16.04.2016, POZNAŃ, STADION INEA, OBCHODY 1050. ROCZNICY CHRZTU POLSKI – PROCESJA Z RELIKWIAMI POLSKICH ŚWIĘTYCH.
KWIECIEŃ – CZERWIEC 2016
NR 2 ROK 52
Tyś sługa mój, w białą szatę, w nowe życie przyoblecz się, przyoblecz się. Olej święty na me czoło, znaczysz na nim dary swe. Niechaj zło już nie dosięgnie, Jezus Chrystus strzeże mnie. Ziemio, wybrana przez Boga, śpiewaj dziś i wesel się! Pokłon oddaj swemu Panu, w wodzie życia zanurz się. Tyś jest mój syn, w tobie mam upodobanie i w ziemi tej i w ziemi tej. Tyś jest mój Bóg, pieczęć Twoją mam na sercu, to Święty Duch, to Święty Duch. Ten piękny utwór napisany na stare instrumenty, chór męski i chłopięcy oraz sopran został po raz pierwszy wykonany w czasie obchodów rocznicowych Chrztu Polski w Poznaniu. Można go usłyszeć na internecie. 1
ŚWIATOWE DNI MŁODZIEŻY W KRAKOWIE
W dniach 26-31 lipca odbędą się w Krakowie dawno zapowiadane Światowe Dni Młodzieży z udziałem Papieża Franciszka. Myślą przewodnią tych Dni są słowa: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”. Kardynał Stanisław Dziwisz mówi: będzie to wielkie święto wiary, będzie to szansa pokazania młodzieży z całego świata naszego kraju, jego historii i kultury. Od nas jedzie kilka grup, które w ramach obozowania w Polsce wezmą udział w Ś.D.M. Z Wielkiej Brytanii jadą dwie wyprawy harcerek, z Irlandii jeden obóz wędrowny, z Francji wyprawę prowadzi hm. Magdalena Guilhou, a z Lipska hm. Rafał Ryszka. Spodziewamy się, że będzie też wyprawa ze St. Zjednoczonych. Otrzymaliśmy zaproszenie od ZHR do udziału w ich zlocie w czasie Ś.D.M. i w przygotowaniach do nich: duchowym i praktycznym w służbie samarytańskiej. PROGRAM W SKRÓCIE 25 VII młodzież zjeżdża się do Krakowa. 26 VII oficjalne rozpoczęcie Ś.D.M. na Błoniach Krakowskich Mszą św. odprawioną przez ks. kard. S. Dziwisza. 27 VII przylot Ojca Świętego Franciszka na lotnisko Balice i na Wawelu ceremonia powitania Papieża na ziemi polskiej przez Prezydenta RP. I władze państwowe i kościelne. Wieczorem ze słynnego Okna Papieskiego ma nastąpić spotkanie z młodzieżą.
2
W czwartek 28 VII Papież poleci helikopterem do Częstochowy i u stóp Matki Bożej będzie celebrował Mszę św. z okazji 1050 rocznicy Chrztu Polski. O godz. 17.30 wróci do Krakowa i na Błoniach nastąpi oficjalne przywitanie Papieża przez młodych – w pochodzie z flagami przedstawicieli wszystkich krajów. W czasie Dni, pomiędzy spotkaniami centralnymi, odbywają się katechezy z biskupami, pielgrzymki w grupach do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia i Sanktuarium Jana Pawła II w Łagiewnikach oraz trwa Festiwal Młodych. Kraków i Małopolska przygotowały wiele specjalnych atrakcji dla pielgrzymów z całego świata – koncerty, spektakle, wystawy sztuki, wycieczki, m.in. nocne zwiedzanie Kopalni Soli w Wieliczce. W piątek 29 VII Papież poleci do dawnego niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, gdzie ma odwiedzić celę św. Maksymiliana Kolbego. O 17.30 w Krakowie na Błoniach odbędzie się Droga Krzyżowa jedno z głównych wydarzeń i głębokich przeżyć dla uczestników. W sobotę 30 VII Franciszek odwiedzi Sanktuaria w Łagiewnikach. W tym czasie grupy młodzieży ruszają z miejsc zakwaterowania na Campus Misericordiae w Brzegach koło Wieliczki, gdzie rozpocznie się całonocne czuwanie młodych z Papieżem. W niedzielę 31 VII o godz. 10 na Campus Misericordiae Papież celebrować będzie Mszę Świętą Posłania. Jest to uroczyste podsumowanie Ś.D.M. i moment kulminacyjny, w czasie którego, Papież „posyła młodych na cały świat”. Życzymy, aby wszyscy ci, którzy tam będą, wynieśli z tych Dni niezapomniane przeżycia, które pozostawią w sercach radość i trwałe pragnienie służenia innym. Redakcja
3
LIST NACZELNEGO KAPELANA 11.05.2016r. Kochani moi! Skrzaty, Zuchy, Druhny i Druhowie, Instruktorki i Instruktorzy, Przyjaciele! W atmosferze przeżywania dziękczynnych Uroczystości z okazji 1050lecia Chrztu Polski, chcę się z Wami podzielić radosną wiadomością, że i ja osobiście mam wielki powód do podziękowania Bogu za Jego wyjątkową łaskę, i opiekę oraz wszystkie, tak obficie otrzymane dobrodziejstwa na drodze mojego życia. Kończę w tym roku 85 lat życia, 60 lat kapłaństwa i 50 lat służby duszpasterskiej dla Rodaków, żyjących poza granicami Kraju. W związku z tym, w niedzielę, dnia 26 czerwca, o godz. 9.30 (lokalnego czasu) odprawię w moim kościele parafialnym p.w. Trójcy Przenajświętszej w Katowicach – Kostuchnie (ul. Boya – Żeleńskiego 34, 40-750 Katowice – Kostuchna) Jubileuszową Mszę Św. Dziękczynną. Jest moim wielkim pragnieniem, by z jak najwięcej miejsc zamieszkania Rodaków poza Krajem, wzniosła się do Boga, za wstawiennictwem naszego Patrona Błog. Stefana Wincentego Frelichowskiego, harcerska modlitwa wdzięczności za te wszystkie, tak obficie otrzymane łaski i dary. Ogromnie wdzięczny za Wasze włączenie się w moją modlitwę dziękczynną ślę Wam Wszystkim moje bardzo serdeczne pozdrowienia. Szczęść Boże i Czuwaj! Ks. Infułat Stanisław Świerczyński hm. Kapelan Naczelny ZHP pgK 4
UROCZYSTOŚĆ NACZELNEGO KAPELANA Tak więc 11-go czerwca w domu harcerskim na Beavor Lane obchodziliśmy Jubileusz naszego Naczelnego Kapelana i „wzniosła się do Boga harcerska modlitwa wdzięczności”, o którą on prosił – za 85 lat życia, za 60 lat kapłaństwa i 50 lat służby dla Rodaków żyjących na obczyźnie. Dziękczynną Mszą św. celebrował sam Jubilat w asyście ks. hm. Roberta Mogiełki naczelnego kapelana ZHR, który specjalnie przybył z Gdańska, oraz kapelanów ks.hm. Jana Wojczyńskiego, ks.hm. Romana Wernera i ks. Wacława Pokrzywickiego. Sala była pełna starszyzny harcerskiej, zaproszonych gości i przyjaciół, a chór harcerek z londyńskiej drużyny „San” wprowadził nastrój młodości pięknie na głosy śpiewając podczas Mszy św. Jubilat otrzymał mnóstwo życzeń, m.in. od Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka, opiekuna emigracji bp. Wiesława Lechowicza, rektora PMK ks.inf. Stefana Wylężka, a także od sekretarza stanu MSZ hm. Jana Dziedziczaka i ambasadora Witolda Sobkowa. Ks. hm Robert Mogiełka złożył życzenia w imieniu Przewodniczącego ZHP hm. Grzegorza Nowika. Dh Marek Różycki ze Stowarzyszenia Wspólnota Polska przybyły specjalnie z Warszawy wręczył ks. Jubilatowi portret bł. ks. Wincentego Frelichowskiego Patrona Harcerstwa. Życzenia w imieniu harcerstwa składał Przewodniczący ZHP hm. Robert Rospędzihowski, po czym na ekranie zostały wyświetlone „elektroniczne” życzenia okręgów harcerskich przesłane z całego świata. Po tej części uroczystości odbył się kominek, w którym harcerskie pieśni przeplatały się ze wspomnieniami z bogatego życia ks. Jubilata. Drogi książe Kapelanie dziękujemy Ci za to, że jesteś z nami! Niech błogosławiony ks. Wicek wspiera Cię i wspomaga. Życzymy Ci wielu dalszych lat w służbie Bogu, Polsce i harcerstwu. Redakcja „Ogniska” 5
Jubileusz Naczelnego Kapelana Ks. hm Stanisława Świerczyńskiego. Z lewej: Ks. W. Pokrzywicki, Ks. hm R. Mogiełka, Jubilat, Ks. hm J. Wojczyński, Ks. R. Werner. Ks. Jubilat z harcerkami z drużyny „San”
6
1050
ROCZNICA
CHRZTU
POLSKI
W LONDYNIE
Główne uroczystości odbyły się w Opactwie Benedyktyńskim pw. św. Benedykta w Ealing Abbey. Uroczystej Mszy św. przewodniczył ks. Kardynał Vincenty Nichols, Prymas Anglii i Walii, a w koncelebrze uczestniczył ks. bp Wiesław Lechowicz Delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Emigracji Polskiej i Przewodniczący Komisji KEP ds. Polonii i Polaków za Granicą. Licznie zebranych Rodaków i gości, szczelnie zapełniających świątynię, powitał Ambasador RP w W.B. Witold Sobków. Wprowadzenie historyczne wygłosił prof. Marek Kornat z PAN, a wprowadzenie liturgiczne Rektor Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii ks. prał.Stefan Wylężek. Po homilii wygłoszonej przez Kardynała Nicholsa nastąpił uroczysty moment odnowienia Przyrzeczeń Chrzcielnych, które poprowadził ks. bp Lechowicz. Piękną oprawę muzyczną pieśni chóralnych odtworzył chór polski Senza Nome z Coventry. Natomiast piękną oprawę wizualną niewątpliwie tworzyły poczty sztandarowe oraz młode harcerki i harcerze formujący szpaler wzdłuż głównej nawy kościoła. Patrząc na nich byliśmy dumni. NA Ś W I E C I E – i 50 L A T
TEMU
Wiemy, że w prawie wszystkich ośrodkach polskich, wszędzie tam gdzie są Polacy, odbywały się uroczystości rocznicowe, zwykle w lokalnych kościołach. Jednak o ile skromniej od tych, które miały miejsce 50 lat temu ! Są jeszcze wśród nas ci, którzy pamiętają obchody milenijne w 1966 r. , Stadion Withe City w Londynie wypełniony dziesiątkami tysięcy Polaków, rzesze kombatantów, delegatów i młodzieży harcerskiej, przybyłych z całej Anglii i wielu kraji z za oceanu. Praktycznie we wszystkich środowiskach polskich na świecie odbyły się wtedy wielkie uroczystości. Miały one również przypominać światu, że Polska żyje, że jest krajem chrześcijańskim. Emigracja mogła wyrazić to, czego w zniewolonej Polsce mówić nie było wolno i to była jej wielka szansa. Obecnie w Polsce pojawiło się zainteresowanie tym tematem. Z inicjatywy historyka i senatora prof. Jana Żarynia. W senacie została zorganizowana konferencja „Obchody milenium na uchodźstwie – w 50. Rocznicę”. Są dalsze plany na badania naukowe, obejmujące wszystkie ośrodki polskie na świecie. Zdaniem profesora obchody milenijne i przygotowania do nich były 7
szczególnie ważnym wydarzeniem w historii Emigracji i miały silny wpływ na Kraj. Oprócz wydawnictw planowane jest stworzenie specjalnego archiwum przy Uniwersytecie Kard. Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Prof. Jan Żaryń zwraca się z apelem do wszystkich a szczególnie do młodych, synów i córek, którzy w swoich rodzinnych zbiorach mają jakiekolwiek wspomnienia matek i ojców, fotografie, dokumenty dotyczące milenijnych wydarzeń, prosząc o kontakt : e-mail : senator.zaryn@gmail.com Redakcja
Obchody 1050. rocznicy Chrztu Polski w Londynie w Opactwie Benedyktyńskim – Ealing Abbey. Fot. Ryszard Szydło.
8
LEDNICA–GNIEZNO–POZNAŃ Obchody 1050 rocznicy Chrztu Polski Trzydniowe, uroczyste obchody 1050 rocznicy Chrztu Polski rozpoczęły się w dniu 14 kwietnia 2016 roku od zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu Polski w seminarium duchownym w Gnieźnie, a następnie przeniosły się na Ostrów Lednicki, gdzie według historyków odbył się chrzest Mieszka I. Tam, duchowni chrześcijańscy pod przewodnictwem prymasa Polski arcybiskupa Wojciecha Polaka wzięli udział w nabożeństwie ekumenicznym, z wystawieniem relikwii św. Wojciecha. Droga na miejsce nabożeństwa prowadziła przez specjalnie skonstruowany i postawiony na wyspie most pontonowy. W czasie nabożeństwa nastąpiło poświęcenie jubileuszowego dzwonu „Mieszko i Dobrawa”- symbolu dynastii piastowskiej i tysiącletniej tradycji kulturowej narodu polskiego. Abp Polak powtórzył słowa Prymasa Tysiąclecia kard. Stefana Wyszyńskiego wypowiedziane w roku milenijnym 1966 „że na glebę polską i na duszę polską, na kształtującą się coraz wspanialej kulturę narodową padały ziarna Boże, które w pokoleniach chrzczonych przez Kościół w ziemi ojczystej, wydały wspaniałe owoce”. Na zakończenie uroczystości przeleciała nad głowami zgromadzonych eskadra samolotów Iskra, pozostawiając na niebie biało-czerwoną wstęgę narodowych kolorów. Po południu odbyła się w katedrze gnieźnieńskiej uroczysta Msza św. pod przewodnictwem legata papieskiego, sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej, kardynała Pietro Parolina, która była głównym punktem centralnych uroczystości w Gnieźnie. Zgromadziła przedstawicieli duchowieństwa, parlamentarzystów, rządu - z premier Beatą Szydło i prezydentem Andrzejem Dudą na czele - oraz zaproszonych gości. Pod koniec Mszy św. Prezydent podkreślił wagę wiary chrześcijańskiej w kształtowaniu się polskości – „to wzruszający i niezwykle podniosły moment, gdy stajemy tutaj 1050 lat po dniach, kiedy zapewne w uroczystej oprawie władca tych ziem, książę Mieszko przyjmował chrzest. Początek rzeczywistości naszej polskiej historii miał dwa wymiary – duchowy, bo przyniósł nową religię w której większość Polaków trwa do dzisiaj i ten, który dał podwaliny dla tworzenia nowoczesnego państwa. Te dwa elementy, duchowy i państwowy splotły się wieki temu i trwają, chociaż były w historii momenty, kiedy element państwowy znikał na skutek gniewu, wojny i
9
agresji, ale dzięki wierze katolickiej Polacy nie pozwolili pozbawić się „ducha polskiego”. W piątek 15 kwietnia obchody Chrztu Polski kontynuowane było w Poznaniu, gdzie odbyły się uroczyste obrady Zgromadzenia Narodowego z niezwykłym i podniosłym orędziem prezydenta Polski, Andrzeja Dudy i procesją maryjną z kościoła Farnego na Mszę św. poznańskiej katedrze. A ostatniego dnia obchody rocznicowe przeniosły się na poznański stadion INEA na cały dzień jubileuszowego świętowania. Stadion może pomieścić 35 tysięcy widzów więc przybyliśmy wcześnie obawiając się długiego oczekiwania na wejście, ale odbyło się ono z iście „poznańską” sprawnością z życzliwą pomocą uśmiechniętych młodych wolontariuszy sprawdzających karty wstępu i zawartość toreb, kierujących nas do poszczególnych sektorów, rozdających „pakiet pielgrzyma” czyli bony na kanapki i napoje, a na koniec życzących nam słonecznej pogody. Gdy wchodziliśmy na murawę stadionu, gdzie na plastikowej „podłodze” rozstawiono krzesła trwały już występy grup artystycznych i świadków wiary. Na mini-scenie z boku ołtarza stał Jan Budziaszek, sławny perkusista zespołu Skaldowie i mówił o swoim życiu, o swej matce, która mimo niedostatku i głodu nie zgodziła się na aborcję, za to wzięła do ręki różaniec i w listopadzie 1945 roku urodził się jej drugi syn, Jan. W swoich wspomnieniach napisał: „szukałem Boga w wielu różnych religiach, dużo podróżowałem….Interesowała mnie zwłaszcza filozofia Wschodu….W Indiach nie znam innej muzyki poza muzyką sakralną i obrzędową. Prawie wszystko , co grają Hindusi, jest modlitwą”. I tak biegło jego życie do czasu pierwszej pielgrzymki do Częstochowy, gdy Matka Boska włożyła do jego ręki różaniec, od tej chwili źródłem jego natchnień nie był już alkohol i marihuana, ale tabernakulum i modlitwa różańcowa. Z miłością mówił o Matce Bożej Królowej Polski i słowach Jezusa do s. Faustyny, o Jej dzienniczku, który po Biblii ma największą ilość sprzedanych egzemplarzy na świecie i o chrześcijaństwie, które jest jednym wielkim przebaczeniem. A wyrazem tego jest Koronka do Jezusa Miłosiernego. I na koniec poprosił, abyśmy zapamiętali z jego wystąpienia tylko jedno zdanie – Polska będzie Chrystusowa albo nie będzie jej wcale! Czas oczekiwania na Mszę św. wypełniały dalsze świadectwa nawrócenia i występy zespołów pieśni religijnych. Z zespołem „Arka” i chórami poznańskimi cały stadion śpiewał „Taki duży, taki mały może świętym być”, pieśń „Czcijmy Jezusa” i oczywiście hymn napisany specjalnie na tę 1050 rocznicę „Gdzie chrzest, tam nadzieja”. 10
Przyszedł moment oficjalnego otwarcia przez arcybiskupa Stanisława Gądeckiego, metropolitę poznańskiego dnia świętowania na poznańskim stadionie. Ze wzruszeniem słuchaliśmy Jego opowieści o księżniczce Dobrawie – jakby nam współczesnej – składając na koniec hołd Jej i geniuszowi kobiety słowami „jeśli mężczyzna stoi na dwóch nogach, to jest to dzieło kobiety”. A później młodzież przyniosła do ołtarza na ramionach duży drewniany Krzyż i poczet 36 polskich świętych i błogosławionych w strojach historycznych, w długiej procesji, składał na ołtarzu Ich relikwie. I wtedy stadion stał się Świątynią, gotowy na sprawowanie Najświętszej Ofiary. Marta Zielińska ( Laski )
Obchody 1050. rocznicy Chrztu Polski w Poznaniu na Stadionie INEA. Krzyż niesiony przez młodych do ołtarza.
11
Uroczystość nadania Bibliotece Ambasady RP w Londynie imienia Kazimierza Sabbata 21 maja 2016 r. w Ambasadzie RP w Londynie odbyło się ciekawe spotkanie z Sekretarzem Stanu ds. parlamentarnych, Polonii, konsularnych i dyplomacji publicznej Janem Dziedziczakiem. Okazją szczególną tej wizyty było uroczyste nadanie Bibliotece Ambasady RP w Londynie imienia Prezydenta RP na uchodźstwie Kazimierza Sabbata. W obecności córek Druha Prezydenta – Joli Sabbatówny i Haneczki Sabbat–Świdlickiej, grona instruktorów oraz licznych gości nadania tego dokonał Ambasador RP Witold Sobków. Poniżej podajemy piękne przemówienie wygłoszone przez Druhnę Haneczkę, poświęcone Ojcu. Biblioteka, którą można było po uroczystości obejrzeć, jest niewielkim, lecz urokliwym, stylowo umeblowanym salonem. Służy ona do spotkań w mniejszym gronie i będzie niewątpliwie trwałym upamiętnieniem postaci przedostatniego Prezydenta RP na Uchodźstwie. Można powiedzieć, że historia po raz kolejny wykroczyła w progi Ambasady. Spotkanie z Ministrem Janem Dziedziczakiem, w przeszłości aktywnym instruktorem harcerskim, dobrze rozumiejącym harcerstwo, było okazją do nawiązania kontaktu między nami. Mamy nadzieję, że ten kontakt zaowocuje wkrótce w praktyczny sposób. Redakcja
Przemówienie Anny Sabbat-Świdlickiej Panie Ministrze, Panie Ambasadorze, Szanowni Państwo! W imieniu rodziny ś.p. Kazimierza Sabbata chciałabym powiedzieć, jak bardzo nas cieszy dzisiejsza uroczystość upamiętnienia dzieła naszego Ojca przez nadanie jego imienia Bibliotece. Kazimierz Sabbat był synem ziemi sandomierskiej. Z domu rodzinnego wyniósł wiarę i miłość Ojczyzny. Należał do pokolenia, które urodzone jeszcze pod zaborem rosyjskim wzrastało w odrodzonej, II Rzeczypospolitej i pracę na rzecz odbudowy niepodległego państwa traktowało jako święty obowiązek. Harcerstwo wskazało mu ideał służby Bogu, Polsce i bliźnim. Temu ideałowi pozostał wierny całym życiem służąc dobru wspólnemu. Wierzył, że demokracja musi opierać się na oddolnych inicjatywach społecznych i sam wprowadzał tę zasadę w życie. 12
Już jako uczeń mieleckiego gimnazjum założył „gminę szkolną” która miała na celu wychowanie społeczne; jako kierownik akademickich kręgów starszoharcerskich kształcił dorosłych do służby społecznej i obywatelskiej; jako żołnierz w dywizji generała Maczka we Francji, a później referent do spraw młodzieży przy sztabie głównym Polskich Sił Zbrojnych w Londynie, organizował akcje społeczne wśród żołnierzy, m.in. akcję szukania przyjaciół dla Polski wśród miejscowej ludności; jako emigrant nie zrezygnował z walki o Sprawę Polską, przechodząc od pracy społecznej do politycznej.
Miał zmysł polityczny, organizacyjny i przywódczy, ale nie był nigdy człowiekiem partyjnym. Potrafił współpracować z ludźmi różnej orientacji politycznej. Rozumiał zagadnienia polityki międzynarodowej. Umiał słuchać i znajdował wspólny język z młodym pokoleniem urodzonym już poza Krajem
Otwarcie Biblioteki im. Kazimierza Sabbata w Ambasadzie RP w Londynie. Z lewej: Ambasador RP W. Sobków, minister J. Dziedziczak, w środku p. K. Kaczorowska, z prawej Anna Świdlicka i Jola Sabbatówna. 13
i wciągał młodych do pracy społeczno-politycznej. Jako członek Egzekutywy Zjednoczenia Narodowego, Prezes Rady Ministrów Rządu RP i Prezydent RP na Uchodźstwie budował konsensus wśród emigracyjnych działaczy politycznych wokół wspólnych celów i działań. Był inicjatorem lub współwykonawcą wielu inicjatyw, które spajały wysiłki emigracji niepodległościowej ze wszystkich stron świata i mobilizowały ją do nagłaśniania Sprawy Polskiej w świecie, n.p. Światowe Zjazdy Polski Walczącej i Jedności z Walczącym Krajem, Kongres Kultury i Nauki Polskiej na Obczyźnie, Różne formy lobbingu m.in. na Konferencję Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, Fundusz Pomocy Krajowi pod przewodnictwem Edwarda Raczyńskiego. Uważał, że emigracja pełni służebną ale ważną rolę wobec aspiracji wolnościowych Kraju. Spotykał się w Londynie z przedstawicielami opozycji demokratycznej i hierarchii Kościoła Katolickiego. Był zwolennikiem pluralizmu ale równocześnie szukania tego co łączy różne środowiska opozycyjne na drodze do wspólnego celu. Wierzył, że opozycję w Kraju i emigrację łączy, wspólny cel wyzwolenia się Polski z narzuconego systemu jałtańskiego. Widział polityczny sens zachowania na uchodźstwie ciągłośći suwerennych władz II Rzeczypospolitej. Był orędownikiem współpracy z ujarzmionymi krajami ościennymi Polski z myślą o współpracy przyszłych suwerennych państw. W idei Europejskiej widział szansę pokojowego współżycia i dobrobytu narodów Europy środkowo-wschodniej.
W lipcu 1989r. tuż przed niespodziewaną śmiercią, patrzył na ukochaną Ojczyznę z nadzieją, ale i troską. W imieniu rodziny dziękuję Panu Ministrowi za obecność na dzisiejszej uroczystości, a Panu Ambasadorowi i jego współpracownikom za inicjatywę będącą wyrazem uznania, że Kazimierz Sabbat dobrze zasłużył się Sprawie Polskiej. Anna Sabbat –Świdlicka hm.
14
24.04.2016, LONDYN, pod Pomnikiem Katyńskim. Harcerstwo na służbie. Przemawia ambasador RP Witold Sobków. (Fot. Tydzień Polski) Ambasador przypominał, że we wrześniu tego roku minie 40 lat od odsłonięcia tego pierwszego Pomnika Katyńskiego. Mówił: Nawet tu z dala od Polski jego budowa spotkała się z wieloma przeszkodami. Podziękujmy tym, którzy uparcie walczyli o to miejsce narodowej pamięci. Jak pisał Feliks Konarski autor słów pieśni Czerwone Maki na Monte Casino –
„ i tylko pamięć została po tej Katyńskiej nocy Pamięć nie dała się zgładzić Nie chciała ulec przemocy”
15
Hm. Małgorzata Zajączkowska
Muzeum Katyńskie w Warszawie Będąc ostatnio w Warszawie postanowiłam odwiedzić nowe muzeum poświęcone historii zbrodni katyńskiej, które zostało otwarte zaledwie kilka miesięcy temu. Na początku listopada w Londynie, w katedrze westminsterskiej odbyła się uroczysta Msza święta z okazji różnych rocznic patriotycznych. Głównym celebransem był biskup polowy wojska polskiego, Józef Guzdek, który wygłosił piękne kazanie. Nawiązując do uroczystego otwarcia Muzeum Katyńskiego mówił wrażeniu, jaki na nim zrobiły pęki kluczy, znalezionych w grobach katyńskich, kluczy, które, słowami ks. biskupa, były symbolem nadziei oficerów pomordowanych w Katyniu i innych miejscach. Opuszczali oni swoje domy mając nadzieję, że do nich powrócą. Po dziesiątkach lat w tych miejscach zagłady, w odkopanych grobach znaleziono mnóstwo przedmiotów codziennego użytku, które mieli ze sobą. Byli przekonani, że są przenoszeni do innego obozu i zabierali cały swój dobytek – łącznie z kluczami do ich domów w Polsce. Muzeum jest umieszczone w dawnej warszawskiej cytadeli i od pierwszego momentu robi ogromne wrażenie. Zadbano we wspaniały sposób o wytworzenie atmosfery. Wchodzi się długim korytarzem, a obok zwiedzających idzie szereg cieni jeńców pędzonych na zgładzenie – obrazów filmowych na białych ścianach korytarza. Już od razu wchodzi się w nastrój tego muzeum. Na parterze, w części nazwanej ‘Odkrywanie’ jest opisana i zilustrowana fotografiami i dokumentami historia II wojny światowej i układów politycznych naszych wrogów. Dowiadujemy się tam także o I wojnie światowej, odzyskaniu niepodległości, Bitwie Warszawskiej z 1920r. czyli o cudzie nad Wisłą, o wywózkach do Rosji ludności cywilnej w 1940 roku, armii polskiej tworzonej przez gen. Andersa na dalekim wschodzie oraz o szukaniu ’zagubionych’ oficerów, czyli tych których Stalin polecił zgładzić. Jest też historia odkrycia grobów przez Niemców i zaprzeczaniu tej historii przez Stalina. Są też dokumenty z ekshumacji i działań Czerwonego Krzyża. Pokazane są także zdjęcia pomników katyńskich na całym świecie. Dla nas, żyjących na zachodzie, gdzie tak wielu z tą historię osobiście było związanych, to wszystko było mniej więcej znane, ale można było sobie tą wiedzę uporządkować. Dla tych, którym nie wolno było o tych sprawach mówić podczas komunizmu w Polsce, te sale muzeum są naprawdę wspaniałe. Są tu ciekawe efekty. Same
16
Muzeum Katyńskie w Warszawie, Korytarz – tunel przy wejściu do Muzeum, Przedmioty znalezione przy ciałach zamordowanych jeńców.
17
sceny zbrodni ogląda się przez szparę, ale za to trasa zwiedzania jest tylko jedna, tak jak jedna była droga jeńców. Oni nie mieli wyboru. Na szybach niektórych gablotek jest skroplona woda. Wyglądają, jakby się zapociły, jakby klimatyzacja nie działała i eksponatów nie można oglądać. A to zrobiono celowo, ażeby w taki obrazowy sposób pokazać, że nie wszystko jest jeszcze wiadome. Jest nadal wiele spraw zakrytych. W piwnicy, w części muzeum nazwanym ‘Świadectwo’, są umieszczone przedmioty znalezione przy ciałach zamordowanych jeńców - w gablotach osobnych dla różnych miejsc zagłady. Przedmioty z najwcześniej, bo już w latach 1941-1943, odkrytych grobów, czyli z Katynia, są w najlepszym stanie, natomiast te z lat późniejszych są bardziej zniszczone. Miejsca zagłady w Charkowie i Ostaszkowie zostały odkryte dopiero w 1991r. Więc lata spędzone w ziemi te przedmioty bardzo zniszczyły. Ogląda się je ze wzruszeniem i zadumą. W gablotach są czapki i resztki mundurów, a w ścianach mających symbolizować urny cmentarne jest bardzo wiele różnych przedmiotów, które jeńcy mieli se sobą w kieszeniach i torbach podręcznych. Są więc przedmioty kultu religijnego: różance, medaliki. Są okulary, grzebienie, maszynki i pędzle do golenia, kubki, miski i sztućce. Są przedmioty mówiące o tym, że jeńcy pracowali nad trzeźwością umysłu, a więc są tam szachy i karty do gry zrobione przez więźniów. Można też było zobaczyć w portfelach bardzo zniszczone fotografie ukochanych oraz pęki kluczy znalezionych w wielu kieszeniach. Oglądając te gabloty, na myśl przychodzą zwykli ludzie, którzy te przedmioty używali i którzy wierzyli, że będą je nadal używać, najpierw w innym obozie, a później, po wojnie w domu rodzinnym. Wychodząc z muzeum przechodzi się przez Epitafium, gdzie na 15 wielkich metalowych planszach przypominających tabliczki żołnierskie t.zw. nieśmiertelniki, są wyryte nazwiska wszystkich tych, którzy w ten okrutny sposób zginęli. Na szklanych drzwiach są symbole religijne. Oprócz Chrześcijan zastrzelono tam również Żydów, Muzułmanów i Prawosławnych. Na zakończenie idzie się Aleją Nieobecnych, wzdłuż postumentów symbolizujących zawody zamordowanych. W sumie jest to bardzo nastrojowe i ciekawe pokazanie historii morderstwa ponad 15 tysięcy wyższych rangą oficerów. Muzeum nie jest jeszcze wykończone. Brakuje w nim napisów, mam nadzieję w wielu językach. Są w trakcie opracowywania dalsze elektroniczne opisy, których dziś się każdy spodziewa. Ale nawet i teraz już bardzo warto to muzeum odwiedzić i warto pokazywać gościom innych narodowości, by poznali tam cześć historii okresu II wojny światowej, o której tak długo się nie mówiło.
18
Tegoroczne uroczystości na Monte Cassino, z prawej: nasz wiceprzewodniczący hm. Jan Kaczmarek w delegacji.
19
KRZTAŁCENIE INSTRUKTORSKIE w W.B. Marzec to miesiąc harcerskich kursów instruktorskich. Potrzebna jest nam kadra do prowadzenia istniejących jednostek i do rozwoju nowych jednostek. Z dużą ilością zgłoszonych kandydatów trzeba było poprowadzić osobne kursy dla Chorągwi Harcerek i Chorągwi Harcerzy. Kurs instruktorski dla Chorągwi Harcerzy w Wielkiej Brytanii pod kierownictwem hm. Michała Nalewajko obył się w pierwszy weekend marca w Stanicy Harcerskiej Fenton. Na kurs przyjechali uczestnicy z jednostek w Anglii i Szkocji, oraz jeden uczestnik z Irlandii. Kursanci przygotowywali się do stopni przewodnika, podharcmistrza i harcmistrza. Dyskutowali na temat wychowania młodzieży metodą harcerską, o wartościach współzawodnictwa w jednostkach, formalnościach prowadzenia jednostek, rozwoju osobistego harcerza kierującego się stałą pracą nad sobą, oraz na wiele jeszcze innych tematów. Intensywny weekend kształcenia jest również okazją do bliższego wzajemnego poznania się i podzielenia się doświadczeniami i pomysłami na ciekawe zajęcia w jednostkach. Chorągiew Harcerek w Wielkiej Brytanii spotkała się w drugi weekend marca w Stanicy Harcerskiej w Fenton. Do uczestniczek z Anglii i Szkocji dołączyła drużynowa zuchów z Holandii. Kurs „Niwa” dla drużynowych poprowadziła Komendantka Chorągwi hm. Maryś Bnińska. Praktyczne zajęcia związane z przygotowywaniem i prowadzeniem zbiórek harcerskich i zuchowych łączyły pogadanki i wspólne dyskusje. Kurs kształcenia przewodniczek pod nazwą „Światło” prowadziła hm. Jagoda Kaczorowska. W cyklu programu do stopnia przewodniczki tematem była historia Polski okresu od odzyskania niepodległości do rozwoju współczesnej Polski. Wieczorem uczestniczki z obu kursów siadały do wspólnego śpiewania przy kominku harcerskim. Oba kursy odwiedził Kapelan Okręgu Ks. hm. Jan Wojczyński, któremu dziękujemy za wspólną modlitwę i wsparcie, oraz za załączone wspaniałe zdjęcia pamiątkowe. Duże zainteresowanie udziałem w kursach kształcenia to widoczny znak rozwoju harcerstwa na Wyspach. Widzimy nie tylko wzrost w stanach uczestników w jednostkach, ale też odnowienie pracy w jednostkach w których praca upadła, czy też tworzenie nowych jednostek w miejscowościach, gdzie nie było wcześniej harcerstwa. hm. .Anna Gębska
20
FENTON, W.B. – uczestnicy kursu instruktorskiego Chorągwi Harcerzy, – uczestnicy kursów drużynowych i przewodniczek Chorągwi Harcerek. W środku kapelan W.B. Ks. hm Jan Wojczyński.
21
Hm. Magdalena Borucka-Guilhou
Tworzenie nowych jednostek harcerskich we Francji Aleksander Kamiński powiedział: „Jeśli harcerstwo chce nadal żyć i pełnić swoją funkcję, to musi samo zdobyć się na próbę odszukania własnego oblicza w dzisiejszym polskim życiu” Dzisiejsze, moje, polsko-francuskie życie, dzieje się i tu we Francji i tam niedaleko, w Polsce... Ten cytat przyciągnął moją uwagę na ostatniej Adastrze, w listopadzie 2013 roku, na której zaczęłam moje rozmyślania. Czy warto tworzyć nowe drużyny we Francji? W jakim celu? Czym przyciągnąć ludzi do ich tworzenia? Jak powiedzieć im o tym, że warto? Skąd wziąć dzieci? Czy będzie to interesowało zarówno rodziców jak i dzieci? To część pytań, które stawiamy sobie dość często patrząc na zmiany, które następują w naszych środowiskach. RYS HISTORYCZNY.
Harcerstwo we Francji zostało założone w 1919 roku. W 1939 roku, tuż przed wojną w harcerstwie francuskim było 7500 uczestników i instruktorów a także 1500 osób w KPH. Dokumentacja wskazuje, że na przykład w 1946 roku, a więc tuż po drugiej wojnie w zlotach i obozach wzięło udział 2500 harcerzy i 1500 harcerek. Praca harcerska najlepiej wyglądała w północnej Francji. Do lat 50tych w sprawozdaniach stan harcerstwa we Francji określa się na bardzo dobry, bardzo aktywny, choć liczebność uczestników stale się zmniejsza. Problemem były (i są po dzień dzisiejszy) – brak stanicy, brak środków finansowych, brak funduszów na szkolenia instruktorskie. I oczywiście brak instruktorów. Przez dłuższy czas działały ośrodki harcerskie w Stella Plage i Stanica “Tatry”. Dziś żaden z nich nie jest już własnością ZHP. Mimo niezwykle zaciętej pracy instruktorów i instruktorek liczba uczestników stale się zmniejszała. Jedną z przyczyn jest z pewnością coraz mniejsza znajomość języka polskiego młodzieży i niedostateczny kontakt z Krajem. Na działalność ZHP we Francji miały wpływ wspaniałe polskie instruktorki HM. Dr Maria Zdziarska-Zaleska, HM Janina Niedźwiecka – dzięki staraniom której harcerki miały swój ośrodek w Stella Plage i HM Idalia Olkusznik. Dziś o to by polskie harcerstwo we Francji nadal działało “walczą” HM Frania Aghamalian-Konieczna i HM Marysia Szczepanek. Mimo niewielkich, albo prawie żadnych środków finansowych udaje im się kontynuować tę trudną, często administracyjną pracę prowadzenia Okręgu Francja. Skąd wzięli się Polacy we Francji? Najstarszym powodem emigracji do Francji była przede wszystkim emigracja polityczna. I to już od czasów zaborów, w czasie których Napoleon był naszą nadzieją na wolność. Również w następnych trudnych momentach historycznych 22
emigranci często wybierali Francję, która uchodziła za kraj najbardziej Polakom przyjazny. W czasie Wielkiej Emigracji do Francji udało się wielu wybitnych twórców kultury, polityków i uczonych. Najbardziej liczna była i jest oczywiście “emigracja za chlebem”. Szczególny był okres międzywojenny, kiedy to, po bardzo wyniszczającej wojnie, brakowało we Francji rąk do pracy. 3 września 1919 roku oba kraje podpisały porozumienie o warunkach wyjazdów polskich robotników do Francji i powołały Francuską Misję Robotniczą w Częstochowie, Poznaniu i Warszawie. Pomiędzy 1920 i 1923 rokiem wyjechało do Francji 500 tys. ludzi, z których 250 tys. osiadło w Nord-Pas-de-Calais, 40 tys. w Lotaryngii, 40 tys. Pikardii oraz centralnej Francji. Polscy robotnicy, przybywający do Francji z rodzinami, znajdowali zatrudnienie głównie jako pracownicy w górnictwie, hutnictwie, przemyśle i rolnictwie. Francuskie okręgi kopalniane były zasiedlane robotnikami z różnych krajów. Rekrutacja Polaków, których duże kompetencje i doświadczenie były brane pod uwagę, odbywała sie bezpośrednio w Polsce, a także w Westfalii, w której to osiedlili się wcześniej polscy górnicy, a w której zaczynało być niebezpiecznie. W niektórych miejscach Polacy stanowili 50, a nawet 70% mieszkańców (np. okolice Bethune). Byli to głównie ludzie o niewysokim wykształceniu, ale bardzo przywiązani do rodzinnych, polskich tradycji. W domu rozmawiało się po polsku, mimo iż francuskie władze nie patrzyły na to dobrym okiem … Tworzono polskie stowarzyszenia sportowe, religijne itp. Sprowadzano nauczycieli z Polski do nauki polskich dzieci. Oczywiście dzieci uczyły się również w obowiązkowych francuskich szkołach i dzięki temu w rodzinie był ktoś, kto rozumiał język francuski. Dziś, oprócz migracji związanej z poszukiwaniem pracy, młodzi Polacy przyjeżdżają do Francji na studia, zakładają tutaj rodziny – polskie lub polsko-francuskie. Nie ma skupisk, jak wcześniej, w określonych regionach. Polacy rozsiani są po całej Francji. Oczywiście w wielkich miastach jak Paryż, Lyon czy Lille diaspora ta jest dobrze zorganizowana. Wszędzie istnieją polskie parafie związane z Polską Misją Katolicką. Polonia tutaj jest mniejsza ilościowo niż w Anglii czy Irlandii, ale liczy ona million osób pochodzenia polskiego lub polskiego obywatelstwa we Francji. AKTUALNY STAN HARCERSTWA POLSKIEGO WE FRANCJI
Drużyny na północy i wschodzie Francji to Marles, Noyelles i Bollwiller. W drużynie w Marles jest obecnie 10 osób, z czego 4 osoby to instruktorki. Znajomość języka polskiego podtrzymywana jest z dużym zacięciem, ale jest to już często piąte pokolenie i wtedy napotykamy na duży problem. Środowisko polonijne jest nieduże i coraz starsze. Ludzie wyjeżdżają z tej okolicy gdyż po prostu nie ma pracy. Nie ma też właściwie żadnej imigracji polskiej aktualnej. Marles dzisiaj to 5000 mieszkańców, z czego ponad połowa osób starszych. Średnia wieku Polonii 75 lat. Mała polska drużyna ma natomiast bardzo dobry kontakt ze skautami francuskimi oraz poparcie polskiego księdza. Drużyna w Marles w przyszłym roku będzie obchodzić 90lecie. 23
W Noyelles istnieje drużyna nieprzerwanie od 1932 roku. Na początku była to drużyna przy parafii miasteczek Salomines, Méricourt i Noyelles. Od 1945 drużyna w Noyelles działa samodzielnie i tuż po wojnie skupiała 120 młodych ludzi. Dziś pracują w Noyelles dwie instruktorki i jeden instruktor, są dwa skrzaty, troje zuchów, jedna harcerka, jeden harcerz i jeden wędrownik. Żaden z młodych nie mówi po polsku. Czasem tylko piosenki i pacierze znane są dzieciom i młodzieży po polsku. Ta drużyna ma dziś bardzo rodzinny charakter. Znajdują sie w niej trzy pokolenia z jednej rodziny! Ale niestety nie ma możliwości rozwoju gdyż Noyelles jest miasteczkiem, w którym jest dużo więcej ludzi starszych niż młodych. Od początków ZHP we Francji istnieje Hufiec Alzacja, dziś działa już w nim tylko drużyna w Bollwiller. W tym roku nieco zawieszona ze względu na obowiązki rodzinne i studenckie instruktorów. Są tu młodzi instruktorzy (instruktorka oraz czterech instruktorów), ale bardzo mało młodzieży. /…/ W drużynie w Aix en Provence, istniejącej od 7 lat, działają dzisiaj zuchy, harcerki/ harcerze i jest patrol wędrowniczy. W sumie 40 członków, 3 instruktorów i pomagający rodzice. Od września 2012 istnieje drużyna harcerska w Paryżu, która z różnych względów nie jest dołączona do ZHP działającego poza granicami kraju, lecz do SGDF i ZHP w Polsce. Tak naprawdę, środowiska te są bardzo od siebie oddalone, współpraca jest trudna ze względu na odległości. Wszystkie środowiska są raczej niewielkie stąd działanie w drużynach mieszanych. MOŻLIWOŚCI ROZWOJU przy aktualnych zmianach w środowiskach polskich i polonijnych
Na północy Francji działają głównie środowiska polonijne ze “starej emigracji”. Widać duże zaangażowanie osób starszych, jest problem braku znajomości języka polskiego lub słaba jego znajomość u dzieci i młodzieży (często 3-4-5 pokolenie). Środowiska polonijne na południu Francji są stosunkowo młode, niewielkie, ale prężne. Często powstają tutaj stowarzyszenia, które w swoich statutach mają jakieś propozycje dla rodzin, lub dla dzieci (szkoły, przedszkola, spotkania przy książce itp.). W rodzinach polskich lub mieszanych dzieci często mówią co najmniej z mamą po polsku. Jeśli nie w każdej sytuacji to przynajmniej w tych codziennych sprawach. Oczywiście zdarza się ciągle jeszcze, że w niektórych rodzinach mieszanych tego języka polskiego w ogóle brakuje, ale coraz więcej mówi się o dwujęzyczności i dwukulturowości, więc sytuacji takich, przy pierwszym pokoleniu urodzonym we Francji, jest coraz mniej. W związku z tym znajomość języka polskiego u tych dzieci jest w miarę dobra. Rodzice chcący utrzymać polskość chętnie szukają dla nich spotkań z innymi dziećmi w podobnej sytuacji. Rodziny te często mają regularne kontakty z Polską (dziadkowie, kuzynostwo, rodzina, znajomi). 24
Bezpośrednie połączenia z Polską tanimi (lub mniej) liniami lotniczymi, autobusami, a nawet chociażby poprzez skype i internet powodują, że Polska nie istnieje tylko w ich wyobraźni po opowiadaniach rodziców, lecz jest miejscem, do którego jedzie się na wakacje, święta… Wracając do harcerstwa, które jest przecież jednym z wektorów polskości, to mogłoby ono cieszyć się zainteresowaniem. Jednakże środowiska polonijne w południowej Francji mają na temat tego, co istnieje bardzo mgliste, lub żadne pojęcie. Nie ma żadnej widoczności w konsulacie, w internecie są tylko niewielkie wzmianki (blog drużyny, informacje na stronie Poloniki, strona skautów polskich z Paryża). Nie ma strony internetowej z prawdziwego zdarzenia dotyczącej harcerstwa we Francji. Z pewnością jest to jedna z ważniejszych rzeczy do zrobienia w najbliższym czasie. W Paryżu istnieje bardzo duża Polonia (ok 200 tysięcy osób), są szkoły, stowarzyszenia, kluby. Jest to bardzo duże miasto, stolica kraju, i oczywiście odnaleźć w nim można wiele różnych środowisk polskich i polonijnych, z dawniejszej i z najnowszej emigracji. Tym bardziej należy się dziwić, że harcerstwo jest tam tak mało rozpowszechnione. Dlaczego tam gdzie są tysiące dzieci nie ma propozycji działalności drużyn? Jest tylko jedna drużyna, działająca na swój sposób, właściwie pomiędzy systemem polskim i francuskim a z pomocą Polskiej Misji Katolickiej patrz (http://collegiumnobilium.org/) Pytanie, gdzie wobec tego tworzyć nowe drużyny? Gdzie może być pole do rozwoju naszej działalności? Na północy Francji aktualnie emigracja polska jest niewielka. Spowodowane jest to między innymi dużym bezrobociem tego regionu francuskiego. Jeśli nawet istnieje, to jest to raczej emigracją za chlebem, bez rodzin, nie powstają tu szkoły polskie, jest coraz mniej dzieci polskich z pierwszego pokolenia. Moim zdaniem w tych grupach trzeba rozwijać więcej kontaktów z Polską, żeby udało się zwiększyć motywację do rozwijania znajomości języka polskiego u tych, którzy już są w drużynach. A także, żeby przyciągnąć innych przez konkretne kontakty z polską młodzieżą. Na północy Francji prężnie rozwijają się programy Erasmus między uniwersytetami polskimi a francuskim w Rennes, czy Lille. Może trzeba skontaktować się z polskimi studentami (harcerzami/ harcerkami) i prosić ich o pomoc? Często studenci szukają wolontariatu, gdyż jest to dobrze widziane w ich CV… Na dzień dzisiejszy, na południu Francji powstaje coraz więcej polskich szkół społecznych, znak, że coraz więcej polskich dzieci mieszka w tej części Francji. I że jest potrzeba utrzymania polskości. Ośrodki, w których działa Polonia, i w których co najmniej jest szkoła lub zajęcia dla dzieci to między innymi Lyon, Aix-en-Provence, Grenoble, Nicea, Tuluza, Bordeaux i Montpellier. /…/
25
W Aix-en-Provence jest Szkoła Polska, działająca razem z przedszkolem (łącznie 70 dzieci). Połowa dzieci w wieku od 6 do 17 lat należy do drużyny harcerskiej. Nie działają skrzaty ze względu na brak instruktorki (przyboczna zuchowa wyjechała również na studia do Polski). Działa wielopoziomowa drużyna mieszana, w praktyce dwa oddzielne poziomy zuchowy i harcerski. W tym roku drużynowa działa, jako opiekun dla każdej z wędrowniczek, która stara się wybrać, którą część chce prowadzić, jako przyszła instruktorka. Działają zastępy, głównie w czasie biwaków i obozów. Zbiórki prowadzone są tematycznie i czasem w zastępach, często w drużynie. Bardzo pomocni w drużynie są rodzice, którzy są opiekunami w czasie wyjść i wyjazdów. /…/ W Paryżu powstają nowe szkoły społeczne, jest bardzo dużo dzieci. Kontakty z Polską są bardzo ułatwione przez bezpośrednią komunikację lotniczą. Powstała drużyna, która nie przylączyła się do ZHPpgk, ale do ZHP w Polsce i do SGDF we Francji. Stało się tak z różnych powodów, ale między innymi drużynowa nie wiedziała, w jaki sposób ZHPpgk może pomóc, co daje taka przynależność. Pytania na dziś w tym wielkim polonijnym środowisku paryskim to: czy będą inni ludzie, którzy zdecydują się na tworzenie czegoś? I kto powinien z nimi się kontaktować i pomagać im w rozwoju? Czy Główna Kwatera z Londynu nie byłaby zainteresowana wznowieniem harcerstwa w Paryżu? KTO MOŻE POMÓC W NASZEJ DZIAŁALNOŚCI
Stowarzyszenia Polonijne mają często strony internetowe, mogłyby więc służyć, jako wektor komunikacji. Mają często również swoje listy mailingowe, na które mogą przesłać informację. Trzeba tylko do nich dotrzeć. Szkoły polskie dają możliwość kontaktu z nauczycielami, może miejsca na zbiórki, kontakty z rodzicami, możliwość zorganizowania zebrania i powiadomienia całego zgromadzenia. Ale najpierw trzeba przedstawić gronu pedagogicznemu, co można zrobić. Księża z polskich kościołów mogą przekazać informacje w ramach parafii, ogłoszeń parafialnych. Może możliwe byłoby w niektórych kościołach udostępnianie parafii na zbiórki, spotkania, biwaki? Nawet przy parafiach francuskich można na pewno skorzystać z miejsca na biwakowanie. Francuscy księża mają częste kontakty z francuskimi skautami, którzy mogą udzielić np. informacji o istniejących miejscach biwakowych/ salach na zbiórki. Ważnym punktem jest Konsulat! To nawet strategiczny punkt ze względu na nasze potrzeby komunikacji zewnętrznej, pomocy w informowaniu środowisk, pomocy merytorycznej oraz logistycznej, w znalezieniu środków, sal itp. Oczywiście harcerstwo nie jest główną misją konsulatu. Ale jeśli się rozwija i przyczynia do podtrzymania polskości i pokazania pozytywnego wizerunku Polski we Francji to logicznie rzecz biorąc nie ma powodów do odmowy współpracy… 26
SZCZEP DRUŻYN POŁUDNIOWEJ FRANCJI Warsztaty Świąteczne Na obozie w Polsce – Pogorzelica 2014 r. z lewej: Komendantka hm Magdalena Guilhou
27
Środowiska polonijne są bardzo różne, ale z pewnością w wielu z nich znalazłyby się osoby pochodzące ze środowisk harcerskich polskich, które mogłyby i chciały pomóc. Inspiruje mnie Irlandia, w której udało się sworzyć prężnie działające grupy. Aktualnie na całym świecie dołączają do nas instruktorzy z Polski. Jak pomagamy im włączyć się w naszą działalność? Trzeba przyznać, że w zależności od tego, z jakiej organizacji wywodzi się dany instruktor, działalność jego poprzedniej drużyny może nieco różnić się od tego, co dzieje się poza granicami kraju. A już na pewno różni się tym, że w Polsce nie ma potrzeby zajmowania się historią czy tradycjami polskimi, gdyż to dzieci mają na codzień w domu i szkole.(…) We Francji, ze względu na niewielką liczebność wszystkie drużyny są mieszane. W zależności od środowiska i duszpasterza, drużyny są też bardziej lub mniej związane z kościołem. Oznacza to, że jeśli znajdą się w naszym otoczeniu instruktorzy z Polski, to z jakiegokolwiek by oni byli środowiska z pewnością trzeba im będzie wytłumaczyć różnice. Najważniejszym jest jednak to, że każdy instruktor harcerstwa ma za sobą z pewnością lata działalności w harcerstwie, zna harcerskie zwyczaje i obrzędy, a może nawet metodykę. A to już jest dużo! Jak mówiła Ewa Grodecka “Programy są różne i zmienne, ale istnieje to samo wspólne dla wszystkich źródło rzeczy: Prawo harcerskie, metoda, system zastępowy.” Z pewnością można takim osobom zaproponować udział w obozach, biwakach i całej działalności drużyn już istniejących. Sama zaczęłam swoją działalność instruktorską 25 lat temu w Polsce, a teraz działam tu we Francji. Dziś widzę, że właśnie takie kontakty z polskimi instruktorami mogą doprowadzić do większej współpracy (np. obozy w Polsce) Dla instruktorów tutaj przydałyby się możliwość przeprowadzenia szkoleń w naszych jednostkach dających konkretne uprawnienia we Francji np. BAFA (brevet d’apptitudes aux fonctions d’animateur – opiekun kolonijny), który uprawnia do prowadzenia kolonii/ obozów we Francji. Bez tego, na terenie Francji, możemy tylko prowadzić biwaki do max 3 dni (2 noce). WNIOSKI
Myślę, że trzeba konkretnie zabrać się do pracy i zacząć zachęcać polskich i polonijnych działaczy do tworzenia drużyn we Francji. Na południu Francji rozpoczęłam już działania. Regularnie informuję środowiska o działalności drużyny w Aix. Informuję też o naszej działalności poprzez uczestnictwo w uroczystościach w całym regionie. Zapraszam na biwaki – przekazuję je polskim szkołom, które czasem informację przekazują rodzicom, a czasem nie. Na biwaku w marcu przyjechali pierwsi goście z Nicei. W najbliższej przyszłości planuję powtórzenie kontaktu z zawieszoną drużyną w Lyonie. Spróbujemy napisać plan współpracy na następne lata. W przyszłym roku z pewnością przyjmiemy gości z innych ośrodków polonijnych na organizowanych przez Aix biwakach i spotkaniach. W ramach (na 28
razie) naszej drużyny powstaje próbna gromadka zuchowa w Nicei (już zarejestrowana w Okręgu Francja), a planujemy stworzenie drużyn w najmłodszych środowiskach m.in w Tuluzie. Kształcenie nowej kadry, odbędzie się początkowo w ramach stopnia aspirantki, później, być może uda się włączyć nas np. do istniejącego już kursu wirtualnego hm. Ani Nowobilskiej-Vasilios. Lub do czegoś co będzie w tym momencie istniało gdzieś na świecie Jednym z podstawowych wniosków jest potrzeba informowania środowisk. Ten cel możnaby po części osiągnąć poprzez informacje w liście konsulatu i oczywiście bezpośrednią stronę internetową. Chciałabym także nawiązać kontakt z francuskim kuratorium w sprawie szkoleń/ kursów BAFA. Czytając mój tekst, ktoś mógłby pomyśleć, że w takim razie harcerstwo służy tylko utrzymaniu polskości i pielęgnowaniu tradycji i mógłby powiedzieć, że od tego są przecież szkoły czy parafie. My, instruktorki, wiemy jednak, że główną rolą wychowawczą i ideową harcerstwa jest wychowanie młodzieży tak, żeby szerzyła dobro wokół siebie. Gdyby powiązać chusty harcerskie w jeden ogromny sznur, Można by nimi opasać ziemię ponad szczytami gór. Gdyby rozłożyć chusty szeroko, tam gdzie harcerski szlak, To by zakwitła nam ziemia wiosną paletą wszystkich barw.
Powyższą pracę dhna Magdalena Guilhou pisała w 2014 r. jako część próby na stopień harcmistrzyni. Od tej pory powstał szczep Południowej Francji, a dhna Magda została mianowana Komendantką Chorągwi Harcerek we Francji. Druhna Magda założyła i pomyślnie rozwija wśród nowej emigracji w Południowej Francji nie tylko pracę harcerską, ale również wszechstronną działalność oświatowo-wychowawczą i kulturalną i krzewi przyjaźń polsko-francuską. Dnia 29 lipca 2015 Prezydent RP, Bronisław Komorowski nadał odznaczenie Srebrnego Krzyża Zasługi hm. Magdalenie Guilhou, za wybitne zasługi w działalności na rzecz środowiska polonijnego we Francji i za promowanie Polski; Dnia 26 października 2015 Prezydent RP, Andrzej Duda, nadał order Krzyża Kawalerskiego Orderu Zasługi Rzeczypospolitej hm. Magdalenie Guilhou za wybitne zasługi w działalności na rzecz środowisk polonijnych we Francji. Gratulujemy druhnie Magdzie tego podwójnego uznania i życzymy dalszego rozwoju harcerstwa we Francji. Redakcja
29
NOWE KSIĄŻKI STO LAT HARCERSTWA WOJCIECH HAUSNER, MAREK WIERZBICKI, wyd. IPN, 2015 r.
Książka – album, 350 str., bogato ilustrowana. Jest to rzetelny, popularnonaukowy opis dziejów harcerstwa polskiego, poczynając od powstania ruchu skautowego na polskich ziemiach, aż do współczesnych czasów (2011 r.). Szczególnie ważne są rozdziały poświęcone okresom mniej nam znanym: zniewolenia harcerstwa po wojnie w Polsce Ludowej, powstawania harcerstwa niezależnego i obecny okres przemian po 1989 r. w odradzającej się Rzeczypospolitej. Są dwa rozdziały poświęcone nam: „ZHP na uchodźstwie” i „ZHP działające poza granicami Kraju”. Obydwaj autorzy są historykami, harcerzami i wychowawcami harcerskimi. Marek Wierzbicki jest poza tym profesorem KUL’u specjalizującym się w dziejach młodzieży XX wieku. Książka ta to źródło informacji z różnych okresów harcerstwa i różnych jego nurtów. Powinna znaleźć się w bibliotece każdej drużyny.
HARCERZ, ŻOŁNIERZ, OBYWATEL – - ZYGMUNT LECHOSŁAW SZADKOWSKI (1912 – 1995), MAREK WIERZBICKI, Warszawa 2016 r.
17 maja w Domu Harcerskim na Beavor Lane odbyła się promocja ostatnio wydanej książki pod tym tytułem autorstwa prof. Marka Wierzbickiego. Spotkanie z autorem zorganizowało Naczelnictwo ZHP działającego poza granicami Kraju wspólnie z Instytutem Pamięci Narodowej, odział w Lublinie. Książka jest naukowym opracowaniem życia i działalności harcerskiej, wojennej, społecznej i politycznej hm. Zygmunta Lechosława Szadkowskiego wieloletniego Przewodniczącego ZHP. Biografia ta, na przykładzie jednej osoby i jednej rodziny, opowiada także historię Polaków, którzy po II wojnie światowej znaleźli się poza granicami Ojczyzny, i którzy w bardzo trudnych warunkach życiowych tworzyli rdzeń Emigracji niepodległościowej. W promocji książki uczestniczyła córka Teresa Szadkowska - Łakomy, syn Andrzej Szadkowski oraz przyjaciele, którzy osobistymi wspomnieniami wzbogacili to spotkanie.
30
90-te imieniny w Białowieży Wszystko co z głowy lub z pod pióra naszej redaktorki „Węzełka” Danki Pniewskiej pochodzi, jest wymyślone / pisane z polotem, humorem i trafnie. Ale już prawdziwie sarmacką fantazją była myśl, aby swoje 90-te urodziny celebrować na „końcu świata” w Białowieży! Myśl rzucona przez Dankę od niechcenia podchwycona została przez jej dwie urocze kuzynki Anię i Marylkę, które wzięły całą sprawę w swoje ręce. Ponieważ jednak urodziny wypadały w styczniu, lepiej pasował do takiej wyprawy majowy dzień imienin Jubilatki. I tak też 6-go maja zaczęła się nasza przygoda. Wyruszyliśmy z Warszawy z pod Pałacu Kultury autobusikiem, kierunek – wschód. Była nas spora grupa, a reszta dojeżdżała na miejsce innymi środkami. W sumie zgłosiło się aż 60 osób z Polski, Anglii i Irlandii, z licznej rodziny Danki, z rodziny harcerskiej i z rodziny „Indian” (dla niewtajemniczonych: „Indianie” to ci, którzy przeżyli Syberię i spędzili lat kilka w osiedlach polskich w Indiach zaprzyjaźniając się na całe życie). Już za Siedlcami zaczął zmieniać się krajobraz – coraz rzadsze wsie i miasteczka, coraz większe pola, łąki i lasy, lasy, lasy… Zdawało się, że rzeczywiście jedziemy na koniec świata. Było już ciemno, kiedy dojechaliśmy w hoteliku w stylu puszczańskim – uroczym, wygodnym i bardzo gościnnym. Przy kolacji i powitaniach odnajdywali się wszyscy, którzy tu dotarli. Z rodziny harcerskiej były to: oczywiście sama jubilatka Danka Pniewska, Teresa Ciecierska (jak dobrze, że mogła wreszcie chwilę odpocząć), Bożenka Laskiewicz (zawsze i wszędzie daje radę być obecna), Janka Lyons z mężem prosto z Irlandii, Danka Bogdanowicz (przypomina mi się nasze wspólne zuchowanie), „Kangur” czyli Bożenka Stain (kiedyś z Australii, dziś z pod Londynu), no i niżej podpisana. W ten pierwszy wieczór, w czasie kominka, na wyświetlonych przezroczach oglądaliśmy nie tyle historię życia Danki, co jej rodzinę: tą prawdziwą – biologiczną, „indiańską” i harcerską. Przy tym osoby na fotografiach obecne na sali musiały się zaprezentować mówiąc coś o sobie i w ten sposób wszyscy dołożyli się do tej opowieści. Rano całe towarzystwo 60-ciu osób załadowało się w duże konne wozy i dwie bryczki i ruszyliśmy truchtem. Mijając zabudowania wsi Białowieży z miejsca zachwyciłam się : wszędzie stare drewniane domki – chałupki pięknie malowane na różne odcienie brązu, białe obramowania okien i okiennic, czyste zadbane zagrody no i bzy i drzewa owocowe właśnie kwitnące. Taki widok powtarzał się potem w wielu miejscach. Tak właśnie 31
jest na Podlasiu. Wjechaliśmy w las niezbyt gęsty. Co tu spadło na ziemię, to już tam musi zostać, to już puszcza. Woźnica na koźle bez przerwy opowiada. Jest tu od lat, wie wszystko co można o Białowieży, zna wszystkie ploteczki, także te o kornikach, aktywistach Greenpeace i poprawności politycznej. Pierwsze kroki w puszczy stawialiśmy wzdłuż bardzo długiego płotu odgradzającego rezerwat wydzielony dla zwierząt. Spacer ten dla słabszych w nogach był uciążliwy, ale na szczęście można było jechać po alejkach rikszą i znalazła się dzielna kuzynka Danki gotowa pedałować (dzięki!). Tutaj widzieliśmy z bliska dwa żubry, jednego koło ogrodzenia można było nawet poskrobać po grzbiecie! W innych sektorach widać było sarny, łosie i dzikiego wilka. O życiu leśnych zwierząt opowiadał ciekawie nasz przewodnik. W wiosce na skraju puszczy mieliśmy „biesiadę” przy ognisku tj. grillowanie kiełbasek na patyku,a po tym śpiew harcerskich piosenek. Wieczorem w naszym hotelu odbył się zapowiedziany przez Dankę i jej organizatorki wspaniały obiad urodzinowy, z tortem oczywiście. Wczesnym rankiem niedzielnym zostaliśmy podwiezieni do punktu gdzieś w okolicy rzeczki Narewki, skąd dalej trzeba było iść polną drogą, wzdłuż kwitnących łąk do wejścia do puszczy. Zaznaczała go pięknie rzeźbiona brama, zabytek czasów przedwojennych z napisem „Park Narodowy”. W środku cisza i spokój. Chodzi się tu tylko z przewodnikiem głównymi szlakami. Boczne ścieżki, które przecinają je wydeptane są nie przez ludzi, ale przez zwierzęta wędrujące do wodopojów. Białowieża to szeroki osobny temat, warto zajrzeć do książek. Od miłej przewodniczki usłyszeliśmy kilka ciekawostek. Wieś Białowieża to najbardziej intelektualna wieś w Polsce, a może i w Europie. Mieszka to 5-ciu profesorów, kilkunastu doktorów habilitowanych i są 4 zakłady naukowe. I dalej: Białowieża ma jedną krowę i 457 żubrów. Tym razem były one niewidoczne. Ten krótki spacer po puszczy będzie dla mnie niezapomniany. W drodze powrotnej pojechaliśmy prosto do lokalnego kościoła na Mszę św. w intencji Danki i jej bliskich, prosząc, aby dobry Bóg miał ją w Swojej opiece. Niech jej nie braknie żywotności, zdrowia, humoru i „dzikich” pomysłów na wiele lat jeszcze. Za tą piękną wyprawę dziękujemy Danko! hm. Barbara Bienias 32
BIAŁOWIEŻA Historyczna rzeźbiona brama – jedno z wejść do Parku Narodowego. (Fot. B. Bienias)
SZCZEP DRUŻYN POŁUDNIOWEJ FRANCJI – – FESTIWAL PIOSENKI SKAUTOWEJ Z UDZIAŁEM FRANCUSKICH SKAUTÓW
Przygotowanie i druk – CEPRINT, Tel: 020 8749 6055 www.ceprint.co.uk
www.zhppgk.org