5/2018
www.zbiam.pl
Wrzesień-Październik cena 18,50 zł (VAT 5%) INDEX 407739 ISSN 2450-2480
7TP vs T-26
Obszar pod Kockiem stwarzał stronie polskiej dość dobre warunki do walki. Zły stan dróg utrudniał Niemcom posługiwanie się transportem samochodowym, natomiast polska piechota i kawaleria nie były uzależnione od dróg o nawierzchni twardej…
Choć sowiecki i polski czołg były rozwinięciem angielskiego modelu Vickers-Armstrong Six Ton, to już na wstępie można stwierdzić, że pomimo zewnętrznych podobieństw i technologicznych analogii różniły się one od siebie pod wieloma względami…
Index 407739
Kock 1939
ISSN 2450-2480
W NUMERZE:
Geneza Luftwaffe
Vol. IV, nr 5 (19) Wrzesień-Październik 2018; Nr 5
5/2018
www.zbiam.pl
Wrzesień-Październik cena 18,50 zł (VAT 5%) INDEX 407739 ISSN 2450-2480
7TP vs T-26
Obszar pod Kockiem stwarzał stronie polskiej dość dobre warunki do walki. Zły stan dróg utrudniał Niemcom posługiwanie się transportem samochodowym, natomiast polska piechota i kawaleria nie były uzależnione od dróg o nawierzchni twardej…
Choć sowiecki i polski czołg były rozwinięciem angielskiego modelu Vickers-Armstrong Six Ton, to już na wstępie można stwierdzić, że pomimo zewnętrznych podobieństw i technologicznych analogii różniły się one od siebie pod wieloma względami…
Index 407739
Kock 1939
ISSN 2450-2480
51 /2018
W NUMERZE:
Geneza Luftwaffe
Na okładce: samolot myśliwski PZL-11c. Rys. Rafał Zalewski
INDEX 407739 ISSN 2450-2480 Nakład: 14,5 tys. egz. Redaktor naczelny Jerzy Gruszczyński jerzy.gruszczynski@zbiam.pl Redakcja techniczna Dorota Berdychowska dorota.berdychowska@zbiam.pl Korekta Stanisław Kutnik Współpracownicy Władimir Bieszanow, Michał Fiszer, Tomasz Grotnik, Andrzej Kiński, Leszek Molendowski, Marek J. Murawski, Tymoteusz Pawłowski, Tomasz Szlagor, Maciej Szopa, Mateusz Zielonka Wydawca Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o. Ul. Anieli Krzywoń 2/155 01-391 Warszawa office@zbiam.pl Biuro Ul. Bagatela 10/19 00-585 Warszawa Dział reklamy i marketingu Anna Zakrzewska anna.zakrzewska@zbiam.pl Dystrybucja i prenumerata office@zbiam.pl Reklamacje office@zbiam.pl Prenumerata realizowana przez Ruch S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 717 59 59 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora. Copyright by ZBiAM 2018 All Rights Reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone Przedruk, kopiowanie oraz powielanie na inne rodzaje mediów bez pisemnej zgody Wydawcy jest zabronione. Materiałów niezamówionych, nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów i doboru ilustracji w materiałach niezamówionych. Opinie zawarte w artykułach są wyłącznie opiniami sygnowanych autorów. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonych ogłoszeń i reklam. Więcej informacji znajdziesz na naszej nowej stronie: www.zbiam.pl
spis treści BITWY I KAMPANIE
Tymoteusz Pawłowski
Dwa odwroty: 1920 i 1939
4
BITWY I KAMPANIE
Michał Fiszer, Jerzy Gruszczyński
Bitwa pod Kockiem. Ostatni bój kampanii polskiej 1939 r. 18 HISTORIA
Tymoteusz Pawłowski
Jak barany prowadzone na rzeź… Skandynawia i Benelux wobec agresji niemieckiej 1940 r. 32 LOTNICTWO
Michał Fiszer, Jerzy Gruszczyński
Geneza Luftwaffe. Niemieckie lotnictwo wojskowe do 1935 r. 46 BROŃ PANCERNA
Jędrzej Korbal
Konflikt w rodzinie: 7TP vs T-26
62
ARTYLERIA
Paweł Janicki
Bateria baczność! Artyleria podczas wielkich uroczystości 1935-1939
76
FORTYFIKACJE
Dominik Kasprzak, Marcin Kasprzak
Wzmocniony polski polowy schron żelbetowy w Łomży
88
II RZECZPOSPOLITA
Sławomir Koper
Ignacy Matuszewski www.facebook.com/wojskoitechnikahistoria
94 3
Tymoteusz Pawłowski
Dwa odwroty: 1920 i 1939
Oceniając odwrót, przeprowadzony w 1939 r. przez Wojsko Polskie, najczęściej opieramy się na doświadczeniach II wojny światowej i na ich podstawie potępiamy w czambuł niemal wszystkie decyzje podejmowane przez Polaków. Nie zauważamy, że w 1939 r. doświadczeń tych nie było – dysponowano natomiast doświadczeniami z kampanii 1920 r. Obecnie wojna 1920 r. w świadomości większości Polaków składa się ze zdobycia Kijowa, cudu nad Wisłą oraz „polskich Termopil” – bitwy pod Zadwórzem. Pamięć o świetnie prowadzonych dwumiesięcznych walkach odwrotowych na Ukrainie została zatarta.
O
dwrót to działanie bojowe, polegające na wyprowadzeniu wojsk z niedogodnego położenia strategicznego lub operacyjnego. Powinien być prowadzony w sposób zorganizowany. Jedne związki taktyczne prowadzą działania opóźniające, inne wykonują marsz w głąb własnego terytorium, gdzie przegrupowują się do kolejnych działań. Odwrót jest najmniej zaszczytnym spośród działań bojowych. Widać to nawet w regulaminach odznaczeń
i orderów. Swego czasu Virtuti Militari wyższych klas można było otrzymać albo za zwycięstwo w bitwie, albo za skuteczną obronę. Za sprawnie wykonany odwrót nagród nie przewidywano. Jest to również zagadnienie niechętnie studiowane – w dowolnie wybranym regulaminie, encyklopedii czy słowniku definicje natarcia i obrony są kilkakrotnie obszerniejsze niż definicje odwrotu. Wreszcie – co jest być może najważniejsze – odwrót bardzo rzadko jest tematem gier
„Odwrót spod Moskwy, epizod z roku 1812” – obraz olejny Januarego Suchodolskiego, weterana tej kampanii, z 1854 r.
4
wojennych, manewrów, czy ćwiczeń poligonowych. Nic dziwnego: praktyczne trenowanie odwrotu fatalnie wpływa na morale wojska. Najbardziej znanym jest odwrót spod Moskwy Wielkiej Armii Napoleona przeprowadzony w 1812 r. Największy odbył się jednak wiek później: latem 1915 r. Rosjanie wycofali się z Królestwa Polskiego, odchodząc niemal 500 km na wschód, tracąc około milion żołnierzy oraz blisko 10 000 środków artyleryjskich. Żaden odwrót w czasie kolejnej wojny światowej nie był większy od niego. Warto również wspomnieć o odwrocie wojsk Narodów Zjednoczonych w czasie wojny koreańskiej (znad granicy chińskiej aż na południe od Seulu) oraz całkiem niedawną „matkę wszystkich odwrotów”, gdy wojska irackie wycofywały się w 1991 r. z Kuwejtu. Tych kilka przykładów jest reprezentatywnych dla oceny skuteczności odwrotu: z reguły odwrót jest szansą na uratowanie wojsk i osiągnięcie nieco lepszej pozycji w rokowaniach pokojowych, czasem prowadzi do ostatecznej porażki, a czasem pozwala odbudować siły i morale oraz podjąć skuteczną obronę a nawet przejść do ofensywy. W czasach nowoczesnych armii Wojsko Polskie przeprowadziło kilka odwrotów o znaczeniu strategicznym. Pierwszy z nich odbył się w 1792 r. podczas wojny z Rosją. Polskie armie wycofały z Ukrainy i Litwy, staczając m.in. bitwy pod Dubienką i Zieleńcami. Do walnej bitwy pod Warszawą nie doszło – król wybrał kapitulację. W 1809 r. – podczas wojny przeciwko Austrii – Wojsko Polskie oddało całą południową część państwa wraz z Warszawą, ale było w stanie przejść do ofensywy i z naddatkiem odzyskać straty. W obu tych odwrotach dowodził generał Józef Poniatowski. W kolejnej wojnie polsko-rosyjskiej, w 1831 r. – odwroty nie były ani wykonywane na tak dużą skalę, ani tak skuteczne: Wojsko Polskie zostało zmuszone do opuszczenia kraju, a stolica skapitulowała. Wreszcie już w XX wieku Polacy przeprowadzili dwa duże odwroty. Ten w 1920 r. był bardzo podobny do tego z 1792 r.: wojnę toczono z tym samym przeciwnikiem, na tym samym terenie, a i rezultat był zbliżony. Tak jak w 1792, tak i w 1920 r. Wojsko Polskie uniknęło rozbicia, skoncentrowało się pod Warszawą, różnica polegała na tym, że zdecydowano się na stoczenie walnej bitwy. Wreszcie ostatni polski odwrót
Michał Fiszer, Jerzy Gruszczyński
Bitwa pod Kockiem
Ostatni bój kampanii polskiej 1939 r. Ostatnia bitwa kampanii polskiej 1939 r. została stoczona w pierwszych dniach października. Była to zarazem pierwsza i ostatnia bitwa II wojny światowej gen. bryg. Franciszka Kleeberga, który nie miał szczęścia w życiu, choć był jednym z najlepszych i najlepiej wykształconych polskich generałów. Była to w zasadzie bitwa o honor, niewiele bowiem mogła zmienić. Dała jednak przedsmak tego, co Niemców czeka w zmaganiach z Polakami w kolejnych latach wojny.
Okręgów Korpusów utworzono w 1921 r. i była to pokojowa administracja Wojska Polskiego w okresie międzywojennym. Ich dowództwa to: I – Warszawa, II – Lublin, III – Grodno, IV – Łódź, V – Kraków, VI – Lwów, VII – Poznań, VIII – Toruń, IX – Brześć i X – Przemyśl. Z ich
W
drugiej połowie września trwały walki na Lubelszczyźnie – Lublin i Zamość padły co prawda 18 września, ale polskie oddziały odbiły Krasnystaw i utrzymały go do wkroczenia wojsk sowieckich 27 września. Do 23 września trwały walki pod Tomaszowem Lubelskim, a sama Warszawa poddała się 28 września. Od tego momentu broniły się już tylko pojedyncze ogniska oporu, do 2 października walczył Hel, a w rejonie Białej Podlaskiej wciąż jeszcze działała Samodzielna Grupa Operacyjna „Polesie”. Było to jedno z tych improwizowanych zgrupowań Wojska Polskiego, które powstawały w drugiej połowie września 1939 r.
SGO „Polesie” Bazą do tworzenia Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie” było dowództwo i jednostki Okręgu Korpusu nr IX z dowództwem w Brześciu nad Bugiem. Dziesięć 18
Gen. bryg. Franciszek Kleeberg, dowódca Okręgu Korpusu nr IX w Brześciu, a następnie Dowódca Grupy Operacyjnej „Polesie”.
terenów wydzielono Obszar Warowny „Wilno” i Obszar Nadmorski. Zadaniem okręgów korpusów w czasie pokoju było administrowanie podległymi jednostkami (kwestie personalne, infrastruktury, finansowe, kwatermistrzowskie itp.), kierowały formowaniem i szkoleniem jednostek przygotowując je do udziału w działaniach wojennych, prowadziły ewidencję mobilizacyjną rezerwistów i zwierząt podlegających mobilizacji (głównie chodziło o konie), zapewniały utrzymanie gotowości bojowej i mobilizacyjnej, a w razie
mobilizacji – nadzorowały rozwijanie jednostek do pełnych stanów, by przekazać je odpowiednim dowództwom wojennym. W gestii okręgów korpusów leżało też sądownictwo wojskowe i duszpasterstwo na terenie odpowiedzialności danego okręgu. Dowódcy okręgów korpusów podlegali bezpośrednio ministrowi spraw wojskowych, którym od 12 maja 1935 r. do 30 września 1939 r. był gen. dyw. Tadeusz Kasprzycki. Żaden z dowódców okręgów korpusów nie został dowódcą armii w kampanii polskiej 1939 r., na te stanowiska przede wszystkim wyznaczano generałów z Generalnego Inspektoratu Sił Zbrojnych. Dowództwo okręgu korpusu, choć wydawałoby się – stanowisko wysokie, było jednak tzw. bocznym torem kariery wojskowej. Nie dawało bowiem możliwości dowodzenia wojskami w czasie wojny. Wojennym zadaniem dowódcy okręgu korpusu było administrowanie rezerwami, wysyłanie uzupełnień, organizowanie nowych jednostek i utrzymywanie porządku na „swoim” terenie. Na terenie Okręgu Korpusu nr IX stacjonowały: 9. Dywizja Piechoty (DP) w Siedlcach, 20. DP w Słonimie (obecnie Białoruś), 30. Poleska DP w Kobryniu (obecnie Białoruś), Nowogródzka Brygada Kawalerii w Baranowiczach (obecnie Białoruś), 9. pułk artylerii ciężkiej we Włodawie, 4. batalion pancerny w Brześciu nad Bugiem (TK-3), 6. batalion saperów w Brześciu, 9. dywizjon artylerii przeciwlotniczej w Brześciu, 4. batalion telegraficzny w Brześciu i inne. Wszystkie te jednostki odeszły wraz z mobilizacją do różnych armii (9. DP do Armii „Pomorze”, 20. DP i Nowogródzka BK do Armii „Modlin”, 30. DP do Armii „Łódź”, pozostałe zaś wymienione formacje wystawiały różne pododdziały do wzmocnienia innych związków taktycznych, czy operacyjnych).
Tymoteusz Pawłowski
Jak barany prowadzone na rzeź... Skandynawia i Benelux wobec agresji niemieckiej 1940 r. W latach 1939–1940 Niemcy zaatakowali kilka państw europejskich: Polskę, Danię, Norwegię, Belgię, Holandię. Jak wyglądały te kampanie wojenne: przygotowania i przebieg, jakie błędy popełniono, jakie były ich skutki?
F
rancja i Wielka Brytania – a raczej całe jej imperium: od Kanady po Królestwo Tonga (ale z wyłączeniem Irlandii) – wypowiedziały wojnę Niemcom we wrześniu 1939 r. Nie były więc – przynajmniej bezpośrednio – ofiarami agresji niemieckiej. W latach 1939–1940 obiektem agresji stały się również inne państwa europejskie: Czecho-Słowacja, Albania, Litwa, Łotwa, Estonia, Finlandia oraz Islandia, a także Luksemburg. Spośród nich jedynie Finlandia zdecydowała się na podjęcie zbrojnego oporu, niewielkie walki miały miejsce również w Albanii. Niejako „przy okazji” okupowano też mikro- oraz quasi-państwa: Monako, Andorrę, Wyspy Normandzkie, Wyspy Owcze.
Doświadczenia Wielkiej Wojny Dania w XIX wieku przeszła transformację od mocarstwa drugiej kategorii do państewka niemal bez znaczenia. Próby zawierzenia swojego bezpieczeństwa układom zbiorowym – „lidze zbrojnej neutralności”, „świętemu przymierzu” – przyniosły jedynie straty terytorialne. W czasie I wojny światowej Dania ogłosiła neutralność, nie ukrywając zresztą, że będzie fawory32
zowała Niemcy – swojego najpotężniejszego sąsiada i najważniejszego partnera handlowego. Zaminowała nawet cieśniny duńskie, aby utrudnić flocie brytyjskiej ewentualne wejście na Bałtyk. Pomimo to, Dania została beneficjentem traktatu wersalskiego. W wyniku plebiscytu do Danii została przyłączona północna część Szlezwiku – prowincji utraconej w 1864 r.,
a zamieszkałej w dużej mierze przez Duńczyków. W środkowym Szlezwiku wyniki głosowania nie były jednoznaczne, w związku z czym wiosną 1920 r. król Chrystian X zamierzał przeprowadzić coś na kształt III powstania śląskiego i zbrojnie zająć również tę prowincję. Niestety, politycy duńscy wykorzystali inicjatywę królewską do osłabienia pozycji monarchii,
Duńska artyleria przeciwlotnicza. Działo nie oddało ani jednego strzału, więc jedyne na co warto zwrócić uwagę to kształt hełmów wzór 1923 (M/23).
Michał Fiszer, Jerzy Gruszczyński
Geneza Luftwaffe.
Niemieckie lotnictwo wojskowe do 1935 r.
Hermann Göring, dowódca Luftwaffe przez cały okres jej istnienia, chełpił się tym, że stworzył wysoce efektywne siły powietrzne praktycznie z niczego. Nie jest to prawda. Luftwaffe nie narodziła się w 1935 r. – Luftwaffe wyszła z cienia.
T
raktat wersalski podpisany w Paryżu 28 czerwca 1919 r., który formalnie kończył I wojnę światową (11 listopada 1918 r. podpisano jedynie zawieszenie broni), wszedł w życie 10 stycznia 1920 r. Zabraniał on Niemcom m.in. posiadania wojskowych jednostek lotniczych. Prośba gen. Hansa von Seeckta, by zachować osiem lotnisk i jedną eskadrę do celów bezpieczeństwa wewnętrznego, została odrzucona przez Radę Ambasadorów (międzynarodowy organ wykonawczy kończącego I wojnę światową traktatu wersalskiego). Dlatego 9 kwietnia 1920 r. gen. von Seeckt został zmuszony do wydania rozkazu nakazującego całkowite rozwiązanie Korpusu Lotniczego niemieckiej Reichswehry, niewielkiej pozostałości kajzerowskich sił lotniczych (Deutsche Luftstreitkräfte). 46
Jednym z najpopularniejszych samolotów niemieckich pierwszej połowy lat dwudziestych był mały komunikacyjny Junkers F.13, oblatany 25 czerwca 1919 r. Zbudowano 322 samoloty tego typu, z czego 110 znalazło zastosowanie w Niemczech (prawdopodobnie w liczbie tej nie uwzględniono takiego użytkownika, jakim było Wolne Miasto Gdańsk). Ten bardzo udany samolot był używany też w Polsce, 6 sztuk latało w przedsiębiorstwie Polska Linia Lotnicza „Aerolloyd” SA (założonej notabene przez niemieckiego Aero Lloyda). Na pierwszym planie zaś widać samolot sportowy Rieseler R III produkowany przez wrocławskie zakłady mechaniczne Stahlwerk Mark AG od 1923 r. Co ciekawe, kiedy w 1926 r. w Polsce powstała koncepcja lotnictwa towarzyszącego, jeden taki samolot zakupiono w celu przetestowania jego przydatności w tej roli. W niemieckich aeroklubach używano ok. 50 R III. Ocalały po I wojnie światowej LVG C.VI w barwach pierwszych na świecie linii lotniczych wykorzystujących samoloty – Deutsche Luft-Reederei (DLR). Linia zadebiutowała 5 lutego 1919 r., wożąc listy i gazety pomiędzy Weimarem a Berlinem. W Weimarze odbywała się wówczas sesja zgromadzenia narodowego, w Berlinie bowiem panował niepokój, a na ulicach dochodziło do zamieszek.
LOTNICTWO
Słynna łódź latająca Dornier J Wal oblatana 6 listopada 1922 r. powstała we Włoszech i była wytwarzana w firmach CMASA i Piaggio do 1931 r., kiedy produkcję przeniesiono w końcu do Niemiec. Łącznie zbudowano ich ponad 250, część wykonano w Hiszpanii (CASA) i w Japonii (Kawasaki). Egzemplarz na zdjęciu, D-2053, nazwany „Grönland Wal”, został wykorzystany przez Wolfganga von Gronau (1893-1977) do lotu dookoła świata w 1932 r. Von Gronau był prezesem Aeroklubu Niemiec w latach 1934-35, a później wiceprezesem Fédération Aéronautique Internationale (FAI). Krótko przed wojną został attaché lotniczym Niemiec w Japonii i w tej roli pozostał tam do 1945 r., dochodząc do stopnia generała majora. W 1947 r. powrócił do Niemiec i osiedlił się w Bawarii, gdzie zmarł.
Do Lipiecka samoloty te nie trafiły, ale używały je tzw. Reklamestaffeln, czyli eskadry reklamowe, oficjalnie należące do firmy Deutschen Luftfahrt GmbH z siedzibą w Berlinie. Trzy eskadry reklamowe powstały od końca 1930 r. Reklamestaffel Mitteldeutschland w Berlin-Staaken (przeniesiona później do Döberitz), Reklamestaffel Ostdeutschland w Neuhausen (obecnie Guriewsk) pod Królewcem i Reklamestaffel Süddeutschland w Fürth pod Norymbergą. Każda z nich miała po kilka lekkich samolotów różnych typów, które oficjalnie służyły do ciągnięcia banerów reklamowych, zrzucania ulotek reklamowych czy popularyzowania lotnictwa w społeczeństwie. W istocie jednak firma Deutschen Luftfahrt GmbH była przykrywką dla szkolenia lotniczego Reichswehry, finansowaną z budżetu państwa. Poza wspomnianymi eskadrami reklamowymi, w firmie tej zgrupowano liczne „cywilne” szkoły lotnicze, m.in. w Brunszwiku, Jüterbogu, Schleißheim pod Monachium, Würzburgu (również w Bawarii) i w Warnemünde. W tej ostatniej szkole uczono latania
wodnosamolotami na potrzeby Reichsmarine, co raczej trudno uznać za uprawianie sportu lotniczego. Kolejne dwa typy samolotów, które odegrały ważną rolę w reaktywacji Luftwaffe, a które testowano w Lipiecku, to rozpoznawcze Heinkel He 45 i He 46. Pierwszy z nich był dwumiejscowym dwupłatem o zasięgu 1200 km, oblatanym w końcu 1931 r. Był budowany jako samolot dalekiego rozpoznania, zgodnie z nową niemiecką koncepcją prowadzenia rozpoznania – w skali operacyjno-taktycznej na rzecz armii i korpusów (dalekie rozpoznanie), na głębokość nawet do kilkuset kilometrów oraz w skali taktycznej, na rzecz dywizji, brygad i pułków na głębokość do 50-100 km (bliskie rozpoznanie). W tej ostatniej kategorii mieściło się korygowanie ogniem artylerii i obserwacja pola walki w celu ułatwienia bieżącego dowodzenia działaniami wojsk. I właśnie w tej kategorii w zakładach Heinkla powstał drugi z wymienionych typów, He 46, dwumiejscowy górnopłat o zasięgu do 800-1000 km. Próby w Lipiecku wypadły pozytywnie i dotyczy to obu typów. Produkcję seryjną He 45 i He 46 podjęto już w 1933 r., czyli seryjne samoloty do Lipiecka już nie trafiły. Były to jednak samoloty, które produkowano w znaczącej liczbie, 512 He 45
Mało znany samolot Rohrbach Ro VIII Roland oblatany w 1926 r. i zbudowany dla Lufthansy w liczbie 18 sztuk. W 1932 r. taki właśnie samolot wynajął od Deutsche Luft Hansa Adolf Hitler, używając go w swojej kampanii wyborczej. Firma Rohrbach-Metall-Aeroplan Co. A/S powstała w 1922 r. w Danii założona przez inż. Adolfa Rohrbacha. Nie odniosła jednak sukcesu i w 1934 r. duża firma produkcji maszyn i wyposażenia okrętowego, Deutsche Schiff- und Maschinenbau AG (DESCHIMAG), przejęła zakłady Rohrbacha, tworząc firmę lotniczą Weser Flugzeugbau GmbH. Ta ostatnia istniała do 1945 r. produkując na licencji innych firm znaczną ilość samolotów, głównie Junkersów.
W 1925 r. bawarski przewoźnik lotniczy Nordbayrische Verkehrsflug GmbH (NOBA) z Fürth pod Norymbergą wynajął firmę Messerschmitt GmbH założoną przez młodego Wilhelma „Willy” Messerschmitta, by opracowała mu samolot komunikacyjny. Tak powstał M 18, ale produkcja samolotu przerosła małą firmę, przez co w 1927 r. Messerschmitt GmbH został włączony do Bayerische Flugzeugwerke (BFW). Łącznie do 1934 r. zbudowano tu 26 M 18. 19 z nich używała NOBA, która przekształciła się w Deutsche Verkehrsflug AG (DEVAG). Kilka trafiło do innych użytkowników, jak pokazany na zdjęciu samolot należący do szwajcarskiego przewoźnika Ad Astra Aero. Sama firma DEVAG pod naciskiem Hermanna Göringa w 1934 r. została włączona do Lufthansy. Notabene w tym samym czasie zlikwidowano Ministerstwo Transportu (Reichsverkehrsministerium), a jego kompetencje w zakresie lotnictwa przejęło RLM, co ułatwiło odebranie DEVAG-owi koncesji. Göring chciał mieć bowiem kontrolę nad całym niemieckim lotnictwem.
i 478 He 46. Choć część z nich wyeksportowano, to jednak odegrały one wielką rolę w odradzającej się Luftwaffe, oba typy znalazły też szerokie zastosowanie w wojnie domowej w Hiszpanii. O bombowcach Niemcy początkowo nie marzyli. Do 1926 r. nie mieli szans na budowę takich samolotów, po maju 1926 r. zaś (o czym dalej), kiedy istniejące ograniczenia produkcji lotniczej zostały znacznie zredukowane, i tak nie było ich stać na budowę ciężkich samolotów, które początkowo planowano. W latach dwudziestych Niemcy pozostawali pod silnym wpływem teorii Gullio Douheta i zakładali, że produkcja ciężkich nocnych bombowców musi być w końcu podjęta. Potwierdzały to ich doświadczenia z I wojny światowej, kiedy Niemcy byli pionierami bombardowań strategicznych, atakując Londyn początkowo z użyciem sterowców, a później ciężkich bombowców produkowanych przez takie firmy jak Flugzeugbau Friedrichshafen, Flugzeugwerft GmbH (produkującą bombowce pod marką „Zeppelin-Staaken”) i oddział Flugzeugbau firmy Gothaer Waggonfabrik (produkujący bombowce 55
Jędrzej Korbal
1
Konflikt w rodzinie: 7TP vs T-26 Przez wiele lat historia czołgu 7TP była sukcesywnie odkrywana przez ludzi zafascynowanych tą konstrukcją. Poza kilkoma monografiami, powstały także opracowania porównujące polski czołg lekki, z niemieckimi odpowiednikami, głównie z PzKpfw II. Znacznie mniej natomiast mówi się o 7TP w kontekście jego najbliższego krewniaka i przeciwnika, czyli sowieckiego czołgu T-26. Odpowiedzi na pytanie: jak duże były różnice pomiędzy obiema konstrukcjami i którą z nich możemy nazwać lepszą, postaramy się udzielić w tym artykule.
