Ognisko Harcerskie

Page 1

ROK ANDRZEJA I OLGI MA£KOWSKICH W numerze:

PIERWSI SKAUCI PIERWSZE SKAUTKI KRZESZOWICE LWOWSKIE HARCERSTWO AUSTRALIA, KALIFORNIA „SIEDEM S£ÓW“

KWIECIEŃ – CZERWIEC 2008 NR 2 ROK 44


2


Andrzej Małkowski o ruchu skautowym w Polsce: Wiadomość o skautostwie przyszła do nas w Polsce za pośrednictwem Edmunda Naganowskiego, długoletniego sekretarza historycznego Polskiego Towarzystwa Literackiego w Londynie, który w tym celu nawiązał w roku 1909 korespondencję z gen. Baden-Powellem. Nie posunęły jednak sprawy naprzód, jak i wszędzie indziej, głosy prasy. Dopiero kiedy angielski podręcznik skautostwa dostał się do rąk pewnego narodowego zrzeszenia młodzieży uniwersyteckiej we Lwowie, czyn poszedł szybkim krokiem. Dzień 20 marca 1911 r. był owym dniem historycznym, który w zamkniętej sali lwowskiej “Sokoła-Macierzy” zgromadził około 200 wybranych starszych uczniów gimnazjalnych, studentów uniwersytetu i garstkę sokołów. Tak zaczęty trzymiesięczny kurs poufny miał przygotować patrolowych i instruktorów do przyszłych drużyn skautowych. W kwietniu odbył się pod Lwowem jeszcze drugi kurs tajny, który wymykając się obławie żandarmów austriackich zgromadził z kilkudziesięciu miast zaborów austriackiego i rosyjskiego około 60 uczestników. Skutek był ten, że w czasie wakacji 1911 r. istniały już regularne i podległe jednej władzy drużyny skautowe m.in. we Lwowie, Stanisławowie,Buczaczu, Złoczowie, Sanoku, Tarnowie, Krakowie, Wadowicach, Zagłębiu Dąbrowskim, Piotrkowie, Warszawie, a nawet w Rydze! Kiedy zaś w lipcu wyszedł z druku pierwszy zupełny podręcznik skautostwa, postanowiliśmy ujawnić organizację naszą przynajmniej w jednym zaborze, austriackim. Uczyniliśmy to, wydając we Lwowie 15 października 1911 r. pierwszy numer “Skauta” i nagle przedstawiając społeczeństwu kilkutysieczne zastępy. pisane prawdopodobnie w Ameryce w 1915 r.

Andrzej Małkowski o skautkach: Wszystko co dotyczy chłopców-skautów można zastosować i do dziewczątskautów, które mogą w harcach ćwiczyć się z takim samym pożytkiem. Mam nawet wiadomości z dwóch miast (jednego w Małopolsce, drugiego na Rusi Czerwonej), które wskazywałyby, że w nich patrole dziewcząt posiadają większą sprawność od patroli chłopców, co wcale nie jest dziwne dla narodu, który najwięcej w ciągu dziejów wydał kobiet-bohaterów. pismo “Skaut” N°1, 15 październik 1911 r.

*

*

* 3


Olga Małkowska o pierwszych skautkach Jak wiemy 22 maja 1911 r. we Lwowie rozkazem Andrzeja Małkowskiego powstają trzy pierwsze drużyny skautowe: dwie męskie i jedna żeńska im. Emilii Plater, której drużynową zostaje Olga Drahonowska, późniejsza żona Andrzeja. W 1913 roku wychodzi dokument: “POLSKIE SKAUTKI - ZARYS ORGANIZACYJNY”, autorstwa Olgi Małkowskiej, w którym czytamy:

“Przed dziewczętami, podobnie jak i przed chłopcami, leży w Polsce droga otwarta do prawdziwie pożytecznej pracy i służby narodowej. Polskie dziewczęta mogą się do niej przygotować jako skautki. Cel: Organizacja polskich skautek ma wychowywać dzielną kobietę - jako Polkę, kobietę matkę, kobietę jako wychowawczynię przyszłego pokolenia. Urzeczywistnienie celu: Cel ten ma być osiągnięty przez zaprawienie dziewcząt do służby narodowej jako skautki i przez wprowadzenie do ich życia codziennych zwyczajów zdrowych i rozumnych. Organizacja polskich skautek jest instytucją wychowania moralnego i wychowania fizycznego. Polskie skautki składają ślubowanie na: 1. wierność Bogu i Ojczyźnie 2. pomaganie innym 3. posłuszeństwo Prawu Skautowemu Hasłem skautek jest słowo “Czuwaj!”. Oznacza zaś ono, że skautki mają się ćwiczyć w umiejętnościach skautowych - i czuwać, ażeby gdy zajdzie potrzeba, móc dobrze spełnić obowiązek, przypadający na nie w służbie narodowej. Ma to być osiągnięte w Polskich Żeńskich Drużynach Skautowych. Prace i ćwiczenia skautek mogą obejmować: 1. Ćwiczenia cielesne - gimnastyka szwedzka, zasady samoobrony, zasady zdrowia, ćwiczenia w ratownictwie, zabawy na wolnym powietrzu. 2. Życie wśród przyrody - znajomość historii naturalnej, czytanie map, obozowanie, pływanie, wiosłowanie, sygnalizowanie. 3. Prace domowe - gotowanie, gospodarstwo, szycie, pierwsza pomoc, pielęgnowanie chorych, doglądanie dzieci. 4. Patriotyzm - życie religijne, karność, obowiązkowość, wytrwałość, ofiarność, dobre obyczaje, znajomość historii i geografii Polski, poznanie przemysłu domowego, posłannictwo kobiety polskiej. Tą drogą będą skautki kształciły swoje charaktery, wychowując się na dobre obywatelki Polski. W planie organizacji skautek nie ma jednak miejsca 4


ani na naśladownictwo militaryzmu, ani na naśladowanie ćwiczeń polowych skautów...”

Olga Małkowska opisuje dalej UBIÓR SKAUTKI, który sama wymyśliła. A więc: kapelusz szary filcowy z szerokim rondem, szara flanelowa bluza mundurowa z jedną kieszenią po lewej stronie, szara spódnica z kieszenią po prawej stronie, szarawary, pasek skórzany, torba, oznaki. Oto jest początek szarych mundurów harcerek!

ROK 1914 w Krakowie - Skautki polskie na uroczystości ślubnej swojej komendantki Marii Strehlówny.

Dziewczyna - skaut to nie słabe odbicie chłopca-skauta, nie jakieś naśladownictwo nie warte nigdy oryginału, to stosownie do odrębnej organizacji i natury kobiecej na tych samych ideałach oparty, a przecież samodzielny typ dzielnej Polki...

Jadwiga Mayówna,

pismo “Skautka” N°1, Kraków 1914 r. (Materiały na str. 2, 3 i 4 pochodzą z Zeszytu Metodycznego Szarej Koniczyny N°3 ZHR, Małopolska Chor. Harcerek)

• 5


Jednym z najbardziej charakterystycznych elementów stroju pierwszych skautów i skautek, których widzimy na starych fotografiach, była – obok kapelusza z dużym rondem – długa laska. Ta laska spełniała ważną rolę praktyczną i wychowawczą, a przy tym była wyraźnym znakiem, że osoba ją posiadająca wyrusza w drogę, na wędrówkę, może gdzieś na górskie szczyty...

LASKA SKAUTOWA

OLGA MAŁKOWSKA

Tak jak szablica zbawienną była ucieczką we wszelkiego rodzaju rycerskich przygodach i opresjach, tak samo i laska skautowa w leśnym życiu nieocenione może dać usługi. Ileż to rzeczy można z lasek zbudować! Szkielet do namiotu, czy szałasu, trójnóg do zawieszenia kociołka nad ogniskiem, słup sztandarowy, ławy, stoły – to wszystko można zrobić ze zwyczajnych długich lasek skautowych. Widziałam nawet most zrobiony z lasek... Ileż razy się zdarzy, że ktoś w drodze zasłabnie i porzeba go nieść na noszach. Mając laski pod ręką, łatwo sporządzić nosze czy to z zarzutek, czy choćby z lin tylko. A w razie załamania się na lodzie czy podczas wycieczki nocnej, gdy trzeba „łańcuch”, utworzyć żeby się nie pogubić, wówczas długa laska jest nieodzowna. Zaznaczam, że musi to być długa laska (1.40 – 1.50m), bo zwykła krótka laska nie na wiele przydać się może. Wprawdzie nasze górskie ciupagi mogą też mieć zastosowanie na wycieczkach, bo zastępują siekierę, którą noszenie za paskiem lub plecakiem wcale nie jest wygodne, uważam jednak, że jedna ciupaga na zastęp najzupełniej wystarcza. Powinien ją nosić „drwal” zastępowy, reszta zaś dziewcząt czy chłopców w zastępnie winni mieć długie laski... Prócz wielorakich zastosowań, jakie ma laska skautowa, czy to na wycieczkach czy w obozie, może ona być jeszcze i kroniką przeżyć skautowych swej właścicielki czy właściciela, ich curriculum vitae. Sama ją sobie wytnij albo z drzewa nabytego wystrugaj i ozdób. Możesz korę na lasce zostawić i w tej korze dopiero wycinać historie swych wycieczek. U góry laska powinna mieć twój „znak tajny” – symbol imienia twego lub pewnych cech twego charakteru, poniżej w okółkach pismem obrazkowym wyryj kronikę twych przeżyć harcerskich, a więc wycieczki, uroczystości, obozy itp. Możesz mieć laskę białą struganą i w niej nacięcia farbować czy to jagodami, czy liśćmi czy kwiatami. Możesz też laskę ostruganą nad ogniem okopcić (tylko nie przypalić) i następnie dobrze dłońmi sadze w drzewo wetrzeć. Jeżeli zrobisz taki zabieg parę razy, będziesz miała laskę lśniąca, czarną i woda nie będzie się jej czepiała. Nacięcia w takiej lasce wygladają niezwykle efektownie. Przygotowujęc więc teraz ekwipunek do przyszłych obozów i wycieczek, nie zapominajcie o lasce i nie szczędźcie pomysłów i trudów, by ją jak najpiękniej ozdobić. Kiedyś będziecie może odczytywać dzieje waszych wypraw i przygód i może miło wam będzie, że macie taką kronikę, której nie odczyta nikt – prócz wtajemniczonych. 6


Pismo „Czuj Duch”, 1923 r.

Otrzymaliśmy artykuł z pisma „Magazyn Krzeszowicki” (13. 03. 2008) ukazującego się w Krzeszowicach mieście rodzinnym Olgi DrahonowskiejMałkowskiej, który drukujemy poniżej.

KRZESZOWICE W HOŁDZIE DRUHNIE OLEŃCE

DOROTA STROJNOWSKA

Uchwałą Senatu Rzeczpospolitej Polskiej rok 2008 został ogłoszony Rokiem Andrzeja i Olgi Małkowskich – twórców polskiego harcerstwa w uznaniu zasług dla działalności polskiego harcerstwa i jego wartości wychowawczych (uchwała z dnia 2 lutego 2008 roku).

O

lga Drahonowska-Małkowska (1888-1979) jest pierwszą krzeszowiczanką, którą spotkał ten zaszczyt. Jej ojciec Karol, z pochodzenia Czech, w którego żyłach płynęła także krew ormiańska, był wyższym urzędnikiem (administratorem?) dóbr Potockich. Matka, Zofia, pochodziła z czeskiej rodziny Divischów. Olga miała starszą siostrę Wilmę (Wilhelminę, ur. 29 listopada 1884). Patriotyczna atmosfera promieniująca z krzeszowickiego Domu Potockich oddziaływała także na pracowników Hrabstwa i ich rodziny – zapewne nie pozostała bez wpływu również na Karola i Zofię Drahonowskich, którzy wychowali swe córki w wolnościowej polskiej tradycji. W wieku 11 lat Olga organizuje „Zastępy Rycerzy Orła Białego” – złożone z małych krzeszowiczan, wzorowane w części na regulaminach Sokolego związku. Świadczy o tym nie tylko formuła ślubowania: „Przysięgam, że będę walczyć o niepodległość Polski i życie oddam Ojczyźnie” – ale samokształceniowy charakter „Zastępów”. Należało umieć czytać, pisać, poznawać dzieje ojczyste i uczęszczać na zbiórki, podczas których musztrę ćwiczono z użyciem kijów. Na werndle i mannlichery przyszedł czas w okresie wielkiej wojny – pośród Rycerzy byli późniejsi legioniści. Sama Drahonowska wspominała po latach: „Całą duszą buntowałam się przeciw niewoli i marzyłam o zdobyciu niepodległości Polski”.

K

rzeszowickie lata rodziny Drahonowskich są bardzo słabo udokumentowane – archiwalia Potockich nie pozwalają odtworzyć nawet okresu pracy i stanowiska Drahonowskiego. Często przytaczany za książką „The story of millions girls” opis sielskiego dzieciństwa to wspomnienia ogrodu i eksperymentów hodowlanych, lecznicy dla zwierzat, którą założyła w starej szklarni (stad późniejsze studia biologiczne) i polowania z ojcem. Druhna Oleńka wspomina także znaczenie, jakie dla matki miało staranne wychowanie. Świadczą o tym również fotografie – na których widzimy pannę z dobrego domu, w sukni z falbankami i w kapeluszu.

O

lga i Wilma Drahonowskie kształciły się w domu – do 1903 (1904?) roku w Krzeszowicach, następnie w należącej do Potockich Kamionce Strumiłowej,

Olga Drahonowska w wieku 15 lat

7


a w końcu we Lwowie, gdzie Olga eksternistycznie zdała maturę. Studiowała cztery semestry biologię, ale porzuciła ją dla muzyki: w 1910 roku ukończyła Konserwatorium Galicyjskiego Towarzystwa Muzycznego we Lwowie, co umożliwiło jej później objęcie posady nauczycielki fortepianu. Uczęszczała także na kurs rzeźby – i uczestniczyła w zajęciach sportowych organizowanych przez Polskie Towarzy- stwo Gimnastyczne „Sokół” – w rezultacie otrzymała uprawnienia instruktorki i nauczycielki gimnastyki. Uczyła przez wiele lat; zawód ten zapewnił jej środki do życia w trudnych chwilach.

We Lwowie Olga Drahonowska poznała Andrzeja Małkowkiego (ur. w 1888 r. w Trębkach

koło Kutna – zm. w 1919 r. na Morzu Śródziemnym k. Mesyny), założyciela harcerstwa na ziemiach polskich, tłumacza pierwszego podręcznika harcerstwa, wychowawcę młodzieży, patriotę. Wyszła za niego za mąż – i rozpoczęli wspólną działalność, z powodu choroby Małkowskiego, w Zakopanem. Wkrótce po wybuchu wojny, zadenuncjowani, ucielki najpierw do Wiednia, następnie za Ocean. Tam Małkowski próbuje wstąpić do armii – najpierw w USA, następnie w Kanadzie. Statek, którym wraca, tonie – Olga zostaje z jedynym synem, Lutykiem, który urodził się w Stanach. Wraca do Europy i kontynuuje dzialalność na rzecz harcerstwa.

Zasługi Drahonowskiej dla harcerstwa są niepodważalne. Baden-Powellowska koncepcja

skautingu zakłada wyłącznie męskie formacje, nie ma więc w jego pismach żadnych wskazówek dotyczących dziewcząt. Pierwsza polska żeńska drużyna powstaje dzięki niej. To ona wymyśliła strój dla harcerek: szary, filcowy kapelusz z szerokim miękkim rondem (“szerokimi i miękkimi kresami”) szara flanelowa bluza mundurowa z kieszenią po lewej stronie, spódnica z kieszenią po prawej stronie, skórzany pasek i torba (plecak). Później także ona przystosowała do munduru szare płótno, które wówczas było najtańsze – i pozostało po dziś dzień. Jest także autorką pozdrowienia harcerskiego „czuwaj”, które wprowadziła w lipcu 1912 roku podczas pierwszego obozu II Drużyny Skautek w Kosowie, pozdrowienie to „było przypomnieniem obozwiązku służbie wobec Ojczyzny, warty na posterunku i jednocześnie oznaką równości i braterstwa”. Było to jednocześnie pożegnanie ze staropolskim, przyjętym w początkach polskiego skautingu od legionistów pozdrowieniem „czołem”, które uważała za zbyt uniżone.

S

tworzyła hymn harcerski (pierwotnie Marsz Skautów): dostosowała wiersz I. Kozielewskiego ‘Wszystko co nasze’, do którego dobrała melodię pieśni rewolucyjnej z 1905 roku ‘Na barykady’ i dodała własny refren: „Ramię pręż, słabość krusz...”

Zgromadziła fundusze i wybudowała ośrodek harcerski w Sromowcach Wyżnych – Dworek

Cisowy, który do dziś służy dzieciom. Podczas II wojny światowej założyła w Wielkiej Brytanii dla sierot wojennych Dom Polskiego Dziecka, który musiała zostawić wracając do Polski – co stało się w kwietniu 1961 roku. Po krótkiej tułaczce osiadła w Zakopanem, i tam mieszkała do końca swych dni, odwiedzana przez harcerzy z całej Polski. Spoczęła na cmentarzu przy ul. Nowotarskiej – ówczesne władze nie pozwoliły na pochówek na Pęksowym Brzysku. Niebawem na mogile stanął pomnik, upamiętniający także Andrzeja Małkowskiego, który spoczął na dnie Morza Śródziemnego. Obecnie w Zakopanem, przy ul. Kościeliskiej – Droga do Rojów 8, hm. Lesław Dall prowadzi skromne muzeum poświęcone Wielkiej Harcerce i historii polskiego harcerstwa,

8


w którym zgromadzono nieliczne, cenne pamiątki po Małkowskich – harcerskie mundury Olgi i jej wnuczki, fotografie, odznaczenia, szarfy z wieńców pogrzebowych, drobiazgi, książki. Warto odwiedzić to miejsce podczas zakopiańskich wędrówek.

Przez

wiele lat w Krzeszowicach zapomniano o związkach Drahonowskiej z naszym miastem. Spowodowała to nie tylko powojenna zmiana orientacji harcerstwa – ale i związki Małkowskich z Legionami oraz Lwowem, którego polskość starannie wówczas zacierano. Ale już w roku 1986, 1 września – w urodziny Olgi Drahonowskiej – na ścianie Starego Pałacu, w którym Drahonowscy mieszkali, staraniem hufca krzeszowickiego ZHP odsłonięto tablicę poświęconą „Oleńce”. „W tym mieście w dniu 1 IX 1888 urodziła się Olga z Drahonowskich-Małkowska, poetka, rzeźbiarka, pianistka, Harcmistrzyni Rzeczypospolitej, współtwórczyni harcerstwa” – głosi inskrypcja. W roku 2004 skwer przed krzeszowickim kościołem otrzymał imię Olgi Drahonowskiej. Tabliczka z nazwą skweru została umocowana na okazałym głazie. Być może zostanie na nim umieszczona także krótka informacja o Wielkiej Harcmistrzyni.

Często

będziemy pisać o druhnie Oleńce – krzeszowiccy harcerze przygotowali bowiem bogaty program obchodów Roku Olgi Drahonowskiej-Małkowskiej i Andrzeja Małkowskiego. Pierwsze spotkanie – tzw. kominek poświęcony twórczyni polskiego harcerstwa, w którym weźmie udział Burmistrz Krzeszowic oraz władze Chorągwi Krakowskiej ZHP – odbędzie się w Krzeszowicach 19 kwietnia. Pokazana wówczas zostanie cyfrowa prezentacja poświęcona Drahonowskiej. W maju, w ramach Dni Hufca, odbędzie się Festiwal Olgi Małkowskiej, a w październiku – Rajd Oleńki, który ma już długą tradycję. Wezmą w nim udział nie tylko harcerze, lecz także młodzież niezrzeszona.

Zapewne młodzież harcerska będzie także mogła posłuchać wspomnień dha Bolesława Le-

onharda, który leczył Olgę Małkowską podczas jej pobytu w Zakopanem. „Dhnę Małkowską poznałem przypadkiem – dr Wanda Półtawska, która ją leczyła, nie mogła z powodu własnej choroby wyjechać do Zakopanego i poprosiła mnie o zastępstwo. Zgodziłem się bardzo chętnie, pod warunkiem, że Pani Doktor poprosi księdza Kardynała Karola Wojtyłę o Mszę świętą za Andrzeja Małkowskiego. Msza święta za Pierwszego Harcerza RP została odprawiona – i rokrocznie odprawiana jest po dziś dzień. A ja odwiedzałem dhnę Oleńkę za każdym razem, gdy byłem w Zakopanem” – wspomina dh Bolesław.

Zapewne wspomnienia pamiętających jeszcze dh Olgę wzbogacą liczącą kilkanaście pozy-

cji bibliografię Małkowskich – szczególnie, że po roku Małkowskich rozpoczną się obchody stulecia harcerstwa. Jedną z pierwszych pozycji zapowiada już Lesław Dall – będzie to album poświęcony miejscom upamiętniającym Olgę i Andrzeja Małkowskich. Dobrze, że znajdą się w nim także krzeszowickie obiekty. Od Red: Druhowi phm Marcinowi Tatara HR dziękujemy za przesłanie tego artykułu.

‫٭ ٭ ٭‬ 9


Dh. Naczelnik w Australii W marcu i kwietniu br. dh Naczelnik O.H-rzy hm Andrzej Borowy odbył podróż do Australii oraz Nowej Zelandii. W tej ostatniej odwiedzał syna oraz odkrywał ślady Dzieci Polskich - sierot wojennych, które w czasie II wojny światowej Nowa Zelandia przyjęła do siebie. A w Australii w Melbourne spotkał się z harcerstwem.

SPRAWOZDANIE Z WIZYTY DO MELBOURNE, 2008 Piątek 18 kwietnia

Wieczorem uczestniczyłem w spotkaniu instruktorskm w harcówce w Melbourne. Obecni byli: przewodnicząca okręgu, komendant chorągwi, instruktorzy, seniorzy, funkcyjnidrużynowi harcerzy i harcerek oraz KPH z Melbourne. Jest to nowa harcówka na terenie Polskiej Szkoły z salą zajęć, kuchnią, biblioteką oraz biurem. Wręczono mi album “Historia harcerstwa polskiego w Wiktorii” (album jest ciężki i zostanie przesłany pocztą). Następnie mieliśmy pogadankę na temat przygotowań do stulecia i zlotu, działalności Naczelnictwa, protektoratu Prezydenta RP, stosunków do nich i współpracy z ZHR i ZHP. Bardzo się cieszyli, że pamiętamy o nich i że ktoś z Naczelnictwa do nich przyjechał. Przekazuję od nich serdecznie życzenia dla Przewodniczącego oraz dla wszystkich członków Naczelnictwa.

Sobota 19 - wtorek 22 kwietnia

Uczestniczyłem w Kursie obozu phm i hm w Harkway Scout Camp koło Melbourne. Było dwóch kandydatów na stopień hm i sześciu na phm. Obsada instruktorska to: phm Olek Paszkiewicz, hm Jan Smolarek, hm Jan Skiba, ks. hm Wiesław Słowik, hm Krzysztof Dudkowski, hm Andrzej Borowy. Kurs był udany. Uczestnicy grupy młodych instruktorów w wieku 2035 lat wykazali dużo entuzjazmu, energii i zaangażowania.

Ogólne wrażenia

Małe stany jednostek - są to raczej zastępy niż drużyny. Narybek mają tylko z nowego pokolenia urodzonego w Australii - bardzo mało przybywa z Polski. Jednostki rozproszone i daleko od siebie: Brisbane - QLD, Sydney - NSW oraz Melbourne - VIC (trzy ośrodki) oraz kilku harcerzy w Tasmanii. W Adelaide już nie działa harcerstwo. Poza tym brak czasu - instruktorzy prowadzą inne prace społeczne w Polonii (szkoły, parafie, zespoły młodzieżowe).

Minusy

Istnieje zagrożenie zatracenia języka. Trudno jest instruktorom posługiwać się językiem polskim i jeszcze trudniej młodzieży. Mają braki metodyczne - niewłaściwe prowadzenie pracy. Struktura organizacyjna nie jest odpowiednia dla bardzo zmniejszonych stanów. Odczuwają skutki źle prowadzonej pracy. W poprzednich latach niektórzy rodzce, którzy jako harcerze przeżyli te czasy nie mają zaufania do harcerstwa. Praca i entuzjazm skupione są w rękach małej grupy - co będzie jak oni odejdą?

Plusy

Jest duży entuzjazm do harcerstwa i jest duża widoczność harcerstwa w społeczeństwie (ANZAC, msze św., prasa), mają ścisłą współpracę z harcerkami. Harcerki prowadzą 10


gromady zuchowe przy udziale wodzów chłopców w gromadach i na kolonii. Potrafią organizować duże imprezy - Kolejny Światowy Złaz Wędrowników (zgłoszonych jest ok. 90 uczestników) Gra Zlotowa na Zlocie w USA i inne.

Andrzej Borowy hm

ŚWIATOWY ZŁAZ WĘDROWNICZY W AUSTRALII Złaz pod nazwą “SIŁA DUCHA” odbędzie się w dniach 12-20 lipca 2008 r. i będzie to tydzień wędrówki w okolicach Sydney. Komendantką Złazu jest hm Marysia Nowak. Dhna Marysia podaje, że przygotowania już są na ukończeniu: wyznaczona trasa, zgromadzony ekwipunek, spakowane 42 namioty. W Złazie uczestniczyć będzie kapelan harcerski ks. hm Wiesław Słowik. Prosto ze Złazu uczestnicy mają iść razem na Światowe Dni Młodzieży w Sydney i spotkanie z Ojcem Św. Benedyktem XVI. W tej chwili jest około 90 zgłoszeń, w tym 20 z Australii, choć nie jest pewne czy osoby zgłoszone z Polski będą uczestniczyć w Złazie czy tylko w ŚDM. Stosunkowo mało zgłoszeń napłynęło z W. Brytanii i Ameryki. A szkoda, poprzedni złaz wędrowniczy w Australii na Fraser Island udał się bardzo, a jego rezultatem było później aż 8 zawartych małżeństw!

Sydney - budynek opery i Harbour Bridge

11


XXIII ŚWIATOWY DZIEŃ MŁODZIEŻY SYDNEY 15-20 lipca’ 08 Światowe spotkania młodzieży zaincjonowane przez Jana Pawła II w Rzymie 1986 r. zaliczane są do największych wydarzeń młodzieżowych na świecie. Na tegorocznych ŚDM (WYD) w Sydney jest już zarejestrowanych 225 tys. pielgrzymów, w tym ok. 100 tys. Australijczyków. Pół miliona osób jest spodziewanych w kulminacyjnym punkcie spotkania czyli na całonocnym czuwaniu i porannej Mszy św. celebrowanej przez Ojca św. i transmitowanej na cały świat. W okresie poprzedzających ten Dzień młodzież będzie uczestniczyć w konferencjach, wspólnych modlitwach, koncertach, Drodze Krzyżowej, i różnego rodzaju spotkaniach. Podstawowym założeniem “World Youth Day” jest”budowanie mostów przyjaźni i nadziei między kontynentami, ludźmi i kulturami.” Tematem tegorocznego Dnia jest werset z Dziejów Apostolskich (Dz 1,8) “Duch Święty zstąpi na was i otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami”. Ojciec Św. Benedykt XVI w swoim orędziu na XXIII ŚDM pisze: Drodzy młodzi, oczekuję was licznie w lipcu 2008 roku w Sydney. Będzie to opatrznościowa okazja, aby doświadczyć w pełni mocy Ducha Świętego. Przybądźcie jak najliczniej, aby być znakiem nadziei i cenną podporą dla wspólnot Kościoła w Australii, które przygotowują się, aby was przyjąć. Dla młodzieży kraju, który będzie nas gościć, stanie się to wyjątkową sposobnością, by zsekularyzowanemu w wielu kierunkach społeczeństwu obwieścić piękno i radość Ewangelii. Australia, jak cała Oceania, potrzebuje odkrycia swoich chrześcijańskich korzeni. Wspólnie przywoływać będziemy Ducha Świętego, prosząc Boga z ufnością o dar odnowionej Pięćdziesiątnicy dla Kościoła i dla ludzkości trzeciego tysiąclecia. 12


ADASTRA XX - TORONTO, KANADA, 26-28 września 2008 r. Konferencja Instruktorek “Adastra” rozpocznie się w piątek 26-go września 2008 r. o godz. 17.30 w centrum rekolekcyjnym “Queen of Apostoles Renewal Centre”, który położony jest ok. 30 min. od lotniska w Toronto. Organizatorki piszą: “Planujemy w programie podczas Adastry uwzględnić program Głównej Kwatery, który będzie obejmował tematy takie jak: Referaty skrzatów, zuchów, harcerek i wędrowniczek, Regulamin Organizacji Harcerek, program przygotowawczy do 100-lecia, Zlot Harcerek 2010 r. i e-gazetka - posługiwanie się elektroniką. Również planujemy różne dyskusje, warsztaty i ‘burze mózgów’ na tematy takie jak: plany na przyszłość, nasz stosunek do organizacji harcerskich w Polsce i skautingów w kraju zamieszkania, ‘służba’ w trzecim 1000-leciu oraz niespodzianki.” Konferencji przewodniczyć będzie hm Teresa Berezowska. Hasłem Adastry jest: “W każdej skarb - odkryjmy go”. Dzieląc się skarbami organizatorki chcą przygotować zbiór przepisów kulinarnych. Proszą, aby każda instruktorka - także te które w Adastrze nie mogą uczestniczyć - przesłała swój ulubiony przepis na adres: Adastra XX, 7 Sandalwood Place, Toronto, Ontario, Canada M3B 1L5 lub przez e-mail: adastra@zhpkanada.ca do 15-go lipca br.

▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬

KONKURS PIOSENKI NA 100-lecie HARCERSTWA Główna Kwatera Harcerek ogłasza konkurs na nową piosenkę z okazji 100-lecia harcerstwa - w trzech kategoriach: - Piosenkę harcerską - Piosenkę zuchową - Pląs lub taniec Piosenka musi składać się z przynajmniej 2 zwrotek i w tekście zawierać słowa “Sto lat” lub “stulecie”. Słowa mogą być dopasowane do znanej melodii lub można ułożyć melodię własną. Piosenkę nagraną na CD lub taśmę wraz z nutami i słowami oraz dokładnym opisem tańca i pląsu należy wysłać na adres: Konkurs Piosenki 100-lecia Harcerstwa Główna Kwatera Harcerek 23/31 Beavore Lane London W6 9AR Wielka Brytania Termin przesłania utworów do 30 listopada 2008. Wyniki konkursu ogłoszone będą w kwietniu 2009. Nagrody będą przyznane w każdej kategorii. 13


WIEŚCI Z KALIFORNII Już od długiego czasu obserwujemy jak prężnie rozrasta się i żywo działa harcerstwo na terenie Kalifornii, a szczególnie w ośrodku Martinez. Kilka lat temu byłam w San Jose osobiście i z przyjemnością patrzyłam na zaangażowanie instruktorów i ich ducha współpracy, a już zupełnie zauroczyły mnie kalifornijskie zuchy i skrzaty. Dziś to już na pewno dojrzała młodzież, o której czytamy w listach dha Rysia Urbaniaka. Kalifornia ma w osobie dha Ryszarda wspaniałego rzecznika i propogatora. Pisze on o wszystkim, wszystko rejestruje, przy tym widać, że głęboko „czuje” harcerstwo i kocha młodzież. Nie zawsze wszystkie jego listy możemy wydrukować, ale za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Gdybyśmy mieli takich korespondentów – choć w części tak wydajnych – w innych okręgach... wiedzielibyśmy o sobie więcej, lepiej się rozumieli – a e-mailem to już przecież nie taki trud... Do tego cichego życzenia redaktorki Ogniska, dołączamy życzenia dla harcerstwa w Kalifornii, aby rośli w sile ciała i ducha. Redaktorka

O ostatnich wydarzeniach w Kalifornii dh hm Ryszrad Urbaniak pisze:

Historyczne Spotkanie

W Związku Harcerstwa Polskiego działającym poza granicami kraju, Zarząd Okręgu jest miejscem skupiającym najważniejsze władze dzialające na terenie danego okręgu kraju, czyli w naszym wypadku USA. Historyczne zdarzenie dokonało się w sobotę 8 marca br. w San Jose w Kalifornii. Towarzyszyła mu miła atmosfera i iście kalifornijska słoneczna pogoda. Przewodniczący Zarządu Okręgu USA hm Zbyszek Pisański zwołał zebranie Prezydium tegoż zarządu po raz pierwszy w historii harcerstwa na terenie Kalifornii. Od lewej: hm Renia Skawrużyńska, phm Ela Łukasiewicz, Dz.H., Roman Matuszewski, hm Bogdan Jakubczak, hm Zbyszek Pisański, hm Kinga Rzyska, phm Basia Myszkowska, phm Marek Skwarużyński, hm Ryszard Urbaniak.

14


Byłem z nimi przez chwilę. Rozmawiali akurat o propagowaniu ZHP. Podzieliłem się swoimi doświadczeniami. Rozgorzała przyjacielska dyskusja. Nie ważne dla mnie o czym szczegółowo była, z pewnością ważna i długa. Nie ważne ile liczących się osób przybyło (a było ich sporo). Ważne, że podstawą takich spotkań jest polskie i skautowe wychowanie harcerskiej młodzieży. Ważne, że to właśnie tu na tej ziemi po raz pierwszy takie wydarzenie się dokonało. Miła to jest zapłata dla nas, za budowanie daleko od kraju, naszej małej Polski ubranej w harcerskie mundury.

Przed świętami wielkanocnymi

U nas, w polskiej Kalifornii nadchodzące, tegoroczne święta czuć było zapachem ukrytego za swieżym deszczem słońca, wyrabianych ciast i klejonych z niego pierogów, pieczonych wielkanocnych baranków oraz udekorowanych na zielono palm. Niedziela Palmowa to wspaniały doroczny zastrzyk pieniędzy dla tutejszego Ośrodka. Cały dochód ze sprzedanego lunchu, palm i wielkanocnych wypieków przeznaczony jest na nasze miejscowe harcerstwo. Zarówno miejscowa organizacja polonijna – East Bay Polish American Association jak i parafia – Polish Pastoral Center, nie biorą ani grosza. Cała też masa ludzi zaangażowana jest w te przygotowania /.../ W piątkowy wieczór dzieci spotkały się w Kaplicy Matki Bożej Patronki Emigrantów na wspólnej drodze krzyżowej. Czytając modlitwę przy każdej stacji przeszły z krzyżem i świecami przez wszystkie czternaście. Moment zadumy, wyciszenia i czystej dziecięcej modlitwy był przykładem dla wszystkich zgromadzonych wiernych. Po niej jeszcze krótka litania i ciąg dalszy piątkowego spotkania w małym miasteczku Martinez./.../

Wielkanoc

Legenda mówi, że tradycja trzymania warty przy grobie Jezusa sięga bitwy pod Grunwaldem. Jedna z najstarszych relacji o zbrojnej straży przy Grobie Jezusa zamieścił Jędrzej Kitowicz w swoim opisie obyczajów za panowania Augusta III pisząc, że w Warszawie, w kościele kolegialnym drabanci królewscy, u panien benedyktynek w kościele Świętej Trójcy artylerystowie koronni od wstawienia Chrystusa do grobu aż do rezurekcji trzymali wartę. Lubimy tradycje. Od wielu już lat nasze harcerskie dzieci wraz z przynoszonym do poświęcenia w koszykach jajkiem wielkanocnym i smakołykami, stają na warcie przy Chrystusowym grobie. Maluchy i młodzież. W tym roku również tradycji stało się zadość. Hufcowy – czyli przełożony męskiej części harcerstwa na Kalifornię (w dalszym ciągu najmłodszy na całym świecie) – phm Patryk Grobelny trzymał pieczę nad sobotnimi wartami. I znów ta nasza mała kapliczka w Martinez, dzięki podtrzymywaniu typowo polskich tradycji – zmieniła się w kawałek dalekiej, a jakże bliskiej nam tutaj Ojczyzny. Tak właśnie dopełniamy naszego harcerskiego przyrzeczenia, służby Bogu i Polsce. Wypełniamy najlepiej jak tylko potrafimy./.../

Harcerskie Oskary w Los Angeles

Gdy kilka ulic dalej wręczano w niedziele 24 lutego br. Oskary, w salce polskiego kościoła w Los Angeles dhna Renia Skwarużyńska wczesnym popołudniem otwierała harcerski recital. 15


Przy polskim kościele jest miejsce dla wszystkich. Jest też i miejsce dla polskiego harcerstwa. Po mszy nakarmieni smacznym obiadem, dobrą kawą i ciastem zasiedli wszyscy w salce nieopodal kościoła, aby być częścią harcerskiego recitalu. Mnie skojarzył się on od razu z naszymi Harcerskimi Oskarami. I mimo, że nie było złotych statuetek, telewizyjnych kamer, prasy czy też znanych w świecie nazwisk, nie brakowało wspaniałych artystów, polskości, oklasków i uśmiechu. W dwóch częściach programu, posłuchać można było gry na trąbce, klarnecie, akordeonie i gitarze, dźwięków fortepianu, pięknego śpiewu oraz słów poezji. Podczas przerwy widzowie obejrzeć mogli galerię fotografii, zakupić tomiki poezji, czy choćby porozmawiać. Harcerska młodzież przygotowała wystawę swoich prac, a jedna z druhen swoją pracę naukową. Było kameralnie i cudownie. Nie zabrakło burzy oklasków. Były to „nasze oskary”. Jeszcze wspanialsze od tamtych za rogiem. A oto lista zdobywców naszych oskarów: Maciej Rosa, Asia Chyła, Simona Romuzga, Dalia Kodzis, Asia Hrabia, Eliza Skwarużyńska, Kuba Chyła, Marek Skwarużyński, Ryszard Urbaniak, Edyta Frąckiewicz-Kozioł, Jakub Kozioł, Karolina Ratajczak i Justyna Perzyna.

Jestem dumny z tego, ze jestem Polakiem...

Druga część kalifornijskiego kursu ZHP, dla Przewodników i Drużynowych odbyła się w dniach 11-13 kwietnia br. w Martinez. Wzięło w niej udział ośmiu z kilkunastu ogólnej liczby kursantów. Komendant kursu phm Patrycjusz Grobelny, miał do pomocy w prowadzeniu tej części wykładów: hm Zbigniewa Pisańskiego, phm Andrzeja Dymarczyka, mnie – podpisanego poniżej i przybyłego z Detroit na wizytację przedstawiciela Komendy Chorągwii USA – hm Alfreda Lissa. Szkolenie rozpoczęło się już w piątek wieczór. Po nim poukładani na podłodze sali ośrodka East Bay Polish American Association kursanci spędzili noc. Pobudka, gimnastyka, Apel, śniadanie. Wszystko według ustalonego harcerskiego porządku. Sobota to wykłady od rana, aż do późnej nocy. Krótka popołudniowa wycieczka nad deltę rzeki Sakramento. Zachlyśnięcie się piękną, słoneczną pogodą i nauka, nauka, nauka... Niedzielny poranek znów przyniósł słońce. Zwijane śpiwory, posiłek, przygotowanie do Mszy. Po pięknej Mszy świętej z uczestniczącymi w niej weteranami z koła SPK Nr 49 z San Francisko, z siedzącą między nami w harcerskim mundurze, żołnierzem Powstania Warszawskiego – hm Krystyną Chciuk, mszy za pomordowanych w Katyniu – kolejne kilka godzin zajęć. Tak w zasadzie móglbym opisać ten kurs. Kurs dla grupy nastolatków, młodych ludzi, którzy spędzili ten weekend nie na dyskotece, ale z grupą swych najbliższych przyjaciół, którzy chcą kontynuować swe harcerskie życie, chcą uczyć młodszych, być dla nich przykładem, poświęcać swój czas. Mógłbym na tym skończyć mój opis. Byłby na pewno wzruszający i piękny, ale nie to dotknęło mnie najbardziej, że tak pożyteczny i potrzebny kurs się odbył. Nie to! Zmęczone wykładami młodzieńcze twarze w sobotnią noc zasiadły w kręgu przy naszym kominku. Śpiew przeplatały odpowiedzi na pytania – dlaczego chcesz być drużynowym, przewodnikiem? Siedząc między nimi spodziewałem się może jakiś młodzieńczych „płytkich” odpowiedzi. To co usłyszałem poruszyło mnie niezmiernie, było sensem lat pracy z młodzieżą. Mówili z głębi swych serc, nie używając banalnych słów, zapożyczonych frazesów. Wspominali 16


zuchowe lata, kiedy wzorcami byli dla nich inni, młodzi instruktorzy, teraz to oni chcą być takimi przykładami dla młodszych. Mówili często trudnym dla niektórych językiem polskim, o odnalezionej polskości, o znalezionych w polskim harcerstwie prawdziwych przyjaciołach. Opowiadali o swych (często dłuższych od mojej) harcerskich drogach, przejściu przez zuchowe zabawy, harcerskie lata poszukiwań, wędrownicze lata życiowych rozterek. Padło też wielkie słowo. Jeden z nich podsumowując jakby wypowiedzi swych kolegów powiedział: chcę być instruktorem, bo czuje się Patriotą. Zapadła cisza. Na pytanie, co ma na myśli mówiąc to, jak to słowo rozumie, ten młody uczeń szkoły średniej odpowiedział: Jestem dumny z tego, że jestem Polakiem! Dla mnie oni są prawdziwymi patriotami. Potwierdzeniem tego mogą być chociażby łzy na twarzy Prezesa miejscowego koła AK, majora phm Zdzisława Jarkiewicza, gdy mu o tym wydarzeniu opowiedziałem. Powstrzymywane łzy szczęścia. Trzecia część naszego kursu i jego zakończenie, odbędzie się podczas naszego tradycyjnego biwaku majowego, w rozpoczynający nasze harcerskie lato, długi Memorial weekend. Czuwajcie młodzi patrioci! autorem wszystkich powyższych tekstów o Kalifornii jest hm Ryszard Urbaniak

OŚRODEK HARCERSKI W MARTINEZ, KALIFORNIA

17


prof. BOLESŁAW BROŚ (Wrocław)

Lwowskie Harcerstwo (szkic historyczny, część I) Narodziny skautingu – harcerstwa

Skauting, nazwany później harcerstwem, powstał i ukształtował się w Polsce jeszcze pod zaborami, we Lwowie i na Ziemi Lwowskiej, krótko przed wybuchem I wojny światowej. Aby zrozumieć genezę utworzenia się harcerstwa, podwówczas nazwanego jeszcze skautingiem, trzeba zrozumieć środowisko w jakim ono powstało. Lwów w średniowieczu był ośrodkiem handlu między Wschodem a Zachodem. Zawsze wierny (Semper Fidelis) Rzeczypospolitej opierał się najazdom ze Wschodu: Tatarów, Turków, Kozaków, Wołochów, Bolszewików w 1920 roku. Zamieszkiwany był przez mieszankę narodowości: Polaków, Rusinów (Ukrainców), Niemców, Żydów, Ormian, Wołochów, Włochów, które żyły i współpracowały ze sobą zgodnie. W wyniku I rozbioru Polski w 1772 r. Lwów leżący w Małopolsce, zwaną odtąd Galicją, przypadł Austrii. W zaborze austryiackim początkowo występuje silny nacisk germanizacyjny, wywierany przez nasłanych urzędników austryiackich. W drugiej połowie XIX wieku zmiany ustrojowe Austro-Wegier prowadzą do dużej autonomii. Język polski staje się w przeciwieństwie do innych zaborów językiem urzędowym w Galicji, której stolicą jest Lwów. Powstaje polskie szkolnictwo, polskie uniwersytety w Krakowie i we Lwowie, Politechnika Lwowska. Powstaje autonomiczny Sejm Galicyjski we Lwowie, a Polacy obejmują niekiedy kluczowe stanowiska w parlamencie i rządzie austryiackim. Powstają liczne polskie organizacje o zróżnicowanym charakterze, od naukowych po paramilitarne. W organizacjach tych występują tendencje patriotyczne, dążące do odbudowy polskiej państwowości. Jedną z najstarszych organizacji polskich w Galicji, powstałą na wzór czeski w roku 1867 jest towarzystwo gimnastyczne „Sokół-Macierz” głoszące hasło: „W zdrowym ciele – zdrowy duch”, które odegra kluczową rolę w utworzeniu się skautingu. Duży wpływ na ukształtowanie się polskiego skautingu miały też organizacje: niejawne „Zarzewie”, kultywujące wychowanie fizyczne i przysposobienie wojskowe oraz „Eleusis” głoszace abstynecję od tytoniu i alkoholu. Wpływ tych trzech organizacji na tworzący się w Polsce pod zaborami skauting miał na celu wychowanie polskiej młodzieży do walki zbrojnej o odzyskanie niepodleglości. Pierwsze informacje o skautingu pochodzą od Edwarda Naganowskiego, sekretarza Londyńskiego Towarzystwa Literackiego, który na podstawie bezpośrednich rozmów z jego twórcą Baden-Powellem, zamieścił je16 i 17 listopada 1909 r. w lwowskim dzienniku „Słowo Polskie”. „Sokół”, jako najlepiej przygotowany organizacyjnie, przystępuje do tworzenia skautowych drużyn sokolich. Już latem 1910 r., na kursie sokolim w Skolem, we wschodnich Bieszczadach zaznajamia się uczestników ze skautingiem.

18


„Pierwsza Lwowska” powstała właściwie 1 stycznia 1911 r., kiedy to nauczyciel i członek „Sokoła-Macierzy” Czesław Pieniążkiewicz w bursie im. Tadeusza Kościuszki zawiązał w tym dniu z wychowanków z bursy, uczniów lwowskich szkół średnich, liczącą 20 osób, tzw. skautową drużynę młodzieży sokolej. W dniu 26 lutego 1911 roku odbyło się we Lwowie zebranie „SokołaMacierzy”, przy udziale przedstawicieli „Zarzewia” i „Eleusis”, na którym prof. Eugeniusz Piasecki wygłosił referat o skautingu, jako najbardziej wskazanym systemie wychowawczym polskiej młodzieży. 20 marca 1911 r. rozpoczął się we Lwowie pierwszy informacyjny kurs skautowy, który zgromadził ok. 200 uczestników, poszerzony o kilkudniowe ćwiczenia praktyczne w Brzuchowicach pod Lwowem, którego komendantem był Jerzy Grodyński, a część zajęć prowadził Andrzej Małkowski. 21 maja 1911 r. powstaje przy sokole we Lwowie Naczelna Komenda Skautowa, przekształcona później w Związkowe Naczelnictwo Skautowe, w skład której weszli: jako komendant naczelny dr Kazimierz Wykrzykowski naczelnik „Sokoła” oraz Andrzej Małkowski, Czesław Pieniążkiewicz, Franciszek Kapatka, Jerzy Grodyński, Alojzy Horak oraz Olga Drahonowska (później Małkowska, żona Andrzeja Małkowskiego). 22 maja 1911 roku rozkazem dziennym podpisanym przez Andrzeja Małkowskiego uformowano trzy drużyny skautowe, dwie męskie i jedną żeńską. Pierwszą powołaną drużyną była I Lwowska Drużyna Skautowa im. Tadeusza Kościuszki, której drużynowym został Czesław Pieniążkiewicz. Dzień 22 maja 1911 r. uznany został dniem powstania skautingu – harcerstwa w Polsce, a I Lwowska Drużyna Skautowa uznana została za najstarszą drużynę harcerską. W lipcu 1911 r. ukazuje się we Lwowie książka Andrzeja Małkowskiego pt. „Scouting jako system wychowania młodzieży”, oparta na podręczniku Baden-Powella z 1908 r. 15 października 1911 r. rozpoczyna się wydawanie we Lwowie dwutygodnika „Skaut”, który będzie ukazywał się do roku 1939. Idea skautingu zaczyna rozprzeszczeniać się ze Lwowa najpierw na Małopolskę, a w szczególności na Małopolskę Wschodnią, a następnie na ziemie polskie pod zaborami rosyjskim i pruskim. W roku 1911 powstają pierwsze drużyny skautowe w Krakowie. Jednym z ich założycieli jest Stanisław Pigoń, późniejszy wybitny historyk literatury polskiej i filolog, profesor Uniwersytetu Wileńskiego i Jagiellońskiego, więzień Sachsenhausen. Nieco później na przełomie lat 1913-1914, na kursie skautek krakowskich, jaki odbył się w Kuźnicach koło Zakopanego, wykładowcami byli m.in. lwowianie: Jadwiga Falkowska, od 1912 r. komendantka żeńskich drużyn skautowych, podczas II wojny światowej zastępczyni komendantki Wojskowej Służby Kobiet ZWZ-AK, zamordowana podczas Powstania Warszawskiego oraz Eugeniusz Romer, późniejszy znakomity geograf, twórca nowoczesnej kartografii, profesor UJK we Lwowie, zasłużony w ustalaniu 19


I Lwowska Drużyna Skautowa im. Tadeusza Kościuszki, Obóz w Ostałowicach, 1912

granic odradzającego się państwa polskiego, ekspert w rokowaniach pokojowych w Paryżu w 1918 r. oraz w Rydze w 1921 r. W drugiej połowie 1911 r. wyjeżdza ze Lwowa do Warszawy pierwsza grupa instruktorów w składzie: J. Grodyński, M. Affanasowicz, J. Falkowska, M. Neugebauer, J. Gąsiorowski. Powstają w Warszawie pierwsze trzy drużyny skautowe oraz tajna Naczelna Komenda Skautowa, która w sprawach zasadniczych będzie podlegała Związkowemu Naczelnictwu Skautowemu we Lwowie. Tadeusz Strumiłło, delegowany ze Lwowa do Wilna doprowadza do powstania w Wilnie trzech drużyn skautowych. W sierpniu 1912 r. J. Grodyński oraz T. Strumiłło udają się do Poznania gdzie zapoznają członków „Sokoła” z ideą skautingu. W efekcie tego wyjazdu powstaje tam pierwsza drużyna skautowa. Pierwszy zastęp skautowy powstał w Kijowie w 1912 r. Stanisław Sedlaczek, delegowany ze Lwowa do Kijowa, przekształca tam pod koniec 1915 roku Naczelną Komendę Skautową w Naczelne Kierownictwo Harcerskie dla Rusi i Rosji. Stanisław Sosabowski, późniejszy generał i legendarny dowódca Samodzielnej Brygady Spadochronowej w Szkocji, tworzy w 1911 roku drużyny skautowe w rodzinnym Stanisławowie. W tym samym czasie działa w drużynie skautowej w Drohobyczu Michał Tokarzewski, późniejszy generał, który w przededniu poddania Warszawy, 27 września 1939 roku, tworzy konspiracyjną Służbę Zwycięstwa Polski, przekształconą później w ZWZ, a następnie w Armię Krajową. Pierwszym publicznym wystąpieniem młodzieży skautowej był jej udział w obchodach Święta 3 Maja w 1912 roku. Do zgromadzonych wówczas skautek i skautów przemawiał ks. bp Władysław Bandurski, który do końca swojego życia pozostał wiernym przyjacielem harcerstwa. W czerwcu 1912 r. ukazał się we Lwowie podręcznik prof. Eugeniusza Piaseckiego i Mieczysława Schreibera pt. „Harce młodzieży polskiej”. Autorzy 20


nawiązywali w nim do tradycji polskiej i zaproponowali staropolskie nazewnictwo: harce, harcerstwo, harcerz, harcerka. Wtedy właśnie powstało hasło „Czuwaj” jako pozdrowienie skautowe. Zaproponowane przez prof. Piaseckiego nazewnictwo szybko się rozprzestrzeniło. Z okazji 50-lecia Powstania Styczniowego odbył się w lipcu 1913 roku we Lwowie Zlot Sokoli pod przewodnictwem gen. Józefa Hallera, w którym wzięło udział 1100 skautów. Pierwszy obóz skautowy Pierwszej Lwowskiej, w którym udział wzięli także druhowie z innych drużyn, odbył się w 1912 r. w Ostałowicach koło Przemyśla, w majątku Fundacji hr Skarbka. Stanowił on połączenie płatnej pracy zarobkowej jako podstawy utrzymania obozu oraz typowych ćwiczeń skautowych. Praca polegała głównie na różnych robotach leśnych. W roku 1913 skauci polscy, głównie z Galicji, uczestniczyli w Światowym Zlocie Skautowym w Birmingham, w Wielkiej Brytanii, pod dowództwem Michała Affanasowicza, drużynowego IV Lwowskiej Drużyny Skautowej. Nad obozem skautów polskich powiewała flaga polska i widniał napis „Poland” za zgodą gen. Baden-Powella mimo tego, że wówczas Polski nie było na mapie świata. W Zlocie tym uczestniczył z grupą skautów z Trembowoli Klemens Rudnicki, późniejszy generał, więzień łagrów sowieckich, bohaterski dowódca spod Monte Cassino i w kampanii włoskiej, późniejszy dowódca 1 Dywizji Pancernej. W Sokołem w Bieszczadach od roku 1910 i w latach następnych odbywały się kursy instruktorskie, w których uczestniczyli również przedstawiciele zaborów rosyjskiego i pruskiego. Wśród instruktorów będzie tam Józef Haller, a wśród uczestników ks. dr Jan Mauersberger. W Małopolsce Wschodniej, ówczesnej Galicji Wschodniej, obejmującej późniejsze województwa: lwowskie, tarnopolskie oraz stanisławowskie, administrowały później dwie Chorągwie Lwowskie ZHP, męska i żeńska. Na obszarze tym nazywanym również Ziemią Lwowską, w okresie tworzenia się skautingu, tj. w latach 1911-1914, do wybuchu I wojny światowej utworzono 82 drużyny skautowe, skupiające ok 4000 skautek i skautów oraz ok.130 instruktorek i instruktorów. W okresie tym skauting rozwijał się na bazie wychowanków szkół średnich: gimnazjów, seminariów nauczycielskich, szkół zawodowych. Niniejszy szkic daje jedynie niepełny obraz lwowskiego skautingu – harcerstwa, z wyraźniejszym podkreśleniem dziejów Pierwszej Lwowskiej.

I wojna światowa, walki polsko – ukraińskie, wojna polsko – sowiecka

Wychowanie skautowe przed rokiem 1914 zaowocowało w latach 19141920 dużym udziałem skautów w walkach o niepodległość Polski. W ciągu niespełna tygodnia od wybuchu wojny w 1914 roku większość skautów lwowskich znalazła się w Legionach. Zasilili oni przede wszystkim Legion Wschodni, w którym znalazło się kilkuset skautów. Dowódcą jednego z 21


oddziałów skautowych w Legionie Wschodnim został drużynowy I Lwowskiej, Czesław Pieniążkiewicz. Oddział ten przestał istnieć, gdy we wrześniu 1914 roku został rozwiązany w Mszanie Dolnej Legion Wschodni, gdyż legioniści nie chcieli składać przysięgi na wierność cesarzowi Austrii. Wobec zajęcia Lwowa przez Rosjan w początkowej fazie wojny, część skautów lwowskich znalazła się w Zakopiańskiej Drużynie Skautowej, której kierownictwo przejął dh Czesław Pieniążkiewicz. Inna część skautów lwowskich uczestniczyła w walkach legionów Piłsudskiego. Wielu z nich w tych walkach zginęło. M.in zginęli: ppor. Stanisław Szumski z IV Lwowskiej, Adam Libański pod Kostiuchnówką, Adam Lyzoń z VI Lwowskiej pod Krzywopłotami, Antoni Trojanowski z III Lwowskiej, Stanisław Dobrzański z I Lwowskiej. Do legendy urosła postać skauta z Rzeszowa, Leopolda Lisa Kuli, który w wieku 17 lat wstąpił do Legonów Piłsudskiego. Wyróżniał się wyjątkową odwagą i męstwem. Zginął w marcu 1919 roku w walkach z Ukraińcami jako podpułkownik. Pod koniec 1915 roku, po wyparciu Rosjan, wrócił do Lwowa dh Pieniążkiewicz obejmując komendę I Lwowskiej, która wówczas rozrosła się do ponad 100 skautów. Na wiosnę 1916 r. została ona podzielona na kilka drużyn. W okresie tym sposród wielu czynnie działają w I Lwowskiej Tadeusz Sulimirski, późniejszy rektor Polskiego Uniwersytetu w Szkocji oraz Zdzisław Szydłowski, późniejszy dowódca pułku w Dywizji Pancernej gen. Maczka.

Rok 1918

Przekazanie 1 listopada 1918 roku przez Austrię Lwowa Ukraińcom było zaskoczeniem i napotkało z miejsca na żywiołowy opór Polaków. Linia frontu podzieliła miasto na część polską i ruską. Drużyny skautowe nie występują w formie zorganizowanej, lecz wszyscy skauci włączają się do walki w najbliższych im ogniskach oporu. Drużynowy I Lwowskiej Mikołaj Wójtowicz oraz wszyscy trzej przyboczni tej drużyny: Józef Dobiecki, Stanisław Morawiecki i Zdzisław Szydłowski zgłosili się do obrony Lwowa do Domu Techników, pod komendę por. Widackiego. W obronie Lwowa starsi skauci biorą udział z bronią w ręku, młodzi natomiast jako łącznicy, utrzymując często łączność pomiędzy podzielonymi dzielnicami miasta. Przypomnieć należy, że większość starszych skautów była jeszcze w tym czasie w Legionach lub w wojsku austryjackim. Wielu skautów w walkach polsko-ukraińskich polegnie lub wzięci do niewoli zostaną rozstrzelani przez Ukraińców. Zginie Jerzy Grodyński, jeden z twórców polskiego skautingu, członek Związkowego Naczelnictwa Skautowego, b. Drużynowy VII Lwowskiej. Zginą: Leonard Rajewski i Mikołaj Wójtowicz, s. drużynowi I Lwowskiej, zginą również: Tadeusz Podhrebelny z III Lwowskiej, Stefan Klamut z VII Lwowskiej, Ludwik Kornella z I Lwowskiej, 14-letni Jerzy Bitschan i najmłodszy 13-letni kawaler orderu „Virtuti Militari” Antoni Petrykiewicz. Michał Tokarzewski, skaut z Drohobycza, późniejszy generał, organizuje w Krakowie 5 pułk piechoty,

22


rusza na odsiecz Lwowa, wypiera Ukraińców z miasta i broni go jeszcze przez prawie 4 miesiące, uzyskując za te wyczyny bojowe order „Virtuti Militari”. W marcu 1919 roku dh Józef Dobiecki jako komendant oddziałów skautów I Lwowskiej eskortuje z Warszawy do Lwowa 4 wagony kolejowe z bronią i amunicją. W obronie Lwowa i Małopolski Wschodniej zginęło 73 harcerzy i harcerek. W dniach 1 i 2 listopada 1918 roku zwołany został do Lublina zjazd przedstawicieli wszystkich organizacji harcerskich, który uchwalił połączenie tych organizacji w jeden Związek Harcerstwa Polskiego, pod przewodnictwem Naczelnej Rady Harcerskiej, w miejsce dotychczasowego Związkowego Naczelnictwa Skautowego. Nie było na tym zjeździe delegacji ze Lwowa gdyż w tym czasie toczyły się w tym mieście walki polsko-ukraińskie, w których czynny udział brała młodzież skautowa. W uznaniu zasług skautów lwowskich w walkach lat 1918-1919 sztandar Chorągwi Lwowskiej został uchonorowany orderem „Krzyża Obrońców Lwowa”.

Rok 1920

Zamierzając jak głoszono „po trupie Polski opanować Europę, a później cały świat” Rosja Sowiecka uderzyła w 1920 roku na nasz kraj powodując odruch obronny polskiego społeczeństwa gotowego bronić niedawno odzyskanej niepodległości. W wojnie polsko-bolszewickiej uczestniczyło ok. 9 tysięcy harcerzy z bronią w ręku i ok.15 tysięcy harcerek i harcerzy w służbie pozafrontowej. Szczególnie duży był udział harcerzy z Małopolski Wschodniej w oddziałach Armii Ochotniczej. Jak wspomina dh Józef Dobiecki w pierwszych dniach sierpnia 1920 roku poszliśmy z 25 chłopcami z I Lwowskiej, jako pluton w kompanii ckm 1 batalionu 240 pułku piechoty Armii Ochotniczej. Dowódcą batalionu był ppłk Aleksander Domaszewicz, dowódcą kompanii był por. Malinowski, a dowódcą plutonu był początkowo ppor. Kuliweszka, a po jego kontuzji jako sierżant był jego następcą J. Dobiecki. Hufiec lwowskich drużyn zgłosił z początkiem sierpnia 1920 r. z dr. Małopolskiej Armii Ochotniczej ok. 400 ochotników. 8 lipca 1920 r. generał Józef Haller obejmuje przewodnictwo ZHP, w przededniu objęcia dowództwa nad głównym, środkowym odcinkiem frontu, na którym wkrótce rozegra się decydująca o losach wojny Bitwa Warszawska. Na szczególne wspomnienie zasługuje bitwa pod Zadwórzem koło Lwowa, w której zginęło wielu lwowskich harcerzy. Zadwórze, ok. 30 km od Lwowa, znane jest jako „Polskie Termopile”. 17 sierpnia 1920 roku oddział polskiej piechoty, złożony głównie z uczniów szkół średnich, powstrzymał tam natarcie na Lwów wielkich sił Armii Konnej Budionnego. Cały oddział liczący 318 żołnierzy polskich, zginął zasiekany bestialsko przez nieporównalnie liczniejszą konną jazdę Budionnego. Bohaterstwo polskich żołnierzy upamiętniono usypując w tym miejscu kurhan. (Przedruk z pisma „Semper Fidelis” wydawanym we Wroclawiu) c.d.w następnym numerze 23


Uroczystości Katyńskie W Londynie w 68 rocznicę zbrodni katyńskiej, jak co roku, odbyły się uroczystości zapoczątkowane Mszą św. w kościele św. Andrzeja Boboli, a następnie kontynuowane pod Pomnikiem Katyńskim na Cmentarzu Gunnersbury. Wśród licznych sztandarów kombatanckich były jak zawsze sztandary harcerskie oraz flagi narodowe, polskie i brytyjskie, niesione przez harcerzy. Młodzież z hufców lońdyńskich “Bałtyk” i “Warszawa” co roku pełni tu wartę i tworzy szeregi na skrzydłach tłumu Polaków zgromadzonych wokół Pomnika. Odczytano przemówienie Ryszarda Kaczorowskiego b. Prezydenta RP, który nie mógł być obecny na uroczystości. Oto fragmenty jego przemówienia: “... Każdego roku zbieramy się w Londynie pod pomnikiem ofiar sowieckiego ludobójstwa, by złożyć hołd pamięci niewinnych ofiar. Naszą obecnością pra gniemy zadokumentować najgłębszą wolę doprowadzenia do międzynarodowego osądzenia tej zbrodni, w imię prawdy i zwykłej ludzkiej przyzwoitości. Były lata, kiedy w naszej Ojczyźnie za słowo ‘Katyń’ karano Rodaków więzieniem, a obowiązek głoszenia prawdy o eksterminacji Polaków w Związku Sowieckim przejęła emigracja niepodległościowa i brytyjscy przyjaciele. Zmieniały się nastroje i nastawienie polityczne gospodarzy kraju naszego osiedlenia wobec sprawców mordu: od prób neutralizowania tematu i zakazu udziału w uroczystościach katyńskich, do oficjalnego wystąpienia orkiestry wojskowej./.../ Z wdzięcznością przyjęliśmy tak bardzo oczekiwany film ‘Katyń’, w którym największy z polskich reżyserów, pan Andzrzej Wajda przedstawił losy jeńców wojennych i ich rodzin. Film odkrywa 50 lat kłamstwa katyńskiego, demaskując rusyfikację historii, obowiązującą przez długie powojenne lata w PRL i kreowaną przez Związek Sowiecki w państwach wolnego świata./.../ Emigracja niepodległościowa wytrwale przypominała światu o popełnionym ludobójstwie. I chociaż napotykaliśmy na mur obojętności wśród rządzących, to nie ustawaliśmy w naszych dążeniach, by prawda i sprawiedliwość zatryumfowały. Dziś kiedy prawda została odkryta i znani są sprawcy, oczekujemy aktu sprawiedliwości. Świadectwo grobów katyńskich obowiązuje żyjących.” 24


ZAPROSZENIE NA PIELGRZMKĘ Delegat Konferencji Episkopatu Polski ds Duszpasterstwa Harcerek i Harcerzy ks. biskup Tadeusz Płoski nadesłał na ręce wiceprzewodniczącej hm Teresy Ciecierskiej zaproszenie na harcerską pielgrzymkę do Częstochowy:

Kochana Rodzino Harcerska

Księża biskupi zgromadzeni na Jasnej Górze, w trakcie spotkania Konferencji Episkopatu zwrócili się z apelem do wszystkich Organizacji Harcerskich o wspólne pielgrzymowanie Harcerek i Harcerzy do tronu Maryi Królowej Narodu Polskiego. Celem pielgrzymki jest troska o właściwy duchowy rozwój młodego pokolenia Polaków, odpowiedzialnego za przyszłość naszego Kościoła, Narodu i Państwa. “Z siły ducha wypływa zapał do czynienia dobra, miłowania Boga i Ojczyzny”, dlatego jako Delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Harcerek i Harcerzy czując się odpowiedzialny za kształtowanie harcerskiego ducha zwracam się z gorącą prośbą do Was, młodzi Przyjaciele o wspólną modlitwę przed obliczem Pani Jasnogórskiej. Tegoroczna Ogólnopolska Pielgrzymka Harcerstwa na Jasną Górę odbędzie się w dniach od 12-14 września. Ramowy program pielgrzymki zostanie przesłany w późniejszym terminie, po konsultacji z organizacjami harcerskimi oraz Ojcami Paulinami, kustoszami sanktuarium. Na zbliżający się czas obozowania i wędrówek harcerskich, w oczekiwaniu na wspólne pielgrzymkowe czuwanie całej Rodzinie Harcerskiej z serca błogosławię. Warszawa 23 kwietnia 2008 r.

───────────────────────────────────── NOWE WŁADZE ZHR Na X Zjeździe Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej 11-13 kwietnia br. w Warszawie wybrano nowe władze: PRZEWODNICZĄCY - hm Michał Butkiewicz z Bydgoszczy. Jako członek - założyciel brał udział w tworzeniu ZHR w lutym 1989 r. Rodzinnie związany z Kresami, współtworzył fundamenty Związku Harcerstwa Polskiego na Litwie. NACZELNICZKA HARCEREK - hm Maria Brzeska-Deli z Gdynii. Przez szereg lat związana z zuchami, ostatnio w Wydziale Kszatłcenia w GKH-rek. NACZELNIK HARCERZY - hm Michał Sternicki ponownie wybrany, naczelnik harcerzy w kadencji 2006-2008 25


Autor poniższego opowiadania prof. dr hm WIKTOR SZYRYŃSKI odszedł na Wieczną Wartę 21go września 2007 r. w Ottawie. Opowiadanie to, choć pisane w trzeciej osobie, jest najwyraźniej autobiograficzne. Dh Szyryński już przed II wojną światową był dyplomowanym lekarzem oraz asystentem w Klinice Neurologicznej i Psychiatrycznej Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. W czasie wojny za dzialalność konspiracyjną i harcerską był więziony w najgorszych więzieniach sowieckich, najpierw w Wilnie, następnie w Moskwie na Lubiance i w Butyrkach oraz Mińsku i Gorkim. Po uwolnieniu wstąpił do wojska polskiego Gen. Andersa, gdzie na Środkowym Wschodzie pełnił funkcję neurologa i psychiatry w szpitalach wojennych. Tam też w Palestynie w 1944 r. w Książce dla Żołnierza Polskiego po mistrzowsku opisał przeżycia więźnia w sowieckiej celi.

SIEDEM

SŁÓW

Z początku nie spostrzegł ich wcale, chociaż jasno odróżniały się na chropawej desce okutych, prostych drzwi. Uwaga bowiem, pod wpływem znużenia, odkryła najpierw zardzewiałe rusztowanie chłodnych, żelaznych sztab, na które rzucono niedbale dwie szare, zaplute deski. To było łóżko. Wypełniając kąt, zajmowało prawie trzecią część celi. W przeciwległym kącie głodne oczy wyśledziły poszczerbioną glinianą miskę. Obok niej walała się brudna łyżeczka drewniania z poobgryzanymi brzegami. Mdławe światełko sponad drzwi osypywało anemiczną jasność na dalszą część celi, za to pod sufitem kłębił się mrok, ciężarny apokaliptycznym miotem halucynacji i strachów. Tymczasem jednak widziadła te jeszcze się nie objawiły, bo wszystkie dalsze spostrzeżenia skupiły się wokół własnego ciała, którym zaczęły wstrząsać narastające fale piekielnego mrozu. Ten ziąb był najgorszym towarzyszem i dręczycielem w całej więziennej podróży. Był gorszy od gwałtownych lęków śledztwa, od uderzeń i brutalnych, cuchnących wyzwisk. Bo kiedy tamtym można było przeciwstawić twardy, zacięty upór i dumną, mocną pogardę, ziąb skradał się po kryjomu i owijał duszę siecią podstępnych pokus, zwątpień i omamów. A równocześnie ciągnął się nieustępliwy i uparty, przez wszystkie dni katorgi – od szarego, chłodnego ranka, gdy na falach Wilii kołysał się bystry kajak i na ten kajak trzeba było włożyć najgorsze, letnie, przewiewne ubranie, w którym potem wędrowało się przez tygodnie i miesiące więzień, rozsianym po mroźnym bezmiarze dalekiego, obcego kraju. I kiedy życie zawisło na twardym krzyżu niedosiągalnych tęsknot, jedną z nich była uparta chęć rozgrzać się, chociaż przez kilka godzin. Niech napięte do ostateczności nerwy pokryte jakby wiecznym szronem, jak bielejące nad polami druty telegraficzne, odtają wreszcie i uciszą swój nieustanny, wytężony skowyt. I teraz, gdy po kilkumiesięcznym pobycie na sławnej Łubiance, z nakazu zwykłej, barbarzyńskiej nieobliczalności, jechał więzień pod strażą sześciu 26


brauningów do Mińska, gdy pociąg prześlizgiwał się po chłodnych szynach, wypolerowanych styczniowym mrozem – znowu rozdygotana wyobraźnia roiła ciepły kąt celi i miskę gorącej strawy. Ponad zawiłością wzniosłych i niskich uczuć zatriumfowalo prymitywne, biologiczne pragnienie – ogrzać się i zasnąć. Ale szyba była wybita, a okno szeroko otwarte i tak przymarznięte... Dlatego na ścianach celi skrzyły się srebne sznurki zamarzniętej wilgoci, migotały złowrogo w nikłej, żółtej poświacie i ta wrogość blasku walczyła zaciekle z atawistyczną miłością do błyszczących, dobrych przedmiotów, które każe dziecku wyciągać rączki do płomienia i wydłubywać z kukły niedźwiadka szklane guziki oczu. Nawet te chłodne błyski złowrogich ścian wplątywały się w chaos wspomnień, jaki narastał od szeregu miesięcy i zatapiał w wielkiej kadzi pamięci, gdzie tęsknota mieszała ten stop: zarówno słodycz dzieciństwa, zielone przygody tajemnych kryjówek, jak też sentyment szkolnych lat i rzewność powracających melodji. Gdzie kolędy szły w rytmie ravelowskiego bolera, a z gorącego rytmu tańca wychylały się gładkie linie dziewczęcych, białych rąk i rozkwitały wspomnienia przyjaznych oczu za czarnym sitowiem rzęs, który zalewał monotonny plusk Wilii, gdy pieszczotliwie klaskała o kajak. Ten sam kajak, który pozostał nad Wilią i którym już nie można przeprawić się na tamten brzeg życia. Przez wybite okno zawiał przejmujący, styczniowy wiatr. Na próżno więzień kulił się na dwu deskach łóżka i otulał starym, żołnierskim szynelem, jaki mu dano na drogę. Chłód wsiąkał w najgłębsze tkanki ustroju i coraz straszniej oplatał mózg. Stukanie w grube drzwi było bezowocne. Cóż zresztą mógł zrobić strażnik, gdy w celi nie było ani śladu jakiegoś sprzętu służącego do ogrzewania. Więzień pamiętał tylko, że gdy go prowadzono korytarzem, nagląc i grożąc, by nie unosił głowy, spostrzegł przecież blaszane rury pod sufitem. Za drzwiami musiało więc być nieco cieplej. Gdyżby dozorca otworzył drzwi. Ale tamta strona drzwi była równie niedostępna, jak tamten brzeg życia, a z podwórza przez małe okratowane okienko pod sufitem w półokraglej ścianie wdzierał się styczniowy ziąb. Ściana zewnętrzna była półokrągła. To pewnie baszta jakiegoś starożytnego zamczyska – pomyślał więzień – może to nawet który z polskich magnatów wznosił te mury na świadectwo swego dumnego władztwa nad tą biedną, dziką, kresową ziemią... Dalszy wątek myśli zadygotał i zaplątał się w kłębowisko rozmaitych odprysków uwagi. Błysnęło spostrzeżenie, że cela ma numer sześdziesiąty piąty, ale już znowu tęsknota zamieszkała w wielkim tyglu pamięci i z posępnej chmury zaczęły się odrywać stada kosmatych widziadeł. Oblepiały wyobraźnie chłodnymi mackami i trzepotały się wsród fragmentów poszarpanych wspomnień, myśli i planów, wciąż tych samych, jednakowych – karłowatego potomstwa nadziei. Na próżno więzień starał się zasnąć. Wśród oślizgłych omamów sen tańczył płochliwe 27


piruety, to przypadał do rzeczywistości, to zrywał się znowu, jak z rozpalonej blachy. A to był tylko chlód, nieobjętny, żywiołowy, potężny ziąb, przenikający wszystko. Więzień zerwał się nagle i zaczął chodzić po celi. Kosmate widma porwały się jego śladem. To obłęd – pomyślał – z trudem porządkując wyobrażenia – przecie zasadniczym rysem schizofrenii są omamy. Czyżby chłód mógł przyprawić o pomieszanie zmysłów? I przejmujący lęk wplótł się do korowodu udręczeń. Z wysiłkiem porządkowane myśli rozpełzały się wśród znużenia i wyczerpania. „Nie – jeszcze nie...” – pomyślał z ulgą. A równocześnie zaczął się zastanawiać, ile takich nocy jeszcze można wytrzymać i jak dziwnym, twardym stworzeniem jest człowiek, że może tyle przetrwać. Przecież nieznajomość terminu tych męczarni znowu splotła się z lękiem. Znów zakotłował się mrok pod sufitem tylko, że był już jakiś uboższy, słabszy i cieńszy. Więzień spojrzał w zakratowane okienko, - do celi sączył się mleczny zimowy świt. Równocześnie zauważył, że ściany celi pokryte są napisami, wyrysowanymi na odrapanym murze. Gdzieś pod oknem zaczerniła się symetryczna kartka kalendarza. Dnie były kolejno skreślane aż w pewnym miejscu urwały się znaki i otworzył się nieoznaczony czas. Dokoła wiły się polskie zdania, zacierane niedbale – zapewne przez nadzorców – tak, że przecie można było wiele odczytać. Nad łóżkiem zdania ziały rozpaczą i buntem, biły przekleństwami – istne konradowe wersety. Jak monotonny szlaczek na tapecie przecinał ścianę rząd tych samych słów. Za co?...za co?... za co?... za co?...” Obłędny upór zagadki. Pamięć rozbłysła nagle przypomnieniem ścisłego terminu „stereotypia”. Tak ten człowiek cierpiał na stereotypię. A więc także był na granicy pomieszania. Rząd słów urwał się... może dostał ataku szału – i zabrano go z celi... Lęk z nową siłą uderzył o serce więźnia. Czyżby tak i jemu było przeznaczone skończyć? A więc wszystek opór, cała zaciętość i nieustępliwość ponurych łubiańskich nocy, cały misternie budowany plan przetrwania, wytrzymania, miałby zapaść się pod tym ponurym uciskiem przenikliwego chłodu? I nowy lęk: „co powiem w obłędzie, może wypłyną te wszystkie skojarzenia, obrazy i fakty, starannie tłumione, wypchane z pamięci, uparcie fałszowane, gmatwane, wikłane?” – Promien słońca, który wślizgnął się skośnie przez kraty nie był pogodny i jasny, był ostry i twardy, jak nóż. Wtedy wzrok więźnia padł na grube, chropawe deski drzwi. W poprzek przebiegały ciężkie, żelazne sztaby. W środku spało chytre okienko kontrolne – jak szpicel, co w ogólnej celi ma oczy zamkniete, a słuch czujnie zawieszony nad towarzyszami – pod okienkiem, głęboko wycięte w drzewie, rysowało się kilka wyrazów. Więzień zbliżył się i czytał: 28


Polska

Dziadek

Marszałek Warszawa Zakopane Mamusia Tatuś Potem przecztał jeszcze raz i jeszcze... Złe myśli pierzchnęły w popłochu, fantastyczne krajobrazy pamięci wygładziły się i zharmonizowały. Wzruszenie mocne i jasne – podeszło pod gardło, aż wyprostować się musiał i wyprężyć. Wreszcie uczuł wstyd. Przed oczyma stanął mu jakiś jasny chłopak, szczeniak niepokorny, może jeden z tych, co spod Ostrej Bramy walili z karabinów maszynowych po bolszewickich czołgach w beznadziejnym, szaleńczym oporze. Może jeden z tych, co przychodzili w Wilnie spokojni i chłodni, choć paliły się oczy gorące i pytali krótko „co jest do roboty”. A najpewniej jeden z tamtych, co z rozkazem, zaszytym pod kurtą, przedzierali się przez śnieżne zaspy ze stolicy – tam, ku rubieży, do czekających zleceń, niecierpliwych, zuchwałych niedorostków... „A może to była dziewczyna?” – pomyślał nagle – przecie, gdy go prowadzili, słyszał wysokie, dziewczęce głosy z pobliskich cel. – Może to jedna z tych, co miłość jasną uniosły ponad topiel wojny i pielęgnują ją w życiu i w czynach śmiałych, brawurowych, szaleńczych... I wstyd mu się zrobiło tej złej, ponurej nocy w obliczu tych siedmiu słów, które objęły najmocniej prostą i szczerą tęsknotę, najjaśniejsze credo jakiegoś młodego serca, co z plugawej zgnizlizny więziennego życia wyrwało się do dalekiego sztandaru, czyichś siwych, mądrych oczu i śmiałej buławy, do ciepłego przyjaznego zgiełku rozdzwonionego miasta, do łagodnych konturów białych, wolnych gór... A za tym szeregiem zasadniczych prawd przyszły do niepokornego serca dwie najbliższe osoby. I te same rece, które obejmowały w cichym dziecięcym pokoju najdroższe głowy, zapisały ich imiona na czarnej desce zaplutej, ponurej celi mińskiego więzienia... Około ósmej zaszczekały rygle, otworzyły się drzwi i do celi zajrzał strażnik, puszczając przodem jakiegoś osobnika w eleganckim mundurze, o bystyrym, wnikliwym wzroku. Oczy śledczego dygnitarza zatrzymały się na wyprostowanej postaci więźnia i długo, uważnie lustrowały jego twarz i postawę. Po dłuższej chwili zapytał czy nie ma jakiś życzeń... Więzień milczał. WIKTOR SZYRYŃSKI

29


WIEŚCI Z WILEŃSZCZYZNY NA SZLAKU POWSTAŃCÓW STYCZNIOWYCH W styczniu tego roku minęła 145 rocznica jednego z największych zrywów patriotycznych na terenie Polski i Litwy w XIX wieku – powstania z lat 1863-1864, zwanego też Powstaniem Styczniowym. Wydarzenie to z biegiem czasu stało się jednym z największych przykładów bohaterstwa w dziejach naszego narodu. Dowódcy powstania stali się przykładem do naśladowania dla niejednego pokolenia Polaków. 19 stycznia młodzież harcerska Wileńskiego Hufca Maryi pod przewodnictwem ks. hm Dariusza Stańczyka wybrała się szlakiem Powstania Styczniowego. Grupa 10 harcerek i harcerzy WHM z Wilna i rejonu wileńskiego spotkała się przy Ostrej Bramie, skąd szlak prowadził na Plac Łukiski – miejsce stracenia przywódców powstania styczniowego Konstantego Kalinowskiego i Zygmunta Sierakowskiego. Metody zastraszania ludności poprzez publiczne rozprawy przywódców, były okrutnie stosowane, czego dowodem są dziś skromne tablice z napisami w językach litewskim i rosyjskim. Ku zdziwieniu i rozczarowaniu harcerzy nie znaleźliśmy tekstu w języku polskim. Z Wilna ruszyliśmy w kierunku Puszczy Rudnickiej. We wsi Rudniki w swoim domu przyjął nas weteran II wojny światowej, żołnierz Armii Krajowej w stopniu podpułkownika pan Witold Aładowicz, 85-letni staruszek, przykuty do łóżka, od roku niewidomy. Chociaż ciało już odmawia mu posłuszeństwa, jednak duch walecznego patrioty nadal pozostaje mocny. Młodzież z podziwem słuchała wierszy patriotycznych o losach żołnierzy, klęskach i zwycięstwach. Pamięć o wydarzeniach, datach, nazwach miejscowości i nazwiskach nie zawodzi pana Aładowicza. „Być Polakiem to jest zaszczyt” – mówił podpułkownik do młodzieży. Spotkanie z bohaterem zrobiło duże wrażenie na młodzieży. Nawet w dalszej drodze do miejsc pamięci, poświęconych powstańcom poległym w Puszczy Rudnickiej, rozmawiali o tym co usłyszeli. Dalszą drogę wskazał syn pana Witolda Julian, który również w patriotycznym duchu wychował swoje dzieci, a teraz i wnuki. Złożyliśmy hołd młodym powstańcom, poległym w Puszczy, po czym zapaliliśmy znicze przy drewnianej rzeźbie, ustawionej w miejscu śmierci powstańców z 1863 roku. Na tablicy w językach litewskim i polskim widnieje napis „Za wolność naszą i waszą”. Pogoda tego dnia nas nie pieściła, ale nie mogliśmy narzekać, bo chociaż z trudem, ale wyobrażaliśmy sobie, jakie niedostatki mogli przeżywać ludzie, którzy poświęcili życie walce o wolność Ojczyzny. W puszczy odnaleźliśmy też pozostałości po pałacu letnim, w którym niejednokrotnie odpoczywał Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Ignacy Mościcki z żoną. Smutny to widok – ledwo widoczne ruiny porośnięte mchem. Następny przystanek mieliśmy w miasteczku Dubicze, gdzie spotkał nas ksiądz 30


Anatol Markowski. Przy kościele znajduje się pomnik w miejscu spoczynku naczelnika sił powstańczych Ludwika Narbutta. Złożyliśmy hołd dzielnemu przywódcy, odśpiewaliśmy uroczyście modlitwę harcerską, zapaliliśmy znicze. Ks. Dariusz przybliżył obecnym najważniejsze fakty z historii Powstania Styczniowego, opowiedział również o bohaterstwie przywódców oraz oddziałów, które mimo liczej przewagi wojska carskiego stawiły opór zaborcy. Proboszcz parafii pw. Serca Jezusowego ks. Anatol opowiedział nam również o mieszkańcach Dubicz i zaprosił do kościoła. Lekcja historii w terenie zakończyła się przy herbatce na plebanii. Podsumowaliśmy przeżycia całego dnia – po raz pierwszy byliśmy w tych miejscach, gdzie toczyły się walki podczas Powstania Styczniowego, dotknęliśmy historii, spotkaliśmy dzielnego żołnierza AK, który mimo słabej kondycji fizycznej pozostaje silny duchem. W sercach naszych zapisały się słowa „Być Polakiem to jest zaszczyt”, naszym obowiązkiem jest zachować je w swoim życiu. Hm Dorota Siwińska, Hufcowa Wileńskiego Hufca im. Maryi Pani Ostrobramskiej. („Wileńszczyzna” organ Związku Polaków na Litwie, styczeń 2008.)

─────────────────────────────────────

LISTY I ŻYCZENIA

Ks. Abp. SZCZEPAN WESOŁY z Rzymu przesyłając na ręce dha hm. W. Mańkowskiego życzenia z okazji Świąt Zmartwychwstania Pańskiego pisze: “W dzisiejszym świecie istnieje nastawienie przeciwko życiu. Zwłaszcza gdy życie może nieść z sobą trudności i cierpienie. Zanik wiary prowadzi również do zaniku poświęcenia, ograniczenia potrzebnego na przykład w rodzinie. Naczelną zasadą jest szukanie i korzystanie z egoistycznych przyjemności. A to ostatecznie prowadzi do nudów. U młodych, często jedyną rozrywką jest przemoc. Prawda zmartwychwstania mówi, że życie jest darem, że pokonywanie trudności prowadzi do autentycznej radości, tak jak źródłem radości jest służba i pomoc drugiemu. Oznacza to również realizację harcerskiej zasady służby. Życzę by była owa zasada źródłem prawdziwej radości. Dhna MARIA GABNIEWICZ podaje z Warszawy: “Każdego 8-go kolejnego miesiąca - to data śmierci ks. Zdzisława Peszkowskiego - staramy się uczestniczyć we Mszy św. w kaplicy w Wilanowie, w pobliżu budującej się Świątyni Opatrzności Bożej. Potem idziemy do sarkofagu ks. Peszkowskiego, tam się jeszcze modlimy, i składamy symbolicznie kwiaty i zapalamy światła. Brakuje nam Księdza bardzo.”

● ● ● ● ●

31


NA WIECZNĄ WARTĘ Dhna BARBARA ZOFIA SZABLEWSKA z domu CZERNIAJEW - zm. 2 kwietnia 2008 w SHEFFIELD, WB. Urodzona 2 kwietnia 1932 r. w Warszawie, harcerka, nauczycielka w szkołach angielskich i polskich, kierowniczka Polskij Szkoły Sobotniej w Sheffield, odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi w 1998 r. Żona hm Witolda Szablewskiego Powstańca Warszawskiego zmarłego 13 lutego 2008 r., matka hm Marka Szblewskiego komendanta chorągwi Wielko-brytyjskiej. Całej rodzinie składamy wyrazy głębokiego współczucia. Cześć Jej Pamięci! W POLSCE O. hm ADAM FRANCISZEK STUDZIŃSKI - zm. 2 kwietnia 2008 r. w KRAKOWIE. Dominikanin, harcmistrz, generał brygady w stanie spoczynku. Urodzony 2 czerwca 1911 r. w Strzemieniu. Jako gimnazjalista w Żółkwi - harcerz, potem zastępowy I Drużyny im. Stanisława Żółkiewskiego 1923-1928. Dominikanin w Krakowie. Studia teologiczno-filozoficzne we Lwowie i w Warszawie. Po napaści Niemiec i ZSRR na Polskę kapelan żołnierzy polskich internowanych na Węgrzech 1939-1940, następnie w Jugosławii 1940-1941 i w Palestynie, gdzie po pakcie gen. Sikorskiego z Rosją 1941 i ewakuacji Polaków z Rosjii 1942 został kapelanem 4 Baonu Czołgów, a potem 4 Pułku Pancernego w Iraku 1943, Egipcie i we Włoszech 1944. Uczestnik walk o Monte Cassino, Ankonę i Bolonię, odznaczony Krzyżem Virtuti Militari, Krzyżem Walecznych, Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami i innymi odznaczeniami. Powrócił do Kraju w 1947 r. Więzień UB w okresie stalinowskim w 1950-1952. Pełnił szereg czołowych funkcji w zakonie Dominikanów. Historyk sztuki, prowadził prace konserwatorskie w klasztorze Dominikanów w Krakowie. Organizator duszpasterstwa kombatantów od 1959. Nieformalny kapelan nowohuckiego szczepu ZHP Czerwonych Maków im. 32


Bohaterów Monte Cassino od 1970. Od kwietnia 1982 (stan wojenny) organizator duszpasterstwa dla harcerek i harcerzy przy kościele św. Idziego pod Wawelem w Krakowie oraz nieformalny Naczelny Kapelan Harcerstwa Niepokornego w PRL do 1985, organizator spotkań kapelanów z całej Polski, uczestnik Zlotów Ruchu Harcerskiego Rzeczypospolitej w Zakopanem, Szczawie 1984, Krakowie 1987, Zlotu ZHP poza Granicami Kraju w Rising Sun 1988, gdzie z rąk hm Ryszarda Kaczorowskiego ówczesniego Przewodniczącego ZHP, otrzymał stopień harcmistrza. Naczelny Kapelan ZHP r. zał. 1918 w latach 1989-93, Naczelny Kapelan Zlotu 80lecia Harcerstwa w Olsztynie k. Częstochowy 1991 r. Współtwórca duszpasterstwa harcerek i harcerzy, opiekun harcerstwa, duszpasterz kombatantów. Jego zasługą - wśród wielu innych - jest wyremontowanie w Krakowie kościoła św. Idziego, którego był rektorem i który stał się centrum spotkań harcerek i harcerzy. Żegnamy wielkiego kapłana, wielkiego patriotę i harcerza. Cześć Jego Pamięci! Dhna DANUTA BYTNAR-DZIEKAŃSKA ps.”Duśka” - zm. 19 kwietnia 2008 r. w Warszawie Siostra hm Jana Bytnara “Rudego” bohatera Szarych Szeregów odbitego w słynnej Akcji pod Arsenałem 26 marca 1943 r., który zmarł z ran zadanych mu w okrutnym śledztwie. Dhna Danuta była harcerką XIV Warszawskiej Żeńskiej Drużyny “Biała Czternastka”. W czasie II wojny światowej pomagała żołnierzom w szpitalach, osieroconym dzieciom w domu dziecka. Uczyła dzieci ze szkół powszechnych przedmiotów zakazanych przez okupanta. Należała do pierwszego zespołu dziewczęcego małego sabotażu Wawer. Po wojnie trwała niezłomnie na straży pamięci swego brata. Wspólnie z matką Zdzisławą Bytnar współpracowała z drużynami harcerskimi i szkołami noszącymi jego imię. Cześć Jej Pamięci!

33


IDZIE NOC Podajemy słowa i nuty tej pieśni wieczornej na specjalne życzenie dha Przewodniczącego ZHP hm Edmunda Kasprzyka, który podróżując po różnych ośrodkach harcerskich stwierdził, że jest ona często śpiewana nieprawidłowo. A powinniśmy ją śpiewać tak samo na wszystkich szerokościach geograficznych - tak jak została skomponowana.

Idzie noc Słońce już zeszło z gór zeszło z pól

zeszło z mórz w cichym śnie spocznij też Bóg jest tuż

Międzynarodowa pieśń wieczorna skautek “Idzie noc”, przełożona na język polski przez druhnę Olgę Małkowską, pierwszy raz śpiewana była na obozie instruktorskim Głównej Kwatery Harcerek w Spuszy w 1922 roku. Obóz ten prowadziła druhna Małkowska. Hejnał ten został na całej kuli ziemskiej uznany jako hejnał wieczorny. Tradycja ustaliła 3-krotnie śpiewanie tej pieśni: głośno, ciszej i mormorando (bez słów). Poważna melodia hejnału nie powinna być wykorzystana do przeróbek na pobudkę ranną. Należy zwrócić uwagę na słowa: “spocznji też” (a nie ‘już’ jak jest często śpiewane). Pieśń śpiewamy stojąc w kole z rękami skrzyżowanymi przed sobą, które podajemy sąsiadom. Na zakończenie przekazujemy uścisk dłoni ze słowami “Czu-waj”. 34


35


PIERWSI SKAUCI

ROK 1913 – VI LWOWSKA DRU¯YNA SKAUTOWA ROZBIJANIE OBOZU

36


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.