2 minute read

Moja płyta roku

Next Article
Na ludową nutę

Na ludową nutę

MOJA PŁYTA ROKU Wędrówka w czasie z panem Zbyszkiem

Opracowanie: Rafał „Zielak” Zieliński

Advertisement

Może jakieś podsumowanie płytowe 2016? A może twoje ulubione, polecane? - zasugerował naczelny „Magazynu Folk24”, pytając o nowy felieton. Do głowy przyszedł mi wtedy tylko jeden krążek. Zero wątpliwości w temacie „płyta roku”. Krakowa - tytuły, jak „Jadąc Zakopianką”, „Poseł

Wrocław, rok 1998, nieistniejący już sklep muzyczny. Spotykam Wojtka Siwka, dziennikarza, organizatora koncertów, menagera, człowieka-instytucję w miejscowym jazzie. Znamy się już kilka lat i w ciemno biorę polecane przez niego płyty: lubię folk, więc daje mi jazzmanów czerpiących z niego. Pili Pili, Pharoah Sanders, Ivo Papazov, Ahmed Abdul-Malik i inni... Nie wiem, jak mój studencki budżet wytrzymał te zakupy. Ale warto było.

No więc mamy 1998: - Słyszałeś nowego Namysłowskiego? Ma nominację do Fryderyka - mówi Siwek. Odsłuchuję „Dances”, od razu kupuję. Odjazd! Zmieszane z jazzem tango, charleston i samba, węgierskie klimaty oraz - zaskoczenie - krakowiak, mazurek, oberek i fantastyczny „Kuyaviak Goes Funky”. Katowałem krążek tygodniami. Potem usłyszałem to na żywo, zdobyłem autografy. pierwszym przesłuchaniu krążka. Każdemu życzę

Do dziś to jedna z ważniejszych dla mnie płyt - pokazała, że polska muzyka ludowa może być inspiracją dla tak znamienitych postaci, jak legenda jazzowego saksofonu Zbigniew Namysłowski.

Mamy 9 września 2016 roku, czyli... 77. urodziny - Yes!” jego kwintetu. Utwory częściowo poznałem na koncertach i w sieci, ale słuchając krążka czuję dreszcz: wróciły wspomnienia sprzed kilkunastu lat, gdy maltretowałem „Chrząszcz Brzmi w Krakowie”, „Mazurka Uborka”, „Taniec Dudziarza”, „Gogoszary” czy „Bop-Berka”. Bo „Polish Jazz - Yes!” to te same klimaty - to trudny, ale znakomicie zaranżowany i perfekcyjnie zagrany materiał pełen skomplikowanych rytmów i zmian tempa, różnych skal, polifonii i nieoczywistych harmonii. Ale całość brzmi lekko, przystępnie, nawet tanecznie, a niektóre numery, jak „Nie O’krzesany”, są wręcz pełne humoru. Nie brak solówek instrumentalistów, a na pierwszy plan wybijają się nawiązania do melodii z Podhala, Mazowsza czy okolic Mazur”, „Chór z gór” i „Mistrz oberka” mówią wszystko. Warto podkreślić, że to nie opracowania melodii ludowych, ale napisane od zera kompozycje Namysłowskiego, pełne inspiracji folklorem. I tak jak „Dances” nie jest to płyta stricte polska - orientalnie brzmią choćby „Abra-besqua” i „Ślepa komenda”.

Tak, „Polish Jazz - Yes!” to moja płyta roku. Panie Zbigniewie! Dzięki wielkie za tę wycieczkę w czasie. Bo muzyka to nie tylko nuty, to emocje, wspomnienia, obrazy. A te do mnie wróciły już przy Namysłowskiego. Premierę ma płyta „Polish Jazz

takich „płyt roku”.

Są na płycie też pewne nie-muzyczne smaczki. Otóż za perkusją siedzi Grzegorz Grzyb, który brał udział w nagraniu „Dances”, a w kilku utworach gra basista Paweł Puszczało, muzyk mający na koncie współpracę z zespołem Shannon. Fajnie, prawda?

This article is from: