3/2021
www.zbiam.pl
Maj-Czerwiec cena 18,99 zł (VAT 8%) INDEX 407739 ISSN 2450-2480
Wasserfall
Koncepcja nowego wozu szybko ewoluowała. Początkowo miał to być czołg ogólnie podobny do T-54, a główne różnice miały sprowadzać się do zastosowania nowego, mniejszego i mocniejszego silnika, kół bieżnych z wewnętrzną amortyzacją oraz silniejszej armaty.
Wasserfall jako jedna z Wunderwaffe powstałych w III Rzeszy, miał wespół z innymi zaprojektowanymi reprezentantami tej klasy broni „wymieść” z niemieckiego nieba alianckie bombowce ciężkie. Czy jednak Sprzymierzeni rzeczywiście mieli się czego obawiać?
Index 407739
Czołg T-64
ISSN 2450-2480
W NUMERZE:
Wielka Brytania: walka w osamotnieniu
Vol. VII, nr 3 (33) Maj-Czerwiec 2021; Nr 3
3/2021
www.zbiam.pl
Maj-Czerwiec cena 18,99 zł (VAT 8%) INDEX 407739 ISSN 2450-2480
Wasserfall Wasserfall jako jedna z Wunderwaffe powstałych w III Rzeszy, miał wespół z innymi zaprojektowanymi reprezentantami tej klasy broni „wymieść” z niemieckiego nieba alianckie bombowce ciężkie. Czy jednak Sprzymierzeni rzeczywiście mieli się czego obawiać?
Index 407739
Czołg T-64 Koncepcja nowego wozu szybko ewoluowała. Początkowo miał to być czołg ogólnie podobny do T-54, a główne różnice miały sprowadzać się do zastosowania nowego, mniejszego i mocniejszego silnika, kół bieżnych z wewnętrzną amortyzacją oraz silniejszej armaty.
ISSN 2450-2480
1 3/2021
W NUMERZE:
Wielka Brytania: walka w osamotnieniu
Na okładce: Bristol Beaufighter NF.II. Rys. Jarosław Wróbel
INDEX 407739 ISSN 2450-2480 Nakład: 14,5 tys. egz. Redaktor naczelny Jerzy Gruszczyński jerzy.gruszczynski@zbiam.pl Redakcja techniczna Dorota Berdychowska dorota.berdychowska@zbiam.pl Korekta Stanisław Kutnik Współpracownicy Władimir Bieszanow, Michał Fiszer, Tomasz Grotnik, Andrzej Kiński, Leszek Molendowski, Marek J. Murawski, Tymoteusz Pawłowski, Tomasz Szlagor Wydawca Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o. Ul. Anieli Krzywoń 2/155 01-391 Warszawa office@zbiam.pl Biuro Ul. Bagatela 10/19 00-585 Warszawa Dział reklamy i marketingu Andrzej Ulanowski andrzej.ulanowski@zbiam.pl Dystrybucja i prenumerata office@zbiam.pl Reklamacje office@zbiam.pl
spis treści BITWY I KAMPANIE
Michał i Jacek Fiszer, Jerzy Gruszczyński
Wielka Brytania w II wojnie światowej: listopad 1941 – maj 1942 r.
4
MONOGRAFIA LOTNICZA
Marek J. Murawski
Junkers Ju 88: wersje bombowe i rozpoznawcze (5)
18
BITWY I KAMPANIE
Władimir Bieszanow
Pierwsza rżewsko-wiaziemska operacja zaczepna: 8 stycznia – 20 kwietnia 1942 r. (2)
32
MONOGRAFIA PANCERNA
Prenumerata realizowana przez Ruch S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 717 59 59 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora. Copyright by ZBiAM 2021 All Rights Reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone Przedruk, kopiowanie oraz powielanie na inne rodzaje mediów bez pisemnej zgody Wydawcy jest zabronione. Materiałów niezamówionych, nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów i doboru ilustracji w materiałach niezamówionych. Opinie zawarte w artykułach są wyłącznie opiniami sygnowanych autorów. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonych ogłoszeń i reklam. Więcej informacji znajdziesz na naszej nowej stronie: www.zbiam.pl
Tomasz Szulc
Radziecki czołg T-64 (1)
44
BITWY I KAMPANIE
Tomasz Szlagor
Operacja desantowa w Zatoce Salerno: wrzesień 1943 r. (2) 62 BROŃ RAKIETOWA
Hubert Michalski
Wasserfall: niemiecki przeciwlotniczy pocisk kierowany
70
HISTORIA
Jędrzej Korbal
Komitet do Spraw Uzbrojenia i Sprzętu. Think tank Wojska Polskiego www.facebook.com/wojskoitechnikahistoria
84 3
Michał i Jacek Fiszer, Jerzy Gruszczyński
Wielka Brytania w II wojnie światowej: lipiec 1940 – czerwiec 1941 r. Po upadku Francji Wielka Brytania znalazła się w trudnej sytuacji. Państwo to jako jedyne pozostało w stanie wojny z Niemcami, które okupowały i kontrolowały niemal cały kontynent: Francję, Holandię, Belgię, Luksemburg, Danię, Norwegię, Polskę, Czechy, Austrię. Pozostałe państwa stanowiły sojuszników Niemiec (Włochy i Słowacja) lub zachowały życzliwą neutralność (Węgry, Rumunia, Bułgaria, Finlandia i Hiszpania). Portugalia, Szwajcaria i Szwecja nie miały innego wyjścia, jak prowadzić handel z Niemcami, w każdej chwili bowiem mogły one paść ofiarą niemieckiej agresji. ZSRR wywiązywał się z Traktatu o Nieagresji, a także z układu o wzajemnej wymianie handlowej, wspierając Niemcy różnego rodzaju dostawami. 4
W
ciągu dramatycznego lata 1940 r. Wielka Brytania zdołała się obronić przed niemiecką ofensywą powietrzną. Dzienna ofensywa powietrzna wygasła stopniowo we wrześniu 1940 r. i przeszła w nocne działania o charakterze nękającym w październiku 1940 r. Rozpo-
częło się gorączkowe doskonalenie systemu obrony powietrznej w celu skuteczniejszego przeciwstawienia się działaniom nocnym Luftwaffe. Jednocześnie nastąpił rozwój produkcji zbrojeniowej Wielkiej Brytanii, która wciąż obawiała się niemieckiej inwazji, od której Niemcy faktycznie odstąpili we wrześniu,
Zwycięstwo w Bitwie o Anglię powstrzymało niemiecką inwazję na Wyspy Brytyjskie. Ale nastąpił pat, ponieważ Wielka Brytania w żadnym razie nie dysponowała siłami do pokonania Niemców i Włochów na kontynencie. Co zatem robić?
HISTORIA oraz kompanią karabinów maszynowych z pojazdami Bren Carrier. 8 maja dowództwo nad całością tych sił objął gen. por. Edward Quinan. Dodatkowo do Shaibah drogą powietrzną z Karaczi przerzucono batalion piechoty, 1st battalion The King’s Own Royal Regiment (Lancaster), który ostatecznie wzmocnił obronę Habbaniyi. Przerzut wojsk drogą powietrzną by zażegnać kryzys w Iraku to ciekawe i warte odnotowania osiągnięcie militarne. 1 maja 1941 r. Irakijczycy wysłali grupę bojową liczącą ok. 9000 oficerów i żołnierzy, która zajęła pozycje wokół bazy Habbaniyah, nakazując gen. dyw. (wicemarszałek RAF) Harry G. Smartowi poddanie bazy. Ponieważ negocjacje nie doprowadziły do rozstrzygnięcia, 2 maja Brytyjczycy zareagowali atakami z powietrza na wojska irackie pod Habbaniyah. W atakach wzięły też udział nowo przybyłe bombowce Wellington (6 szt.), mające znacznie większy udźwig bomb. Obie strony zadały sobie straty, Brytyjczycy przez bombardowania lotnicze, Irakijczycy przez ostrzał artyleryjski. 3 maja brytyjskie myśliwce zestrzeliły iracki bombowiec SM.79 Sparviero, który leciał by zbombardować bazę w Habbaniyah. Tymczasem do bazy przybyły dalsze wzmocnienia, kolejne Wellingtony, bombowce Blenheim i myśliwce Hurricane. W końcu, do rana 7 maja irackie siły wycofały się spod oblężonej bazy brytyjskiej, co ciekawe pozostawiając sporą ilość sprzętu wojskowego, w tym działa i amunicję, samochody pancerne i liczne ciężarówki. Wycofujące się wojska irackie były nie tylko atakowane z powietrza, ale też przez wysłany w pościgu zmotoryzowany batalion brytyjskiej piechoty.
otrzymania wzmocnienia w postaci włoskiej eskadry 155a Squadriglia (przemianowanej na Squadriglia Speciale Irak) z 12 myśliwcami Fiat CR.42 Falco siły te stacjonujące w Mosulu (dokąd dotarły przez Aleppo w Syrii) niewiele zdołały zdziałać. W ciągu walk w maju 1941 r. wytracono niemal wszystkie samoloty, a uzupełnień nie było skąd wziąć. Pod koniec maja, przy próbach zaopatrywania jednostek
Typowe stacje radiolokacyjne systemu znanego jako Chain Home. Radar tego typu obserwował 150-stopniowy sektor przestrzeni powietrznej w kierunku morza, nie obserwował samolotów nad lądem. Zasięg maksymalny wykrycia wynosił 150-160 km.
Porządkowanie ruin po nalotach i ewakuacja ludności. Brytyjczycy przetrwali trudny okres niemieckich nocnych nalotów bombowych od września 1940 do maja 1941 r. W niektórych nalotach brało udział nawet 300-500 niemieckich bombowców.
10
Na tym etapie Niemcy postanowili interweniować w Iraku, wysyłając tam szczupłe siły lotnicze oraz pododdziały z dywersyjnej jednostki Brandenburg pod ogólnym dowództwem gen. Hellmutha Felmy, który stanął na czele dowództwa Fliegerführer Irak. Do Iraku przybyło 12 Bf 110 z 4. Staffel/ZG 76 oraz 12 bombowców He 111, wspartych przez 13 transportowych Ju 52. Całością sił lotniczych dowodził płk Werner Junck. Mimo
16-18 maja doszło do bitwy o Falludżę, która mimo kontrataków została utrzymana w brytyjskich rękach. Tymczasem na południu Hindusi zajęli Basrę i rozpoczęli marsz na północ wzdłuż Eufratu. Ostatecznie 27 maja rozpoczęło się brytyjskie natarcie na Bagdad – ostatni akord mało znanej wojny iracko-brytyjskiej. 31 maja Bagdad został poddany, a następnego dnia do irackiej stolicy wrócił
niemieckich w Iraku, doszło do walk między RAF a francuskim lotnictwem Vichy nad Syrią i zachodnim Irakiem. Tymczasem na lądzie w maju miały miejsce kolejne starcia wojsk brytyjskich i Legionu Arabskiego z wojskami irackimi wspierającymi premiera Rashida Ali al-Gaylani. Do walk włączyła się też wzmocniona 4. Brygada Kawalerii przybyła pod Habbaniyah z Hajfy, przez Palestynę, Jordanię i Irak. W dniach
iracki regent. 2 czerwca 1941 r. nowym premierem Iraku został Jamil al-Midfai, podczas gdy Rashid Ali al-Gaylani zbiegł do Iranu. Już 25 sierpnia wojska brytyjskie i obecnie sojusznicze radzieckie wkroczyły do Iranu, ale al-Gaylani zdołał zbiec do Włoch, skąd udał się do Niemiec. Wraz z klęską Niemiec ponownie uciekł, tym razem do Arabii Saudyjskiej. W 1958 r. w momencie rewolucji irackiej ponownie wrócił do kraju, ale został schwytany i skazany, ostatecznie pozwolono mu wyemigrować do Libanu, gdzie zmarł w 1965 r. Od czerwca 1941 r. sytuacja w Iraku została ustabilizowana i od tego momentu Brytyjczycy korzystali z zasobów tego kraju. Sytuacja stała się jeszcze bardziej stabilna wraz z zajęciem Syrii i Libanu przez wojska brytyjskie w czerwcu i lipcu 1941 r.
Bitwa o Atlantyk
Brytyjczycy prowadzili blokadę Niemiec, która jednak początkowo niewiele dawała, Niemcy bowiem miały dostęp do kluczowych surowców, takich jak węgiel wydobywany w Niemczech, Francji, Polsce oraz importowany ze Szwecji, dostęp do rudy żelaza importowanej ze Szwecji, do wolframu sprowadzanego z Portugalii, do rudy miedzi wydobywanej
MONOGRAFIA LOTNICZA
Marek J. Murawski
Junkers Ju 88: wersje bombowe i rozpoznawcze Wersje bombowe i rozpoznawcze samolotu Junkers Ju 88 były najpopularniejszymi wariantami tej maszyny w okresie II wojny światowej. Już z początkiem 1940 r. w zakładach Junkers Flugzeug- und Motorenwerke A.G. rozpoczęto zakrojone na szeroką skalę przygotowania związane z wprowadzeniem do produkcji nowej wersji samolotu bombowego Ju 88 A-4, która miała zastąpić użytkowany dotychczas wariant Ju 88 A-1, a jednocześnie stała się najliczniej produkowaną wersją bombową tego samolotu.
P
o rozpoczęciu produkcji seryjnej pierwszej wersji Ju 88 A-1 zbudowano jednak jeszcze dwa kolejne warianty pochodne oparte o ten sam płatowiec.
Junkers Ju 88 A-2
18
Samolot Ju 88 A-2 oznaczony, podobnie jak jego poprzednik Ju 88 A-1, jako Horizontalund Sturzbomber (bombowiec do bombardowania z lotu poziomego i nurkowego), wyposażony został w nowe silniki Junkers Jumo G-1, które różniły się od Jumo 211 B i D wzmocnioną strukturą bloku silnika. Maksymalna moc startowa w wersji G-1 wynosiła 1200 KM przy 2400 obr./min. Ju 88 A-2 był pierwszą wersją samolotu przystosowaną do korzystania z pomocniczych rakiet startowych Walter Starthilfe 109-500 A-1. Ra-
5
Junkers Ju 88 A-4/Torp uzbrojony w dwie torpedy LT 5b.
kiety te zaprojektowano pod koniec lat 30. z myślą o ułatwieniu startu bombowcom obciążonym maksymalnym ładunkiem. Były to urządzenia napędzane paliwem płynnym o maksymalnym ciągu 500 kG i czasie spalania ładunku około 30 s. Personel Luftwaffe szybko nadał im nieoficjalny przydomek Kraftei (mocne jajo). Rakieta startowa swoim wyglądem zewnętrznym rzeczywiście przypominała jajo, miała owalny kształt spłaszczony w przedniej części, gdzie mieścił się spadochron samoczynnie otwierający się po zakończeniu pracy silnika i wyczepieniu go z zaczepów pod skrzydłami. Silnik miał długość 1,42 m i przekrój w najszerszym miejscu 0,68 m. Rakiety były bezpieczne w eksploatacji, z ich pomocą wykonano więcej niż 3000 udokumentowanych startów bez żadnych poważniejszych wypadków.
Junkers Ju 88 A-3
Kolejną wersją był samolot szkolny Ju 88 A-3 Schulflugzeug. Prototypem tej maszyny był Ju 88 V 16, W.Nr. 0008, D-ACAR, a później BB+AD wyposażony w silniki Junkers Jumo 211 B. Seryjne samoloty wersji Ju 88 A-3 nie posiadały uzbrojenia strzeleckiego ani wyrzutników bombowych. Wyposażono je w podwójny układ sterowania dla instruktora i ucznia.
Junkers Ju 88 A-5
Przygotowywana do masowej produkcji wersja Ju 88 A-4 miała być napędzana nowymi silnikami Junkers Jumo 211 F lub J. Konstrukcja Jumo 211 F oparta była o model Jumo 211 G jednakże ze zmodyfikowaną sprężarką i chłodzeniem za pomocą cieczy pod ciśnieniem. Dzięki wprowadzonym
Władimir Bieszanow
2
Pierwsza rżewsko-wiaziemska operacja zaczepna: 8 stycznia-20 kwietnia 1942 r. Początkowo skutecznie rozwijało się natarcie wojsk lewego skrzydła Frontu Zachodniego – armie: 43., 49., 50. i 10. oraz grupa generała-majora Pawła Biełowa, które uderzało od południowego wschodu. Zadaniem ich była likwidacja juchnowsko-miedyńskiego zgrupowania wojsk przeciwnika, przecięcie linii kolejowej Wiaźma – Briańsk w rejonie miejscowości Kirow, Ludinowo, a następnie natarcie w ogólnym kierunku na Wiaźmę. Tu bowiem na początku stycznia w wyniku pomyślnego przeciwuderzenia wojsk sowieckich między skrzydłami niemieckich 4. Armii i 2. Armii Pancernej na odcinku Juchnow – Bielew został utworzony i stopniowo był powiększany wyłom operacyjny, w którym nie było ciągłej linii frontu.
P
32
o zajęciu Małojarosławca główny wysiłek 43. Armii – 17., 53. i 415. Dywizja Piechoty, 26. Brygada Pancerna i 5. Brygada Powietrzno-Desantowa – dowodzonej przez generała-majora Konstantina D. Gołubiewa skierowano na zdobycie Miedynia, ważnego punktu oporu na Drodze Warszawskiej. Po przełamaniu obrony 98. Dywizji Piechoty na rzece Łuza, 14 stycznia wojska sowieckie wyzwoliły miasto. Opanowanie Miedynia było wielkim sukcesem i pozwalało na rozwinięcie uderzenia na skrzydło juchnowskiego zgrupowania. Jednak Niemcy stawiali zaciekły opór wzdłuż Drogi Warszawskiej. Dopiero 29 stycznia dywizjom Gołubiewa udało się opanować Miatlewo i dotrzeć do rzeki Izwier.
Na tym natarcie 43. Armii, związanej długotrwałymi walkami, praktycznie się zakończyło. Oskrzydlenie od północy juchnowskiego zgrupowania wojsk przeciwnika, liczącego około dziesięciu dywizji, okazało się dla niej zadaniem ponad siły. 49. Armia generała-lejtnanta Iwana G. Zacharkina w składzie: 5. Gwardyjska, 60., 133., 173., 194. i 238. DP, 19., 26., 30. i 34. BP, 18. i 23. BPanc – prowadziła natarcie w tworzącym się klinie w ogólnym kierunku na Kondrowo, Juchnow. Tu wszystko sprowadziło się do czołowego „wgryzania się” w dobrze przygotowaną obronę przeciwnika. W wyniku tego w dniach 8-31 stycznia armia Zacharkina pokonała odcinek 55-60 km w kierunku Drogi Warszawskiej
i w rejonie położonym na północny wschód od Juchnowa zmuszona była zatrzymać się. 50. Armia generała-lejtnanta Iwana W. Bołdina – 154., 217., 258., 290., 340. i 413. DP, 31. DKaw, 112. i 32. BPanc – wykonywała uderzenie na Juchnow od południowego wschodu. Natarcie rozwijało się niemrawo, jedynie prawe skrzydło armii z powodzeniem parło do przodu wzdłuż południowego brzegu Ugry i jednocześnie z wojskami 49. Armii powoli zbliżało się do Juchnowa. Grupa generała Biełowa, w skład której wchodziły: 1. Gwardyjski Korpus Kawalerii (1. i 2. Gwardyjska Dywizja Kawalerii oraz 57. i 75. Dywizja Kawalerii), 239. i 325. Dywizja Piechoty i pięć batalionów narciarskich, na początku stycznia jako pierwsza wyszła w rejon Juchnowa i nie czekając na nadejście armii Bołdina, przystąpiła do walki na południowych podejściach do miasta. Szef sztabu 4. Armii, generał Günther Blumentritt, tak opisuje ten krytyczny dla Niemców moment: Zamiary Rosjan były jasne. Planowali podwójne okrążenie 4. Armii poprzez zadanie ciosów – od północy i od południa. Ich ostatecznym celem było okrążenie i całkowita likwidacja armii na jej pozycjach w rejonie na zachód od Moskwy. Dowództwo niemieckie utraciło już nadzieję na uniknięcie okrążenia i zniszczenia swego wielkiego południowego zgrupowania. Rosjanie stopniowo poszerzali
Tomasz Szulc
1 Radziecki czołg T-64 Radzieckie czołgi skonstruowane i produkowane po zakończeniu II wojny światowej nie bez podstaw uchodziły za najlepsze na świecie wśród swoich rówieśników. W ZSRR na podstawie doświadczeń z europejskiego frontu wschodniego uznano, że czołgi odgrywają kluczową rolę w działaniach lądowych, a ich osiągi w dużej mierze przesądzają o zwycięstwie bądź porażce. Dlatego po wojnie w prace nad nowymi czołgami, inaczej niż w krajach zachodnich, angażowano znaczne siły i środki, wykorzystując równolegle dwie drogi rozwoju: ewolucyjną i rewolucyjną.
D
44
roga ewolucyjna polegała na stopniowym doskonaleniu już istniejących pojazdów. W przypadku czołgów średnich podstawę stanowił T-44, którego głównym wyróżnikiem było poprzeczne ustawienie silnika w kadłubie. Dzięki temu przedział napędowy był krótki, co przy zachowaniu niewielkich rozmiarów kadłuba umożliwiło stworzenie przestronnego przedziału bojowego. Wynikiem ewolucyjnego rozwoju T-44 były: T-54, T-55, T-62 i w znacznej mierze również T-72 oraz T-90. W przypadku czołgów ciężkich bazą do ewolucyjnego rozwoju były JS-2 i JS-3 z udanym układem jezdnym, silnym opancerzeniem i opcją w postaci odlewanej, niemal półsferycznej wieży. Droga ewolucyjna miała oczywiste zalety w postaci niewielkiego ryzyka technicznego (zmianom poddawano poszczególne elementy konstrukcji, nie zmieniając pozostałych,
sprawdzonych w produkcji i eksploatacji) i krótkiego czasu od projektu do wdrożenia. Istniała także zwykle możliwość modernizacji wcześniej wyprodukowanych czołgów z wykorzystaniem rozwiązań, opracowanych dla nowszej generacji. Wadami podejścia ewolucyjnego były: relatywnie niewielka poprawa osiągów w porównaniu z poprzednim pokoleniem oraz stopniowe wyczerpywanie się potencjału modernizacyjnego konstrukcji bazowej (np. większość zmian prowadziła do wzrostu masy konstrukcji i z czasem
Wczesna makieta Obiektu 430. Zwraca uwagę płaska przednia płyta pancerna kadłuba ustawiona pod niewielkim kątem i brak okien obiektywów dalmierza.
MONOGRAFIA PANCERNA wariantów kół bieżnych i cztery warianty rolek podtrzymujących, trzy warianty wahaczy, dwa – amortyzatorów hydraulicznych, trzy warianty kół napinających i trzy warianty gąsienic o różnej konstrukcji ogniw. Stabilizator Mietiel testowano na wieży Obiektu 430 zamontowanej na kadłubie T-54. Co ciekawe, większość zmian wprowadzano na pierwszym prototypie, a drugi miał być później zmodernizowany do postaci „ostatecznej” (najlepsze z wypróbowanych rozwiązań), ale z tego pomysłu zrezygnowano i wóz 2Z pozostał w pierwotnej konfiguracji. Kolejne dwa wozy miały uczestniczyć w próbach poligonowych i były oznaczone
konfiguracje projektu czołgu miały stanowisko kierowcy z lewej burty, jak w T-54). Górna, przednia płyta pancerza była złożona z trzech, ustawionych względem siebie pod niewielkim kątem płyt o grubości 120 mm (o 20 mm więcej niż w T-54 i T-55), w górnej części każdej z nich znajdował się jeden, nieruchomy peryskop. W sumie zapewniały pole widzenia w poziomie, obejmujące 191°. Do jazdy w nocy środkowy peryskop można było zastąpić przyrządem TWN-2 Ugoł. Po obu stronach stanowiska kierowcy umieszczono zbiorniki paliwa, prawy był równocześnie stelażem dla 15 nabojów. Burty kadłuba były spawane wzdłużnie z dwóch
Obiekt 435, czyli Obiekt 430M z armatą U-5TS kal. 115 mm.
literą P (jak Poligonnyje ispytania). Pierwszy – 1P ukończono w grudniu 1959 r., drugi (3P) – w styczniu następnego roku. W ich konstrukcji wprowadzono liczne zmiany, np. pancerz burtowy był monolityczny, walcowany o zmiennej grubości, ściany wieży nieco pogrubiono, zastosowano masywniejsze pokrywy włazów, wzmocniono mocowania wewnętrznego wyposażenia wozu. Wprowadzono elektrożużlowe spawanie płyt przodu kadłuba. Próby wykazały, że odporność balistyczna całej konstrukcji, a złącz spawanych w szczególności przewyższa zarówno wskaźniki uzyskane dla T-54, jak i pierwszych Obiektów 430. Testowano je od końca stycznia do końca września 1960 r. głównie na poligonie w podmoskiewskiej Kubince, gdzie oddały m.in. ponad 1100 strzałów. W wyniku prób stwierdzono wiele poważnych problemów. Najwięcej dotyczyło silnika, ale źle działał także układ chłodzenia, układ jezdny, stabilizator armaty. Nawet gąsienice wykazały niezadawalającą przyczepność do niektórych rodzajów podłoża. Obiekt 430 miał konstrukcję podobną do T-54, czteroosobową załogę, wnętrze czołgu miało objętość tylko 9,71 m3. Inaczej, niż w T-34, T-44 i T-54 stanowisko kierowcy umieszczono w osi wzdłużnej pojazdu, jego właz znajdował się w górnej płycie pancerza i był osłonięty obrotową pokrywą (wczesne
pasów – górnego ukośnego i dolnego pionowego na długości 5,5 m. Automatyczne spawanie prowadzono z użyciem automatu 48-UWS-5. Wieża była odlewem o grubości ścian od 248 do 50 mm z dospawanym stropem o grubości 30 mm. Opancerzenie
wieży było więc tylko nieznacznie silniejsze, niż w T-54. W 1957 r. w instytucie WNII-100 przeprowadzono analizę odporności opancerzenia Obiektu 430 i stwierdzono, że dla zapewnienia przedniej projekcji czołgu odporności na przebicie pociskami kumulacyjnymi kal. 85 mm konieczne jest pogrubienie pancerza, co poskutkuje wzrostem jego masy aż o 3680 kg. Pierścień wiodący wieży miał średnicę 2250 mm (w T-54 – 1816 mm). Podłoga wieży obracała się wraz z nią. W obrotowej wieżyczce dowódcy z lewej strony wieży o konstrukcji skopiowanej z T-54 był zamontowany przyrząd obserwacyjny TPKU-1, który w nocy był zastępowany przez TKN-1 Uzor. Wieżyczka dowódcy dysponowała układem automatycznego utrzymywania kierunku na cel niezależnie od obrotu wieży. Dowódca mógł spowodować automatyczne skierowanie lufy (obrót wieży) na wybrany przez siebie cel. Celowniczy, siedzący przed dowódcą, dysponował dwuokularowym przyrządem optycznym-dalmierzem TPDS o bazie 1,1 m, uzupełnionym przez nocny celownik TPN-1 Łuna-2, nie zamontowano jednak współpracującego z nim reflektora L-2. Celownik-dalmierz był projektowany w CKB-393 w Krasnogorsku, ale pierwszy wariant, zmontowany w 1955 r. i nazwany TPD okazał się za duży. Siedzenie ładowniczego było do pracy bojowej układane na obrotowej podłodze przedziału bojowego. Główne uzbrojenie stanowiła bruzdowana armata D-54TS kal. 100 mm z dwukomorowym hamulcem wylotowym i przedmuchiwaczem. Lufa armaty była o 200 mm dłuższa od stosowanej w T-54 i T-55 D-10T-2S, większa była prędkość początkowa pocisków i grubość przebijanego przez nie pancerza. Armatę oceniano jako skuteczniejszą od D-10 o ok. 30%. Armata była stabilizowana w dwóch płaszczyznach za pomocą przyrządu Mietiel, a zakres jej kątów podniesienia wynosił -5 do +16°.
Czołg T-64 wyprodukowany w 1965 r.
49
Tomasz Szlagor
2 Operacja desantowa w Zatoce Salerno: wrzesień 1943 r. Sytuacja aliantów w pierwszych dniach na przyczółku pod Salerno rozwiała ich nadzieje na szybkie i łatwe zwycięstwo. Kapitulacja Włoch niewiele im pomogła, a niespodziewanie silny niemiecki kontratak omal nie zepchnął ich do morza.
P
62
roblem, który spowodował kryzys na przyczółku, był znany aliantom jeszcze przed rozpoczęciem operacji „Avalanche”. Niedostatek środków przeprawowych na Śródziemnomorskim Teatrze Działań Wojennych sprawił, że pierwszy rzut Piątej Armii gen. Clarka był za słaby. Pod Paestum, w sektorze amerykańskim, tylko 36. DP wylądowała w pełnym składzie, natomiast 45. DP wysadziła na brzeg jedynie dwa z trzech RCT (pułkowych zespołów bojowych), ponieważ dla trzeciego zabrakło miejsca na okrętach desantowych. Bliżej Salerno, w sektorze północnym, Brytyjczycy desantowali 46. i 56. DP, ale także to okazało się za mało. Pododdziały trzech niemieckich dywizji pancernych (16., 26. i „Hermann Göring”) oraz trzech dywizji grenadierów pancernych (3., 15. i 29.) otoczyły rejon przyczółka na tyle szybko, że powstrzymały jego ekspansję. Następnie, przeformowane w grupy bojowe, zaczęły przytłaczać pierwszy rzut amerykańskiego VI Korpusu i brytyjskiego X Korpusu. W tym czasie w najwyższym dowództwie aliantów trwały gorączkowe poszukiwania sposobu wsparcia wojsk walczących na przyczółku o szerokości zaledwie kilku kilome-
trów. Clark wiedział, że po tym, jak 13 września niemieckie czołgi zostały zatrzymane w ostatniej chwili (kilkaset metrów od kwatery jego sztabu!) przez ogień bezpośredni haubic artylerii polowej, przeciwnik wznowi natarcie rankiem następnego dnia.
„Arturze, pofatyguj się do Salerno”
Planując operację „Avalanche”, alianci liczyli, że słabość pierwszego rzutu desantu zostanie zrekompensowana kilkoma czynnikami. Nie była to naiwność, ale kalkulowane ryzyko. Przede wszystkim mieli nadzieję, że kapitulacja Włoch (ogłoszona 9 września,
tuż przed rozpoczęciem operacji) tak zdeprymuje Niemców, że wycofają się bez walki przynajmniej z południowej części kraju. Ci faktycznie rozpoczęli odwrót, ale – podobnie jak wcześniej na Sycylii – czynili to miarowo, we własnym tempie, wykorzystując sprzyjający obronie teren. Robili to tak skutecznie, że wojska Montgomery’ego, które od 3 września nacierały przez Kalabrię w górę wybrzeża, wbrew założeniom alianckich planistów nie odegrały w tej bitwie żadnej roli. Napotykając na swej drodze miny, zniszczone drogi, wysadzone mosty itd., nie zdołały ani związać walką żadnych większych sił przeciwnika (ich postępy spowalniał zaledwie
Amerykańska 82. Dywizja Powietrznodesantowa była jedynym odwodem Piątej Armii, który mógł przybyć na przyczółek pod Paestum na tyle szybko, by zażegnać kryzys.
BROŃ RAKIETOWA
Hubert Michalski
Wasserfall: niemiecki
przeciwlotniczy pocisk kierowany Prace nad Wasserfall prowadzono w latach 19411945 w ośrodku badawczym w Peenemünde pod kierunkiem Wernhera von Brauna. Projekt oparto o wcześniejsze doświadczenie zdobyte przy budowie pocisku balistycznego V-2. Wasserfall jako jedna z Wunderwaffe powstałych w III Rzeszy, miał wespół z innymi zaprojektowanymi reprezentantami tej klasy broni „wymieść” z niemieckiego nieba alianckie bombowce ciężkie. Czy jednak Sprzymierzeni rzeczywiście mieli się czego obawiać?
W
70
asserfall jest zaliczany do tzw. cudownych broni Hitlera, które miały odwrócić na korzyść III Rzeszy nieprzychylny bieg wydarzeń na frontach II wojny światowej, jaki od 1943 r. miał miejsce na lądzie, na morzu i w powietrzu. Takie skategoryzowanie wywarło niekorzystny wpływ na jego ogólny, utrwalony w literaturze obraz, z którym można się zetknąć w dużej liczbie publikacji. Pociskowi temu przypisywano niekiedy wręcz fantastyczne charakterystyki taktyczno-techniczne, jakich zwyczajnie nie mógł posiadać ze względu na poziom rozwoju ówczesnej techniki, informowano o zestrzeleniach samolotów przy jego udziale, czy też rozpisywano się nad wersjami roz-
wojowymi, których niemieccy inżynierowie nigdy nie zbudowali i nie pojawiły się one nawet na deskach kreślarskich. W związku z tym uznano, że pomimo popularnonaukowego charakteru artykułu, Czytelnik powinien zapoznać się z wykazem najważniejszych pozycji bibliograficznych, jakie wykorzystano podczas pracy nad jego tekstem. Niemieckie materiały archiwalne poświęcone pociskowi Wasserfall są – zwłaszcza w porównaniu z większością innych broni okraszonych mianem Wunderwaffe – stosunkowo liczne. Do czasów współczesnych w niemieckich archiwach i muzeach przetrwały co najmniej cztery teczki mieszczące 54 strony dokumentów, z których 31 ma charakter dokumentacji rysunkowo-zdjęciowej, zawierającej m.in. szczegółowo rozrysowane powierzchnie sterowe, rzuty komory silnika, rysunki zbiorników materiałów pędnych oraz schematy instalacji paliwowej. Pozostałe dokumenty, również wzbogacone szeregiem fotografii, zostały rozszerzone o mniej lub bardziej rozbudowane opisy techniczne wspomnianych w poprzednim zdaniu elementów konstrukcyjnych oraz obliczenia. Oprócz tego istnieją raporty w liczbie nie mniejszej, niż osiem, zawierające informacje z zakresu aerodynamiki pocisku. Wykorzystując wspomniane niemieckie raporty, po zakończeniu wojny Amerykanie sporządzili ich przekład, przez co na użytek badań prowadzonych w rodzimych firmach zbrojeniowych stworzyli co najmniej dwa dość obszerne dokumenty dotyczące Wasserfall (a konkretnie prób modeli): Wind tunnel tests to find the influence of speed
Walther von Axthelm – twórca planu oparcia obrony przeciwlotniczej III Rzeszy głównie o kierowane pociski rakietowe.
and center of gravity on the controllability of C2/E2 of the project „Wasserfall” (datowany na 8 lutego 1946 r.) w tłumaczeniu Hermanna Schoenena oraz Aerodynamic Design Of The Flak Rocket, którego translacji dokonał A.H. Fox. W maju 1946 r. w USA nakładem Headquarters Air Materiel Command Publications Branch ukazała się publikacja zbiorowego autorstwa pt. Technical Intelligence. Suplement, w której znalazła się m.in. ciekawa informacja zaświadczająca o tym, że naukowcy zatrudnieni w Peenemünde
BROŃ RAKIETOWA wiadomo, że chodziło mu przede wszystkim o zdobycie informacji na temat prac prowadzonych nad tajnymi broniami (oraz ich dokumentacji), a nie ratowaniem reszek chylących się ku upadkowi Niemiec. Można przypuszczać, że wiedzę tę planował wykorzystać po wojnie podczas ewentualnych negocjacji z aliantami. Rozwój pocisku mimo stałego pogarszania się położenia strategicznego Niemiec toczył się jednak dalej. W lutym 1945 r. wspomniany już wcześniej Ludwiga Roth rozpoczął prace nad „miniaturową” wersją Wasserfalla, która miała być o 27 proc. mniejsza od pierwszego prototypu, przez co charakteryzowała się gorszymi – ale mimo wszystko akceptowalnymi – osiągami dotyczącymi głównie zasięgu. W związku z zarządzoną ewakuacją, Roth nie zdążył ukończyć zaczętego projektu. Pocisk otrzymał oznaczenie W-10. 17 lutego 1945 r. (pojawia się również dzień 22 lutego) Kammler wydał ustny rozkaz, w którym nakazał pośpieszną ewakuację EW wraz z całym sprzętem oraz dokumentacją. Tak naprawdę polecenie takie w formie pisemnej wydał już 31 stycznia 1945 r., ale czekał z jego realizacją do czasu otrzymania odpowiednich pełnomocnictw. Zespół pracujący nad Wasserfallem otrzymał dwie godziny na to, aby zabrać ze sobą wszystkie materiały i udać się w kierunku Zinnowitz, skąd pociągiem miał on zostać przetransportowany do środkowych Niemiec. Wartym odnotowania w tym miejscu jest fakt, że cały zespół bazował w miejscowościach Bansin i Pudagla, a ewakuowani pracownicy wspominali, że w obu tych lokalizacjach znajdowały się radary, do których dostęp był szczególnie utrudniony ze względu na zastosowane środki bezpieczeństwa. To nasuwa przypuszczenie, że być może Niemcy prowadzili tam próby z układem Kehl/Straßburg przystosowanym do pracy z urządzeniami radiolokacyjnymi lub jakimś innym systemem kierowania. Nie
Choć Wasserfall zdawał się być pod koniec wojny – zdaniem Dornbergera – najbardziej obiecującym niemieckim przeciwlotniczym pociskiem kierowanym, w III Rzeszy prowadzono również prace nad innymi tego typu pociskami. Na zdjęciu Enzian.
ma na to obecnie żadnych niezbitych dowodów, ale należy odnotować, że Speer pisząc o Wasserfallu podał, że: Można go było używać zarówno w dzień, jak i w nocy, przy zachmurzonym niebie, mrozie i mgle8. Ewakuacja EW oznaczała w praktyce przerwanie prac nad wszystkimi projektami zbrojeniowymi, które tam rozwijano. Nie oznaczało to jednak braku zajęcia dla von Brauna. Z zachowanych dokumentów i wspomnień jego podwładnych wynika, że w marcu 1945 r. był on wyjątkowo aktywnym i zajętym człowiekiem, ponieważ w środkowych Niemczech poszukiwał miejsc, w których można by założyć drugie Peenemünde. W Wielkanoc 1 kwietnia 1945 r. Dornberger otrzymał od Kammlera rozkaz, który nakazywał mu zebranie grupy 450-500 najbardziej doświadczonych inżynierów i na-
Pod koniec 1942 r. Wernher von Braun zaproponował Ministerstwu Lotnictwa Rzeszy budowę trzech typów pocisków przeciwlotniczych. Jednym z nich był Wasserfall. Von Braunowi nie zależało jednak szczególnie na tym projekcie. Mimo napotykanych trudności, nie sygnalizował RLM żadnych opóźnień oraz nie wnioskował o materiałowe wsparcie. Na zdjęciu – von Braun po poddaniu się wraz z zespołem aliantom. Od lewej: Charles L. Stewart, Herbert Axster, Dieter Huzel, von Braun, Magnus von Braun (jego brat) oraz Hans Lindenmayr.
78
ukowców pracujących nad pociskami rakietowymi (głównie V-2, Wasserfall, Taifun oraz Schmetterling) i udanie się do Oberammergau w Alpach. Był on zdeterminowany, aby go nie wykonać, lecz jego nowy współpracownik Herbert Axster dał mu do zrozumienia, że wszystkich chcących sabotować jakiekolwiek polecenie Kammlera, SS postawi pod ścianą i rozstrzela. W efekcie Dornberger zgromadził pewną liczbę swoich pracowników i pociągiem nazwanym ironicznie Vergeltungsexpress (ekspres odwetowy) wyjechał w kierunku celu. Podczas podróży nie towarzyszył mu von Braun, gdyż ze względu na złamanie ręki w wypadku samochodowym Kammler uznał, że w trakcie potencjalnego ataku alianckich samolotów miałby on trudności z ewakuacją z pociągu i mógłby zginąć. Udał się więc on do Oberammergau transportem kołowym i po kilkudniowej podróży dotarł tam około 10 kwietnia. Następnie pojechał do Weilheim, a potem do Sonthofen, gdzie przyjechał 21 kwietnia i oczekiwał zakończenia wojny. Dornberger wydał polecenie, aby personel techniczny nie poruszał się za dnia pomiędzy położonymi blisko siebie miejscowościami, ze względu na krążące w powietrzu alianckie myśliwce wyczekujące okazji do ataku. W ręce Amerykanów von Braun dostał się 2 maja 1945 r. 15 maja 1945 r. von Brauna odwiedzili specjaliści z CIOS (Combined Intelligence Objective Sub-Committee) i rozpytali na okoliczność wiedzy, jaką miał on w zakresie prac prowadzonych w Niemczech nad pociskami rakietowymi na paliwo płynne i stałe. Następnie poprosili go o napisanie poświęconego temu zagadnieniu raportu. Niemiec szybko przygotował stosowne studium, w którym naświetlił wielki rozmach całego rakietowego przedsięwzięcia oraz przedstawił swój „sztandarowy” produkt – pocisk balistyczny
Jędrzej Korbal
Komitet ds. Uzbrojenia i Sprzętu Think tank Wojska Polskiego Od początku lat 20. ubiegłego wieku w ramach najwyższych polskich struktur wojskowych działały organy odpowiedzialne za modernizację armii, zwłaszcza pod względem sprzętowo-technicznym. Główną instytucją tego typu, mającą charakter doradczy i opiniujący był Komitet do Spraw Uzbrojenia (KSU) współpracujący do połowy lat 30. z Biurem Ścisłej Rady Wojennej lub bezpośrednio z Generalnym Inspektorem Sił Zbrojnych (GISZ).
D
84
o podstawowych zadań KSU należało referowanie, poprzez stosowne biuro, szefowi SG informacji dotyczących prac i studiów w dziedzinie techniki wojskowej w polskich siłach zbrojnych oraz armiach państw ościennych. Do codziennych obowiązków biura należała również koordynacja realizowanych już zadań techniczno-organizacyjnych i taktyczno-operacyjnych dotyczących bezpośrednio WP. W praktyce po zamachu majowym 1926 r. oraz dokonanych zmianach statutowych KSU faktycznie nie odgrywał już żadnej roli. Większość uwagi wojskowych przyciągały sprawy natury bieżącej, które aż do 1934/35 r. koncentrowały się wokół koniecznego procesu ujednolicania posiadanego uzbrojenia, wycofywania sprzętu zużytego i zastępo-
wania go w miarę możliwości odpowiednikami wytwarzanymi w kraju. Dopiero jego ostateczne zakończenie pozwoliło na przejście do kolejnej fazy dotyczącej wprowadzenia w pełni nowoczesnego uzbrojenia, a w dalszej perspektywie reformy poszczególnych broni i służb. Po wspomnianym okresie stagnacji w latach 1926-1935 nastąpiło wznowienie działalności opisywanego organu pod nieco zmienioną nazwą – Komitet ds. Uzbrojenia i Sprzętu (KSUS). Jego przewodniczącym w lecie 1935 r. ponownie został gen. dyw. Kazimierz Sosnkowski. Dla nowego Generalne-
go Inspektora złożony przez jednego z czołowych i co istotne bardziej doświadczonych oficerów legionowych wniosek dotyczący ponownego uruchomienia instytucji będącej przedmiotem artykułu był posunięciem więcej niż korzystnym. Dodajmy, że nieco wcześniej, bo 5 czerwca 1935 r., nowym szefem Sztabu Głównego został gen. bryg. Wacław Stachiewicz, który dokonał szeregu zmian personalnych w podległej mu instytucji, m.in. powołując 15 kwietnia 1936 r. na stanowisko swojego zastępcy i kierownika Sekretariatu Komitetu Obrony Rzeczypospolitej, gen. bryg. Tadeusza Malinowskiego. Warto
Wobec wytypowania gen. Edwarda Śmigłego-Rydza na stanowisko Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych drugi z kandydatów – gen. Kazimierz Sosnkowski, podjął się zadania przewodniczenia KSUS.