J
uż na wstępie można stwierdzić, że omawiane wozy bojowe pomimo zewnętrznych podobieństw i technologicznych analogii różniły się od siebie pod wieloma względami. Choć sowiecki i polski czołg były w prostej linii rozwinięciem angielskiego sześciotonowca firmy Vickers-Armstrong, to ujmując rzecz za pomocą współczesnego języka, tzw. protokół rozbieżności, nie byłby dla obu wozów listą krótką. Na początku lat trzydziestych Polska zakupiła 38 czołgów Vickers Mk E w wersji dwuwieżowej, nieco później zamawiając jeszcze w zakładach w Elswick partię 22 wież dwubroniowych. Zamówienie dla ZSRR było nieco skromniejsze i ograniczyło się tylko do 15 wozów dwuwieżowych. W obu przypadkach szybko stwierdzono, że angielski czołg nie jest wolny od wad, a rodzimy przemysł jest w stanie stworzyć własny i lepszy, odpo62
wiednik na podstawie angielskiego wzorca. W ten sposób nad Wisłą narodził się 7TP, a nad Newą T-26. Ponieważ początkowe, dwuwieżowe warianty czołgów były do siebie bardzo podobne, skoncentrujemy
Tab. 1. Opancerzenie jednowieżowych czołgów 7TP i T-26 wz. 1938 Wyszczególnienie
7TP
T-26
Przód kadłuba (mm)
17
15
Boki kadłuba (mm)
13 lub 17
10 lub 15
Tył kadłuba (mm)
8 lub 9
15
Spód kadłuba (mm)
5
6
Wierzch kadłuba (mm)
10
10
Boki wieży (mm)
15
15
Wierzch wieży (mm)
8 lub 10
10
się na omówieniu „pełnowartościowych” czyli jednowieżowych czołgów, będących w drugiej połowie lat trzydziestych wyznacznikiem nowoczesności. Maszyny te mogły bowiem tak jak wozy dwuwieżowe przeciwdziałać piechocie, jak również zwalczać wozy opancerzone przeciwnika, wykorzystując umieszczoną w nich broń przeciwpancerną. Chcąc dokonać możliwie wiarygodnej oceny obu pojazdów należy omówić ich najważniejsze elementy, wskazując zarówno na istniejące różnice, jak i podobieństwa.
Kadłub W pierwszych latach wytwarzania wozów T-26 kadłub czołgów sowieckich był wykonany z płyt pancernych łączonych do kątownikowego stelaża za pomocą dobrze widocznych na fotografiach i dość masywnych nitów. W swojej formie powielał on wobec tego rozwiązania czołgu Vickers, przy czym nity na wozach sowieckich wydają się większe, a starannością wykonania z pewnością ustępowały angielskim odpowiednikom. Polecenie rozpoczęcia masowej produkcji T-26 wywołało w sowieckim przemyśle lawinę trudności. Pierwszą z nich stanowiła technologia wytwarzania nie tylko 13, ale nawet 10-milimetrowych płyt pancernych odpowiadających standardowi materiału zakupionego w Anglii. Z czasem odpowiednie rozwiązania zostały
BROŃ PANCERNA
pododdziałów republikańskich czołgów T-26 uzupełniono. Wskazywano, że radio jest podstawowym elementem dowodzenia w ramach grupy pojazdów pancernych. W wielu przypadkach okazywało się jednak, że radiostacje nie były sprawne i uniemożliwiały łączność. W tych sytuacjach dowódcy T-26 wydawali komendy za pomocą chorągiewek, lub w przypadku odważniejszych „przez przykład osobisty.” Siły narodowe stwierdzały, że z wielu zdobytych pojazdów sowieckich urządzenia nadawczo-odbiorcze zdemontowano już wcześniej (tj. po kilku miesiącach służby) w skutek ich wrażliwości na wstrząsy powstałe w czasie jazdy po porytym lejami terenie. Równie często radiowe T-26, określane jako wozy „RT”, stawały się klasycznymi czołgami liniowymi, gdyż wykusz w wieży nie chronił przewożonej tam aparatury przez ostrzałem. Sprawę sygnalizacji chorągiewkami podsumowano krótko: Zwykle w chwili, gdy dowódca grupy rozpoczął sygnalizować przy pomocy chorągiewek, nieprzyjaciel otwierał silny ogień przeciwpancerny do sygnalizującego czołga, domyślając się słusznie, że jest to czołg dowódcy. Oba czołgi posiadały też urządzenie umożliwiające wewnętrzną komunikację między członkami załogi, zwłaszcza kierowcą i dowódcą, jednak na ich temat wiemy niewiele, zwłaszcza w przypadku polskim. Na podstawie przytoczonych dokumentów, można stwierdzić, że czołgi T-26 były Polakom znane dość dobrze, choć opinie na temach ich wartości były podzielone. Pierwsze szersze informacje o wozach uzbrojonych w armaty 45 mm Wojsko Polskie posiadało już na przełomie 1936/37 r., a ich znaczne uzupełnienie, połączone z bezpośrednią oceną egzemplarza wykorzystywanego w Hiszpanii, nastąpiło w 1938 i na początku 1939 roku. Produkowane zatem w ZSRR modele wz. 1937 czy 1938 nie były dla strony polskiej zaskoczeniem. Wiedza najwyższych władz wojskowych na temat sowieckich czołgów lekkich była na tyle bogata, że pozwalano sobie nawet na omówienie poszczególnych starć, jak chociażby stoczonej w styczniu 1937 r. bitwy pod Majadahonda Las Rozas lub Brunete. O udziale w zmaganiach republikańskich T-26 pisano: (…) duże zalety (wberw rozpowszechnionym ujemym opiniom o sowieckim sprzęcie pancernym) wykazały czołgi T-26. Działał tam po stronie wojsk rządowych batalion w sile 60 czołgów. Czołgi sowieckie pracowały bez przerwy w ciągu 19 dni, ponosząc główny ciężar walki, w warunkach terenowych i atmosferycznych (w słońcu +/- 60o C) niezwykle trudnych. Jadnakowoż czołgi T-26 nie wykazały tam prawie żadnych zacięć. Działania ich poza pozytywnie stwierdzonym sukcesem taktycznym wywołały jednocześnie duże skutki moralne. Fakt ten jest tym bardziej godny uwagi, ponieważ oddziały wojsk narodowych rozporządzały dużą ilością ogniowych środków przeciwpancernych. Czołg sowieckie nacierały przeważanie w szyku rozwiniętym. Odstępy między nimi wynosiły około 3060 m. Z drugiej stony jednak należy zaznaczyć, że równie silne są opinie odmienne, twierdzące uparcie, że pancerz czołgów sowieckich jest bardzo nietrwały; gąsienice rwą się szybko, a silniki spalają niepomiernie do ilości przebytych km dużą ilość materiałów pędnych. Pewną niespodzianką mogłyby okazać się za to pojazdy z późniejszych serii, których w Hiszpanii już nie wykorzystano. Mowa tutaj przede wszystkim o intesywnych próbach pogrubienia pancerza w sowie-
ckich czołgach lekkich. Powszechne bowiem w czasie zmagań w Hiszpanii 13-milimetrowe płyty pancerne stanowić mogły barierę dla działek i armatek do 20 mm, ale nie dla sprzętu przeciwpancernego kalibrów 25 czy 37 mm (zarówno niemieckich jak i wykorzystywanych w Polsce szwedzkich Boforsów).
Танк 7ТР (б. Польша) Czy i kiedy Sowieci mogli zapoznać się z konstrukcją polskiego czołgu lekkiego produkcji zakładów F1 PZInż.? Odpowiedź na to pytanie jest w zasadzie niemożliwa bez gruntowego zbadania rosyjskich archiwów, gdzie być może udałoby się odszukać odpowiednie dokumenty. Można podejrzewać, choć jest to tylko przypuszczenie autora, że dobrym momentem
dużą czujność i gotowość bojową Armii Czerwonej, a jako sojusznik CSR dysponował na jej terytorium odpowiednią siatką wywiadowczą. Możliwość podglądnięcia i oceny polskich czołgów, tak w przypadku wariantu pokojowego, jak i ewentualnego konfliktu lokalnego byłaby dla Sowietów niewątpliwie cenną. Inną okazją mogły być oczywiście organizowane w Warszawie parady wojskowe z okazji świąt 3 Maja czy Święta Wojska Polskiego, jednak z wielu względów nie były to okazje optymalne. Inną sposobnością mógł być zorganizowany na Polach Mokotowskich pokaz funkcjonowania armat wz. 36 „atakowanych” przez czołgi 7TP. Oczywiście, o ile w tym przedsięwzięciu wzięli udział odpowiedni przedstawiciele attachatów wojskowych, czego wykluczyć nie możemy. Można założyć, że poza
Rzut oka na prawą stronę czołgow. Co ciekawe, w Polsce również przeprowadzano próby z usadowieniem reflektorów nad jarzmem broni oraz omawiano taktyczne działanie czołgów 7TP w nocy.
dla Sowietów do zapoznania się z czołgiem określanym jako „Польский вариант «Виккерса 6-тонного»,” była końcówka 1938 roku. Mowa tutaj oczywiście o okresie trwania operacji rewindykacyjnej na Zaolziu i obecności tam czołgów 3 batalionu czołgów lekkich. Pamiętać należy, że ZSRR wobec stopniowego rozpadu państwa czechosłowackiego zachowywał bardzo
dość ogólnymi meldunkami, pierwszy bezpośredni kontakt z jednowieżowym czołgiem 7TP mieli Sowieci dopiero jesienią 1939 roku. Nieco później, już w tracie wojny z Finlandią Armia Czerwona miała możliwość podjęcia walki z czołgami Vickers Mk E wyposażonym w dwubroniowe wieże Vickersa, bardzo zbliżone do tych wykorzystywanych na polskich wozach. 69
Paweł Janicki
Bateria, baczność!
Artyleria podczas wielkich uroczystości 1935-1939
Na tle codziennego życia wojskowego zdarzeniem większego znaczenia jest defilada. Wymaga ona od żołnierza dużego wysiłku nerwów i mięśni, bo i on i oddział, do którego należy, zdaje publiczny egzamin ze swego wyglądu i sprawności wojskowej przed najwyższym przełożonym i społeczeństwem. Na defiladzie wojsko bezpośrednio styka się z szerokimi warstwami ludności miejscowej. Tu właśnie następuje bliższa styczność społeczeństwa z wojskiem. Tak pisał ogniomistrz Jan Laskus, w czasopiśmie WIARUS z 4 grudnia 1937 r. w artykule „Nasze defilady i ich znaczenie”.
W
ojsko Polskie okresu II Rzeczypospolitej, w toku służby pokojowej, za jeden z najważniejszych elementów swojej wychowawczej i propagandowej pracy stawiało utrzymanie i zacieśnianie więzi żołnierza ze społeczeństwem. Najwyższe władze wojskowe zdawały sobie dobrze sprawę ze znaczenia zaufania obywateli do armii. Po 123 latach zaborów, wobec znaczących różnic zarówno w rozwoju ekonomicznym, kulturalnym, językowym, różnic świadomości narodowej między poszczególnymi regionami, to właśnie Wojsko Polskie stawało się czynnikiem spajającym, z którym identyfikował się naród. To żołnierz polski stał się fundamentem młodego państwa a nierzadko, obok funkcjonariuszy Policji Państwowej i Korpusu Ochrony Pogranicza, był on jedynym widocznym symbolem państwowości w odległych rejonach kraju. Defilada była stałym elementem służby wojskowej – pokazem siły i elementem dobrze pojętej propagandy państwowej. Artykuł ma na celu przybliżenie organizacyjnego wysiłku stojącego za przygotowaniem 76
wielkich uroczystości centralnych w latach 1935-1939. Autor, w oparciu o zachowane dokumenty rozsiane po archiwach wojskowych, stara się odtworzyć najważniejsze i najciekawsze aspekty organizacji uroczystości centralnych z udziałem artylerii. Oczywiście w artykule nie opisano wszystkich defilad tego okresu, a ich dobór stanowi subiektywny wybór autora, poczyniony o zachowaną dokumentację. Uroczystości z udziałem Wojska Polskiego, miały znaczenie przede wszystkim lokalne. W ramach zacieśniania więzi jednostek wojskowych z miastem, w którym stacjonowały, organizowano stały udział zwartych oddziałów w obchodach świąt państwowych oraz nierzadko świąt i uroczystości regionalnych. Żołnierze brali udział także w uroczystościach kościelnych, jak np. stały udział wojska w uroczystościach Bożego Ciała. Ważną datą w kalendarzu były defilady organizowane z okazji powrotu pułków do garnizonu z corocznych manewrów letnich. Małe uroczystości były szeroko komentowane przez lokalną prasę jako ważne wydarzenie dla małej społecz-
ności. Szczególnego znaczenia jednak nabierały wielkie defilady i uroczystości centralne. Te omawiano nie tylko na łamach prasy krajowej, czy zagranicznej, ale także trafiały na ekrany kinowe m.in. we Francji, Wielkiej Brytanii, Niemczech za pośrednictwem kroniki Polskiej Agencji Telegraficznej. Loże gości pełne były ambasadorów i zagranicznych atachee wojskowych. Nie można im zatem odmówić ogromnego znaczenia propagandowego. Defilady i uroczystości centralne wiązały się jednak z potrzebą sprawnego planowania w wymiarze organizacyjnym, propagandowym, transportowym, kwatermistrzowskim oraz finansowym.
Pogrzeb wodza 12 maja 1935 r. o godzinie 20:45 w Belwederze zmarł Marszałek Józef Piłsudski. Wiadomość o śmierci była szokiem dla całego społeczeństwa. Natychmiast ogłoszono żałobę narodową, a z całego świata zaczęły napływać kondolencje. Salon pałacu belwederskiego, w którym zmarł, zamieniono na kaplicę żałobną, a srebrną trumnę wystawiono w Belwederze 13 i 14 maja. Śmierć ta wiązała się z oczekiwaniem odpowiednich uroczystości pogrzebowych, a te oznaczały wytężoną pracę administracji wojskowej i cywilnej. Nie zapominajmy, że pogrzeb Marszałka był jedną z największych uroczystości zorganizowanych w Polsce. Tymczasem organizacja trwała jedynie trzy dni, aż do kulminacyjnych wydarzeń 17-18 maja 1935 r. Bez wątpienia należy podziwiać sprawność organizacyjną administracji wojskowej.
Dominik Kasprzak, Marcin Kasprzak
Wzmocniony polski polowy schron żelbetowy w Łomży W 1939 r. wzdłuż zachodniej i północnej granicy Wojsko Polskie wybudowało kilkaset polowych schronów żelbetowych. Na jeden z nich, przygotowany do obrony Łomży warto zwrócić większą uwagę, otrzymał bowiem niestandardowe wyposażenie.
ży, jednak tam do 1 września nie udało się ukończyć betonowania żadnego schronu.
Wyposażenie takie charakteryzowało wyłącznie izby bojowe ciężkich karabinów maszynowych w dziełach fortyfikacji
Dla wzmocnienia naturalnych walorów obronnych przy-
stałej. Żelbetowe schrony umocnień polowych wyposażano
stąpiono do realizacji programu prac hydrotechnicznych.
jedynie sporadycznie w elementy pancerne, takie jak strzel-
Pierwotnych zamierzeń polegających na stworzeniu systemu
nica niegazoszczelna z podstawą forteczną (Wólka Piaseczna,
przeszkód wodnych nie zdołano jednak w pełni zrealizować.
Jastarnia, Obszar Warowny „Śląsk”), drzwi pancerne (Jastarnia,
W ramach drugiej linii wybudowano dwa schrony
OWŚ) czy krata przeciwszturmowa (Jastarnia, OWŚ).
jednostrzelnicowe tradytorowe (typ II w wariantach lewo-
Poza opisywanym tu obiektem, zachowało się jedynie 6 wy-
i prawostronnym), dwa do ognia czołowego (typ III), jeden
betonowanych schronów polowych żelbetowych, wyposażo-
ecyzję o rozbudowie fortyfikacji w rejonie Łomży
dwustrzelnicowy tradytorowy (typ Ib) oraz dwa nieznanego
nych w wentylację ręczną (5 na OWŚ, 1 w Jastarni), instalowaną
(będących częścią kompleksu umocnień jaki przy-
typu (obiekty zostały wysadzone przez Niemców w 1944 r.
w różnych konfiguracjach4. Odmiennie jednak do łomżyńskiego egzemplarza, żaden z nich nie zyskał gazoszczelności.
D
padł Samodzielnej Grupie Operacyjnej „Narew”)
– pozostały po nich jedynie bryły żelbetu niepozwalające
podjął w maju 1939 r. Generalny Inspektorat Sił Zbrojnych.
na jednoznaczną identyfikację). W opisach pozycji „Łomża”
Ze względu na dogodne warunki przeprawy wojsk nieprzy-
pojawiają się także informacje o wybudowaniu na wyso-
Pancerz pionowy
jaciela przez Narew w rejonie miasta, przystąpiono do umac-
kiej skarpie nadnarwiańskiej, w rejonie bursy szkolnej nr 3,
Niepowtarzalnym wyróżnikiem schronu jest zastosowanie
niania lewego i prawego brzegu rzeki.
schronu obserwacyjnego. Obiekt miał zostać w latach powo-
gazoszczelnej strzelnicy. Pancerz pionowy mocowany był
Umocnienia Łomży składały się z dwóch linii obrony.
jennych przerobiony na zbiornik szamba i całkowicie zasypa-
w odmienny niż znany dotychczas sposób. Do 1936 r. moco-
Pierwsza – Przedmoście „Łomża” – była oparta o porosyjskie
ny. Badania terenowe autorów i wywiady z okoliczną ludnoś-
wano go czterema śrubami na rogach do zabetonowanych
wały forteczne, które ryglowały wszystkie trakty komunika-
cią weryfikują jednak negatywnie dotychczasowe ustalenia.
pionowo ceowników. W wersji stosowanej rok później, ten
cyjne po prawej stronie Narwi oraz umożliwiały doskonały
Informacje o tym mało szlachetnym wykorzystaniu obiektu
element strzelnicy osadzano przy użyciu czterech klinów do-
wgląd na przedpole całej pozycji. Dawne dzieła forteczne
potwierdzają się, jednak dotyczą… podziemnej ceglanej
ciskowych. Takie rozwiązanie pozwalało na łatwy demontaż
uzupełniono systemem przeszkód przeciwpiechotnych
budowli (częściowo wciąż widocznej2), w żaden sposób nie-
i ewentualną zmianę pancerza. Z kolei w schronie w Łomży,
i przeciwpancernych. Na koronach wałów wykonano sieć
związanej z obroną Łomży w 1939 r.
pancerz mocowany był na stałe do ściany bocznej.
okopów oraz decyzją z końca maja 1939 r. zbudowano
Jeden z polowych schronów żelbetowych, przezna-
Sposób jej instalacji można zrekonstruować dzięki
12 niewielkich żelbetowych schronów bojowych (w czte-
czony do prowadzenia ognia bocznego, lewostronnego,
strzelnicom w pozostałych schronach bojowych na tej pozy-
rech wariantach układu strzelnic1), przeznaczonych dla jed-
wykonany na pozycji łomżyńskiej (nr 3 na mapie), zasługu-
cji. Wszystkie zachowane do dziś strzelnice w innych obiek-
no-, dwuosobowej załogi. Prace nad tymi obiektami zostały
je na szczególną uwagę. Na pierwszy rzut oka nie różni się
tach z Łomży (5 szt. w czterech schronach), przystosowane
ukończone już w lipcu, a do 1 września udało się wykonać
on od innych obiektów tego typu, masowo budowanych
były wtórnie (już po zbudowaniu monolitycznych konstruk-
całość prac na Przedmościu.
wiosną i latem 1939 r. wzdłuż całej granicy zachodniej i pół-
cji) do montażu pancerza pionowego. Tych pancernych
Prace na drugiej linii obrony – znajdującej się już po po-
nocnej. Po przeprowadzeniu przez autorów badań3 okazuje
elementów przed wybuchem wojny nie zdołano już jed-
łudniowej stronie rzeki – były dopiero na półmetku. Do wy-
się jednak, że mamy do czynienia z unikatową i niepowta-
nak – poza opisywanym schronem – osadzić. Standardowe,
buchu wojny wykonano jedynie 7 polowych schronów
rzalną budowlą, ponieważ jest to jedyny znany żelbetowy
„ubogie” wersje strzelnic były częściowo skuwane – pogłę-
żelbetowych dla ciężkich karabinów maszynowych. Brak
schron fortyfikacji polowej (z ponad 420 wykonanych), który
biano całą niszę dla strzelnicy, przerabiano charakterystycz-
informacji o wykonywanych umocnieniach ziemnych lub
otrzymał równocześnie pancerz pionowy, gazoszczelność
ną wnękę na dwie nogi ciężkiego karabinu maszynowego
przeszkodach. Pozostałe żelbetowe konstrukcje budowano
oraz instalacje odsysania gazów prochowych i wodnego
oraz wykuwano otwory o wymiarach ok. 20 x 25 cm i głębo-
już na pozycji łącznikowej „Jednaczewo”, na zachód od Łom-
chłodzenia lufy ciężkiego karabinu maszynowego.
kości 20 cm w stropie niszy – ponad strzelnicą. Konstrukcja
88
Sławomir Koper
Ignacy Matuszewski Uchodził za jednego z najbardziej prominentnych członków „grupy pułkowników”, a jego losy można uznać za charakterystyczne dla tego środowiska.
U
rodził się 10 września 1891 r. w Warszawie, był synem Ignacego Matuszewskiego, profesora Towarzystwa Kursów Naukowych (nieoficjalnych studiów wyższych działających na terenie zaboru rosyjskiego). Ojciec pełnił funkcję kierownika działu literackiego „Tygodnika Ilustrowanego”, by też znanym filologiem, autorem wielu prac naukowych. Jego dom był częstym miejscem spotkań pisarzy; bywali m.in. Stefan Żeromski czy Bolesław Prus. Ten drugi nawet trzymał do chrztu Ignacego Matuszewskiego syna. Przyszły pułkownik szybko zdradził zainteresowania literackie. Już w gimnazjum wydawał pismo szkolne „Bez przyłbicy”, w którym też publikował artykuły i tłumaczenia poezji pod pseudonimem Antoni Mchowicz. Chociaż nigdy zawodowo nie zajmował się literaturą piękną, to do końca życia pozostała ona jego pasją. Podczas pobytu we Włoszech publikował nawet tłumaczenia polskiej poezji, m.in. Jana Lechonia. Wybory akademickie zdradzają, że młody Matuszewski nie był pewny, czym zamierza się w życiu zająć. Studiował filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz równocześnie architekturę w Mediolanie. Zapisał się też na prawo na uniwersytecie w Dorpacie, a rok przed wybuchem wojny rozpoczął studia rolnicze w Warszawie. O jego losach zadecydował wybuch I wojny światowej. Zmobilizowany do armii rosyjskiej, został oficerem piechoty w 298. pułku, złożonym głównie z Polaków. 94
Dowodził oddziałem zwiadowczym, a jego jednostka działała w tym samym rejonie, co I Brygada Józefa Piłsudskiego. Podobno już w 1914 r. był zafascynowany postacią przyszłego marszałka i dlatego zadbał o przydział do zwiadu, by móc łatwiej zdezerterować i przyłączyć się do Legionów. Zamierzenia nie udało mu się jednak zrealizować i do 1917 r. służył w armii rosyjskiej, gdzie doszedł do stopnia sztabskapitana (przy okazji dwa razy został ranny). Gdy po rewolucji lutowej rząd Aleksandra Kiereńskiego szukając porozumienia z Polakami zezwolił na zwołanie w Piotrogrodzie Ogólnego Zjazdu Wojskowego Polaków, Matuszewski wziął w nim czynny udział. To właśnie on wysunął wniosek, aby honorowym przewodniczącym zjazdu uczynić Józefa Piłsudskiego. Ignacy Matuszewski – senior.
W szeregach I Korpusu Zapewne nie miał wtedy jeszcze kontaktu z emisariuszami Polskiej Organizacji Wojskowej, ale jego uwielbienie dla postaci Komendanta było autentyczne. Nie ukrywał tego, gdy wszedł w skład I Korpusu Polskiego w Rosji dowodzonego przez generała Dowbór-Muśnickiego. Zapewne z tego powodu nie potrafił nawiązać dobrego kontaktu z przełożonym, który był nieufny wobec Piłsudskiego i podporządkowanie się jego osobie uzależniał od zdania przyszłego rządu polskiego. Matuszewski był energicznym oficerem, stworzył znakomicie działający wywiad, co dla Korpusu miało pierwszorzędne znaczenie. Odznaczył się też, gdy na czele niewielkiego oddziału zajął Mińsk Litewski, gdzie znajdowały się rosyjskie magazyny wojskowe. Było to niezwykle istotne, gdyż sytuacja aprowizacyjna Korpusu była fatalna, co obok agitacji bolszewickiej stanowiło główny powód masowych dezercji. Dowbór-Muśnicki pozostał jednak wobec niego nieufny i bardzo krytycznie oceniał go w swoich wspomnieniach. Zapewne dużą rolę odegrał podziw dla Piłsudskiego, którego Matuszewski nie ukrywał. O ile ja byłem szczery – wspominał generał – o tyle Matuszewski postąpił nie po rycersku. Wiedziałem dokładnie, że należał do kółka, które działało przeciw polskim formacjom [sic!]. Gdy ci panowie przekonali się, że życzeniem Polaków – wojskowych jest tworzenie swojego wojska i, że przeszkodzić temu nie mogą, Matuszewski udał skruchę i usiłował uzyskać moją zgodę na przyjęcie go do Korpusu i koniecznie do... „wywiadu”. Ustąpiłem na prośbę mojego szefa sztabu. Tymczasem, będąc już w sztabie, Matuszewski uczestniczył w tajnym wydawnictwie, podburzając przeciw mnie. Udało mu się to prawda