nr 4/2017 (12)
maj – czerwiec egz. bezpłatny
Wybory do rad osiedli raport
s. 21
Studia Studia dla dla liderów liderów biznesu biznesu s. 8 s. 8 Mieszkanie Mieszkanie czy czy lokata? lokata? s. s. 14 14
maj – czerwiec
Wydawca Wroclife sp. z o. o. ul. A. Czechowa 25, 52-231 Wrocław www.wroclife.pl Prezes zarządu: Artur Heliak, artur.heliak@wroclife.pl
KARIERA I BIZNES
nr 4/2017 (12)
FELIETONY
Spis treści
Skład, łamanie i projekt graficzny Mateusz Pichniarczyk @ d!zajn42, www.inteligentnydizajn.pl Korekta Magdalena Korytowska Druk drukarnia UNIQ POLIMEDIA, www.uniq.media
NASZE MIASTO
Zdjęcia Adobe Stock, Blockpol, Bi Polska, Domar, Jot-Be, Małgorzata Warachim, Pinterest, WFDP, wroclife.pl
Dystrybucję wspiera wrocławski kurier miejski
www.nawczoraj.com.pl
wroclife.pl
Studia dla liderów biznesu. 8 Czy warto pójść na MBA? TOMASZ MATEJUK
Stoisz w miejscu…? Career Turn!
12
Wybory do rad osiedli – RAPORT 21 Arteria Świdnicka 30 MICHAŁ DĘBEK
We mgle: Bór podszyty mchem 40
Mieszkanie czy lokata? 14 TOMASZ MATEJUK
O inwestowaniu w nieruchomości 20 NASZ EKSPERT – SZYMON MATUSZYŃSKI (VD)
Tarasy w poszukiwaniu słońca 33 NASZ EKSPERT - GALERIA WNĘTRZ DOMAR
Biurowego dress codu cz. pierwsza: KOBIETY 37 KATARZYNA SEKŚCIŃSKA
ROZMOWA Z MAŁGORZATĄ WARACHIM (ADOPCYJNI.PL)
Pakujemy walizki… 36 CZAS WOLNY
Nakład 10 000 egz.
Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń ani nie zwraca materiałów niezamówionych. Zastrzegamy sobie prawo do skracania i adjustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów.
STANISŁAW SZELC
Nie jesteśmy bohaterami 34
Zdjęcie okładkowe Adobe Stock
ISSN 2450-9655
Odrobina historii 6
ALEKSANDER WENGLASZ
MIESZKAĆ WE WROCŁAWIU
Współpraca Aleksandra Abdurashytova, Anita Bańdziak, Michał Dębek, Błażej Duber, Aleksandra Fedorczuk, Patryk Hałaczkiewicz, Marcin Jędrzejczak, Bartosz Jungiewicz, Ewa Kuzilek-Sekścińska, Wiktor Lewandowski, Mateusz Mroczkowski, Tomasz Myszko, Michał Nałęcz, Jarosław Obremski, Aleksandra Obuchowicz-Sawicz, Jacek Pluta, Katarzyna Sekścińska, Ewa Suchożebrska, Maciej Swół, Aleksandra Szczepaniak, Jędrzej Szelc, Stanisław Szelc, Piotr Szymański, Pamela Uszyńska, Raquel Niego Vasquez, Igor Waniurski, Aleksander Wenglasz, Owen Williams, Tomasz Woźny, Piotr Zajączkowski, Kamila Zalińska-Woźny
KONCEPT I STYL
Infografiki Maciej Kisiel @ MamyTo - www.mamytowroc.com
JAROSŁAW OBREMSKI
NASZ EKSPERT – UBS
Reklama reklama@wroclife.pl Redakcja redakcja@wroclife.pl Małgorzata Burnecka (redaktor naczelna), Sławomir Czarnecki, Maciej Leśnik (sekretarz redakcji), Tomasz Matejuk, Maciej Skwara
Sycylia – hotspot 6
EWA KUZILEK-SEKŚCIŃSKA
Piwna rewolucja wciąż trwa 38 MACIEJ LEŚNIK
Patronat Wroclife: Wampiriada 42 INFOGRAFIKA – MACIEJ KISIEL
Zapowiedzi 43 PAMELA USZYŃSKA POLECA
Sycylia – hotspot TEKST JAROSŁAW OBREMSKI Długi majowy weekend spędziłem wizytując „obozy przejściowe” na Sycylii. Ponad 75% Polaków nie chce uchodźców, imigrantów. Zagnana do rogu Platforma Obywatelska zjada własny język i mówi to, co Kaczyński mówił dwa lata temu. Z tym, że ostatni Minister Spraw Zagranicznych z PO, dwa lata temu, posiadając te same dane co dziś, mówił coś zupełnie innego. Ale to ich problem. Biedni ludzie spoza Europy marzą o dostatnim życiu, ryzykują i dostają się do wymarzonej Unii Europejskiej. Masowość tego zjawiska nam jednak zagraża, zarówno pod względem poziomu życia, jak i poczucia bezpieczeństwa. Jak zbilansować odpowiedzialność (za przyszłość i naszą tożsamość) oraz humanitaryzm? Jadąc na inspekcję hotspotu na Sycylię, wraz z szefami komisji parlamentarnych krajów UE, byłem przekonany o konieczności moralnego zmierzenia się z problemem humanitarnej wyższości wolontariuszy z Włoch, zaangażowanych w wyławianie z morza uchodźców. Tak, oni pracują z poświęceniem dla sprawy. Tylko na czym polega ta sprawa? Wyłowieni to głównie ludzie z Bangladeszu, Gambii i Nigerii – z krajów bez wojny. Nikt z 20 tysięcy ludzi przybyłych tą drogą nie miał dokumentów. Wszyscy ubiegają się o azyl polityczny. Dostaje ten azyl niewielu. Gdzie jest więc haczyk? Niedostosowana do obecnych warunków sądowa procedura azylowa pozwala kłamać w żywe oczy i daje co najmniej półtora roku pobytu we Włoszech. Pozwala to de facto na nielegalną pracę i wysyłanie pieniędzy do swojego kraju. Później, nawet po procedurze ekstradycyjnej i powrocie do kraju, pozwala zaklasyfikować wyjazd jako udany. Co więcej, humanitarna, słuszna pomoc,
Odrobina historii TEKST STANISŁAW SZELC Siedemdziesiąt lat temu zmarł pewien wielce dla Wrocławia zasłużony człowiek. Niewykluczone, że przyczyną Jego śmierci był reumatyzm, gdyż po pierwsze, kiedy jeszcze żył, z upodobaniem i talentem grzebał w betonie, a po drugie, odszedł w mieście Baden-Baden. Człowiek ten nazywał się Max Berg, twórca Hali zwanej obecnie Halą Stulecia. To akurat wie średnio rozgarnięte dziecko, jak na razie nieogarnięte reformą Pani Minister Zalewskiej. Jednak nie każdy wie, że tenże wizjoner żelbetowych konstrukcji jest twórcą paru innych dzieł, że wspomnę tylko Kaplicę Cmentarną na osobowickiej nekropolii. Pełen zazdrości informuję lokatorów domu nr 19 przy ulicy Kopernika, że przez ładnych parę lat mieszkał tam Max Berg. Inny zasłużony dla miasta artysta to Theodor von Gosen, który przyozdobił Wrocław swoimi rzeźbami. Kiedy spacerujecie Państwo bulwarem nad fosą, od monumentalnego Narodowego Forum Muzyki w kierunku tzw. Wzgórza Partyzantów (aż boję się pomyśleć, z jakimi partyzantami związany był Wrocław) i miniecie zdumiewający pomnik Bolesława Chrobrego, jakieś trzysta
poprzez możliwość telefonicznego kontaktu z rodziną, oznacza faktyczne przekazywanie informacji „Mi się udało, jestem w UE. Powiedzcie kuzynowi, iż ten przemytnik ludzi jest wiarygodny.”W ten sposób kreujemy dodatkową presję imigracyjną. Stworzyliśmy wielki przemysł handlu ludźmi, z którym walczymy tylko teoretycznie. Nie zawracamy łodzi z powrotem do Libii, bo nie wiemy, skąd one płyną. Przecież zgubili dokumenty. Poza tym Libia jest krajem niepodległym i sama powinna pilnować swojej granicy. Kupiliśmy więc im odpowiedni sprzęt. Nikogo nie złapali – trudno. Nieoficjalnie wiemy, iż płacą im przemytnicy. Przemytnicy to również ludzie, którzy kooperują z przestępcami trudniącymi się sprzedażą narkotyków i prostytucją. „Kupują” oni część uciekinierów wizją lepszych pieniędzy po ucieczce z hotspotu. Jeśli będą mieli szczęście, może to trwać nawet dłużej niż półtora roku, jeśli nie – trudno. Przemytnicy ludzi dostarczą nowych niewolników. Widziałem przestraszonych, zmęczonych, pełnych naiwnej nadziei ludzi nie władających żadnym europejskim językiem. Zrozumiałem, iż tylko dla niewielu dotarcie do raju nie okaże się piekłem. Jakie jest uzasadnienie tego wszystkiego? Dlaczego naprawdę nie zlikwidujemy tego procederu? Odrzucam spiskową teorię, iż przy takich obrotach przestępców stać na „kupowanie” urzędników i polityków. Jedyną sensowną odpowiedzią jest, że krótkoterminowo dla niektórych krajów Europy Zachodniej, cierpiących na niekonkurencyjność kosztów pracy, zatrudnianie uchodźców za psie pieniądze, nielegalnie, jest opłacalne. Wydaje się, że Polska podjęła słuszną decyzje nie przyjmując imigrantów i nie uczestnicząc w tym procederze. Co uczynić, aby słuszna decyzja polityczna nie zatwardzała naszych serc? Jak podzielić się naszym bogactwem? Jak, także wśród wrocławian, nie budować postawy skrajnej? Pomoc na miejscu w Afryce. Pomoc i inwestycje dla Bangladeszu. Prywatna i państwowa zbiórka dla tych, którzy mogą tam zostać, jeśli stworzy im się lepsze warunki. Legalna emigracja, bezpośrednio z krajów zainteresowanych. Legalna, bo Unia Europejska to przecież rządy prawa.
metrów dalej natraficie na zachwycającego lekkością i wdziękiem Amora na Pegazie, dzieło Pana Theodora właśnie. Natomiast klientów wrocławskich sądów wita stojąca nad głównym wejściem wyniosła i surowa bogini Sprawiedliwości. Warto rzucić na nią okiem, gdyż przy braku szczęścia lub alibi, rzeźbę z zewnątrz obejrzymy dopiero po paru latach. Kto jest ciekaw innych dokonań dawno zmarłego mistrza, powinien obejrzeć świetny film wrocławskiego reżysera Tomasza Orlicza pt. „Głowa Orfeusza”, który to film opowiada o tym, jak ta głowa, projektu von Gosena, za przyczyną znanego muzealnika, dr. Macieja Łagiewskiego, i rzeźbiarza, Stanisława Wysockiego, po latach stanęła obok Muzeum Teatru, na Placu Wolności. Pisząc to, nie reprezentuję jakiejś ukrytej opcji, a już uchowaj Panie, niemieckiej. Zresztą przy mojej niebanalnej, ale mało aryjskiej urodzie, trudno mnie podejrzewać o teutońskie korzenie. Pragnę jedynie wyrazić swój podziw dla ludzi, którzy potrafili zachować i ożywić pamiątki trudnej często przeszłości. Dla mnie to taka więź między dawnymi a nowymi laty. Oraz dowód naszej europejskiej wrażliwości i kultury. Tak gdzieś około 1220 roku, mongolskie hordy zdobyły Bucharę i Samarkandę z ich kwitnącymi miastami, pełnymi zachwycającej architektury. Przywódca Mongołów, niejaki Temudżyn, szerzej znany jako Czyngis Chan, wydał rozkaz, aby mieszkańców wyrżnąć do nogi (dzieci też, gdyż jako praktykujący humanista nie chciał zostawiać bezbronnych sierot), natomiast miasta zburzyć, bo wydawały mu się one (miasta) mało mongolskie. Być Mongołem, cóż, rzecz normalna, zachowywać się jak Mongoł, to zupełnie inna para gumofilców.
(piÄ…tek) tel. 71 349 01 50
KARIERA I BIZNES
Studia dla liderów biznesu. Czy warto pójść na MBA? Studia Master of Business Administration należą do najbardziej prestiżowych i cenionych w świecie biznesu. A żeby je ukończyć, nie trzeba wyjeżdżać za granicę – w stolicy Dolnego Śląska program MBA ma w ofercie kilka uczelni, w tym Politechnika Wrocławska i Wyższa Szkoła Handlowa. TEKST TOMASZ MATEJUK INFOGRAFIKI MACIEJ KISIEL
S
tudia Master of Business Administration powstały już ponad sto lat temu na bostońskim Uniwersytecie Harvarda. W Polsce pojawiły się w 1989 roku, a dziś oferta na naszym rynku jest dość szeroka. Od lat nie zmienia się jedno – dyplom MBA jest rozpoznawalny na całym świecie i stanowi przepustkę do dalszej kariery. – Dzisiaj te studia traktuje się niemal jako wymóg konieczny dla tych, którzy chcą osiągnąć najwyższe szczeble hierarchii zawodowej i zrealizować swoje marzenia o wielkiej karierze w międzynarodowym środowisku – mówi dr Aneta Szymańska, dyrektor programu MBA we wrocławskiej Wyższej Szkole Handlowej. Dr hab. inż. Bożena Mielczarek, kierowniczka studiów podyplomowych Polsko-Amerykań-
8
wroclife.pl Nr 4/2017
skiej Szkoły Biznesu na Politechnice Wrocławskiej, zwraca uwagę, że dla bardzo wielu absolwentów ukończenie programu zaowocowało awansem w pracy. – Część podjęła decyzję o założeniu własnego biznesu, inni zmienili miejsce zatrudnienia na korzystniejsze – podkreśla Mielczarek.
Wiedza i networking Program PASB na PWr opiera się na podstawach wypracowanych wspólnie z amerykańskim Central Connecticut State University. Podobnie rzecz się ma ze studiami MBA w Wyższej Szkole Handlowej. – Nasz program jest realizowany we współpracy z topową uczelnią biznesową – Leipzig
Graduate School of Management, założoną w 1898 roku i zajmującą wysokie miejsca w rankingach – tłumaczy Aneta Szymańska. Magisterskie studia MBA na WSH są prowadzone w dwóch wersjach językowych: program International MBA w 100% po angielsku i program Executive MBA w języku polskim. – Wśród studentów jest wielu obcokrajowców, przedstawicieli międzynarodowych korporacji z doświadczeniem menedżerskim, świata biznesu, polityki i mediów – wylicza Szymańska. Z kolei nauka na Politechnice Wrocławskiej trwa dwa semestry, w ramach których uczelnia oferuje 345 godzin zajęć, a 90% z nich prowadzonych jest w języku polskim. – Program stwarza możliwość poznania działania biznesu jako całości, z uwzględnieniem marketingu, finansów, rachunkowości zarządczej, zarządzania strategicznego i operacyjnego, komunikacji i zarządzania zasobami ludzkimi, a także wybranych aspektów prawnych. Niektórzy dążą do stworzenia rozbudowanej sieci kontaktów, która będzie obejmowała osoby również spoza ich własnej branży – tłumaczy Bożena Mielczarek. Nauka jest w trakcie studiów MBA równie ważna, co networking. – Łączymy starannie dobraną, dobrze przygotowaną i umiejętnie przekazaną wiedzę akademicką z nabywaniem różnorodnych umiejętności i możliwością tworzenia własnej sieci kontaktów – podkreśla Mielczarek. Zgadza się z tym Aneta Szymańska. – Studia te uczą efektywnego przywództwa i zarządzania strategicznego. Są również przydatne ze względu na networking, który daje możliwość budowania sieci kontaktów zawodowych, ułatwiających poruszanie się w świecie biznesu i odnalezienie się na rynku pracy – mówi. Nawiązane kontakty są później podtrzymywane poprzez spotkania absolwentów, zapraszanie ich na eventy organizowane przez uczelnię, a także dalszą wymianę doświadczeń biznesowych.
KARIERA I BIZNES MBA to inwestycja w samego siebie
Absolwenci: nabraliśmy wiatru w żagle
Aneta Szymańska podkreśla, że studia MBA to doskonałe rozwiązanie dla osób, które planują rozwijać swoją karierę na rynku globalnym. – Studiowanie w towarzystwie przedstawicieli międzynarodowych korporacji z różnych krajów, pozwala na nawiązanie kontaktów, które mogą okazać się niezwykle wartościowe i pożyteczne. Dzięki networkingowi kilkoro naszych studentów zmieniło pracę na lepszą już w trakcie studiów – podkreśla Szymańska. Dodaje, że edukacja w ramach Master of Business Administration pozwala menedżerom rozwinąć umiejętności kluczowe dla poznawczej i emocjonalnej inteligencji – niezbędnej, by zostać wybitnym liderem. – Coraz częściej powtarzającą się motywacją do podjęcia studiów MBA jest traktowanie ich jako najpewniejszej inwestycji w siebie i swój rozwój, która zaowocuje w przyszłości. W przeważającej mierze studenci sami sobie opłacają czesne za studia, mając przeświadczenie, że na zwrot z tej inwestycji nie trzeba będzie długo czekać – wyjaśnia przedstawicielka WSH.
