Wojsko i Technika Historia numer specjalny 1/2021

Page 1

NUMER SPECJALNY 1/2021

www.zbiam.pl

W NUMERZE:

Pojazdy bojowe na podwoziu PzKpfw IV

Styczeń-Luty cena 18,99 zł (VAT 8%) INDEX 409138 ISSN 2450-3495

Boje LWP w „Mokrym trójkącie”

Samolot myśliwski Kyushu J7W1 Shinden

Hitlerowi zależało na utrzymaniu przedmościa w widłach Wisły i Bugo-Narwi, ponieważ mógł z niego uderzyć na Polaków i Rosjan nacierających przez Warszawę na zachód, lub Rosjan szykujących się do odcięcia Wehrmachtu w Prusach Wschodnich…

Miał on być szybkim, silnie uzbrojonym myśliwcem przechwytującym, przeznaczonym do zwalczania amerykańskich strategicznych samolotów bombowych Boeing B-29 Superfortress, bombardujących z dużych wysokości bezkarnie japońskie miasta…

INDEX: 409138 ISSN: 2450-3495


Z PRENUMERATĄ SAME KORZYŚCI Atrakcyjna cena, w tym dwa numery gratis! Pewność otrzymania każdego numeru w niezmiennej cenie E-wydania dostępne są na naszej stronie oraz w kioskach internetowych

Wojsko i Technika: cena detaliczna 14,50 zł Prenumerata roczna: 145,00 zł | zawiera 12 numerów Lotnictwo Aviation International: cena detaliczna 16,50 zł Prenumerata roczna: 165,00 zł | zawiera 12 numerów

Wojsko i Technika Historia + numery specjalne: cena detaliczna 18,99 zł Prenumerata roczna: 190 zł | zawiera 12 numerów

Prenumeratę zamów na naszej stronie internetowej www.zbiam.pl lub wpłać należność na konto bankowe nr 70 1240 6159 1111 0010 6393 2976

Skontaktuj się z nami: office@zbiam.pl Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o. Biuro: ul. Bagatela 10/19 00-585 Warszawa


Vol. VII, nr 1 (31)

NUMER SPECJALNY 1/2021

www.zbiam.pl

1 NUMER SPECJALNY 1/2021

W NUMERZE:

Pojazdy bojowe na podwoziu PzKpfw IV

Styczeń-Luty cena 18,99 zł (VAT 8%) INDEX 409138 ISSN 2450-3495

Boje LWP w „Mokrym trójkącie”

Samolot myśliwski Kyushu J7W1 Shinden

Hitlerowi zależało na utrzymaniu przedmościa w widłach Wisły i Bugo-Narwi, ponieważ mógł z niego uderzyć na Polaków i Rosjan nacierających przez Warszawę na zachód, lub Rosjan szykujących się do odcięcia Wehrmachtu w Prusach Wschodnich…

Miał on być szybkim, silnie uzbrojonym myśliwcem przechwytującym, przeznaczonym do zwalczania amerykańskich strategicznych samolotów bombowych Boeing B-29 Superfortress, bombardujących z dużych wysokości bezkarnie japońskie miasta…

INDEX: 409138 ISSN: 2450-3495

Na okładce: niszczyciel czołgów Panzer IV/70(A). Rys. Arkadiusz Wróbel INDEX 409138 ISSN 2450-3495 Nakład: 14,5 tys. egz. Redaktor naczelny Jerzy Gruszczyński jerzy.gruszczynski@zbiam.pl Redakcja techniczna Dorota Berdychowska dorota.berdychowska@zbiam.pl Korekta Stanisław Kutnik Współpracownicy Władimir Bieszanow, Michał Fiszer, Tomasz Grotnik, Andrzej Kiński, Leszek Molendowski, Marek J. Murawski, Tymoteusz Pawłowski, Tomasz Szlagor Wydawca Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o. Ul. Anieli Krzywoń 2/155 01-391 Warszawa office@zbiam.pl Biuro Ul. Bagatela 10/19 00-585 Warszawa Dział reklamy i marketingu Andrzej Ulanowski andrzej.ulanowski@zbiam.pl Dystrybucja i prenumerata office@zbiam.pl Reklamacje office@zbiam.pl Prenumerata realizowana przez Ruch S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 717 59 59 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora. Copyright by ZBiAM 2021 All Rights Reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone Przedruk, kopiowanie oraz powielanie na inne rodzaje mediów bez pisemnej zgody Wydawcy jest zabronione. Materiałów niezamówionych, nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów i doboru ilustracji w materiałach niezamówionych. Opinie zawarte w artykułach są wyłącznie opiniami sygnowanych autorów. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonych ogłoszeń i reklam. Więcej informacji znajdziesz na naszej nowej stronie: www.zbiam.pl

w numerze: MONOGRAFIA PANCERNA

Michał i Jacek Fiszer, Jerzy Gruszczyński Pojazdy bojowe na podwoziu PzKpfw IV (1)

4

WOJNA W POWIETRZU

Tomasz Szlagor Dywizjony Orłów i 4. Grupa Myśliwska USAAF (1)

24

BITWY I KAMPANIE

Piotr Różański Boje Ludowego Wojska Polskiego w „Mokrym trójkącie”

39

MONOGRAFIA LOTNICZA

Leszek A. Wieliczko Samolot myśliwski Kyūshū J7W1 Shinden

46

ARTYLERIA PRZECIWLOTNICZA

Jędrzej Korbal Zamknąć górny pułap. Patrząc przez noc (8)

56

WOJNA NA MORZU

Grzegorz Barciszewski Pancerniki lotnicze Ise i Hyūga

72

DOWODZENIE I ŁĄCZNOŚĆ

Jędrzej Korbal Wozy łączności (2)

www.facebook.com/wojskoitechnikahistoria

82

3


Michał i Jacek Fiszer, Jerzy Gruszczyński

Pojazdy bojowe

na podwoziu PzKpfw IV Na podwoziu czołgu PzKpfw IV powstało całkiem sporo pojazdów bojowych różnych typów: samobieżnych dział przeciwpancernych, haubica polowa, wozy przeciwlotnicze, a nawet działo szturmowe. Wszystkie one wpisywały się w niesamowitą mnogość typów wozów bojowych, jaką Niemcy stworzyli w czasie II wojny światowej, co świadczy o pewnym bałaganie i sporej improwizacji. Funkcje niektórych wozów po prostu się dublowały, co do dziś budzi sporo kontrowersji – jaki był cel budowania pojazdów o zbliżonych możliwościach bojowych, ale różnych typów? Prace nad ciężkim niszczycielem czołgów uzbrojonym w armatę kalibru 105 mm na podwoziu PzKpfw IV zlecono firmie Krupp Gruson w kwietniu 1939 r. Efektem programu były dwa prototypy, z których jeden dość długo używano na froncie.

4

C

1

o oczywiste, więcej pojazdów tego typu powstawało w drugiej połowie wojny, kiedy produkcja czołgów PzKpfw IV stopniowo malała, ustępując miejsca PzKpfw V Panther. Nadal produkowano jednak silniki, transmisje, podwozia i wiele innych elementów. Istniał rozbudowany łańcuch kooperantów, produkujących wiele elementów, od uszczelek i simmerringów poprzez koła jezdne, napędowe i napinające, filtry, prądnice, gaźniki, ogniwa gąsienic, płyty pancerne, osie kół, przewody paliwowe, skrzynie biegów, sprzęgła oraz ich tarcze cierne, łożyska, amortyzatory, resory piórowe, klocki hamulcowe, pompy paliwowe, i mnóstwo różnych elementów, spośród których większość można było wykorzystać tylko w określonym typie pojazdu, bez możliwości użycia w innym typie. Można było oczywiście przestawić produkcję, na przykład na inny typ silnika, ale trzeba było zamówić nowe łożyska, uszczelki, akcesoria, gaźniki, filtry, aparaty zapłonowe, świece, pompy paliwowe, elementy rozrządu, zawory oraz wiele podzespołów zamawianych u podwykonawców, którzy też musieliby wdrożyć u siebie nową produkcję, zamówić inne potrzebne materiały i elementy u innych podwykonawców… Wszystko to odbywało się na podstawie podpisanych kontraktów i umów, a przestawienie tej machiny nie było wcale takie proste. To była jedna z przyczyn, dla których czołgi PzKpfw IV produkowano długo po tym, jak do produkcji weszła Pantera, która miała stać się podstawowym wozem bojowym nowej generacji. Jednocześnie jednak istniała możliwość wyprodukowania dużej liczby podwozi


MONOGRAFIA PANCERNA Pzgr. 39 o masie 10,2 kg i prędkości początkowej 1000 m/s. Z odległości 500 m przebijał on pancerz o grubości 185 mm nachylony pod kątem 30o do pionu. Przy tych samych warunkach z odległości 1000 m pocisk ten przebijał 165 mm pancerza, z odległości 1500 m – 148 mm, a z odległości 2000 m – 132 mm. Nowszy pocisk Pzgr. 40/43 z rdzeniem stalowo-wolframowym o masie 7,3 kg i prędkości początkowej 1130 m/s przebijał 217 mm pancerza z odległości 500 m, z odległości 1000 m – 193 mm, z odległości 1500 m – 171 mm i z odległości 2000 m – 153 mm. Pocisk odłamkowo-burzący Sprg 39 miał masę 9,4 kg i prędkość początkową 700 m/s. Wypełniony był 0,9 kg amatolu, miał więc przyzwoitą siłę rażenia. Natomiast wymienione pociski przeciwpancerne przebijały pancerz każdego alianckiego wozu bojowego stosowanego do końca wojny. Stosowano też uniwersalny pocisk odłamkowo-burzący z ładunkiem kumulacyjnym, co umożliwiało zwalczanie czołgów. Ważył on 7,65 kg i miał prędkość początkową 600 m/s. Przy nieco mniejszej burzącej sile rażenia od pocisku Sprenggranate 39, jednocześnie przebijał on pancerz o grubości 110 mm na każdej odległości od 100 m do ponad 2000 m. Załoga składała się z pięciu osób: kierowcy z przodu po lewej stronie, radiooperatora z przodu po prawej stronie (obsługiwał karabin maszynowy MG 38 a później MG 42 kal. 7,92 mm; ustawiany na pancerzu, z zapasem amunicji 600 nabojów), dowódcy na prawo od działa, celowniczego na lewo od działa i ładowniczego z tyłu przedziału bojowego. Oficjalne nazwy tego pojazdu zmieniały się kilkakrotnie. Wymienić warto niektóre z nich. W styczniu 1943 r. wprowadzono nazwę Sfl. auf PzKpfw III/IV Fahrgestell Hornisse mitt 8,8 cm PaK 43. Z kolei w sierpniu 1943 r. wprowadzono nazwę Panzerjäger III/ IV Hornisse für 8,8 cm PaK 43/1, we wrześ-

SdKfz 164 Hornisse (Noshorn) skierowano do samodzielnych dywizjonów dział przeciwpancernych, stanowiących korpuśny i armijny odwód przeciwpancerny.

niu 1943 r. – Panzerjäger Hornisse für 8.8 cm PaK 43/1, w październiku 1943 r. – 8,8 cm PaK 43/1 Sfl. (L/71) „Nashorn”, a w lipcu 1944 r. – Panzerjäger Nashorn für 8.8 cm PaK 43/1. I wreszcie w październiku 1944 r. wprowadzono nazwę 8,8 cm PaK 43/41 auf Fahrgestell PzKpfw III und IV Nashorn. Bałagan z tymi nazwami polegał na tym, że różne instytucje stosowały różne nazwy w tym samym czasie. A jeszcze inaczej nazywano je w linii. Tutaj najczęściej stosowano oznaczenie SdKfz 164 wraz z nazwą, Hornisse (szerszeń) w początkowym okresie użycia działa, Nashorn (nosorożec) zaś od końca listopada 1944 r. Ta ostatnia nazwa została zasugerowana przez Hitlera już na początku 1944 r., ale oficjalnie wprowadzono ją po ponad pół roku. Łącznie planowano zbudowanie 420 wozów Hornisse w berlińskich zakładach Alkett oraz kolejnych 150 w zakładach Stahlindustrie Werk w Duisburgu, które należały do koncer-

SdKfz 164 Hornisse na froncie wschodnim; pierwsze miesiące 1944 r. Armata kalibru 88 mm o długiej lufie była wysoce skuteczna w walce z wszystkimi pojazdami pancernymi koalicji antyhitlerowskiej.

nu Deutsche Eisenwerke AG. W istocie jednak produkcję Hornisse uruchomiono wyłącznie w Alkett, bowiem Stahlindustrie produkował w tym czasie działa samobieżne Hummel. Kiedy jednak w końcu listopada 1943 r. zakłady Alkett zostały zbombardowane i poważnie uszkodzone, produkcję przeniesiono do Duisburga i do zakładów Teplitz-Schönau tej samej firmy (czyli czeskiego miasta Teplice-Šanov, od 1948 r. Teplice). Tutaj produkcję kontynuowano od grudnia 1943 do marca 1945 r., ale ilościowo była ona znacznie niższa, w związku z tym wykonano jedynie 494 wozy tego typu. Co ciekawe, mimo uruchomienia produkcji docelowego następcy, czyli niszczyciela czołgów SdKfz 173 Jagdpanzer V Jagdpanther w lutym 1944 r., równoległe wytwarzanie Nashorna było kontynuowane. Najważniejszą zmianą wprowadzoną w toku produkcji wozów Hornisse (Nashorn) była wymiana ręcznie otwieranego i zamykanego uchwytu transportowego lufy działa na sterowany mechanicznie z przedziału bojowego uchwyt, który do otwarcia nie wymagał wyjścia na zewnątrz nikogo spośród członków załogi, zmianę tę wprowadzono w maju 1943 r. W marcu 1943 r. koło napędowe pochodzące z PzKpfw III Ausf. E zastąpiono kołem napędowym pochodzącym z wersji Ausf. J. We wszystkich wozach stosowano gąsienice o szerokości 400 mm, ale z różnymi typami ogniw. Wszystkie kadłuby (same skorupy) dla wozów Hornisse (Nashorn) zostały zbudowane do końca 1943 r. przez hutę Witkowitzer Eisenwerke w okupowanej przez Niemców Ostrawie, gdzie miejscowe zakłady metalurgiczne stały się częścią koncernu Reichswerke Hermann Göring. Dlatego w podwoziach tych nie wprowadzono zmian, jakie pojawiły się w działach Hummel produkowanych w 1944 r. i później. Dlatego wszystkie Hornisse (Nashorn) miały cztery koła podtrzymujące (późne Hummele miały trzy) i pojedynczą nadbudowę kierowcy po lewej stronie

7


Tomasz Szlagor

Dywizjony Orłów

i 4. Grupa Myśliwska USAAF Tak zwane Dywizjony Orłów (ang. Eagle Squadrons), tworzone przez amerykańskich ochotników, walczyły u boku Royal Air Force (RAF) na długo przed przystąpieniem Stanów Zjednoczonych do II wojny światowej. Były awangardą 8. Armii Powietrznej US Army Air Force (USAAF), która w latach 1943-1945 stanowiła zasadniczą siłę w kampanii lotniczej przeciwko III Rzeszy.

G

24

eneza powstania Dywizjonów Orłów przypomina nieco historię Latających Tygrysów w Chinach1. W obu przypadkach obywatele USA, neutralnego wówczas kraju, spontanicznie włączyli się do walki z Państwami Osi. Motywy działania przyszłych „Orłów” były podobne. Niektórzy wierzyli, że należy bronić uciśnionych przed agresorem. Większość jednak po prostu chciała latać myśliwcami i przeżyć wielką przygodę. Wszyscy znali i podziwiali dokonania swoich rodaków w poprzedniej wojnie światowej – Eddiego Rickenbackera (czołowego amerykańskiego asa) i pilotów Escadrille Lafayette, którzy wyruszyli za ocean, by walczyć dla Francji z lotnictwem kajzera. Dla wielu przyszłych pilotów Dywizjonów Orłów wstąpienie do takiej ochotniczej jednostki było często jedynym sposobem na zrealizowanie swoich marzeń. Ówczesny, bardzo restrykcyjny system rekrutacji korpusu lotniczego amerykańskiej armii od-

rzucał wielu kandydatów, ze względu na ich wykształcenie, wiek, stan cywilny czy inne „niedoskonałości”. George Carpenter, jeden z przyszłych asów 4. Fighter Group (FG), odpadł podczas szkolenia, ponieważ po otrzymaniu zastrzyku przeciwtężcowego zasłabł. Z kolei Reade Tilley, późniejszy as Spitfire’ów, dowiedział się, że przy wzroście 190 cm jest za wysoki, by latać myśliwcami. Zagospodarowaniem takich jak on zajął się płk Charles Sweeny, były weteran walk na froncie zachodnim w latach 1914-1918, najpierw w szeregach Legii Cudzoziemskiej (był pierwszym Amerykaninem, który otrzymał Legię Honorową, najwyższe francuskie odznaczenie), następnie w US Army. Sweeny nienawidził wszelkich totalitarnych reżimów, dlatego w 1920 r. przybył do Warszawy, by organizować pomoc dla Polaków walczących z bolszewikami2. Później był m.in. doradcą wojskowym lojalistów w wojnie domowej w Hiszpanii. Gdy wybuchł kolejny globalny konflikt, mieszkał w Paryżu (przypuszczalnie był agentem francuskiego wywiadu), gdzie natychmiast zaczął organizować nową Lafayette Escadrille. W USA był dobrze znaną i popularną postacią, dlatego bez trudu zwerbował pierwszych chętnych. Oświadczył im, że zostaną wyszkoleni w bazie francuskiego lotnictwa w Maroku, następnie pojadą do Finlandii, by pomóc Finom odeprzeć inwazję Związku Radzieckiego i dopiero gdy zdobędą doświadczenie bojowe, wrócą do Francji walczyć z Niemcami! Te nader ambitne plany pokrzyżowała kapitulacja Francji w czerwcu 1940 r. Kolejni ochotnicy przybywali z USA po krótkiej służbie w kanadyjskim RCAF, który przygarnął wielu kandydatów odrzuconych w ich

1

własnym kraju. Z Kanady przemycano ich do Wielkiej Brytanii. Chociaż formalnie cały ten proceder był nielegalny – za służbę w obcej armii groziło nawet więzienie, a pierwszych ochotników ścigało FBI – z czasem władze wszystkich tych krajów zaczęły przymykać oko. Sytuacja na świecie jasno wskazywała, że prędzej czy później Stany Zjednoczone będą zmuszone włączyć się w ten konflikt i wtedy każdy amerykański lotnik zdolny przekazać swoim rodakom zdobyte na wojnie umiejętności będzie bezcenny. Mimo to nie obyło się bez sytuacji absurdalnych. Kilkunastu przyszłych „Orłów” przed ich wstąpieniem do RAF zobligowano, przypuszczalnie przez pomyłkę, do złożenia przysięgi na wierność Jego Królewskiej Wysokości. Trzech z nich zrobiło później karierę w amerykańskich siłach powietrznych. Carroll McColpin został generałem, a Reade Tilley i Oscar Coen pułkownikami. Kiedy jednak wiele lat po wojnie i przejściu w stan spoczynku wystąpili o wydanie im paszportów, dowiedzieli się, że to niemożliwe, ponieważ w świetle prawa nie są już amerykańskimi obywatelami!

Debiut

W Wielkiej Brytanii, która latem 1940 r. stanęła przed groźbą niemieckiej inwazji, amerykańscy ochotnicy momentalnie stali się ulubieńcami mediów i opinii publicznej. Widziano w nich awangardę potężnych sił, które przybędą zza oceanu na odsiecz. W RAF podejście do nich było bardziej konserwatywne, podobnie zresztą jak do wszystkich innych obcokrajowców. Pierwszy dywizjon amerykańskich pilotów – 71. Sqn RAF – aktywowano 19 września 1940 r., u schyłku bitwy


Piotr Różański

Działo samobieżne SU-85 z 13 pułku artylerii samobieżnej z 1 Armii WP w czasie defilady na ulicach Pragi w listopadzie 1944 r. Pojazd pomalowany jednolicie w kolorze ciemnozielonym, zwraca uwagę brak numerów taktycznych i godeł na pancerzu. Cztery działa SU-85 z 13 pas brały udział w polskiej „odpowiedzi” na niemiecki kontratak z 27 października 1944 r. pod Buchnikiem.

