70
DOM ZMORBURAKA, ZE ZE ŚLEDZI tekst: Aga Kozak; zdjęcia: materiały prasowe Carla Warnera
wywiad
71
Dynia, która w baśni o Kopciuszku zmienia się w karetę, to drobiazg. Dla Carla Warnera materią jest kapusta, czosnek, jarmuż, sardynki, słowem wszystko, co da się kupić w sklepie spożywczym. Powstają całe krajobrazy, które Carl nazywa foodscapes. O tajnikach swojej pracy zgodził się porozmawiać z Agą Kozak
72
Carl Warner w swoim studiu – właśnie powstaje „Lettuce Seascape”. Na poprzedniej stronie gotowy pejzaż „Fishscape”. Inne efekty jego pracy możecie obejrzeć na stronie www.carlwarner.com
Gotujesz?
Uwielbiam. Nie tylko gotować, ale także eksperymentować w kuchni. Choć moim ulubionym daniem jest pieczona jagnięcina w marokańskich przyprawach, to w zasadzie jestem fanem włoskiej szkoły gotowania – liczą się dla mnie szybkość, prostota i świeżość składników. Na pewno jednak bardziej interesuję się fotografią niż jedzeniem: gdybym gotował tak chętnie, jak fotografuję – pewnie zostałbym szefem kuchni. A co wiedziałeś o gotowaniu, zanim zacząłeś robić swoje foodscapes?
Wiedziałem niewiele. Nauczyłem się jednak być tak kreatywny w kuchni, jak jestem w stu-
wywiad
diu. Co ciekawe, niektóre kompozycje, które tworzę, układając plan zdjęciowy, inspirują mnie do szukania nowych połączeń w kuchni. Nie mówię, że to zawsze działa, ale czasem to, co razem dobrze wygląda, również pasuje do siebie smakiem. Dlaczego zacząłeś tworzyć pejzaże właśnie z jedzenia?
Kiedyś fascynowałem się malar stwem sur realistów. Wśród tych, którzy mnie szczególnie inspirowali, wymieniłbym Rogera Deana, Patricka Woodroffe’a i Salvadora Dali. Jednak najsilniejszym motywem do działania była po prostu nuda; wyobraź sobie jedynaka ucieka-
73
CARL WARNER twórca tzw. foodscapes, czyli fotograficznych pejzaży stworzonych z jedzenia. Choć jako fotograf pracuje ponad 25 lat, jednak dopiero od 10 specjalizuje się w tego typu fotografii, która przyniosła mu światowy rozgłos oraz kontrakty od wielkich firm, takich jak Nestlé, Unilever czy General Mills. Jego zdjęcia wykorzystywane bywają w pracy z dziećmi – często pomagają leczyć zaburzenia jedzenia. Autor dwóch książek: „Carl Warner’s Food Landscapes” oraz „A World of Food”.
jącego od monotonii codziennego życia w twórczość: godzinami rysowałem fantazyjne krajobrazy. Pejzaże z jedzenia robię od dziesięciu lat, choć jako fotograf pracuję już dwadzieścia pięć. Naturalnie, przy podobnych pejzażach mógłbym pracować z czymś innym, np. ubraniami. Jedzenie jednak to naturalna materia, która pozwala stworzyć znakomitą imitację krajobrazu. To też tworzywo, z którym ludzie łatwo się utożsamiają, czują powinowactwo, wręcz bliskość. Jakie składniki najlepiej sprawdzają się na planie?
Wszystko, co zachowuje świeży wygląd przez co najmniej parę godzin. Więdnięcie i psucie się to duży problem, zwłaszcza kiedy w kompozycji musimy użyć np. świeżych ziół. Kolendra czy pietruszka, na przykład, wytrzymują zaledwie parę minut – dokładamy je więc do kompozycji dopiero na krótko przed zrobieniem zdjęcia. Lubię za to używać jar mużu, bo jest odpor ny, długo zachowuje świeżość i bardzo dobrze sprawdza się jako tło. Ile kosztuje taki plan zdjęciowy
Market, targu, na którym czasem kupujemy jedzenie do sesji. Kiedy mam czas, zapuszczam się do małych sklepików na Brick Lane czy do China Town na West Endzie. Jak w przypadku foodscapes wygląda sam proces twórczy?
Często pracujemy na zlecenie konkretnej fir my: na tę okazję mam zawsze przygotowane szkicowniki pełne gotowych rysunków i pomysłów. Wszystko może się okazać inspirujące: odwiedziny w ciekawym miejscu, zobaczenie jakiegoś pejzażu na filmie, w magazynie czy inter necie, a także spacer po targu czy wypad do restauracji. W tworzeniu pomaga oczywiście relaks – leżenie na kanapie z kieliszkiem wina i odpowiednią muzyką. Kiedy mam już wizję, kiedy w mojej głowie pojawi się pełny obraz – zaczynam zapisywać, rysować, przenosić pomysł na papier. Rysunek wyznacza plan sesji: pokazuję go mojej ekipie, która pomaga mi wszystko zorganizować. Jak długo powstaje plan?
Różnie: w zależności od tego, jak jest zróżnicowany, może to zająć ładnych parę dni.
ułożony z jedzenia?
Przeciętnie na składniki przeznaczam jakieś kilkaset funtów, ale różni się to w zależności od rozmiaru planu i tego, czy używamy składników bardzo ekskluzywnych bądź egzotycznych. Wiadomo, jeśli konieczny jest homar, kompozycja będzie droższa niż z samej kapusty. Teraz nauczyłem się też wypełniać scenografię dużą ilością styropianu, żeby uniknąć niepotrzebnego mar nowania jedzenia. Co dzieje się z produktami, które zostają po sesji?
Większość rozdzielamy wśród ekipy. Jeśli mamy naprawdę dużo jedzenia, to oddajemy je do schroniska dla bezdomnych. Sam kupujesz to wszystko, czego potrzeba do ułożenia kompozycji?
Kiedy znajdę dobrego dostawcę, ufam mu. Czasem jednak kupuję sam, wtedy szukam najlepszych, najświeższych składników. Moje studio mieści się blisko londyńskiego Borough
Po co właściwie robisz foodscapes?
Bo lubię rozśmieszać ludzi. Nazywam te krajobrazy pleasant deception (przyjemne zwodzenie). Często wykorzystywane są przy promocji zdrowego żywienia – cieszę się wtedy, że moja praca nie tylko powoduje uśmiech, lecz działa w słusznej sprawie. Jedzenie jest jednym z najważniejszych aspektów naszego życia, również społecznego, jest elementem kultury; uważam, że podejmowanie tego tematu w sztuce czy fotografii jest bardzo istotne. Oparta na zdrowych zasadach kultura jedzenia scala rodziny i całe wspólnoty, dając poczucie jedności. Zwykła przyjemność z uprawiania roślin, gotowania z nich posiłków i dzielenia się z przyjaciółmi jest czymś, co jednoczy nas w człowieczeństwie. A ja przez pejzaże zrobione z jedzenia celebruję piękno natury i jej szczodrość. Bawisz się jedzeniem poza planem zdjęciowym?
Nigdy.