Wojsko i Technika Historia 2/2023

Page 1

W NUMERZE: Fw 200 Condor ORP Garland Pierwotnym przeznaczeniem tego samolotu były dalekodystansowe loty pasażerskie. Od wybuchu drugiej wojny światowej Fw 200 Condor był już jednak produkowany tylko w wersjach wojskowych, z których największą popularność zdobyła odmiana morska, patrolowa dalekiego zasięgu… Zbudowany na zamówienie Royal Navy w latach 1934–1935, wszedł do służby w 1936 r. jako HMS Garland. Wkrótce po wybuchu drugiej wojny światowej, w 1940 r. został wydzierżawiony polskiej Marynarce Wojennej. Biało-czerwoną banderę podniesiono na nim 3 maja 1940 r. na Malcie… 2/2023 www.zbiam.pl Marzec-Kwiecień cena 23,50 (VAT 8%) INDEX 407739 ISSN 2450-2480
ISSN 2450-2480 Index 407739
Kocioł kijowski 1941

INDEX 407739

ISSN 2450-2480

Nakład: 14,5 tys. egz.

Redaktor naczelny

Jerzy Gruszczyński jerzy.gruszczynski@zbiam.pl

Redakcja techniczna

Dorota Berdychowska dorota.berdychowska@zbiam.pl

Korekta

Stanisław Kutnik

Współpracownicy

Władimir Bieszanow, Michał Fiszer, Tomasz Grotnik, Andrzej Kiński, Leszek Molendowski, Marek J. Murawski, Tymoteusz Pawłowski, Tomasz Szlagor

Wydawca

Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o.

Ul. Anieli Krzywoń 2/155

01-391 Warszawa office@zbiam.pl

Biuro

Ul. Bagatela 10/17

00-585 Warszawa

Dział reklamy i marketingu

Andrzej Ulanowski andrzej.ulanowski@zbiam.pl

Dystrybucja i prenumerata office@zbiam.pl Reklamacje office@zbiam.pl

Prenumerata

realizowana przez Ruch S.A:

Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl

Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl

lub kontaktując się z Telefonicznym

Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 717 59 59

– czynne w godzinach 7.00–18.00.

Koszt połączenia wg taryfy operatora.

Copyright by ZBiAM 2023

All Rights Reserved.

Wszelkie prawa zastrzeżone Przedruk, kopiowanie oraz powielanie na inne rodzaje mediów bez pisemnej zgody Wydawcy jest zabronione. Materiałów niezamówionych, nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów i doboru ilustracji w materiałach niezamówionych. Opinie zawarte w artykułach są wyłącznie opiniami sygnowanych autorów. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonych ogłoszeń i reklam. Więcej informacji znajdziesz na naszej nowej stronie: www.zbiam.pl

spis treści www.facebook.com/wojskoitechnikahistoria 3 Tymoteusz Pawłowski Rozwój broni strzeleckiej. XIX-wieczne fundamenty (1) 70 BROŃ STRZELECKA Jacek Fiszer, Jerzy Gruszczyński Bitwa pod Kijowem 1941 4 BITWY I KAMPANIE Sebastian Hassa Okręty podwodne typu Gato, Balao i Tench (2) 60 MONOGRAFIA MORSKA Marek J. Murawski Samolot Focke-Wulf Fw 200 (1) 22 MONOGRAFIA LOTNICZA Krzysztof Drozdowski Bydgoszcz 1939. Czy Niemcy strzelali zza węgła? 90 HISTORIA Hubert Michalski Samolot Henschel Hs 132 94 MONOGRAFIA LOTNICZA Sławomir Koper Generałowie-skandaliści II RP 84 HISTORIA Tadeusz Kasperski Nieznany sukces ORP Garland: atak na okręt podwodny Giuseppe Finzi, 15 września 1940 r. 34 WOJNA NA MORZU Jędrzej Korbal Zatrzymać Panzerwaffe! Studia WP nad wyposażeniem jednostek w nowoczesne uzbrojenie przeciwpancerne (2) 44 OBRONA PRZECIWPANCERNA Vol. IX, nr 2 (44) Marzec-Kwiecień 2023; Nr 2 W NUMERZE: loty pasażerskie. Od wybuchuny tylko w wersjach wojskowych, których największą popularnośćdo służby w 1936 jako HMS Garzostał wydzierżawiony polskiej Marynarce Wojennej. Biało-czer- 2/2023 2/2023 www.zbiam.pl cena 23,50 (VAT 8%) INDEX 407739 ISSN 2450-2480 Kocioł kijowski 1941
Na okładce: czołg ciężki T-35. Rys. Arkadiusz Wróbel

Jacek Fiszer, Jerzy Gruszczyński

Bitwa pod Kijowem 1941

Do dziś sowiecka katastrofa pod Kijowem latem 1941 r. wzbudza bardzo wiele kontrowersji, a historycy nie przestają się spierać, czy przekierowanie części wojsk Grupy Armii „Środek” na południe, w celu okrążenia wielkiego zgrupowania Armii Czerwonej, było niemieckim olbrzymim błędem, czy wykorzystaniem okazji i wielkim sukcesem. Jak właściwie to się stało?

