Złota Lilijka Numer 4 (33)
Rok 2022
Lipiec
Skautowa przygoda po francusku s. 6 Nowa, wyjątkowa sprawność bushcraftowa s. 17-21 Zjazdowe uchwały okiem naszych harcmistrzów s. 4 Przepis na wartościową, atrakcyjną i bezpieczną grę nocną s. 11 Magazyn instruktorski Hufca ZHP Bydgoszcz-Miasto
W numerze... FELIETON REDAKCYJNY Szóste - nie drukuj! (Marta Borkowska) - s. 3 MYŚLI HARCMISTRZOWSKIE Zjazdowe uchwały, harcmistrzowskie dyskusje (Katarzyna Marszałek) - s. 4 RELACJA InterCamp, czyli międzynarodowy zlot prawie jak zlot hufca w Pólku (Agnieszka Olejniczak) - s. 6 KĄCIK HARCERSKIEJ KULTURY ŚMIECHU Katarzyna Marszałek - s. 9 KILKA SŁÓW INSTRUKTORSKICH Ciekawostka historyczna. Skauting w Bydgoszczy - 1917, czy jednak 1912 rok? (Katarzyna Marszałek) - s. 10 Z SZUFLADY PROGRAMOWCA Gra nocna - daj jej szansę! (Marta Borkowska) - s. 11 RUBRYKA TOWARZYSKA Emilia Kosmeja - s. 15 KĄT WIDZENIA Szanuj redaktora swego bo... (Barbara Małecka) - s. 16 HUFCOWA SPRAWNOŚĆ BUSHCRAFTOWA KĄCIK POEZJI Wydawca: Komenda Hufca ZHP Bydgoszcz-Miasto Kontakt z redakcją: zlota.lilijka@kp.zhp.pl Kolegium redakcyjne: hm. Barbara Małecka, hm. Krzysztof Kobus, pwd. Emilia Kosmeja, hm. Marta Borkowska (redaktor naczelna). Zdjęcia: hm. Barbara Małecka, phm. Mariola Czerwińska, Veronica Klimek, pixabay.com, fanpage Hufca ZHP Bydgoszcz-Miasto, domena publiczna. Poszukiwani współtwórcy „Złotej Lilijki": autorzy tekstów, twórcy wywiadów i reportaży, fotografowie, graficy, edytorzy.
Strona 2
Złota Lilijka 4/2022
Felieton redakcyjny SZÓSTE - NIE DRUKUJ! hm. Marta Borkowska Tematyka ekologiczna jest ostatnio modna w naszej organizacji. Propozycje programowe, uchwały zjazdowe i inne elementy związkowego życia albo nakazują nam wprost dbanie o Ziemię, nasz wspólny dom, albo odsyłają nas do podejmowania globalnych wyzwań, wśród których kwestie ekologiczne zajmują poczesne miejsce. Zdawałoby się więc, że postawy proekologiczne są nieodłączną częścią harcerskiego stylu życia, częścią harcerskiego ideału wychowawczego. Tymczasem niejednokrotnie zdarzyło mi się zajmować się od strony organizacyjnej harcerską imprezą i w działaniu okazuje się, że z tą ekologią wcale nie jest nam tak bardzo po drodze. Weźmy na warsztat choćby zaopatrzenie w wodę – aspekt kluczowy dla zdrowia i dobrostanu wszystkich uczestników harcerskiego wydarzenia. Bez dwóch zdań na każdej harcerskiej imprezie czysta woda pitna powinna być dostępna dla uczestników w nieograniczonej ilości. Jestem przekonana, że większość członków ZHP posiada wielorazową butelkę z filtrem. Ci zaś, którzy jeszcze nie dokonali takiego zakupu, z pewnością posiadają kubek. Tymczasem nie raz mogłam zaobserwować na kursie, zbiórce, zjeździe zapasy wody w postaci półlitrowych plastikowych butelek. Czy bardzo się pomylę twierdząc, że większość harcerskich baz ma „w kranie” wodę pitną w pełni zdatną do wykorzystania do butelek z filtrem? A nawet, jeśli nie, to można by zdecydować się na zakup wody w większych opakowaniach i poprosić uczestników imprezy o zabranie własnych kubków. Na tej samej zasadzie można by zrezygnować z jednorazowych kubków na kawę i herbatę. Kolejnym elementem, który warto Złota Lilijka 4/2022
wziąć pod lupę, jest żywność. Coraz częściej harcerskie imprezy oferują uczestnikom pełne wyżywienie, i dobrze. Żywienie zbiorowe jest tańsze niż indywidualne. Poza tym ustalenie zbiorowego menu na biwak pozwala nam realizować cele wychowawcze takie, jak propagowanie zdrowego żywienia, kształtowanie nawyków spożywania warzyw i owoców, a także znacząco wpływa na zmniejszenie ilości marnowanej, wyrzucanej żywności (kto mi nie wierzy, niech spróbuje zorganizować biwak, którego uczestnicy, zamiast kanapek, jedzą tortille, grzanki, naleśniki, hotdogi – wyjdzie taniej, pożywniej, atrakcyjniej i zdrowiej, a niewykorzystanego jedzenia będzie niewiele, z czego większość w nieotwartych paczkach). Natomiast dość często zdarza się, że zbiorowe żywienie przybiera postać kateringu przywiezionego w indywidualnych, zapakowanych w styropian porcjach, z plastikowymi sztućcami na dodatek. A przecież można było jedzenie przywieźć we wspólnym garze i rozkładać do tradycyjnych, ekologicznych menażek (co sprawi też, że każdy nałoży sobie tyle, ile potrzebuje)… No i materiały programowe. Wielokrotnie przygotowywałam prowadzącym zajęcia programowe lub szkoleniowe żądane przez nich wydruki. Czasem w ilości ponad stu stron na półtoragodzinne zajęcia dla kilkunastu uczestników! I to w dobie sharepointów, intranetów, miliona narzędzi służących do udostępniania zasobów wewnątrz organizacji. Wiadomo, że do przeprowadzenia kursu potrzeba materiałów. Jednak, jeśli pomyślimy, że na weekend kursowy przypada – lekko licząc – osiem zajęć, że na kursie jest 15 osób i że każdy z prowadzących poprosi o wydruk 10 stron materiałów dla każdego kursanta – razem wyjdzie nam 1200 stron! Kursy: przewodnikowski i podharcmistrzowski liczą po 3 weekendy. 3600 stron! Koszt druku stanowi pokaźną pozycję w kursowym preliminarzu. Tymczasem w Holandii dowiedziałam się, że tamtejszy kurs instruktorski kosztuje 12 EUR za Strona 3
Myśli harcmistrzowskie moduł, czyli 24 EUR za całość (w tym pełne wyżywienie) – m. in. dlatego, że jest robiony przez stałych prowadzących (dwie osoby prowadzą calutki kurs, wszystkie zajęcia!), mających z roku na rok te same, zalaminowane, przygotowane do ponownego wykorzystania materiały. Czy w ZHP jest to niemożliwe? Częściowo pewnie tak, wszak z biegiem lat zmieniają się treści kursów, wewnętrzne dokumenty… jednak czy na pewno trzeba nowy dokument każdemu drukować, skoro jest on bez przeszkód dostępny w intranecie? No i ważniejsze pytanie – czy w ogóle myślimy o ekologii, liczbie drukowanych materiałów, planując swoje kursowe lub programowe zajęcia? Tymczasem uczestnicy nas obserwują. Czy to na kursie, czy na imprezie programowej – świetnie widzą, w jakim zakresie nasze własne zachowania, postawy, decyzje i wybory mają cokolwiek wspólnego z głoszoną w organizacji (i promowaną przez nas na tychże kursach czy imprezach) ekologią. hm. Marta Borkowska (Szczep Harcerski ZAWISZANIE) wiceprzewodnicząca Rady Chorągwi Kujawsko-Pomorskiej ZHP, zastępczyni komendanta Hufca ZHP Bydgoszcz-Miasto, drużynowa, redaktor naczelna „Złotej Lilijki".
ZJAZDOWE UCHWAŁY,
HARCMISTRZOWSKIE DYSKUSJE
wnioski spisała hm. Katarzyna Marszałek Informacja o dyskusji harcmistrzowskiej przeprowadzonej 25 czerwca podczas Kadrowego Powitania Wakacji, które odbyło się w Harcerskim Ośrodku Obozowym w Pólku. Grupa harcmistrzowska w składzie: Emilia Domańska, Elżbieta Kemnitz, Beata Kobus, Krzysztof Kobus, Halina Krystowczyk, Aleksandra Lubońska, Katarzyna Marszałek, Agnieszka Olejniczak zapoznała się z treścią uchwał i ich uzasadnień podjętych przez 42 Zjazd ZHP. Podjęto dyskusję nad wdrażaniem zapisów uchwał w naszym środowisku. Dyskusja dotyczyła uchwał zjazdowych w sprawie: - dialogu międzypokoleniowego i zaangażowania młodych; - wdrożenia działań programu „Safe from harm” – polityki bezpieczeństwa dzieci, młodzieży i dorosłych w ZHP; - zasad oceny członków władz ZHP; - kultury organizacyjnej w ZHP; - programu wsparcia szczepów.
Wnioski z dyskusji: Uchwała w sprawie kultury organizacyjnej w ZHP - Należy zwiększyć pracę z kodeksem instruktorskim i wartościami. - Przed zaliczeniem służby instruktorskiej powinny odbyć się rozmowy instruktorskie; należy przekazać pełniącym funkcję materiał dotyczący rozmów instruktorskich przygotowany przez hm. Pawła Kolczyńskiego oraz przypomnieć o tym, że powinni przeprowadzić rozmowę. - Chcemy zorganizować kuźnicę i konferencję harcmistrzowską na ten temat. - Chcemy zaprosić do dialogu większą liczbę osób. Strona 4
Złota Lilijka 4/2022
Myśli harcmistrzowskie Uchwała w sprawie programu wsparcia szczepów - Prośba o dostosowanie godziny spotkań szczepowych z komendą chorągwi na taką poza czasem pracy – 17.00 to za wcześnie. - Zaprosić na hufcowe Zbiórki Szczepowych „anioła stróża”.
Uchwała w sprawie dialogu międzypokoleniowego i zaangażowania młodych - Zastanowić się nad ograniczeniem wiekowym funkcji - w pewnym wieku pełnienie tylko funkcji doradczych. - Należy podjąć pracę ze „starszymi” celem pokazania im nowych ścieżek rozwoju tak, aby chcieli przekazać funkcję. - Przydzielić niektórym drużynowym „anioła stróża”. - Zobaczyć, ile wykształciliśmy przewodników i co się z nimi stało; prześledzić ścieżki absolwenta; porozmawiać o tym, dlaczego nie prowadzą drużyn, nie pełnią funkcji.
Złota Lilijka 4/2022
Uchwała w sprawie wdrażania Celów Zrównoważonego Rozwoju w działaniach ZHP - Stworzyć na stronie hufca zakładkę „Cele zrównoważonego rozwoju”, w której będą udostępnione materiały, z których można korzystać, aby wprowadzać te cele w życie. Zrobić spis materiałów programowych w tym temacie. - Uwrażliwić zespół programowy, aby w podejmowanych działaniach zwracał uwagę na cele zrównoważonego rozwoju i realizował co najmniej dwa. -Bank pomysłów hufcowych połączyć ze sprawnościami, tropami, wyzwaniami. Uchwała w sprawie wdrożenia działań Programu „Safe from harm” – polityki bezpieczeństwa dzieci, młodzieży i dorosłych w ZHP
- Czekamy na materiały z Głównej Kwatery, ale też już patrzymy, kto od nas ma odpowiednią wiedzę i może pomóc we wprowadzaniu zasad.
Ustaliliśmy, że postaramy się poruszyć kwestie przedstawione powyżej podczas spotkania instruktorskiego po zbiórce wyborczej 6 września. dr hm. Katarzyna Marszałek - członkini Harcerskiego Instytutu Badawczego ZHP i KSI Hufca Bydgoszcz-Miasto.
Strona 5
Relacja INTERCAMP, CZYLI MIĘDZYNA-
RODOWY ZLOT PRAWIE JAK ZLOT HUFCA W PÓLKU!
hm. Agnieszka Olejniczak Od grudnia 2019 roku szykowaliśmy się w szczepie w kręgu 43 BDH i 42 BDSH, by zgłosić się na InterCamp w Wielkiej Brytanii. Zrobiliśmy zadanie przedzlotowe i zakwalifikowaliśmy się (podobnie jak dwa inne patrole z „Zielonej Siódemki”), wpłaciliśmy wpisowe i… przyszedł Covid na początku 2020 roku, więc zlot odwołano. Za rok powtórzono rekrutację, przy czym nasz szczep sceptycznie do niej podszedł w środku pandemii i okazało się, że mieliśmy rację, a inne patrole znowu się rozczarowały i gdy ogłoszono nabór do Francji na 2022 rok, to “Zielona Siódemka” po dwukrotnym zawodzie się nie zgłosiła, a my tym razem, owszem, tak. Zadanie przedzlotowe polegało na promocji celów milenijnego rozwoju. A jako że już od kilku lat o nich wiemy i sporo aktywności wokół nich zrobiliśmy (choć może nie wszystkie do końca były uświadomione), to zupełnie nie mieliśmy problemu z wykonaniem tego zadania (wcześniej musieliśmy także uzyskać zgodę Komendy Chorągwi po rekomendacji Zespołu Zagranicznego), a radość była wielka, gdy nasza 12-osobowa ekipa z 42 BDSH i 44 BDW zakwalifikowała się na zlot w Alzacji, a dokładnie w Ecomusee na pograniczu francusko-niemiecko-szwajcarskim. Dodatkowo ze szczepu do IST (czyli po naszemu drużyny sztabowej) dostały się kolejne dwie osoby, czyli łącznie miało nas jechać czternaścioro ze szczepu. Jedynym ograniczeniem uczestnictwa jest zawsze wiek uczestników (12-17 lat), a w tym roku dodatkowo wystąpiła konieczność pełnego zaszczepienia się przeciw Covid-19. Trzeba było jeszcze tylko na początku 2022 roku wpłacić wpisowe i na kilka miesięcy zapomnieliśmy o InterCampie. Ze strony polskiego Strona 6
Kontyngentu przyszło jedynie przypomnienie, by zarejestrować się jako patrol na stronie IC. Musieliśmy jeszcze poszukać transportu, a byliśmy jedynym patrolem z chorągwi, więc wynajęcie busa odpadało; jazda pociągiem z przesiadkami i z całym sprzętem też zasadniczo była nierealna – na szczęście z nieba spadł nam autokar jadący na IC z Hufcem Gdańsk-Śródmieście, w którym było wolnych idealnie 14 miejsc, a który i tak, jadąc do granicy polsko-niemieckiej, przejeżdżał S5 przez Bydgoszcz. Dopiero przed majówką (a zlot zaczynał się na początku czerwca), zaczęły przychodzić maile z informacjami organizacyjnymi z GK, a ze strony komendy IC, dopiero w połowie maja. Dlaczego o tym piszę? Bo padało mnóstwo pytań od harcerzy i rodziców, na które nie umiałam odpowiedzieć, a nie byliśmy do tej pory na IC (choć doświadczenie we współpracy ze skautami mamy spore) i mogłam na te pytania znaleźć odpowiedzi dopiero kilkanaście dni przed wyjazdem (w szkole – nie do pomyślenia). Zaczęły się też „schody” – wypadło dwoje uczestników (na szczęście bez problemu znaleźliśmy zastępstwo z Hufca Tuchola), a następnie dwie osoby z IST, za które już mieliśmy zapłacony autokar – ale tu znowu znalazło się do autokaru zastępstwo z Hufca Toruń. A gdy dostaliśmy wreszcie informator zlotowy w języku angielskim – to wszystkie wątpliwości się rozwiały. Poza informacjami logistyczno-organizacyjnymi, otrzymaliśmy także mapki subkampów
Złota Lilijka 4/2022
Relacja (podobozów) oraz program zlotu. Informator liczył 26 stron A4, ale był naprawdę bardzo przydatny, bo zawierał nawet punkty kontrolne gry po skansenie i „bilet” na darmowe zrobienie koszulek zlotowych (choć ten bilet akurat mi umknął przez nie do końca właściwą znajomość angielskiego). Tydzień przed wyjazdem sprawdziliśmy sprzęt (za pożyczenie brakujących namiotów i przenośnych kabin prysznicowych dziękujemy „Zielonej Siódemce”), zrobiliśmy jadłospis, zakupy i można było jechać ponad 1200 km w jedną stronę. Bo trzeba nadmienić, że na IC wszystkie patrole są całkowicie samodzielne – muszą mieć namioty, sprzęt do gotowania, prysznice polowe, a nawet… gaśnicę (za którą dziękujemy HOO Pólko). Produkty spożywcze również przywożone są ze sobą. Organizatorzy zapewniają tylko dostęp do wody i toalety. Gdy dojechaliśmy do malowniczej Alzacji okazało się, że cały zlot usytuowany jest na terenie… nieczynnej kopalni potasu. Mieliśmy podane w informatorze strefy z zakazem wejścia pod rygorem usunięcia całego patrolu ze zlotu, ale powiedzcie 2,5 tysiącom dojrzewających, młodych ludzi, że gdzieś nie można wejść... Natomiast namioty rozbite wzdłuż nieużywanych torów kolejowych i przy starych lokomotywach robiły wrażenie. Nasz patrol dostał bardzo urokliwy zakątek między krzaczkami. Niestety nie dało się wbić porządnie śledzi, bo ziemia jak w kamieniołomach, a w informatorze podano, że będziemy nie tylko na terenie parku kulturowego, ale i obszaru chronionego, i nie można naruszać podłoża. Na szczęście były kamloty, które podtrzymywały naciągi (choć raz gwiazda nam się zawaliła wprost na gar z gotującym się gulaszem wege), ale kabiny prysznicowe poprawialiśmy chyba kilka razy na dzień. Natomiast sama konstrukcja pryszniców z kamieni i europalet była jedną ze stabilniejszych na zlocie i napawała nas dumą. Złota Lilijka 4/2022
Przyjechaliśmy jako jedni z pierwszych, w piątek koło południa, i po rozbiciu namiotów oraz obiedzie mogliśmy ruszyć na Plazzę – czyli do centrum zlotu, który oficjalnie zaczynał się dopiero w sobotę rano. Ale możliwość wymiany chust, plakietek, koszulek i poczucie międzynarodowej atmosfery wystarczało za zajęcia programowe. Niektóre chusty, jak nasze narodowe, stały się bardzo pożądanym towarem. A część najbardziej chodliwych chust „kosztowała” minimum dwie zwykłe chusty i kilka plakietek. Wieczorem zaczęła się dyskoteka (były codziennie). Nazajutrz rano po śniadaniu odbyła się ceremonia otwarcia zlotu prowadzona przez Polaków, która po kilku salutach, słowach powitania przez przedstawicieli WOSM i skautingu francuskiego, wciągnięciu flag na maszt i odtańczeniu „Chocolatte” zakończyła się tak samo niepozornie jak się zaczęła. A to my raczej czekaliśmy na meldunki, sztandary, stanie na baczność itepe. Chwilę później zaczęła się całodzienna gra terenowa w międzynarodowych patrolach. Każdy patrol musiał swoich ludzi podzielić na dwójki i przypisać do literek od J do P (o ile dobrze pamiętam). Następnie dwójki ustawiały się przy literkach i czekały w 10 osób, aż zjawi się koło nich 2 opiekunów, by iść na zajęcia. Oczywiście to wszystko prosto brzmi na papierze, w efekcie cały proces trwał kilkadziesiąt minut, gdyż nie było wystarczającej liczby opiekunów. Dlatego np. ja poprosiłam amerykańskiego lidera, by poszedł ze mną jako drugi opieStrona 7
Relacja kun, ale zostało nam jeszcze 10 „niezaopiekowanych” dzieciaków, które nie mogły same iść na zajęcia, więc nam pozwolono zabrać i ich (lider z USA był przerażony, że we dwójkę mamy się opiekować dwudziestką skautów, ponieważ u nich przypada 2 opiekunów na 5 osób). Pierwszą część programu zajęło nam zwiedzanie skansenu wsi alzackiej (do którego mieliśmy wejście bez ograniczeń w trakcie całego zlotu), drugą – służba na rzecz skansenu. Nie obyło się bez absurdów, typu malowanie poręczy przez jeden patrol i skrobanie tej farby przez następny, ale akurat ja pierwszy raz w życiu dokonywałam renowacji starych wozów wiejskich. Przez zamieszanie organizacyjne przy podziale na patrole zabrakło nam czasu na ten blok programowy, bo trzeba było wrócić do podobozu i ugotować sobie obiad. Po obiedzie była druga część tej gry – punkty kontrolne z aktywnościami do zaliczenia. Pominę może jakość tych zadań (wrzucanie piłeczki pingpongowej do kubka z wodą, układanie jengi, twister, quiz muzyczny, brodzenie na boso w strumyku), bo nie chodziło o poziom zajęć, ale o to, by w zróżnicowanej wiekowo i międzynarodowo grupie dobrze się bawić. Oczywiście znowu nam zabrakło czasu, bo strasznie długo trwało czekanie na punktach, ale jako że mieliśmy Francuzów w grupie, to napotkana po drodze przewodniczka ze skansenu, opowiedziała trochę ciekawostek dot. czasów Napoleona, a oni przetłumaczyli to nam na angielski (Francuzi ogólnie słabo znają język angielski). Tu zrobię małą dygresję, bo kompletnie nie dogadałabym się z tymi dzieciakami, gdyby nie wędrowniczka z mojego szczepu, Veronica, której poziom znajomości języka angielskiego zachwycał wszystkich. Po grze znowu można było iść na Plazzę i tak samo jak poprzedniego dnia wymieniać się gadżetami oraz tańczyć. Zwyczajowo liderzy mieli swój pub zlotowy także czynny codziennie wieczorem. Kolejnym dniem zlotu była nieStrona 8
dziela. Postanowiłam z patrolem wziąć udział w nabożeństwie, choć myśleliśmy, że będzie to jakieś bardziej ekumeniczne wydarzenie. Okazało się na miejscu, że w starej kapliczce w skansenie jest msza odprawiana przez polskiego kapelana w języku polskim i francuskim. Nasza Veronica kazanie tłumaczyła na angielski. Ale śpiewy po angielsku, łacinie i niemiecku oraz modlitwy po polsku, francusku i angielsku miały swój niepowtarzalny urok. Trzeba nadmienić, że InterCamp odbywa się co roku w Zielone Świątki (święto Zesłania Ducha Świętego), które na Zachodzie Europy są obchodzone przez dwa dni, stąd zyskuje się długi weekend do organizacji tego wydarzenia. Po mszy wyruszyliśmy w patrolach na wędrówkę. Trasa miała ponad 14 km i trwała 5 godzin, ale to dlatego, że po drodze było kilka punktów kontrolnych: gra między patrolami w piłkę nożną z zawiązanymi nogami (my graliśmy z Niemcami, było zacięcie), prowadzenie się z zawiązanymi oczami przez labirynt z taśmy, ułożenie z siebie samych maszyny oraz najprzyjemniejszy punkt w upale – przeprawa przez potok. Po grze chwila odpoczynku, a potem przygotowania do Food Festiwalu. Na festiwal smaków mieliśmy kilka pomysłów – od bigosu poprzez pierogi aż do podpłomyków. Ostatecznie nie piekliśmy podpłomyków, bo zostało nam mnóstwo chleba (a trzeba myśleć ekonomicznie oraz ekologicznie) i serwowaliśmy nasz polski chleb z powidłami śliwkowymi i miodem. Inne pomysły wykorzystamy w następnych latach. Po food festiwalu można było iść znowu na dyskotekę, jednak my zaczęliśmy demontować już i pakować wszystko, co się da, bo wiedzieliśmy, że przyjdzie burza, a nazajutrz o 6 rano wyjeżdżaliśmy do Paryża (zwijaliśmy się i wieczorem, i nad ranem w deszczu). Wycieczka do stolicy Francji była nadprogramowa i InterCamp jej nie obejmował. Musieliśmy dodatkowo na jej rzecz także zrezygnować z ceremonii zamknięcia zlotu. Po prawie siedmiu godzinach jazdy naszym oczom ukazała się wieża Eiffla i panowie kierowZłota Lilijka 4/2022
Kącik Harcerskiej Kultury Śmiechu cy zażartowali, że możemy już wracać do Polski. W Paryżu poruszaliśmy się metrem, a moją decyzją zwiedzaliśmy go w mundurach. Młodzież się próbowała buntować, jednak szybko się przekonała, co mundury dają. W Luwrze wpuszczano nas bez kolejki, udało nam się także przemycić finki w punkcie kontroli. Niestety nasze mundury nie zadziałały na ochroniarza przy Monie Lisie, ale i tak każdy z nas zobaczył ją z bliska. Obsługa Luwru nas kojarzyła i np. zgłosiła mi, że jeszcze dwie osoby są w sklepiku z pamiątkami i mam na nie zaczekać (muzeum już zamykano i kazano je opuszczać). Kolejnym punktem była wieża Eiffla z możliwością wejścia na taras widokowy na 2. piętrze. Tu już tak łatwo nam nie poszło z finkami, nożami i scyzorykami – musieliśmy je zostawić po wysłuchaniu reprymendy od ochrony i odebrać po wyjściu. A mundury cały czas robiły furorę i jak to stwierdził jeden z moich harcerzy starszych: „Największą atrakcją w tym Paryżu to jesteśmy my”. Następnym miejscem był łuk triumfalny. Z programu obowiązkowego nie udało nam się zobaczyć tylko katedry Notre Dame, czego żałujemy, bo autokar przyjechał po nas później niż to było ustalone i w zasadzie mieliśmy tyle czasu, by móc podjechać do odbudowywanej po pożarze budowli. Do Bydgoszczy wracaliśmy prawie 20 godzin. Ile to kosztowało i czy było warto? Samo wpisowe na zlot to 90 zł i 20 euro. Do tego trzeba doliczyć transport, który w naszym przypadku wyniósł 430 zł za osobę za prawie 3200 km na trasie Bydgoszcz-Alzacja-Paryż-Bydgoszcz. Do tego około 100 zł na osobę za wyżywienie i ubezpieczenie (dziękujemy Komendzie Chorągwi za ROHiS) i około 50-60 euro na wszystkie wejścia w Paryżu, przekąski na trasie, toalety, pamiątki zlotowe itp., czyli na osobę wyszło około 800-900 zł. Oczywiście, że było warto, nie tylko ze względu na szlifowanie języka, poznawanie nowych ludzi z różnych organizacji Złota Lilijka 4/2022
skautowych, ale przede wszystkim na poznanie skautowego sposobu biwakowania i przygodę w międzynarodowym gronie. A udział w InterCampie można przecież zaplanować już dziś i zacząć zbierać pieniądze albo zorganizować akcję zarobkową drużyny czy szczepu, żeby nie obciążać budżetu rodzinnego. Za rok IC w Niemczech. SH „Zawiszanie” się szykuje, w trawie piszczy, że „Zielona Siódemka” również. A inne środowiska? Pełnoletnich wędrowników zachęcam do zgłaszania się jako IST, wtedy płaci się tylko wpisowe i za transport.
hm. Agnieszka Olejniczak (Szczep Harcerski ZAWISZANIE) przewodnicząca Komisji Rewizyjnej Hufca ZHP BydgoszczMiasto, komendantka szczepu, drużynowa 42 BDSH „Krzewy".
KĄCIK HARCERSKIEJ KULTURY ŚMIECHU hm. Katarzyna Marszałek Robert Baden-Powell – Młodzi wywiadowcy. Punkt 8 prawa obowiązującego wywiadowców (1912) Wywiadowca zawsze się uśmiecha, podśpiewuje lub gwiżdże. Kiedy otrzyma rozkaz, powinien go spełnić ochotnie i wesoło, nie z dąsem, ociąganiem, niechętnie i ponuro. Wywiadowca nie wyrzeka na nudy, nie kłóci się z drugimi i nie klnie, choć mu się coś nie powiedzie. Kiedy się spóźnisz na pociąg, kiedy ci kto nadepcze boleśnie na nogę, kiedy cię spotka jakaś nieprzyjemność – przymuś się do uśmiechu, zanuć lub zagwiżdż coś wesołego, a zaraz ci ulży. (NB. Od czasu ukazania się tej rady w pierwszym wydaniu, autor otrzymał od wielu wywiadowców – chłopców i dorosłych żołnierzy – listy z podziękowaniem i zapewnieniem, że im to przyniosło wielką korzyść.) Wywiadowca chodzi uśmiechnięty i wesoły. Rozwesela to nie tylko jego, lecz i wszystkich otaczających, zwłaszcza w chwili niebezpieczeństwa. (...) Brak wesołości dowodzi braku zdrowia. Strona 9
Kilka Słów Instruktorskich Śmiejcie się jak najwięcej. Korzystajcie z każdej sposobności do śmiechu i rozweselenia. Starajcie się rozweselać, pobudzać do śmiechu wszystkich, o ile tylko można, bo to będzie z korzyścią dla was i dla nich. Jeżeli coś wam dolega, jeżeli macie jakąś troskę, przymuszajcie się do spokoju i uśmiechu; jeżeli zapomnicie tę przestrogę i zastosujecie się do niej, przekonacie się sami, jak wiele od tego zależy. Czytajcie życiorysy znakomitych podróżników, pionierów, myśliwych – dowiecie się, ze prawie wszyscy byli wesołego uosobienia. Zazwyczaj chłopcy, zajęci ciężką praca fizyczną, mają skłonność do zasępiania się, ale chłopiec-wywiadowca powinien mieć zawsze uśmiech na twarzy. Obniża on swoją wartość, jeżeli się zachmurzy i nadąsa.
skautowej w roku 1912, z inicjatywy studenta Szczepana Gracza, ówczesnego komisarza na Pomorze, zakonspirowanych przy szkołach średnich organizacji filomackich, tak zwanych Towarzystw Tomasza Zana. Informacje na ten temat znalazłam w książce H. Bagińskiego „U podstaw organizacji Wojska Polskiego” oraz relacji dr. Riemera i ks. Pawła Prabuckiego z 1921 r., w posiadaniu sędziego Karnowskiego, ks. Sowińskiego, mjr. Sierackiego Franciszka i ks. Franciszka Żyndy (w:) S. Lukowicz, „Tajny skauting i polskie Drużyny Strzeleckie na Pomorzu”, 19111917.
Jan Wierzejewski Źródło fotografii: Harcerski Słownik Biograficzny, tom I pod redakcją Janusza Wojtyczy
P.P. Grzybowski, K. Marszałek, Harcerska kultura śmiechu w Polsce. O śmiechu i nie tylko w harcerskim Prawie, edukacji, służbie oraz twórczości, s. 111-112.
Harcerski dowcip - Co leży w trawie i nie dycha?
- Dwie dychy (typ namiotu) albo NS (namiot sztabowy). P.P. Grzybowski, K. Marszałek, Harcerska kultura śmiechu w Polsce. O śmiechu i nie tylko w harcerskim Prawie, edukacji, służbie oraz twórczości, s.152
CIEKAWOSTKA HISTORYCZNA. SKAUTING W BYDGOSZCZY 1917 CZY JEDNAK 1912 ROK? hm. Katarzyna Marszałek Większości materiałów opracowanych przez harcerskich (ale nie tylko harcerskich) historyków przyjmuje się, że pierwsze jednostki skautowe powstały w Bydgoszczy w 1917 roku w wyniku działalności Jana Wierzejewskiego. Jednakże w materiałach źródłowych istnieją relacje (ja dotarłam do dwóch), w których opisywany jest początek działalności Strona 10
Szczepan Gracz Źródło fotografii: https://pl.wikiped ia.org/wiki/Szcze pan_Gracz
Złota Lilijka 4/2022
Z szuflady programowca GRA NOCNA - DAJ JEJ SZANSĘ! hm. Marta Borkowska Noc w lesie ma w sobie niesamowitą magię i niepowtarzalny urok. Obozowa noc w lesie tę magię i ten urok tylko zwielokrotnia. Natomiast obozowa noc w realiach leśnej gry terenowej to przeżycie jedno na milion. Dlaczego więc robimy takie gry coraz rzadziej? My, instruktorki i instruktorzy, pamiętamy z naszych harcerskich obozów kilka, kilkanaście rodzajów takich gier. Emocje podchodzenia drugiego podobozu, niezawodne techniki bezszelestnego skradania się i ukrywania, przemyślane strategie mające przynieść sukces naszemu zastępowi, no i wreszcie szał programowych możliwości, gdy w sprzedaży pojawiły się chemiczne światełka. Namiętność do gier nocnych nie mija z wiekiem – pamiętam emocje i zaangażowanie grona instruktorskiego towarzyszące takim grom choćby na Tajemniczym Biwaku. A jednak teraz nasi harcerze grają co najwyżej w świetliki i świstaki, a obozy praktykujące podchodzenie – choćby własnego obozowiska – jako ćwiczenie techniczne, zdarzają się coraz rzadziej. Dlaczego? Bezpieczeństwo, powiecie. Gra nocna to rozliczne ryzyka urazów czy wypadków. No cóż, nie pamiętam żadnego, poważniejszego niż sińce i skręcenia, urazu wyniesionego przez uczestników gier nocnych. Raz jako zastępowa na obozie zgubiłam podczas gry nocnej członka zastępu – odnalazł się wkrótce cały i zdrowy na terenie gry, a ja od tego czasu mam nawyk liczenia członków grupy przed i po każdym ćwiczeniu, nie tylko terenowym i nie tylko nocnym. Za to od razu wymienię wyniesione z własnego doświadczenia wypadki wydarzające się przy kuchniach polowych, pionierce czy zwykłym nakładaniu posiłków. A jednak Złota Lilijka 4/2022
z tych form programowych nie rezygnujemy… Że nie wspomnę o ryzykach podejmowanych przez instruktorów zezwalających na samodzielnie zwiady zastępów, sprawność Leśnego Człowieka, odznakę Trzech Piór. Autorka tekstu absolutnie nie czuje się mistrzynią gier nocnych. Zawarte w poniższych ustępach uwagi i wskazówki wynikają po części ze zgłębiania teorii (w tym także zagranicznej), po części z własnego doświadczenia jako prowadzącej gry, a w większości z informacji zwrotnych uczestników gier, z których wynika to, co można by zrobić bezpieczniej i lepiej. Nocna gra terenowa może być bezpieczna: - wyznacz i dokładnie objaśnij teren gry
– niech będzie to teren, który wcześniej sprawdziłeś/aś i masz pewność, że nie ma tam miejsc szczególnie niebezpiecznych; dobrze, gdy jest to teren zróżnicowany, a jeśli planujesz ćwiczenia z podchodzenia i krycia się, niech będzie dostatecznie zarośnięty; teren gry powinien być obszerny, jednak taki, który pozostaje w zasięgu dźwięku gwizdka; dobrze, gdy granice terenu gry są wyraźne i czytelne tak, że nie ma możliwości bezwiednego ich przekroczenia – jezioro, leśna przecinka, droga itp. Upewnij się, że uczestnicy zrozumieli, na jakim obszarze toczy się gra; - dwóch opiekunów to minimum – masz zastępcę na wypadek nieprzewidzianych okoliczności, masz też możliwość doglądania gry z dwóch przeciwległych krańców pola gry, dwoje opiekunów to też dwa punkty pierwszej pomocy w razie wypadku; - ustalony sygnał dźwiękowy początku i końca gry, ustalone i łatwe do odnalezienia miejsce zbiórki po zakończeniu gry – najlepiej prowadzić grę ze środka pola, a jeśli nie jest to możliwe, to niech prowadzący znajdzie się w charakterystycznym punkcie terenu lub w miejscu kolorowo oświetlonym tak, żeby łatwo było do niego wrócić z każStrona 11
Z szuflady programowca dego miejsca na terenie gry; sygnały początku i końca gry powinny być unikalne, niemożliwe do pojawienia się przypadkowo w wybranym przez was terenie; trzeba też powiedzieć uczestnikom, co mają zrobić po usłyszeniu sygnału końca gry – zazwyczaj pewnie będzie to powrót do miejsca gry, w którym znajduje się prowadzący; dobrze, jeśli prowadzący nie oddala się od punktu zbiórki – jeśli jest to konieczne dla fabuły lub programu gry, trzeba koniecznie precyzyjnie określić miejsce zbiórki po nadaniu sygnału końca gry; - ekwipunek – co najmniej jedna apteczka z podstawowym wyposażeniem na lekkie urazy – stłuczenia, skręcenia, otarcia; co najmniej jedna latarka, najlepiej z opcją światła kolorowego dla oznaczenia prowadzącego lub miejsca zbiórki (jeśli prowadzący oddala się z miejsca zbiórki, wówczas kolorowa latarka pozostaje w miejscu zbiórki, a prowadzący powinien posiadać drugą; jeśli prowadzący oddala się z miejsca zbiórki, to powinna tam pozostać jedna apteczka); pomocnym wyposażeniem są krótkofalówki – umożliwiają kontakt obsłudze gry, można też dać po jednej patrolom graczy na wypadek nieprzewidzianych zdarzeń; - czytelne reguły - element, który zwykle stanowi o powodzeniu bądź niepowodzeniu gry; dla ciebie jako prowadzącego reguły gry są jasne, bo masz w głowie wyobrażenie całej gry, natomiast dla uczestników mogą być albo nieczytelne, albo umożliwiające ich obejście; dlatego przed rozpoczęciem gry wyjaśnij reguły co najmniej dwukrotnie, używając różnych sformułowań; zapytaj czy zaprezentowane zasady są zrozumiałe, daj czas i stwórz klimat na zadanie pytań; najlepiej zaś przed wyjściem na grę opowiedz reguły innemu instruktorowi – na pewno usłyszysz wówczas przynajmniej część wątpliwości lub pomysłów na ominięcie zasad, dzięki czemu będziesz w stanie precyzyjniej objaśnić grę uczestnikom; - prawidłowe objaśnienie gry – rzecz u nas niedoceniana, natomiast na zachodzie Strona 12
stanowiąca konieczny element kompetencji instruktorskich – i nie dotyczy to gier nocnych, lecz gier w ogóle. Zanim zabierzesz się za objaśnianie gry, oceń teren, w którym się znajdujesz. Czy uczestnicy gry dobrze cię widzą? Może świeci im w twarz twoja czołówka lub latarnia umieszczona na skraju pola gry (a może w ciągu dnia prowadzisz zajęcia tak, że uczestnicy widzą cię pod słońce)? Ty nie musisz ich widzieć, za to oni muszą widzieć ciebie. Czy uczestnicy gry dobrze cię słyszą? Może przeszkadza im nieodległy ruch uliczny albo odgłosy z zacumowanych przy brzegu jeziora łodzi? Ustaw się tak, żeby zarówno światło, jak i dźwięk, były po twojej stronie – ty masz być najlepiej oświetlony i najlepiej słyszalny. Ustaw uczestników w szereg, dwuszereg lub krąg – w zależności od potrzeb. Podziel ich na grupy. Niech emocje związane z podziałem opadną, zanim zaczniesz objaśniać grę. Poproś o uwagę – niech widzą, że teraz zaczyna się coś ważnego. Objaśnij grę, ILUSTRUJĄC TO, O CZYM MÓWISZ! (Kolejność jest ważna – najpierw zbiórka, potem podział, prośba o uwagę i objaśnianie z pokazywaniem). Jeśli objaśniasz sygnały początku i końca gry – zademonstruj je. Pokaż oświetlenie miejsca zbiórki po zakończeniu gry. Jeśli zostawiasz gdzieś apteczkę – pokaż, jak wygląda. Jeśli twoja gra zakłada walkę – zademonstruj zarówno prawidłowe umieszczenie „życia”, jak i zgodne z zasadami sposoby jego pozbawienia. Po prostu wraz z drugim instruktorem lub modelem spośród uczestników pokaż – a nie tylko opowiadaj – jak wyglądają działania zarówno dozwolone, jak i niedozwolone. Jeśli grasz w grę, która polega na wygaszeniu palącej się, bronionej latarni, nie wystarczy, że powiesz, że obrońcom latarni nie wolno się z nią przemieszczać – musisz to pokazać jako działanie zabronione, samemu spacerując z latarnią. Jeśli wyjaśniasz, że nie wolno ciągle świecić w ciemność, ale wolno świecić, gdy się coś zobaczy/usłyszy – trzeba to zademonstrować, pokazując to, co jako autor gry uważasz za ciągłe, co zaś za uzasadnione świecenie. Pokaż też, jak się wyłącza lub gasi latarnię. Dzięki temu reguły gry staną się bardziej czytelne, ewentualne wątpliwości wyjdą na jaw Złota Lilijka 4/2022
Z szuflady programowca już przy pokazach, a nie w trakcie gry i wszyscy gracze będą mieli większe poczucie sprawiedliwości rozgrywki. - Licz ludzi – przelicz ludzi zarówno przed grą, jak i po sygnale końca gry. Jeśli lubisz musztrę, pozwól sobie na „w szeregu zbiórka” i „kolejno odlicz”. Jeśli, tak jak ja, nie lubisz wojskowego drylu w cichym lesie, po prostu niezauważalnie przelicz głowy dla pewności, że wszyscy wrócili. Po zakończeniu gry warto zapytać, czy wszyscy dobrze się czują i czy są problemy do zgłoszenia – zgubionego telefonu łatwiej szukać na miejscu, niż po powrocie do obozu. - Najpierw ćwiczenia – zanim zaproponujesz uczestnikom grę z prawdziwego zdarzenia, przeprowadź dwa, trzy ćwiczenia, które umożliwią graczom zrozumienie na czym polega istota zachowania się w nocnym lesie; proste ćwiczenia takie, jak król wzgórza (konieczność niepostrzeżonego dotarcia na bronione wzniesienie), forsowanie granicy (zadanie polegające na niezauważonym przejściu bronionej przez strażników linii w terenie) czy choćby wspomniane już zadanie polegające na zgaszeniu bronionej latarni – pozwalają graczom wypróbować różne style skradania się i krycia, oswoić się z regułami bezpieczeństwa (dzięki temu ty też wiesz, że reguły działają), ciemnością, lasem i realiami gier nocnych, zgrać w zastępie i – przede wszystkim – wpaść na to, że dopiero wspólnie, realizując przemyślaną strategię, są w stanie odnieść sukces w grze.
Nocna gra terenowa może być świetnym elementem programu: - Rozróżniaj formy pracy – Często wydaje
się nam, że gdy w zadaniu planujemy element rywalizacji, automatycznie budujemy grę. Tymczasem tak nie jest. Jeśli planujesz zadanie, którego celem jest nauczenie uczestników pewnej umiejętności i każdy, kto tę umiejętność zdobędzie, osiągnie cele zadania – jest to ĆWICZENIE. Często przez nas stosowana gra w gwizdek jest ćwiczeniem, podobnie, jak ćwiczeniem są wymienione wcześniej: forsowanie granicy czy król wzgórza. Ćwiczenia mają za cel nauczeZłota Lilijka 4/2022
nie pewnej umiejętności: krycia, maskowania, bezszelestnego podchodzenia itp. Jeśli twoje zadanie zakłada przejście wszystkich zastępów/patroli przez określone punkty kontrolne i wykonanie tam zadań, jest to BIEG HARCERSKI. Żeby natomiast zadanie stało się GRĄ, oprócz elementu rywalizacji potrzeba elementu strategii. Dobra gra nie może zakładać odwiedzenia wszystkich punktów programowych. Wyobraź sobie INO, w którym liczba punktów zdobywanych za dotarcie do miejsca jest zależna od odległości miejsca docelowego od startu gry. Taką grę można wygrać zarówno biegnąc na punkt najdalszy, jak i spokojnie zaliczając dużą liczbę miejsc bliskich do startu. Przełóż to teraz na realia nocnej gry terenowej. Możesz umieścić na terenie gry duży bonus, który bardzo pomoże w osiągnięciu celu gry. Możesz rozmieścić kilka drobniejszych pomocy/przeszkadzajek. Uczestnicy mogą jednak w pewnych warunkach osiągnąć cele gry, nie używając żadnych z nich. Istotne jest to, żeby skutki decyzji były objęte świadomością uczestników – żeby od początku wiedzieli, które z punktów są pomocne, przeszkadzające lub losowe. Żeby to ich strategiczne decyzje, a nie tylko losowe przypadki przekładały się na rezultat gry. Bo przecież wychowanie polega na konfrontowaniu ludzi ze skutkami ich decyzji – gra terenowa w tym przypadku przypomina realne życie, z mniej bolesnymi konsekwencjami. - Fabuła – fabuła wzbogaca wszystkie elementy programu, w tym także gry nocne. Sama z przeżytych przeze mnie gier nocnych najbardziej pamiętam tę, w której trzeba było skonfrontować się z pirackimi wodzami, wygrać na beczce rumu pojedynek na rękę, wygrać w kości, odpowiedzieć na pytanie z wybranej dziedziny, zadane przez duchaerudytę (choć minęło 20 lat pamiętam, że odpowiadałam z historii sztuki), a wreszcie w ograniczonym czasie otworzyć skrzynię z pirackim skarbem jednym z kilkudziesięciu dostępnych kluczy. Fabuła może wzbogacić każde zadanie programowe, o ile cel tego zadania jest ważniejszy, niż wydźwięk fabularny. Jeśli zadaniem będzie wymierzenie wysokości drzewa, to świetnie wzbogaci to narracja, w której Czarnobrody poszukuje drzewa na maszt. Jeśli zaś zaczniesz programowe myślenie od stworzenia pirackiego wieczoru, to skończysz Strona 13
Z szuflady programowca w tawernie śpiewając szanty, może ktoś ogarnięty opowie sensowną gawędę. Podobnie rzecz się ma z grami nocnymi. Dobrą mechanikę gry i sensowne cele wzbogacisz niemalże każdą fabułą i rezultat będzie niezapomniany. W odwrotną stronę – szczerze wątpię. Natomiast bez dwóch zdań fabuła, osadzenie gry w określonym uniwersum, jest w stanie natchnąć cię ciekawymi i niepowtarzalnymi pomysłami. Korzystaj z tego, jednocześnie definiując cele. - Współpraca i rywalizacja Gry nocne nieodmiennie kojarzą się z rywalizacją – wszak taki jest element konstrukcyjny gier. Walka, odbieranie „życia” przeciwnikom jest tym elementem gry nocnej, na który czeka wielu jej uczestników. Nie jest to jednak element jedyny. Można zaplanować grę nocną w sposób wymuszający współpracę. Osiągamy to choćby przez zróżnicowanie posiadanych/zdobytych zasobów, z których wszystkie okazują się konieczne do osiągnięcia celu gry. Jeśli nasz program lub fabuła zakłada rozwój postaci, to możemy zaplanować grę tak, że zasadniczo potrzeba będzie jednej osoby z każdego rywalizującego klanu/zastępu, aby przejść ostatnią misję, osiągnąć cel gry. Możemy też zaplanować grę w sposób, zakładający wybór zastępów/patroli pomiędzy współpracą a walką. W takim przypadku zarówno opcja współpracy, jak i walki, powinna dawać korzyści i stwarzać zagrożenia niedostępne drugiej opcji. Taka mechanika gry wzbogaca możliwości decyzyjne wszystkich drużyn. Ostatnimi czasy staramy się podkreślać w harcerstwie prymat współpracy nad współzawodnictwem. Jednak, gdy przyjrzymy się bliżej opisowi metodyk, zauważymy, że współzawodnictwo w ten czy inny sposób realizuje się w każdej metodyce powyżej zuchowej. U harcerzy opisane jest wprost, jako niezbędny element programu. U harcerzy starszych realizuje się w poszukiwaniu – poszukiwaniu tego, czym różnię się od innych, co jest dla mnie swoiste, szczególne. U wędrowników współzawodnictwo wyraża się w wyczynie i w poszukiwaniu mistrzostwa – współzawodniczeniu nie tylko z innymi, lecz także z aktualną wersją siebie. Jeśli spytamy uczestników gry nocnej o preferencje między współpracą a walką – Strona 14
przegrani zaproponują rezygnację z bezsensownej przemocy, wygrani podkreślą taktyczne aspekty zwycięstwa w walce. Czyż nie na tym polega podejmowanie strategicznych decyzji? Czyż nie na tym polega przygotowanie do dorosłego życia – wyborze jednej bądź drugiej strategii i stawienie czoła konsekwencjom? W grze terenowej przychodzą one natychmiast, a w życiu…
Nocna gra terenowa może być znakomitym ćwiczeniem technicznym: Last but not least… Wiemy już, że nocna gra terenowa może być bezpieczna, wychowawcza i programowo korzystna, atrakcyjna. Dodajmy więc do tego umiejętności, których można nabyć, uczestnicząc w grach nocnych: - skradanie się i maskowanie w terenie; - dostrzeganie i usłyszenie obcych odgłosów w terenie; - rozpoznanie naturalnych i obcych śladów w terenie; - czujność, wykorzystanie sieci alarmowej, awaryjna komunikacja; - szybkość podejmowania decyzji; - współpraca w grupie, myślenie taktyczne, reagowanie kryzysowe; - planowanie strategiczne. Sądzicie, że namawiając was na nocne gry terenowe propaguję pewne ekstremum? Wiedzcie więc, że w Holandii normalną formą pracy jest wywiezienie harcerzy starszych busem gdzieś w odległy od bazy las, a oni muszą wrócić do bazy w wyznaczonym czasie. Instruktor zaś, siedząc w bazie, obserwuje ich ruchy w swoim telefonie komórkowym dzięki trackerowi GPS. Pomyślcie, że w Szkocji corocznym wydarzeniem programowym jest bieg terenowy, w którym harcerze starsi i wędrownicy mają za zadanie w ciągu 24 godzin samotnie przedostać się z punktu A do punktu B, w tym czasie instruktorzy ich gonią, a kto da się złapać, odpada z wyścigu. Naprawdę więc proponuję wam sytuacje ekstremalne? Czy może jednak powrót do znanych, lubianych i z powodzeniem od lat stosowanych, a przy tym korzystnych wychowawczo form programowych, do których trzeba się wyłącznie odrobinę przygotować? Złota Lilijka 4/2022
Rubryka Towarzyska HUFCOWE PLOTKI ZEBRAŁA pwd. Emilia Kosmeja „Było ciepłe lato, choć czasem padało” – może być dobrym podsumowaniem ostatnich WRD (no dobra, maj to jeszcze nie lato, ale muzyczne nawiązanie nie wybacza). Pogoda zapewniła nam zimny prysznic, który, na całe szczęście, nie przeszkodził w warsztatach z pionierki i wielu innych zajęciach powiązanych wspólnym tematem służby.
Pólko nie miało zbyt wiele czasu na regenerację, ponieważ już tydzień później gościło instruktorów, którzy przy okazji podsumowania roku służby integrowali się w klimacie Nocy Kupały. Nie zabrakło wicia wianków, kociołkowania i hamakowania. Furorę bez wątpienia zrobiła druhna Halinka, która opuściła spotkanie w bardzo spektakularny sposób, wsiadając na pokład łodzi swojego ukochanego. Tak trzeba żyć!
Kochani Drużynowi! Kadra WRD dała uczestnikom szansę na zaprezentowanie waszych sylwetek podczas integracyjnego ogniska. Bądźcie pewni, ściany (a w szczególności poły od namiotów) mają uszy! Czerwiec nie mógłby zostać harcersko skończony bez zlotu hufca. W tym roku wiele bardzo fajnych szych zmieniło kolor swojej podkładki pod krzyżem. Wiosna już była, ale dopiero teraz robi się naprawdę zielono. Gratulujemy wszystkim bardzo serdecznie!
Na zlocie hufca miał okazję zadebiutować najmłodszy „Pietruszka”. Tadeusz, młode pokolenie rodziny Pietruszyńskich, już badał teren pod swoje przyszłe harcerskie przygody. Nie mamy wątpliwości, że jeszcze nas zaskoczy! Złota Lilijka 4/2022
Przed nami kolejny rok wakacyjnych działań w terenie. W tym roku spotkać nas można głównie w środkowej Polsce („Horyzont”, „Zielona Siódemka’, „Invantis Silvae”, „Arbor”), nad morzem („Zawiszanie” i combo „Tropu”, „Drzew” i „Kniei”) oraz w naszym Foluszu, który odwiedzą „Poszukiwacze Przygód” i „Wodni Odkrywcy”. Poza schemat, a nawet poza granicę naszego kraju jedzie ,,Forward’’, z zamiarem osobistego sprawdzenia, czy „Toblerone” jest najlepszą czekoladą i ile sera można zjeść za jednym posiedzeniem. Mamy nadzieję, że nasze wakacje będą pełne BEZPIECZNYCH przygód, które z chęcią opiszemy w kolejnym numerze! pwd. Emilia Kosmeja - drużynowa 45 BDH „Trop", członkini zespołu ds. wspierania młodej kadry, redaktorka „Złotej Lilijki".
Strona 15
Kąt widzenia SZANUJ REDAKTORA SWEGO BO...
1. Zanim wciśniesz ENTER – przeczytaj!
hm. Barbara Małecka
Wiele literówek, pogubionych przecinków czy błędów logicznych można wychwycić samemu, po uważnym wczytaniu się w tekst. Przy czym aby przeczytać to, co naprawdę napisaliśmy, a nie to, co WYDAJE NAM SIĘ, że napisaliśmy, dobrze wrócić do tekstu po przerwie, najlepiej czytając go na głos. Optymalnie byłoby się z tekstem „przespać”, ale kiedy terminy gonią, rzadko można sobie na taki luksus pozwolić. Wygospodaruj więc chociażby dziesięć minut. Poświęć je na coś zupełnie niezwiązanego z pisanym materiałem, a kiedy do niego wrócisz, potknięcia powinny same rzucić się w oczy (lub – przy czytaniu na głos – w uszy).
Dziewiąty punkt prawa harcerskiego mówi: „Harcerz jest oszczędny i ofiarny”. Dlaczego więc tak rzadko oszczędza się nerwy redaktorów oraz korektorów? Dlaczego tak często trafiają do nich treści przepełnione błędami wynikającymi nie tyle z niewiedzy, ile z nieuwagi, pośpiechu czy po prostu braku przeczytania własnych słów przed wysłaniem? Treści, które – by doprowadzić je do stanu używalności – redaktor często musi pisać praktycznie od nowa, rozpaczliwie próbując sklecić coś sensownego z materiału dostarczonego przez autora (i właściwie nie wiadomo, który z nich powinien być pod takim tekstem podpisany). Na przestrzeni lat – działając zarówno w zespole promocji, jak i kilku harcerskich gazetkach – wielokrotnie mierzyłam się z tym problemem. A przecież tak niewiele potrzeba, by go zlikwidować. Nie chodzi oczywiście o to, by wymagać od każdego ubierania myśli w zdania wyłącznie gładkie i potoczyste jak u Orzeszkowej w „Nad Niemnem” i przyjmować tylko takie teksty, za które poloniści postawili co najmniej piątkę. Chodzi o to, by redakcja i korekta rzeczywiście były jedynie redakcją i korektą, a nie wielofunkcyjnym scyzorykiem MacGyvera, który musi ratować sytuację, kreując coś z niczego. Zamiast wysyłać kolejny artykuł czy grafikę z myślą: „I tak poprawią, w końcu od tego są.”, warto się zastanowić nad tym, jak można dany materiał ulepszyć, nawet nie mając w sobie ani trochę zmysłu pisarskiego. Oto kilka wskazówek:
Strona 16
2. Zanim wciśniesz ENTER – skonsultuj! Jeżeli czujesz, że twoja wewnętrzna autokorekta nie działa nawet po wielokrotnym maglowaniu tekstu, pozwól przeczytać go komuś innemu – mężowi, córce, bratu, przyjaciółce… Spojrzą na niego z zupełnie innej perspektywy i przypuszczalnie dostrzegą to, co tobie w danym momencie umyka. Masz opory, by im go pokazać? Niepotrzebnie! Przecież i tak zamierzasz ten materiał upublicznić, a dodatkowa para oczu może wyłącznie pomóc.
Złota Lilijka 4/2022
Kąt widzenia 3. Zanim wciśniesz ENTER – zweryfikuj! Pisząc, sięgasz do literatury fachowej, cytujesz wypowiedź Baden-Powella albo słowa śpiewanej przy ognisku piosenki? Upewnij się, że robisz to dokładnie! Korektor nie powinien (a często ma zbyt miękkie serce i jednak to robi...) zajmować się weryfikacją, czy podane tytuły książek są właściwe, zaś cytaty wiernie przytoczone. Za rzetelność dostarczonych informacji odpowiadasz wyłącznie ty. 4. Zanim wciśniesz ENTER – zdecyduj się! Podczas pisania pozostań konsekwentny. Pilnuj, by np. w notce biograficznej trzymać się jednego czasu (albo przeszłego, albo teraźniejszego), a nie przeskakiwać pomiędzy nimi; zadbaj o jednolitość dat (jeśli piszesz 28.08.2014 r., to później nie zmieniaj zapisu na 28 VIII 2014), tytułów (albo w cudzysłowie, albo kursywą, a nie raz tak, raz siak) i – co najistotniejsze! – formatowania. Nic tak nie irytuje, jak praca nad tekstem niechlujnym, niespójnym, z każdym akapitem sformatowanym na inną modłę. Konsekwentnie obchodź się także ze składnią oraz interpunkcją. Jeżeli w dwóch jednakich sytuacjach językowych używasz odmiennych zapisów, nie dowodzisz swej niewiedzy, tylko niestaranności. Myślisz: „Raz napiszę tak, raz inaczej, niech sobie wybiorą.”? Cóż, w takim razie źle myślisz.
po prostu nie masz na dany temat nic ciekawego do powiedzenia i lepiej zająć się inną kwestią? Przede wszystkim pomyśl, co, dlaczego i dla kogo piszesz. A kiedy już wciśniesz ENTER… ...nie wyrzucaj swojego tekstu z pamięci! Przeczytaj go raz jeszcze, kiedy zostanie opublikowany – sprawdź, jakie poprawki zostały naniesione i wyciągnij z nich naukę na przyszłość. Niech kolejne artykuły oraz materiały będą coraz lepsze. Jeżeli permanentnie powielasz te same błędy, to dajesz do zrozumienia, że wcale nie zależy ci na tym, co piszesz, zaś pracę innych masz tam, gdzie Andrzej Bursa miał małe miasteczka. A przecież tak nie jest, prawda? hm. Barbara Małecka - Przewodnicząca Sądu Harcerskiego Chorągwi Kujawsko-Pomorskiej ZHP, redaktorka „Złotej Lilijki".
5. Zanim wciśniesz ENTER – pomyśl! Warto pisać takie teksty, które sami chcielibyśmy przeczytać. Jeśli twoje nie spełniają tego kryterium, zastanów się nad przyczyną. Czy nie są przeładowane informacjami? Czy nie za dużo w nich powtórzeń, a za mało znaków przestankowych? Może to długaśne zdanie, które nijak nie daje się wygładzić, odżyłoby po podzieleniu go na trzy krótsze? A może Złota Lilijka 4/2022
Strona 17
Hufcowa sprawność bushcraftowa
Strona 18
Złota Lilijka 4/2022
Hufcowa sprawność bushcraftowa
Złota Lilijka 4/2022
Strona 19
Hufcowa sprawność bushcraftowa
Strona 20
Złota Lilijka 4/2022
Hufcowa sprawność bushcraftowa
Złota Lilijka 4/2022
Strona 21
Złota Lilijka 4/2022