia manifestowania się „ja” autorskiego w poemacie oraz sposoby konstruowania przestrzeni i czasu. Fieguth uznaje, że Quidam to dzieło wieloperspektywiczne. Wielość ról, w które wciela się autor poematu, i swoboda, z jaką operuje estetyką tradycyjnej formy epickiej i refleksyjnej liryki (np. o charakterze skargi) czy konstruuje dramatyczne puenty, sugerują, że jego obecność w dziele „jest prawie tak samo ewidentna jak cielesna obecność postaci” (s. 89). Norwid wchodzi z bohaterami dzieła w „finezyjne relacje”, potęgując wrażenie „nakładania się” ich wypowiedzi, przenikania i mieszania perspektyw. Fieguth, zauważa, że spośród wszystkich bohaterów dzieła Epirczyk jest w szczególny sposób bliski samemu poecie, niejako namaszczony na alter ego Norwida. Badacz pisze: Jest to Syn Aleksandra, atrakcyjny, młody, atletyczny marzyciel, poeta, poszukiwacz mądrości i prawdy, w przekonaniu autora bezwiedny świadek i męczennik wiary chrześcijańskiej. W nim niejako odbijają się życzenia i marzenia, które mógł autor czuć w sobie, nie realizując ich. (s. 94)
To w tej części znajduje się jeden z najistotniejszych dla całości książki fragmentów, podrozdział Syn Aleksandra jako projekt człowieka idealnego. Humanitas w „Quida7 8
Mam tu na uwadze przede wszystkim ciekawie zaprezentowaną scenę rozmowy trzech sennych rzeźbiarzy. Bez wątpienia prace Tomasza Korpysza uzupełniają tę lukę. Zob. np. T. Korpysz, Komizm i śmiech w „Quidamie”, w: „Quidam”. Studia o poemacie, s. 477–506.
452
• Recenzje i przeglądy •
mie”. Zostaje w nim podjęta szczegółowa analiza postaci syna Aleksandra. Młody Epirczyk jawi się jako postać niezwykła, wybitna, wyróżniająca się pod każdym względem. W ocenie Fiegutha – staje się wcieleniem człowieka idealnego, skazanego na doczesną porażkę (s. 115), ale zapowiadającego lepsze czasy, chrześcijańską glorię. Taką perspektywę wyznaczają śmierć głównego bohatera oraz zgony Zofii i Jazona, symbolizujące nadejście nowej ery. Fieguth objaśnia, że w stosunku do poematu można zastosować interpretacyjną praktykę alegorezy czasu, osób, miejsc, zdarzeń. Czas poematu udaje się „okiełznać” tylko wtedy, gdy mamy na uwadze jego dwuwymiarowość, czyli wciąż współobecne „tu i teraz” (odniesienie do wieku XIX) z tym co minione, z przeszłością (epoka Hadriana). Obecne w dziele patos rodem z narracji epopeicznej, elementy realizmu typowego dla powieści dziewiętnastowiecznej, a także tradycja powieści edukacyjnej (Bildungsroman) stanowią składniki zakrojonego na szeroką skalę literackiego eksperymentu; owo skomplikowanie rodzi niekonsekwencje i sprzeczności w chronologii, zaburza tok, miesza style, rwie fabułę, obala solidną przedromantyczną hierarchię gatunków, ostatecznie daje wymowny efekt: Na sprzeczności w chronologii akcji, i tym samym na jej rozerwany i zrujnowany charakter, wpadniemy pod warunkiem próby jej rozumienia w sensie mimetyczno-realistycznym. Czas zrujnowany wskazuje obok innych procedur na wstrząśnięte już podstawy niezwyciężonego imperium Hadriana i wiąże je z tematem zdewastowanego stanu XIX-wiecznej cywilizacji współczesnej. Parafrazując uwagę autora z początku księgi XXV, można powiedzieć, że „przez czasowe” tych sześciu lub siedmiu poprzerywanych dni, jakby przez dziury w czasie, słyszymy czas historyczny epoki Hadriana oraz echa nowej, XIX-wiecznej ery, czas kosmologiczny wschodów i zachodów słońca i księżyca, czas soteriologiczny Bożej historii sakralnej, a także bezczas wieczności. (s. 151–152)
Część IV (Symbolizmy i obrazy) została podzielona na dwa rozdziały: Symbolizmy w „Quidamie” oraz „I obraz to był zaprawdę ciekawy”. Pomysły i reminiscencje malarskie w „Quidamie”. Autor śledzi tu przede wszystkim „praktyki symboliczne” Norwida, wskazując zarówno na hiperdobitne ich prezentacje9, jak i obecność zaszyfrowaną10. Fieguth stawia tezę o różnorodności „modalności symbolizowania”, analizując przykłady, które obejmują postaci, przedmioty, wnętrza pomieszczeń, wydarzenia, czas, przestrzeń. Znaczenia symboliczne konstytuują się w dziele na rozmaite sposoby, także przez rozwarstwianie narracji i burzenie chronologicznej jedności tekstu, zatem za pomocą „osobliwego ukształtowania formalnego czy kompozycyjnego”. Stąd na przykład Rzym Hadriana symbolicznie odsyła do „imperiów” intelektualnych i politycznych współczesnych Norwidowi, takich jak Paryż czy Londyn, bohaterowie zaś, których los rozgrywa się na „rzymskiej scenie”, to symboliczne prezentacje różnych 9 „Przykładem hiperdobitnej prezentacji symbolu jest w Quidamie krew umierającego Syna Aleksandra, opryskująca kolana rzymskich świadków sceny” (s. 154). 10 Założenia Fiegutha nie stoją w sprzeczności z wnioskami z badań nad zagadnieniem symbolu i alegorii w dziele Cypriana Norwida, najpełniej w ostatnim czasie udokumentowanymi w publikacji Symbol w dziele Cypriana Norwida (pod red. W. Rzońcy, Warszawa 2011), w której znalazł się także tekst fryburskiego badacza Symbolizmy w „Quidamie” (s. 85–101).
453
• Recenzje i przeglądy •
postaw zaznaczających się w czasach Norwida. Z tej perspektywy uczony stwierdza, że Quidam jest dziełem zaskakująco spójnym, adekwatnym do swej epoki, połowy XIX wieku, bardzo aktualnym (s. 177). W drugim rozdziale części IV Fieguth powraca do zagadnień wyłożonych w części Uroki świata zewnętrznego, w której podejmował analizę malarskich scen poematu. Tu autor idzie o krok dalej; poszukując kontekstów, nawiązań, aluzji malarskich, stwierdza, że Norwid jest poetą nie tylko intertekstualnym, lecz także intermedialnym. W każdym szczytowym punkcie poematu badacz odnajduje miejsca, które mają charakter malarski. Wywołują one bezpośrednie – jak wnioskuje – skojarzenia z twórczością plastyczną samego Norwida (Zofia – Sybilla), ale i Caravaggia (Bachus, Złożenie do grobu), Bouchera (Odpoczywająca dziewczyna), Salvatora Rosy, i służą w dziele uwypuklaniu komizmu bądź tragizmu momentów kluczowych z perspektywy symboliki fabularnej (np. śmierć Epirczyka na Placu Przedajnym), jednocześnie wskazują na „ideę poezji pozasłownej” (s. 203). Część V i ostatnia, zatytułowana Konteksty gromadzi cztery zróżnicowane tematycznie szkice. W pierwszym z nich Fieguth pochyla się nad problemem klasycyzmu Norwida, który, jak wiadomo, nie posiada cech bezrefleksyjnego naśladowania, lecz stanowi „zjawisko głębsze i bardziej charakterystyczne niż u innych wybitnych polskich autorów doby poklasycystycznej” (s. 206). Uzasadnia to stwierdzenie fakt, że Norwidowska wersja klasycyzmu jest bardzo rozległa i nie ogranicza się wyłącznie do antyku rzymskiego, lecz ogarnia także Izrael i Grecję, obejmuje cały antyk chrześcijański. Z tej perspektywy teza Fiegutha, mówiąca o tym, że Norwid „bardziej niż pozostali wielcy poeci stulecia jest nosicielem rozległej twórczej pamięci kulturowej” (s. 207), jest niezwykle interesująca (paradoksalnie, wszak o klasycyzmie Norwida już pisano wielokrotnie), otwiera bowiem na nowo dyskusję wokół wskazanego problemu. Swoboda, z jaką Norwid czerpie z tradycji antycznej, pewna przewrotność, nierzadko arbitralność, uzmysławiają, że starożytność nie jest dla poety skostniałą, choć ciekawą, skarbnicą pamiątek, lecz żywym dziedzictwem, „teraźniejszą przeszłością”, decydującą o bezpośredniej bliskości tego, co dawne, minione, z tym, co aktualne, współczesne. Antyczna osnowa Pompei, takież konteksty Pieśni społecznej, Promethidiona dowodnie świadczą o stałym zanurzeniu myśli poety w rzeczywistości historycznej, tylko z pozoru odległej. Podobnie rzecz ma się z tomem Norwidowskich Poezji z 1863 roku, szczególnie istotnym z perspektywy Quidama, tak żywo dialogującego (jawnie lub – niejawnie – jak podkreśla Fieguth) z Mickiewiczowskim Panem Tadeuszem oraz Irydionem Zygmunta Krasińskiego. To kolejny dowód na powinowactwa Norwidowskiego poematu z epoką romantyczną, które zresztą uzupełniają konteksty dużo rozleglejsze. Fieguthowski projekt porównania sposobów budowania autorskiego dyskursu autoreferencyjnego, na przykład w Don Juanie George’a Gordona Byrona, w Eugeniuszu Onieginie Aleksandra Puszkina, w Panu Tadeuszu Adama Mickiewicza, w Beniowskim Juliusza Słowackiego i w Baśni zimowej Heinricha Heinego oraz właśnie w Quidamie, uświadamia rangę Norwidowskiego dzieła. Obcując z poematem, nabieramy przekonania, że mamy do czynienia z literaturą największego formatu.
454
• Recenzje i przeglądy •
Przekonuje o tym również drugi z rozdziałów ostatniej części: Trzy przedmowy. Reakcje Słowackiego i Norwida na „Irydiona” Krasińskiego, w którym autor stawia tezę, że Quidama można czytać jako tekst alternatywny wobec dzieła trzeciego wieszcza, a także jako swoistą antycypację postromantyzmu, a nawet premodernizmu, głównie z racji eksperymentalnie potraktowanych technik narracyjnych i kompozycyjnych (s. 253). Twórczość Krasińskiego pozostaje i w dalszej części książki ważnym punktem odniesień – trzeci z rozdziałów tej części monografii zatytułowano Nawiązania do Krasińskiego w poematach i cyklach Norwida (Od „Pompei” do „Vade-mecum”). Fieguth wskazuje na podobieństwa i różnice w twórczości tych dwu autorów poezji intelektualnej (s. 259), wskazuje również na rolę, jaką pisma Krasińskiego odegrały w poetyckim życiorysie Norwida, rolę niebagatelną – dzieło autora Nie-Boskiej komedii było bowiem zwielokrotnionym drogowskazem w dążeniu do wyjścia z romantyzmu (s. 290). Ostatni rozdział Kontekstów, zatytułowany Karykaturalność, erotyzm, idealizacja. Kilka uwag o wybranych szkicach i rysunkach Norwida (w luźnym nawiązaniu do „Quidama”) ma charakter podwójny. Z jednej strony ma charakter dopowiedzenia i komentuje wątki już wskazywane w Zaproszeniu do „Quidama”, z drugiej sugeruje, jak wiele z nich otworzyło nowe możliwości interpretacyjne. To oczywiście świadectwo nieustannie podejmowanej lektury, owych „wzrastających iluminacji”, o których pisze badacz (s. 8). Specyfika przedstawiania postaci oraz traktowania jakości estetycznych, przefiltrowanych przez malarską wyobraźnię poety sugeruje, że postaci te są konstruowane podobnie zarówno w twórczości poetyckiej, jak i malarskiej Norwida. Bywa, że przekonują o tym szczegóły, dlatego Fieguth ponownie powraca do Norwidowskich grafik, wskazując na stylizacje karykaturalne (groteskowe, dziwne) oraz – idealizujące, także w odniesieniu do postaci i sytuacji, z którymi wiążą się w poemacie motywy erotyczne. Książka Fiegutha została napisana ciekawym językiem: odważnym, konkretnym i poddającym się swobodnie „myśli” niemieckiego polonisty, oswajającym trudności percepcji. Językiem uposażonym w „pierwiastek swobody” i dystansu do dzieła, pierwiastek dziś rzadko obecny w humanistycznym dyskursie naukowym, sparaliżowanym lękiem lektury trudnej. Badacz nie obawia się labiryntu arcydzieła: Nikt z nas bowiem chyba jeszcze nie nauczył się czytać Quidama do poduszki, nikt z nas absolutnie wszystkiego w nim nie zrozumiał i nikt też nie może wykluczyć, że niejedno z naszych solidnych, jak chcielibyśmy mniemać, odczytań i interpretacji może stać na chwiejnych nogach. (s. 49)
Wartością książki Rolfa Fiegutha jest – jak zauważa w posłowiu Bogusław Dopart – bez wątpienia metodologiczna kreatywność (s. 318) i świeżość spostrzeżeń, z którymi będzie musiał zmierzyć się każdy kolejny monografista Norwidowego dzieła. Model wieloaspektowej lektury, osadzonej w rozległych kontekstach, literackich i pozaliterackich, został tu bowiem zrealizowany z badawczą rzetelnością, zachęcającą do pozytywnej odpowiedzi na Zaproszenie do „Quidama”.
455
• Recenzje i przeglądy • a b s t r ac t Portraying a masterpiece
Review of: Rolf Fieguth, Invitation to “Quidam”. Portrait of a poem by Cyprian Norwid, Kraków 2014
The article discusses the latest publication of Rolf Fieguth entitled Invitation to “Quidam”. A Portrait of Cyprian Norwid’s poem (Kraków 2014). The review highlights the specificity and originality of the work, noted by the researcher, and emphasizes demonstrated polymorphism of Norwid’s fictional genre and the complexity of the poem’s plot. The article highlights the author’s interest in artistic and sculptural imagination of the poet, which explains numerous references and contexts identified in the publication. It draws attention to the reliable interpretation of a number of key passages and their careful analysis of e.g. behaviour and gestures of Norwid’s characters. The epic workshop of Norwid, presented in the work as a modern post-romantic and pre-modern author, is also recognized.
k e y wo rd s
Cyprian Kamil Norwid, Quidam, narrative poem, epic, symbol, poetry of the 19th century, irony, humanism, Rolf Fieguth
Joanna Zajkowska
(Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego)
Wiktor Gomulicki wciąż poznawany Rec.: Wiktor Gomulicki znany i nieznany, pod red. Bogdana Burdzieja i Andrzeja Stoffa, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 2012, ss. 396. Tom zbiorowy Wiktor Gomulicki znany i nieznany składa się z piętnastu studiów o twórczości autora Strof ulicznych, napisanych przez jedenastu badaczy. Jego ideą było przywrócenie pisarzowi należnego miejsca w panteonie polskiej historii literatury, a redaktorom – Bogdanowi Burdziejowi i Andrzejowi Stoffowi – patronowała przejęta od Katona Starszego formuła suum cuique. Układ tomu (pod względem kompozycyjnym i ilościowym) całkowicie odpowiada literackim zatrudnieniom Gomulickiego – najliczniej bowiem reprezentowane są teksty o poezji (osiem artykułów), następnie zaś o prozie powieściowej i nowelistyce (cztery teksty), znajdziemy też dwa szkice o sylwetkach literackich pióra Gomulickiego i jeden o reportażu. Warto podkreślić, że choć zebrane tutaj teksty różni czasem poziom czy stopień wnikliwości analizy i rozległości prezentowanych interpretacji, to wybory lekturowe badaczy – w każdym przypadku – są naprawdę odkrywcze i wpisują się raczej w formułę: Wiktor Gomulicki nieznany. Większość tekstów zamieszczonych w pierwszej części tomu dotyczy twórczości poetyckiej Fantazego. Wybór utworów do interpretacji jest nad wyraz trafny, a co najważniejsze, autorzy niemal całkowicie unikają podejmowania dobrze już opisanej
456
• Recenzje i przeglądy •
kategorii miejskości tak charakterystycznej dla poezji Gomulickiego1, eksponując obszary i kręgi tematyczne, nieczęsto eksplorowane badawczo. Mamy więc analizę Poematów staro-warszawskich (Marzenna Cyzman), poematu dygresyjnego Kocia (Marcin Leszczyński), epigramatu Zapach ziemi (dwie komplementarne wobec siebie interpretacje Bogdana Burdzieja i Andrzeja Stoffa), Pieśni weneckich i Obrazków weneckich (Bogdan Burdziej, Beata Romanowska) czy wreszcie Pieśni o Gdańsku (Andrzej Stoff). W tomie ponadto znalazły się interpretacje: poezji Gomulickiego (Andrzej Stoff, Tomasz Markiewka), Wspomnień niebieskiego mundurka (Maciej Wróblewski), Ciurów (Anna Skubaczewska-Pniewska), opowiadania Jeden z nowych (Aleksander Główczewski) oraz twórczości historycznej i eseistycznej (Beata Romanowska, Agata Wąsacz, Hanna Ratuszna). Andrzej Stoff w otwierającym tom artykule „Balsam na światowe nędze”. Wiktora Gomulickiego koncepcja poety i poezji próbuje zrekonstruować wizję poezji i poety, wyłaniającą się z autotematycznych wierszy Fantazego. Przyjmując podejście „syntetyczno-osobowościowe” (s. 14), autor studium zakłada, że: […] przy całej złożoności twórczość Gomulickiego wydaje się w najważniejszych rysach na tyle jednorodna, by zaproponować ujęcie syntetyczne, którego podstawą jest nie ewolucja poglądów, lecz kształtowanie w toku całego życia, we wszystkich, wyznaczonych przez życie etapach twórczości własnego, coraz bardziej precyzyjnego i bliskiego pewności poglądu na poezję i miejsce poety w społeczeństwie. (s. 15)
Dlatego badacz będzie poruszał się raczej „wszerz” niż „wzdłuż” kolejnych tomików poetyckich, wybierając z nich utwory, które niosą autotematyczny przekaz, a co ważne – nie zawsze przez innych interpretatorów były tak postrzegane. Rozstrzygnięcia Stoffa, podane w syntetycznym ujęciu w drugiej części artykułu, przedstawiają się, w wielkim skrócie, następująco: poeta definiuje swą twórczość w kategoriach funkcji, które powinna ona pełnić, a zdaniem badacza, tą funkcją jest „odnajdywanie w życiu tego, co duchowe i przypominanie innym o istnieniu tej sfery życia, a gdy tylko jest to możliwe – także tworzenie podstaw do intensywnego jej doświadczenia przez siebie i innych” (s. 17). Z takim przekonaniem wiąże się kolejne, a mianowicie: „pełna adekwatność życia i twórczości” – jednak nie w wymiarze postulowanej mimetyczności, ale, jak pisze Stoff: „współobecności, stałego towarzyszenia ludziom przez poetę i jego twórczość w ich konkretnych sytuacjach życiowych: historycznych, społecznych i indywidualnych” (s. 16). Taka perspektywa tłumaczyłaby wielotematyczność (a także wielostylowość) tej poezji, na które to cechy zwracała uwagę już współczesna poecie krytyka2. Gomulicki – poeta „towarzyszący życiu” – prezentuje również po1
2
Zob. K. Kościewicz, Uliczne strofy Gomulickiego, w: Czytanie modernizmu. Studia, pod red. M.J. Olszewskiej i P. Bąbiaka, Warszawa 2004; J. Zajkowska, Pejzaż miasta w „Strofach ulicznych” Wiktora Gomulickiego, w: Literatura i sztuka II połowy XIX wieku. Światopoglądy – postawy – tradycje, pod red. B. Bobrowskiej, S. Fity, J.A. Malika, Lublin 2004. Pierwszy dostrzegł to Piotr Chmielowski (Lira polska II. Poezje Wiktora Gomulickiego, Warszawa 1882, „Ateneum” 1882, t. 4, s. 186). Por. J. Zajkowska, Twórczość poetycka Wiktora Gomulickiego wobec literackiej tradycji i współczesności, Warszawa 2010 (rozdz. Dziewiętnastowieczni i późniejsi krytycy o Gomulickim-poecie).
457
• Recenzje i przeglądy •
stawę „afirmacji bytu” (s. 16) i jak dopowie badacz, jedynie „twarde ziemskie prawa to […] sprawdzian wiarygodności poezji” (s. 27). Kwestię tę Andrzej Stoff w twórczy sposób rozwija w analizie Zapachu ziemi, uzupełniając powszechnie znaną i akceptowaną diagnozę Stefana Lichańskiego, który mianował Gomulickiego „kronikarzem znanego, widzialnego i dotykalnego”3. Choć ta teza nie wybrzmi w tekście explicite, Stoff, przywołując poetyckie konteksty wierszy Leopolda Staffa, Stanisława Balińskiego i Beaty Obertyńskiej, sytuuje Gomulickiego na jednej linii rozwojowej z poezją konkretu i szczegółu, a raczej stawia go u początku tej linii. Sądzę, że to bardzo inspirujące uwspółcześnienie sugestii Lichańskiego sprzed ponad czterdziestu lat i obiecująca optyka dla kolejnych badaczy i interpretatorów poezji Fantazego. Stoff zwraca również uwagę na pomijany dotychczas aspekt twórczości pisarza – mianowicie religijny jej wymiar powiązany z faktem, że poezja Gomulickiego miała „towarzyszyć życiu”. Dlatego, jak pisze Stoff: Odbiorcą tak rozumianej poezji jest bliźni, nie czytelnik wymagający zabiegów perswazyjnych, jakie miałyby skłonić go do czytania, a autorowi zapewnić popularność. Ani też nie anonimowy uczestnik tłumu, wymagający przywództwa kogoś odeń światlejszego, lecz właśnie bliźni, a kategoria ta w miarę upływu życia poety będzie nabierała w kolejnych wierszach sensu coraz bardziej jednoznacznie religijnego. (s. 16)
Na wybranych przykładach pokazuje więc badacz, jak przesłanie troski o bliźniego realizuje się w utworach poetyckich na przestrzeni całej twórczości Gomulickiego: „W doborze tematów i sposobie ich realizacji poeta dostosowuje się do akceptowanej hierarchii wartości, a wyznaje on i głosi chrześcijański personalizm” (s. 39). Ta myśl wybrzmi także w artykule Tomasza Markiewki, zatytułowanym Poezja a filozofia. O dwóch wierszach Wiktora Gomulickiego. Badacz, analizując wiersze Wszechmoc człowieka oraz Jeden i jednakowy, poszukuje inspiracji filozoficznych i teologicznych, odnajdując je zarówno u Platona, jak i u św. Augustyna. Choć przedstawione analizy mogą razić czasem schematyzmem, tekst ostatecznie przynosi wartościowe, niepodejmowane dotychczas próby lektury tej poezji. Wracając do artykułu Stoffa: jego końcowe partie poświęcone są kwestii obecności w twórczości Fantazego tematyki patriotycznej. Przypomnę tylko, że opinie na ten temat podzieliły komentatorów poezji Gomulickiego już dawno temu – chętnie i często zarzucano poecie brak zainteresowania tematyką patriotyczną. Sprawę tę ostatecznie rozstrzygnęli Paweł Hertz4 oraz syn poety Juliusz Wiktor Gomulicki5, a także Anna Kalinowska6, jednoznacznie dowodząc, że tak zwane kwestie „najserdeczniejsze” funkcjonowały w obszarze zainteresowania poety. Na tym tle propozycja interpre3
S. Lichański, Poezja rzeczy i faktów (W pięćdziesiątą rocznicę śmierci Wiktora Gomulickiego), „Poezja” 1969, nr 3, s. 26. 4 P. Hertz, Uwagi o poezji Wiktora Gomulickiego, w: tegoż, Domena polska, Warszawa 1961, s. 81–92. 5 J.W. Gomulicki, Poeta warszawski i cenzura. O poezji „politycznej” Wiktora Gomulickiego. Uwagi i materiały: 1879–1918, „Rocznik Warszawski” 1993, t. 23. 6 A. Kalinowska, Wiktor Gomulicki a romantyzm (związki patriotycznych wierszy W. Gomulickiego z ideologią romantyczną), w: Dziedzictwo romantyczne w literaturze pozytywizmu i Młodej Polski, pod red. E. Łoch, Lublin 1988.
458
• Recenzje i przeglądy •
tacyjna Stoffa jest, w moim przekonaniu, niezwykle cenna. Analizując głównie utwory z dwóch ostatnich tomów poetyckich (Biały sztandar i Światła), tropi badacz elementy tyrtejskie w poezji Gomulickiego. Odnajduje je w myślach poety o konieczności przekazywania i zachowania narodowej świadomości przez Polaków – pozostaje ona, zdaniem badacza, na poziomie życia duchowego, ale stanowi niezbędny składnik tej walki. Widzi tu Stoff nawet pewne przełożenie na podjętą przez Gomulickiego działalność powieściopisarza historycznego, sugerując, że taka właśnie idea przyświecała artyście przy tworzeniu fabuł o historii Polski. Jak wspomniałam, tekst jest nowatorski w prezentowanych tezach, chciałabym jednak pokusić się o drobną polemikę. Stoff zauważa: Poezja Gomulickiego odczytywana przez pryzmat wierszy autotematycznych ujawnia fakt, że jej tematy i formy, z których pierwsze bywały chwalone za odkrywczość, a drugie ganione za prostotę graniczącą z naiwnością, są wyrazem realizacji zamierzenia programowego, zapewniającego organiczną […] jedność całej jego twórczości pojmowanej w kategoriach nie „literatury”, lecz „życia”. (s. 39)
O ile główna teza jest trudna do podważenia, o tyle można by dyskutować ze stwierdzeniem o „prostocie formy” tej poezji. Badania nad recepcją twórczości Gomulickiego w epoce pozwalają z cała stanowczością stwierdzić, że w komentarzach do kolejnych tomików autora Strof ulicznych regularnie powracała opinia o formalnym cyzelatorstwie7 i widziano w Fantazym poetę przede wszystkim dobrze wypracowanej formy. Niezwykle zajmujące jest kolejne, obszerne studium Stoffa Literacki obraz miasta jako fakt świadomości kulturowej i historycznej. „Pieśń o Gdańsku” Wiktora Gomulickiego. Badacz wprowadza tu bogaty kontekst intertekstualny, który staje się podstawowym narzędziem analizy tego mało znanego i niechętnie dotychczas omawianego poematu Gomulickiego. Stoff przywołuje zarówno inne utwory związane z literackimi opisami Gdańska – nie tylko Gomulickiego (Walc nocnych mgieł), lecz także dzieła innych pisarzy i poetów, by wymienić: Flisa Sebastiana Fabiana Klonowica czy pamiętniki Johanny Schopenhauer8, jak i konteksty kulturowe – Sąd ostateczny Hansa Memlinga, malarstwo Giotta di Bondone czy działalność Towarzystwa Krajoznawczego w XIX wieku. Równie ciekawe są zaprezentowane w artykule rozważania genologiczne oraz umieszczenie poematu Gomulickiego w nurcie „dygresyjności” z jednej strony i w kontekście poetyki sternizmu – z drugiej. Tezą główną, świetnie dowiedzioną i udokumentowaną, jest przekonanie wyrażone na początku artykułu: […] niedoceniona dotychczas wartość Pieśni o Gdańsku polega na tym, że powstanie tego poematu wpisuje się w działalność polskiej inteligencji, która po upadku powstania styczniowego i, jak Taka opinia miała charakter powszechny, a głosili ją m.in.: Antoni Pilecki (Przegląd literacki, „Przegląd Tygodniowy” 1874, nr 3); Piotr Chmielowski (Lira polska II. Poezje Wiktora Gomulickiego…; Rozbiory i sprawozdania, „Ateneum” 1882, t. 4, s. 185–186; Przegląd poezji najnowszej, „Ateneum” 1887, t. 1, s. 515); Michał Wołowski (Eol) (Dziatwa Apollina, „Przegląd Tygodniowy” 1884, nr 14); Józef Kotarbiński (Wiktor Gomulicki jako poeta. Zarys literacki, „Tygodnik Literacki” 1887, nr 243); Zenon Przesmycki (Ostatnie objawy w dziedzinie poezji polskiej [W. Gomulicki „Poezje” – W. Zagórski „Król Salomon. Poemat liryczny w trzech pieśniach” – „Strofy”], „Życie” 1887, nr 12). 8 J. Schopenhauer, Gdańskie wspomnienia młodości, przeł. i objaśnił T. Kruszyński, Wrocław 1959.
7
459
• Recenzje i przeglądy • się wtedy wydawało, ostatecznego pogrzebania szans na narodowe samostanowienie i państwową suwerenność, starała się zachować, a kiedy trzeba – pobudzić w jak najszerszych kręgach społeczeństwa świadomość narodowej przeszłości. (s. 62–63)
Równym rozmachem interpretacyjnym odznacza się tekst Bogdana Burdzieja Naród w masce. Szekspir, Wenecja i Żydzi w „Szajloku” (1888) Wiktora Gomulickiego, dotyczący poematu stanowiącego część cyklu Pieśni weneckie. Burdziej dokonuje ważnych ustaleń genealogicznych i genologicznych, szukając dla wspomnianego cyklu miejsca w całościowym obrazie twórczości poety, a sam utwór konfrontując z powstałym w tym czasie quasi-reportażem Obrazki weneckie. W tym odkrywczym artykule wyróżnić można dwa zasadnicze komponenty interpretacyjne. Z jednej strony, mamy tu świetnie opisaną kwestię stosunku Gomulickiego do tematu żydowskiego (któremu Burdziej poświęcił zresztą osobną książkę9), przy tym przedstawioną w ujęciu ewolucyjnym, bez pomijania dyskusyjnych świadectw i literackich przejawów sympatii i antypatii poety oraz zarzutów, z jakimi się spotykał po publikacji kolejnych utworów i wypowiedzi. Z drugiej strony zaś, autor artykułu buduje imponujące tło kontekstowe dla opisu głównej postaci poematu – Szajloka (Shylocka). Pokazuje zarówno jej szekspirowski rodowód (swój pierwowzór ma w Shylocku, bohaterze Kupca weneckiego), jak i recepcję w literaturze polskiej XIX wieku – począwszy od spolszczenia imienia, po różne ideowe charakterystyki. Jak słusznie dowodzi badacz, w drugiej połowie XIX wieku postać żydowskiego kupca staje się swoistym uogólnieniem wizerunku Żyda i jako taka właśnie wchodzi do krajowej literatury. Ponadto, jak sugeruje Burdziej, dochodzi do swoistej fuzji Szajloka i Ahaswerusa – Żyda Wiecznego Tułacza, a kwestia ta wymaga dalszych badań10. Nowoczesny metodologicznie i interesujący treściowo jest również artykuł Marcina Leszczyńskiego o poemacie Kocia. Badacz umieścił utwór Fantazego w perspektywie poetyki poematu dygresyjnego, przywołując konteksty Don Juana George’a Gordona Byrona i Beniowskiego Juliusza Słowackiego, pokazując jednak indywidualne, często zaskakujące rozwiązania formalne, zastosowane przez polskiego poetę. Leszczyński umiejętnie udowadnia, że Gomulicki „podąża własną, odrębną i niezależną ścieżką poetycką, pośrednio więc uwydatniając swoją indywidualność i niepowtarzalność” (s. 157). Autor zatytułował swój tekst Literatura a miłość i rzeczywiście, abstrahując od fabularnego toku poematu, skupia się na relacji literatura a życie, literatura a prawda uczuć w twórczości Gomulickiego, a kontekstem interpretacyjnym czyni inne poetyckie (i nie tylko) wypowiedzi Fantazego. Wnioski tu sformułowane pokrywają się z tymi, które odnajdujemy w omawianych już szkicach Stoffa, ale także w studium Ewy Paczoskiej o Ciurach 11 – bo, słusznie zauważa Leszczyński, Kocia, podobnie 9 Por. B. Burdziej, Izrael i krzyż. Tematy żydowskie w literaturze polskiej XIX wieku, Toruń 2014. 10 Całkowicie zgadzam się z autorem studium, że jest to inspirujące zagadnienie do dalszych badań. Popularność motywu Żyda Wiecznego Tułacza widać na przykład w poezji początku lat osiemdziesiątych. 11 Por. E. Paczoska, Wiktor Gomulicki na progu XX wieku: wyzwolone, poeci i świat, w: Wiktor Gomulicki. Problemy twórczości i recepcji (w 150. rocznicę urodzin), red. J. Rohoziński, Pułtusk 1999.
460
• Recenzje i przeglądy •
jak powieść o „zabijaniu” poetów, podejmuje temat „poety i świata”, a nawet: „poety i innych poetów” (s. 169), co samo w sobie – zgadzam się tu z autorem – jest charakterystyczne nie tylko dla twórców modernistycznych. W podsumowaniu artykułu autor sugeruje, że chociaż Gomulicki jako czytelnik-erudyta i bibliofil uwielbiał stare księgi, to jako poeta postulował uwolnienie się od ciążącej spuścizny literackiej, oferując w zamian „własne poszukiwania wynikające z obserwacji świata” (s. 170). Zgadzając się w zasadniczej części z autorem, dopowiedziałabym może jedynie, że Gomulicki zastaną spuściznę literacką na swój sposób przepracowywał, czego dowody znaleźć można chociażby w innych artykułach omawianego tomu (zob. teksty: Burdzieja, Stoffa, Główczewskiego, Wąsacz). Artykuły dotyczące prozy w różnym stopniu wyczerpują też omawiane tematy. Na uwagę zasługuje tekst Macieja Wróblewskiego „Smuga światła” w przestrzeni restrykcyjnej – Wiktora Gomulickiego „Wspomnienia niebieskiego mundurka”, który próbuje ukazać to arcydzieło prozy wspomnieniowej w nowym świetle. Autor rezygnuje z interpretacji utrzymanej w duchu sentymentalnych wspominków zaprawionych czarem nostalgicznej wizji szkoły, przyjmując o wiele bardziej interesującą perspektywę. Przytaczając konkretne ustawy dotyczące oświaty, Wróblewski rekonstruuje realia funkcjonowania polskiej szkoły (a nawet szkolnictwa w ogóle) w XIX wieku na ziemiach zaboru rosyjskiego. Sytuując powieść Gomulickiego w kontekście ustaleń z zakresu historii szkolnictwa, stawia ważkie pytanie (a zarazem tezę artykułu) – dlaczego autor Ciurów „raczej łagodził opisywaną w utworze rzeczywistość” (s. 237). Próbując znaleźć na nie odpowiedź, umiejętnie wskazuje w powieści fragmenty niepokojące, ciemne, z których tylko uważny czytelnik potrafi wysnuć rzeczywisty obraz szkoły, przedstawiony przez Fantazego. Problematykę mimesis w powieściach Fantazego podejmuje także artykuł Anny Skubaczewskiej-Pniewskiej Bigos przyprawiony z poetycznych… wyrazów, czyli konflikt stylu i kompozycji w „Ciurach” Wiktora Gomulickiego. Zamierzeniem autorki było wytrącenie utworu z kolein interpretacyjnych, w które wpadł przede wszystkim za sprawą odczytań Juliusza Wiktora Gomulickiego i zaproponowanych przezeń określeń: „powieść z kluczem” i „powieść z tezą”. Tymczasem Skubaczewska-Pniewska również nie unika błędu ograniczenia perspektywy, sytuując Ciury na przełomie dwóch epok (taki jest nawet podtytuł pierwszej części artykułu), a tym samym spłycając temat powieści do walki poezji czystej (prawdziwej) z poezją komercyjną czy też schlebiającą gustom publicznym (casus poety Warszawskiego – jednego z bohaterów). W ten sposób Skubaczewskiej-Pniewskiej umyka ważny kontekst, jakim był w ogóle, jak się zdaje, dziewiętnastowieczny dylemat prezentowany w tytule znanej, opublikowanej w 1839 roku powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego Poeta i świat (o tym autorka wspomina), ale przecież i świetnie przedstawiony przez innych wielkich powieściopisarzy epoki (Honoré de Balzaca, Gustave’a Flauberta) w dziełach powstałych, zanim zdążyły zrodzić się problematy polskich modernistów. Choć Anna Skubaczewska-Pniewska przywołuje prace Barbary Bobrowskiej i Ewy Paczoskiej, które zostały opublikowane w wydanym w 1999 roku tomie pokonferencyjnym, poświęconym Gomu-
461
• Recenzje i przeglądy •
lickiemu12, nie podejmuje dialogu z tymi odczytaniami, ograniczając się do wyrażenia jednym zdaniem niezgody z koncepcją Paczoskiej, która śmierć bohatera powieści (i – tym samym – jego wizji poezji) wyjaśnia jako symboliczną nieumiejętność odnalezienia języka adekwatnego do potrzeb poezji nowej, miejskiej przestrzeni. Odnoszę wrażenie, że o ile Paczoska, kierując uwagę w stronę zawartej w utworze refleksji o nowoczesnym języku poezji urbanistycznej, starała się pokazać Ciury w świetle innym, niż czynili to autorzy odczytań oskarżających Gomulickiego o anachronizm, o tyle artykuł Skubaczewskiej-Pniewskiej na nowo wrzuca zarówno powieść, jak i jej autora, w wir pozytywistyczno-młodopolskich rozliczeń i rozrachunków. Dodatkowo, badaczka – chyba nieco na siłę – próbuje pokazać młodopolskie cechy stylu powieści. Mimo tych zastrzeżeń trzeba docenić dwie zasugerowane przez autorkę kwestie, warte zapewne dalszych opracowań i omówień. Skubaczewska-Pniewska słusznie zauważa: Przykłady podporządkowania Ciurów problemom literatury i sztuki można mnożyć […]. W tym miejscu warto jeszcze nadmienić, że bogactwo i sposób wykorzystania tych motywów przywodzą na myśl popularny dziś nurt powieści uniwersyteckiej (i w jakimś sensie także tak zwaną powieść profesorską). (s. 257)
Oczywiście, autorka zaznacza, że nie można tu mówić o żadnej inspirującej roli Gomulickiego wobec literatury tego nurtu w Polsce, ale w moim przekonaniu trop jest godny weryfikacji. Druga kwestia – również celnie wychwycona, ale chyba nie do końca przez autorkę opisana i wyzyskana interpretacyjnie, to zwrócenie uwagi, że gdy Gomulicki prowadzi narrację w tonie satyrycznym, wydaje się pisarzem dużo sprawniejszym niż wówczas, gdy wygłasza patetyczne, pełne powagi opinie o poezji i jej uwikłaniu w świat pieniądza. Zresztą kwestię „poezja a ekonomia” słusznie eksponuje autorka jako coś, co może Ciury ocalić dla współczesnego czytelnika – w obrocie dóbr w sposób bardzo wyraźny uczestniczą także literatura (sztuka) i twórcy XXI wieku. Sądzę, że ten trop interpretacyjny jest w ogóle dobrym kluczem do odczytania powieści Gomulickiego – jeżeli bowiem przeczytamy utwór w kontekście Straconych złudzeń Balzaca czy Szkoły uczuć Flauberta albo Poety i świata Kraszewskiego czy Dzieła (z cyklu Rougon-Macquartów) Zoli – znajdziemy pewnie wiele miejsc wspólnych – bo to właśnie XIX wiek postawił sztukę (literaturę) wobec konieczności dogadzania gustom publiczności i wplótł tę dziedzinę życia duchowego w rynek konsumpcji i obrotu pieniądza. Czytając Ciury w takiej perspektywie, można by zawiesić wszelkie pytania o pierwowzory postaci, charakteryzujące powieść z kluczem, a na utwór spojrzeć po prostu jako na kolejny (na pewno niewybitny – tu zgadzam się z autorką) traktat o losie artysty w zmerkantylizowanym świecie. W artykule Reportaż sprzed wieku. „Obrazki weneckie” Wiktora Gomulickiego Beata Romanowska odczytuje ten cykl w kategoriach reportażu (w tym samym tomie Bog12 B. Bobrowska, Wiktor Gomulicki – poeta utraconej Arkadii, czyli o postyczniowych „nawróceniach na idylle”; E. Paczoska, dz. cyt., w: Wiktor Gomulicki. Problemy twórczości i recepcji (w 150. rocznicę urodzin).
462
• Recenzje i przeglądy •
dan Burdziej przypatrywał się Obrazkom… jako tłu porównawczemu dla Pieśni weneckich). Jest to wnikliwa analiza, odwołująca się do literatury przedmiotowej o Włoszech i Wenecji, a także innych dziewiętnastowiecznych relacji z wizyt w „wodnym mieście”, jednak brakuje w tym tekście pewnych dopowiedzeń. Jeden z takich niedokończonych wątków rozpoczyna dość oczywiste stwierdzenie, że podróż do Włoch dla dziewiętnastowiecznych artystów (rozumiem, że dla Gomulickiego także) była podróżą erudycyjną (s. 313). O ile autorka odtwarza dość wiernie trasę i objaśnia topografię zwiedzanych przez pisarza miejsc i obiektów, o tyle wspomniana erudycyjność pojawia się już tylko jako cytat z innych badaczy tematu (Olgi Płaszczewskiej czy Antoniego Mączaka). Brak to w całej książce może o tyle nieutrudniający lektury, że złagodzony poniekąd spostrzeżeniami Burdzieja zawartymi w jego tekście o Szajloku. Interesująca, choć także nierozwinięta w artykule Romanowskiej jest sugestia związku, jaki zachodzi między kontemplowaniem Wenecji a myśleniem pisarza o kwestiach polskich, patriotycznych (s. 307). Interesujący, a przede wszystkim sprawny warsztatowo jest kolejny artykuł Beaty Romanowskiej – „O trzech królowych” Wiktora Gomulickiego na temat szkiców historycznych o Jadwidze Andegaweńskiej, Barbarze Radziwiłłównie oraz Marii Kazimierze de La Grange d’Arquien (Marysieńce)13, napisanych w 1899 roku na zlecenie warszawskiego „Tygodnika Mód i Powieści”. Autorka bardzo umiejętnie pokazuje, jak sposób prezentacji polskich władczyń zostaje przez pisarza dostosowany do programu ideowego pisma i gustów jego czytelniczek. Badaczka celnie odnotowuje, że Gomulicki nie miał aspiracji naukowych – nie polemizował z ustaleniami historyków ani nie kreował siebie na wybitnego znawcę tematu (co zostaje w tekście udowodnione przez konfrontację fragmentów szkiców z pracami historyków). Jednak, jak pisze Romanowska, chociaż autor Cudnej mieszczki nie przejawiał raczej w tych pracach ambicji innych niż beletrystyczne, s. 331), to pobudki do napisania tego minicyklu mogą mieć także źródło w charakterystycznym dla kultury polskiej przełomu wieku XIX i XX przekonaniu, że to literatura i sztuka odgrywają główną rolę w ukazywaniu dziejów narodu (s. 332). Podobny charakter ma tekst Agaty Wąsacz o powieści historycznej Bój olbrzymów (Aktorzy „wielkiego dramatu dziejowego”. Napoleon Bonaparte i Aleksander I w „Boju olbrzymów” Wiktora Gomulickiego). Powołując się na obfitą literaturę przedmiotu, autorka ukazuje powieść jako rewizję romantycznej tradycji kultu Napoleona. W tym celu rekonstruuje prezentowane w utworze postaci Bonapartego i cara Aleksandra I, a także przywołuje inne „napoleońskie” utwory pisarza. Tekst to erudycyjny i napisany ze znawstwem, o tyle istotny dla badań nad twórczością Gomulickiego, że jego – dziś niemal zupełnie zapomniane – powieści historyczne nie cieszą się szczególnym zainteresowaniem badaczy14. 13 W. Gomulicki, Trzy królowe. Jadwiga, Barbara, Marysieńka. Portrety historyczno-estetyczne, Warszawa 1908. 14 Pewien wyjątek stanowi praca: M.J. Olszewska, Powieści historyczne Wiktora Gomulickiego: pasje i poszukiwania, „Zeszyty Naukowe Ostrołęckiego Towarzystwa Naukowego” 2008, t. 22.
463
• Recenzje i przeglądy •
Tom zamyka artykuł Hanny Ratusznej o Sylwetach i szkicach literackich. Nie jest on objętościowo obszerny (może szkoda), ale w formie dość zwartej relacji omawia zapoznany niemal zbiór tekstów Gomulickiego z 1916 roku, który stanowi świadectwo artystycznych i literackich pasji pisarza. Badaczka przypomina, że Gomulicki nie tylko reagował artykułami okolicznościowymi na jubileusze i rocznice (jak w artykule o Mikołaju Reju i Janie Kochanowskim), ale wykazywał się dobrą znajomością współczesnego malarstwa i literatury (szkice o Henryku Siemiradzkim, Władysławie Walkiewiczu, Włodzimierzu Zagórskim, Józefie Bohdanie Zaleskim, Aleksandrze Michaux). Ciekawostką jest obecność w Sylwetach i szkicach Gomulickiego tekstów o charakterze etnograficznym (Wielkanoc w Polsce, Gry staropolskie i gry przedostatniej doby) i – by je tak nazwać – quasi-politycznych. Te ostatnie: Rozjuszony nosoróg i Dusza Rosji są bardzo ciekawą, może i prowokującą (pierwszy szkic napisany jest w konwencji humorystycznej) propozycją zmierzenia się z tematem Niemiec i Rosji w stosunkach z kulturą polską tamtego czasu. Może więc przypomniany zbiór powinien stać się obiektem wnikliwszej analizy, bowiem cenny artykuł Ratusznej ma charakter raczej rekonesansu – autorka określa jedynie tematykę kolejnych szkiców Gomulickiego, starając się nadać im genologiczną etykietę. Publikacja zbiorowa Wiktor Gomulicki znany i nieznany pod redakcją Bogdana Burdzieja i Andrzeja Stoffa jest inspirująca poznawczo, prezentuje nowe spojrzenie na twórczość tego pisarza i oświetla nieznane, a często zapomniane jego teksty. Co ważne – studia zgromadzone w tomie przyjmują często perspektywę intertekstualną, przywołując ciekawe konteksty interpretacyjne dla utworów zapomnianych i reinterpretując z pozoru dobrze już znane fragmenty twórczości Gomulickiego. To naprawdę duże osiągniecie badawcze. Jednak nie mogę pominąć pewnej narzucającej się w trakcie lektury kwestii. Otóż czytając tom, chwilami można odnieść wrażenie, że dotąd niezbyt wiele o Gomulickim pisano i mówiono. Rzeczywiście, ten nieco zapomniany artysta nie cieszył się zainteresowaniem badaczy, jednak ostatnie lata przyniosły tu pewne ożywienie. Zdaje się, że można było lepiej zadbać o dobór i wykorzystanie opracowań z ostatnich dwóch dekad, poczynając od tomu pokonferencyjnego Wiktor Gomulicki. Problemy twórczości i recepcji (w 150. rocznicę urodzin). Przyniósł on sporo ciekawych, nowatorskich odczytań poezji i prozy Gomulickiego – że wspomnę przywoływane już teksty Barbary Bobrowskiej, Ewy Paczoskiej czy artykuły Ewy Ihnatowicz i Adama Tyszki15. W przypisach do recenzowanego tutaj tomu wspomniany zbiór z 1999 roku pojawia się jedynie czterokrotnie i to w bardzo zdawkowych omówieniach, chociaż obszary badań przedstawionych w końcu XX wieku przecinają się z tymi z recenzowanego zbioru wydanego w roku 2012. Rzadko też odwołują się badacze do interpretacji Na Krzywym Kole, zaproponowanej przez Tadeusza Budrewicza 16 i tylko raz wspomina się intrygującą pracę Anety Mazur o parnasizmie17. 15 E. Ihnatowicz, Gomulicki, Prus i latarnie uliczne, w: Wiktor Gomulicki. Problemy twórczości i recepcji (w 150. rocznicę urodzin). A. Tyszka, Wiktor Gomulicki i „poeci przeklęci”, w: jw.
16 T. Budrewicz, Obrazek z miasta – taki codzienny? Wiktor Gomulicki „Na Krzywym Kole”, w: tegoż, Wiersze pozytywistów. Interpretacje, Katowice 2000.
17 A. Mazur, Parnasizm w poezji polskiej drugiej połowy XIX i początku XX wieku, Opole 1993.
464
• Recenzje i przeglądy •
Rozumiem jednak, że ten brak wynika z faktu zajęcia się nieco inną problematyką badawczą – autorzy wydanego w 2012 roku tomu, o czym wspominałam, nie podejmują osobno kwestii miejskości poetyki Gomulickiego, nie interesuje ich raczej nuta pesymizmu, jaka w tej poezji niewątpliwie się ujawnia. Poświęcają natomiast uwagę problemom religijności, patriotyzmu, historyzmu w twórczości pisarza, co przynosi ciekawe, inspirujące rozstrzygnięcia, które dowodzą nie tylko erudycyjności Gomulickiego, ale ukazują jego przynależność do kręgu kultury europejskiej oraz podejmowany z nią dialog, a jednocześnie próbują wskazać wszystko to, co może okazać się atrakcyjne dla dzisiejszego czytelnika, choć raczej tego profesjonalnego. Mimo tych niewielkich braków, cieszyć się należy z kolejnej książki przypominającej twórcę zapomnianego, jakim jest mimo wszystko Gomulicki, i przywracającej mu należne miejsce w historii literatury polskiej. Suum cuique. a b s t r ac t Wiktor Gomulicki: Still Unknown
Review of: Wiktor Gomulicki: Known and Unknown, edited by Bogdan Burdziej and Andrzej Stoff, Toruń 2012
The paper is a review of the collaborative publication entitled Wiktor Gomulicki: Known and Unknown, edited by Bogdan Burdziej and Andrzej Stoff (Toruń 2012), and consisting of fifteen essays on the writings of Wiktor Gomulicki. Their authors endeavour to restore the writer and poet to his deserved position in the history of Polish literature. The volume comprises studies that propose interesting interpretations of several, for the most part relatively little-known, works by this nineteenth-century poet and novelist. Significantly, they all depart from analysing the urban imagery present in Fantazy’s poems, which has always formed an indispensable element of the critical reception of his verse. Thanks to this, the collection opens new vistas for the interpretation of Gomulicki’s poetry.
k e y wo rd s
Wiktor Gomulicki, poetry of the 19th century
Kamila Bialik
(Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie)
Scena i polityka – teatralne życie Grodzieńszczyzny Rec.: Zbigniew Jędrychowski, Teatra grodzieńskie 1784–1864, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2012, ss. 503, nlb. 1, il. Główny zamysł rozprawy Zbigniew Jędrychowski prezentuje już w zdaniu ją otwierającym: „Teatra grodzieńskie… ukazują w porządku chronologicznym nieznaną dotąd w szczegółach historię teatru polskiego w Grodnie i na Grodzieńszczyźnie” (s. 7). Tak się rzecz ma w istocie – autor snuje historyczną opowieść od końca XVIII wieku po rok 1864, odsłaniając przed czytelnikiem nieznane fakty z życia teatralnego na ziemiach zabranych.
465
• Recenzje i przeglądy •
W rozdziale pierwszym Czasy Rzeczypospolitej i jej zmierzch Jędrychowski dokonuje opisu sytuacji politycznej, jaka panowała na Grodzieńszczyźnie w latach 1784–1800. Wskazuje na przełomowy dla sceny grodzieńskiej rok 1783, kiedy to w Grodnie rezydował królewski bratanek Stanisław Poniatowski, który postanowił wybudować na Horodnicy, obok ujeżdżalni i oranżerii, także „teatr kamienny”. Autor daje nam wiele informacji na temat tego gmachu, pisząc o stylu architektury, gabarytach budynku, kształcie widowni, a nawet o tym, że „publiczność w nim marzła” (s. 31). Czytelnik znajdzie tu między innymi informacje o widowiskach i koncertach dawanych z okazji wizyty króla, o działalności Wojciecha Bogusławskiego w Grodnie, ale też o roli, jaką teatr odegrał w okolicznościach politycznych: sejmu grodzieńskiego w 1793 roku, insurekcji kościuszkowskiej, wreszcie dramatycznych wydarzeń sejmu rozbiorowego. Teatr ukazany jest jako tło dla smutnego końca panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego, który mimo abdykacji, mając u boku narzuconego przez Nikołaja Repnina „stałego opiekuna” Eliasza Bezborodkę, nie rezygnował z teatralnych rozrywek. Rozdział drugi W mieście gubernialnym przedstawia życie teatralne w latach 1802– –1830 już w mieście gubernialnym, jakim stało się Grodno. Zapoznajemy się z burzliwymi antrepryzami: najpierw Salomei Deszner, a potem jej licznych następców. Obraz życia teatralnego kreślony jest bardzo szeroko i nie ogranicza się tylko do repertuarowych perturbacji i personalnych rozgrywek, ale uwzględnia ważne fakty historyczne, między innymi wkroczenie do Grodna wojsk francuskich i polskiego korpusu księcia Józefa Poniatowskiego w 1812 roku, ogłoszenie stanu wojennego w związku z wybuchem powstania listopadowego w 1830 roku, objęcie stanowiska gubernatora przez Michaiła Murawiowa w roku następnym. Największe znaczenie zyskuje jednak fakt, że w obliczu rozwijającej się polityki rusyfikacyjnej, czego przykładem jest wprowadzenie w 1823 roku zakazu używania języka polskiego w korespondencji urzędowej, teatr pozostał miejscem, w którym polskie słowo wybrzmiewało w swym pięknie. W zmienionych warunkach politycznych wykształcają się nowe funkcje sceny, która traci swój prymarny rozrywkowy charakter na rzecz obrony narodowej tożsamości. Rozdział trzeci W Grodnie i na prowincji rozszerza perspektywę na całą Grodzieńszczyznę i kreśli obraz życia teatralnego w latach 1832–1840. Poznajemy szczegółowy opis życia teatralnego w Krzemieńcu, Brześciu, Kobryniu, Słonimie, Zelwie, Świsłoczy, Lidzie i Wołkowysku. W rozdziale czwartym Aktorowie wileńscy w podróży Jędrychowski skrupulatnie opisuje peregrynacje scenicznych artystów w latach 1841–1844. Wykazuje związek ich losów z przynależnością do określonego zespołu i z charakterem poszczególnych antrepryz. Choć pisze nie tylko – jak mówiłby tytuł – o aktorach wileńskich, to im wyznacza miejsce najistotniejsze. Od nich zaczyna swój wywód, by wskazać postępującą rusyfikację Ziem Zabranych. Akcentuje przełomowy moment, jakim stało się przedstawienie odegrane w Wilnie 11 stycznia 1844 roku wprawdzie przez aktorów polskich, ale w języku rosyjskim (s. 192). Efektem dwukrotnego powtórzenia przedstawienia był rozłam: aktorzy grający po rosyjsku zostali obwołani kolaborantami
466
• Recenzje i przeglądy •
i zbrodniarzami, i tylko wyjazd na wakacyjne występy do Druskienik odroczył rozpad zespołu. Kiedy czas kanikuły się zakończył, nad Wilią działały dwa zespoły: cieszący się popularnością zespół polski oraz ledwo prosperujący zespół polsko-rosyjski. By zapobiec ostatecznej katastrofie tego drugiego, władze carskie zamknęły polski teatr, jako oficjalny powód podając zły stan budynku. Przedstawiając tę sytuację, Jędrychowski podkreślił wielkie znaczenie teatru dla podtrzymania polskiego słowa w oficjalnym, nie tylko artystycznym obiegu. W rozdziale piątym Świadectwa prawomyślności autor drobiazgowo opisuje teatralne poczynania antreprenerów w latach 1844–1847, a także związane z nimi zmagania z cenzurą. Pokazuje wzmacniające się narzędzia nacisku tego urzędu oraz próby przeciwstawiania się zakazom. Szczególnie interesująco przedstawiają się próby ingerencji w teksty przeznaczone do wystawienia, przy czym dotyczyły one nie tylko utworów polskich, ale i powszechnie uznanych, na przykład Makbeta Williama Szekspira. Rozdział szósty Premiera „Mazepy” opisuje lata 1846–1860. Jędrychowski rysuje tu obraz popadającego w coraz większą ruinę grodzieńskiego budynku teatralnego, problemów finansowych tej instytucji, repertuarowych poszukiwań, badacz prezentuje także sylwetki aktorów grających na ziemi grodzieńskiej. Rozdział przynosi również informacje na temat krytyki teatralnej, jaką praktykował niejaki Wasilij Kulin. To jego właśnie oceny pozwoliły na opis aktorskich talentów, które ujawniały się na scenie. Otrzymujemy także informacje na temat letniego życia kulturalnego, w którym zaistniał Stanisław Moniuszko, koncertujący u wód między innymi wespół ze śpiewakiem Achillesem Bonoldim i pianistą Romanem Mączyńskim. Autor przedstawia także informacje na temat utalentowanego i popularnego wówczas rodzeństwa Kamili i Mirosława Marcinkiewiczów. Najwięcej uwagi poświęcono jednak premierze Mazepy w 1858 roku. Jędrychowski skrupulatnie przedstawia zmiany, jakie wprowadził do oryginalnego tekstu Andrzej Chełchowski, aktor i niegdysiejszy wielokrotny dyrektor teatrów, który objął we wspomnianym roku teatr nad Niemnem. Dzięki szczegółowym opisom, w znacznej mierze sformułowanym na podstawie recenzji Kulina, poznajemy przedstawienie od strony widowiskowej. Końcowa część rozdziału przynosi informacje na temat remontu zrujnowanego gmachu na Horodnicy, a także opisuje widowiska, które z tego powodu dawano w Druskiennikach i Brześciu. Nie pominięto także teatralnej działalności Jana Russanowskiego, którego zespół dawał występy w Wysokiem Litewskiem; wspomina się także o jarmarcznych występach w Zelwie francuskiego baletmistrza Ludwika Persoira. Rozdział siódmy Likwidacja sceny polskiej to relacja z lat 1861–1864, kiedy antrepryzę dzierżył Mikołaj Hahn, a po rozpadzie zespołu teatralną rozrywkę zapewniały amatorskie występy artystów rosyjskich. Trudna sytuacja artystyczna była wynikiem przede wszystkim uwarunkowań politycznych, których apogeum stanowił wybuch powstania styczniowego. Sukcesy zespołu grodzieńskiego, odnoszone zarówno na wyjeździe, jak i w macierzystym teatrze nad Niemnem, nie uszły uwadze gubernatora Władimira Nazimowa, który nakazał przeprowadzenie śledztwa. Zostało ono wszczęte nie tyle z powodu jego niebywałej popularności, ile na skutek demonstrowania przez
467
• Recenzje i przeglądy •
Polaków podczas przedstawień postaw patriotycznych. Stało się to ostatecznym powodem do wydania 8 stycznia 1865 roku przez generał-gubernatora Murawiowa rozporządzenia, które zakazywało używania języka polskiego w teatrze. Trzeba było pół wieku, by polska mowa znów rozbrzmiała na scenie. Decydując się na układ chronologiczny – najprostszy, ale i najbardziej przejrzysty – Jędrychowski nie zawęża pola widzenia do historii jednej instytucji. Mając na względzie fakt, że życie teatralne warunkowane jest przez szeroki kontekst społeczny, wyczerpująco kreśli tło polityczne, religijne, oświatowe i kulturalne. Co więcej, jego rozważania dotyczą nie tylko stałych scen, ale też doraźnych, powstających z okazji występów sławnych artystów. Przykład takiej sceny podaje Jędrychowski już w pierwszym rozdziale, wspominając o tymczasowym teatrze urządzonym w byłej przędzalni z okazji występów sztukmistrza Pinettiego (s. 57). Wiele miejsca poświęca też scenom szkolnym, wskazując w ten sposób doniosłość ich teatralnej i – szerzej – kulturalnej działalności. Potwierdza to choćby przykład omówienia szkolnej premiery Hamleta w 1817 roku. Autor nie zapomina także o zyskujących istotne znaczenie towarzyskie scenach letnich, choćby o scenie w Druskienikach, która „degradowała” teatr grodzieński na czas kanikuły. Nie pomija także występów podczas jarmarków w Zelwie, przedstawia też ciekawy opis przedstawienia, jakie dano podczas targu w Wysokiem Litewskiem, gdzie w teatrzyku zaimprowizowanym w karczmie postarano się nawet o numerowane miejsca (s. 337). Autor umiejętnie wyważa rangę problemów. Jeśli więc w przedstawianym repertuarze jakaś sztuka spełniła szczególną funkcję, nie ogranicza się do jej opisu, ale szeroko kreśli kontekst, w którym zaistniała. Przykład stanowi część rozdziału pierwszego Czasy Rzeczypospolitej i jej zmierzch, dotycząca sztuki Jana Drozdowskiego Literat z biedy. Mało znany utwór, postawiony w kontekście szczegółów życia autora Bigosu hultajskiego oraz Wdzięczności dla Pana, czyli Wesela wiejskiego, sztuk znanych z wystawień oprawionych muzyką Jana Stefaniego, stawia ten tytuł w jaśniejszym świetle i wyznacza mu znaczniejszą pozycję. Pozycję tę dodatkowo wzmacnia wspomnienie postaci Bakałarza i jej związków z postacią Bardosa z Cudu mniemanego, czyli Krakowiaków i Górali Bogusławskiego. Inny przykład: ustęp dotyczący mało znanego pisarza i tłumacza Michała Bończy-Tomaszewskiego (s. 73) czy Łukasza Świderskiego (s. 87–89). Jędrychowski przypomina ważne, lecz czasem zapomniane fakty, jak choćby ten, że w 1840 roku w Wilnie ukazał się pierwszy polski przekład Hamleta, po który jednak nie sięgnęli ludzie sceny, w zamian wykorzystując przeróbkę Bogusławskiego i doprowadzając do premiery w Grodnie trzy lata później (11 lutego 1843). W tym samym (1840) roku ukazał się przekład Romea i Julii, który choć wyszedł spod pióra Juliana Korsaka, zawierał fragment przetłumaczony przez Adama Mickiewicza (s. 220). Autor zwraca uwagę, że również z tego przekładu teatr nie skorzystał, wybierając tłumaczenie Floriana Gwozdeckiego. Kwestie literackie zajmują istotne miejsce w rozważaniach autora Teatrów grodzieńskich…, czego przykładem jest także ukazanie literackiego portretu Pinettiego. Jędrychowski wskazuje jego obecność w bajce Ignacego Krasickiego Kuglarze i przy-
468
• Recenzje i przeglądy •
pomina wzmiankę nazwiska w XII księdze Pana Tadeusza Mickiewicza. Zresztą o samym wieszczu też znajdziemy teatralne wspomnienie – Mickiewicz grał w szkolnych przedstawieniach role kobiece: Barbary Radziwiłłówny w dramacie Franciszka Wężyka i Natalii Czerwańskiej w Aleksandrze Mężykowie (s. 149). Związki teatru z literaturą znalazły swe odbicie także w tropieniu osobliwości repertuaru sceny grodzieńskiej. Taką osobliwością była bez wątpienia Kasia z Heilbronnu Heinricha von Kleista, której premiera w tłumaczeniu Franciszka Rynkiewicza odbyła się 31 stycznia 1843 roku i była najprawdopodobniej polską prapremierą tego dramatu (s. 223). W rozprawie Jędrychowskiego nie zabrakło też charakterystyki fabularnej i genologicznej opisywanych utworów. Dzięki temu widoczny jest profil repertuaru w omawianym okresie: od najpopularniejszych gatunków komediowych i muzycznych po rzadsze dramy, tragedie i opery. Równie istotna dla autora jest strona wizualna przedstawień. Tam, gdzie konieczne jest odwołanie do teatralnej tradycji, nie waha się przypomnieć istotnych zjawisk, które choć miały swe źródło w innej epoce, stanowiły ważny punkt odniesienia dla zdarzeń osiemnasto- i dziewiętnastowiecznych. Przykładem – opis barokowego z gruntu widowiska, jakie odegrano podczas egzekwii jeszcze w 1811 roku (s. 91). Rozprawa daje nam także szczegółowy obraz zaplecza teatralnego: znajdziemy tu między innymi listę stosowanych machin i technikę zmiany dekoracji wykorzystywaną podczas widowisk na Horodnicy za antrepryzy Wilhelma Schmidkoffa (s. 219). Jędrychowski dezaktualizuje niektóre opinie, odkłamuje utrwalone nieprawdziwe informacje, jak choćby tę o rzekomym wybudowaniu przez Antoniego Tyzenhauza gmachu teatralnego w Grodnie (s. 17). Zdarza się, że prostuje pomyłki w afiszach: na przykład w 1815 roku na benefis Ludwika Worowskiego zapowiadano tragedię Hrabia Essex, feldmarszałek angielski, przypisując autorstwo Szekspirowi. Tymczasem, jak podaje autor, sztuka ta wyszła spod pióra angielskiego pisarza Johna Banksa (s. 95). Polityczne tło życia teatralnego na Grodzieńszczyźnie – jak pokazuje Jędrychowski – wyznaczały wydarzenia rangi międzynarodowej, antycarska działalność polskich artystów i kolejne etapy rozwoju cenzury. Gdy na przykład w 1812 roku zmienił się układ politycznych sił, a w Wilnie podpisano akt Konfederacji Generalnej, łączący Litwę z Koroną, teatr grodzieński nieprzypadkowo przecież wystawił Cud mniemany, czyli Krakowiaków i Górali. W tym samym roku nowego bohatera narodowego, jakim stał się Napoleon Bonaparte, fetowano z okazji imienin wojskowymi musztrami i paradami, iluminacjami, balami, a także uroczystymi spektaklami. Znaczącym dopełnieniem jest również uwzględnienie spiskowych biografii aktorów, między innymi Józefa Leśniewskiego i Antoniego Ćwikiewicza. Zestawienie ich życiorysów świadczyć może z jednej strony o skomplikowanych relacjach między sztuką teatralną a życiem pozascenicznym, a z drugiej – stanowi jeden z pierwszych przykładów skłócenia środowiska teatralnego, które źródło swe miało w polityce, a konsekwencje podlegały moralnej ocenie społeczeństwa. Autor szeroko omawia także rolę cenzury, wyliczając kryteria, które obowiązywały w ocenie widowisk (s. 77). Pokazuje, że z czasem zmieniała się hierarchia tych kry-
469
• Recenzje i przeglądy •
teriów: o ile na początku najwyżej stawiano wartości moralne i obyczajowe („wiara, rząd lub obyczajność”; s. 102), o tyle w miarę upływu czasu zamieniono je na poprawność polityczną. Mamy tu także przedstawione działania władz carskich, zmierzające do rozbudowania struktury urzędu cenzorskiego, których efektem było między innymi wydanie w 1826 roku tak zwanego „żelaznego” dekretu. Dokument ten, choć uważany za nieprecyzyjny, okazał się skuteczny, bo angażował gubernialną policję do nadzorowania spektakli, powodował odmowę pokazywania niektórych sztuk, a nawet afiszy teatralnych (s. 105–106). Cenzura oznaczała przede wszystkim ograniczenia w doborze repertuaru. Na tej liście znalazły się nawet sztuki Szekspira – przy czym Hamlet był sztuką wystawianą powszechnie, podczas gdy w Makbecie widziano przede wszystkim niebezpieczny motyw królobójstwa. Jędrychowski przedstawia jednak świadectwo premiery i tego tytułu. Została ona zrealizowana z jednej strony wskutek niejednomyślności cenzorów, z drugiej – dzięki odwadze dyrektora Stanisława Nowakowskiego. Cenzura zresztą to temat wszechstronnie w książce omówiony – autor łatwo odprowadza od niego nowe wątki, na przykład wątek zabiegów antreprenerów o przywileje prowadzenia teatrów, co często przybierało postać aktów hołdu dla imperatora. O teatrze jako nie tylko ulotnej sztuce i rozrywce, ale prawdziwym życiu z jego blaskami i cieniami świadczy opis zdarzenia, jakiego doświadczył aktor Antoni Ilnicki, który został pobity przez Józefa Gruszeckiego, cukiernika arendującego od Ryxa antrepryzę. Autor przywołuje ten incydent nie tylko jako obrazek obyczajowy, ale jako fakt poświadczony cytatem z obdukcji dokonanej przez Jerzego Liniewicza (s. 44). Ciekawie jest też nakreślona sylwetka Tomasza Jędrzejewskiego – aktora i awanturnika (s. 145). Nie idzie jednak o tanią sensację, ale o rzetelność sprawozdawczą, która nie przeszkadza, ale pomaga w odkrywaniu przed czytelnikiem ciekawostek. Przykładem jest anegdota kulinarna o babce petinetowej, która swą nazwę wzięła od nazwiska słynnego baletmistrza. Ciekawostką jest także przytoczenie skargi, którą złożyła Marianna Morawska do sądu jurysdykcji marszałkowskiej w 1793 roku, zarzucając Maciejowi Każyńskiemu brak dyscypliny i dobrego obyczaju. Szczegółowe opisanie sprawy daje nam obraz różnicy poglądów, a także obyczajowości tamtego czasu (s. 52–54). Refleksje socjologiczne budzi również ustęp mówiący o podarkach, które aktorzy otrzymywali w dowód uznania dla ich talentów (s. 58–59). Największe zdziwienie budzi jednak wzmianka o Ludwiku Persoirze, który w 1860 roku dawał występy na jarmarku w Zelwie przy akompaniamencie „piętnastu muzyków, w większości Cyganów. Kroniki odnotowały także obecność dwunastu prostytutek” (s. 337). Niepodważalna wartość niniejszej rozprawy najpełniej uwidacznia się w tych fragmentach, które są wynikiem opracowania materiałów niepublikowanych. Autor wykorzystuje i przedstawia teatralia zachowane w archiwach polskich, białoruskich, litewskich i rosyjskich. Takich przykładów znajdziemy wiele. Spośród nich wymieńmy choćby opis premiery Hamleta w teatrze szkolnym u dominikanów w Nowogródku w 1817 roku. Jej konsekwencją było wydanie zakazu organizowania przedstawień w szkołach.
470
• Recenzje i przeglądy •
Potwierdzeniem wartości historycznej pracy jest imponująca bibliografia uwzględniająca zarówno drukowane, jak i rękopiśmienne źródła archiwalne – tłumaczone przez autora i przywoływane – co wcale nieczęste w publikowanych obecnie opracowaniach – wraz z rzetelnym wskazaniem miejsca ich przechowywania. Dopełniają ten bogaty obraz aneksy: rozporządzenia (w tłumaczeniu autora), antrepryzy, repertuary polskich teatrów zawodowych w Grodnie i okolicach (dwanaście miejscowości). Na wysoką wartość edytorską pracy składają się również fototypiczne reprodukcje listów (np. Salomei Deszner), faksymiliów i afiszy. Znajdziemy także litografię przedstawiającą Druskieniki, rysunki ukazujące plan i fasadę klasztoru i kościoła dominikanów w Nowogródku, pocztówki, fotografie gmachów teatralnych, zarówno te sprzed kilkudziesięciu lat, jak i współczesne. Warto zaznaczyć, że doskonały warsztat historyka nie przeszkadza autorowi budować narracji na miarę powieści. Jędrychowski dba, by przedstawienie teatralnych dziejów nie było suchą relacją, dlatego ucieka się do niemal poetyckich opisów przestrzeni, czego przykład znajdziemy już we wstępnej części rozdziału pierwszego. Dbając o „klimat” książki, zamieszcza w niej nawet fotografię rzeki Horodniczanki, która choć niewielka, malowniczo wije się w parku niedaleko teatru. Jędrychowski pokazał w swojej książce, że życie teatralne jest wynikiem współwystępowania wielorakich czynników i jawi się jako przestrzeń działań artystycznych, a przy tym obszar działań politycznych, ekonomicznych, wreszcie personalnych. Szeroko i szczegółowo opisuje tło historyczno-polityczne tworzenia teatru w Grodnie. Pokazuje wpływ wydarzeń historycznych na życie teatralne, co znajdowało wyraz w repertuarze – zarówno w jego formie artystycznej, jak i ideowej. Książkę Zbigniewa Jędrychowskiego można uznać za wizytówkę rzetelności i skrupulatności historyka, a przy tym za pracę inspirującą do dalszych poszukiwań na niwie nie tylko teatralnej, ale też politycznej, historycznej i obyczajowej. a b s t r ac t Scene and Politics – Theatrical Life in Grodno and the Grodno Region
Review of: Zbigniew Jędrychowski, Theatres of Grodno 1784–1864, Warszawa 2012
The paper reviews Zbigniew Jędrychowskis Teatra grodzieńskie 1784–1864 (Warsaw 2012), which presents in chronological order the still unknown in details history of Polish theatre in Grodno and the surroundings grounds at the end of the eighteenth century and in the first half of the nineteenth century in the context of a broad cultural and social-political perspective. The first part of the review is focused on discussing the contents of the publication, while the second part consists of a critical commentary of this treatise. The review emphasises the merits of Jędrychowski’s book, its meritoric, documentary, and editorial values.
k e y wo rd s theatre, Grodno, history of the theatre in the 18th and 19th century, Zbigniew Jędrychowski
471
• Recenzje i przeglądy • Anna Janek
(Akademia im. Jana Długosza w Częstochowie)
Perspektywa innej perspektywy*. Nad książką Anny Janickiej Sprawa Zapolskiej. Skandale i polemiki Rec.: Anna Janicka, Sprawa Zapolskiej. Skandale i polemiki, Uniwersytet w Białymstoku, Alter Studio, Białystok 2013, ss. 372, il.
W roku 2013 w ramach Naukowego Projektu Wydawniczego – Serii „Przełomy/Pogranicza” ukazała się książka Anny Janickiej zatytułowana Sprawa Zapolskiej. Skandale i polemiki. Publikacja jest zmienioną wersją rozprawy doktorskiej obronionej w 2007 roku na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Omawiana praca składa się z siedmiu części, wieńczy ją aneks. Po części pierwszej – Wprowadzeniu następuje balansująca między perspektywą historycznoliteracką a czytaniem feministycznym część druga zatytułowana Ich Zapolska, poświęcona recepcji twórczości. W trzeciej części pracy – Pisarka i skandale – Janicka koncentruje się na „krytycznym dyskursie towarzyszącym debiutowi i śmierci” (s. 28) pisarki, a skandale związane z debiutem i śmiercią (pogrzeb i testament) tworzą ramę, w którą wpisana zostaje biografia i twórczość autorki Kaśki Kariatydy. Część czwarta – „Drugie życie”. Listy – traktuje o korespondencji Gabrieli Zapolskiej, której analiza służy Janickiej do konfrontacji poglądów pisarki z sądami krytyków i badaczy. Z listów wyłaniają się trzy obrazy autorki Moralności Pani Dulskiej – emancypantka, pacjentka i dziennikarka. Część piąta – Figury tożsamości a role spełniane – dotyka problemu kobiecości konstruowanej przez Zapolską. Bohaterki jej utworów szukają własnej tożsamości w odgrywanych przez siebie rolach – matek, żon. Szósta część – W poszukiwaniu sensu. Modlitwa naturalistki – odkrywa zapomniany tekst Modlitwy Pańskiej. Utwór cenny między innymi dlatego, że pozwala Janickiej podważyć dotychczasowe rozpoznania dotyczące stosunku Zapolskiej do Boga i wartości chrześcijańskich. Siódma część – Kobieta pisząca na rozdrożu – staje się podsumowaniem wyciągniętych przez autorkę wniosków ze wskazaniem nowych możliwości interpretacyjnych. Książkę zamyka Aneks zawierający teksty rejestrujące wspomnianą już wcześniej „sprawę Zapolskiej”, a także prace krytyczne współczesnych jej polemistów. Tytuł Sprawa Zapolskiej. Skandale i polemiki nawiązuje do głośnego debiutu1 Zapolskiej, a właściwie do sprawy sądowej, którą wytoczyła pisarka jednemu z krytyków. Przypomnę: wydanie Małaszki w tomie Akwarele (1885) było szeroko komentowane *
1
Tytuł nawiązuje do eseju Barbary Skargi, w którym filozofka opisuje sytuację odbioru portretu: „Moje nań spojrzenie już zostało wymuszone przez spojrzenie artysty, nie jest ono bezpośrednie, źródłowe, nie dotyka samej rzeczy, narzucona mu została perspektywa innej perspektywy” (B. Skarga, Portret, w: tejże, Ślad i obecność, Warszawa 2002, s. 56). Debiut rozumiem za Anną Janicką jako węzłowy moment biografii pisarza. Faktycznie Zapolska debiutowała w roku 1881 roku opowiadaniem Jeden dzień z życia róży. Zob. js [J. Sławiński], Debiut, w: M. Głowiński, T. Kostkiewiczowa, A. Okopień-Sławińska, J. Sławiński, Słownik terminów literackich, red. J. Sławiński, Wrocław 1998, s. 93.
472
• Recenzje i przeglądy •
przez ówczesną krytykę. Jeden z głosów potępiających twórczość Zapolskiej należał do Jana Ludwika Popławskiego, który pod pseudonimem Wiat napisał artykuł Sztandar ze spódnicy, opublikowany na łamach „Prawdy”. W swojej pozamerytorycznej argumentacji, pełnej chwytów ad personam, zarzucił pisarce plagiat. Stwierdził, że „Małaszka jest przeróbką rosyjskiej powieści, natomiast Gdybyś ożyła jest przeróbką z francuskiego”2 (s. 240). Z racji tego, że autor artykułu nie odpowiedział na list Zapolskiej, zamieszczony w „Kurierze Codziennym”3), pisarka skierowała sprawę do sądu. Mimo że Zapolska nie znała języka rosyjskiego, a Popławski nie potrafił wskazać dowodów plagiatu, autorka Małaszki sprawę przegrała. Jednak w opinii publicznej jej przegrana nie była wcale tak oczywista. W konsekwencji więc proces przeniósł się niejako z sali sądowej na łamy gazet. Rozgorzała niezwykle zaciekła dyskusja, na Aleksandra Świętochowskiego i Popławskiego padły gromy krytyki, o czym możemy się przekonać, sięgając do Aneksu. Janicka umieściła w nim najważniejsze artykuły polemistów, między innymi Władysława Wścieklicy, Adolfa Dygasińskiego, Włodzimierza Spasowicza, Józefy Sawickiej-Ostoi, Aleksandra Świętochowskiego i Jana Ludwika Popławskiego. Lektura tych tekstów pozwala współczesnemu odbiorcy odczuć emocjonalny ton dyskusji, pomaga zrozumieć „sprawę Zapolskiej”, a przez wielość przytoczonych opinii umożliwia także weryfikację sądów na temat twórczości autorki Janki i stanu ówczesnej krytyki. Obok tekstów odwołujących się bezpośrednio do „największego skandalu w literaturze polskiej” (s. 85), znajdziemy w Aneksie także głosy przedstawiające samą Zapolską. Wśród nich wspomnienia Kornela Makuszyńskiego i lekarki Teodory Krajewskiej. Dobrze jest zatem zacząć czytać omawianą książkę od końca, Aneks bowiem pozwala zobaczyć Zapolską tak, jak widzieli ją jej współcześni. Te spojrzenia – nierzadko wrogie, oskarżycielskie i oceniające – będzie Janicka przywoływać w całej pracy, prezentując kolejne oblicza autorki Małaszki. Jednak zanim przejdę do ich omówienia, słowo o okładce, która w moim przekonaniu staje się kluczem do odczytania Sprawy Zapolskiej. Na okładce książki zamieszczono zdjęcie Zapolskiej wykonane w 1899 roku. Czarno-biała fotografia przedstawia pisarkę przeglądającą się w lustrze, siedzącą tyłem do obiektywu. Czytelnik jedynie w lustrzanym odbiciu może rozpoznać twarz autorki Sezonowej miłości. Widz-czytelnik staje się niejako podglądaczem, podpatruje artystkę w jej krakowskim mieszkaniu. Wydawać by się mogło, że nie ma w tej sytuacji niczego nadzwyczajnego, a jednak ten wzrok utkwiony w czytelniku jest jak wezwanie4. Zdjęcie jest śladem, fenomenem przeszłości, który – jak podpowiada Barbara Skarga – wymaga odczytania. Zdjęcie Zapolskiej wzywa do podjęcia próby przekroczenia „szklanych barier” – obiektywu aparatu i tafli lustra, za którymi kryją się odpowiednio – historycznoliterackie odczytania i etykiety przypięte autorce Małaszki 2 3 4
J.L. Popławski, Sztandar ze spódnicy, „Prawda” 1885, nr 35 z 29 (17) sierpnia. Zapolska umieściła swój list w „Kurierze Codziennym” (1885, nr 249). W liście tym wzywała Popławskiego, aby złożył w redakcji „Świtu” pierwowzory zakwestionowanych nowel (zob. s. 85). Przywołana metafora wezwania pochodzi z książki Barbary Skargi (dz. cyt.). Filozofka omawiając problem śladu, wyróżniła trzy kategorie – piętno, bliznę i wezwanie.
473
• Recenzje i przeglądy •
przez krytyków i badaczy literatury. Odpowiedzią na to wezwanie jest właśnie Sprawa Zapolskiej. Celem pracy Janickiej jest bowiem próba dotarcia do o s o b y Zapolskiej. Droga, którą wybrała badaczka rozpościera się pomiędzy dwoma lekturowymi paradygmatami – tradycją historycznoliteracką i refleksją feministyczną. Janicka decyduje się na zerwanie wszelkich etykiet: naturalistki, secesjonistki, skandalistki i feministki, które zaciemniają obraz pisarki, z nimi też mierzy się w części drugiej – Ich Zapolska. Podstawowym zarzutem, jaki autorka stawia tekstom omawiającym związki Zapolskiej z naturalizmem, jest „gest przyporządkowania”. Wysiłek badaczy skupia się na określeniu, w jakim stopniu Zapolska jest „polskim Zolą”, a w jakim nie; a więc na poszukiwaniu tych cech twórczości, które pozwalają uznać pisarkę za naturalistkę. W dalszej części Janicka zwraca uwagę na to, że myślenie o Zapolskiej oscyluje pomiędzy faktem a anegdotą: obok rzeczowych omówień, opartych na faktach, pojawia się wiele tekstów, których impulsem były plotka, anegdota czy skandal. Do pierwszej grupy według Janickiej należy książka Józefa Rurawskiego Gabriela Zapolska (1987), w której badacz decyduje się na użycie formuły „secesyjności” jako klucza do odczytania biografii i twórczości pisarki. „Była pisarką secesyjną – pisze Rurawski, a cytuje go Janicka – była secesyjną aktorką; powichrowane, burzliwie układające się życie osobiste, gwałtowne przeskoki tematyczne, zmiany nastrojów w tekstach i w życiu, akcent na dekoracje, kostiumy, suknie – wszystko to było secesyjne i fin-de-siècle’owe” 5. Mimo że Janicka dostrzega walory porządkujące i kontekstowe pracy Rurawskiego oraz atrakcyjność formuły „secesyjności”, wskazuje jednak na wiele wątków biograficznych, które nie dają się w przypadku Zapolskiej ująć w ramy modusu estetyzującego. Badaczka zwraca uwagę na doświadczenia Zapolskiej – chorobę, śmierć dziecka, próbę samobójczą, które bynajmniej nie mogą być zakwalifikowane jako manifestacje „sztuczności”. Stawiając pytania i formułując zarzuty wobec koncepcji Rurawskiego, Janicka upomina się o portret prawdziwy. Janicka omawia również plotkarsko-gawędziarską książkę Anieli Kallas6. Pełna przypuszczeń i manipulacji praca ukazuje życie Zapolskiej jako „pasmo niekończących się romansów i zdrad – od pedofilskich skłonności nauczyciela małej Luni począwszy, poprzez rozliczne romanse oraz małżeństwa, aż do portretu starzejącej się Zapolskiej jako utrzymanki paru przynajmniej mężczyzn” (s. 46). Przywołane w ten sposób, choć tylko wybiórczo, różne style odbioru i modele recepcji twórczości Zapolskiej pozwalają Janickiej zakreślić obszar własnej badawczej refleksji, a właściwie wyznaczyć szlak, który określa jako – „trzecią drogę”, opozycyjną do uprzednio zaprezentowanych, prowadzącą w stronę Gabrieli Zapolskiej – osoby. Wracając do fotografii z okładki, można odnieść wrażenie, że Janicka rozbijając lustro, które tak jak wymienione sposoby lektury, tylko stwarza pozór rzeczywistości – pragnie wejść w pęknięcia. Mówiąc słowami Jolanty Brach-Czainy, szczeliny istnienia7. Każdy fragment pękniętej tafli coś odbija, jakoś mówi o Zapolskiej. Pokazuje 5 6 7
J. Rurawski, Gabriela Zapolska, Warszawa 1987, s. 300. A. Kallas [Korngutówna], Zapolska. Powieść biograficzna, Warszawa [1931]. Zob. J. Brach-Czaina, Szczeliny istnienia, Warszawa 1992.