Bartosz Pol, to absolwent Politechniki Wrocławskiej, który zdecydował się kontynuować naukę w ramach studiów MBA w Wyższej Szkole Handlowej. – Odczuwałem potrzebę wzbogacenia swojej wiedzy o zagadnienia z zakresu administracji, takie jak rachunkowość, ekonomia czy szeroko rozumiany HR. Zależało mi też na możliwości skonfrontowania swojej wiedzy i doświadczeń z innymi osobami, które również mają doświadczenie w zarządzaniu, ale w innym sektorze biznesu. Dzięki temu poznałem nowe metody i strategie, które – po drobnych modyfikacjach – stosuję w swojej pracy – tłumaczy. Pol jest bardzo zadowolony z decyzji o pójściu na studia MBA. – Zacząłem nawet myśleć o własnej działalności. Studia na WSH dały mi do tego solidną podstawę i motywację. Było warto? Wiedza i nowe umiejętności są bezcenne, więc śmiało odpowiem, że tak – podkreśla. Joanna Tabara jest menedżerem średniego szczebla. Na studia MBA wybrała program
Polsko-Amerykańskiej Szkoły Biznesu na Politechnice Wrocławskiej. – Chciałam dowiedzieć się, jak lepiej realizować proces zarządzania, udoskonalić posiadane umiejętności zarówno w obszarze „twardym”, jak i „miękkim” oraz wymienić doświadczenia z innymi menedżerami. Tabara podkreśla, że była to świetna decyzja, dzięki której nabrała wiatru w żagle. – Te studia potęgują apetyt na sukces. Szeroki zakres programu, wiedza oraz różnorodność doświadczenia wykładowców sprawiły, że mimo różnokierunkowości słuchaczy, każdy zyskał coś wartościowego dla siebie. MBA jest szyte na miarę potrzeb każdego menedżera. Jacek Sachanbiński wyjaśnia, że podczas 10-letniej praktyki menedżera dość często spotykał się z wyzwaniami, w przypadku których zastanawiał się nad wyborem optymalnego podejścia. – Będąc z wykształcenia inżynierem, odczuwałem, pomimo licznych kursów, niedostatek wiedzy z zakresu zarządzania. Studia MBA wydawały mi się optymalnym sposobem uzupełnienia tej wiedzy, poprzez połączenie podbudowy teoretycznej z możliwością wymiany
International MBA (in English): Upgrade your life by joining our MBA Program in cooperation with HHL. You will be rewarded with a life-changing learning experience and superior career options. Join the business elite and create your network of valuable professional contacts!
Executive MBA (po polsku): Zmień swoje życie i rozpocznij elitarne studia MBA we współpracy z HHL. Zdobędziesz zintegrowaną wiedzę i praktyczne umiejętności menedżerskie w oparciu o najnowsze światowe trendy. Dołącz do najlepszych w biznesie i stwórz swoją sieć wartościowych kontaktów zawodowych!
Wyższa Szkoła Handlowa we Wrocławiu ul. Ostrowskiego 22 53-238 Wrocław tel. 71 333 11 02
www.handlowa.eu
doświadczeń z innymi praktykami. Nie bez znaczenia był też pewien prestiż – tłumaczy. Sachanbiński zdecydował się na Politechnikę Wrocławską i dziś mówi krótko: absolutnie było warto. – Poszerzyłem i uporządkowałem wiedzę, którą teraz wykorzystuję w codziennej pracy oraz poznałem fantastycznych ludzi, z którymi mam nadzieję pozostawać w kontakcie jeszcze długo. W moim przypadku, studia dały mi również wewnętrzne przekonanie o gotowości do pojęcia nowych wyzwań zawodowych i ubiegania się o bardziej samodzielne stanowisko, co zresztą sprawdziło się wkrótce po ich ukończeniu – dodaje.
Jak wybrać studia? Jak wylicza Bożena Mielczarek z PWr, wybierając kurs, warto zwrócić uwagę na stabilność i ciągłość programu, sposób organizacji studiów, rzetelność w prowadzeniu zajęć, sposób egzekwowania wiedzy, doświadczenie kadry, a także właściwe proporcje między teoretykami a praktykami. Aneta Szymańska z WSH ma dla przyszłych studentów Master of Business Administration trzy rady. – Po pierwsze: poszukujcie najwyższej jakości – tylko ona da Wam gwarancję sukcesu. Po drugie: wybierzcie studia anglojęzyczne – ich międzynarodowy aspekt jest ogromną wartością dodaną. Po trzecie: miejcie wizję swojej kariery – studia MBA nie mogą być celem samym w sobie, a powinny być częścią kompletnego planu rozwoju własnej kariery – wylicza Szymańska.
10
wroclife.pl Nr 4/2017
Dodaje, że decyzja o podjęciu studiów Master of Business Administration musi wynikać z dogłębnie przeprowadzonej analizy osobistych planów zawodowych – tylko wtedy przyniosą one oczekiwane korzyści i staną się przysłowiową „kurą znoszącą złote jajka”.
Z dyplomem MBA zarobisz więcej Jak wynika z Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń, przeprowadzonego przez firmę Sedlak & Sedlak, mediana wynagrodzeń osób z certyfikatem MBA wyniosła w zeszłym roku 11 600 zł. Dla porównania, osoby ze stopniem doktora mogły liczyć na przeciętną pensję w wysokości 5 000 zł, a ci z tytułem magistra – na 4 250 zł. Co czwarty absolwent Master of Business Administration zarabiał 18 600 zł i więcej, a 25% z nich otrzymywało pensję w wysokości 7 000 zł i niższą. Spośród osób z dyplomem MBA, najwięcej zarabiały osoby zatrudnione w przemyśle lekkim, a najmniej – w organizacjach pozarządowych i służbie zdrowia. Eksperci zwracają uwagę, że absolwenci Master of Business Administration otrzymywali dużo wyższe wynagrodzenia w firmach z przewagą kapitału zagranicznego, niż w rodzimych przedsiębiorstwach. Najwięcej w zeszłym roku zarabiały osoby z województwa mazowieckiego, które ukończyły studia MBA. Mediana ich zarobków wyniosła 14 100 zł. Dolny Śląsk uplasował się na trzecim miejscu, za Wielkopolską, z medianą miesięcznych wynagrodzeń na poziomie 11 750 zł brutto. Według badania, najczęściej na zdobycie certyfikatu MBA decydowali się absolwenci informatyki, ekonomii, finansów i zarządzania, prawa i administracji, a także nauk technicznych, humanistycznych i społecznych.
Jednoroczne studia podyplomowe
Polsko-Amerykańska Szkoła Biznesu program Executive MBA Politechnika Wrocławska, Wydział Informatyki i Zarządzania
Rekrutacja trwa do
20 czerwca Sprawdź na: www.pasb.pwr.edu.pl
KARIERA I BIZNES
Stoisz w miejscu…? Career Turn! Jola dowiedziała się o projekcie na targach pracy, gdy pod koniec urlopu macierzyńskiego postanowiła rozejrzeć się w możliwościach. Patrycja – bo po powrocie z dziesięcioletniej emigracji w USA szukała zawodowego miejsca dla siebie na mapie Polski. Takich historii jest więcej, a wszystkie łączy Career Turn, bezpłatny projekt, który zmienia życie. Po sukcesie w Krakowie szukamy kandydatów do programu we Wrocławiu. Z laboratorium do korporacji Jola Dłużewska. Naukowiec. W trakcie doktoratu z biotechnologii. Mama dwójki dzieci, w tym półtorarocznej córki. To właśnie jej urodzenie i przemyślenia z okresu urlopu macierzyńskiego spowodowały, że zaczęła myśleć o zmianie swojego życia zawodowego. – Praca w nauce daje wielką satysfakcję – mówi. – Niestety, nie finansową. I to był główny powód, dla którego postanowiłam spróbować swoich sił gdzie indziej. Drogę do zwrotu w karierze otworzył jej projekt
mieszkała z rodziną w USA. Pracowała m.in. w muzeum i w przedszkolu. Drugie dziecko i powrót do Polski był momentem zwrotnym w jej karierze. – Lubię się szkolić, więc ciągle brałam udział w różnych kursach i szkoleniach, na żywo czy on-line – mówi. – Ale potrzebowałam trampoliny, która pomogłaby mi się rozwinąć, wskoczyć na nową ścieżkę kariery. Tą trampoliną okazał się projekt Career Turn. Patrycja trafiła do niego po dwóch latach od powrotu do kraju, gdy jej rodzina już ułożyła sobie życie od nowa.
Fundacji Stella Virium, a następnie do projektu Career Turn. – Obawy? No jasne! Przecież niczego innego wcześniej w życiu nie robiłam, nigdzie indziej nie pracowałam, no i ten angielski… Ale byłam zmotywowana przez prezeskę fundacji Małgosię Łukawską, która pomagała mi wyjść z tego psychicznego dołka – opowiada i dodaje: – Pomyślałam: „coś przecież muszę zrobić”. I zrobiłam. Ten projekt całkowicie odmienił moje życie. Ania szybko znalazła pracę. Choć nie pracuje w korporacji, do czego Career Turn przygotowuje uczestników, odnalazła swoje miejsce na Ziemi w małej firmie, wśród osób w podobnym wieku i z szansą na awans.
Nowe życie… na obczyźnie
Career Turn realizowany od kilku lat przez krakowską Fundację Stella Virium i UBS. – Pomyślałam: „dlaczego nie spróbować?” – opowiada. – Oczywiście, że miałam obawy, a właściwie jedną – czy nadaję się do „office job”. Ale lubię wyzwania, lubię zmiany i wiem, że nigdy nie jest za późno na to, by zmienić coś w swoim życiu.
Nowe życie w ojczyźnie Patrycja Bałabuch. Animatorka kultury po Uniwersytecie Jagiellońskim. Przez 10 lat
12
wroclife.pl Nr 4/2017
– Dla mnie to było też trochę osobiste doświadczenie – opowiada. – Gdy wyjeżdżałam z USA, mówili mi, że Polacy mi nie pomogą, nie podzielą się wiedzą. Ten program, w którym ludzie z własnej inicjatywy dzielą się swoim doświadczeniem i wiedzą, całkowicie temu zaprzeczył.
Tarik Bolat. 24-letni Turek, absolwent fizjoterapii na Uniwersytecie im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego w Krakowie. Student, który swojego szczęścia w trakcie nauki szukał nie tylko w Polsce, ale też w Brazylii i rodzimej Turcji. Bezskutecznie. – Poszedłem na targi pracy, bo nie bardzo czułem się gotowy do pracy, to znaczy nie wiedziałem, co chciałbym w życiu robić – opowiada. – Był to najgorszy dzień w moim życiu, a krótka, sympatyczna i pozytywna rozmowa z Klaudią od razu poprawiła mi nastrój. Na udział w projekcie zdecydował się od razu. – Nie byłem pewien, czy mi to pomoże, czy będzie marnowaniem czasu – wspomina z uśmiechem. – Ale pomogło, i to jak! Przede wszystkim poznałem bardzo fajnych ludzi, z którymi do tej pory mam kontakt i z którymi się nawzajem wspieramy. W trakcie Career Turn uczyliśmy się empatii i wzajemnego rozumienia. To było dla mnie najważniejsze. Po projekcie już wiedziałem, co mi najbardziej pasuje i gdzie mogę szukać pracy.
Nie tylko korporacja
Zwrot w karierze
Anna Dobosz. Księgowa rozstała się z firmą po 19 latach pracy. Bliska depresji, szukała wsparcia coacha zawodowego. Tak trafiła do
Celem projektu Career Turn jest przygotowanie do podjęcia zatrudnienia na stanowisku pracownika biurowego w dużych i stabilnych
Kto może wziąć udział w projekcie?
• osoby z niepełnosprawnością, • kobiety po przerwie związanej z wychowaniem dzieci, • nauczyciele zwolnieni ze stosunku pracy w ostatnim roku.
Jak zgłosić swój udział w projekcie? Wejdź na stronę: www.careerturn.pl Napisz na adres: biuro@stellavirium.org Zadzwoń pod nr tel.: (12) 294 04 62/63 lub 509 20 60 33 Wszystkie zajęcia odbywać się będą we Wrocławiu w lokalizacjach umożliwiających sprawny dojazd środkami komunikacji miejskiej.
ab
N
Organizatorzy:
TUR
Dołącz do tych, którzy odwrócili bieg swojej kariery zawodowej.
• osoby powyżej 45. roku życia,
EER
Patrycja jest w trakcie poszukiwania pracy. Tarik dostał posadę w międzynarodowej korporacji krótko po zakończeniu projektu. Jola też miała szczęście, bo została polecona przez Tarika i znalazła pracę w tej samej korporacji. To tu miała swoją pierwszą po projekcie rozmowę rekrutacyjną. I jak się okazuje, ostatnią. W połowie marca zaczęła pracę.
• osoby do 25. roku życia bez wyższego wykształcenia,
CAR
firmach. Skierowany jest do osób, które znalazły się w trudnym położeniu na rynku pracy i szukają szansy na zmianę swojego życia zawodowego. Inicjatywa realizowana jest od 2014 roku dzięki współpracy Fundacji Stella Virium i firmy UBS. – Bardzo zależy nam na tym, aby uczestnicy kończyli udział w projekcie z pełną świadomością swoich możliwości, potencjału, jaki w nich drzemie i pewnością siebie – opowiada Małgorzata Łukawska, prezes fundacji. – Zgodnie z nazwą naszej fundacji – „stella virium” znaczy „gwiazda możliwości” – pokazujemy, że rozwój jest wpisany w nasze życie, a w każdym z nas drzemie znacznie więcej możliwości niż sobie uświadamiamy. – Cieszymy się, że po sukcesach Career Turn w Krakowie możemy w tym roku uruchomić edycję wrocławską – dodaje Agata Bajek, koordynatorka wrocławskiej edycji projektu. – Dla nas to ciekawe wyzwanie i okazja, by sprawdzić swoje umiejętności trenerskie, a dla uczestników szansa na pozytywną zmianę życia zawodowego.
Projekt skierowany jest do osób bezrobotnych, które należą do jednej z poniższych grup:
Dołącz do nas! Rekrutacja trwa!
Ponad 80 kierunków
podyplomowe.ue.wroc.pl
SZKOLENIA SZKOLENIA PROMOCYJNE www.szkolenia.ue.wroc.pl
Atrakcyjne ceny
Najlepsza kadra dydaktyczna
Innowacyjne programy nauczania
Centrum Kształcenia Ustawicznego Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu
Aktywne metody dydaktyczne
podyplomowe@ue.wroc.pl tel. 71 36 80 949
MIESZKAĆ WE WROCŁAWIU
Mieszkanie czy lokata? Deweloperzy mówią jednym głosem: inwestowanie w nieruchomości na wynajem to świetny pomysł, zwłaszcza przy obecnych stopach procentowych. Wrocław to jeden z najprężniej rozwijających się rynków najmu w kraju, gdzie można na tej działalności nieźle zarobić. TEKST TOMASZ MATEJUK
PIERWOTNY
WTÓRNY
ŚREDNIA CENA
ŚREDNIA CENA
STARE MIASTO
7911 zł
5919 zł
PLAC GRUNWALDZKI
7757 zł
4553 zł
GRABISZYN
7207 zł
5515 zł
GAJ
6920 zł
5449 zł
RÓŻANKA
6507 zł
4330 zł
KLECZKÓW
6275 zł
4957 zł
GĄDÓW MAŁY
6257 zł
4596 zł
KRZYKI
5833 zł
6415 zł
STABŁOWICE
5511 zł
5527 zł
PILCZYCE
5432 zł
5146 zł
ŻERNIKI
5379 zł
5152 zł
MUCHOBÓR WIELKI
5376 zł
5175 zł
KLECINA
5376 zł
4713 zł
JAGODNO
5230 zł
5426 zł
PSIE POLE
4813 zł
4893 zł
ŚREDNIE CENY TRANSAKCYJNE MKW. MIESZKANIA W WYBRANYCH CZĘŚCIACH WROCŁAWIA
6228 zł
14
wroclife.pl Nr 4/2017
5201 zł
Źródło: Raport DOPSON – ceny mieszkań we Wrocławiu (05.04.2017)
F
irmy deweloperskie w zeszłym roku sprzedały we Wrocławiu ponad 10 tysięcy mieszkań. A to znaczy, że popyt w stolicy Dolnego Śląska był najwyższy w historii – generowały go nie tylko osoby szukające własnego lokum, ale też, w znacznie mierze, inwestorzy, którzy za zaoszczędzone pieniądze kupowali nowe lokale z przeznaczeniem na wynajem. Hossa w „mieszkaniówce” nadal trwa, a nieruchomości są coraz częściej wybieraną alternatywą dla tradycyjnych lokat bankowych czy gry na giełdzie. Większość inwestorów kupuje mieszkania za gotówkę, choć nie brakuje osób, które sięgają po kredyty hipoteczne, licząc, że pieniądze zarabiane na wynajmie pokryją miesięczną ratę spłaty.
Dobra inwestycja, niezależnie od koniunktury Deweloperzy są zgodni: inwestowanie w nieruchomości na wynajem to dobry pomysł. – Pod warunkiem, że posiada się środki finansowe na zakup nieruchomości. Można inwestować w mieszkania, jak również w lokale usługowe. Warunek to dobra lokalizacja – zaznacza Bogusław Zieliński, prezes Blockpol-Developer. Pierre-Vincent Pasquet, dyrektor wrocławskiej agencji Bouygues Immobilier Polska, zwraca
MIESZKAĆ WE WROCŁAWIU
PIERRE VINCENT PASQUET – DYREKTOR WROCŁAWSKIEGO ODDZIAŁU BOUYGUES IMMOBILIER POLSKA
uwagę, że kupno mieszkania pod wynajem to ostatnio jedna z bardziej popularnych i bezpiecznych form lokowania pieniędzy. – Poza tym, w przypadku inwestycji w nieruchomość, można zupełnie wyeliminować ryzyko całkowitej utraty kapitału, poprzez ubezpieczenie jej. Nie jest to możliwe w przypadku innych aktywów – podkreśla Pasquet. Marta Mikulska z biura Jot-Be Nieruchomości przekonuje, że zakup mieszkania to dobra inwestycja, niezależnie od koniunktury. – Owszem, zakup taki może być obarczony pewnym ryzykiem, szczególnie jeżeli planujemy sfinansować transakcję za pomocą kredytu hipotecznego lub zainwestujemy np. w nieruchomość poza dużymi aglomeracjami lub działkę. Natomiast pamiętajmy, że lokując kapitał w lokal mieszkalny, nie tylko zapewniamy sobie comiesięczny przychód, ale przede wszystkim stajemy się właścicielami konkretnego mieszkania czy domu – tłumaczy Mikulska. Dodaje, że ten fizyczny charakter inwestycji, w przeciwieństwie do innych produktów inwestycyjnych, ma dla wielu inwestorów kluczowe znaczenie. – Wielu klientów robi zakupy nieruchomości z myślą o długoterminowej perspektywie,
traktując je jako zabezpieczenie na czas emerytury lub docelowe mieszkanie dla swoich małych jeszcze dzieci – wyjaśnia Marta Mikulska.
Mieszkanie lepsze od lokaty W sytuacji, gdy stopy procentowe utrzymują się na rekordowo niskim poziomie, inwestowanie w nieruchomości staje się dużo bardziej opłacalne, niż choćby lokaty bankowe. – Lokaty pozwalają zarobić jedynie nieco ponad 2% w skali roku, podczas gdy zakup atrakcyjnego lokum na wynajem w doskonałej lokalizacji, pozwoli na przynajmniej dwukrotnie większy zysk – mówi Pierre-Vincent Pasquet. Marta Mikulska przypomina, że w pierwszym kwartale bieżącego roku wartości stóp procentowych w Polsce były ujemne, co oznacza, że depozyty bankowe zaczęły przynosić straty. – Analitycy firmy REAS szacują, że aż 30% zakupów nowych mieszkań, zrealizowanych w 2016 roku w największych miastach, dokonali inwestorzy indywidualni, kupujący mieszkania z zamiarem późniejszego ich wynajęcia – tłumaczy Mikulska. Bogusław Zieliński zaznacza, że dopóki zyski z wynajmu będą dużo wyższe od lokat, wielu
MIESZKAĆ WE WROCŁAWIU WRO...
FOT. JOT-BE – MARINA
FOT. JOT-BE – MARINA
inwestorów będzie wycofywać środki pieniężne z banków. – W 2016 roku zakup mieszkań za gotówkę wynosił prawie 60% wszystkich transakcji mieszkaniowych, co świadczy o dużej popularności inwestowania w mieszkania na wynajem – podkreśla prezes Blockpol-Developer. To, ile dokładnie można na wynajmie zarobić – jak podkreślają znawcy branży – zależy od kilku czynników, m.in. lokalizacji, standardu i wielkości lokalu oraz naszej strategii najmu. – Modelowa stopa zwrotu dla mieszkań szacowana jest na 6-7%. Natomiast, przy uwzględnieniu okresów przestoju w najmie, okresowych wahań rynkowych cen najmu oraz niezbędnych do poniesienia nakładów, związanych z odświeżaniem i wyposażaniem mieszkania, szacujmy dla swojego bezpieczeństwa 4,5-5%. Zakładamy, że zakup lokalu mieszkalnego – samodzielnego mieszkania – powinien zwrócić się w okresie do 15 lat od zakupu – wylicza Marta Mikulska. Bogusław Zieliński zwraca uwagę, że stopa zwrotu może nawet wynieść do 8%.
16
– Zakładając, że mamy ciągłość wynajmu oraz płacących klientów – zaznacza Zieliński. Inwestucjąc w nieruchomość, trzeba pamiętać, że będziemy musieli dopasować cenę najmu naszego mieszkania do oczekiwań rynkowych. – Oferty wyraźnie droższe od średniej dla danego segmentu, po prostu nie znajdą chętnych, chociażby dlatego, że użytkownicy popularnych wyszukiwarek ofert pominą je w wynikach lub w ogóle znajdą się poza zakresem wyszukania – tłumaczy Marta Mikulska z Jot-Be Nieruchomości. Eksperci wyliczają, że we Wrocławiu możemy śmiało liczyć na zysk z wynajmu rzędu 1 100-2 000 zł miesięcznie – już po odliczeniu wszelkich kosztów i zryczałtowanego podatku od przychodu z najmu w wysokości 8,5%.
Najem krótko – czy długoterminowy? Na to pytanie – jak podkreślają eksperci – nie ma prostej i jednoznacznej odpowiedzi.
– Praktycznie każda zmiana najemcy wiąże się z koniecznością poniesienia pewnych kosztów – choćby przestoju w okresie najmu, konieczności odświeżenia mieszkania czy zakupu dodatkowego wyposażenia zgodnego z życzeniem najemcy. Popyt jest olbrzymi, ale podaż ofert także bardzo duża – w związku z tym rosną oczekiwania klientów, którzy mają w czym wybierać i oczekują czystych i zadbanych mieszkań, wyposażonych może nie luksusowo, ale na pewno w dobrym standardzie. Stąd większość inwestorów życzyłaby sobie jak najdłuższego okresu obowiązywania umowy – wyjaśnia Marta Mikulska. Bogusław Zieliński tłumaczy, że wynajem długoterminowy jest bardziej opłacalny, pod warunkiem, że ceny najmu w najbliższym czasie nie ulegną zmianie. – Minusem wynajmu krótkoterminowego jest ryzyko dużych przerw w wynajmie oraz dużych nakładów remontowych. Wynajem krótkoterminowy mieszkań może być jednak również bardzo opłacalny, wprowadzając je w system najmu na dni. Warunek, to dobra
wroclife.pl Nr 4/2017 FOT. JOT-BE – MARINA
FOT. JOT-BE – MARINA
MIESZKAĆ WE WROCŁAWIU
lokalizacja oraz podpisanie umowy z wyspecjalizowanymi firmami – zaznacza Zieliński. Wynajem krótkoterminowy, jak tłumaczy Pierre-Vincent Pasquet z Bouygues Immobilier Polska, może też znacząco podnieść rentowność inwestycji. – Jest to jednak związane z większym ryzykiem oraz wyższymi kosztami obsługi lokalu. Z pewnością na wysokie dochody można liczyć w miastach takich jak Wrocław, które są chętnie odwiedzane przez turystów – wyjaśnia Pasquet. Dodaje, że wynajem długoterminowy wiąże się natomiast z mniejszym ryzykiem oraz niższymi kosztami utrzymania mieszkania. – Nie ma tu również konieczności ciągłego poszukiwania osób chętnych do wynajęcia lokum. Minusem są z pewnością mniejsze zyski – podkreśla Pierre-Vincent Pasquet.
Wrocław świetny dla inwestorów Stolica Dolnego Śląska, obok Warszawy i Gdańska, należy do najlepszych miast, jeśli chodzi o inwestowanie w nieruchomości. – Wrocław jest miastem akademickim, bar-
18
dzo szybko i intensywnie się rozwija, mamy bardzo niskie bezrobocie, a do tego obserwujemy duży napływ obcokrajowców, zwłaszcza z Ukrainy, poszukujących pracy – podkreśla Bogusław Zieliński. Pierre-Vincent Pasquet zauważa, że można tu uzyskać jedną z najwyższych rentowności w tego typu inwestycje. – To właśnie w stolicy Dolnego Śląska intensywnie rozwija się przemysł, a największe międzynarodowe firmy chętnie tu lokują swoje siedziby i oddziały. To również jeden z największych polskich ośrodków akademickich i imponujące centrum kulturalne. To wszystko sprawia, że popyt na mieszkania do wynajęcia jest ogromny i wciąż rośnie – tłumaczy Pasquet. Marta Mikulska podkreśla, że ubiegłe lata były we Wrocławiu wyjątkowo korzystne dla wynajmujących. Tłumaczy, że oprócz wspomnianych już studentów, imigrantów z Ukrainy i dużych firm, na popyt wpływa też zmieniający się powoli styl życia młodych wrocławian. – Część przyzwoicie zarabiających dwudziesto – i trzydziestoparolatków wstrzymuje się z decyzją o kredycie hipotecznym, woląc wy-
najmować ciekawe, ładne mieszkanie w dogodnej dla nich w danym momencie lokalizacji – wyjaśnia Marta Mikulska.
Blisko centrum i z dobrą komunikacją Jak mówią znawcy branży, najatrakcyjniejsze pod wynajem są mieszkania w centrum Wrocławia, blisko ośrodków akademickich, a w ostatnich latach – także blisko dużych zagłębi biurowych. – Największą popularnością wśród inwestorów cieszą się miejsca dobrze skomunikowane i ze swobodnym dostępem do miejskiej oferty – podkreśla Pierre-Vincent Pasquet. Marta Mikulska radzi: w ofertach można przebierać – zatem dobierzmy taką, która najlepiej wpisuje się w nasz budżet i możliwości. – Stara zasada brzmi: możliwie blisko Rynku, koniecznie z dostępem do komunikacji miejskiej. Ale oczywiście możemy wskazać szereg wyjątków, choćby spory popyt na duże nieruchomości przy południowej granicy miasta – te wynajmowane są chętnie przez manage-
wroclife.pl Nr 4/2017 FOT. BLOCKPOL – INSPIRACJA
rów z kobierzyckiej strefy ekonomicznej – wyjaśnia. Jako inwestycyjne, z myślą o młodszych i studiujących najemcach, wciąż chętnie kupowane są mieszkania w niższym standardzie. Często w starych kamienicach, bez balkonu czy zagwarantowanego miejsca postojowego, za to blisko Rynku i wyższych uczelni – zawsze wynajmują się błyskawicznie, choć siłą rzeczy generują mniejszy zysk. – Oczywiście, branża deweloperska nie mogła przegapić swojej szansy i olbrzymiego popytu. W tym momencie, nie brakuje inwestycji po prostu dedykowanych inwestorom, z małymi mieszkaniami i mikroapartamentami. Co charakterystyczne, znajdują się w centrum, w rewelacyjnie skomunikowanych, lecz niezbyt zacisznych punktach, np. przy placu Grunwaldzkim, ulicy Grabiszyńskiej, Łowieckiej czy Kurkowej – wylicza Marta Mikulska. Pamiętajmy jednak, że decydując się na taki lokal, do kwoty zakupu musimy doliczyć koszt związany z wykończeniem i wyposażeniem mieszkania oraz liczyć się z koniecznością zaczekania na zysk.
FOT. BLOCKPOL – INSPIRACJA
FOT. BLOCKPOL – INSPIRACJA
MIESZKAĆ WE WROCŁAWIU
O inwestowaniu w nieruchomości Inwestowanie w nieruchomości to godny uwagi pomysł w kontekście zabezpieczenia wartości kapitału, z szansą na zysk w dłuższym terminie. Oczywiście, wiele zależy od momentu, w którym kupowana jest konkretna nieruchomość, od miasta, w którym dokonujemy transakcji oraz od tego, czy nieruchomość kupujemy za gotówkę, czy zaciągamy kredyt. Biorąc jednak pod uwagę nieruchomość w ujęciu długoterminowym, jest to z pewnością bezpieczne i mogące przynieść dobry zysk rozwiązanie. NASZ EKSPERT SZYMON MATUSZYŃSKI (VANTAGE DEVELOPMENT)
W
dzisiejszych warunkach inwestowanie w nieruchomości jest zdecydowanie bardziej opłacalne, niż na przykład lokaty bankowe. Wszystko oczywiście za sprawą niskich stóp procentowych, które bezpośrednio wpływają na oprocentowanie depozytów. Jeśli brać pod uwagę dane publikowane przez Narodowy Bank Polski, to widać ewidentnie, że inwestycja w nieruchomości jest interesującym i całkiem zyskownym rozwiązaniem - choć pamiętajmy, że analizie poddajemy dane historyczne i nie ma żadnej gwarancji, że takie wyniki powtórzą się w przyszłości. W ciągu dekady mieszkania w Polsce podrożały średnio o 50%. Najwięcej zyskały mieszkania w Łodzi (77%) i w Rzeszowie (70%). Dla porównania, dla Warszawy wskaźnik ten wyniósł „zaledwie” 38%. Wyniki mówią zatem same za siebie. Nieruchomość, jako inwestycyjny walor, to też o wiele bezpieczniejsze rozwiązanie, szczególnie w porównaniu z inwestowaniem w akcje czy fundusze inwestycyjne. Mniejsza tu zmienność cen, a rynek mniej narażony jest na działania spekulantów. Mało tego, kolejną zaletą jest fakt, że niekonicznie musimy być tego rynku specjalistą, żeby czerpać korzyści z inwestowania w nieruchomości. Oczywiście, taka forma lokowania kapitału, podobnie jak inne rozwiązania, ma również swoje wady. Pamiętajmy, że nieruchomość nie jest dobrem łatwo zbywalnym i w razie konieczności szybkiego upłynnienia kapitału, możemy ponieść dotkliwą stratę. Dlatego też, taką inwestycję traktować należy wyłącznie w ujęciu długoterminowym. Kolejną sprawą jest konieczność zaangażowania całkiem sporego kapitału, aby w ogóle nieruchomość nabyć. Istnieje oczywiście możliwość zaciągnięcia kredytu na zakup mieszkania czy domu. Jednak w tym przypadku, brać pod uwagę powinniśmy już skorzystanie z tzw. dźwigni finansowej (w praktyce oznacza to możliwość osiągnięcia większej stopy zwrotu,
20
wroclife.pl Nr 4/2017
niż ponoszone koszty zobowiązania - odsetki). Tutaj jednak niezbędna jest elementarna wiedza dotycząca tych zagadnień. Pamiętajmy także, że jeśli nieruchomość nabywamy w celu jej późniejszego wynajmowania i czerpania z tego tytułu korzyści, brać pod uwagę musimy wszystkie obowiązki oraz możliwe do pojawienia się problemy. Chodzi na przykład o konieczność utrzymywania nieruchomości w dobrym stanie (czyli jej remontowanie), a także ryzyko pojawienia się sprawiających problemy najemców. Zakupioną nieruchomością w celu jej wynajmowania powinniśmy również zarządzać. W tym przypadku dobrze jest biegle posługiwać się arkuszem kalkulacyjnym, który pomoże wyliczyć koszty i potencjalne zyski w zestawieniu z wszystkimi zagrożeniami, na jakie narażona jest zakupiona i wynajmowana przez nas nieruchomość. Dom czy mieszkanie jako inwestycja jest więc dobrym rozwiązaniem, oczywiście jednak nie dla wszystkich i nie za wszelką cenę. Przede wszystkim dlatego, że jest to jednak skomplikowany i rozciągnięty w czasie proces, który na samym starcie generuje konieczność zaangażowania dużych nakładów finansowych. Biorąc jednak pod uwagę potencjalne korzyści, warto wnikliwie ten wariant lokowania i zabezpieczenia kapitału przeanalizować oraz uwzględnić w finansowych planach w długiej perspektywie.
TEKST MAŁGORZATA BURNECKA
N
asza redakcja z uwagą śledziła tegoroczne wybory do wrocławskich rad osiedli – takie wydarzenie trafia się w końcu raz na cztery lata. Obserwując wzrastające zaangażowanie mieszkańców Wrocławia w losy najbliższej okolicy w ramach WBO, spodziewaliśmy się również wzrostu zainteresowania osiedlami. Uznając, że działania obywatelskie na rzecz społeczności lokalnej oraz walka o poprawę jakości życia w swoim sąsiedztwie są istotne dla budowania samorządności mieszkańców naszego miasta, Wroclife zaangażował się bezpośrednio w działania sprzyjające frekwencji.
N
a początku kwietnia wydaliśmy specjalny numer poświęcony wyłącznie radom osiedli i zbliżającym się wyborom. Można było znaleźć w nim artykuły o historii podziałów Wrocławia na jednostki pomocnicze, o bieżących badaniach nad osiedlami i jakością życia, a także wskazówki, jak i gdzie będziemy mogli oddać głos 23 kwietnia. Wydanie specjalne powstało przede wszystkim dzięki współpracy i zaangażowaniu Centrum Historii ZAJEZDNIA, a także dzięki naszym kluczowym partnerom, czyli VANTAGE DEVELOPMENT oraz Grupie GOLDENMARK. Swój udział w tworzeniu tej edycji miało również Wrocławskie Centrum Rozwoju Społecznego. Wszystkim partnerom bardzo dziękujemy – bez nich na pewno nie udałoby nam się dotrzeć z numerem specjalnym bezpośrednio do domów i mieszkań 40 tysięcy mieszkańców Wrocławia!
raport
WYBORY DO RAD OSIEDLI 2017 – RAPORT
Wybory i po wyborach
F
rekwencja w tych wyborach, zgodnie z prognozami, rzeczywiście wzrosła, i to niemało, gdyż o blisko 50%! Każde osiedle będzie już miało swoją radę, wzrosła także liczba okręgów, w których radni wyłonieni zostali w drodze głosowania. W porównaniu do roku 2013, z pewnością wiele się zmieniło w podejściu mieszkańców i stopniu ich zaangażowania, jednakże trzeba otwarcie przyznać, że poziom naszej samorządności lokalnej daleki jest od obywatelskiego ideału. Frekwencja, z której się cieszymy, nie sięgnęła nawet 6%, w 11 okręgach wyborczych wystarczyło jedynie zarejestrować swoją kandydaturę, aby zostać radnym (głosowania nie było z powodu równej liczby kandydatów i mandatów). Aby reprezentować 14,5 tys. mieszkańców okręgu nr 1 na Gajowicach, wystarczyło dostać 29 głosów. Te czy inne dane bardziej martwią niż napawają optymizmem badaczy społecznych i aktywistów miejskich, nawet w obliczu poprawy w porównaniu z rokiem 2013.
K
apitał społeczny wrocławian wymaga budowania. Jednym ze źródeł obecnych problemów z samorządnością jest z pewnością obowiązujący podział na jednostki pomocnicze oraz liche fundusze i znikome kompetencje, które są im przyznawane. Pomysłów na zmianę zasad i struktury tego podziału pojawia się dziś coraz więcej. Zobowiązujemy się śledzić je z uwagą zarówno w magazynie drukowanym, jak i na portalu wroclife.pl.
N
a koniec, mam przyjemność poinformować, że dwoje członków redakcji Wroclife zostało wybranych na radnych: Ewa Suchożebrska (Karłowice-Różanka) oraz Piotr Szymański (Brochów). Serdeczne gratulacje i do roboty!
21
WYBORY DO RAD OSIEDLI 2017 – RAPORT
Co ciekawe, aż w 4 spośród 10 osiedli z najwyższym wynikiem frekwencyjnym w roku bieżącym, cztery lata temu wybory wcale się nie odbyły (liczba zgłoszonych kandydatów była równa liczbie mandatów). Tylko w jednym przypadku (Kowale) tegoroczna frekwencja była niższa niż w roku 2013.
2013
2017
średnia 2017
średnia 2017
O ile w polityce ogólnokrajowej temat parytetów wciąż powraca, to w przypadku wyborów do rad osiedli równowaga między kobietami i mężczyznami jest zachowana. 45,2% wszystkich kandydujących to kobiety, a wśród osób obejmujących mandaty stanowią one 48,5%.
Kandydatki
Radne
Kandydaci
Radni
Różnice nie są wielkie, jednakże w tych wyborach łatwiej było uzyskać mandat radnego kandydatce, niż kandydatowi. W przypadku kobiet 65,9% kandydatek zosta-
ło radnymi. Mężczyznom było nieco trudniej: 57,6% chętnych zdobyło mandat. 22
Co się zmieniło w ciągu 4 lat? Po pierwsze, frekwencja - choć wciąż niska, to jednak wyraźnie wzrosła. 2013
2017
Po drugie, wszystkie osiedla mają swoje rady (w 2013 nie było chętnych na radnych na Przedmieściu Oławskim i rada tam nie powstała).
WYBORY DO RAD OSIEDLI 2017 – RAPORT
2017 versus 2013
Po trzecie, przy zbliżonej liczbie zarejestrowanych kandydatów, zdecydowanie więcej radnych otrzymało mandat w drodze wyborów (wzrost okręgów z wyborami o blisko 25%).
2013
2017
2013
2017 2013
2017
23
24
% głosów
AGNIESZKA POLAK
Młodzi Widawa [Widawa]
GRZEGORZ MAJEWSKI
Zadbajmy o Zalesie [Zacisze-Zalesie-Szczytniki 3]
WALDEMAR BEDNARZ
Nasze Osiedle [Zacisze-Zalesie-Szczytniki 2]
PIOTR KMITA
[Lipa Piotrowska]
Wspólnie dla Nowego Dworu [Nowy Dwór]
ŁUKASZ OLBERT
Słuchamy Działamy Mieszkanki Grabiszynka [Grabiszyn-Grabiszynek 2]
ANNA DALESZYŃSKA
[Jerzmanowo-Jarnołtów-Strachocin-Osiniec]
liczba głosów
ELŻBIETA CEGIEŁA
Bezpartyjny Wrocław [Pawłowice]
JACEK ORZECHOWSKI
PAWEŁ MUSZYŃSKI
Nasze Osiedle [Zacisze-Zalesie-Szczytniki 1]
[Osobowice-Rędzin 1]
KRZYSZTOF DUBIK
WYBORY DO RAD OSIEDLI 2017 – RAPORT
10 osób, które zdobyły najwięcej głosów w liczbach bezwględnych.
10 osób, które nie tylko zajęły pierwsze miejsca w swoich okręgach, ale otrzymały także procentowo najlepszy indywidualny wynik w skali miasta względem uprawnionych do głosowania w swoim okręgu (mandat bezwzględny).
TEKST I GRAFIKA PIOTR SZYMAŃSKI
F
rekwencja w tegorocznych wyborach do rad osiedli liczona dla całego miasta, z pominięciem podziału na osiedla, wyniosła 5.98%. Wartość ta uwzględnia jednak wszystkich mieszkańców Wrocławia uprawnionych do głosowania, zatem bierze pod uwagę także te osiedla, w których wybory w ogóle się nie odbyły. Jeśli jednak policzymy średnią frekwencję wyborczą dla frekwencji liczonych per osiedle, to wyniosła ona 8.76%. Ta druga wartość wydaje się być bardziej miarodajnym opisem sytuacji zaangażowania mieszkańców w wybory, ponieważ to osiedla, a nie całe miasto, są rejonami referencyjnymi tych wyników. Urząd Miejski podał statystyki dotyczące wyborów z 23 kwietnia 2017. W miejskim Biuletynie Informacji Publicznej można znaleźć plik z tabelą frekwencji, liczbę uprawnionych do głosowania oraz liczbę oddanych głosów w układzie osiedli i okręgów wyborczych. Dzięki tym danym można było szczegółowo przeanalizować sytuację frekwencyjną, pokazać ją graficznie i pokusić się o wyciągnięcie kilku interesujących wniosków. Stworzyliśmy zatem mapę frekwencji w poszczególnych osiedlach. Widać na niej kilka ciekawych zjawisk. Po pierwsze, niska frekwencja dotyczyła przede wszystkim osiedli położonych w centrum miasta. Widoczne są dwa duże skupiska o najniższej frekwencji (silny zielony kolor) w północnej i południowej części ścisłego centrum. Na północy są to osiedla Nadodrze i Kleczków, na południu blok: Przedmieście Świdnickie – Gajowice – Powstańców Śląskich – Huby. We wszystkich tych osiedlach frekwencja wahała się między 2 a 3,3%.
Po drugie, interesujące jest również bardzo znaczące zróżnicowanie frekwencji na Wielkiej Wyspie: porównajmy osiedle Zacisze-Zalesie-Szczytniki z frekwencją 17% z przylegającym do niego osiedlem Biskupin-Sępolno-Dąbie-Bartoszowice, w którym frekwencja nie sięgnęła nawet 5%. Po trzecie, wyraźnie zaznacza się ring bardziej aktywnych osiedli leżących na obrzeżach miasta. Na północny prym wiodą cztery osiedla: Osobowice-Rędzin, Lipa Piotrowska, Widawa oraz Pawłowice z rekordową frekwencją w skali całego miasta. Na południu również cztery osiedla: Oporów, Klecina oraz Ołtaszyn i Wojszyce. Na zachodzie są to osiedla Jerzmanowo-Jarnołtów-Strachowice-Osiniec i Żerniki, a na wschodzie miasta Kowale i Strachocin-Swojczyce-Wojnów. Najwyższa frekwencja wynosiła 20-21% na osiedlach: Pawłowice, Widawa i Osobowice-Rędzin. Najniższą frekwencję odnotowano na Hubach, Gądowie-Popowicach Płd. i Gajowicach – 2%. Warto wspomnieć, że na Hubach wybory odbywały się tylko w 1 z 3 okręgów. W 27 z 45 osiedli (czyli w 60%) frekwencja była niższa niż frekwencja w skali miasta. Widzimy tutaj, że najbardziej zmobilizowane okazały się osiedla na obrzeżach, w szczególności te leżące poza obwodnicą śródmiejską. 25% osiedli z najniższym odsetkiem udziału w wyborach miało frekwencję poniżej 4.92%, a 25% osiedli z najwyższym odsetkiem – powyżej 12%. Najmniej aktywne osiedla to: Gajowice, Gądów-Popowice Płd., Huby, Kleczków, Leśnica, Muchobór Wielki, Nadodrze, Ołbin, Powstańców Śląskich, Przedmieście Oławskie, Przedmieście Świdnickie, Szczepin. Najbardziej aktywne osiedla to: Grabiszyn-Grabiszynek, Jerzmanowo-Jarnołtów-Strachowice-Osiniec, Kowale, Lipa Piotrowska, Oporów, Osobowice-Rędzin, Pawłowice, Strachocin-Swojczyce-Wojnów, Widawa, Wojszyce, Zacisze-Zalesie-Szczytniki, Żerniki.
WYBORY DO RAD OSIEDLI 2017 – RAPORT
Frekwencja okiem analityka
WYNIKI FREKWENCJI NA OSIEDLACH
25
Biskupin-Sępolno-Dąbie-Bartoszowice Borek Brochów Gaj Gajowice Grabiszyn-Grabiszynek Gądów-Popowice Płd. Huby Jagodno Jerzmanowo-Jarnołtów-Strachowice-Osiniec Karłowice-Różanka Klecina Kleczków Kowale Krzyki-Partynice Księże Kuźniki Leśnica Lipa Piotrowska Maślice Muchobór Wielki Nadodrze Nowy Dwór Oporów Osobowice-Rędzin Ołbin Ołtaszyn Pawłowice Pilczyce-Kozanów-Popowice Płn. Plac Grunwaldzki Polanowice-Poświetne-Ligota Powstańców Śląskich Pracze Odrzańskie Przedmieście Oławskie Przedmieście Świdnickie Psie Pole-Zawidawie Sołtysowice Stare Miasto Strachocin-Swojczyce-Wojnów Szczepin Tarnogaj Widawa Wojszyce Zacisze-Zalesie-Szczytniki Żerniki
26
WYBORY DO RAD OSIEDLI 2017 – RAPORT
OSIEDLA O FREKWENCJI WIĘKSZEJ OD FREKWENCJI ŚREDNIEJ W SKALI MIASTA (ŁĄCZNIE 60% OSIEDLI)
FREKWENCJE OSIEDLOWE PO ODJĘCIU ŚREDNIEJ W SKALI MIASTA
W maju ok. 800 nowych osiedlowych radnych rozpocznie swoje kadencje. Zapytaliśmy, jakie mają plany na nadchodzące lata. Wśród priorytetów przewijają się m.in. inwestycje w infrastrukturę, lepsza komunikacja z mieszkańcami czy zieleń na osiedlach. TEKST TOMASZ MATEJUK
P
od koniec kwietnia wrocławianie, choć niezbyt tłumnie (do urn poszło zaledwie 5,5% uprawnionych do głosowania mieszkańców stolicy Dolnego Śląska), wybrali nowych osiedlowych radnych, którzy będą zasiadać w radach przez najbliższe cztery lata. W poniedziałek 8 maja Miejska Komisja Wyborcza podjęła uchwałę, stwierdzającą ważność wyborów, więc nic już nie stoi na przeszkodzie, by nowo wybrane osiedlowe rady rozpoczęły działalność. Pierwsze sesje w kadencji 2017-2021 zaplanowano na 20 maja – na inauguracyjnych posiedzeniach radni odbiorą zaświadczenia o wyborze, złożą ślubowanie, a także wybiorą przewodniczących i wiceprzewodniczących poszczególnych rad.
Najpierw trzeba się poznać Świeżo upieczeni rajcy zaznaczają, że na konkretne pomysły i przedsięwzięcia przyjdzie czas dopiero po zaprzysiężeniu i pierwszych posiedzeniach. – Na pewno w pierwszej kolejności rada musi się zakotwiczyć, jej członkowie lepiej poznać i wypracować główne cele na nadchodzącą kadencję, podzielić stanowiska czy obowiązki – tłumaczy Bartosz Jungiewicz, wybrany na radnego osiedla Grabiszyn-Grabiszynek. W podobnym tonie wypowiada się Monika Glińska, która będzie dbać o interesy mieszkańców osiedla Psie Pole-Zawidawie. – Trudno w tym momencie mówić już o konkretnych planach, najpierw musimy się spotkać z innymi radnymi, stworzyć listę celów dla całego Psiego Pola-Zawidawia na najbliższą kadencję, jeszcze lepiej poznać nasze osiedla i spotkać się z mieszkańcami. Wierzę, że tylko wspólna wytężona praca przyniesie dobre efekty – podkreśla Glińska. Tomasz Myszko dostał się do rady osiedla na Tarnogaju. – Po pierwsze – musimy poznać całą radę, wybrać przewodniczącego, zarząd i wtedy będziemy mogli rozpocząć wewnętrzną dyskusję o priorytetach – zaznacza.
Słuchać mieszkańców i innych radnych Choć nowi radni na razie dość ostrożnie wypowiadają się o swoich planach na nadchodzącą kadencję, podzielili się z nami swoimi pierwszymi pomysłami. – Na pewno chciałbym zająć się kwestiami związanymi z bezpieczeństwem pieszych i rowerzystów na osiedlu, a także współpracować ze strażą miejską w zakresie usuwania wraków, których coraz więcej pojawia się na ulicach Grabiszyna-Grabiszynka – zapowiada Bartosz Jungiewicz. Jungiewicz spodziewa się, że rada będzie wspierać promocję projektów zgłaszanych do Wrocławskiego Budżetu Obywatelskiego, zwłaszcza tych ogólnomiejskich. – To wspólne priorytety. Co do innych zadań i pomysłów, spokojnie czekam na propozycje pozostałych radnych. Wiele postulatów powtarzało się u różnych kandydatów, więc jestem przekonany, że czekają nas cztery lata dobrej współpracy – dodaje Bartosz Jungiewicz. Grzegorz Maślanka będzie radnym na osiedlu Karłowice-Różanka. – W pierwszej kolejności należy uporządkować parkowanie przy ul. Długosza i Sportowej, wyremontować ulicę Koszarową i chodnik przy
ul. Czajkowskiego. Dla mnie priorytetem będzie realizowanie zadań, które są wynikiem moich obserwacji osiedla, a także postulatów zgłaszanych przez mieszkańców – tłumaczy Maślanka. Radny zapowiada, że będzie wspierał współpracę z prężnymi stowarzyszeniami i fundacjami, których nie brakuje na Karłowicach i Różance. – Chciałbym, aby na naszych osiedlach było widać, że mają dobrego gospodarza – dodaje. Mateusz Jarzembski został radnym na Przedmieściu Oławskim. – Będę chciał nawiązać współpracę z każdym, kto tylko poprze moje postulaty i projekty. To, od czego chciałbym zacząć, to akcja #SztukaNaMurach polegająca na masowym zamalowaniu obskurnych napisów i rysunków estetycznymi muralami. W dalszej kolejności zajmę się kwestią przywrócenia stałych połączeń tramwajowych na ulicy Kościuszki – zapowiada Jarzembski.
Odkorkować Psie Pole Monika Glińska podkreśla, że jednym z największych wyzwań będzie usprawnienie połączenia Psiego Pola z centrum – aktualnie, w razie wypadku na ul. Krzywoustego, to osiedle korkuje się na kilka godzin. – Inne priorytety to wyznaczenie optymalnej trasy planowanej linii tramwajowej, polepszenie komunikacji między sąsiednimi osiedlami, zwiększenie powierzchni terenów zielonych, poprawa infrastruktury drogowej i rowerowej (również włączenie osiedla w system Wrocławskiego Roweru Miejskiego), zarówno na Psim Polu, jak i na Kłokoczycach czy Zakrzowie – wylicza Glińska. Na Zakrzowie radni na pewno będą zabiegać także o modernizację ul. Królewskiej oraz budowę pętli autobusowej z prawdziwego zdarzenia – jak mówi Monika Glińska, obecnie na Osiedlu Sobieskiego mamy bowiem do czynienia z prowizorką, a także o kontynuację budowy Parku Jedności oraz zmniejszenie odczuwania hałasu w blokach usytuowanych przy alei Sobieskiego. – Osiągalne wydaje mi się stworzenie na osiedlu lokalnego centrum aktywności dla mieszkańców. Chciałabym, żeby rada osiedla była blisko mieszkańców i aktywizowała ich. Myślę, że te cele przyświecają nie tylko mnie, ale i pozostałym radnym – dodaje Monika Glińska.
WYBORY DO RAD OSIEDLI 2017 – RAPORT
Wybory, i co dalej?
Wyjść do ludzi, także wirtualnie Aleksandra Zienkiewicz, jako nowa radna osiedla Plac Grunwaldzki, chce przede wszystkim zadbać o lepszą komunikację rady z mieszkańcami. – Konieczne jest stworzenie profilu rady na Facebooku i systematyczne jego prowadzenie, a także częsta aktualizacja strony internetowej – obecna strona dostarczona przez Urząd Miejski informuje, od 2014 roku, że jest „w budowie”, a inna, o adresie podanym przy siedzibie rady osiedla, nie otwiera się. Natomiast informacje o wydarzeniach czy dyżurach radnych powinny znaleźć się na tablicach informacyjnych w budynkach (większość ma takie), np. dzięki współpracy z zarządcami nieruchomości – wylicza Zienkiewicz. Usprawnienie komunikacji między radą osiedla a mieszkańcami za pośrednictwem strony internetowej i mediów społecznościowych – jako jeden ze swoich priorytetów – wymienia także Paweł Jarnicki, nowy radny na Gajowicach. – Myślę też, że warto popracować nad lokalną tożsamością mieszkańców Gajowic, przyda się to do lepszej koordynacji projektów WBO – zaznacza. Chęć wyjścia do ludzi deklaruje również Tomasz Myszko z Tarnogaju. – Strona internetowa, działający profil na Facebooku – to na początek. Porozmawiamy z zarządcami okolicznych wspólnot mieszkaniowych, by na tablicach na klatkach schodowych zawisły informacje o tym, gdzie i jak nas znaleźć. Będziemy także wnioskować do miasta o postawienie w kilku miejscach osiedla słupów informacyjnych, na których każdy, kto zechce, będzie mógł poinformować sąsiadów o swoich działaniach – tłumaczy.
27
WYBORY DO RAD OSIEDLI 2017 – RAPORT 28
Zazielenić Wrocław Krzysztof Bielański jest radnym na osiedlu Powstańców Śląskich od 2009 roku, więc będzie chciał kontynuować część działań z poprzednich lat. – Jednakże, zważywszy na fakt, że komitet „Przyjazne Osiedle-Bezpartyjny Wrocław” wprowadził do Rady Osiedla Powstańców Śląskich zdecydowaną większość, liczę, że w tej kadencji uda się zrobić więcej na rzecz remontów naszych chodników, jak również w kwestii związanej z rewitalizacją osiedlowych podwórek. Zależy mi, by nasze osiedle rozwijało się w sposób zrównoważony. Dlatego też, pamiętając o potrzebie wygospodarowania nowych miejsc parkingowych, nie wolno zapominać o potrzebie zwiększenia terenów zielonych – tłumaczy Bielański. Więcej zieleni na swoim osiedlu chciałaby wprowadzić także Aleksandra Zienkiewicz. Chodzi o tereny przy nowo wybudowanych biurowcach, u zbiegu ulicy Ładnej i Reja czy przy ul. Grunwaldzkiej. Radna chce także zaangażować mieszkańców w proces nowego zagospodarowania podwórek. Zienkiewicz przypomina, że niedługo magistrat będzie zbierał też karty zadań inwestycyjnych. – Potrzeb infrastrukturalnych na osiedlu jest bardzo dużo, więc na pewno będę chciała, byśmy przygotowali odpowiednie wnioski, np. o obniżenie krawężników, remont jednej z ulic, czy podwórek – wniosków może być maksymalnie trzy – zaznacza Aleksandra Zienkiewicz. Paweł Jarnicki zapowiada, że w pierwszej kolejności będzie chciał, wspólnie z Towarzystwem Upiększania Miasta Wrocławia, złożyć wniosek o przekształcenie skrzyżowania Stalowa-Krucza-Mielecka w rondo – dzięki temu ma być tam bezpieczniej. – Marzą mi się Gajowice z tylko kilkoma ulicami głównymi (Hallera, Grabiszyńska, Gajowicka, Zaporoska, Krucza, Stalowa, Mielecka, Pereca), a pozostałymi ulicami przekształconymi w zielone „strefy zamieszkania”. To pomysł do dyskusji, kiedy zawiąże się nowa rada. Jeśli zyska uznanie, to byłby to – rzecz jasna – plan na długie lata. Dobrze byłoby też wraz z całą radą opracować sposób efektywnego pozyskiwania mikrograntów, których jest całkiem sporo, a za pomocą których można zrobić dla osiedla wiele dobrego – wyjaśnia Jarnicki. Stworzyć miejsca spotkań i opowiedzieć o historii osiedla Tomasz Myszko podkreśla, że lista Przyjaznego Tarnogaju szła do wyborów z konkretnymi postulatami. – Chcemy utworzenia instytucji miejskiej, która będzie animować życie mieszkańców. Czy będzie to Miejska Biblioteka Publiczna, MDK czy miejsce na wzór Łokietka 5 – liczymy na dyskusję z miastem w tej sprawie – tłumaczy Myszko. Nowo wybrany radny zaznacza, że na pewno będzie domagać się od urzędników, jak najszybciej informacji o planach organizacji komunikacji miejskiej w tej części miasta po wybudowaniu mostu Wschodniego. – Chcemy uniknąć chaosu, który wydarzył się na Grabiszynku i Oporowie po otwarciu mostu przez Ślęzę. Tym bardziej, że skala realizowanej obok nas inwestycji, a zatem spodziewany ruch samochodowy, będą znacznie większe – mówi Myszko. Inne priorytety to m.in. szybkie powstanie wschodniej pieszo-rowerowej obwodnicy Wrocławia, która ma przechodzić wzdłuż dużej części Tarnogaju, a także wpisanie do Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego przestrzeni publicznej, której – jak podkreśla Myszko – tak bardzo na tym osiedlu brakuje. – Przypilnujemy realizacji wygranego w WBO parku i zawalczymy o realizację projektu zagospodarowania wzgórza Tarnogajskiego. W tej chwili to, czego najbardziej brakuje mieszkańcom to właśnie takich „miejsc spotkań”, miejsc do wypoczynku i aktywności – zaznacza Tomasz Myszko. Dodaje, że nowa rada nastawia się także na realizację tzw. działań miękkich. – Jedną z pierwszych, stosunkowo łatwą w organizacji i niskokosztową rzeczą, którą chcielibyśmy zorganizować, to spacery z przewodnikiem po Tarnogaju, który opowie o historii tego miejsca, osiedla zbudo-
wanego wokół gazowni. Nawet nowi mieszkańcy osiedla często nie wiedzą, że mamy u siebie takie perełki, jak ul. Złotostocka, Ziębicka czy Kamieniecka, zaprojektowane w całości przez Paula Schreibera, inspektora budowlanego w biurze Maxa Berga – tłumaczy Myszko. Takie działania, przekonuje radny, będą budować lokalną tożsamość szczególnie tych napływowych mieszkańców osiedla.
Jak wygrywać, to z przytupem Nie da się przejść obojętnie obok świetnego wyniku w wyborach, jaki osiągnęła koalicja Bezpartyjny Wrocław – w sumie zdobyła 8055 głosów w 26 okręgach, czyli blisko 22% wszystkich oddanych tam głosów. Kandydaci z BW zdobyli w tych 26 okręgach łącznie 50 ze 197 mandatów, co stanowi ponad 25% całej puli. W dziewięciu okręgach przedstawiciele koalicji zajęli pierwsze miejsca w głosowaniu, w siedmiu – zarówno pierwsze, jak i drugie miejsca, a w pięciu – pierwsze trzy miejsca. W okręgu nr 4 na osiedlu Powstańców Śląskich, Bezpartyjny Wrocław zgarnął wszystkie siedem mandatów. – O sukcesie Bezpartyjnego Wrocławia zdecydowała współpraca i umiejętność rozmowy ludzi o różnych poglądach i spojrzeniu na otaczający nas świat. Dlatego też ta współpraca będzie kontynuowana w kolejnych miesiącach – razem będzie nam łatwiej osiągnąć sukces w skali miasta. I mam tu na myśli zmiany zarówno jeśli chodzi o postrzeganie rad osiedla przez gminę, jak również w kwestiach infrastruktury – tłumaczy Krzysztof Bielański, który zwyciężył w jednym z okręgów na osiedlu Powstańców Śląskich. Łącznie Bezpartyjny Wrocław będzie miał 51 radnych (Michał Torz został radnym na osiedlu Strachocin-Swojczyce-Wojnów bez głosowania) na 13 osiedlach. To: Borek, Gajowice, Grabiszyn-Grabiszynek, Huby, Jagodno, Karłowice-Różanka, Kleczków, Maślice, Pawłowice, Powstańców Śląskich, Przedmieście Oławskie, Psie Pole-Zawidawie oraz Strachocin-Swojczyce-Wojnów.
Postawić na kompetencje i zaangażowanie
C
M
Y
CM
MY
CY
CMY
K
Grzegorz Maślanka podkreśla, że koalicja Bezpartyjny Wrocław odniosła sukces, ponieważ postawiła na ludzi kompetentnych, zaangażowanych w życie swojego osiedla, z dużą ilością pomysłów na to, jak zwiększyć komfort życia mieszkańców. – Kandydaci z rożnych części Wrocławia wspierali się nawzajem. Również kampania wyborcza została przeprowadzona w sposób profesjonalny. Po wyborach zamierzamy nadal ze sobą współpracować, wymieniać się pomysłami i wspólnie zgłaszać inicjatywy do władz Wrocławia. Jeżeli jakiś pomysł odniesie sukces na jednym osiedlu, to będzie nam łatwiej przenieść go na kolejne – tłumaczy Maślanka. – Wiem, że na części osiedli ludzie po prostu zaczęli interesować się sprawami swojej okolicy i nie chcąc się wiązać z żadną ogólnopolską partią, znajdowali naturalnego sojusznika w postaci Bezpartyjnego Wrocław – odpowiada Paweł Jarnicki na pytanie: „co zdecydowało o sukcesie koalicji Bezpartyjny Wrocław?”. Jarnicki zamierza współpracować ze wszystkimi, którzy będą tego chcieli. Tłumaczy, że na Gajowicach, w jego okręgu, tylko on jest nowym radnym, a reszta to członkowie starej rady. – Będę się starał utrzymywać kontakt z radnymi z Bezpartyjnego Wrocławia, przede wszystkim z sąsiednich osiedli, czyli Powstańców Śląskich, Borek i Grabiszyn-Grabiszynek – wylicza Paweł Jarnicki. Mateusz Jarzembski przekonuje, że o sukcesie Bezpartyjnego Wrocławia zdecydowały trafne postulaty: STOP igrzyskom – zadbajmy o nasze osiedla. – Jasny i wyrazisty przekaz, w połączeniu z kampanią wykorzystującą nie tylko ulotki, ale i billboardy, był gwarantem dobrego wyniku – dodaje.
NASZE MIASTO
Arteria Świdnicka Sieć ulic to krwiobieg miasta. W sieci tej szczególnie ważne są ulice handlowe – zjawiska urbanistyczne, społeczne i ekonomiczne. Ich stan odzwierciedla nie tylko aktualną kondycję miasta jako całości, ale też zasobność, kreatywność, style funkcjonowania mieszkańców i przedsiębiorców, a w pewnym sensie także politykę władz. TEKST MICHAŁ DĘBEK
N
a Zachodzie ożywiona debata o życiu i śmierci ulic trwa co najmniej od lat sześćdziesiątych, kiedy po raz pierwszy ukazała się praca The Death and Life of Great American Cities autorstwa Jane Jacobs. W Polsce problematyka ulic handlowych nie była szerzej podejmowana, aż do pierwszej dekady XXI wieku. Dopiero wówczas zorientowaliśmy się, że ulice znalazły się w społeczno-ekonomicznej zapaści, a przynajmniej w dotkliwych transformacjach. Przyczyny i mechanizmy przeobrażeń ulic handlowych w Polsce są złożone. Najczęściej winę za ich „śmierć” w latach 2000-2010, przypisuje się powstającym w tamtym czasie masowo galeriom handlowym; przy czym związek samego powstawania galerii z przeobrażeniami ulic nie jest tak prosty, jak się powszechnie sądzi. Tak czy inaczej, pojawiło się w polskiej debacie publicznej przekonanie, że ulice handlowej wymagają specjalnej troski ze strony
wszystkich kreatorów miejskich przestrzeni. Dziś chcą je „ratować” i „wskrzeszać” zarówno media, miejscy aktywiści, planiści, urbaniści, jak ekonomiści, a nawet lokalne społeczności (choć te ostatnie niestety w najmniejszym stopniu). Jest tak również we Wrocławiu, gdzie od lat toczy się publiczna debata o naszej najbardziej charakterystycznej, dawnej ulicy handlowej – Świdnickiej. Dotychczasowa debata o Świdnickiej w lokalnych mediach miała głównie charakter subiektywnych opisów mniej lub bardziej smutnej rzeczywistości ulicy. Często wymieniano opinie na temat specyficznych działań lub ich braku, podejmowanych przez urzędników i lokalny biznes. Brakowało przy tym spojrzenia obiektywnego, empirycznego, na tę niewątpliwie ciekawą wrocławską przestrzeń. Nie było jasne, jak wygląda Świdnicka w szerszej, społecznej świadomości. Nie badano, na czym polega jej spostrzegany potencjał, jakie silne
i słabe strony widzą jej użytkownicy. Czy ulica ma kłopoty? Jeśli tak, jakie? Spoglądając na Świdnicką w latach 2014–2016, z perspektywy empirycznej, oczyma różnych jej użytkowników, przeprowadziłem sześć jakościowych i ilościowych badań spostrzegania tej ulicy. Zbadałem łącznie blisko trzysta osób – mieszkańców Wrocławia i okolic, obcokrajowców mieszkających czasowo we Wrocławiu oraz przedsiębiorców prowadzących sklepy i lokale usługowe przy Świdnickiej. Sprawdzałem, które fragmenty ulicy, i które znajdujące się przy niej obiekty stanowią fundamenty jej wizerunku. Diagnozowałem też, jak jest postrzegana Świdnicka, zgłębiałem jej atrakcyjne i nieatrakcyjne aspekty, związane z nią skojarzenia emocjonalne i funkcjonalne. Badałem też deklaratywną częstotliwość korzystania ze Świdnickiej i skłonność użytkowników do jej rekomendacji znajomym; w ten sam sposób, równolegle, wskaźnikowałem użytkowanie i satysfakcję z Galerii Dominikańskiej i Pasażu Grunwaldzkiego, aby zorientować się w potencjale Świdnickiej na tle galerii, do niedawna uważanych skądinąd za jej „grabarzy”. Osoby proszone o narysowanie „z pamięci” mapek ulicy Świdnickiej (metodą tzw. kartowania poznawczego), najczęściej zaznaczały na nich Operę Wrocławską, Renomę i przejście podziemne. Rejon skrzyżowania Świdnicka – Kazimierza Wielkiego był też, obok deptaka między przejściem podziemnym a Hotelem Monopol, najczęściej odtwarzanym fragmentem Świdnickiej. Możliwe, że elementy w największym stopniu determinują mentalne obrazy ulicy, tkwiące w umysłach jej użytkowników. To tym bardziej prawdopodobne, że w swobodnych wypowiedziach na temat Świdnickiej, przejście podziemne, Hotel Monopol i Opera stanowiły – obok Renomy – najczęściej omawiane przez wszystkie grupy badanych elementy ulicy. Warto przy tym wspomnieć, że nowe przejście, w przeciwieństwie do poprzedniego, było spontanicznie wskazywane przez badanych jako negatywna zmiana i nieatrakcyjny element ulicy. Z najnowszych wywiadów z użytkownikami ulicy wynika, że nowym, atrakcyjnym punktem orientacyjnym i symbolem Świdnickiej staje się też zrewitalizowana Barbara.
Świdnicka naszkicowana przez kobietę, 60 lat, wykształcenie wyższe
Świdnicka naszkicowana przez mężczyznę, 29 lat, wykształcenie wyższe
NASZE MIASTO Świdnicka nie jest postrzegana jednoznacznie jako ulica handlowa. Najczęstszym powodem odwiedzin na Świdnickiej jest komunikacja (przejście dokądś, przesiadka itp.) lub rekreacja. Na pytanie „po co byłaś ostatnio na Świdnickiej?”, większość ludzi odpowiada „po nic”, „przechodziłam przy okazji”, albo „spotkać się ze znajomym”. Nawet ta część badanych, która kojarzyła Świdnicką z handlem, jako najbardziej atrakcyjne elementy ulicy wymieniała jednak te związane z architekturą i kulturą. W ilościowej części badań, zakupy jako cel odwiedzin ulicy pojawiły się tylko w 6% deklaracji (dla porównania – w Pasażu Grunwaldzkim w 36%). W wizerunku Świdnickiej co prawda istnieje handel, ale jest on niecharakterystyczny i badani zwykle nie umieli lub nie chcieli go szczegółowo omawiać. Absolutnie szokującym było przy tym odkrycie, że najsilniejsza krytyka handlowego charakteru ulicy wystąpiła w grupie… działających w ramach Świdnickiej przedsiębiorców! Tylko w 2 spośród 31 deklaracji przedsiębiorców wyrażali oni przekonanie, że ludzie przychodzą na Świdnicką na zakupy. To tak, jakby kreatorzy tamtejszego handlu powiedzieli: „wiemy i przyznajemy, że robimy fatalną robotę”. Inni użytkownicy nie byli wobec oferty handlowo-usługowej ulicy aż tak krytyczni. Sfera komercji Świdnickiej była oceniana identycznie jak sfera komercji Galerii Dominikańskiej (przeciętnie i najczęściej 3 w skali 1-4) i nieco niżej, niż Pasażu Grunwaldzkiego przy pomiarze innym narzędziem (przeciętnie 3 na Świdnickiej, 3,9 w Pasażu w skali 1-6). Świdnicka jest natomiast spostrzegana jako przestrzeń relatywnie przyjazna rozrywce i miłemu spędzaniu wolnego czasu. Ulica uzyskała w tych obszarach oceny wyższe, niż Galeria Dominikańska (przeciętnie 2,8 do 2 w skali 1-4), a nawet nieco wyższe, niż Pasaż Grunwaldzki (przeciętnie 3,6 do 3 w skali 1-6); badani szacowali, czy udają się do tych miejsc, aby fajnie spędzić wolny czas, czy miejsca te kojarzą im się z rozrywką, oraz czy spotykają się towarzysko ze znajomymi w tych przestrzeniach itd. Może właśnie dlatego użytkownicy Świdnickiej mieli z nią
32
wroclife.pl Nr 4/2017
Ulica Świdnicka we Wrocławiu. Fragmenty ulicy odzwierciedlone w szkicach r ysowanych przez mieszkańców Wrocławia i okolic (metoda kartowania poznawczego). Liczby w prostokątach oznaczają częstotliwość pojawiania się fragmentu. Kursywą wskazano wzorce opisane przez Alexandra i in. (2008). Próba kwotowa N=61, maj-czerwiec 2016. Badania prowadził dr Michał Dębek z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego.
KONCEPT I STYL głównie pozytywne skojarzenia emocjonalne – najczęściej były to: radość, zadowolenie lub pozytywne zaciekawienie. Gdyby poszukiwać jednego uniwersalnie negatywnie kojarzącego się elementu ulicy, byłoby nim chyba nowe przejście podziemno-naziemne. To jedyne negatywne skojarzenie podzielane zarówno przez stałych mieszkańców miasta i okolic, jak i obcokrajowców mieszkających we Wrocławiu oraz przedsiębiorców. Przy czym ogólnie niewiele było jednoznacznie negatywnych narracji na temat badanej ulicy. Świdnicka okazała się przestrzenią potencjalnie chętnie rekomendowaną do odwiedzania przez wszystkich poza przedsiębiorcami. Jedna z najważniejszych przestrzeni publicznych Wrocławia ma względnie pozytywny wizerunek i jest odbierana głównie jako miejsce przyjazne spędzaniu wolnego czasu. Mimo, że począwszy od swego rozkwitu w końcu XIX wieku, Świdnicka była niewątpliwie ulicą handlową – przed wojną porównywalną z ówczesnymi ulicami handlowymi dużych miast europejskich – dziś nie jest raczej kojarzona z zakupami. Teraz ulica pełni bardzo istotną funkcję komunikacyjną i sprzyjającą rekreacji. Jeśli wziąć pod uwagę bardzo duży ruch pieszy na Świdnickiej – deklarowany przez badanych i potwierdzony w obiektywnych pomiarach – oraz jej raczej pozytywny wizerunek, nie można powiedzieć, że dzieje się z nią w tej chwili coś szczególnie niepokojącego. Konkurencja ze strony galerii handlowych nie wydaje się niszczyć „życia” Świdnickiej, aczkolwiek znacznie utrudnia jej funkcjonowanie jako ulicy handlowej porównywalnej z zuryską Bahnhofstrasse, mediolańską Via Monte Napoleone, albo – toutes proportions gardées – paryską Champs-Élysées. Trzeba jednak pamiętać, że podobne funkcjonowanie utrudniają jej też, między innymi, polityka władz i presja miejskich aktywistów, zmierzające do coraz bardziej śmiałego wyłączania z komunikacji samochodowej centrum miasta (poza galeriami handlowymi). Funkcjonowanie Świdnickiej jako traktu handlowego utrudnia także słabość rodzimego kapitału, kłopoty z handlowym know-how i inne, rzadziej podejmowane w debacie publicznej, wątki. Dlatego – jeśli nie nastąpią żadne zasadnicze zmiany w polityce władz miasta i trendach cywilizacyjnych – Świdnicką czeka przyszłość rekreacyjnego deptaka, ze znaczną przewagą gastronomii, rozrywki i kultury, z relatywnie niewielkim dodatkiem shoppingu. Nic nie wskazuje na to, by Świdnicka miała zmartwychwstać jako ulica handlowa europejskiego formatu, ale też nic nie wskazuje, że może mieć kłopoty jako przestrzeń publiczna. Dziękuję za pomoc w projekcie moim byłym studentom z Wydziału Architektury PWr: Kalinie Bludów, Katarzynie Mierzejewskiej, Jakubowi Krupie i Annie Oziębłej oraz współpracującej ze mną doktorantce w Instytucie Socjologii UWr Paulinie Olejniczak-Brząkale.
Tarasy w poszukiwaniu słońca Pogoda barowa, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby „sprowokować” wiosnę i przygotować przestrzeń na jej przyjście. TEKST NASZ EKSPERT – GALERIA WNĘTRZ DOMAR
Z
roku na rok coraz więcej uwagi poświęcamy urządzaniu naszych tarasów i balkonów. Głównym trendem staje się takie zaprojektowanie balkonu czy tarasu, by stanowiły one przedłużenie części mieszkalnej. Powstają zewnętrzne strefy wypoczynku z sofami, narożnikami, fotelami, ławami, jak również jadalnie, gdzie w gronie rodziny lub znajomych można biesiadować godzinami. Co za tym idzie, mamy potrzebę, by nasz zewnętrzny „pokój” prezentował się elegancko. W tym stylu coraz częściej projektowane są meble ogrodowe – przypominają te przeznaczone do wnętrz, ale dzięki materiałom, z których są wykonane, świetnie czują się na powietrzu. Nie szkodzą im ani ulewne deszcze, ani nadmierne nasłonecznienie… Tradycyjne materiały wykorzystywane w produkcji mebli ogrodowych, czyli drewno teakowe i rattan, zawsze będą miały swoich zwolenników, jednakże coraz częściej i śmielej wkraczają na tarasy meble wykonane z materiałów odporniejszych na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia. Są to meble z materiałów syntetycznych, z których najbardziej popularny jest technorattan – lekki, odporny na graniczne temperatury, promienie UV, a co najważniejsze – ekologiczny! Ponieważ lubujemy się w tym, co naturalne, to i kolorystyka mebli zmierza ku naturalności. Dominują kolory ziemi, odcienie szarości, ale mogą pojawiać się i mocniejsze akcenty kolorystyczne w poduchach czy innych dodatkach. W formach i stylu mebli ogrodowych przeważa minimalizm, często z modułowymi sofami, których siedziska i oparcia wyściełane są miękkimi poduchami. Ciekawym i bardzo nowoczesnym rozwiązaniem są różne formy wykonane z poliuretanu. Mogą to być siedziska, często podświetlane, co wieczorami robi nieziemskie wrażenie, czy lampy ogrodowe, np. pływające w oczku wodnym. Innym dopełnieniem świetlnym są bardzo modne latarenki różnej wielkości. Idąc tropem naturalności, za którą tak tęsknimy, stosujmy na tarasach naturalne podłoża. Od wielu lat prym wiedzie drewno i kamień, albo ich kompozytowe odpowiedniki, rewelacyjnie imitujące każdy z tych materiałów. Jeśli zdecydujemy się na naturalne drewno, wybierzmy egzotyczne, chociaż w naszych warunkach może być to także modrzew, dąb czy buk. Warto zaznaczyć, że taras z drewnianych desek wymaga corocznej renowacji. Przed rozpoczęciem sezonu letniego, należy go poddać prostym zabiegom konserwacyjnym: po dokładnym oczyszczeniu, trzeba taras zaolejować lub zabezpieczyć impregnatem do drewna. Przy podłożu kompozytowym takie przygotowanie do sezonu nie jest konieczne. Ze względów praktycznych (vide: atmosferycznych) częściej wybieramy elementy kompozytowe, które przewyższają pierwowzór swą odpornością oraz nie wymagają tak częstej i intensywnej pielęgnacji. Zawsze świetnie sprawdzi się także kamień naturalny – można wybierać spośród wielu gatunków piaskowców, sjenitów czy granitów. Często stosowanym materiałem są także płytki mrozoodporne, czy wszelkiego rodzaju płytki klinkierowe albo betonowe – rozmaitość kolorystyczna jest tak szeroka, że każdy znajdzie coś dla siebie.
wroclife.pl Nr 4/2017 FOT. DOMAR – PERGOLA Z DACHEM MIĘKKIM
33
CZAS WOLNY
Nie jesteśmy bohaterami Z Małgorzatą Warachim, mamą adopcyjną i współzałożycielką Stowarzyszenia Rodzin Adopcyjnych (adopcyjni.pl), rozmawia Maciej Leśnik. Jakie obawy mają kandydaci na rodziców adopcyjnych? Co dla Pani było trudne?
Zwykle na początku pojawia się pytanie: czy będziemy w stanie pokochać cudze dziecko? Potem obawy dotyczą stanu zdrowia dziecka. Znaczenie ma też wiek, czy jest ono przyjęte prosto ze szpitala czy zdążyło już doświadczyć pewnych trudności. Pozostałe sprawy dotyczą
Co radziłaby Pani osobom, które są przed pierwszym spotkaniem z dzieckiem?
Aby nie nastawiać się na euforię i wybuch emocji. Dzieci czasem nie potrafią odpowiedzieć na miłość, trzeba ich tego nauczyć. Pamiętam nasze pierwsze spotkanie. Syn miał wtedy 7 miesięcy, był bardzo smutny i trudno było go rozweselić. Starałam się nie przywiązywać zbyt dużych emocji do tego spotkania. Między dorosłymi a dzieckiem może pojawić się tzw. chemia. Jednak, tak jak w miłości, nie działa się tylko pod wpływem uczuć. Miłość nie jest uczuciem, ale wyborem. Nie ma więc potrzeby, aby więcej razy spotykać się z dzieckiem przed decyzją. Albo rodzice podejmą decyzję o adopcji albo nie.
Czy Pani syn wie o swojej przeszłości? Jak decyzja o adopcji została odebrana w rodzinie?
wroclife.pl Nr 4/2017
Źródło: Kontrola i badanie ankietowe NIK. Funkcjonowanie ośrodków adopcyjnych na terenie województwa dolnośląskiego.
34
Dane z 2012 i pierwszej połowy 2013 roku, dotyczą wszystkich trzech ośrodków adopcyjnych na Dolnym Śląsku.
tak samo rodziców adopcyjnych, jak i biologicznych. Osobiście nie miałam dużych obaw, ponieważ zawsze chciałam mieć zarówno swoje dzieci, jak i adoptowane. Rozmawialiśmy o tym z mężem jeszcze przed ślubem. Potem staraliśmy się o dziecko, ale medycyna nie na wszystkie pytania znajduje odpowiedź. Dwa lata po adopcji syna, urodziła się nam córka. Uważam, że każde małżeństwo musi przerobić temat adopcji ze sobą. To jest wspólna decyzja, nie można wywierać presji, przyspieszać zdarzeń, nie można zgodzić się dla dobra współmałżonka, samemu będąc nieprzekonanym. Najtrudniejsze było dla mnie oczekiwanie na „ten telefon” po kwalifikacji na rodziców. Czekaliśmy rok, zanim poznaliśmy syna. Z drugiej strony ten czas pomógł nam psychicznie oswoić z myślą, że przyjmiemy dziecko. Zdaję sobie sprawę, że ośrodek ma trudną rolę do odegrania. Dla dziecka musi znaleźć najlepszych rodziców, a nie na odwrót. To szalona odpowiedzialność, która wymaga czasu.
Kiedy rodzic zatai wszystko przed dzieckiem a prawda wyjdzie na jaw, bardzo trudno będzie mu odbudować autorytet i zaufanie. Dla mnie jawność adopcji wynika z szacunku do dziecka. Choć bardzo bym chciała je urodzić, jego początki były inne. Nie mogę tego zmienić i nie mam prawa mu tego odbierać. Tego się nie ukryje. Nasze dzieci szybko zaczęły zadawać pytania: jak to jest, że córka była w moim brzuchu, a synek nie? Syn wie, że jest adoptowany. Przyjdzie jeszcze moment, kiedy dotrze to do niego i będzie musiał się zderzyć ze świadomością odrzucenia. Jest to przykre, ale wtedy stanę obok niego i pomogę mu przejść przez tę trudną sytuację. Nasza cała rodzina mocno nas wspierała, także po adop-
cji. Generalnie spotkałam się z pozytywnym przyjęciem faktu adopcji i nie usłyszałam litościwego: jak wspaniale, że to biedne dziecko będzie miało teraz tak cudownych rodziców. Ani ono nie jest strasznie biedne, ani my nie jesteśmy bohaterami.
Gdzie mogą szukać rady i pomocy osoby, które zastanawiają się nad adopcją lub mają problemy już po niej?
Zawsze mogą porozmawiać z psychologami i pedagogami w ośrodku. Czasami, my rodzice, zastanawiamy się, czy już trzeba iść z problemem do specjalisty czy wystarczy zadzwonić do innej mamy, by usłyszeć: ,,u mnie też tak było, będzie lepiej”. Mimo, że adoptowaliśmy syna 10 lat temu, nadal utrzymujemy kontakt z rodzinami ze szkolenia adopcyjnego. Pojawiamy się na zjazdach rodzin adopcyjnych, które nasz ośrodek organizuje co roku. Rozmowy z innymi rodzinami uzmysłowiły nam, że jest potrzeba, by spotykać się częściej. Dlatego postanowiliśmy założyć Stowarzyszenie Rodzin Adopcyjnych (adopcyjni.pl) i spotykać się raz w miesiącu na WySpie, czyli Wychowawczym Spa (grupa wsparcia dla rodzin adopcyjnych), organizowanym przez ośrodek. Ponadto, w co drugi poniedziałek, mamy dyżur na Katedralnej 4, a w soboty wspiera nas psycholog. Zainteresowanych zachęcamy do kontaktu poprzez maila adopcyjnirodzice@gmail.com. Warto też skorzystać z serii filmów ,,Adopcja. Poradnik” na stronie 2ryby.pl
CZAS WOLNY
Akademia splendoru i konwenansów
Pakujemy walizki TEKST EWA KUZILEK-SEKŚCIŃSKA
Majowy weekend rozpoczyna szaleństwo wyjazdów. Na krótko i na dłużej. Zanim dotrzemy do celu, jedziemy lub lecimy, nierzadko z utrudnieniami. Jak się wtedy zachować? Czy jesteśmy na lotnisku, na dworcu czy w poczekalni – zawsze kulturalnie.
C
zasami puszczają nam nerwy: samolot ma opóźnienie, pociąg pomimo miejscówek jest pełen ludzi, w autobusie zabrakło miejsca na nasze bagaże... Trudno być miłym i uśmiechniętym, nawet jeżeli w perspektywie mamy wymarzony wyjazd i radość wolnych dni. Jeżeli nie możemy powstrzymać się od kąśliwych uwag i podnosimy głos, to po ochłonięciu przeprośmy, o ile kogoś (najczęściej najmniej winnego całego zajścia) obraziliśmy; miło będzie również przeprosić tych, którzy przez przypadek byli świadkami całej sytuacji. W końcu każdy jest odpowiedzialny za własne zachowanie. Wchodząc do przedziału pociągu, na pewno nie zaszkodzi powiedzieć „dzień dobry”. Jeśli nie ma miejscówek, spytajmy, czy miejsce, któ-
re chcemy zająć, jest wolne. Pamiętajmy, że nasze długie opowieści bywają interesujące tylko dla nas, inni mogą być nimi zmęczeni. Zanim otworzymy okno, spytajmy, czy nie będzie to nikomu przeszkadzało – jednym zawsze jest za ciepło, a drugim za zimno, więc może warto zadbać o konsensus w tej sprawie, by podróż była przyjemniejsza? Jeżeli nasz sąsiad czyta książkę, tablet lub informacje w telefonie, nie starajmy się czytać razem z nim, o ile nie zostaliśmy do tego zaproszeni. Warto ograniczyć rozmowy przez telefon w towarzystwie innych pasażerów. Jeżeli musimy porozmawiać – najlepiej wyjdźmy na korytarz. Podróżując nocą, ustalmy z pozostałymi pasażerami, czy gasimy światło w przedziale. Wysiadając pożegnajmy się, a jeżeli
była to miła dla nas podróż – podziękujmy za spędzony wspólnie czas. I jeszcze jedna delikatna sprawa: nie wychowujmy cudzych dzieci (swoje owszem!), nawet jeżeli ich zachowanie nas oburza. Możemy poprosić rodziców o interwencję, jeżeli ich dziecko szczególnie nam przeszkadza. Asertywność jest tu wskazana. Podobne zasady obowiązują w autobusie. Rozmawiając przez telefon trudno wyjść „na korytarz”, dlatego starajmy się rozmawiać niewiele i przyciszonym głosem. Może nasz współtowarzysz podróży chciałby się zdrzemnąć? Wysiadając pożegnajmy się z osobą, która siedziała obok nas i z kierowcą – to dzięki niemu dotarliśmy bezpiecznie do celu.
Lecąc samolotem pamiętajmy o paru żelaznych zasadach, które powinny obowiązywać wszystkich podróżnych, szczególnie w klasie ekonomicznej:
Jeżeli mamy więcej niż jeden bagaż podręczny, warto jeden z nich umieścić pod fotelem.
W przypadku dłuższej trasy, zaopatrzmy się w poduszkę podróżną nam będzie wygodniej, a przy okazji zaoszczędzimy ramię sąsiada.
Jeżeli planujemy spacer po pokładzie – rozejrzyjmy się, czy nie spowodujemy utrudnień dla stewardessy, która właśnie rozwozi posiłek.
36
wroclife.pl Nr 4/2017
Jeżeli chcemy rozłożyć fotel, zróbmy to ostrożnie, aby nie rozlać napojów, które ma na stoliku osoba siedząca za nami.
Lampka wina lub drink pomogą nam się zrelaksować, ale nadmiar może zakłócić podróż.
Pomyślmy o komforcie osoby obok nas – walka o podłokietniki nie ma nic wspólnego z savoir vivre.
Uważajmy na zachowanie własnych dzieci, a jeżeli inne zachowują się w sposób, który nam przeszkadza (np. kopią w nasz fotel...), to poprośmy ich opiekunów o interwencję
Starajmy się unikać zbyt intensywnych perfum czy wody kolońskiej – gusta zwykle się różnią.
Zawsze bądźmy mili dla personelu pokładowego – nas nic to nie kosztuje, a innym może tylko pomóc.
Szczęśliwej podróży i kulturalnego dotarcia do celu!
Biurowego dress codu część pierwsza: KOBIETY
TEKST KATARZYNA SEKŚCIŃSKA– MAKEME.PL ZDJĘCIA PINTEREST
N
iezależnie od tego, jak dobre pierwsze wrażenie wywarłaś podczas rozmowy kwalifikacyjnej, równie istotne będzie przestrzeganie dress codu obowiązującego w firmie, w której rozpoczynasz pracę oraz świadome budowanie swojego biznesowego wizerunku w przyszłości. Ważny w tym przypadku jest nie tylko charakter pracy, jaką będziesz wykonywać, ale i Twoje stanowisko. Na większą przestrzeń do kreatywności i zabawy trendami mogą sobie pozwolić np. pracownicy agencji PR-owych, ale przy bardziej zachowawczym ubiorze powinni pozostać np. pracownicy banków. W każdym z przypadków warto pamiętać o kilku podstawowych regułach, których przestrzeganie pomoże podkreślić Twój szacunek do współpracowników i klientów oraz stworzyć wizerunek osoby profesjonalnej i godnej zaufania.
Kompletowanie garderoby do pracy w biurze
Jakość, a nie ilość
Adekwatna do okazji bielizna
Wciąż częstym błędem popełnianym przez wiele moich klientek jest noszenie białej i kolorowej bielizny pod białą koszulą czy bluzką. Pamiętaj, żeby zaopatrzyć się w dobrej jakości, odpowiednio dopasowaną cielistą bieliznę, która będzie niewidoczna pod biznesowymi topami latem oraz pod klasycznymi białymi koszulami. W kontekście bielizny warto również pamiętać o niedopuszczalnej sytuacji, jaką jest eksponowanie jej w zbyt wydekoltowanych sukienkach. Zapomnij również o silikonowych ramiączkach, które są już zdecydowanie passé (nie tylko w biurowym dress codzie).
Biżuteria i dodatki idealne do biura
1
Jakość ubrań i dodatków to jedna z pierwszych rzeczy, na jakie powinnaś zwrócić uwagę, kompletując swoją garderobę. Dobra jakość materiału nie musi jednak wcale oznaczać bardzo wysokiej ceny, warto więc, nawet kupując ubrania w sieciówkach, zwracać uwagę na wewnętrzne metki. Latem znakomicie sprawdzi się bawełna o niskiej gramaturze oraz ta połączona z lnem, ewentualnie kaszmirem, który pozwoli skórze oddychać. Zamiast poliestru lepiej wybierać wiskozę, a gładką skórę naturalną i ekologiczną (buty i torebki) zastąpić równie efektownym zamszem lub nubukiem. Zdecydowanie warto też znać różnicę pomiędzy włóknami syntetycznymi (np. poliester czy poliamid) a sztucznymi (m.in. wiskoza, modal, lyocell). Te drugie fantastycznie się sprawdzą nawet w bardzo upalny dzień, ponieważ pochłaniają aż do 25% wilgoci. Wyglądają też zdecydowanie lepiej niż syntetyki.
3
4
W przypadku wyboru biżuterii i dodatków do biura, najlepiej kierować się zasadą „mniej znaczy więcej”. Zapomnij o plastikowej czy etnicznej biżuterii, dużej ilości pierścionków na palcach czy skupiających uwagę na dekolcie naszyjnikach. Nawet jeśli posiadasz zegarek czy torebkę znanego projektanta z rzucającym się w oczy logotypem, wychodząc do pracy zostaw je w domu. Epatowanie logotypami jest w złym tonie, podobnie jak breloczki i (nota bene wciąż bardzo modne w tym sezonie) naszywki i pompony.
5
Buty
Odpowiednia długość spódnicy i sukienki
2
Kiedy już sprawdzisz skład wybranych przez siebie ubrań, czas na wizytę w przymierzalni. Wysokie temperatury często skłaniają do przekraczania adekwatnych długości spódnic i sukienek. Bezpieczną granicą jest długość do kolan. Dyskretna elegancja, to w tym wypadku słowa klucze, którymi powinnaś się kierować.
Idealnym dopełnieniem stylizacji (zestawów) do pracy są buty na obcasie, szczególnie w przypadku wyboru sukienki lub spódnicy ołówkowej. Wysokość obcasa dopasuj do swojej sylwetki i wygody. Jeśli nie czujesz się komfortowo w szpilkach lub masz masywną łydkę, wybierz stabilniejszy, odrobinę szerszy słupek. Pamiętaj również o tym, że buty przeznaczone do pracy powinny mieć, bez względu na pogodę, zakryty czubek i piętę. Moim faworytem na wiosnę i lato są klasyczne szpilki na kilkucentymetrowym obcasie z szarego zamszu. Sprawdzą się idealnie zestawione tak z czarnymi, jak i brązowymi dodatkami. Nie zapomnij również o żelowych wkładkach, które uchronią Twoje stopy przed otarciami i uratowały podczas całodniowych konferencji niejedną z moich klientek!
wroclife.pl Nr 4/2017
37
CZAS WOLNY
Piwna rewolucja wciąż trwa Piwo we Wrocławiu dawno nie smakowało tak dobrze. W naszym mieście warzy je sześć rzemieślniczych browarów, kraftowym piwem przyciągają liczne multitapy. O tym, na jak wiele sposobów można smakować złoty trunek, najpełniej przekonamy się podczas Wrocławskiego Festiwalu Dobrego Piwa, od 9 do 11 czerwca. TEKST MACIEJ LEŚNIK ZDJĘCIA WFDP
D
o Wrocławia na piwo przyjeżdżają nawet Czesi i Niemcy. I nie zabraknie ich zapewne na największym w Polsce Festiwalu, który odbywa się nieprzerwanie od 2010 roku. Przez trzy dni na Stadionie Miejskim będziemy mogli degustować, oceniać i porównywać kilkaset różnych piw.
Nie tylko dla pasjonatów Do Wrocławia przywędrują piwa z ponad 60 browarów z całej Polski. Wystawców będziemy mogli zapytać również o piwa zagraniczne. Niezmiennie organizatorem festiwalu jest Centrum Kultury Zamek. Wzrost zainteresowania kolejnymi edycjami był tak duży, że od 2014 roku miłośnicy piwa przenieśli się z Zamku i Parku Leśnickiego na Stadion Miejski. Wzorem lat ubiegłych, organizatorzy spodziewają się, że w wydarzeniu weźmie udział około 50-60 tys. uczestników. To największe święto piwa w Polsce i jedna z największych imprez tego rodzaju w Europie. Jednocześnie ton wydarzeniu nadają prawdziwi pasjonaci, zarówno po stronie organizatorów, jak i uczestników. Pomysłodawczyniami Festiwalu są Joanna Boś oraz Agnieszka Wołczaska-Prasolik, laureatka Złotego Chmielu 2013.
38
wroclife.pl Nr 4/2017
– Za każdym razem przedstawiamy coś nowego, co dodatkowo uatrakcyjni trzy dni spędzone przy dobrym piwie – zachęca do udziału Joanna Boś. Każdej edycji towarzyszy inny ,,smak przewodni”. Jego wybór należy właśnie do uczestników. Na ich prośbę powstanie specjalne jasne piwo Ale na Polanie. – Będzie to piwo bardzo sesyjne, idealnie pasujące do tego typu okazji – obiecuje Agnieszka Wołczaska-Prasolik, współwłaścicielka Warsztatu Piwowarskiego, w którym będzie warzone piwo. Kolejną nowością jest konkurs ,,Piwna rewolucja”. Jego tytuł zachęca do pokazania kultury picia trunku, który w ostatnich latach wyraźnie wraca do łask Polaków. Osoby pełnoletnie mogą do 24 maja przesłać krótki film lub animację na ten temat i powalczyć o nagrody pieniężne. Program Festiwalu dopełniają warsztaty z mistrzami piwowarstwa, koncerty (m. in. Arka Jakubika – Dr. Misio) i wiele innych atrakcji, które organizatorzy będą zdradzać na bieżąco. Jako patron medialny wydarzenia, również szykujemy festiwalowe konkursy z nagrodami, dlatego warto śledzić nasz portal www.wroclife.pl.
Cudze chwalicie, swego nie znacie... Wrocław, jak mało które miasto, wpisuje się w fenomen wielkiego powrotu piwa rzemieślniczego. Nowe browary zaczęły u nas powstawać od podstaw, w ciągu ostatnich kilku lat. Warzą piwo według własnych receptur, nie produkują go masowo i pozwalają sobie na ciekawe eksperymenty. – Możemy co 5-6 tygodni zmieniać rodzaj piwa. Nasz największy przebój to Bergamłot, czyli amber ale, z dodatkiem skórki pomarańczowej bergamota oraz stout Noc na Tarnogaju – mówiła Agnieszka Wołczaska-Prasolik, współwłaścicielka Warsztatu Piwowarskiego, w wywiadzie dla portalu wroclife.pl. W prowadzonym przez nią browarze warzenie rozpoczęło się w 2015 roku. Zanim ruszy produkcja i dopełni się formalności, potrzeba od kilkunastu miesięcy do kilku lat. Wie o tym dobrze Karol Sadłowski, współwłaściciel Profesji. W rozmowie z Wroclife przekonywał, że nie miał problemów ze znalezieniem osób zainteresowanych pracą. – Osób, które warzą piwo w domu, na własny użytek, jest w naszym mieście sporo – przy-
znawał. Jak przystało na piwo z Profesji i z Wrocławia, na każdej etykiecie gości krasnal reprezentujący inny fach: Młynarz, Alchemik, Bard... Ich nazwy wybierają internauci.
Odkrywanie piwnej tradycji Wrocław wraca do bogatej historii warzenia piwa. Ma się czym chwalić. Pierwsze piwo powstało tu prawie 800 lat temu. Jeszcze na początku XX wieku, na terenie miasta prosperowało około 80 browarów. Najsłynniejszy należał do rodziny Haasego i pod względem wielkości nie miał sobie równych w całych wschodnich Niemczech. Legendarne miejsce znalazło się na szlaku jednej z wycieczek ,,Piwnego Wrocławia”, które zainicjowali w tym roku organizatorzy Festiwalu oraz VIP Travel Wrocław. Pomysł okazał się trafiony, a kolejne trasy cieszą się ogromną popularnością. Dziś, w miejscu dawnego Browaru Haasego, przy ulicy Krakowskiej, mieszczą się Zaklęte Rewiry. Tradycje piwne zostały podtrzymane. Od 2013 roku odbywa się tutaj Beer Geek Madness, a w 2017 roku jego pomysłodawcy po raz pierwszy połączą siły z organizatorami WFDP i przygotują specjalną strefę ,,dla tych, którzy od piwa chcą czegoś więcej”. Nawiązanie współpracy przez twórców dwóch największych imprez piwnych w naszym mieście może tylko cieszyć. Odkrywanie tradycji, pasja smakoszy i wciąż doskonalone przez browarników receptury to zapowiedź tego, że we Wrocławiu będą powstawać kolejne rzemieślnicze piwa.
SPRAWDŹ NAS! STAWIAMY NA SMAK!
! Ć Ś O W O N ŃSKIE!
GA PIZZE WE KTÓW! RODU P H C I K S RING) H WŁO E C T A Y C N L A A N N Y VAT ORYGI R Z U T E K Z Z A I F ( P :-) 10% ORAZ O M G R E I F N Z A S L Y COŚ P ANIA DOMOWE,... O ZNIŻKA D G E D Ż A DLA K RONY, SAŁATKI, D
TEL: 888-615-999 LUB 888-999-989
KA
PIZZA, MA
WWW.GUSTOPIZZA.PL
NASZE MIASTO
WE MGLE
Bór podszyty mchem TEKST ALEKSANDER WENGLASZ ILUSTRACJA ANITA BAŃDZIAK
M
am siedem lat, a na palcu odcisk od naparstka. Ojciec mówi, że do wieczora czucie wróci i podaje mi fragment mchu. Pamiętam, że stoimy wśród drzew. Pamiętam, że chcę nazwać to miejsce lasem, ale ojciec wyjaśnia, że to nie jest las. Nie znam jeszcze wielu słów, ale dopiero w przyszłości okaże się, że niektórych miejsc wcale nazwać nie można. Wtedy jednak tego nie wiem. A wszystko, co wiem, jest tym, co ojciec mówi. Cały świat, który znam, pochodzi od niego. I mimo iż opowiada o tym, co było, to w tamtej chwili mój świat ma siedem lat. Jest zamknięty między drzewami, jest uszyty z zapisanych na kartkach historii. Ojciec wykrawa z ziemi fragmenty mchu, ja do ich spodów przyszywam kartki, a on kładzie z powrotem mchy na ziemię. Mówi, że historia najbezpieczniejsza jest w ziemi. Mój ojciec umrze, kiedy świat będzie miał osiem lat. Do tego czasu nauczy mnie alfabetu do litery S. Będziemy chodzić nad staw, a ja kreślić będę floresy po wodzie, bo najważniejsze, dziecko, uśmiecha się do mnie, żebyś ten ruch zapamiętała, a to, czy piszesz długopisem po kartce, czy patykiem po lustrze wody, jest nieważne. Pamiętam, że staw też się nie nazywa. Pamiętam, że pomyślałam, dlaczego mam się uczyć pisać, skoro tak wiele rzeczy się nie nazywa. I nawet w dniu, w którym mój ojciec umrze, nie będę potrafiła napisać do kuzynów o tym, że do naszego domu przyszła śmierć, bo śmierć jest na Ś, a ja znam litery tylko do S. Dla ojca cały świat to Muchobór. Przyznaje, że nigdy nie wyjechał poza kartkę z napisaną o Muchoborze historią. Wiem, że trochę ich uzbierał. Z kieszeni spodni wyjmuje jedna po drugiej, a gdy ja już przyszyję kartkę, ojciec udeptuje mech i opowiada:
K
iedyś była wojna. Niejedna wojna była, ale tylko jedna skończyła się właśnie tu. Wojska biły się o czeski tron, biły się też o Wrocław. W piętnastym wieku. Musisz wiedzieć, że
40
wroclife.pl Nr 4/2017
świat ma swoje lata, ale musisz też pamiętać, że ty także masz swoje. W każdym razie było to tak dawno, że ten cały Wrocław nie leżał nawet w Polsce, bo Polski jako takiej też nie było. Ten Wrocław, co przylega do Muchoboru, węgierski był, ale Polacy i Czesi również go chcieli. Król Węgier nie dał sobie miasta jednak zabrać. I po tym jak wygrał, zjechali się królowie podpisać rozejm. Rozejm to koniec wojny na papierze. I podpisali go tu, niedaleko, obok Karncznej Górki. Ojciec wskazał ręką w stronę miejsca, gdzie chodzimy na spacery. Dobrze wiedziałam, jak wygląda Górka, ale nie znałam słowa „tron”. Zapytałam więc, jak się pisze T. Ojciec westchnął, podszedł do drzewa i powiedział, że jedna kreska to pień, a druga kreska to korona.
A
w następnym wieku przyszła zaraza. Ludzie mówili, że to czarna śmierć. I chyba dlatego ją tak nazwali, bo myśleli, że wszystko co czarne, jest złe. Ja myślę, że śmierć nie musi być zła i może mieć różne kolory. Dla nich była jednak zła. Umierali jeden po drugim i zastanawiali się, skąd przylazła. W końcu przypomnieli sobie, że jako pierwszy zmarł pewien owczarz z Muchoboru. Uwierzyli więc, że to on sprowadził na nich nieszczęście. Złapali za łopaty i wywlekli go z grobu. I przerazili się, bo był nagi, poza tym wyglądał lepiej, niż w chwili śmierci. W ustach miał jakieś szmaty. Kiedy je wyciągnęli, zobaczyli, że to fragmenty ubrań poplamione krwią. A gdy matka rozpoznała rękaw kubraka swojego dziecka, wpadła w szał. Pluć zaczęła na gołego owczarza, po chwili do plucia dołączyli pozostali. Krzyczeli, że to on jest winien, że to on nocami chodzi wysysać jak wampir naszą juchę. Odcięli mu głowę i zakopali poza cmentarzem. Kiedy ojciec skończył udeptywać mech, dodał: Co ciekawe, niedługo później przestali chorować. I ku pamięci zmarłych postawili krzyż. Krzyż jeszcze po II wojnie światowej tu stał. I stałby dalej, gdyby nie to, że uszkodziła go traktorzystka z PGR-u.
L
ewa kieszeń spodni była już pusta, ale sięgnął do prawej. Wyjął kartkę, zrobił z niej samolocik i puścił do mnie.
Tę historię widziałem na własne oczy. Mój świat, tak jak teraz twój, miał siedem lat. Był 24 stycznia 1969 roku, było przed siedemnastą, a ja przed kolacją. O kolacji wiedziałem, że będą grzanki z serem, o samolotach, że czasami spadają. Siedziałem w pokoju i usłyszałem nagle dźwięk. Jakby ktoś wielkie płótno rozdarł. Pobiegłem nad staw i zobaczyłem samolot, i zrozumiałem, że to taki dźwięk, bo antonov brzuchem po śniegu sunął. A że antonov, bo z tyłu kadłuba namalowane An-24. Z przodu z kolei duża wyrwa. Leżał w poprzek ulicy, między zerwanymi liniami wysokiego napięcia, tuż obok przewróconego słupa oświetleniowego i przewodów trakcji PKP Wrocław – Wałbrzych. Pamiętam, że prędko zbiegli się pracownicy z pobliskiej fabryki mebli. Pamiętam Antoniego, co był tam palaczem. To on mi powiedział, że „An” to skrót od antonova. I powiedział, że chyba nikt nie przeżył. Ale przeżyli wszyscy. Po chwili zaczęli wydostawać się dziurą w kadłubie. Umiałem już liczyć i doliczyłem się czterdziestu czterech osób i jednego psa. Nie zapomnę przede wszystkim tego, że wszyscy z nich byli spokojni. Jakaś kobieta podeszła do Antoniego, powiedziała, że to jej pierwszy lot i spytała, czy tak wygląda lądowanie. Później po pasażerów przyjechał autokar. Następnego ranka wszedłem do wraku. Usiadłem w fotelu i patrzyłem na staw przez okno. Ojciec złożył nożyk i schował do kieszeni. Chwilę na niego patrzyłam, aż w końcu zapytałam, co to był za pies. Ojciec uśmiechnął się i powiedział, że mały wyżeł.
C
zucie do mojego palca wróciło, a naparstek odłożyłam do szuflady. Zastanawiałam się, co zrobił ojciec z ostatnią kartką, której z kieszeni nie wyjął. Pamiętam, że gdy chował nożyk, usłyszałam szelest papieru, ale jakoś bałam się zapytać, co tam jest. Nie spytałam też, po co zszywać papier
NASZE MIASTO z mchem. Tym bardziej, że moje szycie było niezdarne, nitka ledwo trzymała kartki i ciągle sypała się ziemia. O tym wszystkim przypominam sobie dopiero teraz. Świat ma dwadzieścia dziewięć lat, a ja po ojcu naparstek. Stoję pośród tych samych drzew co wtedy. Patrzę na pnie, na korony. Patrzę na brukowaną uliczkę, w oddali widzę Karnczną Górkę. Żadnej z tamtych historii nie potrafiłabym wówczas zapisać sama, bo każda z nich zaczynała się od liter, które były po S. „Tron”. „Wyżeł”. „Zaraza”. Myślę o ojcu. On nigdy później nie wyjechał poza kartkę z historiami o Muchoborze. Ja wyjechałam, ale teraz wiem, że historie, których nie było, ciekawią o wiele bardziej niż nie-historie, które są. Nie było ich, bo nie mogę teraz znaleźć kartek pod mchem. Zaczynam chodzić pośród drzew. Z każdym krokiem dociskam stopę jak najmocniej, wierząc, że za którymś razem usłyszę szelest i wykroję fragment ziemi, spod której wyjmę kartkę. Nie wiem, jak umarł, bo jego śmierć, podobnie jak inne, też zaczynała się na literę Ś. Nie napisałam do kuzynów, nie napisałam do samej siebie. A historia, którą opowiadali mi inni, była zła, a przecież ojciec mówił, że śmierć nie jest zła. Czułam, że na kartce, której wtedy nie pokazał, a którą gdzieś tutaj schował, napisał o śmierci i szyciu. Zdjęłam buty, raz jeszcze zaczęłam stąpać po mchach. Nagle coś ukłuło mnie w piętę. Z ziemi wystawała igła. Schyliłam się i po chwili odgrzebałam kartkę. Mimo, że mój ojciec już nie żyje, to czytając kartkę, słyszałam, jak mówi: Twój świat ma osiem lat. Mój świat ma już dość. Pęka w szwach. Rozłazi się jak szmata. I mógłbym go łatać albo sztukować z innych światów, ale wtedy nie byłby już mój. Każdego dnia patrzę na wystające nici jak poszarpane nerwy. Jedne wyciągnięte z poduszek, drugie z dłoni. Ciągle odnajduję nowe. Mógłbym zrobić z nich kłębek włóczki albo wypchać nimi zwierzę, ale skręcę linę. A oni będą ci opowiadać, że śmierć jest zła. Jednak śmierć nie jest ani zła, ani dobra. Po prostu jest. Na przykład jak sukienka szyta na miarę albo wewnętrzna kieszeń marynarki, w której trzymasz ulubiony długopis. Albo jak sznur, którego koniec wiążesz z początkiem. Dotykaj swojego świata przez naparstek. Przynajmniej się nie pokłujesz. A czucie i tak wróci wieczorem.
wroclife.pl Nr 4/2017
41
PAMELA USZYŃSKA POLECA Nastała wiosna, a wraz z nią dużo ciekawych wydarzeń. W Kinie Nowe Horyzonty rozpoczyna się cykl dla koneserów sztuki, przegląd nowego kina francuskiego oraz festiwal rowerowy. Do BWA SIC! na swoją wystawę o nieco prowokacyjnym tytule zaprasza nas Maciej Kasperski. W Muzeum Ślężańskim zagoszczą prace projektu Omurike Wolterr, a w DCF wystartuje największy festiwal kina dokumentalnego Millennium Docs Against Gravity. Centrum kultury “Zamek” zaprasza na weekend z superbohaterami z lat 80. i 90. Dodatkowo: dwa biennale (sztuki mediów i sztuki zewnętrznej), festiwal muzyki elektroakustycznej, Noc Muzeów, zakończenie wystawy opowiadającej o mózgach elektronowych oraz na Scenie na Świebodzkim spektakl przybliżający życiorys i twórczość Kaliny Jędrusik. To i wiele innych atrakcji już w najbliższym czasie we Wrocławiu.
WYSTAWA
7.05- 2.07.2017 Wystawy na ekranie Kino Nowe Horyzonty przygotowało prezentację kolekcji najwybitniejszych artystów malarstwa z najważniejszych muzeów na całym świecie. Na dużym ekranie, w znakomitej jakości obrazu HD zostaną pokazane wystawy tematyczne, uchwycone w specjalny, dostosowany do warunków kinowych sposób. Obrazy będzie można oglądać na kinowym ekranie z różnych perspektyw, zaś wędrówce po galeryjnych salach będą towarzyszyły historie malarskich arcydzieł, biografie artystów, wypowiedzi ekspertów analizujących styl i technikę obrazów. Kino Nowe Horyzonty, ul. Kazimierza Wielkiego 19a-21, Bilety: normalny 30zł, ulgowy- 20 zł
WYSTAWA
WYSTAWA
11.05- 24.06.2017 Fetysz Fitnessu wystawa Macieja Kasperskiego Od 11 maja w galerii SiC! zobaczymy wystawę Macieja Kasperskiego dotykającą problematyki dyscyplinowania ciała. Ceramiczne obiekty wrocławskiego artysty przypominają dawne, ciężkie, stalowe wyposażenie siłowni. Nie są to jednak hantle, ciężarki i obciążniki oddane w glinie jeden do jeden. Obłe i geometryczne kształty nie przypominają narzędzi użytkowych, są raczej fantazją na ich temat. Lub wręcz fetyszystyczną wizją tego, jak mogłyby rzeźbić ciało, gdyby zostały wykorzystane. galeria SiC! BWA Wrocław, pl. Kościuszki 9/10, wernisaż: czwartek,11.04.2017, godz. 19:00 wstęp bezpłatny
12.05.2017 HEART and SOUL wernisaż wystawy Anity Szprych 12 maja Muzeum Ślężańskie zaprasza na wernisaż wystawy „HEART and SOUL” Anity Szprych. Na wystawie będzie można zobaczyć ruchome obrazy, które powstają w technice analogowej, klatka po klatce. Każdy składa się z około 200 obrazów. Artystka nazwała swój projekt Omurike Wolterr. Muzeum Ślężańskie im. Stanisława Dunajewskiego w Sobótce, ul. św. Jakuba 18, godz. 18:00
FILM
12 - 18 maja 2017 8. Przegląd Nowego Kina Francuskiego W dniach 12 - 18 maja 2017 Kino Nowe Horyzonty zaprasza na ósmą odsłonę Przeglądu Nowego Kina Francuskiego organizowanego przez Instytut Francuski w Polsce i Gutek Film. W podróż po filmowej Francji zabiorą nas m.in.: Gérard Depardieu, próbujący swych sił jako raper (Tour de France, reż. Rachid Djaïdani), Lambert Wilson w roli legendarnego francuskiego podróżnika Jacquesa-Yvesa Cousteau (Odyseja, reż. Jérôme Salle), czy Juliette Binoche w brawurowej roli zwariowanej arystokratki (Martwe wody, reż. Bruno Dumont). Kino Nowe Horyzonty, ul. Kazimierza Wielkiego 19a-21
FILM
12-21.05.2017 14. Millennium Docs Against Gravity Film Festival Millennium Docs Against Gravity Film Festival to największy festiwal kina dokumentalnego w Polsce. Po raz czternasty organizatorzy zapraszają w podróż dookoła świata i do wnętrza nas samych. Zachęcają hasłem: ODERWIJ SIĘ! – od przyzwyczajeń i stereotypów, aby otworzyć się na świat pokazywany przez najciekawszy i najszybciej rozwijający się gatunek filmowy: kino dokumentalne. Ten festiwal jako jedyny w Polsce będzie się odbywał równolegle w pięciu polskich miastach: Warszawie, Gdyni, Wrocławiu, Bydgoszczy i Lublinie. Podczas tegorocznej 14. edycji Millennium Docs Against Gravity będzie można zobaczyć ponad 140 filmów non-fiction, które oferują to, co w kinie najważniejsze – emocje. Dolnośląskie Centrum Filmowe (DCF), ul. Piłsudskiego 64a, Ceny biletów: na seanse do godz. 15.00 – 12 zł, na seanse od godz. 15.00 – 15 zł Bilety na filmy z sekcji OKI DOKI – 10 zł Bilety na seanse dla SENIORÓW – 10 zł Przy zakupie minimum 7 biletów cena jednego biletu wynosi 10 zł. Wstęp na warsztaty, spotkania, wykłady i debaty jest bezpłatny.
WYSTAWA
13-14.05.2017 80’s 90’s Fantastic Heroes – weekend otwarcia wystawy w Centrum Kultury „Zamek Koncerty muzyki elektronicznej i komputerowej, stanowiska gry ze starymi komputerami i konsolami, konkurs na najlepsze przebranie w stylu 80’s 90’s czy rysowanie portretów w estetyce superbohaterskiej, to największe atrakcje weekendu otwarcia wystawy pt. „ 80’s 90’s Fantastic Heroes”. W zamkowej Galerii Komiksu i Ilustracji zobaczymy 40 oryginalnych plansz komiksowych z superbohaterami z lat 80. i 90. takich wydawnictw jak: Marvel, Dark Horse, DC, Image, Dynamite. Wszystkie plansze pochodzą ze zbiorów Artkomiks oraz od prywatnych kolekcjonerów. Centrum Kultury „ZAMEK”, pl. Świętojański 1, Weekend otwarcia wystawy 13, 14 maja 2017- wstęp bezpłatny wystawa czynna od 13.05 2017 do 06.07.2017, bilety: 10 zł
WYSTAWA
17-21.05.2017 BIENNALE WRO 2017 DRAFT SYSTEMS 17 maja rozpoczyna się Międzynarodowe Biennale Sztuki Mediów WRO, które stanowi główne forum sztuki nowych mediów w Polsce i należy do wiodących wydarzeń artystycznych w Europie, pokazujących najnowsze prace artystów z całego świata. W tym roku wystawy, pokazy, spotkania, performansy i koncerty odbywać się będą pod hasłem Draft Systems. Tytuł odnosi się do zmienności systemów porządkujących świat, zwraca uwagę na ich złożoność i niestabilność, podkreśla ich niestałą naturę, wymykającą się próbom kontroli, nieustanną reorganizację rzeczywistości. Wystawy i prezentacje odbędą się w ponad dwudziestu wrocławskich lokalizacjach, w tym m. in.: w Centrum Sztuki WRO, Muzeum Narodowym, Domu Handlowym Renoma, Pałacu Ballestremów, Narodowym Forum Muzyki, Synagodze pod Białym Bocianem czy PSS Społem Feniks. wydarzenia otwarcia 17-21 maja; wystawy do lipca
19.05– 23.07.2017 5. Biennale Sztuki Zewnętrznej OUT OF STH ZAJĘCIE Od 19 maja rusza piąta edycja Biennale OUT OF STH, która poświęcona jest najnowszym tendencjom kultury wizualnej w kontekście przestrzeni publicznej, sztuce, która staje się narzędziem dialogu społecznego i jest częścią nowej narracji dla miasta. Do kolejnej edycji zaproszono przedstawicieli różnych środowisk związanych szeroko rozumianą kulturą niezależną – od galerii sztuki po grupy aktywistów miejskich. Tegoroczne Biennale odbywa się pod hasłem ZAJĘCIA, rozumianego zarówno w kontekście czasu jak i przestrzeni. galeria Awangarda Wrocław, ul. Wita Stwosza 32, otwarcie: piątek, 19.05.2017, godz. 18:00
19- 27.05.2017 8. Musica Electronica Nova 19 maja startuje Międzynarodowy Festiwal Muzyki Elektroakustycznej „Musica Electronica Nova”. Festiwal skierowany jest przede wszystkim do młodych odbiorców poszukujących nowych wartości brzmieniowych. Łączy różne nurty muzyki elektronicznej, studyjnej i live z muzyką instrumentalną, teatrem i sztuką video. W tym roku 8. edycję festiwalu zainauguruje 19 maja koncert JOHN ZORN & SYMPHONY ORCHESTRA // SHOCK OF IDENTITIES. Narodowe Forum Muzyki, plac Wolności 1
20.05.2017 Noc Muzeów 2017 we Wrocławiu Od kilku lat wrocławskie muzea, galerie i instytucje kultury zapraszają wrocławian i turystów do udziału w Nocy Muzeów we Wrocławiu, która w tym roku odbędzie się 20 maja. Warto przejrzeć program wcześniej, bo na część wydarzeń wymagane są zapisy. Swoje oferty przygotowało ponad 80 różnego rodzaju instytucji. Niektóre placówki zapraszają chętnych już od rana, niektóre zamykają się grubo po północy bądź wręcz w niedzielę nad ranem. 20.05.2017, godz. 10:00 - 21.05.2017, godz. 04:00
20–27.05.2017 Mute Music // Instalacja na utwór Dark River Johna Zorna z płyty Redbird Mute Music to instalacja Macieja Markowskiego, którą od samego początku festiwalu Musica Electronica Nova będzie można zobaczyć w Narodowym Forum Muzyki. Z umieszczonego w próżni głośnika będzie rozbrzmiewać (w pętli) hipnotyzujący utwór Johna Zorna Dark River. Instalacja ta pozwoli na doświadczenie muzyki wyłącznie przez obserwację membrany głośnika oraz decybelomierza. Narodowe Forum Muzyki, plac Wolności 1, poziom -3, Wernisaż: 19.05.2017, godz. 17:00
WYSTAWA
17.03 – 21.05. 2017 Mózgi elektronowe. Elwro i jego plastycy Do 21 maja w galerii Dizajn można zobaczyć wyjątkową wystawę skupioną wokół legendarnych Wrocławskich Zakładów Elektronicznych. Elwro – to nie tylko pionier w dziedzinie przemysłu komputerowego (pierwsze polskie komputery „Odra”), ale także jedno z pierwszych miejsc, gdzie jeszcze w latach 60. XX wieku zaczęto myśleć o kompleksowym budowaniu identyfikacji wizualnej firmy. Coś, co z dzisiejszej perspektywy jest absolutną podstawą w myśleniu o wizerunku, w latach 50. było poświadczeniem nowatorskości i profesjonalizmu. Mało kto wie, że projektantami i grafikami pracującymi dla Elwro byli wrocławscy artyści.
WYSTAWA
KONCERT
WYDARZENIE
KONCERT
WYSTAWA
CZAS WOLNY
NFM i Oskar Zięta do 31 maja zapraszają na wystawę „Rzeźbiarz 4.0”. Wystawa rzeźb Oskara Zięty, wrocławskiego projektanta i architekta, to prezentacja designu opartego na technologii FiDU, która daje możliwość tworzenia ze stali niezwykłych obiektów przestrzennych. Można na niej zobaczyć rzeźby, prototypy oraz makiety obiektów wielkoskalowych. Między innymi po raz pierwszy publicznie można oglądać rzeźbę Nawa, która stanie wiosną na Wyspie Daliowej.
galeria Dizajn BWA Wrocław, ul. Świdnicka 2-4, wstęp bezpłatny
22.02.2017-31.05.2017 Rzeźbiarz 4.0 – wystawa Oskara Zięty
Narodowe Forum Muzyki, plac Wolności 1, poziom -1
TEATR
10 przykazań dla Kaliny Spektakl 10 przykazań dla Kaliny w wykonaniu Moniki Bolly, znakomitej aktorki Teatru Polskiego we Wrocławiu, zawiera dziesięć monologów oraz dwanaście piosenek, które Kalina Jędrusik wykonywała podczas swojej kariery aktorskiej. Monologi przybliżają nam postać Jędrusik zarówno w wymiarze artystycznym, jak i osobistym. Jako żona Stanisława Dygata, autora Jeziora Bodeńskiego czy Disneylandu, uczestniczyła w bujnym życiu artystycznym PRL-u. Była uwielbiana przez widzów i zwalczana przez władze. Fragmenty tego niezwykłego życiorysu mogą Państwo zobaczyć na Scenie na Świebodzkim. Można też posłuchać najpopularniejszych piosenek Kaliny Jędrusik śpiewanych przez Monikę Bolly w nowych aranżacjach Piotra Laski. Prawdziwa uczta dla fanów dobrego aktorstwa oraz znakomitych utworów – w większości autorstwa duetu Przybora-Wasowski z Kabaretu Starszych Panów. Teatr Polski - Scena na Świebodzkim, Pl. Orląt Lwowskich 20, Terminy spektakli: 25 I 26 Maj, 3, 4, 24, 25 Czerwiec Godz. 19:00 Bilety: normalny: 30 zł, ulgowy- 25 zł
FILM
8-11.06.2017 5. Bike Days. Festiwal Filmów Rowerowych Piąta edycja największego festiwalu filmów rowerowych w Polsce nadjeżdża. W dniach 8-11 czerwca 2017 w Kinie Nowe Horyzonty odbędzie się BIKE DAYS – kilkanaście filmów pokazujących, że dwa koła to coś więcej niż środek transportu. Frajda, sport, swoboda. Ostre koło, MTB, szosa i turystyka. Bike Days to także piknik i wyścigi na wrocławskim torze kolarskim, debaty i koncerty. Wydarzeniem Festiwalu będzie Platforma Filmów Rowerowych – otwarty konkurs filmowy dla zawodowców i amatorów. Kino Nowe Horyzonty, ul. Kazimierza Wielkiego 19a-21
44
wroclife.pl Nr 4/2017