Gazeta Parkowa Wrzesień 2010

Page 1

Gazeta informacyjna Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku w Chorzowie

ZDJĘCIE: JAKUB NOWAK

30 września 2010

NIK: likwidację „Elki” oceniamy pozytywnie

Pod lupą

W numerze: O planach rozwoju WPKiW, prowadzonych inwestycjach i... marzeniach rozmawiamy z Bogusławem Śmigielskim, marszałkiem województwa śląskiego Str. 2

Likwidacja kolejki linowej „Elka” odbyła się zgodnie z prawem

Z

namy już wyniki inspekcji przeprowadzonej przez Najwyższą Izbę Kontroli w Wojewódzkim Parku Kultury i Wypoczynku. Urzędnicy NIK pozytywnie ocenili działania zarządu spółki związane z likwidacją Kolejki Linowej „Elka” i wykup urządzeń rozrywkowych od dzierżawców w wesołym miasteczku. Uwagi dotyczyły zaś wydzierżawiania nieruchomości przez poprzedni i obecny zarząd parku. Podkreślono jednak, iż większość zaniechań w tej kwestii spoczywa po stronie poprzednich władz spółki. Kontrola NIK objęła lata 2006 – 2010. Za uzasadnione uznano uruchomienie nowej kolejki, ale z zastrzeżeniem, że inwestycja powinna być poprzedzona rzetelną analizą ekonomiczną. – Do projektu budowy nowej kolejki linowej została już sporządzona analiza finansowa i ekonomiczna zgodnie z procedurami stosowanymi przy aplikowaniu o fundusze z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Śląskiego – wyjaśnia Andrzej Kotala, prezes WPKiW. – NIK wykazał, że w latach 2004 – 2006 frekwencja na kolejce wykazywała trend spadkowy, a badania i ekspertyzy potwierdziły konieczność wyłączenia z eksploatacji kolejnych odcinków kolejki. Kontrolerzy delegatury NIK w Katowicach pozytywnie ocenili wykup urządzeń od prywatnych dzierżawców w Śląskim Wesołym Miasteczku. W wystąpieniu pokontrolnym

stwierdzili, że ceny ich zakupu były korzystne dla WPKiW, głównie ze względu na brak kosztów związanych z ich transportem i montażem. Zaniepokojenie NIK wywołał natomiast sposób zawierania umów na dzierżawę nieruchomości w parku. Dotyczyło to jednak w dużej mierze umów zawieranych w latach nieobjętych kontrolą (czyli przed 2006 rokiem). Wskazano, że procedury te nie były poparte rzetelną kalkulacją kosztów, a przebieg rozmów nie był dokumentowany. – Pierwszym krokiem do poprawy funkcjonowania mechanizmu wydzierżawiania terenów i obiektów w parku, będzie zaplanowanie nieruchomości przeznaczonych do tego celu – mówi Andrzej Kotala. – Wymaga to stworzenia planu zagospodarowania WPKiW z wyszczególnieniem nieruchomości przeznaczonych do dzierżawy, w oparciu o Plan Zagospodarowania Przestrzennego Miasta Chorzowa oraz koncepcję rozwoju WPKiW. W planie należy uwzględnić również preferowany charakter dzierżawy. Nad realizacją zawartych umów czuwać będzie powołana przez zarząd spółki komisja, w skład której wejdą osoby oddelegowane z poszczególnych działów. Zadaniem komisji będzie szczegółowa analiza i kontrola zawartych umów dzierżawy. Negatywnie ocenili kontrolerzy także windykacje przeprowadzane przez zarząd parku. W objętym kontrolą okresie wysokość tych należności wzrastała. Zarząd

WPKiW już podjął w tej sprawie działania i zgłosił zastrzeżenia do tych ustaleń wyjaśniając, że nie uwzględniono w nich odpisów aktualizujących na należności z tytułu not obciążeniowych m.in. za odstąpienie od organizacji imprez w Hali Wystaw „Kapelusz”, za korzystanie z ogródków rekreacyjnych oraz innych terenów i obiektów bez umowy. – Po zsumowaniu tych odpisów okazuje się, że windykacja należności w 2009 roku poprawiła się – przekonuje Kotala. – Niektórzy z dłużników uciekają się do wszelkiego rodzaju wymówek, szukając wsparcia nawet w chorzowskim Urzędzie Miasta. Staramy się rozumieć różnego rodzaju okoliczności łagodzące, jak np. brak pogody, ale jednocześnie postępować zgodnie z prawem – dodaje. Zarząd WPKiW podjął też działania mające usprawnić windykację długów. – W wyniku zmian organizacyjnych, w tym likwidacji Sekcji Fakturowania i Windykacji, wystawianie faktur sprzedaży oraz od kwietnia tego roku, przeprowadzanie czynności windykacyjnych, zostało przydzielone wybranym pracownikom księgowości – mówi Andrzej Kotala. – Ustalono procedury windykacji, w tym w szczególności sposoby i terminy monitorowania należności, raportowania, terminy monitów telefonicznych, rodzaje i wzory wezwań do zapłaty, wzór porozumienia o spłacie, a także procedury zakończenia windykacji przedsądowej. (MaS)

Szafirowe gody obchodziły w Śląskim Ogrodzie Zoologicznym dwa hipopotamy. Dostały torty i odśpiewano im gromkie „sto lat!” Str. 5

Rozwiązujemy zagadki z przeszłości: czy Planetarium Śląskie powstało z elementów pomnika budowanego na cześć zwycięstwa Trzeciej Rzeszy? ZDJĘCIA: JAKUB NOWAK

Str. 6

Budżet parku mniejszy o 780 tysięcy złotych

Podatek na wagę złota W

chorzowskim Urzędzie Miasta po raz pierwszy od lat zdecydowano o tym, by nie umarzać Wojewódzkiemu Parkowi Kultury i Wypoczynku podatku od większości nieruchomości komercyjnych. Oznacza to, że budżet parku zostanie uszczuplony o prawie 780 tys. zł. – Zrealizowaliśmy w tym roku wiele inwestycji, licząc właśnie na umorzenie podatku – mówi Andrzej Kotala, prezes WPKiW. – Ta decyzja może spowodować, że park znowu znajdzie się pod finansową kreską. W Urzędzie Miasta w Chorzowie twierdzą, iż uzgodniono, że zwolnione od podatku będą tereny zielone i niektóre atrakcje, jak zoo czy wesołe miasteczko. Rozbieżność zdań powstała po ubiegłorocznym spotkaniu w chorzowskim magistracie. – Spotkaliśmy się wtedy by omówić działania zmierzające do rozliczenia pomocy publicznej – wyjaśnia prezes Kotala. – To była sprawa priorytetowa, gdyby nie udało się tego rozliczyć, park musiałby zwrócić aż 12 mln zł, co oznaczałoby krach. Wtedy też hipotetycznie rozmawialiśmy o tym, jak będziemy rozwiązywać sprawę podatku od nieruchomości, gdy park stanie na nogi na tyle, że będzie nas na to stać. Teraz jednak,

gdy ruszyliśmy z modernizacją właściwie każdej części parku, jest to po prostu niemożliwe. To tym bardziej przykre, że nie prosiliśmy o dofinansowanie z budżetu miasta, a jedynie chcieliśmy, by umorzono nam podatek od nieruchomości komercyjnych. W chorzowskim magistracie to samo spotkanie zostało zinterpretowane inaczej. – W wyniku rozmów ustalono, że prezydent miasta wniesie do Rady Miasta Chorzowa projekt uchwały obniżającej podatek od nieruchomości o ponad 4 mln zł poprzez zwolnienie z podatku zielonych terenów parkowych oraz zoo, kolejki nizinnej linowej i kolejki wąskotorowej, kąpieliska Fala, wesołego miasteczka – informuje Gabriela Kardas, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Chorzowie. – Prezes WPKiW zobowiązał się do zapłaty pozostałego podatku naliczonego dla obiektów gastronomicznych, prowadzonych przez firmy prywatne. Prezydent Marek Kopel wywiązał się z przyjętych uzgodnień, natomiast prezes WPKiW unika swoich zobowiązań. ■ Więcej na ten temat piszemy na str. 3

Rusza akcja malowania parkowych transformatorów. Za pędzle chwycą znani śląscy artyści. Będzie kolorowo i oryginalnie. Str. 8


ZDJĘCIE: JAKUB NOWAK

Z Bogusławem Śmigielskim, marszałkiem województwa śląskiego, rozmawiamy o planach rozwoju WPKiW i o tym, czy park można jeszcze nazwać reliktem PRL-u Gazeta Parkowa: Ostatnio pojawiły się no-

we scenariusze na funkcjonowanie WPKiW. Jeden z kandydatów na prezydenta Katowic proponuje, by parkiem zajęło się miasto. Co Pan sądzi o takim pomyśle? Bogusław Śmigielski: Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku po wielu latach starań stał się w 100 proc. własnością województwa. Jest wizytówką nie tylko Katowic czy Chorzowa, ale całego regionu. Niezmiennie przyciąga tych, którzy wśród parkowej przyrody chcą odpocząć i spędzić czas z rodziną. Pomysł, o którym pani mówi sygnalizuje, że warto powrócić do zarzuconego przed laty projektu, wedle którego włodarze miast, w granicach których znajduje się park, powinni współuczestniczyć w inwestycjach i włączać się w jego finansowanie. Gazeta Parkowa: Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego jest właścicielem parku. Z której inwestycji jest pan najbardziej dumny i jak odparłby pan ataki tych którzy, mimo zainwestowanych w modernizację parku milionów złotych, nadal postrzegają go jako relikt PRL-u? Bogusław Śmigielski: Tym, którzy twierdzą, że w parku nic się nie dzieje radziłbym, by przypomnieli sobie, jak wyglądał kilka lat temu. Nadal jest wiele do zrobienia, dlatego samorząd województwa przeznacza co roku spore sumy na to, by park mógł się rozwijać. Oczywiście szybciej można byłoby to zrobić, gdyby nie ograniczenia finansowe, ale realia są inne. Tak, jak każdego właściciela i mnie cieszy fakt, że od lat jest to miejsce, do którego co weekend lgną tłumy. Ta zielona wyspa przyciąga pokolenia. I udaje się to mimo ogromnej konkurencji, jaką stanowią weekendowe wyjazdy, czy handlowe centra. Gazeta Parkowa: Ile pieniędzy wydano już w tym roku na park? Bogusław Śmigielski: Co roku dokapitalizowanie spółki pochłania pokaźne kwoty. Cofnę się do 2008 roku, w którym przeznaczyliśmy 650 tys. zł na zakup „Karuzeli rodzinnej” do Śląskiego Wesołego Miasteczka i 500 tys. zł na zagospodarowanie przestrzeni parku oraz zaprojektowanie par-

Bogusław Śmigielski, marszałek województwa śląskiego kingów. W ubiegłym roku prawie 7 mln zł kosztowała budowa parkingów, rewitalizacja stawu Hutnik, wymiana oświetlenia, budowa kolei linowej, przy czym w tym ostatnim przypadku 15 proc. wkładu własnego wniosło WPKiW. Ale to nie wszystko, bowiem dołożyliśmy jeszcze 5 mln zł na pierwszy etap budowy i wymiany kanalizacji sanitarnej oraz sieci wodno-kanalizacyjnej na terenie parku. Z kolei w tym roku zarezerwowaliśmy 10 mln zł na przedsięwzięcia infrastrukturalne. Gazeta Parkowa: Śląskie Wesołe Miasteczko jest największym lunaparkiem w Polsce, ale klienci narzekają, że mało atrakcyjnym, bo nie przystaje do wymogów obecnych czasów. Czy to w ogóle możliwe, by nasz park rozrywki dogonił najsłynniejsze lunaparki na świecie?

Bogusław Śmigielski: Chcemy, by w przy-

szłości wesołe miasteczko stanowiło dla nich konkurencję. Jego atutem jest znakomita lokalizacja, tuż obok stadionu, zoo, w sercu wielkiego parku i w centrum aglomeracji. Ale by dogonić konkurentów, po długim okresie zaniedbań, mamy wiele do zrobienia. Zarząd parku poczynił już pierwsze kroki – przejął wszystkie urządzenia. Kolejnym powinny być inwestycje, zakup nowych karuzeli. Wierzę, że uda się znaleźć inwestora, który będzie chciał zaistnieć właśnie tu, w WPKiW. Gazeta Parkowa: Wszyscy mieli takie oczekiwania po master planie, który miał uratować park i przyciągnąć inwestorów. Nic z tego jednak nie wyszło, bo nie udało się go wprowadzić w życie. Pozostaje więc pytanie: co dalej, jakie są plany wobec WPKiW? Bogusław Śmigielski: Master plan to dokument o charakterze strategicznym. Jego główne założenia to chociażby te, dotyczące uczynienia promenady Ziętka główną osią parku. W najbliższym czasie czekają nas duże inwestycje: budowa nowej kolejki linowej, rewitalizacja stawów parkowych i prace nad stworzeniem pola biwakowego, a także przygotowania do modernizacji kąpieliska „Fala”. Wydzielone części parku mają pełnić funkcje rekreacyjne i rozrywkowe, zgodnie z zamierzeniami z lat 60., choć w znacznie nowocześniejszym wydaniu. Patrząc na to, co już zrobiliśmy, nie sposób nie dostrzec zmian, jakie zaszły. Nawet sceptycy muszą przyznać, że park powoli się przeobraża. Ma nowe oświetlenie, trwa wymiana nawierzchni alejek, pracujemy nad rozbudową dróg, ścieżek, terenów i obiektów do uprawiania sportów, rekreacji, modernizujemy bazę noclegową i gastronomiczną. Przykładem tego, że WPKiW wychodzi naprzeciw oczekiwaniom i stara się nadążać za nowościami, są np. organizowane na jego terenie zajęcia z nordic walkingu. Ten rodzaj aktywności niedawno zawitał do Polski, a stał się niezwykle popularną formą rekreacji. Jestem przekonany, że przy tak dużym zaangażowaniu w modernizację parku, ma on szansę stać się prawdziwym centrum turystyki i rekreacji dla Polski południowej. Gazeta Parkowa: Jak wygląda park pana marzeń? Bogusław Śmigielski: Bardzo chciałbym, by udało się stworzyć eksploratorium – miejsce rozrywki, ale i zdobywania wiedzy. A ponadto: akwarium, arboretum i labirynt. To na pewno uczyniłoby park bazą naukowo-kulturalno-edukacyjną. Dobrze byłoby, gdyby na terenie parku powstała zasilana biomasą, czyli materiałami biodegradowalnymi biogazownia. Obsługiwałaby zoo i resztę WPKiW. I rzecz najważniejsza – by mimo naszych starań o unowocześnienie parku, zachował on swoje walory przyrodnicze i nadal pełnił funkcję „zielonych płuc” Śląska. Gazeta Parkowa: Które miejsce w parku należy do pana ulubionych? Bogusław Śmigielski: Zdecydowanie zoo. Kojarzy mi się z rodzinnymi wycieczkami sprzed lat, dlatego mam do niego tak ogromny sentyment. Nie bez powodu też nasze zoo postrzegane jest jako najpiękniejsze w Polsce. Gazeta Parkowa: Czy jest jeszcze szansa na to, by park przyciągał tak wielu gości, jak przed kilkudziesięciu laty? Bogusław Śmigielski: Oczywiście. To jedno z najlepiej kojarzących się ze Śląskiem miejsc. O jego popularności świadczy frekwencja gości spoza województwa, którzy przyjeżdżają na koncerty, wystawy. Stali bywalcy przywykli do tego, że w WPKiW zawsze jest co robić. Planetarium, skansen, zoo, ogród różany, wesołe miasteczko, stadion – każde z tych miejsc jest atrakcyjne, a już połączone w jeden organizm tworzą świetny znak jakości. Rozmawiała: Magdalena Sekuła

2

Felietony spod Kapelusza

PIOTR MAŁECKI, dyrektor ds.marketingu w WPKiW

Wszystko dla parku

P

odejmując pracę w WPKiW traktowałem ją jako kolejne wyzwanie zawodowe. Z czasem to wyzwanie przekształcało się w misję i priorytetem stała się troska o wspólne dobro, jakim jest park. Nadzoruję Dział Marketingu i Sprzedaży. Staram się dbać o ład w parku, zwiększać jego przychody i uatrakcyjniać ofertę. Nie jest to łatwe. Wszyscy dostrzegamy bowiem, że park „zatrzymał się” w latach 80., ale nie wszyscy zdajemy sobie sprawę jak trudno zmienić tak wielki i kapitałochłonny areał, jak zróżnicowane są potrzeby gości, jak trudno je zaspokoić oraz jak wielki wpływ na przychody, a tym samym inwestycje w parku ma... pogoda – czynnik od nas zupełnie niezależny. Podczas gdy duża grupa emerytów i rencistów szuka w parku oazy spokoju, odwiedzająca go młodzież oczekuje ekstremalnej rozrywki, okraszonej głośną muzyką. Matki z dziećmi pragną spokojnie spacerować alejkami, a rowerzyści mknąć równą ścieżką na złamanie karku. Rzecz oczywista, że wszyscy chcą korzystać z atrakcji parku bezpłatnie. By jednak proponować nowości i wzbogacać ofertę, nadrabiać inwestycyjne zaległości oraz dbać o ich jakość, potrzebne są ogromne nakłady finansowe. Ktoś znajomy powiedział mi kiedyś: „... co wy tam w ogóle robicie w tym marketingu?” To fakt, nie zawsze widać efekty naszej pracy. Ot, choćby kultowa, parkowa impreza – Wystawa Kwiatów. Nieliczni wiedzą, że zorganizowanie takiej ekspozycji to duże wyzwanie dla nas i wszystkich zaangażowanych w jej przygotowanie działów. Organizując imprezy, które spotykają się z tak ogromnym zainteresowaniem, nie możemy stać w miejscu, musimy sprostać oczekiwaniom odwiedzających. Już teraz zapowiadamy, że wiosenna edycja Wystawy Kwiatów będzie zdecydowanie bardziej spektakularna niż tegoroczna, jesienna. Podobnie rzecz wygląda w Wesołym Miasteczku. Pozornie niewiele się zmieniło, ale dzięki trudnym decyzjom zarządu i zmianom własnościowym, byliśmy w stanie wprowadzić w tym sezonie całodniowe karnety na korzystanie z karuzel. Na realizację czekają kolejne zmiany, bo bez nich nie sposób zmodernizować ten park rozrywki na miarę XXI wieku. Nie tak dawno uruchomiliśmy parkowe centrum fitness na wolnym powietrzu. Ogromnie nas cieszy, że inwestycja ta spotkała się z tak dużym odzewem, dlatego już myślimy o rozbudowie centrum. W najbliższym czasie zaproponujemy kilka nowości młodzieży. Prawdopodobnie już w październiku uruchomimy Tor Gokartowy w Hali Wystaw Kapelusz. Planujemy też rozbudowę Parku Linowego. Mam nadzieję, że już wiosną nasi klienci spotkają w nim kolejne atrakcje. Dla dzieci chcielibyśmy wybudować dwa nowoczesne place zabaw. Już teraz najmłodszych gości zapraszamy na imprezy mikołajowe, które odbędą się 4 i 5 grudnia. Jestem przekonany, że radości będzie co niemiara. Przygotowujemy ponadto specjalny event świąteczny – Targi Bożonarodzeniowe, w dniach od 10 do 12 grudnia, na których będzie wiele atrakcyjnych świątecznych towarów. Sympatyków parku zapraszam do śledzenia naszej strony internetowej, na której znajdziecie Państwo szczegółowe informacje o ofercie WPKiW i zapoznacie się z aktualnymi promocjami.

ZDJĘCIE: JAKUB NOWAK

Moje marzenie? Biogazownia!


Jaki finał będzie miała sprawa dotycząca podatku?

ZDJĘCIE: JAKUB NOWAK

W finansowym dołku

Podatek od nieruchomości komercyjnych dotyczy m.in. parkowych restauracji nia prezesa parku i prezydenta Chorzowa, w trakcie którego szef WPKiW miał się zobowiązać do zapłacenia podatku w 2010 roku. – Nie rozumiem jak to spotkanie można było w ten sposób zinterpretować, prowadziliśmy rozmowy przede wszystkim o sposobach rozliczenia pomocy publicznej i o tym, jak w przyszłości tę sprawę rozwiązać – mówi Andrzej Kotala, prezes WPKiW. – Park miał jednak najpierw wyjść z długów i finansowo stanąć na nogi. WPKiW odwołał się od decyzji magistratu. – Zarządzamy ogólnodostępnym parkiem, jednocześnie prowadzimy zadania zbieżne z zadaniami miasta Chorzów, m.in. w sferze ochrony środowiska i terenów zielonych, kultury fizycznej i turystyki, w tym terenów

rekreacyjnych i urządzeń sportowych, zieleni gminnej i zadrzewień, a także pośrednio, aczkolwiek w istotnym zakresie, promocji gminy – wylicza Kotala. – Niezakłócona realizacja tych zadań jest możliwa tylko w przypadku dobrej sytuacji finansowej spółki, czyli po uzyskaniu dodatniego wyniku finansowego. Należy podkreślić, że WPKiW nie otrzymuje dofinansowania na bieżące utrzymanie zieleni, która tworzy publicznie dostępny park miejski, zarówno ze strony Chorzowa, w którego granicach się znajduje, jak i pozostałych miast, z którymi sąsiaduje. W tej sytuacji ponoszenie przez WPKiW obciążeń publiczno-prawnych, jak podatek od nieruchomości komercyjnych, powoduje duże straty, a z klei pogłębianie się

deficytu uniemożliwia wywiązywanie się z obowiązków publicznych, nałożonych na WPKiW. Już w minionym roku ruszyła w parku modernizacja wielu obiektów i terenów. Prace te są kontynuowane do tej pory. – Liczyliśmy na umorzenie podatku i dlatego realizowaliśmy te działania – mówi prezes parku. – Przy tegorocznej kapryśnej pogodzie i tak mamy mniejsze dochody niż w roku ubiegłym, dlatego konieczność zapłacenia jeszcze tak wysokiej kwoty jest dla nas ogromnym obciążeniem i zagrożeniem. Władze WPKiW czekają na odpowiedź dotyczącą kolejnego wniosku o umorzenie podatku, który został przesłany do chorzowskiego magistratu. (MaS) ZDJĘCIE: JAKUB NOWAK

N

a terenie Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku funkcjonuje ponad 20 restauracji i pubów. Do działalności komercyjnej spółki zalicza się również Śląskie Wesołe Miasteczko, czy wynajem powierzchni znajdujących się na terenie parku. Od większości tych nieruchomości w tym roku po raz pierwszy nie zostanie umorzony podatek. W chorzowskim Urzędzie Miasta zdecydowano o umorzeniu go od terenów zielonych i takich atrakcji, jak kolejka wąskotorowa, czy kąpielisko „Fala”. Oznacza to uszczerbek w parkowych finansach na kwotę w wysokości 780 tys. zł i realną groźbę, że w tym roku park znajdzie się pod kreską. Decyzja chorzowskich urzędników jest ich zdaniem pokłosiem ubiegłorocznego spotka-

Niespodzianka dla dzieciaków

Huśtawki i karuzele N

a Dużej Łące powstanie plac zabaw z prawdziwego zdarzenia. To kolejna inwestycja, która ma uatrakcyjnić park. Najprawdopodobniej uda się ją zrealizować do końca roku. W Wojewódzkim Parku Kultury i Wypoczynku funkcjonują trzy place zabaw: naprzeciw wejścia do Śląskiego Ogrodu Zoologicznego, w Rosarium i tuż obok budynku dyrekcji parku przy Alei Różanej. Ten ostatni jednak nie do końca podoba się rodzicom. – Gdy pada deszcz przy huśtawkach tworzą się kałuże – mówi Anna Janocha z Katowic. – Dzieci upierają się, by huśtać się tu bez względu na aurę, ale wtedy my musimy stać w błocie. Plac zabaw powstał w tym miejscu kilka lat temu. – Choć jest ogrodzony płotkiem znajduje się tuż przy jednej z głównych alei, którą jeżdżą samochody, dlatego zdecydowaliśmy, że trze-

ba go przenieść w inne, bardziej bezpieczne miejsce – wyjaśnia Artur Cieślak, z-ca dyrektora ds. administracyjnych w chorzowskim WPKiW. Zbudowanie nowego placu zabaw to wydatek od 30 do nawet 150 tys. zł. WPKiW ubiega się o środki na ten cel z programu rewitalizacji. – Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, nowe miejsce do zabawy powstanie jeszcze w tym roku – zapewnia Artur Cieślak. Sprawne i niezniszczone elementy z placu zabaw, który teraz funkcjonuje przy budynku dyrekcji parku, zostaną przeniesione na plac w Rosarium. Dzięki temu i on będzie bardziej atrakcyjny. – Wiemy, że wielu rodziców spędza wolny czas ze swoimi pociechami w WPKiW, dlatego zależy nam na tym, by najmłodsi mieli tu swoje ulubione miejsca rozrywki, które będą chcieli odwiedzać – mówi Andrzej Kotala, prezes parku. (MaS)

Najmłodsi chętnie korzystają z placów zabaw w WPKiW

3


ZDJĘCIA: JAKUB NOWAK

Jeszcze do końca października ekolodzy będą łapać żaby

Nowy Hutnik za 850 tysięcy T

rwa przeprowadzka mieszkańców z rewitalizowanego Stawu Hutnik. Jako pierwsze miejsce zamieszkania zmieniły żaby. Teraz przyszła kolej na… ryby. Mimo tego, że trzy lata temu jedno z kół wędkarskich zrzekło się opieki nad stawem, był on nielegalnie zarybiany przez wędkarzy-amatorów. Podczas spuszczania wody okazało się, że żyło w nim wiele gatunków, m.in. karasie. Część ryb mieszkających dotąd w Stawie Hutnik trafiła do zbiornika Cichy Zakątek, wiele zostało też przewiezionych do Śląskiego Ogrodu Zoologicznego, gdzie spożytkowano je jako żywy pokarm dla zwierząt. Resztę natomiast zabrali wędkarze, którym ryby posłużyły za przynętę do wędkowania. Prace rewitalizacyjne prowadzone są tak, by nie ucierpiały żadne zwierzęta. Cały czas obecny jest przy nich ekolog, który czuwa nad przebiegiem robót. Inwestycja miała się rozpocząć wiosną tego roku, ale została wstrzymana właśnie ze względu na dobro żab, które wtedy mają gody i składają skrzek w zbiornikach wodnych. Przedsięwzięcie warte 850 tys. zł (połowa tych środków pochodzi z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach) musiało poczekać do września i teraz właśnie prace nabierają tempa. Rozpoczęto je od ogrodzenia Hutnika specjalną siatką, by płazy nie mogły z powrotem przedostać się do stawu. – Zatrudniamy herpetologów, którzy dwa razy dziennie obchodzą staw i wyławiają żaby

4

– wyjaśnia Bartłomiej Janicki z firmy Inporem, która odpowiada za rewitalizację Hutnika. – Ekolodzy szacują, że będą je przenosić do końca października, bo może być ich nawet kilkanaście tysięcy. Na razie rewitalizacja idzie zgodnie z planem. – Kiedy zakończą się roboty ziemne, uszczelnimy dno stawu hydroizolacyjną geomatą – tłumaczy Janicki. – Następnie częścią wcześniej wywiezionego gruntu przykryjemy dno stawu i zajmiemy się ukształtowaniem linii brzegowej. Zostaną także udrożnione przepływy i założone zasuwy, dzięki którym będzie można regulować poziom wody, co ma niebagatelne znaczenie w przypadku suszy lub powodzi. Prace przyczynią się m.in. do przywrócenia naturalnej funkcji akwenu i odbudowy środowiska biologicznego. Zakończą się w drugiej połowie grudnia. (MaS)

W wyławianiu i przenoszeniu ryb w inne miejsce pomagali wędkarze


Najbliższym krewniakiem hipopotama jest… wieloryb

iecie jaki jest przepis na tort dla hipopotama? Trzeba mieć duży bochen chleba, marchewki, różne rodzaje sałat, brokuły, cukinie, szpinak i buraki. Składniki należy apetycznie skomponować i tort gotowy. Dwa takie ogromne przysmaki otrzymały hipopotamy ze Śląskiego Ogrodu Zoologicznego. Hamba i Hipolit obchodziły bowiem szafirowe gody. Przeżyły razem 45 lat! W słoniarni, gdzie odbyły się huczne urodziny hipopotamów było naprawdę tłoczno. Oprócz dorosłych wokół wybiegu zwierząt zgromadziło się mnóstwo dzieci. Hipcie usłyszały gromkie „sto lat!”. Były życzenia od opiekunów, dyrekcji, przedstawicieli urzędów. To wydarzenie przede wszystkim podobało się Hambie, która z wielkim smakiem spałaszowała swój tort na oczach gości, a także dzieciom, które piszczały z zachwytu. – Chodzę do zoo od trzydziestu lat i po raz pierwszy widziałem jak hipopotam wychodzi schodkami z wody na wybieg – emocjonował się Edmund Falkowski z Katowic. – Cieszę się, że mogłem uczestniczyć w jubileuszu hipopotamów. Hipolit w zoo pojawił się już w 1964 roku, Hamba trochę później. Hipcie od razu podbiły serca swoich opiekunów. – Od tego momentu urodziło się Hipolitowi i Hambie trzynaście młodych, z czego jedenaście udało się odchować – wyjaśnia Andrzej Malec, kierownik działu hodowlanego w zoo. – Ostatnia, w 2002 roku, urodziła się Cza-cza. Powędrowała na Węgry i tam urodziła córeczkę. Potomkowie naszych hipopotamów są już w całej Europie. W Polsce również, chociażby w Gdańsku. Choć w naturze hipopotamy są bardzo agresywne, nie mają wrogów. Jednym kłapnięciem

ZDJĘCIE: JAKUB NOWAK

Szafirowe gody w zoo W

Hamba była zachwycona tortem. Zjadła go ze smakiem paszczy mogą zabić dużego krokodyla. Hipcie z chorzowskiego zoo mają jednak łagodne usposobienie. – Nasi podopieczni chcą mieć po prostu święty spokój – wyjaśnia Malec. – Nie lubią zmian i trudno się dziwić skoro są przyzwyczajone do stałych pór żywienia czy czyszczenia wybiegów. Zżyły się do nami i nie są agresywne. Jednak trzeba zawsze bardzo uważać, bo mogą zrobić krzywdę. Nie możemy sobie pozwalać na żadne czułości czy poklepywanie. Kiedy pokazują swoje niezadowolenie, straszą nas otwierając szeroko paszcze.

Najbliższym krewniakiem hipopotama jest… wieloryb. Hipcio prezentuje się groźnie, bo może mieć dochodzące do 70 cm kły, które z wiekiem się ścierają. Największe samce ważą nawet trzy tony. Jedynym wrogiem hipopotamów jest... człowiek. Niewiele pozostało tych zwierząt, szczególnie w dotkniętej klęską głodu Afryce, gdzie zwyczajnie je zjadano. Z tego też powodu powstał program mający na celu selekcjonowanie zdrowych, młodych hipopotamów mieszkających w ogrodach zoologicznych na całym świecie.

A wszystko po to, by na wolności mogły się rozmnażać. Pracownicy zoo są dumni, że hipopotamy tak dobrze się w nim zadomowiły. Ale myślą już o kolejnych wyzwaniach. – Chcemy specjalizować się w hodowli słoni – wyjaśnia Jolanta Kopiec, dyrektor Śląskiego Ogrodu Zoologicznego. – W obecnej słoniarni mieszkałyby matki z młodymi, w nowej zaś samce. Chcielibyśmy utworzyć nawet specjalną grupę, która miałaby się zająć hodowlą. Na to jednak potrzeba sporo pieniędzy, bo aż 20 mln zł. Mam nadzieję, że uda się pozyskać takie środki. (MaS)

5


Odtwarzamy historię parku, czyli zagadki z przeszłości

Nie ma pomnika, jest planetarium ZDJĘCIE: JAKUB NOWAK

Z

piaskowca miał powstać okazały pomnik upamiętniający wygraną przez Trzecią Rzeszę drugą wojnę światową. Losy historii potoczyły się jednak inaczej, a ogromne elementy piaskowca posłużyły do budowy tyle, że nie monumentu, a Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku. Po wojnie piaskowiec został przywieziony do parku. Najprawdopodobniej wykorzystano go do wzniesienia m.in. Planetarium Śląskiego. Do czego jeszcze? Tego właśnie nie wiadomo. Jednym z miejsc, gdzie dokonywano eksploatacji piaskowca były Rakowice Małe, prowadzono ją tam co najmniej od 1830 roku. Firma zajmująca się wydobyciem współpracowała z niemieckimi architektami. W kamieniołomie rakowickim przygotowywano gigantyczne elementy pomnika, który miał być zbudowany po wygranej przez Niemców wojnie. Prace prowadzono z wielkim rozmachem. Pod specjalnymi wiatami pracowało około 100 kamieniarzy, zdążyli nawet wyrzeźbić gapę nazistowską, czyli orła ze swastyką, herb hitlerowskich Niemiec. Ponoć niedługo potem strzelali do niego dla zabawy żołnierze I Frontu Ukraińskiego pod dowództwem marszałka Iwana S. Koniewa. Po wojnie elementy pomnika zostały rozwiezione w różne miejsca. Część wykorzystano przy budowie Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku. Prawdopodobnie elementy piaskowca posłużyły do wzniesienia bryły Planetarium Śląskiego, co pamięta Stefan Maruszczyk, związany z parkiem od ponad 60. lat. – Wszędzie stały baraki, w których składowano piaskowiec i słychać było miarowe uderzenia młotów, bo kamieniarze obrabiali go na miejscu – opowiada. – Można było zobaczyć jak powstają kolumienki, które do dziś podziwiamy, podobnie jak większość infrastruktury parku. Wszystko robiono ręcznie. Największe wrażenie jednak wywarła na mnie budowa Planetarium Śląskiego z elementów piaskowca. Na początku kamieniarze ociosywali kamienie, potem je numerowali. Następnie układali z nich jeden element i tworzyli kopułę. Widziałem jak kończyli ją zakładać. Nie było jeszcze wokół żadnych drzew, więc

Z elementów rakowickiego piaskowca prawdopodobnie wybudowano Planetarium Śląskie ten oryginalny budynek na takiej pustej przestrzeni robił kolosalne wrażenie. Do końca jednak nie wiadomo, czy chodzi w tym przypadku na pewno o elementy rakowickiego piaskowca. Może ktoś z czytelników pomoże nam doprecyzować te informacje oraz ustalić, jak i gdzie zostały zagospodarowane fragmenty pomnika. Dla tych z Państwa,

którzy pomogą nam rozwikłać zagadkę mamy nagrody: książki o historii parku pt.:”Krajobraz tworzą ludzie”. By niespodziankę otrzymać, wystarczy zadzwonić do naszej redakcji pod nr tel. 666 031 192 i odpowiedzieć na jedno z poniższych pytań: • Jak wyglądał transport i wyładunek bloków piaskowca z Dolnego Śląska na budo-

wę WPKiW oraz kiedy to było? • Do budowy jakich obiektów zastosowano bloki piaskowca? • Czy ktoś widział jak przebiegała ich budowa, a może w niej uczestniczył? Magdalena Sekuła Henryk Walendowski „Nowy kamieniarz”

Pierścień nad stadionem ZDJĘCIE: JAKUB NOWAK

G

dy ogromny dźwig zaczął podnosić wielki, 60-tonowy element dachu Stadionu Śląskiego, przed bramą zatrzymywały się samochody, a ludzie podchodzili do ogrodzenia by obserwować tę trudną operację. Budowlany puzzel kilkadziesiąt metrów nad ziemią nie wydawał się aż tak ciężki. Transportowany z zegarmistrzowską precyzją trafił na betonowe podpory po kilkudziesięciu minutach. Na Stadionie Śląskim trwa właśnie montaż kolejnych elementów tzw. ringu dolnego, który ma być podstawą zadaszenia – ogromnej poliwęglanowej „płachty” o powierzchni 43 tys. m. kw. Na przygotowanych już pionowych słupach-podporach umieszczane są stalowe elementy. Każdy z nich mierzy 25 metrów długości i waży 60 ton. Są przywożone z Huty Pokój w Rudzie Śląskiej, a transport odbywa się nocami, by nie dezorganizować ruchu drogowego. Pełny ring będzie się składał z 40 takich elementów. W dalszej kolejności rozpocznie się montaż tzw. górnego ringu, złożonego z po-

Rozpoczął się montaż tzw. ringu dolnego

Adres redakcji: Aleja Różana 2, 41 – 501 Chorzów Tel. 666 031 192, fax. 032 793 70 09 E – mail: gazeta.parkowa@wpkiw.com.pl Redaktor naczelna: Magdalena Sekuła Redakcja: Małgorzata Orzechowska, Jakub Nowak

6

Projekt graficzny: Marek Michalski Dział sprzedaży reklam: Julian Chmielewski, tel. 666 031 514, e – mail: julian.chmielewski@wpkiw.com.pl Wydawca: Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku w Chorzowie

dobnych lecz jeszcze większych elementów. Obydwa pierścienie utworzą koronę stadionu, a pracę nad nią powinny zakończyć się jeszcze w tym roku. – Modernizacja stadionu realizowana jest zgodnie z planem – mówi Aleksandra Marzyńska, rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach. – Są już gotowe fundamenty trybuny zachodniej, obecnie trwa tam budowa promenady i montaż schodów. Prowadzone są prace przy budowie boksów dla VIP-ów, kiosków i toalet na promenadzie trybuny wschodniej oraz wiele robót mniej widocznych na zewnątrz, a związanych z infrastrukturą elektryczną, teleinformatyczną i wodno-kanalizacyjną. Modernizacja stadionu rozpoczęła się 28 października 2009 r. Codziennie pracuje tu ponad 250 osób, kilka dźwigów i mnóstwo innego sprzętu. Koszt modernizacji sięgnie około 370 mln zł. Odnowiony „Kocioł Czarownic”, w którym zmieści się 55 tys. widzów powinien być oddany do użytku w lipcu przyszłego roku. (MaS)

Gazeta Parkowa także w internecie na www.wpkiw.com.pl

Kolejny numer Gazety Parkowej ukaże się 28 października 2010 r.


7


To nie bombing, to murale Z

amiast użalania się nad ciężkim losem artysty i czekania na propozycje, wybrali inny sposób na życie. – Artysta musi dostosować się do rzeczywistości, znaleźć swoje miejsce w świecie i działać – mówi Mona Tusz, autorka wielu murali w regionie, która wraz z Raspazjanem, także uznanym śląskim artystą, stworzy murale na trzech parkowych transformatorach. Prace już ruszyły. Niebawem będzie można podziwiać efekty. Jeszcze w tym roku zobaczymy murale, czyli dekoracyjne malarstwo ścienne, które wykonuje grupa młodych ludzi na transformatorach przy Alei Klonowej i Promenadzie Ziętka. Artyści zaplanowali namalowanie na zniszczonych budynkach leśnych duchów i historii z nimi związanych. Plastycy w parku już pracowali, ich dziełem są murale na ogrodzeniu Śląskiego Ogrodu Zoologicznego. – Lubimy to miejsce i dlatego chcielibyśmy zrobić tu coś dobrego, zamieniając szarobure transformatory w ciekawe i atrakcyjne obiekty – mówi Mona Tusz. – W parku jest już galeria rzeźb i chcielibyśmy pokazać sztukę także w innej odsłonie. Murale te będą widoczne o każdej porze roku, bo planujemy użyć żywych kolorów. Akcja ma pokazać, że w parku jest miejsce dla ludzi, którzy chcą coś zrobić. – Lepiej wspólnie rozmawiać o takich projektach, niż walczyć z aktami wandalizmu – mówi Andrzej Kotala, prezes WPKiW. – Chcemy udowodnić młodym ludziom, że warto się do nas zwrócić o zgodę na malowanie. Inaczej traktujemy tego rodzaju propozycje, gdy mamy szanse wskazać miejsca, gdzie można takie rzeczy robić, a inaczej gdy niszczone są nowe budynki, bo nielegalne malowanie po ścianach jest zmorą większości zarządców. Mimo że w całym par-

Mona Tusz i Raspazjan współtworzyli murale na ogrodzeniu zoo

Czym to się różni? Graffiti i murale to dwie różne formy tworzenia rysunków na ścianach. Najczęściej wykonywane są przez artystów tzw. street artu (sztuki ulicy). Twórcy graffiti używają liter i

ku trwają remonty, jest jeszcze wiele takich miejsc, które będą musiały na nie poczekać. Lepiej więc żeby nie straszyły, skoro mogą być rewelacyjnym nośnikiem sztuki. Ma to być odpowiedź na tak zwany bom bing, czyli nielegalne malowanie sprayem ścian. – Inne miasta, takie jak Warszawa, Wro-

Żmija kąsa, zaskroniec się nadyma, czyli…

ZDJĘCIE: JAKUB NOWAK

Wężowe spotkania

Zaskrońca w parkowych alejkach można spotkać częściej niż żmiję

W

cieplejsze dni spacerowicze mogą natknąć się na wygrzewające się w zakamarkach parku gady. Jak jednak odróżnić żmiję od mniej groźnego zaskrońca? Można po źrenicach oczu, jednak są bardziej bezpieczne sposoby. Gady te różnią się kształtem głowy: żmija ma sercowaty, a zaskroniec trapezowaty. Ten ostatni ma jeszcze charakterystyczne żółte plamy po bokach głowy. Warto nauczyć się je rozpoznawać, bo żmija jest jadowita. – Mimo że dorosły, zdrowy człowiek musiałby zostać przez nią ukąszony około sześciu razy, by nastąpiło zagrożenie życia, nawet po jednorazowym ukąszeniu trzeba udać się do lekarza, żeby przyjąć surowicę – mówi dr Aleksander Stodółka, dyrektor ds. zieleni w WPKiW. – Nie należy jednak panikować: węże jak mogą unikają kontaktu z ludźmi, spotkanie w alejce żmii jest mało prawdopodobne. Węże najchętniej wygrzewają się w słońcu na kamieniach i otwartych przestrzeniach. Dlatego kiedy dłużej jest ciepło, prawdopodo-

8

bieństwo spotkania ich wzrasta. Gady te są ciepłolubne, dlatego zimą poddają się hibernacji. W WPKiW żyje bardzo różnorodna fauna. Poza gadami, pomieszkują tu nietypowe gatunki ptaków (m. in. dzięcioły), można spotkać nietoperze, sarny, chronione gatunki płazów. – Tu mam szansę pokazać moim dzieciom zwierzęta, których normalnie w mieście spotkać nie można – mówi Janina Kowalska z Chorzowa. – Uczymy się i poznajemy gatunki drzew, krzewów, podziwiamy różne odmiany kwiatów. To bardzo cenne lekcje dla każdego malucha. Teraz dzieci mają okazję wykazać się znajomością parkowej przyrody. Ruszył bowiem konkurs ekologiczny dla szkół podstawowych, którego finał odbędzie się 15 października w Hali Wystaw „Kapelusz”. Można wygrać wycieczkę do zoo czy Planetarium Śląskiego, a w kategorii indywidualnej m.in. MP4. Regulamin konkursu wraz z pełną listą nagród znajduje się na stronie internetowej parku www.wpkiw.com.pl (MaS)

udziwnionych czcionek, artyści wykonujący murale malują obrazy. W obydwu przypadkach robią to sprayami bądź farbami fasadowymi.

cław już dawno zaczęły inwestować w sztukę przestrzeni miejskiej, tworząc liczne galerie, w których zgromadzono prace wielu artystów – przekonuje Mona Tusz. – Taka forma sztuki jest atrakcyjna, bo dostępna dla każdego. Ponadto malowanie w miejscach publicznych zazwyczaj wiąże się z pozytywną, żywiołową

reakcją przechodniów, co dodaje energii do dalszych działań. Ostatni, trzeci parkowy mural powstanie na transformatorze przy Alei Leśnej dopiero w przyszłym roku. Jeśli pogoda dopisze, pierwsze efekty pracy artystów będzie można oglądać już za dwa tygodnie. (MaS)

ZDJĘCIE: JAKUB NOWAK

Powstaje galeria sztuki


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.