agros magazyn
Awangarda w dystrybucji sprzętu Ziemia w dobrych rękach Czas na dobre wnioski
2/2010 Jesień
W NUMERZE
Wokół nas
Szanowni Państwo, Po raz drugi mam zaszczyt zagościć u Państwa za pośrednictwem „AGROS Magazynu”. Gdy 3 miesiące temu zdecydowałem, że nasz magazyn będzie nośnikiem informacji o sprawach istotnych dla rolnictwa, nie spodziewałem się, że pismo spotka się z takim zainteresowaniem z Państwa strony. Dziękuję za wszystkie uwagi i przekazane ankiety (na ostatniej str. tego numeru zamieszczamy listę 30 nagrodzonych). Zgodnie z Państwa życzeniami w tym numerze pisma pojawiły się dodatkowe prezentacje producentów maszyn rolniczych. Poszerzyliśmy dział związany z poradnictwem, szczególnie w zakresie unijnych dofinansowań. Idąc za głosem Czytelniczek, stworzyliśmy kącik kulinarny z przepisami ekspertów kuchni śląskiej. Powiększyliśmy tym samym powierzchnię wydawniczą o 8 stron! Ponadto, jak zwykle przedstawiamy najnowsze osiągnięcia producentów urządzeń rolniczych, doradzamy, jak dbać o park maszynowy oraz o jakim sprzęcie warto pomyśleć jesienią. Prezentujemy portrety naszych Klientów, którzy zmieniają wizerunek polskiej wsi i napędzają pozytywne przemiany w rolnictwie. Ich historie to dowód na to, że na wsi można osiągnąć sukces i mieć satysfakcję z pracy. Wierzę, że ich opowieści będą dla innych inspiracją do działania i być może odważniejszego podejmowania decyzji. Przedstawiamy również ludzi, którzy tworzą naszą firmę i na co dzień są do Państwa dyspozycji. Tym razem zdradzamy kulisy pracy filii we Wróblewie. Serdecznie zapraszam do lektury. Jan Wroński Prezes Zarządu
Portrety
Technika
Wydarzenia
Doradztwo
Styl życia
Awangarda w dystrybucji sprzętu 3 Egzamin zdany celująco 9
Jeszcze bliżej 5 Ziemia w dobrych rękach 7
Szwedzka stal, polski pot 10 Moc nie do pokonania 15 Gospodarstwo doskonałe 16 Brony do prac w ciężkich warunkach 18 Innowacyjne polskie rozwiązania 20
Newsy z branży 22 Nasze spotkania 23
Wokół PROW 2007-2013 24 Czas na dobre wnioski 26 Na jesienne zbiory 27 Dbaj i wymagaj 28
OdKOPAne śląskie delicje 30 Wyprawa do wnętrza ziemi 32 Pradziadek URSUSA 34
Wydawca: VIS Media Sp. z o.o., ul. Fabryczna 5/2, 44-109 Gliwice І Biuro: ul. Opolska 22, 40-084 Katowice, www.vis-media.pl, e-mail: redakcja@vis-media.pl Redaktor naczelny: Hubert Stępniewicz І Sekretarz redakcji: Ewa Stępniewicz І Koordynator projektu: Zdzisława Górska-Nieć Projekt graficzny: Agata Korzeńska І Skład i łamanie: Katarzyna Goczoł Zespół redakcyjny: Beata Widuch, Tomasz Falkus І Zdjęcia: Maciej Niesłony (okładka oraz str. 1, 2, 3, 4, 5, 7, 8, 26,27, 29), Hubert Stępniewicz (str. 10,11, 12, 34) Łukasz Zawada (str. 9, 32, 33)
Wokół NAS
Awangarda
w dystrybucji sprzętu Masz środki na unowocześnienie parku maszynowego. Zanim jednak kupisz, chciałbyś dotknąć i sprawdzić, a nie tylko przejrzeć strony w katalogu. Bezcenna byłaby rozmowa z ekspertem. We Wróblewie koło Sieradza, przy drodze krajowej nr 12, znajdziesz znacznie więcej. W filii rodzinnej firmy dystrybucyjnej Agros-Wrońscy czeka na ciebie 6000 m2 nowoczesnej ekspozycji, a na niej – na stałe – co najmniej 100 maszyn rolniczych najlepszych światowych marek, które w każdej chwili możesz wypróbować: – Jeżeli Klient życzy sobie sprawdzić oferowany przez nas sprzęt w naturalnych warunkach, nie ma najmniejszego problemu. W zeszłym miesiącu tak właśnie sprzedaliśmy jedną z maszyn wartą prawie 300 tys. zł – opowiada Marcin Wroński, Dyrektor Zarządzający w firmie Agros-Wrońscy Wróblew. – Klient wybrał sprzęt, który mu najbardziej odpowiadał, zabrał go na testy na swoich polach i niemal natychmiast się zdecydował. Dzięki próbie wiedział, że kupuje to, co będzie mu najlepiej służyć – komentuje Wroński. ››
Filia we Wróblewie rozpoczęła swoją działalność w styczniu 2009 r. Dziś może pochwalić się doskonałym wynikiem: 39 proc. ciągników sprzedanych na terenie powiatu sieradzkiego pochodzi z Agros-Wrońscy
agros magazyn 2/2010
3
W ofercie firmy Agros-Wrońscy są ciągniki rolnicze i kombajny zbożowe oraz maszyny do uprawy i nawożenia gleby, siewu i sadzenia, ochrony i pielęgnacji roślin, zbioru, załadunku i transportu, a także przygotowania i zadawania pasz. Firma proponuje takie marki, jak: New Holland, Unia Group, Kongskilde, Hardi, Kuhn, Metal-Fach, Pomarol, Pol-Mot Warfama, Pomot Chojna oraz Pronar
Maszyny to nie wszystko Dodatkowo ofertę filii stanowi ponad 7000 produktów w sklepie z akcesoriami i częściami zamiennymi, prosto od producentów maszyn. Znajdziemy je w przestronnej hali samoobsługowej, w której możemy rozejrzeć się i wszystkiego dotknąć. Jeżeli pojawią się wątpliwości i będziemy chcieli porozmawiać z ekspertem, pomocą służą nam uprzejmi i doskonale wyszkoleni pracownicy sklepu – odpowiedzą na wszystkie pytania, sprawdzą, czy wybrane części będą odpowiednie do posiadanego przez nas sprzętu. To nie wszystko, jeżeli będziemy potrzebowali pomocy serwisowej, a nie będziemy mogli dojechać do sklepu, do naszej dyspozycji jest mobilny serwis gwarancyjny i pogwarancyjny. W razie potrzeby pracownicy dojadą i dowiozą niezbędne części również na pole, które właśnie obrabiamy: – Nie chcemy, by drobna usterka czy uszkodzona część zamienna zrujnowała żniwa. Awarie w polu nie mogą powodować długich przestojów. Dlatego tak duży nacisk kładziemy na mobilny serwis – jeżeli zaistnieje taka potrzeba, przyjedziemy na pole i przywieziemy wszystko, co niezbędne, by usunąć awarię – gwarantuje Zbigniew Pieroński, Kierownik Serwisu. Naszą siłą są ludzie Nawet największa ekspozycja z najlepszym wyposażeniem nie wystarczy, aby przekonać Klientów.
4
Do tego potrzebni są doświadczeni, zaangażowani pracownicy, którzy wsłuchają się w potrzeby najbardziej wymagającego nabywcy. Właśnie taka jest załoga firmy Agros-Wrońscy. Decydując się na zakupy w Agrosie, możemy być pewni, że zostaniemy obsłużeni przez najlepszych w swej dziedzinie fachowców, którzy przeanalizują naszą sytuację i zaproponują optymalne rozwiązania. To firma rodzinna, która ceni sobie kontakt z ludźmi i dba o to, by relacje z Klientem nie kończyły się na akcie kupna czy sprzedaży: – Do dziś pamiętam naszego pierwszego Klienta – był nim pan Sylwester Gajewski, który kupił traktor New Holland TM 165. Do tej pory jesteśmy w kontakcie – wspomina Krzysztof Janiak, Kierownik Sprzedaży filii we Wróblewie. – Pracują dla nas trzej doradcy handlowi, którzy w razie potrzeby odwiedzają Klienta w jego gospodarstwie i na miejscu oceniają, jaki sprzęt będzie najlepiej spełniał wszystkie potrzeby – mówi Janiak. – Nasz serwis jest też w stałym kontakcie z każdym Klientem – regularnie sprawdzamy, czy wszystko jest w porządku z zakupionym u nas sprzętem. Oferujemy okresowe przeglądy techniczne oraz montaż dodatkowego wyposażenia. A ponadto, służymy pomocą w pozyskiwaniu funduszy na inwestycje w maszyny i urządzenia. Wszystko po to, by każdy odwiedzający nas miał poczucie najlepszej z możliwych obsługi – dodaje Kierownik wróblewskiej filii.
PORTRETY
Jeszcze bliżej O rozwoju firmy Agros-Wrońscy, sekretach sukcesu rodzinnego
przedsięwzięciach i metodach na zachowanie równowagi między życiem zawodowym a prywatnym w rozmowie z Marcinem Wrońskim, Dyrektorem Zarządzającym Agros-Wrońscy. Jest on reprezentantem drugiego pokolenia rozwijającego firmę. Marcin Wroński, zawodowo Dyrektor Zarządzający Agros-Wrońscy, prywatnie tata czteromiesięcznego Jasia i zapalony kibic futbolu
Jakie cele przyświecały Państwu, gdy zapadała decyzja o rozbudowie firmy o filię we Wróblewie koło Sieradza? Dzisiaj Klienci są o wiele bardziej wymagający niż jeszcze kilka lat temu. Szukają miejsc przyjaznych, łatwo dostępnych, w których zakupy będą przyjemnością, a nie tylko obowiązkiem. Podjęliśmy wyzwanie stworzenia takiego właśnie miejsca. Chcieliśmy, by nasi Klienci z województwa łódzkiego mieli nowoczesny
agros magazyn 2/2010
salon ze sprzętem rolniczym najlepszych światowych marek, by „pod ręką” był wysokiej klasy serwis gwarancyjny i pogwarancyjny sprzedawanych przez nas maszyn i w komfortowych warunkach można było zaopatrzyć się w najbardziej precyzyjne części oraz akcesoria. Innymi słowy, chcieliśmy stworzyć oddział, który będzie ulubionym miejscem zakupów rolników z centralnej Polski. Ponieważ powiat sieradzki jest ostatnim na północy, w którym ››
5
PORTRETY
Agros-Wrońscy od lat wspiera lokalną drużynę piłkarską GLKS Strzelce Wielkie oraz Włókniarza – częstochowską drużynę żużlową, której tor przed zawodami jest przygotowywany przez ciągniki z Agros-Wrońscy
mamy prawo reprezentować naszego głównego partnera – firmę New Holland – a szukaliśmy miejsca dobrze skomunikowanego z pozostałą częścią województwa, padło na Wróblew. Znalezienie tej lokalizacji zajęło nam 2 lata. Z perspektywy niemal dwuletniej działalności filii, jak Pan ocenia ten wybór? Myślę, że podążamy w odpowiednim kierunku. Stworzyliśmy miejsce, dzięki któremu – powtarzając za naszym głównym partnerem, firmą New Holland – możemy realizować hasło „uczynić pracę rolników łatwiejszą, dogodniejszą i produktywniejszą”. Wróblew to doskonały punkt – znajdujemy się przy drodze krajowej numer 12 – nasi Klienci bez żadnych problemów mogą do nas dotrzeć. Nasz mobilny serwis ma świetny punkt wypadowy do rolników, którzy potrzebują obsługi serwisowej podczas prac polowych. Co ważne, rolnictwo na tych terenach jest na bardzo wysokim poziomie – rozwinęły się tu głównie uprawy warzyw, przede wszystkim ziemniaków, jest trochę zboża – dlatego gospodarze oczekują od współpracujących firm nowoczesnych rozwiązań technicznych, czyli takich, jakie mamy w naszej ofercie. Cenicie sobie miejsce, w którym prowadzicie interesy. Ale czy Pana firma wspiera otoczenie lokalne, w którym pracuje? Pomijając oczywiste cele czysto biznesowe, misją Agros-Wrońscy jest prowadzenie interesu w sposób odpowiedzialny społecznie. Jesteśmy firmą rodzinną, w której rodzina jest niezwykle ważną wartością. Tak zostaliśmy wychowani. Chcemy, by nasi pracownicy oraz okoliczni mieszkańcy wiedzieli, na jakim fundamencie wyrosło nasze przedsiębiorstwo. Stwarzamy pracownikom świetne warunki rozwoju, dlatego często pracują dla nas całe rodziny (np. Kierownikiem naszego sklepu we Wróblewie jest Jacek Łakomiak, a księgową i kasjerką w jednej osobie jego żona Teresa). Co więcej, wielu naszych pracowników oraz członkowie ich rodzin są z nami związani od lat. Ponadto staramy się wspierać – w miarę możliwości – instytucje pożytku publicznego i imprezy organizowane przez samorząd. Naszą rodzinną
6
pasją jest piłka nożna. Pracownicy żartują nawet, że fakt uprawiania tej dyscypliny jest dodatkowo premiowany podczas rozmów kwalifikacyjnych. Żarty żartami, ale od wielu lat wspieramy lokalny klub sportowy GLKS Strzelce Wielkie, a pozapiłkarsko – sponsorujemy Włókniarza, częstochowską drużynę żużlową. Czy Pan – młody, bo 31-letni człowiek – zawsze myślał o związaniu swojej przyszłości z wsią, która coraz rzadziej staje się wyborem młodych ludzi? Faktycznie, z polskiej wsi ludzie młodzi wciąż częściej uciekają, niż wiążą z nią swoją przyszłość. Ale to się zmienia – dla osób wykształconych na dobrych rolniczych uczelniach są tu spore możliwości. Nigdy nie miałem wątpliwości, że tu będę się rozwijał zawodowo i to nie tylko dlatego, że mam możliwość pracy w rodzinnym przedsiębiorstwie. Została mi zaszczepiona miłość do ziemi i szacunek do ciężkiej pracy, więc to było naturalnym wyborem. Przez pierwszych pięć lat mojego życia rodzice pracowali w rolniczej spółdzielni produkcyjnej. Zajmowała się mną babcia oraz brat taty Leszek, który był rolnikiem. Codziennie przyglądałem się jego pracy, spędzałem z nim wiele godzin w polu, wielokrotnie spałem gdzieś na snopku, gdy on obrabiał ziemię; uczył mnie też prowadzić traktor. Dlatego praca na roli zawsze była mi bliska – to moje naturalne środowisko. Nieco później rodzice założyli firmę i wokół domu pojawiły się najróżniejsze maszyny rolnicze, które były moim placem zabaw. Gdy skończyłem podstawówkę, chciałem poszukać pierwszej dorywczej pracy, tato zaproponował mi wówczas, bym przyszedł do firmy, pomagać przy układaniu sprzętu i sprzątaniu. I tak zostało, kolejne wakacje spędzałem, pomagając w Agrosie. Przeszedłem przez wszystkie stanowiska: od sprzątacza, przez sprzedawcę w sklepie i mechanika w warsztacie, po przedstawiciela handlowego. Skończyłem nawet tę samą szkołę średnią co tato i wujek Leszek – Technikum Mechanizacji Rolnictwa w Wolborzu – by dowiedzieć się jak najwięcej o tej branży. Później rozpocząłem studia rolnicze w Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie na wydziale inżynierii produkcji. Po obronie wróciłem do pracy w firmie na stanowisko specjalisty ds. sprzedaży i jestem tu do dziś. Proszę mi wierzyć, nie wyobrażam sobie siebie w innym miejscu. Jest Pan Dyrektorem Zarządzającym Agros-Wrońscy, odpowiada Pan za rozwój filii we Wróblewie, więc zapewne nie zostaje zbyt wiele czasu na rozwijanie pasji, ani na aktywny udział w lokalnym życiu sportowym? O nie! Czas zawsze znajdę. Na sprawy najważniejsze – rodzinę i pasję – zawsze mam czas. Dlatego czas kończyć ten wywiad (śmiech!) – za chwilę mam trening. Od lat dwa razy w tygodniu trenuję piłkę nożną w GLKS Strzelce Wielkie. Jesteśmy w klasie A, więc to już poważny futbol! Przyznaję, że ostatnio trenuję nieco mniej gorliwie, ale usprawiedliwienie mam poważne; od czterech miesięcy jestem tatą Jasia – Jana Jakuba Wrońskiego. Jesteśmy z Kasią, moją żoną, szczęśliwymi i nieco niewyspanymi rodzicami (przyp. red.: Katarzyna Łyp-Wrońska również jest związana z firmą, zajmuje się marketingiem i doradza rolnikom w kwestiach pozyskiwania funduszy na inwestycje – także na łamach „AGROS Magazynu”). Syna już mam, drzew sporo w życiu posadziłem – pozostaje mi teraz wybudować dom… pewnie tu, we Wróblewie. Kto wie?
Ziemia
w dobrych rękach – Kocham to, co robię i muszę przyznać, że ze wzajemnością – to słowa Bronisława Heroka, rolnika z Bierunia. Po majowej powodzi po raz trzeci zaczyna wszystko od nowa. – Nie szukałem i nie pytałem. Ludzie sami do mnie przychodzili. Zawsze mówili: „Pan dobrze się nią zajmie…” – dodaje. stwem od 33 lat – opowiada pani Janina. Rodzina Heroków po raz drugi została wysiedlona w latach 80. Tam, gdzie mieszkali, miał być budowany port śródlądowy (przedsięwzięcie nie doszło do skutku). Obecnie Herokowie mieszkają w Bieruniu Nowym. Tutaj, po raz trzeci, dosięgnęła ich „woda”. Majowa powódź zniszczyła ich dom.
Bronisław Herok wraz z synem Sławomirem
W ten sposób z 16 ha powiększył gospodarstwo do 140 ha. – Wieczorem pomyślałam, że kawałek pola by się przydał. Następnego dnia zapukał człowiek, który zaproponował dzierżawę ziemi. Jak w koncercie życzeń – śmieje się żona pana Bronisława Janina. Rodzina Heroków dzierżawi ziemię w Nowym i Starym Bieruniu oraz Chełmie. Rodzice wraz z 7-letnim Bronisławem w 54 r. zostali wysiedleni z Zarzecza, bo była to miejscowość przeznaczona pod budowę zbiornika retencyjnego w Goczałkowicach. Przeprowadzili się do Bierunia-Bijasowic. Bronisław Herok miał 25 lat, gdy jego ojciec poszedł na emeryturę i przekazał mu gospodarstwo. Zawsze wiedział, że zostanie na wsi. Tu poznał też swoją żonę. – Był naszym sąsiadem. Wiedziałam, że jest bardzo pracowity. Moja mama mówiła, że Bronek będzie dobrym mężem i ojcem. Jesteśmy małżeń-
agros magazyn 2/2010
Jeżeli uciekać, to do przodu Państwo Herokowie rozpoczęli chów trzody chlewnej na większą skalę już w latach siedemdziesiątych. Obecnie sprzedają rocznie zaledwie 600 tuczników, bo mięso jest tanie i korzystniej jest produkować zboża. Bronisław Herok twierdzi, że z ziemią jest jak z małym dzieckiem – trzeba karmić, troszczyć się i można liczyć na dobre plony. – Trzeba to kochać i stale podejmować nowe wyzwania. Nie zawsze byłem odważny. To przyszło z czasem – mówi senior rodu. – Każde gospodarstwo to inny organizm, ale rządzą te same prawa ekonomii. Moi i żony rodzice pracowali bardzo ciężko – to była prawdziwa harówka. Nie myśleli o tym, by powiększać gospodarstwo. Teraz jest to konieczne. Należy uciekać i to do przodu. Tylko duże i dobrze wyposażone gospodarstwa mogą wytwarzać konkurencyjny produkt – wyjaśnia Herok. Mimo że ostatnia powódź zniszczyła jego dom, gospodarz ze spokojem patrzy w przyszłość, gdyż nie dotknęła wszystkich pól. Uważa, że jeżeli koniunktura się nie pogorszy, to da sobie radę. Jego zdaniem najbardziej szkodliwa jest nieprzewidywalność cen – bolączka polskiego rolnictwa. Siła w rodzinie Starsza córka Heroków 32-letnia Sylwia pracuje jako Specjalista ds. Uprawy Pieczarek w jednej z firm produkujących podłoże pod uprawę pieczarek. Młodsza, Bogusia, pracuje w Urzędzie Marszałkowskim w Katowicach. Obie ukończyły Akademię Rolniczą w Krakowie. W prowadzeniu gospodarstwa seniorowi rodu pomaga syn – 29-letni Sławek, który najprawdopodobniej kiedyś przejmie rolę. Tata ma za
7
PORTRETY
Gdy przyjechał do nas serwisant z Agros-Wrońscy, nie mógł się nadziwić, że ciągnik jest tak świetnie utrzymany. Poza tym z podziwem oglądał ulepszenia, jakie wprowadził syn – z dumą dodaje pani Janina. – Na pewno będę powiększał gospodarstwo i inwestował w nowoczesne maszyny. Są kosztowne, ale niezawodne. Mój 7-letni ciągnik nie miał awarii. A nawet gdyby miał, to serwis u Wrońskich działa 24 h na dobę. Rolnik ze starymi maszynami zostanie w tyle. Nie wytrzyma konkurencji – mówi Sławek. Twierdzi, że w tej pracy najbardziej pociągające jest to, że codziennie robi co innego i stale musi mierzyć się z nowymi wyzwaniami. To inspiruje.
Bronisław Herok ma 63 lata. Na 140 ha uprawia kukurydzę i zboża; hoduje trzodę chlewną. Żonaty, ma syna i dwie córki
sobą lata doświadczenia, syn doświadczenie dopiero zdobywa, ale za to ma dobrą intuicję i jest otwarty na nowinki. – Zawsze dyskutujemy. Nie kłócimy się. Jesteśmy partnerami. Każdy się może mylić. Już nie raz musiałem przyznać synowi rację. Ma głowę do nowych urządzeń – śmieje się pan Herok. Maszynowe fascynacje Sławomir potrafi samodzielnie ulepszać urządzenia niezbędne do pracy w gospodarstwie. Sam skonstruował agregat uprawowy. Fascynuje się nowoczesnymi maszynami, które wielu rolników kupuje dzięki unijnym dofinansowaniom. Gospodarstwo Heroków posiada kompleksowe wyposażenie włącznie z suszarnią. Przed domem stoi kilkanaście maszyn – od kombajnu przez ciągniki, do agregatów uprawowosiewnych. Gdy Sławek mówi, że jeszcze kilka maszyn chciałby kupić, dostaje od mamy szturchańca. Śmieją się, bo pani Janina, absolwentka szkoły ekonomicznej, również decyduje o rodzinnych inwestycjach i pilnuje, by syn nie przesadzał z wydatkami. – Gdy syn wraca w nocy z pola, to zamiast spać, odkurza kabinę ciągnika New Holland, który 7 lat temu kupił w AgrosWrońscy – opowiada ojciec. – Ma w nim czyściej niż ja w samochodzie, w kapciach do traktora wchodzi.
8
Rodzinne pasje – Zawsze fascynowało mnie to, co robił tata. Wraz z najstarszą siostrą Sylwią przejęliśmy także jego drugą pasję, myślistwo – mówi Sławek. Oboje niedawno złożyli przysięgę myśliwską. – Po pracowitym tygodniu w niedzielę polujemy. Męczę się wtedy bardziej niż w polu, ale to inne zmęczenie – twierdzi Bronisław Herok. Poza smykałką do polowań Sylwia – mama Huberta i Zosi – pasjonuje się pracą w przydomowym ogrodzie. Młodsza siostra Bogusia – na co dzień Specjalista ds. Funduszy Unijnych – twierdzi, że jej największą pasją jest roczny synek Daniel. Natomiast bratowa, Monika Herok, z owoców potrafi wyrzeźbić niemal wszystko. Ma ukończony kurs rzeźbienia w warzywach i owocach. Spod jej ręki wychodzą kwiaty i całe bukiety, ozdoby na weselne stoły oraz palmy na dożynki. Ostatnio wzbudziła podziw gości podczas Drzwi Otwartych New Holland organizowanych przez Agros-Wrońscy – w arbuzie wyrzeźbiła logo New Holland. – Dobre i oryginalne pomysły oraz cierpliwość, kilkanaście kilogramów owoców i warzyw oraz nieprzespana noc – to przepis na wspaniale udekorowany stół – zdradza pani Monika.
Majowe powodzie nie ominęły domu Heroków – został zalany na 1,5 metra. Zniszczone zostały meble i wyposażenie. Tynki i podłogi trzeba było zrywać. Doprowadzenie domu do stanu sprzed powodzi potrwa długo, bowiem samo osuszanie murów przedłuży się do września. Więcej na temat skutków tegorocznej powodzi i pomocy powodzianom na stronie obok ››
WOKÓŁ NAS
Egzamin
zdany celująco Tego dramatu mieszkańcy czterech gmin powiatu bieruńsko-lędzińskiego nie zapomną nigdy. Nikt się nie spodziewał, że jeszcze raz przeżyją to, co w 1997 r. – zmagania z okrutnym żywiołem, jakim jest woda, która zabiera wszystko, nawet zmysły. Tegoroczna powódź w Bieruniu to dramat ludzi, którzy mieszkali na „górce” i wszystkiego mogli się spodziewać, ale nie tego, że zostaną zatopieni i to nie wodami Wisły, ale Gostynki i jej dopływu. – To był straszny czas, płakałem z bezsilności i zmęczenia. Widziałem mieszkańców niżej położonych dzielnic, którzy sypali wały, aby chronić się przed nadchodzącą wodą. Chwilę później spotykałem ich sąsiadów z wyżej położonych części miasta, którzy te wały rozbierali, aby chronić swój dobytek przed zalaniem. Tragedia, której nie da się opisać – wspomina Bernard Bednorz, wicestarosta bieruńsko-lędziński, członek sztabów zarządzania kryzysowego podczas powodzi w 1997 i 2010 r. Przeraźliwy wrzask pawi Na kilka dni przed powodzią powołano sztab kryzysowy – „na wszelki wypadek” – bo nikt nie wierzył, że powtórzy się sytuacja sprzed 13 lat. – W nocy z 17 na 18 maja, po przerwaniu lewego wału na Gostynce, gdy z zastępcą komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Tychach budziłem mieszkańców budynków leżących najbliżej przerwanego wału, robiłem to z niedowierzaniem i bez przekonania. Próbowałem mówić o zagrożeniu, o fali powodziowej i konieczności ewakuacji, ale nie wierzyłem, że będzie tak źle – relacjonuje wicestarosta. – Jedynie przeraźliwy wrzask pawi tej nocy nie dawał spokoju. Myślałem: „coś niedobrego idzie od strony Jedliny i Gostynki” – dodaje. Gdy mieszkańcy okolic Gostynki radzili, co zabezpieczyć, gdzie wynieść dobytek i co z bydłem, w którym kierunku uciekać, nie wiedzieli, że woda już topiła ich dzielnicę Kopań. – Fala szła błyskawicznie, zalewając Bijasowice, a od strony Przemszy Czarnuchowice i dzielnicę Mały Chełm w Chełmie Śląskim. Nie sposób sobie wyobrazić, jakie było przerażenie mieszkańców, którzy nagle znaleźli się pomiędzy dwoma falami powodziowymi z Wisły i Przemszy, a którzy dopiero odbudowali domy po ostatniej powodzi – mówi Bednorz.
agros magazyn 2/2010
Mieszkańcom Bierunia w usuwaniu skutków powodzi pomagał ciągnik New Holland udostępniony przez Agros-Wrońscy
Chwile szczęścia Godziny płynęły, rozpacz mieszała się z determinacją. Budowano obwałowania, wystawiano ciężki sprzęt na wały, zaklejano drzwi i okna, wywożono bydło. Czarnuchowice udało się uratować, ale całkowicie zalało Bijasowice. – W obliczu tragedii obserwowałem ludzi – wrażliwość, rozpacz, bezsilność i wzajemną pomoc. Ujawniło się prawdziwe oblicze Polaków – dobrych, współczujących i bezgranicznie hojnych – ocenia Bednorz. – Okazało się, że Bieruń ma niezwykłych przyjaciół. O wielu musiałbym wspomnieć: materiały budowlane z imielińskiej „Rampy”, darmowy węgiel z kopalń „Piast” i „Ziemowit”, inni zobowiązali się za darmo wybudować najuboższym domy. Jeden przypadek pomocy zrobił na mnie szczególne wrażenie – był jednym z pierwszych głosów wsparcia spoza powiatu. Jeszcze woda lała się z nieba, gdy odebrałem telefon od Jana Wrońskiego, Prezesa Agros-Wrońscy. Dzwonił z propozycją wypożyczenia nieodpłatnie nowego ciągnika New Holland z przyczepą do wywożenia gruzu i wszystkiego, co zniszczyła woda. Przez ponad miesiąc pracownicy Powiatowego Zarządu Dróg przy pomocy tego sprzętu wywozili popowodziowe śmieci. To tylko kilka z licznych przykładów pomocy, która szła przez moje ręce – podsumowuje wicestarosta. – To zadziwiające, ale większość wspierających nas ludzi kwitowała sprawę krótko: „też mogłem być po tej drugiej stronie”.
9
TECHNIKA
NASI PARTNERZY PREZENTUJĄ
Szwedzka stal, polski pot
– AGROMET PILMET Sp. z o.o. w Brzegu to już ponad 55 lat doświadczenia w produkcji maszyn rolniczych. Ponad pół wieku tradycji zobowiązuje nas do pracy na najwyższych obrotach. I właśnie tak funkcjonuje nasza organizacja – mówi Krzysztof Wilk, Wiceprezes Zarządu Spółki, który oprowadza dziennikarzy AGROS Magazyn po fabryce w Brzegu.
Krzysztof Wilk, Wiceprezes Zarządu AGROMET PILMET Sp. z o.o.
doskonalić – mówi. Dziś rolnik jest wyedukowany, doświadczony i dobrze wie, czego oczekiwać od maszyn rolniczych. Coraz częściej to nie cena ma znaczenie, lecz przede wszystkim jakość produktu. W Brzegu wiele energii poświęca się na pracę w dziale konstrukcyjno-rozwojowym, by co rok wprowadzać kolejne przemyślane nowości produktowe.
FMR „AGROMET” w Brzegu rozpoczęła działalność w 1951. – Zakład przeszedł wiele zmian i reorganizacji, lecz utrzymany został podstawowy kierunek produkcji rozsiewaczy nawozów oraz rozrzutników obornika. Po okresie transformacji ustrojowej przedsiębiorstwo musiało podjąć konkurencję z polskimi i zagranicznymi producentami. Nie był to dobry dla nas czas. Zmiany sytuacji rynkowej, obciążenia okresów poprzednich niemal doprowadziły do upadłości – opowiada Wiceprezes Zarządu Spółki. Ratunek przyszedł w 2003 r., gdy inwestorem w fabryce została UNIA Grudziądz, dynamicznie rozwijana przez Prezesa Andrzeja Guzowskiego. – Od tego czasu powróciliśmy na ścieżkę szybkiego wzrostu. Dziś nasz zakład wchodzi w skład polskiej grupy kapitałowej UNIA Group, które tworzą firmy UNIA Grudziądz, Kraj w Kutnie, Famarol w Słupsku oraz Agromet Pilmet w Brzegu. Ofertę UNII stanowi ponad 160 wyspecjalizowanych maszyn i urządzeń rolniczych – dodaje. Wspólna marka Unia Group jest profesjonalnie zarządzanym holdingiem. – Wspaniale jest być częścią grupy, której właściciele uważnie słuchają rynku i szukają nowych rozwiązań. Nasze marketingowe wysiłki realizowane są w Polsce i za granicą pod wspólną marką – UNIA Group. Dzięki temu jesteśmy obecni na najważniejszych wystawach europejskich: w Hanowerze, Saragossie, Paryżu, Moskwie – opowiada Krzysztof Wilk. Nie do przecenienia jest współpraca z dilerami. –Nasi dystrybutorzy dysponują pełnym rozeznaniem potrzeb rynku. Corocznie uczestniczymy razem w ponad 100 wystawach regionalnych. Dzięki nim możemy słuchać rolników, by kolejne nasze produkty były jeszcze lepiej dopasowane do specyfiki produkcji rolnej. Taka współpraca przynosi doskonałe efekty – dodaje Wiceprezes.
Siła w ludziach Wiceprezes nie ma wątpliwości, że najważniejszy jest człowiek. Załoga AGROMET PILMET liczy obecnie ponad 350 osób. Pracownicy reprezentują prawdziwą jakość, są zaangażowani i samodzielni. Zakład jest silny dzięki ich doświadczeniu. Nowi pracownicy wnoszą młodość. Wymagają cierpliwości i nauki, w zamian oferując swój entuzjazm. – Połączenie zapału młodych i wiedzy doświadczonych pracowników pomaga nam w rozwoju, co potwierdzają nasze wyniki – kwituje Krzysztof Wilk. Z Polski na cały świat Maszyny produkowane w Brzegu są dostępne w całej Europie. Swoich odbiorców mają również w Rosji, Kazachstanie, Łotwie, Estonii, Białorusi i Ukrainie. Otwiera się nowy rynek afrykański. Urządzenia wyprodukowane w UNII Group pracują już w Turcji i Algierii, USA i Chile. – Idziemy do przodu. Wierzymy, że jakość naszych produktów zapewni nam dobrą pozycję za granicą i dalszy wzrost sprzedaży – dodaje Wiceprezes Spółki. Świetlana przyszłość – Przed nami intensywny program modernizacyjny. Obecnie dysponujemy zróżnicowanym parkiem maszynowym, od najwyższej jakości urządzeń takich jak wypalarki laserowe, sterowane numerycznie obrabiarki, malarnie proszkowe po starsze maszyny. Z optymizmem patrzymy w przyszłość. Historia Unii Group to walka i ciężka praca, które przyniosły wspaniałe efekty. Filozofia się nie zmieni. Wszak kto stoi, ten tak naprawdę się cofa – przekonuje Krzysztof Wilk. ››
Klient nasz Pan Krzysztof Wilk, Wiceprezes Zarządu Spółki, ma świadomość, że rolnik nie podejmie decyzji o zakupie słabego produktu. Rolnicy wymieniają się informacjami i własnymi doświadczeniami, obserwują się wzajemnie. Jeśli nowa maszyna sprawdzi się u pierwszego z nich, kolejni zdecydują się na zakup. – Zatem nasze rozwiązania muszą być dopracowane konstrukcyjnie i jakościowo. Musimy się
agros magazyn 2/2010
11
TECHNIKA
NASI PARTNERZY PREZENTUJĄ
O głównych produktach i polityce sprzedaży Agromet Pilmet w Brzegu rozmawiamy z Marcinem Pyrzanowskim, Szefem Sprzedaży wyrobów PILMET i Piotrem Stankiem, Szefem Sprzedaży wyrobów Brzeg. Produkty Agromet dzielimy według dwóch zastosowań: ochrona roślin oraz nawożenie mineralne i organiczne. W zakresie ochrony roślin oferujemy: opryskiwacze polowe, opryskiwacze sadownicze. W zakresie nawożenia dostarczamy: rozsiewacze nawozu, rozrzutniki. Ostatnie lata poświęcone były opracowaniu nowych generacji maszyn. Wykorzystaliśmy sprawdzone rozwiązania mechaniczne i wprowadziliśmy nowe pomysły, między innymi precyzyjną elektronikę – opowiada Marcin Pyrzanowski. Warto przyjrzeć się rodzinie przyczepianych opryskiwaczy polowych EUROPA II, przeznaczonych do intensywnej ochrony. EUROPA II wyposażone są w zbiorniki do 4000 l, belki polowe o szerokości roboczej od 18 do 27 m sterowane hydrauliką ciągnika lub elektro-hydraulicznie. Opcjonalnie opryskiwacz może być wyposażony w UNIA Terminal System i sterowanie za pomocą D-GPS!
12
Rozrzutniki wspaniale reprezentuje model APOLLO zaprojektowany dla średnich i dużych gospodarstw. Duże koła gwarantują mniejszy opór toczenia i umożliwiają łatwe przemieszczanie w trudnym terenie. Zastosowany adapter 2-walcowy zapewnia uniwersalność i skuteczność wysiewu zarówno obornika, jak i wapna i innych nawozów. – Słuchamy rolników, by rozwijać nowe pomysły. Zdarzało się, że klient podsuwał nam rozwiązanie konkretnego problemu. Tak było w rozsiewaczach MXL, gdzie rolnik przedstawił nam swój pomysł na ograniczenie rozsypywania się nawozu – opowiada Piotr Stanek. – Jakość naszych produktów rośnie, jesteśmy coraz częściej porównywani do producentów zagranicznych. Niezależne stowarzyszenie rolników niemieckich DLG zbadało nasz rozsiewacz MS/MX Premium i oceniło jego parametry na poziomie takim jak europejskiej konkurencji. Cieszy nas to, ale jednocześnie podnosi poprzeczkę i tworzy nowe wyzwanie. Nasz Klient musi mieć gwarancję, że maszyna z UNII jest niezawodna, nie zawiedzie go w szczycie prac polowych. Nasz produkt musi być precyzyjny – nawożenie lub oprysk muszą odbyć się według dokładnie określonych parametrów – przekonuje Marcin Pyrzanowski.
Rolnik kupujący maszyny z Brzegu nie jest zostawiony sam sobie. Ma zapewnioną pomoc uruchomieniach maszyn, szkoleniach i serwisie za pośrednictwem dilerów. Nie ma miejsca na kompromisy w zakresie niezawodności. To buduje zaufanie i lojalność. Konkurencja nie śpi – Nasz prezes zawsze powtarza, że nigdy nie można spać spokojnie. Konkurencja jest, trzeba ją szanować i zwyciężać dobrym produktem – mówi Piotr Stanek, szef sprzedaży wyrobów Brzeg.
Jak buduje się pozycję lidera? Odpowiedzią jest zaawansowana technologia i wysoka jakość za dobrą cenę. – Wygrywamy też dzięki polityce dystrybucji za pośrednictwem dilerów. Nie ma się co oszukiwać: nasz Klient w pierwszej kolejności trafia do dilera – mówi Marcin Pyrzanowski, szef sprzedaży wyrobów Pilmet. Doświadczony i profesjonalny diler najlepiej doradzi i dobierze najbardziej optymalne urządzenia do profilu produkcji danego gospodarstwa. My wierzymy, że nasza oferta będzie odpowiednia dla każdego, nawet najbardziej wymagającego, rolnika.
Eskpert radzi
Dr inż. Adam Strużyk, Zakład Maszyn Rolniczych i Leśnych, Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie
agros magazyn 2/2010
Wybierając zestaw maszyn lub rozbudowując park maszynowy rolnik, zawsze staje przed wyborem optimum w oparciu o kilka kryteriów. Cena produktu jest bardzo ważnym czynnikiem, jednak nie zawsze musi być powiązana z jakością wyrobu. Dostępne programy współfinansowania zakupu maszyn pozwalają obniżyć wagę tego czynnika. Dilerzy maszyn również ułatwiają rolnikom przebrnięcie przez zawiłości formalne wniosków. Wybór bywa powiązany z doborem jednostki napędowej w agregacie. Dlatego warto przeanalizować parametry konstrukcyjne i eksploatacyjne maszyn, dobierając odpowiednią do potrzeb własnego gospodarstwa. Istotne jest, aby roczne wykorzystanie nowych maszyn było zbliżone do nominalnego. Pozwala to zmniejszyć koszty ich pracy. Mijają czasy prostych maszyn. Istotne staje się ograniczenie obciążeń gleby i środowiska. Dlatego liczą się maszyny o większych wydajnościach, agregaty maszynowe łączące kilka czynności agrotechnicznych. W nowoczesnych rozsiewaczach nawozów oraz opryskiwaczach coraz częściej stosowane są układy, które zapewniają aplikację środków w sposób najmniej szkodliwy dla środowiska. Pozwala to ograniczyć straty i zmniejszyć wysokie koszty zabiegów.
13
TECHNIKA
NASI PARTNERZY PREZENTUJĄ
Moc
nie do pokonania Któż choć raz nie nucił tego hitu: „Kupiłem czarny ciągnik, zawsze chciałem mieć takie coś, pojemność dwa czterysta, siedem jeden ma do setki (…)”, myśląc o kupnie swojego wymarzonego traktora. Dziś słowa piosenki to prehistoria skoro można mieć cacko o mocy maksymalnej 201 KM. Chce się zaśpiewać „Kupiłem niebieskie cudo”.
14
Takiego koloru są wszystkie ciągniki marki New Holland, producenta, z którego stajni wyjechała bestia, pozwalająca uzyskiwać takie osiągi – i to przy najlepszym do tej pory stosunku masy do mocy wynoszącym 28 kg/KM. Mowa o najnowszym ciągniku T6090. Przyjrzeliśmy się tej maszynie, by sprawdzić dla Państwa, czego możemy się po niej spodziewać. Garść danych technicznych „Najlepszy w tej klasie stosunek masy do mocy sprawia, że T6090 jest traktorem do wszechstronnych zastosowań”, zapowiada producent. I faktycznie, jego małe rozmiary, sterowność i lekkość połączona z dużą średnicą opon podczas jazdy tworzą cieńsze warstwy ubitej gleby, a traktor doskonale sprawdza się w każdych warunkach. – Wszystko to jest możliwe dzięki zastosowanym najnowszym rozwiązaniom, takim jak większy układ chłodzący czy układ zarządzania mocą silnika (EPM) – mówi Łukasz Chęciński, Specjalista ds. Produktu New Holland. – System ten zapewnia przyrost mocy do 36 KM, gwarantując maksymalną moc 201 KM – wyjaśnia. Po naszych testach możemy powiedzieć, że imponujący przyrost mocy zapewnia znakomitą wydajność podczas wymagających prac transportowych wykorzystujących WOM, a także przy dużym obciążeniu układów hydraulicznych. Co równie ważne, przy pracach niewymagających dużych osiągów układ redukuje moc wyjściową do wartości nominalnych. – Ponadto, T6090 pomimo swoich małych rozmiarów został zbudowany tak, aby umożliwić zastosowanie opon o rozmiarze do 650/65 R42. Daje nam to większą powierzchnię śladu opony, a tym samym zredukowany zostaje nacisk opony na grunt (i to do niespotykanych dotąd wśród ciągników o mocy nominalnej 165 KM poziomów) – dodaje ekspert. Bezdyskusyjnie
JESIENNA PROMOCJA Tylko do końca roku wszystkie ciągniki New Holland są oferowane w niższych cenach.
Firma New Holland jest głównym partnerem Agros-Wrońscy. Jest to czołowa, globalna marka zajmująca się produkcją sprzętu rolniczego, która może pochwalić się 100-letnią tradycją. New Holland oferuje najszerszą gamę ciągników oraz kombajnów dostosowaną do potrzeb najbardziej wymagających klientów na całym świecie. Jest to także marka najczęściej nagradzana za wprowadzanie przełomowych rozwiązań do swoich technologii.
agros magazyn 2/2010
T6090 dzięki większym kołom ma podwyższoną przyczepność do podłoża, a poślizg kół jest zmniejszony. Serce bestii 6-cylindrowy silnik z automatyczną skrzynią Power Command, którą firma New Holland oferuje swoim klientom w standardzie, a która pozwala na zmianę wszystkich biegów bez użycia sprzęgła, robi wrażenie i gwarantuje użytkownikowi brak spadków mocy. Dostępne są dwie wersje – opcja 50 km/h i 40 km/h 19x6 Eco z ekonomicznym dziewiętnastym nadbiegiem, pozwalającym na zmniejszenie zużycia paliwa i hałasu w kabinie poprzez obniżenie obrotów silnika. – Bardzo nowoczesnym rozwiązaniem jest system IntelliShift, który wraz z układem automatycznej zmiany biegów pozwala ustawiać tryby robocze do prac polowych lub transportowych w celu utrzymania stałej prędkości w zmieniających się warunkach i różnorodnym terenie. Jest to możliwe, gdyż IS określa dokładnie moment zmiany w zależności od obciążenia, umożliwiając płynną zmienność ruchu pojazdu – wyjaśnia Łukasz Chęciński. Funkcjonalne nowinki Na wyposażeniu ciągnika jest podłokietnik Side Winder II dla modeli z elektronicznymi zaworami zdalnymi. – Ten nowy podłokietnik to fantastyczna sprawa: wszystko pod ręką, w polskim menu. Ma ekran dotykowy, na którym mogę sterować ciągnikiem za pomocą ruchu ręki – zachwyca się rolnik uczestniczący w testach maszyny. – Co więcej, operator może równocześnie sterować pracą wielu różnych narzędzi, a to zdecydowanie polepsza jego efektywność – zachwala zalety maszyny Specjalista ds. Produktu. Fakt, ogromnym atutem nowego podłokietnika jest możliwość automatycznego prowadzenia, czyli IntelliSteer. W pełni zintegrowany układ pozwala osiągać dokładność pokrycia kolejnych przejazdów rzędu 1-2 cm przy wykorzystaniu sygnału systemu RTK stosowanego w technologii PLM (więcej na str. 16). W podłokietniku SideWinder II, a także w modelach klasycznych – również dostępnych w tym typie ciągnika – umiejscowiono elektroniczny hamulec parkingowy (EPB). – Olbrzymie wrażenie robi hamulec, czuć tu większy docisk klocków ciernych. A co więcej, może być łatwo włączony za pomocą przekładni nawrotnej – zachwyca się Marian Wąs, inny z uczestników testów. – Ciekawostką jest to, że jest również automatycznie włączany, gdy ciągnik pozostaje w bezruchu przez ponad 45 sekund lub gdy opuściłem fotel operatora, albo gdy silnik został wyłączony – dodaje pan Marian. Co jeszcze z nowinek? – Nowy ładowacz czołowy 770 TL sterowany za pomocą elektronicznego joysticka. Zwiększono jego udźwig do 2808 kg i maksymalną wysokość podnoszenia do 4051 mm – odpowiada Chęciński. Nasi klienci sprawdzający maszynę zgodnie orzekli, że ładowarka doskonale pasuje do T6090 – dzięki standardowemu oknu dachowemu operator maszyny ma znakomitą widoczność, bez względu na to, czy ładowacz jest na poziomie podłoża, czy jest stopniowo podnoszony na maksymalną wysokość. Dzięki wszystkim tym rozwiązaniom T6090 jest bezkonkurencyjny w porównaniu z odpowiednikami w tym segmencie rynku przygotowanymi przez innych producentów.
15
TECHNIKA
NASI PARTNERZY PREZENTUJĄ
Gospodarstwo doskonałe
Mało znany w Polsce system precyzyjnego rolnictwa – PLM New Holland – wzbudza coraz większe zainteresowanie rolników. Doceniają możliwości, jakie ze sobą niesie – obniżenie kosztów, podwyższenie produktywności, zwiększenie komfortu pracy. Ten innowacyjny system daje rolnikowi możliwość zarządzania swoimi uprawami w zasadzie zza monitora komputera. Korzystając z pełnego oprogramowania PLM New Holland, gospodarz może w łatwy sposób gromadzić wiele niezbędnych informacji, takich jak: zasobność gleby, topografia terenu, stan upraw, a nawet wilgotność ziarna i wysokość plonu w danej części pola. Po zakończeniu żniw użytkownik systemu z łatwością zapisze na USB dane, stworzy cyfrową mapę plonów do analiz, dzięki którym z roku na rok zwiększy wydajność swoich zbiorów. Dzięki systemowi GPS wykorzystywanemu przez PLM możliwe staje się
Począwszy od nawigacji ręcznej do całkowicie zintegrowanych systemów – New Holland proponuje rolnikom kompleksowe rozwiązania nawigacyjne, bez względu na to, z jaką marką maszyn urządzenia te mają współpracować. Oferta PLM NH pomaga w zwiększeniu wydajności, kontroli kosztów materialnych oraz optymalizacji zysków. Dla Klientów, którzy zakupią produkty precyzyjnego rolnictwa oraz automatycznej nawigacji NH, firma utworzyła witrynę internetową „Portal PLM”: www.newholland.com/ PLM. Po zarejestrowaniu się na stronie, Klienci uzyskują dostęp do zaawansowanych informacji na temat całego systemu
16
automatyczne prowadzenie maszyny, a to oznacza, że operator może jechać tymi samymi rzędami dzień, tydzień, miesiąc, a nawet rok później. Odbiorniki stosowane przez New Holland dają taką możliwość – z dokładnością do 2,5 cm rząd do rzędu. Dane, które uzyskujemy dzięki PLM, pozwalają na najefektywniejsze wykorzystanie danego terenu i obniżenie kosztów produkcji, co w rezultacie przynosi zwiększenie zysku. Czy to się opłaci? – Muszę przyznać, że dzięki mobilnej stacji bazowej – jednemu tylko produktowi z całej gamy systemu PLM marki New Holland – mogę dłużej pracować. Umożliwia mi pracę w bardzo trudnych warunkach – po zmierzchu czy we mgle – mówi jeden z Klientów NH, specjalizujący się w uprawie marchwi. – Podczas sadzenia, oprysków, kultywowania ziemi i zbierania plonów przy kiepskiej pogodzie, a nawet w nocy, mogę skupić się na swoim zadaniu, nie ryzykując, że zacznę łączyć lub nakładać rzędy – objaśnia. – Nawet w dni, gdy pracuję dłużej, wracam do domu mniej zmęczony, niż kiedy pracowałem krócej, ale bez RTK – dodaje gospodarz. Z badań przeprowadzonych przez NH wynika, iż z roku na rok rośnie liczba polskich rolników, którzy chcą zgłębić tajniki tego systemu. – Zainteresowanie jest tym większe, im większa jest świadomość, iż system daje wymierne korzyści – począwszy od oszczędności czasu, energii aż po maksymalizację efektów – wyjaśnia Łukasz Chęciński, Specjalista New Holland odpowiedzialny za wdrażanie systemu PLM w Polsce. Opłacalność zastosowania tej metody zależy w dużej mierze od typu produkcji w danym gospodarstwie. Przed wyborem odpowiednich rozwiązań PLM trzeba skalkulować, jakie dzięki niemu uzyskamy oszczędności i na czym nam najbardziej zależy: – Na przykład, dzięki systemowi przy wysiewie nawozów na 200 ha, przy metrowym nakładaniu się nawozu (nie licząc kosztów dodatkowych, takich jak paliwo), stosując system jazdy
agros magazyn 2/2010
równoległej, można zaoszczędzić blisko 8 tys. zł – kalkuluje Chęciński. – Trzeba sobie odpowiedzieć, jakie rozwiązanie jest najkorzystniejsze dla danego gospodarstwa. Dla osób kupujących nowe maszyny NH oferujemy montowane fabrycznie całkowicie zintegrowane systemy nawigacyjne. Dla wszystkich innych modeli i marek dostarczamy pełną gamę dominujących rozwiązań rynku wtórnego – zarówno podstawowych, jak i zaawansowanych, które opierają się na systemie GPS. Wybór jest więc olbrzymi – dodaje. Wszechstronność zastosowania Niezwykła precyzja pomiaru systemu PLM NH – obejmująca cztery poziomy dokładności aż do 2,5 cm – jest możliwa, ponieważ niektóre z odbiorników NH są w stanie przetwarzać sygnały z sieci GPS i GLONASS, oferując swoim użytkownikom wyższy poziom „ubezpieczenia od wydajności” w porównaniu do odbiorników odbierających pojedynczy sygnał. Jednak system PLM to znacznie więcej niż nawigacja GPS. Składają się na niego takie produkty, jak: EZ-Guide, FM-1000, Intelliview III, EZSteer, IntelliSteer, Autopilot EZ-Boom, System pomiaru plonów oraz Portal PLM. Dzięki ich zastosowaniu całym gospodarstwem można zarządzać w precyzyjny i oszczędny sposób. Rozwiązania systemu mogą wydać się zbyt skomplikowane dla tych, którzy nie mają podstawowej wiedzy z zakresu rolnictwa precyzyjnego. Dlatego New Holland stara się przybliżać jego założenie, organizując szkolenia i pokazy (np. podczas ostatnich targów „Agro Show”), podczas których eksperci pokazują, w jaki sposób uzyskać dochody z takich inwestycji, a także poprzez portal internetowy poświęcony tej problematyce.
17
TECHNIKA
NASI PARTNERZY PREZENTUJĄ
Brony do prac
w ciężkich warunkach O tym, że ziemię powinno się oprawiać jak najmniejszą liczbę razy, wie każdy rolnik. Co jednak zrobić, gdy jeden przejazd broną nie wystarcza, bo jest się posiadaczem pola, na którym królują gleby ciężkie, gliniaste. Odpowiedzią są narzędzia bardziej aktywne – brony wirnikowe. Użycie bron aktywnych (wirnikowych) pozwala zmniejszyć liczbę przejazdów uprawowych w zasadzie do jednego. Takie rozwiązanie jest korzystne nie tylko ze względów oszczędnościowych – paliwo, ale również agrotechnicznych – nie niszczymy struktury ziemi. Choć narzędzia te są doskonałą odpowiedzią na trudną uprawę, należy jednak uważać, używając ich na glebach torfowych, której strukturę łatwo popsuć. To, co jest największą zaletą tego rozwiązania, może być postrzegane jako jego wada. Aby pracę zrealizować w jednym przejeździe, niezbędna jest znacznie większa moc ciągnika. W dłuższej perspektywie przynosi to jednak korzyści.
Moc traktora to najważniejszy warunek przy doborze brony – dostosowujemy ją do mocy maszyny, którą posiadamy. Na rynku jest dostępnych wiele urządzeń tego rodzaju. Przyjrzeliśmy się ofercie i wybraliśmy dla naszych Klientów najlepsze rozwiązania. Najkorzystniejsze – porównując stosunek jakości sprzętu, jego innowacyjność i cenę – proponuje Kongskilde. – W zakresie konstrukcji bron, siewników i kultywatorów uprawowych jesteśmy liderem na rynku. Nasza oferta należy do najobszerniejszych – mamy propozycję dla każdego profilu i wielkości gospodarstwa – mówi Włodzimierz Spryszyński, Dyrektor Działu Sprzedaży Maszyn Rolniczych Kongskilde. – Mamy ponad 50-letnie doświadczenie, a wiele z rozwiązań,
Kongskilde to duńska firma. Pierwszymi jej produktami były dmuchawy do zboża i bierne agregaty. Dziś Kongskilde oferuje pełne koncepcje rozwiązań dla rolnictwa i przemysłu. Spółka posiada oddziały w 13 krajach, z czego 4 to firmy produkcyjne, m.in. w Polsce. Kongskilde Polska specjalizuje się w produkcji agregatów uprawowych, siewników i bron aktywnych. Filia otrzymała dotację z funduszy unijnych (z programu 50:50 Innowacyjna Gospodarka) – dzięki zainwestowanym 50 mln złotych fabryka stanie się jednym z najnowocześniejszych producentów maszyn rolniczych w Europie
18
Brony wirnikowe HOWARD są przystosowane do pracy z siewnikami zarówno przyczepianymi, jak i nabudowanymi. Kongskilde oferuje siewniki Demeter Classic oraz NORDSTEN
które wyszły z naszych biur konstrukcyjnych, to projekty przełomowe. Jeżeli chodzi o brony napędzane poprzez wał przekazu mocy, Kongskilde Polska oferuje szeroką gamę bron aktywnych HOWARD (wirnikowych i rotacyjnych) – wyjaśnia Dyrektor.
nionej specjalnym smarem niewymagającym wymiany – wyjaśnia Wojciech Ferdyn, Regionalny Kierownik Sprzedaży Kongskilde. – Dla dodatkowego bezpieczeństwa wyposażono je nawet w osłonę przeciwkamieniową – dodaje Ferdyn.
Dla wymagających Dla osób decydujących się na taki sprzęt najważniejszą jego cechą jest szerokość robocza brony, z czym wiąże się jej zapotrzebowanie na moc. Najpopularniejsze wśród polskich rolników są brony o szerokości roboczej od 2 do 4 m. Brony HOWARD HK produkowane są w tym zakresie szerokości – 2 m, 2,5 m, 3 m i 4 m. Występują też w trzech typach, w zależności od mocy ciągników, z którymi mają pracować: HK25 do 130 KM dla gospodarstw średniej wielkości; HK 31 do 170 KM dla średnich i dużych; HK 32 do 300 KM dla wymagających rolników z dużymi areałami i firm usługowych. – Maszyny te zostały tak skonstruowane, aby mogły pracować w bardzo trudnych warunkach glebowych, przenosząc ekstremalne momenty obrotowe. Mogą współpracować z nowoczesnymi ciągnikami o dużej mocy nominalnej oraz dodatkowej generowanej w ciężkich warunkach polowych – zdradza Dyrektor Spryszyński. Doskonały mechanizm Użytkownicy bron marki HOWARD zgodnie twierdzą, że ich konstrukcja to bardzo dobrze przemyślany mechanizm. Każdy z modeli ma wytrzymały kozioł zawieszenia z pływającą dolną belką, który umożliwia tworzenie kombinacji z różnymi ciągnikami i siewnikami. Głównym elementem brony jest „wanna” z kołami zębatymi. W tym przypadku jest ona wykonana z grubościennej wysokogatunkowej stali. Wałki wirników i nośniki zębów roboczych są wykonane jako jednolity element z równie wytrzymałych materiałów. – Nasze brony pracują bardzo cicho i lekko, gdyż mają dokładnie dopasowane wirniki pozwalające na precyzyjne zazębianie się kół. Koła zębate pracują w hermetycznie zamkniętej „wannie” wypeł-
Dwa w jednym Podczas uprawy pola tą maszyną uzyskuje się wyrównaną i dobrze przygotowaną rolę pod bezpośredni wysiew nasion. Większość bron aktywnych umożliwia zamontowanie na nich siewnika, a zatem możemy przygotować glebę i wysiać podczas jednego przejazdu. Z ekonomicznego punktu widzenia doskonałym rozwiązaniem jest zastosowanie agregatu uprawowo-siewnego, np. siewnika NORDSTEN NCS 3100 nadbudowanego na bronę HOWARD HK 31. – W tym roku robiłem zasiewy takim zestawem, doskonały sprzęt. Obsianie 1 ha zajmowało mi średnio tylko godzinę, a zużycie paliwa oszacowałem na 7-8 l/hektar. I to wszystko ciągnikiem o małej mocy, bo 126 KM – wylicza rolnik pracujący na maszynach HOWARD, Klient Agros-Wrońscy. Siewnik ten odznacza się zwartą konstrukcją, a poprzez zamontowaniu na wale zagęszczającym jego masa jest przenoszona na narzędzie uprawowe. – Rozwiązanie takie umożliwia maszynie swobodne przemieszczanie się ponad kamieniami i innymi przeszkodami podczas wykonywania siewu. Zwarta konstrukcja siewnika i brony ogranicza do minimum zapotrzebowanie na siłę udźwigu – wyjaśnia Dyrektor Spryszyński. Docisk redlic w tych maszynach jest sterowany centralnie poprzez elementy sprężynujące. Ogranicznik głębokości uniemożliwia zbyt głęboką pracę redlic, jeśli nagle zmieni się gleba. Belka zastosowana w Nordstenie zapewnia równą głębokość umieszczania nasion, co gwarantuje dobre i równomierne ich kiełkowanie.
agros magazyn 2/2010
19
TECHNIKA
NASI PARTNERZY PREZENTUJĄ
Innowacyjne
polskie rozwiązania Postęp techniczny, podejście proekologiczne, wydajniejsze środki pracy – to tylko niektóre wyzwania, przed którymi stanął przemysł rolniczy. W wyścigu o zainteresowanie polskich rolników wygrywają tylko najlepsi i najbardziej innowacyjni producenci.
Wozy z Chojny zostały wyposażone w uniwersalne zaczepy typu „hitch” o regulowanej wysokości, które pozwalają na sprzęganie ich z każdym rodzajem ciągnika. Oferta firmy POMOT obejmuje wozy o pojemnościach od 2,5 do 30 tys. litrów. Na zdj. po lewej wozy o pojemności 25 tys. l sprzedane w lipcu
Jednym z istotnych graczy na rodzimym rynku maszyn rolniczych jest firma z 60-letnią tradycją w produkcji sprzętu rolniczego POMOT z Chojny. Jest to jedno z tych polskich przedsiębiorstw, któremu udaje się dotrzymać kroku największym zagranicznym konkurentom. Dobra pozycja to zasługa jakości wyrobów potwierdzona certyfikatami (ISO 9001:2000 od 2004 r.) i innowacyjności. Lider w produkcji wozów asenizacyjnych Firma z Chojny zajmuje się m.in. produkcją wozów asenizacyjnych, kontenerów i urządzeń komunalnych. Tym razem szczegółowo przyjrzeliśmy się produkowanym przez nich wozom. Głównym ich atutem, poza jakością, jest funkcjonalność i wytrzymałość. Chojeńskie zbiorniki wykonane są ze stali o podwyższonej wytrzymałości, a obecnie wdrażana jest produkcja wozów nowej generacji z blachy marki Optim HS700MH o jeszcze bardziej zwiększonych parametrach. – Nowy materiał pozwolił uzyskać konstrukcję lżejszą, a tym samym powodującą mniejszy nacisk na glebę oraz – co równie ważne – obniżającą koszty eksploatacji maszyny – tłumaczy Leszek Siatka, Prezes POMOT-u. – Niezawodność i bezpieczeństwo tych zbiorników gwarantują zastosowane zawory podciśnieniowe i nadciśnieniowe. Dodatkowo każdy wóz wyposażony jest we wręgi wewnętrzne oraz falochrony – dodaje. W przyszłości producent zapowiada użycie zewnętrznych wręg, które jeszcze bardziej podniosą wytrzymałość wozów. Łatwość obsługi, oszczędność czasu – We wszystkie wozy wmontowano płynowskazy, które w sposób ciągły pokazują poziom cieczy. Wozy o pojemności powyżej 5 tys. litrów mają węże ssące oraz armaturę 6-calową lub 8-calową, która przyspiesza napełnianie zbiornika i zmniejsza opory szczególnie przy gęstych cieczach. Dzięki zastosowaniu dodatkowych szybkozłączy do węży ssących, wóz może być obsługiwany przez jedną osobę, gdyż nie wymaga od operatora wysiłku fizycznego – zapewnia Prezes. Producentowi udało się również stworzyć wygodne warunki do oczyszczenia zbiornika – dzięki zastosowaniu włazu tylnego o średnicy 500, 700 lub 900 mm. Włazy mają niezawodne i szczelne zamknięcie, które nie ulega szybkiemu zużyciu, czego nie można powiedzieć o dennicach całkowicie otwieranych, które są ciężkie i niebezpieczne w eksploatacji.
agros magazyn 2/2010
Nowinki konstrukcyjne Beczki wozów asenizacyjnych z POMOT-u są zwarte i stanowią jedną, znacznie wytrzymalszą konstrukcję. Dodatkowo producent wprowadził rozwiązania ułatwiające stosowanie wozów w bardzo trudnych warunkach terenowych – wzmocnił układy hamulcowe poprzez zastosowanie instalacji dwuobwodowych oraz wmontowanie regulatora siły hamowania, który uzależnia moc hamulca od poziomu napełnienia zbiornika. – Dzięki najnowocześniejszym sprężarkom typu MEC udało nam się skrócić czas napełniania i – opróżniania zbiornika. Zabiera teraz – w zależności od pojemności – od 3 do 6 minut – mówi Prezes POMOT-u. Co niezwykle istotne, w wozach zostały wmontowane uniwersalne zaczepy typu „hitch” o regulowanej wysokości, która pozwala na sprzęganie ich z każdym rodzajem ciągnika. Ponadto wozy mogą być wyposażone w jeszcze jedno udogodnienie – hydrauliczne sterowanie z kabiny kierowcy urządzeniami, takimi jak: sprężarka, zasuwa ssąca i spustowa, podpora składana lub koło podporowe, agregat doglebowy, urządzenie do naglebowego lub doglebowego rozlewania gnojowicy. Stawiają na patenty – Jednym z naszych patentów jest mieszadło powietrzne, które dokładnie miesza nawet najbardziej gęstą zawartość zbiornika, a także ułatwia jego opróżnienie z części stałych i gnojowicy. Nie ściera przy tym – w przeciwieństwie do innych mieszadeł – galwanicznych powłok zbiornika – gwarantuje Prezes Siatka. Kolejnym opatentowanym przez POMOT rozwiązaniem jest dyszel obrotowy umożliwiający agregowanie wozu na dolny lub górny zaczep ciągnika bez dokonywania przeróbek konstrukcyjnych. Producent nie zapomniał również o ekologii. Dzięki nowej konstrukcji ramy i dyszla jako zbiorników na przepracowany olej, płyny nie wydostają się na zewnątrz, a sama rama i dyszel stają się tłumikiem, który redukuje poziom hałasu do 20 dB. Ponadto POMOT do każdego wozu wydaje aktualne świadectwo homologacji i deklarację zgodności WE. Dokładając do tego bezpłatne doradztwo techniczne na miejscu i u Klienta oraz 12-miesięczny serwis gwarancyjny, firma stworzyła ciekawą ofertę dla najbardziej wymagających użytkowników tego rodzaju sprzętu.
21
WYDARZENIA
NEWSY Z BRANŻY
Gorączka błękitnej nocy W przeddzień nocy świętojańskiej w Zawadach (gmina Popów) odbyła się impreza, która przyćmiła tegoroczne obchody sobótki. Setki gości, nie przy ogniskach, a przy błękitnych laserach bawiły się na Dniach Otwartych organizowanych przez firmę Agros-Wrońscy z okazji prezentacji nowego traktora NH T7000 Blue Power. Do zabawy zachęcała afrykańska grupa muzyczna, która do nauki gry na bębnach włączyła wszystkich zebranych. Zapierający dech w piersiach pokaz maszyn stał się wielkim przedstawieniem teatralnym. Pod stopy Klientów zjeżdżały flagowe traktory New Holland, którym w ciemnościach drogę wyznaczały kolorowe reflektory. Jako ostatni – spośród świateł lasera wyłonił się traktor T7000 Blue Power – gwiazda wieczoru.
Diamentowa firma Firma Agros-Wrońscy znalazła się w elitarnym gronie polskich przedsiębiorstw najszybciej zwiększających swą wartość, nagrodzonych statuetką Diamenty Forbesa 2010. Spółka znalazła się na 27. miejscu łódzkiej listy najlepszych firm o przychodzie od 5 do 50 mln zł. Lista została opracowana na podstawie szwajcarskiej metody wyceny wartości firm uwzględniającej zarówno wyniki finansowe, jak i wartość majątku poszczególnych przedsiębiorstw. 31 maja podczas wieczornej gali statuetkę w imieniu spółki odebrali Tomasz i Marcin Wrońscy: – To niezwykle nobilitujące i motywujące do dalszego rozwoju wyróżnienie – ocenia Marcin Wroński, Dyrektor Zarządzający Agros-Wrońscy.
W nowych szatach Spółka Agros-Wrońscy zaprezentowała nowe logo. Jego mocna czerwień i zwarta konstrukcja podkreślają dynamikę rozwoju. Proste i przejrzyste formy zastosowane w nowym systemie identyfikacji wizualnej nawiązują do nowoczesności, jaką charakteryzują się produkty oferowane przez firmę. Nazwa pozostaje łącznikiem rolniczej tradycji i ponad 20-letniej obecności na polskim rynku. – Postawiliśmy na silne symbole i kolorystykę, by oddały naszą energię w działaniu – mówi Jan Wroński. – Naszą siłą jest rodzinny zespół, wspaniała mieszanka doświadczenia, młodości, zaangażowania i chęci poszukiwania lepszych rozwiązań dla naszych Klientów – podkreśla Prezes Agros-Wrońscy.
Na podbój południa – Chcąc być jeszcze bliżej Klientów, postanowiliśmy rozszerzyć naszą działalność – mówi Tomasz Wroński, Manager ds. Rozwoju i Handlu. – Wiosną 2011 r. planujemy otwarcie kolejnej filii Agros-Wrońscy. Właśnie kupiliśmy działkę w Zawierciu na ulicy Poczty Gdańskiej (przy trasie nr 796 do Dąbrowy Górniczej) – wyjaśnia manager. Gotowy jest już projekt nowej filii, który zakłada olbrzymią przeszkloną powierzchnię wystawienniczą. Dzięki temu już z daleka będzie można podziwiać najnowsze maszyny rolnicze sprzedawane przez dystrybutora. – Filia będzie składała się z działu handlowego, sklepu części zamiennych oraz serwisu. Planujemy zatrudnić od 8 do 10 osób – mówi Justyna Hołyś, Marketing Manager.
22
WYDARZENIA
NASZE SPOTKANIA
Piotrkowska ROL–SZANSA 2010 Oferty Agros-Wrońscy nie zabrakło również na XIX wystawie ROL-SZANSA w Piotrkowie Trybunalskim. Przez dwa dni − 28 i 29 sierpnia − firma po raz siedemnasty prezentowała najciekawsze modele ze swej oferty. Na terenie zamku w Bykach, oprócz maszyn rolniczych, można było zobaczyć narzędzia rolnicze oraz nowoczesne rozwiązania w budownictwie inwentarskim. Dla zwiedzających przygotowano także wystawę roślin uprawnych, rękodzieła sztuki ludowej oraz stoiska z fachowym doradztwem w zakresie pozyskiwania unijnych funduszy.
Zawierciańskie dożynki Prezentacja najnowocześniejszych maszyn rolniczych sprzedawanych przez spółkę Agros-Wrońscy uświetniła obchody zawierciańskich dożynek w Gieble. Uczestnicy spotkania, które tradycyjnie odbyło się w ostatnią niedzielę sierpnia, podczas pokazu podziwiali najlepsze w Polsce modele: ciągników, kombajnów, pługów, a nawet koparko-ładowarek. Natomiast od 16 lat w drugą niedzielę września w Charsznicy, polskiej stolicy kapusty, odbywa się wielka kapuściana feta. Agros-Wrońscy już po raz ósmy wzięli udział w tym nietypowym święcie. Kapuściane dożynki poprzedzone były szkoleniami na poletkach doświadczalnych, które były doskonałą okazją do prezentacji najbardziej innowacyjnych rozwiązań technologicznych niezbędnych w uprawie.
Święto plonów na Jasnej Górze Już po raz siedemnast y firma Agros-Wrońsc y uc zestnic z yła w XIX Ogólnopolskich Dożynkach Jasnogórskich. Każdego roku do Częstochowy na największe rolnicze święto przyjeżdża około 100 tys. pielgrzymów z darami − płodami ziemi. W tym roku od 4 do 6 września rolnicy przynosili własnoręcznie wykonane wieńce ze zbóż, kwiatów i owoców, by podziękować za plony. Jasnogórskim obchodom corocznie towarzyszą imprezy promujące polską wieś − Krajowa Wystawa Rolnicza oraz Dni Europejskiej Kultury Ludowej.
Rolnicza Formuła 1 zakończona Jedna z największych w Europie, a z pewnością najważniejsza w Polsce wystawa maszyn rolniczych, ciągników i kombajnów AGRO SHOW w Bednarach − już za nami. W tym roku wystawa odbyła się w dn. od 24 do 27 września. Na podpoznańskim lotnisku Agros-Wrońscy prezentowała się wraz z firmą UNIA Group. Nasz Domek rozstawiony na stoisku Unii cieszył się olbrzymią popularnością. Tłumy Klientów odwiedziły stoisko, by w rozmowie z handlowcami Agrosu poznać najciekawsze modele z oferty UNII Group. − Nie mogło nas zabraknąć na imprezie, która nazywana jest Formułą 1 pokazów rolniczych – mówi Jan Wroński, Prezes Agrosu. − Cenimy sobie współpracę z Unią Group, dlatego zdecydowaliśmy się wesprzeć markę naszymi najlepszymi handlowcami − wyjaśnia Prezes.
agros magazyn 2/2010
23
DORADZTWO
Wokół PROW
2007-2013
ARiMR wypłaca coraz więcej pieniędzy. Rolnicy, przedsiębiorcy z sektora rolno-spożywczego i inni beneficjenci (np. Lokalne Grupy Działania) złożyli do tej pory przeszło 75 tys. wniosków o udzielenie wsparcia dla działań inwestycyjnych. Do wykorzystania z PROW na lata 2007-2013 pozostało jeszcze około 19 mld zł.
DORADZTWO
Dobrze przygotowany wniosek to podstawa decyzji ARiMR-u o przyznaniu dotacji. Firma Agros-Wrońscy od lat pomaga rolnikom przy sporządzaniu wniosków o dofinansowanie zakupów maszyn i urządzeń rolniczych. Takie wsparcie jest
– Szczególną uwagę chcemy zwrócić na działanie „Modernizacja gospodarstw rolnych” w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich latach 2007-2013. Rolnikom, którzy zrealizowali inwestycje wspierane z tego działania, Agencja wypłaciła ponad 2,6 mld zł, co wyznacza całkowitą wartość inwestycji zrealizowanych przez rolników w ich gospodarstwach na poziomie blisko 7 mld zł – podkreśla Stanisław Gmitruk, Dyrektor Śląskiego Oddziału Regionalnego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Częstochowie. Taką pomoc otrzymało ponad 25,5 tys. rolników, w tym ponad 10 tys. beneficjentów, którzy złożyli wnioski w 2009 r. – Większość tych pieniędzy inwestorzy przeznaczyli na zakup nowoczesnych ciągników, maszyn i urządzeń rolniczych. Ten typ inwestycji jest podstawą wzrostu efektywności i konkurencyjności działalności rolniczej – podkreśla Dyrektor Gmitruk.
przykładem dobrej troski o rolnika – ocenia Stanisław Gmitruk, Dyrektor Śląskiego Oddziału Regionalnego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Częstochowie
Pozytywne wnioski Pierwszym krokiem do wykorzystania środków unijnych jest poprawne sporządzenie przez rolników wniosku o dofinansowanie. – Agencja ma za zadanie weryfikację wniosków przedstawianych przez rolników. Im lepsze ich opracowanie, tym szybsza ścieżka decyzyjna. Pomoc oferowana przez dilerów takich jak Agros-Wrońscy w zakresie weryfikacji wniosków to dobry pomysł, który niesie pozytywne długofalowe skutki. Musimy pamiętać, że dobrze przygotowany wniosek to podstawa decyzji ARiMR – zwraca uwagę Dyrektor oddziału. Firma Agros-Wrońscy od lat pomaga rolnikom przy sporządzaniu i weryfikacji wniosków o dofinansowanie zakupów maszyn i urządzeń rolniczych. – Zaangażowanie i zakres wsparcia zapewniany przez Agros-Wrońscy jest przykładem dobrej troski o rolnika – ocenia Dyrektor. – Wielu dotychczasowych beneficjentów działań PROW 2007-2013 naszego regionu podkreślało trafność porad otrzymanych od pracowników tej firmy, a pozyskane przez nich finansowanie stanowi potwierdzenie korzyści ze współpracy z dilerem – dodaje. Do końca roku W tym roku Agencja udostępniła wszystkie działania pomocowe z PROW na lata 2007-2013. Już dziś można stwierdzić, że dużym sukcesem okazał się nabór wniosków o udzielenie wsparcia z działania „Tworzenie i rozwój mikroprzedsiębiorstw”, który zakończył się 9 lipca br. W Oddziałach Regionalnych Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa dotych-
agros magazyn 2/2010
czas zarejestrowano ponad 10,5 tys. wniosków, czyli o przeszło 5 tys. więcej niż w pierwszym naborze przeprowadzonym w ubiegłym roku. Minister Rolnictwa Marek Sawicki zapowiedział, że planuje zwiększenie puli środków, by dotacje mogli otrzymać wszyscy „mikroprzedsiębiorcy”, którzy złożyli w ARiMR prawidłowo wypełnione wnioski. Spójrzmy zatem na harmonogram naborów wniosków na kolejne działania przewidziany do końca 2010 r.: „Ułatwianie startu młodym rolnikom” – nabór od 17 sierpnia 2010 r., „Korzystanie z usług doradczych” – nabór od 16 sierpnia 2010 r., „Zwiększenie wartości dodanej podstawowej produkcji rolnej i leśnej” – nabór od 12 sierpnia 2010 r., „Odtwarzanie potencjału produkcji leśnej zniszczonego przez katastrofy oraz wprowadzenie instrumentów zapobiegawczych” – nabór od 5 października 2010 r., „Różnicowanie w kierunku działalności nierolniczej” – nabór od 24 sierpnia 2010 r., „Przywracanie potencjału produkcji rolnej zniszczonego w wyniku wystąpinia klęsk żywiołowych oraz wprowadzenie odpowiednich działań zapobiegawczych” – nabór od 30 września 2010 r. W toku są ciągłe nabory wniosków na działania: „Uczestnictwo rolników w systemach jakości żywności” – od 15 kwietnia 2009 r. i „Grupy producentów rolnych” – od 16 lipca 2007 r. Na premie ułatwiające młodym rolnikom start zawodowy Agencja wydała ponad 280 mln zł. Do 10 sierpnia tego roku premię taką w wysokości 50 tys. zł otrzymało ponad 5,6 tys. rolników. W naborze wniosków rozpoczętym 17 sierpnia do rozdzielenia jest ponad 387 milionów zł. Premia dla młodych rolników, zgodnie z zapowiedzią ministra Sawickiego, została podwyższona do 75 tys. zł przy jednoczesnym złagodzeniu kryteriów jej przyznawania. – Jestem przekonany, że rolnicy naszego regionu wykorzystają szanse na dofinansowanie tworzone przez PROW 2007-2013. Modernizacja gospodarstw to podstawa pomyślnego rozwoju naszych gospodarstw rolnych – podsumowuje Stanisław Gmitruk. Rolnicy regionu śląskiego mogą kontaktować się z Agencją za pośrednictwem biur zlokalizowanych w 17 powiatach województwa. Więcej o ARiMR na stronie www.arimr.gov.pl.
25
DORADZTWO
DORADCA INWESTYCYJNY REKOMENDUJE
Czas
na dobre wnioski Agros-Wrońscy wspiera rolników w procesie pozyskiwania dofinansowania unijnego na inwestycje w maszyny i urządzenia. Poniżej chcemy podzielić się z Czytelnikami naszą wiedzą na temat obecnych możliwości dofinansowania z UE.
Justyna Hołyś, j.holys@agros-wronscy.pl + 48 604 485 224
Katarzyna Łyp-Wrońska, k.lyp-wronska@agros-wronscy.pl +48 606 267 999
W przypadku jakichkolwiek pytań związanych z możliwością wykorzystania
Podstawą pozytywnej decyzji Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa o dofinansowaniu z programu PROW 2007-2013 jest poprawnie przygotowany i złożony w wymaganym czasie wniosek. Spójrzmy na jego kluczowe elementy, by uniknąć błędów powodujących odrzucenie. Każdy wniosek jest de facto formularzem, różniącym się zakresem niezbędnych załączników wynikających z różnorodnych działań PROW. W planowanym na ten rok działaniu „Modernizacja gospodarstw rolnych” ważnymi załącznikami są m.in.: Plan rozwoju gospodarstwa opisujący jego efektywność ekonomiczną, rodzaje upraw, gatunki zwierząt, obroty stad, maszyny, urządzenia oraz budynki i budowle. Wyliczenie wielkości ekonomicznej gospodarstwa w oparciu o kalkulator ARiMR. Na podstawie informacji o rodzaju upraw i liczebności stad szacowany jest wskaźnik ekonomiczności gospodarstwa ESU. Beneficjent musi posiadać wskaźnik min. 4 ESU. Odpis z ksiąg wieczystych potwierdzający własność gospodarstwa lub umowy dzierżawy gruntów rolnych. Oferta handlowa na zakup maszyn i urządzeń sporządzona przez dilera maszyn.
dofinansowania unijnego zapraszamy do odwiedzenia oddziałów naszej firmy lub kontaktu telefonicznego
26
Oferta na miarę Oferta handlowa na zakup maszyn i urządzeń sporządzana jest przez Agros-Wrońscy i określa rodzaj, typ oraz liczbę maszyn objętych wnioskiem, ceny netto, podatek VAT oraz ceny brutto, parametry techniczne, zakres opieki serwisowej. Przed sporządze-
niem ostatecznej oferty pracownicy Agros-Wrońscy dopasowują dostępne maszyny do specyfiki gospodarstwa beneficjenta tak, by zakup najpełniej odpowiadał profilowi działalności rolnika. Nowe maszyny są wielokrotnie bardziej efektywne, bezpieczne i tańsze w eksploatacji. Zatem zachęcamy, by rozważyć zastąpienie wysłużonego parku maszynowego nowoczesnym. We wniosku można również uwzględnić inwestycje lat kolejnych. Środki z działania „Modernizacja gospodarstw rolnych” mogą być w tym roku udostępnione po raz ostatni, warto więc planować w przód do 2013 r. W przyszłości można zrezygnować z inwestycji. Jeśli jednak finanse pozwolą na zakup maszyn w kolejnych latach, to środki z PROW będą zabezpieczone. Agros-Wrońscy służy pomocą we wskazaniu banków lub firm leasingowych doświadczonych w finansowaniu inwestycji wspieranych z PROW. Problematyczne warunki Najczęstszym problemem utrudniającym złożenie wniosku jest bałagan w księgach wieczystych – brak uregulowanych wpisów np. z tytułu spadków, przeniesień tytułów własności. Stan formalny ksiąg musi być uporządkowany. W praktyce często okazuje się, że np. zamiast uprawianych 100 ha formalnie rolnik ma prawa jedynie do 70 ha. Tytuł prawny do wszystkich gruntów nie może budzić wątpliwości. Warto o tym pamiętać zawczasu, bowiem uporządkowanie przed sądem praw do ziemi może zająć wiele miesięcy i uniemożliwić złożenie wniosku o dofinansowanie.
DORADZTWO
SZEF SPRZEDAŻY DORADZA
Na jesienne zbiory
Nowoczesny sprzęt to możliwości; od niego w głównej mierze zależy, czy gospodarstwo jest opłacalne. Zakup nowych maszyn to decyzja na wiele lat – co wybrać na okres jesiennych prac, proponuje Zdzisław Jasek, człowiek, który w takich decyzjach uczestniczy codziennie.
W razie jakichkolwiek pytań eksperci firmy służą pomocą. Na zdj. Zdzisław Jasek, Dyrektor Handlowy Agros-Wrońscy, z.jasek@agros-wronscy.pl +48 600 353 818
Maszyny wybiera się w polu, a nie w katalogu, dlatego tak bardzo cenię sobie kontakt osobisty z Klientami. Trudno wskazać uniwersalne zasady, którymi trzeba się kierować przy wyborze sprzętu. Dlatego przedstawię kilka konkretnych propozycji, którym warto się przyjrzeć szczególnie jesienią – w czasie intensywnych prac polowych. Chciałbym, podkreślić, że wsłuchujemy się w Państwa opinie i wciąż udoskonalamy naszą ofertę. Proponujemy producentów renomowanych, solidnych i z perspektywami. Takich, którzy dbają zarówno o innowacyjne technologie, jak i ekonomiczność działania urządzeń. Na ziemniaka i opryski W sezonie jesiennym na czoło wysuwają się oczywiście tradycyjnie ciągniki rolnicze, ale to temat znacznie przekraczający ramy niniejszej rubryki, dlatego tym razem przejdę do osprzętu. Jesienią używane są głównie pługi zagonowe i obracalne oraz agregaty uprawowo-siewne. Polecam sprzęt takich firm, jak UNIA Group, Kongskilde i Kuhn. Jest to również czas zbioru ziemniaków, dlatego, by nasza oferta była kompleksowa, oferujemy rolnikom kopaczki oraz kombajny ziemniaczane firmy Agromet Pilmet. Najpopularniejsze to urządzenia serii Pyra oraz Bolko. Zebrane plony trzeba przewieźć z pola, dlatego proponujemy duży wybór przyczep rolniczych. Współpracujemy z kilkoma najlepszymi producentami tych urządzeń: Wielton, Pronar, Metaltech, Agromet Pilmet, Warfama. Jest w czym wybierać – od jednoosiowych, przez dwuosiowe, skorupowe,
agros magazyn 2/2010
tandemy, tridemy, aż po specjalistyczne różnego rodzaju. Szczególnie dobrą renomą wśród użytkowników cieszą się przyczepy Wieltona – ze względu na staranne wykonanie i praktyczną konstrukcję. Jednak i pozostały sprzęt w naszej ofercie to sprawdzone, doskonałe modele. W okresie jesiennym nie można zapomnieć o opryskach. Do tego celu perfekcyjnie nadają się opryskiwacze firmy Agromet Pilmet. Oferujemy dwa rodzaje – sadownicze i polowe o pojemnościach od 400 do 4000 litrów. Rozsądne wybory Na koniec przypominam, że wybierając maszyny rolnicze, trzeba pamiętać o ich dopasowaniu do areału i warunków terenowych. W przeciwnym razie możecie Państwo usłyszeć od sąsiadów to, co ostatnio jeden z naszych klientów: „Jak wasz kombajn zobaczy to pole, to podwinie kiece i ucieknie”. Przemyślał sprawę i i zwrócił się do nas z prośbą o pomoc – chciał z fachowcami zastanowić się nad właściwym doborem maszyn do swojego gospodarstwa. A czas jesienno-zimowy to dobry moment, by pomyśleć o potrzebach i nakreślić plany na następny sezon. Nasi pradziadowie mawiali: „Kto dobrze orze, mo chlyb w komorze”. Dzisiaj nie sposób dobrze orać bez dobrego parku maszynowego. Zachęcając do śmiałych, ale realnych planów inwestycyjnych, zapraszam do kontaktu z nami. Nasze doświadczenie pomoże uchronić Państwa przed nietrafionym zakupem oraz zainspiruje do optymalnych rozwiązań.
27
DORADZTWO
SZEF SERWISU DORADZA
Dbaj i wymagaj Nadchodzące prace jesienne to szczególnie trudny test dla
ciągników. To również czas przygotowania kombajnów do zimy. Jak zadbamy o maszyny, tak będą się sprawować w polu. Co robić, by unikać awarii oraz jak konserwować sprzęt, podpowiada fachowiec z długoletnim doświadczeniem – Zbigniew Pieroński.
Przed zimą bardzo ważna jest odpowiednia konserwacja maszyny. Do Państwa dyspozycji jest mobilny serwis gwarancyjny i pogwarancyjny
Sprawne maszyny rolnicze to dzisiaj podstawa gospodarstwa. Aby były niezawodne, musimy pamiętać o prostych, ale niezbędnych czynnościach serwisowych. Przede wszystkim nie zapominajmy o prawidłowym stanie oleju przekładniowego i silnikowego oraz stosujmy odpowiednie filtry olejowe i powietrza. Ważne jest, by kontrolę czy ich wymianę wykonać odpowiednio wcześnie. Zawsze należy także zwracać uwagę na jakość tankowanego paliwa. Wiąże się to z uzyskaniem prawidłowej mocy silnika i ustrzeże nas przed dodatkowymi kosztami, jak wymiana filtrów paliwa czy końcówek wstrzykiwaczy.
Agros-Wrońscy. Na zdj. pow. Zbigniew Pieroński, Kierownik Serwisu, Agros-Wrońscy serwis@ agros-wronscy.pl +48 660 768 021
agros magazyn 2/2010
Kombajn na urlopie Po zakończeniu prac żniwnych kombajny powinny być wyczyszczone ze wszystkich pozostałości. Zalecam otwarcie wszystkich pokryw i wziewników na przenośnikach oraz uruchomienie maszyny na kilka minut. Wprowadźmy młocarnie i wentylator na maksymalne obroty, co pozwoli dokładnie usunąć zanieczyszczenia – zachowajmy przy tym wszelkie warunki bezpieczeństwa. Można też użyć do tej czynności sprężonego powietrza. Natomiast nigdy nie należy używać wody wewnątrz kombajnu, prowadzi to bowiem do korozji w trudno dostępnych częściach. W nowoczesnych maszynach z dużą ilością elektroniki odradzam również kierowanie strumienia wody z urządzeń typu karcher na sterownik i cewki, gdyż może to na chwilę zakłócić działanie sprzętu. Smarowanie powinno stać się nawykiem każdego operatora. To najprostsza, a zarazem jedna z najistotniejszych czynności serwisowych, która chroni przed nadmiernym zużyciem takie elementy, jak: przeguby, krzyżaki, cięgła czy sworznie. Przed zimą należy dodatkowo porządnie nasmarować obrotnice rury wykładowczej oraz kosę i bagnety polać olejem. Można również zwolnić napięcie pasów.
Ciepło, sucho i przytulnie W idealnym świecie takie warunki powinniśmy stworzyć maszynie przed zimą. Wprowadzenie kombajnu do garażu byłoby optymalnym rozwiązaniem. Jeżeli nie mamy takiej możliwości, przykryjmy go chociaż plandeką. Nigdy nie zostawiajmy we wnętrzu instrukcji obsługi, pudeł, ani niczego, co mogłoby służyć gryzoniom jako lokum i zachęcić je do przezimowania w kabinie. Mogą zniszczyć nie tylko tapicerkę, ale również uszkodzić instalację elektryczną, a to już wymagałoby fachowej naprawy. Pamiętajmy, że oleje i filtry w maszynie, która nie pracuje w okresie zimowym, nie powinny być wymienione na zimę, tylko na początku sezonu. Tracą one z czasem swoje właściwości i mogą zmniejszyć przepływ, a w rezultacie zablokować kombajn. Jeżeli płyn chłodniczy ma więcej niż 2 lata, należy sprawdzić go pod kątem temperatury zamarzania. Jeżeli mamy jakiekolwiek wątpliwości co do jego jakości, bezpieczniej będzie wymienić niż testować. Dobrze jest również odłączyć i zabezpieczyć akumulator, sprawdzając stan elektrolitu, jego poziom i gęstość, aby nie doszło do zamarznięcia. Zaleca się co jakiś czas pobudzić go prądem o małym natężeniu (spokojnie można to zrobić, gdyż odłączenie akumulatora w maszynach nie powoduje utraty danych zapisanych w sterownikach). Ponadto proponuję zawsze zaglądać do instrukcji obsługi. Jest tam wiele informacji, które mogą się przydać w codziennej eksploatacji. Na ogół brakuje czasu na jej przeglądanie, a zima to dobry okres, by trochę wzbogacić swoją wiedzę na ten temat. W razie wątpliwości zapraszam Państwa do kontaktu z naszym serwisem.
29
STYL ŻYCIA
WOKÓŁ KUCHNI ŚLĄSKIEJ
OdKOPAne śląskie delicje
Kuchnia województwa śląskiego jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych spośród polskich tradycji kulinarnych. Powszechnie kojarzy się jednak z roladą i kluskami. Odwiedzimy największych ekspertów smaku i postaramy się udowodnić, że śląskie kulinarnie ma do zaoferowania znacznie więcej. Starając się zgłębić sekrety kuchni województwa śląskiego, wybraliśmy się do niekwestionowanych ekspertów w tej dziedzinie – Koła Gospodyń Wiejskich z Ornontowic, które w kategorii amatorów, jako jedyne w Polsce aż trzy razy z rzędu wygrało organizowany przez Śląską Organizację Turystyczną słynny już Festiwal „Śląskie Smaki”. – Czym tak ujęłyśmy komisję, że tyle razy wygrałyśmy? – pyta Bronisława Porembska, przewodnicząca koła. – Naszą Kopą Ornontowicką, oczywiście. Kto raz spróbuje, ten tego smaku nigdy nie zapomni. Do naszego stoiska na wszystkich targach czy festiwalach ludzie ustawiają się w długich kolejkach. A pani Hanka Szymanderska, autorka popularnych książek i poradników kucharskich, zawsze podkreśla, że żadna dieta jej nie powstrzyma przed zjedzeniem porcji naszej kopy. – Takie to cudo – dodaje pani Bronka. Kopa, co daje kopa – Gdy zostałyśmy zaproszone do udziału w pierwszym festiwalu w 2006 r., długo zastanawiałyśmy się, z czym wystąpić. Moja córka podsunęła nam pomysł, żebyśmy nie jechały z żurem, jak wszyscy, bo przecież kuchnia śląska to znacznie więcej niż jedna zupa i krupnioki. No więc z czym, jak nie z frykasem, który podaje się u nas na najważniejszych uroczystościach: weselach, komuniach czy chrzcinach? Czyli z kopą – wspomina Lidia Szary z ornontowickiej drużyny. Kopa jest typowym deserem z Ornontowic, który ze swoich wesel pamiętają jeszcze babcie i prababcie członkiń koła. Jest to trudny, bo przyrządzany na maśle i 95-proc. spirytusie krem z bakaliami
30
Festiwal „Śląskie Smaki”organizowany przez Śląską Organizację Turystyczną to pokaz sztuki kulinarnej, tradycji i kultury woj. śląskiego. Konkurs zorganizowany jest jako pokaz przyrządzania i serwowania potraw kuchni tradycyjnej. Odbywa się w 2 kategoriach: zespołów kucharzy profesjonalistów i amatorów. Zwycięzcy otrzymują Złoty Durszlak i tytuł Eksperta Śląskich Smaków. Więcej przepisów ze specjałami kuchni województwa śląskiego można znaleźć na stronie www.SlaskieSmaki.pl oraz w miniksiążeczkach kucharskich dostępnych na targach turystycznych i w e-bibliotece: www.GoSilesia.pl. Na zdj. Lidia Szary (po lewej) i Aleksandra Malczyk
i ananasem, którym przekłada się placki kokosowe, a wszystko wykańcza zimną bitą śmietaną. – Tajemnicą tego deseru jest jego prostota. Tu nie ma co kombinować z dodatkami – dosypywać orzechów i tysiąca innych bakalii czy owoców. Tylko to, co jest w przepisie – wyznaje pani Bronka. – Ważne, żeby użyć najlepszych składników: tylko prawdziwego 82-proc. masła, 95-proc. spirytusu i śmietany, koniecznie tej z butelki, a najlepiej bieruńskiej – dodaje. Z pańskiego stołu W przepisie znajduje się niewiele typowych historycznych śląskich półproduktów. Są za to delikatesy kojarzone dawniej z paczkami z Niemiec: – Prababki i babki pań z koła pracowały w niemieckich dworkach i pałacach, których na Śląsku było wiele. Tu w Ornontowicach jest np. pałac Hegenscheidtów – opowiada Aleksandra Malczyk, Dyrektor Centrum Kultury „Arteria” w Ornontowicach. – Stamtąd przynosiły nowe składniki i natchnienie kulinarne. Ponadto tu krzyżowały się kulinarne wpływy czeskie, austro-węgierskie i żydowskie. Dlatego kuchnia województwa śląskiego jest bardziej wysublimowana i bogata, niż to powszechnie jest uznawane. Można w niej znaleźć wiele półproduktów nieznanych w dawnej polskiej kuchni, np. ananasy, brzoskwinie czy wiórki kokosowe. Zupy, desery (szpajzy), ciasta (kopy) – wszystko to sekret gospodyń, który przekazywany jest z pokolenia na pokolenie. Dzięki temu kuchnia śląska wciąż żyje – przyznaje pani Aleksandra. Zdjęcia z archiwum Aleksandry Malczyk, Dyrektor Centrum Kultury „Arteria” w Ornontowicach.
Przepis na Kopę Ornontowicką Składniki: Placki kokosowe: 6 białek 12 dużych łyżek cukru 400 g wiórek kokosowych Dodatki: 1 puszka ananasa 100 g rodzynek 200 g spirytusu 100 g migdałów Krem: 1 kostka masła 2 jajka 4 łyżki cukru 250-200 ml śmietany słodkiej 30-36% Opis przygotowania Placki ananasowe: Białka z cukrem ubić na sztywną pianę na gorąco (tzn. włożyć garnek z białkami i cukrem do miski z ciepłą wodą – ok. 40˚C), do ubitych białek dodać wiórki kokosowe, ciągle mieszając. Następnie formować placki różnej wielkości – od największego do najmniejszego (aby potem można było nadać ciastu kształt kopca), układać na formie wyłożonej papierem i piec w piekarniku rozgrzanym do 180˚C. Dodatki: Ananas pokroić w paski. Rodzynki sparzyć wodą, odcedzić, zostawić do wychłodzenia, następnie namoczyć w zalewie spirytusowej, pozostawić na noc. Migdały sparzyć, obrać ze skórki i pokroić w paseczki. Krem: Masło zmiksować lub utrzeć na puszysto, jajka ubić z cukrem. Ubite jaja wlewać powoli cienką stróżką do masła, cały czas mieszając. Do masy bardzo powoli dodać spirytus. Pokrojony ananas, rodzynki, migdały wymieszać z kremem. Placki kokosowe nasączyć sokiem z ananasa i przełożyć kremem w kolejności od najmniejszego do największego. Ubić śmietanę kremówkę na sztywno. Przełożone kremem placki w formie kopca oblać śmietaną i posypać startą gorzką czekoladą. Smacznego!
agros magazyn 2/2010
31
STYL ŻYCIA
Wyprawa
do wnętrza ziemi Pomiędzy Działoszynem a Wieluniem rozciąga się kraina, w której toczy się nieustanna potyczka – to tereny, na których równiny zderzają się z falistą wyżyną. W wyniku tej walki powstał krajobraz objęty ochroną Załęczańskiego Parku Krajobrazowego. Jego najciekawsze – a mało znane – skarby kryją się pod powierzchnią ziemi…
32
Najbardziej niezwykłym – zwłaszcza dla grotołaza – miejscem w parku jest rezerwat geologiczny Węże obejmujący Górę Zelce. Tuż pod powierzchnią ziemi rozciągają się tu ciekawe zjawiska krasowe, czyli jaskinie. Jaskinie od zawsze przyciągały ludzi, bo to miejsca magiczne – ponoć dawniej mieszkały w nich smoki, a rozbójnicy chowali swe skarby. Nieco później zainteresowali się nimi naukowcy i przemysłowcy. Tutejsze nie są wprawdzie tak efektowne, jak te znane z okolic Częstochowy czy Ogrodzieńca, ale mają swój niepowtarzalny klimat i odrobinę tajemniczości. A Góra Zelce jest dziurawa niczym ser szwajcarski, więc jest co odkrywać. Dla średnio zaawansowanych Po II wojnie światowej Góra Zelce należała do prywatnych właścicieli, którzy prowadzili intensywną eksploatację wapienia i kalcytu, w wyniku czego bogate szaty naciekowe tutejszych jaskiń uległy zniszczeniu. Jednak w rezerwacie jest kilka interesujących miejsc, które warto zwiedzić. Trzeba się jednak przygotować na nieco trudniejsze wyprawy i warto zaopatrzyć się w solidną latarkę, kask i ubranie, które bez obawy możemy trochę pobrudzić. Tutejsze jaskinie to aveny, czyli formacje rozciągające się w pionie. Jedna z nich zwana Za Kratą leży w północnej części rezerwatu. Jej wejście to niewielki prostokątny otwór przykryty z góry płytami zabezpieczającymi przed osuwającą się ziemią. Jest trochę ciasna, ale zabezpieczono jej zejście drabinkami, po których warto zejść, gdyż to najciekawszy obiekt rezerwatu. Można podziwiać tu bogactwo nacieków, a uważniejsi turyści znajdą nawet kryształy kalcytu. agros magazyn 2/2010
Profesjonalne grotołażenie Kolejna z jaskiń nosi znaczącą nazwę Niespodzianka – jest to miejsce dla osób szczupłych i raczej obeznanych z technikami pokonywania jaskiń. Jeśli zdecydujemy się na spotkanie z tą niespodzianką, czekać nas będzie przeprawa przez ciasny korytarz, który przechodzi w dość obszerną salkę. Otwór wejściowy znajduje się w leju w południowo-zachodniej części rezerwatu. Najbardziej znaną z jaskiń rezerwatu jest ta zwana Stalagmitową, której wejście znajduje się w charakterystycznym „domku” na środku polany. Do wnętrza prowadzi pionowa drabina, którą schodzimy do salki, z której dna rozchodzą się korytarze. Niestety stalagmity, od których jaskinia wzięła nazwę, zostały w większości zniszczone przez pseudoturystów, ale cierpliwy poszukiwacz na pewno wypatrzy jakiś stalagmit w wąskich szczelinach przy dnie. Po wyjściu spod ziemi i zjedzeniu czegoś krzepiącego, koniecznie trzeba się wybrać na dalszą wyprawę, by obejrzeć przełomowy Wielki Łuk Warty. Ale to już zupełnie inna historia…
Chwilowo nie wszystkie jaskinie na terenie rezerwatu są dostępne, gdyż trwają prace zabezpieczające, dzięki którym więcej obiektów będzie udostępnionych turystom. Na zdjęciu po lewej Michał Maksalon na drabince prowadzącej do jaskini Za Kratą, powyżej turyści przed jej wejściem
Na terenie parku znajduje się jeszcze wiele mniejszych jaskiń, które warto zwiedzić. Pamiętajmy jednak, by zawsze zachować zdrowy rozsądek, nie wchodzić pod ziemię samemu i odpowiednio się ubrać, zabrać kask i latarkę. Michał Max Maksalon doświadczony grotołaz, szczególnie zainteresowany okręgiem jurajskim; ponadto alpinista przemysłowy; od 10 lat prowadzi klub sportów ekstremalnych Extreme z Zabrza
33
STYL ŻYCIA
Z KART HISTORII
Pradziadek Ursusa
Ursus tak mocno wrósł w polską kulturę agrarną, że przez lata marka ta funkcjonowała jako synonim słowa ciągnik. Podobnie było z niemiecką nazwą Bulldog – do dziś dla wielu Niemców znaczy ona to samo, co traktor. A obie marki łączy znacznie więcej niż podobieństwa lingwistyczne. Bogatą kolekcję zabytkowych maszyn rolniczych zgromadził Jan Wroński, który jest ich wielkim miłośnikiem. Przez lata zbierał i konserwował najstarsze sprzęty używane do uprawy roli, by ocalić je przed zniszczeniem i zapomnieniem. Dziś zbiór można oglądać w siedzibie firmy Agros-Wrońscy w Strzelcach Wielkich
Za n i m nas ta ł ciąg n i k , była ciągówka. Mianem tym określano pierwsze samojezdne maszyny napędowe, które miały zazwyczaj 1-cylindrowy i 2-suwowy silnik zamocowany na czterech kołach jezdnych i przeważnie jeden bieg do przodu i jeden do tyłu. Służyły do przeciągania pojazdów bez własnego napędu w obrębie gospodarstwa, np. wozów, przyczep. Mogły współpracować z przyczepionymi do nich maszynami rolniczymi lub napędzać je za pomocą koła pasowego. Często były też pomocne przy budowie dróg. Sama nazwa ciągówka, jak i ciągnik oraz traktor wywodzą się z łacińskiego słowa „trahere”– co z nacz y „ciąg nąć”
34
Przesadą byłoby powiedzieć, że bez Bulldoga nie byłoby marki Ursus, ale pierwsze powojenne Ursusy C-45, produkowane od 1947 r., były właściwie kopią niemieckich traktorów marki Lanz. Model HL Bulldog, bo o nim mowa, był tak doskonały, prosty technologicznie i tani, że maszyny te zdominowały na lata niemieckie rolnictwo i zdetronizowały najpopularniejsze wówczas produkty angielskie i szkockie. Jego produkcja rozpoczęła się w 1921 r. i w różnych wersjach była kontynuowana aż do 1960 r. Sekret tej maszyny krył się w silniku skonstruowanym przez dr. Fritza Hubera. Zbudował on pierwszy na świecie udany, samojezdny, 2-suwuwy silnik o mocy 12 KM z gruszą żarową, napędzany surową ropą naftową lub innymi olejami ciężkimi, co było niespotykanym wówczas rozwiązaniem. Zabawną nazwą „Bulldog” ciągówka ta została ochrzczona ze względu na swój charakterystyczny wygląd przypominający sylwetką buldoga i głośną pracę – specyficzne dudnienie. Wynalazek Hubera zrewolucjonizował produkcję ciągówek, a firmę Heinricha Lanza zamienił w prawdziwego potentata na rynku maszyn dla rolnictwa. Marek Wiśniewski Kierownik Działu Techniki Rolniczej Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu
Wstąp do Klubu „Agros Magazynu” Szanowni Państwo, Zachęcamy do rejestracji w klubie „Agros Magazyn”. Będziemy mogli na bieżąco informować Was o nowościach i promocjach oferowanych przez „Agros-Wrońscy” oraz organizowanych prezentacjach maszyn i urządzeń rolniczych. Wśród wszystkich osób, które odpowiedzą na ankietę, rozlosujemy 20 modeli ciągnika New Holland T7040 w skali 1:32.
Mamy prośbę o poświęcenie 3 minut i odpowiedź na pytania obok. Zapraszamy do naszego kwestionariusza!
Lista 30 nagrodzonych, których wylosowaliśmy spośród osób, które do tej pory przystąpiły do Klubu „AGROS Magazynu” (zwycięzcy otrzymają traktora T7040 w skali 1:32): Angelika Kaczmarek, Mieczysław Olszewski, Rafał Jarząbek, Arnold Pyka, Paweł Romańczyk, Magdalena Parcheniak, Dariusz Gąszczak, Henryk Maciejak, Józef Marks, Adam Synowiec, Joachim Wojtynek, Marcel Kwaśny, Ośrodek Hodowli Zarodowej w Osieku Sp. z o.o., Zbigniew Dzienniak, Stanisław Kostka, Krystian Mrzygłód, Marian Hadrian, Mariusz Fiś, Rafał Kaczmarek, Wit Ginter, Rafał Wiśniak, Mariusz Bąk, Krzysztof Kosiński, Roman Galas, Kamila Jarzembska, Adam Bem, Lidia Ochodek, Włodzimierz Peruga, Jarosław Herbich, Helmut Mania.
Ankieta Ile osób czyta „Agros Magazyn”? Czy jesteście zainteresowani otrzymywaniem informacji o nowościach i promocjach Agros-Wrońscy? TAK NIE Czy jesteście zainteresowani informacjami o nowych programach finansowania UE bądź finansowania komercyjnego? TAK NIE Czy jesteście zainteresowani otrzymywaniem informacji o poradach technicznych? TAK NIE Czy jesteście zainteresowani otrzymywaniem informacji w zakresie nowych sposobów upraw i hodowli? TAK NIE Czy chcecie otrzymywać informacje e-mailem? TAK NIE e-mail: Mamy prośbę o kilka słów na temat Waszego gospodarstwa: Powierzchnia upraw: 51–100 ha mniej niż 50 ha 201–300 ha powyżej 300 ha
101–200 ha
Hodowla zwierząt: jakie zwierzęta: liczba (przybliżona) a. szt. b. szt. c. szt. d. szt. e. szt. Mój adres:
Imię: Nazwisko: Co więcej powinno znaleźć się w numerze „Agros Magazyn”: 1. 2. 3. Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych dla celów marketingowych Agros-Wrońscy Sp. z o.o. Imię i nazwisko Data Dziękujemy za poświecony nam czas! Ankiety prosimy nadesłać w terminie do 31 października 2010 na adres: Agros-Wrońscy Sp. z o.o., ul. Częstochowska 3, Strzelce Wielkie 98-337 Lista szczęśliwców zostanie opublikowana w kolejnym numerze „Agros Magazyn”. Do zobaczenia!
agros magazyn 2/2010
35
Agros-Wrońscy
ul. Częstochowska 3 98-337 Strzelce Wielkie woj. łódzkie telefon: 0 34 311 07 82 fax: 0 34 364 78 68 e-mail: agros@agros-wronscy.pl www.agros-wronscy.pl