78
BE I CACY
••• CIEMNA WODA / KOZIARA TARARARA Stało się tak, że prosto ze „Świętego Spokoju” trafiłem do „Ciemnej Wody”. Pierwszy to bar z piwem i muzycznym winylowym wyszynkiem, a drugie to tytuł widowiska teatralnego prezentowanego w Teatrze NN. Trochę poczułem się jak w ruskiej bani, gdzie pobyt w gorącej kąpieli kontrastuje się skokiem do lodowatej przerębli. „Ciemna Woda” – współczesny dramat, napisany przez dwie siostry ukrywające się pod łacińską nazwą muchomora czerwonego zagrany przez naprędce zmontowaną trupę teatralną pod dowództwem Arkadiusza Ziętka i Witolda Dąbrowskiego. Loł Badżet Szoł – czyli jak za drobne piniędze zrobić porządne dziwowisko teatralne. Nie wiem czy skromny budżet na realizację przedsięwzięcia był kwestią wyboru czy jego braku, ale okazał się być kluczowy w jego inscenizacji. Otóż, oprócz dwóch żywych aktorów analogowych, reszta trupy to trupy. Kilkanaście manekinów żywcem wyjętych z witryn sklepowych odgrywa pozostałe postaci dramatu, a głos z paszczy zastąpiono głosem z taśmy. Po pierwsze, sztywniakom nie trzeba płacić umowy o dzieło rozbudowanej zusem zdrowotnym, po drugie, organizacja wędrownego teamu nie jest tak upierdliwa jak w przypadku żywych organizmów, a po trzecie, głos z taśmy, jak wszyscy doskonale wiemy, choćby z odsłuchu m.in. Digital Sowa Records Sp. z o.o., ma dużo większą siłę kreowania rzeczywistości niż jakiekolwiek wypowiedzi na żywo. Wykorzystanie w spektaklu bezdusznych postaci nie jest nowatorskie, ale w tym przypadku uruchomiło wiele innych dramatycznych skojarzeń, które musiałem zabrać ze sobą na wynos. To się naprawdę nie wydarzyło / nie ma takiej wsi na mapie / jak nasza / w ogóle nie ma takich ludzi jak my... – zabrzmiało na dzień dobry ze sceny, podobnie jak w Ubu Królu – W Polsce, czyli nigdzie. A może to jednak się zdarzyło w ulubionym przez Andrzeja Bursę małym miasteczku, może w większej wsi, w której mieszkają jacy tacy Polacy, pędzący swój senny żywot Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata, czy w byle pipidówie, w której klasyczna fuzja Pana, Wójta i Plebana zarządza stadem swoich wasali. No i w tym miejscu-niemiejscu, co by marazm przednówka ożywić, ksiądz występuje z inicjatywą wystawienia misterium pasyjnego. Trzeba rozdzielić role wśród notabli i lokalnej gawiedzi, bo historia lubi się powtarzać i nic tak ludzi nie podnieca, jak ponowne ukrzyżowanie Jezusa Chrystusa. Podczas prób nad Pasją w kościele, ni stąd, ni zowąd, pojawia się grupa nietutejszych, nienaszych, ciemniejszych, Niepolaków, którzy wzbudzają wśród lokalsów poważny niepokój... Nie będę spojlerował, co wydarzyło się dalej, może o tym co się wydarzyło dowiemy się z radia, gazety albo telewizji? Pozostaje tylko pytanie, z którego radia? Z której gazety? Z której telewizji? Obecnie zmieniając częstotliwość zmieniamy również równoległą rzeczywistość. Całkiem nieprzypadkowym przypadkiem literacka fikcja skleiła się z rzeczywistością. Polecam tę inscenizację do osobistego wglądu, bo w nim jak w lustereczku będziemy mogli zobaczyć własną postawę i wybrać sobie zombie-manekina, którego moglibyśmy sobą ożywić.