BRAMA DOSTATNIA
55
••• SZCZECIN… / TOMASZ DOSTATNI OP Od kilku dni uczę się Szczecina, gdzie wylądowałem po 20 latach mieszkania w Lublinie. Tak jest w zakonie, a u dominikanów również, że przenoszą człowieka czasami gdzie indziej. Pytany przez media dlaczego do Szczecina, bo to bardzo daleko od Lublina, ukułem sobie odpowiedź, że lepiej do Szczecina niż np. na drugi świat, zawsze to jednak bliżej. Choć jako człowiek religijny, muszę pamiętać, że ten drugi, inny świat, to jednak zawsze świat lepszy i szczęśliwszy. Ale Pan Bóg chce mnie jeszcze trochę tu potrzymać, więc teraz w Szczecinie. A dlaczego? Bo dalej już nie można, bo dalej już morze i niemiecka granica. Czyli uczę się Szczecina. Kilka miłych odkryć w ramach spacerów bez planu. Ulica Tadeusza Mazowieckiego była jakże miłym zaskoczeniem. Także dom, a właściwie miejsce po domu, gdzie urodziła się późniejsza caryca Katarzyna II. Tablica upamiętniającą żydowską szkołę podstawową z lat 1946-69, budynek znajduje się stosunkowo niedaleko od naszego klasztoru. Te miejsca odkryłem idąc, tak sobie ulicami, w ramach wieczornego spaceru. Gdy wyjeżdżałem z Lublina, Tomek Pietrasiewicz mówił mi o wielkim transporcie szczecińskich Żydów wywiezionych w 1940 roku do Lublina i na Lubelszczyznę. Już tu na miejscu czytałem o tym artykuł w Gazecie Wyborczej, który ukazał się w tych dniach. Czyli to historia wciąż żywa, albo chce się dziś ją przypomnieć, w kontekście upamiętnienia Żydów, zamordowanych przez nazistowskie Niemcy. Ta deportacja z lutego 1942 roku jest dosyć dobrze opisana przez duński dziennik „Politiken”, którego korespondent właśnie wtedy przebywał w Szczecinie. Pisał on, jak esesmani otoczyli dwa żydowskie domy opieki: Ponieważ chorzy i starzy nie byli w stanie samodzielnie iść, na dworzec kolejowy dostarczono ich na noszach. Dziś komentuje to polski dziennikarz: Deportowanym pozwolono zabrać tylko podręczny bagaż, a wcześniej musieli podpisać oświadczenie o zrzeczeniu się majątku. Prawie wszyscy zginęli w niemieckich obozach na terenie okupowanej Polski. Szczecin postanowił ich upamiętnić. I o tej instalacji, pomniku teraz się w Szczecinie dyskutuje. Ci Żydzi wywiezieni w lutym 1940 roku trafili do gett w Piaskach, Bełżycach i Głusku. Esesmani rozdzielili przebywające tam rodziny. Chorzy zostali rozstrzelani na miejscu. Innych wywieziono do obozów, gdzie stare kobiety i dzieci poszły do komór gazowych. Z deportowanych ze Szczecina Żydów wojnę przeżyło kilkunastu. Na pierwszy rzut oka, bo takie mam dopiero po kilku dniach doświadczenie, miasto to zachwyca dużymi bulwarami i dużymi pustymi przestrzeniami, zabudowywanymi od lat nowoczesną i bardzo różną architekturą. Oraz powrotem do planu urbanistycznego, niemieckiego ze słynnymi rondami, począwszy od tego, nazywającego się teraz plac Grunwaldzki. Uczę się Szczecina, poznaję miasto i zaczynam poznawać ludzi. Moi przyjaciele umawiają mnie ze swoimi znajomymi, którzy pokazują mi miasto i pozwalają poznać siebie. A ludzie w relacjach zawsze są najważniejsi i najciekawsi. Szczecin ma oczywiście i wiele innych poziomów, ale to dopiero początek. Będę o tym pisał do ZOOM-a w kolejnych miesiącach.