Część pierwsza Tajny agent
1 Pewien mężczyzna, który był tajnym agentem, zaparkował wynajęty samochód na mokrym od deszczu placu i wsiadł do autobusu jadącego w kierunku miasta. Tego dnia skończył czterdzieści jeden lat i, opadając na pierwsze wolne siedzenie, przymknął oczy, oddając się przygnębiającym rozmyślaniom na temat sensu dnia jego urodzin. Kolejny przystanek autobusu wyrwał go z drzemki: zobaczył dwie dziewczyny zajmujące wolne przed nim siedzenia. Dziewczyna po lewej stronie miała włosy barwy miedzi, ciemnej miedzi, błyszczącej złotymi promieniami. Jej włosy były gładkie, związane na karku czarną aksamitką. Aksamitka, podobnie jak włosy, wydawała się tak dziewiczo świeża, jakby jeszcze nigdy nie została tknięta ludzką ręką. „Któż tak starannie zawiązał tę aksamitkę na jej karku?” — myślał czterdziestojednoletni mężczyzna. Następnie czekał na chwilę, kiedy dziewczyna zwróci się profilem do swojej przyjaciółki, a gdy odwróciła głowę, dojrzał rysy jej twarzy, a z jego ust miał się wyrwać ledwo stłumiony okrzyk. A może rzeczywiście ten okrzyk się wydobył. Pasażerowie w każdym razie nie zareagowali.
2 Dziś kończę czterdzieści jeden lat i nie po raz pierwszy obchodzę urodziny tylko zapisem w pamiętniku poczynionym w hotelowym pokoju. Jutro w ambasadzie znajdę telegram z życzeniami od żony i moich dwóch córek. Inna wiadomość nadejdzie od syna
8 z internatu. On również nie przebywa na stałe w domu i jeśli ten sposób życia spodoba mu się, zapewne pójdzie moją drogą. Jeżeli rzeczywiście tak uczyni, będę miał dodatkowo znakomity powód, aby jak najszybciej się wycofać. Jednakże dziś przed wieczorem wydarzyło się coś, co spowodowało, iż postanowiłem zatrzymać się nad tym dłużej. Nie wiem, dlaczego wierzyłem, że przed spotkaniem z nią otrzymam jakieś ostrzeżenie. Nie wyobrażałem sobie po prostu, że wydarzy się to aż tak niespodziewanie. A jednak się zdarzyło. Nagle zobaczyłem, jak siada przede mną w autobusie. Nie miałem najmniejszych problemów z rozpoznaniem jej. Gdy wysiadła z autobusu, podążyłem za nią. Mam już zapisany jej adres, a jutro dowiem się również, jakie ma nazwisko, a może nawet i imię. Mieszka w ładnym domu, jednym z takich, w jakich mieszkają zamożni ludzie. Słyszałem, jak rozmawia ze swoją przyjaciółką, zdradziła ją barwa głosu. Być może śpiewa w chórze. Dykcja świadczy o dobrym wychowaniu, ubranie ma drogie, choć jednocześnie proste. Nie miała na sobie żadnej biżuterii oprócz czarnej aksamitki, wstążki zawiązanej ze wspaniałą starannością, wywołującą wrażenie, jakie miała wywołać — pozornej niedbałości. Kolor włosów, jak zapamiętałem, a także kolor oczu — głęboki brąz, niezbyt ciemny, podbródek nieco wystający, doskonale odzwierciedlający cechy charakteru. Jest na tyle stanowcza, by odrzucić od siebie wszystko, na co nie ma ochoty, a jednocześnie posiada skłonności do całkowitego, entuzjastycznego uzależnienia. Barwa i odcień jej cery, jak pamiętam, są niezwykle jasne, po-
9 dobne do cery mojej matki, z rumieńcem bez zarzutu i bez pośpiechu pojawiającym się na wyrazistych kościach policzkowych tak, że trudno zauważyć, gdzie kończy się biel, a zaczyna róż. Tylko jej usta, wyrazista, gwałtowna czerwień, a zęby, o Boże, niemożliwe, by stworzono je tylko w celu przeżuwania jedzenia. Gdyby rzeczywiście tak było, rzekłbym, iż staranność ta była przesadzona. Mam czterdzieści jeden lat, a ona około siedemnastu. Dwadzieścia cztery lata różnicy.
3 Thea, list ten, wystukany na maszynie do pisania, nie jest podpisany i można przypuszczać, iż nigdy się nie zobaczymy, choć ja już Ciebie widziałem i nawet dopilnowałem, żebyś i Ty mnie ujrzała. Wydarzyło się to przed sześcioma tygodniami. Przeszedłem obok Ciebie, spojrzałem ukradkiem, a Ty popatrzyłaś na mnie tak, jak spogląda się bezwiednie na człowieka idącego w Twoim kierunku na ulicy. Nie rozpoznałaś mnie, ale mimo to i tak do mnie należysz. Nigdy nie będziesz miała okazji, by zapytać mnie o cokolwiek, lecz mój głos dotrze do Ciebie za pośrednictwem listów, a mam pewność, że je przeczytasz. Skąd wiem? Nie mogę Ci wytłumaczyć nic oprócz tego, co przekażę Ci teraz, w formie czegoś w rodzaju wyjaśnienia — od dnia, w którym siebie pamiętam, szukam Ciebie. Było dla mnie oczywiste, że istniejesz, choć nie wiedziałem gdzie. Moja praca sprowadziła mnie do miasta, w którym mieszkasz. Moje zajęcie to cały
10 szereg podejrzeń, przypuszczeń i niebezpieczeństw. Wybrałem taką drogę, ponieważ nigdy nikogo nie kochałem — oprócz Ciebie — choć przez całe swoje życie starałem się pokochać. To znaczy — zdradzić Ciebie. Związałem swoje życie z pracą trudną i złą. Uczyniłem to, ponieważ musiałem pokochać. A więc kocham kraj, któremu służę, znajdujące się w nim góry, doliny, pył, rozpacz, drogi i ścieżki. Uczyniłem tak z braku innych możliwości, nie wiedziałem, że kiedykolwiek Cię spotkam. Teraz, kiedy się już spotkaliśmy, jest za późno na zmianę, zaszła tu pomyłka. Zdarzyła się jakaś niezgodność w datach urodzenia i paszportach, również i w niebiosach, gdzie — podobnie jak w innych urzędach — panuje bałagan. W każdym razie już za późno na spełnienie. Mam adres szkoły, w której uczysz się w tym roku, wiem także, na jaki uniwersytet zapisałaś się w roku przyszłym. Wiem, że lubisz muzykę. W przyszłości dowiem się i reszty. Wraz z tym listem otrzymasz paczkę, a w niej gramofon i płytę. Proszę, abyś puściła ją w przyszłą niedzielę punktualnie o siedemnastej. Ja uczynię to samo w moim hotelowym pokoju niedaleko Ciebie, tak więc oboje w tej samej chwili posłuchamy tej samej muzyki. Będzie to nasze pierwsze spotkanie, dowiem się, czy spełniłaś moją prośbę. Właściwie to już teraz wiem, że mnie posłuchasz. Kocham Cię. Kochałem Cię przez całe swoje życie. Trudno mi pogodzić się z myślą, że nie rozpoznałaś mnie na ulicy. Nie jest to jednak Twoja wina. Zaszła
11 pomyłka — w datach, miejscach, we wszystkim. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości, że dla mnie miało to być męką, nie dla Ciebie. Zdejmuję pantofel z Twojej stopy i całuję Twoje palce. Znam je tak samo, jak znam każdą komórkę, każdy fragment Twojego ciała. Nie gniewaj się i nie lituj nade mną, nigdy nie zaznałem szczęścia, zanim Cię nie poznałem.
4 Dziwny Panie, dokładnie o godzinie siedemnastej zrobiłam to, o co Pan mnie prosił. Skąd Pan wiedział, że właśnie teraz słucham tego koncertu? Skąd w ogóle Pan wie aż tyle? Starałam się odgadnąć, kim Pan jest. Chyba mi się to udało. Jeśli mam rację, to musi się Pan poddać i ujawnić. Czyż więc nie jest Pan G.R. i nie spotkaliśmy się na przyjęciu u N.? Cały czas wpatrywał się Pan we mnie i powiedziano mi, jak się Pan nazywa. Nie mam dokąd wysłać tego listu, piszę jednak, aby pokazać go Panu, jeśli kiedykolwiek się spotkamy. Piszę również i dlatego, że to niegrzecznie zostawiać bez odpowiedzi tak piękny list jak Pański. (Prawdę mówiąc, prawie nic z niego nie zrozumiałam. Jest Pan strasznie tajemniczy). Tymczasem odkładam moją odpowiedź do specjalnego pudełka, na którym widnieje napis „Listy do Nieznajomego” — do czasu, aż się spotkamy. Nieładnie tak postępować. Z przyjaźnią, Thea
12
5 Nieznajomy Przyjacielu, wiedz, że niebawem będę miała końcowe egzaminy i nie odpowiem na każdy z Twoich listów, tym bardziej, że piszesz codziennie, a czasami nawet dwa razy na dzień. Odpisuję Ci więc ogółem na te wszystkie listy, które dotychczas otrzymałam, bowiem do końca egzaminów nic już nie napiszę, a Ty musisz mi to wybaczyć. Jestem już pewna, że nie jesteś G.R., ponieważ w międzyczasie pojawił się tutaj, stosując różnego rodzaju zagrywki. Ty się jednak nie ujawniasz, a ja gniewam się, bo listy Twoje brzmią smutno, a chciałabym Ci powiedzieć, że może nie powinieneś mnie brać tak zupełnie serio. Ostatnio wpatrywałam się w lustro, żeby zobaczyć, co Cię we mnie urzekło. Wiesz, co odkryłam? Powinnam się może wstydzić, ale jest to prawda, spostrzegłam bowiem, że może rzeczywiście jestem ładniejsza, niż do tej pory przypuszczałam, a wszystko to przez Ciebie. Trudno mi teraz cieszyć się z komplementów otrzymywanych od znajomych, ponieważ w porównaniu z Twoimi listami wszystko, co mówią, wydaje mi się tak oklepane. Nie znając Ciebie, jestem przekonana, iż jesteś mądrzejszy od wszystkich moich przyjaciół, niekiedy jednak wydaje mi się, że strasznie przesadzasz. Dlaczego jesteś aż tak smutny? Gdybyś tylko zechciał, mógłbyś zostać pisarzem lub poetą, nawet jeśli nie zdajesz sobie sprawy z tego, co piszesz. Dlaczego ciągle mówisz o pragnieniu śmierci? Jeśli rzeczywiście kochasz mnie, tak jak piszesz w każdym
13 liście, to powinieneś, po prostu powinieneś pokazać swą twarz! Może mi się spodobasz? Do czego potrzebna jest ta dziwna tajemniczość? Niby wszystko mi tłumaczysz, a ja jednak nic z tego nie rozumiem. Nie jestem wcale aż tak mądra, jak sobie wyobrażasz. Wielkie dzięki za dwie dodatkowe płyty, które wysłałeś. Zapewne kompletnie zwariowałeś na punkcie tego kompozytora, którego utwory ciągle mi wysyłasz. Zgadzam się, jest on wspaniały i słucham jego płyt zawsze w niedzielę o siedemnastej. Robię wszystko według Twego szaleństwa. Widzisz więc, że jestem dobrą dziewczynką i nadeszła pora, abyś również Ty był dobrym chłopcem i wysłał mi przynajmniej zdjęcie. Twoja w przyjaźni, Thea PS. Również i ten list idzie do pudełka „Listy do Nieznajomego”. Jak długo będziesz jeszcze Nieznajomym?
6 Mój Drogi Nieznajomy, skończyłam egzaminy i teraz mogę posłuchać płyt, które się nagromadziły. A czy wiesz, że jesteś bardzo niegrzeczny? To już mój trzeci list, który piszę do Ciebie w ciągu ostatniego roku i nadal nie mam adresu, na który mogłabym go wysłać. Również i dziś nie wiem o Tobie więcej, niż po otrzymaniu pierwszego listu. Zaistniała jednak wielka różnica. Gdybyś teraz przestał do mnie pisać, to bardzo by mi tego brakowało. Może taki jest właśnie Twój