Danielle Steel czasu
Steel_Po kres_czasu.indd 2
2013-08-08 19:34:27
DANIELLE
STEEL Po kres czasu
tłumaczenie Hanna de Broekere
Kraków 2013
Steel_Po kres_czasu.indd 3
2013-08-08 19:34:27
Tytuł oryginału Until the End of Time Copyright © 2013 by Danielle Steel Copyright © for the translation by Hanna de Broekere Fotografia na pierwszej stronie okładki © Mlenny Photography/Vetta/Getty Images/Flash Press Media ISBN 978-83-240-2439-1
Między Słowami 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37 E-mail: promocja@miedzy.slowami.pl Wydanie I, Kraków 2013 Społeczny Instytut Wydawniczy Znak Sp. z o.o. 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37 Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569 Druk: Drukarnia Abedik S.A., Poznań
Steel_Po kres_czasu.indd 4
2013-08-08 19:34:28
Rozdział 1
tmosfera w pokoju obok sali balowej hotelu Pierre w śródmieściu Nowego Jorku była pełna napięcia. Sztab profesjonalistów czesał włosy i nakładał makijaż czterdziestu pięciu wysokim, chudym jak patyk modelkom z obnażonymi piersiami, które w tym czasie przymierzały buty i sukienki, wymagające ostatnich poprawek. David Fieldston, filmowany przez kamerzystę kręcącego materiał na temat Fashion Week, mierzył każdą z modelek uważnym wzrokiem i wyjaśniał, skąd czerpał inspirację dla kolekcji zimowej. Ten prawie pięćdziesięcioletni siwy, ubrany ze smakiem mężczyzna od dwudziestu lat był ważną osobą w świecie mody. Dwa lata temu przeżył poważny kryzys, prasa modowa ogłosiła, że jego projektom brakuje energii, że jego prace są całkowicie déjà vu, a on sam jest wypalony. Teraz, dzięki wulkanowi energii o nazwisku Jenny Arden, wrócił do gry. Ostatni sezon był najlepszy w jego całej karierze.
A
11
Steel_Po kres_czasu.indd 11
2013-08-08 19:34:28
Jego projekty znowu okrzyknięto rewelacją, a on przeżywał swój wielki comeback. Każda kolekcja, którą stworzył od czasu, gdy zaczęła mu doradzać Jenny Arden, była świeża, pełna oryginalnych pomysłów i życia. David czuł, jakby wzleciał ku stratosferze, jeszcze nigdy nie był w tak dobrej formie. Prywatnie przyznawał, że ten stan zawdzięcza wyłącznie Jenny i opowiadał swoim najbliższym przyjaciołom oraz współpracownikom, że Jenny Arden to geniusz. Sama Jenny wypowiadała się znaczniej skromniej, ponieważ nie była autorką projektów, jej praca polegała na researchu dla Davida i dostarczaniu mu świeżych inspiracji, dzięki którym jego kolekcje stawały się naprawdę atrakcyjne. Pomiędzy sezonami spotykała się z nim kilka razy w tygodniu i zawsze była pod ręką, czuwając nad wszystkim, gdy prezentował kolekcję. A on ją za to sowicie wynagradzał. Nie był jej jedynym klientem, ale do tej pory był jedynym, który odniósł tak spektakularny sukces. Miłość Jenny do mody była szczera i narodziła się we wczesnym dzieciństwie. Jej francuska babka była szwaczką w pracowniach haute couture w Paryżu, a mama z zamiłowania była krawcową. W czasach gdy Jenny dorastała, obie panie prowadziły w Filadelfii małą, ale uznaną firmę, w której starannie kopiowały eleganckie kroje z zakładów krawieckich Paryża. Dorastając u boku babci i matki, Jenny utwierdzała się w przekonaniu, że chce być taka jak one, i w wieku osiemnastu lat pojechała do Nowego Jorku do Parsons School of Design, aby zostać projektantką. Zajęcia jednak okazały się nieznośnie monotonne, Jenny stwierdziła również, że nie ma talentu 12
Steel_Po kres_czasu.indd 12
2013-08-08 19:34:28
ani cierpliwości, aby drapować i fastrygować zwoje tkanin. O wiele bardziej interesowały ją trendy i kierunki, w jakich podążała moda. Jej klienci lubili powtarzać, że Jenny jest jasnowidzem i potrafi wyczuć zmiany w modzie, jeszcze zanim one nastąpią. W rzeczywistości zmiany te następowały właśnie dzięki Jenny, a ona wiedziała, co wtedy robić. Dyktowała style, była muzą projektantów, dla których pracowała, i skrupulatnie interesowała się każdym, nawet najbardziej błahym szczegółem. Była przekonana, że o wszystkim przesądzają dodatki oraz sposób, w jaki ubrania są noszone. Jak podkreślała, nie wystarczy zaprojektować suknię, płaszcz czy kapelusz – należy jeszcze tchnąć w tę rzecz życie, aby ta część garderoby samodzielnie oddychała, a nie była tylko przedmiotem. Wykonywała swoją pracę z pasją i potrafiła zarazić swoją wizją i energią klientów, czego najlepszym dowodem były pokazy ich kolekcji i czego dowodem miała być prezentacja linii Davida Fieldstona dla prasy modowej i handlowców w czasie Fashion Week w Nowym Jorku. Tłum z zapartym tchem czekał na rozpoczęcie pokazu. David udzielał wywiadów, natomiast Jenny wykonywała swoją pracę, kręcąc się wśród modelek: tu oceniła surowym okiem fryzurę i makijaż, tam wygładziła zakładaną sukienkę, podniosła kołnierzyk żakietu na jednej z dziewczyn, innej założyła bransoletkę na rękę, a jeszcze innej zmieniła but w ostatniej chwili. – Nie, nie, nie! – krzyknęła, marszcząc czoło, gdy garderobiane wkładały ubranie na modelkę, jakby ta była lalką. – Naszyjnik jest źle zapięty, a pasek do góry nogami. 13
Steel_Po kres_czasu.indd 13
2013-08-08 19:34:28
Szybko dokonała niezbędnych poprawek, kiwnęła głową i pomknęła do przeciwległej części pokoju, do modelki, na której zszywano przejrzystą sukienkę z koronki. Nie było czasu, aby wstawić zamek błyskawiczny przed pokazem. Takie rzeczy zdarzały się cały czas. A Jenny była pewna, że sukienka wywoła aplauz widzów. Przez koronkę dobrze były widoczne nagie piersi modelki i prawie całe jej ciało z wyjątkiem części zakrytej G-stringami w cielistym kolorze, co nadawało modelce względnie przyzwoity wygląd. David denerwował się z powodu tej sukienki, ale Jenny uspokajała go, mówiąc, że mają rok 1975 i kraj jest przygotowany do widoku piersi, przynajmniej na wybiegu, jeśli już nie gdzie indziej. Rudi Gernreich doszedł do tego samego wniosku, a jego śmiałe projekty, choć wzbudziły sensację, zostały dobrze przyjęte. Magazyn „Vogue” pokazywał piersi od wielu lat, a dokładnie od 1963 roku, kiedy to redaktorem naczelnym została Diana Vreeland. Diana Vreeland była dla Jenny wzorem do naśladowania i obiektem kultu. Uświadomiwszy sobie, że nie chce pracować na Siódmej Alei i zarabiać na życie jako projektantka, po ukończeniu Parsons School jedenaście lat temu Jenny zaczęła od pracy na stanowisku dziewczyny na posyłki w „Vogue’u”. Po pewnym czasie, za rządów Vreeland jako redaktor naczelnej, została strażniczką Szafy. Diana Vreeland przyszła do „Vogue’a” cztery lata wcześniej niż Jenny. W Szafie przechowywano wszystkie bajeczne stroje, więc dla dziewczyny zafascynowanej modą, zakochanej w niej od najwcześniejszych lat życia, miejsce to było istnym rajem. Jenny dotykała wszystkich 14
Steel_Po kres_czasu.indd 14
2013-08-08 19:34:28
pięknych rzeczy, które wyjmowano z Szafy i które do niej wkładano, i przyglądała się, jak zestawiano różne części strojów do sesji zdjęciowych. W krótkim czasie zwróciła na siebie uwagę olśniewającej pani Vreeland, pokazała, jak bardzo ją podziwia, i została jej starszą asystentką. Po pięciu latach Jenny postanowiła odejść z magazynu. Wszyscy byli zdania, że zwariowała – przecież miała wymarzoną pracę. Jednak ona zapragnęła działać na własną rękę, prowadzić doradztwo w sprawach mody, chciała doradzać projektantom i być konsultantem na sesjach zdjęciowych. Niezwykłe było to, że jedyne wsparcie, jakie uzyskała dla swojego pomysłu, pochodziło od Diany Vreeland, która w sekrecie powiedziała Jenny, że postępuje właściwie. Ku wielkiemu zaskoczeniu Jenny pani Vreeland odeszła z „Vogue’a” niemal w tym samym czasie. Została konsultantką w Instytucie Kostiumów w Metropolitan Museum of Art. A teraz siedziała na widowni w hotelu Pierre i czekała na pokaz Davida Fieldstona. W czasach gdy ze sobą współpracowały, pani Vreeland zawsze była Jenny niewiarygodnie przychylna, a ta okazywała jej niezawodną lojalność. Jenny szybko zorientowała się, jakim geniuszem jest jej szefowa, i bardzo dużo się od niej nauczyła, umiała jednak zachować swój odrębny styl. By nie rzucać się w oczy i pozostawać niezauważalną niczym dobry aktor lalkowy, Jenny ubierała się na czarno od stóp do głów, naśladując w tym panią Vreeland. Długie ciemne i błyszczące włosy Jenny nosiła równo przycięte na wysokości ramion. Prawie w ogóle się nie malowała, a jej ogromne 15
Steel_Po kres_czasu.indd 15
2013-08-08 19:34:28
niebieskie oczy dostrzegały wszystko. Modelki były już prawie ubrane, a ona nadal przypatrywała się im niczym jastrząb, całkowicie na nich skupiona. Kilka sekund później usłyszała, jak cichnie gwar w sali balowej i rozlegają się dźwięki muzyki. Rozpoczynali piosenką Beatlesów, aby wprowadzić przyjemny nastrój. Stroje, które mieli zaraz zaprezentować, były przeznaczone na sezon jesienny, który miał nadejść dopiero za siedem miesięcy, chodziło jednak o to, by właściciele butików już teraz składali zamówienia. Nikt nie zwracał uwagi na to, że jest początek lutego i za oknem pada śnieg. Zamówienia musiały być złożone z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Jenny nie spuszczała oka z modelek, które ustawiły się do wyjścia na wybieg. Była niemal tak samo wysoka jak one, minus ich wysokie obcasy. Choć smukła, szczupła i piękna, wolała jednak postawać niewidzialna w jasnym od fleszy świecie mody. Zawsze stała w cieniu, zawsze z tyłu, i pociągała za sznurki. Realizator pokazu skinął do niej głową i Jenny dała znak pierwszej modelce. – Ruszaj! – powiedziała. I najpiękniejsza modelka wyszła zza aksamitnej kotary na wybieg, który ciągnął się przez całą salę balową i którego zmontowanie zajęło dwa dni. Był zrobiony z miedzi i Jenny ostrzegła dziewczęta, aby się nie poślizgnęły – co wydawało się niezwykle trudne na piętnasto- i siedemnastocentymetrowych obcasach. Buty zwykle były w jednym rozmiarze, stanowiły prototypy, egzemplarze testowe i często nie pasowały. A modelki musiały w nich przejść i obrócić się w taki sposób, jakby 16
Steel_Po kres_czasu.indd 16
2013-08-08 19:34:28
nie sprawiało im to żadnego problemu. I jeśli któraś z nich upadnie, idąc po śliskiej powierzchni w niewygodnych butach, nie będzie to pierwszy raz. Jednak bez względu na wszystko musiały podnieść się i dokończyć prezentację. – Ruszaj! – mówiła Jenny do każdej czekającej na wyjście dziewczyny, jednocześnie robiąc drobne poprawki modelkom, które wróciły już z wybiegu i były przebierane w nowe stroje. David Fieldston obserwował pokaz z nieznacznej odległości, zdenerwowany jak zwykle, jednak Jenny poznawała po aplauzie widowni, że wszystko idzie dobrze i pokaz się podoba. David dzięki radom Jenny stworzył rewelacyjną kolekcję jesienną. Jenny sprzeciwiła się kilku rzeczom, które jemu bardzo się podobały, i zasugerowała inne, które okazały się trafione, i dlatego David zawsze jej wybaczał wtrącanie się i niekonwencjonalne sugestie. W końcu za to jej płacił i jak do tej pory wszystkie jej rady okazywały się słuszne. Jenny stała z boku, uśmiechając się. Pokaz dobiegał końca. David pospiesznie cmoknął ją w policzek i poszedł wraz z ostatnią modelką we wspaniałej wieczorowej sukni z zielonego aksamitu, aby ukłonić się publiczności. – Znowu tego dokonałaś! – szepnął, uśmiechając się radośnie, i pomknął na wybieg, aby dołączyć do modelek. Brawa były ogłuszające. Jenny stworzyła z Davida idola w ciągu zaledwie dwóch lat i nadała jego karierze nowy kierunek. I on był jej za to wszystko wdzięczny. Doceniał wszystko, co dla niego robiła. A dla Jenny najlepsze w tej pracy było to, że ją uwielbiała. To zajęcie było spełnieniem jej snów. Nie 17
Steel_Po kres_czasu.indd 17
2013-08-08 19:34:28
marzyła o projektowaniu sukienek, ale właśnie o tworzeniu mody, o nadawaniu jej wysokiej rangi, o tym, aby stroje zapadały w pamięć kobiet i stawały się obiektem ich pożądania. Moda była jej pasją, odkąd tylko sięgała pamięcią, a teraz miała możliwość, by ją tworzyć każdego dnia. Był to szczyt jej marzeń. Wrzuciła do torebki woreczki z agrafkami i dwustronną miarę krawiecką, włożyła płaszcz i dosłownie wybiegła przez drzwi. Następny pokaz – jej nowego klienta – zaczynał się za dwie godziny w teatrze w centrum miasta. Fashion Week to obłędny korowód imprez, ale Jenny czuła się świetnie, była w swoim żywiole. Poprzedniego dnia robiła pokaz dla jednego ze swoich klientów, a następnego dnia czekały ją dwa kolejne. Projektanci wynajęli restauracje, lofty i teatry w całym mieście albo sale balowe w hotelach, jak David Fieldston, aby zaprezentować swoje kolekcje na następny sezon. Dla kogoś takiego jak Jenny oznaczało to szaleńczy pęd, by wszędzie zdążyć na czas. Jej nowy klient, młody projektant Pablo Charles, nerwowo czekał na nią w teatrze off-off-Broadway, który wynajął na swój pokaz. Jenny biegła przez lobby hotelu Pierre z ciężką torebką, gdy dogonił ją wysoki, wyższy od niej, przystojny mężczyzna. Kiedy odwróciła się do niego z uśmiechem, wziął od niej torebkę. Był to jej mąż Bill, który przyjechał, aby obejrzeć pokaz. Starał się być obecny na wszystkich, które współtworzyła żona, i zawsze był dumny z jej dokonań. – Co ty w niej trzymasz? Kamienie do rzucania w dziennikarzy? – zapytał żartobliwie, wychodząc z Jenny przez hotelowe drzwi na ulicę. 18
Steel_Po kres_czasu.indd 18
2013-08-08 19:34:28
Miał tak intensywnie jasne włosy, jak ona miała ciemne, oraz bardzo arystokratyczny wygląd i był w niej zakochany od dnia, w którym się poznali. Powtarzał, że byli sobie przeznaczeni, i w końcu Jenny mu uwierzyła. Teraz też tak uważała. Przed hotelem czekała już na nią limuzyna z szoferem, który miał ją zawieźć na miejsce kolejnego pokazu. Bill wsiadł do samochodu razem z żoną. Zrobił sobie wolne tego popołudnia, aby móc zobaczyć oba pokazy. Był największym fanem swojej żony. – Świetna kolekcja, Jen. Najbardziej podobały mi się suknie na końcu pokazu. Publiczności też. Suzy Menkes uśmiechała się od ucha do ucha. Suzy Menkes była najbardziej liczącym się dziennikarzem spośród wszystkich zajmujących się modą. Bill dostrzegł również Dianę Vreeland. Przychodziła na wszystkie pokazy, był to wyraz jej sympatii dla Jenny. Usłyszawszy komentarz męża, Jenny wyglądała na zadowoloną. Bill przechylił się w jej stronę, by ją pocałować. Gdy się poznali, nie potrafił odróżnić jednego projektanta od drugiego. To Jenny sprawiła, że stał się miłośnikiem mody i podziwiał absolutnie wszystko, co robiła, lubił też atmosferę podniecenia, która stanowiła nieodłączny element jej pracy. Choć Fashion Week oznaczał dla żony totalny obłęd, Billowi podobało się całe to gorączkowe napięcie i medialny rozgłos, które towarzyszyły tej imprezie. Przypominało mu to czasy, kiedy do miasta przyjeżdżał cyrk. Doceniał talent i fachowość Jenny. Żywił też dla niej wielki szacunek, zwłaszcza że wiedział, jak ciężko musiała pracować, aby tak wiele osiągnąć, i zawdzięczała to 19
Steel_Po kres_czasu.indd 19
2013-08-08 19:34:28
tylko samej sobie. Borykała się z wieloma kłopotami, dopóki się nie zjawił i nie postanowił zapewnić jej wygodnego i bezpiecznego życia. Niczego bardziej dla niej nie pragnął, a ona odwdzięczała mu się równie wielkim oddaniem i uczuciem. Byli małżeństwem od pięciu lat. I łącząca ich więź wzmacniała się z każdym upływającym rokiem. Jenny miała niełatwy start w życie, ale jej matka, Helene, miała jeszcze trudniej. Helene przyjechała do Stanów w poszukiwaniu szansy, której nie znalazła dla siebie we Francji w niespokojnych czasach przed wybuchem drugiej wojny światowej. Przybyła do Nowego Jorku wiosną 1939 roku i choć była krawcową bez grosza przy duszy, miała nadzieję znaleźć pracę. To jednak okazało się trudniejsze, niż myślała. Miała dziewiętnaście lat i nie mówiła po angielsku. Po wielu poszukiwaniach trafiła do szwalni na Lower East Side, gdzie przyszywała koraliki do swetrów za tak marne pieniądze, że ledwie starczały jej na jedzenie i czynsz. Jej matka była zawodową szwaczką w pracowni Chanel, gdzie trafiła po dwunastu latach praktyki. Helene zawsze powtarzała, że jej matka jest artystką, i bez wahania przyznawała, że nie odziedziczyła jej zdolności. Życie w Nowym Jorku okazało się trudniejsze, niż Helene się spodziewała. Była już niemal zdecydowana, by zrezygnować i wrócić do ojczyzny, gdy we wrześniu w Europie wybuchła wojna, i matka kazała jej zostać w Stanach. W tym czasie ludziom we Francji żyło się jeszcze ciężej, więc Helene przemęczyła się w szwalni kolejne trzy lata, a potem, w 1942 roku, 20
Steel_Po kres_czasu.indd 20
2013-08-08 19:34:28
na przyjęciu zorganizowanym przez USO*, na które zabrała ją przyjaciółka, poznała przystojnego żołnierza przebywającego na urlopie. W szale namiętności, upojeni nagle rozkwitłą miłością, wiedząc, że on już wkrótce wraca na front, pobrali się po tygodniu znajomości. On wyjechał, a ona czekała na jego powrót. Jenny przyszła na świat na kuchennym stole w Lower East Side w 1943 roku. Jej ojciec wrócił z Europy dwa lata później i zabrał dziecko oraz wojenną żonę do swojego domu rodzinnego w Pensylwanii. Pisząc z frontu, Jack kilka razy proponował Helene, aby zamieszkała z jego matką, jednak Helene nie chciała jechać tam bez niego i znaleźć się wśród całkiem obcych ludzi. W tamtym czasie miała już w Nowym Jorku przyjaciół. Helene absolutnie nie była przygotowana do życia w Pittston, rodzinnym miasteczku Jacka Ardena. Mężczyźni w rodzinie jej męża byli górnikami od wielu pokoleń, o czym Jack jej opowiadał, jednak Helene, która spędziła dzieciństwo w Paryżu u boku kulturalnych rodziców z klasy średniej, nie miała pojęcia, co to oznacza. Jej ojciec był konserwatorem sztuki i pracował w Luwrze, matka utalentowaną szwaczką pracującą dla Chanel. Jack był dobrym, kochającym mężem, który uwielbiał Helene i traktował ją jak drogocenny klejnot. Jednak nie mieli pieniędzy, a życie było ciężkie. Jack wrócił do kopalni, gdzie pracował przed wojną, razem ze swymi czterema braćmi * USO (United Service Organizations) – amerykańska agencja pozarządowa zajmująca się organizowaniem czasu wolnego żołnierzy oraz ich rodzin (przyp. tłum.).
21
Steel_Po kres_czasu.indd 21
2013-08-08 19:34:28
i kilkoma kuzynami. Zarówno jego stryj, jak i ojciec zginęli przed wojną w katastrofach górniczych, a jego matka, chuda, smutna kobieta, wiecznie martwiła się o swoich synów i płakała całymi dniami. Gdy w kopalni wybuchały strajki, Jack i Helene pozostawali bez pieniędzy. Klimat w tamtych stronach był chłodny i często zdarzało się, że na obiad jedli tylko chleb i majonez. Nic z tego, co Jack powiedział jej wcześniej, nie dało Helene właściwego pojęcia o trudnych warunkach życia w Pittston. Nigdy się jednak nie skarżyła. Za bardzo kochała męża, aby dręczyć go pretensjami. Kiedy po latach opowiadała o tym okresie swojego życia, wspominała jedynie, że nigdy nie najadała się do syta i zawsze było jej zimno. Jej teściowa zmarła w tym samym roku, w którym oni się tam przeprowadzili, i Helene, nie chcąc zostawiać Jenny samej w domu, nie mogła pójść do pracy. Opieka nad córką i czekanie na powrót Jacka z kopalni wieczorem wypełniały cały dzień Helene. Oboje nadal byli bardzo młodzi. Chcieli mieć więcej dzieci, ale Helene kilkakrotnie poroniła, zresztą nie stać ich było na utrzymanie jeszcze jednego dziecka. Helene tęskniła za Francją i marzyła o tym, by zobaczyć rodziców, jednak w domu nie było pieniędzy na wyjazd. Było to nędzne życie, którego mroki rozświetlały tylko miłość Helene do Jacka, jego czułość wobec niej oraz radość, jaką dawała im ich córka, Jenny. Jenny zapamiętała swojego tatę jako dużego mężczyznę, który się z nią bawił, nosił ją na ramionach i opowiadał jej bajki na dobranoc. Była bardzo do 22
Steel_Po kres_czasu.indd 22
2013-08-08 19:34:28
niego podobna, sądząc po fotografiach z czasów jego młodości. Jej mama była drobna, niewysoka, jasnowłosa i bardzo francuska z wyglądu. Trzy lata po tym, jak zamieszkali w Pittston, w kopalni antracytu, w której pracował Jack, zdarzył się wybuch. Jack był jednym z pięciu zabitych górników. Był szanowany i bardzo lubiany. Z wiadomością o jego śmierci przyjechał do Helene sam dyrektor kopalni. Wypłacono jej niewielkie odszkodowanie, które było dla niej sporym zastrzykiem finansowym, oraz zaskakująco przyzwoite ubezpieczenie na życie, które Jack wykupił dla niej na wypadek, gdyby jemu coś się stało. Było to więcej, niż większość mężów zostawiła swoim żonom. Obie sumy pozwoliły Helene przeprowadzić się z Jenny do Filadelfii. Ojciec Helene zmarł w Paryżu krótko przed tragiczną śmiercią Jacka. Thérèse, matka Helene, została sama. Przygnębiona kobieta próbowała namówić Helene do powrotu do Paryża, ale po wojnie trudno tam było o pracę, a Helene przebywała w Stanach już od dziewięciu lat i nie chciała opuszczać tego kraju. Przekonała matkę, aby przyjechała do nich na stałe. Jenny miała wtedy zaledwie pięć lat, ale zapamiętała przeprowadzkę z Pittston do Filadelfii oraz przyjazd babci. Po przyjeździe Thérèse z Paryża obie kobiety otworzyły w Filadelfii zakład krawiecki. Jenny nazywała babcię „Mamie”, zgodnie z francuskim zwyczajem, i nauczyła się od niej mówić po francusku. Zakład krawiecki przynosił dochody, a gdy odkryła go jedna z bardziej wpływowych mieszkanek zamożnej dzielnicy Main Line, stał się „najlepszym sekrecikiem” pań 23
Steel_Po kres_czasu.indd 23
2013-08-08 19:34:28
z towarzystwa, w którym szyto dla nich suknie według paryskich wzorów. Thérèse wykonywała bardziej kunsztowne prace, natomiast Helene, która nie miała takich umiejętności jak jej matka, zajmowała się prostszymi czynnościami. Spod ich rąk wychodziły piękne stroje, przynosząc obu paniom spore zyski, które później umożliwiły Jenny naukę w Parsons, gdzie rozpoczęła własną karierę zawodową. Pierwszą praktykę, pewnego lata, gdy była jeszcze studentką, Jenny odbyła u Olega Cassiniego. Było to w czasie, gdy szył on suknie dla Jackie Kennedy, wówczas First Lady, i Jenny widziała ją kilka razy, jak wybierała kreacje na ważne okazje. Mama i babcia słuchały relacji Jenny z wypiekami na twarzy i były dumne, gdy ukończyła szkołę i dostała pracę w „Vogue’u”. Obie panie zawsze z radością i przejęciem słuchały opowiadań Jenny o jej pracy. Zaprenumerowały „Women’s Wear Daily”, aby więcej wiedzieć o zawodowych dokonaniach Jenny. Umiały dobrze spożytkować dochód ze swego niewielkiego zakładu krawieckiego oraz pieniądze, które zostawił mąż Helene. Jenny zrobiła na Billu niesamowite wrażenie, gdy się poznali, i wrażenie to jeszcze się spotęgowało, gdy dowiedział się o kolejach jej losu i poznał jej matkę i babcię. Uznał, że wszystkie trzy są wybitnymi kobietami, ale najbardziej jego żona. Upłynęło pięć lat ich małżeństwa, a on kochał ją coraz bardziej. Pod wpływem Jenny jego życie zdecydowanie zmieniło się na lepsze, a ona zapewniała, że to samo stało się z jej życiem. Wspierał ją we wszystkim, co robiła. Gdy ją po raz pierwszy zobaczył, 24
Steel_Po kres_czasu.indd 24
2013-08-08 19:34:28
pewnego zimowego dnia w Nowym Jorku, organizowała sesję zdjęciową przed hotelem Plaza dla „Vogue’a”, dla którego wtedy jeszcze pracowała. Pomimo padającego śniegu Bill zatrzymał się, aby na nią popatrzeć. Jenny biegała wokół modelek niczym pies pasterski, zaganiając je z powrotem na ich miejsca. Miała na głowie ogromną futrzaną czapę, milicyjną, jak mu później powiedziała, którą kupiła na czarnym rynku w Moskwie podczas realizacji innej sesji. Ponadto miała na sobie dżinsy, botki oraz dużą męską kurtkę puchową. Wszyscy na planie wyglądali na przemarzniętych, natomiast Jenny była zbyt zaaferowana, by zwracać uwagę na pogodę. Bacznie obserwowała fotografa i modelki i nieustannie poprawiała ich stroje lub włosy. Bill zauważył ich ekipę, gdy spieszył się na spotkanie i coś kazało mu się zatrzymać. Lubił powtarzać, że to było przeznaczenie. Przypatrywał się Jenny w padającym śniegu tak długo, że w końcu odwróciła się i spojrzała na niego, a on się do niej uśmiechnął. Odwzajemniła uśmiech, co wraz z płatkami śniegu na jej rzęsach i futrzanej czapie stanowiło urzekający widok. Bill stał oczarowany nią, czując się głupio jak uczniak. Kilka miesięcy wcześniej ukończył studia prawnicze i pracował w rodzinnej kancelarii adwokackiej razem z ojcem i braćmi, ale praca go nudziła, natomiast Jenny robiła wszystko z pasją i radością. Nie zwracając uwagi na swoje mokre od śniegu ubranie, przypatrywał się ekipie, a w czasie przerwy podszedł do Jenny. Nawet po tak długim czasie miał ochotę zapaść się pod ziemię za to, co do niej wtedy powiedział. Czuł się jak ostatni kretyn, 25
Steel_Po kres_czasu.indd 25
2013-08-08 19:34:28
jednak nic lepszego nie przyszło mu do głowy. Podszedł do niej, wyciągnął swoją wizytówkę i wymamrotał: – Gdyby pani kiedyś potrzebowała prawnika... Jenny uśmiechnęła się rozbawiona. – Oby nie – odrzekła, wsuwając wizytówkę do kieszeni. Bill miał nieodparte wrażenie, że zrobiła to tylko z grzeczności i wyrzuci kartonik, gdy tylko on odejdzie. Dlaczego miałaby potrzebować prawnika? Nie miał śmiałości powiedzieć jej, że jest piękna ani że bardzo go oczarowała. Wizytówka wydała mu się jedynym sposobem na to, by poznała jego nazwisko i wiedziała, jak się z nim skontaktować, gdyby zechciała się z nim zobaczyć, w co jednak wątpił. Rozmawiając z nim, kątem oka obserwowała fotografa i po wymianie zaledwie kilku słów kiwnęła głową i powiedziała Billowi, że musi wracać do pracy. Gdy odchodził zgnębiony, usłyszał, jak Jenny rozmawia z fotografem po francusku. Był pewien, że nie zobaczy jej już nigdy więcej. Nie powiedziała mu, jak się nazywa ani jak mógłby się z nią skontaktować. Była całkowicie zaabsorbowana sesją i Bill był pewien, że uznała go za idiotę po tym banalnym tekście, który wygłosił, wręczając jej wizytówkę. W następnych dniach ciągle wracał do niego obraz Jenny. Tak pięknej kobiety nie spotkał jeszcze nigdy w życiu. Kipiała energią i witalnością, a gdy spojrzał jej w oczy, miał wrażenie, że ujrzał jej duszę. Poprosił swoją sekretarkę, aby zadzwoniła do kilku czasopism i zapytała, czy tamtego dnia któreś z nich organizowało sesję zdjęciową przed Plazą, i w końcu dowiedział się, że był to „Vogue”. Dziewczyna o bardzo niesympatycznym głosie 26
Steel_Po kres_czasu.indd 26
2013-08-08 19:34:28
powiedziała mu, że może przekazać jego wiadomość pani, która pracowała przy sesji, ale nie poda mu jej nazwiska. Czując się jeszcze bardziej głupio i niezręcznie niż za pierwszym razem, Bill poprosił dziewczynę, aby przekazała tej pani, że „ma pozdrowienia od Billa Sweeta”, i zostawił swój numer. Był pewien, że nie będzie żadnego odzewu. Przestał myśleć o Jenny i bez entuzjazmu zajął się pracą. Obsługiwał prawnie nieruchomości pewnego klienta i perspektywa prowadzenia takich spraw do końca życia nie należała do radosnych. Jednak wszyscy mężczyźni w jego rodzinie wykonywali tę samą pracę co on. I żaden z nich nie sprawiał wrażenia, by źle się z tym czuł, co więcej, jego bracia, obaj starsi od niego i będący współwłaścicielami kancelarii, wręcz lubili swoją pracę. Ich firma adwokacka, założona przez pradziadka Billa, należała do najbardziej szanowanych w Nowym Jorku. Byli arystokratami obsługującymi od kilku pokoleń innych arystokratów. Billowi nawet przez myśl nie przeszło, że mógłby robić coś innego. Tydzień później jechał do Bostonu na spotkanie z jednym z klientów, który zamierzał ustanowić fundusze powiernicze dla swoich wnuków, i po drodze zatrzymał się na stacji benzynowej, aby zatankować. Był marzec, padał śnieg, nadal srożyła się zima. Gdy pracownik stacji nalewał paliwo, Bill wysiadł z samochodu. W pewnej chwili na stację wtoczyła się ciężarówka z wypożyczalni i wyskoczyła z niej kobieta niecierpliwie czekająca na obsłużenie. Bill przypatrywał się jej przez chwilę, a gdy odwróciła się w jego stronę, mrużąc oczy z powodu padającego śniegu, rozpoznał tę rosyjską futrzaną czapę. Tym razem 27
Steel_Po kres_czasu.indd 27
2013-08-08 19:34:28
był absolutnie pewien, że ich spotkanie jest zrządzeniem losu. Czy to możliwe, aby dwa razy przypadkowo natknął się na tę samą kobietę? A już myślał, że nigdy więcej jej nie zobaczy. Podszedł do niej, uśmiechając się. Spojrzała na niego zaskoczona. Zachowywał się, jakby już się kiedyś spotkali. – Zostawiłem pani wiadomość – powiedział, przyglądając się jej uważnie – ale chyba pani jej nie dostała. Uśmiechał się, podekscytowany jak dziecko w Boże Narodzenie. Znowu zrobiło mu się głupio. Zachowywał się, jakby miał czternaście lat, natomiast ona wyglądała na spokojną i opanowaną. – O ile pamiętam, dostałam. – Odwzajemniła uśmiech. – Pan jest prawnikiem, prawda? Jak to tej pory nie wpadłam w żadne kłopoty. Nadal miała jego wizytówkę gdzieś w kieszeni płaszcza lub na swoim biurku. Zapamiętała, że nazywał się Bill Sweet. Z jakiegoś powodu jego nazwisko zapadło jej w pamięć. – Po co ta ciężarówka? – zapytał, starając się nadać tym słowom żartobliwy ton. – Ucieka pani po napadzie na bank czy przewozi meble przyjaciółce? – Robię sesję w Massachusetts. Chodziło o materiał o ważnej osobistości, do którego zdjęcia miał robić słynny francuski fotograf. – Dla „Vogue’a” – dodała dla ścisłości. – Próbowałem się z panią skontaktować po tym, jak spotkaliśmy się przed Plazą. Ale w redakcji nie chcieli mi podać pani nazwiska, co oczywiście rozumiem. Pewnie zachowałem się jak prześladowca. 28
Steel_Po kres_czasu.indd 28
2013-08-08 19:34:28
Roześmiała się, słysząc ostatnie słowa i widząc jego poważne spojrzenie. Wyglądał na sympatycznego faceta, ale denerwował się, co ją wzruszyło. Większość mężczyzn, których spotykała, była zmanierowana i zblazowana. – Tam, gdzie pracuję, wszyscy są przyzwyczajeni do prześladowców. Ale przeważnie prześladowane są modelki, a nie asystentki – powiedziała nieco rozbawiona. Jej futrzana czapa była pokryta śniegiem, podobnie jak za pierwszym razem. Bill nie mógł uwierzyć, że ich drogi znowu się skrzyżowały. Od dawna nie miał takiego szczęścia, może nawet nigdy. – Ich strata – stwierdził, gdy pracownik stacji zajmował się jej samochodem. – Kiedy wraca pani do Nowego Jorku? – zapytał i aż wstrzymał oddech. A jeśli powie, że to nie jego sprawa? W końcu był nieznajomym. Było czwartkowe popołudnie i Bill wracał następnego dnia wieczorem, na weekend. Na sobotę był umówiony z dziewczyną, z którą widywał się od miesiąca, ale nie znajdował z nią wspólnego języka i nie podobała mu się. Była jednak młodszą siostrą żony jego brata, a on nie miał żadnych innych planów. Znał tysiące takich dziewczyn, lecz ani jednej takiej jak Jenny. Już to wiedział. Wszystko, co jej dotyczyło, było ekscytujące i inne niż to, co znał. – Zależy, kiedy skończymy sesję – odparła wymijająco. – Może w sobotę, a może w niedzielę. Wiozę wszystkie rekwizyty do aranżacji scenerii. Będę wyjeżdżać z planu jako ostatnia. 29
Steel_Po kres_czasu.indd 29
2013-08-08 19:34:28
Wiele by dał, by móc z nią jechać. Czuł, że bardzo by mu się podobało. Jenny sprawiała wrażenie osoby, która często się śmieje. W jej oczach czaiły się iskierki humoru. – Miałaby pani ochotę spotkać się w przyszłym tygodniu? – zapytał w nagłym przypływie odwagi. – Miałabym, ale mam trzy sesje jedna po drugiej. Na tym polega moje praca. Stylizuję dla „Vogue’a”, a to oznacza, że organizuję wiele sesji dla działu mody. Bill kiwał głową, udając, że rozumie, o czym ona mówi. Poza tym patrząc na nią, nie był w stanie skupić się na czymś innym. Widział tylko jej piękne duże niebieskie oczy, jej uśmiech i zmysłowe wargi. I nie potrafił wyczuć, czy ona próbuje go spławić, czy rzeczywiście jest tak zapracowana, jak powiedziała. – Ma pani czasem wolny dzień? – zapytał z nadzieją. – Zdarza się. Ale niezbyt często. Właściwie to wygląda tak, jakbym wzięła ślub ze swoją pracą. O dziwo, mówiąc to, wcale nie wyglądała na niezadowoloną z takiej sytuacji. Billowi wydało się to intrygujące. – Pani lubi to, co robi? – Uwielbiam – odpowiedziała z entuzjazmem. – Zawsze o tym marzyłam. – Prowadzić ciężarówkę, wozić meble? – zażartował. Roześmiała się. – Zgadza się, coś w tym stylu. Może pan przyjechać na którąś z sesji, jeśli pan chce. W przyszłym tygodniu robimy dwie w studiu i jedną w Harlemie, w nocnym klubie o nazwie Small’s Paradise. Wynajęliśmy go na jeden wieczór. 30
Steel_Po kres_czasu.indd 30
2013-08-08 19:34:28
Prawdopodobnie około dziesiątej będę miała przerwę na kolację. Możemy się wtedy spotkać i pójść na przykład do KFC albo do takiej osobliwej chińskiej knajpki, w której czasami jemy, gdy jesteśmy w tamtych stronach. To speluna, ale podają tam rewelacyjne jedzenie. Ale będę mogła wyskoczyć tylko na krótko. Tego dnia będę miała na planie cztery sławne modelki, które przylatują z Londynu i Mediolanu. Jej propozycja wydała się Billowi bardzo atrakcyjna. Zgodziłby się spotkać z nią nawet na peronie metra i bez kolacji. – Świetnie – zapewnił ochoczo, a ona powiedziała mu, gdzie ma przyjechać w czwartek wieczorem, dodając, że zadzwoni, jeśli coś się zmieni. Bill pomyślał, że koniecznie musi się jeszcze czegoś dowiedzieć. – Jak się pani nazywa? – Jenny Arden. Może pan zadzwonić do mnie do „Vogue’a”, gdyby zaszła jakaś zmiana. Mam pager, ale używam go tylko w celach zawodowych. Nigdy nie dawała swojego numeru. – Nie zadzwonię. Do zobaczenia w czwartek wieczorem. Udanej sesji weekendowej. Oboje zapłacili za paliwo, po czym Jenny otworzyła drzwi ciężarówki i zajęła miejsce za kierownicą. – To zabawne, że się znowu spotkaliśmy, i to w takim miejscu – stwierdziła w zamyśleniu, patrząc na Billa. On miał ochotę powiedzieć, że kiedyś będą o tym opowiadać swoim wnukom, ale się nie odważył. 31
Steel_Po kres_czasu.indd 31
2013-08-08 19:34:28
– To proste. Śledzę panią od dwóch miesięcy – powiedział z chłopięcym uśmiechem. Jenny się roześmiała. – Do zobaczenia w czwartek – pożegnała się. Odjeżdżając, pomachała mu ręką. Bill uśmiechał się przez całą drogę do Bostonu. Nie mógł się doczekać, kiedy znowu ją zobaczy. Wyglądało na to, że los był dla niego bardzo, bardzo łaskawy. Czwartkowa sesja przebiegała typowo, w sposób znany Jenny z poprzednich sesji, które robiła dla „Vogue’a”. Wszystko szło wolno. Jedna z modelek była chora, a fotograf wpadał w szał. Jenny mogła wyjść na kolację dopiero po północy, ale o tej porze chińska knajpka była już zamknięta. Bill cierpliwie czekał z boku, a potem poszli do Burger Kinga i tylko na dwadzieścia minut. Był zafascynowanym tym, co robiła Jenny, i towarzyszył jej na planie przez kolejną godzinę, obserwując ją w trakcie pracy. Jej sprawność i kompetencja zrobiły na nim wielkie wrażenie. Wszystko miała pod kontrolą. Pożegnał się około pół do drugiej nad ranem, a gdy zadzwonił do niej następnego dnia, aby zapytać, jak poszło, powiedziała, że wyszli z klubu o czwartej. Wyjaśniła, że czasami pracują całą noc i że to jest przyczyną, dla której poza pracą właściwie nie ma innego życia, choć najwyraźniej nie była z tego powodu niezadowolona. Dodała również, że cieszy się, że mogli się trochę lepiej poznać. W ciągu następnych kilku miesięcy spotykali się bardzo nieregularnie, ale zawsze były to udane randki. W porównaniu 32
Steel_Po kres_czasu.indd 32
2013-08-08 19:34:28
z Jenny inne kobiety wypadały blado, to dzięki niej Bill przyswajał sobie wiedzę o świecie mody, którego nigdy wcześniej nie pragnął poznać, a który teraz wydawał mu się bardzo interesujący. Kiedyś wyznał jej, że jego własna praca nie daje mu satysfakcji. – Nie ma czegoś związanego z prawem, co sprawiałoby ci większą przyjemność? – zapytała ze współczuciem. – Nie w kancelarii mojego ojca. To najlepsi doradcy podatkowi w Nowym Jorku. Kiedyś myślałem, żeby zostać prokuratorem albo zająć się prawem karnym, ale ojciec nigdy by mi nie wybaczył, gdybym odszedł z firmy. Tylko ja taki jestem – moi bracia uwielbiają to, co robią. Na tyle, na ile pozwala mi praca w kancelarii, prowadzę sprawy pro bono, dla ubogich, dla ACLU* i przez sądy, ale to też nie podoba się mojemu ojcu. Bill był dwa lata starszy od Jenny, ale to ona dokładnie wiedziała, co chce robić, i konsekwentnie do tego dążyła. On przeważnie czuł się zagubiony i „nie na właściwym kursie”. Zawstydzało go, że nie umie być tak zdecydowany jak ona. Jenny uwielbiała wszystko, co wiązało się z jej zawodem, nawet długie godziny pracy i zwariowane sytuacje, z którymi musiała dawać sobie radę każdego dnia. Żadne trudności jej nie zrażały, wręcz przeciwnie – pokonywanie ich sprawiało jej radość. Po dwóch miesiącach znajomości z Jenny Bill postanowił zacząć kurs teologii na Uniwersytecie Columbia. W skrytości * American Civil Liberties Union – amerykańska organizacja non profit, której celem jest ochrona praw obywatelskich gwarantowanych przez konstytucję (przyp. tłum.).
33
Steel_Po kres_czasu.indd 33
2013-08-08 19:34:28
ducha zawsze o tym marzył. O swej decyzji nie powiedział ojcu ani braciom, powiedział natomiast Jenny, a ona uznała to za świetny pomysł. Zawsze była nastawiona optymistycznie i miała otwarty umysł, co bardzo mu się w niej podobało. Właściwie nie było rzeczy, która by mu się w niej nie podobała, i po półrocznej znajomości był w niej szaleńczo zakochany, a ona przyznała, że też jest w nim zakochana. Nie zastanawiali się, co dalej począć z tym uczuciem – po prostu rozkoszowali się czasem, który udawało im się wspólnie spędzić. Kiedy Bill ukończył kurs teologii, zapisał się na trzy kolejne kursy. Uczęszczał na nie wieczorami, więc nie kolidowały z jego pracą. I sprawiały mu więcej radości niż praca w kancelarii, której już nie mógł znieść. Kilka razy podpytywał braci o to, czy nie mają dość, ale obaj zdecydowanie twierdzili, że są zadowoleni i podoba im się to, co robią. Obaj byli żonaci, a ich żony niczym się nie różniły od innych dziewcząt z ich środowiska: blondwłose, niebieskookie panny z wyższych sfer, których rodziny znały rodzinę Sweetów od lat. Teściowa jego starszego brata chodziła do college’u Vassara z ich matką. Żadna z bratowych Billa nie pracowała. I każda miała dwoje dzieci. Dla Billa było to szablonowe życie, przewidywalne od kołyski do grobu. Pochodząca z całkowicie innego świata Jenny była o wiele bardziej interesująca. Intrygowało go jej dzieciństwo w górniczym miasteczku, ojciec górnik i trudny start zawodowy. Tym bardziej podziwiał ją za to, co osiągnęła w życiu. Przebyła daleką drogę od Pittston w Pensylwanii do „Vogue’a” w Nowym Jorku. A jej mamę i babcię uważał za wspaniałe kobiety, 34
Steel_Po kres_czasu.indd 34
2013-08-08 19:34:28
dystyngowane i dzielne. Pojechał z Jenny do Filadelfii i poznał je obie. Przyjęły go ciepło i życzliwie, zupełnie inaczej, niż zachowali się jego rodzice w stosunku do Jenny, gdy im ją przedstawił. Pół roku po tym, jak zaczęli się spotykać, mimo obaw zabrał Jenny do letniego domu rodziców w Connecticut, w czasie weekendu z okazji Święta Pracy. Ojciec odnosił się do niej z sympatią, ale Bill dostrzegł jego zimne spojrzenie i nie dał się zmylić pozornej jowialności. Mama szczegółowo wypytała Jenny o to, gdzie się wychowywała, jaki college skończyła i czy mieszkała w internacie. Jenny odpowiadała na pytania szczerze i otwarcie. Opowiedziała o swoim ojcu, o przeprowadzce do Filadelfii. Oraz o tym, że chodziła do szkoły publicznej, potem do Parsons i że pracuje dla „Vogue’a”. Dla innych osób byłaby to opowieść o życiowym sukcesie i wywarłaby bardzo dobre wrażenie. Dla jego rodziców całe życie Jenny było grzechem, a jej najcięższym przestępstwem było spotykanie się z ich synem. Jego bracia przypatrywali się jej dziwnym wzrokiem, a ich żony odnosiły się do niej niegrzecznie lub całkowicie ją ignorowały. Rodzina Billa dobitnie dała Jenny do zrozumienia, że córka górnika nie pasuje do ich grona. Nawet gdyby rzucali w nią kamieniami, nie wyraziliby swojej dezaprobaty w bardziej bezpośredni sposób. Gdy wyjeżdżali po obiedzie, Bill był wściekły i czuł się upokorzony. Przeprosił Jenny w drodze powrotnej do Nowego Jorku. – Nie wygłupiaj się. Prawdopodobnie spodziewali się kogoś innego i na pewno rzadko spotykają osoby spoza swojego środowiska. Ciągle mam do czynienia z ludźmi tego rodzaju. 35
Steel_Po kres_czasu.indd 35
2013-08-08 19:34:29
Niektóre osobistości z wyższych sfer, które fotografowali dla „Vogue’a”, odnosiły się do niej paskudnie i traktowały jak niewolnicę. Tym razem jej uczucia rzeczywiście zostały trochę urażone, jednak Bill był tak wzburzony, że zrobiło się jej go żal. Nie zaakceptowali jej – nie pozostawili co do tego cienia wątpliwości – i Billowi było z tego powodu bardzo wstyd. – Nie martw się – próbowała go pocieszyć. – Pewnie się przerazili, że im powiesz, że chcesz się ze mną ożenić. Bill zatrzymał samochód na poboczu i odwrócił się do niej. – Jenny, właśnie to zamierzałem zrobić – powiedział czule. – Nie zasługuję na ciebie, nie mówiąc już o mojej rodzinie. Ale mam gdzieś to, co oni myślą, bo pragnę spędzić resztę życia z tobą. Kocham cię. Wyjdziesz za mnie? Jenny wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczami. Kochali się, to prawda, ale nie przypuszczała, że Bill zacznie myśleć o małżeństwie. Znała świat, z którego się wywodził, i ona do niego w żaden sposób nie pasowała. Jego środowisko nigdy jej nie zaakceptuje. Obawiała się, że jeśli się z nią ożeni, zostanie towarzysko zbojkotowany. – Pomyślałeś o swoich rodzicach? Byliby załamani, gdybyś mnie poślubił – powiedziała, patrząc na niego ze smutkiem w oczach. Kochała go, ale nie chciała niszczyć mu życia. – To ja byłbym załamany, gdybyś za mnie nie wyszła. Mówił szczerze. Planował oświadczyć się jej pod koniec roku, może podczas Bożego Narodzenia. Jednak bardzo ją kochał i chciał, aby wiedziała, że traktuje ją poważnie. Wredne zachowanie jego rodziny sprawiło, że postanowił oświadczyć 36
Steel_Po kres_czasu.indd 36
2013-08-08 19:34:29
się już teraz. Pocałował ją, jeszcze zanim zdążyła odpowiedzieć. Spojrzała na niego z poważnym wyrazem twarzy. – Naprawdę tego chcesz? – zapytała szeptem. – Tak, chcę. – Nie spuszczał z niej wzroku. – Jenny Arden, wyjdziesz za mnie? Jeśli tak, będę cię kochał po wsze czasy. Uśmiechnęła się, słysząc te słowa. Kochał ją szczerze i był bardzo dobrym człowiekiem. Od pierwszej chwili wiedziała, że jest tym jedynym. Przekonał ją, że spotkali się za sprawą przeznaczenia. Świetnie się dogadywali, stanowili idealną parę, a fakt, że ich drogi skrzyżowały się dwukrotnie, świadczył dobitnie o tym, że nie był to zwykły przypadek czy ślepy traf. Czuli, że są dla siebie stworzeni, bez względu na to, co sądzili jego rodzice. – Tak – odpowiedziała cicho ze łzami w oczach. – Rodzice cię zabiją. Nie chodziłam do szkoły z internatem ani do Vassara. Nigdy nie byłam wprowadzona do towarzystwa i nie jestem blondynką. – Trochę mu dokuczała, ale przede wszystkim odgrywała się na nich. – Mam to gdzieś – odrzekł, uśmiechając się radośnie, i znowu ją pocałował. Był uszczęśliwiony i ona też się uśmiechała. Byli zaręczeni! – Mam dwadzieścia dziewięć lat i nikt mnie nie powstrzyma przed poślubieniem kobiety, którą kocham. To prawda, że moi rodzice źle się dziś zachowali, ale nie mają prawa się do nas wtrącać. Jak się okazało, nie docenił ich. Ojciec wpadł we wściekłość i rozmawiał z Billem lodowatym tonem. Matka niemal zemdlała. – Straciłeś rozum? Z córką górnika? Naćpałeś się? 37
Steel_Po kres_czasu.indd 37
2013-08-08 19:34:29
Jego bracia błagali go, aby nie łamał rodzicom serc. Powiedzieli, że Jenny to miła dziewczyna, ale nie powinien się z nią żenić. Twierdzili, że to tylko zauroczenie i że mu przejdzie, kiedy jednak zapewnił ich, że jest jak najbardziej poważny, jego brat Peter wyszedł gwałtownie z pokoju, trzaskając drzwiami, powiedziawszy mu przedtem, że całe życie był dziwakiem, a teraz udowodnił, że jest całkiem stuknięty. Tom zachował się bardziej powściągliwie, jednak wyraźnie był tego samego zdania. Na wiadomość o jego ślubie bracia zareagowali w taki sposób, jakby im oznajmił, że wstępuje do klasztoru albo ma zamiar odciąć sobie głowę. W ich rodzinie nikt nigdy nie poślubił osoby spoza wyższych sfer, nikogo, kto nie należał do arystokracji od niepamiętnych czasów. Bill nie powiedział Jenny, jak źle jego rodzina przyjęła wiadomość o ich zaręczynach, a ich okropne zachowanie przekonało go, że postępuje słusznie i że nie powinien zwlekać ze ślubem. W Święto Dziękczynienia powiadomił rodzinę, że w styczniu Jenny i on zamierzają wziąć skromny ślub. Postanowili pobrać się w Nowym Jorku, w malutkim kościele, który bardzo im się podobał. Z Filadelfii miały przyjechać mama i babcia Jenny. Po ślubie był przewidziany lunch. Matka Billa wybuchnęła płaczem, a Bill ucieszył się w duchu, że Jenny tego nie słyszy. Pojechała do Filadelfii i on sam miał przekazać swojej rodzinie wiadomość o ślubie. Dla Billa był to przykry weekend. Rodzice nie próbowali go odwieść od małżeństwa, ale postarali się dać mu odczuć, jak bardzo cierpią. W niedzielę powiadomili go, że po ślubie urządzą dla nich w swoim domu 38
Steel_Po kres_czasu.indd 38
2013-08-08 19:34:29
uroczysty lunch, pod warunkiem że przyjęcie będzie niewielkie. Nie chcieli zbojkotować ceremonii, aby nie stracić syna, ale Bill miał poczucie, że planowanie jego pogrzebu sprawiłoby im mniejszy ból. Cała rodzina traktowała jego ślub z Jenny jak tragedię. Był psychicznie wykończony, gdy wieczorem wrócił do domu. Oszczędził Jenny szczegółów, powiedział jej jedynie o lunchu, który rodzice zamierzali urządzić po ich ślubie. Jenny spędziła ten weekend, projektując z babcią i mamą swoją suknię ślubną. Chciała, aby była bardzo prosta, ale zjawiskowo piękna. We trzy uzgodniły, że będzie misternie wykończona niezwykle delikatnym haftem i malutkimi perełkami naszytymi na starej koronce. W Paryżu taka suknia kosztowałaby majątek, a Jenny będzie w niej cudownie wyglądać. Ślub przebiegł zgodnie z przewidywaniami. Bill i Jenny promienieli ze szczęścia w małym kościółku pośród niewielkiego grona przyjaciół. Mama i babcia Jenny cieszyły się szczęściem Jenny, jednak martwiły się z powodu jej niemiłych teściów. A członkowie rodziny Billa postarali się, aby na wszelkie sposoby okazać chłód Jenny i jej rodzinie. Podczas lunchu wygłosili powściągliwe toasty, aż nazbyt wyraźnie świadczące o ich dezaprobacie. Bill i Jenny poczuli ulgę, gdy już było po wszystkim. Zaraz po ślubie wyjechali na tydzień na Bahamy, gdzie było im cudownie. Po powrocie Billa do pracy atmosfera w kancelarii nie należała do przyjemnych. Ojciec i bracia traktowali go jak odszczepieńca i nigdy nie mówili o jego żonie, jakby w ogóle nie istniała. I rzeczywiście pragnęli, aby zniknęła z życia Billa. 39
Steel_Po kres_czasu.indd 39
2013-08-08 19:34:29
To ułatwiło Billowi podjęcie kolejnej decyzji, gdy ukończył trzy kursy teologiczne. Jak to miał w zwyczaju, najpierw powiedział o wszystkim Jenny. Przed podjęciem tak poważnego kroku chciał się upewnić, że ona to aprobuje. Miał zamiar wstąpić do seminarium duchownego, uzyskać dyplom magistra teologii i zostać duchownym Kościoła episkopalnego. Rozeznał się już w możliwościach i wiedział, że mógłby studiować na Columbii. Studia zajęłyby mu trzy lata, albo cztery lub nawet pięć, gdyby je przeciągnął. Pragnął odejść z kancelarii ojca i chodzić na zajęcia dzienne. Była to poważna decyzja i całkowita zmiana drogi życiowej. Nie miał pojęcia, jak zareaguje Jenny, ale był pewien, że nareszcie odnalazł coś, co dawało mu satysfakcję. – Uważam, że mam powołanie – powiedział z zakłopotaną miną. – Wiem, że brzmi to pompatycznie. Ale pasjonowało mnie wszystko, czego uczyłem się przez ostatni rok. Dużo się nad tym zastanawiałem i jestem przekonany, że to właściwa decyzja. Nie wiem tylko, czy chciałabyś być żoną pastora. – Było widać, że jest zdenerwowany. Jenny uśmiechnęła się do niego czule. – Czy będąc pastorem, będziesz mnie nadal kochał? – zapytała spokojnie. – Bardziej niż kiedykolwiek – odrzekł i pocałował ją. – Czy będziesz się sprzeciwiał mojej pracy w tak banalnej dziedzinie jak moda? Wyglądała na zaniepokojoną i Billa zaskoczyło jej pytanie. 40
Steel_Po kres_czasu.indd 40
2013-08-08 19:34:29
– Oczywiście, że nie, głuptasku. Jestem dumny z tego, co robisz. Gdy zostanę pastorem, na pewno nie zmienię się w świętoszkowatego moralizatora. Chcę czynić dobro na świecie, bo czuję, że to moja właściwa droga życiowa. – Ja też tak uważam – powiedziała z czułością – i też jestem z ciebie dumna. Myślę, że to wspaniały pomysł, jeśli tego pragniesz i daje ci to radość. Masz tysiąc procent mojego wsparcia. Zawsze mógł liczyć na jej wsparcie i miało to dla niego największe znaczenie. Powiedział jej, że zamierza odejść z rodzinnej kancelarii adwokackiej. Zmartwiła się, że ten krok będzie wstrząsem dla jego rodziny i może spowodować poważny rozdźwięk pomiędzy nim a jego ojcem i braćmi. – Jestem na to gotowy – oznajmił spokojnie. Zadawanie sobie pytań o to, co chciałby robić, i podjęcie poważnej decyzji życiowej pozwoliło mu lepiej poznać samego siebie, wzmocniło go i nauczyło dojrzałości. Jenny nigdy dotąd nie widziała, żeby był tak spokojny i pewny siebie. Dla nich obojga było oczywiste, że Bill podjął właściwą decyzję. Gdy Bill powiedział ojcu i braciom, że odchodzi z firmy, zareagowali w sposób, który Bill bezbłędnie przewidział. Oznajmił, że jest przekonany, iż ma powołanie, a oni uznali to za objaw niedojrzałości i nieodpowiedzialności. Każdy mężczyzna w rodzinie Sweetów był prawnikiem i nigdy żaden nie odszedł z kancelarii, żaden też nie został duchownym. Peter, brat Billa, 41
Steel_Po kres_czasu.indd 41
2013-08-08 19:34:29
oświadczył mu, że jest chory psychicznie, a Tom miał urażoną minę. I na dodatek wszyscy obwiniali Jenny. Bill odszedł z kancelarii w lutym, a w marcu rozpoczął studia magisterskie na Columbii. Nigdy nie wracał myślami do przeszłości i ani przez chwilę nie żałował swojej decyzji, choć jego rodzina odnosiła się do niego, jakby robił coś szalonego, a nawet wstydliwego. Konsekwentnie realizował swój plan i mając cały czas wsparcie Jenny, wydłużył studia do pięciu lat. Tego wieczoru, gdy oboje jechali na drugi pokaz, przy którym Jenny pełniła funkcję konsultantki, Billowi zostało pięć miesięcy do uzyskania dyplomu z teologii. Wkrótce miał zostać pastorem. Jenny cały czas go wspierała i dodawała mu otuchy, podobnie jak robił to on, gdy odeszła z „Vogue’a” i zaczęła konsulting. Studiując, odkrywał w sobie pokłady tolerancji i współczucia. A znajdujące się w programie studiów psychiatria i psychologia pomagały mu w lepszym rozumieniu człowieka. Poradnictwo duchowe pociągało go bardziej niż „suche” dziedziny teologii, takie jak historia Kościoła czy studiowanie Biblii, choć one również go interesowały. Ale jego największą pasją było wychodzenie do ludzi i niesienie im pociechy. Jenny była dumna z tego, jak bardzo Bill dojrzał w ciągu ostatnich pięciu lat, a jako małżeństwo nigdy nie byli szczęśliwsi. Wszystko dobrze się układało w ich świecie. Babcia Jenny zmarła dwa lata po ich ślubie, a jej śmierć była dla Jenny wielkim ciosem. Trudno się jej było pogodzić z myślą, że babci już nie ma. Myślała o niej, planując uroczysty lunch z okazji ukończenia przez Billa studiów w czerwcu, 42
Steel_Po kres_czasu.indd 42
2013-08-08 19:34:29
i żałowała, że Thérèse nie może być z nimi. Z Filadelfii przyjechała jej mama. Helene nadal szyła sukienki dla swoich klientek, choć o wiele mniej wymyślne niż te, które wychodziły spod ręki Thérèse. Jednak Helene dobrze zarabiała i wiodła dostatnie życie. Zamierzali zaprosić rodziców Billa i Jenny postanowiła dopilnować, by jej teściowie nie zepsuli uroczystości tak, jak to zrobili z ich ślubem. Miał to być wielki dzień dla Billa i Jenny chciała, aby wszystko przebiegło pomyślnie. Zaczęła planować uroczystość z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Wysiedli z samochodu przed teatrem, który Pablo Charles wynajął na swój pokaz. Jenny była u niego poprzedniego dnia i do drugiej nad ranem układała plan całej imprezy – wszystko było pod kontrolą. Jeżeli był to chaos, to na pewno dobrze zorganizowany. Bill poszedł z Jenny za kulisy, gdzie ubierały się modelki. Połowa z nich była naga, ale Bill już tego nie zauważał. Był do tego widoku tak przyzwyczajony, tak często widywał nagie ciała, że nie robiły na nim żadnego wrażenia, poza tym modelki były tak wychudzone i większość z nich tak młoda, że nawet nie wydawały mu się kobietami. Większość dziewcząt pracujących na wybiegu miała piętnaście–siedemnaście lat. Gdy weszli, Pablo gorączkowo przyszywał do sukienki stojący haftowany kołnierzyk. Rzucił Jenny nerwowe spojrzenie. – Ten pierdolony kołnierzyk przywieźli od hafciarki dopiero dziesięć minut temu. I oni myślą, że zdążę na czas? Był tak zdenerwowany, że Jenny powiedziała mu, że sama się tym zajmie. Przywołała jedną z kobiet robiących ostatnie 43
Steel_Po kres_czasu.indd 43
2013-08-08 19:34:29
poprawki i pokazała jej, jak ma przyszyć kołnierzyk. Stwierdziwszy, że kobieta nie daje sobie rady, sama przyszyła go szybko i fachowo, po czym poszła sprawdzić inne przygotowania. Wszystko przebiegało według planu i choć Pablo był kłębkiem nerwów, Jenny była pewna, że jego pokaz okaże się sukcesem. Pablo, młody, niezwykle utalentowany Portorykańczyk, był gwiazdą, która narodziła się w ostatnich dwóch latach przy znacznej pomocy Jenny. – Nie pękaj – powiedziała do niego, gdy go ponownie zobaczyła. – Wszystko jest już prawie gotowe, a pokaz zapowiada się rewelacyjnie. Możesz mi wierzyć. Bill obserwował ją, gdy krążyła za kulisami i rozwiązywała problemy, zachwycony nią jak zawsze. Była magikiem i za każdym razem wyciągała króliki z kapelusza. Zanim odszedł, by zająć miejsce na widowni, pocałował ją. Cieszył się, że może z nią być i wspierać ją tak, jak ona wspierała jego. – Do zobaczenia po pokazie. Rzuć ich na kolana! – szepnął do niej i poszedł odszukać swoje miejsce wśród właścicieli butików i przedstawicieli prasy. Rozpoznawał już większość z nich, a z niektórymi lubił rozmawiać. Interesowali go ci ludzie, ale największą przyjemność sprawiało mu przekonywanie się, jak bardzo Jenny jest szanowana w swej branży. Szacunek ten był zasłużony. Była utalentowana i ciężko pracowała. Wspięła się na szczyty wyłącznie dzięki własnej pracy i uporowi. Córka górnika z Pittston w Pensylwanii została gwiazdą w świecie mody. Jedenaście lat 44
Steel_Po kres_czasu.indd 44
2013-08-08 19:34:29
zajęło jej osiągnięcie obecnej pozycji zawodowej, a do tego należy jeszcze doliczyć trzy lata w Parsons. Była to długa, ciężka i konsekwentna wspinaczka na szczyt. Usiadłszy na widowni, wciśnięty pomiędzy właścicieli butików z Midwest, rozmyślał o Jenny i uśmiechał się do siebie. Był szczęśliwym człowiekiem, bardzo zakochanym w swojej żonie. Oboje robili to, co było ich życiową pasją. Osiągnęli szczyt marzeń, do pełni szczęścia brakowało im tylko własnej rodziny. Często o tym rozmawiali. Jednak na razie dary, które otrzymali od losu, wydawały im się aż nadto wystarczające.
Steel_Po kres_czasu.indd 45
2013-08-08 19:34:29
ABSOLUTNA KLASYK A POWIEŚCI OBYCZAJOWEJ Czy wierzysz, że jeśli dwie osoby są sobie przeznaczone, to zawsze i wszędzie się odnajdą? Czy wierzysz, że naprawdę kochamy tylko raz? Jenny od pierwszego spotkania z Billem czuła, że z tym mężczyzną spędzi resztę życia. I kiedy po kilku latach małżeństwa stanęła wobec trudnego wyboru między karierą a rodziną, nie wahała się ani przez chwilę. Jej decyzja nie pozostała jednak bez konsekwencji. Czterdzieści lat później w ręce Roberta wpada książka napisana przez tajemniczą Lillibet. Mężczyzna zakochuje się w powieści… a także w dziewczynie, której nigdy nawet nie widział. Kiedy się spotkają, prawda o jej pochodzeniu wprawi Roberta w zdumienie.
© Brigitte Lacombe
Dwie pary, cztery de dekady i łącząca je tajemnica.
Danielle Steel jest autorką ponad 120 książek przetłumaczonych na 43 języki i wydanych w 69 krajach, matką dziewięciorga dzieci i założycielką dwóch fundacji charytatywnych. Pokochały ją miliony kobiet na całym świecie.
Cena 34,90 zł