33 minute read

Ankieta komendantek i komendantów chorągwi

PRAWO I PRZYRZECZENIE

„Nie ten przecież jest harcerzem, kto włoży na siebie mundur harcerski i ozdobi go harcerskimi oznakami, kto „harcuje” na wycieczkach i ćwiczeniach, obozuje, tropi, podchodzi, sygnalizuje, żegluje, zdobywa odznaki sportowe i strzeleckie. (...) Harcerzem staje się dopiero ten, kto postanawia sobie żyć według zasad harcerskich i kto pracuje nad sobą, aby Prawo Harcerskie stosować w całym swoim życiu.” (St. Sedlaczek/Matecki „Drogowskaz Harcerski” str. 18. Jest to przedruk ostatniego wydania przed II wojną światową za zezwoleniem Komendy Głównej ZHP w Niemczech w 1945 r.)

1. Jak dzisiaj zabezpieczamy się przed pokusą zredukowania harcerstwa do dobrych, ale pozbawionych ideowej treści zajęć sportowych, artystycznych, kulturoznawczych i turystycznych?

hm. Urszula Daniels, Komendantka Chorągwi Harcerek, Australia:

Nasze stopnie harcerskie pomagają nam w tym najwięcej. Poprzez zdobywanie stopni młodzieżowych i instruktorskich pogłębiamy naszą wiedzę, zrozumienie wiary, służby Bogu i bliźnim oraz Prawa i Przyrzeczenia Harcerskiego. Praca nad sobą jest stałym składnikiem naszego życia i jest ważnym elementem pracy harcerskiej. Drużynowe, poprzez starannie wybrane sprawności harcerskie, oraz akcje drużyny, hufca i chorągwi także mogą pomóc harcerkom w zrozumieniu, tego, że harcerstwo uczy nas pracy nad sobą, służby i pomocy innym, oraz wiele innych umiejętności, które przydają się w życiu osobistym i zawodowym.

hm. Basia Mahut, Referentka Kształcenia w Komendzie Chorągwi, Kanada:

Wiadomo, że nasze zbiórki harcerskie konkurują z innymi zajęciami, lekcjami, oraz klubami młodzieżowymi. Dlatego często korzystamy z zajęć sportowych, artystycznych, kulturoznawczych i turystycznych, aby wzbogacić nasze programy zbiórek, szczególnie w powiązaniu ze zdobyciem 56

sprawności. Ponieważ wszystko co robimy w harcerstwie jest celowe, każde zajęcie musi mieć swój cel do osiągnięcia. Jako ruch wspierający ideę, najważniejsze dla młodzieży są cele wychowawcze, np. wyrobienie specyficznych cech charakteru, rozszerzanie zainteresowań, odkrycie własnych umiejętności. Wspieranie takich działań jest kluczowym obowiązkiem instruktorów i funkcyjnych przy jednostce młodzieżowej. Wiemy, że obecnie wiele z naszych funkcyjnych są raczej młode i nie mają dostatecznego doświadczenia, aby samodzielnie pełnić rolę wychowawczą w drużynie (dużo „pełniących obowiązki” drużynowych). Do nich przede wszystkim należy rola starszej siostry lub starszego brata, szczególnie gdy chodzi o dawanie dobrego przykładu postępowania dla młodzieży w danej drużynie. Rolą instruktorek i instruktorów jest natomiast wychowanie oraz wspieranie szkolenia przy każdej jednostce. Przez szkolenie przygotowujemy funkcyjnych do pełnienia funkcji w drużynie zaś przez stosowanie metody harcerskiej, do opracowania i realizacji celów wychowawczych zawartych w programie rocznym. Instruktorki i instruktorzy pogłębiający w kursach kształceniowych charakter, umiejętności i doświadczenie, są zobowiązani do pomocy we wprowadzaniu treści ideowych do celów programowych w każdej jednostce. Są współodpowiedzialni za wychowanie (wraz z rodzicami, kościołem, polską szkołą, itp.) młodzieży harcerskiej na dobrych ludzi wierzących w wartości określone w Prawie i Przyrzeczeniu harcerskim. A więc, rola w zabezpieczeniu ideałów harcerskich w naszych jednostkach należy do każdej instruktorki i każdego instruktora w naszych organizacjach, a komendy, komisje i referenci wspierają tę pracę przez właściwy przykład postępowania i działania, szkolenie funkcyjnych i kursy instruktorskie.

hm. Beata Pawlikowska, Komendantka Chorągwi Harcerek, USA:

Zgłębiając cytat, który Druhna podała we wprowadzeniu do swoich pytań, śmiem zauważyć, że sport, podchody, sygnalizacja bywają niebezpiecznym pomysłem dla jednostek harcerzy i harcerek. Często, by „przyciągnąć młodzież” rodzi się pokusa, by proponować atrakcje, na które wpadł już ktoś inny. Jest to wielki błąd z kilku powodów. Po pierwsze, jeżeli

57

ktoś inny już to robi, na pewno zrobi to lepiej niż my, bo ma do tego odpowiednie przygotowanie, sprzęt i doświadczenie. Po drugie niektóre pomysły tak daleko odbiegają od naszych założeń, że trudno wytłumaczyć, w jaki sposób jednostka mogłaby tylko i wyłącznie (przykładowo) jeździć na spływy, wycieczki turystyczne, czy pielgrzymki.

Dla harcerek są jeszcze inne zagrożenia. Mamy wiele dziewcząt, których ciągłe wycieczki czy sport nie pociągają. Instruktorki, które musiałyby towarzyszyć im w takich wyprawach nie zawsze są chętne. Często uważają, że jednym z głównych zadań jednostek jest „reprezentowanie” harcerstwa na różnych imprezach, wydarzeniach czy Mszach św. z okazji rocznic patriotycznych czy kościelnych, przy czym rolą harcerek jest paradowanie w mundurze. Pozwolę sobie sparafrazować Sedlaczka -- Nie ta przecież jest harcerką, która włoży na siebie mundur harcerski i ozdobi go harcerskimi oznakami, która stawi się pod pomnikiem, w kościele, do zdjęcia, ale prawdziwej służby określonej w Prawie Harcerskim, pełnić nie potrafi.

Hufce w naszej chorągwi stoją przed wielkim wyzwaniem – nie chodzi tylko o ostatnie dwa lata. Mamy ograniczony czas na zbiórki. Jednostki powstające organicznie najczęściej zrzeszają osoby mieszkające w pobliżu; młodzież chodzi do tych samych szkół i kościołów. Ma przez to większe możliwości kontaktu i omówienia działalności, przygotowania spotkań czy wprowadzenia służby w życie. W naszym przypadku młodzież jest najczęściej porozrzucana po całym mieście, powiecie czy stanie. Spotyka się tylko na zbiórce, bo zdarza się nawet, że nie wszyscy chodzą do tej samej szkoły polskiej. Hufcowe wraz ze swoimi komendami starają się dać im różne możliwości działania w myśl Prawa Harcerskiego: organizują centralne akcje pomocy społecznej, np. zbiór żywności czy innych artykułów pierwszej potrzeby dla biednych, ułomnych, chorych, samotnych. Na pewno takie akcje wyczulają naszą młodzież na służbę bliźnim, a osoby, które biorą udział w takich akcjach niosą tę otwartość na potrzeby innych w dorosłe życie.

