“Czas, jaki między Wami spędziłem, był nagrodą za moją wiarę w nasze harcerskie braterstwo” Ryszard Kaczorowski
MAJ - CZERWIEC 2010
NR 2 ROK 46
Już za kilka dni spotkamy się w Ojczyźnie na Zlocie Stulecia Harcerstwa
‘Twierdza’. Chcemy uczcić w ten sposób 100 lat służby kilku pokoleń Harcerek i Harcerzy – od zarania ruchu harcerskiego do dziś, w Polsce i poza jej granicami. Będziemy wspominać ich w gawędach ogniskowych, w grach i na zlotowej wystawie. Im to zawdzięczamy, że dziś istniejemy, że ideały harcerskie są wciąż w nas żywe.
Będziemy wspominać szczególnie tych, którzy odeszli na wieczną wartę tak
niedawno... Wierzymy, że Druh Prezydent Ryszard Kaczorowski, któremu tak bardzo drogie było harcerstwo, będzie z nami duchem, zwłaszcza w tych ważnych momentach przy rozpalaniu ognisk zlotowych.
O
tym “papierowym” Ognisku Harcerskim Druh Prezydent też zawsze pamiętał i wspierał je przysyłając różne materiały, pamiątki i druki. Zawsze z miłym słowem otuchy, pochwały i pozdrowienia. Dziękujemy Mu za to!
Wszystkim Harcerkom i Harcerzom, którzy jadą na Zlot w Polsce i wszystkim, którzy obozują na swoich terenach, życzymy zdrowych, radosnych i pożytecznie spędzonych dni w braterskim gronie przyjaciół. Redakcja “Ogniska Harcerskiego”
1
DNI ŻAŁOBY W WARSZAWIE
DANKA BROMBERG, W.B
Zaraz po Wielkanocy wyjechałam do Warszawy odwiedzić dwumiesięcznego wnuka Kamilka. Pierwszego dnia przy śniadaniu usłyszeliśmy tragiczną wiadomość o katastrofie samolotu pod Smoleńskiem. Ogłoszono, że w wypadku zginęli Prezydent Lech Kaczyński, jego żona Maria, ostatni Prezydent na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski oraz cała delegacja. Lecieli na rocznicowe obchody do Katynia. Szok ogarnął Polskę oraz cały świat. Wyszłam na ulice Warszawy – ludzie zbierali się spontanicznie, wywieszali flagi, zapalali znicze, odmawiali modlitwy, zostawiali biało-czerwone kwiaty. Chcieli być razem. W niedzielę w południe żałosnym dźwiękiem biły dzwony kościelne i wyły syreny. Wszytsko zamarło, powstała głęboka cisza w hołdzie ofiarom katastrofy. Był to dopiero początek żałoby. Przez cały tydzień odbywały się msze św. żałobne, setki tysięcy ludzi zostawiało płonące znicze, kolejka przed Pałacem Prezydenckim tworzyła się coraz dłuższa. Po identyfikacji ciał witano kolejne trumny na lotnisku, trasa konduktów była za każdym razem wyścielona kwiatami. Rozdawane były gazety informujące o tragedii, o zmarłych, o zbrodni katyńskiej. Wszystkie kanały telewizyjne i media podawały na żywo ostatnie wiadomości, wypowiedzi, opinie, kondolencje przesyłane z całego świata. W poniedziałek zostało przywiezione z Rosji ciało Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a dzień później pierwszej damy. Po wielu zmianach, w czwartek około południa, na wojskową część lotniska Okęcie została przywieziona trumna Dha hm Ryszarda Kaczorowskiego, ostatniego prezydenta na Uchodźstwie i byłego Przewodniczącego ZHP. Witali go m. in. marszałek Bronisław Komorowski, premier Donald Tusk oraz rodzina i bliscy. Między nimi była nasza przewodnicząca dhna hm Teresa Ciecierska. Udało jej się wylecieć do Warszawy z samego rana z Heathrow po czym lotnisko zostało zmaknięte na 6 dni z powodu chmury wulkanicznego pyłu. Dołączyła do delegacji polskiego harcerstwa i kolejno podeszła do trumny zmarłego razem z hufcowym hufca “Szczecin” dhem M. Paszkiewiczem, potem złożyła kondolencje rodzinie. Po uroczystościach na lotnisku, karawan z trumną udał się do Belwederu. Stałam przy bramie gdy kondukt tam dojechał. Wzdłuż Aleji Ujazdowskich w milczeniu stali Warszawiacy, szeregi młodzieży harcerskiej i szkolnej, żołnierze, reporterzy. Zaczęła tworzyć się kolejka, aby oddać hołd zmarłemu. Przysłuchiwałam się osobom wokół. Z ust ich padały słowa: ”patriota”, “syn Białegostoku”, “harcerz”, “więzień Sybiru”, “służył Ojczyźnie”, “walczył pod Monte Cassino”, “Prezydent na Uchodźstwie, który przekazał insygnia polskie po odzyskaniu wolności”. Niektórzy przyznawali, że o zmarłym dowiedzieli się w ostatnich paru dniach, gdy media po tragedii podawały jego życiorys. Ludzie czekali po 3 godziny, żeby wejść do Sali Pompejskiej, gdzie trumna
2
była wystawiona na widok publiczny. W piątek, po spotkaniu z dhną przewodniczącą zdecydowałam, że muszę sobie zorganizować mundur harcerski. Lotniska na całym świecie zostały sparaliżowane z powodu chmury, więc straciłam nadzieję, że mąż przywiezie mój własny mundur z domu z Anglii. Zrobiłam zakupy we wszytskich trzech stanicach harcerskiech i pasmanterii, żeby sporządzić sobie mundur zgodny z przepisami ZHP pgK. Wieczorem stawiłam się w pełnym mundurze przy kościele św. Krzyża, gdzie miała się odbyć msza św. koncelebrowana za duszę śp. Druha Kaczorowskiego. Zaproszono mnie, abym usiadła z przodu razem z delegacją organizacji polskiego harcerstwa. Siedząc na czołowym miejscu rozmyślałam o tym, jak Druh zawsze wspominał, że mnie pamięta jako zucha i później, gdy stałam przy sztandarze na Światowych Zlotach. Trumna została wniesiona uroczyście do kościoła przez żołnierzy, za nią szła rodzina i bliscy. W ich gronie szła dhna hm Teresa Ciecierska i hm Jacek Bernasiński reprezentując ZHP pgK. Ustawiały się poczty sztandardowe harcerskie, kombatanckie i delegacje bractw kurkowych. Przedstawiciele tych organizacji na zmianę pełnili wartę honorową przy trumnie. Na biało-czerwonej fladze, która przykrywała trumnę leżała jedynie rogatywka harcerska – symbol służby i wierności Przyrzeczeniu Harcerskiemu, patriotyzmu, przywiązania całym życiem do ideałów harcerskich. Po zakończeniu Mszy św., harcerki i harcerze trzymając świece stworzyli szpaler wzdłuż wnętrza kościoła. Zgaszono światła i przy blasku świec odbył się ostatni Jego kominek harcerski – pożegnalny. Dhna przewodnicząca hm Teresa Ciecierska poprosiła Panią Kaczorowską, wdowę Druha, o zapalenie symbolicznego znicza. Podczas kominka odczuwało się duchową więź rodziny harcerskiej, pojednanej w żalu, smutku i żałobie po wzorowym instruktorze i prawym człowieku. Przy dźwiękach gitary, echo piosenek harcerskich, patriotycznych, religijnych rozniosło się po całym kościele św. Krzyża. Zdjęcia na ekranie i słowa o Druhu przedstawiły jego życie. Kościół zapełnił się ludźmi z zewnątrz, którzy starali dołączyć się do śpiewu, chociaż nie wszyscy znali harcerskie pieśni. Każdy chciał być częścią tej wspaniałej, doniosłej uroczystości. Gawędę o życiu rodzinnym i harcerskim powiedziała córka zmarłego hm Jagoda Kaczorowska. Po odśpiewaniu “Idzie noc” nikt nie chciał się ruszyć z miejsca by opuścić kościół. Wciąż panował ciepły, serdeczny, rodzinny nastrój. Harcerstwo pełniło całonocne czuwanie i rano trumna została przewieziona do Belwederu. Po południu, w sobotę i w niedzielę, razem z dhną Kasią Ostręgą z Chorągwi Stanów Zjednoczonych miałyśmy zaszczyt pełnić wartę honorową przy trumnie Dha Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego w Sali Pompejskiej. Ludzie przechodzili przed trumną w milczeniu, schylali głowy, żegnali się,
3
POGRZEB PREZYDENTA Hm RYSZARDA KACZOROWSKIEGO u góry: Laweta z trumną opuszcza Belweder u dołu: zakończenie uroczystości w Świątyni Opatrzności Bożej, od prawej – Przewodnicząca ZHP hm T. Ciecierska, phm K. Ostręga, phm M. Paszkiewicz
4
klękali, salutowali. Na zewnątrz wpisywali się do czterech ksiąg kondolencyjnych lub oglądali na olbrzymim ekranie film “Wszystko co Nasze”. Sładali kwiaty i zapalali znicze, które przez cały czas porządkowały harcerki i harcerze. Setki ich, włącznie z dhną przewodniczącą Teresą Ciecierską, wyjechało w sobotę różnymi środkami lokomocji do Krakowa na pogrzeb Pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego żony Marii na Wawelu. W niedzielę, wczesnym wieczorem, do Belwederu przyjechała grupa instruktorek i instruktorów z W. Brytanii. Między nimi był ks. Kapelan S. Świerczyński, Naczelnik dh hm A. Borowy, dh Przewodniczący Okręgu W.B hm W. Mańkowski oraz Komendantka Chorągwi dhna Oleńka Mańkowska. Z Francji przyjechała dhna hm Frania Aghamalian-Konieczna z mężem. W poniedziałek wszyscy wzięliśmy udział w uroczystościach pogrzebowych Dha Prezydenta. Pomimo ulewnego deszczu szliśmy w pochodzie za trumną od Belwederu do Archikatedry św. Jana Chrzciciela. Po mszy św. pożegnaliśmy Dha Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego w Świątyni Opatrzności Bożej na Wilanowie, gdzie spoczoł na wieki. Cześć Jego pamięci! D. Bromberg (hufcowa hufca harcerek “Mazowsze”)
▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬ OSTATNI LIST PREZYDENTA RP LECHA KACZYŃSKIEGO W przeddzień pamiętnej soboty 10 kwietnia 2010 r. Prezydent RP Lech Kaczyński napisał list do harcerzy Chorągwi Wielkopolskiej, którzy tego dnia mieli obchodzić swoje wielkie święto. Mieli otrzymać sztandar i patrona harcmistrza Floriana Marciniaka, pierwszego naczelnika Szarych Szeregów. Uroczystość, która miała być radosna, przerodziła się w uroczystość pełną bólu i modlitwy. A słowa w liście Prezydenta stały się dla harcerzy jakby testamentem. Lech Kaczyński napisał:
“Gotowość do poświęcenia, przywiązanie do wolności i miłości ojczyzny – to postawy, które są niezbędne do rozwoju państwa również dzisiaj w warunkach bezpieczeństwa i pokoju. Bez nich polskie społeczeństwo nie mogłoby być prawdziwą wspólnotą, spojoną więzami solidarności i zaufania”.
5
DNI ŻAŁOBY W ŚWIECIE HARCERSKIM W specjalnym rozkazie Przewodniczącej ZHP dhny Teresy Ciecierskiej z dnia 20 maja 2010 r. czytamy: “Pragnę wyrazić podziw i wdzięczność harcerstwu na całym świecie, które spontanicznie stanęły do służby w uroczystościach z potrzeb serca poczuwając się do obowiązku i złączenia się z Narodem w tych smutnych dla nas wszystkich chwilach. /.../ W tygodniach po katastrofie, w środowiskach polskich na całym świecie odbyły się uroczystości żałobne w intencji ofiar katastrofy. Nie sposób wymienić ich wszystkich tutaj, ale wszędzie, gdzie działają nasze jednostki, grono instruktorskie i młodzież harcerska gremialnie stawała do udziału w uroczystościach oraz w służbach porządkowych. Dziękuje wam wszytskim za wasze poświęcenie, za waszą postawę i służbę w tych smutnych dniach”. WSZĘDZIE więc Msze św. żałobne, znicze, kwiaty, księgi kondolencyjne, flagi biało-czerwone, szare i zielone mundury. CHICAGO szczególnie mocno przeżyło katastrofę. Prezydent Lech Kaczyński miał tam być 29 kwietnia. Stracili również w katastrofie smoleńskiej znanego wielu Wojciecha Seweryna, rzeźbiarza, autora pięknego pomnika katyńskiego odsłoniętego w Chicago w zeszłym roku. LONDYN, TRAFALGAR SQUARE, 18 kwietnia 2010 r. Z inicjatywy społecznej z udziałem ambasady RP i Zjednoczenia Polskiego tysiące Polaków mogło uczestniczyć w uroczystościach pogrzebowych Pary Prezydenckiej na Wawelu obserwując ich przebieg na wielkim telebimie. W chwili Podniesienia w czasie Mszy św. w Bazylice Mariackiej ludzie na placu padli na kolana. Niezwykły to był widok w Londynie... Wśród osób przemawiających na zakończenie była nasza Naczelniczka. W imieniu harcerstwa oddała hołd Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu protektorowi Harcerstwa Polskiego, Prezydentowi hm RP Ryszardowi Kaczorowskiemu, z podaniem Jego krótkiego życiorysu, oraz wszystkim, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej. Dhna Naczelniczka przemawia na Trafalgar Square
6
LONDYN “DZIEŃ KARYŃSKI” w 70-tą rocznicę zbrodni. W uroczystości pod Pomnikiem Katyńskim na Cmentarzu Gunnesbury uczestniczyła młodzież i instruktorzy hufców “Bałtyk” i “Warszawa”. Po uroczystości w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym młodzież harcerska oglądała film o Dhu Ryszardzie Kaczorowskim pt. “Wszystko co Nasze”.
7
LONDYN , KATEDRA WESTMINSTERSKA, 29 kwietnia. W tej największej londyńskiej świątyni katolickiej została odprawiona Msza św. w intencji ofiar katastrofy pod smoleńskiem pod przewodnictwem arcybiskupa Westminsteru Vincenta Nicholsa. Był to jego “prezent” dla Polaków. Wśród celebrantów byli abp Szczepan Wesoły, bp Wojciech Polak, rektor PMK w Anglii i Walii ks. prałat Stefan Wylężek oraz ponad 100 księży. Przybyli delegaci królowej i również wielu Anglików, którzy chcieli być z nami. W olbrzymiej katedrze wypełnionej wiernymi wszystkich pokoleń wyróżniało się harcerstwo. W ciszy i spokoju pomagali rozsadzać na właściwych miejscach gości i grupy przyjezdne z różnych parafii i miast. Harcerskie poczty sztandarowe wspólnie z kombatanckimi prowadziły procesję do ołtarza. Lekcję i modlitwę wiernych czytały instruktorki m. in. dhna Przewodnicząca. Wspaniały chór polski Ave Verum śpiewał Mozarta i inne pieśni kościelne, a na zakończenie wszyscy obecni zaśpiewali wspólnie hymny narodowe i Modlitwę Harcerską.
8
RYSZARD KACZOROWSKI hm RP o swojej działalności harcerskiej na emigracji W przedostatnim numerze Ogniska (październik – grudzień 2009 r.) zamieściliśmy harcerski życiorys Ryszarda Kaczorowskiego – opracowany według dr. Jana Tarczyńskiego. Poniżej cytujemy własne słowa Druha Prezydenta o Jego działalności harcerskiej w Anglii i na świecie zanotowane w książce Adama Czesława Dobrońskiego pt. “Ryszard Kaczorowski, dziewięć wieczorów z prezydentem”. Przyjazd do Anglii to była trudna decyzja, ale dla mnie oczywista. Większość żołnierzy z 2 Korpusu uważała, że nasza walka jeszcze się nie zakończyła. I nie trzeba było koniecznie wierzyć w III wojnę światową, wystarczyło posłuchać wiadomości napływających z kraju. Przecież nie dopełniliśmy swej misji żołnierskiej, nie nastąpił oczekiwany finał. Na pewno cięższe rozterki i katusze przeżywały osoby starsze, obarczone rodziną. Mnie znów pomogło w tym czasie harcerstwo, zająłem się zakładaniem nowych kręgów i drużyn, poczułem się potrzebny i silny./.../ W lutym 1948 r. zostałem członkiem Głównej Kwatery Harcerzy w Londynie, a w kwietniu 1955 roku – Naczelnikiem Harcerzy. Naszym Przewodniczącym był niezmiennie aż do 1960 roku M. Grażyński, zaś funkcję przewodniczącego ZHP sprawował ofiarnie Z. Szadkowski. Pod okiem weteranów ruchu i rzeszy instruktorów średniego pokolenia wyrastali młodzi druhowie. To właśnie z grona harcerek i harcerzy wywodzili się w następnych dziesięcioleciach rzutcy animatorzy życia polskiego na obczyźnie. Jeśli gdzieś znalazło się nawet małe środowisko rodaków, to prędzej czy później pojawiał się tam także instruktor z lilijką, zaczęła docierać nasza prasa “Ognisko Harcerskie” i “Na Tropie”, gdzie publikowano gawędy. Naszą harcerską przegraną w wymiarze światowym okazała się tylko Brazylia. Siedzibą władz centralnych ZHP pozostał Londyn. Tu odbywały się zebrania Naczelnej Rady Harcerskiej, na które przyjeżdżali jej członkowie z różnych krajów naszego osiedlenia. Wielu z nich wcześniej przebywało przez jakiś czas w Anglii, co ułatwiało nam kontakty. Bardzo chcieliśmy umożliwić bezpośrednie spotkania młodzieży polonijnej, to jednak zależało w dużej mierze od warunków finansowych rodzin. Łączność z drużynami w świecie utrzymywaliśmy poprzez wyjazdy przewodniczącego Związku i naczelników. Najpierw były to wyprawy do krajów pobliskich, zwłaszcza Belgii i Francji, ale już w 1965 r. odbyłem pięciotygodniową wizytację w Stanach Zjedno-czonych i Kanadzie. Obliczaliśmy, że wówczas ponad 12 tysięcy dziewcząt i chłopców wychowywało się w 9
zastępach i drużynach ZHP. O młodych druhach na kontynencie amerykańskim mogłem mówić tylko z prawdziwym zadowoleniem, okazali się karni, inteligentni, dorodni. Tak było również w dalekiej Australii i w większości państw Europy Zachodniej. Z instruktorami zaś zgadzaliśmy się w pełni co do tego, że musimy rozbudzać w wychowankach poczucie dumy narodowej, szacunek dla tradycji, także zrozumienie dla obowiązków. I do tego trzeba było dbać o atrakcyjność pracy, zabawy, rozrywki. Moim gospodarzom mogłem szczerze powiedzieć: “Czas, jaki między Wami spędziłem, był nagrodą za moją wiarę w nasze harcerskie braterstwo...”. W 1967 roku Naczelna Rada Harcerstwa powierzya mi godność Przewodniczącego ZHP. Miałem niespełna dwa lata na przygotowanie pierwszego zlotu polskiego harcerstwa z całego świata. Odbył się on w 25. rocznicę zwycięstw Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Wybór miejsca musiał paść na Monte Cassino, więc w roku 1969 u podnóża wzgórza klasztornego rozbiliśmy namioty. W porozumieniu z gen. Andersem spotkanie wypadło nie jak zwykle w maju, lecz w sierpniu kiedy młodzież miała wakacje. Uczciliśmy w ten sposób również Święto Żołnierza, przypadające według przedwojennej tradycji na dzień 15 sierpnia, w rocznicę zwycięskiej Bitwy Warszawskiej. Druhny i druhowie mieli okazję docenić swoich ojców, kiedy musieli wdrapać się na górę, choć nikt przecież do nich nie strzelał, nie nieśli broni, amunicji ani innego wyposażenia. Z całego świata stawiło się wówczas 1200 córek i synów emigrantów polskich, a w głównym dniu obchodów liczba ta wzrosła nawet do 1400. Generał Anders przekazał młodzieży polskiej opiekę nad sztandarami i nad miejscem pamięci. Dowódca 2 Korpusu niestety ostatni raz wystąpił wśród grobów poległych bohaterów – w maju następnego roku i jego szczątki spoczęły na tym niezwykłym cmentarzu narodowej świętości. Pochowaliśmy generała między jego żołnierzami, pozostał przecież im wierny do ostatnich chwil życia. Dodam jeszcze, że ten zjazd harcerstwa polskiego był okazją do wzajemnego poznania się, dyskusji nad sytuacją Polaków rozsianych po świecie i zmianami zachodzącymi w Kraju. Mieliśmy też możność wstawienia się na specjalnej audiencji u Ojca Świętego Pawła VI w Castel Gandolfo. Po odejściu na wieczną wartę gen. Andersa ks. Jerzy Mirewicz przytoczył opowieść, jak to w jednym z plemion indiańskich po śmierci dotychczasowego wodza najmłodszy chłopczyk brał lapmkę oliwną i przenosił ją do namiotu nowego wodza. W takiej chwili całe plemię wstrzymywało oddech, by płomień nie zgasł. Ja nie miałem nigdy wątpliwości, że płomień polskości w wolnym świecie będzie płonął także, a może przede wszystkim dzięki harcerzom. Później mogłem powołać się w tym względzie także na słowa kardynała Karola Wojtyły, wypowiedziane na spotkaniu z druhami w Kanadzie: “Harcerstwo jest jedyną organizacją młodzieżową na emigracji, której działalność zdecyduje o przyszłości Polonii”. 10
Następny zlot harcertwa polskiego zwołaliśmy w 1976 roku właśnie do Kanady “na Kaszuby”. W Ottawie, stolicy gościnnego kraju, miałem okazję rozmawiać wraz z Stanisławem Orłowskim z premierem Kanady Pierre Trudeau. Ten zapytał mnie, co może zrobić dla Polaków. Odpowiedziałem, że pan premier ma szansę przyczynić się do odzyskania przez Polskę rzeczywistej niepodległości. Odpowiedź Trudeau brzmiała: “Rosja jest ogromną potęgą i trzeba się z nią liczyć”. Wtedy przypomniałem gospodarzowi opinię polskiego męża stanu Józefa Piłsudskiego. Marszałek powiedział, że Rosja wtedy wygląda na najsilniejszą kiedy jest najsłabsza. Zlot w Ottawie wykazał sprężystość organizacyjną i zrozumienie roli Związku. Okazało się, że mamy wielu przyjaciół, wysłuchaliśmy ciekawych referatów, pogadanek, i gawęd na aktualne te-maty wychowawcze oraz światopoglądowe. A ile było w tych dniach radości, pięknych wzruszeń. Po przemarszu ulicami stolicy Kanady i złożenia wieńców pod Pomnikiem Nieznanego Żołnierza jedna z gazet zamieściła tytuł: “Inwazja Polaków na Parlament”. Przygotowując na rok 1982 trzeci zlot, liczyliśmy na przybycie druhen i druhów z ojczystego kraju, dlatego wyznaczyliśmy sobie spotkanie w Belgii. Nie mogliśmy przewidzieć, że wcześniej władze PRL wprowadzą stan wojenny i Polska zostanie szczególnie odgrodzona od reszty wolnego świata. Nowym tematem stał się udział naszych harcerzy w niesieniu pomocy potrzebującym rodakom (m.in. przez Medical Aid for Poland), wspieranie ideałów “Solidarności”, wzmacnianie zainteresowania świata sprawami polskimi. Te zadanie wypełnialiśmy na miarę naszych możliwości w następnych latach i jest to również temat na odrębną opowieść. Nie ulega wątpliwości, że dramaty w kraju były i naszymi dramatami, a my starsi mogliśmy z satysfakcją obserwować, jak bardzo polska młodzież, żyjąca poza jego granicami, była uczulona na wszytsko, co działo się nad Wisłą. Dwa lata później wypadła czterdziesta rocznica walk o Monte Cassino. Zaszczycił nas wtedy swą obecnością Ojciec Święty Jan Paweł II, który taką obietnicę złożył jeszcze jako kardynał Karol Wojtyła. Papież odprawił Mszę świętą. Przybyła wówczas oficjalna delegacja z Polski. W osobie Ojca Świętego zyskaliśmy protektora i opiekuna w naszej pracy wychowawczej. Ze wzgórza Watykańskiego popłynęły słowa wiary, otuchy i pokrzepenia. W 1988 roku wypadł czwarty z kolei zlot i zjazd ZHP. Wybraliśmy spotkanie w Stanach Zjednoczonych, trochę z racji setnej rocznicy urodzin Andrzeja Małkowskiego, organizatora polskiego skautingu. Obliczaliśmy, że było nas wówczas już 10 tysięcy w Zachodniej Europie oraz po trzy tysiące w USA i Kanadzie. Udział w tym światowym przedsięwzięciu wzięli po raz pierwszy reprezentanci ruchu harcerskiego z Polski, choć ci mundury założyli dopiero na siebie w Nowym Jorku. Spodziewaliśmy się wszyscy zasadniczych zmian i nie 11
tylko w naszej Ojczyźnie. Dla mnie był to w pewnym sensie zjazd pożegnalny. W związku bowiem z podjęciem nowych obowiązków przekazałem przewodniczenie ZHP wybranemu przez Radę Naczelną hm Stanisławowi Berkecie. W grudniu tegoż 1988 roku prezydent Kazimierz Sabbat przyznał Szarym Szeregom Krzyż Orderu Virtuti Militari. Stanęły mi przed oczyma sceny białostockie z lat 19391940. Co tu kryć, często śniła się nam Polska, lata dzieciństwa, domy rodzinne. Dzieliłem z innymi satysfakcję, że nasze harcerstwo należało do nielicznych organizacji polskich, w których działalność nie ustała nawet na jeden dzień. Przez cały czas od roku 1911, w tym także w latach II wojny światowej, były gdzieś w świecie drużyny spod znaku Orła Białego. Trudno opisać ich działalność ze względu na różnorodność form oraz duże rozproszenie. Na pewno jednak pozostawali polscy druhowie wierni składanemu przyrzeczeniu. Zarazem harcerstwo, jako wielka przygoda, dawała młodzieży ofertę wartościowego wyżycia się, wejścia w dorosłość, a potem pozostania w kręgu osób bliskich. Temu wszystkiemu służyła i służy nadal zarówno ideologia ruchu, jak i przyjęte metody, struktury. System zastępowy sprawia, że małe grupy młodych ludzi prowadzone są przez równieśników pod okiem doświadczonych instruktorów. Z okazji 75-lecia polskiego harcerstwa, dokładnie 27 czerwca 1985 roku zdałem relację Janowi Pawłowi II i poprosiłem Ojca Świętego o przyjęcie naszej odznaki oraz o błogosławieństwo dla ZHP w dalszej służbie Bogu, Polsce i bliźnim. Wielki Rodak odpowiedział słowami: “Z radością chętnie to uczynię”. Gawędy Jana Pawła II wskazują na dobrą znajomość dzisiejszej młodzieży i jej problemów oraz naszego harcerskiego stylu życia. Również na 75-lecie Rada Harcerska zebrana w Londynie uchwaliła nową deklarację ideową, w której znalazło się następujące stwierdzenie: “Zapewniamy społeczeństwo polskie w Kraju i na świecie, że prowadzić będziemy wychowanie młodzieży w miłości oraz atmosferze kultury ojczystej i głębokiej wiary w ideały niepodległościowe”. Z ksiązki Adama Czesława Dobrońskiego “Ryszard Kaczorowski, dziewięć wieczorów z prezydentem”, wyd. Dom Wydawniczy “Benkowski”, Białystok 2005.
“Harcerstwo to od początku moja wielka przygoda życiowa, fascynująca, choć niekiedy i męcząca, hartująca ducha i ciało”.
Ryszard Kaczorowski
● ● ● ● ● 12
ZLOT STULECIA HARCERSTWA “TWIERDZA” 24 LIPCA – 7 SIERPNIA 2010 r., ZEGRZE k. WARSZAWY KOMENDANTKA CAŁOŚCI ZLOTU – Hm TERESA CIECIERSKA KOMENDANTKA ZLOTU HARCEREK – Hm ANNA GĘBSKA KOMENDANT ZLOTU HARCERZY – Hm ROBERT ROSPĘDZIHOWSKI KOMENDANTKA OBOZU STARSZEGO HARCERSTWA – pdw KATARZYNA CHYLA KOMENDANT OBOZU KPH – dz. h. ADAM MALHOMME W chwili kiedy Ognisko idzie do druku przygotowania zlotowe, po wielu miesiącach, dobiegają końca. Zaplanowanie terenu obozowania na taką skalę w obcym – choć naszym! – kraju nie jest łatwe. Wymagało miesięcy negocjacji z władzami polskimi, częstych wyjazdów do Polski i uzgodnień z wszyskimi naszymi okręgami. Uroczystość otwarcia Zlotu nastąpi 27-go lipca, z udziałem specjalnie zaproszonych gości. DZIEŃ GOŚCI – sobota 31-go lipca od godz. 10.00 do19.00. Dzień ten otwarty jest dla wszystkich zainteresowanych osób. W niedzielę 1-go sierpnia całość Zlotu spędza w Warszawie: Rano – Msza św. w Świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie, oraz oddanie hołdu śp. Prezydentowi hm RP Ryszardowi Kaczorowskiemu oraz śp. ks. hm Zdzisławowi Peszkowskiemu. Będzie również okazja do modlitwy przy relikwiach nowego błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki. Godzina “W” – uroczystość przy Grobie Nieznanego Żołnierza na Placu Piłsudskiego, poprzedzona grą na terenie Warszawy. Wieczór – Dla całego Zlotu kominek harcerski pod otwartym niebem w Parku Wolności przy Muzeum Powstania Warszawskiego: Na Zlocie będzie otwarta WYSTAWA ilustrująca historię Harcerstwa przed wojną i w czasie wojny oraz historię ZHP działającego poza granicami Kraju. 13
O RYCERSTWIE Światowy Zlot “Twierdza” w Zegrzu pod Warszawą odbędzie się pod hasłem: “Czuwamy, wierni twierdz obrońce”, zaś Zlot Harcerzy przyjął nazwę “Orle Gniazda” nawiązując do średniowiecznych zamków i twierdz, których obrońcami było polskie rycerstwo. Postać rycerza i jego cechy będą więc tematem, który przewijać się będzie w programach Zlotu Harcerzy. “Ognisko” podaje kilka myśli na ten temat. RYCERSKIE CECHY – kard. Karol Wojtyła “Rycerz” kojarzy się z człowiekiem walki. Niegdyś rycerze chodzili też po polskiej ziemi. Mieli swoją szczególną świadomość, swoje posłannictwo. Nosili miecz w służbie sprawiedliwości. A kiedy ten miecz był przypasywany do ich boku, to odbywało się to w ramach ceremoniału religijnego. Nazywano to pasowaniem na rycerza, do którego rycerz przygotowywał się jak nowicjusz do swoich ślubów, kapłan do święceń albo król do koronacji. Przygotowywał się postem i modlitwą, bo jego życie, jego powołanie, które wyrażało się w mieczu, miało służyć dobru. Miecza miał używać rycerz do zwalczania zła, do obrony słabych i uciśnionych. /.../ Człowiek bowiem, kiedy wyjdzie z kręgu dzieciństwa, musi sobie uświadomić to, że życie także jest walką. “Bojowaniem jest życie człowieka na ziemi”. Sens tej walki jest bardzo głęboki. W każdym z nas toczy się zmaganie między dobrem i złem. Nikt z nas nie może nie podjąć tego zmagania się o sprawiedliwość, o prawdę, o uczciwość, o czystość, o szlachetność serca. Nikt z nas nie może wyrzec się tego idealizmu, który sprawia, że człowiek wiedzie ów szlachetny bój, do jakiego wzywał św. Paweł. (Z przemówienia w Niepokalanowie w roku 1972 – Kardynał Wojtyła nawiązał do pisma “Rycerz Niepokalanej” wydawanego przez ojców franciszkanów, a założonego w 1922 roku przez o. Maksymiliana Kolbego). PAWEŁ WŁODKOWIC (1370-1435) O KRZYŻAKACH Krzyżacy walcząc z niewiernymi, nigdy nie prowadzili wojny sprawiedliwej... Tego rodzaju napad na niewiernych, zwłaszcza przedsięwzięty bez słusznej przyczyny jest zaprzeczeniem miłości bliźniego... Bliźnimi zaś naszymi są zarówno chrześcijanie, jak i niewierni, bez różnicy... Nie wolno niewiernych przymuszać do przyjmowania wiary chrześcijańskiej zbrojnie lub opresją, gdyż ten sposób jest krzywdą dla bliźnich, a także i dlatego, że nie należy robić rzeczy złych w celu osiągnięcia rzeczy dobrych. Zaprawdę jest to nowa i niesłychana nauka – która wymaga wiary pod groźbą bata... Nikogo do wiary zmuszać nie należy, gdyż wiara nie może wynikać z przymusu, a wymuszone 14
modlitwy nie są miłe Bogu... Kto działa inaczej, widocznie raczej swojej, a nie Bożej sprawie służy. Rycerz, zwłaszcza katolicki, nie będący poddanym, winien by przekonany o słuszności wojny, w której bierze udział. W przeciwnym razie narażałby się na wielkie niebezpieczeństwo. Poddani Krzyżaków, którzy dwa razy do roku wraz z nimi odbywjają wyprawy, przeciw niewiernym, choć wiedzą, że żyją oni w spokoju i są bardzo łagodnego usposobienia, zapewne nie unikną grzechu śmiertelnego... w tym bowiem wypadku obowiązek posłuszeństwa przestaje istnieć, jako że bardziej słuchać należy Boga niż człowieka... (Paweł Włodkowic – uczony, obrońca interesów Polski w sporach z Krzyżakami, rektor Akademii Krakowskiej, uczestniczył w polskiej delegacji na sobór w Konstancji, gdzie w roku 1415 wystąpił z głośnym traktatem o władzy papieża i cesarza wobec pogan). O ZAWISZY CZARNYM (-1428) Jeden z najsłynniejszych rycerzy polskich to Zawisza Czarny z Grabowa – symbol prawości i cnót rycerskich, który szczególnie odznaczył się w bitwie pod Grunwaldem. Uczestniczył też w polskiej delegacji na sobór w Konstancji. Król Węgier i Niemiec Zygmunt Luksemburczyk, choć niechętny Polsce, pisał o nim do Wielkiego Księcia Litewskiego Witolda: “Jak zaiste jasno całemu światu wiadomo, ile tenże Zawisza, rycerz najdzielniejszy w broni, najbardziej doświadczony, w działaniu najprzezorniejszy, w wierności i powięceniu dla Waszej Miłości i dla Nas najszczerszy, dobrych i pożytecznych spraw między nami doprowadził do skutku, o tym jawnie świadczą jego dzieła”. JAN DŁUGOSZ O BITWIE POD GRUNWALDEM “A wtem podbiega rycerz z obozu Prusaków, Niemiec, nazwiskiem Dypold Kikerzicz v. Dieber, z Łużyc, złotym pasem opięty, w białej podbitej kiecce, niemieckiego kroju, którą u nas jupką albo kaftanem zowią, cały okryty zbroją, towarzysz ze znaku większej chorągwi pruskiej, do owych szesnastu należącej, i rozpędzony na koniu bułanym, dociera aż do miejsca, kędy król stał, a wywijając włócznią, godzi prosto w króla, wobec całego wojska nieprzyjacielskiego, które składało szesnaście rzeczonych chorągwi, a którego oczy powszechnie na ten widok były zwrócone. Gdy więc Władysław król, podniósłszy także włócznię, czekał jego spotkania, Zbigniew z Oleśnicy, pisarz królewski, prawie bezbronny, bo w ręku miał jeno drzewce wpół złamane, uprzedził cios królewski, a ugodziwszy w bok onego Niemca, zwalił go z konia na ziemię. Padł struchlały, a drzącego z bojaźni król Władysław uderzywszy włócznią w czoło, które z opadnięciem przyłbicy odsłoniło się rycerzowi, zostawił go wreszcie nietkniętym”. 15
(Jan Długosz (1415-1480) – historyk wykształcony w Akademii Krakowskiej, wychowawca synów króla Kazimierza Jagiellończyka, autor monumentalnego dzieła “Roczniki, czyli Kroniki sławnego Królestwa Polskiego” ukończonego w 1480, będącego pierwszą próbą naukowej syntezy dziejów średniowiecza polskiego, ceniony m. in. za barwne opisy ludzi i wydarzeń).
RYCERZ NA BIAŁYM KONIU
Św. Jerzy, patron walki duchowej, walki z ciemnością, patron harcerzy jest pięknym przykładem jak “ideały zmieniać w czyn”. Symbolizuje rycerza, który stoi w obronie wartości chrześcijańskich, dziedzictwa, kultury, w obronie słabych i prześladowanych. W ikonografii jest przedstawiony jako rycerz na białym koniu wbijający dzidę w paszczę smoka – symbolu zła i szatana. Jest przedstawiony jako typ chrześcijanina, który walczy ze słabością. Moc jego jest mocą Boga, którą symbolizuje biały rumak. Z jej pomocą pokonuje smoka bez trudności, broń jego to nie tylko dzida, ale ufność Bogu, któremu pozwala prowadzić swoją rękę prosto w sedno zła. opr. B. B
16
DZIEŃ STULECIA HARCERSTWA W LAXTON HALL Niedawno Harcerstwo w Wielkiej Brytanii obchodziło setną rocznicę powstania ruchu harcerskiego w Polsce. Było to spotkanie młodzieży i grona instruktorskiego, tych którzy są czynni obecnie i tych, którzy kiedykolwiek byli w harcerstwie, czy to przed wojną w Polsce, czy gdzieś “po drodze” w Indiach, Afryce, Persji, na Środkowym Wschodzie, czy też na Wyspoach Brytyjskich, gdzie harcerstwo istnieje już od 67 lat. Zjazd ten odbył się na rozległych, pięknych terenach gościnnego Laxton Hall, w niedzielę 2-go maja. Już od piątku niektóre jednostki harcerskie biwakowały w Laxton Hall pod namiotami. Byli to harcerze z hufca “Warszawa” z Londynu, harcerze hufca “Wilno”, wędrowniczki hufca “Kaszuby” z Yorkshire i Lancashire i wędrowniczki z hufca “Bałtyk” z Londynu. W niedzielę kilka autobusów i wiele samochodów przywiozło harcerki, harcerzy, zuchów i dorosłych. Do raportu stanęło 300 osób młodzieży harcerskiej. Włącznie ze starszymi było obecnych 500 osób. Raport odbierali Komendantka i Komendant Chorągwi, hm O. Mańkowska i hm R. Rospędzichowski. Następnie Przewodniczący Zarządu Okręgu WB. hm W. Mańkowski złożył raport Przewodniczącej ZHP hm T. Ciecierskiej. Wprowadzono poczty sztandarowe wszystkich hufców i chorągwi na terenie Wielkiej Brytanii oraz Wotum 100-lecia poświęcone na Jasnej Górze w lutym 2009 roku, które teraz peregrynuje po ośrodkach harcerskich. W tym momencie był przekazywany z terenów hufców “Wilno”, “Kaszuby”, i “Gdynia” do hufców “Pomorze” i “Szczecin”. Zebranych na Mszy św. powitał Przewodniczący Zarządu Okręgu, następnie usłyszeliśmy słowa powitania Przewodniczącej ZHP hm T. Ciecierskiej i wicekonsula p. Grzegorza Dyk. Głównym celebransem Mszy św. był ks. Prałat Stefan Wylężek Rektor PMK Anglii i Walii, asystowali ks. Infułat phm. Stefan Świerczyński Naczelny Kapelan, ks. Prowincjał Andrzej Zuziak SChr., ks. phm. Jan Wojczyński SChr., Kapelan Okręgu W. Brytania i ks. Edward Sopala SChr., Kapelan domu Laxton Hall. Przy polowym ołtarzu ustawiony był portret śp. dha Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego z żałobną obwódką. W swojej homilii Naczelny Kaplena mówił o służbie harcerskiej i jak należy ją pełnić. Przykładem tak spełnianej służby był dh. Prezydent Ryszard Kaczorowski, który zginął w katastrofie smoleńskiej wraz z Prezydentem RP, dostojnikami Kościoła i rządu. Śp. dh Kaczorowski miał tu być z nami dziś i 17
wraz z nami dziękować Opatrzności Bożej za 100-letnią opiekę nad polskim harcerstwem i prosić o opiekę na nowe stulecie. Śpiewy liturgiczne i modlitwy wiernych przygotowały i wykonały harcerki z hufca “Mazowsze” z phm. Lesią Bandurą na czele. Po Mszy była przerwa na obiad i na spotkania oraz rozmowy towarzyskie. Harcerze i harcerki mieli zajęcia w formie biegu, by sprawdzić ich znajomość historii harcerstwa. Zajęcia przygotowali dhna A. Rospędzihowska i dh A. Szwagrzak. Zuchy miały też swoje zajęcia, które prowadziła dhna inst. zuch T. Fieldsend. Z powodu zimnej i wietrznej pogody, w miejsce ogniska odbył się kominek w “markizie”, która wszystkich łatwo mogła pomieścić. Kominek rozpoczął się obrzędem “Pokoleń Stulecia”, który przygotowała hm O. Mańkowska. Przedstawiciele pokoleń, które razem tworzą naszą stuletnią historię, wnosili zapalone świece, które umieszczali w środku kręgu. Pokolenie założycieli i twórców harcerstwa reprezentowała wnuczka Andrzeja i Olgi Małkowskich, dhna phm. Tina Małkowska-Żaba. Pokolenie harcerstwa w latach wojennych reprezentował dh. hm J. Kucewicz. Pierwsze pokolenie urodzone w Anglii po wojnie reprezentował dh. hm O. Lalko. Drugie pokolenie urodzone w Anglii reprezentowała dhna K. Jankowska. Pokolenie urodzone w XXI wieku reprezentowała zuch Bela Kowalewska. Płonące świece, wokół których wszyscy zasiedli do kominka, wprowadzały uroczysty nastrój. Kominek przygotowały harcerki hufca “Bałtyk”, a prowadzili dhna Ela Matthews i dh. Milo Baumgart z hufca “Szczecin”. Płynęły piosenki harcerskie, poważne i wesołe. W miłej atmosferze czas szybko mijał. Pod koniec kominka Przewodniczący Zarządu Okręgu dh. W. Mańkowski powiedział, gawędę, podkreślając nieprzerwaną ciągłość naszej organizacji z harcerstwem powstałym 100 lat temu w Polsce i ważną rolę, którą harcerstwo spełnia w utrzymaniu polskości u młodzieży mieszkającej w Wielkiej Brytanii. Ks. Kapelan Infułat phm. Świerczyński odmówił modlitwę i zakończono kominek śpiewem “Idzie noc”. Tak upłynął miły “Dzień stulecia” w Laxton Hall. Uczestnik
• • • 18
DZIEŃ 100-lecia w LAXTON HALL. U góry: hufce:”Pomorze” i “Szczecin” otrzymują od ks. phm. S. Świerczyńskiego Wotum Stulecia . U dołu: Mimo deszczu i zimna na kominku było wesoło.
19
GAWĘDA NA DZIEŃ STULECIA Nasza organizacja harcerska, działająca poza granicami Polski, ma unikalną historię. Jesteśmy przecież nieprzerwaną kontynuacją tego harcerstwa, które założyli Olga i Andrzej Małkowscy i ich współpracownicy w 1910 roku w Polsce. Młodzież harcerska wychowana w duchu służby Polsce, brała czynny udział w walkach o niepodległość Polski w dwóch wojnach światowych. Wiele z nich oddało swe życie w tej służbie. Ci, którzy znaleźli się poza granicami Polski po zakończeniu II wojny światowej, uważali za swój obowiązek, by pracę harcerską nadal kontynuować w krajach, w których im przyszło osiedlić się i żyć. Obecnie więc mamy ponad 60 lat działalności harcerstwa polskiego poza granicami Polski. Wielka Brytania stała się jakby kolebką tego ruchu harcerskiego poza Polską. Przebywała tu dhna Olga Małkowska, która najpierw kilka lat prowadziła domy dla polskich dzieci, w Szkocji, a później w Devon. Przebywał tu także dh. Michał Grażyński Przewodniczący ZHP przed wojną, który nadal pełnił tą funkcję, gdy harcerstwo formalnie zorganizowało swą działalność poza granicami kraju w 1946 roku. Znalazło się tu także wielu instruktorów i instruktorek z przed wojny i z czasów wojny. W następnych latach niektórzy z nich wyjechali z Wielkiej Brytanii i Europy do Ameryki, Kanady, Australii i Argentyny, gdzie też zakładali jednostki harcerskie. Przetrwaliśmy już ponad 60 lat, nasze ideały i założenia pozostają te same. Ale jesteśmy na tyle sprężystą organizacją, by móc dostosować formy pracy do potrzeb środowiska, w którym żyjemy i do zainteresowań młodzieźy, która żyje w tak odmiennych warunkach niż były one dawniej. Staramy się wypełniać służbę, której społeczeństwo od nas oczekuje. Uczymy młodzież, by była pożytecznymi członkami społeczeństwa polskiego i angielskiego. Rozglądając się po polskich organizacjach i placówkach można stwierdzić, że w wielu przypadkach na czołowych funkcjach stoją osoby, które przeszły przez harcerstwo. To właśnie harcerstwo przygotowało ich do służby w społeczeństwie. Nasze harcerskie hasło “Czuwaj” wzywa nas do pełnienia służby tam gdzie zachodzi potrzeba. Nasza gotowość do tej służby powinna być niezmienna. Właśnie w takim duchu stramy się wychować młodzież harcerską na terenie Wielkiej Brytanii i w innych krajach w których działamy.
Wacław Mańkowski Przewodniczący Okręgu WB.
20
BIAŁO-CZERWONA nad San Francisco 3-go maja 2010 roku tuż przed godziną 10.30 rano, w ratuszu miasta San Francisco, w sekretariacie burmistrza, czekała już spora grupka osób. Przybyłem tam w swoim harcerskim mundurze wraz z profesorem Marianem Moszoro (byłym wiceministrem finansów) oraz ubranym również w harcerski mundur – hm z ZHR Mateuszem Stąsiakiem (a�ache z ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Waszyngtonie). Przywitał nas bardzo serdecznie konsul honorowy RP w San Francisco – Christopher Kerosky. Pośród innych znajomych byli Prezes KPA – Edward Mar�nek, Prezes PACF – Caria Tomczykowska oraz drugi konsul honorowy RP – Tad Taube, a także przedstawiciele różnych grup i środowisk polonijnych. Dokładnie o wyznaczonej godzinie powitała zgromadzonych szef protokółu stanu California – Charlo�e Shultz (żona byłego sekretarza stanu w administracji Ronalda Reagana – Georga Shultza) wraz ze Stevem Kava szefem kancelarii burmistrza. Weszliśmy na udekorowny słońcem balkon. Do masztu podeszli konsulowie Chris Kerosky i Tad Taube. Pośród zapierającej dech w piersiach ciszy wciągnęli naszą narodową flagę, czyniąc tym samym dzień święta Konstytucji 3-go maja, Dniem Polskim w San Francisco. Zabrzmiały oklaski. Wiatr osuszał “spocone” oczy. Nie zabrakło kilku chwil na okolicznościowe zdjęcia. Weszliśmy do środka. Oddaliśmy chwilą ciszy cześć tragicznie zmarłym podczas wypadku samolotowego w dniu 10 kwietnia br. w okolicach Katynia. Po kilku minutach wiedziałem już jak społeczeństwo amerykańskie ocenia ostatnie wydarzenia w Polsce. Zabierając głos, Charlo�e Shultz dodała żartobliwie, że na ten dzień zmienia swoje nazwisko na Shultzski. Odczytała deklarację proklamującą ten trzeciomajowy poniedziałek jako Dzień Polski, a następnie w pełnych uznania słowach wyrażała się o młodej, polskiej demokracji, która dała przykład konstytucyjnego wyjścia z tak trudnej dla państwa sytuacji. Z takim samym ogromnym szacunkiem wyrażali się mówiący po niej: Steve Kawa, Chris Kerosky oraz Tad Taube. Mówili o najlepiej wyglądającej w Europie polskiej gospodarce, zapale społeczeństwa, szacunku dla przeszłości i szukaniu dróg przyszłości. Czułem ciepło na sercu słysząc tak wspaniałe słowa o mojej ojczyźnie. Oni widzą Polskę w większym obrazie, bez starć, bez wewnętrznych konfliktów, zadrażeń. Dla nich to wszystko jest częścią demokracji, której rezultatem jest wspaniała Rzeczpospolita. Była to dla mnie wspaniała lekcja. Wznosząc jeden z toastów Chris Kerosky zacytował tak bliskie nam wersy: “Jeszcze Polska nie zginęła póki my żyjemy...” Najlepszym świadectwem była powiewająca dumnie za oknem biało-czerwona flaga. Wychodząc na wycieczkę po mieście wraz z moimi poznanymi dzięki harcerstwu gośćmi, kilkakrotnie z dumą oglądałem się czy na pewno nadal powiewają nad miastem nasze narodowe barwy. Były tam, obwieszczając światu słowa Mazurka Dąbrowskiego. Ryszard Urbaniak, hm 21
PAMIĘCI RTM. WITOLDA PILECKIEGO W lutym br. w londyńskim POSK’u byliśmy uczestnikami wieczoru poświęconego niezwykłej postaci, jednemu z największych bohaterów ostatniej wojny, rotmistrzowi WITOLDOWI PILECKIEMU, harcerzowi, żołnierzowi ZWZ/AK, dobrowolnemu więźniowi KL. Auschwitz. Na wieczór zorganizowany przez dhnę Grażynę Pietrykowską i Krąg Starszoharcerski “Szarotka” zaproszono z Polski prof. W. Wysockiego autora książki o rtm. Pileckim, oraz jego córkę Zofię i syna Andrzeja Pileckich, którzy wzruszająco opowiadali o Ojcu. Bardzo dobre tło tego wieczoru tworzyła Iwona Januszajtis, mezzosopran i grupa harcerek i harcerzy śpiewająca pieśni patriotyczne i harcerskie. W drugiej części programu który odbył się w maju, wyświetlono film dokumentalny pt. “Śmierć rtm Pileckiego” oraz pokazano wystawę upamiętniającą jego postać. Należy wspomnieć tu, że jeszcze wcześniej, w 1998 r. z inicjatywy koła b. Żołnierzy AK zorganizowano w POSK’u spotkanie poświęcone Rtm Pileckiemu, na którym syn Andrzej wygłosił prelekcję. Poniższy życiorys rotmistrza Pileckiego autorstwa dha Olgierda Pietrykowskiego przesłał do redakcji do wykorzystania Druh Prezydent Ryszard Kaczorowski. Był to Jego ostatni list do Ogniska. Dotarł do redakcji już po Jego śmierci. BOHATER NIEZŁOMNY Zamordowany przez komunistów i skazany na zapomnienie, wbrew ich intencjom jest coraz szerzej znany. Interesują sie nim i jego czynami, nie tylko ludzie dorośli, ale również i młodzież, która oddaje mu należną cześć. Jest obierany jako patron przez drużyny harcerskie, szkoły oraz jednostki wojskowe. Według brytyjskiego historyka Miachaela Foot’a Pilecki był jednym z sześciu najdzielniejszych bohaterów II wojny światowej, jego ofiarność powinna stać się żywym przykładem dla wszystkich, a zwłaszcza dla dzisiejszego polskiego młodego pokolenia. Witold Pilecki pochodził z kresowej ziemiańskiej rodziny, osiadłej na Ziemi Lidzkiej. Urodził się w 1901 r. w Karelii, niedaleko granicy fińskiej, gdzie jego ojciec pracowal jako rewizor leśny. Od najmłodszych lat wychowywał się na tradycjach walk niepodległościowych. Jego dziadek brał udział w Powstaniu Styczniowym w 1863 r., za co został zesłany na Syberię.
22
Jak wspominają zapiski rodzinne przed zrusyfikowaniem uchroniła go matka, która “odegrała ogromną rolę budzicielki ducha polskiego w swoich dzieciach”. W okresie szkolnym Witold był w Wilnie członkiem zakonspirowanego Związku Harcerstwa Polskiego, a następnie działał potajemnie w Polskiej Organizacji Wojskowej. W latach 1918-20 brał udział w walkach o granice wschodnie II Rzeczypospolitej, w których uczestniczył jako harcerz, obrońca Wilna i ochotnik w wojnie polsko-bolszewickiej. W kwietniu 1932 Witold Pilecki zorganizował w powiecie lidzkim Konne Przysposobienie Wojskowe “Krakusy”. Wkrótce potem został mianowany dowódcą dywizjonu paramilitarnej organizacji. Poza tym był naczelnikiem Ochotniczej Straży Ogniowej, kierował spółdzielnią mleczarską, zajmował się kółkiem rolniczym i opieką społeczną. Po wybuchu wojny jako podporucznik kawalerii stanął do walki na czele swoich “Krakusów”. Po zakończeniu kampanii wrześniowej przedostał się do Warszawy, gdzie pod przybranym nazwiskiem Tomasz Serafiński, stał się organizatorem Tajnej Armii Polskiej, która później weszła w skład ZWZ/AK. Latem 1940 r. dokonał czegoś na co nikt inny się nie odważył. Podjął decyzję – poprzez sprowokowanie swego aresztowania – dostania się do obozu koncentracyjnego Auschwitz w celu zdobycia informacji dotyczących traktowania tam przez Niemców więźniów, utworzenia siatki konspiracyjnej i zorganizowania łączności organizacji podziemnych z kacetowcami, a w konsekwencji przesyłanie wiarygodnych informacji o zbrodniach popełnianych w obozie. W piekle obozu koncentracyjnego Pilecki przebywał 947 dni. Kiedy zagroziła mu dekonspiracja, uciekł z obozu 27 kwietnia 1943 r. i po dotarciu do Warszawy przekazał Komendzie Głównej AK obszerny raport dotyczący KL Auschwitz. W Warszawie, w 1943 r. awansowany został do stopnia rotmistrza, działał w Oddziale II Kedywu KG AK. W kwietniu 1944 r. był oddelegowany przez gen. Bora-Komorowskiego do organiza-
23
cji NIE-Niepodległość, której zadaniem było uodpornienie społeczeństwa na zalew propagandy komunistycznej po spodziewanym zajęciu terenów Polski przez wojska sowieckie. Mimo zakazu, obowiązującego wszystkich członków organizacji NIE, brania czynnego udziału w Powstaniu Warszawskim zgłasza się do zgrupowania Chrobry II, gdzie dowodzi 2 kampanią II batalionu. Broniona przez to zgrupowanie “Żelazna Reduta” znajdowała się przez wszytskie 63 dni w rękach powstańców. Po upadku powstania przetrzymywany jest w obozach jenieckich Lamsdorf i Murnau. Po wyzwoleniu przedostaje się do 2 Korpusu we Włoszech. W październiku 1945 r. przybywa do Warszawy z misją zorganizowania współpracy wywiadowczej z polskimi ośrodkami niepodległościowymi na emigracji. Po półtorarocznej działalności zostaje 8 maja 1947 r. aresztowany i osadzony w X pawilonie więzienia mokotowskiego. Po trwających pół roku przesłuchaniach i torturach dochodzi 3 marca 1948 roku do procesu, zakończonego dla Witolda Pileckiego wyrokiem śmierci, który wkrótce potem wykonano. Ciało jego pochowano w nieznanym miejscu. Dopiero 1 października 1990 r. Izba Wojskowa Sądu Najwyższego ogłosiła wyrok unniewinniający i zwróciła uwagę na patriotyczną postawę Witolda Pileckiego i jego współpracowników, wraz z nim skazanych. Olgierd Pietrykowski Krąg Starszoharcerski “Szarotka”
ROTMISTRZ WITOLD PILECKI
24
NA WIECZNĄ WARTĘ hm KAZIMIERA RAFALIK zm. 16 marca 2010 r., Chicago, St. Zjedn.
Sybiraczka, odznaczona weteranka II wojny światowej, pedagog, wieloletnia komendantka Chorągwi Harcerek w Argentynie, a po przyjeździe do Chicago, aktywna instruktorka przy Hufcu Harcerek “Tatry”. Autorka wierszy dla dzieci, czarujący gawędziarz, mentorka młodych kierowników pracy. Na miejsce wiecznego spoczynku odprowadziło ją nie tylko grono instruktorskie, ale i setki harcerek, zuchów i młodzieży szkolnej, z którymi była tak blisko związana.
POŻEGNANIE DRUHNY KAZI NA POGRZEBIE
Kochana Nasza Druhno! Zawsze to Ty opowiadałaś nam bajki, gawędy – dzisiaj przyszła kolej na mnie. Nie będę mówić tylko w moim imieniu, ale w imieniu całej młodzieży polskiej mieszkającej w Argentynie. Byłaś związana z harcerstwem od samego początku, byłaś oddana sercem i duszą polskim ideałom. Nauczyłaś nas kochać Polskę poprzez historię, literaturę, tradycje, ale w niezwykły sposób. Wykorzystywałaś do tego Twoje bajeczne opowiadania. Choć Argentyna była bardzo daleka od Polski, Ty skróciłaś nam tę odległość i czuliśmy Polskę bardzo blisko. Polska jest w naszych sercach. Dziękujemy Ci również za wspólnie spędzony czas na obozach, koloniach, zbiórkach, przy kominkach, ogniskach... Pamiętam Cię siedzącą dopiero na rozłożonym łóżku polowym przy rozbijaniu obozu, między paczkami, drzewami i torbami, piszącą piosenkę obozową. Nigdy nie zapomnę tych chwil. I choć może dzisiaj młodzież w Argentynie nie potrafi wysłowić się płynnie w języku polskim, kochają Polskę całym sercem i całą duszą, a to są owoce Twojej pracy. Jesteśmy pewni, że już organizujesz gromadę aniołków i piszesz dla nich piosenkę, a razem z Janem Pawłem II, do którego napisałaś tyle wierszy, dbasz o nas i pilnujesz nas. Na zakończenie, zadeklamuję pare linijek tego, czego mnie nauczyłaś bardzo dawno temu. Litwo! Ojczyzno moja, ty jesteś jak zdrowie Ilę cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto cię stracił... Ale my Ciebie nie starciliśmy, jesteś na zawsze w naszych sercach! Czuwaj, moja Druhno! Joasia Sempolińska-Uzarowicz
ŻYCIORYS DRUHNY KAZI NAPISANY PRZEZ NIĄ SAMĄ “Urodziłam się 5 marca 1915 r w Pnownie, woj. lubelskie. Rodzice moi na stałe
przenieśli się na Wołyń do Kowla, gdzie ukończyłam gimnazjum im. Juliusza Słowackiego (starego typu 8 klas). Odbyłam studia na Uniwersytecie J. Piłsudskiego w Warszawie, wydział humanistyczny w 1937 r. Ukończyłam też “Społeczny kurs dla kierowników i nauczycieli kolonii”. W czasie wakacji pracowałam jako nauczycielka na kolonii zorganizowanej na Kole dla dzieci z Warszawy. Po pierwszym września 1939 r. wyjechałam do rodziny mieszkającej w Chełmie.
25
NA WIECZNĄ WARTĘ Nie mając żadnej wiadomości od rodziców postanowiłam wrócić do Kowla. Wojsko rosyjskie zatrzymało mnie po przekroczeniu granicy na Bugu pod Chełmem. Wraz z innymi Polakami aresztowanymi z różnych powodów zostałam wywieziona do więzienia w Włodzimierzu, a potem do Hersonu i Charkowa, gdzie odczytano mi zaocznie wyrok skazujący mnie na 3 lata ciężkich robót na Sybirze. Wywieziono mnie do łagru-obozu ciężkiej pracy Nowoiwanowka za Nowosybirskiem. Na podstawie “amnestii” zostałam zwolniona z łagru i wyjechałam do Złotousta-Ural, gdzie sankami ręcznymi woziłam z lasu drzewo na opał w mieście, lub nocami myłam podłogi w stołówce dla robotników. Tutaj całe moje ciało pokryło się ropnymi wrzodami. Po zorganizowaniu przez polskie władze wojskowe placówki poborowej wyjechałam wraz z innymi Polakami do Kermine, gdzie stała 7-ma Dywizja. Jako członek rodziny wojskowej wypłynęłam statkiem z Krasnowodzka do Teheranu. Z portu wysłano mnie do szpitala, gdzie przebywałam ponad miesiąc. 5-go maja 1943 roku zgłosiłam się jako ochotniczka do wojska polskiego. Po przybyciu do Palestyny ukończyłam kurs szoferski. Z 317 Żeńską Kampanią Transportową wyjechałam do Italii pełniąc funkcję świetliczanki. W centrum wyszkolenia Armii w Materze ukończyłam Szkołę Podchorążych otrzymując stopień kaprala. W tym czasie wyszłam za mąż za ppor. Leona Czerednikow. Na własną prośbę zostałam w 1946 r. odkomendorowana na studia do Rzymu. Naukę przerwał mi wyjazd Korpusu do Anglii. Po demobilizacji, z mężem i z małą córeczką wyjechaliśmy do Argentyny. Licznie przybyła tutaj emigracja zaczęła organizować życie społeczne. Dhna Kazia z dhną Joasią Uzarowicz i zuchami Chicago
26
NA WIECZNĄ WARTĘ Zaczęłam pracować w Polskiej Macierzy Szkolnej i Harcerstwie, które tu pobudziło do życia grono wychowanych w Polsce instruktorek i instruktorów. W 1953 r. na nieuleczalną chorobę zmarł mój mąż. Pracując zarobkowo, wolny czas poświęciłam polskiemu dziecku. W wychodzącym w Buenos Aires jedynym wtedy piśmie polskim “Głos Polski” redagowałam stronę dla dzieci pt.”Klub Ziemowita”. Opublikowałam też wiele artykułów i poezji. Otrzymałam też pierwszą nagrodę na Konkursie Literackim “Głosu Pol-skiego” za pracę “Na obcym brzegu” opisując życie emigrantów i wyjazd ochotników do Armii Polskiej walczącej z Niemcami. Wydałam dla dzieci zbiór poezji o ziemi ojczystej, języku, historii i naszych pięknych tradycjach. W 1955 r. wyszłam powtórnie za mąż za Stanisława Rafalika. Mieliśmy jednego syna Stanisława. Przez 10 lat w różnych kadencjach byłam Komendantką Chorągwi Harcerek w Argentynie. Organizowałam i jeździłam z młodzieżą na kolonie i obozy, zawsze ucząc przedmiotów ojczystych. Pracowałam też w szkolnictwie argentyńskim jako wieloletnia dyrektorka przedszkola. Po śmierci męża przeniosłam się do USA pod opiekę syna. Pracuję wśród zuchów z hufca harcerek “Tatry” w Chicago. Byłam już na 10-ciu koloniach zuchowych. Ostatnio zbliżyłam się do bardzo pracującej i aktywnej sobotniej szkoły im. Mikołaja Kopernika, gdzie mogę przekazać dzieciom naszą historię i tradycje”. Druhna Kazia Rafalik w dalszym ciągu pisała wiersze i opowiadania, za które otrzymała wiele nagród i wyróżnień m. in. zdobyła 1-sze miejsce w konkursie Przyjaciół Fundacji Jana Pawła II za pracę pt. “Moje spotkanie z Ojcem Świętym” w 2001 r. Opracowała także książkę pt. “Jak dobrze nam” zawierającą migawki z życia harcerskiego w Chicago. Za swoją służbę w Polskich Siłach Zbrojnych oraz za swoją pracę społeczną otrzymała wiele odznaczeń i medali m. in. Order Polonia Restituta. Cześć Jej pamięci!
Dhna ANTONINA BIESAGA zm. 13 maja 2010 r. w Lancaster, WB. Urodzona w 1909 r. w Kamieńcu k. Sandomierza. Przeszła przez Syberię i Środkowy Wschód. Od przyjazdu do Anglii w 1947 r. bardzo czynna w wielu organizacjach społecznych i w polskiej szkole, a najbardziej w harcerstwie w hufcu harcerek “Mazowsze”, któremu była oddana całym sercem. Otrzymała Krzyż Polonia Restituta i wiele innych odznaczeń. Odeszła na wieczą wartę w wieku 101 lat – w lutym zeszłego roku obchodziliśmy Druhny Toli setne urodziny.
Cześć Jej pamięci!
27
NA WIECZNĄ WARTĘ Dhna KATARZYNA PISKORSKA pwd – zginęła 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem. Dhna Kasia należała do Zespołu Wędrowniczek po Zachodnim Stoku, z którymi wiele z nas spotkało się w ostatnim 20-leciu w Warszawie – najczęściej 1-go sierpnia przy grobie Jagi Falkowskiej, także w Dniu Harcerki w Domu Polonii, lub w Jej własnym gościnnym domu na Powsińskiej. Ta tragiczna śmierć jest wielką stratą dla wszystkich, którzy Ją znali. Będzie nam brakowało Jej ciepłego uśmiechu i serdeczności. Cześć Jej pamięci! Druhna Katarzyna Piskorska urodziła się 2 marca 1937 w Warszawie w rodzinie harcerskiej jako córka Marii i Tomasza Piskorskich. Oboje oni czynnie angażowali się w służbę instruktorską Związku Harcerstwa Polskiego – hm Tomasz Piskorski, prawnik, pełnił funkcję komendanta Warszawskiej Chorągwi Harcerzy w latach 19251929, zastępcy Naczelnika Harcerzy w latach 1931-1933, 1934-1936 oraz p.o. Naczelnika Harcerzy w latach 1933, 1936-1937, uczestnik Kampanii Wrześniowej, jeniec Starobielska, zamordowany w 1940 r. w Charkowie. Matka Maria Piskorska, również harcmistrzyni, nauczycielka chemii i fizyki, m.in założycielka Gromady Starszoharcerskiej “Jeże”. W czasie okupacji była oficerem łączności Armii Krajowej. Podczas okupacji w rodzinnym domu Piskorskich przy ul. Nowy Zjazd 3/5 (dom dziś nie istnieje) ukrywano Żydów, organizowano zbiórki harcerskie oraz prowadzono tajne komplety. Dom zawsze był pełen ludzi oddanych Polsce. W czasie Powstania Warszawskiego mimo młodego wieku czynnie pomagała w opatrywaniu rannych, szyciu pasów do karabinów, przygotowaniu opatrunków. Po upadku Powstania wraz z Rodziną dotarła do Konstancina, a w następnym roku przeniosła się do Zabrza. Tam podjęła naukę w szkole podstawowej, tam też wstąpiła do Związku Harcerskiego Polskiego – Żeńskiej Drużyny Harcerskiej im. Zawiszy Czarnego prowadzonej przez siostrę Annę. W tym czasie komendantką Zabrzańskiego Hufca Harcerek była jej Matka hm Maria Piskorska. Druhna Kasia tu przeżywała pierwsze doświadczenia własnej harcerskiej służby m. in uczestniczyła w obozie w Zakopanem oraz dwutygodniowym obozie 28
zastępowych i drużynowych jako “Biszkopt”.
NA WIECZNĄ WARTĘ
W 1948 r. powróciły do Warszawy, tu kontynuowała naukę w Szkole Podstawowej nr 115 na Sadybie. W związku z zachodzącymi zmianami w ruchu harcerskim i powstania tzw. “OH” wycofała się z czynnej pracy harcerskiej. W 1956 r. Druhna Kasia zakończyła egzaminem maturalnym naukę w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych i rozpoczęła studia na ASP w Warszawie na Wydziale Rzeźby. W 1962 r. otrzymała dyplom Akademii. Następnie została zatrudniona w Liceum Sztuk Plastycznych w Warszawie. W 1957 r. powróciła do czynnej służby harcerskiej składając w Dniu Myśli Braterskiej Przyrzeczenie Harcerskie na grudkę Ziemi Ojczystej i Krzyż Harcerski Ojca, na ręce phm Hanki Stępkowskiej. Druhna Kasia otrzymała krzyż harcerza, który zginął pod Narwikiem, a będąc już rannym prosił, by przekazać go komuś w Polsce, aby go nosił. W marcu tego roku ukończyła kurs instruktorski prowadzony przez hm Annę Zawadzką i hm Hannę Stępkowską po czym objęła 256 WDH im. hm Wł. Martynowicz-Bratki. W dwa lata później otrzymała stopień przewodniczki. Po kilku latach wycofała się z czynnej służby instruktorskiej i poświęciła się innym obszarom działalności, w tym artystycznej i społecznej. Brała czynny udział w wychowaniu młodzieży, życiu społecznym i kulturalnym kraju. Wyjeżdżała do Szwajcarii, gdzie zajmowała się niepełnosprawnymi. W 1976 r. w przydomowym ogródku założyła Galerię, w której zorganizowała kilka wernisaży. Uczestniczyła w około 120 wystawach w Polsce i poza granicami kraju wystawiając swoje prace – rzeźby i medale. Była autorką wielu medali upamiętniających ważne wydarzenia historyczne, m. in dotyczące mordu katyńskiego, harcerstwa oraz wykonała dwa medale pamiątkowe ofiarowane Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II. Od 1975 r. należała do Zespołu Wędrowniczek po Zachodnim Stoku – instruktorek dawnej Organizacji Harcerek ZHP, w którym pełniła służbę do ostatniej chwili. W jej zabytkowym domu przy ul. Powsińskiej 104 w Warszawie odbywały się pełne ciepła i serdeczności spotkania zarówno Zespołu Wędrowniczek po Zachodnim Stoku, jak i przedwojennych członków “Zetu” oraz ich potomków czy Zrzeszenia Miłośników Czerniakowa. Od momentu powstania bardzo zaangażowąła się w działalność Stowarzyszenia Rodzin Katyńskich – to jako ich reprezentantka uczestniczyła w oficjalnej delegacji na centralne uroczystości 70-lecia mordu katyńskiego. Tragiczna katastrofa samolotu rządowego pod Smoleńskiem położyła kres jej życiu. Pozostawiła w nas żal, że nie zasiądzie z nami już nigdy przy ognisku harcerskim i nie wysłuchamy już żadnej jej gawędy. Pozostanie jednak na zawsze w naszych sercach i pamięci. Cześć Jej Pamięci!
* * * * *
29
ROK CHOPINA (1810-1949) 200-lecie urodzin Fryderyka Chopina jest obchodzony w Polsce i w kulturalnych miejscach świata wyjątkowo uroczyście. Rok zainaugurowały w lutym i w marcu koncerty w Filharmonii Narodowej w Warszawie z udziałem muzyków światowej sławy takich jak: Daniel Barenboim, Martha Argerich, Murray Perahia i nasza ostatni gwiazda Rafał Blechacz. Przez cały rok będzie miało miejsce wiele wydarzeń artystycznych – koncertów, recitali, kongresów i konferencji, w których udział wezmą najwybitniejsi artyści i znawcy życia i twórczości Chopina. W Warszawie w dawnym zamku Ostrogskich, otwarto ciekawie zaplanowane multimedialne Muzeum Chopina. Uroczym pomysłem Warszawy są grające ławeczki szopenowskie na Krakowskim Przedmieściu, gdzie w samych środku miejskiego ruchu, można za przyciśnięciem guziczka, posłuchać muzyki Chopina. ŻELAZOWA WOLA Dworek w Zelazowej Woli to miejsce urodzenia Fryderyka Chopina. Posiadłość należała od końca XVII wieku do hrabiów Skarbków. Ojciec Fryderyka spolonizowany Francuz, Mikołaj Chopin był tu zatrudniony od 1802 r. jako guwerner syna hrabiny Ludwiki Skarbkowej. Tu poznał Justynę Krzyżanowską, z którą wzięli ślub w 1806 r. i zamieszkali w oficynie dworku. Po roku urodziła im się córka Ludwika Maria – późniejsza wielka patriotka, autorka prac literackich i pedagogicznych, a w 1810 r. syn Fryderyk Franciszek – geniusz fortepianu. Już jesienią tego samego roku, kiedy Fryderyk miał 6 miesięcy, rodzina przeniosła się do Warszawy, i to w Warszawie, w domu na Krakowskim Przedmieściu Chopin spędził swoje dzieciństwo. Rodzina nie zerwała kontaktu z Żelazową Wolą. Fryderyk odwiedzał ją kilkakrotnie w latach 1823-1830, aż do wyjazdu do Francji. Urokliwy dworek w Żelazowej Woli, tak bardzo polski i romantyczny w charakterze, stał się z czasem miejscem kultu Chopina. Słynne są tu koncerty, które słucha się siedząc na zewnątrz pod drzewami, a dźwięki muzyki dolatują przez otwarte okna.
B.B
30
“Jestem fortepianistą tylko...” Z listów FRYDERYKA CHOPINA do Delfiny Potockiej, pisanych z Paryża. Znowu Mickiewicza widuję – onegdaj był u mnie. Zmienił się bardzo, tak sponurzał, że go ani piosenkami ani Filonem – jak to dawniej – rozruszać nie mogę. Przyjdzie i wyjdzie, słowa nie powiedziawszy. Tyle, że wiem, po co przychodzi i zaraz grać siadam, każąc wszystkich od drzwi odprwawić. Ostatnio bardzo długo mu grałem, bojąc się na niego oglądnąć, a słyszałem, że płacze. A potem, jak wychodził, sam pomagałem mu się ubrać, bom nie chciał, by go lokaj zapłakanego widzał. Mickiewicz za głowę mię ścisnął najczulej, a w czoło mocno pocałował, pierwsze tego wieczora wymówiwszy słowa: ‘Bóg ci zapłać! Przeniosłeś mię...’, nie dokończył, bo łzy go znowy za gardło ścisnęły. I tak się pasując z tym płaczem wyszedł. Norwid znów był u mnie, kocham go i bardzo szanuję, to jeden z prawdziwych artystów i mój człowiek /.../ Norwid mię lepiej od Mickiewicza rozumie, bo kiedy Mickiewicz mnie do napisania opery narodowej popychał – Norwid znając granice moje, nigdy się czymsiś takim do mnie nie odezwał. /.../ Jestem fortepianistą tylko, jeżeli jestem coś wart, to i dobrze, po mnie więksi przyjdą, co szerzej muzykę ogarną i w nich polska muzyka rozszerzy się i rozkwitnie. /.../ Chciałbym tylko napisać i zostawić abecadło tego, co naprawdę polskie, a nauczyć odrzucać polskość fałszowaną. Może mi się to jakoś uda.
31
B E AT Y F I K A C J A 6-go czerwca na Placu Piłsudskiego w Warszawie w obecności tysięcy ludzi i setek kapłanów, w czasie uroczystej Mszy św. został beatyfikowany ks. JERZY POPIEŁUSZKO, kapelan robotników i Solidarności, męczennik, autor słynnych homili podczas Mszy św. za Ojczyznę w okresie stanu wojennego (1982-1984). To był piękny i radosny dzień. Po tygodniach żałoby, smutku, klęsk powodziowych wyszło słońce. A ze słońcem nadzieja. Plac wypełniły pielgrzymki z całej Polski. Chóry śpiewały nam, czekającym na rozpoczęcie, pieśni patriotyczne, wojskowe, ludowe. I wzruszający moment: odczytano ostatnie rozważanie ks. Jerzego, które wygłosił w kościele Polskich Męczenników w Bydgoszczy, tuż przed własną, męczeńską śmiercią. Teraz obecna z nami matka ks. Jerzego, Mari-anna, 96-letnia staruszka, drżącym głosem poprowadziła różaniec. Na ofiarowanie wniesiono relikwie ks. Jerzego, odsłonięty został Jego obraz. Po uroczystej Mszy św. ruszyła procesja z relikwiami niesionymi przez biskupów, a za nim tłumy – niektórzy w strojach ludowych, przy dźwiękach orkiestry, na piechotę do Wilanowa. Tam w Świątyni Opatrzności Bożej relikwie zostay złożone. Będą kiedyś miały własną kaplicę. Był to prawdziwy Dzień Dziękczynienia – za wolność, za Świętego Kapłana, za zwycięstwo miłości nad nienawiścią. BB.
32
DZIEŃ KATYŃSKI NA CMENTARZU GUNNERSBURY LONDYN, 25 kwietnia 2010
www.polprint.co.uk