5 minute read

Q Spór o meliorację

|Protest odbywał się pod hasłami ochrony swoich miejsc pracy. Dostało się

także ekologom, którzy złożyli zawiadomienie o prowadzonych na obszarze

Advertisement

Bagno Wizna pracach melioracyjnych. Raczej między rolnikami a ekologami dobrze nie będzie...

Protest rolników z gm. rutki i wizna Bagno w decyzyjnym Bagnie

Blisko 40 podlaskich rolników z gm. Rutka i Wizna protestowało przeciwko decyzji zabraniającej do stycznia 2024 r. czyszczenia rowów melioracyjnych na obszarze Bagno Wizna. Swoje zdanie wyrażali przed siedzibą Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Białymstoku, 27 kwietnia br.

Sprawa nabrała rozgłosu w zeszłym roku, kiedy cała Polska obserwowała walkę z pożarem, szalejącym w Biebrzańskim Parku Narodowym. Wtedy też, rolnicy z terenów Bagno Wizna, rozpoczęli prace melioracyjne, do których zobligowani byli jako właściciele gruntów lub dzierżawcy. Opowiadali, że dzierżawcy gruntów dostali... dwa tygodnie na przeprowadzenie prac melioracyjnych, pod groźbą zerwania umowy. W ruch poszły piły i koparki. Czujne oczy ekologów nie przegapiły tych prac i do RDOŚ w Białymstoku wpłynęło zawiadomienie z Fundacji „Dzika Polska” w sprawie prowadzenia nielegalnych prac melioracyjnych, polegających na pogłębianiu i udrażnianiu rowów melioracyjnych. Pisma trafiły także do Ministra Środowiska oraz Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Białymstoku. 10 czerwca ub.r. RDOŚ wszczęła w tej sprawie postępowanie, a w listopadzie zapadała decyzja o zakazie prowadzenia prac melioracyjnych na tym terenie do 7 stycznia 2024 r. A naszym rolnikom... opadły ręce... Zakaz sprawia, że większość tych terenów zostanie w praktyce wyłączonych z gospodarki rolnej.

Bagno Wizna Natura 2000 obejmuje powierzchnię 14.470 ha i położone jest w zachodniej części województwa podlaskiego. Obszar, jeszcze w połowie lat 60-tych ubiegłego wieku, został zmeliorowany. Obecne torfowiska to atrakcyjne obszary trawiaste, na których gospodarzą rolnicy z okolicznych powiatów. Większość z nich utrzymuje krowy mleczne. Dla nich uprawa łąk to kwestia być lub nie. – Obszar „Bagno Wizna” jest zlewiskiem 60% wód spływających z sąsiednich gmin: Rutki, Kołaki Kościelne, Zawady i Tykocin, które zlewają się bezpośrednio na naszych łąkach lub też na terenach przyległych, należących do obszarów chronionych Natura 2000 – mówi Waldemar Kalinowski ze wsi Jawory, gm. Rutki, prezentując zdjęcia zalanych w lipcu zeszłego roku łąk. – W takich warunkach nie mogliśmy zebrać zbóż, łany jęczmienia stały w wodzie. I to wszystko było wynikiem nieoczyszczenia rowów melioracyjnych. Teren obszarów chronionych nie mógł odebrać ogromu tej całej wody opadowej. Straty poniosło kilkuset rolników, szacowana wartość strat z tereny gminy została wyliczona na ok 1,5 mln zł, w trakcie szacowania szkód.

Najbardziej boli w tej sprawie, że zarówno właściciele, jak i dzierżawcy są z mocy prawa lub podpisanej umowy zobowiązani do bieżących prac konserwacyjnych obiektów melioracyjnych, a sama sprawa dotyczyła bardziej nie prowadzonych prac nad udrożnieniami rowów melioracyjnych (nie, jak pojawiało się w mediach, kopanie zupełnie nowych), ale braku odpowiednich zezwoleń, m.in. decyzji rolno-środowiskowej. Jak podkreślali zgromadzeni, by udrożnić rowy melioracyjne trzeba złożyć niemal tyle dokumentów, ile na budowę obory. To procedura długa i kosztowna. Na absurd zakrawa fakt, że kiedy rolnicy otrzymywali decyzję o wstrzymaniu prac nad pogłębianiem i udrożnianiem rowów melioracyjnych, w tym samym czasie Państwowe

Gospodarstwo Wodne „Wody Polskie”, przypominały o konieczności przeprowadzania bieżących konserwacji, polegających m.in. na odmulaniu dna rowów przez właścicieli poszczególnych działek. W piśmie tym czytamy, że „niewykonanie określonych w decyzji obowiązków, stanowi podstawę do wszczęcia postępowania egzekucyjnego (...)”. Więcej, w umowach dzierżawy, które podpisują rolnicy z Krajowym Ośrodkiem Wsparcia Rolnictwa jest zapis: „w szczególności dzierżawca zobowiązuje się do dokonywania konserwacji i remontów urządzeń wchodzących w skład podmiotu dzierżawy, w tym urządzeń melioracji szczegółowych (...)”. – W tej chwili na obszarze „Bagna Wizna” łąki użytkuje kilkuset rolników – mówi Dariusz Modzelewski, wójt gminy Rutki-Kossaki. – Tylko na terenie naszej gminy ziemie użytkują rolnicy z 18 gmin z pięciu powiatów. To problem, który dotyczy całego regionu. Przyjechaliśmy tu domagać się rozmów z wojewodą. Jako wójt chcę wiedzieć, mówiąc kolokwialnie, na czym nasi rolnicy stoją. Jeżeli nie będą mogli czyścić rowów, to cała infrastruktura, również drogowa, ulegnie zniszczeniu. Podkreślam, że to nie tylko sprawa rolników. Podatnicy z gminy Rutki nie poradzą sobie ze zniszczeniami o takiej skali, a zakaz oczyszczania rowów obowiązuje do 2024 r. Czekamy na konkretne decyzje, które przecież nie powinny zapadać na poziomie gminy. Mówimy o obszarach po dawnym PGR-e, to kilka tysięcy hektarów. Domagamy się, by tą sprawą zajął się rząd. Rządzący jeszcze w latach ‚90 zostawili mieszkańców z tym problemem, a siłami jednej gminy na pewno sobie nie poradzimy, tym bardziej nie poradzą sobie rolnicy rozproszeni po wielu gminach tej części województwa. Nie mogą chociażby połączyć się w spółkę wodną, bo nie mieszkają na tym samym terenie. Przyjeżdżają tu tylko pracować.

Atmosfera protestu była spokojna, a wszystkie strony, również RDOŚ wyrażały chęć rozmów i załatwienia sporu z poszanowaniem interesów rolników, jak i podlaskiej przyrody. Rolnicy wręczyli Beacie Bezubik, dyrektor RDOŚ w Białymstoku petycję. Jak obecna na spotkaniu podkreśliła, część zawartych w niej postulatów już została zrealizowana. – Pewnie część z państwa uwa ża, że mój przekaz będzie różnić się od tego, co powiedział prezes Podlaskiej Izby Rolniczej, tak nie będzie – powiedziała Beata Bezubik. – Dostaliśmy pismo prezesa PIR w sprawie powołania nowych członków do zespołu roboczego. Odbyło się już kilka spotkań w tej sprawie. Jesteśmy na etapie składania ofert przetargowych w sprawie ekspertyzy. Petycja, złożona w grudniu ubr. r. podpisana przez 160 rolników, trafiła do Dyrektora Generalnego. Kiedy w 2013 r. tworzyliśmy Plan zadań ochronnych, zainteresowanie ze strony rolników było niewielkie. Może wynikało to z tego, że nie wiedzieliście państwo, co taki plan niesie ze sobą, jakie są jego możliwości i konsekwencje. Mam nadzieję, ze teraz nowy Plan powstanie w wyniku naszych wspólnych rozmów. Państwa wiedza i doświadczenie będzie nam potrzebne, by ustanowić nowy plan zadań ochronnych.

Protest trwał półtorej godziny, po czym zgromadzeni spokojnie rozeszli się. I jeżeli coś szczególnie zwracało uwagę, to ilość przybyłych funkcjonariuszy policji, których liczba nie była dużo mniejsza niż protestujących i którzy hojnie wręczali rolnikom mandaty.

Do sprawy będziemy wracać.

|Obecny na proteście Grzegorz Leszczyński, prezes Podlaskiej Izby Rolniczej mówił, że ochrona środowiska i zrównoważona gospodarka rolna nie stoją ze sobą w sprzeczności i że regularnie wykaszane łąki będą ostają ptaków znad Biebrzy. Dyrektor Beata Bezubik apelowała o wspólne rozmowy w temacie przyszłego Planu Zadań Ochronnych.

|Atmosfera zgromadzenia była wyjątkowo spokojna, organizatorzy apelowali o zachowanie dystansu społecznego. Tym bardziej zastanawiała duża ilość obecnych funkcjonariuszy policji. „Jak na meczu

Jagiellonii” żartowano. tekst i fot. Artur GolAk

This article is from: