www.zbiam.pl
W NUMERZE:
Medium Tank M3 Lee i Grant
NUMER SPECJALNY 3/2021 Maj-Czerwiec cena 18,99 zł (VAT 8%) INDEX 409138 ISSN 2450-3495
Bitwa o Mariany
Taktyka U-Bootów
Podczas gdy w Europie rozgorzała walka o przyczółki w Normandii, po drugiej stronie globu rejon Wysp Mariańskich stał się areną wielkiej bitwy na lądzie, w powietrzu i na morzu, która ostatecznie położyła kres panowaniu japońskiego imperium na Pacyfiku…
Ponieważ w myśl postanowień traktatu wersalskiego z 1919 r. Niemcom nie wolno było posiadać okrętów podwodnych, musieli dość długo czekać, aż ten zakaz zostanie anulowany przez zwycięskie mocarstwa. Ale licząc na to, nie tracili przez kolejne lata czasu…
INDEX: 409138 ISSN: 2450-3495
Vol. VII, nr 3 (33)
www.zbiam.pl
1 NUMER SPECJALNY 3/2021
W NUMERZE:
Medium Tank M3 Lee i Grant
NUMER SPECJALNY 3/2021 Maj-Czerwiec cena 18,99 zł (VAT 8%) INDEX 409138 ISSN 2450-3495
Bitwa o Mariany
Taktyka U-Bootów
Podczas gdy w Europie rozgorzała walka o przyczółki w Normandii, po drugiej stronie globu rejon Wysp Mariańskich stał się areną wielkiej bitwy na lądzie, w powietrzu i na morzu, która ostatecznie położyła kres panowaniu japońskiego imperium na Pacyfiku…
Ponieważ w myśl postanowień traktatu wersalskiego z 1919 r. Niemcom nie wolno było posiadać okrętów podwodnych, musieli dość długo czekać, aż ten zakaz zostanie anulowany przez zwycięskie mocarstwa. Ale licząc na to, nie tracili przez kolejne lata czasu…
INDEX: 409138 ISSN: 2450-3495
Na okładce: czołg średni M3 Lee. Rys. Jarosław Wróbel INDEX 409138 ISSN 2450-3495 Nakład: 14,5 tys. egz. Redaktor naczelny Jerzy Gruszczyński jerzy.gruszczynski@zbiam.pl Redakcja techniczna Dorota Berdychowska dorota.berdychowska@zbiam.pl Korekta Stanisław Kutnik Współpracownicy Władimir Bieszanow, Michał Fiszer, Tomasz Grotnik, Andrzej Kiński, Leszek Molendowski, Marek J. Murawski, Tymoteusz Pawłowski, Tomasz Szlagor Wydawca Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o. Ul. Anieli Krzywoń 2/155 01-391 Warszawa office@zbiam.pl Biuro Ul. Bagatela 10/19 00-585 Warszawa Dział reklamy i marketingu Andrzej Ulanowski andrzej.ulanowski@zbiam.pl Dystrybucja i prenumerata office@zbiam.pl Reklamacje office@zbiam.pl Prenumerata realizowana przez Ruch S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 717 59 59 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora. Copyright by ZBiAM 2021 All Rights Reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone Przedruk, kopiowanie oraz powielanie na inne rodzaje mediów bez pisemnej zgody Wydawcy jest zabronione. Materiałów niezamówionych, nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów i doboru ilustracji w materiałach niezamówionych. Opinie zawarte w artykułach są wyłącznie opiniami sygnowanych autorów. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonych ogłoszeń i reklam. Więcej informacji znajdziesz na naszej nowej stronie: www.zbiam.pl
w numerze: BITWY I KAMPANIE
Michał i Jacek Fiszer, Jerzy Gruszczyński Bitwa o Guadalcanal
4
BITWY I KAMPANIE
Tomasz Szlagor Mariany 1944 (1)
22
MONOGRAFIA PANCERNA
Michał i Jacek Fiszer, Jerzy Gruszczyński M3 Lee i Grant. Amerykańskie czołgi średnie
38
WOJNA NA MORZU
Tymoteusz Pawłowski Ocean Indyjski w okresie II wojny światowej (1)
58
WOJNA NA MORZU
Tadeusz Kasperski Taktyka U-Bootów w Bitwie o Atlantyk 1939-1945 (1)
70
HISTORIA
Jędrzej Korbal Centralny Okręg Przemysłowy a Wojsko Polskie (2)
www.facebook.com/wojskoitechnikahistoria
84
3
Michał i Jacek Fiszer, Jerzy Gruszczyński
Bitwa o Guadalcanal Bitwa o Guadalcanal była przełomowym momentem II wojny światowej na Dalekim Wschodzie, choć powszechnie za takie uchodzą dwie morskie bitwy, na Morzu Koralowym i pod Midway. A jednak to był właśnie moment, kiedy japońska machina wojenna załamała się, utknęła… Od tego momentu Japonia nie dokonała żadnego podboju, nie zrealizowała żadnego planu ofensywnego. To właśnie od klęski na wyspie Guadalcanal zaczął się upadek japońskiego imperium.
B
4
itwa ta była znacząca także z kilku innych względów. Należała do najdłuższych w ciągu całej kampanii wojennej na Pacyfiku. Toczyła się na granicy zasięgu systemu logistycznego obu państw, szlaki zaopatrzenia były rozciągnięte na tysiące kilometrów. Do tego wszystkiego straty w okrętach przy wsparciu działań lądowych były znacznie większe, niż w wielu dużych bitwach morskich. Teren, klimat, zaciętość walk, niewiarygodny wysiłek i poświęcenie walczących żołnierzy, czyni tę bitwę jeszcze bardziej znaczącą, pokazała ona bowiem nie tylko siłę militarną, ale także siłę ludzkich charakterów. Administracja prezydenta Franklina D. Roosevelta doskonale zdawała sobie sprawę, że w interesie Stanów Zjednoczonych
jest uratowanie wolnego, demokratycznego świata przed opanowaniem przez totalitarne systemy, takie jak niemiecki czy radziecki, jak również japoński. Jednak dobrowolne przystąpienie do II wojny światowej po stronie Wielkiej Brytanii, by ratować resztki demokratycznego świata, nie wchodziło w grę. To co rozumiały władze, prezydent i jego doradcy, było zupełnie niezrozumiałe dla zwykłych ludzi, dla wyborców, a nawet dla wielu kongresmenów. Dlatego amerykańska administracja robiła wiele, by się w ten konflikt zaangażować. Dość powiedzieć, że kiedy udało się w koń-
cu sprowokować Japończyków do ataku na Pearl Harbor 7 grudnia 1941 r., to wreszcie można było wziąć sprawy w swoje ręce i zacząć oddziaływać na szerokie, globalne środowisko bezpieczeństwa, kształtując świat sprzyjający rozwojowi Stanów Zjednoczonych. Trzeba przyznać, że kierownictwo amerykańskie nie pomyliło się w swoich ocenach, kosztem bowiem relatywnie niewielkich (w porówaniu do wielu innych krajów) strat, w wyniku II wojny światowej USA wyrosły na jedno z dwóch światowych supermocarstw. Państwo to stało się liderem świata zachodniego.
Odpieranie japońskiego ataku na zgrupowanie desantowe u wybrzeża Guadalcanal; 7 sierpnia 1942 r. Tego dnia lotnictwo japońskiej Cesarskiej Marynarki Wojennej stacjonujące w bazach w rejonie Rabaul na Nowej Brytanii wykonało kilka bezskutecznych ataków.
Tomasz Szlagor
1
Mariany 1944 Podczas gdy w Europie rozgorzała walka o przyczółki w Normandii, po drugiej stronie globu rejon Wysp Mariańskich stał się areną wielkiej bitwy na lądzie, w powietrzu i na morzu, która ostatecznie położyła kres panowaniu japońskiego imperium na Pacyfiku.
W
22
ieczorem 19 czerwca 1944 r., pierwszego dnia bitwy na Morzu Filipińskim, ciężar walk przeniósł się w rejon Guam, jednej z wysp na południowym krańcu archipelagu Marianów. W ciągu dnia japońska artyleria przeciwlotnicza strąciła tam kilka bombowców US Navy i na ratunek zestrzelonym lotnikom pospieszyły wodnosamoloty Curtiss SOC Seagull. Ens. Wendell Twelves z dywizjonu myśliwskiego lotniskowca Essex i skrzydłowy Lt. George’a Duncana wspominał: Zbliżając się w cztery Hellcaty do Orote, zauważyliśmy powyżej dwa japońskie myśliwce Zeke. Duncan wysłał drugą parę, by się nimi zajęła. W następnej chwili usłyszeliśmy na używanej przez nas częstotliwości wołanie o pomoc. Pilot Seagulla, wodnosamolotu ratowniczego, podał przez radio, że on i jeszcze jeden Seagull są na wodzie niedaleko Rota Point na Guam, 1000 jardów od brzegu. Byli ostrzeliwani przez dwa Zeke. Facet był przestraszony. W jego głosie słychać było desperację. W tej samej chwili zaatakowały nas dwa Zeke. Wyskoczyły na nas z chmur. Zrobiliśmy unik, schodząc z linii ognia. Duncan zawołał do mnie przez radio, żebym poleciał na odsiecz Seagullom, a on wziął na siebie oba Zeke.
Do Rota Point miałem jakieś osiem mil, czyli co najmniej dwie minuty lotu. Położyłem samolot na lewe skrzydło, pchnąłem dźwignię przepustnicy do oporu i pognałem we wskazane miejsce. Bezwiednie pochyliłem się do przodu, naprężając pasy siedzeniowe, jakby to mogło w czymś pomóc. Jeśli miałem coś zrobić dla tych dwóch wodnosamolotów ratowniczych, musiałem dotrzeć tam szybko. Same przeciwko Zeke nie miały szans. Chociaż byłem skupiony na tym, by dolecieć jak najszybciej do Rota Point, nie przestawałem się rozglądać. Nie pomógłbym nikomu, gdybym teraz dał się zestrzelić. Wokół wrzała bitwa. Widziałem kilkanaście manewrujących,
walczących ze sobą myśliwców. Kilka ciągnęło za sobą strugi dymu. Radio rozbrzmiewało gwarem podekscytowanych głosów. Nic, co widziałem dookoła, nie stanowiło bezpośredniego zagrożenia. W oddali dostrzegłem Rota Point. Na wodzie unosiły się jaskrawobiałe czasze spadochronów. Było ich trzy albo cztery. Należały do pilotów, których ratowały wodnosamoloty. Gdy podleciałem bliżej, zobaczyłem je. Sunąc po powierzchni morza, oddalały się od brzegu. Seagull miał pod kadłubem jeden duży pływak, który go utrzymywał na wodzie. Zobaczyłem, że ratowani lotnicy trzymają się tych pływaków. Jeszcze raz omiotłem wzrokiem okolicę i dostrzegłem jednego
Wodnosamolot Curtiss SOC Seagull opuszczany na katapultę krążownika USS Minneapolis.
BITWY I KAMPANIE wyspach Marianów. Część Avengerów uzbrojono w pociski rakietowe HVAR, z którymi US Navy dopiero eksperymentowała. Szybko okazało się, że ta broń, celna tylko na krótkim dystansie, nie jest odpowiednia dla tych stosunkowo dużych i powolnych samolotów, które łatwo padały ofiarą ognia przeciwlotniczego. W ataku na lotnisko Charan Kanoa na Saipanie zginął, razem z załogą, LtCdr Robert Isely, dowódca VT-16 – dywizjonu Avengerów z Lexingtona. Ogółem tego dnia Amerykanie stracili 10 samolotów. Tymczasem lotnicy TF 58 zgłosili zniszczenie na ziemi zaledwie 11 samolotów i zaczęli poddawać w wątpliwość sens dalszego wysyłania ich nad Mariany. W powietrzu też działo się niewiele – do końca dnia łupem Hellcatów padły cztery Betty oraz jeden samolot mylnie rozpoznany jako Ki-49 (Helen), wszystkie przechwycone pojedynczo nad oceanem na wschód od Marianów. Ponadto jednego G4M zestrzelili piloci Wildcatów z VC-5 (dywizjonu lotniskowca eskortowego Kitkun Bay), patrolujący wokół floty inwazyjnej, która zbliżała się do Marianów. Tymczasem należące do TF 58 pancerniki (North Carolina, Washington, Iowa, New Jersey, Indiana, South Dakota i Alabama), zgrupowane w podzespole TG 58.7, przez niemal cały 13 czerwca ostrzeliwały Saipan i Tinian, usiłując niszczyć nieprzyjacielskie umocnienia – bez żadnego wymiernego efektu.
osłoną trałowce przeczesały tory wodne prowadzące do miejsc przyszłego desantu (nie znajdując żadnych min). Nocą 13/14 czerwca przybyła flota inwazyjna (TF 51) i zadanie „zmiękczania” przeciw-
Innym nowatorskim pomysłem, użytym przez Marines w bitwie o Saipan, było zamontowanie na ciężarówkach wyrzutni rakietowych Mk 7, strzelających pociskami 114 mm.
LVT(A)-1, gąsienicowy pojazd amfibijny wsparcia ogniowego, wyposażony w wieżyczkę z czołgu M3A1 Stuart z armatą kalibru 37 mm.
Po pierwsze, takie przygotowanie artyleryjskie wymagało umiejętności i wprawy, których załogi okrętów TG 58.7 zwyczajnie nie miały. Po drugie, nie chcąc wpływać na jeszcze nierozpoznane wody bliżej brzegu, prowadziły ogień z dużej odległości (ponad 10 km). Po trzecie, Japończycy przygotowali wiele drewnianych atrap i pozorowanych stanowisk, co rozproszyło ostrzał. Jedynym pożytkiem z tej kanonady był fakt, że pod jej
lekki Birmingham oraz niszczyciele Braine i Remey. W tym czasie nurkowie z UDT (Underwater Demolition Teams), którzy do tamtej pory ukradkiem mierzyli głębokość wody na podejściach do wybranych plaż i rozpo-
nika przejęły wchodzące w jej skład okręty. Wśród nich było osiem pancerników – Maryland, Colorado, Pennsylvania, Tennessee, California, New Mexico, Mississippi i Idaho – starych i powolnych, ale z załogami wyćwiczonymi w ostrzale punktowych celów lądowych. Gdy podpłynęły bliżej brzegu, japońskie baterie stoczyły z nimi heroiczną walkę, nieznacznie uszkadzając pancernik California, krążownik ciężki Indianapolis, krążownik
znawali przeszkody, ładunkami wybuchowymi rozbili w kilku miejscach rafę koralową, tworząc przejścia dla amfibii DUKW. Samoloty TF 58 kontynuowały naloty, praktycznie nie napotykając już przeciwnika w powietrzu – 14 czerwca piloci Hellcatów zgłosili jedynie zestrzelenie dwóch Betty. Niezwykłą przygodę przeżył Ens. Donald Brandt z VF-2 (dywizjonu myśliwskiego Horneta). Zestrzelony z ziemi podczas ataku na lotnisko Agana na Guam, wylądował ok. półtora km od brzegu wyspy. Jako że znajdował się w zasięgu nadbrzeżnych baterii, czekający w pogotowiu okręt podwodny Stingray, próbując podjąć go z wody, ściągnął na siebie ich ogień i musiał się zanurzyć. Amerykanie opracowali na takie okazje specjalną technikę ratunkową. Stingray wysunął oba peryskopy i przepłynął obok pilota na tyle blisko, by ten mógł się ich złapać. Pierwsze trzy podejścia były nieudane. Po każdym okręt potrzebował godzinę, by zawrócić i spróbować ponownie. Za czwartym razem Ens. Brandt zdołał złapać się peryskopu i Stingray wyholował go poza zasięg ognia z brzegu. Pod koniec dnia TG 58.1 i 58.4 zakończyły turę nalotów, by uzupełnić paliwo przed skierowaniem się na północ, w celu uderzenia na odległą o ponad 1000 km Iwo Jimę. Zniszczenie znajdujących się tam lotnisk i składów paliwa miało w założeniu uniemożliwić przeciwnikowi przerzucenie na Mariany dodatkowych sił lotniczych z Wysp Japońskich. Dzięki meldunkom wszędobylskich okrętów podwodnych US Navy, które śledziły ruchy japońskiej floty, Mitscher wiedział,
29
MONOGRAFIA PANCERNA
Michał i Jacek Fiszer, Jerzy Gruszczyński
M3 Lee i Grant
Amerykańskie czołgi średnie Pierwszym amerykańskim czołgiem średnim, jaki wszedł do walki w II wojnie światowej, był Medium Tank M3, nazwany przez Brytyjczyków General Lee, a w zmodernizowanej postaci na brytyjskie zamówienie – General Grant. Zgodnie z ówczesną koncepcją uzbrojenia czołgu w broń przeciwpancerną i działo do niszczenia innych obiektów pola walki, wóz miał dwa różne kalibry uzbrojenia artyleryjskiego, 75 mm w kadłubie i 37 mm w wieży. Rozwiązanie to okazało się być chybione, ale wiele komponentów opracowanych dla M3 Lee i Grant zostało później wykorzystanych w konstrukcji czołgu średniego M4 Sherman, podstawowego wozu bojowego aliantów zachodnich w II wojnie światowej.
W
38
czasie I wojny światowej wśród wojsk wysłanych przez Amerykanów na Europejski Teatr Działań Wojennych był Tank Corps of the American Expeditionary Forces, jego pierwszy ośrodek szkoleniowy dowodzony przez kpt. George S. Pattona powstał we Francji w listopadzie 1917 r. Formacja otrzymała na wyposażenie francuskie czołgi lekkie Renault M1917 i brytyjskie pojazdy Mark VI. Całością korpusu, w ramach którego udało się sformować 21 batalionów czołgów lekkich M1917 i osiem batalionów czołgów średnich Mk.VI, dowodził gen. bryg. Samuel D. Rockenbach, który do 1924 r. kierował szkołą pancerną w Fort Meade w Maryland. Cztery z tych batalionów faktycznie wzięły udział w walkach w czasie I wojny światowej. Po I wojnie światowej czołgi wróciły do Stanów Zjednoczonych, ale sam Korpus Pancer-
ny został rozwiązany. Skadrowane pododdziały czołgów zgromadzono w Fort Meade, gdzie podporządkowano je piechocie, którą miały wspierać. I w sumie trudno się dziwić. A cóż za przeciwników miały Stany Zjednoczone? Meksyk? Do odparcia meksykańskiej agresji na Teksas czy Nowy Meksyk wystarczyła kawaleria, piechota i artyleria. Podobnie było z Kanadą. A utrzymanie porządku na Filipinach czy na Kubie czołgów nie wymagało. Po wojnie Amerykanie zmontowali z dostarczonych z Wielkiej Brytanii podzespołów łącznie 100 czołgów Mk.VIII, ich produkcja
Prototypy M1921 i M1922 (na zdjęciu) były pierwszym podejściem do zbudowania amerykańskiego czołgu średniego do wsparcia piechoty na polu walki. Do ich niepowodzenia w znacznej mierze przyczynił się nieodpowiedni silnik, pochodzący z małych jednostek morskich.
MONOGRAFIA PANCERNA działa kal. 75 mm oraz po rozmieszczeniu dość dużej amunicji do niego, najzwyczajniej nie było miejsca. Dlatego pozostawiono trzy karabiny maszynowe Browning M1919 kal. 7,62 mm. Jeden pozostał w kadłubie, zamontowany na stałe, uruchamiany przez kierowcę. Występował tylko na wczesnych pojazdach produkcyjnych, szybko został usunięty, w związku z czym zostały tylko dwa pozostałe, czyli sprzężony karabin maszynowy z armatą umieszczony w wieży po prawej stronie działa kal. 37 mm na wspólnym z nim łożu M24 oraz ostatni karabin maszynowy umieszczony w obrotowej wieżyczce dowódcy na głównej wieży. Owa mała wieża na dużej wieży nadawała czołgowi nieco dziwny wygląd. Z tego powodu Rosjanie, którzy otrzymali te pojazdy w ramach Lend Lease Act, nazywali go „triechetażnyj” – trzy-piętrowy. W zasadzie podwozie i układ jezdny pozostało bez zmian w stosunku do czołgu M2A1. Napęd stanowił umieszczony z tyłu silnik Wright R-975 EC2 ze sprężarką mechaniczną o mocy 400 KM przy 2400 obr./ min, 9-cylindrowy, czterosuwowy, chłodzony powietrzem, w układzie gwiazdowym. Był on produkowany z licencji przez firmę Continental Motors Company z Mobile w Alabamie, która to firma dostarczała też sprzęgło (2 lub 3 tarczowe suche), skrzynie biegów oraz przekładnie różnicowe. Umieszczono ten silnik pionowo, w tylnej części kadłuba, lekko nachylony tak, by wał mógł być z niego wyprowadzony w kierunku umieszczonej
gąsienice gładkie T41 o szerokości 406 mm, a później wprowadzono szersze gąsienice, wszystkie o szerokości 420,6 mm: gładkie T51, z podwójnymi poprzeczkami T49 lub
chylonej pod kątem 53o oraz 51 mm w dolnej części, zaokrąglonej a dalej nachylonej pod kątem 45o. Boki kadłuba miały grubość 38 mm i były pionowe, podobnie jak tył kad-
Wyładunek czołgów średnich M3 z transportu kolejowego. Do szkolenia M3 były używane w Stanach Zjednoczonych niemal do końca drugiej wojny światowej.
w szewrony T48. Instalacja elektryczna prądu stałego 24 V, była zasilana prądnicą dającą prąd 50 A pracującą na napięciu 28 V. Czołg miał mały agregat pomocniczy z ma-
łuba miejscami nachylony pod kątem 10o. Podłoga pod przedziałem bojowym miała grubość 25,4 mm, zaś pod przedziałem silnikowym i z góry – 12,7 mm. Wieża odlewana miała przód (nachylony pod kątem 47o) oraz boki i tył o grubości 51 mm, zaś dach wieży miał grubość 22 mm. Pierwszy prototyp czołgu średniego M3 został ukończony w marcu 1941 r. w Rock Island Arsenal (jedyny M3 tu zbudowany) i wysłano go na poligon Aberdeen Proving Ground, gdzie dość szybko przeszedł pomyślne próby. Ponieważ czołg standaryzowano już wcześniej, więc jego produkcja mogła się rozpocząć natychmiast po zakończeniu prób i wyeliminowaniu różnych drobnych wad. Produkcja czołgów średnich M3 ruszyła już w czerwcu 1941 r.
Produkcja czołgów średnich M3, Lee i Grant
Jeden z czołgów Grant, które w 1942 r. trafiły do Australii. Wojska lądowe tego kraju używały 777 wozów Grant i Lee. Większość z nich walczyła na Nowej Gwinei.
50
nieco niżej transmisji znajdującej się obok kierowcy, z przodu czołgu. Pojemność zbiorników paliwa do silnika zwiększono do 662 l, znajdowały się one z tyłu, w przedziale silnikowym. Skrzynia biegów miała pięć biegów do przodu i jeden wsteczny, o przełożeniu: I – 7,65:1, II – 3,11:1, III – 1,78:1, IV – 1,11:1, V – 0,78:1 (nadbieg) i wsteczny – 5,65:1. Przekładnia końcowa typu jodełkowego, z redukcją 2,84:1. Początkowo w czołgu stosowano
łym jednocylindrowym silnikiem benzynowym napędzającym pomocniczą prądnicę 30 V, pozwalający na zasilanie systemów czołgu na postoju. Kadłub czołgu miał konstrukcję spawaną lub nitowaną, w zależności od zakładu. Przód kadłuba był zbudowany z płyt pancernych walcowanych o grubości 51 mm nachylonych pod kątem 30o w górnej części, grubość 38 mm w środkowej części na-
Stany Zjednoczone już w sierpniu 1941 r. zamówiły pierwszych 1000 czołgów M3 i produkcję czołgów dla USA miał prowadzić Detroit Tank Arsenal w Warren w stanie Michigan, obsadzony pracownikami firmy Chrysler Corporation. Później zamówienia zwiększano, ostatecznie US Army otrzymało 1985 czołgów M3, niemal wyłącznie w tej wersji. Produkcja czołgów M3 w Detroit Tank Arsenal rozpoczęła się w lipcu 1941 r. i zakończyła w sierpniu 1942 r., po zbudowaniu 3243 pojazdów tej wersji. Większość z nich trafiło to US Army, ale część przekazano też Wielkiej Brytanii w ramach Lend Lease Act, albo z oryginalną amerykańską wieżą jako Lee I, albo z brytyjską wieżą z radiostacją w tylnej niszy, jako Grant I.
Tymoteusz Pawłowski
Ocean Indyjski
1
w okresie II wojny światowej Ocean Indyjski zaczął odgrywać ważną rolę w dziejach świata w 1498 r., kiedy to Vasco da Gama z Portugalii dopłynął do Indii. W 1509 r. została stoczona bitwa morska pod Diu – dziś zapomniana, ale jedna z najważniejszych w dziejach świata – po której Portugalczycy przejęli kontrolę nad Oceanem Indyjskim z rąk egipsko-tureckich. Przemiany w Europie sprawiły, że rola Portugalczyków stopniowo malała na rzecz Hiszpanów (przez krótki czas istniało wspólne państwo hiszpańsko-portugalskie), a następnie Holendrów (którzy również byli poddanymi hiszpańskich królów). W XVIII wieku pewne znaczenie osiągnęli również Francuzi, ale ostatecznie to Brytyjczycy stali się największą potęgą na Oceanie Indyjskim. Ten prymat trwał od 1815 r. – gdy zatwierdzono ich panowanie w Kraju Przylądkowym w Południowej Afryce – aż do 1963 r., kiedy to w Londynie zadecydowano o likwidacji brytyjskiego imperium kolonialnego i ewakuacji wszystkich baz „na wschód od Suezu”.
O
58
cean Indyjski jest przede wszystkim tranzytową drogą morską z Europy na Daleki Wschód. W przededniu II wojny światowej największe znaczenie miały Indie Brytyjskie na północnych wybrzeżach Oceanu oraz Indie Holenderskie – dzisiejsza Indonezja – na jego wschodnich krańcach. Ostały się również pozostałości innych imperiów kolonialnych: Portugalczycy wciąż zachowywali kontrolę nad Goa (sąsiadującym z Indiami Brytyjskimi) oraz Timorem (sąsiadującym z Indiami Holenderskimi), a nawet nad Makao u wybrzeży Chin. Podobnie Francuzi kontrolowali kilka placówek u wybrzeży Indii Brytyjskich – największą była Pondicherry – i kontrolowali bogate Indochiny (technicznie rzecz biorąc, leżące nad Pacyfikiem). Wspomniane państwa europejskie miały również swoje posiadłości na zachodnim,
brzegu Oceanu Indyjskiego – będącego jednocześnie wschodnim brzegiem Afryki. Istniały tam: brytyjski Związek Południowej Afryki, portugalski Mozambik i francuski Madagaskar. Dalej na północ leżała Niemiecka Afryka Wschodnia – Tanganika, utracona po 1918 r. na rzecz Brytyjczyków, obecnych już wcześniej w sąsiedniej Kenii. Pozycję w Somalii zdołali z kolei zająć Włosi. Od zachodu można dostać się na Ocean Indyjski albo przepływając obok Przylądka Dobrej Nadziei w ówczesnym Związku Południowej Afryki, albo przez kanał Sueski – ukończony w 1869 r. – i dalej przez Morze Czerwone. Dlatego też ujście Morza Czerwonego do Oceanu Indyjskiego miało olbrzymie znaczenie i swoje bazy w Somalii mieli nie tylko Włosi, ale również Brytyjczycy i Francuzi. Wschodnie wyjścia z Oceanu Indyjskiego kontrolowali przede wszystkim Bry-
Samuel Hoare, brytyjski minister spraw zagranicznych, który w 1935 r. zaproponował pokój dla Etiopii. Bardzo dobrze znał się z przywódcą Włoch: w 1917 r. był oficerem brytyjskiego wywiadu w Rzymie i płacił redaktorowi Benito Mussoliniemu 100 ówczesnych funtów tygodniowo, za uprawianie pro-brytyjskiej propagandy.
tyjczycy dzięki bazom w Singapurze i w Australii. Istniała również droga morska przez Cieśninę Sundajską pomiędzy holenderskimi wyspami Sumatra i Jawa, oraz kolejna – dalej na wschód – w pobliżu wyspy Timor. Wyspa ta – podzielona wówczas pomiędzy Holendrów i Portugalczyków – ma duże znaczenie strategiczne, które po 1975 r. zadecydowało o tragicznych losach państwa znanego jako Timor Wschodni.
Tadeusz Kasperski
Taktyka U-Bootów
1
w Bitwie o Atlantyk 1939-1945 W okresie II wojny światowej stosowana przez niemieckie okręty podwodne taktyka nie była wciąż taka sama. Miały na nią wpływ różnorodne czynniki: ilość zdolnych do akcji bojowych okrętów podwodnych w danym momencie, ich możliwości techniczne, dostępność baz, specyfika rejonu działań bojowych oraz zasięg operacyjny okrętów podwodnych i ich grup, dostępne siły morskie i lotnicze przeciwnika na danym obszarze, wprowadzane przez obie strony nowe wynalazki pomocne w zwalczaniu jednostek wroga i wreszcie – skuteczna praca wywiadu, ułatwiająca walkę jednej i drugiej stronie w kolejnych etapach wojny.
W
70
okresie dwudziestolecia międzywojennego Niemcy mieli czas, by wyciągnąć wnioski z działań U-Bootów na morzu podczas I wojny światowej. Odniosły one spore sukcesy – zatopiły 6394 statki handlowe państw Ententy o łącznej pojemności 11 948 702 BRT. Ponadto posłały na dno 10 pancerników, 10 krążowników pancernych, 2 krążowniki pancernopokładowe, 4 krążowniki lekkie, krążownik minowy, lotniczy okręt-bazę, monitor, 21 niszczycieli, 8 torpedowców, 4 kanonierki, 14 slupów (eskortowców), 2 okręty patrolowe, 8 stawiaczy min, 8 trałowców i 10 okrętów podwodnych1. Jednak nie uratowały one państw centralnych przed klęską. Niemieckim okrętom podwodnym nie udało się bowiem przerwać strumienia dostaw na Wyspy Brytyjskie, zanim Stany Zjednoczone przewożonymi przez Atlantyk transportami wojska i zaopatrzenia nie przeważyły ostatecznie szali zwycięstwa w zmaganiach na zachodnioeuropejskim teatrze działań wojennych. Główną przyczyną porażki kajzerowskich U-Bootów było wprowadzenie przez Brytyjczyków systemu konwojów w krytycz-
nym dla alianckiej żeglugi 1917 r. Wcześniej U-Booty w swoich patrolach potrafiły zatapiać od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu statków – częściej artylerią niż torpedami (!), wykorzystując fakt, że statki zmierzały przez Atlantyk lub Morze Śródziemne pojedynczo i przeważnie bez eskorty. Wprowadzenie konwojów znacznie utrudniło odnoszenie sukcesów U-Bootom, Atlantyk bowiem mocno opustoszał i trudniej było odnaleźć na nim cele do zatapiania, a gdy pojedynczy okręt podwodny napotykał grupę kilkudziesięciu statków z eskortą, wtedy odnosił niewielki sukces – zatapiał góra dwa-trzy cele, zanim eskorta nawiązała z nim kontakt i podjęła walkę. Reszta statków w tym czasie uciekała i rzadko kiedy atak na konwój udawało się ponowić. Z reguły kapitan U-Boota nie był w stanie wezwać na pomoc innego okrętu podwodnego, który wsparłby jego działania, ponieważ w tamtym okresie preferowano działania raczej w pojedynkę i z dala od siebie. Spadła więc wysokość zatapianego tonażu, a wzrosły straty U-Bootów, zwalczanych przez coraz lepiej uzbrojone alianckie okręty nawodne
bombami głębinowymi, ustawianymi sieciami zagrodowymi, czy licznymi zagrodami minowymi. Ponadto posługiwano się zamaskowanymi statkami-pułapkami, wykorzystywano sterowce i samoloty do patrolowania akwenów morskich, a nawet alianckie
Admirał Karl Dönitz – dowódca U-Bootwaffe, a od 30 stycznia 1943 r. całej niemieckiej Kriegsmarine.
okręty podwodne, które skryte pod wodą podążały za trawlerami rybackimi, będącymi „wabikiem” na U-Booty2. W trakcie działań wojennych do brytyjskiej niewoli trafił por. mar. Karl Dönitz (dowódca okrętu podwodnego UB-68, zatopionego przez eskortę konwoju 4 października 1918 r. na Morzu Śródziemnym). Spędził on prawie rok w niewoli, sporo rozmyślając nad przyczynami klęski niemieckich
WOJNA NA MORZU Glattesa uratowano7). Z powodu tych zdarzeń Brytyjczycy zrezygnowali wówczas z wykorzystywania swoich najcenniejszych lotniskowców do poszukiwania i zwalczania U-Bootów. Niemcy oczywiście wykorzystali propagandowo ten spory sukces. W październiku 1939 r. Dönitz próbował wreszcie powrócić do swoich koncepcji i zaplanował zorganizowanie pierwszego „wilczego stada”, by zaatakowało alianckie konwoje zmierzające do portów Wielkiej Brytanii, bądź z nich wyruszające. Okazało się jednak, że ten miesiąc nie okazał się dla Niemców tak pomyślny. Brytyjczycy postawili duże zagrody minowe w kanale La Manche pomiędzy Dover i Calais i zatonęły na nich trzy U-Booty (8 października U 12, 13 października U 40 i 25 października U 16). Dowódca U-Bootwaffe musiał kierować U-Booty odtąd tylko trasą wokół Wysp Brytyjskich. Co gorsza, U 40 (typu IXA) miał wziąć udział w atakach na konwoje, do czego wyznaczono jeszcze pięć innych okrętów („dziewiątki” U 37 i U 42 oraz „siódemki” U 45, U 46 i U 48). Akcja przeciwko konwojom, rozpoczęta 10 października, także nie do końca powiod-
tyjskich i dlatego dość silna brytyjska eskorta niszczycieli mogła się skupić w rejonie walk i zatopić dwa U-Booty. Prócz tego jeden z U-Bootów nie powinien angażować się od razu w walkę, lecz (jako okręt naprowadzający) zmierzać dłużej za wykrytym konwojem i podając jego pozycję wzywać na miejsce akcji okręty pozostałe, później zaś
Niemieckie samoloty typu Focke-Wulf Fw 200 Condor zaczęły współpracę z U-Bootami w tropieniu i zwalczaniu alianckich konwojów w 1940 r.
RMS Empress of Britain (42 348 BRT) – największy aliancki statek zatopiony przez U-Boota (U 32) podczas II wojny światowej. Statek zatonął 28 października 1940 r., a jego pogromca dwa dni później.
74
ła się Niemcom, ponieważ brakowało koordynacji, a w niektórych atakach problemem okazały się wadliwe torpedy. Z konwojów OB-17, OA-17, KJF-3 i HG-3 niemieckim okrętom podwodnym udało się zatopić 9 statków i 1 uszkodzić, do tego pozostałe U-Booty do końca patroli poslały na dno jeszcze 7 statków zmierzających do portów samotnie. Cena za ataki na same konwoje okazała się jednak dość wysoka. Uszkodzona 13 października w pojedynku ze statkiem Stonepool „dziewiątka” U 42 padła ofiarą ataku niszczycieli Imogen i Ilex, a dzień później „siódemka” U 45, po posłaniu na dno trzech dużych statków z konwoju KFJ-3, została zatopiona po kontrataku czterech brytyjskich niszczycieli (Inglefield, Icarus, Ivanhoe i Intrepid). Analizując pierwsze akcje U-Bootów przeciwko konwojom Dönitz doszedł do słusznych, ale nieco spóźnionych wniosków. Konwoje atakowano zbyt blisko Wysp Bry-
U-Bootów na duże okręty w bazie Scapa Flow się nie powiódł, tym bardziej wykorzystano propagandowo ten sukces, upokarzając dowódców Royal Navy. 30 października na włosku zawisło życie samego Winstona Churchilla, który podróżował na pancerniku Nelson. Okręt znajdował się wówczas w rejonie Orkadów, wraz z nim
wymienić się „rolą” z okrętem, który wyczerpał torpedy po swoich atakach. W październiku 1939 r. U-Booty (według danych Jerzego Piekałkiewicza) zatopiły 34 statki (z neutralnymi) o łącznej pojemności 168 140 BRT. Doszedł do tej listy jeszcze jeden bardzo spektakularny sukces, jakim było zatopienie 14 października brytyjskiego pancernika Royal Oak (29 150 t) w brytyjskiej bazie Scapa Flow na Orkadach. Niemcy wykorzystali fakt, że Brytyjczycy nie zdążyli zabezpieczyć (zatopieniem wyznaczonego do tego celu starego statku) wąskiej cieśniny Kirksound, którą wdarł się do wnętrza brytyjskiej bazy U 47 por. mar. Günthera Priena. Mimo ujawnionych problemów z torpedami, w ponawianych kolejno trzech atakach U-Boot zatopił zakotwiczony w bazie pancernik, trafiając go czterokrotnie i ten przewrócił się, tonąc na pozycji 58°55’N, 02°59’W wraz z 834 osobami. Ponieważ podczas I wojny światowej żaden atak
pancernik Rodney, krążownik liniowy Hood i 10 niszczycieli. Atak torpedowy U 56 (typu IIC) kpt. mar. Wilhelma Zahna okazał się nieskuteczny tylko dlatego, że z trzech odpalonych w stronę Nelsona torped przynajmniej dwie uderzyły w pancernik bez detonacji. Do końca 1939 r. U-Booty zarówno realizowały wyznaczone im zadania minowe koło brytyjskich portów u zachodnich i wschodnich wybrzeży Wysp Brytyjskich, jak i atakowały bezpośrednio napotykane samotne statki i konwoje, choć sukcesy odnoszono przeważnie w akcjach indywidualnych. Pod koniec października wysłano też trzy U-Booty („jedynki” U 25 i U 26 oraz „siódemka” U 53) na wody Morza Śródziemnego, ale U 53 zawrócił z powodu awarii, a U 25 został 31 października uszkodzony w ataku na konwój 20-K, z którego zatopił 1 statek. Wyprawa U 26 (planowano postawienie min koło Gibraltaru, z czego zrezygnowano) także się nie powiodła i okręt powrócił bez sukcesów. W drugiej połowie listopada Dönitz planował wznowienie ataków na konwoje grupą dwóch „siódemek” (U 49 i U 53) oraz 2 „dziewiątek” (U 41 i U 43) na zachód od Gibraltaru. Nic jednak z tego nie wyszło, ponieważ U 53 odpędziła eskorta napotkanego konwoju KS-27, a pozostałe U-Booty zatapiały po drodze napotykane samotne statki, a tylko U 43 zatopił po jednym statku z napotkanych konwojów OG-7 i 14-BS. Za to dość ważnym sukcesem U-Bootów w tym miesiącu było uszkodzenie 21 listopada na minie U 21 koło Firth of Forth krążownika lekkiego Belfast (11500 t), co wyłączyło go z akcji na cztery lata. W listopadzie nastąpił spadek sukcesów U-Bootów, bowiem zatopiono 28 jednostek o pojemności 74 623 BRT. W grudniu sukcesy U-Bootów nieco wzrosły, bo lepsze efekty przyniosły ich operacje
Jędrzej Korbal
2
Centralny Okręg Przemysłowy a Wojsko Polskie Były przecie i dwa wielkie dokonania, zapoczątkowane i rozwinięte pod patronatem rządu, przy żywym poparciu ludności: Gdynia i Centralny Okręg Przemysłowy. Oba wiążą się z nazwiskiem min. Eugeniusza Kwiatkowskiego. Oba wydawały się z początku zbyt ambitne i nierealne i oba dojrzewały o wiele prędzej, niż można było oczekiwać.
działań, stanowił dla opinii publicznej zapewnienie pomyślnej realizacji industrializacji. Choć kręgi wojskowe na jego osobę patrzyły ze zdecydowanie mniejszym entuzjazmem, to zdawano sobie sprawę, że charyzma i talenty organizacyjne wicepremiera zapobiegną przeprowadzaniu inwestycji bez wyraźnego planu i konsekwentnej realizacji celów.
go dawnego współpracownika z Państwowej Fabryki Związków Azotowych. Nieco w tle wspomnianych zamierzeń pozostawała grupa wojskowych, na czele z Generalnym Inspektorem Sił Zbrojnych marsz. Edwardem Śmigłym-Rydzem, szefem Sztabu Głównego gen. bryg. Wacławem Stachiewiczem, przewodniczącym KSUS gen. broni Kazimierzem
Walka o ogień
Podjęta w początkach 1937 r. decyzja o utworzeniu Centralnego Okręgu Przemysłowego stanowiła bez wątpienia najpoważniejsze, poza budową Gdyni i połączenia jej węglową magistralą kolejową ze Śląskiem, wyzwanie przed jakim stanęła II Rzeczpospolita. Melchior Wańkowicz określi w jednej ze swoich entuzjastycznych publikacji przygotowywanych na zlecenie rządu COP mianem „ogniska siły”. Wystawiona nieco na wyrost ocena mogła jednak znaleźć uzasadnienie zwarzywszy, że szereg wcześniejszych inwestycji państwowych realizowanych m.in. w rejonie bezpieczeństwa już od 1922 r. odbywało się bez właściwego rozeznania zapotrzebowania, odpowiednich analiz, a nawet znajomości zasad ekonomii. Fakt ten podkreślali Władysław i Paweł Kosieradzki w złożonym jesienią 1936 r. memoriale dotyczącym budowy przyszłego okręgu.
84
Będący twarzą nowego projektu wicepremier i minister skarbu Eugeniusz Kwiatkowski, kojarzony z sukcesami swoich wcześniejszych
Eugeniusz Kwiatkowski był kojarzony z sukcesem budowy portu w Gdyni, dlatego ogłoszenie projektu COP zostało pozytywnie odebrane w społeczeństwie.
Do tego momentu interesy całej gospodarki polskiej oraz armii były w świetle pierwotnej idei okręgu sandomierskiego zgodne. Trzeba też dodać, że w rysującej się coraz wyraźniej trudnej rozgrywce politycznej cennym wsparciem pozycji Kwiatkowskiego była osoba prezydenta Ignacego Mościckiego, niejednokrotnie stającego w obronie swoje-
Sosnkowskim czy II wiceministrem MSWojsk. – szefem Administracji Armii gen. bryg. Aleksandrem Litwinowiczem. W miarę opisanych w pierwszej części artykułu intensywnych prac budowlanych oraz uruchamiania pierwszych wydziałów w kolejnych zakładach zbrojeniowych między ośrodkiem cywilnym i wojskowym coraz