5 minute read

Ulysse Nardin Freak X Razzle Dazzle

Zakamuflowana odrobina szaleństwa

Jeśli istnieje coś, do czego przez lata zdążyliśmy się przyzwyczaić w kontekście marki Ulysse Nardin, to z całą pewnością są to nawiązania do wody i morskiej żeglugi. Może też fakt, że niemal każdy nowy zegarek w kolekcji tego producenta jest przynajmniej zaskakujący. Dzieje się tak nawet, gdy do jego wykonania użyte zostały stosunkowo proste środki lub… przyrodniczo-militarna pomyłka sprzed lat.

Advertisement

Charakterystyczne malowanie

Przez lata przyrodnicy zastanawiali się nad pochodzeniem i przydatnością specyficznego umaszczenia zebr. Długo wierzono, że biegnące pasiaste konie wprowadzają w konsternację ścigające je drapieżniki. Te, z powodu mieniących się pasków, miałyby mieć trudności w odróżnieniu pojedynczych zwierząt w stadzie. Idea takiego rodzaju kamuflażu, po pewnych modyfikacjach nazwanego „razzle dazzle” lub po prostu „dazzle”, została wprowadzona w czasie pierwszej wojny światowej w Królewskiej Marynarce Wojennej i w US Navy. Stosowano ją sporadycznie jeszcze w czasie II WŚ. Dane statystyczne nie potwierdziły jednak skuteczności tego sposobu maskowania, a wynalezienie radaru na zawsze wstrzymało jego stosowanie.

Dziś już wiemy, że zebry wykształciły swoje paski w zupełnie innym celu. Kamuflaż „dazzle”, składający się ze skomplikowanych, przerywających się nawzajem i przecinających wzorów, rzeczywiście utrudnia rozpoznanie obiektów. Po dziś dzień wykorzystują ten fakt producenci aut w czasie testów drogowych nowych, planowanych do wprowadzenia modeli. Ponadto walory wizualne tego malowania są zaskakujące, co doceniło także wielu artystów, z Pablem Picassem oraz przedstawicielami lubującego się w złudzeniach optycznych op-artu na czele. Niecodzienny wygląd, artystyczne konotacje i morskie korzenie. Brzmi to niemal jak… gotowy przepis na zegarek z logo Ulysse Nardin. Prawdziwość takiej sugestii potwierdza zegarek Freak X Razzle Dazzle.

„Moduł automatycznego naciągu mechanizmu można obejrzeć przez dekiel z szafirowym szkłem”

Niecodzienny wygląd, artystyczne Tarcza „A” konotacje i morskie składa się korzenie. Brzmi z wielopoziomowo to niemal jak… ułożonych gotowy przepis elementów na zegarek z logo z powierzchniami Ulysse Nardin. wykończonymi różnymi metodami. Linia Freak jest obecna w ofercie Ulysse Nardin już dwadzieścia lat. Charakterystyczny dla niej, całkowicie odsłonięty, szkieletowany mechanizm zastosowano do tej pory między innymi w modelach Freak Phantom z ośmiodniowym tourbillonem, FreakLab czy Freak Vision Automatic. W 2019 roku firma zaprezentowała Freak X i był to punkt zwrotny w historii tego modelu. Wraz z nim premierę miał bowiem nowy mechanizm oznaczony jako kaliber UN-230, który w zasadzie jest swego rodzaju efektem fuzji znanych już wcześniej UN118 i UN250. Tym krokiem niespotykany nigdzie indziej sposób wskazania czasu zaimplementowano w mechanizmie z automatycznym naciągiem. Taka decyzja pozwoliła firmie Ulysse Nardin wycenić nowy model na poziomie 20 procent ceny poprzedników. Jako nowy, podstawowy mechanizm w tej linii UN-230 znalazł się również w modelu Freak X Razzle Dazzle.

Tuż za plecami

Moduł automatycznego naciągu mechanizmu można obejrzeć przez dekiel z szafirowym szkłem. Widziane z tej strony wnętrze wydaje się zaprzeczeniem każdego z pozostałych elementów zegarka. W porównaniu z godnym nazwy kamuflażem z przodu wydaje się wręcz ascetyczne. Kołowe, szczotkowane wykończenie mostków koresponduje z wypolerowanymi na lustro krawędziami szkieletowanego rotora. Niemal wszystkie widoczne elementy utrzymane są w kolorze głębokiej czerni. Mechanizm oferuje 72 godziny rezerwy chodu, pracując z częstotliwością oscylacji balansu wynoszącą 21 600 wahnięć na godzinę. Tyle że fajerwerki zaczynają się na talerzu…

Dlaczego przy opisie wyglądu zegarka pada słowo „talerz”? Sam producent używa tego określenia, mając na myśli okrągły dysk umieszczony pod szafirowym szkłem i widocznymi od tej strony elementami mechanizmu. Jest on zintegrowany z kołem godzinowym i szczotkowanym mostkiem pełniącym rolę wskazówki godzinowej. Używanie pojęcia „tarcza” w odniesieniu do zegarków z tej rodziny byłoby daleko idącym nieporozumieniem. Podobnie jak w innych Freakach, mimo zastosowania mechanizmu z automatycznym naciągiem, całe „szaleństwo” pracującego mechanizmu zegarka zostało wystawione na widok publiczny. Wspomniany dysk ozdobiony został geometrycznym wzorem, od którego wzięła się nazwa modelu. Wzór ten wykonano trzema różnymi technikami: laserową, obróbki galwanicznej i lakierowaniem. Efekt każdej z tych trzech technik inaczej zachowuje się przy oświetleniu. Częściowo przysłonięty pierścieniem indeksów dysk, obracając się wraz ze wskazówką godzinową, stanowi tło dla ruchomego mostka, pełniącego jednocześnie funkcję wskaźnika minut. Przeciwwagą dla takiej wskazówki minutowej jest wirujące, błękitne koło balansu. Praca mechanizmu i ruch tła to hipnotyzujący widok. Choć opisywany mechanizm jest na rynku już dwa lata, a stojąca za nim idea jest obecna w zegarkach Ulysse Nardin od 2001 roku, wciąż trudno oswoić się z jego wyglądem. Charakterystyczny ruchomy mostek, wykonany z krzemu balans z niklowymi obciążnikami i opatentowanym, krzemowym włosem, „karuzelowy” ruch mostków i przekładnia planetarna to elementy, których na próżno w podobnej formie szukać gdzie indziej. Dość duża, 43-milimetrowa, tytanowa koperta pokryta czarnym DLC oraz wielowarstwowy cyferblat również zachowały typowe cechy rodziny Freak. Charakterystyczny, całkowicie odsłonięty, szkieletowany mechanizm zastosowano do tej pory między innymi w modelach Freak Phantom z ośmiodniowym tourbillonem, FreakLab czy Freak Vision Automatic.

Dysk ozdobiony geometrycznym wzorem, od którego wzięła się nazwa modelu wykonano trzema różnymi technikami: laserową, obróbki galwanicznej i lakierowaniem.

„Razzle Dazzle”

Najnowszy model Freak X Razzle Dazzle został wyposażony przez producenta w dwa wysokiej jakości ażurowe paski wykonane ze skóry cielęcej. Pierwszy w kolorze czarnym z mocno zaznaczonymi szwami „point de bride”. Drugi, w przeciwieństwie do pierwszego, jest biały z identycznym czarnym szyciem. Ta gra czerni i bieli zbiega się w centralnej części zegarka, podkreślając jego specyficzny charakter. Charakter w całości zdefiniowany przez miniaturę najbardziej widowiskowego ze wszystkich kamuflaży w historii. Gdy kilka lat temu Ulysse Nardin zaprezentował światu zegarek Grand Deck Marine Tourbillon, szybko okazało się, że termin „Grand Deck” nabrał nowego wyrazu. Zegarek wyparł jego pierwotne znaczenie z kilku pierwszych stron wyszukiwarki Google. Czy podobnie stanie się teraz z pojęciem „Razzle Dazzle”? Całkiem możliwe. Wyprodukowany w liczbie jedynie 30 sztuk zegarek wygląda, jakby to określenie stworzone było właśnie dla niego.

Marek Zabielski

This article is from: