6 minute read
Izabela Bembenek-Kloc
Każdy jest kreatywny
Izabela Bembenek-Kloc
Advertisement
Zdalne nauczanie jako inspiracja dla technik Design Thinking
Jedną z kluczowych myśli u progu pandemii było stwierdzenie, że świat po ,,wojnie” nie będzie już taki sam. Proroczy charakter tych słów znalazł swoje odzwierciedlenie także w edukacji. Polska szkoła musiała stawić czoła wyzwaniu zdalnego nauczania, ale także i uczenia się. Relacje mentor – uczeń nabrały więc szczególnego znaczenia, bo – jak wiemy – bez adresata zaangażowanego w proces lekcyjny nie istnieje tak szkoła, jak i więź, która winna w tej szkole być fundamentem kształcenia. To właśnie dlatego nauczyciel – ten, który wymaga także od siebie – podjął wyzwanie samokształcenia, by codziennie gromadzić w okienkach Teamsa czy innych platform wszystkich swoich uczniów, zaproszonych do niezwykłej podróży przez arkana kultury i literatury.
Szczepionka na znużenie
Każdy, kto ma różne pasje, szuka inspiracji w odległych często dziedzinach. Czy świat biznesu może być atrakcyjny na przykład dla współczesnego polonisty? Jak najbardziej, zwłaszcza niektóre zaczerpnięte z niego elementy, rekomendowane przez sukcesy takich koncernów, jak Ikea czy Apple. Mam tu na myśli, nomen omen, myślenie projektanckie, które towarzyszy także takim branżom, jak architektura wnętrz, aranżacja ogrodów czy bankowość i zarządzanie. Design Thinking, jako metoda tworzenia innowacji i twórczego rozwiązywania problemów, pojawiła się także w metodologii zachodnich uczelni. Stając się cechą charakterystyczną kreatywnych zawodów, musiała także wkroczyć do szkoły – również polskiej.
Gdyby trzeba było ująć w pigułce metodę Design Thinking, należałoby wskazać jej sześć głównych etapów. Są to: empatia, diagnoza potrzeb, generowanie pomysłów, stworzenie prototypów i– na koniec – testowanie oraz wdrożenie. Można by zaryzykować stwierdzenie, że to proces, którego słowem-kluczem jest działanie. A tego właśnie
OPINIE, REFLEKSJE, DOŚWIADCZENIA REFLEKSJE 6/2020
potrzebuje współczesny uczeń. Zdalna edukacja w pandemii miała przecież jeden poważny symptom: encyklopedyzm. „Otwórz plik, zrób notatkę, odeślij, jutro cię odpytam”. To komunikaty, które królowały w wielu polskich domach na ekranach monitorów. Nic gorszego dla zabicia kreatywności, inspiracji, wyzwań, których jak tlenu wymaga młody umysł. Tymczasem wystarczyło pokusić się omyślenie projektanckie. Skoro według amerykańskich badaczy metoda Design Thinking bije na świecie rekordy popularności, dlaczego nie uczyć jej już na poziomie szkoły średniej?
Język polski i narzędzia świata biznesu to nie antynomia. Przede wszystkim dlatego, że właśnie na tym przedmiocie, jak na żadnym innym, poznajemy ludzi sukcesu w typie Wokulskiego, dotkniętych psychosomatyką jak Raskolnikow czy pomysłodawców świata na opak w tonie Mrożka. Poznać – znaczy zrozumieć. Nie odtworzyć. Zrozumieć i przeżyć. W miejsce nużącego encyklopedyzmu zaproponujmy więc metodę opartą na empatii ikreowaniu. Wtedy będziemy bliżej człowieka, jego potrzeb, oczekiwań, marzeń ikluczowych wreszcie pasji. Nie ma nic bardziej druzgocącego dla nauczyciela niż uczniowskie, niby retoryczne pytanie: ,,A po co mi to?”. Aby temu zapobiec, wystarczy mieć pomysł i wdrożyć odpowiednią metodę. Jak bardzo zbawienną w zdalnym nauczaniu – przekonajcie się sami.
Od empatii do insight, czyli jak odczarować Wokulskiego?
Neurotyczny bohater Prusa zachorował na nieszczęśliwą, niespełnioną miłość. Ale zaimponował nam umiejętnościami biznesowymi, logistyką działań, intelektem ekonomisty. Zdobył pieniądze – ten fakt dostrzegą uczniowie, którzy marzą owarszawskiej SGH. Wtedy mentor zada im pytanie: czy protagonista był szczęśliwy, spacerując paryskimi uliczkami? Czuł radość, smakując Cervantesa czy Schmida? Czy doświadczał spełnienia, spoglądając z balkonu na Krakowskim Przedmieściu ze wzrokiem utkwionym w pomnikach przeszłości?
Reakcja będzie do przewidzenia, ale znalezienie recepty na uzdrowienie tego romantycznego pozytywisty (lub jak kto woli – pozytywistycznego romantyka) nie będzie już takie proste. Wówczas z pomocą przybędzie nam Design Thinking. Przyglądając się nieszczęśliwemu kochankowi, dokonamy analizy danych zastanych, zdemaskujemy insight, wykreujemy prototyp człowieka spełnionego i na koniec poddamy testowaniu na sobie, naszych bliskich, przyjaciołach. W ten sposób język polski i omawianie obszernej lektury nabierze rumieńców, uczeń stanie się częścią grupy projektanckiej, odejdzie od monitora, przeprowadzi wywiady zdomownikami, zbliży się do drugiego człowieka itego człowieka spróbuje uszczęśliwić! Jestem pewna, że wówczas nie zada pytania: ,,A po co mi to?”.
