1/2016
www.zbiam.pl
Brytyjskie zmagania z V-1 i V-2
Tworząc formacje powietrznodesantowe uświadomiono sobie, że jest potrzebny środek transportu umożliwiający lądowanie desantu bez dużego rozproszenia.
Brytyjczycy początkowo zlekceważyli nadchodzące zagrożenie, choć pierwsze informacje na temat nowej niemieckiej broni, dotarły do nich na jesieni 1939 r.
Index 407739
Bojowe szybowce Luftwaffe – DFS 230
ISSN 2450-2480
W NUMERZE:
Ardeny 1944 r.
Styczeń-Luty cena 14,99 zł (VAT 5%) INDEX 407739 ISSN 2450-2480
Vol. II, nr 1 (3) Styczeń-Luty 2016; Nr 1
1/2016
www.zbiam.pl
Styczeń-Luty cena 14,99 zł (VAT 5%) INDEX 407739 ISSN 2450-2480
Brytyjskie zmagania z V-1 i V-2
Tworząc formacje powietrznodesantowe uświadomiono sobie, że jest potrzebny środek transportu umożliwiający lądowanie desantu bez dużego rozproszenia.
Brytyjczycy początkowo zlekceważyli nadchodzące zagrożenie, choć pierwsze informacje na temat nowej niemieckiej broni, dotarły do nich na jesieni 1939 r.
Index 407739
Bojowe szybowce Luftwaffe – DFS 230
ISSN 2450-2480
11 /2016
W NUMERZE:
Ardeny 1944 r.
Na okładce: niszczyciel czołgów M-36 Jackson. Rys. Arkadiusz Wróbel
INDEX 407739 ISSN 2450-2480 Nakład: 14,5 tys. egz. Redaktor naczelny Jerzy Gruszczyński jerzy.gruszczynski@zbiam.pl Korekta Dorota Berdychowska Redakcja techniczna Dorota Berdychowska dorota.berdychowska@zbiam.pl Współpracownicy Władimir Bieszanow, Marius Emmerling, Michał Fiszer, Tomasz Grotnik, Wojciech Holicki, Andrzej Kiński, Leszek Molendowski, Tymoteusz Pawłowski, Tomasz Szlagor, Maciej Szopa, Waldemar Waligóra, Mirosław Wawrzyński Wydawca Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o. Ul. Anieli Krzywoń 2/155 01-391 Warszawa office@zbiam.pl Biuro Ul. Bagatela 10/19 00-585 Warszawa Dział reklamy i marketingu Anna Zakrzewska anna.zakrzewska@zbiam.pl Dystrybucja i prenumerata Elżbieta Karczewska elzbieta.karczewska@zbiam.pl Reklamacje office@zbiam.pl Prenumerata realizowana przez Ruch S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 717 59 59 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora. Copyright by ZBiAM 2016 All Rights Reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone Przedruk, kopiowanie oraz powielanie na inne rodzaje mediów bez pisemnej zgody Wydawcy jest zabronione. Materiałów niezamówionych, nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów i doboru ilustracji w materiałach niezamówionych. Opinie zawarte w artykułach są wyłącznie opiniami sygnowanych autorów. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonych ogłoszeń i reklam. Więcej informacji znajdziesz na naszej nowej stronie: www.zbiam.pl
spis treści BITWY I KAMPANIE
Maciej Szopa
Bitwa w lesie Hürtgen 1944 r.
4
BROŃ RAKIETOWA
Robert Czulda
Brytyjskie zmagania z niemieckimi broniami odwetowymi V-1 i V-2
16
BITWY I KAMPANIE
Michał Fiszer, Jerzy Gruszczyński
Niemiecka ofensywa w Ardenach – ostatnia nadzieja Hitlera
28
BITWY I KAMPANIE
Krzysztof Kubiak, Janusz Lizut
Wielki blef, czyli desant na twierdzę (1)
44
MONOGRAFIE LOTNICZE
Marek Murawski
Bojowe szybowce Luftwaffe – DFS 230
56
BITWY I KAMPANIE
Leszek Molendowski
Włoska „inwazja” na Francję w 1940 r.
74
BITWY I KAMPANIE
Tadeusz Wróbel
Obrona azjatyckiego imperium Holandii (2)
86 3
BITWY I KAMPANIE
Maciej Szopa
Bitwa w lesie Hürtgen 1944 r. Bitwa ta należała do najdłuższych i najbardziej krwawych w dziejach amerykańskich sił zbrojnych. Mimo to jest ona dzisiaj zapomniana i gdyby nie dramatyczny film ,,Kiedy ucichną działa” Johna Irvina, pozostawałaby dalej szerzej nieznana. Być może stało się tak dlatego, że zaraz po jej zakoczeniu ruszyła niemiecka ofensywa w Ardenach, która te wydarzenia przyćmiła, a być może ponieważ było to okupione dużą daniną krwi zwycięstwo US Army...
U
dane lądowanie w Normandii (6 czerwca 1944 r.) i na południu Francji (15 sierpnia 1944 r.), a przede wszystkim rozbicie niemieckiego kontrataku w bitwie pod Falaise (7-21 sierpnia 1944 r.) doprowadziło Niemców do decyzji o wycofaniu się z terytoriów francuskich. Zgodnie z dyrektywą Hitlera nr 61, wydaną 24 sierpnia, wzmocnieniu miało ulec dawne Westerstellung, czyli pozycje obronne przy zachodniej granicy Niemiec. Decyzja ta nie była pozbawiona sensu, biorąc pod uwagę lądowanie aliantów także na południu Francji, ich ogromną przewagę wypracowaną we Francji i potrzebę przegrupowania sił niemieckich we względnie spokojnym terenie. Z drugiej strony decyzja niemiecka, polegająca na oddaniu terenu w celu
4
Amerykańscy żołnierze przekraczają Linię Scharnhorsta – las Hürtgen zaczynał się zaraz za jej umocnieniami.
ocalenia swoich sił, zaskoczyła aliantów, którzy nadspodziewanie szybko – do początku września – wyzwolili znaczną część Francji i Belgii. Wydawało się, że koniec wojny jest blisko i kręgosłup niemieckiej armii na froncie północno-zachodnim pękł w wyniku poniesionej klęski, a także równoległych wydarzeń: sowieckiej operacji „Bagration” (22 czerwca – 19 sierpnia 1944 r.), która doprowadziła do załamania się frontu wschodniego i zamachu na Hitlera, połączonego z próbą puczu wojskowego (20 lipca 1944 r.). Rozpoczął się ,,wyścig do Renu”, w którym armie zwycięzców – a nawet poszczególni dowódcy – rywalizowali o to, kto zapisze się w historii jako ten, kto pierwszy wejdzie na rdzenne tereny niemieckie. Plan stał się nagle bardzo prosty: chodziło o jak najszybsze wyzwolenie Francji, a potem o zajęcie zachodnich brzegów Renu, czyli głównej bariery geograficznej chroniącej III Rzeszę od zachodu, na całej jego długości. Następnie rzeka miała zostać sforsowana, a alianci mieli wkroczyć do nabardziej uprzemysłowionych obszarów III Rzeszy, co praktycznie byłoby początkiem końca wojny. PJednocześnie w czasie ,,wyścigu” linie zaopatrzeniowe aliantów ulegały coraz większemu wydłużeniu – mimo że strategicznie ważny, największy w Europie port w Antwerpiii został zdobyty przez Brytyjczyków już w pierwszych dniach września, to dostawy mały ruszyć za jego pośrednictwem dopiero 28 listopada.
Tymczasem 1 września 1944 r. Hitler wydał dyrektywę nr 63 o odnowieniu gotowości bojowej ,,Muru Zachodniego”, czyli linii obronnych na dawnej zachodniej granicy III Rzeszy z Francją, znanej także jako Linia Zygfryda. 7 września pozycje ufortyfikowane zostały zajęte przez jednostki alarmowe, a 10 września linię obronną przekazano bezpośrednio pod dowództwo armii niemieckiej. Przewidziane było także wzmocnienie sił niemieckich w Holandii, dzięki czemu Niemcy zdołali stworzyć względnie stabilną linię obrony od Szwajcarii po Morze Północne. Na wysokości Holandii nie było wprawdzie w Niemczech stałych umocnień, co w dniach 17-25 września starali się wykorzystać alianci, przeprowadzając brawurową operację „Market-Garden”, która miała zakończyć się przełamaniem linii Renu w jego dolnym biegu, ale Niemcy mimo zaskoczenia zdołali się obronić, a następnie skutecznie się tam umocnić. Po okrzepnięciu niemieckiego oporu na Linii Zygfryda stanęły wzdłuż niej, licząc od południa: francuska Armia B (25 września 1944 r. przemianowana na Pierwszą Armię) od granicy z Szwajcarią do Alzacji, amerykańska 7. Armia na wysokości Alzacji, 3. Armia US Army gen. George’a Pattona naprzeciwko Zagłębia Saary, 1. Armia US Army gen. Hodgesa naprzeciwko Zagłębia Ruhry i kolejno: brytyjska 2. Armia i kanadyjska 1. Armia, prowadzące działania bojowe w Holandii.
BROŃ RAKIETOWA
Robert Czulda
Brytyjskie zmagania z niemieckimi broniami odwetowymi V-1 i V-2 Kiedy brytyjska opinia publiczna z wielkimi nadziejami wyczekiwała szybkiego zakończenia drugiej wojny światowej, co miało być rezultatem otwarcia frontu zachodnioeuropejskiego, Wielka Brytania stała się niespodziewanie celem zmasowanego ataku nową bronią: latającymi bombami V-1 i rakietowymi pociskami balistycznymi V-2. Brytyjscy planiści przystąpili do trudnej walki z nieznanym wcześniej zagrożeniem.
P
omimo prowadzonych od połowy 1943 r. nalotów na liczne cele na terytorium Europy Zachodniej, brytyjscy planiści podejrzewali, że użycie przez Niemców nowej, nieznanej wcześniej broni jest kwestią czasu. Już w listopadzie 1943 r. Ministerstwo Lotnictwa stało się odpowiedzialne za opracowywanie raportów na temat pocisków dalekiego zasięgu, planów obrony powietrznej oraz za koordynację prac obronnych i wywiadowczych. Marszałek lotnictwa Roderic M. Hill stanął na czele Obrony Powietrznej Wielkiej Brytanii (Air Defence of Great Britain, ADGB). Otrzymał on rozkaz przeanalizowania dostępnych sił i środków do obrony przed zagrożeniami, co jednak było trudne,
16
nie znano bowiem parametrów technicznych nowego zagrożenia. Najlepiej świadczy o tym niepewność co do faktycznych osiągów V-1, której wysokość lotu szacowano w przedziale od 150 do 2100 m, a prędkość w przedziale od 400 do 670 km/h. Na temat rakietowych pocisków balistycznych V-2 wiedziano jeszcze mniej. Niektórzy naukowcy brytyjscy wątpili, czy takie pociski w ogóle istnieją.
Do grudnia ustalono, że obrona Wielkiej Brytanii miała się opierać nie tylko na ofensywnych środkach (kontynuowanie nalotów bombowych), ale także defensywnych, takich jak baterie przeciwlotnicze, zapory balonowe i samoloty przechwytujące. Miały one stworzyć trzy linie obrony przed pociskami zbliżającymi się do brytyjskich miast, przede wszystkim Londynu. Najbliżej wybrzeża znaleźć się miały samolo-
Pierwszą próbę z samolotem-pociskiem V-1 Niemcy przeprowadzili na poligonie Peenemünde (wyspa Uznam na Morzu Bałtyckim) 10 grudnia 1942 r. Odpalenia pocisku dokonano z bombowca He 111.
BITWY I KAMPANIE
Michał Fiszer, Jerzy Gruszczyński
Niemiecka ofensywa w Ardenach – ostatnia nadzieja Hitlera
P
o dramatycznych walkach w Normandii w czerwcu i lipcu 1944 r. wojska alianckie wyszły w przestrzeń operacyjną i szybko posuwały się do przodu. Do 15 września prawie cała Francja była już w rękach aliantów, z wyjątkiem Alzacji i Lotaryngii. Od północy linia frontu przebiegała przez Belgię od Ostendy, poprzez Antwerpię i Maastricht do Akwizgranu, potem mniej więcej wzdłuż granicy belgijsko-niemieckiej i luksembursko-niemieckiej i dalej na południe wzdłuż rzeki Mozela aż po granicę ze Szwajcarią. Można śmiało powiedzieć, że w połowie września alianci zachodni zapukali do drzwi rdzennego terytorium III Rzeszy. Co najgorsze jednak, stworzyli bezpośrednie zagrożenie dla Zagłębia Ruhry. Pozycja Niemiec była beznadziejna.
Pomysł Adolf Hitler uważał, że pokonanie przeciwników jest nadal możliwe. Oczywiście, nie w sensie rzucenia ich na kolana; zdaniem Hitlera można było jednak zadać im takie straty, by skłonić aliantów do negocjacji znośnych dla Niemiec warunków pokoju. Uważał, że w tym celu należy wyeliminować słabszych przeciwników, a za takich uważał Brytyjczyków i Amerykanów. Separatystyczny pokój na zachodzie miał zwolnić znaczne siły i zasoby do konsolidacji obrony na wschodzie. Jeśli na wschodzie udałoby mu się doprowadzić do wojny pozycyjnej
28
Niemiecka ofensywa w Ardenach 16-26 grudnia 1944 r. była z góry skazana na niepowodzenie. Mimo to przysporzyła aliantom niemałych kłopotów i zmusiła ich do dużego wysiłku militarnego: likwidacja włamania trwała do 28 stycznia 1945 r. Oderwany od rzeczywistości Wódz i kanclerz Rzeszy Adolf Hitler wierzył, że w jej wyniku uda się dotrzeć do Antwerpii i odciąć brytyjską 21. Grupę Armii, zmuszając Brytyjczyków do ewakuacji z kontynentu, do „drugiej Dunkierki”. Niemieccy dowódcy doskonale jednak wiedzieli, że jest to zadanie niewykonalne. na wyniszczenie, wierzył, że niemiecki duch zwycięży komunistów. Wymuszeniu separatystycznego pokoju na zachodzie miały służyć dwie rzeczy. Pierwsza z nich to niekonwencjonalne bronie odwetowe – latające bomby V-1 oraz rakietowe pociski balistyczne V-2, którymi Niemcy zamierzali zadać znaczne straty aliantom w dużych miastach, głównie w Londynie, a później w Antwerpii i Paryżu. Drugie przedsięwzięcie było znacznie bardziej konwencjonalne, choć w równym stopniu ryzykowne. Aby przedstawić swój pomysł, Hitler zwołał specjalną naradę z najbliższymi współpracownikami w sobotę 16 września 1944 r. Wśród obecnych był feldmarszałek Wilhelm Keitel, będący szefem Sztabu Naczelnego Dowództwa Sił Zbrojnych Niemiec – OKW (Oberkommando der Wehrmacht). Teoretycznie OKW podlegały trzy dowództwa: Wojsk Lądo-
wych – OKH (Oberkommando der Heeres), Wojsk Lotniczych – OKL (Oberkommando der Luftwaffe) i Marynarki Wojennej – OKM (Oberkommando der Kriegsmarine). W praktyce jednak potężni szefowie tych instytucji przyjmowali rozkazy wyłącznie od Hitlera, więc władza Naczelnego Dowództwa Sił Zbrojnych Niemiec nad nimi była praktycznie żadna. Dlatego od 1943 r. doszło do nienormalnej sytuacji, w której OKW powierzono kierowanie wszelkimi operacjami przeciwko aliantom, na Zachodnim (Francja) i Południowym (Włochy) Teatrze Działań Wojennych, a każdy z tych teatrów miał własnego dowódcę. Natomiast Sztab Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych przejął odpowiedzialność za front wschodni. Na wspomnianej naradzie był obecny szef Sztabu Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych, wówczas gen. płk Heinz Guderian. Trzecim obec-
BITWY I KAMPANIE
Wojska 6. APanc SS ruszyły do ataku mniej więcej dwie godziny przed świtem, we wciąż panujących ciemnościach. Na prawym, północnym skrzydle armii LXVII Korpus ze swoimi dwiema dywizjami, 272. i 326. DGL, miał wykonać uderzenie pomocnicze, osłaniając od północy główną pięść uderzeniową 6. Armii – I Korpus Pancerny
do natarcia ruszyły cztery bataliony 326. DGL, zdołały się one jednak wbić w obronę północnego skrzydła 99. DP. Na wieść o tym dowódca korpuśnej 405. Grupy Artylerii Polowej płk Oscar Axelson nakazał użycie najnowszego amerykańskiego wynalazku – zapalników zbliżeniowych, powodujących detonację szrapneli (pocisków
W czasie rajdu Kampfgruppe „Peiper” doszło do szeregu zbrodni wojennych, których ofiarą padło setki jeńców amerykańskich i cywilnych Belgów (masakra w Malmedy).
SS. Jednakże to 13 grudnia 1944 r. nieświadomi niczego Amerykanie uderzyli pierwsi. Mieli oni swój cel – tamy na rzece Rur. Ich opanowanie było warunkiem wkroczenia do znajdującej się dalej na wschód Doliny Renu. 78. DP przy wsparciu artylerii korpuśnej ruszyła w kierunku na Kesternich, a nieco dalej na południe 2. Dywizja Piechoty, która przeszła przez ugrupowanie 99. DP, rozpoczęła natarcie na Wahlerscheid. 78. DP 15 grudnia zdołała zdobyć Kesternich, grożąc wyjściem na tyły całej 6. Armii Pancernej SS, dlatego dowódca LXVII Korpusu, gen. por. Otto Hitzfeld, rozkazał wykonać kontratak 272. DGL. Po całonocnych, krwawych walkach Niemcy odbili Kesternich, ale kosztem znacznych strat, nim jeszcze ruszyła ich własna ofensywa. Na południowej flance amerykańskiego natarcia 2. DP zdołała o świcie 16 grudnia zepchnąć niemiecką 326. DGL z ważnego skrzyżowania dróg w Wahlerscheid. Nie dość, że LXVII Korpus musiał się zaangażować w odpieranie amerykańskiego natarcia, to jeszcze obiecany 653. dywizjon niszczycieli czołgów z jego Jagdtigerami nie zdołał przybyć do 16 grudnia. Korpus musiał więc rozpocząć natarcie bez jego wsparcia. Nie było też jeszcze 902. Brygady Dział Szturmowych (20 Sturmgeschütz III), trzeba więc było rozpocząć atak bez wsparcia pojazdów pancernych. Mimo to, kiedy z całego korpusu
36
czasie cztery nacierające niemieckie bataliony poniosły 20-procentowe straty i musiały się wycofać na pozycje wyjściowe. W pasie natarcia LXVII Korpusu nastąpił impas i Niemcy nie zdołali się tu posunąć do przodu. Dalej na południe na dwa rozciągnięte pułki niedoświadczonej 99. DP spadł cały impet uderzenia I Korpusu Pancernego SS. W tym rejonie, mimo że to wciąż Ardeny, teren był dość płaski; przeważały wrzosowiska i torfowiska. Rankiem 16 grudnia były one pokryte śniegiem. 393. i 394. pułki piechoty (pp) z 99. DP nie miały żadnego doświadczenia bojowego, ale otrzymały solidne wyszkolenie w Stanach Zjednoczonych, przed przybyciem do Europy. Wspierał je doświadczony 801. dywizjon przeciwpancerny (dppanc), wyposażony w holowane armaty M5 kal. 76,2 mm. Na dwa bataliony 393. pułku zajmujące obronę w centrum 99. DP rankiem 16 grudnia spadło uderzenie sześciu batalionów niemieckiej 277. DGL, która miała otworzyć przejście dla 12. Dywizji Pancernej SS, stanowiącej prawe (północne) skrzydło natarcia I Korpusu Pancernego SS. Na południowym skrzydle 99. DP jej 394. pułk musiał stawić czoło natarciu 12. DGL, mającej z kolei wybić w amerykańskiej obronie lukę, przez którą miała później przejść Grupa Bojowa „Peiper”, stanowiąca główną siłę uderzeniową 1. Dywizji Pancernej SS. Drogę dla pozostałej części dywizji, Grupy Bojowej „Han-
Jednym z symboli walk w Ardenach są czołgi ciężkie Pz VIB Tiger II, z których więcej zostało zniszczonych przez ich załogi z powodu braku paliwa lub usterek technicznych, niż przez wojska alianckie.
odłamkowych) na wysokości kilku metrów nad ziemią. Zapalniki te, znane jako POZIT, nie mogły być używane w sytuacjach, kiedy niewybuchy mogłyby się dostać w ręce Niemców, ale pułkownik zaryzykował. Ostrzał przeprowadzony przez 196. dywizjon artylerii polowej z haubic 155 mm przyniósł zabójczy efekt – w krótkim
sen”, miała otworzyć 3. Dywizja Spadochronowa. Te trzy dywizje piechoty były pierwszą falą niemieckiego natarcia. Ta ostatnia dywizja, wykrwawiona we wcześniejszych walkach i uzupełniona niewyszkolonymi rekrutami, miała wielkie trudności z przełamaniem amerykańskich pozycji. Ogień artylerii
BITWY I KAMPANIE
1
Krzysztof Kubiak, Janusz Lizut
Wielki blef,
czyli desant na twierdzę Obszar leżący na styku Niemiec, Belgii i Holandii od wieków stanowi koszmar każdego dowódcy zmuszonego prowadzić tamtędy ofensywę. W terenie poprzecinanym gęstą siecią rzek i kanałów możliwość poruszania się naprzód jest uzależniona od nielicznych, łatwych do zablokowania mostów i przepraw. Od czasu wprowadzenia dalekonośnych dział główna trudność nie polega już na opanowaniu celów, lecz na ich utrzymaniu w nieuszkodzonym stanie do czasu nadejścia głównych sił. Rozwój artylerii i lotnictwa postawił pod znakiem zapytania sens zdobywania obiektów, które obrońcy mogliby w każdej chwili zniszczyć z dużej odległości. Koncepcja uderzenia przez belgijskie pogranicze stała się jeszcze bardziej problematyczna, gdy na początku lat trzydziestych ubiegłego wieku nad brzegiem Kanału Alberta wyrosła forteca. W polu ostrzału jej potężnych dział był cały teren od Liège po Maastricht. Wiosną 1940 r. miały tędy nacierać siły dwóch niemieckich armii, a utorować im drogę – niewielki oddział wojsk lotniczych. Pięciuset wybranych do tej misji ludzi w mniej niż godzinę zmieniło raz na zawsze oblicze działań wojennych. Jedna z najbardziej zadziwiających akcji w dziejach wojskowości była zarazem częścią jednej z największych mistyfikacji w historii.
N
atychmiast po zakończeniu kampanii w Polsce Hitler nakazał rozpoczęcie przygotowań do inwazji na Europę Zachodnią. Przed niemieckimi planistami stanęło niełatwe zadanie. Liczna, lecz słabo uzbrojona armia polska nie była równorzędnym przeciwnikiem dla Wehrmachtu; zupełnie inaczej przedstawiała się sytuacja na Zachodzie. Połączone siły brytyjsko-francusko-belgijskie dysponowały uzbrojeniem porównywalnym, a niekiedy nawet lepszym od niemieckiego, w dodatku dostępnym w więk-
44
szej ilości. Ponadto chronił je najpotężniejszy na świecie system umocnień, na który składała się francuska Linia Maginota uzupełniana łańcuchem twierdz belgijskich i holenderskich. Belgijskie pogranicze od początku odgrywało w niemieckich planach istotną rolę. Działo się tak z kilku powodów. Po pierwsze – osławione fortyfikacje Linii Maginota, osłaniające Francję przed atakiem od wschodu, urywały się tuż przy granicy z Belgią. Wyglądało to jak otwarte zaproszenie dla potencjalnego agresora. Z do-
Kanał Alberta w rejonie wylotu Kanału Południowego. Po lewej stronie widoczny wybetonowany stok wzgórza, we wnętrzu którego „wydrążono” znaczną część fortu Eben-Emael. Wierzchołek stoku dzieliło od poziomu wody około 65 m.
kładnie tych samych względów sprzymierzeni tam właśnie musieliby skupić większość swoich najbardziej wartościowych jednostek, by stawić czoła spodziewanej niemieckiej ofensywie. Niemcy przewidzieli ten ruch; więcej – liczyli na to. Uderzenie w tym miejscu – gdyby się powiodło – umożliwiłoby odcięcie i zniszczenie głównych sił alianckich. W sojuszniczym planie obrony był jeszcze jeden słaby punkt. Początkowo mało kto zwracał uwagę na fakt, że w liniach umocnień zieje wyrwa. Zalesiony masyw Ardenów był uważany przez aliantów, podobnie jak i przez większość Niemców, za nieprzejezdny dla czołgów; belgijskie instalacje obronne, niewiele ustępujące francuskim, zaczynały się dalej na północ.
Kanał Alberta... W okresie międzywojennym myślenie wojskowe Belgów, w większym nawet stopniu niż Francuzów, zdominowało podejście defensywne. Francja dysponowała silnymi wojskami pancernymi i potężnym liczebnie, choć częściowo przestarzałym technicznie lotnictwem. Poddani króla Leopolda inwestowali głównie w rozwój artylerii, zwłaszcza fortecznej (w czym zresztą mieli znakomite tradycje) i rozbudowę umocnień. Czołgów było bardzo mało, a siły powietrzne dyspo-
MONOGRAFIA LOTNICZA
Marek Murawski
Bojowe szybowce Luftwaffe – DFS 230 Idea przerzucenia za linie nieprzyjaciela własnych jednostek spadochronowych narodziła się jeszcze podczas pierwszej wojny światowej, a jej celem miało być przerwanie frontu, który przez kilka kolejnych lat zastygł w wojnie pozycyjnej. Zanim zdołano ją urzeczywistnić, wojna się zakończyła. Pomysł odżył w latach 30. XX wieku w Związku Radzieckim, a następnie z entuzjazmem przyjęty został w Niemczech, gdzie założono, że wojska powietrznodesantowe powinny docierać do celu trzema głównymi drogami – na spadochronach, na pokładach samolotów transportowych i w szybowcach desantowych.
A
lexander Lippisch pracujący w Deutschen Forschungsanstalt für Segelflug (DFS – Niemiecki Instytut Doświadczalny Szybownictwa) w Darmstadt skonstruował w 1930 r. pierwszy duży szybowiec, który otrzymał nazwę „Obs”. Po ponownym powołaniu do życia niemieckich sił zbrojnych wiosną 1935 r. pojawiły się pierwsze pomysły dotyczące możliwości transportu powietrznego żołnierzy i zaopatrzenia na pokładzie szybowców. Latem 1936 r. kierownik wydziału konstrukcyjnego DFS, inż. Hans Jacobs, otrzymał zadanie stworzenia takiej maszyny, jak sam wspominał: Lippisch, jeszcze na Wasserkuppe, stworzył szybowiec Obs o rozpiętości prawie 30 m i bardzo małej pręd-
56
Spadochroniarze ruszają do akcji po opuszczeniu szybowca DFS 230.
kości opadania. Maszyna ta miała bezgłośnie przelatywać nad liniami nieprzyjaciela, prowadzić obserwację, a po wykonaniu zadania wrócić na własne terytorium. Był to trzymiejscowy szybowiec, który mógł być też wykorzystywany do obserwacji meteorologicznych. Pójście tą drogą rozwoju wydało nam się mało interesujące i nie gwarantowało sukcesu. W ciągu dnia tego rodzaju maszyny mogły być łatwo zestrzeliwane, a do prowadzenia rozpoznania w nocy brakowało wówczas urządzeń działających w podczerwieni. Jednakże uznaliśmy za możliwe, że szybowiec wyląduje o świcie za liniami wroga i wysadzi jednostkę sabotażową. Dysponując odpowiednimi właściwościami, szybowiec mógłby zostać doholowany na wysokość 30004000 m nad własnym terytorium, a następnie bezgłośnie przelecieć nad liniami nieprzyjaciela do wyznaczonego celu. Aby zapewnić zespołowi pewną siłę uderzeniową uważałem, że maszyna musi przewozić pilota i dziewięciu ludzi. Najważniejszym problemem było umieszczenie tych dziesięciu ludzi w kadłubie, który musiał mieć możliwie mały przekrój (mały opór wobec powietrza). Aby stwierdzić, ile będziemy potrzebować miejsca, wyciągnęliśmy z kantyny ławkę, na której, jak na sankach, posadziliśmy okrakiem dziewięciu ludzi. Z obydwu stron przystawiliśmy deski kreślarskie, wyznaczając w ten sposób niezbędną szerokość. Teraz mogliśmy już przeprowadzić obliczenia i w ten sposób powstał pierwszy projekt szybowca. W sporządzonym memorandum połączyliśmy pomysł z dokładnym rysunkiem poglądowym i przekazaliśmy materiał Udetowi. Udet niezwłocznie podjął decyzję i zlecił, tak szybko, jak tylko będzie to możliwe, zbudowanie drewnianej atrapy. Ca-
łość projektu opracowanego przez DFS otrzymała oficjalne oznaczenie Lastensegler DFS 230 (szybowiec transportowy DFS 230)1). Hans Jacobs kierował zespołem, który zajmował się opracowaniem konstrukcji szybowca; w jego skład wchodzili m.in. Heinrich Voepel i Adolf Wanner odpowiedzialni za aerodynamikę, Ludwig Pieler odpowiedzialny za statykę oraz Herbert Lück odpowiedzialny za kwestie konstrukcyjne. Po raz pierwszy w dokumentach Luftwaffe, a konkretnie we Flugzeug-Etwicklungsprogramm LC II, Nr. 1380/36 z października 1936 r., DFS 230 pojawił się jako konstrukcja szybowca transportowego oznaczonego Lastensegler DFS L.S. 1. Zgodnie z treścią dokumentu jego drewniana atrapa została ukończona już we wrześniu 1936 r., do marca 1937 r. prototypy od V1 do V3 miały być gotowe do testów w locie, od maja do lipca 1937 r. miał trwać program prób, a w sierpniu 1938 r. konstrukcja powinna zostać oficjalnie dopuszczona do eksploatacji. DFS 230 V1 został oblatany już w styczniu 1937 r., a w ciągu kilku kolejnych tygodni swoje pierwsze loty wykonały również DFS 230 V2 i V3. Prototypy nosiły cywilne oznaczenia: D-5-241, D-5-271 i D-5-289 i prawdopodobnie w całości pomalowane były kolorem srebrnym. W stosunku do późniejszej wersji DFS 230 A prototypy miały kadłub o bardziej zaokrąglonym kształcie, górna część kadłuba od kabiny – aż do statecznika pionowego – tworzyła linię prostą, oszklenie kabiny w górnej części wykonane było z zaokrąglonego pleksiglasu, na lewej burcie kadłuba znajdowało się siedem okien (w szybowcach seryjnych osiem), ster
MONOGRAFIA LOTNICZA
Prototyp DFS 230 V7, DV+AV.
osłona kabiny szybowca. Doświadczenie to zmusiło konstruktorów do wprowadzenia zmian w konstrukcji zaczepów, dodatkowo w DFS 230 zainstalowano hamulce lotu nurkowego. Podczas kolejnej próby, przeprowadzonej 16 lipca 1943 r., Bf 109 E ponownie podczas wyczepiania uderzył ogonem o rusztowanie na grzbiecie DFS 230. Dopiero zamontowanie na środku kadłuba szybowca jeszcze jednego hamulca lotu nurkowego całkowicie zlikwidowało niebezpieczeństwo zderzenia się statków powietrznych w momencie wyczepiania się samolotu. Dalsze próby zestawu odbywały się w Airing i trwały aż do 29 lutego 1944 r. Pomimo pomyślnych wyników wszystkich testów RLM nie wykazało dalszego zainteresowania tym projektem.
Produkcja seryjna DFS 230
Załadunek sprzętu do szybowca DFS 230 B-2 z dodatkowymi drzwiami ładunkowymi na prawej burcie.
Zgodnie z dokumentem kwatermistrzostwa Luftwaffe z 4 grudnia 1944 r.4) ogólna liczba wyprodukowanych szybowców DFS 230 wyniosła1591 egzemplarzy, z czego w 1939 r. – 28, w 1940 r. – 455, w 1941 r. – 1020 (w następujących zakładach: Robert Hartwig w Sonneberg – 308, Bücker – 180, Gothaer Waggonfabrik A.G. – 32, Erla – 178, BMM – 322), w 1942 r. – 74, w 1943 r. – 0, a w 1944 r. – 14 (Flugzeugfabrik Ing. J. Mráz in Chotzen/Böhmen). Rzeczywista liczba wyprodukowanych szybowców DFS 230 była nieco większa: w dokumencie z 4 grudnia 1944 r. nie ujęto 30 egzemplarzy wariantu przedprodukcyjnego DFS 230 A-0 oraz 36 egzemplarzy
Szybowiec desantowy, Niemiecki Instytut Doświadczalny Szybownictwa DFS 230 A-1. Rys. Tomasz Grotnik
62
BITWY I KAMPANIE
Leszek Molendowski
Włoska „inwazja” na Francję w czerwcu 1940 r. 10 czerwca 1940 r. o godzinie 16:30 minister spraw zagranicznych Włoch Galeazzo Ciano przyjął w Palazzo Chigi francuskiego ambasadora i zakomunikował mu, co następuje: Jego Wysokość Król i Cesarz oświadcza, że od 11 czerwca rano Włochy uznają się za państwo będące z Francją w stanie wojny. Na godzinę 16:45 Ciano zaprosił do Palazzo Chigi ambasadora brytyjskiego i w tej samej formie poinformował go, że Włochy uznają się za państwo będące w stanie wojny z Wielką Brytanią.
R
ozmowy na temat niemiecko-włoskich działań wojennych przeciwko Francji zainicjował 23 lutego 1939 r. ambasador Włoch w Berlinie Bernardo Attalico, który rozmawiał na ten temat z upoważnienia Mussoliniego i Ciano z niemieckim ministrem spraw zagranicznych Joachimem von Ribbentropem. Na poziomie wojskowym rozmowy rozpoczęły się 22 marca 1939 r., kiedy doszło do pierwszego spotkania
74
gen. Alberto Parianiego, szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Włoch, z wysłannikiem szefa Naczelnego Dowództwa Sił Zbrojnych Niemiec gen. Wilhelma Keitla, pułkownikiem Enno von Rintelenem, attache wojskowym ambasady niemieckiej w Rzymie. Obie strony, jak raportował Niemiec, zgadzały się, że nie będą gotowe do wojny, tak jak i ich zachodni przeciwnicy (Wielka Brytania, Francja i Stany Zjednoczone) przed 1942 r. Jednocześnie obie strony zdawały sobie sprawę z tego, że wojna może wybuchnąć wcześniej – dlatego uznały, że trzeba być na to przygotowanym. 5-6 kwietnia 1939 r. podczas spotkania gen. Parianiego z gen. Keitlem w Innsbrucku Pariani jasno dał do zrozumienia, że armia włoska prowadząc wojnę na kontynencie europejskim i w koloniach będzie potrzebowała dodatkowego dużego wsparcia materiałowego i sprzętowego. BW maju 1940 r. armia niemiecka wtargnęła w głąb Francji, odnosząc serię błyskawicznych zwycięstw, tymczasem Sztab Generalny Sił Zbrojnych Włoch nadal borykał się z odpowiednim przygotowaniem armii do walki. Szef Sztabu Generalnego marszałek Pietro Badoglio poinformował Mussoliniego, że armia włoska formalnie jest gotowa do działania, ale potrzebuje co najmniej 25 dni na przejście do ofensywy. Sytuację tę potwierdza Ciano, który zapisał w swoim
„Dzienniku”, że 19 czerwca 1940 r. Mussolini zdecydował o natychmiastowym zaatakowaniu Francuzów w Alpach, ale marszałek Badoglio starał się temu energicznie przeciwdziałać. Sam Ciano zauważył w rozmowie z dyktatorem, że byłoby mało chwalebne, a moralnie niebezpieczne rzucać się na pokonane już wojska. Zawieszenie broni jest bardzo bliskie, a gdyby nasze wojska nie zdołały przebić ich obrony za pierwszym razem, to moglibyśmy zakończyć kampanię głośnym niepowodzeniem. Również niemiecki sojusznik nie był zachwycony wizją jeszcze większego pognębienia Francji. Wódz i kanclerz Niemiec Adolf Hitler mówił bowiem, że Francja w nowym porządku europejskim, pod władzą przyjaznego rządu powinna odegrać istotną rolę jako sojusznik Państw Osi. Rozebranie Francji między Niemcy i Włochy nie leżało zatem w interesie Hitlera.
Po obu stronach frontu Włoska ofensywa ostatecznie została podjęta 20 czerwca 1940 r., ale właściwie stało się to dopiero 21 czerwca. Do ataku na francuskie pozycje skierowano łącznie 22 dywizje, które wchodziły w skład trzech armii, w tym dwie armie w pierwszym rzucie (1. Armia pod dowództwem gen. Pietro Pintora, szef sztabu gen. Fernando Gelich i 4. Armia pod dowództwem
BITWY I KAMPANIE
Tadeusz Wróbel Holendrzy zgromadzili do obrony Jawy większość swej regularnej armii w swym azjatyckim imperium kolonialnym.
2 Obrona azjatyckiego imperium Holandii Holandia wypowiedziała wojnę Japonii 8 grudnia 1941 r. Mobilizacja Królewskiej Armii Holenderskich Indii Wschodnich (Koninklijk Nederlandsch-Indisch Leger, KNIL) zakończyła się 12 grudnia 1941 r. Pierwszy miesiąc wojny na Pacyfiku przeminął w holenderskiej kolonii dość spokojnie. Japończycy zajęli się bowiem podbojem brytyjskich Malajów i amerykańskich Filipin. Holendrzy wsparli sojuszników. W morze, w rejon Malajów poszły ich okręty podwodne, a myśliwce lotnictwa armii (Militaire Luchtvaart van het Koninklijk Nederlands-Indisch Leger, ML-KNIL) wysłano do Singapuru.
Próba koordynacji działań Podczas rozmów w Waszyngtonie między premierem Wielkiej Brytanii Winstonem Churchillem a prezydentem Stanów Zjednoczonych Franklinem Delano Rooseveltem (Konferencja „Arkadia”, 23 grudnia 1941 r. – 15 stycznia 1942 r.) pojawił się pomysł stworzenia wspólnego dowództwa dla sił alianckich w rejonie Azji, nazwanego wkrótce ABDACOM (American-British-Dutch-Australian Command). Formalnie powstało ono 1 stycznia 1942 r. Obszar odpowiedzialności ABDACOM obejmował Malaje wraz z Singapurem, Birmę, Filipiny, Francuskie Indochiny, Syjam, Holenderskie Indie Wschod-
86
nie, Formozę i północną Australię. Podlegały mu wojska brytyjskie, australijskie, amerykańskie i holenderskie. Naczelnym dowódcą został Brytyjczyk, gen. Archibald Percival Wavell, a zastępcą Amerykanin, gen. por. George Howard Brutt. Wavell przybył do Batawii z Nowego Delhi 10 stycznia 1942 r. i zaczął organizować swą kwaterę główną. Holender, gen. por. Hein Ter Poorten, odpowiadał za siły lądowe ABDACOM. Jednocześnie dowodził on KNIL. Sojuszniczym lotnictwem dowodził Brytyjczyk, marsz. lot. Richard Edmund Charles Peirse, a siłami morskimi Amerykanin, adm. Thomas C. Hart (dowodzący Flotą Azjatycką US Navy). Harta po 12 lutego 1942 r. zastą-
pił Holender – wiceadm. Conrad Emil Lambert Helfrich. Oficer ten był głównodowodzącym siłami morskimi Holenderskich Indii Wschodnich. 18 stycznia 1942 r. kwaterę główną ABDACOM przeniesiono ze względów bezpieczeństwa z Batawii do Lembang koło Bandoeng. Pierwsze duże uderzenie na holenderskie posiadłości w Azji Japończycy przeprowadzili 11 stycznia 1942 r. na wysepkę Tarakan, u wybrzeży Borneo. Następnymi celami ich desantów były samo Borneo oraz Celebes. Taktyka japońska bywa porównywana do macek ośmiornicy: równoczesne atakowanie na kilku kierunkach. Po opanowaniu jakiegoś terenu i przygotowaniu tam lotnisk Japończycy przeprowadzali następne uderzenie w promieniu, który zapewniał im osłonę lotniczą. W końcu zdobyli takie miejsca, z których mogli atakować Jawę. Pierwsze naloty na nią miały miejsce 3 lutego 1942 r. Bomby spadły na Surabaję; jednym z pierwszych celów japońskich bombowców była tamtejsza baza wodnosamolotów w Morokrembangan. W tym czasie na wschodzie Jawy ML-KNIL miał 8 myśliwców Curtiss 75A Hawk i 13 Curtiss-Wright CW-21B. Na lotniskach na zachodzie wyspy były 34 maszyny myśliwskie Brewster B-339 oraz 22 bombowce Martin B-10. Pierwsze japońskie ataki spowodowały ogromne straty w alianckim lotnictwie. 16 myśliwców zostało zestrzelonych lub rozbiło się podczas lądowania z powodu uszkodzeń. Wróg zestrzelił trzy latające łodzie, a kolejne 10-13 wodnosamolotów zostało zniszczonych w bazie. Poza ML-KNIL we wschodniej części Jawy były jednostki lotnictwa amerykańskiego. Już 1 stycznia 1942 r. na wyspie rozmieszczono 1011 bombowców B-17C i B-17D Flying Fortress z 19. Grupy Bombowej Korpusu Lotniczego Armii USA, które wcześniej ewakuowano do Australii z Filipin. W styczniu 1942 r. przyleciało na Jawę ze Stanów Zjednoczonych osiem bombowców LB-30 (lżej uzbrojona wersja B-24 Liberator, produkowana dla Brytyjczyków) i 12 B-17E. Większość samolotów przybyła ze wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych przez południowy Atlantyk, Afrykę, Bliski Wschód i Indie. Dwa B-17 przyleciały z Hawajów poprzez Pacyfik i Australię. W lutym dołączyły do nich kolejne samoloty. Nowe maszyny wcielono do 7. i 19. Grupy Bombowej. Ich bazami na wyspie były lotniska Jogjakarta, Madioen, Singosari i Malang. Ogółem na Jawę wysłano 61 ciężkich bombowców, w tym 12 LB-30. Zanim Japończycy zajęli Tarakan na Borneo i Manado na Celebes, amerykańskie B-17 i LB-30 korzystały też z tamtejszych lotnisk. Podczas pierwszego ataku lotnictwa japońskiego na Jawę 3 lutego 1942 r.