Boje Ludowego Wojska Polskiego w „Mokrym trójkącie” We wrześniu 1944 r. wojskom 1 Frontu Białoruskiego – w ramach którego walczyła 1 Armia LWP – udało się zdobyć prawobrzeżną Warszawę oraz przyczółek pułtusko-serocki nad Narwią. Pomiędzy nimi, w widłach Wisły i Bugo-Narwi znajdowało się niemieckie przedmoście, którego bronił IV Korpus Pancerny SS. Hitlerowi bardzo zależało na jego utrzymaniu, ponieważ w razie potrzeby mógł stąd uderzyć na tyły Polaków i Rosjan nacierających poprzez Warszawę na zachód, lub Rosjan szykujących się do odcięcia Wehrmachtu w Prusach Wschodnich od południowego zachodu. Do wspólnego boju z Armią Czerwoną o ten rejon, marszałek Rokossowski skierował kościuszkowską 1 Dywizję Piechoty (DP), jeden z pułków 2 DP oraz pomniejsze jednostki z szeregów LWP.

P

o prawie dwumiesięcznych nieprzerwanych walkach frontowych i dramatycznym epizodzie pomocy powstańcom warszawskim, oddziały 1 Armii Wojska Polskiego (AWP) 22 września 1944 r otrzymały rozkaz przejścia do obrony. Dwa dni później zajęły ją wzdłuż wschodniego brzegu Wisły – od Pelcowizny na Pradze do Karczewa. Na prawo od niej, na rubieży Kanał Żerański, na północ od Annopola, Tomaszowa, Rembelszczyzny, rozwinęły się związki taktyczne radzieckiej 47 Armii gen. Nikołaja Gusiewa, a bardziej na północ, wzdłuż Kanału Królewskiego – 70 Armii gen. Wasilija Popowa. Obydwie armie, po nieudanych próbach zlikwidowania niemieckiego przedmościa w widłach Wisły i Bugo-Narwi, przeszły 20 września do obrony. Na lewo, wzdłuż wschodniego brzegu Wisły, zajmował obronę 2 Korpus Kawalerii Gwardii gen. Władimira

Kriukowa. Granice 1 AWP z prawym sąsiadem wyznaczały miejscowości: Cegłów, Mińsk Mazowiecki, Cechówka, Ząbki, Annopol, Żerań, a z lewym – Latowicz, Kołbiel, Karczew, Kopyty. (Polski czyn zbrojny w II wojnie światowej. Ludowe Wojsko Polskie 1943-1945, praca zbiorowa pod red. nauk. Wacława Jurgielewicza, wyd. MON, Warszawa 1973, s. 420.) Żołnierze przystąpili do kopania transzei, budowania drewniano-ziemnych punktów ogniowych, punktów obserwacyjnych oraz przeszkód przeciwpiechotnych. Dodatkowo, 4 października 1944 r. zostali oni zaskoczeni decyzją Naczelnego Dowódcy WP gen. Michała Żymierskiego, która ich dotychczasowego dowódcę – generała Zygmunta Berlinga, odwoływała z zajmowanego stanowiska. Przyczyną były osobiste animozje pomiędzy nimi, a w oczach Rosjan dodatkowo obciążyło go dążenie do niesienia pomocy walczącej

Gruppenführer SS Herbert Gille, od 6 sierpnia 1944 r. do zakończenia wojny dowódca IV Korpusu Pancernego SS. Wkrótce po obronie przedmościa modlińskiego – w dowód uznania – otrzymał awans na Obergruppenführer SS. W grudniu 1944 r. jego korpus został przerzucony na Węgry, gdzie brał udział w próbach odblokowania Budapesztu. W amerykańskiej niewoli do 1948 r., później jeden z głównych założycieli organizacji HIAG, skupiającej byłych esesmanów w Niemczech Zachodnich.

stolicy. Nowym dowódcą 1 AWP został gen. Władysław Korczyc, dotychczas szef Sztabu Głównego Naczelnego Dowództwa WP.

39


Leszek A. Wieliczko

Samolot myśliwski Kyūshū J7W1 Shinden Miał on być szybkim, silnie uzbrojonym myśliwcem przechwytującym, przeznaczonym do zwalczania amerykańskich bombowców Boeing B-29 Superfortress. Miał niekonwencjonalny układ aerodynamiczny „kaczka”, dzięki czemu – mimo że zbudowano i oblatano tylko jeden prototyp – do dziś pozostaje jednym z najbardziej rozpoznawalnych samolotów japońskich zaprojektowanych podczas II wojny światowej. Kapitulacja przerwała dalszy rozwój tego niezwykłego samolotu.

T

46

wórcą koncepcji myśliwca Shinden był kpt. mar. (taii) Masaoki Tsuruno, były pilot lotnictwa morskiego, służący w Wydziale Samolotów (Hikōki-bu) Arsenału Techniki Lotniczej Marynarki Wojennej (Kaigun Kōkū Gijutsushō; w skrócie Kūgishō) w Yokosuce. na przełomie 1942/43 r. rozpoczął on z własnej inicjatywy projektowanie samolotu myśliwskiego w niekonwencjonalnym układzie aerodynamicznym „kaczka”, czyli z usterzeniem poziomym umieszczonym z przodu (przed środkiem ciężkości konstrukcji), a skrzydłami z tyłu (za środkiem ciężkości). Układ „kaczka” nie był nowością, wręcz przeciwnie – wiele samolotów z pionierskiego okresu rozwoju lotnictwa zostało zbudowanych właśnie w takim układzie. Po upowszechnieniu tzw. układu klasyczne-

go samoloty z przednim usterzeniem były wszakże rzadkością i w zasadzie nie wyszły poza ramy eksperymentu. Układ „kaczka” oferuje wiele zalet w porównaniu z klasycznym. Usterzenie przednie wytwarza dodatkową siłę nośną (w układzie klasycznym usterzenie wytwarza siłę skierowaną przeciwnie do kierunku siły nośnej, aby zrównoważyć moment pochylający pochodzący od siły nośnej), więc przy określonej masie startowej można zbudować płatowiec ze skrzydłami o mniejszej powierzchni nośnej. Umieszczenie usterzenia poziomego w niezaburzonym strumieniu powietrza przed skrzydłami poprawia sterowność wokół osi pochyleń. Usterzenie i skrzydła nie są opływane strumieniem zaśmigłowym, a nos kadłuba ma niewielki przekrój, co zmniejsza całkowity opór aerodynamiczny płatowca. Praktycznie nie występuje zjawisko przeciągnięcia, podczas bowiem zwiększania kąta natarcia do wartości krytycznych w pierwszej kolejności następuje oderwanie strug i utrata siły nośnej na usterzeniu przed-

nim, co wywołuje opadnięcie nosa samolotu, a tym samym zmniejszenie kąta natarcia, co z kolei zapobiega oderwaniu strug i utracie siły nośnej na skrzydłach. Nos kadłuba o niewielkim przekroju i umieszczenie kabiny przed skrzydłami poprawia widoczność do przodu i w dół na boki. Z drugiej strony w takim układzie znacznie trudniej zapewnić odpowiednią stateczność kierunkową (boczną) i sterowność wokół osi odchyleń oraz stateczność podłużną po wychyleniu klap skrzydłowych (czyli po dużym przyroście siły nośnej na skrzydłach). W samolocie w układzie „kaczka” najbardziej oczywistym rozwiązaniem konstrukcyjnym jest umieszczenie silnika w tylnej części kadłuba i napędzanie śmigła pchającego. Może to wprawdzie powodować pewne problemy z zapewnieniem odpowiedniego chłodzenia silnika i dostępem do niego w celu przeglądu lub naprawy, ale za to uwalnia miejsce w nosie na zabudowę uzbrojenia skupionego blisko osi podłużnej kadłuba. Ponadto silnik umieszczony za plecami pilota

Myśliwce typu otsu Analizując możliwy rozwój sytuacji na teatrach działań wojennych, nowe zagrożenia oraz własne możliwości przeciwdziałania, wiosną 1943 r. w Sztabie Generalnym Marynarki Wojennej (Gunreibu) zaczęła krystalizować się koncepcja podziału myśliwców przechwytujących (kyokuchi sentōki) na dwa rodzaje. Pierwszy miał być przeznaczony głównie do walki z myśliwcami i miał charakteryzować się przede wszystkim wysokimi osiągami i dobrą zwrotnością, kosztem nieco słabszego uzbrojenia. Drugi miał być natomiast przeznaczony do zwalczania bombowców, wobec czego miał dysponować przede wszystkim znacznie silniejszym uzbrojeniem, za cenę gorszej zwrotności i mniejszego zasięgu. Taki podział wydawał się sensowny ze względu na dużą trudność pogodzenia wszystkich pożądanych cech w jednej konstrukcji. Został oficjalnie wprowadzony w życie 19 sierpnia 1943 r. Od tej pory dzienne myśliwce przechwytujące zaliczano do jednego z dwóch typów – kō sentōki (kōsen) do walki z myśliwcami lub otsu sentōki (otsusen) do zwalczania bombowców. Myśliwcom typu otsu nadawano nazwy związane z wyładowaniami atmosferycznymi. W przypadku samolotów jednosilnikowych nazwy kończyły się znakiem kanji den (błyskawica), a dwusilnikowych – rai (grzmot).


Jędrzej Korbal

Zamknąć górny pułap. Patrząc przez noc W połowie lat 30. stawało się jasne, że nawet najlepsze armaty przeciwlotnicze dla utrzymania skuteczności ognia muszą funkcjonować w ramach systemu urządzeń wspierających czynną obronę przeciwlotniczą. Polskie starania o zakup zagraniczny lub wypracowanie własnego modelu broni należało więc odpowiednio rozszerzyć m.in. o reflektory i nasłuchowniki. Podstawę do podjęcia tego typu działań stanowiły decyzje najwyższych władz wojskowych oraz plany rozbudowy poszczególnych broni.

KSUS

56

Aktywna dyskusja na temat organizacji artylerii przeciwlotniczej średniego kalibru toczyła się w Polsce przynajmniej od połowy lat 30. i wyrażała się szeregiem złożonych na ręce naczelnych władz wojskowych referatów. Wśród nich wymienić należy całościo-

we opracowanie ppłk. Feliksa Kamińskiego dotyczące m.in. potrzeby utworzenia dyonu doświadczalnego (listopad 1935 r.), jak i późniejszą pracę płk. dr. Romana Odzierzyńskiego (kwiecień 1936 r.). Studia nad przyszłym kształtem polskiej artylerii plot. zbiegły się z decyzjami Komitetu do Spraw Uzbrojenia i Sprzętu (KSUS) podjętymi m.in. na posiedzeniu 25 listopada 1935 r. Dotyczyły one jednak w pierwszej kolejności uzbrojenia mniejszego kalibru – przyjęcia na uzbrojenie 40 mm armat przeciwlotniczych Bofors. Pod koniec października 1936 r. swoje stanowisko, w studium rzeczywistych potrzeb obrony przeciwlotniczej (OPL) zajął Inspektorat Obrony Powietrznej Państwa (Inspektor OPP) kierowany przez gen. bryg. dr. Józefa Zająca. Wskazano w nim, że do obrony ośrodków miejskich i przemysłowych WP powinno dysponować łącznie 113 bateriami armat

8

75-105 mm oraz 32 kompaniami reflektorów (120-150 cm) plus minimalną, bo kalkulowaną zaledwie na 3% rezerwą sprzętu. Podział czynnych środków OPL według Inspektora OPP prezentował się następująco: dla potrzeb OPL obszaru kraju 78 baterii, a dla potrzeb frontu – 45 baterii zgrupowanych w 15 motorowych dywizjonach dla armii i odwodu Naczelnego Wodza. Część z ww. uzbrojenia miały stanowić armaty najcięższe 90-105 mm, jednak w dziennikach Inspektora OPP brak choćby szacunków co do ich liczby. Najprawdopodobniej jednak nie byłoby to więcej niż 15 baterii. Przyjęty podział był prosty – całość ww. sprzętu, co ważne, wsparta 400 40 mm armatami Boforsa, odpowiadała za osłonę dużych ośrodków miejskich (Warszawa, Gdynia i Zagłębie Górnośląskie), lotnisk, obszarów koncentracji oraz węzłów komunikacyjnych.

Tabela 1. Liczba nowoczesnych armat przeciwlotniczych przyjęta w ramach uchwały KSUS z 17 grudnia 1936 r. dla osłony wojsk w polu oraz OPL kraju Wyszczególnienie

Liczba baterii

Liczba dział w baterii

Liczba dział ogółem

Baterie armat 75 mm wz. 36 St dla osłony wojsk w polu (w armiach)

60

3

180

Baterie armat 75 mm wz. 36 lub wz. 37 St dla OPL kraju (miasta, przemysł)

70

4

280


Grzegorz Barciszewski

Pancerniki lotnicze Ise i Hyūga Jednostki typu Ise miały dość dziwną karierę. Powstały w okresie I wojny światowej jako typowe drednoty. Lecz już w kilka lat po wejściu do służby zostały poddane pierwszej z kilku modernizacji, choć wcale nie były przestarzałe. I tak się ich żywot ułożył, że sporą część swego istnienia spędziły w stoczniach na najróżniejszych przebudowach, adaptacjach, modernizacjach czy remontach.

W

72

raz z pojawieniem się samolotów w służbie wojsk lądowych, również marynarze zapragnęli dysponować tą nowinką techniczną. Kłopot polegał na tym, że w początkowym okresie istnienia samoloty były maszynami bardzo delikatnymi i podatnymi na uszkodzenia. W latach 20. i na początku 30. XX wieku w przeważającej większości samoloty budowane były z drewna, płótna i strun fortepianowych, stosowanych jako usztywniacze konstrukcji. Te cechy powodowały, że aeroplany miały niewielkie walory bojowe i nadawały się głównie do zadań pomocniczych – dalekiego zwiadu, misji łącznikowych lub kurierskich, a najbardziej „bojowym” zastosowaniem było korygowanie ognia artylerii okrętowej. Wszystko to powodowało, że tylko największe floty wojenne mogły pozwolić sobie na budowę i eksploatację „pływających lotnisk”, mniejsze zaś musiały zadowolić się okrętami dostosowanymi do bazowania

i obsługi wodnosamolotów lub łodzi latających. Z tego schematu wyłamała się Japonia. Od początku postawiła ona na budowę dużej liczby lotniskowców floty i opracowała nowatorską taktykę użycia lotnictwa pokładowego – samoloty miały być używane do ataków na cele nawodne i lądowe. Później, gdy działania II wojny światowej pozbawiły Japończyków ich największych lotniskowców, a przewaga aliancka zmusiła do przejścia do działań obronnych, Nihon Kaigun (Marynarka Wojenna Cesarstwa Japonii) przypomniała sobie okres tuż po I wojnie światowej i koncepcję okrętów hybrydowych – łączących cechy dwóch różnych klas. Wtedy to w różnych flotach powstawały tzw. krążowniki lotnicze. Były to okręty dość silnie uzbrojone w działa średnich kalibrów oraz wyposażone w hangar do bazowania i w pokład do obsługi wodnosamolotów. W taki sposób Japonia zamierzała zmniejszyć amerykańską przewagę w powietrzu nad Pacyfikiem. Dziś wiemy, że była to mrzonka nie do spełnienia, ale w tamtym czasie pomysł wydał się Japończykom całkiem atrakcyjny. W okresie międzywojennym Japonia dysponowała już kilkoma okrętami hybrydowymi. Były to krążowniki ciężkie Chikuma i Tone oraz lekki Oyodo1. W czasie wojny dołączył do nich jeszcze krążownik ciężki Mogami. Japończycy mieli więc doświadczenie w konstruowaniu tego rodzaju jednostek pływających. Do kolejnej konwersji na okręty lotnicze wybrano dwa podstarzałe, lecz gruntownie przebudowane i zmodernizowane pancerniki – Ise (źródłem jego nazwy jest dawna prowincja w okręgu Mie) i Hyūga (źródłem jego nazwy jest dawna prowincja w okręgu Miyazaki).

Ale zacznijmy od początku. Ise zbudowała stocznia Kawasaki w Kobe. Stępkę okrętu położono 10 maja 1915 r., kadłub zwodowano 2 listopada 1916 r., a do służby wszedł 15 grudnia 1917 r. Hyūgę skonstruowała stocznia Mitsubishi w Nagasaki. Stępkę pancernika położono 6 maja 1915 r., zwodowany został 15 grudnia 1917 r., a flotę zasilił 30 kwietnia 1918 r. Jednostki te stanowiły rozwinięcie swoich poprzedników – Fusō i Yamashiro. Doświadczenia wypływające z I wojny światowej spowodowały, że Cesarska Marynarka zrezygnowała z budowy drugiej pary tego typu, a przydzielone im nazwy przeniesiono na duet zupełnie nowych jednostek. Po wejściu do linii okręty miały wyporność standardową po 30 460 ts i pełną 37 100 ts. Uzbrojenie główne składało się z 12 dział Typ 41 kal. 356 mm (14’’) L/45 w sześciu dwulufowych wieżach usytuowanych w osi symetrii wzdłużnej kadłuba. Zgrupowano je w trzech bateriach – na dziobie, śródokręciu i na rufie. Wieże ustawiono w superpozycjach. Artyleria średniego kalibru składała się z 20 pojedynczych armat Typ 1914 BL kal. 140 mm (5,5’’) L/50. Osiemnaście z nich rozmieszczono w kazamatach po obu burtach pancerników pomiędzy przednią a środkową baterią artylerii głównej, ostatnie dwie zaś stanęły na pokładzie na śródokręciu po obu stronach przedniego komina. Były one osłonięte lekkimi maskami, identycznymi z tymi, jakie stosowano na krążownikach lekkich. Uzbrojenie lufowe kończyło się na sześciu karabinach maszynowych Lewis kal. 7,7 mm. Służyły one do obrony przeciwlotniczej, a także jako wyposażenie łodzi


Jędrzej Korbal

Wozy łączności Szczupłość finansowych i materiałowych zasobów Rzeczpospolitej jak i Wojska Polskiego nie pozwalały na motoryzację jednostek łączności do poziomu odpowiadającego choćby w przybliżeniu armiom państw sąsiednich. Ambitne programy silnikowe wdrożone w drugiej połowie lat 30. zakładały stopniowe zwiększanie liczby pojazdów w dowództwach i pododdziałach łączności, jednak był to przyrost skromny i oparty w dużej części o pobór maszyn cywilnych w ramach mobilizacji. Świadomość trwałego niedoboru środków mechanicznych wymuszała więc prace nad modernizacją posiadanego taboru konnego poprzez lepsze dostosowanie go do prowadzenia wysoko manewrowych działań wojennych.

H 82

istoria polskich wojsk łączności oraz ich wyposażenia technicznego w okresie międzywojennym wyraźnie ustępuje pod względem popularności budzącym powszechne zainteresowanie broni pancernej, lotnictwu czy kawalerii. Mniej widowiskowa, choć równie istotna tematyka nadal

zawiera szereg białych plam, które czekają na omówienie. Swoistym odstępstwem od normy, jeśli chodzi o rosnącą liczbę publikacji dotyczących najpopularniejszych typów broni okresu II Rzeczpospolitej, są wydane w ostatnich latach dwa opracowania. Pierwsze z nich, to artykuł autorstwa dr. Adama Kurusa, pt. „Era gum. Polskie wozy łączności w 1939 roku” (Militaria XX Wieku Wydanie Specjalne numer 6(34)/2013). Drugi natomiast, to książka wieloletniego badacza historii polskiej łączności wojskowej i nestora

2 tematyki, p. Piotra Krzysztofika, pt. „Pomocnicze środki łączności” wydana w ramach serii Wielki Leksykon Uzbrojenia, tom. 65. Zawarte w nich informacje stanowią cenny zbiór danych dotyczących wozów łączności piechoty, kawalerii i artylerii oraz zarysowują przebieg prac nad nową serią konnych wozów telefonicznych wykorzystujących koła ogumione. W tym artykule autor stara się rozwinąć dostępne już informacje w oparciu o niepublikowane materiały z zasobu CAW/ WBH oraz ukazać nieco szerszy kontekst

Półwozie tylne wozu technicznego plutonu dźwiękowego pomiarów artylerii. Modelowy egzemplarz tego pojazdu, wykonano na przełomie 1937/39 r. w oparciu o podzespoły wozu wz. 38Ł.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.