Wlipcu 1941 r. doszło na Ukrainie do pierwszej poważnej katastrofy Armii Czerwonej w postaci okrążenia pod Humaniem, na południe od Kijowa, w wyniku czego we froncie sowieckim pojawiła się wielka dziura. W kotle pod Humaniem Niemcy zlikwidowali całą sowiecką

6. Armię (dowódca, gen. por. Iwan N. Muzyczenko, dostał się do niewoli) i całą sowiecką

12. Armię (dowódca, gen. por. Paweł G. Niedielin, również dostał się do niewoli) oraz mocno już wcześniej przetrzebiony 2. Korpus Zmechanizowany (dowódca, gen. mjr Jurij W. Nowosielski, wydostał się z okrążenia). Rozbicie i likwidację tych formacji zakończono ostatecznie 6 sierpnia 1941 r. 7 sierpnia 1941 r. Niemcy wznowili natarcie, a tymczasem na ich drodze do Dniepru nie miał praktycznie kto stanąć. Dlatego do 25 sierpnia niemiecka 17. Armia (dowódca, gen. piechoty Carl-Henrich von Stülpnagel) bez większego oporu zajęła Krzywy Róg, a następnie Nikopol i doszła do łuku Dniepru pod Zaporożem (znajdującym się po drugiej stronie szerokiej rzeki). Część 1. Grupy Pancernej (dowódca, gen. płk Ewald von Kleist) pozosta-

ła pod Kijowem razem ze znajdującą się nieco dalej na północ 6. Armią (dowódca, marszałek polny Walter von Reichenau), a część zajęła cały zachodni brzeg Dniepru aż do styku z 17. Armią w łuku rzeki. W tym momencie niemieckie wojska były bardzo silnie wysunięte na południowy wschód od Kijowa. Pod samym Kijowem na linii rzeki Irpień stanowiącej zachodni dopływ Dniepru Niemców zatrzymała improwizowana sowiecka obrona, w której główną rolę odgrywała 4. Dywizja Wojsk Ochrony Kolei NKWD dowodzona przez płk. Fiodora M. Mażyrina oraz dopiero co sformowana 23. Dywizja Zmotoryzowana Wojsk Operacyjnych NKWD dowodzona przez płk. Georgija I. Łukianienko. Do walki rzucono więc czekistów, którzy byli wyszkoleni i w miarę dobrze uzbrojeni, ale oczywiście brakowało im wsparcia artylerii i broni pancernej. Wraz z wojskami NKWD do obrony Kijowa skiero-

wano też 1. Kijowską Szkołę Artylerii z jej instruktorami i kursantami. W tym momencie, czyli w dniach 14-20 lipca 1941 r., niebezpieczeństwo zostało czasowo zażegnane, ale pilnie potrzebne było wzmocnienie obrony Kijowa regularnymi związkami taktycznymi i jednostkami.

Jako pierwsza pojawiła się 147. Dywizja Piechoty (DP) przybyła tu z Odeskiego Okręgu Wojskowego przewieziona koleją do Kijowa na przełomie czerwca i lipca. Dywizja ta weszła w skład nowo formowanej 37. Armii, na czele której stanął gen. por. Andriej A. Własow. Trzonem tego związku operacyjnego stał się dopiero co utworzony 3. Korpus Powietrzno-Desantowy, złożony z trzech brygad, 5. BPD, 6. BPD i 212. BPD, dowodzony przez gen. mjr. Wasilija A. Głazunowa. Ponadto w skład armii weszły dywizje piechoty przeważnie będące w dyspozycji Odwodu

BITWY I KAMPANIE
4
Niemieckie działo samobieżne SdKfz 8 DB9 kalibru 88 mm wspiera własne wojska w czasie natarcia w rejonie Kijowa; sierpień 1941 r.

Marek J. Murawski

Samolot Focke-Wulf Fw 200

Fw 200 zaprojektowany został jako samolot pasażerski i dopiero wybuch wojny spowodował potrzebę jego adaptacji do zadań wojskowych. We wrześniu 1939 r., po wypowiedzeniu wojny Niemcom przez Wielką Brytanię, Luftwaffe zupełnie nie była przygotowana do walki z mocarstwem morskim położonym na wyspach i uzależnionym w swojej egzystencji od regularnych dostaw surowców oraz większości towarów konsumpcyjnych drogą morską. Niemieckie lotnictwo wojskowe nie posiadało żadnego samolotu dalekiego zasięgu zdolnego do zwalczania środków transportu morskiego nieprzyjaciela. Dopiero zaadaptowanie do tej roli samolotu Fw 200 umożliwiło Luftwaffe aktywne włączenie się do bitwy o Atlantyk. Maszyna ta, pomimo wielu słabości, sprawdziła się w walce i uzyskała nawet przydomek „The scourge of the Atlantic” (plaga Atlantyku) nadany jej przez brytyjskiego premiera Winstona Churchilla.

Po zakończeniu I wojny światowej dwaj zdemobilizowani piloci Heinrich Focke

i Georg Wulf, korzystając z pomocy finansowej, której udzielił im dr Ludwig Roselius, z dniem 1 stycznia 1924 r., założyli w Bremen firmę Focke-Wulf Flugzeugbau A.G. Firma o kapitale własnym w wysokości 200 000 RM miała zająć się budową samolotów własnej konstrukcji w hangarze należącym do Deutsche Aero Lloyd. Jej dyrektorem

naczelnym został dr Werner Nauman, dyrektorem technicznym Heinrich Focke, a pilotem doświadczalnym Georg Wulf.