474
• Recenzje i przeglądy •
ją jako secesyjną damę – postać fin-de-siècle’u, to znów kapryśną aktorkę czy pracowitą pisarkę i dziennikarkę. Trzecia droga proponowana przez Janicką wydaje się ścieżką już przetartą. Już Krystyna Kłosińska w książce Ciało, pożądanie, ubranie. O wczesnych powieściach Gabrieli Zapolskiej odrzuciła istniejące w refleksji humanistycznej sposoby mówienia o Zapolskiej jako o naturalistce, skandalistce i secesjonistce. Wybierając perspektywę feministyczną, doceniła to, co dotychczas w twórczości autorki Sezonowej miłości było odrzucane przez literaturoznawców, jak chociażby metaforyczny nadmiar8. Kłosińska – jak ocenia Janicka – „Z nieukrywaną przyjemnością i pasją […] rozsupłuje zawiłe metafory pisarki. Metaforyczna gęstość fabuły zachęca badaczkę do rezygnacji z podziałów na elementy poprawne i mniej poprawne, banalne i istotne w tekście literackim” (s. 50). Należy więc zadać pytanie, co różni postawy obu badaczek? Czy rzeczywiście jest tak, jak tłumaczy Janicka we Wprowadzeniu: Kończąc swoją pracę o Gabrieli Zapolskiej, autorka [Krystyna Kłosińska – A.J.] wyznaje: „(…) czytając kobietę Zapolskiej pamiętam o moich poprzedniczkach”. Własną „sprawę Zapolskiej” chciałabym widzieć trochę inaczej: p i s z ą c /opisując o s o b ę Zapolskiej pamiętam przede wszystkim o niej samej. (s. 32; podkr. moje – A.J.)
Warto zastanowić się nad tym, co udało się zyskać Janickiej dzięki sygnalizowanemu powyżej przesunięciu akcentów. I czy „pisać osobę” to, paradoksalnie, stwarzać ją na nowo za pomocą narzędzi, których dostarcza teoria literatury? Czy może skazani jesteśmy jedynie na jej odbicia? Jedno z takich odbić zaprezentowała Kłosińska we wspomnianej książce, proponując lekturę feministyczną, która pozwala zobaczyć w Zapolskiej pisarkę niezwykle świadomą swoich wyborów. Janicka docenia pracę Kłosińskiej, w której przejawia się „genialność, wnikliwość, demaskatorska precyzja […]” (s. 52) autorki. Janicka decyduje się postawić pytanie fundamentalne nie tylko dla tekstu Kłosińskiej, ale chyba w ogóle dla tekstów wykorzystujących narzędzia krytyki feministycznej: „Czy lektura według zasad sous lu, lektura naczytywania, nie staje się – po prostu – aktem wczytywania w Zapolską współczesnej świadomości feministycznej, kolejnym aktem etykietowania, przyporządkowania pisarki, tym razem innemu paradygmatowi?” (s. 52). Piętrzące się wątpliwości wobec prac innych badaczy stały się inspiracją do rozpoczęcia własnych poszukiwań. Janicka korzysta z propozycji interpretacyjnych Mieczysławy Romankówny (Ze wstępnych badań nad psychologicznym podłożem twórczości Gabrieli Zapolskiej9), niegodzącej się na powierzchowne odczytywanie dzieł Zapolskiej przez krytykę, która „pragnie wtłoczyć w ustalone, istniejące ramy indywidualność pisarską wykraczającą poza codzienność – i wtedy każdy z krytyków zależnie od swego punktu widzenia, co innego zauważa w dziele, a istotne oblicze twórcy pozostaje właściwie nieznane”10. Zob. K. Kłosińska, Ciało, pożądanie, ubranie. O wczesnych powieściach Gabrieli Zapolskiej, Kraków 1999, s. 26–37. 9 M. Romankówna, Ze wstępnych badań nad psychologicznym podłożem twórczości Gabrieli Zapolskiej, „Prace Polonistyczne” 1938. 10 Tamże, s. 120. 8
475
• Recenzje i przeglądy •
Aby zbliżyć się do Zapolskiej, Janicka sięga do listów pisarki. Mimo świadomości ograniczeń wynikających z lektury tekstu epistolarnego, decyduje się rozpocząć swoje poszukiwania właśnie od czytania korespondencji. Badaczka zakłada bowiem, że pod warstwą gestów, masek i póz kryć się mogą pokłady autentyczności. W strategii interpretacyjnej Janickiej analiza zapisu konkretnych doświadczeń egzystencjalnych, to jest cierpienia, choroby, starości, zajmuje miejsce centralne. Autorka czyta listy Zapolskiej, szczególną uwagę przywiązując do „dramatycznych pęknięć”, które wynikają z samej poetyki listu – niekonsekwencji, niespójności, migotliwości przekazów, ale mogą również charakteryzować pokolenie przełomu wieków. Wreszcie – ukazuje moment rozchodzenia się biografii Zapolskiej na jej dwa warianty: publiczny i intymny. Jak wynika z analizowanych przez Janicką listów, doświadczenie choroby miało istotny wpływ na to, jak Zapolska postrzegała siebie i innych. Kondycja pisarki z początku – jak zauważa badaczka – zależna jest od nieustannej oscylacji między zdrowiem a chorobą. Natomiast od roku 1888, czyli od próby samobójczej, „rytm choroby stanie się rytmem istnienia; choroba będzie już odtąd jej biografią” (s. 127), a dotychczasowe role życiowe odejdą na drugi plan. Od tej pory Zapolska funkcjonować będzie jako pacjentka. Fragmenty z listu Zapolskiej do Adama Wiślickiego przywoływane przez Janicką: „Choroba mnie męczy bardzo i wierz mi Pan, wszystko to, co piszę, to piszę w łóżku, nieraz tak zmęczona, że pióro mi wypada z ręki”; „[…] praca umysłowa, ciągła gorączka wysiłku”. „Skoro mnie zobaczysz, trochę się zdziwisz. Jest pół tej, co było. Bezkarnie nie można szarpać i zużywać się tak […]. Doktor zakazał mi pisać co najmniej sześć tygodni. Powiedział, że mam przekrwienie siatki mózgowej od natężenia. W ostatnich czasach pisałam rzeczywiście za wiele” (s. 129)
trafnie oddają uwikłanie procesu twórczego w chorobę. Warto zaznaczyć, że podobnie jak Zapolska twórcze i uwalniające aspekty choroby podkreślała Virginia Woolf w eseju O chorowaniu11. Twórcze, ponieważ intensywność doznań związanych z chorobą sprzyja ujawnianiu się w pisarstwie doświadczenia somatyczności. Dlatego kolejnym równie istotnym problemem interpretacyjnym staje się cielesność. Janicka pisze, że Zapolska sytuuje ciało w porządku odkrywania, interpretując gest odsłonięcia jako podstawowy dla ujawniania kobiecej tożsamości. Natomiast o pewnej swobodzie i lekkości w zachowaniu Zapolskiej w obliczu choroby można mówić z racji charakterystycznej dla chorego dziecięcej wręcz szczerości: „człowiek – pisze Woolf – gotów różne rzeczy powiedzieć, wyrzucić z siebie prawdę, którą ostrożna przyzwoitość zdrowia chce ukryć”12. A więc to cierpienie uwalnia człowieka od pozorów. Doświadczenie choroby staje się punktem przełomowym – nagle okazuje się, że już nie trzeba niczego udawać. „Zapolska dopiero jako stara, schorowana kobieta wie, kim była, a przede wszystkim dowiaduje się, kim nie była, chociaż chciała być” (s. 139). 11 V. Woolf, O chorowaniu, wstęp H. Lee, przeł. M. Heydel, Wołowiec 2010, s. 34–35. 12 Tamże, s. 34.
476
• Recenzje i przeglądy •
Książka Janickiej jest imponująco erudycyjna, zachwyca bogactwem refleksji kontekstowych. Wystarczy, że badaczka tylko dotknie danego problemu, a już odsłaniają się przed nią nowe możliwości interpretacyjne. Jako uważna czytelniczka, zwraca uwagę na to, co wymyka się nawet najstaranniej przemyślanym modelom lektury. Sięga do odrzuconych fragmentów, przemilczanych tekstów, zapomnianych faktów, aby następnie użyć ich jako argumentów w „sprawie o Zapolską”. Przywołując za Kazimierzem Bartoszyńskim Hansa-Georga Gadamera, autorka zwraca uwagę na konieczność pokory wobec tekstu i cudzych o nim głosów: „[…] interpretacja winna wychodzić dziełu naprzeciwko, proponując odnalezienie wśród repertuaru wartości, jakie można mu przypisać, takich, których posiadanie najtrudniej jest zakwestionować” (cyt. za: s. 73). Rzeczywiście, w tekście Janickiej uderza pokora. Badaczka z uwagą pochyla się nad dokonaniami poprzedników. Zanim przejdzie do kwestii polemicznych, zawsze stara się ukazać daną pracę w jak najlepszym świetle. Podkreśla jej zalety i tworzy płaszczyznę dialogu, bez której recenzowana książka prawdopodobnie nigdy by nie powstała. Wszakże główne zadanie, jakie postawiła przed sobą Janicka, polega na przekraczaniu schematów. Czy Janickiej udało się dotrzeć do Zapolskiej? Jedna z ostatnich fotografii umieszczonych w Aneksie (podobna do tej z okładki) przedstawia wnętrze pokoju, lustro, bibeloty, okno – tylko Zapolska jest na tle tej scenerii jakaś inna. I choć patrzy prosto w obiektyw, to czy jest bliższa w aktorskim geście, wyreżyserowanej pozie, kostiumie, który niby podkreśla kobiecość, ale pamiętamy wciąż o zdaniu Zapolskiej cytowanym przez Janicką: „Ja straciłam już to, co stanowi w kobiecie kobietę”13 (cyt. za: s. 141). Wydaje mi się, że każda próba dotarcia do osoby Zapolskiej ostatecznie musi skończyć się niepowodzeniem. Fotografie, portrety, książka Janickiej i książki innych badaczy – coś przedstawiają, coś mówią o Zapolskiej. To jednak – jak podkreśla Skarga – jest tekst stworzony przez kogoś innego, przez nas jedynie odczytany i „nawet, gdy zrywa z różnymi konwencjami panującymi w danym czasie, sam jakąś manierę przyjmuje. Tekst ten ma coś mi otworzyć, coś rozjaśnić, a jednocześnie przesłania, coś bowiem podkreśla, coś krzywi według własnego widzenia, a tym samym zaciera, zaciemnia”14. Bez względu na starania literaturoznawców, krytyków, fotografów czy malarzy, człowiek zawsze napotka na swojej drodze granicę: „Jest ona tak szczelna, że ten inny zawsze pozostaje tajemnicą”15. Tę niemoc poznania Janicka ukazuje poprzez zdzieranie etykiet, potwierdzając tym samym tezę, że postaci tak skomplikowanej jak Zapolska nie da się zaszufladkować. Zastanawiam się jednak, czy „trzecia droga” nie jest pewnego rodzaju pułapką. Owo niebezpieczeństwo polega na tym, że każde rozpoznanie dotyczące Zapolskiej – a więc także i to – może zostać potraktowane jako gest przyporządkowania. To prawda, że życie i twórczość pisarki zostały wpisane w wypracowaną przez historię literatury tkankę znaczeń, że Zapolską możemy widzieć tylko w otoczce 13 Zdanie to pochodzi z listu do Stanisława Janowskiego z 11 grudnia 1903 roku i dotyczy operacji ginekologicznej Zapolskiej. 14 B. Skarga, dz. cyt., s. 56. 15 Tamże, s. 57.
477
• Recenzje i przeglądy •
kulturowej tradycji16. Czytanie zawsze jest w jakimś stopniu naznaczone wczytywaniem w tekst naszego świata, przekonań i lektur. Etykietowanie, mimo że jest znacznym ograniczeniem, paradoksalnie daje możliwość uobecnienia, staje się źródłem sensu. Spotkanie twarzą w twarz z Zapolską jest niemożliwym do zrealizowania marzeniem. Za to rozmowy o pisarce, prace polemiczne, takie jak książka Janickiej, zawiązują relacje, opierają się na pragnieniu porozumienia. „Ta więź może okazać się tak silna, że obecność będzie trwała nawet w nieobecności innego”17. Właśnie takiej obecności Gabrieli Zapolskiej doświadczy ten, kto sięgnie po książkę Anny Janickiej. a b s t r ac t The Perspective of the Other Perspective. The Critical Reflection on a Book of Anna Janicka Zapolska’s Affair. Scandals and Polemics. Review of: Anna Janicka, Zapolska’s Affair. Scandals and Polemics, Białystok 2013
The article reviews Anna Janicka’s Zapolska’s Affair. Scandals and Polemics (Białystok 2013). In her book, Janicka examines the reception of Gabriela Zapolska’s literary works. Having analysed various labels assigned to the writer: a naturalist, a scandalist and finally a secessionist – the author engages in a polemic with the current historical and literary approaches as well as with the feminist reflection. Some doubts concerning the order of those labels have become Janicka’s inspiration to begin her own search. “The third way” – Janicka’s reading strategy should, according to the intention of the author, lead to Zapolska. The author of this review examines this approach, based on the figure of the mirror, as she undertakes the questions concerning to the possibilities of Zapolska’s presence within a text and the justification for dispensing with the labels.
k e y wo rd s Gabriela Zapolska, illness, feminism, naturalism, scandal, Anna Janicka
Grzegorz Igliński
(Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie)
Teatralne ambicje i niespełnione oczekiwania Rec.: Anna Podstawka, Dramaturgia Macieja Szukiewicza, Towarzystwo Naukowe Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, Lublin 2006, ss. 400, nlb. 2.
Obszerna i szczegółowa monografia Anny Podstawki Dramaturgia Macieja Szukiewicza została przygotowana na podstawie rozprawy doktorskiej autorki. Stara się pokazać całość spuścizny dramaturgicznej pisarza, zarówno wydanej drukiem, jak i pozostającej do dziś w postaci rękopiśmiennej. Badaczka przyjęła bardzo szeroką 16 Zob. tamże, s. 71. 17 Tamże.
478
• Recenzje i przeglądy •
perspektywę: w pierwszej części pracy zsynchronizowała twórczość Szukiewicza z jego biografią, próbując wpisać pisarza w kulturę Młodej Polski i dwudziestolecia międzywojennego; w drugiej części rozpatruje dokonania twórcy w intertekstualnym obszarze wielu prądów i poetyk, co prowadzi w praktyce do umieszczania tekstu w dialogu z innymi tekstami; wreszcie w trzeciej części przygląda się dziełom z pragmatycznego punktu widzenia, badając sytuację odbioru, recepcję krytyczną i teatralną. W ten sposób niezwykle wszechstronnie prezentuje twórczość Szukiewicza, analizując różne jej aspekty. Część pierwsza monografii przybliża nie tylko biografię pisarza, ale również – z uwagi na temat całej pracy – jego wizję teatru, słusznie podkreślając, że mimo różnorodnej działalności Szukiewicz był bardzo mocno zaangażowany właśnie w sprawy teatralne. Wyrażał swoją opinię w kwestiach repertuarowych, będąc doradcą dyrektorów i reżyserów, wypowiadał się na temat organizacji teatru, a nawet jego urządzeń technicznych, pragnął stworzyć Muzeum Teatralne, spełniał się w roli felietonisty i recenzenta teatralnego, ujawniając między innymi swoje poglądy na sztukę aktorską i zadania dramaturgów, sam projektował widowiska o charakterze parateatralnym. Wymieniamy tutaj te rozliczne zajęcia Szukiewicza, aby pokazać, jak wiele trudu musiała włożyć autorka monografii w zebranie i uporządkowanie materiałów dokumentujących działalność tego twórcy, a następnie omówić osobno każdą z form tej aktywności. Niemniej najciekawszą, zarazem też najobszerniejszą część pracy stanowią analizy i interpretacje poszczególnych dramatów Szukiewicza. Badaczka zrezygnowała z układu chronologicznego na rzecz tematyczno-konstrukcyjnego, kierując się nie czasem powstania dzieł, ale wspólną problematyką utworów i porównywalną ich stylistyką. Wyodrębniła w związku z tym trzy grupy tekstów: poetyckie dramaty baśniowe, sztuki o tematyce współczesnej (rozpięte między naturalizmem a symboliką i oparte na modelu realistycznym), dramaty historyczno-obyczajowe. Układ ten ma swoje uzasadnienie w chęci uniknięcia ciągłych powrotów do poruszanych już zagadnień, a jednocześnie nie przeszkadza w pokazaniu procesu ewoluowania dramaturgii Szukiewicza. W grupie tekstów baśniowych badaczka dopatrzyła się kompilacji trzech typów baśniowości: poetyckiej, pararealistyczno-ludowej i mitologicznej (związanej z magią i rytuałami). Utwory te przedstawia w dwojaki sposób – w jednym z rozdziałów przybliża każdy z nich z osobna, od strony tematycznej i strukturalnej (większość bowiem sztuk to dzieła nieznane), doprowadzając też do ich interpretacji, w następnym z kolei rozdziale patrzy na nie z perspektywy antropologicznej, co oznacza również prześledzenie powtarzających się motywów, a tym samym dalszą interpretację tekstów. Badaczka pogodziła zatem ze sobą dwa różne podejścia badawcze, chcąc zapewne dać pełniejszy obraz analizowanych dramatów. Po wstępnych i jak najbardziej zasadnych wyjaśnieniach terminologicznych związanych z problematyką genologiczną omówione zostały następujące dramaty: Śnieg. Baśń ludowa w 1 akcie (wyst. 1897), Kwiat pleśni. Nokturn starego zamczyska w 1 akcie (wyst. 1899), Dwa światy. Prolog
479
• Recenzje i przeglądy •
w 1 akcie (Spotkanie, wyst. 1902), Odyss w gościnie. Sztuka w 3 aktach (wyst. 1919), Arf. Poemat w 4 aktach (prwdr. 1902), Popieluch. Baśń sceniczna w 5 aktach z prologiem (prwdr. całości 1932), Noc św. Mikołaja. Baśń w 3 aktach a 5 odsłonach (wyst. 1920). Utwory te na tyle się różnią, iż ich oddzielna charakterystyka nie dziwi. Jest tu folklor rodzimy (Śnieg), nastrojowy symbolizm (Kwiat pleśni), mitologia antyczna (Dwa światy, Odyss w gościnie), narodowa alegoria (Arf, Popieluch), pouczający utwór dla najmłodszych (Noc św. Mikołaja). Następnie jednak badaczka szuka cech wspólnych, skupiając się najpierw na strukturze ontycznej człowieka i dowodząc optymistycznej wizji rzeczywistości prezentowanej przez Szukiewicza, jego wiary w człowieka. Zauważa, iż światopogląd pisarza był skrajnie dualistyczny, zakładał istnienie przeciwstawnych biegunów dobra i zła, czyli ducha i materii. W świecie jego baśniowych dramatów ludzkość jest zhierarchizowana: najniżej stoją ci, którzy kierują się zaspokajaniem najprostszych potrzeb materialnych; ich przeciwieństwo stanowią osoby, które przeczucie istnienia doskonałego bytu opierają na kategoriach zmysłowych; jeszcze wyżej znajdują się ludzie, którzy intuicyjnie kierują się w stronę transcedencji; szczyt zaś zajmują jednostki wybrane (o naturze artysty), zdolne do osiągnięcia duchowej doskonałości. Hierarchia ta przejawia się w konstrukcji postaci scenicznych. Nie porzucając antropologicznej perspektywy, badaczka przechodzi następnie do analizy ważniejszych motywów twórczości Szukiewicza. W oddzielnych sekcjach omówione zostały: 1) cierpienie (w aspekcie miłosnym i eschatologicznym); 2) śmierć (jako „wyraz zniszczalności człowieka” i jako „czyste wyzwolenie”); 3) wędrówka (bez wyraźnie ustalonego celu, próba samorealizacji, zaspokojenia ambicji, uzyskania wewnętrznej harmonii, osiągnięcie doskonałości, dążenie do absolutu); 4) motywy solarne (w wymiarze społecznym, narodowowyzwoleńczym, ambicjonalnym, pesymistyczno-katastroficznym, witalistyczno-prokreacyjnym); 5) motywy oniryczne (w funkcji słowno-inkrustacyjnej, nastrojowej, kreacyjnej, regeneracyjnej; sen jako narzędzie w walce – sen długotrwały; sen jako obszar zmagań dobra ze złem, ducha z materią; sen jako obietnica wiecznego spoczynku, forma ucieczki od życia na jawie; sen jako eksterioryzacja przeżyć bohatera – projekcja ego; sen proroczy). Na zakończenie tej części pracy autorka monografii dokonuje jeszcze charakterystyki baśniowych bohaterów wprowadzonych przez pisarza. Wymienia następujące typy: 1) bohater główny będący silną indywidualnością: prometejski przywódca, zbawca ludzkości, szlachetny władca, artysta; 2) antagonista głównego bohatera – uosobienie zła; 3) ukochana głównego bohatera i jej szatańskie przeciwieństwo; 4) typ mądrego starca, pustelnika, przewodnika pomagającego głównemu bohaterowi; 5) dziecko o wyjątkowej mocy; 6) postaci fantastyczne (smoki, boginki, diabliki itp.), życzliwe głównemu bohaterowi lub przeszkadzające mu; 7) postaci o nieustalonym jednoznacznie statusie ontologicznym (kreacje sobowtórowe – emanacje duszy, materializacje ukrytych pragnień, lustrzane odbicia). Budowa drugiego rozdziału tej części pracy jest bardzo podobna do kształtu rozdziału pierwszego. Utwory Szukiewicza są badane na szerokim tle dramatyczno-teatralnym, obnażając zależność pisarza od ówczesnych konwencji i trendów. Przyglądając się
480
• Recenzje i przeglądy •
sztukom Szukiewicza o tematyce współczesnej, badaczka zauważa cechujący je synkretyzm stylistyczny, utrudniający wyznaczenie estetycznych granic między trzema konwencjami – realizmem, naturalizmem i symbolizmem. Omawiając teksty, pokazuje ich związek z każdą z nich. Do tej grupy zaklasyfikowała następujące dramaty: Ułuda. Fragment dramatyczny w 3 aktach (Odkupienie, wyst. 1898), Po szarym dniu… słońce. Sztuka w 4 aktach (Przedwiośnie, wyst. 1913), Na wymowie. Dramat z życia ludu w 4 aktach (Maryna, Na wycugu, wyst. 1907), Zawód. Sztuka w 3 aktach (wyst. 1918), Maja. Sztuka w 4 aktach (prwdr. 1934), Seans. Dramat w 1 akcie (tekst niewystawiany i niedrukowany), Swawole Kupidyna. Krotochwila w 3 aktach (tekst niewystawiany i niedrukowany). Każdy z utworów jest najpierw osobno omawiany pod kątem swojej problematyki, czasem przebiegu fabularnego, ale też zastosowanych konwencji gatunkowo-stylistycznych. Znajdujemy tutaj typową dla epoki Młodej Polski tematykę artystowską, czyli konflikt twórca – społeczeństwo (Ułuda i jej kontynuacja Po szarym dniu… słońce), nieczęsto poruszany w literaturze tamtych czasów problem dojrzewania płciowego dzieci (Po szarym dniu… słońce), chłopską tragedię (Na wymowie), rewizję ruchu feministycznego, emancypacji i tradycyjnego modelu rodziny (Zawód), utopijne idee uszczęśliwienia ludzkości powiązane z tradycją staroindyjską (Maja), modę na okultyzm i spirytyzm (Seans), komedię o relacjach damsko-męskich z podtekstem erotycznym (Swawole Kupidyna). Dalsze rozważania przynoszą bardziej szczegółowe interpretacje problemów występujących w wymienionych dziełach, przy czym – tak jak to było w części pierwszej – ponownie ujawnia się perspektywa antropologiczna. Poprzednio autorka monografii zaznaczała już w tytule rozdziału II części pierwszej, że mowa będzie o „egzystencjalnych odniesieniach”. I teraz, na wstępie rozdziału II części drugiej również deklaruje chęć wkroczenia „w obszar zagadnień natury egzystencjalnej”. Określenia „antropologiczny” i „egzystencjalny” niebezpiecznie zbliżają się do siebie, prowokując do ich utożsamienia. Wydaje się, że badaczka powinna je precyzyjniej wyjaśnić we wstępie pracy, gdyż nie oznaczają one przecież tego samego. O ile poprzednio pojawiła się analiza kluczowych motywów, o tyle teraz dominuje opis problematyki sygnalizowanej już przy prezentacji poszczególnych sztuk. Na jej układzie zaważyła hierarchia ważności lub częstotliwości występowania – zagadnienia omawiane są począwszy od najważniejszych. Układają się zatem następująco: 1) „człowiek nowoczesny”, naznaczony determinizmem i słabością: typ artysty „nerwowca”, typ idealisty; 2) konflikty uczuciowe: niedobrany związek, zawiedziona miłość, miłość fatalna, miłość ofiarna, „miłosna imaginacja”, erotyka idealistyczna; 3) środowisko rodzinne: konflikty międzypokoleniowe, stosunki małżeńskie; 4) dramat dojrzewania: seksualna inicjacja, moralna deprawacja; 5) dramat wolności: przełamywanie norm społeczno-obyczajowych przez kobiety, ideologiczne zniewolenie, idea samokreacji prowadząca do osamotnienia, środki finansowe jako przeszkoda i zarazem warunek realizacji życiowych planów; 6) człowiek wędrowiec: funkcja przestrzeni i jej wpływu na bohatera, motyw ucieczki, brak prawdziwego domu, dom jako życiowa pułapka. Jeden z najistotniejszych wniosków tego rozdziału sprowadza
481
• Recenzje i przeglądy •
się do obserwacji, że prezentowane w dramatach Szukiewicza indywidualne przypadki czy tragedie osiągają status uniwersalnych prawd o wymiarze społeczno-obyczajowym. Konflikt małżeński lub rodzinny zachodzący w zamkniętym kręgu środowiskowym ujawnia „stan społecznego makrokosmosu”. Ostatni rozdział „dramaturgicznej” części pracy dotyczy sztuk historyczno-obyczajowych. Znalazły się one na końcu prawdopodobnie dlatego, że ten rodzaj dramatopisarstwa Szukiewicza jest najskromniejszy ilościowo. Podobnie jak w rozdziałach poprzednich, tutaj również rozważania podzielone zostały na dwa większe podrozdziały, z których każdy poprzedzają refleksje wstępne czy uwagi porządkujące jakieś zjawiska: w jednym jest to tradycja dramatu historycznego, a w drugim – świadomość historyczna i jej źródła. Do dramatów historyczno-obyczajowych badaczka zaliczyła następujące utwory: Glejt. Dramat w 4 aktach (Podrzutek, List żelazny, wyst. 1904), Barabbasz. Sztuka historyczno-obyczajowa w 4 aktach (prwdr. 1933), Na przełomie. Sztuka w 4 aktach (wyst. 1930). Jej zdaniem, utwory te potwierdzają trudność w ustaleniu jednorodnego modelu poetyki dramaturgii Szukiewicza, co zresztą udaje się następnie dowieść. Ponownie, jak we wcześniejszych rozdziałach, badaczka przedstawia w pierwszym podrozdziale po kolei (w osobnych sekcjach) każdą ze sztuk pod kątem treści i idei przewodniej. W Glejcie widzi „neoromantyczną «tragedię kontuszową»”, podkreślając nawiązanie do wątku funkcjonującego w Pamiątkach Soplicy Henryka Rzewuskiego. Barabbasz, którego akcja również umieszczona została w XVII wieku, stanowi jednak dialog wojennej przeszłości z powojenną współczesnością (w czym można widzieć aluzję do wydarzeń mających miejsce w XX wieku), skoncentrowany na ponadczasowym problemie degradacji wartości moralnych „w społeczeństwie poddanym wojennej deprawacji”. O ile w poprzednim dramacie osią konstrukcyjną była tajemnica pochodzenia głównego bohatera, mogąca zmienić całe jego życie, o tyle teraz osią tą jest problematyka winy i kary, „ujęta na szerokim tle współzależności pomiędzy przekraczaniem prawa a ponoszonymi tego konsekwencjami”. Dramat Na przełomie odnosi się do wydarzeń związanych już wprost z pierwszą wojną światową, będąc – według badaczki – bliski metodzie kronikarskiej. Po raz kolejny dostrzeżona zostaje u Szukiewicza – właściwa również między innymi dramaturgii Tadeusza Konczyńskiego – skłonność do ukazywania w scenicznym mikrokosmosie procesów o uniwersalnym znaczeniu. W tym konkretnym przypadku na przykładzie losów bohaterów poznajemy mechanizmy dziejowe. Postępujący podział wewnątrz rodziny koresponduje z procesem rozkładu zachodzącym w całym społeczeństwie – napięte stosunki między trzema braćmi, z których każdy osiedlił się w innym zaborze, prezentują porozbiorowy stan polskiego terytorium, a może lepiej stan ducha, mentalność, nieporozumienia, wzajemne uprzedzenia, brak zgody narodowej. Skłania to autorkę monografii do próby osadzenia dramatu w kontekście sztuk gloryfikujących postawy patriotyczne. Zauważa ona też zepchnięcie wojny poza scenę, pokazywanie jej oddziaływania „z perspektywy wybranych postaci”. Drugi podrozdział dotyczący dramatów historyczno-obyczajowych przynosi rozwinięcie zagadnień wspomnianych w podrozdziale pierwszym. Ich porządek
482
• Recenzje i przeglądy •
zapewne również wynika ze stopnia ważności – tak jak w poprzednich rozdziałach tej części monografii. Znajdujemy tutaj takie ogniwa problemowe, jak: 1) wizja historii: wezwanie do traktowania przeszłości jako medium pozwalającego zrozumieć współczesność, analogie między epokami, świadczące o ciągłości dziejów i niezmienności mechanizmów historii, wydarzenia historyczne jako pretekst do zgłębiania natury ludzkiej, dotarcia do ukrytych prawidłowości wywołujących przemiany polityczne; 2) dylematy moralne: odnajdywanie w działalności człowieka przejawów determinizmu historycznego i zarazem wolnego kształtowania przyszłości – jednostka jako przedmiot i podmiot historii, okoliczności narzucone i prawo wyboru; 3) problem tożsamości narodowej: sprzeciw wobec wynarodowienia a uległość dla doraźnych korzyści, ukrywanie prawdziwego oblicza i ujawnianie go; 4) znaczenie rekwizytów (funkcja informacyjna – dopełnianie wiedzy o bohaterze; funkcja dramatyczna – uzyskanie znamiona symbolu, wykładnika ideowego utworu, znaku determinującego losy postaci, zastępowanie słowa, wywieranie wpływu na przebieg wydarzeń, podtrzymywanie szkieletu konstrukcyjnego sztuki, zwielokrotnienie sensów). Ponieważ podrozdział ten (ogniwo o dylematach moralnych) wyraźnie akcentuje, że „autor z uporem podejmuje problematykę natury egzystencjalnej”, powraca pytanie o rozumienie określenia „egzystencjalny”, które może sugerować „egzystencjalizm” w znaczeniu kierunku filozoficznego, a tym samym związek Szukiewicza z myślą na przykład Sørena Kierkegaarda (zwłaszcza że takiego związku badaczka dopatruje się w przypadku dramatu Arf). Kontekst ten nigdzie w książce nie został rozbudowany. Ostatnia, trzecia część monografii stanowi powrót do sztuk prezentowanych według podziału tematycznego w części drugiej, tylko że teraz są one rozpatrywane od strony recepcji krytycznej i teatralnej w czasach ich wystawiania bądź publikacji. Układ pozostał ten sam. A zatem w pierwszym rozdziale omawiana jest recepcja dramatów baśniowych – i od razu daje się zauważyć zaleta tego ujęcia. Otóż śledząc dzieje sceniczne tekstów Szukiewicza, badaczka jednocześnie daje wyobrażenie o ówczesnym życiu teatralnym, upodobaniach repertuarowych, przeprowadzanych konkursach dramatopisarskich, trudnościach czy umiejętnościach inscenizacyjnych poszczególnych reżyserów. Jest to napisane w taki sposób, że ulega się złudzeniu, jakby autorka w tym życiu teatralnym uczestniczyła, co świadczy o bardzo dobrym rozeznaniu w warunkach, w jakich funkcjonował teatr pod koniec XIX i na początku XX wieku. Z przeglądu recenzji przedstawień sztuk jednoaktowych Szukiewicza: Śnieg, Kwiat pleśni i Dwa światy wynika, że nie zostały one najlepiej odebrane. Dwóm pierwszym utworom zarzucano manieryczność, uleganie modzie i obcym wzorcom, niezrozumiałą symbolikę. Natomiast Dwa światy potraktowano jako tekst okolicznościowy, bez większego znaczenia (powstał dla uczczenia dwudziestopięciolecia Towarzystwa Techników Polskich). W tym rozdziale, jak i w kolejnych, badaczka nie pominęła też losów i odbioru sztuk, które nie doczekały się nigdy inscenizacji, wyjaśniając przyczyny takich przypadków. Z grupy dramatów baśniowych są to Arf i Popieluch – dzieła wydane drukiem i oceniane przez krytykę pozytywnie. Wystawienie Odyssa w gościnie (sześciokrotne) obnażyło tylko niedostatki tekstu, ujawniło między innymi nieaktu-
483
• Recenzje i przeglądy •
alność wpisanych weń aluzji, czarno-białe postacie, artystyczną nieszczerość. Najlepiej wypadła w teatrze Noc św. Mikołaja, która chociaż również nie odznaczała się wyjątkowymi walorami artystycznymi, to jednak zdobyła sporą popularność i była wystawiana w wielu różnych miastach. Zdaniem badaczki, właśnie tę sztukę spośród bogatego dorobku Szukiewicza teatry najpełniej wykorzystały, co może tłumaczyć fakt ówczesnego zapotrzebowania na utwory dramaturgiczne dla najmłodszych. Do najczęściej grywanych dramatów pisarza należała też Ułuda, ale to utwór z grupy dzieł o tematyce współczesnej, o których mówi rozdział drugi omawianej części monografii. Zgodzić wypada się z badaczką, że sztuki takie – utrzymane jeszcze zwykle w realistycznej konwencji – miały na ogół lepsze przyjęcie wśród publiczności niż dramaty posługujące się niejasną symboliką. Ułuda trafiła w swój czas – czas sporów pokoleniowych i środowiskowych, stąd dostrzegano w niej szczerość wypowiedzi, chociaż recenzenci mieli też swoje zastrzeżenia. Badaczka zauważyła rzecz ciekawą, otóż poza Janem Kasprowiczem nikt z recenzentów nie zauważył w Ułudzie krytyki modernistycznego stylu życia czy idei sztuki modernistycznej. Kontynuację Ułudy, dramat Po szarym dniu… słońce, wystawiono tylko w Krakowie i zagrano jedynie cztery razy. Czy zatem rzeczywiście należy mówić – jak czyni to badaczka – że spektakl odniósł sukces? Oprócz zalet (wątek dorastania), krytyka podkreślała „nieliczenie się z perspektywą teatralną” oraz obecność środków właściwych epice. Ten sam zarzut spotkał dramat Na wymowie, wystawiany pod różnymi tytułami. Podzielił on los pozostałych zapomnianych dzieł pisarza, mając nieudane i udane przedstawienia, chociaż – według autorki monografii – nie jest wcale słabszy od częściej wystawianych wtedy sztuk innych twórców, zachowujących zbliżoną konwencję i podejmujących podobne wątki. Swoich realizacji teatralnych doczekał się także Zawód, spotykając się z lepszym lub gorszym przyjęciem, wywołując zróżnicowane opinie, a nawet kontrowersje, jednak – jak to bywa czasem z utworami o tematyce współczesnej – podjęty w nim problem szybko uznano za zdezaktualizowany. Niemniej cztery powyższe dramaty w większości wypadków podobały się widowni. Gorzej było z trzema kolejnymi sztukami (Maja, Seans, Swawole Kupidyna), z których żadnej nigdy nie wystawiono, a tylko jedną z nich udało się Szukiewiczowi ogłosić drukiem. Wśród powodów wskazanych przez badaczkę za najważniejszy uznać chyba należy czas powstania dzieł – napisane w latach międzywojennych mogły być odbierane jako epigońska twórczość młodopolskiego w gruncie rzeczy pisarza. Sceniczne losy sztuk o tematyce historycznej, omawiane w trzecim rozdziale ostatniej części monografii, miały według badaczki inny przebieg, bo utwory te debiutowały na scenie lwowskiej. Przytaczane fakty dowodzą jednak kłopotów Szukiewicza również na polu tego rodzaju dramaturgii. Badaczka wyjaśnia, iż sztuki o tematyce historyczno-narodowej zwykle cieszyły się niezmiennym powodzeniem u widowni, co sugeruje, że Szukiewicz podporządkował się wymogom dramaturgii popularnej, chociaż nie zrezygnował z pewnych ambicji. Wobec Glejtu, przedstawianego pod różnymi tytułami, wysuwano poważne zastrzeżenia, ale też dostrzegano jego zalety i pisano o pozytywnym przyjęciu przez publiczność. Jednak w samym Lwowie
484
• Recenzje i przeglądy •
pokazano go tylko dwa razy (liczba przedstawień na innych scenach zapewne również nie była oszałamiająca). Na przełomie spotkało się z jeszcze bardziej sprzecznymi ocenami, ale dotyczącymi nie inscenizacji, którą chwalono za wysoki poziom, ale konstrukcji utworu, jego założeń ideologicznych oraz wierności wobec wojennych realiów. Próbując te rozbieżności wytłumaczyć, badaczka stawia tezę, iż Szukiewicz chciał pogodzić ambitne zamierzenie (pokazania na przykładzie losów konkretnej rodziny kwintesencji polskiej drogi do wyzwolenia) z oczekiwaniami przeciętnego widza. Podejrzewa więc, że to „brak jasno określonego adresata” stanowi powód, dla którego dramat wystawiono tylko we Lwowie jedynie trzy razy, pomimo dobrego przyjęcia przez publiczność. Nie można przekonania tego wykluczyć, choć musiały być jeszcze inne powody. Ostatnia sztuka historyczna Szukiewicza, Barabbasz, nie doczekała się inscenizacji, chociaż pisarz wydał ją drukiem i otrzymywał pozytywne recenzje. Zdaniem badaczki, przesądziły względy finansowe, bowiem dramat ten był dość kłopotliwy dla sceny. Postępujący w okresie dwudziestolecia międzywojennego zanik związku dramaturgii pisarza z teatrem próbuje badaczka wytłumaczyć ekspansją młodszego pokolenia twórców i ich nową wizją sztuki, gustami publiczności, modą na „dramat książkowy”. Dokonany przez nią przegląd recepcji całego dorobku dramatopisarskiego Szukiewicza sugeruje jednak przede wszystkim, że nie były to dzieła doskonałe. Autorka monografii zdaje sobie zresztą z tego sprawę. Daleka jest mimo to od deprecjonowania twórczości pisarza, dowodząc, że chociaż czerpał on z wielu wzorów obcych, to niektóre z wczesnych jego utworów mają charakter prekursorski na rodzimym gruncie. Twórca ten miał skłonność „do eksperymentowania przy jednoczesnym poszanowaniu tradycji”, przekraczał konwencje i respektował wymogi sceny. Nie można mu zatem zarzucić całkowitego braku indywidualności. Co więcej, badaczka próbuje udowodnić, iż duża część ocen współczesnych jemu krytyków, przejętych też przez późniejszych badaczy, odbiega od rzeczywistej wartości osiągnięć dramaturga. Przyznać trzeba, że swoją pracą Anna Podstawka uzupełniła istotną lukę w badaniach nad dramaturgią młodopolską i międzywojenną, upominając się o artystę zapomnianego i mniejszej rangi, którego dzieła nie należą do ponadczasowych, ale współtworzą mimo wszystko nasze dziedzictwo kulturowe. Monografię wzbogaca kalendarium inscenizacji dramatów Szukiewicza i cenna bibliografia. a b s t r ac t Drama Ambitions and Unfulfilled Expectations
Review of: Anna Podstawka, Maciej Szukiewicz’s Dramaturgy, Lublin 2006
The reviews introduces and surveys Anna Podstawka’s Maciej Szukiewicz’s Dramaturgy (Lublin 2006). The book comprehensively presents Szukiewicz’s plays, while analysing their various aspects. In the first part Szukiewicz’s dramaturgy is synchronized with his biography, inscribed in the context of the Young Poland and the interwar period culture; in the second part, the writer’s accomplishments are reconsidered in the context of various currents and poetics, which
485
• Recenzje i przeglądy • leads to placing one text in the dialogue with other texts; finally in the third part, the same plays are characterized from the pragmatic point of view, while the critical and theatre criticism is examined. Thoroughly presenting Szukiewicz’s dramas, the publication brings their new, more reliable evaluation filling the gap in existing research literature.
k e y wo rd s
Maciej Szukiewicz, drama, theatre, biography, reception, staging, Anna Podstawka
Anna Korzeniowska-Bihun (Uniwersytet Warszawski)
O dramacie modernistycznym polskim i ukraińskim w ujęciu porównawczym Rec.: Наталія П. Малютіна, Польська та українська модерна драма: nерехрестя традицій. Монографія, ОНУ ім. І.І. Мечникова, Одеса 2013 [Natalija P. Malutina, Polski i ukraiński dramat modernistyczny: skrzyżowanie tradycji. Monografia, Odessa 2013], ss. 173, nlb. 12, il.
Studia porównawcze zajmujące się polsko-ukraińskimi relacjami teatralnymi zyskują coraz większą popularność. Coraz więcej naukowców po obu stronach granicy zestawia i analizuje dorobek polskich i ukraińskich twórców, poszerzając tym samym wspólną wiedzę o życiu teatralnym i literackim sąsiadujących ze sobą państw1. 1
W Polsce kilka lat temu ukazała się monografia Sylwii Wójtowicz Dramatopisarstwo Łesi Ukrainki. Horyzont aksjologicznych refleksji kulturowych (Wrocław 2008). Ostatnio ogromną popularnością cieszą się u nas także studia nad życiem i dorobkiem Łesia Kurbasa. Badaniami takimi zajmował się przede wszystkim Bruno Chojak, ale także: Marta Karasińska, Anna Korzeniowska-Bihun, Matylda Małecka, Wanda Świątkowska i in. Studia komparatystyczne nad twórczością Łesia Kurbasa i polskich reformatorów teatru prowadziły Anna Korzeniowska-Bihun i Marta Kacwin. Zob. B. Chojak, Łeś Kurbas, „Konteksty” 1996, nr 3–4; M. Karasińska, Estetyka? Historia? Polityka? Miejsca wspólne. O teatralnej twórczości Stanisławy Wysockiej, Leona Schillera i Łesia Kurbasa, w: Porównanie jako dowód: polsko-ukraińskie relacje kulturalne, literackie, historyczne 1890–1999, pod red. B. Bakuły, Poznań 2001; M. Małecka, Łeś Kurbas – pomiędzy natywizmem, nacjonalizmem i modernizmem, „Kultura Enter” 2010, nr 27/28 [online], [dostęp: 201412-18]: <http://kulturaenter.pl/les-kurbas-pomiedzy-natywizmem-nacjonalizmem-a-modernizmem/2010/11/>; W. Świątkowska, Łeś Kurbas – europejski reformator teatru ukraińskiego, „Performer” 2013, nr 7 [online], Grotowski.net [dostęp: 2014-12-18]; А. Коженьовська-Бігун, Театральна реформа Леся Курбаса у контексті польських пошуків, w: Матеріали наукової конференції в рамках міжнародного мультимедійного проекту “Лесь Курбас і світовий театральний контекст”, Київ 2012; М. Кацвін, Актор і театр у світлі теорії Леся Курбаса та Юліуша Остерви, Матеріали наукової конференції в рамках міжнародного мультимедійного проекту “Лесь Курбас і світовий театральний контекст”, Київ 2012. W Polsce ukazały się także dwie istotne publikacje na temat ukraińskiego modernizmu: A. Korniejenko, Ukraiński modernizm. Próba periodyzacji procesu historycznoliterackiego, Kraków 1998 i Г. Корбич, Захід, Польща. Росія в літературно-критичному дискурсі раннього українського модернізму. Вибрані аспекти рецепції, Poznań 2010.
486
• Recenzje i przeglądy •
O ile jednak polscy badacze koncentrują się przede wszystkim na poznawaniu, przedstawianiu, czasem porównywaniu poszczególnych zjawisk teatralnych (w zdecydowanie mniejszym stopniu dramaturgicznych) z terenu Ukrainy, o tyle w studiach komparatystycznych poświęconych obu dramaturgiom zdecydowany prym wiodą badacze ukraińscy2. Natalija Malutina, zajmująca się przede wszystkim ukraińską dramaturgią przełomu XIX i XX wieku i znana z szeregu publikacji na ten temat3, jest także autorką książki Польська та українська модерна драма: перехрестя традицій (Polski i ukraiński dramat modernistyczny: skrzyżowanie tradycji) – publikacji o zdecydowanie komparatystycznym charakterze, w której porównane zostały polskie i ukraińskie dramaty, reprezentujące różne ówczesne kierunki literackie tego okresu. W przedmowie autorka kreśli krótki rys historyczny badań na temat wzajemnych polsko-ukraińskich wpływów literackich, zwłaszcza w dramaturgii. Wspominając swoich poprzedników, wymienia Iwana Frankę i Łesię Ukrainkę jako tych, którzy rozpoczęli studia porównawcze nad oboma „bliskimi, ale tym niemniej całkowicie oryginalnymi narodowymi typami dramaturgii”4. Następnie śledzi rozwój badań aż do współczesności, również zamykając się w kręgu nazwisk ukraińskich badaczy. Z polskich Malutina wymienia tylko Danutę Sosnowską jako autorkę Innej Galicji (Warszawa 2008). Na książkę składa się pięć rozdziałów, z których każdy poświęcony został innym zagadnieniom literackim. Spektrum jest szerokie, bo rozciąga się od mitologii narodowych, przez motywy biblijne, do naturalizmu i symbolizmu, a jedynym wspólnym mianownikiem staje się szeroko rozumiany modernizm. Rozdział pierwszy: Тип театрального бачення: зближення та віддалення української та польської драми (Typ widzenia teatralnego: zbliżenie i oddalenie ukraińskiego i polskiego dramatu) to właściwie hołd złożony badaniom komparatystycznym, zwłaszcza prowadzonym i opisanym przez Edwarda Kasperskiego. Malutina akcentuje istotę dialogu i jego rozumienie we współczesnej literaturze. Zdaniem badaczki, „dialog, w tym także międzytekstowy, staje się metodą poznania” (s. 11), a więc narzędziem badawczym, które autorka wykorzysta nie tylko do porównania dwóch draZob. np. М. Медицька, Творчість Станіслава Виспянського й українська література кінця XIX – початку XX століття: рецепція і типологія, Івано-Франківськ 2008. Medycka była autorką artykułów, w których porównywała twórczość Stanisława Wyspiańskiego z twórczością współczesnych mu ukraińskich dramaturgów, zob. np. М. Медицька, Драматургія Івана Франка та Станіслава Виспянського: історико-типологічні паралелі (на матеріалі п’єс „Сон князя Святослава” і „Болеслав Сміливий” та „Скалка”), „Warszawskie Zeszyty Ukrainoznawcze” 2007, nr 23–24. Rostysław Pyłypczuk zajmuje się natomiast badaniem ukraińsko-polskich związków teatralnych, zob. np. R. Pyłypczuk, Ukraińsko-polskie związki teatralne (od czasów najdawniejszych do początku XX w.), w: Polska. Kultura. Ukraina: wykłady o teatrze, pod red. W. Świątkowskiej, H. Wesełowskiej, Kijów–Wrocław 2010. 3 Zob. Українська драматургія кінця ХІХ – початку ХХ століття: аспекти родо-жанрової динаміки, Одеса 2006; Від модерну до авангарду: жанрово-стильова парадигма української драматургії першої третини ХХ століття, Черкаси 2009; Художнє втілення екзистенційного типу мислення в драматургії Лесі Українки, Одеса 2001; Українська драматургія кінця ХІХ – поаику ХХ ст., Київ 2010 i in. 4 Wszystkie fragmenty recenzowanej książki podaję w tłumaczeniu własnym. 2
487
• Recenzje i przeglądy •
maturgii narodowych, ale do zgłębienia i wydobycia z nich tych elementów, które świadczą o oryginalności, niepowtarzalności i sile wyrazu każdej z nich. „Poszukiwanie indywidualności i istoty w literaturze, rozumianej jako niestabilny, dynamiczny dyskurs, potrzebuje dialogu kulturowego, mnożenia kontekstów, w których właśnie ujawnia się zmienna natura opisywanych zjawisk” (s. 11) – jest to swoista deklaracja metodologiczna, w której autorka zwraca uwagę na specyfikę badania pogranicza kulturowego. Rozdział ten można uznać także za wstęp do reszty publikacji. Badaczka prezentuje tu rozumienie kluczowych dla swych badań pojęć (w tym właśnie pojęcie „pogranicza kulturowego”), założenia badawcze, stawia też hipotezy interpretacyjne. Malutina przypomina, że w dotychczasowych pracach „powszechnie stosowana stała się teza o różnicy dwóch typów wczesnego modernizmu (ukraińskiego i polskiego)” (s. 12), proponuje też odczytywanie dramatów jako romantycznego wariantu metafory theatrum mundi. Zgodnie z tezą pierwszą, sztuka polska miałaby się zwrócić w stronę ogólnoeuropejskiego kanonu literackiego, a ukraińska w stronę tradycji narodowej, nie do końca – zdaniem autorki – zdefiniowanej. Zgodnie z założeniem drugim, omawiane utwory miałyby wpisany w swą strukturę sakralno-metafizyczny paradygmat. Badaczka dokonuje także bardzo sprawnego i trafnego porównania obu tradycji teatralnych. Wyprowadza je ze wspólnego źródła, którym był dawny szkolny dramat i misteria (często wspólne dla obu tradycji), przy czym zwraca uwagę na fakt, że w przypadku literatury ukraińskiej ciągłość ta została przerwana i funkcjonowała wyłącznie w pojedynczych stylizowanych utworach. Charakteryzując ukraińską i polską dramaturgię modernistyczną, Malutina w zaskakujący sposób poszerza plan czasowy, na przykład poprzez nawiązanie do literatury romantycznej, ale nie jako tej, która miała wpływ na rozwój modernizmu, lecz jako tej, która stała się obiektem krytyki dwudziestowiecznych myślicieli i pisarzy, jak Sigmund Freud, Robert Musil, Max Brod, Franz Kafka i Witold Gombrowicz. Cytuje także opinię Krystyny Latawiec na temat relacji autorskie „ja” – model wizji teatralnej z książki Dramat poetycki po 1956 roku Jarosław M. Rymkiewicz, Stanisław Grochowiak, Tymoteusz Karpowicz (Kraków 2007), która – jak sam tytuł wskazuje – zajmuje się zdecydowanie dużo późniejszym okresem (s. 19). Bardzo cenne jest także zwrócenie uwagi na odmienności w kodach kulturowych ukraińskich, polskich i europejskich autorów oraz na wspólne dla polskiej i ukraińskiej tradycji „wybiórcze odniesienie do europejskiej tradycji kulturowej (częściowo w formie stylizacji), co nadawało sztukom posmaku egzotyki i sztuczności” (s. 20) Uwidacznia się to zwłaszcza w twórczości Wołodymyra Wynnyczenki, ale także Lucjana Rydla, Stanisława Wyspiańskiego czy Leopolda Staffa. Ta strategia artystyczna wraz z charakterystycznym podejściem do własnej tradycji (w szczególności ludowej), to jest „repertuaru haseł, gestów i póz”, nadaje modernistycznym utworom cech swoistych, przede wszystkim przez wykorzystywanie ironii w budowie napięcia dramatycznego. Drugi, najobszerniejszy rozdział: Драма С. Виспянського «Весілля» та трагедія В. Пачовського «Сон української ночі» як культурний універсум (Dramat S. Wyspiańskiego „Wesele” i tragedia W. Paczowskiego „Sen nocy ukraińskiej” jako kulturalne
488
• Recenzje i przeglądy •
uniwersum), poświęcony jest porównaniu dwóch utworów: Wesela Wyspiańskiego i dramatu Сон української ночі (Sen nocy ukraińskiej) Wasyla Paczowskiego. Właściwą analizę dramatów poprzedza zarówno krótkie wprowadzenie w literacki klimat epoki, osadzające badane utwory w kontekście im współczesnym, jak i pobieżny rys historyczny rozwoju ówczesnego teatru, poczynając od komedii Wojciecha Bogusławskiego, a kończąc na komicznych operach i wodewilach Iwana Kotlarewskiego i Hryhorija Kwitki-Osnowjanenki. W tradycji tych właśnie autorów Malutina słusznie doszukuje się inspiracji dla dramatopisarzy modernistycznych. Akcentuje przede wszystkim ich skłonność nie tyle do korzystania z poetyki ludowej, co raczej do łączenia jej z elementami pańskimi, mieszania światów chłopów i panów na zupełnie innych prawach niż dotychczas, jako dwóch równych sobie i przenikających się rzeczywistości. Chłopski mit traktowany jest tu jak jeden z mitów założycielskich modernistycznej dramaturgii. Autorka twierdzi, że: „Nieco kiczowaty obraz bajkowego wyidealizowanego ludu wywoływał w wyobraźni widza romantyczną utopijną wizję szczęśliwego chłopa, niezdatnego do buntu” (s. 36), jakby nie zauważając, że w Weselu występuje wyraźne nawiązanie do rabacji galicyjskiej 1846 roku. Obraz wyidealizowanego chłopa zostaje połączony z innymi polskimi mitami, zwłaszcza narodowo-martyrologicznymi. Niebywale cenna jest przeprowadzona w książce analiza didaskaliów w Weselu. Badaczka w bardzo precyzyjny sposób wydobywa i interpretuje wszystkie elementy przestrzeni, którą opisuje Wyspiański. Zestawienie symboli wraz z całą plastyczną i poetycką wrażliwością autora Warszawianki, łączeniem muzyki, kręgów tanecznych, idei szopki, planów realistycznych i fantastycznych, nadaje Weselu status dramatu metafizycznego, który Malutina przeciwstawia dramatowi idei pisarzy ukraińskich, gdzie napięcie dramatyczne uwidacznia się przede wszystkim w dialogach i ich poetyckiej sile (zob. s. 29). Wiele miejsca badaczka poświęca także na interpretację postaci dramatycznych występujących w sztuce Wyspiańskiego. Ze szczegółowych uwag skorzysta przede wszystkim czytelnik ukraiński, który ani nie zna całego kontekstu Wesela, ani nie jest w stanie odczytać aluzji do polskich wydarzeń i postaci historycznych. Szczególnej analizie poddana zostaje postać Chochoła. Sposób funkcjonowania mitów narodowych w modernistycznej dramaturgii ukraińskiej omawia Malutina na przykładzie utworu Paczowskiego Сон української ночі (Sen nocy ukraińskiej). O ile jednak analiza Wesela jest w dużej mierze analizą własną badaczki, o tyle w przypadku ukraińskiego dramatu korzysta ona z innych ustaleń badawczych, niekiedy zanadto asekuracyjnie. Autorka przytacza także opinie na temat tego, czy utwór Paczowskiego jest celowym nawiązaniem, wręcz polemiką z utworem Wyspiańskiego, jednak sama nie zajmuje żadnego stanowiska w tej dyskusji. Uwagę jej przykuwa głównie zbiór narodowych mitów, którymi dramatopisarz wypełnił sztukę i jej czysto formalna budowa. A więc zaakcentowany zostaje szereg mitologicznych narracji, alegorii i odniesień do dyskursu narodowego. Sam rozdział ma natomiast charakter otwarty, postawionych w nim tez nie wieńczą jednoznaczne wnioski. Kolejny rozdział: Проблема інтроспективної колізії в трагедійних п’єсах не біблійну тему Лесі Українки, Кароля Ростворовського та Казімєжа Пшерви-
489
• Recenzje i przeglądy •
-Тетмаєра (Problem kolizji introspekcyjnej w tragediach na tematy biblijne Łesi Ukrainki, Karola Rostworowskiego i Kazimierza Przerwy-Tetmajera) poświęcony jest szczegółowej analizie i porównaniu wątków biblijnych poruszanych przez ukraińskich i polskich dramatopisarzy. Autorka na wstępie nawiązuje do twórczości Williama Szekspira i jej kanonicznej pozycji w literaturze europejskiej. W takim kontekście umieszcza też swoje rozważania na temat polskiej i ukraińskiej dramaturgii modernistycznej, akcentując zwłaszcza pochodzącą jeszcze z antyku tradycję introspekcji. Głęboką analizą własnych przeżyć zajmują się nie tylko bohaterowie Szekspira z Hamletem na czele, ale także Kasandra Łesi Ukrainki. „Obecność dyskursu innego w wypowiedziach bohatera” (s. 84) jest, zdaniem autorki, cechą wspólną takich utworów, jak На полі крові (Na polu krwi) Łesi Ukrainki oraz Judasza z Kariothu Rostworowskiego oraz Judasza Przerwy-Tetmajera. Rozdział stanowi bardzo precyzyjną analizę tych dramatów, skoncentrowaną przede wszystkim na sposobie budowania obrazu Judasza przez wymienionych pisarzy. W konkluzji Malutina podkreśla wyjątkowość bohatera Łesi Ukrainki, której dramatyczne poematy „w kontekście tragicznych poematów dramatycznych Rostworowskiego i Przerwy-Tetmajera prezentują inny punkt widzenia. W psychologicznym akcie rozpoznania Judasza wyartykułowana zostaje obecność Innego w jego świadomości – Chrystusa, z którym Judasz prowadzi swoisty agon” (s. 99). W następnych dwóch rozdziałach autorka poddaje analizie polskie i ukraińskie dramaty naturalistyczno-symboliczne, a także problematykę czasu i przestrzeni w jednoaktówkach, reprezentujących obie literatury. Rozdziały te są wnikliwym studium komparatystycznym z próbą określenia stopnia wpływu polskiej (rozdział 4) i zachodniej (rozdział 5) tradycji literackiej na twórczość ukraińskich dramaturgów. Podane tu zostały także konkretne przykłady oddziaływania inscenizacji teatralnych na rozwój rodzimej dramaturgii, a także wykorzystywania przez teatry jej zdobyczy. Trudno bowiem mówić o dramaturgii Spyrydona Czerkasenki i Jełyseja Karpenki bez wspominania o Teatrze „Ukrajinśkiej Besidy” (wcześniej „Ruśkiej Besidy”), tak samo jak trudno analizować jednoaktówki Ołeksandra Ołesia, pomijając ich inscenizację w teatrze Łesia Kurbasa, która przeszła już do historii teatru ukraińskiego. Książkę Malutiny zamyka jej własne tłumaczenie artykułu Stanisława Kolbuszewskiego Le théâtre de Stanislaw Wyspianski z 1961 roku5.6Jest ono o tyle wartościowe, że tekst ten został w Polsce praktycznie zapomniany – i ze względu na czas swego powstania, i język francuski, w którym został napisany. Польська та українська модерна драма: перехрестя традицій to cenna publikacja, zdecydowanie rozszerzająca stan badań na temat polskiej i ukraińskiej dramaturgii modernistycznej, nadto ładnie wydana, dopełniona umieszczonymi na końcu fotografiami z różnych inscenizacji teatralnych. Zdarzają się w książce drobne pomyłki redakcyjne, jak na przykład zatytułowanie poematu Juliusza Słowackiego Сон срібної (sic!) Соломії (Sen srebrnej [sic!] Salomei) (s. 47)5 czy poprzedzenie 5 6
S. Kolbuszewski, Le théâtre de Stanislaw Wyspianski, Warszawa [1961]. Sen srebrny Salomei Słowackiego został na język ukraiński przetłumaczony przez Romana Łubkiwskiego. Zob. Ю. Словацький , Срібний сон Саломеї, w: tegoż, Срібний міф України. Поезії. Поеми. Драми, Львів 2005, s. 206–293.
490
• Recenzje i przeglądy •
nazwiska Kwitki-Osnowjanenki inicjałem „I”, choć pisarz miał na imię Hryhorij (s. 28). Niemniej, mimo kilku usterek, które recenzent z obowiązku musi wytknąć, książka Malutiny jest znaczącą pozycją na coraz bardziej rozwijającym się polu wspólnych polsko-ukraińskich badań. a b s t r ac t About the Modernist Polish and Ukrainian Drama: the Comparative Approach
Review of: Nataliya Malutina, The Polish and Ukrainian Modern Drama: the Crossroad of the Traditions. Monograph, Odessa 2013
The review of Nataliya Malutina’s Polish and Ukrainian Modern Drama: the Crossroad of Traditions. Monograph (Польська та українська модерна драма: перехрестя традиції. Монографія) (Odessa 2013) emphasizes the broad spectrum of the Ukrainian researcher’s interests as well as a detailed analysis of the issues presented by her. The text presents also the current state of research in the field of the Polish-Ukrainian literary and theatrical interrelationships during the Modernist Period.
k e y wo rd s Modernist Period, drama, Polish drama, Ukrainian drama, comparative literature, Nataliya Malutina
Jarosław Ławski
(Uniwersytet w Białymstoku)
Krew: „Tętno epoki”. Z historii jednego motywu Rec.: Marek Kurkiewicz, Tętno epoki. Miejsce i rola motywu krwi w literaturze
Młodej Polski, Wydawnictwo Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego, Bydgoszcz 2013, ss. 564.
Temat, którym zajął się Marek Kurkiewicz – literackie obrazy krwi – zyskiwał na znaczeniu od czasów Wielkiej Rewolucji Francuskiej i trzech rozbiorów Rzeczypospolitej. To ostateczny zmierzch poetyki klasycystycznej z jej wizją pięknej natury1 uwolnił wyobraźnię w epoce „historii”, wojen, okrucieństwa. Równocześnie z tym nurtem ewokacji i epifanii „krwi historycznej” znaczenia nabierał nurt inny: związany z naukowym poznaniem krwi, krwioobiegu, tętna, serca, słowem: pracą organizmu. Jak wskazuje Richard Sennett, rychło skonstruowano też obszerne analogie 1
Zob. D. Ratajczakowa, Wstęp, w: Polska tragedia neoklasycystyczna, wybór i oprac. D. Ratajczakowa, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk–Łódź 1988, s. XXVII: „Pośrednikiem między naturą i sztuką była koncepcja tzw. belle nature, pięknej natury. Odwoływała się ona do mimetycznej koncepcji sztuki, do umiejętności naśladowania rzeczywistości traktowanej jako akt kreacji zgodnej z prawami sztuki. Pozwalało to artyście na «uzupełnienie» natury, na retusz wszelkiej niedoskonałości świata przedstawionego w dziele w sposób nie tyle prawdziwy, ile prawdopodobny”.
491
• Recenzje i przeglądy •
wskazujące na podobieństwo organizmu ludzkiego i na przykład krwioobiegu wielkich miejskich aglomeracji, ich siatki ulic-arterii i bijącego serca-centrum2. Trzeci wreszcie – najstarszy i bardzo ważny, niejako stanowiący punkt odniesienia do wszystkich pozostałych – wymiar imaginarium krwi tworzyła w kulturze Europy krew święta, uświęcona, ofiarna, przelana za…, krew odkupieńcza, rytualna. W centrum tego sakralnego imaginarium stanął w chrześcijaństwie Chrystus, ale przecież symboliką krwi, tętna, krwawienia, przelewania krwi naznaczone były liczne kulty antyku, religie dawnej Europy3. Literatura odkryła krew w romantyzmie jako symboliczny i estetyczny konstrukt nowej, wyzwolonej z oków wizji świata i człowieka, ale też dzieła literackiego „tętniącego” obrazowością, będącego erupcją – jak wylew krwi – nieokiełznanego imaginarium. Nieprzypadkowo to w pierwszej połowie XIX wieku znajdujemy krwawe tragedie, poematy, prozę: Agaj-Hana Zygmunta Krasińskiego i tegoż Nie-Boską komedię, Noc letnią, wiersz Mord elektrycznym prądem się rozpostrzeże…, Juliusza Słowackiego Beatryx Cenci, krwistą Balladynę, poematy Wacław, Poema Piasta Dantyszka o Piekle czy Króla-Ducha4. Frenetyczne akcenty, choć w mniejszym natężeniu, znajdziemy i u Adama Mickiewicza5. Prototypem ich okazuje się obraz wojny-rzezi z II Pieśni w Marii (1825) Antoniego Malczewskiego6. O Krasińskim pisał Zbigniew Suszczyński: „Pożądanie nowości, którym niewątpliwie żywi się frenezja Krasińskiego, łączy się z innym fantazmatem: zakrzepłej krwi albo krwi jako nosicielki życia. Obsesyjne nawroty tego fantazmatu są bardzo intensywne, dzięki czemu wydaje się on czymś wyobrażeniowo pierwotnym”7. Krew w drugiej połowie XIX wieku oglądana jest już bez tej egzaltacji frenetycznej, staje się krwią (powstańczo) przelaną, krwią, która – w nimbie heroizmu – prowokuje jednak pytania o sens jej przelewania, powstań. Wtedy właśnie do literatury wkracza, nazwijmy ją tak, krew „społeczna”: krew wojownika, powstańca, rewolucjonisty, kobiety, Żyda, a nawet, jak wskazuje Kurkiewicz: Krew lumpenproletariatu, mieszczaństwa, chłopstwa (s. 303–312). 2 3 4
5 6
7
R. Senett, Ciało i kamień. Człowiek i miasto w cywilizacji Zachodu, przeł. M. Konikowska, Gdańsk 1996. Choćby w orfizmie. Zob. też: B. Szymańska, Mistycy i pesymiści. Przeżycia i uczucia wartość w filozofii polskiego modernizmu, Wrocław 1991; R. Gross, Dlaczego czerwień jest barwą miłości, przeł. A Porębska, Warszawa 1990. Zob. M. Cieśla-Korytkowski, „Beatryx Cenci” – czerwona tragedia, „Ruch Literacki” 1978, z. 1; M. Jochemczyk, Rzeczy piekielne. Wokół „Poematu piasta Dantyszka” Juliusza Słowackiego, Katowice 2006; S. Skwarczyńska, Wartość treściowa kolorów w romantyzmie a dziś, „Pamiętnik Literacki” 1932, z. 3; K. Korotkich, Wyobraźnia apokaliptyczna Juliusza Słowackiego. Obrazy, wizje, symbole, Białystok 2011. Zauważa to także w recenzowanej rozprawie Kurkiewicz (s. 17). Zob. A. Malczewski, Maria. Powieść ukraińska, wstęp H. Krukowska, J. Ławski, Białystok 1995, s. 146 (ustęp XI z II Pieśni, śmierć Hana): „Spada dzielnym zamachem odmieniona głowa, / Drga oczami, bełkoce niepojęte słowa, / Toczy się, ziewa, blednie, i gaśnie – z tułupa, / Co siedzi niewzruszony, krew do góry chlupa”. Z. Suszczyński, Wstęp, w: Z. Krasiński, Agaj-Han. Powieść historyczna, wprowadzenie Z. Suszczyński, Białystok 1998, s. 24 (podrozdział Profanacje krwi).
492
• Recenzje i przeglądy •
Autor monografii Tętno epoki. Miejsce i rola motywu krwi w literaturze Młodej Polski uruchomił liczne i różnorodne konteksty, przebadał temat krwi na przełomie XIX i XX wieku na wielu poziomach. Po krótkim Wstępie (s. 7–28) dał od razu trzy rozdziały interpretacyjne. Rozdział pierwszy „Bogowie łakną krwi”. Krew a religia przywołuje fundamentalny kontekst ofiary Chrystusa w trzech ujęciach: Chrystus i krew (1.1., s. 32–90), Krew w wizerunkach innych postaci religii chrześcijańskiej (1.2., s. 91–143) i Podsumowanie – „Ofiary a krew” (1.3., s. 144–161)8. Uznanie tego wymiaru symboliki krwi za prymarny w epoce nie jest kontrowersyjne, autor podąża tu tropami dobrze już rozpoznanymi w badaniach Marii Podrazy-Kwiatkowskiej, Wojciecha Gutowskiego, Grzegorza Iglińskiego czy Dariusza Trześniowskiego9. Badacz uruchamia szeroki i dobrze dobrany kontekst teologiczny, który traktuje z naukowym dystansem, umiejętnie. Co ważne, nie mamy tu do czynienia z ekstrapolacją cząstkowych rozpoznań na całą epokę. Kurkiewicz umiejętnie podkreśla aluzyjność, cząstkowość wielu nawiązań (np. pisze o „motywie eucharystycznym” jako ujawniającym się w „aluzjach, porównaniach, parafrazach”; s. 44). W o wiele szerszym stopniu symbolikę krwi przyzywają motywy pasyjne (s. 51–57); ciekawie i na dużym materiale analizuje Kurkiewicz rozmaite symboliczne kontaminacje, choćby krwi i ognia (s. 59–60). Szczególnie interesujące są rozważania podrozdziału Krew Chrystusa – inne ujęcia (s. 73–82), poświęconego w dużej części „rapsodowi” Teodor Dostojewski. Z mroków duszy rosyjskiej Stanisława Brzozowskiego10. Całość uzupełniają analizy motywów korony cierniowej, stygmatów, siewu (ziarna) (s. 83–90)11. Druga część rozdziału pierwszego przynosi, co nie zaskakuje, rozważania dotyczące wizerunków „innych postaci religii chrześcijańskiej” (samo wyrażenie: „wizerunki innych postaci…” jest mało fortunne), to jest: Boga i Szatana, Kaina i Abla, Samsona, Herodiady i Salome, Judasza, Marii Magdaleny, św. Teresy z Lisieux, św. Fran8
W całym tomie znać inspirujący wpływ pracy: J.P. Roux, Krew: mity, symbole, rzeczywistość, przeł. M. Perek, Kraków 1994. 9 M. Podraza-Kwiatkowska, Literatura Młodej Polski, Warszawa 1997; W. Gutowski, Z próżni nieba ku religii życia. Motywy chrześcijańskie w literaturze Młodej Polski, Kraków 2001; G. Igliński, Śmiałość Erosa i świętość Krzyża. Egzystencjalna teodycea „Na Wzgórzu Śmierci” Jana Kasprowicza wobec tradycji antycznej i judeochrześcijańskiej, Olsztyn 1995; D. Trześniowski, W stronę człowieka. Biblia w literaturze polskiej (1863–1918), Lublin 2005. 10 Warto dodać, że wątki te od dawna interpretuje u Fiodora Dostojewskiego Elżbieta Mikiciuk (zob. jedną z ostatnich jej prac: O „duszy rosyjskiej” w Teodorze Dostojewskim i „Płomieniach” Stanisława Brzozowskiego, a także o polskości i powieściowym obrazie Kresów, w: Pogranicza, Kresy, Wschód a idee Europy, Seria II: Wiktor Choriew in memoriam, idea i wstęp J. Ławski, red. A. Janicka, G. Kowalski, Ł. Zabielski, Białystok 2013, s. 583–596). 11 Przy okazji uwaga ogólna: jak badać literaturę XIX wieku jako całość w kategoriach dziewiętnastowieczności, jednej formacji, gdy prace o romantyzmie lub późnym oświeceniu nie funkcjonują w świadomości badaczy drugiej połowy XIX wieku, a z kolei prace o pierwszej połowie XIX wieku pisane są bez świadomości kontynuacji tych samych tematów w drugiej połowie stulecia? Przykład: symbolika ziarna, o której czytamy w Tętnie epoki (s. 89–91), a o której pisał Włodzimierz Szturc (zob. W. Szturc, Symbolika ziarna w III cz. „Dziadów”, w: tegoż, O obrotach sfer romantycznych. Studia o ideach i wyobraźni, Bydgoszcz 1997, s. 103–113).
493
• Recenzje i przeglądy •
ciszka z Asyżu i innych świętych (s. 91–143). Całość wieńczy obszerne Podsumowanie, pełne nawiązań na przykład do „Indian z Guayaquilu w Ekwadorze” (literatura polska ma w XIX wieku własny nurt indianistyczny i tu ewentualnie szukałbym użyć symboliki „krwi”). Rozdział drugi „Oto dziś dzień krwi i chwały…”. Wojny, powstania, rewolucje przynosi rozległą panoramę Wojen i powstań narodowych (2.1., s. 162–231) i Młodopolskich obrazów rewolucji (2.2., s. 232–312). Badacz po raz pierwszy przechodzi tu od analizy problemu (np. „krwawy oręż”, któremu podporządkowane zostały zjawiska literackie) do interpretacji konkretnych fenomenów autorskich i tekstowych (Dramaturgia Stanisława Wyspiańskiego, s. 204–214; Jerzego Żuławskiego „Dyktator” we krwi, s. 215–232). Zastanawia krótkie potraktowanie całej twórczości Wyspiańskiego na tle rozbudowanej analizy Dyktatora Żuławskiego. Z kolei poprzedzający podrozdział Młodopolskie obrazy rewolucji fragment Romantyczne korzenie (s. 232– –246), choć potrzebny, wydaje się zbudowany z samych tylko odniesień do dawniejszej literatury przedmiotu12. Dynamikę analiz „młodopolskich rewolucji” trafnie wyznaczają już konkretne zjawiska: proza Andrzeja Struga, Płomienie Brzozowskiego, liryka Antoniego Langego, poezje rewolucyjne Andrzeja Niemojewskiego, Leopolda Staffa, Kazimierza Przerwy-Tetmajera, wreszcie rozdział Krew lumpenproletariatu, mieszczaństwa, chłopstwa, przywołujący twórczość Ludwika Stanisława Licińskiego, Janusza Korczaka, Gabrieli Zapolskiej, Jana Kasprowicza. Dwie uwagi: autor w monografii nie może się zdecydować na jeden sposób analizy, podporządkowanej albo problemowi-tematowi, albo autorowi /dziełu. Stąd pośród interpretacji konkretnych fenomenów rozdziały takie jak: Rewolucja w prozie młodopolskiej – inne ujęcia (s. 243–280). Ta niekonsekwencja ma poważniejsze następstwa: teksty traktowane są albo jako egzemplifikacja z góry przyjętego tematu (wtedy traktowane są skrótowo)13, albo funkcjonują jako samoistne, wyróżnione przez badacza zjawiska (np. Płomienie Brzozowskiego – a co z resztą prozy tegoż autora?)14. Przełamaniem tego niezdecydowania zdaje się rozdział trzeci „Otom z krwi i z ciała…” Perspektywa egzystencjalna (s. 313–486), w sposób ciekawy skonstruowany wokół następujących subtematów ujętych w podrozdziały: Symbol życia i zdrowia, Krew a choroby, Krew a używki, Krew w symbolice młodości, Namiętności i instynkty, Związki krwi, Wampiryzm i spożywanie krwi, Kolory krwi, Zapach krwi. Ogromna część rozdziału trzeciego poświęcona jest Symbolice krwi a wybranym częściom ludzkiego ciała (s. 449–486). Rozdział ten wydobywa wiele cennych aspektów semantyki krwi – ich związek z używkami i chorobami (to obsesja epoki, ileż danych 12 Zastanawiam się, czy nie należało tu się przyjrzeć po prostu pojedynczym dziełom, np. tylko Nie-Boskiej komedii?
13 Szczególnie widać to po sposobach, w jakich pojawia się bardzo dla tej tematyki ważna twórczość autorki powieści We krwi – Gabrieli Zapolskiej.
14 Ważnym dopełnieniem problematyki podjętej przez Kurkiewicza są dwa tomy ostatnio ogłoszone o Brzozowskim: Konstelacje Stanisława Brzozowskiego, red. U. Kowalczuk, A. Mencwel, E. Paczoska, P. Rodak, Warszawa 2012 oraz Stanisław Brzozowski: powroty, red. D. Trześniowski, Radom 2013.
494
• Recenzje i przeglądy •
znajdziemy w literaturze medycznej tego czasu)15, dalej temat związków krwi i jej sensualnych walorów. Wydaje się jednak, iż należy zgłosić tu dwie uwagi. Po pierwsze, człowiek młodopolski u Kurkiewicza jakby nie ma płci. Gdzie podziały się kobiety, żeński i męski wymiar symboliki krwi, ważnej przecież, co akcentują badania feministyczne, już dla dziewiętnastowiecznych pisarek? Druga sprawa: co to znaczy „wybrane części ludzkiego ciała” a „symbolika krwi”. Dlaczego Kurkiewicz wskazuje na symboliczny walor krwi w opisach: serca, oczu, twarzy, głowy, mózgu, ust, rąk, dłoni, stóp, nóg i krwioobiegu (żył, arterii), a pomija interior ciała, ciało martwe, genitalia czy symbolikę krwi związaną z narodzinami, z kobiecym ciałem?16 Całość dopełniają trzy Aneksy, poświęcone konkretnym, choć niezbyt obszernie potraktowanym zjawiskom: Śmierci Adama Znamirowskiego (s. 487–491), liryce Bolesława Leśmiana (s. 492–508) i poematom prozą Stanisława Przybyszewskiego (s. 509–532). Zamyka tom Zakończenie (s. 533–537). Praca Kurkiewicza jest wynikiem wieloletnich, szeroko zakrojonych badań. Oparta została na ogromnym materiale badawczym, o którym zaświadcza rozległa Bibliografia podmiotowa. W zakresie erudycyjnej podbudowy wywodu jest świadectwem nieprzeciętnego oczytania17. Ogromna liczba przypisów wcale nie przeszkadza tu w lekturze – umiejętnie odsyła do literatury przedmiotu, zarysowuje konteksty. Rozprawa – wedle przyjętego klucza – daje całościowy opis zjawiska, jakim jest symbolika krwi, związana bardzo często – także u czytelnika – z hemofobią, czyli niechęcia do wszystkiego, co z krwią związane. W tym zakresie można śmiało powiedzieć, iż autor swe pionierskie dzieło wykonał z rozmachem. Że jest to monografia udana, taka, która będzie często przywoływana w badaniach nad Młodą Polską. Ta wysoka ocena każe także sformułować wątpliwości. Wielu rzeczy tu zabrakło. Autor waha się ciągle między problemowym a „autorskim” ujęciem zagadnienia. Wielokrotnie teksty ważne – jak powieść We krwi Gabrieli Zapolskiej – traktowane są skrótowo, ilustrują pewien problem. Brak tu szerszego rozwinięcia (choć przyznajmy: w mniejszym wymiarze się one pojawiają) takich wątków, jak krew a płeć, kobieta i krew, dziecko i krew, dalej: ezoteryka i symbolika krwi, krew narodu, krew żydowska, krew „obca”, krew robotnika i krew kapitalisty. Encyklopedyczny układ materiału nie zawsze pozwala dostrzec związki między symboliką religijną a klasową18. Nie uważam za wielką usterkę skrótowego (jednak!) potraktowania literatury romantycznej i jej badaczy, ale nieprzywołanie prac Suszczyńskiego czy Germana Ritza 15 Zob. E. Wyrobek, Z posiewu bogini wojny (alkoholizm, prostytucja, choroby płciowe, nerwowe
i umysłowe, gruźlica i samobójstwo), cz. 1: Alkoholizm i prostytucja, Kraków 1917. Warte odnotowania są wszystkie liczne prace tegoż autora. 16 Por. np. A. Wydrycka, Między bios a zoé. Poetycka antropologia w liryce Młodej Polski. Interpretacje, Białystok 2012. 17 Czy autor nie zna jednak, pisząc o Chrystusie, edycji: T. Miciński, Walka o Chrystusa, wstęp, oprac. i przyp. M. Bajko, Białystok 2011? 18 Z uznaniem zauważmy jednak, że autor dostrzega często dalekie powinowactwa, analogie, aluzje. Na przykład gdy przywołuje monografię Andrzeja Chwalby Sacrum i rewolucja. Socjaliści polscy wobec praktyk i symboli religijnych (1870–1918) (Kraków 2007).
495
• Recenzje i przeglądy •
o frenezji jest pewnym brakiem 19. Dziwi nieobecność wyodrębnionych rozważań o krwi w kontekście poetyki, metaforyki tworzenia. Zastanawiam się, jak autor ocenia wpływ nasycenia krwią motywiką utworów romantycznych czy modernistycznych na odbiór dzieł. Jaką perspektywę w czytelniku z jednej strony ma krew uruchamiać, a z drugiej, jakie reakcje odbiorcy wywołuje ta krwista poświata tekstów? (Pytanie formułuję też jako dydaktyk obserwujący skrajne reakcje odbiorców na frenezję czy tylko motywikę krwi). Jest to rozprawa habilitacyjna, kolejna już, w której nie znajdujemy bodaj podrozdziału poświęconego metodologii badań. A z tym autor ma pewne problemy. Niewystarczające jest takie oto rozstrzygnięcie: „W Tętnie epoki zastosowałem zatem ujęcie tematyczne, wprowadzające podstawowy porządek semantyczny i imaginacyjny w zwielokrotnionych (przez różnorodne konteksty i uwikłania), niejednokrotnie przecinających się obszarach występowania tego motywu w epoce Młodej Polski”. Co to jest „porządek imaginacyjny”? A „semantyczny”? Zbyt ogólnikowe to stwierdzenie – w ogóle w pracy za dużo uogólnień i pewnego rodzaju pustosłowia: „Bez większego ryzyka można zatem stwierdzić, iż krew w religii jest nieodłączna” (s. 21; zob. też: s. 144–161, 533–538). W całości rozprawa okazuje się dużym osiągnięciem. To wynik benedyktyńskiej pracowitości i pomysłowości interpretacyjnej bydgoskiego filologa, który w poszukiwaniu swego leitmotivu przedarł się przez ogromny materiał literacki. Nie mam wątpliwości, że po takiej panoramie tematu przyjdzie jeszcze czas na mikroanalizy, interpretacyjne dopełnienie. Temat to wprost przepastny – jak wiele materiału do analiz przynosi, przecież z ducha Młodej Polski wyrastająca, literatura Wielkiej Wojny (od opublikowanych w 1919 Tropów Franciszka Mirandoli po prozę Eugeniusza Korwin-Małaczewskiego)20 czy – choć rodem z innej formacji światopoglądowej – późna twórczość Bolesława Prusa, Henryka Sienkiewicza, Marii Konopnickiej i Elizy Orzeszkowej (od Wirów Sienkiewicza po Gloria victis Orzeszkowej). Kurkiewicz dał syntezę ważną, potrzebną, erudycyjną. To z młodopolskiej poetyki wyrosną wkrótce niesamowite, makabreskowe wiersze Aleksandra Łęczyckiego z tomu Rytm tętnic (1928), który, przytoczmy ten wiersz, dał krwi prawdziwie niezwykły obraz. Jako Alchemicznego soku: Krew we mnie huczy śmiechem życia, krew lepka, ciecz niesamowita, rozwałęsała się w korycie życiem zwiotczałe tkanki wita. Rozbiegły się przeze mnie kręto zagmatwane węże: sieć arteryj, w czerwony miękisz mięsa wklęte zleją soczyście ciała teren. 19 Zob. G. Ritz, Poeta romantyczny i nieromantyczne czasy. Juliusz Słowacki w drodze do Europy – pamiętniki polskie na tropach narodowej tożsamości, przeł. M. Łukasiewicz, Kraków 2011; Z. Suszczyński, Frenezja spętana w „Irydionie” Zygmunta Krasińskiego, w : Światło w dolinie. Prace ofiarowane Profesor Halinie Krukowskiej, Białystok 2007; Nihilizm i historia. Studia z literatury XIX i XX wieku, Białystok–Warszawa 2009. 20 Notabene był Mirandola tłumaczem Tętniącego serca Selmy Lagerlöf (Lwów–Poznań 1922).
496
• Recenzje i przeglądy • Ssąco-tłocząca pompa, serce, rozsadza halę, pręty żeber, leniwą krew w arterie wwierca: krwi ciągle nowej tkankom trzeba! Naczyń rozsuwa się wąwozem i pilśń gąbczastą mięśni poi stalową siły pięści grozą – przyszedłem zwycięstwem moich wojen!21
a b s t r ac t The Blood: „The Pulse of the Epoch”. From the History of the One Theme Review of: Marek Kurkiewicz, The Pulse of The Epoch. The Place and Role of the Motif of Blood in the Literature of Young Poland, Bydgoszcz 2013
The paper reviews Marek Kurkiewicz’s The Pulse of the Epoch. The Place and Role of the Motif of Blood in the Literature of the Young Poland (Bydgoszcz 2013). The author points to the monographic character of the study of Kurkiewicz, who analysed all possible constellation of meaning, in which this motif occurs in the Modernist Period. At the same time, he notes that it is possible to further develop the topic concerning the methodology of research on the relationship of blood and sex, or the comparison of one’s blood to the blood of the others. In the conclusion, the author of this paper emphasises that the treatise is a significant scholarly achievement of Kurkiewicz.
k e y wo rd s
Blood, Modernist Period, Young Poland, motif, symbolism, Marek Kurkiewicz
Grzegorz Czerwiński (Uniwersytet w Białymstoku)
Ukraińskie spojrzenie na dialogi Józefa Ignacego Kraszewskiego z Ukrainą Rec.: Ростислав Радишевський, Юзеф Ігнацій Крашевський: діалоги з Україною,
„Київські полоністичні студії”, t. 21, ТД Едельвейс, Київ 2012 [Rostysław Radyszewski, Józef Ignacy Kraszewski: dialogi z Ukrainą, „Kijowskie Studia Polonistyczne”, t. 21, Kijów 2012], ss. 159, nlb. 14.
Obchody dwusetletniej rocznicy urodzin Kraszewskiego w 2012 roku miały międzynarodowy charakter. Wiele mówiło się i pisało w tym czasie na temat twórczości autora Ostapa Bondarczuka również na Ukrainie, gdzie pisarz spędził ponad dwadzieścia lat, nie tylko bacznie obserwując życie codzienne Wołynia i przenosząc je na karty swoich utworów, lecz także dojrzewając do roli „polskiego rzecznika 21 A. Łęczycki, Alchemiczny sok, w: tegoż, Rytm tętnic. Poezje, Warszawa 1928, s. 25.
497
• Recenzje i przeglądy •
kultury ukraińskiej”. Wśród wydawnictw jubileuszowych ważne miejsce zajmuje wydana w języku ukraińskim książka kijowskiego polonisty Rostysława Radyszewskiego, zatytułowana Józef Ignacy Kraszewski: dialogi z Ukrainą. Szczególne okoliczności, w jakich ukazała się omawiana pozycja, wpłynęły na jej zawartość i cel wydawniczy. Po pierwsze, praca ma w dużej mierze charakter popularyzatorski, podręcznikowy – jej wydaniu przyświecała idea wyjaśnienia i rozpropagowania najważniejszych aspektów dyskursu ukraińskiego, który podejmował autor Starej baśni. Po drugie, książka adresowana jest do odbiorcy ukraińskojęzycznego, stąd też w nieco inny sposób niż w polskich pracach zostały rozłożone akcenty tematyczne – kontekstem wszelkich rozważań o twórczości i biografii Kraszewskiego uczyniono ukraińskość w znaczeniu geograficznym, etnograficznym i kulturowym, przy czym słowa klucze (takie jak „Ukraina” czy „ukraiński”) rozumiane są przez autora w odmienny sposób, niż odbiera się je zazwyczaj w Polsce (niewypowiedzianym wprost, lecz odczuwanym w trakcie lektury punktem odniesienia jest w pracy Radyszewskiego współczesne państwo ukraińskie, a nie historyczna kultura ziem „ukrainnych”). „Dydaktyczny” charakter recenzowanej książki nie zmienia jednak faktu, iż mamy do czynienia z doskonale przemyślaną i napisaną rozprawą naukową, w której nie tylko podsumowany został kilkudziesięcioletni dorobek ukraińskich studiów nad Kraszewskim, ale również wcześniejsze ustalenia badawcze ukazane zostały w nowym porządku interpretacyjnym. Monografia składa się z siedmiu rozdziałów analitycznych oraz zakończenia i kilkustronicowego streszczenia w języku polskim. Rozdział I, zatytułowany Ukraińskie kraszewskiana, przybliża czytelnikom ukraińską historię badań nad twórczością autora Jermoły. A trzeba zaznaczyć, iż zainteresowanie twórczością Kraszewskiego wśród Ukraińców ma bogatą tradycję. Już Iwan Franko zwrócił uwagę na wielki talent autora Ulany, podkreślając w roku 1887, iż to właśnie Kraszewski pierwszy spośród pisarzy polskich umiał w pełni przeniknąć życie i duszę prostego ludu1. Wśród badaczy literatury za pioniera ukraińskich studiów nad Kraszewskim uznać należy Wołodymyra Jakowycza Hnatiuka (1893–1952), który w 1938 roku obronił w Leningradzie rozprawę doktorską poświęconą ukraińsko-polskiej literaturze romantycznej2. Po drugiej wojnie światowej proza Kraszewskiego była tłumaczona na język ukraiński i wydawana w dużych nakładach w Ukraińskiej Republice Radzieckiej. Ukraińskojęzyczni czytelnicy mogli zapoznać się z takimi książkami pisarza, jak Ulana, Historia Sawki, Ostap Bondarczuk, Historia kołka w płocie, Jaryna, Chata za wsią oraz oczywiście ze wznawianą dwukrotnie Starą baśnią (wyd. 1960 i 1964). Zainteresowaniu ukraińskich czytelników towarzyszyła również refleksja literaturoznawcza, co ukazuje Radyszewski, kreśląc historyczny przegląd literatury naukowej poświęconej polskiemu pisarzowi. Ta cenna wiedza z zakresu ukraińskiej polonistyki może stanowić szczególną wartość 1 2
Zob. I. Франко, Польський селянин в освітленні польської літератури, w: tegoż, Зібрання творів у 50-ти томах, Київ 1955, s. 68. Zob. В. Гнатюк, Українсько-польська правобережна романтична література. Вибрані праці, ред. Р. Радишевський, Київ 2008.
498
• Recenzje i przeglądy •
dla badaczy „wołyńskiego” autora w Polsce. Pierwsze powojenne artykuły dotyczące problematyki ukraińskiej u Kraszewskiego ukazują się w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, a ich autorami są Iwan Hryk, Roman Kyrcziw i Waleria Wedina. Po 1991 roku następuje wzrost zainteresowania „pisarskim atamanem” (określenie z roku 1867, sformułowane przez poetę ukraińsko-polskiego Platona Kosteckiego), czego rezultatem są rozprawy Julii Bułachowskiej, Luizy Olander, Nadii Petryczenko, a w szczególności artykuły i monografie Wołodymyra Jerszowa, Switłany Czarnous i Stefanii Bażenowej. Następne dwa rozdziały – Okres wołyński życia i twórczości oraz Podróże i pamiętnikarstwo – dotyczą doświadczeń Kraszewskiego wyniesionych z obcowania z ludem ukraińskim i ukraińską kulturą. Radyszewski wysoko ocenia etnograficzny aspekt powieści powstałych w okresie wołyńskim, a także będącą rezultatem wędrówek pisarza prozę niefikcjonalną: Wspomnienia Wołynia, Polesia i Litwy oraz Obrazy z życia i podróży, a także Wspomnienia Odessy, Jedyssanu i Budżaku. Badacz zwraca uwagę na fakt, iż twórczość Kraszewskiego stanowi dla Ukraińców „bezcenną skarbnicę wiedzy o ich własnej przeszłości, tradycjach i obyczajach” (s. 28). Paranaukowy styl wspomnień pisarza i nasycenie narracji szczegółami z życia ludu ukraińskiego pozwoliły na ocalenie od zapomnienia wielu elementów życia kulturowego wsi na Wołyniu, Podolu czy w Besarabii. Rozdział Ukrainika publicystyczne poświęcony jest tekstom dziennikarskim o tematyce ukraińskiej i dotyczy z jednej strony działalności pisarskiej i redaktorskiej na łamach almanachu „Athenaeum”, z drugiej strony – dwóch ważnych artykułów Kraszewskiego na temat szeroko rozumianej ukraińskości (Ukrainomania i Zaporoże). Radyszewski, powołując się na prace Wandy Roszkowskiej-Sykałowej, Wincentego Danka i Wołodymyra Jerszowa, pokazuje ewolucję ideową pism drukowanych na łamach „Athenaeum”: przejście od słowianofilstwa do świadomości zagrożenia polskiej kultury ze strony imperium rosyjskiego. Ponadto autor monografii kreśli szersze tło życia literacko-naukowego skupionego wokół almanachu Kraszewskiego, wskazując krąg współpracowników czasopisma (m.in. Pantelejmon Kulisz i Aleksander Groza). Badacz zatrzymuje się także nad tematyką folklorystyczną, jaka pojawiała się regularnie na łamach pisma (teksy źródłowe opublikowane przez Kraszewskiego stały się kamieniem węgielnym ukraińskiej etnografii). Odrębnej analizie badacz poddaje artykuły Ukrainomania i Zaporoże. Pierwszy z nich stanowił, w odczytaniu Radyszewskiego, postulat porzucenia romantycznego mitu Ukrainy i zwrócenia się ku prawdziwym aspektom kultury ludowej narodu ukraińskiego. Drugi natomiast zawierał wiele cennych informacji na temat Siczy Zaporoskiej. Radyszewski w ciekawy sposób pokazał, jak artykuły te wpłynęły na stan wiedzy innych pisarzy polskich o Ukrainie, ponadto zwrócił uwagę na nowatorskie podejście Kraszewskiego do kwestii Zaporoża, zaprezentowane przez zderzenie poglądów historiografów polskich i małoruskich. Kolejne dwa rozdziały monografii – Wiejski świat powieści ludowych oraz Ukraina w powieściach historycznych – zawierają analizy wybranych utworów Kraszewskiego (każdej powieści poświęcony jest odrębny podrozdział). Radyszewski wybrał do szcze-
499
• Recenzje i przeglądy •
gółowej analizy takie powieści ludowe, jak Ulana, Historia Sawki, Chata za wsią, Ostap Bondarczuk, Jaryna, Jermoła, Historia kołka w płocie, a także historyczne – Banita. Powieść z czasów Stefana Batorego, Na dworze królewskim. Czasy Władysława IV oraz Boży gniew. Czasy Jana Kazimierza. Analiza powieści ludowych prowadzona jest przede wszystkim z perspektywy socjologii literatury. Autor zwraca uwagę na sposób kreacji bohaterów-Ukraińców, podkreślając, iż Kraszewski nie tylko potrafił wspiąć się na wyżyny realizmu powieściowego, lecz także podjął udaną próbę przełamania ujęć stereotypowych właściwych polskiemu pisarstwu poświęconemu Kresom. Powieści historyczne analizuje Radyszewski z kolei z punktu widzenia stosunku Kraszewskiego do Kozaczyzny i w tym miejscu sam poniekąd nie unika stereotypów. Badacz zdaje się oczekiwać, iż autor Banity o Kozakach powinien pisać wyłącznie w pozytywnym świetle, a w Bożym gniewie – zdaniem ukraińskiego polonisty – Kraszewski „okazał się ślepy na niesprawiedliwą politykę Rzeczypospolitej wobec narodu ukraińskiego” (s. 157). Należy jednak pamiętać, iż nieskomplikowana zazwyczaj konstrukcja trzecioosobowego narratora w powieści historycznej przełomu romantyzmu i pozytywizmu nie pozwala raczej na przewartościowywanie określonych poglądów historycznych czy historiozoficznych na poziomie narracyjnym, co stało się możliwe dopiero w prozie następnego stulecia, tak w powieści historycznej (Teodor Parnicki), jak i kresowej (Włodzimierz Odojewski). Stąd też być może wynika w pewnej mierze negatywny sposób odbioru Bożego gniewu, a przecież powieść, która nie stara się zrozumieć punktu widzenia Kozaczyzny, nie musi od razu być utworem antyukraińskim. Niezwykle ciekawy wydaje się ostatni rozdział zatytułowany Pisarskie polilogi, poświęcony korespondencji Kraszewskiego z Kuliszem, a także listom Tarasa Szewczenki do Bronisława Zaleskiego, które znalazły się w posiadaniu autora Ulany. Rozdział ten stanowi niejako dopełnienie ustaleń Elżbiety Hornowej, dotyczących wymiany myśli między Kraszewskim i Kuliszem3 oraz jest współczesnym głosem w sprawie korespondencji Zaleskiego i Szewczenki – kwestii, która żywo interesowała ukraińskich literatów i uczonych już w drugiej połowie XIX wieku. Z całą pewnością monografia Radyszewskiego jest pracą ważną i potrzebną, gdyż zbiera i podsumowuje wątki ukraińskie w pisarstwie i biografii Kraszewskiego, a przecież nie sposób pisać dzisiaj o autorze Ostapa Bondarczuka z pominięciem podwójnej, polsko-ukraińskiej optyki historycznoliterackiej i interpretacyjnej. Praca może stanowić cenne źródło informacji o polskim pisarzu, a zwłaszcza o tych aspektach jego życia i twórczości, które najbardziej interesują współczesnych Ukraińców. Wieńczące książkę obszerne streszczenie w języku polskim pozwoli zaistnieć rozprawie kijowskiego badacza również w Polsce.
3
E. Hornowa, Pertraktacje Kraszewskiego i Kulisza w sprawie zbliżenia polsko-ukraińskiego (Fragment z dziejów stosunków polsko-ukraińskich w Galicji w latach osiemdziesiątych XIX w.), „Zeszyty Naukowe Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu. Historia” 1967, z. 6.
500
• Recenzje i przeglądy • a b s t r ac t Ukrainian View on Kraszewski’s Dialogs with Ukraine Review of: Rostyslav Radyshevskyi, Józef Ignacy Kraszewski. Dialogs with Ukraine, Kiev 2012
The paper is a review Rostyslav Radyszewskyi’s Józef Ignacy Kraszewski. Dialogs with Ukraine (Юзеф Ігнацій Крашевський: діалоги з Україною) (Kiev 2012). The monograph was published for the two-hundredth anniversary, which was celebrated in 2012. In large part, the publication has a popularizational and manuallike character. It aims at clarifying and propagating the most important aspects of Kraszewski’s relation to the Ukrainians and Ukrainian culture, as well as at collecting and summaring the Ukrainian threats in Kraszewski’s writings and biography.
k e y wo rd s Józef Ignacy Kraszewski, Ukraine, Romanticism, Rostyslav Radyshevskyi
Agnieszka Kochańska (Instytut Slawistyki PAN)
O laleczkach i lwach (salonowych) Rec.: Elżbieta Umińska-Tytoń, Polszczyzna dziewiętnastowiecznych salonów, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 2011, ss. 262.
Gruntowna analiza socjolektu, którego użytkowników już nie ma, to zadanie arcytrudne (jeśli w ogóle wykonalne). Brak bezpośredniego kontaktu z autentycznymi wypowiedziami – czy to w formie oralnej, czy piśmiennej – wymusza poszukiwanie innej drogi badawczej celem odtworzenia danej społecznej odmiany językowej. Nie ułatwia owego zadania fakt, że prace nad dziewiętnastowiecznymi socjolektami są nieliczne1 w porównaniu z opracowaniami idiolektów twórców tego okresu2. 1
2
Do przywołanych przez Umińską-Tytoń prac (Uwag o gwarze krakowskiej w utworach Konstantego Krumłowskiego Jana Godynia, Gwary warszawskiej dawniej i dziś oraz Słownika gwary warszawskiej XIX wieku Bronisława Wieczorkiewicza oraz Słownictwa potocznego polszczyzny XIX wieku Umińskiej-Tytoń), można dodać jeszcze inne prace dotyczące tej problematyki, a odnotowane przez Stanisława Grabiasa w książce Język w zachowaniach społecznych (Lublin 2001, s. 81), mianowicie powstałe jeszcze pod koniec wieku XIX: Język polski w wojsku. Wyrazy i zwroty żołnierskie Szymona Goneta („Lud” 1897, nr 3) czy Przyczynek do słownictwa szwargotu złodziejskiego i kilka próbek poezji złodziejskiej w okolicy Dąbrowy Górniczej Józefa Stefana Ziemby („Wisła” 1890, t. 4). Środowiskowo-familijną odmianę polszczyzny wykorzystującą dziewiętnastowieczne źródła (m.in. pamiętnik Gabrieli z Güntherów Puzyniny czy Księgi przysłów, przypowieści i wyrażeń przysłowiowych polskich Samuela Adalberga) uwzględniła także Kwiryna Handke w studium Polski język familijny. Opis zjawiska (Warszawa 1995), choć jest to praca koncentrująca się przede wszystkim na familiolekcie współczesnym. Ze względu na znaczną liczbę prac poświęconych idiolektom dziewiętnastowiecznym wypada odnotować jedynie najnowsze ujęcia monograficzne: M. Czachorowska, Świat roślin w pismach Bolesława Prusa, Bydgoszcz 2012; K. Handke, Polszczyzna Stefana Żeromskiego, Warszawa 2012; taż, Prywatny język Elizy Orzeszkowej, Warszawa 2013; Z. Jaroszak, Paradygmaty i narzędzia
501
• Recenzje i przeglądy •
Wbrew tej tendencji, z propozycją badawczą wskrzeszającą socjolekt salonowotowarzyski arystokracji wychodzi Elżbieta Umińska-Tytoń w studium Polszczyzna dziewiętnastowiecznych salonów. Monografia (która zdążyła już wzbudzić zainteresowanie i doczekała się omówień3) jest rezultatem metodologicznego założenia, że społeczną odmianę językową można odtworzyć (i naukowo opisać) na podstawie licznych i zróżnicowanych gatunkowo źródeł pochodzących z wziętego na warsztat okresu historycznego – w tym przypadku rozumianego formacyjnie XIX wieku, rozciągającego się w swych granicach czasowych od rozbiorów po 1918 rok 4. Przedmiotem badań w recenzowanej publikacji jest język używany przez konkretną grupę społeczną – arystokrację – w specyficznej sytuacji komunikacyjnej – spotkaniach salonowych. Biorąc pod uwagę, że polszczyzna używana przez reprezentantów tej sfery stanowiła przez pewien czas (dotyczy to przede wszystkim pierwszej połowy XIX wieku) wzorzec językowy dla innych klas społecznych (zob. s. 14–15), naturalna wydaje się konieczność jej rzetelnego opisu i popularyzacji wiedzy na ten temat. Przeprowadzona przez badaczkę próba analizy socjolektu i wnioski z niej płynące pozwalają czytelnikom wyjść w rozumieniu zjawiska daleko poza obiegowe opinie. Podobnie jak w rozprawie habilitacyjnej autorki5 za źródło materiału w recenzowanej monografii posłużyły przede wszystkim ówczesne diariusze i pamiętniki6, a więc teksty prywatne, silnie osadzone w codzienności piszącego. Badaczka za teksty źródłowe obrała między innymi Dzienniki Stefana Żeromskiego, Moje wspomnienia o życiu towarzyskim w Warszawie Pauliny Wilkońskiej, Trzy po trzy Aleksandra Fredry, Pamiętniki Natalii Kickiej czy przedwojenne zapiski dziennikowe Zofii Nałkowskiej. Korpus analizowanych tekstów uzupełniły także ówczesne kodeksy obyczajowe, poradniki dobrego wychowania oraz utwory satyryczne (m.in. powieściowe parodie Trędowatej Heleny Mniszkówny autorstwa Magdaleny Samozwaniec). Kilka pozycji wykracza poza przyjętą chronologicznie ramę, co autorka uzasadnia tym, że w roku 1918 „[…] nie dokonał się żaden przełom pod względem zmiany obyczajów. Istotne zmiany w tym zakresie przyniosła dopiero druga wojna światowa” (s. 19). Tak różnorodny przekrój źródeł to niezaprzeczalny walor Polszczyzny dziewiętnastowiecznych salonów.
3 4 5 6
opisu języka dzieł Adama Mickiewicza, Słupsk 2012; B. Kuryłowicz, Semantyka nazw kwiatów w poezji Młodej Polski, Białystok 2012; V. Machnicka, Peryfrazy Bolesława Prusa, Siedlce 2012; Archaizmy leksykalne i frazeologiczne w „Kronikach” Bolesława Prusa. Słownik, Siedlce 2012; A. Pihan-Kijasowa, Słownictwo z zakresu handlu w prozie Bolesława Prusa, Poznań 2012. Na uwagę zasługuje także monumentalna publikacja Słownictwo pism Stefana Żeromskiego (Kraków 2002–2010) oraz wciąż opracowywany Internetowy słownik języka Cypriana Norwida Jadwigi Puzyniny i Tomasza Korpysza ([online], Internetowy słownik języka Cypriana Norwida, [dostęp: 2014-11-20]: <http://www.slownikjezykanorwida.uw.edu.pl>). Świadczą o tym recenzje Beaty Kuryłowicz („Białostockie Archiwum Językowe” 2011, nr 11) oraz Marcelego Olmy („Język Polski” 2012, nr 2). Argumentację za przyjęciem takich ram czasowych Umińska-Tytoń przedstawia w recenzowanej monografii (s. 19). E. Umińska-Tytoń, Polszczyzna potoczna XVIII wieku, Łódź 1992. Zasadniczym źródłem Polszczyzny potocznej XVIII wieku stało się itinerarium zakonnika Jakuba Lanhausa.
502
• Recenzje i przeglądy •
Czytelnik interesujący się socjolektami, czy to współczesnymi (a więc takimi, których użytkownicy żyją i posługują się daną socjalną odmianą językową), czy dawnymi (w których przypadku przedstawiciele grup społecznych nie żyją i nie mają swoich kontynuatorów korzystających ze społecznej odmiany językowej tej grupy 7), chciałby z prac poruszających tę problematykę dowiedzieć się przede wszystkim, co wyróżnia daną odmianę polszczyzny na tle innych, i w jakim celu posługuje (posługiwała) się nią dana grupa. Wstępnie takie oczekiwania wypada postawić też i Polszczyźnie dziewiętnastowiecznych salonów. Samo opracowanie zawiera więcej treści niż sugeruje tytuł. Polszczyzna dziewiętnastowiecznych salonów składa się z pięciu rozdziałów: Wprowadzenie (obejmujące charakterystykę zjawiska dziewiętnastowiecznych salonów i ich bywalców oraz opis wstępny przedmiotu badań i wybranych źródeł); Sztuka rozmowy (omówienie pojęcia „konwersacji salonowej”, tematyki i cech strukturalnych rozmów salonowych oraz związanymi z nimi dobrymi manierami, elegancją językową i emocjami); Wykładniki etykiety językowej (przejawy honoryfikatywności w badanej odmianie językowej); Tworzywo językowe rozmów salonowych (leksyka, frazeologia i zapożyczenia, tworzące ówczesną polszczyznę salonową); Wnioski końcowe (funkcje, wartości i dominanty badanego socjolektu). Publikację wieńczą wykazy źródeł oraz literatury cytowanej. Zwraca uwagę przede wszystkim rozdział interdyscyplinarny, wykraczający poza ścisłe lingwistyczne opisy (Rozdział II. Sztuka rozmowy)8. Można przeczytać w nim o niewerbalnych zachowaniach komunikacyjnych (jak milczenie, komunikacja wzrokowa i pozawzrokowa) czy o tematyce dialogów. Dokładnie zostaje nakreślone znaczenie dobrych manier (wynikające z ówczesnych kodeksów obyczajowych) w kulturze salonowej, a także strategia tabuizacji pewnych tematów9. Dopowiedzenia natury kulturoznawczej i praktyka kontekstowego oświetlania badanych zjawisk językowych okazują się niezwykle pomocne dla zrozumienia danych ściśle lingwistycznych, uzupełniają je. Dominantą wśród zjawisk językowych tworzących ten socjolekt jest grzeczność językowa, której autorka poświęca cały rozdział: Wykładniki etykiety językowej. Tym samym wypełnia on po części lukę (którą zaobserwowała Małgorzata Marcjanik10) 7
W przypadku polszczyzny salonowej niektóre jej aspekty zostały przeniesione do języka dyplomacji. Nie można jednak mówić o kontynuacji grupy społecznej i tym samym o współczesnej polszczyźnie salonowej (zob. s. 17). 8 Warto nadmienić, że autorka przyjmuje za Aleksandrem Wilkoniem odrębność gatunkową konwersacji (zob. s. 32). 9 Niezwykle ważnym z dzisiejszej perspektywy wydaje się poruszane w pracy zagadnienie wulgaryzmów w kulturze salonowej, a dokładnie ich (nie)obecność. Z jednej strony obecne były wyrażenia (i sposoby ich eufemizowania), które są spotykane także we współczesnej polszczyźnie potocznej (np. określenie cztery litery, wykropkowanie tabuizowanych wyrazów: k…). Z drugiej – część leksyki wówczas uważanej za niestosowną (m.in. kiepski, facet czy ciąża) dziś funkcjonuje jako neutralna (zob. s. 71–88). Być może warto byłoby rozwinąć tę kwestię porównawczą w osobnym artykule. 10 Zob. M. Marcjanik, W kręgu grzeczności. Wybór prac z zakresu polskiej etykiety językowej, Kielce 2001, s. 9.
503
• Recenzje i przeglądy •
wśród prac z zakresu etykiety językowej w ujęciu deskryptywnym (a zarazem diachronicznym). Aparat form grzecznościowych jest, zdaniem Umińskiej-Tytoń, najbardziej zróżnicowany i najsilniej sfunkcjonalizowany właśnie w omawianym przez nią socjolekcie. Świadczyć ma o tym niezwykła różnorodność zwrotów adresatywnych, uroczyste formuły powitalne i pożegnalne czy akty takie jak przeprosiny lub zaproszenia. Daje to nieomal nieprzebrane możliwości cieniowania relacji między rozmówcami, pozwalając uwidocznić najdrobniejsze niuanse ich związku emocjonalnego (s. 149). Natomiast w rozdziale Tworzywo językowe rozmów salonowych kategorie takie, jak leksyka (zawężona11 do kręgów tematycznych: Nazwy różnych spotkań, Nazwy uczestników życia towarzyskiego, Wybrana leksyka dotycząca relacji międzyludzkich, Słownictwo dotyczące dobrych manier), frazeologia i zapożyczenia pokazują najbardziej wyraziście wyjątkowość socjolektu salonowego na tle dziewiętnastowiecznej polszczyzny. Każdy przytoczony przykład leksykalny, frazeologiczny czy pożyczka językowa opatrzone są egzemplifikacją źródłową, dopełniającą znaczenie i nakreślającą kontekst użycia. Podrozdział o zapożyczeniach może potwierdzić potoczne, obiegowe wyobrażenia o językowych zwyczajach arystokracji12, jakie może mieć niespecjalista, leksyka obca bowiem, obecna w konwersacjach salonowych, była w przeważającej mierze zaczerpnięta z francuszczyzny (np. metresa, herytiera, konwenans czy frou-frou). Zaskakiwać mogą wyrazy w słownikach elit pochodzenia angielskiego bez archaicznego odcienia, używane również we współczesnej polszczyźnie (high life, fajf, lunch) czy pojawiające się zapożyczenia (choć sporadycznie) z perskiego, niemieckiego czy hiszpańskiego. Znaczącym z kolei jest brak jakichkolwiek pożyczek z języka rosyjskiego. Z kolei dość zaskakujące dane przynosi podrozdział o frazeologizmach. Nimb elegancji językowej, otaczający uczestników spotkań salonowych, nieco blednie w połączeniu z pojawiającymi się w konwersacjach przysłowiami (np. tonący brzytwy się chwyta, krowa, która ryczy, daje mało mleka), ujawnia się także autoironiczne spojrzenie na kulturę salonów we frazach: laleczka salonowa („kobieta wyrobiona towarzysko, ale ograniczona i próżna”, s. 51, 222), mądrość salonowa („powierzchowna, przydatna jedynie w konwersacjach”, s. 51) czy lew salonowy („o mężczyźnie uwodzącym kobiety, salonowiec, dandys”, s. 223). We wnioskach końcowych badaczka pisze o istotnej roli dowartościowania, które uczestnicy konwersacji osiągali za pomocą rozmaitych strategii grzeczności językowej (m.in. aktu komplementowania, budowania wrażenia uniżoności nadawcy, podkreślania dystansu między uczestnikami rozmowy poprzez formy adresatywne oraz stosowanie form czasownikowych w drugiej i trzeciej osobie). Śledząc ustalenia Umińskiej-Tytoń, można wręcz pomyśleć o tym zjawisku jako zaawansowanej grze 11
Pełen rejestr leksyki związanej z dziewiętnastowiecznymi wyższymi sferami jest – zdaniem Umińskiej-Tytoń – materiałem na osobne opracowanie. Nadto, wybrane przez autorkę kręgi tematyczne są charakterystyczne dla polszczyzny salonowej, będącej centralnym zagadnieniem niniejszego studium (zob. s. 189–190). 12 „Zwykle poprzestaje się na stwierdzeniu dominującej roli francuszczyzny [w dziewiętnastowiecznej polszczyźnie salonowej – przyp. A.K.], a pod koniec wieku także wtrętów z języka angielskiego” (s. 15).
504
• Recenzje i przeglądy •
towarzyskiej w prześciganie się w grzeczności językowej, jeżeli do wyżej wymienionych zjawisk doda się jeszcze środki eufemizujące i przestrzeganie tabu językowego. Autorka omawia też estetyczną i prestiżową funkcję badanego socjolektu, dowodząc jednocześnie jego odrębności wobec innych odmian dziewiętnastowiecznego języka polskiego. Kilka kwestii może zastanawiać. Umińska-Tytoń słusznie postanowiła wyeliminować okazjonalizmy z badanego materiału poprzez wprowadzenie kryterium ilościowego. Inaczej mówiąc, powtarzalność określonych formuł grzecznościowych czy jednostek leksykalnych w wielu źródłach różnych autorów ma stanowić o ich typowości (s. 18). Autorka włączyła więc do opracowania te elementy o szczególnie wysokiej frekwencji, nie precyzując jednak liczbowo tego określenia, nie podając żadnych statystyk. Czytelnik chcący dowiedzieć się, jak przebiegała selekcja zjawisk przy tak zróżnicowanym materiale źródłowym – na przykład jak często musiały się powtarzać jednostki czy formuły, aby trafić do niniejszej monografii – musi zdać się na własną intuicję i domysły. Odczuwalny może stać się także brak wyjaśnienia, co kryje się za terminem socjolekt (stosowanym, zdaje się, wymiennie w pracy z określeniami takimi jak „odmianka językowa”). Cytacje i odwołania bibliograficzne wskazujące na prace Aleksandra Wilkonia czy Stanisława Grabiasa13 mogą tu być oczywiście podpowiedziami pozwalającymi czytelnikowi samodzielnie rozwinąć tę definicję. Jednakże wśród odbiorców Polszczyzny dziewiętnastowiecznych salonów na pewno znajdą się nie tylko socjolingwiści (czy w ogóle – lingwiści), dlatego też słowo o rozumieniu przez autorkę tego terminu byłoby pożądane. Konstrukcja pracy jest przejrzysta, a obfita i odpowiednio dobrana egzemplifikacja pozwala autorce zaprezentować omawiane zjawiska w sposób jasny i przystępny także dla badacza niezajmującego się dyscyplinami językoznawczymi czy nawet czytelnika niespecjalisty. Studium Elżbiety Umińskiej-Tytoń na pewno będzie nieocenioną wskazówką dla przyszłych badaczy socjolektów dziewiętnastowiecznych (i dawniejszych) w zakresie sposobu prowadzenia analizy źródeł i prowadzania socjolingwistycznych rekonstrukcji. Polszczyzna dziewiętnastowiecznych salonów niewątpliwie stanie się też nieocenioną pomocą dla badaczy twórczości autorów dziewiętnastowiecznych, którzy związani byli z wyższymi warstwami społecznymi lub mieli szczególny do nich stosunek. Monografia pokazuje z jednej strony to, jak (potencjalnie) brzmiały konwersacje salonowe arystokracji, z drugiej – jak rozmowy te odtwarzali/projektowali poszczególni twórcy literatury pięknej (m.in. Michał Bałucki, Józef Ignacy Kraszewski, Eliza Orzeszkowa, Bolesław Prus, Gabriela Zapolska). Polszczyzna dziewiętnastowiecznych salonów, wychodząc poza standardowy opis lingwistyczny socjolektu, ukazując jego pragmatyczno-komunikacyjny aspekt (co jest nie tylko nowoczesną, lecz także cenną propozycją badawczą), będzie pozycją przydatną także dla historyków i kulturoznawców. 13 Chodzi o prace: S. Grabias, dz. cyt.; A. Wilkoń, Typologia odmian językowych współczesnej polszczyzny, Katowice 1987.
505
• Recenzje i przeglądy • a b s t r ac t Aboult dolls and lions (men about town)
Review of: Elżbieta Umińska-Tytoń, The Polish of Nineteenth-Century Salons, Łódź 2011
The review discusses Elżbieta Umińska-Tytoń’s modern methodology applied to the nineteenth-century sophisticated sociolect version of Polish. The author of The Polish of Nineteenth Century Salons (Łódź 2011) focuses not only on the solely linguistic data (such as specific lexis, phraseology, or forms of address used to express honorification), but also on the cultural context of this sociolect (for example presenting the role of the nineteenth-century manuals of good manners or popular conversation topics in salons). The reviewed monograph may become an important point of reference for all nineteenth-century sociolect studies.
k e y wo rd s
sociolect, honorification, interpersonal communication, 19th-century salons, aristocracy, Elżbieta Umińska-Tytoń
Łukasz Zabielski
(Książnica Podlaska im. Łukasza Górnickiego w Białymstoku)
Nowy głos w sprawie dziesięciowiekowego sporu Rec.: Urszula Cierniak, Wiara i władza. Wokół sporu o katolicyzm i chrześcijańską Europę w dziewiętnastowiecznej myśli i literaturze rosyjskiej, Wydawnictwo Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie, Częstochowa 2013, ss. 362, il. Prawdziwego wyzwania podejmuje się badacz, który zamierza zająć się zjawiskiem wielowiekowego i zawikłanego sporu. Szczególnie jeśli spór ten budzi wciąż żywe – co więcej – skrajne emocje. Tym bardziej gdy badacz ma na względzie precyzję, ścisłość, kryteria formalne, których wymaga się od monografii akademickiej. Jednak zadanie to osiąga najwyższy poziom skomplikowania dopiero wówczas, gdy autor rozprawy pragnie uczynić ją interesującą i przyjemną w odbiorze. Z takim właśnie wyzwaniem zmierzyła się Urszula Cierniak, autorka książki Wiara i władza. Wokół sporu o katolicyzm i chrześcijańską Europę w dziewiętnastowiecznej myśli i literaturze rosyjskiej, ważnej dla wszystkich badaczy literatury i kultury XIX wieku. U podstaw trudności związanych z naukowym podejściem do problematyki religijnej, podobnie zresztą jak politycznej czy filozoficznej, leży – najogólniej rzecz ujmując – kwestia dystansu. Każdy badacz zakotwiczony jest w określonym systemie przekonaniowym i „uprzedzeniowym”, i z takiego punktu obserwuje oraz interpretuje rzeczywistość. Potrzeba wysiłku, by zachować – o ile jest to w ogóle możliwe1 1
Podzielam tezę Jarosława Płuciennika, że nie istnieje „[…] możliwość neutralnego dyskursu akademickiego, który miałby przebiegać w jakiejś sterylnej i pozbawionej zaangażowania osobistego atmosferze i który reprezentowałby «spojrzenie znikąd». Wypowiadamy się zawsze
506
• Recenzje i przeglądy •
– naukowy obiektywizm, bezstronność wobec przedmiotu badań, którego wybór zapewne również podyktowany został osobistymi zainteresowaniami. Wielka schizma wschodnia z 1054 roku2 okazała się – według Cierniak (zob. s. 30) – właściwie już tylko symbolicznym potwierdzeniem tego, co w relacjach Wschodu (Konstantynopol) z Zachodem (Rzym) działo się już od dawna. Była legitymizacją, sformalizowaniem systematycznego i wyraźnego odsuwania się od siebie obu, niegdyś wchodzących w skład jednego organizmu, „płuc” chrześcijaństwa. Trzeba podkreślić, że pomimo licznych prób pogodzenia (najważniejsze z nich w recenzowanej pracy rzetelnie wynotowano) chrześcijan obu obrządków – w rzeczywistości droga prowadząca od wieku XI do XIX, i dalej, do XX i XXI, którym poświęcona jest część trzecia monografii, zatytułowana Postludium: czy to już było?, przepełniona jest wzajemną niechęcią i pretensjami. Choć niechęć to w tym przypadku eufemizm. O tym, jak dziewiętnastowieczna myśl rosyjska – czyli bezpośredni przedmiot obserwacji i rozważań autorki związanej z częstochowskim środowiskiem akademickim – sytuowała się wobec katolicyzmu, świadczą już pierwsze zdania Wprowadzenia, czyli odniesienie do znanych, antykatolickich wypowiedzi Fiodora Dostojewskiego. W tytule książki widnieje określenie: „spór”, zdradzające tym samym, że o zgodzie i pojednaniu – jeśli w ogóle – będzie mowa w minimalnym stopniu. Niewątpliwie walorem książki Cierniak jest jej konstrukcja. Podział na trzy odrębne części, a tych z kolei na szereg nieobszernych rozdziałów i podrozdziałów, zdecydowanie ułatwia proces odbioru i zrozumienia całości. Warto zwrócić uwagę na język pracy: klarowny, jasny, precyzyjny oraz – co wcale nie jest dziś regułą – poprawny gramatycznie i składniowo. Na szczególne uznanie zasługuje fakt, że złożoną, skomplikowaną materię, jaką jest zjawisko napiętych relacji pomiędzy chrześcijanami Wschodu i Zachodu, autorka potrafiła przekazać w tak zajmujący i atrakcyjny sposób. Kolejny plus monografii – z czym z kolei najpewniej dyskutowaliby religioznawcy – to dobór przedmiotu badań i metodologia jego opisu. Cierniak odsuwa na bok spory dogmatyczne, teologiczne, w centrum stawiając nie przedmiot toczących się dysput religijno-filozoficzno-politycznych, lecz… same dysputy: ich formę, kontekst historyczny i społeczny, charakterystykę polemistów etc. Uzupełnia w ten sposób zauważoną przez siebie lukę w badaniach: „Ilość opracowań na temat katolicyzmu w Rosji – czytamy we Wprowadzeniu (s. 18) – rośnie z każdym rokiem, ale wciąż w większości mają one charakter faktograficzny. Niewielu autorów próbuje pokazać spór o katolicyzm w szerszej perspektywie kulturowo-literackiej”. W przypadku książki Wiara i władza taka perspektywa okazała się cenna nie tylko z historycznego czy kulturoznawczego punktu widzenia, lecz także z antropo-
2
z określonego punktu widzenia, a nasz język wpisuje się w różne dyskursy, także społeczne” (J. Płuciennik, Literatura, głupcze! Laboratoria nowoczesnej kultury literackiej, Kraków 2009, s. 8). Przypomnijmy: w 1054 roku legat papieża Leona IX na ołtarzu kościoła Hagia Sofia w Konstantynopolu złożył pisma nakładające ekskomunikę na tamtejszego patriarchę Michała Cerulariusza. Była to odpowiedź na zamknięcie w stolicy Bizancjum kościołów obrządku łacińskiego. Zob. T. Wolińska, Rozłam w łonie Kościoła, w: Paleologowie. Biografie, fakty, drzewa genealogiczne, red. K. Kurek, Warszawa 2011.
507
• Recenzje i przeglądy •
logicznego i psychologicznego, odsłoniła bowiem – skądinąd niepokojące – zjawisko: sprawy (niekoniecznie o zabarwieniu religijnym), o które prowadzi się zażartą dyskusję, nierzadko okazują się mniej istotne niż czysto ludzka potrzeba prowadzenia sporu „dla samego sporu”. Chyba najwyraźniej daje się to zaobserwować w ostatniej części rozprawy, w której mowa jest o dokonywanych przez Jana Pawła II próbach podjęcia dialogu z najwyższymi hierarchami Cerkwi. Ale też – i może nawet wyraźniej – spostrzeżemy to zjawisko, czytając rozważania badaczki nad korespondencją Iwana Gagarina SJ z Jurijem Samarinem (w rozdziale Iwan Gagarin i słowianofile – początek fundamentalnych pytań, s. 170–192). Interlokutorzy potrafili, pomimo odmiennych wyznań i poglądów religijno-filozoficznych, prowadzić wieloletnią, przepełnioną wzajemnym szacunkiem rozmowę, w której omawiali sprawy najbardziej drażliwe dla chrześcijan obu obrządków, takie jak: zagadnienie czyśćca, filioque, czyli spór o sformułowanie dogmatyczne zawarte w przyjętej przez Zachód wersji nicejsko-konstantynopolskiego wyznania wiary, ale też kwestię Niepokalanego Poczęcia Maryi. Jednak – to trzeba zaakcentować – wiele lat później, gdy w Rosji nastąpi ostra nagonka na działalność Gagarina, wywołana pojawieniem się jego książki Czy Rosja będzie katolicka? (1856), jednym z pierwszych, którzy pracę skrytykują, będzie właśnie Samarin (s. 267). Przejdźmy do krótkiej charakterystyki pracy Cierniak. Rozdział pierwszy – tuż po wstępie zawierającym wprowadzenie w tematykę, stan badań, metodologię, ramy czasowe oraz wskazanie bezpośredniego przedmiotu rozważań – który otwiera całość, nosi tytuł U źródeł prawosławno-katolickich sporów o oblicze chrześcijaństwa. Badaczka udowadnia w nim, że pomimo formalnego rozszczepienia chrześcijaństwa na dwa obozy w 1054 roku, pomiędzy Wschodem a Zachodem pierwotnie panował wzajemny szacunek. Co więcej, na przykład matki prosiły dla swych nowo narodzonych dzieci o błogosławieństwo duchownych obu obrządków jednocześnie (s. 31). Dopiero wiek XIII przyniósł zaostrzające się antagonizmy, nietolerancję i konflikty religijne. Kolejny rozdział (Narodziny stereotypu katolika) zawiera rozważania dotyczące źródeł niechęci prawosławnych do katolików. W opinii Cierniak, wyraźnie nieprzychylny stosunek wobec łacinników pojawił się dużo wcześniej, niż przyjmuje się powszechnie (trzynastowieczne teksty greckie; s. 37), czego przykładem może być popularny w XI stuleciu, a napisany w 867 roku, posiadający czysto antykatolicki wydźwięk List obiegowy patriarchy konstantynopolitańskiego Focjusza czy latopis Powieść minionych lat (s. 38). Rozdział Historie prawdziwe o nieprawej unii dotyczy kontrowersji, jakie wywołał Sobór we Florencji i Ferrarze (s. 45–54). Analizę momentu historycznego, w którym wyraźnie zaogniły się antykatolickie wystąpienia hierarchów Cerkwi, przeprowadza badaczka w rozdziale Trzeci Rzym wobec Pierwszego Rzymu. Trzon literatury podmiotu stanowią tu dwa listy Filoteusza z Pskowa: 1) Posłanie […] do diaka wielkoksiążęcego Michaiła Grigoriewicza Misiura Muniechina oraz 2) Posłanie do wielkiego księcia moskiewskiego Wasyla Iwanowicza, a także tekst O krzywdach Cerkwi.
508
• Recenzje i przeglądy •
Kto w wieku dziewiętnastym spierał się o katolicyzm w Rosji? – tak sformułowany został tytuł rozdziału otwierający drugą część monografii, poświęconą wiekowi XIX. Katolicyzm stał się wówczas w Rosji tematem popularnym, któremu poświęcano miejsce w każdej niemal książce historycznej (s. 71–72). Badaczka podkreśla, że dopiero XIX stulecie przyniosło naukowe debaty poświęcone krytyce katolicyzmu, jak również wydania pierwszych tekstów polemicznych (s. 73; dalej następuje analiza najważniejszych ówcześnie tekstów anty- i prokatolickich drukowanych zarówno w Rosji, jak też Francji). Rozdział W pogoni za chimerą uniwersalnego chrześcijaństwa omawia religijne reformy cara Pawła I (s. 95–99) oraz działalność jego nauczyciela, metropolity Płatona (Lewszyna) (s. 91–94). Znaleźć tu możemy również analizę pism takich osób, jak Filaret (Drozdow) (s. 102–104), Joseph de Maistre (s. 104–106), Johann Heinrich Jung-Stilling (s. 106–107), Alexandre (Alexandru) Stourdza (s. 111–123), a przede wszystkim Aleksander I (większa część rozdziału). Cierniak w rozdziale Drogi rosyjskiego katolicyzmu porusza temat Francuzów-katolików, ale też innych Europejczyków, którzy pod wpływem różnych zawirowań historycznych (przede wszystkim rewolucji francuskiej) trafili w XIX wieku do Rosji. Pojawiają się tu też rozważania dotyczące powodów, dla których Rosjanie przechodzili na katolicyzm. Rozdział Iwan Gagarin i słowianofile – początek fundamentalnych pytań przynosi szereg pytań i odpowiedzi, dotyczących zjawiska krzyżowania się rosyjskiego katolicyzmu ze słowianofilstwem. Pojawiają się tu interpretacje tekstów mniej znanych, skupionych wokół dyskusji słowianofilów z katolikami na temat przyszłości państwa rosyjskiego. Chodzi przede wszystkim o listy Jurija Samarina, Iwana Gagarina oraz Iwana Kiriejewskiego. Rozdział kolejny, zatytułowany Śladami „Listu do chrześcijan Wschodu” Piusa IX, to – mówiąc skrótowo – prezentacja wyników badań kontekstu historycznego, w którym list ów się pojawił, oraz burzy, którą rozpętał. Wśród analizowanych źródeł znajduje się między innymi podpisana przez czterech patriarchów wschodnich i dwudziestu dziewięciu wschodnich biskupów Odpowiedź Cerkwi prawosławnej na list okólny papieża rzymskiego Piusa IX (s. 202–205), ale też teksty Alexandre’a Stourdzy (s. 206), Piotra Czaadajewa (s. 207), Fiodora Tiutczewa (s. 208–213). Dalsza część rozdziału zawiera charakterystykę najważniejszych głosów krytykujących działalność Piusa IX. Rozdział Chrześcijańska Europa w projektach katolików rosyjskich we Francji poświęcony jest myśli rosyjskich konwertytów, którzy – wskutek antykatolickiej polityki swego kraju – musieli emigrować do Francji. Pojawia się tu analiza poglądów takich osób, jak Iwan Gagarin (s. 232–235), Iwan Martynow (s. 236–238), Jewgienij Bałabin (s. 239–240) oraz Paweł Pierling (s. 243). Poglądy Gagarina zostały poddane głębszej analizie również w rozdziale następnym (Katolicyzm czy rewolucja?). Tu autorka skupia się nad jego głośnym w XIX wieku dziełem Czy Rosja będzie katolicka? oraz nad polemiką, którą ono wywołało wśród apologetów Cerkwi.
509
• Recenzje i przeglądy •
Ostatnia część książki, Postludium, czy to już było?, otwiera rozdział Spór prawosławia ze słowiańskim papieżem. Rozdział ten, podobnie jak cała część ostatnia, poświęcony jest ekumenicznej działalności Jana Pawła II, jego nieudanym próbom podjęcia dialogu z moskiewskim prawosławiem oraz kontynuacji tego, co zostało przerwane wiele wieków wcześniej: próbie połączenia obu obrządków chrześcijańskich, wschodniego i zachodniego. Rzeczą, którą wypada zaakcentować – omawiając i oceniając książkę Wiara i władza – jest fakt, że na margines odsunięte zostały w niej kwestie powszechnie znane, wielokrotnie już omawiane, opracowane i skomentowane (zostały one zresztą wynotowane w bibliografii i przypisach). Badaczka skoncentrowała się na tekstach mniej znanych, artykułach w gazetach, obiegowych broszurach czy listach, chociażby na wspomnianej już korespondencji Gagarina z dwoma słowianofilami: Samarinem oraz Kiriejewskim. Dlaczego jest to tak ważne? Otóż aktywność Gagarina jako apologety katolicyzmu datuje się powszechnie na lata pięćdziesiąte XIX stulecia, czyli na moment ukazania się książki Czy Rosja będzie katolicka? (1856). Natomiast Cierniak udowadnia, że tezy w niej zawarte stanowią rozwinięcie wcześniejszych poglądów Gagarina. Te zaś zostały najpełniej sformułowane właśnie w korespondencji z lat trzydziestych i czterdziestych (rozdział: Iwan Gagarin i słowianofile – początek fundamentalnych pytań). Trzeba docenić rzetelność naukową Cierniak i imponujący warsztat badawczy, pracując bowiem nad książką, badaczka wykonała gruntowną kwerendę źródłową, dotarła do bibliotek, co więcej: archiwów, zarówno w Polsce, jak i we Francji (m.in. do Archiwum Jezuitów Prowincji Francuskiej w Vanves pod Paryżem; Biblioteki Gagarina w Lyonie) czy w Rosji (m.in. do Rosyjskiego Archiwum Akt Dawnych w Moskwie). Otrzymujemy zatem dzieło, które uznać należy za erudycyjne i cenne poznawczo. Nieczęsto spotkać można polskie rozprawy naukowe (z dziedziny humanistyki), których przypisy i bibliografia prezentowałyby taką różnorodność językową. To zdecydowanie podnosi naukową wartość pracy. Eksponując walory pracy, uwagę zwrócić trzeba także na piękną szatę graficzną recenzowanej książki; na wzbogacające treść oraz przekaz ilustracje, bardzo zresztą liczne. Dobrą stroną opracowania jest też sposób segregowania i selekcji materiału faktograficznego. Autorka zajęła się tekstami o charakterze „zadaniowym” – co sama deklaruje we Wprowadzeniu (s. 22) – będącymi głosem (i stroną) w religijno-naukowej dyspucie, czy inaczej: stanowiącymi elementy obszernej – mówimy wszak o dziesięciu wiekach! – całości. By, porządkując materiał, nie pogubić się w tym mrowiu różnych wypowiedzi składających się w przeważającej części w informacyjny chaos, z pomocą przyszła chronologia, czyli porządkowanie tekstów według daty ich publikacji. Jak konstatuje badaczka we Wprowadzeniu: Michel Foucault dostrzegł jedną z ważniejszych cech dyskursu – jego przynależność do „praktyk nieciągłych”, których natura polega na tym, że mogą się one przecinać, mogą się zestawiać ze sobą, ale nierzadko także wykluczać bądź nic o sobie nie wiedzieć. […] W odniesieniu do części tekstów możemy jedynie domniemywać, że mogły wchodzić ze sobą we wzajemne relacje, niektóre z kolei tworzą wyraźny łańcuch polemik, w których idee głoszone przez autorów
510
• Recenzje i przeglądy • pozostają ze sobą w niepodważalnym związku, stąd istotnym zadaniem będzie powiązanie kontekstu z tekstem i takie ułożenie rozproszonych materiałów, by pokazać najważniejsze tendencje i kierunek toczących się w myśli rosyjskiej sporów o katolicyzm i chrześcijańską Europę. (s. 23)
Warto raz jeszcze podkreślić: autorka akapit po akapicie, strona po stronie wymienia i charakteryzuje najistotniejsze w aktualnie interesującym ją kontekście: teksty, tezy, autorów, daty, argumenty, stereotypy, wydarzenia etc. Czego mi tu jednak brakuje, to – w przypadku kilku rozdziałów i podrozdziałów książki – elementów składających się na „duszę” dobrej rozprawy naukowej. Chodzi o autorską, oryginalną analizę i interpretację wyników badań – czyli tego, co najlepszy nawet katalog, podręcznik, słownik czy antologię zamienia w książkę właśnie. Podkreślam: nie dotyczy to całej pracy. Cierniak w wielu miejscach nie zgadza się (co zawsze przekonująco uzasadnia) z ogólnie (i odgórnie) przyjętymi twierdzeniami, aksjomatami, następnie komentuje i oświetla je faktami zaczerpniętymi ze źródeł, do których dotarła. Przykładowo, omawiając fragment Opowieści Symeona Suzdalskiego, gdzie mowa jest o przemowie biskupa Marka Efeskiego na Soborze we Florencji, po której łacinnicy „rezygnują ze stawienia mu czoła i uciekają tchórzliwie z sali obrad” (s. 50), badaczka stwierdza, że prawosławni dostali wówczas od katolików dawny manuskrypt z postanowień soboru VII powszechnego, który mówił o filioque w wyznaniu wiary, co jest faktem historycznym, udokumentowanym w źródłach greckich. Autorka kończy swe uwagi konstatacją: „Wielce prawdopodobne jest, że podczas zaznajamiania się z dokumentem powstać mogło duże zamieszanie, a łacinnicy jako ci, którzy znali treść dokumentu, mogli zwyczajnie opuścić salę obrad, by nie przeszkadzać stronie wschodniej w spokojnym zapoznawaniu się z dokumentem” (s. 51). Cierniak nie zgadza się również z poglądami Antonia Possevina na temat źródeł antykatolicyzmu Rosjan, według niej bowiem źródło wrogości tkwi nie w greckich tekstach apologetycznych, lecz w idei Moskwy Trzeciego Rzymu (s. 60). Są jednak w pracy duże partie tekstu, w których autorka ogranicza się do wypunktowania najważniejszych tez dzieła, nad którym się w danym momencie pochyla, charakterystyki jego autora oraz nakreślenia kontekstu historycznego, w którym ono powstało. Tak jest między innymi w części drugiej, w rozdziale Kto w wieku dziewiętnastym spierał się o katolicyzm w Rosji?. Rzecz jasna, nie należy traktować tego jako błąd, lecz realizację wcześniej przyjętej metody badawczej. Raz jeszcze przypominam, że badaczka podjęła się skorygowania licznych stereotypowych, sztampowych sądów i opinii na temat myśli rosyjskiej w kontekście sporu katolicko-prawosławnego. I z tego zadania się wywiązała. Odważyłbym się jednak postawić znak zapytania nad ostatnią częścią pracy, poświęconą ekumenicznej działalności Jana Pawła II. Część ta jest bardzo starannie i rzetelnie napisana, gruntownie uargumentowana, a także niewątpliwie świadczy o nieprzeciętnej znajomości myśli i biografii papieża Polaka. Jednak, w mojej opinii, daje się tu odczuć wyraźnie emocjonalne nastawienie badaczki do przedmiotu analiz. Nie twierdzę, że fragment ten nie nadaje się do publikacji, lecz że apologetycznym
511
• Recenzje i przeglądy •
wydźwiękiem zdecydowanie kontrastuje z resztą książki. W pierwszych dwóch częściach – przypomnijmy – wydobywała autorka ze źródeł, do których dotarła, wypowiedzi antykatolickie, ale obok nich – niejako dla równowagi – pojawiały się tezy typu: [Aleksy – Ł.Z.] Chomiakow słusznie zauważał, że w tej propozycji [pojednania, wysuwanych przez Piusa IX w Liście do chrześcijan Wschodu (1848) – Ł.Z.] prawosławni nie są traktowani jak równorzędni bracia, lecz jak osobnicy, którym na otarcie łez zostawia się [ich – Ł.Z.] obrządek, a poza tym nic więcej prócz obcych ich duchowości elementów wiary, (s. 264)
natomiast w trzeciej części książki (Postludium: czy to już było?) pobrzmiewają wyłącznie tony gloryfikujące osobę słowiańskiego papieża. Możemy wyczytać stąd właściwie tylko tyle, że przez cały pontyfikat Jana Pawła II hierarchowie prawosławia do biskupa Rzymu adresowali same inwektywy. Czy tak w istocie było? Dzieło Urszuli Cierniak uważam za istotną pozycję dla każdego, kto pragnie wzbogacić swą wiedzę z zakresu dziewiętnastowiecznych sporów religijnych; książkę zdecydowanie zachęcającą do podjęcia dalszych badań nad stosunkami Cerkwi i Kościoła katolickiego. Jest to propozycja ważna dla wszystkich, którzy pragną zgłębić tematykę napiętych relacji polsko-rosyjskich oraz katolicko-prawosławnych. Przy tym – słowem zakończenia – za szczególnie interesujący i cenny, obok wymienionych w toku recenzji walorów pracy, uważam wyczerpująco omówiony obraz Rosjanina-katolika (przewijający się przez niemal każdą kartę książki, a dokładnie opisany w rozdziale Drogi rosyjskiego katolicyzmu, s. 136–169). Ponadto, zajmująca jest analiza działalności rosyjskich słowianofilów (rozdział Iwan Gagarin i słowianofile – – początek fundamentalnych pytań, s. 170–192) i ukazanie ich antypolskich, antypapieskich poglądów oraz stosunku do rosyjskich konwertytów, w końcu bardzo ciekawe przedstawienie sylwetek takich osobistości, jak Joseph de Maistre, Johann Heinrich Jung (Jung-Stilling), Alexandre Stourdza, Iwan Gagarin czy Nikołaj Golicyn. a b s t r ac t The New Voice of Ten-Century’s Dispute
Review of: Urszula Cierniak, Faith and Power. Conflicts Surrounding Catholicism and Christian Europe in the 19th-Century Russian Thought and Literature, Częstochowa 2013
Urszula Cierniak’s book Faith and Power. On the Dispute on Catholicism in Christian Europe in the Nineteenth Century Russian Thought and Literature (Częstochowa 2013), analysed in this review, is devoted to the East-West polemic. This conflict has a long history. It does not concern only political and economic issues, but also religious or, broadly speaking, cultural ones. Cierniak’s work is a fundamental reading for those, who desire to enrich their knowledge of the 19th century religious conflicts. This book will encourage the readers to undertake further research on relations between the Orthodox and Catholic Church, as well as on the reconsideration of the Vatican-Moscow relations. Everyone, who wants to explore the subject of tense Polish-Russian/Catholic-Orthodox relations, should reach for this book.
k e y wo rd s Dispute, Catholics, Orthodox, the Vatican, Moscow, Urszula Cierniak
512
Wiek XIX . Rocznik Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza rok VII (XLIX) 2014
Kronika
Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza
Jan Wiktor Lachendro (1934–2010)
30 maja 2010 roku zmarł Jan Wiktor Lachendro – polonista, profesor szkół średnich, inicjator i pierwszy prezes oddziału Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza w Bielsku-Białej, członek Zarządu Głównego TLiAM w latach 1986–1998, regionalista, działacz Towarzystwa Miłośników Ziemi Oświęcimskiej i wielu innych organizacji społecznych, oświatowych i krajoznawczych, żarliwy katolik, wieloletni prezes Klubu Inteligencji Katolickiej w Oświęcimiu. W uznaniu zasług otrzymał między innymi: Brązowy i Złoty Krzyż Zasługi, Złotą Odznakę Związku Nauczy-
513
• Kronika •
cielstwa Polskiego, Medal Komisji Edukacji Narodowej, odznakę Zasłużony Działacz Kultury oraz Nagrodę Ministra Oświaty i Wychowania II i I stopnia. Jan Wiktor Lachendro urodził się 22 stycznia 1934 roku w Oświęcimiu w rodzinie zasiedziałej tu od trzech pokoleń, a pracą związanej z Walcownią Cynku i koleją. W kwietniu 1941 roku, w związku z rozbudową na przedmieściach Oświęcimia obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau (Brzezinka), rodzina Lachendrów została wysiedlona do Małego Chełmu w powiecie pszczyńskim, gdzie w trudnych warunkach przebywała do połowy 1952 roku. Początkową edukacją chłopca – aby uniknąć szkoły niemieckiej – kierowała matka. Dopiero w roku 1945 Lachendro podjął systematyczną naukę w Kopciowicach (klasa V–VI). Edukację na poziomie podstawowym (klasa VII) zamknął w Szkole Powszechnej w Chełmku. We Wspominkach do roku 1947 1 napisał, że ukończył ją z wyróżnieniem, a w nagrodę otrzymał książkę Walerii Szalay-Groele Sokół królewski. W latach 1948–1951 uczęszczał do Liceum Ogólnokształcącego im. Stanisława Konarskiego w Oświęcimiu. Szkołę średnią wspominał dobrze. Wykształciła w nim potrzebę uprawiania sportów i turystyki, a nauczyciele języka angielskiego, łaciny i języka polskiego – indywidualności – na trwałe rozbudzili zainteresowania humanistyczne. Młodemu maturzyście marzyła się kariera reżysera filmowego. Ale negatywne wyniki egzaminu wstępnego do Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi przekreśliły te marzenia i zmusiły do podjęcia pracy zarobkowej w Gminnej Radzie w Chełmku na stanowisku p.o. referenta kulturalno-oświatowego i, dodatkowo, bibliotekarza. Pozytywną stroną tej pracy – jak pisał we Wspominkach 1947–1952 – była możliwość zagłębienia się w lekturze. Przez kilka miesięcy przeczytał ponoć 137 książek, a przed nowym wyzwaniem – egzaminem wstępnym na polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim – odbył jeszcze wraz z kolegą kilka wycieczek po Jurze Krakowskiej, Bieszczadach, Beskidzie Niskim, Beskidzie Sądeckim i Tatrach Słowackich. Turystyka stała się pasją jego życia, przynajmniej do czasu, gdy przestało dopisywać mu zdrowie. Lata studiów 1952–1956 nie należały do najłatwiejszych. Oczywiście, opromieniała je młodość, ale schizofrenia ówczesnego systemu politycznego i społecznego kładła się głębokim cieniem zarówno na życiu młodzieży, jak i na pracy uniwersytetu. Porównując pamiętnikarskie zapiski Lachendry z własnymi doświadczeniami (byliśmy kolegami z roku), podkreślam niewspółmierność postaw: tendencji przyzwolenia i dezaprobaty dla wzorców narzucanych przez agresywną propagandę partyjną i organizację młodzieżową ZMP, a co za tym idzie podwójność życia, swoistą „konspirację” i emigrację wewnętrzną. Na zewnątrz oznaczało to zakłamanie i hipokryzję. Na szczęście oparcie znajdywaliśmy w naszych profesorach, o których wiedzieliśmy, że w badaniach naukowych nie ulegli „jedynie słusznym” wskazówkom marksizmu, 1
Wszystkie cytaty i odwołania, jeśli nie zaznaczono inaczej, pochodzą z wydania: J.W. Lachendro, Wspominki [z podziałem:] do roku 1947, 1947–1952, 1952–1956, 1956–1966 [niedokończone], w: tegoż, Wspomnienia i inne pisma, pod red. B. Lachendrowej, Chełmek 2012.
514
• Jan Wiktor Lachendro (1934–2010) •
leninizmu i stalinizmu i kierują się tradycyjnymi zasadami etycznymi. Takim autorytetem dla wielu był prof. Stanisław Pigoń, a także prof. Juliusz Kleiner. Obaj manifestowali swój katolicyzm przez udział w niedzielnych nabożeństwach, Pigoń w Kolegiacie św. Anny, Kleiner u kapucynów. Lachendro wybrał tę drogę. We Wspominkach zanotował, że uczestniczył w rekolekcjach u św. Floriana, głoszonych przez „ciekawego księdza” – Karola Wojtyłę. Na seminarium magisterskie zgłosił się do prof. Kleinera, a gdy ten dotknięty chorobą „osierocił” swoje seminarium, Lachendro został przyjęty na seminarium edytorskie prof. Pigonia. Tu, po żmudnych poszukiwaniach bibliograficznych, przybrała ostateczny kształt jego praca magisterska Bolesław Czerwieński. Poezje i nowele, obroniona w czerwcu 1956 roku. W pamięci Lachendry Pigoń zapisał się jako profesor, który nie szczędził czasu i trudu dla studenta. Uniwersytet Jagielloński, mimo ograniczeń charakterystycznych dla tamtych czasów, wydał dyplom magistra filologii polskiej człowiekowi intelektualnie rozbudzonemu, ambitnemu, z predyspozycjami wykraczającymi poza krąg kompetencji polonistycznych. Ponad dwadzieścia lat Lachendro związany był ze średnim szkolnictwem zawodowym (technikum) w Chrzanowie i Oświęcimiu. W roku 1978 podjął pracę w macierzystym Liceum Ogólnokształcącym im. Stanisława Konarskiego w Oświęcimiu. W tej placówce osiągnął wiek emerytalny. Działalności zawodowej nie ograniczał do rzetelnego wykonywania powinności nauczyciela polonisty. Równie ważna była dla niego działalność turystyczno-krajoznawcza jako istotny składnik wychowania i edukacji patriotycznej. Nie stronił także od rozwijania wśród młodzieży kultury fizycznej. Publiczne wypowiedzi byłych uczniów nie pozostawiają wątpliwości, że w tym zakresie przekroczył próg, który zwykle nazywa się przeciętnością. Ale najszerzej i najskuteczniej działał jako miłośnik regionu. Genius loci Oświęcimia, obciążonego tragiczną pamięcią obozowej gehenny tysięcy zamordowanych, domagał się – według niego – spojrzenia wstecz, spojrzenia w renesansową przeszłość tego skrawka ziemi polskiej, oznaczonej historyczną nazwą Księstwa Oświęcimsko-Zatorskiego. Z tą tradycją połączył własne ambicje naukowe. Podczas wizyty u prof. Pigonia (30 listopada 1968 roku, na kilkanaście dni przed śmiercią uczonego) wspomniał, że pod kierunkiem prof. Tadeusza Ulewicza przygotowuje pracę doktorską Udział Ziemi Oświęcimsko-Zatorskiej w kulturze umysłowej polskiego renesansu. Po latach z żalem wyznał, że pochłonięty pracą zawodową i społeczną „nie znalazł czasu i sił na dokończenie podjętego wysiłku”2. Część zgromadzonych materiałów zdołał jednak opracować i opublikować3. W nurcie pracy zawodowej i społecznej mieszczą się dość rozległe dziedziny aktywności Lachendry. Przeglądając jego bibliografię, znajdujemy zapisy wskazujące, 2
J.W. Lachendro, Wdzięczna pamięć, w: Profesor z Komborni. Stanisław Pigoń w czterdziestą rocznicę śmierci, red. Krzysztof Fiołek, Kraków 2010, s. 248. 3 Tenże, Udział Ziemi Oświęcimsko-Zatorskiej w kulturze umysłowej polskiego renesansu, w: Cracovia Litterarum. Kultura umysłowa i literacka Krakowa i Małopolski w dobie Renesansu. Księga zbiorowa Międzynarodowej Sesji Naukowej w czterechsetlecie zgonu Jana Kochanowskiego (W Krakowie, 10–13 października 1984 r.), Wrocław–Kraków–Warszawa 1991.
515
• Kronika •
że próbował modelować pracę nauczyciela polonisty pod kątem potrzeb regionalnych i krajoznawczych. Przykładem artykuł Treści regionalne w pracy nauczyciela polonisty 4. Dalekosiężnym celem tego programu było wychowanie patriotyczne młodzieży, szerzenie wiedzy o tradycji, poznawanie wydarzeń historycznych, zabytków, pomników przyrody oraz ludzi zasłużonych dla kultury polskiej. Wśród oświęcimskich patronów uhonorowanych pamiątkowymi tablicami na Rynku znaleźli się Łukasz Górnicki, Andrzej Patrycy Nidecki oraz, mniej dzisiaj znani, Szymon Syreński i Jan Sacranus Młodszy – kreatorzy renesansowej rzeczywistości w tym regionie. Ale w rozumieniu Lachendry na wdzięczną pamięć zasługiwały również osoby z bliższego otoczenia, jeśli tylko swoją postawą etyczną i społecznym zaangażowaniem umiały przyczynić się do „dobra wspólnego”. Tak więc w cyklicznej księdze Z biegiem lat…, przygotowanej na jubileusz osiemdziesięciolecia i dziewięćdziesięciolecia Liceum Ogólnokształcącego im. Stanisława Konarskiego w Oświęcimiu5, zamieścił trzy sylwetki swoich nauczycieli, którzy szczególnie zapadli mu w pamięć. W tym miejscu niepodobna również pominąć wspomnienia o profesorze Pigoniu6. Świadectwa te, jak i inne, których bohaterami byli duchowni, zwłaszcza ks. Michał Potaczało7 – wedle Lachendry i społeczności wiernych – kandydat na ołtarze, trafnie charakteryzują kompetencje i system wartości gorliwego, ale i rzeczowego opiniodawcy. Jednakże dopiero działalność pod znakiem Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza pozwoliła Janowi Lachendrze rozwinąć skrzydła. Oddział w Bielsku-Białej, wówczas stolicy województwa, powstał 11 marca 1977 roku z inicjatywy Kuratorium Oświaty i Wychowania, imiennie wizytator Barbary Stworowej, ale funkcję prezesa nowego oddziału powierzono wybijającemu się poloniście oświęcimskiego LO, jednocześnie działaczowi Towarzystwa Miłośników Ziemi Oświęcimskiej – Janowi Lachendrze. Według enuncjacji prezesa w dziele kulturalnego rozbudzenia społeczności lokalnej wydatnie pomagały mu między innymi: Barbara Gębczyńska, wiceprezeska (późniejsza żona), Bronisława Pytlarz oraz Krystyna Bury. Odtąd, opierając się na rocznych sprawozdaniach z działalności oddziałów, zamieszczanych w „Roczniku Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza”, można mówić o niezwykle intensywnej i bardzo różnorodnej działalności Oddziału. Sprowadzała się ona nie tylko do akcji odczytowej z udziałem wybitnych 4 Tenże, Treści regionalne w pracy nauczyciela polonisty, „Poradnik Dydaktyczno-Wychowawczy
Wojewódzkiej Rady Postępu Pedagogicznego” 1982, s. 21–31; przedruk w: tegoż, Wspomnienia i inne pisma. 5 Z biegiem lat… Wydawnictwo Jubileuszowe z okazji 80-lecia Liceum Ogólnokształcącego im. St. Konarskiego w Oświęcimiu, Oświęcim 1995; Z biegiem lat… Wydawnictwo Jubileuszowe z okazji 90-lecia Liceum Ogólnokształcącego im. St. Konarskiego w Oświęcimiu, Oświęcim 2005. 6 J.W. Lachendro, Wdzięczna pamięć. 7 Zob. Apostoł Dobroci. Ks. Michał Potaczało (8.08.1912–4.01.1975). Wspomnienia o Duszpasterzu oraz wybór jego pism, zeb. i oprac. J.W. Lachendro, Oświęcim 2000; Zakochany w każdym człowieku. Wspomnienia o ks. Michale Potaczale Apostole Dobroci i wybór jego pism, zeb. i oprac. J. W. Lachendro, Kraków–Chrzanów 2005 (wydanie drugie poszerzone: Kraków 2011); Ksiądz Michał, oprac. J.W. Lachendro, Chełmek–Oświęcim 2007.
516
• Jan Wiktor Lachendro (1934–2010) •
prelegentów (głównie z Uniwersytetu Jagiellońskiego, ale także z innych ośrodków: Katowic, Poznania, Warszawy), której celem była popularyzacja wiedzy o literaturze. Obok działań pragmatycznych, adresowanych do młodzieży szkół ponadpodstawowych Bielska i Oświęcimia, ważną częścią zamysłów Lachendry była organizacja sesji naukowych o renesansowych tradycjach regionu. Koronnym przykładem jest tu dobrze obesłana sesja w 450. rocznicę urodzin Łukasza Górnickiego. Za nią poszły inne: o Kochanowskim, Nideckim i Syreńskim. Śladem tych wydarzeń były – wspomniane już – tablice pamiątkowe na Rynku oświęcimskim. Były też sesje poświęcone Emilowi Zegadłowiczowi, Ignacemu Fikowi, Marii Konopnickiej, Cyprianowi Kamilowi Norwidowi. O dynamice działań Oddziału świadczą wypisy ze sprawozdań wysyłanych do Zarządu Głównego TLiAM . I tak w roku założenia oddziału (1977) zorganizowano dwa odczyty; w 1978 – 15; w 1979 – 22; w 1980 – 26; w 1981 – 32. Rosła też liczba członków, odpowiednio – 46, 66, 81, 88. Lata następne potwierdziły tę tendencję. Na jesieni 1988 roku Oddział gościł w Oświęcimiu delegatów Walnego Zjazdu Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza, a jego prezes, teraz również członek Zarządu Głównego, mógł to wydarzenie wpisać na listę osiągnięć własnych, tym bardziej że ich legitymacją była nie tylko sprawna organizacja, lecz także wkład autorski. Lachendro – inicjator i prelegent – niewątpliwie był twórcą sukcesów Oddziału Bielskiego, a czas jego prezesury słusznie pretenduje do miana „złotego wieku” w dziejach Oddziału. W roku 1992 Wiktor Lachendro przeżył rozległy zawał serca. Czas przyszło mu odmierzać wizytami u lekarzy specjalistów oraz dłuższymi lub krótszymi pobytami w szpitalu. W roku 2007 wszczepiono mu dwukomorowy rozrusznik serca. Przez osiemnaście lat pracował na zmniejszonych obrotach. Z konieczności rezygnował z funkcji, które nadmiernie go obciążały: redaktora gazety parafialnej „Zawierzenie” (raczej ewenement w skali kraju) czy przewodniczącego Klubu Inteligencji Katolickiej w Oświęcimiu. Ostatecznie musiał się też rozstać, choć nie od razu, z Towarzystwem Literackim im. Adama Mickiewicza. Z noty zamieszczanej w „Roczniku TLiAM” (1998) wynika, że prezesem Oddziału Bielskiego był wówczas Jan Robak. W sprawozdaniu ogłoszonym w następnym „Roczniku TLiAM” (1999) podano, że Oddział ten liczy 13 członków i że zorganizował 15 odczytów. Z tego samego źródła pochodzi informacja, że niezależnie od Oddziału Bielskiego, w Oświęcimiu działa nowy oddział z prezesem Janem Lachendrą, który – jak wykazuje sprawozdanie z roku 2000 – liczy 13 członków (nomen omen) i zorganizował łącznie 26 odczytów, konkursów, spotkań. A więc secesja! Dalsze informacje o działalności Oddziału Oświęcimskiego są imponujące: 32 członków i łącznie 27 odczytów, konkursów, spotkań w roku 1999; ta sama liczba członków i 28 odczytów, wystąpienie prof. Tadeusza Ulewicza Europejskie oddziaływanie Jana Kochanowskiego, wmurowanie tablicy pamiątkowej ku czci renesansowego poety – w roku 2001; dane za lata 2002–2004: 65 wykładów i odczytów, w tym autorstwa Lachendry Apostoł Dobroci – świątobliwy ks. Michał Potaczało. Jego życie
517
• Kronika •
i pisma. Jest to ostatnia wiadomość o Oddziale Oświęcimskim. W „Roczniku TLiAM” 2006 nie ma go już w wykazie Oddziały Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza. W stanie hibernacji pozostaje także Oddział Bielski. Okazuje się, że bez działacza obdarzonego charyzmą, jak w przypadku Lachendry, trudno liczyć na osiągnięcia w jakiejkolwiek dziedzinie życia społecznego, narodowego, religijnego, a w szczególności w dziedzinie edukacji i kultury. Oświęcim, BielskoBiała, Zator, Wadowice, ale i ta najmniejsza ojczyzna Chełmek, gdzie mieszkał od 1952 roku, zawdzięczają mu bardzo wiele. W czerwcu 2006 roku nasz rocznik święcił pięćdziesięciolecie ukończenia studiów. Zebrały się niedobitki, bodaj 20 osób. Janek wziął udział w zjeździe. Zbliżało się czterdziestolecie śmierci naszego profesora – Stanisława Pigonia. Zaproponowałem mu udział w sesji naukowej, która miała się odbyć na Uniwersytecie Rzeszowskim dla upamiętnienia tej rocznicy. Ciepłe wspomnienie zatytułowane Wdzięczna pamięć napisał, ale stan zdrowia nie pozwolił mu na przyjazd do Rzeszowa, ani na udział w promocji książki Profesor z Komborni. Stanisław Pigoń w czterdziestą rocznicę śmierci w Collegium Maius Uniwersytetu Jagiellońskiego. Temu przedsięwzięciu towarzyszyła korespondencja, która pozwala spojrzeć na końcowe lata pracowitego żywota niejako od wewnątrz. W kilka miesięcy po spotkaniu z okazji pięćdziesięciolecia ukończenia studiów, 30 września 2006 roku, Janek ożenił się. Jego wybranką była Barbara Gębczyńska – jak pisał – „emerytowana polonistka, także działaczka TLiAM w Bielsku-Białej”. W Oddziale Bielskim była zastępczynią obecnego męża. Teraz – sama borykając się z ciężką chorobą – wspierała go, dostarczając książki do szpitala, a niekiedy, gdy narzekał na złe samopoczucie, podnosiła na duchu czarnym humorem: „Nie przejmuj się Jasiu, będzie znacznie gorzej”. Śmierć przyszła nieoczekiwanie dla obojga, 30 maja 2010 roku, w dwie godziny po odwiedzinach żony. „Ani On, ani ja – napisała do przyjaciół – nie zdawaliśmy sobie sprawy, że jest tak źle”. Pogrzeb odbył się w Oświęcimiu. Urnę z prochami Zmarłego złożono do rodzinnego grobowca. Wdowa – małżeństwo trwało trzy lata i osiem miesięcy – wypełniając wolę męża, podjęła trud wydania jego spuścizny pisarskiej. Książka Wspomnienia i inne pisma w nakładzie stu egzemplarzy, z przeznaczeniem: „Dar dla przyjaciół”, ukazała się w roku 2012. Redaktorka nie doczekała ukończenia druku. Czesław Kłak (Uniwersytet Rzeszowski)
518
Wiek XIX . Rocznik Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza rok VII (XLIX) 2014
Barbara Lachendrowa (1944–2012)
Barbara Lachendro z domu Gębczyńska urodziła się 1 października 1944 roku w Hoszni Ordynackiej. Szkołę Podstawową ukończyła w Przydrożu Małym. Świadectwo dojrzałości otrzymała w Liceum Ogólnokształcącym im. Mikołaja Kopernika w Bielsku-Białej. W latach 1962–1967 studiowała polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie po przedstawieniu pracy Analiza historycznoliteracka „Wychowanki” Aleksandra Fredry uzyskała dyplom magistra filologii polskiej. Karta jej pracy zawodowej wskazuje, że od września 1967 przez dwa miesiące pracowała jako nauczycielka w Czechowicach, a od 1 listopada 1967 do 31 lipca 1978 roku w Liceum Ogólnokształcącym im. Adama Asnyka w Bielsku-Białej. Awansowała szybko. W 1975 roku otrzymała stanowisko profesora szkoły średniej. Niebawem powierzono jej funkcję wizytatora metodyka bibliotek, później metodyka języka polskiego. Od 1 września 1983 roku pracowała w Studium Nauczania Początkowego w Bielsku-Białej w charakterze nauczyciela przedmiotów: literatura dla dzieci i mło-
519
• Kronika •
dzieży, podstawy nauki o języku polskim, kultura żywego słowa. Pracowała też w Wojewódzkiej Bibliotece Pedagogicznej, w sumie ponad pięć lat, nie licząc części etatu po przejściu na emeryturę w roku 1999. Kompetencje swoje poszerzała i pogłębiała na kursach i studiach podyplomowych: Wiedza o filmie (Koszalin), Podyplomowe Studium Bibliotekoznawstwa i Informacji Naukowej (Uniwersytet Jagielloński). Należała do grona cenionych pracowników oświatowych ówczesnego województwa bielskiego. Była nagradzana przez Kuratorium Oświaty i Wychowania, Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Bielsku-Białej, a w roku 1974 otrzymała nagrodę III stopnia ministra oświaty i wychowania. Wysoka pozycja zawodowa przełożyła się na działalność społeczną. W roku 1977 w Bielsku-Białej powstał oddział Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza, którego była współzałożycielką i od początku wiceprezeską. W dzieło to „włożyła dużo wysiłku, emocji i wolnego czasu”, jak napisała w zachowanej notatce. Specyfika Oddziału działającego w kilku skupiskach kulturalnych (Bielsko-Biała, Oświęcim, Wadowice, Zator) wymagała prężnej organizacji. W Bielsku-Białej jego spiritus movens była pani wiceprezes. To ona organizowała wykłady, a nawet sesje popularnonaukowe o literaturze, przeznaczone dla młodzieży klas maturalnych. Do niej należała dokumentacja i sprawozdawczość z działalności Oddziału, kolportaż „Rocznika Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza”, a nawet pozyskiwanie środków na honoraria dla prelegentów – głównie pracowników Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu Śląskiego. Wielokrotnie uczestniczyła też w statutowych Zjazdach Towarzystwa jako delegat Oddziału. Ewidentne sukcesy Oddziału w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych dzieliła z przyszłym mężem Janem Wiktorem. Oboje dobrze zapisali się w dziejach swojego regionu i w dziejach Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza. Barbara Lachendro zmarła 28 października 2012 roku. Przygotowaną przez nią do druku książkę męża Wspomnienia i inne pisma (2012), zgodnie z dyspozycją, rodzina przekazała przyjaciołom, zasobna biblioteka domowa w części (ponad trzy i pół tysiąca woluminów) trafiła do Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Oświęcimiu, natomiast książki z dedykacjami i autografami znalazły się – na życzenie właściciela – w jego macierzystym liceum. Czesław Kłak (Uniwersytet Rzeszowski)
520
Wiek XIX . Rocznik Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza rok VII (XLIX) 2014
Elżbieta Feliksiak (1937–2015)
fot. Mariusz Leś
31 stycznia 2015 roku na cmentarzu w Tłuszczu w gronie rodziny, przyjaciół, znajomych oraz uczniów pożegnaliśmy profesor Elżbietę Feliksiak, osobę niezwykle zasłużoną dla rozwoju białostockiej polonistyki. Wraz z jej śmiercią kończy się też znacząca epoka w historii naszego Uniwersytetu, epoka związana z pionierskim okresem powstawania uczelni, będącej przez kilkanaście lat filią Uniwersytetu Warszawskiego, którą przez długi okres swoim intelektualnym i badawczym potencjałem zasilali młodzi naukowcy z Warszawy. Profesor Feliksiak – antropolog literatury, komparatystka i tłumaczka, emerytowany profesor Uniwersytetu w Białymstoku, wieloletni pracownik Instytutu Filologii Polskiej, w latach 1991–2010 kierownik Zakładu Teorii i Antropologii Literatury, w latach 2003–2005 dyrektor Instytutu Filologii Polskiej, prezes Białostockiego Oddziału Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza, wydawca i redaktor odpowiedzialny serii „Biblioteki Pamięci i Myśli”, inicjatorka pionierskich badań pamięci Kresów Północno-Wschodnich RP – należała do owych
521
• Kronika •
najważniejszych i wyróżniających się postaci, które swoją wyrazistością badawczą, rozmachem organizacyjnym, wolą współpracy z elitą regionalną odcisnęły trwały ślad zarówno w ludziach, jak i w samej instytucji naszego Uniwersytetu. Białostoczanka z wyboru (jak mawiała), zawsze w drodze z Warszawy do Białegostoku – urodziła się 1 grudnia 1937 roku w Warszawie w rodzinie inteligenckiej o korzeniach ziemiańskich. W latach pięćdziesiątych studiowała fizykę na Uniwersytecie Warszawskim, a następnie polonistykę, którą ukończyła w 1963 roku pracą magisterską poświęconą twórczości Cypriana Kamila Norwida, napisaną pod kierunkiem prof. Zofii Szmydtowej; w 1966 roku ukończyła germanistykę, broniąc pracy, którą napisała pod kierunkiem doc. Floriana Witczuka na temat twórczości Tomasza Manna. W latach 1963–1968 była stażystką i doktorantką na polonistyce Uniwersytetu Warszawskiego, w 1971 roku pod opieką prof. Stefanii Skwarczyńskiej na Uniwersytecie Łódzkim rozpoczęła pracę nad rozprawą doktorską. Stopień doktora w roku 1978 uzyskała na podstawie rozprawy Tradycja i eksperyment w poglądach Tomasza Manna na powieść (próba interpretacji filozoficznej). W latach 1971–1975 pracowała również jako lektorka języka niemieckiego. Zadebiutowała naukowo jako interpretator literatury w „Zeszytach Polonistycznych” rozprawą o Konradzie Wallenrodzie, na ten sam rok przypadł także jej debiut krytycznoliteracki na łamach „Nowej Kultury”. Już w latach sześćdziesiątych była stałym współpracownikiem czołowych polskich pism literackich: „Współczesności”, „Tygodnika Kulturalnego”, „Miesięcznika Literackiego”, „Poezji”. Od 1975 roku współpracowała z „Dialogiem”, na którego łamach przez osiem lat ogłosiła ponad sto przeglądów teatralnych z niemieckiego obszaru językowego. Dała się już wówczas poznać jako interesujący i bezkompromisowy krytyk, wnikliwy hermeneuta, komparatysta i tłumacz. Z białostocką polonistyką Elżbieta Feliksiak związała się 1 lutego 1975 roku (wówczas z Instytutem Filologii Polskiej Filii Uniwersytetu Warszawskiego w Białymstoku) i tu do roku 2010 realizowała swoje naukowe oraz dydaktyczne ambicje, zwieńczone jubileuszem pięćdziesięciolecia pracy twórczej. W 1989 roku uzyskała stopień doktora habilitowanego, który na podstawie całego dorobku oraz rozprawy Budowanie w przestrzeni sporu. Ethos literatury w sytuacji kryzysu pluralizmu europejskiego (Tomasz Mann – Tadeusz Konwicki – Erica Pedretii) przyznała Rada Wydziału Polonistyki UW. Na polonistyce białostockiej awansowała na stanowisko profesora nadzwyczajnego w 1991 roku, a po kilku latach – uzyskała tytuł profesora zwyczajnego. Należała do wielu towarzystw naukowych: Polskiego Towarzystwa Filozoficznego, Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej, Towarzystwa Fryderyka Chopina, była również członkiem rzeczywistym Stowarzyszenia Tłumaczy Polskich. W latach 1989–2008 była prezesem Białostockiego Oddziału Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza i w ramach tego Towarzystwa intensywnie współpracowała z regionalnym środowiskiem nauczycielskim, zwłaszcza z I Liceum Ogólnokształcącym im. Adama Mickiewicza. Po uzyskaniu habilitacji pracowała z niesłabnącą energią, czego potwierdzeniem są publikacje firmowane przez Białostocki Oddział Towarzystwa Literackiego (to po-
522
• Elżbieta Feliksiak (1937–2015) •
nad dwieście pozycji); poza wspomnianą już książką habilitacyjną, ogłosiła: „Marię” Malczewskiego. Duch dawnej Polski w stepowym teatrze świata (1997), Poezję i myśl. Studia o Norwidzie (2001), Antropologię literatury. Interpretacje i studia (2014). W serii „Biblioteki Pamięci i Myśli” wydawanej przez Towarzystwo Literackie im. Adama Mickiewicza z rękopisu przygotowała do druku Divide et impera Konrada Górskiego (1995), w serii „Komparatystyka” przy współpracy Mariusza Lesia i Elżbiety Sidoruk zredagowała dwutomową pracę zbiorową Herbert i znaki czasu (2001–2002), w serii „Poetyka i Horyzonty Tradycji” wydała Teorię listu Stefanii Skwarczyńskiej (2006), a także przy współpracy Bożeny Chodźko i Marka Olesiewicza tom poświęcony sylwetce i pracy naukowej Marii Renaty Mayenowej Obecność. Maria Renata Mayenowa (1908–1988) (2006). Przetłumaczyła między innymi słynną Strukturę nowoczesnej liryki Hugona Friedricha (1978) oraz powieść Eriki Pedretti Święty Sebastian (1988). Równolegle przez wiele lat współpracowała ze środowiskiem naukowym Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego przy edycjach dzieł Norwida. Przez cały okres pracy w Białymstoku dała się poznać jako sprawny i inspirujący animator oraz organizator działań kulturalnych, popularnonaukowych oraz stricte naukowych. Wypada wspomnieć w tym kontekście o pierwszej ważnej inicjatywie środowiska Filii Uniwersytetu Warszawskiego w Białymstoku – Kole Naukowym Folklorystów. Pierwsze doświadczenia regionalistyczne zaowocowały w roku 1985 powołaniem do życia zespołu badawczego, którego członkami w większości byli absolwenci seminarium magisterskiego profesor Feliksiak. Zespół skupił wówczas swoją uwagę na szeroko pojętej antropologii pogranicza kultur, związkach i powinowactwach doświadczenia historycznego z pamięcią i opowieścią o charakterze świadectwa. Od 1987 roku temat „Człowiek na pograniczu kultur – świadectwa literatury i życia” został włączony do Centralnego Programu Badań Podstawowych „Polska kultura narodowa, jej tendencje rozwojowe i percepcja”. Twórczy ferment tego okresu zaowocował późniejszymi pracami autorskimi profesor Feliksiak oraz dał asumpt do zaprojektowania cyklu konferencji „Wilno i Wileńszczyzna jako krajobraz i środowisko wielu kultur”, z których pierwsza zorganizowana w 1989 roku na kształt kongresu była ze wszech miar owocna i nader symboliczna, współgrała bowiem z powiewem nowych, lepszych czasów, konweniowała z kluczowym dla stanu badań naukowych faktem zniesienia cenzury. Bez tej politycznej i ideowej transformacji niemożliwa byłaby zakrojona na tak wielką skalę otwarta dyskusja o świadectwach życia na polskich kresach i pograniczach RP, o wadze pamięci zarówno w polskiej literaturze krajowej, gdzie motyw kresów odgrywał istotną rolę formotwórczą wspólnoty, jak i emigracyjnej, gdzie niejednokrotnie stanowił trzon dokumentalnej i literackiej (także ikonograficznej) wypowiedzi. Zwłaszcza niemożliwe byłyby bez zniesienia cenzury publikacje dokumentujące ethos polski Wilna, Wileńszczyzny, Grodna, Lwowa, upublicznienie niepublikowanych wówczas, a funkcjonujących w obiegu „prywatnym” wspomnień syberyjskich czy łagrowych i innych traumatycznych doświadczeń żywiołu polskiego wypchniętego z oswojonego świata dominium. Była to więc niewątpliwie pionierska i zakrojona na ogromną skalę praca zespołu
523
• Kronika •
(zwłaszcza Zakładu Teorii i Antropologii Literatury), która dzisiaj ma swoich wytrwałych kontynuatorów zarówno w samym Białymstoku, jak i w Polsce. Kolejne konferencje z cyklu „Wilno i Kresy Północno-Wschodnie”, „Wilno i ziemia Mickiewiczowskiej pamięci”, „Wilno i świat. Dzieje środowiska intelektualnego” odbyły się kolejno w latach: 1994, 1998, 2000 i zaowocowały wielotomowymi publikacjami w przywoływanej tu wielokrotnie serii „Biblioteka Pamięci i Myśli”. Profesor Elżbieta Feliksiak wykształciła ponad stu magistrów i wypromowała siedmiu doktorów. Jej pracę nagrodzono odznaczeniami, mimo że jak napisała w jednym z arkuszy oceny okresowej w latach osiemdziesiątych w rubryce „odznaczenia/jakie, kiedy” – „nie posiadam i nie marzę”. W 1989 roku otrzymała Srebrną Odznakę „Zasłużony Białostocczyźnie”, w 1990 roku – Krzyż Komandorski Orderu „Polonia Restituta” (III klasa) przyznany dekretem prezydenta RP na uchodźstwie, w roku 2008 Uchwałą Rady Senatu otrzymała tytuł „Zasłużony dla Uniwersytetu”, a w 2011 – Medal Uniwersytetu w Białymstoku. W 2012 roku została laureatką Nagrody Literackiej im. Franciszka Karpińskiego za wybitne i rozległe badania nad kulturą polską na dawnych Kresach Wschodnich RP i za kultywowanie chrześcijańskiego ethosu w badaniach nad literaturą XIX i XX wieku. Z tej ostatniej już nagrody – jak mi wiadomo – była naprawdę dumna. Obdarzona wieloma zdolnościami, świetnie orientująca się w rozmaitych tendencjach i modach przepływających falami przez humanistykę, wierna była Gadamerowskiej hermeneutyce dialogu i literackiej antropologii. Nie miała temperamentu stricte teoretycznego, to co ją naprawdę interesowało to życie z jego nieortodoksyjnością doświadczenia, z otwartością na spotkanie z Nieznanym… W swojej ostatniej książce Antropologia literatury – interpretacje i studia wydanej w Krakowie w 2014 roku właśnie w myśl owej Gadamerowskiej koncepcji dialogu profesor Feliksiak zaprasza do budowania mostów między przestrzenią wyobrażoną w świecie literackim a światem przeżywanym w przestrzeni rzeczywistej. Nie o literaturę chodzi, lecz o człowieka i o prawdę bycia. Dlatego spośród trzech głównych słów kluczy pierwszym i najważniejszym jest „przestrzeń antropologiczna”. W niej odbija się echem każdy przejaw naszych dokonań, a jako atrybuty towarzyszą jej ethos i katharsis. Pola argumentacji wieloaspektowej antropologii literatury poznajemy na gruncie pytań o relacje między literaturą a historią i pamięcią, sferą fikcji a sferą działania, myśleniem opowieści a logiką życia w świecie. Jeden z nurtów stanowią badania skupione wokół pytań o literaturę na wielonarodowych pograniczach, o wielokulturowość jako próg do przyszłości. Częścią przestrzeni antropologicznej są: „mówiące krajobrazy”: odpowiadają naszą własną mową na pytanie o sposoby godnego bycia na pograniczu współistniejących światów. Dzięki literaturze mamy miejsce (swój ethos) w dziejowości pytań i odpowiedzi. Przestrzeń antropologiczna – w literaturze i w życiu – może i powinna być miejscem obecności człowieka, przestrzenią rozmowy otwartej na światło. Ostatnia część książki uprzytamnia, jak wiele zależy pomimo wszystko od nas.1 1
E. Feliksiak, Antropologia literatury. Interpretacje i studia, Kraków 2014, s. [4] okładki.
524
• Elżbieta Feliksiak (1937–2015) •
Do końca była pełna energii, miała rozległe plany, a wyjazdy konferencyjne i ważne dla niej spotkania klarowały się już na progu 2015 roku. W liście z 10 grudnia na moje pytanie o to, nad czym aktualnie pracuje, odpowiedziała: Pytasz, co piszę, „oto list ten piszę do Ciebie” – odpowiedź nie jest bez sensu, bo nasze prace humanistyczne (gdy takimi są rzeczywiście) czyż nie są też rozmowami z potencjalnym (nie „wirtualnym”) czytelnikiem? Pracuję teraz niespiesznie (ta wspaniała wolność od systemowych planów, grantów, dydaktyki) nad tekstem o funkcjach tytułów u Celana, na sesję jubileuszową Teresy Dobrzyńskiej, odłożoną do wiosny. Nie zdecydowałam jeszcze na podjęcie dużej pracy o Celanie. Mam rozpoczęte projekty też przekładów z niemieckiego, a [Jan] Czykwin ma pomysł dwujęzycznej książki z poezją w moich przekładach. Dzięki propozycjom prof. Antoniego Kuczyńskiego z Wrocławia (w książce o Sieroszewskim) i Jarka Ławskiego (w książce „Sybir”) – wydałam dwa teksty […] na temat mojego dziadka Kazimierza Rożnowskiego, planuję jeszcze jeden dopełniający tekst… Tak więc planów mam sporo… (nie patrząc na wiek, podobnie jak – nie przymierzając – Penderecki).
I właśnie taka – planująca, skupiona na pracy własnej i lekturze zostanie w mojej pamięci. Violetta Wejs-Milewska (Uniwersytet w Białymstoku)
525
Wiek XIX . Rocznik Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza rok VIi (XLix) 2014
Ewa Paczoska (Uniwersy tet Warszawski)
Profesor Stanisław Fita i pokolenie Szkoły Głównej
O
książkach Profesora Stanisława Fity, na których się naukowo wychowałam i które pozostają dla mnie lekturami kanonicznymi, trudno jest pisać w sposób zdystansowany. Na pewno jedną z najważniejszych było dla mnie Pokolenie Szkoły Głównej 1. Czytana dziś – książka ta pokazuje najważniejsze kierunki refleksji Profesora nad twórczością generacji pozytywistów. Okazuje się też lekturą zaskakująco nowoczesną, o czym jeszcze napiszę na zakończenie tych refleksji. Profesor Fita był jednym z badaczy głęboko zaangażowanych w przywrócenie tej generacji należnego miejsca w dziejach polskiej kultury. Zdawał bowiem sobie dobrze sprawę z tego, że pozytywiści to, można by rzec, ciągle wielcy przegrani naszej kultury – mimo badawczych wysiłków literaturoznawców i historyków. Z czego wynika owa przegrana toczona w przestrzeni walki o znaczenie? Fita zwracał tu między innymi uwagę na charakterystyczną „złą pamięć” wobec pozytywistów, wynikającą i z przebiegu historii, i z atmosfery intelektualnej Drugiej Rzeczypospolitej. Jak pisał w artykule na temat młodzieńczych lektur pokolenia Bolesława Prusa: „z czasem inne wydarzenia, inne epizody historii drugiej połowy XIX stulecia zostały wydobyte na plan pierwszy”2, w Polsce przeżywającej odzyskanie niepodległości chętnie wracało się do pamięci powstania, na drugim planie pozostawiając autorów rewolucji intelektualnej, twórców tej „niezwykłej atmosfery umysłowej”. Do tych rozpoznań można by dodać po latach następne – i dziś w kulturze polskiej w jakimś sensie na drugim planie lokuje się opowieść o przygodach Polaka myślącego, której tak ważnym wątkiem jest twórczość pozytywistów; wciąż atrakcyjniejsze w sensie społecznym okazują się matryce heroiczne. Mówiąc o polskich pozytywistach, Fita nie przypadkiem posługiwał się kategorią „pokolenia szkoły Głównej”. Demonstrował w ten sposób (charakterystyczny zresztą dla samych pozytywistów) dystans do terminu pozytywizm. Warto w tym miejscu przypomnieć, że pojęcie pokolenia wprowadzone zostało do refleksji literaturoznawczej na fali rewolucji antropologicznej Wilhelma Diltheya, który domagał się, by literaturę 1 S. Fita, Pokolenie Szkoły Głównej, Warszawa 1980. 2 Tenże, Młodzieńcze lektury pokolenia pozytywistów, w: Książka pokolenia. W kręgu lektur polskich doby postyczniowej, pod red. E. Paczoskiej i J. Sztachelskiej, Białystok 1994, s. 11.
526
• Profesor Stanisław Fita i pokolenie Szkoły Głównej •
czytać i badać jako „organ rozumienia życia” 3. Kategoria pokolenia służy Ficie do stworzenia wizerunku epoki, który nie mieści się w szufladzie z napisem „pozytywizm”; w jego książce okres postyczniowy jawi się nie jako konstrukcja złożona z różnych „izmów”, lecz – przede wszystkim – z rozmaitych doświadczeń zapisanych po stronie literatury i życia. Książka Pokolenie Szkoły Głównej wpisuje się też w badania dziewiętnastowiecznej formacji kulturowej traktowanej jako wspólnota intelektualna i światopoglądowa. Analiza intelektualnych, społecznych i artystycznych doświadczeń generacji Prusa służy prezentacji pogłębionej wizji epoki postyczniowej. Książka pokazuje w sposób dynamiczny różne etapy kształtowania się świadomości wychowańców Szkoły Głównej. Pierwszym z nich są studia – to dla tej generacji, jak udowadnia Fita, przeżycie pokoleniowe równie ważne jak udział w powstaniu styczniowym. Następny etap to proces dorastania – czas usamodzielniania się i różnicowania środowiska, które wyszło spod skrzydeł rektora Józefa Mianowskiego i szuka sposobów działania na rzecz społeczeństwa w trudnych warunkach politycznej niewoli. Fita pokazuje tu powstawanie różnych grup i placówek społecznej służby w latach siedemdziesiątych XIX wieku. Kolejny etap otwiera powstanie Kasy im. Mianowskiego – inicjatywa ta jest krystalizacją wspólnych działań. To w życiu dawnych wychowanków Szkoły Głównej czas „zbiorowych czynów” (jak np. zaangażowanie się w jubileusz pięćsetlecia Uniwersytetu Jagiellońskiego w roku 1900 czy powołanie Towarzystwa Naukowego Warszawskiego). Idea zbiorowych przedsięwzięć określa także działania ostatnich lat życia tej generacji. Szczególną rolę, jak pokazuje Autor, grały w życiu tego pokolenia książki. Fita rekonstruuje tu atmosferę intelektualnych poszukiwań: „Studenci [Szkoły Głównej – E.P.] przesiadują w uczelnianej bibliotece nad dziełami współczesnych myślicieli, a także wspólnie czytają i dyskutują na prywatnych spotkaniach koleżeńskich”4. Fascynacje zbiorowe, generacyjne spotykają się tu z tymi całkiem prywatnymi; Fita podkreśla niezwykłość tego fermentu intelektualnego, samodzielność poszukiwań młodych, świadomie budujących po klęsce program dla siebie i dla kraju. Do tego momentu formacyjnego w dziejach pokolenia, Profesor wrócił jeszcze później w cytowanym już artykule o lekturach warszawskich „młodych”. Pokazywał, ze język ich buntu kształtowała nauka i… poezja. „Ich bunt przeciw autorytetom, intensywne kształcenie się i samokształcenie, wzajemne pobudzanie się do wysiłku intelektualnego i twórczości, poznawanie i propagowanie tych a nie innych dzieł i kierunków naukowych – to były objawy buntu przeciw ówczesnej rzeczywistości” 5. W książce Pokolenie Szkoły Głównej Profesor, zajmując się momentem startu pokolenia, zwraca uwagę nie tyle na najbardziej radykalne i widoczne demonstracje ideowe, ile na głęboki nurt rozpoczynającego się wówczas zbiorowego wysiłku. Jak Zob. T. Walas, Historia literatury w perspektywie kulturowej – dawniej i dziś, w: Kulturowa teoria literatury. Główne pojęcia i problemy, pod red. M.P. Markowskiego i R. Nycza, Kraków 2006, s. 112–118. 4 S. Fita, Pokolenie Szkoły Głównej, s. 23. 5 Tenże, Młodzieńcze lektury pozytywistów, s. 20. 3
527
• Ewa Paczoska •
pokazuje, wbrew historycznoliterackim stereotypom, to nie Świętochowski i środowisko „Przeglądu Tygodniowego” tworzyli główne ognisko krystalizacji programu polskich pozytywistów, lecz dziennikarze pism bardziej umiarkowanych – „Niwy” i „Opiekuna Domowego”, które wyznaczają w latach siedemdziesiątych XIX wieku główne kierunki generacyjnych działań. Dla wszystkich ramą wspólną były „służba nauce i jej upowszechnienie oraz konkretna użyteczna praca nad rozwojem kraju” 6. Pokazując dalsze działania generacji Szkoły Głównej, już po okresie ofensywy programowej „młodych”, Fita udowadnia, że udało się temu pokoleniu zrealizować w najogólniejszych zarysach plany buntowniczej młodości. Choć jego przedstawiciele musieli oddać się różnym „chlebodajnym zajęciom”, często mającym niewiele wspólnego z ich kwalifikacjami, konsekwentnie budowali zręby społecznej reformy ufundowanej na koncepcji spencerowskiego społeczeństwa-organizmu. Fita przypomina tu jej formułę w wydaniu Prusa, stwierdzającego, że naród, który nie rozpoznał swoich zasobów, celów, możliwych metod działania, jest „dzieckiem między społeczeństwami, dzieckiem, które śpi na skarbach nie mając pojęcia o ich wartości”7. Pokolenie Szkoły Głównej podążało drogą ideału dojrzałości – książka Fity pokazuje jego działania w dziedzinie pracy nad historią, nad upowszechnianiem wiedzy o zabytkach literatury i kultury, nad językiem polskim, pedagogiką. Zbiorową inicjatywą wychowanków Szkoły Głównej, dobrze pokazująca kierunki ich myślenia, była, z jednej strony, Encyklopedia powszechna Samuela Orgelbranda, z drugiej zaś – Kasa im. Józefa Mianowskiego. Fita podkreśla tu dalekosiężność i dalekowzroczność tych wszystkich inicjatyw, których celem było, jak podkreśla, odwrócenie hierarchii społecznych wartości – czy też ich redefinicja. Portretując te, jak je nazywa za Józefem Kotarbińskim, „gromadki gońców z pochodniami zapalonymi od wielkiego ogniska nauki polskiej” 8, badacz rekonstruuje modele tożsamości indywidualnej i zbiorowej budowane przez wychowanków Szkoły Głównej. Patronował im wszystkim ideał mędrca, nauczyciela, autorytetu społecznego – „stąd najwybitniejsi twórcy okresu upowszechniali program pokolenia jako publicyści, nauczyciele, działacze”9. Niezwykle ciekawe i odkrywcze wydają mi się te partie książki o pokoleniu Szkoły Głównej, które traktują o losach jego projektów, inicjatyw i wzorców w pierwszych dekadach XX wieku. I tak Fita zwraca uwagę na fakt, że „przebudzenie” Królestwa Polskiego po rewolucji 1905 roku, które zaowocowało prawdziwą falą najróżniejszych przedsięwzięć społecznych i oświatowych (wykorzystanych pełniej po odzyskaniu niepodległości), było pokłosiem działań tego skromnego pokolenia. W Polsce międzywojennej pozytywiści (o czym świadczą choćby losy ich dawnego lidera – Aleksandra Świętochowskiego) czuli się zagubieni, często też krytykowali nowy rynek polskich 6 7 8 9
S. Fita, Pokolenie Szkoły Głównej, s. 37. B. Prus, Kronika tygodniowa, „Kurier Warszawski” 1881, nr 157, w: tegoż, Korniki, oprac. Z. Szweykowski, t. 5, Warszaa 1955, s. 152. S. Fita, Pokolenie Szkoły Głównej, s. 91. Tamże, s. 85.
528
• Profesor Stanisław Fita i pokolenie Szkoły Głównej •
idei i form, tak czasem odległy od projektu społeczeństwa-organizmu. Jednak, jak pokazuje Profesor, włączali się aktywnie w dyskusje tego czasu, zwłaszcza zabierali głos (jak Samuel Dickstein, Edmund Jankowski, Józef Kotarbiński) w debatach na temat wzorców patriotyzmu. Przypominali – jak Świętochowski – że „rzeczywistą, przez żadną inną nie zwalczoną potęgą jest kultura – to jest siła twórcza i płodna narodu we wszystkich dziedzinach życia”10. Książka Fity ukazuje więc późnych pozytywistów jako aktywnych i ważnych współtwórców kultury i życia publicznego Drugiej Rzeczypospolitej – potwierdzając tym na przykład rozpoznania Karola Irzykowskiego, który wskazywał w międzywojniu na wagę projektów pozytywistów. Ostatni etap życia i twórczości pokolenia Szkoły Głównej, jak wynika z rozpoznań Fity, był czasem niezwykłej aktywności. Ostatnim wspólnym dziełem tej generacji było powołanie w roku 1927 Towarzystwa Filomatycznego im. Szkoły Głównej. Idea tego stowarzyszenia nawiązywała do tradycji filomackich, odkrywanych ponownie przez starych pozytywistów między innymi za sprawą lektury nieznanych wcześniej pism Adama Mickiewicza z archiwum filomatów, ogłoszonych w roku 1910 przez Józefa Kallenbacha. W pismach tych na przykład Prus odkrywał Mickiewicza – organizatora, społecznika, działacza, ale także człowieka nauki. Sędziwi pozytywiści odczuwali przede wszystkim głęboki związek z filomackim zadaniem służby społecznej. Przerzucając mosty między swoimi działaniami a myślą często wcześniej niedocenianych w tym względzie poprzedników, podkreślali przede wszystkim wspólnotę fundamentu etycznego. Badania Profesora Fity nad twórczością pozytywistów – na pozór tradycyjne i odległe od intelektualnego deptaka, tak naprawdę wpisują się w najnowszą kulturową historię literatury, skupioną wokół tak ważnej dla dzisiejszej humanistyki kategorii doświadczenia. Charakterystyczne, że wielu badaczy wskazuje dziś na dziewiętnastowieczne korzenie tej odmiany literaturoznawstwa empirycznego. Teresa Walas na przykład przypomina, że Hippolyte Taine – patron krytyki pozytywistycznej i wyrastającej z tego ducha historii literatury – wprowadzając kategorie rasy, dziedziczności i środowiska upominał się jednocześnie o naoczność kontaktu literaturoznawcy z przeszłością11. Niedawno Ryszard Nycz, podsumowując najnowsze dokonania kulturowej historii literatury, pisał, że marzy mu się opisanie historii literatury polskiej „taką, jaką […] po prostu była. To znaczy taką, jaką była za sprawą […] konkretnych, historycznych, empirycznych okoliczności swego istnienia oraz realnych warunków rozwoju – a nie swych potencjalnych dyspozycji, wzorców, do których aspirowała czy ideałów, których miała […] być depozytariuszką”12. Wydaje mi się, że tą właśnie drogą – nie eksponując rewelacyjności swoich odkryć – podążał Porfesor Fita, rekonstruując drogę „pokolenia Szkoły Głównej”.
10 Tamże, s. 189. 11 T. Walas, dz. cyt., s. 107. 12 R. Nycz, Możliwa historia literatury, „Teksty Drugie” 2010, nr 5, s. 182.
529
Wiek XIX . Rocznik Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza rok VIi (XLix) 2014
Krzysztof Czajkowski (A kademia im. Jana Długosza w Częstochowie)
Sprawozdanie z obchodów 220. rocznicy insurekcji kościuszkowskiej (Częstochowa – Szczekociny, 5–7 czerwca 2014)
W
dniach 5–7 czerwca 2014 roku w Częstochowie i Szczekocinach odbyły się uroczystości upamiętniające 220. rocznicę insurekcji kościuszkowskiej. Głównymi organizatorami obchodów byli: Wydział Filologiczno-Historyczny Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie, Zarząd Główny Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza w Warszawie, Częstochowski Oddział Polskiego Towarzystwa Historycznego oraz Burmistrz Miasta i Gminy Szczekociny mgr Krzysztof Dobrzyniewicz. Z uwagi na różnorodność i przebieg poszczególnych etapów uroczystości, wzięli w nich również udział przedstawiciele rządowych i samorządowych władz, na czele ze Starostą Częstochowskim mgr. Andrzejem Kwapiszem oraz Starostą Myszkowskim mgr. Wojciechem Pichetą. Zainteresowanie władz powiatowych rocznicą kościuszkowską znalazło swoje wymierne potwierdzenie w ufundowaniu nagród dla laureatów ogłoszonego przez Wydział Filologiczno-Historyczny AJD w Częstochowie „Konkursu wiedzy na temat Tadeusza Kościuszki”, który został przeprowadzony w szkołach ponadgimnazjalnych powiatów częstochowskiego i myszkowskiego. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że sam konkurs poprzedzony był eliminacjami, które pozwoliły wyłonić spośród młodzieży ścisłe grono znawców życia i dokonań militarnych przywódcy insurekcji. Do finału konkursu zakwalifikowało się czterdziestu uczniów; pierwsze miejsce w powiecie myszkowskim zajął uczeń Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Kościuszki w Żarkach Tomasz Męcik. W powiecie częstochowskim laureatami zostali ex aequo: Wojciech Zygoń z Zespołu Szkół w Koniecpolu oraz Alicja Grudzińska z I Liceum Ogólnokształcącego im. Juliusza Słowackiego w Częstochowie. Inauguracja obchodów kościuszkowskich w Częstochowie odbyła się 5 czerwca od nadania sali Rady Wydziału Filologiczno-Historycznego AJD w Częstochowie imienia profesora Bartłomieja Szyndlera. Zmarły w 2011 roku Szyndler był cenionym w środowisku naukowym historykiem, uchodził za wytrawnego znawcę czasów insurekcji kościuszkowskiej. Podkreśliła to w swoim wystąpieniu dr hab. prof. AJD Agnieszka Czajkowska, dziekan Wydziału Filologiczno-Historycznego, dokonując wraz z rektorem uczelni, dr. hab. inż. prof. AJD Zygmuntem Bąkiem, oraz wdową po profesorze uroczystego odsłonięcia tablicy pamiątkowej przy wejściu do sali Rady Wydziału. W dalszej części częstochowskich obchodów uczestnicy Międzynarodowej
530
• Sprawozdanie z obchodów 220. rocznicy insurekcji kościuszkowskiej •
Konferencji Naukowej „Tadeusz Kościuszko. Historia – mity – tradycja”, zaplanowanej przez organizatorów na 6–7 czerwca w Szczekocinach, zwiedzili Jasną Górę oraz wzięli udział w uroczystej mszy świętej przed cudownym obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej, odprawionej przez oo. paulinów w intencji ojczyzny. Homilię wygłosił o. Jan Pach, który zwracając się do uczestników konferencji, wskazał na ciągłość tradycji kościuszkowskiej w walce o niepodległość Polski w wieku XIX i XX oraz na jej aktualność w myśleniu o ojczyźnie dzisiaj. Kolejny dzień obchodów kościuszkowskich rozpoczął się od historycznej rekonstrukcji bitwy w miejscowości Wywła w gminie Słupia pod Szczekocinami. Wzięli w niej udział profesjonalni rekostruktorzy (po raz pierwszy z udziałem reprezentacji konnego korpusu wojsk polskich) oraz uczniowie szkół ponadgimnazjalnych. Dokładnie 6 czerwca 220 lat temu te same pola były świadkami bitwy, która ze względu na przeważające siły wroga (26 tysięcy żołnierzy armii rosyjsko-pruskiej pod dowództwem króla Prus Fryderyka Wilhelma II oraz generała Fiodora Denisowa) zakończyła się klęską wojsk polskich (zaledwie piętnaście tysięcy żołnierzy). To tragiczne wydarzenie, które w swoich skutkach popchnęło Kościuszkę do myśli samobójczych – w ostatniej chwili uratował go z pola walki generał Eustachy Erazm Sanguszko – zgromadziło pod Szczekocinami kilkusetosobową widownię, dla której lekcja historii, nawet w wymiarze militarnej porażki, okazała się szkołą patriotyzmu. W tym samym dniu w sali Urzędu Rady Miasta Szczekocin rozpoczęła się dwudniowa Międzynarodowa Konferencja Naukowa „Tadeusz Kościuszko. Historia – mity – tradycja”. Przybyłych na nią uczestników i gości powitał gospodarz, Burmistrz Miasta i Gminy Szczekociny mgr Krzysztof Dobrzyniewicz oraz organizatorzy: dziekan Wydziału Filologiczno-Historycznego, dr hab. prof. AJD Agnieszka Czaj-kowska, wiceprezes Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza, dr hab. prof. IBL PAN Jacek Wójcicki, prezes Częstochowskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego, dr hab. prof. AJD Marceli Antoniewicz. Merytoryczny kształt konferencji pomyślany został jako wymiana doświadczeń historyków i literaturoznawców reprezentujących różne ośrodki naukowe w Polsce i za granicą. W części historycznej referaty przedstawili: dr hab. prof. AJD Marceli Antoniewicz, Genealogia rodu Andrzeja Tadeusza Banawentury Kościuszki; dr hab. prof. AJD Andrzej Stroynowski, Droga Kościuszki do funkcji Naczelnika; dr hab. prof. UŚ Dariusz Nawrot, Oficerowie uczestnicy bitwy pod Szczekocinami w dobie Legionów i Księstwa Warszawskiego; dr hab. prof. UŁ Jolanta Daszyńska, Prawdziwy syn wolności. Kościuszko w amerykańskiej wojnie o niepodległość 1776–1783; prof. dr hab. Tadeusz Srogosz (AJD), Opieka społeczna i zdrowotna w czasie powstania kościuszkowskiego; dr hab. prof. UMK Aleksander Smoliński, Tadeusz Kościuszko i kościuszkowskie tradycje w Wojsku Polskim w latach 1918–2013; dr hab. Maciej Trąbski (AJD), Bitwa pod Szczekocinami z punktu widzenia sztuki wojennej II połowy XVIII wieku; dr hab. Małgorzata Durbas (AJD), Nieznany szkic Panoramy Racławickiej; dr Katarzyna Bucholc-Srogosz (AJD), Profesor Bartłomiej Szyndler jako badacz powstania kościuszkowskiego; o. Jan Golonka (Jasna Góra), Tradycje kościuszkowskie na Jasnej Górze.
531
• Kronika •
Wśród referatów zgłoszonych, a nie wygłoszonych na konferencji z powodu nieobecności prelegentów, pojawiły się tematy, które – zdaniem organizatorów – zaistnieją w formie drukowanej w ramach przewidzianej publikacji monograficznej (rocznik 2016 „Czasów Nowożytnych”): prof. Borys W. Nosow (Instytut Słowianoznawstwa Rosyjskiej Akademii Nauk), Powstanie kościuszkowskie w klasycznej historiografii rosyjskiej XIX i początków XX wieku; prof. Kirył Koczegarow (Instytut Słowianoznawstwa Rosyjskiej Akademii Nauk), Powstanie kościuszkowskie w nowszej historiografii rosyjskiej 1917 – początek XXI wieku; dr hab. prof. UŁ Rafał Kowalczyk, Generał Karol Kniaziewicz i Naczelnik Tadeusz Kościuszko a Legia Naddunajska; prof. Evgen Sinkiewicz (Czarnomorski Uniwersytet Państwowy w Mikołajowie), Powstanie kościuszkowskie w badaniach krakowskiej szkoły historycznej; doc. Olga Gajdaj (Czarnomorski Uniwersytet Państwowy w Mikołajowie), doc. Olga Morozowa (Narodowa Akademia Nauk Ukrainy w Kijowie), Powstanie kościuszkowskie w historiografii ukraińskiej; prof. Ramunė Smigelskytė-Štukienė (Uniwersytet w Wilnie), Powstanie kościuszkowskie w świetle historiografii litewskiej; dr hab. Julia Dziwoki (AJD), Tadeusz Kościuszko w Szwajcarii; dr Marzena Bogus (AJD), Mit Kościuszki na łamach prasy nauczycielskiej Śląska Cieszyńskiego. W bloku historycznoliterackim konferencji wygłoszone zostały następujące referaty: dr hab. prof. AJD Agnieszka Czajkowska, Insurekcja jako tekst. Trzy interpretacje – Kraszewski, Reymont, Rymkiewicz; dr hab. prof. IBL PAN Jacek Wójcicki (TLiAM), Postać Tadeusza Kościuszki w poezji Franciszka Dionizego Kniaźnina; dr hab. prof. UG Krystyna Maksimowicz, O Polkach wznoszących szańce, czyli wokół wiersza „Nowy zaciąg z samych kobiet pod chorągiew białą”; dr Krzysztof Czajkowski (AJD), Kościuszko Adama Mickiewicza. Również i w tej części obrad zabrakło kilku prelegentów: prof. dr hab. Teresa Kostkiewiczowa (TLiAM), Kościuszkowska liryka wysoka; prof. dr hab. Jarosław Ławski (UB), Kościuszko księcia Edwarda Lubomirskiego; dr Anna Janicka (UB), Wizja „Ukochanej” Kościuszki u księcia Edwarda Lubomirskiego. W zorganizowanych w Częstochowie i Szczekocinach obchodach 220. rocznicy insurekcji kościuszkowskiej uczestniczyli członkowie Towarzystwa Kulturalnego im. Tadeusza Kościuszki w Szczekocinach, na czele z prezesem mgr. Czesławem Orlińskim, propagatorem i miłośnikiem historii Polski, oraz prezes Towarzystwa Miłośników Maciejowic i Fundacji Kościuszkowskiej w Warszawie dr Leszek Marek Krześniak. Do wszystkich uczestników obchodów zwrócili się również przedstawiciele Muzeum Kościuszkowskiego w Solurze (Szwajcaria), mgr inż. Bronisław Drewnowski i dr Jan A. Konopka, którzy w odczytanym przez dr hab. prof. AJD Agnieszkę Czajkowską liście wyrazili uznanie dla szerzenia pamięci narodowej.
532
Wiek XIX . Rocznik Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza rok VIi (XLix) 2014
Beata Utkowska (Uniwersy tet Jana Kochanowskiego w Kielcach)
Sprawozdanie z konferencji „Stefan Żeromski – kim był, kim jest?” (Kielce, 2–4 października 2014)
Z
okazji sto pięćdziesiątej rocznicy urodzin Stefana Żeromskiego w dniach 2–4 października 2014 roku w Kielcach odbyła się ogólnopolska konferencja naukowa poświęcona pisarzowi. Wzięli w niej udział literaturoznawcy, kulturoznawcy, historycy idei, teatrolodzy, edytorzy z różnych ośrodków naukowych (m.in. Uniwersytetu Jagiellońskiego, Uniwersytetu Warszawskiego, Instytutu Badań Literackich PAN, Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Uniwersytetu Łódzkiego, Uniwersytetu w Białymstoku, Uniwersytetu Szczecińskiego, Uniwersytetu Śląskiego, Uniwersytetu Jana Kochanowskiego). Konferencję zorganizowała Wojewódzka Biblioteka Publiczna oraz Uniwersytet Jana Kochanowskiego, Muzeum Narodowe w Kielcach i Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich (Zarząd Okręgu w Kielcach). Integralną częścią konferencji był panel dyskusyjny „Żeromski – nasz bliźni?” przygotowany przez Towarzystwo Literackie im. Adama Mickiewicza oraz Narodowe Centrum Kultury. Inicjatorem konferencji był prof. Zdzisław Jerzy Adamczyk – wybitny znawca życia i twórczości pisarza, edytor jego listów, redaktor naukowy wydania krytycznego Pism zebranych Żeromskiego. Sesja „Stefan Żeromski – kim był, kim jest?” zorganizowana została w celu refleksji nad obecnością pisarstwa Żeromskiego w dawnej i dzisiejszej kulturze polskiej. Referatom poświęconym różnym aspektom twórczości pisarza towarzyszyła w związku z tym dyskusja nad rolą autora Popiołów w życiu społeczeństwa polskiego w okresie zaborów, w czasie Drugiej Rzeczypospolitej i w Polsce Ludowej. Poruszono również problem znaczenia jego tekstów dziś – w dobie szybkich przemian cywilizacyjnych i kulturowych, formowania się nowych oczekiwań pod adresem literatury i sztuki, nowego pojmowania relacji między jednostką a społeczeństwem, nowego rozumienia patriotyzmu i innych przemian w sferze świadomości. Obrady plenarne otworzył referat Zdzisława Jerzego Adamczyka. Profesor mówił o manipulacji Żeromskim w czasach PRL-u, o zmieniającym się stosunku władz do twórczości pisarza, o kryteriach przyjmowanych przez cenzurę przy wydawaniu jego dzieł. Przedstawił starania i przegraną walkę Stanisława Pigonia o pełne wydanie publicystyki autora Snobizmu i postępu. Manipulacjom poświęcone było również wystąpienie Aliny Kowalczykowej. Badaczka zwróciła uwagę nie tylko na zniekształcanie wizerunku Żeromskiego dla osiągnięcia celów politycznych i ideologicznych,
533
• Kronika •
lecz także na przeinaczenia dokonywane przez interpretatorów i historyków literatury. Jako przykład wypaczania poglądów pisarza omówiła prace Artura Hutnikiewicza, które zawierały oficjalną wykładnię Żeromskiego w czasach PRL-u i do dziś obowiązują w edukacji szkolnej. Duże zainteresowanie wzbudził referat Franciszka Ziejki zatytułowany Stefan Żeromski – spowiednik polskiego narodu. Za credo ideowe Żeromskiego badacz uznał znane słowa z Sułkowskiego: „Trzeba rozrywać rany polskie, żeby się nie zabliźniły błoną podłości”. Wskazał dwa źródła podporządkowania pisarstwa Żeromskiego sprawom narodowym i społecznym: krytyczny stosunek pisarza do złotej legendy Polaków oraz fascynację pracami Artura Grottgera. Odwołując się do konkretnych utworów, Ziejka ukazał, w jaki sposób Żeromski przeprowadzał obrachunek z narodowymi mitami. Obrady w sekcjach koncentrowały się wokół różnych obszarów tematycznych. Kilku prelegentów kontynuowało wątek manipulacji wizerunkiem Żeromskiego. Stanisław Żak, który zreferował przebieg sporów wokół Przedwiośnia w międzywojniu, przedstawił próby zawłaszczania pisarza przez różne ideologie tamtego okresu. Katarzyna Kościewicz natomiast zaprezentowała strategie manipulowania twórczością Żeromskiego w PRL-u: na przykładzie adaptacji scenicznej Grzechu dokonanej przez Leona Kruczkowskiego w 1951 roku badaczka nakreśliła „socrealistyczny portret” pisarza. Na innego rodzaju manipulacje zwróciła uwagę Tatiana Czerska, która w wystąpieniu poświęconym wspomnieniom Moniki Żeromskiej analizowała przemilczenia, niedopowiedzenia, tematy tabu związane z postacią ojca, związkiem rodziców, relacjami rodzinnymi. Sporo miejsca w refleksji naukowców zajęły problemy społeczne i polityczne podejmowane przez Żeromskiego. Mirosława Radowska-Lisak przedstawiła portrety chłopów w małych formach epickich autora Zmierzchu, wskazała argumenty przemawiające za tezą o dominacji chłopskiej tożsamości narodowej w literaturze polskiej drugiej połowy XIX wieku. O obrazie inteligencji i oczekiwaniach Żeromskiego wobec tej klasy społecznej mówił z kolei Marcin Dzikowski. W referacie Laboratorium czy obserwatorium? Stefana Żeromskiego projekt instytucji idealnej prelegent zwrócił uwagę na utopijny projekt stworzenia syndykatu doskonałego – instytucji jednoczącej inteligencję pracującą, najbardziej szlachetne moralnie jednostki. Kwestiami politycznymi zajął się Paweł Spyra, który omówił tekst Na probostwie w Wyszkowie i zestawił reportaż Żeromskiego z relacją księdza Miecznikowskiego. Związek między twórczością Żeromskiego a dziełami innych pisarzy przełomu XIX i XX wieku stanowił główny wątek wystąpień Jolanty Sztachelskiej, Bogdana Mazana i Aleksandry Budrewicz. Sztachelska postawiła pytania o to, czy Żeromski jest kontynuatorem Sienkiewicza w kwestii niepodległościowej, czy może Sienkiewicz rywalizuje Legionami z Popiołami Żeromskiego. Referat badaczki, przedstawiający dwa sposoby opowiadania historii – dwie wersje budowania narracji o Legionach, prowokował do dyskusji nad komplementarnością lub polemicznością dzieł obu twórców. Mazan szukał, głównie w publicystyce i diarystyce Świętochowskiego i Żerom-
534
• Sprawozdanie z konferencji „Stefan Żeromski – kim był, kim jest?”•
skiego, śladów wzajemnych relacji pisarzy. Wskazywał przyczyny, dla których Świętochowski nadał Żeromskiemu etykietę eklezjasty, a Żeromski Świętochowskiemu – etykietę filozofa rozpaczy. Komparatystyczne badania przeprowadziła Budrewicz, która omówiła pokrewieństwo stylu Żeromskiego i Karola Dickensa oraz stosunek autora Róży do twórczości brytyjskiego pisarza. Podobna intencja badawcza przyświecała Krzysztofowi Jaworskiemu i Łukaszowi Pawłowskiemu. W swoich wystąpieniach prześledzili obecność Żeromskiego w literaturze, kulturze i świadomości społecznej międzywojnia. Jaworskiego interesował stosunek pisarza do awangardowych kierunków literackich, szczególnie do futuryzmu. Na podstawie listów oraz utworów pisarza z okresu wojny oraz z lat dwudziestych odtworzył jego relacje z futurystami włoskimi. Pawłowski skupił się na obecności Żeromskiego w piśmiennictwie polskim lat trzydziestych; w referacie Żeromski w piśmiennictwie dwudziestolecia międzywojennego – problematyka modernizacji omówił problem dziedziczenia idei Żeromskiego, wypełniania pustki po pisarzu. Prelegenci Piotr Rosiński, Kinga Kowza, Barbara Gierszewska i Monika Bator przyjęli interdyscyplinarną perspektywę badawczą i połączyli literaturoznawcze spojrzenie na spuściznę Żeromskiego z historią sztuki czy filmoznawstwem. Referat Rosińskiego zatytułowany Listy malarzy, rzeźbiarzy, architektów do Stefana Żeromskiego jako źródło do badania historii sztuki dotyczył problemu różnej aktywności artystów współpracujących z Żeromskim jako ilustratorzy książek czy autorzy portretów; Kowza szukała analogii między Zmierzchem a I Koncertem skrzypcowym Karola Szymanowskiego; Gierszewska omawiała „styl filmowy” Żeromskiego; Bator, bazując na wypowiedziach krytyków filmowych, pokazała, na czym polegały trudności z przeniesieniem prozy Żeromskiego na ekran. W kilku referatach podjęta została próba nowej lektury utworów Żeromskiego. Barbara i Maciej Szargotowie przedstawili genologiczną interpretację Wiernej rzeki, zastanawiali się nad oczekiwaniami czytelniczymi, które sugeruje podtytuł („klechda domowa”) powieści. Grażyna Legutko, wykorzystując kategorię pamięci, myśl metahistoryczną Haydena White’a oraz tezy narratywistyczne Franka Ankersmita, omówiła Promień w ujęciu filozoficznym; spojrzała na przeszłość jako na narrację, opowieść. Inną lekturę tej samej powieści, odczytanej pod kątem biografizmu i regionalizmu, zaproponowała Marta Meducka, która w referacie Kieleckie tropy „Promienia” wskazała prototypy bohaterów, sytuacji, przestrzeni ukazanych w utworze. Beata Utkowska poddała analizie Nawracanie Judasza – spojrzenie na powieść od strony warsztatu twórczego Żeromskiego, ustalenie okoliczności i sposobu powstawania Walki z szatanem doprowadziły badaczkę do postawienia tezy o remiksowym charakterze utworu. Reinterpretacji Urody życia podjęły się Agnieszka Piwowarczyk i Katarzyna Badowska. Na przykładzie kreacji postaci Rozłuckiego Piwowarczyk prześledziła kolejne fazy kryzysu tożsamościowego mężczyzny (od mocnej, zdefiniowanej osobowości po zdekonstruowaną). Badowska w referacie Na drogach indywiduacji. Bohater Żeromskiego w poszukiwaniu „ja” podważyła natomiast utrwalone sądy o antypsychologizmie pisarza i udowodniła, że w Urodzie życia Żeromski potrafił przeko-
535
• Kronika •
nująco zobrazować modernistyczne problemy podmiotowości: mechanizmy wyparcia, maski tożsamościowe, osobowość palimpsestową. Osobnej analizy doczekał się język, styl prozy Żeromskiego. Maria Jolanta Olszewska w referacie Wiatry, wichry i wiaterki… O możliwościach ekspresyjnych języka Stefana Żeromskiego pokazała, jak bogate i różnorodne było słownictwo pisarza, jak dużą świadomość językową miał autor Popiołów. Z kolei Iwona Mityk odkryła humorystyczną stronę języka Żeromskiego, wskazała na – niedostrzegalne w powszechnym odbiorze – żartobliwe, komiczne i ironiczne elementy twórczości pisarza. Charakter przekrojowy miały referaty Beaty Obsulewicz-Niewińskiej i Magdaleny Żmudziak. Obsulewicz-Niewińska na przykładzie Dzienników i utworów prozatorskich Żeromskiego pokazała nieograniczone możliwości kreacyjne i interpretacyjne związane z przestrzenią ogrodów w twórczości pisarza. Prelegentka zaproponowała własną klasyfikację motywu ogrodu u Żeromskiego, wyróżniła między innymi ogród jako literacką mediację między życiem a śmiercią, ogród jako przestrzeń autorefleksji, ogród jako epifanię metafizyki i ontologii. Żmudziak w referacie zatytułowanym Soplicowo utracone? Echa wspomnień domu rodzinnego w twórczości Stefana Żeromskiego (na wybranych przykładach) prześledziła natomiast motyw rodzinnego domu, literackie transpozycje Ciekot w prozie pisarza. W obradach plenarnych, które zamykały część referatową konferencji i stanowiły punkt wyjścia do dyskusji panelowej, zaprezentowane zostały dwa referaty. Jerzy Snopek mówił o dwóch różnych, przeciwstawnych koncepcjach pisarstwa i literatury: o romantycznym, zaangażowanym modelu Żeromskiego i ironicznej, autokreacyjnej postawie Gombrowicza. Badacz postawił tezę, że Gombrowicz to właściwie „Żeromski à rebours”: obaj stanęli wobec tego samego problemu wierności sobie czy Polsce i dokonali odwrotnych wyborów, które zdeterminowały całą ich twórczość. Jerzy Paszek na konferencję nie dojechał, ale organizatorzy powielili i rozdali uczestnikom sesji jego referat zatytułowany Chiazm Żeromskiego: od niepoczytalnej popularności do niepopularnej niepoczytności. Obszerne fragmenty tego referatu zostały – w stosownej chwili – odczytane. Mówiąc o dzisiejszej „niepoczytności” Żeromskiego, Paszek zwrócił uwagę, iż samo środowisko badaczy i popularyzatorów Żeromskiego ma niemało na sumieniu – i wskazał przykłady błędów, zaniechań i zaniedbań w pracach nad Żeromskim. Zaapelował do badaczy życia i twórczości pisarza o dokończenie krytycznej edycji Pism zebranych, o dokonanie wyboru z Dzienników, o skoncentrowanie się na najlepszych i dostosowanych do dzisiejszego odbiorcy dziełach Żeromskiego (nowelistyka, wybrane powieści). Komentując apel Paszka, Adamczyk przedstawił harmonogram prac nad Pismami zebranymi, zakładający wydanie wszystkich tomów Pism, z wyjątkiem Dzienników, do 2018 roku. Uczestnicy panelu Stefan Żeromski – nasz bliźni?, którego moderatorem była Grażyna Borkowska, a w którym głos zabrali Andrzej Mencwel, Andrzej Zieniewicz, Maria Napiontkowa, Beata Utkowska i Zdzisław Jerzy Adamczyk, podzielili się własnymi refleksjami na temat politycznego i ideologicznego uwarunkowania twórczości Żeromskiego. Mówiono o stosunku Żeromskiego do Rosji, rewolucji, komunizmu,
536
• Sprawozdanie z konferencji „Stefan Żeromski – kim był, kim jest?”•
wyzwań modernizacyjnych stojących przed niepodległym państwem polskim. Podjęto również dyskusję nad „dzisiejszym” Żeromskim. Z dyskusji tej wypłynął wniosek, że współczesny dyskurs nad pisarzem więcej mówi o nas niż o autorze Ludzi bezdomnych – że jest on wyrazem zmienionych oczekiwań wobec literatury, która przestała pełnić rolę „przewodniczki narodu”. Za ponadczasowe, zawsze aktualne wartości pisarstwa Żeromskiego, które „ocalają” jego twórczość dla następnych pokoleń, uczestnicy panelu uznali empatię, wrażliwość na cierpienie oraz polskość, kwestię patriotyzmu. Konferencji towarzyszyły dodatkowe imprezy: wystawy, projekcje filmów, prezentacja w Pałacu Biskupów Krakowskich dwóch monet kolekcjonerskich wyemitowanych przez Narodowy Bank Polski dla upamiętnienia sto pięćdziesiątej rocznicy urodzin pisarza, wycieczka do miejsc związanych z biografią Stefana Żeromskiego. Materiały z konferencji zostaną wydane w 2015 roku. Będzie to z pewnością ważny tom zawierający szkice reinterpretujące twórczość Żeromskiego i stawiające pytanie o aktualność jego pisarstwa.
537
Wiek XIX . Rocznik Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza rok VIi (XLix) 2014
Pisma wszystkie Bolesława Prusa Informacja wydawnicza
T
owarzystwo Literackie imienia Adama Mickiewicza ma zaszczyt i przyjemność poinformować Czytelników rocznika „Wiek XIX” o rozpoczęciu wydawania serii Pism wszystkich Bolesława Prusa. Pisma wszystkie są efektem realizowanego pod auspicjami Towarzystwa projektu badawczego, którego istotą jest zaoferowanie szerokiemu gronu czytelników edycji krytycznej wszystkich pism Bolesława Prusa. Pierwsze pełne wydanie dzieł opracowanych wedle standardów sztuki edytorskiej wyposażone będzie w komentarze, które z jednej strony nie obciążą tekstów pisarza nadmiarem erudycyjnego objaśnienia, z drugiej zainspirują i ukierunkują odbiorców do podejmowania trudu jeszcze pełniejszego osobistego poznania spuścizny autora i jego czasów. Ponadto Pisma wszystkie, dzięki opracowaniu edytorskiemu, mają na celu wspieranie i rozwój badań naukowych nad twórczością autora Lalki i literaturą polską XIX i XX wieku. Edycja składa się z ośmiu serii: A. Humoreski, nowele, opowiadania; B. Powieści; C. Kartki z podróży; D. Publicystyka społeczno-filozoficzna i literacka; E. Kroniki; F. Korespondencja; G. Notatki twórcze. Tomy wydawane w ramach serii Pism wszystkich Bolesława Prusa będą dostępne w sprzedaży od kwietnia 2015 roku. Szczegółowe informacje dotyczące możliwości zakupu kolejnych woluminów znajdą Państwo na stronie internetowej Wydawnictwa Episteme: www.wydawnictwoepisteme.pl. Projekt badawczy „Edycja krytyczna pism wszystkich Bolesława Prusa” realizowany jest ze środków Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki.
538
Wiek XIX . Rocznik Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza rok VIi (XLix) 2014
Wykaz odczytów oraz imprez naukowych i kulturalnych zorganizowanych przez oddziały Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza w roku 2013 (Na podstawie sprawozdań oddziałów sporządziła Iwona Wiśniewska)
białystok Cykl spotkań z wybitnymi polskimi poetami pod hasłem Wiersz wychodzi z domu (współorganizowany przez Koło Naukowe Polonistów Uniwersytetu w Białymstoku, współfinansowany przez Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego oraz Wydział Filologiczny Uniwersytetu w Białymstoku). W imprezie wzięli udział: Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki Edward Pasewicz Joanna Mueller Prelekcja dr Grażyny Charytoniuk-Michiej z Katedry Kultury Białoruskiej Uniwersytetu w Białymstoku „Ani na pocztę listów nie podają i nic nie wiemy, jak się tam mają”. O dziadach w „Dziadach”.
bydgoszcz
Prelekcje i dyskusje z cyklu „Spotkań wtorkowych”: Dr Dariusz Pestka, Romantyzm, modernizm, postmodernizm: od piękna do sublimacji Mgr Anna Cieślak, Opowieść o wstręcie. „Frankenstein” Mary Shelley wobec mechanizmów biopolitycznych Dr hab. Maciej Gloger, prof. UKW, Rosyjski arlekin. O nierozpoznanym motywie w „Jądrze ciemności” i Rosji Josepha Conrada Dr hab. Piotr Siemaszko, prof. UKW, „Ten obrzydliwy aperitif ”. Krytyka prasy codziennej w refleksji pisarzy i myślicieli przełomu XIX i XX wieku Dr Beata Morzyńska-Wrzosek, W poszukiwaniu łagodnej jedności. Z zagadnień kształtowania tożsamości w przedwojennej liryce Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej Dr Rafał Pokrywka, Konwencje pisania – konwencje czytania. Przewartościowania genologiczne nowej powieści polskiej i niemieckiej Dr Marta Kładź-Kocot, Obraz jako mit. Doświadczenie dyspersyjne Dr Mirosława Radowska-Lisak, Chłop i historia. Z problematyki kształtowania chłopskiej tożsamości narodowej w świetle wybranej dziewiętnastowiecznej literatury dla ludu
539
• Kronika •
Przy Oddziale Bydgoskim działają aktywnie dwie Komisje Towarzystwa: Kom isj a Komp arat yst yczna pod przewodnictwem prof. dr hab. Lidii Wiśniewskiej. W ramach prac Komisji ukazał się tom studiów poświęconych problematyce literaturoznawstwa porównawczego Mity i motywy w perspektywie komparatystycznej. Komparatystyka między Mickiewiczem a dniem dzisiejszym III pod redakcją Lidii Wiśniewskiej (Bydgoszcz 2013). Komisja zorganizowała w tym roku spotkanie z prof. Aloisem Woldanem z Instytutu Slawistyki Uniwersytetu Wiedeńskiego, który wygłosił dwa wykłady: Zdradzona kochanka – od biednej Lizy Karamzina do Ulany Kraszewskiego oraz Lwów – antemurale christianitas podczas I wojny światowej. Komisj a D yd a kt yc zna kontynuowała rozpoczętą w 2012 roku inicjatywę dyskusji na temat edukacji polonistycznej, organizując pod kierunkiem prof. dr hab. Lidii Wiśniewskiej drugie Małe Forum Edukacyjne (kwiecień), w którym wzięło udział wielu znakomitych dydaktyków uniwersyteckich oraz nauczycieli szkół średnich. Ustalenia Forum prof. Lidia Wiśniewska przedstawiła na ogólnopolskim Kongresie Dydaktyki Polonistycznej (Kraków, listopad), a sprawozdanie z jego prac opublikowała w „Wieku XIX. Roczniku Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza” 2013. Komisja Dydaktyczna pod przewodnictwem mgr Anny Nakielskiej-Kowalskiej prowadzi nieprzerwaną działalność w formie warsztatów i wykładów dla szkół ponadgimnazjalnych w Bydgoszczy.
częstochowa Prelekcje i dyskusje w ramach otwartych zebrań naukowych Oddziału Częstochowskiego: Dr hab. Ireneusz Sikora, prof. AJD, „Jeżeli ja nie opowiem, nikt nigdy wiedzieć nie będzie”. Rok 1863 w epistolografii Elizy Orzeszkowej Mgr Agnieszka Reszka, mgr Małgorzata Rabęda, Motyw samotności i cierpienia w twórczości Johanna Wolfganga Goethego i Heinricha Heinego Dr hab. Adam Regiewicz, prof. AJD, Figury chrystologiczne we współczesnej kinematografii Mgr Arkadiusz Boniecki, Dyskurs romantycznych „Słowików”. Mickiewicz – Puszkin – Szewczenko Dr Joanna Warońska, Komedia Skamandrytów Wspólnie z instytucjami kulturalnymi Częstochowy Oddział organizuje różne imprezy otwarte dla szerokiej publiczności. W roku 2013 były to między innymi: promocja książki dr hab. Elżbiety Hurnikowej, prof. AJD, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska. Zarys monograficzny (Katowice 2012), która odbyła się w siedzibie Muzeum Częstochowskiego oraz wieczór autorski Mariana Kisiela, zorganizowany wspólnie z Ośrodkiem Promocji Kultury „Gaude Mater”. 23 października odbyło się uroczyste zebranie Oddziału Częstochowskiego (zorganizowane wspólnie z Akademią im. Jana Długosza), podczas którego wręczono dr Bar-
540
• Wykaz odczytów i imprez naukowych i kulturalnych •
barze Kubickiej-Czekaj, wieloletniej przewodniczącej Oddziału, Dyplom Honorowy Towarzystwa, przyznany przez Zjazd Walny TLiAM w 2012 roku.
gdańsk Wieczór pamięci poświęcony wybitnej aktorce Teatru Wybrzeże, Joannie Bogackiej: wykład i panel dyskusyjny. Imprezie towarzyszyła wystawa zorganizowana przez mgr Hannę Dyktyńską w foyer Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Gdańskiego pt. Joanna Bogacka utkana z teatru. Otwarte wykłady, dyskusje: Prof. dr hab. Jan Ciechowicz, prowadzenie dyskusji po projekcjach trzech filmów z udziałem Joanny Bogackiej (w ramach festiwalu „Dwa Teatry”) Dr hab. Maria Sibińska, O teatrze Lapończyków Prof. dr hab. Leszek Kolankiewicz, Jerzy Grotowski – czytany po latach (re-wizje) Prof. dr hab. Jan Ciechowicz, Mrożek i teatr (wykład gościnny w Oddziale Towarzystwa w Starogardzie Gdańskim)
jarosław Prof. dr hab. Czesław Kłak, Czasy i ludzie w korespondencji prof. Stanisława Pigonia (prelekcja i spotkanie literackie) Spotkanie literackie poświęcone twórczości Aleksandra Fredry (współorganizowane z Burmistrzem Miasta Jarosławia, Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu i Miejskim Ośrodkiem Kultury w Jarosławiu): dr Maria Makaruk wygłosiła prelekcje Aleksander Fredro na marginesie romantyzmu oraz Fredro w teatrze XXI wieku, zaś Zespół Teatralny „Baccalaureus” przedstawił dwie jednoaktówki Fredry Z jakim się wdajesz, takim się stajesz oraz Świeczka zgasła (październik). Oddział wziął także udział w ogólnopolskiej akcji „Czytanie Fredry”. Sesja popularno-naukowa współorganizowana z Burmistrzem Miasta Jarosławia, Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu i Miejskim Ośrodkiem Kultury w Jarosławiu (grudzień). Referaty wygłosili: dr hab. Zenon Ożóg, prof. UR (Kolumbowie dawniej i dziś) oraz dr Jan Wolski (Rok 1989 – przełom, którego nie było). Oddział współorganizuje od lat coroczny Regionalny Konkurs Recytatorski i Poetycki im. Jerzego Hordyńskiego, którego zadaniem jest pogłębianie wiedzy o mieście i regionie.
kielce
Prelekcje: Dr hab. Piotr Pietrych, Aleksander Wat – trochę mitologii i demitologizacji Dr hab. Marek Pąkciński, prof. IBL PAN, Polska fantastyka: Lem i inni. O doświadczeniu historii i dyskusjach o przyszłości Dr hab. Krystyna Pietrych, prof. UŁ, O „Kronosie” Witolda Gombrowicza
541
• Kronika •
kraków Spotkanie naukowe Inspiracje – dialogi – mity literackie: 1. Mickiewicz, Byron, Napoleon. 2. Mickiewicz, Goethe, Orient. 3. Słowacki, Chateaubriand, René. Wystąpili: prof. dr hab. Bogusław Dopart, mgr Natalia Charysz, mgr Katarzyna Michalik. W grudniu – jak co roku – Oddział Krakowski współorganizował Adamowe – spotkanie młodzieży studenckiej, badaczy i miłośników romantyzmu, wskrzeszające tradycję filomackiej fety imieninowej.
lublin Oddział zorganizował wraz z Muzeum Lubelskim piątą ogólnopolską konferencję naukową z cyklu Świat Wincentego Pola pt. Język i natura (kwiecień). Od marca 2013 do lutego 2014 prowadzone były comiesięczne warsztaty polonistyczne Czytanie „Roku myśliwca” Wincentego Pola przeznaczone dla uczniów szkół średnich (organizowane wespół z Kołem Kolekcjonerów i Miłośników Łowiectwa oraz Muzeum Lubelskim). Prelekcje: Dr hab. Beata Obsulewicz-Niewińska, prof. KUL, Edycja krytyczna „Dzieł wszystkich” Bolesława Prusa Prof. dr hab. Mirosława Hanusiewicz, Staropolski tłumacz Johna Foxe’a
łódź Cykl warsztatów i spotkań literackich w ramach Akademii Literatury Polskiej (organizowanych we współpracy z Katedrą Literatury Polskiej XX i XXI wieku Uniwersytetu Łódzkiego). W ramach cyklu zorganizowano dziewięć warsztatów dla studentów poświęconych omawianiu prac własnych (wiersze, proza, diarystyka, pastisze) oraz spotkania autorskie ze Zbigniewem Kruszyńskim (rozmowę prowadził dr hab. Tomasz Bocheński, prof. UŁ), z Piotrem Szewcem (rozmowę prowadził dr hab. Arkadiusz Morawiec, prof. nadzw. UŁ), z Magdaleną Tulli (rozmowę prowadziła dr Magdalena Lachman), z Adamem Wiedemannem (rozmowę prowadził dr hab. Arkadiusz Morawiec, prof. nadzw. UŁ), z Eustachym Rylskim (rozmowę prowadził dr hab. Tomasz Bocheński, prof. UŁ).
olsztyn Wykład prof. dra hab. Zbigniewa Chojnowskiego dla licealistów i nauczycieli z Olsztyna i regionu pt. Mazurskie mickiewicziana (zorganizowany w ramach Dni Humanistyki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie). Rozmowa o książce dr hab. Joanny Szydłowskiej Narracje pojałtańskiego Okcydentu. Literatura polska wobec pogranicza na przykładzie Warmii i Mazur (1945–1989) (Olsztyn 2013) (prowadzenie: dr hab. Joanna Chłosta-Zielonka, prof. UWM).
542
• Wykaz odczytów i imprez naukowych i kulturalnych •
Promocja książki dr Iwony Maciejewskiej Miłość i erotyzm w piśmiennictwie czasów saskich (Olsztyn 2013) (prowadzenie: prof. dr hab. Krystyna Stasiewicz).
opole Projekty i wykłady organizowane we współpracy z Wojewódzką Biblioteką Publiczną w Opolu: Cykliczny projekt (X edycja) dra Adriana Glenia i dra hab. Jacka Gutorowa, prof. UO, w roku 2013 zatytułowany Niepodległa nicości – poezja Ryszarda Krynickiego, obejmujący konkurs na esej dla licealistów i studentów oraz panel dyskusyjny z udziałem znawców pisarstwa autora Aktu urodzenia (m.in. prof. dra hab. Piotra Śliwińskiego i Ewy Lipskiej). Współorganizacja kolejnej edycji Opolskiej Jesieni Literackiej. Wykłady i otwarte spotkania prowadzone przez dra Adriana Glenia w Opolu, Tarnowskich Górach, Prudniku i Oławie: Renesans czy zmierzch? Krytyka literacka dzisiaj Wokół powinności krytyka literackiego Imiona krytyki, imiona wiersza „Religijność” w poezji Wisławy Szymborskiej Otwarte seminaria w ramach projektu Polska recepcja francuskiej krytyki tematycznej – kontynuacje i re-interpretacje realizowanego wspólnie ze Stowarzyszeniem Inicjatyw Obywatelskich „Chiazm” z Wrocławia oraz studentami i doktorantami Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego oraz Uniwersytetu Opolskiego (projekt rozpoczęty w roku 2010, kontynuacja).
piotrków trybunalski Cykl wykładów pt. Akademickie Spotkania z Literaturą poświęconych różnym zagadnieniom literatury polskiej dla studentów niepolonistów, zorganizowany we współpracy z Górnośląską Wyższą Szkołą Pedagogiczną w Mysłowicach.
poznań Prelekcje i spotkania autorskie zorganizowane w Muzeum-Pracowni Józefa Ignacego Kraszewskiego: Dr Ewa Greser, Literacki obraz miasta Poznania na wybranych przykładach piśmiennictwa niemieckiego z lat 1772–1918 Prezentacja czasopisma „Arttak-Sztuki Piękne”, z udziałem Joanny Daszkiewicz, dra Pawła Czapczyka oraz Macieja Mazurka. Promocja książki dra hab. Krzysztofa Koehlera, prof. UKSW, Boży podżegacz. Opowieść o Piotrze Skardze (Warszawa 2012) (prowadzenie: dr hab. Wiesław Ratajczak, prof. uam).
543
• Kronika •
Wieczór autorski Krzysztofa Kuczkowskiego (prowadzenie: Maciej Mazurek). Prezentacja książki Jerzego Kędzierskiego Opowieść mężczyzny, który zarabia śpiąc (Poznań 2012) (prowadzenie: dr hab. Krzysztof Ratajczak, prof. UAM). Wieczór autorski poświęcony książce prof. dra hab. Andrzeja Przyłębskiego Dlaczego Polska jest wartością. Wprowadzenie do hermeneutycznej filozofii polityki (Poznań 2013) (prowadzenie: dr hab. Michał Januszkiewicz, prof. UAM)
rzeszów Odczyty: Mgr Marta Wolańczyk, Lwów w twórczości Jerzego Janickiego Prof. dr hab. Alina Kowalczykowa, Początki polskiego feminizmu. Anna Żeromska Dr hab. Marek Stanisz, prof. UR, „Ja” w kryształowej kuli. Metafory antropologiczne w twórczości Juliusza Słowackiego z lat trzydziestych (Tarnów, na zaproszenie Tarnowskiego Oddziału TLiAM)
siedlce Odczyty wygłoszone w ramach comiesięcznych otwartych zebrań naukowych Oddziału: Mgr Agata Grabowska-Kuniczuk, „Dzieci” – ostatnia ukończona powieść Bolesława Prusa. Dylematy edytora Dr Witalij Perkun, Humanistyka ukraińska: krajobraz po komunizmie Dr Urszula Makowska, Odnaleziony w Moskwie rękopis Słowackiego; dr Marek Troszyński, O rysunkach raptularzowych w rękopisie moskiewskim (we współpracy z Miejską Biblioteką Publiczną w Siedlcach) Dr Agnieszka Bąbel, mgr Agata Grabowska-Kuniczuk, Między metryczką a przypisem. Doświadczenie edytorów literatury konfederacji barskiej (we współpracy z Miejską Biblioteką Publiczną w Siedlcach) Dr hab. Antoni Czyż, prof. UPH, Geografia kulturowa i jej pożytki. Nad książką Artura Ziontka o południowym Podlasiu Wieczór poetycki poświęcony motywowi pamięci z udziałem Iwony Cymerman, Marii Kryńskiej, Urszuli Tom, Ewy Zborowskiej-Buczek Dr Ewa Hoffman-Piotrowska, Święty Mickiewicz Współorganizacja konferencji Powstanie styczniowe z różnych stron widziane. W 150. rocznicę insurekcji (październik, wraz z Instytutem Filologii Polskiej i Lingwistyki Stosowanej Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach oraz Towarzystwem Kultury Języka, Oddział w Siedlcach). Współorganizacja spotkania z cyklu Feminaria siedleckie (wraz z Instytutem Filologii Polskiej i Lingwistyki Stosowanej Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach), poświęconego promocji książek prof. dr hab. Zofii Chyry-Rolicz: Maria
544
• Wykaz odczytów i imprez naukowych i kulturalnych •
Konopnicka. Opowieść o niezwykłej kobiecie (Siedlce 2012) i Wspólnymi siłami. Związki ruchu emancypacji kobiet ze spółdzielczością na ziemiach polskich przed 1939 r. (Warszawa 2013).
starogard gdański Odczyty: Prof. dr hab. Zbigniew Majchrowski, Julian Tuwim – skandalista czy melancholik Prof. dr hab. Jan Ciechowicz, Mrożek a teatr Dr Sylwia Karpowicz-Słowikowska, Czy Prus lubił kobiety? O Izabeli Łęckiej i nie tylko Ks. prof. dr hab. Andrzej Szostek, Czy można formować ludzkie sumienie? Ks. prof. dr hab. Andrzej Szostek, Sprawiedliwość a kultura moralna w procesie rozliczania z przeszłością Mgr Ryszard Szwoch, O nowościach wydawniczych z Kociewia Mgr Tadeusz Kubiszewski, Prezentacja książki Andrzeja Grzyba „Miejsce na ziemi i inne drobiazgi” Mgr Tadeusz Kubiszewski, Adam Mickiewicz poeta narodowy (wystąpienie przy pomniku Mickiewicza w 215. rocznicę urodzin poety) Sesja popularnonaukowa Bruno Schulz – życie, sny i fantazmaty (listopad). Referaty wygłosili: Dr hab. Ewa Graczyk, prof. UG, Związek Schulza z tradycją żydowską Dr hab. Stanisław Rosiek, prof. UG, Schulzowskie fantazmaty Dr hab. Wojciech Owczarski, prof. UG, Schulz i sny
suwałki Odczyty: Mgr Marek Urbanowicz, Klisze pamięci – teatr Tadeusza Kantora Mgr Barbara Bielińska, Poezja Jana Lechonia Mgr Jadwiga Nowacka, Biblioteka publiczna a nowe pokolenie czytelników Mgr Marek Urbanowicz, Współczesne inscenizacje sztuk Williama Szekspira Organizacja XIII Miejskiego Konkursu Recytatorskiego Gimnazjalistów pt. Młodości, ty nad poziomy wylatuj, poświęconego twórczości Adama Mickiewicza. Współorganizacja XII Miejskiego Konkursu Ortograficznego Gimnazjalistów Mistrz Ortografii 2013.
oddział śląski (katowice) Patronat merytoryczny Oddziału TLiAM nad konferencją doktorancko-studencką Granice romantyzmu. Romantyzm bez granic? (marzec) zorganizowaną przez Studenckie Koło Naukowe Romantyzmu działające na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.
545
• Kronika •
szczecinek Odczyty: mgr Leonard Jaworski, Biblia a oddziaływanie literackie współczesnego człowieka mgr Janusz Kowalkowski, Święta Bożego Narodzenia w poezji polskiej
szczecin Prelekcje z cyklu „Wszechnica Polonistyczna” (zorganizowane we współpracy z Wydziałem Filologicznym Uniwersytetu Szczecińskiego i Zachodniopomorskim Centrum Doskonalenia Nauczycieli), skierowane do maturzystów (w 2013 roku cykl, koordynowany przez dra hab. Piotra Michałowskiego, prof. US, nosił tytuł Praca z tekstem): Dr Zbigniew Jarzębowski, Słuchowisko jako tekst w radiu Dr hab. Mirosława Kozłowska, prof. US, Dramat w książce i na scenie Dr hab. Dorota Kozaryn, prof. US, Jak czytać Mikołaja Reja Dr hab. Danuta Dąbrowska, prof. US, Jak czytać „Lalkę” Wykłady z cyklu Akademia Czytania Ustawicznego (zorganizowane we współpracy z Wydziałem Filologicznym Uniwersytetu Szczecińskiego) poświęcone Julianowi Tuwimowi (koordynacja projektu: prof. dr hab. Inga Iwasiów, dr hab. Jerzy Madejski, prof. US, sekretarz ACU: mgr Joanna Bierejszyk). Wykłady przeznaczone były dla mieszkańców Szczecina, a zwłaszcza dla słuchaczy zajęć w Uniwersytetach Trzeciego Wieku: Dr hab. Piotr Michałowski, prof. US, „Kwiaty polskie” Juliana Tuwima Mgr Joanna Bierejszyk, Julian Tuwim jako „poeta lingwistyczny” Dr Anna Ciciak, Twórczość dla dzieci Juliana Tuwima Mgr Jakub Telec, Julian Tuwim jako pisarz polityczny Dr hab. Tatiana Czerska, Miasto Juliana Tuwima Mgr Maria Szponar, mgr Agnieszka Szlachta, Julian Tuwim śpiewany (w szkole) Dr hab. Jolanta Ignatowicz-Skowrońska, prof. US , Skrzydlate słowa Juliana Tuwima Mgr Urszula Bielas-Gołubowska, Biografie Juliana Tuwima Dr hab. Agata Zawiszewska, Siostra poety (Irena Tuwim) Dr hab. Kamila Paradowska, Julian Tuwim w teatrze
tarnów Sesja naukowa zorganizowana (wraz z Państwową Wyższą Szkołą Zawodową i Urzędem Miasta Tarnowa) dla uczczenia 150. rocznicy powstania styczniowego. Referaty wygłosili: Dr Anna Pachowicz, Z dziejów powstania styczniowego Mgr Halina Żok, Ziemia tarnowska a powstanie styczniowe Ks. dr Jacek Nowak, Powstanie styczniowe w życiu Bolesława Prusa Dr Agnieszka Mocyk, „Pośród takiej tragedii śmiech”. 1863 Orzeszkowej
546
• Wykaz odczytów i imprez naukowych i kulturalnych •
Wykład dra hab. Marka Stanisza, prof. UR, „Ja” w kryształowej kuli, czyli metafory antropologiczne w twórczości Juliusza Słowackiego z lat trzydziestych. Wieczór z poezją Tuwima (zorganizowany wspólnie z Wydziałem Kultury Urzędu Miasta Tarnowa oraz Tarnowską Inicjatywą Obywatelską w Sali Lustrzanej Miasta Tarnowa). W programie: wykład prof. dr hab. Teresy Wilkoń Tuwim – czarodziej poezji, występy młodzieży licealnej oraz Studenckiego Koła Teatralnego PWSZ w Tarnowie. Seminarium dla nauczycieli (współorganizowane z Tarnowską Inicjatywą Oświatową odbyło się w Małopolskim Centrum Doskonalenia Nauczycieli w Tarnowie) z udziałem dra Mateusza Antoniuka pt. Analiza tekstu przez konteksty. Sztuka interpretacji – teoria i praktyka.
warszawa Spotkania z autorami książek: Spotkanie z dr Magdaleną Boczkowską, autorką książki W centrum literatury, na marginesie życia. O twórczości Kazimierza Ratonia (Katowice 2011) (prowadzenie: Jan Zdzisław Brudnicki). Spotkanie z drem hab. Wiesławem Rzońcą, prof. UW, autorem książki Premodernizm Norwida – na tle symbolizmu literackiego drugiej połowy XIX wieku (Warszawa 2013) (prowadzenie: mgr Karol Samsel). Spotkanie z dr Marią Makaruk, autorką książki Antoni Edward Odyniec – romantyk w zwierciadle biedermaieru (Warszawa 2012) (prowadzenie: dr Tomasz Jędrzejewski).
547
Wiek XIX . Rocznik Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza rok VIi (XLix) 2014
S pis treści
artykuły i rozprawy M a r i a B e r k a n - J a b ł o ń s k a, Mary Hutton, czartyzm i echa powstania listopadowego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . A l e k s a n d r a B u d r e w i c z, Przekład, parafraza czy plagiat? „Nie-Boska komedia” Zygmunta Krasińskiego po angielsku . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . ․ E l ż b i e t a D ą b r o w i c z, Wergiliusz Maurycego Mochnackiego. Dziedzictwo antyczne w polemikach przedpowstaniowych․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ Ta d e u s z B u d r e w i c z, Symetria w nowelach Bolesława Prusa․․․․․․․․․․․․․․․․․․ E w a P a c z o s k a, Od szkicu do obrazu i z powrotem. „Pod szychtami” Bolesława Prusa․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ To m a s z S o b i e r a j, „W walce z życiem”, czyli „historia naturalna i społeczna rodziny”. Bolesława Prusa prolegomena do naturalizmu․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ W i e s ł a w R a t a j c z a k, Proces. O sądzeniu w nowelach Bolesława Prusa․․․․․․․․․․ G r a ż y n a L e g u t k o, Prusowski tryptyk ontologiczny („Cienie” – „Sen” – „Nic nie ginie!”)․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ S y l w i a K a r p o w i c z - S ł o w i k o w s k a, Niebłahy drobiazg. „On” Bolesława Prusa․ G r a ż y n a B o r k o w s k a, „Lalka” – kobiety, mężczyźni, miłość․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ K a z i m i e r z M a c i ą g, Czy Bolesław Prus był ekonomicznym fantastą? Kariera finansowa Stanisława Wokulskiego w kontekście dziewiętnastowiecznych realiów ekonomicznych․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ B a r b a r a B o b r o w s k a, Profesor Dębicki w Borkach (Wiktor Gomulicki i Bolesław Prus)․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ B a r t ł o m i e j S z l e s z y ń s k i, Kolonialne fantazje i kolonialne koszmary w „Zemście” Bolesława Prusa․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ J o l a n t a S z t a c h e l s k a, „Legiony” Henryka Sienkiewicza – powieść nieznana․․․․․ O l e n a C h e m o d a n o v a, Z dziejów ukraińskiej recepcji „Ogniem i mieczem” Henryka Sienkiewicza ․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․
548
7 23 45 61 85 101 113 129 147 167
179 191 207 229 249
• Spis treści • A g n i e s z k a C z a j k o w s k a, Szlachcic w salonie. „Wieczory” w literaturze XIX i XX wieku wobec romantycznej gawędy․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ A g n i e s z k a P i w o w a r c z y k, Opowieści znad krawędzi. Szaleństwo i szaleńcy w „Opowieściach niepokojących” Josepha Conrada․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․
261 281
kulturowe studia nad zwierzętami D o r o t a B a b i l a s, Queen Victoria’s Canine Companians․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ G a b r i e l a Ś w i t e k, Małpiarnia malarza. Darwinizm w twórczości Gabriela von Maxa․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ J u s t y n a S c h o l l e n b e r g e r, „Sympathy beyond the confines of man…”. Karol Darwin wobec zwierzęco-ludzkich praktyk codzienności․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ Wa c ł a w F o r a j t e r, Krowy Karola Darwina i „bydło” Wacława Nałkowskiego. O paradoksach etyki ewolucjonistycznej․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ M a g d a l e n a R u d k o w s k a, Ostatnie z bajek. Romantyczna iluzja wspólnoty ludzko-zwierzęcej i jej rozpad․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ A g a t a S k a ł a, O psiej perspektywie, oślej autobiografii i etosie kukułki. Uwagi nad pisarstwem Adolfa Dygasińskiego․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․
299 311 323 339 353 373
komparatystyka L i d i a W i ś n i e w s k a, Metoda mityczno-paradygmatyczna a symetrie (historii) literatury․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ D a n u t a Z a w a d z k a, „Styl romantyczny” a komparatystyka Joachima Lelewela. Rekonesans․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․
387 417
edytorstwo J ó z e f K a l l e n b a c h, Przygoda bibliotekarza. (Opracowali J ó z e f M a l i n o ws k i, M a r e k We d e m a n n)․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․
437
recenzje i przeglądy Te r e s a W i n e k, Adam Mickiewicz wśród wydawców i cenzorów. Rec.: Małgorzata Rowicka, Wydawnicze i cenzuralne losy twórczości Adama Mickiewicza w okresie zaborów, Warszawa 2014 ․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ M a g d a l e n a Wo ź n i e w s k a - D z i a ł a k, Portretowanie arcydzieła. Rec.: Rolf Fieguth, Zaproszenie do „Quidama”. Portret poematu Cypriana Norwida, Kraków 2014․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ J o a n n a Z a j k o w s k a, Wiktor Gomulicki wciąż poznawany. Rec.: Wiktor Gomulicki znany i nieznany, pod red. Bogdana Burdzieja i Andrzeja Stoffa, Toruń 2012 K a m i l i a B i a l i k, Scena i polityka – teatralne życie Grodzieńszczyzny. Rec.: Zbigniew Jędrychowski, Teatra grodzieńskie 1784–1864, Warszawa 2012․․․․․․․․․․․․․ A n n a J a n e k, Perspektywa innej perspektywy. Nad książką Anny Janickiej „Sprawa Zapolskiej. Skandale i polemiki”. Rec.: Anna Janicka, Sprawa Zapolskiej. Skandale i polemiki, Białystok 2013․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․
549
445
449 456 465
472
• Spis treści • G r z e g o r z I g l i ń s k i, Teatralne ambicje i niespełnione oczekiwania. Rec.: Anna Podstawka, Dramaturgia Macieja Szukiewicza, Lublin 2006․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ A n n a K o r z e n i o w s k a - B i h u n, O dramacie modernistycznym polskim i ukraińskim w ujęciu porównawczym. Rec.: Наталія П. Малютіна, Польська та українська модерна драма: перехрестя традицій. Mонографія, Одеса 2013․ J a r o s ł a w Ł a w s k i, Krew: „Tętno epoki”. Z historii jednego motywu. Rec.: Marek Kurkiewicz, Tętno epoki. Miejsce i rola motywu krwi w literaturze Młodej Polski, Bydgoszcz 2013․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ G r z e g o r z C z e r w i ń s k i, Ukraińskie spojrzenie na dialogi Józefa Ignacego Kraszewskiego z Ukrainą. Rec.: Ростислав Радишевський, Юзеф Ігнацій Крашевський: діалоги з Україною, Київ 2012 ․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ A g n i e s z k a K o c h a ń s k a, O laleczkach i lwach (salonowych). Rec.: Elżbieta Umińska-Tytoń, Polszczyzna dziewiętnastowiecznych salonów, Łódź 2011․․․․․ Ł u k a s z Z a b i e l s k i, Nowy głos w sprawie dziesięciowiekowego sporu. Rec.: Urszula Cierniak, Wiara i władza. Wokół sporu o katolicyzm i chrześcijańską Europę w dziewiętnastowiecznej myśli i literaturze rosyjskiej, Częstochowa 2013․
478
486
491
497 501
506
kronika towarzystwa literackiego im. adama mickiewicza Jan Wiktor Lachendro (1934–2010) (C z e s ł a w K ł a k)․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ Barbara Lachendrowa (1944–2012) (C z e s ł a w K ł a k)․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ Elżbieta Feliksiak (1937–2015) (V i o l e t t a We j s - M i l e w s k a)․․․․․․․․․․․․․․․ E w a P a c z o s k a, Profesor Stanisław Fita i pokolenie Szkoły Głównej․․․․․․․․․․․․․ K r z y s z t o f C z a j k o w s k i, Sprawozdanie z obchodów 220. rocznicy insurekcji kościuszkowskiej (Częstochowa – Szczekociny, 5–7 czerwca 2014)․․․․․․․․․․․․ B e a t a U t k o w s k a, Sprawozdanie z konferencji „Stefan Żeromski – kim był, kim jest?” (Kielce, 2–4 października 2014)․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ Pisma wszystkie Bolesława Prusa. Informacja wydawnicza․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․. Wykaz odczytów oraz imprez naukowych i kulturalnych zorganizowanych przez oddziały Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza w roku 2013. (Na podstawie sprawozdań oddziałów sporządziła I w o n a W i ś n i e w s k a)․
550
513 519 521 526 530 533 538
539
Wiek XIX . Rocznik Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza rok VIi (XLix) 2014
Table of C ontents
articles and treatises M a r i a B e r k a n - J a b ł o ń s k a, Mary Hutton, the Chartists and the Echoes of the November Uprising . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7 A l e k s a n d r a B u d r e w i c z, Translation, Paraphrase, or Plagiary? Zygmunt Krasiński’s “The Undivine Comedy” in English . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 23 E l ż b i e t a D ą b r o w i c z, Maurycy Mochnacki’s Virgil. Classical Heritage in the Debates before the November Uprising. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . ․ 45 Ta d e u s z B u d r e w i c z, Symmetry in Bolesław Prus’ Short Stories . . . . . . . . . . . . ․ 61 E w a P a c z o s k a, From the Sketch to the Image and Back. Bolesław Prus’ “Under a Pile of Beams” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 85 To m a s z S o b i e r a j, “In Struggle with Life”, or “a natural and social history of a family”. Bolesław Prus’ Prolegomena to Naturalism․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ 101 W i e s ł a w R a t a j c z a k, The Lawsuit. Passing of a Sentence in Bolesław Prus’ Short Stories․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ 113 G r a ż y n a L e g u t k o, Prus’ Ontological Triptych (“Shadows” – “The Dream” – “Nothing vanishes!”)․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ 129 S y l w i a K a r p o w i c z - S ł o w i k o w s k a, A Significant Trifle. Bolesław Prus’ „He” ․ 147 G r a ż y n a B o r k o w s k a, “The Doll” – Women, Men, Love․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ 167 K a z i m i e r z M a c i ą g, Was Bolesław Prus an Economic Fantast? Stanisław Wokulski’s Financial Success in the Context of the Nineteenth-Century Economic Reality․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ 179 B a r b a r a B o b r o w s k a, Professor Dębicki in Borki (Wiktor Gomulicki and Bolesław Prus)․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ 191 B a r t ł o m i e j S z l e s z y ń s k i, Colonial Fantasies and Colonial Nightmares in Bolesław Prus’s “Revenge”․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ 207 J o l a n t a S z t a c h e l s k a, “The Legions,” an Unknown Novel of Henryk Sienkiewicz․ 229 O l e n a C h e m o d a n o v a, From the History of Ukrainian Reception of Henryk Sienkiewicz’s Novel “With Fire and Sword”․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ 249
551
• Table of contents • A g n i e s z k a C z a j k o w s k a, A Nobleman in a Salon. “Evenings” in the Literature of the Nineteenth and Twentieth Century and Romantic Tales․․․․․․․․․․․․․․․․․․ A g n i e s z k a P i w o w a r c z y k, Tales from the Edge. Madness and Madmen in Joseph Conrad’s “Tales of Unrest”․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․
261 281
human-animal culture studies D o r o t a B a b i l a s, Queen Victoria’s Canine Companians․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ G a b r i e l a Ś w i t e k, The Painter’s Monkey-House: Darwinism in the Work of Gabriel von Max․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ J u s t y n a S c h o l l e n b e r g e r, “Sympathy beyond the confines of man…”. Charles Darwin and Animal-Human Practices of Everyday Life․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ Wa c ł a w F o r a j t e r, Charles Darwin’s Cows and Wacław Nałkowski’s “Cattle”. On the Paradoxes of Evolutionary Ethics․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ M a g d a l e n a R u d k o w s k a, The Lasts of the Fables. Romantic Illusion of the Human-Animal Community and Its Decomposition․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ A g a t a S k a ł a, A Dog’s Perspective, a Donkey’s Autobiography and a Cuckoo’s Ethos. Comments on Adolf Dygasiński’s Writings․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․
299 311 323 339 353 373
comparative studies
L i d i a W i ś n i e w s k a, Mythical-Paradigmatic Method and the Symmetries of (history of) literature․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․ D a n u t a Z a w a d z k a, “Romantic style” and Joachim Lelevel’s Comparative Studies. Reconnaissance․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․
387 417
editorial section Jó z e f K a l l e n b a c h, The Adventure of Librarian. (Edited by J ó z e f M a l i n o ws k i, M a r e k We d e m a n n)․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․․
reviews and surveys - chronicle
Przekaż Towarzystwu Literackiemu im. Adama Mickiewicza 1% swojego podatku!
Bank Millennium:
73 1160 2202 0000 0000 2921 5599 d z i ę k u j e m y z a w p ł at y w r o k u 2 0 1 3
552
437