Piwnica Łódzka
dobre, bo polskie i regionalne W czasie pandemii nie przerwali działalności, a teraz wracają z wiosenno-letnim menu i nowymi pomysłami. Z jakimi? O tym, i nie tylko o tym, Sebastian Spychała, szef kuchni i Dominika Milczarek-Spychała, właścicielka restauracji Piwnica Łódzka. LIFE IN. Łódzkie: Piwnica Łódzka już otwarta. Jak przebiega powrót do normalności? Dominika Milczarek-Spychała: Zaczynają nas odwiedzać nasi stali goście, pojawiają się zlecenia na organizację komunii i uroczystości rodzinnych. Ale do normalności jeszcze daleko. Zastanawiamy się, kiedy wrócą czasy sprzed pandemii… No i kiedy wrócą? Dominika Milczarek-Spychała: Tego chyba nikt nie potrafi przewidzieć. Nasi stali klienci zaglądają do nas, ale widzimy, że jeszcze sporo w nich obaw i strachu. I nie ma się co dziwić, ta kilkutygodniowa histeria całkowicie zmieniła nasze dotychczasowe poczucie bezpieczeństwa. A jak udało się Wam przetrwać okres zamknięcia restauracji? Dominika Milczarek-Spychała: Mimo że restauracja była zamknięta dla gości, to cały czas staraliśmy się pracować i przygotowywać posiłki na wynos. Zarobek był niewielki, ale dawało to poczucie normalności. Obniżyliśmy koszty do minimum, otrzymaliśmy na ten czas obniżkę czynszu, ale i tak, jak większość restauratorów musieliśmy żyć z oszczędności. Przetrwaliśmy i teraz próbujemy ruszyć do przodu.
80
Już prawie sześć lat działacie przy Sienkiewicza 67. Skąd pomysł, żeby otworzyć restaurację właśnie tutaj, a nie gdzieś przy Piotrkowskiej? Dominika Milczarek-Spychała: Kiedy trafiliśmy na ten lokal, bardzo nam się spodobał i uznaliśmy, że właśnie tu zrealizujemy nasz pomysł na restaurację. Może mamy trochę trudniej niż ci, którzy prowadzą restauracje w „modniejszych” miejscach Łodzi, ale nie żałujemy. A z perspektywy czasu, i biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się w ostatnich miesiącach na świecie uważamy, że podjęcie współpracy z osobą, od której wynajmujemy piwnicę, było bardzo dobrą decyzją. Kto w takim razie odwiedza Piwnicę Łódzką? Do kogo kierujecie swoją ofertę? Dominika Milczarek-Spychała: Nie mamy jednej, wybranej grupy klientów. Gościmy u siebie cały przekrój mieszkańców Łodzi – przychodzą młodzi i starsi, studenci i osoby z zasobniejszymi portfelami. Bywają przedsiębiorcy na biznesowym lunchu i rodziny na niedzielnym obiedzie. W naszym menu każdy znajdzie coś dla siebie. Piwnica Łódzka regularnie pojawia się na stronach przewodnika Gault&Millau, do którego dostać się nie jest łatwo. Dzięki temu sporą grupę naszych klientów stanowią osoby spoza Łodzi,