2 minute read
Podtrzymywanie granic
dają tak samo! [884b]. Nie tylko będąc ze sobą cały czas, ale i będąc w tym samym miejscu przez cały czas potrzeba taktyk pozwalających na „bycie poza”, bycie na zewnątrz. Wakacje w oknie. Kiedy tylko zrobiło się ciepło lokator z kamienicy naprzeciwko wystawiał nogi na zewnątrz, stawiał kubek na parapecie, coś czytał, palił – plażing, który mnie bardzo rozbawił [319c]. Tam, gdzie funkcje przestrzeni są dla nas zastane i nie czujemy się przytłoczeni gęstością zachodzących w nich interakcji, ponieważ nie wszystkie wymagają naszego udziału i zaangażowania. Pozwalają pozostać jedynie w biernej, obserwacyjnej roli.
Podtrzymywanie granic
Advertisement
(więcej s. 110-116 →)
Granica bywa definiowana jako środek podtrzymywania społecznych różnic. Myśląc o niej w ten sposób dostrzec można jej szersze i doniosłe znaczenie. Granice strukturyzują życie, oddzielają czas pracy od czasu odpoczynku, miejsca nasze od cudzych, jedne typy praktyk od innych. Tak rozumiane granice mają swój społeczny rodowód – są efektem obecności instytucji, a także zbiorowe konsekwencje – wyodrębniając dookreślają tożsamość oraz regulują przepływy osób, rzeczy, informacji, porządkując je w czasie i przestrzeni.
Jak na to wskazują wypowiedzi i zdjęcia badanych, w pandemii mieliśmy do czynienia z intensywnymi staraniami, by owe granice znosić, uszczelniać, ustanawiać na nowo. Lockdown wymusił wydzielanie nowych stref i zasad – na odzież, w której się wychodzi z domu (potencjalnie zawirusowaną), i w której się w nim przebywa, na godziny w których internetu używa się do pracy i szkoły, i takie, gdy można go obciążać filmami i rozrywką, i tak dalej. Jedni mieli kłopot z pomieszczeniem i zgraniem wszystkich domowników i potrzeb w niewielkiej przestrzeni mieszkania (zaludnianej dodatkowo gośćmi i współpracownikami łączącymi się za pośrednictwem komunikatorów), podczas gdy drudzy skazani zostali na samotność, cierpiąc trudy uszczelnienia granic swojego domowego świata. Niektórzy wskazywali na zalety czasu, który można spędzić z bliskimi, a inni doświadczali z tego powodu napięć i przykrości. Zdalne nauczanie dla córki (8 lat) odbywa się w dużym pokoju, bo trzeba jej pomagać, przez średnio 3-4 godziny, potem odrabianie lekcji, kolejne dwie. W tym czasie trzeba zająć czymś syna (3 lata), po cichu, co jest ogromnym wyzwaniem. Drugi rodzic w tym czasie pracuje zdalnie w drugim pokoju, potem się zamieniają. Na syna nie przysługuje urlop opiekuńczy, bo nie chodził jeszcze do przedszkola – opiekowała się nim niania, która nie przychodzi, bo jest w grupie ryzyka zarażenia. Z synem (wcześniakiem) trzeba tez przeprowadzać rehabili-
tację neurologopedyczna i integracji sensorycznej, która wcześniej odbywała się u specjalisty [187a]. Nic dziwnego, że szukano rozmaitych sposobów na podtrzymywanie granic – jak na przykład wyjmowanie klamek z drzwi, by dzieci nie wchodziły do pokoju pracującego rodzica, wywieszanie zawieszek na klamkach jako wskazań by nie przeszkadzać w określonych godzinach. Ważnym elementem reorganizacji była zmiana rozmieszczenia mebli, pozwalająca na pracę w miejscach domu, które do tej pory jej nie służyły, ale też nadawać tym przestrzeniom nowe znaczenia. Narzędziem podtrzymywania granic były też starania, by zachować rytm – starać się obchodzić święta i jubileusze, nawet jeśli tylko online, przebierać się w ciągu dnia, dobierając strój do rodzaju zadania, wytyczać sobie wyzwania treningowe, rozpisując plany dnia i zadania domowników. W relacjach badanych obserwować można także wzrost znaczenia czasu naturalnego. Obserwacja zmiany pór roku, zwyczajów siedliskowych zwierząt, wzrost sadzonych roślin, pęcznienie ciasta, robienie zapraw i temu podobne fenomeny pozwalały oprzeć swoje doświadczenia na jakimś porządku, pod nieobecność tych jego form, które straciły ważność na skutek pandemii (więcej s. 89 →) . Młody grzywacz, codziennie obserwowałam gniazdo na świerku przy moim balkonie, życie gołębiej rodzi-