4 minute read
Hermann Graf nad Ukrainą
Każdy miłośnik historii lotnictwa z czasów II wojny światowej zetknął się z niemieckimi asami myśliwskimi, którzy dorobili się pokaźnych kont zwycięstw powietrznych. Szczególnie długie listy zestrzeleń uzyskiwali piloci walczący na froncie wschodnim przeciw lotnictwu sowieckiemu, które nie liczyło się z własnymi stratami. Ale nawet w takich okolicznościach sukcesy jednego z nich wybijały się ponad tamtejsze standardy budząc jednocześnie zachwyt i niedowierzanie. Pilot ten zestrzelił 200 sowieckich samolotów w przeciągu nieco ponad roku.
Nazywał się Hermann Graf.
Advertisement
Powietrzne starcia nad Rosją diametralnie różniły się od walk na innych frontach i przez pierwsze dwa lata działań było to wymarzone „łowisko” dla pilotów myśliwskich Luftwaffe, którzy mając przed sobą mnóstwo powolnych przeciwników masakrowali WWS. Piętnastu z nich przekroczyło liczbę 200 zwycięstw, a pierwszym jaki tego dokonał był pilot JG 52 Hermann Graf, który ostatecznie uplasował się na dziewiątym miejscu listy asów Luftwaffe.
Jednak niewiele brakowało, aby wojenny los odwrócił się od niego i nigdy nie udało- by mu się uzyskać tak spektakularnych sukcesów. Początki jego służby na froncie były trudne i nacechowane zlepkiem zarówno umiejętności, jak i zwykłego szczęścia. Podczas walk na froncie wschodnim nigdy nie był poważnie ranny, choć jak niemal każdy zaliczył kilka przymusowych lądowań uszkodzonym samolotem. Za szczególnie trudny okres Graf uważał pierwsze miesiące na froncie, gdy dopiero uczył się walczyć w powietrzu, a pewnego październikowego dnia stoczył pojedynek na śmierć i życie z wyjątkowo dobrze wyszkolonym sowieckim pilotem. Ale zacznijmy od początku…
Trudna droga do lotnictwa
Hermann Anton Graf urodził się 24 października 1912 r. w Engen na terenie ówczesnego
Wielkiego Księstwa Badeńskiego w pobliżu Jeziora Bodeńskiego, blisko granicy ze Szwajcarią. Był najmłodszym z trójki braci i w młodości nie miał lekkiego życia. Jego ojciec był prostym kowalem i nie mógł w trudnych powojennych czasach zapewnić Hermannowi odpowiedniej szkoły, w której mógłby otrzymać średnie lub wyższe wykształcenie.
Warto dodać, że po I wojnie światowej sytuacja w Niemczech była bardzo napięta. Pomimo zawieszenia broni alianckie okręty wciąż blokowały niemieckie porty ograniczając dostawy żywności. 22 czerwca 1919 r. niemieckie Zgromadzenie Narodowe przyjęło postanowienia Traktatu Wersalskiego, które powszechnie uważano za krzywdzący, haniebny pokój podpisany przez drugoplanowych polityków. Konieczność wypłacania
Messerschmitt Bf 109E-3 z 8./JG 52 z czarnym numerem 8 na kadłubie. Początkowo elementami szybkiej identyfikacji były malowane na żółty osłony silników, pas wokół kadłuba, końcówki skrzydeł, stery kierunku i wysokości. Można powiedzieć, że było więcej żółtej farby niż kamuflażu.
Na lotnisku Połtawa samoloty III./JG 52, podobnie jak na wielu innych lotniskach zajmowanych przez Luftwaffe, ustawiano pod siatkami maskującymi, a kiedy ich zabrakło pod pospiesznie wykonywanymi plecionkami z faszyny. Okazało się bowiem, że lotniska były ważnym celem
W celu osłony bezcennego mostu 27 sierpnia III./JG 52 opuściła bajoro w Signajewce i przeleciała na podobnie wyglądające, ale nieco suchsze pole nazywane Szczastliwaja. Było to po prostu pole będące wcześniej zwykłym polem uprawnym dla zboża położone 2 km na zachód od wioski Czerwona Kamjanka, czyli 21 km na wschód od Ołeksandrii na południe od Krzemieńczuka. Najlepszy dowód na to, że Rosja to jedno wielkie lotnisko. Jeszcze tego samego dnia wieczorem piloci 7./JG 52 odparli nalot pięciu DB-3 na most i zestrzelili trzy z nich. Trzy dni później jako boczny Grafa poleciał Uffz. Hans Kirchenlohr z 8. Staffel, co w III./JG 52 nie było niczym niezwykłym. Wymiana pilotów pomiędzy Staffel służyła lepszemu szkoleniu i wymianie doświadczeń na polu walki. Tym razem Graf nie omieszkał znowu dopiec dowódcy Staffel, gdyż Oblt. Franz Hörnig nadal spał w swoim namiocie. Po prostu wsiadł do jego Messerschmitta, chociaż mechanicy próbowali mu to wyperswadować tłumacząc, że wciąż ma kilka nie załatanych przestrzelin.
Po dotarciu w rejon mostu zaczęli krążyć i niebawem pojawiło się pięć bombowców DB-3. Ogień otworzyła artyleria przeciwlotnicza, ale kiedy kanonierzy zobaczyli dwa nurkujące Messerschmitty przerwali ogień. Co gorsza nad bombowcami leciała osłona w postaci chmary Rat. Przez to pierwszy atak na bombowce się nie udał, gdyż z góry spłynęły I-16 i Graf musiał odskoczyć zanim otworzył ogień.
Podczas skrętu zauważył, że bombowce lecąc na wysokości 500 m zawróciły na wschód. Wokół śmigały Raty, a Uffz. Kirchenlohr dzielnie trzymał się jego lewego boku. Rosyjskie myśliwce strzelały do nich podchodząc od tylu, ale ich ogień w żaden sposób nie był groźny. Pierwszego bombowca o 8:30 zestrzelił Uffz. Kirchenlohr w odległości 35 km na wschód od Dniepropietrowska, a drugiego pięć minut później zaliczył Lt. Graf 60 km na północny wschód od miasta. Po powrocie na lotnisko Graf nie mógł sobie darować przelotu z rykiem silnika tuż nad namiotem dowódcy Staffel i pomachać skrzydłami na znak zwycięstwa. Na dodatek przywiózł ze sobą 30 nowych dziur po pociskach w ogonie.
Polikarpowy I-153 były wrażliwe na ostrzał z ziemi, a w przypadku ataku myśliwców Luftwaffe były dla nich łatwym celem. Na zdjęciu uszkodzony I-153 po awaryjnym lądowaniu na brzuchu.
Okazało się, że przelot nad namiotem skończył się dla Oblt. Hörniga lądowaniem twarzą w błocie i kiedy Graf wysiadł z kabiny otrzymał potężną burę od dowódcy. Kiedy Hörnig w końcu się uspokoił pogratulował mu zwycięstwa, wsiadł do samochodu i odjechał.
Niestety tego dnia doszło do tragedii. Podczas lotu powrotnego z popołudniowej misji Uffz. Erich Schiffler z 9./JG 52 pilotujący Bf 109F-4 (W.Nr 8340, żółta 8) został trafiony ogniem z ziemi i nie udało mu się dociągnąć do linii frontu. Przez radio pożegnał się słowami: Żegnajcie towarzysze i nadstawiajcie uszu! Zapewne chodziło mu o to, że będzie przedzierał się do linii frontu. Po lądowaniu na brzuchu koledzy przelecieli nisko nad leżącym Messerschmittem i widzieli jak macha do nich ręką na pożegnanie. Później do lotników dotarła wiadomość, że piechurzy znaleźli jego zmasakrowane ciało leżące w błocie obok samolotu. Rosyjscy żołnierze nie marnowali amunicji i zatłukli go kolbami.
Wrześniowe walki
Na początku września piloci III./JG 52 wspierali własne oddziały na nowym przyczółku pod Krzemieńczukiem, gdzie saperzy zbudowali solidny most. Naturalnie Rosjanie wzięli most na cel i starali się za wszelką cenę go zniszczyć. 6 września od rana piloci 9./JG 52 trzykrotnie patrolowali niebo nad mostem, ale przeciwnik pojawił się dopiero wieczorem.
Wystartowali w ośmiu żegnani przez skowyczącego jak zwykle Argusa, psa Grafa. Krążyli niemal godzinę i co niektórzy zaczęli