3 minute read

Do źródeł wrażliwości

DO ŹRÓDEŁ WRAŻLIWOŚCI „Kołysanki niedzisiejsze” Anety Strzeszewskiej

Tekst: Maciek Świątek | Zdjęcia: Robert Strzeszewski

Advertisement

Czy coś takiego jak „a a a, kotki dwa” może mieć jakieś znaczenie kulturowe? Kim jest babcia nucąca nad kołyską jakąś usypiankę? A przecież taki, pozornie nieistotny obrazek to kulturowa inicjacja, pierwszy kontakt małego człowieka z muzyką, początek wtajemniczenia w zaklęty krąg dźwięków i słów, poezję, literaturę, sztukę.

To właśnie wtedy rodzi się wrażliwość, kształtują podstawy, na których zbudowane będzie całe nasze przyszłe odczuwanie i postrzeganie owoców kultury. Powstaje też coś jeszcze, pokoleniowa więź, włączenie się w tradycję, w przekaz między dawnymi, a nowymi laty.

Taka właśnie świadomość legła u podstaw, zakończonego nagraniem płyty, projektu Anety Strzeszewskiej, zatytułowanego „Kołysanki niedzisiejsze”. Rodzinna sytuacja, w której spotkały się cztery pokolenia, nieznana piosenka zanucona przez babcię, stały się impulsem do szerokiej refleksji i początkiem dwuletnich poszukiwań. Nie muszę tłumaczyć, jak wielką rolę w folkowej twórczości odgrywa poszukiwanie korzeni, te na odnaleźć niezmienione, oryginalne dźwięki i słowa. W tym przypadku była to podróż w głąb ludzkiej pamięci, w obszary, które nieuchronnie pokrywa zapomnienie. Ile znamy polskich kołysanek? Te powszechnie znane można zliczyć na palcach jednej ręki. Okazało się jednak, że ta anonimowa w większej części twórczość jest znacznie większa, niż mogłoby się wydawać. W ciągu dwóch lat rozmów ze starszymi ludźmi, wizyt w domach spokojnej starości, Aneta Strzeszewska odnalazła ok. trzydziestu, w większo-

swoiste podróże do źródeł czasu, tam, gdzie możści nieznanych i zapomnianych kołysanek. Bywało i tak, że niektóre przetrwały we fragmentach w różnych częściach kraju i całość udawało się utworzyć właśnie z tych kawałków. To dość charakterystyczne dla twórczości, która przetrwała tylko w tradycji ustnej, podobnie jak pewne różnice w tekstach, zmieniających się z upływającym czasem. Zapewne wiele z nich, gdyby nie poszukiwania Anety, odeszłoby w mroki niepamięci.

Zebrany materiał był bardzo surowy, ale niezwykle bogaty, zarówno w melodie, jak i w treści. Wiele z niego wskazuje na dość odległy czas powstawania i z pewnością jest bardzo interesujące dla badaczy

zarówno folkloru jak i języka. Sporo tu, charakterystycznych dla kołysanek zdrobnień, ale i być może tylko jednorazowych spieszczeń. Kołysanki rządzą się swoimi prawami i czekają na osobne analizy i opracowania. Przypomina mi się w tym miejscu film „Songcatcher” o muzykolożce, odnajdującej w początkach XX wieku, w Appalachach, zapomniane pieśni, które przetrwały w regionie, odseparowanym od wielkiego świata. Tu, przeszło 100 lat później, mamy podobną sytuację, czas zatrzymany w prostych śpiewankach, niczym baśniowe dżiny, czekających na swojego odkrywcę. I rzeczywiście, kołysanki zebrane przez Anetę Strzeszewską odkrywają inne światy, paradoksalnie do swojego przeznaczenia rozbudzają ciekawość i intrygują potencjalnego badacza. Wydaje się, że to tylko początek wędrówki w krainę zapominanego dzieciństwa, naszego, ale i naszych babć, dziadków, pradziadków. Należy więc zacząć od ich wysłuchania. Każdego z nas poprowadzą zapewne zupełnie innymi ścieżkami, których końca nie sposób przewidzieć. Te piosenki trafiają bowiem w bardzo różne struny naszej duszy, często nie trącane od lat wczesnego dzieciństwa. Wśród trzynastu znajdujących się na płycie utworów znalazłem jeden, który kiedyś, kiedyś mi śpiewano i w moim przypadku ten powrót do wrażliwości z ponad już półwiecza był niezwykle

poruszającym przeżyciem. Sama płyta „Kołysanki niedzisiejsze” niewątpliwie zasługuje na uwagę, ale traktowana jako furtka do odchodzącego w zapomnienie świata, jest czymś znacznie więcej, niż tylko zbiorem piosenek dla dzieci. Dla dzieci, ale również dla dorosłych, dla tych, którzy dziecięcej wrażliwości nie utracili, albo dla tych, którzy daleko od niej odeszli. Powrót jest w ich przypadku niezwykle wzbogacający.

Okazuje się też, że poszukiwanie dawnych dóbr naszej kultury nadal ma głęboki sens. Nie wszystko jeszcze zostało odnalezione, dla wielu treści tradycji ustnej to mogą być ostatnie chwile istnienia w kulturze.

Oszczędna oprawa muzyczna, przy czym wcale nie banalna, prostota interpretacji, ale na tyle wyrafinowana, by trafiać nie tylko do dziecięcych uszu, czynią z „Kołysanek niedzisiejszych” płytę wartą zauważenia także ze względów artystycznych. Lokuje się ona w niszy muzycznej, w której niewiele jest konkurencji i jednocześnie pokazuje, że w obecnej dobie mocnych brzmień te wyciszające mają swoją szczególną wartość. Można mieć tylko nadzieję, że dzięki Anecie Strzeszewskiej repertuar mam i babć śpiewających swoim dzieciom znacznie się poszerzy, co będzie bardzo istotnym wkładem w fundamenty wrażliwości przyszłych pokoleń. Krążek niezwykle cenny, domagający się wręcz szerokiego udostępnienia. W świadomości tego płytę objął patronatem Rzecznik Praw Dziecka, Marek Michalak.

Aneta Strzeszewska, absolwentka Autorskiej Szkoły Muzyki Rozrywkowej i Jazzu im. Krzysztofa Komedy w Warszawie. Pracuje w szkole podstawowej „Szkoła marzeń” w Piasecznie. Debiutancka płyta „Kołysanki niedzisiejsze” powstała w rezultacie dwuletnich poszukiwań zapomnianych kołysanek. W ich efekcie na płytę trafiło 13 utworów (jeden w formie wideo). Producentami płyty są: Aneta Strzeszewska i Kacper Zasada, aranżacje: Kacper Zasada, a także: Wiktor Tatarek, Michał Kowalski, Zdzisław Kalinowski. Pozostali muzycy: Kamil Mikos, Natalia Wrochna, Elżbieta Drozdowska, Agata Wojciechowska, Damian Pietrasik, Tomasz Zieliński, Bartosz Nazaruk, Przemysław Kuczyński. Wydawnictwo Soliton, 2016

This article is from: