ANDRZEJ LUBOWSKI
CZY ZACHÓD MUSI PRZEGRAĆ?
Wydawnictwo Znak • Kraków 2013
Spis treści
Prolog . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
7
Część I Trudny ży wot wróżbity Trzy filmy z gatunku SF . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wszystkiemu winien Newton . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Gazele i żółwie, czyli którędy do dobrobytu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
15 29 36
Część II Gdzie jesteśmy i dok ąd zmierzamy Lider XX wieku (Stany Zjednoczone) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Bankrut samozwaniec . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Armaty i pigułki, czyli na co Amerykę stać, a na co nie . . . . . . . . Okaleczona demokracja . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Mocarstwo czy muzeum? (Europa) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Rezurekcja Azji i ból głowy (Azja Południowo-Wschodnia) . . . . . . . . . . Lider XXI wieku (Chiny) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5
45 45 52 62 73 86 96
SPIS TR EŚCI
Turbokapitalizm . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Czy fabryka świata tylko kopiuje? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Konflikt czy symbioza? (USA – Chiny) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Nowe stare Indie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Dla kogo pieluchy? ( Japonia) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Królestwo nepotyzmu na gruzach komunizmu (Rosja) . . . . . . . . . . . . . Czy Afryka musi głodować? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Futbol nie wystarczy (Ameryka Południowa) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
96 106 115 122 132 144 153 163
Część III Zagadki, nadzieje i miny Cud, rewolucja czy halucynacja? (energia) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Czy jeszcze można coś wynaleźć? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Przemysł Zachodu − renesans czy złuda? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Tykająca bomba nierówności . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . W kajdanach dogmatów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
175 185 195 204 214
Część IV Slajdy z przyszłości Między Odrą a Bugiem… . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 225 2040: Świat w pigułce . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 234 Epilog, czyli pamiętajmy o żabie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 245 Podziękowania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Bibliografia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Indeks osób . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Indeks geograficzny . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
251 253 255 261
Trzy filmy z gatunku SF
Czy pytanie: „Jak będzie wyglądać świat za trzydzieści lat?” wypada skwitować odpowiedzią typu: „Nie wiem, to zależy, wiele może się zmienić”? Okazuje się najwyraźniej, że nie wypada.
Dlatego gdy swoją prognozę publikuje i reklamuje wielki bank, następnego dnia rywal czuje, że nie ma wyboru, że musi wyprodukować swoją, aby ją zaś zauważono, musi się czymś różnić od tego, co wydumał konkurent. Wyobraźnię trzeba trzymać na luźnych lejcach – zbyt tradycyjnej opowieści nikt nie dostrzeże, zbyt zwariowaną wyszydzą. Lepiej zadrwić z rywala. Tak jak to próbował uczynić Citibank: gdy Goldman Sachs wymyślił zgrabny termin BRIC – Brazylia, Rosja, Indie i Chiny – Citibank w swojej prognozie napisał, że akronim BRIC jest wart z grubsza tyle, co określenie „Siedmiu Wspaniałych” – zaciemnia obraz i utrudnia analizę. Wszystkie prognozy autorstwa renomowanych instytucji lub osób mają wspólne przesłanie: kończy się dominacja Zachodu. Jednak – poza Chinami – mają własnych faworytów. Jedni stawiają na Brazylię, inni na Indonezję, jeszcze inni przyszłego supermocarstwa dopatrują się w Nigerii. Trzeba zaskakiwać. A to Mongolią, a to Egiptem, a to Bangladeszem. Gdyby w oparciu o najpopularniejsze scenariusze nakręcić filmy, to ich tytuły mogłyby brzmieć tak: 15
I. TRUDNY ŻY WOT WRÓŻBITY
„BRIC połyka G7” – scenariusz Goldman Sachsa „Afryka przegania Europę” – scenariusz Citibanku „Chiny deklasują świat” − scenariusz Roberta Fogla (Nobel z ekonomii w 1993 roku). Tytuły mniej podniecające niż na przykład Nagi instynkt, ale to w końcu „tylko” ekonomia. Gdy z masztu na Kremlu ściągano flagę z sierpem i młotem, mało kto był w stanie przewidzieć, jak wielkie zawirowania przyniesie globalnej gospodarce koniec dwubiegunowego świata. Ogromną ironią ostatniego ćwierćwiecza jest fakt, iż triumf amerykańskich koncepcji wolnego rynku i demokracji, którego manifestacją był upadek komunizmu, przyczynił się do osłabienia pozycji Stanów Zjednoczonych. W 1955 roku, gdy podpisywano Układ Warszawski, na USA przypadało 58 procent światowej produkcji przemysłowej. Gdyby się cofnąć w przeszłość nie tak odległą: choćby do strajku w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 roku i powstania Solidarności, odpowiedź na pytanie, kto się liczył w światowej gospodarce, byłaby dziecinnie prosta – Ameryka dominowała w sposób bezdyskusyjny i przygniatający. Jej produkt krajowy brutto był w 1980 roku ponad dwuipółkrotnie większy niż następnej w rankingu Japonii. Na najsilniejsze gospodarczo kraje Zachodu, tak zwane G7: USA, Japonię, Niemcy (RFN), Francję, Wielką Brytanię, Włochy i Kanadę, przypadało przeszło dwie trzecie całego światowego produktu globalnego. Wprawdzie Chiny, za sprawą reform Deng Xiaopinga – komunisty heretyka, dla którego nie było ważne, czy kot jest biały, czy czarny dopóty, dopóki łapie myszy – budziły się już z wielowiekowego letargu, jednak amerykańska gospodarka była czternaście razy większa niż chińska. Wielka Brytania wytwarzała więcej niż Chiny, Indie i Brazylia razem wzięte. 16
TRZY FILMY Z GATUNKU SF Produkt krajowy brutto (w mld dolarów) 1980 USA
2788
Japonia
1087
Niemcy (RFN)
826
Francja
691
Wielka Brytania
542
Włochy
470
Kanada
269
Meksyk
227
Hiszpania
224
Chiny
202
Źródło: Międzynarodowy Fundusz Walutowy
W miarę wiarygodne dane dla ZSRR były wówczas niedostępne.
„BRIC połyka G7” – scenariusz Goldman Sachsa Tuż po ataku terrorystycznym na Amerykę w 2001 roku w banku inwestycyjnym Goldman Sachs powstał raport pod tytułem „Świat potrzebuje lepszych cegieł ekonomii” – na temat nadciągających przetasowań w gospodarce światowej. Główny ekonomista Goldmana Jim O’Neill, nawiązując do słowa „cegła” (po angielsku brick), ukuł zgrabny termin BRIC, od pierwszych liter nazw czterech państw: Brazylii, Rosji, Indii i Chin, przyszłych, w dość powszechnej ocenie, potęg gospodarczych. W 2000 roku na cztery kraje BRIC przypadało 8 procent światowego PKB, podczas gdy na G7 – blisko 70 procent. Z prognoz Goldmana wynikało, że jeszcze przed 2050 rokiem BRIC wyprzedzi G7, co wyglądało wówczas na przepowiednię arcyśmiałą. Rychło się okazało, że zmiany w układzie sił postępują zdumiewająco szybko, co autorom prognoz dodało odwagi. 17
I. TRUDNY ŻY WOT WRÓŻBITY
Pod koniec 2009 roku, już po kryzysie, z którym BRIC i N11 (następna, w opinii Goldmana, grupa aspirantów do roli potęg gospodarczych przyszłości: Indonezja, Filipiny, Bangladesz, Egipt, Korea Południowa, Nigeria, Turcja, Wietnam, Iran, Meksyk i Pakistan) poradzili sobie lepiej niż Ameryka i Europa Zachodnia, Goldman zrewidował swą prognozę. „Wydaje się możliwe – pisali jego analitycy – że Chiny dogonią USA do 2027 roku”. W skład elitarnego klubu BRIC weszły dwie liberalne demokracje (Indie i Brazylia) i dwie postkomunistyczne oligarchie (Rosja i Chiny), dwaj wielcy eksporterzy surowców (Rosja i Brazylia) i dwaj gigantyczni ich importerzy (Chiny i Indie). Rosja bardzo lubi, gdy się ją wymienia jednym tchem z pozostałą trójką, tyle że ani Chinom, ani Indiom, ani Brazylii nie grozi w dającej się przewidzieć przyszłości brak ludzi, podczas gdy Rosja demograficznie się kurczy. Gdy Chiny, Indie i Brazylia się modernizują, Rosja doi swą ziemię z surowców. Chiny budują w tydzień więcej dróg niż Rosja w ciągu roku. Ale wszystkie cztery kraje dysponują bez wątpienia ogromnym potencjałem. BRIC to prawie trzy miliardy ludzi – ponad 40 procent ludzkości świata – i szybko rosnąca klasa średnia, która pod koniec obecnej dekady ma być dwukrotnie większa niż klasa średnia całej G7. To setki milionów ludzi o apetytach podobnych do naszych. Nie tylko na pełny talerz, ale też na mieszkanie, samochód i wakacje za granicą. Premier Chin Li Keqiang, gdy kilka lat temu jako wicepremier podróżował po Europie, napisał w hiszpańskim „El País”: Co to byłaby za bonanza dla Madrytu, gdyby każdy Chińczyk zużywał jedną butelkę oliwy z oliwek rocznie albo wychylał kilka kieliszków hiszpańskiego wina! Już dziś Chiny są największym na świecie importerem francuskiego bordeaux. W 2008 roku wyprzedziły Stany Zjednoczone pod względem liczby produkowanych aut.
18
TRZY FILMY Z GATUNKU SF Główni producenci samochodów 2011 (w tysiącach) Chiny
18 419
USA
8654
Japonia
8399
Niemcy
6311
Korea Południowa
4657
Indie
3936
Brazylia
3406
Meksyk
2680
Hiszpania
2354
Francja
2295
Źródło: International Organization of Motor Vehicles Manufacturers
A to dopiero początek trendu, którego nic nie zdoła powstrzymać: lawinowego wzrostu zakupów samochodów w krajach, w których jeszcze całkiem niedawno własne auto było jedynie przedmiotem westchnień i marzeń. Prognoza liczby aut w krajach BRIC (w tysiącach) Rok
Brazylia
Rosja
Indie
Chiny
2020
60 105
60 080
62 187
224 857
407 229
BRIC
2040
147 164
70 019
537 411
474 244
1 228 838
Źródło: Goldman Sachs, „Global Economics Paper” nr 192, 4 grudnia 2009
Gdyby ta prognoza miała się sprawdzić, między rokiem 2020 a 2040 w krajach BRIC przybędzie 822 miliony aut. Co to oznacza dla zapotrzebowania na paliwo i zanieczyszczenia środowiska? To choćby wyzwanie będzie potęgowało presję na poszukiwanie alternatywnych źródeł energii. A co do kolejności na drabince, to poza rychłym awansem Chin na pozycję lidera Goldman czarno widzi perspektywy i Japonii, i Niemiec. Przewiduje, że: 19
I. TRUDNY ŻY WOT WRÓŻBITY
– Indie przegonią Japonię w roku 2027, – Brazylia dokona tego w roku 2034, – Rosja zaś – w roku 2037. Rok 2029 ma być nieprzyjemny dla Niemiec. W tym bowiem roku wyprzedzą je zarówno Brazylia, jak i Rosja.
„Afryka przegania Europę” – scenariusz Citibanku Wyobraźmy sobie, że globus jest miękki niczym dojrzały melon, który aż się prosi, aby go pokroić. Gdzie wetknąć ostry nóż, aby przekroić globus wzdłuż linii idącej z góry na dół w taki sposób, aby pod względem wagi ekonomicznej obie części były z grubsza równe? W 1980 roku linia ta przebiegała przez Atlantyk. W miarę upływu czasu to wertykalne cięcie przesuwa się zdumiewająco szybko na wschód. Dziś, w wyniku szybkiego wzrostu potęg azjatyckich, znajduje się odrobinę na prawo od linii łączącej Helsinki z Bukaresztem, czyli na wschód od Bugu. Zdaniem Danny’ego Quaha, profesora ekonomii z London School of Economics, w połowie wieku linia ta będzie przecinać globus gdzieś między Indiami a Chinami. W ciągu siedemdziesięciu lat przesunie się zatem o 9300 kilometrów na wschód. Do mnożących się prognoz gospodarczej mapy świata kolejną dołączył w 2011 roku zespół pięćdziesięciu ekonomistów Citibanku. W ich opinii, stosowane w ostatnich latach etykietki, takie jak emerging markets, czyli rynki wschodzące, kraje rozwijające się albo rozwinięte, czy wreszcie akronim BRIC, są niewiele warte, więc w ich miejsce zaproponowali termin 3G – Global Growth Generators, czyli generatory globalnego wzrostu. Citibank zbudował prognozę sięgającą 2050 roku, z której wyłania się w sumie optymistyczny obraz gospodarki światowej. Szczególnie dobrze wypada Afryka, dla której prognozowane jest najwyższe tempo wzrostu, bo aż 7 procent rocznie. Łączny udział Ameryki Północnej i Europy Zachodniej w światowym PKB ma wedle tej prognozy spaść 20
TRZY FILMY Z GATUNKU SF
z dzisiejszych 40 procent do 18 w 2050 roku, podczas gdy udział Azji ma wzrosnąć z 27 procent do 49. Dziesięć największych gospodarek świata (PKB w mld dol.*) 2010 USA
2040 Chiny
115 671
Chiny
14 612 5860
Indie
75 996
Japonia
5465
USA
54 822
Niemcy
3292
Indonezja
20 140
Francja
2602
Brazylia
17 501
Wielka Brytania
2259
Nigeria
17 347
Włochy
2044
Rosja
12 885
Brazylia
1989
Japonia
12 452
Indie
1596
Niemcy
9267
Kanada
1572
Wielka Brytania
9135
* PKB w cenach bieżących Źródło: Citi Investment Research and Analysis
A zatem w 2040 roku, zdaniem Citibanku, gospodarka Chin będzie większa niż całe G7 (USA, Japonia, Niemcy, Wielka Brytania, Francja, Włochy i Kanada). Chiny mają być gospodarczo dwukrotnie większe od Ameryki. To się nazywa gruntowne przemeblowanie! Citibank zidentyfikował 11 krajów o najbardziej obiecujących perspektywach wzrostu. Kraje 3G to w kolejności alfabetycznej: Bangladesz, Chiny, Egipt, Filipiny, Indie, Indonezja, Irak, Mongolia, Nigeria, Sri Lanka i Wietnam, czyli lista pokrywa się częściowo, choć nie całkowicie, z listą Goldmana. Niektóre z nich dysponują ogromnymi zasobami naturalnymi. Wszystkie z wyjątkiem Chin mają sprzyjającą sytuację demograficzną. Meksyk, Brazylia, Turcja i Tajlandia – często określane jako potęgi przyszłości – zdaniem autorów raportu mają wprawdzie wielki potencjał, ale potrzebują poważnych reform: aby trafić na listę 3G, muszą mocno podnieść stopę oszczędności i inwestycji. Inne kraje, takie jak Iran czy Korea Północna, mogłyby, jak twierdzą 21
I. TRUDNY ŻY WOT WRÓŻBITY
analitycy Citibanku, wejść na ścieżkę szybkiego wzrostu, gdyby zdołały się wyzwolić z kaftanów bezpieczeństwa narzuconych przez tamtejsze reżimy. Do grupy 3G miałyby szanse dołączyć niektóre kraje bogate, takie jak Irlandia (gdy się upora z kryzysem bankowym), Kanada i Australia – dwaj wielcy eksporterzy surowców, których Azja bardzo potrzebuje – a nawet USA, pod warunkiem dokonania właściwych reform strukturalnych, dziś mało realnych z powodów politycznych. Oczywiście rozmiary gospodarki to nie to samo co bogactwo obywateli. Mimo gigantycznego wzrostu dochód na głowę statystycznego Chińczyka czy Hindusa wedle tej prognozy jeszcze długo będzie znacznie niższy niż w Ameryce, Japonii czy Europie. I o ile Citibank widzi dramatyczne przetasowanie na liście globalnych potęg, o tyle zmiany w czołówce krajów pod względem dochodu na głowę będą mniej widoczne, choć i tu awans Azji jest niepodważalny. Nominalny PKB na głowę (w dolarach) Kraj
2010
Kraj
2040
Norwegia
78 102
Singapur
214 757
Szwajcaria
68 787
Norwegia
202 492 173 423
Australia
57 649
Szwajcaria
Szwecja
48 032
Kanada
166 403
Holandia
47 256
Szwecja
145 793
USA
47 100
Korea Południowa
145 321
Kanada
46 144
Australia
144 941
Singapur
44 801
Holandia
137 728
Austria
43 670
USA
135 144
Belgia
43 123
Wielka Brytania
130 062
PKB w cenach bieżących Źródło: Citi Investment Research and Analysis
Widać to jeszcze bardziej wyraźnie, jeśli liczyć dochód, uwzględniając różnice w sile nabywczej waluty, czyli stosując tak zwany Purchasing 22
TRZY FILMY Z GATUNKU SF
Power Parity. Wówczas czołówka w roku 2040 wygląda w raporcie Citibanku następująco: 1. Singapur 2. Hongkong 3. Tajwan 4. Korea Południowa 5. USA. Ekonomiści Citibanku kreślą też dość ponury obraz stopniowej marginalizacji Europy w gospodarce świata. W 1970 roku na Europę Zachodnią przypadało 28 procent światowej produkcji dóbr i usług. Dziś przypada 19 procent. W 2030 udział ten ma się skurczyć do 11 procent, a w połowie wieku wynieść ledwie 7 procent – mniej niż Ameryki Łacińskiej i Afryki. Udział Europy Środkowej i Wschodniej – przez wiele lat wynoszący 4 procent światowego PKB – skurczyłby się do 3 procent w 2030 i 2 procent w 2050 roku. Konkluzje Citibanku w największym skrócie wyglądają tak: Chiny wyprzedzą Stany Zjednoczone pod względem PKB do 2020 roku, a same do połowy XXI wieku zostaną wyprzedzone przez Indie. W 2040 roku gospodarka Chin będzie przeszło dwa razy większa od gospodarki USA. W 2040 roku Indonezja, Brazylia, Nigeria i Rosja będą mieć większe gospodarki niż Japonia, Niemcy czy Wielka Brytania; PKB Indonezji będzie większy niż Niemiec i Wielkiej Brytanii (dziś gospodarki nr 4 i nr 6) razem wziętych.
„Chiny deklasują świat” – scenariusz Roberta Fogla Gdyby scenariusze przyszłości oceniać za ich oryginalność i zuchwałość, palma pierwszeństwa należy się bezapelacyjnie laureatowi Nagrody Nobla z ekonomii w 1993 roku Robertowi Foglowi. Prognozę profesora 23
I. TRUDNY ŻY WOT WRÓŻBITY
Fogla, zmarłego w czerwcu 2013 roku dyrektora Center for Population Economics szkoły biznesu Uniwersytetu w Chicago, opublikowało Narodowe Biuro Badań Ekonomicznych, zanim zalała ona bardziej popularne czasopisma. O ile prognozy wielkich banków mówią o zmianie na pozycji lidera światowej gospodarki, o tyle Robert Fogel przewiduje absolutną dominację Chin nad resztą świata. To nie jest zwycięstwo na punkty, ale ciężki nokaut. Z jego prognozy wynika, że w 2040 roku gospodarka Chin będzie większa niż Ameryki, Japonii, Indii i Unii Europejskiej razem wziętych. Słowem: hegemonia. PKB krajów i grup krajów oraz ich udział w światowym PKB w 2040 roku PKB (w miliardach dolarów)* udział w całości (%) Chiny
123 675
USA
41 944
14
Indie
36 528
12
6 krajów Azji Południowej (SE6)**
35 604
12
Unia Europejska (EU15) ***
15 040
5
Japonia Reszta świata
40
5 292
2
49 774
16
* PKB w sile nabywczej, w dolarach 2000 roku ** SE6 to Singapur, Malezja, Indonezja, Tajlandia, Południowa. Korea i Tajwan *** EU15 – członkowie Unii przed przyjęciem Cypru, Malty, Słowenii i krajów postkomunistycznych
Choć w oczy rzuca się przede wszystkim zdumiewająca przewaga Chin nad resztą, profesor Fogel rozpoczyna swe rozważania od zapowiedzi dramatycznego spadku pozycji Europy. Podkreśla znaczenie demografii – spadku do zera stopy przyrostu naturalnego w krajach EU15 i w konsekwencji szybkiego starzenia się społeczeństw. Na to nałożą się czynniki kulturowe i polityczne. Świetlaną przyszłość, jaką wróży Chinom, najlepiej obrazują dwie liczby. Po pierwsze, w 2040 roku produkt globalny Chin ma być we24
TRZY FILMY Z GATUNKU SF
dle tej prognozy niemal trzykrotnie większy niż produkt całego świata w roku 2000 i trzy razy większy niż PKB Stanów Zjednoczonych. Po drugie, z kraju na początku wieku wciąż biednego Chiny do 2040 roku mają się przeistoczyć w kraj ludzi superbogatych – dochód na głowę statystycznego Chińczyka ma wynieść 85 tysięcy dolarów rocznie, przewyższyć dochód przeciętnego Francuza i być przeszło dwukrotnie wyższy od średniej dla Unii Europejskiej. Na pocieszenie Anglosasów profesor Fogel dodaje, że angielski ma szanse przetrwać jako podstawowy język interesów, choć oczekuje eksplozji liczby zachodnich biznesmenów, którzy opanowali język mandaryński. Podstawowym źródłem szalenie optymistycznego widzenia perspektyw gospodarki chińskiej jest dla Roberta Fogla przekonanie o dramatycznej poprawie jakości pracy w Chinach w wyniku inwestycji w szkolnictwo. Na tempo wzrostu pozytywny wpływ mają mieć także zmiany w strukturze gospodarki: spadek znaczenia rolnictwa, gdzie wydajność pracy jest niska, na rzecz przemysłu i usług. Fogel inaczej niż większość analityków postrzega potencjalne zagrożenia dla chińskiego wzrostu. Uważa, że wielkie przedsiębiorstwa państwowe, często nieefektywne i subsydiowane, choć stanowią balast dla gospodarki, z dnia na dzień nie upadną. Państwo dysponuje środkami, aby je wspierać, ale z czasem ich rola będzie maleć. Podkreśla, że chiński „federalizm” stopniowo ogranicza kontrolę rządu centralnego nad decyzjami ekonomicznymi i że w terenie rosną zachęty do prawdziwej konkurencji. Władze centralne, w jego mniemaniu, są świetnie zorientowane, co się dzieje, co ludzie myślą, i są w stanie reagować na sygnały z rynku i z badań opinii publicznej. W sumie sądzi, że kraj jest znacznie bardziej stabilny, niż się powszechnie uważa. Triumfowi Chin, a także innych krajów Azji Południowo-Wschodniej, z wyjątkiem Japonii, która w prognozie Fogla doznaje podobnej porażki jak rdzeń Unii Europejskiej, towarzyszy gwałtowny spadek znaczenia reszty świata. Na tę resztę przypadało w 2000 roku 28 procent światowego PKB. Jej udział w scenariuszu Fogla spada do 16 procent 25
I. TRUDNY ŻY WOT WRÓŻBITY
w roku 2040. Rzecz nie w arytmetyce, ale w fundamentalnie innym widzeniu wygranych i przegranych w zestawieniu z dwiema poprzednimi prognozami. Co się bowiem kryje za określeniem „reszta świata”? Ta reszta to Afryka, Ameryka Łacińska, Bliski Wschód, Europa Środkowa i Wschodnia, Rosja i reszta byłych republik ZSRR, kraje Azji Środkowej, Kanada, Australia, Nowa Zelandia i te kraje azjatyckie rejonu Pacyfiku, które się nie mieszczą w kategorii SE6. W skład tej reszty wchodzi zatem wiele krajów uznanych przez ekonomistów Goldman Sachsa i Citibanku za przyszłe potęgi lub aspirantów do tej roli: Brazylia, Nigeria i Rosja z pierwszej dziesiątki Citibanku, a dalej: Meksyk, Turcja, Filipiny, Iran, Irak, Republika Południowej Afryki, Bangladesz, Wietnam, Egipt, Pakistan, nie wspominając o surowcowych potęgach zamożnego świata, czyli Kanadzie i Australii. Wszystkie one płacą za zdumiewający awans Chin. W przeciwieństwie do scenariuszy banków, które zajmują się wyłącznie wymiarem ekonomicznym, Robert Fogel nie ucieka od politycznych implikacji tego gruntownego przetasowania układu sił w świecie. Jego prognoza nosi nawet tytuł: „Kapitalizm i demokracja”. Odnotowując zwłaszcza spadek znaczenia Europy Zachodniej, przez całe stulecia ostoi liberalnej demokracji, pyta wręcz, kto przejmie tę rolę za życia następnej generacji. Odpowiedź noblisty brzmi: Azja. Liberalna demokracja, powiada, kwitnie w Indiach, które w jego scenariuszu staną się najludniejszym krajem świata, gospodarczo zaś mają deptać po piętach Ameryce (wedle Citibanku zdecydowanie wyprzedzą USA) i doczekają się gospodarki przeszło dwukrotnie większej od Unii Europejskiej. Demokracja, dodaje, zakorzeniła się w czterech z sześciu silnych krajów Azji Południowo-Wschodniej (Tajwan, Korea Południowa, Indonezja i Singapur) i wielu promotorów liberalnej demokracji znaleźć można w „reszcie świata” – wśród nich Fogel wymienia: Australię, Kanadę, Nową Zelandię, Chile, Meksyk i Republikę Południowej Afryki. * W przyszłość, i tę niedaleką, i tę odległą, wybiega najnowsza książka Zbigniewa Brzezińskiego Strategiczna wizja. Ameryka a kryzys globalnej po26
TRZY FILMY Z GATUNKU SF
tęgi. Inny jest jednak charakter tej pracy. W odróżnieniu od wcześniej omawianych nie jest to ekonomiczna prognoza, lecz geostrategiczne rozważania nad kształtem światowego ładu. Brzeziński pisze, że jeśli Ameryka będzie odwlekać reformy, to czeka ją zapewne los podobny do tego, jaki spotkał wielkie potęgi sparaliżowane fiskalnie w przeszłości: czy to starożytny Rzym, czy dwudziestowieczną Wielką Brytanię. Jednak jego zdaniem jest mało prawdopodobne, aby świat do 2025 roku zdominował jeden gracz, taki jak Chiny. Bardziej prawdopodobne są chaotyczne zmiany w układzie sił. W rozważaniach nad kształtem świata w dłuższej perspektywie Brzeziński wiele miejsca poświęca Europie i definicji jej wschodnich rubieży, które zarazem będą wyznaczać wschodnie granice Zachodu. Europa poszerzona o Turcję i Rosję, nadal związana z Ameryką, mogłaby się stać ważnym globalnym graczem. Brzeziński jest zwolennikiem przyjęcia Turcji do Unii. Uważa, że solidnie zakotwiczona w strukturach Zachodu Turcja mogłaby być tarczą chroniącą Europę przed niespokojnym Bliskim Wschodem. Rosja jest, według niego, bardziej problematyczna, ale na dłuższą metę będzie grawitować w kierunku Zachodu. Brzeziński konkluduje, że ponieważ Ameryka nie jest jeszcze Rzymem, a Chiny nie są jeszcze Bizancjum, stabilny globalny porządek zależy ostatecznie od zdolności Ameryki do samoodnowy. Gdy zacząłem się przyglądać w minionej dekadzie zawrotnemu tempu wzrostu Chin i Indii, nieuchronnie pojawiło się pytanie o źródła i przyczyny. Zwykle w odpowiedzi padają takie słowa, jak „niskie płace”, „dyscyplina pracy”, „solidne kwalifikacje” – tyle że ćwierć wieku temu Chińczycy i Hindusi byli równie dobrze jak dziś wykształceni, zdyscyplinowani, gotowi do ciężkiej pracy i wyrzeczeń i znacznie tańsi niż dziś, a wszystkie te cnoty nie procentowały gospodarczymi sukcesami. Brakowało im dostępu do kapitału. W dobie ideologicznej i militarnej rywalizacji dwóch systemów zachodni kapitał nie palił się do miliardowych inwestycji w Indiach, a już na pewno nie w komunistycznych Chinach. Koniec zimnej wojny wszystko zmienił. Powszechna akceptacja zasad wolnego rynku ośmieliła zachodni kapitał: bardzo szybko nabrał on 27
I. TRUDNY ŻY WOT WRÓŻBITY
apetytu na wędrówkę w miejsca poprzednio omijane. Natomiast gospodarze tych miejsc, kierując się własnym interesem, zadbali o to, aby kapitał płynął wartkim nurtem, zachęcony przyjaznym traktowaniem i perspektywą lukratywnych zysków. W przeszłości gospodarkę światową ciągnęły zachodnie lokomotywy, głównie amerykańska. Dziś to się zmienia. Kłopot w tym, że nowym potęgom wciąż brakuje dojrzałości i siły, żeby iść ostro do przodu bez względu na to, co się dzieje wokół. Ciągle muszą współpracować ze słabnącymi liderami i szukać u nich wsparcia. Przez najbliższe kilkanaście lat sam popyt wewnętrzny nie wystarczy Chinom, Indiom i Brazylii, by podtrzymać rynek pracy i zapewnić modernizację kraju, a Rosja do modernizacji potrzebuje zachodniego kapitału i technologii. Dlatego kuśtykająca Ameryka i cherlawa Europa to zagrożenie dla perspektyw rozwojowych BRIC. I bynajmniej nie jedyne.