maj 2016 h a r c e r s k i
|1
TRYBIK ZASTĘP „SKORPION” z 8 SDH „DESANT” (foto: Magdalena Groblica)
W NUMERZE 5/2016:
Podsumujmy nasz harcerski obóz... autor: pwd. Sylwia Kowalewska
Być zastępowym to jest coś... autor: odkr. Antoni Świrepo
Sznur to nie szpan, ale służba... autor: sam. Paulina Janas
– strona 4 –
– strona 6 –
– strona 7 –
Drużynowy? Czy egoista się nada? autor: pwd. Mikołaj Mikołajewski HO
– strona 8 –
Zlot w powijakach i trochę o liderze... autor: pwd. Bartosz Guścin HO
– strona 10 –
Wywiad z druhną hm. Zofią Babiaczyk autor: phm. Monika Rogulska
– strona 12 -
Jesteśmy, trwamy i chcemy działać! autor: phm. Danuta Serafin
Instruktor – systematyka gatunku autor: phm Grażyna Niwińska-Sotkiewicz
– strona 15 -
– strona 17 -
Czy naszemu miastu harcerstwo jest potrzebne? autor: Grzegorz Graliński
Harcerstwo oczyma matki... autor: dh Emilia Sarbiewska
– strona 23 -
– strona 25 -
Jak GK ZHP „zabiła” nasz związek drużyn!? autor: phm Mariusz P. Groblica
– strona 27 -
ZIEMI LUBUSKIEJ ZHP STRZELCE KRAJEŃSKIE
Strona 3 z 30
SŁOWO OD NASZEJ REDAKCJI Druhny i Druhowie! Drogie Czytelniczki i drodzy Czytelnicy!
Oddajemy w Wasze ręce ostatni numer naszego miesięcznika. Zapytacie: dlaczego ostatni? Odpowiedź znajdziecie wewnątrz numeru. Prosimy jednak nie kartkować pośpiesznie w poszukiwaniu odpowiedzi, lecz uważnie przeczytać wszystkie artykuły. Staraliśmy się wspólnie, aby ten numer był wyjątkowy! Dzięki pracy wszystkich instruktorów naszego związku drużyn udało się nam oddać w Wasze ręce instruktorskie przemyślenia wyartykułowane w poszczególnych tekstach. Do tworzenia tego numeru zaprosiliśmy ponadto naszych przyjaciół i rodziców, którzy podzielili się z nami swoją refleksją o ZHP. Mamy nadzieję, że spodoba się Wam nasza wspólna praca! Jednocześnie pragniemy serdecznie podziękować wszystkim, którzy regularnie czytali nasz magazyn. Wierzymy, że pozwolił Wam lepiej nas poznać i przybliżyć ogromną rolę ZHP w wychowaniu młodego pokolenia. Dziękujemy także wszystkim, którzy czynnie wspierali naszą działalność. Nie zajmując Wam już więcej czasu, zapraszamy do lektury, ostatniego numeru TRYBIKA, który wydawała dla Was od kwietnia br. komenda ZD. Z harcerskim „Czuwaj!” REDAKCJA: Komenda Związku Drużyn Strzelce Kraj.
NADZÓR MERYTORYCZNY: phm. Monika Rogulska phm. Grażyna Niwińska-Sotkiewicz
OPRAWA GRAFICZNA: phm. Mariusz Groblica pwd. Kamil Wójcicki HO
Strona 4 z 30
CHORĄGIEW ZWIĄZEK DRUZYN
Podsumujmy nasz
harcerski obóz... pwd. Sylwia Kowalewska – drużynowa 8 SGZ „Nocne Ptaszki”, skarbnik ZD; w trakcie obecnej Harcerskiej Akcji Letniej ZD 2016 druhna „Tośka” pełniła funkcję z-cy komendanta obozu
O
bóz ZD odbył się w dniach 9-19 lipca 2016 roku. W tym roku na bazę obozu zostało wybrane miejsce, położone w malowniczej miejscowości Zarzecze nieopodal Żywca, na bazie Hufca Katowice ZHP. Zajęcia programowe miały na celu przybliżyć i zapoznać uczestników obozu z historią oraz wiedzą ogólną o Chorągwi Ziemi Lubuskiej ZHP. Każda z trzech drużyn obozowych pracowała według swojego programu na zajęciach przedpołudniowych i popołudniowych. Natomiast wspólne podsumowanie zdobytej wiedzy następowało wieczorem. Wtedy też realizowane były założenia programowe przewidziane dla wszystkich uczestników takie jak np.: festiwal obozowy, gry terenowe, obrzędowe wspólne ogniska, świecowiska lub inne ciekawe formy. W ciągu 10 dni obozowych drużyny realizowały przede wszystkim własny program, który zakładał zdobywanie nowej wiedzy i umiejętności harcerskich w zakresie grup metodycznych. Zuchy i harcerze zdobywali sprawności oraz realizowali zadania na stopnie. Równolegle do zajęć odbywało się szkolenie zastępowych i funkcyjnych. 8 Strzelecka Gromada Zuchowa „Nocne Ptaszki” w tym roku pracowała nad zdobyciem sprawności zespołowej „Indianin-Indianka”. Wszystkie zuchy zdobyły sprawność zespołową, a ponadto przyznane zostały również sprawności indywidualne, które zdobywane były według zainteresowań i potrzeb zuchów. W gromadzie zostały nadane barwy
gromady dla nowych członków oraz zamknięte próby na gwiazdki (zależnie od stażu w gromadzie). 8 Strzelecka Drużyna Harcerzy „Desant” – najstarsza z drużyn, pracowała nad fabułą „Zanim rozbijesz obóz”. Drużyna została podzielona na dwa zastępy – „Szakal” i „Skorpion”. W głównej mierze praca polegała na pionierce obozowej. Drużynowy doskonale wybrał metodę racy, dzięki temu miał okazję nauczyć swoich podopiecznych działania w zespole, organizacji pracy i stanowiska działania, nauki kreatywnego myślenia. Dzięki temu, na obozie powstała brama z wartownią, huśtawka, hamak, suszarka na pranie i wiele innych niezbędnych rzeczy. W drużynie zostało złożone przyrzeczenie harcerskie przez jednego z harcerzy, jednocześnie zostały nadane sprawności – „Dowódca warty”, „Wartownik”, „Sobieradek obozowy”, „Wędrowiec”, „Obserwator” i wiele innych oraz stopnie – wywiadowcy. 8 Strzelecka Drużyna Harcerek „Luna” to dość młoda drużyna harcerska. Drużynowa to młoda i bardzo ambitna harcerka. Głównym celem jej programu było zapoznanie drużyny z astrologią i astronomią. Poprzez podział na małe zastępy osiągnęła cel. Zastępy się usamodzielniły i doskonale potrafiły wspólnie pracować. Podczas obozu zostało złożone jedno przyrzeczenie, nadanie stopnie ochotniczki, tropicielki oraz nadane sprawności: „Projektantka mody”, „Technik obozowy”, „Mistrzyni harców”, „Starsza siostra”, „Wartowniczka”.
ZIEMI LUBUSKIEJ ZHP STRZELCE KRAJEŃSKIE
Strona 5 z 30
Realizacja celu głównego przyjętego przez komendę obozu, czyli zapoznanie uczestników z historią i wiedzą ogólną o Chorągwi Ziemi Lubuskiej ZHP przebiegła pomyślnie. Harcerze dowiedzieli się ile jest hufców w naszej chorągwi, czym się charakteryzuje dany hufiec, z czego słynie najbardziej. Jednogłośnie zuchy i harcerze oświadczyli, że była to ich najlepszy Harcerska Akcja Letnia. Porządek pracy, który został ustalony, wzmocnił drużynowych w działaniach wychowawczych, pozwoliło to drużynom podsumować swoją pracę roczną. Mała karda również skorzystała na tym obozie. Zorganizowany kurs zastępowych doskonale się wgrał w
Dzień. Sąsiedni podobóz Ochotniczej Straży Pożarnej przygotował dla nas pokaz gaszenia pożaru oraz mały koncert piosenki. Główną atrakcją kończącą obóz, była wizyta w Lunaparku „Energylandia” w Zatorze. Przez cały obóz trwała rywalizacja o tytuł najlepszej drużyny obozowej, miało to na celu wzmocnić dyscyplinę obozową, podniosło poziom współodpowiedzialności za majątek oraz sprzęt i bazę, a także pozwoliło na wykształcenie odpowiednich postaw harcerskich. Fabuła związana z historią Chorągwi i jej hufców, wydarzeń które mają miejsce w danym hufcu uwidoczniona była
fabułę obozu. Zastępowi oraz przyboczni drużyn mieli okazję wymienić się pomysłami, dzięki wymianie doświadczeń wzbogacali swój warsztat pracy. Komenda obozu zaproponowała zadania wspólne – wycieczka do Aquaparku w Żywcu, wycieczkę górską na szczyt Rogacz. Ze względu na pogodę nie odbyła się wycieczka do parku linowego, w zamian za to obóz udał się do Żywca do kina i na zwiedzanie miasta. Ponadto odbyły się: festiwal obozowy, ogniska integracyjne, służby obozowe, szereg gier i zabaw, kąpiele w basenie i jeziorze oraz Zielony
w codziennych rozkazach, a wiedza była sprawdzana w czasie trwania ognisk, poprzez quizy i liczne gry. Co wieczór w ramach pracy zastępowych na kursie, młodzi zastępowi prezentowali nam swoje gawędy ćwicząc zdolność swobodnej wypowiedzi oraz kreatywności. Wieczorne spotkania przepełnione były refleksją harcerską na różne ciekawe tematy. Na uwagę zasługuje solidna praca zarówno drużynowych, przybocznych jak i zastępowych.. Zarówno kadra starsza (czyli drużynowi, komendanci, kwatermistrz, ratownik) jak i młodsza, spisała się na medal.
Strona 6 z 30
CHORĄGIEW ZWIĄZEK DRUZYN
Być zastępowym
to dopiero coś... odkrywca Antoni Świrepo – zastępowy zastępu wędrowniczego SOUTH SQUAD z 8 Strzeleckiej Drużyny Wędrowniczej „Paradrop”
Z
astępowy, czyli najważniejsza funkcja w harcerstwie. To właściwie na nim spoczywa bardzo duża odpowiedzialność wychowawcza. Skąd to wiem? A no właśnie, mogę pochwalić się, że ukończyłem niedawno stosowne szkolenie dla zastępowych i mam swój upragniony patent „brązowego”. Kurs przygotowany przez komendę ZD oraz komendę szczepu „Czarna Jedynka” w trakcie HAL pozwolił mi zrozumieć kim jestem dla ZHP i jaką istotną rolę gram w procesie wychowywania innych. Dziś patrzę na moje harcerstwo nieco inaczej. Zrozumiałem, że będąc zastępowym jestem kimś ważnym, potrzebnym, ale także to, że mam ogromny obowiązek dbania o rozwój całego mojego zastępu. Drużynowy powierzając mi rolę zastępowego, daje tak naprawdę niesamowity mi kredyt zaufania. Mam realny wpływ na to jakich harcerzy będzie miał mój drużynowy i drużyna. Jest to spowodowane wielowymiarowością, gdyż na raz jest się przyjacielem, dowódcą i nauczycielem. Kolejnym aspektem bycia
zastępowym, który uzmysłowił mi mój kurs, jest nauka, ta własna i ta dotycząca powierzonej mi ekipy – to bowiem od właściwej realizacji i przebiegu zbiórek przygotowanych przeze mnie, będzie zależało czy moi harcerze się będą się rozwijać i wspinać się dalej po szczeblach harcerskiej kariery. Tutaj istotną rolę odgrywa też wyczucie. Są druhowie, którzy rozwój osobisty mają we krwi, przychodzi im to naturalnie i sprawia dużo radości. Jest również grupa dla których potrzebny jest impuls. I tu muszę wkroczyć do akcji. Bo to przecież zastępowy powinien podpowiedzieć, pomóc lub zachęci do zdobycia sprawności czy wyższego stopnia. Wraz z pełnioną funkcją nie można zapominać o najważniejszej idei zastępu, czyli tego, że trzeba być paczką przyjaciół na których można zawsze polegać. Zadanie zbudowania takiej atmosfery i jedności bywa trudne, ale jest konieczne. Zrozumiałem już, że bez zastępowego nie ma zastępu, ale także bez zastępu nie ma zastępowego.
ZIEMI LUBUSKIEJ ZHP STRZELCE KRAJEŃSKIE
Strona 7 z 30
Sznur to nie szpan,
ale służba...
samarytanka Paulina Janas – drużynowa 8 Strzeleckiej Drużyny Harcerek „Luna” oraz przyboczna w 8 SDW „Paradrop”
Z
apewne każdy harcerz wstępując w szeregi ZHP zastanawiał się „po co to są w ogóle te sznury i czemu służą”? Moja harcerska droga także nie obyła się bez tego nurtującego pytania też. Zastanawiałam się kim jest ten cały zastępowy, przyboczny, a co dopiero komendant hufca. Kolory, funkcje, odznaczenia (suwaki), o matko, dużo tego, ale gdy zaaklimatyzujemy się już troszkę w harcerstwie zaczynamy rozumieć te całą kolorową hierarchie. Widzimy, że każdy z funkcyjnych ma inne, ale równie odpowiedzialne zadanie, które właśnie sznurami zwykło się u nas w ZHP odznaczać. W końcu zaczynamy kojarzyć funkcję do właściwego koloru sznura na ramieniu, z ramienia bądź z szyi. Gdy już to ogarniemy, nasuwa nam się kolejne pytanie: czy oby każdy nadaje się na bycie funkcyjnym? Wydaje się, że harcerze którzy mają różne predyspozycje, różne zdolności, mogą spokojnie pełnić każdą funkcję, ale to nie tak do końca. Oczywiście nie każdy od razu staję się liderem. Jeszcze 6 lat temu gdy myślałam o tym, że będę kiedyś zastępową to ciarki przechodziły mnie po plecach - przecież jest to ogromna odpowiedzialność i masa zadań. Z perspektywy tych kilku lat zauważam, że do "oswojenia" się z funkcją potrzeba czasu. Wróćmy do naszej harcerskiej drogi! Już siedzimy trochę w temacie, wiemy co jaki sznur oznacza i kto ma jaką funkcje. Wiemy również, że do swojej przyszłej funkcji musimy dojrzeć. Obserwujemy
innych i stajemy się coraz lepsi. Jednak dążąc do celu na swojej drodze spotykamy Druha, który chcąc zrealizować swoje zadanie całkowicie ignoruje potrzeby kolegów z zastępu. Czy taka osoba będzie dobrym funkcyjnym? No raczej nie! Dążę do tego aby pokazać wam, że na funkcje jest potrzebna odpowiednia osoba. Dobry drużynowy, przyboczny czy zastępowy musi w sobie wypracować odpowiednie cechy, które pozwolą mu na przewodzenie grupą. Przede wszystkim najważniejsza jest chyba umiejętność współpracy. Lider zawsze pracuję ze swoją grupą, jest koniem ciągnącym powóz pełen pomysłów i motywacji. Ważna jest także umiejętność dowodzenia. Bez tego na funkcji zostaniemy zdominowani i nasze zdanie przestanie zupełnie się liczyć. Bycie funkcyjnym jest bardzo trudnym zadaniem. Nie należy jednak się go bać. Pokazuje ono zarówno nasze umiejętności jak i naszą dojrzałość. Jest ono prestiżem i wielką odpowiedzialnością. Sznura nie nosi się na pokaz, ale po to by przypominał nam o obowiązkach i zadaniach, które z daną funkcją są związane. Pełnienie danej funkcji pozwala nam w końcu na stawianie sobie również nowych wyzwań i doskonalenie siebie, a przecież o to chodzi w ZHP. Pamiętajmy też na końcu, że każdy komendant hufca i nawet chorągwi musiał kiedyś zadać sobie to samo pytanie na początku swej harcerskiej drogi: a po co są w ogóle te sznury i czemu służą?
Strona 8 z 30
CHORĄGIEW ZIEMI ZWIĄZEK DRUZYN
Drużynowy?
Czy egoista się nada? pwd. Mikołaj Mikołajewski – przewodniczący kapituły stopni starszoharcerskich i wędrowniczych przy szczepie Czarna Jedynka, sekretarz Referatu Wędrowniczego Chorągwi Ziemi Lubuskiej ZHP
E
goista. Każdy z nas w swoim szarym czy kolorowym życiu zetknął się z tym jakże prostym stwierdzeniem. Prostym pochopnie, bo kim tak naprawdę jest typ nazywany egoistą. Słownik internetowy definiuje to pojęcie jako osoby, która „kieruje się przeważnie własnym dobrem i interesem, nie zwracając zbytniej uwagi na potrzeby i oczekiwania innych. Odnosi wszystko do siebie, patrzy na świat poprzez pryzmat "JA", nie uznaje wewnętrznie systemu wartości społecznie akceptowanych.” Aby nie zagubić się tylko w tym stwierdzeniu pójdźmy krok dalej. Każdy z nas ma coś w sobie z egoisty. Jest to tak zwany egoizm etyczny. Realizacja życiowych celów, walka o przetrwanie, czy o kanapkę na rajdzie harcerskim nie jest wcale czymś złym. Człowiek walczy o pozycję w miejskiej dżungli, czasami ściera się z „innymi” i próbuje wyjść na swoje. To zupełnie normalne, że w swojej egzystencji prosperujemy tak a nie inaczej. Ale co jest istotne w całej tej sprawie. W swoim egoizmie etycznym musimy pamiętać, że nie wszystko kręci się wokół nas. Są ludzie i „stworzenia”, które walczą o sprawy podobne. Wzajemny szacunek i świadomość istnienia konkurencji, która ma takie sama prawa jak my jest rzeczą istotną. Jeżeli o tym zapomnimy i będziemy żyć jakby cały wszechświat był dla nas, staniemy się tym, o kim właśnie jest ten artykuł. Człowiek egoista, JA, tylko JA, ewentualnie jeszcze JA. Jak świat długi i szeroki nawet w środowisku harcerskim pojawiają się
„narcyze”. Jak ich rozpoznać? W swoim rozmyślaniu skupmy się na drużynie wędrowniczej i na niej głównie będziemy bazować. To tu pojawia się mieszanka wielu charakterów, ludzi którzy wychodzą w świat, realizują własne cele, ścierają się z innymi broniąc własnego zdania. „Look’nijmy” na drużynowego. Zakładamy, że jest egoistą, tym trudniejszym egzemplarzem oczywiście. Prędzej czy później w swojej pracy harcerskiej zauważymy, że coś się psuje. Zwróćmy uwagę jak drużynowy zachowuje się wobec innych harcerzy. Jak liczy się z ich zdaniem, czy bierze je pod uwagę czy zlewa? Potrafi przyznać się do błędu czy tylko uważa, że on potrafi zrobić wszystko najlepiej. Co jak drużyna ma inne zdanie niż On/Ona. Czy w owej sytuacji będzie się kłócić, strzeli focha, czy będzie respektować decyzję większości? Drużyna wędrownicza opiera się na systemie demokratycznym. To znaczy, iż każdy jest równy, nie ma lepszych ani gorszych, prawo do wypowiadania swojej opinii jest powszechne, a decyzja większości jest respektowana przez drużynowego, niezależnie czy mu się to podoba czy nie. Wiadomo nikt nie mówi tu o decyzji wybicia stada królików, tylko o decyzjach związanych z pracą drużyny i tym podobnych sprawach. Zatem jeśli drużynowy upiera się przy swoim, walczy krzyczy, strzela fochy i zasłania się tym, że to on tu rządzi, to oznacza, że pomylił pokój. Dyktatura to nie tutaj proszę Pana! Może być to pierwszy sygnał, że nasz lider jest egoistą (symptomy aż kują w oczy).
ZIEMI LUBUSKIEJ ZHP STRZELCE KRAJEŃSKIE Jak zachowuję się przy nas, a jak przy innych. Do czego zmierzam. Chodzi o to jak traktuje swoją funkcję w obecności innych harcerzy, instruktorów czy nawet jednostek niezrzeszonych. Jeżeli lecą z niego pióra i myśli, że jest alfą i omegą to może być to kolejny sygnał, iż kieruje się w stronę samouwielbienia. Pokora, często nierozumiane słowo i błędnie interpretowane. Owy termin to nic innego jako świadomość prawdy, to jaki jestem, co potrafię a czego nie potrafię, co jestem w stanie zrobić, a czego nie jestem w stanie zrobić. Jeżeli wiem, że zrobiłem coś źle, albo jestem świadom tego, że nie jestem w stanie czegoś osiągnąć, to nie obiecuję, nie daję słowa bez pokrycia. Każdy z nas ma wady i zalety, każdy upada i wstaje, ale taka osoba jak drużynowy powinien wiedzieć, jak to wszystko działa, a jeżeli zrobi coś źle, to powinien się przyznać do błędu i już. Jeśli tego nie zrobi, albo będzie szukał kozła ofiarnego, aby zrzucić z siebie odpowiedzialność to mamy „na bank” do czynienia z naprawdę twardą sztuką. Wiadomo, każdy przypadek jest inny. Nie wyciągajmy pochopnych wniosków gdy jedna z tych sytuacji pojawi się raz czy dwa. Co innego jak będą miały miejsce dość często, a jeszcze gorzej jak się będą kumulować. Takiej wygranej na loterii nie życzę nikomu. Będąc drużynowym, zwłaszcza wędrowników, nie można być egoistą. Drużynowy to osoba, która daje z siebie
Strona 9 z 30
i służy innym. To nie jego osobiste pobudki są na pierwszym miejscu, ale dobro jego wspólnoty. Ma być wychowawcą, który rozwija każdego, a więc tak naprawdę w swojej pracy szuka miejsc do aktywności innych. Drużynowy wędrowniczy jak i każdy inny cieszy się z sukcesów swojej drużyny, wspiera ich inicjatywę, pomaga dojrzewać do nowych ról społecznych i życiowych swoich wychowanków. Robiąc to, nie zamyka się w ciasnych kątach swojego JA i wyłącznej swojej wizji na drużynę. Przecież my wędrownicy wiemy co umiemy i czego chcemy, a nasz lider ma nam pomóc to tylko osiągnąć. Jego zadania są bardzo wyraźne i jasno opisane, przez co i sama jego służba jest klarowna. Motywować, wspierać, pomagać – to hasła podstawowe dla niej. Jest tu miejsce na „prywatę” i egoizm? Raczej nie! Nie może być bowiem tak, że drużyna będzie robiła tylko „widzimisię” jednego człowieka, a reszta członków wymrze, bo nie znajdzie w tym miejsca dla siebie. Drużynowy musi być tego świadom. Musi ściągnąć klapki z oczu i szukać „multiprzestrzeni” pracy, aby każdy mógł się spełnić i odnaleźć. Jeden chce rajd, inny pomóc Domu Dziecka, trzeci kocha piosenki. No to robimy kogielmogiel, układamy mądry plan pracy i działamy wspólnie, gdzie raz wypełniamy to, a innym razem tamto, ale dzięki temu, że nasz drużynowy mądrze włada narzędziem zwanym „demos kratos”, każdy czuję, że plan jest dziełem wspólnym i ważnym. Egoizm to zbrodnia. Zabija ona sens wędrownictwa, gdzie ludzie swoją pracą i służbą mają zmieniać świat na lepsze. Niech ten artykuł pozwoli wam, kochani wędrownicy, mądrze spojrzeć na wybór swojego lidera, bo wkrótce już kolejne wybory przed nami. Wybierając, poszukajmy taki „przywódców”, którzy będą „rządzić” drużyną mądrze. Drużynowy ma być pierwszym pośród równych, ale też entuzjastą, który będzie zarażał nas do pracy. Lepiej, żeby nie był narcyzem i egoistą. Bo po co nam lider widzący tylko czubek własnego nosa?
Strona 10 z 30
CHORĄGIEW ZIEMI ZWIĄZEK DRUZYN
Zlot w powijakach
i trochę o liderze... pwd. Bartosz Guścin – przewodniczący Harcerskiego Klubu Ratowniczego Strzelce Krajeńskie, p.o. szefa Referatu Wędrowniczego Chorągwi Ziemi Lubuskiej ZHP, członek komendy ZD ds. programu
P
rzed nami budowanie zlotu od podstaw, w całym tym zamieszaniu nie obyło się bez porządnego obucha skierowanego w moją głowę, na straży jak zawsze stał mój komendant Związku Drużyn. Ruganie zaprzestane, czas na działanie! Grupowanie zadań, do tego potrzebny jest lider ale kim on tak naprawdę jest, oraz jakim warsztatem powinien dysponować? Przed rozpoczęciem analizy powinniśmy zadać sobie jedno pytanie, czy cechy przywódcze są darem z którym się rodzimy, czy trzeba ten dar w sobie wypracować? Zdania w tej materii są pewnie podzielone jak przysłowiowe „fabryki TWIX’a”, prawda natomiast musi leżeć gdzieś po środku. Kilka przykładów liderów którzy przychodzą mi aktualnie do głowy to: Król słońce i jego dwór Dyktator panujący terrorem i szpiegowaniem Zarozumiały człowiek sukcesu Karierowicz żądny władzy Niezdecydowany + sieć doradców Polityk działający swoimi znajomościami Samotnik z plecakiem problemów na plecach Uwodziciel budujący relacje na emocjach Teraz śmiało można zadać sobie pytanie, jakiego ja mam tak naprawdę szefa? Człowiek jest wąskotorowy, mamy wysokie oczekiwania w stosunku do przywódcy, jasne lepiej jest brać niż dawać
ale na dłuższą metę tak się nie da, również po latach swojej pracy pojąłem ten cały system! Naszą opinię na temat wspomnianego szefa czy lidera projektu, kształtuje nasze własne doświadczenie i zmysł obserwacji. Nikt z nas nie jest idealny, i również nie istnieje lider w 100% odpowiadający naszym gustom. Każdy z nas jest inny. Wszyscy próbujemy namacalnie dotknąć czegoś nowego, czego nie jest w stanie dać nam zwykły przywódca. Rozmyślając nad ważnymi zadaniami lidera to chyba każdy z nas lubi usłyszeć choć małą pochwałę, niby mała rzecz, a jednak cieszy – prawda?
Harcerstwo uczy właśnie takiego podejścia, pokazuje nam jak chwalić po przeanalizowaniu naszych dokonań i trafnie je oceniać. Mówić o liderze można
ZIEMI LUBUSKIEJ ZHP STRZELCE KRAJEŃSKIE w nieskończoność, ale jaki powinien on być? Na pewno otwarty na komunikację z podwładnymi. Pewny siebie i pokorny. Powinien lornetką życiową wyglądać dalej niż inni, można rzec, że musi być wizjonerem i zarazem marzycielem, ciągle się szkolić oraz uczyć na własnych błędach, przy tym wszystkim musi wykazać się zaradnością życiową. Wiecie co? Poznałem taką osobę! – możecie zapytać ale kto to? Lider doskonały przecież nie istnieje, otóż jak wspomniałem w swoim wcześniejszym artykule o stopniach instruktorskich, znam osobę która posiada status „mistrzunia” w tej dziedzinie – zaskoczę wszystkich ale tak! Jest to komendant ZD, któremu nigdy w życiu nie wypłacę się za przekazaną mądrość i wskazówki w swojej pracy instruktorskiej. Powracając do tematu zlotu, bo od tego odbiegłem dość znacząco, chyba
Strona 11 z 30
każdy oglądał ostry dyżur, szpital, Dr. HOSE-a czy inny serial o tematyce medycznej, w której to lekarz używa defibrylatora do przywrócenia funkcji życiowych pacjenta, możecie mi wierzyć bądź nie ale przeżyłem identyczną sytuację, zaniedbałem swój obowiązek jakim jest Referat Wędrowniczy otrzymałem taki właśnie szczał, no i oczywiście hasło, że czas brać się za pracę. Zlot dopinany jest na ostatni guzik, ale jak wiadomo zawsze coś może wydarzyć się w jego trakcie. Kochani wędrownicy jako osoba p.o. Kierownika Referatu Wędrowniczego Chorągwi Ziemi Lubuskiej zapraszam serdecznie do wzięcia udziału w reaktywowanej imprezie dla wędrowników na terenie naszego województwa, będzie to szansa do wspólnego śpiewania, wspólnej wędrówki oraz poznania innych osób z różnych zakątków zachodniej części polski.
Szczegóły o zlocie wędrowników na stronie: lubuska.zhp.pl
Powyżej: Nasi instruktorzy brali udział w lipcu w konsultacjach SSI w komendzie chorągwi w Zielonej Górze.
Strona 12 z 30
CHORĄGIEW ZIEMI ZWIĄZEK DRUZYN
Wywiad z druhną
hm. Zofią Babiaczyk phm. Monika Rogulska – komendantka 2 Strzeleckiego Szczepu Harcerskiego NS „Leśna Brać”, drużynowa 13 DW „Mrówy” oraz z-ca komendanta Związku Drużyn Strzelce Krajeńskie - Każda podróż, również ta życiowa, zaczyna się od pierwszego kroku. Jaki był ten zrobiony przez Druhnę na harcerskim szlaku? - W 1949 roku, mając 11 lat, poszłam z koleżankami na pierwszą harcerską zbiórkę organizowaną w szkole. Było to w Szamotułach. Powojenne harcerstwo było wtedy w powijakach, funkcje drużynowych i przybocznych pełniły dużo starsze koleżanki. Mnie ominęły zuchy, ale mój młodszy o dwa lata brat należał do, jak się to wtedy nazywało, wilczków. Obietnica zuchowa była dla niego niesamowitym i pamiętnym przeżyciem. - Sama chciała Druhna wstąpić do ZHP czy uległa namowom koleżanek? - Ja byłam taka, że zawsze gdzieś się musiałam wtrącić. Byłyśmy ciekawe, więc decyzja była krótka: idziemy. Wtedy istniały drużyny męskie i żeńskie, bo takie były szkoły, w których działały. Dopiero, gdy byłam w siódmej klasie, powstały szkoły i drużyny koedukacyjne. - Jakie funkcje przyszło Druhnie pełnić w czasie tak długiej harcerskiej służby? - W 1964 roku byłam drużynową gromady zuchowej, potem namiestnikiem zuchowym, następnie byłam etatową pracownicą komendy hufca oraz komendantką hufca. W ostatnich latach byłam przewodniczącą hufcowej KSI, teraz jestem członkinią Kręgu Seniorów „Baszta”. Niestety nigdy nie byłam zastępową ani przyboczną.
- Takie kamienie milowe w Druhny harcerskim życiu to? - Wstąpienie do ZHP i złożenie Przyrzeczenia Harc erskiego , potem Zobowiązanie Instruktorskie i jego odnowienie. Do dziś pamiętam te wydarzenia, choć zobowiązanie miało miejsce w 1964 roku. - Prawie 70 lat w harcerstwie i ciągły power! Jak Druhna to robi, że ciągle ma chęci i zapał?! - Po prostu taka jestem. Nie umiem siedzieć cicho, nie znoszę bezczynności, wciąż muszę coś robić. Przerażało mnie przejście na emeryturę, miałam wrażenie, że wszystko się skończy. Dla osoby tak aktywnej koniec pracy zawodowej wydaje się końcem życiowej drogi.
- Jak zatem toczyło się Druhny życie zawodowe? - Z wykształcenia jestem nauczycielką, pracowałam w szkole i wydziale oświaty, byłam prezesem ZNP. Od 1972 roku do emerytury, na którą poszłam w roku 1985,
ZIEMI LUBUSKIEJ ZHP STRZELCE KRAJEŃSKIE pracowałam w szkole specjalnej i tam prowadziłam gromadę zuchową. - W przypadku Druhny przejście na emeryturę nie oznaczało zawodowego „nicnierobienia”? - Przez pierwsze cztery lata miałam jeszcze po kilka godzin w szkole. Poza tym zawsze miałam kontakt z dziećmi i młodzieżą. Przychodzili do mnie również po pomoc w nauce z polskiego (m. in. maturzyści), ale też po to, żeby ktoś pozwolił im uwierzyć we własne siły.
- Prawdziwy człowiek-orkiestra, który udowodnił znaną prawdę, że życie nie znosi próżni i emerytura wcale nie oznacza definitywnego końca. Wniosek taki, że Druhna ciągle jest zajęta. - Na emeryturze nie mam czasu! Między innymi dlatego, że to, co kiedyś człowiek robił w 15 minut, teraz robi w godzinę (śmiech). Poza wszystkimi zajęciami od 2003 roku aktywnie działam w świetlicy prowadzonej przez Caritas. - Czyli tak naprawdę nawet na emeryturze pracuje Druhna społecznie i za darmo?
Strona 13 z 30
- Praca społeczna, mało dzisiaj popularna, towarzyszy mi całe życie (byłam wolontariuszem większość czasu pełniąc różne funkcje społeczne).. Dzisiejszemu społeczeństwu trudno uwierzyć, że praca zarówno w ZHP, jak i Caritasie jest wolontariacka. Na szczęście są jeszcze osoby, dla których kształtowanie charakteru młodego człowieka i satysfakcja z pełnionej służby są wystarczającą rekompensatą za ten poświęcony czas i wysiłek.
- Czy w tym zapełnionym po brzegi życiu znajduje jeszcze Druhna czas na jakieś pasje, ulubione zajęcia? - Lubię robić na drutach i szydełkiem (to mnie bardzo uspokaja), bardzo lubię czytać książki, rozwiązuję też krzyżówki, które ćwiczą umysł i poprawiają pamięć. - Jakie książki Druhna lubi czytać? Może poleci Czytelnikom jakiegoś autora? - Bardzo lubię czytać pozycje z różnych dziedzin, w tym ważne miejsce zajmują książki historyczne. Ostatnio czytałam Ryszarda Koziołka „Dobrze się myśli
Strona 14 z 30
CHORĄGIEW ZIEMI ZWIĄZEK DRUZYN
literaturą”, polecam również lekturę panów Bralczyka i Ogórka. - Czy ma Druhna harcerskiego idola? - Jest nim Aleksander Kamiński. Człowiek, który współtworzył harcerstwo w Polsce, miał niebagatelny wpływ na wychowanie młodzieży, był wzorem dla innych, którego książki bardzo sobie cenię i polecam młodzieży. Książki, które mimo upływu lat zawierają w sobie bardzo aktualne prawdy. Bardzo ważne są dla mnie również Szare Szeregi. Ostatnio popularne stało się umieszczanie w różnych miejscach symbolami Polski Walczącej. Zastanawiam się, ile w tym jest mody, a ile patriotyzmu. Noszenie munduru harcerskiego, tak silnie związanego z Szarymi Szeregami, nie jest w dzisiejszych czasach łatwe ani popularne. Trudno jest uzyskać akceptację środowiska, w tym rówieśniczego. Młody człowiek musi wykazać się dojrzałością i wewnętrzna siłą, aby manifestować swoje przekonania i ideały. Mam nadzieję, że poprzez swoją działalność ZHP stanie się bardziej popularne również w naszym środowisku. Ludzie dorośli często mówią, że byli w harcerstwie, za ich czasów było ono obecne w życiu lokalnym, nie przynosiło ujmy. Mile je wspominają, wywołuje dobre skojarzenia. Poza tym bardzo miło jest, gdy na ulicy słyszę od dorosłego człowieka „Druhna, moja Druhna”. Naszym zadaniem jest dążyć do tego, aby podnieść prestiż naszej organizacji i zachęcić dzieci, młodzież i ich rodziców do uczestniczenia w życiu Związku.
Harcerstwo nie jest oderwane od przeszłości, ma swoje głębokie korzenie. Co Druhna zmieniłaby w nim, przywróciła z poprzednich czasów? Wydaje mnie się, że byłoby dobrze bardziej oprzeć się na szkołach. Kiedyś szkoła to było harcerstwo. Zapewniała dzieci, rodziców, bazę, drużynowych. W dzisiejszych czasach dobrze byłoby, gdyby władze oświatowe dostrzegały, wykorzystywały i doceniały potencjał, który daje młodym ludziom ZHP. Dobrze również byłoby, gdyby zaangażowanie nauczycieli-instruktorów było uhonorowane. W tej chwili niestety nie mamy instruktorów wśród młodych nauczycieli. - Jakie Druhna ma harcerskie marzenie? - Chciałabym dobrego, kompetentnego komendanta hufca, który zarządzałby hufcem w sposób nowoczesny, zgodny z metodyką harcerską. Jeżeli dobrze dzieje się w hufcu, to również dobrze dzieje się w drużynach, działają zespoły instruktorskie, kręgi, kluby. Powinien być trochę menedżerem, który potrafi zarządzać zespołem skupiającym w swoich szeregach wiele pokoleń. W końcu prawdą jest, że harcerzem się jest, a nie bywa. - Czy ma Druhna jakąś ulubioną harcerską piosenkę? - Tak, jest nią „Ogniska już dogasa blask”. - Dziękując zatem Druhnie bardzo za tę naszą rozmowę zacytuję „…przy innym ogniu, w inną noc…”.
Zofia Babiaczyk, harcmistrzyni wieloletnia instruktorka Hufca Strzelce Krajeńskie ZHP, w którym pełniła m.in. funkcję namiestnika zuchowego oraz komendanta hufca w latach 70-siątych, po roku 2010 wspierała rozwój młodych instruktorów przewodząc Komisji Stopni Instruktorskich w latach 2010-2015, aktywnie uczestniczyła też w powołaniu Kręgu Seniora oraz nowych struktur w hufcu, w 2016 uhonorowana przez komendę ZD tytułem „Zasłużona instruktorka ZHP dla Ziemi Strzeleckiej”
ZIEMI LUBUSKIEJ ZHP STRZELCE KRAJEŃSKIE
Strona 15 z 30
Jesteśmy, trwamy
i chcemy działać! phm. Danuta Serafin – przewodnicząca Strzeleckiego Kręgu Seniora „Bastion” działającego przy Związku Drużyn Strzelce Krajeńskie
N
iedawno skończyły się Światowe Dni Młodzieży w Krakowie, które przeżywaliśmy wszyscy, młodzi i my nieco starsi. W dzisiejszych czasach, kiedy na świecie jest tak bardzo niebezpiecznie, kiedy ciągle zagrażają nam terroryści, chyba my wszyscy Polacy bardzo baliśmy się o bezpieczeństwo naszej młodzieży tej z Polski i tej z całego świata goszczącej u nas, a najbardziej o bezpieczeństwo Papieża, który spotkał się z młodzieżą w Krakowie. Kiedy skończyły się Światowe Dni Młodzieży wszyscy odetchnęliśmy z ulgą, że nic się nie stało, że nie było żadnego ataku terrorystycznego, że Papież i wszyscy uczestnicy tych Dni powrócili do swoich domów w zdrowiu i myślę, że bardzo szczęśliwi. Spotkania w Krakowie i nie tylko, które transmitowane były przez TV spowodowało wspomnienia i dyskusje wśród seniorów Kręgu Seniorów „Bastion”, ze Światowego Zlotu Harcerstwa w Krakowie w 2010 roku, w którym niektórzy uczestniczyli wraz z harcerzami, a inni pomagali w przygotowaniach i wyjeździe do Krakowa. Ze Strzelec Krajeńskich wyjechały wówczas dwie drużyny harcerskie pod opieką drużynowej Danuty Serafin i drużynowej Moniki Rogulskiej, a z Hufca Strzelce Krajeńskie wyjechały łącznie cztery drużyny harcerskie (jeszcze dwie ze Zwierzyna). Tak jak teraz wówczas także świeciło podczas całego pobytu słońce, było ciepło, wręcz upalnie, chociaż w 2010 roku w Krakowie przywitała nas harcerzy ulewna burza. My także zbudowaliśmy
swoje „miasteczka”, reprezentujące Chorągwie, na Krakowskich Błoniach i tam też bawiliśmy się śpiewając i pląsając z zuchami i harcerzami, ale także pracowaliśmy i uczyliśmy się zdobywając sprawności i stopnie. Przebywając na Światowym Zlocie Harcerstwa poznaliśmy piękne miasto Kraków, historię miasta i Polski, nawiązaliśmy kontakty z harcerzami z różnych zakątków Polski i innych krajów i z mieszkańcami Krakowa. Tak jak teraz młodzież na Światowych Dniach Młodzieży, my również zwiedziliśmy miejsca martylologii polskiej - Oświęcim i Brzezinkę, poznając straszną historię II wojny światowej. My harcerze również odwiedziliśmy Wadowice i Dom największego z Polaków - Papieża Jana Pawła II. Analizując oba spotkania: Światowy Zlot Harcerstwa w 2010roku i ŚDM w 2016 roku, my seniorzy stwierdzamy, że wiele jest wspólnego, że dzieci i młodzież na całym świecie potrzebuje spotkań, kontaktu i to nie tylko z rówieśnikami, ale także z ludźmi starszymi, z autorytetami, potrzebuje życiowych przewodników, idoli, potrzebuje śmiechu, zabawy, ale także rozwoju osobowości poprzez naukę i pracę, poprzez zdobywanie umiejętności i sprawności. Przynależność do gromady zuchowej, do drużyny harcerskiej, do kręgu seniorów, które zrzesza ZHP, zaspokaja te wszystkie potrzeby dzieci i młodzieży, a także nas seniorów, którzy ze spotkań z dziećmi i młodzieżą czerpiemy wciąż radość życia, przygody, czujemy się dostrzegani i potrzebni wśród harcerskiej społeczności.
Strona 16 z 30
CHORĄGIEW ZWIĄZEK DRUZYN
FOTOWSPOMNIENIA NIEPRZETARTEGO SZLAKU
ZE ZLOTU ZHP W KRAKOWIE W 2010 (zdjęcia pochodzą z prywatnej kolekcji phm. Danuty Serafin)
ZIEMI LUBUSKIEJ ZHP STRZELCE KRAJEŃSKIE
Strona 17 z 30
Instruktor
- systematyka gatunku phm. Grażyna Niwińska-Sotkiewicz – przewodnicząca Strzeleckiego Kręgu Instruktorskiego „Baszta”, członek komendy ZD ds. pracy z kadrą, członek KSSHiW przy szczepie Czarna Jedynka
W
czasie długiej, trwającej osiem godzin podróży z Sandomierza do Strzelec, którą odbyłam z moim komendantem w lecie ubiegłego roku, toczyliśmy rozmowę na tematy różne, czyli głównie o harcerstwie. Padło w pewnej chwili pytanie – dlaczego zostaliśmy instruktorami? Problem szybko rozciągnęliśmy na „wszystkich krewnych i znajomych królika”, a w efekcie pół żartem, pół serio wymyślaliśmy instruktorskie typy pod różne, na to pytanie odpowiedzi. Podróż skończyła się, a mnie echa tej żywej dyskusji kołatały w głowie coraz mocniej. Postanowiłam problemem zająć się dogłębnie. Przypomnijmy pytanie. Dlaczego dorosły człowiek zostaje instruktorem ZHP i trwa w służbie wiele lat?. Natychmiast odrzuciłam odpowiedź „Ponieważ istnieją ludzie szlachetni, którzy realizują się w bezinteresownej służbie dla innych”, nie akceptuję bowiem żadnego podziału ludzi, a więc tym bardziej dzielenia naszego gatunku na homo sapiens szlachetny i homo sapiens pospolity, żeby nie rzec vulgaris. Już w wieku 19 lat zasłynęłam jako autorka tezy, że „altruizm jest wyrafinowaną formą egoizmu”. I chociaż wtedy, był to chyba mój sposób na zaszokowanie rozdyskutowanych nad sensem życia rówieśników, tak dziś, po kolejnych 40-stu latach praktykowania życia, skłaniam się do stwierdzenia, że chyba miałam wówczas rację. Człowiek decyduje się na „bezinteresowną” służbę na rzecz innych nie dlatego, że urodził się altruistą, lecz z powodu swoich własnych
(podkreślam: własnych) potrzeb oraz z powodu nagrody, jaką za to otrzymuje. Oczywiście potrzeby takie nie są powszechne, a nagroda nie musi być przecież mercedesem, czy zaproszeniem dla dwóch osób do czterogwiazdkowego hotelu.
Altruizm jest wyrafinowaną formą egoizmu Kiedy już ustaliłam, że jeśli jest działanie, to wcześniej musiał być motyw, doszłam do wniosku, iż z drugiej strony naturę człowiek ma taką, że jeśli działanie nie zakończy się oczekiwaną nagrodą, to z działania rezygnuje (jeśli nawet wcześniej czuł wielką do działania potrzebę). Mamy więc łańcuch przyczynowo-skutkowy wszystkich dobrowolnych czynów człowieka: potrzeba, działanie, nagroda. To odkrycie (nota bene już dawno przez psychologów sformułowane) pozwoliło mi wreszcie zadać właściwe pytanie: JAKIE POTRZEBY DOROSŁEGO CZŁOWIEKA MOŻE ZREALIZOWAĆ ZWIĄZEK HARCERSTWA POLSKIEGO? Od tego momentu poszło już jak z płatka. Udało mi się wyodrębnić te potrzeby w skomplikowanej strukturze psychicznej jednostki ludzkiej, które mogą się z powodzeniem realizować poprzez służbę instruktorską niosąc właścicielowi oczekiwaną nagrodę. Znalazłam ich dziewięć (nie jest powiedziane, że to
Strona 18 z 30
wszystkie). Na ich podstawie stworzyłam dziewięć typów instruktorskich, które przedstawiam poniżej. Zaznaczam, że czyste typy w „przyrodzie” nie istnieją, a najdoskonalszym instruktorem byłby ten, który jest mieszanką (w odpowiednich proporcjach) wszystkich wymienionych jednostek systematycznych (no powiedzmy uczciwie, bez dwóch ostatnich). Mam
CHORĄGIEW ZWIĄZEK DRUZYN nadzieję, że moja systematyka pomoże tym instruktorom, którzy odważnie zapytają siebie dlaczego pełnią służbę i uczciwie spróbują na to pytanie sobie odpowiedzieć. Rzetelna autoanaliza może dostarczyć wiedzy o sobie samym. A jest to wiedza bezcenna. Wiem coś o tym, bo wspomnianej autorefleksji dokonałam. Byłam zaskoczona. Uwierzcie.
MOJE 9 TYPÓW INSTRUKTORSKICH SPADKOBIERCA – człowiek, który harcerstwo „wyssał z mlekiem matki”, a przynajmniej w duchu harcerstwa się wychował. Otoczenie, w którym dorastał (rodzina lub ZHP) oddziaływało na niego tak długo, że harcerstwo stało się jego stylem życia. Został więc instruktorem w sposób naturalny, a służba daje mu poczucie bezpieczeństwa (bo żyje tak, jak się nauczył i według zasad, które uwewnętrznił), poczucie własnej wartości (bo jest dobry w tym, co robi i ciągle się rozwija), satysfakcję i radość (bo robi coś pożytecznego i szanowanego przez środowisko, w którym się wychował). Jest spadkobiercą idei, którą zaszczepili mu wychowawcy (rodzice, rodzina, instruktorzy). Jeśli nawet zawiesi służbę lub z niej odejdzie (różnie toczy się ludzkie życie), to będzie za nią tęsknił. Więc albo wróci, albo… będzie tęsknił.
MIS JONAR Z – to idealista, pasjonat. Harcerstwo jest dla niego ideą, służba instruktorska – misją. Porywa za sobą innych. Jego drużyna rozrasta się w błyskawicznym tempie, jego hufiec podwaja liczbę jednostek, a chorągiew z zaskoczeniem i podziwem przyjmuje kolejne propozycje programowe. Lecz jemu ciągle jest mało. Kładzie duży nacisk na rozwój duchowy swoich harcerzy. Jego gawędy przy ognisku często przypominają niedzielne kazania. Z praktycznymi sprawami radzi sobie trochę gorzej. W swoim obozowym namiocie ma bałagan, ale potrafi zrobić świetną zbiórkę o konieczności utrzymywania porządku. Bywa jednak, że się wypala. Bo pasja męczy, wyniszcza, odbiera szansę na życie osobiste. Wówczas odchodzi ze służby. Pozostaje w pamięci długo i mocno, często jako legenda. Misjonarz, gdyby nie został instruktorem ZHP, byłby pewnie księdzem, politykiem, szalonym ekologiem przywiązującym się do drzewa albo przywódcą sekty. Wybrał ZHP, bo to dość atrakcyjne pole do działania dla pasjonatów.
ZIEMI LUBUSKIEJ ZHP STRZELCE KRAJEŃSKIE
Strona 19 z 30
ROMANTYK – człowiek wrażliwy, wewnętrznie skomplikowany. Uwielbia kontakt z naturą i wędrówki po górach. Śpiewa piosenki spod znaku „Gitarą i piórem”, gra na gitarze, często pisze do szuflady. W środowisku rodzinnozawodowym traktowany sympatycznie, ale z pewną pobłażliwością. ZHP jest dla niego wymarzonym miejscem. Tutaj „chłopak z gitarą” jest cennym nabytkiem. Wszyscy go podziwiają, zazdroszczą umiejętności gry na gitarze. Dziewczęta skrycie podkochują się w nim, a na ogniskach skupia uwagę wszystkich. On ma swój wymarzony kontakt z naturą, a jego romantyczna dusza wymarzoną widownię. Pełniąc służbę, zaniedbuje wprawdzie niektóre obowiązki – nie uzupełnia ewidencji, spóźnia się ze składkami, ma kłopoty ze sprawami organizacyjnymi, jednak pozostali instruktorzy są wyrozumiali…i odrabiają za niego „ robotę”. Ale bywa i tak, że Romantyk przełamie opór swojej natury i zacznie się uczyć tego, za czym nie przepada. Otrzyma wówczas od Związku dodatkową nagrodę – odrobinę pragmatyzmu. Takiego „bonusa” nie oczekiwał. Przyjmie go jednak z wdzięcznością. S AMOTNY WILK – człowiek w wieku 50+, ustabilizowany zawodowo i materialnie. Kiedyś miał stado, o które dbał. Dziś jest samotny lub czuje się samotny. Bo mąż/żona zniknął/zniknęła, albo jest, ale „jakoby jego/jej nie było”, bo czasu wolnego za dużo, przyjaciół za mało… Czuje się więc niedowartościowany, porzucony, ospały… a przecież ma jeszcze wiele energii. Zagospodarowanie Samotnego Wilka przez ZHP nie jest łatwe, lecz jest możliwe. Boi się, że niewiele umie, zbyt mało pamięta ( był wprawdzie kiedyś harcerzem/harcerką, ale minęło tyle lat…). Samotny Wilk delikatnie wprowadzony do służby, powolutku motywowany, staje się bezcenny dla Związku. Ma dużo czasu dla harcerzy, wiele życiowego doświadczenia, zawodowe też nierzadko się przydaje. Uczy się może trochę wolniej od „młodych pistoletów”, ale za to staranniej i dokładniej. W efekcie otrzymuje od ZHP to, czego tak pragnął: stado, poczucie własnej wartości i życzliwych przyjaciół. EKS PERT – jest człowiekiem inteligentnym i ambitnym. W życiu zawodowym stawiał sobie wielkie cele. Nie wszystko jednak wyszło, jak chciał. Albo poprzeczkę ustawił zbyt wysoko, albo życie skomplikowało się na tyle, że musiał odpuścić. Służbę instruktorską wybrał świadomie. Rzetelnie zdobywa kolejne stopnie, wypełnia powierzone obowiązki, sprawuje ważne funkcje. Nie potrafi jednak zrezygnować z własnych
Strona 20 z 30
CHORĄGIEW ZWIĄZEK DRUZYN
ambicji. Na szczęście ZHP to organizacja działająca na wielu płaszczyznach. Można się więc i tutaj wykazać jako doskonały pedagog, psycholog, medyk, prawnik. Ekspert nie traci tej okazji i istotnie staje się ekspertem. Zostaje niekwestionowanym specjalistą od wychowania, profilaktyki, ratownictwa, prawa… Jest tylko jeden szkopuł – jego niekwestionowanych przez nikogo umiejętności nie potwierdzają stopnie naukowe ani lepsze oferty pracy. Jeśli ambicje Eksperta pogodzą się z tym, wszystko będzie dobrze. I dla Eksperta i dla ZHP. PIOTRUŚ PAN – jest metrykalnie dorosły, a tak w rzeczywistości niedojrzały emocjonalnie, nieobowiązkowy, nieodpowiedzialny. Słowem – duże dziecko. Środowisko rodzinne i zawodowe jest nim zmęczone i zirytowane. Jego dzieci, gdy były małe, uwielbiały tatusia, gdy podrosły stanęły niewdzięczne po stronie mamy. W pracy szef ma już dość „sprzątania po nim” i wysłuchiwania kolejnych obietnic, że tym razem na pewno się poprawi. Piotruś Pan wie, że wszyscy się na niego gniewają, ale zupełnie nie rozumie dlaczego. Gdy zostaje instruktorem, odżywa. Zuchy go uwielbiają, nikt w szczepie nie pląsa i nie harcuje tak, jak on. Jest w siódmym niebie. Wreszcie czuje się dowartościowany i doceniony… Wreszcie znalazł swoją Nibylandię. Godzinami opowiada o tym swoim domownikom i kolegom z pracy. J wszystko jest dobrze… dopóki Piotruś nie zawali w swej służbie czegoś ważnego. Wtedy musi odejść. I znów nie wie dlaczego.
HALOWIEC – jego służba instruktorska wyrasta z PRL. Został instruktorem w swojej szkole, bo taki przydział zajęć pozalekcyjnych otrzymał. Cieszył się, że nie trafiło mu się, np. Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, więc nie marudził. Odbywał zbiórki zgodnie z własną intuicją i, co najwyżej metodyką swojego przedmiotu (na metodykę harcerską, zapracowany nie miał czasu). Był jednak obowiązkowy: pisał sprawozdania, uczestniczył w okolicznościowych akademiach i czynach społecznych. Ożywiał się jednak w czasie wakacji. ZHP przestawało być wtedy szkolnym obowiązkiem, stawało się sposobem na spędzenie urlopu. Oczywiście zorganizowanie obozu harcerskiego to nie jest „bułka z masłem”, to całe poważne przedsięwzięcie – logistyczne, organizacyjne, kwatermistrzowskie. Ciężką pracę rekompensowały dwa miesiące pod namiotem, gdzieś nad morzem, albo w górach. Można było ponadto zabrać ze sobą rodzinę, bo co zrobić z własnymi dziećmi, gdy trzeba organizować wypoczynek dla cudzych? Halowiec przez dwa miesiące w roku był rzeczywiście instruktorem, a jego podopieczni mogli wreszcie poczuć się prawdziwymi harcerzami. W dzisiejszych hufcach Halowcy znakomicie się odnajdują. Zwykle nie prowadzą drużyn. Widnieją w składach komisji hufcowych, a w maju-czerwcu zakasują rękawy i zabierają się za organizację obozu. Na czym, jak na czym, ale na HAL znają się najlepiej.
ZIEMI LUBUSKIEJ ZHP STRZELCE KRAJEŃSKIE
Strona 21 z 30
KAPRAL – to jedyny w tym zestawieniu instruktor wyłącznie płci męskiej. Kapral kocha wojsko i militaria. Sam, z różnych powodów nie odbył służby wojskowej ( jeśli ma powyżej 35), nie został też żołnierzem zawodowym. Wojsko jest dla niego kwintesencją męskości. Ma więc kompleksy, które może zrekompensować wkładając mundur instruktora ZHP. Nie wiedzieć dlaczego, nasz związek jest postrzegany w niektórych kręgach jako organizacja paramilitarna ( widziałam tytuł tegorocznej pracy magisterskiej: „Organizacje paramilitarne na przykładzie ZHP”. Druhu „Kamyku”, widzisz z góry i nie grzmisz ?). W harcerstwie Kapral widzi głównie mundur, stopnie i musztrę. Drużyna Kaprala chodzi jak w zegarku. Jego gry terenowe zamieniają się w poligon wojskowy. Pod czujnym okiem dowódcy harcerze strzelają, czołgają się, zdobywają fortece wroga… Powierzchownie wszystko jest ok, bo przecież młodzi chłopcy uwielbiają gry wojenne. Niebezpiecznie zaczynie się wtedy, gdy młodzi ludzie wyruszą na poszukiwanie realnego wroga i zaczną, np… czyścić miasto z obcych. ( Mam ciągle w pamięci obraz druha oboźnego, który poranną rozgrzewkę rozpoczynał od przebieżki po sosnowych szyszkach. Na boso. Tak wychowywał na żołnierzy dwunastoletnie dziewczynki.) GWIAZDOR – ten typ potrzebuje sceny, widowni i uznania. Popularność i zachwyt środowiska jest pokarmem dla jego duszy. Pokarmu zabraknie, dusza umiera. Gwiazdor robi więc, co może, aby na poklask zasłużyć. Gdy jest dzieckiem, rodzina zwykle zaspokaja tę potrzebę. Kiedy dorośnie, zaczynają się schody. Jego własna rodzina, wcześniej, czy później daje mu „ kosza”. Znajomi też znudzą się kiedyś adorowaniem jego osoby. Jeśli Gwiazdor zostanie instruktorem, szybko odkrywa, że Związek jest świetnym miejscem do gwiazdorzenia. Są rekwizyty: mundur, okolicznościowe plakietki, znaczki i odznaki. Można to wszystko dumnie prezentować opowiadając przy okazji o swoich zasługach, wyczynach, bohaterstwie , sprawności, poświęceniu dla innych… Wielu słuchaczy w to uwierzy, bo przecież „na słowie harcerza….”. Ale będą i tacy, którzy go przejrzą. I może padnie wtedy słowo „harcerzyk”? To pogardliwe określenie instruktora bardzo mnie zawsze bolało. Wypracowali je dla nas tacy właśnie gwiazdorzy. Służba instruktorska też może być dla Gwiazdora prawdziwą estradą. Jego harcerze są początkowo zafascynowani drużynowym. Jest przyjacielski, opowiada fantastyczne historie, odbiera od nich telefony, nawet w środku nocy, doradza, pociesza…Wcześniej, czy później zostaje przyłapany na kłamstwie. Pierwszym, drugim, trzecim… Następują w nich kolejno: niedowierzenie, rozczarowanie, irytacja, gniew… Już nie chcą takiego drużynowego. Wtedy odchodzi. Ale niekoniecznie ze Związku. Są takie gwiazdy wśród Gwiazdorów, które potrafią funkcjonować w ZHP kilka, czy nawet kilkanaście lat. Gdy zaliczą wpadkę, zmieniają drużynę, funkcję, przydział, nawet hufiec. W każdym z tych miejsc historia toczy się od początku, najpierw jest „rzucania uroku”,
Strona 22 z 30
CHORĄGIEW ZWIĄZEK DRUZYN
a po pewnym czasie- smutny koniec opuszczenia kurtyny przy pustej sali, bez braw. Wtedy trzeba rozpocząć kolejny spektakl. Scena i widownia zawsze się znajdą.
Mój przepis na idealnego instruktora ZHP ( zaznaczam, że znacznie odbiegam od tego ideału)
60% - Spadkobierca
(bo to, co naturalne , ukształtowane w drodze ewolucji jest najzdrowsze, najtrwalsze i najlepsze),
13 % - Misjonarz
(bo życie bez pasji jest jak PiS bez Prezesa)
12 % - Ekspert (bo dyletantów w ZHP sporo),
8 % - Halowiec (eksperci od HAL są na wagę złota )
3 % - Romantyk (bo mam słabość do poetów )
2 % - Piotruś Pan
(bo choć trzeba za niego pracować, to zuchy są z nim takie szczęśliwe)
2 % - pozostałe typy
(bo ideał jest super w teorii, w życiu jest irytujący)
Samotny Wilk jest typem specyficznym – nie jest do „mieszania”, dlatego nie ma go powyżej.
ZIEMI LUBUSKIEJ ZHP STRZELCE KRAJEŃSKIE
Strona 23 z 30
Czy naszemu miastu
harcerstwo jest potrzebne? Grzegorz Graliński – strzelecki regionalista, wieloletni dziennikarz Ziemi Strzeleckiej oraz emerytowany instruktor Strzeleckiego Ośrodka Kultury, organizator wielu imprez miejskich
J
uż na samym wstępie odpowiem - TAK ! Otóż wielu młodych ludzi, nie posiadających żadnych pasji i zainteresowań (w większości są to dziewczęta), często wpisuje na popularnej platformie cyfrowej Facebook posty, w których podstawowym słowem jest NUDA. Mój komentarz jest zawsze jeden - Nudzisz się, zapisz się do harcerstwa, tam na pewno nie będziesz się nudzić … ! Sam w mojej młodości byłem harcerzem i wiem ile frajdy i radości sprawiały mnie i moim rówieśnikom harcerskie zbiórki, rajdy i letnie obozy pod namiotami w dzikich, leśnych ostępach. Ustawianie namiotów, zbijanie z drewnianych żerdzi prycz do spania,
dyżury w obozowej kuchni i nocne służby wartownicze, na zawsze pozostaną w mojej pamięci, jako niezwykła, wspaniała przygoda. A jeżeli dodam do tego jeszcze, zawarte wówczas na lata znajomości i przyjaźnie, to powiem, że stało się to właśnie za sprawą przynależności do harcerstwa. Dzisiaj, w dobie komputerów, tabletów i telefonów komórkowych, harcerstwo jest wspaniałą odskocznią od uzależniającego świata współczesnej elektroniki, gwarantując dzieciom i młodzieży jej ulubione formy rozrywki i zabawy - podchody, rajdy, biwaki, ogniska, wspólne śpiewy, pląsy i zabawy oraz współzawodnictwo, połączone ze zdobywaniem odznak sprawnościowych.
Strona 24 z 30
CHORĄGIEW ZWIĄZEK DRUZYN
Harcerstwo jest także szkołą życia, uczy formie o kulturze, historii i patriotyzmie, jak sztuki przetrwania w ekstremalnych również o naszym miejscu zamieszkania, warunkach przyrodniczo - losowych, miejscu ważnym i zapewne udzielania i niesienia pierwszej pomocy najważniejszym dla każdego młodego medycznej, podstaw przyrządzania strzelczanina. Jak bardzo harcerze prostych posiłków, przyjaznego utożsamiają się ze Strzelcami, niech współżycia oraz współdziałania w grupie. przemówią fakty. Otóż dwa razy w roku Ale harcerstwo, to przede wszystkim realizowana jest akcja sprzątania służba Ojczyźnie - wierność ideom otoczenia zabytkowych murów narodowo - wolnościowym, barwom obronnych, co znacznie poprawia ich narodowym, szacunek dla munduru estetykę. Strzeleccy harcerze dbają także i do osób starszych oraz pamięć o polskich o promocję miasta w swoim środowisku, partyzantach i żołnierzach, walczących organizując kilkudniowy rajd PARALAKSA, o niepodległość Polski. Te powinności w którym uczestniczyła ostatnio pokaźna strzeleccy harcerze wykonują na co dzień. liczba uczestników, bo aż 250 młodych Pomagają osobom starszym i byłym osób. Promocji Strzelec służy również żołnierzom ze Związku Kombatantów organizowany Festiwal Piosenki i Byłych Więźniów Politycznych, dbają Harcerskiej, Turystycznej i Patriotycznej, i porządkują opuszczone groby, wspomagają imprezy organizowane przez Strzelecki Ośrodek Kultury, czynnie uczestniczą w obchodach Dnia Dzieci Wojny i Święta Niepodległości, odwiedzają uświęcone krwią poległych Miejsca Pamięci Narodowej. Jak warto powyższe wartości wpajać młodym ludziom, przekonałem się ostatnio robiąc mały test z wiedzy o dawnej i współczesnej historii Polski przyszłorocznym maturzystkom. Na pytania o daty Powyżej: Za działalność społeczną na rzecz miasta w ramach pracy Chrztu Polski, bitew pod ZHP, komendant ZD Strzelce Krajeńskie został wyróżniony podczas Cedynią i Grunwaldem, tegorocznej Gali Zasłużonych dla miasta i gminy Strzelce Krajeńskie. koronacji Bolesława Chrobrego, Odsieczy Wiedeńskiej, rozpoczęcia który już wkrótce rozszerzony zostanie i zakończenia II wojny światowej - zapadła o udział w nim zespołów z obszaru całej głucha cisza…! Dziewczęta nie wiedziały Ziemi Lubuskiej. Tak więc, moje miasto, także, kto jest obecnie premierem to miasto harcerzy i harcerek w zielonych i prezydentem kraju…!? No cóż, luka w i szarych mundurkach, z harcerskim podstawie wiedzy ogromna…! I te krzyżem na piersi. To także miasto małych niedociągnięcia edukacyjne młodego zuszków, pragnących dołączyć niebawem pokolenia, stara się nadrobić strzeleckie w szeregi starszych kolegów i koleżanek. harcerstwo. Celowi temu służą zbiórki, Strzeleccy harcerze już na stałe wrośli czyli cotygodniowe spotkania harcerskich w pejzaż kulturowy miasta i są jego drużyn, na których dyskutuje się w luźnej trwałym i znaczącym elementem.
ZIEMI LUBUSKIEJ ZHP STRZELCE KRAJEŃSKIE
Strona 25 z 30
Harcerstwo
oczyma matki... dh. Emilia Sarbiewska – do niedawna jedynie, a może „aż” mama trójki dzieci, w tym i przybocznej 8 SGZ „Nocne Ptaszki”, teraz zaś także członek ZHP, w którym pełni funkcję księgowej Związku Drużyn Strzelce Kraj.
B
ycie mamą harcerki lub harcerza to nie lada wyzwanie. Ciągłe wyjazdy, rajdy, rozłąka z dzieckiem. pusty dom, ściany niby te same ale kogoś w tym wszystkim brakuje.....
- z moją córką, którą kocham nad życie! Nie wyobrażam sobie, jakby wyglądał mój świat bez niej. Daję mi tyle radości, energii i pozytywnego nastawienia do życia. pokazała mi swoje harcerstwo, poznałam wielu bardzo wartościowych ludzi, którzy są autorytetami dla naszych dzieci. Mam nadzieję, że kiedyś i ja, jako postać harcerska będę dla innych wzorem godnym naśladowania. Najważniejszym jednak celem jest pozostanie "najlepszą mamą na świecie". Drodzy rodzice! Nie zastanawiajcie się ani chwili nad tym, czy wasze dziecko powinno należeć do harcerstwa. Pomagajcie im zostać częścią naszej wspólnoty. to ogromna radość i satysfakcja.
Patrząc jednak z perspektywy czasu jestem dumna z postępów życiowych mojej córki. Staje się dojrzałą kobietą, mającą swoje własne pasje zaszczepione przez wzory harcerskie. Uwielbiam błysk w jej oczach gdy wychodzi na zbiórki na które oczekuje z niecierpliwością. Harcerstwo uczy patriotyzmu, poprzez stałą pracę nad sobą pokazuje mocne i słabe strony naszych dzieci. Wszelkiego rodzaju kursy, szkolenia spowodowały większa pewność siebie mojej córki. Zakochałam się w systemie prób, gdy moja pociecha musiała wykonywać prace domowe. Było to bardzo miłe gdy mogłam poświęcić czas tylko sobie, robić to na co w życiu każdej matki najzwyczajniej brakuje czasu. Zainteresowania mojej córci udzieliły się i mnie. Zaczęło się niewinnie od pomocy na zbiórkach z zuchami, wyjazdach na rajdy. Wróciły wspomnienia. Kiedyś to ja dumnie piękna i zaradna córka, na co dzień służby najmłodszym, pełniąc zaszczytną funkcję biegałam po Gdańsku w Moja przybocznej w gromadzie zuchowej. Za swoją pracę i rozwój harcerski otrzymała tytuł mundurze harcerskim. teraz „Goldwing’a” roku harcerskiego 2014/15 – najwyższe wyróżnienie swojego szczepu. robimy to nieomalże razem
Strona 26 z 30
CHORĄGIEW ZWIĄZEK DRUZYN
Nadszedł
czas na zmianę
instrukcji związku
drużyn We wtorek – 9 sierpnia br. – Główna Kwatera ZHP przyjęła kolejne dwa dokumenty wypracowane przez Zespół ds. „opcji zero”. Tym razem odświeżone i doprecyzowane zostały instrukcja szczepu i związku drużyn oraz instrukcja hufca. W przypadku szczepu projekt instrukcji od samego początku niewiele się zmieniał. Szczep miał pozostać dobrowolnym zrzeszeniem gromad i drużyn, zapewniającym przede wszystkim ciąg wychowawczy i wspierającym wspólną pracę z kadrą. Jednostką, w przypadku której zaszły największe zmiany, jest związek drużyn. Związek drużyn jest wymieniony w Statucie ZHP jako forma zrzeszania się gromad i drużyn, jednostka taka musi więc być zdefiniowana w regulaminach. Mając to na uwadze, Główna Kwatera ZHP zdecydowała się wykorzystać tę formę w zupełnie innym miejscu struktury Związku. Związek drużyn opisany w nowej Instrukcji jest jednostką porównywalną ze szczepem, ale luźniejszą, mającą zapewniać drużynom korzyści przede wszystkim natury organizacyjnej. Zmiany bardzo poważne i sprawiają, że w kilku miejscach w Polsce bycie związkiem drużyn traci rację bytu. Taka sytuacja ma miejsce również u nas!
DO TEJ PORY BYŁO TAK: 29. Zadaniem związku drużyn jest: a) reprezentowanie jednostek organizacyjnych ZHP wchodzących w skład związku drużyn [...] h) pozyskiwanie środków na działalność jednostek organizacyjnych wchodzących w skład związku drużyn i) współpraca z samorządem terytorialnym i innymi partnerami lokalnymi [...] 32. Drużyny i gromady działające w związku drużyn mogą tworzyć szczepy. 36. Związek drużyn może posiadać za zgodą komendy chorągwi własne konto bankowe lub wydzielone subkonto w ramach konta komendy hufca.
OD WRZEŚNIA BĘDZIE TAK: 5. Dana jednostka organizacyjna może wchodzić w skład tylko jednego szczepu lub związku drużyn [...] 7. Celami działania związku drużyn są: 1) wspieranie działalności jednostek wchodzących w skład związku drużyn, 2) utrzymanie i wspieranie rozwoju kadry
Związek drużyn stracił zatem samodzielność finansową, rozdzielność majątkową, możliwość samodzielnej współpracy z samorządami, a co gorsza prawo do posiadania u siebie szczepów.
ZIEMI LUBUSKIEJ ZHP STRZELCE KRAJEŃSKIE
Strona 27 z 30
Jak GK ZHP „zabiła” nasz związek drużyn?! phm. Mariusz P. Groblica – komendant Związku Drużyn Strzelce Krajeńskie, przewodniczący Rady Chorągwi Ziemi Lubuskiej ZHP
Z
aczynając tworzyć nasz Trybik, w pierwszym artykule powiadomiliśmy Was o powstaniu komendy związku drużyn. Przyszło nam dziś w ostatnim numerze, na samym już końcu, powiedzieć o rozwiązaniu ZD. Czas wyłożyć kawę na ławę i wyjaśnić co, jak i dlaczego? Ci z Was, którzy prześledzili to wydanie od deski do deski, wiedząc już z poprzedzającego mój referat artykułu, że Główna Kwatera w końcu , w związku z działaniem zespołu ds. opcji „zero”, wprowadza nową instrukcję działania związku drużyn. Mądre władze naczelne ZHP postanowiły uporządkować multum dokumentów krążących po naszej
organizacji i skrócić je do minimum. Cel wydaje się słuszny, bo po co nam stos papierzysk, skoro wiele kwestii można uregulować jednym dokumentem. Problem jednak leży gdzie indziej. Główna Kwatera robiąc porządki w papierach postanowiła pójść krok dalej i przy okazji pozmieniać to, co się da zmienić, a co dawno dla władz centralnych było „ością w gardle”. Tak oto zamiast powrzucać wszystko do jednego worka i poprzestawiać cyferki, powstały nam zupełnie nowe aspekty dalszej pracy „na tym ziemskim padole” oddalonym kilkaset kilomet rów od stolicy. I co najlepsze, to nie GK będzie miała zmartwienie, ale jak zawsze my, instruktorzy „pracujący na roli Pańskiej”.
Powyżej: Kadra Związku Drużyn na odprawie komendy obozu w Zarzeczu
Strona 28 z 30
Swoją drogą to już nie pierwszy raz, kiedy Szanowna władza rzuca naszemu środowisku kłody pod nogi. Widocznie ktoś siedzący w Warszawie, nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji, która ma tutaj miejsce i posiłkując się mądrymi frazesami, udaje, że problemu nie ma. A przecież wszyscy tutaj wiemy, że jest inaczej. Może czas przypomnieć sobie, jak i po co był nam potrzebny związek drużyn w ogóle na początku tej drogi? Wsiądźmy do wehikułu czasu i ruszmy w niedaleką przeszłość. Przypatrzmy się uważnie, jak to było krok po kroku. Dotrzyjmy do sedna sprawy. W 2012 roku „Desant” rozrasta się do drużyny wielopoziomowej, skupiającej w swoich szeregach setkę dzieci. Jest to w niespełna rok po powstaniu tej jednostki. Drużyna wielopoziomowa szybko przeradza się w szczep, aby usprawnić pracę wychowawczą w każdym pionie. Powstaje „Czarna Jedynka”, która prężnie działa po dziś dzień. W ciągu kolejnych lat działalności szczepowy wychowuje sobie kolejnych instruktorów, którzy zaczynają współtworzyć rzeczywistość hufca. Dzięki dobrej współpracy i lekką zachętą w Strzelcach rodzi się drugi szczep, tym razem Nieprzetartego Szlaku. Kolejne miesiące wytężonej działalności obu tych środowisk przyczyniają się do zwiększenia świadomości mieszkańców na temat harcerstwa i jego roli w wychowaniu młodych strzelczan. Miasto zaczyna widzieć w obu szczepach partnera do wspólnych działań. Instruktorzy Czarnej Jedynki oraz Leśnej Braci tworzą atrakcyjne oferty realizacji zadań publicznych, na które otrzymują już regularnie dofinansowania (ze względu na jakość i wysoki poziom realizacji tych ofert przez harcerzy). Przyszły krąg instruktorski „Baszta”, czyli ogół instruktorów strzeleckich, przygotowuje solidnie kolejne Harcerskie Akcje Letnie i Zimowe, w końcu nabywając takiego doświadczenia, że są w stanie zorganizować obozy wyłącznie dla swoich szczepów, stawiając metodę harcerską na pierwszym miejscu.
CHORĄGIEW ZWIĄZEK DRUZYN Jednocześnie środowisko harcerskie Strzelec Krajeńskich znacząco oddala się od hufca. Instruktorzy ze Strzelec nie godzą się na nagminne łamanie standardów pracy w ZHP, które zaczynają zauważać m.in. w pracy komendanta i komendy hufca. Strzelce idą w kierunku żywej pracy metodą i metodyką, szkoląc swoją kadrę, kładąc nacisk na powrót do systemu pracy zastępami. Zarówno mała kadra jak i starsza regularnie uczestniczy w różnych szkoleniach wewnętrznych ZHP, podnosząc swoje umiejętności i wiedzę o pracy metodą harcerską. Kolejne osoby zdobywają coraz to wyższe stopnie instruktorskie. Konflikt na linii hufiec-instruktorzy ze Strzelec Krajeńskich zaostrza się. „Nowo falowcy” ścierają się z uporem tzw. „tradycjonalistów”. Dochodzi do różnego typy sytuacji i zagrań nieczystych, a w odczuciu Strzelec rośnie przekonanie, że „hufiec żeruje na potencjale kadry naszego miasta”. Większość prac w hufcu pełnią właśnie nasi, którzy nie raz ratują hufiec z różnego rodzaju opresji. W końcu nadchodzi czas zjazdu i możliwość zmian, które w jednej chwili zaprzepaszcza delegat komendy chorągwi. Co gorsza akceptuje on nieprawidłości w realizowaniu instrukcji GK ZHP i przepisów Statutu ZHP przez komendanta hufca, zbywając zaskarżających ważność zjazdu słowami „To tylko niedopatrzenie!”. Zjazd kończy się zatem reelekcją dotychczasowych władz, ale też i pewnym poczuciem zawodu ze strony tych, co próbowali zmienić coś na lepsze.
Powyżej: Zbiórka komendy ZD przed obozem
ZIEMI LUBUSKIEJ ZHP STRZELCE KRAJEŃSKIE To nie koniec! Kolejna część zjazdu wprawiła w złość wszystkich strzeleckich delegatów. Projekt, który wylądował na stole obrad (a przy tym i samowolne usunięcie z porządku obrad wszystkich projektów uchwał wnoszonych przez Strzelce na poprzedniej części zjazdu) przelał kielich goryczy. Okazało się, że skoro nie można już normalnie angażować naszych instruktorów w bieżącą pracę komendy (bo wszyscy na znak oburzenia nie przyjęli żadnej funkcji w „nowo-staro” wybranej komendzie hufca) to „zjazd” weźmie nas gwałtem. Wpierw pomysł na „opodatkowanie” tych którzy nie będą jeździć na bazę hufcową w trakcie Harcerskiej Akcji Letniej, a zaraz potem dziwnie brzmiąca uchwała o konieczności bezwzględnego udziału we wszystkich imprezach hufca oraz dodatkowo obowiązek robienia jednej imprezy dla innych przez każdą drużynę/szczep – gdzie komenda będzie miała prawo podpisać się jako współorganizator nie kiwając nawet palcem. Tego było za dużo! W ciągu nocy, po obradach, w przestrzeni Internetu wszyscy drużynowi postanowili o wystąpieniu z hufca. Rano oficjalny wniosek był już na moim biurku. Młodzi przemówili! Starzy więc ruszyli z pytaniem do reszty: a co reszta na to? Wychodzimy! Tworzymy swój hufiec. Czas powrócić do korzeni! W mig zawiązały się dwa kręgi oraz klub, oba szczepy poparły jednogłośnie wniosek, a w szeregi ZHP nagle powrócili dawni instruktorzy, którzy uznali, że w tym nowym hufcu mogą znów działać. Wniosek wylądował na biurku komendanta chorągwi. W rozmowach telefonicznych wszystko uzgodniono. Nakazano nam nawet nie formalizować zawiązania się kręgów, bo to się załatwi już w nowym hufcu, I nagle co? Zwłoka. Władze chorągwiane debatowały nad niby doskonałym i racjonalnym wnioskiem ponad 3 miesiące! Program rozwoju hufca wręcz ich zachwycił, ale co się stało? Przyjechała GK i oddalono nas ze względów formalnych! Warszawa
Strona 29 z 30 stwierdziła, że brak nam jednostek i ludzi! I co najśmieszniejsze podała te same argumenty, których sami na zjeździe używaliśmy przeciw ważności jego trwania, a które przypominam, delegat chorągwi uznał za bezzasadne. Okazuje się, że dla centrali jednak ewidencja jest bezwzględną podstawą do uznania czyjegoś członkostwa w ZHP i jego praw. Sytuacja po próbie wystąpienia z hufca stała się nieznośna. Trzeba było znaleźć sposób, aby normalnie egzystować i działać, bo przecież to dzieci są najważniejsze. Rozwiązaniem okazał się związek drużyn, tj. usamodzielnienie gminy Strzelce Krajeńskie pod względem finansowym i programowym. Kompromis został zawarty, a szczepy i drużyny wróciły do wytężonej pracy. I wiecie co? Nastał w końcu względny pokój. Związek Drużyn dał miastu nową siłę i zapał do harcerskiej pracy. Nowa komenda (gminna) pozyskała środki do działalności, nawiązała współpracę z władzami miasta, instytucjami i ludźmi dobrej woli. Program rozkwitł. Projekty publiczne zaczęto realizować na wysokim poziomie, organizując m.in. pokazy miejskie ratownictwa i grę historyczną dla dzieci niezrzeszonych. Komendy szczepów przeżywały rozkwit. I wszystko już było na dobrej drodze, ale Warszawa musiała dać o sobie znać raz jeszcze. Nowa instrukcja, jak ostry nóż, „podcięła nam skrzydła”. Zabrano nam samodzielność finansową, własny majątek, możliwość pełnomocnictwa (czyli reprezentowania harcerzy wobec władz), a co gorsza zakazano, aby związek drużyn zrzeszał szczepy. I tak coś, co sprawdzało się u nas, z dniem 1 września 2016 będzie zakończone, utrzymywanie bowiem ZD zamiast szczepów w obecnej sytuacji jest nie do przyjęcia. Strzelce „wracają” do hufca, a jedynym panem i władcą znów będzie nasz komendant hufca. Mnie zaś pozostaje podziękować GK i innym władzom ZHP za to piękne „zabójstwo w białych rękawiczkach”.
Strona 30 z 30
CHORĄGIEW ZIEMI LUBUSKIEJ ZHP ZWIĄZEK DRUZYN STRZELCE KRAJEŃSKIE
W związku z tym, że to już ostatni nasz numer, zachęcamy Was, abyście sięgnęli również do wszystkich dotychczas wydanych „harcerskich Trybików” (www.zhp.strzelce.pl/zd/)