Wojsko i Technika Historia numer specjalny 3/2016

Page 1

NUMER SPECJALNY 3/2016

www.zbiam.pl

Maj-Czerwiec cena 14,99 zł (VAT 5%) INDEX 409138 ISSN 2450-3495

W NUMERZE:

de Havilland Mosquito

Obrona przeciwrakietowa ZSRR

Francuska wojna w Indochinach

W 1945 r. w Akademii Inżynieryjno-Lotniczej im. Żukowskiego zorganizowano biuro, którego zadaniem stało się opracowanie tematu „Rakieta przeciw rakiecie przy wsparciu radiolokacji”…

Bezpośrednio po zakończeniu drugiej wojny światowej rozbita i wewnętrznie skłócona Francja podjęła próbę odzyskania utraconych na rzecz Japonii wpływów w dalekowschodnich koloniach...

INDEX: 409138 ISSN: 2450-3495



Vol. II, nr 3 (4) Maj-Czerwiec 2016; Nr 3

NUMER SPECJALNY 3/2016

www.zbiam.pl

Maj-Czerwiec cena 14,99 zł (VAT 5%) INDEX 409138 ISSN 2450-3495

1 NUMER SPECJALNY 3/2016

W NUMERZE:

de Havilland Mosquito

Obrona przeciwrakietowa ZSRR

Francuska wojna w Indochinach

W 1945 r. w Akademii Inżynieryjno-Lotniczej im. Żukowskiego zorganizowano biuro, którego zadaniem stało się opracowanie tematu „Rakieta przeciw rakiecie przy wsparciu radiolokacji”…

Bezpośrednio po zakończeniu drugiej wojny światowej rozbita i wewnętrznie skłócona Francja podjęła próbę odzyskania utraconych na rzecz Japonii wpływów w dalekowschodnich koloniach...

INDEX: 409138 ISSN: 2450-3495

Na okładce: de Havilland Mosquito FB.VI. Rys. Rafał Zalewski INDEX 409138 ISSN 2450-3495 Nakład: 14,5 tys. egz. Redaktor naczelny Jerzy Gruszczyński jerzy.gruszczynski@zbiam.pl Korekta Dorota Berdychowska Redakcja techniczna Dorota Berdychowska dorota.berdychowska@zbiam.pl Współpracownicy Władimir Bieszanow, Marius Emmerling, Michał Fiszer, Tomasz Grotnik, Wojciech Holicki, Andrzej Kiński, Leszek Molendowski, Tymoteusz Pawłowski, Tomasz Szlagor, Maciej Szopa, Waldemar Waligóra, Mirosław Wawrzyński Wydawca Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o. Ul. Anieli Krzywoń 2/155 01-391 Warszawa office@zbiam.pl Biuro Ul. Bagatela 10/19 00-585 Warszawa Dział reklamy i marketingu Anna Zakrzewska anna.zakrzewska@zbiam.pl Dystrybucja i prenumerata Elżbieta Karczewska elzbieta.karczewska@zbiam.pl Reklamacje office@zbiam.pl Prenumerata realizowana przez Ruch S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 717 59 59 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora. Copyright by ZBiAM 2016 All Rights Reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone Przedruk, kopiowanie oraz powielanie na inne rodzaje mediów bez pisemnej zgody Wydawcy jest zabronione. Materiałów niezamówionych, nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów i doboru ilustracji w materiałach niezamówionych. Opinie zawarte w artykułach są wyłącznie opiniami sygnowanych autorów. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonych ogłoszeń i reklam. Więcej informacji znajdziesz na naszej nowej stronie: www.zbiam.pl

spis treści MONOGRAFIA LOTNICZA

Michał Fiszer, Jerzy Gruszczyński Samolot de Havilland Mosquito – wersje rozpoznawcze, myśliwsko-bombowe i torpedowe

4

OBRONA PRZECIWRAKIETOWA

Tomasz Szulc Pierwsze radzieckie systemy obrony przeciwrakietowej

22

MONOGRAFIA LOTNICZA

Marek J. Murawski Olbrzymy z Dessau: Junkers Ju 290 i Ju 390

38

SZTUKA WOJENNA

Michał Fiszer, Jerzy Gruszczyński Ostatni rok Panzerwaffe: czerwiec 1944 r. – maj 1945 r.

56

WOJNA W POWIETRZU

Tomasz Szlagor F4F Wildcat – pierwszy rok na Pacyfiku: czerwiec – sierpień 1942 r. (2)

68

BROŃ STRZELECKA

Tymoteusz Pawłowski Przypadek: pistolety maszynowe pierwszej połowy XX wieku

78

ZIMNA WOJNA

Robert Czulda Francuska wojna w Indochinach 1945-1954 (1)

88 3


OBRONA PRZECIWRAKIETOWA

Michał Fiszer, Jerzy Gruszczyński

Samolot de Havilland Mosquito – wersje rozpoznawcze, myśliwsko-bombowe i torpedowe Najpopularniejszą wersją wielozadaniowego samolotu bojowego Mosquito był wariant myśliwsko-bombowy. Samoloty te udzielały pośredniego wsparcia siłom lądowym (izolacja lotnicza), niszcząc ważne obiekty na zapleczu przeciwnika. Inne maszyny tego typu skierowano do Coastal Command, do walki z niemiecką żeglugą przybrzeżną. Z kolei samoloty rozpoznawcze prowadziły rozpoznanie strategiczne i operacyjne, dostarczając danych dla Bomber Command, sił lądowych i morskich. I wreszcie torpedowe Mosquito po drugiej wojnie światowej trafiły do lotnictwa morskiego.

C

hronologicznie pierwsza była wersja rozpoznawcza. Drugi prototyp Mosquito, który otrzymał numer RAF W4051, został wykonany właśnie w wersji rozpoznawczej, na podstawie decyzji Ministerstwa Lotnictwa z 11 stycznia 1941 r. Oblot W4051 miał miejsce 10 czerwca 1941 r. – później niż myśliwskiego W4052, ponieważ pierwszy zbudowany dla W4051 kadłub wykorzystano do naprawy uszkodzenia pierwszego prototypu W4050. Proto-

typ samolotu rozpoznawczego otrzymał więc pierwszy kadłub z seryjnej linii produkcyjnej. Konstrukcyjnie rozpoznawcze Mosquito były oparte na wersji bombowej. Miały długą komorę bombową, oszkloną nosową część kadłuba oraz wiatrochron w kształcie litery V, a także wejście do kabiny w dolnej części kadłuba, przed komorą bombową. Samolot nie miał żadnego stałego uzbrojenia. W tylnej części komory bombowej montowano zestaw trzech lub czterech apara-

Prototyp samolotu rozpoznawczego dalekiego zasięgu de Havilland Mosquito PR.I po raz pierwszy wzbił się w powietrze 10 czerwca 1941 r. Konstrukcyjnie był on oparty na wersji bombowej.

4

tów fotograficznych – w zależności od potrzeb. Podstawowym typem aparatu był Williamson F24, standardowy brytyjski aparat z pierwszego okresu wojny. Firma Williamson Manufacturing Company Ltd, mieszcząca się w Willesden Green na północno-zachodnich przedmieściach Londynu, produkowała te aparaty od 1925 r. według projektu opracowanego w Royal Aircraft Establishment z Farnborough. Na samolocie Mosquito dla aparatu stosowano obiektyw Dallmeyer Pentac o ogniskowej 203 mm. Aparat wykonywał zdjęcia na klatkach 127 x 127 mm. Zwykle dwa takie aparaty montowano pionowo – tak, aby zapewniały one pokrycie zdjęciami trasy, nad którą leciał samolot. Trzeci aparat zwykle montowano ukośnie w bok pod kątem 70°, skierowany w lewą stronę, na stanowisku ponad komorą bombową. Czasem montowano też czwarty aparat w nosowej części kadłuba, skierowany ukośnie do przodu. Od maja 1942 r. w uzbrojeniu pojawił się nowy typ aparatu fotograficznego produkowanego w firmie Williamson – F52. Była to ulepszona wersja poprzedniego, z większym filmem i klatką 216 x 178 mm. Typowe obiektywy do tego aparatu miały ogniskowe 610 mm lub 914 mm, lepiej dostosowane do zdjęć z większej wysokości. Aparaty F52 montowano na Mosquito jako pionowe; na stanowisku skośnym pozostawał F24, ale z nowym obiektywem o ogniskowej 356 mm. Z wysokości 10 650 m aparaty F52 z dłuższymi obiektywami o ogniskowej 914 mm fotografowały pas terenu o szerokości około 5 km. Kolejny wariant przewidywał cztery aparaty F52, z czego dwa montowane w przedniej części komory bom-


OBRONA PRZECIWRAKIETOWA

Samolot torpedowo-rozpoznawczy bazowania pokładowego Mosquito TR.33 w stosunku do Mosquito FB.VI miał wzmocniony kadłub, hak do lądowania, stację radiolokacyjną, nowe śmigła o wysokiej sprawności i był przystosowany do przenoszenia torpedy 457 mm na podwieszeniu podkadłubowym.

Pod kadłubem na wszystkich Mosquito TR.33 można było podwieszać torpedę kalibru 457 mm o masie 900 kg, typu Mk XV lub Mk XVII. Zamiast niej dało się podwiesić bombę głębinową albo minę morską – lub też bombę do niszczenia celów morskich 908 kg, z przeciwpancernym ładunkiem bojowym. Na zaczepach podskrzydłowych można było podwieszać po jednej bombie 227 kg lub po jednym dodatkowym zbiorniku paliwa 230 l lub 455 l. Można też było zabierać małe zbiorniki 136 l – wówczas pod skrzydłami dawało się jeszcze podwiesić cztery rakiety kal. 76,2 mm (po dwie pod jednym skrzydłem). Na 37 samolotach późniejszej produkcji wprowadzono też wzmocnione podwozia, w których amortyzatory z bloków gumowych zostały zastąpione amortyzatorami olejowo-powietrznymi firmy Lockheed. Zastosowano w nich też wytrzymalsze golenie oraz mniejsze koła z pneumatykami o wyższym ciśnieniu. Po wyprodukowaniu partii 50 seryjnych Mosquito TR.33 dalszą produkcję przerwano, zamówienie na 47 kolejnych samolotów tej wersji zostało bowiem anulowane w momencie zakończenia wojny w Europie. Odmiana Mosquito TR.33, wyposażona w brytyjski radiolokator ASV Mk XIII, to wersja Mosquito TF.37. Radiolokator był centymetrowy, opracowany przez Royal Radar Establishment z Malvern, o osiągach zbliżonych do amerykańskiego AN/APS-4. Miał on jednak większą antenę – w związku z czym nosowa część wersji TF.37 była powiększona i innego kształtu niż na TR.33. Na prototyp wersji TF.37 został przebudowany jeden egzemplarz Mosquito TR.33 (TW240), po czym w drugiej połowie 1946 r. państwowy zakład w Chester (kilkanaście kilometrów na południe od Liverpoolu) wyprodukował 14 se-

20

ryjnych Mosquito TF.37. Owa produkcja była prowadzona niejako „z rozpędu”, większe zamówienia na samoloty morskie bowiem anulowano w momencie zakończenia wojny, ale zgromadzone materiały i dostarczony od poddostawców osprzęt musiały zostać spożytkowane, dlatego wspomniane samoloty opuściły zakład.

Użycie operacyjne morskich samolotów torpedowych Pierwsze seryjne Mosquito TR.33 zaczęły napływać do jednostek operacyjnych w sierpniu 1946 r., kiedy to rozpoczęło się przezbrojenie 811. Dywizjonu w bazie Ford (w Royal Navy nazywanej HMS Peregrine). Od września 1945 r. jednostka ta używała kilku Mosquito FB.IV do przeszkolenia na ten typ, dlatego dywizjon szybko osiągnął gotowość bojową na Mosquito TR.33. W styczniu 1947 r. został on przeniesiony do bazy Brawdy, ale w lipcu 1947 r. go w tej bazie rozwiązano. Jednocześnie jednak w bazie Lee-on-Solent (HMS Daedalus) samoloty te otrzymał szkolny 771. Dywizjon i wykorzystywał je do 1950 r. Kolejną jednostką używającą Mosquito TR.33 w latach 1946-1947 był

772. Dywizjon w bazie Arbroath (HMS Condor) w Szkocji. W bazie tej – w latach 1946-1949 – kilku Mosquito TR.33, a później także Mosquito TF.37 używał też doświadczalny 778. Dywizjon. Na początku 1947 r. Mosquito TR.33 i TF.37 otrzymał również 790. Dywizjon w bazie Dale (HMS Goldcrest) w Walii, w grudniu tego roku przeniesiony do Culdrose (HMS Seahawk) w Kornwalii. 790. Dywizjon latał na Mosquito (przede wszystkim TF.37) do 1950 r. Morskie Mosquito TR.33 i TF.37 nie były używane bojowo. Służyły w jednostkach operacyjnych w drugiej połowie lat czterdziestych, ćwicząc atakowanie okrętów i innych obiektów. Wkrótce jednak nadeszła era samolotów odrzutowych, których głównym uzbrojeniem były bomby i rakiety; morskie torpedy do zwalczania okrętów nawodnych przeszły do historii w drugiej połowie lat czterdziestych, odchodząc ze służby wraz z samolotami Mosquito TR.33 i TF.37.

Zakończenie Sporo Mosquito było używanych jeszcze przez kilka lat po wojnie. Pod koniec kwietnia 1945 r.

Spośród 50 seryjnych Mosquito TR.33 trzynaście dostarczono ze stałymi skrzydłami. Oblot pierwszego seryjnego miał miejsce 10 listopada 1945 r. Pozostałe wykonano ze skrzydłami ręcznie składanymi.


OBRONA PRZECIWRAKIETOWA

Tomasz Szulc

Pierwsze radzieckie systemy obrony przeciwrakietowej Pierwsze rakiety balistyczne zastosowane bojowo to niemieckie A-4, czyli V-2. Gdy tylko zaczęły spadać na Londyn, brytyjscy eksperci podjęli się poszukiwania sposobów walki z nimi. Ich opinie były zgodne: na ówczesnym poziomie rozwoju środków przeciwlotniczych rakiet balistycznych nie dało się efektywnie zwalczać, w odróżnieniu od pocisków skrzydlatych V-1. Za jedyny sposób uznano niszczenie ich wyrzutni, co z powodzeniem realizowało alianckie lotnictwo.

W

ZSRR pierwsze V-2 zdobyto pod sam koniec wojny, a eksperci byli świadomi skutków ich użycia przeciw celom w Anglii. Dlatego już w 1945 r. na rozkaz dowódcy wojsk lotniczych A. Nowikowa w Akademii im. Żukowskiego zorganizowano NIBS, czyli Naukowo-Badawcze Biuro Techniki Specjalnej pod dowództwem płk. G. Możarowskiego, które realizowało temat: „Rakieta przeciw rakiecie przy wsparciu radiolokacji”. W 1948 r. zespół został

22

Wprowadzenie do eksploatacji systemu A-35 broniącego Moskwę i moskiewski rejon przemysłowy przed atakiem rakietowymi pociskami balistycznymi miało miejsce w 1971 r.

przeniesiony do Instytutu Naukowo-Badawczego Artyleryjskiego Uzbrojenia Rakietowego nr 4, gdzie miał opracować środki przechwytywania rakiet balistycznych o zasięgu do 3000 km za pomocą „torped-myśliwców”. Rezygnacja z nazwy „rakieta” na rzecz przedwojennej „powietrznej torpedy” była przy tym co najmniej niezrozumiała. Planowano skonstruowanie radaru do wykrywania celów o zasięgu 1000 km, ale wkrótce wymagania dotyczące zasięgu podwo-

jono. Taki radar podjął się opracować A. Brejtberg z NII-20 i nadał mu nazwę Pluton. Rakiety przechwytujące, oznaczone I-32, były opracowywane na polecenie RM (Rady Ministrów ZSRR) z 14 lutego 1948 r. w NII-88 pod kierunkiem E. W. Sinilszczikowa. Do obrony okrężnej obiektu przed atakiem 20 rakiet balistycznych zamierzano rozwinąć ponad 80 radiolokatorów różnych typów. Wobec braku postępów jego zespół rozwiązano w 1950 r., a opracowaną do tego czasu


OBRONA PRZECIWRAKIETOWA

zautomatyzowany. Ostatecznie dla kompleksu poligonowego zrezygnowano z tego rozwiązania; rakiety początkowo dowożono na naczepie transportowej i ustawiano za pomocą dźwigu, później zaś dostarczano i ustawiano z użyciem pojazdu transportowo-załadowczego. Planowaną strukturę kompleksu składającą się z węzła dowodzenia, trzech RTN rozmieszczonych w narożach równobocznego trójkąta i odległych od stanowiska dowodzenia (SD) o około 150 km, radiolokatora Dunaj-2 i dwóch stanowisk ogniowych – każde z dwiema wyrzutniami i dwoma radiolokatorami RSWPR – zredukowano o jedno stanowisko ogniowe, a na drugim zainstalowano tylko jeden radar. Próby rozpoczęto od sprawdzenia, czy radiolokator rzeczywiście jest w stanie śledzić niewielki i szybki cel, taki jak głowica rakiety balistycznej. Po to zbudowano trzy urządzenia doświadczalne. Pierwsze, oznaczone RE i pracujące w zakresie 10 cm, stanowiło kompilację już istniejących komponentów. Nadajnik o mocy 2 MW pochodził z radaru B-200 systemu S-25. Antenę, wykorzystującą komponenty typowego wysokościomierza, skonstruowano w Gorkowskiej fabryce maszyn. Radar był naprowadzany na głowicę przez wielostopniowy układ: po sygnale o starcie rakiety uruchamiał

teleskop KT-50, którego dokładne wskazania służyły do naprowadzenia na cel anteny RE. Potem radar ten miał śledzić głowicę samodzielnie, bez wspomagania przez pozostałe urządzenia. RE został uruchomiony na poligonie w maju 1957 r. Kolejnym krokiem był radar RE-2, pracujący w docelowym zakresie 15 cm. Moc nadajnika zwiększono do 20 MW, ale zachowano antenę z RE. Od lata 1958 r. śledził on z po-

Bloki nadajnika anteny RS-11.

Anteny aparatury RSWPR.

się przyrząd zgrubnego naprowadzania, programowany zgodnie z przewidzianą trajektorią lotu celu. Naprowadzał on na przybliżoną pozycję celu radar Binokl-M, odbierający sygnały z nadajnika, umieszczonego w głowicy rakiety-celu i zapewniający większą dokładność określenia pozycji głowicy. Według określonych przez radar współrzędnych śledzenie celu przejmował

w Moskwie stanowiska testowego aparatury MKS, na którym instalowano, sprawdzano i strojono kolejne elementy kompleksu, z autopilotem i układem sterowania rakiety włącznie. W przypadku radiolokatorów RTN wszystkie trzy precyzyjnie zestrojono i dopiero wtedy wysłano na poligon. Na pierwszym etapie prób najwięcej problemów sprawiała zawodna maszyna obliczeniowa,

wodzeniem rakiety balistyczne R-2, R-5 i R-12. W 1959 r. uruchomiono na Kamczatce radar RE-3 (tym razem był to przebudowany prototyp radaru RTN), który śledził dolatujące tam głowice strategicznych rakiet R-7. Równocześnie z testami pierwszych radarów budowano na poligonie kompleks doświadczalny. Prace przyspieszyło stworzenie

dla której nie było aparatury dublującej zdolnej do przejęcia procesu wypracowywania danych do strzelania w przypadku awarii pierwszej. Przygotowanie aparatury do odpalenia przeciwpocisku wymagało czasami nawet ponad doby nieprzerwanej pracy licznych brygad techników. Stacja Dunaj-2 po raz pierwszy śledziła w trybie automatycznym rakietę balistyczną 6 listopada 1958 r. Pierwsze odpalenie rakiety, oznaczonej 1BA, której drugi stopień był tylko makietą masową, a pierwszy miał znikomą moc, odbyło się 13 października 1957 r. i służyło wyłącznie sprawdzeniu, czy pocisk poprawnie zejdzie z prowadnicy wyrzutni. Odpalenie rakiety z atrapą drugiego stopnia i tymczasowym silnikiem startowym PRD-23, czyli pakietem czterech silników PRD-18 skonstruowanych dla W-750, nastąpiło rok później. Próby rakiety z działającymi silnikami obu stopni rozpoczęto dopiero jesienią 1959 r. Pierwsze odpalenie rakiety w kierunku umownego celu miało miejsce 12 maja 1960 r. Dla zwiększenia prawdopodobieństwa trafienia przyjęto, że kurs rakiety W-1000 musi być dokładnie zbliżeniowy, czyli ma się ona poruszać po trajektorii takiej samej jak cel, tyle że w przeciwnym kierunku. 24 listopada 1960 r. dokonano pierwszej próby przechwycenia realnego celu – głowicy rakiety R-5 za pomocą rakiety W-1000, zaopatrzonej w głowicę odłamkową konstrukcji Woronowa. Wybuch nastąpił podobno w odległości

25


MONOGRAFIA LOTNICZA

Marek J. Murawski

Olbrzymy z Dessau: Junkers Ju 290 i Ju 390 Junkers Ju 290 był jednym z największych samolotów użytkowanych przez Luftwaffe podczas II wojny światowej. Służył na wielu teatrach operacyjnych, zarówno jako maszyna transportowa, jak i morski samolot rozpoznawczy dalekiego zasięgu. Jego następca, sześciosilnikowy Junkers Ju 390, otoczony był przez wiele lat po wojnie legendą, która mówiła, że samolot ten wykonał lot rozpoznawczy do Nowego Jorku i z powrotem, a także dokonał przelotu z Niemiec do Japonii.

Prototypy i wersja Junkers Ju 290 A-1 Projektowaniem nowego, czterosilnikowego samolotu Junkers zajmował się zespół, którym kie-

rował Dipl.-Ing. Karl Kraft. Wstępny projekt sporządził Dipl.-Ing. Bernhard Cruse, zaangażowany również w projektowanie samolotów Ju 188, Ju 388 i Ju 488, kierownikiem budowy prototypu został Dipl.-Ing. Konrad Eichenholz, a kierownikiem rozwoju typu – Ing. Erich Wolf. Po raz pierwszy wzmianka o następcy Junkersa Ju 90 pojawiła się w lutym 1941 r., gdy w zakładach Junkers zapadła decyzja o przygotowaniu prototypu oznaczonego Junkers Ju 90 V11, który miał nosić numer seryjny W.Nr. 900011. Kilka miesięcy później, w październiku 1941 r., oznaczenie nowego samolotu zmieniono na Junkers Ju 290 V1, a numer seryjny na W.Nr. 290000001; maszynie przypisano też oznaczenie wojskowe BD+TX. Prototyp Ju 290 V1 swój pierwszy lot wykonał 16 lipca 1942 r. – pilotował go Flugkapitän Hans-Joachim Pancherz1). Najważniejszymi zmianami w stosunku do Ju 90 był nowy, zdecydowanie korzystniejszy aerodynamicznie kształt przedniej części kadłuba oraz lepiej rozplanowane wnętrze ka-

Junkers Ju 290 V1, W.Nr. 290000001, BD+TX przed startem do pierwszego lotu 16 lipca 1942 r.

38

biny. Rozwiązanie to, nazwane Einheitsführerraum (całościowa kabina pilota), zastosowane zostało również w samolotach Ju 252 i Ju 352. W miejsce okrągłych okien w kadłubie zamontowano okna prostokątne. Kadłub przedłużono o 18 cm, z 28,50 m w Ju 90 V8 do 28,68 m w Ju 290 V1. Znacząco zwiększyła się masa samolotu – z 16 020 kg w Ju 90 V6 do 20 860 kg w Ju 290. Maksymalna masa startowa z 26 770 kg w Ju 90 V6 wzrosła do imponujących 40 500 kg w Ju 290 V1. Napęd zapewniały cztery silniki BMW 801 A o maksymalnej mocy startowej 1560 KM każdy. Zbiorniki mieściły 10 200 kg paliwa, zapas paliwa był więc prawie trzy razy większy niż w samolocie Ju 90 V6. Po przeprowadzeniu testów fabrycznych maszyna wzięła udział w działaniach operacyjnych: najpierw w basenie Morza Śródziemnego, a później na froncie wschodnim w operacji zaopatrywania kotła pod Stalingradem. Samolot po raz pierwszy wylądował w kotle 10 stycznia 1943 r., gdzie po wyładowaniu zaopatrzenia zabrał w drogę powrotną 78 rannych. Drugi lot z zaopatrzeniem odbył się dwa dni później, a o godzinie 00.45 13 stycznia 1943 r. maszyna wystartowała z lotniska Pitomnik z 80 rannymi na pokładzie, kierując się w stronę Charkowa. Krótko po starcie samolot poderwał ostro nos do góry i zaczął wznosić się pod bardzo ostrym kątem, a następnie przewalił się przez plecy i roztrzaskał o ziemię. Prawdopodobnie po wystartowaniu – wskutek przyspieszenia – położone na podłodze nosze z rannymi przesunęły się w stronę ogona prze-


SZTUKA WOJENNA

Michał Fiszer, Jerzy Gruszczyński

Ostatni rok Panzerwaffe:

czerwiec 1944 r. – maj 1945 r.

Niemieckie wojska pancerne pozostały groźne do ostatniego dnia wojny, choć w końcowych miesiącach konfliktu brakowało dosłownie wszystkiego: nowych pojazdów, amunicji, a zwłaszcza paliwa. Opracowane w połowie wojny nowe typy czołgów i dział samobieżnych wciąż górowały nad większością swoich alianckich odpowiedników, jednakże wyprodukowano je w niewielkiej liczbie. Zarówno Armia Czerwona, jak i armie sojuszników zachodnich dysponowały przytłaczającą przewagą ilościową.

W

sierpniu 1944 r. Inspektorat Wojsk Pancernych potwierdził organizację dywizji pancernych opracowaną w kwietniu tego roku. W każdej dywizji nadal miał być dwubatalionowy pułk pancerny, składający się z dowództwa i sztabu, pułkowej kompanii dowodzenia, plutonu przeciwlotniczego, batalionu czołgów PzKpfw V Panther, batalionu czołgów Pz IV i kompanii remontowej. Każdy batalion miał być zorganizowany w dowództwo, sztab, kompanię dowodzenia i cztery kompanie

56

czołgów, które teraz miały liczyć po 17 czołgów (trzy plutony po pięć czołgów i dwa czołgi w dowództwie kompanii). Wszystkie pododdziały zorganizowano w myśl koncepcji Freie Gliederung, w ramach której pojazdy transportowe zabrano z każdej kompanii i zgromadzono w kolumnach transportowych na szczeblu batalionu. Zgodnie z tą koncepcją zapotrzebowanie na pojazdy miało się zmniejszyć – dzięki zoptymalizowanemu, scentralizowanemu ich wykorzystaniu. W istocie jednak taka organizacja była dość kłopotliwa, a żołnierze kompanii nie mieli np. ciągłego dostępu do swoich rzeczy osobistych, transportowanych na ciężarówkach nie będących w ich kompanii. Organizacja ta okazała się jednak nierealna wobec braków sprzętowych, a także kadrowych. A tymczasem należało odtworzyć wykrwawione w walkach dywizje – zarówno na froncie wschodnim, jak i zachodnim. W najgorszym stanie były 6., 19. i 25. Dywizja Pancerna, które zostały niemal całkowicie zniszczone. Wycofano je do Niemiec w celu odbudowy, ale sowiecka ofensywa „Bagration” z czerwca 1944 r. spowodowała, że resztki 25. DPanc – w składzie batalionu przeciwpancernego z jedną kompanią 14 Pz IV, jednego batalionu grenadierów pancernych i dywizjonu artylerii, wraz z dwukompanijnym batalionem saperów i kompanią łączności – odesłano na Front Wschodni. Ostatecznie jednak dywizja została użyta do tłu-

mienia Powstania Warszawskiego. Pozostałe dywizje odbudowywano albo z pułkiem pancernym w składzie dwóch batalionów czołgów, ale z kompaniami po 14 wozów (64 czołgi w batalionie), albo z jednym batalionem czołgów z kompaniami po 17 czołgów (wówczas było 76 czołgów w batalionie).

Epizod z brygadami pancernymi Klęska niemieckich wojsk na Białorusi, jaka zaczęła się rysować pod koniec czerwca 1944 r., skłoniła Adolfa Hitlera do wysunięcia propozycji zorganizowania brygad pancernych. W założeniu miała to być stosunkowo niewielka, ale dzięki temu szybka i mobilna jednostka pancerna, którą można by błyskawicznie kierować do prowadzenia kontrataków przeciwko włamującym się w niemiecką obronę wojskom przeciwnika. Propozycję zorganizowania takich brygad Hitler przedstawił generałom z Oberkommando der Wehrmacht (OKW, Naczelne Dowództwo Sił Zbrojnych Niemiec) na naradzie 2 lipca 1943 r., nakazując im zaprezentowanie propozycji struktury organizacyjnej takich brygad. Na polecenie Führera Oberkommando des Heeres (OKH; Dowództwo Wojsk Lądowych) zaproponowało przeformowanie w brygady zdziesiątkowanych i odtwarzanych w Niemczech 6., 9., 11., 19., 25. i 116. DPanc, ale Hitler nakazał formowanie takich brygad „od zera”. 11 lipca 1944 r. wydano rozkaz o zorganizowaniu pierwszych


LOTNICTWO MORSKIE

Tomasz Szlagor

2

F4F Wildcat – pierwszy rok na Pacyfiku: czerwiec – sierpień 1942 r.

Nieudana inwazja na Port Moresby w maju 1942 r. nie zniechęciła Japończyków do kolejnych ofensywnych posunięć. W czerwcu podjęli próbę zdobycia atolu Midway, która doprowadziła do wielkiej bitwy lotniskowców. W sierpniu rozgorzały walki o Guadalcanal. Obie strony ponownie włączyły do działań lotniskowce, efektem czego była bitwa u wschodnich wybrzeży Wysp Salomona.

B

itwa na Morzu Koralowym dowiodła ponad wszelką wątpliwość, że pokładowe grupy lotnicze US Navy potrzebują więcej myśliwców. Wprowadzenie do służby wersji F4F-4 ze składanymi skrzydłami (dzięki czemu samoloty zajmowały mniej miejsca pod pokładem) pozwoliło na zwiększenie liczby Wildcatów w dywizjonie: z 18 do 27. Lotniskowce Task Force 16 – Enterprise i Hornet, które przybyły do Pearl Harbor 26 maja, miały już na stanie wymaganą liczbę samolotów w swoich dywizjonach myśliwskich (odpowiednio VF-6 i VF-8). Yorktown, który zawinął do Pearl Harbor dzień później, musiał być gotowy do wyjścia w morze w ciągu trzech dni, dlatego zabrał na pokład już przezbrojony w nowe Wildcaty VF-3 Lt.Cdr Johna Thacha. Niemniej jednak Thach, któremu brakowało pilotów, uzupełnił stan kadrowy swojego dywizjonu pilotami VF-42, weteranami bitwy na Morzu Koralowym, którzy teraz stanowili ponad połowę składu VF-3.

Bitwa o Midway Rankiem 28 maja Enterprise i Hornet wyszły w morze, biorąc kurs na atol Midway, według doniesień wywiadu mający być celem kolejnej operacji inwazyjnej Japończyków. Na Midway stacjonował dywizjon myśliwski Marines VMF-221, który oprócz 21 Buffalo miał na stanie

68

siedem Wildcatów F4F-3. W nadchodzącej bitwie miały więc uczestniczyć cztery dywizjony myśliwskie US Navy i Marines, ale siły przeciwnika też były dwukrotnie większe – cztery lotniskowce floty (Akagi, Kaga, Hiryu i Soryu). Późnym popołudniem 2 czerwca do Task Force 16 (dowodzonego przez kadm. Spruance’a) dołączył Yorktown i reszta okrętów Task Force 17 pod komendą kadm. Fletchera. Rankiem następnego dnia latające łodzie PBY Catalina z Midway zlokalizowały, 700 mil na zachód od atolu, konwój transportowców z wojskami inwazyjnymi i w południe bombowce B-17 przeprowadziły pierwszy nalot. Japończycy nie mogli więc już liczyć na element zaskoczenia, niemniej jednak trwali w przekonaniu, że kiedy zdobędą atol, przeciwnik spróbuje go odbić i dopiero wtedy sprowadzi swoje lotniskowce. Tymczasem o świcie 4 czerwca okręty Spruance’a i Fletchera znajdowały się około 200 mil na północny wschód od Midway. Razem mogły wystawić do walki 221 samolotów, w tym 79 Wildcatów. Lotniskowce Kido Butai, które zbliżały się do Midway z północnego zachodu, miały na stanie 228 sprawnych samolotów, w tym 73 myśliwce Zero. Oba zespoły dzieliło około 200 mil. O 4.30 nieświadomi zagrożenia Japończycy wysłali do ataku na atol 108 samolotów, w tym 36 myśliwców. Zanim dotarły nad cel, zespół okrętów Kido Bu-

tai został zlokalizowany przez Catalinę z Midway. Amerykańskie lotniskowce mogły więc przeprowadzić uderzenie z zaskoczenia – ale zanim ono nastąpiło, pierwszy, miażdżący cios musieli przyjąć broniący atolu Marines. VMF-221 wysłał na przechwycenie sześć Wildcatów i 19 Buffalo. Do starcia doszło o 6:20, około 30 mil od Midway. Dywizjon został kompletnie rozbity, tracąc dwa Wildcaty i 13 Buffalo. Zginął jego dowódca, Maj. Floyd Parks, który po skoku ze spadochronem wylądował w wodzie i został rozstrzelany przez japońskich pilotów. Z dziesięciu samolotów VMF-221, które wróciły na lotnisko, tylko dwa (po jednym z każdego typu) nadawały się jeszcze do użytku. Niemniej jednak nalot na Midway kosztował Japończyków 11 samolotów, w tym dwa myśliwce. Pierwszy padł ofiarą ognia przeciwlotniczego; drugiego zestrzelił Capt. Marion Carl – jeden z przyszłych czołowych asów lotnictwa Marines. Ofiarą jego ataku padł bosman Hiromi Ito z dywizjonu myśliwskiego Kagi. Podczas gdy Marines bronili Midway, okręty US Navy skracały dystans do lotniskowców przeciwnika, aby znalazły się one także w zasięgu myśliwców eskorty. Niemniej jednak większość Wildcatów zatrzymano do obrony macierzystych okrętów, dlatego ze 116 samolotów, które wyruszyły do ataku, tylko 20 było myśliwcami (po dziesięć z VF-6 i VF-8). Chociaż inicjatywa – tak ważna w bitwach lotniskowców – leżała po stronie Amerykanów, ich pierwsza wyprawa omal nie zakończyła się całkowitym fiaskiem. Enterprise i Hornet zaczęły wysyłać w powietrze swoje grupy lotnicze o 7:00, ale ostatnie samoloty opuściły pokład Enterprise’a dopiero godzinę później. Presja czasu i kurczącego się


BROŃ STRZELECKA

Tymoteusz Pawłowski zastosowaną w karabinach maszynowych. Zasługi Borchardta wydają się jednak większe, gdyż zastosował w swoim pistolecie specjalnie opracowany nabój, bez którego trudno sobie wyobrazić pistolety maszynowe.

Trudne początki

Żołnierz US Army uzbrojony w„K-Rifle”, czyli szwedzki peem Carl Gustav m/45 – szczytowe osiągnięcie ewolucji pistoletów maszynowych wywodzących się z pm Villar-Perosa.

Pistolet Borchardta (C-93, czyli Construktion 1893) nie był udany. Zbyt duży, zbyt niewygodny, zbyt skomplikowany, zbyt drogi. Nie przyjęła go do służby ani ojczysta Cesarska i Królewska armia Borchardta, ani bratnia armia niemiecka. Przedstawiciel handlowy Goerg Luger przekonstruował pistolet Borchardta i – jeszcze w wieku XIX – zaczął jego produkcję. Od 1900 r. wyposażał w niego armię Szwajcarii, od 1904 r. marynarkę kaiserowskich Niemiec, a od 1908 r. – po wzmocnieniu naboju – także ich armię.

Przypadek: pistolety maszynowe pierwszej połowy XX wieku Pistolety maszynowe to broń, która powstała przez przypadek, a jej rozwój następował od przypadku do przypadku. Nie jest nawet pewne, kto jest odpowiedzialny za jej powstanie – bo historia nowoczesnych pistoletów maszynowych zaczyna się pomiędzy Vieillem, Maximem, Borchardtem a Revellim.

P

aul Marie Eugène Vieille był francuskim chemikiem, który w 1884 r. wynalazł nitrocelulozowy materiał wybuchowy. Największe znaczenie dla rozwoju broni maszynowej miało to, że podczas spalania niemal nie wytwarzał on substancji stałych, a jedynie gazy. Już nie trzeba było czyścić podzespołów broni – szczególnie lufy – co kilkanaście strzałów. Przy zastosowaniu nowego materiału miotającego, nazwanego – nieco błędnie – prochem bezdymnym, można było oddać kilka tysięcy strzałów w jednej serii, martwiąc się jedynie o to, czy wystarczy amunicji… I tutaj pojawia się problem natury dialektycznej. Czy nowa broń więcej zawdzięcza Maximowi, czy Borchardtowi? Odpowiedź zależy przede wszystkim od języka tego, który na tak postawione pytanie odpowiada. Dla Polaka określenie „pistolet maszynowy” jest jednoznaczne i określa każdy rodzaj broni maszynowej strzelającej amunicją słabszą niż karabinowa. Dla obcokrajowca posługującego się językiem angielskim termin „machine pistol” oznaczać będzie z kolei

78

krótką broń palną, bez kolby, mogącą prowadzić ogień seryjny. Angielski termin odpowiadający polskiemu „pistoletowi maszynowemu” to „sub machine gun”. W związku z ostatnimi zmianami w polskiej nomenklaturze wojskowej – zalecanymi przez Polską Normę – lepiej tego angielskiego pojęcia nie tłumaczyć1) i pozostać przy paraleli „pistolet maszynowy” = ”SMG”. Sprawa komplikuje się u naszych przyjaciół ze wschodu, gdyż tam karabin maszynowy określa się słowem „pulemiot”, pistolet maszynowy nosił – i w chwili obecnej znów nosi – nazwę „pistolet-pulemiot”, ale był taki okres, kiedy używano określenia „awtomat” (stąd był i w Polsce taki czas, że karabinki AK-47 nazywano pistoletami maszynowymi AK-47). Niezależnie od problemów terminologicznych trzeba pamiętać o tym, że to Hiram Maxim skonstruował pierwszy nowoczesny karabin maszynowy. Z kolei Hugo Borchardt zbudował pierwszy nowoczesny pistolet. Uczynił to kilka lat po wynalazku sir Hirama, wykorzystując zresztą zasadę działania

W 1914 r. pistolet Lugera, znany pod wojskowym oznaczeniem P-08 oraz handlowym Parabellum, trafił na front Wielkiej Wojny i zrobił tam zawrotną karierę. Wyprodukowany w liczbie kilku milionów egzemplarzy stał się nieodłącznym atrybutem niemieckiego oficera w każdej z wojen światowych. Najbardziej efektowną wersją był „Luger artyleryjski” – Lange Pistole 08 – wyposażony w długą, 200 mm lufę, drewnianą kolbę i wyskalowany do 800 m celownik. Można też było zastosować 32-nabojowy magazynek o charakterystycznej podwójnej konstrukcji, w której pudełkową część wchodzącą w chwyt pistoletu połączono z magazynkiem bębnowym, zawierającym większość amunicji. Twórca tego gadżetu nie przypuszczał, jak wielki wpływ wywrze na rozwój pistoletów maszynowych. Luger artyleryjski miał służyć jako lekka broń wszystkim tym „specjalistom wojskowym”, który nie walczyli w pierwszej linii i nie potrzebowali podstawowego uzbrojenia żołnierza piechoty – karabinu. Szybko jednak okazało się, że wspo-

Włoski podwójnie sprzężony pistolet maszynowy Villar Perosa został opatentowany w 1914 r. przez mjr. Abiela Bethela Revelliego.


ZIMNA WOJNA

Robert Czulda

1

Francuska wojna w Indochinach 1945-1954

Tuż po zakończeniu II wojny światowej rozbita i wewnętrznie skłócona Francja próbowała, podobnie jak Holandia i Wielka Brytania, odzyskać utracone na rzecz Japonii wpływy w dalekowschodnich koloniach. Tym razem jednak wszystkie państwa europejskie spotkały się z bardzo zdecydowanym oporem ludności miejscowej. Najtrudniejsza i najdłuższa wojna stała się udziałem Francji, która ciągle widziała w sobie globalne mocarstwo.

W

przypadku Francji obszarem szczególnego zainteresowania były tak zwane Indochiny Francuskie (Indochine française), które powołano jako efekt zwycięstwa Francji nad Chinami (wojna w latach 1884-1885). Od 1887 r. składały się z trzech regionów Wietnamu (Nam Bộ lub Kochinchina na południu, Trung Bộ lub Annam w części środkowej i Bắc Bộ lub

88

Tonkin na północy) oraz Kambodży, od 1893 r. również z Laosu (jako rezultat wojny francusko-syjamskiej w tym samym roku), a od 1898 r. także z Guangzhouwan (południowe wybrzeże Chin w prowincji Guangdong). Francuska obecność w tych miejscach trwała jednak dużo dłużej, bowiem już w 1858 r. 2,5 tysiąca żołnierzy dokonało tam inwazji. Zajęto wówczas Đà Nẵng w środkowym Wietnamie (przez Francuzów nazywany Tourane), a rok później Sajgon (Sài Gòn, od 1976 r. Thành phố Hồ Chí Minh); nigdy jednak nie udało się kontrolować całego kraju. By zrozumieć francuskie problemy w Indochinach, a także ideę ruchu niepodległościowego z lat czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku, należy pamiętać, że Francuzi nie zabiegali o rozwój Indochin, lecz wykorzystywali je wyłącznie do swych własnych celów. Większość produkowanego przez niepiśmiennych chłopów ryżu trafiało do Francuzów (nawet 60 proc. jako podatek). Pod koniec lat dwudziestych XX wieku w Annamie doszło do fali głodu, co zaowocowało ustanowieniem rad komunistycznych. Stłumienie buntu zajęło Francji niemal rok (rękami miejscowych sił, którymi

dowodzi francuscy oficerowie). Około siedemset osób zostało aresztowanych i zamordowanych bez procesu. Ponad trzy tysiące protestujących Wietnamczyków trafiło do obozów. Wielu uciekło wówczas do Chin. Po kapitulacji Francji w 1940 r. obszar Indochin znalazł się po władzą Vichy, której z trudem przychodziło kontrolowanie tak odległych od Europy ziem. Tę słabość starała się wykorzystać Tajlandia. Marszałek Plaek Phibunsongkhram wkroczył w październiku 1940 r. do kontrolowanej przez Vichy Kambodży. W wyniku wojny jedna trzecia terytorium Kambodży została zagarnięta przez Tajlandię, a reszta – w wyniku agresji z sierpnia 1941 r. – przez Japonię (w marcu 1945 r. król Norodom Sihanouk proklamował powstanie Królestwa Kampuczy, które przetrwało do października 1945 r.). Tajowie postanowili bowiem wykorzystać fakt, iż 22 września 1940 r. do Indochin Francuskich weszła Japonia, która z powodów politycznych ograniczyła ofensywę i nie zajęła całego terytorium (kontrola Hanoi i Sajgonu) aż do pełnej inwazji 28 lipca 1941 r. Pomimo tego Vichy kontynuowało sprawowanie nominalnej władzy, szczególnie w zakresie administracji cywilnej. Władza wojskowa pozostawała w rękach Japończyków, którzy w coraz większym stopniu borykali się z miejscowymi partyzantami, wspieranymi w późniejszym okresie przez aliantów (szczególnie Amerykanów). Zarówno Japończycy, jak i Francuzi (około 50 tys. żołnierzy w Indochinach z siłami pancernymi i lotnictwem) zwalczali w Indochinach komunistów, z których wielu w latach czterdziestych uciekło do Chin. Tam też, w czerwcu 1940 r., doszło do spotkania i nawiązania znajomości, która zaważyła później na losach Indochin i doprowadziła do klęski Francji. W Kunming w środkowych Chinach spotkał się 29-letni polityczny aktywista, nauczyciel historii i sympatyk Napoleona, Võ Nguyên Giáp z Hồ Chí Minhem, najważniejszym już wówczas pro-niepodległościowym działaczem Wietnamu. W 1941 r. Hồ Chí Minh powrócił Wietnamu, gdzie rozpoczął działania polityczne. W maju w Pác Bó (północny Wietnam, tuż przy granicy z Chinami) odbył się ósmy kongres Komunistycznej Partii Wietnamu. Wówczas to powołano do życia tak zwany Việt Minh, co w skrócie oznaczało Ligę na Rzecz Niepodległości Wietnamu (Việt Nam Độc Lập Đồng Minh Hội). Hồ Chí Minh zajął się wymiarem polityczno-ideologicznym, a Giáp wojskowym. W 1942 r. ten drugi ukończył kurs w chińskim Yenan, podczas którego poznał tajniki walki partyzanckiej. Z jego inicjatywy przyszłe kadry oficerskie potajemnie uczyły się taktyki i doktryny (co ciekawe, stopnie oficerskie wprowadzono dopiero w 1958 r.). Niewielką armię zasilali ochotnicy – polityczni aktywiści, a także żołnierze, którzy uciekali ze sformowa-


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.