6 minute read
Takie fajne chłopaki
from Magazyn FOLK24 1/2017 (8)
by A-Press
TAKIE FAJNE CHŁOPAKI Banana Boat – marzenia są dla odważnych
Tekst: Kamil Piotrowski | Zdjęcia: Basia Wójcik, Kamil Piotrowski
Advertisement
Wszystko zaczęło się, od spotkań z gitarmi, śpiewnikami na zebraniach Szkolnego Koła Ligi Morskiej w IV LO w Sosnowcu. By móc zrealizować pewne marzenie – rejs do Islandii – powołali do życia wokalno-instrumentalny zespół muzyczny. Grupa, jako Jack Steward, pojawiła się nawet na festiwalu „Tratwa” w 1993 r. w Katowicach. Niestety, nie udało się, ani wygrać „Tratwy”, ani zebrać funduszy na rejs. Pozostało śpiewanie.
Zespół poznałem bliżej na początku XXI w. gdy trafiłem do redakcji Portalu Szantymaniak, który część z nich założyła. Tak jak wielu innych, tak i mnie zarażali pozytywną energią. Byłem, i nadal jestem, pod wielkim wrażeniem tego co i jak robią. Nie raz im zazdrościłem pomysłów, miejsc, które odwiedzili, tego, jak się tym wszystkim bawią. A oni tak od ponad dwóch dekad.
Jaki to gatunek?
Nazwa zespołu zainspirowana jest tytułem tradycyjnej szanty z Trynidadu, spopularyzowanej przez Harrego Belafonte, a później przez sławną scenę z filmu „Beetlejuice”, Banana Boat Song, czyli „Day-Oh! ”. Ta piosenka stała się utworem flagowym zespołu i jest z nimi od samego początku. Od początku działalności bowiem, inspirowali się tradycyjnym folkiem morskim (maritime folk) i uczyli się go od swoich mentorów, zespołów Stare Dzwony i Cztery Refy. Potem przyszły bardziej skomplikowane aranżacyjnie inspiracje od Ryczących Dwudziestek i zespołu Tonam and Synowie (i nieszantowy repertuar). Jednak, w zasadzie już od 2004 r. trudno o nich mówić „zespół szantowy”, bo w repertuarze tych tradycyjnych szant było coraz mniej, choć inspi-
racje żeglarstwem, morzem trwają do dziś. Ich początki świetnie obrazuje pierwsza (jak dotąd jedyna) płyta studyjna z morskim repertuarem – „A morze tak, a może nie”, z 2005 r.
Dziś wykonują coś pomiędzy folkiem, a jazzem, pomiędzy tradycją, a nowoczesnością. Odstąpiwszy od „szantowych archiwów”, piszą własne teksty, tworzą własne melodie i aranżacje. Całkowicie autorska jest już EP-ka „Aquareal” (z 2016 r.), zapowiadająca nową płytę, a ta powinna ukazać się wreszcie w tym roku.
Monolit
Jako grupa a cappella Banana Boat, w składzie: Maciej Jędrzejko, Paweł „Konik” Konieczny, Aleksander Kleszcz i Karol Wierzbicki, zadebiutowali w kawiarni „Basztowa” w Olsztynie w 1994 r., zaraz potem znów stanęli na deskach wspomnianej „Tratwy”, i tym razem ją wygrali. W ciągu dwóch lat szli jak burza, wygrywając wszystkie możliwe festiwale piosenki żeglarskiej, a potem poszli na studia i… zniknęli. Gdy wrócili, pod koniec w 1996 r., to już z nowym
składem, który od tamtej pory zmienił się tylko raz, kiedy w 2009 roku, do piątki wesołych chłopaków, Maćka, Konika, Pawła Jędrzejko, Michała Maniary i Tomka Czarnego, dołączył szósty, Piotr „Qdyś” Wiśniewski.
Nienormalni
Ich ponad dwudziestoletnia droga na t.zw. „szantowej scenie”, to ciąg autentycznych sukcesów, ale też niezwykłych projektów i „nienormalnych” zdarzeń.
Bo czyż normalnym jest, że zespół, zaczynający przygodę, spóźnia się na własny koncert na najważniejszym festiwalu żeglarskim w Polsce („Shanties”), będąc kilkadziesiąt metrów od sceny (zagadali i zapomnieli się w zakulisowych śpiewankach)?! Mimo, że nie mogli już wystąpić, nie stracili swojej szansy, wręcz przeciwnie (wciśnięto ich na scenę dzień później, w jakiejś dziurze programowej, bo „to takie fajne chłopaki”). Czy normalnym jest przelot na koncert z południa Polski na północ dwupłatowcem AN-2? A oni polecieli, gdy musieli szybko, ze ślubu przyjaciela dotrzeć na festiwal w Białymstoku, bo i tu, i tu na nich liczono. Czy normalnym jest wreszcie, że zespół szantowy śpiewa na imprezie techno? Gdy na plakacie imprezy zobaczyli nazwę „Banana Boys” nie mieli wyjścia.
Takich „wypadków” mają na koncie sporo.
Kreatorzy
Swój ogromny entuzjazm do śpiewania (szant, folku, jazzu, czegokolwiek) przelewali nie tylko na innych, ale też na imprezy, które organizowali lub współorganizowali. Przez sześć lat w Łaziskach Górnych (do 2007 r.) mieli swój festiwal „Zęzę”. Wymyślili też koncepcję i program, stawianego przeze mnie do dziś za wzór, festiwalu „Euroszanty&Folk” w Sosnowcu czy wreszcie, z czego są najbardziej dumni, wspólnie z ogromną rzeszą ludzi, rozkręcili wielki koncert charytatywny „Szantymeni Szantymenom - Zobaczyć Morze” i współtworzyli koncep-
cję potrójnego (sic!) albumu-cegiełki, który przy okazji tego koncertu się ukazał.
Wędrowcy
Zagrali już ponad 600 koncertów co, dla zespołu nie parającego się zawodowo muzyką, jest sporym wyzwaniem. Byli m.in. w Irlandii, USA, Holandii, Francji, Włoszech, Czechach, zaliczyli też dwie trasy po Kanadzie. Ich śladami szli potem inni, bo młodszym zawsze pomagali. Są jedynym jak dotąd zespołem sceny żeglarskiej, który pojawił się na Liście Przebojów Trójki. Singiel pt. „Little Look”, nagrany z wielką gwiazdą muzyki irlandzkiej – Eleanor McEvoy (bo się z nią zaprzyjaźnili), na LP3 zajął 11 miejsce! Wystąpili z nią później na koncercie w Studiu im. Agnieszki Osieckiej w Trójce, gdzie zaśpiewali na jubileuszu 25-lecia Carrantuohill.
Występowali też na scenie z największymi szantymenami – Anglikami Johnnym Collinsem i Jim’em Mageean’em, Irlandczykiem Patem Sheridanem czy z kanadyjskim pieśniarzem – Claud’em Michaud.
Co to jest sukces
Gdy zapytałem Maćka Jędrzejko, frontmena grupy o to, co uważa za największy sukces zespołu, to bez wahania odpowiedział:
– „Nasza historia to LUDZIE, których spotkaliśmy. Na początku bardzo nam pomogli - Ewa Barańska, Krzysztof Bobrowicz, Agnieszka Krajewska, Ela Minko, Mirek Kowalewski. Zęzy nie byłoby bez załogi MDK w Łaziskach Grn., Euroszant bez Wojtka Ptaka i Agencji Gama, Zobaczyć Morze i wielu innych projektów bez m.in. Tomka Honkisza, Krzyśka Kłosa, Jacka Parzycha, Marka Majewskiego, Pereł i Łotrów, Danielle Lopin i mógłbym tak wymieniać długo. To nasze rodziny, przyjaciele, fani, znajomi, sprawiają, że widzimy sens w tym co robimy i od ponad 20 lat sprawia nam to ogromną frajdę”.
Dwadzieścia lat razem
W tym roku, podczas Festiwalu „Kopyść” w Białymstoku, który jak piszą jest dla nich bardzo ważny, Banana Boat obchodzili oficjalnie swoje dwudziestolecie. Sam nie wiem czy to rok za późno, czy rok za wcześnie, bo początków mieli kilka, najważniejsze, że w niezmienionym składzie działają do dziś, a to bardzo rzadko jest zespołom dane.
Paweł Jędrzejko, tekściarz i z racji znajomości kilku języków, spec od spraw kontaktów zagranicznych zespołu, na pytanie czy 20 lat to dużo dla integracji, tak odpowiada:
– „Kilkanaście odwiedzonych krajów i setki tysięcy przejechanych wspólnie kilometrów, setki hoteli, scen i kolosalne bogactwo wspólnych doświadczeń - to coś, co cementuje relacje. Wspólnie cieszyliśmy się z narodzin dzieci, wspólnie opłakiwaliśmy śmierć najbliższych, kibicowaliśmy sobie nawzajem przy kolejnych etapach zawodowego rozwoju, bawiliśmy się na weselach, wspieraliśmy się przy rozwodach. Przez wszystkie te lata nauczyliśmy się siebie nawzajem: znamy nasze wady i zalety. Jesteśmy faktycznie przyjaciółmi, bo beczek soli już skonsumowaliśmy co najmniej kilka”.
XXXIII Festiwal Kubryk 26-27.05.2017 Łódź
Jeden z najbardziej zasłużonych, i najbardziej tradycyjnych festiwali morza w Polsce. Jeśli słuchać szant, prawdziwych morskich pieśni pracy, to tylko tu, bo wykonuję je na Kubryku sami mistrzowie. W tym roku do Łodzi zjadą m.in. Flash Creep, Mechanicy Shanty, North Cape, North Wind, Old Marinners, Poszedłem na Dziób, Ryczace Dwudziestki, Sąsiedzi, Wikingowie. Dowodzą jak zawsze Cztery Refy.
www.kubryk.szanty.pl
II CzarnOFF Fest 9-11.06.2017 Rudawy Janowickie
To już druga edycja festiwalu muzycznego odbywającego się w połowie czerwca na obszarze Przełęczy Rędzińskiej w Rudawach Janowickich, nieopodal Czarnowa. Ideą wydarzenia jest zrzeszenie ludzi ceniących piękno przyrody, a także różnorodną muzykę, począwszy od etnicznych brzmień afrykańskich bębnów, poprzez reggae, ska, muzykę świata po dub’owe i elektroniczne brzmienia. W tym roku zagrają m.in. SANGO, Obierek, Afrotuba i gospodarze – Foliba. Festiwal wypełnią też jam session, warsztaty jogi oraz pokaz fireshow.
www.folibamanagement.com
X Festiwal Ethno Port 8-11.06.2017 Poznań
Z okazji jubileuszowej 10. edycji Festiwalu organizatorzy złamali dotychczasową zasadę i zaprosili artystów, którzy już występowali na Ethno Porcie w minionych latach. I tak do Poznania przyjadą m.in.: DakhaBrakha z Ukrainy (EPP 2011), Driss El Maloumi z Maroko (EPP 2011), Felix Lajko Trio z Węgier (EPP 2013), Jambinai z Korei (EPP 2014), Balakke Sissoko z Mali (EPP 2011) i Iva Bittova z Czech (EPP 2009). Po raz pierwszy na ethnoportowej scenie staną: Bixiga 70 z Brazylii i Danyel Waro z Reunionu.