W NUMERZE: PEREGRYNACJA RELIKWII i ZAKOŃCZENIE ROKU PATRONA HARCERSTWA bł. ks. STEFANA WINCENTEGO FRELICHOWSKIEGO • • MYŚLI NA DZIEŃ MYŚLI • AUSTRALIA – KURS „ZNICZ” II • EWA GRODECKA – DZIAŁALNOŚĆ • OBÓZ SKAUTOWY W ADELBODEN • HARCERZ – ŻOŁNIERZ NIEZŁOMNY • O IV-tym PRAWIE HARCERSKIM • i inne
STYCZEŃ - MARZEC 2014
NR 1 ROK 50
Mija Rok naszego Patrona bł. ks. phm Stefana Wincentego Frelichowskiego. Urodził się 100 lat temu 22 stycznia 1913 r. Zmarł w obozie koncentracyjnym w Dachau 23 lutego 1945 r. i ten dzień został ogłoszony Jego świętem patronalnym. Jan Paweł II w przemówieniu beatyfikacyjnym 7 czerwca 1999 r. wołał: „Niech stanie się dla was patronem, nauczycielem szlachetności i orędownikiem pokoju i pojednania” Tak też Dzień Myśli Braterskiej i Dzień Naszego Patrona – dwa sąsiednie Dni – łączą nas w jedno. Razem co roku będziemy je obchodzić.
OKŁADKA FRONTOWA – kompozycja fotograficzna z zaproszeniem na uroczystości 23 lutego 2014 r. w Toruniu.
na
ulotce
1
LIST DRUHNY PRZEWODNICZĄCEJ ZHP do Przewodniczących Okręgów Naczelnictwo Londyn, 20 lutego 2014 r.
Zbliżamy się do końca Roku bł. Stefana Wincentego Frelichowskiego, Patrona Harcerstwa Polskiego. Zakończeniem i zwieńczeniem tego Roku będą msze św. odprawione 22 lutego w Katedrze Polowej w Warszawie i 23 lutego w Parafii Wniebowzięcia NMP i bł. Stefana Wincentego w Toruniu. W liście ogłaszającym ten Rok, J.E. ks. Biskup Polowy Józef Guzdek, Delegat Konferencji Episkopatu Polskiego do spraw harcerstwa napisał: „W poczuciu odpowiedzialności za duchowy wymiar wspólnoty harcerskiej pragnę, aby odkryła ona na nowo sylwetkę bł. ks. phm Stefana Wincentego Frelichowskiego oraz pozostawione przez patrona harcerstwa dziedzictwo wiary. Warto mieć obok siebie przewodnika i wiernego przyjaciela, który służąc Bogu, Ojczyźnie i bliźnim, pozostał także do końca wiernym Harcerskiemu Prawu.” Takie mieliśmy do spełnienia zadanie! W ramach Roku Patrona otrzymaliśmy jego relikwie, które uroczyście zostały wprowadzone do Panteonu Niezłomnych Polaków, kościoła pw. Św. Andrzeja Boboli w Londynie, jako dar dla Związku Harcerstwa Polskiego działającego poza granicami Kraju. Ten Rok Patrona nie był tylko celem samym w sobie. Został nam dany przez Opatrzność Bożą, byśmy coraz lepiej poznając życie bł. Stefana Wincentego, głębiej wniknęli w tajemnicę obecności Boga w naszym życiu na codzień. Dlatego już w swoim liście na Boże Narodzenie 2013, Naczelny Kapelan napisał: „Jest moim gorącym pragnieniem, aby wszystkie okręgi, chorągwie, hufce i drużyny Harcerstwa Polskiego, rozproszone po całym świecie, dotknęły Jego relikwii i przyjęły jego wspaniałego ducha harcerskiej służby aż do końca! W związku z tym ogłaszam PEREGRYNACJĘ tych relikwii po wszystkich naszych Okręgach.” To biorąc pod uwagę, zarządzam po zakończeniu Roku Patrona, rozpoczęcie peregrynacji Jego relikwii po całym „polskim harcerskim świecie”! Wielka Peregrynacja Obrazu MB Częstochowskiej przed obchodami Milenium Chrztu Polski, wyzwoliła w naszym narodzie ogromny wzrost wiary i wielkie energie dobroci i szlachetności. Ufam, że i nasza peregrynacja na progu nowego 2
stulecia harcerstwa, wzmocni, ożywi i jeszcze bardziej uszlachetni ten ruch! Cel ten osiągniemy, jeśli wszyscy, bez wyjątku, całym swoim sercem zaangażujemy się w to przedsięwzięcie. Proszę więc bardzo wszystkich funkcyjnych, a zwłaszcza Księży Kapelanów, aby włożyli cały swój kunszt dowodzenia i umiejętności w przygotowanie i realizację tej peregrynacji tak, aby relikwie naszego patrona, dotarły do każdej druhny i każdego druha, polskiego pochodzenia na całym świecie. Peregrynację rozpoczynają dnia 23 lutego br. W Manchesterze północne hufce okręgu wielkobrytyjskiego – Kaszuby, Wilno i Gdynia. Proszę o uzgodnienie wszystkich propozycji i planów z dhem hm. Wacławem Mańkowskim, który koordynuje peregrynację w imieniu Naczelnictwa. Czuwaj! Teresa Ciecierska hm Przewodnicząca ZHP
Słowo Kapelana Okręgu W. Brytanii Drogie Druhny, Drodzy Druhowie! Od tegorocznego Dnia Myśli Braterskiej rozpoczyna się w naszych jednostkach harcerskich, w Okręgu ZHP Wielka Brytania, peregrynacja relikwii bł. ks. Stefana Wincentego, harcerza, kapelana i męczennika. Aby pomóc wszystkim dobrze przeżyć to spotkanie z naszym patronem, którego będą przypominać jego relikwie, została przygotowana odpowiednia broszurka. Znajdziecie w niej krótki opis życia i męczeństwa patrona polskiego harcerstwa, wypowiedzi druha kapelana naczelnego i druhny przewodniczącej, wiersz napisany w Dachau w 1943 roku przez druha Wicka: „Radosnym Panie”, pieśń „Jest dla nas wzorem Stefan Wincenty”, którą powinniśmy nauczyć się śpiewać. Jest również modlitwa o łaski za wstawiennictwem patrona harcerstwa polskiego. Niech to nawiedzenie relikwii naszego patrona będzie ożywieniem w nas ducha wiary i życia zgodnego z zasadami nauki chrystusowej, niech tchnie w nas entuzjazm i radość, że możemy w dzisiejszym świecie być świadkami Chrystusa, tak jak to nam pokazał druh Wicek. Z serdecznym pozdrowieniem harcerskim Czuwaj! Ks. hm. Jan Wojczyński TCHr
3
Zakończenie Roku Bł. Ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego Rok Bł. Ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego „Wicka” z okazji Jego 100-letnich urodzin obfitował w wiele wydarzeń: Zlot „Wice” w Toruniu, przekazanie relikwii do kościoła garnizonowego Ś. Andrzeja Boboli w Londynie dla ZHP działającego poza granicami Kraju, i mniejszego relikwiarza który peregrynuje po naszych chorągwiach, oraz pielgrzymki harcerskiej do Dachau. A teraz nadszedł czas na zakończenie. W Dniu Myśli Braterskiej 22go lutego 2014 r. w katedrze polowej w Warszawie odbyła się uroczysta Msza Św. koncelebrowana przez kapelanów harcerskich łącznie z naszym Kapelanem Naczelnym Ks. Infułatem Stanisławem Świerczyńskim, pod przewodnictwem Ks. Biskupa Guzdka. Ks. Biskup Guzdek jest nie tylko Biskupem Polowym Wojska Polskiego ale ma również pod opieką harcerstwo. Katedra była wypełniona młodzieżą i starszyzną harcerską z ZHR, Harcerzy Europy odpowiedzialnych za oprawę liturgiczną, oraz delegacje z ZHP, Wilna, Białorusi, Wołynia i Wielkiej Brytanii, którą reprezentowała Dhna Przewodnicząca hm Teresa Ciecierska, Dhna Asia Głembska i ja. W swojej homilii Ks. Biskup nawiązał do dwóch tematów związanych z życiem Bł. Patrona – wybór i wierność temu wyborowi. On wybrał kapłaństwo i był mu wierny do końca. Zwracając się przede wszystkim do młodzieży Ks. Biskup mówił o ważności wyboru, który staje przed nimi i bycia wiernym temu wyborowi do końca – czy to w małżeństwie czy kapłaństwie czy w innych wyborach. Po Mszy byliśmy zaproszeni do Sali na bardzo ciekawą prelekcje z przezroczami o życiu Bł. Wicka. Tam również była wystawa, która była już prezentowana w Senacie. Po tej oficjalnej części była grochówka, przy której można było porozmawiać z przyjaciółmi, a było z kim, bo były tam moje pierwsze hufcowe „Bałtyku” Dhna Jadzia Chruściel i Dhna Hanka Grabińska. Po tych uroczystościach pojechaliśmy do Torunia. Następnego dnia przypadała rocznica śmierci Bł. Patrona i jak co roku była uroczysta Msza Św. w kościele Maryi Panny gdzie Bł. Wicek był wikarym przed aresztowaniem. Znów licznie zebrana młodzież i starszyzna przeważnie z ZHP oraz nasi kapelani harcerscy wraz z Ks. Biskupem Andrzejem Suskim Ordynariuszem diecezji toruńskiej i Ks. Nowakowskim proboszczem i kustoszem tego Sanktuarium. Po Mszy pod symbolicznym grobem Bł. Patrona – tzn. szkatułką z relikwiami wmurowaną w ścianie bocznego ołtarza odbyło się składanie wieńców przez księży, władze miasta, władze harcerskie oraz siostrzeńców Bł. Wicka – Krzysztofa i Zygmunta Jaczkowskich. Po Mszy wymaszerowaliśmy na Rynek, gdzie odbył się uroczysty apel oraz wręczenie nagród na zakończenie Rajdu Kopernikowskiego. Było to bardzo imponujące wydarzenie bo około 800 młodzieży ZHP wzięło udział. Po poczęstunku w Dworze Artusa odbyła się gra harcerska w muzeum w Ratuszu, gdzie w grupach po 3 osoby szukaliśmy różnych eksponatów i tym sposobem zwiedziliśmy muzeum. Były to niezapomniane chwile, które przy pięknej słonecznej, choć mroźnej pogodzie, goszcząc u Rodziny Błogosławionego – tak bardzo przybliżyły mi postać naszego Patrona.
Bożena Laskiewicz hm
4
ZAKOŃCZENIE ROKU PATRONA HARCERSTWA, TORUŃ 23 lutego 2014 – u góry: do Apelu na Rynku staje 800 młodzieży harcerskiej i szkolnej u dołu: w kręgu z młodzieżą harcerską z różnych organizacji Przewodnicząca hm Teresa Ciecierska i ks. Kapelan Naczelny Stanisław Świerczyński (z prawej)
5
ŻYCZENIA I MYŚLI NA DZIEŃ MYŚLI z listu kapelana Chor. Harcerzy w USA
„Nauka otwiera nam drzwi na świat” – to hasło towarzyszy nam w tym roku, wybranym jako rok nauki przez światowe organizacje skautowe. Według treści hasła świat stoi przed nami otworem dzięki nauce. W tym roku zgromadzimy się wszyscy razem i będziemy mieli szansę nauczyć się czegoś nowego od naszych sióstr i braci oraz mocniej będziemy odczuwać bohaterstwo pomiędzy sobą. W taki sposób świat będzie dla nas coraz bardziej dostępny. Jednocześnie każdy z nas będzie miał możliwość, by zapytać siebie: jak zdobywam naukę i skąd ją czerpię? Droga Rodzino Harcerska, na to pytanie odpowie nam Robert BadenPowell – „Posłuchaj, co jest rzeczą niezbędną: przede wszystkim – uznać, że jest Bóg. A następnie okazać dobrą wolę i wyciągnąć z życia, które zostało nam dane jako najpiękniejszą część: miłość bliźnich. Oto prawdziwa wiara, tj. coś, o czym nie myśli się tylko w niedzielę, lecz czym przepojona być musi każda godzina i wszystkie czynności dnia codziennego. Abyś mógł w ten sposób praktykować religię polecam ci dwie rzeczy: Najpierw – czytaj Biblię i Ewangelię. Dodam, że to cudowne książki, obarczone objawieniem Boskim są równocześnie porywającą lekturą, interesującymi książkami moralnymi, poezji i historii. A potem czytaj inną książkę wspaniałą: przyrodę, którą stworzył Bóg. Jeżeli nasz skauting miałby być bez Boga, lepiej żeby go nie było.” Harcerstwo to pewnego rodzaju postawa wobec życia, to tzw. „sposób na życie”, to również przyjaciele, przygody, wspomnienia, to nasze pasje, drogi do celu, pomoc innym, walka ze swoimi słabościami i poczucie spełnienia. Harcerstwo to otwartość na Boga, na świat, to dostrzeganie piękna w każdym jego wymiarze: Bożym, przyrodniczym, emocjonalnym, społecznym, artystycznym i religijnym. A jak ja przeżywam ten czas harcerski? W tym Dniu Myśli Braterskiej trzeba zadać sobie to pytanie: Kim dla mnie jest Rodzina Harcerska? W tym roku będziemy obchodzić 70. Rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Co dla mnie znaczą te daty, sytuacje i osoby z 1944 roku? Robert Baden-Powell mówił: „Prawdziwe szczęście polega na czynieniu dobra wokół siebie”. Tak rozumieli je młodzi ludzie z tamtych lat. „Powstanie Warszawskie stanowi jedną z najbardziej tragicznych, lecz zarazem pięknych kart w historii Narodu Polskiego. To walka wyjątkowa w dziejach polskich i w historii wojen. Daje ona świadectwo bezgranicznego bohaterstwa, bezprzykładnego poświęcenia i to nie tylko jednostek, lecz całej zbiorowości. Podziw i szacunek wzbudzają słabo uzbrojeni powstańcy, stawiający czoło potężnemu przeciwnikowi, wyposażonemu w najnowocześniejsze środki walki. Imponuje postawa ludności cywilnej. Powstanie Warszawskie stanowi świętość narodową dzięki bezmiarowi przelanej krwi, ogromowi cierpień i poświęcenia.” Dzień Myśli Braterskiej jest dniem przyjaźni, w którym powinniśmy podać pomocną dłoń nawet największemu wrogowi. Kierujmy się słowami Baden-Powella „a supełki na naszych chustach niech przypominają o czynieniu dobra. o. Bartłomiej P. Marciniak phm - Amerykańska Częstochowa
6
NACZELNA RADA HARCERSKA Odbędzie się w dniach 5-6 kwietnia w Chicago. W pierwszej części programu, po wprowadzeniu i przedstawieniu sprawozdań, będą kontynuowane tematy komisji powołanych we wcześniejszej kadencji do spraw: wizerunku Związku, wydawnictw, subwencji (procedury), odznaczeń harcerskich (dla osób z poza Związku) podziału majątku między Naczelnictwem a Okręgiem Wielkobrytyjskim – według decyzji Zjazdu Ogólnego w 2012 roku (wniosek przedstawi Skarbnik Generalny). Następnie odbędzie się głosowanie nad wnioskami przedstawionymi na Radę. W dalszej części programu Naczelnicy poruszą tematy: „Adastra 2013” oraz „Praca ZHP – trudności i dylematy”, a Przewodnicząca ZHP „Rozwój Związku w poszczególnych krajach”. Będą również dyskutowane sprawy dotyczące Organizacji Przyjaciół Harcerstwa i Organizacji Starszego Harcerstwa, a poza tym peregrynacja relikwii bł. ks. phm S.W Frelichowskiego oraz udział młodzieży w rocznicowych uroczystościach.
KANONIZACJA bł. JANA PAWŁA II – RZYM, 27 KWIETNIA 2014 Uzgodniono, że osoby które mogą uczestniczyć w uroczystościach w Rzymie dołączą do grup organizowanych przez Kościół lub inne organizacje – i o ile możliwe, wystąpią w mundurach. Z hufca „Szczecin” z W.B. na kanonizację jedzie grupa sześciu harcerzy. Brawo! Reszta z nas będzie łączyć się z Rzymem i Polską poprzez Msze Święte dziękczynne, modlitwę i telewizję.
MONTE CASSINO – 70-ta ROCZNICA BITWY Główne uroczystości odbędą się 18-go maja 2014 r. i rozpoczną się Mszą Św. o godz. 10:00 na cmentarzu polskim z udziałem reprezentacji władz państwowych, wojskowych, kościelnych oraz kombatantów i harcerstwa. Do naszej reprezentacji jest już zgłoszonych kilka osób z Kanady, około 40 osób z W. Brytanii oraz co najmniej jeden poczet sztandarowy. W lecie grupa harcerzy z W. Brytanii wybiera się na Monte Cassino i do Warszawy. ZHR organizuje wyprawę do Włoch „Szlakiem trzech generałów”. Dołóżmy wszelkich starań, aby nasza młodzież harcerska jak najliczniej w tych uroczystościach uczestniczyła. To właśnie młodzieży harcerskiej gen. Andres symbolicznie przekazał sztandary bojowe w 25-lecie bitwy o Monte Cassino.
7
OPŁATEK NACZELNICTWA u góry: Msza Św. – przy ołtarzu nasi Kapelani, na ołtarzu relikwie Bł. Patrona Harcerstwa u dołu: Kominek prowadzi Jagoda Kaczorowska, z prawej Matka Boska (Joasia Bernasińska)
8
u góry: p. prezydentowa Karolina Kaczorowska z grupą pań z KPH: Putney, Willesden i Devonia, które przygotowały wspaniały bufet. u dołu: od lewej- druhostwo Adam Ścigalski, Jola Sabbatówna, panie prezydentowe Anna Sabbat i Karolina Kaczorowska, ks. Jan Wojczyński, Teresa Ciecierska i Jagoda Kaczorowska
9
Hej przed nami bramy świata! Samolotami, samochodami, pociągami i pieszo, zebraliśmy się na Chorągwiany Kurs Przewodniczek i Funkcyjnych „ZNICZ” II, a zebrało się nas aż 28 z trzech stanów Australii. Harcmistrzynie, podharcmistrzynie, przewodniczki i kandydatki na przewodniczkę przyjechały z pogadankami, zajęciami, grami i pomysłami harcerskimi. Tyle tematów ….. a tak mało czasu przez weekend, ale tempem sprężystym pokryłyśmy wiele. Nawiązują do nazwy kursu nasze nazwy zastępów odzwierciedlały charakter poszczególnych grup: „Żary”, „Iskry”, „Watra”, „Orzeźwiający Tlen” i zastęp komendy „Semper Fidelis”. Każdy zastęp miał przynajmniej jedną osobę każdego stopnia od pionierki do harcmistrzyni, więc oddziaływaniem wzajemnym miałyśmy okazję optymalnie metodą harcerską wykonać przeróżne zadania podczas kursu. Miałyśmy punktację „Drabinek i Sznurków”, i dla punktualnych kursantek piątek wieczorem miałyśmy okazję zabawić się grą planszową „Kolejka” poznając lepiej rzeczywistość Polski w latach osiemdziesiątych. Nasz temperament i jego pozytywna strona stanowiły temat zajęcia po wprowadzeniu, poczym pomyślałyśmy o roli przewodniczki lub działaczki harcerskiej i o roli mentorek w naszej pracy harcerskiej. Rozkręciłyśmy zajęcia kursowe na pełną parę grą w rebusy polskie i krótko wspominając Baden-Powellowskie początki skautingu zaczęłyśmy budować obraz naszych hufców, łącząc je w końcu jako Chorągiew. Zasady prowadzenia książek kasowych było ocenione jako szczególnie wartościowe zajęcie. Po obiedzie, Referentki Skrzatów, Zuchów i Harcerek poprowadziły gry, piosenki typowe dla każdego działu, a drużynowe dołączyły prezentując coś ze swojej pracy. Oczywiście gonił nas czas i przesuwałyśmy się z jednych zajęć na drugie z pewnym żalem chcąc jeszcze…… Spacer po pobliskim parku z listą rzeczy z przyrody do odszukania wyciągnął nas z Sali kursowej na ciepłe słoneczko i lody dla ochłody. Za szybko dzień już się zbliżał ku końcowi, przygotowanie pokazów i ułożenie i poprowadzenie ogniska zajęło nasze ostatnie chwile zmierzchu. Zasiedliśmy dookoła naszego kursowego Znicza dołączając symbolicznie też instruktorki, które nas inspirowały przez nasze życie harcerskie. Dołączyli też goście, sympatycy harcerstwa, Ojciec hm. Słowik, a symbolicznie rozpaliła nasz Znicz Dhna Marysia Życińska, pierwsza drużynowa pierwszej drużyny w Australii. Ognisko zakończyliśmy modlitwą harcerską Kardynała Wyszyńskiego zmówioną przy pomniku Bł. Jana Pawła przy świeczkach w pięknej wzruszającej atmosferze.
10
Następnego dnia dołączyli do nas instruktorzy hufca „Podhala” i rozpoczęliśmy pogadanką o metodzie skautowej, dołączając do Mszy Świętej w Sanktuarium Maryjnym w Essendon. Forum dyskusyjne o sprawach z którymi spotykają się młodzi funkcyjni w obecnym świecie. Po obiedzie, krótkie wodzowskie grupowe zadanie zostało wykonane wzorowo poczym omówiliśmy cechy wodzowskie. Trudno wyrazić jak dobrze nam było razem. Chęć spełnienia jak najlepiej zadania, wspólnie przeżytych chwil dumy i radości w tak krótkim czasie i troska o następne pokolenie dowódców nie tylko harcerskich ale i społecznych, przekroczyło tym razem moje oczekiwania jako komendantki. W tej grupie dostrzegliśmy tyle talentów ukrytych i mniej ukrytych pod wspaniałą postawą harcerską. Dobrze nam było w przychylnej parafii – Essendon, za co jesteśmy bardzo wdzięczni. Szczególnie serdecznie dziękujemy cichym oddanym rodzicom pani Halinie i panu Janowi Kutypa, którzy otoczyli kurs swoją serdeczną troską; panią KPH za sobotni „lizać paluszki” posiłek; parze cichych rąk, która na zapleczu przez cały kurs zmywała i wycierała, aby usprawnić nam tok zajęć i również wszystkim, którzy serdecznie i bezinteresownie nam tak dużo pomogli. Izabela Buras hm. Komendantka kursu
Australia – uczestniczki Kursku „Znicz” II
11
ZLOT „JUTRO POWSTANIE” Dla uczczenia 70-tej rocznicy Powstania Warszawskiego ZHR organizuje w Warszawie w dniach od 31 lipca do 3 sierpnia 2014 r. zlot pod nazwą „Jutro Powstanie”. Zlot zapowiada się bardzo ciekawie. Zachęcamy drużyny harcerek i harcerzy oraz wędrowniczki i wędrowników do udziału. Organizatorzy zapraszając nas piszą: Przyjaciele, Okrągłe rocznice skłaniają nas do szczególnej uwagi, prowokują do podsumowań lub oceny,… Jutro (znów) wybuchnie w Warszawie powstanie. Świadkowie tych wydarzeń ale przecież i my sami, będziemy się mierzyć z dramatem miasta i jego mieszkańców… Na tej ścieżce naszym przewodnikiem są nieliczni już świadkowie powstańcy. Czas zwalnia ich nieubłaganie z obowiązku świadczenia o historii i naszych korzeniach, nakładając go na każdego z nas. To my obejmujemy pieczę nad bezcennym depozytem naszej wspólnej, narodowej PAMIĘCI. Jutro z naszym udziałem, powstanie nowa Polska. Nowa nie w znaczeniu ustroju politycznego, nie za sprawą partii rządzących lub opozycyjnych, nie nowa terytorialnie i nie w nowych sojuszach militarnych czy gospodarczych. Nowa naszym młodym, wyrosłym na wolnej ziemi i wśród wolnych ludzi, pokoleniem… I oto przed nami nowa harcerska wyprawa. To wędrówka pachnąca wyzwaniem i przygodą, na którą zabieramy cenny bagaż historii. W taką drogę warto wyruszać w towarzystwie. Spotkajmy sie 1. sierpnia w Warszawie! Niech naszym mottem będzie: PAMIĘĆ, PRZYSZŁOŚĆ i PRZYJAŹŃ, naszym wezwaniem: Jutro Powstanie!
12
Zlot Jutro Powstanie – podstawowe informacje: 1. Zlot jest dla całych drużyn (dopuszczony udział ZZ) harcerek i harcerzy oraz dla drużyn wędrowniczych. Każda drużyna biorąca udział w zlocie musi być pod opieką instruktorki-instruktora lub wychowawcy. Znaczna część programu będzie przygotowana dla zastępów (lub patroli wędrowniczych). W części wydarzeń możliwy udział „wolnych” instruktorów. 2. Zlot poprzedzony jest „prologiem” – przygotowaniem w formie zadań (inspirowanych propozycjami lub własnego pomysłu). 3. Na zlot nie jest wymagana kwalifikacja. Wystarczy terminowe zgłoszenie oraz dokonanie opłaty przedzlotowej. 4. Zlot odbędzie się w Warszawie i obowiązywać na nim będą warunki biwakowe (nocleg we własnych namiotach turystycznych). 5. W ramach programu zlotu przewidziany jest udział w uroczystościach związanych z 70 rocznicą wybuchu Powstania Warszawskiego. 6. Zlot zaczyna się 31 lipca (czwartek) po południu, a kończy 3 sierpnia (niedziela) około godziny 14:00. 7. Koszt udziału uczestnika zlotu przewidziany jest na 50 PLN od uczestnika. Obejmuje posiłki (począwszy od piątkowego śniadania, do niedzielnego śniadania włącznie), koszt komunikacji miejskiej, udział we wszystkich elementach programu, plakietkę (lub znaczek zlotowy). Uczestnicy we własnym zakresie pokrywają koszty transportu do/z Warszawy. 8. Harmonogram: 1.marca – start strony zlotowej, start projektu PAMIĘĆ. 15.kwietnia – start zgłoszeń na zlot. 31.maja - koniec zgłoszeń na zlot. 10.czerwca – termin opłaty przedzlotowej (min. 75%). 31.lipca – rozpoczęcie zlotu w Warszawie. 3.sierpnia – zakończenie zlotu w Warszawie, start projektu PRZYSZŁOŚĆ. 2.października – symboliczne zakończenie obchodów 70 rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. 9. Kontakt: jutropowstanie@zhr.pl
13
„BUCZANKI” 0bóz – kurs instruktorski na Kaszubach w Kanadzie Dhna Naczelniczka Harcerek hm Aleksandra Mańkowska zwołuje obóz – kurs pod nazwą „Buczanki” w Stanicy harcerskiej „Bucze” na Kaszubach, który odbędzie się w dniach 15 do 23 sierpnia 2014 r. W komunice nr I podaje założenia kursu i wstępne informacje: Założenie obozu-kursu: Dr Ewa Grodecka stwierdziła, że harcerstwo jest ruchem, systemem wychowawczym i organizacją. ZHP potrzebuje ludzi prawych i ideowych, nie tylko doświadczonych wychowawców młodzieży ale także starszyzny instruktorskiej zdolnej do przewodzenia hufcom, chorągwiom i okręgom, i gotowej do pełnienia czołowych funkcji w Związku. Praca na tych funkcjach wymaga specyficznego przygotowania. wymaga dostosowania umiejętności przywódczych nabytych podczas pracy z młodzieżą do pracy z „zastępami” osób dorosłych. Wymaga umiejętności ogarnięcia całokształtu problematyki, zidentyfikowania priorytetów i sformułowania planu działań doraźnych i strategicznych. Wymaga zrozumienia, na czym polega reprezentowanie Związku na szerszym polu społecznym. Obóz-kurs „Buczanki” będzie okazją do samo-refleksji i wypracowania indywidualnej ścieżki rozwoju, do pogłębienia wiedzy i umiejętności potrzebnych przywódcom, którzy odpowiedzialni są za rozwój ZHP i poszczególnych Organizacji, a także do przygotowania konkretnych zaleceń dla Głównej Kwatery odnośnie nowych form kształcenia starszyzny. Metoda: Zajęcia będą interaktywne i umożliwiały wzajemne oddziaływanie. Program – proponowane tematy: praca nad sobą – przywódca uosobieniem Prawa Harcerskiego; samokształcenie – indywidualne ścieżki rozwoju; służba w praktyce; programowość; cechy przywódcze; struktura organizacyjna ZHP, władze i regulaminy; odpowiedzialność prawno-administracyjna i finansowa; organizowanie zlotów światowych, tradycje i obyczaje harcerskie, innowacja; użytek technologii. Kurs jest przewidziany dla instruktorek w stopniu harcmistrzyni i podharcmistrzyni, które chcą rozwijać własne zdolności przywódcze i dogłębnie poznać zasady funkcjonowania Związku Harcerstwa Polskiego jako organizacji, aby móc skutecznie nim kierować i wziąć odpowiedzialność za jego pomyślny rozwój na drodze wytyczonej przez Prawo Harcerskie. Ciekawa inicjatywa oraz nowość polegająca na tym, że obóz-kurs jest przewidziany dla „dorosłych”, już „upieczonych” instruktorek. Jest więc okazja na rozwój, wzrost i pogłębienie tego co wiemy i umiemy. Miejmy nadzieję, że jak najwięcej instruktorek, szczególnie młodych, z tej okazji skorzysta. Red.
14
EWA GRODECKA, 1904 - 1973 1go listopada 2013 r. minęła 110-ta rocznica urodzin, a 15go lutego b.r. 40-ta rocznica śmierci, jednej z najważniejszych postaci harcerstwa żeńskiego Ewy Grodeckiej – naukowca, publicystki, autorki książek – klasyków harcerskich, którymi każda instruktorka posługuje się w kształceniu siebie i swoich wychowanek. Jej postać jest nam dobrze znana. Nie jest jednak powszechnie znana jej powojenna działalność na rzecz niewidomych, którym poświęciła swój talent naukowy i badawczy. O doktor Ewie Grodeckiej i jej działalności harcerskiej i naukowej pisze jej współpracownik w Zarządzie Głównym Polskiego Związku Niewidomych Władysław Gołąb. Dnia 15 lutego 1904 roku w Warszawie przyszła na świat Ewa-Konstancja Grodecka, jako trzecia z sześciorga dzieci Katarzyny i Józefa. Już z mlekiem matki wyssała umiłowanie ojczyzny i ofiarność społeczną. W tym domu, przez który przewijały się dziesiątki ludzi zaangażowanych w pracę wyzwoleńczą, gdzie dyskutowano o sprawach publicznych, gdzie nie było ludzi „letnich”, mała Ewa stawiała pierwsze kroki w bogaty świat życia politycznego, społecznego i naukowego. Nie miała jeszcze dwóch lat, gdy przeżyła aresztowanie ojca. Mając osiem lat przeniosła się wraz z rodzicami z pełnego ludzi mieszkania warszawskiego do cichego ustronia w podwarszawskiej Utracie. Mimo to dom był ludny. Wraz z rodzicami przeniosła się babcia, Konstancja Stempkowska i pięcioro rodzeństwa: najstarsza Hanna, Jerzy, Agnieszka-Jadwiga, Adam i jednoroczny Maciej. Chyba te dwa następne lata były najradośniejsze w życiu Ewy, bo już w roku 1914 trzeba było uchodzić do Warszawy. Po roku powrócono do Utraty. Jednak czas wojny nie sprzyjał rodzicom. Rodzice więcej czasu spędzali w Warszawie, zajęci wielkimi sprawami, a Ewa się uczyła. W roku 1922 ukończyła Państwowe Gimnazjum im. Emilii Plater przy ul. Mazowieckiej 11. Studia wyższe podjęła na Polonistyce Uniwersytetu Warszawskiego. Na dalsze studia przeniosła się jednak do Lwowa, gdyż w Warszawie brak było specjalizacji z zakresu historii wychowania. Studia zakończyła w roku 1931, broniąc rozprawy doktorskiej na temat: „Ruch oświatowy w Wielkim Księstwie Poznańskim w świetle czasopism polskich”.
15
HARCERSTWO Dr Ewa Grodecka miała w swoim życiu trzy pasje. Pierwsza z nich to harcerstwo. Poświęciła mu przeszło ćwierć wieku, zyskując stopień harcmistrzyni. W roku 1921, po ukończeniu kursu drużynowych, zorganizowała piętnastą żeńską drużynę harcerską w Warszawie w Utracie pod Warszawą. O pasji tej bardzo skrótowo i skromnie pisze sama Ewa Grodecka: „Od roku 1921 do 1938 pełniłam kolejno lub łącznie obowiązki drużynowej, hufcowej, komendantki Chorągwi Mazowieckiej Harcerek, zastępczyni komendantki Harcerskiej Szkoły Instruktorskiej, kierowniczki Wydziału Organizacyjnego Głównej Kwatery Harcerek, zastępczyni Naczelniczki Harcerek, członka Rady Naczelnej ZHP. Byłam wieloletnią redaktorką pisma instruktorskiego i broszur, autorką artykułów, programów, instrukcji i prac drukowanych. Prowadziłam liczne obozy i kursy instruktorskie”. Harcerstwu dr Ewa Grodecka poświęciła kilka obszernych prac, publikowanych w latach trzydziestych i po wojnie: „Ćwiczenia i gry” – praca zbiorowa Ewy Grodeckiej i Jadwigi Zwolakowskiej – Warszawa 1930; „Tropem zastępu Żurawi” – Katowice, 1933; „Rzeka” – Katowice 1935; „Nasze siostry, nasze patronki” – Warszawa 1937; „Nasze prawo, przyrzeczenie i pozdrowienie” – Warszawa 1937; „O metodzie harcerskiej i jej stosowaniu – dla starszego harcerstwa, przyjaciół harcerstwa, wychowawców” – materiały do historii w czterech częściach – Warszawa, lata 1937-1938; „Organizacja harcerek w latach 1939-1945” – praca zbiorowa – Warszawa 1965. Warto w tym miejscu dodać, że praca Grodeckiej „O metodzie harcerskiej i jej stosowaniu…” była wznowiona w Londynie, w roku 1943, jako pierwsza z cyklu najcenniejszych prac dotyczących harcerstwa polskiego (trzecie wydanie w roku 1974 – Londyn). Okres dwudziestolecia międzywojennego, to głównie harcerstwo. Dlatego wszystko, co napisała w tym czasie, wiązało się z harcerstwem. Pracą o trwałym znaczeniu, było „Pierwsze ćwierćwiecze harcerstwa żeńskiego”. Całość ukazała się w czterech częściach. Pierwszy tomik obejmuje historię harcerstwa żeńskiego za lata 1911 do 1914 (Warszawa 1937 r., wydawnictwo „Na tropie” str. 159 plus mapa). We wstępie dr Grodecka napisała: „Ta książka nie jest historią harcerstwa, lecz tylko po raz pierwszy opublikowanymi materiałami do historii”. Pierwszy tomik historii obejmuje następujące tytuły: „Poprzednicy” – w rozdziale tym nawiązuje jeszcze do Filaretów i Filomatów, „Inicjatorzy”, „Skauting żeński – Galicja 19111914”, „Kongresówka 1911-1914”, „Wilno 1912-1918”, „Wielkopolska 1912-1918” i „Na Rusi 1913-1914”. Całość autorka zamknęła wykazem drużyn i miejscowości, w których drużyny te działały. Pozostałe trzy tomiki oznaczone są wspólnym tytułem „Służba wojenna” i ukazały się w Warszawie, w roku 1938 (tom drugi, str. 152 plus mapa; tom trzeci,
16
str. 145 plus mapa i tom czwarty, str. 90 plus mapa). W tych trzech tomikach dr Grodecka ukazuje lata walki od roku 1914 do 1921. Między innymi opisuje udział harcerek w obronie Lwowa; pisze o drużynach polskich harcerek w Kijowie, Mińsku, Odessie, Moskwie, Petersburgu, a nawet o tzw. „Hufcu syberyjskim”. Całość kończą arcyciekawe informacje o udziale harcerek w walce o polski Śląsk (sprawa cieszyńska). Żaden rzetelny badacz historii polskiego harcerstwa nie powinien pominąć pracy dr Grodeckiej. Stanowi ona jedno z pierwszych opracowań, ukazujących harcerstwo polskie w okresie jego powstania. Wbrew skromnej ocenie własnej autorki, jest to syntetyczne ujęcie zagadnienia z dużą dozą obiektywizmu. Wiele zebranych przez Ewę Grodecką informacji stanowi dziś jedyny materiał źródłowy, gdyż inne zaginęły. Na początku lat siedemdziesiątych Związek Harcerstwa Polskiego zwrócił się do dr Ewy Grodeckiej z propozycją opracowania dalszej historii harcerstwa polskiego. Dr Grodecka propozycję przyjęła, ale zdążyła opracować zaledwie część materiałów (w maszynopisie).
W SŁUŻBIE OJCZYŹNIE Druga pasja Ewy Grodeckiej – to służba Ojczyźnie. Rodzice jej walczyli o polską szkołę, o Ojczyznę wolną i niepodległą. Ona również gotowa była w obronie Polski oddać swe życie. Słowa te nie zawierają pustej deklaracji, ale udokumentowane są bogatą jej działalnością. W latach 1929-1939 pracowała w Przysposobieniu Kobiet do Obrony Kraju. Między innymi była kierowniczką wydawnictw. W okresie okupacji hitlerowskiej działała w Pogotowiu Harcerek. W czasie Powstania Warszawskiego w stopniu kapitana, pełniła funkcję zastępcy szefa wojskowej służby kobiet w Komendzie Głównej Armii Krajowej. Posługiwała się pseudonimem „Magda”. Dr Ewa Grodecka niechętnie mówiła o swej działalności wojskowej. Z wewnętrznego przekonania była pacyfistką. Walkę z okupantem traktowała jako zło konieczne, bo tylko ta droga prowadziła do wolności i niepodległości ukochanej Ojczyzny. Z okresu Powstania więcej mówiła o swych dziewczętach z internatu na 6 sierpnia niż o akcjach zbrojnych. Dziewczęta te wyprowadziła z płonącej Warszawy, gdy powstanie upadło.
NA RZECZ NIEWIDOMYCH I wreszcie trzecia pasja – praca naukowa. Początków jej należy szukać jeszcze w okresie lwowskim, kiedy to zbierała materiały do pracy doktorskiej. Już z tej pracy można poznać jej warsztat naukowy. Dla dr Grodeckiej syntetyczne wnioski stanowią wypadkową z analitycznych przesłanek zaczerpniętych z materiałów źródłowych. Metodzie tej była wierna we wszystkich pracach o charakterze historycznym. Dr Ewa Grodecka była jednak przede wszystkim wielkim społecznikiem – a naukowiec o takim zacięciu pragnie, aby nauka służyła ukochanej sprawie, stąd u niej powiązanie nauki z działalnością praktyczną. Kontynuacją zainteresowań historycznych dr Grodeckiej była wydana w roku 1960 „Historia niewidomych polskich w zarysie”. Praca ta do dziś stanowi
17
fundamentalne dzieło dotyczące przeszłości niewidomych w naszym kraju. Autorka zgromadziła w nim mnóstwo informacji zaczerpniętych z dokumentów, prac rękopiśmiennych, druków ulotnych, listów oraz relacji ustnych. W bibliografii przytacza, nie licząc prasy, kilkadziesiąt źródeł drukowanych. W tekście bardzo często oddaje głos autorom przytaczanych źródeł lub bezpośrednim świadkom, składającym relacje ustne /…/. Niezwykle twórczym okresem działalności naukowej Ewy Grodeckiej były lata 1957-1964, kiedy to zajęła się wyłącznie problematyką niewidomych. Wydała w tym czasie 9 zeszytów pt. „Sprawa Niewidomych” oraz szereg innych prac, jak: „Społeczna i zawodowa rehabilitacja niewidomych” (1958) i „Rehabilitacja niewidomych” (1964). Opracowała również historię powstania Instytutu Głuchoniemych i Ociemniałych, Zakładu dla Niewidomych w Laskach i Zakładu Ciemnych we Lwowie. Zdaniem ówczesnego prezesa Zarządu Głównego Polskiego Związku Niewidomych, Mieczysława Michalaka, „Dr Ewa Grodecka jako pierwsza w Polsce dała teoretyczno-naukowe podstawy pod rehabilitację podstawową i społeczną (niewidomych - przyp. red). Jej działalność naukowa umożliwiła Związkowi uruchomienie Ośrodka Rehabilitacji Podstawowej w Warszawie przy ul. Sapieżyńskiej i Konwiktorskiej a następnie powołanie Ośrodka Rehabilitacji Podstawowej i Zawodowej w Chorzowie”. Z inspiracji dr Grodeckiej powstał w końcu 1956 roku Ośrodek Tyflologiczny przy Zarządzie Głównym PZN, przekształcony w roku 1957 w Centralny Ośrodek Tyflologiczny, który według słów organizatorki miał być „naukową placówką usługową dla działalności Polskiego Związku Niewidomych i Związku Spółdzielni Niewidomych”. Dr Grodecka sprzyjała idei, aby Centralny Ośrodek Tyflologiczny z czasem został przekształcony w instytut naukowy, skupiający myśl twórczą zarówno samych niewidomych, jak i naukowców widzących, działających na rzecz niewidomych. Działalność dr Ewy Grodeckiej jako inspiratora, organizatora i koordynatora prac tyflologicznych Polskiego Związku Niewidomych spotkała się z krytyką, głównie ze strony władz nadrzędnych. (Centralny Ośrodek Tyflologiczny został zlikwidowany w 1965 r. – przyp. Red.). Prezes Mieczysław Michalak powiedział między innymi: „Składam dr Grodeckiej głęboki hołd za jej wiedzę, zaangażowanie i to wszystko, co dała polskim niewidomym. Wyrzucam sobie, że nie potrafiłem jej obronić przez atakami naszych działaczy, szczególnie tych, którzy swą pozycję społeczną zawdzięczali nie walorom osobistym, ale układom, demagogii lub politycznej pozycji”. Dr Ewa Grodecka odeszła od spraw niewidomych z żalem. Należała do ludzi, którzy nie potrafią żyć połowicznie. Wszystko, co robiła, czyniła z gorącego serca, z pełnym zaangażowaniem. Nie potrafiła inaczej. Na swą rehabilitację w Związku musiała czekać pięć lat. W roku 1969, za zasługi w pracy na rzecz niewidomych, otrzymała Złotą Odznakę Honorową Polskiego Związku Niewidomych. Harcerstwo, służba Ojczyźnie i praca naukowa, to trzy pasje dr Ewy Grodeckiej. Była jednak i praca zawodowa, która w dużym stopniu pokrywała się z tymi pasjami.
18
W domu rodziców Ewy Grodeckiej nigdy się nie przelewało. Trzeba było dużego talentu, aby starczyło na najskromniejsze potrzeby dnia powszedniego. Dlatego Ewa, jeszcze jako uczennica Gimnazjum im. Emilii Plater, udzielała płatnych korepetycji. Po maturze pracowała zarobkowo na kursach dla dorosłych, w redakcji czasopisma dla młodzieży „Iskry” oraz prowadziła kolonie dla dzieci. W latach 19311932 była nauczycielką w seminarium nauczycielskim w Końskich, w województwie kieleckim. W latach 1932-1935 była instruktorką w Harcerskiej Szkole Instruktorskiej na Buczu. Do wybuchu drugiej wojny światowej poświęciła się niemal wyłącznie działalności wydawniczej oraz pracy społecznej. Od października 1939 r. kierowała domem dla Dzieci Ofiar Wojny w Skolimowie a od stycznia 1942 r. aż do końca wojny, prowadziła internat dla dziewcząt w Warszawie przy ul. 6 sierpnia 16. Po Powstaniu, wraz z dziewczętami, przybyła do Pruszkowa a następnie wyjechała do Krakowa. W podwawelskim grodzie w roku 1945 pełniła funkcję kierowniczki internatu dla młodzieży. Lata 1946-1953 to okres, o którym dr Grodecka wspominała niechętnie. Z jej ankiety osobowej dowiadujemy się, że pracowała w różnych prewentoriach na terenie Opolszczyzny i koło Otwocka. Był to czas, kiedy wolała nie mówić o swej przeszłości harcerskiej i działalności w Armii Krajowej. Pamiętam, że jeszcze w latach sześćdziesiątych irytowały ją moje pytania o jej przedwojenne publikacje. Poważne osłabienie wzroku skierowało zainteresowania dr Grodeckiej na życie i pracę niewidomych. 25 czerwca 1953 roku podjęła pracę w Oddziale Warszawskim Polskiego Związku Niewidomych i w grudniu 1956 roku została służbowo przeniesiona do Zarządu Głównego PZN, gdzie od roku 1957 pełniła funkcję kierownika Centralnego Ośrodka Tyflologicznego. Ze Związku odeszła 31 lipca 1962 roku. Dr Ewa Grodecka mieszkała na stałe w Piastowie pod Warszawą – w tym samymi Piastowie, który kiedyś nosił nazwę Utraty, od rzeczki przepływającej w pobliżu. Nie było to jednak owe urocze ustronie, zbudowane i zorganizowane przez ojca Ewy, ale mieszkanie w bloku, dane jej rodzicom w zamian za wywłaszczoną posiadłość. Początkowo mieszkała wraz z rodzicami, lecz po ich śmierci została sama. 18 października 1973 roku w Piastowie potrącił ją motocyklista. Wypadek okazał się tragiczny. W dniu 1 listopada zmarła w szpitalu kolejowym w Pruszkowie. Spoczęła na cmentarzu Powązkowskim w grobowcu rodzinnym.
*
*
*
Jaką była dr Ewa Grodecka jako człowiek? Znałem ją dość dobrze. Ostatni raz spotkaliśmy się w Podkowie Leśnej na procesji Bożego Ciała. Była człowiekiem wierzącym, ale nad jej stosunkiem do Boga zaciążył intelektualny liberalizm domu rodzinnego. Po wojnie zastanawiała się nawet czy nie wybrać życia zakonnego, ale zdecydowała się na intelektualną i światopoglądową wolność. Nie lubiła więzów, uznawała tylko te, które sama na siebie nałożyła w ramach przyjętej dyscypliny wewnętrznej. W pracy była najsumienniejszym pracownikiem, w pełni podporządkowanym kierownictwu, byleby ta władza nie nakłaniała jej do rzeczy niemoralnych. Dla podwładnych nie była łatwa, ale mimo to ludzie ją szanowali i lubili. Nie wyszła za
19
mąż, aby całkowicie oddać się służbie innym. Ród Grodeckich zdobił herb „Starykoń”. Dr Ewa Grodecka nie miała jednak w sobie nic ze szlachcianki minionej epoki. Jeżeli łączyło ją coś z epoką herbową, to osobista kultura, wyniesiona z domu… tą właśnie kulturą promieniowała. Poza tym życie dr Ewy Grodeckiej było służbą. Wypełniła je tym szczególnym darem po brzegi. WŁADYSŁAW GOŁĄB „DOKTOR EWA GRODECKA” (fragmenty opracowania) Autor wspomnień o Ewie Grodeckiej jest od szeregu lat prezesem Towarzystwa Opieki nad Niewidomymi w Laskach pod Warszawą.
ZAKŁAD DLA NIEWIDOMYCH W LASKACH pod WARSZAWĄ 1946 r. Drużyna harcerzy hm. Emilii Plater; składała się głównie z niewidomych dzieci – ofiar działań wojennych i powojennych wypadków wybuchów min. granatów itp.
20
Hanna Kołakowska – Rembertowicz
Warszawa, wrzesień 2012 r.
NA MIĘDZYNARODOWYM OBOZIE SKAUTOWYM W ADELBODEN W SZAWAJCARII – 1948 r. Istniały dwa harcerskie schroniska górskie tzw. „Chalet”: jedno w Szwajcarii w Adelboden i drugie w Polsce na Głodówce (oba istnieją do dziś2012 r.). w tych schroniskach chyba co dwa albo co cztery lata odbywały się międzynarodowe obozy skautowe. Uczestniczyły w nich po dwie skautki z krajów zrzeszonych w międzynarodowej organizacji skautowej. W 1948 r. taki obóz odbywał się w Adelboden. Z Polski miały wyjechać dwie harcerki. Komendantka Chorągwi Warszawskiej, dhna Jadwiga Gronostajska, zaproponowała mi udział w tym obozie. Druga harcerka, Danuta Glinka, pochodziła z Chorągwi Biłostockiej. Koszt wyjazdu pokrywała organizacja skautowa amerykańska. Moją kandydaturę musiała jeszcze zaakceptować Naczelniczka ZHP dhna Wiktoria Dewitzowa. Zostałam wezwana na rozmowę, w której Naczelniczka przedstawiła mi perspektywy dalszej pracy ZHP w nowych warunkach budowy socjalistycznej Polski. Mówiło się już o tym, ale nigdy tak konkretnie. Zostałam poinstruowana jak mam przedstawić to w Szwajcarii. Mój więcej niż umiarkowany entuzjazm do tych wspaniałych perspektyw spowodował, że takiej akceptacji nie uzyskałam i sprawa wyjazdu była w zawieszeniu. Był to jednak środek lata, akcja obozowa w pełni, pojawiły się ważniejsze sprawy i jakoś obeszło się bez akceptacji. Do Szwajcarii wywiozłam cały rocznik „Drogi” i nie pamiętam co jeszcze. Obie i dhna Wiśka-Jadwiga Gronostajska i Hanka Zawadzka długo myślały, co powinno ocaleć i świadczyć o skautowej jedności ZHP. Na obozie każdy kraj musiał przedstawić się z najlepszej oczywiście strony - trzeba było przywieźć strój ludowy, przedstawić historię i współczesność swojego kraju, ugotować charakterystyczne potrawy, przedstawić typowe legendy. Trzeba było też przedstawić historię i współczesność ruchu skautowego, wymagania stawiane przy zdobywaniu stopni, zwyczaje obozowe, zaśpiewać piosenki harcerskie i ludowe. Wszystko to zostało spisane w 12 punktach i dostarczone nam przed wyjazdem. Każdy kraj miał swój dzień i musiał go zagospodarować. Wiozłam ze sobą strój kurpiowski pożyczony na „piękne oczy” w Kadzidle. Patrząc z dzisiejszej perspektywy pożyczenie nieznanej, młodej dziewczynie czegoś tak cennego jak oryginalny strój, wydaje się nieprawdopodobne. Ale było. Z Polski zabrałam też kiełbasę do bigosu, a kapustę kwasiłam od pierwszego dnia obozu wzbudzając tym tzw. mieszane uczucia (pachniało podejrzanie). 21
Dość skomplikowana okazała się podróż do Szwajcarii. Jechaliśmy pociągiem z przesiadką w Pradze Czeskiej, gdzie musiałyśmy spędzić cały dzień w oczekiwaniu na połączenie do Zurichu. Po przekroczeniu granicy Czechosłowackiej pociąg jechał przez strefy okupacyjne – w naszym przypadku – radziecką. Jechali z nami żołnierze radzieccy, którzy pilnowali nie wiadomo czego, bo pociąg nigdzie się nie zatrzymywał. Zniknęli po opuszczeniu strefy radzieckiej. Musiałyśmy nocować w Zurichu, co okazało się niemożliwe wobec braku miejsc w schroniskach i hotelach. Miałyśmy adres naszej współtowarzyszki podróży, która uprzedziła nas, że nie będziemy miały gdzie spać i mocno ubawiona naszą pewnością siebie zaprosiła nas do swojego domu. To nas uratowało. Do dziś pamiętam swoje zakłopotanie wynikające z bardzo serdecznych słów gospodyni domu, w którym nocowałyśmy. Rozumiałam każde jej słowo, ale moja francuszczyzna nie pozwalała na równie eleganckie sformułowanie swoich podziękowań. Obóz był bardzo udany. Skautki z różnych krajów zaprzyjaźniły się, poznały swoje organizacje skautowe – w czym są podobne, w czym się różnią i co dobrze byłoby naśladować. Trochę trudno było tłumaczyć skautkom z innych krajów wojenne losy polskiego harcerstwa, a już szczególnie trudno było mówić o niejasnej przyszłości. Nawet Komendantka obozu z niedowierzaniem przyjmowała informacje o rewolucji jaka dokona się niebawem w ZHP. Nowe ZHP zostało jednak po pewnym czasie wyłączone z międzynarodowego skautingu. Nawiązane kontakty utrzymywały się jeszcze przez jakiś czas, ale coraz ściślejsza „źelazna kurtyna” doprowadziła do ich zerwania. Zachowały się materiały przywiezione przeze mnie z Adelboden, ale nie zostały dotąd (2012 r.) przekazane, bo jesienią 1948 r. myślano bardziej o chowaniu dokumentów, żeby przetrwały, niż o ich gromadzeniu. Hanna Kołakowska-Rembertowicz
„STALOWA DZIESIĄTKA” Autorka wspomnienia o obozie skautowym w Adelboden dhna Hanna KołakowskaRembertowicz była w latach 1948-49 jedną z drużynowych X Warszawskiej Żeńskiej Drużyny Harcerek im. ks. Józefa Sułkowskiego tzw. „Stalowej Dziesiątki”. Drużyna powstała w 1912 r., a przyjęta była do Chorągwi Warszawskiej w 1913 r. Drużyna uczestniczyła w wielu obozach i zlotach m.in. zlocie w Świdrze w 1924 r., międzynarodowym zlocie w Pradze Czeskiej w 1931 r. i zlocie w Spale w 1935 r. Harcerki „Stalowej Dziesiątki” brały udział w wojnach 1914-18, 1920 r. i 1939-45 r. oraz w Powstaniu Warszawskim. W styczniu 1949 r. drużyna została rozwiązana i nie wznowiła działalności po 1956 r. 22
Miałam zaszczyt należeć do „Stalowej Dziesiątki” wkrótce po Powstaniu Warszawskim. Drużyna działała wówczas przy gimnazjum i liceum im. Stefana Batorego, do którego uczęszczałam. W pamięci zapisała mi się szczególnie praca z bardzo biednymi głuchoniemymi dziećmi, jaką prowadziły harcerki w Instytucie Głuchoniemych i Ociemniałych, którego budynek w zrujnowanej Warszawie jakimś cudem ocalał. W „Stalowej Dziesiątce”, w marcu 1947 r. na ręce hm Hanki Zawadzkiej – siostry „Zośki” z „Kamieni na Szaniec” złożyłam Przyrzeczenie Harcerskie. Otrzymałam wówczas na pamiątkę książkę „Kamienie na Szaniec” (I wydanie!) i piękne słowa z „Księgi Jaszczurki” spisane przez moją drużynową. Były to jedyne „skarby”, które wywiozłam ze sobą z Polski w drodze na Zachód. Przy odbieraniu mojego Przyrzeczenia padły też słowa: „Pamiętaj, że gdziekolwiek będziesz, będziesz harcerką”. I jestem nią.
Barbara Bienias hm
„Jeżeli mnie zapytasz, dlaczego jestem harcerką, odpowiem Ci, ponieważ nie mogło być inaczej. Ich oczy mnie podbiły i ich sposób mocnego ściskania ręki. A potem ich prawość, prostota ich stosunków. Ten sposób wychodzenia, aby żyć za miastem i kochać przyrodę i kochać ludzi bardziej niż samą siebie, i pomagać im ze swojej małej mocy, dzień po dniu, jak tylko można…” „Jaszczurka” 23
HARCERZ WŚRÓD ŻOŁNIERZY NIEZŁOMNYCH Mniej więcej od połowy 2012 na Cmentarzu Powązkowskim Wojskowym w Warszawie trwają poszukiwania i ekshumacje ofiar systemu komunistycznego. Prof. dr hab. Krzysztof Szwagrzyk, który prowadzi badania mówi: „W latach 1944-1956 stracono w Polsce, zamordowano, zmarło w więzieniach, zginęło w walce i w wyniku różnych akcji pacyfikacyjnych UB, KBW, Wojska ponad 50 tysięcy osób. W większości nieznane są miejsca pogrzebania ciał. Miejsc, które należy przebadać są w Polsce setki.” Na samym Cmentarzu Powązkowskim na tzw. „Łączce” – czyli dawnym śmietniku cmentarnym – pochowano około 400 osób z więzienia przy ul. Rakowieckiej. Są tu nasi bohaterowie narodowi, wśród nich gen. Emil Fieldort „Nil”, rotmistrz Witold Pilecki, major Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka” i niedawno zidentyfikowany major Hieronim Dekutowski „Zapora”. Dowiadujemy się, że Hieronim Dekutowski był harcerzem, a także cichociemnym trenowanym w Anglii i zrzuconym do kraju w czasie okupacji, członkiem WiN, żołnierzem „wyklętym”. Jego harcerska młodość musiała dobrze ukształtować jego charakter i niezwykłą postawę. Miał zaledwie 30 lat kiedy zginął w więzieniu komunistycznym w okrutnych męczarniach. Hieronim Dekutowski urodził się w 1918 r. w Tarnobrzegu. Był harcerzem drużyny im. Henryka Dąbrowskiego. Był również członkiem Sodalicji Mariańskiej. W czasie wojny obronnej 1939 r. zgłosił się do wojska na ochotnika. Po przekroczeniu granicy z Węgrami został internowany. Po ucieczce z obozu przedostał się do Francji i następnie do Wielkiej Brytanii. W marcu 1943 r. zaprzysiężony jako cichociemny przyjął pseudonim „Zapora”. W nocy z 16 na 17 września 1943 r. został zrzucony do Polski na placówkę w okolicach Wyszkowa. Początkowo dowodził oddziałem AK w Inspektoracie Zamość, broniąc ludności Zamojszczyzny przed wysiedleniami do Niemiec. W styczniu 1944 r. został mianowany szefem Kedywu AK w Inspektoracie Lublin – Puławy. Przełożony „Zapory” Władysław Siła- Nowicki wspominał: „Wkrótce zyskał opinię wybitnego dowódcy. Cechował go odwaga, szybkość decyzji, a jednocześnie ostrożność i ogromne poczucie odpowiedzialności za ludzi. Znakomicie wyszkolony w posługiwaniu się bronią ręczną i maszynową, niepozorny, ale obdarzony wielkim czarem osobistym, umiał być wymagający 24
(fot. Wikipedia)
Major Hieronim Dekutowski „Zapora” – ze swoim odziałem I utrzymywał żelazną dyscyplinę w podległych mu oddziałach, co w połączeniu z umiarem i troską o każdego żołnierza zapewniło mu u podkomendnych ogromny mir. Nazywali go „Starym” choć nie miał jeszcze trzydziestu lat. Dwustuosobowy odział „Zapory” brał udział w akcji „Burza” na Lubelszczyźnie. W czasie niemieckiej okupacji przeprowadził 83 akcje bojowe i dywersyjne. W czasie Powstania Warszawskiego bezskutecznie próbował przedrzeć się na pomoc walczącej Warszawie. Po wejściu Sowietów do Polski Dekutowski kontynuował walkę. Dla Ojczyzny poświęcił nawet prywatne życie. „Idę do lasu, nie wiem czy przeżyję, nie możemy być razem” – powiedział narzeczonej. W odpowiedzi na czerwony terror jego oddział WiN dokonał wielu brawurowych akcji odwetowych na NKWD, UB, KBW i MO. Schwytanym komunistom na ogół wymierzał karę chłosty, a następnie puszczał ich wolno. „Zapora” zasłynął jako obrońca mieszkańców Zamojszczyzny przed represjami. Po „wyzwoleniu” nie złożył broni. Jako jeden z najsłynniejszych dowódców antysowieckiej partyzantki na Lubelszczyźnie był tropiony przez szwadrony NKWD i UB. Aresztowany został wskutek zdrady we wrześniu 1947 r. podczas próby przedostania się na Zachód.
25
7 marca 1949 r., po trwającym ponad rok brutalnym śledztwie został stracony wraz z sześcioma swymi podkomendnymi – żołnierzami WiN-u – w katowni bezpieki przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Po katyńskim strzale w tył głowy wyrzucony na śmietnik obok Cmentarza Wojskowego na Powązkach. Według planów Komunistów Hieronim Dekutowski w bezimiennym dole śmierci miał pozostać na zawsze. W wywiadzie, który przeprowadziła dhna Grażyna Pietrykowska z prof. Krzysztofem Szwagrzykiem mówi on o „Łączce”: „Jest to miejsce święte; miejsce, które więcej mówi o zbrodniczości systemu komunistycznego niż tomy książek. Elita narodu wymordowana strzałem katyńskim, schowana gdzieś pod cmentarnym murem, przysypana warstwą ziemi i gruzu. Na miejscu ukrycia ich zwłok jeszcze w latach 80. urządzono śmietnik! Dziś każdego dnia staramy się wydrzeć ich gdzieś spod chodników, spod asfaltowej drogi, która na pół przedziela dawne pole więzienne. Komunistom zależało by ofiary nie zostały nigdy odnalezione. Chcieli wymazać z pamięci osoby niewygodne, ale historia upomniała się o Moralną Rehabilitację polskich bohaterów wiernych Bogu i Ojczyźnie.” Podczas prac ekshumacyjnych na „Łączce” widać było wiele oznak zainteresowanych i współczucia ze strony mieszkańców Warszawy i turystów. Na ogrodzeniu zawieszano kwiaty, palono znicze. W ciszy modlono się. Niech Bóg wynagrodzi bohaterskim męczennikom.
Opracowanie na podstawie: Art. „Niezłomny <<Zapora>> powrócił”, Tadeusz Płużański, Gazeta Polska, 2013 Wywiadu dhny Grażyny Pietrykowskiej z prof. dr hab. Krzysztofem Szwagrzykiem, Dziennik Polski, 2013.
Od Redakcji: Dhna Grażyna Pietrykowska (WB), uczestniczyła w pracach ekshumacyjnych na „Łączce”.
jako
wolontariuszka
5 kwietnia 2014 r. w londyńskim POSK-u odbędzie się wieczór organizowany przez dhnę Grażynę poświęcony Żołnierzowi Niezłomnemu słynnemu mjr. Zygmuntowi Szendzielarzowi ps. „Łupaszka”. W czasie wieczoru prof. dr hab. Krzysztof Szwagrzyk wygłosi prelekcję nt. „Żołnierzy Niezłomnych i prac ekshumacyjnych na „Łączce”.
26
NA WIECZNĄ WARTĘ Hm. JANINA BĘTKOWSKA, zm. 20 listopada 2013 r. w W.B. Z domu Bohdziewicz urodziła się 24 II 1914 r. w Petersburgu. W 1930 r. wstąpiła do I-szej Wileńskiej Drużyny Harcerek im. T. Kościuszki w Wilnie. Przez następne 19 lat pełniła różne funkcje w Wilnie, a później w Lidze; dwa razy była drużynową harcerek, lecz jej specjalnością i głównym zainteresowaniem były zuchy. W 1935 r. zakończyła próbę na drużynową i zorganizowała gromadę zuchową, w Domu Dziecka im. J. Piłsudzkiego w Wilnie. Rok potem, już pracując w szkole PMS w Czechowicach, powiat Lidzki, założyła mieszaną gromadę zuchową „Słoneczniki”. Szkołę prowadziła metodą zuchową. W 1936 r. na kolonii zuchowej w Teofilowie poznała dhnę Jadwigę Zwolakowską, która wciągnęła ją do pracy nad śpiewnikiem zuchowym i opowiadaniami zuchowymi. Napisała kilka piosenek (słowa i melodia) i dwa opowiadania, wydrukowane w książce Zwolakowskiej „Opowiadania zuchowe”. Przeniesiona do szkoły w Lidze, została referentką zuchów w III Hufcu Lidzkim, potem hufcową. (Hufiec liczył 4 drużyny i 4 gromady w Lidze oraz 3 drużyny i 6 gromad w terenie). W 1938 r. była kierowniczką kolonii pokazowoeksperymentalnej i wykładowczynią na kursie GKH-ek dla drużynowych zuchów z zagranicy, w Porąbce k/Kęt, a w 1939 r. została mianowana Komendantką Pogotowia Harcerek na teren lidzki – ich praca, to obsługa centrali telefonicznej, zbieraniu leków, bandaży, szarpi itd. Wojna i okupacja sowiecka Kresów Wschodnich przerwała tą pracę. 13 XI 39 r. NKWD aresztowało Jankę. Została osadzona w więzieniu w Lidze, potem w Borysowie w Rosji i skazana na pracę w łagrze. Po tzw. „amnestii” wstąpiła do armii gen. Andersa, do 5 Kresowej Dywizji Piechoty formującej się w Rosji, w Tatiszczewie, później w Dżałał-Abadzie. Pracowała w dziale oświaty. Przystojna i miła, z burzą jasnych włosów, była 27
bardzo popularna wśród młodych żołnierzy, z którymi organizowała pokazy i wodowiska w wojskowych świetlicach. Po jednym z nich – „królewna Śnieżka i 7 krasnoludków” – uzyskała pseudonim „Śnieżka”. Wojnę skończyła w stopniu kapitana, na funkcji komendantki batalionu PWSK. Gdy wojsko dotarło do Palestyny, Janka w roku 1943 wyszła za mąż za majora Jacka Bętkowskiego ps. „Topór”, który zaraz po ślubie ruszył drogą „cichociemnych” a ona do podchorążówki dla oficerów PWSK w Centrum Wyszkolenia Armii. Gdy zgłosiła się do Rady ZHP na Wschodzie, polecono jej zbierać słowa i melodie piosenek zuchowych; otrzymała też stopień Harcerki Rzeczypospolitej, a 3 maja 1945 stopień podharcmistrzyni. Po przyjeździe do Anglii, dhna Janka włączyła się w pracę z młodzieżą, zdobyła stopień harcmistrzyni. W latach 50-tych założyła gromadę „Biedronki” na Crystal Palace, którą przez wiele lat sama prowadziła. Potem kolejno była referentką zuchową w Komendzie Chorągwi w W.B., zastępczynią Komendantki za czasów dhny B. Zdanowicz, z którą świetnie współpracowały; i wreszcie Komendantką Chorągwi od 8.1.1961 do 3.5.1963. Prowadziła również liczne kursy kształcenia w wielko-brytyjskiej Chorągwi Harcerek oraz Głównej Kwaterze Harcerek. Umiała współpracować z młodszymi instruktorkami, szanowała ich zdanie i brała pod uwagę ich opinie. W GKH-ek dhna Janka działała na różnych funkcjach, a w 1977 pełniła funkcję wiceprzewodniczącej ZHPpgK. Otrzymała wiele medali wojskowych, polskich i brytyjskich. Niestety, już od dawna wiek i stan zdrowia nie pozwalały jej na czynny udział w pracy harcerskiej, lecz jeszcze długie lata cieszyła się z kontaktów z harcerstwem. W ostatnich latach i ten kontakt z nią zanikł. Odeszła od nas, nie doczekawszy setnych urodzin. Na arkuszu rejestracyjnym za rok 1957 hm Janina Bętkowska zapisała: „Legitymację i krzyż harcerski zabrało NKWD. Posiadam krzyż harcerski Nr.446 CL XII należący przedtem do kogoś, kto zmarł w łagrze, ale przed śmiercią prosił współwięźnia o oddanie go pierwszemu spotkanemu harcerzowi. Ja byłam ta pierwsza spotkana”. Cześć Jej pamięci!
28
Hm ZOFIA HOBGARSKA zm 17 września 2013 r., St. Zj.; Druhna Zosia urodziła się 6 marca 1924 r. w Borysławiu pod Drohobyczem, (dziś Ukraina), niedaleko Lwowa, jako najstarsza z trzech córek Henryka i Karoliny Hobgarskich. Wojenne losy rzuciły ją do Niemiec i tam, w obozach dla uchodźców pracowała w polskim harcerstwie, a w 1948 r. ukończyła kurs podharcmistrzowski, jednak stopnie phm i hm otrzymała już w USA. Do Stanów Zjednoczonych przyjechała w roku 1950. Na uniwersytecie Rutgers w New Jersey, jako jedna kobieta na swym kursie zdobyła dyplom inżyniera. Pracowała w kilku instytucjach i zebrała kilka patentów na zaprojektowane przez siebie urządzenia. Dhna Zosia uczestniczyła w bardzo wielu obozach, biwakach i kursach, zawsze bardzo energiczna i wesoła, konkretna i pomocna. Lubiła przyrodę i podróże; jej ulubionym krajem była Szwajcaria. Po przejściu na emeryturę mieszkała w Worthington, MA w Berkshire Mountains, gdzie stworzyła piękny ogród. Udzielała się w lokalnej Polonii; popierała też Zonta International – międzynarodową organizację, która pracowała nad poprawą zawodowego statusu kobiet w świecie. Ostatnie lata spędziła w Domu Opieki „Providence Place”, gdzie miała wielu przyjaciół i nadal była bardzo aktywna. Cześć Jej pamięci!
Druhowi STANISŁAWOWI BERKIECIE Dhnie EWIE JAŚNIKOWSKIEJ i całej Rodzinie Składamy wyrazy szczerego współczucia z powodu śmierci Ojca Płk. STANISŁAWA BERKIETY Więźnia łagrów sowieckich, Żołnierza Monte Cassino i kampanii włoskiej Cześć Jego pamięci!
29
LISTY I ŻYCZENIA Dziękujemy za wszystkie listy i życzenia z okazji Dnia Myśli Braterskiej, które m.in. nadesłali: KOMENDA CHORĄGWI H-REK W ST. ZJEDNOCZONYCH i KOMENDANTKA Hm KRYSIA KAJKOWSKA-MERRICK: Przesyłamy serdeczne myśli przyjaźni harcerskiej, którą dzielimy *od lat najmłodszych do późnej siwizny*. Niech nam rozjaśniają naszą przyszłość i nadal rozgrzewają nasze serca do służby Bogu, Polsce i bliźnim. Hm MARYSIA NOWAK Z AUSTRALII: W Dzień Myśli Braterskiej życzymy pogody ducha, wielu przyjaciół oraz wspaniałych chwil przeżytych podczas harcerskiej przygody w tym roku 2014. Dhna MAŁGOSIA NIWCZYK Z LONDYNU – karta jak zawsze z serduszkiem. Hm MARYLA ŻYCHOWSKA Z TARNOWA – w imieniu Kręgu Starszych Harcerek im. Franciszki Czerneckiej – cytując słowa Marii Uklejskiej: „W języku instruktorskim „CZUWAJ” znaczy” nie daj się wyprzedzić w życiu w poczynaniach pięknych i twórczych”. WĘDROWNICZKI PO ZACHODNIM STOKU Z WARSZAWY; WĘDROWNICZKI PO ZACHODNIM STOKU Z BYDGOSZCZY; Dhna HAŃKA GÓRALCZYK Z BYDGOSZCZY: „Ważne jest to, żebyśmy wszyscy wiedzieli, że gdzieś w świecie jest ktoś, o kim można serdecznie pomyśleć w czasie Mszy św. harcerskiej w dniu 22 lutego i o tych wszystkich wzruszeniach i wspólnych przeżyciach łączących na całe życie”. Przypominamy o odnowieniu prenumeraty „Ogniska Harcerskiego” na rok 2014 Roczny koszt prenumeraty: Wielka Brytania – 10 funtów Europa – 15 euro Australia, Kanada, St. Zjednoczone – 20 dolarów 30
Otrzymaliśmy z Polski małą niepozorną książeczkę – prawdziwy Biały Kruk z 1939 r.! Odnalazła ją w Bibliotece Narodowej dhna Józefa Marciniak z Warszawy, przeczytała i, jak pisze, zachwyciła się i własnym staraniem wydała ponownie. Tytuł: PRAWO HARCERSKIE Komentarz według św. Tomasza z Akwinu Autor: O. REGINALD HERET, O.P. Tłumaczenie: STANISŁAW SEDLACZEK I WITOLD SAWICKI Słowo wstępne: J.Em. ks. August Kardynał Hlond, Prymas Polski Na Dzień Myśli Braterskiej przekazujemy fragmenty zawartych w książce rozważań na temat 4go punktu Prawa Harcerskiego.
4. Harcerz w każdym widzi bliźniego, a za brata uważa każdego innego harcerza.
MIŁOŚĆ Jest to wielki nakaz, który musimy przede wszystkim stosować i nauczyć stosować innych dokoła nas. Nie jesteśmy do siebie podobni? Tym lepiej! Zamiast sobie przeszkadzać, uzupełniajmy się. Nie możemy znosić między sobą żadnej niezgody, żadnej długotrwałej urazy. Bez wątpienia, nie wszyscy skauci są nam jednako sympatyczni, ale wszyscy są naszymi braćmi i mają prawo do naszych względów i naszej życzliwości. Jesteśmy stworzeni do tego, aby się rozumieć, aby się dostosowywać jedni do drugich i aby się wzajemnie kochać. Będziemy utrzymywać z ludźmi stosunki w taki rozsądny sposób, aby nam one niosły szczęście w życiu. Dalecy od starć wzajemnych, będziemy zaznawali najgłębszej i największej radości ludzkiej, wspólnego obcowania, podziwiania i rozkoszowania się tym, co jest dokoła nas dobre i piękne, co inni nam co dzień przynoszą: ich inteligencją i ich sercem. Bez wątpienia, często wiele naszego serca i rozumu trzeba udzielić. Ależ czyż to nie jest naszym obowiązkiem? „Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest: miłość nie zazdrości; na złość nie czyni, nie nadyma się. Czci nie pragnie, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie myśli złego, nie raduje się
31
z niesprawiedliwości, ale się weseli z prawdy: Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się spodziewa, wszystko wytrwa.” (1 Kor. 13, 1-8). To długie wyliczenie daje nam do myślenia, ile miłość chrześcijańska ma sprawić w życiu ludzkim. Do skautów należy dowieść, że nie jest tylko pięknym marzeniem. A ci, którzy stawiają sobie pytanie, po co istnieją kapelani skautowi, niech zastanowią się dobrze nad tym: naszym wielkim Wodzem jest Chrystus. Mówimy to bez fałszywego mistycyzmu i bez nabożnej egzaltacji. To jest rzeczywistość. On jest naszym prawdziwym Wodzem i aby do głębi zrozumieć punkt Prawa, który omawiamy, trzeba sobie uświadomić, że dla Niego kochamy wszystkich ludzi i że w Nim stanowimy jedno. Ci, którzy obawiają się, abyśmy nie stworzyli kasty, czegoś w rodzaju masonerii, ci, którzy obawiają się pogardy skauta dla nie-skautów, ci, którzy ganią naszych chłopców za zbyt wyłączne przyjaźnienie się tylko ze sobą, ci nie znają dobrze praw życia ludzkiego. Czyż nie kochamy się najwięcej w rodzinie? Czyż nie spotka się żywszej miłości w tych domach, gdzie serca są całkiem bliskie jedno drugiemu, gdzie się wszyscy znają do głębi, gdzie jedni nie mogą obejść się bez drugich? Wszyscy ludzie dzielą się na grupy, więcej lub mniej zamknięte. Pozwólmy naszej kochanej młodzieży kochać się jak bracia i dowodzić tego przez czyny. Gdy Chrystus jest ich wzorem, ich sędzią i wodzem, czegóż się obawiamy? Otóż tym większe będą skutki ich braterskiej przyjaźni! Najpierw – RADOŚĆ – Czyż można pomyśleć, że nasze obozy byłyby tak pełne śmiechu i śpiewów, gdyby się w nich nie kochano? Jeżeli dusze drgają, to dlatego, że serca biją w ton wspólny. „Wesołość nie jest właściwie cnotą różną od miłości, ale jest aktem, skutkiem miłości. Przeciwnie zaś skłonność do smutku, która jest wadą, ma przyczynę w nadmiernej miłości siebie i nie jest właściwie wadą szczególną, ale ogólną przyczyną wad, źródłem mnóstwa grzechów.” Dookoła nas tak wszyscy są smutni, że jedną z największych przysług, jakie możemy oddać naszym dzieciom, jest udzielenie im tajemnicy radości zupełnej, radości przeobfitej, którą jest miłość.
32
KALIFORNIA. KOMINEK NA BIWAKU ZIMOWYM
www.polprint.co.uk