Pierwszym samolotem produkowanym seryjnie przez zakłady Focke-Wulf była maszyna pasażerska A 16, zbudowana w ilości 23 egzemplarzy. 29 września 1927 r., podczas testów jednej z późniejszych konstrukcji, dwusilnikowego samolotu F 19 Ente w wypadku lotniczym zginął Georg Wulf.

Firma, kierowana od tego czasu samodzielnie przez Heinricha Focke dynamicznie się rozwijała, zatrudniając w końcu lat dwudziestych 150 pracowników. W 1931 r. firma przejęła upadające zakłady Albatros Flugzeugwerke G.m.b.H. w Berlinie. W tym samym czasie w biurze konstrukcyjnym zatrudniono nowego, młodego inżyniera. Był to Kurt Tank, urodzony w 24 lutego 1898 r. w Bromberg-Schwedenhöhe (Bydgoszcz-Szwederowo), który wcześniej pracował w zakładach BFW należących do Willego Messerschmitta. Pierwszą konstrukcją Tanka opracowaną w zakładach Focke-Wulf był jednosilnikowy samolot myśliwski Fw 56 Stösser, a kolejną dwusilnikowy samolot wielozadaniowy Fw 58 Weihe.

W 1933 r. Heinrich Focke opuścił firmę i założył własną wytwórnię wiropłatów. Jego miejsce na stanowisku dyrektora technicznego zajął Kurt Tank, natomiast zakłady zachowały swoją dotychczasową nazwę.

W tym czasie niemieckie linie lotnicze Lufthansa, wyposażone w pierwszym rzędzie w doskonałe trzysilnikowe maszyny typu Junkers Ju 52/3m, należały do przodujących w świecie. Jednakże ze Stanów Zjednoczonych zaczęły nadchodzić niepokojące informacje o rozpoczęciu produkcji nowych samolotów komunikacyjnych, które były szybsze od Ju 52/3m, latających z maksymalną prędkością około 290 km/h. Największe zagrożenie stanowił samolot Douglas DC-2 wprowadzony w 1934 r. na wyposażenie linii TWA, który z 14 pasażerami na pokładzie osiągał w granicach 340 km/h. Wkrótce samolot ten, wraz ze swoim następcą DC-3, trafił na wyposażenie przewoźników w Europie, gdzie w portach lotniczych zaczął pojawiać się równie często, jak Ju 52/3m.

Od 1933 r. rozwój samolotów komunikacyjnych w Niemczech został praktycznie

MONOGRAFIA LOTNICZA
1 22
Pierwszy prototyp Fw 200 V1, W.Nr. 2000 podczas prób naziemnych latem 1937 r.

Nieznany sukces ORP Garland atak na okręt podwodny Giuseppe Finzi, 15 września 1940 r.

O historii wojennej służby niszczyciela ORP Garland w przeszłości wiele już napisano, nie można jednak powiedzieć, że rozwikłano wszystkie tajemnice, związane z jego działaniami bojowymi podczas II wojny światowej. Dowodem na to jest akcja okrętu z początkowego okresu jego służby, gdy osłaniając konwój wyruszający z Gibraltaru atakował w połowie września 1940 r. na zachód od przylądka św. Wincentego wrogi okręt podwodny. Aż do teraz nie było wiadomo, o jaką jednostkę przeciwnika chodziło. Udało mi się to jednak ze stuprocentową pewnością ustalić. Również historia tego okrętu podwodnego jest bogata w ciekawe wydarzenia, tym bardziej, że nie był niemieckim U-Bootem, lecz okrętem włoskiej Regia Marina.

Gdy 3 maja 1940 r. na Malcie podniesiono polską banderę na przekazanym PMW przez Brytyjczyków niszczycielu Garland1 (zmieniono tylko skrót z HMS na ORP, a nazwa okrętu pozostała taka sama), polska załoga pod dowództwem kmdr. ppor. Antoniego Doroszkowskiego starała się jak najszybciej poznać i przygotować do działań bojowych nowy okręt, który bardzo się różnił od znanych dotąd polskim marynarzom niszczycieli typu Wicher (zbudowanych na początku lat 30. we Francji) oraz nowocześniejszych typu Grom (zbudowanych kilka lat później w Wielkiej Brytanii). Największe problemy na Garlandzie sprawił polskiej załodze „prezent” pozostawiony przez niedbałych stoczniowców maltańskich. Był to drut, który utkwił w zębatce przekaźnika artyleryjskiego (części dalocelownika, czyli urządzenia kierującego ogniem armat z jednego stanowiska). Powodował on rozrzut salw podczas ćwiczebnych strzelań i minęło trochę czasu,

zanim przyczynę problemów odnaleziono wreszcie i usunięto. Mocno (choć niezasłużenie) zepsuło to wcześniej opinię kadrze dowódczej Garlanda i upłynęło trochę czasu, zanim Brytyjczycy nabrali do umiejętności Polaków większego zaufania.

Gdy ORP Garland wreszcie dołączył do sił brytyjskich i rozpoczął akcje na Morzu Śródziemnym, eskortując brytyjskie okręty i statki, innym „problemem” był fakt, że Polacy oficjalnie nie wypowiedzieli wojny faszystowskim Włochom (już wówczas sojusznikom III Rzeszy). Z reguły jednak polski okręt musiał odpierać ataki włoskich samolotów na eskortowane przez siebie alianckie statki i okręty, a także sam bronić się przed ich nalotami. Wyjątkowo zaciekłe ataki włoskich formacji lotniczych niszczyciel musiał odpierać w rejonie wyspy Pantellerii (na południowy zachód od Sycylii) 4 września 1940 r., wraz z czterema innymi niszczycielami brytyjskimi. Szacowano, że wokół Garlanda upadło

wtedy około 200 bomb, a był głównym celem ataku dlatego, że poruszał się w środku szyku niszczycieli i prawdopodobnie uznano go za okręt większy. Garland przypłacił tę walkę pierwszymi bojowymi uszkodzeniami (okresową awarią maszyn) ale po naprawie jednego z kotłów w asyście niszczycieli brytyjskich dotarł 5 września do Gibraltaru, gdzie szybko usunięto skutki bombardowania i dokonano napraw w doku2. Polska załoga nie zdawała sobie sprawy, że będzie miała szybko okazję do rewanżu na wrogu!

14 września 1940 r. ORP Garland wyruszył z Gibraltaru, skierowany do osłony formującego się konwoju3. Dodatkowym zadaniem dla niszczyciela było patrolowane akwenu, którym konwój miał wkrótce podążyć.

Około południa 15 września (na zachód od przylądka św. Wincentego) zauważono z odległości 5 Mm poruszający się na powierzchni nieprzyjacielski okręt podwodny. Załoga Garlanda sądziła, że był to niemiecki U-Boot. Niszczyciel na dużej prędkości ruszył w kierunku przeciwnika, zamierzając go ostrzelać z dział głównego kalibru, ale wachtowi okrętu podwodnego również zauważyli nadciągających Polaków. „U-Boot” wykonał natychmiast alarmowy manewr zanurzenia.

Chociaż z planowanego ostrzelania wroga artylerią nic nie wyszło, to wkrótce hydroakustycy Garlanda wykryli echo umykającego pod wodą okrętu podwodnego. Wykorzystując namiary podawane z azdyku wykonano dwa ataki, zrzucając w każdej serii po 6 bomb głębinowych. Ppor. mar. Antoni Tyc twierdził po latach, że po drugiej serii słychać było siedem

WOJNA NA MORZU
34
Tadeusz Kasperski

Zatrzymać Panzerwaffe!

Studia WP nad wyposażeniem jednostek

w nowoczesne uzbrojenie przeciwpancerne

O ile armaty przeciwpancerne Bofors wz. 36 kalibru 37 mm są jednym z symboli polskiej wojskowości, to sprzęt ten rozpatruje się przede wszystkim w kategoriach roku 1939 oraz samej kampanii polskiej. Warto jednak cofnąć się nieco, aby zobaczyć dynamikę oceny tej broni przez WP czy kompletność procesu decyzyjnego dotyczącego zakupu i produkcji. Sprawa mająca znaczenie nadrzędne i angażująca wiele sił i środków to system szkolenia obsług broni i specjalistów, który należało zorganizować jeszcze przed uzyskaniem pierwszych partii armat z fabryk. Celem niniejszego artykułu jest przedstawienie początkowej fazy trzyletniego wysiłku jaki II Rzeczpospolita i jej armia włożyły w stworzenie od podstaw kluczowego elementu nowoczesnej obrony przeciwpancernej.

Dyskusja nad optymalnym kształtem polskiej obrony przeciwpancernej toczona w WP w latach trzydziestych to zagadnienie niezwykle szerokie. Pewien jej fragment został przedstawiony w poprzedniej części artykułu („Wojsko i Technika Historia” 6/2022), choć zilustrowanie powstania i wdrożenia docelowej koncepcji wymagałoby znacznie obszerniejszego omówienia. Zasadniczą część problematyki stanowią sprawy sprzętowe i organizacyjne, które przynajmniej w części scharakteryzowano na łamach wydanych w ostatnich latach publikacji. Nadal jednak w stanie wiedzy o podstawowym dla WP uzbrojeniu, jakim były armaty przeciwpancerne Bofors wz. 36 kalibru 37 mm, wskazać można luki. Jedna z nich dotyczy okresu od wytypowania do prób i zaakceptowania przedmiotowej konstrukcji przez WP. Następnie wymienić można fazy przygotowania i podpisania stosownych umów, ich realizację, oraz najsłabiej znany do dziś początkowy etap procesu wdrożenia

broni i szkolenia obsług odbywający się w latach 1936-37. Poniższy artykuł jest próbą za-

rysowania podejmowanych w początkowym okresie wysiłków mających doprowadzić nie tylko do wyposażenia WP w nowoczesny sprzęt przeciwpancerny ale i przeszkolenia odpowiednich kadr.

Etap decyzji

Na posiedzeniu Komitetu do Spraw Uzbrojenia i Sprzętu (KSUS) z 1 sierpnia 1935 r. stwierdzono, że w warunkach obserwowanego rozwoju techniki broni pancernych należy rozpocząć realizację obrony ppanc. WP od zaopatrzenia piechoty w wyspecjalizowane uzbrojenie przeciwpancerne. KSUS uznał za konieczne wytypowanie dla związków taktycznych piechoty najcięższych karabinów maszynowych oraz armat ppanc. kalibru 37-40 mm o masie 320-350 kg strzelających

Jędrzej Korbal
2 44
Umowę 150/35-36 w sprawie dostawy 300 egzemplarzy szwedzkich 37 mm armat przeciwpancernych Kierownictwo Zaopatrzenia Uzbrojenia podpisało ze spółką Bofors w listopadzie 1935 r.

Okręty podwodne typu Gato, Balao i Tench

Tematyka związana z działaniami amerykańskich okrętów podwodnych typu Gato, Balao i Tench w okresie drugiej wojny światowej jest tak obszerna, że w ramach jednego artykułu może być podana jedynie w bardzo ogólnym zarysie.

Wmomencie japońskiego ataku na amerykańską bazę morską w Pearl Harbor na Hawajach w dniu 7 grudnia 1941 r. w linii znajdował się jedynie okręt podwodny Drum, który od momentu wcielenia do służby 1 listopada 1941 r. odbywał intensywne rejsy szkoleniowe na Wschodnim Wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Chronologicznie był to dopiero 12 zamówiony okręt typu Gato, jednak z różnorakich powodów został pierwszym, którego budowę rozpoczęto, dokładnie 11 września 1940 r. w Stoczni Marynarki w Portsmouth, i ukończono. Stępkę pod rozpoczynający serię okręt Gato położono niespełna miesiąc później 5 października 1940 r. w stoczni Elec-

tric Boat Company w Groton. W ślad za nimi rozpoczęto budowę kolejnych okrętów podwodnych tego typu.

Rok 1942

Na przełomie marca i kwietnia 1942 r. pierwsze 4 op typu Gato – Drum, Silversides, Gato i Greenling – zostały przebazowane na Hawaje, gdzie utworzyły 8 dywizjon okrętów podwodnych. Jeszcze w tym samym miesiącu cała czwórka została wysłana na patrole. Drum i Silversides zostały skierowane na wody japońskie, gdzie polowały wzdłuż wschodniego wybrzeża Honsiu. Już 2 maja Drum pod dowództwem kmdr. por. R. H. Rice zatopił transportowiec wodnosamolotów Mizuho o wyporności 10 929 ts. Przed końcem patrolu wzbogacił konto o jeszcze 3 transportowce. Silversides miał mniej szczęścia. Posłał na dno tylko jeden statek. Gato został skierowany w rejon wysp Marshalla, gdzie 3 maja bezskutecznie atakował lotniskowiec lekki typu Taiyo. Greenling polował w rejonie archipelagu Truk. 20 kwietnia napotkał duży uzbrojony transportowiec, do którego w trzech atakach wystrzelił 8 torped bez widocznych efektów. Kilka dni

później pojedynczą torpedą posłał na dno transportowiec Kinjosan Maru, który zatonął w 3 minuty. 7 maja wraz z pozostałymi okrętami podwodnymi będącymi w morzu wziął udział w łowach na uszkodzony lotniskowiec Shokaku, który po bitwie na Morzu Koralowym wracał do Japonii. Pomimo użycia znacznych sił Shokaku bezpiecznie dotarł do Kure. 16 maja Greenling zauważył lotniskowiec Zuikaku w eskorcie czterech niszczycieli, jednak okręty były zbyt daleko, aby wyjść na pozycje do strzału.

Na początku czerwca Drum, Gato, Greenling i nowoprzybyłe Grouper, Glower, Trigger, Finback i Flying Fish wzięły udział w Bitwie o Midway. Pomimo zaangażowania dużych środków, amerykańskie okręty podwodne wypadły bardzo blado w tym starciu, nie osiągając większych sukcesów. Było to mocno rozczarowujące, ponieważ seryjna budowa jednostek typu Gato zapewniała stały wzrost liczby okrętów podwodnych, którymi dysponowała Flota Pacyfiku. Oczekiwano, że więcej okrętów w morzu przełoży się na więcej zatopionych statków i okrętów japońskich. W momencie wybuchu wojny z Japonią dowódca sił podwodnych na Pacyfiku kadm. Thomas Withers dysponował 22 okrętami. W przededniu bitwy o Midway jego następca kadm. Robert English rozporządzał już 30. Ta tendencja wzrostowa została chwilowo zatrzymana w drugiej połowie roku.

Odpowiedzialny za to był premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill, który latem 1942 r. zwrócił się do prezydenta Stanów Zjednoczonych z prośbą o skierowanie amerykańskich okrętów podwodnych na wody oblewające Europę. Admirał Ernest King, od 30 grudnia 1941 r. dowódca US Navy, był co prawda przeciwny, poniekąd słusznie uważając, że flota powinna skoncentrować siły podwodne na Pacyfiku, jednak ostateczna decyzja należała do prezydenta

Sebastian Hassa
2 60
2 maja 1942 r. USS Drum zatopił tender wodnosamolotów Mizuho, a następnie przetrwał 16-godzinny atak bombami głębinowymi. Później, w tym samym miesiącu, Drum zatopił trzy statki towarowe.

Rozwój broni strzeleckiej XIX-wieczne fundamenty

Druga połowa XIX wieku była czasem decydującym o kształcie współczesnej, XXI-wiecznej broni palnej. Szczególnie ważne były postępy w chemii i metalurgii, które przyniosły rewolucyjne zmiany w konstruowaniu i użytkowaniu broni. Szczególnie brzemienne w skutki były ostatnie lata XIX wieku: niemal każda broń stworzona w latach 80. tamtego stulecia to dziś zabytek, niemal każda broń stworzona po 1900 roku zachowała do dziś swoje wartości użytkowe...

Broń palna została wynaleziona w średniowieczu – we wczesnym średniowieczu. Pierwsze jej udokumentowane użycie nastąpiło 29 kwietnia 674 r. w czasie oblężenia Konstantynopola. Jej wynalazcą był Kalinnikos z Heliopolis i powszechnie znana jest pod mylącą nazwą „ognia greckiego”. Spełniała ona jednak definicję broni palnej, która – według polskiej „Ustawy o broni i amunicji” brzmi: bronią palną jest każda przenośna broń lufowa, która miota, jest przeznaczona do miotania lub może być przystosowana do miotania jednego lub większej liczby pocisków lub substancji w wyniku działania materiału miotającego. W ogniu greckim

materiałem miotającym była mieszanina węgla, siarki i saletry.

Podobną mieszaninę w IX wieku zastosowali Chińczycy – ale jako… kosmetyk. Jako broni użyli jej w 1132 r., w podobny sposób, jak Bizantyjczycy. Broń tę określa się jako

„lance ogniowe”, które działaniem przypominają współczesne miotacze ognia. Później mieszanka węgla, siarki i saletry – zwana prochem czarnym – była stosowana również jako paliwo rakiet. Do miotania pocisków użyli jej po raz pierwszy najprawdopodobniej

Samuel Colt nigdy nie twierdził, że wynalazł rewolwery; jego projekt był bardziej praktyczną adaptacją wcześniejszego obrotowego zamka skałkowego Colliera, zawierającego rygiel blokujący, który utrzymywał cylinder w jednej linii z lufą. Wynalezienie kapiszonu sprawiło, że zapłon był bardziej niezawodny, szybszy i bezpieczniejszy niż starszy projekt zamka skałkowego. Na zdjęciu Colt Paterson, Walker i Dragoon.

Tymoteusz Pawłowski
1 70

Generałowie-skandaliści w II RP

Trudno nie zauważyć, że generalicja II RP była wyjątkowo kochliwa. Nie powinno to specjalnie dziwić, po latach spędzonych w okopach I wojny światowej i konfliktu z bolszewikami, oficerowie poszukiwali odpoczynku w damskim towarzystwie, często też zmieniali partnerki. Dlatego w latach 20. i 30. pojawiła się prawdziwa plaga rozwodów, unieważnień małżeństw i ponownych związków.

Nie dotyczyło to zresztą tylko generałów, przykład szedł z samej góry. Prezydent Mościcki po śmierci pierwszej żony ożenił się z młodszą od siebie o 30 lat sekretarką zmarłej, nie mówiąc już o zaburzeniach uczuciowych marszałka Piłsudskiego. Natomiast kolejne związki Gustawa Orlicz-Dreszera i Tadeusza Kasprzyckiego były uważnie obserwowane przez polskie społeczeństwo, gdyż dostarczały intrygujących plotek z życia wyższych sfer.

W szeregach Legionów

Gustaw Dreszer pochodził ze spolszczonej niemieckiej rodziny osiadłej w początkach XIX stulecia w Częstochowie. Za Polaka uważał się już jego dziadek, a jedyną pozostałością po germańskich przodkach było wyznanie

Generał dywizji Gustaw Orlicz-Dreszer (18891936) należał do elity wojskowo-politycznej rządów pomajowych w Polsce: oficer Legionów Polskich, beliniak, twórca i pierwszy dowódca 1. Pułku Szwoleżerów. W okresie powojennym dowodził 2. Dywizją Kawalerii, zajmował stanowisko Inspektora Armii, pierwszego Inspektora Obrony Powietrznej Państwa…

Dreszerów, należeli bowiem do kościoła ewangelicko-augsburskiego (luterańskiego).

Przyszły generał urodził się w październiku 1889 r., był synem dobrze sytuowanego prawnika, miał trzech braci którzy również

dobrze zapisali się w dziejach odrodzonej Polski. Maturę zdał w Częstochowie (brał udział w strajkach szkolnych w 1905 r.), następnie studiował prawo we Lwowie oraz handel w Liege i Hawrze. Po powrocie do kraju odbył obowiązkową służbę wojskową w kawalerii, twierdząc, że Rosjanie po to go uczą sztuki wojennej, żeby umiał się kiedyś bić z nimi. Należał wówczas do Związku Młodzieży Polskiej „Zet”, w tych latach nie myślał jeszcze o współpracy z Piłsudskim, który w Galicji tworzył zalążki przyszłej polskiej armii.

Wszystko zmieniło się po wybuchu wojny. Dreszer został zmobilizowany do carskiej kawalerii, gdy jednak jego pułk w okolicach Kielc znalazł się naprzeciwko I Brygady, to niezwłocznie zdezerterował. Przyjął wówczas pseudonim Orlicz, który podobnie jak w przypadku innych legionistów stał się z czasem częścią jego nazwiska.

Szybko znalazł wspólny język z nowymi towarzyszami broni. Trafił do oddziału Beliny-Prażmowskiego, gdzie nie było miejsca dla spokojnych, dobrze ułożonych młodzieńców. Inna sprawa, że Dreszer i jego najbliżsi przyjaciele (Bolesław Wieniawa-Długoszowski i Stanisław Grzmot-Skotnicki) cieszyli się wyjątkową reputacją. Kiedy pewnego dnia Piłsudski otrzymał informację, że jakaś grupka jego ułanów zaszarżowała i rozpędziła (płazując szablami) sojuszniczą austriacką orkiestrę wojskową, uznał, że winny wykroczenia jest Orlicz z kompanami. Natychmiast wezwał całą trójkę do siebie, grożąc sądem polowym i wyrzuceniem z armii. Był bardzo zdziwiony, kiedy jego podejrzenia okazały

Sławomir Koper 84

Bydgoszcz 1939 Czy Niemcy strzelali zza węgła?

Od wydarzeń bydgoskich w dniach 3 i 4 września

1939 roku, czy jak to nazwała goebbelsowska propaganda „krwawej niedzieli” minęło ponad 80 lat. Powszechnie mówi się, że czas leczy rany. Jednakże w przypadku tej historii upływ czasu powoduje jedynie to, że coraz trudniej dotrzeć do szczegółów tych wydarzeń. Jednocześnie następują zmiany w narracji historyków polskich i niemieckich praktycznie o 180 stopni.

Jeszcze przed wybuchem drugiej wojny światowej niemieckie służby specjalne podjęły się przygotowania akcji mających na celu z jednej strony dać usprawiedliwienie przed międzynarodową opinią publiczną dla planowanych zbrodni na narodzie polskim oraz z drugiej strony dać możliwość wyładowania emocji mniejszości niemieckiej zamieszkującej w Polsce. W Bydgoszczy w roku 1939 mieszkało 143 075 obywateli z tego według wyznania było 131 475 Katolików, 9021 Ewangelików, 2057 Żydów oraz 522 „innych”. Z zasady zdecydowana większość Katolików to Polacy, a Ewangelików to Niemcy.

Jeszcze przed wybuchem wojny zarówno Abwehra jak i Służba Bezpieczeństwa (SD) wchodząca w skład SS, której przewodził

Reichsführer SS Heinrich Himmler przygotowywały plany działań dywersyjnych zarówno na terenie Polski jak i na przygranicznych terenach po stronie III Rzeszy. Działania dywersyjne zaplanowano również w Bydgoszczy. Planowano przeprowadzenie siedmiu zamachów. Miano wysadzić biura niemieckiej organizacji o profilu narodowo-socjalistycznym Deutsche Vereinigung (DV) znajdujące się na rogu ulicy 20 stycznia 1920 r. i al. Mickiewicza (obiekt D72), biuro paszportowe Deutsche Passtelle na ul. 20 stycznia 1920 r. (obiekt D73), niemiecką szkołę powszechną przy ulicy Warmińskiego (D74) oraz dwa niemieckie prywatne gimnazja przy ul. Warmińskiego i Chodkiewicza (D75 i D76). Podpalić planowano również niemiecki teatr przy ulicy Gdańskiej (D77) i biura organizacji Jungsdeutsche Vereinigung znajdujące się przy ul. Czartoryskiego (D78)1.

Należy zauważyć, że żadne z wymienionych miejsc nie zostało w żaden sposób poddane działaniom dywersyjnym. Pomimo, że nie doszło do realizacji tego planu to jest to kolejny pośredni dowód na sprawstwo kierownicze i organizacyjne niemieckiej dywersji w Bydgoszczy w dniach 3-4 września 1939 roku, leżące w ręku Reichsführera SS Heinricha Himmlera i jego zaufanego Reinharda Heydricha.

3 września rano do Bydgoszczy przyjechał samochodem dowódca Armii „Pomorze” generał dywizji Władysław Bortnowski w towarzystwie oficerów sztabowych, w tym ppłk. Emila Strumińskiego, dowódcy saperów Ar-

mii „Pomorze”. Najpierw o godzinie 6 rano2 wizytował jednostki Oddziału Wydzielonego „Wisła”, stojące na Brdyujściu. Po wizytacji na kutrze uzbrojonym KU 6 i wysłuchaniu meldunku bosm. Bonfiga, gen. Bortnowski nakazał by za pomocą radiostacji przekazano dowódcy OW „Wisła” kmdr. Romanowi Kanafoyskiemu rozkaz niezwłocznego przejścia pod Świecie w celu ubezpieczenia przeprawiających się przez Wisłę żołnierzy Pomorskiej Brygady Kawalerii. Jednakże z powodu rozładowania się baterii dowódca Armii „Pomorze” nakazał do przekazania rozkazu

Dowódca Armii „Pomorze”, generał dywizji Władysław Bortnowski.
90
Krzysztof Drozdowski

Henschel Hs 132

Użycie samolotów Junkers Ju 87 (Sturzkampfflugzeug, Stuka) do bombardowania z lotu nurkowego, zapoczątkowane w wojnie domowej w Hiszpanii a następnie dzięki wywalczanej przewadze w powietrzu praktykowane w początkowym okresie II wojny światowej, już w Bitwie o Anglię zostało znacząco ograniczone. Ju 87 jako bombowce mogące wysoce efektywnie operować tylko w warunkach panowania w powietrzu Luftwaffe, w odmiennych warunkach – a we wspomnianym przypadku w zetknięciu z brytyjskimi myśliwcami Supermarine Spitfire i Hawker Hurricane – ponosiły dotkliwe straty. Za taki stan rzeczy odpowiadała głównie mała prędkość przelotowa, za sprawą której stawały się one łatwym łupem również dla artylerii przeciwlotniczej. Spore straty odnotowane w jednostkach Ju 87 przeprowadzających naloty na Wielką Brytanię zostały odebrane przez Naczelne Dowództwo Sił Powietrznych (Oberkommando der Luftwaffe, OKL) jako jednoznaczny sygnał, że „kariera” tych maszyn na froncie zachodnim dobiegła końca. Jednocześnie nie ulegało wątpliwości, że wysoka efektywność bombardowania z lotu nurkowego nie pozwalała na ich szybkie wycofanie z linii zwłaszcza w kontekście przygotowywanych agresji na inne państwa, w tym największego wroga III Rzeszy – ZSRS. Zasadne stało się jednak opracowanie w możliwie nieodległej przyszłości nowego samolotu do punktowego rażenia celów naziemnych, któremu nie doskwierałyby wady Stukasa.

Charakter prac prowadzonych nad następcą bombowca nurkującego Ju 87 w początkowej fazie nie wskazywał na to, aby miał się on zakończyć zaprojektowaniem samolotu odrzutowego o tak naprawdę… nie do końca określonym lub mówiąc precyzyjniej – wielozadaniowym przeznaczeniu, w dodatku w konkurencyjnych zakładach Henschela.

Za stworzenie projektu sukcesora Stukasa w naturalny sposób odpowiedzialna była firma Junkers, która w 1940 r. zaprezentowała szkic samolotu oznaczonego jako Ju 87 F. Z przyjętych założeń wynikało, że nie miała to być żadna nowa maszyna, lecz Stukas w wersji D z nową jednostką napędową (silnikiem tłokowym Junkers Jumo 213 A) oraz

niewielkimi zmianami konstrukcyjnymi polegającymi m.in. na zamontowaniu nowych kół podwozia głównego, które dzięki większej średnicy miały zapewnić lepsze właściwości podczas kołowania na nieutwardzonej nawierzchni lotnisk polowych. Projekt, mimo podjętych prób realizacji trapionych wieloma problemami technicznymi, ostatecznie spalił na panewce (w roku 1944) jakkolwiek poniesione niepowodzenie nie wpłynęło na dalszą kontynuację wysiłków mających na celu zaprojektowanie następcy Ju 87.

Przewidując porażkę programu budowy Ju 87 F, firma Junkers przystąpiła do prac nad Ju 187, całkowicie nowym samolotem mającym zastąpić Stukasa. Maszynę planowano wyposażyć m.in. w silnik Jumo 213 A, dwa

strzelające do przodu działka MG 151/20 kal. 20 mm, zdalnie sterowaną wieżyczkę strzelecką, w której znajdowały się kolejne dwa 20-milimetrowe działka MG 151/20 lub dwa karabiny maszynowe MG 131 kal. 13 mm, komorę bombową zdolną pomieścić cztery bomby po 250 kg każda oraz opancerzyć na wzór sowieckiego szturmowca Iljuszyn Ił-2. W 1943 r. plany konstrukcyjne Ju 187 wraz z makietą zostały przedstawione reprezentantom Ministerstwa Lotnictwa Rzeszy (Reichsluftfahrtministerium, RLM), u których maszyna wzbudziła mieszane odczucia. Urzędnicy po zapoznaniu się z przedłożoną dokumentacją podkreślali, że samolot zdawał się nie oferować na tyle zadowalających osiągów, aby można było zarekomendować zbudowanie choćby jednego prototypu. Co więcej, z ogólnego opisu koncepcji dotyczącej użycia bojowego wywnioskowali oni, że była to maszyna o przeznaczeniu bardziej szturmowym niż dedykowanym do wykonywania bombardowania z lotu nurkowego. Ponieważ decydenci RLM stwierdzili, że realizacja tych pierwszych leżała w zakresie możliwości Focke-Wulfów Fw-190 F, nakazali anulowanie prac nad Ju 187 jako samolotem nieperspektywicznym i nieodpowiadającym realiom frontowym przed jakimi stanęły niemieckie siły powietrzne w 1943 roku. Junkers nie kwestionował decyzji RLM, ponieważ z badań przeprowadzonych w tunelu aerodynamicznym wynikało, że istotnie Ju 187 nie będzie w stanie osiągnąć zakładanej prędkości 400 km/h (maksymalnej, przelotowej?; tego dokładnie nie sprecyzowano). Wagomiar przenoszonych bomb również uznano za niewystarczający.

W listopadzie 1942 r. kierownictwo firmy Henschel produkującej m.in. samolot szturmowy Hs 129 zleciło własnemu biuru konstrukcyjnemu zaprojektowanie następcy tej maszyny z uwzględnieniem doświadczeń wyniesionych z walk na froncie wschodnim oraz

94
Hubert Michalski

Zespół Badań i Analiz Militarnych

WWW.ZBIAM.PL

PORTAL INFORMACYJNY

CZASOPISMA SPECJALISTYCZNE

RAPORTY SPECJALNE I ANALIZY

zbiam.pl

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.