Osobliwy profi l Raskolnikowa w odsłonie T-shape
Podobnie można postąpić z psychosomatyką Raskolnikowa. Dzięki myśleniu projektanckiemu możemy poddać Rodiona długofalowej terapii i tym samym pokazać współczesnej młodzieży uniwersalizm doświadczeń (w nawiązaniu do stanów nerwicowych i depresyjnych, jakie są udziałem pokolenia Z, a więc krótko mówiąc – naszych uczniów).
Ciekawym narzędziem Design Thinking jest T-shape. Kompetencje uniwersalne i specjalistyczne ma każdy z nas, choć często nam się wydaje, że tak niewiele potrafi my. Zpsychologicznego punktu widzenia bohater Dostojewskiego jest kapitalnym materiałem na diagnozowanie potrzeb człowieka niezaspokojonego, niespełnionego w czynie, w skrajnym przypadku także zbrodniarza. Poetyka odwróconego kryminału sugerowała nam to już ponad wiek temu, dopiero jednak myślenie projektanckie pozwoliło postawić tezę, że każdy morderca, zanim popełni czyn
OPINIE, REFLEKSJE, DOŚWIADCZENIA REFLEKSJE 6/2020
haniebny, powinien przeczytaćZbrodnię ikarę izastanowić się, czy jest gotowy na ,,zbrodnię” i czy się mu to opłaca (aspekt wychowawczy!). Nie znam uczniów, którzy wówczas nie podejmą wyzwania: ,,Jak sprawdzić się wczynie?”. Osobisty profi l Rodiona pozwoli nam nazwać jego mocne strony, na których spróbujemy zbudować personę, by wiedzieć, czego oczekuje ktoś, kto marzy o spełnieniu. Śmiem twierdzić, że Design Thinking to najlepsza szczepionka na pandemiczny (inie tylko) encyklopedyzm polskiej szkoły.
Designerska persona rodziny Mrożka
I wreszcie nasz rodzimy projektant, Mrożek. Popularny w sieci mem, w którym autor Tanga przeprasza maturzystów, że napisał taki dramat, można odczarować metodą myślenia projektanckiego. Rodzina Stomila jest bowiem dotknięta poważną chorobą. Starsi są anarchistami, amłodzi pragną powrotu tradycji. Ten świat na opak zagraża poczuciu bezpieczeństwa wszystkich, bo odnalezienie się w rzeczywistości, w której siła wygrywa z intelektem, jest po prostu niemożliwe. Idąc tropem „lecznictwa Design Thinking”, próbujemy wspólnie zorganizować terapię dla rodziny Eleonory i Stomila. Wówczas okazuje się, że młodzi ludzie świetnie poruszają się w technikach behawioralnych czy psychoanalitycznych, bo sami, zuwagi na swoje problemy, są im poddawani. Diagnozujemy potrzeby. Solidaryzujemy się z Arturem, próbujemy bliżej poznać Alę, a w Eugenii poszukujemy tęsknot naszych dziadków. Lekcja nabiera tempa. Każdy opowiada o swojej rodzinie, o trudnej miłości, która w dobie pandemii została poddana druzgocącej próbie (tak, każdy pragnął powrotu do szkoły!). Nauczyciel rośnie w oczach ucznia – okazuje się bowiem, że on też potrafi słuchać, on też jest ojcem czy matką, on też ma swoje dzieci, które zamknięte w sąsiednich pokojach walczą o przetrwanie w zdalnej edukacji. W ten niebanalny, a jednocześnie bardzo prosty sposób zbliżamy się do naszych podopiecznych. Im zaś chce się pracować, bo wkońcu robią badania także na swoich rodzinach. Chyba nie ma lepszej recenzji naszej lekcji, jak wiadomość od rodziców, którzy doceniają działania projektanckie, bo żyje nimi cała ich rodzina. Z metody Design Thinking wybraliśmy podczas omawiania Tanga Mrożka diagnozę potrzeb i personę, takiego potencjalnego szczęśliwego ,,Artura”, dla którego wspólnie stworzyliśmy prototypy spełnienia.
Uczyńmy nasze zajęcia podróżą
Lekcja powinna być wyzwaniem dla obu stron. Mentor musi mieć pomysł i metodę. W zdalnym, kryzysowym, wyjątkowym stanie winien podjąć wyzwanie kreowania, nie odtwarzania. I właśnie tą uniwersalną szczepionką na wirusa encyklopedyzmu jest myślenie projektanckie. Niechaj przekonają nas sukcesy wielu światowych korporacji. Metody działań koncernów wskazują nam drogę do pracy także nad literaturą. Wówczas z dumą będziemy mówić: tak, jestem nauczycielem. Tak, jestem edukatorem Design Thinking. Tak, potrafię zaczarować moje zdalne lekcje. Ajeśli dołączymy do naszych pomysłów rozwiązania wykorzystujące TIK, dopowiemy: tak, mam blisko 100% obecność uczniów na zajęciach. Ale to już temat na kolejny artykuł.
W sieci znajdą Państwo mnóstwo szkoleniowych ofert Design Thinking wedukacji. Działajcie!
Izabela Bembenek-Kloc
Nauczycielka języka polskiego w Liceum Ogólnokształcącym w Szczecińskiej Szkole Florystycznej. Edukatorka Design Thinking, ekspertka TIK-u, pasjonatka technologii informacyjno-komunikacyjnych. Nauczycielka-ekspertka Zwolnionych z Teorii. Propagatorka idei wymiany międzynarodowej i międzykulturowej Flex Program w Polsce.