Złota Lilijka nr 5/2021 - październik 2021

Page 1

Złota Lilijka Numer 5 (28)

Rok 2021

Październik

Dlaczego warto rzucić mięsem s. 3 Co chciałbyś wiedzieć o zarabianiu s. 6

Przeczytaj, zanim opublikujesz fotkę s. 11 Zjazdowe oczekiwania, podsumowania i plany s. 14-20

Magazyn instruktorski Hufca ZHP Bydgoszcz-Miasto


W numerze... FELIETON REDAKCYJNY W poszukiwaniu żywych ryb (Marta Borkowska) - s. 3 Z SZUFLADY PROGRAMOWCA Musztra (Agata Węglarz) - s. 5 Skok na kasę (Mariusz Gotowicz) - s. 6 PASJE Harcerstwo to moja pasja (Helena Skonieczka) s. 9 MYŚLI HARCMISTRZOWSKIE Jak wyjść z twarzą z RODO (Olga Skotnicka) - s. 11 KĄT WIDZENIA Twój przyjaciel plecak (Babara Małecka) - s. 13 ZAUŁEK CZYTELNIKA SUBIEKTYWNEGO Krystyna Miszczuk - s. 14 RUBRYKA TOWARZYSKA Emilia Kosmeja - s. 14 KĄCIK POEZJI PODSUMOWANIA NAJBLIŻSZA PRZYSZŁOŚĆ Wydawca: Komenda Hufca ZHP Bydgoszcz-Miasto Kontakt z redakcją: marta.adamczyk@zhp.net.pl Kolegium redakcyjne: hm. Barbara Małecka, hm. Krzysztof Kobus, pwd. Emilia Kosmeja, hm. Marta Borkowska (redaktor naczelna). Zdjęcia: hm. Barbara Małecka, hm. Marta Borkowska, phm. Mariola Czerwińska, pwd. Patrycja Giermakowska, Agata Ziarnik, pixabay.com, fanpage Hufca ZHP Bydgoszcz-Miasto. Poszukiwani współtwórcy Złotej Lilijki: autorzy tekstów, twórcy wywiadów i reportaży, fotografowie, graficy, edytorzy.

Strona 2

Złota Lilijka 5/2021


Felieton redakcyjny W POSZUKIWANIU ŻYWYCH RYB hm. Marta Borkowska Wyobraziłam sobie świat całkowicie pozbawiony krytyki. Świat, w którym każdy każdego docenia i chwali. W którym nie ma głosów na „nie”, punktów do poprawki, negatywnych ocen, różnicy zapatrywań. Świat głaskania się po głowach i poklepywania po plecach. W którym każdy dobrze się czuje. Świat ludzi świetnych. Taki pozytywny świat. Świat tak bardzo braterski. Prawda? Czy jednak w świecie pozbawionym krytyki wszystko wszystkim odpowiada? Przecież każdy z nas jest różny, ma inne potrzeby, odmienny punkt widzenia, inaczej zdefiniowane priorytety. Coś, co jednego z nas motywuje i uskrzydla, drugiego zdemotywuje i uziemi. Działanie, które odpowiada na moje potrzeby, niekoniecznie spełni twoje. Skąd więc miałby się wziąć brak krytyki? A może świat pozbawiony krytyki zamieszkują wyłącznie ludzie bezkrytyczni? Chciałbyś, druhu, przewodzić zespołowi złożonemu z bezkrytycznych ludzi? Instruktorów, którzy łykają jak młode pelikany każdy twój pomysł i sugestię? Owszem – to potrafi na krótki czas uskrzydlić człowieka, pozwala mu dobrze o sobie myśleć. Kto tego nie lubi? Lecz spolegliwość ma krótkie nogi. Każdy z nas rozumie instynktownie, że postęp bierze się ze ścierania się ze sobą myśli, wizji, idei. W stawie, w którym się nie kotłuje, wszystkie ryby są martwe.

Dlaczego więc nieraz tak bardzo niechętnie podchodzimy do ocen i sprawozdań różnych harcerskich zespołów, komisji i rad? Przecież po to są one powołane, żeby właśnie oceniać i doradzać. Po to, żeby – wybaczcie truizm – żyło się lepiej. Nam wszystkim. Krytyka jest potrzebna. Pozwala dostrzec punkty widzenia i argumenty innych osób, aniżeli ja i mój zespół. Umożliwia rzeczowe podsumowanie tego, co się wydarzyło, z uwzględnieniem stanowisk także tych, którzy patrzyli na to z boku lub byli uczestnikami. Dlatego tak bardzo dbamy o ewaluacje imprez i kursów. Choć może przez moment zrobi się nam przykro po przeczytaniu krytycznych uwag, to za chwilę otrząśniemy się z tego, a na następnym wydarzeniu nie popełnimy więcej wytkniętych nam błędów. Moje zespoły, stałe i zadaniowe, nierzadko śmiały się z mojej skłonności do podsumowań – że nie zamknę wydarzenia, dopóki nie spiszę szczegółowo wszystkich głosów krytycznych; że lubię słuchać, co mi się nie udało. Jest w tym jakaś prawda – najbardziej motywuje mnie do dalszej pracy rzeczowe podsumowanie zadania z przełożonym, zakończone informacją zwrotną. Nie pochwała, lecz skrupulatne omówienie plusów i minusów. Żebym mogła jednocześnie odczuć wykonanie dobrej roboty, ale też mieć kierunki do poprawy na przyszłość. Poklepanie po plecach nie wystarcza. Krytyka pomaga nam się rozwijać. Spojrzeć jeszcze raz na to, co, jak, dla kogo i dlaczego robimy. Dostrzec cele, które być może nam umknęły, motywacje i drogi do realizacji celów. Zawsze jest ich więcej niż jedna. Może ta, której nie wybraliśmy jest lepsza, wygodniejsza, zapewnia piękniejsze widoki? Otwarcie się na krytykę pozwala poszerzyć horyzonty. Cóż więc znaczy otwarcie się na krytykę? Jak dokonać tej trudnej sztuki? Moim zdaniem odpowiedzią jest braterstwo.

Złota Lilijka 5/2021

Strona 3


Felieton redakcyjny Wierzę głęboko, że każdy w naszej wspólnocie chce tego, żeby było wśród nas jak najlepiej. Zatem, jeśli ktoś głosi krytykę, to robi to po to, żebyśmy mogli lepiej działać, bardziej odpowiadać na potrzeby, skuteczniej wychowywać, efektywniej wspierać. Jeśli tak myślę, to żadne gremium oceniające nie jest mi wrogie – to moi przyjaciele, którzy chcą, żeby moje działania cechowała jak najwyższa jakość i jednocześnie dawały mi one satysfakcję. Osoby, z którymi mogę porozmawiać, zwrócić się o pomoc i radę, zwierzyć z kłopotów, wspólnie planować. Mamy więc wspólne cele, które osiągamy między innymi poprzez wymianę spostrzeżeń. Tymi krytycznymi również. Nie znaczy to, że z każdą krytyką muszę się zgodzić – jednak będąc na nią otwarta, stwarzam pole do dyskusji i wymiany argumentów. Albo ktoś kogoś przekona, dzięki czemu ktoś się rozwinie – albo pozostaniemy przy swoich zdaniach, mając już jednak bogatszą perspektywę. Same plusy! Mogę też każdą krytykę przyjmować osobiście. Najeżać się, czuć zaatakowana. Odpierać gromy coraz to bardziej wzmacnianą pawężą, budować zbroję. Mam jednak wtedy spore szanse na to, że od zbroi jednakowo odbije się krytyka, jak i troska. Zresztą ze środka zbroi widać tylko tyle, na ile pozwalają szpary. Ile więc świata mnie ominie? Ktoś zareplikuje, że krytykować to nie po bratersku. Wszak po bratersku jest pochwalić, wzmacniać pozytywnie, wspierać. Nie zgodzę się z tym. Braterstwo polega też na wspólnym budowaniu jak najlepszego otoczenia dla wychowania, rozwoju, motywacji i szczęścia. Nie da się tego zrobić bez wskazywania tego, czego nam jeszcze brakuje, aby takie otoczenie stworzyć. Czyli bez krytykowania. Lub, jak powiedzą niektórzy, bez udzielania informacji zwrotnej.

aby ukryć kawał mięsa, którym chcemy rzucić, między kromkami chleba. Zapominamy przy tym, że jeśli tego mięsa ostatecznie tam nie damy, to zostanie satyryczno-studencki chleb posmarowany nożem. Smaczny? Wątpię. Czy zatem przyjmować do siebie każdą krytykę? Cóż, uważam, że będąc szefem, każdej należy poświęcić czas i myśl. Jeśli przyjmę uwagi za dobrą monetę, przeanalizuję argumenty i punkt widzenia drugiej strony, lecz jednak dojdę do wniosku, że słuszność jest przy mnie – nie muszę się zmieniać! Za to dzięki otwarciu się na krytykę jestem w stanie podjąć z adwersarzem rzeczową dyskusję w tonie wzajemnego zrozumienia i przekonania, że dążymy do tego samego celu. Ten filtr pomoże mi też odrzucić krytykę powodowaną zazdrością lub osobistą antypatią. Cóż bowiem się stanie, jeśli zamknę się na krytykę? Wówczas bardzo szybko znajdę się w tym idealnym świecie pozbawionym krytyki. Wokół mnie będą albo ludzie bezkrytyczni, albo tacy, którzy swoje zdanie wyrażają pod moją nieobecność. Za plecami. Wierzę, że szczerość jest niezbędnym warunkiem budowania wspólnoty i jej rozwoju. Nie będzie szczerości tam, gdzie krytyka nie pada na żyzną glebę, gdzie nie jest otwarcie przyjmowana. Szczerości więc i otwartości w tym dniu zjazdowym nam życzę. hm. Marta Borkowska (Szczep Harcerski ZAWISZANIE) wiceprzewodnicząca Rady Chorągwi Kujawsko-Pomorskiej ZHP, zastępczyni komendanta hufca Bydgoszcz-Miasto, drużynowa, redaktor naczelna „Złotej Lilijki".

Tym ładnym pojęciem próbujemy oswajać krytykę. Budujemy kanapki po to, Strona 4

Złota Lilijka 5/2021


Z szuflady programowca MUSZTRA

Agata Węglarz Gdy zostałam oboźną po raz pierwszy poznałam regulamin musztry. Największą trudność sprawiało mi prowadzenie apelu i pomimo wielkich chęci i starań, nie umiałam robić tego dobrze. Po każdym apelu dostawałam mnóstwo uwag od starszej, doświadczonej kadry obozu. Otrzymałam wtedy starą, lekko zniszczoną książkę: „Regulamin musztry i ceremoniału harcerskiego”. Z wielkim zaangażowaniem uczyłam się tego regulaminu. W końcu byłam pewna, że potrafię poprawnie poprowadzić apel poranny. Szybko okazało się jednak, że instruktorzy wciąż mówili o błędach, które zauważali w prowadzeniu przeze mnie musztry. Jak udało mi się później ustalić było tak dlatego, że każdy członek kadry obozu rozumiał regulamin troszeczkę inaczej, niż należało go interpretować. W ramach mojej próby na stopień przewodnika podjęłam się opisania najczęściej popełnianych błędów pojawiających się podczas prowadzenia musztry. Jednak po obserwacji kilku pokazów musztry w moim szczepie czy hufcu wysnułam tezę, że największym problemem pojawiającym się w naszej organizacji jest brak znajomości regulaminu musztry. Chciałam ją jednak podeprzeć naukowymi dowodami, dlatego przeprowadziłam test w środowisku harcerskim w całej Polsce. Ze stworzonym przeze mnie testem zmierzyły się aż 54 osoby, spośród nich tylko 52% stwierdziło, że uważa, że dobrze zna regulamin musztry i ceremoniału harcerskiego. Jednocześnie wyniki testu rzadko przekraczały 80%, a tylko raz pojawiła się osoba, która odpowiedziała na wszystkie pytania poprawnie. Pytania w teście dotyczyły elementów musztry, które możemy spotkać na co dzień w naszym harcerskim życiu. Co ciekawe, nie było pytania, na które każdy odpowiedziałby tak samo, w każdym dochodziło Złota Lilijka 5/2021

do rozbieżności zdań. Najbardziej interesujące dla mnie było zdanie większości osób, że niewłaściwie prowadzenie musztry i uroczystości harcerskich, jest dużym błędem i źle świadczy o osobie, która prowadzi musztrę czy uroczystość. Przy pytaniu o zmiany w regulaminie, które można by wprowadzić, część osób wypowiedziała się o zmianach dotyczących noszenia i wyglądu mundurów, które dotyczą statutu ZHP, a nie regulaminu musztry i ceremoniału. Inni stwierdzili, że regulamin musztry jest czytelny i nie trzeba go zmieniać, część wypisała kilka zmian, które nie były znaczące dla całej idei regulaminu musztry. Przy kolejnym pytaniu skierowanym do osób, które prowadziły swoją jednostkę, większość (koło 80%) przyznała, że zwraca dużą uwagę na poprawność prowadzenia musztry w swoich jednostkach. Odpowiedzi 54 osób to nie jest obraz wiedzy czy kompetencji w zakresie prowadzenia musztry w harcerstwie, jednak prowadzą do bardzo istotnego wniosku, że musztra w naszych środowiskach stała się pewnym elementem obrzędowości. Nie jest ona uczona z książek, lecz przekazywana za pomocą obserwacji siebie nawzajem, a także dzięki uwagom starszej części kadry drużyny czy szczepu. Przekazywanie tej wiedzy z ust do ust powoduje nagięcie do swoich potrzeb zasad prawidłowego prowadzenia musztry. Uważam, że jest to początek naszych problemów z nieprawidłowym prowadzeniem musztry. Czasem wynikają one z niechęci, czy niepoważnego podejścia do tematu, ale również z tego, że czynimy z musztry element naszej obrzędowości. Nie dotyczy to podstawowych komend typu: „baczność”, „spocznij”, „w prawo/lewo zwrot”, tylko szczegółów takich jak kolejność prowadzenia apelu, sposób marszu w różnych jednostkach. W tym momencie musimy zadać sobie pytanie, czy nam to przeszkadza? Czy aż tak istotna jest różnica w staniu na spocznij, czy to, Strona 5


Z szuflady programowca że część z nas poprzekłada lekko kolejność prowadzeniu apelu porannego na obozie lub, czy to, że część drużyn wędrowniczych będzie traktować laski skautowe jako jedynie element obrzędowy? Jeśli uważamy, że te różnice są niedopuszczalne to uważam, że musimy większą wagę przyłożyć do nauki z książek. Niedawno powstał regulamin musztry i ceremoniału harcerskiego uzupełniony o nowe, dokładniejsze opisy, tak aby właśnie te niewielkie różnice wyeliminować z naszej organizacji. Jednak, jeśli pozostawimy naukę musztry w rękach obserwacji siebie nawzajem i przekazywania sobie wiedzy z ust do ust, to nie unikniemy tego, że musztra będzie wchodzić w naszą obrzędowość. Będzie ona przekształcana do naszych własnych potrzeb, naszego podejścia do niej oraz wiedzy na jej temat. Agata Węglarz (Szczep Harcerski HORYZONT) - członkini Zespołu Promocji i Komunkacji hufca Bydgoszcz-Miasto, drużynowa 54 BDSHiW „Ludzie Lasu". Artykuł napisany w ramach próby na stopień przewodniczki.

SKOK NA KASĘ pwd. Mariusz Gotowicz Pieniądze dla drużyny, temat stary, ale jary … Tematyka pozyskiwania środków finansowych, czy posiadania jakiś zasobów finansowych jest tematem złożonym i … dość skwapliwie omijanym. A mimo to kwestia pieniędzy powraca jak bumerang.

Niemniej to symboliczne „coś” też kosztuje! Wprawdzie nie nas, ale jednak kogoś tym kosztem obciążamy. Zaciągamy też jakieś zobowiązanie… Takie z doskoku obciążanie przypadkowych rodziców, znajomych, czy przyjaciół harcerstwa jest w mojej ocenie nieetyczne i co gorsza, nieefektywne. Oczywiście, ma jak najbardziej swoją wartość, tak dla harcerzy jak i darczyńcy, ale zadać sobie trzeba pytanie, czy tak to powinno wyglądać? Każda drużyna pozyskuje pieniądze ze składek jakie opłacają czynni harcerze (zuchy). Łatwo jednak policzyć, iż są to w stosunku rocznym niezbyt wielkie kwoty. Mając kilkanaście osób w gromadzie, czy w drużynie, dysponujemy kilkuset złotowym budżetem. Nie są to jednak kwoty, które mogą nam pomóc w realizacji ambitniejszego programu. Powstają pytania o to, jak i skąd „zdobyć” pieniądze? Czy można „jakoś” zarobić? Czy „wolno” nam zarabiać? Zanim jednak padnie w niniejszym artykule kilka propozycji zarobkowych, może warto, abyś czytelniku zadał sobie następujące pytania: - dlaczego są gromady i drużyny, które „mają” pieniądze, są „zamożne”, podczas gdy inne nie mogą ich zdobyć i borykają się z problemami?

Oczywiste jest dla większości kadry (drużynowi, instruktorzy), że bez pieniędzy nie da się funkcjonować, albo to funkcjonowanie napotyka na poważne trudności i ograniczenia. Prawdą jest, iż zastęp, czy drużyna, może realizować swoje zadania bez posiadania „żywej gotówki”. Można skorzystać z pomocy zewnętrznej, bowiem ktoś „coś” przyniesie, inna osoba wydrukuje nam jakiś materiał, a jeszcze inna „coś” przywiezie/przewiezie… Strona 6

Złota Lilijka 5/2021


Z szuflady programowca - co różni te harcerskie środowiska, że często działając w tych samych warunkach, w tym samym regionie i mając podobną liczbę członków, są pod tym względem zupełnie odmienne? W zeszłorocznej akcji edukacyjnej zorganizowanej przez Komendę Hufca ZHP Bydgoszcz-Miasto, na kilku webinariach o tematyce darowizn, a później dotyczącej pozyskiwania 1% jako OPP, brało łącznie udział kilka, może kilkanaście osób z kadry naszego hufca. To pokazuje pewną skalę aktywności, ale i zakres problemu, z jakim się musimy wszyscy borykać. Bowiem problem braku środków finansowych obarcza nie tylko daną jednostkę, ale całą lokalną zbiorowość harcerską! Nie było zainteresowania, aczkolwiek nikt na nadmiar pieniędzy nie narzekał. Dlaczego… bo nie ma pomysłu, bo nie ma planu pracy w tym zakresie! Do tego dochodzi niewiedza i obawa. A że można, że warto i że się da, niech świadczą kwoty… I tak najbardziej efektywna drużyna uzyskała ponad 5.000 zł. A na drugim biegunie mamy 4,80 zł! Podane kwoty (dane zanimizowane) to dodatkowe przychody bez uwzględnienia wpływu ze składek (w roku 2021 to 8 zł na kwartał) od jednego członka drużyny/gromady). W codzienności pracy PJO sprawy pozyskiwania środków pieniężnych, ale i pozyskiwania rzeczy, powinny być zagadnieniem stałym, w jakiś sposób zorganizowanym, omówionym z kadrą - czyli znanym. Tematyka ta powinna też być poruszona na forum całej drużyny, czy nawet szczepu! Temat finansowania działalności, jak i pozyskiwania szeroko rozumianego wsparcia, powinien być stałym elementem rocznej pracy. Oczywiście nie dominującym, ale zagadnieniem znanym i rozumianym. Złota Lilijka 5/2021

Mamy tu wiele możliwości, choćby cały zbiór sprawności finansowo-ekonomicznych! Mamy też „super narzędzie”, jakim jest systematyczna i uporządkowana współpraca z rodzicami i opiekunami. Nie ma co ukrywać, iż to rodzice zawsze byli i są podstawą ekonomii każdej gromady, każdej drużyny. To rodzice odpowiadają za regulowanie składki członkowskiej, jak i składek zadaniowych (dodatkowych). To rodzice odpowiadają za opłaty dotyczące biwaków i obozów. To oni pokrywają koszty dojazdu na zbiórki, na wędrówki i rajdy. A więc we współpracy z rodzicami można wypracować pierwsze zręby nowej ekonomicznej jakości naszej PJO. Może warto zaprosić rodziców i opiekunów naszych harcerzy i zuchów na pierwszą zbiórkę? Może warto zorganizować spotkanie? W dobie pandemii, może warto się spotkać na świeżym powietrzu, w warunkach trochę podobnych do tego, co robimy na zbiórkach? Może przy ognisku? Jak opowiemy, co chcemy osiągnąć, co będą robić ich dzieci, jak chcemy prowadzić zajęcia, to prawie na pewno okaże się, że rodzice chcą pomagać! Może finansowo, może swoją pracą, a może coś dostaniemy? A może zwykła rada… Znane są przypadki, że dzięki rodzicom drużyny pozyskiwały harcówki, sprzęt obozowy, a i znaczniejsze wpłaty darowizn, czy wskazywanie w efekcie takich spotkań swojego 1% na konkretną drużynę, też nie są rzadkością. Oczywiste jest, iż większość rodziców interesuje się tym, co będą w harcerstwie robić ich dzieci, a w konsekwencji chętnie w miarę swoich możliwości jakoś dopomogą. Ważne, aby rodzice wiedzieli, czego oczekuje od nich drużyna i co daje ich dzieciakom. W ten sposób można szybko poprawić umundurowanie, pozyskać wyżywienie np. na biwak, czy na jakieś zajęcia. Może znikną problemy z dowożeniem namiotów, plecaków, a i samych harcerzy na miejsce biwaku? Strona 7


Z szuflady programowca Nie można jednak poprzestać tylko na rodzicach. Każda działalność zarobkowa powinna bowiem być zdywersyfikowana. Czyli im więcej różnej aktywności, tym szanse na pozyskanie wsparcia są większe. Każda drużyna może zorganizować jakąś akcję zarobkową. To może być zbieranie puszek, czy zbiórka kapselków plastikowych, ale też pomoc w obsłudze parkingów, sprzątanie, pomoc w zakupach, w nauce on-line (korepetycje). Ile środowisk tyle pomysłów… Całkiem ciekawym i zarazem bezpiecznym w rozumieniu prawa podatkowego jest sprzedaż rzeczy używanych. W każdym domu znajdą się rzeczy jeszcze całkiem dobre, a już nieużywane… Inne znane i z sukcesem przez różne środowiska harcerskie wdrażane pomysły to choćby prowadzenie szkoleń, wypożyczanie sprzętu. Można też wnioskować o wsparcie kierując prośby (pisma) do różnych fundacji. Jak planujemy w myśl programu drużyny jakąś akcję ekologiczną, to piszemy do fundacji zajmujących się danym zakresem takiej działalności pożytku publicznego. Jak chcemy nauczyć dzieci choćby zasad ruchu drogowego, to szukajmy wsparcia choćby w Stowarzyszeniu Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Drogowego. Nikt przecież nie zrobi z tego żadnego problemu, a najwyżej nie uzyskamy wsparcia…

firmie czy osobie taką darowiznę przekazującej. Materiały dotyczące tego zagadnienia można znaleźć tu https://bydgoszcz.kp.zhp.pl/wspierajzhp-darowizny/ Obie akcje będą tym efektywniejsze, im szerzej oprzemy się na rodzicach i byłych harcerzach. Dzięki takiej współpracy możemy dotrzeć tak do firm, jak i np. do biur rachunkowych. Oczywiście wiele jest próśb o przekazanie 1%, czy o przekazanie jakiegoś datku. Nasze działanie w tej sferze będzie kolejnym, może nie aż tak efektywnym… Ale czy jest to powód, by tego nie robić? Otóż jak pokazują przykłady, harcerze nadal wzbudzają zaufanie i… zainteresowanie. A jak się to jeszcze dobrze „sprzeda” i ładnie „opakuje” oraz pozyska do tego rodziców naszych harcerzy, to efekty mogą być zaskakujące. In fine, harcerskie wychowanie, to też wychowanie gospodarcze, które musi iść w parze z normalną działalnością harcerską. Pokusić się można nawet o takie stwierdzenie, iż wychowanie ekonomiczne to część składowa harcerskiego wychowania… Wszak harcerz jest oszczędny i ofiarny. pwd. Mariusz Gotowicz (Szczep Harcerski INFANTIS SILVAE) - szef Harcerskiego Klubu Rowerowego „HaBZyK".

A skoro mowa o takich środkach to pamiętajmy, że Związek Harcerstwa Polskiego jest organizacją pożytku publicznego. Jako jednostka ZHP też jesteśmy w pewien sposób organizacją pożytku publicznego, czyli możemy dzięki temu zabiegać o 1% podatku na rzecz OPP (póki jeszcze taka możliwość istnieje). Możemy też pozyskiwać darowizny, albowiem status ZHP jako organizacji pożytku publicznego, pozwala darczyńcom odliczyć przekazaną darowiznę od dochodu i tym samym pomniejszyć podatek Strona 8

Złota Lilijka 5/2021


Pasje HARCERSTWO TO MOJA PASJA hm. Helena Skonieczka Najważniejszą wartością życia ludzkiego jest szczęście, a podstawową odmianą szczęścia człowieka jest pasja – nauka poprzez działanie, która jest źródłem radości, daje poczucie spełnienia, samorealizacji i wolności. Jak opisać swoją pasję, którą przez całe życie było harcerstwo? Przekonać się o tym mogłam wstępując po latach do Instruktorskiego Kręgu Seniorek w Hufcu Bydgoszcz-Miasto. To właśnie uświadomiło mi, że wszystko co osiągnąłem w życiu i co nadal realizuję w swojej pracy twórczej i społecznej, ma swoje fundamenty w harcerstwie. Organizacji, czy jak teraz mówimy „stowarzyszeniu”, którego byłam członkiem, a następnie instruktorką przez wiele lat. Przeszłam pełną drogę harcerskiego rozwoju: od zastępowej, przybocznej, drużynowej, zdobywając wszystkie stopnie instruktorskie. Dzisiaj jako harcmistrzyni Instruktorskiego Kręgu Seniorek „Wędrowniczki po Zachodnim Stoku” im. Olgi i Andrzeja Małkowski w Hufcu Bydgoszcz Miasto i z-ca kierownika Referatu Seniorów Chorągwi KujawskoPomorskiej ZHP, jestem dumna, że rozpoczynałam swoją drogę harcerską ponad pięćdziesiąt lat temu w Żninie. W roku 1963 złożyłam Przyrzeczenie Harcerskie, potem (1970) zostałam Instruktorem. Jako przewodnik (pwd.) prowadziłam drużynę zuchową, uczestniczyłam w licznych kursach i obozach harcerskich. Po zdobyciu stopnia phm. organizowałam kolonie zuchowe w Hufcu Żnin i brałam udział jako kadra HAL (obozy w Ostrówcach, Funce, Oćwiece). Fakt, że ta moja pasja w pewnym etapie życia przeszła z formy czynnej w ukrytą, gdzie działałam w różnych środowiskach (nie tylko harcerskich). Jednak metodyka harcerska, wpojona za młodych lat, zawsze pomagała mi w realizacji wszystkich wyzwań i współpracy z różnymi środowiskami. KieZłota Lilijka 5/2021

rowałam się też myślą Konfucjusza: „Wybierz sobie zawód, który lubisz, a całe życie nie będziesz musiał pracować”. Zostałam pedagogiem pracy kulturalno-wychowawczej i realizowałam się przez wiele lat jako animatorka kultury. Dodatkowe pasje jak: działalność artystyczna, pisanie, podróżowanie łączyłam pracą z literatami, esperantystami i osobami z różną niepełnosprawnością. Dało mi to wiele zadowolenia i satysfakcji. Pomogło mi przezwyciężyć swoją niepełnosprawność wzrokową. Zawsze kierowałam się przekonaniem, że Harcerstwo, to przede wszystkim różnorodność. Każdy człowiek, niezależnie od tego, jakie ma talenty i predyspozycje, może zostać członkiem ZHP. Tutaj liczy się przede wszystkim chęć współpracy. Harcerstwo uczy działania w zespole, a jednocześnie stawia na indywidualność. Wiem, że z tego się nie wyrasta. Jak to się zwykło mawiać – gdy raz się jest harcerzem, to na zawsze. Harcerskie pasje nie mijają z upływem lat. Harcerstwo, to przede wszystkim różnorodność. Mogę śmiało powiedzieć, że nauczyła mnie tego moja mama – druhna Strona 9


Pasje Włodka, która przekazała mi tego „bakcyla”, i która była tak nazywana w środowisku harcerskim. Przeszła ona szkołę Olgi Małkowskiej, uczestnicząc w 1936/37 roku w Harcerskim Obozie Pracy w Cisowym Dworku, już jako instruktorka działała w wileńskim harcerstwie, a po II wojnie światowej przyjechała na Pałuki do Żnina i tam dalej działała, przekazując swoje pasje kolejnemu pokoleniu. Właśnie mija 50 lat od śmierci mojej „druhny Włodki”, przygotowuję o niej wspomnienia. Bo warto wspominać ludzi, którym zawdzięczamy swoją pasję, niezależnie czy są to osoby najbliższe, czy dopiero poznane na harcerskim szlaku. Andrzej Małkowski (twórca polskiego harcerstwa) twierdził, że „Harcerstwo, to skauting plus niepodległość”. Założenia skautowskie oparte są na mądrych i atrakcyjnych podstawach. Bardzo szybko rozwinęły się na polskiej ziemi, gdyż padły na podatny grunt. W Polsce istniały już w XIX wieku różne organizacje młodzieżowe: Filareci, Filomaci, Promieniści, a później Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”, czy wreszcie Drużyny Strzeleckie. Są dwa główne filary skautingu i harcerstwa. Pierwszy związany jest z przekazywaniem tradycji narodowych, wielkich ideałów, które istniały w naszej historii od pokoleń, a zawierających się w haśle: Bóg, Honor, Ojczyzna. Bywają takie chwile, w których nie wolno wstydzić się wielkich słów. Nie przypadkiem Krzyż Harcerski wzorowany jest na Krzyżu Virtuti Militari, a na Lilijce Harcerskiej widnieją litery ONC – Ojczyzna, Nauka, Cnota. Głównym pozdrowieniem harcerzy jest imperatyw Czuwaj, czyli bądź gotów służyć krajowi i ludziom. Również prawo harcerskie ma na celu kształtowanie najpiękniejszych cech charakteru, jak uczciwość, prawdomówność, pracowitość, koleżeńskość, odpowiedzialność, ofiarność, patriotyzm, szacunek dla ludzi i przyrody. Wiemy, że nie są to tylko hasła. W ciągu naszej dramatycznej historii harcerze potwierdzili te założenia czynami, z ofiarą życia włącznie. Myślę, że to jest jeden z głównych powodów naszego przywiązania do harcerstwa, organizacji, która ma Strona 10

tak piękną kartę. Ale harcerstwo opiera się również na drugim filarze – tym, który wynika z pragnienia przeżycia wielkiej przygody, pożytecznej zabawy, radości, umiejętności cieszenia się życiem i realizacji swoich pasji. Bardzo ucieszyło mnie, gdy w ostatniej „Złotej lilijce”, na ostatniej stronie zobaczyłam ulotkę przygotowaną przeze mnie kilkanaście lat temu „Jak zachować się w towarzystwie osoby niewidomej”. Była to ulotka przygotowana przez japońskich esperantystów, którzy rozpowszechniali ją podczas Międzynarodowych Kongresów. Została ona przetłumaczona na wiele języków i wykorzystana w różnych krajach. Miałam przyjemność (oczywiście za zgodą autorów) przygotować ją i przetłumaczyć na język polski. Cieszę się, że nadal jest przydatna i wykorzystywana. Swoje wspomnienia pozwolę sobie zakończyć jednym z wierszy, który zamieściłam w tomiku z 2019 roku „Z harcerską krajką”, wydanym na jubileusz naszego Kręgu. WATRA Harcerską krajką wiatr przegarnia słowa Cisowy Dworek budzi się we mgle Z młodej dziewczyny jest już starsza pani i ona ciągle też wędrować chce Nie dla niej instrukcja obsługi starości w mundurze wędruje nowymi szlakami

A kiedy noc odzywa się ciszą rozpala ogień rozmawia z gwiazdami Niech długo się dymi ten ogień braterstwa i wzmacnia się siłą miłości Ty Olgo, Andrzeju żyliście harcerstwem daliście nam tyle radości Złota Lilijka 5/2021


Myśli harcmistrzowskie JAK WYJŚĆ Z TWARZĄ Z RODO hm. Olga Skotnicka Przetwarzanie wizerunku w ZHP – RODO, dobra osobiste, prawa autorskie Wizerunek to kwestia budząca wiele wątpliwości, nie tylko na gruncie prawa ochrony danych osobowych, ale także na podstawie innych przepisów. W dzisiejszych czasach jest to zagadnienie szczególnie istotne ze względu na wielość i łatwość dostępu do środków mogących posłużyć nam do wykonania zdjęcia. Wizerunek każdego z nas, w tym przede wszystkim naszych podopiecznych (zuchów, harcerzy) bezdyskusyjnie podlega ochronie. Niejednokrotnie można odnieść wrażenie, że zarówno nasze skojarzenia, jak i korzystanie z uprawnień, które posiadamy nie są dla nas zrozumiałe, co prowadzi do możliwych konsekwencji prawnych, jak i finansowych. Poniższa publikacja ma posłużyć druhnom i druhom, jako podpowiedź na co należy zwrócić uwagę, aby czynić to zgodnie z obowiązującymi regulacjami i jakie zagrożenia niosą niewłaściwe postępowania. Zasadą wyrażoną w prawie autorskim1, jak i RODO2, jest to, że osoba, której wizerunek zostaje utrwalony i rozpowszechniony, musi wyrazić na to zgodę. Taka zgoda może zostać udzielona w dowolnej formie, tj. ustnie, pisemnie, w sposób wyraźny albo dorozumiany. W przypadku przepisów RODO spotykanymi, możliwymi podstawami prawnymi przetwarzania danych osobowych w postaci wizerunku są również (oprócz zgody) - prawnie uzasadniony interes art. 6 ust. 1 lit. f) RODO, bądź w innych ściśle określonych przypadkach art. 6 ust. 1 lit. c) RODO. My jednak skupimy się na zgodzie. Udzielenie zgody nie może budzić Złota Lilijka 5/2021

wątpliwości. Również zakres zgody, czyli kontekst, sposób, miejsce, jak również częstotliwość rozpowszechnienia wizerunku powinny być łatwe do odczytania. Możemy śmiało potwierdzić, iż taką zgodę wyrażają nasi podopieczni, a w zasadzie częściej ich pełnoprawni opiekunowie/rodzice. W zgodzie, którą proponujemy, postulujemy dookreślenie miejsca publikacji (np. Facebook), określenie celu rozpowszechniania wizerunku (np. promocja i reklama), ale także wskazujemy podmiot, który do tego rozpowszechniania jest uprawniony. O tym więcej - za moment. Należy również przypomnieć, iż utrwalenie wizerunku obejmuje uchwycenie całości lub części sylwetki w jakikolwiek sposób – aparatem, kamerą, w taki sposób, że możliwa jest identyfikacja osoby. Ważne jest powyższe - czyli możliwość identyfikacji osoby. Rozpowszechnianie wizerunku oznacza wszelkie formy jego publicznego udostępniania, tj. ma do niego dostęp nieograniczony krąg odbiorców, tak jak w przypadku udostępniania w mediach społecznościowych, np. na Facebooku. Rozpowszechnianie wizerunku jest nieodzownym elementem funkcjonowania naszego stowarzyszenia. Przepisy przewidują zamknięty katalog wyjątków, w których nie trzeba uzyskiwać zgody na rozpowszechnienie wizerunku. I tak, pierwszy wyjątek to sytuacja, w której zapłacono wynagrodzenie za pozowanie. Drugi dotyczy rozpowszechniania wizerunku osoby powszechnie znanej, gdy wizerunek sporządzono w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych. Mówiąc o dwóch pierwszych przypadkach - w ZHP – takich sytuacji RACZEJ nie mamy. Trzeci wyjątek dotyczy rozpowszechnienia wizerunku osoby, która jedynie stanowiła szczegół całości takiej jak zgromadzenie, krajobraz, publiczna impreza. Istotne w tym przypadku jest to, że wizerunek stanowi jedynie fragment większej całości, jak zgrupowanie osób na otwartej przestrzeni, która doStrona 11


Myśli harcmistrzowskie stępna jest dla szerokiego, nieokreślonego okręgu odbiorców, przestrzeni, która zawiera elementy przyrodnicze czy np. wydarzenia publicznego, kulturalnego itd. Ważnym jest również, że to wydarzenie czy miejsce jest elementem, który ma być kluczowym elementem obrazu, a nie wizerunki osób, które się na nim znalazły. I ta sytuacja może oczywiście mieć miejsce, choć analiza tego może stać się trudna. Wróćmy do powyższego – czyli wskazania podmiotu, który do rozpowszechniania wizerunku jest uprawniony poprzez zgody, które pobieramy w ZHP od pełnoletnich jego członków oraz od rodziców/opiekunów prawnych tych, którym do pełnoletności jeszcze trochę brakuje. Podmiotem uprawnionym i występującym w zgodzie, jest hufiec, chorągiew lub Główna Kwatera. To bardzo ważne, abyśmy o tym pamiętali. Zauważalne są niestety praktyki niezgodne z obowiązującymi przepisami. Mowa tutaj o udostępnianiu wizerunku naszych drużyn/uczestników HAL/HAZ na swoim prywatnym Facebooku. Takie postępowanie może powodować skutki prawne zarówno dla instruktora/drużynowego, jak i dla hufca, chorągwi czy Głównej Kwatery. W razie naruszenia wizerunku, w tym zwłaszcza bezprawnego opublikowania zdjęcia na portalu społecznościowym, osobie uprawnionej (opiekunowi prawnemu/rodzicowi osoby uprawnionej) przysługuje szereg określonych roszczeń. Przede wszystkim osoba, której wizerunek rozpowszechniono, może domagać się zaniechania dalszego rozpowszechniania swojego wizerunku i natychmiastowego usunięcia z portalu swojego zdjęcia albo filmu ze swoim wizerunkiem. To oczywiście najłagodniejsze konsekwencje tego postępowania. Niezależnie od powyższego można Strona 12

domagać się: • naprawienia wyrządzonej szkody (jeśli rozpowszechnienie wizerunku spowodowało wyrządzenie jakiejś szkody); • zapłaty zadośćuczynienia/odszkodowania pieniężnego za naruszenie swojego dobra osobistego, względnie zapłaty odpowiedniej sumy pieniężnej na wskazany cel społeczny; • zgłoszenie do Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych.

O wysokości ewentualnego zadośćuczynienia zasądzanego przez sąd decyduje szereg różnego rodzaju okoliczności. Przeciętna wysokość kwot zadośćuczynienia, jakie bywają zasądzane za naruszenie wizerunku, wynosi od kilku do kilkunastu tysięcy złotych. W szczególnych przypadkach można jednak liczyć na kwoty rzędu nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Decydując się na wykorzystanie wizerunku, powinniśmy więc każdorazowo przeanalizować kilka aspektów. Pierwszym z nich jest to, gdzie oraz w jaki sposób będziemy wykorzystywali wizerunek osób przedstawionych np. na fotografii – wewnątrz organizacji czy zewnętrznie (zgodnie z uzyskaną zgodą). Kolejną kwestią jest to, w jaki sposób przedstawiony jest wizerunek tych osób – indywidualnie wykadrowany czy jako zgromadzenie. Co najważniejsze, musimy pamiętać, że wizerunek podlega ochronie na gruncie przepisów o ochronie danych osobowych, kodeksu cywilnego oraz przepisów ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Decydując się na jego wykorzystanie, musimy mieć na uwadze wszystkie te wymienione akty prawne. hm. Olga Skotnicka - Zastępczyni Inspektora Danych Osobowych (ZIDO) Chorągwi Kujawsko-Pomorskiej ZHP, komendantka Hufca ZHP Pałuki.

1 Art. 81 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych z 4 lutego 1994 r. 2 Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych). Złota Lilijka 5/2021


Kąt widzenia TWÓJ PRZYJACIEL PLECAK

hm. Barbara Małecka

Kto z nas po wstąpieniu w szeregi harcerzy nie marzył o własnym plecaku? Spakować się na obóz do walizki? Obciach, przypał, wiocha… tak to pewnie nazwano by dzisiaj, a wtedy (myślę o moich harcerskich początkach) mówiło się po prostu „wstyd”. Najprawdopodobniej ani dzisiaj, ani przed laty nikt dźwigając swój ukochany garb, nie zastanawiał się, skąd wzięła się jego nazwa. Zgłębiając zawiłości rodzimego języka, trafiłam na książkę Profesora Jerzego Bralczyka 1000 słów, w której na 405 stronie pojawiła się geneza słowa plecak. Oprócz cytowanego poniżej tego tekstu, polecam lekturę tej książki, którą można czytać na wyrywki. I na przykład dowiedzieć się trochę więcej o słowie obciach. Choć wydaje się tak dawny, plecak pojawił się w języku polskim gdzieś około 1920 roku, w czasie wojny polsko-bolszewickiej. Wzięliśmy go jako kalkę językową z niemieckiego Ruckcack, który zresztą i do angielskiego się w niezmienionej formie, jako ruckcack, przedostał. W wielkim słowniku z 1908 roku słowo plecak wprawdzie jest, ale w zgoła odmiennym znaczeniu – jako wariant słowa placek! Dawniejszy od plecaka jest tornister, też zresztą z niemieckiego, a o historii dość typowej: od greckiego kanistron (z kanna – ‘trzcina’) przez łacińskie canistrum. U nas czasem mówiono na to tajstra (z czeskiego tanistra). W takim tornistrze, zanim zaczęto go odnosić jednoznacznie do szkolnej torby, żołnierze nosili buławy marszałkowskie... Dziś to raczej tornister zaczął być definiowany jako rodzaj usztywnionego plecaka. Ledwo się plecak pojawił, już zaczął być modny i wygodny. Językowo też, bo w naturalny sposób nosimy go na plecach, a przyrostek -ak jest swojski i poręczny, jak sam plecak. Żołnierzowi plecak na pewno uczyniła sympatyczniejszym niezwykle popularna piosenka ułożona przez Michała Zielińskiego w 1933 roku Złota Lilijka 5/2021

z okazji Dnia Żołnierza, z wpadającą w ucho marszową nutą. Serce w plecaku nosimy do dzisiaj. Był najpierw głównie żołnierski, teraz coraz mniej z wojną go kojarzymy. Już bardziej ze szkołą, skąd wyparł tornister, ale też z wycieczkami i turystyką, ze sportem i rzemiosłem (plecak narzędziowy) i w ogóle z wygodnym poruszaniem się, bo rąk nie zajmuje, a też i ciała, jak robią to torby na ramię, nie przechyla. Trochę się trudniej do niego dostać, ale czasem to nawet lepiej. Niektórzy też nie bardzo wiedzą, jakie rzeczy jak w nim rozmieścić, ale tu akurat takie tytuły instrukcji jak swoiste frazy językowe jak spakować plecak czy co wziąć do plecaka wydają się na tyle zgrabne, że same w sobie pomocne. Bywają więc plecaki męskie, damskie, młodzieżowe i dziecinne. Te ostatnie to już plecaczki. Dzieciom do szkoły z plecakami wygodniej, ale i tak zbyt ciężki plecak może stanowić zagrożenie dla rozwoju fizycznego – stąd akcje typu ciężki plecak, mające na celu uczynienie życia uczniów stosunkowo lżejszym. Zresztą niedługo w takim plecaku dzieci będą nosiły tylko komputery. Żołnierze zapewne też. A właściwie... takie komputery i w kieszeni się zmieszczą. Ale turyści i wycieczkowicze, mam nadzieję, plecaków sobie odebrać nie dadzą. ______________________________ Bibliografia: Bralczyk J., 1000 słów, Wydawnictwo Agora, Warszawa 2017.

TEKST: hm. Barbara Małecka Przewodnicząca Sądu Harcerskiego Chorągwi Kujawsko-Pomorskiej ZHP, redaktorka „Złotej Lilijki". ZDJ ECIE: pwd. Patrycja Giermakkowska (Szczep Harcerski INFANTIS SILVAE) drużynowa 46 BDH „Buki".

Strona 13


Zaułek czytelnika subiektywnego phm. Krystyna Miszczuk W roku 2011 obchodziliśmy 100. rocznicę wręczenia Nagrody Nobla z dziedziny chemii pierwszej kobiecie na świecie, Marii Skłodowskiej-Curie, Polce. Maria Skłodowska-Curie w świecie zdominowanym przez mężczyzn, często bardzo bezwzględnych, osiąga ogromny sukces. Rocznica ta sprawiła, że w pełni doceniono dorobek całej rodziny Curie. Jej obchody spowodowały też duży ruch na rynku wydawniczym, można znaleźć wiele nowych opracowań, wiele wznowień. Polecam książkę Maria Skłodowska-Curie i jej córki* napisaną przez Shelley Emling, amerykańską dziennikarkę. Są to wspomnienia, wywiady z bliskimi i przyjaciółmi uczonej, z których wyłania się kobieta-naukowiec, kobieta-feministka, ale również kochająca matka dbająca o rodzinę, utrzymująca więzy z ojcem i siostrami w Polsce, kobieta wierna ideałom, które wpoił jej ojciec w dzieciństwie: miłości do ojczyzny, miłości do nauki i miłości do drugiego człowieka. Życie odkrywczyni radu mimo wielu zaszczytów nie było łatwe, ani usłane różami, działała w okresie wielkich odkryć, wielkich tytanów naukowych, zazdrosnych o swoje sukcesy i swoją pozycję naukową. Zdawała sobie sprawę, że dopiero przeciera szlaki kobietom w nauce. Oprócz tego, że była pierwszą noblistką, została też pierwszą kobietą profesorem na francuskiej Sorbonie, kierownikiem laboratorium, jednak nie przywiązywała do tego wielkiej wagi. Dla niej największą motywacją była sama przyjemność obcowania z pięknem nauki i odkrywania tego co nieodkryte. Jej długoletni przyjaciel Albert Einstein po jej śmierci powiedział: „Maria Curie jest jedyną na świecie słynną osobą, której nie zepsuła sława.” * tytuł oryginału "Marie Curie and Her Daughters: The Private Lives of Science's First Family" Strona 14

O DWÓCH MINIONYCH LATACH ROZMAWIA

pwd. Emilia Kosmeja Dwa lata minęły… jak jeden dzień? Ostatnie dwa lata od poprzednich różni praktycznie wszystko. Kiedy całą społecznością instruktorską wybieraliśmy władze hufca, to maseczki można było znaleźć tylko w aptece, ewentualnie w dziale „apokalipsa" w wypożyczalni kostiumów halloweenowych. Bez cienia wątpliwości można powiedzieć, że globalnej pandemii to nikt się nie spodziewał. Życie, również to harcerskie, mimo początkowego spowolnienia, toczyło się dalej. Jak te ostatnie dwa lata wpłynęły na instruktorów na różnych etapach harcerskiego szlaku. Dowiedzmy się! Poprosiłam o wypowiedź druhnę Annę Bagniewską, która w moim osobistym plebiscycie zdobywa tytuł „instruktora świeżaka". Jakie dla druhny Ani były ostatnie dwa lata, a jakie ma plany i nadzieje na przyszłość? „Świeży” instruktor dopiero poznaje ilość pracy, jaką wkłada się w działanie hufca, a której z pozoru nie widać, gdy jest uczestnikiem przedsięwzięć. Nie zważając jednak na ogrom obowiązków, zawsze można usłyszeć pokrzepiające i motywujące słowa od starszych stażem. W przyszłości przydałoby się nam jak najmniej papierkowej roboty, żeby móc bardziej skupić się na przekazywaniu harcerskiego stylu życia światu. A tak bardziej przyziemnie, to widzę kolejne lata jako współpracę pełną szacunku, zrozumienia i wzajemnej pomocy — również w wyrażaniu prośby o tę pomoc. Kolejną osobą, którą poprosiłam o wypowiedź jest druhna Agata Węglarz, która w tym plebiscycie otrzymała tytuł „młodej i pięknej drużynowej". Drużynowa 54 BDSHiW dała taką odpowiedź: Podsumowanie tych dwóch minionych w naszej drużynie będzie trudne, ale dajcie mi Złota Lilijka 5/2021


Rubryka towarzyska spróbować. COVID - to słowo chyba opisuje wszystko, nasza drużyna troszeczkę przestała istnieć, ale odrodziliśmy się jak feniks z popiołów! Nowi ludzie, nowe zastępy, nowy drużynowy i wszystko zaczyna powoli ruszać w odpowiednią stronę. Choć było ciężko, to nasze tegoroczne 10-lecie uświadomiło nam, że żaden czas nie będzie dla nas trudny, dopóki mamy siebie. COVID-19 , mimo oczywistych negatywów, ma kilka zalet. Jedną z nich jest podwyższony głód aktywności na świeżym powietrzu, które przez długi czas były nieosiągalne. Lukę tę wykorzystał druh Mariusz Gotowicz, zdobywca tytułu „Wspaniały Come Back", rozwijając specjalność rowerową w naszym hufcu. Co ma nam do powiedzenia o ostatnich dwóch latach i planach na przyszłość?

Ostatnie dwa lata upłynęły pod znakiem COVID-19 i ograniczonymi możliwościami działania. Być może przez to ograniczenie zrodził się w mojej głowie pomysł wypraw. Dlatego w 2022 chciałbym zorganizować wyprawę po złote runo do Gruzji. A w 2023 to się jeszcze okaże. Podsumowując, możemy stwierdzić, że dla każdego z nas ostatnie dwa lata nie były lekkie, ale najważniejsze jest to, że nawet światowy kryzys nie jest w stanie udusić naszej społeczności!

Dwa minione lata, to przede wszystkim come back do harcerstwa, do obowiązków instruktorskich, do pracy z młodzieżą i kadrą. Okres pełny wydarzeń, okres szkoleń, zdobywania nowych uprawnień, ale i okres służby! Dwa minione lata, to też okres narodzin i pierwszych akcji HaBZyK’a oraz czas zbierania doświadczeń, budowania bazy sprzętowej, organizacji klubu, planowania przyszłości, czy w końcu pierwsze porażki, bo i tych nie zabrakło. A co w planach? Najbliższe dwa lata… to dalsza służba dla ogółu braci harcerskiej, ale i dalsze działanie Harcerskiego Klubu Rowerowego „HaBZyK”. Plany są ambitne, ale półtoraroczne (pandemia) doświadczenie wskazuje, że scenariusze mogą być różne, zupełnie od nas niezależne. Służba, praca z młodzieżą, aktywna praca instruktorska, kolejne pola służb, ale też i rozwój własny, nie tylko harcerski. Nie dać się zaszufladkować, nie zgnuśnieć, dalej działać na trudnych odcinkach... to jest plan na kolejne lata! Ostatnią osobą, którą poprosiłam o wypowiedź, jest druh Mikołaj Delik, „srebrny debiutant", który przez ostatnie dwa lata pełnił funkcję programowca hufca. Złota Lilijka 5/2021

Strona 15


Kącik poezji

Strona 16

Złota Lilijka 5/2021


Podsumowania

Złota Lilijka 5/2021

Strona 17


Podsumowania

Strona 18

Złota Lilijka 5/2021


Podsumowania

Złota Lilijka 5/2021

Strona 19


Najbliższa przyszłość

Strona 20

Złota Lilijka 5/2021


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.