3 minute read
Funkcjonalizacja nadmiaru
(więcej s. 173 →)
Zmuszeni do nieokreślonego w czasie pobytu w zamknięciu, badani zajmowali się zapełnianiem najbliższej im przestrzeni. Z różnych pobudek: ponieważ trzeba gdzieś „upchnąć” czynności realizowane dotychczas w innych miejscach (praca, sport, edukacja dzieci, jedzenie na mieście), aby zgromadzić zapasy na ten trudny czas (konserwy, przetwory, produkty pierwszej potrzeby), które i tak już (…) przestajemy dawać radę przejadać [PStories 110], ale także dlatego, żeby czymś zająć naszą uwagę, nakazać jej skupienie na obiektach (nowe rośliny, meble, książki/płyty) rekompensujących nam stres przestrzennej kompresji. Na zdjęciu jest laptop, tablet, telefon i pilot. Symbolizują poczucie znacznie większego zanurzenia w e-świecie. Więcej zamawiam przez Internet (buty, jedzenie, worki do odkurzacza, drobiazgi, które zwykle kupuję w sklepie). Więcej seriali i filmów, nie tylko na platformach typu Netflix, ale też spektakle teatralne w sieci, czytanie poezji, koncerty itp. Czuję przesyt. Przy tym książek czytam tyle, co zwykle czyli bardzo dużo, więc to nie jest kosztem czytania [760c]. Nadmiarowo – w sensie czasowym – użytkując przestrzeń mieszkań i domów, badani zapełniali je różnymi przedmiotami i drobiazgami. Nadmiar lecząc nadmiarem i coraz częściej odczuwając, że nie
Advertisement
wyrabiamy się [187b]. Razem z mężem pracujemy zdalnie. Wynajmujemy jeden pokój na stancji ze współlokatorami więc teraz całe nasze życie mieści się tylko na tych 25m2. Jest tu nasza sypialnia, salon, gabinet kierownika działu marketingu, gabinet pracownika firmy ubezpieczeniowej, siłownia, sala lekcyjna. Ja bardzo dużo rozmawiam przez telefon, mam wideokonferencje, mąż żartuje, że potem żyje problemami z mojej pracy [436c]. Zapełniając sobą i swoimi przedmiotami aktualne miejsce pobytu, doprowadza się do zagracenia pomieszczeń, notorycznie użytkowanych przez wszystkich domowników, mieszaniną ich rekwizytów – obiadowych, szkolnych, pracowniczych, relaksacyjnych i wielu innych. Nadmiarowa (i stale rosnąca) liczba obiektów redukuje szansę oraz chęć na ich uporządkowanie, czyniąc z bałaganu stan obowiązujący. W pandemicznej przestrzeni domu/mieszkania wszystkiego jest za dużo i pojawia się „nagle”, trwając w tym skomasowaniu bez widoku na rozładowanie przed końcem lockdownu. Z tego też powodu, trzeba także na nowo zasiedlić już wcześniej opanowaną przestrzeń, organizując kolejne remonty, poprawki, tworząc przybudówki i przestawiając meble (więcej s. 53 →) . Balkon stał się centrum naszego życia; wyjście na balkon jest z sypialni, a słońce od wczesnego rana do popołudnia. Na balkonie odpowiadam na maile, prowadzę rozmowy telefoniczne,
(314a) Stół w pokoju, służący do pracy zdalnej z domu, zajęć zdalnych przedszkolnych syna, niektórych posiłków rodzinnych, a także do zabawy i odkładania tony zabawek. (więcej s. 112 →)
czytam, na balkonie odpoczywamy, opalamy się, jemy. Przed balkonem jest skwerek z drzewami – gdy nie można było swobodnie chodzić na spacery, pozwalał nam obserwować wiosnę. Na balkon już trafiły rośliny, przestał też być składzikiem, a stał się pełnoprawnym, także wizualnie, pomieszczeniem mieszkania [353b]. Przywykliśmy do tego, że różne pomieszczenia (jadalnia, sypialnia, pokój dziecięcy etc.) pełnią swoje role, są dopasowanymi do siebie elementami naszych “maszyn do mieszkania”. Obecnie te role ulegają przemieszaniu, przenikając się wzajemnie w ciągu dnia lub w zależności od zmiennych wymogów nakładających się czasów (praca zdalna, zdalne nauczanie, gotowanie w domu, gromadzenie zapasów itd.). Nie ma w cały domu spokojnego miejsca gdzie można odbyć spotkanie w pracy. Najlepszy jest samochód. A i ten często ktoś chce odwiedzić bo w bagażniku mamy spiżarnię [488b]. Domowe przestrzenie muszą obecnie pełnić także rolę zewnętrza, dosłownie rozumianego „okna na świat” (np. udział w protestach przez montowanie parasola na balkonie/obrazu w oknie czy zagospodarowanie balkonu jako oranżerii lub salonu jako sali do ćwiczeń). (…) Nie mam podwórka, ale mam piękny widok z okna – to najbardziej pocieszający mnie obecnie obrazek! Ulubione miasto i duuuuuża przestrzeń – nie sposób zapomnieć o mieszkaniowej klaustrofobii, więc patrzę tam co i rusz, a chmury prawie nigdy nie wyglą-