www.zbiam.pl
NUMER SPECJALNY 3/2020
Wyzwolenie Prawobrzeżnej Ukrainy
cena 18,99 zł (VAT 8%) INDEX 409138 ISSN 2450-3495
INDEX: 409138 ISSN: 2450-3495
Vol. VI, nr 3 (28)
www.zbiam.pl
NUMER SPECJALNY 3/2020
Wyzwolenie Prawobrzeżnej Ukrainy
cena 18,99 zł (VAT 8%) INDEX 409138 ISSN 2450-3495
1 NUMER SPECJALNY 3/2020
INDEX: 409138 ISSN: 2450-3495
Na okładce: 15 cm sIG 33 (Sf) auf Panzerkampfwagen I Ausf. B. Rys. Arkadiusz Wróbel INDEX 409138 ISSN 2450-3495 Nakład: 14,5 tys. egz. Redaktor naczelny Jerzy Gruszczyński jerzy.gruszczynski@zbiam.pl Redakcja techniczna Dorota Berdychowska dorota.berdychowska@zbiam.pl Korekta Stanisław Kutnik Współpracownicy Władimir Bieszanow, Michał Fiszer, Tomasz Grotnik, Andrzej Kiński, Leszek Molendowski, Marek J. Murawski, Tymoteusz Pawłowski, Tomasz Szlagor Wydawca Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o. Ul. Anieli Krzywoń 2/155 01-391 Warszawa office@zbiam.pl Biuro Ul. Bagatela 10/19 00-585 Warszawa Dział reklamy i marketingu Andrzej Ulanowski andrzej.ulanowski@zbiam.pl Dystrybucja i prenumerata office@zbiam.pl Reklamacje office@zbiam.pl Prenumerata realizowana przez Ruch S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 717 59 59 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora. Copyright by ZBiAM 2020 All Rights Reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone Przedruk, kopiowanie oraz powielanie na inne rodzaje mediów bez pisemnej zgody Wydawcy jest zabronione. Materiałów niezamówionych, nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów i doboru ilustracji w materiałach niezamówionych. Opinie zawarte w artykułach są wyłącznie opiniami sygnowanych autorów. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonych ogłoszeń i reklam. Więcej informacji znajdziesz na naszej nowej stronie: www.zbiam.pl
w numerze: BITWY I KAMPANIE
Jacek i Michał Fiszer, Jerzy Gruszczyński Kampania francuska 1940 r. (2)
4
WOJNA NA MORZU
Tadeusz Kasperski Wojenna służba ORP Grom
20
MONOGRAFIA LOTNICZA
Marek J. Murawski Focke-Wulf Fw 190A: wczesne wersje produkcyjne (3)
30
BITWY I KAMPANIE
Michał A. Piegzik Operacja „AL.”: sekretny plan japońskiej dominacji na Północnym Pacyfiku (1)
46
BITWY I KAMPANIE
Władimir Bieszanow Wyzwolenie Prawobrzeżnej Ukrainy. Dnieprowsko-karpacka operacja strategiczna: 24 grudnia 1943 r. – 17 kwietnia 1944 r. (1) 58 LOTNICTWO
Dimytr Ilijew Nedjałkow Polsko-bułgarska współpraca lotnicza w okresie międzywojennym 72 MOTORYZACJA
Jędrzej Korbal Program motoryzacji dowództw i służb WP (1)
www.facebook.com/wojskoitechnikahistoria
85 3
2
Jacek i Michał Fiszer, Jerzy Gruszczyński
Kampania francuska 1940 r. 15 maja 1940 r. nastąpił przełom. Niemiecka piechota, wojska pancerne i środki wsparcia sforsowały Mozę pod Sedanem. Pokonanie rzeki przebiegło zaskakująco łatwo. Teraz niemieckie wojska były w stanie rozwinąć natarcie na skrzydło, a następnie na tyły głównego zgrupowania wojsk alianckich w Belgii. Jeszcze nie było za późno. Niemieckie wojska na zachodnim brzegu Mozy były słabe. Za chwilę dywizje pancerne miały oderwać się od posuwającej się za nimi piechoty i popędzić w kierunku kanału La Manche. Gdyby zdołano wyprowadzić dwa skuteczne uderzenia w skrzydła i na tyły wojsk szybkich, istniała szansa by je odciąć, okrążyć i unicestwić. Ale do tego potrzebny był energiczny i myślący dowódca na najwyższych szczeblach, mający dobre rozeznanie w sytuacji. Niestety, po stronie alianckiej, nie było nikogo takiego…
14
4
maja rano po zachodniej stronie Mozy pod Sedanem znalazły się czołgi z 1. DPanc z XIX Korpusu gen. kawalerii Heinza Guderiana. Francuzi wykonali kontratak siłami dwóch batalionów piechoty z 205. Pułku Piechoty, stanowiącego część 55. Dywizji Piechoty, wsparty batalionem czołgów piechoty 7e BCC z 39 wozami FCM36 oraz dywizjonem artylerii kal. 75 mm. Niemcy zniszczyli bądź unieruchomili 29 francuskich czołgów, choć okazało się, że ich pancerze są trudne do przebicia przez niemieckie armaty przeciwpancerne kal. 37 mm. Kontruderzenie zostało odparte i 1. DPanc kontynuowała przeprawę. W tej sytuacji alianci zdecydowali się na wykonanie zmasowanych ataków lotniczych na mosty pontonowe na Mozie pod Sedanem, ale konwencjonalne samoloty bombowe nie bardzo się do tego nadawa-
ły. Żaden z 25 bombowców francuskich, które wykonały atak 14 maja, nie uzyskał trafienia. Warte odnotowania było jedynie to, że był to debiut bojowy myśliwców D.520 (z GC I./3), osłaniających bombowce, które zestrzeliły m.in. dwa Bf 110. Fatalnie skończyły się natomiast naloty samolotów bombowych Battle i Blenheim należących do RAF, które atakowały bez osłony myśliwskiej lub mając tylko słabą eskortę. Z 71 bombowców Battle z pierwszego ataku stracono 40, a z drugiego ataku z 29 Blenheimów stracono osiem. Niestety, żaden z nich nie przyniósł efektu, a niemiecka przeprawa była nadal prowadzona bez większych przeszkód. W stronę wyłomu dowódca francuskiej 2. Armii, gen. armii Charles Huntziger, wysłał do zorganizowania obrony na wprost zgrupowania Guderiana, 71. DP oraz nieco
już pokiereszowane 2. i 5. Lekkie Dywizje Kawalerii (LDKaw). Na pomoc ruszył też odwód 1. Grupy Armii, 3. DPanc oraz 3. DPZmot pod łącznym dowództwem gen. dyw. Jeana Flavigny (dowódca 3. DPZmot). Tymczasem Heinz Guderian rozkazał 1. DPanc i 2. DPanc podjęcie natychmiastowego natarcia w kierunku zachodnim. Jednocześnie 10. DPanc i pułk piechoty zmotoryzowanej „Großdeutschland” miały poszerzyć przyczółek w kierunku na południe i na wschód (wzdłuż płynącej tu Mozy, po jej zachodniej stronie). 14 maja także XV Korpus (gen. piechoty Hermann Hoth) zaczął przeprawiać czołgi najpierw 7. DPanc, a następnie 5. DPanc przez Mozę. Korpus ten osłaniał północne skrzydło Grupy Pancernej von Kleist (poza XIX Korpusem Guderiana miała ona jeszcze XXXXI Korpus gen. por. Georg-Hansa Reinhardta; 6. DPanc i 8. DPanc) i należał do składu 4. Armii, posuwając się na jej południowym, lewym skrzydle. 4 Armia miała tworzyć linię skierowaną frontem na północ, mającą osłaniać włamanie Grupy Pancernej von Kleist przed kontratakami najsilniejszej części wojsk alianckich, znajdujących się głównie w Belgii. 14 maja Niemcy zbombardowali Rotterdam, którego garnizon stawiał opór. Zginęło 814 holenderskich cywili. Nalot ten okazał się skuteczny, bowiem jeszcze tego samego dnia żołnierze broniący Rotterdamu złożyli broń. Do południa 15 kwietnia skapitulowała cała armia holenderska. Niemieckie wojska mogły teraz bez przeszkód zająć cały kraj, jeden z aliantów wypadł właśnie z gry. Jedyne, co się udało, to przekazanie
BITWY I KAMPANIE
Zadziwiające, że Francuzi dysponowali większą liczbą czołgów, które często przewyższały niemieckie wozy uzbrojeniem i opancerzeniem, choć jednocześnie miały wiele innych wad. Jednak nieumiejętne użycie sprawiało, że tracono je w bardzo szybkim tempie.
12
maszynowymi i granatami ręcznymi, przy pewnym wsparciu artylerii doprowadził do zdobycia miasta nad ranem 25 maja. Silniejszy opór stawili Brytyjczycy w Calaise. 23 maja ok. 8 km na południowy wschód od miasta doszło do starcia 3. Batalionu Pancernego (czołgi krążownicze) z niemiecką 1. DPanc, w którym brytyjscy czołgiści zostali zmuszeni do wycofania się. Brytyjskie Siły Ekspedycyjne zaczęły wycofywać się w kierunku Calaise i Dunkierki, a w nocy z 23 na 24 maja 5. DP i 50. DP „Northumbrian” opuściły Arras i odskoczyły na 25 km w kierunku portów, ustanawiając nową pozycję obronną. Miało to umożliwić wycofanie się pozostałym dywizjom brytyjskim w kierunku Dunkierki. Tymczasem w niemieckim sztabie Grupy Armii „A” zapanowała pewna panika, bowiem konserwatywny gen. płk von Rundstedt nie bardzo orientował się w sytuacji. Sam był zaskoczony gwałtownym manewrem pancernym do kanału La Manche przeprowadzonym przez młodszych, energicznych dowódców i miał poczucie, że nie panuje nad chaotycznym posuwaniem się niemieckich jednostek, które przemieszczały się niezgodnie z pierwotnym planem, ale tak jak im to dyktowała aktualna sytuacja. Niemieckie dowództwo nie miało informacji, gdzie znajdują się aktualnie poszczególnie niemieckie dywizje, które były nie tam, gdzie zgodnie z planem być powinny. Chcąc zorganizować pewną, ciągłą linię frontu odpowiednio obsadzoną wojskami, von Rundstedt wydał wieczorem 23 maja rozkaz zatrzymania wojsk pancernych na miejscu i odpowiedniego przegrupowania piechoty 4. Armii i 12. Armii tak, by całe włamanie niemieckie od Sedanu po Boulogne zostało odpowiednio wzmocnione, linia frontu skierowana na północ i południe – właściwie obsadzona, łączność kablowa zorganizowana i zaopatrzenie dowiezione do wojsk. Ten słynny „Halt order”, popierany przez Hitlera, który również obawiał się ryzyka związanego z gwałtownym manewrem sił pancernych, wcale nie był wymuszony przez Hermanna Göringa, który jakoby chciał zo-
stawić rozprawienie się z wojskami alianckimi swoim bombowcom. W istocie jednak ów „Halt order” wyszedł od von Rundstedta. W każdym razie zatrzymanie niemieckiego natarcia i przegrupowywanie się sił umożliwiło słynną ewakuację z Dunkierki, chociaż zgodnie z rozkazem 4. Armia i cała Grupa Armii „B” (mająca w pierwszym rzucie 6. Armię), miały kontynuować natarcie i przemieszczać się tak, by zaklejać dziury między piechotą, a Grupą Pancerną von Kleist oraz XV Korpusem. Takich dziur w zasadzie nie było, były jedynie odcinki, gdzie rozciągnięte dywizje pancerne organizowały obronę swoich tyłów za pomocą saperów, łącznościowców i zaopatrzeniowców, a ponadto były też zmotoryzowane dywizje piechoty. Same korpusy pancerne były też rozciągnięte w przestrzeni, np. XIX Korpus Guderiana miał z przodu 2. DPanc i 10. DPanc, a 1. DPanc
była nieco z tyłu za nimi. Podobnie XV Korpus, miał z przodu 7. DPanc, a 5. DPanc była z tyłu, broniąc szlaków zaopatrzeniowych czołowej dywizji. Tak samo był urzutowany XXXXI Korpus, z 6. DPanc bliżej kanału La Manche i z 8. DPanc z tyłu. Za dywizjami pancernymi były 13. DPZmot, 20. DPZmot i 29. DPZmot, a jeszcze dalej maszerowała 12. Armia dokładnie po śladzie dywizji pancernych i 4. Armia na północnym skrzydle włamania, a 16. Armia osłaniała południową flankę od Sedanu po Reims, od strony francuskiej 2. Grupy Armii. 24 maja w południe do kwatery gen. von Rundstedta przybył Hitler i potwierdził rozkaz zatrzymania pancernego natarcia. Czas wykorzystano na przegrupowanie piechoty i konsolidację dotychczasowych zdobyczy, podczas gdy 6. Armia nadal miała naciskać na wojska alianckie, likwidując całkowicie powstały „kocioł”. Obronę konsolidowały też wojska alianckie. W rejonie od Kanału do Saint Omer pozycje obronne zajął francuski 16. Korpus (gen. dyw. Marie Bertrand Alfred Fagalde, z rozwiązanej 7. Armii), który pierwotnie miał 9. DPZmot, ale obecnie był w stanie wystawić na front pod Saint Omer 16. DP (ściągnięta z 2. Grupy Armii) i pozostałości 21. DP, która wycofała się spod Boulogne. Na odcinku tym był też brytyjski batalion piechoty z terytorialnej 23. DP oraz batalion rozpoznawczy 12th (Prince of Wales’s) Royal Lancers z samochodami pancernymi Morris CS9 i czołgami Mk VIB. Mimo rozkazu zatrzymania się, Guderian kontynuował ataki na Calaise siłami 10. DPanc, a pułk piechoty zmotoryzowanej „Großdeutschland” ruszył do ataku na francuską obronę na zachód od Saint Omer. Jednak obie niemieckie formacje były już bardzo wyczerpane, miały co najmniej połowę swoich pojazdów niesprawnych (uszkodzonych
Czołg PzKpfw 38(t) z 7. DPanc w czasie walk we Francji. Z tyłu zwraca uwagę działo samobieżne 15 cm sIG 33 (Sf) auf Panzerkampfwagen I Ausf B. We Francji działa te należały do samodzielnych kompanii, wspierających działania dywizji pancernych.
Tadeusz Kasperski
Wojenna służba ORP Grom Rankiem 4 maja 1940 r. w trakcie bojów sił alianckich z niemieckimi o port w Narwiku, w Rombakkenfjordzie po ataku samolotu Luftwaffe został zatopiony niszczyciel ORP Grom. Na okręcie poległo 59 marynarzy. Była to pierwsza dotkliwa strata Polaków w kampanii norweskiej1, bolesna tym bardziej, że ORP Grom był jednym z dwóch najnowocześniejszych niszczycieli naszej floty, zbudowanych w brytyjskiej stoczni w drugiej połowie lat trzydziestych XX wieku.
N
20
iszczyciel ORP Grom zbudowano w brytyjskiej stoczni John Samuel White & Co. Ltd w Cowes. Stępkę okrętu położono 17 lipca 1935 r., kadłub zwodowano 20 lipca 1936 r., do służby zaś w Polskiej Marynarce Wojennej wszedł on 28 maja 1937 r. Ta nowoczesna jednostka była powodem dumy polskich marynarzy, gdyż był to okręt znacznie przewyższający walorami bojowymi wcześniejsze kontrtorpedowce OORP Wicher i Burza, zbudowane w początku lat 30. w stoczniach francuskich. Po Gromie, którego pierwszym dowódcą został kmdr por. Stanisław Hryniewiecki, zbudowano przed wojną w tej samej stoczni bliźniaczy ORP Błyskawica. OORP Grom i Błyskawica były jednostkami górującymi technicznie nad niemieckimi niszczycielami typu Leberecht Maass (Zerstörer 1934), ponieważ były silniej uzbrojone i rozwijały większą prędkość. Oba polskie okręty o wyporności standardowej 2011 ts były uważane za lidery, czyli duże niszczyciele (przewodzące zazwyczaj dywizjonom mniejszych jednostek tej klasy). Ze swoimi
masywnym pomostem bojowym i szerokim kominem przypominały z daleka krążowniki lekkie. Długość jednostek wynosiła 114 m (na linii wodnej 111 m), szerokość maksymalna 11,26 m, średnie zanurzenie podwodnej części kadłuba – około 3,3 m. Napęd stanowiły dwa zespoły turbin parowych typu Curtis-Parsons, napędzające poprzez przekładnie mechaniczne dwa wały napędowe z trójpłatowymi śrubami. Parę dostarczały im trzy kotły wodnorurkowe typu Admiralicji-Yarrow (trójwalczakowe), oba niszczyciele dysponowały też kotłem pomocniczym typu White Forster. Przy łącznej mocy układu napędowego wynoszącej 54 000 KM, okręty mogły rozwinąć w początkowym okresie służby prędkość 39,6 w. (Błyskawica na próbach osiągnęła nawet 40,4 w., ale było to kosztem pewnego przeciążenia mechanizmów, a okręt nie miał w pełni wszystkich zapasów: paliwa, amunicji i wyposażenia, z którymi nie rozwinąłby podobnej prędkości). Słabszą stroną tych jednostek był ich maksymalny zasięg, wynoszący 2000 Mm przy średniej prędkości 15 w. i zapasie 350 t mazutu. W trakcie projektowania tych okrętów do działań na Bałtyku nie wydawało się to jednak istotnym problemem i dopiero zaangażowanie tych okrętów w walki na Zachodzie nie pozwalało ich wykorzystywać w działaniach na akwenach bardziej odległych od brytyjskich baz, chyba że udało się im zapewnić tankowanie na morzu. Uzbrojenie obu niszczycieli było imponujące: 7 armat Boforsa wz. 36 kal. 120 mm L/50 o zasięgu strzału do 19 400 m (jedno działo pojedyncze na pokładzie dziobowym, a trzy pozostałe podwójne, z tego jedno w superpozycji na nadbudówce dziobowej, jedno na nadbudówce rufowej i ostatnie na pokładzie rufowym. Uzbrojenie przeciwlotnicze, jak na stan przedwojenny, było dość silne. Z dwóch nowoczesnych podwójnych armat automatycznych Bofors wz. 36 kal. 40 mm L/60, pierwsze
umieszczono pomiędzy kominem a aparatem torpedowym nr 1, a drugie pomiędzy obydwoma potrójnymi aparatami torpedowymi. Cztery podwójne najcięższe karabiny maszynowe Hotchkiss kal. 13,2 mm znajdowały się na bocznych platformach pomostu bojowego i nadbudówki rufowej. Uzbrojenie torpedowe tych okrętów składało się z dwóch potrójnych aparatów torpedowych kal. 550 mm firmy Whitehead Torpedo Co. Ltd, ustawionych na śródokręciu pomiędzy platformą z drugim Boforsem kal. 40 mm. Wyrzutnie miały reduktory do torped kal. 533 mm2. Przeciwko okrętom podwodnym w tunelach pod pokładem na rufie (po bokach maszyny sterowej) znajdowały się dwie zrzutnie z zapasem 20 bomb głębinowych o masie 200 kg. Na pokładzie rufowym znajdowały się tory dla łącznie 44 (niekiedy wymienia się maksymalnie 60) min morskich wz. 08. Załogę niszczyciela typu Grom stanowiło w okresie przedwojennym 192 oficerów, podoficerów i marynarzy. W trakcie wojny liczby zwiększały się do 12 oficerów i około 200 podoficerów i marynarzy. To również miało związek z instalowanym nowym sprzętem pomocnym w wykrywaniu samolotów i jednostek nieprzyjaciela, a także z przyjęciem na pokłady polskich niszczycieli brytyjskich oficerów łącznikowych. Poważnym minusem niszczycieli typu Grom była mała skuteczność w wykrywaniu okrętów podwodnych aż do połowy 1940 r. Zainstalowane szumonamierniki (hydrofony) już w trakcie przedwojennych ćwiczeń nie wykrywały nawet własnych okrętów podwodnych, także wtedy, gdy były blisko niszczycieli. Najprawdopodobniej do chwili zatopienia pod Narwikiem ORP Grom nie doczekał się zainstalowania nowoczesnego brytyjskiego azdyku wykrywającego okręty podwodne za pomocą wiązki ultradźwięków3, otrzymały je za to już po kampaniach norweskiej i francuskiej 1940 r. Burza i Błyskawica.
Marek J. Murawski
3
Focke-Wulf Fw 190 A:
wczesne wersje produkcyjne Z uwagi na fatalne warunki atmosferyczne nad Zachodnią Europą w pierwszej dekadzie lipca 1942 r., dopiero 12 tego miesiąca miało miejsce starcie w powietrzu, w którym Ofw. Erwin Leibold (11) z 3./JG 26 zestrzelił o 14:35 rozpoznawczego Mosquito, W4089.
N
30
astępnego dnia, 13 lipca 1942 r., RAF przeprowadził operację „Circus 199”. Dwanaście bombowców Boston miało wykonać nalot na magazyny kolejowe w Boulogne, osłonę zapewniały im skrzydła myśliwskie z Biggin Hill, Kenley i Tangmere. Do pierwszej potyczki doszło z formacją samolotów Fw 190 A należących do II./JG 26, Ofw. Wilhelm Philipp (15) z 4./ JG 26 zestrzelił Spitfire z 602 dywizjonu, a dwa kolejne myśliwce tego typu należące do 401 zderzyły się w powietrzu, co zapisane zostało, jako 311 i 312 zwycięstwa powietrzne II./JG 26. Ofw. Helmut Ufer z 4./ JG 26, pilotujący Fw 190 A-1, W.Nr. 10 036, „biała 5” zginął zestrzelony przez Spitfire z 616 dywizjonu RAF. Dwa dni później, 15 lipca, podczas operacji „Rodeo”, około 9:00, Spitfire należące do 66 dywizjonu RAF zestrzeliły nad kanałem La Manche Fw 190 A-2, W.Nr. 2103, którego pilotował Lt. Jacob Augustin (15) z 7./JG 2, pilot uznany został za zaginionego. Popołudniu, o 15:38, dowódca III./ JG 26, Hptm. Josef Priller (75) zrewanżował się zestrzeliwując Spitfire z 402 dywizjonu RAF, którego pilot uratowany został przez brytyjskie służby ratownicze.
W godzinach wieczornych 16 lipca piloci III./JG 1 zestrzelili dwa bombowce Stirling na zachód od Esbjerg, swoje pierwsze zwycięstwa powietrzne uzyskali Uffz. Karl Dietmayer i Oblt. Karl Götze, obydwaj z 9. Staffel. O 9:30, 18 lipca para samolotów Fw 190 A powracających z lotu rozpoznawczego nad wybrzeżem angielskim zaatakowana została przez wysokościowy myśliwiec Spitfire Mk VI, który pilotował przyszły australijski as, F/Lt. Frederick Gaze. Po celnym ostrzelaniu przez Spitfire w wody kanału La Manche wpadł Fw 190 A-2, W.Nr. 5256, Fw. Klaus Oldermann uznany został za zaginionego. Następnego dnia dwóch amerykańskich ochotników z 71 dywizjonu zestrzeliło podczas czołowego ataku Fw 190 A-2, W.Nr. 5336, za jego sterami zginął Fw. Erich Schick z 1./JG 26. Krótko po 14:00, 21 lipca, dowódca II./ JG 2, Hptm. Helmut-Felix Bolz (9) zestrzelił rozpoznawczego Mustanga Mk I, AG565, z 239 dywizjonu, którego pilot, F/Lt Veal Rowland trafił do niewoli. Następnego dnia, o 12:20, nad Morzem Północnym jeden bombowiec Wellington zestrzelił Uffz. Günther Kirchner (1) z 5./JG 1. Podczas operacji „Rhubarb”, 23 lipca, RAF wysłał na kontynent 12 samolotów Whirlwind z 263 dywizjonu pod eskortą Spitfire z 234 dywizjonu. Wracającą do Anglii formację zaatakowały samoloty II./JG 2, zestrzelonych zostało pięć Spitfire, po dwa zapisali na swoje konta Lt. Wolf von Bülow (4 i 5) i Lt. Karl-Heinz Bänsch, obydwaj z 5. Staffel, a jednego Fw. Georg Hippel z 8. Staffel, który po powrocie do bazy złożył następujący raport: 23.7.1942 po około ośmiu minutach od startu alarmowego eskadry zobaczyłem na horyzoncie, na północ od naszego lotniska, wiele nieprzyjacielskich samolotów. W związ-
ku z tym wystartowałem o 16:12, moim bocznym pilotem był Ofhr. Werner. W kwadracie 5938/14 W zobaczyliśmy sześć Spitfire, które próbowały umknąć na północ zygzakując w locie koszącym. Zaatakowałem od dołu od ogona Spitfire lecącego najdalej na prawo od pozostałych i otworzyłem ogień z odległości 30-40 m. Nieprzyjacielska maszyna poderwała się skręcając w prawo odsłaniając przede mną całą sylwetkę. Uzyskałem trafienia, ponieważ od reszty płatowca odpadły fragmenty obydwu skrzydeł i osłona kabiny. Lotem szybowym w lekkim skręcie w prawo samolot o 16:18 wpadł do morza w kwadracie 5912/14 W. Pilot nie opuścił maszyny.1 Późnym popołudniem, 24 lipca, podczas operacji „Rhubarb” w rejonie Barfleur, RAF stracił dwa Spitfire, zwycięstwa powietrzne odnieśli Ofw. Willi Stratmann (11) i Uffz. Günther Toll (5), obydwaj z 7./JG 2. Następnego dnia we wczesnych godzinach popołudniowych, patrolujący rój Fw 190 należących do 9./JG 26 napotkał nad morzem w okolicy Ostendy samolot Defiant z 277 dywizjonu osłaniany przez Spitfire. Niemcy zestrzelili, bez strat własnych trzy maszyny brytyjskie, Uffz. Edgar Dörre (1), Uffz. Karl Börner (1) i Oblt. Kurt Ruppert (15). 26 lipca, nad Kanałem, doszło do starcia Fw 190 A należących do JG 26 z dużą formacją myśliwców brytyjskich. Po jednym, potwierdzonym zestrzeleniu uzyskali: Ofw. Walter Meyer (15) z 6. Staffel, Ofw. Wilhelm Philipp (16) z 4. Staffel i Lt. Heinz Rahardt (2) z 2. Staffel. Spitfire zestrzeliły dwa myśliwce: Fw 190 A-2, W.Nr. 5228, „czarne <L” ze Stab I./JG 26, jego pilot, Ofw. Erwin Leibold zginął w wodach Kanału oraz Fw 190 A-2, W.Nr. 20 239, „czarna 1”, który pilotował dowódca 5./JG 2, Lt. Horst-Benno Krüger (dostał się do niewoli).
BITWY I KAMPANIE
Fw 190 A-3, W.Nr. 518, „biała 1”, który pilotował dowódca 10./JG 1, Friedrich Eberle, na sterze kierunku 12 belek oznaczających zwycięstwa powietrzne.
w głowę.”8 Zestrzelonym przez niego Amerykaninem okazał się 2/Lt. Dennis D. Smith. Minutę później, o 18:52, Uffz. Helmut Ellenberger (2) wypadł z chmur prosto na lecącego w jego stronę Spitfire, nieprzyjaciel został trafiony podczas ataku czołowego, a jego pilot wyskoczył na spadochronie i dostał się do niewoli. Jednak Capt. Marion E. Jackson, podczas wzajemnej wymiany ognia, również trafił samolot przeciwnika. Uszkodzony Fw 190 A-2, W.Nr. 2104, rozbił się podczas przymusowego lądowania na lotnisku Guipavas, a Uffz. Ellenberg zginął w płonącym wraku. Pięć minut później, o 18:57, drugie zwycięstwo powietrzne w tej walce uzyskał Uffz. Rudolf Eisele (2), który w pobliżu brzegu Kanału zestrzelił Spitfire Mk IX, BS138. Ranny i poparzony 2/Lt. Gilbert G. Wright dostał się do niewoli. Ostatniego Spitfire zestrzelił, o 19:00, Uffz. Herbert Gumprecht. We wraku Spitfire Mk IX, BS140 zginął 2/Lt. Gene P. Neville. Pozostałe trzy Spitfire padły ofiarą ognia artylerii przeciwlotniczej. Był to jedyny w czasie wojny przypadek praktycznie całkowitego unicestwienia dywizjonu myśliwskie-
go wchodzącego w skład sił operacyjnych podporządkowanych RAF. Z dwunastu samolotów do Anglii wrócił tylko jeden, który na dodatek rozbił się podczas przymusowego lądowania, dwa rozbiły się we Francji z powodu braku paliwa, trzy zostały zestrzelone przez artylerię przeciwlotniczą, a pozostałe sześć padło ofiarą Fw 190. W sumie zginęło czterech pilotów, sześciu dostało się do niewoli, jeden (2/Lt. Robert E. Smith) zdołał uniknąć niewoli i z pomocą ruchu oporu powrócił do Anglii, a jeden wrócił do Anglii, lecz odniósł tak ciężkie rany podczas przymusowego lądowania, że nie wrócił już do latania bojowego.
Fw 190 na Zachodzie w październiku 1942 r.
2 października 8. Air Force wraz z 11. Grupą RAF, przeprowadziły operację „Circus 211”. W ramach działań ofensywnych nad kontynentem 32 B-17 miały zbombardować zakłady lotnicze Potez w Meaulte, natomiast sześć kolejnych lotnisko Wizernes. Jako pierwsze w rejonie St. Omer pokazało się 71 myśliwców Spitfire należących do skrzy-
Startujący samolot myśliwski Fw 190 A-3, „<III+-„ z Gruppenstab II./JG 26.
40
deł w Debden i North Weald. W składzie formacji leciały również jednostki amerykańskich ochotników, które zostały w międzyczasie wydzielone z szeregów RAF i wcielone do USAAF jako 4th FG. Amerykanom udało się zaskoczyć formację Fw 190 należących do 7./JG 2 i zestrzelić dwa z nich, we wraku Fw 190 A-3, W.Nr. 0551, „biała 1” zginął Uffz. Wener Dollberg, natomiast podczas próby przymusowego lądowania śmierć poniósł Uffz. Rudolf Engstfeld pilotujący Fw 190 A-3, W.Nr. 0455. Trzeci Fw 190 A-3, W.Nr. 5290 doznał uszkodzeń rzędu 20%, ale zdołał przymusowo wylądować w Amiens. Amerykanie zgłosili cztery pewne zestrzelenia. Do walki z Amerykanami włączył się po chwili rój Fw 190 z 2./JG 26, jej dowódca, Oblt. Fülbert Zink (28), zgłosił zestrzelenie P-39 Airacobra. Najprawdopodobniej zasugerował się danymi wywiadu, które informowały, że Amerykanie użytkują ten typ myśliwca, a wówczas po raz pierwszy nad Francją pojawiły się Spitfire oznaczone amerykańskimi białymi gwiazdami w niebieskim kręgu z żółtą obwódka. W tym czasie nad Kanałem samoloty III./ JG 26 walczyły ze Spitfire z norweskiego 331 dywizjonu. Niemcy zgłosili dwa zestrzelenia, ale uznano im tylko jedno, które zapisał na swoje konto Ogefr. Victor Hager (3) z 7./ JG 26. Norwegowie jednak faktycznie stracili dwa samoloty zestrzeliwując w zamian jednego Fw 190 A-4, W.Nr. 45 576, „żółta 10”, którego pilot uratował się na spadochronie. Myśliwce Typhoon Mk Ib z nowozelandzkiego 486 dywizjonu, osłaniające odwrót 12 bombowców Boston znad Le Havre, zaatakowane zostały przez rój Fw 190 z 1./JG 2. Po trwającej kilkanaście minut walce po jednym zestrzelonym „Spitfire” zgłosili Oblt. Josef Wurmheller (62) oraz Fw. Willi Morzinek (9), faktycznie Nowozelandczycy stracili
Michał A. Piegzik
Operacja „AL”:
1
sekretny plan japońskiej dominacji na Północnym Pacyfiku Czerwiec 1942 r. w wojnie na Pacyfiku przeważnie kojarzy się ze zwycięską dla US Navy bitwą o Midway, która odwróciła losy dotychczasowych zmagań. W tym samym czasie jednak na dalekiej północy rozgrał się drugi, niemniej ważny akt japońskiej ofensywy. Operacja „AL”, biorąca swą nazwę od archipelagu Aleutów, miała przyczynić się do rozciągnięcia japońskiego obwodu obronnego daleko na wschód. Wokół wydarzeń na Północnym Pacyfiku powstało wiele mitów, które nie znajdują odzwierciedlenia w faktycznym przebiegu tej zapomnianej kampanii.
P 46
omyślne zakończenie pierwszego etapu wojny na Pacyfiku w pierwszej dekadzie marca 1942 r. umożliwiło dowódcy Połączonej Floty, admirałowi Isoroku Yamamoto, wdrożenie ryzykownego planu decydującej bitwy z US Navy na Centralnym Pacyfiku. Niespodziewany nalot amerykańskich bombowców na Tokio z 17 kwietnia, znany powszechnie jako rajd Doolittle’a, nie tylko uświadomił Japończykom znaczenie lotniskowców w toczącym się konflikcie, ale również koniecz-
ność zabezpieczenia najkrótszych podejść do macierzystych wysp. Choć odległość z Pearl Harbor do japońskiej stolicy wykluczała większą operację ofensywną wroga przez sam środek Ocean Spokojnego, to całkowicie nie negowano możliwości przeprawy wzdłuż archipelagu Aleutów. Najbardziej wysunięte pozycje Amerykanów znajdowały się na Wyspie Attu, niecałe 230 mil od Wysp Komandorskich, 730 mil od Wysp Kurylskich oraz niecałe 2000 mil od Tokio. Kolejnym problemem planistycznym, przed którym stanęła japońska marynarka wojenna była potencjalna współpraca Stanów Zjednoczonych oraz Związku Radzieckiego. Od czasu rozpoczęcia operacji „Barbarossa” relacje pomiędzy Waszyngtonem a Moskwą uległy wyraźnemu ociepleniu. W przeciągu kilku godzin czerwca 1941 r. Sowieci stali się naturalnym sojusznikiem aliantów w walce przeciwko III Rzeszy. Wprawdzie Stany Zjednoczone oficjalnie nie zadeklarowały swojego udziału w światowym konflikcie, to jednak antynazistowskie poglądy i działania prezydenta F.D. Roosevelta jednoznacznie pozwalały stwierdzić, że Ameryka będzie wspierać nie tylko Wielką Brytanię, ale całą koalicję antyhitlerowską. Na razie była to współpraca ukierunkowana na pokonanie Niemiec, lecz wraz z pogorszeniem stosunków pomiędzy Tokio a Waszyngtonem w drugiej połowie 1941 r., wszelkie układy z sąsiadami wydawały się bardziej kruche niż kiedykolwiek. Obszar Północnego Pacyfiku stanowił naturalny pomost amerykańsko-
-radzieckiej współpracy przeciwko Japonii. Wykorzystanie ostrza skierowanego w sam rdzeń Japonii leżało w gestii jednego człowieka – Józefa Stalina. Japończycy byli doskonale świadomi tego faktu i musieli podjąć działania, które zminimalizują to ryzyko1. W chwili wybuchu wojny na Pacyfiku w ramach Połączonej Floty funkcjonowała już jednostka odpowiedzialna za obronę północnych rubieży kraju przed interwencją Związku Radzieckiego lub nalotami wrogich bombowców. Była nią 5. Flota, która została reaktywowana 25 lipca 1941 r. po osobistej interwencji szefa Sztabu Marynarki, admirała Osami Nagano, bezpośrednio u cesarza Hirohito2. Jej dowódcą mianowano wiceadmirała Boshirō Hosogaya, zaś szefem sztabu został wiceadmirał Tasuku Nakagawa. W skład 5. Floty początkowo wchodziła jedynie 21 Eskadra Krążowników złożona z krążowników lekkich Tama (flagowy) i Kiso, a także torpedowców Sagi i Hato3. Do końca roku została ona wzmocniona o 7. Jednostkę Bazową (10. Dywizjon Kanonierek, 17. Dywizjon Trałowców i 66. Dywizjon Niszczycieli)4. Na czas „Operacji Południowej” wiceadmirał Hosogaya miał za zadanie patrolować wody wokół Wysp Kurylskich, Hokkaidō, północnej części Honshū oraz Wysp Ogasawara, co stanowi dowód na to, że Japończycy liczyli się z możliwością przeprowadzenia rajdu na Tokio przez US Navy. Wzrost zainteresowania Nippon Kaigun obszarem Północnego Pacyfiku można datować na luty 1942 r., kiedy amerykańskie
Władimir Bieszanow
1
Wyzwolenie Prawobrzeżnej Ukrainy.
Dnieprowsko-karpacka operacja strategiczna: 24 grudnia 1943 – 17 kwietnia 1944 r. Pod koniec 1943 r. na Ukrainie skoncentrowały się największe siły obu przeciwstawnych stron. Niemcy mieli tam do 40% dywizji piechoty oraz około 70% dywizji pancernych i zmotoryzowanych działających na całym sowiecko-niemieckim froncie. Jeszcze większe było zgrupowanie Armii Czerwonej: obejmowało ono około 42% dywizji piechoty oraz do 80% pancernych i zmechanizowanych związków, co umożliwiało rozwinięcie bez większych zmian w ugrupowaniu wojsk nowej, wielkiej ofensywy.
D
58
latego, to na Ukrainie Stalin postanowił zadać główny cios w kampanii zimowo-wiosennej, w trakcie którego planowano rozbić całe południowe skrzydło przeciwnika, zakończyć wyzwalanie prawego brzegu Dniepru, wyjść na granicę państwową ZSRR oraz stworzyć warunki do rozwinięcia natarcia na Polskę, Czechosłowację i Bałkany. Faktycznie oznaczało to dziesięć uderzeń, dziesięć operacji, zaangażowanie ogromnych mas broni pancernej i najlepszych stalinowskich dowódców. Od końca grudnia 1943 do połowy kwietnia 1944 r. na ogromnych przestrzeniach od Polesia do Morza Czarnego i od Dniepru do Karpat rozwinęła się jedna z największych bitew II wojny światowej. Uczestniczyło w niej jednocześnie po obu stronach około 4 mln ludzi, 45 500 dział i moździerzy, 4200 czołgów, dział samobieżnych i szturmowych, ponad 4000 samolotów. Dowództwo niemieckie zdając sobie sprawę, jak poważne komplikacje wojskowo-polityczne i gospodarcze pociągnie za sobą utrata najbogatszych obszarów przemysłowych i rolniczych Prawobrzeżnej Ukrainy oraz podejście wojsk sowieckich do Bałkanów, zażądało od swoich wojsk za wszelką cenę utrzymać pozycje na południowym skrzydle
frontu wschodniego. Starając się odtworzyć obronę na Dnieprze i odblokować zgrupowanie wojsk na Krymie, Hitler wielokrotnie podkreślał, że jeśli niemożliwe byłoby utrzymanie frontu na wschodzie, w ostateczności kwestia odwrotu mogłaby być rozpatrywana jedynie na jego północnym skrzydle, ale nigdy na południowym. Takie stanowisko, w którym priorytetem stały się względy polityczne i wojskowo-gospodarcze, a nie operacyjne, w znacznym stopniu komplikowało życie niemieckich dowódców i walczących armii. W końcu 1943 r. wojska niemieckie prowadzące działania bojowe na Ukrainie – Grupa Armii (GA) „Południe” i GA „A”, zostały odrzucone na rubież Owrucz – Radomyśl – Kaniów – Basztino – Marganiec – Kaczkarowka. Grupa Armii „Południe” – 4. Armia Pancerna (APanc) i 1. APanc, 8. Armia – pod dowództwem feldmarszałka Ericha von Mansteina broniła się na odcinku frontu południe miejscowości Owrucz, Kaczkarowka na Dnieprze, utrzymując niewielki odcinek prawego brzegu rzeki w rejonie Kaniowa, a także przyczółek o głębokości 30 km i szerokości 120 km na jej lewym brzegu pod Nikopolem. Grupa Armii „A”, w składzie 6. Armia niemiecka i 3. Armia rumuńska pod dowództwem feldmarszałka Ewalda von Kleista
utrzymywała obronę na południu w dolnym biegu Dniepru, a następnie wzdłuż brzegu Morza Czarnego do Limanu Dniestru. Ponadto w rejonie Jassów została skoncentrowana odwodowa 4. Armia rumuńska, a na Krymie pozostawała odcięta 17. Armia niemiecka. Wsparcie lotnicze zapewniała 4. Flota Powietrzna (I, IV i VIII Korpus Lotniczy), a także zasadnicze siły lotnictwa rumuńskiego. Na początku bitwy o Prawobrzeżną Ukrainę GA „Południe” i GA „A” (bez 17. Armii) liczyły 91 dywizji, w tym 18 pancernych i cztery zmotoryzowane, dwie brygady zmotoryzowane, pięć samodzielnych batalionów czołgów ciężkich, 19 dywizjonów dział szturmowych. W składzie tego zgrupowania, zgodnie z „klasycznymi” źródłami sowieckimi, znajdowało się 1 760 000 ludzi, 2200 czołgów i dział szturmowych, 16 800 dział i moździerzy, 1460 samolotów bojowych. Dowództwo niemieckie zamierzało nie tylko utrzymać zajmowane rubieże, ale także spróbować zlikwidować sowieckie przyczółki na prawym brzegu Dniepru, a także uderzyć z przyczółka nikopolskiego na południe i z Krymu na północ, aby uzyskać kontakt z krymskim zgrupowaniem wojsk. Niemcy pospiesznie budowali umocnienia obronne. Jednak do końca grudnia 1943 r. udało im się stworzyć na większej części frontu jedynie główny pas obrony o głębokości 4-6 km. Na najważniejszych kierunkach w odległości 10-15 km od przedniego skraju przygotowywali drugi pas. Na głębokości operacyjnej wzdłuż brzegów rzek Horyń, Bug Południowy, Ingulec, Dniestr i Prut przygotowywano rubieże tyłowe. Ze strony sowieckiej na południe od rzeki Prypeć działały wojska czterech frontów:
BITWY I KAMPANIE
Uszkodzona i porzucona niemiecka haubica samobieżna Wespe; rejon Żytomierza (1. Front Ukraiński).
60
Główny cios planowano zadać w kierunku Żytomierz, Berdyczów siłami 1. Gwardyjskiej, 18. i 38. armii ogólnowojskowej oraz 1. i 3. Gwardyjska armie pancerne, w celu rozbicia zgrupowania wojsk przeciwnika w rejonie Brusiłowa – 8., 19. i 25. dywizje pancerne, 2. Dywizja SS „Das Reich” – i następnie wyjść na rubież: Liubar, Winnica i Lipowiec. Uderzenia pomocnicze planowano przeprowadzić używając wojsk znajdujących się na skrzydłach frontu: z prawej strony – siłami 60. Armii i 4. Gwardyjskiego Korpusu Pancernego – obchodząc Żytomierz w kierunku na Szepetówkę; z lewej – połączonymi skrzydłami 40. i 27. Armii wspartymi 5. Gwardyjskim Korpusem Pancernym – na Chrystynówkę, gdzie miały się one połączyć z wojskami 2. Frontu Ukraińskiego i okrążyć zgrupowanie przeciwnika broniące wybrzuszenia pod Kaniowem. Na skrzydle północnym 13. Armia wzmocniona 1. Gwardyjskim Korpusem Kawalerii i 25. Korpusem Pancernym otrzymała zadanie nacierać na Korosteń, Sarny, Nowogród Wołyński. By odwrócić uwagę przeciwnika od kierunku głównego uderzenia symulowano koncentrację dużych sił na kierunku korosteńskim i na przyczółku bukrińskim. Aby stworzyć duże zagęszczenie wojsk, dowództwo frontu wyznaczyło wąskie pasy przełamania: dla głównego zgrupowania – 18 km, dla 60. Armii – 15 km, dla 40. i 27. Armii – 10 km, a dla 13. Armii – jedynie 4 km. Operacyjne zagęszczenie wynosiło średnio 2-3 km na dywizję, około 180-200 dział i moździerzy, ponad 20 czołgów na kilometr. Zaplanowano przejście do natarcia nie jednocześnie na wszystkich kierunkach, ale kolejno – początkowo na głównym, następnego dnia na lewym skrzydle frontu i na trzeci dzień na prawym skrzydle. Pozwalało to w sposób zmasowany i bardziej efektywny wykorzystać lotnictwo na każdym kierunku, a także wykonać manewr artylerią odwodu naczelnego dowództwa z kierunku głównego na pomocnicze. Artyleryjskie przygotowanie natarcia miało trwać 90 minut, wsparcie ataku piechoty i czołgów zamierzano realizować metodą kolejnego koncentrowania ognia. Plan wsparcia
lotniczego przewidywał uderzenie na dwie doby przed rozpoczęciem natarcia na węzły kolejowe, sztaby i odwody przeciwnika, a bezpośrednio przed natarciem całością lotnictwa szturmowego i bombowego – na obronę taktyczną. Wraz z początkiem przełamania postawiono zadanie wsparcia ataku sił głównych poprzez nieprzerwane oddziaływanie lotnictwa na punkty oporu przeciwnika, a wraz z wprowadzeniem do walki armii pancernych przestawienia zasadniczych sił lotnictwa na ich wsparcie i osłonę. Naprzeciw 1. Frontu Ukraińskiego znajdowała się 4. Armia Pancerna generała Erharda Rausa w składzie 7 dywizji pancernych, 1 dywizja zmotoryzowana, 14 dywizji piechoty, 1 dywizja piechoty górskiej, 1 dywizja rezerwowa, 2 dywizje ochrony, Korpuśna Grupa „C”, Brygada Zmotoryzowana SS „Langemark”, 506. i 509. batalion czołgów ciężkich i 6 dywizjonów dział szturmowych – 300 000 ludzi, 3500 dział i moździerzy, 600 czołgów i dział szturmowych. Zgrupowania pancerne działały w dwóch miejscach: cztery dywizje w rejonie Brusiłowa i trzy w rejonie Malina. Pas obrony niemieckich dywizji wynosił średnio 13 km. Obrona była płytka i oparta o tzw. ogniska walki.
Sowieckie przełamanie na kierunku głównego uderzenia zaczęło się 24 grudnia 1943 r. W ślad za rozpoznaniem walką przeprowadzono silne przygotowanie artyleryjskie, które zaczęło się salwą 3. Gwardyjskiej Dywizji Moździerzy Ciężkich (artyleryjskich wyrzutni rakietowych). Z powodu niskiej podstawy chmur masowe użycie lotnictwa nie było możliwe. Po przejściu do ataku, wojska głównego zgrupowania frontu szybko opanowały punkty i węzły oporu przeciwnika na pierwszej pozycji i z marszu zaatakowały drugą pozycję. Tu szybkie przemieszczanie do przodu korpusów piechoty uległo spowolnieniu. Żeby jak najszybciej zakończyć przełamanie obrony taktycznej przeciwnika i wyrwać się w przestrzeń operacyjną, w połowie dnia wprowadzono do walki obie armie pancerne: w pasie 18. Armii – 3. Gwardyjską Armię Pancerną pułkownika Pawła S. Rybałki (6. i 7. Gwardyjski Korpus Pancerny, 9. Korpus Zmechanizowany, 91. Samodzielna Brygada Pancerna – 678 czołgów i dział samobieżnych), w pasie 38. Armii – 1. Armia Pancerna generała-pułkownika Michaiła J. Katukowa (11. Gwardyjski Korpus Pancerny, 8. Gwardyjski Korpus Zmechanizowany, 61. Gwardyjska Brygada Pancerna – około 600 czołgów i dział samobieżnych). W wyniku ich jednoczesnego uderzenia na północ i południe od Brusiłowa opór Niemców został złamany i pod koniec dnia zakończono przełamanie strefy obrony taktycznej przeciwnika. Armie pancerne wbiły się na głębokość 15-20 km, a ogólnowojskowe – do 10 km. Biorąc pod uwagę stan niemieckiej obrony i ogólny stosunek sił walczących byłoby zaskakujące, gdyby stało się inaczej. W pasie o szerokości 18 km po stronie sowieckiej prowadziło działania bojowe 25 dywizji piechoty, 3 dywizje pancerne, 2 korpusy zmechanizowane, 3 samodzielne brygady pancerne, 4 samodzielne pułki czołgów, 2 samodzielne pułki dział samobieżnych. Armie Moskalenki i Katukowa wykonywały uderzenie w 7-kilometrowym pasie, mając gęstość operacyjną 1200 m na dywizję. Całej tej potędze
88 mm armata przeciwlotnicza Flak 36 porzucona w zakładzie metalurgicznym „Kriworożstal” w Krzywym Rogu.
Dimytr Ilijew Nedjałkow
Polsko-bułgarska współpraca lotnicza w okresie międzywojennym Historia współpracy polsko-bułgarskiej ma wielowiekową tradycję, opierając się na wzajemnym szacunku i wzajemnej pomocy. Nie było w niej cienia rywalizacji, a wręcz przeciwnie – zawsze wyróżniała się pragnieniem wzajemnej pomocy i korzyści. Początek sięga czasów carów bułgarskich, ale najbardziej widoczny był w wysiłkach króla polskiego Władysława III, aby uwolnić zniewolony przez Imperium Osmańskie naród bułgarski. Ciekawym akcentem w tej współpracy jest współpraca przemysłowa, w tym lotnicza.
N
awiązanie stosunków dyplomatycznych między Polską a Bułgarią w ich historii nowożytnej miało miejsce w 1918 r., pierwsza zaś umowa handlowa została podpisana w 1925 r. Była to część szeregu podobnych umów zawartych z innymi
krajami Półwyspu Bałkańskiego, jako realna szansa sprzedaży własnych produktów przemysłowych. Interesy gospodarcze Polski w stosunku do Bałkanów w pełni pokrywały się z interesami krajów Europy Południowo-Wschodniej, które w latach powojennej
Wizyta polskich lotników na czele z dowódcą lotnictwa pułkownikiem (od 1934 r. – generałem brygady) inżynierem pilotem Ludomiłem Rayskim w Bułgarii; Sofia, lotnisko Bożuriszte, 1928 r.
72
stabilizacji gospodarki również poszukiwały rynków dla swoich towarów. Dlatego można powiedzieć, że dążenie Polski i państw bałkańskich do rozwoju wymiany towarowej było wzajemne. Polska ograniczyła swój eksport do wąskiego asortymentu, przeważały metale i wyroby metalowe, maszyny rolnicze i tekstylne. Do 1929 r. do Bułgarii dostarczono 6 213 771 kg surówki, stali, blach, blach żelaznych, rur itp. W tym samym okresie wzrosło zainteresowanie i eksport polskiego uzbrojenia i sprzętu wojskowego. Dla eksportu tego rodzaju wyrobów z inicjatywy Ministerstwa Spraw Wojskowych została powołana spółka Eksport Wytworów Polskiego Przemysłu SEPEWE S.A. Działalności spółki w zakresie eksportu wojskowych wyrobów przemysłowych za granicę towarzyszyły duże trudności. Przede wszystkim musiała konkurować z zachodnioeuropejskim i amerykańskim przemysłem zbrojeniowym. W ostrej walce o rynki, w której często realizowane są cele inne, nie tyle ekonomiczne, co polityczne, interwencja kręgów rządowych prawie zawsze zapewnia przewagę bardziej wpływowych i finansowo silniejszych producentów. Nieufność wobec nieznanego dotąd polskiego przemysłu zbrojeniowego dodatkowo utrudniała zawieranie kontraktów. Pierwsze sukcesy w tej dziedzinie Polska odnotowała w bardziej zacofanych przemysłowo krajach bałkańskich, ponieważ praktycznie nie posiadały one własnego przemysłu zbrojeniowego i znajdowały się stosunkowo blisko polskich granic. Po udziale pierwszych samolotów wojskowych w wystawach w Paryżu i Cleveland (USA) w latach 1930-1931, Rumunia była pierwszym krajem bałkańskim, który złożył zamówienie na zakup 50 myśliwców PZL-11, a następnie
Jędrzej Korbal
Program motoryzacji dowództw i służb WP Zdając sobie sprawę ze złej sytuacji naszej motoryzacji oraz stopniowego pogarszania się stanu skromnego, krajowego parku motorowego, administracja cywilna i wojskowa podjęły kroki mające zatrzymać, a następnie odwrócić, ten niebezpieczny proces. Problem niepokoił obserwatorów, gdyż spadek liczby funkcjonujących w Polsce pojazdów mechanicznych, wyrażający się m.in. zmniejszeniem o jedną trzecią zasobu samochodów ciężarowych w ciągu pięciu lat, miał wymierny wpływ na wojenną gotowość armii.
P
ierwszy ruch wykonała strona rządowa, która między 1934 a 1935 r. usunęła szereg przeszkód natury fiskalnej i administracyjnej duszących rozwój motoryzacji nad Wisłą. Nieco później do działania przeszli wojskowi, oczekujący wyników przygotowywanych między 1935 a 1936 r. studiów oraz wieńczących je projektów rozbudowy poszczególnych rodzajów broni.
1
Motoryzacja dowództw i służb wymagała przestudiowania różnych wariantów przewozu wyposażenia m.in. kuchni polowych i materiałów intendenckich.
lane przez lata schematy zakupowe odstają już wyraźnie od faktycznego zapotrzebowania WP. Dlatego też 5 kwietnia 1937 r. DowBrPanc. przesłało do MSWojsk. dokument dotyczący planów zaopatrzenia wojska w przyjęte rodzaje i typy sprzętu samochodowego i pancernego. Zdaniem pancerniaków wśród zestandaryzowanych pod względem parametrów i mających wejść na wyposażenie armii pojazdów powinny znależć się: samochód ciężarowy o nośności 3 t z możliwością holowania przyczepki 3,5 t wyposażony w silnik o mocy około 80-100 KM przy 2600-3400 obr./min (przyszłe silniki typu 705 i 725 oraz samochody serii 700). Przewidywano wykorzystanie tego sprzętu do przewozu ludzi i materiałów w terenie (do 2 t obciążenia) dzięki przekładni o odpowiedniej rozpiętości. Uwzględniając potrzebę unifikacji
taboru ww. jednostka napędowa miała być stosowana również w samochodach kołowo-gąsienicowych, ciągnikach C4P czy aktualnych jeszcze w momencie sporządzania pisma wozach PZInż. 140 i 150; samochód ciężarowy o nośności 1,5 t na drogach bitych i 1 t w jeździe terenowej napędzany silnikiem o mocy około 40 KM przy 3400 obr./min (silnik typu 157). Ewentualne zastosowanie tej jednostki napędowej mogło znaleźć zastosowanie w podwoziach, na których zabudowywano nadwozia specjalne: sprzętowe, zwiadowcze, łaziki i ciągniki armat ppanc. Mowa zatem zarówno o pojazdach typu PF 618, jak i następcy użytkowanych wozów PF 508/518. Tę rolę, przynajmniej w części miały przejąć terenowe samochody PZInż. 303 lub półgąsienicowe wozy PZInż. 222;
Prace nad polskim samochodem ciężarowym 3 t ruszyły dopiero w drugiej połowie lat trzydziestych. Umowa licencyjna z Fiatem nie gwarantowała wytwarzania tego typu pojazdów w kraju.
Plan zaopatrzenia
Podstawą dyskusji o usprawnieniu pracy dowództw i służb, poprzez ich częściową motoryzację, było uporządkowanie sprawy posiadanego i oczekiwanego taboru samochodowego. Wiadomym już było, że część z prac zleconych w połowie lat 30. nie przyniesie oczekiwanego efektu, a niektóre powie-
85