biznes
By Fehu: intuicja, jakość, minimalizm i zaopiekowanie Zmieniała w swoim życiu wiele – porzuciła branżę eventową i stworzyła pracownię graficzną by Fehu, oferującą tworzenie stron internetowych i sklepów online. Mówi, że zmiany są nieodłącznym elementem jej życia. Spełniona zawodowo mama trójki wspaniałych dziewczynek, która rzuciła miasto i zamieszkała na wsi. Rozmawiamy z Joanną Gizgier. LIFE IN. Łódzkie: Zmieniłaś w swoim zawodowym życiu dosłownie wszystko. I to zanim jeszcze pojawił się koronawirus, który pewnie te zmiany i tak by wymusił? Działałaś przecież w branży eventowej. Joanna Gizgier: Zmiany są nieodłącznym elementem mojego życia. Nie boję się ich i zawsze do nich dążę. Przez kilkanaście lat działałam w branży ślubnej i eventowej. Zaczynałam jako florystka od dekorowania sal i kościołów (więc w kościołach mam wyklęczane więcej godzin niż przeciętny katolik), zrobiłam dyplom konsultantki ślubnej, a w kolejnym etapie rozwoju firmy doszły także eventy. Organizowałam głównie imprezy masowe – jubileusze, koncerty, sportowe. To były imprezy na zlecenie. Co się zmieniło? Ja. Zawsze mam poczucie, że wiem za mało, chociaż każdego dnia ewoluuje. Po wielu latach w branży zamarzyło mi się własne wielkie przedsięwzięcie. Zabrałam się za organizację gigantycznego widowiska ze wspaniałymi artystami, które miało być wystawione w Atlas Arenie dla 9,5 tysiąca widzów. Wszystko było przygotowane ze szczegółami, organizacja zawsze przychodziła mi z łatwością. Zawiodła promocja, do której wynajęłam łódzką firmę PR. I tak zaliczyłam pierwszą wielką porażkę zawodową w moim życiu. Ale nie dawało mi spokoju, dlaczego zawiodła promocja wydarzenia, przecież zwróciłam się do profesjonalistów, a nie wyszło. I jak zaczęłam drążyć temat okazało się, że zostałam oszukana, zrobiono mi atrapy, nie strony. One nic nie wyciągały. Nie dostały prawa do pięcia się w górę, chociaż pokaźną fakturę firma PR wystawiła. Strony były jak samochód bez silnika, a każda wydana na promocję złotówka poszła w błoto zamiast w eter. Zaczęłam więc zgłębiać temat. Zapisałam się na kurs tworzenia stron internetowych – jeden, drugi, kolejny, poszerzałam wiedzę z grafiki komputerowej. I im dłużej wgryzałam się w temat, tym coraz częściej w głowie pojawiała się myśl, by rzucić branżę eventową. Byłam już zmęczona organizacją wydarzeń, życiem na walizkach. Tak po prostu porzuciłaś jedną branżę i zajęłaś się nową? Tak nie do końca. Przez jakiś czas działałam równolegle, bo miałam podpisane umowy na organizację ślubów
42