Inny nieco problem mamy ze służbą Polsce. O ile nasze grono instruktorek, często nie tylko pełni różne funkcje w harcerstwie,

58

ale także podejmuje się pracy społecznej na szerszym polu, w polskich i miejscowych organizacjach społecznych, to niestety tylko nieliczni nasi wychowankowie wstępują do organizacji, które chronią dobre imię Polski lub należą do polskich organizacji zawodowych, np. Związku Lekarzy Polskich, który wspiera młodych lekarzy w USA i Polsce i prowadzi wymianę doświadczeń i kształcenia. Jest to problem świadczący nie tylko o wielkim wpływie niższych amerykańskich sfer społecznych, ale także o braku zaangażowania w takie organizacje rodziców, którzy uważają, że „to jest niepotrzebne”.

hm. Wanda Petrusewicz-Allen, Komendantka Chorągwi Harcerek, Wlk. Brytania:

Po prostu od początku, już w naszej pracy ze skrzatami i zuchami, dbamy o to, żeby nasze harcerstwo miało w sobie przyjaźń, sport, kulturę, Wielką Grę – wszystko to, co jest atrakcyjne. Ale jednak w tych wspólnych przeżyciach jest coś głębszego i to przekazujemy naszym Prawem, Przyrzeczeniem, metodą harcerską, służbą, obrzędami, po to, by nasza młodzież i przyjaciele widzieli głębszą wartość naszej organizacji.

Marcin Czabański, Komendant Chorągwi Harcerzy, USA:

Ciekawe zagadnienie; prawdę mówiąc, nie jest to opcja, którą przyjmujemy. Nie zastanawiałem się nad tym bliżej, ponieważ ciągle w programach pracy i na kursach szkoleniowych praktykujemy metodę harcerską i system zastępowy i dbamy o kontynuację. Jednym ze sposobów potencjalnie zapobiegającym niepożądanym trudnościom jest zgłaszanie programów do zatwierdzenia, drogą służbową. Jednak to nie jest nic nowego, a więc można krótko powiedzieć, że zabezpiecza nas praktykowanie naszych metod, regulaminów i szkolenia.

hm. Marcin Rewkowski, Komendant Chorągwi Harcerzy, Kanada:

Zaczyna się od programu rocznego, w którym ustala się cele drużyny na dany rok: cechy charakteru nad którymi będzie się pracować, stopnie i sprawności. Podział tych celów na grupy zajęć tworzy programy kwartalne i miesięczne. Szczegółowy program zbiórek, biwaków i obozów ustala konkretne zajęcia prowadzące do osiągnięcia tych celów, nie jest więc tylko

59

spisem zajęć mających wypełnić czas np. od 19:00-19:20 w czwartkowe wieczory.

hm. Marcin Roth, Komendant Chorągwi Harcerzy, Wlk. Brytania

Zasadniczo, wszystkie zajęcia harcerskie powinny mieć swój cel i wartość wychowawczą. Oczywiście, musimy też przywiązać wagę do ich odpowiedniego przeprowadzenia metodą. Uczestnictwo w grze harcerskiej to nie tylko przyjemnie spędzony czas, jest równocześnie skutecznym środkiem wychowawczym; np. kiedy młodzież poznaje historyczne tło jakiegoś wydarzenia będącego tematem danej gry czy zajęcia. Nadanie zajęciom wątku tematycznego powoduje, że są nie tylko „dobre” ale także „pożyteczne”.

2. Czy komenda chorągwi lub chorągwiani referenci kształcenia mają wgląd w programy ideowo-wychowawcze hufców i drużyn?

hm. Urszula Daniels:

Oczywiście. Robią to poprzez opracowanie i prowadzenie kursów szkoleniowych. Można także zorganizować akcję na całą chorągiew, która może wyrastać z konkretnej, pilnej potrzeby. Na przykład chorągiew może zorganizować konkurs zastępów (aby tym sposobem drużyny skoncentrowały się na pracy w zastępach) lub dla wędrowniczek akcję zbiórki ubrań dla potrzebujących (tym sposobem wyrabiamy u harcerek praktyczna gotowość do służby bliźnim).

hm. Basia Mahut:

To, do jakiego stopnia komenda chorągwi lub referenci kształcenia mają wgląd w programy ideowo-wychowawcze hufców i drużyn w dużej mierze zależy od wielkości chorągwi. Kanada ma dużo jednostek i młodzieży harcerskiej w czterech prowincjach krajowych i jest trudno, aby chorągiew doglądała corocznie wszystkich programów. Dlatego referentki oraz namiestnicy chorągwi prowadzą przede wszystkim kursy szkoleniowe dla drużynowych i kształcenie dla instruktorek/ instruktorów, dokonują wizytacji jednostek, aby móc je lepiej

60

poznać. W naszej chorągwi, hufce utrzymują ścisły kontakt ze szczepami i drużynami, a korzystając ze szkolenia, kursów, wizytacji, oraz odpraw i konkursów, mają wgląd w programy ideowo-wychowawcze każdej jednostki.

Nasze hufce prowadzą szkolenie funkcyjnych, kursy zastępowych a na początku roku harcerskiego, odprawy programowe. Dodatkowo, korzystając z dzisiejszych możliwości komunikacji elektronicznej, w ciągu roku referentki przy hufcu prowadzą odprawy i krótkie szkolenia na różne tematy zależnie od potrzeb jednostek. Hufiec zbiera i przegląda programy roczne wszystkich jednostek, co daje wgląd w programowe cele wychowawcze każdej jednostki. Utrzymując bliski kontakt z każdą drużynową, udziela pomocy gdziekolwiek widzi braki programowe.

hm. Beata Pawlikowska:

Niestety, bardzo rzadko – można by powiedzieć, że praktycznie nigdy.

hm. Wanda Petrusewicz-Allen:

Absolutnie mają wgląd – po pierwsze przy każdym meldunku przed akcją, funkcyjne muszą zgłosić „założenia wychowawcze” danej akcji – i nawet jeśli temat nie jest „typowo” harcerski (np. akcja na temat Starożytnego Egiptu)) to sprawdzamy czy ideowo-wychowawcze elementy występują i jak będą przekazane.

hm. Marcin Rewkowski:

W Kanadzie hufce i namiestnicy mają szczegółowy dostęp do programów drużyn, łącznie z programem ideowo-wychowawczym. Komenda chorągwi i referenci pracują z hufcami i namiestnikami, aby program był właściwie realizowany.

hm. Marcin Czabański:

Stworzyliśmy, bank programów: hufce przesyłają swoje programy w celu wymiany pomysłów, doświadczeń i dobrych rad. Cała komenda i inni hufcowi mają wgląd w to się dzieje. Covid bardzo spowolnił tempo pracy.

61

hm. Marcin Roth:

W Komendzie Chorągwi Harcerzy w Wlk. Brytanii referenci poszczególnych gałęzi pracy komunikują się z hufcowymi oraz z ich namiestnikami, aby dogłębnie zrozumieć, jak wyglądają programy pracy poszczególnych Hufców oraz ustalić, gdzie potrzeba pomocy i wsparcia. Referent Kształcenia rozumie jakie są potrzeby w kształceniu nowych (i dokształcaniu obecnych) instruktorów. Tu jest zapotrzebowanie na różne kursy, aby corocznie wychowywać kierowników pracy harcerskiej na kolejne lata.

3. Czy Prawo i Przyrzeczenie są przypominane na naszych kursach dla zastępowych i drużynowych jako praktyczny drogowskaz w życiu?

hm. Urszula Daniels:

Najważniejsze jest, aby młodzież, szczególnie ta, która już prowadzi np. drużynę, zrozumiała, że Prawo i Przyrzeczenie Harcerskie są stałą częścią naszego życia, a nie tylko na obozach i zbiórkach. Są azymutem wskazującym nam drogę. Ważnym elementem kursów szkoleniowych jest pokazanie przykładów, jak życie Prawem i Przyrzeczeniem Harcerskim odzwierciedla się w naszej codzienności poza harcerskiej. Młoda osoba stanie się naprawdę harcerką/harcerzem „od serca” dopiero kiedy zrozumie ten związek. W świecie dzisiejszym, w którym media społecznościowe odgrywają tak ważną rolę w życiu jednostki, mamy szczególny obowiązek uzmysławiać naszym młodszym funkcyjnym, że reprezentujemy harcerstwo całym życiem, pomagać im zrozumieć, że nasze zachowanie, co i jak robimy powinno odzwierciedlać ideę harcerską.

hm. Basia Mahut:

Nasze kursy zastępowych i drużynowych kładą duży nacisk na wzorowe stosowanie wartości ujętych w Prawie i Przyrzeczeniu i tym samym stawianie przykładu dla innych. Przykazania Boskie, Prawo i Przyrzeczenie są podstawą wszystkiego co robimy w harcerstwie. Każdy z nas ma wypływający ze szczerej woli obowiązek ciągłego doskonalenia samego siebie przez pracę nad charakterem. Jako zastępowa, drużynowa czy instruktorka, osobistym przykładem dążymy do budowy lepszego świata w powierzonym nam zastępie, drużynie i środowisku. 62

Aby młoda zastępowa zrozumiała, dlaczego musi się tyle nauczyć podczas kursu prowadzenia zastępu musi wpierw zrozumieć, że wszystko w harcerstwie ma cel; każdy element zbiórki, każda gra, sprawność, wycieczka, biwak ma cel wychowawczy. Kursy dla zastępowych akcentują konieczność wyrobienie u samej siebie dobrych cech charakteru wzorowanych na ideałach ujętych w Prawie i Przyrzeczeniu, a następnie wprowadzenie tych zasad do pracy zastępu Prowadzone według takiego wzorca kursy pomagają zastępom wspólnie wykonać program pracy, a przez to dążyć do zamierzonych celów.

Podobnie na kursie drużynowych, przedstawiamy sylwetkę drużynowej, która stara się żyć według Prawa i Przyrzeczenia i ciągle pracuje nad swoim charakterem, aby wyrobić w sobie dobre cechy, a przez własny przykład i postępowanie przekazuje młodszym harcerkom wartości ideowe. Na kursach drużynowych za pomocą obrzędów, gawęd i zajęć wspieramy postęp drużynowej w jej pracy nad sobą. Praktyczna nauka pisania programów pracy drużyny akcentuje założenia wychowawcze oparte na ideałach, a dokonuje tego przez rozpracowywanie celów wewnętrznych (duchowych, intelektualnych, fizycznych, społecznych i samowychowawczych), oraz zewnętrznych (stopnie, sprawności). Cała praca roczna: zbiórki, stopnie, sprawności, służba Bogu, wycieczki, wspólne zajęcia z innymi jednostkami, uroczystości narodowe, obozy – to środki mające nas zbliżyć do harcerskiego ideału.

hm. Beata Pawlikowska:

Absolutnie tak -- ciągle i często. Ale instruktorki przygotowujące kursy w komendzie chorągwi czy nawet w hufcach mają ograniczony wpływ na funkcyjne w jednostkach.

hm. Wanda Petrusewicz-Allen:

Absolutnie tak. Na zbiorkach również mówi się o Prawie Harcerskim. W naszym kursie na stopień aspirantki dla dorosłych wstępujących do ZHP jest ścisłe zadanie na ten temat: kandydatki muszą odpowiedzieć na pytanie: „Czy uważasz, że Prawo Harcerskie jest nadal aktualne i potrzebne w dzisiejszym świecie? Czy może jest za trudne dla dzisiejszej młodzieży? Opisz swoje wrażenia.” Odpowiedzi są zawsze

63

bardzo sumiennie i w pełni wypracowane; na drugie pytanie kandydatki prawie bez wyjątku odpowiadają, że Prawo nie jest za trudne. Jest to również temat, do którego wracamy podczas dyskusji na końcu kursu.

hm. Marcin Rewkowski:

Tak, Prawo jest przypominane i także na kursach instruktorskich na stopnie pwd, phm, i hm.

hm. Marcin Czabański:

Tak

hm. Marcin Roth:

Na kursach dla zastępowych i drużynowych, Prawo i Przyrzeczenie są podstawowym tematem i wszystko co robimy wiąże się z nim. Aczkolwiek te kursy są bardziej praktyczne i dużo czasu poświęca się na dyskusję i wymianę pomysłów, nie zapominamy o sprawach ideowych. Niemniej jednak, koncepcja „drogowskazu” lepiej pasuje do pracy z wędrownikami, w której główny akcent kładziemy na pracę nad sobą jako człowiekiem, a nie tylko jako funkcyjnym. Najwięcej o Prawie i Przyrzeczeniu mówi się jednak na kursach instruktorskich.

4. Czy rady hufców i drużyn podczas roku i odprawy komend obozów przed akcją letnią zajmują się wyłącznie kalendarzem i sprawami organizacyjnymi, czy podejmują również sprawy wychowania duchowego i ideowego? Jeżeli tak, to proszę podać przykłady. (Tu nie chodzi o „akcje” tylko o „treść”.)

hm. Urszula Daniels:

Nasze kalendarze harcerskie wypełnione są ważnymi datami (harcerskimi, kościelnymi, narodowymi) a przygotowanie i prowadzenie zbiórek harcerskich zajmuje bardzo dużo czasu (obrzędy, praca nad stopniami, zdobywanie sprawności). Nieraz zapomina się o tym, aby przyjrzeć się ogólnym celom naszej pracy, przemyśleć specyficzne cele na dany rok i sprawdzić czy plany szczegółowe pokrywają się z głębszymi wychowawczymi celami harcerstwa. Pomimo to, nieraz zauważyłam, że bezpo-

64

średnio, bez planowania, organicznie i naturalnie w naszych planach występują elementy wychowania duchowego i ideowego. Dlaczego tak właśnie jest? Ponieważ uczymy się najlepiej przez przykład i często nieświadomie powtarzamy to, co nas nauczyły nasze drużynowe lub starsze instruktorki.

hm. Basia Mahut:

Instruktorzy, którzy w ciągu roku prowadzą rady hufców, szczepów i drużyn, oraz odprawy przedobozowe, często stawiają na pierwszym miejscu kalendarz zajęć i sprawy organizacyjne. Będąc jednocześnie wychowawcami zajmują się także sprawami wychowania duchowego i ideowego, o ile w oparciu o Prawo i Przyrzeczenie układają programy pracy, kształcą/szkolą młodsze pokolenia, a przede wszystkim dają przykład własnego życia.

hm. Beata Pawlikowska:

Rady hufców i drużyn jak również odprawy komend obozów zajmują się przeważnie kalendarzem i zaliczaniem wymagań do stopni. Wydaje mi się, że w tym tkwi sedno problemu. Bardzo wiele instruktorek widzi zbiórki i obozy jako cel sam w sobie, a nie jako przygotowanie do życia pełnego służby Bogu, Polsce i bliźnim. Na zbiórkach drużynowe mają zaliczyć wymagania do stopni i sprawności i to jest ich główne zadanie. Instruktorki pomagające w ustalaniu programów rocznych często podsuwają „tematy na dany miesiąc”, które nie wiążą się z ideowym hasłem na dany rok, nie mają myśli przewodniej, a nawet nie mają związku z porą roku czy świętami. Po prostu z początkiem nowego miesiąca drużyna przechodzi do nowego tematu bez ustalenia, czy poprzedni został zakończony i czy następny logicznie wypływa z poprzedniego. Ważne jest odhaczenie wymagań do stopni i to prędko, bo czasu na zbiórki jest mało. Odnoszę wrażenie, że wiele młodszych instruktorek nie wie, jak zmierzyć się z wychowaniem duchowym czy ideowym. Same nie wiedzą dokładnie, czemu to służy, jak to uchwycić, może to być kontrowersyjne, komuś się nie spodobać. Gdzieś, w pędzie by „zaliczyć wymagania” zatracił się sens ukształtowania harcerki; to ma być kształtowanie ducha, wyczulenie na potrzeby innych

65

przez praktyczne zajęcia i głębokie rozmyślania przy ognisku; nie chodzi o ilość sprawności na rękawie, a raczej o prawdziwą zaprawę i przygotowanie do życia.

hm. Wanda Petrusewicz-Allen:

Myślę, że czasami może nie w pełni – przynajmniej więcej czasu poświęcamy aspektom praktycznym, szczególnie tam, gdzie młode komendy mają małe doświadczenie w sprawach wychowania duchowego. W tym wypadku powinnyśmy zwracać się do Instruktorek posiadających umiejętności i zdolności w tej dziedzinie – nie każdy je ma – i prosić o pomoc.

hm. Marcin Czabański:

Tak.

hm. Marcin Rewkowski:

Podobnie jak zaznaczyłem w odpowiedzi na pierwsze pytanie: program jest pisany nad podstawie celów do osiągnięcia, wśród których jest element duchowy. Obrzędy religijne, czas na rozmowy duchowe, a także specjalne, wbudowane w program Msze św. (np. o wschodzie słońce na górze), są częścią programu.

hm. Marcin Roth:

Z mojego doświadczenia, jako funkcyjny który przeprowadził (i nadal przeprowadza) rady/odprawy na różnych szczeblach organizacyjnych, potwierdzam, że dyskusje skupiają się raczej nad kalendarzem i sprawami związanymi z prowadzeniem pracy. Takie spotkania przeważnie trwają godzinami i pomimo to nie zawsze da się omówić wszystkich ważnych spraw. Myślę, że byłoby dobrze uwzględnić również sprawy wychowania duchowego i ideowego, ale przy ograniczonym czasie, którym dysponujemy byłoby to sprawą trudną.

5. Jeżeli nie, to proszę przemyśleć i napisać, w jaki sposób można by w programach pracy jednostek ująć treści ideowe, a funkcyjnym wszystkich szczebli przybliżyć temat stałej pracy nad sobą.

66

hm. Urszula Daniels:

Praca nad sobą jest stałą częścią życia harcerskiego, ponieważ uczymy się jej przez zdobywanie stopni młodzieżowych, etapów wędrowniczych i stopni instruktorskich. Dlatego musimy zadbać o to, aby drużynowe rozumiały, że wszystko w harcerstwie ma cel wychowawczy i jakim celom służą stopnie i sprawności. Na kursach szkoleniowych i konferencjach instruktorskich można bez trudu wprowadzić elementy pracy nad sobą przez zajęcia na temat cech charakteru, równowagi życiowej, pracy w grupach, umiejętności organizacyjnych itp. Zajęcia te mogą być prowadzone przez fachowców w danej dziedzinie lub przez instruktorki.

hm. Basia Mahut:

Uważam, że zawsze można udoskonalić programy jednostek w zakresie stałej pracy nad sobą. W zastępach i drużynach można wprowadzić bardzo proste gawędy, czyli rozmowy z zastępem, na temat „Czy jestem przykładem dla innych?”!

hm. Beata Pawlikowska:

Widziałam jednostki, w których treści ideowe są przekazywane. Zazwyczaj w takich jednostkach jest opiekunka drużyny, instruktorka z dobrym przygotowaniem, która potrafi blisko współpracować z drużynową i przyboczną, doradzać w układaniu programu i potem omawiać poszczególne zbiórki. Widać wtedy, jak drużynowa i przyboczna same się rozwijają, zaczynają inaczej podchodzić do programu roku, myśleć o programie w sposób rozbudowany, szukać możliwości do rozbudowania treści a nie tylko zajęć. Taka relacja wpływa pozytywnie na całą drużynę. Drużynowa, z wsparciem takiej opiekunki, nabywa pewności siebie, którą przekazuje zastępowym. Zastępowe przy niej uczą się nie tylko tego, co mają zrobić na zbiórce, ale dlaczego -- jaki jest prawdziwy cel zajęcia. A na tym polega stała praca nad sobą. Kiedy instruktorka czy młoda harcerka rozumie do czego dąży i dlaczego to jest ważne i uzmysławia sobie jakie ona sama wciąż ma braki, to uczy się jak nad sobą pracować by zdobyć cele, które sobie wyznacza.

67

hm. Wanda Petrusewicz-Allen:

Trudne pytanie. Ja bym szukała porady i pomocy u instruktorek, które mają doświadczenie i umiejętności w tej dziedzinie. I tutaj potrzebujemy więcej czasu na wypracowanie dobrej praktyki.

hm. Marcin Roth:

U wędrowników treści ideowe są z reguły częścią wychowania. Młodzież, w tym wieku potrafi głębiej zastanowić nad tymi sprawami, rozumie, dlaczego są ważne. W pracy harcerzy i zuchów, stosuje się zajęcia oparte na Prawie i Przyrzeczeniu oraz Obietnicy Zuchowej. Dorosłym funkcyjnym można przybliżyć sprawę pracy nad sobą przez wyrabianie etosu służby i odpowiedzialności na przyjętej funkcji. Kierunek nadaje funkcyjny liniowy: drużynowy, hufcowy, komendant chorągwi lub Naczelnik. Własnym przykładem pokazuje, że zawsze jest miejsce na poprawę i doskonalenie samego siebie.

6. Czy przydałby się (np. tam, gdzie nie ma kapelana lub doświadczonego instruktora harcerskiego) zbiór gawęd lub propozycje zajęć dla drużyn i gromad?

hm. Urszula Daniels:

Moim zdaniem jest to dobry pomysł, ale trzeba pamiętać, aby gawędy i zajęcia były napisane językiem prostym, ponieważ w naszych drużynach mamy młodzież z trzeciego i czwartego pokolenia Polaków urodzonych poza Krajem oraz z rodzin mieszanych.

hm. Basia Mahut:

Dostęp do biblioteki gawęd lub zbioru zajęć dla drużyn i gromad bardzo przydałby się, szczególnie tam, gdzie nie ma doświadczonych instruktorów przy jednostkach. Bardzo przydatna byłaby możliwość zwrócenia się do kapelana lub wychowawców harcerskich o pomoc w dostosowaniu programu do młodzieży na wszystkich etapach rozwoju psychologicznego, szczególnie gdy chodzi o zewnętrzne wychowanie młodzieży w dziedzinach ich zainteresowań i umiejętności. Dodatkowo, popieram rozwój mentorowania dla

68

funkcyjnych i młodych instruktorek czy instruktorów przez grono bardziej doświadczonych wychowawców, aby pomóc młodszym funkcyjnym odkryć ich szczególne zdolności, doskonalić wiedzę, umiejętności i wspierać ich w drodze, by stali się dojrzałymi wychowawcami.

hm. Beata Pawlikowska:

Taki zbiór byłby bardzo pomocny. Uważam jednak, że idealnie byłby przygotowany na kilku poziomach, a jeden ze zbiorów byłby skierowany do instruktorek z serią pytań czy ćwiczeń lub rozmyślań. Wydaje mi się, że w dzisiejszym świecie nie tylko dzieci i młodzież nie rozumieją głębiej spraw duchowych czy ideowych. Niejedna instruktorka myśli, że są to sprawy za trudne, czy zbyt ciężkie i treściwe. Łatwiej po prostu coś robić bez trudu zbyt głębokiego myślenia. A duchowość, ideowość wymagają zrozumienia celu działania. Jeżeli dorosłe osoby tego nie czują, to nie potrafią tego przekazać młodym.

hm. Wanda Petrusewicz-Allen:

Taki zbiór na pewno przydałby się w naszej pracy.

hm. Marcin Czabański

Tak, taki „bank narzędzi” bardzo by się przydał jako źródło nowych pomysłów.

hm. Marcin Rewkowski:

Myślę, że taki zbiór bardzo by się przydał jako źródło dodatkowych pomysłów do pracy nad rozwojem duchowym.

hm. Marcin Roth:

Tak, jak najbardziej. Co prawda, książki „Gawędy z Drużynowym” lub „Harcerz w Polu” są takim właśnie zbiorem gawęd lub pomysłów na gry i zajęcia, aczkolwiek te pozycje mają już swoje lata i najczęściej sięga się do nich podczas próby na stopnie. Świeższe, bardziej nowoczesne materiały mogłyby pomóc funkcyjnym w przygotowaniu się do zbiórek i innych akcji. Najbardziej cennym materiałem o ideologii harcerskiej byłby tekst przystępny i odpowiedni do potrzeb naszej młodzieży.

69

NA WIECZNĄ WARTĘ

hm. Ewa Borkowska

1 sierpnia 2021

Ewa Borkowska z domu Iskrzyńska urodziła się 28 czerwca 1956 w Londynie. Studiowała stomatologię na wydziale periodontologii w Royal Dental Hospital. Wstąpiła do drużyny „Wilia” w hufcu „Bałtyk”, została drużynową. Obdarzona pięknym głosem, osobistym wdziękiem śpiewała i tańczyła w zespole im. Oskara Kolberga pod dyrekcją Olgi Żeromskiej. Wyszła za mąż za Czesława Borkowskiego, harcerza z londyńskiej „Siódemki”. Zamieszkali na Wimbledonie, urodził im się syn Andrzej i dwie córki Natalia i Krystyna, którzy również wstąpili w szeregi harcerskie. Jeździła na obozy, wchodziła w skład komend obozów i kursów kształcenia. Przez wiele lat była drużynową gromady zuchowej „Grzybowe Ludki”. Przyczyniła się do rozwoju i metodyki pracy skrzatów w naszym Związku. Kochała przyrodę, była zapaloną ogrodniczką. Miała wielki talent do robót ręcznych: sama szyła sukienki, robiła swetry na drutach i najróżniejsze przytulanki. Spod jej rąk wychodziła wspaniała majsterka. Była ciekawa świata, dużo podróżowała z mężem. Odeszła przedwcześnie, ale z tym samym pogodnym spokojem, który cechował jej całe życie.

Cześć jej pamięci! hm. Krystyna Chciuk

4 września 2021

Dhna Krystyna z domu Pisarska urodziła się w Warszawie 13 marca 1926 r. W Powstaniu Warszawskim była łączniczką w baonie „Żubr” (ps. „Sonia”). Po upadku Powstania została wywieziona do hitlerowskiego obozu jenieckiego. Po wyzwoleniu służyła w I Dywizji Pancernej gen. S. Maczka jako telefonistka i awansowała na porucznika. 70

W 1947 roku przyjechała do Anglii. Wyszła za mąż za kapitana pil. Władysława Chciuka. W 1952 roku rodzina wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych. Osiedlili się w San Francisco. Druhna Krystyna założyła polski zespół taneczny „Łowiczanie”, była współzałożycielką i nauczycielką polskiej szkoły. Kiedy w San Francisco tworzyły się drużyny harcerskie wraz z córkami przystąpiła do pracy. Złożyła przyrzeczenie na obozie. Była drużynową, następnie długoletnią hufcową Hufca „Mazowsze” w Kalifornii i założycielką Zastępu Instruktorek „Kłosy”. Wspierała jednostki, werbowała nowych członków. Była osobą szlachetną, ciepłą i wyrozumiałą, dążyła do wyznaczonego celu. Była wspaniałym przykładem służby Bogu, Polsce i bliźniemu. Została odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi i Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

Ewa Chciuk - Celt

4 września 2021 Cześć jej pamięci!

W Planegg pod Monachium w wieku 97 lat zmarła Ewa ChciukCelt z domu Lovellówna, przedwojenna harcerka z Drohobycza, wieloletnia analityczka do spraw kościelnych w polskim dziale Badań i Analiz Radia Wolna Europa w Monachium, podróżniczka. W chwili wybuchu wojny zaręczyła się z miejscowym drużynowym harcerzy Tadeuszem Chciukiem, bratem wyżej wspomnianego Władysława. Druh Tadeusz, absolwent wydziału prawa na Uniwersytecie Jana Kazimierza i Konserwatorium Muzycznego im. Karola Szymanowskiego we Lwowie był od niej o kilka lat starszy. We wrześniu 1939 r. jako „biały kurier” Związku Walki Zbrojnej przerzucał ochotników przez zaśnieżone Karpaty na Węgry, do tworzącego się we Francji wojska polskiego. W obawie o bezpieczeństwo młodej narzeczonej ściągnął ją w 1940 roku na Węgry, do polskiej szkoły w Balatonboglár. Sam zgłosił się na ochotnika do Armii Polskiej we Francji. Po upadku Francji w maju 1940 roku ewakuował

71

się do Szkocji. W Londynie odbył szkolenie dla cichociemnych i dwukrotnie skakał do Polski jako emisariusz Rządu RP na uchodźstwie. Pierwsza misja w grudniu 1941 r. miała na celu sporządzenie raportu o stanie państwa podziemnego. Przy tej okazji udało mu spotkać się z narzeczoną, jak mówił „Ewą moją”. Celem drugiego skoku do Polski w kwietniu 1944 roku, na prośbę premiera S. Mikołajczyka, kiedy ważyły się losy przyszłego układu sił w Europie, było zabezpieczenie oraz dopilnowanie powrotu do Londynu Józefa Retingera, którego sympatie i kontakty polityczne budziły zaniepokojenie zarówno w polskim państwie podziemnym jak i w rządzie uchodźczym. Z obu misji Tadeusz wywiązał się z honorem. Po przejęciu władzy w Polsce przez komunistów, powstaniu Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej z Bolesławem Bierutem na czele i z udziałem S. Mikołajczyka z Polskiego Stronnictwa Ludowego, Tadeusz jako ludowiec, współpracownik Mikołajczyka wrócił do Polski w grudniu 1945 r. jako urzędnik brytyjskiej misji ds. demobilu, kierowanej przez Retingera. Wziął ślub z Ewą w kościele św. Anny w Krakowie, pracował w wojewódzkim urzędzie ziemskim i działał w PSL. Chciukowie zostali aresztowani, podejrzani o współpracę z brytyjskim wywiadem. Po 6 tygodniach zostali zwolnieni z aresztu, ale zaczęto ich dotkliwie szykanować. Z obawy o życie we wrześniu 1948 roku z córką Oleńką uciekli przez zieloną granicę do Słowacji, stamtąd przez Austrię do Paryża, gdzie w bardzo trudnych warunkach materialnych żyli przez 3 lata. Kiedy w Monachium Amerykanie uruchomili polski program Radia Wolna Europa, Tadeuszowi Chciuk-Celtowi zaproponowano stanowisko redaktora ds. chłopskich. W rozgłośni stawiającej sobie za cel przełamanie komunistycznego monopolu informacji pod pseudonimem „Michał Lasota” Celt prowadził cotygodniową audycję „Droga przez wieś”, której sygnaturką był kujawiaczek, a hasłem: „Tym, którzy żywią i bronią – chłopom polskim: szczęść Boże”. Z czasem został jednym z zastępców dyrektora rozgłośni polskiej, w tym charakterze odpowiadał m.in. za kontrolę merytoryczną i dopuszczanie skryptów na antenę.

72

Zmarł w 2001 r. Jego prochy spoczęły na cmentarzu wojskowym na Powązkach.

Było nas w polskiej sekcji RWE czworo harcerzy – obok Celtów był jeszcze w dziale produkcji śp. hm. Zdzisław Kołodziejski. Z druhną Ewą siedziałam w jednym biurze przez 15 lat. Zawdzięczam im wprowadzenie w świat dziennikarstwa radiowego, warsztat pracy i harcerską przyjaźń. Anna Świdlicka hm.

Cześć ich pamięci!

Dedykacja T. Celta dla K. Sabbata w książce „Biali Kurierzy”

hm. Zygmunt Czajkowski

17 września 2021

Dh Zygmunt urodził się 2 lutego 1934 r. w Kruszewie-Brodowo na Podlasiu. Do Stanów Zjednoczonych przybył w 1959 roku. Był chemikiem z zawodu, a prywatnie ojcem i dziadkiem. Pełnił różne funkcje w ZHP, był wieloletnim hufcowym hufca harcerzy „Kresy” w obwodzie Chicago, Illinois i udzielał się w polskim środowisku emigracyjnym w Detroit.

Cześć jego pamięci!

73

Zbigniew Siemaszko

2 lutego 2021

Z zamiłowania był historykiem, z zawodu – inżynierem elektroniki, z charakteru – człowiekiem wiary, ogromnej wiedzy, niezależnej myśli, w życiu rodzinnym – mężem Marysi i ojcem trzech córek harcerek: Hani, Teni i Ewy. Wspierał harcerstwo uważając, że uczy zdrowych zasad życia, współpracy i stawia młodym ludziom pozytywne cele do osiągnięcia. Pan Zbyszek urodził się 28 października 1923 r. w majątku Lachowszczyzna, na północno-wschodnich Kresach II RP (obecnie w rejonie witebskim na Białorusi). Był wychowankiem wileńskich Jezuitów. Mając niespełna 17 lat został deportowany do Kazachstanu. Po tzw. amnestii wstąpił do armii Andersa, gdzie szkolił się w łączności. Po ewakuacji do Persji, przez Irak i Afrykę Płd. dotarł do Wlk. Brytanii. W Szkocji szykował się do służby cichociemnego, uzyskał stopień podchorążego. W lipcu 1944 r. został przydzielony do Batalionu Łączności w Sztabie Naczelnego Wodza. Po wojnie ukończył studia na Uniwersytecie Londyńskim i pracował jako inżynier. Na emigracji wyróżnił się niezależnością myślenia i szerokim zakresem zainteresowań. Współpracował z „Przeglądem Powszechnym” wydawanym przez księży Jezuitów i z paryską „Kulturą”. Wydał kilka książek o najnowszej historii Polski, podejmując tematy mało znane, kontrowersyjne lub przemilczane z powodów politycznych. Jako jeden z pierwszych pisał o Narodowych Siłach Zbrojnych. Był jednym z największych znawców w temacie zsyłek Polaków do Sowietów i II Korpusu. Jest autorem biografi i gen. Andersa do 1943 r. Był dociekliwy i krytyczny, jednak pozbawiony złośliwości i efekciarstwa. Zmiany, które nastąpiły w Polsce po tzw. „okrągłym stole” oceniał z realizmem, uważając, że świat nie stanął w miejscu, że Polski nie czeka wymarzony powrót do dawnych wartości, bo to już nie ta sama Polska i nie ci sami Polacy. Odszedł tak, jak żył, po swojemu, bez rozgłosu, bez przemówień.

Cześć jego pamięci!

74

Karolina Kaczorowska

21 sierpnia 2021

Karolina z domu Mariampolska, urodziła się w Małopolsce Wschodniej (obecnie Zachodnia Ukraina) blisko Stanisławowa, 26 września 1930 r. Mieszkała w rodzinnym gospodarstwie z matka Rozalią, ojcem Franciszkiem i starszym bratem Józefem. Bracia Marian, Czesław i Jan nie przeżyli dzieciństwa. Karolina, znana w domu jako „Linka”, chodziła do szkoły im. Adama Mickiewicza w Stanisławowie, w niedziele rodzina chodziła na msze wojskowe do stanisławowskiego kościoła farnego. Wspominała swoje wychowanie w kochającej rodzinie, w duchu patriotyzmu i wiary w Boga.

Mając 9 lat, 10 lutego 1940 r., rozpoczęła się jej wędrówka. Tej nocy, oficer NKVD w 2 godziny kazał rodzinie pakować się. Mariampolskich przewieziono na stację kolejową, gdzie stały transporty deportacyjne. Transport na Sybir trwał około miesiąca. Ojca, zabrano na ciężkie roboty do łagru. Matka została z dziećmi w nieludzkich warunkach. Napaść Niemców na Związek Sowiecki w 1941 r. zmienił sytuację polityczną. Polacy na zesłaniu czekali na informacje o powrocie do Polski. Franciszek wrócił do rodziny. Mariampolscy piechotą rozpoczęli długą i ciężką podróż. Franciszek z Józkiem dotarli do wojska Andersa. Rozalia z Karoliną przywędrowały do Afryki. Następny etap życia spędziły w osiedlu Koja, w Ugandzie, nad jeziorem Wiktoria. Linka chodziła do polskiej szkoły, tańczyła w grupie ludowej i zapisała się do gromady zuchowej. Marzyła o byciu harcerką już w Stanisławowie. Gdy nadszedł dzień pasowania na harcerkę Linka chorowała na malarię. Uciekła ze szpitala i tego dnia była pasowana. Później prowadziła na osiedlu gromadę zuchów. Zawsze i często zawdzięczała tej organizacji wychowanie młodzieży na uchodźstwie, była wdzięczna, że General Anders nie zapominał o tych rodzinach i przesłał instruktorki i instruktorów harcerskich. Mieszkańcy osiedla byli przekonani, że po zakończeniu wojny wrócą do Polski. Niestety polityczny układ po wojnie na to nie pozwolił.

75

W lutym 1948 r. Rozalia z Linką wypłynęły statkiem z Mombasy do Southampton. Dotarły do obozu Keevil w Gloucestershire, czekały przez rok na powrót ojca z synem. Linka zamieszkała w Trowbridge chodziła do angielskiej szkoły i ukończyła małą maturę. W tym czasie doskonale opanowała język angielski. W 1950 r. przyjechała do Londynu na spotkanie i zatrzymała się w Domu Harcerskim na Gloucester Rd. Tam poznała Ryszarda Kaczorowskiego. Niedługo potem z rodzicami i bratem zamieszkała w Londynie. Parę lat później Józef wyjechał do Australii. Mimo odległości utrzymywali stały kontakt z nim, żoną Stanisławą i córkami Krystyną, Karoliną, Heleną i Zuzanną. Józef zmarł w ubiegłym roku. Karolina i Ryszard Kaczorowscy pobrali się i zamieszkali na Kilburn, w Londynie. Należeli do polskiej parafii św. Franciszka z Asyżu w Willesden, popierali tę nowo stworzoną parafię, sobotnią polską szkołę i harcerstwo. Urodziły się dwie córki: Jadwiga i Alicja. Matka przerwała studia, gdy młodsza córka zaczęła szkołę, ukończyła je i została nauczycielką. Tę pracę ukochała, pełniła przez wiele lat z entuzjazmem i zapałem. Znano ją w szkole jako „Mrs K”. W tych latach nie pełniła żadnej funkcji w harcerstwie, stała się „najwspanialszą przyjaciółką harcerstwa polskiego” wspierając pracę męża, córek i lokalnych jednostek.W 1972 Kaczorowscy przeprowadzili się na Anson Rd, Cricklewood i opiekowali się Rozalią po śmierci Franciszka. Jako rodzice zawsze podkreślali, że trzeba być dobrym obywatelem kraju zamieszkania, marzyli o wolnej Polsce i o powrocie do Kraju. Z kuchni wypływały polskie potrawy i pieczywa… nie mogli wrócić do Polski, ale starali się utrzymywać polskie tradycje i kulturę. W 1990 r. „Mrs K” przeszła na emeryturę a po urodzeniu wnuków: Ryszarda, Zenona, Marcina, Wandy, Krystyny – objęła całkowicie rolę „Babci Lili”. Dalej angażowała się w różnych organizacjach parafialnych i polskiego Londynu. Była ciągle zajęta, zawsze elegancka, tryskała energią i życiem. 19 lipca 1989 r. Ryszard Kaczorowski po nagłej niespodziewanej śmierci Prezydenta Kazimierza Sabbata, objął urząd Prezydenta II RP. W Polsce Lech Wałęsa wygrał wolne wybory, 22 grudnia 1990, Pierwsza Dama na Uchodźstwie przy boku męża, po 50 latach wróciła do Polski. Od tej chwili wracali tam regularnie.

76

Po śmierci męża w katastrofie w Smoleńsku, była dalej aktywną parafianką i działaczką w polskim Londynie. Odwiedzała rodzinę w Polsce, przyjaciół, ośrodki kulturalne, organizacje, instytuty. Po wydaniu książki Iwony Walentynowicz o wędrówce ze Stanisławowa przez Sybir i Afrykę do Londynu – specjalnie lubiła odwiedzać szkoły w Polsce, podkreślając rolę matek, które jak Rozalia, wychowywały najmłodsze pokolenie przez okres wojenny. Gdy otrzymała diagnozę choroby, zdając sobie sprawę, że będzie potrzebowała stałej opieki, zdecydowała się przeprowadzić do polskiego domu opieki w Ilford Park. Ceniła tam polskie towarzystwo, doskonałą opiekę, polskiego księdza i kapliczkę, odwiedzających przyjaciół i rodzinę. Dwa dni przed śmiercią powiedziała, że już nawędrowała się, teraz ma spokój, odpoczynek i miłe towarzystwo. Covid przeszkodził w planach rodzinnych i towarzyskich, ale zdążyła spotkać prawnuczki Zosię, Izę i prawnuka Kasjusza. Dzięki dzisiejszej technologii, na ekranie poznała najmłodszych wnuków, Aurelię i Henryka, cieszyła się zdjęciami i filmami. Dziś rozpoczęła się ostatnia cześć jej długiej trasy, z Devon do Londynu. Przejechała obok domu na Anson Road i obok ukochanej kaplicy na Walm Lane. Swą podróż zakończy powrotem do Polski aby spocząć przy mężu w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie. Pani Prezydentowo! Linko! Mrs K! Pani Lilu! Ale przede wszystkim kochana mamusiu, babciu i prababciu! Z głębi serca dziękujemy za wszystko i żegnamy Cię słowami twej ulubionej harcerskiej piosenki: „A więc, a więc, W świat ruszamy dziś znów. Spotkamy się tam, gdzie zachodzi nów”. Alicja Jankowska hm.

Cześć jej pamięci!

Zamiast kwiatów na mszy pożegnalnej, zgodnie z życzeniem naszej Mamy prosiłyśmy o złożenie darów na Alzheimer’s Society, organizacji dobroczynnej, zajmującej się badaniami naukowymi, wsparciem pacjentów, ich bliskich oraz edukacją zdrowotną. Dzięki hojności wielu osób przekazałyśmy dotychczas ponad £1000.

77

hm. Zofia Kapiszewska

17 września 2021

W imieniu nas wszystkich z Twojej rodziny harcerskiej, przypadł mi wielki zaszczyt pożegnać Ciebie, Druhno Zosiu. Stanęłyśmy przy Tobie oddając ostatnią posługę w Twojej drodze do Hufca Niebieskiego. Pragną Ci podziękować za Twoją służbę harcerską nie tylko Naczelniczka, Główna Kwatera Harcerek i instruktorki, które Ciebie znały, lecz również druhny z 5 drużyny harcerek „Dunajec” i druhowie z bratniej 8 drużyny na Willesden. Bywali u Ciebie w domu w ostatnich latach…, aby złożyć Tobie życzenia urodzinowe i zaśpiewać Twoje ulubione harcerskie piosenki... Jak to dobrze, że miałaś dobrego Anioła Stróża, który wiedział co sprawi Tobie największą przyjemność w postaci Pani Elizy i pomocy Pana Macieja przez ostatnie 25 lat. Do rodziny harcerskiej dołączyłaś w Warszawie w 1926 gdy wstąpiłaś do 52 drużyny harcerek im. Emilii Plater. Napisałaś: „Od tej pory zaczęło się dla mnie prawdziwe życie…

Pokochałam otoczenie, a na zbiórki czekałam niecierpliwie cały tydzień. Ach! Te fantastyczne zbiórki, wycieczki i obozy. Jeszcze słyszę szum polskich lasów i śpiew polnych ptaków.” Zdobywałaś sprawności, kolejne stopnie, trzykrotnie pełniałaś funkcję drużynowej: 52, 37 i 22 drużyny harcerek. Jeździłaś na obozy, kursy i byłaś przyboczną hufca „Wola”. W 1937 r., po kursie w szkole instruktorskiej na Buczu, zostałaś mianowana podharcmistrzynią. Wyjechałaś na dalsze studia do Krakowa, gdzie byłaś członkiem Kręgu Starszo Harcerskiego. Po powrocie do Warszawy, znowu zostałaś przyboczną hufca „Wola”. Należałaś do harcerskiej służby łączności i wiosną 1939 przeprowadziłaś z ramienia Komendy kurs szkoleniowy łączności, a od sierpnia prowadziłaś hufiec liczący 400 harcerek przeszkolonych w obronie przeciwlotniczej przydzielonych do Dowództwa Okręgu Korpusu nr 1.

78

10 września 1939 r. przekroczyłaś granicę węgierską w myśl rozkazu Dowództwa i trafiłaś do obozu internowanych. Skauci węgierscy, których poznałaś na Zlocie w Spale wyreklamowali Ciebie z obozu i zamieszkałaś u siostry jednego z nich. Od grudnia 1939 r. prowadziłaś pracę kartograficzną w magistracie miasta Jaszbereny w wydziale technicznym. W kwietniu 1940 r, ze względu na bezpieczeństwo, na rozkaz attaché wojskowego zostałaś ewakuowana do Jugosławii. Było tam trochę polskich rodzin i młodzieży, więc zorganizowałaś polską szkołę, założyłaś koedukacyjną drużynę harcerską im. Emilii Plater. Wspominałaś: „Jeździliśmy na wycieczki, uczyłam pionierki terenoznawstwa, gdyż w tej sytuacji było to bardzo ważne. Obchodziliśmy święta narodowe. Młodzieży i dzieci było około 20. Rodzice, przeważnie tylko matki, współpracowały bardzo chętnie…, a ksiądz był opiekunem drużyny…” Te minione lata pracy harcerskiej w Warszawie przygotowały Ciebie do służby z młodzieżą, która znalazła się poza Polską w czasie wojny. Na początku grudnia 1940 r. byłaś ewakuowana przez Cypr, Grecję i Turcję, 10 stycznia 1941 r, dotarłaś do Hajfy w Palestynie. W maju 1941r. przeniosłaś się do Tel-Aviv. Tu była polska szkoła, gdzie zorganizowałaś gromadę zuchową oraz mieszaną drużynę z zastępami dla dziewcząt i dla chłopców. W lipcu 1941 r. odbył się pierwszy obóz harcerski w Bat Yamire pod Tel-Aviv. Tak oceniłaś udział drużyny: „…Drużyna pracowała bardzo dobrze, stawiając na pierwszym miejscu służbę Bogu i Polsce. Starsze harcerki pełniły różne funkcje, aby wdrożyć się do samodzielnej pracy… Po tym, dalsze obozy były prowadzone w różnych miejscach w Palestynie w okresie wakacji…” I te obozy prowadziłaś i nad tą młodzieżą czuwałaś. W sierpniu 1942 r. zostałaś mianowana harcmistrzynią. We wrześniu 1942 Przewodniczący Rady Harcerstwa Polskiego na Środkowym Wschodzie powierzył Ci kierownictwo całej żeńskiej pracy harcerskiej w Palestynie, nadając Ci miano „Hufcowej”. Był to potężny hufiec, duża odpowiedzialność, która spoczywała na Twoich barkach przez następne 4 lata. W Tel-Aviv była polska szkoła, gdzie pracowałaś jako nauczycielka w gimnazjum

79

i liceum, aż do momentu, gdy latem 1946 r rozwiązano szkołę.

Po przyjeździe do Anglii w kwietniu 1947 roku brałaś udział w różnych pracach harcerskich. Byłaś członkiem Głównej Kwatery Harcerek przez wiele lat, pisałaś artykuły do pisma „Węzełek” i należałaś do drużyny instruktorek „Pochodnia”. Pamiętam, gdy przychodziłaś na zebrania, spotkania – drobniutka, elegancko wyglądająca druhna w mundurze, zawsze w pięknych bucikach na lekkim obcasie. Nie dodawały Tobie wiele do wzrostu, ale wykańczały piękny wygląd, który nie tylko ja podziwiałam jako młodsza instruktorka. Kochałaś śpiewać z nami albo przysłuchiwałaś się piosenkom, których nie znałaś. Jak wspaniale, że Twoją radość ze wspólnego śpiewu widziały harcerki i harcerze, którzy w ostatnich latach Twojego długiego życia przychodzili do Ciebie z wizytą. Byłaś samodzielna. Dyskretnie ulatniałaś się z sali przy końcu spotkania. Czekała na Ciebie zamówiona taksówka, nie chciałaś nikogo obarczać zawożeniem Ciebie do domu. Ciekawa byłaś wszystkiego, co działo się w harcerstwie, uważnie słuchałaś jak opowiadałyśmy o naszych doświadczeniach i trudnościach. Byłaś tak skromna, że nie miałyśmy pojęcia o Twojej harcerskiej przygodzie, podczas wojny i jak ważną rolę pełniłaś w Palestynie. Jesteś dla nas przykładem jak cicho, lecz wydajnie można pracować w imieniu służby.

Twoje słowa, które ukazały się w piśmie „Wytrwamy” w 1942r., są świadectwem Twojej wrażliwości i zrozumienia swoich podopiecznych oraz wiarę w ich lepszą przyszłość.

Druhno Zosiu, tyś im pokazała drogę i przygarnęłaś do rodziny harcerskiej, za co na pewno były Ci wdzięczne. A teraz, niech Ci ziemia lekką będzie... Czuwaj, Druhno Zosiu. W cichym śnie, spocznij już. Bóg jest tuż. hm. Teresa Ciecierska

Cześć jej pamięci!

80

Artykuł Druhny Zosi z 1942 r.

81

This article is from: